Tarnobrzeg tu żyjemy nr 13

Page 1

G A Z E T A

B E Z P Ł A T N A

S T YC Z E Ń 2 0 1 9 / N R 1 ( R O K I I )

NIEZALEŻNY MIESIĘCZNIK SPOŁECZNO – KULTURALNY

ISSN 2657-3636

Fa(k)ta Margana Dzisiaj powinniśmy nosić spinacze…

P

rogram 3 Polskiego Radia to kultowa stacja dla wielu pokoleń Polaków. Tarnobrzeg ma w niej swojego człowieka. Jest nim Michał Margański. Pochodzi z inteligenckiej rodziny. Nazwisko Margański przewija się w polityce międzynarodowej, kulturze, ale też w lotnictwie. Jako maluch w Wojewódzkim Domu Kultury miał okazję przebywać w bliskim otoczeniu wybitnych aktorów m.in. Gustawa Holoubka,

Kaliny Jędrusik i wielu innych największych artystów scen polskich. Znalazł swoje miejsce przy Myśliwieckiej jako redaktor muzyczny. Mama Michała pracowała w Domu Kultury, gdzie organizowała dramy teatralne, najlepsze koncerty i imprezy w Tarnobrzegu. Tato natomiast jest literaturoznawcą, tłumaczem i scenarzystą filmowym. Janusz Margański to m.in.

współautor scenariusza do słynnego filmu „Wymyk”. Z Michałem spotkaliśmy się tuż przed świętami Bożego Narodzenia. Mówiliśmy o jego początkach, pracy czyli pasji, miłości do muzyki i Radiowej Trójce. Rozmawiali: Iza Stachowicz-Pyka, Damian „Wujek” Wojciechowski i Patryk Bąska.

zobaczyłem go po raz pierwszy był chłopakiem z afro na głowie. Razem z Piotrkiem Karnasem uwielbiali poezję śpiewaną i robili audycję, w której często grany był Turnau. Później Wiesiek z Wojtkiem Zawadą zaczęli robić audycję „Kurcze to my”, do której przychodziło tyle pocztówek, że było to nieprawdopodobne. Wróćmy do Ciebie… Zacząłem u Kazia Wiszniowskiego. Później poznałem Roberta Pytkę. Robert chciał mieć w radiu audycję jazzową. Wchodziłem w jazz dzięki stryjowi, który pokazywał mi Milesa Davisa i dzięki mojemu katechecie z liceum, ojcu Wojtkowi, który namiętnie słuchał Jana Garbarka. To była podstawa, trzon, korzeń od którego zacząłem wędrować po jazzie. Nazwę audycji „Krajobrazy pełne jazzu” wymyślił Paweł Antończyk. Pożyczyliśmy magnetofon z Domu Kultury, czterościeżkowy, taki porządny i powstał pierwszy dżingiel. W wieku 16 – 17 lat zacząłem zarabiać pierwsze pieniądze w radiu. Moim sukcesem, wtedy dla mnie bardzo ważnym, była premiera płyty Henryka Miśkiewicza. „Kakarukę” zaprezentowałem wcześniej niż Marcin Kydryński w „Trójce”. To było dla mnie coś niesamowitego, bo od państwa Miśkiewiczów dostałem tę płytę i byłem pierwszy! Kiedy Rafał Freyer wprowadził formatowanie stacji, to chcąc się w niej uchować, zacząłem czytać serwisy informacyjne.

Fot. Wojciech Dorosz

Słuchałeś wtedy „Trójki”? U mnie w domu „Trójka” była odkąd pamiętam, do lat dziewięćdziesiątych. Później powstał RMF FM. On zmienił wszystko. Byłem zafascynowany RMF-em. Następnie „Trójka” wróciła z powodu „Trzech kwadransów jazzu” i tematu, którym zajmowałem się w „Leliwie”. To było bardzo ważne, żeby wiedzieć co dziennikarze, zajmujący się jazzem, prezentują w swoich audycjach i jak to robią.

Jak zaczęła się Twoja przygoda z radiem? Początek to Radio Leliwa. Nie pamiętam dokładnie kiedy to było, ale mam wrażenie że był to rok 1993 lub 1994. Kazimierz Wiszniowski zobaczył mnie na jakiejś akademii w liceum i zaproponował, żebym przyszedł do audycji i przeczytał

coś o naszym papieżu. To się zbiegło z rocznicą pontyfikatu Jana Pawła II. I wtedy złapałeś bakcyla? Tak. Wcześniej moja mama ciągle powtarzała – idź do tego radia, zobacz… Tam już wtedy byli: Wojtek Zawada, Rafał

Freyer, Iwona Kutyna, Michał Kutyna, Paweł Łukacz, Robert Pytka – facet z pięknym głosem. Był w tym czasie Wiesiek Kądziołka? Mam wrażenie, że jak przyszedłem do Kazia to jeszcze Wieśka nie było. Kiedy

Czy po doświadczeniach z Radia Leliwa w tak młodym wieku, czułeś, wiedziałeś, że radio, dźwięk, audycje to jest coś dla Ciebie? To było ambiwalentne. Z jednej strony tak, z drugiej nie, ponieważ nie potrafiłem połączyć mojej miłości do historii i polityki z radiem. Dokończenie na s. 2 i 3

Jesteśmy na • Twitter/TuZyjemy • fb/tarnobrzegtuzyjemy • www.tarnobrzegtuzyjemy.pl

Tarnobrzeskie Twój e-PIT szkoły wśród – skarbówka rozliczy najlepszych w kraju s. 3 podatek za ciebie

s. 5

Pastowanie chleba czas zacząć

s. 6


S T YC Z E Ń 2019/ N R 1 ( R O K I I )

str. 2

Fa(k)ta Margana Dokończenie ze s. 1

Nie za bardzo widziałem siebie w roli dziennikarza „newsowego”. To co robiłem, wydając serwisy, było tak naprawdę tylko redagowaniem i czytaniem ich. Prowadziłeś w „Leliwie” audycję jazzową, potem stałeś się dziennikarzem, który czyta serwisy. Interesuje nas ta transformacja z dziennikarza serwisowego na dziennikarza stricte muzycznego. Kiedy to nastąpiło? Muzyka jest dla mnie najważniejsza w życiu. To jest miłość. No i coś chciałem z tym zacząć robić. Kiedy pojawiłem się w „Trójce” po raz pierwszy, czyli w 2001 roku to byłem reporterem i robiłem swoje „3 minuty”. Jak trafiłeś na Myśliwiecką? W „Trójce” pracowała moja kuzynka, która wiedziała, że mam za sobą kilka lat pracy w „Leliwie”. Na początku XXI wieku Program Trzeci przechodził transformację. Szukano młodych ludzi. Dyrektorem był wtedy Witold Laskowski. Redakcją Pasm Dziennych, w której była Karolina, rządziła Magda Jethon. To Magda powiedziała – dobrze, niech przyjdzie, niech pokaże, niech coś zrobi. Rozczulające było jak się tam pojawiłem, a ona do mnie mówi: „tu jest mikrofon, tu jest kabel, umiesz podpiąć?”… Zrobiłem tych dźwięków reporterskich sześć czy siedem, w tym ten najważniejszy, który spowodował dalszą przygodę. Pojechałem do Poznania w elektrowozie, aby nagrać materiał z maszynistą. Przyjechałem z tym dźwiękiem i okazało się, że to był mój ostatni dźwięk. Zrobiłem ten materiał, ostatni w tamtym czasie, bo dyrekcja radia stwierdziła, że nie chce już żadnych reporterów, że będzie tylko muzyka i że będzie to format podobny nomen omen do tego, co wcześniej wprowadził w „Leliwie” Rafał Freyer. Byłeś wtedy zmuszony szukać pracy? Po swojej pierwszej przygodzie z „Trójką” trafiłem do Radia Kolor na trzymiesięczny staż. Pracowałem jako wydawca serwisów. Nie chcieli mnie tam. Następnie pisałem w agencji o polskim rynku paliw. Do pracy chodziłem w garniturze i to była dla mnie tragedia. Jednak stała się tam bardzo ważna rzecz. Nauczyłem się pisania depesz. Początkiem 2003 roku trafiłem do Radia Jazz, gdzie zacząłem prowadzić poranną audycję „Guten Margan”. W tym czasie pierwszy raz spotkałem Tomasza Stańkę. Czyli zawodowo byłeś blisko ukochanej muzyki. A w jaki sposób wróciłeś do Programu Trzeciego Polskiego Radia? Zadzwoniła Magda Jethon. Zapamiętała materiał z elektrowozu. Poświęcenie całego dnia dla trzech minut zostało im w głowach. Zaproponowali, abym zrobił cykl zatytułowany „Trendy czy passe”. Nazwa koszmarna. Chodziło o to, żeby pokazać co jest modne, a co modne już nie jest. Miałem wrażenie, że najzwyczajniej lepszy byłby polski tytuł. Pomyślałem jednak – to jest nieważne. Ważne jest, żeby tam być. Takim sposobem w swoje urodziny, w sierpniu, dostałem stały cykl w „Trójce”,

a po roku, również w urodziny połówkę etatu. Po kilku latach za tę audycję otrzymałem międzynarodową nagrodę w Iranie. Do Teheranu pojechaliśmy z Michałem Nogasiem. On również został wyróżniony. Później kazano mi wymyślić serwis kulturalny. Tak powstał „Przystanek kultura”. Wspólnie z Michałem i Agnieszką Szydłowska powołaliśmy wtedy do życia „Radiowy dom kultury”. W lipcu 2006 roku nadeszły zmiany… Pojawił się Krzysztof Skowroński, jako dyrektor zastępując Witolda Laskowskiego. Wiadomość dotarła do nas w trakcie festiwalu Open’er i nie wiedzieliśmy co mamy myśleć i robić. W związku z tym, że część ludzi zaczęła odchodzić, będąc w Stanach Zjednoczonych na urlopie również podjąłem decyzję o odejściu. Zacząłem pracę w Radiu Bis. Potem pracowałem w „Jedynce”, gdzie pierwszy raz w życiu otrzymałem na publicznej antenie dużą, trzygodzinną audycję – „Jedynka nocą”. To była audycja z muzyką jazzową? Prezentowałem w niej różne style, także jazz. Złapałem bakcyla na Komedę. Zacząłem grzebać w archiwach, wyciągać stare materiały. Dostałem emocjonalnego kopa. Komeda to mój konik do dziś. Za dnia była audycja „Igłą po płycie”, do której przynosiłem winyle. W międzyczasie robiłem jeszcze informator kulturalny zatytułowany „Artefakty”. W lutym 2009 roku Magda Jethon zostaje pierwszy raz szefową „Trójki”… Tak. Ściągnęła mnie z powrotem i jestem na Myśliwieckiej do teraz. Przeszedłem kolejne szczeble kariery, od połówki etatu dla młodszego redaktora, potem cały etat redaktora aż do starszego redaktora. Nic nie było na skróty i uważam, że tak powinno być. Wróciłem do „Trójki” cyklem o Krzysztofie Komedzie. Całodniowa opowieść w odcinkach w czterdziestą rocznicę jego śmierci. Jestem z tego dumny. Po tym cyklu przyszedł czas na „Potrójne pasmo przenoszenia” – audycję z muzyką elektroniczną. Zwróciłem się do Pani Dyrektor z prośbą o wskazanie pięknego głosu do sygnału audycji. Powiedziała, że jeśli osoba, o której myśli się zgodzi, to będę szczęśliwy do końca życia. To był Maciej Zembaty. Zachwycił się proponowaną nazwą. Zaciekawiła go jej wieloznaczność. Mam nagranie, gdy zastanawia się, jak powiedzieć „Potrójne pasmo przenoszenia”… Czas szybko leci. W 2019 roku audycja skończy 10 lat. Początkowo emitowana była w nocy od 2:00 do 4:00 i to najlepiej pokazuje jak funkcjonuje Magda Jethon. Nie wystarczyło, że się znamy a ja mam radiowe doświadczenie. Miałem przejść szlak. Najpierw pracować późną nocą. Nie byłem forowany. Wtedy też za dnia po raz kolejny dostałem swoje „3 minuty”. Później wymyślono, żeby ta duża audycja była z soboty na niedzielę od północy do 2:00. Tak jest do tej pory. Oprócz „Potrójnego pasma przenoszenia” robisz jeszcze audycję „Anagram-

marganA”. Kto wymyślił ten znakomity palindrom? Wymyśliliśmy to wspólnie z moją partnerką Katarzyną Zduńczyk. Słuchaliśmy muzyki. Coś nas natchnęło. Myślałem o jakimś nagraniu. A „Nagram” to… Płynnie przeszliśmy do teraźniejszości. Magdy Jethon już nie ma, nastąpiły kolejne zmiany. Po kraju poszła fama, że „Trójka” odczuła „dobrą zmianę”. Czy chciałbyś się wypowiedzieć na ten temat? Polacy są podzieleni. Może tak na to pytanie odpowiem… W stanie wojennym noszono oporniki w klapach, taką elektroniczną czujkę z jakiegoś urządzenia. Uważam, że dzisiaj powinniśmy nosić spinacze, żeby nas Polaków „połączyć”. Niestety doszło do takiej sytuacji, że w jakikolwiek sposób bym nie odpowiedział na to pytanie, stawiam się po którejś ze stron. A moja droga jest pośrodku. Uważam, że trzeba myśleć zwłaszcza w sferze publicznej, co się mówi. Trzeba ważyć słowa i trzeba dążyć do konsensusu i do jedności, bo stawianie się po którejkolwiek ze stron nic dobrego nie przyniesie. Nie interesują mnie skrajności. W Twoich audycjach szczególnie często pojawiają się dwaj polscy artyści. Niedawno zmarły Tomasz Stańko i Andrzej Korzyński. Opowiedz o swoich kontaktach z tymi wybitnymi twórcami muzyki. Gdyby nie Radio Jazz nie miałbym kontaktu z Tomaszem Stańko. Pierwszy wywiad jaki z nim przeprowadziłem, to był czas, kiedy miałem audycję „Guten Margan”. Ktoś mi załatwił numer. Zadzwoniłem do niego do domu, bo stwierdziłem, że skoro mam namiar, to nie będę wydzwaniał po menadżerach. Człowiek to człowiek. Zadzwoniłem, a on – oczywiście, bardzo proszę… I już. Nagrywałeś u niego w domu? Przeważnie nagrywaliśmy w domu. Są sytuacje, w których wolę brać mikrofon i nagrywać u kogoś, ponieważ rozmowa na prywatnym terytorium daje swobodę. To jest zupełnie inna sytuacja niż jak prosi się do studia. Lubię to przebywanie. To jest taki instynkt reportera, bo w tym domu zazwyczaj dzieją się fajne rzeczy. Gdybym nie bywał u niego, tylko bym aranżował wywiady w „Trójce” (też bywał), to nie byłoby wielu wspaniałych sytuacji. A bywało tak: „Panie Michale, pan ściągnie buty, bo ja tutaj dywaniki takie mam, zbieram, kolekcjonuję i pan wie co się na tych dywanikach działo…”. Po tych wszystkich żartach, to z jaką łatwością opowiadał o muzyce, to jak chłonął nowe tematy, wiem, że on wiedział, że młodość daje muzyce takiego kopa jak żaden wybitny, wyuczony, z wielką sławą kompozytor, dyrygent czy producent. Lubił ze mną rozmawiać, nie miał problemu ze zrobieniem sobie zdjęcia ze mną. Pewnie, że zdarzało mi się powiedzieć coś niewłaściwego. Miałem poczucie niewiedzy zwłaszcza jego historii z lat siedemdziesiątych. On chyba wyczuwał, że się trochę „ślizgam”, że nie umiem, że nie wiem, bo nie rozumiem. A jego to w ogóle nie bolało. Był pomocny. Tłumaczył i wyjaśniał. To świadczyło, że miał dystans do siebie, że nie był chodzącą gwiazdą, do której nie można się zbliżyć. Przy nim czułem się wyjątkowo.

A Andrzej Korzyński? Mamy bliskie i serdeczne kontakty. On przeżywa drugą młodość, m.in. dzięki temu co robi Andy Votel w swojej angielskiej oficynie. Nasze pokolenie czterdziestolatków ma dziś sporo do powiedzenia i to my przypominamy „Akademię Pana Kleksa”, mówimy o Bajdocji i Wielkim Elektroniku, o szczęśliwym dzieciństwie, a nie byłoby tego gdyby nie Andrzej Korzyński. On jest szczęśliwy, że to wróciło. Facet o wielkim sercu, o bardzo zdecydowanych poglądach politycznych… …których w ogóle nie widać w Twoich wywiadach z nim… Bo generalnie nie jestem od tego, żeby rozmawiać o polityce. Rozmawiamy o muzyce. Czasem miewam zapędy, żeby coś powiedzieć, ale teraz pracuję nad powściągliwością, której brakuje nam wszystkim. To jest taka lekcja, którą odrabiam rozmawiając m.in. z Andrzejem Korzyńskim. Ma się bardzo dobrze, cieszy się wnukiem, został człowiekiem o „Złotym uchu” na festiwalu Soundedit. Jego płyty znów wychodzą na winylach. Same sukcesy. Chcielibyśmy zapytać o Twoje kontakty z flagowymi postaciami „Trójki”… Marek Niedźwiecki to jest gość, który mimo swojego zdawkowego słowa na antenie potrafi spowodować, że nagle otwierają się kolejne wrota ogrodów muzycznych. Nigdy nie zapomnę jak pokazał mi utwór „Rise” Herba Alperta. To po raz kolejny pokazało jak wielką wiedzę ma również w stylistyce muzyki disco. Omnibus jeśli chodzi o muzykę popularną. Bez wątpienia jest człowiekiem, na którym stoi Program Trzeci. Można się z nim zgadzać, nie zgadzać, ale nigdy już nie będzie kogoś takiego jak Marek Niedźwiecki. Ikona. Piotr Stelmach, zachowując oczywiście wszelkie proporcje, jest tym kimś dla obecnych muzyków, kim był Marek Niedźwiecki w latach osiemdziesiątych. Stelmach w dużej mierze przyczynił się do tego, że wypłynęli na szersze wody tacy artyści jak Kortez, Organek, Skubas i wielu innych… Owszem. Szczerze mówiąc czuję, że dopiero wszystko przed nami, jeśli chodzi o współpracę z Piotrkiem. (Obaj panowie razem na antenie „Trójki” przywitali 2019 rok – przyp. red.) Największym guru pozostaje

dla mnie Piotr Kaczkowski. Jest to człowiek, który prezentuje niesamowicie szeroką paletę muzyki. Nie ma drugiej osoby, która dotykając tak wielu gatunków jest w tym autentyczna. Kiedy zaczynałem pracować w „Trójce” to słyszałem głosy, żebym nie wzorował się na gwiazdach „Trójki”, po czym zwróciłem uwagę, że cały szereg osób właśnie to robi. Wziąłem sobie to do serca i nie podążam ich drogą. I nie chodzi o to, żeby za wszelką cenę być innym. Ja po prostu jestem inny. Z drugiej strony jednak wiem, że takich gwiazd już nie będzie choć radio jak i winyl, może jeszcze zaskoczyć. Jeździsz dużo po Polsce, po różnych festiwalach muzycznych. Jaki jest Twój ulubiony? Ewidentnie moim konikiem jest Tauron Nowa Muzyka w Katowicach, ponieważ jest to festiwal, który jako pierwszy


S T YC Z E Ń 2019/ N R 1 ( R O K I I ) w Polsce wyniósł muzykę elektroniczną na salony. Ta muzyka jest prezentowana w totalnie ekskluzywnych warunkach. NOSPR, Międzynarodowe Centrum Kongresowe, to są przestrzenie na kilka tysięcy osób a muzyka brzmi jakbyś siedział w małym studiu. Wspaniała akustyka. Ale najważniejszy jest program. To najpierw właśnie tam zaczął się pojawiać Moderat, zanim stał się sławny w Polsce. To tam odkrywano całą masę gałęzi elektroniki zupełnie nieobecnej w polskiej przestrzeni. Adam Godziek i Adam Pomian, czyli szefowie tego festiwalu, „Ślązoki” wiedzą co robią. Mają w tym wszystkim wiele finezji czego brakuje innym festiwalom z muzyka elektroniczną. Po czarny „wungiel” zawsze tam jedziemy. Zawsze jest dużo inspiracji i zabawy… A dają „fest grubo koperta”? Nie dostaję dodatkowych pieniędzy, za mówienie o ich festiwalu. „Trójka” ma z Nową Muzyką umowę patronacką. Tak to działa. Myślę, że z dużą korzyścią dla obu stron. Mnie nie chodzi o pieniądze. Mnie napędza muzyka. Jak widzę, że ktoś ma taką jazdę i taką zajawkę, to ja w to też wchodzę, a organizacja czegoś takiego nie jest łatwym zadaniem. To jest taniec na linie. Szacunek dla nich. Chcielibyśmy, żebyś wypowiedział się na temat słuchania muzyki. Pamiętam jak kiedyś puszczałem Ci jakiś utwór i go wyłączyłem w trakcie, to krzyczałeś na mnie, że utworu słucha się od początku do końca, że trzeba mieć szacunek do muzyki i twórców. Wiem o Twojej audiofilskiej zajawce na dźwięk, płyty winylowe, brzmienie. Co sądzisz o postępie cyfryzacji dźwięku i tego, że np. za 10 lat możemy nie mieć płyt CD. Wszystko będzie w formatach MP3 albo w streamach. Jakie jest Twoje zdanie na ten temat? Odpowiem pytaniem na pytanie. Znasz numer komórki do swojej mamy? Większość pytanych przeze mnie osób nie zna numeru swoich bliskich. Zmierzam do tego, że cała cyfryzacja odbiera nam pamięć. Odbiera to, co zawsze mieli nasi rodzice. Jeśli bym się urodził 15 lat później pewnie nie potrafiłbym powiedzieć całego koncertu Wojskiego na pamięć… Słuchanie muzyki w ten sposób, w związku z tym, że jest tak łatwe i do zrobienia wszędzie, obdziera ją z magii, z tajemnicy, z pewnego odlotu, który można złapać tylko wtedy, kiedy kupujesz fizyczny nośnik lub idziesz na koncert. Kupujesz płytę, zwłaszcza winyl i sobie planujesz, że wieczorem nastawisz igłę i jej posłuchasz. Teraz warto się zastanowić nad tym co się dzieje w twojej głowie, jak sobie planujesz czas na to, żeby posłuchać muzyki. Warto również zapytać siebie co zostaje ci po takim słuchaniu? A ile ci zostaje po słuchaniu muzyki w telefonie, w tramwaju, w samochodzie, na laptopie? Różnica jest kolosalna. Kwestia jakości dźwięku to jest sprawa drugorzędna. Najważniejszy jest styk, twój styk z muzyką. A stykasz się wtedy, kiedy kupujesz płytę lub idziesz na koncert, kiedy się przygotowujesz, kiedy masz jazdę, kiedy twoje emocje rosną i się rozkręcają. Wtedy zostaje ci w głowie najwięcej. W muzyce jazzowej, której jesteś fascynatem, gra na instrumencie żywy czło-

str. 3 wiek. Oddaje też swoje emocje. Natomiast muzyka elektroniczna jest w dużej mierze wygenerowana. Czy nie uważasz, że muzyce elektronicznej brakuje czasem duszy? To zależy jak się do tego podejdzie. Bo teraz cała masa elektroników, którzy zaczynali od tworzenia muzyki na komputerze, patrząc na klocki i ustawiając je, przechodzi w stronę grania muzyki na żywo. Muzyka elektroniczna nie musi być tworzona na elektronicznych instrumentach. Muzyki elektronicznej nie definiuje się przez syntetyk, instrumenty elektroniczne, tylko przez sposób myślenia o niej. Najprostszym przykładem jest to, że nie masz w tzw. muzyce elektronicznej zwrotek i refrenów. To są kompozycje otwarte, często suity ciągnące się kilka, kilkanaście minut. Kraftwerk w latach siedemdziesiątych grali na tradycyjnych instrumentach, później zastąpionych elektronicznymi. Owszem, zmieniły się dźwięk i brzmienie tych kompozycji, ale sposób myślenia o nich jest zupełnie inny niż piosenki, niż pop. Są otwarte i często transowe. Chętnie wracasz do Tarnobrzega? Jak odbierasz nasze miasto po tylu latach nieobecności? Miałeś takie momenty w życiu, kiedy pomyślałeś sobie, że chętnie byś tu wrócił, że jesteś zmęczony wielkim światem? Ja tu wracam do mamy. Moja mama jest przeszczęśliwa kiedy jestem. Jak wyjeżdżałem z Tarnobrzegu, ale to też ciekawe, że kiedyś mówiło się z Tarnobrzegu a teraz z Tarnobrzega… Jak wyjeżdżałem z Tarnobrzegu to nie lubiłem tego miasta. Pozyty wnie odbierałem je wcześniej, w dzieciństwie, kiedy chodziłem do Domu Kultury, kiedy moja mama w latach osiemdziesiątych i dziewięćdziesiątych tam pracowała, kiedy artyści pojawiali się w moim życiu. Tak kojarzyłem Tarnobrzeg do połowy lat dziewięćdziesiątych. Potem widziałem jak miasto upada, że nic się w nim dobrego nie dzieje. Rdza i pamięć o wielkiej przeszłości z Siarkopolem w tle… Z większym ciepłem patrzę na Tarnobrzeg dziś niż jeszcze 5-8 lat temu. A jeśli mnie pytacie, czy myślałem o tym, żeby wrócić, to ostatnio zastanawiałem się nad tym. Tu jest cicho, a w Warszawie smog… Co by było gdyby nagle Michała Margańskiego znów nie było w „Trójce”? Co by wtedy robił Margan? Nie wiem… To byłoby dla mnie straszne, bo tak naprawdę nie ma alternatywy jeśli chodzi o radio. Jest radio publiczne i są rozgłośnie prywatne, ale one nie są radiem. To jest biznes, w którym chodzi tylko o pieniądze i słupki. Pewnie bym zintensyfikował swoje granie jako DJ. Teraz grywam sporadycznie. Może aplikowałbym do którejś stacji regionalnej, bądź innego programu radia publicznego. Bardzo ważna w radiu jest dla mnie kultura słowa. W Polsce mamy piękną historię radiofonii. Jest olbrzymia i bogata. Potrafimy mówić „na ciszy”, co odróżnia nas np. od anglojęzycznych stacji. Takiego mówienia trzeba się jednak nauczyć co jest sztuką. Gustaw Holoubek i Karol Wojtyła mieli nieprawdopodobną zdolność posługiwania się pauzą. To jak oni wyczuwali ciszę, jak nią sterowali, jak czuli ile energii daje pauza … hmm. Mistrzowie. 

Tarnobrzeskie szkoły wśród najlepszych w kraju W tegorocznym prestiżowym rankingu liceów tytuł „Złotej Szkoły” zdobyło jedynie 6 liceów z Podkarpacia. Znalezienie się w tym wąskim gronie aż dwóch szkół z naszego miasta jest wielkim sukcesem tarnobrzeskiej oświaty.

Dyrektorzy czołowych polskich szkół średnich podkreślają, że miarą sukcesu szkoły jest stworzenie miejsca, które jest lubiane przez uczniów i nauczycieli. Na zdjęciu: uczniowie, nauczyciele oraz dyrekcja w czasie „Dnia filmowego” w tarnobrzeskim „Hetmanie”.

W

dniu 10 stycznia br. ogłoszono wyniki 21-szej edycji najbardziej znanego porównania szkół ponadpodstawowychRankingu Liceów i Techników Perspektywy 2019. Tego dnia z powodu przeciążenia do wczesnych godzin popołudniowych niemożliwością było wejść na stronę internetową z punktacją. W całej Polsce sprawdzano wyniki szkól na tle województw i kraju. Ranking stworzono w oparciu o wyniki matur, sukcesy w olimpiadach przedmiotowych, a w ocenie techników dodatkowo brano pod uwagę wyniki egzaminu zawodowego. Tym samym promowano zarówno kształcenie młodzieży najzdolniejszej, jak i wysoką jakość edukacji wszystkich uczniów, także tych słabszych. Rodzice i uczniowie bacznie śledzą również dodatkowy ranking maturalny, opierający się wyłącznie na wynikach egzaminu dojrzałości.

„Hetman” najlepszy w województwie Biorąc pod uwagę wyłącznie wyniki zeszłorocznych matur, najlepszym liceum na Podkarpaciu zostało tarnobrzeskie I Społeczne Liceum im. Hetmana Jana Tarnowskiego, zwane „Hetmanem”. Warto podkreślić, że w roczniku, który osiągnął najlepszy wynik maturalny w województwie, nie dokonywano żadnej selekcji podczas rekrutacji i przyjęto wszystkich chętnych. Tymczasem liderzy rankingu ogólnopolskiego to w wielu przypadkach szkoły, w których uczy się najzdolniejsza młodzież z obszaru sięgającego kilkudziesięciu, a czasem kilkuset kilometrów.

Niektóre z nich przyjmują tylko uczniów z wysokimi osiągnięciami w konkursach przedmiotowych, a dla najlepszych oferują specjalne ścieżki edukacyjne, niejednokrotnie we współpracy ze środowiskiem akademickim. W pierwszej 50-tce najlepszych liceów w Polsce jest zaledwie trzy szkoły (w tym tarnobrzeski „Hetman”) mieszczące się w miastach mających poniżej 150 tys. mieszkańców. Prowadzi to do smutnego wniosku, że młodzież z dużych miast ma lepsze szanse edukacyjne. Z drugiej strony powtarzające się świetne wyniki „Hetmana” pokazują, że jest możliwe stworzenie prestiżowej szkoły w mniejszym mieście z dala od ośrodków akademickich – chociaż na pewno stanowi to wyjątek na edukacyjnej mapie kraju. Niewielu tarnobrzeżan zdaje sobie sprawę, że tarnobrzeskie I Społeczne Liceum Ogólnokształcące było jedną z pierwszych szkół społecznych w kraju. Od kilku lat szkoła zajmuje miejsce w pierwszej trójce podkarpackich liceów i wysokie miejsce w rankingu ogólnopolskim. Hasłem szkoły jest dewiza heraldyczna rodu Tarnowskich „Dążcie do gwiazd”. Liceum to jest od lat jedyną szkołą na północnym Podkarpaciu, posiadającą finalistów i laureatów w prestiżowych ministerialnych olimpiadach przedmiotowych. Dyrektor wskazuje, że ten sukces to zasługa dobrych nauczycieli, którzy podejmują się przygotowania zdolnej młodzieży do udziałów w tych najtrudniejszych konkursach. Jednocześnie podkreśla: Dokończenie na s. 6


S T YC Z E Ń 2019/ N R 1 ( R O K I I )

str. 4

Dwa światy? Przy okazji imienin jednej z seniorek organizowanych w Domu Dziennego Pobytu pojawił się pomysł nawiązania kontaktu z siostrami dominikankami z pobliskiej Wielowsi. Mimo, że podczas tego rodzaju uroczystości atmosfera jest szczególnie ciepła i pełna wyjątkowej życzliwości – pomysł ten nie spotkał się ze spodziewaną akceptacją. Obecnie nie ma niemalże tygodnia byśmy nie słyszeli pytania: „Kiedy się wreszcie spotkamy z naszymi siostrami?!”. Pierwszy raz Nie zważając na brak zachwytu nad tym pomysłem, nieśmiała próba zaproszenia przedstawicielek Zgromadzenia Sióstr św. Dominika nastąpiła spontanicznie przy okazji któregoś z wernisaży w Miejskiej Bibliotece Publicznej w 2015 roku. Nie sposób zapomnieć bardzo bezpośredniej i radosnej reakcji na tę inicjatywę, jak się z czasem okazało, siostry Natalii i siostry Miriany, które bez zbędnych ceregieli zapytały od razu: „No to na kiedy się umawiamy?” S. Natalia okazała się być przełożoną wielowiejskiego klasztoru zaś s. Miriana była Mistrzynią sprawującą opiekę nad juniorystkami – siostrami przygotowującymi się do złożenia ślubów wieczystych. Spotkanie tych dwóch wyjątkowych sióstr, piastujących najważniejsze funkcje w wielowiejskim klasztorze – jak się później okazało – miało stanowić świetny prognostyk i początek pięknej przygody dla naszych seniorów, ale, wierzymy w to mocno, że i dla sióstr również.

Zgromadzenie Sióstr św. Dominika

Fot. Krzysztof Kowalczyk

Zgromadzenie istnieje już ponad półtora wieku. Jego założycielką jest Róża Białecka – Sługa Boża Matka Kolumba, która chciała, by siostry przede wszystkim prowadziły szkoły i zajmowały się

kształceniem najuboższych dzieci oraz katechizowały i opiekowały się chorymi. Po II wojnie światowej nowa władza odebrała siostrom wszystkie szkoły. Aktualnie Siostry katechizują, prowadzą Domy Pomocy Społecznej, Ośrodek Wychowawczy, przedszkola i domy opieki dla osób starszych w kilkudziesięciu miejscach w Polsce i za granicą. Klasztor i kaplica w Wielowsi powstały w roku 1866. To tu w 1861 r. przybyła Matka Kolumba i pierwsze siostry. Tu – z wyboru Założycielki – na najbardziej ubogim wówczas terenie, rozpoczyna się historia polskich dominikanek. Z czasem, gdy Wielowieś stała się osiedlem Tarnobrzega, będący nieco na uboczu klasztor jeszcze pełniej stał się miejscem znaczącym na mapie miasta. Tym bardziej, że siostry nie zamykają się za furtą, lecz wychodzą zza niej ze zgoła innym, niż się spodziewaliśmy obliczem.

Miłość od pierwszego wejrzenia My się… zakochaliśmy w siostrach od razu. Przyjechało do nas pięć sióstr – juniorystek wraz z siostrą Mistrzynią Mirianą. Opowiadały o Zgromadzeniu, Matce Założycielce, swoim powołaniu, życiu w klasztorze. I tu pierwsze z licznych zaskoczeń: nie były to opowieści jakich można się było spodziewać. Mówiły szczerze o swej

wcale, nieusłanej różami drodze do klasztoru, o swym życiu z dala od Kościoła, imprezach, chłopakach, konfliktach w rodzinie, nieprzepadaniu za siostrami zakonnymi. Niemal żadna z nich nie planowała takiej właśnie drogi. Potem były kolejne zaskoczenia: świetna koleżeńska relacja między Mistrzynią a nimi, dowcipne religijne pieśni przy akompaniamencie gitary i takież odpowiedzi na niezliczone pytania, szczególnie męskiej części naszej społeczności. Ale przy tym i świadectwa dojrzałej mimo młodego wieku duchowości i wiary. Nie mogliśmy się rozstać. Dlatego miesiąc później, na zaproszenie sióstr pojawiliśmy się w ich domu kontynuując rozpoczętą tak sympatycznie znajomość. I tę więź podtrzymujemy nadal. Trudno policzyć te wszystkie spotkania. Rzecz nie w ilości. Nie roszcząc sobie prawa do wyjątkowości, a już na pewno nie do wyłączności kontaktów z siostrami (zwłaszcza biorąc pod uwagę czas istnienia Zgromadzenia), chcemy tylko nieco przybliżyć i pokazać jak przemykające ulicami miasta postacie w białych habitach i czarnych welonach, wbrew pozorom, tak bardzo od nas się nie różnią.

Z tego świata Nie sposób zapomnieć pewnego telefonu. Kręcąc drugi teledysk opowiadający o naszych kontaktach z ciekawymi postaciami

Tarnobrzega i urokliwych miejscach naszej małej ojczyzny, mieliśmy pomysł, by siostry zagrały w „dwa ognie” z naszymi panami w ich przepięknym ogrodzie. Jak to jednak zrobić, gdy ów pomysł pojawił się w czasie, gdy siostry mają miesiąc skupienia i nic w tym czasie nie może ich rozpraszać. Zwłaszcza panowie. Mimo to dzwonimy, z góry wiedząc jaka będzie odpowiedź. No i słyszymy z ust Siostry Przełożonej, że nie mogą nas zawieść, więc na czas nagrania po prostu przerwą swe modlitewne skupienie. Wcześniej kolejny nieśmiały telefon do sióstr: czy zechciałyby siostry wziąć udział w pewnym „oszustwie”? Wyjaśniamy szczegóły. Odpowiedź brzmi: jak najbardziej! Podczas spotkania przeprowadzamy quiz sprawdzający wiedzę teologiczną zarówno s. juniorystek jak i s. Mistrzyni i s. Przełożonej. Stopień trudności zadawanych pytań – niebotyczny! Siostry odpowiadają bezbłędnie! Nasi seniorzy nie mogą wyjść ze zdumienia. Na koniec wyjaśniamy zebranym, że wszystko zostało ukartowane, a siostry znały odpowiedzi. Zabawne i poważne opowieści można by mnożyć. Można opisać liczne serdeczne przypadkowe spotkania w naszym mieście, ale także poza nim.

Nieplanowany rezultat Wśród naszych seniorów są również osoby, którym niekoniecznie jest po drodze z Kościołem. Tak się złożyło, że podczas tych wszystkich kontaktów – głównie dzięki niezwykłości „naszych” sióstr oczywiście – to właśnie te osoby okazały się najbardziej aktywne w trakcie spotkań i to one najczęściej pytają o kolejne kontakty, o których było na wstępie. Nie było to w ogóle naszym zamiarem – jesteśmy wszak Domem, który nie ma ambicji, ani misji edukowania, czy nawracania kogokolwiek, wszak chcemy jedynie pokazywać seniorom różnorodność i atrakcyjność otaczającego nas świata i ludzi – ale stało się to niejako mimo woli. Pokazuje to ni mniej, ni więcej że, wbrew pozorom, nie jest jeszcze z nami ludźmi aż tak źle, skoro mimo czasami zasadniczych różnic światopoglądowych, potrafimy się spotkać na takim poziomie, na którym już tylko pozostaje czerpanie przyjemności ze spotkania z innym człowiekiem. I to nic, że z innego świata niż nasz. Choć czy tak naprawdę one – Klasztor i nasz Dom – aż tak bardzo się różnią? Dlatego też w tym roku nawiązaliśmy kontakt z klerykami z Wyższego Seminarium Duchownego w Sandomierzu. Dla równowagi. Choć nie tylko. Także dlatego, że większość uczestników Domu Dziennego Pobytu to kobiety. Ale to już zupełnie inna historia do opowiedzenia. Krzysztof Kowalczyk


S T YC Z E Ń 2019/ N R 1 ( R O K I I )

str. 5

Fot. Księgowość Infor

Twój e-PIT – skarbówka rozliczy podatek za podatnika Cyfryzacja Krajowej Administracji Skarbowej (KAS) umożliwiła długo zapowiadaną zmianę w sposobie rozliczeń podatników z Urzędem Skarbowym. Celem prac podejmowanych przez Ministerstwo Finansów było doprowadzenie do takiego stanu, by to Urząd Skarbowy wypełnił za podatników zeznanie podatkowe i udostępnił im je jedynie do wglądu, ewentualnej modyfikacji i zaakceptowania.

J

uż od 2019 roku zeznanie podatkowe za rok 2018 zostanie przez KAS (Urząd Skarbowy) automatycznie przygotowane i udostępnione w wersji elektronicznej: – dla osób nieprowadzących działalności gospodarczej na formularzu PIT-37, – dla podatników uzyskujących przychody z kapitałów pieniężnych na formularzu PIT-38. Od 2020 roku taka forma rozliczeń będzie dostępna również dla osób prowadzących działalność gospodarczą, rozliczających się na formularzu PIT-36 i PT-36L. Wersja elektroniczna zeznania PIT-37 i PIT-38 przygotowana przez KAS będzie wygenerowana na podstawie informacji przekazanych przez płatników podatku dochodowego od osób fizycznych do Urzę-

dów Skarbowych oraz na podstawie danych wynikających z zeznań podatkowych złożonych za ubiegły rok. Nowa e-usługa nazwana „Twój e-PIT” będzie dostępna od 15 lutego 2019 roku do 30 kwietnia 2019 roku na platformie Portal Podatkowy, po uwierzytelnieniu bezpłatnym Profilem Zaufanym, kwalifikowanym podpisem elektronicznym lub danymi autoryzacyjnymi (dane identyfikacyjne podatnika, kwota przychodów z deklaracji za rok poprzedni). Udostępnione przez KAS zeznanie podatkowe będzie można w tym okresie (od 15.02 do 30.04): – sprawdzić, zweryfikować i zaakceptować bez zmian, – zmodyfikować, poprawić, uzupełnić (tj.: wybrać opcję rozliczenia się wspólnie z małżonkiem i uzupełnić zeznanie o dane

Zapłać raz i zostań właścicielem Użytkowanie wieczyste powoli przechodzi do historii. Od nowego roku właściciele domów oraz mieszkań i lokali użytkowych w budynkach wielorodzinnych dostali grunt na własność.

J

esteś właścicielem mieszkania w bloku czyli zarazem użytkownikiem wieczystym gruntu pod nim? Od 1 stycznia 2019 roku weszła w życie ustawa dotycząca przekształcania użytkowania wieczystego we własność. Powodem wprowadzenia przedmiotowej ustawy było rosnące niezadowolenie użytkowników zarówno ze zbyt częstych jak i dość wysokich podwyżek opłat z tytułu użytkowania wieczystego gruntów, spowodowane wzrostem wartości samych gruntów. Celem wprowadzenia wspomnianej wyżej ustawy jest przekształcenie użytkowania wieczystego gruntów w prawo własności. Dotyczy to gruntów na których stoją budynki mieszkalne, domy jednorodzinne, samodzielne lokale położone w budynkach wielorodzinnych wraz z budynkami gospodarczymi, garażami i innymi obiektami budowlanymi i urządzeniami budowlanymi umożliwiającymi prawidłowe i racjonalne korzystanie z budynków mieszkalnych. Przekształcenie nie będzie bezpłatne, co oznacza, że każdy użytkownik wieczysty gruntu, który z mocy samego prawa nabył do niego prawo własności będzie zobowiązany do uiszczania corocznej opłaty przez okres 20 lat. Opłata będzie obciążać każdorazowo właściciela danej nieruchomości w odniesieniu do której istnieje

roszczenie o opłatę, przez okres pozostały do wnoszenia tej opłaty. Sama opłata będzie równowartością opłaty rocznej (z dnia przekształcenia), uiszczanej za użytkowanie wieczyste gruntu. Ustawa wprowadza możliwość dla właściciela gruntu należącego wcześniej do Skarbu Państwa wniesienia jednorazowej opłaty w pierwszym roku po przekształceniu, co wiąże się z tym, że otrzyma wówczas taki właściciel bonifikatę („zniżkę”) w wysokości 60 %, natomiast w latach późniejszych 10 %. Jeśli grunt będzie należał przed dniem przekształcenia do samorządu wówczas o wysokości wspomnianej zniżki decydować będzie rada gminy, powiat czy sejmik województwa. Ustawa wymienia szczegółowo także krąg podmiotów wyłączonych od obowiązku opłaty za przekształcenie. Zmian we wpisie w księgach wieczystych oraz w ewidencji gruntów i budynków ujawniającą prawo własności gruntu dokona Sąd z urzędu, po uprzednim otrzymaniu zaświadczenia potwierdzającego przekształcenie użytkowania wieczystego w prawo własności. Zaświadczenie takie wyda odpowiedni organ w terminie 14 dni od przekształcenia i przekaże do właściwego Sądu. adw. Karolina Golik, adw. Ewelina Obara

Na podatniku spoczywa także odpowiedzialność za terminową zapłatę podatku wynikającego z rozliczenia zeznania podatkowego – do 30 kwietnia 2019 roku. I to po stronie podatnika leży również ciężar pozyskania informacji o wysokości podatku do zapłaty, nawet w przypadku skorzystania z usługi „Twój e-PIT”. Podatnik ma zatem obowiązek zalogować się na swoje konto w Portalu Podatkowym i sprawdzić wysokość podatku do zapłaty wynikającą z wygenerowanego przez KAS zeznania podatkowego. Podkreślić należy także, że w okresie od 01 stycznia do 30 kwietnia 2019 roku istnieje możliwość rozliczenia się samodzielnie w formie elektronicznej (e-deklaracje) lub na formularzu papierowym złożonym w Urzędzie Skarbowym, jednakże po 15 lutego 2019 r. rozliczenie samodzielne możliwe będzie dopiero po uprzednim odrzuceniu zeznania w aplikacji „Twój e-PIT”. Maksymalny termin zwrotu podatku wynikającego z zeznania podatkowego za 2018 rok zależeć będzie od formy w jakiej zeznanie zostanie złożone. Co do zasady w przypadku zeznania złożonego w formie elektronicznej (za pomocą usługi „Twój e-PIT” lub jako e-deklaracja) wynosić on będzie 45 dni, a w przypadku zeznania złożonego w innej formie 3 miesiące. Istotne znaczenie ma forma i dzień złożenia zeznania podatkowego.

współmałżonka, lub wybrać rozliczenie jako osoba samotnie wychowująca dziecko, zmienić Organizację Pożytku Publicznego, której chce się przekazać 1% podatku należnego, uzupełnić zeznanie o odliczenie IKZE, ulgę na internet, rehabilitacyjną, itp.), a następnie zaakceptować, – odrzucić i rozliczyć się samodzielnie. Jeśli do 30 kwietnia 2019 roku nie zrobi się nic, tj. w przypadku braku aktywności podatnika na ww. usłudze do 30 kwietnia 2019 roku tj. weryfikacja, akceptacja, modyfikacja, etc. - wygenerowane przez KAS zeznanie podatkowe PIT-37 lub PIT38 za 2018 rok zostanie automatycznie zaakceptowane, co będzie równoznaczne ze złożeniem tegoż zeznania w dniu 30 kwietnia 2019 roku. I ta właśnie forma jest najbardziej korzystna dla osób rozliczających się indywidualnie, bez żadnych ulg i odliczeń. Zaznaczyć należy, że odpowiedzialność za wskazanie w zeznaniu podatkowym, nawet tym wygenerowanym przez KAS w ramach usługi „Twój e-PIT”, wszystkich źródeł przychodów spoczywa na podatniku. Istotne jest zatem rzetelne sprawdzenie i zweryfikowanie wszelkich danych zawartych w zeznaniu podatkowym przed jego akceptacją. W przypadku zaistnienia jakichkolwiek błędów należy ponownie zweryfikować zeznanie, uzupełnić, nanieść prawidłowe, poprawne dane i wysłać je jako zeznanie korygujące. R

E

K

Anna Nowak L

A

M

A


S T YC Z E Ń 2019/ N R 1 ( R O K I I )

str. 6

Pastowanie chleba czas zacząć Polacy otwierają się na różne „smaki świata” w swoich kuchniach. Mimo to pieczywo jest wciąż liderem, pieszczącym o poranku i wieczorem nasze podniebienia.

N

a chleb zacząłem patrzeć zupełnie inaczej po lekturze znakomitej powieści Wiesława Myśliwskiego „Kamień na kamieniu”. A rozdział traktujący o chlebie zapadł mi głęboko w pamięci. Potem zawitałem na wyspy brytyjskie, gdzie wbrew powszechnej opinii też istnieje dobry chleb, ale podobnie jak w Polsce trzeba go szukać w dobrych piekarniach, a nie w supermarketach. Jednak to Brytyjczycy nauczyli mnie fantazyjnego myślenia na temat pospolitych kanapek. Takiej różnorodności dodatków do zwykłych „sandłi-

czy” nigdy wcześniej nie widziałem. To nie tylko ketchup czy majonez. Dziesiątki różnych składników i feeria nie tylko kolorów, ale także smaków. Trudno znaleźć osobę, która nie rozkoszuje się smakiem zwykłej kromki chrupiącego, jeszcze ciepłego chleba, i jak mawia Robert Makłowicz: „li tylko ze słuszną porcją masła i odrobiną soli”. Ja w takim przypadku wspominam piętkę. Często nasza kanapka sprowadza się do włożenia pomiędzy kromki jakiegoś plastra sera lub wędliny. Dobrze, gdy dołożymy do tego

jakiś zielony liść. Dlatego dziś proponuję wszystkim zrobić kolejny kroczek o jeden stopień w górę, w kierunku różnorodności i zabawy ze smakami. Przy czym pamiętajmy, że dobry chleb grał tu będzie bardzo ważną rolę. Pastowanie chleba, choć tytuł mało kulinarny, to symbolicznie nawiązuje do dbałości o elegancję. Tak jak dbamy o dobre buty, tu zadbamy o dobry chlebek. W głównej roli obsadziłem rośliny strączkowe, z których powstały trzy proste, ale pyszne pasty. Skutecznie zastępują wszelkie inne

smarowidła, szczególnie te wojujące ze sobą, jako masło i margarynę. Pozbawione wad, dostarczają cennych składników odżywczych naszym organizmom. To mnóstwo białka, nawet więcej niż w mięsie. Są bogate w składniki mineralne, takie jak żelazo, wapń, fosfor, magnez, jod czy potas. Do tego wszystkiego dostarczają mnóstwo energii. To tylko kilka z wielu cennych właściwości tych roślin, które w połączeniu z pieczywem stają się dla nas samym zdrowiem.

PASTA Z CZERWONEJ FASOLI – SPEEDY KIDNEY GONZALES

ną jedną cebulkę lub pęczek szczypiorku, a następnie połowę łyżeczki słodkiej papryki, choć może być też i wędzona. Dodajemy ok. trzech łyżek dobrej oliwy z oliwek, dobrą szczyptę oregano, sól i pierz do smaku. Zwolennicy kapsajcyny mogą dodać także trochę sproszkowanego chili. Dobrze mieszamy, smarujemy chlebek i gotowe.

wicie nowy, niepowtarzalny smak. Ale baza zawsze jest ta sama.

zdrowy sposób. Jest nim pasta smakująca niczym domowy smalec, ale bez tłuszczu zwierzęcego. Można się zdziwić jak wiele osób może się nabrać, będąc przekonanym, że je najprawdziwszy smalec ze słoniny. Siła roślin, daje radę.

Ta pasta sprawi, że gdy zobaczysz w sklepie puszkę czerwonej fasoli to natychmiast wrzucisz ją do koszyka, a dźwięk blendera lub miksera będzie często uprzyjemniał oczekiwanie na pyszne śniadano. Choć ja fasolkę ugniatam po prostu widelcem. Przepis przydatny, gdy trzeba zrobić coś z niczego, także na niespodziewaną imprezkę, bo może służyć jako pyszny dip do nachosów.

Kto by przypuszczał, że humus połączy kiedyś różne kultury. Dziś zasmakowano w nim chyba na wszystkich kontynentach. Jego tajemnica tkwi w dobrze ugotowanej ciecierzycy, obranej z łupinek, paście sezamowej i blendowaniu, pozwalającym uzyskać aksamitną konsystencję. Do humusu możemy dodać suszone pomidory, oliwki lub upieczoną marchewkę czy buraka i w każdym wariancie otrzymamy całko-

Przepis: Kubek ugotowanej ciecierzycy (w ostateczności jedna puszka gotowej) umieszczamy w wysokim naczyniu. Dodajemy 3 łyżki tahini (pasty sezamowej), ząbek czosnku, 2 łyżeczki kuminu, 2-3 łyżki soku z cytryny, pół łyżeczki soli i 6 łyżek wody, choć najlepiej tej pozostałej po gotowaniu ciecierzycy. Wszystko blendujemy na aksamitną, gładką pastę. Przekładamy do miseczki, polewamy oliwą z oliwek, dodajemy oliwki, posiekaną pietruszkę lub szczypiorek. Na wierzchu posypujemy mielonym kolorowym pieprzem. Ja posypuje też ziarnami czarnuszki. „SMALEC” Z BIAŁEJ FASOLI

Dbasz o linię, lekarz zabronił jedzenia smalcu. To nie koniec świata. Mam na to

Fot. Dariusz Chrząstek

Przepis: Fasolę z jednej puszki odcedzamy i przenosimy do głębokiej miski. Widelcem ugniatamyją na gładką masę, ale można użyć tez blendera. W przypadku gotowanej fasoli (200-250g ugotowanej) można dodać kilka łyżek wody, w której gotowała się fasola, tak aby zachować konsystencję pasty. Do przygotowanej pasty dodajemy trzy łyżeczki przecieru pomidorowego, posieka-

CZAS NA HUMMUS W KLASYCZNEJ FORMIE

Robert Chrząstek

Przepis: Na patelni rozgrzać olej i dodać posiekane w kostkę 2 cebule. Dodać kuleczkę ziela angielskiego i jałowca. Dorzucić jednego goździka, 2 liście laurowe i jeden rozgnieciony ząbek czosnku. Smażyć na małym ogniu do czasu, aż cebulka będzie złota. Na koniec dołożyć płaską łyżkę oleju kokosowego. Zblendować półtorej szklanki ugotowanej fasoli lub jedną puszkę białej fasoli, razem z połową łyżeczki oregano, jedną łyżką sosu sojowego oraz solą i mielonym czarnym pieprzem do smaku. Dolać sześć łyżek wody i zamieszać. Pokroić cztery śliwki suszone na małe kawałki i dodać do zblendowanej fasoli razem z podsmażoną cebulką, ale bez twardych przypraw, ziela, jałowca, liścia laurowego. Ponownie zblendować, ale krótko na niezbyt wysokich obrotach, by składniki się połączyły, ale żeby blender nie zmielił ich na gładką pastę – kawałki cebulki i śliwek powinny być wyczuwalne. Najlepiej smakuje po schłodzeniu w lodówce, obowiązkowo na dobrym chlebie i z kiszonym ogórkiem.

Tarnobrzeskie szkoły wśród najlepszych w kraju Dokończenie ze s. 3

– Dbamy o dobrą atmosferę, nie ma u nas wyścigu szczurów. Nie wywieramy presji na młodzież. Ale oczywiście motywujemy uczniów do pracy, na miarę ich możliwości. Staramy się, żeby dla każdego ucznia wynik egzaminu maturalnego odpowiadał jego oczekiwaniom w stosunku do samego siebie – mówi Paweł Dobrowolski, dyrektor „Hetmana”. W tarnobrzeskim „Hetmanie” uczy się wielu uczniów dojeżdżających, także z miejsc, z których niełatwo jest uczniom dotrzeć komunikacją publiczną. Zdaniem Pawła Dobrowolskiego, to dowód, że ludzie szukają dobrych szkół.

Szukając możliwych ścieżek rozwoju naszego miasta, chętnie wskazujemy na jego oczywiste atuty takie jak jezioro czy specjalna strefa ekonomiczna. Wyniki tarnobrzeskich szkół i powtarzające się co roku sukcesy pokazują, że Tarnobrzeg spośród okolicznych miast wyróżnia także jakość edukacji ponadpodstawowej. Nasze szkoły średnie od lat przyjmują wielu uczniów spoza Tarnobrzega, a nawet spoza powiatu tarnobrzeskiego. Jest to potencjał, który trzeba wspierać i mądrze wykorzystywać.

Iwona Dybus-Grosicka

Wyniki najlepszych tarnobrzeskich szkół w Rankingu Liceów i Techników Perspektywy 2019 Licea:

I Społeczne Liceum im. Hetmana Jana Tarnowskiego – tytuł „Złotej Szkoły 2019”, 2 miejsce w województwie i 34 miejscu w rankingu ogólnopolskim oraz 1 miejsce w rankingu maturalnym w województwie. Liceum im. Małego Księcia – tytuł „Złotej Szkoły 2019”, 5 miejsce w rankingu wojewódzkim i 98 w kraju. Liceum Ogólnokształcące im. Mikołaja Kopernika - tytuł „Srebrnej Szkoły 2019”, 20 miejsce w województwie i 379 miejsce w kraju. Katolickie LO im. Św. Jana Pawła II – tytuł „Brązowej Szkoły 2019”, 45 miejsce w województwie i 794 w Polsce.

Technika:

Technikum 4-letnie w ZS im. Ks. St. Staszica – tytuł „Srebrnej Szkoły 2019”, 7 miejsce w województwie i 161 w kraju, Technikum w ZSP nr 2 im. B. Głowackiego – tytuł „Brązowej Szkoły 2019”, 17 miejsce w województwie i 380 w kraju.


S T YC Z E Ń 2019/ N R 1 ( R O K I I )

str. 7 A

R

T

Y

K

U

Ł

S

P

O

N

S

O

R

O

W

A

N

Y

Kwasy tłuszczowe omega-3, ich rola i wpływ na zdrowie D

la prawidłowego funkcjonowania osoby dorosłe powinny spożywać ok. 30 – 35g ryb dziennie. Bardzo ważne, jest także pochodzenie ryb, gdyż z uwagi na zanieczyszczenie środowiska ryby mogą zawierać: dioksyny, PCB, rtęć, kadm, ołów. Odpowiednio zbilansowana dieta powinna być źródłem składników odżywczych. Jeżeli jednak dieta nie pokrywa zapotrzebowania należy wdrożyć suplementację. Spożycie ryb w Polsce wacha się w okolicy 15g dziennie, co jest niewystarczające dla pokrycia zapotrzebowania na kwasy omega-3. Dlaczego jest to takie ważne?

Rola kwasów tłuszczowych omega-3 Działanie kwasów tłuszczowych omega-3 polega głównie na normalizacji ciśnienia tętniczego krwi, działaniu przeciwzapalnym, przeciwnowotworowym, przeciwmiażdżycowym, przeciwzakrzepowym, obniżaniu stężenia triacylogliceroli, hamowaniu rozwoju choroby niedokrwiennej serca, wpływie na prawidłowy rozwój płodu oraz dojrzewanie układu nerwowego

i rozwój funkcji poznawczych. DHA spożywane przez matkę wpływa na prawidłowy rozwój mózgu i oczu u płodu i niemowląt, które karmione są piersią. Ma wpływ na prawidłowy rozwój wzroku u niemowląt do 12 miesiąca życia.

Suplementacja kwasami tłuszczowymi omega-3 U osób regularnie i w dostatecznych ilościach spożywających ryby nie ma konieczności suplementacji diety kwasami tłuszczowymi omega-3. W każdym innym wypadku zalecana jest suplementacja, w celu uzupełnienia braków kwasów tłuszczowych omega-3. Szczególnie nie polecane, zwłaszcza dla kobiet w ciąży, są ryby silnie zanieczyszczone rtęcią, należą do nich: marlin, miecznik, rekin i tuńczyk. Inną grupą osób, dla których szczególnie ważne są kwasy tłuszczowe omega-3, to osoby o podwyższonym ryzyku chorób metabolicznych i nowotworowych. Odpowiednie spożycie kwasów tłuszczowych omega-3 jest niezwykle ważnym czynnikiem w prewencji wielu chorób żywieniowo zależnych. Konsekwencją niedoboru kwasów

tłuszczowych omega-3 w diecie jest obniżona synteza prostaglandyn, upośledzona czynność fizjologiczna wielu narządów, np. serca, wątroby. Biorąc pod uwagę jak uboga w ryby jest dieta Polaków zaleca się suplementację kwasami tłuszczowymi omega-3 (DHA + EPA) w następujących ilościach dla grup ludności: ➢ d zieci – 150 – 200 mg dziennie kwasów omega-3 ➢ dorośli – 250 mg dziennie kwasów omega-3 ➢ kobiety w ciąży – 250 mg dziennie kwasów omega-3

Szał na kryminały – trzech tenorów polskiej powieści kryminalnej D

laczego czytamy kryminały? Bo fabuła pełna niespodziewanych zwrotów akcji i świetnych intryg jest jak zastrzyk adrenaliny a wartka, trzymająca w napięciu akcja dostarcza dużo emocji. Uwielbiamy także zgadywać kto zabił. A może po prostu potrzebujemy kolejnych opowieści, w których dobro zwycięża zło… Kołysanka dla mordercy Mariusz Czubaj Książka odznacza się doskonałym, mrocznym i ponurym klimatem. Tło powieści tworzy współczesna, rozlatująca się postkomunistyczna Warszawa, a głównym bohaterem jest profiler, komisarz Heinz. Heinz, poproszony jest o pomoc w śledztwie: ktoś zabija stołecznych kloszardów. Robi to według ustalonego rytuału, którego zwieńczeniem jest odcięcie ofierze obu dłoni. Morderca bawi się z policją: a to wyśle w paczce odcięte dłonie, a to tajemniczy liścik ze zdjęciem. Heinz nie jest postacią kryształową. Policjant boryka się z wieloma problemami. Stracił żonę w wypadku samochodowym, jest w konflikcie synem, bezskutecznie pró-

buje rzucić palenie, jest alkoholikiem cierpiącym na bezsenność, a nawet gdy uda mu się zasnąć, prześladują go koszmary. Heinz nie zaakceptował też przemian ustrojowych, a ci którym się to udało, działają mu na nerwy. Już z powodu samego bohatera można książkę pokochać. Książka jest w doskonały sposób dostosowana do polskich realiów. Zawiera sporą dawkę czarnego humoru. Bohater robi zakupy w Biedronce, policja nie ma pieniędzy na benzynę, toalety na stacjach benzynowych są brudne, a menele cuchną.  Świt, który nie nadejdzie Remigiusz Mróz Kłęby papierosowego dymu, piosenki Hanki Ordonówny i Eugeniusza Bodo puszczane na patefonach, prostytucja małoletnich dziewczyn, utwory Juliusza Tuwima i Tadeusza Boya-Żeleńskiego oraz mężczyźni w garniturach i kapeluszach to elementy, które tworzyły klimat przedwojennej Warszawy. Remigiusz Mróz w swojej najnowszej powieści „Świt, który nie nadejdzie” doskonale ten klimat oddaje. Bohater książki Ernest Wilmański to były pięściarz, ale także człowiek, który pragnie pozbyć się swojej przeszłości. Stracił co miał stracić i przyjechał do stolicy w celu poszukiwania lepszego życia. Po-

wiedzmy jednak, że jego plan idealny nie wypalił... Pozycja ta, to kolejny kryminał retro w wykonaniu Mroza, w którym autor udowadnia, że nieoczekiwane zwroty akcji i zaskakujące zakończenia są jego najmocniejszą stroną.  Żmijowisko Wojciech Chmielarz Bohaterowie „Żmijowiska” to starzy znajomi. Robert, Kamila, Arek, Michalina i Adaoma – dziewczyna Roberta, która dopiero poznaje całą resztę. Ludzie po trzydziestce, mniej i bardziej przeciętni przedstawiciele swojego pokolenia. Niektórzy bogatsi, inni biedniejsi, część ma dzieci, inni wiodą beztroski żywot singla… Pewnego lata spotykają się w agroturystyce, we wsi zwanej Żmijowisko, by powspominać dawne czasy. Tyle, że nie wszystko między nimi zawsze było pięknie, więc i wakacje nie są wymarzone. Zakrapiane imprezy nierzadko kończą się wzajemnymi pretensjami i awanturami. Kiedy jednak pewnego dnia znika Ada, córka Arka i Kamili, wszystko się sypie. Rok później ojciec Ady wraca w to miejsce. Nie jest już jednak tym samym Arkiem, który wyjeżdżał ze Żmijowiska… Chmielarz jest mistrzem mocnych, dosadnych, zapadających w pamięć

➢ m atki karmiące piersią – 250 mg dziennie kwasów omega-3. Kobiety w ciąży oraz matki karmiące piersią powinny ponadto zwiększyć w diecie ilość DHA o 100 do 200 mg na dobę. Jeżeli nie wiesz jak naturalnie i zdrowo zadbać o swoje zdrowie, zapraszam do kontaktu. Dietoterapeuta Daniel Chabzda Kontakt pod nr tel. 513 092 316 lub email: tpz.dietetyk@gmail.com

zakończeń a rozwiązanie zagadki pozostawi czytelnika w zaskoczeniu i niedowierzaniu przez długi, długi czas... Żmijowisko nie bez przyczyny nazywane jest najlepszą książką w karierze pisarza. Powala, obezwładnia, pozostawia w osłupieniu.  R

E

K

L

A

M

A


S T YC Z E Ń 2019/ N R 1 ( R O K I I )

str. 8

Stacje narciarskie do 100 km od Tarnobrzega Nazwa ośrodka

Stacja Narciarska Konary

Stacja Narciarska Złoty Stok, Krzeszów ul. Sieniawska 3

Odległość od Tarnobrzega

38 km

59 km

Ilość tras

2

1

Stacja Narciarska Szwajcaria Bałtowska, Bałtów 8A

68 km

4

Stacja Narciarska Narciarski Raj, Chrzanów IV

93 km

6

Stacja Narciarska Oaza Ski ul. Kombatantów 33, 100 km Strzyżów

3

Stacja Narciarska Sabat Krajno Zagórze 43C, Górno

1

Ośrodek Narciarski Niestachów Stacja Narciarska Baba Jaga, Kielecka 97, Bodzentyn

95 km

95 km

92 km

Długość tras 480 m 750 m ośla łączka snow park 500 m 350 m 570 m 700 m 500 m ośla łączka snow park 700 m 650 m 550 m 500 m 450 m 100 m ośla łączka snow park

500 m 500 m 200 m ośla łączka

800 m ośla łączka

Wyciąg

wyciąg talerzykowy

Wypożyczalnia sprzętu narciarskiego/ serwis tak/tak

Szkoła narciarska

Kontakt

tak www.adventureskiing.pl tel. 605 403 094

tel. 512 218 558 kontakt@stok-konary.pl www.stok-konary.pl

wyciąg talerzykowy

tak/tak

możliwość zapisów do instruktora tel. (15) 824 14 56

tel. 502 662 257 tel. 508 350 270 tel. 791 851 011 biuro@zlotystok.info www.zlotystok.info

wyciąg talerzykowy, wyciąg krzesełkowy

tak/tak

tak www.amigo-ski.plkontakt@amigo-ski.pl tel. 503 300 370

tel. 519 346 140 info@szwajcariabaltowska.pl www.szwajcariabaltowska.pl

wyciąg talerzykowy, wyciąg krzesełkowy

tak/tak

możliwość zapisów do instruktora http://www.rzetelski.com.pl/Instruktorzy

tel. 600 65 64 65 nartraj@rzetelski.com.pl www.rzetelski.com.pl

wyciąg orczykowy

tak/tak

wyciąg talerzykowy, taśma (ośla łączka)

tak/?

3

450 m 430 m 220 m 2*ośla łączka

wyciąg talerzykowy, wyciąg na linę i wyciąg zaczepowy (ośle łączki)

2

650 m 570 m ośla łączka

wyciąg talerzykowy, wyciąg orczykowy, wyciąg na linę (ośla łączka)

Powiatowy Przegląd Twórczości Nauczycieli Biblioteka Pedagogiczna w Tarnobrzegu zaprasza twórczych nauczycieli do udziału w IV edycji Powiatowego Przeglądu Twórczości Nauczycieli pod hasłem „Życie ma tak wiele barw”. W przeglądzie mogą wziąć udział nauczyciele z powiatu tarnobrzeskiego oraz miasta Tarnobrzega, którzy realizują się w różnego rodzaju twórczości. Przegląd odbywa się pod Honorowym Patronatem Starosty Powiatu Tarnobrzeskiego oraz Prezydenta Miasta Tarnobrzega. Prace zbierane są do 8 lutego 2019 r. Uczestnicy mogą wystawić swoje prace z różnych dziedzin: grafika, malarstwo, rysunek, rzeźba, rzemiosło, origami, poezja, książki, artykuły w prasie. Można pokazać swoje pasje i zainspirować się pomysłami innych. Autorzy otrzymają katalog wystawy oraz drobne upominki podczas wernisażu Przeglądu.

Wernisaż odbędzie się w marcu 2019 r. Szczegółowe informacje można uzyskać w Bibliotece Pedagogicznej pod tel. 15 822 13 73

możliwość zapisów do instruktora Waldemar Kiebała – tel. 788 399 727 Andrzej Draga – tel. 606 288 468 Kamil Draga – tel. 600 975 048 Robert Grabowski – tel. 602 511 195 tak SKY SKI SĘDEK, dr Robert Dutkiewicz tel. 533 244 999

tak/?

tak http://www.tbski.pl/ tel. 504 668 656

tak/tak

możliwość zapisów do instruktora Monika:tel. 506 733 836 Dominik: tel. 608 324 114 Tomek: tel. 508 256 268

N A S Z Ą

B E Z P Ł A T N A

NIEZALEŻNY MIESIĘCZNIK SPOŁECZNO – KULTURALNY

Wydawca: IWOG sp. z o.o. 03-315 Warszawa, ul. Budowlana 7/2 REGON: 365259873; NIP: 5242807387

tel. 505 505 654 kontakt@sabatkrajno.pl www.sabatkrajno.pl tel. 664 978 173 tel. 664 913 114 tel. 668 111 158 narty@niestachow.pl www.niestachow.pl tel. 607 771 209 tel. 606 259 272 stokbabajaga@onet.pl www.nartybodzentyn.pl

G A Z E T Ę M O Ż N A

Miejska Biblioteka Publiczna im. M. Marczaka w Tarnobrzegu (także we wszystkich filiach biblioteki) Biblioteka Pedagogiczna w Tarnobrzegu Mosir Tarnobrzeg Tarnobrzeski Dom Kultury Trattoria Chłopcy z Ferajny KaFe Klimat, ul. Piłsudskiego 2 Czekoladowa Chatka, ul. Sienkiewicza 61 Restauracja „Małgośka”, ul. Wyspiańskiego 19 Roots Pizza, ul. Wyspiańskiego 19 Piekarnie Skalski G A Z E T A

tel. (17) 276 37 27 tel. 602 367 755 oazaski.wyciag@onet.eu www.oazaski.type.pl

O D E B R A Ć :

Sklepy Stokrotka Delikatesy „Frac” Sklepy „Sezam” Sklep „Pola”, ul. Kwiatkowskiego 29 Sklep spożywczy „Buś”, ul Targowa 4a Sklep „Ilona”, ul.Dekutowskiego Sklep „Gama”, Wyspiańskiego 1 Sklep „Gama Mini”, Mickiewicza 16 Sklep „Groszek”, Mickiewicza 87 (Miechocin) Sklep „Groszek”, Sienkiewicza 180D (Mokrzyszów)

redakcja@tarnobrzegtuzyjemy.pl Redakcja: Izabella Stachowicz-Pyka – redaktor naczelny Patryk Bąska, Iwona Ćwik Skład i łamanie: Izabella Dolińska Nakład: 5000 egz. Redakcja nie ponosi odpowiedzialności za treść zamieszczanych reklam oraz ogłoszeń.


Turn static files into dynamic content formats.

Create a flipbook
Issuu converts static files into: digital portfolios, online yearbooks, online catalogs, digital photo albums and more. Sign up and create your flipbook.