3 minute read
Kominki leczą ciało i ... umysł!
Kominki w różnych częściach Europy budowano od dawna. Powody posiadania kominka zmieniały się, wszystkie jednak mają kilka cech wspólnych: opalane są drewnem, dają przyjemne ciepło i oferują widok ognia. Prostopadłościenny w kształcie minimalistyczny kominek z narożnym stalowo-szamotowym wkładem z podwarszawskiej miejscowości jest nam najbliższy, bo nie tylko pochodzi dosłownie sprzed kilku lat, ale jest jednym z ponad 1,5 miliona polskich kominków.
Centralna ewidencja CEEB doliczyła się do końca kwietnia 2023 roku około 1.551.000 „miejscowych ogrzewaczy pomieszczeń na paliwa stałe” – to są NASZE kominki.
Po co kominek dzisiaj, w czasach gazowych kotłów kondensacyjnych i pomp ciepła? Takie pytanie zadali sobie jakieś 10 lat temu ONI, czyli panowie z alarmów smogowych i rozpoczęli walkę z drewnem i kominkami. Wykorzystując przerysowane i zafałszowane argumenty, zainfekowali groźnym antydrzewnym i antykominkowym wirusem urzędników i radnych w samorządach. Wirus opanował nawet władze wysokiego szczebla, dotarł do ministerstw, a może nawet jeszcze wyżej…Gdy do wymiany lub eliminacji mamy ponad 3 miliony kotłów na węgiel, wszystkiemu winne okazały się kominki! ONI wygrali, w każdym razie tak się wydawało, a kolejni inwestorzy, zainfekowani wirusem, przestraszeni opiniami i przepisami, rezygnowali z kominków. Mało brakowało, a udomowiony ogień zniknąłby całkowicie z polskich domów…
Rosyjska inwazja na Ukrainę oraz wielki strach przed brakiem gazu, prądu i węgla oraz wysokimi cenami energii spowodowały powrót do rozsądnego myślenia. Drewna mamy przecież dużo i pochodzi ono z lasów w sąsiedztwie, a nie jak węgiel zza siedmiu mórz. Producentów kominków, wkładów i piecyków mamy w Polsce dostatek, mamy również kilka niezłych kaflarni. Oferowane urządzenia są nowoczesne i spełniają europejskie wymagania, tzw. Ekoprojekt. Sprzedaż kominków, wkładów i piecyków wzrosła dynamicznie, do łask wróciły stare, zapomniane latami piece i trzony kuchenne, a chętni do ich remontu ustawiali się u zdunów w kolejkach. Wzrosło też zainteresowanie kotłami na drewno, głównie produkowanymi w Polsce. Polacy wyleczyli się SAMI domowymi sposobami z groźnej infekcji, a kominki powróciły do polskich domów, bo Polacy ich po prostu potrzebują. Kominki w polskich domach są potrzebne nie tylko jako uzupełniające i awaryjne ogrzewanie, ale też jako miejsca rekreacji, wypoczynku czy spotkań z przyjaciółmi.
I wydawało się, że nikt już nie powinien zadawać głupich pytań o sens istnienia kominków i palenia drewnem, a wirus – niczym COVID – zniknął. Niestety, infekcja wśród władz trwa, a kominki i drewno nie powróciły do głów działaczy antysmogowych, radnych i na biurka urzędników. Dla nich kominki wciąż są wrogiem, którego należy wyeliminować, i nawet kryzysowa sytuacja nie spowodowała zmian! Drewno nadal jest opodatkowane maksymalną stawką VAT, niczym złoto i kawior. Chociaż teraz nieco ciszej, ale jednak nadal słychać głosy nawołujące do zakazu kominków, a lokalne ograniczenia użytkowania kominków jakoś nie mogą być cofnięte…
Jakoś nie może do nich dotrzeć, że dzięki kominkom i paleniu drewnem Polska, czyli bezpośrednio MY, ale ogólnie również ONI, oszczędza tysiące kilowatów cennej energii, miliony dolarów na zbędnym zakupie importowanych paliw. To dzięki kominkom nawet użytkownicy pomp ciepła nie muszą obawiać się braku prądu czy odcięcia dopływu gazu.
A jeśli MY, posiadacze kominków, czujemy się cieplej i bezpieczniej, to i WY, nawet jeśli kominka nie posiadacie, a nawet za nim nie przepadacie, możecie spać spokojnie. Jeśli wciąż męczy was antydrzewny i antykominkowy wirus, może spróbujcie spędzić czas przy kominkowym ogniu bądź przy ogrodowym grillu u przyjaciół - jeśli takich macie. Te kilka godzin przy prawdziwym ogniu powinno wyleczyć, usunąć groźną infekcję i oczyścić umysł. Bo, potwierdzili to nawet lekarze z Austrii, kominkowy ogień i ciepło leczą.