Trendy Moda i Styl Zycia

Page 1

2 (28)/2012

k dodate ślubny

O modzie i show-biznesie z Dorotą Wróblewską

Maraton z designem Mediolan 2012

Rower to jest świat



Spis treści

Flaga na maszt — rower jest nasz

rekomendacje kulturalne sylwetka z Dorota Wróblewską o modzie i showbiznesie

Swego czasu jechałam z pracy samochodem, a dokładnie stałam w korku w towarzystwie innych sfrustrowanych kierowców, spalając benzynę, zatruwając środowisko i ćwicząc się słowotwórczo nie do cytowania. Przyszło mi do głowy retoryczne pytanie: „Dlaczego siedzę w tej puszce?”. W zasadzie dlatego, że było wtedy za zimno na rower. Teraz już radośnie dołączyłam do grona cyklistów i, jadąc wzdłuż Wisły, mijam się z uśmiechniętymi dziewczynami na rowerach i obowiązkowo z wiatrem we włosach. Rower to jest świat (przeczytajcie więcej na s. 62 — 64). Ponieważ jednak samochody od czasu do czasu też się przydają, Bartek Jaźwiński testuje uroczego Mini Coopera S Coupé, który sprawia, że uśmiech nie znika z twarzy (s. 58 — 60).

Z życzeniami dobrej pogody i większej liczby ścieżek rowerowych w mieście katarzyna kaSprzyk REDAKTOR NACZELNA

8

moda laureatka nagrody „Trendów” CFA — Anka Walicka rockowo i stylowo według Balmain niebanalne miksy w stylu Marni hey redhead! BMW od innej strony

12 16 18 20 26

styl życia savoir-vivre: dżentelmen i siła drobiazgów felieton bez morału Ani Nocoń uczta z widokiem na rynek włoska kuchnia, polskie wino dziecko i/lub* praca? * niepotrzebne skreślić

28 30 32 34, 36

zdrowie i uroda zastrzyk naturalnej młodości podkreśl talię bezboleśnie

40 42

kalejdoskop VI edycja Fashion Week Poland — relacja Idea Art Fest — odsłona druga maraton designu — relacja z Mediolanu

48 50 52

design gadżety testujemy Mini Coopera S Coupé rower to jest świat

56 58 62

kultura fot. na okładce: Szymon Brzóska

Co jeszcze w numerze? Z guru rynku modowego, Dorotą Wróblewską, rozmawiamy o polskich projektantach i zasadach show-biznesu (s. 8 — 11), Agata Patykiewicz przedstawia nam najnowsze trendy w designie prosto z Mediolanu (s. 52 — 54), a Andrzej Drobik analizuje fenomen scripted-docu (s. 68). W cyklu reportażowym zastanawiamy się, czy bycie mamą i zawodowo spełnioną kobietą to wykluczające się opcje. Od razu uprzedzę odpowiedź: oczywiście, że nie.

5

good „Luck” and… good bye Marley: człowiek kontra muzyka o scripted‑docu EURO koko nie jest spoko kawałek sztuki na co dzień Mediolan — włoska lokomotywa

66 67 68 69 70 72

z prowincji

74


4

Projekt graficzny, skład i przygotowanie do druku: Marcin Hernas (tessera.org.pl) Paweł Wójcik (tessera.org.pl)

Wydawca: Krakowska Grupa Multimedialna sp. z o.o. ul. Ślusarska 9/28 30-702 Kraków tel.: 12 257 12 35 fax: 12 257 00 04 trendy@kgm.pl

Prezes Zarządu: Jarosław Knap

Public Relations: Magdalena Dyc (magda@kgm.pl) Marketing: Martyna Ptak (martyna@kgm.pl) Krystian Szmit

Współpraca: Paulina Klepacz (dział moda) Agata Patykiewicz Katarzyna Wilk Magdalena Hutny Anna Rzepka Mariusz Kapczyński

Redakcja: Andrzej Drobik Bartek Jaźwiński Marta Prządo

Sekretarz redakcji: Dagmara Konefał dagmara@kgm.pl

Redaktor naczelna: Katarzyna Kasprzyk kasia@kgm.pl

piksele

piksele dla „Trendów”


ćąnimo ymśinniwop ein hcy rótk ,ńezrady w akliK

rekomendacje

ejcadnemoker PRZYGOTOWAŁY: katarzyna kaSprzyk, marta prządo

1

Miesiąc Fotografii w Krakowie

W

tym roku festiwal obchodzi okrągłą rocznicę — to już 10 lat! Z tej okazji organizatorzy Miesiąca Fotografii przygotowali wyjątkowy program. Kilkadziesiąt wystaw i wydarzeń towarzyszących — warsztatów, spotkań projekcji, wykładów, gier miejskich — to nie lada okazja i zachęta do wzięcia czynnego udziału w festiwalu. W najlepszych krakowskich salach wystawienniczych swoje prace zaprezentują takie sławy światowej fotografii, jak: Aleksander Rodczenko,

Jerzy Lewczyński, Sally Mann czy Sergiej Bratkow. Nie zabraknie też nowości. Mowa o Sekcji Eksperymentalnej, czyli rozbudowanym projekcie interdyscyplinarnym, który będzie otwarty dla wszystkich zainteresowanych, oraz Sekcji ShowOFF — ekspozycji współtworzonej przez dziesiątki kandydatów, wybranych wcześniej przez jury. 17 maja — 17 czerwca 2012, Miesiąc Fotografii w Krakowie, wstęp na większość wystaw bezpłatny, www.photomonth.com

Fot. Tadeusz Rolke

2

Sport w sztuce

G

dy szaleństwo związane z EURO ogarnia wszystko, w MOCAK-u możemy delektować się artystycznym ujęciem tematu sportowego. Chociaż celem wystawy – podobnie jak wcześniejszej, „Historii w sztuce” – jest pokazanie ścisłego związku pomiędzy życiem a sztuką, udowodnienie, że sztuka wspiera zrozumienie ludzi. Sport to niezwykle ważny terapeuta, zdej‑ mujący z człowieka męczące warstwy zwierzęcości i agresji. Wymyśliliśmy sposób na to, aby walczyć i zwyciężać, nie robiąc nikomu realnej krzywdy — piszą kuratorki o wystawie. — Ten świat sztucznych zachowań i precyzyjnych

reguł jest kopalnią symboli i świetnie nadaje się do analizowania tajnych zaka‑ marków ludzkiej egzystencji. Nic dziwne‑ go, że w sztuce sport pojawia się dość często i ma bardzo różne „zastosowania”. Sport w sztuce jest międzynarodową wystawą prezentującą prace kilkudziesięciu artystów, w tym dzieła klasyków malarstwa, twórców filmów i obiektów oraz artystów ryzykujących życiem w konfrontacji z ekstremalnymi wyczynami sportowymi.

18 maja — 30 września 2012, MOCAK Kraków, Lipowa, wystawa zbiorowa, kuratorki: Monika Kozioł, Delfina Piekarska, Maria Anna Potocka

Marcin Maciejowski, „Młodzi nie chcą się uczyć ani pracować”, 2000, FUNDACJA SZTUKI POLSKIEJ ING

5


rekomendacje

rekomendacje Kilka wydarzeń, których nie powinniśmy ominąć

3

Pokaz Macieja Zienia w Krakowie

4

Serge Gainsbourg w oczach Sylvie Simmons 6

M

agiczna Wisła, powiew wiatru, widok na kościół Na Skałce oraz najnowsza kolekcja Macieja Zienia, jednego z najlepszych polskich projektantów, na deser koncert Miki Urbaniak – to wszystko czeka na gości Platinium Fashion Night już 16 czerwca na krakowskiej Plaży.

będzie Maciej Zień, którego projekty od kilku lat zachwycają najbardziej wyrafinowane modowe gusta. Dodatkowo obejrzeć będzie można lokalnych projektantów – Zemełką & Pirowską oraz Jacoba Habera. Imprezę poprowadzi Ada Fijał. 16 czerwca 2012, Plaża Kraków, ul. Ludwinowska,

Po zeszłorocznym sukcesie imprezy, gdzie zaproszeni goście podziwiali m.in. kolekcje duetu Paprocki & Brzozowski, tym razem gościem

wejście: zaproszenia/bilety w cenie 50 PLN do kupienia od 21 maja w Platinium Fitness przy ul. Lea. Organizatorzy: House Brand PR, Platinium Fitness

Fot. Marcin Palicki i Paweł Przybyszewski / Agencja Artystyczna ZOOM. Materiały prasowe Zień

T

o dziwne, że akurat brytyjska dziennikarka muzyczna napisała tak ciekawą biografię najbrzydszej i najbardziej rozwiązłej ikony francuskiej piosenki. Gdy Brigitte Bardot zażądała od Serge’a „najbardziej romantycznej piosenki, jaką można sobie wymyślić”, napisał Je t’aime... moi non plus (Ona: Kocham cię/On: ja też nie.) Watykan uznał tekst za obsceniczny, w kilku krajach zakazano wykonywania piosenki, w innych stała się niekwestionowanym przebojem. Wraz z westchnieniami rozkoszy Jane Birkin, największej obok gitane’ów i alkoholu, miłości jego życia. W biografii czytamy: „Kiedy umarł (…)

Francję ogarnęła żałoba. Brigitte Bardot, która z nim sypiała, wygłosiła mowę pogrzebową. Prezydent Mitterrand, który z nim nie sypiał, też wygłosił mowę pogrzebową. Był naszym Baudelaire’em, na‑ szym Apollinaire’em — tak powiedział. — Podniósł piosenkę do rangi sztuki”. Lady Gaga może nałożyć na siebie kolejną suknię z mięsa, ale i tak nie zbulwersuje wszystkich tak pięknie i naturalnie, jak robił to Serge Gainsbourg.

Sylvie Simmons, Serge Gainsbourg, Wydawnictwo Marginesy 2012

Pierwsza w Polsce biografia genialnego autora piosenek i skandalisty


R


sylwetka dorota Wróblewska producentka pokazów, promotorka mody, autorka i producentka programów telewizyjnych, właścicielka Domu Mody Forget-me-Not, organizatorka konkursów dla projektantów mody i juror w polskich i zagranicznych konkursach, współwłaścicielka firmy producenckiej MEDIA SUKCES. Dyrektor artystyczna platformy internetowej Sophisti.pl, Sophistifashion.pl, Sophisti.tv. Kolekcjonuje staromodne torebki, a najbardziej stresuje ją brak czasu.

a

moda otacza nas

ze wszystkich stron O polskich ulicach, przełamywaniu stereotypu jedwabnej sukienki, modowym biznesie i show-biznesie rozmawiamy z Dorotą Wróblewską ROZMAWIAŁA katarzyna kaSprzyk

Projekt Fashion People – pol‑ ska odpowiedź na Facehuntera i Sartorialista – rozrasta się. Wydajesz kolejny album po „FASHION PEOPLE POLAND”, „FASHION PEOPLE COLOR” – możesz opowiedzieć, kiedy nastąpi inauguracją albumu i czym się różni od pierwszej części? Skąd bierzesz swoich „koresponden‑ tów modowych”? Premiera albumu „FASHION PEOPLE COLOR” odbędzie się podczas Warsaw Fashion Street, 24 czerwca. Przy tym projekcie współpracowałam z kilkoma fotografami, którzy z pomocnikami „łowili” najciekawsze 8

ZDJĘCIA Szymon BrzÓSka

stylizacje. Głównym fotografem jest Szymon Brzóska, który przez rok podróżował po Polsce szukając ciekawie ubranych osób. Były to różne miejsca, sytuacje i chwile. Ja robiłam zdjęcia w Warszawie. Projekt rozrasta się, bo kolejne wydania będą realizowane w różnych miejscach w Europie i nie tylko. Dodatkowo otworzyliśmy międzynarodowego bloga blogfashionpeople.com, na którym będziemy publikować zdjęcia osób z różnych stron świata przyłapanych przez naszych zagranicznych korespondentów.

Cieszę się, że album „FASHION PEOPLE” został doceniony na świecie. Interesują nas Twoje plany związane z dokumentowaniem mody ulicznej, dotyczące też rubryki w ELLE – czy trudno odnaleźć na naszych ulicach stylowo ubrane i oryginalne postaci? Lubisz te kolorowe ptaki? Z roku na rok jest coraz lepiej. Jednak cały czas jesteśmy mało tolerancyjni i oryginalnie ubrane osoby traktujemy jak dziwaków. W rubryce „ELLE” nie tylko pokazujemy modnie ubrane osoby, bo moda to nie tylko same trendy. Moda to styl wyrażania,


MOJA HISTORIA, MÓJ STYL

PREZENT OD WYJĄTKOWEJ OSOBY

Z OKAZJI PIERWSZEGO DNIA WIOSNY

STWÓRZ WŁASNĄ KOLEKCJĘ I OPOWIEDZ SWOJĄ HISTORIĘ

Zostań projektantką swojej biżuterii tworząc dowolne zestawy najbardziej pasujące do Ciebie. Spraw, aby każda zawieszka na bransoletce symbolizowała niezapomniane wydarzenie w Twoim życiu, abyś na zawsze mogła zatrzymać przy sobie najpiękniejsze chwile. Zainspiruj się i odkryj nową, wiosenną kolekcję już od 89 pln na pandora.net. BIAŁYSTOK: CH Alfa • BIELSKO BIAŁA: CH Sfera • BYTOM: Agora Bytom • GDAŃSK: Galeria Bałtycka, PH Matarnia • GDYNIA: CH Klif • KATOWICE: CH Silesia • KIELCE: Galeria Korona KRAKÓW: ul. Grodzka 38, Galeria Krakowska, Galeria Kazimierz • LUBLIN: K. Przedmieście 8, CH Plaza • ŁÓDŹ: Port Łódź, Manufaktura • POZNAŃ: Galeria Malta, CH Plaza • RADOM: Galeria Słoneczna SZCZECIN: Galeria Kaskada • WARSZAWA: CH Arkadia, Blue City, Galeria Mokotów, Klif, Nowy Świat 37, Promenada, Sadyba Best Mall, Złote Tarasy • WROCŁAW: CH Magnolia • ZAKOPANE: Krupówki 25


sylwetka

a na to wpływa wiele czynników. Moda to styl życia, bycia, spędzania czasu, to przedmioty, które nas otaczają, środowisko, architektura, design i to, kim jesteśmy. W dzisiejszych czasach trudno jest zdefiniować modę, dlatego szukamy tych, którzy zwracają uwagę swoją osobowością i są ponadczasowi. Jak oceniasz nasz modowy rynek? Jesteś od wielu lat jurorką w licznych konkursach, sama produkujesz po‑ kazy, organizujesz Warsaw Fashion Street. Jesteś w środku polskiej mody. Robimy postępy czy nadal mamy organizacyjne i finansowo zaległości? Moda otacza nas ze wszystkich stron i nie pozostaje nam obojętna. Robimy postępy na różnych frontach. Powstają markowe salony, autorskie butiki, pojawiło się kilka nowych nazwisk, które zaskakują w modzie i są zauważane przez zagraniczne media. Przykładem jest nieznana, ale utalentowana projektantka biżuterii Dominika Syczyńska, zauważana

przedstawiony świat mody od zaplecza. Modelka, która wygrała program, nie chodzi w polskich pokazach, bo robi karierę za granicą. Taki był nasz cel i cel został osiągnięty. Ostatnio zrobiło się głośno na te‑ mat Twojej uwagi, dotyczącej dość brutalnego i fron‑ talnego wejścia „Grycanek” w pol‑ ski show‑biznes, a dokładnie kontrowersyjnej, trochę rozbiera‑ nej sesji jednej z nich, niepełno‑ letniej – dodajmy. Chcesz to jakoś skomentować?

Moda to nie tylko same trendy. Moda to styl życia, bycia, spędzania czasu, to przedmioty, które nas otaczają, środowisko, architektura, design i to, kim jesteśmy przez „VOGUE”. Uznani projektanci, jak Mariusz Przybylski, Łukasz Jemioł, Ewa Minge, Natasha Pavluchenko, Sławek Nowosad, przedstawiają swoje kolekcje w Polsce i za granicą. Robert Kupisz podbił rynek, przełamując stereotyp jedwabnej sukienki. Jest o kim pisać i coraz częściej o nas słychać. Jeżeli chodzi o modowy biznes, to w tej odsłonie mamy problemy. Tylko mała grupa jest profesjonalnie przygotowana do produkcji na większą skalę. W tym przypadku potrzebne są nakłady finansowe, odpowiednia znajomość rynku sprzedaży i zaplecze marketingowe, którego brakuje większości projektantów. Jak oceniasz polskie edycje „Top models” i czym różnią się od Twojego projektu „Super models”? Nie oceniam, bo nie oglądam Top Model. My zrealizowaliśmy paradokument w którym został 10

Nie ma czego komentować. Wyraziłam swoje zdanie na temat stylizacji i odniosłam się do zdjęcia. Nic więcej. W „majówkowym” numerze „Polityki” ukazał się wywiad Jacka Żakowskiego z Dodą. Czytałaś go może? Dowiadujemy się z niego między innymi, że Dorota Rabczewska kompletnie nie inte‑ resuje się polityką, chciałaby być kolibrem, mieć dom na Kostaryce, że pójdzie na kolejną Manifę i że nie wiedziała, że w Polsce aborcja jest zakazana. Ale także, że gwiazdy w Polsce są zaszczute; Doda pyta Żakowskiego: „Wie pan, co się dzieje, kiedy jakiś artysta przeżywa tragedię? Dzwoni taka naczelna i mówi: Ty się nie martw. Zrobimy piękną sesję. Ty się pięk‑ nie obronisz. Pokażesz ludziom prawdę. Wszyscy będą po twojej stronie. Pieprzenie o Szopenie. Gwiazda idzie w depresji do gazety

i robi z siebie idiotkę, sprzedając prywatność”. Myślisz, że Doda ma rację w tym wypadku? Jak oce‑ niasz kondycję polskich magazy‑ nów typu „people”. Rynek prasowy „people” żyje z sensacji. Media wykorzystają każdą sytuację, najchętniej tragiczną, bo im większa tragedia, tym lepszy news. W tym przypadku nie liczą się sentymenty, najważniejsza jest sprzedaż i klikalność. Poród, śmierć, choroba, rozwód czy ślub to najbardziej nośne tematy dla kolorowych magazynów. Jeżeli chodzi o sprzedaż swojej intymności, to nie każdy zgadza się na ekshibicjonizm. Są osoby, które chronią prywatność i za żadne pieniądze nie pokażą swojego ślubu, wakacji spędzonych z rodziną czy nowego narzeczonego. Jednak większość wychodzi z założenia, że trzeba wykorzystywać szansę, żeby zaistnieć w mediach.


Przeprowadzasz bezpretensjonalne rozmowy z ludźmi rzeczywiście,

wyłączony telefon i zapominam o wszystkim, łapię powietrze, którego brakuje mi w Warszawie. Jeżeli chodzi o blog, to jest dla mnie odskocznią. Projekty, które realizuję, sprawiają mi przyjemność. Do swoej kuchni zapraszam tych, których cenię i lubię. Osoby, z którymi miło i praktycznie spędzam czas. Uczę się gotowania, a podczas przy-

młodych projektantów wybranych z konkursów OFF FASHION KIELCE i CRACOW FASHION AWARDS oraz tych, co odnoszą sukcesy. Specjalna edycja odbędzie się w trakcie EURO 2012. Naszym zadaniem jest pokazać modę na najwyższym poziomie. Swoje kolekcje szerokiej publiczności przedstawią: Monika Ptaszek, Zuo Corp, Michał Szulc, MMC, Łukasz Jemioł i wiele innych osób, w tym

sylwetka

Życie prywatne za okładkę, wakacje lub rozkładówkę. Nie ma tematu — nie ma wywiadu, nie ma wywiadu — nie ma promocji. I tak mamy okładki znanych pań przed porodem i po porodzie, rozwody, wakacje z „duchami” i nowe związki, czyli PR na własne życzenie.

Są osoby, które chronią prywatność i za żadne pieniądze nie pokażą swojego ślubu, wakacji spędzonych z rodziną czy nowego narzeczonego. Jednak większość wychodzi z założenia, że trzeba wykorzystywać szansę, żeby zaistnieć w mediach. Życie prywatne za okładkę, wakacje lub rozkładówkę rządzania dań poruszamy różne tematy, oczywiste i mniej oczywiste. Czasami bardzo kontrowersyjne.

mającymi coś do powiedzenia na swoim blogu w dziale „od kuch‑ ni”, pokazujesz przepisy w „modnej szkole gotowania” i relacje z po‑ dróży. Co Cię relaksuje najbardziej, tak prywatnie?

Co szykuje się wyjątkowego na czerw‑ cowym Warsaw Fashion Street?

Podróże, cisza, brak towarzystwa. Lubię być sama ze sobą i w ten sposób ładuję baterie. Wtedy mam

Będzie wiele pokazów i konkursów, jak Talent, New Look Design. Zobaczymy kolekcje zdolnych

z zagranicy. A oprócz tego po raz pierwszy zaprezentujemy zdolnych projektantów biżuterii i rękodzieła — powstanie Ulica Projektantów, gdzie każdy będzie mógł pokazać swoje wyroby, a warszawiacy i turyści będą mieli okazję zakupić coś niepowtarzalnego i oryginalnego. Pocieszające jest to, że Warszawę ma odwiedzić ponad 100 tys. turystów.

11


moda

N¯HIL

to nie nihil novi

Z Anką Walicką — niekwestionowaną triumfatorką tegorocznych Cracow Fashion Awards — poruszamy kwestie dekonstruktywizmu kontrolowanego, projektowania dla dziewczynek-chłopczyków i… fetyszu rąk.

Rozmawiała: marta prządo

Anka Walicka rocznik 1985, artystka o nietuzinkowej osobowości i fantastycznej wyobraźni. Projektowanie to dla niej wykorzystywanie znanych już elementów w całkiem nowy sposób. Przede wszystkim liczy się pomysł. www.ankawalicka.com

Ostatni czas to niewątpliwie pasmo samych sukcesów — podwójna wygrana na CFA, pierwsze miejsce wywalczone dla SAPU w konkursie Habitus Baltija 2012, zwycięstwo w tegorocznej Złotej Nitce… Co teraz? Parę konkursów jeszcze przede mną (śmiech)! Choćby Warsaw Fashion Street czy Off Fashion Kielce. Poza tym dostałam propozycje wyjazdu do Mediolanu (na kurs projektowania materiałów) oraz stażu u pani Joanny Błażejowskiej w jej atelier w Paryżu. A w niedalekiej przyszłości razem z koleżanką planujemy założyć wspólną markę. Zanim rozpoczęłaś naukę projektowa‑ nia ubrań, zdążyłaś uzyskać dyplom z ochrony środowiska. To dość odle‑ głe dziedziny…

12

Skończyłam kurs konstrukcji i projektowania obuwia pod okiem inżyniera Tadeusza Ziajki To prawda. Ale wbrew pozorom coś je łączy. Lubię zajęcia, które wymagają ode mnie tak zwanego „siedzenia i dłubania”. Na ochronie środowiska pracowałam w laboratorium chemicznym, gdzie mogłam do woli przeprowadzać różne eksperymenty, natomiast samo projektowanie to właśnie nieustanne dłubanie — dopracowywanie szczegółów, pochylanie się nad kolejnym projektem… Masz jakieś motto, którym kierujesz się w życiu i które wyraża sens tego, co tworzysz?

Tak. To myśl Blaise’a Pascala: Niech nikt nie mówi, że nie powie‑ działem nic nowego: rozmiesz‑ czenie treści jest nowe (…). To tak samo, jakby mi ktoś powiedział, że posługuję się starymi słowami. Jak gdyby te same myśli nie two‑ rzyły przez odmienne rozmiesz‑ czenie innej treści dzieła, tak samo jak te same słowa tworzą przez swoje rozmieszczenie inne myśli! Stąd też nazwa mojej kolekcji — N¯HIL — niepełne nihil novi. Czy buty, które stały się częścią Twojej dyplomowej kolekcji i zyskały


moda fot. bohaterki: Anka Walicka fot. na tej i następnej stronie: Piotr Kierat; modelka Samia Grabowska

13


moda

tym. Według mnie to właśnie buty są najważniejszym i zarazem najtrudniejszym do dobrania elementem stylizacji. Jakiego drewna użyłaś do wyrzeźbie‑ nia koturnu? To była lipa — ze względu na miękkość jej drewna, dzięki czemu łatwo było w niej rzeźbić. Koturny są

Chciałam stworzyć coś na kształt dekonstruktywizmu kontrolowanego. Stąd te zamki, z którymi możesz pokombinować i „porozkładać” ubrania na części niemały rozgłos, zaprojektowałaś i wykonałaś sama? Chciałabyś zająć się na poważnie tą dziedziną? To była moja własna praca — oraz kilku osób, które mi w tym pomogły. Skończyłam kurs konstrukcji i projektowania obuwia pod okiem inżyniera Tadeusza Ziajki, któremu z tego miejsca bardzo dziękuję. To on był pierwszym krytykiem, który ocenił mój pomysł na stworzenie koturnów w kształcie ludzkich rąk. Co do samego obuwia, to prawda — chciałabym zajmować się także 14

w naturalnym kolorze, jedynie zabejcowane i polakierowane.

dodając swojej sylwetce kobiecości lub męskości. Hm… najchętniej tworzę dla dziewczynek-chłopczyków. A jak wygląda u Ciebie proces twór‑ czy? Masz jakąś początkową ideę, którą rozwijasz, czy może pomysłów jest wiele i po prostu łączysz je w spójną całość? Pomysł na kolekcję N¯HIL powstał już bardzo dawno temu. Chciałam stworzyć coś na kształt dekonstruktywizmu kontrolowanego. Stąd te zamki, z którymi możesz pokombinować, dowolnie je poprzepinać. Dzięki temu masz możliwość „porozkładania” tych ubrań na części lub złożenia ich w schludną całość. Punktem wyjścia był też motyw rąk. To chyba mój fetysz (śmiech). No i druki. Początkowo wszystkie ubrania miały być drukowane, ale zabrakło mi materiału, który się do tego nadaje.

Czy N¯HIL to kolekcja uniseksowa? Uniwersalna? Dla kogo chętniej pro‑ jektujesz: kobiet czy mężczyzn?

A więc dekonstruktywizm kontrolowa‑ ny za pomocą zamków i…?

W pewnym sensie to kolekcja uniseksowa. Na pewno wiąże się z dwuznacznością. Nie ma w niej projektów stricte damskich tudzież męskich. N¯HIL to pewna całość, z której każdy z osobna, według swojego gustu, wybierze konkretne elementy,

Surowość — dzięki drewnu i motywom linii papilarnych oraz słojów. Chciałam połączyć industrialne, podgumowane materiały z naturalnymi, takimi jak kozie skóry czy wełny parzone, tworząc w ten sposób ciekawą całość.


wakacyjny

YKL

Bilety w cenie 45 zł na każde wydarzenie! al. Krasińskiego 34, 30-101 Kraków, tel.: 12 433 00 33, www.kijow.pl


❶ bransoleta delamo.pl ❷ T-shirt H&M Dragon Tatoo

moda

Dom mody Balmain kochany jest przez kobiety za łączenie

stylu glamour z rockowym. Kroje blisko ciała, błysk cekinów i nuta nonszalancji sprawiają, że ubrania Balmain świetnie prezentują się na czerwonym dywanie, na imprezie i na co dzień.

❸ bluzka Solar ❹ torebka Springfield ❺ spódnica Topshop ❻ buty Emu ❼ spodnie New Yorker ❼ kamizelka H&M

Rockowo i stylowo

16



moda

Wygodne, luźne kroje i przede wszystkim miks różnych wzorów i kolorów utrzymanych zwykle w duchu retro to wyznaczniki stylu domu mody Marni założonego przez Consuelo Castiglion

Niebanalne miksy STYLIZACJA pauLina kLepacz

18


r e k l a m a

❶ working process (fot. Magnus Magnusson) ❷ kolczyki Marni at H&M ❸ naszyjnik Marni at H&M ❹ naszyjnik Danhen ❺ kombinezon Echo ❻ Simple ❼ spodnie H&M ❽ sukienka Echo ❾ torebka Marni at H&M


moda

Zainspiruj się casualowym luzem kolekcji wiosna/lato 2012 nowej marki BLACKBOW. Wszystkie ubrania dostępne w butiku on-line: www.blackbow.pl foto: PIOTR DĘBSKI modeL: MONIKA PARTYKA

hey redhead! 20


21

moda


22

moda


23

moda


24

moda


25

moda


moda

Jeśli marka BMW kojarzy Ci się wyłącznie z motoryzacją, czas to zmienić. Wychodząc naprzeciw oczekiwaniom swoich klientów, BMW

stworzyła cztery wyjątkowo wytrzymałe, ergonomiczne i niezwykle stylowe kolekcje ubrań o najwyższej jakości.

BMW

od innej strony

ROZMAWIAŁA: ??????

kolekcje BmW dostępne w salonie BMW M-Cars (ul. Góra Libertowska 14, Kraków Libertów, tel. 12 256 45 50)

26

W

kolekcji BmW athletics dominuje funkcjonalność i komfort. Przy współpracy z doświadczonym partnerem BMW, firmą Puma, powstały ubrania idealne na fitness, jogę, czy trening biegowy. Dzięki technologii USP Dry ubrania wykonane są z lekkich, oddychających włókien, odprowadzających pot z powierzchni ciała na zewnątrz. Ponadto zaopatrzone są one w elementy odblaskowe, zapewniające widoczność po zmroku. Kolekcja utrzymana jest w odcieniach bieli, czerni i błękitu. Dzięki współpracy z firmą OGIO torby zaprojektowane są pod kątem sportowców. Stabilność zapewnią Ci specjalne buty z gumową podeszwą, pasujące do każdej stylizacji.


Kolekcja BmW yachtsport charakteryzuje się najwyższą wytrzymałością oraz funkcjonalnością.

Zapewnia to współpraca z firmą Henri Lloyd, której długoletnie doświadczenie w dziedzinie technicznej odzieży żeglarskiej wykorzystano przy produkcji kolekcji. Z tą odzieżą nie zmarzniesz i nie przemokniesz. Na ubraniach pojawiają się wyjątkowa aplikacja, przypominająca o czwartym roku istnienia BMW Sailing Cup, oraz dekoracyjne znaki żeglugowe.

moda

Kolekcja BmW motorsport zaprojektowana jest we współpracy z firmą Puma i jako jedyna łączy wyścigi sportowe, niepowtarzalną stylistykę oraz codzienną eksploatację. Ubrania wykonane są z najnowocześniejszych materiałów, które wyróżnia dbałość o detale — nie brakuje charakterystycznych elementów BMW Motorsport oraz motywu pasków BMW M Power, będących symbolem bezkompromisowych osiągów. W kolekcji dominują biel, odcienie niebieskiego z przewagą granatowego oraz czerwień. Oprócz ubrań i przydatnych akcesoriów kolekcja zawiera także ekskluzywne buty o dynamicznej linii, inspirowane stylistyką samochodów wyścigowych BMW Motorsport.

Kolekcja BmW golfsport odznacza się modnym sportowym designem oraz niezwykłą funkcjonalnością akcesoriów. Torby zaprojektowane są we współpracy z firmą OGIO, są wszechstronne i pojemne, a dzięki 11 specjalnym kieszeniom nie zgubisz telefonu ani cennych drobiazgów. Dominuje motyw rombów, a kolorystyka utrzymana jest w bieli, czerni oraz zieleni, oddając pasję i zamiłowanie do golfa.

27


styl życia

dobre maniery są w cenie Savoir-vivre prawdziwego dżentelmena rządzi się swoimi

Dżentelmen i siła drobiazgów

fot. Paweł Strykowski

prawami, które nie zawsze są oczywiste. Wspomnieć tu można choćby o kolorze muszki noszonej do fraka — ma być biała, nie czarna. Ta druga zarezerwowana jest dla… kelnerów. Tego typu drobiazgów jest całe mnóstwo i bynajmniej nie dotyczą one jedynie kwestii ubioru. W ramach cyklu „Dobre maniery są w cenie” pod lupę bierzemy… męskie dodatki i koniak.

marta prządo

poszetka i butonierka Jak pisze Adam Granville, autor książki-przewodnika po świecie dżentelmenów, istotą męskiej elegancji jest lekceważący dystans do mody. Nie należy go jednak mylić z ignorancją czy niedbalstwem. W istocie — moda męska wcale nie jest tak łatwa do opanowania… Współczesny model męskiej garderoby zaczął kształtować się dopiero na przełomie XVIII i XIX wieku. Wcześniej prym wiodły stroje niebezpiecznie zbliżone do damskich; przeładowane falbankami, koronkami czy piórami. Na szczęście dla obu płci te czasy dawno minęły, a współczesny mężczyzna nie przypomina już kobiety lub papugi. Coś jednak pozostało z tego wielowiekowego zamiłowania do ozdób wieńczących męskie stroje… Mowa o takich drobiazgach, jak poszetka i butonierka, które są obowiązkowymi dodatkami w szafie każdego dżentelmena. Poszetka (fr. pochette) to mała, kwadratowa 28


Jasne zasady obowiązują także w korzystaniu z butonierki, czyli dziurki w klapie marynarki, w której umieszcza się tzw. zieleń maskującą. Do owej zieleni zaliczamy: białe chryzantemy, czerwone i białe goździki, bławatki oraz białe gardenie. Największą hańbą w „butonierkowym” savoir-vivrze jest przypinanie kwiatu do klapy i pomijając w ten sposób użycie samej butonierki. Taki sposób przytwierdzania kwiatów zarezerwowano wyłącznie dla

krąży powiedzenie — „im gorsze wino, tym lepszy koniak”. Leżakując przez około dziesięć lat w stuletnich beczkach, koniak zyskuje tzw. „stary” smak, w którym można wyczuć nuty zjełczałego masła [sic!], grzybów, suszonych owoców oraz orzechów. Natomiast koniak przetrzymywany w beczkach dłużej niż pięćdziesiąt lat zaczyna tracić na jakości.

styl życia

chusteczka, noszona w górnej kieszeni marynarki. Przez lata narosło wokół niej wiele mitów, jak chociażby przekonanie o jej nierozłączności z krawatem. Większość „znawców” mody twierdzi, że poszetka i krawat muszą tworzyć komplet — identyczny materiał, kolor, wzór. W rzeczywistości jest dokładnie odwrotnie — poszetka ma stanowić kontrapunkt dla krawata. Może też wystąpić solo lub w towarzystwie kwiatu w butonierce, co wzbudza chyba jeszcze większe kontrowersje wśród wspomnianych wyżej „znawców”. Wybór koloru poszetki jest prosty — pamiętając o kontrastowaniu z krawatem, dopasowujemy ją do odcienia koszuli lub decydujemy się na biel, jeśli zakładamy ją do fraka, smokingu czy garnituru formalnego. Proste, prawda?

Znamienną cechą holenderskiego trunku jest niebywale intensywny i trwały zapach, który w kilka sekund roznosi się po całym pomieszczeniu, a osoba, która w nim przebywa, może zostać posądzona o nadmierny pociąg do alkoholu… Jak podawać i pić koniak? Wbrew powszechnej opinii, że im wyższej klasy koniak degustujemy, tym większa powinna być lampka, ten rodzaj trunku powinno się pić z małych kieliszków do sherry. Jak przekonuje Gilles Hennessy — potomek siódmej generacji słynnych rodziny Hennessy — najlepszym towarzystwem dla koniaku są kostki lodu lub woda. I tego się trzymajmy.

Większość „znawców” mody twierdzi, że poszetka i krawat muszą tworzyć komplet. W rzeczywistości jest dokładnie odwrotnie — poszetka ma stanowić kontrapunkt dla krawata kobiet. Warto też pamiętać, że to właśnie jakość wykonania butonierki decyduje o klasie ubrania — butonierka powinna być ręcznie dziergana, z wykorzystaniem nici o odpowiednim odcieniu, i położona równolegle do górnego brzegu klapy, pod którą ma znajdować się szlufka do podtrzymywania łodygi kwiatu. koniak Koniak to, obok whisky czy brandy, jeden z najbardziej typowych dżentelmeńskich trunków. Choć wynaleźli go holenderscy kupcy z miasteczka Cognac w Charente, to niekwestionowanymi znawcami tego alkoholu są Brytyjczycy, którzy stworzyli istne „koniakowe imperium” — Hennessy, Hine, Martell… Najwyższej jakości koniaki pochodzą z obszarów Grande Fine Champagne, Grande Champagne oraz Petite Champagne, a piwnice, w których leżakują, mają w sobie coś magicznego, co świetnie opisuje Adam Granville: Sczerniałe od oparów koniaku skle‑ pienia. Złocista lawa zapachów drzemiąca pod szarą skorupą zakurzonych beczek. To stąd blade, młode koniaczki otrzymują transfuzje, które dodają im sił. Koniak powstaje z destylacji nieudanego wina, co jednak nie ujmuje mu jakości. Wśród specjalistów 29


styl życia

„Lepiej z gołą skórą niż w futrze” — taki napis zaskoczył mnie z szyby wystawowej. To wcale nie kampania PETY, w Hongkongu to reklama… depilacji laserowej. A więc to już pewne, że lato się zbliża — zaczynamy poważne karczowanie wszystkich potencjalnie odkrywanych (na co dzień i od święta) powierzchni ciała.

Felieton

bez morału Anna Nocoń

W

Anna Nocoń feministka, działaczka społeczna, rockand­ rollowa dziewczyna. Modelka z przypadku, ale nie przez przypadek obecna na okładce „Vogue’a”. Lubi Marię Czubaszek

ytaczamy wojnę grudkom i fałdom. Ostrzykujemy, rozbijamy, ujędrniamy, podnosimy, co opada, naciągamy, co wiotczeje, a żenująco blade łydki traktujemy mazią i breją, żeby nadać im kolor zdrowej brzoskwinki. W łazience pojawia się pokaźna kolekcja różnorakich brei — a jest w czym wybierać, wynaleziono już wszak specyfiki do każdej możliwej do odseparowania części ciała. Codziennie, rano i wieczorem, tracimy cenne godziny na wklepanie, wmasowanie i podszczypanie, bo przecież wtedy lepiej działa. Dobrowolnie polewamy się kwasami, złuszczamy z siebie całą zimę i szarą beznadzieję, wierząc, że tym razem na chorwackiej plaży będziemy jak Gisele Bündchen.

Oczywiście wymaga to zrzucenia tu i ówdzie kilku kilogramów czy centymetrów, ale cóż to za problem. Uderzamy na siłownię, spalamy, rozciągamy, pakujemy, ładujemy. Śledzimy groupony w poszukiwaniu kolejnych hi-tech kosmicznych fal, które rozpuszczą niechciany „zwis teściowej” i to mało sympatyczne koło ratunkowe, które chwilowo zastąpiło nasze talie. Wieczorem w domowym zaciszu wcieramy magiczne serum, bo przecież to lepsze niż zmaganie się z kolejnym talerzem okropnej zupy kapuścianej i kopenhaskim horrorem. Smutno siedzimy w kącie na wszelkich grillach balkonowych, w pubie sączymy mineralkę. Z telewizora atakuje nas sprzeczny przekaz — od zgrabnych, wiotkich łydek do potentatek lodowych, próbujących nas przekonać, że wielgaśne jest seksi. W efekcie jednak odechciewa nam się lodów na zawsze. Zastanawiałyście się czasem, ile zarabiają na naszych marzeniach o doskonałości wszelakie salony — od ekskluzywnych spa po panie Krysie kosmetyczki? Im bardziej wymyślna nazwa zabiegu, tym więcej metrów kwadratowych w stolicy można kupić za ich serię. Czy ktoś jeszcze pamięta czasy, kiedy na włosy kładło się jajko, a na oczy ogórka, i o dziwo to też działało? Wasi mężczyźni używają jednego kremu raz na 3 dni i jakoś wyglądają, 90% z nich nie słyszało o serum i peptydach. 30

Żyją bez mikrodermabrazji i jakoś nie porastają wolnymi rodnikami. Życie nie jest sprawiedliwe, a lato przychodzi za wcześnie.... Czy ten felieton ma jakiś morał? Niezbyt, nie tym razem. Teraz chciałam tylko podzielić się moim zgorzknieniem wynikającym z pewnej prostej zależności — im więcej słońca, tym człowiek szczęśliwszy, ale też więcej czasu spędza w łazience, próbując oszukać naturę i grawitację. Wydaję ciężkie pieniądze na zabiegi/specyfiki, a on jakieś 50 zł na dwa miesiące — i wbrew logice jego atrakcyjność wzrasta z każdą zmarszczką i siwym włosem na skroni. Gdy mnie karci się wzrokiem choćby za myśl o czekoladzie, niektóre kobiety żyją z cukiernictwa, noszą rozmiar 50 i wyglądają na szczęśliwe i kochane. A Azjatki nie golą bikini, więc choć trochę im łatwiej. Nie ma sprawiedliwości, ale jest rozsądek. Żaden specyfik nie podziała tak dobrze jak spacer i spokój. I tego się trzymajmy. PS Pozdrawiam serdecznie reklamodawców magazynu — wszelkie spa i salony, bo nadal wierzę, że wszystko, co ma wielosylabową nazwę i wymaga użycia lasera, spowoduje, że będę piękniejsza.


31

styl Ĺźycia


styl życia

magazyn „trendy” serdecznie poleca!

Grande Grill, Rynek Główny 16, tel. 12 424 96 00, e-mail: restauracja@ grandegrill.pl

Soczyste steki z rostbefu: porter house, a może T-bone? Prawdziwy amerykański burger czy grillowany pstrąg z ziołami i cytryną z Kobylan? A może pasztet muślinowy z żurawiną, chrupiące sałaty i warzywa z grilla od lokalnych rolników oraz egzotyczne drinki prosto od barmana z Ibizy? Takie

rzeczy można zjeść tylko w Grande Grill.

Grande Grill uczta z widokiem na rynek

najlepszy dom stekowy w mieście Grande Grill co roku przyciąga rzeszę międzynarodowych gości i zdobywa coraz większe grono wiernych klientów z kraju. To jeden z pierwszych domów stekowych, jakie powstały w Polsce. Jego historia zaczyna się w roku 1999. Właśnie wtedy na dziedzińcu krakowskiej kamienicy przy Rynku Głównym powstał pierwszy lokal, który bardzo szybko zyskał sławę najlepszego domu stekowego w Krakowie.

Jedna ze specjalności Grande Grill — stek porter house

Grande Grill ma formę zadaszonego ogrodu w samym centrum miasta – pyszne dania serwowane są pośród bujnej roślinności i drewnianych altan, co pozwala odpocząć od miejskiego zgiełku z rodziną i przyjaciółmi w scenerii

przywodzącej na myśl ogródkowe grillowanie. Teraz zapraszamy też do odnowionej części Grande Grill z widokiem na Rynek Główny, a także na transmisje meczów EURO 2012. W Grande Grill najważniejsza pozostaje jakość produktów; tu nie ma mowy o mrożonkach, mięso jest starannie selekcjonowane i sezonowane (w odpowiedniej temperaturze i wilgotności staje się bardziej kruche), a później grillowane bez tłuszczu na specjalnym grillu, dostosowanym do droższych mięs. Wszystko zaczyna się od wyboru najlepszych dostawców – wołowina pochodzi z hodowli rasy krów mięsnych, a dokładnie byków do 30. miesiąca życia z południowej Małopolski, z okolic Starego Sącza. Burgery również przygotowujemy z najlepszej polędwicy wołowej. Pstrągi pochodzą ze znanej hodowli w Kobylanach i mają swoich wiernych entuzjastów wśród znanych gości Grande Grill. Warzywa i owoce dostarczane są przez rolników z okolic Dobczyc na bieżąco. Teraz rozpoczyna się sezon na szparagi, więc polecamy małże św. Jakuba na szparagach. mięsna uczta W Grande Grill znajdziemy najlepsze steki w mieście. Na przykład sezonowany stek porter house – jedyny w swoim rodzaju, 6-centymetrowy stek z kością, od 600 g do 800 g mięsa wysmażanego w 6 stopniach do wyboru. Taki zabieg, wykonywany przez szefa kuchni z 10-letnim doświadczeniem w najlepszych

32


styl życia steakhouse’ach Londynu, zapewnia prawdziwą ucztę smakową. Warto wiedzieć, że jedna porcja może wystarczyć dla 2, a nawet 3 osób. Zapominając o tym, możemy bardzo się zdziwić, gdy dostaniemy swoją porcję od kelnera.

mniejszej wartości) otrzymasz za złotówkę, przy kolejnych – 20% zniżki.

Do wyboru mamy również amerykański klasyk – T‑bone z rostbefu z polędwicy z kością, cięty na ok. 3–4 cm. Steki T‑bone zawdzięczają swoją nazwę szczególnemu rodzajowi cięcia, które pozostawia wewnątrz steku kość w kształcie litery T. Większa część mięsa po jednej stronie kości to rostbef, natomiast po drugiej stronie znajduje się część polędwicy. Warto spróbować też mniejszego, ale równie soczystego steku rib eye, który odkrawa się z chudego rdzenia wysokiego żebra młodych zwierząt. Ważący od 300 g do 350 g rozbratel ma charakterystyczne tłuste oczko w środku, stąd pochodzi jego nazwa. Do steku wybierz swój ulubiony sos (pieprzowy albo z borowików) lub spróbuj steku polanego klarowanym masłem czosnkowym i obsypanego krewetkami black tiger, jak uczy stara szkoła steakhouse’ów. Goście Grande Grill często zamawiają także wyśmienitą polędwicę wołową. a po zmroku… Najlepsze mięsa, owoce morza i świeże warzywa grillowane na Twoich oczach to nie wszystko. Na gości czeka też Tapas Bar, funkcjonujący jak w Hiszpanii, czynny od 23 do 3 rano. Wśród dań czekają na gości między innymi karczochy, pasztet muślinowy z żurawiną, kurczak po królewsku czy bravas. Nie zapominamy również o miłośnikach wołowiny, specjalnie dla nich przygotowujemy tatara z polędwicy. Wszystko w cenach od 6 zł do 19 zł. Dodatkową atrakcją jest nowa karta drinków przygotowana przez barmana, Marcelo, który sztuki przygotowywania koktajli alkoholowych uczył się w najlepszych klubach Ibizy i meksykańskiego Cancún. Znakomite drinki daleko odbiegają od schematycznych zestawień i zaskakują smakiem i kolorem. Zaskakują również atrakcyjne ceny. Dla dzieci w Grande Grill przygotowane jest specjalne menu, stali klienci mogą liczyć na 20-procentową zniżkę, a posiadacze Karty Na Plus – na atrakcyjne rabaty: przy pierwszej wizycie drugie danie dla osoby towarzyszącej (o równej lub 33


styl życia

kuchnia wino włoska

polskie

W samym sercu Krakowa od dwudziestu lat istnieje restauracja Da Pietro, specjalizująca się w daniach kuchni włoskiej. Okazuje się, że włoska kuchnia w doskonały sposób może komponować się także ze smakiem… polskiego wina! Właściciele zapowiadają, że już wkrótce ich karta poszerzy się o unikatowy trunek z własnej krakowskiej winnicy, usytuowanej na stokach Srebrnej Góry, u podnóża klasztoru O.O. Kamedułów.

34


N

styl życia

a pierwszy rzut oka decyzja o wprowadzeniu własnego wina w restauracji od lat znanej ze swego na wskroś włoskiego charakteru może wydawać się dość kontrowersyjna. Bo czy towarzystwo potraw, przygotowywanych w dużej mierze z oryginalnych włoskich składników, może okazać się odpowiednie dla smaku wina o stuprocentowo polskim rodowodzie? Właściciele Da Pietro zapewniają, że nie ma do tego żadnych przeciwwskazań. Bez obaw

Jak deklaruje Mirosław Jaxa-Kwiatkowski, odpowiedzialny za kartę win krakowskiej restauracji, restauracja nie obawia się również zarzutów kulinarnych purystów, dla których polskie wino we włoskiej restauracji może zakrawać o zdradę prawdziwie włoskiego charakteru miejsca. Już od kilku lat staramy się „oswajać” naszych gości z polskim winem oraz zachęcać do łączenia go z włoskimi specjałami — mówi współwłaściciel „Da Pietro”. Dlatego też na chwilę obecną aż 10 z ponad 240 pozycji, oferowa‑ nych w naszej karcie, to wina polskie, natomiast winem ze Srebrnej Góry planujemy zacząć częstować naszych go‑ ści już na przełomie lata i jesieni. I choć z racji specyficz‑ nych warunków geograficznych oraz klimatycznych nasze wina cechują się innymi właściwościami i charakterem niż wina włoskie, hiszpańskie czy portugalskie, są jednak

się praktycznie w tym samym momencie, w którym wraz ze wspólnikami podjęliśmy decyzję o założeniu własnej winnicy. Główną przeszkodą okazała się sama lokalizacja.

Specyficzne warunki geograficzne i klimatyczne powodują, że polskie wina cechują się innymi właściwościami niż wina włoskie czy portugalskie są jednak na tyle oryginalne, subtelne i wyraziste, że do dań kuchni włoskiej nadają się równie dobrze na tyle oryginalne, subtelne i wyraziste, że do dań kuchni włoskiej nadają się równie dobrze. Winiarska pasja Mirosława Jaxa-Kwiatkowskiego trwa już ponad dwadzieścia lat. Mniej więcej tyle, ile liczy sobie historia restauracji Da Pietro, założonej razem z Elżbietą Nowosad w 1992 roku. Jednak mimo niesłabnącej pasji i nieustannego zaangażowania w poszerzenie karty win goście Da Pietro dopiero pod koniec bieżącego roku będą mogli przekonać się, jaki smak ma wino ze Srebrnej Góry. Długa historia Współwłaściciel restauracji przekonuje, że warto było czekać. Tłumaczy również, dlaczego Da Pietro wprowadza do oferty własne wino dopiero po dwudziestu latach działalności: Sama pasja, plany i marzenia to jedno, a rzeczy‑ wistość i twarde polskie realia to drugie. Problemy zaczęły

Braliśmy pod uwagę stworzenie winnicy zarówno na tere‑ nach nieopodal klasztoru Benedyktynek w Staniątkach, jak i w Rudnie w okolicach zamku Tenczyn, jednak skompliko‑ wana sytuacja własnościowa za każdym razem okazywała się nie do przeskoczenia. Ostatecznie panu Mirosławowi wraz z jego partnerem w winnym interesie — Mikołajem Tycem — udało się osiągnąć porozumienie z klasztorem O.O. Kamedułów, usytuowanym na krakowskich Bielanach. Winiarze zaprzyjaźnili się z władzami klasztoru, które z optymizmem zapatrywały się na powrót do winiarskich tradycji sprzed wieków. Tym samym w 2008 roku na stokach Srebrnej Góry rozpoczęły się prace przygotowawcze, a w 2010 roku posadzona została winorośl. A już niebawem dowiemy się, jak oryginalne krakowskie wino komponuje się z prawdziwie włoską kuchnią. RS

35


styl życia

reportaż: Mama pracująca Sonia Bohosiewicz kilka godzin po zakończeniu nagrania „Bitwy na głosy”, urodziła synka przez cesarskie cięcie. Od razu zapowiedziano, że aktorka pojawi się w kolejnym odcinku show, a na planie powitał ją bukiet białych tulipanów. To ekstremalny przykład mamy pracującej. Ale nie każda z nas jest celebrytką. Jak sobie radzą dziewczyny, które nie mają

statusu gwiazdy, i jak są traktowane w pracy?

dziecko i/lub* praca? * niepotrzebne skreślić katarzyna kasprzyk

36

P

onad 50% Polaków, którzy mogą mieć dziecko, nie planuje rodzicielstwa. Politycy zachęcają nas do radosnej reprodukcji, ale sytuacja na rynku pracy nie jest stabilna, wśród form zatrudnienia królują umowy śmieciowe, a młodzi ludzie wolą zapewnić potomkowi dobrą przyszłość, niż ślepo zawierzać hasłu „jakoś to będzie”.



styl życia

Co ciekawe, badania socjologiczne nie potwierdzają ogólnej niechęci do posiadania dzieci, wskazują raczej na problem niepewności jutra i na inne priorytety młodych. Wśród Polaków mieszkających w Wielkiej Brytanii szacunki demograficzne wyglądają nad wyraz optymistycznie. Za to w kraju rodzicielstwo odkłada się na później. Według ostatnich badań aż 25,6% bezdzietnych osób w wieku 20–39 lat „zdecydowanie nie zamierza mieć dzieci”, a 29,1% „prawdopodobnie nie zamierza” w ciągu najbliższych 3 lat*. W niektórych firmach zachodzenie w ciążę jest w złym guście – śmieje się Hania, moja pierwsza rozmówczyni. Spotykamy się na krakowskim Kazimierzu; świeci majowe słońce. Hania przyszła z córeczką. Wyglądają promiennie i uroczo, ich historia jednak urocza nie jest. Hania pracowała na umowę o dzieło. Ze swoim humanistycznym wykształceniem byłam zadowolona,

38

że w ogóle znalazłam pracę, do te‑ go w miarę dobrze płatną. Dziecka nie planowałam, choć bardzo się ucieszyłam, gdy zobaczyłam 2 kreski na teście. Potem pomy‑ ślałam: „Cholera, szef mnie zabije”. Oczywiście zwolniono mnie, gdy tylko okazało się to możliwe. Sytuacja nie była tragiczna, bo jako tłumaczka mogę pracować w domu. Problem w tym, że zlecenia raz są, raz ich nie ma. No cóż, cieszę się, że nie jestem samotną matką – wspólnie z mężem jakoś wychodzimy na swoje. Z innej perspektywy na taką sytuację patrzy szef niewielkiej, kilkuosobowej firmy. Opowiada o pracownicy, która zahamowała rozwój przedsiębiorstwa: Od razu po zajściu w ciążę poszła na 9‑miesięczne zwolnienie. Kiedy dziecko się urodziło, cały

czas wychodziła wcześniej, bo „zmie‑ niła jej się perspektywa” – na taką, że wszyscy dookoła muszą za nią wypełniać jej obowiązki, bo ona jest przecież Matką i ma inne priorytety! Jako właściciel małej firmy uważam, że prawo szkodzi paniom. Nie mogę sobie pozwolić na brak pracownika przez 4 lata. Teraz, mając do wyboru kobietę i mężczyznę, być może będę wolał zatrudnić faceta. Miałem też drugi przypadek dziewczyny w ciąży, ale ona szybko wróciła do firmy, a te‑ raz zauważyłem, że pracuje szybciej i wydajniej niż inni. Nigdy też nie zrzu‑ ca na nich obowiązków. Nie ma pu‑ enty moich opowieści. Wychodzi jak zwykle: co człowiek, to inna bajka. Kinga, 30‑letnia menedżerka, dziecko planowała od jakiegoś czasu. Szukając nowej posady, sprawdza‑ łam, jak pracodawca traktuje kobiety w ciąży. Wolałam nawet zarabiać mniej, ale mieć głowę wolną od tego problemu. Po roku, tak jak chcia‑ łam, zaszłam w ciążę i rzeczywiście


r e k l a m a

Polskie prawo a kobiety w pracy Dla kobiet mających stałą umowę o pracę na czas nieokreślony prawo jest korzystne. Wtedy praktycznie od momentu zajścia w ciążę kobieta jest chroniona, ma prawo do zwolnienia lekarskiego, płatnego w 100%, potem przysługuje jej urlop macierzyński w wymiarze niepełnych 5 miesięcy i ewentualnie urlop wychowawczy. Umowa o dzieło nie gwarantuje nic, w przypadku umowy‑ -zlecenia można opłacać sobie składki chorobowe (zdrowotne są obowiązkowe, chorobowe już nie). Jeżeli kobieta opłaca sobie świadczenia chorobowe, przysługują jej podobne świadczenia jak w wypadku etatu.

nie było kłopotów. Po macierzyńskim wróciłam do firmy. Ale za każdym razem, gdy żegnałam się z córką, miałam łzy w oczach, a na opiekunkę szło 3/4 mojej pensji. Teraz sytuacja się ustabilizowała, choć przyznam, że na po‑ czątku marzyłam o pracy w domu i nawet chciałam się przebranżowić. Plany Kingi zrealizowała Asia. Już od dawna planowałam założenie firmy i urodzenie dziecka, ale nie wyobraża‑ łam sobie pogodzenia tych dwóch aspektów. Wiem, że to możliwe, ale traci się czas, kiedy dziecko jest małe. Nie widziałam też siebie w roli kury domowej przez 5 lat. Poza tym nie mogłam sobie na to pozwolić ze wzglę‑ dów finansowych. Pracowałam do ostatnich chwil ciąży, a po urodzeniu dziecka bez pracy wytrzymałam 1 mie‑ siąc. Potem, dzięki pomocy ojca dziecka, zaczęłam się dokształcać i starać o dotację na własną działalność – po 5 godzin dziennie. Kiedy mój syn miał 8 miesięcy, poszedł do żłobka. Ja w tym samym czasie założyłam firmę (www.ideatree.pl). Nie było łatwo, bo przyszło mi się zmierzyć z wieloma nowymi dla mnie projektami. Czasami pracuję po nocach, w soboty (wtedy mam opiekunkę). Ale w niedzielę nawet nie włączam komputera i w całości poświęcam ten czas rodzinie. Własna firma umożliwiła mi elastyczny czas pracy, zaoszczędziła mi stresu z powo‑ du częstych zwolnień z pracy czy spóźnień, kiedy dziecko marudzi przy ubieraniu. Nie muszę się nikomu tłumaczyć. Praca daje mi dużo satysfakcji, bo sama decyduję o pro‑ jektach, w jakie się angażuję, i czuję, że stale się rozwijam. Są też minusy: brak stabilnych dochodów i zarobki mniej‑ sze niż na etacie (mimo że generalnie pracuję więcej). Jednak robię to, co lubię, a większość moich klientów jest zadowolona. Lubię też współpracę z ludźmi na zasadzie partnerstwa biznesowego.

* Dane na podstawie projektu „Panelowe badanie przemian relacji między pokoleniami, w rodzinie oraz między kobietami i mężczyznami: Generacje, rodziny i płeć kulturowa – GGS‑PL (pierwsza runda badania)” finansowanego ze środków Narodowego Centrum Nauki w Instytucie Statystyki i Demografii Szkoły Głównej Handlowej w Warszawie, za: „Wprost”, nr 11/2012.

Gruzja

tradycja i nowoczesność

Szukaj nas: IV Dni Węgrzyna & CK Wino, Kraków - Mały Rynek, 24-27.05.2012 kiermasz win i produktów regionalnych z krajów dawnej CK Monarchii. III Dni Kultury Gruzińskiej w Krakowie, odbędą się w dniach 9-12 czerwca 2012 plac Marii Magdaleny/ul. Grodzka. V Podgórskie Targi Rzeczy Wyjątkowych MADE IN PODGÓRZE 2012, odbędą się na płycie Rynku Podgórskiego w Krakowie w dniach 16-17 czerwca 2012.

Sklep “Wina z Gruzji” Kraków, ul. Lipowa 6e (Zablocie, obok Fabryki Schindlera) tel. 601 886 209 sklep@winnacja.pl

Odwiedz nas na Lipowej!


zdrowie i uroda

testujemy zabiegi bielenda Stara zasada mówi, że lepiej zapobiegać, niż leczyć. Sprawdza się ona nie

dagmara konefał

Zastrzyk naturalnej

młodości M

iostarzenie jest procesem indywidualnym dla każdego człowieka. Ze względu na zmieniające się czynniki otoczenia rozpoczyna się ono w coraz młodszym wieku. Za najważniejszą przyczynę miostarzenia uznaje się utratę zdolności do rozkurczania fibroblastów, czyli komórek skóry właściwej, odpowiedzialnej za syntezę kolagenu oraz elastyny. Właściwa pielęgnacja, rozpoczęta już we wczesnym stadium tworzenia się zmarszczek mimicznych, pomoże nam maksymalnie opóźnić proces ich powstawania. Jeżeli w odpowiednim czasie zajmiemy się tym problemem, unikniemy ryzyka kontaktu ze skalpelem. Stając naprzeciw zarówno pierwszym oznakom zmarszczek, jak i bruzdom w zaawansowanym stadium, warto zapoznać się z ofertą gabinetów medycyny estetycznej, które proponują skuteczne metody walki ze zmarszczkami bez użycia skalpela. Osobiście wybrałam się do Instytutu Bielenda w Krakowie, w którym zastałam miły personel oraz bardzo przyjazne wnętrze. Skorzystałam z zabiegu o nazwie Zastrzyk Młodości, który paradoksalnie nie ma nic wspólnego ze strzykawką. Zastrzyk Młodości przeprowadza się przy użyciu innowacyjnej linii kosmetyków Bielenda Professional na bazie kwasu hialuronowego, stworzonej dla wszystkich kobiet, które powiedziały „nie” zabiegom chirurgii plastycznej. Kwas hialuronowy jest jedną z najlepszych i najskuteczniejszych substancji nawilżających oraz wypełniających. Działa jak cement komórkowy, zatrzymując wodę i dodając objętości skórze. Zastrzyk Młodości rozpoczął się od relaksującego masażu twarzy i dekoltu przy zastosowaniu maski nawilżającej. Następnie za

40

tylko w kwestii naszego zdrowia, ale również (i chyba przede wszystkim) urody. Skóra twarzy i dekoltu jest narażona na szybką utratę wody i wysuszenie, co niestety doprowadza do powstawania zmarszczek mimicznych.

pomocą precyzyjnej ampułkostrzykawki, wypełnionej mikrosferami kwasu hialuronowego, pani kosmetolog nałożyła preparat na powierzchnię zmarszczek mimicznych, dokładnie go wmasowując. Cały zabieg zakończyło nałożenie na twarz kojącego kompresu z alg, który odżywił skórę twarzy i dekoltu. Efekt to wygładzone i wypełnione zmarszczki mimiczne, nawilżona i zregenerowana skóra, blask i rozświetlenie. Jeżeli chcemy zapobiec powstawaniu zmarszczek, kurację trzeba powtarzać raz w miesiącu, natomiast by zwalczyć już widoczne bruzdy, należy wykonać cykl 6 zabiegów powtarzanych raz w tygodniu. Będąc w salonie Instytutu Bielenda, skusiłam się również na arbuzowy zabieg pielęgnacyjny ciała, wykonany kosmetykami marki Bielenda. Pani kosmetolog dokładnie przygotowała moją skórę do zabiegu, robiąc aromatyczny peeling całego ciała. Następnie wmasowała w skórę maskę nawilżającą. Unoszący się w powietrzu zapach soczystego arbuza oraz panująca w salonie atmosfera, którą umilała muzyka relaksacyjna, sprawiły, że poczułam mocny powiew nadchodzących wakacji. Po wizycie w Instytucie Bielenda moja nawilżona i odprężona skóra jest już gotowa na przywitanie słonecznego lata.


Gdzie leczyć zęby w Krakowie?

R Stomatologia

OCZYWIŚCIE W STOMATOLOGII CICHOŃ! MÓWI SIĘ, ŻE KRAKÓW JEST STOLICĄ STOMATOLOGII. MY POLECAMY PAŃSTWU MIEJSCE, KTÓRE SPEŁNI PAŃSTWA WSZELKIE OCZEKIWANIA DOTYCZĄCE LECZENIA STOMATOLOGICZNEGO ORAZ ESTETYKI UŚMIECHU. ZAPRASZ

ZENIA.

STOMATOLOGIA CICHOŃ Kraków, ul. Borelowskiego-Lelewela 13 www.stomatologiacichon.pl www.implantologiacichon.pl www.facebook.com/stomatologiacichon biuro@stomatologiacichon.pl Konkurs Maj 2012 Trendy, Facebook: Zeskanuj kod dzięki specjalnej aplikacji zainstalowanej w twoim smartfonie lub wejdź na stronę www.stomatologiacichon.pl/kontakt.php. Podaj swoje dane w formularzu kontaktowym, a w temacie zapytania napisz nazwę ulicy przy której znajdują się gabinety Stomatologii Cichoń. Pierwsza, piata oraz dziesiąta osoba, która odpowie na pytanie konkursowe, zostaną nagrodzone zaproszeniami na nieodpłatny, w pełni profesjonalny zabieg wybielania zębów metodą Beyond (wartość 800 zł). Wśród pozostałych osób rozlosujemy 5 nagród: Delikatne Wybielanie Zębów Beyond wraz z profesjonalnym zestawem domowym przedłużającym jego efekt (wartość 600 zł). Zgłoszenia rejestrowane będą do końca maja b.r.. Zwycięzcy zostaną poinformowani o wygranych drogą mailową do końca czerwca. W konkursie mogą brać udział wyłącznie zdeklarowani na facebooku fani Stomatologii Cichoń.


zdrowie i uroda

testujemy zabiegi lipoliza Znalazła się metoda dla leniwych i dla osób, których tkanka tłuszczowa jest wyjątkowo odporna na dietę i ćwiczenia. Sprawdziłam, czy można pozbyć się zbędnych

kilogramów bezoperacyjnie i bezboleśnie.

Podkreśl talię bezboleśnie

Anna Rzepka dla magazynu „Trendy” testuje zabiegi kosmetyczne, tym razem w Gabinecie Medycyny Estetycznej NewU, NewU.pl

anna rzepka

Z

imę przespałam jak niedźwiedź. A wraz z wiosennym przebudzeniem zorientowałam się, że przybyło mi nieco niechcianych kilogramów. Znasz to? Lato za pasem, a właściwie już za oknem, wakacje coraz bliżej, a Ty zastanawiasz się nad strojem kąpielowym, który wyszczupli Twoją talię. Czasem zdarza się też, że po przebytej chorobie bądź po ciąży trudno wrócić do poprzedniej wagi. Zabieg, który zaraz opiszę, przeznaczony jest właśnie dla takich osób — o prawidłowej wadze lub z lekką nadwagą, ale z miejscowym nagromadzeniem tłuszczu. Nie pomagają dieta ani ćwiczenia? Pomoże lipoliza iniekcyjna. W kwietniu Gabinet Medycyny 42

Estetycznej NewU szukał pacjentki, która poddałaby się takiej lipolizie — oferował 50-procentowy rabat na tę usługę w zamian za możliwość filmowania zabiegu. To już druga podobna akcja (wcześniejsza dotyczyła usuwania cieni i obrzęków pod oczami metodą Light Eyes Ultra). I tym razem znalazła się chętna osoba. Filmik, który powstał w trakcie zabiegu, oddaje w zupełności jego przebieg. Możecie go obejrzeć na portalu YouTube bądź na stronie wspomnianego gabinetu.

W gabinecie Po przeprowadzeniu wywiadu lekarskiego i wykluczeniu ewentualnych przeciwwskazań można przystąpić do zabiegu. Lekarz dezynfekuje obszar ciała, który będzie poddany zabiegowi, oraz dobiera odpowiednią dawkę preparatu. Wprowadza pod skórę, bezpośrednio w tkankę tłuszczową substancję, która powoduje rozpad komórek tłuszczowych — czyli właśnie lipolizę. Błony komórek tłuszczowych ulegają rozerwaniu, a następnie są transportowane do wątroby i wydalane z organizmu. Zabieg trwa ok. 40 min. Nie trzeba się bać, bo jest bezbolesny — na szczęście w tkance tłuszczowej występuje mało zakończeń nerwowych. Wyjątkowo wrażliwym oferuje się specjalny krem miejscowo znieczulający. Lekarz wprowadza substancję wachlarzowo, na różnych poziomach, czyli metodą intralipoterapii. Liczba nakłuć ogranicza się od 1 do 2 na stronę, dzięki czemu maleje ryzyko ewentualnych powikłań.


Czym różni się lipoliza iniekcyjna od liposukcji? Przede wszystkim tym, że lipoliza to zabieg nieoperacyjny, a więc znacznie mniej inwazyjny. Nie wymaga długiego okresu rekonwalescencji, dzięki czemu od razu po zabiegu możesz wrócić do codziennych czynności. Metoda jest więc bezpieczna i mniej kosztowna w porównaniu z liposukcją.

zdrowie i uroda

Lipolizę stosuje się najczęściej w okolicach podbródka, bioder, brzucha, pleców, ramion i kolan, a u mężczyzn także w wypadku ginekomastii. A więc dzięki zabiegowi nie tylko wymodelujesz brzuch, ale także pozbędziesz się na przykład drugiego podbródka. Nie jest to metoda odchudzania, bo nie redukuje ogólnej masy ciała, ale jego wybrane fragmenty.

r e k l a m a

Lipoliza a liposukcja

Instytut BIELENDA Professional to wyjątkowe centrum profesjonalnej pielęgnacji skóry i modelowania sylwetki. Zgromadzeni tu eksperci kosmetologii, medycyny estetycznej i laseroterapii wykorzystują możliwości zaawansowanych technologii oraz potencjał preparatów kosmetycznych marki BIELENDA Professional. Metody estetyczne w połączeniu z pielęgnacją kosmetyczną pomagają skutecznie odmłodzić i ujędrnić skórę, pozbyć się cellulitu oraz wyszczuplić ciało.

W zabiegu wykorzystuje się preparat Aqualyx, który wynalazł włoski profesor Motolese. Aqualyx to jedyna zarejestrowana na terenie Unii Europejskiej substancja wykorzystywana do zabiegów bezpośredniego ostrzykiwania tkanki tłuszczowej. Nie można przeprowadzić tego zabiegu u dermatologa, ponieważ do jego wykonywania upoważnieni są wyłącznie lekarze. Wynalazca substancji, profesor Motolese, narzucił obowiązek ukończenia przez lekarzy specjalistycznego szkolenia w zakresie teoretycznych i praktycznych zagadnień, dotyczących podawania preparatu Aqualyx. Rozglądając się po gabinecie, zauważyłam, że doktor Wojciech Olszewski, chirurg pracujący w Gabinecie Medycyny Estetycznej NewU, ukończył taki kurs, prowadzony na dodatek przez samego profesora Motolese.

Efekty Efekty pojawiają się w czasie ok. 3 tygodni po wykonanym zabiegu i są trwałe, jeśli nie dopuszczamy do znacznego wzrostu masy ciała. Ponadto zależą od masy ciała pacjenta oraz obszaru poddawanemu zabiegowi. Po jednym zabiegu tkanka tłuszczowa może zmniejszyć się o ok. 2–4 cm w obwodzie miejsca, gdzie podano substancję. Dzięki zastosowaniu serii takich zabiegów można uzyskać naprawdę imponującą redukcję obwodu — nawet o kilkanaście centymetrów. Powtarzalność zabiegu jest sprawą indywidualną. Jeśli redukcji ma ulec niewielka ilość tkanki tłuszczowej, wystarczy mniejsza ilość zabiegów. Jeżeli tkanka tłuszczowa jest grubsza, zaleca się ich więcej: średnio od jednego do sześciu co 3 tygodnie. Zabieg nie uchroni Cię przed tyciem, więc nie zapominaj o utrzymywaniu odpowiedniej wagi oraz prowadź zdrowy tryb życia. Szczególnie zaleca się uprawianie sportu, ćwiczeń aerobowych oraz przestrzeganie diety niskotłuszczowej. Bez zbędnych kilogramów będzie to już jednak wyłącznie przyjemnością.

skuteczne i trwałe wyszczuplanie: BODY JET usuwanie cellulitu i modelowanie sylwetki: LIPOSHOCK oraz BODY HEALTH - wsparcie kosmetyczne: Zmysłowy Raj oraz Kokosowa Wyspa

INSTYTUT BIELENDA PROFESSIONAL

Kraków, ul. Biskupia 4, 12 633 05 75 www.instytut.bielenda.pl

bezinwazyjny lifting twarzy i ciała: ZAFFIRO - wsparcie kosmetyczne: Zastrzyk Młodości oraz Topp Lifting laseroterapia - usuwanie blizn, naczynek, przebarwień i trądziku, fotoodmładzanie oraz bezbolesna i trwała epilacja: DUALIS SP oraz COMPACT FLASH KOSMETOLOGIA: kompleksowa pielęgnacja twarzy i ciała przy wykorzystaniu kosmetyków marki Bielenda Professional

www.instytut.bielenda.pl 43



NZOZ PERFECT Centrum Medycyny Estetycznej

ODMŁADZANIE XXI wieku Sposób, w jaki starzeje się skóra, uwarunkowany jest od wielu czynników (stylu życia, właściwej pielęgnacji, genetyki, promieniowania UV, stresu, braku snu). Kompleksowe podejście twórcy marki Environ – Dr Fernandesa – zaowocowało stworzeniem pełnej koncepcji pielęgnacji skóry XXI wieku, która znalazła swoje odzwierciedlenie nie tylko w innowacyjnej pielęgnacji domowej, ale również w profesjonalnych zabiegach. Mikronakłuwanie w połączeniu z indywidualnie dobranymi kosmeceutykami Environ wpływa na zwiększoną produkcję kolagenu i tym samym widoczne zredukowanie zmarszczek oraz napięcie zwiotczeń. Następuje redukcja uszkodzonych naczynek krwionośnych i rumienia, ujednolicenie kolorytu i efekt rozświetlenia.

W tym numerze przedstawimy Państwu metodę Naturalnej Indukcji Kolagenu urządzeniem ROLL CIT, które zaprojektował światowej sławy chirurg plastyczny Dr Desmond Fernandes – twórca marki kosmeceutycznej Environ. Nazwa ROLL CIT pochodzi od dwóch słów – „ROLL” oznacza wałeczek, natomiast „CIT” to skrót od ang. Colagen Induction Therapy, czyli terapia indukcji kolagenu. Jest to urządzenie do nakłuwania naskórka. Według badań naukowych przeprowadzonych w Japonii wynika, że mikronakłucia zwiększają penetrację składników aktywnych w głąb skóry aż do 100 000 razy!

Najlepszym sposobem na uzyskanie najbardziej spektakularnych efektów jest połączenie mikronakłuwania z zabiegami Jono – i sonoforezy przy użyciu specjalistycznej aparatury IONZYME DF II,

które posiadają zdolność wprowadzania związków aktywnych ENVIRON bezpośrednio do żywych komórek skóry. Rezultatem jest widoczna poprawa wyglądu skóry, redukcja zmarszczek, blizn, rozstępów, przebarwień oraz zwiotczeń. Seria minimum 12 zabiegów (1 raz w tygodniu) gwarantuje wyjątkową, skuteczną kurację odmładzającą. Specjalistyczne i komfortowe zabiegi regenerujące ENVIRON uznawane są na świecie za jedne z najbardziej efektywnych. Zabiegi oraz kosmeceutyki marki Environ można zakupić w NZOZ PERFECT CENTRUM MEDYCYN Y E S T E T YC Z N EJ w KRAKOWIE.

DOŁĄCZ DO NAS NA FACEBOOKU: www.facebook.com/NZOZ.Perfect Dla wszystkich osób, które na naszym profilu Facebook klikną „Lubię to!”, rozlosujemy 100 nagród w postaci Relaksującego Masażu Twarzy.

Kraków, Al. Grottgera 22/1 tel. 12 34 62 102, 607 37 33 28, e-mail: nzoz@gabinetyperfect.pl


Piękna panna młoda W trakcie ślubnych przygotowań często zapominasz o sobie. Centrum Kosmetyki i Medycyny Estetycznej Medicor pomoże Ci opracować indywidualny plan przygotowań do ślubu, abyś bez stresu weszła na nową drogę życia. 6 miesięcy przed ślubem

for. Bartek Lewicki, photoagency4.com.

Przygotowanie warto rozpocząć od wizyty u lekarza dermatologa. Lekarz zbada stan skóry, podpowie, jak o nią zadbać, i skieruje na odpowiednio dobrane zabiegi kosmetyczne. Jeśli masz skłonności do trądziku, pomoże Ci go wyleczyć oraz poleci odpowiednie suplementy diety, które wzmocnią Twój organizm. Prawidłowo dobrana dieta sprawi, że zrzucisz zbędne kilogramy oraz poprawisz kondycję swojej skóry. Centrum Medicor poleci także profesjonalną stylistkę, która pomoże w doborze odpowiedniej sukni ślubnej oraz dodatków. 3 miesiące przed ślubem To najlepszy czas, by rozpocząć kurację upiększającą. Kwasy doskonale przygotują cerę przed dalszymi zabiegami, złuszczą martwy naskórek, aby cera była odżywiona oraz wygładzona. Specjalny peeling mlekowo-kojowy 50% zredukuje przebarwienia pigmentacyjne oraz doda Twojej skórze blasku. Jeśli trapią Cię popękane naczynka na twarzy, problem rozwiąże najnowszy i najbezpieczniejszy Laser QuadroStar. W celu pozbycia się kilku zbędnych kilogramów polecamy niezwykle skuteczny Gelex, czyli system podwójnej kawitacji ultradźwiękowej połączony ze światłem LED oraz IR. Redukuje on zbędną tkankę tłuszczową, ujędrnia ciało, kształtuje sylwetkę oraz znacznie zmniejsza cellulit. Warto pamiętać także o wizycie u stomatologa, który wypełni wszelkie ubytki i wybieli Twoje zęby. Miesiąc przed ślubem Ostatni moment na inwazyjne zabiegi i oczyszczanie cery. W zależności od potrzeb możesz skorzystać z oczyszczania manualnego twarzy lub mikrodermabrazji. Uwieńczeniem takich przygotowań będzie zabieg mezoterapii bezigłowej, który nawilży Twoją skórę poprzez dostarczenie substancji odżywczych bezpośrednio do głębokich warstw naskórka. Kiedy cera jest już idealnie przygotowana, czas pomyśleć nad wyborem makijażu i fryzury. W tym celu spotkasz się z wizażystą i fryzjerem, którzy wykonają próbny makijaż oraz uczesanie.

Tydzień przed ślubem Czas na upiększający relaks. Dzięki zabiegowi Aquaterm pozbędziesz się rumienia, ukoisz i nawilżysz swoją twarz. „Rytuał Kleopatry”, czyli terapia kozim mlekiem sprawi, że Twoje ciało będzie aksamitne w dotyku. Zawsze marzyłaś o gęstych i długich rzęsach? Spełnimy Twoje marzenie za pomocą metody Vip Fur Lashes. Zapomnij o rozmazanym tuszu podczas ślubu! W naszym Centrum wykonujemy także manicure i pedicure GelColor - unowocześnioną wersję metody hybrydowej. W dniu ślubu możesz zapomnieć o stresie związanym z wyglądem i cieszyć się swoim szczęściem. Zaufaj profesjonalistom i odwiedź nas już dziś. Zapraszamy nie tylko przyszłe Panny Młode, ale tak że ich wybranków. Zarówno Paniom, jak i Panom Młodym, pomagamy w kompleksowych przygotowaniach ślubnych.


trendy ślubne

ślubne

2 (28)/2012

Ślubny savoir vivre

Ślub w stylu retro

19


kalejdoskop

W Łodzi po raz kolejny można było oglądać pokazy polskich projektantów, tym razem na sezon jesień—zima 2012/2013.

VI edycja Fashion Week Poland za nami Polskie święto mody jak zwykle składało się przede wszystkim z pokazów Designer Avenue i Off Out of Schedule. W pierwszej części na wyróżnienie zasługuje kobieca kolekcja Agaty Wojtkiewicz, dzianinowe i dość kolorowe propozycje Łucji Wojtali czy pokaz marki Bizuu utrzymany we francuskim klimacie. W sekcji offowej zwróciła uwagę kolekcja Ima Mad, inspirowana kultem plemiennym, stworzona przez grupę projektową złożoną z Domi Grzybek, Patrycji Guzik i Michała Grucy. Z kolei Maldoror zamiast pokazu zorganizował prezentację swoich ubrań na modelach ustawionych w rzędzie pod ścianą, aby można było przyjrzeć się kolekcji z bliska. Zagranicznym gościem tej edycji była niemiecka projektantka Annette Görtz ze swoją mroczną, glamrockową kolekcją. Polski tydzień mody zamknął pokaz specjalny Natalii Jaroszewskiej. Paulina Klepacz

48


r e k l a m a

Partnerem jest whisky

Rezerwacje: cafebar@scandale.pl Kazimierz, Plac Nowy 9 Kazimierz, Plac Nowy 9 tel.: 12 430 68 55 (wejście w bramie) tel.: 12 430 22 20, 501 301 104, 505 222 236

LIVE MUSIC

DJ FABIAN

ORTEGA

GRA NA ŻYWO W GARDEN SCANDALE Sb.12, 19, 26 maja 2012 od 21.00 do późna

W GARDEN SCANDALE Koncert niespodzianka. Pt. 11 maja 2012 od 20.00

WIELKIE ŚNIADANIE

WIECZÓR Z MAŁŻAMI

W GARDEN SCANDALE Prosecco, muzyka, DJ i poranny bufet z kawą Sb. 19 maja 2012 od 8.00 do 12.00

Na wystawie Young Fashion Photographers Now można było zobaczyć 150 eksperymentalnych prac 11 młodych fotografów mody.

W SCANDALE ROYAL Jedz ile chcesz – płać tylko raz! Cz. 24 maja 2012 od godziny 18.00

HAPPY BIRTHDAY

fashion Week poland 2012 w liczbach Między 18 a 22 kwietnia 2012 r. odbyło się 36 pokazów, w tym trzy zagranicznych projektantów: Nuno Gamy, Annette Görtz, Lyudmily Tarakanovej. 22 kolekcji zaprezentowano w Designer Avenue. W OFF Out Of Schedule zobaczyliśmy 13 kolekcji. 950 sylwetek i 200 par butów zaprezentowało 85 modeli i modelek, w tym Joanna Horodyńska, Ilona Felicjańska, Marzena Pokrzywińska, Michał Sadowski, Martyna Foks, Roksana Chrząstowska, Karolina Kur, a także wokalistka Natalia Kukulska, prezenterka telewizyjna Dorota Gardias i aktorka Weronika Książkiewicz. Na backstage’ach pracowało 38 fryzjerów i makijażystów. W Showroomie i Concept Store znajdowały się 102 stoiska projektantów i firm odzieżowych. 160 osób wzięło udział w szkoleniach i wykładach otwartych Let Them Know.

Rezerwacje: biuro@scandale.pl Plac Szczepański 2 tel.: 12 422 13 33 501 577 146, 505 222 236

VII URODZINY le SCANDALE Pt. 25 maja 2012 – wielka urodzinowa feta Start godzina 19.30 – za zaproszeniami

MOCNO NIEFORMALNY KLUB MIŁOŚNIKÓW WINA

WEEKEND AUTORSKICH DRINKÓW I KOKTAJLI W SCANDALE ROYAL Pt. i Sb. 25-26 maja 2012

W SCANDALE ROYAL

Cz. 31 maja 2012, godzina 19.30

ŚWIEŻE RYBY I OWOCE MORZA

W SCANDALE ROYAL

MAJ MIESIĄCEM SZPARAGÓW W CAŁEJ GRUPIE SCANDALE

Każdy weekend maja, zawsze nowe menu

SCANDALE ROYAL I GARDEN SCANDALE codziennie, przez cały dzień – świeże szparagi na dziesiątki sposobówsprawdź menu

www.scandale.pl

49


FOT. WWW.FOTOMAMI.PL

kalejdoskop

Idea  r e k l a m a

najnowszej kolekcji marki POLYGON

Z

aproszeni goście, przeszli po czerwonym dywanie i rozpoczęli zabawę w IDEA FIX przy Bocheńskiej 7 filmem W P Onaka, prezentującego kolekcję marki POLYGON. Ten kilkuminutowy film połączył modę, sztukę i sport za sprawą Macieja Żurawskiego, który wcielił się w postać dżentelmena i prezentował kolekcję. Goście mieli okazję wysłuchać akustycznego koncertu londyńskiej wokalistki Smokey Chapman. W atmosferze spokojnych dźwięków muzyki i przy lampce wina nastąpiło otwarcie pierwszego w Polsce atelier marki POLYGON, gdzie można uszyć garnitur na miarę, z najlepszej jakości materiałów, a także z własnym imieniem i nazwiskiem na metce. mc

50

www.kartanaplus.pl PREZENT DLA WYMAGAJĄCYCH

Główną atrakcją kolejnej imprezy z cyklu Idea Art Fest była prezentacja

Oferty 2 za 1, rabaty 50%, prezenty, dania główne za 1 zł, zniżki na bilety do teatrów i na wyciągi narciarskie. To może być Twoje. To proste, poznaj szczegóły i zamów Kartę na:

MIEJ WIĘCEJ

PREMIERA 2012


Koszt SMS zgodny z taryfa Twojego operatora


design

Maraton z designem

tekst i zdjęcia: Agata Patykiewicz

W Mediolanie niedawno odbyły się targi Salone Internazionale del Mobile (już po raz 51.), biennale EuroCucina, Salone Internazionale del Bagno i towarzyszący im Mediolański Tydzień Designu w Tortonie, Brerze czy w Ventura Lambrate. Jak co roku przyciągnęły tłumy zwiedzających.

N

ie będzie przesadą uznanie mediolańskich targów i imprez im towarzyszących za jedno z najważ‑ niejszych wydarzeń tego typu w Europie. Salone Internazionale to dla projektantów, architektów wnętrz, studentów (ale i dla biznesmenów związanych z tą branżą) idealna okazja do zapoznania się z trendami, ob‑ cowania z designem na najwyższym światowym poziomie, zawarcia interesujących znajomości i zdobycia kontaktów handlowych. To także cykl spotkań z projektantami oraz ciekawe przedsięwzięcia artystyczne w centrum miasta.

52

Same targi to ponad 20 hal o 200 tys. m2 powierzchni wystawienniczej, na której swoje nowości zaprezentowało ponad 2700 firm. Chęć zobaczenia wszystkiego jedynie na targach kończy się zazwyczaj frustracją i przypad‑ kową bieganiną. Poranne planowanie, ile czasu, gdzie i na co poświęcić, rozbija się o brutalną rzeczywistość, która nie pozostawia już wolnej chwili na (równie ciekawe) Tortonę, Brerę czy Ventura Lambrate. Na szczęście pomimo napiętego harmonogramu udało mi się chociaż w części zobaczyć to, co trafia w mój gust. Na stoiskach największych światowych firm i pro‑ jektantów wciąż panuje zasada „mniej znaczy więcej”. Wnętrza mają być czyste, formy proste, bez zbędnych detali i udziwnień, lekkie w odbiorze. O pięknie decyduje szczegół. Dominująca kolorystyka to nadal szarości, biel i kolory ziemi (chociaż nie brakło barwnych, intensywnych akcentów, jak chociażby ciekawe stoisko MissoniHome). Dla tych, którzy nie lubią minimalizmu przygotowano aż 4 hale pod wspólną nazwą Classic, prezentujące iście pałacowy styl (ociekający złotem, rubinami, szmaragdami, masami perłowymi) i oblegane głównie


53

design


design

przez zamożnych Rosjan. Pozostawiam bez komenta‑ rza estetykę, jednak – biorąc pod uwagę ilość i jakość wykorzystanych materiałów – były to najcenniejsze ekspozycje na targach. Na położoną w centrum Tortonę, klimatyczną, postin‑ dustrialną strefę miasta, pozostał mi zaledwie 1 dzień. W tym czasie moją uwagę przyciągnęła prezentacja firmy Kusch+Co, która swoje produkty (krzesła) za‑ wiesiła na linach i dzięki zastosowaniu odpowiedniego podświetlenia stworzyła z nich fantastyczną instalację. Cieszy coraz liczniejsza obecność polskich designe‑ rów i firm meblarskich w Mediolanie – a także wysoki poziom krajowego designu. Na targach zaprezentowały się firmy Kler i Paged, w Tortonie można było podzi‑ wiać osiągnięcia Wielkopolski i Poznania, a w Ventura Lambrate – ekspozycję „Must Have from Poland” łódz‑ kiego Festiwalu Designu. 54


55

kalejdoskop


design

Skandynawski design, klasyczne duńskie brzmienie duńska firma Libratone zaprezentowała linię głośników bezprzewodowych, działających w oparciu o technologię AirPlay. Duże wrażenie robi design głośników; zaokrąglone, niewysokie trójkątne wieże, wykończone do‑ stępnym w różnych kolorach filcem, wyposażone są w wygodny, chromowany uchwyt do przenoszenia. jednak nie tylko wy‑ gląd stoi tu na naprawdę wysokim poziomie, lecz również brzmienie, nieświszczące tony wysokie, bardzo przyjemna dla ucha średnica i może czasami nieco zbyt słaby, ale zazwyczaj wystarczający bas. Obsługę głośników uproszczono do maksimum, wystarcza do tego tylko jeden przycisk. Pozostałe ustawienia dostępne są z poziomu specjalnej aplikacji. Głośniki kompatybilne są z całą gamą urządzeń mobilnych marki apple, a także wybranymi odtwarzaczami i komputerami PC, obsługującymi tę tech‑ nologię. jedyną wadą Libratone Live jest niestety cena. W polskim apple Store kosztują ponad 3000 zł.

Stal, drewno i Jean-Michel Jarre jarre technologies zaprezentował wyjątkowo elegancką stację dokującą AeroPad one. Firma jarre Technologies, należąca do tego jeana Michela jarre’a przyzywczaiła już klientów do projektów o najwyższej jakości estetycznej. Wszystkie produkty firmy wykonane są przy użyciu eleganckich i naturalnych materiałów, co wyróżnia je spo‑ śród plastikowej konkurencji. Front wykonany z drewna bambusowego, tył zaś to nierdzewna stal z elementami chromowanymi. zachwyca też stalowo‑drewniany pilot zdalnego sterowania. aeroPad One to najtańsza i najmniejsza stacja dokująca w ofercie firmy. Wyposażona jest w dwa przetworniki oraz niewielki subwoofer. Producent zapewnia o kompaty‑ bilności urządzenia ze wszystkimi urządzeniami mobilnymi apple oraz technologią airPlay. Stacja dostępna jest w przedsprzedaży za 499 euro. Dostawy do klientów zaczną się we wrześniu.

56


design

Telewizor nie musi być czarny i nudny nowa seria telewizorów connect id zaprezentowana przez highendową markę Loewe zdecydowanie przełamuje stereotypy. Do tej pory design telewizorów można było sklasyfikować w jednym dużym zbiorze o nazwie „nudne”. W ramach tego zbioru były podzbiory „eleganckie” i „brzydkie”. LOEWE zaproponowało coś, co jest

eleganckie, ale na pewno nie jest nudne. kolorowy dolny panel i cała tylna część obudowy sprawiają, że obok tych telewizorów nie można przejść obojęt‑ nie. Dodatkowym udogodnieniem jest specjalny system mocowania w postaci stalowej rury biegnącej od podłogi do sufitu. Dzięki niej telewizję lub film można oglądać w pokoju dziennym, albo w jadalni, albo tam, gdzie akurat skierujemy zamontowany w centralnej części mieszkania ekran. Tylna część obudowy nie będzie przerażać kilometrami podłączonych kabli, bowiem wszelkie złącza i przewody są odpowiednio zamaskowane. Ważne są też dodatkowe funkcje, takie jak dostęp do internetu i bardzo uproszczona komunikacja z innymi urzą‑ dzeniami, np. z tabletami. Nie wiadomo jeszcze, ile będzie kosztować tak desig‑ nerski gadżet do naszego salonu, ale znając ceny innych produktów LOEWE, możemy być pewni, że dużo. bARtek jAŹwiŃSki

Telefon też nie... ...gdyby to firma Alessi odpowiadała za jego projekt. znana włoska manufaktura i japońska firma projektowa iida wspólnie opracowały wzorniczą koncepcję reinterpretacji telefonu komórkowego. Efekty, zaprezentowane na Designtide Tokyo Show są tyleż kontrowersyjne, co zabawne i ciekawe. Wedle projektantów telefony mogłyby przyjmować kształty różnych zwierząt, roślin lub przedmiotów codziennego użytku. Ciekawe są też koncepcje stacji dokujących do telefonów, w kształcie na przykład łóżka z lampką nocną, lub łódki i rybki nie wspo‑ minając już o kocie owiniętym wokół drzewa. Nam się po‑ doba i chociaż nie mamy większych nadziei na wdrożenie projektów do produkcji, uważamy, że projektanci komórek powinni iść dokładnie w tę stronę.

57


motoryzacja

w czapce Przepis na nowe Mini? Wyjąć

tylną kanapę, dorzucić rasowe drzwi bez ramek, a w miejsce wyciętego dachu nałożyć odjazdową czapkę z daszkiem. TEkST bARtek jAŹwiŃSki FOTOGRaFIE AnnA StĘPSkA

58


Trzeba przyznać, że konstruktorzy dość lekko potrak‑ towali klasyczne zasady proporcji stosowane przy pro‑ jektowaniu samochodów, ale mimo to (a może właśnie dlatego) Mini zwraca na siebie uwagę i robi wrażenie. I w tym konkretnym przypadku nie jest to pusta figura retoryczna. W ciągu kilku dni spędzonych za kierownicą najmniejszego Mini zostaliśmy wielokrotnie sfotografowa‑ ni, o mało co nie spowodowaliśmy kilku stłuczek, odwra‑ cając uwagę kierowców zwykłych samochodów od drogi, a na koniec staliśmy się główną atrakcją turystyczną dla wycieczki izraelskiej młodzieży i to tylko dlatego, że za‑ parkowaliśmy pod Fabryką Schindlera. Wewnątrz jest jednak mniej rewolucyjnie. To zna‑ czy — mniej rewolucyjnie w porównaniu z innymi Mini. Oprócz braku tylnej kanapy wnętrze samochodu właś‑ ciwie niczym nie różni się od klasycznej wersji. W cen‑ tralnym miejscu deski rozdzielczej umieszczono rów‑ nie wielki, co nieczytelny prędkościomierz z ekranem systemu iDrive, a nad kierownicą znalazł się niewielki obrotomierz i wyświetlacz, dający nam (czytelną) infor‑ mację o prędkości. Podobnie jak inne wersje najmniejsze Mini jest trochę na bakier z ergonomią, głównie dlatego, że przegrywa

ona ze stylem. Przyzwyczailiśmy się już, że trafienie w przełącznik otwierania szyby czy nawiewu to kwe‑ stia albo łutu szczęścia, albo bardzo dużej wprawy. Najważniejsze jednak, że przyciski wyglądają tak fanta‑ stycznie, że zupełnie nas to nie irytowało.

motoryzacja

P

o tych kilku zabiegach można uroczyście ob‑ wieścić fanom: „Oto dajemy wam nowe Mini Cooper S Coupé”. jak i dlaczego powstał ten samochód? Nie do końca wiadomo, bo po‑ czątkowo propozycja produkcji Mini Coupé traktowana była jak żart. Okazuje się, że BMW jednak ma poczucie humoru.

Na kolana nie powalają też materiały wykończeniowe. „Chromowane elementy” nie są chromowane, tylko plastikowe, podobnie jak okładzina drzwi. Gwoli uczci‑ wości należy jednak podkreślić, że po pierwsze stało się to standardem we współcześnie produkowanych samochodach, a po drugie absolutnie nie psuje za‑ chwytu wywołanego przebywaniem we wnętrzu jakie‑ gokolwiek Mini. Samochód wyposażony jest też w mnóstwo uroczych gadżetów, takich jak podświetlenie detali z możliwością wyboru koloru (czerwony jest najfajniejszy), automatycz‑ nie wysuwany przy 80 km/h spojler, dobrze brzmiące audio, firmowane przez Harmana/kardona i — co istot‑ ne w krakowie — skutecznego asystenta parkowania. Nie można zapomnieć o przycisku „sport”. zmienia on charakterystykę prowadzenia się i sprawia, że z tłumika wydobywa się przepiękny, rasowy gang z fantastyczny‑ mi backfire’ami. Pytanie jednak, do czego można użyć tego uroczego coupé? z doświadczenia wiemy, że najlepiej sprawdza się jako narzędzie do szybkiej zmiany kolorów na twarzach naszych przyjaciół. Wystarczy nacisnąć gaz do samego końca, w niecałe 7 sekund przyspieszyć do setki i z sa‑ tysfakcją obserwować, jak twarz pasażera pokrywa się malowniczą zielenią.

59


motoryzacja Mini S Coupé udostępnił nam krakowski dealer Mini Dobrzański. Testowany (i niepopsuty!) przez nas egzemplarz można kupić za 111 tysięcy złotych, czyli ponad 30 tysięcy złotych mniej niż całkiem nowy.

Satysfakcję z obserwacji zapewni nam ponadto bardzo elastyczny, 180‑konny silnik z turbosprężar‑ ką, połączony z dobrą, choć czasem nieco ciężką, 6‑biegową skrzynią biegów. Ten samochód sprawia, że frajda z prowadzenia sięga zenitu, a chęć robie‑ nia bardzo wielu bardzo nieodpowiedzialnych rzeczy niepokojąco wzrasta. Trakcja Mini od dawna wyzna‑ cza standardy na rynku, więc i w tym przypadku nie jest inaczej. jego możliwości znacznie przekraczają odwagę przeciętnego kierowcy, autko trzyma się jezdni jak przyklejone, podczas gdy inny samochód odleciałby w niewiadomym kierunku. ale to wszyst‑ ko pod warunkiem, że nie naciśniemy przycisku wyłączającego kontrolę trakcji, co jest ewidentnym proszeniem się o bardzo szybką śmierć. Mniej do‑ świadczeni kierowcy powinni w ogóle zapomnieć o istnieniu tego przycisku, a najlepiej go odłamać (sprawdziliśmy — da się). To kompletnie nieistotne, że Cooper S Coupé jest naj‑ mniej praktyczny ze wszystkich modeli Mini. Ten samo‑ chód sprawia, że uśmiechy nigdy nie znikają z naszych twarzy. Niezależnie od tego, czy go prowadzimy, czy na niego patrzymy, czy mówimy o nim lub do niego. Póki będziemy mieć ten samochód, póty nie pozbędzie‑ my się uśmiechu. Podobnie jak refleksji o tym, co stało się ze światem, że przestaliśmy wymagać od producen‑ tów fajnych samochodów. Nie potrzebujemy bezawaryj‑ nych, eleganckich, wygodnych urządzeń do przemiesz‑ czania się. Potrzebujemy fajnych i szybkich samochodów w czapce z daszkiem do wywoływania uśmiechu na na‑ szych twarzach.

60



design

r wer to jest świat

Tak śpiewał Lech Janerka — i miał rację. „Wyróżnij się lub zgiń” mawiał guru marketingu Seth Godin. W zupełności się z nim zgadzam, dlatego zapraszam Was na wycieczkę śladami jedynych w swoim rodzaju jednośladów. Anna Rzepka

62

P

ierwszy prototyp roweru powstał w 1813 roku i nie był zbyt skomplikowany — prędkość, jaką moż‑ na było rozwinąć, zależała od tego, jak szybko człowiek odpychał się nogami od ziemi. Szkoda tylko pięt przy hamowaniu — może z takiego założenia wyszli twórcy późniejszych rowerów — choć to dość ryzykowna teza. Do niedawna najpopularniejszym typem roweru był MTB, czyli tzw. „góral”, używany zarówno do jeżdżenia po mieście, jak i w terenie. Ale obecnie nie wszyscy marzą o tym, żeby go mieć. Dlaczego? Ponieważ nie jest on uniwersalny i nie każdy potrzebuje roweru o takiej funkcjonalności. Po terenowych jednośla‑ dach przyszedł czas na miejski szyk z odrobiną vintage.

Można powiedzieć: „ceperskie” koła. A w jeździe na ro‑ werze już dawno nie chodzi tylko o to, żeby jechać. Cena czyni cuda Jeśli chcesz być jak Jennifer Aniston, to zaopatrz się w ro‑ wer od Chanel — 8900 euro i jest Twój. Osiem biegów oraz pikowane skórzane sakwy, umieszczone na bagaż‑ niku — oczywiście opatrzone logo, na pewno wyróżnią Cię z tłumu. Prosta, czarna rama nadaje mu dynamiczny charakter, a osłona na łańcuch, sprawiająca wrażenie pikowanej, stanowi idealne uzupełnienie toreb. Na orygi‑ nalność tego roweru wpływa również fakt, że jest on skła‑ dany ręcznie. Może niekoniecznie sprawdzi się w poran‑ nej jeździe po bułki, ale na niezobowiązującą przejażdżkę po mieście będzie idealny. Jeśli lubisz ekstrawagancję, to w sam raz będzie czerwony model roweru domu mody Gucci. Kosztuje on, bagatela, 3420 dolarów. Obniżona ra‑ ma dodaje modelowi miejskiej elegancji. Tak jak w przy‑ padku poprzedniej marki, Chanel, także Gucci zadbał o stylowe dodatki w postaci skórzanych toreb.


po lewej: rower Gucci: Rower „z metką” Gucci.

design

poniżej: rower Chanel: Rower „z metką” Chanel.

u dołu, od lewej: Cruiser: rower marki Kahaki, najprostszy, jednobiegowy cruiser. Jeden z naszych rowerów testowych dla klientów.

Jeśli myślicie, że rowery zaprezentowane powyżej są drogie, to zaraz się zdziwicie. Firma Aurumania wy‑ puściła na rynek 10 pozłacanych rowerów. Cena to ok. 102 tys. dolarów (ok. 376 tys. zł) — za sztukę rzecz jas‑ na. Ramę z 24‑karatowego złota zdobi 600 kryształków Swarovskiego, a całość dopełnia najlepszej jakości brą‑ zowa skóra, która pokrywa siodełko i zakrzywione rączki. Dzięki wąskim oponom i dużym kołom rower wygląda na ultralekki i dynamiczny, a przy tym jest bardzo stylowy i jeszcze bardziej luksusowy. Skrzynia biegów na dwóch kołach Nie tylko domy mody oferują wyjątkowe rowery — także koncerny samochodowe wzięły się za ich produkcję. Jeśli chcesz mieć elektroniczny system utrzymywania równowagi, to najlepszy będzie ognistoczerwony rower FS firmy Porsche. Firma Maserati także postanowiła zaskoczyć klientów rowerem sygnowanym swoim lo‑ go, a wszystko za jedyne 3630 euro. Projekt powstał we współpracy z prestiżową sycylijską firmą Montante

Cicli, zajmującą się produkcją jednośladów. Takich rowe‑ rów powstanie zaledwie 200, a każdy będzie indywidual‑ nie oznakowany oraz dopasowany do potrzeb zamawia‑ jącego go klienta. Jesteś wielbicielem Mercedesa? Rower szosowy Mercedes‑Benz to sportowa kolarzówka — wy‑ jątkowo stabilna i bardzo lekka. W całości wyposażony jest w jedne z najlepszych części do rowerów sportowych na rynku. Swoją dynamiczność zawdzięcza m.in. bardzo małej liczbie szprych. Rama wykonana z karbonu świet‑ nie kontrastuje z korkową powłoką uchwytów kierownicy oraz z czerwonymi obręczami opon. Naprawdę duże wrażenie robi rower Peugeot B1K Bicycle Concept. Jest bardzo futurystyczny i opływowy, wręcz kosmiczny. Karbonowa, lekka rama, sprawdza się w mie‑ ście oraz na specjalnych torach, które pozwalają na roz‑ winięcie dużych prędkości. Ech, któż by nie chciał sportowych pedałów, spręży‑ nującego siodełka, hamulców tarczowych, siedzenia z oparciem czy systemu nawigacyjnego, ułatwiającego

Preto: rower marki Kahaki, typowy beach cruiser zbudowany na zamówienie. Piasta 2-biegowa, hamulec bębnowy. Damka: odremontowany damka: założone zostały nowe błotniki i osłona łańcucha, a rama wypiaskowana. Wszystko polakierowana proszkowo, a następnie wszystko zostało polakierowane we wzór koronki. Wszystkie elementy mechaniczne są oryginalne (nie licząc przedniej piasty z dynamem i nowego łańcucha). Pomarańczowy rower: projekt pokazowy, zbudowany ręcznie wg własnego projektu. Rama spawana ręcznie z profili kwadratowych, tylne koło z piastą 12-biegową Sachs Elan.

63


design

Zapytaliśmy naszego eksperta — Marka Sułkowskiego z firmy Kahaki Bikes (www.kahaki.pl), co zmieniło się w ostatnich latach na rynku rowerowym. Czym różni się cruiser od ostrego koła, uwielbianego przez hipsterów? Jakie rowery są najmodniejsze?

Ostre koło z kolei to nie tyle rodzaj roweru, ile rodzaj napędu, w jaki rower jest wyposażony. Jest to napęd bez wolnobiegu, czyli pedały kręcą się tylko w tę stro‑ nę, w którą jedziemy — najczęściej do przodu. Natomiast określenie to przylgnęło do minimalistycz‑ nych rowerów, budowanych na bazie ram szosowych i torowych, mających swoje korzenie w środowisku amerykańskich kurierów rowerowych. Obecnie rowery te używane są nie tylko do szybkiego poruszania się po mieście, ale także wykorzystywane są przez za‑ wodników coraz bardziej popularnego bike polo.

„Trendy”: Co zmieniło się na rynku rowerowym w Polsce na przestrzeni ostatnich lat — które modele przestały być popularne, a które na popularności zyskały?

Trendy: Czy obserwuje pan duże zainteresowanie drogimi rowerami? Które marki są najdroższe, co je wyróżnia na tle innych?

Na popularności straciły nie tyle modele, ile typ roweru ogólnie. Chodzi oczywiście o wciąż jednak najpopular‑ niejszy rower górski. Od kilku lat w Polsce zmienia się sposób postrzegania roweru. Coraz więcej osób dostrze‑ ga różnice pomiędzy poszczególnymi rodzajami rowe‑ rów. Miejskiemu rowerzyście w jasnych spodniach czy rowerzystce w letniej spódnicy niepotrzebne są sportowa pozycja, 24 biegi i amortyzator, pozwalający przejechać zwalone w poprzek drogi drzewo. Rowerzyści, zwłaszcza ci młodzi, zaczynają traktować rower jako przedmiot, który w dużym stopniu wyraża ich sposób bycia i charak‑ ter. Na popularności zyskują wszelkiego rodzaju rowery miejskie: holendry, cruisery, nowoczesne, lekkie składaki czy bardziej sportowe ostre koło.

Zainteresowanie drogimi rowerami zawsze było, nato‑ miast w tym momencie zmieniamy miejsce lokowania naszych funduszy. Zamiast zaawansowanych, karbo‑ nowo‑tytanowych technologii kupujemy styl i indywidu‑ alne rozwiązania. Trudno jest mi ocenić rynek rowerów sportowych, ponieważ nasza firma zajmuje się wyłącznie stylowymi rowerami miejskimi, ale wśród wszystkich najdroższych marek tej kategorii wyróżniają się przede wszystkim jakość wykonania i skupienie na detalach. Nie ma przypadkowych części czy akcesoriów, wszystko jest idealnie dobrane — od rodzaju napędu, czy hamul‑ ców począwszy, kończąc na chwytach kierownicy, pasu‑ jących wzorem do siodełka i grafiki na ramie.

wybór tras wycieczek? Istnieją nawet rowery wyposażone w automatyczne skrzynie biegów — choć na razie tylko jako prototypy. „Must have” sezonu — stylowy rower Studio: część warsztatu Kahaki Bikes podczas pracy.

Dla wyjaśnienia: cruiser (inaczej beach cruiser) to ame‑ rykańska odmiana roweru miejskiego, o charaktery‑ stycznej zaokrąglonej linii ramy, z kołami o wielkości 26”, ale za to z grubymi, amortyzującymi nierówności opona‑ mi. Rowery te swoją historią sięgają lat 30. poprzedniego wieku, przyczyniły się do powstania roweru górskiego, któremu na wiele lat ustąpiły miejsca, a od połowy lat 90. przeżywają swój renesans. 64

„Trendy”: Czy jest jakiś „must have” w tym sezonie, je‑ śli chodzi o akcesoria rowerowe? „Must have” to wszystko, co gustownie wygląda. Nie ma jednego dominującego stylu. Z jednej strony modne są minimalistyczne połączenia kolorów, z drugiej roz‑ budowane kwiatowe wzory, kolorowe akcesoria czy styl retro. „Must have” to stylowy rower sam w sobie!


TARYFA I

1,84 zł/km RYFA II

A I, 30% TA 20% TARYF

kow.pl a r k . n a k a b r www.taxi.ba


kultura

good „Luck” and... good bye Jednym z nielicznych mankamentów wyemitowanego premierowo w marcu na antenie HBO serialu „Luck” jest to, że nakręcono tylko jeden, niecały sezon. Serial zniknął z anteny po dziewięciu odcinkach, mimo entuzjastycznego przyjęcia widzów i krytyków.

K

ontynuacji prawdopodobnie nie będzie. Dopiero zaczy‑ naliśmy powoli wchodzić w skomplikowany świat zależ‑ ności między bohaterami, a już mu‑ simy się z nimi pożegnać. Padające z wycieńczenia na planie konie wyścigowe, zmusiły producentów do przedwczesnego zakończenia zdjęć. a producenci to nie byle kto: jednym z nich jest grający jedną z głównych ról Dustin Hoffman, drugim — Michel Mann, znany nam m.in. z tego, że u schyłku PRL‑u w naszej szarej pol‑ „Luck” — serial HBO z Dustinem Hoffmanem skiej rzeczywistości zaserwował nam w roli głównej. aktor wciela się w rolę „Crime story” i „Policjantów z Miami”). Bo „Luck” to serial o koniach przede Bernsteina, nałogowego hazardzisty, który po wszystkim, choć w Polsce zrobiło wyjściu z więzienia po odsiedzeniu czterolet‑ się o nim głośno dzięki epizodycz‑ nej — skądinąd całkiem udanej — niego wyroku, wciąż nie potrafi trzymać się z dala roli Weroniki Rosati jako pracownicy od toru do wyścigów konnych. kasyna. Bo „Luck” to też serial o róż‑ nych odcieniach hazardu i skutkach uzależnienia od niego, nieważne, czy będą to wyścigi konne, czy poker. ale „Luck” jest także serialem o ry‑ zyku, a raczej wielu ryzykach, jakie

kAtARzynA wiLk

66

musimy w życiu podejmować. O ry‑ zyku, jakie podejmujemy w przyjaźni, w miłości, rozwijając karierę czy za‑ kładając rodzinę. Dlatego zdecydo‑ wanie warto choć na chwilę zagłębić się w losy bohaterów splatające się na torze wyścigowym Santa anita: byłego gangstera ace’a Bernsteina, który właśnie opuścił więzienie i w planach ma wykupienie na

własność toru, Waltera Smitha, właś‑ ciciela i trenera koni, zapalonego gra‑ cza na wyścigach, świetnie granego przez Nicka Nolte, czy malowniczej czwórki przyjaciół, którzy na spółkę kupili obiecującego konia, licząc na karierę na torze i spore zyski z za‑ kładów. Ich historie urywają się nie‑ spodziewanie, zostawiając pole dla wyobraźni widza.


kultura

człowiek kontra muzyka

N

agrodę publiczności na ubiegłorocznym krakowskim Festiwalu Filmowym otrzymał doku‑ mentalny film „Life in a Day” zreali‑ zowany przez kevina Macdonalda — film niezwykły, bo przedstawiający jeden dzień na naszej planecie, a zmontowany z tysięcy nadesłanych przez internautów krótkich filmów z całego świata. Nic więc dziwnego, że filmem otwarcia 52. edycji tego najstarszego w Polsce i jednego z największych festiwali filmów doku‑ mentalnych, krótkich i animowanych w Europie będzie głośny już Marley autorstwa tego samego reżysera, na‑ grodzonego m.in. Oscarem za „One day in September”. kevin Macdonald dodatkowo zapowiedział swój udział w polskiej premierze podczas festiwalu. Macdonald zrealizował

„Marleya” nieprzypadkowo. Do re‑ alizacji wybrał go syn słynnego muzyka, ziggy, który od lat szukał odpowiedniej osoby do nakręcenia filmu o swoim ojcu. Powstała niezwy‑ kle malownicza opowieść o życiu oraz przedwczesnej śmieci gwiazdy i legendy światowej muzyki, złożona głównie ze wspomnień jego najbliż‑ szej rodziny i przyjaciół. ale „Marley” to nie tylko opowieść o muzyku, ale także opowieść o muzyce, której w tym filmie nie brakuje. Opowieść o korzeniach reggae, które inspi‑ rowane było amerykańską muzyką popularną lat 50. i 60., a wywodziło się w prostej linii od nurtu ska. Nie brak też w filmie wątków poli‑ tycznych, narodzin ruchu rastafariań‑ skiego, walki o równouprawnienie rasowe, zjednoczenie i wyzwolenie

państw afrykań‑ skich. Raniony w zamachu Marley przedsta‑ wiony jest w filmie niemal jak ikona pokojowej walki o niepodległość. Tym bardziej niesprawiedliwa wydaje się jego „Marley”, reż. kevin Macdonald, alwin H. kuchler, Wally Pfister, Mike Eley, Dan Glendenning, USa, spowodowana 2012. banalnym zanie‑ dbaniem śmierć, Polska premiera: 28.05.2012 roku, podczas 52. krakowskiego Festiwalu Filmowego (28.05– która — po bar‑ 3.06.2012 roku); www.krakowfilmfestival.pl wnym korowodzie postaci mówią‑ cych ciepło o muzyku — zostawia widza na końcu z sentymentalnym poczuciem braku realnej osoby, za‑ stąpionej przez nieśmiertelną muzy‑ kę, jaką zostawił światu Marley. 67


kultura

Jeśli jakiś historyk będzie kiedyś opisywał pierwszą połowę 2012 roku, może napisać w swojej kronice: to był rok, w którym Polacy dowiedzieli się, czym jest mięsny jeż. Takie i inne atrakcje serwuje nam nowy trend telewizyjny, a mianowicie seriale paradokumentalne.

Dlaczego ja mam trudne sprawy, pisząc pamiętniki z wakacji? Andrzej Drobik

D

laczego ja?”, „Pamiętniki z wakacji”, „Ukryta prawda”, „Trudne sprawy” — programy scripted‑ ‑docu szybko zyskały mocną pozycję w ramów‑ kach Polsatu i TVN. Naturszczycy odtwarzają w nich napisane sceny, często kłótnie i awantury. O grze aktorskiej w ogóle można zapomnieć. — Im jakość jest niższa, tym widz jest im bliższy. „Klan” to fikcja — komen‑ tuje ten fenomen medioznawca, prof. Maciej Mrozowski.

Andrzej Drobik historyk, dziennikarz, redaktor. Wytypowany w redakcji (w drodze sprawiedliwego losowa‑ nia) do pisania o zjawi‑ sku „mięsnego jeża”

68

Zacznijmy od dobrej strony serialu paradokumentalnego. Od razu przyznam, że nie jest to przykład z Polski. Otóż od kilku lat możemy śledzić losy trzech rodzin w seria‑ lu „Modern Family”. Sam pomysł jest co prawda dość oczywisty, natomiast wykonanie w postaci paradoku‑ mentu sprawia, że serial okazuje się bardziej autentyczny. Jednym z jego bohaterów jest ojciec rodziny Jay Pritchett (w tej roli Ed O’Neill — pamiętny Al Bundy), który ma mło‑ dą, seksowną żonę z Kolumbii i pasierba. Jay jest ojcem dwójki dorosłych już dzieci. Claire to typo‑ wa amerykańska gosposia, ma trójkę dzieci i nieprawdo‑ podobnie wręcz nierozgarniętego męża, a jej brat Mitchell razem ze swoim chłopakiem adopto‑ wali dziecko z Wietnamu. Niby nic, ale realizacja sprawia, że miliony widzów na całym świecie nie mogą powstrzymać się od śmie‑ chu. Serial tuż po premierze został ogłoszony jednym z najlep‑ szych debiutów telewizyjnego sezonu 2009/2010. W związku z tym, że jest ceniony przez krytyków, zdobył też

17 nagród z 47 nominacji, m.in. 6 nagród Emmy, w tym dla najlepszego serialu komediowego, najlepszego sce‑ nariusza komediowego oraz najlepszego aktora drugo‑ planowego w serialu komediowym. Można? A jak u nas? „Mięsny jeż, mięsny jeż, ty go zjesz, ty go zjesz!”. Niestety, od jakiegoś czasu odnoszę wraże‑ nie, że władze telewizji mają nas za większych idiotów, niż jesteśmy. Trzy programy Polsatu: „Trudne sprawy” „Dlaczego ja” i przede wszystkim „Pamiętniki z wakacji” zrobiły furorę — przynajmniej wśród internautów, którzy szybko uznali, że Dariusz z „Trudnych spraw”, który włamał się do mieszkania ukochanej, czekając na nią z „najdroższym szampanem, jaki znalazł”, powinien stać się ikoną Internetu. Niestety dla Dariusza — scenarzyści „Pamiętników z wakacji” znaleźli bardziej nośną ikonę: mięsnego jeża. Filmik o tym najbardziej polskim z pol‑ skich dań szybko obiegł sieć i stał się prawdziwym hitem. Kto jest odpowiedzialny za tę telewizyjną papkę ser‑ wowaną Polakom? Na pewno producenci i władze telewizji, ale bez talentu (tak — to jest jakiś talent!) Okiła Khamidowa pewnie nic by z tego nie wyszło. To on wcześniej uznał, że ikoną polskiej rodziny powi‑ nien stać się Ferdynand Kiepski, to on maczał palce w „Fali zbrodni” i „Pierwszej miłości”. W końcu to on uznawany jest za spiritus movens polsatowskich paradokumentów. I pewnie można by się śmiać z po‑ ziomu scenariuszy i reżyserii proponowanych przez Khamidowa, ale oglądalność tych produkcji chyba na to nie pozwala, tym bardziej, że za Polsatem poszedł TVN ze swoją „Ukrytą prawdą”. Pochodzący z Tadżykistanu Khamidow powiedział kiedyś, że szybko poczuł się Polakiem, bo od razu po przyjeździe do Polski zaczął narzekać. My zatem nie narzekajmy. Cieszmy się z perypetii Polaków w Hiszpanii i śledźmy Dariusza podczas kolejnych podbojów miłos‑ nych. Cieszmy się ironicznie, bo przecież cóż innego nam zostaje?


styl życia

EURO koko nie jest spoko

Oficjalny hymn polskiej reprezentacji, discopolowe „Koko EURO spoko”, jest tak samo strawny i gustowny jak mięsny jeż. jARek knAP

B

ardzo się cieszę, kiedy aktywizują się koła go‑ spodyń wiejskich. Szanuję starsze panie za ich energię i radość życia, ale to nie znaczy, że chcę, by tego typu disco polo było naszym hymnem na EURO. Powiem więcej, nie tylko nie chcę, ale czuję się wręcz zażenowany takim wyborem.

Na szatański pomysł wyboru piosenki na EURO 2012 w ludycznych wyborach, trwających zaledwie kilkanaście minut, wpadł nie kto inny, tylko TVP, publiczna telewizja, która nie powinna sprzyjać najgorszym gustom. Nawet na festiwalach typu Sopot czy Opole o zwycięskich pio‑ senkach decyduje profesjonalne jury. Tu o naszym wize‑ runku w Europie zadecydowało kilkaset lub najwyżej kilka tysięcy przypadkowych SMS‑ów, z których sporo, jak znam życie, wysłała rodzina zespołu jarzębina i miesz‑ kańcy gminy, skąd pochodzi zespół. Mam dla prezesa TVP jeszcze kilka równie dobrych po‑ mysłów. Wybierzmy w takim samym plebiscycie komenta‑ torów sportowych, a ramówkę niech od przyszłego sezo‑ nu ułożą np. pasażerowie losowo wybranego tramwaju. zamiast zapraszać do programu publicystów, wybierajmy ich spośród tych, którzy wyślą SMS o treści „jestem faj‑ ny”, a program niech poprowadzi ten, kto kupi tysięczną paczkę makaronu w Tesco. Ludzie się ucieszą, program będzie tańszy, same plusy. Gdyby to jeszcze był żart, dowcip pokazujący, że potrafi‑ my mieć do siebie dystans i jesteśmy pełni poczucia hu‑ moru. Taki jak piosenka z Misia: „jestem wesoły Romek, mam na przedmieściu domek, a w domku wodę, światło, gaz, powtarzam zatem jeszcze raz”. TVP frazę „powta‑ rzam zatem jeszcze raz” zapewne weźmie sobie do serca i gwarantuję Państwu, że stworzy teledysk równie potwor‑ ny jak sama piosenka. Poszperałem trochę w Internecie, zastanawiając się, czy to przypadkiem ja nie mam zbyt wygórowanych wymagań, a cały świat marzy wyłącznie o disco polo

i mięsnych jeżach. Natknąłem się na YouTube na hymn Irlandii. Wrzućcie sobie w Google „The Rocky Road to Poland”. Świetna folkowa piosenka z elementami nowo‑ czesności, podniosła, ale z prostymi słowami, idealna do nucenia i skandowania na stadionach. Irlandczycy w czerwcu będą śpiewać: „You’ll never beat the Irish” („Nigdy nie pokonacie Irlandczyków” ) a my, proszę, zacytuję: „koko, koko, EURO spoko, piłka leci hen, wysoko”. O tempora, o mores! Do tego wszystkiego dochodzi jeszcze kompletny brak wyobraźni części naszej klasy politycznej, która nie po‑ trafi jednym głosem wypowiedzieć się nawet w sprawie aresztowanej na Ukrainie julii Tymoszenko i zapowiada‑ nego bojkotu EURO na Ukrainie, a stara się jedynie grać w swoje partyjne gierki. Politykom polecam film „Invictus”. RPa, lata 90. Nelson Mandela dochodzi do władzy i stara się złączyć naród. Organizuje mistrzostwa świata w rugby, choć dobrze wie, że zdaniem ekspertów jego drużyna nie ma szans nawet na wyjście z grupy. Udaje mu się zmobilizować zespół, trenera, przekonać do zwycięstwa kibiców i staje się cud — RPa wygrywa. Morgan Freeman, który zagrał w „Invictus” Mandelę, wy‑ powiada znamienny fragment wiersza Williama Ernesta Henleya: „I am the master of my fate: I am the captain of my soul” („Sternikiem swoich losów jesteś sam. Własnej duszy kapitanem”). Drodzy piłkarze — wyrzućcie z głów „koko, koko”, a wychodząc na murawę, pomyślcie, że naprawdę to Wy możecie być panami swojego losu i że naprawdę na te kilka tygodni możecie być władcami naszych dusz. I oczywiście usuńcie koniecznie z diety mięsne jeże. 69


kultura

Kawałek sztuki Kameralna kinokawiarnia i bookstore z prawdziwego zdarzenia, inspirowany

najlepszymi księgarniami przy muzeach. Lubimy, kiedy takie miejsca powstają w Krakowie. katarzyna kasprzyk

wyżej: KIKA

70

K

IKA to pierwsze studyjne ki‑ no na krakowskim Podgórzu. Skąd pomysł? Spytałam o to Bogdana Balickiego, jednego z założycieli: – Od 2009 roku Fundacja Cyrk Edison prowadzi w Krakowie kino Agrafka, któremu brakuje jednak pewnej rzeczy – sym‑ patycznego miejsca do spędzenia czasu przed seansem i po nim. Takie właśnie miejsce jest w drugim kinie Fundacji KICE. KIKA to nic innego jak KIno KAwiarnia, czyli miejsce, w którym można napić się dobrej kawy, piwa, wina, zjeść ciasto i, co najważniejsze, zobaczyć dobry film w komfortowych warunkach. Zainspirowani kinami z czeskiej Pragi postanowiliśmy stworzyć miej‑ sce, które żyć będzie pełną kulturą. Pokazy filmowe, wystawy zdjęć, spotkania autorskie to jedynie frag‑ ment naszej oferty. KIKA to niewiel‑ kie kino (ma tylko 41 miejsc) z dużym potencjałem. Nasza oferta skierowa‑ na jest do szerokiego grona odbior‑ ców, począwszy od najmłodszych,

poprzez rodziców z maluchami po seniorów. Proponujemy seanse z warsztatami dla dzieci, seanse filmów z przygaszonym światłem i ściszonym dźwiękiem dla rodziców z maluchami, a także specjalne pokazy z poczęstunkiem dla se‑ niorów — dodaje Bogdan Balicki. Rodzice małych dzieci mają też do dyspozycji pokoik intymny przy‑ gotowany specjalnie z myślą o nich, w którym znajduje się przewijak, sofa, a także prawdziwie góralska kołyska. W ramach Ekranu Otwartego KiKa prezentuje również darmowe pokazy filmów młodych twórców, a tak‑ że cykle tematyczne (w maju jest to Bergman na Podgórzu), spotkania autorskie, pokazy specjalne, premie‑ ry, ale również filmy, które znikły już z innych ekranów. MOCAK Bookstore jest dla mnie ostatnio niezastąpionym miejscem, w którym zawsze znajduję prezen‑ ty dla przyjaciół. Księgarnia przy

MOCAKu powstała na wzór najlep‑ szych tego typu miejsc na świecie. Inspiracją była na przykład MoMA Design and Book Store, księgarnia przy galerii Tate Modern, sklepy przy Muzeum Van Gogha czy MACBA w Barcelonie. Sklepy i księgarnie muzealne mają swoja specyfikę, zawsze znajdzie‑ my w nich gadżety z logo muzeum ołówki, kubki, czy torby ekologiczne. W MOCAK‑u świetne są Trashki – torby, portfele, etui na laptopy wykonane z wybranego fragmentu bannerów promujących wystawy. Szyje je Magda Olearczyk, dziew‑ czyna z Podgórza (trashki.pl), a ceny wahają się od 35 do 130 zł za sztukę. Księgarnia oferuje szeroki wybór po‑ zycji z tematyki sztuki współczesnej, estetyki, historii sztuki, projektowania. W MOCAK Bookstore można znaleźć książki artystyczne wydane czasami nakładem własnym, unikaty niedo‑ stępne nigdzie indziej (na przykład wyjątkowy album Joanny Helander,


30 ty‑ tułów polskich i zagranicznych, księgarnia pro‑ wadzi na życzenie prenumeratę czasopism zagranicznych, także takich jak „Vouge”, czyli niekoniecz‑ nie tylko związanych ze sztuką. Kupimy tu też wszystkie pozycje Wydawnictwa MOCAK, które ma na swoim koncie kilkanaście tytułów – są to naprawdę imponu‑ jące katalogi wystaw i opracowania teoretyczne, a także kwartalnik „MOCAK Forum”, pismo interdyscy‑ plinarne – zarówno na poziomie te‑ orii sztuki, jak i praktyki artystycznej.

kultura

polskiej dokumentalistki życia co‑ dziennego PRL‑u). Możemy wypa‑ trzeć między innymi książki już chyba kultowego Wydawnictwa Morava Honzy Zamojskiego. Księgarnia ma podstawowe kulturalne sekcje jak film, architektura, teatr, moda, fotografia, street‑art, ciekawy dział z komiksami (a w tym moją ulubioną serię, w której dzieła literatury świato‑ wej przełożone są na komiks), mamy tu dział z zarządzania kulturą i oczy‑ wiście książki teoretyczne o muze‑ alnictwie i o architekturze nowych muzeów. Jest też sekcja książek dla dzieci – niebanalnych i pięknie wyda‑ nych. Baza wydawnictw jest płynna, znajdziemy tu propozycje zarówno Krytyki Politycznej, jak i Znaku. Dawno nie widziałam tak ciekawego

do sprzedaży w sygnowanych od‑ cinkach) oraz Spotkanie (naszyjnik wykonywany na indywidualne za‑ mówienie; forma biżuterii powsta‑ ła na bazie graficznego zapisu odgłosu śmiechu zarejestrowane‑ go podczas spotkania z artyst‑ ką) projektu Moniki Drożyńskiej. Możemy też nabyć ironiczne, rasowo‑narodowe breloki projek‑ tu Jadwigi Sawickiej, poduszki z cyklu Poduchy‑Cipuchy projektu Iwony Demko, czy Rajstopy z roz‑ bitymi kolanami Justyny Koeke

KIKA ul. Ignacego Krasickiego 18, Kraków, kinokika.pl MOCAK Bookstore ul. Lipowa 4, Kraków, www.mocak.com.pl

na co dzień i wszechstronnie dobranego asor‑ tymentu – dziewczyny z MOCAK Bookstrore trzymają rękę na pulsie i elastycznie reagują na to, co dzieje się w kulturze. Księgarnia otwarta jest też na propozycje z zewnątrz, książki można zamówić na specjalne życze‑ nie, dotyczy to też pozycji z drugiego obiegu i z zagranicy (wtedy ceny przeliczane są po aktualnym kursie). Liczy się prawdziwy kontakt z odbior‑ cą. W czerwcu rusza również sklep internetowy. W MOCAK Bookstore znajdziemy duży wybór prasy branżowej – około

Jednak prawdziwym rarytasem są ar‑ tystyczne obiekty dostępne w skle‑ pie – unikatowe przedmioty zaprojek‑ towane i w większości własnoręcznie wykonane przez artystów. Wiele z nich tworzonych jest przy okazji wy‑ staw prezentowanych w MOCAK‑u. Jak mówi Kamila Kowerska – kierow‑ nik MOCAK Bookstrore – to okazja, żeby wynieść z muzeum swój własny „kawałek sztuki”. Kawałki bywają bardzo koncep‑ tualne, jak na przykład Sztuka na metry (czyli szalik – obiekt iro‑ nicznie komentujący rynek sztuki;

dla kobiet idących pewnie przez życie, niebojących się upadków i nie‑ powodzeń. Możemy też stać się właścicielem dzieła uznanego artysty Piotra Lutyńskiego, któ‑ ry jest autorem instalacji „Pięć elementów”, będącej częścią kolekcji MOCAK‑u, a specjalnie dla MOCAK Bookstore stworzył serię 10 obiektów, numerowanych i sygnowanych. Są to obrazy syntetyczne, ściśle nawiązujące do instalacji artysty znajdującej się w muzeum, z charaktery‑ stycznymi dla twórczości Piotra Lutyńskiego zestawieniami abs‑ trakcji z elementami natury (pla‑ stry wosku). Można kupić zarówno pojedyncze obiekty, jak i całą serię, cena: 550 zł/sztuka. Lojalnie ostrzegam osoby lubiące książki, komiksy czy dziwne arty‑ styczne obiekty: wizyty w MOCAK Bookstore mogą wywołać uzależnienie.

wyżej: sygnowane i numerowane obiek‑ ty autorstwa Piotra Lutyńskiego; rajstopy z rozbitymi kolanami projektu Justyny Koeke; Trashki — czyli torby i skórki na laptopa obok: MOCAK Bookstore

71


kultura

Mediolan włoska lokomotywa

Moja przygoda z Mediolanem rozpoczęła się w 2001 roku. Wtedy nasza firma podjęła współpracę z przedsiębiorstwem, które ma tam siedzibę. Początkowo traktowałam to miasto czysto zadaniowo i nie darzyłam go sympatią. Dopiero stopniowo, poznając ludzi i atmosferę, powiększając sieć kontaktów, zaczęłam dostrzegać uroki miejsca tak pełnego sprzeczności. Zakochałam się w nim i za każdym razem odkrywam w nim coś niezwykłego.

Tekst i zdjęcia: Agata Patykiewicz

powyżej: katedra Narodzin św. Marii (Duomo St. Maria Nascente di Milano) po prawej: widok na via Dante od strony zamku Sforzów. Ulicą Dantego, typowo turystyczną ulicą z restauracjami i sklepami z pamiątkami, dochodzi się w prost na plac Duomo. poniżej: Galeria Wiktora Emanuela II utrzymana w stylu neoklasycyzmu

72

M

ediolan to miasto deszczo‑ wych, mglistych zim oraz upalnych i parnych miesię‑ cy letnich, bogate i nie‑ samowicie drogie (jedno z 10 naj‑ droższych miast świata). Ta włoska metropolia zupełnie odbiega od na‑ szych wyobrażeń na temat włoskich miejscowości — wąskich uliczek, rozwieszonego pomiędzy budynkami prania, wrażenia trwającej nieustan‑ nie sjesty czy charakterystycznego dźwięku skuterów. To miasto wielu kontrastów i braku architektonicznej spójności, ośrodek biznesu i praco‑ holizmu. Tutaj zazwyczaj snują się jedynie turyści. Mieszkańcy prze‑ mieszczają się szybko, załatwiają to, co mają zaplanowane i znikają, zasy‑ sani przez metro. Etos pracy nie oznacza jednak, że mediolańczycy nie potrafią się bawić. Potrafią i robią to w dobrym guście, wieczorami doceniając smak pro‑ secco i korzystając z niezliczonych happy hours. Mieszkańcy Mediolanu są otwarci, gościnni i za punkt hono‑ ru stawiają sobie pokazanie osobom z zewnątrz tego, co miasto ma naj‑ lepsze do zaoferowania.

Będąc w Mediolanie, oczywiście warto odwiedzić miejsca niejedno‑ krotnie (i słusznie) polecane w prze‑ wodnikach, czyli katedrę Narodzin św. Marii (Duomo di Milano), z której rozpościera się cudowny widok na centrum miasta, XIX-wieczną Galerię Wiktora Emanuela II (z imponującą mozaiką podłogową i przeszklonym, arkadowym sklepieniem) czy zamek Sforzów, gdzie obecnie znajduje się muzeum. Warto wpaść również do bardzo kli‑ matycznej Brery, opanowanej przez mediolańską bohemę. Znajdują się tu niezliczone kafejki, galerie, an‑ tykwariaty, a dzielnica tętni życiem kulturalno-artystycznym. Intrygująca jest także postindustrialna Tortona, która podczas mediolańskiego tygo‑ dnia designu zamienia się w jeden wielki performance. Mieszkańcy miasta kochają luksus i widać to na każdym kroku. Dobrze się ubierają, dbają o swój look, jed‑ nak w tym wszystkim nie są pozba‑ wieni wyobraźni. Na ulicach można zobaczyć miks stylów, kolorów i faktur, zabawę modą, ale wszystko to pozostaje wyważone i w dobrym

guście. Być może londyńska ulica jest bardziej undergroundowa i arty‑ styczna, paryska — wyrafinowana, ale to tutaj wyczuwam swobodę i luz, której brakuje mi gdzie indziej. Wędrując po centrum, warto od cza‑ su do czasu zadrzeć głowę, by ujrzeć to, co skrywane przed wścibskim okiem przechodniów — ukwiecone i tonące w zieleni tarasy, znajdują‑ ce się na dachach wielu kamienic. Niewiarygodne, jak mieszkańcy potrafią oswoić betonową przestrzeń, wydrzeć jej każdy skrawek, by stwo‑ rzyć enklawy sprzyjające wypoczyn‑ kowi w gronie przyjaciół i rodziny. Mediolan to pozornie nieprzyjazne miasto, które przy bliższym poznaniu pokazuje, jak wiele ma do zaoferowa‑ nia, i uświadamia, jak wiele jeszcze o nim nie wiemy.


Czas na Pychowice Pychowice z roku na rok zyskują na elitarności dołączając tym samym do najbardziej prestiżowych dzielnic Krakowa takich jak Wola Justowska. Nic dziwnego, niska zabudowa w otoczeniu zieleni – takich walorów inne dzielnice często nie mają.

P

ychowice to obszar Krakowa wchodzący w skład najbardziej wysuniętej na zachód dzielnicy Krakowa, położony zaledwie 5 km od Rynku Głównego, którego granice od północy wyznacza linia Wisły z rozległą panoramą na Kopiec Kościuszki, Wzgórze Świętej Bronisławy, Przegorzały aż po Bielany, zaś od wschodu kompleks łąk i lasków od lasu na Górze Pychowickiej, poprzez Łąki Królówki od południa, aż po Zalew Zakrzówek i Skałki Twardowskiego od zachodu. Ten położony w sercu Bielańsko-Tynieckiego Parku Krajobrazowego teren, którego znaczna część objęta jest programem „Obszar Natura 2000” stanowi obecnie jedną z najatrakcyjniejszych lokalizacji mieszkaniowych w Krakowie, szczególnie dla tych, którzy szukają ekskluzywnej zabudowy podmiejskiego stylu, przy jednoczesnej bliskości centrum miasta. Poza licznymi walorami przyrodniczymi, w okolicy znajduje się doskonała infrastruktura ze szlakami spacerowymi, ścieżkami rowerowych oraz szeregiem obiektów rekreacyjno-sportowych. Lokalizacja ta niebawem dodatkowo zyska na wartości, z chwilą gdy na terenach łąk Bodzów -Kostrze utworzony zostanie największy w Europie ogród botaniczny z arboretum przy kampusie UJ. To tutaj, z dala od zgiełki miejskich blokowisk, w otoczeniu zieleni tradycja pomieszana z nowoczesnością wyraża się w pięknych formach budynków. Na tym terenie od lat działa firma Avalon Development S.A., która korzystając z zastanych elementów krajobrazu i mikroklimatu tej części Krakowa, poprzez swoje realizacje tworzy nową jakość i tożsamość tego miejsca.

VILLE SODOWA, CZYLI RZECZ O WILLI MIEJSKIEJ… Koncepcja trzech siedmiorodzinnych willi realizowanych przez Avalon Development S.A. w Pychowicach przy ul. Krasowej powstała jako przeciwwaga dla życia miejskiego i jest odpowiedzią na zwiększające się zagęszczenie zabudowy Krakowa. Stanowi przy tym doskonałą alternatywę dla mieszkania w blokowisku lub dla domu za miastem. Budynki nawiązują do stylu w budownictwie zapoczątkowanym w XVII wieku na terenie Dębnik, kiedy to swoje rezydencje lokowali tu krakowscy duchowni i urzędnicy dworscy. Po włączeniu na początku XX wieku Dębnik do Krakowa dzielnica ta zyskała miano "dzielnicy willowej”. Zaprojektowane przez Avalon Development S.A. wille prezentują prekursorski sposób łączenia tradycji z nowoczesnością i są wyrazem ponadczasowej klasy i elegancji. VILLE SODOWA wpisują się swoim charakterem w przyjęte wzorce życiowe jej przyszłych mieszkańców. Budynki uwzględniają wysokie oczekiwania osób, które osiągając odpowiedni status społeczny i materialny dokonują świadomego wyboru. Inwestycja stanowi propozycję dla osób wymagających dobrej jakości i ceniących elitarność. VILLE SODOWA są odpowiedzią dla tych, którzy szukają możliwości lokaty kapitału zyskującego na wartości oraz dla tych, którzy chcą poczuć się wyjątkowo w prestiżowym miejscu.

Więcej informacji o inwestycjach firmy Avalon Development: www.avalon-krakow.pl


z prowincji

felieton

Cztery zasady dobrej prowincji P

lotka na prowincji rozchodzi się z prędkością strzałów z karabinu maszynowego. Może dlatego kraków trochę przypomina mi prowincję?

kilka zasad prowincji, które funkcjonują, choć w normal‑ nych warunkach nie powinny obowiązywać. Po pierw‑ sze – w modelu zupełnie niematematycznym, a właściwie matematycznie irracjonalnym, na prowincji zawsze zna Cię większa liczba osób, niż znasz ty. Ludzie generalnie wiedzą, kim jesteś, co robisz i z kim przebywasz. jeśli za‑ siedzisz się w swojej ulubionej knajpie, mimo że na zega‑ rze wybija gdzieś czwarta w nocy, bądź pewien, że ktoś Cię zobaczy. jeśli będziesz mieć pecha i natkniesz się na znajomą/znajomego, plotka dojdzie do Twojego domu pewnie szybciej, niż ty wrócisz. Ludzie o Tobie mówią, nawet jeśli masz to w głębokim poszanowaniu. Druga zasada prowincji: plotkowanie jest fajne. jedno jest jasne — w małym miasteczku nie da się zachować ano‑ nimowości, choć znam takich, którzy próbują. a żeby być w dobrym tonie, wypada wiedzieć, z kim spotyka się X, a z kim rozstała się Y. Nawet jeśli samych zainteresowa‑ nych kompletnie nie znamy. Ta zasada dość jasno łączy się z zasadą numer 1 – a zatem: obserwujmy i plotkujmy.

Andrzej drobik historyk, dziennikarz, redaktor. Ostatnio miesz‑ ka w Ustroniu, skąd pisze dla nas felietony.

74

Trzecia zasada prowincji: łatwo tam zostać celebrytą. Poważnie! Wystarczy, że robisz coś, co wychodzi poza standardowe zachowania, wystarczy, że pojawiasz się kilka razy w odpowiednim miejscu i odpowiednim cza‑ sie, wystarczy że poznasz kilka osób i wypijesz z nimi piwo, czy coś mocniejszego (a wtedy w ruch wchodzą zasady nr 1 i 2). Mój przyjaciel, który jakiś czas temu przeprowadził się do mojego miasteczka z Włoch, a do‑ kładniej z Verony, nazywa takich ludzi „monumentami”. To ludzie, którzy są wszędzie, którzy o wszystkim wiedzą i we wszystkim biorą udział. Monumenty tworzą społecz‑ ność wokół siebie, często zmieniając małe społeczności. a jak można się domyślić, patrząc na skalę, w niewielkiej miejscowości przychodzi to znacznie łatwiej niż w du‑ żym mieście. Tutaj lokalnym celebrytą można zostać, nie mając bogatego ojca produkującego lody, ba! nie trzeba nawet śpiewać i tańczyć. W sumie to na prowincji „szołbiznes” działa podobnie – jeśli bywasz, jesteś zna‑ ny. z tą różnicą, że nikt nie zapomni o Tobie tak łatwo, jak w świecie fleszy i czerwonych dywanów.

jest jeszcze czwarta prawidłowość prowincji: wyprze‑ dzamy subkultury! Ostatnio głośniej zrobiło się o downs‑ hifterach. To ludzie, którzy rezygnują z „wyścigu szczu‑ rów”, często nawet z etatów i wybierają spokojne życie w domkach pod miastem. Na prowincji downshifterzy są od dawna. Wspomniałem na początku, że kraków przypomi‑ na mi pod kilkoma względami prowincję. Dziwne to, bo jak prawie milionowe miasto można porównywać do małych miasteczek czy wsi, gdzieś na rubieżach Polski? a może jednak? Popatrzcie na cztery powyższe punkty. AndRzej dRobik


R


Moje mieszkanie? Tutaj mogę schować pazurki

Na krakowskim Ruczaju znajdziesz wszystko czego potrzebujesz: sklepy, przedszkola, szkoły, przychodnie, restauracje, kluby fitness oraz punkty usługowe i tereny rekreacyjne. Nie zwlekaj, skorzystaj z atrakcyjnej oferty nowych mieszkań w etapie Bruksela.

Bezpłatna infolinia:

800 155 152

www.osiedleeuropejskie.pl

Zamieszkaj w Brukseli, stolicy Osiedla Europejskiego

T A V z ł z 235 000

j a z c u R Kraków od a i n a k miesz

R


Turn static files into dynamic content formats.

Create a flipbook
Issuu converts static files into: digital portfolios, online yearbooks, online catalogs, digital photo albums and more. Sign up and create your flipbook.