POLSKA
nr 1 (45) • styczeń 2011 • ISSN 1897-0958 • cena 7 zł (w tym 5% VAT)
Fot. Paweł Krzywicki
PO TRZECI MEDAL! DEKADA CHWAŁY OWOCE PASJI MISJA IMPOSSIBLE KONIEC ZGODY
handball Polska nr 1 styczeń 2011
FLESZEM
Zabrakło jednej bramki
Polska gospodarzem
Młodzieżowa reprezentacja Polski nie zdołała awansować do finałów Mistrzostw Świata 2011. Podopiecznym Jarosława Cieślikowskiego do szczęścia zabrakło jednej bramki. Polacy po zwycięstwach z Węgrami (awans) 28:27, Belgią 34:30 oraz porażce z Rumunią 34:35 zajęli 2. miejsce w grupie 7.
Po rezygnacji Izraela Polska otrzymała prawo organizacji turnieju kwalifikacyjnego do Mistrzostw Europy kobiet do lat 19, który rozegrany zostanie w kwietniu 2011 roku. Rywalkami podopiecznych Romana Jezierskiego i Andrzeja Niewrzawy będą: Chorwacja, Izrael oraz Grecja. Awans do finałów, które rozegrane zostaną w Holandii (4-14.08.2011), wywalczą po dwa najlepsze zespoły z grupy. Pewne udziału w 16zespołowym finale są jak na razie reprezentacje Holandii, Danii, Rosji, Norwegii i Francji.
Rozmiarek w Gorzowie Henryk Rozmiarek jest trzecim szkoleniowcem, który poprowadzi w tym sezonie ekstraklasowych piłkarzy ręcznych z Gorzowa Wielkopolskiego. Wcześniej gorzowian trenowali Dariusz Molski i Mariusz Czubak. Ten drugi gorzowską siódemkę prowadził tylko w jednym meczu. Rozmiarek jest byłym reprezentacyjnym bramkarzem, w dorobku ma brązowy medal igrzysk olimpijskich w Montrealu w 1976 roku. W kraju reprezentował barwy poznańskich klubów – Grunwaldu i Posnanii, grał także w Niemczech. Kandydował na szkoleniowca żeńskiej kadry, ostatnio pracował w Piotrcovii. Jest pierwszym od 20 lat w klubie trenerem „z zewnątrz”, zadebiutuje w nowej roli na początku lutego w spotkaniu Pucharu Polski z Wisłą Płock, a jego umowa z zamykającym tabelę gorzowskim beniaminkiem obowiązywać będzie przez półtora roku. W tym miejscu warto jeszcze dodać, że z gorzowskiego klubu odszedł Bartosz Janiszewski, który zdążył już zadebiutować w drugoligowym niemieckim HG Saarlouis.
Rozebrana Zgoda Aż sześć zawodniczek wycofanej z rozgrywek Zgody Ruda Śląska trafiło do pierwszoligowego Beskidu Nowy Sącz. Jak informuje oficjalna strona internetowa klubu nowosądeccy działacze zatrudnili Katarzynę Łakomską, Justynę Weselak, Izabelę Lipko, Mirelę Kaczyńską, Anitę Sikorską, Natalię Świderską. W Ślązaczki obłowiła się także ekstraklasa. I tak Weronika Mieńko trafi do SPR-u Lublin, a Małgorzata Kucińska do Zagłębia Lubin. Z kolei Marzena Paszowska oraz Iwona Muszioł grać będą w KSS Kielce, Katarzyna Gleń w Piotrcovii, a Małgorzata Krzymińska w Ruchu Chorzów.
Kary w Lubinie Jerzy Szafraniec będzie nadal szkoleniowcem Zagłębia Lubin, ale zarząd klubu mocno niezadowolony z wyników zespołu w tym sezonie postanowił obniżyć wszystkim zawodnikom nagrody sportowe za grudzień oraz nałożyć kary finansowe na sztab szkoleniowy. Nadto do kadry trenerskiej dokooptowany został Adrian Anuszewski. Jednocześnie zarząd postawił drużynie i kadrze trenerskiej ultimatum w postaci zdobycia ośmiu punktów w najbliższych czterech meczach PGNiG Superligi.
Brąz w Victor’s Cup W rozgrywanym w niemieckim Merzing turnieju Victor’s Cup reprezentacja Polski juniorów zajęła trzecie miejsce. W spotkaniu o miejsce na pudle podopieczni Jacka Okpisza pokonali Słowację 39:26. Wcześniej, w fazie grupowej, biało-czerwoni pokonali Finlandię i Islandię oraz przegrali z Niemcami, a w półfinale nie sprostali Egiptowi 29:34.
Krytyka Bundesligi Prezydent Międzynarodowej Federacji Piłki Ręcznej (IHF) Hassan Moustafa zdradził plan powiększenia pola bramkowego z linii sześciu do siedmiu metrów. Egipcjanin skrytykował także niemiecką Bundesligę stwierdzając, iż występuje w niej zbyt duża liczba obcokrajowców. Egipcjanin, który jest prezydentem Międzynarodowej Federacji Piłki Ręcznej (IHF) od 2000 roku, chce także zmniejszyć rozmiary bramki. Jak sam zaznacza, miałoby to zwiększyć emocje i spektakularność dyscypliny. – Zmiany te miałyby w szczególności pomóc bramkarzom, których gra jest często najbardziej interesująca dla zwykłego widza. Golkiper ma około 30-35-procentowy wkład w grę swojej drużyny. Więcej udanych interwencji oznacza więcej akcji i szybszą grę – stwierdził 65-letni Egipcjanin. Prezydent IHF zaznaczył także, że nie zamierza wprowadzać zmian w terminarzu imprez o randze mistrzowskiej, o co apelowało wiele klubów z całej Europy.
www.zprp.pl • 3
W NUMERZE
3
FLESZEM
6
MARKETING
8
DEKADA W POLSKIEJ PIŁCE RĘCZNEJ MĘŻCZYZN
Rekord Polski
6
Markowa EHF Men’s Champions League1 Dekada chwały
14
POLSKA – RUMUNIA
16
VASILE STINGA
18
TURNIEJ NOWOROCZNY W GDYNI
21
BOGDAN WENTA
22
KAROL BIELECKI
23
MISTRZOSTWA ŚWIATA 2011
28
MISTRZOSTWA ŚWIATA 2011
30
EURO 2010
32
MARIT MALM FRAFJORD
34
LOSOWANIE PLAY-OFF MŚ 2011
37
ZGODA RUDA ŚLĄSKA
Sprawdziany na remis Sport jest nieprzewidywalny Polak, Węgier dwa bratanki Szlachectwo zobowiązuje Cieszę się każdym dniem Owoce pasji Multimedaliści, egzotyka i przyczajeni sąsiedzi Norweżki ponownie z tytułem Sama przyjemność Rozpoczęta misja Koniec Zgody
40
DEKADA W POLSKIEJ PIŁCE RĘCZNEJ KOBIET
44
SPR LUBLIN
46
NA KARTACH HISTORII
Od Monteksu do Rasmussena Nowy rozdział Dziewczyny na piątkę
4 • www.zprp.pl
28 POLSKA Wydawca: Związek Piłki Ręcznej w Polsce 00-349 Warszawa, ul. Tamka 3 tel.: +48 (22) 82 90 12, 892 90 13, faks: +48 (22) 892 90 11 www.zprp.pl, e-mail: handball@zprp.org.pl Prezes: Andrzej Kraśnicki Redaktor Naczelny: Marek Skorupski Nakład: 5000 egz. Opracowanie graficzne: Izabela Ciemny Przygotowanie do druku: Studio 63, s63@studio63.com.pl Druk: Drukarnia Edit, Warszawa
handball Polska nr 1 styczeń 2011
Czas sukcesów a nami rok 2010, który obfitował w wiele ciekawych wydarzeń związanych z naszą ukochaną dyscypliną sportu. Jego początek to oczywiście Mistrzostwa Europy w Austrii i czwarte, najwyższe w historii, miejsce męskiej reprezentacji w zmaganiach najlepszych drużyn Starego Kontynentu. Jego końcówka zaś, to duży sukces kadry narodowej kobiet, która w świetnym stylu zwyciężyła w turnieju preeliminacyjnym do Mistrzostw Świata 2011, które w grudniu odbędą się w Brazylii. eraz przed naszymi paniami czerwcowe mecze fazy play-off, w których los skojarzył reprezentację Polski z groźną ekipą Danii. To będzie wielkie wyzwanie dla naszych zawodniczek i dla selekcjonera biało-czerwonych, Kima Rasmussena, który stanie naprzeciw swoich rodaczek. Jeżeli marzymy o występie żeńskiej kadry na turnieju rangi światowej nie możemy obawiać się nawet tak wymagających przeciwników, jakimi są Dunki. ak więc rok 2011 zapowiada się pasjonująco dla wszystkich kibiców piłki ręcznej. W styczniu jak zwykle ogromnej dawki emocji dostarczy nam zespół trenera Bogdana Wenty. Już w połowie miesiąca w Szwecji rozpoczną się 22. Mistrzostwa Świata. Biało-czerwoni znajdują się w gronie faworytów czempionatu globu, do czego zresztą zdążyli nas przyzwyczaić dwoma medalami przywiezionymi z ostatnich dwóch turniejów mistrzowskich, kolejno z Niemiec i Chorwacji. Najważniejsze jednak to uplasować się na pozycji nie niższej niż siódma, co zagwarantuje naszej drużynie udział w kwalifikacjach do igrzysk olimpijskich w Londynie. ie sposób też nie wspomnieć o staraniach Polski o organizację męskich mistrzostw świata w roku 2015. Nasza aplikacja została z entuzjazmem przyjęta przez władze Międzynarodowej Federacji Piłki Ręcznej. Ostateczna decyzja w tej sprawie zapadnie pod koniec stycznia w Szwecji, podczas finałowej fazy skandynawskiego mundialu. Jeżeli byłaby ona pomyślna dla Polski, byłaby to kolejna wielka szansa, a zarazem wyzwanie, dla rozwoju naszej wspaniałej dyscypliny sportu w naszym kraju. Z życzeniami wielu sportowych wrażeń w 2011 roku.
Z
8 18
T
T
N
40
Andrzej Kraśnicki Prezes ZPRP
www.zprp.pl • 5
MARKETING
Markowa EHF Men’s Champions League1 Tekst Prof. dr hab. Bogdan Sojkin – wiceprezes ds. marketingu ZPRP, Katedra Marketingu Produktu, Uniwersytet Ekonomiczny w Poznaniu Zdjęcie Ireneusz Stosik 1
Wszystkie dane liczbowe i rysunki przedstawione w artykule pochodzą z publikacji oraz materiałów nie publikowanych Europejskiej Federacji Piłki Ręcznej.
EHF Men’s Champions League to niewątpliwie produkt „gwiazda” w portfelu produktów Europejskiej Federacji Piłki Ręcznej i obok mistrzostw kontynentu kobiet i mężczyzn, rozgrywanych co dwa lata, najważniejsza impreza w kalendarzu rozgrywek. Mimo że Liga Mistrzów Krajowych wystartowała w sezonie rozgrywkowym 1992/1993, to tak naprawdę jej walory: sportowe, medialne i marketingowe generujące jej wartość rynkową bardzo wyraźnie wzrosły od sezonu 2005/6 kiedy zdefiniowano elementy tożsamości marki EHF Men’s CL stanowiące o jej rosnącej atrakcyjności.
Dusza marki Nie wchodząc w rozważania teoretyczne związane z prezentacją elementów i źródeł jej tożsamości, to niewątpliwie można uznać, że dziecko EHF Marketing zyskało i potwierdza w kolejnych sezonach rozgrywkowych „swoiste coś” co można nazwać „duszą marki”. Czyli wartości, które przejawiają się na wszystkich etapach rozgrywek począwszy od rundy wstępnej, przez rozgrywki grupowe, a kończąc na Final 4; takie jak najwyższy poziom sportowy spotkań i wyzwalane jako rezultat rywalizacji sportowej emocje na boisku i trybunach, uczestnictwo największych gwiazd męskiej piłki ręcznej, ogromne zainteresowanie kibiców i sponsorów, wpływ na rozwój organizacyjny i sportowy dyscypliny oraz dynamikę wyników rynkowych i finansowych.
Lovgren ambasadorem Od sezonu 2009/10 wprowadzono, wzorując się na innych zespołowych grach sportowych, EHF Final 4, który podniósł atrakcyjność sportową finałów rozgrywek, rozbudził dodatkowe zainteresowanie i emocje oraz pozwolił wygenerować kolejne środki finansowe. Ponadto EHF powołała instytucję ambasadora finałów, którym od dwóch lat jest jedna z ikon szwedzkiej piłki ręcznej i wieloletni podstawowy zawodnik THW Kiel – Stefan Lovgren. EHF Marketing zarządzająca męską Ligą Mistrzów zbudowała piramidę sposonsorską/partnerską obejmującą głównego partnera (z prawami do nazwy – naming rights CL i Final 4), partnerów premium, klubowych partnerów, dostawców CL oraz partnerów medialnych (rys. 1). Jednocześnie bardzo skrupulatnie czuwa nad przestrzeganiem praw przysługującym partnerom i eliminacją wszelkich naruszeń umów podpisanych z interesariuszmi rozgrywek.
Rys. 2 Sponsorzy i partnerzy EHF Men’s Champion League 2010/11
Velux na szczycie piramidy
Rys. 1 Piramida partnerska EHF Men’s CL
Źródło: EHF Marketing
6 • www.zprp.pl
Żródło: www.eurohandball com
W rozgrywkach sezonu 2010/11 piramidę otwiera duńska firma Velux z umową na lata 2010 – 2013 roku będąca głównym partnerem całości rozgrywek i jej tytularnym sponsorem (numer 1 światowego rynku okien dachowych i bezpośredni konkurent polskiego Fakro – numer 2 na tym rynku), sponsorzy premium – Jack Jones, Sharp, bet at home (permanentne naruszanie polskiego prawa) i UNIQA oraz partnerzy/dostawcy produktów – HRS, adidas, Gerflor i Schenker. Dodat-
handball Polska nr 1 styczeń 2011 Mecze Ligi Mistrzów to niepowtarzalne widowiska
kowymi partnerami są firmy i instytucje współpracujące przy organizacji finałów rozgrywek, które ponownie zostaną przeprowadzone w LANXESS Arena w Kolonii. (w maju 2011 roku). EHF Men’s CL to także „maszynka” do zarabiania pieniędzy, oczywiście nie takich kwot jak w piłce nożnej, ale jednak systematycznie rosnących i przynoszących korzyści wielu wspomnianym interesariuszom (tabela 1). Tabela 1. „Zysk” EHF Men’s CL (mln Euro) Wyszczególnienie/Rok 2005/6 2006/7 2007/8 2008/9 2010/11* Przychód EHF 3,2 6,4 7,8 8,0 12,5 Zysk dla uczestników rozgrywek 1,2 2,9 3,5 3,6 5,0 Zysk dla EHF 1,0 1,0 1,3 1,8 2,0 Źródło: EHF; * prognoza
Podstawowym źródłem przychodów są sponsorzy oraz prawa medialne do transmisji telewizyjnych. Dane ilustrujące czas transmisji telewizyjnych wskazują jednoznacznie na ich dynamiczny wzrost w ostatnich latach, a bieżące statystyki niewątpliwie są tego potwierdzeniem. Obraz ten dopełniają liczby mówiące o 322 milionach widzów, którzy obejrzeli 148 spotkań Ligi Mistrzów w ubiegłym sezonie, w tym 28,5 milionów finału Barcelona – THW Kiel czy rekordach oglądalności w Eurosporcie. W ogóle transmisje były przekazywane do 45 krajów europejskich, 15 w strefie azjatyckiej Pacyfiku oraz dalszych 25 odbierających programy kanału Dubai Sport.
Tabela 2. Czas transmisji spotkań EHF Men’s CL (w godz.) Wyszczególnienie/Sezon 2005/6 2006/7 2007/8 2008/9 2009/10 Transmisje TV 630 839 1168 1481 3852 Czas trwania spotkań 536 718 980 1234 3368 Źródło: EHF, Infront
Vive Targi Kielce częścią widowiska Rosnące zainteresowanie Ligą Mistrzów wynika nie tylko z wysokiego poziomu sportowego rywalizacji i towarzyszących emocji, ale również z komplementarności względem walorów sportowych realizowanego widowiska jako produktu, w którym wszyscy chętnie aktywnie uczestniczą i są współautorami. Widowisko jakim jest mecz EHF Men’s Champions League to wydarzenie jedyne, niepowtarzalne, długo pamiętane, w którym obok głównych aktorów: zawodników, trenerów, sędziów i kibiców; „grają” piękne obiekty sportowe, przygotowane specjalne podłoża z barwnymi wklejkami, żywe bandy elektroniczne i bandy statyczne, ciekawe prezentacje uczestników, nietypowe formy wywiadów oraz „dopracowany” i realizowany z żelazną konsekwencją scenariusz. W sumie rysuje się bardzo klarowny obraz marki posiadającej cechy najwyższego poziomu sportowego, organizacyjnego i społeczno-kulturowego (por. klub Vive Targi Kielce), promującej w profesjonalnym wymiarze piłkę ręczną i jej walory psycho-społeczne oraz internacjonalizującej sport. Marki, która jest systematycznie rozwijania i zmierzająca do powstania architektury uwzględniającej również pozostające w cieniu rozgrywki Ligi Mistrzów kobiet.
www.zprp.pl • 7
DEKADA W POLSKIEJ PIŁCE RĘCZNEJ MĘŻCZYZN
Dekada chwały
Tekst Wojciech Osiński, Przegląd Sportowy Zdjęcia Archiwum
Pięć startów w mistrzostwach Europy, trzy w mistrzostwach świata i jeden w igrzyskach olimpijskich, do tego dwa medale światowego czempionatu. Pierwsza dekada XXI wieku była dla reprezentacji Polski mężczyzn bardzo dobrym czasem, w którym biało-czerwoni z europejskiego kopciuszka przerodzili się najpierw w solidnego średniaka, a następnie potentata.
Młodzieżowi Mistrzowie Europy 2002
W latach 2001-2010 Polacy opuścili tylko trzy z dwunastu wielkich turniejów – mistrzostwa świata w 2001 (w play-off wyeliminowali nas Niemcy) i w 2005 roku (również w play-off porażka ze Szwecją) oraz igrzyska olimpijskie w Atenach (2004), do których nie udało się zakwalifikować ze względu na zbyt odległą (10.) pozycję w MŚ 2003.
Koniec wyboistej drogi Miłych chwil było jednak znacznie więcej, choć trzeba przyznać, że droga na szczyt światowego handballu, na którym Polska znajduje się obecnie, była trudna, ciernista i pełna wyboi.
8 • www.zprp.pl
Po najgorszej dekadzie w historii polskiego męskiego szczypiorniaka, czyli latach 90., kiedy to ani razu nie udało nam się zakwalifikować do mistrzowskiej imprezy, coś drgnęło w 2001 roku. W eliminacjach play-off do mistrzostw Europy w Szwecji wreszcie udało się trafić na przeciwnika, pozostającego w zasięgu biało-czerwonych. Zwycięstwo w Radomiu 27:23 nad Norwegią i remis 29:29 w Stord dały Polakom występ w pierwszym wielkim turnieju od 12 lat (poprzednio w 1990 roku były MŚ w Czechosłowacji) i pierwszy w historii udział w rozgrywanych od 1994 roku mistrzostwach Starego Kontynentu. Dokona-
ła tego ekipa pod wodzą trenera Bogdana Zajączkowskiego, który w 2001 roku zastąpił na stanowisku selekcjonera Zygfryda Kuchtę. Z tamtej drużyny nadal występuje w reprezentacji czterech zawodników – Sławomir Szmal, Marcin Lijewski, Mariusz Jurasik i Artur Siódmiak. Do Szwecji niedoświadczony zespół jechał z niepewnością, ale i nadzieją przynajmniej na wyjście z grupy. O ograniu Szwedów nikt jeszcze wówczas nie marzył, ale Ukraińcy i Czesi wydawali się spokojnie w zasięgu biało-czerwonych. Te plany zostały brutalnie rozwiane i biało-czerwoni wracali do domu już po trzech meczach jako 15. zespół Europy, ale przed... Chorwacją.
handball Polska nr 1 styczeń 2011
Polska wicemistrzem świata 2007
Po kilku miesiącach trafiła się jednak kolejna okazja do radości, bo w eliminacjach MŚ 2003 biało-czerwoni okazali się lepsi w dwumeczu od Szwajcarów (z 48 goli aż 15 zdobył Jurasik). Po dwóch miesiącach na męski szczypiorniak spadł równie
duży, co niespodziewany sukces. Polacy wywalczyli złoty medal w rozgrywanych w Gdańsku młodzieżowych mistrzostwach Europy. W ten sposób zaczęły się wielkie kariery m.in. Karola Bieleckiego, Krzysztofa Lijewskiego czy Mariusza Jurkiewicza.
„Młody” snajperem Pół roku później seniorzy w finałach MŚ znowu byli słabsi od europejskich rywali (Jugosławia, Hiszpania, Islandia), ale poradzili sobie z Tunezją, Marokiem, Kuwejtem i Katarem, co wystarczyło do dziesiątej lo-
Bogdan Wenta
www.zprp.pl • 9
DEKADA W POLSKIEJ PIŁCE RĘCZNEJ MĘŻCZYZN
katy. Ekipa Zajączkowskiego ustabilizowała formę na poziomie solidnego europejskiego średniaka. Do zespołu coraz śmielej wchodzili młodzieżowi mistrzowie Europy. Kolejne kwalifikacje i kolejny sukces, tym razem z Austriakami o mistrzostwa Europy 2004. Choć zaczęło się nieciekawie, bo w Krems niezbyt mocni rywale wygrali aż 30:24, a w naszym zespole zawiódł Grzegorz Tkaczyk, wówczas już filar reprezentacji, który nie zdobył w Austrii żadnej bramki. „Młody” wziął sobie do serca krytykę i w rewanżu trafił aż 12 razy. Od tamtej pory nikt z Polaków jeszcze tego snajperskiego wyniku nie poprawił. Niestety, w słoweńskiej miejscowości Koper Polacy – mimo skuteczności Tkaczyka – znowu przegrali wszystkie trzy mecze w finałach ME. Inna sprawa, że w grupie z Niemcami, Francją oraz Serbią i Czarnogórą trudno było liczyć na sukcesy. Nieudane mistrzostwa, a zwłaszcza wysokie porażki i brak widocznych postępów sprawiły, że zaczęto coraz częściej wspominać o dymisji Zajączkowskiego. Szkoleniowiec dostał jeszcze szansę w play-off do MŚ 2005, ale szczęście się skończyło, bo nie dość, że trafiliśmy na Szwedów, to jeszcze w polskim zespole z różnych przyczyn nie mogli zagrać liderzy – Marcin Lijewski, Grzegorz Tkaczyk, Piotr Przybecki i Mariusz Jurasik. Dwie wysokie porażki były dla selekcjonera gwoździem do trumny. Jego następcę wybrano dopiero po pięciu miesiącach. W głosowaniu na posiedzeniu zarządu ZPRP Bogdan Wenta wyprzedził Bogdana Kowalczyka zaledwie jednym głosem. W ten sposób zaczęła się druga (po przełomie lat 70. i 80.) era wielkiej polskiej reprezentacji.
Era Wenty Jednak początki pracy Wenty z kadrą wcale na to nie wskazywały. Na pierwszym zgrupowaniu w Spale selekcjoner nie znał jeszcze wielu kadrowiczów, niektórych widział pierwszy raz w życiu. Kadra miała ogromne problemy ze sprzętem – brakowało wszystkiego od piłek po koszulki na skarpetkach kończąc. Nie brakowało jednak zapału do pracy, którym Wenta potrafił zarazić zawodników, jak
10 • www.zprp.pl
nikt inny. Nic dziwnego, dla wielu z nich był wzorem, idolem z boiska. Kiedy Wenta wyjeżdżał do ligi hiszpańskiej, Tkaczyk miał 8,5 roku. „Młody” stał się jednym z ulubionych zawodników nowego selekcjonera, bo gdy Wenta zapytał go o sportowy cel, Tkaczyk miał odpowiedzieć „ja chcę grać w Barcelonie”. A Wencie bardzo podobały się wysokie aspiracje jego graczy. Narodziny wielkiej drużyny nastąpiły w Olsztynie, 19 czerwca 2005 roku. Tydzień wcześniej Polacy przegrali pięcioma golami w Szwecji w pierwszym meczu play-off do ME 2006. W stolicy Warmii zwyciężyli jednak sześcioma i sensacyjnie wyeliminowali utytułowanych rywali z ME (Szwedów zabrakło w europejskim czempionacie pierwszy raz w historii). Aż dziesięć bramek zdobył wtedy Marcin Lijewski. Apetyty zostały mocno rozbudzone, jednak turniejowa rzeczywistość znowu dała się Polakom we znaki. Wprawdzie wreszcie udało się pokonać przeciwnika z Europy (Ukraina 33:24) i przejść do drugiej rundy, ale tam w konfrontacjach z Hiszpanią, Francją, Niemcami oraz... kontuzjami i chorobami Polacy okazali się bezsilni. Po powrocie do Polski nie obyło się bez korekt. Wenta zdecydował o zmianach w sztabie medycznym, także kilku zawodników zakończyło reprezentacyjną karierę. Pokonanie Greków w walce o MŚ 2007 nie było wcale formalnością, ale dzięki dobrej formie strzeleckiej w rewanżu Bieleckiego i Mateusza Jachlewskiego udało się awansować. Selekcjoner mógł trochę poeksperymentować ze składem. Odkurzył dla reprezentacji Rafała Kuptela i jak królika z kapelusza wyciągnął z niemieckiej drugiej ligi Tomasza Tłuczyńskiego, który na lata został podstawowym egzekutorem rzutów karnych. O mistrzostwach świata w 2007 roku napisano już dziesiątki tysięcy zdań. Zwycięstwo nad Niemcami, horrory z Islandią, Rosją w ćwierćfinale, gdy Mariusz Jurasik łokciem zablokował ostatni rzut Aleksieja Rastworcewa, oraz dwie dogrywki w wygranym 36:33 półfinale z Duńczykami. Te spotkania uczyniły z anonimowych w skali kraju szczypiornistów bohaterów tłumu. Mimo porażki finałowej z Niemcami (potem nasi kadrowicze przyznawali, że staw-
STATYSTYKA 2001 15 (9–1–5) 2002 23 (8–2–13) 2003 25 (9–2–14) 2004 20 (8–2–10) 2005 19 (9–1–9) 2006 25 (11–2–12) 2007 29 (21–1–7) 2008 33 (18–3–12) 2009 21 (14–1–6) 2010 21 (11–3–7) RAZEM 231 (118–18–95) Kolejno: rok, mecze, zwycięstwa, remisy, porażki
ka spotkania ich przerosła), zawodnicy byli witani jak mistrzowie, dostali nawet państwowe odznaczenia. Sukces zaowocował też zaproszeniem na prestiżowy turniej o Superpuchar z udziałem Niemiec, Czech i Szwecji, który zresztą biało-czerwoni wygrali. Po nieudanych mistrzostwach Europy w Norwegii rok później (dopiero siódme miejsce) uwaga wszystkich skupiła się już na kwalifikacjach, a potem występie w igrzyskach olimpijskich w Pekinie, dla polskich szczypiornistów pierwszych od 28 lat. Nadzieje były ogromne, przygotowania bardzo ciężkie, ale porażka w ćwierćfinale z Islandią przekreśliła wszystko. Nasi szczypiorniści pokazali jednak charakter, bo mimo rozpaczy i łez wygrali z Koreą Płd. i Rosją, zajmując najlepsze w tej sytuacji piąte miejsce.
Z piekła do nieba Po igrzyskach występy w reprezentacji zawiesił Tkaczyk, tłumacząc to chęcią poświęcenia więcej czasu rodzinie oraz problemami zdrowotnymi. Przez to ominął go kolejny wielki sukces kadry – brązowy medal chorwackich mistrzostw świata, chyba najbardziej niezwykłego turnieju w historii polskiej reprezentacji. W pierwszej rundzie nasz zespół grał słabo, ale awansował bez punktów do drugiej fazy turnieju. Przejazd z zachmurzonego Varażdinu do słonecznego nadadriatyckiego Zadaru zupełnie odmienił jednak biało-czerwonych, którzy rozbijali jednego rywala
handball Polska nr 1 styczeń 2011
po drugim. Szczytem euforii było zwycięstwo 31:30 nad Norwegią i rzut Artura Siódmiaka w ostatnich sekundach. Droga z piekła do nieba była tyle błyskawiczna, co szokująca, ale i bardzo przyjemna. W meczu o brąz obudził się Bielecki, który wcześniej grał poniżej możliwości, ale w ostatnim starciu swoimi 10 golami dał Polakom medal. W tym meczu Bartłomiej Jaszka doznał złamania kości w ręce, ale
tak bardzo chciał zostać na boisku, że przełamał ból i również był jednym z bohaterów polskiej drużyny. Awans do ME 2010 (eliminacje po raz pierwszy w formie grupowej) nie był bezproblemowy, a turniej w Austrii Polacy zaczęli bardzo dobrze, ogrywając m.in. Niemców, Szwedów i Hiszpanów. Potem przyszła jednak zadyszka – trzy ostatnie porażki sprawiły, że mimo wielkich szans
na złoto, nasza ekipa nie zdobyła nawet brązu. Nieudana impreza na pewno zabolała graczy, którzy na boiskach w Szwecji będą mieli doskonałą okazję zmazać austriacką plamę. Zespół jest silny, zmobilizowany i ma szansę nawet na złoto mistrzostw świata. Jak będzie – zobaczymy. Ale przyjemnie byłoby zacząć drugą dekadę XXI wieku od medalu światowego czempionatu.
Siódemka dekady Bramka: Sławomir Szmal. Jeden z najlepszych zawodników na tej pozycji w ciągu ostatnich kilku lat na świecie. Prawie w każdym turnieju należał do wyróżniających się graczy w polskiej drużynie, wiele razy jego interwencje ratowały zespół przed porażką. Za 2009 r. otrzymał tytuł szczypiornisty roku Międzynarodowej Federacji Piłki Ręcznej, a w ME 2010 został uznany za najlepszego golkipera turnieju. Lewe rozegranie: Karol Bielecki. Potęga jego rzutu dorównuje potędze jego silnej woli. Bramki zdobywane przez 29-latka rodem z Sandomierza z 11 metrów nie należą do wyjątków. Często to właśnie jemu przypada rola egzekutora w ostatnich sekundach, kiedy ważą się losy meczu. Tak było np. w ćwierćfinale MŚ 2007 z Rosją, kiedy rzut Bieleckiego dał Polsce awans do strefy medalowej. Ma niezwykły charakter, co udowodnił wracając do sportu po utracie oka. Środek rozegrania: Grzegorz Tkaczyk. Przez wiele lat był liderem i reżyserem gry biało-czerwonych, zdobywał też bardzo dużo bramek. Wszechstronny, umie sobie poradzić na każdej pozycji w drugiej linii. Po transferze do Niemiec bardzo poprawił grę w defensywie. W 2008 roku na dwa lata zawiesił występy w reprezentacji, wcześniej nie opuścił żadnego wielkiego turnieju z udziałem Polaków. Prawe rozegranie: Marcin Lijewski. Jedyny oprócz Sławomira Szmala nasz szczypiornista, który wystąpił z reprezentacją Polski we wszystkich wielkich turnie-
Grzegorz Tkaczyk jach XXI wieku. Bywa chimeryczny, zdarzają mu się mecze genialne i bardzo słabe, ale to i tak jeden z najlepszych prawych rozgrywających dekady nie tylko w Polsce,
Marcin Lijewski
ale i na świecie. Potwierdził to, dwukrotnie znajdując się w siódemce gwiazd mistrzostw świata w 2007 i 2009 roku. Lewe skrzydło: Tomasz Tłuczyński. Bogdan Wenta odkrył go dla kadry jesienią 2006 roku i Tłuczyński od razu stał się jej podstawowym zawodnikiem. Jego olbrzymimi zaletami są mocne nerwy i cenna umiejętność egzekwowania rzutów karnych. Zdarzały się mecze, w których jego jeden rzut z siedmiu metrów decydował o zwycięstwie biało-czerwonych. Przez wiele lat występował tylko na zapleczu Bundesligi, ale w 2009 roku dopiął swego i występuje w najlepszej lidze świata. Prawe skrzydło: Mariusz Jurasik. Taką rękę do rzucania jak „Józek” ma niewielu zawodników na świecie. Z wyglądu nie przypomina skrzydłowego, ale w reprezentacji niemal zawsze występował właśnie na tej pozycji, mimo że w Bundeslidze trenerzy ustawiali go głównie na prawym rozegraniu. Najskuteczniejszy wśród aktualnych kadrowiczów, w reprezentacji zdobył 682 bramki przy średniej na mecz około 3,5. Jak na 13 lat gry w narodowych barwach, to bardzo dobry wynik. Koło: Bartosz Jurecki. Oprócz Szmala to drugi zawodnik w kadrze nie do zastąpienia w tej chwili na dłuższą metę. Bardzo silny, niesamowicie dynamiczny i skuteczny, a przy tym nie do przewrócenia. Te zalety czynią go jednym z najlepszych kołowych świata. Od kiedy w 2004 roku kadrę objął Bogdan Wenta, Jurecki opuścił zaledwie pięć spotkań reprezentacji o punkty – z Holandią, Azerbejdżanem, Słowacją i dwa razy z Turcją.
www.zprp.pl • 11
12 • www.zprp.pl
POLSKA – RUMUNIA
Tekst Marek Skorupski Zdjęcia Kuba Gucma
Tomasz Rosinski
Sprawdziany na remis Okres świąt Bożego Narodzenia, to z reguły czas życzeń, prezentów i rodzinnych spotkań. Wybrańcy Bogdana Wenty też zaplanowali sobie spotkanie, nawet dwa, z tym, że odbyły się one na boisku. Za rywali mieli, również przygotowującą się do występu w mistrzostwach świata, reprezentację Rumunii. Te sprawdziany wypadły na remis. Międzynarodowy debiut Oba zespoły do test-meczów przystąpiły w krajowych składach, a mecz Polski z Rumunią otworzył nowy rozdział w historii Zielonej Góry. Do tej pory miejscowi kibice ze sportów halowych mieli do wyboru coraz lepiej grających koszykarzy Zastalu. Zielonogórzanie uwodnili, że doskonale wiedzą, jak się bawić podczas meczów reprezentacji Polski. Pomalowani w biało-czerwone bar-
14 • www.zprp.pl
wy, z trąbkami i różnymi kibicowskimi atrybutami pokazali Polsce, że jest nowy punkt w kraju, gdzie można grać. I nawet jeśli się nie zwycięża, to można liczyć na wspaniały, żywiołowy i gorący doping. Polacy rozpoczęli zawody piątką piłkarzy Vive Targi Kielce uzupełnioną Bartkiem Tomczakiem i Piotrem Wyszomirskim. Gdy jednak wchodzili na parkiet inni aspirujący do miejsca w składzie
handball Polska nr 1 styczeń 2011
słynnych wojowników Bogdana Wenty, to Rumuni najczęściej nas dochodzili. Tak było w momentach, gdy z wyniku 6:3 dla Polski zrobiło się 7:6 i w końcówce, gdy prowadząc 13:9, na przerwę schodziliśmy przy remisie 14:14. W drugiej połowie rywale szybko wyszli na prowadzenie, którego nie oddali do końca, a od stanu 19:21 goście trafili cztery razy z rzędu i zrobiło się niebezpiecznie. Ta sześcio-siedmiobramkowa przewaga utrzymywała się przez dłuższy czas, aż Wenta zdecydował się w ostatnich minutach postawić na sprawdzonych kadrowiczów. Niestety, nie zdołali wyciągnąć nas z tego dołka, ale przynajmniej nadrobili stratę i ostatecznie minimalnie przegraliśmy.
26:28 (14:14) POLSKA
Wyszomirski - Kuchczyński 2, Mroczkowski, Tomczak 5, Peret, Podsiadło 1, Żółtak 1, Twardo 1, Jurasik 2, Chrapkowski 3, Orzechowski, Grabarczyk 3, Gliński 2, Adamczak 1, Zaremba, Rosiński 5. Kary 4 min. Trener Bogdan WENTA.
RUMUNIA
Popescu, Pralea - Novanc 4, Csepreghi 4, Georgerscu 4, Fenici 3, Stamate 2, Savenco 2, Ghionea 2, Stamate 2, Sabou 2, Sadoveac 1, Muresan 1, Florea 1. Kary 6 min. Trener Vasile STINGA.
Sędziowali: Petr Novak, Vaclav Kohout (Czechy). Widzów 4600.
Rumuni nie do Poznania Z nadzieją na lepszy wynik, a przede wszystkim na lepszą grę, rozpoczęli Polacy mecz rewanżowy w Poznaniu i w pierwszej połowie gra polskiego zespołu wyglądała zdecydowanie lepiej. Bardzo dobrze bronił Adam Malcher, a sporo bramek rzucili Bartłomiej Tomczak i Mateusz Zaremba. W drugiej odsłonie pierwsze skrzypce grał natomiast Tomasz Rosiński i Polacy nie dali sobie wydrzeć zwycięstwa. Należy również odnotować, że dwa spotkania rozegrały kadry B obu krajów. W pierwszym meczu, rozegranym w Zielonej Górze, Polacy wygrali 32:26 (17:12). Rewanż, który odbył się w Żaganiu, zakończył się remisem 26:26 (12:16).
31:25 (15:11) POLSKA
Malcher - Kuchczyński 2, Tomczak 4, Podsiadło, Żółtak 1, Twardo 5, Jurasik 2, Chrapkowski 3, Orzechowski 1, Grabarczyk, Gliński, Adamczak 1, Zaremba 5, Rosiński 7. Kary 6 min. Trener Bogdan WENTA.
RUMUNIA
Popescu, Pralea - Novanc 5, Fenici 1, Savenco, Ghionea 6, Stamate 4, Muresan 1, Florea, Csepreghi 2, Sadoveac 2, Sabou 2, Georgescu 1, Stamate 1. Kary 4 min. Trener Vasile STINGA.
Sędziowali: Petr Novak, Vaclav Kohout (Czechy). Widzów 4000.
Reprezentacja Polski na MŚ 2011 Popełniliśmy dużo błędów zwłaszcza na obwodzie. To konsekwencja tylko dwóch treningów przed tym meczem. Nasza „młoda krew” musi sobie poszaleć, ale stąd poszły kontry i Rumuni rzucili 4-5 bramek. Na szczęście trener nie wściekał się na młodszych zawodników, tylko wszystko spokojnie tłumaczył. Jeśli chodzi o halę, to jestem absolutnie zachwycony. Mam nadzieję, że wkrótce wrócimy do Zielonej Góry i zagramy pełnym składem. Mariusz JURASIK
Za rok, dwa, trzy lata większość tych zawodników będzie decydowała o obliczu naszej reprezentacji. Dziś pokazali charakter. Przegrywasz mecz i szybko musisz się podnieść, analogicznie będzie w mistrzostwach świata. Bogdan WENTA
Nr. Nazwisko Imię
Data ur.
Klub
Wzrost Waga Mecze Gole
8 Bielecki
Karol
23.01.1982 Rhein – Neckar Loewen (GER) 202
2 Jaszka
Bartłomiej 16.06.1983 Fusche Berlin (GER)
14 Jurasik
100
153
654
184
82
94
151
Mariusz 04.05.1976 KS Vive-Targi Kielce
192
92
195
683
10 Jurecki
Bartosz 31.01.1979 S.C. Magdeburg (GER)
193
100
135
431
15 Jurecki
Michał
202
102
106
236
20 Jurkiewicz Mariusz 03.02.1982 Renovalia Ciudad Real (ESP)
196
98
82
127
4 Kuchczyński Patryk
17.03.1983 KS Vive-Targi Kielce
182
75
153
301
22 Lijewski
Marcin
21.09.1977 HSV Hamburg (GER)
197
96
229
669
32 Rosiński
Tomasz
24.02.1984 KS Vive-Targi Kielce
192
85
23
48
07.10.1975 TuS N-Luebbecke (GER)
192
98
125
103
1 Szmal
Sławomir 02.10.1978 Rhein – Neckar Loewen (GER) 190
90
194
2
6 Tkaczyk
Grzegorz 22.12.1980 Rhein – Neckar Loewen (GER) 194
94
131
470
182
84
100
396
186
86
14
37
194
95
25
0
198
94
9
13
9 Siódmiak Artur
19 Tłuczyński Tomasz 7 Tomczak
19.04.1979 TuS N-Luebbecke (GER)
Bartłomiej 07.09.1985 MKS Zagłębie Lubin
16 WyszomirskiPiotr 41 Zaremba
27.10.1984 KS Vive-Targi Kielce
06.01.1988 KS Azoty Puławy
Mateusz 27.10.1984 KS Vive-Targi Kielce
www.zprp.pl • 15
VASILE STINGA
Tekst Jan Korczak-Mleczko Zdjęcia Kuba Gucma
Sport jest nieprzewidywalny Polska to drużyna z absolutnej światowej czołówki, w zasadzie jedna z czterech najlepszych na świecie – uważa trener reprezentacji Rumunii, Vasile Stinga, który jako zawodnik w dorobku ma dwa brązowe medale olimpijskie (1980 i 1984). Od ponad roku selekcjonerem kadry Rumunii jest Vasile Stinga, doskonale znany starszym kibicom szczypiorniaka, onegdaj jeden z najlepszych zawodników świata. Dziś współtwórca sukcesu rumuńskiej reprezentacji, jakim bez wątpienia było wyeliminowanie Rosjan w meczach play-off o awans do finałów mistrzostw świata w Szwecji. – Polska to drużyna z absolutnej światowej czołówki, w zasadzie jedna z czterech najlepszych na świecie – uważa szkoleniowiec, który jako zawodnik w dorobku ma dwa brązowe medale olimpijskie (1980 i 1984).
Panie trenerze, pana drużyna rozegrała dwa mecze przeciw Polsce. Bilans tych spotkań jest remisowy, jak ocenia pan sprawdziany w Zielonej Górze i Poznaniu? Przed wszystkim ogromne wrażenie zrobiła na nas atmosfera stworzona przez
16 • www.zprp.pl
kibiców na obu meczach. Pomimo, iż Polacy grali w składzie krajowym, bez swych największych gwiazd, za każdym razem trybuny wypełniły się do ostatniego miejsca. Marzę, że za jakiś czas podobnie będzie w Rumunii, bo obecnie naprawdę możemy wam pod tym względem zazdrościć. Gorący doping i tumult stworzony przez publiczność, pomimo iż wspierała naszych rywali, także nam dodawały skrzydeł. Mimo wszystko zawsze przyjemniej gra się w takich warunkach niż przy pustych trybunach. Dodatkowo bardzo podobała nam się nowiutka hala w Zielonej Górze, obiekt idealnie nadający się do gry w piłkę ręczną.
A co pod względem sportowym dały reprezentacji Rumunii te sparingi? Raz jeszcze podkreślę, że mamy świadomość, iż to nie był najmocniejszy skład wa-
szej reprezentacji. Mimo wszystko jeżeli chodzi o pierwsze spotkanie, to w zasadzie mogę tylko chwalić moich chłopaków. Wytrzymali presję przeciwników oraz publiczności, pokazali charakter i udało im się zwyciężyć. Może ostatnie minuty nie były perfekcyjne, ale przy prowadzeniu kilkoma bramkami w nasze szeregi wkradło się niepotrzebne rozluźnienie. Dodatkowo cieszę się bardzo, że udało mi się pokonać Bogdana (Wentę – przyp. red.), z którym znamy się jeszcze z czasów wspólnej gry w lidze hiszpańskiej.
Spotkanie w Poznaniu miało już zgoła inny przebieg. W drugim meczu popełniliśmy zbyt wiele błędów, aby móc myśleć o wygranej. Graliśmy też słabo w obronie, a Polacy prezentowali zdecydowanie większą wolę walki i wiarę w końcowy sukces. Co praw-
handball Polska nr 1 styczeń 2011
da na początku drugiej połowy udało nam się zmniejszyć straty do zaledwie dwóch bramek, ale to było chyba wszystko na co stać nas było tego wieczoru. Nie bez wpływu na jakość naszej gry pozostał też fakt, że chciałem sprawdzić wszystkich moich zawodników i posłałem do gry także tych teoretycznie słabszych. No ale przecież o to właśnie chodzi w spotkaniach towarzyskich…
Mówił pan o charakterze swojej drużyny. Mecze play-off o awans do finałów mistrzostw świata 2011 pokazały, że czego jak czego, ale akurat charakteru wam nie brakuje. Nie każdy potrafi pokonać na wyjeździe Rosjan różnicą pięciu bramek, tym bardziej po przegranej tydzień wcześniej, różnicą czterech oczek, przed własną publicznością… To był chyba najprzyjemniejszy jak dotąd moment mojej pracy z kadrą. Po porażce w pierwszym meczu w zasadzie nikt w Rumunii nie dawał nam żadnych szans na awans. Rewanż w podmoskiewskim Czechowie to były jednak bardzo udane zawody w naszym wykonaniu, dobrze broniliśmy, byliśmy skuteczni w ataku. Już do przerwy prowadziliśmy trzema golami, a Rosjanie nawet wtedy byli chyba zbyt pewni swego i to ich zgubiło. Sport potrafi być nieprzewidywalny, a piłka ręczna w szczególności. Wygraliśmy wtedy 37:32 i to my szykujemy się na wyjazd do Szwecji. No właśnie, czego spodziewa się pan po swojej drużynie w Skandynawii, jakie cele sobie stawiacie? Nikogo nie zaskoczę jeżeli powiem, że będziemy starać się koncentrować na każdym kolejnym meczu, a co z tego wyniknie okaże się w drugiej połowie stycznia. Aby myśleć o awansie do drugiej fazy turnieju na pewno musimy pokonać Australię i Algierię. Za faworytów naszej grupy uznaje się Chorwatów i Duńczyków, ale Serbowie to także bardzo groźna drużyna. Nie będzie łatwo, ale jak już udowodniliśmy, kiedy mamy swój dzień jesteśmy w stanie wygrać z każdym. Oby tych dni było w Szwecji jak najwięcej (śmiech)!
Jak wypada porównanie drużyn narodowych Rumunii i Polski na chwilę obecną? Oba zespoły znajdują się w zupełnie innej fazie budowy. Jestem selekcjonerem od niewiele ponad roku, kiedy zakończyły się nieudane dla nas eliminacje do Euro 2010, w których zresztą ulegliśmy Szwedom i Polakom właśnie. Uważam, że od tego czasu poczyniliśmy duże postępy, ale na pełne zgranie niektórych elementów potrzeba dużo więcej czasu. Bogdan prowadzi polską ekipę już od ponad sześciu lat i to widać w waszej grze. Ma do dyspozycji wielu dobrych, dojrzałych zawodników z doświadczeniem w imprezach najwyższej rangi. Ponadto większość z nich występuje na co dzień w najlepszej lidze świata, Bundeslidze, a z kolei ci młodsi są umiejętnie wprowadzani do zespołu.
szych na świecie. Z czystym sumieniem można stawiać was w gronie faworytów mistrzostw świata, choć oprócz umiejętności do znalezienia się w najlepszej czwórce turnieju potrzebna jest też duża doza szczęścia. Zresztą przekonaliście się o tym podczas pamiętnego meczu z Norwegią podczas czempionatu w Chorwacji. Podczas szwedzkich mistrzostw drogi naszych zespołów mogą się skrzyżować już w drugiej rundzie, co wcale nie wyklucza awansu obu ekip do półfinałów, czego sobie i wam serdecznie życzę!
A jak widzi pan szanse polskiego zespołu, czy nasza reprezentacja jest w stanie powtórzyć swoje sukcesy z dwóch ostatnich mundiali w Niemczech i Chorwacji, skąd wracała odpowiednio ze srebrem i z brązem? Nie będzie to kurtuazja z mojej strony jeżeli powiem, że Polska to drużyna z absolutnej światowej czołówki, w zasadzie jedna z czterech najlep-
www.zprp.pl • 17
TURNIEJ NOWOROCZNY W GDYNI
Polak, Węgier dwa bratanki
Tekst Marek Skorupski Zdjęcia Kuba Gucma
Dla trzech ekip, Węgier, Słowacji i Polski, turniej New Year’s Cup był ostatnim sprawdzianem przed Mistrzostwami Świata Szwecja 2011. Imprezę w Gdyni lepszym stosunkiem bramek niż biało-czerwoni wygrali Madziarzy.
Gdy ponownie zagramy w Szwecji, to zawodnicy będą pod inną presją. Mistrzostwa Świata rządzą się swoimi prawami. Zoltan HEISTER (trener Słowacji)
18 • www.zprp.pl
W Szwecji z meczu na mecz nasza gra na pewno będzie lepiej wyglądała, w obronie i w ataku. Myślę, że świeżość przyjdzie od początku mistrzostw świata i na pewno będzie wszystko dobrze. Mistrzostwa nie mają jednego faworyta. Bartłomiej JASZKA
Bartosz Jurecki nie zagrał z Węgrami, gdyż miał rozbite kolano. Cały czas szukamy optymalnego rozwiązania w obronie. Były to pożyteczne sprawdziany i pokazały nad czym mamy pracować. Chodzi tu bardziej o dopracowanie komunikacji na boisku i analizę wideo. Artur SIÓDMIAK
handball Polska nr 1 styczeń 2011
… i do walki, i do bramki. Parafrazując znane powiedzenie można domniemywać że reprezentacje obu krajów, kończąc podziałem punktów ostatni mecz turnieju, darzyły się na boisku wielką sympatią. Miłości jednak nie było, a remis ostatecznie premiował Madziarów. Zanim doszło do finału, jak zdążyły nazwać mecz Polska – Węgry niektóre stacje radiowe, oba zespoły rywalizowały także ze Słowacją i Czechami. Słowacja to pierwszy rywal Polaków w MŚ. Początkowe minuty były bardzo wyrównane, gra toczyła się bramka za bramkę. Na trzy gole Polakom udało się odskoczyć dopiero w 16 minucie po golu z kontry Mariusza Jurasika. Bardzo dobrze reprezentacja Polski zagrała fragment między 25 a 36 minutą, kiedy to ze stanu 12:10 zrobiło się 20:10 i było wiadome, że już nic nie może odwrócić losów meczu. Postronni obserwatorzy zauważyli, że Słowacy dużo robili w kierunku, aby nie pokazać pełnej gamy swych możliwości. Najskuteczniejszy wśród gospodarzy był skrzydłowy Zagłębia Lubin, Bartłomiej Tomczak, który rzucił 8 bramek, w tym połowę z rzutów karnych. Na 7 metrze zastąpił etatowego egzekutora rzutów karnych, Tomasza Tłuczyńskiego, po jego pierwszej nieudanej próbie. Tomczak także pomylił się raz. Wywoływany do tablicy przez kibiców Karol Bielecki tym razem, zmęczony trudami Bundesligi, spotkanie oglądał z wysokości ławki rezerwowych. Trener Bogdan Wenta zadowolony był z dyspozycji powracającego do zdrowia Michała Jureckiego. „Dzidziuś” nie zagrał jednak w dwóch pozostałych meczach turnieju. Następnym przeciwnikiem biało-czerwonych byli Czesi, którzy przyjechali bez Filipa Jichy. Adam Malcher (Sławomira Szmala nie było w protokole) otrzymał kolejną szansę przekonania do siebie sztabu szkoleniowego. W szeregach drużyny przeciwnej dobrą partię rozgrywali Alois Mraz i Tomas Cip. Obaj zapisali po 8 trafień na koncie. Podopieczni Bogdana Wenty na własne życzenie doprowadzili do nerwowej końcówki. W 26 min Polacy prowadzili już 16:11, a później 20:15, jednak kilka prostych strat w ataku zmęczonego Marcina Lijewskiego wykorzystali goście. Po kontrze w 50 min Petr Hruby wyprowadził Czechów na prowadzenie. – Mały horror i próba nerwów w koń-
cówce, ale jest zwycięstwo – podsumował Karol Bielecki. Był to najlepszy występ Czechów w turnieju. W mecz włożyli dużo wysiłku, co skutkowało porażką w słabym stylu następnego dnia ze Słowacją. Do meczu o pierwsze miejsce Polacy przystąpili bez przeziębionego Mateusza Zaremby oraz kontuzjowanych braci Jureckich. Ich brak był bardzo odczuwalny w akcjach ofensywnych. Tomasz Tłuczyński już w trakcie meczu narzekał na uraz barku ręki rzutowej. Biało-czerwoni aby wygrać imprezę musieli pokonać Madziarów. W 25 minucie gospodarze prowadzili 14:12, ale słabiej zagrali w końcówce pierwszej połowy, kiedy popełnili kilka prostych błędów. Na przerwę zespoły schodziły mając po 16 goli, co premiowało Węgrów. Rywale sprytnie wykorzystywali swojego potężnego (117 kg) obrotowego Gyulę Gala, nie było również sposobu na lewego rozgrywającego Ferenca Ilyesa. Druga połowa to ciągle zacięta walka, żaden z zespołów nie umiał uzyskać większej przewagi, niż dwubramkowa. Dobrą zmianę na środku rozegrania dał Grzegorzowi Tkaczykowi Bartłomiej Jaszka, wybrany potem najlepszym graczem turnieju W końcówce prowadzenie przechodziło z rąk do rąk, na 31:31 100 sekund przed końcem
Sławomir Szmal znalazł się w ścisłej czołówce plebiscytu na najlepszego sportowca 2010 roku organizowanego przez Przegląd Sportowy i Telewizję Polską. „Kasa” zajął szóste miejsce. Statuetkę Czempiona odebrał w imieniu bramkarza prezes ZPRP Andrzej Kraśnicki. Nagroda dla Sławomira Szmala to wielkie wyróżnienie dla polskiej piłki ręcznej. Zawodnik nie mógł odebrać nagrody osobiście, ze względu na udział w Turnieju Noworocznym w Gdyni. Przesłał jednak wypowiedź na galę, w której podziękował za nagrodę, dedykując ją najbliższej rodzinie i całemu środowisku szczypiorniaka. – Chciałem podziękować mojej żonie, synkowi, rodzinie, chciałem podziękować kibicom, którzy oddali głosy na moją osobę. Niestety osobiście nie mogłem odebrać nagrody, bo przygotowujemy się do nadchodzących mistrzostw świata, na które serdecznie zapraszam wszystkich fanów – powiedział w specjalnej wypowiedzi. W imieniu zawodnika nagrodę odebrał prezes ZPRP Andrzej Kraśnicki, który przypomniał kibicom niedawną uroczystość w Mannheim, gdzie polski bramkarz odebrał nagrodę Międzynarodowej Federacji Piłki Ręcznej (IHF) z rąk prezydenta federacji Hassana Moustafy. Przypomnijmy, że trzy lata temu w 73. plebiscycie „Przeglądu Sportowego” i TVP S.A. wicemistrzowie świata zostali Drużyną Roku. Jej kapitan Grzegorz Tkaczyk uplasował się na 9. miejscu.
www.zprp.pl • 19
TURNIEJ NOWOROCZNY W GDYNI
W trzech meczach nie graliśmy rewelacyjnie w obronie i to musimy poprawić. W każdych mistrzostwach to była nasza mocna strona i tego musimy się trzymać. Atak oceniam pozytywnie. Wypracowywaliśmy doskonale pozycje. Pozostaje tylko kwestia ich wykończenia.
Turniej pokazał parę rzeczy pozytywnych z naszej strony. Spotkanie z Węgrami uwidoczniło niestety też negatywy. Szkoda trochę tego remisu. Pozostaje niedosyt, ale otrzymaliśmy jakiś zimny prysznic i wiemy co trzeba poprawić. W naszej obronie brakuje jeszcze agresywności. Czuję się coraz lepiej. Mam problemy z mięśniami brzucha.
Oceniam, że był to najlepszy turniej czterech narodów na przestrzeni lat. Organizacja turnieju była na bardzo wysokim poziomie. Zagraliśmy z bardzo wymagającym polskim zespołem, zaliczanym do światowej elity. Turniej zezwolił nam na przećwiczenie wielu wariantów taktyki. Życzę drużynie mojego kolegi Bogdana Wenty szybkiego zregenerowania sił i sukcesów w mistrzostwach świata.
Sławomir SZMAL
Grzegorz TKACZYK
Lajos MOCSAI (trener Węgier)
wyrównał Tkaczyk, a minutę przed końcem Węgrzy zgubili piłkę i była szansa na zwycięstwo. Jednak nasi zawodnicy nie potrafili znaleźć sposobu na obronę rywali. 15 se-
kund przed końcem Bogdan Wenta wziął czas i ustalono, że zagrany będzie wariant o nazwie „Veszprem” (MKB Veszprem to najlepszy węgierski klub – jego trenerem
32:24 (16:10) POLSKA
Szmal, Wyszomirski - Tomczak 8, M. Jurecki 4, M. Lijewski 3, Jaszka 3, Jurasik 3, Tłuczyński 2 , Rosiński 2, Jurkiewicz 2, Siódmiak 2, Kuchczyński 2, Zaremba 1, Żółtak, Gliński, B. Jurkiewicz. Kary 14 min. Trener Bogdan WENTA.
SŁOWACJA
Stochl, Paul - Tarhai 6, M. Stranovsky 3, Antl 3, Sulc 2, Tumidalski 2, Urban 3 (2), Balaz 1, Niznan 1, Mazak 1, T. Stranovsky 2, Kopco. Kary 12 min. Trener Zoltan HEISTER.
Sędziowali: Taras Kouz i Viktor Zhoba (Ukraina). Widzów 3500.
jest prowadzący również reprezentację Węgier Lajos Mocsai), jednak rzut Jaszki został zablokowany. Jeszcze tego samego dnia po kolacji trener Wenta ogłosił zawodnikom skład 16osobowej kadry, która w Szwecji będzie walczyć o kolejny medal dla Polski. Król strzelców: Radoslav Antl (Słowacja) – 23 bramki. MVP: Bartłomiej Jaszka. Najlepszy bramkarz: Roland Mikler (Węgry). Pozostałe wyniki turnieju: Węgry – Czechy 31:24 (13:10), Węgry – Słowacja 32:27 (17:15), Słowacja – Czechy 30:28 (15:10)
Tabela
33:32 (18:14) POLSKA
Wyszomirski, Malcher - B. Jurecki 7, Bielecki 8, M. Lijewski 5, Jaszka 3, Tłuczyński 3, Jachlewski 2, Kuchczyński 1, Jurkiewicz 1, Tkaczyk 1, Tomczak 1, Rosiński 1, Siódmiak, Grabarczyk, Orzechowski. Kary 6 min. Trener Bogdan WENTA
CZECHY
Krupa, Galia - Mraz 8, Cip 8, Motl 2, Stehlik 3, Hruby 3, Zdrahala 3, Mickal 1, Sklenak 1, Vitek 1, Prachar 1, Hrstka 1, Horak. Kary 6 min. Trener Martin LIPTAK.
1. 2. 3. 4.
Węgry 3 Polska 3 Słowacja 3 Czechy 3
5 5 2 0
94:82 96:87 81:92 84:94
Sędziowali: Taras Kouz i Viktor Zhoba (Ukraina). Widzów 4000.
31:31 (16:16) POLSKA
Szmal, Wyszomirski - Kuchczyński 6, Tomczak 5, Jaszka 4, Lijewski 4, Tkaczyk 3, Bielecki 2, Tłuczyński 2, Żółtak 2, Jurkiewicz 1, Siódmiak 1, Jurasik 1, Grabarczyk. Kary 2 min. Trener Bogdan WENTA.
WĘGRY
Mikler, Tatai - Toro 5, Ilyes 5, Gal 4, Mocsai 4, Nagy 4, Harsanyi 3, Gulyas 3, Schuch 2, Csarszar 1, Katzirz, Ivansik. Kary 4 min. Trener Lajos MOCSAI.
Sędziowali: Taras Kouz i Viktor Zhoba (Ukraina). Widzów 4000.
20 • www.zprp.pl
Akcent ostatnich dni będziemy poświęcać na polepszanie gry obronnej, w częściach środkowych i bocznych. Gdy to poprawimy postawa naszych bramkarzy będzie jeszcze skuteczniejsza. Nie można tylko liczyć na dobrą postawę Sławka Szmala w bramce. Bogdan WENTA
handball Polska nr 1 styczeń 2011
BOGDAN WENTA
Szlachectwo zobowiązuje
Tekst Marek Skorupski Zdjęcie Marek Skorupski
Cel minimum w mistrzostwach świata, to awans do czołowej siódemki turnieju – mówił tuż przed wylotem do Goeteborga trener Bogdan Wenta.
Jaki cel stawiacie sobie przed mistrzostwami świata? Takie imprezy są esencją sportu. Naszym zadaniem nie jest jednak sam wyjazd, ale gra w mistrzostwach. Niby w naszej ekipie są ci sami ludzie, jak w poprzednich udanych turniejach, ale każdy się zmienia. W 2007 roku nikt na nas nie stawiał. W Szwecji będziemy traktowani jak faworyci. To zobowiązujące, ale i wymagające. Gdy zabraknie wyników, to prasa szybko znajdzie sobie nowy temat. Nie będzie wtedy pisała o nas „Orły”, „Gladiatorzy”. Dobrze pamiętam, co media pisały o naszych siatkarzach – mamy Bogów, fantastyczną drużynę. A po meczach z Brazylia i Bułgarią wszystko diametralnie się zmieniło. Będziemy mądrzejsi w dniu finałów, 30 stycznia. Mistrz świata bezpośrednio awansuje do igrzysk olimpijskich. Miejsca 2-7 gwarantują udział w turniejach kwalifikacyjnych. Dlatego naszym minimalnym celem będzie awans do czołowej siódemki turnieju. Z takim nastawieniem przyjedzie jeszcze 10-12 zespołów. Czy jest szansa, że w czasie mistrzostw dołączy Krzysztof Lijewski? Co można powiedzieć o debiutantach?
Młodszy Lijek cały czas się rehabilituje. Słyszałem, że goi się na nim „jak na psie”, ale na pewno nie zobaczymy go w Szwecji. Bardzo chciałbym go mieć w pełni sił, bo to nasza przyszłość. To jest młody zawodnik, bardzo uniwersalny. Jest bardzo głodny grania, ale potrzebuje jeszcze czasu na dojście do formy. Nasze marzenia i ambicje nie mogą być kierowane egoizmem, ale dobrem zawodników. Zastępujący go Mateusz Zaremba jest niewiele młodszy, ale to też sprawdzony gracz, znający schematy naszej obrony. Zdobywa doświadczenie, ale uważam, że jest w stanie pomóc drużynie. W odwodzie na prawym rozegraniu mamy jeszcze Mariusza Jurasika. Bartek Tomczak przebojem wszedł do zespołu, zespół go zaakceptował. W 100 procentach zasłużył na wyjazd. Mam nadzieję, że wytrzyma presję. Proszę podać podstawową siódemkę naszej reprezentacji w MŚ 2011. Sławomir Szmal, Bartek Tomczak, Bartosz Jurecki, Michał Jurecki wymiennie z Karolem Bieleckim, Mariusz Jurasik, Bartek Jaszka, no i oczywiście Marcin Lijewski.
Jak pan ocenia zmiany przepisów dotyczące wymiany zawodników w czasie turnieju? Teraz zmiany można już dokonać po pierwszym meczu. W całym turnieju można zrobić to dwukrotnie. Podczas Euro 2010 bardzo przeżywaliśmy przypadek Michała Jureckiego, który złamał nos. Do północy wstrzymywaliśmy się z podaniem składu na następny dzień. Wtedy to była dla nas tragedia. Proszę scharakteryzować naszych grupowych rywali? Mecz ze Słowacją będzie dla nas jak finał. To spotkanie tak naprawdę „otwiera” imprezę i dla nas, i dla rywali. Od tego będzie zależało z jakim „wiatrem w żaglach” wejdziemy w „prawdziwy” turniej. W ich drużynie występują zawodnicy z dobrych klubów europejskich. Ale my też nie mamy się czego wstydzić. Zdajemy sobie sprawę, że w naszej grupie powinniśmy i musimy odgrywać bardzo ważną rolę. Argentyna i Chile są znane bardziej z mapy futbolowej, ale już coś w naszej dyscyplinie reprezentują, a po nazwiskach i klubach, w których na co dzień występują, trzeba ich docenić. Przedostatnie spotkanie gramy z Koreą i to wielkie szczęście dla nas, że nie gramy z nimi na początku. Szwecja wydaje się najgroźniejsza, oby tak się stało, że mecz z gospodarzami mundialu będzie decydował o pierwszym miejscu w grupie. To zespół potrafiący grać szybko w piłkę ręczną, o dużych możliwościach. Jeżeli chcemy zaistnieć na tych mistrzostwach w drugiej fazie, to musimy wszystko po drodze wygrywać i zdobywać punkty. Awansują trzy zespoły, ale nie chcemy przeżyć historii sprzed dwóch lat z Chorwacji, kiedy do głównej rundy awansowaliśmy z zerowym dorobkiem. Z trzech spraw, które mogą nam pomóc w osiągnięciu celu, na pierwszym miejscy postawiłbym umiejętności, na drugim zdrowie i na trzecim szczęście.
www.zprp.pl • 21
KAROL BIELECKI
Cieszę się każdym dniem
Tekst Marek Skorupski Zdjęcie Kuba Gucma
Niezłomny charakter, pokonywanie własnych słabości, przyczyniły się do uhonorowania Karola Bieleckiego „Superczempionem”, specjalną nagrodą przyznawaną przy okazji corocznego Plebiscytu Przeglądu Sportowego i TVP na najlepszych sportowców Polski. Z dwukrotnym medalistą świata rozmawialiśmy podczas turnieju New Year’s Cup rozgrywanego w Gdyni, gdzie w sąsiednim Gdańsku w 2002 roku, wraz z reprezentacją Polski zdobył złoty medal w Młodzieżowych Mistrzostwach Europy.
Co pan zapamiętał z tamtej imprezy? Byliśmy na początku naszych karier, byliśmy fajną ekipą młodziutkich chłopaków. Było lato, byliśmy nad morzem, była wspaniała organizacja zawodów. Wygraliśmy turniej, zdobyliśmy złote medale, w dodatku w Polsce. Czyż mogło nas spotkać jeszcze coś wspanialszego? Czy wtedy marzyliście, że zawojujecie Europę, świat? Czuliśmy, że jesteśmy mocni. W drużynie byli przecież Mariusz Jurkiewicz, Krzysiek Lijewski, Piotrek Grabarczyk, Daniel Żółtak. Widać było, że ta ekipa będzie dużo znaczyła nie tylko w polskiej piłce ręcznej. Musiało jednak minąć trochę czasu, aby prawdziwe sukcesy nadeszły. Po wieku młodzieżowca nikt od razu nie wygrywa. Trzeba poczekać kilka lat, ograć się. Na pewno zaprocentowało, że wielu z nas wyjechało do lig zagranicznych, głównie do Niemiec i Hiszpanii. Co uważa pan za swój największy sportowy sukces? Oczywiście medale mistrzostw świata i czwarte miejsce w mistrzostwach Europy, to najcenniejsze wyniki. Zaliczyłbym też do grona sukcesów piąte miejsce na igrzyskach w Pekinie, bo sam start na olimpiadzie jest już czymś wielkim. Wierzę, że stać nas na jeszcze lepsze wyniki. Z kolei z moimi klubami wygrywałem mistrzostwo Polski, Puchar Polski i Puchar EHF. Dużo tego było, ale mnie to jeszcze bardziej motywuje do pracy.
22 • www.zprp.pl
Zawsze powtarzacie, że z utęsknieniem czekacie na powołania do reprezentacji. Coś się za tym kryje? Po miesiącach pobytu za granicą przyjazd do kraju, spotkanie się z kolegami, możliwość pogrania razem, to nam sprawia wiele radości. Poza tym mamy w Polsce wspaniałych kibiców. To ważne, że czujemy ich wsparcie, bo przecież dla nich gramy.
Po stracie oka i powrocie na parkiet stał się pan wzorem nie tylko dla sportowców. Co może pan doradzić osobom, które miały pecha i zostały skrzywdzone przez los? Zacząłem myśleć tylko do przodu. Nie stanąłem w miejscu. Nie zastanawiałem się nad tym, co straciłem, co było, czego już nigdy nie będzie. Wyznaczyłem sobie nowe cele, mam nowe marzenia. Teraz je realizuję, każdy powinien tak na życie patrzeć. Ja się cieszę, że mecz z 11 czerwca nie był moim ostatnim meczem w karierze. Jestem teraz
pewien, że w każdej sytuacji życiowej sobie poradzę. Poza tym wiem, że trzeba cieszyć się każdym dniem, bo nie wiadomo co będzie za chwilę. Czy trudno było nastawić się na inne granie, inny sposób poruszania się po boisku? Na pewno. Sposób widzenia jest inny. Postrzeganie przestrzeni jest nieco zatracone. Trening i rehabilitacja pozwoliły mi jednak na to, aby wrócić i grać dalej. Związek panu pomógł, bo było sporo niedomówień wokół tego tematu? Związek zachował się w porządku wobec mnie, mimo że ubezpieczenia, które mieliśmy. nie były nieadekwatne do utraconego zdrowia. Związek jako zadośćuczynienie wypłacił mi sumę pieniężną, która w jakiś sposób rekompensuje mi utratę zdrowia. Przed nami mistrzostwa świata. Jak oceniacie grupowych rywali? Szwecja to niebezpieczny zespół, bardzo dobrze wyszkolony. Trzeba z nimi zagrać na 100 procent możliwości i mieć naprawdę dobry dzień, żeby z nimi wygrać. Słowację chyba stać na więcej, to co pokazali w Gdyni, to była z ich strony zasłona dymna. Egzotyczne drużyny – Chile, Argentyna i Korea Płd., też mogą być niebezpieczne, mogą zaskoczyć. Niby żaden z nich nie gra na światowym poziomie, ale lekceważyć absolutnie ich nie wolno. Kto jest pana faworytem na mundialu w Szwecji? Chorwacja, Francja, nawet Hiszpania ze Strbikiem może wiele namieszać. O niespodziankę może postarać się Norwegia. Groźna będzie Dania, podobnie gospodarze imprezy... Zespołów, które potrafią grać dobrą piłkę, jest naprawdę wiele. Zobaczymy, kto trafi z dyspozycją.
handball Polska nr 1 styczeń 2011
MISTRZOSTWA ŚWIATA 2011
Owoce pasji
Tekst Ze Sztokholmu Zbigniew Kuczyński Zdjęcia Archiwum
Na początku stycznia organizatorzy mistrzostw świata sprzedali 51 procent biletów o wartości 25,5 miliona koron, co było granicą opłacalności imprezy. Władze regionu Skane, czyli Skania, gdzie położone są główne miasta MS 2011, czyli Malmoe, Lund i Kristianstad są bardzo zadowolone, że organizują imprezę, na której bardzo dużo zarobią. – Nie chodzi o same jednorazowe wpływy z noclegów, gastronomii i biletów, lecz o kilkuletnią tzw. profilację turystyczną w mediach wielu państw. Nasz region żyje z turystyki, a reklama w postaci reportaży telewizyjnych nie tylko z meczów, lecz z okolic jest niemożliwa do przeliczenia, jeżeli chodzi o jej wartość. Reportaż ze szwedzkiego centrum uniwersyteckiego Lund zrobiła już telewizja z …Bahrajnu, a przecież akredytowało się aż 1500 dziennikarzy – tłumaczy Henryk Gidlund z firmy Event Skane. Na początku stycznia organizatorzy sprzedali 51 procent biletów o wartości 25,5 miliona koron, co było granicą opłacalności imprezy, czyli tak zwanym brake even, który był założeniem finansowym przed staraniem się o organizacje imprezy. – Teraz wszystko co przyniesie zyski będzie już tylko na plus – podkreślił Gidlund. Każde z miast dodatkowo z własnych budżetów stara się uprzyjemnić mistrzostwa przyjezdnym. Władze Lund przeznaczyły milion koron na dodatkowe oświetlenie ulic, prowadzących do hali sportowej oraz sfinansują strefę kibiców, w której ustawiono telebimy. Miejscowa cukiernia piecze specjalne ciastka na bazie owocu maracui, nazywanym w Szwecji „owocem pasji”, ponieważ jak podkreślił cukiernik Bengt Andersson – „ta dyscyplina silnie powiązana jest z pasją, więc nasze ciastka będą dostępne we wszystkich miastach mistrzostw”.
Droga do złota Goeteborg, jako drugie co do wielkości miasto Szwecji, posiada zupełnie inny budżet i również nie oszczędza, ponieważ w wynikach turystycznych co roku wyprzedza nawet Sztokholm. – Droga do złota rozpoczyna się w Goeteborgu – brzmi lokalny slogan sugerujący że mistrzem świata zostanie oczywiście Szwecja.
Pociągi gwiazd Pociąg kursujący pomiędzy południową Danią i Szwecją, łączący wszystkie miasta, w których odbywać się będą mecze mistrzostw świata w piłce ręcznej mężczyzn, został pomalowany w barwy narodowe Szwecji i Danii oraz wizerunki gwiazd szwedzkiej piłki ręcznej. Na ścianach wagonów pierwszego składu znaleźli się szwedzcy piłkarze ręczni Dalibor Doder, Kim Andersson i Jonas Larholm. Pociągi regionalnej spółki Oeresundtaget kursujące przez most nad cieśniną Oeresund, łączący Kopenhagę z Malmoe, umożliwiają dojazd do wszystkich miast, w których rozgrywane będą mistrzostwa. Pociągi kursują z Helsingoer przez Kopenhagę, lotnisko Kastrup, Malmoe, Lund, aż do Goeteborga. – Areny mistrzostw znajdują się w południowej Szwecji, dlatego też wspólnie z Oresundtaget doszliśmy do porozumienia w sprawie specjalnego pomalowania pociągu oraz podstawienia większej ilości składów tak, że nie będzie problemów z dojazdem. W ten sposób kibice nie będą błądzić po dworcach tylko od razu będą wiedzieć, do którego pociągu wsiąść – powiedział rzecznik MS Ola Richardsson. Zbigniew Kuczyński
Region Skane i Goeteborg & Co są firmami PR, które współpracują ściśle ze Szwedzką Federacją Piłki Ręcznej i dlatego reprezentacja Szwecji rozegra swoje mecze właśnie w Goeteborgu i Malmoe, gdzie 30 stycznia odbędzie się finał w najnowocześniejszej w Szwecji hali sportowo-widowiskowej zbudowanej przed dwoma laty Malmoe Arena i posiadającej pojemność 13 700 miejsc. Obiekt jest areną meczów hokejowych i koncertów. Ostatnio występowała tutaj Lady Gaga. Wszystkie bilety na finał zostały już sprzedane.
Bezpieczeństwo
Malmoe Arena
Szwedzkie władze nie ukrywają, że impreza będzie pod szczególną, chociaż dyskretną, ochroną policji. Powodem jest podwyższony alarm antyterrorystyczny w całym kraju z powodu wydarzeń grudniowych. Wówczas w centrum Sztokholmu wysadził się terrorysta, a pięciu obywateli Szwecji planowało zamach terrorystyczny w Kopenhadze, który został udaremniony w ostatniej chwili. – To jest impreza masowa i ze względu na ostatnie wydarzenia będziemy bardzo uważać na ewentualne zagrożenia – głosi komunikat policji. Stróże porządku liczą na wyrozumiałość kibiców podczas ewentualnych kontroli bagażu czy dokumentów. Przewodnicząca rady regionu Skane, Pia Kinhult podkreśliła, że – „jesteśmy ogromnie dumni z racji bycia gospodarzem tej wspaniałej imprezy, która posłuży reklamie naszego regionu na wiele lat”.
www.zprp.pl • 23
Kst
Ld
14.01
14.01
18.15
20.15
18.00
Godz.
Kst
17.01
20.45
18.30
20.30
16.15
18.45
17.30
Ld
Kst
Kst
19.01
19.01
19.01
18.15
20.30
18.00
Dzień przerwy
Ld
Kst
16.01
17.01
Kst
16.01
17.01
Ld
Kst
16.01
Dzień przerwy
Kst
Miasto
14.01
Dzień
FRA ESP GER TUN EGY BRN
GER - FRA
ESP - EGY
BRN - TUN
TUN - EGY
ESP - GER
FRA - BRN
BRN - GER
EGY - FRA
TUN - ESP
GER - EGY
ESP - BRN
FRA - TUN
Mecz
Grupa A: Kristianstad / Lund
17.01
Lin
Lin
18.01
17.00
21.30
19.10
17.00
21.30
19.10
Dzień przerwy
Lin
Lin
18.01
18.01
Lin
Lin
17.01
17.01
21.00
18.45
16.30
21.30
19.10
17.00
Godz.
Dzień przerwy
Nor
15.01
Nor Nor
15.01
15.01
Nor
Nor
Nor
Miasto
14.01
14.01
14.01
Dzień
ISL NOR AUT HUN BRA JPN
AUT - ISL
NOR - BRA
JPN - HUN
ISL - JPN
NOR - AUT
HUN - BRA
BRA - ISL
JPN - AUT
HUN - NOR
AUT - BRA
NOR - JPN
ISL - HUN
Mecz
Grupa B: Norrkoeping / Linkoeping
19.01
19.01
19.01
17.01
17.01
17.01
16.01
16.01
16.01
14.01
14.01
14.01
Dzień
20.45
20.15
18.00
Godz.
20.00
20.15
18.00
18.00
20.15
18.00
Mlm
Mlm
Ld
20.15
18.00
20.30
Dzień przerwy
Mlm
Mlm
Ld
Mlm
Mlm
Ld
Dzień przerwy
Ld
Mlm
Mlm
Miasto
CRO DEN SRB ROU ALG AUS
DEN - ALG
SRB - CRO
AUS - ROU
DEN - SRB
CRO - AUS
ROU - ALG
ROU - DEN
AUS - SRB
ALG - CRO
SRB - ALG
DEN - AUS
CRO - ROU
Mecz
Grupa C: Malmoe / Lund
RUNDA WSTĘPNA
13-30 stycznia 2011 w Szwecji
18.01
18.01
18.01
17.01
17.01
17.01
15.01
15.01
15.01
14.01
14.01
13.01
Dzień
20.15
18.15
16.15
20.15
18.15
20.15
Godz.
16.15
20.15
18.15
16.15
20.15
18.15
Dzień przerwy
Gtb
Gtb
Gtb
Gtb
Gtb
Gtb
Dzień przerwy
Gtb
Gtb
Gtb
Gtb
Gtb
Gtb
Miasto
POL SWE KOR SVK ARG CHI
Grupa D: Goeteborg
SWE - ARG
KOR - POL
CHI - SVK
SWE - KOR
POL - CHI
SVK - ARG
ARG - POL
SVK - SWE
CHI - KOR
POL - SVK
KOR - ARG
SWE - CHI
Mecz
22. MISTRZOSTWA ŚWIATA MĘŻCZYZN
Kst
20.01
20.01
20.45
18.30
18.00
EGY - BRN
FRA - ESP
GER - TUN
20.01
20.01
20.01 Lin
Lin
Lin 21.30
19.10
17.00 AUT - HUN
ISL - NOR
BRA - JPN
Miasto
Godz.
Mecz
Mlm
Ld
Ld
Mlm
Mlm
22.01
22.01
23.01
23.01
23.01
25.01
3A - 3B
Godz.
25.01
25.01 Jkp
Jkp
Jkp
Jkp
24.01
25.01
Jkp
Jkp
Dzień przerwy
Jkp
Jkp
Jkp
24.01
24.01
22.01
22.01
22.01
Dzień przerwy / Podróż
1A - 1B
2A - 2B
Mlm
Mlm
30.01
30.01
Mecz
17.00
14.30
finał
msc 3/4
półfinał
18.00 / 20.30 msc 5/6 lub 7/8
18.00 / 20.30
Dzień przerwy / Podróż
Mlm
Mlm
28.01
Godz
Malmoe
Miasto
28.01
Dzień
Mlm
25.01
2B - 3A
3B - 1A
1B - 2A
1A - 2B
3A - 1B
2A - 3B
Miasto
Mecz
28.01
28.01 Kst
Kst
Kst Kst
27.01
Miasto
27.01
Dzień
msc 11/12
msc 9/10
Mecz
18.00 / 20.30
półfinał
18.00 / 20.30 msc 5/6 lub 7/8
18.00
20.30
Godz
Kristianstad
1C - 1D
2C - 2D
3C - 3D
2D - 3C
3D - 1C
1D - 2C
1C - 2D
3C - 1D
2C - 3D
Jönköping: godzina zostanie ustalona w późniejszym terminie
Dzień
Grupa II: Joekoeping (z AiB)
RUNDA FINAŁOWA i MECZE O MIEJSCA
Ld
Mlm
25.01
Dzień przerwy
Mlm
22.01
Malmoe: 18.15 i 20.15 / Lund: 18.15 lub 20.15
Dzień
Grupa I: Malmoe / Lund (z CiD)
RUNDA ZASADNICZA
20.01
20.01
20.01
Ld CRO - DEN
ALG - AUS
SRB - ROU 20.01
20.01
20.01 Gtb
Gtb
Gtb
*
*
20.30
18.00
16.30
14.00
Godz.
C6 - D6
A6 - B6
C5 - D5
A5 - B5
C4 - D4
A4 - B4
Mecz
Mlm
Ld
Kst
Kst
Skd
Skd
Miasto
*
*
20.30
18.00
20.30
18.00
Godz.
20.15
18.15
16.15
msc 23/24
msc 21/22
msc 17/18
msc 19/20
msc 13/14
msc 15/16
Mecz
POL - SWE
ARG - CHI
KOR - SVK
www.handball2011.com
23.01
23.01
23.01
23.01
24.01
24.01
Dzień
Skovde / Kristianstad / Malmoe / Lund
PUCHAR PREZYDENTA
20.15
18.00
20.30
*godzina zostanie ustalona w późniejszym terminie
Ld Mlm
22.01
Kst
Kst
SKd
SKd
Miasto
Mlm
Mlm
22.01
22.01
22.01
22.01
22.01
Dzień
Dzień przerwy / Podróż
*Wszystkie czasy w strefie czasu lokalnego / IHF zastrzega sobie prawo do zmiany godziny w każdej chwili
Ld
Kst
20.01
Fot. Paweł Krzywicki
MISTRZOSTWA ŚWIATA 2011
Multimedaliści,
Tekst Marek Skorupski Zdjęcie Kuba Gucma, Krzysztof Rajczyk
egzotyka i przyczajeni sąsiedzi W pierwszej fazie szwedzkiego czempionatu polscy piłkarze ręczni zmierzą się z rywalami prezentującymi różnorodne style gry i doświadczenie na arenie międzynarodowej.
Słowacja to w ostatnim okresie częsty rywal biało-czerwonych
Słowacja Trener Zoltan Heister stworzył ciekawy zespół złożony z graczy w przeważającej części występujących w ligach zachodnich. O sile zespołu stanowią 35-letni, dwumetrowy bramkarz Richard Stochl (Montpellier), który ma na koncie równo 200 reprezentacyjnych występów oraz grający na rozegraniu, licząc od prawej strony, Daniel Valo (HSG Vetzlar), Frantisek Szulc (Pick Szeged) i Peter Kukucka (Kaddeten Schaffhausen). Jak podkreślił trener Bogdan Wenta Słowacy mają też „niezłe skrzydła”. Podczas niedawnego turnieju w Gdyni pierwszy i trzeci z wymienionych w ogóle nie wybiegli na parkiet w meczu przeciw Polsce. Miała to być próba kamuflażu ze strony drużyny naszych południowych sąsiadów. Valo uważany jest za jednego z najlepszych zawodników narodowej reprezentacji. Czterokrotnie wybierany był najlepszym piłkarzem ręcznym Słowacji (2001, 2002, 2003, 2007). Słowacy już po raz drugi z rzędu, w przeciwieństwie do swoich sąsiadów Czechów, zagrają w finałach MŚ. Dwa lata temu wyeli-
28 • www.zprp.pl
minowali Słoweńców. Tym razem, nie bez problemów pokonali Ukraińców. Debiut w MŚ: 2009 Liczba występów w MŚ: 1 Najwyższe miejsce: 10 (2007) Medale: 0
Argentyna Gwiazdor Argentyńczyków zakończył już karierę. Eric Gull występował w Valladolid, Barcelona, Ciudad Real i Czechowskich Niedźwiedziach. Polscy kibice piłkarza mogą pamiętać z kwalifikacji olimpijskich we Wrocławiu (2008). Gull w przegranym meczu z Polską 26:28 zdobył osiem bramek. W czerwcu ub.r. Argentyna w finale Mistrzostw Panamerykańskich, po dogrywce, pokonała Brazylię 28:27. Występ w Szwecji będzie dla „Gaucho” ósmym finałem MŚ z rzędu. Federacja argentyńska stara się swoich młodych zawodników posyłać do Europy. Tylko sześciu udało się
handball Polska nr 1 styczeń 2011
Kwalifikacje olimpijskie 2008 we Wrocławiu, mecz Polska – Argentyna znaleźć zatrudnienie w hiszpańskich klubach. Nieliczni trafili do zespołów włoskich i francuskich. Trzeba jednak pamiętać, że Argentyna to bardzo nieobliczalna drużyna. W rundzie wstępnej MŚ 2003 wygrała z Chorwacją, późniejszym mistrzem świata. Debiut: 1997 Liczba występów: 7 Najwyższe miejsce: 15 (2001) Medale: 0
Chile To absolutny debiutant w gronie finalistów MŚ. Chile bezbłędnie wykorzystało atut własnej hali w Mistrzostwach Panamerykańskich. Wtedy półfinałowy mecz Kuba – Argentyna został po 20 minutach, z uwagi na alarm bombowy, przerwany. Zwycięzcą ogłoszono Argentynę, która w tym momencie wysoko prowadziła. W meczu o brązowy medal gospodarze zdecydowanie pokonali Kubę. Najbardziej znanym zawodnikiem chilijskim jest rozgrywający Barcelony Marco Antonio Oneta Zuniga (201 cm, 112 kg). Oprócz Hiszpanii reprezentanci Chile grają również w Austrii i Włoszech. Zespół prezentuje się bardzo skromnie pod względem warunków fizycznych. Debiut: 2011. Liczba występów: 0. Najwyższe miejsce: 0. Medale: 0.
Korea Płd. Koreańska reprezentacja od końca lat 60. była systematycznie budowana. Praca przyniosła efekty podczas Igrzysk Seul 1988, gdzie gospodarze wywalczyli srebrny medal olimpijski. Po tym wydarzeniu w Europie zaczęto zauważać koreańskich zawodników. Najbardziej
znany z nich, prawy rozgrywający Kyung-Shin Yoon, w 2001 roku został wybrany najlepszym piłkarzem ręcznym na świecie. Koreańczycy z powodzeniem stosują program szkolenia młodzieży. Nic dziwnego, że rozgrywki w Azji zostały przez nich zdominowane. W mistrzostwach kontynentu 2010 roku jako jedyni zostali niepokonanym zespołem. Gracze z Korei również nie dysponują imponującym wzrostem. Żaden z nich nie gra w europejskim klubie. Trener Wenta ma jednak respekt przed szybkim rozgrywaniem piłki przez zawodników tej drużyny. Debiut: 1986. Liczba występów: 9. Najwyższe miejsce: 8 (1997). Medale: 0
Szwecja Gdzie są gwiazdy szwedzkiego handballu lat 90.? Wystarczy spojrzeć na ławkę trenerską tej reprezentacji. Olsson Staffan i Lindgren Ola stworzyli dobrze rozumiejący się duet szkoleniowców, który ma przywrócić blask drużynie „Trzech Koron”. Cała Szwecja czeka od 2002 r. (mistrzostwo Europy) na sukces zespołu narodowego w tej dyscyplinie. Większość zawodników reprezentuje najlepsze kluby w Niemczech, Hiszpanii i Danii. O drużynie Szwecji pisaliśmy szerzej w poprzednich numerach HP. Szwecja to zdecydowany lider klasyfikacji medalowej MŚ. Pod względem liczby mistrzowskich tytułów (cztery) dorównuje jej tylko Rumunia. Szwedzi już trzy razy organizowali finały MŚ mężczyzn. Wówczas dwukrotnie stawali na podium. Debiut: 1938. Liczba występów: 20. Najwyższe miejsce: 1 (1954 1958, 1990, 1999). Medale: (11) 4-3-4.
www.zprp.pl • 29
EURO 2010
Norweżki ponownie z tytułem Norwegia mistrzem
Najważniejszą imprezą 2010 roku w kobiecej piłce ręcznej były rozegrane w grudniu mistrzostwa Europy. Po raz pierwszy w historii turniej gościły dwa kraje – Dania i Norwegia, co okazało się znakomitym rozwiązaniem. Perfekcyjna organizacja, dobra, czasami nawet wyśmienita frekwencja na trybunach oraz wysoki poziom sportowy na długo zapadły w pamięć wszystkim uczestnikom. Tym bardziej, że nie obyło się bez niespodzianek. Szkoda jedynie, iż po raz drugi z rzędu w tak prestiżowym turnieju zabrakło naszych reprezentantek. Tekst Michał Pomorski Zdjęcia Zsolt Csikfalvi, Michał Pomorski
Faza grupowa rozgrywana w Aalborg, Arhus, Larvik i Lillehammer przyniosła jedną sensację, jaką było odpadnięcie Niemek. Podopieczne Rainera Osmanna przegrały najpierw ze Szwecją, potem z wielkim trudem pokonały Holenderki, ale by wywalczyć awans do rundy głównej turnieju, w ostatnim grupowym spotkaniu mogły nawet przegrać ośmioma bramkami z Ukrainą. Nasze sąsiadki ze wschodu zaprezentowały się beznadziejnie w pierwszych dwóch meczach, dlatego nikt nie liczył, że to z Niemkami rozegrają zawody życia. Tymczasem do przerwy Ukrainki prowadziły pięcioma trafieniami, ale z biegiem minut i coraz liczniejszymi błędami rywalek uwierzyły w końcowy triumf. Ostateczna wygrana 33:23 mogła być znacznie wyższa, gdyby nie świetnie dysponowana Katja Schulke w bramce reprezentacji Niemiec. W innych grupach faworytki nie zawiodły, chociaż nawet najwięksi optymiści nie przypuszczali, że Norweżki w najtrudniejszym, wydawałoby się meczu, rozgromią Węgierki 34:13. Poza Niemkami z turniejem poże-
30 • www.zprp.pl
gnały się też Serbki, Islandki i Słowenki, a jedyną drużyną poza obydwoma gospodarzami turnieju, która do rundy głównej weszła z kompletem punktów, była Szwecja.
W Herning i Lillehammer Rywalizacja w dwóch grupach fazy głównej toczyła się w Herning i Lillehammer. W grupie duńskiej wszystko było jasne już po dwóch dniach, gdy bezpieczny awans do półfinału zapewniły sobie reprezentacje Danii i Rumunii. Oba zespoły narodowe straciły jednak cenne zawodniczki, które uległy kontuzjom. Mowa tu o najlepszej lewoskrzydłowej turnieju – Mie Augustesen i bramkarce Pauli Ungureanu. Z turniejem przedwcześnie pożegnać musiała się też Cristina Varzaru, co znacznie ograniczyło szanse Rumunek na wielki finał. Trzecie miejsce zajęły Czarnogórki z wielką liderką w osobie Bojany Popovic, które ostatniego dnia rywalizacji w tej fazie pokonały gospodynie wspierane przez dwanaście tysięcy kibiców.
Znacznie wcześniej naszym eliminacyjnym rywalkom z play-off do MŚ 2011 nie sprostały słabo dysponowane w turnieju Rosjanki. W Lillehammer już pierwszego dnia miejscowi kibice przeżyli szok, gdy Norwegia bez przechodzących grypę żołądkową Heidi Loke, Kari Mette Johansen i Tine Stange była tylko tłem dla coraz mocniejszych Szwedek z Linneą Torstenson na czele. Wygrane zaczęła odnosić w końcu Francja, bądź co bądź drużyna wicemistrzyń świata. Przed ostatnim dniem rywalizacji wnikliwi statystycy wyliczyli prawie trzydzieści możliwych rozwiązań, gdyż do czwórki najlepszych z tej grupy awansować wciąż mogło aż pięć zespołów. W najważniejszych spotkaniach najlepsze wrażenie zrobiły ponownie drużyny ze Skandynawii, a do Herning, by zagrać o piąte miejsce w turnieju, pojechały ostatecznie Francuzki.
Do ostatnich sekund Pierwszy półfinał, którego uczestniczkami były piłkarki Rumunii i Szwecji niósł ogromne emocje aż do ostatnich sekund
handball Polska nr 1 styczeń 2011
Wyniki Grupa A (Aalborg) Hiszpania - Rumunia 26:30, Dania – Serbia 25:20, Serbia – Hiszpania 23:26, Rumunia – Dania 22:25, Rumunia – Serbia 40:28, Hiszpania – Dania 19:22.
Grupa B (Aarhus) Czarnogóra – Rosja 24:22, Chorwacja – Islandia 35:25, Islandia – Czarnogóra 23:26, Rosja – Chorwacja 30:24, Rosja – Islandia 30:21, Czarnogóra – Chorwacja 28:29.
Grupa C (Larvik) Niemcy – Szwecja 25:27, Ukraina – Holandia 13:25, Szwecja – Ukraina 33:25, Holandia – Niemcy 27:30, Szwecja – Holandia 25:18, Niemcy – Ukraina 23:33.
Grupa D (Lillehammer) Węgry – Słowenia 28:19, Norwegia – Francja 33:22, Francja – Węgry 18:21, Słowenia – Norwegia 16:32, Francja – Słowenia 29:19, Norwegia – Węgry 34:13
Runda zasadnicza: Grupa I (Herning) Hiszpania – Czarnogóra 20:22, Rumunia – Chorwacja 31:22, Dania – Rosja 26:20, Rumunia – Czarnogóra 23:21, Hiszpania – Rosja 30:22, Dania – Chorwacja 31:19, Rumunia – Rosja 20:35, Hiszpania – Chorwacja 22:23, Dania – Czarnogóra 29:30 1. Dania 5 8 133:110 2. Rumunia 5 6 126:129 3. Czarnogóra 5 6 125:123 4. Rosja 5 4 129:124 5. Chorwacja 5 4 117:142 6. Hiszpania 5 2 117:119
Grupa II (Lillehammer) Holandia – Francja 21:23, Ukraina – Węgry 25:26, Szwecja – Norwegia 24:19, Holandia – Węgry 27:19, Szwecja – Francja 21:22, Ukraina – Norwegia 19:32, Ukraina – Francja 19:31, Szwecja – Węgry 24:19, Holandia – Norwegia 13:35 1. Szwecja 5 8 127:103 2. Norwegia 5 8 153:91 3. Francja 5 6 116:115 4. Holandia 5 4 104:115 5. Węgry 5 4 98:128 6. Ukraina 5 0 101:147 Półfinały: Rumunia – Szwecja 23:25 (13:14), Dania – Norwegia 19:29 (10:14); o 5. miejsce: Czarnogóra – Francja 19:23 (5:12)
O 3. miejsce: 15:16 (7:9) DANIA
Mortensen, Pedersen - Noorgaard 4, Skov 4, Thorsgaard 2, Moller 1, Jorgensen 1, B.Kristensen 1, Kviesgaard 1, Dalby 1, Troelsen, K.Kristensen. Kary 6 min. Trener Jan PYTLICK.
RUMUNIA
Tolnai - Neagu 6, Nechita 4, Stanca 2, Ardean-Elisei 2, Geiger 1, Fiera 1, Bradeanu, Manea. Kary 2 min. Trener Radu VOINA.
Sędziowały: Charlotte Bonaventura i Julie Bonaventura (Francja). Widzów 11 004.
rywalizacji. Nieco skuteczniejsze przez większość spotkania były szczypiornistki „Trzech Koron”, lecz to ich rywalki, głównie za sprawą Cristiny Neagu i Ioneli Stanca, prowadziły na kilka minut przed końcową syreną. W jakże istotnym momencie Neagu pomyliła się jednak z karnego, a Rumunki ostatecznie dobiła MVP turnieju, Torstenson, trafiając na 25:23. Drugi półfinał Dania – Norwegia, mający być starciem gigantów, szybko okazał się jednostronnym widowiskiem. Gospodyniom znów na nic zdał się doping kibiców, bo pod względem sportowym Dunki były słabsze od rywalek z północy o kilka długości. Co ciekawe, jedną z najwartościowszych zawodniczek okazała się Linn Sulland, leworęczna rozgrywająca Larvika, która dołączyła do reprezentacji Norwegii dopiero na ostatnie dwa spotkania. Podopieczne Thorira Hergeirssona znów prezentowały się olśniewająco, a dziennikarze z całej Europy aż odrywali dłonie od komputerów, by bić brawo bajecznym kombinacjom Gro Hammerseng z kołową Loke. Jeszcze przed półfinałami rozegrano mecz o piąte miejsce w turnieju, w którym Francja wygrała z Czarnogórą 23:19, zaliczając tym samym piąte zwycięstwo z rzędu.
Dodatkowa stawka Mecz o brązowy medal ze względu na nieobecność Rosji w gronie półfinalistów miał dodatkową stawkę. Poza miejscem na najniższym stopniu podium, zwycięzca rywalizacji uzyskiwał automatyczny awans do mistrzostw świata w Brazylii. Na przegranego czekała natomiast reprezentacja Polski, której, o czym piszemy obszernie w innym miejscu, nie poszczęściło się w losowaniu par play-off eliminacji. Zarówno dla Rumunii, jak i Danii, było to już ósme spotkanie na przestrzeni dwunastu dni, co widać było aż nadto w boiskowych poczynaniach obu drużyn. Mecz zakończył się niewiarygodnie wręcz niskim wynikiem 15:16, a współgospodynie turnieju przegrały trzeci raz z rzędu. Dla Rumunii był to pierwszy medal po pięcioletniej przerwie, od drugiego miejsca na mundialu w Rosji. Dunki, choć wyraźnie niepocieszone, wprowadziły dwie piłkarki do zespołu gwiazd mistrzostw.
www.zprp.pl • 31
EURO 2010
Gro Hammerseng, najlepsza środkowa turnieju w walce z MVP mistrzostw, Linneą Torstenson
Finał: 25:20 (10:11) NORWEGIA
Haraldsen, Grimsbo - Hammerseng 5, Loke 5, Herrem 4, Sulland 3, Breivang 3, Nostvold 2, Larsen 1, Mork 1, Frafjord 1, Riegelhuth, Johansen. Kary 2 min. Trener Thorir HERGEIRSSON.
SZWECJA
Grubbstrom, Kain - Gullden 7, Torstenson 3, Flongman 3, Johansson 3, Boson 1, Wallen 1, Wiel Freden 1, Islas Helgesson 1, Hagman. Kary 4 min. Trener Per JONASSON.
Sędziowali: Martin Gjeding, Mads Hansen (Dania). Widzów 11 004.
Szwedzka niespodzianka Gdyby przed turniejem powiedzieć, że w finale zmierzą się dwie skandynawskie drużyny, wszyscy wskazaliby bez chwili wątpliwości na Norwegię i Danię. Szwecja, mimo uczestniczenia od lat w nieoficjalnym Pucharze Świata w Aarhus, zapraszana była do tej rywalizacji trochę na wyrost. Większe sukcesy od zespołu „Trzech Koron” miała bowiem w ostatnim czasie Hiszpania. Możliwość regularnej konfrontacji z najlepszymi musiała jednak w końcu zaprocentować, a Euro 2010 okazało się właśnie tą imprezą, na której podopieczne ambitnego Pera Johanssona pokrzyżowały szyki teoretycznie mocniejszym drużynom. Nawet wielki finał z Norwegią nie stał pod znakiem całkowitej dominacji aktualnych mistrzyń olimpijskich. Szwedki w 29. minucie prowadziły już 11:8, a powtórka scenariusza z Lillehammer była jeszcze całkiem realna. Po zmianie stron Norweżki włączyły drugi bieg i już na kwadrans przed końcem po golu Loke miały sześć oczek przewagi. Wymęczone rywalki z mniejszą liczbą wartościowych
32 • www.zprp.pl
rezerwowych musiały uznać wyższość sąsiadek z zachodu, które obroniły tym samym tytuł zdobyty dwa lata temu w Macedonii. Mistrzostwa Europy w Danii i Norwegii pokazały, jak dobrze można pokazać i sprzedać „produkt” o nazwie kobieca piłka ręczna. Na turniej akredytowało się ponad pół tysiąca dziennikarzy, w tym dwie ekspertki Handball. pl – Wioletta Hammershaug (Luberecka) i Iwona Niedźwiedź, lecz nie tylko
Końcowa kolejność 1. Norwegia, 2. Szwecja, 3. Rumunia, 4. Dania, 5. Francja, 6. Czarnogóra, 7. Rosja, 8. Holandia, 9. Chorwacja, 10. Węgry, 11. Hiszpania, 12. Ukraina, 13. Niemcy, 14. Serbia, 15. Islandia, 16. Słowenia. ALL STARS Bramka: Katrine Haraldsen (Norwegia) Lewe skrzydło: Mie Augustesen (Dania) Prawe skrzydło: Maibritt Kviesgaard (Dania) Lewe rozegranie: Cristina Neagu (Rumunia) Środek rozegrania: Gro Hammerseng (Norwegia) Prawe rozegranie: Nerea Pena (Hiszpania) Koło: Heidi Loke (Norwegia) MVP turnieju: Linnea TORSTENSON (Szwecja); najlepszy obrońca: Johanna Wiberg (Szwecja)
pod względem medialnym impreza pobiła wszelkie rekordy. Już grupowe spotkanie Norwegii z Węgierkami pomimo horrendalnych cen biletów obejrzało w Hakons Hall w Lillehammer 9,5 tysiąca widzów, a decydujące mecze z udziałem Dunek śledził w MCH Arena w Herning komplet dwunastu tysięcy widzów. Liczby tyleż imponujące, co poświadczające, jaki potencjał ma piłka ręczna w wykonaniu płci pięknej.
MCH Arena w Herning
handball Polska nr 1 styczeń 2011
MARIT MALM FRAFJORD
Sama przyjemność Wygrywanie kolejnych mistrzostw jest fantastyczne! – mówi kołowa reprezentacji Norwegii, mistrzyni Europy, Marit Malm Frafjord. Tekst Michał Pomorski
Zdjęcia Krzysztof Lignarski
Oczywiście, Heidi to wspaniała piłkarka, choć grająca w zupełnie innym stylu niż ja. Siłą Norwegii jest właśnie to, że na każdą pozycję mamy przynajmniej dwie równorzędne zawodniczki, często bardzo różniące się od siebie.
Czy liczyła pani kiedyś, na ile pytań musi odpowiadać po udanym meczu Norwegii? Nie wiem, ale dopóki wygrywamy, mogę odpowiadać i odpowiadać. To sama przyjemność. Jednym z najistotniejszych meczów dla Norwegii na Euro 2010 był półfinał z Danią. Obawiała się pani tej dwunastotysięcznej duńskiej publiczności w Herning? Tak, byłam podenerwowana jak nigdy. Nie pamiętam podobnego stanu moich emocji w ostatnich kilku latach. Wiedziałam jednak, że jesteśmy lepszą drużyną i że jeśli pokażemy na co nas stać, powinniśmy zwyciężyć. Tak właśnie było. Wygrać dziesięcioma bramkami z Danią na ich terenie to coś wspaniałego. Czy w finale ze Szwecją myślałyście o rewanżu za porażkę w Lillehammer? Celem było po prostu zwycięstwo, jednak cieszę się, że ludzie zaczęli w końcu doceniać Szwedki, szczególnie po ich półfinałowej wygranej z Rumunią. Wspaniale też, że w finale pokazałyśmy naszą przewagę, bo wygrywanie w kolejnych mistrzostwach jest zawsze fantastyczne. Czuje się pani pewniej mając zmienniczkę w osobie Heidi Loke, co daje ogromne możliwości trenerom reprezentacji Norwegii?
Podobno na lotnisku Gardermoen na wracające z mistrzostw reprezentantki Norwegii czekały tylko dwie osoby? Słyszałam o tym, mówiono o fatalnych warunkach atmosferycznych, ale nie mogę się wypowiadać na ten temat, bo po turnieju, jako zawodniczka Viborga, zostałam w Danii. Gra w duńskim Viborgu, w lidze bardziej wyrównanej niż norweska, podnosi pani sportową klasę? Myślę, że poprawiłam się szczególnie w obronie. To nie tylko kwestia meczów, ale też treningów, gdy codziennie mierzę się z Rikke Skov czy Grit Jurack. W ataku gram chyba podobnie jak w Norwegii, ale i w tym elemencie staram się doskonalić. Będzie pani brakować Ligi Mistrzyń? Viborg, dwukrotny z rzędu triumfator tych rozgrywek, w tym sezonie nie awansował nawet do najlepszej ósemki. Myślę, że teraz powinniśmy wygrać ligę duńską, bo pomimo kłopotów nadal mamy
bardzo silną drużynę. Grać będziemy także w Europie i choć Puchar EHF to nie Liga Mistrzyń, to również istotne rozgrywki. Ja jeszcze niczego nie wygrałam w rozgrywkach klubowych.
Niczego, poza trzema meczami z SPR Lublin w ostatnich dwóch latach... Pamiętam te spotkania, a najbardziej właśnie wygranie turnieju o Ligę Mistrzyń w Polsce. Każde zwycięstwo z Byasen dawało mi wielką radość i sam fakt awansu do Champions League był ogromnym osiągnięciem. Wracając do Viborga, to w tym roku chcemy zdobyć Puchar EHF, a w przyszłym roku, prawdopodobnie wzmocnimy skład, by znów powalczyć w Champions League. Tęskni pani za Byasen? W Lublinie właśnie po wygraniu turnieju eliminacyjnego do Ligi Mistrzów w 2009 roku powiedziała pani, że nie ma nic piękniejszego niż osiągać takie sukcesy z macierzystym klubem. Oczywiście, że czasami tęsknię. Wydaje mi się natomiast, iż podjęłam słuszną decyzję i był to najlepszy czas, by przenieść się do Danii. Do Trondheim wrócę prawdopodobnie na zakończenie kariery. Na razie cieszę się Danią, nowymi koleżankami, arenami, bo osiem lat występowania w Norwegii zrobiło się w pewnym momencie nużące.
Zespół Byasen w Lublinie
www.zprp.pl • 33
LOSOWANIE PLAY-OFF MŚ 2011
Rozpoczęta misja Jej dłonie potrafią czynić z piłką cuda. Wkrętki, przerzutki i najtrudniejsze technicznie rzuty – to dla niej pestka. Nic więc dziwnego, że od lat zbiera indywidualne wyróżnienia, a niedawno wygrała klasyfikację najlepszych snajperek Ligi Mistrzyń. To jednak ona, Cristina Varzaru, swoimi magicznymi dłońmi wylosowała Polkom czwarty zespół Euro 2010 – rywala w play-off eliminacji mistrzostw świata. – Misja „awans do mundialu” rozpoczęta – ogłosiła bojowo Monika Stachowska. Tekst Michał Pomorski Zdjęcia Zsolt Csikfalvi, Cyfra Sport, Zoltan Toth handball.hu
Cristina Varzaru i Tor Lian – prezydent EHF
34 • www.zprp.pl
handball Polska nr 1 styczeń 2011
Najważniejszą dla Polski chwilą całego turnieju Euro 2010 był dzień losowania rywala w play-off eliminacji do mistrzostw świata w Brazylii. Biało-czerwone wraz z innymi zwycięzcami preeliminacji znalazły się w drugim, słabszym koszyku, do którego dołączyły cztery najniżej sklasyfikowane zespoły mistrzostw Europy. Niespodziewanie w tej grupie znalazły się też Niemki. Polki mogły więc trafić na zespoły, które na Euro 2010 zajęły miejsca od czwartego do dwunastego, z wyłączeniem Rosji, która jako mistrz świata z Nanjing uzyskała bezpośredni awans do brazylijskiego mundialu. Z grona potencjalnych przeciwników liczyliśmy na uniknięcie Czarnogóry, Francji, Węgier, a przede wszystkim drużyny, która przegra rywalizację o brązowy medal. Same reprezentantki żartowały przed losowaniem, że powinny złożyć się na mszę w intencji dwumeczu z Ukrainą, wydającej się idealnym rywalem dla naszej kadry. Kim Rasmussen przyznawał, że nie byłoby źle trafić na Holenderki lub Chorwatki. Najpierw w drodze losowania ustalono kolejność drużyn z mocniejszego koszyka, a także gospodarzy pierwszego spotkania. Teoretycznie „najwygodniejsi” rywale dla Polek znaleźli się w środkowej części zestawienia, dlatego mogliśmy się cieszyć, że kartka z nazwą naszego kraju długo nie pojawiała się przy mocnych przeciwnikach. Kiedy jednak w szklanym pojemniku została jedna kula i musiała być w niej kartka z napisem Polska, zrozumieliśmy, że los jest nieubłagany i w play-off zmierzymy się… z czwartą drużyną Euro. W niedzielne południe w Herning, 19 grudnia 2010 nie wiadomo było jeszcze, czy naszym rywalem będą Dunki czy Rumunki, bo losowanie odbyło się przed meczem o trzecie miejsce. Te pierwsze z pewnością znakomicie rozpracowałby duet trenerski Kim Rasmussen – Antoni Parecki, z tymi drugimi niedawno dzielnie walczyliśmy w Drobecie Turnu Severin.
Jestem zadowolony z tego, że osiągnęliśmy taką pozycję, iż możemy grać z takim zespołem jak Dania. Wiele przesłanek przemawia za tym, że zmierzamy w dobrym kierunku, cały czas się doskonalimy i będziemy gotowi do walki z Danią. Wiem wszystko o duńskich zawodniczkach. To rywalki powinni być trochę zdenerwowane, gdyż mają mało o nas informacji. Gra przeciw reprezentacji mojego kraju jest wielkim wyzwaniem dla mnie, ale wierzę, że mój zespół pokaże się z jak najlepszej strony i będzie w stanie wygrać. Wiem, że dla wielu ten dwumecz to swoista rywalizacja. Nie gram przeciw mojemu ojcu. On ma swoją pracę w duńskiej federacji, ja wykonuję swoje obowiązki w Polsce. Moim zadaniem jest wygrać z Dunkami, nie z ojcem. Kim RASMUSSEN
Poniżej zamieszczany szczegółowe statystyki reprezentantek Danii po turnieju o mistrzostwo Europy. Nr Nazwisko Mecze Rzuty Kary Gole Rzuty % 7 m* Ż* CZ* 2 MELGAARD Mette 8 3 6 50 5 3 KVIESGAARD Maibritt 8 22 32 69 4 THORSGAARD Susan 8 16 20 80 5 AUGUSTESEN Mie 5 18 35 51 9 DALBY Camilla 8 25 52 48 3/4 2 10 KROGSHEDE Christina 8 2 7 29 12 MORTENSEN Karin 8 14 MOLLER Laerke 8 14 30 47 1/1 2 15 LARSEN Pernille 8 2 0 16 PEDERSEN Christina 8 17 AAEN Gitte 2 3 0 18 KRISTENSEN Kamilla 8 3 7 43 5 19 JORGENSEN Line Anna 8 18 41 44 4 22 TROELSEN Trine 8 20 56 36 2 23 NORGAARD Ann Grete 8 27 38 71 13/17 24 KRISTENSEN Berit 8 5 10 50 25 SKOV Rikke 8 19 38 50 3 Razem 8 192 377 51 17/22 23 Nr Bramkarki 12 MORTENSEN Karin 16 PEDERSEN Christina Razem
Mecze 8 8 8
Obrony 99 16 115
Rzuty 241 49 290
% 41 33 40
Czas gry 2M* 3 2 6 3 3 17
03:13:31 06:31:10 02:18:07 03:16:03 02:37:46 01:32:09 06:54:41 02:54:22 00:46:08 01:05:19 00:21:53 04:31:11 06:11:41 05:01:37 03:50:35 01:29:52 03:23:55 08:00:00
Karne 7/23 1/10 8/33
* Objaśnienie skrótów: Ż – żółta kartka, 7 m – rzuty karne, CZ- czerwone kartki, 2M – kary dwóch minut
www.zprp.pl • 35
LOSOWANIE PLAY-OFF MŚ 2011
Przeczucie mówiło mi, że będzie to Dania. I tak się stało. Nikomu nie muszę bliżej przedstawiać drużyny Danii. Jest ona w trakcie przebudowy, a nasza reprezentacja w trakcie tworzenia. Po losowaniu trener Danii powiedział, ze nie potrafi wymienić nazwiska żadnej polskiej zawodniczki. Wierzę jednak, że wspólnie z Kimem uda się nam wybrać taką taktykę, aby pojechać do Brazylii. Losowanie nie było zatem optymalne, ale jeśli myśli się o występie w finałach mistrzostw świata, to trzeba wygrywać z takim zespołami jak Dania czy Rumunia. Zrobimy wszystko, by tak się stało. Antoni PARECKI
36 • www.zprp.pl
Trudno nawet opisać załamany głos selekcjonera naszej kadry, gdy okazało się, że w czerwcu będzie musiał poprowadzić Polskę w konfrontacji z drużyną ze swojej ojczyzny. Na bardziej zadowolonego wyglądał Jan Pytlick, choć kurtuazyjnie stwierdził, że od naszej reprezentacji wolałby… Finlandię. Kim zatem jest czerwcowy rywal Polek? Dania, co słusznie zauważa Rasmussen, to drużyna na fali, która z miesiąca na miesiąc powinna prezentować się coraz lepiej, w przeciwieństwie do Rumunek mających już prawdopodobnie za sobą szczyt możliwości. Teoretycznie, poza liderką w postaci bramkarki Karin Mortensen (41% skuteczności na Euro 2010), żadna z piłkarek z pola nie odgrywa tak istotnej roli jak Marta Mangue w Hiszpanii czy Bojana Popovic w Czarnogórze. Pytanie jednak, czy nie jest to paradoksalnie jedna z największych zalet Dunek? Dobre skrzydłowe nie tylko w osobach wybranych do zespołu gwiazd Maibritt Kviesgaard i Mie Augustesen, doświadczona Rikke Skov z Viborga, czy młodsze Trine Troelsen oraz Laerke Moller, to wystarczająca rekomendacja czwartej drużyny mistrzostw.
Pozostałe pary play-off Czechy – Czarnogóra, Holandia – Turcja, Hiszpania – Macedonia, Francja – Słowenia, Chorwacja – Serbia, Islandia – Ukraina, Niemcy – Węgry. Mecze odbędą się w pierwsze dwa weekendy czerwca 2011 roku, a finałowy turniej toczyć się będzie od 3 do 18 grudnia w Brazylii. O przygotowaniach Polek do czerwcowej konfrontacji z Danią będziemy szczegółowo informować w naszym miesięczniku.
handball Polska nr 1 styczeń 2011
ZGODA RUDA ŚLĄSKA
Koniec Zgody Tekst Mariusz Polak Zdjęcia Przemysław Szyszka/CyfraSport
Małgorzata Kucińska nie powinna mieć problemó w ze znalezieniem nowego klubu
O problemach piłki ręcznej w Rudzie Śląskiej mówiło się od dłuższego czasu. W grudniu nastąpił punkt kulminacyjny. Zawodniczki i sztab szkoleniowy otrzymali wypowiedzenia. Walka o przeżycie toczyła się do 4 stycznia. Niestety, zakończyła się niepowodzeniem i kolejny zasłużony ośrodek żeńskiego handballu został unicestwiony. W tym roku Zgoda Ruda Śląska powinna świętować 91-lecie. Wszystko zaczęło się bowiem w czerwcu 1920 roku. Początkowo w Bielszowicach królowała piłka nożna. Po wojnie w klubie powstawały inne sekcje, m.in. założona w 1954 roku męskiej piłki ręcznej. Na powstanie żeńskiej sekcji panie musiały czekać do roku 1968. Wtedy narodziła się historia, która nieprzerwanie trwała aż do dziś. Klub borykał się z wieloma problemami, ale z pomocą bielszowickiej kopalni zawsze wychodził z tarapatów. Kłopoty zaczęły się, gdy strategiczny sponsor zaczął przykręcać kurek. Wówczas jednak rękę wyciągnęło miasto. Mimo różnych przeciwności losu zawodniczki wielokrotnie sprawiały przyjemne niespodzianki. Ich dobra postawa przyniosła dwukrotnie (2003 i 2004) Puchar Polski, a w sezonie 2005/06 piłkarki ręczne z Bielszowic znalazły się tuż za podium. Przez kolejne pięć lat zespół występował w europejskich pucharach. W poprzednich rozgrywkach ligowych skazywane na środek tabeli podopieczne Dariusza Olszewskiego uplasowały się na 5. miejscu. Wydawało się, że może być już tylko lepiej. Latem 2010 w klubie tonowano
jednak optymistyczne nastroje. Działacze wiedzieli bowiem, co się święci.
Czerwiec 2010 – Kolorowo Radni Rudy Śląskiej zmienili uchwałę w sprawie przyznawania stypendiów sportowych. Zgodnie z nią, na zastrzyk finansowy mogły liczyć wyłącznie kluby z najwyższych klas rozgrywkowych. Większość klubów nie była z tego powodu zadowolona. Występowały bowiem w niższych klasach. Jedynie Zgoda i Gwiazda Ruda Śląska (futsal) grały w „elicie” i zacierały ręce, gdyż dotychczasową pulę mogły podzielić między siebie.
Sierpień 2010 – Przepychanki Radość działaczy piłki ręcznej była zdecydowanie przedwczesna. Borykające się z problemami finansowymi miasto obcięło stypendia. Na działalność Zgody radni przeznaczyli dotacje dla 14 zawodniczek, bo tyle można wpisać do meczowego protokołu. Klub walczył o więcej, nieoficjalnie mówiło się, że działacze chcieli
www.zprp.pl • 37
ZGODA RUDA ŚLĄSKA
Dariusz Olszewski
unormowała, a dyrektor klubu, Andrzej Szulc, z dumą ogłosił, że wszelkie zaległości zostały uregulowane. Znów wydawało, że może być już tylko lepiej. Przygotowania do rewanżowego meczu z Ruchem w Chorzowie przyćmiła wiadomość o wypowiedzeniach dla piłkarek i sztabu szkoleniowego, które wręczono im dwa dni przed derbową potyczką. – Zrobiliśmy to asekuracyjnie. Od stycznia zostaniemy bez pieniędzy. Miasto, które do tej pory było de facto naszym głównym sponsorem nie będzie już nas wspierać, a przynamniej nie mam takiej pewności (magistrat nie uchwalił jeszcze nowego budżetu – red). Dlatego złożyliśmy drużynie dwutygodniowe wypowiedzenia i z końcem roku dziewczyny przestaną być naszymi zawodniczkami – tłumaczył Krystian Mrochen, prezes rudzkiego klubu. Wciąż jednak trwały rozmowy z nową panią prezydent Rudy Śląskiej Grażyną Dziedzic.
Styczeń 2011 – „Walka” o przetrwanie Spotkania z władzami miasta przed końcem roku nie przyniosły efektów. Działacze niewiele robiąc w kierunku poprawy sytuacji dość biernie czekali na odpowiedź magistratu. – Nie mogliśmy nic zrobić. Szukaliśmy sponsora, ale jest kryzys. Niestety, u nas miasto nie znalazło wielkiego inwestora, jak w Zabrzu dla Górnika, a sami niewiele byliśmy w stanie zdziałać – tłumaczył prezes klubu. Odpowiedź przyszła 4 stycznia. Sytuacja zmieniała się już nie z dnia na dzień, ale z godziny na godzinę.
Godzina 10.00 – Koniec imprezy
stypendiów dla 20 piłkarek. Po „przepychankach” strony doszły do konsensusu. Magistrat przystał na 17 stypendiów w wysokości 1880 zł.
Otrzymaliśmy informację, że dopóki budżet miasta nie zostanie uchwalony, nie możemy liczyć na wsparcie – tłumaczył prezes Mrochen. Początkowo łudzono się, że radni uporają się z jego „klepnięciem” przed końcem roku. Nic z tego jednak nie wyszło. Wciąż liczono, że uda się to podczas najbliższego zebrania rady, które odbędzie się 27 stycznia. – Niestety, nie możemy tyle czekać, bo grać trzeba już. Miesięczny koszt działalności wyniósłby ok. 100 000 zł. Nie mamy takich środków i podjęliśmy decyzję o wycofaniu drużyny – wyjaśniał prezes.
Wrzesień 2010 – Czas kampanii Po cichu problemy finansowe klubu wychodziły na jaw. Zawodniczki nie otrzymywały już regularnie wynagrodzeń. Atmosfera w klubie stawała się coraz bardziej napięta. Zbliżały się wybory samorządowe. Inauguracyjne, derbowe spotkanie z Ruchem Chorzów było doskonałą okazją do rozpoczęcia kampanii. Urzędujący prezydent, a zarazem kandydat na reelekcję, Andrzej Stania, w przerwie nie pozwolił zejść piłkarkom do szatni tylko ostentacyjnie, przy pełnej hali, wręczył im stypendia obowiązujące do końca roku.
Grudzień 2010 – Punkt kulminacyjny Postawa Zgody w rozgrywkach pozostawiała wiele do życzenia. Rudzianki wygrały tylko dwa spotkania z dwunastu. Trener Dariusz Olszewski za każdym razem powtarzał, że za słabą grą stoją nie tylko aspekty czysto sportowe. Nie chciał jednak szerzej rozwijać tematu. Wszyscy jednak wiedzieli, że dziewczyny od dawna nie otrzymywały wypłat. W połowie grudnia sytuacja się pozornie
38 • www.zprp.pl
Godzina 12.00 – Światełko w tunelu Działacze MTS-u Żory wyszli z inicjatywą przejęcia klubu. Trwają w tej chwili negocjacje, aby grać nadal, ale pod ich barwami. Poprosiliśmy więc ZPRP o wstrzymanie poprzedniej decyzji – przyznawał prezes rudzianek. Jak to jest możliwe, że w trakcie trwania rozgrywek jeden klub może przejąć drugi i wskoczyć w jego miejsce, zastanawialiśmy się. – Regulamin zezwala na połączenie się dwóch zespołów występujących w tym samym okręgu. Dlatego daliśmy władzom klubu czas do 5 stycznia do godz. 12.00 – rozwiewał wątpliwości Bogusław Trojan, komisarz ligi. Pomysł od początku wydawał się jednak utopijny. Jak bowiem w ciągu 24 godzin drugoligowy klub, który latem z powodu problemów finansowych został zdegradowany z pierwszej ligi, miał poradzić sobie z wszelkimi formalnościami (m.in. negocjacje nowych umów z zawodniczkami) oraz późniejszymi kosztami występów w Superlidze?
handball Polska nr 1 styczeń 2011
Godzina 15.00 – Nadzieja umarła Jak szybko pomysł się zrodził, tak szybko umarł, a wraz z nim klub. – Niestety, musielibyśmy przejąć zobowiązania Zgody wobec związku. Zresztą klimat i atmosfera ku połączeniu nie do końca nam sprzyjały – przyznał Mirosław Szczurek, menedżer MTS-u Żory.
Weronika Mieńko wybrała SPR Lublin
Godzina 16.30 – Ostatnie widzenie Piłkarki Zgody spotkały się w siedzibie klubu. – Niestety, nikt z władz się nie pojawił, aby cokolwiek nam powiedzieć. Jedna z nas otrzymała tylko telefon od dyrektora Andrzeja Szulca z informacją, że to już definitywny koniec – przyznała była już zawodniczka Zgody. – Tak dla swojej kondycji przeprowadziłyśmy same trening.
Godzina 24:00 – Epilog Co dalej ze Zgodą? – Nadal będziemy prowadzić szkolenie młodzieży. Mamy ponad 100 dziewczyn w klubie. Postaramy się o dotację z miasta, aby mogły one grać. Być może w niedalekiej przyszłości właśnie na tych wychowankach uda się odrodzić zespół – odpowiedział Mrochen. Pozostaje jedynie pytanie: czy do tego upadku musiało dojść?
KONKURS NR 35 – 01-2011
Rankingowe dziwy
Zadanie konkursowe: Wymień trzy kraje, które oprócz Polski starają się o organizację Mistrzostw Świata 2015 mężczyzn?
Międzynarodowa Federacja Piłki Ręcznej (IHF) opublikowała niedawno światowy ranking wszech czasów. Polska zajmuje w nim niezłe 12. miejsce. Zaskakują w tym zestawieniu wysokie lokaty słabo spisujących się ostatnio na międzynarodowych arenach drużyn Rosji, Serbii, czy Niemiec. Wynika ono ze specyficznego systemu naliczania punktów, gdy jeszcze ekipy te rozgrywały swe mecze pod egidą ZSRR, Jugosławii, czy NRD i NRF. W klasyfikacji uwzględniono również reprezentacje młodzieżowe i juniorskie
Rozwiązanie wraz z kuponem należy przesłać na adres redakcji: 00-349 Warszawa ul. Tamka 3. Nagrodami są trzy albumy: Orły Wenty – Reprezentacja Polski Piłkarzy Ręcznych Wyniki konkursu nr 34 Prawidłowa odpowiedź to Azoty Puławy. Nagrody przygotowane przez Dagmarę Kowalską otrzymują: koszulkę: Anna Kędra – Lublin bidon: Marysia Beczek – Siemianowice Śląskie.
KUPON nr 35
1. Niemcy 2. Rosja 3. Dania 4. Serbia 5. Węgry 6. Szwecja 7. Rumunia 8. Francja 9. Hiszpania 10. Korea Płd. ... 12. Polska
1356 pkt. 1074 1917 1791 1770 1695 1656 1577 1563 1537 1388
Jeszcze lepiej wygląda sytuacja w rozbiciu na poszczególne reprezentacje. Nasi panowie sadowią się bowiem na 10. pozycji, a nasze panie na zgoła sensacyjnym, w kontekście ich dokonań z ostatnich lat, 9. miejscu. U panów zaskakuje dopiero 6. miejsce „Trójkolorowych”, którzy nie mają sobie od kilku lat równych zarówno na świecie, jak i w Europie. Mężczyźni
Kobiety
1. Niemcy
281 1. Niemcy
261
2. Szwecja
226 2. Rosja
209
3. Rosja
190 3. Węgry
207
4. Dania
175 4. Rumunia
187
5. Serbia
165 5. Norwegia
170
6. Francja
152 6. Dania
159
7. Rumunia
132 7. Serbia
148
8. Węgry
130 8. Korea Płd.
103
9. Hiszpania
124 9. Polska
10. Polska
87 10. Austria
92 85
www.zprp.pl • 39
DEKADA W POLSKIEJ PIŁCE RĘCZNEJ KOBIET
Od Monteksu do Rasmussena
Tekst Michał Pomorski Zdjęcia Archiwum, Marek Skorupski
31 grudnia 2010 nie był jedynie ostatnim dniem roku, ale także ostatnim dniem pierwszej dekady XXI wieku. Jakie było to dziesięciolecie dla polskiej kobiecej piłki ręcznej?
Montex Lublin – 2003 Pierwszy rok nowej dekady przyniósł największy klubowy sukces w historii naszej dyscypliny. W maju 2001 szczypiornistki Monteksu Lublin wygrały rywalizację o Puchar EHF, pokonując w finałowym dwumeczu chorwacką Podravkę Koprivnica. Co ciekawe, w półfinałach tychże rozgrywek wyższość drużyny Andrzeja Drużkowskiego musiało uznać Zagłębie Lubin.
40 • www.zprp.pl
Wiosną następnego roku mistrzynie Polski po raz drugi w historii dotarły do ćwierćfinału Ligi Mistrzyń, po drodze pokonując słynny Krim Lublana i Akvę Wołgograd. To właśnie triumf Monteksu w stolicy Słowenii, w lutym 2002 roku, należy uznać za najwspanialszy mecz polskiego klubu w pierwszej dekadzie XXI wieku. Paradoksalnie coraz lepsza gra mistrzyń
z Lublina nakładała się na pogarszającą się sytuację finansową głównego sponsora drużyny. Kolejne dwa sezony w Champions League, już pod nazwą Pol-Skone i Bystrzyca, okazały się dla lublinianek pożegnaniem na lata z tymi najbardziej prestiżowymi rozgrywkami. SPR, które powstało w miejsce Bystrzycy latem 2004 roku, nie nawiązało już
handball Polska nr 1 styczeń 2011
chlubnych tradycji Monteksu, choć bezdyskusyjna dominacja w krajowej ekstraklasie i dwa ćwierćfinały Pucharu EHF, to i tak osiągnięcia budzące szacunek polskich kibiców.
Złamana hegemonia Jak zatem spisywały się inne zespoły ligowe, które przegrywały krajową rywalizację z lubliniankami? Na osobny akapit zasługuje Nata AZS AWFiS Gdańsk, która jako jedyna drużyna, na rok złamała hegemonię siódemki z Lublina. To właśnie podopieczne Jerzego Cieplińskiego w 2004 roku, po znakomitym sezonie, cieszyły się ze złotego medalu mistrzostw Polski. Nadzieje akademiczek na występ w Champions League rozwiało austriackie Hypo z… byłą bramkarką Monteksu, Anną Kriworuczko. Warto jednak przypomnieć, że jeszcze przed rywalizacją z drużyną spod Wiednia szeregi gdańszczanek opuściły trzy zawodniczki podstawowej siódemki – Galina Łotarieva, Karolina Siódmiak i Monika Puczek. Wcześniej, bo w sezonie 2002/2003, akademiczki dotarły do półfinału Pucharu Challenge, przegrywając dwumecz z rumuńskim HC Selmont Baia Mare. Swoje pięć minut w minionej dekadzie miały też szczypiornistki Vitaralu Jelfa Jelenia Góra, które m.in. po niespodziewanym wyeliminowaniu Bayeru Leverkusen i popisach w bramce Justyny Alberciak dotarły w 2004 roku do półfinału Challege Cup. Warto wspomnieć, że 10 goli w rewanżowym spotkaniu zdobyła Magdalena Młot, bardzo utalentowana prawoskrzydłowa, która po ciężkich kontuzjach przedwcześnie zakończyła karierę. Wiosną 2010 roku osiągnięcie popularnych „Witaminek” powtórzyły piłkarki Vistalu Łączpol Gdynia, nowej ligowej siły polskiego szczypiorniaka. Co ciekawe, Zagłębie Lubin, które przez całą dekadę było czołową siódemką ekstraklasy z ambicjami na złote medale, nie tylko ani razu nie triumfowało w rodzimych rozgrywkach ligowych, ale także nie zanotowało znaczących sukcesów pucharowych, poza wspomnianym półfinałem EHF Cup z 2001 roku. Tym bardziej jest to
Andrzej Drużkowski zastanawiające, że lubinianki jako jedyny zespół przez całą dekadę miały ustabilizowaną sytuację finansową.
Tylko zwycięzcy Pierwsze cztery lata opisywanej przez nas dekady były bardzo nieudane dla polskiej reprezentacji. Nie pomagało opieranie zespołu narodowego na znakomicie dysponowanym Monteksie, nie pomógł nawet bardzo ciekawy duet trenerski Marek Karpiński – Andrzej Drużkowski. Polki w play-off eliminacji do największych imprez odpadały trzykrotnie z Hiszpanią i raz z Jugosławią. Marnym pocieszeniem był fakt, że zarówno w 2002 roku, jak i 2003 roku, biało-czerwonym zabrakło raptem dwóch goli do awansu, ale liczą się przecież tylko zwycięzcy. W 2005 roku nisko notowane Polki w eliminacjach do mistrzostw świata w Rosji trafiły na Niemki. Biało-czerwone przystępowały do pierwszego meczu w Kielcach bez Sabiny Włodek i Izabeli Puchacz, za to z nową liderką reprezentacji, 20-letnią Karoliną Kudłacz. Początek konfrontacji ułożył się znakomicie, gdyż nasze kadrowiczki szybko uzyskały kilkubramkową przewagę. Do przerwy zawodniczki Zygfryda Kuchty prowadziły
Kim Rasmussen niewysoko i chyba nawet same nie spodziewały się, jaki koncert dadzą w drugiej odsłonie widowiska. Fenomenalną zmienniczką okazała się Marzena Kot, dla której był to jeden z ostatnich występów przed przejściem do Bundesligi. Ostateczny triumf w niewiarygodnym wręcz stosunku 40:30 stawiał Polki w znakomitej sytuacji przed rewanżem w Niemczech. Pierwszy kwadrans rywalizacji w Oldenburgu biało-czerwone przegrały tylko dwoma bramkarki, ale drugie piętnaście minut było już popisem zawodniczek Armina Emricha, które zeszły na przerwę z dziesięcioma oczkami przewagi! Jakże realny przed meczem awans Polek do rosyjskiego mundialu nagle stanął więc pod ogromnym znakiem zapytania. Tym razem wejście smoka zaliczyła Dorota Malczewska, jedna z najwartościowszych zawodniczek dekady, której gole dodały skrzydeł biało-czerwonym. Końcowa przegrana 25:32 premiowała nasz zespół. I choć długo oczekiwany występ Polek na mistrzostwach świata okazał się sportowym niewypałem, po którym z pracą pożegnał się selekcjoner Kuchta, to pozwolił naszej reprezentacji na łatwiejszą drogę eliminacyjną do kolejnych imprez.
www.zprp.pl • 41
DEKADA W POLSKIEJ PIŁCE RĘCZNEJ KOBIET
Zenon Łakomy
Czas Łakomego Tak oto w 2006 roku Polki trenowane już przez Jerzego Cieplińskiego uporały się w dwumeczu ze słabiutką Litwą, ale do Szwecji na mistrzostwa Europy w roli szkoleniowca pojechał z reprezentacją Zenon Łakomy. Warto przypomnieć, że w ZPRP obowiązywał wówczas przepis zabraniający łączenia pracy w klubie i z reprezentacją. Ciepliński nie chciał porzucić dla kadry akademiczek z Gdańska, tym bardziej, że Bogdan Wenta oprócz zespołu narodowego miał przyzwolenie na pracę w Magdeburgu. Postawa reprezentacji w Goeteborgu była więc wielką niewiadomą, tym bardziej, że z występów w zespole narodowym po nieudanym mundialu w Rosji zrezygnowało kilka zawodniczek. Polki spisały się jednak dzielnie, wywalczając ósme miejsce, a Kudłacz nie tylko dzięki 16 golom rzuconym Macedonii była jedną z najciekawszych zawodniczek turnieju, ustępując w klasyfikacji snajperek jedynie Nadine Krause. Rok później Polki po wyeliminowaniu Serbek zakwalifikowały się do mistrzostw świata we Francji. Początek mundialu był znakomity – dwa zwycięstwa z Tunezją i Chinami oraz nikła przegrana z Rumunią, po której trener rywalek, Georghe Tadici, stawiał biało-czerwone w roli faworyta ry-
42 • www.zprp.pl
walizacji w rundzie głównej turnieju. Niestety kolejne mecze w Dijon odbywały się wedle podobnego i niekorzystnego w końcowym rozrachunku scenariusza. Polki przez większość spotkania dyktowały warunki Węgierkom i Koreankom, a w rywalizacji z Niemkami, dzięki wyśmienicie dysponowanej Agnieszce Wolskiej, szybko podniosły się z kolan. Jeszcze na kilka minut przed ostatnią syreną w każdym z tych spotkań mogliśmy wierzyć w zasłużony triumf, ale zamiast pięknych zwycięstw mieliśmy trzy piękne przegrane. Wygrane z Hiszpanią i Macedonią poprawiły końcowy bilans i lokatę Polek, jednak jeszcze przez lata kibice będą toczyć spory, jak wysoko mogły zakończyć biało-czerwone tamten turniej? Słowa trenera Łakomego, jakoby 11. miejsce i tak było sukcesem ponad stan nie znalazły uznania wśród sympatyków reprezentacji i chyba samych piłkarek. Nikt jednak nie mógł przypuszczać, że kolejny rok okaże się najczarniejszym w opisywanej przez nas dekadzie.
w Pekinie, a osiem miesięcy później nieoczekiwanie znalazły się w sportowej trzeciej lidze. Pierwotnie biało-czerwone miały rywalizować o igrzyska z Chorwacją, Wybrzeżem Kości Słoniowej i gospodyniami kwalifikacji, Rumunkami. Nigdy nie wyjaśniona decyzja IHF o nagłej zmianie uczestników turnieju najbardziej uderzyła w nasz zespół i Hiszpanki. O ile Polki niespodziewanie musiały stawić czoła Węgierkom i Japonkom, o tyle drużyna z Półwyspu Iberyjskiego przy zielonym stoliku została pozbawiona szans na kwalifikację olimpijską. Biało-czerwone w Sali Polivalenta w Bukareszcie przegrały wszystkie trzy spotkania, z czego najboleśniejsza wydawała się porażka z mało znaną Japonią. Dwa miesiące później biało-czerwone miały szansę na rehabilitację, bo Portugalia będąca naszym rywalem w eliminacjach do mistrzostw Starego Kontynentu wydawała się przeszkodą łatwą do pokonania. I rzeczywiście, Polki w pierwszym meczu w Elblągu wygrały zdecydowanie dziewięcioma bramkami 37:28 i jechały na rewanż do Vila Nova de Gaia z pokaźną zaliczką. Portugalki raptem z trzema profesjonalistkami w składzie, w tym weteranką Julianą Sousą i czarnoskórą Aną de Sousa z przeciętnego włoskiego Vigasio, przed rewanżem nie liczyły nawet na wygraną. Kompromitująca skuteczność Polek, nieład i nieodpowiedzialność w grze, niespodziewanie wlały w serca gospodyń wiarę, że realne jest nie tylko symboliczne zwycięstwo, ale nawet awans do Euro 2008. Żadnym usprawiedliwieniem nie mogła być kontuzja pierwszej bramkarki, Małgorzaty Sadowskiej, którą bez powodzenia próbowały zastąpić Beata Kowalczyk i Izabela Czarna. Nasza reprezentacja przegrała ostatecznie 24:35, a szokujący wynik odbił się szerokim echem w światku piłki ręcznej.
Konkursowy zgrzyt Najczarniejszy w dekadzie Udział w dwóch kolejnych imprezach mistrzowskich zaprocentował bowiem możliwością gry w turnieju przedolimpijskim. W marcu 2008 roku Polki były raptem o dwa zwycięstwa od występu
Długo trwały poszukiwania nowego selekcjonera kadry, bo było rzeczą oczywistą, że trener Łakomy musi pożegnać się z posadą. Konkurs na nowego sternika reprezentacji zakończył się poważnym zgrzytem, ponieważ ZPRP nie znalazł porozumienia
handball Polska nr 1 styczeń 2011
z jego zwycięzcą, Niemcem Dagobertem Leukefeldem. Ostatecznie zespół narodowy przejął ten, który miał być tylko asystentem triumfatora konkursu, Krzysztof Przybylski, nie mający na swym koncie ani dużego doświadczenia, ani znaczących sukcesów w pracy z kobietami. Już półtora miesiąca po selekcjonerskim debiucie nowa-stara reprezentacja zaliczyła pierwszą wpadkę, zajmując tylko drugie miejsce w turnieju preeliminacyjnym do mistrzostw świata, jaki rozegrano w Dąbrowie Górniczej. Już wtedy odezwały się głosy, by dokonać kolejnej zmiany na stanowisku szkoleniowca biało-czerwonych. Przybylski
przetrwał jednak aż do późnej wiosny 2010 roku, mimo że Polki poza meczami towarzyskimi z niżej notowanymi zespołami, nie zaliczyły w tym okresie ani jednego wartościowego zwycięstwa w spotkaniu o stawkę. Kolejne eliminacje do mistrzostw Europy, po raz pierwszy toczone systemem grupowym, przyniosły bowiem aż pięć porażek z rzędu ekipy Przybylskiego, w tym najbardziej dotkliwą klęskę 21:31 z Czarnogórą w Lublinie.
Pierwszy obcokrajowiec W czerwcu 2010 mimo krytycznych głosów, ponownie w drodze konkursu wyło-
niono nowego selekcjonera. Po raz pierwszy w historii został nim obcokrajowiec, Duńczyk Kim Rasmussen, ale szybko z porozrzucanych klocków ułożył zupełnie przyzwoicie grającą reprezentację. Polki ostatni rok dekady zwieńczyły pewnym zwycięstwem w preeliminacjach do brazylijskiego mundialu, który odbędzie się w grudniu 2011. Radość z sukcesu zmąciło nieco losowanie rywala w play-off przed tym turniejem. Biało-czerwone, by wystąpić w Brazylii, będą musiały pokonać w dwumeczu…Dunki, ale to dopiero w czerwcu tego roku, czyli już w drugiej dekadzie XXI wieku.
Siódemka dekady Bramka: Magdalena Chemicz. Z Monteksem Lublin zdobyła Puchar EHF, dotarła do ćwierćfinału Ligi Mistrzyń, a w reprezentacji przez lata tworzyła bramkarski duet z Iwoną Łącz. Bardzo ciekawą zawodniczką na tej pozycji w ostatnich latach dekady była też Małgorzata Sadowska. Prawe skrzydło: Małgorzata Majerek. Bez konkurencji na prawym skrzydle, gdzie w Lidze Mistrzyń potrafiła rzucić 10 bramek samemu Krimowi Lublana. W jej ślady, gdyby nie kontuzje, mogła pójść Magdalena Młot.
Sabina Włodek
Karolina Kudłacz
Lewe skrzydło: Sabina Włodek. Wybitna lewoskrzydłowa Monteksu i reprezentacji, w której występowała do 2005 roku. Później na jej pozycji wybiła się Kinga Polenz. Lewe rozegranie: Izabela Puchacz. Nieoceniona w Monteksie, w reprezentacji, a także Buducnosti Podgorica, której barw broniła przez dwa sezony i była czołową strzelczynią mistrza Czarnogóry. Na tej pozycji ogromne możliwości pokazała też Izabela Duda, która za sezon 2007/2008 w barwach Storhamar zebrała wszystkie możliwe do zdobycia w Norwegii nagrody indywidualne. Środek rozegrania: Karolina Kudłacz – bezwzględnie piłkarka dekady, zaczynająca poważną międzynarodową
Monika Marzec
karierę od lewego skrzydła. Już w swym debiucie w reprezentacji, w wieku 19 lat była najlepszą piłkarką Polski w eliminacyjnym meczu z Hiszpanią w Żorach. Wioletta Luberecka zakończyła sportową karierę tuż przed debiutem Kudłacz w zespole narodowym. Bez „SuperWioli” nie byłoby jednak największych sukcesów Monteksu, którego przez lata była kapitanem. Prawe rozegranie: Dagmara Kowalska – wybór oczywisty, bo w tej dekadzie była to jedyna polska zawodniczka, która zdobyła dwa europejskie puchary. Do triumfu z Monteksem w 2001 dołożyła zwycięstwo w Challenge Cup w sezonie 2007/2008 w barwach niemieckiego Vfl Oldenburg. Dorota Małek (Malczewska) szybko wkomponowała się w wielki Montex, zostając jedną z liderek okresu, gdy lublinianki występowały pod szyldem SPR. Miała też ogromny udział w wywalczeniu przez reprezentację awansów na mundiale w Rosji i Francji. Koło: Monika Marzec. Niezniszczalna kołowa z Kraśnika jeszcze długo będzie wzorem, do którego będziemy porównywać inne obrotowe polskiej reprezentacji. To ona była kapitanem kadry w pamiętnym dwumeczu z Niemkami w 2005 roku. Udane sezony w klubie i reprezentacji zanotowała też Ewa Wilczek (Damięcka), ale popularna „Mąka” była nie do pobicia.
www.zprp.pl • 43
SPR LUBLIN
Nowy rozdział
Tekst Marcin Puka Zdjęcia Przemysław Szyszka/CyfraSport,
Małgorzata Majerek
Gdy wydawało się, że to już koniec wielokrotnych mistrzyń Polski, nagle wszystko zmieniło się jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki. Pomocną dłoń do SPR-u wyciągnęło miasto Lublin, wspólnie z Wyższą Szkołą Społeczno-Przyrodniczą im. Wincentego Pola. Jeszcze kilkanaście dni temu wydawało się, że został przesądzony los piłkarek ręcznych SPR Lublin. Ogromne kłopoty finansowe, złe zarządzanie, niezapłacone podatki i ZUS, brak sponsorów, wreszcie półroczne zaległości wobec zawodniczek i sztabu trenerskiego spowodowały, że klub znalazł się na skraju bankructwa i miał zostać wycofany z rozgrywek PGNiG Superligi. I gdy wydawało się, że to już koniec, nagle wszystko zmieniło się jak za dotknięciem czarodziejskiej
44 • www.zprp.pl
różdżki. Pomocną dłoń wyciągnęło miasto Lublin, wspólnie z Wyższą Szkołą Społeczno-Przyrodniczą im. Wincentego Pola w Lublinie. Tak więc przynajmniej przez najbliższe pół roku kibice handballu w Lublinie mogą spać spokojnie. Drużyna będzie nadal istnieć, mało tego, zamierza w tym sezonie wywalczyć szesnasty tytuł mistrza Polski. Z nowym (starym) trenerem i nową zawodniczką... Ale zanim doszło do szczęśliwego końca sytuacja zmieniała się jak w kalejdoskopie.
Ligowy mecz SPR z KSS Kielce miał być ostatnim w wykonaniu lublinianek, jednak kilka godzin przed jego rozpoczęciem doszło w Ratuszu do spotkania nowego prezydenta Lublina Krzysztofa Żuka z zawodniczkami SPR, przedstawicielami WSPP oraz prezesem SPR-u Andrzejem Wilczkiem. Miasto zastosowało mały „szantaż” – albo WSPP wykupi udziały w klubie, albo piłka ręczna w Lublinie upadnie. – Na życzenie miasta WSSP wykupiła akcje SPR-u Lublin w celu „skonsu-
handball Polska nr 1 styczeń 2011
Panowie Gościński i Jankowski zakończyli współpracę w tym sezonie
mowania” uchwały rady miasta o wejściu do spółki kwotą 500 tys. zł – mówi Henryk Stefanek, kanclerz WSSP, a zarazem nowy prezes lubelskiego klubu. Tym samym rozpoczął się nowy rozdział lubelskiej żeńskiej piłki ręcznej. Warto dodać, że WSPP od lat związany jest z lubelskim handballem poprzez współpracę z SPR-em. Kilka zawodniczek, wielokrotnych złotych medalistek, studiowało bądź studiuje w WSSP, a Małgorzata Majerek, Ewa Wilczek i Kristina Repelewska pracują na tej uczelni. W planach jest też stworzenie na uczelni kierunku wychowania fizycznego z szerszym uwzględnieniem piłki ręcznej. Instruktorkami mają być właśnie szczypiornistki z Lublina. WSSP jest także, dzięki dużemu wsparciu zawodniczek SPR, trzykrotnym Akademickim Mistrzem Europy. Nie bez znaczenia dla przedstawicieli WSPP był fakt, że w „Kozim Grodzie” ma powstać centrum szkolenia piłkarek ręcznych.
W jaką stronę pójdzie nowy klub, to zależeć będzie od wielu czynników. Najważniejszym jest znalezienie sponsora, w czym mają pomóc władze Lublina. Wiadomo, że samej uczelni nie stać na finansowanie klubu, ponieważ utrzymuje się ona jedynie z czesnego studentów. Nieoficjalnie mówi się, że dobrodziejem będzie PGE lub Herbapol. Jeżeli jednak nie będzie sponsora strategicznego, to zespół może stać się ligowym średniakiem. Wątpliwe też jest, by zawodniczki miały kontrakty na tak wysokim poziomie, jak dotychczas, chociaż do końca obecnego sezonu pensje nie będą zmniejszone, chociaż zastanawiano się nad renegocjacjami umów. Zmieniła się też nazwa klubu. Do czasu znalezienia sponsora nazwa będzie brzmiała – SPR AZS Pol Lublin. Przewodniczącym rady nadzorczej został Zbigniew Czerwiński, zastępcą Witold Kłaczewski, a sekretarzem Wojciech Gucma. Prezesem jest Henryk Stefanek, a wiceprezesem Sławomir Bracław.
Poza tym od nowego roku nowym (starym) trenerem został Edward Jankowski, który ostatnio był asystentem Grzegorza Gościńskiego. Odejście tego ostatniego nie jest żadną sensacją, ponieważ Gościński chciał mieć gwarancje, że nowy klub przedłuży z nim umowę do końca sezonu 2011/12. Tego na obecnym etapie działacze nie byli mu w stanie zapewnić, tym bardziej, że muszą szukać oszczędności. Gościński wybrał więc ofertę ze Startem Elbląg (zastąpił tam byłego trenera lubelskiego zespołu Andrzeja Drużkowskiego, podpisał w Elblągu 2,5-letni kontrakt). Lublinianki zostaną też wzmocnione. Ze Zgody Ruda Śląska do Lublina przyszła bramkarka Weronika Mieńko, a po kontuzjach wracają do gry Izabela Puchacz i Anna Baranowska. Ponadto w kręgu zainteresowań są, jeżeli nie teraz, to w następnym sezonie – Monika Aleksandrowicz ze Startu Elbląg oraz Białorusinka Valentina Nestsiaruk.
www.zprp.pl • 45
NA KARTACH HISTORII
Dziewczyny na piątkę
5. miejsce polskich zawodniczek na mistrzostwach świata w Jugosławii (1973) jest największym dotychczasowym osiągnięciem naszej drużyny narodowej. Na początku 1973 roku po Leonie Nosili kadrę narodową seniorek przejął 37-letni wówczas trener Pogoni Szczecin, Zygmunt Jakubik. Jego współpracownikiem został Adam Pecold, absolwent warszawskiej AWF i trener Azotów Chorzów. Po zwycięstwach nad Holandią w Opolu 16:9 i Utrechcie 11:10 nasze piłkarki ręczne zakwalifikowały się do mistrzostw świata w Jugosławii (8-15 grudnia 1973) i przygotowania do tej imprezy stały się zadaniem numer jeden dla nowego sztabu szkoleniowego. Zorganizowano zgrupowanie kadry w Katowicach poświęcone sprawom techniczno-taktycznym. W okresie bezpośrednio poprzedzającym wyjazd na turniej Polki rozegrały jeszcze kilka spotkań kontrolnych z drużynami Węgier, RFN i Czechosłowacji. Remis i cztery nieznaczne porażki z czołowymi „siódemkami” Starego Kontynentu oraz wyraźne krystalizowanie się składu pozwalały na ostrożny optymizm. 15-osobową kadrę zdominowały piłkarki chorzowskiego Ruchu, których aż siedem znalazło się w składzie na Jugosławię – Cecylia Potyka, Iwona Witek, Dorota Bonemberg, Elżbieta Czarnasiak, Anna Dreszer, Juta Kostorz i Barbara Kusz. Ponadto wyje-
46 • www.zprp.pl
Tekst Władysław Zieleśkiewicz Zdjęcia pochodzą z zasobów autora
Piłkarki Ruchu Chorzów w składzie reprezentacji Polski na MŚ-1973. Od lewej: J. Kostorz, D. Bonemberg, E. Czarnasiak, B. Kusz, C. Potyka, A. Dreszer, I. Witek i trener A. Pecold.
chały cztery zawodniczki AZS Wrocław – Stanisława Gotówko, Halina Moroz, Urszula Krzykawska i Eleonora Wąsowicz, dwie piłkarki Sośnicy Gliwice – Gabriela Pielot i Danuta Litwin oraz Maria Piotrowska (Pogoń Szczecin) i Teresa Zielewicz (Skra Warszawa). Kapitanem zespołu została Juta Kostorz, dla której był to już trzeci start w imprezie rangi mistrzowskiej. Asystentami trenera Zygmunta Jakubika byli: Adam Pecold i Józef Zając. Funkcję kierownika ekipy pełnił ówczesny wiceprezes ZPRP Kazimierz Przyłucki, a opiekę medyczną sprawował lekarz Gerard Obłonczek.
Pechowe losowanie i … awans W mistrzostwach świata wystartowało 12 drużyn podzielonych na 4 grupy. Losowanie było fatalne dla naszego zespołu, bowiem Polki trafiły do bardzo silnej puli z obrończyniami mistrzowskiego tytułu i jednocześnie faworytkami turnieju, drużyną NRD oraz Związkiem Radzieckim. Na inaugurację po bardzo zaciętym i wyrównanym spotkaniu w Sibeniku nasza drużyna uległa ZSRR 6:8. Rywalki miały w swoim składzie znakomitą atakującą, mierzącą 190 cm Zinajdę Turczinę, a po-
nadto świetnie usposobioną bramkarkę, która obroniła trzy rzuty karne. W meczu Polska – NRD padł remis 11:11, co było wielką niespodzianką, a gra Polek budziła duże uznanie obserwatorów. Na 40 sekund przed końcem przegrywaliśmy jednym punktem, ale znakomite podanie Anny Dreszer umożliwiło Elżbiecie Czarnasiak zdobycie wyrównującej bramki. Przez ostatnie 30 sekund nasze dziewczyny skutecznie się broniły, utrzymując korzystny dla siebie wynik. W polskiej drużynie błyszczała lewa rozgrywająca Teresa Zielewicz, zdobywając w dwóch spotkaniach osiem bramek. Niewiele ustępowała jej prawoskrzydłowa Barbara Kusz. Wobec zwycięstwa zespołu Związku Radzieckiego nad NRD 7:4 zdobyty punkt zapewnił biało-czerwonym awans do dalszej rundy turnieju. Organizatorzy mistrzostw świata byli tak pewni sukcesu NRD, że miejsca w hotelu w Zagrzebiu wcześniej zarezerwowano właśnie dla tej ekipy. Na szczęście później przeproszono naszą drużynę za ten nietakt. W pierwszym spotkaniu półfinałowym Polki pokonały Jugosławię 9:8, a bohaterką spotkania była Anna Dreszer, zdobywczyni sześciu bramek. Polski zespół
NA KARTACH HISTORII
rozegrał znakomite spotkanie pod względem taktycznym, doprowadzając do furii gospodarzy turnieju. O awansie do strefy medalowej decydowała ostatnia runda spotkań. Sytuacja w tabeli naszej grupy półfinałowej wskazywała, że w przypadku zwycięstwa Polek nad Dunkami różnicą trzech i więcej bramek, to biało-czerwone, a nie Jugosłowianki zajmą pierwsze miejsce i staną do walki o złoty medal.
Sędziowie pomagali gospodarzom No i wydarzyła się historia niezwykła, do dziś wspominana jak koszmarny sen. Wyznaczeni do prowadzenia zawodów sędziowie z RFN postanowili pomóc gospodarzom i w niewybredny sposób wypaczyli wynik meczu Polska – Dania. Już w pierwszych minutach tej konfrontacji dwukrotnie wykluczyli z gry naszą najlepszą zawodniczkę Annę Dreszer, najpierw na dwie, a następnie na pięć minut, za rzekomo zbyt ostrą grę w obronie. Zrobili to w sytuacjach absolutnie nie uprawniających do takich decyzji. Zagrożona trzecim wykluczeniem nasza rozgrywająca nie mogła już być tak efektywna dla drużyny. Zachodnioniemieccy arbitrzy tendencyjnie odgwizdywali i inne faule, nie uznali też biało-czerwonym kilku bramek między innymi za wątpliwe przekroczenie linii. Kropkę nad „i” postawili na 30 sekund przed końcem, kiedy to przy stanie 12:11 dla Polski przyznali Dunkom rzut karny za problematyczny faul na wbiegającej do środka skrzydłowej. Cecylia Potyka obroniła rzut z 7 metrów, ale piłka wyszła w pole i dobitka była już skuteczna. Mecz zakończył się więc remisem 12:12, mimo iż Polki były zespołem wyraźnie lepszym. Różnica bramek zadecydowała o tym, że z naszej grupy obok Jugosławii do strefy medalowej weszły zawodniczki ZSRR. Zapłakane polskie piłkarki odwiedził w szatni i pocieszył obecny na tym meczu przewodniczący Głównego Komitetu Kultury Fizycznej i Turystyki Bolesław Kapitan, który podzielał opinie o fatalnej pracy sędziów. Teraz nasza drużyna mogła już tylko walczyć o 5.-6. miejsce z Czechosłowacją. Polki znów spisały się znakomicie, stale utrzymując kilkubramkowe prowadzenie
48 • www.zprp.pl
Trenerzy reprezentacji. Od prawej I trener Zygmunt Jakubik i jego asystent Adam Pecold
i wygrywając ostatecznie 15:13. Bramkami podzieliły się: Zielewicz – 5, Dreszer – 3, Kusz – 2 oraz Czarnasiak, Gotówko, Krzykawska i Kostorz po 1. Piąta lokata naszej drużyny była niezwykle miłą niespodzianką i do tej pory pozostaje największym polskim osiągnięciem w historii żeńskiego handballu. A przecież przy uczciwym sędziowaniu powinien być medal i to nie z byle jakiego kruszcu. Tymczasem złoty medal przypadł Jugosławii, która w finale pokonała Rumunię 16:11. Brąz wywalczyły piłkarki Związku Radzieckiego po zwycięstwie nad Węgrami 20:12. Obrończynie mistrzowskiego tytułu z NRD zajęły dopiero 9. miejsce, najgorsze w historii swoich występów na mistrzostwach świata. Na najlepszą bramkarkę turnieju została wybrana Cecylia Potyka. W czołówce najskuteczniejszych zawodniczek znalazły się także Teresa Zielewicz – 17 i Anna Dreszer – 13 bramek. Przypomnijmy jeszcze skład podstawowej siódemki: bramka – Cecylia Potyka, le-
we rozegranie – Teresa Zielewicz, środek rozegrania – Urszula Krzykawska, prawe rozegranie – Anna Dreszer, lewe skrzydło – Dorota Bonemberg, prawe skrzydło – Barbara Kusz i koło – na zmianę Elżbieta Czarnasiak i Halina Moroz.
Kwiaty od prezesa Na lotnisku Okęcie nasze zawodniczki powitał z kwiatami prezes ZPRP Stefan Monikowski. Szef GKKFiT Bolesław Kapitan dotrzymał obietnicy i zaprosił całą drużynę na uroczyste spotkanie gratulując piątego miejsca i znakomitej postawy na parkietach Jugosławii. Wszystkie zawodniczki, trenerzy i członkowie kierownictwa naszej ekipy otrzymali nagrody pieniężne. Nieco później zarząd Związku Piłki Ręcznej w Polsce zorganizował specjalne posiedzenie podsumowujące start na mistrzostwach świata w Jugosławii i uhonorował współautorki tego pięknego sukcesu. Dwa lata później, na mistrzostwach świata w ZSRR, drużyna pod wodzą trene-
NA KARTACH HISTORII
Mistrzostwa Świata kobiet Lp. 1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19
Rok 1957 1962 1965 1971 1973 1975 1978 1982 1986 1990 1993 1995 1997 1999 2001 2003 2005 2007 2009
miejsce Jugosławia Rumunia RFN Holandia Jugosławia ZSRR Czechosłowacja Węgry Holandia Korea Pd. Norwegia Austria, Węgry Niemcy Norwegia Włochy Chorwacja Rosja Francja Chiny
złoto Czechosłowacja Rumunia Węgry NRD Jugosławia NRD NRD ZSRR ZSRR ZSRR Niemcy Korea Pd. Dania Norwegia Rosja Francja Rosja Rosja Rosja
1
srebro Węgry Dania Jugosławia Jugosławia Rumunia ZSRR ZSRR Węgry Czechosłowacja Jugosławia Dania Węgry Norwegia Francja Norwegia Węgry Rumunia Norwegia Francja
brąz Jugosławia Czechosłowacja RFN Węgry ZSRR Węgry Węgry Jugosławia Norwegia RFN Norwegia Dania Niemcy Austria Jugosławia Korea Pd. Węgry Niemcy Norwegia
3
2
1. Anna Dreszer 2. Teresa Zielewicz 3. Urszula Krzykawska
50 • www.zprp.pl
Polska 7 7 8 – 5 7 6 – 13 9 10 – 8 11 – – 19 11 –
ra Zygmunta Jakubika zajęła siódme miejsce. O jedną lokatę wyżej uplasowały się podopieczne Mieczysława Kiegiela podczas mistrzowskiego turnieju w Czechosłowacji (1978). Jak do tej pory żadnej kolejnej ekipie polskich piłkarek nie udało się poprawić, czy chociażby powtórzyć, osiągnięcia z mistrzostw świata w roku 1973. Wprawdzie raz jeszcze biało-czerwone wywalczyły piąte miejsce w imprezie rangi mistrzowskiej, ale było to podczas mistrzostw Europy w Holandii (1998). Drużynę narodową prowadził wówczas duet trenerski Jerzy Ciepliński i Teresa Pecold. Perspektywy powrotu Polek do światowej czołówki na razie wydają się dość odległe, choć potencjał naszych zawodniczek pozwala mieć nadzieje na szybką progresję wyników. Oby stało się to już udziałem obecnej kadry i trenera Kima Rasmussena.