KS_10-2011

Page 1

01_Kocie_09-11_Layout 1 11-09-21 21:08 Page 1

6,50 zł w tym VAT 8%

NR 10/108 PAŹDZIERNIK

2011 ISSN 1642-7831 NR INDEKSU 372358

Ostatnie lato POŻEGNANIA

Chartreux RASA

Dlaczego on wybrzydza LEKARZ WETERYNARII

WYWIAD Z

Z PIOTREM SKARGĄ

Koty ze Skargą Światowa Wystawa Kotów w Poznaniu Grosik Życia – kupując KOCIE SPRAWY wspierasz tę akcję


02-05_Kocie_09-11_Layout 1 11-09-21 21:49 Page 2


02-05_Kocie_09-11_Layout 1 11-09-21 21:49 Page 3


02-05_Kocie_09-11_Layout 1 11-09-21 21:49 Page 4

PAŹDZIERNIK.11 10

32

40

14

Jeśli człowiek decyduje się na zwierzę, to musi znać swoje obowiązki, wiedzieć, czy im podoła. Znam wiele osób bardzo odpowiedzialnych. Nie mogę pojąć okrucieństwa ludzi, którzy kupują kota czy psa i wyrzucają go na śmietnik lub przywiązują do drzewa w lesie… 5

POŻEGNANIA

37

KALENDARIUM Magdalena Bielicka

6 7 8 10

LISTY KOT W INTERNECIE KTO PRZYGARNIE

14

KOTY ZE SKARGĄ WYWIAD Z PIOTREM SKARGĄ Katarzyna Pielak

18

DOBRE WYCHOWANIE FELIETON Z KOTEM Katarzyny Redmerskiej

19

KOCI ANIOŁEK POŻEGNANIA Anna Bogucka

20

KOT NA KANAPIE KOT KUSTOSZA Alicja Szubert-Olszewska

22

CO MOJE KOTY LUBIĄ NAJBARDZIEJ POWIEŚĆ W ODCINKACH Barbara Kubicka

24

38

JAGUARY – ZDRADZIECKIE PIĘKNO

DUSZKA POŻEGNANIA Małgorzata Bartosińska

40

CHARTREUX RASA Anna Czerklewicz

KROPLE BACHA PORADNIK Igor Pietkiewicz

OSTATNIE LATO POŻEGNANIA Marta „Majorka” Chociłowska-Juszczyk

42

MAGIA TRZECH KOTEK KOTY I LUDZIE Dorota Krzyżanowska-Gernand

44 46 48

RECENZJE MIAU MIAU NOWOŚCI 1001 DROBIAZGÓW

50

DEKALOG PRZYJACIELA KOTÓW OD REDAKCJI Magdalena Bielicka

51

Z ŻYCIA KOTÓW REDAKCYJNYCH OD REDAKCJI Elżbieta Żachowska

52 53 54

KONKURSY

OGŁOSZENIA KRZYŻÓWKA

POCZET KOTÓW Barbara Sieradzan

26

Przyjaciel numeru – kot Leo Gotie Zdjęcie – Marta Baranowska

WYSTAWA KOTÓW W POZNANIU KALENDARIUM Magdalena Bielicka

DLACZEGO ON WYBRZYDZA PORADNIK Sybilla Berwid

34

MĘSKIE SPRAWY LEKARZ WETERYNARII Barbara Sieradzan

2011 ISSN 1642-7831 NR INDEKSU 372358

32

Ostatnie lato

NR 10/108 PAŹDZIERNIK

BEZPIECZNE ZWIĄZKI CZ. 2 PSYCHOLOGIA KOTA – Dagmara Mieszkis-Święcikowska

6,50 zł w tym VAT 8%

30

POŻEGNANIA

Chartreux RASA

Dlaczego on wybrzydza LEKARZ WETERYNARII

WYWIAD Z

Z PIOTREM SKARGĄ

Koty ze Skargą Światowa Wystawa Kotów w Poznaniu Grosik Życia – kupując KOCIE SPRAWY wspierasz tę akcję

Na okładce: Leo Gotie – to trzyletni ragdoll, kastrat, niebieski pręgus z granatowymi oczami, pochodzący z hodowli Erato. Jest domową gwiazdą, kochającą obiektyw (z wzajemnością), bardziej próżną od dwuletniej ragdollki Lili Lukrecji, z którą mieszka. Leo to niezwykle przyjacielski, czuły i odważny kocur – nie boi się nikogo i niczego. Uwielbia długie spacery po lesie, w czasie których chodzi bez smyczy, jak dobrze ułożony pies. Każdego nowego przybysza wita z podniesionym ogonem, przymila się i dopomina pieszczot. Pod masą futra kryje się uległy, spokojny, kochający ludzi kocur.


02-05_Kocie_09-11_Layout 1 11-09-22 14:31 Page 5

Pożegnania Wspomnienia o naszych pupilach, które odeszły na „drugą stronę” są szczególnie żywe teraz, w październiku, w miesiącu zwierząt. To właśnie w pierwszą niedzielę października obchodzimy Zaduszki Zwierzęce. TEKST MAGDALENA BIELICKA ZDJĘCIA ANNA MIKUŁKO

Mija siódmy rok, kiedy odszedł mój niezapomniany kot. Filip był z nami krótko. Nieuleczalna choroba bardzo szybko zabrała go na tę drugą stronę. Ten wspaniały szarutek trafił do nas niespodziewanie i jak za każdym razem, nie był to przypadek. Filip miał do spełnienia misję po tej stronie. Uratował życie moich najbliższych. Pewnego letniego poranka tak długo miauczał, aż zbudził rodzinę się ze snu. Żadne inne zwierzę – ani pozostałe koty, ani pies, ani szczur nie poczuły swądu spalenizny. Pożar powstał w piwnicy. Dzięki głośnym nawoływaniom Filipa, rodzina błyskawicznie opuściła dom. Straż pożarna dotarła bardzo szybko, szczęśliwie nie doszło do wybuchu gazu. Dom mojej siostry i sąsiednie ocalały. Kiedy przyszedł dzień pożegnania Filipa było wiadomo, że na pewno nie pozostawimy go w lecznicy. Chcieliśmy, aby był blisko, podobnie jak Car czy Frida. Ich obecność czujemy do dziś, może przez tę bliskość, ale na pewno przez ogromną miłość, którą je darzyliśmy. Choć żal i głęboki smutek pozostają w sercu na zawsze. W pierwszą niedzielę października odwiedzamy miejsca pochówku naszych czworonogów – czy są to działki, czy polanki w lesie pod szczególnym drzewem, albo miejsca, które nasi Przyjaciele szczególnie sobie upodobali. Coraz częściej są to cmentarze dla zwierząt, jako że prawo zabrania pochówku zwierząt w miejscach innych, niż do tego celu przeznaczonych. Jednym z pierwszych cmentarzy w Polsce był cmentarz „Psi Los” w Koniku Nowym pod Warszawą, później powstały m.in. cmentarz „Cerber” w Łodzi, cmentarz dla zwierząt w Mochle pod Bydgoszczą, czy cmentarz „Tęczowy Most” w Szymanowie pod Wrocławiem (od niedawna można tam dokonać kremacji swojego pupila). Kiedy spotykam się z określeniem „Tęczowy Most” skojarzenia mam dziś różne, szczególnie po zapoznaniu się z definicją Paula C. Dahm’a o „Tęczowym Moście”. Może właśnie dzięki poniższym słowom łatwiej przetrwać ból i być może… chwilową stratę. „Dokładnie ta część nieba nazywana jest Tęczowym Mostem – kiedy odchodzi zwierzę, które było szczególnie bliskie komuś, kto pozostał po tej stronie. Tam są lasy i wzgórza, na których wszyscy nasi mali Przyjaciele rozrabiają i biegają razem. Mają dostatek jedzenia, wody i słońca; jest im ciepło i przytulnie. Wszystkim zwierzętom, które były chore i stare powraca wigor i zdrowie, te które były ranne lub okaleczone są znów całe i silne, takie, jakie pozostały w naszych wspomnieniach. Zwierzęta są szczęśliwe z jednym małym wyjątkiem: każde z nich tęskni do tej jedynej, wyjątkowej osoby, która pozostała po tej drugiej stronie. I kiedyś przychodzi taki dzień, gdy jedno z nich nagle zatrzymuje się i spogląda w dal. Jego lśniące oczy są skupione, jego spragnione ciało drży. Nagle opuszcza grupę, pędzi ponad zieloną trawą, jego nogi poruszają się wciąż prędzej i prędzej. To ty zostałeś dostrzeżony. Obejmujecie się w radosnym uścisku, by nigdy się już nie rozłączyć. Deszcz szczęśliwych pocałunków spada na twoją twarz, twoje ręce znów pieszczą ukochaną główkę; patrzysz znów w ufne oczy Przyjaciela, który na tak długo opuścił twoje życie, ale nigdy nie opuścił twojego serca. A potem przekraczacie Tęczowy Most – już razem”.


06-23_Kocie_09-11_Layout 1 11-09-21 21:46 Page 6

Wspominamy braci mniejszych Szanowna Redakcjo! Zbliża się październik, miesiąc, w którym wspominamy naszych „braci mniejszych”, których już nie ma między nami. Chciałabym też uczcić pamięć tych wszystkich moich mruczących podopiecznych z terenu szpitala, którzy odeszli w ciągu tych kilku lat, odkąd zaczęłam opiekować się nimi. Spisałam kiedyś ich imiona i policzyłam – zapamiętałam ponad czterdziestu mieszkańców szpitalnych piwnic i innych zakamarków. Bardzo mi smutno, gdy nieraz myślę o tym, albo innym kocie, który przychodził niegdyś do mojej stołówki. Każdy był inny, większość miała imiona, np. duży kot o dymnym umaszczeniu futra, który swego czasu przewodził szpitalnej bandzie – nosił imię Okopcony. Niestety i na niego przyszedł kres – zmarniał w oczach i zniknął, by w samotności dokonać żywota. Były też takie koty, które trzeba było zawieźć do uśpienia, by skrócić ich cierpienia. U jednych były to zaawansowane problemy z nerkami, u innych objawy wskazywały na truciznę. Czy ktoś otruł celowo, czy kot zjadł zatrutą mysz? Nie wiadomo. A inne, nawet te w dobrej kondycji, znikały z dnia na dzień i już więcej się nie pojawiały. Co się stało?

To się Dodiemu należało Sama nie wiem, od czego zacząć. Minęły ponad dwa miesiące od tego smutnego dnia, w którym straciliśmy naszego największego przyjaciela Dodiego. Żył zaledwie pięć i pół roku, umarł na chorobę serca – kardiamiopatię przerostową, chorobę, która dotyka Maine Coony. Bo Dodi był pięknym, ciemno pręgowanym kocurem właśnie tej rasy. Choć tak krótko żył, dał nam tyle szczęścia, miłości i poczucia, że to była piękna, prawdziwa przyjaźń. To, że Dodi był pięknym kotem, było widać i wiele osób się nim zachwycało. Jednak Dodi miał cudowny charakter i za to go kochaliśmy. W naszym domu koty są od 15. lat. Odeszły od nas Mat i Pręgus, obecnie mamy 10-letnią Pusię i 7-letnią Tofi. Kochamy je, ale nie ukrywam, że Dodi był moją największą, kocią miłością. Był towarzyski, akceptował inne koty (a nawet i psy i fretki!) i dzieci, co nie zdarza się często. Wiem coś o tym, bo moje kotki są akurat jego przeciwieństwem. Nazywaliśmy go naszym „koto-psem”. Mieliśmy w nim kota i psa zarazem. Bardzo lubił z nami jeździć do domku w górach, lubił tam przebywać. Kiedy wracał z przechadzki, zawsze dawał znać, że jest już w domu, tak jakby wiedział, że czekam na niego z obawą, czy coś złego mu się nie przytrafi. Chwaliłam go wtedy, klepałam, a on to rozumiał. Rozmawiał z nami – Maine Coony są gadatliwymi kotami. Dodi Nie ma dnia, żebym nie zapłakała za Dodim, tak mi ciężko bez niego żyć, bo straciliśmy nie tylko kota, ale Przyjaciela. Tak mi brakuje tych wielkich łap, które „ugniatały kapustę”. Kociarze wiedzą, o czym piszę. Tak mi brakuje jego dotyku, tego dużego nocha, który nieraz ucałowałam. I wreszcie tak mi brakuje jego cudownych oddanych zielonych oczu, które patrzyły na nas z miłością i ufnością, i mruczenia, gdy śpiąc z nami kładł się na nogach. Spędziliśmy pierwszy urlop w górach bez niego, pochowaliśmy go oczywiście tam, bo gdzie indziej?! Kocham koty, bezpańskie dokarmiam i walczę o każde kocie życie, które uda mi się uratować. Mąż, syn i córka także tęsknią za Dodim, a ja postanowiłam opisać jego historię, bo to się Dodiemu należało. Prenumeruję KOCIE SPRAWY od pierwszego numeru, robię też innym prezenty w postaci prenumeraty Waszego pisma. Wiele by dla mnie znaczyło, gdyby wspomnienie o Dodim zostało zamieszczone w moim ukochanym miesięczniku. Jola Cieszyńska z Knurowa, z mężem Markiem, Justyną i Patrykiem

Pożegnanie Kaczusi Kto wie? Może to był samochód, może pies, może człowiek? Tak znikła koteczka Żółta, która codziennie witała mnie przy wejściu do budynku, w którym pracuję. Jadła tylko kocią karmę lepszej marki, szczególnie o konsystencji pasztetu. Jeśli zapomniałam przynieść to ulubione jedzenie, nie ruszyła tańszej puszki, urządzała strajk głodowy i czekała na coś lepszego. Była oswojona, bardzo lubiła głaskanie. Pewnego razu nie przyszła i już więcej jej nie zobaczyłam. To było wczesną jesienią, dwa lata temu. Smutno mi na myśl o tych wszystkich podopiecznych, ale najważniejsze, że pozostaną w mojej pamięci oraz na licznych zdjęciach. Pozdrawiam serdecznie całą redakcję. Maria Sadurska z kotkami

Nie będzie już niszczyła moich mebli, nie będzie rozpychała się w łóżku w nocy, nie będzie budziła mnie mruczeniem, nie będzie bezczelnie wymuszała pieszczotek, nie będzie kradła moich długopisów, okupowała „myszy”, klawiatury lub książki, którą właśnie czytam. Dlaczego więc dom zrobił się nagle tak przeraźliwie pusty?

*** Na śniegu widać jeszcze po jej łapkach ślady, pod stołem ulubiony pluszak do zabawy, na oknie poduszeczka, obok dwie miseczki – niepotrzebne, bo nie ma już mojej koteczki. Wciąż jednak sobie myślę po cichu i skrycie, że może to nie było jej „dziewiąte” życie i któregoś dnia rankiem, kiedy drzwi otworzę – wróci do mnie, choć w innym już wcieleniu może. Maria Brągoszewska


06-23_Kocie_09-11_Layout 1 11-09-21 21:47 Page 7

PYTANIA Z GADU-GADU: 2275202: Drogie KOCIE SPRAWY! Chciałam odchudzić swojego kota, ponieważ ma lekką nadwagę. Czytałam w ostatnim waszym numerze o „piłce – karmniku”. Kupiłam ją, ale mój kot zupełnie na nią nie reaguje, nie chce jej nawet dotknąć. Więc zostało mi chyba tylko stosować odchudzającą karmę, ale nie wiem, jaka byłaby najlepsza. Proszę, pomóżcie! KOCIE SPRAWY: Witam, proszę mi wierzyć, że jak kotek poczuje głód, zacznie interesować się zabawką-karmnikiem. W żadnym wypadku nie namawiamy do głodzenia kota, takie praktyki mogą być szkodliwe (więcej na ten temat w artykule „Dlaczego on wybrzydza” w bieżącym numerze). Odnośnie karmy light to mogę zarekomendować reklamowaną w naszym magazynie (np. w numerze lipcowo-sierpniowym) karmę SPECIFIC. Pozdrawiam. Redakcja

Lepszy niż kanapa!

Zdjęcie Alina Jaworek, kotka Czarna Mamba

12817885: Witam, mój kot jest bardzo gruby. Czy to znaczy, że ma cukrzycę? Proszę o odpowiedź. KOCIE SPRAWY: Witam, przy cukrzycy koty chudną, a nie tyją. Przyczyna otyłości tkwi najczęściej w nieprawidłowej diecie. Jest groźna, gdyż może powodować poważne choroby serca. Aby odchudzić kota, nie należy go głodzić. W organizmie kota już po dwóch dniach postu mogą zajść nieodwracalne zmiany. Należy raczej zmienić mu dietę. Jest w sklepach zoologicznych specjalna karma dla kotów otyłych o zmniejszonej aktywności. Wizyta u weterynarza zawsze jest wskazana. Pozdrawiam. Zapraszamy do rozmów na Gadu-Gadu. Nasz numer: 12145398.,

Narysowała Anna Grzesik

PYTANIA ZE SKYPE’A: Aleksandra Knapczyk: Witam, kocham zwierzęta, mam nawet o nich bloga. Chciałabym się dowiedzieć, jak mogę pomóc kotom, które są krzywdzone przez człowieka, ale i tym, które głodują na dworze. Mam 11 lat. Nie mogę wziąć kota do domu, bo mam już jednego. Mieszkam daleko od schroniska, ale też nie bardzo lubię tam przychodzić. Jest to dla mnie za duży stres. Poradźcie, jak mogę pomóc? Mam jeszcze jedno pytanie: czy kotkę przygarniętą w wieku 3. miesięcy da się jeszcze oswoić? Pozdrawiam redaktorów i kotki redakcyjne. KOCIE SPRAWY: Dzień dobry, Olu, to dobrze, że los kotów, szczególnie tych bezdomnych, nie jest ci obojętny. Pomóc im można w różny sposób. Możesz w swojej szkole zorganizować wspólnie z wychowawczynią zbiórkę karmy, pieniędzy, ciepłych koców dla schronisk. Możesz również propagować ideę pomocy bezdomnym kotom wśród swoich koleżanek i kolegów, zachęcać ich do adopcji kotów. Chcę Cię również przekonać do adopcji drugiego kota. To bardzo dobre rozwiązanie. Kot będzie miał towarzystwo podczas nieobecności domowników. Kotka 3-miesięcznego z powodzeniem da się oswoić. Pozdrawiam. Klaudia Prill: Chciałam się spytać, jak można leczyć złamaną łapkę kotka. Mój trzymiesięczny kotek wczoraj złamał łapkę i nie wiem, co z tym zrobić. Pozdrawiam. KOCIE SPRAWY: Witaj, Klaudio, czym prędzej idź z kotkiem do lekarza weterynarii. Nastawi mu łapkę i uśmierzy ból. Pozdrawiam. Klaudia Prill: Dziękuję i pozdrawiam. Czytelnik 2: Dzień dobry, mam pytanie, czy stałe dokarmianie szkodzi kotom. Wiele osób mówi, że dokarmiany kot zatraci instynkt polowania i będzie czekać, aż człowiek przyniesie mu jedzenie. Pozdrawiam redakcję. KOCIE SPRAWY: Dokarmianie na pewno kotom nie szkodzi. Szczególnie zimą koniecznie trzeba im pomóc. Powinniśmy zapewnić im pożywienie i ciepłe schronienie. Pozdrawiam.

Martyna: Witajcie, Kocie Sprawy. Mój kochany kotek Rudek ma zaropiałe i załzawione oczka. Gdy go głaszczę – miauczy, gdyż go bolą kości. Moja mama próbuje wpuścić mu krople, ale on nie pozwala na to i ucieka. Chciałyśmy zabrać go do weterynarza, ale gdy wkładaliśmy go do transporterka, on wariował i nie chciał wejść. Proszę odpiszcie, bo życie Rudzia jest dla mnie i wszystkich bardzo ważne. Martyna. KOCIE SPRAWY: Witaj, Martyno, kot jest chory i koniecznie musisz iść z nim do lekarza weterynarii. Niestety, kot, który nie był uczony podróżowania w transporterku, nie będzie chciał do niego wejść. Ale nie ma wyjścia. Musicie go zawieźć do lekarza. Na pewno będzie płakał, ale jak sama piszesz, jego zdrowie jest najważniejsze. Pozdrawiamy. Karolina Małecka: Witam, mam pytanie. Jak długo dzikie kotki wychowują swoje młode? Pozdrawiam. KOCIE SPRAWY: Witam, koty domowe usamodzielniają się po 8. tygodniach życia. Dzikie koty natomiast, im większe, tym później stają się samodzielne. Żbiki, serwale mając 6–8 miesięcy, pumy w drugim roku życia. Pozdrawiam. Corax6: Witam! Mój kot Mruczek 15 lipca skończy rok. Przed dwoma miesiącami miał zrobioną kastrację. Od tamtej pory otrzymuje karmę dla kotów po kastracji „Cat Chow” firmy Purina. Bardzo to lubi. Mam pytanie: jak długo powinien być karmiony tą mieszanką, może zawsze? Z góry dziękuję za odpowiedź. Pozdrawiam, Sławomir Kołtuński z Solca Kujawskiego. KOCIE SPRAWY: Dzień dobry, panie Sławomirze. Bardzo dobrze, że Mruczek lubi karmę dla kastratów, gdyż jest dla niego odpowiednia. Skoro mu smakuje, niech je jak najdłużej. Pozdrawiam Jeśli chcesz do nas zadzwonić lub napisać na Skype’a – zapraszamy. Nasz nick: kociesprawy

Zapraszamy do dyskusji o kotach na forum portalu RE.PL, w serwisie PASJE, w dziale KOTY

7


06-23_Kocie_09-11_Layout 1 11-09-21 21:47 Page 8

Fundacja Jak Pies z kotem www.fundacja.jakpieszkotem.org Na jednym z podwarszawskich osiedli pojawiła się kotka. Skąd się wzięła? A kto by się nad tym zastanawiał? Była i tyle. Domowa, oswojona, nie bała się ludzi. Ci niewrażliwi omijali ją szerokim łukiem, ci wrażliwsi dokarmiali. Szybko się okazało, dlaczego domowa koteczka znalazła się na ulicy – była w ciąży i wnet urodziła kociaki. Jej właściciel nie zadbał o sterylizację. Pewnie, jak wielu ludzi, wyznawał zasadę, że sterylizacja to wielka krzywda dla zwierzęcia albo że kotka choć raz w życiu powinna mieć kocięta. Szkoda, że zapomniał o zasadzie, że zwierzę nie jest rzeczą, czuje, cierpi, tęskni, boi się... Historia jakich miliony. Koteczka okociła się w piwnicy, tam by pewnie wychowała swoje dzieci, które wyrosłyby na kocie dzikuski. Pewnie tak właśnie by było, gdyby nie burza, która nawiedziła to osiedle. W ciągu kilkudziesięciu minut piwnice zalała woda. Wszystkie piwniczne koty uciekły, ale dzielna kocia mama musiała ratować swoje maleństwa. Wynosiła po jednym przez piwniczne okienko. Dwa pierwsze ukryła bezpiecznie w pobliskich krzakach. Wynosząc trzecie już wiedziała, że czasu ma coraz mniej, bo wody w piwnicy przybywało w szybkim tempie i czuła to, odbijając się od podłoża, by doskoczyć do okienka. Tak więc trzecie kocię zostawiła

już na chodniku i szybciutko wróciła po ostatnie, czwarte dziecko. Gdy chwyciła je w pyszczek, woda była już tak głęboka, że nie mogła się odbić od podłoża. Jak oszalała pływała nie wypuszczając dziecka i szukając ratunku, jakiegoś punktu zaczepienia. Wezwane na pomoc wolontariuszki mogły się tylko bezradnie przyglądać przez piwniczne okienko tej makabrycznej walce, gdyż piwnica była zamknięta. Wyciągały ręce, wołały, usiłowały zwabić kotkę. Niestety, ta była w takiej panice, że nie reagowała. W końcu opadła z sił i utonęła wraz ze swym dzieckiem. Jak wiele osób wzruszy ta historia, nie wiemy. Ale może niektórych skłoni do przemyśleń nad tym, skąd się bierze kocia bezdomność. Dlaczego w tak dużej mierze wynika ona z ludzkiej bezmyślności i lekkomyślności. Że może już czas obalić mity o „szkodliwości” sterylizacji. Że przyjmując zwierzę pod swój dach, trzeba być świadomym, że zyskuje się tym samym przyjaciela na wiele lat, o którego trzeba dbać, zapewnić mu byt do końca jego dni. Z zalanych piwnic udało się w sumie wyratować 10 kociaków – wszystkie zostały obejrzane przez weterynarza, są przygotowywane do adopcji i czekają na kochające, odpowiedzialne domy.

K O N TA K T W S P R AW I E A D O P C J I : A G G O R @ P O C Z TA . O N E T. P L – A G N I E S Z K A

8 KOTKI UTOPKI

Stowarzyszenie NADIR http://nadir.hpu.pl UL. Józefa Płochy 2/21 40-756 Katowice ING Bank Śląski S.A. 50 1050 1214 1000 0090 7210 9672 Jesteśmy po to, żeby pomagać bezbronnym, samotnym i cierpiącym zwierzętom. Osoby zainteresowane adoptowaniem kotka lub wsparciem finansowym opieki nad naszymi podopiecznymi proszone są o kontakt pod numerem telefonu – 665 880 122 lub 601 449 443, mail nadirstowarzyszenie@interia.pl PUSIA

OKRUSZEK

PUSIA I OKRUSZEK

2 małe kociątka, które nigdy dotąd nie widziały słońca. Ich domem była ciemna i brudna piwnica. A głównym wrogiem okazał się człowiek... Kociątka urodziły się na przełomie marca i kwietnia tego roku. Początkowo bardzo ciekawskie i ufne nie zdawały sobie sprawy z niebezpieczeństwa. To człowiek stoi za tym, że dziś Okruszek nie ma lewego oczka. To człowiek i jego okrucieństwo sprawiły, że dziś Pusia i Okruszek są kłębkiem nerwów, bardzo boją się ludzi i nie wiadomo, jak długo potrwa ich socjalizacja i czy w ogóle się powiedzie. Ale może warto im dać szansę? Nie potrzebują wiele – ot, pełną miseczkę, możliwość patrzenia na słoneczko, jakiś ciepły kącik i człowieka, który nie rzuci kamieniem, nie uderzy kijem ani nie poszczuje psem. W miejsce gdzie się urodziły, nie mogą już wrócić – tam nadal są ludzie, którzy ich nie chcą. Kociaki są wysterylizowane. Są bardzo ze sobą zżyte i bardzo chciałyby być razem. Przy próbie rozdzielenia cały czas płakały i odmawiały jedzenia.


06-23_Kocie_09-11_Layout 1 11-09-21 21:47 Page 9

REKLAMA

Fundacja Przyjaciele dla Zwierząt

Katowice KRS 0000310874 Konto : 50 1160 2202 0000 0001 1813 9502 www: http://www.przyjacieledlazwierzat.com e-mail: fundacja@przyjacieledlazwierzat.com oraz iwonaruk@poczta.onet.pl

Fundacja Przyjaciele dla Zwierząt powstała, aby pomagać pokrzywdzonym zwierzętom i przede wszystkim propagować ich humanitarne traktowanie. Prowadzimy zajęcia edukacyjne w przedszkolach i szkołach. Organizujemy akcje charytatywne, aby przybliżyć sytuację

i problemy wszystkich zwierząt, pokazać, jak można im pomóc i zareagować, kiedy ktoś wyrządza im krzywdę. Jeździmy na interwencje. Przygarnięte i uratowane zwierzęta znajdują u nas dom lub oddawane są do sprawdzonej adopcji.

KOTY DO ADOPCJI: TELEFON W SPRAWIE ADOPCJI: 602 380 777 ORAZ 696 679 112 ŚNIEŻKA

BURASKA

ŚNIEŻKA

TSETSUNA

Kotka trafiła do nas podczas akcji adopcyjnej w IKEA. Niestety jako jedyna nie znalazła domu, choć jest przepiękną kicią. Jest bardzo towarzyska wobec ludzi, lubi głaskanie, ale wobec innych kotów jest nieco kłótliwa i niezbyt lubi ich towarzystwo. Śnieżka jest młoda, ma ok. 2. lat, jest wysterylizowana, zaszczepiona i ma książeczkę zdrowia. Liczymy na to, że trafi na wspaniałych ludzi i znajdzie ciepły dom.

Bardzo zabawny o oryginalnym imieniu kocurek szuka domku, najlepiej jako towarzysz zabaw dla drugiego kotka. Tsetsuna ma ok. 1,5 roku, jest zaszczepiony, odrobaczony i wysterylizowany. Ma bardzo towarzyskie usposobienie względem ludzi i innych zwierzaków. Jest też pieszczochem i łakomczuchem. TOSIEK

BURASKA TSETSUNA

TOSIEK

Ta kilkuletnia kotka mieszkała na podwórku i była dokarmiana przez karmicielki. Pewnego dnia kotka zaczęła słabnąć, nie chciała jeść... Zabraliśmy stamtąd kicię, okazało się, że ma chore nerki i nie przeżyłaby dłużej na wolności. Kotka wymaga specjalistycznej karmy, jest w dobrej kondycji, ale należy kontrolować stan jej zdrowia. Buraska jest wysterylizowana, ma książeczkę zdrowia. Niestety wciąż jest nieufna wobec ludzi, unika głaskania, ale myślimy, że jeśli trafi do miejsca i ludzi, którzy okażą jej cierpliwość i miłość, nabierze zaufania.

Nie jest najpiękniejszym ani najmłodszym kocurkiem. Jego wiek jest oszacowany na ok. 4-5 lat. Tosiek jest zwykłym szaraczkiem, nie ma pięknego puszystego futerka, nie ma rzadko spotykanego umaszczenia, brakuje mu części ogonka, ma usuniętych kilka ząbków, nie ma w nim nic nadzwyczajnego – taki pospolity kocurek, jakich jest mnóstwo dookoła. Tosiek jest najmilszym kocurkiem, jaki przebywa u mnie w DT. Nie mam wierniejszego, bardziej przytulastego, rozgadanego kotka niż on.

9


06-23_Kocie_09-11_Layout 1 11-09-21 21:47 Page 10

niebieskie koty o złotych oczach

Chartreux Niebieski, złotooki kot. Spotkanie z tym cichym, subtelnym i obdarzonym niezwykłą gracją ruchu zwierzęciem najczęściej wywołuje miłość „od pierwszego dotyku”. Niezwykle miękkie i gęste futerko, delikatność w obejściu oraz magnetyzujące spojrzenie – to Chartreux. TEKST EWA RYGIEL – BLUE WIND*PL, ANNA CZERKLEWICZ – SVALBARD GOST*PL ZDJĘCIA ANNA DERLETA, WWW.FOTO.CHERYL.PL, Z HODOWLI BLUE WIND*PL

Koty te pojawiły się w Polsce około 10. lat temu, przywiezione z Francji. Rasa systematycznie zyskuje na popularności, chociaż nadal w Polsce występuje dość rzadko. Koty te lubią się przytulać, kochają być głaskane, są bardzo uczuciowe, ale nigdy się nie obrażają. Nawet kiedy dorosną, nie tracą ochoty do zabawy, mają również wyjątkowo łagodne usposobienie i łatwo przywiązują się do właściciela. W naszym domu Chartreux pojawiły się jako kolejna rasa. Urzekł nas niezwykły kolor futra oraz przepiękne złote oczy. Koty te są ciche, rzadko miauczą, są spokojne i zrównoważone. Doskonale nadają się zarówno do domu – jak i małego mieszkania. W naszej hodowli po raz pierwszy zostały wykorzystane do pracy z dziećmi i dorosłymi w felinoterapii. Uwielbiają wykładać brzuszek do głaskania, mrucząc przy tym głośno, chętnie śpią w łóżku wtulone w człowieka.

Charakter i usposobienie Chartreux będzie doskonałym towarzyszem dla dorosłych i dzieci mających problem z poruszaniem się, leżących. Będzie też świetnym kompanem dla osób starszych. Przyjemność bezpośredniego kontaktu przynosi ukojenie dla układu nerwowego, rozluźnia, a ultradźwięki generowane podczas

mruczenia wspomagają leczenie schorzeń kości i mięśni, obniżają ciśnienie i poprawiają nastrój. Nasze dzieci kochają Chartreux, bo są zwinne w zabawie i cierpliwe w kontakcie. W czasie choroby któregoś z domowników nieustannie mu towarzyszą. Dają pocieszenie w smutku i pomagają odreagować stres dnia powszedniego – czasem są lekiem na całe zło. Chartreux jest bardzo sprytny. Otwieranie drzwi czy włączanie radia nie stanowi dla niego problemu. Jest cichy, ale bardzo komunikatywny i wrażliwy na kontakt z człowiekiem. Dla kotów tej rasy nie stanowi problemu zmiana miejsca zamieszkania, a przyzwyczajone od małego chętnie towarzyszą człowiekowi w zakupach, wizytach u znajomych czy wyjazdach wakacyjnych. Szybko uczą się chodzić na smyczy. Koty kartuskie są bardzo towarzyskie i ciekawskie, przychodzą poznać odwiedzających gości, pozwolą się pogłaskać, by potem majestatycznie się wycofać. Mówi się o nich, że są szczególnie inteligentne. To być może ta inteligencja pozwoliła im zaadaptować się bardzo szybko do nowoczesnego życia w mieszkaniach i stać się doskonałym kotem do towarzystwa dla całej rodziny. Dzięki opanowaniu i wrodzonej łagodności doskonale sprawdzają się w pracy z grupą dzieci. Nasze >>

r a s a • chartreux • r a s a • chartreux • r a s a • chartreux • r a s a • chartreux • r a s a • chartreux • r a s a • chartreux • r a s a • chartreux • > >


06-23_Kocie_09-11_Layout 1 11-09-21 21:47 Page 11

>>


06-23_Kocie_09-11_Layout 1 11-09-21 21:47 Page 12

towarzyszą nam w spotkaniach w przedszkolach i klubach malucha. Same inicjują kontakt, nie uciekają, nie chowają się. Przychodzą i przymilnie ocierają się o maluchy, wywołując ich niezwykłą radość.

Historia i legenda

12

Chartreux to bardzo stara francuska rasa, a jej historia jest długa, miejscami niejasna i tragiczna. Legenda głosi, że koty tej rasy hodowane były w zakonie Kartuzów. Bardziej prawdopodobne jest, że koty te trafiły do Francji z zachodniej Syrii, przywiezione przez uczestników krucjat średniowiecza, a teza ta znajduje potwierdzenie w wielu publikacjach. Pierwsze wzmianki o niebieskich kotach we Francji można znaleźć już w XVI wieku, wtedy jednak nazwa Chartreux stosowana była do określenia futra niebieskoszarych kotów, docenianych przede wszystkim przez kuśnierzy. Należy tutaj wspomnieć również, że i mięso tych kotów było wykorzystywane, spożywano je nadzwyczaj chętnie, a walory smakowe chwalono szczególnie, kiedy mięso było podpiekane i duszone. Co za smutny los! Doprowadziło to niemalże do wyginięcia rasy. Na szczęście na początku XX wieku zaczęto postrzegać koty Chartreux jako zwierzęta hodowane dla towarzystwa człowieka. Kiedy zaczęło się zainteresowanie kotami kartuskimi jako rasą, okazało się, że one prawie całkowicie wyginęły. Zawirowania I wojny światowej spowodowały przetrzebienie rasy i tylko dzięki systematycznym działaniom zapalonych hodowców koty te miały możliwość przetrwania.

Kłopoty ze standardem Dwie siostry – Christine i Suzanne Leger – rozpoczęły odnawianie rasy, bazując na istniejących rzadkich naturalnych koloniach z wyspy Belle-Ile. Jedna z pierwszych kotek wyhodowanych przez siostry Leger – słynna Mignonie de Guerveur – w 1931 roku w Paryżu zostaje uznana za najpiękniejszego kota wystawy! Dzięki staraniom sióstr Leger, w 1939 roku powstaje pierwszy standard rasy. Równolegle z hodowlą niebieskich kotów z Belle-Ile rozwijały się także inne hodowle kotów kartuskich, głównie w okolicach Paryża. Aby zwiększyć pulę genetyczną oraz zintensyfikować kolor oczu Chartreux, krzyżowano je z niebieskim kotem perskim, niebieskim Brytyjczykiem, a nawet rosyjskim niebieskim. W 1970 roku krzyżówki występowały już tak licznie, że FIFe (Międzynarodowa Federacja Felinologiczna) postanowiła potraktować kota kartuskiego i brytyjskiego jako jedną rasę. Decyzja ta spotkała się z gwałtownym sprzeciwem hodowców, którzy nadal hodowali prawdziwe Chartreux, a FIFe pod ich naciskiem podjęła decyzję o ponownym rozdzieleniu obu ras. I tak eliminując negatywne cechy

powstałe na skutek krzyżowania z innymi rasami powrócono do pierwotnego typu kota Chartreux.

Propagowanie rasy Pula genowa rasy jest nadal dosyć mocno ograniczona, co skłania tych bardziej doświadczonych hodowców do poszukiwania i wprowadzania w szeregi Chartreux nowych, wolno żyjących kotów. Jednym z ostatnich dobrze rokujących nabytków dla rasy Chartreux jest kilkumiesięczny niebieski kocurek Napoleon. Kocurek ten został wypatrzony na Korsyce wśród rodzeństwa – siedmiorga kolorowych kociaków – ze względu na wrodzone zamiłowanie do kontaktu z ludźmi. Jego walory docenione zostały przez hodowcę, który ma nadzieję wypromować nową, zdrową i silną genetycznie linię kotów Chartreux. Wielkimi entuzjastami kotów Chartreux, którzy dosyć mocno zaangażowali się w propagowanie rasy, byli generał de Gaulle oraz pisarka Colette, która jedną ze swoich kotek o imieniu Saha uczyniła bohaterką książki „La Chatte”.

Portret Chartreux (kot kartuski) to solidny kot o masywnej i muskularnej sylwetce. Jego futro jest krótkie i gęste, z dobrze rozbudowanym podszerstkiem, przez co sprawia wrażenie pluszowego. Rasa ta występuje tylko w kolorze niebieskim i może mieć różne odcienie, najistotniejszy jest jednak jednolity odcień futra. U młodych kotów można zauważyć cętki czy

r a s a • chartreux • r a s a • chartreux • r a s a • chartreux • r a s a • chartreux • r a s a • chartreux • r a s a • chartreux • r a s a • chartreux •

ras


06-23_Kocie_09-11_Layout 1 11-09-21 21:47 Page 13

pręgowania, szczególnie widoczne na ogonie, ale znikają one, zanim kot osiągnie rok. Zresztą i oczy potrzebują czasu na wybarwienie, aby w końcu osiągnąć piękny, nasycony kolor złota lub nawet miedzi. Różnice między kocurami a kotkami są bardzo wyraźne. Kocur jest znacznie potężniejszy od kotki, ma szerszą klatkę piersiową, a po osiągnięciu dojrzałości w wieku 2–3. lat jego policzki stają się bardzo wydatne, gdy tymczasem u kotki są nieznacznie rozwinięte. Dorosły kocur osiąga wagę około 8. kilogramów, kotka natomiast jest zazwyczaj o połowę lżejsza.

Pielęgnacja Pielęgnacja kota kartuskiego nie jest skomplikowana, właściwie Chartreux jest łatwy w utrzymaniu. Wystarczy raz w tygodniu przeczesać futro, najlepiej szczotką z naturalnego włosa dzika, najpierw z włosem, następnie pod włos i znowu z włosem. Mniej więcej raz w miesiącu należy podciąć pazurki, w razie potrzeby wyczyścić uszy i przetrzeć oczy. Dieta kota, do utrzymania pięknego futra w dobrej kondycji, siły mięśni i mocnego kośćca, powinna być różnorodna, ze sporą ilością białka, wapnia i witamin, szczególnie u rosnących jeszcze kotów. Pomimo wyglądu nadanego przez specyficzne futro Chartreux niewiele ma z pluszowej maskotki. Jest to kot żywy, mocny i zwinny. Obdarzony jest doskonałymi możliwościami adaptacyjnymi, zaskoczony nie panikuje, tylko elegancko i majestatycznie odchodzi, by z bezpiecznej odległości obserwować, co dalej nastąpi. Nie bez powodu nazywany jest arystokratą wśród kotów krótkowłosych. Obecnie w Polsce działa kilka prężnych hodowli, dzięki którym te niezwykle eleganckie i piękne koty mogą zagościć w naszych domach. Pamiętajmy jednak, że tylko rodowód jest gwarancją rasowości kota. Niezależnie od kolejności urodzenia, każdy kotek w miocie taki rodowód otrzymuje. Rodowód nie narzuca obowiązku wystawiania kota na wystawach, przekazuje jedynie informację, że kiedy kotek dorośnie, będzie miał określony wygląd i charakter kota kartuskiego, bo przecież takiego świadomie wybraliśmy. << r a s a • chartreux • r a s a • chartreux • r a s a • chartreux • r a s a •


06-23_Kocie_09-11_Layout 1 11-09-21 21:47 Page 14

oty

K

ze Skargą

ZDJĘCIA Z ARCHIWUM AKTORA

Z Piotrem Skargą, aktorem filmowym i teatralnym, rozmawia Katarzyna Pielak Kotki cały czas mnie zagadują, zwłaszcza Jolka. Chodzi i nieustannie coś do mnie miauczy. Ja się dopytuję: O co ci chodzi? Ona: Miau. Ja na to: Pokaż mi, czego chcesz! Czasem biorę saszetkę z jedzeniem i idę do jej miski. Ona patrzy na mnie z politowaniem. Odwraca się i odchodzi. Katarzyna Pielak: Jak zaczęły się Pana związki z kotami? Piotr Skarga: W moim domu zawsze były zwierzęta, ale były to z reguły psy. Jamniki, charty afgańskie, boksery, owczarek niemiecki i suczka husky. Ta ostatnia znalazła nam kota. Było to późną jesienią, kiedy pojechaliśmy na naszą podwarszawską działkę. Wypuściliśmy suczkę z samochodu, a ona zaczęła buszować w pobliskim śmietniku. Moja żona, Beata, pobiegła za nią, aby odgonić ją od ewentualnej konsumpcji. I nagle z tych śmieci wyłoniło się coś paskudnego, przeraźliwie chudego, z posklejaną sierścią. Była to malusieńka kocina, która mieściła mi się w dłoni. Na oczy nie widziała nic – miała je tak zapuchnięte, zaropiałe i posklejane, że dolne powieki były wywinięte do góry. To

małe, przerażone, dzikie zwierzątko miało w sobie jednak tyle determinacji, żeby cichym miauknięciem dać znać, że jest, że potrzebuje pomocy, żeby ją ratować. Nawet nie otworzyliśmy bramy od działki, wzięliśmy jakiś karton, umieściliśmy w nim kocinę i natychmiast z powrotem do Warszawy, do naszej znajomej weterynarz. Gdy zobaczyła to małe nieszczęście, dała mu nikłe szanse na przeżycie. Jednak w tym kociaku było coś takiego, taka siła wewnętrzna, że z dnia na dzień wyglądał coraz lepiej. Codziennie przez dwa tygodnie chodziliśmy z Beatą do szpitala na wizyty. Patrzyliśmy z radością, jak to kocię z brzydkiego kaczątka przeradza się w coś fantastycznego. Co ciekawe, nasza suka, która nigdy nie tolerowała kotów, tego kociaka darzyła szczególnym uczuciem.


06-23_Kocie_09-11_Layout 1 11-09-21 21:47 Page 15

Przy każdym miauknięciu współczuła mu. Jola – bo takie kotka dostała imię, gdy była już u nas w domu – spała przytulona z huskym w jednym łóżku. Ta kocica w niesamowity sposób odwzajemnia uczucia. Jest to wręcz ludzka miłość. Całuje nas po twarzy, liże uszy, chce być przytulana, głaskana, tarmoszona. Jesteśmy w niej po prostu zakochani. Ponieważ wychodząc z domu i zostawiając ją samą, widzieliśmy smutek w jej oczach – dorzuciliśmy jej do towarzystwa Jesicę. Znajomym urodziło się kilka kociaków i wzięliśmy od nich szarą, szylkretową koteczkę. W tej chwili mamy dwie cudowne, kochające się i bawiące się ze sobą kotki. Podobno imiona kotek wzięły się z kabaretu… Tak, z kabaretu Ani Mru Mru, który bardzo lubię i bardzo cenię. Czy kotki w ogóle sprawiają jakieś kłopoty? Razem żyją w ogromnej, fantastycznej symbiozie. Oczywiście Jolka, jako starsza o rok, jest liderem. To ona pierwsza podbiega do misek, wybiera sobie tę, która jej danego dnia bardziej odpowiada, i się do niej przystawia. Dopiero potem podbiega Jesica i wspólnie jedzą z podniesionymi ogonami. Fantastyczny widok. Czasem, jak to wśród zwierząt, zdarzają się kocie utarczki. Powody sprzeczek są raczej irracjonalne – ja czasem nie jestem w stanie ich zrozumieć. Wydaje mi się, że jest to kwestia przypomnienia, kto dominuje. Czasami mała próbuje gdzieś skoczyć, napaść – wówczas jest karcona, ale oczywiście bardzo delikatnie. Nie wchodzą w grę zęby, których zresztą Jolka nie ma – dokładnie dwóch górnych przednich kłów, które jej zwyczajnie nie urosły. Jest to jej ułomność, która wzięła się prawdopodobnie z tego, iż przy rozwoju zabrakło pewnych składników odżywczych w mleku matki. Niestety dodatkowo ma tzw. kociego HIV-a, czyli brak odporności na różnego rodzaju infekcje. Dlatego bardzo dmuchamy na nią, chuchamy i nigdzie nie wypuszczamy. Tak samo jak Jesicę. Nasza pani weterynarz uświadomiła nas, że druga kotka także prawdopodobnie zarazi się od niej tą chorobą. Na szczęście nie jest to niebezpieczne dla ludzi. Kiedyś mała spadła nam z balkonu. Mieszkamy na drugim piętrze, a na dole, całe szczęście, był świeżo skopany ogródek. Lewitowała polując na jakiegoś komara. Dzięki Bogu nic się jej nie stało. Błyskawicznie zbiegłem po nią na dół. Była tak przerażona, że zaczęła uciekać, bo nie wiedziała, co się stało. Ale złapałem ją i przytuliłem do piersi. Jak ona mi się żaliła, jak opowiadała… Potrafią Pana rozczulić… Bardzo. Trzeba widzieć, jak nas witają. O tak, niesamowite jest również to, jak nas witają. Tylko uchylam drzwi i już widzę pierwszy łepek Jolki, która wciska się na siłę. Wychodzi na klatkę schodową, od razu wywraca się na grzbiet i mówi: „Proszę brzuszek, proszę mnie tu wygłaskać, wypieścić, wycałować”. Po chwili dołącza Jesica i robi to samo. Po odbyciu rytuału obie z podniesionymi ogonami prowadzą nas do mieszkania. Jak wiadomo, ciekawość kotów nie zna granic. Któregoś dnia przynieśliśmy zakupy i postawiliśmy je w foliowych reklamówkach na podłodze. Jesica włożyła łeb do torby i wyjmując go, zaczepiła się o uchwyt. Tak strasznie się przeraziła, że z tą torbą z zakupami na szyi zaczęła biegać po całymi mieszkaniu. W końcu jakoś się >>


06-23_Kocie_09-11_Layout 1 11-09-21 21:47 Page 16

uwolniła, uciekła na piętro i bardzo długo się nie pokazywała. Cała akcja trwała chwilę, ale mieliśmy zdemolowane mieszkanie. Podobnie było z Jolką. Ale nauczyły się i już nie zaglądają do toreb.

16

Czy dobrze się Pan rozumie ze swoimi kocicami? Cały czas uczę się moich kotek, staram się je zrozumieć. One cały czas mnie zagadują, zwłaszcza Jolka. Chodzi i nieustannie coś do mnie miauczy. Ja się dopytuję: O co ci chodzi? Ona: Miau. Ja na to: Pokaż mi, czego chcesz!

Czasem biorę saszetkę z jedzeniem i idę do jej miski. Ona patrzy na mnie z politowaniem. Odwraca się i odchodzi. Czasem prowadzi mnie np. do swojego miśka pluszowego, żeby go jej rzucać. To już rozumiem. Ale są jeszcze inne rzeczy, których jeszcze nie do końca opanowałem. Najczęściej chodzi jej o to, by się nią zajmować i pieścić. Myślę, że taka jest ta kocia mowa: proszę się mną zainteresować, bo ja się nudzę. Co się dzieje ze zwierzakami w czasie wakacji? Kiedy jechaliśmy pociągiem do Szklarskiej Poręby, do Karpacza czy do Kołobrzegu, kupiliśmy dwuosobowy przedział sypialny i kotki jechały z nami. Jeśli tylko jest możliwość, zabieramy je ze sobą. Gdy wybieramy się gdzieś na krótko, to przyjeżdża do nich codziennie ojciec Beaty. Zmienia piasek w kuwecie, dosypuje jedzenie do miski i przez te dwa, trzy dni spokojnie wytrzymują bez ukochanych państwa. A po powrocie jest eskalacja pieszczot i ogromna radość. Czasem przez chwilę Jolka potrafi się dąsać, ale szybko jej przechodzi. Jeśli człowiek decyduje się na zwierzę, to musi znać swoje obowiązki, wiedzieć, czy im podoła. Znam wiele osób bardzo odpowiedzialnych. Nie mogę pojąć okrucieństwa ludzi, którzy kupują kota czy psa i wyrzucają go na śmietnik lub przywiązują do drzewa w lesie, nie mając co zrobić z nim w czasie urlopu. Czy Jolka i Jesica zmieniły coś w Pana życiu? Po prostu nie wyobrażam sobie życia bez nich. Uważam, że tamten czas, kiedy kotów nie miałem, był czasem straconym. Na pewno zmieniły nastawienie mojej żony. Wcześniej Beata nie lubiła, wręcz nie tolerowała kotów, zapewne wskutek przykrego doświadczenia. Kiedyś chciała pomóc kotu, który ją podrapał i pogryzł – wówczas powiedziała, że nigdy kota w domu nie będzie miała. A teraz jest jedną z większych kociar, jakie znam. Koty łagodzą obyczaje. Jestem przekonany, że człowiek obcując ze zwierzętami staje się lepszy. Bezinteresowna miłość, przywiązanie, chęć bycia razem z moimi kocicami dobrze wpływa na moją psychikę i zmienia moje relacje z ludźmi. Dziękuję za rozmowę.


06-23_Kocie_09-11_Layout 1 11-09-21 21:47 Page 17


06-23_Kocie_09-11_Layout 1 11-09-21 21:47 Page 18

18

e r b o D wychowanie Ziajek jest dobrze wychowanym kotem. Powinnam być z tego dumna. Jednak pewne zdarzenia uświadomiły mi w sposób bardzo namacalny i jasny, że wedle powiedzenia: „Co za dużo, to niezdrowo”, dobre wychowanie mojego kota stać się może swoistego rodzaju przekleństwem. TEKST I ZDJĘCIE KATARZYNA REDMERSKA Od małego Ziajek uczony był, że leżeć może tylko w swoim koszyczku i na kanapie bądź fotelu, ale pod warunkiem, że znajduje się na nich kocyk lub poduszeczka. Szybko to sobie przyswoił. Ależ byłam dumna, gdy wskakiwał – hyc – na poduszeczkę, hyc – do koszyczka. Nie przewidziałam jednego, że mój inteligentny kocur ubzdura sobie, że nie tylko ten koszyczek to jego łóżeczko, ale każdy inny wiklinowy koszyk czy też misa również. Zaś kocyk czy poduszeczkę może zastąpić serweta lub bieżniki. I tak oto mój pupil w najmniej spodziewanym momencie wskakuje do wiklinowej misy leżącej na stole, tudzież na bieżnik znajdujący się na starej, zabytkowej ławie. Lubi również wylegiwać się na korkowych podstawkach pod szklanki. I co ja mam robić w takiej sytuacji? Oczywiście siedzę cicho! Bo przecież sama nauczyłam go sadzać swoje kocie cztery litery na jakiejś podkładce. Ziajek jest pełnoprawnym członkiem rodziny. Uczestniczy w życiu wszystkich domowników. Ma swoje miejsce przy stole (nie, nie jada z nami, ale ma krzesło, które należy do niego). Niestety, te jego prawa czasem są źle interpretowane przez otoczenie. Cóż, nie ukrywajmy, nie każdy lubi koty. Zdarzyło się kilka razy, że Ziajek został źle odebrany przez naszych gości. Oto przykład – niczego nieświadom Ziajek usiadł na krześle przy stole, przy którym siedzieliśmy z gościem. My nie

zwróciliśmy na to uwagi, gdyż takie zachowanie naszego pupila jest dla nas sprawą normalną, ale gość był zaskoczony. Zareagował nader spontanicznie wykrzykując: „To kot będzie tu siedzieć?” Gdy jednogłośnie odpowiedzieliśmy: „Oczywiście!”, gość zrobił zdziwioną minę. A Ziajek? Popatrzył z ubolewaniem, ziewnął i ignorując gościa, zwinąwszy się w kłębek, najspokojniej w świecie zasnął. W przypadku takiego gościa wyjście z sytuacji jest proste. Więcej nie zostanie zaproszony. Gorzej przedstawia się sprawa, gdy to jakiś członek rodziny nie przejawia uczuć względem naszego kota. Mam ciocię, która nazwijmy to delikatnie, kocha „inaczej” zwierzęta, a szczególnie koty. Przyjeżdża do nas czasem w odwiedziny. Ziajek uwielbia rano wskakiwać do łóżek i egzekwować porcję pieszczot. Jest to również jego miły sposób porannego powitania. Podczas ostatniego pobytu ciocia nie zamknęła przed kotem, jak do tej pory miała w zwyczaju, drzwi swojej sypialni. Pewnego poranka zbudził nas jej krzyk: „Wziąć stąd to kudłate zwierzę! Poszedł kot, ale to już! Ratunku! On mnie liże!”. Wbiegliśmy z narzeczonym do jej pokoju. Widok był naprawdę pocieszny. Ciocia w papilotach leżała nieruchomo, a Ziajek stojąc na jej piersiach, w najlepsze lizał ją po policzku, nic sobie nie robiąc z jej okrzyków. Okazuje się, że dobre (kocie) wychowanie to rzecz gustu. <<


06-23_Kocie_09-11_Layout 1 11-09-21 21:47 Page 19

Kocianiołek A gdy koteczka odeszła hen, do kocich aniołków położona została pośród wspomnień i fiołków

i powojnik niebieski latem nad nią się wije no a wiosną jej kwitną krokusy i leluje

a gdy koteczka odeszła hen, do aniołków kocich radość się we mgle skryła smutek z tęczy wyskoczył.

Anna Bogucka niezwykła zakopiańska artystka, poetka i malarka obrazów na szkle. Wiersz „Koci aniołek” pochodzi z tomiku „Na krawędzi tęczy”. Anna Bogucka, obraz malowany na szkle

19


06-23_Kocie_09-11_Layout 1 11-09-21 21:47 Page 20

20

Kot

na kanapie TEKST ALICJA SZUBERT-OLSZEWSKA

„Portret żony z kotem” Konrada Krzyżanowskiego wszedł do kanonu sztuki polskiej. Kobietę i kota siedzących na osławionej, biedermeierowskiej kanapie łączy dziwne napięcie, nieokreślony niepokój i posępne przeczucia.


06-23_Kocie_09-11_Layout 1 11-09-21 21:47 Page 21

Ekspresjonistyczno-symboliczna sztuka przełomu XIX i XX w. z biegiem czasu wyraźnie ukazała rysy, których sens bliski jest naszym, dzisiejszym wyobrażeniom i odczuciom. Wydaje się ona w XXI w. bardziej aktualna, niż plastyka epok wcześniejszych – romantyzmu i impresjonizmu, czy nawet późniejszych – kubizmu i abstrakcjonizmu. Historycznymi zwycięzcami zostały symbolizm, ekspresjonizm i secesja, które w Polsce rozpoznawane były pod wspólną nazwą jako sztuka młodopolska. Nurt ten rozwijał się w opozycji do „zacisznego ogrodu” estetyki mieszczańskiej. Artyści związani z ekspresjonizmem i symbolizmem buntowali się przeciwko pozytywistyczno-przyrodniczemu, utylitarnemu pojmowaniu rzeczywistości, opowiadali się za obecnością w sztuce swobodnej imaginacji, fantazji, niejednoznaczności, dziwności i dramatu natury, tajemnicy. Mimo tego antymieszczańskiego nastawienia artyści spod znaku „l’art pour l’art” nie byli jednak w stanie uwolnić się całkowicie od filistrów, w których cieniu wiedli swój malowniczy, cygański żywot i dzięki którym zdobywali pieniądze na farby i na przetrwanie. To filister najczęściej zamawiał u szalonego artysty portret swój, żony i dziatwy i pozował wraz z familią na biedermeierowskiej kanapie i płacił bez wahania za portret małżonki, na którym ta objawiała się oczom zdumionego męża jako Salome, Chimera czy odaliska. Jednym z najoryginalniejszych portrecistów młodopolskich był Konrad Krzyżanowski. Urodził się w 1872 r. na Ukrainie, w Krzemieńczuku nad Dnieprem. Studiował w Petersburgu, w tamtejszej Akademii Sztuk Pięknych u prof. Archipa Kuindżiego, następnie w Monachium u prof. Simona Hollosyego. W latach 1904–1907 był wykładowcą i współorganizatorem warszawskiej Szkoły Sztuk Pięknych. W 1907 r. powołano go na opróżnione przez Jana Stanisławskiego stanowisko profesora malarstwa krajobrazowego w Akademii Sztuk Pięknych w Krakowie. Po pierwszej wojnie światowej został dziekanem Wydziału Sztuk Pięknych na Uniwersytecie Stefana Batorego. Malował przepiękne pejzaże, takie jak „Niebo w Finlandii”, czy wyprzedzający modernistyczną formą swój czas cykl „Widoki z Istebnej” oraz mroczne, prawie puste, niesamowite wnętrza „Pokój” i „Fortepian”. Przede wszystkim był jednak portrecistą – portrecistą, którego malarstwo nie ma odpowiednika w portrecie polskim. Portretował znakomitości, Piłsudskiego, Kierbedzia, Przybyszewskich. Wysoko cenione pod względem artystycznym są jego z wirtuozerią zakomponowane płótna: „Portret Pelagii Witosławskiej”, „Portret pani Słońskiej z córką”, „Portret rosyjskiej aktorki”. Europejskie malarstwo symboliczne opowiadając o kobietach chętnie przywoływało figurę kota, często była to kociopodobna postać Sfinksa. Modna wówczas psychoanaliza opętana była kobietą, jej odwieczną tajemnicą. Sztuce kształtującej się pod jej wpływem nieobce były nawet nastawienia mizoginiczne. Kobieta jawiła się jako zjawisko niezrozumiałe, znak mrocznej strony ludzkiego losu. Jej świat to świat złych nowin – wszystko bowiem, co powiązane jest symbolicznie z kobiecością, bywa niepewne, nieokreślone, zagadkowe, zagmatwane. Kot w wielu wierzeniach występujący jako zwierzę demoniczne, w sztuce przełomu wieków XIX i XX w. często użyczał formy swego ciała, aby pomóc artystom ukazać kobiecą przewrotność. Na wielu

symbolicznych obrazach z tej epoki widzimy koty, pantery, lwice z pięknymi kobiecymi twarzami i biustami w trakcie znęcania się nad mężczyznami. Na „Portrecie żony z kotem” pędzla Konrada Krzyżanowskiego postacie kobiety i kota służą za kryjówkę podświadomości. Za przedstawionymi figurami kryje się drugi, całkiem inny sens. Uczucia i sytuacje zepchnięte w podświadomość natarczywie powracają w symbolicznym kształcie. Miejsce percepcji intelektualnej zajmuje percepcja intuicyjna. Krzyżanowski usytuował kobietę i kota na osławionej, biedermeierowskiej kanapie, trwają te postacie w jakimś dziwnym napięciu, łączy je nieokreślony niepokój, posępne przeczucia. Kobietę coś dręczy, pogrążona jest w apatii, w dziwnej nirwanie swojej fantazji. Towarzyszący jej czarny kot o świecących, przenikliwych oczach pełni w obrazie funkcje demoniczne w dyskretny, ale złowieszczy sposób. Atmosferę lęku i niesamowitości tego obrazu Krzyżanowski budował także środkami typowo malarskimi. Niektórzy artyści tej epoki udziwniali portrety poprzez zamglenie, inni poprzez nienaturalne zielone lub fioletowe światło. Krzyżanowski zastosował szczególny światłocień, źródło światła umieścił poniżej przedstawionych postaci, czasem taki niski kąt widzenia spotykało się w dawnym teatrze. Figury w tej kompozycji podświetlone od dołu wydają się nierzeczywiste. Krzyżanowski aranżując tę scenę wykorzystał też działanie koloru, jego symbolikę. Dominującą plamą barwną w obrazie jest nasycony błękit, kolor melancholii, który wnosi do obrazu element chłodu, nicości, przypomina o cieniu, pozostaje w związku z tym co pozaziemskie. Oniryczna aura tego obrazu każe się zastanowić nad osobowością portretowanej. Modelką była żona artysty, Michalina Piotruszewska, młodsza od swego męża i mistrza o 11 lat. Studiowała w pracowni Krzyżanowskiego i tam poznała przyszłego męża. Portret powstał w 1912 r., pięć lat po ślubie Krzyżanowskich. Michalina była zdolną malarką, ale zaczęła swoje prace wystawiać dopiero po śmierci męża, w 1922 r. Być może ten widoczny na portrecie smutek i wyobcowanie brały się z jej cichego dramatu, może była przytłoczona talentem, osobowością i usposobieniem męża. Usposobienie Konrada Krzyżanowskiego nie było łatwe, był to kresowiak, jak mawiano, nieco nieokrzesany, impulsywny, czasem wylewny, czasem porywczy. Prawdopodobnie delikatna struktura duchowa tej kobiety sprawiła, że się wycofała i zamknęła w swoim, niedostępnym dla innych świecie. Dalsze losy Michaliny Krzyżanowskiej nie były łatwe, sześć lat w okresie od 1950 do 1956 r. spędziła w więzieniu jako więzień polityczny. Zmarła w Warszawie w 1962 r. Malarstwo Konrada Krzyżanowskiego było nieustannie ponawianą próbą przebicia się przez naoczne formy zjawisk do ich istoty. Kiedy portretował kruchą, przycupniętą na brzegu kanapy żonę, malował nie to, co widział przed sobą, ale to, co widział w sobie. W tym obrazie ten nieomylny malarz-psycholog zawarł swoją wiedzę o smutku, lęku i trwodze życia. „Portret żony z kotem” wszedł do kanonu sztuki polskiej. Czas pracuje na korzyść tego płótna, które nie przestaje fascynować kolejnych pokoleń i zdobywa wciąż coraz młodszych adherentów – być może dlatego, że wymowa tego dzieła wykracza poza jednostkowe doświadczenie, ma charakter uniwersalny, ponadczasowy. <<

21


06-23_Kocie_09-11_Layout 1 11-09-21 21:47 Page 22

Co moje koty lubią najbardziej P O Ś RO DZ I E P R Z YC H O DZ I . . . W TO R E K TEKST I ZDJĘCIA BARBARA KUBICKA

22

Pewnie teraz wszyscy myślą, że zaraz zacznę opowiadać o kocim jedzeniu. O rodzajach puszek, chrupek, o firmach, które je produkują, o tym, czy dawać do picia mleko, czy wodę, dawać mięso surowe, czy gotowane – słowem – że będzie o kocim żarciu i że teraz powstanie wiarygodny ranking, według którego zaczniemy robić nareszcie sensowne zakupy dla naszych ukochanych kotów. Futrzaki, owszem, lubią dobrze zjeść, ale – jak wynika z długoletnich obserwacji mojego stada – serwowanie pysznego i urozmaiconego jedzenia traktują jak, za przeproszeniem, psi obowiązek opiekuna, czyli mnie. No to może wygodne miejsca do spania? Parapety okien wykładane moimi starymi ręcznikami kąpielowymi, żeby było mięciutko i przytulnie, legowiska robione sobie w łazience z moich nowych ręczników kąpielowych, dywany, półki z książkami, kaloryfery, że o kanapach i fotelach nawet już nie wspomnę. Stado uważa, że należy mu się to jak psu buda i nie ma tu nic nadzwyczajnego do lubienia. To może są zachwycone swobodą wychodzenia na spacery o każdej porze dnia i roku? Od końca marca do końca października drzwi balkonowe prowadzące do ogródka są na stałe uchylone, a przez pozostałą część roku uchylone jest okno (w mroźne u nas ostatnio zimy przez okno nieco mniej zimnego powietrza wdziera się do mieszkania). Pełna swoboda, każdy kot łazi gdzie i kiedy chce. Z obserwacji moich jednak wynika, że takie łażenie koty traktują jak coś normalnego i w łepkach im się nie mieści, że mogłoby być inaczej. No to co te moje koty lubią najbardziej, skoro takie przyziemne sprawy jak jedzenie, spanie i spacery na swoich nocnych kocich ścieżkach to normalka? To może – czego nie lubią? Najbardziej ze wszystkiego nie lubią dźwięku domofonu. Wszystko w domu może dzwonić, buczeć, hałasować, tylko nie domofon. Budzik może brzęczeć dziesięć minut i na żadnym kocie nie robi to najmniejszego wrażenia. Na mnie – prawdę mówiąc – przeważnie też nie. Dzwoniąca komórka robi wrażenie tylko na mnie, a ponieważ na ogół nie wiadomo gdzie jest, kierując się słuchem nerwowo galopuję po mieszkaniu, żeby ją zdybać – na kotach nie robi wrażenia ani dźwięk telefonu komórkowego, ani moje galopy. Każdego wieczora towarzyszy nam wiernie telewizor. Co prawda nie jest


06-23_Kocie_09-11_Layout 1 11-09-21 21:47 Page 23

nastawiony na cały regulator, ale nadaje godzinami. Kotom to w ogóle nie przeszkadza, chociaż ponoć słuch mają kilkanaście razy czulszy niż człowiek. Albo nasz nowy odkurzacz marki Zelmer. Ten to dopiero robi hałas. A koty śpią na swoich ulubionych miejscach i odsuwają się tylko wtedy, kiedy po tych miejscach chcę przejechać szczotką odkurzacza. Tego lata mieliśmy mnóstwo dodatkowych hałasów. Chyba wszyscy nasi sąsiedzi, i ci z góry, i ci po lewej, i ci po prawej, i ci dalsi umówili się, że przez cały lipiec i sierpień, po kolei będą robić generalne remonty swoich mieszkań. Po odgłosach, jakie od wczesnych godzin rannych do późnych popołudniowych każdego dnia, z wyjątkiem sobót i niedziel, bombardowały moje uszy, wnioskowałam, że wszystkie te remonty polegają głównie na rozwalaniu ścian i wierceniu dziur. W dni, kiedy miałam wolne i mogłabym pospać sobie do południa, z powodu tego otaczającego nasze siedlisko placu budowy bywałam naprawdę wkurzona. A koty nie. Zero reakcji. Ale niech tylko zapiszczy – nastawiony „na średnio” – domofon, koty nerwowo zrywają się do ucieczki. W popłochu, bez względu na porę roku, jeden przez drugiego salwują się ucieczką do ogródka. Zanim podniosę słuchawkę domofonu – w domu nie ma kotów. Czemu tak nie lubią domofonu? Bowiem domofon zwiastuje nadejście obcych, których zdaniem moich kotów zupełnie niepotrzebnie wpuszczam na nasz, a w zasadzie na ich teren. Nie zawsze jednak obcy to wróg. Wręcz przeciwnie. Gośćmi są przeważnie nasi znajomi i przyjaciele, wszyscy – rzecz jasna – to miłośnicy kotów. Toteż po niedługim czasie koty wracają do mieszkania i nawet dają się pogłaskać i poczochrać swoim wielbicielom. Atmosfera robi się naprawdę miła. Aż do następnego dzwonka domofonu. No to co te moje koty lubią najbardziej? Długoletnie obserwacje dają właściwą odpowiedź. Najbardziej lubią, jak ja jestem z nimi! Trzeba widzieć te radosne przeciągania łapek i prężenie grzbietów, te ogonki triumfalnie uniesione do góry w geście powitania, kiedy wracam późnym wieczorem do domu po pracy. Wszystkie koty czekają na mnie w hallu pod drzwiami. Nareszcie jesteś – mówią ich rozradowane mordki. I odnoszę wrażenie, że wcale tu nie chodzi o bliską perspektywę kolacji. I zaczynamy miły, spokojny wieczór. Przebieram się szybko w domowe ciuchy. Rozpakowuję zakupy – codziennie trzeba coś przytaszczyć, a to puszki, a to mięso, a to znów skończył się żwirek. Myję kocie miseczki, czyszczę kuwetę, przygotowuję kotom kolację. Kiedy one jedzą, ogarniam chałupę – zawsze jest coś do posprzątania. A potem usadawiam się na kanapie z kubkiem gorącej herbaty, z książką lub z gazetą, telewizor mruga do nas przyjaźnie, koty myją sobie pyszczki i futerka po pysznej kolacji. Jeśli nie jest zbyt mokro, wychodzą na wieczorny spacer. A potem wracają i w swobodnych pozach układają się do drzemek na swoich ulubionych miejscach. Kolorowe zdjęcia uwieczniają ich wzajemną sympatię i zażyłość. Myją sobie nawzajem uszki i pyszczki, przytulają się do siebie i do mnie. Pamiętacie opowieść, jak kotek Lutek wychował braci rudzielców i jak wspaniale się nimi opiekował, pozwalając nawet małym sierotom ssać futerko na swoim brzuszku? Ten nadzwyczajny kot teraz opiekuje się malutką Tinką. Właśnie dokładnie wyczyścił jej pyszczek, uszki i futerko na grzbiecie, a teraz przytuleni do siebie słodko śpią. Albo opowieść o Sarze i Soni, dwóch siostrzyczkach znalezionych ledwie żywych na śmietniku? Sara do dziś, choć obie są już bardzo dorosłymi i dużymi kocicami, opiekuje się Sonią, bo ona była słabsza i bardziej chora, a było to przecież dziesięć lat temu. I jak tu się nie wzruszyć na widok takich więzi uczuciowych? A co ja lubię najbardziej? Właśnie to! <<


24-37 Kocie_09-11_Layout 1 11-09-21 21:32 Page 24

Koty warszawskiego ZOO cz. 2

Jaguar

zdradzieckie piękno

TEKST BARBARA SIERADZAN ZDJĘCIE WITOLD ŻAKIEWICZ

Para jaguarów: Beata, 8-letnia czarna samica i Kali, 11-letni samiec o tradycyjnym, cętkowanym umaszczeniu, są już doświadczonymi rodzicami. W grudniu 2009 roku urodziły im się trzy czarne kocury: Atos, Aramis i Awatar – był to rok imion zaczynających się na A.

Beata i Kali przedtem dwukrotnie byli rodzicami par samców, również czarnych. Najwyraźniej czarny gen matki jest w tym układzie dominujący. Półtoraroczne samce są już mocno podrośniętą młodzieżą i wyglądają na dorosłe jaguary.

Szczęśliwie nie zdarzają im się, jak dotąd, męskie konflikty. Ale niedługo będziemy je oglądać w warszawskim ZOO – wkrótce pojadą do innych ogrodów zoologicznych. Mają już wpis w Europejskiej Księdze Rodowodowej – redaktor tej Księgi


24-37 Kocie_09-11_Layout 1 11-09-21 21:32 Page 25

rekomenduje ogrody zoologiczne, które następnie są sprawdzane pod kątem warunków – nawet te należące do EAZA (Europejskie Stowarzyszenie Ogrodów Zoologicznych i Akwariów). Odpowiedzialna za ten wybór Maria Krakowiak, kierowniczka Sekcji Zwierząt Drapieżnych, kieruje się przede wszystkim dobrem podopiecznych. Jaguary są największymi, po tygrysie i lwie, kotami na Ziemi i należą do najbardziej niebezpiecznych. Po słoniach i gorylach jaguary są trzecim gatunkiem zwierząt w ogrodach zoologicznych, z którymi zdarzają się niebezpieczne wypadki w pracy. Wszelkie czynności, szczególnie zabezpieczanie klatek na noc, wydawanie mięsa przez podajnik dokonuje pielęgniarz wraz z asystentem dyżurnym – nigdy sam. Taka jest procedura w przypadku wszystkich niebezpiecznych zwierząt w ZOO. Chociaż jaguar nie jest największym z kotów, ma najsilniejsze szczęki z kotowatych. Podobny jest do lamparta, choć masywniejszy, a rozety na jego ciele różnią się od lamparcich tym, że w środku mają czarną plamkę. Ryczy podobnie jak jego najbliższy kuzyn – tygrys. Jaguar to największy kot na zachodniej półkuli – samce osiągają wagę od 90. do ponad 130. kg, samice są mniejsze, ważą pomiędzy 50 – 90 kg. Długość ciała waha się od 1,5 m do blisko 2. m, długość ogona nieco mniej niż metr. Mają sporo podgatunków, różniących się między sobą wielkością i wyglądem. Najczęściej występują w umaszczeniu takim, jak nasz Kali, żółtawo-pomarańczowym z jasnym podbrzuszem. Umaszczenie czarne, jak jaguarzycy Beaty, nie jest jednolite, wzór rozetek wyraźnie przebija, zwłaszcza w słońcu. Jaguary lubią tereny tropikalne, trawiaste, bagienne lub ze zbiornikami wodnymi, natomiast unikają otwartych przestrzeni. Wiąże się to ze sposobem polowania. Jaguar poluje z zasadzki, czai się w niewidocznym miejscu i atakuje, najczęściej z ziemi. Preferuje porę nocną. Nie jest dobrym biegaczem, więc w pogoni za zwierzyną jest mało skuteczny, biega jedynie na krótkie dystanse. Dorosły jaguar nie przepada za wodą, ale styka się z nią, gdy ma taką potrzebę. Niekiedy zaczaja się na zwierzęta u wodopoju, nie pogardzi też złowioną przez siebie rybą. Młode natomiast chętnie się pluskają, niemalże nurkują, co również obserwowano w naszym ZOO. Ten groźny kot nie ma naturalnych wrogów, zagraża mu przede wszystkim człowiek. Polowano na jaguary dla ich pięknego futra, legalnie lub poprzez kłusownictwo. Innym zagrożeniem dla jaguarów jest degradacja środowiska naturalnego. Jaguary nie bywały poddawane tresurze cyrkowej. Są zbyt silne, nieprzewidywalne, nie znoszą czyjejś dominacji, są zbyt skoczne – arena cyrkowa nie ma kraty zabezpieczającej sufit. Na szczęście w warunkach wiwaryjnych dobrze się rozmnażają. Po ponad 3-miesięcznej ciąży rodzi się od jednego do czterech kociąt. Przeważnie nie ważą kilograma, są ślepe do drugiego tygodnia życia. Matka karmi młode mlekiem około pół roku, ale w międzyczasie zaczynają już jeść mięso. Samice osiągają pełną dojrzałość w wieku około dwóch lat, samce nieco później. „Przy ostatnim miocie Beata była nieufna i długo nie znano płci kociąt – mówi Maria Krakowiak, kierowniczka Sekcji Zwierząt Drapieżnych. – Później, gdy miały już 2 i 4 miesiące, łapano je w siatkę, by poddać szczepieniu i zaczipować. Na początku były nie do odróżnienia, ale z czasem można je było

zidentyfikować: jeden miał pojedynczy, biały wąs z lewej strony, a drugi z prawej. Jeden zaczął być bardziej agresywny, drugi za to wyraźnie jaśniejszy. Jednak tylko pielęgniarz odróżniał je bez trudu. Koty rozpoznają pracowników ZOO, natomiast obce osoby zawsze są przez nie bacznie i nieufnie obserwowane”. Kojarzenie pary musi się odbywać z dużą ostrożnością i pod kontrolą, bowiem samce bywają bardzo agresywne wobec samic. Były już wypadki w ogrodach zoologicznych, że samiec zabijał samicę. W naszym ZOO szczęśliwie nie było takiego incydentu, może dlatego, że rygorystycznie przestrzegane są pewne, ustalone zasady. Łączenie zwierząt poprzedza przygotowanie. Najpierw stosuje się wymienne wybiegi, by zwierzęta mogły zapoznać się ze swoim zapachem, później wstawia się ażurową przegrodę dzielącą klatki, umożliwiającą dotykanie się łapami. Tak postępuje się 7–8 miesięcy, zanim para znajdzie się razem. Zwierzęta łączone są w klatce, nie na wybiegu – dzięki temu istnieje możliwość zareagowania (np. polanie wodą w celu rozdzielenia). W przypadku naszej pary – Kalego i Beaty również nie obyło się bez niespodzianek, mimo półrocznego przygotowania i zaaplikowania Kalemu środka uspokajającego. Po dwóch godzinach od podania specyfiku lekarz zdecydował, że można koty łączyć. Kocur rzucił się na samicę i jedynie interwencja pracowników ZOO uratowała Beacie życie. Przez resztę dnia para przebywała oddzielnie, a na drugi dzień znaleziono Kalego w jego klatce z okaleczonym ogonem. Samookaleczenie było zapewne reakcją na lek lub stres. Nigdy się to już nie powtórzyło, ale Kali ogon ma krótszy. Po udanym kryciu para spędzała wspólnie i zgodnie czas, aż do narodzin kociąt, choć nie zaryzykowano obecności ojca w czasie porodu. W naszym ZOO nie łączy się wielkich kotów w trakcie rui – są one tak podenerwowane, że może dojść do nagłej, niekontrolowanej agresji. Obecność samca zwykle bardzo szybko wyzwala ruję u samicy i dochodzi do krycia – ale już bez niepotrzebnych emocji. Mimo iż Beata i Kali znają się i tworzą zgodną parę, zawsze przed kolejnym łączeniem ich podawany jest Kalemu środek o przedłużonym działaniu (10 – 14 dni). Do spotkania dochodzi dopiero po 2-dniowym działaniu leku. Jaguary mają dwa wybiegi: na jeden wypuszczane są młode kocury, na drugi przemiennie ich rodzice. Na zapleczu jest 5 klatek, w każdej jest podajnik na mięso. Każdy je osobno, ponieważ obowiązuje zasada: „kto silniejszy, ten zjada porcje wszystkich”. W nocy również każdy kot przebywa osobno. Pozwala to uniknąć konfliktów i podkradania sobie posiłków – młode, półroczne jaguary bez żadnej żenady pożerały Beacie mięso. W niedzielę w warszawskim ZOO wszystkie dorosłe koty (poza karmiącymi samicami i kociętami poniżej roku) mają głodówkę, aby dokładnie strawiły zalegające resztki jedzenia. Latem, ze względu na wysoką temperaturę, w środy obowiązuje dieta lekkostrawna (np. sama makrela). Wychodzi im to tylko na zdrowie – nawet w najbardziej komfortowej klatce nie są w stanie prowadzić tak aktywnego trybu życia, jak na wolności. Za to żyją dłużej: przeciętna długość życia jaguarów w stanie naturalnym wynosi 11–12 lat, w ogrodach zoologicznych dożywają 25–26. Gdy młode jaguary rozjadą się już do innych ogrodów zoologicznych, Beata i Kali będą nadal kojarzeni. A ponieważ szczególny układ genów sprawia, że rodzą im się jedynie czarne osobniki, może los obdarzy ich tym razem czwórką? Dość rzadko zdarzają się takie mioty, ale byłoby to mile widziane: łącznie byłaby jedenastka czarnych „chłopaków”. <<

25


24-37 Kocie_09-11_Layout 1 11-09-21 21:32 Page 26

Światowa Wystawa Kotów w Poznaniu World Winner Cat Show 2011 Z Wojciechem Albertem Kurkowskim rozmawia Magdalena Bielicka Magdalena Bielicka: Poprzednia Światowa Wystawa Kotów odbyła się również w Poznaniu, w 1998 roku. Czy wiele jest potwierdzonych zgłoszeń na obecną wystawę? Wojciech Albert Kurkowski: Zgłoszeń ciągle

przybywa. Na Wystawie Światowej mogą być prezentowane tylko uznane przez FIFe rasy kotów, co potwierdzić musi klub, w którym zarejestrowany jest hodowca. Obecnie mamy prawie tysiąc zgłoszeń, ale każdego dnia przyjmujemy wiele nowych. Zazwyczaj wystawcy zgłaszają koty w ostatnim momencie, by mieć pewność co do ich najlepszej kondycji wystawowej. Liczymy, że będzie to największa wystawa w historii! Dotychczas największa „światówka” liczyła niecałe 1500 kotów. Liczymy na duży udział polskich kotów w tej wystawie. Jakie rasy będą najliczniej prezentowane?

Zapewne jak zwykle jednymi z popularniejszych będą Maine Coony i Brytyjczyki... ale będzie to wiadomo dopiero po zamknięciu przyjmowania zgłoszeń, co nastąpi 25 września.

26

Czy zobaczymy również koty domowe?

Wojciech Albert Kurkowski – międzynarodowy sędzia felinogiczny FIFe, prezes Polskiej Federacji Felinologicznej „Felis Polonia”, przewodniczący Komisji Wystawowej FIFe.

Tak, koty domowe zazwyczaj są dość licznie zgłaszane na Wystawę Światową i przyjeżdżają z różnych krajów. Będą one oceniane w dwu kategoriach: krótkowłose i długowłose. Również będą im przysługiwały dwa tytuły Zwycięzcy Świata w tych dwu kategoriach. Jak należy przygotować kota do tej wystawy?

Jak na każdą inną wystawę... tylko ze świadomością, iż jest to wystawa bardzo wyjątkowa. Czy regulamin tej Światowej Wystawy różni się od regulaminów innych wystaw międzynarodowych organizowanych prze FIFe?

Wystawa Światowa odbywa się tylko raz w roku i tego dnia nie ma żadnych innych wystaw na świecie. Co roku organizuje ją inny kraj członkowski największej na świecie organizacji felinologicznej jaką jest FIFe. Koty zgłaszane na tę wystawę muszą wcześniej zdobyć odpowiednie kwalifikacje i to jest zasadnicza różnica. Zwycięzcy Best in Show otrzymują tytuł – Zwycięzcy Świata (World Winner). Czy decyzja sędziego może być podważona przez hodowcę lub hodowców lub przez innego sędziego?

Podobnie jak na wszystkich wystawach kotów (także psów i innych zwierzaków) ocena sędziego jest niepodważalna. Czy wśród światowych championów – best of the best – znajdą się również koty z Polski? Zdjęcie Maciej Grochala

W Polskiej Federacji Felinologicznej „Felis Polonia” mamy wiele kotów posiadających tytuły Championów, a także koty z najwyższym tytułem w FIFe: Supreme Champion i Supreme Premior, na pewno zaszczycą one swą obecnością tę wystawę. Które koty otrzymują tytuł Zwycięzcy Świata?

Te, które wygrywają Best in Show, czyli maksymalnie 26 kotów, włączając 2 koty domowe. Jakie najbardziej egzotyczne kraje będą prezentowały swoich kocich przedstawicieli?

Zgłoszone są już koty z Argentyny i Brazylii, ale także z Syberii... czekamy na kolejne. Sędziowie jakich krajów będą oceniali kocie piękności?

Sędziowie reprezentują takie kraje jak: Belgia, Ukraina, Holandia, Włochy, Słowenia, Lichtenstein, Rosja, Izrael, Finlandia, Szwecja, Chorwacja, Dania, Białoruś, Szwajcaria, Norwegia, Francja, Czechy, Argentyna, Niemcy, Islandia, Indonezja. Jakie atrakcje czekają na zwiedzających wystawę i na samych hodowców? Czy wśród imprez towarzyszących znajdą się sympozja lub konferencje?

Wystawa będzie okraszona wieloma artystycznymi stoiskami z „kocią sztuką”, będą odbywać się występy artystyczne, spotkania ze znanymi ludźmi kochającymi koty, imprezy dodatkowe dla dzieci. Program ciągle jeszcze jest urozmaicany, a scenariusz imprezy ulega zmianom. Dlaczego wystawa odbywa się akurat w Poznaniu na terenach MTP?

Jedynie MTP ma odpowiedni teren, infrastrukturę i możliwości dojazdowe, aby zorganizować taką imprezę w Polsce, acz braliśmy pod uwagę także inne miasta i inne centra wystawiennicze. Czym, zdaniem Pana, różnić się będzie obecna wystawa od tej z roku 1998?

Minęło wiele lat od tamtej „światówki”, zmieniły się realia, a nasza polska organizacja felinologiczna „Felis Polonia” dziś jest drugą pod względem wielkości organizacją felinologiczną na świecie. Mamy więcej wspaniałych ludzi do pomocy i większe doświadczenie... acz z ogromnym sentymentem będę zawsze wspominał tę pierwszą „światówkę”, którą także miałem zaszczyt prowadzić. Serdecznie zapraszamy na największą „kocią imprezę” na świecie – World Winner Cat Show' 2011! Dziękuję za rozmowę.


24-37 Kocie_09-11_Layout 1 11-09-21 21:32 Page 27


24-37 Kocie_09-11_Layout 1 11-09-21 21:32 Page 28

Zdjęcie Krzysztof Maksymowicz, kotka Misia


24-37 Kocie_09-11_Layout 1 11-09-21 21:32 Page 29

Zdjęcie: Anita Tarasewicz, kotka Lusia


24-37 Kocie_09-11_Layout 1 11-09-21 21:32 Page 30

Bezpieczne związki cz. 2 TEKST DAGMARA MIESZKIS-ŚWIĘCIKOWSKA, ZDJĘCIE WOJCIECH NOWICKI

Kiedy w domu pojawia się dziecko, kot czy tego chce, czy nie, zejdzie na dalszy plan. Wielu kocim indywidualistom taki obrót spraw nie przypadnie do gustu. Jak zrozumieć reakcje kota w nowej sytuacji i jak sobie radzić z kocim, jakże słusznym, niezadowoleniem? Jak zainicjować wspaniałą relację dziecko–kot? Wszystkie koty będą w pierwszym okresie adaptacyjnym postrzegać dziecko w kategorii osobnika słabszego, podporządkowanego sobie. Część z nich będzie z zaciekawieniem obserwowała przybysza, inne mogą nawet lekceważyć obecność berbecia. Harmonogram dnia rodziców i kota po narodzinach dziecka zdecydowanie się zmieni. Młodych rodziców bez reszty pochłonie opieka nad dzieckiem i codzienne obowiązki, których raptownie przybędzie.

30

Niezadowolone, po części zagubione w nowych realiach koty rozpoczną więc demonstrację, swój protest. Zaczną zachowywać się nietypowo, brudzić poza kuwetą, staną się hałaśliwe, kapryśne, będą za wszelką cenę próbowały zwrócić na siebie uwagę. Niektóre nawet staną się bardziej „dzikie”, zdystansowane wobec otoczenia,

usuną się w cień. Taka kocia huśtawka nastrojów może stać się uciążliwa dla wszystkich. Dlatego zawczasu, już w czasie ciąży, trzeba zadbać o ustalenie stałego, codziennego harmonogramu, który będzie obowiązywał wszystkich domowników, w tym czworonoga, zaraz po urodzeniu się dziecka. Powinniśmy dozować uwagę poświęcaną kotu, stopniowo przygotowywać go do nowych zwyczajów. Brzmi to bezdusznie, ale lepiej aby opiekun nie zmieniał swojego postępowania gwałtownie, tylko stopniowo przygotował kota na fakt, że nie będzie już – tak jak dotąd – w centrum uwagi. Kiedy na świat przyjdzie dziecko, kot chcąc nie chcąc, odczuje deficyt uwagi ze strony opiekuna i siłą rzeczy zejdzie na drugi plan. Jednak nasz kot pod żadnym względem nie może czuć się odrzucony przez opiekuna. Dwadzieścia minut dziennie poświęcone na zabawę z kotem to bezwzględne minimum. Kot wyżej

Istotna jest również kwestia terytorialna. Jeden pokój, a przynajmniej jego część jest zazwyczaj adaptowana na potrzeby dziecka. Pojawienie się maleństwa w domu ogranicza po części zasięg kociego rewiru. Zaczynają się remonty (malowanie, aranżacja pokoju, wstawianie nowych mebli). W ogóle często zaczyna panować chaos. Kot zaczyna na to wszystko reagować bardzo nerwowo, tym bardziej że i liczba zakamarków raptownie się zmniejsza. Aby ograniczyć kotu stres remontowy, wystarczy umieścić go w innej części domu i zainwestować w preparat z kocimi feromonami. Kocie feromony pomogą mruczkowi spokojniej przejść przez te trudne dni. Jednocześnie trzeba zadbać o to, aby zmniejszając przestrzeń poziomą dla mruczka, zwiększyć przestrzeń pionową. Można do tego wykorzystać specjalne wielopoziomowe kocie domki czy drzewka, które są dostępne w sklepach zoologicznych. Kot z chęcią będzie wykorzystywał wszelkie możliwości przebywania wyżej i obserwowania otoczenia. Zwłaszcza gdy pociecha zacznie raczkować, może uciec w górę poza zasięg męczących pieszczot. Nicole i Mimi


24-37 Kocie_09-11_Layout 1 11-09-21 21:32 Page 31

Becik nie dla kota

Straszenie toksoplazmozą

Kot powinien mieć ograniczony, przynajmniej częściowo, dostęp do dziecięcego pokoju. Oczywiście, kot może przebywać w tym miejscu, ale tylko za pozwoleniem opiekuna. Zwierzę powinno również wizualnie i zapachowo oswoić się z dziecięcym ekwipunkiem, czyli łóżeczkiem, wózkiem, wanienką, pieluszkami, ubrankami, zabawkami (zwłaszcza tymi interaktywnymi). Koty często próbują zaanektować na swoje potrzeby dziecięce łóżeczko czy wózek. Nic dziwnego, skoro to suche, ciepłe, wygodne miejsca, położone nieco wyżej, wprost idealne na czas poobiednich drzemek. Nie wolno jednak pozwalać kotu na ich „zasiedlanie”. Kot ma spać w wyznaczonym dla siebie miejscu (na specjalnym posłaniu, okiennym parapecie czy w wiklinowym koszyku). Do wskakiwania do łóżeczka czy wózka skutecznie zniechęci mruczka arkusz grubej folii, którym powinno się je wymościć. Koty nie lubią dotykać opuszkami łapek tego typu śliskich, szeleszczących powierzchni. Zawsze można też umieścić nad łóżeczkiem specjalny namiot łóżeczkowy.

Wielu przyszłym rodzicom sen z powiek spędza toksoplazmoza. To chyba tego schorzenia najbardziej obawiają się kobiety w ciąży. I rzeczywiście, problem toksoplazmozy istnieje, jednak niepotrzebnie cały ciężar odpowiedzialności za występowanie powyższego schorzenia spoczywa na kocich barkach. Wiele osób to właśnie w kocie upatruje głównego toksoplazmowego wroga, a przecież na schorzenie to narażone są również osoby, które nie mają kota w domu. Głównym źródłem zakażenia toksoplazmozą jest woda i żywność. To w spożywanych na co dzień nie umytych owocach, warzywach, surowym czy niedogotowanym mięsie kryją się inwazyjne oocyty. Aby ograniczyć problem toksoplazmowy do minimum, wystarczy tylko codziennie przestrzegać podstawowych zasad higieny. Wskazane jest mycie rąk, spożywanie umytych, a najlepiej obranych ze skóry warzyw i owoców, unikanie potraw zawierających surowe bądź niedogotowane mięso. Wszelkie brudne czynności, w tym prace ogrodowe, powinno wykonywać się w rękawicach. A sprzątanie kociej kuwety proszę pozostawić innym członkom rodziny (mężowi). Poza tym kobiety w ciąży poddawane są kontrolnym badaniom krwi w kierunku toksoplazmozy. Badanie to lekarz może zlecić trzykrotnie, w każdym kolejnym trymestrze ciąży. O przebytym zakażeniu świadczy obecność przeciwciał. Zetknięcie się z tym pierwotniakiem daje organizmowi odporność na całe życie. Dlatego nie ma co wpadać w panikę, wystarczy tylko zrobić badania i przestrzegać podstawowych zasad higieny. Warto pamiętać, że kot sam w sobie nie stanowi głównego zagrożenia, choć jest żywicielem ostatecznym pierwotniaka.

Trening oswajania

Większość kotów wiedzie żywot domatora. I nie wolno tego zmieniać. W ramach oswajania z mającą nastąpić sytuacją można co jakiś czas zapraszać w odwiedziny znajomych z pociechami (i to najlepiej w różnym wieku). Kot będzie mógł oswoić się z dziećmi, z ich żywiołową naturą. Alternatywą jest również nagranie i odsłuchiwanie razem z mruczkiem nagranych dziecięcych odgłosów – płaczu, gaworzenia. Kupienie dla kota lalki typu bobas to też dobry pomysł. Przecież przypomina ona łudząco ludzkie dziecko. Niektóre lalki wydają też charakterystyczne dźwięki. Przy lalce opiekun może wykonywać wszystkie czynności, które niebawem przyjdzie mu robić przy własnym dziecku, a kot może podpatrywać opiekuna „w akcji”. A zaraz po narodzinach dziecka powinno się podrzucić mruczkowi kilka „wonnych listów” maleństwa, czyli pieluszek, śpioszków. Jeśli kot zapozna się z zapachem dziecka jeszcze przed jego pojawieniem się w domu, to łatwiej później zaakceptuje jego obecność. Higiena

Po części behawioralnej przyszedł czas na krótkie przybliżenie kwestii typowo weterynaryjnych. Kota trzeba również przygotować pod kątem higienicznym. A zatem czas na wizytę u lekarza weterynarii. Pierwsza powinna odbyć się zaraz po tym, kiedy dowiadujemy się, że zostaniemy rodzicami. To tzw. wizyta kontrolna. Lekarz zbada mruczka, zleci podstawowe badania, zaszczepi, odrobaczy, a przede wszystkim pomoże rozwiać wszelkie wątpliwości opiekunów. Odrobaczanie powinno powtarzać się regularnie co kwartał i to nie tylko przed narodzinami dziecka, ale i po nich. Istotna jest również właściwa pielęgnacja sierści pupila, korekta pazurów. Warto zastosować preparaty poprawiające wygląd włosa, stan naskórka. Nie wolno zapominać o okresowej aplikacji preparatów na pasożyty zewnętrzne (pchły, kleszcze, świerzb). Wskazane jest też przeprowadzenie przeglądu stomatologicznego.

Kochaj i daj się kochać

Te wszystkie zalecenia mogą wydawać się trudne i czasochłonne. Ale prawdziwa miłość wymaga troski, a rzeczy naprawdę ważne nie przychodzą łatwo. Wszystkie opisane zabiegi można potraktować jako inwestycję (na lata) w budowanie wspaniałej relacji dziecko–kot, w wychowanie naszych dzieci. Tutaj kot jest niezastąpionym pomocnikiem. Kiedy dowiadujecie się, że zostaniecie rodzicami, dajcie swojemu kotu szansę, niech zadebiutuje w nowej dla siebie roli. Przy odrobinie chęci, samozaparcia, cierpliwości przygotujecie kota na przyjęcie nowego członka rodziny. Mnie się udało. <<

DAGMARA MIESZKIS-ŚWIĘCIKOWSKA Lekarz weterynarii, psycholog zwierząt, zajmuje się problemami behawioralnymi. Autorka licznych publikacji prasowych, stała współpracowniczka portalu www.koty.pl. W codziennym życiu przyświeca jej myśl Antoine’a de Saint-Exupéry’ego: „Jesteś odpowiedzialny za to, co oswoiłeś”.

31


24-37 Kocie_09-11_Layout 1 11-09-21 21:32 Page 32

Dlaczego on wybrzydza TEKST SYBILLA BERWID ZDJĘCIE IWONA MARKIEWICZ

Ten temat wraca jak bumerang. Z nadopiekuńczą troską patrzymy na pozostawiane w misce jedzenie. Zaczynamy sięgać po coraz bardziej egzotyczne pokarmy, które tylko na początku spotykają się z dużym entuzjazmem. Dlaczego on wybrzydza? Kiedy powinno nas to zaniepokoić? 32 Zanim stwierdzimy, że naszemu kotu coś nie smakuje, sprawdźmy, czy nie podaliśmy mu porcji, która trzykrotnie przekracza jego potrzeby. Zdrowy kot nie tyje z powietrza, a z nadmiaru pokarmu. Przeciętny kot, ważący około 4. kilogramów, powinien zjeść dziennie nie więcej niż trzy czwarte filiżanki suchej karmy lub kubek wilgotnej. Każdy producent umieszcza na opakowaniu wskazówki dawkowania karmy. Smakołyki powinny być tylko dodatkami i stanowić około 10. proc. suchej lub mokrej masy podawanego pokarmu. Ale nie więcej!

Suchy czy sushi Nawet najatrakcyjniejsze jedzenie z czasem przestaje smakować. Za dużo pokarmu to jedno, a nieświeże jedzenie, zbyt długo czekające na zjedzenie, tracące wartości odżywcze czy wręcz zepsute – to kolejny problem. Suchy pokarm nie powinien leżeć w misce dłużej niż 3 godziny, a wilgotny – godzinę. Duże znaczenie ma też temperatura podawanego pokarmu oraz sposób jego przechowywania. Pokarm wilgotny od momentu otwarcia powinien zostać zjedzony w ciągu 24. godzin i przechowywany w warunkach chłodniczych. Z kolei nie wolno podawać kotu zimnego jedzenia, optymalnie temperatura pokarmu powinna być pokojowa lub nieco cieplejsza (do temperatury ciała). Można podgrzać w kąpieli wodnej zarówno suchą karmę, jak i wilgotną. Wyzwala się wtedy większy aromat i pożywienie jest bardziej atrakcyjne dla wybrednego kota.

Kwestia zastawy Niektóre koty nie lubią zapachu metalu. Może nas to zdziwić, ale kot potrafi odmówić zjedzenia nawet ulubionego pokarmu, jeśli będzie podany w metalowej misce. Podobnie koty reagują na suchy pokarm przechowywany w metalowych puszkach (jeśli nasz kot jest wrażliwy na zapach metalu, lepiej przechowywać jedzenie w szklanym słoju lub plastikowym pojemniku). Koty wrażliwe na zapach metalu, choćby nawet miały podany ich ulubiony pokarm, nie tkną go, jeśli był trzymany w puszce metalowej. Koty, gdy

pochylają się nad miską, najpierw wąchają zarówno wodę, jak i pokarm, może dlatego warto zadbać, aby także miska była wykonana z w miarę neutralnego tworzywa: szkła, porcelany czy bezwonnego plastiku. Może się okazać, że karmę nasz kot je chętniej w misce z np. plastiku, ale wodę będzie pił z porcelanowej filiżanki.

Dnia każdego co innego Moja koleżanka opowiadała mi, że kiedyś będąc na wizycie domowej u „wybrednego” kota ujrzała wyjątkowo dziwny obrazek. Otóż przed kominkiem stała cała zastawa z różnymi kocimi daniami. Prawie 10 spodeczków, jeden obok drugiego. Nawet jeśli chcemy naszemu kotu podawać „zróżnicowane” jedzenie, nie powinniśmy podawać wszystkiego na raz. Koty mają bardzo niestabilną florę jelitową, dlatego należy o nią dbać podając pokarmy z zawartością odpowiednio wyselekcjonowanego włókna pokarmowego (odpowiednik błonnika w diecie ludzkiej). Kot, któremu zbyt gwałtownie zmienia się dietę, może cierpieć na sensacje pokarmowe, które zniechęcą go do jedzenia. Wilgotny pokarm możemy podawać z rana, a odpowiednio mniejszą porcję suchego pokarmu podzielić na 2–3 mniejsze posiłki. Gdy wychodzimy do pracy, warto jeden z tych posiłków zostawić w zabawce interaktywnej. Zmieniając karmę, powinniśmy zwrócić uwagę na to, jakie źródło włókna pokarmowego zawiera, szczególnie jeśli odchody naszego kota mają bardzo intensywny zapach i są słabo uformowane. Szczególnie frakcje włókna zawarte w cykorii, otrębach z pełnego ziarna zbóż (ryżu, pszenicy, owsa), a także z oczyszczonej celulozy, dobrze działają na pożyteczne mikroorganizmy zasiedlające jelito kota. Ten pozytywny wpływ potwierdziły badania kliniczne. W diecie kota należy unikać dużej zawartości łatwo fermentujących składników będących źródłem m.in. cukrów prostych, takich jak: jabłka, rośliny strączkowe czy ziemniaki. Zmieniając dietę powinniśmy sprawdzić w składzie karmy, co jest źródłem włókna w nowym pokarmie i stwierdzić, jak wpłynęło ono na


24-37 Kocie_09-11_Layout 1 11-09-21 21:32 Page 33

funkcje trawienne naszego kota. Po okresie przejściowym (trwającym aż do 10 dni) włókno występujące w diecie oddziałuje na florę jelitową i oceny możemy dokonać po około dwóch tygodniach. Karma, która wspomaga rozwój pozytywnych bifidobakterii w przewodzie pokarmowym kota, wpływa też na zmniejszenie się ilości bakterii gnilnych i tym samym na znaczne zmniejszenie się intensywnych zapachów z kuwety. Po miesiącu widać także oszczędności w żwirku, ale przede wszystkim kota nie męczą niestrawności, w związku z czym nie wybrzydza. Zjada bez problemu zalecaną dzienną porcję pokarmu.

Wybredna wrażliwość Wybrzydzanie może też świadczyć o mniejszych lub większych problemach zdrowotnych naszego kota. Nadwrażliwość na niektóre pokarmy, czy alergia może być przyczyną bolesnych niestrawności i kot z czasem może wręcz unikać jedzenia jakichkolwiek pokarmów. Może też rzucać się na nowy pokarm, jeść bardzo dużo, a po 2–3 dniach odmawiać jedzenia w ogóle. Nie wolno dopuszczać do przejadania się czy łapczywego łykania karmy, ponieważ zwiększa to obciążenie przewodu pokarmowego. Jedzenie powinniśmy podawać w zabawkach interaktywnych, w taki sposób, aby kot spokojnie pobierał granulkę po granulce. Jeżeli dany pokarm wywołuje u naszego kota wzdęcia, zaparcia czy biegunki, powinniśmy go natychmiast odstawić – niezależnie od tego jak chętnie będzie go jadł! Jeżeli jednak kot zbyt długo odmawia jedzenia, powinniśmy udać się do lekarza weterynarii. Kot nie powinien głodować dłużej niż 3 dni, ponieważ w jego organizmie zachodzą procesy wyniszczające organy wewnętrzne, co może być przyczyną ciężkiej choroby lub śmierci.

Lepszy indyk i kaczka W wyniku analizy dolegliwości prawie 200. kotów, zgłoszonych do lecznicy z podejrzeniem alergii/nadwrażliwości na tle pokarmowym, okazało się że najczęstszą przyczyną problemów była wołowina i nabiał (u co 5. kota). Co 10. kot cierpiał na nadwrażliwość z powodu nieokreślonych dodatków koloryzujących czy smakowych, występujących w karmach niskiej jakości

(szczególnie wilgotnych). Także ryby nie były tolerowane przez 10 proc. z badanych zwierząt. Co ciekawe, kurczak często spotykany w diecie kotów, w badanej grupie nie przyczynił się do nadwrażliwości bardziej, niż jagnięcina uznawana za pokarm dla zwierząt wrażliwych (poniżej 5 proc.). Dlatego jednym z polecanych źródeł białka w diecie eliminacyjnej dla kotów jest indyk lub kaczka, jako dobrze tolerowane mięso drobiowe, rzadko występujące w codziennej diecie kotów. Ryby morskie są źródłem wysokiej jakości białka oraz nienasyconych kwasów omega 3 korzystnie wpływających na zmniejszenie stanów zapalnych w organizmie. Karmy na ich bazie są bardzo smakowite. Wielu właścicieli twierdzi jednak, że ich kot nie lubi pokarmów z rybą. Gdy wykonano testy smakowitości na reprezentacyjnej grupie kotów, które wg deklaracji ich właścicieli nie lubiły ryb, okazało się, że ponad połowie kotów było wszystko jedno: czy jadły karmę z rybą, czy nie, z czego 30 proc. wręcz preferowało właśnie karmę z rybą! Gdy przeprowadzono ankietę wśród właścicieli, czy lubią ryby i jak często je jedzą, okazało się, że prawie 90 proc. osób unika ryb w swojej codziennej diecie. Tak więc nie zakładajmy, że nasz kot będzie miał nasze nawyki żywieniowe, szczególnie jeśli nie są one zbyt zdrowe. A wybrzydzanie najczęściej jest związane z tym, że coś kotu w danym pokarmie nie pasuje, a wrażliwy kot może z tego powodu mieć sensacje i woli ich uniknąć. <<

DR N. WET. SYBILLA BERWID-WÓJTOWICZ Absolwentka Wydziału Nauk o Zwierzętach, w 2006 r. obroniła doktorat w Zakładzie Dietetyki na Wydziale Medycyny Weterynaryjnej SGGW. Prowadzi szkolenia i udziela porad z zakresu prawidłowego wychowania, żywienia i pielęgnacji kotów i psów. Autorka kilkudziesięciu artykułów z tego zakresu. Pomaga w doborze zwierząt i prowadzi doradztwo dietoprofilaktyczne. Kontakt: www.dietoprofilaktyka.pl i www.dietoprofilaktyka.bloog.pl

33


24-37 Kocie_09-11_Layout 1 11-09-21 21:32 Page 34

Męskie sprawy O tym, że kastracja kocurów jest zbiegiem potrzebnym zarówno ze względu na dobro kota, opiekuna i środowiska naturalnego, z lekarzem weterynarii Pawłem Zahorodnym rozmawia Barbara Sieradzan.

Zdjęcie Barbara Sieradzan

Barbara Sieradzan: Pańscy pacjenci to głównie koty wychodzące, rezydenci domów jednorodzinnych w podwarszawskich Michałowicach. Czy takie koty nie będą gnębione przez inne, niekastrowane kocury? Paweł Zahorodny: Rzeczywiście, 90 proc.

mieszkających tu kotów to zwierzęta wychodzące. Przez 20 lat pracy na tym terenie nie zauważyłem, żeby kastraty częściej do mnie trafiały na skutek pobicia przez inne koty, a już na pewno żadnego z tego powodu nie straciłem. Wręcz przeciwnie. Takie osobniki bardziej pilnują się domu, mniej wychodzą,

wracają na noc. I o takie, między innymi, zachowanie nam chodzi, kiedy decydujemy się na kastrację kota. W jakim wieku kocur powinien przejść ten zabieg?

Kastracji można dokonać w każdym wieku kota, ale najczęściej robimy zabieg w wieku od 6. miesięcy do jednego roku, kiedy kocur dojrzewa i jego mocz zyskuje szczególny w swoim rodzaju „bukiet” zapachowy. Kastracja minimalizuje lub całkiem eliminuje dokuczliwy zapach i zmienia samcze zachowania. Na przykład kot wychodzący po kastracji nadal będzie miał ochotę na przechadzki na dworze,


24-37 Kocie_09-11_Layout 1 11-09-21 21:32 Page 35

ale tylko w celu obejścia swojego terytorium, które mu się zdecydowanie zmniejszy już tylko do obszaru łowieckiego. To jest ten zasięg jego terytorium, które on sobie zostawi, mając pełną miseczkę w domu, jedynie dla „sportu”. Oczywiście swój teren będzie znaczył, będzie zostawiał swoje ślady, nie tylko moczu, bo i pazurów, feromony części twarzowej, kępki włosów, odchody. Terytoria poszczególnych kocurów mogą się nakładać, szczególnie gdy jest sporo zwierząt w okolicy, ale do bójek między kastrowanymi osobnikami dochodzi o wiele rzadziej, niż pomiędzy ich niekastrowanymi kolegami. Te kocie bójki to tylko straszenie czy całkiem na serio?

Bywają walki na śmierć i życie, w czasie których poważnie się kaleczą, miewam takich stałych pacjentów, niekastrowanych, których właściciele przynoszą ledwo żywych i tak co 3 tygodnie. Kocury walcząc kaleczą się swymi długimi, wąskimi kłami, po których klinowate rany zamykają się na powierzchni ciała pod wpływem obrzęku, stwarzając idealne warunki dla rozwoju bakterii. Przecinam takiemu delikwentowi ropnie, zakładam dreny, zmieniam opatrunki, podłączam kroplówki. Po tygodniu lub dwóch pacjent czuje się dobrze i już nikt go nie upilnuje, bo tam na dworze są kolesie i trzeba komuś przyłożyć. Czasem, gdy rany dotyczą głowy czy szyi, dobrze byłoby założyć kotu kołnierz, żeby nie zlizywał maści i nie rozdrapywał strupów. Istnieje jednak ryzyko, że łobuz zwieje z domu z kołnierzem na szyi i wtedy może się powiesić na jakiejś gałęzi czy zaklinować w jakiejś dziurze, przez którą zwykle przechodził. A choroby zakaźne u pokąsanych kotów?

Oczywiście, od wścieklizny począwszy, która zagraża również człowiekowi i która jest wyrokiem śmierci dla kota, po białaczkę i FIV – wszystkie te choroby przenoszą się poprzez pogryzienie. Do tego dołożyć trzeba choroby pasożytnicze i już mniejsze, ale też

mocno nieprzyjemne, infekcje bakteryjne, z którymi musimy się później zmagać w gabinecie. Tu warto nadmienić, że każda taka, nawet z pozoru błaha, infekcja odbija się w konsekwencji na nerkach, które u kota są i tak organem szczególnej troski. Z reguły kot wychodzący na starość staje się pacjentem z problemem nerkowym. Czy kastracja zmienia psychikę kocura?

Zmienia i o to nam chodzi. Jest to dobre i dla kota, i dla nas. On się wcale nie zmieni w szmacianą lalkę, będzie tylko mniej agresywny i bojowy. Będzie się bardziej trzymał domu, bo i sam ma mniej interesu, by się włóczyć i obawia się tępienia przez okoliczne niekastrowane kocury. Łazęgostwo wcale nie musi wyjść kotu na dobre. Zdarzają się takie zapobiegliwe osobniki, które „organizują” sobie kilka domów, o czym dowiadujemy się zwykle przypadkiem. Na przykład, troskliwy opiekun sporo inwestuje w markową karmę leczniczą, bo kot ma problemy nerkowe, a on po powrocie wymiotuje szprotką, którą został nakarmiony dwie ulice dalej u zaprzyjaźnionej pani, do której przychodzi popołudniami. Mówi się, że koty kastrowane mają tendencje do tycia.

Rzeczywiście, kastracja powoduje spadek produkcji hormonów męskich, a co za tym idzie, spowalnia się metabolizm zwierzęcia. Jeśli więc po kastracji będziemy kota karmić tak samo, jak przed zabiegiem, będzie się u niego odkładać tkanka tłuszczowa. Może w tym pomóc zwiększenie aktywności ruchowej pupila, ale wiadomo – rzadko komu chciałoby się systematycznie spacerować z kotem na szelkach. Z własnego podwórka wiem, że koty bardzo reagują na tzw. laserek, czyli czerwone punktowe światełko. Moje za tym szaleją.

O tak, tym można kota rozruszać. Ale przede wszystkim dieta. Koty to tak skonstruowane zwierzęta, że świetnie potrafią nauczyć właściciela, co mu >>

35


24-37 Kocie_09-11_Layout 1 11-09-21 21:32 Page 36

powinien wkładać do miseczki. Słyszałem o takich specjalistach, którzy potrafią odróżnić wątróbkę z ulubionego sklepu od innej. Mamy tendencje do karmienia kota trochę z ludzkiego punktu widzenia. Jak mięsko – to najlepsze. A tu im więcej ścięgien, powięzi, tym lepiej. Co prawda, jak kot nabierze pewnych nawyków żywieniowych, to może być problem z przestawieniem go na inną dietę. Nie wolno nam kota głodzić, by skruszał i zaczął jeść inną karmę, bo skończy się to poważnym schorzeniem wątroby. W takim przypadku trzeba postępować zdroworozsądkowo. A co zrobić, jeśli nasz kot wymaga w ogóle diety specjalistycznej, bo zachoruje na syndrom urologiczny?

36

Syndrom urologiczny zdarza się częściej u kotów kastrowanych, choć wcale nie można wykluczyć, że kot niekastrowany na niego nie zachoruje. Tu ułatwieniem w zachowaniu diety byłoby to, gdyby wcześniej kot był przyzwyczajony do karmy dla kotów kastrowanych. Takie karmy uwzględniają możliwość zaistnienia syndromu urologicznego i są odpowiednio zbilansowane pod tym kątem. Jest tam trochę mniej substancji, z których tworzą się kamienie moczowe, zadbano również o właściwy odczyn moczu. No i zawierają dużo mniej kalorii. Na rynku jest duży wybór tych karm, suchych i puszkowych, często w wielu smakach. Metodą prób i błędów można kotu coś dopasować. I to naprawdę działa. Syndrom urologiczny kotów to w ogóle osobny temat. Warto od czasu do czasu, choćby raz na rok, robić kotu kontrolne badanie moczu, by w porę uchwycić to schorzenie. Dobrze prowadzony kot, na odpowiedniej diecie, z właściwym odczynem moczu nie będzie narażony na zatkanie się cewki moczowej, co jest dla niego zarówno niebezpieczne, jak i bolesne. Zdarza się, że po kilku takich „zatkaniach” jedynym sposobem jest chirurgiczne wyszycie cewki. Rzecz w tym, że jeśli się już zacznie kłopot i tworzą się kryształki, działają one jak magnesiki, przyciągając się wzajemnie i zbijając w większe struktury. Ostre brzegi tych zbitych kryształków mogą powodować stany zapalne pęcherza. Takie złogi wraz ze skrzepami krwi mogą skutecznie zaczopować cewkę. Lepiej więc do takiej sytuacji nie dopuszczać.

BIOENERGOTERAPIA ZWIERZĄT Grażyna Barbara

Sieradzan Ukończyła kursy bioenergoterapii podstawowej i radiestezji, bioenergoterapii praktycznej i wahadła uniwersalnego w Warszawskim Towarzystwie Psychotronicznym oraz uzyskała drugi stopień Reiki. Kontakt: (022) 823 16 93, 602 23 24 52

Czy trzeba stosować jedną karmę?

Ważne, żeby stosować jeden rodzaj diety, dopasowany do wymogów pacjenta. Firmy i marki możemy zmieniać, istotne jest, że jeśli mamy kotu mocz zakwaszać, to nie podawajmy mu rano karmy na sierść, w południe na nerki, a wieczorem na lepsze trawienie, bo to nie ma sensu. Podobnie jak wymieszane różne rodzaje na wszelkie ewentualności, z dodatkiem jeszcze suplementów witaminowych. Ważna też jest woda. Kot, szczególnie jedzący suchą karmę, powinien mieć stały dostęp do wody. Również dla kota z syndromem urologicznym ważne jest regularne oddawanie moczu, by nie tworzyły się złogi. Przestrzegam przed podawaniem wody mineralnej, szczególnie tej mocno zmineralizowanej, bo to może zrobić więcej szkody niż pożytku. Niektórzy właściciele kotów z syndromem poją je wodą nisko zmineralizowaną, jaką się podaje noworodkom. Tak czy inaczej, jeśli nawet tych minerałów dostanie się do organizmu więcej, jeśli odczyn moczu będzie właściwy (np. przy fosforanach kwaśny), to kryształy nie będą się tworzyć. Czyli znów wracamy do diety. A woda przegotowana?

Myślę, że jest ona dla kotów niesmaczna. Zdecydowanie wolą pić kapiącą wodę z kranu czy z garnka stojącego w zlewie. No i trudny temat: czy kastrować koty wolno żyjące?

Wydaje mi się, że tak. Takie koty mniej miałyby infekcji na skutek walk. Technicznie prościej jest wykonać zabieg kastracji niż sterylizować kotkę. W czasie kiedy kotka urodzi nawet czwórkę kociąt, kocur zapłodni wiele kotek i przysporzy kilkadziesiąt sztuk potomstwa, cierpiącego biedę i umierającego nierzadko na herpeswirozę. Ale też taki kot nie ma dokąd wracać i nie ma oparcia we właścicielu. Spada w hierarchii i może być wypierany ze swojego terytorium przez inne kocury. Ale to też nie reguła, bo tak naprawdę większość sobie dobrze radzi. Kot po kastracji wcale nie staje się nadmiernie lękliwy. Znaczenie moczem jest może słabsze, ale pozostają pazury, kępki włosów i ekskrementy. No i kastracja nijak się ma do instynktu łowieckiego. Tak naprawdę chyba nikt nie przeprowadził żadnych badań ani statystyki w tym kierunku. Wiadomo, że kotkom wolno żyjącym po sterylizacji wręcz poprawia się sytuacja bytowa i możliwość przeżycia. Odnoszę wrażenie, że coraz więcej jest osób, które chcą się zajmować kocią bezdomnością rozsądnie, miasto wspiera ich poprzez talony na kastrację i przydziały karmy. Taki wykastrowany kocur nie pozostanie całkiem bez opieki. Podsumowując, jeżeli kastrację kocurów rozważamy z punktu widzenia dobra kota, to zabieg ten oznacza jego lepszą kondycję fizyczną poprzez eliminację ropni, infekcji, chorób zakaźnych i ich późniejszych konsekwencji dla zdrowia. Dla opiekuna jest to uniknięcie przykrego zapachu w domu i rzadsze wizyty w gabinecie weterynaryjnym. Dla środowiska to mniej bezpańskich kociąt i rozprzestrzeniania się chorób wirusowych.

Dojazd do pacjenta lub możliwość współpracy.

Dziękuję za rozmowę.


24-37 Kocie_09-11_Layout 1 11-09-21 21:32 Page 37

Krople Bacha TEKST IGOR PIETKIEWICZ ZDJĘCIE ALEKSANDRA SEPELOWSKA

Metoda dr. Bacha, wywodząca się z medycyny naturalnej, redukująca napięcia emocjonalne u ludzi, coraz częściej jest stosowana jako środek wspierający rozwój zwierząt. Jest to metoda całkowicie bezpieczna i wolna od efektów ubocznych. Koty dobrze i bardzo szybko reagują na podawanie kwiatowych wyciągów. Metodę dr. Bacha można stosować doraźnie i objawowo, jednak aby osiągnąć bardziej trwały efekt, potrzebna jest dłuższa kuracja. Wynalazł ją w latach 30. ubiegłego stulecia brytyjski lekarz i naukowiec Edward Bach. W terapii stosuje się rozcieńczone wyciągi z kwiatów, które przyjmuje się doustnie, aby usunąć stres, przywrócić równowagę emocjonalną i wspierać naukę nowych zachowań. Każdy z 38. ekstraktów odpowiada określonym stanom psychiki lub cechom charakteru. Krople z poszczególnych kwiatów można zażywać pojedynczo lub tworzyć mieszanki, odpowiednio do potrzeb. Metodę Bacha warto stosować w celach profilaktycznych, aby wspierać naukę nowych zachowań lub też ułatwić przechodzenie przez krytyczne fazy rozwojowe zwierzęcia. Koty dobrze i bardzo

szybko reagują na podawanie kwiatowych wyciągów. Pani Beata Leszczyńska, dyplomowany behawiorysta COAPE, opisuje przypadek kotki Radioli, która odczuwa lęk przed podróżą samochodem: „Kotka nie podróżuje często, ale przynajmniej raz w roku opiekunowie zabierają ją ze sobą na wakacje i od czasu do czasu na weekendy. Bez względu na dystans i czas podróży, zawsze reagowała na jazdę samochodem napadami paniki, intensywnym dyszeniem i nieustanną wokalizacją. Jej reakcje powodowały napięcie u innych kotów przewożonych autem razem z nią i były trudne do zniesienia dla właścicieli. Przed jednym z urlopów opiekunowie zgłosili się po pomoc. Nie było czasu na trening behawioralny, więc poprosili o mieszankę esencji dr. Bacha w celu redukcji napięcia u Radioli. Aby ustalić właściwy skład,

przeprowadzony został wywiad z opiekunami i obserwacja zwierzęcia. Zastosowano Rescue Remedy (tzw. pierwszą pomoc) w celu redukcji stresu, objawów paniki i histerii oraz skutków traumatycznych sytuacji z przeszłości, Kroplika zmniejszającego uczucie strachu wywołanego warunkami jazdy, jak również Osikę – stosowaną w przypadku pobudzenia lękowego”. Według relacji opiekunów, jazda z kotami odbyła się tym razem bez napięcia. Kotka była spokojna i nie przejawiała objawów lękowych. Niestety, nie kontynuowali terapii w okresie urlopu i podróż powrotna wyglądała tak jak dawniej. Jest to dobry przykład na to, że metodę Bacha można stosować doraźnie i objawowo, jednak aby osiągnąć bardziej trwały efekt, potrzebna jest dłuższa kuracja. <<

Seminarium otwarte na www.drBach.pl

Aby dowiedzieć się więcej o metodzie Bacha oraz typowych problemach, z jakimi zmagają się właściciele kotów, zapraszamy na otwarte spotkanie online pt. „Podstawy behawioryzmu zwierzęcego dla właścicieli kotów”, prowadzone przez Beatę Leszczyńską 21 października 2011 o godz. 18:00 na platformie internetowej Centrum Terapii Bacha. Więcej informacji o seminarium znajduje się na stronie www.drBach.pl w zakładce „wydarzenia”. Omawiane tematy:

• Pochodzenie, udomowienie

• Czym są zachowania niepożądane. • Najczęściej spotykanie zachowania

i rozwój ras. • Fazy rozwojowe w życiu kota i ich wpływ na osobowość dorosłego kota. • Sposoby komunikacji kotów między sobą i z ludźmi. • Jak czytać wyraz twarzy i język ciała kotów.

niepożądane – załamanie treningu czystości, drapanie i niszczenie przedmiotów, zachowania kompulsywne, takie jak nadmierna pielęgnacja, zjadanie rzeczy niejadalnych (PICA), agresja. • Typowe błędy opiekunów kotów –

niewłaściwe odczytywanie sygnałów, antropomorfizacja zachowań, interpretacja zachowań kotów przez pryzmat języka ciała psów, brak ostrożności i uleganie obiegowym opiniom na temat kotów. • Najczęściej stosowane ekstrakty wykorzystywane we wspomaganiu terapii behawioralnej kotów.

Członkowie Programu Afiliacyjnego Bacha (www.drbach.pl/pab), którzy wezmą udział w spotkaniu i odpowiedzą poprawnie na zadane pytanie testowe, otrzymają 10 punktów, które będą mogli wymienić na nagrody.

37


38-45 Kocie_09-11_Layout 1 11-09-21 21:37 Page 38

Duszka Trawestując słowa Ernesta Hemingwaya – „Jeden kot prowadzi do drugiego”, mogę powiedzieć o kotkach w mojej rodzinnej legendzie – jedna Duszka prowadzi do następnej.

TEKST MAŁGORZATA BARTOSIŃSKA ZDJĘCIE ALICJA GACEK

Kotka fin de siecle’u

Wszystkie Duszki w mojej rodzinie były kotkami kobiet. Pierwsza pojawiła się w mieszczańskim, warszawskim domu mojej prababci Rozalii. Były to lata 80. XIX wieku. Ponoć śliczne kociątko w kolorze dymu, przywiózł za pazuchą aż z samego Kaukazu wielbiciel Rozalii. Prababcia na męża wybrała innego, ale z Duszką nigdy się nie rozstawała. Kotka nie tylko była prześliczna, o złotych oczach – ale niezwykle mądra i dobrze ułożona. Podobno Rozalia wychowała kotkę nigdy nie podnosząc głosu, za pomocą jednego napomnienia: „Moja Duszko, to nie uchodzi”. Rozalia wierzyła święcie, że Duszka ma dar rozpoznawania złych i dobrych ludzi. Jeśli kotka odnosiła się do kogoś z niechęcią, nie był więcej zapraszany. W czasie długiej choroby prababci, Duszka była zawsze pod ręką, i jak mówi przekaz rodzinny, okazała się najlepszym

środkiem kojącym przewlekły ból. Rozalia zmarła młodo osierocając dwie córki. Młodsza z nich – to moja babcia Stasia. Ojciec całą miłość przelał na dziewczynki, nie ożenił się powtórnie i niemiłosiernie je rozpieszczał. Nie wyszło to mojej babci na zdrowie. Spośród oddanych, i dobrze sytuowanych pretendentów do jej ręki, wybrała uroczego lekkoducha, który zabrał ją do Kielc, gdzie wiele obietnic okazało się mirażem. A to nie były czasy na rozwód. Wprawdzie nie pamiętam babci Stasi, zmarła gdy miałam niecałe dwa lata, mam jednak dla niej dużo współczucia i sentymentu. Duszka Druga

Ze zdjęcia w sepii, wiszącego na ścianie, Babcia Stasia uśmiecha się powściągliwie, może nawet nieco ironicznie. Nie zachowało się, niestety, żadne zdjęcie


38-45 Kocie_09-11_Layout 1 11-09-21 21:37 Page 39

największej jej pociechy i przyjaciółki– kotki Duszki Drugiej. W rodzinnej legendzie Duszka babci Stasi, matki mojej mamy, jawi się już jako młoda, ale dorosła kotka. Skąd się wzięła, nie udało mi się ustalić. Po prostu przyszła i została. Zachowała się tylko pamięć o ich niezwykłej relacji. Duszka była szaro-srebrzysta, bezgranicznie przywiązana do babci, ale harda i nieprzystępna dla innych. Jak pies towarzyszyła babci w zakupach i sąsiedzkich odwiedzinach. Znali ją na całej ulicy, zwłaszcza rzeźnik, u którego często się stołowała. Z dużym wyczuciem pojawiała się na zapleczu sklepu właśnie wtedy, gdy właściciel sprawiał mięso. Była niezłą aktorką, bo kiedy nie zanosiło się na posiłek, nie łasiła się, nie prosiła, tylko spokojnie siedziała ze zwieszonym łebkiem. „No, no, coś się może znajdzie...” – mamrotał skruszony rzeźnik i wynosił okrawki. Babcia Stasia zmarła mając niewiele ponad 60 lat. Kiedy leżała w domu, ci którzy ją odwiedzali, zapamiętali, że Duszka zawsze była blisko niej. Kiedy babcia czegoś potrzebowała, a była już bardzo słaba, Duszka potrafiła w nocy obudzić kogoś z domowników i zmusić go do wstania. Pewnego dnia, wczesnym rankiem dziadek zajrzał do babci i nie zobaczył Duszki. To było bardzo dziwne. Okazało się, że babcia Stasia zmarła we śnie. Duszka zniknęła. Nikt już jej nigdy nie widział. Duszka, córka Alexis

Moja Duszka była warszawianką, córką Alexis. Tak, to czasy telewizyjnej „Dynastii”. Mój przyjaciel, lekarz i kociarz, zawsze marzył o kocie niebieskim rosyjskim, toteż kiedy zadzwonił do mnie z tryumfalnym: „Mam Alexis, muszę ci ją zaraz pokazać, przyjeżdżaj!” – spodziewałam się małej piękności. Ironię tego imienia pojmowało się dopiero zobaczywszy zaropiałe maleństwo, zabiedzone i przedwcześnie odebrane matce. Osłupiałam na widok nieszczęsnej Alexis i rozpłakałam się nad tą biedą. „Musiałem ją kupić, tak mi jej było żal – obwieścił mój przyjaciel. – Handlował nią jakiś pijak – a kto by ją zechciał – bałem się, że jak nie dostanie na flaszkę, gotów ją po prostu wyrzucić. Zresztą, zakochałem się w niej od razu!” Okazało się, że Alexis wychuchana i wydmuchana, to wspaniała Syjamka (niezbyt czystej rasy) o cudownych, błękitnych oczach i łagodnym charakterze. Towarzyska, czuła i ufna. Zanim dorosła postanowiłam, że chcę jej córkę i ustawiłam się w kolejce chętnych po przyszłe dzieci Alexis. Nastał dzień, kiedy mój przyjaciel zadzwonił i bez zbędnych wstępów krzyknął do słuchawki: „Co za drań! Od progu poleciał żreć, wyobrażasz sobie?!” – „Co? Kto” – bełkotałam nieskładnie. Okazało się, że do Alexis został zaproszony w zaloty kawaler, dorodny Syjam Bohun, który wykazał się kompletnym brakiem manier. Doszło jednak do mariażu, a w stosownym czasie dostałam swoją Duszkę. Nie zawiodłam się. Po matce odziedziczyła niezwykły charakter i cudowne, niebieskie oczy. Jedwabiste futerko było koloru kawy z mlekiem z brązowymi znaczeniami, tylko ogonek był mało syjamski, bo z rozkosznymi, nikłymi prążkami. Dusia całą swoją kocią duszą i sercem kochała tylko

mnie. Reszcie świata pozwalała na adorację, zezwalała na opiekę, ale nie na poufałości. Trudne rozstania

Wyjeżdżałam zwykle ze świadomością, że będzie bardzo tęsknić i najlepsze zastępstwo nic nie pomoże. Zdarzało się, że nie wychodziła z kryjówki, nawet kiedy pod moją nieobecność przychodziła do niej moja córka. Kamień spadł mi z serca dopiero za sprawą sąsiadki. Danusia, starsza, „drobna pani z olbrzymim mieszkaniem” przez lata naszej przyjaźni opiekowała się Duszką, ku zadowoleniu obydwu stron. Duszka zaaprobowała mieszkanie za ścianą podczas moich wyjazdów, a nawet „chodzenie do przedszkola” w czasie mojej pracy. Kiedy się rano szykowałam, Duszka siedziała pod drzwiami, ponaglając mnie spojrzeniami: „Jeśli musisz, to idź już wreszcie. Ja też mam swoje sprawy.” Całus w pyszczek i sus pod sąsiednie drzwi. Danusia uwielbiała Duszkę, zamówiła sprzątanie dwa razy w tygodniu, „bo kot musi mieć czysto” i na wszystko jej pozwalała. Po powrocie z podróży, rzucałam walizkę i biegłam po Dusię. Czekał mnie krótki rytuał „chodzenia na obrażonych łapkach”, żebym sobie nie myślała. Ale Duszka długo nie chowała urazy. Jeśli już byłyśmy razem, to bardzo blisko. Śpiąc z Duszką, wsłuchując się w aksamitne mruczenie, nie wiedziałam co to bezsenność. Miałyśmy osobne poduszki, ale jedną kołdrę. Wszystko miało swój rytuał – zasypianie, czytanie, oglądanie filmów, podejmowanie gości. To były sprawy ustalone i wszelkie odstępstwa Duszka przyjmowała z wyraźną niechęcią. Stanowczo odmówiła jednak wychodzenia na spacery. Cierpliwy trening w szeleczkach, różne podejścia – wszystko to spotkało się ze stanowczym oporem. Musiałam ustąpić. Pożegnanie

Duszka miała już 13 lat, kiedy usłyszałam od weterynarza, że niewinne guzki są złośliwe, a ponadto ma cukrzycę. Wcześniej nigdy nie chorowała. Byłam przerażona koniecznością robienia jej zastrzyków. Sama prawie mdlałam przy pobieraniu krwi. Nie do wiary, że tak szybko doszłam do wprawy. Do łez rozczulała mnie Dusia, która szybko poddała się rytuałowi porannych zastrzyków. Kładłam poduszkę na kanapie, kotka natychmiast rozciągała się na niej, jak do pieszczot, ukłucie i całusy. Zaczął się koszmarny czas. Operacja wycięcia guza, a potem szybko liczne przerzuty. Marniała w oczach. Wiem, że do końca nie cierpiała. Największe wsparcie dostałam od swojej córki, która wyręczyła mnie w tych ostatnich chwilach – zawiozła biedne ciałko Duszki do kremacji, do leczącego ją wcześniej weterynarza. Długo docierało do mnie, że jej już nie ma. Chociaż moja Dusia zmarła kilka lat temu, ilekroć zostaje mi w ręku nietypowa zakrętka lub krążek plastiku z jakiegoś opakowania, uśmiecham się z czułością, i myślę, że pewnie bardzo by się jej podobały do zabawy. Mam przekonanie, prawie pewność, że w moim życiu pojawi się jeszcze jedna Duszka, jak dobry duch w moim życiu. Ale w jaki sposób? I kiedy? <<

39


38-45 Kocie_09-11_Layout 1 11-09-21 21:37 Page 40

Ostatnie TEKST MARTA „MAJORKA” CHOCIŁOWSKA-JUSZCZYK ZDJĘCIE ALEKSANDRA KUSZLEWICZ

40

W końcu sierpnia rodzice zostali zaproszeni do odwiedzenia znajomych mieszkających w domu za miastem. Postanowili pojechać razem z Gackiem. – Gacusiu, wybierzesz się z nami? – spytała mama. – Poznasz swojego rówieśnika Antosia i pochodzisz trochę po świeżym powietrzu. – Nie mam ochoty – burknął Gacek. – Nie znoszę wizyt. Wolałbym, żeby tatuś mi wytłumaczył, dlaczego jestem niebieski, a Norka czarna. – To kwestia genów. Czarne koty mają gen dominujący… – Aaa, teraz rozumiem, dlaczego ona dominuje i rządzi w domu. Wszystko przez te jakieś… geny! – parsknął Gacek ze złością. – Ciekaw jestem, jakie geny ma ten Antoś? – Jest czarny, czyli dominant… – powiedział tatuś i puścił do Gacusia oko. – Czy moglibyście odłożyć te dysputy na później? Spóźnimy się na pociąg! – mama była naprawdę zła. Znajomi mieszkali w białym domku z zielonym dachem, otoczonym ogrodem. Goście i gospodarze usiedli w altance, a Gacek chwilę przysłuchiwał się ich rozmowie i trochę znudzony poszedł się przejść. Pod świerczkiem zobaczył czarnego kota o pięknej dużej głowie i mądrym spojrzeniu żółtych oczu, wygrzewającego się w promieniach słońca. Na widok Gacka przesunął się uprzejmie, robiąc mu miejsce. – Domyślam się, że jesteś Antoś – powiedział Gacek. – Jak się miewasz? – Ostatnio nawet nieźle, upolowałem jaszczurkę – pochwalił się Antoś. – Co prawda Fiona mi pomogła, bo ja jestem trochę niesprawny, nie mam jednej łapki. – Widzę, że znakomicie sobie radzisz. My nie mamy ogrodu, możemy wychodzić tylko na balkon i na dłuższą metę to jest okropnie nudne. – Wszystko robi się nudne po jakimś czasie – stwierdził Antoś filozoficznie. – Czasem tylko dzieje się coś naprawdę ciekawego, jak wtedy gdy Filut wpadł do basenu u sąsiada. – Utopił się? – przestraszył się Gacek. – Gdzie tam, to płytki, gumowy basenik. Ale trzeba było widzieć, jak szybko się gramolił z wody! Do dzisiaj chce mi się śmiać na samo wspomnienie. – Ja nie lubię wody – otrząsnął się Gacek z obrzydzeniem. – Kiedy patrzę, jak kąpią Tymoteusza, ciarki mnie przechodzą. Na szczęście ze

lato

mną nie próbowali, bo musiałbym zaprotestować. – Słusznie, ja zdecydowanie wolę kąpiele słoneczne – zgodził się Antoś. – Może coś przekąsimy? Poproszę Anielę o porcję mięsa z okazji twojej wizyty. – Nie jadasz mięsa na co dzień? Ja lubię zatopić zęby w sprężystym kawałku świeżej wołowinki. – Jasne, że lubię, ale mi nie wolno. Jestem poważnie chory na nerki. Karmią mnie jakimś świństwem, tłumacząc że to karma lecznicza i że będę dzięki niej zdrowszy. Założę się, że niczego bardziej obrzydliwego nigdy nie jadłeś! Zbuntowałem się i odmówiłem jedzenia, dopóki nie dostanę porządnej porcyjki mięsa. Antoś milczał chwilę i spojrzał prosto w oczy Gacka. – Niedługo umrę. To moje ostatnie lato. Mimo upału Gacek poczuł chłód. – Skąd wiesz? – spytał ze ściśniętym gardłem. – Czuję to – odparł Antoś spokojnie. – Jest bardzo blisko. Staram się to powiedzieć Anieli, ale ona nie chce mnie słuchać i płacze. A przecież byłoby mi łatwiej, gdyby zrozumiała. I może nie byłaby taka surowa w kwestii mojej diety. Niewiele już czasu zostało na przyjemności. – Boisz się? – chłód na plecach Gacka nie ustępował i rozchodził się po całym ciele, dochodząc aż do mózgu. – Nie, umrzeć się nie boję. Jest mi tylko trochę smutno, bo lubię tu być i nie wiem, co jest Tam… Boję się bólu i cierpienia, a najbardziej powolnego umierania, które pozbawia wszelkiej godności. – Jestem pewien, że Aniela to rozumie – powiedział Gacek. – Ona ciebie kocha i nie pozwoli, abyś cierpiał. Pomoże ci odejść, kiedy dasz jej znak, że już nadszedł czas. Wtuli twarz w twoje futro i chociaż serce będzie jej pękać z bólu, zrobi do dla ciebie. – Tak, kobiety już takie są... trochę niekonsekwentne – uśmiechnął się Antoś z czułością. – Znam je trochę. Moja poprzednia pani nagle, ni z tego, ni z owego, przestała mówić i chodzić. Mogła tylko poruszać oczami. Na mój rozum wzrokiem prosiła męża, a mojego przyjaciela o to samo, o co ty poprosisz Anielę. Ale on nie mógł pomóc jej odejść. Podobno prawo tego zabrania... Pewnego ranka popatrzyła na mnie tak jakoś mocno... pomyślałem, że chce mi coś powiedzieć, wskoczyłem na łóżko i spojrzałem jej w oczy. Były mokre, a w ich kącikach dostrzegłem cień uśmiechu. Tak pożegnała się ze mną.


38-45 Kocie_09-11_Layout 1 11-09-21 21:37 Page 41

41

– Tęskniłeś? – Obaj tęskniliśmy. Mój przyjaciel stracił ochotę do życia i martwił się, co ze mną będzie, kiedy jego zabraknie. Z tej tęsknoty rozchorował się na serce i pojechał do szpitala. A ja czekałem, długo, bardzo długo... Ktoś przychodził, przynosił mi jedzenie, ale ja nie chciałem jeść. Schowałem się pod kołdrą i wolałem umrzeć, jeśli On miałby nie wrócić. – Czy wrócił? – Antoś był wstrząśnięty. – Nie. – Gacek polizał łapkę, ukrywając wzruszenie. – Nigdy. – Nie powinno się tego robić kotu... – wyszeptał Antoś w zamyśleniu. – Ludzie często się martwią, co się stanie z nami po ich śmierci. Słyszałem, że są tacy, którzy chcą, byśmy odeszli wraz z nimi, by nie dopadł nas zły los... Czy twój przyjaciel zostawił testament lub coś w tym rodzaju i wyznaczył ci nowego opiekuna? – Nie zdążył. Przyszedł list zza wielkiej wody, no wiesz, zza oceanu, od jego córki. Pisała w nim, żeby mnie uśpić albo oddać do schroniska. Śmierci się nie bałem, ale do schroniska nie chciałem iść za nic na świecie! Dlatego pozwoliłem, żeby mnie zabrano do nowego domu, chociaż w starym zostawiłem całe moje życie, zapach ludzi, których kochałem, zapach domu, zabawki, myszkę nasączoną walerianą, ulubiony fotel, widok za oknem, wszystko... wziąłem tylko mój stary, ukochany taboret do ostrzenia pazurków.

– Miałeś jednak trochę szczęścia – uśmiechnął się Antoś, patrząc na rodziców Gacka. – Ja też miałem szczęście, że Aniela wypatrzyła mnie w schronisku. Nie pożyłbym tam długo, a tak podarowała mi sześć lat... leczyła, troszczyła się o mnie jak rodzona matka! A teraz muszę odejść. Słońce zaszło i zrobiło się chłodno, jak zwykle w sierpniu. Goście zaczęli zbierać się do powrotu. Gacek popatrzył w oczy Antosia. – Żegnaj, teraz muszę już iść. Spotkamy się za Tęczowym Mostem... za jakiś czas. – Do zobaczenia, przyjacielu. – Antoś uśmiechnął się ciepło. – Będę na ciebie czekał. Może uda mi się przekazać ci jakoś wiadomość, jak tam jest... Mama podeszła do Antka i pogłaskała go czule. – Do widzenia piękny, mądry kocie – wyszeptała. Będzie mi ciebie brakowało... Antoś patrzył za nią długo, dopóki nie znikła mu z oczu. Wiedział, że ona wie... Nadszedł ciepły, słoneczny wrzesień i wraz z nim smutna wiadomość o śmierci Antosia. Odszedł tak jak pragnął – z godnością i bez zbędnego cierpienia. Pochowano go w ogrodzie, pod ulubionym świerczkiem. Kilka lat później, w grudniowy poranek, Gacek wyruszył w swoją ostatnią podróż i przekroczywszy Tęczowy Most zobaczył oczekującego go Antosia. <<


38-45 Kocie_09-11_Layout 1 11-09-21 21:37 Page 42

Obraz Barbary Burówny z cyklu KOTY

42

agia

M

trzech kotek

TEKST DOROTA KRZYŻANOWSKA-GERNAND

Magia Gretki

Gretka pojawiła się w moim życiu w magiczny sposób. Została przyniesiona późnym wieczorem przez jednego z moich ulubionych kuzynów, kiedy z moim Mężem

siedzieliśmy jeszcze w laboratorium nad pracą naukową. Już samo miejsce, w którym pierwszy raz spotkaliśmy się z Gretką, było bardzo magiczne. Na dworze królowała kwietniowa chłodna noc, za oknami pięknie świeciły gwiazdy.


38-45 Kocie_09-11_Layout 1 11-09-21 21:37 Page 43

Dookoła cichutko szumiała magiczna aparatura laboratoryjna, która rozwiązywała w cudowny sposób medyczne zagadki. Gdzieś za oknami widać było zieloną poświatę okien sal operacyjnych, z innych okien biło magiczne ultrafioletowe światło lamp odkażających. O medycynie, pracy naukowej, dobrym mężu i... kotach marzyłam od najmłodszych lat. Tego dnia spełnić miało się moje ostatnie z marzeń. W cudownie magiczny sposób na moich kolanach pojawiła się maluteńka biała koteczka „taka, jak z pudełka czekoladek” – jak to powiedział mój kuzyn i w magiczny sposób zniknął, spiesząc się na ostatni kurs autobusu (chyba też magicznego). Rzeczywiście, miałam takie pudełko po czekoladkach z plastikowym wypukłym wieczkiem ze ślicznymi kotkami. Teraz takie cudowne stworzonko przytuliło się do moich kolan i miauczało. Wiedziałam, że tego dnia pracę skończymy wcześniej, bo przed magiczną północą... Mały biały kotek chciał już bardzo do domu. Nie umiałam jeszcze wtedy postępować z magicznymi istotami, więc moja biała Gretka była wychowywana bardzo po ludzku (teraz łapię się z przerażeniem za głowę, bo któż to widział wychowywać kota!). Niepotrzebnie, koty przecież wychowują się same, mają wrodzony takt i kindersztubę. Naszymi nieudolnymi próbami „wychowywania” tylko psujemy te cudownie doskonałe istoty, uczynione przez Stwórcę idealnymi od samego narodzenia. Teraz już wiem, że z kotem rozmawia się bez słów, jedną myślą, jednym wymienionym wzajemnym spojrzeniem. Chcesz, żeby przyszedł do ciebie – to tylko o tym pomyśl, nie chcesz, żeby chodził po kuchennym stole – spojrzyj na niego z wyrzutem. Wracając do Gretki – była ona kotem dobrze wychowanym. Kochała mnie całym kocim sercem, a ja kochałam ją za całą jej Kocią Osobowość, za jej Kocią Wyrozumiałość, z jaką znosiła wszystkie moje metody wychowawcze i za to, że tak naprawdę to ona mnie wychowała, ucząc wszystkiego od początku. No i tajemniczy charakterek to Gretka miała, oj miała... Była piękną, dumną, pełną gracji, dystyngowaną kotką, zaplatającą w czarodziejski sposób ogonek, gdy siadała. Odeszła za Tęczowy Most, pozostawiając wielką bliznę w moim sercu. Magia Milenki

Milenka to druga kotka w moim życiu. Podarunek od mojej przyjaciółki, córka jej kocura Bolka. Śliczna, trójkolorowa, jakby lekko przysypana popiołem. Kotka o przepięknych bursztynowych oczach i przecudownym charakterze. Milenka już nie była przeze mnie „wychowywana”, wcześniej oduczyła mnie tego Gretka. Jest kotką idealną. Nigdy nie zrobiła niczego nie tak, jak trzeba. Wtopiła się w moje życie w naturalny sposób. Jest zawsze we właściwym miejscu, zachowuje się zawsze stosownie do okoliczności. Układna, spokojna, porządna, grzeczna, mądra. Umiemy się porozumiewać myślami. Kiedy potrzebuję jakiegoś kota do zjedzenia bardzo dobrego mięska – Milenka zawsze wie, gdzie należy być. Uśmiecha się do ludzi w koci sposób – przymrużając oczy wpatrzone w twarz człowieka. I przez te jedenaście lat istnienia Milenki na świecie nie było jeszcze nikogo, kto nie odwzajemniłby tego jej czarodziejskiego uśmiechu. Milenka, Milusia, Milcia, Milka. Nawet imię jednej małej Dziewczynki, która pojawiła się pewnego wiosennego poranka na świecie ku wielkiej radości swojego Taty, zostało „dopasowane” do imienia Milka...

Milenka zawsze wie, kiedy potrzebuję jej przytulenia, i przytula mnie wtedy całym swoim kocim istnieniem. Wtulając twarz w jej puchaty grzbiet i wdychając piękny zapach kociego milenkowego futra, nie mogę zrozumieć, jak w telewizyjnej reklamie reklamującej środek likwidujący podobno brzydkie zapachy, tłusty facet wącha z obrzydzeniem przepięknego kota. Nigdy nie kupię tych reklamowanych środków. Ta reklama jest wyjątkowo nieprzekonująca. Kiedy byłam małą dziewczynką, myślałam, że mój Dziadek każdego ranka perfumuje DziadkowoBabcine Koty swoją wodą kolońską, tak bardzo zachwycał mnie ich zapach. Moja Tajemnicza Milenka leży właśnie obok mnie i przepięknie mruczy. Jej spojrzenie przemawia: „Wiem, wiem – piszesz o mnie...” I ja wiem, że Milenka wie, jak bardzo staram się opisać jej urok. I wiem, że Milenka wie, że to prawie niemożliwe, żeby przekazać słowem pisanym czar i tajemnicę Kota. Z Milenką po prostu trzeba być, żeby odczuć to wszystko. Milenka rozumie też moje negatywne nastawienia do pewnych przedmiotów i oczywiście je podziela. Nie lubię czarnych segregatorów i Milenka też. Magia Koli

Właśnie zeszła z moich kolan moja trzecia koteczka – Kola, na którą mówi się też Kolcia, Kolusia, Koliszon. Kola jest niepełnosprawna, ale jest równie kochana, magiczna i niesamowita jak Milcia i Gretka. Kola pojawiła się jako nasza towarzyszka tuż przed odejściem Gretki. Dostałam ją od Pani Agnieszki z Fundacji pomagającej kotom. Dzięki niej udało się nam przeżyć po bolesnej stracie Gretki. Kola wiele w życiu przeszła, więc jest bardzo mądrym i doświadczonym kotem. Kotem-lekarzem, kotem pomagającym i biegnącym z ratunkiem każdemu stworzeniu, które jest w potrzebie. Nawet jeśli jest to pająk lub mól. Jej złote oczy są pełne mądrości i zrozumienia dla ludzkich słabości, które oczywiście Kola zawsze pomaga zwalczyć. Nie ma poddawania się, rezygnacji. Ona zawsze będzie przy człowieku dotąd, aż ten znowu odzyska dobry humor, zdrowie, wiarę i nadzieję. Oczywiście też rozmawiamy z Kolą poprzez wymianę myśli i spojrzeń. Kola tak jak Milenka, jest kotem „niewychowywanym”, przyszła do nas już po przejściach, a jednak po początkowych fochach (o których zresztą nikt już przecież nie pamięta) jej życie stopiło się z naszym, nasze życia po prostu dopasowały się idealnie do siebie. To właśnie tajemnica i magia kotów. Stworzeń doskonałych w każdym calu. Naszych życiowych najwierniejszych i najukochańszych towarzyszy. Kiedy uczymy się je rozumieć, otwieramy szeroko oczy ze zdumienia, jak bardzo są mądre. Powiem więcej – o wiele mądrzejsze od nas – ludzi, mające więcej cierpliwości, potrafiące więcej znieść i wybaczyć. Te cudowne i przepiękne zwierzęta wnoszą do naszego życia spokój, ciepło i miłość. Uczą nas także rozumienia bez słów drugiego człowieka. Czyż to nie jest magia? Opowiadanie „Magia trzech kotek” Doroty Krzyżanowskiej-Gernand zdobyło I miejsce w naszym konkursie „Tajemnicza natura mojego kota”.

43


38-45 Kocie_09-11_Layout 1 11-09-21 21:37 Page 44

RECENZJE

RENATE JONES

Koty. Kompendium wiedzy o kotach. Wydawnictwo Muza www.muza.com.pl Cena: 59.90 zł

KSIĄŻKA DLA WSZYSTKICH MIŁOŚNIKÓW KOTÓW Najpierw tajemnicze spojrzenie ciemnozielonych oczu, a potem cichutkie skradanie się na miękkich poduszeczkach, zwinny skok i już mruczek zwija się w kłębek na naszych kolanach. O takich chwilach marzą wszyscy miłośnicy kotów.

44

· Wszystko o naturalnych kocich zachowaniach, takich jak język ciała, zachowania socjalne i podczas polowania. · Portrety i rzeczowe opisy najbardziej lubianych ras. · Zasady dbania o dobre samopoczucie i zdrowego odżywiania kota oraz właściwej pielęgnacji. · Wychowanie i pomysły na interesujące zabawy, aby życie z domowym pupilem było harmonijne. · Rady dotyczące zdrowia i sposobów rozwiązywania trudnych problemów. · Ponad 375 fotografii prezentujących kocie emocje i przygody.

Każdy kot ma dwa końce Wydawnictwo MG www.wydawnictwomg.pl Cena: 24,90 zł Drogi czytelniku! W książce, którą właśnie trzymasz w ręku, jej autorzy próbowali zmierzyć się z fundamentalnymi pytaniami, które trapią ludzkość od zarania jej dziejów. Czy to prawda, że kochanego kota nigdy za wiele? Jak to możliwe, że jeszcze się taki nie urodził, co by kotu dogodził? Dlaczego wszystkie drogi prowadzą do miski? Jak to się dzieje, że człowiek człowiekowi wilkiem, a kot kotu kotem? Mamy nadzieję, że ta lektura pomoże Wam uporać się z tymi frapującymi zagadkami. Miłego czytania i oglądania!

DOROTA SUMIŃSKA, DOROTA KRZYWICKA, IRENA A. STANISŁAWSKA

Jak wychować dziecko, psa, kota… i faceta Wydawnictwo Literackie www.wydawnictwoliterackie.pl Cena: 36,90 zł

W zgodzie ze sobą, z rodziną oraz każdą istotą.

DAVID DOSA

Oskar. Kot, który przeczuwa śmierć Świat Książki www.swiatksiazki.pl Cena: 32,90 zł Niezwykły dar zwyczajnego kota. Ta poruszająca, ale też niepozbawiona łagodnego humoru historia pokazuje, jak wiele jeszcze przed nami do odkrycia. Zwykły kot posiadł niezwykłą umiejętność. Instynktownie przeczuwa, kiedy życie pacjenta domu opieki zbliża się ku końcowi. Oskar, ulubieniec pensjonariuszy w większości cierpiących na demencję, chodzi po pokojach i na dłużej zatrzymuje się tylko tam, gdzie trzeba dać znak, że czas się pożegnać. Wskakuje wówczas na łóżko i czuwa, jakby to była jego praca. Dla opiekunów i bliskich chorego to sygnał, że czas się żegnać. Czy, jak sugeruje autor, Oskar jest w stanie wykryć ciała ketonowe, które ulatniają się z umierających komórek człowieka?

Trzy ekspertki, troszczące się zawodowo o dusze ludzi i zwierząt, spotkały się, by porozmawiać o tym, jak żyć, przetrwać i być szczęśliwym w rodzinie. Jak znaleźć złoty środek wychowując dzieci i domowe zwierzęta. Jak mądrze kochać i nie pozwolić sobie wejść na głowę domownikom. Jakie są granice tolerancji i kiedy powiedzieć stanowcze NIE! W pełnej zaskakujących zwrotów rozmowie autorki dzielą się nie tylko swoją wiedzą zawodową, ale korzystają z bogatych przeżyć osobistych, do których dyskretnie się odwołują. Dlatego każdy, kto żyje w relacjach z innymi i ma podobne problemy, zadaje odwieczne pytania: jak radzić sobie ze stresem, zrozumieć nastolatka, zawrzeć z mężem pakt o nieagresji, nauczyć się okazywać miłość. Jak uszanować sferę wolności należną każdej osobie, w tym i zwierzętom, które żyją w naszej bliskości? Błyszcząc poczuciem humoru, ale bez moralizowania, autorki uświadamiają czytelnikom, jak tworzyć szczęśliwą, pełną miłości rodzinę. Dorota Sumińska – lekarz weterynarii, psycholog zwierzęcy, prowadząca popularne radiowe i telewizyjne programy o zwierzętach. Autorka popularnych książek o zwierzętach oraz bestsellerowej autobiografii. Dorota Krzywicka – psycholog, którą widzowie polubili za rady udzielane w programie Ewy Drzyzgi, pt. „Rozmowy w toku” (TVN); doradza też czytelniczkom „Chwili dla Ciebie”. Autorka książki „Pogotowie psychologiczne” (2010), napisanej wspólnie z Ireną Stanisławską. Irena Stanisławska – dziennikarka, pasjonatka psychologii, niebojąca się żadnych tematów – pisywała m.in. artykuły o sportach ekstremalnych; współautorka kilku książek, m.in. „Mężczyzny od podszewki” (2008, z Krzysztofem Klajsem) i „Mojego dziecka” (2009, z Dorotą Zawadzką). Wywiad z autorkami książki przeczytaj na stronie 45.


38-45 Kocie_09-11_Layout 1 11-09-21 21:37 Page 45

Jak wychować

dziecko, psa, kota i faceta Ze współautorkami książki, Dorotą Krzywicką i Dorotą Sumińską rozmawia Irena Stanisławska Irena Stanisławska: Okoliczności w jakich powstała ta książka nie były zwyczajne… Dorota Sumińska: Obie przyjechałyście do mnie. Był straszny

upał. Siedziałyśmy na tarasie, moczyłyśmy nogi w miskach z zimną wodą i pisałyśmy książkę. To znaczy „mówiłyśmy” książkę. Biedna Irena musiała ten bełkot spisać. Ale na początku to była prawdziwa, żywa rozmowa. Dorota Krzywicka: Irenka była taka dożarta. Rozmawiałyśmy sobie miło, a ona nic tylko: „Przestańcie chlupać w tych miskach! Nie ruszajcie nogami, bo ja nic nie słyszę! A tu psy szczekały. A tu okrzyk: „O! Kózka idzie! Kózka! Pamiętasz?” Mam to na taśmie i w aparacie. To był żywioł. Przyjechałyśmy do Doroty Sumińskiej, żeby się naradzić, o czym będzie ta książka. D.S.: Po krótkiej rozmowie z nimi, wiedziałam, że książka

będzie super, i że spodoba się czytelnikom, bo jest prawdziwa. My naprawdę tak myślimy. Dziecko, pies, kot, facet – kogo wychować najtrudniej? D.S.: Faceta! D.K.: Nie ma różnicy. D.S.: Miałam trzech mężów, ale z psami nigdy nie miałam

takich kłopotów jak z nimi. Z dzieckiem miałam trochę problemów, ale wyszło na prostą. Myślę, że teraz już mi się uda z facetem, który podczas pisania tej książki dolewał nam zimnej wody do misek. D.K.: Sądzę, że każdego żywego stwora, obojętnie, czy ma cztery nogi, czy ma dwie czy jest facetem czy kobietą, wychowuje się według bardzo podobnych zasad. I faktycznie, niektóre z tych istot stawiają większy opór, ale jak się człowiek uprze, to każdy opór pokona. D.S.: Ale trzeba być upartym. D.K.: Tak. I wiedzieć, czego się chce. D.S.: Są ludzie-koty i ludzie-psy. Jeżeli się wie, że ten konkretny osobnik ma takie lub inne cechy, to jest dużo łatwiej z nim postępować. Facet jest kotem, a kobieta psem. Jest bardziej komunikatywna. Facet to taki kot, który musi mieć norę i sobie tam siedzieć.. D.K.: Borsuk. D.S.: Lubi wygody, dobre jedzenie, lubi ciepełko. D.K.: Drapanie za uszami. D.S.: Tak, ale, jak się chce kogoś wychowywać, to trzeba go polubić. Bo jeżeli wychowuje się z dobrą intencją, to się zazwyczaj udaje. W przeciwnym razie, nic z tego dobrego nie wyjdzie, ani dla jednej, ani dla drugiej strony. Należy kochać, pozwalać drugiej osobie na odrobinę wolności, wyczuwać potrzeby. Czemu ludzie tego nie robią? D.K.: Kochać to my umiemy. Natomiast każdy z nas

przywiązuje się do własnego wyobrażenia, jak coś powinno wyglądać. I jeżeli wchodzimy w relację z kimkolwiek, z takim z góry założonym wyobrażeniem to jest porażka. Dlatego poradniki mają sens wtedy, kiedy autorzy dają nam przykład, a nie doradzają. Nie próbujmy zrobić z tej żywej istoty kukiełki. Tylko pozwólmy jej być sobą, i wtedy będzie dobrze. D.S.: Tak. Zdecydowanie tak! D.K.: Dlatego my w ogóle nie dawałyśmy porad, „jak

wychować”, tylko jak szczęśliwie ze sobą żyć,. Czego nie robić, jak nie ograniczać, jak nie zmuszać do bycia kimś innym... D.S.: Bo każdy jest inny i każdy musi być sobą. I to – co chyba z tej książki wynika – żeby dobrze żyć z facetem, trzeba mu pozwolić być facetem. Jeżeli chce się dobrze żyć z psem, trzeba mu pozwolić być psem. A dziecku być dzieckiem. I każdy gatunek, i wiek, i płeć ma swoje prawa, które muszą być szanowane. D.K.: Bardzo często widzę dzieci szalenie układne, takie modelowe. No po prostu dziecko-broszka, można przypiąć jako diament, który wszystkich zachwyca; to są dzieci okropnie nieszczęśliwe, które spełniły wszystkie oczekiwania rodzica. Wspaniale tańczą, rysują, chodzą na lekcje języków, jeżdżą konno, w szkole mają czerwone paski, tylko te dzieci mają tak bezbrzeżnie smutne oczy... Że jak na nie patrzę, to sobie myślę przecudne, tylko czy szczęśliwe? Chciałabym, żeby Dorota Sumińska powiedziała o kotach, dlatego, że kot jest takim samym członkiem rodziny jak pies. D.S.: Oczywiście! Wydaje mi się, że ludzie na temat psów co nieco wiedzą, jednak na temat kotów, wiedza jest ograniczona. Bo bardzo często chcą koty wychowywać tak jak psy. D.K.: Kot ładnie ustawił swoje granice. To jest istota, od której

powinniśmy się uczyć ustawiania. Pies nie ma takich granic, pies pozwala sobie je naruszać. D.S.: Kot ma swoje granice, bardzo pięknie to powiedziałaś, ale my mu je zabraliśmy. Kot domowy jest kompletnie ubezwłasnowolnioną istotą, która ma tylko jedno małe terytorium. Dlatego uważam, że kot jest w najgorszej sytuacji. Bo to taki zaszczuty facet, któremu zabrano godność, zabrano norę, do której się mógł schować, ulubione hobby. Ma żonę herod-babę, która go tłamsi, a on chciałby kleić samolociki, na co ona mu nie pozwala. D.K.: Granice to jest ogromnie ważna rzecz. Nie tylko te, które

stawiamy innym ludziom. Musimy znać również własne granice. Człowiek, który nie zna swoich własnych granic, jest nieszczęśliwy, dlatego, że wszyscy mu depczą po ogródku. I to są takie potencjalne ofiary, ludzie nieszczęśliwi, ludzie w depresjach. Dlatego trzeba stawiać granice. Bo ludzie, tak naprawdę, mogą nam zrobić tylko tyle, na ile im pozwolimy. D.S.: Są pewne granice, których nie przekraczamy nigdy, w założeniu przynajmniej. Na przykład w związkach między mężczyzną i kobietą zakładamy że, wierność jest taką granicą. Bo z reguły z tego powodu rozpadają się związki. Jeżeli chodzi o związek psa i człowieka, to tą granicą na pewno jest agresja. Jakakolwiek – z jednej i z drugiej strony. Bądźmy łagodni, szanujmy obiekt uczuć. Bo w życiu jest tak, że ludzie mówią: kupię sobie pieska do kochania, będę mieć dziecko do kochania. Może też: kupię sobie męża do kochania, jakby był taki sklepik! To nie tak! Miłość jest uczuciem, którego akurat my, ludzie, moglibyśmy się uczyć od psów i kotów. Ale dlaczego tego nie robimy?! Dziękuję za rozmowę.

45


46-56 Kocie_09-11_Layout 1 11-09-21 21:38 Page 46

h dziecti,y ic k t s y z dla ws rdzo lubią ko

(

które ba

)

Prace przysyłajcie pocztą na adres redakcji lub e-mailem: miaumiau@kociesprawy.pl.

Konkurs „Wakacje z moim kotem” – rozstrzygnięcie konkursu plastycznego Za oknem złota polska jesień, a my wspominamy lato. W tym numerze KOCICH SPRAW publikujemy prace laureatów konkursu wakacyjnego. Nagrodziliśmy najpiękniejsze rysunki i jasno z nich wynika, że przeżywaliście fantastyczne letnie przygody i że wreszcie mieliście dużo wolnego czasu dla Waszych miauczących przyjaciół. Koty na pewno były bardzo szczęśliwe i wyglądały pięknie w letnich promieniach słońca. Autorzy przedstawionych prac otrzymują od nas atrakcyjne nagrody książkowe. Serdecznie gratulujemy.

46

Anna Gałuszka, 14 lat

Monika Misiura, 11 lat

Agata Jurczyk, 11 lat

Zuzanna Pojda, 15 lat

A g n i e s z k a Tr z e c i a , 1 2 l a t


46-56 Kocie_09-11_Layout 1 11-09-21 21:38 Page 47

Przypominamy o trwającym konkursie!

Zabawa w kotka i myszkę Wasze koty uwielbiają zabawę, a Wy lubicie bawić się razem z nimi. Ten cudowny czas spędzony z kotami zaowocuje z pewnością ciekawymi rysunkami, na które czekamy do końca października. Autorzy nagrodzonych prac otrzymają od nas jak zawsze atrakcyjne nagrody książkowe.

Alina Belczyk, 10 lat

47 Ewa Drwięga, 10 lat

Laura Lattari, 6 lat

Grzegorz Wysowski, 11 lat Marylka Ptak, 11 lat

K i n g a Kw i a t ko w s k a , 1 2 l a t

Oliwia Mitko, 6 lat


46-56 Kocie_09-11_Layout 1 11-09-21 21:38 Page 48

N O W O Ś C I

N O W O Ś C I

N O W O Ś C I

N O W O Ś C I

Bozita Feline Funktion – Nowość ze Szwecji! Harmonijne połączenie zalet suchej i mokrej karmy dla kotów. Naturalnie jest najlepiej. Wie o tym każdy kot. A co dla kota jest naturalne? Gdyby Twój kot żył tak, jak żyły koty przed wielu laty, najbardziej naturalne byłoby dla niego polowanie. W dzisiejszych czasach najbardziej adekwatna zarówno dla kotów piecuchów, jak i dla kotów przebywających na zewnątrz jest mieszanka karmy mokrej i karmy suchej. Zarówno karma sucha, jak i mokra zawierają dużą ilość świeżego szwedzkiego mięsa, dziką różę, włókna celulozy, włókna buraczane oraz specjalną odmianę owsa. Są to surowce, które z wielką starannością wybraliśmy ze względu na ich szczególną funkcję i zdolność do utrzymania kota w dobrym zdrowiu.

48 Karma dostępna jest w pięciu recepturach, dopasowanych pod względem wartości energetycznej i funkcji organizmu do różnych faz życia i poziomów aktywności kotów. Kitten – dla młodych kotów oraz kotek karmiących

Outdoor & Active – dla aktywnych kotów przebywających często na zewnątrz, Indoor & Sterilised – dla kotów prowadzących domowy tryb życia oraz kotów po sterylizacji, także dla kotów z nadwagą Sensitive Diet & Stomach – dla wrażliwych kotów Sensitive Hair & Skin – dla wrażliwych kotów Bozita Feline produkowana jest w Szwecji, zawiera szwedzkie surowce. Szwecja znana jest ze swoich wysokich standardów jakościowych, czystości i przyrody. Naturalnie jest najlepiej. Wie o tym każdy kot! Producent – Lantmännen Doggy AB Szwecja Dystrybucja: Firma Germapol s.c. www.bozita.com.pl

Karma Butcher’s Classic To apetyczna karma dla kotów, produkowana jest przez angielską firmę Butcher’s Pet Care od ponad 10 lat. Dbając o milusińskich wykorzystujemy naszą wiedzę i doświadczenie z zakresu produkcji karm dla zwierząt, dlatego stworzyliśmy przepyszne posiłki, które są już dostępne w Polsce. Karmy dla kotów Classic są przygotowane z naturalnych składników, nie zawierają sztucznych wzmacniaczy smaku, barwników i konserwantów. Bezglutenowa karma zawiera: białka pochodzenia zwierzęcego oraz taurynę – dla zdrowego serca. Dzięki stosowaniu specjalnie dobranych, naturalnych składników w karmie Classic, Twój kot będzie szczęśliwy i zdrowy.


46-56 Kocie_09-11_Layout 1 11-09-21 21:38 Page 49

N O W O Ś C I

N O W O Ś C I

KAKADU Naszym zdaniem… najzdrowsza karma na rynku! Karmy Symply dostępne tylko w KAKADU oraz na kakadu.pl – 100% naturalnych składników bez konserwantów, sztucznych barwników i aromatów – największa zawartość mięsa w karmie – jedna z najlepszych karm produkowanych w Wielkiej Brytanii – Symply nie bierze udziału w inwazyjnych badaniach na zwierzętach – Receptury są testowane na zwierzętach należących do członków naszej rodziny, przyjaciół i wybranych hodowców.

N O W O Ś C I

N O W O Ś C I

• Duża opłacalność – dzięki dobrej jakości składników zmniejsza się Twój dzienny koszt żywienia pupila. • Redukcja rozstrojów żołądka – składniki są łatwo przyswajalne i łagodne dla żołądka • Wysoka zawartość kwasów OMEGA 3 i 6 oraz optymalny poziom cynku pomagają utrzymać zdrową skórę i lśniącą sierść. • Ponad 26% zawartości prawdziwego suszonego mięsa, dzięki czemu więcej jest składników odżywczych w produkcie końcowym. • Zmniejszenie objętości stolca, dzięki większemu poziomowi przyswajania składników odżywczych. • Kontrola reakcji alergicznych, dzięki obecności hypoalergenów.

49 Pokarmy są naturalne i zdrowe. Oto siedem powodów, dla których każdy powinien spróbować Symply: • Wspaniały smak – to zasługa wysokiej zawartości mięsa i zdrowych składników naturalnych.

Symply Kitten Turkey – dla kociaka Symply Adult Turkey – dla kotów dorosłych Symply Adult Cat Salmon – dla najbardziej wybrednych kotów Symply Cat Senior Light – dla otyłych i starzejących się kotów

KUMPEL – pełnowartościowy posiłek (nie tylko) dla lwów kanapowych

Karma KUMPEL to pełnoporcjowy posiłek dla kota. Posiada zbilansowaną zawartość białek, tłuszczów oraz witamin. Dzięki idealnym proporcjom składników odżywczych mamy pewność, że nasz kot będzie zdrowy i pełen energii każdego dnia. Karma KUMPEL wyróżnia się smakiem idealnie dobranym do kocich gustów. Szeroki wybór smaków karmy KUMPEL – z wołowiną, z drobiem, z dziczyzną oraz z rybą – zaspokoi nawet najbardziej wymagającego kociego kumpla. Dla tygrysów i kociaków W ofercie karm dla kotów KUMPEL dostępne są dwa warianty opakowań. Większe (415 g) i mniejsze (100 g). Dwa rodzaje opakowań karmy KUMPEL zapewniają wygodę w rozdzielaniu posiłku, a kilka wariacji smakowych daje możliwość wprowadzenia różnorodności do diety kota. Doskonała jakość karmy w parze z dobrą ceną

Czworonożny przyjaciel na pewno zasmakuje w nowościach KUMPEL i będzie pełen energii każdego dnia. Karma Kumpel z wołowiną, waga produktu: 415 g, cena brutto 2,05 zł/szt. Karma Kumpel z drobiem, waga produktu: 415 g, cena brutto 2,05 zł/szt. Karma Kumpel z dziczyzną, waga produktu: 415g, cena brutto 2,05 zł/szt. Karma Kumpel z rybą, waga produktu: 415g, cena brutto 2,05 zł/szt. Karma Kumpel z wołowiną, waga produktu: 100 g, cena brutto 1,49 zł/szt. Karma Kumpel z drobiem, waga produktu: 100 g, cena brutto 1,49 zł/szt. Karma Kumpel z rybą, waga produktu: 100 g, cena brutto 1,49 zł/szt. Producent: Zakład Produkcji Karmy przy DROP SA www.kumpel.info.pl


46-56 Kocie_09-11_Layout 1 11-09-21 21:38 Page 50

DEKALOG PRZYJACIELA KOTÓW Po pierwsze, nigdy kotom nie szkodzić, ani nie przeszkadzać tym, którzy znajdują chęć, czas, energię i środki, by kotom pomagać. Po drugie, samemu przygarnąć przynajmniej jednego kota i zapewnić mu opiekę do końca jego kociego życia. Po trzecie, otoczyć opieką koty nieradzące sobie na wolności, zawsze najpierw próbując znaleźć im dom, a dopiero w ostateczności dokarmiając na swobodzie. Po czwarte, nie przyczyniać się do narodzin kociąt, a zatem skutecznie zapobiegać rozrodowi wśród kotów domowych i wolno żyjących.

50

Po piąte, edukować młode pokolenie, wyrabiając w nim wrażliwość na los zwierząt w ogóle, a kotów w szczególności. Po szóste, interweniować w sytuacjach łamania Ustawy o ochronie zwierząt, stanowczo domagając się wsparcia u stróżów prawa. Po siódme, reagować (niekoniecznie własnoręcznie – patrz telefony pomocy) w wypadku zwierząt zranionych, kalekich, etc. Nie przechodzić obojętnie obok kociego cierpienia. Po ósme, zawsze kierować się dobrem kotów, lecz nie przyczyniać im wśród ludzi wrogów własnym postępowaniem. Po dziewiąte, zawczasu znaleźć zastępczego opiekuna kotów domowych i wolno żyjących na wypadek wyjazdu, choroby czy śmierci. Po dziesiąte, nie wstydzić się darzyć koty szczerym uczuciem, zarazić miłością do kotów przynajmniej jednego człowieka, tępić antykocie zabobony rozpowszechnione w społeczeństwie i robić wszystko, by odwdzięczyć się kociemu rodowi za to, że jest.

To zapewne najlepsze życzenia dla naszych podopiecznych z okazji Światowego Dnia Zwierząt. Wystarczy, abyśmy przestrzegali Dekalogu Przyjaciela Kotów według Urszuli Gardner. Zwierzęta nie potrzebują i nie oczekują od nas niczego więcej. Słowa tego dekalogu kieruję do tych z Was, którzy kochają koty, do tych, którym wydaje się, że ich nie lubią, i do tych, którzy ich jeszcze nie znają. A wiem na pewno, że warto jest poznać te tajemnicze i magiczne istoty. Kto nie wierzy, niech jak najszybciej sprawdzi.


46-56 Kocie_09-11_Layout 1 11-09-21 21:38 Page 51

Redaktor naczelna: Magdalena I. Bielicka m.i.bielicka@kociesprawy.pl Zastępca redaktor naczelnej: Małgorzata Bartosińska m.bartosinska@kociesprawy.pl

TEKST ELŻBIETA ŻACHOWSKA ZDJĘCIE JAGODA SIWIEC

Sekretarz redakcji: Jagoda Siwiec kociesprawy@kociesprawy.pl Stali współpracownicy: Anna Bańkowska, Sybilla Berwid, Rafał Ciągarlak, Małgorzata Gardasiewicz, Szymon J. Godawa, Maria Kaniewska, Anna Kopeć-Twardowska, Barbara Kubicka, Jagna Kudła, Agnieszka Małachowska, Monika Małachowska Dagmara Mieszkis-Święcikowska, Barbara Ogonowska, Andżelika Piechowiak, Katarzyna Pielak, Barbara Sieradzan, Edyta Turowska, Alicja Szubert-Olszewska, Anna Szwapczyńska, Witold Tchórzewski, Kamila Wojciechowicz, Mirosław T. Wende, Waldemar Zduńczyk, Elżbieta Żachowska Wydawca: Elawet Sp. z o.o. ul. Odyńca 57/42, 02-644 Warszawa Miesięcznik KOCIE SPRAWY ul. Odyńca 57/42, 02-644 Warszawa tel. (022) 844 19 84, fax (022) 844 80 77 kociesprawy@kociesprawy.pl www.kociesprawy.pl GG: 12145398, Skype: kociesprawy Projekt graficzny: Agencja Reklamowa Arteplaza Reklama: reklama@kociesprawy.pl Korekta: Maria Kaniewska Opracowanie graficzne: Katarzyna Ciemny s63@studio63.com.pl Druk: Miller Druk sp. z o.o.

Naszła mnie taka jakaś smutna, kocia myśl. Na pewno i Wy się czasem tak czujecie. Lato minęło i trzeba czekać grzecznie na następne. Te wakacje były bardzo wesołe, bo cały czas była z nami SuperNiania – Ela z Gryfina. Chociaż tego lata nie mieliśmy za wiele słoneczka i nawet na oknie nasze futerka nie bardzo się wygrzały. Ale za to było wielkie zamieszanie, ponieważ – tak jak w zeszłym roku – Naczelna przywiozła do nas dwa swoje rude koty. Zamieszanie było ogromne i ja nie byłem z tego za bardzo zadowolony. Cynamon rządził się i zaglądał do każdego kąta, już w końcu nie bardzo wiedziałem, gdzie mam siusiać i zdarzało mi się zapomnieć. Bo przecież wiecie, że muszę znaczyć swój teren. A Cynamon też próbował (bez mojego pozwolenia) robić to samo. W każdej kuwecie zostawiał swój prezent, a feee! Wszędzie się panoszył, a Mańka, chociaż lubi fukać i udawać groźną, to oczywiście na widok Cynamona aż podskakiwała z radości, a my z Felkiem szliśmy na bok. Jakby nas nie było przez całe lato. Nie wiem, czy tej Mańce podoba się to, że Cynamon jest gruby prawie jak ona, czy dlatego, że ma rude futro. Rudy to podobno wredny. W jego przypadku to się sprawdza. Przyzwoity kot nie powinien mieć takiego

futra, tylko na przykład czarno-białe, jak moje. Nie chodzi przecież o to, że źle życzę tym rudzielcom. Wiadomo, że jak Naczelna wyjeżdża na wakacje, to nie zostawi ich pod mostem. Boże uchowaj! Najgorszemu kotu tego nie życzę! Ale powinni znać swoje miejsce – są w gościach (czyli u nas), a nie u siebie! Na szczęście Zuzia nadal mnie lubi i razem przesiadujemy w kąciku. Tylko bardzo się boi, kiedy my z Cynamonem wdajemy się w bójki. Tak, tak, czasem muszę Cynamona pouczyć, że nie może się tak rządzić. Imbir – jego braciszek – to taki dziwak trochę, ale nieszkodliwy. Bo jest tak samo rudy, gruby i ogromny, ale bardziej bojaźliwy niż Zuzia i wcale nie pęta się po redakcji. Tylko w nocy cichaczem robi siku, a potem skrada się do misek z jedzeniem. Z drugiej strony, to nawet dobrze, że lato się skończyło, bo teraz Zuzka i Mańka muszą się cieszyć naszym towarzystwem i zawsze przed zimą robią się bardzo miłe i grzeczne. Życzę wszystkim kotom i ich ludziom łagodnej, złotej jesieni i ciepłego mruczenia. Wasz Homer

W L I S T O PA D O W Y C H K O C I C H S P R A W A C H : Lekarz weterynarii – Kobiece sprawy (sterylizacja kotek)

Koty warszawskiego ZOO cz. 3 – Koty argentyńskie

Wywiad z aktorką Ewą Wencel

Wiersze Ireny Wiredyńskiej – Myśli szczęśliwego kota

Psychologia kota – Jeden czy więcej?

Stałe pozycje – Powieść w odcinkach, Felieton z kotem, Z życia kotów redakcyjnych, Zwierzaki Zaczarowanego Ogrodu, Historie Czytelników, relacje z interesujących wydarzeń.

Felinoterapia – Weź na kolana kota, czyli jesień życia w kocim towarzystwie

51


46-56 Kocie_09-11_Layout 1 11-09-21 21:38 Page 52

ZDJĘCIE WRZEŚNIA – kotka Tigra Z przyjemnością informujemy, że zdjęciem września została praca Jolanty Zielonkowskiej-Janik przedstawiająca kotkę o imieniu Tigra. Gratulujemy.

52

Wielki Konkurs Fotograficzny „Mój kot” Już od czerwca trwa IV edycja Wielkiego Konkursu Fotograficznego „Mój kot”. Czekamy na zdjęcia, na których Wasze koty prezentowane są w sposób ciekawy, niebanalny, a my jak zawsze co miesiąc przedstawimy Wam to, które spośród nadesłanych wybraliśmy na zdjęcie miesiąca. Zdjęcie roku zostanie wyłonione spośród zdjęć-laureatów poszczególnych miesięcy. Zdjęcia, w dowolnej ilości, przysyłajcie na płycie CD na adres redakcji lub e-mailem na adres: konkursy@kociesprawy.pl Powinny być w formacie JPG, nie mniejsze niż 500KB. Do zdjęć należy dołączyć zgodę autora na ich publikację w magazynie KOCIE SPRAWY. Nagrody jak zwykle są bardzo atrakcyjne. Autor zdjęcia miesiąca otrzyma podajnik Leifheit do folii i papieru. Autor Zdjęcia Roku otrzyma odkurzacz Dyson DC26 z ssawką do szczotkowania zwierząt. Sponsorem nagród jest firma AGED Sp. z o.o.

Nowy konkurs literacki „Czego chciał(a) bym nauczyć się od swojego kota” Drodzy Czytelnicy! Kochacie swoje koty, podziwiacie ich piękno, grację i charakter. Niekiedy wręcz mówicie, że sami jesteście kotami albo byliście nimi w poprzednim wcieleniu. Ale czy jest coś, czego zazdrościcie kotom? Czego chcielibyście się od nich nauczyć? Napiszcie. Na Wasze teksty czekamy do końca listopada. Przysyłajcie je na adres redakcji lub na adres e-mailowy: konkursy@kociesprawy.pl z dopiskiem „Konkurs literacki”. Autorzy najciekawszych tekstów otrzymają atrakcyjne nagrody.

Konkurs literacki „Tajemnicza natura mojego kota” – rozstrzygnięty Nasz konkurs literacki „Tajemnicza natura mojego kota” został rozstrzygnięty. Oto lista laureatów: I miejsce – Dorota Krzyżanowska-Gernand, „Magia trzech kotek” II miejsce – Anna Fryze-Różalska, „Quentin – z pamiętnika kota” III miejsce – Barbara Łuczak „Egzamin”. Wyróżniliśmy również Alicję Kucharską za wiersz „Kot ma swoją naturę”, Agnieszkę Olińską za wiersz „Kot domowy”, Natalię Swaryczewską za opowiadanie „Funek” oraz młodych autorów: Martynę Dymnicką (10 lat) i Elizę Zalewską (13 lat). Wszystkim laureatom konkursu gorąco gratulujemy i nagradzamy książkami Vicki Myron i Breta Wittera „Dziewięć wcieleń kota Deweya”. Panią Dorotę Krzyżanowską-Gernand za zajęcie I miejsca postanowiliśmy dodatkowo uhonorować książką Renate Jones „Koty”, nowość Wydawnictwa Muza, a „Magię trzech kotek” możecie przeczytać w bieżącym numerze. Pozostałe nagrodzone prace będziemy publikować w kolejnych wydaniach KOCICH SPRAW, a wybrane teksty młodych i najmłodszych autorów ukażą się w dodatku „Młode koty” w podwójnym numerze grudniowo-styczniowym.


46-56 Kocie_09-11_Layout 1 11-09-21 21:38 Page 53

Zoopsycholog to specjalista w zakresie relacji człowiek-zwierzę towarzyszące. Anna Celińska-Mysław www.kocidetektyw.com.pl annacm@kocidetektyw.com.pl kom. 600-398-220 10-20 WARSZAWA I OKOLICE Najczęściej spotykane i następnie korygowane przeze mnie problemy w zachowaniu kotów to: • Załatwianie się poza kuwetą • Agresja w stosunku do ludzi lub innych zwierząt • Niszczenie mebli, kabli • Nadmierna wokalizacja • Strach, wycofanie • Nadmierne wylizywanie się

Mamy kociątka urodzone 29.05.2011 + 48 504-224-762 www.magicgalaxy.pl e-mail: brimagicgalaxy.gmail.com

Wizyty u kotów, opieka na czas wyjazdu Warszawa, www.soskotipies.pl

KOCIĘTA ORIENTALNE (CZARNE&BIAŁE) I SYJAMSKIE Z RODOWODEM tel. 606-220-570 www.kociak.info.pl

HODOWLA NEREUS*PL Koty perskie, colourpointy, szynszylowe. www.nereus.com.pl

KOCIE SPRAWY wspierają akcję Grosik Życia. Uwierz w potęgę grosika. Więcej na stronie www.grosik.fundacjakaruna.org

KAWAŁEK AFRYKI NA KANAPIE? SREBRNA, W CZARNE CĘTKI KOTKA SAVANNAH F1 MA CZTERY KOCIĘTA (SAVANNAH F2). Kontakt: kocon@wp.pl, tel. +48 601-150-253

Pomóż nam pomagać Pragniemy poinformować, że 7 października 2011, z okazji Światowego Dnia Zwierząt, w Szczecinie odbędzie się czwarta już edycja charytatywnego koncertu na rzecz zwierząt ze szczecińskiego oddziału Towarzystwa Opieki nad Zwierzętami. Od samego początku inicjatywę wspierają lokalni muzycy, wśród których wymienić można chociażby takie zespoły jak: Godbite, Bona Fides, Dead Pony, Cobweb czy Gravitone, dzięki czemu wszystkie dotychczasowe edycje zakończyły się niemałym sukcesem. Hasłem przewodnim tegorocznego koncertu będzie „Pomóż nam pomagać”, a towarzyszyć mu będą, między innymi, pokazy tańca nowoczesnego. Impreza rozpocznie się o godzinie 19:00 w sali koncertowej nad klubem „Rocker” (dawny „DK Kolejarz”) mieszczącym się przy ul. Partyzantów 2. Wstęp: 5 zł lub 0,5 kilo karmy dla psiny lub kociny.


46-56 Kocie_09-11_Layout 1 11-09-21 21:38 Page 54

ROZWIĄZANIE KRZYŻÓWKI Jeśli udało Ci się odgadnąć hasło krzyżówki, wyślij SMS o treści: KSK.10. treść hasła na nr 72707 lub prześlij na adres redakcji do końca października 2011 r. na kartce pocztowej z naklejonym kuponem konkursowym. Opłata za 1 SMS na nr 72707 to 2,00 zł netto/2,46 zł z VAT. Regulamin dostępny jest na stronie www.goon.pl Wśród osób, które prawidłowo rozwiążą krzyżówkę, rozlosujemy nagrodę – karmę Pro Plan dla kotów, którą ufundowała firma Nestle Purina.

Infolinia: 0 801 315 005, e-mail: cs@pl.nestle.com Uwaga! Rozwiązanie krzyżówki podamy w numerze 110/111 (grudzień 2011/styczeń 2012) Rozwiązanie krzyżówki z numeru 105/106 Prawidłowe hasło brzmi: Ciemną nocą wszystkie koty wydają się czarne. Nagrodę wylosowała Agnieszka Mikołajczyk z Wałbrzycha. Gratulujemy.

KOCIE SPRAWY 10 2011

PIONOWO: 2) ciastko z kremem, 3) duża siła fizyczna, 4) czworokąt idealny, 5) uczeń z bardzo kiepskimi ocenami, 6) o głowie przystępniej, 7) pieniędzy lub znaczków pocztowych, 8) miasto w Szwajcarii lub roślina pastewna, 9) w ezoteryce – minerał biznesmenów, 13) mieszkaniowa dzielnica Warszawy, 15) amerykański zespół rockowy Paula Stanleya i Gene'a Simmonsa, 18) słynny park narodowy w środkowej Kalifornii, 19) Polak w Arsenalu Londyn, 21) korzyść osobista w sprawach publicznych, 22) nowo nawrócony, 23) przodek kury domowej, 24) przyjęcie bez tańców, 26) dolna powierzchnia warstwy skalnej, 28) największa rzeka Czech.

Opracował Andrzej Chylewski, zdjęcie Kamil Szerszeński

54

POZIOMO: 1) bakteria gruźlicy, 6) niezbędna w łazience, 10) długa, głęboka i sucha dolina, 11) wszechmogąca z baśni, 12) krasowa kraina nad Adriatykiem, 14) marynarz dniówkowy, ale nie wachtowy, 15) Donald, ale nie premier Tusk, 16) miasto w południowej Finlandii, 17) właściciel magicznej lampy, 20) wiązanie poprzeczne albo podłużne kadłuba, 23) naukowiec, 24) mrowie, tłum, 25) po niej poznasz obcokrajowca, 27) część całości, 29) zajmuje się tworzeniem zamierzeń zagospodarowania przestrzennego, 30) rodzinne miasto Krzysztofa Czeczota, 31) stopniowanie, 32) Hepburn lub Tautou.

Po rozwiązaniu krzyżówki należy przenieść do ramki litery z kratek ponumerowanych w prawych, dolnych narożnikach. Utworzą one myśl „kocią” Faitha Resnicka – ostateczne rozwiązanie krzyżówki.

KUPON KONKURSOWY Październik 2011

Drodzy Czytelnicy! Nasz magazyn można zaprenumerować od dowolnego numeru. Istnieje także możliwość zakupu numerów archiwalnych (lata 2005–2009) w cenie 3 zł za egzemplarz plus koszt wysyłki, z roku 2010 po cenie nominalnej plus koszt wysyłki. Przy prenumeracie na 15 miesięcy każdy otrzymuje w prezencie karmę Purina ProPlan. UWAGA! Wśród osób, które w październiku kupią prenumeratę KOCICH SPRAW na 15 miesięcy (90 zł), rozlosujemy 3 książki Katarzyny Rogińskiej „Wieża Sokoła” ufundowane przez Wydawnictwo Oficynka. Zapraszamy do prenumeraty! Książki Doroty Sumińskiej „Wierzę w jeże” ufundowane przez Wydawnictwo Literackie otrzymują prenumeratorzy: Anna Olechowska z Warszawy, Alojzy Orlicki ze Śremu i Małgorzata Zając z Krosna. Serdecznie gratulujemy! Prenumeratę można opłacić na poczcie, w banku lub przez Internet: Elawet Sp. z o.o., ul. Odyńca 57/42, 02-644 Warszawa Nr konta: 70 1240 1053 1111 0010 0703 6038 Przy opłacaniu prenumeraty z zagranicy SWIFT: PKO PPLPW IBAN: PL 70 12401053 1111001007036038


46-56 Kocie_09-11_Layout 1 11-09-21 21:38 Page 55


46-56 Kocie_09-11_Layout 1 11-09-21 21:39 Page 56


Turn static files into dynamic content formats.

Create a flipbook
Issuu converts static files into: digital portfolios, online yearbooks, online catalogs, digital photo albums and more. Sign up and create your flipbook.