Prawa człowieka
// Powszechna deklaracja praw człowieka // Kobiety-potwory // Unia Europejska a EKPC // WNP a prawa człowieka // Tajne operacje CIA // „Niewidzialna wojna” z różą w chodniku
Czasopismo Koła Studentów Stosunków Międzynarodowych Uniwersytetu Jagiellońskiego Redaktor naczelny /////////////////////////// Grzegorz Stachowiak Sekretarz redakcji /////////////////////////// Beata Beliavska Redaktor techniczny /////////////////////////// Adam Krzykowski Projekt okładki /////////////////////////// Joanna Matczak Opieka naukowa /////////////////////////// dr Michał Matyasik Autorzy /////////////////////////// Wiktoria Cekiera Przemysław Maciejasz Magdalena Raczyńska Sebastian Rodzik Monika Sowa Agnieszka Wolnicka Wydawca /////////////////////////// Koło Studentów Stosunków Międzynarodowych Uniwersytetu Jagiellońskiego ul. Jabłonowskich 5, 31-114 Kraków www.arena.kssm.pl arena@kssm.pl Nakład /////////////////////////// 300 egzemplarzy ISSN /////////////////////////// 1896-8511
Czasopismo dofinansowane ze środków:
Copyright by Koło Studentów Stosunków Międzynarodowych Uniwersytetu Jagiellońskiego & the Authors. Redakcja nie ponosi odpowiedzialności za prezentowane w artykułach opinie autorów. Wszystkie teksty podlegają ochronie własności intelektualnej. Przedruk bez zgody redakcji zabroniony. Kraków 2014
4
Okoliczności uchwalenia Powszechnej deklaracji praw człowieka Przemysław Maciejasz Kobiety-potwory Monika Sowa
19
Przystąpienie Unii Europejskiej do Europejskiej konwencji praw człowieka Wiktoria Cekiera
Ochrona praw mniejszości narodowych we Wspólnocie Niepodległych Państw Agnieszka Wolnicka
32
25
Prawa człowieka a działalność CIA Sebastian Rodzik
na własne oczy: „Niewidzialna wojna” z różą w chodniku Magdalena Raczyńska
46
11
V Festiwal Dyplomatyczny Sprawozdanie
40
4
Okoliczności uchwalenia powszechnej deklaracji praw człowieka Przemysław Maciejasz
Wprowadzenie W dniu 10 grudnia przypadnie kolejna rocznica uchwalenia Powszechnej deklaracji praw człowieka z 1948 r. Od momentu przyjęcia odpowiedniej rezolucji1 przez Zgromadzenie Ogólne Organizacji Narodów Zjednoczonych (ONZ) w 1950 r. jest to także międzynarodowy Dzień Praw Człowieka. Do dziś Deklaracja pozostaje jednym z najważniejszych dokumentów w swojej dziedzinie, zajmując kluczową rolę w oenzetowskim systemie ochrony praw człowieka, spełniając w jego ramach – wedle słów Romana Kuźniara – „quasi-konstytucyjną funkcję”2. Ten doniosły dokument stał się punktem odniesienia dla wielu późniejszych regulacji mających na celu polepszenie losu ludzi na całym świecie. Jednakże sama Deklaracja również nie powstała w próżni – jej uchwalenie było zwieńczeniem wyjątkowego procesu oraz wynikiem konkretnych okoliczności historycznych. Powszechna deklaracja praw człowieka jest pod każdym względem „dzieckiem swoich czasów”. Impulsem do jej opracowania stały się tragiczne doświadczenia praktyk niektórych państw w czasie drugiej wojny światowej, a także lat bezpośrednio ją poprzedzających.
Wojna i prawa człowieka Jeszcze w trakcie trwania drugiej wojny światowej, gdy koniec działań wojennych był odległy, a ich wynik niepewny, zaczęły odzywać się głosy podnoszące kwestię praw człowieka i ich miejsca w porządku światowym. Ze względu na oczywiste uwarunkowania trwającego konfliktu pochodziły one przede wszystkim od aliantów zachod-
nich. W dniu 6 stycznia 1941 r. Franklin D. Roosevelt wygłosił orędzie o stanie państwa, którego fragment przeszedł do historii pod nazwą „czterech wolności”3. Prezydent Stanów Zjednoczonych (USA) uznał w nim potrzebę zabezpieczenia na poziomie światowym wolności od strachu i nędzy oraz wolności słowa i wyznania. Wśród zachodnich aliantów zaczęły kształtować się zamysły zabezpieczenia praw człowieka na poziomie międzynarodowym. Karta Atlantycka z 14 sierpnia 1941 r. mówiła m.in. o „prawie wszystkich ludów do wybrania sobie formy rządu, pod jakim chce żyć” oraz „wolności od strachu i niedostatku”4. W kolejnym roku wojny alianci stanowili już jawnie zjednoczoną grupę, która 1 stycznia 1942 ogłosiła Deklarację Narodów Zjednoczonych. W tym dokumencie wprost odwołano się do praw człowieka, stwierdzając, że państwa alianckie toczą wspólną walkę, „będąc przekonanymi, że pełne zwycięstwo nad ich wrogami jest niezbędne dla obrony życia, wolności, niepodległości i wolności religijnej, a także zachowania praw człowieka i sprawiedliwości, zarówno na ich ziemiach, jak i innych”5. Formułując w ten sposób swoje cele, alianci umiejscowili pośród nich także zabezpieczenie praw człowieka. Wraz z zakończeniem wojny niezbędne stało się doprecyzowanie haseł, pod którymi walczyła zwycięska strona, by przez to móc podjąć się ich realizacji. Zachodni alianci żywili także chęć umiędzynarodowienia ochrony praw człowieka6. Taka możliwość pojawiła się dzięki powołaniu Organizacji Narodów Zjednoczonych. W dniu 26 czerwca 1945 r. na konferencji w San Francisco przyjęto Kartę Narodów Zjednoczonych, która weszła w życie 24 października tego samego roku. W preambule dokumentu wprost odwołano się do kwestii praw człowieka,
stwierdzając m.in. że ONZ powołana zostaje, by „przywrócić wiarę w podstawowe prawa człowieka, godność i wartość jednostki, równość praw mężczyzn i kobiet oraz narodów wielkich i małych”7. Ponadto już w art. 1 znalazł się zapis definiujący jeden z celów organizacji – by rozwiązywać „w drodze współpracy międzynarodowej problemy międzynarodowe o charakterze gospodarczym, społecznym, kulturalnym lub humanitarnym, jak również popierać prawa człowieka i zachęcać do poszanowania tych praw i podstawowych wolności dla wszystkich bez względu na różnice rasy, płci, języka lub wyznania”8. W art. 13 mówiącym o kompetencjach Zgromadzenia Ogólnego ONZ stwierdzono, iż będzie ono inicjować badania i udzielać zaleceń w zakresie „rozwijania współdziałania międzynarodowego w dziedzinie gospodarczej, społecznej, kulturalnej, oświaty i ochrony zdrowia oraz ułatwiania, by wszyscy bez różnicy rasy, płci, języka lub wyznania korzystali z praw człowieka i podstawowych wolności”. W art. 55, będącym pierwszym z rozdziału IX zatytułowanego „Międzynarodowa współpraca gospodarcza i społeczna”, również nawiązano do tego zagadnienia, uznając „powszechne poszanowanie i przestrzeganie praw człowieka i podstawowych wolności dla wszystkich bez względu na rasę, płeć, język lub wyznanie” za podstawę stworzenia „warunków stabilizacji i dobrobytu, koniecznych dla utrzymania między narodami pokojowych i przyjaznych stosunków”. W ujęciu praktycznym niezwykle ważne były jednak artykuły Karty dotyczące Rady Gospodarczej i Społecznej, w odniesieniu do której art. 62 mówi, iż „może ona również udzielać zaleceń w celu zapewnienia poszanowania i przestrzegania praw człowieka i podstawowych wolności dla wszystkich” oraz przygotowywać projekty konwencji i zwoływać konferencje międzynarodowe „w sprawach należących do swojej właściwości”. W art. 68 przewidziano, iż „Rada Gospodarcza i Społeczna wyłoni komisje do spraw gospodarczych, społecznych, popierania praw człowieka i inne, konieczne dla wykonywania jej funkcji”. Będzie to kluczowe dla stworzenia Deklaracji.
Karta stanowiła kolejny krok na drodze do określenia praw człowieka i mechanizmów ich zabezpieczenia. Cel ten jednak pozostawał jeszcze odległy, bowiem państwa nie były gotowe do opracowania niezbędnych regulacji. Bardziej precyzyjny dokument prawa międzynarodowego poświęcony tej kwestii miał dopiero powstać, w samej Karcie położono niezbędne podwaliny pod jego opracowanie w przyszłości. Należy jednak zaznaczyć, iż jakkolwiek nałożono na Radę Gospodarczą i Społeczną obowiązek wyłonienia odpowiedniej komisji, w Karcie nie stwierdzono, iż dokument w rodzaju Deklaracji powstanie. Było to – często spotykane – działanie metodą małych kroków, która umożliwiła stopniowe zwiększenie zainteresowania dziedziną praw człowieka w dłuższym okresie, co byłoby trudne – jeśli nie niemożliwe – gdyby państwa zdecydowały się na próbę stworzenia pełnego zakresu regulacji już w pierwszym dokumencie. Pomimo tej planowanej zwłoki od początku kwestia praw człowieka była niezwykle istotna dla ONZ. Z tego względu Organizacja Narodów Zjednoczonych od chwili swego powołania stała się „pierwszą instytucją o charakterze rządowym, która za jeden z celów swej działalności uznała popieranie podstawowych wolności i praw człowieka” (poprzedniczka ONZ – Liga Narodów – nie stworzyła reżimu ochrony praw człowieka, pomimo podjęcia pewnych działań w tej dziedzinie, m.in. ochrony praw mniejszości narodowych i uchodźców)9. Na bazie, którą stanowiła ONZ, mógł się wykształcić międzynarodowy system ochrony praw człowieka, który podobnie jak sama organizacja mógł zyskać charakter uniwersalny – w ujęciu podmiotowym ze względu na niespotykanie dużą liczbę państw-członków, zaś w ujęciu przedmiotowym ze względu na objęcie przez organizację swym zainteresowaniem całości zagadnienia praw człowieka.
Droga do Deklaracji Łącząc ze sobą postanowienia Karty Narodów Zjednoczonych i późniejsze dąże-
5
6 nia do stworzenia Powszechnej deklaracji praw człowieka, należy podkreślić, że Karta nie nakładała bezpośrednio obowiązku opracowania Deklaracji, ani też nie zawierała w sobie definicji praw człowieka. Będące jednym z celów organizacji „popieranie praw człowieka” nie było na poziomie samej Karty całkowicie jasne, lecz w kilku artykułach przewidywano niejako dalsze prace w tej dziedzinie. Skłoniło to prezydenta USA Harry’ego Trumana do wyrażenia optymistycznej opinii: „Mamy uzasadnione powody, by spodziewać się utworzenia międzynarodowej karty praw, akceptowanej przez wszystkie zaangażowane narody”. Wedle słów prezydenta taka karta miała być „taką samą częścią życia międzynarodowego, jaką stanowi Karta Praw dla [amerykańskiej – P. M.] konstytucji”10. Na podjęcie działań na rzecz praw człowieka na poziomie prawa międzynarodowego nie trzeba było długo czekać. Podczas swojej pierwszej sesji Rada Gospodarcza i Społeczna powołała w myśl art. 68 Karty Narodów Zjednoczonych w dniu 16 lutego 1946 r. Komisję Praw Człowieka. Powołano również tzw. Nuclear Commission, czyli odpowiedni Komitet Przygotowawczy, którego zadaniem było przedstawienie proponowanych warunków działalności nowo powstałej Komisji. Komitet zebrał się w Nowym Jorku, gdzie w dniach od 29 kwietnia do 20 maja 1946 r. obradował w składzie dziewięciu członków, spośród grona których warto wymienić Eleanor Roosevelt, wdowę po prezydencie USA, która objęła funkcję przewodniczącej oraz profesora René Cassina z Francji, mianowanego wiceprzewodniczącym. Osoby te miały niebagatelny wpływ na kształt przyszłej Deklaracji. Następnie zespół przedstawił swoje propozycje w raporcie przekazanym Radzie Gospodarczej i Społecznej podczas jej drugiej sesji trwającej od 25 maja do 21 czerwca 1946 r. Raport został przyjęty, po czym Rada określiła zakres uprawnień Komisji Praw Człowieka, biorąc pod uwagę niektóre z przedstawionych propozycji. Przykładowo zdecydowano, iż członkowie Komisji będą reprezentantami rządów – wbrew idei, by uczynić ich
od nich niezależnymi. Zdaniem Rady podnosiło to rangę przedsięwzięcia, jak i stopień jego „powszechności”. Z tego względu uznano za właściwe również podtrzymać postulat zapewnienia odpowiedniego klucza geograficznego dla doboru reprezentantów. Komisja została obarczona zadaniem opracowania rekomendacji i raportu dotyczących „międzynarodowej karty praw”11. Na tego rodzaju dokument składać się mogły zarówno Deklaracja, jak i pakty – ich stworzenie i sposób implementacji pozostawał otwarty. Komisja rozpoczęła działalność w styczniu 1947 r., na jej członków składało się grono reprezentantów powołanych z uwzględnieniem zróżnicowanego podziału geograficznego. W skład Komisji weszli reprezentanci: Australii, Belgii, Białoruskiej Socjalistycznej Republiki Radzieckiej (SRR), Chile, Chin, Egiptu, Filipin, Francji, Indii, Iranu, Jugosławii, Libanu, Panamy, Wielkiej Brytanii, Urugwaju, USA i Związku Socjalistycznych Republik Radzieckich (ZSRR). Do historii przeszli przede wszystkim: Eleanor Roosevelt z USA (mianowana przewodniczącą również tego zespołu), doktor Peng-chun Chang z Chin (wiceprzewodniczący), doktor Charles Malik z Libanu (sprawozdawca) oraz profesor René Cassin. Za Johannesem Morsinkem12 można wyodrębnić siedem etapów prac tej Komisji nad Deklaracją: 1) pierwsza sesja Komisji; 2) pierwsza sesja Komitetu (Drafting Committee) mającego opracować tekst Deklaracji, powołanego w pierwszym etapie; 3) druga sesja Komisji; 4) druga sesja Drafting Committee; 5) trzecia sesja Komisji; 6) sesja Zgromadzenia Ogólnego ONZ i prace jego Trzeciego Komitetu; 7) sesja plenarna Zgromadzenia Ogólnego ONZ w 1948 r.
Etapy prac nad Deklaracją Pierwsza sesja Komisji miała miejsce w styczniu i lutym 1947 r. Nie było wówczas pewne, czy zadanie opracowania projektu Deklaracji należy powierzyć Sekretariatowi ONZ, czy może powołanemu specjalnie w tym celu Komitetowi. Skłoniono się
w większym stopniu ku drugiej opcji – zdecydowano, iż „Przewodnicząca Komisji, wespół z Wiceprzewodniczącym i Sprawozdawcą, we współpracy z Sekretariatem, podejmą się zadania sformułowania wstępnego szkicu międzynarodowej karty praw”13. W tym pierwszym spotkaniu wyłonionej mniejszej grupy wziął także udział John P. Humphrey, dyrektor Wydziału Praw Człowieka w Sekretariacie ONZ. W swoich wspomnieniach odniósł się do początków prac: „Chang i Malik byli zbyt mocno podzieleni pod względem filozoficznego podejścia, by możliwa była ich wspólna praca nad tekstem. Padło dużo słów, lecz nie posuwaliśmy się do przodu. Wtedy, po kolejnej filiżance herbaty, Chang zaproponował, bym na pół roku odłożył na bok swoje obowiązki i zaczął zgłębiać chińską filozofię – potem będę mógł przygotować tekst dla komitetu. Był to jego sposób wyrażenia zdania, iż wpływy zachodnie mogą być tu zbyt duże, a mówiąc to patrzył w kierunku Malika”14. Słowa te trafnie ujmowały trudność zadania, przed którym został postawiony zespół. Humphrey zaczął jednak sporządzać różne szkice Deklaracji. Kolejnym problemem było stanowisko państw – ZSRR zdawał się dochodzić do wniosku, iż powierzenie zadania sporządzenia Deklaracji ciału, które określił jako „małe grono ekspertów”15, mogło być błędem. Sekundowali mu w tym delegaci Chile, Czechosłowacji, Francji i Kanady. Eleanor Roosevelt uznała więc za konieczne wystosowanie prośby o zwiększenie liczebności grupy mającej przygotować tekst16. Tym samym wzrosła ona z trzech do ośmiu – byli to reprezentanci Australii, Chile, Chin, Francji, Libanu, Wielkiej Brytanii, USA i ZSRR. Tymczasem Humphrey ukończył swój zarys17 Deklaracji będący podstawą dla dalszych wysiłków. Został on zaprezentowany na początku czerwca 1947 r. Tworząc ponad 40 proponowanych artykułów, Humphrey kierował się18 pięcioma zasadami: 1) wzięcia pod uwagę konstytucji państw członkowskich; 2) iż dokument powinien być możliwy do zaakceptowania dla wszystkich członków; 3) powinien
być krótki, zwięzły i łatwy do zrozumienia; 4) powinien stanowić potwierdzenie najbardziej podstawowych praw; 5) powinien objąć podstawowe rodzaje praw. Na pierwszej sesji Drafting Committee w jego nowym, zwiększonym składzie podjęto kwestię projektu Humphrey’a. Powołano tymczasową grupę roboczą złożoną z reprezentantów Francji (Cassin), Libanu (Malik), Wielkiej Brytanii (Wilson) oraz przewodniczącej (Roosevelt). Zadaniem zespołu było przeformułowanie projektu Humphrey’a. Modelem dla tych przeróbek miał być projekt przygotowany przez Cassina. Reprezentant Francji uznał przedstawiony mu szkic za „interesującą i solidną podstawę dla prac Komitetu”19. Rzeczywiście, projekt Humphrey’a stanowił wyraźne źródło inspiracji dla prac Cassina. Johannes Morsink oszacował, iż około 3/4 projektu francuskiego pochodzi wprost z pierwotnego tekstu20. Trzecim etapem prac nad Deklaracją była druga sesja Komisji Praw Człowieka w Genewie w grudniu 1947 r. Uczestnicy spotykali się w ramach trzech grup, z których jedna zajmowała się pracą nad Deklaracją, druga nad paktem/paktami, trzecia nad metodami ich implementacji. W jej skład weszli przedstawiciele Białoruskiej SRR, Filipin, Francji, Panamy, USA i ZSRR. Przy składaniu sprawozdania reprezentanci uznali za stosowne wyrazić prośbę, by sekretarz generalny zadbał o szybką i sprawną komunikację na linii Drafting Committee – państwa członkowskie, tak by spotkanie zaplanowane na maj 1948 r. mogło być jak najbardziej owocne, z uwzględnieniem głosu zainteresowanych. Następnym etapem prac była druga sesja Drafting Committee, trwająca od 3 do 21 maja 1948 r. Została ona poświęcona dyskusji nad komentarzami zgłoszonymi przez rządy państw członkowskich ONZ oraz nad Paktami mającymi stanowić część „międzynarodowej karty praw”. Istotnym był wybór drogi do przyjęcia tego typu „karty”. Należało podjąć decyzję, czy – podobnie jak w Karcie Narodów Zjednoczonych – zadowolić się metodą małych kroków, tj. poprzestaniem na samej Deklaracji, czy też podjąć grę o jednoczesne uchwalenie zarówno Deklaracji, jak i wiążących paktów. Wybiegając
7
8 w przyszłość można stwierdzić, że prace nad Paktami zostały ukończone dopiero w 1966 r., a więc 18 lat po przyjęciu Deklaracji. Na trzeciej sesji Komisji Praw Człowieka w dniach od 24 maja do 18 czerwca 1948 r. przedstawiony został raport z drugiego spotkania Drafting Committee. Niestety ze względu na brak czasu zespół nie przygotował projektu odnośnie implementacji, pomimo zlecającej mu to zadanie rezolucji Rady Gospodarczej i Społecznej z 2 marca 1948 r. Komisja oceniła jednak dotychczasowe efekty pracy grupy i poprawki naniesione na tekst Deklaracji. Dopiero w tym momencie uznano, że można przekazać projekt Deklaracji na forum trzeciego Zgromadzenia Ogólnego ONZ. Dokument został przegłosowany 12 głosami przy czterech członkach nieobecnych. Raport z tej sesji został przesłany na siódmą sesję Rady Gospodarczej i Społecznej. Miała ona miejsce w Genewie między 19 lipca a 29 sierpnia 1948 r. Na spotkaniach pod koniec sierpnia Rada podkreśliła wagę projektu Deklaracji, ale też wielu jej członków wyrażało żal, że nie było możliwe, by przedstawić razem z nią również projekt paktu i środków implementacji. Dalsza droga projektu prowadziła do Zgromadzenia Ogólnego ONZ. Przekazało ono tekst Deklaracji do Trzeciego Komitetu, gdzie miał zostać poddany analizie. Określenie „Trzeci Komitet” odnosi się do Komitetu Spraw Społecznych, Humanitarnych i Kulturalnych. Grupa ta poświęciła między wrześniem a grudniem 1948 r. 85 spotkań dyskusjom nad projektem Deklaracji, podczas których zgłoszono 168 uwag. Przewodniczącym tego zespołu był Charles Malik. Trzeci Komitet przyjął tekst Deklaracji 29 głosami „za”, przy siedmiu wstrzymujących się. Raport Trzeciego Komitetu został przedstawiony na posiedzeniach plenarnych Zgromadzenia Ogólnego ONZ w dniach 9 i 10 grudnia 1948 r. Nawet na tym etapie zgłaszano poprawki do tekstu – te postulowane przez ZSRR zostały jednak odrzucone większością głosów. Barwnym przykładem jest tu wizja art. 20, w której za prawo człowieka miano uznać „walkę o demokrację i instytucje socjalne” oraz zwalczanie
„faszyzmu” na wszystkich płaszczyznach21. Oczywiście nie wszystkie poprawki postulowane przez państwa komunistyczne miały wydźwięk taki, jak podany. Roman Kuźniar stwierdza: „Aktywność przedstawicieli państw komunistycznych w toku negocjowania Powszechnej Deklaracji była z reguły niekonstruktywna. Niekiedy polegała ona na wygłaszaniu dochodzących do ośmiu godzin ideologiczno-propagandowych monologów, których celem było utrudnienie postępu w pracach komitetu redagującego jej tekst”22. Z drugiej strony niewielka poprawka językowa23 zgłoszona przez Wielką Brytanię uznana została za wartą przyjęcia przez większość – dotyczyła ona w praktyce podkreślenia, że Deklaracja dotyczy także terenów powierniczych. Warto zaznaczyć, że reprezentant Polski Juliusz Katz-Suchy zażądał oddzielnego głosowania nad preambułą i każdym z artykułów, co również zostało zaakceptowane. Powszechna deklaracja praw człowieka została przyjęta krótko przed północą 10 grudnia 1948 r. większością 48 głosów, przy ośmiu wstrzymujących się. Te ostatnie stanowią finalny akt trudnego procesu ucierania stanowisk w trakcie projektowania Deklaracji. Nie sposób przytoczyć tu choćby drobnej części konfliktów, jakie miały miejsce podczas tworzenia tego tekstu.
Zarys konfliktów podczas prac nad Deklaracją Wspomniano już, że decydującymi dla stworzenia Deklaracji były wydarzenia drugiej wojny światowej. Konflikt ten, który jednocześnie zmiótł poprzedni porządek międzynarodowy i doprowadził do ukonstytuowania się nowego, stanowił okazję do podjęcia próby zabezpieczenia się przed zagrożeniem okrucieństwem, jakiego ludzkość stała się świadkiem i uczestnikiem. Ze względu na szczególne uwarunkowania powojenne, głównym punktem odniesienia stały się tu zbrodnie państw Osi. Wedle opinii jednego z twórców Deklaracji, Charlesa Malika, „dokument został zain-
spirowany sprzeciwem wobec barbarzyńskich doktryn nazizmu i faszyzmu”24. Okrucieństwo wojny sprawiło, co zauważyła Lakshimi Menon25, że Deklaracja miała ponownie potwierdzić prawa, które zostały złamane w trakcie konfliktu. Ta ogólna świadomość sprawiła, że wypracowanie tego dokumentu było w ogóle możliwe – pomimo różnic kulturowych i odmiennych filozofii delegaci zgadzali się co do zasadniczego sensu swych wysiłków. Znalazło to odzwierciedlenie w tekście samej Deklaracji, który skupił się przede wszystkim na ujęciu szeregu praw, nie zaś na ich aksjologicznym wywodzie. Dość powszechnie26 zauważa się, iż Deklaracja jest w tym względzie rodzajem praktycznego kompromisu. Spory, jakie wywarły wpływ na jej kształt, miały różne płaszczyzny. Można wymienić tu spór dwóch doktryn prawnych – pozytywistycznej i praw naturalnych, doktryn liberalnej i socjalistycznej, wreszcie płaszczyzny kulturowe. Zwolennicy doktryny pozytywistycznej nie mogli liczyć na całkowite zwycięstwo, biorąc pod uwagę niedawne wydarzenia lat wojny, gdzie w majestacie prawa dokonywano czynów, wobec których Deklaracja miała być aktem sprzeciwu. Jednakże brak odwołania do Boga w preambule dokumentu można poczytywać nie tylko za element rozgrywki kulturowej, ale także tej na linii zwolenników praw pozytywistycznych (z woli państw) i naturalnych (szerszego porządku). Z kolei konflikt zwolenników wizji liberalnych i socjalistycznych został rozwiązany przez uwzględnienie zarówno praw politycznych oraz obywatelskich, jak i społecznych oraz ekonomicznych. W szeroko rozumianym kontekście kulturowym, gdzie częstym zarzutem jest jakoby skupianie się na losie jednostki było specyficznie zachodnim punktem widzenia, ważną rolę spełnia art. 29, słusznie zwracający uwagę, iż „każdy człowiek ma obowiązki wobec społeczeństwa, bez którego niemożliwy jest swobodny i pełny rozwój jego osobowości”. Wskazuje to na pewien kompromis między indywidualizmem a silnym akcentowaniem roli jednostki w zbiorowości ludzkiej, obecnym m.in. w kulturach azjatyckich czy afrykańskich.
Przegłosowanie Deklaracji Historia ośmiu głosów wstrzymujących się ilustruje z jednej strony niepełną jedność społeczności międzynarodowej na drodze do wypracowania Deklaracji (jedność taka byłaby niemożliwą do zrealizowania utopią), z drugiej jednak zmusza do zastanowienia się nad doniosłością faktu, iż były to głosy jedynie wstrzymujące się, nie zaś sprzeciwu27. W skład tej ósemki wszedł ZSRR wraz z Białoruską SRR, Ukraińską SRR, Jugosławią, Polską oraz Arabia Saudyjska i Związek Południowej Afryki. Demonstracyjna dezaprobata obozu komunistycznego spowodowana była przekonaniem, iż Deklaracja powinna wyraźnie potępić nazizm i faszyzm, a także ograniczyć prawa człowieka w stosunku do przedstawicieli tych ideologii28. Podobnie wyznawały one pozytywistyczne podejście prawnicze, domagając się podkreślenia roli państwa w stanowieniu praw. Ten ostatni punkt mógłby doprowadzić do głosowania obozu przeciwko Deklaracji, jednak zdecydowano się na rezygnację z niego ze względu na to, iż właśnie podejście przeciwne umożliwiło skazanie zbrodniarzy wojennych, których czyny były zgodne z prawem ich państw. Powodem wstrzymania się od głosu Arabii Saudyjskiej były motywacje religijne – zwłaszcza wobec art. 16 i 18, które gwarantowały równe prawa małżonków i prawo do zmiany wyznania, uznane za niemożliwe do pogodzenia z islamem. Jednak Cassin zwrócił uwagę, że tego typu względy nie powstrzymały innych państw muzułmańskich przed poparciem Deklaracji (m.in. Syria, Iran, Turcja). Za wstrzymaniem się od głosu Związku Południowej Afryki stała świadomość, iż Deklaracja zostanie wykorzystana do potępienia polityki apartheidu. Biorąc pod uwagę inne scenariusze, można przyjąć, że zwolennicy Deklaracji mieli szczęście, iż nacisk położony na jej uchwalenie okazał się skuteczny. Pamięć niedawnej wojny była świeża, również chęć pokazania humanitaryzmu ONZ i państw członkowskich musiały odegrać swoją rolę. Wedle słów Charlesa Malika „nie można oprzeć
9
10 się wrażeniu, że proklamacja Deklaracji w 1948 była czymś na kształt cudu, i jeśli nie zostałaby przyjęta wtedy, zapewne pracowalibyśmy nad nią po dziś dzień”29. W tym kontekście warto pamiętać, że prace nad Paktami praw człowieka ONZ rozpoczęły się w 1947 r., a zakończyły dopiero w 1966 r., zaś na ich wejście w życie przyszło czekać jeszcze kolejne 10 lat – być może gdyby nie relatywnie szybki proces przyjęcia Deklaracji, one również nie ujrzałyby światła dziennego, pozbawione tego zakończonego sukcesem etapu na drodze do stworzenia dokumentów o bardziej zobowiązującym charakterze. Biorąc pod uwagę, iż Deklaracja – nawet przy uwzględnieniu jej niezobowiązującego charakteru – mogła nie zostać uchwalona, można docenić fakt, iż została ona szczęśliwie przyjęta, nawet jeśli jej znaczenie miałoby ograniczać się jedynie do werbalne-
go sprzeciwu przeciwko okrucieństwu. Znaczenie tego głosu można ukazać przytaczając za Remigiuszem Bierzankiem i Januszem Symonidesem opinię, iż „zgodnie z przeważającą w nauce prawa międzynarodowego tezą Powszechna Deklaracja stała się obecnie obowiązującą w wyniku przekształcenia jej postanowień w zwyczaj międzynarodowy”30. Ewolucja jej postanowień w tym kierunku nastąpiła bowiem w drodze praktyki państw, spośród których wiele zawierało zasady Deklaracji we własnych konstytucjach oraz w dokumentach międzynarodowych. Szeroki oddźwięk dokumentu potwierdził też komunikat wydany podczas Międzynarodowej Konferencji Praw Człowieka w Teheranie w 1968 r., w którym stwierdzono, że stanowi ona „zobowiązanie dla społeczności międzynarodowej”31. //
////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////// Human Rights Day, strona internetowa Organizacji Narodów Zjednoczonych, http://www.un.org/en/ga/search/view_doc.asp?symbol=A/RES/423%28V%29&Lang=E&Area=RESOLUTION (data dostępu: 15 maja 2014). R. Kuźniar, Prawa człowieka: prawo, instytucje, stosunki międzynarodowe, Warszawa 2004, s. 66. 3 F. D. Roosevelt, The Four Freedoms, strona internetowa American Rhethoric, http://americanrhetoric.com/speeches/fdrthefourfreedoms.htm (data dostępu: 15 maja 2014). 4 Tłum. R. Kuźniar. Oryginalny tekst Karty Atlantyckiej – zob. The Atlantic Charter, strona internetowa Organizacji Traktatu Północnoatlantyckiego, http://www.nato.int/cps/en/natolive/official_texts_16912.htm (data dostępu: 15 maja 2014). 5 Tłum. własne. Oryginalny tekst Deklaracji Narodów Zjednoczonych – zob. Declaration by United Nations, strona internetowa The Public’s Library and Digital Archive, http://www.ibiblio.org/pha/policy/1942/420101a.html (data dostępu: 15 maja 2014). 6 R. Kuźniar, op.cit., s. 59. 7, 8 Karta Narodów Zjednoczonych, strona internetowa Ośrodka Informacji Organizacji Narodów Zjednoczonych w Warszawie, http://www.unic.un.org.pl/dokumenty/karta_onz.php (data dostępu: 15 maja 2014). 9 Zob. A. Florczak, ONZ-owski system ochrony praw człowieka, [w:] Eadem, B. Bolechow (red.), Prawa człowieka a stosunki międzynarodowe, Toruń 2006. 10 Cytat za: P. Danchin, Drafting history, strona internetowa Columbia Center for New Media Teaching and Learning, http://ccnmtl.columbia.edu/projects/mmt/udhr/udhr_general/drafting_history.html (data dostępu: 15 maja 2014). 11, 12 Cytat za: J. Morsink, The Universal Declaration of Human Rights. Origins, Drafting & Intent, Philadelphia 1999, p. 4. 13, 14, 15 Ibidem, p. 5. 16 Report of the Commission on Human Rights. The attached letter from the Chairman of the Commission on Human Rights to the President of the Economic and Social Council is circulated fot the information of the Council, E/383, 27 March 1947, strona internetowa Organizacji Narodów Zjednoczonych, http://www.un.org/Depts/dhl/udhr/docs_1947_4th_esc.shtml#docList (data dostępu: 15 maja 2014). 17 Draft Outline of International Bill of Rights (prepared by the Division of Human Rights), E/CN.4/AC.1/3, 4 June 1947, strona internetowa Organizacji Narodów Zjednoczonych, http://www.un.org/Depts/dhl/udhr/docs_1947_1st_draftcom.shtml#docList (data dostępu: 15 maja 2014). 18, 19 Cytat za: J. Morsink, The Universal Declaration of…, p. 8. 20 Ibidem, p. 9. 21 Draft International Declaration of Human Rights. Union of Soviet Socialist Republics: Amendments to the draft Declaration proposed by the Third Committee, A/784, 8 December 1948, strona internetowa Organizacji Narodów Zjednoczonych, http://www.un.org/Depts/dhl/udhr/docs_1948_3rd_ga_plenary.shtml#docList (data dostępu: 15 maja 2014). 22 R. Kuźniar, op.cit., s. 63. 23 Draft International Declaration of Human Rights. United Kingdom: Amendment to article 3 of the draft Declaration proposed by the Third Commitee, A/778, 7 December 1948, strona internetowa Organizacji Narodów Zjednoczonych, http://www.un.org/Depts/dhl/udhr/docs_1948_3rd_ga_plenary.shtml#docList (data dostępu: 15 maja 2014). 24, 25 Cytat za: J. Morsink, World War Two and the Universal Declaration, „Human Rights Quarterly” 1993, vol. 15, no. 2, p. 357. 26 R. Kuźniar, op.cit., s. 65. 27 P. Danchin, op.cit. 28 J. Morsink, The Universal Declaration of…, op.cit., p. 23. 29 Cytat za: Idem, World War Two and…, p. 357. 30, 31 R. Bierzanek, J. Symonides, Prawo międzynarodowe publiczne, Warszawa 2005, s. 270-271; M. Shaw, Prawo międzynarodowe, Warszawa 2006, s. 184. 1
2
//////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////
Kobiety-potwory Monika Sowa
Wprowadzenie Kobiety od zawsze były postrzegane przez pryzmat przymiotów, które nadały im historia, kultura i społeczeństwo. Są utożsamiane z łagodnością, opiekuńczością, delikatnością. Przez wieki stroniły od działalności politycznej. Zmieniło się to dopiero w XIX w. za sprawą emancypacji, która doprowadziła do patrzenia na kobiety nie tylko przez pryzmat roli matki, czyli głównej, jaką pełnią w społeczeństwie, ale również osoby zdolnej do podejmowania trudnych, ryzykownych decyzji, a przede wszystkim próbującej dorównać mężczyznom. Niestety niektóre z kobiet dorównują im w tych najbardziej niechlubnych kategoriach, np. te postawione w stan oskarżenia przed międzynarodowymi trybunałami karnymi, obejmującymi swoją jurysdykcją osoby, które dopuściły się najpoważniejszych zbrodni o charakterze międzynarodowym. Od końca drugiej wojny światowej trybunały ad hoc (powoływane na mocy rezolucji Organizacji Narodów Zjednoczonych i mające ściśle określone sprawy, którymi się zajmują) i jeden trybunał hybrydowy (orzekający na podstawie prawa danego państwa i prawa międzynarodowego) zajęły się sprawami trzech kobiet. Natomiast w Międzynarodowym Trybunale Karnym (MTK), powołanym w 1998 r. na mocy Statutu Rzymskiego, który obejmuje jurysdykcją zbrodnie dokonane po 1 lipca 2002 r., wśród 33 oskarżonych znajduje się jedna kobieta. Biografie wszystkich pokazują, jak mogą zmieniać się pewne zachowania pod wpływem m.in. zmiany statusu społecznego czy pełnionego stanowiska.
Kambodża Czerwonych Khmerów Ieng Thirith (Khieu Thirith) urodziła się 12 marca 1932 r. w Phnom Penh, stolicy Kambodży. Razem ze swoją starszą siostrą Khieu Ponnary pochodziły z zamożnego, inteligenckiego domu – ich ojciec był prawnikiem. Obie to absolwentki nie tylko najlepszej szkoły średniej w Kambodży, ale również jednej z najlepszych uczelni w Europie – Ieng jako pierwsza Kambodżanka uzyskała dyplom z literatury angielskiej na Sorbonie1. Studiując w Paryżu zetknęła się z marksistowskimi poglądami, które razem z poznanymi tam przyjaciółmi starała się urzeczywistnić w późniejszym czasie po przejęciu władzy w Kambodży, wprowadzając w życie utopijne i zarazem krwawe plany przeprowadzenia rewolucji ludowej2. W Paryżu poznała również Ieng Sary, którego poślubiła w 1951 r. Pięć lat później jej siostra także wyszła za jedną z wpływowych osób – Pol Pota, późniejszego przywódcę rewolucjonistów. Po powrocie do kraju Ieng Thirith pracowała jako nauczycielka, a już w 1960 r. założyła prywatną szkołę języka angielskiego. Jest to niezwykle istotne w jej życiorysie, ponieważ nie dalej jak dekadę później ta sama kobieta była zwolenniczką likwidacji inteligencji w całej Demokratycznej Kampuczy. Na początku lat 70. XX w. w znacznym stopniu zaangażowała się w życie polityczne, czego ukoronowaniem był zjazd Komunistycznej Partii Kambodży w 1975 r., na którym zostało jej powierzone stanowisko ministra ds. społecznych oraz w części odpowiedzialność za sprawy zagraniczne.
11
12 Wpływ na jej zaangażowanie w budowę nowego państwa miał zamach stanu dokonany w 1970 r. przez „grupę proamerykańskich wojskowych i polityków”3. To z kolei stało się bezpośrednią przyczyną krwawej wojny domowej trwającej do 1975 r., kiedy Pol Pot, przywódca największej grupy opozycyjnej w stosunku do generała Lon Nola, przejął władzę w Phnom Penh4. Dzięki powiązaniom rodzinnym Thirith miała istotny wpływ na kształt oraz sposób budowy nowego państwa. Prasa nadała jej przydomek „Pierwsza Dama”, ponieważ to właśnie ona, a nie jak zdawać by się mogło jej siostra, była najważniejszą kobietą w państwie. Khieu Ponnary z kolei była przewodniczącą Związku Kobiet Demokratycznej Kampuczy, a postępująca choroba psychiczna, związana z obawami o życie Pol Pota, niemalże całkowicie wyłączyła ją z życia politycznego5. Począwszy od „roku zero” (1975 r.) Khmerowie skrupulatnie wprowadzali w życie plan stworzenia państwa agrarnego. Rewolucja już na samym początku odizolowała Kambodżę od reszty świata, zniesiono pieniądz, własność prywatną, negatywnie odniesiono się do życia duchowego. Najważniejszym celem nowej władzy było wyeliminowanie z życia społecznego i świadoma eksterminacja ludności pochodzącej z miast oraz inteligencji. Ludzi klasyfikowano do poszczególnych grup zwracając uwagę np. tylko na fakt, czy dana osoba nosi okulary6. Usuwanie zbędnych jednostek przybierało różnego rodzaju formy, począwszy od braku gwarancji podstawowych środków do życia po tortury i brutalne morderstwa w więzieniu S-21. Ludzie od samego początku rządów Czerwonych Khmerów byli pozbawiani wszelkich praw. Przykładów na to jest mnóstwo – uwzględnione w artykule ściśle wiążą się z funkcją ministra ds. społecznych, którą pełniła Ieng Thrith. Poniżanie i stopniowe zabijanie zaczynało się dla większości już w czasie zarządzonych ewakuacji ludności miejskiej do obozów pracy. Z miast byli wypędzani wszyscy, a więc również pacjenci miejscowych szpitali, które z braku wykwalifikowanego personelu i lekarstw były
likwidowane. Jeden taki exodus opisał Francois Ponchaud: „Kilka chwil później rozpoczął się koszmarny spektakl. Tysiące chorych i rannych zostało zmuszonych do opuszczenia miasta. Silniejsi poruszali się samodzielnie, inni niesieni byli przez przyjaciół, a niektórzy leżeli na łóżkach popychanych przez swe rodziny z kroplówkami przewieszonymi przez oparcie”7. Życie w kołchozach, głód, brak nawet podstawowej higieny doprowadziły do pojawienia się groźnych chorób – malarii, beri-beri, cholery i dyzenterii. Poważna sytuacja nie skłoniła jednak Thirith do przyjęcia pomocy humanitarnej oferowanej przez różne narodowe organizacje. Z odmową spotykały się nawet oferty pomocy kierowane z państw komunistycznych8. Według szacunkowych obliczeń w wyniku chorób oraz głodu zmarło niemalże dwa razy więcej ludzi niż w wyniku egzekucji (odpowiednio około 2 mln i około 1 mln osób)9. Krwawe rządy Pol Pota i jego współpracowników zostały zakończone przez wietnamską inwazję na Kambodżę na przełomie lat 1978 i 1979. Próbę zmierzenia się z osądzeniem ich działalności podjęto de facto dopiero w 2005 r., kiedy rząd Kambodży i Organizacja Narodów Zjednoczonych zdecydowały się na utworzenie trybunału hybrydowego – Nadzwyczajnej Izby Sądu Kambodży. Ieng Thirith i jej mąż Ieng Sary zostali aresztowani 12 listopada 2007 r. w swojej willi w Phnom Penh. Przebywali tam na mocy amnestii z 1996 r.10 Thirith oskarżono o cały katalog najcięższych przestępstw: zbrodnie przeciwko ludzkości, ludobójstwo, poważne naruszenie konwencji genewskich z 1949 r., prześladowania na tle rasowym11. Pomimo powszechnej wiedzy o jej poparciu dla Czerwonych Khmerów nawet w latach 90. XX w. wymiar sprawiedliwości nie mógł rozpocząć procesu z powodu braku zgody ówczesnego rządu na wydanie podejrzanych. Sama oskarżona nie przyznawała się do winy, obwiniając za wszystko Nuona Chea – głównego ideologa reżimu i Kainga Gueka Eava („Ducha”) – naczelnika więzienia Tuol Sleng, gdzie w wyniku tortur zginęło około 14 tys. ludzi12. W 2009 r. podczas jednej z rozpraw Thirith krzyczała w stronę sędziów, że za
przypisywanie jej winy trafią do siódmego kręgu piekła13. W 2011 r. została podjęta kontrowersyjna dla wielu decyzja. Thirith uznano bowiem za niezdolną do odpowiedzialności karnej z powodu demencji związanej z chorobą Alzhaimera. Sędziowie uargumentowali decyzję tym, iż osądzanie osoby, która w znaczący sposób nie może uczestniczyć w swojej obronie, nie służy interesowi wymiaru sprawiedliwości14. W końcu w grudniu 2012 r. oskarżona została całkowicie zwolniona z odpowiedzialności za swoją zbrodniczą działalność. Nałożone na nią obowiązki są niczym w porównaniu z przestępstwami przez nią popełnionymi – musi co sześć miesięcy zgłaszać się do wyznaczonych przez Trybunał lekarzy czy informować o zmianie miejsca pobytu. Postępowanie Ieng Thirith jest trudne do zrozumienia, ponieważ pochodząc z rodziny inteligenckiej jak i również sama będąc osobą wykształconą, przyczyniła się do śmierci blisko 2 mln ludzi, w tym mieszkańców jej rodzinnego miasta.
„Żelazna dama” Serbów Jedną z osób współwinnych tragedii, która rozegrała się na Bałkanach w latach 90. XX w. w związku z rozpadem Jugosławii, jest Biljana Plavšić. Urodziła się ona 7 lipca 1930 r. w Tuzli w dzisiejszej Bośni i Hercegowinie. Jako młoda osoba interesowała się biologią, w dziedzinie której odnosiła znaczące sukcesy. Zanim zaangażowała się w działalność polityczną, ukończyła wiele prestiżowych uczelni – w Londynie, Pradze i Bari – na których specjalizowała się w naukach przyrodniczych15. Aktywność polityczną Plavšić rozpoczęła w 1990 r. w nowo powstałej Demokratycznej Partii Serbskiej, którą później nazywała „partią, na którą czekała”16. Głoszone przez nią nacjonalistyczne poglądy doprowadziły do śmierci setek tysięcy ludzi, a później porównywania jej (już w 1996 r.) do doktora Mengele17. Awans Plavšić w strukturach państwowych był równie szybki, jak jej kariera naukowa. Już w 1990 r. została
serbskim przedstawicielem do Prezydium Socjalistycznej Republiki Bośni i Hercegowiny. Była również członkiem władz Republiki Serbskiej18. Po ogłoszeniu niekorzystnego dla Serbów wyniku referendum w sprawie wystąpienia Bośni i Hercegowiny z Socjalistycznej Federacyjnej Republiki Jugosławii w 1991 r. zrezygnowała z dotychczasowego stanowiska i została wiceprezydentem Republiki Serbskiej19. Gdy kolejne republiki decydowały się na ogłoszenie niepodległości, władze federalne postanowiły zanegować podjęte przez społeczeństwo decyzje, nawet pomimo aprobaty i uznania na arenie międzynarodowej dla emancypujących się państw. Na początku 1992 r. wybuchła wojna w Bośni, która została nazwana „wojną wszystkich przeciwko wszystkim”. Towarzyszyło jej wiele aktów przemocy oraz masowych egzekucji cywilów. Przez cały okres konfliktu Serbowie alienowali się od innych, szczególnie Muzułmanów i Chorwatów, organizując masowe wysiedlenia (około 500 tys. nie-Serbów musiało opuścić swoje domy) oraz obozy, gdzie panowały nieludzkie warunki (brak pożywienia, wody, regularne tortury, wykorzystywanie seksualne) i gdzie w końcu niektórych spotkała śmierć. Kobiety były oddzielane od mężczyzn i przekazywane do domów publicznych, gdzie podczas okrutnych gwałtów, dokonywanych przez serbskich żołnierzy, były zarażane chorobami wenerycznymi20. Najdobitniejszym przykładem okrucieństwa Serbów jest jednak postać Moniki Simonović, 16-letniego potwora. Dokonywana przez nią profanacja ciał jest niczym w porównaniu z nieludzkim traktowaniem jeńców w jednym z obozów. Według świadków dziewczyna lubowała się w zadawaniu ciężkich ran ostrymi przedmiotami, jak stłuczoną butelką i dodatkowo polewaniu ich m.in. octem21. Plavšić była zwolenniczką poglądów skrajnie nacjonalistycznych. Za swoich ulubieńców uważała Željko „Arkana” Ražnatovicia i Vojislava Seselja, czyli ludzi, którzy w historii zapisali się jako skrajni nacjonaliści. Dowodem na tę zażyłość jest zdjęcie przedstawiające Plavšić stojącą na ciele zabitego Muzułmanina, jednocześnie cału-
13
14 jącą „Arkana”22. Szokujące są również jej publiczne wypowiedzi. Prasa zapamiętała szczególnie tę z 1993 r., kiedy to uznała Serbów mieszkających w otoczeniu obcych narodów za prawdziwych, lepszych. Innym razem przyznała, że jest w stanie poświęcić połowę społeczeństwa po to, aby ta druga mogła żyć przyzwoicie23. W 2002 r. Plavšić aresztowano i oddano do dyspozycji powołanego ad hoc Międzynarodowego Trybunału Karnego dla byłej Jugosławii (MTKJ). Została ona oskarżona o ludobójstwo, współudział w nim, zbrodnie przeciwko ludzkości (w tym eksterminację, morderstwa, prześladowania, deportacje) oraz naruszenie praw i zwyczajów wojennych. Jej proces nie trwał długo, ponieważ pod koniec tego samego roku przyznała się do winy w zamian za łagodniejszy wymiar kary (w 2003 r. została skazana na 11 lat więzienia)24. Wyrok uwzględniał również takie okoliczności łagodzące, jak wiek, przyznanie się do winy czy działalność oskarżonej w czasie pełnienia funkcji prezydenta Republiki Serbskiej w latach 1996-199825. Ciekawym elementem życiorysu Plavšić jest jej autobiografia, która powstała podczas pobytu w więzieniu. Przedstawiła ona w niej całą gamę argumentów, które mają świadczyć o małości jej winy lub nawet jej braku26. Co ciekawe, również w tej książce wezwała ona Radovana Karadžicia i Ratko Mladicia do oddania się w ręce haskiej jurysdykcji. W 2009 r. MTKJ podjął decyzję o skróceniu zasądzonej kary w nagrodę za dobre sprawowanie. Czytając artykuły opisujące jej wyjście z więzienia, kiedy posyłała w stronę reporterów „całusy”, można odnieść wrażenie, że Biljana Plavšić czuje się bardziej wygraną aniżeli przestępcą. Nie może więc dziwić uczucie niedosytu i braku zadośćuczynienia wśród rodzin ofiar wojny.
został zaliczony do Hutu. Znajomi opisują ją jako osobę niezwykle ambitną, która dzięki swojemu uporowi jako jedna z nielicznych Rwandyjek ukończyła prawo. Znamienny jest fakt, że w szkole średniej poznała Agathę Kanziga (Habyarimana), która później została żoną prezydenta Rwandy Juvénala Habyarimana. Również wtedy wstąpiła w szeregi Narodowego Ruchu Rewolucyjnego na rzecz Rozwoju, którego czołowi członkowie zasiadają na ławie oskarżonych przed Międzynarodowym Trybunałem Karnym dla Rwandy (MTKR). Te znajomości pozwoliły Nyiramasuhuko na otrzymanie posady ministerialnego inspektora, a w 1992 r. na objęcie stanowiska ministra ds. rodziny i kobiet Rwandy. Z pełnym poświęceniem dla sprawy podróżowała po całym kraju, uświadamiając kobiety o ich prawach, opiece zdrowotnej, ucząc je zajmować się dziećmi. Sama posiada czwórkę, ich ojcem jest Maurice Ntahobari, były rektor Narodowego Uniwersytetu w Butare. Dzięki procesowi przed MTKR wiadomo również, że w tym samym czasie, kiedy Nyiramasuhuko zabiegała o prawa kobiet, równocześnie brała udział w planowaniu eksterminacji Tutsi27. Jedną z ważniejszych przyczyn 100 dni masakr jest konflikt o podłożu etniczno-ekonomicznym pomiędzy Hutu i Tutsi. Mniejsze lokalne napięcia pomiędzy nimi, wzniecane czasami przez samych rządzących, nierzadko skutkowały lokalnymi rzeziami, a w końcu tą największą z 1994 r., której bilans 1 mln zmarłych nie obejmuje ofiar brutalnych gwałtów, które planowała i koordynowała Pauline Nyiramasuhuko, jak i osób, które były zarażane HIV/AIDS, a następnie umierały (według szacunków zarażone zostało 70% zgwałconych kobiet). Wszystkie te akty przemocy miały zhańbić bezpośrednio nie tylko same kobiety, ale pośrednio również ich rodziny. Wielu świadków wspomina sytuacje, kiedy kilkunastoletnie dzieci były zmuszane do odbycia stosunku z własnymi matkami, na oczach członPauline Nyiramasuhuko urodziła się ków ich rodzin i obcych. Same gwałty staw 1946 r. w Butare w rodzinie, której przod- nowiły tylko preludium do późniejszego kowie wywodzili się z Tutsi. Dopiero jej morderstwa, o które ofiary czasami błagały. pradziadek – w wyniku utraty majątku – Nic w tym dziwnego, ponieważ były trak-
Krwawa Rwanda
towane z niezwykłą brutalnością: niektórzy członkowie Interahamwe („walczący razem”), bojówek Hutu, do gwałtu używali różnych przedmiotów, począwszy od luf, poprzez włócznie, skończywszy na pręcikach bananowca. Dodatkowo oprawcy okaleczali ciała kobiet, polewali miejsca intymne wrzątkiem, substancjami żrącymi. Znane są również przypadki okaleczania i uśmiercania rodzących się dzieci. Wszystkie te akty przemocy nie miały charakteru pojedynczych przypadków – zhańbienie kobiety wywodzącej się z Tutsi było propagowane przez panią minister jako nagroda za trud oczyszczania państwa28. Świadkowie tamtych wydarzeń potwierdzają udział Nyiramasuhuko w dużych akcjach likwidacyjnych. Warto wspomnieć tu chociaż jedną, która miała miejsce na miejskim stadionie. Zebrani tam ludzie zostali zwabieni przez nią obietnicą pomocy humanitarnej m.in. od Międzynarodowego Czerwonego Krzyża. Wkrótce po przybyciu na miejsce młode kobiety zostały zgwałcone w okolicznym lesie, a reszta zabita. W czasie procesu przed MTKR prawnik Nyiramasuhuko próbował jej bronić, twierdząc, że nie była wówczas obecna na stadionie29. Kiedy Rwanda została opanowana przez siły Rwandyjskiego Frontu Patriotycznego, Pauline Nyiramasuhuko uszła do Konga, a następnie do Kenii, gdzie przez następne trzy lata w obozie dla uchodźców zajmowała się pomocą przy łączeniu rodzin30. W 1997 r. została aresztowana i przekazana – powołanemu ad hoc – Międzynarodowemu Trybunałowi Karnemu dla Rwandy. Jako że według świadków i obserwatorów była obok prezydenta i premiera jedną z osób najbardziej odpowiedzialnych za zbrodnie, oskarżono ją o ludobójstwo, zbrodnie przeciwko ludzkości, naruszenie konwencji genewskich31. Podczas odczytywania aktu oskarżenia Nyiramasuhuko śmiała się, wprawiając w osłupienie obserwatorów. Również jej aparycja nie wskazywała na to, że na ławie oskarżonych siedzi osoba winna ludobójstwa (np. miała zawieszony na szyi duży, złoty krzyż)32. Jeszcze przed aresztowaniem Nyiramasuhuko twierdziła, że pogłoski o jej udziale
w zbrodniach są fałszywe, ponieważ jako kobieta i matka nie byłaby w stanie zabić nawet kurczaka. W takim samym tonie wypowiadała się jej matka, przyjmując, że córka jest niewinna, ponieważ jest kochająca matką i żoną. Te argumenty neguje jednak biografia oskarżonej, ponieważ jak twierdzą jej znajomi, była apodyktyczna w stosunku do męża i chociaż najbardziej kochała swojego syna Shaloma, to właśnie z nim objeżdżała kraj, podżegając Hutu oraz jego samego do gwałtów. Podnoszono również argumenty, iż ze względu na pełnioną funkcję była ona zmuszona do realizowania decyzji wydawanych przez wyższych urzędników33. W konfrontacji z zeznaniami około 180 świadków wszystkie linie obrony upadły, a Pauline Nyiramasuhuko w czerwcu 2011 r. została skazana na dożywocie34. Postać Nyiramasuhuko wywołała wśród społeczeństwa dyskusję na temat postrzegania kobiet w ówczesnym świecie. Głosy ocalonych dostarczały zdumiewających dla zwykłego człowieka przykładów zachowań, które doprowadziły do niewyobrażalnego okrucieństwa. Nyiramasuhuko została trafnie oceniona przez prokurator Holo Makwaia, która powiedziała: „Zamiast chronić rodziny, do czego zobowiązywał ją pełniony przez nią urząd, postanowiła dokonać ich eksterminacji”35. Jedynym pocieszeniem dla ofiar może być fakt, że MTKR wymierzył najwyższą możliwą karę.
Pierwsza dama Wybrzeża Kości Słoniowej Pierwszą kobietą, która została oskarżona przez Międzynarodowy Trybunał Karny w Hadze, jest Simone Gbagbo. Urodziła się ona w 1949 r. w wielodzietnej rodzinie. Po ukończeniu studiów lingwistycznych i historycznych na Uniwersytecie w Abidżanie pracowała jako nauczycielka, a później wykładowca. Jednakże już od młodzieńczych lat brała udział w działalności społecznej, m.in. zajmowała się pomocą w organizacjach wspierających chorych na AIDS36. Coraz bardziej angażowała się również
15
16 w podziemne ruchy patriotyczne, gdzie spotkała Laurenta Gbagbo, swojego drugiego męża, z którym później współtworzyła Front Ludowy Wybrzeża Kości Słoniowej. Za swoją działalność kilkukrotnie była więziona. Przełomem w jej karierze były wygrane wybory do parlamentu. Wtedy to prężnie działająca Gbagbo zaskarbiła sobie przychylność znacznego elektoratu. Pośrednio dzięki niemu w późniejszych latach objęła stanowisko wiceprezydenta parlamentu37. Kiedy jej mąż wygrał wybory prezydenckie, opierając się na filozofii chrześcijańskiej, z pełnym zaangażowaniem stawała w obronie jego polityki, nie obawiając się nawet nazwać ówczesnego prezydenta Francji Nicolasa Sarkozy’ego „diabłem”38. Wydarzenia z przełomu lat 2010 i 2011 to przede wszystkim pochodna rywalizacji politycznej o urząd prezydenta. Jej źródeł można jednak dopatrywać się również w różnicach etniczno-religijnych w społeczeństwie Wybrzeża Kości Słoniowej. Południe kraju w głównej mierze zamieszkiwali chrześcijanie oraz właściciele plantacji kawy i kakao, zaś północ – robotnicy rolni, muzułmanie, a także imigranci z sąsiedniego Mali i Burkina Faso, którzy stanowili około 40% ludności. To właśnie ich niezadowolenie od początku swojej prezydentury Gbagbo próbował zbrojnie uciszyć. Zaangażowanie Francji doprowadziło jednak do podpisania porozumienia w 2003 r., które zmuszało stronę rządową do znacznych ustępstw. Ta sekwencja podpisywania porozumień i wzniecania zamieszek powtarzała się przez całą dekadę. Zaostrzenie sytuacji w kraju wywołało zaatakowanie pozycji francuskich na terenie Wybrzeża Kości Słoniowej przez rządowe lotnictwo. Wtedy również krajowe media nawoływały do stawiania oporu39. Kiedy Alassane Ouattara w 2011 r. w drugiej turze wyborów prezydenckich wygrał z Laurentem Gbagbo różnicą prawie 10%, konflikt pomiędzy kontrkandydatami, wywołany brakiem akceptacji wyników przez przegranego, przerodził się w trwającą od lutego do kwietnia 2011 r. drugą wojnę domową na Wybrzeżu Kości Słoniowej, która pochłonęła około 20 tys. ludzkich istnień. Sytuację w państwie zaognił fakt,
że większa część społeczności międzynarodowej uznała wygraną Ouattary40. Raport Amnesty International z 2011 r. pełen jest przykładów zbrodni, jakich na cywilach dopuszczały się oddziały wierne Gbagbo. Świadkowie tamtych wydarzeń, śledząc ich rozwój, obawiali się powtórzenia masakry z Rwandy, ponieważ cywile stali się głównymi ofiarami walki politycznej. Walczący po stronie Gbagbo napadali w nocy na domy i zabijali przebywających tam ludzi, nierzadko używając do tego maczet. Dopuszczano się również wielokrotnych, zbiorowych gwałtów. Niemal wszystkie kobiety opowiadające swoją historię żyły w ciągłym strachu o własny los z powodu gróźb, jakie padały pod ich adresem ze strony lojalistów. Wiele osób po aresztowaniu znikało w niewyjaśnionych okolicznościach. Ludzie ginęli również na ulicy, będąc „przypadkowymi ofiarami”. Simone Gbagbo przez cały czas wiernie trwała przy mężu. Jako jedna z pierwszych potępiła dążenia Ouattary do przejęcia faktycznej władzy w państwie41. Simone i Laurent Gbagbo zostali zatrzymani w swojej rezydencji przez zbrojne oddziały Ouattary. „Hilary Clinton Afryki”, jak zwykła o sobie mówić, do tej pory przebywa w areszcie domowym. Według niektórych doniesień jest źle traktowana przez rządowe siły bezpieczeństwa. W Internecie można odnaleźć zdjęcia, które mogą potwierdzać tezę, że Gbagbo jest bita, torturowana i wykorzystywana seksualnie42. MTK w listopadzie 2012 r. wydał nakaz jej aresztowania. Została ona oskarżona o zabójstwo, gwałty, inne formy przemocy seksualnej, prześladowania i inne niehumanitarne zachowania, które miały miejsce w okresie od grudnia 2010 r. do kwietnia 2011 r.43 Prokurator uznał, że będąc w najbliższym kręgu Laurenta Gbagbo, jego żona brała udział w spotkaniach, których celem było zaplanowanie odwetu na rebeliantach. Jej sprawa wzbudziła zainteresowanie mediów, ponieważ oprócz faktu, że jest pierwszą kobietą oskarżoną przed MTK, jest także pierwszą oskarżoną osobą, która w momencie popełnienia przestępstwa nie sprawowała żadnej formalnej funkcji. Nie sta-
nowi to jednak przeszkody dla społeczności międzynarodowej, ponieważ ten krok został uznany za wymowny gest, pokazujący, że każda wina wymaga odpowiedniej kary44. Rząd Ouattary – mimo że Wybrzeże Kości Słoniowej w roku 2013 ratyfikowało Statut Rzymski – do tej pory nie wydał Gbagbo, ponieważ uważa, że krajowe sądy są zdolne do sprawiedliwego jej osądzenia. Sprawa pozostaje w toku, a możliwości lokalnych sądów są badane przez MTK i organizacje zajmujące się ochroną praw człowieka45. Na postawę Simone Gbagbo ogromny wpływ miało jej pochodzenie. Wielokrotnie pokazywała ona społeczeństwu, że wiara chrześcijańska stanowi ważny element jej życia. Wpisane w kulturę pewne nakazy zachowania być może nie pozwalały jej na negowanie decyzji męża. Abstrahując od tego, należy jednak pamiętać, że od wczesnych lat nie bała się ona wyrażania swoich poglądów, które zwykle odbiegały od poprawności politycznej. Nie da się więc zaprzeczyć przypuszczeniom o aktywny udział Simone Gbagbo w tworzeniu planów odwetu na rebeliantach. Gdyby rząd Republiki Wybrzeża Kości Słoniowej zdecydował się na wydanie oskarżonej, opinia publiczna byłaby świadkiem procesu rozstrzygającego sprawę osoby cywilnej przed międzynarodowym trybunałem. Oskarżenie pierwszej damy rzucałoby również inne światło na sprawę Agathy Habyarimana, która uniknęła odpowiedzialności karnej przed MTKR.
Podsumowanie Postać kobiety w kulturze uosabia niemalże same pozytywne cechy, a brak możliwości dostępu do władzy utrwalał stereotypy. Studiowanie historii może przynieść jednak zupełnie inny obraz – kobiet dorównujących obrazowi silnego, bezwzględnego i brutalnego mężczyzny. Przedstawione postaci były wykształconymi, zaangażowanymi społecznie i naukowo osobami. Ich działalność polityczna była pochodną fascynacji, zawieranych znajomości, przyjętego światopoglądu, które w konsekwencji przyniosły śmierć milionom ludzi. Wiele z nich działało wbrew początkowo wyznawanym ideom, zaprzeczając temu, co wpajano im w trakcie procesu wychowania. Podawane informacje wykorzystały we właściwy dla siebie sposób, dbając o własny prestiż wśród elit i lobby politycznego. Większość z nich pozostaje do tej pory bez kary, pomimo tego, że międzynarodowym trybunałom karnym nie brakowało dowodów przeciwko nim. Właściwie tylko jedna z kobiet, Pauline Nyiramasuhuko, według oceny autorki otrzymała adekwatny wymiar kary, na którą składa się nie tylko pozbawienie jej wolności, ale przede wszystkim satysfakcja ofiar przestępstw. Wszystkie przedstawione biografie potwierdzają słowa pisarki Barbary Ehrenreich, że „posiadanie macicy nie równa się posiadaniu sumienia”46. //
17
18 ////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////// Accused Persons. Ieng Thirith (a.k.a. Sister Phea, Khieu Thirith), strona internetowa Cambodia Tribunal Monitor, http://www.cambodiatribunal.org/?s=Ieng+Thirth (data dostępu: 19 maja 2014). 2 A. W. Jelonek, Rewolucja Czerwonych Khmerów 1975-1978, Warszawa 1999, s. 62. 3, 4 K. Kubiak, Wojny, konflikty zbrojne i punkty zapalne na świecie, Warszawa 2005, s. 253. 5 T. Sambath, The Story of Khieu Ponnary, Revolutionary and First Wife of Pol Pot, strona internetowa dziennika „The Cambodia Daily”, http://www.cambodiadaily.com/archives/the-story-of-khieu-ponnary-revolutionary-and-first-wife-of-pol-pot-651/ (data dostępu: 19 maja 2014). 6 Cambodia’s brutal Khmer Rouge regime, serwis informacyjny BBC News, http://www.bbc.co.uk/news/world-asia-15776705 (data dostępu: 19 maja 2014). 7 F. Ponchaud, Cambodia: Year Zero, New York 1978, p. 6-7. 8 A. W. Jelonek, op.cit., s. 92-93. 9 Ibidem, s. 151-152. 10 T. Fuller, Ex-official of Khmer Rouge and wife arrested, strona internetowa dziennika „The New York Times”, http://www.nytimes.com/2007/11/12/world/asia/12iht-cambo.2.8298302.html (data dostępu: 19 maja 2014). 11 Ieng Thirith, strona internetowa Nadzwyczajnej Izby Sądu Kambodży, http://www.eccc.gov.kh/en/indicted-person/ieng-thirith (data dostępu: 19 maja 2014). 12, 13 S. Mydans, U.N. Court in Cambodia Recommends Freeing Defendant Ill With Dementia, strona internetowa dziennika „The New York Times”, http://www.nytimes.com/2011/11/18/world/asia/sickly-defendant-khmer-rouge-genocide-trial-in-cambodia-may-be-freed.html?_r=2& (data dostępu: 19 maja 2014). 14 J. Phelan, Cambodia: Khmer Rouge genocide suspect Ieng Thirith unfit for trial, strona internetowa globalpost.com, http://www.globalpost.com/dispatch/news/regions/asia-pacific/111117/cambodia-khmer-rouge-genocide-suspect-ieng-thirith-unfit-trial (data dostępu: 19 maja 2014). 15, 16 P. Babić, The self-sacrifice of Biljana Plavšić: gender and nationalism in the Bosnian Serb media, Budapest 2012, p. 7. 17 S. Inic, Biljana Plavsic: geneticist in the service of a great crime, strona internetowa Davida Barnsdale’a, http://www.barnsdle.demon.co.uk/bosnia/plavsic.html (data dostępu: 19 maja 2014). 18 The Prosecutor v. Biljana Plavšic: Trial Chamber Sentences the Accused to 11 years’ Imprisonment. Press release, strona internetowa Międzynarodowego Trybunału Karnego dla byłej Jugosławii, http://www.icty.org/sid/8292 (data dostępu: 19 maja 2014). 19 P. Babić, op.cit. 20 Bosnian genocide, strona internetowa The Combat Genocide Association, http://combatgenocide.org/?page_id=80 (data dostępu: 19 maja 2014). 21 M. Herman-Milenkovska, Rzeźniczki Bośni, „Przegląd” 2012, nr 3, s. 28-29. 22 Biljana Plavsic: Serbian iron lady, serwis informacyjny BBC News, http://news.bbc.co.uk/2/hi/europe/1108604.stm (data dostępu: 19 maja 2014). 23 S. Inic, op.cit. 24 Plavšić, Biljana, strona internetowa The Hague Justice Portal, http://www.haguejusticeportal.net/index.php?id=6084 (data dostępu: 19 maja 2014). 25 The Prosecutor v. Biljana…, op.cit. 26 P. Babić, op.cit., p. 20-22. 27, 28, 29, 30 P. Landesman, A Woman’s Work, strona internetowa dziennika „The New York Times”, http://www.nytimes.com/2002/09/15/magazine/a-woman-s-work.html?pagewanted=all&src=pm (data dostępu: 19 maja 2014). 31 C . Sperling, Mother of atrocities: Pauline Nyiramasuhuko`s role in the Rwandan genocide, „Fordham Urban Law Journal” 2005, no. 2, p. 110-111. 32, 33 P. Landesman, op.cit. 34 M. Staniul, Kobieta-potwór: nie oszczędzajcie starców, ani płodów, strona internetowa konflikty.wp.pl, http://konflikty.wp.pl/kat,1020225,page,2,title,Kobieta-potwor-nie-oszczedzajcie-starcow-ani-plodow,wid,13897425,wiadomosc.html (data dostępu: 19 maja 2014). 35 Kobieta winna ludobójstwa. Zachęcała do gwałtów i masakr, strona internetowa konflikty.wp.pl, http://konflikty.wp.pl/kat,1020235,title,Kobieta-winna-ludobojstwa-Zachecala-do-gwaltow-i-masakr,wid,13538854,wiadomosc.html (data dostępu: 19 maja 2014). 36 Simone Gbagbo – Profile of Ivory Coast’s one-time ‘Iron Lady’, serwis internetowy Newstime Africa, http://www.newstimeafrica.com/archives/19278 (data dostępu: 19 maja 2014). 37 B. Wachira, Simone Gbagbo: Beaten, Tortured and probably sexually harassed by Ouattara soldiers, blog Benedicta Wachira, http://mamluks.blogspot.com/2011/04/simon-gbagbo-beaten-tortured-and.html (data dostępu: 19 maja 2014). 38 Simone Gbagbo – Profile…, op.cit. 39 K. Kubiak, op.cit., s. 134-140. 40, 41 Simone Gbagbo – Profile…, op.cit. 42 B. Wachira, op.cit. 43 International Criminal Court, Situation in the Côte d’Ivorie. The Prosecutor v. Simone Gbagbo. Case no. ICC-02/11-01/21, strona internetowa Międzynarodowego Trybunału Sprawiedliwości, http://www.icc-cpi.int/en_menus/icc/situations%20and%20cases/situations/icc0211/related%20cases/icc02110112/background-information/Documents/SimoneGbagboEng.pdf (data dostępu: 19 maja 2014). 44 W. Burke-White, A Wife Accused of War Crimes: The Unprecedented Case of Simone Gbagbo, strona internetowa miesięcznika „The Atlantic”, http://www. theatlantic.com/international/archive/2012/12/a-wife-accused-of-war-crimes-the-unprecedented-case-of-simone-gbagbo/265828/ (data dostępu: 19 maja 2014). 45 Ivory Coast dismisses ICC warrant for Simone Gbagbo, serwis informacyjny BBC News, http://www.bbc.co.uk/news/world-africa-24179992 (data dostępu: 19 maja 2014). 46 A. Lipczak, Bataliony gwałcicieli złożone z chorych na AIDS, strona internetowa „Wysokich obcasów”, dodatku do „Gazety Wyborczej”, http://www.wysokieobcasy.pl/wysokie-obcasy/1,114757,10173477,Bataliony_gwalcicieli_zlozone_z_chorych_na_AIDS.html (data dostępu: 19 maja 2014). 1
//////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////
Przystąpienie Unii Europejskiej do
europejskiej konwencji praw człowieka Wiktoria Cekiera
Wprowadzenie
nio odniósł się do postanowień protokołu dodatkowego nr 1 do EKPC3. Tym samym ETS włączył niejako Konwencję do porządku prawnego Wspólnot i od tego czasu regularnie odnosi się do jej przepisów4. Do wypracowania kwestii ochrony praw człowieka na szczeblu unijnym przyczyniło się także wprowadzenie Traktatem z Maastricht obowiązku przestrzegania praw człowieka przez państwa członkowskie i Unię Europejską (UE) oraz wprowadzenie kategorii obywatela UE. Podkreślono wówczas, że inkorporacja pojęcia obywatelstwa do prawa wspólnotowego, dotąd związanego stricte z państwem, była przejawem integracji politycznej w Unii. Przełomowym krokiem było przyjęcie Karty praw podstawowych Unii Europejskiej (KPP) w 2000 r., które radykalnie zmieniło percepcję ochrony praw jednostki w strukturach unijnych. Karta była początkowo pomyślana jako akt niewiążący, jednak miało to ulec zmianie wraz z wejściem w życie Traktatu ustanawiającego Konstytucję dla Europy. Próba ta nie powiodła się i do nadania KPP rangi normatywnej powrócono wraz z podjęciem prac nad traktatem lizbońskim – i tak zgodnie z art. 6 ust. 1 Traktatu o Unii Europejskiej (TUE) Unia uznała prawa, wolności i zasady określone w KPP z 7 grudnia 2000 r., w brzmieniu dostosowanym 12 grudnia 2007 r. w Strasburgu, w wyniku czego ma ona taką samą moc prawną, jak traktaty5.
Wspólnoty Europejskie (WE) od momentu powstania w latach 50. XX w. były zainteresowane głównie integracją gospodarczą, pomijając potrzebę bezpośredniej regulacji kwestii praw człowieka. Materię tę pozostawiono Radzie Europy, organizacji międzynarodowej powstałej w 1949 r., w ramach której stworzono regionalny system ochrony praw człowieka oparty na europejskiej Konwencji o ochronie praw człowieka i podstawowych wolności, przyjętej pod auspicjami Rady Europy dnia 4 listopada 1950 r., powszechnie znanej jako Europejska konwencja praw człowieka (Konwencja, EKPC ). Tym samym Rada Europy miała pełnić funkcję „strażnika” praw człowieka na kontynencie europejskim1. Jednakże brak kompleksowych przepisów dotyczących praw człowieka i podstawowych wolności we Wspólnotach nie oznaczał zupełnego braku ich ochrony. Umowy międzynarodowe przyjmowane przez WE odwoływały się do konkretnych aktów prawnych przyjętych pod auspicjami Organizacji Narodów Zjednoczonych lub wspomnianej Rady Europy. Istotną rolę odegrał również Europejski Trybunał Sprawiedliwości (ETS), który poprzez swoją orzeczniczą działalność już na początku lat 70. zaliczył kwestię poszanowania praw człowieka do katalogu ogólnych zasad prawa (sprawa Stauder przeciwko Stadt Ulm, w której po raz pierwszy wprowadzono obowiązek przestrzegania praw człowieka przez WE)2. Było to równoznaczne z wprowadzeniem ochrony praw człowieka do prawa wspólnotowego. ETS powołał się na konkretną podstawę prawną, przyjętą Art. 6 ust. 2 TUE stwarza formalną podprzez Radę Europy, w orzeczeniu C-44/79 stawę przystąpienia Unii do europejskiej w sprawie Hauer z 1979 r., kiedy bezpośred- Konwencji o ochronie praw człowieka i pod-
Podstawa prawna przystąpienia UE do EKPC
19
20 stawowych wolności. Zagadnieniu temu poświęcono również – dołączony do traktatu lizbońskiego – Protokół (nr 8) dotyczący artykułu 6 ustęp 2 Traktatu o Unii Europejskiej w sprawie przystąpienia Unii do europejskiej Konwencji o ochronie praw człowieka i podstawowych wolności6. Do niedawna EKPC nie przewidywała możliwości przystąpienia do niej organizacji międzynarodowych, jako że stanowi ona międzynarodowy traktat o prawach człowieka zawarty przez 47 państw europejskich. Sytuacja uległa zmianie po podpisaniu protokołu dodatkowego nr 14 z dnia 13 maja 2004 r., który wszedł w życie 1 czerwca 2010 r.7 Zmieniał on system kontroli EKPC oraz zmodyfikował jej art. 59, umożliwiając tym samym przystąpienie do niej UE. To zapoczątkowało drogę do ochrony praw człowieka w Unii nie tylko przez jej organ sądowy, czyli Trybunał Sprawiedliwości Unii Europejskiej w Luksemburgu, ale także przez Europejski Trybunał Praw Człowieka (ETPC) z siedzibą w Strasburgu, który jest organem kontrolnym względem państw-sygnatariuszy Europejskiej konwencji praw człowieka8.
Procedura przystąpienia UE do EKPC Wspólne rozmowy Komisji Europejskiej (KE) i Rady Europy na temat przystąpienia Unii do EKPC rozpoczęły się kilka miesięcy po wejściu w życie Traktatu z Lizbony. W marcu 2010 r. KE przedstawiła wytyczne negocjacyjne w sprawie przystąpienia UE do Konwencji, a w czerwcu tego samego roku ministrowie sprawiedliwości państw Unii udzielili jej pełnomocnictwa umożliwiającego prowadzenie w ich imieniu negocjacji9. Z kolei miesiąc wcześniej Komitet Ministrów Rady Europy udzielił pełnomocnictwa ad hoc swemu Komitetowi Sterującemu Praw Człowieka (fr. Comité directeur pour les droits de l’Homme – CDDH) do przygotowania wraz z Komisją Europejską instrumentu prawnego określającego szczegółowe zasady dotyczące przystąpienia Unii
do EKPC. W ten sposób powstał komitet mający za zadanie przeprowadzić negocjacje akcesyjne, który został nazwany Nieformalną Grupą w sprawie Przystąpienia Unii do Konwencji o ochronie praw człowieka i podstawowych wolności (CDDH – UE)10. Oficjalne rozmowy rozpoczęły się w dniu 7 lipca 2010 r. Podczas spotkania w Strasburgu Thorbjørn Jagland, sekretarz generalny Rady Europy oraz Viviane Reding, wiceprzewodnicząca Komisji Europejskiej, ogłosili rozpoczęcie wspólnego procesu. Po ośmiu spotkaniach roboczych w czerwcu 2011 r. zakończone zostały negocjacje projektu porozumienia w sprawie przystąpienia Unii do EKPC. Został on opublikowany 19 lipca 2011 r., a następnie przekazany na nadzwyczajne posiedzenie Komitetu Sterującego Praw Człowieka w dniach 12-14 października 2011 r., gdzie został ostatecznie sfinalizowany11. Negocjacje CDDH – UE zakończą się przyjęciem multilateralnej umowy międzynarodowej. Porozumienie to będzie sygnowane z jednej strony przez Unię, z drugiej jej sygnatariuszami będzie 47 państw Rady Europy, które nie tylko będą musiały zaakceptować jej treść, ale także dokonać ratyfikacji zgodnie z ich wymogami konstytucyjnymi. Z tych 47 państw 28 jest także członkami UE. W rezultacie mamy do czynienia z dość osobliwą sytuacją, w której państwa członkowskie Unii występują w podwójnej roli i negocjują niejako „same ze sobą”. Nakłada się na to obowiązek wynikający z art. 4 Traktatu o Unii Europejskiej, zgodnie z którym państwa członkowskie są zobligowane do podejmowania wszelkich środków właściwych dla zapewnienia wykonania zobowiązań wynikających z traktatów, a także powstrzymywania się od podejmowania środków, które mogłyby zagrażać urzeczywistnieniu celów Unii12. Ze względu na brak wspólnego stanowiska wśród członków UE, w październiku 2011 r. delegacje niektórych państw członkowskich poinformowały CDDH, że na tym etapie prac nie są w stanie zająć konkretnego stanowiska i potrzebują więcej czasu na rozmowy na poziomie UE. Brak porozumienia wśród państw Unii spowodował
kilkumiesięczny zastój w negocjacjach. Kwestie sporne nie mogły zostać przedyskutowane na forum CDDH, ponieważ zgodnie z zasadą lojalnej współpracy państwa członkowskie UE powinny prezentować jednolite stanowisko. Dopiero w czerwcu 2012 r. rozmowy zostały wznowione. W listopadzie tego samego roku odbyły się negocjacje dotyczące tekstu porozumienia o akcesji, jednakże jego ostateczna wersja nie została ustalona. Pojawiły się postulaty, że projekt powinien szerzej określać zakres działań, za które instytucje UE będą mogły być pociągnięte do odpowiedzialności, nie tylko w kontekście działań legislacyjnych. W styczniu 2013 r. odbyło się czwarte spotkanie grupy negocjacyjnej CDDH i Komisji Europejskiej. Dwa miesiące później przedstawiono kolejny projekt umowy akcesyjnej. Stał się on głównym przedmiotem obrad piątej tury negocjacyjnej w dniach 3-5 kwietnia 2013 r., która była rundą rozmów kończącą pertraktacje w sprawie przystąpienia UE do EKPC13.
Merytoryczny wymiar przystąpienia UE do EKPC Skutki i zmiany, jakie pociągnie za sobą przystąpienie Unii do Europejskiej Konwencji Praw Człowieka, można rozpatrywać na wielu płaszczyznach. Bez wątpienia spowoduje to szereg następstw w zakresie instytucjonalnym i prawnym. W aspekcie politycznym akcesja Unii do EKPC z pewnością poprawi jej wizerunek na arenie międzynarodowej i wzmocni wiarygodność unijnego systemu praw człowieka. UE podda zewnętrznej kontroli sądowej wszystkie swoje działania w zakresie praw podstawowych.
Zmiany instytucjonalne po przystąpieniu UE do EKPC W art. 2 Protokołu nr 8 zaznaczono, że akcesja Unii do EKPC nie może mieć wpływu
na uprawnienia instytucji unijnych i procedury ich działania. Konkretnie wskazano z jednej strony na konieczność zagwarantowania odpowiedniego udziału UE w organach kontrolnych Europejskiego Trybunału Praw Człowieka, a z drugiej na konieczność umocnienia współpracy między Trybunałem Sprawiedliwości Unii Europejskiej a ETPC w taki sposób, aby można było zachować szczególny charakter porządku prawnego Unii14. Akcesja UE do EKPC spowoduje zmiany w strukturze wewnętrznej Europejskiego Trybunału Praw Człowieka, ponieważ Unia zyska własnego sędziego. Umowa akcesyjna nie odnosi się w sposób szczególny do procedury jego wyboru, ponieważ w tym zakresie będą obowiązywać odpowiednie postanowienia Europejskiej konwencji praw człowieka15. Tak więc stosownie do postanowień jej art. 22 sędzia proponowany przez Unię będzie wybierany przez Zgromadzenie Parlamentarne Rady Europy większością głosów spośród listy trzech kandydatów przedłożonych przez UE. Art. 6 umowy akcesyjnej uzupełnia powyższe postanowienia, zapewniając delegacji Parlamentu Europejskiego (PE) prawo udziału i głosowania w Zgromadzeniu Parlamentarnym Rady Europy. Liczba posłów PE będzie równa delegacji państwa mającego najmocniejszą reprezentację 16 (obecnie 18) . Warto wspomnieć, że na początku negocjacji proponowano ograniczony status sędziego unijnego. Miałby on zasiadać tylko w sprawach związanych z prawem unijnym, a w przypadku kwestii obejmujących zagadnienia spoza prawa wspólnotowego jego rola byłaby sprowadzona do funkcji konsultacyjnych. Ta opcja była jednak przedmiotem krytyki z kilku powodów. Po pierwsze, byłoby to sprzeczne z ideą przystąpienia UE do EKPC na równych prawach z innymi jej stronami. Po drugie, trudności dostarczałaby konieczność zdefiniowania spraw obejmujących tylko zagadnienia prawa unijnego. W końcu zdecydowano, że pozycja reprezentanta Unii nie będzie się w niczym różnić od sędziów pozostałych stron Konwencji17.
21
22 Problematyczną kwestią w zakresie zmian instytucjonalnych była również partycypacja Unii Europejskiej w Komitecie Ministrów Rady Europy, w którym reprezentowani są wszyscy jej członkowie – każdy ma jednego przedstawiciela i przysługuje mu jeden głos. Komitet Ministrów spełnia istotne funkcje w ramach EKPC – w szczególności czuwa nad wykonaniem wyroków Europejskiego Trybunału Praw Człowieka (art. 46), a także może zwrócić się do niego o wydanie opinii doradczej w kwestiach prawnych dotyczących wykładni Konwencji i jej protokołów dodatkowych, mających wobec niej charakter uzupełniający (art. 47). Niezależnie od tego spełnia także szereg innych zadań związanych z wykonaniem EKPC. Z tego względu zapewnienie udziału przedstawiciela Unii w Komitecie Ministrów było niezbędne. Kontrowersja z tym związana polegała na tym, że po przystąpieniu do EKPC Unia Europejska i jej państwa członkowskie będą posiadać 29 głosów na 48, co umożliwi im zablokowanie każdej decyzji w Komitecie Ministrów, jeśli tylko tego sobie zażyczą. Problem zaostrzał dodatkowo fakt, że państwa członkowskie w sprawach objętych kompetencją Unii są zobowiązane traktatowo do skoordynowanego głosowania. Konieczne zatem było ustalenie formuły podejmowania decyzji w taki sposób, aby zapewnić efektywność wykonywania przez Komitet Ministrów jego funkcji nadzorczej18. W głównej mierze dotyczyło to monitorowania wykonywania zobowiązań albo przez samą UE albo przez Unię oraz przez jedno lub więcej jej państw członkowskich. Ustalono generalną zasadę (zasada 18), iż decyzję Komitetu Ministrów uważa się za podjętą, o ile na jej rzecz wypowiedziała się zwykła większość jego członków reprezentujących te strony, które nie są członkami UE. Od tej zasady przewidziano wyjątek. Warto nadmienić, że wymienione formuły głosowania są określone jedynie w Zasadach Komitetu Ministrów w sprawie nadzorowania wykonania wyroków oraz warunków polubownego załatwienia spraw przyjmowanych przez sam Komitet, a nie w umowie akcesyjnej czy w Konwencji19.
Następstwa prawne akcesji UE do EKPC Unia, stając się stroną strasburskiego systemu ochrony praw człowieka i podstawowych wolności, podda się kontroli zewnętrznej, którą sprawować będzie Europejski Trybunał Praw Człowieka. Oznacza to, że będzie on miał prawo do oceny zgodności wszelkich przepisów zawartych w traktatach unijnych z EKPC. W związku z tym jedną z najczęstszych obaw jest to, że udział w niej Unii będzie w pewien sposób naruszał zasadę autonomii jej systemu prawnego, co stanowi jeden z fundamentów UE. Kwestię tę poruszono w Protokole nr 8, gdzie podkreślono, że przystąpienie Unii do Konwencji musi odzwierciedlać konieczność zachowania szczególnych cech jej oraz jej prawa. Na inny aspekt tego problemu wskazuje Deklaracja odnosząca się do artykułu 6 ustęp 2 Traktatu o Unii Europejskiej, w której zaznaczono, że akcesja powinna nastąpić w taki sposób, aby można było zachować szczególny charakter porządku prawnego Unii20. Potencjalny konflikt między systemami prawnymi Europejskiej konwencji praw człowieka i Unii Europejskiej został ograniczony m.in. przez przyjęcie w systemie EKCP tzw. zasad orzecznictwa Bosphorus oraz zagwarantowanie, że przystąpienie Unii nie będzie mieć wpływu na art. 344 Traktatu o funkcjonowaniu Unii Europejskiej (TfUE). Europejski Trybunał Praw Człowieka w wyroku Bosphorus sprecyzował linię swojego orzecznictwa, potwierdzając, że ochrona praw podstawowych w ramach UE ma charakter ekwiwalentny do ochrony wynikającej z EKPC. W związku z tym nie będzie on ingerował w dziedziny objęte prawem unijnym, z wyjątkiem sytuacji, w których ochrona w ramach UE okazałaby się niedostateczna21. W ramach EKPC możliwe jest wnoszenie skarg indywidualnych (art. 34) oraz skargi jednej ze stron w stosunku do innej, zarzucając naruszenie przez nią postanowień EKPC lub protokołów (art. 33). Umowa akcesyjna
nie odnosi się jednak do istotnej kwestii, czy państwo członkowskie UE będzie mogło wnosić taką skargę w stosunku do innego państwa unijnego lub w stosunku do Unii, względnie czy Unia będzie mogła wnieść taką skargę w stosunku do jej państwa członkowskiego. Odpowiedź na to zagadnienie zależy od materii objętej skargą. Nie będzie dopuszczalna, jeżeli będzie dotyczyć ona prawa unijnego, ponieważ w myśl art. 344 TfUE „Państwa Członkowskie zobowiązują się nie poddawać sporów dotyczących wykładni lub stosowania traktatów procedurze rozstrzygania innej niż w nich przewidziano”. Natomiast nie ma przeciwwskazań, aby państwo członkowskie UE skierowało skargę na podstawie art. 33 EKPC w stosunku do innego państwa unijnego, zarzucając mu naruszenie postanowień Konwencji lub protokołów w materii nieobjętej prawem unijnym. Skarga taka nie może jednak zostać skierowana w stosunku do Unii, a ta nie może skierować takiej skargi wobec jej państwa członkowskiego, ponieważ jest ona uprawniona do działania jedynie w ramach powierzonych jej kompetencji. Poza tym ciężko byłoby stwierdzić, że spór nie dotyczy interpretacji lub stosowania traktatów. Tak więc w tym zakresie miarodajny jest art. 344 Traktatu o funkcjonowaniu Unii Europejskiej22. Po akcesji UE w systemie strasburskim powstanie nowa sytuacja, w której jedna ze stron EKPC będzie wydawać akt prawny, a ten wykonywany będzie przez inną jej stronę23. Istotne jest więc uzyskanie jasności, która strona ma być pozwana w danej sprawie dotyczącej prawa UE oraz której stronie EKPC przypisać odpowiedzialność za ewentualne naruszenie jej standardów. Rozwiązaniu powyższych dylematów ma służyć tzw. mechanizm współpozwania (co-respondent mechanism) ustanowiony na podstawie art. 3 umowy akcesyjnej. Dotyczy to zarówno sytuacji, w której pozwane jest jedno lub więcej państw unijnych, a współpozwanym będzie UE lub gdy pozwana jest Unia, a współpozwanym jej państwo bądź państwa członkowskie. Decyzję o nadaniu statusu współpozwanego podejmuje Europejski Trybunał Praw Człowieka w Strasbur-
gu, niemniej jednak tylko i wyłącznie na żądanie Unii lub jej państw członkowskich. Mechanizm ten wyjaśnia problem zakresu odpowiedzialności za łamanie postanowień EKPC. Europejski Trybunał Praw Człowieka stwierdza jedynie, czy nastąpiło jej naruszenie, nie wnika w kwestię ważności kompetencji i prawa UE. Nie wykonując kontroli kasacyjnej wobec orzecznictwa zewnętrznego, pozostawia stronie wyciągnięcie wniosku z wydanego orzeczenia24.
Podsumowanie Zobowiązanie Unii do przystąpienia do Konwencji o ochronie praw człowieka i podstawowych wolności na mocy Traktatu z Lizbony, obok nadania Karcie praw podstawowych mocy prawnej, pełni istotną rolę w umocnieniu ochrony praw człowieka w ramach UE. Postanowienia art. 6 ust. 2 Traktatu o Unii Europejskiej oraz odpowiedniego protokołu i deklaracji dołączonych do traktatów będących podstawą UE precyzują merytoryczne przesłanki akcesji. Z punktu widzenia Unii sedno stanowi zapis o respektowaniu zakresu jej kompetencji i autonomii systemu prawnego. Trybunał Sprawiedliwości Unii Europejskiej ma zagwarantowaną wyłączność orzekania w sprawie interpretacji prawa UE i nieważności aktów prawa pochodnego. Co więcej, akcesja Unii do Europejskiej konwencji praw człowieka nie może wpłynąć na uprawnienia instytucji unijnych i procedury ich działania. UE musi mieć zagwarantowany odpowiedni udział w organach kontrolnych Konwencji, a współpraca między oboma trybunałami musi respektować szczególny charakter porządku prawnego Unii. Z punktu widzenia systemu strasburskiego szczególne znaczenie ma z kolei zasada subsydiarności, która polega na tym, że zapewnienie przestrzegania standardów EKPC na poziomie krajowym należy w pierwszym rzędzie do jej stron, natomiast Europejski Trybunał Praw Człowieka ustala jedynie, czy strony wywiązują się z tego zobowiązania. //
23
24 ////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////// A. Dzięgiel, Przystąpienie Unii Europejskiej do Konwencji o ochronie praw człowieka i podstawowych wolności – unifikacja standardów w zakresie ochrony praw człowieka w Europie, [w:] J. Menkes (red.), Prawo międzynarodowe – problemy i wyzwania, Warszawa 2006, s. 151. 2 C-29/69 – Stauder v Stadt Ulm, strona internetowa Trybunału Sprawiedliwości Unii Europejskiej, http://curia.europa.eu/juris/liste.jsf?language=en&jur=C,T,F&num=29-69&td=ALL (data dostępu: 17 maja 2014). 3 Wyrok Trybunału z dnia 13 grudnia 1979 r., Liselotte Hauer przeciwko Land Rheinland Pfalz (wniosek o wydanie orzeczenia w trybie prejudycjalnym złożony przez Verwaltungsgericht w Neustadt), strona internetowa Trybunału Sprawiedliwości Unii Europejskiej, http://curia.europa.eu/arrets/TRA-DOC-PL-ARRET-C-0044-1979-200406994-05_00.html (data dostępu: 17 maja 2014). 4 A. Dzięgiel, op.cit., s. 153. 5, 6 Wersje skonsolidowane Traktatu o Unii Europejskiej i Traktatu o funkcjonowaniu Unii Europejskiej, Dziennik Urzędowy Unii Europejskiej C, 2010, nr 83. 7 Konwencja o Ochronie Praw Człowieka i Podstawowych Wolności sporządzona w Rzymie dnia 4 listopada 1950 r., zmieniona następnie Protokołami nr 3, 5 i 8 oraz uzupełniona Protokołem nr 2, Dz.U. z 1993 r., nr 61, poz. 284. 8 D. Kornobis-Romanowska, Europejska konwencja praw człowieka w systemie prawa Wspólnot Europejskich, Warszawa 2001, s. 18-23. 9 Council of the European Union, Note from Presidency to Delegations. Draft Council Decision authorising the Commission to negotiate the Accession Agreement of the European Union to the European Convention for the protection of Human Rights and Fundamental Freedoms (ECHR). Involvement of ECJ regarding the compatibility of legal acts of the Union with fundamental rights (Paragraph 11 of the Negotiating directives), Brussels, 2 June 2010, 10568/10. 10 Accession of the European Union to the European Convention on Human Rights, strona internetowa Rady Europy, http://www.coe.int/t/dghl/standardsetting/hrpolicy/Accession/default_en.asp (data dostępu: 17 maja 2014). 11, 12 Steering Committee for Human Rights (CDDH), Report. Extraordinary meeting. 12-14 October 2011, CDDH(2011)R Ex, Strasbourg, 14 October 2011, strona internetowa Rady Europy, http://www.coe.int/t/dghl/standardsetting/hrpolicy/accession/Meeting_reports/Web_CDDHExt_RAP_en.pdf (data dostępu: 17 maja 2014). 13 Przystąpienie UE do EKPCz – na jakim jesteśmy etapie?, strona internetowa Europa Praw Człowieka, http://www.europapraw.org/ue/eu-accession-to-european-convention-o-hr/przystapienie-ue-do-ekpcz-na-jakim-jestesmy-etapie (data dostępu: 17 maja 2014). 14 Wersje skonsolidowane Traktatu…, s. 337. 15 Fifth Negotiation Meeting between the CDDH ad hoc Negotiation Group and the European Commission on the Accession of the European Union to the European Convention on Human Rights. Draft Explanatory report to the Agreement on the Accession of the European Union to the Convention for the Protection of Human Rights and Fundamental Freedoms, Strasbourg, Wednesday 3 April (10.00 am) – Friday 5 April 2013 (4.30 pm). Agora Building, Room G02. Council of Europe, 47+1(2013)007, Strasbourg, 2 April 2013, p. 15, strona internetowa Rady Europy, http://www.coe.int/t/dghl/standardsetting/hrpolicy/accession/Working_documents/47_1%282013%29007_EN.pdf (data dostępu: 17 maja 2014). 16 Ibidem, p. 14. 17 H. Machińska, Przystąpienie UE do EKPCz. Relacje instytucjonalno-prawne Unii Europejskiej i Rady Europy, [w:] J. Barcz (red.), Ochrona praw podstawowych w Unii Europejskiej, Warszawa 2008, s. 247-263. 18 6th Working Meeting of the CDDH Informal Working Group on the Accession of the European Union to the European Convention on Human Rights (CDDH-UE) with the European Commission. Draft agreement on the accession of the EU to the Convention. Strasbourg, Tuesday 15 March (9.30 am) – Friday 18 March 2011 (1.30 pm). Agora Building, Room G05. Council of Europe, CDDH-UE(2011)04, Strasbourg, 25 February 2011, http://www.coe.int/t/dghl/standardsetting/hrpolicy/accession/Working_documents/CDDH-UE_2011_04_en.pdf (data dostępu: 17 maja 2014). 19 H. Machińska, Przystąpienie UE do EKPCz…, s. 250-258. 20 Eadem, Uwagi wstępne o przystąpieniu Unii Europejskiej do Europejskiej Konwencji Praw Człowieka, „Biuletyn Biura Informacji Rady Europy” 2010, nr 3-4, s. 8. 21 Wyrok Trybunału (trzecia izba) z dnia 9 marca 2006 r. Polityka zagraniczna i bezpieczeństwa – Wspólna polityka handlowa – Embargo zastosowane względem Republik Serbii i Czarnogóry – Rozporządzenie (EWG) nr 1432/92 – Przewóz osób, strona internetowa Trybunału Sprawiedliwości Unii Europejskiej, http://curia.europa.eu/juris/document/document.jsf?docid=57329&doclang=PL&mode=&part=1 (data dostęępu: 17 maja 2014). 22 J. Barcz, Ramy prawne przystąpienia Unii Europejskiej do EKPCz w świetle postanowień TUE i TFUE. Uwagi wstępne, „Biuletyn Biura Informacji Rady Europy” 2010, nr 3-4, s. 11-22. 23 Fifth Negotiation Meeting…, p. 8. 24 J. Barcz, op.cit., s. 15-20. 1
//////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////
Ochrona praw mniejszości narodowych we
Wspólnocie Niepodległych Państw Agnieszka Wolnicka
Wprowadzenie Wspólnota Niepodległych Państw (WNP) kojarzona jest przede wszystkim z próbami rozciągnięcia na obszarze postsowieckim dominacji Federacji Rosyjskiej i z porozumieniami o charakterze gospodarczym oraz wojskowym. Niewiele uwagi poświęca się unormowaniu praw człowieka w tej organizacji, a w szczególności kwestii tych przysługujących mniejszościom narodowym. Jest to zagadnienie warte przeanalizowania, szczególnie wziąwszy pod uwagę historię regionu i bieżące wydarzenia na obszarze postsowieckim. Ponad 70 lat istnienia Związku Socjalistycznych Republik Radzieckich (ZSRR) to nie tylko czas, kiedy przedstawiciele różnych narodowości stosunkowo swobodnie przekraczali granice między republikami związkowymi. To także okres zaplanowanej budowy narodu radzieckiego opartego głównie na narodzie rosyjskim. Temu celowi miało służyć masowe przesiedlanie grup etnicznych oraz promowanie obecności Rosjan w każdej stolicy i większych miastach poszczególnych republik. Ponadto ludy przemieszane były już za czasów Rosji carskiej, a granice wewnątrz ZSRR zostały wyznaczone arbitralnie. To wszystko stworzyło sytuację, w której po rozpadzie Związku Radzieckiego palącym i wspólnym problemem nowo powstałych państw było uregulowanie kwestii mniejszości narodowych. W grupie osób, które po rozpadzie ZSRR stały się członkami mniejszości narodowych, około 50% stanowią Rosjanie, których liczebność ocenia się na około 25 mln1. Bez opuszczenia swego miejsca zamieszkania utracili oni przywileje związane z byciem dominującą narodowością w państwie2.
Kolejne pod względem liczebności są mniejszości ukraińska i uzbecka3. WNP na początku swojego istnienia szybko zajęła się problematyką mniejszości narodowych. Treść kolejnych unormowań stanowiły zarówno standardy międzynarodowe, jak i unikatowa problematyka. Mimo to ochrona mniejszości narodowych w państwach Wspólnoty wydaje się być niedostateczna. W niniejszym artykule autorka omówiła te zagadnienia, analizując głównie zapisy trzech dokumentów WNP: Konwencji o zabezpieczeniu praw osób należących do mniejszości narodowych, Porozumienia w zakresie przywrócenia praw deportowanym osobom, mniejszościom narodowym i narodom oraz Konwencji o prawach i podstawowych wolnościach człowieka, a także dokumentów powiązanych z nimi. Autorka postarała się również wykazać, że dla zrozumienia specyfiki tego systemu istotna jest znajomość historii oraz aktualnej sytuacji społeczno-politycznej krajów Wspólnoty Niepodległych Państw.
Główne dokumenty systemu WNP Państwa WNP poruszały problematykę mniejszości narodowych już w dokumentach konstytuujących tę organizację. W dniu rozwiązania ZSRR, 8 grudnia 1991 r., trzy państwa – Rosja, Białoruś i Ukraina – zawarły Porozumienie o utworzeniu Wspólnoty Niepodległych Państw. Znalazły się w nim zarówno zobowiązanie do przestrzegania praw człowieka i narodów, gwarancje praw dla obywateli różnych narodowości, jak również zapewnienie zachowania i rozwijania odrębności etnicznej mniejszo-
25
26 ści narodowych4. Dodatkowo w art. 3 Statutu WNP z 22 stycznia 1993 r., czyli dokumentu wyznaczającego ramy działania tej organizacji, zagwarantowano, że państwa członkowskie oprą swe wzajemne stosunki m.in. na poszanowaniu „praw człowieka i podstawowych swobód bez względu na rasę, przynależność etniczną, język, wyznanie”5. W Statucie znalazł się również zapis o powołaniu do życia Komisji Praw Człowieka Wspólnoty Niepodległych Państw z siedzibą w Mińsku (art. 33)6. Trzy miesiące przed uchwaleniem Statutu, 9 października 1992 r., państwa WNP podpisały na okres 10 lat pierwszą umowę poświęconą problematyce mniejszości narodowych – Porozumienie w zakresie przywrócenia praw deportowanym osobom, mniejszościom narodowym i narodom. Nieprzypadkowo powstało ono w pierwszym roku istnienia WNP, było bowiem kontynuacją działań ZSRR z ostatnich lat jego istnienia, mających na celu zrekompensowanie szkód wyrządzonych przesiedlonym osobom i grupom. Rozpad Związku Radzieckiego postawił nowo powstałe państwa przed koniecznością zajęcia się tą problematyką w kontekście nowych granic państwowych i braku określenia źródła finansowania kosztów repatriacji7. Kolejny dokument – Konwencja o zabezpieczeniu praw osób należących do mniejszości narodowych – został przygotowany 21 października 1994 r. Co istotne, miało to miejsce ponad pół roku przed podpisaniem Konwencji o prawach i podstawowych wolnościach człowieka z 26 maja 1995 r. Dotychczasową procedurą organizacji międzynarodowych, jak np. Organizacji Narodów Zjednoczonych (ONZ), Konferencji (później Organizacji) Bezpieczeństwa i Współpracy w Europie (KBWE/OBWE) czy Rady Europy, było najpierw unormowanie praw człowieka, tylko z krótkimi odniesieniami do mniejszości narodowych, a dopiero później ewentualne spisywanie osobno ich praw8. Był to kolejny aspekt wyjątkowości WNP – unormowanie postępowania z nagle powstałym problemem mniejszości narodowych było pilniejszą sprawą niż uregulowanie praw człowieka. Oprócz tego można zau-
ważyć, że traktowanie osobno problematyki mniejszości narodowych w dokumentach zapoczątkowane zostało niedługo przed powstaniem WNP, na przełomie lat 80. i 90. XX w. (nie oznacza to, że nie podejmowano prób uregulowania tych kwestii na poziomie deklaracji czy konwencji, choćby w Radzie Europy czy Podkomisji ds. Zapobiegania Dyskryminacji i Ochrony Mniejszości powołanej w ramach ONZ w 1947 r.)9. Tym samym Wspólnota wpisywała się również w ówczesny trend wyodrębniania praw mniejszości narodowych. Wszystkie najważniejsze działania WNP na rzecz ochrony praw mniejszości narodowych zamknęły się zatem w pierwszych pięciu latach jej działalności. Z jednej strony unormowano już wówczas najważniejsze kwestie, z drugiej zaś Wspólnota nigdy nie czyniła z jakiejkolwiek formy ochrony praw człowieka priorytetu swego istnienia.
Cechy charakterystyczne systemu WNP Kolejną kwestią charakterystyczną dla systemu ochrony praw mniejszości narodowych w ramach WNP jest zakres i treść postanowień, którymi przyznano im nie tylko standardowe prawa, ale też poruszono kilka nietypowych spraw. Większość przepisów zawartych w konwencji z 1994 r. nawiązywała do standardów międzynarodowych ochrony praw mniejszości narodowych. Państwa WNP uznały w niej prawa tych grup za nieodłączną część praw człowieka (motyw szósty preambuły), a przynależność do mniejszości za kwestię indywidualnego wyboru (art. 2). Zagwarantowały one, że będą przestrzegać praw i wolności obywatelskich, politycznych, społecznych, gospodarczych i kulturowych oraz zobowiązały się do przeciwdziałania i karania dyskryminacji ze względu na przynależność do mniejszości narodowych (art. 3). Osoby należące do nich uzyskały prawo do wyrażania własnej odmienności, a państwo miało tworzyć warunki ochrony i rozwoju ich tożsamości (art. 4).
Otrzymały one też prawo do uczestniczenia w życiu publicznym i państwowym, szczególnie na poziomie regionalnym oraz do stowarzyszania się (art. 5). Uzyskały też prawną możliwość nieskrępowanych kontaktów między sobą oraz z obywatelami i organami państwa, z którego narodem się utożsamiają (art. 6). Strony konwencji zagwarantowały osobom należącym do mniejszości narodowych prawo do posługiwania się rodzimym językiem (również w dokumentach), korzystania z informacji w nim przekazywanych, kontaktowania się za jego pomocą z władzami, a także zapisywania imion i nazwisk w formie przyjętej w ich mowie ojczystej (art. 7). Potwierdzono prawo do wyznawania swojej religii, budowania miejsc i używania przedmiotów kultu oraz prowadzenia działalności religijnej w języku ojczystym (art. 8). Wprowadzono przymus nauki języka państwowego, przy zapewnieniu pomocy państwa w rozwoju nauczania w języku mniejszości narodowych, ochronie zabytków, historii i kultury (art. 10)10. Listę podstawowych praw mniejszości narodowych uzupełniła Konwencja o prawach i podstawowych wolnościach człowieka z 1995 r. Zapisano w niej prawo aresztowanego do komunikacji w zrozumiałym dla niego języku (art. 5 ust. 2). Zakazano dyskryminacji ze względu na przynależność do mniejszości narodowych, szczególnie w odniesieniu do prawa do życia, wolności od niewolnictwa, nietykalności osobistej, równości wobec prawa, poszanowania życia osobistego i rodzinnego, wolności religii i sumienia, udziału w pokojowych zgromadzeniach, prawa do pracy, ochrony zdrowia i zabezpieczenia socjalnego, prawa do obywatelstwa, własności osobistej oraz nauki (art. 20 ust. 2). Zgodnie z art. 21 „Osobom należącym do mniejszości narodowych nie może być odmówione prawo do indywidualnego, wspólnego i swobodnego wypowiadania się, ochrony i rozwoju swojej etnicznej, językowej, kulturowej czy religijnej tożsamości”. Dodatkowo w art. 27 podkreślono prawo rodziców do nauczania dzieci w zgodzie z ich tradycją narodową11. Zgodnie z powszechną praktyką organizacji międzynarodowych kwestią ochrony
praw człowieka, w tym mniejszości narodowych, zajmuje się we Wspólnocie Niepodległych Państw jej Komisja Praw Człowieka. Ponadto WNP odwołuje się w preambułach omawianych konwencji do dorobku w dziedzinie praw mniejszości narodowych ONZ i KBWE/OBWE, w którego tworzeniu od początku uczestniczył Związek Socjalistycznych Republik Radzieckich. W stosunku do zobowiązań tego państwa w dziedzinie praw człowieka członkowie Wspólnoty przyjęli deklarację, że będą przestrzegać praw przyjętych przez ZSRR i dokładać starań do jak najszybszego przystąpienia do organizacji i konwencji, do których to państwo należało12. Pomimo czerpania wielu przepisów ze standardów międzynarodowych, system WNP posiada również wiele cech charakterystycznych. Najciekawszą z nich jest wypracowanie konwencyjnej definicji mniejszości narodowej. W art. 1 Konwencji o zabezpieczeniu praw osób należących do mniejszości narodowych ustalono, że „Dla celów niniejszej konwencji pod pojęciem osób należących do mniejszości narodowych rozumie się osoby stale zamieszkujące na terytorium jednej z Umawiających się Stron i posiadające jej obywatelstwo, które poprzez swoje etniczne pochodzenie, język, kulturę, religię lub tradycję odróżniają się od podstawowej ludności Umawiającej się Strony”13. Ta rozbudowana definicja wskazuje na różne czynniki, które odróżniają mniejszość narodową od pozostałej ludności państwa, jednocześnie jednak można jej wytknąć brak aspektu subiektywnego, czyli poczucia przynależności do mniejszości. Ponadto grupę tę zdefiniowano nie jako zbiorowość, ale jako poszczególne jednostki ją tworzące, zatem ochrona praw mniejszości dotyczy przede wszystkim pojedynczych osób, a nie mniejszości narodowych jako takich. Bardziej jednak od samej treści definicji interesujące jest to, że udało się ustalić ją wspólną dla całej Wspólnoty. Mimo istnienia dokumentów dotyczących mniejszości narodowych w ramach innych organizacji, generalnie to w gestii każdego państwa członkowskiego pozostaje ustalenie, jak je
27
28 dokładnie zdefiniować. Jedynie Inicjatywa Środkowoeuropejska, KBWE i Rada Europy wypracowały odpowiednie definicje, lecz w żadnym z tych przypadków nie pojawiły się one w konwencjach14. Być może ustalono konwencyjną definicję przez pamięć o wspólnym państwie oraz pozycję Rosji jako gracza, który mógł narzucać innym członkom WNP własny punkt widzenia. Kolejną charakterystyczną cechą systemu WNP jest położenie bardzo dużego nacisku na prawa osób deportowanych. Poświęcone jest im Porozumienie w zakresie przywrócenia praw deportowanym osobom, mniejszościom narodowym i narodom z 1992 r. Jego powstanie było szczególnie związane z trudną historią ZSRR, pełną przesiedleń narodów, jak choćby Bałkarów, Kałmuków, Kurdów, Niemców nadwołżańskich, Polaków, Tatarów krymskich czy Turków meschetyńskich15. Problem ich repatriacji po rozpadzie Związku Radzieckiego spadł na państwa-sukcesorów. Mocą porozumienia przesiedlenia uznano za akt ludobójstwa, a wszelkie akty normatywne, które je ustanawiały, za sprzeczne z prawem i niebyłe (motywy drugi i trzeci preambuły). Przyznano osobom i narodom deportowanym prawo do historycznej sprawiedliwości, w tym do dobrowolnego powrotu do ich miejsc zamieszkania przed przesiedleniem (motyw czwarty preambuły). Osobom, które powróciły, zapewniono takie same prawa polityczne, ekonomiczne i socjalne, jak obywatelom, w tym równe warunki zamieszkania, zatrudnienia, rozwoju narodowego, kulturalnego i osobistego (art. 1). Zagwarantowane zostało stworzenie warunków swobodnego wyjazdu, przejazdu tranzytowego i przyjazdu oraz bezcłowego przewozu ruchomości, zaś dokumenty dotyczące pozostawionych nieruchomości miały być formalnie zabezpieczone (art. 4). Przyrzeczono również zabezpieczenia emerytalne niezależnie od miejsca wyliczenia emerytury (art. 5), ochronę depozytów bankowych (art. 6), pomoc w urządzeniu mieszkania (art. 7) i przekazanie koniecznych dokumentów (art. 9). Strony zobowiązały się do wymiany informacji i prowa-
dzenia konsultacji w sprawach związanych z realizacją porozumienia (art. 10)16. Postanowienia dotyczyły zatem technicznych i finansowych kwestii związanych z repatriacją ofiar przymusowych przesiedleń ZSRR – problemu wspólnego dla nowych republik i niezwykle istotnego ze względu na ich kłopoty finansowe i destabilizację. Istotne jest również, że przepisy aktów WNP dotyczące ochrony mniejszości narodowych generalnie obowiązują tylko w stosunkach między państwami Wspólnoty. Poszczególne uregulowania dotyczą zatem ochrony mniejszości, które pochodzenie narodowe łączy z innym sygnatariuszem danej konwencji. Co za tym idzie, do tych postanowień mogą się odwołać np. przedstawiciele mniejszości rosyjskiej w Kazachstanie, ale już nie mniejszości polskiej na Białorusi. Powoduje to sytuację, w której niekoniecznie wszystkie mniejszości w danym państwie będą traktowane tak samo. Łatwo jednak zauważyć, że takie przepisy spowodowane były głównym powodem powstania tego systemu ochrony, kiedy to „nowe” mniejszości zaczęły istnieć po rozpadzie ZSRR, gdy tymczasem ochrona „starych” była już gwarantowana wcześniej przyjętymi aktami prawa międzynarodowego.
Faktyczne działania w ramach systemu WNP Najważniejsze jest jednak to, czy faktycznie prawa mniejszości narodowych są w jakikolwiek sposób chronione, czy pozostają jedynie zapisem na papierze. Istotne jest tu określenie obszaru, na którym obowiązuje system, rozumienie przepisów, poziom demokracji i gospodarki stron oraz problematyka mechanizmów implementacji. WNP jest organizacją o względnie niedużej liczbie członków. Na stałe należy do niej zaledwie 11 państw (Gruzja należała do Wspólnoty kilkanaście lat, nigdy nie działając w niej aktywnie, natomiast formalnie należący do WNP Turkmenistan nigdy nie ratyfikował statutu organizacji). Nie wszystkie one stały się stronami wyżej wy-
mienionych dokumentów. Zaledwie osiem państw ratyfikowało porozumienie z 1992 r., z czego tylko cztery przedłużyły po 10 latach jego obowiązywanie. Do konwencji z 1994 r. przystąpiło jedynie pięć państw, a do tej z 1995 r. – cztery17. Nie można zatem mówić o kompletnym uregulowaniu praw mniejszości, mimo daleko idącej treści aktów prawnych, gdyż nadal nie przyjęto ich postanowień we wszystkich państwach Wspólnoty. W przypadku Białorusi warto również zauważyć, że w jej ustawodawstwie krajowym używa się określenia „wspólnoty narodowe”, którego relacja względem pojęcia „osoby należącej do mniejszości narodowych” nie jest dookreślona. Zatem mimo zdefiniowania mniejszości narodowej w systemie WNP wciąż istnieje możliwość obchodzenia postanowień konwencyjnych. Białoruś to również kraj, w którym przynależność narodową obywateli określa się urzędowo, poprzez narodowość rodziców, a złożenie wniosku o narodowość nie powoduje automatycznie jej zmiany18. Poza tym jeśli chodzi o przyznanie praw obywatelskich dla mniejszości narodowych częstą praktyką państw WNP jest np. ustanawianie kryterium znajomości ustawodawstwa i języka państwowego czy złożenia przysięgi na wierność krajowi19. Jeśli zaś chodzi o wolność religijną, to zdarza się niewyrażanie zgody na przyjazd duchownych innego obrządku niż obowiązującego powszechnie w państwie czy cofanie takiego zezwolenia20. Zatem istnieją przypadki łamania przyjętych zobowiązań dotyczących praw mniejszości narodowych w zgodzie z ustawodawstwem krajowym lub praktyką działań administracji. Chociaż te problemy wydają się niewyobrażalnie małe w obliczu licznych konfliktów etnicznych, jak choćby wojny w Czeczenii, to jednak są bardzo istotne, gdyż wskazują na brak implementacji postanowień międzynarodowych do prawa wewnętrznego. Jak bardzo ochrona praw mniejszości narodowych może być pretekstem dla działań służących prowadzeniu określonej polityki, pokazała sytuacja z początku 2014 r., kiedy to Rosja po zorganizowanym przez siebie referendum zaanektowała ukraiński Krym.
Uznawane jest to za część wypełniania przez nią tzw. doktryny Putina. Według niej Federacja Rosyjska jest m.in. gwarantem oraz obrońcą praw ludności rosyjskojęzycznej i może wkroczyć zbrojnie do państwa, które – jej zdaniem – zagraża bezpieczeństwu takich osób. Rolę tę jednak wypełnia wbrew przyjętym zasadom postępowania w stosunkach międzynarodowych i w celu realizacji własnych interesów, a nie by poprawić los mniejszości rosyjskiej21. Kolejną kwestią jest niespełnianie przez kraje WNP wszystkich standardów demokratycznych. Jak można mówić o przestrzeganiu praw mniejszości narodowych, skoro reżim nie liczy się ze zdaniem obywateli i łamie ich prawa, nie tylko tych, którzy odróżniają się narodowością? Inne pochodzenie rodzi też dodatkowe trudności, chociażby burzy spójność nowo powstałych, niestabilnych krajów. Poza tym wielu przepisów traktatowych nie realizowano z powodu trudności ekonomicznych państw członkowskich, jak chociażby finansowania szkolnictwa w języku narodowym, umożliwiania kultu religijnego czy przeprowadzania repatriacji. Symboliczne wydaje się, że depozytariuszem autentycznych tekstów postanowień WNP jest Białoruś, jedyne państwo europejskie nienależące do Rady Europy – organizacji szczególnie wyspecjalizowanej w ochronie praw człowieka i promocji demokracji. Również system egzekwowania zobowiązań na poziomie Wspólnoty nie jest satysfakcjonujący. Jak zostało wspomniane, istnieje Komisja Praw Człowieka WNP, czuwająca nad przestrzeganiem obu konwencji, której zasady funkcjonowania określa odpowiedni regulamin z 24 września 1993 r. Spotyka się ona co najmniej raz na pół roku w Mińsku na poziomie przedstawicieli państw, którzy podejmują jawne decyzje większością 2/3 głosów. Państwa-strony, osoby oraz organizacje pozarządowe mogą wnioskować o rozpatrzenie pewnych problemów – konieczne jest wtedy wyczerpanie wewnątrzpaństwowych procedur nie więcej niż pół roku przed przedłożeniem sprawy oraz nierozpatrywanie jej w ramach innej procedury międzynarodowej. W przypadku indywidualnych wniosków nie mogą
29
30 być one anonimowe, a wnioskodawcy nie mogą być przesłuchiwani. Jeżeli problem przedkładany przez państwo-stronę nie zostanie satysfakcjonująco rozwiązany, Komisja może powołać podkomisję rozjemczą złożoną z przedstawicieli nie będących obywatelami tego państwa, których dotyczy spór. Strony są zobowiązane do przedłożenia wszelkich potrzebnych informacji podkomisji, a ewentualna odmowa musi być umotywowana. Swój wniosek podkomisja składa Komisji, a ta przekazuje go stronom22. Jednakowoż wszelkie decyzje podejmowane przez Komisję nie są wiążące dla państw, mają raczej charakter informacyjny. Nie istnieje żaden mechanizm wymuszania wcielania w życie postanowień Komisji23. Poza tym Porozumienie w zakresie przywrócenia praw deportowanym osobom, mniejszościom narodowym i narodom nie posiada jakichkolwiek ponadnarodowych zabezpieczeń jego stosowania, więc wyłącznie od dobrej woli sygnatariuszy zależy, czy będzie ono przestrzegane24. Zatem to, czy dokumenty są implementowane, należy do wyłącznych decyzji ich stron, niezależnie od tego, co w nich zagwarantowały. Zależy to także od poziomu poszanowania praw obywatelskich w kraju oraz jego sytuacji ekonomicznej. W obliczu tego, że dokumenty WNP nie obowiązują we wszystkich jej państwach członkowskich, nie można obecnie stworzyć w niej pełnego systemu ochrony praw mniejszości narodowych.
Podsumowanie System ochrony praw mniejszości narodowych w ramach WNP jest wysoce powiązany z sytuacją polityczną i ekonomiczną państw postsowieckich po rozpadzie Związku Radzieckiego. Jego utworzenie spowodowane było powstaniem „nowych” mniejszości narodowych, utratą centralnego systemu finansowania, niedokończeniem pewnych procesów legislacyjnych przez ZSRR oraz potrzebą radzenia sobie nowych państw z problemami, które wcześniej były rozwiązywane na poziomie federacji. Nowo
powstałe państwa, często niemające tradycji własnej niepodległości, oprócz wielu problemów związanych z budową nowej państwowości, musiały sprostać kwestii istnienia sporych liczebnie mniejszości narodowych. Dlatego sprawy związane z nimi oraz deportacjami uchwalone zostały tuż po rozpadzie ZSRR, mimo braku tradycji ochrony praw człowieka na tym terenie. Również z tego powodu większość postanowień, które nie należą do standardów ochrony, dotyczy głównie umożliwienia powrotu ofiarom masowych deportacji. Wiele przepisów przyjęło podobną formę, jak ustawodawstwo wewnątrzpaństwowe, prawdopodobnie dlatego, że jeszcze niedawno wszystkie te państwa były częścią ZSRR. Mimo wielu szczytnych celów regulacje dotyczące praw mniejszości pozostają właściwie martwym prawem – brakuje mechanizmów rozliczania i sankcji za ich nieprzestrzeganie, dobrej woli państw, a w wielu przypadkach również ratyfikacji porozumień. Mimo ponad 20 lat tradycji WNP zapewne nie będzie kontynuować tworzenia unormowań praw mniejszości narodowych. Rozwój kontaktów międzynarodowych w tym obszarze świata zmierza raczej w kierunku tworzenia gospodarczych stref wpływu i porozumień niezwiązanych z problematyką praw człowieka i nieobejmujących wszystkich państw, różniących się znacznie między sobą interesami. Jeśli w regionie jest szansa na rozwój uregulowań praw mniejszości, to bardziej jest to prawdopodobne w Organizacji na rzecz Demokracji i Rozwoju, skupiającej państwa bardziej niż inne w obszarze postsowieckim nastawione na demokratyzację25. Natomiast w ramach WNP właściwie jedyne, na co można liczyć, to że państwa w większym stopniu będą przestrzegały zobowiązań, które już na siebie przyjęły. Wymagałoby to jednak uporania się z wieloma problemami gospodarczymi oraz podjęcia konkretnych działań przez rządy krajów Wspólnoty mających na celu zbliżenie się do standardów demokratycznych i przestrzegania praw człowieka. Bez tego zapisy aktów przyjętych w ramach WNP pozostaną piękną, ale wciąż odległą od rzeczywistości wizją. //
////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////// P. Kolstø, The New Russian Diaspora – an identity of its own? Possible identity trajectories for Russians in the former Soviet republic, „Ethnic and Racial Studies” 1996, vol. 19, no. 3, p. 610. 2 S. Romaniuk, The Russian Minority in Post-Communist Politics: a Case Study of Ukraine, Moldova and Chechenya, „Central European Journal of International and Security Studies” 2008, vol. 2, no. 2, p. 58-61. 3 T. Szyszlak, System ochrony mniejszości narodowych w ramach Wspólnoty Niepodległych Państw, [w:] T. Kapuśniak (red.), Wspólnota Niepodległych Państw. Fragmegracja – bezpieczeństwo – konflikty etniczne, Lublin 2011, s. 172-173. 4 Porozumienie o utworzeniu Wspólnoty Niepodległych Państw, [w:] Cz. Mojsiewicz, Wspólnota Niepodległych Państw, Poznań 2000, s. 95-96. 5, 6 Statut Wspólnoty Niepodległych Państw, [w:] Cz. Mojsiewicz, op.cit., s. 104-105. 7 T. Szyszlak, op.cit., s. 182. 8 Ł. Leszczenko, Prawa osób należących do mniejszości narodowych i etnicznych, [w:] L. Koba, W. Wacławczyk (red.), Prawa człowieka. Wybrane zagadnienia i problemy, Warszawa 2009, s. 291-296. 9 Por. A. Malicka, Ochrona mniejszości narodowych – standardy międzynarodowe i rozwiązania polskie, Wrocław 2004, s. 28-56. 10 Конвенция об обеспечении прав лиц, принадлежащих к национальным меньшинствам, strona internetowa Wspólnoty Niepodległych Państw, http://cis.minsk.by/reestr/ru/index.html#reestr/view/text?doc=361 (data dostępu: 19 maja 2014). 11 Конвенция Содружества Независимых Государств о правах и основных свободах человека, strona internetowa Wspólnoty Niepodległych Państw, http://cis.minsk.by/reestr/ru/index.html#reestr/view/text?doc=451 (data dostępu: 19 maja 2014). 12 Декларциа глав государств – участников Содружества Независимых Государств о международных обязательствах в области прав человека и основных свобод, strona internetowa Wspólnoty Niepodległych Państw, http://cis.minsk.by/reestr/ru/index.html#reestr/view/text?doc=265 (data dostępu: 19 maja 2014). 13 Конвенция об обеспечении прав лиц, принадлежащих к национальным меньшинствам, strona internetowa Wspólnoty Niepodległych Państw, http://cis.minsk.by/reestr/ru/index.html#reestr/view/text?doc=361 (data dostępu: 19 maja 2014). 14 T. Szyszlak, op.cit., s. 178. 15 Ibidem, s. 182. 16 Соглашение по вопросам, связанным с восстановлением прав депортированных лиц, национальных меньшинств и народов, strona internetowa Wspólnoty Niepodległych Państw, http://cis.minsk.by/reestr/ru/index.html#reestr/view/text?doc=153 (data dostępu: 19 maja 2014). 17 T. Szyszlak, op.cit., s. 177, 184. 18 T. Białek, Międzynarodowe standardy ochrony praw mniejszości narodowych i ich realizacja na przykładzie Białorusi, Litwy i Ukrainy, Warszawa 2008, s. 189. 19 Ł. Leszczenko, Obywatelstwo w krajach WNP. Zarys problemu, [w:] W. Baluk, Z. Winnicki (red.), Wschodnioznawstwo. Badania wschodnie. Polityka wewnętrzna i międzynarodowa, Wrocław 2008, s. 17. 20 T. Białek, op.cit., s. 189. 21 M. Menkiszak, Doktryna Putina: Tworzenie koncepcyjnych podstaw rosyjskiej dominacji na obszarze postsowieckim, strona internetowa Ośrodka Studiów Wschodnich, http://www.osw.waw.pl/pl/publikacje/komentarze-osw/2014-03-27/doktryna-putina-tworzenie-koncepcyjnych-podstaw-rosyjskiej (data dostępu: 19 maja 2014). 22 Положение о Комиссии по правам человека Содружества Независимых Государств, strona internetowa Wspólnoty Niepodległych Państw, http://cis.minsk.by/reestr/ru/index.html#reestr/view/text?doc=238 (data dostępu: 19 maja 2014). 23 R. Sakwa, M. Webber, The Commonwealth of Independent States, 1991-1998: Stagnation and Survival, „Europe-Asia Studies” 1999, vol. 51, no. 3, p. 391-392. 24 Соглашение по вопросам, связанным с восстановлением прав депортированных лиц, национальных меньшинств и народов, strona internetowa Wspólnoty Niepodległych Państw, http://cis.minsk.by/reestr/ru/index.html#reestr/view/text?doc=153 (data dostępu: 19 maja 2014). 25 Cooperation in International Organizations, strona internetowa Organizacji na rzecz Demokracji i Rozwoju, http://guam-organization.org/en/node/295 (data dostępu: 19 maja 2014). 1
//////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////
31
32
Prawa człowieka a działalność
CIA
Sebastian Rodzik
Wprowadzenie Od czasu powstania Biura Służb Strategicznych – instytucji, której spadkobierczynią jest Centralna Agencja Wywiadowcza (Central Intelligence Agency – CIA) – minęło siedem dekad1. W tym czasie CIA zredefiniowała sposób prowadzenia swojej działalności tak bardzo, że nie jesteśmy w stanie stwierdzić, czy nadal jest to stricte służba wywiadowcza, wziąwszy pod uwagę wykonywanie zadań charakterystycznych dla sił specjalnych. CIA prowadzi bowiem własną „tajną wojnę”, w której nie unika stosowania tortur, szantażu czy tzw. targeted killing (zamachów), spychając na boczny tor swoje statutowe zadania. CIA w „wojnie przeciwko terroryzmowi” działa na skraju prawa – jak twierdzą jej sympatycy lub – jak twierdzą oponenci – bezprawnie. Warto zastanowić się, czy działalność terrorystyczna, a czasem tylko „podejrzenie o terroryzm”, stanowią wystarczający powód do stosowania tzw. wzmocnionych przesłuchań lub wykonywania wyroków śmierci przy pomocy bezzałogowych pojazdów latających jeszcze przed oficjalnym procesem sądowym. Poza kwestią legalności pojawiają się również inne wątpliwości. Stany Zjednoczone, kolebka myśli liberalnej posiadająca za prezydenta liberalnego demokratę, dopuszcza się praktyk charakterystycznych dla adwersarzy, którym wypowiedziano wojnę za stosowanie terroru. Powstaje wszak pytanie, czy tortury, co najmniej implicite, nie kojarzą się z terrorem? Co w tym przypadku z normami praw człowieka, tak dosadnie wyłożonymi w Karcie Praw z 1789 r.?
Czym zatem determinowana jest strategia Stanów Zjednoczonych w asymetrycznych konfliktach, w które pozostają permanentnie uwikłane? Czy jest ona skuteczna? Podstawę artykułu stanowi hipoteza badawcza, zakładająca, iż to charakter asymetrycznego zagrożenia wymusza na CIA dobór równie asymetrycznych sposobów ataku i obrony. Hipoteza wynika z postawionego pytania badawczego – dlaczego CIA w swojej działalności narusza normy praw człowieka? Asymetryczność konfliktów zbrojnych rozumiana jako strategia prowadzenia działań wojennych bądź jako kultura strategiczna objawia się taktycznym usamodzielnieniem przemocy nastawionym na permanentne nękanie przeciwnika. Stany Zjednoczone stając naprzeciw rebeliantów czy terrorystów często są zmuszone przyjąć ich reguły gry w myśl maksymy „cel uświęca środki”. Decyzja o nalotach dronów i wykonywaniu przez nie zamachów dyktowana jest intencją eliminacji przywódców organizacji dżihadystycznych, co wynika z zadań i obowiązków CIA z zakresu bezpieczeństwa narodowego. Niektórzy asymetryczny sposób walki nazywają terroryzmem, choć patrząc na historię działań uważanych za terrorystyczne, trzeba przyznać, iż pojęcie to przeszło dogłębną redefinicję2. Taktyka i strategia działania zmieniły się z biegiem czasu, dziś więc termin „terroryzm” przestaje pełnić funkcję definicyjną, a zaczyna propagandową. Dla zmagań z rebeliantami (albowiem właśnie taką formę przyjęła „wojna z terroryzmem”) wydaje się, iż lepszym rozwiązaniem jest stosowanie terminu „wojen nieregularnych”3. Owa nomenklatura pozwala na uniknięcie mylnych skojarzeń z terroryzmem lewackim, silnie zakorzenionym w świadomości euro-
pejskiej czy terrorem z wieku XIX i początku XX (vide Francja, Rosja). „Wojny nieregularne” stoją również w opozycji do równie popularnego terminu „konflikt (wojna) asymetryczny”. To powszechnie stosowane pojęcie jest elementem szerszego terminu „asymetria” stosowanego w terminologii stosunków międzynarodowych, jednakże można go odnosić zarówno do konfliktów międzypaństwowych, jak i niepaństwowych, co jest wykluczone w przypadku wojen nieregularnych, które nie mają zastosowania w przypadku wojen między państwami4. Wojny nieregularne pozostają tłem głównego tematu tekstu, który traktuje o dwóch aspektach „tajnej wojny” CIA – zamachach oraz skrajnie okrutnych przesłuchaniach.
Asymetryczna walka w powietrzu W dniu 23 maja 2013 r. podczas swojego przemówienia na Uniwersytecie Obrony Narodowej w Waszyngtonie prezydent Barack Obama stwierdził, iż „Stany Zjednoczone znajdują się w stanie wojny z anonimowymi i nieokreślonymi siłami”5. Zwrócenie uwagi słuchaczy na słowo „wojna” jest intencjonalne. To już kolejna „wojna” w historii Stanów Zjednoczonych – po tych z narkotykami czy komunizmem. Podobnie jak w przypadku zimnej wojny areną rozgrywki miał stać się cały świat, co wynika z ideologicznego charakteru zagrożenia, jakim jest terroryzm. Ideologia nie zna granic, dlatego Stany Zjednoczone nie są w stanie skonkretyzować „wrogiego obszaru”. Choć sprawy związane z zagrożeniem terrorystycznym są powszechną domeną służb policyjnych (przynajmniej w wymiarze krajowym), postępująca militaryzacja tego obszaru bezpieczeństwa poprzez zastosowanie terminu „wojna” de facto wskazuje, na kim spoczywa odpowiedzialność za działalność antyterrorystyczną. Wszak i ta sytuacja nie jest pozbawiona paradoksu. Odpowiedzialność za prowadzenie „wojny” jest dzielona między Centralną Agencję Wywiadowczą a Departament Obrony. Mili-
taryzacja CIA stanowi od kilku lat przedmiot jej sporu z Pentagonem. Doszło do swego rodzaju konwergencji6, w której – jak ujął to Mark Mazzetti – „żołnierze wykonują szpiegowskie misje, a szpiedzy stają się żołnierzami”7. Jeszcze dosadniej określił to W. George Jameson, prawnik, który spędził w CIA 33 lata: „Agencja wywiadowcza walczy na wojnie, a organizacja wojskowa zajmuje się działalnością wywiadowczą”8. Panujący w zachodniej kulturze strategicznej paradygmat dehumanizacji wojny skłonił Stany Zjednoczone do wypracowania unikatowego rozwiązania walki z bojownikami. Nie chcąc powtórzyć błędów z długotrwałej i bezowocnej wojny w Wietnamie, w amerykańskich siłach zbrojnych coraz więcej żołnierzy zastępowanych jest maszynami, w tym coraz powszechniej bezosobowymi pojazdami. Obecnie najbardziej rozpowszechnionymi są pojazdy latające, znane szerzej jako drony, które obsługiwane są przez pilota mogącego znajdować się w odległości nawet tysięcy kilometrów od miejsca ataku. Dzięki użyciu dronów ryzyko schwytania jest wykluczone, ponadto bezosobowe pojazdy latające są precyzyjne, przez co często przyznaje się, iż są stworzone do „gry w mieście”. Drony wykorzystuje się w operacjach miejskich, wyręczając komandosów narażonych na trudności strategiczne (zaskakujące ataki) oraz operacyjne związane z bliską obecnością cywilów. Najlepszą egzemplifikacją nieudanych walk w mieście jest operacja z Mogadiszu9, gdzie miejscowi rebelianci zadali poważne straty oddziałowi rangersów, którzy dodatkowo mieli zapewnione powietrzne wsparcie. Do historii przeszła scena transmitowana w serwisach informacyjnych na całym świecie – ciągnięcia przez rebeliantów w geście triumfu zbezczeszczonego ciała zabitego rangera. Zatem Amerykanie nie tylko nie chcą narazić swoich żołnierzy na śmierć – nie mogą również sobie pozwolić na kolejne spektakularne porażki, w tym wizerunkowe. W założeniu drony miały służyć do chirurgicznie precyzyjnych uderzeń, eliminując liderów organizacji rebelianckich i terrorystycznych, dążąc równocześnie do humanitarności i minimalizowania ofiar
33
34 po stronie ludności cywilnej. To jednak właśnie masowe ofiary wśród niej są powodem permanentnej krytyki bezosobowych pojazdów latających. Pozorna „dehumanizacja” paradoksalnie przyczyniła się więc do śmierci tysięcy osób. Stąd pojawiają się pytania: kto może być celem ataku, w jakich okolicznościach można go dokonać czy wreszcie kto jest uprawniony do podjęcia decyzji o przeprowadzeniu operacji? Prezydentowi Obamie podczas wspomnianego wystąpienia nie udało się wyjaśnić kwestii związanych z programem zamachów. Zapowiedział jednakże, iż zostanie on ograniczony do sytuacji, w których ujęcie terrorysty jest niewykonalne. Słów tych nie można jednak interpretować poważnie – ujęcie groźnego terrorysty jest operacją skrajnie trudną, a w dodatku kosztowną. Po pierwsze, wymaga zaangażowania w akcję sił specjalnych, odpowiednio wyszkolonych komandosów. Po drugie zaś, nie zawsze musi się zakończyć powodzeniem, co poza kosztami ludzkimi będzie stanowić również marnotrawstwo finansowe. Wydaje się, że zamachy pozostaną główną taktyką w prowadzonej „wojnie z terroryzmem”, wymaga ona jednak poważnych udoskonaleń, które pozwolą na zminimalizowanie „skutków ubocznych”. Głównym problemem pozostaje identyfikacja rebelianta pozbawionego umundurowania, często znajdującego się w otoczeniu ludności cywilnej. Istnieje realna możliwość pomyłki. Ciężko zatem usprawiedliwiać strzały dronów do ludzi, którzy tylko wyglądem bądź zachowaniem przypominają bojowników. To zmusza do podjęcia się oceny moralności takich czynów.
Kombatant czy kryminalista? Podstawowy problem dokonywania zamachów na terrorystów stanowi brak transparentnych procedur ich przeprowadzania za pomocą dronów. Wciąż nie odpowiedziano na pytania o to kto, gdzie i jak może zostać zabity. Co ciekawe, 69% Amerykanów wspiera decyzje rządu dotyczące eliminacji terrorystów10, a prezydent Obama sporą część swojego poparcia zawdzięcza
właśnie udanym akcjom przeciw Anwarowi Al-Awlakiemu (byłemu szefowi Al-Kaidy na Półwyspie Arabskim) czy Samirowi Khanowi (byłemu redaktorowi anglojęzycznego magazynu „Inspire” wydawanego w Internecie przez Al-Kaidę Półwyspu Arabskiego). Obaj zginęli 30 września 2011 r. w wyniku nalotu amerykańskiego samolotu bezzałogowego MQ-1 Predator w jemeńskiej prowincji Marib. Co interesujące, pierwszy z nich był Amerykaninem, zaś drugi po przeprowadzce z Pakistanu od najmłodszych lat mieszkał w Nowym Jorku11. Richard Blee, były szef Alec Station, jednostki działającej w ramach Centrum Antyterrorystycznego, mającej za cel odnalezienie Osamy ibn Ladena, stwierdził, że „narzędzie [drony – S. R.], które miało służyć Stanom Zjednoczonym do selektywnej eliminacji określonych celów, było nieodpowiednio wykorzystywane”12. Dodał też dosadnie: „(…) niegdyś sumienie nie pozwalało nam pociągnąć za spust, zanim nie dowiedzieliśmy się kim jest osoba, którą mamy zabić. Dzisiaj »kosimy« wszystkich, jak leci”13. Wystarczy wspomnieć, że od zainicjowania w 2002 r. programu asymetrycznej walki w powietrzu (przy użyciu dronów) zginęło co najmniej 2,4 tys. osób14. Dowodzi to, iż narzędzie, które miało być wykorzystywane do selektywnej eliminacji, przerodziło się w broń masowej egzekucji (choć art. 51 ust. 4 I protokołu dodatkowego z 1977 r. do konwencji genewskich z 1949 r. zabrania stosowania tzw. ataków bez rozróżnienia, czyli takich, które nie są skierowane przeciwko określonemu celowi wojskowemu15). Potrzebne jest wprowadzenie jasnych przepisów, które zapobiegną nadużyciom oraz podejmowaniu pochopnych decyzji pozbawionych dokładniejszej identyfikacji ofiary. Jest to podstawowe utrudnienie, z którym muszą sobie radzić operatorzy dronów, ponieważ bojownicy pozostają nieumundurowani, ukrywając tym samym swoją tożsamość. Rozróżnienie aktorów zaangażowanych w asymetryczny konflikt jest istotne z prawnego punktu widzenia. Otóż inny zakres ochrony przysługuje w czasie konfliktu zbrojnego kombatantowi, inny zaś osobie
cywilnej. Dodatkowe novum w tej materii stanowi kategoria „niekombatanta”, czyli osoby cywilnej zaangażowanej w aktywną pomoc dla jednej ze stron konfliktu. Rozróżnienie to wpisuje się w myśl art. 51 ust. 3 I protokołu dodatkowego z 1977 r. do konwencji genewskich z 1949 r., warto więc go zacytować: „Osoby cywilne nie korzystają z ochrony określonej w niniejszym dziale [„Ogólna ochrona przed skutkami działań wojennych” – S. R.], jeżeli uczestniczą bezpośrednio w działaniach zbrojnych, przez czas trwania takiego uczestnictwa”16.
Dehumanizacja terrorysty Istnieją dwa paradygmaty legalnego zabójstwa. Pierwszy z nich związany jest z dokonaniem tego czynu w czasie wojny przez żołnierza, drugi zaś odnosi się do uprawnień policjanta, który w określonych okolicznościach może sięgnąć po środki ostateczne. Problem powstaje, jeśli przeciwnik, z którym walczymy, jest nielegalnym bojownikiem. Czy powinien on być chroniony prawem konfliktów zbrojnych? Czy powinniśmy go uznawać za kombatanta czy kryminalistę? Rodzi to kolejny paradoks. Terroryści i rebelianci posiadają de facto podwójny status. W czasie walki są kombatantami – ze wszystkimi tego prawnymi konsekwencjami, poza polem walki (ciężkim do zdefiniowania w przypadku wojny nieregularnej) pozostają cywilami bądź kimś w rodzaju „niekombatanta”17. Rząd Stanów Zjednoczonych podjął w 2002 r. decyzję o odmowie przyznania statusu jeńca wojennego talibom i bojownikom Al-Kaidy, tworząc osobną kategorię „pozaprawnego bojownika” (unlawful combatant)18, któremu odmawia się praw żołnierza (chronionego przez III konwencję genewską19). Obecnie trwa debata, czy „pozaprawni bojownicy” powinni mieć ochronę przewidzianą dla ludności cywilnej, czy w ramach międzynarodowego prawa humanitarnego powinien zostać ustanowiony specjalny status dla tego typu aktorów konfliktów zbrojnych. Logika przemawiająca za utworzeniem tej kategorii opiera się na założeniu, że dopuszczając się
nielegalnych czynów przeciwnicy Stanów Zjednoczonych godzą się na to, iż sami będą traktowani w sposób nielegalny. To jak na razie najmocniejszy argument za utrzymaniem paradygmatu pozaprawnego bojownika w czasie operacji CIA i Pentagonu. Mamy zatem do czynienia z dehumanizacją terrorysty – czy w związku z tym fizyczną jego eliminację można uzasadnić moralnie? Michael Walzer na łamach kwartalnika „Dissent”, rozważając kwestię moralną użycia dronów, zauważa, iż ich zaangażowanie jest uzasadnione w przypadku wystąpienia istotnych ograniczeń, jak np. wspomnianych walk w mieście. Po pierwsze, poszukiwane osoby często znajdują schronienie w trudno dostępnych peryferiach lub na terenie krajów, gdzie rządy są niechętne Stanom Zjednoczonym (bądź prowadzonej przez nich operacji i nie życzą sobie dronów „latających nad głowami”). Po drugie, operatorzy pojazdów muszą mieć pewność co do lokalizacji celu. Ponadto ofiary te muszą zajmować wysoką pozycję na „czarnej liście” rządu Stanów Zjednoczonych i stanowić „istotne” zagrożenie. Jeśli jednak używa się ich jako zaawansowanej artylerii bądź „inteligentnych bomb” nie jest to, puentuje swoje rozważania Walzer, ani moralnie słuszne, ani politycznie mądre20. Konkludując, trzeba przyznać, iż słuszne zamierzenia programu zamachów nie zostały zrealizowane. Drony – jak na razie – ranią więcej cywilów niż wrogów Stanów Zjednoczonych21. W mediach – co zrozumiałe – przeważają opisy tragicznych historii, jak chociażby tej z 2006 r., kiedy w regionie Bajaur w Pakistanie w wyniku nalotów dronów zginęło 68 dzieci22. Przykładem tego, jak dalekosiężne mogą być reperkusje użycia dronów, jest 17 marca 2011 r., kiedy drony CIA przypuściły atak na wioskę Datta Chel w Waziristanie Północnym. W wyniku nalotu zginęło wówczas kilkadziesiąt osób. Spowodował on konflikt w samych Stanach Zjednoczonych. Urzędujący w Islamabadzie amerykański ambasador oskarżył CIA o lekkomyślność, a sam atak i sposób jego przeprowadzenia zaognił już i tak nie najlepsze stosunki pomiędzy CIA a pakistańskim wywiadem23.
35
36 Legalne uzasadnienie użycia dronów jest niemożliwe, bowiem kraje na terytorium których toczy się walka, nie są w stanie wojny ze Stanami Zjednoczonymi, co więcej ofiary dronów nie są żołnierzami. Przykładowo Amnesty International twierdzi, iż ataki dronów powinny być klasyfikowane jako zbrodnie wojenne24. Niemniej moralne uzasadnienia nigdy nie są tak jednoznaczne, jak ocena prawna, co jest wynikiem relatywizmu norm moralnych. Jeśli dronom zostanie przywrócona precyzja, a CIA będzie należycie wykonywać swoje obowiązki wywiadowcze związane z rozpoznaniem i identyfikacją, istnieją realne przesłanki, by kontynuować program dronów – jak chociażby te, iż pozwalają one na eliminację groźnych terrorystów czy likwidację obozów szkoleniowych rebeliantów. Dobrym przykładem jest udany zamach na wspomnianego już al-Awlakiego. Gdyby CIA, poza dronami przy jemeńskiej granicy, nie dysponowała regularnymi doniesieniami od informatora w Al-Kaidzie Półwyspu Arabskiego, przewaga technologiczna na nic by się zdała25. Czy jednak „wojna” może odbywać się kosztem praw człowieka i z pogwałceniem przepisów międzynarodowego prawa publicznego? Bynajmniej nie powinna, jednak jak mawiał Cyceron, prawo milczy w czasie wojny.
•
•
Penalizacja tortur „W każdej wojnie informacja jest bronią. W »wojnie z terroryzmem«, gdzie przeciwnik nie nosi munduru, a kryje się wśród ludności cywilnej, informacje nabierają jeszcze większego znaczenia. Ale czy to oznacza, że tortury mogą być uzasadnione, aby zdobyć informacje?”26 – zastanawia się dziennikarz „The Economist”. Aby odpowiedzieć na to pytanie, należy przyjrzeć się bliżej kwestiom prawnym: • Powszechna Deklaracja Praw Człowieka z 10 grudnia 1948 r. w art. 5 stanowi: „Nikt nie może być poddany torturom ani okrutnemu, nieludzkiemu lub poniżającemu traktowaniu albo karaniu”27, • Konwencja o traktowaniu jeńców wojennych z 12 sierpnia 1949 r. (III kon-
•
•
wencja genewska) zakazuje „zamachów na życie i nietykalność cielesną, a w szczególności zabójstw we wszelkiej postaci, okaleczeń, okrutnego traktowaniu, tortur i męki”28, europejska Konwencja o ochronie praw człowieka i podstawowych wolności z 1950 r. w art. 3 stanowi, że nikt nie może być poddany torturom ani nieludzkiemu albo poniżającemu traktowaniu albo karaniu. Konwencja ta nie zawiera autentycznej definicji tortur ani nieludzkiego czy poniżającego traktowania lub karania. Świadomie pozostawiono tę lukę do wypełnienia orzecznictwu Europejskiego Trybunału Praw Człowieka29, Konwencja w sprawie zakazu stosowania tortur oraz innego okrutnego, nieludzkiego lub poniżającego traktowania albo karania, przyjęta przez Zgromadzenie Ogólne Organizacji Narodów Zjednoczonych w dniu 10 grudnia 1984 r., zakazuje torturowania cywilów, żołnierzy, jeńców wojennych i również terrorystów, obejmując swoim zakresem także momenty krytyczne, w tym m.in. tzw. scenariusz tykającej bomby30, czyli sytuację, kiedy uzyskanie informacji mogłyby uratować życie czy zapobiec eksplozji ładunku. O ile w III konwencji genewskiej nie znajdziemy wyraźnego zakazu torturowania terrorystów (ponieważ nie są jej stronami), o tyle omawiana konwencja ma na celu ochronę również ich życia31, w preambule europejskiej Konwencji o zapobieganiu torturom oraz nieludzkiemu lub poniżającemu traktowaniu albo karaniu z 26 listopada 1987 r. wyrażono przekonanie, że „(…) ochrona osób pozbawionych wolności przed torturami i nieludzkim lub poniżającym traktowaniem i karaniem może być wzmocniona środkami pozasądowymi o charakterze zapobiegawczym”32, Rzymski Statut Międzynarodowego Trybunału Karnego z 1998 r. traktuje tortury jako zbrodnię przeciwko ludzkości33.
Wydawać by się mogło, że mnogość aktów prawnych, które penalizują stosowanie tortur, powinna działać zapobiegawczo przed tego typu praktykami. Jest jednak inaczej. Przykładowo konwencja Organizacji Narodów Zjednoczonych w sprawie zakazu stosowania tortur ma zastosowanie wyłącznie na własnym terytorium danego kraju, dlatego też torturowanie więźniów np. w Guantanamo jest prawnie dopuszczalne, ponieważ więzienie to znajduje się na terytorium Kuby (dzierżawionym przez Stany Zjednoczone). Podobnie sprawa ma się z Bagram34 (nazywanym „afgańskim Guantanamo”) czy z Abu Ghraib w Iraku35.
„SpeCIAliści” od przesłuchań
przez administrację George’a W. Busha. Pomimo tego organizowano kolejne tajne więzienia. Warto dodać, iż posiadały one specjalne „udogodnienia”, np. ściany były wyłożone materiałami amortyzującymi, co stawało się pomocne przy uderzeniach więźniami o ścianę. Do CIA przylgnęła nazwa „Departament Tajnych Więzień”37. Barack Obama, odpowiadając na nastroje społeczne, przyznał publicznie, iż podtapianie jest pomyłką i powinno się go zaprzestać38. Można śmiało powiedzieć, iż CIA specjalizuje się w przesłuchaniach. Już w 1963 r. wydała podręcznik dla agentów zatytułowany „KUBARK Counterintelligence Interrogation39”, w którym słowo „KUBARK”40 stanowi kryptonim dla nazwy CIA. W 1983 r. wydano kolejny podręcznik poświęcony działalności Agencji w Ameryce Południowej – „Human Resource Exploitation Training Manual”41. Obie książki Pentagon odtajnił w 1996 r. – przez media w wielu krajach zostały one określone jako „podręczniki tortur”42. Jeszcze wcześniej, mniej więcej od początku lat 50. XX w., CIA poszukiwała nowatorskich, a przede wszystkim skutecznych środków wydobywania informacji od przesłuchiwanych osób, kluczowych dla bezpieczeństwa narodowego. „MKULTRA”, program zainicjowany w 1953 r., był tajną i bodaj najbardziej kontrowersyjną inicjatywą zimnowojenną CIA – elementem wojny psychologicznej mającym na celu wykreowanie technik przesłuchań i kontroli umysłu przy pomocy wspomagania farmakologicznego (m.in. LSD), bodźców elektrycznych, analizy fal mózgowych i form percepcji podprogowej na potrzeby tajnych operacji wywiadowczych43. Program został porzucony na początku lat 70. XX w. – w tym samym czasie, kiedy LSD zamiast służyć CIA, stało się powszechnym uzależnieniem, narkotykiem-symbolem zbuntowanej młodzieży lat 60. XX w.44
Inną lukę prawną stanowi brak jasnej definicji tortur, co często pozwala uniknąć odpowiedzialności. Przykładowo CIA brutalne traktowanie więźniów nazywa „wzmocnionym przesłuchaniem”. Jedną z technik stosowaną w jego ramach jest podtapianie (waterboarding)36. Polega ono na przywiązaniu zakapturzonego więźnia do drewnianej deski i polewaniu jego twarzy wodą, co powoduje u niego wrażenie tonięcia. Co ciekawe, w ciągu zaledwie miesiąca przesłuchań Chalida Szejka Muhammada, architekta zamachów z 11 września 2001 r., użyto tej techniki aż 183 razy. W 2004 r. w raporcie głównego inspektora CIA Johna Helgersona pojawiły się obawy, czy oficerowie Agencji nie będą w przyszłości ścigani za udział w brutalnych przesłuchaniach przeprowadzanych dodatkowo w tajnych więzieniach. Nie zmieniło to jednak nastawienia CIA. Moment ten zwiastował wręcz eskalację programu tajnych więzień i okrutnych przesłuchań. Siatka tajnych placówek rozrastała się. Pierwszym kompleksem tego typu był spartańsko urządzony ośrodek w Bangkoku w Tajlandii. To właśnie tam przetrzymywani byli dwaj pierwsi więźniowie CIA: Abu Zbubajda i Abd alRahim al-Nasziri. Program zatrzymań i przesłuchań realizowany przez Agencję okrył się Choć prawne uzasadnienie tortur jest złą sławą i stał się kością niezgody w sporach praktycznie niemożliwe, paradygmat realio strategię walki z Al-Kaidą opracowywaną styczny pozwala spojrzeć na nie od całkiem
Podsumowanie
37
38 innej strony. John Mearsheimer pisze: „Smutną prawdą jest to, że polityka międzynarodowa zawsze stanowiła przestrzeń bezwzględności i niebezpieczeństw”45. Choć w jego logice źródłem zagrożenia były same państwa, co wynikało ze struktury systemu międzynarodowego, o tyle w dzisiejszym świecie źródłem zagrożeń bezpieczeństwa międzynarodowego są podmioty niepaństwowe. Przyjmując punkt myślenia charakterystyczny dla ofensywnego realizmu strukturalnego, państwa powinny dążyć do maksymalizacji swojej siły w imię bezpieczeństwa narodowego. W przypadku „wojny z terroryzmem” narzędziem maksymalizacji siły jest działalność CIA, której zadania są podporządkowane wyższemu celowi – bezpieczeństwu. Z tego punktu widzenia istnieje moralne uzasadnienie zamachów oraz tortur. W przypadku tych drugich uzyskane informacje mogą posłużyć ochronie życia niewinnych ludzi. Przywodzi to na myśl wspomniany już „scenariusz tykającej bomby”, kiedy każda informacja jest bezcenna. Jeśli uznajemy państwo za zbiorowość związaną „umową społeczną”, która w imię wyższych celów wyrzekła się partykularnych interesów, to terrorystów należy uznać za ludzi, którzy tę „umowę” zerwali. W tym wypadku w myśl paradygmatu pozaprawnego bojownika terroryście nie przysługują prawa obywatela i w imię dobra państwa może on zostać poddany torturom. Niemniej zawsze istnieje obawa, czy informacje uzyskane od przesłuchiwanego są prawdziwe. W dzisiejszych czasach dostępne są jednakże technologie pozwalające na wykrycie kłamstwa bądź szybkie potwierdzenie otrzymanych informacji, np. poprzez kontakt z innymi agencjami wywiadowczymi. Problem tkwi w transparentności przeprowadzania tortur. Należy określić jasne granice tzw. wzmocnionych (ostrych) przesłuchań, aby w sposób jak najbardziej humanitarny traktować więźnia. Postuluje się bardziej stosowanie tortur psychicznych, aniżeli fizycznych. Często sama świadomość kary może działać odstraszająco, choć należy mieć świadomość, że silnie zideologizowani „międzynarodowi mudżahedini”, jak określa ich Francis Fukuyama, gardzą życiem doczesnym i są gotowi na samobójczą śmierć.
Dobrym podsumowaniem rozważań jest sondaż przeprowadzony dla BBC. Choć większość spośród 27 tys. ankietowanych z 25 państw (59%) sprzeciwia się torturom, nawet jeśli ich celem jest zdobycie informacji, które mogą uratować życie niewinnych, to jednak blisko 1/3 ankietowanych akceptuje tę taktykę w niektórych wyjątkach i w określonym stopniu46. Reasumując, z moralnego czy prawnego punktu widzenia „tajna wojna” CIA jest ciężka do obrony. Przeprowadzone badania pozwoliły jednak znaleźć logikę usprawiedliwiającą prowadzone operacje. Zamierzeniem autora było obiektywne przedstawienie faktów, nie ulegając przy tym jednocześnie amerykańskiej fascynacji, jak również antyamerykanizmowi. Warto podkreślić, iż Stany Zjednoczone podjęły się niewygodnego zadania, jakim jest zwalczanie terroryzmu, które jednak w dużej mierze przemieniło się w walkę z rebeliantami w państwach dysfunkcyjnych. Jak pokazują opisywane fakty, strategia działania Amerykanów jest lustrzanym odbiciem ich asymetrycznych wrogów, co pozwala na pozytywne zweryfikowanie hipotezy badawczej. Uwikłane w konflikty asymetryczne Stany Zjednoczone muszą stawiać czoła przeciwnikom atakującym z zaskoczenia, często przy wykorzystaniu prymitywnych technik i narzędzi, jak maczety czy noże. Zideologizowani rebelianci prowadzą dżihadystyczną kampanię, w trakcie której są gotowi poświęcić własne życie. „Bojownicy o wolność”, często pozostający pod farmakologicznym wpływem substancji psychoaktywnych, przyspieszeniem, zaskoczeniem i przemocą dążą do symetryzacji siły47. Z przeciwnikiem, który pozostaje pod wpływem innej kultury i systemu wartości, nie sposób walczyć uwzględniając średniowieczny kodeks rycerza. Zatem asymetryzacja wojny oznacza zarazem jej delegalizację i odrzucenie dorobku prawnego cywilizacji zachodniej. Niemniej dopóki „na świecie będzie dominował pogląd, że terroryzm nie jest wystarczającym powodem do naginania zasad przeciwko torturom”48, dopóty działania CIA będą szeroko kwestionowane. //
////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////// W. T. Smith, Encyclopedia of the Central Intelligence Agency, New York 2001, p. 51-52. Por. G. Chailand, A. Blin, History of Terrorism – From Antiquity to Al Qaeda, Berkeley – Los Angeles 2007. J. D. Kiras, Wojna nieregularna: terroryzm i działania partyzanckie, [w:] P. D. Williams (red.), Studia bezpieczeństwa, Kraków 2012, s. 176. 4 Por. F. Osigna, Asymmetric Warfare: Rediscovering Essence of Strategy, [w:] J. A. Olsen (ed.), Asymmetric Warfare, Trondheim 2002, p. 267-318. 5 US: Pledges to End “War”, Close Guantanamo, strona internetowa Human Rights Watch, http://www.hrw.org/news/2013/05/24/us-pledges-end-war-close-guantanamo (data dostępu: 19 maja 2014). 6 R. Chesney, Military-Intelligence Convergence and the Law of the Title 10/Title 50 Debate, „Journal of National Security Law and Policy” 2012, vol. 5, p. 539-544. 7 M. Mazzetti, CIA. Tajna wojna Ameryki, Warszawa 2014, strona tytułowa. 8 Ibidem, s. 327. 9 R. W. Stewart, The United States Army in Somalia 1992-1994, strona internetowa U.S. Army Center for Military History, http://www.history.army.mil/brochures/Somalia/Somalia.pdf (data dostępu: 19 maja 2014). 10 M. Mazzetti, op.cit., s. 328. 11 Born in US, Al-Awlaki was his birth nation’s sworn enemy, strona internetowa Today.com, http://www.today.com/id/44730882/ns/world_news-mideast_n_africa/#.ToYyRk_zPcI (data dostępu: 19 maja 2014). 12, 13 M. Mazzetti, op.cit., s. 332. 14 J. Serle, Drone Warfare. More than 2,400 dead as Obama’s drone campaign marks five years, strona internetowa The Bureau of Investigative Journalism, http://www.thebureauinvestigates.com/2014/01/23/more-than-2400-dead-as-obamas-drone-campaign-marks-five-years/ (data dostępu: 19 maja 2014); M. Sledge, The Toll Of 5 Years Of Drone Strikes: 2,400 Dead, strona internetowa The Huffington Post, http://www.huffingtonpost.com/2014/01/23/obama-drone-program-anniversary_n_4654825.html (data dostępu: 19 maja 2014). 15, 16 Protokoły dodatkowe do Konwencji genewskich z 12 sierpnia 1949 r., dotyczący ochrony ofiar międzynarodowych konfliktów zbrojnych (Protokół I) oraz dotyczący ochrony ofiar niemiędzynarodowych konfliktów zbrojnych (Protokół II), sporządzone w Genewie dnia 8 czerwca 1977 r., Dz.U. z 1992 r., nr 41, poz. 175. 17 M. L. Gross, Moral Dilemmas of Modern War. Torture, Assassination and Blackmail in an Age of Asymmetric Conflict, Cambridge 2009, p. 105. 18 K. Watkin, Warriors Without Rights? Combatants, Unprivileged Belligerents, and the Struggle Over Legitimacy, strona internetowa Program on Humanitarian Policy and Conflict Research, http://www.hpcrresearch.org/sites/default/files/publications/OccasionalPaper2.pdf (data dostępu: 19 maja 2014); M. C. Dorf, What is an “Unlawful Combatant”, and Why it Matters: The Status of Detained Al Qaeda and Taliban Fighters, strona internetowa FindLaw.com, http://writ.news.findlaw.com/dorf/20020123.html (data dostępu: 19 maja 2014). 19 Konwencje o ochronie ofiar wojny, podpisane w Genewie dnia 12 sierpnia 1949 roku, Dz.U. z 1956 r., nr 38, poz. 171. 20 M. Walzer, Targeted Killing and Drone Warfare, strona internetowa kwartalnika „Dissent”, http://www.dissentmagazine.org/online_articles/targeted-killing-and-drone-warfare (data dostępu: 19 maja 2014). 21 C . Whitlock, Drone strikes killing more civilians than U.S. admits, human rights groups say, strona internetowa dziennika „The Washington Post”, http://www.washingtonpost.com/world/national-security/drone-strikes-killing-more-civilians-than-us-admits-human-rights-groups-say/2013/10/21/a99cbe783a81-11e3-b7ba-503fb5822c3e_story.html (data dostępu: 19 maja 2014). 22 Drone deaths on the rise, strona internetowa dziennika „Saudi Gazette”, http://www.saudigazette.com.sa/index.cfm?method=home.regcon&contentid=20140127193785 (data dostępu: 19 maja 2014). Na temat innych tragedii – zob. N. Shah, Time for the truth about ‘targeted’ killings and US drones’ civilian victims, strona internetowa dziennika „The Guardian”, http://www.theguardian.com/commentisfree/2013/oct/22/illegal-deaths-drones-obama-administration (data dostępu: 19 maja 2014). 23 M. Mazzetti, op.cit., s. 308-309. 24 J. Boone, US drone strikes could be classed as war crimes, says Amnesty International, strona internetowa dziennika „The Guardian”, http://www.theguardian.com/world/2013/oct/22/amnesty-us-officials-war-crimes-drones (data dostępu: 19 maja 2014). 25 M. Mazzetti, op.cit., s. 321. 26 Is torture ever justified?, strona internetowa tygodnika „The Economist”, http://www.economist.com/node/9832909 (data dostępu: 19 maja 2014). 27 Powszechna Deklaracja Praw Człowieka, strona internetowa Organizacji Narodów Zjednoczonych ds. Oświaty, Nauki i Kultury, http://www.unesco.pl/fileadmin/user_upload/pdf/Powszechna_Deklaracja_Praw_Czlowieka.pdf (data dostępu: 19 maja 2014). 28 Konwencja o traktowaniu…, op.cit. 29 Konwencja o Ochronie Praw Człowieka i Podstawowych Wolności sporządzona w Rzymie dnia 4 listopada 1950 r., zmieniona następnie Protokołami nr 3, 5 i 8 oraz uzupełniona Protokołem nr 2, Dz.U. z 1993 r., nr 61, poz. 284; A. Kremplowski, Europejska Konwencja o Zapobieganiu Torturom – nowy mechanizm ochrony praw człowieka, strona internetowa iPolska.pl, http://www.ipolska.pl/krempy/zapob.htm#h2 (data dostępu: 19 maja 2014). 30 A. Dershowitz, Torture could be justified, serwis informacyjny CNN.com, http://edition.cnn.com/2003/LAW/03/03/cnna.Dershowitz/ (data dostępu: 19 maja 2014); Defusing the Ticking Bomb Scenario: Why we must say ‘No’ to torture, always, strona internetowa Association for the Prevention of Torture, http://www.apt.ch/content/files_res/tickingbombscenario.pdf (data dostępu: 19 maja 2014); A. Fritz, Terrorism, Ticking Time-Bombs, and Torture, Chicago 2012. 31 Konwencja w sprawie zakazu stosowania tortur oraz innego okrutnego, nieludzkiego lub poniżającego traktowania albo karania, przyjęta przez Zgromadzenie Ogólne Narodów Zjednoczonych dnia 10 grudnia 1984 r., Dz.U. z 1989 r., nr 63, poz. 378. 32 Oświadczenie Rządowe z dnia 30 grudnia 1994 r. w sprawie ratyfikacji przez Rzeczpospolitą Polską Europejskiej konwencji o zapobieganiu torturom oraz nieludzkiemu lub poniżającemu traktowaniu albo karaniu, sporządzonej w Strasburgu w dniu 26 listopada 1987 r., Dz.U. z 1995 r., nr 46, poz. 239; A. Kremplowski, op.cit. 33 Rzymski Statut Międzynarodowego Trybunału Karnego, sporządzony w Rzymie dnia 17 lipca 1998 r., Dz.U. z 2003 r., nr 78, poz. 708. 34 Zob. K. Kęciek, Bagram – afgańskie Guantanamo, strona internetowa tygodnika „Przegląd”, http://www.przeglad-tygodnik.pl/pl/artykul/bagram-afganskie-guantanamo (data dostępu: 19 maja 2014). 35 Zob. J. Piaseczny, Gehenna w więzieniu Abu Ghraib, strona internetowa tygodnika „Przegląd”, http://www.przeglad-tygodnik.pl/pl/artykul/gehenna-wiezieniu-abu-ghraib (data dostępu: 19 maja 2014). 36 Zob. C . Hitchens, Believe Me, It’s Torture, strona internetowa miesięcznika „Vanity Fair”, http://www.vanityfair.com/politics/features/2008/08/hitchens200808 (data dostępu: 19 maja 2014). 37 M. Mazzetti, op.cit., s. 128 i nast. 38 E. MacAskill, Obama: ‘I believe waterboarding was torture, and it was a mistake, strona internetowa dziennika „The Guardian”, http://www.theguardian.com/world/2009/apr/30/obama-waterboarding-mistake (data dostępu: 19 maja 2014). 39 Prisoner Abuse: Patterns from the Past, Electronic Briefing Book No. 122, strona internetowa The National Security Archive, http://www2.gwu.edu/~nsarchiv/NSAEBB/NSAEBB122/index.htm (data dostępu: 19 maja 2014). 40 W. T. Smith, op.cit., p. 165. 41 A. Lepic, The American Army Manuals of Torture, strona internetowa Voltairenet.org, http://www.voltairenet.org/article30111.html (data dostępu: 19 maja 2014); W. Pincus, Iraq Tactics Have Long History With U.S. Interrogators, strona internetowa dziennika „The Washington Post”, http://www.washingtonpost.com/wp-dyn/articles/A37340-2004Jun12.html (data dostępu: 19 maja 2014). 42 G. Cohn, G. Thompson, M. Matthews, Torture was taught by CIA; Declassified manual details the methods used in Honduras; Agency denials refuted, strona internetowa Hartford Web Publishing, http://www.hartford-hwp.com/archives/40/055.html (data dostępu: 19 maja 2014). 43, 44 Ł. Kamieński, Farmakologizacja wojny. Historia narkotyków na polu bitwy, Kraków 2012, s. 250 i nast.; Project MKULTRA, The CIA’s Program of Research in Behavioral Modification, Joint Hearing Before the Select Committee on Intelligence, and the Subcommittee on Health and Scientific Research of the Committee on Human Resources. United States Senate. Ninety-Fifth Congress, First Session, 3 August 1977, strona internetowa Public Intelligence, http://publicintelligence.net/ssci-mkultra-1977/ (data dostępu: 19 maja 2014). 45 Cytat za: C. Elman, Realizm, [w:] P. D. Williams (red.), op.cit., s. 22-24. Zob. J. J. Mearsheimer, The Tragedy of Great Power Politics, New York 2001. 46 World Citizens Reject Torture. Global Poll Reveals, strona internetowa globescan.com, http://www.globescan.com/news_archives/bbctorture06/BBCTorture06.pdf (data dostępu: 19 maja 2014). 47 Ł. Kamieński, op.cit., s. 472-475. 48 World Citizens Reject…, op.cit. 1
2
3
//////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////
39
40
na własne oczy: „Niewidzialna wojna” z różą w chodniku Magdalena Raczyńska Tekst jest owocem rocznego pobytu autorki w Zagrzebiu w ramach programu „Erasmus” w roku akademickim 2013/2014.
Stojąc na dachu pozostałości po 10-piętrowym budynku banku w Mostarze, patrząc na góry otaczające częściowo zrujnowane, choć wciąż piękne miasto, zapytałam dwójkę towarzyszących mi bośniackich muzułmanów: „Dlaczego tego jeszcze nie odbudowaliście?”. W odpowiedzi usłyszałam dwa kolejne pytania: „Po co?” i „Za co?”. Wracając na dół, przeczytałam napis na jednej ze ścian: „Nie czekaj na Boga. Może to on czeka na Ciebie, żebyś to Ty pomógł jemu pomóc Tobie!”. Bo tutaj już nikt w pomoc Boga, któregokolwiek, nie wierzy.
Oficjalnie-nieoficjalnie Oficjalnie wojna w Jugosławii rozpoczęła się w 1991 r. wraz z ogłoszeniem niepodległości przez dwie republiki – Socjalistyczną Republikę Słowenii oraz Socjalistyczną Republikę Chorwacji. W zależności od przyjętej interpretacji historycznej, jej koniec datuje się na rok 1995 (podpisanie pokoju w Dayton) lub 1999 (zakończenie trwających 78 dni nalotów na Kosowo i wkroczenie w ramach Kosovo Force wojsk Organizacji Traktatu Północnoatlantyckiego). Oficjalnie konflikt ten pochłonął tysiące ofiar różnych narodowości. Najbardziej poszkodowani byli Bośniacy, choć bilans wojny w Bośni i Hercegowinie nigdy nie został jednoznacznie ustalony. Niezależni obserwatorzy podają od 97 tys. lub 110 tys. do nawet 200 tys. ofiar śmiertelnych (z czego 65% stanowili Bośniacy, 25% Serbowie, 8% Chorwaci, a 2% przedstawiciele innych narodowości), z czego tylko 4 tys. w wyniku walk chorwacko-bośniackich. W samym Sarajewie zginęło około 10 tys. ludzi, a około 35 tys. zostało rannych. Liczbę osób, które opuściły swoje domy w wyniku obu tych wojen, szacuje się na 3,5 mln (w tym 600 tys.
Serbów, którzy uciekli do innych republik Jugosławii, głównie na tereny późniejszej Serbii i Czarnogóry). Co najmniej kilkadziesiąt tysięcy kobiet zostało zgwałconych. W Chorwacji tylko w okresie od 25 czerwca 1991 r. (ogłoszenie niepodległości) do 21 lutego 1992 r. (rozmieszczenie sił rozjemczych Organizacji Narodów Zjednoczonych) straty zarówno wśród Chorwatów, jak i Serbów, wyniosły blisko 10 tys. żołnierzy i cywilów, około 3 tys. uznano za zaginionych. Kolejne około 380 tys. Chorwatów i 120 tys. Serbów stało się uciekinierami. Nieoficjalnie ta wojna nigdy się nie rozpoczęła. Oczywiście państwo jugosłowiańskie powstałe po drugiej wojnie światowej to mozaika narodów, kultur i religii. Socjalistyczną Federacyjną Republikę Jugosławii tworzyło sześć tzw. narodów konstytutywnych: Serbowie, Macedończycy i Czarnogórcy (prawosławni), Chorwaci i Słoweńcy (katolicy) oraz Muzułmanie (od czasu rozpadu Jugosławii określani jako Boszniacy). Ponadto w Wojwodinie zamieszkiwała mniejszość węgierska, a w Kosowie – albańska. Narody te rywalizowały między sobą od wieków. Ten konflikt etniczno-religijny już po zakończeniu działań wojennych próbowała przełamać polity-
ka marszałka Josipa Broz Tito. Odrodzone państwo jugosłowiańskie zorganizowano na zasadach federacyjnych, tworząc sześć nominalnie równorzędnych republik: serbską, chorwacką, słoweńską, bośniacko-hercegowińską, macedońską i czarnogórską. W skład Ludowej Republiki Serbii weszły dwa terytoria wydzielone: Kraj Autonomiczny Wojwodina oraz mniejszy rangą Obwód Autonomiczny Kosowsko-Metochijski. Powszechną opinią jest, że pod twardymi, dyktatorskimi rządami Tito nastroje nacjonalistyczne zastały spacyfikowane, a jego wielki autorytet i władza utrzymywały państwo w całości. Jest to jednak teza nazbyt uproszczona. Rzeczywiście za czasów rządów Tito na terenie Jugosławii nie dochodziło do większych konfliktów na tle narodowościowym czy etnicznym, niemniej jednak wynikało to w praktyce z innych czynników niż jedynie sławiona przez historię charyzma przywódcy.
Kto zawinił? Historia nigdy nie była jednoznaczna w swoich osądach. A jeśli była, to z pewnością nie do końca sprawiedliwa. Kto jest odpowiedzialny za jedną z najbrutalniejszych wojen współczesnych czasów? Przekaz medialny jeszcze do niedawna wydawał się być prosty – za największe zło, jakie wyrządzono podczas wojny, odpowiadają Serbowie, reszta to ofiary ich działań. Dowodów podtrzymujących tę tezę było wiele – masakra w Srebrenicy, liczne obozy „gwałtów” i historie o brutalnych morderstwach dokonywanych przez serbskich żołnierzy. Najważniejsi serbscy politycy, prezydent Slobodan Milošević, generał Ratko Mladić i Radovan Karadžić, zostali oskarżeni przez Międzynarodowy Trybunał Karny dla byłej Jugosławii (MTKJ) o zbrodnie przeciwko ludzkości. Miloševicia w mediach szybko zaczęto porównywać z Hitlerem, a ówczesna amerykańska sekretarz stanu Madeleine Albright mówiła nawet, że dopuścił się „horroru w biblijnym wymiarze”. Liczne zbrodnie dokonywane przez Serbów w Bośni i Kosowie są niepodważalne. Czym innym
jest jednak czarno-białe przedstawienie tej sprawy w mediach na całym świecie i demonizowanie ogółu serbskiego narodu, a czym innym milczenie na temat zbrodni popełnianych przez inne strony konfliktu. Dziś wiadomo już, że jego narracja i odbiór w świecie były jasno określonym celem, realizowanym m.in. przez amerykańską firmę Ruder Finn zajmującą się public relations, zatrudnioną przez Chorwatów przy pomocy chorwackiego lobby w Stanach Zjednoczonych. W późniejszym czasie z jej usług skorzystali również Muzułmanie (bośniaccy) i władze podziemne tzw. Republiki Kosowa. MTKJ postawił wprawdzie w stan oskarżenia osoby ze wszystkich trzech grup etnicznych Bośni, jednak główne sprawy prowadzone są przeciwko Serbom. Ekstremistyczni przywódcy Chorwatów, Bośniaków i kosowskich Albańczyków nigdy nie przeszli porównywalnych procesów sądowych, mimo że popełnili masowe zbrodnie, włącznie z podżeganiem do nienawiści. Nie oznacza to oczywiście, że Serbowie są zupełnie niewinni. Twórcami skali okrucieństwa wojen bałkańskich były wszystkie grupy etniczne zamieszkujące byłą Jugosławię, jednak 15 lat to wciąż za mało, aby możliwie jak najbardziej sprawiedliwie ocenić udział każdej z nich. Jeśli nawet założyć, że tezy o największej aktywności Serbów są prawdziwe, należałoby dotrzeć do źródeł ich postawy. W tym celu trzeba oderwać się od jednego, podzielanego przez kraje zachodnie, najczęściej chorwackiego punktu widzenia i zamiast tego spróbować przeanalizować problem z perspektywy rożnych stron. Chorwaci uznają, że przez cały czas byli wykorzystywani przez Serbię – w pewnym stopniu finansowali słabo rozwinięte regiony Jugosławii, byli dyskryminowani we władzach centralnych zdominowanych przez Serbów. Ich marzeniem przez cały czas było niepodległe państwo chorwackie. Serbowie opowiadali się w większości za utrzymaniem jedności Jugosławii (nie licząc ugrupowań nacjonalistycznych opowiadających się za Wielką Serbią). Przez cały czas mieli jednak do Chorwatów ukryty żal za ich działania z czasów drugiej wojny światowej,
41
42 o poprzedzającej ją tradycji faszystowskich ustaszów nie wspominając. Literatura przedmiotu pełna jest dramatycznych opisów antyserbskich działań prowadzonych przez Chorwatów – od partyzantów po władze kraju, niejednokrotnie przy udowodnionym wsparciu ze strony Kościoła katolickiego. Trzeci największy obóz koncentracyjny drugiej wojny światowej – Jasenovac – został utworzony przez reżim ustaszów w Niepodległym Państwie Chorwackim w 1941 r. W sumie obejmował obszar około 240 km2 na południowy-wschód od Zagrzebia. Tereny wokół Sisaku przeznaczone były głównie na obozy dla dzieci, natomiast wokół miejscowości Stara Gradiška – dla kobiet. W większości ofiarami Jasenovca byli Serbowie, pozostali to głównie Żydzi, Bośniacy, Romowie i przeciwnicy ustaszów. Bestialstwa, jakich dopuszczali się wówczas Chorwaci, wywoływały przerażenie nawet u Niemców związanych z obozem Auschwitz, którzy obserwując ich działania, mówili: „Chroń nas Boże przed dżumą, głodem i Chorwatami”. Również wielu więźniów hitlerowskich obozów rozsianych po całej Europie twierdziło, że najokrutniejszymi funkcjonariuszami tych obozów spośród wszystkich nacji, które służyły Hitlerowi, byli oprócz Ukraińców właśnie Chorwaci. Historie te pokazują, że historyczne zaszłości między Serbami i Chorwatami z czasów drugiej wojny światowej i wyrządzone wówczas krzywdy mogły być istotnym źródłem zawziętości jednych przeciw drugim. Dodatkowo Serbowie mieli jawny żal, że przez wszystkie powojenne lata działania ustaszów nie zostały nigdy dostatecznie potępione. Ich przywódca Ante Pavelić nigdy nie stanął przed sądem, a Tito (pół-Chorwat, pół-Słoweniec) nigdy nie przyjechał do Jasenovca, aby oddać hołd pomordowanym Serbom. Nic więc dziwnego, że wraz z rozpadem Jugosławii przelała się czara goryczy.
nie tyle tego „co”, ale „dlaczego” miało tutaj miejsce w latach 90. XX w. Zdecydowanie za często opinie czy wręcz gotowe teorie wysuwane są jedynie na podstawie wycieczek do pojedynczych miast (najczęściej Vukovaru, Sarajewa, ewentualnie Mostaru, jeśli ktoś akurat przebywa niedaleko Dubrownika) lub muzealnych wizyt. Poziom wiedzy historycznej jest wówczas, w wielkim uproszczeniu, porównywalny do tego o drugiej wojnie światowej na podstawie widoku ruin muru berlińskiego. Jeżeli jednak ktoś chce wyobrazić sobie, chociaż powierzchownie, okrucieństwa tutejszej wojny nie tylko na podstawie podręcznikowych opracowań i cudzych relacji, znajdzie ku temu ślady. Pierwszymi z nich, niezwykle istotnymi i zmuszającymi do myślenia, choć niezauważalnymi dla niezainteresowanych tematem, są domy. Wykończone lub nie, z firankami lub bez, niejednokrotnie z wciąż otwartymi oknami. Tym, co je łączy, jest niewiadomy los ich właściciela. Pod tym względem szczególnie interesujące są tereny dawnej Republiki Serbskiej Krajiny – utworzonej 19 grudnia 1991 r., położonej we wschodniej części Chorwacji, wzdłuż granicy z Bośnią i Hercegowiną. Region Krajina od stuleci zamieszkiwany był prawie wyłącznie przez ludność serbską. W okresie drugiej wojny światowej został jednak włączony do Niezależnego Państwa Chorwackiego powołanego przez faszystowski rząd Ante Pavelicia (ustanowiony przez Hitlera i funkcjonujący w latach 1941-45). Rządzący od 1953 r. Josip Broz Tito pozostawił Krajinę w ramach Chorwackiej Republiki Związkowej wyłącznie ze względu na jej położenie – czynnik narodowościowy nie odegrał wówczas w ustroju socjalistycznym żadnej roli. Gdy proklamowana została niepodległa Chorwacja, Serbowie z Krajiny, w poczuciu zagrożenia, również ogłosili niepodległość, a jednostki Jugosłowiańskiej Armii Ludowej stacjonujące na terenie prowincji dostarczyły im niezbędnego uzbrojenia. Zostało ono jednak skonfiskowane przez Siły Ochronne Organizacji Problem ze zrozumieniem specyfiki wojen Narodów Zjednoczonych, w efekcie czego lobałkańskich przez niebałkańskie narody po- kalne oddziały serbskie nie miały żadnych lega na zbyt daleko idących uproszczeniach szans na ewentualne przeciwstawienie się
Miasta-widma
Chorwatom. Porozumienie o rozejmie, które na początku 1992 r. podpisali (na podstawie planu specjalnego wysłannika Organizacji Narodów Zjednoczonych i byłego sekretarza stanu USA Cyrusa Vance’a) ówcześni prezydenci Chorwacji i Serbii (odpowiednio Franjo Tuđman oraz Slobodan Milošević), zawarto według zasady określanej w prawie międzynarodowym terminem uti possidetis. Polega ona na tym, że obydwie walczące strony zachowują ziemie zdobyte przez siebie podczas konfliktu zbrojnego, co faktycznie usankcjonowało dokonane czystki etniczne i wypędzenia ludności. Z terenów Serbskiej Republiki Krajiny została praktycznie usunięta zamieszkująca tam ludność chorwacka. Do większości niezniszczonych chorwackich domów znajdujących się na obszarach zajętych przez Serbów szybko wprowadzili się nowi, serbscy mieszkańcy. Aktywna była wciąż policja i zdemoralizowane oddziały paramilitarne, które zastraszały nielicznych pozostałych Chorwatów oraz torturowały ujętych podczas walk jeńców. Do lata 1995 r. armia chorwacka podejmowała kilkukrotnie próby odbicia części terytoriów zajętych przez Serbów. Najpoważniejszą z nich była operacja „Kieszeń Medżacka” przeprowadzona jesienią 1993 r. w regionie Lika (północno-zachodnia część kraju). Podczas tej ofensywy doszło ponownie do szeregu naruszeń międzynarodowych konwencji prowadzenia wojen. Zginęło kilkudziesięciu serbskich cywilów oraz zniszczono kilkaset serbskich domów, czego ślady widoczne są do dzisiaj. Operacja „Burza”, przeprowadzona w dniach od 4 do 7 sierpnia 1995 r., miała na celu „wyczyszczenie” buntowniczej Republiki Serbska Krajina z Serbów, którzy według powszechnego spisu ludności przeprowadzonego wiosną 1991 r. stanowili ponad 52% mieszkańców części składowych Krajiny, a w 1993 r. – 91%. Zabito wówczas około 350 Serbów, a ponad 200 tys. straciło dach nad głową i uciekło z kraju. W dniu 11 marca 2008 r. przed Trybunałem w Hadze rozpoczął się proces trzech generałów oskarżonych o popełnienie przestępstw wojennych przeciw ludności serbskiej –
Ivana Čermaka, Mladena Markača i Ante Gotoviny. Pierwszy z nich został uniewinniony już w 2011 r. Dwaj pozostali, początkowo skazani odpowiednio na 18 i 24 lata więzienia, zostali 16 listopada 2012 r., w wyniku apelacji, uniewinnieni. Najbardziej rzucającymi się w oczy relacjami z operacji zbrojnej „Burza” przekazywanymi przez światowe stacje telewizyjne nie były obrazy walk, lecz nieodłączne dla bałkańskich wojen kolumny uchodźców na wozach i traktorach, tym razem uciekające z Krajiny w stronę Republiki Serbskiej w Bośni. W świetle prawa zostawione przez nich domy, choć dawno niezamieszkałe, w dalszym ciągu pozostają własnością tego, kto mieszkał w nich przed wojną. Ich potomkowie z kolei, bez wyraźnego upoważnienia lub pisma notarialnego, nie mogą samodzielnie przepisać na siebie praw własności do budynku. Jeśli nawet jego właściciele wciąż żyją, niejednokrotnie nie chcą tam wracać ze względu na złe wspomnienia z nim związane. W ten sposób domy przez lata pozostają „niczyje”, często tworząc niemal wioski-widma.
Bośnia i Hercegowina Tradycyjną praktyką religijną muzułmanów jest grzebanie zmarłych nie tylko na cmentarzach, ale również przy domach prywatnych. Wyznawcy religii islamskiej dążą do tego, aby ich zmarli pochowani byli nie później niż 24 godziny po śmierci. Dlatego (jeżeli jest to możliwe) o miejscu pochówku decyduje miejsce, w którym doszło do śmierci. Jedynie bogaci muzułmanie praktykują przewożenie zwłok do miast rodzinnych zmarłego lub do mogił rodzinnych. Praktyka ta, w połączeniu z wydarzeniami wojen, które odbywały się na terenie Bośni, sprawia, że spacer po jej miastach jest jak spacer po cmentarzu. Część ofiar wojny domowej została pochowana na cmentarzach (niektóre zostały utworzone wyłącznie dla poległych w tej wojnie), część w przydomowych ogródkach. Ciał niektórych nigdy nie odnaleziono. W takich przypadkach po-
43
44 wszechną praktyką jest ustawianie tradycyjnej tablicy nagrobnej z imieniem, nazwiskiem oraz datą urodzenia zmarłego, bez daty zgonu. Najpewniej grób ten jest pusty, ma jedynie czcić pamięć o zaginionym członku rodziny. Stołeczne Sarajewo usłane jest różami. Nie są to jednak kwiaty, ale często spotykane na chodnikach leje po kulach, wypełnione czerwoną masą symbolizującą krew, nazywane popula nie „różami z Sarajewa”. Ślady te, częściej jednak niezamalowane, są tak powszechne, że w sposób automatyczny przestają być widoczne nawet dla przechodnia, który znajduje się w tym miejscu po raz pierwszy. Dopiero co bardziej zdewastowane miejsca przyciągają uwagę i to dopiero, jeśli znajdują się poza głównym rynkiem Baščaršija – tam bowiem giną wśród barów čevapi, kolorowych chust, tygielków do tradycyjnej kawy tureckiej, metalowych odlewów herbów zagranicznych klubów piłkarskich i wszechobecnych magnesów na lodówkę. Most w Sarajewie, na którym w 1914 r. Gavrilo Princip z organizacji Młoda Bośnia zamordował arcyksięcia Franciszka Ferdynanda, jest praktycznie niezauważalny. Nie wyróżnia się absolutnie niczym w zestawieniu z kilkoma mostami znajdującymi się obok. Jedynie skromna tablica pamiątkowa i (często nieczynne) muzeum poświęcone temu wydarzeniu przypomina, co miało miejsce tutaj 100 lat temu. O wiele większą uwagę zwraca zamknięte w 2012 r. Muzeum Narodowe Bośni i Hercegowiny, które choć funkcjonowało nawet w czasie wojny, zostało zamknięte z powodu zaniedbań ze strony rządu i wynikającego z tego braku środków na dalszą działalność. Powracając do zadanego na wstępie pytania – dlaczego Mostar nigdy nie został w pełni odbudowany? Porównując zdjęcia tych samych ulic z czasów wojny i teraz widać, że miasto stanęło względnie na nogi. Wiadomo jednak, że budynki takie, jak dawna siedziba Ministerstwa Obrony Narodowej w Belgradzie, bank w Mostarze, urząd miasta w Sarajewie czy sklep w podrzędnej wsi szybko nie zostaną całkowicie zburzone lub kompleksowo odbudowane.
Najczęstszym powodem jest brak pieniędzy – kiedy państwo jest w słabej kondycji gospodarczej i dodatkowo pochłonięte szalejącą korupcją, dbałość o ruiny porozrzucane po całym jego terytorium raczej nie znajduje się na szczycie priorytetów. Czasem jednak niektóre budynki z premedytacją pozostawione są w takim stanie przez lata. Mają przypominać o skali tragedii, jaka rozegrała się w tym miejscu oraz okrucieństwie „tamtych”.
Niewidzialne granice Tak naprawdę to właśnie retoryka o skrzywdzonych „nas” i okrutnych „tamtych”, mimowolny podział na narodowe lub etniczne „my” i bliżej nieokreślone „oni” – to jest prawdziwa, niewidzialna wojna. Wojna, która nie wiadomo kiedy się rozpoczęła, a dla niektórych jeszcze się nie skończyła. O f i c j a l n i e od 15 lat już jej nie ma. Uderzające są jednak słowa 20-kilkulatków mówiących w kategoriach czasowych „przed wojną” i „po wojnie” w odniesieniu do własnych wspomnień. Mówiąc o stosunku jednostek do wojny, niesprawiedliwością byłoby generalizowanie podejścia nawet ludzi z jednej generacji. Współcześni 20-parolatkowie w większości przypadków odnoszą się do tamtych wydarzeń z dystansem, Chorwat nie postrzega Serba jako mordercę i odwrotnie. Oczywiście zdarzają się jawne akty nienawiści jednych wobec drugich, jednak nie są one częstsze niż podobne zachowania w innych krajach. Starsze pokolenia często rozpatrują jednak zakończoną 15 lat temu wojnę w kategoriach swojej straconej młodości, służby wojskowej czy śmierci najbliższych. Prowadzona w czasach Tito i kontynuowana jeszcze wiele lat po jego śmierci polityka „zamiatania pod dywan” niewygodnych tematów, demonizowania „ich”, rozsyłania niesprawdzonych informacji o wydarzeniach w innych państwach (czy nawet w sąsiednich miastach) uniemożliwiały wówczas i z pewnością nie ułatwiają teraz oswojenia się z historią i przeprowadzenia merytorycznej, chłodnej dyskusji na jej temat. Nowe „oficjalne” wspomnienia, jakie pojawiły się po wstąpieniu krajów bałkańskich na ścieżkę transforma-
cji demokratycznej, nie były zwyczajną „polityczną” pogadanką, pustą retoryką bez żadnego znaczenia. Stanowiły istotną część radykalnej ustrojowej przemiany, jaka zaczynała mieć miejsce w postjugosłowiańskiej rzeczywistości. Pod presją nowej władzy i nowych okoliczności wielu zaczęło wyrzekać się swojej przeszłości i tłumić własne wspomnienia. Twierdzili, że nigdy nie przynależeli do partii komunistycznej, że nigdy nie czuli się tak naprawdę przywiązani do idei Jugosławii i jugosłowianizmu. Że tak naprawdę to zawsze nienawidzili „tamtych”: Serbów, jeśli byli Chorwatami lub Albańczykami czy Chorwatów i Albańczyków, jeśli byli Serbami. Poczucie wstydu i praktyka zaprzeczania własnej przeszłości mimowolnie stały się konsekwencją politycznych przemian. Powtarzane przez elitę „nowe” wspomnienia – zinterpretowana zgodnie z nową racją stanu historia – z czasem zaczęły przemawiać zarówno do tych, którzy je głosili, jak i tych, którzy słuchali. Dla niektórych to właśnie zapominanie, a nie pamięć o prawdziwej przeszłości, stawało się drogą ku „świetlanej przyszłości”. Kiedy kolejne władze zaczęły w końcu stawiać na politykę rozliczania się z własną historią, przejawiającą się głównie we współpracy z MTKJ, społeczeństwo zostało postawione samo sobie. Stojące w rozkroku i podzielone na tych, którzy wciąż wierzą w bohaterów narodu (Bobetko, Gotovinę i innych), tych, którzy uznają ich winę i domagają się dla nich kary oraz tych w najgorszej sytuacji – nie rozumiejących ani dawnych, ani obecnych realiów, zagubionych w narracji „dobry – zły”, w uzasadniony sposób cierpiących na „jugonostalgię”. Dopóki niewidzialne granice w pamięci i umysłach tych, którzy wojnę pamiętają, nie znikną, „niewidzialna wojna” się nie skończy. Wydawać by się mogło, że powódź, jaka nawiedziła w maju 2014 r. rejony Chorwacji, Bośni i Hercegowiny oraz Serbii, paradoksalnie może przyczynić się do polepszenia stosunków między tymi państwami. Organizowane na szeroką skalę akcje pomocowe po-
kazują wyraźnie, że w sytuacji katastrofy ludzie potrafią ze sobą współpracować, okazać współczucie i solidarność pomimo niedawnych urazów. Moim zdaniem Bałkany mają pomnik swojej historii. Jest on dość nietypowy. Nie jest to bowiem rzeźba, tablica czy budynek. Jest to jedno konkretne miejsce na ulicy. Mostar podzielony jest, dość wyraźnie, na części katolicką i muzułmańską. Tym, co je łączy, jest Stary Most nad Neretwą. To od niego rozpoczyna się każda historia dotycząca Mostaru. Zupełnie tak, jakby to on stanowił o być albo nie być tego miejsca… I trochę tak to właśnie wygląda. Stary Most to niezbity symbol czegoś, co jeszcze łączy ten i tak już dostatecznie podzielony wewnętrznie kraj. Zniszczony doszczętnie 10 listopada 1993 r. przez Chorwatów, którzy uważali go za punkt strategiczny dla Bośniaków w czasie wojny, odbudowany został dopiero w 2004 r. Jego zburzenie było dla wielu równoznaczne z upadkiem Bośni. Wchodząc od strony zachodniej (katolickiej) na Kujundziluk – starą, bardzo dobrze zachowaną kamienną ulicę prowadzącą prosto na Stary Most – warto się na chwilę zatrzymać, by wspomniany pomnik historii zobaczyć. Właśnie tam, przy ścianie jednego ze sklepików, w otoczeniu naczyń do tureckiej kawy, tak uwielbianej przez Bośniaków, stoi kamień z napisem „Don’t forget”. Właśnie tam, tłem dla niego jest Stary Most. Właśnie tam jest kwintesencja całej historii bałkańskich wojen – pamiątka, żeby nie zapomnieć o tym, jak kiedyś bratnie sobie narody zniszczyły to, co je łączyło i choć oficjalnie udało się to odbudować, to w pamięci ludzi wciąż jest ruina i niewidzialna granica. Dziś Stary Most stanowi doskonałą atrakcję turystyczną. Nie jest to jednak spowodowane jego wartością historyczną, ale (płatną) możliwością skoku na bungee z wysokości około 20 metrów do wody o głębokości około sześciu metrów. Opłata za obejrzenie skoku – jedno euro. //
45
46
V Festiwal Dyplomatyczny. Sprawozdanie W dniach 21-23 maja 2014 r. odbyło się najważniejsze cykliczne wydarzenie Koła Studentów Stosunków Międzynarodowych Uniwersytetu Jagiellońskiego – Festiwal Dyplomatyczny. W nawiązaniu do ubiegłorocznego szczytu klimatycznego Organizacji Narodów Zjednoczonych w Warszawie jego piątą edycję poświęcono wyjątkowo aktualnej kwestii relacji między dyplomacją a środowiskiem naturalnym. Złożoność problemu skłoniła organizatorów do refleksji nad możliwymi kierunkami rozwoju unijnej i międzynarodowej polityki klimatycznej. Temat naturalnych zasobów i ich ochrony wymaga interdyscyplinarnego podejścia oraz ścisłej współpracy środowisk naukowych, politycznych czy ekologicznych. Negocjacje są zatem kluczowym narzędziem przy ustalaniu międzynarodowych norm. O skuteczności tej formy porozumienia przekonali się uczestnicy Turnieju Negocjacyjnego będącego nieodłączną częścią Festiwalu. Po raz kolejny w Krakowie spotkały się drużyny z całej Polski i przez trzy dni rywalizowały ze sobą w czasie negocjacji opartych na case studies przygotowanych przez firmę szkoleniową Neraida, partnera strategicznego projektu, która przeprowadziła również praktyczne szkolenie i nadzorowała przebieg Turnieju.
Konferencja w ramach projektu dotyczyła jego hasła przewodniego – „Współczesna dyplomacja a zmiany klimatyczne”. W ciągu dwóch dni w pięciu panelach wystąpili specjaliści z różnych dziedzin: administracji, ekologii, technologii, ekonomii, prawa międzynarodowego i dyplomacji. Wśród prelegentów pojawili się: prof. dr hab. inż. Krzysztof Berbeka, prof. dr hab. January Weiner, dr hab. Tomasz Młynarski, dr inż. Grzegorz Wcisło, dr Zbigniew Czubiński, mgr inż. Paweł Ciećko, mgr Anita Sęk, mgr Wojciech Jakóbik, mgr Rafał Bill, Karol Wałachowski, Jacek Bożek i Urszula Stefanowicz. Swoje referaty przedstawili również studenci: Wojciech Gil, Nadia Gubernat, Tomasz Zacharski oraz Kamila Górowska. Zakończeniem Festiwalu Dyplomatycznego był tradycyjnie finał Turnieju Negocjacyjnego, w którym o główną nagrodę walczyły Koło Naukowe Współpraca Europejska z Uniwersytetu Wrocławskiego oraz Koło Naukowe Bezpieczeństwa Narodowego Uniwersytetu Jagiellońskiego. Emocjonujące pertraktacje po wyrównanej walce zakończyły się wygraną drugiego z kół. W nagrodę zwycięzcy – dzięki partnerowi Festiwalu posłance Róży Thun – pojadą na wycieczkę do Brukseli. //
//////////////////////////////////////////////////////////////////////////////// V Festiwal Dyplomatyczny Data i miejsce: Organizator: Współorganizatorzy: Partner strategiczny: Partnerzy:
21-23 maja 2014 r., Auditorium Maximum Uniwersytetu Jagiellońskiego, Wojewódzka Biblioteka Publiczna w Krakowie Koło Studentów Stosunków Międzynarodowych Uniwersytetu Jagiellońskiego Instytut Nauk Politycznych i Stosunków Międzynarodowych Uniwersytetu Jagiellońskiego, Centrum Inicjatyw Międzynarodowych Neraida. Szkolenia z pasją Róża Thun, Wojewódzka Biblioteka Publiczna w Krakowie, Magiczny Kraków, Karakter, Księgarnia Akademicka, Insignis, Manufaktura Smaków, Miasto Kraków Patroni honorowi: Dziekan Korpusu Dyplomatycznego J.E. abp Celestino Migliore, Nuncjusz Apostolski w Polsce, Marszałek Województwa Małopolskiego Marek Sowa, Dyrektor Instytutu Nauk Politycznych i Stosunków Międzynarodowych Uniwersytetu Jagiellońskiego dr hab. Robert Kłosowicz, prof. UJ, Dziekan Wydziału Studiów Międzynarodowych i Politycznych prof. dr hab. Bogdan Szlachta Patroni medialni: kulturatka.pl, dlaStudenta.pl, historia.org.pl, juventum.pl, konflikty.pl, Portal Spraw Zagranicznych PSZ.pl, OZE.pl, Niedopowiedzenia, Telewizja Interaktywna EkoNews, Studenckie Radio 17, tygodnik „OUTRO”, miesięcznik „AURA”, magazyn „Manko”, magazyn „Spectrum”, magazyn „POD PRĄD”, Przegląd Środkowoeuropejski, Obywatelski Kraków, Akademia Polskiego Instytutu Spraw Międzynarodowych Wsparcie finansowe: Instytut Nauk Politycznych i Stosunków Międzynarodowych Uniwersytetu Jagiellońskiego, Rada Kół Naukowych Uniwersytetu Jagiellońskiego, Fundacja Studentów i Absolwentów Uniwersytetu Jagiellońskiego „Bratniak”
//////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////
Koło Studentów Stosunków Międzynarodowych Uniwersytetu Jagiellońskiego ///////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////
Koło Studentów Stosunków Międzynarodowych Uniwersytetu Jagiellońskiego (KSSM UJ) jest samorządną organizacją studencką o charakterze naukowym. Działa przy Instytucie Nauk Politycznych i Stosunków Międzynarodowych Uniwersytetu Jagiellońskiego (INPiSM UJ). Od początku działalności celem Koła jest poszerzanie wiedzy dotyczącej problematyki studiów, przygotowanie studentów do przyszłego zawodu, współpraca z instytucjami i organizacjami zajmującymi się tematyką stosunków międzynarodowych oraz integracja środowiska studenckiego. W latach 2010-2014 Koło było organizatorem lub współorganizatorem ponad 60 wydarzeń, w tym: // pięciu edycji Festiwalu Dyplomatycznego – interdyscyplinarnego wydarzenia łączącego ogólnopolską konferencję naukową, Turniej Negocjacyjny oraz warsztaty, // międzynarodowych i krajowych wyjazdów badawczych i konferencyjnych, // ponad 25 ogólnopolskich i międzynarodowych konferencji naukowych, // ponad 15 debat eksperckich, // kilkunastu spotkań i wykładów otwartych. Koło od kilku lat wydaje naukowy periodyk „Zeszyty Naukowe KSSM UJ”, magazyn „ARENA. Sprawy międzynarodowe” oraz liczne publikacje tematyczne, np. „Kryzys w Unii – Unia w kryzysie?”, „Podsumowanie polskiej prezydencji w Radzie UE”, „Polityka zagraniczna Polski. Wybrane zagadnienia i problemy”, „W murach Wiecznego Miasta – między państwem a Kościołem”. Koło prowadzi także działalność samokształceniową w oparciu o sekcje tematyczne (afrykańska, europejska, prawa międzynarodowego i praktyki dyplomatycznej, strategii i bezpieczeństwa międzynarodowego, wschodnia). W ramach Koła funkcjonują również zespoły badawcze. Projekt jednego z nich – „Dywizje papieża – najlepsza armia świata? Studium wpływu Stolicy Apostolskiej na wybrane aspekty stosunków międzynarodowych za pontyfikatów Jana Pawła II i Benedykta XVI” – został wyróżniony w konkursie StRuNa 2011 w kategorii „Projekt Roku 2011”.
W konkursie StRuNa 2012 Koło Studentów Stosunków Międzynarodowych Uniwersytetu Jagiellońskiego zostało wyróżnione w kategorii „Koło Naukowe Roku 2012”. kssm@kssm.pl www.kssm.pl facebook.com/KSSMUJ
Przewodnicząca: Beata Beliavska Opiekun naukowy: dr Piotr Bajor
Stań do walki na ARENIE
Magazyn „ARENA. Sprawy międzynarodowe” – czasopismo popularno-naukowe Koła Studentów Stosunków Międynarodowych Uniwersytetu Jagiellońskiego o tematyce międzynarodowej ukazujące się od 2005 r. // POSZUKUJEMY osób z różnych kierunków studiów i o różnych zainteresowaniach, z dobrym piórem, zacięciem naukowym lub dziennikarskim oraz głową pełną ciekawych pomysłów.
// oferujemy publikację w profesjonalnym, rozpoznawalnym i cenionym magazynie, połączoną z możliwością doskonalenia warsztatu naukowego i dziennikarskiego pod okiem specjalistów.
// OCZEKUJEMY artykułów naukowych oraz ogólnie przyjętych form dziennikarskich.
// zachęcamy do dołączenia do zespołu autorów. Wyjdź na ARENĘ, pisząc na arena@kssm.pl!