"Polityka zagraniczna Polski. Wybrane zagadnienia i problemy"

Page 1



Polityka zagraniczna Polski Wybrane zagadnienia i problemy

Redakcja dr Piotr Bajor, dr Tomasz Młynarski Recenzja naukowa dr Marcin Grabowski

Koło Studentów Stosunków Międzynarodowych UJ Kraków 2012


© Copyright by Koło Studentów Stosunków Międzynarodowych UJ & the Authors Kraków 2012

Publikacja dofinansowana przez: Instytut Nauk Politycznych i Stosunków Międzynarodowych Uniwersytetu Jagiellońskiego Radę Kół Naukowych Uniwersytetu Jagiellońskiego

Recenzja naukowa: dr Marcin Grabowski Redakcja naukowa: dr Piotr Bajor, dr Tomasz Młynarski Redaktorzy pomocniczy: Magdalena Lisińska, Grzegorz Stachowiak

Redakcja techniczna: Wojciech Marcinek Korekta: Teresa Marcinek

Wydawca: Koło Studentów Stosunków Międzynarodowych UJ ul. Jabłonowskich 5, 31-114 Kraków kssm@kssm.pl

ISBN: 978-83-932398-4-9

Skład i przygotowanie do druku: KON Tekst, Kraków Druk: Eikon Plus, Kraków

Nakład: 150 egz.


Spis treści Wstęp

5

EUROPA Państwo polskie a Kościół katolicki. Przesłanki podpisania i kontrowersje wokół polskiego konkordatu z 1993 r.

9

Paulina Antoń

Analiza realizacji inicjatywy „Pooling and Sharing” przez polską prezydencję w Radzie Unii Europejskiej z perspektywy transnarodowej teorii stosunków międzynarodowych

17

Przemysław Jóźwik

Partnerstwo Wschodnie jako inicjatywa polskiej polityki zagranicznej

31

Marcin Matyja

Działania Polski wobec budowy gazociągu Nord Stream

45

Julita Dudziak

Kształtowanie się stosunków polsko-niemieckich na tle budowy Gazociągu Północnego

55

Piotr Piszcz

Państwa członkowskie Trójkąta Weimarskiego wobec wybranych problemów politycznych za prezydentury Lecha Kaczyńskiego

65

Klaudia Rymut

Geneza Trójkąta Weimarskiego i weimarskie spotkania na szczycie

73

Grzegorz Stachowiak

Polska polityka zagraniczna wobec rozpadu Jugosławii (lata 1991-1992)

107

Gabriel Socha

Polska polityka zagraniczna wobec Bałkanów Zachodnich po 1989 r.

117

Adrianna Zachara

3


ŚWIAT Romantyzm polityczny w polskiej polityce zagranicznej u progu XXI w.

129

Marta Hoffmann

„Polskie obozy” – problem błędnego określania niemieckich nazistowskich obozów koncentracyjnych i zagłady oraz próby jego rozwiązania

145

Milena Malinowska

Stosunki Polski z państwami Ameryki Łacińskiej w latach 1989-1999

155

Magdalena Lisińska

Wniosek Autonomii Palestyńskiej o uzyskanie członkostwa w ONZ – stanowisko Polski

167

Weronika Grzywacz

Polska a wielka polityka. Interwencja w Iraku

181

Bartosz Toboła

Nota o autorach

4

193


Wstęp Do rąk Czytelników oddajemy książkę „Polityka zagraniczna Polski. Wybrane zagadnienia i problemy”, będącą zbiorem 14 artykułów poświęconych szeroko rozumianej polityce zagranicznej państwa polskiego po 1989 r. Prezentowana publikacja powstała w ramach projektu naukowego poświęconego polskiej polityce zagranicznej, który zrealizowany został przez Koło Studentów Stosunków Międzynarodowych Uniwersytetu Jagiellońskiego pod kierunkiem naukowym pracowników Instytutu Nauk Politycznych i Stosunków Międzynarodowych Uniwersytetu Jagiellońskiego. Problematyka polityki zagranicznej państwa jest zagadnieniem bardzo szerokim, które niezwykle trudno jest uchwycić w syntetyczne ramy publikacji naukowej. Dlatego też w niniejszym tomie zdecydowano się na ujęcie polityki zagranicznej w odniesieniu do jej wybranych problemów, które miały olbrzymie znaczenie z punktu widzenia interesów państwa polskiego na arenie międzynarodowej po 1989 r. Należy podkreślić, że poszczególne artykuły są odzwierciedleniem zainteresowań naukowych Autorów, którzy w zdecydowanej większości stoją u progu kariery naukowej. Cieszy zatem fakt podejmowania przez młode pokolenie badaczy stosunków międzynarodowych ambitnego projektu analizy polityki zagranicznej państwa polskiego, którą zapewne w jakiejś mierze mają szanse w przyszłości kształtować. Jako redaktorzy tomu pragniemy podziękować wszystkim Autorom za podjęcie inicjatywy i wykonaną pracę, która zostaje właśnie poddana pod ocenę najważniejszego odbiorcy publikacji, czyli zainteresowanego nią Czytelnika. Wydanie tej publikacji nie byłoby możliwe bez wsparcia finansowego, które otrzymaliśmy ze strony Instytutu Nauk Politycznych i Stosunków Międzynarodowych Uniwersytetu Jagiellońskiego oraz Rady Kół Naukowych Uniwersytetu Jagiellońskiego. Serdecznie dziękujemy za otrzymaną dotację oraz wszelką życzliwość i pomoc w trakcie realizacji tego projektu. Redaktorzy tomu 5



Europa


8


Państwo polskie a Kościół katolicki. Przesłanki podpisania i kontrowersje wokół polskiego konkordatu z 1993 r. Paulina Antoń

Początek lat 90. XX w. to dla państwa polskiego okres licznych przemian dokonujących się zarówno w sferze stosunków wewnętrznych, jak i zewnętrznych. Kwestią, która połączyła obie te płaszczyzny, była konieczność ułożenia wzajemnych stosunków pomiędzy państwem a Kościołem, co zostało dokonane w umowie dwustronnej zawartej między tymi podmiotami, czyli w konkordacie. Podpisanie tego aktu 28 lipca 1993 r. pomiędzy państwem polskim a Stolicą Apostolską stało się wydarzeniem dużej wagi, szeroko dyskutowanym i budzącym liczne kontrowersje, co spowodowało wydłużenie procesu ratyfikacji owej umowy. Konkordat można rozpatrywać wielopłaszczyznowo, w zależności od funkcji jakie ma pełnić oraz historycznych uwarunkowań stosunków danego państwa z Kościołem. Podpisanie konkordatu polskiego oraz kilkuletni okres jego ratyfikacji stanowią niezwykle interesujące zagadnienia, ponieważ w państwie, w którym Kościół katolicki przez stulecia miał uprzywilejowaną pozycję, kwestię normalizacji wzajemnych relacji wydłużono o kilka lat. Konkordat polski był pierwszym tego typu dokumentem podpisanym przez Stolicę Apostolską z państwem postkomunistycznym Europy Środkowej, w związku z czym stał się przykładem dla wielu innych państw, które rozpoczęły procesy regulacyjne w tym wymiarze. Na wstępie warto również wyjaśnić samo pojęcie konkordatu jako specyficznej umowy międzynarodowej funkcjonującej już od średniowiecza. Konkordatem określa się umowę dwustronną zawartą między Stolicą Apostolską a danym państwem, regulującą wzajemne stosunki między tymi podmiotami oraz kwestie będące przedmiotem zainteresowania obu stron1. Konkordat zawarty między Polską a Stolicą Apostolską w 1993 r. nie był pierwszą tego typu regulacją prawną podpisaną przez nasze państwo, ale na nowo uregulował relacje państwa z Kościołem, zawieszone od 1945 r., kiedy to Tymczasowy Rząd Jedności Narodowej zerwał 1

Szerzej na temat pojęcia konkordatu – zob.: J. Krukowski, Konkordat polski: znaczenie i realizacja, Lublin 1999, s. 18-35.

9


PAULINA ANTOŃ

konkordat z 1925 r.2 Kwestia ta wymagała unormowania, dlatego zdumiewa fakt, że ratyfikacja dokumentu, która miała być czystą formalnością, napotkała na swej drodze liczne przeszkody, które spowodowały przedłużenie w czasie całego procesu.

Podpisanie konkordatu Momentem przełomowym dla normalizacji stosunków państwa z Kościołem, podobnie jak w przypadku wielu innych kwestii, był rok 1989. W lipcu tego roku Polska wznowiła stosunki dyplomatyczne ze Stolicą Apostolską. Gdy w 1993 r. podpisano konkordat, w mediach często przedstawiano to wydarzenie jak coś nieoczekiwanego, ponieważ prace związane z przygotowaniem dokumentu odbywały się w tajemnicy przed społeczeństwem. Przyczyniło się to do postrzegania konkordatu jako dokumentu narzuconego obywatelom, co w warunkach budzącej się do życia demokracji nie było zbyt dobrze odbierane. Sam proces przygotowawczy do zawarcia tej umowy rozpoczęto dużo wcześniej. W październiku 1991 r. nuncjusz apostolski abp Józef Kowalczyk przekazał projekt konkordatu zaproponowany przez Stolicę Apostolską. Rząd Jana Olszewskiego nie podjął jednak tej kwestii w sposób szczegółowy. Przesuwanie pertraktacji konkordatowych związane było z nową sytuacją polityczną. Polska, która stała się krajem demokratycznym, musiała na nowo ustabilizować stosunki z państwami sąsiednimi czy też rozwiązać problemy natury gospodarczej, jak i politycznej – odsunięto więc kwestię relacji państwa z Kościołem na dalszy plan. Wydaje się, że mimo pilności tej sprawy i nacisków płynących ze strony Kościoła, odsuwanie w czasie negocjacji było związane z niestabilnością polskiej sceny politycznej3. Liczne zmiany ekipy rządzącej w pierwszych latach demokracji sprawiały, że walka polityczna często była ważniejsza aniżeli regulacje istotnych z punktu widzenia państwa kwestii. Sprawą konkordatu zajął się dopiero rząd Hanny Suchockiej. Funkcja Prezesa Rady Ministrów została jej powierzona 10 lipca 1992 r. po odwołaniu z tego stanowiska Waldemara Pawlaka. Sprawowała ją do momentu drugich demokratycznych wyborów w III RP, które odbyły się 19 września 1993 r. Rząd wysunął własny projekt umowy, w nieco odmiennej formie aniżeli propozycja Stolicy Apostolskiej. Negocjacje rozpoczęte w kwietniu 1993 r. doprowadziły do ustalenia wspólnego stanowiska i po wprowadzeniu ostatecznych poprawek doszło do uroczystego podpisania konkordatu w siedzibie Urzędu Rady Ministrów w Warszawie 28 lipca 1993 r.4 Podpisanie tego aktu miało ważne znaczenie dla naszego kraju, gdyż po wielu latach w końcu unormowano sytuację prawną wzajemnego położenia względem siebie państwa i Kościoła katolickiego. Wydarzenie to miało także inny aspekt. Polska stała się przy2

3

4

Konkordat pomiędzy Stolicą Apostolską a Rzecząpospolitą Polską, podpisany w Rzymie dnia 10 lutego 1925 r. (ratyfikowany zgodnie z ustawą z dnia 23 kwietnia 1925 r.), Dz.U. z 1925 r., nr 72, poz. 501. Dokładne omówienie wewnętrznej sytuacji politycznej w Polsce w pierwszych latach demokratycznych rządów – zob.: A. Dudek, Historia polityczna Polski 1989-2005, Kraków 2007. W. Góralski, Konkordat Polski 1993. Od podpisania do ratyfikacji, Warszawa 1998, s. 21.

10


PAŃSTWO POLSKIE A KOŚCIÓŁ KATOLICKI. PRZESŁANKI PODPISANIA I KONTROWERSJE...

kładem dla innych państw postkomunistycznych w uregulowaniu stosunków państwowo-kościelnych. Nadzieję na to wyraził w przemówieniu wygłoszonym podczas uroczystości podpisania konkordatu minister spraw zagranicznych Krzysztof Skubiszewski, stwierdzając, że „(…) nasz region, czyli Europa Środkowa, szuka rozwiązań na miarę epoki przełomu i odrodzenia. Podobnie jest na wielkich przestrzeniach i w nowych państwach europejskiego Wschodu. Poprzez polski konkordat dajemy rozwiązanie, z którego korzystać mogą inni. Nie po raz pierwszy nasza polityka zagraniczna stwarza model wart naśladowania (…)”5. Krajami, które podążyły śladem Polski, były chociażby Słowacja, Węgry, Chorwacja czy Czechy. Należy jednak zauważyć, że zarówno Chorwacja, jak i Węgry wyprzedziły Polskę w procesie ratyfikacji tej umowy.

Problem ratyfikacji konkordatu Warto w tym miejscu zastanowić się, dlaczego musiało minąć kilka lat, aby proces ratyfikacji został zakończony. Wiązało się to z sytuacją, w której do podpisania dokumentu doszło już po rozwiązaniu Sejmu I kadencji w wyniku uchwalenia wotum nieufności dla rządu Hanny Suchockiej w dniu 28 maja 1993 r. W tej sytuacji prezydent Lech Wałęsa, który zgodnie z Małą Konstytucją mógł przyjąć dymisję rządu lub rozwiązać parlament, wybrał drugie rozwiązanie6. Formalnie uczynił to 29 maja, ogłaszając najbliższe wybory na 19 września 1993 r. O ile w Sejmie I kadencji większość ugrupowań była ukierunkowana prawicowo, o tyle kolejna kadencja została zdominowana przez lewicę, ponieważ w wyborach Sojusz Lewicy Demokratycznej (SLD) uzyskał 20,41% głosów ważnych, natomiast Unia Demokratyczna jedynie 10,59%7. Dla kwestii ratyfikacji konkordatu miało to ogromne znaczenie, gdyż zatwierdzeniem aktu miał zająć się parlament, w którym przeważało środowisko antyklerykalne, któremu uregulowanie statusu Kościoła katolickiego w specjalnej umowie, jaką był konkordat, wydawało się niepotrzebnym przywilejem. Ideologiczne przeciwieństwo spowodowało, że sprawa ta stała się kwestią sporną wśród wielu środowisk oraz doprowadziła do pogorszenia się relacji pomiędzy rządem a Kościołem. Konkordat, jak już zostało wspomniane, jest szczególną dwustronną umową międzynarodową, dlatego przedmiotem regulacji jest nie tylko wewnętrzne ułożenie stosunków Kościoła z państwem, ale jest to także akt regulacji pomiędzy dwoma niezależnymi podmiotami prawa międzynarodowego, jakimi są Stolica Apostolska i dane państwo. Konkordat normalizuje więc stosunki dyplomatyczne pomiędzy tymi podmiotami, nie wprowadzając nowej sytuacji prawnej, a potwierdzając jedy5

6

7

B. Górowska (red.), Konkordat polski 1993. Wybór materiałów źródłowych z lat 1993-1996, Warszawa 1997, s. 21. Ustawa Konstytucyjna z dnia 17 października 1992 r. o wzajemnych stosunkach między władzą ustawodawczą i wykonawczą Rzeczypospolitej Polskiej oraz o samorządzie terytorialnym, Dz.U. z 1992 r., nr 84, poz. 426. Obwieszczenie Państwowej Komisji Wyborczej z dnia 23 września 1993 r. o wynikach wyborów do Sejmu Rzeczypospolitej Polskiej przeprowadzonych w dniu 19 września 1993 r., http://isap.sejm.gov.pl/DetailsServlet?id=WMP19930500470 (dostęp: 27.08.2012).

11


PAULINA ANTOŃ

nie istnienie owych stosunków i wyrażając wolę ich kontynuacji. Poza tym polski konkordat, uznając rangę nuncjusza apostolskiego, potwierdzał, że jest on przedstawicielem dyplomatycznym pierwszej klasy z możliwością pełnienia funkcji dziekana korpusu dyplomatycznego; tym samym nuncjuszowi apostolskiemu została przyznana podwójna akredytacja – państwowa i kościelna8. Polski konkordat jest stosunkowo krótkim aktem, składającym się z 29 artykułów. Zasadniczo jego treść można podzielić na trzy części. Pierwsze pięć artykułów dotyczy zasad ogólnych, odnosząc się do niezależności i autonomii państwa i Kościoła, umacniania wzajemnych więzi, zapewnienia Kościołowi swobody komunikowania się ze Stolicą Apostolską oraz przyznania mu podmiotowości prawnej i swobody w wykonywaniu jego misji. Kolejne artykuły wiążą się z regulacjami szczegółowymi, które obejmują kwestie takie jak: wolność Kościoła w dokonywaniu zmian w swojej strukturze organizacyjnej, wolność kultu Bożego, małżeństwo i rodzinę, działalność oświatową Kościoła itp. Ostatnie artykuły poświecone są natomiast przepisom końcowym9. Większość artykułów konkordatu stała się przedmiotem licznych sporów w środowiskach społeczno-politycznych. Przez okres kilku lat (do momentu ratyfikacji konkordatu) zarzuty względem niego odnoszono zarówno do sfery proceduralnej, jak i merytorycznej, przy czym najostrzejsze dyskusje toczyły się wokół tych drugich. Zbyt obszerny zakres owych kontrowersji uniemożliwia w tym miejscu przedstawienie wszystkich stanowisk i zagadnień z tym związanych, jednak warto przytoczyć najważniejsze z nich. W kwestii krytyki dotyczącej strony proceduralnej, często pojawiającym się oskarżeniem było m.in. to, że konkordat powinien zostać podpisany dopiero po uchwaleniu konstytucji, gdyż inaczej może narzucić jej określony model relacji państwa z Kościołem. Zarzucano mu niezgodność z ustawodawstwem, co wiązało się z koniecznością zmiany przepisów. Krytyce podawano także brak konsultacji społecznych przy tworzeniu dokumentu, naruszenie zasady równouprawnienia wyznań itd.10 Dokonując wykładni konkordatu, eksperci prawa wyznaniowego, m.in. M. Pietrzak i J. Wisłocki, zwrócili uwagę na uchybienia w tekście dokumentu, które doprowadzą do przyszłych komplikacji w sferze prawnej. Pierwszy z nich zauważył, że art. 1 konkordatu, określając niezależność państwa i Kościoła katolickiego, niewątpliwie narzuca ten model relacji przyszłej konstytucji. Ten sam artykuł pozostaje jednak w sprzeczności z art. 10, który ogranicza zasadę niezależności, gdyż powoduje przenikanie się prawa państwowego i kanonicznego, mimo że zgodnie z zasadą rozdziału powinny one pozostać niezależne11. Podobne wnioski wysuwa 8 9

10 11

J. Krukowski, op.cit., s. 96. Konkordat między Stolicą Apostolską a Rzeczpospolitą Polską podpisany w Warszawie dnia 28 lipca 1993 r., Dz.U. z 1998 r., nr 51, poz. 318; W. Góralski (red.), Prawda o Konkordacie, Częstochowa 1995, s. 16-18. W. Góralski, Konkordat Polski…, s. 25. M. Pietrzak, I co dalej z konkordatem?, http://www.racjonalista.pl/kk.php/s,3010/k,2 (dostęp: 27.08.2012).

12


PAŃSTWO POLSKIE A KOŚCIÓŁ KATOLICKI. PRZESŁANKI PODPISANIA I KONTROWERSJE...

J. Wisłocki, który w niejasności zasady rozdziału państwa i Kościoła katolickiego upatruje największej wady konkordatu. Zauważa, że dokument przyjmuje pozycje obu stron jako równorzędną, co w konsekwencji prowadzi do odmiennego traktowania poszczególnych wyznań w Polsce, a konkretnie do uprzywilejowanej sytuacji Kościoła katolickiego i dyskryminacji pozostałych religii12. Mówiąc o kwestii równouprawnienia i ewentualnego naruszenia tego prawa poprzez uprzywilejowanie konkordatem Kościoła katolickiego, należy wspomnieć o stanowisku, jakie względem tych zagadnień zajęli przedstawiciele innych wyznań, którzy odnieśli się sceptycznie do podpisanego dokumentu. Świadczy o tym chociażby przemówienie bp. Jana Szarka, prezesa Polskiej Rady Ekumenicznej (PRE)13. Po podpisaniu konkordatu wyraził on zaniepokojenie sytuacją społeczno-polityczną w kraju oraz brakiem w konkordacie przepisów, które regulowałyby także pozycję innych wyznań w Polsce (np. zapis o równości wobec prawa wszystkich wyznań)14. Warto w tym miejscu wspomnieć o nastrojach społecznych względem omawianej kwestii. Rok 1993 to zbliżający się zmierzch obozu solidarnościowego, spowodowany przede wszystkim wewnętrzną walką o władzę. Społeczeństwo, rozczarowane sytuacją polityczną, w coraz większym stopniu kierowało się w stronę lewicy. Uchwalenie konkordatu w czasie zmiany nastrojów społecznych i całkowite zlekceważenie opinii publicznej w tym zakresie przyczyniło się do negatywnego odbioru konkordatu wśród obywateli. Wyniki wyborów parlamentarnych z 1993 r. tylko potwierdziły nastroje panujące w społeczeństwie. Obywatele w coraz większym zakresie opowiadali się za przyjęciem zasady rozdziału państwa od Kościoła. Z kolei zarzuty natury merytorycznej kierowane były głównie w trzech kierunkach: art. 10 – mówiącego o skutkach cywilnych małżeństwa kanonicznego, art. 8 – dotyczącego cmentarzy oraz kwestii dotowania szkolnictwa katolickiego ujętej w art. 14 i 15 konkordatu15. Wysuwano argumenty, że przepisy te są nieprecyzyjnie zbudowane i budzą zbyt wiele wątpliwości. W przypadku artykułu odnoszącego się do cmentarzy największe wątpliwości wzbudził zapis o nienaruszalności prawa władz kościelnych do rozporządzania miejscami pochówku. Obawy były motywowane tym, że w sytuacji gdy w danej miejscowości będzie istnieć tylko jeden cmentarz, władze kościelne mogą odmówić pochowania osoby niewierzącej lub wyznającej inną niż katolicka religię16. Liczne obiekcje wzbudził także art. 10 dotyczący m.in. 12 13

14 15 16

J. Wisłocki, Konkordat polski 1993. Tak czy nie?, Poznań 1993, s. 173. W jej skład wchodzą: Kościół Chrześcijan Baptystów w Rzeczypospolitej Polskiej, Kościół Ewangelicko-Augsburski w Rzeczypospolitej Polskiej, Kościół Ewangelicko-Metodystyczny w Rzeczypospolitej Polskiej, Kościół Ewangelicko-Reformowany w Rzeczypospolitej Polskiej, Kościół Polskokatolicki w Rzeczypospolitej Polskiej, Kościół Starokatolicki Mariawitów w Rzeczypospolitej Polskiej, Polski Autokefaliczny Kościół Prawosławny oraz Społeczne Towarzystwo Polskich Katolików i Towarzystwo Biblijne w Polsce. Więcej na temat PRE – zob.: Statut Polskiej Rady Ekumenicznej, http://www.ekumenia.pl/index.php?D=21 (dostęp: 20.06.2012). B. Górowska (red.), op.cit., s. 541-543. Konkordat między Stolicą Apostolską…, op.cit. R. M. Małajny, Konkordat polski z 1993 r. – Altera Pars, http://www.racjonalista.pl/kk.php?s =3012&q=Konkordat.polski.z.1993.r..Altera.Pars&PHPSESSID=nmt5ib8lg273ftmthm69n00ps6 (dostęp: 27.08.2012).

13


PAULINA ANTOŃ

związków małżeńskich. Przyznaje on bowiem małżeństwu kościelnemu skutki prawne zawarcia małżeństwa cywilnego, co prowadzi do przenikania się dwóch odmiennych porządków prawnych. Wspomniany już art. 10 prowadzi do naruszenia zasady niezależności państwa i Kościoła, jednak nie jest to jedyna przyczyna krytyki. Zarzuty dotyczą kwestii formalnych: przepisy konkordatu stanowią, że małżeństwo kanoniczne wywołuje skutki prawne małżeństwa cywilnego, jeśli małżonkowie złożą zgodne oświadczenie woli dotyczące wywarcia owych skutków. Nie zostało jednak określone, kto składa taki wniosek do urzędu stanu cywilnego, ani w jakiej postaci ów wniosek ma zostać złożony17. Nowo wybrany parlament w 1993 r. nie zdecydował się na przyjęcie ustawy ratyfikacyjnej ani na jej odrzucenie, wybierając natomiast drogę pośrednią, jaką była gra na zwłokę. Projekt ustawy konkordatowej pojawił się bowiem w debacie parlamentarnej dopiero 1 lipca 1994 r., kiedy to podjęto decyzję o odłożeniu w czasie ratyfikacji do momentu uchwalenia nowej konstytucji i powołania Komisji Nadzwyczajnej do rozpatrzenia zgodności postanowień konkordatu z obecnymi i przyszłymi przepisami18. Takie rozstrzygnięcie sprawy było najwygodniejsze dla ekipy sprawującej władzę, gdyż pozwoliło przesunąć na czas bliżej nieokreślony niewygodną kwestię, która wzbudzała liczne kontrowersje wśród społeczeństwa. Posunięcie koalicji rządowej potwierdziło brak woli politycznej, aby uregulować tę sprawę. Przyczyną było przede wszystkim antykościelne stanowisko wielu polityków wywodzących się ze środowiska postkomunistycznego i ideologicznie sprzeciwiających się postanowieniom konkordatu. Decyzja o zawieszeniu w czasie ratyfikacji pozwalała uniknąć otwartej krytyki ze strony środowisk opozycyjnych, jak i kościelnych. Oczywiście, i takie rozstrzygnięcie zostało poddane krytyce, ale miała ona słabszy wydźwięk aniżeli w przypadku całkowitego odrzucenia ratyfikacji. Przykładem sprzeciwu wobec decyzji parlamentu było skierowanie do Trybunału Konstytucyjnego przez prezydenta Lecha Wałęsę 8 sierpnia 1994 r. wniosku o stwierdzenie niezgodności uchwały sejmowej z 1 lipca 1994 r. o trybie prac nad ustawą ratyfikacji konkordatu między Stolicą Apostolską i Rzeczpospolitą Polską z ustawą konstytucyjną z 17 października 1992 r. (Małą Konstytucją). Sprawa ratyfikacji konkordatu była odwlekana przez cały okres II kadencji Sejmu, przy czym dyskusje krążące wokół niej były ciągle obecne, zarówno w samym parlamencie, jak i w życiu społeczno-politycznym19. Mimo zapowiedzi ratyfikacji konkordatu po uchwaleniu nowej konstytucji nie zostały podjęte żadne prace w tym zakresie, co tym bardziej podkreślało negatywny

17

18 19

M. Pietrzak, Konsekwencje konkordatu dla sytuacji innych wyznań, http://www.racjonalista.pl/ kk.php?s=2927&q=Konsekwencje.konkordatu.dla.sytuacji.innych.wyznan&PHPSESSID=nmt5 ib8lg273ftmthm69n00ps6 (dostęp: 27.08.2012). J. Krukowski, op.cit., s. 54. Od momentu podpisania konkordatu do czasu uchwalenia ustawy ratyfikacyjnej pojawiały się liczne głosy krytykujące lub popierające decyzję parlamentu. Więcej zob.: J. Dyduch (red.), Rola i znaczenie konkordatu 1993 r., Kraków 1994 oraz B. Górowska (red.), op.cit.

14


PAŃSTWO POLSKIE A KOŚCIÓŁ KATOLICKI. PRZESŁANKI PODPISANIA I KONTROWERSJE...

stosunek zdominowanego przez środowiska postkomunistyczne parlamentu. Podjęcie rozmów dotyczących konkordatu na forum Sejmu stało się możliwe dopiero po wyborach przeprowadzonych w dniu 21 września 1997 r., kiedy doszło do zmiany układu sił w parlamencie. W wyborach tych przewagę uzyskała Akcja Wyborcza „Solidarność” (AWS), otrzymując 33,83% ważnie oddanych głosów, kolejną siłę stanowił Sojusz Lewicy Demokratycznej, który zdobył 27,13% głosów oraz Unia Wolności z 13,37% poparcia20. Najsilniejszym ugrupowaniem stała się AWS zajmująca pozycję na prawej stronie sceny politycznej, która krytycznie odnosiła się do polityki Sejmu poprzedniej kadencji, w tym także do odsunięcia w czasie ratyfikacji konkordatu. Już na początku kadencji marszałek Sejmu Maciej Płażyński wyraził pogląd, że ustawa ratyfikacji konkordatu stanie się jedną z priorytetowych kwestii nowo wybranego parlamentu21. Podobne stanowisko zajął premier Jerzy Buzek w czasie swojego exposé, mówiąc, że: „szczególnie bliskie stosunki łączą nas ze Stolicą Apostolską. Obecność Papieża Polaka na Stolicy Piotrowej wzmacnia pozycję Polski w świecie i słusznie jest przedmiotem naszej narodowej dumy. Jednym z pierwszych posunięć rządu było podjęcie decyzji o skierowaniu do Sejmu projektu ustawy ratyfikacyjnej w sprawie konkordatu pomiędzy Rzeczpospolitą a Stolicą Apostolską”22. Postawa rządu w stosunku do omawianej kwestii nie budziła wątpliwości. W szybkim tempie skierował on do parlamentu projekt ustawy, zaczynając jakby od nowa procedurę ratyfikacyjną, która została uwieńczona 8 stycznia 1998 r.23 W głosowaniu za przyjęciem ustawy opowiedziało się 273 posłów, a przeciw 161, natomiast dwóch posłów wstrzymało się od głosu. Silną opozycję stanowili posłowie SLD, którzy w dalszym ciągu krytycznie odnosili się do postanowień konkordatu. Zakończenie tego procesu nastąpiło jednak w momencie podpisania przez prezydenta Aleksandra Kwaśniewskiego 23 lutego 1998 r. ustawy o ratyfikacji konkordatu24.

Podsumowanie Okres od momentu podpisania konkordatu do jego ratyfikacji stał się pełną kontrowersji, wydłużoną w czasie drogą ku uregulowaniu pozycji Kościoła katolickiego w Polsce. Kwestia ta, istotna z punktu widzenia potrzeby regulacji stosunków ze Stolicą Apostolską, powinna była zostać rozwiązana znacznie szybciej. O ile można zrozumieć przeciągnięcie podpisania konkordatu spowodowane konieczno20

21 22

23

24

Obwieszczenie Państwowej Komisji Wyborczej z dnia 25 września 1997 r. o wynikach wyborów do Sejmu Rzeczypospolitej Polskiej przeprowadzonych w dniu 21 września 1997 r., Dziennik Urzędowy Rzeczypospolitej Polskiej „Monitor Polski" z dnia 30 września 1997 r., http://www.abc.com.pl/wyszukany-akt/-/akt/m-p-97-64-620 (dostęp: 27.08.2012). W. Góralski, Konkordat Polski…, s. 135. Tekst exposé premiera Jerzego Buzka z dnia 10.11.1997 r., http://orka2.sejm.gov.pl/Debata3.nsf (dostęp: 28.08.2012). Ustawa z dnia 8 stycznia 1998 r. o ratyfikacji Konkordatu między Stolicą Apostolską i Rzecząpospolitą Polską, Dz.U. z 1998 r., nr 12, poz. 42. A. Dudek, op.cit., s. 363.

15


PAULINA ANTOŃ

ścią normalizacji wielu innych aspektów w procesie przebudowy państwa, o tyle bardziej absorbujące wydaje się wydłużenie ratyfikacji w warunkach względnej stabilizacji politycznej. Ratyfikacja, która miała przebiec bez większych przeszkód, stała się źródłem dyskusji dotyczących nie tylko pozycji Kościoła katolickiego w Polsce, ale także zagadnień natury etycznej i ideologicznej. Przyczyn wydłużenia tego procesu należy upatrywać przede wszystkim w zmianach, które dokonywały się na polskiej scenie politycznej. Rzeczą oczywistą jest to, że gdyby nie doszło do wyborów w 1993 r., ratyfikacja przebiegłaby bez większych problemów. Pewne jest także to, że zdominowany przez siły lewicy parlament celowo odsuwał kłopotliwą kwestię na dalszy plan, argumentując takie postępowanie koniecznością uchwalenia nowej konstytucji. Nie można jednak pominąć pozostałych czynników, które złożyły się na przedłużenie ratyfikacji. Jednym z nich była zmiana nastrojów wśród społeczeństwa, które, kierowane chęcią zmian i rozczarowane polityką obozu postsolidarnościowego, opowiedziało się w wyborach parlamentarnych po stronie środowisk lewicowych i ich ideologicznej wizji regulacji stosunków pomiędzy Kościołem katolickim a państwem. Istotny jest również fakt wyłączenia opinii publicznej z dyskusji o konkordacie, mimo że dotyczył interesów wszystkich obywateli państwa. Duże znaczenie miała krytyka samej treści konkordatu, nieprecyzyjność poszczególnych przepisów i jego implikacje dla systemu prawnego państwa. Z pewnością wpłynęło to na podjecie decyzji o przesunięciu ratyfikacji do momentu uchwalenia konstytucji. Wówczas zakładano, że proces tworzenia przyszłej ustawy zasadniczej potoczy się o wiele szybciej, niż miało to miejsce w rzeczywistości. Wydaje się jednak, że pomimo wpływu wielu czynników, najważniejszy dla procesu ratyfikacji pozostał aspekt polityczny, o czym świadczy szybka ratyfikacja konkordatu po przejęciu władzy przez AWS. Po raz kolejny okazało się, że to aktualna sytuacja panująca na scenie politycznej jest kluczowa przy rozstrzyganiu najistotniejszych interesów państwowych.

Streszczenie Celem tekstu jest omówienie problematyki związanej z ratyfikacją konkordatu między Stolicą Apostolską i Rzeczpospolitą Polską z 28 lipca 1993 r. Konkordat jest specyficzną umową międzynarodową, zawieraną pomiędzy określonym państwem a Stolicą Apostolską, która reguluje nie tylko ich wzajemne relacje na tle stosunków międzynarodowych, ale także normalizuje sytuację prawną Kościoła katolickiego w kraju, z którym konkordat został zawarty. W tym świetle oraz z uwagi na rolę Kościoła, jak i wysoki odsetek katolików, konkordat polski stał się jedną z najważniejszych kwestii nowo rodzącego się państwa. W niniejszym temacie istotną rolę odgrywa analiza przebiegu procesu tych uregulowań, który rozpoczął się w momencie zaprezentowania projektu umowy przez Stolicę Apostolską w 1991 r. Samo uchwalenie dokumentu miało miejsce stosunkowo szybko, jednak ratyfikacja, która powinna nastąpić w przeciągu kilku miesięcy, została wydłużona o kilka kolejnych lat. Podstawowe pytanie wokół którego koncentrują się rozważania dotyczy czynników, które zadecydowały o odłożeniu w czasie ratyfikacji. Z pewnością jednym z najważniejszych był zmieniający się układ sceny politycznej, a tym samym podstawy ideologiczne rządzących, co pokazało po raz kolejny, że wola polityków jest ważniejsza od potrzeb państwa.

16


Analiza realizacji inicjatywy „Pooling and Sharing” przez polską prezydencję w Radzie Unii Europejskiej z perspektywy transnarodowej teorii stosunków międzynarodowych Przemysław Jóźwik

Na łamach tygodnika „New Statesman” w 1998 r. ukazał się „Manifest Kosmopolityczny” autorstwa Ulricha Becka1. Niemiecki socjolog zawarł w nim tezę trafnie opisującą międzynarodową rzeczywistość współczesnego świata. Jego zdaniem wszystkie wyzwania stojące obecnie przed państwami narodowymi mają charakter regionalny, bądź globalny. Wyzwania te przewyższają możliwości, którymi dysponują państwa narodowe w ramach własnych polityk krajowych. Takie podejście wpisuje się w transnarodowy nurt konceptualizacji stosunków międzynarodowych. Teoria transnarodowa kładzie nacisk na badanie stosunków międzynarodowych z perspektywy wzrastających zależności zachodzących między podmiotami2. Niesie to ze sobą określone implikacje dla oceny funkcjonowania państwa zarówno w sferze międzynarodowej, jak i w zakresie polityk wewnętrznych. Celem niniejszego artykułu jest przeanalizowanie polityki zagranicznej państwa z perspektywy transnarodowej na przykładzie działalności Polski w okresie prezydencji w Radzie Unii Europejskiej w drugiej połowie 2011 r. Analiza zostanie przeprowadzona w oparciu o ocenę realizacji jednego z podstawowych celów przewodnictwa w ramach wspólnej polityki bezpieczeństwa i obrony (Common Security and Defence Policy – CSDP) – inicjatywy „Pooling and Sharing”3. Wybór 1 2

3

U. Beck, The Cosmopolitan Manifesto, „New Statesman” 1998, nr 127, s. 28-30. S. P. Sałajczyk, Wizje rzeczywistości międzynarodowej, [w:] E. Haliżak, R. Kuźniar (red.), Stosunki międzynarodowe. Geneza, struktura, dynamika, Warszawa 2006, s. 53. Tezy odnośnie do stopnia realizacji celu „Pooling and Sharing” przez polską prezydencję zostały opracowane do publikacji przygotowywanej pod redakcją dr. hab. Krzysztofa Szczerskiego w Katedrze Polityk Europejskich Klubu Jagiellońskiego pt. „Skuteczność polskiej prezydencji w Unii Europejskiej. Założone cele i ich realizacja”. Jej wydanie planowane jest w drugiej połowie 2012 r.

17


PRZEMYSŁAW JÓŹWIK

akurat tego celu został dokonany ze względu na jego szczególnie transnarodowy charakter.

Perspektywa transnarodowa Jedną z najważniejszych tez teorii transnarodowej jest odejście od realistycznej koncepcji bezpieczeństwa opartego na sile (power), uzyskanego w warunkach Hobbesowskiej permanentnej wojny omnium contra omnes4 dzięki rozwojowi potencjału militarnego i egoistycznemu dążeniu do hegemonii5. Zgodnie z teorią transnarodową pojęcie „potęgi” państwa ulega dyfuzji. Państwa narodowe zapewniają sobie bezpieczeństwo głównie dzięki opartej na wspólnocie interesów kooperacji z innymi. Od siły militarnej istotniejsze znaczenie dla bezpieczeństwa ma umiejętność nawiązywania współpracy, wymiany technologii i zdolności. Inną istotną różnicą w pojmowaniu bezpieczeństwa między realistami a transnacjonalistami jest odejście tych drugich od podziału polityk państwa na high politics (polityka zagraniczna i obronności) i low politics (kwestie społeczne i ekonomiczne)6. Zdaniem transnacjonalistów kwestie bezpieczeństwa narodowego są nierozerwalnie połączone z pozostałymi aspektami państwowych polityk, w tym polityki zagranicznej, gospodarczej (wealth) i społecznej (welfare)7. Dokonywanie sztywnych podziałów między nimi jest nieuzasadnione we współczesnym świecie i szkodliwe dla bezpieczeństwa państwa. Zdefiniowane powyżej podejście do polityki bezpieczeństwa warunkuje konieczność tworzenia zbiorowych, regionalnych systemów bezpieczeństwa. Tendencja taka obserwowana jest na szeroką skalę we współczesnym świecie. Idzie ona w parze ze zjawiskiem „internacjonalizacji polityk krajowych” państw narodowych8. Jest to skutkiem pogłębiającej się w okresie po II wojnie światowej integracji regionalnej i globalnej między państwami narodowymi. Egzemplifikacją takiego zjawiska może być funkcjonowanie Unii Europejskiej9. Państwa narodowe – nieraz kosztem erozji własnej suwerenności – decydują się na przeniesienie własnych uprawnień i kompetencji na organy instytucji organizacji międzynarodowych. Jest to jedna z przesłanek kolejnej podstawowej tezy teorii transnarodowej podkreślającej pozycję podmiotów nieterytorialnych (głównie organizacji międzynarodowych) w spo-

4

5 6

7 8

9

18

Zob.: T. Hobbes, Leviathan or The Matter, Forme and Power of a Common Wealth Ecclesiasticall and Civil, Oxford 1929, s. 110-123. R. Aron, Peace and War. A Theory of International Relations, New York 1968, s. 6. R. O. Keohane, J. S. Nye, Transnational Relations and World Politics: A Conclusion, [w:] R. O. Keohane, J. S. Nye, Transnational Relations and World Politics, Cambridge 1971, s. 379. Ibidem. Zob.: K. Kaiser, Transnational Politics: Toward a Theory of Multinational Politics, „International Organization” 1971, nr 4, s. 790-817. Zob.: J. Barcz, M. Górka, A. Wyrozumska, Instytucje i prawo Unii Europejskiej, Warszawa 2011, s. 38.


ANALIZA REALIZACJI INICJATYWY „POOLING AND SHARING” PRZEZ POLSKĄ PREZYDENCJĘ...

łeczności międzynarodowej10. Podmioty nieterytorialne wykonują funkcje, które niegdyś tradycyjnie pełniły państwa narodowe. Skutkiem przenoszenia kompetencji w zakresie polityk wewnętrznych – w tym polityki bezpieczeństwa – na poziom transnarodowy jest „zamazanie się” granicy między zewnętrznymi a wewnętrznymi aspektami polityki bezpieczeństwa11. W związku z funkcjonowaniem państw narodowych w zbiorowych systemach bezpieczeństwa, wszelkie działania każdego z członków tych systemów w zakresie polityki bezpieczeństwa wywierają wpływ na poziom bezpieczeństwa wszystkich pozostałych. Skłania to państwa do harmonizowania działań i poszukiwania wspólnych stanowisk12. Zapewnienie bezpieczeństwa wymaga daleko posuniętej integracji polityk bezpieczeństwa wszystkich członków systemu. Wzajemne zależności społeczne, ekonomiczne, kulturowe i polityczne obligują państwa do nawiązywania tego typu współpracy. Aktualność podejścia transnarodowego polega na tym, iż traktuje ono wszystkie wymienione aspekty w sposób kompleksowy13. Analizowanie ich wspólnie pozwala na rzetelną ocenę działalności państw narodowych z uwzględnieniem czynników niekiedy pomijanych w podejściu realistycznym czy liberalnym.

Polityka zagraniczna według teorii transnarodowej Podejście transnarodowe nakazuje również odmienne od klasycznych spojrzenie na zagadnienie polityki zagranicznej państw narodowych. Dyplomacja nie jest już tylko domeną „dyplomaty i żołnierza”14. Zdaniem transnacjonalistów polityka zagraniczna stanowi przede wszystkim zewnętrzny wymiar polityk krajowych. Celem polityki zagranicznej nie jest zapewnienie państwu potęgi (w rozumieniu: power), ale zagwarantowanie obywatelom jak najlepszych warunków do życia. Zintensyfikowane zależności na arenie międzynarodowej wymaga koordynacji i harmonizacji działań państw narodowych w zakresie niemal wszystkich polityk – również w zakresie polityki bezpieczeństwa. Skutkiem takiego podejścia do polityki zagranicznej jest również zwiększenie liczby podmiotów, które faktycznie kształtują dyplomację15. W klasycznym ujęciu organami państwa odpowiedzialnymi za politykę zagraniczną są: głowa państwa, szef egzekutywy oraz minister właściwy do spraw zagranicznych16. W perspektywie 10

11 12 13 14

15 16

J. H. Leurdijk, From International to Transnational Politics: A Change of Paradigms?, „International Social Science Journal” 1974, nr 1, s. 64-65. S. P. Sałajczyk, op.cit., s. 57. Ibidem. R. O. Keohane, J. S. Nye, op.cit., s. 11. S. Hoffmann, Primacy or World Order: American Foreign Policy Since The Cold War, New York 1978, s. 113. S. P. Sałajczyk, op.cit., s. 58. Zob.: art. 7. ust. 2a Konwencji wiedeńskiej z dnia 23 maja 1969 r. o prawie traktatów, Dz.U. z 1990 r., nr 74, poz. 439.

19


PRZEMYSŁAW JÓŹWIK

transnarodowej do podmiotów władzy publicznej odpowiedzialnych za politykę zagraniczną należy zaliczyć szefów wszystkich resortów działających w państwie. Podejście transnarodowe do polityki zagranicznej wymaga szczególnej analizy działalności państwa w organizacjach międzynarodowych. Rozwój społeczności międzynarodowej prowadzi do zjawiska ograniczania znaczenia stosunków dwustronnych między państwami narodowymi na rzecz stosunków wielostronnych. Dyplomacja multilateralna jest dziś formą polityki zagranicznej, w ramach której nawiązuje się najbardziej pogłębioną współpracę17. Podczas spotkań wielostronnych podejmowane są decyzje mające najbardziej istotne znaczenie dla funkcjonowania państw. Przykładami mogą być posiedzenia Rady Unii Europejskiej, ale również szczyty G-20 czy też NATO. Najbardziej zorganizowaną i skuteczną formą takiej współpracy są organizacje międzynarodowe. Analiza działalności państwa na tego typu forach jest istotna dla oceny funkcjonowania państwa w ogóle. Opisane powyżej zjawiska składają się na swoiste sprzężenie. Każda z polityk krajowych państwa jest niejako sumą oddziaływań pozostałych polityk, a jej celem jest każdorazowo zapewnienie jak najlepszych warunków obywatelom. Oznacza to, iż działania państwa wymagają dodatkowej wrażliwości oraz uwzględniania wielu czynników ekonomicznych i społecznych (zarówno wewnętrznych i zewnętrznych). Podejście transnarodowe umożliwia rzetelną ocenę celów strategicznych państw funkcjonujących w środowisku międzynarodowym charakteryzującym się dużym stopniem współzależności. Istotnym aspektem oceny funkcjonowania państwa jest wyjście z założenia, iż wszelkie jego działania stanowią realizację określonych celów w horyzoncie czasowym. Takie podejście jest charakterystyczne choćby dla tzw. brytyjskiej i amerykańskiej szkoły, zgodnie z którymi administracja publiczna powinna opierać się zasadach właściwych dla zarządzania projektami (public management)18. Działalność państwa to nic innego niż wyznaczanie celów, planowanie ich realizacji oraz nadzorowanie wykonania19. Tego typu podejście ułatwia oraz systematyzuje analizę działalności państwa. Takie założenie zostało przyjęte na użytek tego artykułu. Za cel wybrana została realizacja inicjatywy „Pooling and Sharing”, a horyzontem czasowym jest okres polskiej prezydencji w Radzie UE. Rola prezydencji w obszarze CSDP

Podczas polskiego przewodnictwa Ministerstwo Obrony Narodowej (MON) było odpowiedzialne za obszar CSDP. Pełnienie prezydencji w tym obszarze jest szczególne ze względu na zmiany, które wprowadził Traktat z Lizbony20. Po jego wej17

18

19 20

20

Zob.: J. Menkes, A. Wasilikowski, Organizacje międzynarodowe. Prawo instytucjonalne, Warszawa 2010. Zob.: W. Kieżun, Struktury i kierunki zarządzania państwem, [w:] W. Kieżun, J. Kubin (red.), Dobre państwo, Warszawa 2004. Zob.: O. E. Hughes, Public Management Administration. An Introduction, London 1998. J. J. Węc, Rola prezydencji rotacyjnej po wejściu w życie traktatu z Lizbony, http://ec.europa.eu/ polska/news/opinie/100429_wec_prezydencja_pl.htm (dostęp: 09.03.2012).


ANALIZA REALIZACJI INICJATYWY „POOLING AND SHARING” PRZEZ POLSKĄ PREZYDENCJĘ...

ściu w życie w dniu 1 grudnia 2009 r. większość funkcji, które do tej pory pełniła prezydencja, zostało powierzonych wysokiemu przedstawicielowi Unii do spraw zagranicznych i polityki bezpieczeństwa (dalej: wysoki przedstawiciel). Przede wszystkim stał się on odpowiedzialny za prace Rady do Spraw Zagranicznych21 (Foreign Affairs Council – FAC) oraz grup roboczych właściwych dla obszaru CSDP22, przejmując tym samym dotychczasową funkcję administracyjną i planistyczną prezydencji. Ograniczeniu uległa również funkcja reprezentacyjna, którą oprócz wysokiego przedstawiciela23 wykonuje przewodniczący Rady Europejskiej24. W związku z tym najważniejszą funkcją prezydencji w zakresie CSDP pozostała funkcja mediacyjna. Funkcja ta jest w tym przypadku niezwykle istotna, ponieważ działania zewnętrzne Unii Europejskiej zależą od politycznej woli państw członkowskich. Wobec tego nasuwa się wniosek, iż rola przewodnictwa skupia się na prowadzeniu dyskusji wewnątrz organizacji. Tę dyskusję rozumieć należy jako umiejętność reagowania instytucji UE na zmieniającą się rzeczywistość, zarówno w samej organizacji, jak i na świecie. Rola prezydencji w tym procesie polega na wskazywaniu istotnych zagadnień oraz proponowaniu rozwiązań. Zrozumienie funkcji prezydencji w obszarze CSDP jest istotne w kontekście analizy realizacji celu, który wyznaczyło sobie polskie Ministerstwo Obrony Narodowej. Jako kryterium realizacji poszczególnych priorytetów należy przyjąć kwestie podejmowania inicjatyw na różnego rodzaju forach UE (spotkaniach zarówno o charakterze formalnym, jak i nieformalnym), inicjowania dyskusji (np. poprzez pomoc w organizacji obrad właściwej formacji Rady i pozostałych organów, organizowanie seminariów) czy też doprowadzania do kompromisu podczas tego typu spotkań. Oprócz analizy realizacji celu postawionego przez MON, w dalszej części tekstu poruszane będą także kwestie związane ze współpracą polskiej prezydencji z instytucjami UE, współpracą w ramach trio prezydencji (Polska – Dania – Cypr) oraz zmianami administracyjnymi, które przeprowadzono w MON na czas trwania przewodnictwa. Jest to istotne ze względu na ocenę działalności państwa w transnarodowym środowisku. Zgodnie z tezami przedstawionymi powyżej, działalność państwa na arenie międzynarodowej w sferze polityki bezpieczeństwa uzależniona jest od umiejętności budowania sojuszy oraz od instytucjonalnej sprawności. Zanim przeanalizowane zostaną działania polskiej prezydencji w obszarze CSDP, należy zwrócić uwagę na czynniki zewnętrzne, które mogły mieć na nie wpływ. Pełnienie przewodnictwa w drugim półroczu 2011 r. determinowała dynamika wydarzeń mających miejsce na świecie, takich jak światowy kryzys finansowy oraz kryzys strefy euro, niestabilna sytuacja polityczna w Grecji i we Włoszech, jak również wydarzenia na Ukrainie i Białorusi oraz w Afryce Północnej. Jednak ta bardzo dynamiczna i trudna sytuacja międzynarodowa była paradoksalnie szansą dla 21 22

23 24

Art. 18 Traktatu o Unii Europejskiej (TUE). A. Kreczmańska, Nowe stanowiska wysokiego przedstawiciela Unii oraz przewodniczącego Rady Europejskiej w systemie instytucjonalnym UE, „Biuletyn” (PISM) 2009, nr 76 (608), s. 210. Art. 27 TUE. Art. 15 ust. 6 TUE.

21


PRZEMYSŁAW JÓŹWIK

polskiego przewodnictwa na zintensyfikowanie działań reformujących CSDP. Wobec panującej wśród biorących udział w CSDP państw UE tendencji do ograniczenia wydatków budżetowych na obronność i bezpieczeństwo (jak podaje Europejska Agencja Obrony – nawet o 4% w okresie 2008-2010 w porównaniu z poprzednimi latami25) konieczne jest nowe podejście, które ma na celu zagwarantowanie UE bezpieczeństwa jak najmniejszym nakładem finansowym.

Inicjatywa „Pooling and Sharing” podczas polskiej prezydencji W dniu 4 lipca 2011 r. w Warszawie, podczas konferencji przewodniczących parlamentarnych komisji obrony państw członkowskich UE26, minister obrony narodowej Bogdan Klich w wystąpieniu zatytułowanym „Priorytety przewodnictwa RP w zakresie Wspólnej Polityki Bezpieczeństwa i Obrony UE”27 zaprezentował kalendarz wydarzeń organizowanych przez MON oraz przedstawił cele prezydencji w obszarze CSDP. Podstawowym jej celem była inicjatywa „łączenia i udostępniania” – „Pooling and Sharing”. Wybór tej inicjatywy jako pierwszego i podstawowego celu MON podczas pełnienia prezydencji wydaje się uzasadniony. Koncepcja „łączenia i udostępniania” jest przełomowym rozwiązaniem nie tylko ze względu na tendencje państw UE do ograniczania wydatków na obronność, ale również jako środek do pogłębienia integracji w ramach CSDP. ”Pooling and Sharing” to inicjatywa, która została zapoczątkowana podczas nieformalnego spotkania ministrów obrony państw UE w Gandawie we wrześniu 2010 r., podczas prezydencji belgijskiej (tzw. inicjatywa gandawska)28. Celem tego projektu jest optymalizacja wydatków na zbrojenia w państwach UE poprzez zacieśnianie współpracy w ramach CSDP. „Pooling nad Sharing” polega na koordynowaniu na poziomie europejskim współpracy w takich dziedzinach jak transport strategiczny, wsparcie logistyczne i medyczne, kształcenie oraz szkolenie, a także wspólne przeprowadzanie programów badawczych29. Współpraca ta ma odbywać się poprzez łączenie potencjału w drodze współwłasności zasobów będących własnością państwa, jak również wspólne pełnienie ról, realizowanie zadań oraz udzielanie zamówień publicznych30. 25

26

27

28

29

30

22

Defence Data of EDA/TRENDS, http://www.eda.europa.eu/DefenceData/EDA?DDYear =2010#2 (dostęp: 09.03.2012). Konferencja przewodniczących komisji obrony parlamentów państw UE, http://mon.gov.pl/pl/ artykul/11487 (dostęp: 09.03.2012). B. Klich, Priorytety przewodnictwa RP w zakresie Wspólnej Polityki Bezpieczeństwa i Obrony UE, http://www.mon.gov.pl/pliki/File/Banery_do_wydzrzen_Prezydencji_RP/pobierz/wystapienie _ministra-priorytety_WPBiO.pdf (dostęp: 09.03.2012). EDA's Pooling & Sharing, http://www.eda.europa.eu/Libraries/Documents/factsheet__pooling_sharing_final.sflb.ashx (dostęp: 09.03.2012). K. Lisek, Sprawozdanie w sprawie wpływu kryzysu gospodarczego na sektor obrony w państwach członkowskich UE, http://www.europarl.europa.eu/sides/getDoc.do?pubRef=-//EP// TEXT+REPORT+A7-2011-0428+0+DOC+XML+V0//PL#title1 (dostęp: 12.01.2012). Ibidem.


ANALIZA REALIZACJI INICJATYWY „POOLING AND SHARING” PRZEZ POLSKĄ PREZYDENCJĘ...

Polska prezydencja wielokrotnie inicjowała dyskusję odnośnie „Pooling and Sharing”. Spotkania, podczas których dochodziło do rozmów na ten temat, można podzielić na dwie grupy: spotkania robocze o charakterze politycznym oraz seminaria naukowe. Pierwszym spotkaniem roboczym o charakterze politycznym, podczas którego poruszony został temat „Pooling and Sharing” było nieformalne spotkanie dyrektorów do spraw polityki obronnej państw członkowskich UE, które odbyło się w dniach 18-19 lipca 2011 r. w Sopocie31. W dyskusji udział wzięli dyrektorzy do spraw polityki obronnej resortów obrony państw UE, a także przedstawiciele struktur unijnych odpowiedzialnych za realizację CSDP. Podczas rozmów inicjatywie „Pooling and Sharing” poświęcona została osobna sesja. W spotkaniu uczestniczył również asystent sekretarza generalnego NATO ambasador Hüseyin Diriöz. Jego obecność była ważna, ponieważ siła inicjatywy „Pooling and Sharing” polega również na tym, że jest ona komplementarna wobec koncepcji „SMART Defence” realizowanej w ramach NATO32. Podstawowym celem obrad było przygotowanie nieformalnego spotkania ministrów obrony państw UE, które odbyło się we Wrocławiu w dniach 22-23 września 2011 r.33 W trakcie rozmów po raz kolejny potwierdzono wagę projektu „Pooling and Sharing”, a także uzyskano polityczne poparcie dla konkretnych inicjatyw. Dzięki temu podczas formalnego spotkania dyrektorów do spraw polityki obronnej 27 października 2011 r. w Brukseli z udziałem Rady Sterującej Europejskiej Agencji Obrony (EDA) udało się podpisać porozumienie techniczne „Maritime Surveillance” (MARSUR) przez 11 państw (Belgię, Cypr, Finlandię, Francję, Grecję, Holandię, Litwę, Niemcy, Polskę, Szwecję, Wielką Brytanię)34. Należy jednak zaznaczyć, że projekt ten został zainicjowany we wrześniu 2006 r., a polska prezydencja jedynie asystowała podczas podpisania porozumienia. Największą rolę w realizacji tego projektu odegrała prezydencja fińska. MARSUR ma na celu stworzenie sieci wymiany informacji wykorzystującej istniejące systemy marynarek wojennych oraz flot państw członkowskich. Ogólnie do celów projektu należy zaliczyć: unikanie powielania wysiłków oraz wykorzystywanie dostępnych technologii, danych i informacji, wzmocnienie współpracy cywilno-wojskowej w prosty, skuteczny i tani sposób, wsparcie bezpieczeństwa i obronności35. W dniu 30 listopada 2011 r. w Brukseli odbyło się posiedzenie Rady do Spraw Zagranicznych z udziałem ministrów obrony państw UE. Rozpoczęło się ono sesją Rady Sterującej EDA, podczas której minister obrony narodowej Tomasz Siemoniak 31

32

33

34

35

Spotkanie Dyrektorów ds. Polityki Obronnej, http://pl2011.eu/content/spotkanie-dyrektorowds-polityki-obronnej (dostęp: 09.03.2012). J. Hale, NATO Defense Ministers to Discuss Pooling, Sharing, http://www.defensenews.com/ story.php?i=6723102 (dostęp: 12.01.2012). Zakończyło się spotkanie unijnych ministrów obrony we Wrocławiu, http://www.mon.gov.pl/ pl/artykul/11833 (dostęp: 09.03.2012). Capability Directors met today in Brussels, http://www.eda.europa.eu/news/11-10-27/Capability _Directors_met_today_in_Brussels (dostęp: 09.03.2012). Maritime Surveillance, http://www.eda.europa.eu/Otheractivities/Maritimesurveillance (dostęp: 12.01.2012).

23


PRZEMYSŁAW JÓŹWIK

odniósł się do idei „Pooling and Sharing”, nazywając ją „jednym z najistotniejszym projektów rozwijanych w ramach CSDP”36. Natomiast dyrektor EDA Claude-France Arnould wyraziła zadowolenie, mówiąc, że inicjatywa „Pooling and Sharing” jest „bardzo dobrym rozwiązaniem dla CSDP w okresie, gdy obserwuje się tendencje państw do zmniejszania wydatków budżetowych na obronność”37. Poglądy te zostały również zawarte w konkluzjach Rady z tego spotkania38. Efektem rozmów było ponadto 11 projektów rozwijania współpracy w ramach inicjatywy „Pooling and Sharing” przedstawionych przez EDA39. Istotną rolę w propagowaniu idei „Pooling and Sharing” miały również trzy seminaria naukowe, które zorganizowano w ramach prezydencji. Pierwsze z nich to międzynarodowe seminarium na temat bezpieczeństwa dostaw, które odbyło się 6 września 2011 r. w Kielcach. Podczas sesji uczestnicy wymienili się doświadczeniami w zakresie zapewniania bezpieczeństwa dostaw uzbrojenia i sprzętu wojskowego oraz omówili relacje między rządami a przemysłem w tym zakresie. Celem spotkania było podjęcie prac nad Kodeksem postępowania w zakresie bezpieczeństwa dostaw40. Drugie seminarium – na temat łączenia i udostępniania zdolności wojskowych – odbyło się 20 września 2011 r. w Krakowie. W trakcie rozmów podsumowano realizowane do tej pory programy w ramach inicjatywy „Pooling and Sharing” (m.in. dotyczące powietrznego transportu strategicznego oraz szkolenia załóg śmigłowców), jak również przedstawiono propozycje nowych inicjatyw. Podczas dyskusji odniesiono się również do kwestii współpracy pomiędzy UE a NATO41. Ostatnim spotkaniem naukowym była konferencja na temat europejskiej inicjatywy wymiany oficerów młodszych – inspirowana programem „Erasmus”, która odbyła się w Warszawie w dniach 12-14 października 2011 r. Tematem rozmów była kwestia pogłębiania współpracy międzynarodowej pomiędzy uczelniami wojskowymi poprzez organizowanie wymian studentów-podchorążych. Podczas obrad odniesiono się do pomysłu rozszerzenia tego typu współpracy na państwa trzecie42. Można zaobserwować zjawisko, iż na przestrzeni omawianego półrocza dyskusja w UE w ramach CSDP koncentrowała się wokół zagadnienia „Pooling and Sharing”. Poprzez organizację kilku spotkań politycznych na wysokim szczeblu udało się poczynić realny krok naprzód w realizacji tej idei, jaka niewątpliwie wyrażona 36

37 38

39

40

41

42

24

Minister obrony narodowej w Brukseli, http://www.wp.mil.pl/pl/artykul/12167 (dostęp: 12.01.2012). Ibidem. Council conclusions on Common Security and Defence Policy, http://www.consilium.europa. eu/uedocs/cms_data/docs/pressdata/EN/foraff/126504.pdf, s. 3-4 (dostęp: 12.01.2012). EU Security and Defence News, http://www.consilium.europa.eu/uedocs/cms_data/docs/ pressdata/en/esdp/126652.pdf (dostęp: 09.03.2012). Międzynarodowe seminarium nt. bezpieczeństwa dostaw, http://pl2011.eu/content/miedzy narodowe-seminarium -nt-bezpieczenstwa-dostaw (dostęp: 26.03.2012). Inicjatywa łączenia i udostępniania zdolności wojskowych-seminarium, http://www.mon. gov.pl/pl/artykul/11824 (dostęp: 26.03.2012). Konferencja nt. europejskiej inicjatywy wymiany oficerów młodszych, http://pl2011.eu/content/ konferencja-nt-europejskiej-inicjatywy-wymiany-oficerow-mlodszych (dostęp: 26.03.2012).


ANALIZA REALIZACJI INICJATYWY „POOLING AND SHARING” PRZEZ POLSKĄ PREZYDENCJĘ...

została przez podpisanie porozumienia technicznego MARSUR. Polska prezydencja nadała niezbędną dynamikę procesowi pogłębiania „łączenia i udostępniania”. Dzięki współpracy z pozostałymi instytucjami UE można było zaobserwować pełną aprobatę w Unii dla tego pomysłu. Istotnym wkładem były też seminaria naukowe organizowane przez prezydencję poświęcone omawianej tematyce.

Współpraca MON z instytucjami UE Na przykładzie realizowania tego celu można wskazać przejawy współpracy MON z instytucjami UE. W ten sposób ministerstwo wykorzystywało narzędzia o charakterze nieformalnym, którymi dysponuje prezydencja do realizacji własnych priorytetów. Do najważniejszych przykładów współpracy należy zaliczyć wystąpienie w Parlamencie Europejskim wysokiego przedstawiciela Catherine Ashton z dnia 13 grudnia 2011 r., w którym wielokrotnie odnosiła się ona do idei „Pooling and Sharing”, zwracając uwagę na wagę tego projektu dla poprawnego funkcjonowania CSDP w czasach kryzysu finansowego43. Kolejnymi przykładami mogą być dwa dokumenty Parlamentu Europejskiego: Opinia w sprawie wpływu kryzysu gospodarczego na sektor obrony w państwach członkowskich UE z dnia 10 listopada 2011 r.44 oraz informacja Komisji Spraw Zagranicznych – Sprawozdanie w sprawie wpływu kryzysu gospodarczego na sektor obrony w państwach członkowskich UE z dnia 30 listopada 2011 r.45 W tych dokumentach zgodnie przedstawiono tezę, iż idea „Pooling and Sharing” to konieczny krok pogłębiający współpracę w ramach CSDP w okresie kryzysu finansowego. Należy też odnotować, iż większość wydarzeń, które organizowała prezydencja, była przygotowywana w ścisłej współpracy z organami pomocniczymi UE działającymi w obszarze CSDP, takimi jak: Europejskie Kolegium Bezpieczeństwa i Obrony, Europejska Agencja Obrony, Sztab Wojskowy UE czy też Komitet Wojskowy UE.

Współpraca w ramach trio prezydencji Warto zwrócić uwagę również na przejawy współpracy w ramach trio prezydencji. Dnia 19 grudnia 2011 r. w Warszawie doszło do spotkania ministra Tomasza Siemoniaka z ambasadorem Królestwa Danii w Polsce Thomasem Østrup Møllerem.

43

44

45

Speech by High Representative Catherine Ashton on the Common Security and Defence Policy in the European Parliament in Strasbourg, http://www.consilium.europa.eu/uedocs/ cms_Data/docs/pressdata/EN/foraff/126896.pdf (dostęp: 12.01.2012). E. Tošenovský, Opinia Komisji Przemysłu, Badań Naukowych i Energii dla Komisji Spraw Zagranicznych w sprawie wpływu kryzysu gospodarczego na sektor obrony w państwach członkowskich UE, http://www.europarl.europa.eu/meetdocs/2009_2014/documents/afet/dv/ 883/883178/883178pl.pdf (dostęp: 09.03.2012). K. Lisek, op. cit.

25


PRZEMYSŁAW JÓŹWIK

Podczas rozmów określono wzajemną współpracę jako „dobrą i bliską”46. Natomiast duński ambasador bardzo wysoko ocenił działania MON w okresie polskiego przewodnictwa w UE. Polski minister zapewnił o gotowości wsparcia Danii podczas pełnienia prezydencji, co jest istotne ze względu na szczególny status Danii w obszarze CSDP. Zgodnie z protokołem nr 22 w sprawie stanowiska Danii, dysponuje ona możliwością nieuczestniczenia w określonych obszarach integracyjnych (tzw. klauzula opt-out), w tym CSDP47. Był to jedyny przejaw współpracy w ramach trio i należy zaznaczyć, że nie była to wizyta na szczeblu resortów. Nie odnotowano żadnego przypadku współpracy z Cyprem. Wobec tego współpracę w ramach tria należy ocenić jako mało zaawansowaną. Przyczynę takiego stanu rzeczy można upatrywać w tym, iż członkowstwo w CSDP Danii ma szczególny charakter, więc jej aktywność w ramach tego obszaru siłą rzeczy nie jest wysoka. Dodatkowo ciężar odpowiedzialności za przewodniczenie obszarowi CSDP podczas grupowej prezydencji może spoczywać przede wszystkim na Polsce, ponieważ Cypr nie jest członkiem NATO. Pełna ocena współpracy MON w ramach trio prezydencji będzie możliwa jednak dopiero po zakończeniu cypryjskiej prezydencji.

Zmiany administracyjne na czas prezydencji Dla poprawnego funkcjonowania resortu w okresie prezydencji już w dniu 14 sierpnia 2008 r. na mocy decyzji ministra powołano zespół do spraw udziału Ministerstwa Obrony Narodowej w sprawowaniu przez Rzeczpospolitą Polską przewodnictwa w Radzie Unii Europejskiej. Przewodniczącym tego kolegium miał być każdorazowo podsekretarz stanu do spraw polityki obronnej. Do głównych zadań zespołu należało opracowanie celów MON na okres prezydencji, utworzenie odpowiednich warunków prawnych, finansowych i technicznych dla sprawowania przewodnictwa oraz realizacja zadań w czasie jego trwania48. Warto odnotować również, że w czasie trwania prezydencji doszło do zmiany na stanowisku ministra obrony narodowej. W dniu 2 sierpnia stanowisko ministra w miejsce Bogdana Klicha zajął Tomasz Siemoniak49. Zmiana ta nie miała jednak wpływu na przebieg prezydencji.

46

47

48

49

26

Minister Tomasz Siemoniak spotkał się z Ambasadorem Danii, http://www.mon.gov.pl/pl/ artykul/12238, (dostęp: 10.03.2012). Zob.: Protokół (nr 22) – w sprawie stanowiska Danii, TUE i Traktatu o funkcjonowaniu Unii Europejskiej (wersje skonsolidowane), 2010/C 83/01. Decyzja nr 387/MON z dnia 14 sierpnia 2008 r. sprawie powołania zespołu do spraw udziału Ministerstwa Obrony Narodowej w sprawowaniu przez Rzeczpospolitą Polską przewodnictwa w Radzie Unii Europejskiej, Dziennik Urzędowy Ministra Obrony Narodowej nr 17, Warszawa, 19 września 2008 r. Ponadto, powołano stanowisko rzecznika prasowego ds. prezydencji w Departamencie Prasowo-Informacyjnym. Funkcję rzecznika przez cały okres prezydencji pełniła Dagmara Jarosławska. Postanowienie Prezydenta Rzeczypospolitej Polskiej z dnia 2 sierpnia 2011 roku nr 1131 – 5 – 2011 o zmianie w składzie Rady Ministrów, Dziennik Urzędowy Rzeczypospolitej Polskiej „Monitor Polski” z dnia 19 września 2011 r., nr 84, poz. 860.


ANALIZA REALIZACJI INICJATYWY „POOLING AND SHARING” PRZEZ POLSKĄ PREZYDENCJĘ...

Transnarodowy charakter inicjatywy „Pooling and Sharing” Realizacja inicjatywy „Pooling and Sharing” przez Polskę w trakcie prezydencji w Radzie UE wpisuje się w transnarodowe podejście do polityki zagranicznej. Dyplomacja według teorii transnarodowych nie służy wyłącznie budowaniu własnej mocarstwowości opartej na strukturze asymetrycznej kooperacji lub hegemonii, ale przede wszystkim do nawiązywania współpracy oraz tworzenia coraz szerszej wspólnoty interesów między państwami narodowymi poprzez zacieśnianie wzajemnych zależności. Dlatego też polityka zagraniczna przybiera formę multilateralnej współpracy na forach organizacji międzynarodowych. Tendencja ta jest związana również z faktem, iż funkcją polityki zagranicznej państw w myśl teorii transnarodowych jest realizowanie polityk krajowych poza granicami państwa. Takie zjawisko skutkuje dwutorowo dla funkcjonowania państw narodowych w społeczności międzynarodowej. Po pierwsze, podnosi znaczenie, rolę i zakres kompetencji organizacji międzynarodowych kosztem państw narodowych. Po drugie, rozszerza liczbę podmiotów władzy publicznej odpowiedzialnych za prowadzenie polityki zagranicznej. Przykładem tak pojmowanej dyplomacji jest prowadzenie przez państwo prezydencji w Radzie UE w ramach CSDP. Podmiotem odpowiedzialnym za realizację przewodnictwa w tym obszarze jest ministerstwo właściwe ds. obrony narodowej. Podstawowy cel wyznaczony przez MON na okres prezydencji to realizacja inicjatywy „Pooling and Sharing”. Koncepcja ta jest przykładem zjawiska „internacjonalizacji polityk wewnętrznych”50. Kwestie takie jak: transport strategiczny, wsparcie logistyczne i medyczne, kształcenie oraz szkolenie, które dotychczas były domeną państw narodowych, zostają wprowadzone na poziom transnarodowy, realizowany na forum UE51. Przedmiotem transnarodowej analizy polityki zagranicznej jest również kwestia sprawności funkcjonowania administracji państwa na forum organizacji międzynarodowej. Instytucjonalne przygotowanie państwa do działania w organizacji międzynarodowej wpływa bezpośrednio na zdolność do funkcjonowania w środowisku międzynarodowym, a w konsekwencji do budowania relacji z innymi podmiotami. Przygotowanie resortu do pełnienia prezydencji poprzez powołanie odpowiednich zespołów jest przykładem dostosowania administracji państwowej do pełnienia funkcji w środowisku międzynarodowym. Podczas polskiej prezydencji nie odnotowano żadnych przejawów opóźnień czy też zakłóceń prac. Świadczy to o dobrym przygotowaniu resortu do pełnienia funkcji związanych z prezydencją. Istotnym aspektem inicjatywy „Pooling and Sharing” z perspektywy transnarodowej jest fakt, iż jest ona komplementarna wobec koncepcji „SMART Defence” realizowanej w ramach NATO. Teoria transnarodowa kładzie szczególny nacisk na znaczenie organizacji międzynarodowych w społeczności międzynarodowej. Punktem odniesienia do wprowadzenia inicjatywy „Pooling and Sharing” była kwestia sprawności relacji między dwiema organizacjami międzynarodowymi zawierający-

50 51

K. Kaiser, op.cit. K. Lisek, op.cit.

27


PRZEMYSŁAW JÓŹWIK

mi wspólnych członków. Wnosi to dodatkowy poziom do analizy stosunków międzynarodowych, mianowicie relację między dwoma podmiotami nieterytorialnymi. Charakter inicjatywy „Pooling and Sharing” jest odzwierciedleniem podstawowej tezy teorii transnarodowej dotyczącej bezpieczeństwa międzynarodowego opartego na zbiorowych systemach bezpieczeństwa i współzależności. W takiej koncepcji bezpieczeństwa potencjał militarny odgrywa drugoplanową rolę, a najistotniejsze znaczenie mają nowoczesne technologie, sprawność instytucjonalna i umiejętność nawiązywania współpracy. Ideą przyświecającą inicjatywie „łączenia i udostępniania” jest maksymalizacja bezpieczeństwa państw UE poprzez wymianę technologii, zdolności i przeprowadzanie programów badawczych52. Ma to dwojakie znaczenie dla charakteru systemu bezpieczeństwa UE, ponieważ oprócz ograniczenia roli potencjału militarnego, ma wpływ na pogłębienie integracji w ramach CSDP oraz na zintensyfikowanie wzajemnych zależności zachodzących między państwami członkowskimi UE. Konstrukcja inicjatywy „Pooling and Sharing” zakłada minimalizację kosztów funkcjonowania efektywnego systemu bezpieczeństwa. Poprzez łączenie zdolności i potencjału, państwa członkowskie ograniczają wydatki na obronność bez uszczerbku dla stanu bezpieczeństwa. Takie podejście do polityki bezpieczeństwa jest charakterystyczne dla teorii transnarodowej. Zakłada ono kompleksowe ujęcie kwestii bezpieczeństwa z uwzględnieniem kontekstu ekonomicznego i społecznego. Rozwiązania „Pooling and Sharing” są odpowiedzią na tendencję do ograniczania wydatków na obronność przez państwa członkowskie UE, obserwowaną w okresie kryzysu finansowego.

Podsumowanie Transnarodowe podejście do polityki zagranicznej wydaje się być najbardziej wnikliwą metodą analizy funkcjonowania współczesnych państw narodowych w środowisku międzynarodowym. Społeczność międzynarodowa w XXI w. charakteryzuje się zintensyfikowaniem współzależności. Wzajemne relacje między państwami dalekie są od klasycznego bilateralnego modelu. Większość zagadnień wynoszona jest na poziom transnarodowy i realizowana w ramach organizacji międzynarodowych. Polityka zagraniczna staje się zewnętrznym „przedłużeniem” polityk krajowych. Celem państw narodowych przestaje być dominacja oparta na sile, a staje się kooperacja uzyskana dzięki szeroko zakrojonej wspólnocie interesów. Taki stan rzeczy wymaga od naukowców, ale również od politycznych decydentów, zmiany podejścia do stosunków międzynarodowych. Teoria transnarodowa w kompleksowy sposób ujmuje zagadnienia związane z zewnętrznym funkcjonowaniem państwa. Proces integracji europejskiej jest przykładem tworzenia regionalnego systemu bezpieczeństwa w oparciu o symetryczną współpracę i rozwój współzależności. 52

28

Ibidem.


ANALIZA REALIZACJI INICJATYWY „POOLING AND SHARING” PRZEZ POLSKĄ PREZYDENCJĘ...

Funkcjonowanie państwa narodowego w UE, zwłaszcza realizującego określone cele podczas pełnienia prezydencji w Radzie, jest egzemplifikacją transnarodowego podejścia do polityki zagranicznej. Szczególny charakter omawianego celu polskiej prezydencji stanowi praktyczną realizację tez transnarodowych. Wszystkie cechy charakterystyczne dla tego podejścia do konceptualizacji stosunków międzynarodowych (np. wzrost znaczenia organizacji międzynarodowych, przenikanie się polityk krajowych i zagranicznej, niestandardowe podejście do kwestii bezpieczeństwa narodowego, uwzględnienie kontekstu społecznego i ekonomicznego) znajdują swoje odzwierciedlenie w inicjatywie „Pooling and Sharing”. Polska prezydencja, podejmując ten cel, poczyniła istotny krok w pogłębianiu integracji państw UE w ramach CSDP. Zagwarantowanie bezpieczeństwa i stabilności w okresie kryzysu finansowego jest kwestią żywotną zarówno ze względu na europejski, jak i polski interes narodowy. Sposób realizacji tego celu wpisuje się w kontekst funkcjonowania administracji publicznej jako projektu zarządzanego na zasadach menadżerskich. Polska w okresie prezydencji zaprezentowała się jako państwo sprawnie funkcjonujące w europejskim środowisku, dobrze rozumiejące instytucjonalną architekturę i rolę prezydencji w UE po wejściu w życie Traktatu z Lizbony. Streszczenie System bezpieczeństwa w Unii Europejskiej budowany jest na zasadzie symetrycznej współpracy i współzależności. Paradoksalnie okres kryzysu finansowego stał się szansą dla UE na zintensyfikowanie współpracy w ramach wspólnej polityki bezpieczeństwa i obrony (Common Security and Defence Policy – CSDP). W związku z tym podstawowym celem polskiej prezydencji w Radzie UE w obszarze CSDP była realizacja inicjatywy „Pooling and Sharing”. Koncepcja ta zakłada „łączenie i udostępnianie” zdolności militarnych i pozamilitarnych państw członkowskich tak, aby zapewnić bezpieczeństwo na obszarze całej UE jak najmniejszym nakładem finansowym. W artykule ocenione zostały działania polskiego przewodnictwa mające na celu wprowadzenie tej inicjatywy w życie, przy uwzględnieniu szczególnej roli, jaką odgrywa prezydencja w obszarze CSDP po wejściu w życie Traktatu z Lizbony. Analiza została przeprowadzona z perspektywy transnarodowej teorii konceptualizacji stosunków międzynarodowych. Perspektywa taka pozwala na pogłębioną analizę działania państwa narodowego na forum organizacji międzynarodowej w zakresie polityki obronności.

29



Partnerstwo Wschodnie jako inicjatywa polskiej polityki zagranicznej Marcin Matyja

Wspólnoty Europejskie od początku swego istnienia pozostawały otwarte na nowych członków. Państwa założycielskie nigdy nie zamknęły się we własnym kręgu, w celu zacieśniania współpracy w swoich szeregach, z całkowitym pominięciem państw zewnętrznych. Oczywiście można stwierdzić, że byłoby to po prostu nieopłacalne, zarówno z politycznego, jak i ekonomicznego punktu widzenia. W efekcie w kilkanaście lat po podpisaniu traktatów rzymskich nastąpiło pierwsze rozszerzenie Wspólnot. Do kolejnych rozszerzeń doszło znacznie szybciej. Największe z nich miało miejsce w latach 2004-2007, kiedy to w dwóch etapach do Unii Europejskiej przystąpiło aż 12 nowych członków. Nie spowodowało to jednak zakończenia procesu integracji. Po czasie niezbędnym do przystosowania się Unii do nowej sytuacji, zaczęła ona po raz kolejny wykazywać wolę dalszego rozszerzenia. Regionami, w których można było oczekiwać zmian zmierzających do zacieśnienia relacji ze zjednoczoną Europą, wydawały się być Bałkany oraz Europa Wschodnia. Bardzo szybko stało się jednak jasne, że wprowadzenie takich zmian we wspomnianych regionach będzie skomplikowanym procesem wymagającym czasu. Na taki stan rzeczy miało wpływ wiele przyczyn. W przypadku Bałkanów niezwykle istotnym problemem okazały się liczne podziały i konflikty, zarówno narodowościowe, etniczne, jak i religijne, wynikające w większości przypadków z niesamowicie skomplikowanej historii tego regionu. Niemniej jednak, pomimo tak wielu problemów, udało się rozpocząć procesy zmierzające do przystąpienia części państw bałkańskich do Unii Europejskiej. Potwierdzeniem tej tezy może być fakt, iż obecnie Chorwacja, Macedonia, Czarnogóra oraz Serbia posiadają oficjalny status kandydatów do Unii Europejskiej1. Mogłoby się wydawać, iż rozszerzenie na Wschód okaże się zadaniem łatwiejszym. Wszak można stwierdzić, że Europa Wschodnia wolna jest od tak licznych podziałów, jak ma to miejsce w przypadku Bałkanów. W związku z powyższym, przeprowadzenie procesów integracyjnych w tej części kontynentu, przynajmniej 1

K. Mazurek, Serbia oficjalnym kandydatem do członkostwa w UE, http://www.uniaeuropejska. org/serbia-oficjalnym-kandydatem-do-czlonkostwa-w-ue (dostęp: 06.03.2012).

31


MARCIN MATYJA

teoretycznie, nie powinno być aż tak skomplikowane. Rzeczywistość jednak okazała się całkowicie inna. Szybko stało się jasne, że w obecnej sytuacji geopolitycznej, kolejne rozszerzenie na Wschód po prostu nie jest możliwe. Unia Europejska dała do zrozumienia, że sama nie jest jeszcze gotowa na podjęcie tak dużego wyzwania. Świadczyć o tym może fakt, iż pomimo włączenia Ukrainy w 2004 r. do Europejskiej Polityki Sąsiedztwa, nie otrzymała ona statusu państwa kandydującego2. Po stronie państw regionu na brak gotowości do szybkiej integracji złożyło się kilka czynników. Na pewno jednym z nich była sytuacja wewnętrzna poszczególnych państw. Niestabilność polityczna Ukrainy, czy też skomplikowana kwestia zwierzchnictwa nad własnym terytorium w Mołdawii, związana z istnieniem separatystycznej Naddniestrzańskiej Republiki Mołdawskiej, z całą pewnością nie mogły sprzyjać objęciu wymienionych państw procesami integracyjnymi. Kolejnym ważnym, jeśli nie najważniejszym, czynnikiem utrudniającym negocjacje na linii Bruksela-Europa Wschodnia jest fakt, iż region też wciąż jest traktowany przez Federację Rosyjską jako jej strefa wpływów. Jest więc rzeczą oczywistą, że Rosja podejmuje działania mające na celu utrzymanie takiego stanu rzeczy i trudno się temu dziwić, gdyż jest to zgodne z jej doktryną polityczną. W związku z powyższym, można dość łatwo zauważyć pewną istotną różnicę pomiędzy wspomnianymi już państwami bałkańskimi oraz państwami regionu wschodnioeuropejskiego. Możemy mianowicie powiedzieć, że państwa wschodnioeuropejskie, w przeciwieństwie do państw bałkańskich, mają wybór dotyczący ich długofalowej polityki zagranicznej. Oczywiście nie chodzi w tym przypadku o wybór czy starać się o członkostwo w Unii czy też nie, albowiem możliwość takiego wyboru posiada każde państwo. Chodzi jednak o fakt, że Federacja Rosyjska stanowi dla państw Europy Wschodniej jasną alternatywę dla Unii Europejskiej. Moskwa, tak samo jak Bruksela, może zagwarantować im poparcie polityczne, współpracę gospodarczą, dostęp do swojego rynku, czy też współpracę w dziedzinie bezpieczeństwa3. Oczywiście można długo dyskutować na temat tego, która współpraca byłaby bardziej korzystna dla państw regionu, jednak sama możliwość wyboru ma w tym aspekcie duże znaczenie. Wspomniane wcześniej państwa bałkańskie takiego wyboru nie miały. Integracja z Unią Europejską wydawała się stanowić dla nich jedyne słuszne rozwiązanie. Mogły one rozpocząć współpracę ze zjednoczoną Europą lub pozostać na obrzeżach postępującej integracji. Z całą pewnością jednak, druga opcja byłaby dla nich znacznie mniej korzystna, zwłaszcza w aspektach dotyczących rozwoju ekonomicznego i gospodarczego. Kolejną kwestią utrudniającą negocjacje z państwami Europy Wschodniej jest właśnie czynnik gospodarczy. Wiąże się on z tranzytem z Rosji przez terytorium

2

3

32

W. Kwaśnicki, Czy Unia Europejska może pomóc Ukrainie w transformacji gospodarczej?, [w:] M. Winiarski (red.), Polska i Ukraina na drodze do wspólnej Europy, Wrocław 2010, s. 8; Communication From The Commission. European Neighbourhood Policy Strategy Paper, http://ec.europa.eu/world/enp/pdf/strategy/strategy_paper_en.pdf (dostęp: 19.05.2012). W. Łysek, Nowa wielowektorowość Ukrainy, „ARENA. Sprawy Międzynarodowe” 2011, nr 6, s. 21-25.


PARTNERSTWO WSCHODNIE JAKO INICJATYWA POLSKIEJ POLITYKI ZAGRANICZNEJ

wyżej wymienionych państw dużej ilości surowców energetycznych. Dlatego też umocnieniem swoich wpływów w tak ważnym strategicznie regionie zainteresowane są wszystkie siły liczące się w tej części kontynentu. W ten sposób nawiązujemy oczywiście do poprzedniego czynnika, czyli rywalizacji pomiędzy Unią Europejską a Federacją Rosyjską, co po raz kolejny ukazuje jak istotny ma ona wpływ na wydarzenia w tym regionie. Mając na uwadze czynniki związane z transportem surowców energetycznych oraz rywalizację o podział strefy wpływów pomiędzy Unią Europejską a Federacją Rosyjską, dochodzimy do kolejnego regionu, w którym te dwa czynniki odgrywają niebagatelną rolę. Chodzi tutaj o Kaukaz, na którego obszarze znajdują się Armenia, Azerbejdżan i Gruzja, które, podobnie jak Białoruś i Ukraina, wciąż traktowane są przez Rosję jako państwa tak zwanej „bliskiej zagranicy”, czyli jej wyłącznej strefy wpływów4. Jak istotny jest to dla Rosji region wyraźnie pokazały wydarzenia z sierpnia 2008 r., kiedy to Rosja wkroczyła na terytorium Gruzji, zajmując terytorium Abchazji i Osetii Południowej, a przy okazji dobitnie demonstrując swoją dominację na Kaukazie. Nie zmienia to jednak faktu, że również dla Unii Europejskiej region ten jest niezmiernie ważny, zwłaszcza ze względu na możliwość transportu surowców energetycznych z tego obszaru, a także z Azji Centralnej. Sytuacja taka byłaby korzystna dla Unii Europejskiej, jeśli faktycznie zamierza zmniejszyć swoją zależność od dostaw z Rosji. Naturalną rzeczą jest jednak, że dla drugiej strony rozwiązanie takie byłoby niekorzystne, gdyż Rosjanie konsekwentnie dążą do umocnienia swojej pozycji na europejskim rynku energetycznym. Tak czy inaczej można powiedzieć, że rywalizacja o kontrolę nad tranzytem surowców przez ten region trwa nieustannie. Z jednej strony istnieje bowiem już funkcjonujący rurociąg Baku-TbilisiCeyhan, transportujący ropę naftową z położonych w Azerbejdżanie złóż nad Morzem Kaspijskim przez terytorium Gruzji do tureckiego portu Ceyhan, z którego dalej drogą morską jest ona transportowana do Europy Zachodniej. Nietrudno zauważyć, że cały proces tranzytu odbywa się więc z pominięciem terytorium Rosji. Równolegle do wspomnianego rurociągu biegnie Gazociąg Południowokaukaski, transportujący gaz z Azerbejdżanu do tureckiego miasta Erzurum. W przyszłości planowane jest jego przedłużenie w kierunku europejskim. Istnieją także plany budowy gazociągu Nabucco, mającego zapewnić dostawy gazu z Kaukazu przez Turcję do Europy5. Z drugiej jednak strony, Federacja Rosyjska podejmuje działania mające zatrzymać, opóźnić lub po prostu uczynić bezcelowymi wyżej wymienione inwestycje, czego przykładem może być budowa Gazociągu Południowego, biegnącego bezpośrednio z Rosji po dnie Morza Czarnego do Europy Południowej. Mając na uwadze powyższe względy, nietrudno zauważyć, że rywalizacja o wpływy w tak ważnym dla 4

5

T. Kapuśniak, Partnerstwo Wschodnie Unii Europejskiej: szanse i wyzwania, [w:] A. Kudelski (red.), Partnerstwo Wschodnie, Kraków 2010, s. 19. Oficjalna witryna internetowa Nabucco Gas Pipeline International GmbH, http://www.nabucco-pipeline.com/portal/page/portal/en/pipeline/route (dostęp: 22.05.2012).

33


MARCIN MATYJA

tranzytu surowców naturalnych regionie, jakim jest Kaukaz, nieustannie się zaostrza, co jeszcze wyraźniej pokazuje, jak duże znaczenie ma on zarówno dla Unii Europejskiej, jak i Federacji Rosyjskiej. Zważywszy na przedstawione powyżej czynniki, stwierdzenie, że region Europy Wschodniej oraz Kaukazu jest niezwykle istoty dla Unii Europejskiej wydaje się być niepodważalne. Jednak również dla Rosji posiada on bardzo duże znaczenie, co wyraża się w utrzymywaniu swoich wpływów, w celu niedopuszczenia do wzrostu znaczenia Unii Europejskiej na tym obszarze. Nie zmienia to jednak faktu, że zjednoczona Europa nie zamierza rezygnować z dążeń, mających na celu nawiązanie ściślejszej współpracy z omawianymi państwami. Działania te powinny być jednak podejmowane w sposób rozważny oraz, przede wszystkim, dostosowany do aktualnej sytuacji w regionie, która często potrafi się zmienić w bardzo krótkim czasie. Właśnie w celu podejmowania takich działań, mających na celu zwiększenie współpracy z państwami Europy Wschodniej oraz Kaukazu, zainicjowany został w Unii Europejskiej program Partnerstwa Wschodniego.

Powstanie oraz początki funkcjonowania Partnerstwa Wschodniego Partnerstwo Wschodnie Unii Europejskiej może z pewnością zostać uznane za jedną z głównych inicjatyw podjętych w ramach polskiej polityki zagranicznej w ciągu ostatnich lat. W celu lepszego zrozumienia czynników, którymi kierowała się polska dyplomacja inaugurując tę inicjatywę, należy zwrócić uwagę na główne cele i zadania naszej polityki zagranicznej, realizowane praktycznie od początku istnienia III Rzeczypospolitej. Chodzi tutaj przede wszystkim o zbudowanie silnej pozycji pośród państw regionu. Realizacja tego zadania może być uznana za proces długofalowy, zmierzający do stworzenia jak najkorzystniejszej dla państwa polskiego sytuacji geopolitycznej. W latach 90. polityka ta realizowana była przede wszystkim poprzez stopniową integrację ze strukturami państw zachodnich. Miało to swój wyraz w kandydaturze, a następnie akcesji do NATO oraz Unii Europejskiej6. Po zakończeniu tych długotrwałych procesów polska polityka zagraniczna zaczęła z coraz większą uwagą zwracać się w kierunku wschodnim. W obecnej sytuacji wschodnia granica Polski jest bowiem zarazem granicą Sojuszu Północnoatlantyckiego, jak i Unii Europejskiej. Stało się jednak jasne, że dla utrzymania bezpieczeństwa i stabilizacji w regionie granica ta nie może wprowadzać nowych podziałów. Kolejne rządy także zdały sobie sprawę z faktu, iż w żywotnym interesie Polski nie leży izolowanie się od państw pozostających poza naszą wschodnią granicą, lecz utrzymywanie z nimi jak najlepszych relacji. W określonych okolicznościach miało to umożliwić wywieranie ewentualnego wpływu na prowadzoną przez te państwa politykę. Wszystkie te działania z założenia miały przyczynić się do powstania sytuacji, w której państwa Europy Wschodniej ostatecznie wybrałyby tę samą drogę w swojej polityce zagranicznej, którą wcześniej wybrała Polska i zdecydowały się na 6

34

R. Zięba, Główne kierunki polityki zagranicznej Polski po zimnej wojnie, Warszawa 2010, s. 19.


PARTNERSTWO WSCHODNIE JAKO INICJATYWA POLSKIEJ POLITYKI ZAGRANICZNEJ

rozpoczęcie procesów integracyjnych ze strukturami państw zachodnich. W obecnej sytuacji politycznej jest to jednak niemożliwe. Niemniej jednak Polska nadal zamierza podejmować działania mające na celu doprowadzenie do zbliżenia pomiędzy państwami tego regionu oraz Europą Zachodnią. Inicjowanie takich działań w pojedynkę byłoby niezwykle trudne, jednak w związku z naszym członkostwem w Unii Europejskiej stało się możliwe zaangażowanie w nie także pozostałych państw europejskich. Taką właśnie inicjatywą, zaproponowaną przez Polskę i Szwecję na forum europejskim, skierowaną do państw Europy Wschodniej oraz Kaukazu, jest Partnerstwo Wschodnie Unii Europejskiej. Przechodząc do omówienia samej inicjatywy oraz ewentualnych szans na realizację zawartych w niej planów i propozycji, warto także zastanowić się nad tym, jakich sprzymierzeńców udało się pozyskać Polsce w Unii dla tego projektu oraz dlaczego byli oni zainteresowani współpracą w tej dziedzinie. Jak już wspomniano, inicjatywa Partnerstwa Wschodniego została zgłoszona przez Polskę i Szwecję. Pozyskanie Szwecji, jako współautora tego projektu, było niezwykle istotne, ponieważ oznaczało, że projekt ten nie jest jedynie inicjatywą naszego państwa, dla którego polityka wschodnia stanowi obecnie jeden z głównych elementów polityki zagranicznej. Ponadto, zaangażowanie Szwecji, jako państwa będącego członkiem Unii znacznie dłużej niż Polska oraz znacznie lepiej znającego praktyczne możliwości realizacji tego typu projektów, z całą pewnością zwiększyło zainteresowanie pozostałych państw członkowskich całym przedsięwzięciem. Można także stwierdzić, że w związku z tym wzrósł również prestiż całego projektu. Przychylnie o inicjatywie wypowiedziały się również państwa już realizujące podobne projekty w ramach Unii Europejskiej. Chodzi tutaj o Finlandię, będącą inicjatorem projektu zwanego Wymiarem Północnym, skierowanego do państw Europy Północnej, mianowicie Norwegii i Islandii, a także do Rosji7. Kolejnymi państwami tego typu są Rumunia oraz Bułgaria, zaangażowane w projekt Synergii Czarnomorskiej, skierowany do państw basenu Morza Czarnego. Sprzymierzeńcami inicjatywy polsko-szwedzkiej okazały się także kraje bałtyckie, czyli Litwa, Łotwa i Estonia. Państwa te z racji swego położenia są bowiem stale zainteresowane wschodnią polityką Unii Europejskiej oraz rozwojem sytuacji w regionie. Jednak najważniejszym państwem pozyskanym dla inicjatywy Partnerstwa Wschodniego okazały się bez wątpienia Niemcy, których poparcie ostatecznie przesądziło o tym, iż projekt ten jest realizowany8. Przyczyn poparcia ze strony niemieckiej należy w dużej mierze upatrywać w kontekście przeciwwagi dla, zainicjowanej przez prezydenta Francji Nicolasa Sarkozy'ego, Unii na rzecz Regionu Morza Śródziemnego. Celem tej inicjatywy jest doprowadzenie do zwiększenia współpracy pomiędzy Unią oraz państwami basenu Morza Śródziemnego. Wymaga to jednak znacznych nakładów finansowych. Niem-

7

8

W. Jarzyński, Stosunek krajów UE do Partnerstwa Wschodniego, http://www.mojeopinie.pl/ stosunek _krajow_ue_do_partnerstwa_wschodniego,3,1242077390 (dostęp: 23.05.2012). T. Kapuśniak, op.cit., s. 20.

35


MARCIN MATYJA

cy, będące głównym wpłacającym do unijnego budżetu, doskonale zdają sobie z tego sprawę. Rozumieją jednak także, że większość ewentualnych korzyści, wynikających z inicjatywy skierowanej do tego regionu, przypadnie państwom Europy Południowej. Poparcie dla Partnerstwa Wschodniego wiązało się więc z chęcią przekazania części unijnych środków w kierunku wschodnim, a nie południowym, co z pewnością przyniosłoby Niemcom większe korzyści. Stanowisko to można także potraktować jako przejaw chęci ostudzenia nadmiernych, zdaniem wielu, ambicji francuskich, dotyczących kształtowania zewnętrznej polityki Unii Europejskiej. Na potwierdzenie powyższych argumentów można przytoczyć fakt, iż na pierwszym szczycie Partnerstwa Wschodniego w Pradze nie pojawili się ani prezydent Francji, ani też premierzy Włoch czy Wielkiej Brytanii. Obecna była natomiast kanclerz Angela Merkel9. Świadczy to nie tylko o poparciu Niemiec dla tego projektu, lecz również o niewielkim zainteresowaniu nim w pozostałych państwach Europy Zachodniej, dla których ważniejszym regionem jest basen Morza Śródziemnego. Reasumując, należy jednak stwierdzić, iż zbudowanie przez Polskę swego rodzaju koalicji państw popierających ideę Partnerstwa Wschodniego oraz włączenie do niej zwłaszcza Niemiec i Szwecji ostatecznie przyczyniło się do podjęcia tej inicjatywy przez Unię Europejską. Do zainicjowania Partnerstwa Wschodniego doszło 7 maja 2009 r. na wspomnianym już szczycie Unii Europejskiej w Pradze. Warto jednak pamiętać również o wcześniejszych projektach skierowanych do tego regionu, podejmowanych w ramach Europejskiej Polityki Sąsiedztwa10. Już w 2006 r. pojawiła się propozycja prezydencji austriackiej dotycząca wzmocnienia współpracy energetycznej z Białorusią i Ukrainą. Planowano tego dokonać w ramach realizowanej przez Unię Europejską polityki energetycznej. Kolejną ważną inicjatywą był projekt Europejskiej Polityki Sąsiedztwa Plus, zgłoszony przez prezydencję niemiecką w 2007 r. W tym samym roku pojawiła się propozycja Polski i Litwy dotycząca pogłębienia wschodniego wymiaru Europejskiej Polityki Sąsiedztwa na płaszczyźnie wielostronnej. Bez wątpienia wspomniane projekty przygotowały w Unii Europejskiej dobry grunt pod zainicjowanie Partnerstwa Wschodniego. Pokazują one również, że choć sam projekt Partnerstwa Wschodniego może zostać przypisany Polsce i Szwecji, to jednak działania zmierzające do zacieśnienia współpracy z państwami Europy Wschodniej były proponowane wcześniej, także przez inne państwa wchodzące w skład Unii Europejskiej. Z pewnością przyczyniło się to do późniejszego łatwiejszego zaakceptowania przez nie omawianej inicjatywy. W tym miejscu należy zastanowić się, jakie są podstawowe zasady działania Partnerstwa Wschodniego oraz w jaki sposób ma się ono przyczynić do poprawy relacji państw Europy Wschodniej oraz Kaukazu z Unią Europejską. Należy też zadać 9

10

36

Wspólna Deklaracja przyjęta podczas Szczytu Partnerstwa Wschodniego w Pradze, Praga 7 maja 2009, http://register.consilium.europa.eu/pdf/pl/09/st08/st08435.pl09.pdf (dostęp: 02.05.2012). D. Szwab, Ukraina i Unia Europejska – per aspera ad astra?, [w:] T. Kołodziej (red.), Nowe sąsiedztwo na wschodzie poszerzonej Unii, Warszawa 2005, s. 81.


PARTNERSTWO WSCHODNIE JAKO INICJATYWA POLSKIEJ POLITYKI ZAGRANICZNEJ

pytanie jakich korzyści upatruje w nim Polska, a także w jaki sposób może ono wpłynąć na naszą politykę zagraniczną. Projekt Partnerstwa Wschodniego realizowany jest przez Unię Europejską w ramach wspomnianej już Europejskiej Polityki Sąsiedztwa. Obejmuje on ostatecznie współpracę z sześcioma państwami: Białorusią, Ukrainą, Mołdawią, Gruzją, Armenią i Azerbejdżanem. Za główne cele inicjatywy uznaje się: ustanowienie politycznej współpracy, stworzenie pogłębionych i wzmocnionych stref wolnego handlu oraz zniesienie reżimu wizowego11. W ramach realizacji projektu ustanowionych zostało również pięć inicjatyw flagowych, obejmujących dziedziny, w ramach których ma się odbywać współpraca na płaszczyźnie wielostronnej. Należą do nich: a) wprowadzenie zintegrowanego programu zarządzania granicami, b) wsparcie dla małych i średnich przedsiębiorstw, c) wsparcie dla regionalnych rynków energii elektrycznej, a także odnawialnych źródeł energii oraz wydajności energetycznej, d) promocja ochrony środowiska poprzez zarządzanie środowiskowe, e) wprowadzenie systemu zwalczania katastrof naturalnych oraz tych spowodowanych przez człowieka12. Patrząc na szeroki zakres dziedzin zawartych w inicjatywach flagowych, nietrudno zauważyć, że ich realizacja zależy zarówno od zaangażowania rządów poszczególnych państw, jak i od finansowego wsparcia ze strony Unii Europejskiej. Tylko w przypadku takiej współpracy wspomniane inicjatywy mogą zakończyć się sukcesem. Sama Unia nie jest bowiem w stanie podjąć konkretnych działań na terenie państw, do których skierowane jest Partnerstwo Wschodnie, bez współpracy z ich rządami. Z drugiej jednak strony państwa uczestniczące w projekcie również nie są w stanie podjąć zdecydowanych działań, przynoszących spodziewane rezultaty, bez finansowego wsparcia Unii Europejskiej. W celu faktycznego zbliżenia państw Europy Wschodniej i Kaukazu, oprócz wymienionych już dziedzin współpracy realizowanych w ramach inicjatyw flagowych, powstały także platformy tematyczne mające umożliwić dwustronną dyskusję na linii Unia-dane państwo partnerskie. Dotychczas powstały cztery takie platformy, każda specjalizująca się w określonej dziedzinie: a) ds. demokracji, dobrego zarządzania i stabilności, b) ds. integracji gospodarczej i konwergencji z politykami Unii Europejskiej, c) ds. bezpieczeństwa energetycznego, d) ds. relacji międzyludzkich13. Wprowadzenie platform tematycznych, umożliwiających oprócz współpracy wielostronnej także dwustronną dyskusję, wydaje się być rozsądnym rozwiązaniem 11 12

13

Wspólna Deklaracja…, op.cit. S. Ananicz, Partnerstwo Wschodnie, „INFOS. Zagadnienia społeczno-gospodarcze” 2009, nr 17 (64). Ibidem.

37


MARCIN MATYJA

ze względu na duże zróżnicowanie sześciu państw partnerskich biorących udział w Partnerstwie Wschodnim14. Dotyczy ono zarówno sfery politycznej, włączając w to politykę wewnętrzną i zewnętrzną, jak i kwestii gospodarczych czy kulturowych. Podsumowując, można stwierdzić, że poszerzenie stosunków między Unią a państwami partnerskimi ma się odbywać w oparciu zarówno o wielostronne działania, które ujęte zostały w inicjatywach flagowych, jak i dwustronny dialog, funkcjonujący w ramach platform tematycznych i umożliwiający bieżące konsultowanie spraw, które tego wymagają. Nie można jednak wykluczyć, że współpraca ta przybierze formę wymiany. Należy się bowiem spodziewać, iż Unia Europejska będzie domagać się od państw partnerskich zmian, zwłaszcza w zakresie swobód obywatelskich oraz demokratycznych wartości, natomiast państwa uczestniczące w projekcie z pewnością będą kładły nacisk na otrzymanie jak największych środków finansowych, uzależniając od tego możliwość wykonania postawionych przed nimi zadań. Należy podkreślić, że polskie oczekiwania związane z Partnerstwem Wschodnim od samego początku były duże. Polska postrzegana jest w Unii jako swego rodzaju reprezentant państw położonych w Europie Wschodniej i na Kaukazie. Projekt Partnerstwa Wschodniego pokazał natomiast, że nasze państwo zamierza jeszcze umocnić swoją pozycję w tym zakresie. Z założenia miał się on przyczynić do wzrostu znaczenia Polski w samej Unii poprzez wyraźne zaakcentowanie zaangażowania w unijną politykę zagraniczną. Kolejną spodziewaną korzyścią powinno być umocnienie polskiej pozycji wśród państw spoza Unii biorących udział w projekcie, albowiem, mając na uwadze poparcie udzielane im przez Polskę w sprawach dotyczących współpracy z Unią Europejską, powinny one starać się utrzymywać dobre relacje z naszym państwem. Nie można wykluczyć, że polska dyplomacja posługuje się tym argumentem w czasie rokowań czy konsultacji z państwami zaangażowanymi w unijne projekty. Należy również zwrócić uwagę na fakt, że ważną regułą Partnerstwa Wschodniego jest zasada warunkowości, od początku postulowana przez stronę polską. Zgodnie z nią, polityka Unii Europejskiej wobec poszczególnych państw partnerskich powinna być zróżnicowana w zależności od podejmowanych przez nie działań oraz okazywanej woli współpracy. Przez długi czas zasada ta promowała Ukrainę, jako państwo najsilniej deklarujące swe europejskie zamiary oraz najbardziej zaangażowane w działania mające na celu zbliżenie z Unią. Oczywiście było to całkowicie zbieżne z interesami Polski, która zawsze aktywnie wspierała prozachodnie dążenia Ukrainy. Zasada warunkowości musiała jednak zostać zmodyfikowana w stosunku do Białorusi, ponieważ stosowanie jej umożliwiłoby prezydentowi Łukaszence zacieśnianie relacji z Brukselą w zależności od swoich potrzeb politycznych. W rezultacie prowadziłoby to do wypaczenia idei wspólnych działań opartych o zasadę sprawiedliwej współpracy15. Taka polityka również okazała się zbieżna z polityką Polski wobec tego kraju. 14 15

38

T. Kapuśniak, op.cit., s. 13. A. Dyner, Praktyczny wymiar Partnerstwa Wschodniego na przykładzie Białorusi, [w:] A. Kudelski (red.), op.cit., s. 25-26.


PARTNERSTWO WSCHODNIE JAKO INICJATYWA POLSKIEJ POLITYKI ZAGRANICZNEJ

Z polskiego punktu widzenia równie ważną i oczekiwaną korzyścią byłoby złagodzenie wymogów wizowych dla obywateli państw objętych współpracą w ramach Partnerstwa Wschodniego. Sprawa ta stała się bardzo istotna, zwłaszcza w związku z przynależnością Polski do strefy Schengen, której konsekwencją jest konieczność stosowania uciążliwych procedur wydawania wiz oraz relatywnie wysokie koszty ich uzyskania. Z całą pewnością znacznie pogorszyło to możliwości przyjazdu do Polski obywateli państw Europy Wschodniej, zwłaszcza Ukrainy i Białorusi, którzy wcześniej licznie odwiedzali nasze państwo. Dlatego też złagodzenie wymogów wizowych, a w przyszłości całkowite ich zniesienie, jest sprawą podnoszoną przez stronę polską w czasie prac podejmowanych w ramach Partnerstwa Wschodniego. Kolejną korzyścią, której oczekuje strona polska, jest z pewnością wzrost bezpieczeństwa energetycznego. Wydaje się jednak, że osiągnięcie tego celu będzie niezwykle trudne lub nawet niemożliwe. W obecnej sytuacji inwestycje w sektor energetyczny nie mogą być bowiem realizowane z powodu niedostatecznego finansowania ze środków unijnych. Przykładem może być gazociąg Nabucco, którego projekt został zaaprobowany w 2006 r., jednak jego realizacja jeszcze się nie rozpoczęła. Obecnie początek budowy planowany jest na rok 201316. Projekt Partnerstwa Wschodniego może się jednak okazać użyteczny do promowania na forum politycznym konkretnych przedsięwzięć mających na celu dywersyfikację dostaw surowców energetycznych i tym samym wzrost bezpieczeństwa energetycznego. Trudno jednak oczekiwać, aby w najbliższych latach polityka ta przyniosła spodziewane rezultaty, zwłaszcza mając na uwadze zdecydowane i szybkie działania Rosji, pozostającej głównym graczem w sektorze energetycznym w tej części kontynentu. Z całą pewnością, oprócz korzyści politycznych, w Partnerstwie Wschodnim Polska upatruje także korzyści ekonomicznych. Osiągnięcie ich faktycznie będzie możliwe w przypadku wzmocnienia związków gospodarczych pomiędzy Polską a państwami partnerskimi. Jednak w tym celu konieczne jest podjęcie stosownych działań, najlepiej regulowanych przez określony program współpracy gospodarczej. Konsekwentna realizacja takiego programu z pewnością ułatwiłaby zacieśnienie więzów ekonomicznych i tym samym mogłaby przynieść wymierne korzyści.

Prezydencja Polski w Unii Europejskiej a Partnerstwo Wschodnie Partnerstwo Wschodnie stało się również jednym z priorytetów w czasie polskiej prezydencji w Unii Europejskiej. Polska postanowiła wykorzystać okres przewodnictwa do aktywnej promocji programu wśród pozostałych państw unijnych oraz do zintensyfikowania działań skierowanych do państw partnerskich. Skupiono się zwłaszcza na negocjacjach dotyczących podpisania umów stowarzyszeniowych17. 16

17

Oficjalna witryna internetowa Nabucco Gas Pipeline International GmbH, http://www.nabucco-pipeline.com/portal/page/portal/en/press/Facts%20_Figures (dostęp: 02.05.2012). P. Kuspys, Polska prezydencja szansą dla Ukrainy?, http://www.psz.pl/index.phpoption =com_content&task= view&id=39660 (dostęp: 07.03.2012).

39


MARCIN MATYJA

Najwyższy stopień zaawansowania osiągnęły rozmowy z Ukrainą dotyczące umowy stowarzyszeniowej oraz wolnego handlu. Aktywnie prowadzono również rozmowy dotyczące planów ustanowienia reżimu bezwizowego z Ukrainą i Mołdawią. Zaangażowano się także we wsparcie uruchomionych wcześniej projektów wielostronnych, do których można zaliczyć: uszczelnianie granic, wsparcie małych i średnich przedsiębiorstw oraz programy antykorupcyjne18. Okazało się jednak, że realizacja ambitnych założeń w czasie prezydencji napotkała na wiele przeszkód. Jako jedną z najistotniejszych można tutaj wymienić kryzys w Europie. Ogromne zadłużenie Grecji przyczyniło się do pogłębienia kryzysu, który następnie rozprzestrzenił się na całą strefę euro. Dodatkowo pogarszająca się sytuacja finansowa Portugalii oraz Włoch spowodowała znaczny wzrost obaw o dalsze sprawne funkcjonowanie wspólnej waluty. W związku z powyższym prawie cała uwaga unijnych przywódców skoncentrowała się na zażegnaniu widma upadku strefy euro, dzięki przywróceniu stabilności finansowej poszczególnym państwom. Cel ten zamierzano osiągnąć głównie poprzez udzielenie wsparcia finansowego krajom pogrążonym w kryzysie. W dłuższej perspektywie planowano także wprowadzenie nowych regulacji mających zapobiec powtórzeniu się takiej sytuacji w przyszłości. Na rezultaty podjętych działań należy jeszcze poczekać, jednak nie zmienia to faktu, że z całą pewnością kryzys, który przyniósł tak wiele problemów całej Unii, utrudnił także realizację ambitnych planów związanych z Partnerstwem Wschodnim. Dodatkowo przegrało ono rywalizację o środki finansowe z Unią na rzecz Regionu Morza Śródziemnego, o czym świadczy fakt, że w latach 2007-2013 zaledwie 1/3 wsparcia skierowana została na wschodnie sąsiedztwo, natomiast 2/3 na południowe. Taki podział argumentowano głównie większą liczbą ludności państw południowych19. Również wydarzenia na Bliskim Wschodzie skutecznie odciągały uwagę państw członkowskich od kwestii dotyczących Europy Wschodniej i Kaukazu20. Do masowych protestów mających podłoże społeczne, gospodarcze oraz polityczne doszło niemal we wszystkich krajach Bliskiego Wschodu. Przyczynił się do nich zwłaszcza wzrost niezadowolenia z warunków życia w tych państwach, który związany był z rosnącym bezrobociem, powszechną korupcją oraz utrzymywaniem się u władzy tych samych reżimów, nie podejmujących żadnych działań zmierzających do zmiany niekorzystnej dla obywateli sytuacji. Do pierwszych protestów doszło w Tunezji oraz Egipcie. Ostatecznie w obydwu państwach przyniosły one wyczekiwane od dawna zmiany na najwyższych szczeblach władzy. Najtragiczniejszy przebieg miały 18

19

20

40

Wspólna Deklaracja Warszawskiego Szczytu Partnerstwa Wschodniego, Warszawa, 29-30 września 2011, http://www.msz.gov.pl/files/docs/komunikaty/20110930EAP/Wspolna%20Deklaracja %20Warszawskiego%20Szczytu%20Partnerstwa%20Wschodniego.pdf (dostęp: 23.05.2012). S. Ananicz, Przeciąganie liny o unijną politykę wobec sąsiadów, http://www.osw.waw.pl/ pl/publikacje/komentarze-osw/2011-03-09/przeciaganie-liny-o-unijna-polityke-wobec-sasiadow (dostęp: 02.05.2012). T. Barriga, Partnerstwo Wschodnie oczekuje wsparcia podczas polskiej prezydencji, http://www.uniaeurpoejska.org/partnerstwo-wschodnie-oczekuje-wsparcia-podczas-polskiejprezydencji (dostęp: 07.03.2012).


PARTNERSTWO WSCHODNIE JAKO INICJATYWA POLSKIEJ POLITYKI ZAGRANICZNEJ

jednak wystąpienia w Libii, które przerodziły się w wojnę domową. W wyniku licznych aktów przemocy dokonywanych przez władzę na cywilach na interwencję zdecydowały się siły międzynarodowe, w skład których weszły również siły zbrojne państw unijnych. Ostatecznie interwencję można uznać za skuteczną, albowiem przyczyniła się do odsunięcia od władzy autorytarnego reżimu. Niemniej jednak stwierdzenie, że w regionie zapanował spokój, byłoby zbyt daleko idące. Po Libii kolejnym miejscem, w którym protesty przyczyniły się do wybuchu walk, stała się Syria. W wyniku braku jednomyślności pomiędzy członkami społeczności międzynarodowej odnośnie podjęcia zdecydowanych działań, konflikt ten ostatecznie nie został rozwiązany. Wszystko to spowodowało, że przez cały okres polskiej prezydencji Unia Europejska zdecydowanie częściej niż na kwestiach wschodnich koncentrowała swoją uwagę na sprawach południowych. Niemniej jednak, pomimo tak wielu trudności, polska dyplomacja konsekwentnie realizowała postawione przed nią zadania i przez cały okres prezydencji utrzymywała projekt Partnerstwa Wschodniego wśród swoich głównych priorytetów. Punktem kulminacyjnym tych działań był szczyt Partnerstwa Wschodniego, który odbył się w Warszawie w dniach 29-30 września 2011 r. Wzięli w nim udział przedstawiciele państw członkowskich Unii Europejskiej oraz państw partnerskich, a także instytucji unijnych. Obradom przewodniczył szef Rady Europejskiej Herman Van Rompuy. Oprócz niego udział w szczycie wzięli także przewodniczący Parlamentu Europejskiego Jerzy Buzek oraz przewodniczący Komisji Europejskiej Jose Manuel Barroso. Obecna była także szefowa unijnej dyplomacji Catherine Ashton. Gospodarzem spotkania był premier Donald Tusk, jednocześnie reprezentujący polską prezydencję w Radzie Unii Europejskiej21. W czasie szczytu po raz kolejny wyrażone zostało poparcie dla przeprowadzenia reform umożliwiających przyspieszenie politycznej i gospodarczej integracji państw partnerskich z Unią Europejską. Podkreślono jednak również, że wsparcie w ramach Partnerstwa Wschodniego będzie udzielane zwłaszcza tym państwom, które podejmują działania mające na celu nawiązywanie coraz bliższych relacji z Unią. Do najważniejszych ustaleń można zaliczyć stwierdzenie, iż możliwe jest w niedługim czasie zakończenie rozmów z Ukrainą dotyczących umowy stowarzyszeniowej oraz o wolnym handlu. Zdecydowano również o rozpoczęciu negocjacji w tych kwestiach z Mołdawią i Gruzją. Mając na uwadze ułatwienie procesu podpisywania umów stowarzyszeniowych, podjęto decyzję o utworzeniu Agend Stowarzyszeniowych Partnerstwa Wschodniego. Postanowiono także utworzyć w Warszawie Akademię Administracji Publicznej Partnerstwa Wschodniego, której głównym celem ma być organizacja specjalistycznych szkoleń dla urzędników z państw partnerskich, które mają przyczynić się do wzmocnienia funkcjonującej w tych krajach administracji publicznej22. 21

22

Szczyt Partnerstwa Wschodniego w Warszawie, http://pl2011.eu/content/szczyt-partnerstwawschodniego-w-warszawie (dostęp: 29.08.2012). Program Akademii Administracji Publicznej Partnerstwa Wschodniego, http://www. ksap.gov.pl/ksap/content/view/660/216/ (dostęp: 29.08.2012).

41


MARCIN MATYJA

Pomimo wielu tak ważnych ustaleń, tematem, który najbardziej zajmował uczestników obrad pozostawała Białoruś. Jeszcze przed rozpoczęciem szczytu doszło do zgrzytu dyplomatycznego, w wyniku którego przedstawiciele Białorusi nie wzięli udziału w spotkaniu. Stało się tak, ponieważ do udziału w obradach nie został zaproszony prezydent Alaksandr Łukaszenka. Zamiast niego zaproszono natomiast ministra spraw zagranicznych Siarhieja Martynau. Zaproszenie nie zostało jednak przyjęte, a do reprezentowania Białorusi oddelegowany został jej ambasador w Polsce Wiktar Gajsionak. Odpowiedzią strony polskiej na ten krok było ograniczenie udziału reprezentacji białoruskiej jedynie do niektórych spotkań. W efekcie tych działań strona białoruska zrezygnowała z udziału w szczycie23. Taki rozwój wydarzeń nie skutkował pominięciem kwestii białoruskiej w czasie obrad. Unijni przedstawiciele wyrazili głębokie zaniepokojenie ograniczaniem demokracji oraz rządów prawa na Białorusi. Zwrócono także uwagę na notoryczne łamanie praw człowieka przez białoruskie władze. Uwagi te zostały zawarte w specjalnej deklaracji zawierającej wspólne stanowisko państw Unii Europejskiej w sprawie sytuacji na Białorusi. W tym krótkim dokumencie wezwano również do uwolnienia więźniów politycznych oraz podjęcia dialogu z opozycją. Wyrażono niepokój związany z faktem, że osobom zatrzymanym z powodów politycznych odmawia się dostępu do opieki medycznej oraz pomocy prawnej24. Nie zdecydowano się jednak na wprowadzenie konkretnych sankcji, które mogłyby doprowadzić do zwiększenia izolacji oraz w efekcie dalszego pogorszenia relacji z rządzonym autorytarnie państwem. Zamiast tego zaproponowany został „Pakiet modernizacyjny dla Białorusi”, który zakłada możliwość udzielenia wsparcia ekonomicznego poprzez pomoc w stabilizacji białoruskiej waluty, a także możliwość uzyskania kredytów od międzynarodowych instytucji finansowych. Warunkiem wprowadzenia pakietu jest jednak przeprowadzenie wyborów parlamentarnych, które byłyby zgodne ze standardami OBWE, a także podjęcie rozmów z opozycją oraz uwolnienie więźniów politycznych25. Na zakończenie obrad przyjęta została wspólna deklaracja stwierdzająca, iż „Partnerstwo Wschodnie ma na celu stworzenie warunków niezbędnych do przyspieszenia procesu stowarzyszenia politycznego i dalszej integracji gospodarczej między Unią Europejską a zainteresowanymi krajami partnerskimi, uznając gospodarcze korzyści z rozwoju handlu towarami i usługami”26. Na szczycie podjęto także decyzję o przygotowaniu tzw. Mapy Drogowej zawierającej opis działań, które powinny zostać podjęte w celu rozwoju Partnerstwa, aż do kolejnego szczytu w drugiej połowie 2013 r. Reasumując, należy stwierdzić,

23

24

25 26

42

P. Gorgol, Szczyt PW – inne spojrzenie, http://politykawschodnia.pl/index.php/2011/10/02/gorgol-szczyt-pw-inne-spojrzenie/ (dostęp: 23.05.2012). Declaration on the situation in Belarus adopted on the occasion of the Eastern Partnership Summit in Warsaw on 30 September 2011, http://www.msz.gov.pl/files/docs/komunikaty/declaration_eap_belarus.pdf (dostęp: 01.05.2012). P. Gorgol, op.cit. Wspólna Deklaracja Warszawskiego Szczytu…, op.cit.


PARTNERSTWO WSCHODNIE JAKO INICJATYWA POLSKIEJ POLITYKI ZAGRANICZNEJ

że sam szczyt, podobnie jak cały okres polskiej prezydencji, przyczynił się do dalszego rozwoju Partnerstwa Wschodniego we właściwym kierunku. Faktem jest, że z powodu wspomnianych wcześniej trudności nie udało się zrealizować wszystkich ambitnych planów, niemniej jednak wzrost zainteresowania inicjatywą w całej Unii pozwala mieć nadzieję, że projekty te zostaną zrealizowane w przyszłości.

Podsumowanie Należy stwierdzić, iż idea Partnerstwa Wschodniego Unii Europejskiej cały czas pozostaje główną inicjatywą polskiej polityki zagranicznej skierowaną do państw Europy Wschodniej. Jednocześnie jest ona zgodna z głównymi kierunkami naszej polityki, realizowanymi w długofalowym okresie. Równocześnie projekt ten pozostaje istotnym elementem Europejskiej Polityki Sąsiedztwa. Związane jest to z wieloma czynnikami, zarówno politycznymi, jak i ekonomicznymi. Niezwykle ważne ze strategicznego punktu widzenia położenie państw objętych projektem może dawać pewność, że nie pozostanie on przez Unię porzucony. Należy jednak również pamiętać, że kierunek wschodni nie jest jedynym koncentrującym zewnętrzne działania Unii Europejskiej. Przez cały czas równie ważny, a momentami nawet ważniejszy, pozostaje także obszar południowy, natomiast w związku z niemal nieustannie napływającymi informacjami o odkryciach nowych złóż surowców pod dnem Oceanu Arktycznego, Unia Europejska coraz częściej zaczyna koncentrować się także na północy. Aby działania podejmowane w tak różnych kierunkach były skuteczne, ich koordynacja powinna opierać się na zasadzie konsensusu, o co bardzo trudno w obecnych uwarunkowaniach. Poszczególne państwa, mające swoje własne interesy w danym regionie, często starają się je realizować właśnie przy pomocy polityki unijnej. Pozostaje mieć jedynie nadzieję, że sytuacja ta ulegnie zmianie, co niewątpliwie przyniosłoby korzystne rezultaty całej Unii. Warto zauważyć, iż zaproponowanie idei Partnerstwa Wschodniego przez Polskę przyczyniło się do wzmocnienia naszej roli w działaniach zewnętrznych podejmowanych przez Unię Europejską. Nie da się jednak ukryć faktu, iż projekt ten posiada wiele słabości, choć w dużej mierze wynikają one nie z błędów popełnionych przez stronę polską podczas przygotowywania tej inicjatywy, lecz raczej z obecnej słabości samej Unii Europejskiej. Dlatego też nasza dyplomacja powinna kontynuować działania mające na celu efektywną realizację projektów zawartych w programie dotyczącym Partnerstwa, zdając sobie jednak sprawę z faktu, iż do całkowitej ich realizacji niezbędne jest zdecydowane poparcie Unii Europejskiej.

Streszczenie Polityka zewnętrzna Unii Europejskiej zawsze odgrywała istotne znaczenie w jej funkcjonowaniu. W dużej mierze wynika to z faktu, iż otwartość na państwa sąsiedzkie może, lecz nie musi, prowadzić do pełnej integracji z Unią Europejską. W wyniku postępujących rozszerzeń terytorium unijne objęło obszar Europy Środ-

43


MARCIN MATYJA

kowej. W następstwie tych działań zewnętrzna aktywność wspólnoty skierowała się ku Europie Wschodniej. Kluczowym projektem, podjętym z polskiej inicjatywy, mającym na celu zacieśnienie współpracy z państwami tego regionu, jest obecnie Partnerstwo Wschodnie Unii Europejskiej. Program ten odgrywa istotne znaczenie nie tylko w polityce unijnej, lecz również jest zbieżny z głównymi założeniami polskiej polityki zagranicznej. Tekst ma na celu przedstawienie, w jaki sposób doszło do podjęcia prezentowanej inicjatywy przez Unię Europejską oraz jaką rolę odegrała w tym Polska. Ponadto, przedstawione zostały najważniejsze założenia projektu oraz początki jego funkcjonowania. Na zakończenie omówiono, jaki wpływ na cały program miała polska prezydencja w Radzie Unii Europejskiej oraz szczyt Partnerstwa Wschodniego w Warszawie. Odpowiadając na postawione wyżej pytania starano się przeanalizować omawianą kwestię mając na uwadze zarówno zachodnioeuropejski punkt widzenia, jak również stanowisko najważniejszych uczestników życia politycznego w Europie Wschodniej. Argumenty zawarte w tekście wykazały, iż projekt Partnerstwa Wschodniego może odegrać istotną rolę w europejskiej polityce zewnętrznej, niemniej jednak, aby tak się stało, konieczne jest jego zdecydowane poparcie przez całą Unię. Jeśli uda się to osiągnąć z całą pewnością przyniesie on wymierne skutki zarówno dla Unii Europejskiej, jak i dla Polski.

44


Działania Polski wobec budowy gazociągu Nord Stream Julita Dudziak Rozwój gospodarczy w dzisiejszym świecie jest w dużej mierze uzależniony od energii. Wiąże się to z dążeniem do dobrobytu, który definiowany jest między innymi poprzez dostęp coraz szerszego grona ludności do zdobyczy technologicznych1. Ze wzrostem zużycia energii rośnie wskaźnik produktu globalnego per capita i równocześnie poprawia się jakość życia mieszkańców. Połączone z tym zmiany, takie jak mechanizacja procesów wytwarzania, dystrybucji oraz konsumpcji, prowadzą do coraz większego wzrostu zapotrzebowania na energię. Aby przemysł, rolnictwo, handel i usługi mogły się rozwijać, konieczna jest odpowiednia ilość energii. Duże znaczenie w tej kwestii ma m.in. poziom i charakter urbanizacji czy poziom technologiczny gospodarki2. Współcześnie można stwierdzić, że czynnikiem wzrostu stała się właśnie energia, której dostępność określa jakość życia ludności. Bezpieczeństwo energetyczne staje się więc równoznaczne z zapewnieniem dostaw energii o takiej wielkości, która umożliwiałaby trwały rozwój gospodarczy3. Jacek Ciborski zauważa, że fale zainteresowania kwestią bezpieczeństwa energetycznego powstają przede wszystkim w wyniku wzrostu kosztów dostaw energii. W XXI w. problematyka bezpieczeństwa energetycznego jest jednak powiązana z kilkoma innymi czynnikami, takimi jak świadomość relacji między cenami surowców energetycznych a gospodarką państw, wzrost świadomości odnośnie pozycji państw posiadających zasoby energetyczne oraz wyczerpalności pewnych źródeł surowców, a przede wszystkim zrozumienie kluczowej roli, jaką energia odgrywa w rozwoju gospodarczym4. Nie należy przy tym zapominać o czynnikach klimatycznych, społecznych i politycznych (takich jak blokady tras przesyłowych) czy technicznych5, które wywołują potrzebę zapewniania państwom bezpieczeństwa energetycznego nie tylko przez dywersyfikację źródeł, ale również tras przesyłowych. 1

2 3 4 5

K. Kuciński, Popyt na energię, [w:] K. Kuciński (red.), Energia w czasach kryzysu, Warszawa 2006, s. 89. Ibidem, s. 89-90. J. Ciborski, Bezpieczeństwo energetyczne, [w:] K. Kuciński (red.), op.cit., s. 127. Ibidem, s. 128. Ibidem, s. 129.

45


JULITA DUDZIAK

Bezpieczeństwo energetyczne w Polsce Kwestię bezpieczeństwa energetycznego w Polsce reguluje Ustawa z dnia 10 kwietnia 1997 r. – Prawo energetyczne (wraz z późniejszymi zmianami), która w art. 2 pkt. 16 definiuje je jako: „stan gospodarki umożliwiający pokrycie bieżącego i perspektywicznego zapotrzebowania odbiorców na paliwa i energię w sposób technicznie i ekonomicznie uzasadniony, przy zachowaniu wymagań ochrony środowiska”6. O ile zapotrzebowanie na węgiel kamienny i brunatny jest w Polsce zaspakajane dzięki korzystnemu położeniu geograficznemu i bogatym złożom, o tyle w kwestii innych surowców, takich jak gaz ziemny i ropa naftowa, Polska jest uzależniona od dostaw z zewnątrz7. Największym dostawcą Polski jest Rosja, z której przesył gazu ziemnego odbywa się przede wszystkim przez Gazociąg Jamalski, przebiegający przez Białoruś, z punktami odbioru znajdującymi się we Włocławku i Lwówku. Oprócz tego polska sieć jest połączona poprzez punkty graniczne Wysokoje i Tietierowska oraz Drozdowicze z dostawami rosyjskimi i środkowoazjatyckimi (przez Ukrainę) w systemach Białorusi i Ukrainy8. Głównym producentem gazu w Polsce jest spółka Polskie Górnictwo Naftowe i Gazownictwo SA, która również realizuje prawie 100% importu z Rosji9. Mimo że istnieje prawne ograniczenie dostaw gazu określone w rozporządzeniu Rady Ministrów z 24 października 2000 r. w sprawie minimalnego poziomu dywersyfikacji dostaw gazu z zagranicy, dywersyfikacja zaopatrzenia Polski pozostaje pozorna. W 2006 r. udział rosyjskiego gazu w imporcie do Polski był wyższy niż 70%, przy jednoczesnym, dodatkowym zakupie gazu środkowoazjatyckiego od spółki RosUkrEnergo, będącej pod kontrolą rosyjskiego giganta10. Tym samym przekroczony został nałożony przez rozporządzenie limit 72% udziału gazu z jednego państwa. Biorąc pod uwagę, jak wielkie ilości gazu sprowadza Polska z Rosji, Warszawa jest żywo zainteresowana wszelkimi kwestiami, które mogłyby niekorzystnie wpłynąć na dostawy tego surowca.

Gazociąg Północny a stanowisko Polski Niezwykle ważna w tym kontekście jest kwestia Gazociągu Północnego, który dwoma nitkami o przepustowości 27,5 mld m3 gazu rocznie i długości po 1220 km połączył rosyjski Wyborg i niemiecki Greifswald, omijając tradycyjne państwa tranzytowe, takie jak Polska. Budowę pierwszej nitki rozpoczęto w kwietniu 2010 r. 6 7 8

9 10

46

Ustawa z dnia 10 kwietnia 1997 r. – Prawo energetyczne, Dz.U. z 1997 r., nr 54, poz. 348. J. Ciborski, op.cit., s. 132. I. Bil, M. Gołębiewska, Kierunki rozwoju polskiego rynku gazu ziemnego. Problemy i czynniki zewnętrzne, [w:] E. Teichmann (red.), Bałtyckie i wschodnie pogranicze Unii Europejskiej – wybrane zagadnienia, Warszawa 2008, s. 167. Ibidem, s. 160. Ibidem.


DZIAŁANIA POLSKI WOBEC BUDOWY GAZOCIĄGU NORD STREAM

Została ona otwarta w 2011 r., a następna – w roku 2012. Pierwsze plany budowy gazociągu sięgają 1997 r., natomiast w 2002 r. otrzymały one w Unii Europejskiej status projektu priorytetowego11, choć niemiecko-rosyjskie porozumienie o budowie podpisano dopiero w 2004 r.12 Polskę oficjalnie poinformowano o planach budowy w listopadzie 2006 r.13 Budowa Gazociągu Północnego obudziła w części Polaków, świadomych kontekstu i pilnie przysłuchujących się wiadomościom, głęboko zakorzenioną obawę o interesy państwa. Będąc owocem umowy między najważniejszymi polskimi sąsiadami, których wspólne interesy historycznie kończyły się dla Polski katastrofą, budowa wywołała naturalne skojarzenia, pogłębione porównaniem rosyjsko-niemieckiego porozumienia do paktu Ribbentrop-Mołotow, na które pozwolił sobie na forum German Marshall Fund Radosław Sikorski, będący w 2006 r. ministrem obrony narodowej14. W narastającej wówczas atmosferze paniki i zagrożenia naturalne było, że rząd, najpierw Jarosława Kaczyńskiego, a od listopada 2007 r. również Donalda Tuska, podjął działania, by tę niekorzystną w skutkach inwestycję wstrzymać jak najszybciej. W obliczu takich oczekiwań trudno przyjąć do wiadomości, że pierwsza nitka rurociągu została uruchomiona w listopadzie 2011 r. Warto zastanowić się więc, jakie działania podjęły władze Polski w kontekście wstrzymania tej inwestycji. Do najbardziej drażliwych problemów wynikających z budowy gazociągu należał przede wszystkim niepokój o bezpieczeństwo energetyczne Polski, w tym m.in. obawa, że z powodu Gazociągu Północnego zostanie ograniczony przepływ gazu przez rurociąg jamalski oraz możliwość stosowania polityki „przykręcania kurka” wobec Polski15, a także uniemożliwienie rozwoju portu w Szczecinie i Świnoujściu, gdzie planowano budowę terminalu LNG – gdyż przewidywano, że budowa gazociągu może utrudnić wpływanie do portów statków o zanurzeniu większym niż 12,5 m16. Istotnym problemem wydawało się również zagrożenie ekosystemu Morza Bałtyckiego z powodu zatopionych w rejonie wyspy Bornholm ładunków wybuchowych i broni chemicznej, a także potencjalnych efektów naruszenia konstrukcji rurociągu17, jednak niewątpliwie dużo większą wagę do tych problemów przykładali Szwedzi i Finowie, co wynikało w dużej mierze z prawnych możliwości działania. 11

12 13

14

15

16

17

A. Łoskot-Strachota, Ł. Antas, Nord Stream na liberalizującym się rynku gazu UE, „Punkt Widzenia – Policy Briefs” 2010, s. 25. Ibidem, s. 10. Stanowisko Polski wobec budowy Gazociągu Nord Stream (gazociągu północnego), http://www.mg.gov.pl/Wiadomosci/Archiwum/Rok+2007/gazociag+pln.htm (dostęp: 02.06.2012). A. Słojewska, Naciski Moskwy na unijną energetykę, „Rzeczpospolita”, 02.05.2006. Zob. również: Donośny głos ministra Sikorskiego, blog „Szczesniak.pl”, 14.05.2006, http://szczesniak.pl/node/94 (dostęp: 08.01.12). S. Dąbrowski, Polska wobec projektu Gazociągu Północnego, http://www.psz.pl/StanislawDabrowski-Polska-wobec-projektu-Gazociagu-Polnocnego (dostęp: 02.06.2012). MI: Polska wnioskuje o zagłębienie Rurociągu Północnego, http://www.bankier.pl/wiadomosc/ MI-Polska-wnioskuje-o-zaglebienie-Gazociagu-Polnocnego-2292423.html (dostęp: 08.01.2012). P. Tunia, Rura stwarza niebezpieczeństwo, „Nasz Dziennik”, 29.05.2007, http://www. naszdziennik.pl/index.php?dat=20070529&typ=po&id=po41.txt (dostęp: 08.01.2012).

47


JULITA DUDZIAK

Wydaje się, że w Polsce na sprawę tę zwracano uwagę głównie jako na potencjalną możliwość opóźnienia lub zaniechania budowy niekorzystnej inwestycji.

Rząd Jarosława Kaczyńskiego Premier Jarosław Kaczyński przed swoją pierwszą wizytą w Berlinie 30 października 2006 r. podkreślił stanowisko polskie odnośnie budowy gazociągu Nord Stream. Plany utworzenia trasy omijającej terytorium lądowe Polski zostały przez niego określone jako godzące w polski interes narodowy i zagrażające bezpieczeństwu energetycznemu18. W wystąpieniu, które miało miejsce 28 października 2006 r., zapowiedział również, że potencjalne propozycje dołączenia Polski do rosyjsko-niemieckiej spółki spotkają się ze zdecydowanym sprzeciwem. Wyraźnie zaznaczył także, że Unia Europejska, mimo braku wspólnej polityki energetycznej, powinna wspierać Polskę w ochronie jej interesów, mając na uwadze unijną zasadę solidarności19. Wydaje się jednak, że Unia zupełnie inaczej patrzyła na kwestię gazociągu Nord Stream, bo już w grudniu 2006 r. minister spraw zagranicznych Niemiec Frank-Walter Steinmeier określił plan budowy Gazociągu Północnego nie jako projekt niemiecki, ale unijny, który ma zwiększyć udział rosyjskiego gazu i rozwiązać problem wzrostu zapotrzebowania na surowce energetyczne20. Polskie Ministerstwo Gospodarki po przebadaniu trasy przebiegu gazociągu ustaliło, że część planowanej inwestycji ma przebiegać przez polską wyłączną strefę ekonomiczną w okolicach wyspy Bornholm, tzw. szarą strefę, która jest przedmiotem sporu z Danią już od 30 lat. W dniu 22 marca 2007 r. minister gospodarki Piotr Woźniak skierował w tej sprawie pismo do dyrektora zarządzającego w firmie Nord Stream Matthiasa Warniga oraz prezesa rady nadzorczej Gerharda Schrödera, informując, że inwestor musi przestrzegać nie tylko prawa międzynarodowego, ale również polskiego21. Strona polska żądała przedstawienia przez inwestora trzech alternatywnych tras, w tym także możliwości zaniechania projektu, opisu jego wpływu na faunę i florę Morza Bałtyckiego oraz wykazania możliwych ograniczeń, którym miałoby podlegać rybołówstwo z powodu inwestycji22. W odpowiedzi z 12 kwietnia 2007 r. konsorcjum Nord Stream zapewniło, że nie zdawało sobie sprawy z przebiegu trasy przez wyłączną strefę ekonomiczną Polski. Zapewniło również, że przeprowadzi dodatkowe analizy, o których wyniku poinformuje Polskę23. 18 19

20

21 22 23

48

A. Łakoma, Polsce potrzebna jest dywersyfikacja, „Rzeczpospolita”, 30.10.2006. P. Kubisiak, Premier: Gazociąg Północny godzi w polskie interesy, http://www.pb.pl/ 1376616,65334,premier-gazociag-polnocny-godzi-w-polskie-interesy (dostęp: 08.01.2012). Niemiecki MSZ: W dyskusji o Gazociągu Północnym należy odrzucić ideologiczny balast, http://www.bankier.pl/wiadomosc/Niemiecki-MSZ-W-dyskusji-o-Gazociagu-Polnocnym-nalezyodrzucic-ideologiczny-balast-1524681.html (dostęp: 08.01.2012). Stanowisko Polski wobec budowy Gazociągu Nord Stream…, op.cit. Ibidem. Odpowiedź dyrektora zarządzającego Nord Stream M. Warniga z 12 kwietnia 2007 na list ministra P. Woźniaka, http://www.mg.gov.pl/NR/rdonlyres/C08FC813-450F-474A-AB3F-236E6325 C99E/31364/070412_OdpowiedzNordStream2.pdf (dostęp: 02.06.2012).


DZIAŁANIA POLSKI WOBEC BUDOWY GAZOCIĄGU NORD STREAM

W związku z tym, że mimo obietnic zawartych w liście z 12 kwietnia 2007 r., konsorcjum nie przesłało w ciągu następnych kilku miesięcy wskazanych analiz i dokumentacji, minister Woźniak wystosował 15 czerwca 2007 r.24 kolejny list, który doczekał się odpowiedzi odnośnie zmian trasy. W dniu 21 sierpnia 2007 r. konsorcjum Nord Stream powiadomiło o zmianie planowanej trasy na północ od wyspy Bornholm, co miało pozwolić ominąć składowiska broni, które znajdują się na południe od wyspy i przez to zmniejszyć niebezpieczeństwo zagrożenia ekologicznego25. Automatycznie miało to pozwolić wyeliminować z planów trasy Gazociągu Północnego kwestię tzw. szarej strefy. W czerwcu 2007 r. Finlandia, rządzona przez Socjaldemokratyczną Partię Finlandii, jako pierwsze z państw tranzytowych zgodziła się na budowę Gazociągu Północnego, pod warunkiem stałej współpracy inwestorów z odpowiednimi służbami fińskimi. To działanie nie spotkało się z przychylną reakcją polskich władz i choć wkrótce w Polsce nastąpiła zmiana rządu, to we wrześniu 2009 r. Polska zawetowała kandydaturę byłego fińskiego premiera Paavo Lipponena z ramienia SPD na stanowisko szefa unijnej dyplomacji. Główną przyczyną weta było jego stanowisko konsultanta26 w konsorcjum Nord Stream27. Działania premiera Kaczyńskiego wyraźnie dowodziły, że nie przestanie traktować gazociągu Nord Stream jako poważnego zagrożenia dla bezpieczeństwa Polski. Jeszcze w sierpniu 2007 r. podczas Konferencji Parlamentarnej Państw Morza Bałtyckiego obradującej w Berlinie, podsekretarz stanu w Ministerstwie Spraw Zagranicznych Rafał Wiśniewski podkreślił, że plany budowy są sprzeczne z unijną zasadą solidarności energetycznej. Co więcej, polskie MSZ wyraźnie wykazywało nieufność wobec argumentów gospodarczych przemawiających za budową Nord Stream. Przedstawiciel Polski w swojej wypowiedzi dla Polskiego Radia podkreślał, że istnieje wiele innych, tańszych rozwiązań, które na dodatek nie stanowią zagrożenia dla środowiska naturalnego28.

24

25

26

27

28

Drugi list Ministra Gospodarki do Spółki Nord Stream z 15 czerwca 2007, http://www.mg.gov.pl/NR/rdonlyres/C6C7675D-8851-4445-98DA-5DFB12CDD536/34738/ 070615_2ListMPWdoNordStream3.pdf (dostęp: 27.08.2012). Odpowiedź dyrektora zarządzającego Nord Stream M. Warniga z 21 sierpnia 2007 na trzeci list ministra P. Woźniaka, http://www.mg.gov.pl/NR/rdonlyres/0197BA9A-FF50-4372-92B9-4C9B3 69C8BAC/36875/listnordstreamENdoc.pdf (dostęp: 02.06.2012). Pavo Lipponen to advise Nord Stream, „Nord Stream – Press Releases”, http://www.nord-stream.com/press-info/press-releases/paavo-lipponen-to-advise-nord-stream-252/ (dostęp: 02.06.2012). Polska zawetowała kandydaturę Fina na szefa unijnej dyplomacji, http://www.bankier.pl/wiadomosc/Polska-zawetowala-kandydature-Fina-na-szefa-unijnej-dyplomacji-2013246.html (dostęp: 08.01.2012). Konferencja Państw Bałtyckich o Gazociągu Północnym, http://www.bankier.pl/wiadomosc/ Konferencja-Panstw-Baltyckich-o-Gazociagu-Polnocnym-1630820.html (dostęp: 08.01.2012).

49


JULITA DUDZIAK

Rząd Donalda Tuska Działania Jarosława Kaczyńskiego na stanowisku premiera określa się – w zależności od opcji politycznej – ruso- i germanofobią lub nieugiętą działalnością na rzecz polskich interesów narodowych. Jego twarde stanowisko w sprawie budowy rurociągu sprawiło, że zainteresowani sąsiedzi Polski z ulgą zareagowali na zmianę polskiego rządu w listopadzie 2007 r. Premier Donald Tusk, zapewniając, że będzie zabiegał o poprawę stosunków Polski zarówno z Rosją, jak i Niemcami, uzyskał już na wstępie kredyt zaufania. Koncern Wintershall, posiadający udziały w konsorcjum Nord Stream, ponownie planował zaproponować Polsce skierowanie do naszego państwa odnogi Gazociągu Północnego, co swego czasu odrzucił premier Kaczyński29. Zmianę klimatu zauważono nawet w Wielkiej Brytanii, o czym w grudniu pisał „The Economist”. Konserwatywno-narodową i nieprzejednaną politykę Kaczyńskiego uznano za wysoce niekorzystną, chwaląc jednocześnie nowego premiera za pozytywne i przychylne działania wobec swoich zachodnich i wschodnich partnerów30. Pierwsza wizyta nowego premiera w Berlinie nie przyniosła żadnych zmian w kwestii Gazociągu Północnego. Mimo zapewnień premiera Tuska, że będzie starał się zmienić stanowisko niemieckie odnośnie inwestycji Nord Stream, kanclerz Niemiec Angela Merkel nie zaproponowała Polsce żadnych nowych rozwiązań31. Brak wyraźnych zmian w polityce Niemiec spowodował kolejne próby rozwiązania sytuacji na szczeblu międzynarodowym. W styczniu 2008 r. podczas przesłuchania w Komisji Petycji wiceminister środowiska Maciej Trzeciak żądał, by Komisja Europejska zablokowała budowę Gazociągu Północnego. Stwierdził on, że ta inwestycja, mimo iż nie będzie przebiegać bezpośrednio przez należące do Polski tereny, może negatywnie oddziaływać na ekosystemy polskich obszarów objętych programem „Natura 2000”, takich jak Zatoka Pomorska czy Ławica Słupska32. Wystąpienie to nie wpłynęło jednak na stanowisko UE w sprawie inwestycji. Na początku kwietnia 2008 r. na zaproszenie Radosława Sikorskiego przybył do Polski z wizytą minister spraw zagranicznych RFN Frank-Walter Steinmeier. W jej trakcie szef polskiej dyplomacji po raz kolejny podkreślił krytyczne stanowisko Polski wobec budowy Nord Stream. Minister Steinmeier zapewnił, że inwestycja ta nie będzie stanowiła konkurencji dla innych gazociągów33. Podczas szczytu Rady Państw Morza Bałtyckiego, który odbył się w Rydze w dniach 3-4 czerwca 2008 r., premier Donald Tusk powiedział, że „polskie stano29

30 31

32

33

50

W. Marszewski, Niemcy liczą na nowy polski rząd, „Nasz Dziennik”, 02.11.2007, http://www. naszdziennik.pl/index.php?dat=20071102&typ=sw&id=sw13.txt (dostęp: 08.01.2012). A Winter honeymoon, http://www.economist.com/node/10337918 (dostęp: 08.01.2012). A. Bielawska, Stosunki polsko-niemieckie na tle budowy Gazociągu Północnego (2005-2009), „Środkowoeuropejskie Studia Polityczne” 2010, nr 4, s. 143-144, https://repozytorium. amu.edu.pl/jspui/bitstream/10593/1676/1/119-150.pdf (dostęp: 02.06.2012). Komisja Petycji Parlamentu Europejskiego za powstrzymaniem budowy Gazociągu Północnego, http://www.wnp.pl/wiadomosci/50886.html (dostęp: 02.06.2012). Sikorski i Steinmeier na Uniwersytecie Warszawskim, http://www.wprost.pl/ar/127278/Sikorski/ (dostęp: 02.06.2012).


DZIAŁANIA POLSKI WOBEC BUDOWY GAZOCIĄGU NORD STREAM

wisko w sprawie gazociągu jest jasne, ale to nie władze naszego państwa będą decydować o jego powstaniu”34. Mimo że Litwa i Łotwa długo wspierały Polskę w oporze przeciwko inwestycji (chociażby poprzez popieranie planów budowy gazociągu Amber35), jak podała wkrótce po zakończeniu szczytu rosyjska „Niezawisimaja Gazeta”, państwa nadbałtyckie zmieniły swój stosunek do inwestycji konsorcjum Nord Stream36. Z kolei już miesiąc później były prezydent Aleksander Kwaśniewski jako pierwszy z polskich polityków opowiedział się za pragmatycznym podejściem do budowy Gazociągu Północnego. Stwierdzenie, że w przypadku niemożliwości zablokowania inwestycji z przyczyn ekologicznych należy się do niej dołączyć, wywołało polityczną burzę37. Pod koniec 2008 r. zaprzestano protestów, ponieważ spodziewano się, że w związku z kryzysem gospodarczym budowa gazociągu w ogóle się nie rozpocznie38. Jednak w styczniu 2009 r. konsorcjum Nord Stream powiadomiło, że chce zdobyć pozwolenia na inwestycję, aby jak najszybciej rozpocząć budowę. Jako przyczynę pośpiechu wskazano rosyjsko-ukraiński kryzys gazowy, który powinien był przekonać wszystkich sceptyków, że jedynym bezpiecznym terenem tranzytowym jest Morze Bałtyckie39. W październiku 2009 r. oficjalną zgodę na budowę Gazociągu Północnego przez jej terytorium wydała Dania, w listopadzie dołączyły do niej Finlandia i Szwecja. Rosja wydała zgodę w grudniu, z kolei RFN w styczniu 2010 r. W tym czasie w debacie publicznej w Polsce podniesiono problem zablokowania rozwoju portów w Szczecinie i Świnoujściu. Ta sprawa leżała w obszarze zainteresowań nie tylko Ministerstwa Gospodarki, ale również Ministerstwa Infrastruktury, o czym świadczy interpelacja w sprawie budowy gazociągu Nord Stream z 2011 r. (nr 21734), w której poseł Łukasz Zbonikowski poruszył kwestię portów40. W swojej odpowiedzi minister infrastruktury Cezary Grabarczyk wyjaśnił, że dotychczasowa interwencja Polski spowodowała zagłębienie gazociągu w części krzyżującej się z zachodnim torem wodnym do Świnoujścia, dzięki czemu rozwój portu w związku 34

35

36

37

38 39

40

Tusk przeciwny Gazociągowi Północnemu, http://gazownictwo.wnp.pl/tusk-przeciwnygazociagowi-polnocnemu,51554_1_0_0.html (dostęp: 02.06.2012). A. Kubik, Polska, Litwa i Łotwa przeciw Gazociągowi przez Bałtyk, http://www.wnp.pl/ wiadomosci/polska-litwa-i-lotwa-przeciw-gazociagowi-przez-baltyk,2149_1_0_0.html (dostęp: 02.06.2012). Gazociąg Północny – państwa nadbałtyckie zmieniły zdanie?, http://wiadomosci.gazeta.pl/wiadomosci/1,114873,5284744.html (dostęp: 02.06.2012). P. Zychowicz, Kwaśniewski: Nord Stream może być korzystny dla Polski, http://www.rp.pl/ artykul/26,163681-Kwasniewski--Nord-Stream-moze-byc-korzystny-dla-Polski.html (dostęp: 27.08.2012). A. Bielawska, op.cit., s. 144. „Die Welt”: projekt Nord Stream wkracza w gorącą fazę, http://wiadomosci.gazeta.pl/wiadomosci/1,114873,6195651.html (dostęp: 02.06.2012). Interpelacja nr 21734 do prezesa Rady Ministrów w sprawie budowy gazociągu Nord Stream, http://orka2.sejm.gov.pl/IZ6.nsf/main/642AC3C5 (dostęp: 02.06.2012).

51


JULITA DUDZIAK

z powstaniem tam terminalu LNG nie zostanie zakłócony. Minister zapewnił, że Polska wnioskuje o zagłębienie rurociągu w odcinku przecięcia się z trasą północną41. Z wypowiedzi kanclerz Angeli Merkel z 10 maja 2011 r. wynikało natomiast, że ewentualne zagłębienie rurociągu będzie możliwe, o ile w opinii Niemiec zajdzie taka potrzeba42. Zbigniew Rapciak, prezes spółki Polskie LNG budującej gazoport w Świnoujściu, powiedział na konferencji „Polska a światowy rynek gazu” w lutym 2011 r., że przewidywane zanurzenie statków przewożących skroplony gaz będzie wynosić 12,5 m, co oznacza, że przynajmniej ta inwestycja nie jest zagrożona43. Problemy mogą napotkać statki o zanurzeniu większym niż 13,5 m, które mogłyby w przyszłości docierać do polskich portów. Rzecznik MSZ Marcin Bosacki podał jednak w maju 2011 r., że trwają negocjacje w sprawie zagłębienia odcinka Gazociągu Północnego na skrzyżowaniu z północnym torem podejściowym, który znajduje się na obszarze niemieckich wód terytorialnych44. Ostatecznie nie wprowadzono kolejnej korekty położenia Nord Stream, jednak kanclerz Angela Merkel złożyła polityczną obietnicę, iż położenie gazociągu zostanie w przyszłości zmienione, gdyby miało utrudniać dostęp do portu w Świnoujściu45. Zakończenie budowy pierwszej nitki Gazociągu Północnego ponownie poruszyło na krótko opinię publiczną. Obecny rząd podtrzymuje, że inwestycja ta nie zagraża Polsce i podkreśla dobre stosunki zarówno z RFN, jak i Federacją Rosyjską, z kolei opozycja zarzuca premierowi Tuskowi bierność i poddańczość wobec sąsiadów.

Podsumowanie Budowa gazociągu Nord Stream niewątpliwie była ważna jako strategiczna inwestycja Niemiec46. Również dla Rosji ominięcie, nierzadko problematycznych, państw tranzytowych ma olbrzymie znaczenie. Bez obiektywnych wyliczeń trudno 41

42

43

44

45 46

52

Odpowiedź ministra infrastruktury – z upoważnienia prezesa Rady Ministrów – na interpelację nr 21734 w sprawie budowy gazociągu Nord Stream, http://orka2.sejm.gov.pl/IZ6.nsf/main/ 13139FF8 (dostęp: 08.01.2012). Merkel: Gazociąg Płn. nie zablokuje rozwoju polskiego portu, http://www.bankier.pl/ wiadomosc/Merkel-Gazociag-Pln-nie-zablokuje-rozwoju-polskiego-portu-2336459.html (dostęp: 08.01.2012). Nord Stream: Gazociąg nie będzie przeszkodą dla polskich statków z gazem, PAP, http://www.bankier.pl/wiadomosc/Nord-Stream-Gazociag-nie-bedzie-przeszkoda-dla-statkow-zgazem-2284511.html (dostęp: 08.01.2012). M. Bosacki, Sprostowanie w związku z publikacją „Gazety Wyborczej” pod tytułem „Nord Stream już na dnie” z 6 maja 2011 r., http://www.msz.gov.pl/Sprostowanie,w,zwiazku,z,publikacja,Gazety,Wyborczej,pod,tytulem,Nord,Stream,juz,na,dnie,z,6,maja,2011,r.,43029.html (dostęp: 02.06.2012). Nord Stream, http://www.tvn24.pl/nord-stream,189971,s.html (dostęp: 27.08.2012). Ł. Antas, J. Gotkowska, Niemcy wobec rosyjsko-ukraińskiego konfliktu gazowego, „Tydzień na Wschodzie” 2009, nr 3(78), http://www.osw.waw.pl/pl/publikacje/tydzien-na-wschodzie/200901-20/niemcy-wobec-rosyjsko-ukrainskiego-konfliktu-gazowego (dostęp: 08.01.2012).


DZIAŁANIA POLSKI WOBEC BUDOWY GAZOCIĄGU NORD STREAM

jednak określić, czy rzeczywiście budowa gazociągu na dnie morskim była dużo droższa niż wytyczenie alternatywnej linii lądem. Obaj polscy premierzy zdawali sobie sprawę, że budowa Gazociągu Północnego stanowiła zagrożenie dla polskiej racji stanu, jednak ich podejście do tej kwestii znacznie się różniło. Rządy Jarosława Kaczyńskiego charakteryzowały się twardym stanowiskiem; premier wyraźnie dawał odczuć swoim partnerom, że kwestia bezpieczeństwa energetycznego jest dla Polski niezwykle ważna. Niestety jego działania często cechowały się niechęcią do ustępstw, co zniechęcało zagranicznych polityków i utrudniało prowadzenie negocjacji. Co więcej, premier Kaczyński nie brał pod uwagę punktu widzenia Unii Europejskiej. Niezwykle szybko okazało się, że popiera ona planowaną inwestycję, co automatycznie osłabiło stanowisko polskie próbujące oprzeć się na zasadzie solidarności. Próby te mogły być również odbierane przez pozostałe państwa UE jako chęć przeforsowania partykularnych interesów Polski. Rząd premiera Tuska nie podjął zdecydowanych działań, gdyż nie miał takiej możliwości, odkąd trasa gazociągu została zmieniona, omijając wody terytorialne Polski. Wydaje się, że ten rząd, poza chęcią odbudowania dobrych relacji z naszymi sąsiadami, zdawał sobie sprawę, że zablokowanie budowy gazociągu Nord Stream jest bezcelowe, dlatego skupił się na innej działalności. Po wielu latach dyskusji udało się wreszcie rozpocząć budowę terminalu LNG w Świnoujściu, co jest niewątpliwie bardzo ważne dla dywersyfikacji źródeł gazu i neutralizacji zagrożenia wstrzymania jego dostaw. Jednak negocjacje w sprawie dostępu do polskich portów większych statków czy odszkodowań dla rybaków, którym budowa rurociągu utrudni prace, powinny były uzyskać wyraźniejsze wsparcie ze strony rządu. Budowa Gazociągu Północnego niemal ostatecznie zakończona, stawia Polskę w nowej, niekomfortowej sytuacji. Działania żadnego z rządów nie zapobiegły inwestycji konsorcjum Nord Stream, dlatego też zadaniem obecnej władzy powinno być zminimalizowanie negatywnych skutków, głównie poprzez rozwój projektów dywersyfikacji importu surowców energetycznych.

Streszczenie We współczesnej polityce zagranicznej niezwykle istotne znaczenie ma jeden z najważniejszych problemów współczesnego świata - kwestia bezpieczeństwa energetycznego. Polska, posiadająca niewielkie złoża gazu ziemnego, większość zapotrzebowania na ten surowiec uzupełnia poprzez import, odgrywając również ważną rolę w jego tranzycie do innych państw. Tym samym plany budowy Gazociągu Północnego łączącego bezpośrednio Federację Rosyjską oraz Republikę Federalną Niemiec uderzały w polską rację stanu. W pracy przedstawiono i zanalizowano działania, które podejmowały władze Polski wobec inwestycji konsorcjum Nord Stream po oficjalnym poinformowaniu rządu polskiego o planach budowy gazociągu w 2006 r. W przeciągu pięciu lat – do ukończenia pierwszej nitki gazociągu w roku 2011 – projekt ten ulegał zmianom, m.in. z powodu zabiegów Polski dążącej do wstrzymania budowy Gazociągu Północnego. Śledząc kroki, które w tej kwestii podejmowały władze polskie reprezentowane najpierw przez rząd Jarosława Kaczyńskiego, a później Donalda Tuska, podjęto również próbę ich oceny.

53



Kształtowanie się stosunków polsko-niemieckich na tle budowy Gazociągu Północnego Piotr Piszcz W artykule dokonano analizy stosunków polsko-niemieckich w okresie od zainicjowania do zakończenia budowy i eksploatacji pierwszej nitki Gazociągu Północnego (lata 2005-2006). Głównym czynnikiem, pod kątem którego rozpatrywano relacje, była właśnie wspomniana inwestycja gazowa. Spółka Nord Stream AG powstała jako konsorcjum trzech przedsiębiorstw: Gazpromu, E.ON oraz Wintershall, których właściciele w obecności kanclerza RFN Gerharda Schrödera i prezydenta Rosji Władimira Putina 8 września 2005 r. podpisali umowę o budowie gazociągu1. W późniejszym okresie do przedsięwzięcia przystąpiły dwie kolejne firmy: holenderska Nederlandse Gasunie oraz francuska GDF SUEZ2. Koszt inwestycji szacowany był na 7,4 mld euro, z czego blisko 70% miało pochodzić z kredytów od banków współpracujących z firmami oraz od agencji kredytów eksportowych. W 2006 r. Rada Unii Europejskiej i Parlament Europejski uznały Nord Stream za priorytetowy projekt energetyczny i włączyły go do transeuropejskiej sieci energii (TEN-E). Prace nad budową samego gazociągu postępowały zgodnie z harmonogramem od roku 2010 i zwieńczone zostały otwarciem pierwszej nitki gazociągu w listopadzie 2011 r. Ostatecznym zakończeniem inwestycji było otwarcie drugiej nitki w październiku 2012 r. Budowa Gazociągu Północnego w latach 2005-2011 bardzo mocno rzutowała na stosunki bilateralne pomiędzy Polską a RFN, oczywiście w różnych okresach z innym natężeniem. Stała się ona niewątpliwie jedną z kluczowych kwestii wpływających na te relacje w ich nowej fazie, która rozpoczęła się wraz z przystąpieniem Polski do Unii Europejskiej. Do tego wydarzenia można mówić o bardzo silnym zaangażowaniu Niemiec w dążenie do jedności europejskiej, co wiązało się ściśle z mocnym popieraniem aspiracji unijnych państw regionu Europy ŚrodkowoWschodniej, a zwłaszcza Polski. Można nawet pokusić się o stwierdzenie, że RFN była adwokatem interesów naszego państwa w dążeniu do UE3. 1

2

3

S. Rabbe, Spór o gazociąg przez Bałtyk. Zagrożenie czy konieczna poprawa bezpieczeństwa energetycznego?, „Raporty Fundacji Konrada Adenauera” 2009, nr 14, s. 4. Nord Stream. Kim jesteśmy, http:// http://www.nord-stream.com/pl/o-nas/ (dostęp: 18.05.2012). R. Zięba, Główne kierunki polityki zagranicznej Polski po zimnej wojnie, Warszawa 2010, s. 66.

55


PIOTR PISZCZ

Jednak realizacja celu, jakim niewątpliwie we wspólnych relacjach było członkostwo Polski w UE, zamknęła pewien etap i we wzajemnych stosunkach stopniowo następowało przesunięcie w kierunku innych aspektów. Nord Stream to inwestycja gospodarcza, jednak ze względu na przebieg etapu tworzenia całego projektu i późniejsze wydarzenia z nim związane, rodziły się wątpliwości dotyczące kontekstu politycznego. Ten aspekt z kolei był bardzo mocno akcentowany przez Polskę, która dostrzegała w Gazociągu Północnym zagrożenie dla swoich żywotnych interesów. Od początku ta inwestycja miała negatywny wydźwięk w regionie Europy Środkowo-Wschodniej, ponieważ widziano w niej narzędzie polityki rosyjskiej do wywierania wpływu na państwa tego obszaru poprzez możliwe odcięcie dopływu gazu, czego kilkukrotnie byliśmy już świadkami m.in. w 2004 r. w stosunku do Białorusi oraz w 2006 r. i 2009 r. wobec Ukrainy4. Zazwyczaj odbywało się to w środku sezonu grzewczego, przez co potęgowało odbiór takiego działania i odbijało się nie tylko na wspomnianych dwóch państwach, ale także, ze względu na ich tranzytowe znaczenie, odczuwalne było praktycznie przez wszystkie państwa Europy Środkowej oraz częściowo przez Niemcy czy Włochy. Zatem nie były to wyimaginowane obawy polskich władz, ale realne zagrożenia dla bezpieczeństwa energetycznego Polski. Państwa, które utraciłyby pozycję państw tranzytowych gazu do Europy Zachodniej, a zwłaszcza Ukraina, przez którą dotychczas transportowano blisko 70% gazu, stałyby się łatwym celem polityki gazowej Kremla. Dlatego od samego początku polskie władze dążyły do realizacji innych projektów, takich jak Jamał II czy Amber5, które ze względu na planowany przebieg zwiększałyby pozycję tranzytową i bezpieczeństwo Polski.

Działania polskiego rządu w latach 2005-2007 Nadzieję na odejście od popierania tej inwestycji przez Berlin rozbudziło przejęcie rządów w RFN przez chadecję pod koniec 2005 r. Należy również dodać, że na polskiej scenie politycznej doszło wtedy do diametralnej zmiany. Dotychczasowy lewicowy rząd został zastąpiony przez mniejszościowy konserwatywny gabinet premiera Kazimierza Marcinkiewicza. Oczywistym jest, że ustępujący rząd nie był w stanie podjąć w tak krótkim czasie odpowiednich działań, ze względu na zbieg wyborów w Polsce z zawarciem umowy o budowie gazociągu. Jednak wypowiedź byłego już premiera Marka Belki udzielona tuż po odejściu ze stanowiska, że „zamiast biadolić” powinniśmy starać się w inny sposób zapewnić większą dywersyfikację dostaw gazu, świadczy o prawdopodobnym pogodzeniu się z faktami już w początkowej fazie inwestycji. Zmiana rządu w Polsce oraz dojście do władzy w RFN CDU/CSU rodziły zatem nadzieję na zmianę stanowiska Niemiec w sprawie budowy Gazociągu Północnego6. 4 5 6

56

Ibidem, s. 7. Ibidem; S. Rabbe, op.cit., s. 6. A. Bielawska, Stosunki polsko- niemieckie na tle budowy Gazociągu Północnego (2005- 2009), „Środkowoeuropejskie Studia Polityczne” 2010, nr 4, s. 121.


KSZTAŁTOWANIE SIĘ STOSUNKÓW POLSKO-NIEMIECKICH NA TLE BUDOWY GAZOCIĄGU...

Jednak już pierwsze sygnały, jakie płynęły ze strony nowych władz RFN, nie zwiastowały jakiejkolwiek znaczącej zmiany stanowiska w odniesieniu do inwestycji. Kolejni przedstawiciele Berlina potwierdzali, że nie ma żadnych zmian w kwestii jej realizacji, jednak mocno podkreślano konieczność wytłumaczenia znaczenia tego przedsięwzięcia oraz pojawiały się propozycje włączenia Polski do projektu. Takie stanowisko w żaden sposób nie satysfakcjonowało Warszawy, ponieważ nie zmieniłoby to naszego wciąż wysokiego uzależnienia od gazu rosyjskiego. Nadzieję w tej sytuacji rodziły zapowiedzi prowadzenia rozmów ze stroną polską, co można było wykorzystać do wyartykułowania obaw i doprowadzenia do uwzględnienia naszego stanowiska. Pierwsza wizyta nowej kanclerz Angeli Merkel w Warszawie w grudniu 2005 r. przyjęta została pozytywnie. Padły wówczas słowa o utrzymaniu strategicznego partnerstwa z Rosją, ale nie ponad głowami Polaków oraz obietnica utworzenia polsko-niemieckiej grupy roboczej mającej pracować nad wykorzystaniem niemiecko-rosyjskiego gazociągu również i dla naszego państwa7. Pomimo tych wszystkich słów sugerujących zmianę akcentów w niemieckiej polityce zagranicznej, rzeczywistość okazała się kompletnie inna, ponieważ determinacja z jaką władze RFN dążyły do realizacji inwestycji Gazociągu Północnego nie uległa zmianie. Warto dla porównania podkreślić, że takie podejście do strategicznego myślenia, wychodzącego poza jedną kadencję czy nawet rządy przeciwnych sobie partii, pokazuje, jak odmienny jest stan demokracji i percepcji interesów narodowych w obu państwach. W Polsce, ze względu na stosunkowo niedawne uzyskanie pełnej suwerenności, wciąż pokutuje tak szkodliwy dla interesów narodowych partykularyzm. Przejawia się to zwłaszcza w bardzo częstym odchodzeniu od niejednokrotnie dobrych projektów poprzedników w imię własnych potrzeb i podkreślania innego podejścia nowego rządu. W tym kontekście należy wspomnieć o przykładzie dotyczącym polityki energetycznej Polski. Zainicjowana przez rząd Jerzego Buzka polityka dywersyfikacji gazowej w postaci możliwego połączenia gazociągiem z Norwegią została całkowicie odrzucona przez następców z lewicowego rządu Leszka Millera, co jest jasnym przykładem braku strategicznego planowania, służącego żywotnym interesom państwa. Właśnie takim projektem w przypadku RFN jest Gazociąg Północny, dzięki któremu pozyskiwać będzie ona jeden z wielu niezbędnych niemieckiej gospodarce surowców z Rosji. Negatywnie na odbiór tej inwestycji w Polsce wpłynęło również zaangażowanie byłego kanclerza Gerharda Schrödera, który od początku dążył do zawarcia umowy jeszcze przed wyborami w Niemczech. Zbieg dat zawarcia kontraktu z przeprowadzonymi wyborami, zarówno w Polsce, jak i w RFN, tylko zaostrzył konflikt. Istotnym czynnikiem wpływającym na postrzeganie całego projektu były z pewnością zażyłe stosunki, jakie łączyły Schrödera z Putinem, które z punktu widzenia interesów Polski postrzegano jako zagrożenie. Również późniejsze działania byłego kanclerza odbiły się szerokim echem. Po pierwsze, tuż po przegranych wyborach udzielił on gwarancji kredytowej o wartości 7

P. Reszka, P. Zychowicz, Przyłączcie się do gazociągu, „Rzeczpospolita”, 05.12.2005.

57


PIOTR PISZCZ

kilku miliardów euro na zabezpieczenie kredytu na budowę gazociągu przez Gazprom w Rosji, wskutek czego rząd niemiecki pośrednio wsparł inwestycje, choć ostatecznie jednak firma nie skorzystała z udzielonych gwarancji8. Jeszcze większym echem, zarówno w Polsce, jak i na arenie międzynarodowej, odbiło się wejście Schrödera do władz spółki budującej gazociąg niedługo po opuszczeniu urzędu kanclerskiego. Udział w lobbingu na rzecz Nord Stream przez tak znaczącą osobistość życia politycznego rodził jeszcze większe obawy o kontekst polityczny tego przedsięwzięcia. Pomimo uspokajającego tonu, jaki płynął ze strony rządu niemieckiego, mówiącego, że jest to projekt podjęty przez niezależne podmioty gospodarcze8 oraz często ponawianych zaproszeń do uczestnictwa w projekcie poprzez budowę interkonektora, władze Polski cały czas były niespokojne. Propozycje włączenia do inwestycji spotykały się ze stanowczą odmową ze strony premiera Marcinkiewicza, który w oświadczeniu z 12 maja dla Polskiej Agencji Prasowej (PAP) stwierdził, że nie wyobraża sobie udziału Polski w budowie gazociągu10. Równie istotne znaczenie dla odmowy współpracy miała niechęć braci Jarosława i Lecha Kaczyńskich do całego przedsięwzięcia11. Warto również dodać, że takie posunięcie spotkało się z krytyką ze strony Jana Rokity, który skonstatował, że była to ostateczna porażka w negocjacjach ze stroną niemiecką, a inwestycja i tak będzie się posuwać do przodu, tylko teraz bez jakiegokolwiek wpływu Polski12. Patrząc globalnie na całe przedsięwzięcie, nie było żadnych większych możliwości, aby nawet poprzez udział w tej inwestycji zmienić jej oddziaływanie na mniej niekorzystne w stosunku nie tylko do Polski, ale również całego regionu. Spór wokół Nord Stream narastał i wpływał negatywnie na kształtowanie się bilateralnych stosunków, padały nawet bardzo mocne słowa, co tylko podgrzewało atmosferę. Najgłośniejszym wówczas stwierdzeniem, które na długo zostało zapamiętane, było porównanie tego projektu przez ministra obrony narodowej Radosława Sikorskiego do paktu Ribbentrop-Mołotow13. Tak dosadne słowa, które może i są głośnym bon motem, przysparzającym popularności wśród opinii publicznej autorowi jako obrońcy interesów narodowych, nie przysłużyły się sprawie, lecz doprowadziły tylko do jeszcze większych napięć. Sugerowana przez Polskę kwestia wycofania się rządu RFN ze wspierania gazociągu stawała się tymczasem coraz trudniejsza. Kolejne miesiące przyniosły impas w sprawie budowy Nord Stream, ponieważ działania podejmowane przez Polskę, czy to w relacjach dwustronnych, czy na forum unijnym, nie przynosiły oczekiwanego zawieszenia inwestycji. Wciąż ponawiane zachęty rządu niemieckiego do przyłączenia się Polski do budowy gazociągu również nie dawały nadziei na znalezienie wspólnego rozwiązania. 8 9 10 11 12 13

58

Ibidem; S. Rabbe, op.cit., s. 4. P. Reszka, P. Zychowicz, op.cit.; S. Rabbe, op.cit., s. 4-5. Polska nie zgadza się na budowę gazociągu północnego, „Rzeczpospolita”, 12.05.2006. A. Bielawska, op.cit., s. 127. Ibidem. Ibidem; S. Rabbe, op.cit., s. 5.


KSZTAŁTOWANIE SIĘ STOSUNKÓW POLSKO-NIEMIECKICH NA TLE BUDOWY GAZOCIĄGU...

Obawy ze strony niemieckich polityków przed jeszcze większym usztywnieniem stanowiska polskiego rządu pojawiły się wraz ze zmianami na szczytach władzy w 2006 r. Dotychczasowy rząd Kazimierza Marcinkiewicza został zastąpiony przez koalicyjny rząd Prawa i Sprawiedliwości (PiS), Samoobrony i Ligi Polskich Rodzin (LPR), który postrzegano jako prawicowo-populistyczno-narodowy, co z oczywistych względów wykluczało pragmatyzm w podejściu do wzajemnych relacji polsko-niemieckich. Ostatecznie Berlin nie musiał się niepokoić gwałtownym przeorientowaniem polskiej polityki, ponieważ stanowisko rządu wobec samej inwestycji nie uległo zmianie i nie doszło do jego wyraźnego zaostrzenia. Zarówno premier, jak i minister spraw zagranicznych, wciąż z uporem odrzucali udział Polski w budowie Nord Stream, podkreślając zarazem, że dążą do jak najlepszych relacji z RFN oraz że powyższy spór nie jest niczym nadzwyczajnym w relacjach między dwoma państwami. Takie słowa miały oczywiście charakter czysto kurtuazyjny, co jest normą w dyplomacji, jednak świadczyły one o tym, że ówczesny rząd nie dążył do konfrontacji z rządem niemieckim, jak miało to miejsce przy wspomnianym ostrym porównaniu dokonanym przez ministra obrony narodowej. Brak jakichkolwiek wspólnych uzgodnień działał jednak negatywnie na wzajemne relacje i tylko prowadził do ich nadwyrężenia. Wartym przytoczenia wydarzeniem, które również wpłynęło w ówczesnym okresie na i tak niezbyt dobre relacje polsko-niemieckie, było odwołanie szczytu Trójkąta Weimarskiego. Prezydent Lech Kaczyński w czerwcu 2006 r., po pojawieniu się w gazecie „die tageszeitung” niepochlebnego artykułu porównującego go do kartofla, zrezygnował z udziału w tym wydarzeniu14. Szczyt ostatecznie odbył się 5 grudnia 2006 r. w Mettlach. Po braku jakichkolwiek wspólnych konkluzji we wzajemnych rozmowach polsko-niemieckich, obie strony podejmowały działania na rzecz uzyskania szerszego poparcia u innych podmiotów międzynarodowych. Polska działała zarówno na forum Unii Europejskiej, jak i Rady Państw Morza Bałtyckiego, w celu zainteresowania i znalezienia akceptacji dla swoich argumentów. Prezydent Lech Kaczyński próbował podczas szczytu Unii Europejskiej w Lahti w 2006 r. poruszyć kwestię Gazociągu Północnego, chcąc wywołać dyskusję wśród pozostałych państw, co jednak nie spotkało się z zainteresowaniem z ich strony15. Z kolei podczas 16. Konferencji Parlamentarnej Państw Morza Bałtyckiego w Berlinie wezwano rządy i UE do „gruntownego” zbadania, czy niemiecko-rosyjski projekt Gazociągu Północnego nie stanowi zagrożenia dla środowiska naturalnego oraz czy uwzględnia bezpieczeństwo energetyczne całego regionu nadbałtyckiego16. Takie stanowisko można uznać za połowiczny sukces Polski w tym sporze, ponieważ obawy strony polskiej zostały zauważone i przyjęte przez inne państwa, choć oczywiście nie zablokowało to całego projektu.

14 15 16

S. Rabbe, op.cit., s. 5; A. Bielawska, op.cit., s. 128. S. Rabbe, op.cit., s. 5; A. Bielawska, op.cit., s. 129. S. Rabbe, op.cit., s. 5; A. Bielawska, op.cit., s. 135.

59


PIOTR PISZCZ

Najczęściej podnoszonym argumentem na tamtym etapie dyskusji były kwestie ekologiczne. Budowa gazociągu mogła bowiem oddziaływać na nasze państwowe obszary objęte programem „Natura 2000”, a także wpływać na cały obszar Morza Bałtyckiego. Podnoszone potencjalne zagrożenia dla środowiska naturalnego spotkały się ze szczególnym zainteresowaniem ze strony Szwecji, Finlandii oraz Litwy, Łotwy i Estonii. Szkodliwość całej inwestycji dla ekosystemu Morza Bałtyckiego i wątpliwości jakie to budziło, wpłynęły na odkładanie zgody na budowę gazociągu na obszarze szwedzkiej i fińskiej strefy ekonomicznej na Bałtyku aż do 2009 r.17 Inwestor odpierał te argumenty, twierdząc, że budowa gazociągu odbywać się będzie z uwzględnieniem wszelkich zagrożeń dla środowiska i nie spowoduje żadnych szkód w tym zakresie. Odpowiedzią na polskie starania były konsekwentne działania strony niemieckiej, która od początku podkreślała, że jest to projekt międzynarodowy. Dążąc do jak najszerszego poparcia inwestycji, rząd niemiecki przedstawiał Gazociąg Północny jako trzon nowego systemu bezpieczeństwa energetycznego w Europie. Wizyty przedstawicieli konsorcjum w Brukseli, lobbujących na rzecz poparcia inwestycji przez Unię Europejską, powiodły się. W 2006 r. Rada UE i Parlament Europejski włączyły bowiem Nord Stream do transeuropejskiej sieci energetycznej (TEN-E), choć wciąż w oficjalnych dokumentach Komisji Europejskiej dotyczących bezpieczeństwa energetycznego za priorytetową inwestycję uznawano budowę Gazociągu Nabucco18.

Relacje polsko-niemieckie w okresie pierwszego rządu Donalda Tuska Starania strony polskiej o wycofanie się z popierania inwestycji przez rząd niemiecki, czy w ogóle o jej zawieszenie, nie powiodły się. Wraz z końcem 2007 r. zamknął się pewien etap w relacjach polsko-niemieckich w związku z wcześniejszymi wyborami parlamentarnymi w Polsce i wygraną Platformy Obywatelskiej (PO). W utworzonym przez premiera Donalda Tuska rządzie, politycy niemieccy widzieli szansę na nowe otwarcie we wzajemnych kontaktach. Liczono na bardziej pragmatyczne podejście nowych władz do kwestii budowy Gazociągu Północnego. Już od pierwszych dni sprawowania urzędu widoczne było złagodzenie retoryki dotyczącej zarówno bilateralnych stosunków, jak i samej inwestycji. Premier w swoich kolejnych wypowiedziach, jak i exposé rządowym, podkreślał z jednej strony przyczyny sceptycyzmu polskiej strony wobec inwestycji, ale z drugiej wyrażał nadzieję na odwrócenie dotychczasowych niekorzystnych ustaleń19. Wzajemne zapewnienia 17

18 19

60

Ostatni kraj zgadza się na Gazociąg Północny, http://forsal.pl/artykuly/368015,ostatni_kraj_ zgadza_sie_na_gazociag_polnocny.html (dostęp: 18.05.2012). Ibidem; S. Rabbe, op.cit., s. 17. Przedstawienie przez prezesa Rady Ministrów programu działania Rady Ministrów z wnioskiem o udzielenie jej wotum zaufania, http://orka2.sejm.gov.pl/StenoInter6.nsf/0/ 6372FE4B9619C127C125739D0053E245/$file/2_a_ksiazka.pdf (dostęp: 28.08.2012).


KSZTAŁTOWANIE SIĘ STOSUNKÓW POLSKO-NIEMIECKICH NA TLE BUDOWY GAZOCIĄGU...

o przyjaźni i znaczeniu dwustronnych relacji oraz gwarancje uwzględnienia obaw strony polskiej przez RFN nie przyniosły żadnych zmian w odniesieniu do całego projektu. Również postawa ministra spraw zagranicznych Radosława Sikorskiego, tego samego, który jeszcze nie tak dawno mówił o „pakcie Ribbentrop-Mołotow”, była bardziej koncyliacyjna. Rząd RFN był jednak zdeterminowany w kwestii realizacji tej inwestycji i jakiekolwiek próby jej oprotestowania lub zahamowania spotykały się wciąż z natychmiastową kontrakcją Berlina20. Górnolotne deklaracje padające z obu stron nie wpłynęły w diametralny sposób na upór, z jakim Polska starała się zahamować budowę gazociągu. Jedyną możliwość na wstrzymanie całej inwestycji dostrzegano wówczas w podjęciu działań przez Unię Europejską, a zwłaszcza jej ponadnarodowe instytucje. Podczas licznych spotkań z Komisją Europejską i w Parlamencie Europejskim starano się oddziaływać na instytucje unijne, podkreślając zwłaszcza zagrożenia natury ekologicznej. Działania w tym zakresie nie przyniosły jednak pożądanego rezultatu. Oficjalne stanowisko władz polskich wobec inwestycji wciąż było negatywne, jednak pod koniec 2008 r. krytyka ze strony rządu Donalda Tuska widocznie osłabła. Nie poruszano tego tematu nawet podczas polsko-niemieckich konsultacji międzyrządowych21. Nadzieje strony polskiej rozbudziły ogromne koszty inwestycji, ponieważ kryzys gospodarczy rodził poważne wątpliwości co do opłacalności całego projektu oraz szans na znalezienie odpowiedniej ilości zainteresowanych odbiorców gazu. Jednak nadzieje te okazały się bezpodstawne i już na początku 2009 r. spółka Nord Stream przyspieszyła swoje działania w kierunku uzyskania ostatecznego pozwolenia na budowę i zachowania wyznaczonych terminów. Również zgoda kolejnych państw, tj. Danii, Szwecji oraz Finlandii, na położenie rurociągu w ich strefach ekonomicznych całkowicie utorowała drogę do budowy i pozwoliła na zdynamizowanie prac. Istotną kwestią, która pojawiła w związku z przesądzoną już budową Gazociągu Północnego, było wywarcie wpływu na konsorcjum oraz stronę niemiecką, aby podejście do portu w Świnoujściu oraz do planowanego wówczas gazoportu nie zostało zablokowane. Ze względu na ułożenie rur istniało poważne zagrożenie zablokowania dalszego rozwoju portu, dlatego Polska domagała się przesunięcia bardziej na północ rur oraz ułożenia ich na większej głębokości. W innym przypadku planowany gazoport, który pełnić ma kluczową rolę w stopniowej dywersyfikacji dostaw surowców, nie spełniłby swojej roli, ponieważ tankowce przewożące skroplony gaz nie mogłyby się w przyszłości do niego dostać. Polska starała się poprzez różne kanały wywrzeć nacisk na inwestora, aby dokonał takiej korekty, która nie będzie szkodliwa dla interesów polskich portów w Szczecinie i Świnoujściu. Kierowano takie zastrzeżenia zarówno do Komisji Europejskiej, jak i do strony niemieckiej, przez której strefę ekonomiczną przebiega podejście do obu portów. Niemieckie ministerstwo spraw zagranicznych zapewniło o takim ułożeniu gazociągu, które nie będzie kolidować z pracami portu, jednak brakowało konkretów jak ma to zostać 20 21

Ibidem; A. Bielawska, op.cit., s. 139. P. Jendroszczyk, Pół rządu Niemiec w Warszawie, „Rzeczpospolita”, 09.12.2008.

61


PIOTR PISZCZ

zrealizowane. Podczas wizyty kanclerz Angeli Merkel w Polsce w czerwcu 2011 r. premier Donald Tusk uzyskał zapewnienie, że w przypadku jakiegokolwiek utrudnienia w dostępie do portów, strona niemiecka gotowa jest do niezbędnych zmian. Kanclerz stwierdziła, że RFN zagwarantowała sobie w umowie z Nord Stream prawo do umieszczenia gazociągu głębiej. Pomimo ogólnych stwierdzeń o bardzo dobrych relacjach, stronie polskiej udało się tylko uzyskać ustne gwarancje o możliwości dokonywania zmian w przebiegu rurociągu22. Ostatecznie, pomimo wieloletnich wysiłków ze strony polskich władz, wspólny projekt rosyjsko-niemiecki doczekał się swojej realizacji. 8 listopada 2011 r. w obecności najwyższych przedstawicieli państw biorących udział w projekcie zainaugurowano działanie pierwszej nitki Gazociągu Północnego. Równolegle nieprzerwanie trwały prace przy budowie drugiej nitki23. Należy stwierdzić, że pomimo wyraźnej różnicy zdań co do realizacji Nord Stream pomiędzy państwami, całokształt relacji polsko-niemieckich układał się stosunkowo dobrze, a nawet bardzo dobrze w okresie rządu koalicji PO-PSL. Często sprowadzało się to tylko do górnolotnych słów wypowiadanych pod wzajemnym adresem, co oczywiście odgrywa w stosunkach międzypaństwowych istotną rolę. Równocześnie zauważalny jest brak polskich sukcesów w związku z rozwiązaniem istotnych problemów w bilateralnych stosunkach, nie tylko w sprawie gazociągu, ale także w kwestii statusu mniejszości polskiej w Niemczech czy sprawy Centrum przeciwko Wypędzeniom.

Podsumowanie Trudności z jakimi musiały się zmierzyć kolejne rządy Kazimierza Marcinkiewicza, Jarosława Kaczyńskiego i Donalda Tuska pokazują, że pomimo widocznych różnic łączy je jednak brak skuteczności w związku z wysiłkami podejmowanymi na arenie międzynarodowej. Działania obu stron unaoczniły, że Polska jest wciąż słabym partnerem, któremu brak doświadczenia w rozgrywaniu polityki międzynarodowej na własną korzyść. Warto zwrócić również uwagę na brak zintensyfikowanych działań władz Polski w omawianym okresie zmierzających do zdywersyfikowania dostawców gazu i – szerzej – surowców energetycznych.

Streszczenie Celem artykułu jest analiza stosunków polsko-niemieckich w latach 2005-2011, kształtujących się pod wpływem międzynarodowego przedsięwzięcia, jakim była budowa Gazociągu Północnego realizowana przez spółkę Nord Stream AG z udzia-

22 23

62

Ibidem; A. Bielawska, op.cit., s. 146. Strona internetowa konsorcjum Nord Stream AG, http:// http://www.nord-stream.com/pl/ o-nas/ (dostęp: 18.05.2012).


KSZTAŁTOWANIE SIĘ STOSUNKÓW POLSKO-NIEMIECKICH NA TLE BUDOWY GAZOCIĄGU...

łami Gazpromu, E.ON, Wintershall, Nederlandse Gasunie i GDF SUEZ. Dokonany przez Autora przegląd najważniejszych wydarzeń, od zmian rządów zarówno w Republice Federalnej Niemiec oraz w Polsce, a kończąc na działaniach lobbingowych prowadzonych przez konsorcjum Nord Stream, ukazuje rozbieżności zarówno w postrzeganiu inwestycji, jak i podejmowanych działaniach dotyczących budowy. Autor artykułu przeprowadził chronologiczną analizę najistotniejszych faktów, które wpłynęły na bilateralne stosunki polsko-niemieckie w latach 2005-2011, przyjęta metoda jednoznacznie wykazała skuteczność działań zarówno ze strony rządu niemieckiego, jaki i władz spółki w forsowaniu zamierzonego celu jakim była inwestycja Gazociągu Północnego. Badany przedział czasowy w dwustronnych relacjach nie wykazał, aby istniała tendencja do pogorszenia się wzajemnych kontaktów. Rozważania prowadzą do wniosku, że władzom polskim wciąż brakuje przygotowania do skutecznego działania na arenie międzynarodowej oraz ujawniają słabość podejmowanych wysiłków.

63



Państwa członkowskie Trójkąta Weimarskiego wobec wybranych problemów politycznych za prezydentury Lecha Kaczyńskiego Klaudia Rymut Trójkąt Weimarski jest płaszczyzną współpracy trzech państw: Francji, Niemiec i Polski, powstałą w 1991 r. Ministrowie spraw zagranicznych tych trzech państw powołali go w celu rozwoju współpracy i udzielenia wszelkich form pomocy powracającej do grona państw demokratycznych Polsce – w tym głównie poparcia naszych dążeń do członkowstwa w NATO i UE. W ramach działalności Komitetu Wspierania Współpracy Francusko-Niemiecko-Polskiej odbywały się spotkania przywódców trzech państw członkowskich, a także coroczne spotkania ministrów spraw zagranicznych1. Osiągnięcie założeń ugrupowania (tj. przystąpienie Polski do NATO i Unii Europejskiej) postawiło pod znakiem zapytania dalsze istnienie Trójkąta Weimarskiego. Dużym problemem był również kryzys w relacjach między członkami wywołany różnymi stanowiskami odnośnie interwencji w Iraku. Francja i Niemcy zdecydowanie opowiedziały się przeciw amerykańskiej misji wojskowej, natomiast Polska wzięła w niej udział. Podczas tych wydarzeń dało się zauważyć, że zawiodła jedna z głównych funkcji Trójkąta tzn. funkcja prewencyjnego zapobiegania nieporozumieniom. Trzej partnerzy nie zdecydowali się w owym czasie na przeprowadzenie konsultacji w żadnej z kwestii dotyczących tak ważnych zagadnień jak polityka zagraniczna czy polityka bezpieczeństwa. Pomimo tych wydarzeń, Trójkąt nadal istniał i funkcjonował. Podczas prezydentury Lecha Kaczyńskiego doszło do chwilowego zamrożenia jego działalności, a przecież w wielu sytuacjach rozgrywających się na arenie międzynarodowej, wspólne stanowisko z państwami tak ważnymi jak Niemcy i Francja, dałoby państwu polskiemu możliwość uzyskania lepszej pozycji wyjściowej. 3 lipca 2006 r. miało się odbyć w Weimarze spotkanie prezydentów Lecha Kaczyńskiego i Jacquesa Chiraca oraz kanclerz Angeli Merkel. Do planowanej wizyty jednak nie doszło, gdyż polski prezydent dzień wcześniej zachorował na grypę żołądkową. Polska prasa niemal natychmiast zaczęła spekulować o prawdziwych powodach rezygnacji ze spotkania. Uważa się, że właściwym powodem odwołania szczytu Trójkąta Weimarskiego była negatywna reakcja prezydenta Kaczyńskiego na prześmiewczy 1

Por. K. Miszczak, Przyszłość Trójkąta Weimarskiego po przystąpieniu Polski do Unii Europejskiej, http://www.medianet.pl/~ceurorev/numer37/3.htm (dostęp: 18.05.2012).

65


KLAUDIA RYMUT

artykuł w niemieckim „die tageszeitung”2 z 26 czerwca 2006 r.3 W artykule tym autor uraził polskiego prezydenta, porównując go do kartofla (i wypominając mu antyniemiecką politykę) oraz szydził z jego brata i matki. Prezydent bez wątpienia mógł poczuć się dotknięty treścią artykułu, jednakże – jeżeli był to prawdziwy powód odwołania wizyty w Weimarze – zachowanie takie wydaje się nierozsądne. Być może incydent ten zostałby szybko zapomniany, ostatecznie zdecydowano się przecież na przełożenie szczytu na późniejszy termin (grudzień 2006 r.), gdyby nie oświadczenie ówczesnej minister spraw zagranicznych Anny Fotygi – domagającej się reakcji władz niemieckich4. Spowodowało ono jedynie falę odpowiedzi w niemieckiej prasie, przyznających, że artykuł był niestosowny, ale podkreślających równocześnie jego wyolbrzymianie i przypominających powtarzające się kontrowersyjne sytuacje z udziałem minister Fotygi5. W związku z dynamiczną sytuacją na scenie politycznej Europy lat 2005-2010, w kontekście omawianego zagadnienia warto skupić się na najważniejszych kwestiach, tj. przede wszystkim: traktacie lizbońskim, polityce wschodniej UE oraz tarczy antyrakietowej. Podczas omawiania postaw trzech państw członkowskich Trójkąta Weimarskiego, trzeba pamiętać, że nie jest on forum podejmowania decyzji, a miejscem konsultacji wspólnych działań na arenie międzynarodowej – w takiej perspektywie będzie zatem rozpatrywany.

Traktat lizboński Po odrzuceniu traktatu konstytucyjnego UE przez społeczeństwa Francji i Holandii, władze tych państw zabiegały o przyjęcie nowego unijnego traktatu, ostatecznie podpisanego 13 grudnia 2007 r. w Lizbonie. Lech Kaczyński osobiście udał się na negocjacje do stolicy Portugalii, próbując początkowo wprowadzić polską propozycję głosowania pierwiastkowego w Radzie Unii Europejskiej, a gdy to się nie udało, wywalczyć jak najlepsze warunki dla państwa polskiego. Prezydent stwierdził, iż Polska, kończąc negocjacje dotyczące nowego traktatu europejskiego, wywalczyła wszystko, co chciała i planowała6. Nawet na polskiej scenie politycznej niemal jednogłośnie się z tą wypowiedzią zgadzano7. Tym bardziej zaskakujące było póź2 3

4

5 6

7

66

Pisownia oryginalna. Nowe polskie kartofle, czyli Niemcy o Kaczyńskich, http://www.money.pl/gospodarka/ wiadomosci/artykul/nowe;polskie;kartofle;czyli;niemcy;o;kaczynskich,187,0,169403.html (dostęp: 18.05.2012). Fotyga: brak reakcji władz niemieckich jest niepokojący, http://wiadomosci.wp.pl/title,Fotygabrak-reakcji-wladz-niemieckich-jest-niepokojacy,wid,8379107,wiadomosc.html?ticaid=1e8f4 (dostęp: 18.05.2012). Niemcy dziwią się Polsce, http://wyborcza.pl/1,75477,3470593.html (dostęp: 18.05.2012). Prezydent ogłasza sukces, http://www.tvn24.pl/wiadomosci-ze-swiata,2/prezydent-oglaszasukces,37653.html (dostęp: 18.05.2012). „Niemal” odnosi się do Romana Giertycha (Liga Polskich Rodzin), który zarzucał, że traktat lizboński odbiera Polsce suwerenność oraz że Polska stanie się od tej pory prowincją Brukseli.


PAŃSTWA CZŁONKOWSKIE TRÓJKĄTA WEIMARSKIEGO WOBEC WYBRANYCH PROBLEMÓW...

niejsze zachowanie prezydenta Kaczyńskiego, który zmienił zdanie i odmawiał ratyfikacji traktatu. Sejm RP wydał zgodę na ratyfikację już 1 kwietnia 2008 r., ale prezydent zwlekał z jego podpisaniem aż do 10 października 2009 r. Swą nową decyzję argumentował niepewnością co do losów referendum na temat traktatu, które miało być przeprowadzone w Irlandii. Ostatecznie dokument ten wszedł w życie dopiero w grudniu 2009 r. W tym kontekście należy również przedstawić stanowiska dwóch pozostałych członków Trójkąta Weimarskiego. Francja była jednym z państw, które odrzuciły traktat konstytucyjny w referendum. Tym razem władze tego państwa stawiały sobie za punkt honoru doprowadzenie do ratyfikacji nowego dokumentu. Obie izby francuskiego parlamentu wyraziły zgodę na ratyfikację już na początku lutego 2008 r. Tym samym Francja stała się piątym państwem UE, które przyjęło traktat lizboński8. Więcej światła rzuca na tak szybkie postępowanie Francji fakt, że państwo to przygotowywało się do objęcia prezydencji w Radzie UE w drugiej połowie 2008 r. Dlatego też Francuzi tak ambitnie podeszli do postanowienia o przyjęciu nowego dokumentu unijnego. Był to bowiem jeden z głównych celów ich prezydencji9. W listopadzie 2008 r. prezydent Sarkozy wydał oświadczenie, w którym poinformował, że zarówno Francja, jak i Niemcy opowiadają się za przyjęciem traktatu lizbońskiego i nowych instytucji dla Europy10. Jednocześnie oba państwa wystosowały wspólne stanowisko wobec Irlandii11. Postawa taka może wywoływać liczne kontrowersje, biorąc pod uwagę fakt skierowania zapytania do Trybunału Konstytucyjnego o zgodność postanowień traktatu lizbońskiego z konstytucją Niemiec. Obrady Trybunału odnośnie tej kwestii rozpoczęły się w dniach 10-11 lutego 2009 r.12 W tym kontekście późniejsze napominanie Irlandii przez Niemcy może wydawać się niezbyt właściwe.

Polityka wschodnia UE Kolejną kwestią, jaką należy poruszyć, jest polityka wschodnia UE, a w jej ramach – polityka Polski, Francji i Niemiec w tym regionie. Mamy tutaj do czynienia z trzema państwami i trzema sposobami patrzenia na Europę Wschodnią i Kaukaz. Polskie

8

9

10

11

12

A. Kamińska, UE/Francja ratyfikowała Traktat Lizboński, http://www.psz.pl/tekst-8761/ UE-Francja-ratyfikowala-Traktat-Lizbonski (dostęp: 18.05.2012). Francuska prezydencja w Radzie Unii Europejskiej. Program pracy, http://www.eu2008.fr/ webdav/site/PFUE/shared/ProgrammePFUE/Programme_PL.pdf (dostęp: 18.05.2012). Sarkozy: Francja i Niemcy wspólnie chcą Traktatu Lizbońskiego, http://www.bankier.pl/ wiadomosc/Sarkozy-Francja-i-Niemcy-wspolnie-chca-Traktatu-Lizbonskiego-1868204.html (dostęp: 18.05.2012). Niemieckie reakcje na wynik referendum w Irlandii, http://www.osw.waw.pl/pl/ publikacje/best/2008-06-18/niemieckie-reakcje-na-wynik-referendum-w-irlandii (dostęp: 18.05.2012). Traktat Lizboński pod lupą niemieckiego Trybunału Konstytucyjnego, http://www.osw.waw.pl/ pl/ publikacje/best/2009-02-18/traktat-lizbonski-pod-lupa-niemieckiego-trybunalu-konstytucyjnego (dostęp: 18.05.2012).

67


KLAUDIA RYMUT

ambicje odnośnie tego terenu opierają się na chęci uzyskania wiodącej roli w polityce UE wobec Wschodu. Państwo polskie stawia się w roli eksperta i za takiego pragnie być uważane. Przede wszystkim chcemy zbliżenia wschodnich sąsiadów z Zachodem – zarówno z UE, jak i NATO. Ponadto do naszych priorytetów należy rezygnacja państw europejskich z polityki Russia first i wypracowanie jednolitej wspólnej polityki państw członkowskich Unii13. Niemcy również widzą siebie jako państwo wskazujące kierunek polityki UE wobec Wschodu. Za kadencji kanclerz Merkel dają się zauważyć tendencje do wciągania Rosji do współpracy z Unią. Także podczas prezydencji Niemiec (pierwsza połowa 2007 r.) starano się stworzyć nowy model relacji z Rosją. Stanowiska dwóch sąsiadów – Polski i Niemiec – różnią się stosunkiem do Federacji Rosyjskiej. Nasi zachodni sąsiedzi przyznają centralne miejsce stosunkom z tym państwem, postrzegając je jako niezbędny składnik bezpieczeństwa europejskiego. Stanowisko Francji jest jeszcze inne niż pozostałych członków Trójkąta Weimarskiego. Poglądy państwa francuskiego na stosunki ze wschodem zmieniły się po objęciu urzędu prezydenta przez Nicolasa Sarkozy'ego. Wcześniej panującą powszechnie tendencją w tym państwie była polityka Russia first. W okresie prezydentury Sarkozy'ego postawa francuskich polityków była natomiast zróżnicowana. Francja widziała konieczność zaangażowania na obszarze WNP, ale jednocześnie nastawiona była na zdobycie pierwszoplanowej roli w kształtowaniu polityki zagranicznej UE. Z tego właśnie powodu Sarkozy nie prowadził ostrej retoryki z Kremlem, a wręcz przeciwnie – próbował zbudować z Rosją silne porozumienie14. Przy takich oto postawach trzech członków Trójkąta Weimarskiego wybuchła wojna rosyjsko-gruzińska, która rozgrywała się w dniach 8-12 sierpnia 2008 r. i na tle której doszło do rozbieżności w stanowiskach państw europejskich, jak i Wspólnoty Niepodległych Państw. Najostrzej Rosję krytykowały takie państwa jak: Polska, Litwa, Łotwa, Estonia, Finlandia oraz Szwecja15. Część nie zareagowała w żaden sposób16. Wielu ważnych polityków krajowych, np. wiceminister spraw zagranicznych Niemiec Gernot Erler17, oskarżyło Gruzję o złamanie prawa międzynarodowego, chociaż należy przyznać, że w miarę posuwania się wojsk rosyjskich w głąb Gruzji, główny ciężar winy przerzucono na Rosję18. 13

14 15

16

17

18

68

Por. M. Kaczmarski, Polska polityka wschodnia na tle polityki wschodniej Unii Europejskiej – czyli Europa idzie na Wschód (po 2005 roku), http://csm.org.pl/fileadmin/files/ Biblioteka_CSM/Raporty_i_analizy/2009/Marcin%20Kaczmarski_POLSKA%20POLITYKA%20WS CHODNIA%20NA%20TLE%20POLIT.pdf, s. 2 (dostęp: 19.05.2012). Ibidem, s. 3-4. T. Niedziółka, Unia Europejska wobec rosyjskiej agresji na Gruzję, http://www.stosunkimiedzynarodowe.info/artykul,261,Unia_Europejska_wobec_rosyjskiej_agresji_na_Gruzje (dostęp: 19.05.2012). A. Jarosiewicz, W. Konończuk, T. A. Olszański, Konsekwencje wojny w Gruzji dla stosunków Rosji z państwami obszaru WNP, http://www.osw.waw.pl/pl/publikacje/tydzien-na-wschodzie/ 2008-08-20/konsekwencje-wojny-w-gruzji-dla-stosunkow-rosji-z-panstwa (dostęp 18.05.2012). Wiceszef MSZ zarzucił Gruzji pogwałcenie prawa międzynarodowego, http://www.rp.pl/artykul/ 174446.html (dostęp: 18.05.2012). M. Kaczmarski, op.cit., s. 17.


PAŃSTWA CZŁONKOWSKIE TRÓJKĄTA WEIMARSKIEGO WOBEC WYBRANYCH PROBLEMÓW...

W Polsce doszło do podziału stanowiska wśród czołowych polityków. Inną retorykę prowadził rząd Donalda Tuska19, który wydał oświadczenie potępiające działania rosyjskie, powierzając równocześnie rozwiązanie problemu głównie UE20, a inną prezydent Lech Kaczyński, który potępił działania rosyjskich sił zbrojnych oraz wezwał UE i NATO do przejęcia inicjatywy21. Udał się nawet do stolicy Gruzji – Tbilisi, aby tam wyrazić własne poparcie dla swojego gruzińskiego odpowiednika22. Pomimo zdecydowanej postawy polskiego prezydenta, należy mieć na uwadze fakt, że Polska, tak jak i inne mniejsze lub słabsze państwa UE, niewiele miała do powiedzenia w kwestii unijnego stanowiska, dlatego że głównym rozgrywającym była Francja. Czas wojny w Gruzji przypadł na okres jej prezydencji w Radzie UE i to ona podjęła się zadania rozwiązania konfliktu. Początkowo działania Paryża miały charakter bardziej indywidualny, polegający na samodzielnych telefonicznych konsultacjach Nicolasa Sarkozy'ego z przywódcami niektórych państw. Dopiero w późniejszym czasie do negocjacji zostali włączeni szef Komisji Europejskiej Jose Manuel Barroso oraz wysoki przedstawiciel Unii do spraw zagranicznych i polityki bezpieczeństwa Javier Solana. Decyzja o próbie rozpoczęcia negocjacji wynikała nie tylko z powodu sprawowanej prezydencji, ale była, być może w większym stopniu, wynikiem ambicji Francji w kreowaniu polityki zagranicznej Unii i chęci stworzenia z niej trzeciej siły obok Stanów Zjednoczonych i Rosji23.

Tarcza antyrakietowa Ostatnią kwestią, którą należy poruszyć, jest sprawa tarczy antyrakietowej – systemu obrony antybalistycznej, mającemu powstać w Polsce i Czechach. W Polsce trwała ożywiona debata na ten temat. Mimo sprzecznych odczuć wśród społeczeństwa, władze państwowe były niemal zgodne co do jej wagi i znaczenia. Prezydent Kaczyński wypowiadał się o tarczy jako instalacji obronnej, gwarantującej poczucie bezpieczeństwa24, jednocześnie uznając ją za jeden z największych sukcesów, zwiększający znaczenie Polski na arenie międzynarodowej i dający możliwość uczynienia z państwa polskiego głównego partnera USA w Europie25. 19

20

21 22

23 24

25

Premier o kryzysie gruzińskim, http://www.premier.gov.pl/centrum_prasowe/wydarzenia/ premier_o_kryzysie_gruzinskim,1093/ (dostęp: 18.05.2012). Tusk: Potrzeba jednolitego i solidarnego stanowiska UE w sprawie Gruzji, http://www. psz.pl/tekst-12975/Tusk-Potrzeba-jednolitego-i-solidarnego-stanowiska-UE-w-sprawie-Gruzji (dostęp: 18.05.2012). M. Kaczmarski, op.cit., s. 24. Wizyta Prezydenta RP w Gruzji, http://www.prezydent.pl/archiwum/archiwum-aktualnosci/ rok-2008/art,148,721,wizyta-prezydenta-rp-w-gruzji.html (dostęp: 18.05.2012). M. Kaczmarski, op.cit., s. 19. Blair i Kaczyński po spotkaniu: Mamy zbieżne poglądy, http://wiadomosci.gazeta.pl/wiadomosci/ 1,114873,4095438.html (dostęp: 18.05.2012). Lech Kaczyński a jego polityka wobec USA, http://www.polska-usa.pl/opinie/lech-kaczynski-ajego-polityka-wobec-usa (dostęp: 18.05.2012).

69


KLAUDIA RYMUT

Kwestia ta dotyczyła głównie trzech państw: Polski, Czech i Stanów Zjednoczonych. Jednakże swój zdecydowany sprzeciw wobec planów budowy tarczy wyraziła Rosja, obawiająca się o bezpieczeństwo własnego terytorium26. W odpowiedzi na ewentualną budowę instalacji, zagroziła przesunięciem pocisków balistycznych w granice Obwodu Kaliningradzkiego. Do debaty w tej sprawie włączyły się i inne państwa europejskie. Najgłośniej swoje zdanie wyrażali pozostali członkowie Trójkąta Weimarskiego. W pierwszej połowie 2008 r. zarówno Niemcy, jak i Francja zaaprobowały pomysł budowy tarczy przez Stany Zjednoczone. Nasi zachodni sąsiedzi wyrażali opinie, w których nie wskazywali możliwości zagrożenia Rosji przez planowane instalacje. W podobnym tonie wypowiadała się Francja, która również negowała możliwość zaistnienia groźby bezpieczeństwa czy nawet wpłynięcia na rosyjsko-amerykańską równowagę sił. Jednakże pół roku później nastąpiła zmiana retoryki z jej strony. Nicolas Sarkozy (w duecie z Silvio Berlusconim) skrytykował tarczę jako projekt, który „komplikuje sytuację”27. Tym samym jasno pokazał, że Rosja jest w stanie poróżnić stanowisko Unii Europejskiej i otrzymać poparcie pojedynczych jej członków. Ostatecznie do budowy tarczy antyrakietowej nie doszło, gdyż administracja Baracka Obamy wycofała się z realizacji tego pomysłu w formie zaproponowanej przez poprzednią administrację.

Podsumowanie Na podstawie powyższej analizy można stwierdzić, że członkowie Trójkąta Weimarskiego różnią się w ważnych kwestiach polityki europejskiej, w których dobrze byłoby mówić jednym głosem. Rzadko zdarzają się sytuacje, w których Polska, Francja i Niemcy przedstawiałyby wspólne stanowisko wypracowane w ramach Trójkąta Weimarskiego. Strategia francusko-niemiecka jest znacznie częściej jednomyślna niż polsko-niemiecka czy polsko-francuska. Pewien wpływ na taki stan rzeczy miała oczywiście odmowa udziału prezydenta Kaczyńskiego w szczycie w Weimarze i zamrożenie spotkań na najwyższym szczeblu. Odrzucając współpracę z europejskimi potęgami, jakimi są Niemcy i Francja, pozbawiliśmy się możliwości częściowego nawet wpływu na kształtowanie polityki europejskiej. Polscy politycy podkreślają, że należy pokazać, iż nasze państwo jest liderem regionu, ekspertem od stosunków wschodnich. Często jednak okazuje się, że nie potrafią oni ukazać Polski w takim właśnie świetle. Polityka uprawiana przez Lecha Kaczyńskiego i rząd PiS, która za wszelką cenę miała udowodnić, że nie potrzeba nam europejskich sojuszników, gdyż gwarancję bezpieczeństwa zapewniać miały nam Stany Zjednoczone, była błędna i z góry skazana na porażkę. Okazało się, iż nadszarpnięcie dobrych sto-

26

27

70

Tarcza antyrakietowa w Europie ciągle budzi obawy Rosji, http://news.money.pl/artykul/tarcza; antyrakietowa;w;europie;ciagle;budzi;obawy;rosji,91,0,1083995.html (dostęp: 18.05.2012). Włochy, teraz Francja pesymistycznie w sprawie tarczy antyrakietowej, http://www.radaeuropy. org.pl/wlochy-teraz-francja-pesymistycznie-w-sprawie-tarczy-antyrakietowej.html (dostęp: 18.05.2012).


PAŃSTWA CZŁONKOWSKIE TRÓJKĄTA WEIMARSKIEGO WOBEC WYBRANYCH PROBLEMÓW...

sunków z innymi państwami jest bardzo proste, ale do odbudowania ich prowadzi długa i ciężka droga. Poprawy stosunków podjął się obecny prezydent Bronisław Komorowski, inicjując w 2011 r. szczyt Trójkąta Weimarskiego, mający za zadanie doprowadzenie do odwilży stosunków28. Czy cel ten się powiedzie jest kwestią najbliższych lat, kolejnych inicjatyw w tym zakresie. Jedno spotkanie nie sprawi bowiem, że Polska stanie się czołowym partnerem Niemiec i Francji. Jeżeli weźmiemy jednak pod uwagę, że przez minione pięć lat odbywało się mnóstwo spotkań szefów MSZ, ministrów obrony, istniała współpraca regionalna w ramach Trójkąta29, to szanse na odnowienie szczytów na najwyższym szczeblu są bardzo prawdopodobne.

Streszczenie Celem tekstu jest przedstawienie problemu prezentowania różnych postaw przez członków Trójkąta Weimarskiego wobec wybranych problemów politycznych za czasów prezydentury Lecha Kaczyńskiego. Poruszone tu zostały najważniejsze wydarzenia lat 2005-2010, bezpośrednio dotyczące trzech państw tego ugrupowania: zerwanie praktyki spotkań na najwyższym szczeblu w ramach Trójkąta – postawa polskiego prezydenta wobec prześmiewczego artykułu w niemieckiej prasie, kwestia odraczania ratyfikacji traktatu lizbońskiego, krzyżujące się interesy państw w tworzeniu polityki wschodniej UE oraz podejście do projektu instalacji tarczy antyrakietowej w Polsce i Czechach. Pokrótce wspomniane zostały również postawy innych państw europejskich wobec przedstawionych zagadnień. Praca ta ma przybliżyć obszary wspólnych, krzyżujących się interesów Polski, Niemiec i Francji, pokazać, czy i w jakim stopniu są one zbieżne oraz jakich obszarów polityki dotyczą. Pozwoli to na dostrzeżenie relacji między tymi państwami i postawienie hipotezy odnośnie ich przyszłej możliwości współdziałania.

28

29

Komorowski przed szczytem Trójkąta Weimarskiego: trzeba odbudować kontakty głów państw, http://www.euractiv.pl/eurowybory/artykul/komorowski-przed-szczytem-trojkta-weimarskiegotrzeba-odbudowa-kontakty-gow-pastw-002406 (dostęp: 18.05.2012). Por. P. Wroński, Po co nam reanimacja Trójkąta Weimarskiego, http://wyborcza.pl/ 1,76842,9075468,Po_co_nam_reanimacja_Trojkata_Weimarskiego.html (dostęp: 18.05.2012).

71



Geneza Trójkąta Weimarskiego i weimarskie spotkania na szczycie Grzegorz Stachowiak

Wydarzenia przełomu lat 80. i 90. XX w. doprowadziły do znaczących przemian w Europie Środkowo-Wschodniej. Kres istnienia żelaznej kurtyny – symbolizowany przez wybory parlamentarne w Polsce z 4 czerwca 1989 r., upadek muru berlińskiego i zjednoczenie Niemiec – musiał w oczywisty sposób doprowadzić do przekształceń w polityce zagranicznej poszczególnych państw europejskich. W Europie Zachodniej najbardziej zainteresowane zachodzącymi zmianami były Republika Federalna Niemiec (RFN) i Francja – państwa największe gospodarczo i jedne z największych terytorialnie we Wspólnotach Europejskich (WE), od lat motory procesu integracyjnego na kontynencie. Jesień Ludów dotyczyła RFN bezpośrednio, gdyż rysowała szansę na zjednoczenie państwa podzielonego w różny sposób od zakończenia II wojny światowej oraz wymuszała nowe ułożenie stosunków z suwerenną Polską. Francja nie była bezpośrednio dotknięta zmianami w Europie Środkowo-Wschodniej, stąd też motywy towarzyszące przekształceniom francuskiej polityki wobec tego regionu i – precyzyjniej – Polski były bardziej złożone niż motywy niemieckie. Niemniej, Francja nie mogła pozwolić sobie na pozostawanie obok tak dynamicznych procesów. Polska zaś po 1989 r. przestawiała swoją politykę zagraniczną na zupełnie inne tory, co wymagało szybkiego znalezienia skutecznych metod realizacji nowego celu – integracji ze strukturami Zachodu.

Geneza Trójkąta Weimarskiego Genezy Trójkąta Weimarskiego doszukiwać należy się w splocie trzech grup narodowych interesów poszczególnych państw – Niemiec, Francji i Polski – oraz trzech grup relacji bilateralnych – niemiecko-francuskich, polsko-niemieckich i polsko-francuskich.

73


GRZEGORZ STACHOWIAK

Niemiecka grupa interesów narodowych

Zjednoczonym Niemcom zależało na pokazaniu swojej nowej polityki wobec Europy Środkowo-Wschodniej1. Trudne historyczne zaszłości, nieoczekiwana szybkość procesu zjednoczeniowego oraz niejasna kwestia granicy na Odrze i Nysie Łużyckiej mogły kreować potencjalne i rzeczywiste obawy co do kształtu przyszłej polityki połączonego państwa niemieckiego wobec terenów na wschód od Odry. Szybkie rozpoczęcie procesu pojednania z Polską2 było ważne dla niemieckich perspektyw zjednoczeniowych oraz międzynarodowej percepcji Niemiec, które nie chciały – w tej delikatnej sytuacji – wywoływania historycznych demonów i rewitalizacji w świadomości europejskiej opinii publicznej wizerunku państwa-winowajcy wybuchu dwóch wojen światowych. Ta historyczna odpowiedzialność mogła być podstawą jakiejś formy zadośćuczynienia – wsparcie dla nowego kursu polskiej polityki zagranicznej stwarzało Niemcom szansę na pozbycie się „hipoteki trudnej przeszłości”3. Dodatkowo, po zjednoczeniu Niemcy stanęły przed koniecznością odpowiedniego ułożenia stosunków z Polską z dwóch powodów: ­ do listopada 1990 r. RFN nie miała granicy międzypaństwowej z Polską, ­ zjednoczenie spowodowało zaistnienie problemu transformacji nie tylko w polityce zagranicznej, ale także polityce wewnętrznej Niemiec. Po wchłonięciu Niemieckiej Republiki Demokratycznej (NRD), granica polskoniemiecka stała się dla RFN czwartą pod względem długości4, minimalnie dłuższą niż granica z Francją. Najdłuższa granica międzypaństwowa oddziela Niemcy od Austrii, a więc od państwa z tego samego kręgu kulturowego, także niemieckojęzycznego, z którym stosunki Niemiec zawsze były szczególne. Drugą w kolejności jest granica z Holandią – od lat członkiem Wspólnot Europejskich. Trzecią jest granica z Czechami, tę jednak RFN – choć krótszą – miała jeszcze przed zjednoczeniem. Fakt graniczenia z Polską był więc zupełnie nowym elementem w geostrategicznej sytuacji Niemiec – elementem, który mógł warunkować kwestie bezpieczeństwa i wymagał odpowiedniego uregulowania. 1

2

3

4

74

E. Pietras, K. Sochacka, Trójkąt Weimarski – potencjalne dziedziny współpracy, „Biuletyn” (PISM) 2003, nr 27 (131). Proces pojednania rozpoczął się już w listopadzie 1989 r. od wizyty kanclerza Helmuta Kohla w Polsce. Jego symbolem stała się msza święta w Krzyżowej z 12 listopada 1989 r. Odbyła się ona dzień po historycznie utrwalonej dacie odzyskania przez Polskę niepodległości w 1918 r. W jej trakcie – w czasie przekazywania znaku pokoju – doszło do objęcia się premiera Tadeusza Mazowieckiego i kanclerza Kohla. Cała wizyta Kohla zakończyła się podpisaniem pakietu 11 dwustronnych umów. Oba kraje weszły wówczas na drogę do normalizacji i usystematyzowania stosunków w nowych realiach. H. Wyligała, Trójkąt Weimarski. Współpraca Polski, Francji i Niemiec w latach 1991-2004, Toruń 2010, s. 126. Całość lądowych granic Niemiec wynosi 3790 km. Granica z Polską ma długość 456 km. Ponadto, Niemcy graniczą także z Austrią (784 km), Belgią (167 km), Czechami (815 km), Danią (68 km), Francją (451 km), Luksemburgiem (138 km), Holandią (577 km) i Szwajcarią (334 km). Dane za: https://www.cia.gov/library/publications/the-world-factbook/geos/gm.html (dostęp: 22.07.2012).


GENEZA TRÓJKĄTA WEIMARSKIEGO I WEIMARSKIE SPOTKANIE NA SZCZYCIE

Zjednoczenie Niemiec skutkowało też przyrostem terytorium (o ponad 100 tys. km2) i liczby ludności (o ponad 16 mln). Landy NRD były wobec landów RFN zacofane – zjednoczone Niemcy stanęły przed problemem transformacji we własnej polityce wewnętrznej. Tym bardziej więc zrozumiałe i oczywiste jest, że priorytetem niemieckiej polityki zagranicznej stała się polityczna i ekonomiczna stabilizacja obszarów na wschód od Odry, która miała skutkować wzmocnieniem bezpieczeństwa Niemiec, Polski i całego regionu, a w przyszłości doprowadzić do przesunięcia zewnętrznej granicy Wspólnot Europejskich ze wschodniej granicy Niemiec na wschodnią granicę Polski5. W jej osiągnięciu Niemcy mogły wesprzeć Polskę poprzez pomoc w drodze do Wspólnot Europejskich i NATO, zwłaszcza, że Polska deklarowała obranie właśnie tego kierunku w polityce zagranicznej. Wspólna granica z jednej strony wymagała stałej obserwacji przez Niemcy sytuacji migracji z Polski, a z drugiej stwarzała perspektywy współpracy gospodarczej. Francuska grupa interesów narodowych

Francuska grupa narodowych interesów prowadzących do współpracy weimarskiej skupiała się wokół konieczności dokonania znaczącej redefinicji wybranych aspektów polityki zagranicznej w obliczu zjednoczenia Niemiec. Francja wraz z Niemcami była motorem integracji europejskiej i jednym z najważniejszych państw kontynentu6. Dlatego nie mogła pozwolić na to, aby zmiany w Europie Środkowo-Wschodniej zachodziły tylko pod jej obserwacją, a bez aktywnego udziału i musiała podejmować próby równoważenia niemieckiej aktywności w tej części Europy7. Zwłaszcza, że historyczna pozycja Niemiec w tym tradycyjnym obszarze ich oddziaływania, połączona z transformacją tego regionu – jego spodziewaną demokratyzacją i otwarciem się – zapowiadały ekspansję niemieckiego kapitału, co mogło gospodarczo zdystansować Niemcy od Francji. Politycznie Francja mogła – wykorzystując obawy państw Europy ŚrodkowoWschodniej względem nowej polityki niemieckiej wobec tego regionu – umiejscowić się jako moderator, opiekun i gwarant ochrony. Dodatkowo, aktywne zaangażowanie się na tym obszarze było działaniem zbieżnym z „linią francuskiej polityki zagranicznej, polegającej na wiązaniu RFN we wspólne przedsięwzięcia w ramach przyszłej Unii”8. Francja spróbowała ucieczki do przodu – zaangażowanie Niemiec w transformującej się Europie Środkowo-Wschodniej było pewne, Francja chciała więc związać Niemcy w jakieś ważnej, wspólnej inicjatywie, a za podjęciem weimarskiej współpracy z Polską przemawiały związki historyczne.

5 6 7 8

H. Wyligała, Trójkąt Weimarski…, s. 126. Ibidem, s. 124. E. Pietras, K. Sochacka, op.cit. H. Wyligała, Trójkąt Weimarski..., s. 125.

75


GRZEGORZ STACHOWIAK

Polska grupa interesów narodowych

Trójkąt Weimarski już od momentu wyprowadzania jego genezy jawi się jako konstrukcja międzynarodowa bezsprzecznie korzystna zwłaszcza dla jednego państwa – Polski. Z kilku względów – z perspektywy niemieckiej i francuskiej już opisanych – właśnie Polska stała się dla Niemiec i Francji partnerem w weimarskiej triadzie. Była ona największym terytorialnie państwem Europy Środkowej oraz liderem historycznych przemian. Mogło ją to predestynować do odegrania znaczącej roli w tym regionie – wchodzącym na drogę transformacji politycznej, gospodarczej i społecznej. Po wydarzeniach „okrągłego stołu” i zmianie systemu politycznego w Polsce, jej naturalnym kierunkiem w polityce zagranicznej stał się Zachód, co minister spraw zagranicznych Krzysztof Skubiszewski deklarował wyraźnie już w sejmowym exposé z 26 kwietnia 1990 r.9 Dodatkowo, Polska znajdowała się w międzynarodowej próżni, bez gwarancji bezpieczeństwa. Sytuacja ta – zwłaszcza w obliczu stopniowego upadku bloku wschodniego oraz tak znacznych wewnętrznych przemian w Polsce – wymagała podjęcia odpowiednich kroków. Trójkąt Weimarski dawał okazję do zwiększenia bezpieczeństwa, bowiem wiązał on Polskę z dwoma najważniejszymi państwami Europy, które mogły stać się adwokatem Polski na drodze do integracji ze Wspólnotami Europejskimi i NATO. Zwłaszcza Niemcy miały być „promotorem polskich interesów europejskich”10, zaś udział Francji był dla Polski korzystny ze względu na możliwość neutralizowania przez nią ewentualnej niemieckiej dominacji11. Suma interesów narodowych

Opisane wyżej okoliczności to grupy narodowych interesów poszczególnych państw, będące przyczynami powstania Trójkąta Weimarskiego. W przypadku Niemiec dotyczą one relacji z Polską i genezę Trójkąta Weimarskiego z perspektywy niemieckiej stanowi: ­ możliwość moralnej naprawy historycznych zaszłości w regionie, ­ potrzeba zapewnienia bezpieczeństwa i stabilności na wschód od Odry w obliczu granicy międzypaństwowej z Polską, ­ potrzeba obserwacji i kontroli migracji z Polski, zwłaszcza w kontekście pojawienia się problemu transformacji w polityce wewnętrznej Niemiec, ­ możliwość ekspansji gospodarczej na wschód. Wystarczająco uzasadnia to – z niemieckiej perspektywy – stworzenie właśnie z Polską regionalnego mechanizmu konsultacyjnego.

9

10 11

76

Exposé ministra spraw zagranicznych Krzysztofa Skubiszewskiego w Sejmie – 26 kwietnia 1990 r., http://stosunki-miedzynarodowe.pl/teksty-zrodlowe/przemowienia/1133-expose-ministraspraw-zagranicznych-krzysztofa-skubiszewskiego-w-sejmie-26-kwietnia-1990-r (dostęp: 22.07.2012); H. Wyligała, Trójkąt Weimarski…, s. 127. H. Wyligała, Trójkąt Weimarski…, s. 128. Ibidem.


GENEZA TRÓJKĄTA WEIMARSKIEGO I WEIMARSKIE SPOTKANIE NA SZCZYCIE

Interesy i pobudki francuskie koncentrują się na chęci niedopuszczenia do zdominowania przez Niemcy transformującego się regionu Europy Środkowo-Wschodniej. W tym kontekście przyczyny współpracy weimarskiej ze strony Francji to: ­ konieczność dotrzymania kroku Niemcom tak, aby Francja nie została przez nie zdystansowana pod względem wpływów politycznych i gospodarczych, ­ możliwość ustawienia się na pozycji moderatora i ewentualnego obrońcy wobec niepewności państw Europy Środkowo-Wschodniej, co do kształtu nowej polityki wschodniej Niemiec. Francja dążyła więc do związania RFN nową wspólną inicjatywą wobec transformującego się regionu. Narodowe interesy Niemiec, które doprowadziły do powstania Trójkąta Weimarskiego, skupiają się na Polsce. Interesy francuskie natomiast na Niemczech. Te stosunki Niemiec i Francji, które stały się elementami genezy weimarskiego partnerstwa, opisuje – z obu perspektyw – grupa niemiecko-francuskich relacji bilateralnych. Polska zaś skupiała się na obu przyszłych partnerach jednocześnie – z naturalnych względów na Niemczech oraz – wykorzystując nadarzającą się okazję – także na Francji. Oczekiwała więc, iż współpraca trójstronna może dać jej: ­ gwarancje bezpieczeństwa, których zapewnienie było żywotnym interesem Polski, ­ wsparcie w staraniach o członkostwo w NATO, ­ wsparcie w staraniach o członkostwo we Wspólnotach Europejskich. Polscy politycy, kształtując w ten sposób nową polską politykę zagraniczną, w zakresie wspomnianego wsparcia liczyli głównie na Niemcy. Obecność Francji pozwalała jednak Polsce neutralizować przewagę zachodniego sąsiada. Niemiecko-francuska grupa relacji bilateralnych

Pierwszą grupą relacji bilateralnych, których splot doprowadził do powstania Trójkąta Weimarskiego, są relacje niemiecko-francuskie. Pokojowe współistnienie RFN i Francji w powojennej Europie było podstawowym warunkiem rozwoju kontynentu oraz procesu integracji zachodnioeuropejskiej. Za fundament tego współistnienia uznaje się pojednanie obu narodów po II wojnie światowej12, którego symbolem stał się Traktat Elizejski podpisany 22 stycznia 1963 r. przez Charlesa de Gaulle'a i Konrada Adenauera. Wyjątkowość francusko-niemieckiego tandemu opierać się miała na mechanizmie częstych konsultacji, zwłaszcza na najwyższym szczeblu13. Traktat Elizejski zakładał: ­ minimum dwa razy w roku konsultacje szefów państw i rządów, ­ minimum raz na kwartał konsultacje ministrów spraw zagranicznych; ministrów obrony narodowej; ministrów właściwych w sprawach współpracy kulturalnej, 12 13

Ibidem, s. 33. Ibidem.

77


GRZEGORZ STACHOWIAK

­ minimum raz na dwa miesiące konsultacje szefów sztabów generalnych, ­ minimum raz na dwa miesiące konsultacje ministrów właściwych do spraw młodzieży, ­ minimum raz w miesiącu konsultacje wysokich urzędników ministerstw spraw zagranicznych14. Ponadto, w zakresie spraw młodzieży Traktat Elizejski stworzył wspólnie finansowaną organizację zajmującą się koordynacją spotkań i wymian uczniów, studentów, młodych rzemieślników i robotników15. Już na tym etapie analizy widać ewidentne analogie z późniejszą współpracą Niemiec, Francji i Polski w ramach Trójkąta Weimarskiego, czyli konstrukcji, której jedną z podstaw stało się kolejne historyczne europejskie pojednanie – polsko-niemieckie – i której podstawową formą funkcjonowania stały się szeroko pojęte konsultacje. „Po 1990 r. zjednoczone Niemcy i Francja dążyły do ścisłej kooperacji, wpisując ją w ramy procesu integracji europejskiej. Ich zbliżenie przejawiało się nie tylko we współtworzeniu Traktatu z Maastricht, lecz także w zamiarze wspólnego koordynowania wschodniej polityki Wspólnot, ukierunkowanej na transformujące się kraje Europy Środkowej i Wschodniej”16. Przejawem tych zamiarów było spotkanie francuskich i niemieckich ambasadorów akredytowanych w państwach Europy ŚrodkowoWschodniej, do którego doszło w maju 1991 r. Jego owocem była Deklaracja Weimarska, w której zapisane zostały polityczne zadania Francji i Niemiec wobec tego regionu – szczególna odpowiedzialność za powodzenie transformacji i przyczynienie się do rozszerzenia procesu integracji na region do tej pory w niej pominięty17. Polsko-niemiecka grupa relacji bilateralnych

Drugą grupą relacji dwustronnych będących elementem genezy Trójkąta Weimarskiego są stosunki polsko-niemieckie, w obrębie których zasadnicze znaczenie ma historyczne polsko-niemieckie pojednanie. Tak, jak niemiecko-francuskie było fundamentem dla integracji zachodnioeuropejskiej, tak pojednanie polsko-niemieckie miało potencjał stać się fundamentem integracji europejskiej – czyli Europy Zachodniej z Europą Środkowo-Wschodnią. Nie musiało ono odbywać się w atmosferze improwizacji i poszukiwania skutecznych metod, gdyż proces ten miał do dyspozycji wzorzec niemiecko-francuski, sprawdzony przez kilkadziesiąt wcześniejszych lat. Msza święta w Krzyżowej, która zapoczątkowała „polsko-niemiecką wspólnotę interesów”, to jeden z najważniejszych symboli początku III RP. Perspektywy – od momentu zjednoczenia Niemiec – ożywienia współpracy gospo14

15 16 17

78

Wspólna Deklaracja Francusko-Niemiecka i Układ zawarty między Francją a Niemiecką Republiką Federalną w sprawie współpracy francusko niemieckiej, Paryż, 22 stycznia 1963 r. (tzw. Traktat Elizejski), [w:] H. Wyligała, Trójkąt Weimarski…, s. 467-468. Ibidem, s. 469. H. Wyligała, Trójkąt Weimarski…, s. 121. Ibidem, s. 121-122.


GENEZA TRÓJKĄTA WEIMARSKIEGO I WEIMARSKIE SPOTKANIE NA SZCZYCIE

darczej i politycznej nie mogłyby zaistnieć bez pojednania elit i początku tego procesu wśród społeczeństw, do czego miał się w przyszłości przyczynić regionalny wymiar Trójkąta Weimarskiego – współpraca samorządów terytorialnych. Pierwszy określenia „polsko-niemiecka wspólnota interesów” użył minister spraw zagranicznych Krzysztof Skubiszewski podczas przemówienia w Niemieckim Towarzystwie Polityki Zagranicznej w Bonn w dniu 7 lutego 1990 r.18 Sformułowana przez niego idea odzwierciedlała „duży stopień zbieżności celów Polski i RFN”19 – cechę charakterystyczną dla rozwoju stosunków polsko-niemieckich po 1989 r. Nie była to jednak ich identyczność, lecz „współbrzmienie i uzupełnianie się”20. Możliwa do rozpatrywania na kilku płaszczyznach „wspólnota”, najbardziej widoczna była w aspekcie międzynarodowym – europejskim21. We wspomnianym exposé z 26 kwietnia 1990 r. minister Skubiszewski wymieniał podstawowe elementy „polsko-niemieckiej wspólnoty interesów”: rozwiązany problem granicy na Odrze i Nysie Łużyckiej, uregulowane traktatowo stosunki, wspólne dążenie do rozwoju kontaktów w duchu europejskim, w sferze gospodarczej oraz w ramach zbiorowego bezpieczeństwa europejskiego22. W praktyce przekładało się to na fakt, iż Polska poparła zjednoczenie Niemiec, a Niemcy – polskie aspiracje międzynarodowe (członkostwo w NATO i WE). Oba państwa łączyła idea europejskiej jedności, poszanowania praw człowieka, demokracji i rządów prawa23. Współpraca z Niemcami torowała Polsce drogę „powrotu do Europy”, a dla Niemiec była przedstawianym przez nie dowodem na ich charakter państwa-spoiwa Europy Zachodniej, Środkowej i Wschodniej24. Oba państwa łączyła też wizja modelu kooperatywnego bezpieczeństwa międzynarodowego25. Wreszcie w aspekcie stricte bilateralnym Polska i Niemcy rozpoczęły rozwój współpracy politycznej (spotkania i konsultacje), społecznej (fundacje, wymiany młodzieży) i gospodarczej26. Polsko-francuska grupa relacji bilateralnych

Najsłabiej wykształconą grupą stosunków dwustronnych składających się na genezę Trójkąta Weimarskiego są relacje polsko-francuskie, co wynika z opisanych już przyczyn. Weimarskie zaangażowanie Francji nie było spowodowane jej zainteresowaniem transformującą się Polską, lecz jej podążaniem za Niemcami, które akurat ku Polsce zwróciły się z propozycją budowy bliskich stosunków. Podobnie z drugiej strony – dla Polski Francja nie była docelowym głównym partnerem – najważ-

18 19 20 21 22 23 24 25 26

R. Zięba, Główne kierunki polityki zagranicznej Polski po zimnej wojnie, Warszawa 2010, s. 57. Ibidem. Ibidem. Ibidem. H. Wyligała, Trójkąt Weimarski…, s. 76. R. Zięba, op.cit., s. 57. Ibidem, s. 57-58. Ibidem, s. 58. H. Wyligała, Trójkąt Weimarski…, s. 77; R. Zięba, op.cit., s. 58.

79


GRZEGORZ STACHOWIAK

niejsze były stosunki z Niemcami – ale jej obecność – niejako przy okazji – w konstrukcji konsultacyjnego forum mogła Polsce pomóc. Dwustronne relacje polsko-francuskie mają historyczny fundament sentymentalnej tradycji kontaktów politycznych i kulturalnych z okresu XIX i XX w. Świadomość tych zaszłości – w tym braku polsko-francuskich konfliktów zbrojnych – odżyła w obliczu polskich przemian i skutkowała budową przyjaznych stosunków dwustronnych po 1989 r. „Emocjonalną entente”27 polsko-francuską wzmocniło podobieństwo problemów międzynarodowych Polski i Francji z lat 1989-1991 oscylujących wokół zjednoczenia Niemiec. Głównym polskim postulatem było uznanie nienaruszalności granicy na Odrze i Nysie Łużyckiej poprzez jej prawnomiędzynarodowe usankcjonowanie. Spotkało się to z poparciem Francji, która dodatkowo wspierała starania Polski o jej aktywne włączenie – w kwestii granicy – w prace przyszłej konferencji 2+428. Ostatecznie Polska wzięła udział w odbywającym się w Paryżu 17 lipca 1990 r. trzecim posiedzeniu konferencji, na którym ustalono, iż granica istniejąca między zjednoczonymi Niemcami, a Polską znajdzie traktatowe potwierdzenie29. Na początku lat 90. XX w. w dwustronnych relacjach Polski i Francji istniały przesłanki do zawiązania silnego partnerstwa. Okazały się one jednak niewystarczające – w obliczu braku trwałych podstaw kooperacji nie podejmowano wspólnie kwestii mających potencjał aktualności w dłuższej perspektywie. Sentymentalnoemocjonalna baza stosunków polsko-francuskich wystarczyła do zainicjowania weimarskiej triady, ale w kolejnych latach okazała się zbyt słaba i deklaracje nie miały możliwości przerodzenia się w realne partnerstwo czy przyjaźń. Suma relacji bilateralnych

Relacje bilateralne poszczególnych państw stanowią – równie ważny co poszczególne narodowe interesy – element genezy Trójkąta Weimarskiego. Widoczna jest jednak ich duża asymetria. Stosunki niemiecko-francuskie dały Trójkątowi wzorzec współpracy opartej na mechanizmie konsultacyjnym i powstałej po przezwyciężeniu trudnej historii. Relacje polsko-niemieckie dały fundament kooperacji ponad historycznymi zaszłościami. Dopełnieniem był bilateralizm polsko-francuski. Pierwsze z wymienionych relacji to jednak stosunki państw równorzędnych wobec siebie, o zbliżonych potencjałach politycznym, ekonomicznym, demograficznym i wojskowym. Dodatkowo, państwa te były powiązane wspólnym prawem i zasadami w ramach Wspólnot Europejskich. W przypadku relacji z Polską tak Niemiec, jak i Francji, sytuacja miała się inaczej. Każde z tych państw było – i wciąż jest – większe od Polski terytorialnie, gospodarczo oraz pod względem liczby ludności. Niemcy i Francja to państwa ważne w skali globalnej, Polska natomiast odgrywała „dyskusyjną rolę lidera”30 jedynie 27 28 29 30

80

H. Wyligała, Trójkąt Weimarski…, s. 95. R. Zięba, op.cit., s. 49. Ibidem, s. 51. H. Wyligała, Trójkąt Weimarski…, s. 135.


GENEZA TRÓJKĄTA WEIMARSKIEGO I WEIMARSKIE SPOTKANIE NA SZCZYCIE

w regionie Europy Środkowo-Wschodniej. Francji i Niemcom było więc bliżej do siebie nawzajem niż każdemu z tych państw do Polski. Ta miała jednak duże znaczenie, gdyż istniały przesłanki do stwierdzenia, iż jest najważniejszym państwem Europy Środkowo-Wschodniej. Niemcy i Francja potrzebowały kontaktów z Polską, a Polska z nimi. Ranga relacji pomiędzy poszczególnymi partnerami była jednak mocno zróżnicowana.

Wspólna deklaracja w sprawie przyszłości Europy Trójkąt Weimarski wyrósł z połączenia wielu skomplikowanych przyczyn, był efektem splotu narodowych interesów trzech państw, ale równocześnie także metodą ich realizacji. Był też sumą trzech grup bilateralnych relacji – jednych bardziej, innych mniej fundamentalnych, ale spójnych i wzajemnie się dopełniających. Była to też wreszcie odpowiedź na „geopolityczną koncepcję łuku łączącego trzy duże europejskie kraje”31, które kolejno ze sobą graniczą. Trójkąt był wreszcie zwieńczeniem wcześniejszych wydarzeń. Mianowicie, 9 kwietnia 1991 r. ministrowie spraw zagranicznych Francji – Roland Dumas – i Polski – Krzysztof Skubiszewski – podpisali w Paryżu Traktat przyjaźni i solidarności pomiędzy Polską a Francją. Następnie 17 czerwca 1991 r. w Bonn minister Skubiszewski i minister spraw zagranicznych Niemiec Hans-Dietrich Genscher podpisali Traktat o dobrym sąsiedztwie i przyjaznej współpracy. 29 sierpnia 1991 r. w Weimarze ministrowie Skubiszewski, Genscher i Dumas podpisali natomiast Wspólną deklarację w sprawie przyszłości Europy. Tekst ów składa się z ośmiu punktów. Jest on formą treściwego wyartykułowania i równocześnie podsumowania przedstawionej wyżej genezy Trójkąta Weimarskiego. W pierwszym punkcie Wspólnej deklaracji napisane jest, iż „Europa znajduje się w punkcie zwrotnym swojej historii”32, w którym za kwestię wypracowania skutecznych mechanizmów dobrosąsiedztwa szczególnie odpowiedzialni są Polacy, Niemcy i Francuzi33. Sygnatariusze tekstu wskazują tym samym na świadomość historycznej ważności tego okresu – kiedy po blisko pół wieku Europa ma szansę się zjednoczyć, a przewodnią rolę muszą odgrywać w tym procesie trzy państwa o trudnej wzajemnej historii. Polska, Niemcy i Francja mają wskazać pozostałym europejskim państwom cele współpracy, o których mówi punkt drugi – demokrację, dobrobyt i bezpieczeństwo34. Formą realizacji tych celów ma być „zacieśnienie więzi współpracy, łączących narody i państwa ponad dzielącymi je niegdyś granicami, na wszystkich płasz31 32

33 34

Ibidem, s. 123. Wspólne Oświadczenie ministrów spraw zagranicznych Francji, Niemiec i Polski w sprawie przyszłości Europy, Weimar, 29 sierpnia 1991 r., [w:] H. Wyligała, Trójkąt Weimarski…, s. 477. Ibidem. Ibidem, s. 478.

81


GRZEGORZ STACHOWIAK

czyznach i we wszystkich dziedzinach życia”35. Jako bardzo istotną w tym zakresie wymienia się współpracę regionów przygranicznych36, której efektywność przybliżałaby ludziom proces jednoczenia się Europy (punkt trzeci). Zdaniem sygnatariuszy w Europie będzie wzrastała liczba struktur konfederacyjnych, co przyczyni się do ich „żywotnej różnorodności”37 stanowiącej o sile Europy. Jako centrum procesu integracji wymienia się Wspólnotę Europejską, zaś jako gwaranta praw człowieka, demokracji i rządów prawa – Radę Europy. Dopełnieniem tego wyliczenia – jako ważne elementy utrzymania stabilności w Europie – są Sojusz Północnoatlantycki i Unia Zachodnioeuropejska (punkt czwarty). Wreszcie w punkcie piątym sygnatariusze dokumentu wskazują na ciągłość zdarzeń, których zwieńczeniem jest analizowana Wspólna deklaracja – na znaczenie podpisanych przez Polskę z dwoma partnerami układów z kwietnia i czerwca 1991 r. Oparcie stosunków z Francją i Niemcami na międzynarodowych umowach mocniej sytuowało Polskę – przechodzącą ogromne wewnętrzne przemiany – na arenie międzynarodowej, dając jej poparcie dwóch najważniejszych europejskich graczy. Dla nich zaś traktatowe uregulowanie stosunków z Polską stanowiło środek do realizacji zadania wsparcia reformujących się krajów Europy Środkowej i Wschodniej, gdyż – według sygnatariuszy – Europa nie mogła zostać podzielona „na nowo granicą ubóstwa i bogactwa”38. W dokumencie wyrażone jest przeświadczenie, iż współpraca na rzecz zjednoczonej Europy – normalność w stosunkach niemieckofrancuskich39 – w przypadku współpracy polsko-niemieckiej stanowić będzie „klucz do przyszłej wspólnoty państw i ich obywateli”40 (punkt trzeci). Równocześnie pada deklaracja poparcia Francji i Niemiec dla zbliżenia Polski i pozostałych nowych demokracji do WE41. W tym celu oba te państwa opowiadały się za szybkim zawarciem układów stowarzyszeniowych z państwami Europy Środkowej i PołudniowoWschodniej (punkt szósty). Ostatnie dwa punkty Wspólnej deklaracji traktują o konieczności zapewnienia wszystkim ludziom odpowiednich warunków egzystencji (punkt siódmy) oraz o potrzebie podtrzymywania kulturowej różnorodności Europy poprzez współpracę kulturalną, naukową, w dziedzinie oświaty, środków przekazu i wymiany programów42 (punkt ósmy). Wspólna deklaracja w sprawie przyszłości Europy wymienia więc trzy zasadnicze cele Trójkąta Weimarskiego:

35 36 37 38 39 40 41 42

82

Ibidem. Ibidem. Ibidem. Ibidem. Ibidem. Ibidem. Ibidem. Ibidem.


GENEZA TRÓJKĄTA WEIMARSKIEGO I WEIMARSKIE SPOTKANIE NA SZCZYCIE

­ wsparcie reform w państwach Europy Środkowo-Wschodniej, ­ zagwarantowanie godnych warunków życia ludzi, ­ współpracę w dziedzinach kultury, oświaty, nauki, środków przekazu i wymiany programów. Miały one być realizowane przez zacieśnianie współpracy w różnych wymiarach, płaszczyznach i dziedzinach życia, z naciskiem na ważną rolę współpracy regionów przygranicznych. Celami długofalowymi – i jednocześnie skutkami wymienionych działań podejmowanych w ramach współpracy weimarskiej – były: ­ akcesja państw Europy Środkowo-Wschodniej do struktur zachodnioeuropejskich (WE) i atlantyckich (NATO), ­ zbliżenie społeczeństw Polski, Niemiec i Francji.

Bilans weimarskich spotkań na szczycie Trójkąt Weimarski był zatem od początku pomyślany jako nieformalne forum konsultacji tworzących go państw. Nie jest on więc organizacją międzynarodową. Jedyną podstawą działania – jego raison d'etre – jest wspominana Wspólna deklaracja o przyszłości Europy ministrów spraw zagranicznych Polski, Niemiec i Francji43. Kończyła się ona zapisem, iż „ministrowie postanowili spotykać się raz w roku i dodatkowo, gdy będzie tego wymagała sytuacja w Europie”44. Z dokumentu wynika więc, iż najwyższym szczeblem konsultacji trójstronnych mieli być ministrowie spraw zagranicznych. Przez pierwsze siedem lat istnienia Trójkąta tak też było. Zanim w lutym 1998 r. doszło do pierwszego spotkania szefów państw i rządów w ramach Trójkąta Weimarskiego, ministrowie spraw zagranicznych Polski, Niemiec i Francji spotkali się sześciokrotnie. Łącznie do maja 2012 r. odbyło się 17 spotkań szefów dyplomacji państw Trójkąta Weimarskiego. Tabela nr 1. Spotkania ministrów spraw zagranicznych państw Trójkąta Weimarskiego Data 24 kwietnia 1992 r.

Miejsce Bergerac `

Uczestnicy Francja: Roland Dumas Niemcy: Hans-Dietrich Genscher Polska: Krzysztof Skubiszewski

11-12 listopada 1993 r.

Warszawa

Francja: Alain Juppé Niemcy: Klaus Kinkel Polska: Andrzej Olechowski

43

44

K.-H. Standke, Quo vadis Trójkącie Weimarski? O potrzebie sformułowania nowej koncepcji celem ożywienia Trójkąta Weimarskiego („Agenda 2021”), http://www.weimarerdreieck.eu/fileadmin/templates/multiflex3/PDF/aktuelles/Quo_vadis__Trojkacie_Weimarski_. rev.29.1.11.PL_.pdf (dostęp: 22.07.2012). Wspólne Oświadczenie ministrów spraw zagranicznych Francji, Niemiec i Polski w sprawie przyszłości Europy…, [w:] H. Wyligała, Trójkąt Weimarski…, s. 478.

83


GRZEGORZ STACHOWIAK

14-15 września 1994 r.

Bamberg

Francja: Alain Juppé Niemcy: Klaus Kinkel Polska: Andrzej Olechowski

26 października 1995 r.

Paryż

Francja: Hevré de Charrette Niemcy: Klaus Kinkel Polska: Władysław Bartoszewski

19 grudnia 1996 r.

Warszawa

Francja: Hevré de Charrette Niemcy: Klaus Kinkel Polska: Dariusz Rosati

19 listopada 1997 r.

Frankfurt nad Odrą

Francja: Hubert Védrine Niemcy: Klaus Kinkel Polska: Bronisław Geremek

6 stycznia 1999 r.

Paryż

Francja: Hubert Védrine Niemcy: Joschka Fischer Polska: Bronisław Geremek

30 sierpnia 1999 r.

Weimar

Francja: Hubert Védrine Niemcy: Joschka Fischer Polska: Bronisław Geremek

7 czerwca 2000 r.

Kraków

Francja: Hubert Védrine Niemcy: Joschka Fischer Polska: Bronisław Geremek

23 kwietnia 2002 r.

Paryż

Francja: Hubert Védrine Niemcy: Joschka Fischer Polska: Włodzimierz Cimoszewicz

16 stycznia 2004 r.

Berlin

Francja: Dominique de Villepin Niemcy: Joschka Fischer Polska: Włodzimierz Cimoszewicz

27 czerwca 2005 r.

Warszawa

Francja: Philippe Douste-Blazy Niemcy: Joschka Fischer Polska: Adam Daniel Rotfeld

17 czerwca 2008 r.

Paryż

Francja: Bernard Kouchner Niemcy: Frank-Walter Steinmeier Polska: Radosław Sikorski

26-27 kwietnia 2010 r.

Bonn

23 czerwca 2010 r.

Paryż45

Francja: Bernard Kouchner Niemcy: Guido Westerwelle Polska: Radosław Sikorski W części posiedzenia wziął udział Kostiantyn Hryszczenko, minister spraw zagranicznych Ukrainy Francja: Bernard Kouchner Niemcy: Guido Westerwelle Polska: Radosław Sikorski W całym spotkaniu wziął udział Siergiej Ławrow, minister spraw zagranicznych Rosji 45

84

Spotkania w kwietniu (Bonn) i czerwcu 2010 r. (Paryż) były spotkaniami w rozszerzonej formule „Trójkąt Weimarski +”. Zob.: Udział Ministra Radosława Sikorskiego w spotkaniu Trójkąta Weimarskiego i Rosji, http://www.msz.gov.pl/Udzial,Ministra,Radoslawa,Sikorskiego, w,spotkaniu,Trojkata,Weimarskiego,i,Rosji,36600.html (dostęp: 22.07.2012).


GENEZA TRÓJKĄTA WEIMARSKIEGO I WEIMARSKIE SPOTKANIE NA SZCZYCIE

20 maja 2011 r.

Bydgoszcz

29 lutego 2012 r.

Berlin

Francja: Alain Juppé Niemcy: Guido Westerwelle Polska: Radosław Sikorski

Francja: Alain Juppé Niemcy: Guido Westerwelle Polska: Radosław Sikorski Opracowane na podstawie: H. Wyligała, Trójkąt Weimarski…, s. 451 oraz opracowanie własne na podstawie serwisu www.msz.gov.pl.

Polska jest państwem, które od momentu powstania Trójkąta Weimarskiego do maja 2012 r. przeszło najwięcej zmian na stanowisku ministra spraw zagranicznych (11 ministrów, Francja – ośmiu, Niemcy – pięciu)46. Określenie „spotkanie na szczycie” od lutego 1998 r. jest w formule Trójkąta Weimarskiego zarezerwowane dla rozmów szefów państw i rządów – prezydenta Francji, prezydenta Polski i kanclerza Niemiec – i tak też jest ono w tej pracy rozumiane. Wyjąwszy spotkanie prezydentów trójki państw z września 1993 r., które miało – opisane niżej – inny charakter i formułę, do maja 2012 r. odbyło się siedem spotkań na szczycie w ramach Trójkąta Weimarskiego. Tabela nr 2. Spotkania na szczycie w ramach Trójkąta Weimarskiego Data 21 lutego 1998 r.

Miejsce Poznań

Uczestnicy Francja: Jacques Chirac Niemcy: Helmut Kohl Polska: Aleksander Kwaśniewski

7 maja 1999 r.

Nancy

Francja: Jacques Chirac Niemcy: Gerhard Schröder Polska: Aleksander Kwaśniewski

27 lutego 2001 r.

Neustadt an der Weinstrasse

Francja: Jacques Chirac Niemcy: Gerhard Schröder Polska: Aleksander Kwaśniewski

9 maja 2003 r.

Wrocław

Francja: Jacques Chirac Niemcy: Gerhard Schröder Polska: Aleksander Kwaśniewski

19 maja 2005 r.

Nancy

Francja: Jacques Chirac Niemcy: Gerhard Schröder Polska: Aleksander Kwaśniewski

5 grudnia 2006 r.

Mettlach

Francja: Jacques Chirac Niemcy: Angela Merkel Polska: Lech Kaczyński

7 lutego 2011 r.

Warszawa

Francja: Nicolas Sarkozy Niemcy: Angela Merkel Polska: Bronisław Komorowski Opracowane na podstawie: H. Wyligała, Trójkąt Weimarski…, s. 451 oraz opracowanie własne na podstawie serwisu www.msz.gov.pl. 46

K.-H. Standke, Die Rolle der Aussenminister im Weimarer Dreieck, [w:] K.-H. Standke (red.), Trójkąt Weimarski w Europie, Toruń 2009, s. 391.

85


GRZEGORZ STACHOWIAK

W niniejszej pracy omówione zostały wyłącznie spotkania szefów państw i rządów w ramach Trójkąta Weimarskiego47.

Spotkania na szczycie przed akcesją Polski do UE Pierwsze spotkanie przedstawicieli państw Trójkąta Weimarskiego na szczeblu wyższym niż ministerialny miało miejsce 21 września 1993 r. w Gdańsku. Jest to jak dotąd jedyne spotkanie w ramach Trójkąta, w którym wzięli udział prezydenci trzech państw. Polskę reprezentował Lech Wałęsa, Francję François Mitterand, Niemcy Richard von Weizsäcker. W jego trakcie prezydent Niemiec powiedział, iż „kiedy Francja, Polska i Niemcy będą trzymać się razem, Europa pozostanie panem swego losu”48. Prezydent Mitterand mówił o „symbolu odbudowującej się Europy, która powstanie mimo licznych przeszkód”49. Wpisywało się to w słowa Lecha Wałęsy o tym, iż Polska, Niemcy i Francja tworzą „kręgosłup Europy”50. Spotkanie to „miało pionierski i symboliczny charakter, wniosło istotny wkład intelektualny w kształtowanie się Trójkąta Weimarskiego”51, jednak nie miało oficjalnej weimarskiej rangi. Dlatego też, jak również z powodu tego, iż nie brali w nim udziału wszyscy politycy odgrywający w swoim państwie najważniejszą konstytucyjnie rolę, spotkania gdańskiego nie wlicza się do weimarskich spotkań na szczycie. Poznań (1998)

Podniesienie współpracy weimarskiej z rangi szefów MSZ na szczebel szefów państw i rządów zaproponował w 1996 r. prezydentowi Francji Jacquesowi Chiracowi prezydent Aleksander Kwaśniewski52. Chirac pozytywnie odniósł się do tej idei, podobnie jak kanclerz Niemiec Helmut Kohl. Pierwszy szczyt Trójkąta Weimarskiego odbył się w Poznaniu 21 lutego 1998 r. – w atmosferze zaniepokojenia polskiej opinii publicznej ogłoszonym na koniec marca spotkaniem z udziałem Chiraca, Kohla i prezydenta Rosji Borysa Jelcyna w Jekaterynburgu53. W Polsce oceniano, iż brak konsultacji przed ogłoszeniem inicjatywy jekaterynburskiej był dowodem na to, że „Trójkąt Weimarski nie osiągnął jeszcze optymalnej postaci”54.

47

48 49 50

51

52 53 54

86

Na temat spotkań ministrów spraw zagranicznych państw Trójkąta Weimarskiego zob.: H. Wyligała, Trójkąt Weimarski…, s. 162-200. Przemówienie Richarda von Weizsäckera, [w:] Trójkąt Weimarski w Europie…, s. 350. H. Wyligała, Trójkąt Weimarski…, s. 149. M. Abramowicz, E. Krzemień, A. Michnik, Kręgosłup Europy?, „Gazeta Wyborcza”, 22.09.1993, s. 1. Prezydentom Francji i Niemiec zostały wręczone doktoraty honoris causa Uniwersytetu Gdańskiego – zob.: H. Wyligała, Trójkąt Weimarski…, s. 145. Ibidem, s. 150. Ibidem, s. 152. P. Świeboda, Polityka trójkątów, „Gazeta Wyborcza”, 20.02.1998, s. 10.


GENEZA TRÓJKĄTA WEIMARSKIEGO I WEIMARSKIE SPOTKANIE NA SZCZYCIE

Spotkanie w Poznaniu poświęcone było wymianie myśli na temat integracji UE z państwami Europy Środkowo-Wschodniej, akcesji tych państw do NATO oraz dalszych kierunków rozwoju samego Trójkąta Weimarskiego – rozmawiano o jego społecznym wymiarze (współpraca kulturalna, wymiana młodzieży, projekt Uniwersytetu Europejskiego)55. Szczyt został przez jego uczestników podsumowany jako „silny impuls”56 (prezydent Kwaśniewski) i „europejski sygnał”57 (kanclerz Kohl). Prezydent Polski mówił o doskonałej współpracy politycznej i gospodarczej między partnerami58. Dziękował też Chiracowi i Kohlowi za wsparcie polskich aspiracji dołączenia do NATO i UE59, ci zaś deklarowali traktowanie Polski „już jak partnera, a nie aspiranta do struktur europejskich”60. W sprawie polskiego zaniepokojenia spotkaniem w Jekaterynburgu zachodni przywódcy zapewniali, iż jest to „działanie prowadzące do otwarcia Rosji”61, a Polska o rezultacie rozmów z Jelcynem zostanie poinformowana. Nancy (1999)

Drugi szczyt weimarski odbył się 7 maja 1999 r. w Nancy w nieco zmienionym składzie – Helmuta Kohla zastąpił nowy kanclerz Niemiec Gerhard Schröder. Było to pierwsze z czterech kolejnych weimarskich spotkań w składzie Schröder, Chirac, Kwaśniewski. Rozmowy zdominował kryzys w Kosowie i wywołane przez to bieżące sprawy bezpieczeństwa międzynarodowego62. Przywódcy państw Trójkąta zapowiedzieli koordynację polityk w tym zakresie63. Prezydent Kwaśniewski podkreślił szczególną gotowość Polski do ponoszenia odpowiedzialności za europejskie bezpieczeństwo – w obliczu akcesji do NATO w marcu 1999 r. – i zadeklarował – jako jedyny – gotowość wysłania polskich żołnierzy do Kosowa64. Drugim ważnym tematem rozmów był początek negocjacji akcesyjnych Polski z UE (tzw. screening), którego znaczna część przypadła na okres niemieckiej prezydencji w pierwszej połowie 1999 r. Prezydent Kwaśniewski zadeklarował gotowość Polski do akcesji do UE do końca 2002 r., a kanclerz Schröder i prezydent Chirac zapewniali, że proces integracji nie jest zagrożony opóźnieniem65. Wspomniano

55

56 57 58 59 60 61 62 63 64 65

H. Wyligała, Trójkąt Weimarski…, s. 151; P. Bojarski, Europejski sygnał, „Gazeta Wyborcza”, 23.02.1998, s. 3. P. Bojarski, op.cit. Ibidem. Ibidem. H. Wyligała, Trójkąt Weimarski…, s. 151; P. Bojarski, op.cit. P. Bojarski, op.cit. Ibidem. H. Wyligała, Trójkąt Weimarski…, s. 152. Ibidem, s. 152-153; Trójkąt Weimarski w Nancy, „Gazeta Wyborcza”, 08.05.1999, s. 5. Trójkąt Weimarski w Nancy, op.cit. H. Wyligała, Trójkąt Weimarski…, s. 153.

87


GRZEGORZ STACHOWIAK

także o społecznym wymiarze Trójkąta – zaakcentowano konieczność współpracy kulturalnej i edukacyjnej, w tym poprzez utworzenie w Warszawie Centrum Nauk Społecznych, który to pomysł rok wcześniej zaproponował prezydent Kwaśniewski66. Neustadt – Hambach (2001)

Kolejne weimarskie spotkanie szefów państw i rządów odbyło się 27 lutego 2001 r. w Neustadt an der Weinstrasse oraz w blisko położonym zamku Hambach. Tematyka spotkania była zbliżona do tej poruszanej na poprzednich szczytach – dotyczyła rozszerzenia UE oraz jej polityk bezpieczeństwa i wschodniej67. Prezydent Chirac i kanclerz Schröder stwierdzili, iż po szczycie w Nicei68 data wstąpienia Polski do UE uzależniona jest od jej starań, sam Schröder dodał zaś, że „Polska wykazuje taki zapał do reform, że jest niemal nie do pomyślenia, aby nie znalazła się w pierwszej rundzie rozszerzenia”69. Prezydent Kwaśniewski plan akcesji Polski do UE przed wyborami do Parlamentu Europejskiego w 2004 r. uważał za cel ambitny, ale mimo wszystko realny70. Dodatkowo – w kwestii okresów przejściowych ograniczających dostęp do rynku pracy państw UE po rozszerzeniu, który to temat był ważną częścią rozmów – kanclerz Niemiec wskazał na fakt, iż postulowany siedmioletni okres przejściowy na rynku pracy nie oznacza, że Polacy przez tak długi okres nie będą mogli pracować w UE70. Stwierdzał on, iż możliwe będzie ubieganie się o wcześniejsze uchylenie okresu przejściowego, a państwa zainteresowane pracownikami z zagranicy będą mogły wcześniej zatrudniać polskich obywateli72. Zdaniem Schrödera okres przejściowy miał posłużyć zwiększeniu poparcia Niemców dla rozszerzenia UE oraz zapobiec tzw. drenażowi mózgów w Polsce73. W temacie wschodniej polityki UE wszyscy przedstawiciele państw Trójkąta byli zgodni co do tego, iż należy wesprzeć reformy w Rosji i na Ukrainie. Prace nad rozwojem stosunków z tym drugim państwem miały opierać się na wykorzystaniu także polskich pomysłów i doświadczeń74. Zagadnieniem, w którym zarysowały się pewne różnice wśród rozmówców, była polityka bezpieczeństwa UE. Odmienność jej wizji między Francją, a Niemcami i Polską skupiała się na stopniu obecności USA w Europie75. Dyskusja nad amerykańskim systemem obrony przeciwrakietowej była tematem drażliwym w samej

66 67

68 69 70 71 72 73 74 75

88

Ibidem, s. 154. H. Wyligała, Trójkąt Weimarski…, s. 154; A. Rubinowicz, Macie dużo zapału, „Gazeta Wyborcza”, 28.02.2001, s. 9. Szczyt w Nicei odbywał się w lutym 2001 r., zakończył się podpisaniem traktatu nicejskiego. A. Rubinowicz, op.cit. H. Wyligała, Trójkąt Weimarski…, s. 155; A. Rubinowicz, op.cit. A. Rubinowicz, op.cit. Ibidem. H. Wyligała, Trójkąt Weimarski…, s. 155; A. Rubinowicz, op.cit. H. Wyligała, Trójkąt Weimarski…, s. 155-156; A. Rubinowicz, op.cit. H. Wyligała, Trójkąt Weimarski…, s. 156.


GENEZA TRÓJKĄTA WEIMARSKIEGO I WEIMARSKIE SPOTKANIE NA SZCZYCIE

UE. Forum Trójkąta nie mogło służyć wypracowaniu spójnej koncepcji w tej sprawie, więc została ono odłożona do dalszych konsultacji. Niemniej, Polska została zapewniona, iż jej udział w tej dyskusji jest oczywisty76. W trakcie szczytu w Neustadt prezydent Chirac mówił o Polsce, Francji i Niemczech, iż tworzą one „twarde jądro budującej się Europy”77. Było to stwierdzenie typowe dla trzech opisanych weimarskich szczytów – w Poznaniu, Nancy i Neustadt. Każdorazowo charakteryzowała je różnorodność tematów (europejskie, międzynarodowe, trójstronne), uroczystość spotkań w historycznych, symbolicznych miejscach (Nancy, zamek Hambach78), mnogość deklaracji i stwierdzeń na temat konieczności rozwoju współpracy trilateralnej oraz poparcia Niemiec i Francji dla polskich ambicji międzynarodowych79. Z drugiej strony cechą wspólną trzech szczytów był brak oficjalnych końcowych komunikatów czy deklaracji80 – spotkania podsumowywane były jedynie na konferencjach prasowych. Szczyty w Poznaniu, Nancy i Neustadt były więc formą konsultacji i wymiany informacji, nie miejscem podejmowania wiążących, wspólnych decyzji politycznych. Tym drugim Trójkąt Weimarski nigdy się nie stał. Wrocław (2003)

Czwarty szczyt Trójkąta Weimarskiego odbył się 9 maja 2003 r. we Wrocławiu. Był to w historii współpracy weimarskiej moment, który miał „zamknąć epokę uprzejmości”81. Takie przewidywania niektórych komentatorów były uzasadnione, gdyż miesiące poprzedzające wrocławskie spotkanie obfitowały w wydarzenia, które pogorszyły relacje Polski z Francją i Niemcami. Główną osią sporu pomiędzy państwami Trójkąta była interwencja USA w Iraku. We Wrocławiu miało dojść do spotkania dwóch zagorzałych przeciwników tej wojny – Francji i Niemiec – z Polską, a więc jednym z niewielu jej uczestników82. W dniu 30 stycznia 2003 r. przywódcy kilku państw europejskich – w tym Polski – podpisali tzw. list ośmiu83 będący wyrazem poparcia dla amerykańskiej polityki

76 77 78

79 80 81 82

83

A. Rubinowicz, op.cit. H. Wyligała, Trójkąt Weimarski…, s. 155. Nancy leży w Lotaryngii, której księciem do 1766 r. był Stanisław Leszczyński. Główny plac tego miasta nosi imię polskiego króla, znajduje się też na nim jego pomnik. Zamek Hambach to miejsce, w którym w 1832 r. zgromadzili się niemieccy liberałowie domagający się zjednoczenia Niemiec. Towarzyszyli im polscy emigranci z powstania listopadowego oraz grupa Francuzów opowiadających się za wolnością narodów europejskich. H. Wyligała, Trójkąt Weimarski…, s. 156-157. Ibidem, s. 157. P. Wroński, Trójkąt napięć, „Gazeta Wyborcza”, 09.05.2003, s. 1. W cytowanym wyżej artykule Paweł Wroński pisał o Polsce, iż „niespodziewanie za sprawą poparcia dla wojny zyskała bardziej samodzielną pozycję” względem Niemiec i Francji, które „do tej pory starały się być adwokatem Polski i oprowadzać ją po europejskich salonach”. H. Wyligała, Trójkąt Weimarski…, s. 157.

89


GRZEGORZ STACHOWIAK

wobec Iraku84. Komentując ten fakt, prezydent Chirac mówił 17 lutego 2003 r., iż państwa Europy Środkowo-Wschodniej „straciły dobrą okazję, by siedzieć cicho”85. Wypowiedzi Chiraca z tego dnia86 pokazały, że podział na „nową” i „starą” Unię istniał i był widoczny87. O ile Francja już od czasów de Gaulle'a zajmowała w polityce zagranicznej takie stanowiska, które miały pokazywać przeświadczenie o jej statusie międzynarodowym równym USA, o tyle Niemcy uchodziły – obok Wielkiej Brytanii – za poważnego amerykańskiego sojusznika w Europie. Jednak i to państwo miało wobec polskiej proamerykańskiej polityki wiele zarzutów. Kiedy USA zaproponowały Polsce administrację jedną ze stref okupacyjnych w Iraku, niemiecki dziennik „Suddeutsche Zeitung” nazwał Polskę „trojański osłem Ameryki”88. Dodatkowo, wrocławski szczyt odbywał się dwa dni po odrzuceniu przez niemiecki rząd – jeszcze przed rozpoczęciem oficjalnych rozmów – propozycji polskiego ministra obrony narodowej Jerzego Szmajdzińskiego, aby w tzw. polskiej strefie okupacyjnej w Iraku znalazł się niemiecko-duńsko-polski Korpus Północ-Wschód ze Szczecina89. Niemcy odebrały tę propozycję z irytacją, pojawiły się głosy o przecenianiu przez Polskę swojej roli jako partnera USA w Europie, gdyż w rzeczywistości nie była ona w stanie „finansowo sprostać wymaganiom współpracy z tak potężnym krajem”90. Problem stosunku poszczególnych państw Trójkąta do amerykańskiej interwencji w Iraku miał też szersze tło ogólnej dyskusji nad europejską polityką bezpieczeństwa, którą Francja i Niemcy chciały kształtować tak, aby budować – niezależną od USA – wspólną politykę zagraniczną i bezpieczeństwa UE (WPZiB UE)91. 29 kwietnia 2003 r. w Brukseli doszło do spotkania przywódców Belgii, Luksemburga, Francji i Niemiec. Wydane przez nich wspólne oświadczenie wyrażało cel, jakim miało być utworzenie unijnych sił szybkiego reagowania92. Polska zaś –

84

85 86

87

88 89 90 91 92

90

„List ośmiu” został podpisany przez przywódców pięciu państw UE – Danii, Hiszpanii, Portugalii, Wielkiej Brytanii i Włoch oraz trzech państw kandydujących do członkostwa – Czech, Polski i Węgier. Kilka dni później – 6 lutego 2003 r. – kolejny list (tzw. wileński) wyrażający poparcie dla amerykańskiej polityki wobec Iraku podpisało kolejnych 10 przywódców europejskich państw – Albanii, Bułgarii, Chorwacji, Estonii, Litwy, Łotwy, Macedonii, Rumunii, Słowacji i Słowenii. Jak widać, sprawa interwencji irackiej dzieliła Europę w sposób zdecydowany i wyraźny. H. Wyligała, Trójkąt Weimarski…, s. 158. Jedną z najbardziej znanych jest wypowiedź brzmiąca: „Jedni są kandydatami, a drudzy są już w rodzinie. Gdy jest się w rodzinie, ma się więcej praw, niż gdy prosi się o wejście o do niej, gdy puka się do drzwi”. Zob.: H. Wyligała, Trójkąt Weimarski…, s. 158. Atmosferę przed szczytem pogorszyło dodatkowo podpisanie w kwietniu 2003 r. przez Polskę umowy na zakup samolotów F-16 produkowanych przez amerykańską firmę Lockheed Martin (kosztem m.in. francuskiej firmy Dassault Aviation oferującej samoloty Mirage). D. Zagrodzka, Jak nastawić kręgosłup, „Gazeta Wyborcza”, 09.05.2003, s. 6. P. Wroński, op.cit. H. Wyligała, Trójkąt Weimarski…, s. 159. Ibidem, s. 157-158. Ibidem, s. 159.


GENEZA TRÓJKĄTA WEIMARSKIEGO I WEIMARSKIE SPOTKANIE NA SZCZYCIE

w komunikacie w sprawie tego oświadczenia – wskazywała na dążenie do wykorzystania w pierwszej kolejności istniejących struktur NATO93. Z Sojuszem Północnoatlantyckim związana była z kolei kwestia jego roli w Iraku, gdyż przewidywano, że odrzucenie przez Niemcy możliwości udziału w operacji irackiej Korpusu PółnocWschód, zmusi Polskę do zwrócenia się do NATO o pomoc, chociażby w kwestii systemu łączności czy wykorzystania sojuszniczych dowództw94. Szczyt wrocławski początkowo planowany był jako „wyraz poparcia „wielkich” Europy dla członkostwa Polski w Unii”95. Kwestie opisane wyżej przyćmiły jednak zarówno podpisanie traktatu ateńskiego przesądzającego o akcesji 10 nowych państw do UE, jak i przygotowania do zaplanowanego na miesiąc po szczycie polskiego referendum w sprawie traktatu akcesyjnego. Od poprzednich trzech spotkań szczyt wrocławski różnił się pod dwoma względami. Przede wszystkim jego uczestnicy rozmawiali o sprawach nie tylko ważnych, ale bieżących, dynamicznych, w które państwa Trójkąta były bezpośrednio zaangażowane. Drugą różnicą jest zakończenie szczytu – oprócz zwyczajowej konferencji prasowej, prezydenci i kanclerz wydali końcowy Wspólny komunikat96. ­ ­ ­ ­ ­

Krótkie pisemne oświadczenie skupia się zasadniczo wokół pięciu kwestii: rozszerzenia Unii Europejskiej, perspektyw dla Trójkąta Weimarskiego po rozszerzeniu UE, wspólnej polityki zagranicznej i bezpieczeństwa UE, polityki wschodniej UE, rozszerzania współpracy i dialogu w ramach Trójkąta.

Prezydent Chirac i kanclerz Schröder wyrazili „uznanie dla Polski, dla jej władz, jej narodu za wolę, z jaką przebyli drogę prowadzącą do wrót Unii”97 oraz zaufanie co do wyniku – przewidzianego na 7 i 8 czerwca 2003 r. – referendum dotyczącego ratyfikacji przez Polskę traktatu akcesyjnego98. Po spodziewanym rozszerzeniu UE – zdaniem przywódców państw Trójkąta – miał się on stać „siłą inicjującą i proponującą, służącą poszerzonej Unii”99. Dlatego też „Francja i Niemcy postanowiły zaprosić Polskę do swoich rozważań na temat rozwoju wspólnych polityk, szczególnie wspólnej polityki rolnej, polityki spójności gospodarczej i społecznej oraz polityki transportowej”100. Liczba akcentowanych polityk, w procesie tworzenia których Polska miała zacząć brać udział, odzwiercie93 94 95 96 97

98 99 100

Ibidem. P. Wroński, op.cit. Ibidem. H. Wyligała, Trójkąt Weimarski…, s. 160. Wspólny Komunikat przyjęty 9 maja 2003 r. przez Prezydentów Polski i Francji oraz Kanclerza Niemiec podczas spotkania we Wrocławiu w ramach Trójkąta Weimarskiego, [w:] H. Wyligała, Trójkąt Weimarski…, s. 504. Ibidem. Ibidem. Ibidem, s. 504-505.

91


GRZEGORZ STACHOWIAK

dlała w rzeczywistości braki we współpracy trójstronnej101 – mimo ponad dziesięcioletniego stażu Trójkąta. W zakresie WPZiB UE postanowiono podjąć wysiłek regularnych trójstronnych konsultacji w celu zintensyfikowania działań zmierzających do uzgodnienia wspólnych stanowisk102. Miało to przyspieszyć rozwój europejskiej polityki bezpieczeństwa i obrony (EPBiO) oraz umocnić partnerstwo UE i NATO103. Prezydent Chirac i kanclerz Schröder przedstawili też prezydentowi Kwaśniewskiemu ustalenia z brukselskiego spotkania z 29 kwietnia 2003 r.104 Polityka wschodnia UE zyskała po wrocławskim szczycie deklarację dążenia do umocnienia partnerskich stosunków z Rosją i innymi „nowymi” sąsiadami UE, szczególnie zaś z Ukrainą105. Wreszcie w temacie współpracy trilateralnej w ramach Trójkąta wyrażono zadowolenie z weimarskich kontaktów ministrów spraw zagranicznych, obrony, finansów i właściwych do spraw społecznych i pracy106. Wskazano także na chęć zwiększenia współpracy w dziedzinach transportu i spraw wewnętrznych107. Za ważne uznano „wzmocnienie umocowania Trójkąta w społeczeństwie obywatelskim”108, co rozumiano jako konieczność intensyfikacji współpracy samorządów oraz wymiany młodzieży i studentów109. Podsumowując, wrocławski szczyt zaowocował poprawą relacji pomiędzy Polską a Niemcami i Francją – chociażby dzięki osłabnięciu negatywnych emocji będących wynikiem wydarzeń okresu wcześniejszego, na których spadek wskazywała treść końcowego komunikatu110. Trudno precyzyjnie określić, które deklaracje przywódców nie były tylko skrojonymi pod konkretny moment sloganami. Dlatego zasadną wydaje się opinia, iż we Wrocławiu „nic nie zostało rozstrzygnięte, ale wszyscy wydawali się mieć dobrą wolę”111, co w przededniu szczytu nie było oczywiste. Sam fakt odbycia się tego spotkania skutkował pokazaniem poparcia Niemiec i Francji na ostatniej prostej polskiej drogi do Unii Europejskiej – prezydent Chirac i kanclerz Schröder zademonstrowali swoją życzliwą i otwartą postawę oczekiwania na decyzję Polaków co do tego, czy ich państwo ma stać się członkiem zjednoczonej

101 102 103 104 105 106 107 108 109 110

111

92

H. Wyligała, Trójkąt Weimarski…, s. 161. Wspólny Komunikat przyjęty 9 maja 2003 r.…, [w:] H. Wyligała, Trójkąt Weimarski…, s. 505. Ibidem. Ibidem. Ibidem. Ibidem. Ibidem. Ibidem. Ibidem. Na taki cel tego spotkania wskazywał były premier Tadeusz Mazowiecki stwierdzając: „Ten zjazd nie jest momentem na podpisywanie szczególnych porozumień. Może jednak złagodzić napięte stosunki między Polską a Francją i Niemcami”. Cytat za: R. Krąpiec, F. Mecner, Trójka na szczycie, jak nas widzą, ważne, że tu, „Gazeta Wyborcza”, 10.05.2003, s. 1. D. Zagrodzka, Życie w Trójkącie, „Gazeta Wyborcza”, 10.05.2003, s. 6.


GENEZA TRÓJKĄTA WEIMARSKIEGO I WEIMARSKIE SPOTKANIE NA SZCZYCIE

Europy. Trójkąt nie zadziałał jednak na czas jako platforma rozwiązywania konfliktów. Można to było naprawić, a krokiem do tego miało być wypełnienie ogólnikowych, lakonicznych zapisów Wspólnego komunikatu, który był naszkicowanym przez przywódców „programem na jutro”112 dopełnionym przez indywidualne deklaracje przywódców państw, jak ta prezydenta Kwaśniewskiego o poparciu dla WPZiB UE113. Konflikt wokół interwencji irackiej został przez przywódców weimarskich oceniony jako epizod, który nie może zakłócić dotychczasowej współpracy. Był to pierwszy poważny test dla Trójkąta, który został zaliczony – konstrukcja ta przetrwała i zyskała perspektywy wzmocnienia. Stanęło przed nią jednak wyzwanie jeszcze większe – wrocławskie spotkanie było przedostatnim w składzie Chirac, Schröder, Kwaśniewski, ale jednocześnie ostatnim przed akcesją Polski do UE. Kolejne spotkanie – drugi raz w Nancy – odbywało się w zupełnie innych okolicznościach – w maju 2005 r. wszystkie państwa Trójkąta Weimarskiego były już członkami Unii Europejskiej.

Spotkania na szczycie po akcesji Polski do UE Przystąpienie Polski do Unii Europejskiej w dniu 1 maja 2004 r. jest istotnym momentem w historii Trójkąta Weimarskiego. Dopełnił się wówczas proces zapoczątkowany wraz z rozpoczęciem przemian po upadku PRL – Polska stała się pełnoprawnym członkiem zjednoczonej Europy. Równocześnie z akcesją Polski do NATO i UE zrealizowane zostały główne – polityczne – cele współpracy weimarskiej. Wyczerpała się tym samym idea wielopłaszczyznowej i wielowymiarowej współpracy dwóch ważnych państw zakorzenionych już w zachodnioeuropejskich strukturach z trzecim państwem, które dopiero miało ambicje dołączenia do nich. W sytuacji, kiedy wszystkie państwa wchodzące w skład Trójkąta Weimarskiego, były członkami Unii Europejskiej, to ona miała stanowić ich forum konsultacyjne. Zasadność istnienia konstrukcji dyplomatycznej takiej, jak Trójkąt Weimarski, stanęła pod znakiem zapytania. Zmiany w formule współpracy weimarskiej widać w częstotliwości spotkań przedstawicieli trzech państw. Od lutego 1998 r. do maja 2004 r. – czyli w okresie sześciu lat – szefowie państw i rządów spotkali się w formule Trójkąta Weimarskiego czterokrotnie114. Pomiędzy majem 2004 r., a kwietniem 2012 r. (osiem lat) – trzykrotnie115. Największy spadek częstotliwości widać w przypadku szczebla ministrów spraw zagranicznych – od spotkania w Bergerac w 1992 r. do maja 2004 r. (12 lat) odbyło się 11 spotkań szefów MSZ państw Trójkąta116. Od wstąpienia Polski

112 113 114 115 116

A. Krzemiński, Trójkąt ostrokątny, „Gazeta Wyborcza”, 13.05.2003, s. 16. Ibidem. Por. tabela nr 2. Por. tabela nr 2. Por. tabela nr 1.

93


GRZEGORZ STACHOWIAK

do Unii Europejskiej do maja 2012 r. (osiem lat) – sześć spotkań szefów dyplomacji poszczególnych państw117. Spadek częstotliwości kontaktów w ramach Trójkąta Weimarskiego po akcesji Polski do Unii Europejskiej był naturalny. Partnerzy weimarscy musieli wypracować między sobą nowe formy współdziałania – w sejmowym exposé z 2004 r. minister spraw zagranicznych Włodzimierz Cimoszewicz sygnalizował to, mówiąc, iż „nasze dwustronne stosunki z państwami Unii wymagać będą wpisania w nowe ramy, wynikające z naszego członkostwa w tej strukturze”118. Ciężar wzajemnych kontaktów z Francją i Niemcami musiał zostać przesunięty – z relacji w ramach Trójkąta na unijne szczyty i posiedzenia. Dla tych państw Polska przestała być ważnym pozaunijnym partnerem, a stała się jednym z wielu partnerów wewnątrzunijnych. Po przystąpieniu Polski do UE radykalnej zmianie powinny były ulec formuła i rola Trójkąta Weimarskiego. Zasadnym mogło być wówczas wykorzystanie akcesji Polski do UE w celu przestawienia zwrotnicy weimarskiej współpracy – na cele inne niż polityczne, a więc promocję demokracji, współpracy regionalnej, współpracy w kwestiach kultury, oświaty, nauki, wymiany młodzieży. Tymczasem polscy politycy postanowili nie zmieniać rozłożenia akcentów w Trójkącie. Zdecydowano się jedynie na redefinicję jego politycznych celów. W latach 2001-2005 rządziła w Polsce koalicja Sojuszu Lewicy Demokratycznej i Unii Pracy (SLD-UP), do 2004 r. w koalicji także z Polskim Stronnictwem Ludowym (PSL). Do stycznia 2005 r. – zarówno w rządzie Leszka Millera, jak i Marka Belki – funkcję ministra spraw zagranicznych pełnił Włodzimierz Cimoszewicz. W sejmowym exposé z dnia 22 stycznia 2003 r. mówił on, iż Polska „będzie przekonywać partnerów, że Trójkąt Weimarski ma do odegrania istotną rolę po rozszerzeniu UE”119. Sposobem na dynamizację weimarskiej współpracy w opinii ministra Cimoszewicza miało być „jej większe zorientowanie na dialog i wypracowanie koncepcji dotyczących „Wschodniego Wymiaru” polityki UE”120. Wizję takiej przyszłej roli Trójkąta minister Cimoszewicz kreślił ponownie w exposé z 21 stycznia 2004 r. Stwierdził on, iż „Trójkąt Weimarski może stać się mechanizmem pozwalającym lepiej rozumieć wzajemne oczekiwania i przyczyniać się do budowy wzajemnego zaufania”121. Celem polskiego rządu była chęć podtrzymania „wysokiej dynamiki kontaktów politycznych z Francją i Niemcami”122, widząc „szerokie pole do współdziałania w kwestiach polityki wschodniej, wspólnej polityki zagranicznej, a także

117 118

119

120 121 122

94

Por. tabela nr 1. Informacja Rządu na temat polskiej polityki zagranicznej w 2004 roku przedstawiana na posiedzeniu Sejmu w dniu 21 stycznia 2004 roku przez Ministra Spraw Zagranicznych RP Włodzimierza Cimoszewicza, http://www.msz.gov.pl/Expose,2004,1639.html (dostęp: 22.07.2012). Informacja Rządu na temat polskiej polityki zagranicznej w 2003 roku (przedstawiona przez Ministra Spraw Zagranicznych na posiedzeniu Sejmu w dniu 22 stycznia 2003 roku), http://www.msz.gov.pl/Expose,2003,1643.html (dostęp: 22.07.2012). Ibidem. Informacja Rządu na temat polskiej polityki zagranicznej w 2004 roku…, op.cit. Ibidem.


GENEZA TRÓJKĄTA WEIMARSKIEGO I WEIMARSKIE SPOTKANIE NA SZCZYCIE

obronnej”123. Trójkąt Weimarski miał więc stać się narzędziem szczegółowego uzgadniania stanowisk w sprawach działań UE. Był to jedyny możliwy nowy pomysł na weimarską współpracę polityczną. Od początku istniała jednak uzasadniona wątpliwość, czy interesy trzech państw Trójkąta w ramach UE są zbieżne. Minister Cimoszewicz mówił o tym wskazując na „priorytetowe znaczenie jakie mieć będzie odbudowa klimatu szczególnego zaufania w stosunkach z Niemcami i Francją, z którymi mieliśmy ostatnio kilkakrotnie odmienne zdania”124. Taki pogląd na przyszłość Trójkąta podzielał także Adam Daniel Rotfeld, następca Cimoszewicza. W exposé z 21 stycznia 2005 r. mówił on o Trójkącie następująco: „Pojawia się niekiedy pytanie, czy Trójkąt Weimarski nie wyczerpał swego politycznego potencjału. Odpowiedź jest prosta: tego typu instytucje sprawdziły się i są przydatną platformą współpracy politycznej i dyskusji o problemach europejskich. Będziemy zwłaszcza liczyć na aktywną rolę Francji w rozwoju stosunków Unii z naszymi wschodnimi sąsiadami”125. Obaj ministrowie spraw zagranicznych w rządach koalicji SLD-UP mieli zbieżne poglądy dotyczące Trójkąta Weimarskiego. Niewątpliwie krótko po przystąpieniu do UE w polskiej polityce zagranicznej były inne priorytety niż nowe układanie relacji weimarskich. Odłożenie tej kwestii było więc uzasadnione. Nie było takim natomiast zignorowanie współpracy weimarskiej, co miało miejsce w latach 2005-2007 w czasie rządów Prawa i Sprawiedliwości (PiS), a później koalicji tej partii z Ligą Polskich Rodzin (LPR) i Samoobroną. Nancy (2005)

Jeszcze przed podwójnymi wyborami w Polsce – zaplanowanymi na jesień 2005 r. – odbył się szczyt Trójkąta Weimarskiego w Nancy. Nastrój weimarskich spotkań zmienił się po szczycie wrocławskim, kiedy prezydent Chirac i kanclerz Schröder musieli pogodzić się z polskim stanowiskiem w sprawie wojny w Iraku. Już we Wrocławiu wiele negatywnych emocji opadło, a kolejne dwa lata wspomogły ten proces. Przede wszystkim jednak Polska była już członkiem UE – państwa Trójkąta miały więc teraz realne wspólne problemy i interesy. Czwarte i ostatnie spotkanie w składzie Chirac, Schröder, Kwaśniewski odbywało się na kilka dni przed francuskim referendum w sprawie przyjęcia Traktatu ustanawiającego Konstytucję dla Europy. Właśnie ten realny problem reformy UE zdominował spotkanie. Prezydent Kwaśniewski określił przyjęcie traktatu konstytucyjnego jako kwestię „zupełnie zasadniczą”126. Polski przywódca – określając pierwszy rok polskiej 123 124 125

126

Ibidem. Ibidem. Informacja Rządu na temat polskiej polityki zagranicznej przedstawiona na posiedzeniu Sejmu 21 stycznia 2005 roku przez Ministra Spraw Zagranicznych RP prof. Adama Daniela Rotfelda, http://www.msz.gov.pl/Wystapienie,Ministra,(tekst),1160.html (dostęp: 22.07.2012). Udział Prezydenta RP w Szczycie Trójkąta Weimarskiego, http://www.prezydent.pl/archiwalneaktualnosci/rok-2005/art,170,udzial-prezydenta-rp-w-szczycie-trojkata-weimarskiego.html (dostęp: 22.07.2012).

95


GRZEGORZ STACHOWIAK

obecności w UE jako „historię sukcesu”127 – przekonywał dalej, że sam traktat jest potrzebny, gdyż „tworzy istotne ramy dla Europy na początku XXI w., które wynikają zarówno z doświadczeń przeszłości, ale wynikają również z takiego bardzo rozumnego otwarcia się na wyzwania, na nowe wydarzenia, które współcześnie w Europie przeżywamy i z którymi będziemy jeszcze konfrontowani”128. Wreszcie – w opinii prezydenta Kwaśniewskiego – wynik francuskiego referendum miał być ważny dla polskiego, zaplanowanego na jesień 2005 r.129 W podobnym protraktatowym tonie wypowiadali się kanclerz Schröder130 i – co zrozumiałe – prezydent Chirac, który stwierdził, że „stawką referendum jest przyszłość Francji, jej miejsce w Europie i przyszłość całej Europy”131. Zgodne wezwanie z Nancy nie poskutkowało – traktat konstytucyjny został przez Francuzów w referendum odrzucony. Innymi tematami rozmów w Nancy były budżet i polityka wschodnia UE. Najaktywniejszy w podsumowaniu tych kwestii był prezydent Kwaśniewski. Opowiadał się on za utrzymaniem zasady solidarności w nowej perspektywie finansowej, a w temacie polityki wschodniej zadeklarował zainteresowanie Polski w jej budowaniu i wyraził zadowolenie z faktu podpisania czterech map drogowych w relacjach z Rosją oraz przyjęcia planu działania w relacjach z Ukrainą132. Dodatkowo, polski prezydent jako jedyny wskazywał na zaniepokojenie sytuacją na Białorusi133 oraz – kończąc merytoryczną część przemówienia – wezwał do dialogu i działania w sprawie Naddniestrza134. Nancy było ostatnim szczytem weimarskim z udziałem Aleksandra Kwaśniewskiego. Był on osobą, która od początku sprawowania urzędu prezydenta miała świadomość wagi relacji w ramach Trójkąta Weimarskiego i tego, jak może on pomóc Polsce w drodze do UE. Właśnie Kwaśniewski pierwszy zaproponował prezydentowi Chiracowi organizację weimarskich spotkań na szczycie i łącznie wziął udział w pięciu z nich. Prezydent Kwaśniewski był siłą polityczną, która przez 10 lat prezydentury konsekwentnie prowadziła Polskę do UE, ale która też – po osiągnięciu 127 128 129 130

131 132 133

134

96

Ibidem. Ibidem. Ibidem. Niemiecki przywódca zwrócił się do Francuzów mówiąc: „Potrzebujemy silnej, solidarnej Europy. Konstytucja tworzy jej właściwe ramy. Po II wojnie światowej wszystko to, co było i jest Europą, powstało we Francji. To rodzi poczucie dumy Francuzów, ale i nakłada na nich odpowiedzialność. W fazach najważniejszych Niemcy i Francja zawsze ściśle współpracowały. Jesteśmy szczęśliwi, że Polska do nas dołączyła. Szanując suwerenny głos Francuzów, proszę was: zagłosujcie za konstytucją”. Zob.: R. Sołtyk, Trójkąt z odsieczą dla Chiraca, „Gazeta Wyborcza”, 20.05.2005, s. 10. Ibidem. Udział Prezydenta RP w Szczycie Trójkąta Weimarskiego, op.cit. Kwaśniewski stwierdził: „Wyraziłem swoje zaniepokojenie tym, co dzieje się na Białorusi, licząc, że UE wykorzysta swój autorytet i możliwości, aby powściągać te wydarzenia, które zagrażają mniejszościom narodowym na Białorusi, które są istotnym pogwałceniem reguł demokratycznych w tamtym kraju”. Cytat za: Ibidem). R. Sołtyk, op.cit.; Udział Prezydenta RP w Szczycie Trójkąta Weimarskiego, op.cit.


GENEZA TRÓJKĄTA WEIMARSKIEGO I WEIMARSKIE SPOTKANIE NA SZCZYCIE

celu – nie miała wyraźnego nowego pomysłu na współpracę weimarską i chciała utrzymania jego konsultacyjnego charakteru – na potrzeby trójstronnego wypracowywania stanowisk przedstawianych następnie w ramach UE. Spotkanie w Nancy stanowiło dobrą międzynarodową puentę prezydentury Kwaśniewskiego. Wyrażona przez niego nadzieja, że inicjatywa weimarskich szczytów będzie kontynuowana135, znalazła tylko połowiczne odzwierciedlenie w okresie prezydentury Lecha Kaczyńskiego. Mettlach (2006)

Szczyt weimarski z udziałem wybranego jesienią 2005 r. prezydenta Kaczyńskiego odbył się w grudniu 2006 r. w Mettlach. Był to także pierwszy szczyt dla kanclerz Angeli Merkel. Francję – po raz szósty – reprezentował prezydent Jacques Chirac136. Spotkanie to pierwotnie planowane było na lipiec 2006 r. (miesiąc przed 15. rocznicą powstania Trójkąta), ale zostało odwołane wobec niedyspozycji prezydenta Kaczyńskiego. Wielu komentatorów łączyło jednak ten fakt z publikacją niemieckiego dziennika „die tageszeitung”137, w której bracia Kaczyńscy zostali przyrównani do kartofli i wyśmiani ze względu na swój wzrost. Przed spotkaniem w Mettlach Stefan Meller, były minister spraw zagranicznych w rządzie Kazimierza Marcinkiewicza, pisał: „Dziś Trójkąt Weimarski może złapać nowy oddech, my zaś możemy – w jego ramach – mieć w Europie poważną rolę do odegrania. Trójkąt może stać się na powrót poważnym atutem w naszej polityce zagranicznej. Trzeba jednak na jego perspektywy spojrzeć bardzo poważnie i wnikliwie, z ambicją służenia sprawie swojej i jednocześnie europejskiej”138. Jeszcze wcześniej – bo w sejmowym exposé z 15 lutego 2006 r. – minister Meller mówił: „Dobrze rozwijające się stosunki z Niemcami i Francją znajdą przełożenie na współpracę trójstronną, znaną od 15 lat jako Trójkąt Weimarski”139. W przededniu szczytu w Mettlach oczywistym było, że najważniejszą sprawą w polityce zagranicznej UE jest „nade wszystko potrzeba racjonalnej współpracy z Rosją”140. Właśnie wokół relacji UE-Rosja oscylowała tematyka najważniejszych rozmów szczytu, gdyż koniec 2006 r. był okresem, kiedy wciąż utrzymywane było rosyjskie embargo na dostawy mięsa z Polski, co spowodowało polskie weto w sprawie rozpoczęcia przez UE negocjacji z Rosją na temat nowej umowy dwustronnej. Obok tego tematu w rozmowach kanclerz i prezydentów miały pojawić się kwestie: kryzysu w negocjacjach akcesyjnych z Turcją oraz związane z polityką bezpieczeństwa UE. 135 136 137 138 139

140

Udział Prezydenta RP w Szczycie Trójkąta Weimarskiego, op.cit. Uczestnicy szczytu – por. tabela nr 2. Pisownia oryginalna. S. Meller, Po co nam Trójkąt Weimarski, „Gazeta Wyborcza”, 05.12.2006, s. 21. Informacja Rządu na temat polskiej polityki zagranicznej w 2006 roku, http://www.msz.gov.pl/ Wystapienie,Ministra,(tekst),4593.html (dostęp: 22.07.2012). S. Meller, op.cit.

97


GRZEGORZ STACHOWIAK

Szczyt w Mettlach był w historii Trójkąta drugim zakończonym wspólnym oświadczeniem przywódców. Wspólna deklaracja skupiała się na czterech kwestiach: ­ perspektywach Trójkąta Weimarskiego po wstąpieniu Polski do UE, ­ zaangażowaniu militarnym państw Trójkąta w misjach pokojowych, ­ europejskiej polityce sąsiedztwa, ­ społecznym wymiarze Trójkąta. Przywódcy podkreślili rocznicowy charakter spotkania i wyrazili świadomość, iż po akcesji Polski do UE ich „wspólne wysiłki nabrały nowego wymiaru w formie wspólnej odpowiedzialności za Europę i wspólnej determinacji we wzmacnianiu Unii politycznej opartej na demokracji, wspólnych wartościach i solidarności”141. Dalsza współpraca weimarska była ich zdaniem niezbędna – „celem wzmocnienia Europy i tchnięcia nowej siły w ideę europejską”142. W kwestii operacji wojskowych kanclerz i prezydenci wyrazili zadowolenie ze wspólnych działań w ramach UE, wymieniając zaangażowanie w Demokratycznej Republice Konga, Libanie i Afganistanie143. Zapowiedziano też utworzenie grupy bojowej w formacie Trójkąta Weimarskiego144. Zdaniem przywódców europejska polityka sąsiedztwa – narzędzie umacniania współpracy na wschodnich granicach UE – miała przyczynić się do „rozszerzania dorobku stabilności i dobrobytu na państwa sąsiadujące z UE”145. W tym zakresie wyrażone zostało postanowienie wzmacniania współpracy z Ukrainą i poparcia dla planów zawarcia z nią porozumienia obejmującego także zapisy o wolnym handlu146. Kwestia Białorusi skupiła się na zapowiedzi „głębokiego zaangażowania w kontynuowanie wsparcia rozwoju demokracji i silnego społeczeństwa obywatelskiego (…), w tym niezależnych organizacji mniejszości narodowych”147 oraz wzmocnienia instrumentów wspierających założone cele (na poziomie krajowym i unijnym)148. Rosji poświęcono ogólnikowe stwierdzenie o jej znaczeniu jako strategicznego partnera UE oraz zapowiedziano dalsze rozwijanie z nią partnerstwa opartego na wspólnych interesach i równych prawach, z naciskiem na sektory handlowy i energetyczny149.

141

142 143 144 145 146 147 148 149

98

Wspólna Deklaracja po szczycie Trójkąta Weimarskiego w Mettlach w dniu 5 grudnia 2006 r., http://www.prezydent.pl/archiwalne-aktualnosci/rok-2006/art,868,budowa-europy-pozostajeprojektem-dlaprzyszlych-pokolen.html (dostęp: 22.07.2012). Ibidem. Ibidem. Ibidem. Ibidem. Ibidem. Ibidem. Ibidem. Ibidem.


GENEZA TRÓJKĄTA WEIMARSKIEGO I WEIMARSKIE SPOTKANIE NA SZCZYCIE

Sprawa negocjacji akcesyjnych z Turcją150 nie została uwzględniona we Wspólnej deklaracji. Przywódcy mówili o niej jednak na konferencji prasowej. Prezydent Chirac stwierdził, że konieczne jest wyciąganie konsekwencji wobec Turcji151 i razem z kanclerz Merkel przychylał się ku decyzji o częściowym zawieszeniu negocjacji akcesyjnych i sprawdzeniu postępów Turcji dopiero po wyborach do Parlamentu Europejskiego w 2009 r.152 Prezydent Kaczyński miał w tej sprawie inne zdanie i twierdził, że rozmowy należy kontynuować, mając świadomość trudności tego procesu i jego potencjalnej wieloletniej długości153. Wreszcie – w duchu hasła, iż „budowa Europy pozostaje projektem dla przyszłych pokoleń”154 – wyrażono poparcie dla programów wymiany młodzieży w ramach Francusko-Niemieckiej i Polsko-Niemieckiej Współpracy Młodzieży. Zapowiedziano wsparcie dla inicjatyw wspierania i rozszerzania dialogu polskich, francuskich i niemieckich intelektualistów155 oraz wsparcie rozwoju „trójnarodowych studiów poprzez intensywną współpracę pomiędzy uniwersytetem niemiecko-francuskim i uniwersytetami polskimi, w szczególności w dziedzinie nauk ekonomicznych”156. Wskazano też na wagę coraz bliższych relacji samorządów terytorialnych państw Trójkąta157. Zakończenie szczytu w Mettlach mogło wskazywać na to, iż po początkowych trudnościach (wspomniane odwołanie szczytu w lipcu 2006 r.) współpraca weimarska z udziałem prezydenta Kaczyńskiego zacznie funkcjonować. Tak się jednak nie stało – spotkanie w Mettlach nie zatrzymało procesu pogarszania się stosunków Polski z Niemcami i Francją w okresie rządów PiS (samodzielnych oraz koalicyjnych). W tym okresie nie doszło do spotkania ministrów spraw zagranicznych państw Trójkąta – mimo faktu, iż w sejmowym exposé z 11 maja 2007 r. Anna Fotyga, minister spraw zagranicznych w rządzie Jarosława Kaczyńskiego, mówiła: „Z Francją i Niemcami rozwijamy współpracę w ramach Trójkąta Weimarskiego. Naszym zdaniem potencjał współpracy weimarskiej nie jest jeszcze w pełni wykorzystany. Współpraca ta może służyć uzgodnieniu stanowisk trzech państw przy podejmowaniu decyzji w sprawach ważnych dla Unii. Naszym partnerom proponujemy nowe formy i płaszczyzny współpracy, intensywny dialog na temat europejskiej polityki sąsiedztwa oraz współdziałanie resortów obrony narodowej w ramach europejskiej polityki bezpieczeństwa i obrony. (…) Jestem przekonana, że europejska polityka

150

151 152 153 154 155 156 157

Grudzień 2006 r. był okresem podsumowania wdrożenia przez Turcję tzw. protokołu z Ankary przewidującego otwarcie portów morskich i lotniczych dla handlu ze wszystkimi członkami UE, w tym z Cyprem. Turcja nie ratyfikowała tego protokołu, pozostawiając swoje porty zamknięte na transporty cypryjskich jednostek. B. T. Wieliński, Ocieplenie w Trójkącie, „Gazeta Wyborcza”, 06.12.2006, s. 8. Ibidem. Ibidem. Wspólna Deklaracja po szczycie Trójkąta Weimarskiego w Mettlach…, op.cit. Ibidem. Ibidem. Ibidem.

99


GRZEGORZ STACHOWIAK

sąsiedztwa jest tym tematem, który może być znakomitym forum współpracy Trójkąta Weimarskiego. Liczymy na zintensyfikowanie dialogu w tej dziedzinie”158. Do tragicznego końca swojej kadencji prezydent Lech Kaczyński nie wziął już udziału w żadnym weimarskim szczycie – mimo, że Wspólna deklaracja kończyła się zapowiedzią spotkania w Polsce w 2008 r.159 Zostało ono jednak odwołane. W obliczu tych faktów nie da utrzymać się tezy, że władza w Polsce w tamtym okresie była pozytywnie nastawiona do weimarskiej formy współpracy z Niemcami i Francją. Trudne do jednoznacznego określenia są przyczyny takich poglądów polityków PiS na Trójkąt Weimarski. Wskazywać można na inne priorytety polskiej polityki zagranicznej tamtego okresu (silne związki z USA), brak pomysłu na redefinicję weimarskiej współpracy i jej nowe ułożenie, przeświadczenie o braku potrzeby dalszego istnienia Trójkąta w obliczu wspólnego członkostwa tworzących go państw w UE czy nawet względy osobiste kierujące polskimi decydentami. Faktem jest, iż w okresie prezydentury Lecha Kaczyńskiego partnerstwo weimarskie na szczycie zamarło i w konsekwencji powróciło do formy spotkań na szczeblu ministrów spraw zagranicznych. Stało się to jednak dopiero po wyborach parlamentarnych w 2007 r., po których na czele koalicyjnego rządu Platformy Obywatelskiej (PO) i PSL stanął Donald Tusk. Nowy minister spraw zagranicznych Radosław Sikorski w 2008 r. wziął udział w – pierwszym od 2005 r. – spotkaniu szefów dyplomacji państw Trójkąta w Paryżu. Warszawa (2011)

Zorientowana bardziej na Europę niż USA polityka zagraniczna rządów premiera Tuska musiała docenić instrument taki, jak Trójkąt Weimarski. W każdym z kolejnych sejmowych exposé minister Sikorski wspominał o Trójkącie. Nie traktował go jednak w osobnych kategoriach, lecz jako jedną z form kontaktu z Niemcami i Francją. W dniu 7 maja 2008 r. mówił, że „Polska oczekuje od Niemiec partnerskiego dialogu o charakterze strategicznym, na wzór stosunków niemiecko-francuskich”160. Francję zaś charakteryzował jako niezmiennie ważnego partnera Polski161. W podsumowaniu relacji z tymi państwami minister Sikorski przywołał politykę wschodnią UE – jako interesującą Niemcy tak, jak Polskę oraz sygnalizując zadowolenie z większego angażowania się Francji w tym kierunku162. Stwierdzał też, iż „powyższe sygnały płynące z Niemiec i Francji dobrze wróżą projektowanemu zdynamizowaniu współpracy Trójkąta Weimarskiego”163.

158

159 160

161 162 163

Informacja Rządu na temat polskiej polityki zagranicznej w 2007 roku, http://www.msz.gov.pl/ Expose,2007,23170.html (dostęp: 22.07. 2012). Wspólna Deklaracja po szczycie Trójkąta Weimarskiego w Mettlach…, op.cit. Informacja Ministra Spraw Zagranicznych na temat polityki zagranicznej RP w 2008 roku, http://www.msz.gov.pl/Expose,2008,27479.html (dostęp: 22.07.2012). Ibidem. Ibidem. Ibidem.

100


GENEZA TRÓJKĄTA WEIMARSKIEGO I WEIMARSKIE SPOTKANIE NA SZCZYCIE

W podobnym tonie utrzymane było exposé wygłoszone w Sejmie w dniu 13 lutego 2009 r.164 – ponownie wskazywano w nim na Trójkąt Weimarski jako środek lepszej współpracy z Niemcami i Francją oraz forum wypracowywania założeń polityki wschodniej UE, której – w opinii ministra Sikorskiego – Polska miała być „patronem i promotorem”165. W kolejnym sejmowym przemówieniu o założeniach polskiej polityki zagranicznej z dnia 8 kwietnia 2010 r. minister Sikorski mówił: „Unia Europejska to system naczyń połączonych. We wspólnocie istnieją różne konfiguracje państw, które – jak na przykład „motor niemiecko-francuski” – mają na celu udrożnienie i przyspieszenie procesu negocjacyjnego w Unii. Polska również należy do tego rodzaju konfiguracji, manifestując przy tym swój status państwa o dużym potencjale – czego wyrazem jest m.in. udział w Trójkącie Weimarskim (…)”166. W tymże roku minister Sikorski dwukrotnie spotkał się ze swoimi weimarskimi odpowiednikami. Wreszcie w roku 2011, w exposé wygłoszonym 16 marca, wyraził on w Sejmie zadowolenie, że „razem z Niemcami i Francją reaktywowaliśmy wreszcie Trójkąt Weimarski na szczeblu szefów państw i rządów, gdzie rozmawiamy o relacjach Unii z Rosją czy innymi państwami Europy Wschodniej, a także o współpracy obronnej”167. W ostatnim sejmowym exposé ministra Sikorskiego z 29 marca 2012 r. Trójkąt Weimarski pojawił się tylko jako przykład relacji z Francją168. To sejmowe wystąpienie ministra w pewnych punktach odsyłało jednak do dokumentu zatytułowanego „Priorytety polskiej polityki zagranicznej 2012-2016”. W nim zaś – w części dotyczącej kierunków i wymiarów współpracy regionalnej – Trójkąt Weimarski określony jest jako istotny dla stosunków politycznych Polski z Niemcami i Francją oraz jako ważne forum uzgadniania europejskich interesów, które może być pomocne zwłaszcza w zakresie wspólnej polityki bezpieczeństwa i obrony (WPBiO) oraz polityki wschodniej UE169. W podsumowującym spisie zadań polskiej polityki zagranicznej jako jedno z nich przewidziane jest kontynuowanie współpracy weimarskiej170.

164

165

166

167

168

169

170

Informacja Ministra Spraw Zagranicznych dotycząca polskiej polityki zagranicznej w 2009 roku, http://www.msz.gov.pl/Expose,2009,27480.html (dostęp: 22.07.2012). Informacja Ministra Spraw Zagranicznych na temat polityki zagranicznej RP w 2008 roku, op.cit. Informacja Ministra Spraw Zagranicznych o założeniach polskiej polityki zagranicznej w 2010 roku, http://www.msz.gov.pl/Expose,2010,34874.html (dostęp: 22.07.2012). Informacja Ministra Spraw Zagranicznych na temat polityki zagranicznej RP w 2011 r., http://www.msz.gov.pl/Expos%C3%A9,2011,41979.html (dostęp: 22.07.2012). Informacja Ministra Spraw Zagranicznych o założeniach polskiej polityki zagranicznej w 2012 roku, http://www.msz.gov.pl/Expos%C3%A9,2012,50762.html (dostęp: 22.07.2012). Priorytety polskiej polityki zagranicznej 2012-2016, http://www.msz.gov.pl/files/docs/ komunikaty/pr%20pol.pdf, s. 17 (dostęp: 22.07.2012). Jako zadania kontynuowanej współpracy weimarskiej wymienione są: przyszłość UE, WPBiO, polityka wschodnia UE, zarządzanie polityczno-gospodarcze w UE oraz wzmacnianie wymiaru społeczno-kulturalnego. Ibidem, s. 20-21.

101


GRZEGORZ STACHOWIAK

Tych spraw – akcentowanych przez polskie władze jako właściwych dla Trójkąta – czyli unijnych polityk wschodniej, bezpieczeństwa i obrony, dotyczyło w głównej mierze ostatnie weimarskie spotkanie na szczycie, które odbyło się w lutym 2011 r. w Warszawie. Jego uczestnikami byli prezydent Bronisław Komorowski, prezydent Francji Nicolas Sarkozy oraz – obecna już w Mettlach – kanclerz Angela Merkel. Prezydent Komorowski miał doświadczenie z działania w formule weimarskiej – w maju 2010 r. w Essen odbyło się spotkanie przewodniczących parlamentów państw Trójkąta171. W artykule prezydenta Komorowskiego, opublikowanym w dniu szczytu w „Gazecie Wyborczej”, pisał on: „Jeśli Hubert Vedrine, francuski intelektualista i były minister spraw zagranicznych, nazwał Trójkąt jedną z najbardziej inteligentnych i skierowanych ku przyszłości inicjatyw w Europie, to nam nie powinno dzisiaj zabraknąć inteligencji, aby czynić z tej formuły właściwy użytek”172. Organizacja weimarskiego szczytu po ponad czterech latach przerwy była dowodem na poglądy polskiego prezydenta, iż reaktywacja Trójkąta jest potrzebna. Poprzedzające szczyt komentarze były zróżnicowane. Z jednej strony obserwatorzy stwierdzali, że jest to przedsięwzięcie „którego nikt poza Polską nie chce kontynuować”173 i że członkowie Unii Europejskiej – mocno już wówczas doświadczonej kryzysem strefy euro – nieprzychylnie patrzą na pracę w małych podgrupach, które później próbują zakulisowe ustalenia forsować na forum całej UE174. Wskazywano też na fakt, że aktualnie Polska ma mnóstwo innych możliwości rozmowy z Francją i Niemcami i jeżeli koniecznie chce ożywić Trójkąt Weimarski, to jest to wreszcie pora na jego wypełnienie nową treścią175. Z drugiej strony stwierdzano zaś, że „trójstronny związek z Niemcami i Francją, najważniejszymi państwami na kontynencie, to w końcu niemało”176. Towarzyszyły temu wnioski, iż jeżeli Polska nie będzie chciała kontynuować współpracy weimarskiej, to jej partnerzy tym bardziej, mając – jako państwa ważne w skali globalnej – inne zadania i cele. Trójkąt Weimarski określany był jako „test naszej pozycji w Europie i w świecie”177 i miał przetrwać tylko w sytuacji gotowości do zmierzenia się z tym, co ważne dla UE178, na co sposobem miała być aktualna tematyka spotkania. Kanclerz i prezydenci mieli rozmawiać o reakcji na kryzys strefy euro, jej reformie, polityce bezpieczeństwa i obrony oraz o Partnerstwie Wschodnim179. W kwestii strefy euro i jej kryzysu kanclerz Merkel i prezydent Sarkozy oświadczyli, że ucieszy ich uczestnictwo Polski w tzw. pakcie na rzecz konku171

172 173 174 175 176 177 178 179

„Kronika Sejmowa” 2010, nr 60 (696), s. 30-31, http://www.sejm.gov.pl/wydarzenia/kronika/6kad/kronika060_6.pdf (dostęp: 22.07.2012). B. Komorowski, Weimarska dźwignia dla Polski i Europy, „Gazeta Wyborcza”, 07.02.2011, s. 21. W. Smoczyński, Po co ten Trójkąt?, „Polityka” 2011, nr 6, s. 9. Ibidem. Ibidem. P. Świeboda, Weimar – do dzieła!, „Gazeta Wyborcza”, 05.02.2011, s. 18. Ibidem. Ibidem. Ibidem; Spotkanie Trójkąta Weimarskiego w Wilanowie, „Gazeta Wyborcza”, 07.02.2011, s. 4.

102


GENEZA TRÓJKĄTA WEIMARSKIEGO I WEIMARSKIE SPOTKANIE NA SZCZYCIE

rencyjności180 – projektowanym wówczas mechanizmie zacieśniania współpracy w strefie euro, który jednak miał być otwarty także dla państw spoza strefy. W zakresie polityki bezpieczeństwa i obrony zadeklarowano kontynuację prac nad utworzeniem weimarskiej grupy bojowej będącej częścią europejskich sił szybkiego reagowania. Kanclerz Merkel i prezydent Sarkozy wyrazili poparcie dla uznania polityki bezpieczeństwa i obrony za jeden z priorytetów polskiej prezydencji w Radzie UE. Zadeklarowali pomoc w tym zakresie, podobnie jak dla innego z priorytetów – zacieśniania współpracy z byłymi republikami radzieckimi w ramach Partnerstwa Wschodniego181. W trakcie spotkania poruszony został też temat relacji UE z Rosją. Prezydent Komorowski, pytany podczas konferencji prasowej o to, czy w trakcie polskiej prezydencji w Radzie UE zostanie zorganizowane spotkanie przywódców państw Trójkąta Weimarskiego z prezydentem Rosji Dmitrijem Miedwiediewem, odpowiedział, że „byłoby to ze wszech miar wskazane”182, określając to pytanie jako dotyczące postępów współpracy z Rosją zarówno Polski, jak i UE jako całości183. Prezydent Sarkozy komentował takie podejście do relacji z Rosją jako „bardzo inteligentne i odważne”184 oraz deklarował chęć udziału Francji w takiej inicjatywie185. Ewentualne spotkanie w składzie przywódców Polski, Francji, Niemiec i Rosji doradca prezydenta Komorowskiego Roman Kuźniar określił jako „spotkanie o wielkim kalibrze”186, które „z geopolitycznego punktu widzenia tworzyłoby linię od Paryża po Moskwę”187. W trakcie polskiej prezydencji – jak również po jej zakończeniu – do spotkania takiego jednak nie doszło. Tradycyjnie poruszono też kwestię społecznego wymiaru Trójkąta. Prezydent Komorowski stwierdził, iż pomiędzy przywódcami panuje zgoda co do pogłębienia współpracy w obszarze polityki społecznej i wspierania wymiany młodzieży188. Rozmawiano także o kwestii szkolenia dyplomatów oraz współpracy instytutów naukowych i telewizji (TVP z telewizją Arte)189. Jednoznaczna ocena spotkania w Warszawie jest trudna. Odbywało się ono po latach przerwy, w znacznie zmienionym składzie. Niewątpliwie wymaga ono kon-

180

181 182 183 184 185 186

187 188 189

Trójkąt Weimarski funkcjonuje na wielu poziomach, http://www.prezydent.pl/aktualnosci/ wydarzenia/art,1653,trojkat-weimarski-funkcjonuje-na-wielupoziomach.html (dostęp: 22.07. 2012). Ibidem. Ibidem. Ibidem. Ibidem. Ibidem. Po co nam reanimacja Trójkąta Weimarskiego, rozmowa z prof. Romanem Kuźniarem, doradcą prezydenta ds. polityki międzynarodowej, „Gazeta Wyborcza”, 09.02.2011, s. 5. Ibidem. Trójkąt Weimarski funkcjonuje na wielu poziomach, op.cit. Ibidem; B. T. Wieliński, Trójkąt Weimarski w Warszawie: słodko o Rosji, kwaśno o euro, „Gazeta Wyborcza”, 08.02.2011, s. 4.

103


GRZEGORZ STACHOWIAK

tynuacji, aby można było formułować znaczące wnioski na temat współpracy weimarskiej po jej reaktywacji na szczycie. Wyraźnie widać jednak, że współpraca weimarska nie powinna ograniczać się jedynie do zjazdów najważniejszych polityków Polski, Niemiec i Francji. Trójkąt jak najszybciej powinien w jak największym stopniu rozciągnąć się na współpracę reszty klasy politycznej oraz na młodzież, naukowców i władze lokalne. Ten cel – społeczny wymiar Trójkąta – określony już we Wspólnej deklaracji ministrów Skubiszewskiego, Dumasa i Genschera przez kolejne lata pozostawał życzeniem wyrażanym po kolejnych szczytach. Nie inaczej było i tym razem. Po siedmiu latach (2004-2011) od akcesji Polski do UE Trójkąt Weimarski zaczął być powoli wypełniany nową treścią polityczną – unijnymi politykami: wschodnią oraz bezpieczeństwa i obrony. Treści społecznej wciąż brakuje efektywnej realizacji. Kwestią dyskusyjną jest stan relacji pomiędzy państwami Trójkąta. Jednakże przez ponad 20 lat jego istnienia nie zmienił się fakt, iż najmocniejszym bokiem jest ten francusko-niemiecki, a najsłabszym – francusko-polski.

Podsumowanie Przez ponad 20 lat istnienia Trójkąt Weimarski oceniany był różnie, na ogół sceptycznie. Jeżeli któryś z polityków formułował tezę o pozytywnej roli i dalszej potrzebie współpracy weimarskiej, robił to w kontrze do stawianych zarzutów, nie potrafiąc narzucić własnej – pozytywnej – narracji. Uważano, że Trójkąt może być „kręgosłupem Europy”, ale pojawiały się także opinie, że wygląda on na niego wyłącznie na mapie oraz iż niemożliwe jest połączenie interesów trzech państw o tak zróżnicowanym potencjale. Pozytywne opinie o działalności i wizje na temat roli Trójkąta roztaczali głównie politycy. Komentatorzy i obserwatorzy byli zazwyczaj sceptyczni, uznając Trójkąt za „polityczno-dyplomatyczne placebo używane od wielkiego dzwonu”190. Każde kolejne spotkanie na szczycie dotyczyło podobnych spraw. Kiedy po 2004 r. odpadła tematyka rozszerzenia UE o Polskę, agenda Trójkąta skurczyła się do polityki bezpieczeństwa i polityki wschodniej Unii. Były to oczywiście tematy istotne, ale z ich konsekwentnego poruszania przy okazji kolejnych szczytów niewiele wynikało – poza możliwością złagodzenia różnic zdań, a przynajmniej emocji, związanych z interwencją w Iraku. Ten przypadek pokazał jednak przede wszystkim słabość Trójkąta jako platformy uzgadniania stanowisk, a nie siłę jego potencjału łagodzenia sporów, bo weimarscy partnerzy nie skonsultowali się wcześniej, nie zadbali nawet o wzajemne zrozumienie, a szczyt wrocławski rozpoczynali mocno poróżnieni. Wejście Polski do UE było zrealizowaniem fundamentalnej idei przyświecającej powstaniu Trójkąta. Był to sukces, ale też największy dla niego sprawdzian, gdyż pojawiła się konieczność redefinicji celów i wypełnienia nową treścią. Od 2004 r. 190

A. Krzemiński, op.cit.

104


GENEZA TRÓJKĄTA WEIMARSKIEGO I WEIMARSKIE SPOTKANIE NA SZCZYCIE

powszechnie krytykowany był brak zaangażowania Francji w przedsięwzięcia weimarskie191. Podobnie w tym okresie wyczerpała się formuła polsko-niemieckiego pojednania napędzana dotąd polskimi dążeniami do akcesji do UE. Dodatkowo, rozbieżności pomiędzy Polską, Francją i Niemcami, połączone ze specyfiką polskiej polityki zagranicznej lat 2005-2007, spotęgowały niestabilność weimarskiej triady, uzasadniając pojawienie się pytań o dalszy sens jej istnienia. Czy Trójkąt był – jak twierdził Stefan Meller – „trafną inwestycją starej Europy w najważniejsze państwo nowej Europy – Polskę”192 czy też był konstrukcją o jedynie symbolicznym i emocjonalnym charakterze, która ze względu na różnicę potencjałów od początku była bardziej legendarnym niż realnym narzędziem polskiej polityki zagranicznej? Trójkąt na pewno nie był nigdy miejscem podejmowania ważnych decyzji politycznych. Z tego faktu też zdano sobie sprawę dopiero z czasem, gdyż długo krytyka Trójkąta szła właśnie w tym kierunku. Może ona okazać się bezzasadna, gdyż nie taka była rola weimarskiej współpracy. Nie dlatego, aby rację miał prezydent Aleksander Kwaśniewski, kiedy mówił o tym przed szczytem we Wrocławiu193, lecz dlatego, iż Trójkąt po prostu nie był zaprojektowany pod podejmowanie decyzji – nie ma on instytucjonalnego umocowania i łączy diadę państw o potencjałach zdecydowanie większych niż potencjał trzeciego partnera. Ponadto, Polska przez większość istnienia Trójkąta nie dzieliła z partnerami członkostwa w Unii Europejskiej. Trójstronna współpraca – projektowana na wzór dwustronnego partnerstwa niemiecko-francuskiego – powinna była od początku skupiać się bardziej na tzw. wymiarze społecznym. Skuteczność Trójkąta w polityce europejskiej była bowiem znikoma – nie zadziałał on we wspominanej kwestii irackiej, a także w sprawie Gazociągu Północnego czy w trakcie wojny w Gruzji w 2008 r., kiedy prezydenci Kaczyński i Sarkozy ścigali się w drodze do Tbilisi i licytowali na role w rozwiązaniu tego konfliktu. Fakty te nie powinny przesłaniać niektórych niewątpliwych pozytywnych przykładów funkcjonowania Trójkąta – dowodem na to może być weimarska współpraca regionalna. Społeczny wymiar Trójkąta to wciąż jednak potencjał niewykorzystany. Nie udało się zaktywizować wymiany młodzieży na skalę tej francusko-niemieckiej, nie ma prężnie lub co najmniej bardzo dobrze działających trójstronnych ośrodków naukowych, współpraca kulturalna wymaga poprawy. Sytuacja, kiedy wymiar społeczny zacząłby być realizowany adekwatnie do potencjału, mogłaby sprawić, że Trójkąt żyłby własnym życiem, bez względu na zmiany polityczne w tworzących go państwach. Tak społecznie, jak i politycznie, najsilniejszym bokiem Trójkąta jest wciąż ten francusko-niemiecki. Nie ma perspektyw na to, aby stał się takim polsko-francuski.

191

192 193

H. Wyligała, Współpraca regionalna w ramach Trójkąta Weimarskiego, [w:] R. Gelles (red.), Sprawy niemieckie i polsko-niemieckie w XX i XXI wieku, „Niemcoznawstwo 16”, Wrocław 2008, s. 157. S. Meller, op.cit. Przed szczytem wrocławskim w 2003 r. prezydent Kwaśniewski mówił, iż „Trójkąt Weimarski to nie jest miejsce, gdzie są podejmowane decyzje”, lecz iż jest „miejscem stałej wymiany poglądów”. Por. D. Zagrodzka, Jak nastawić kręgosłup…, op.cit.

105


GRZEGORZ STACHOWIAK

Obecna sytuacja w Unii Europejskiej – w tym przyszła polityka zagraniczna Francji pod wodzą Francois Hollande'a i potencjalne wyhamowanie współpracy niemieckofrancuskiej, symbolizowanej przez medialne określenie „Merkozy” – stwarza jednak możliwości, aby rósł w siłę bok polsko-niemiecki. Zdaniem Romana Kuźniara Trójkąt jest ważny, gdyż „służy zestrajaniu się trzech ważnych partnerów w łonie kontynentalnej UE”194. Pytanie tylko, czy Trójkąt Weimarski po raz kolejny przetrwa.

Streszczenie Artykuł „Geneza Trójkąta Weimarskiego i weimarskie spotkania na szczycie” ma na celu syntetyczne omówienie przyczyn, które doprowadziły do powstania Trójkąta Weimarskiego – zarówno z perspektywy indywidualnych interesów poszczególnych tworzących go państw (Polski, Niemiec i Francji), jak i biorąc pod uwagę trzy grupy bilateralnych interesów łączących te państwa. Poświęcona temu jest pierwsza część tekstu. Część druga to omówienie kolejnych weimarskich spotkań na szczycie – z udziałem prezydentów Polski i Francji oraz kanclerza Niemiec. Znajduje się w niej ich szczegółowe zestawienie oraz omówienie – od pierwszego spotkania w roku 1998 aż do ostatniego w roku 2010. Tekst bazuje na źródłach dyplomatycznych – począwszy od Wspólnej deklaracji o przyszłości Europy z 1991 r., skończywszy na ostatnich sejmowych exposé polskich ministrów spraw zagranicznych. Artykuł szeroko omawia także medialne relacje na temat weimarskich spotkań na szczycie oraz Trójkąta Weimarskiego w ogóle. Reasumując, tekst dotyczy jednej z ciekawszych konstrukcji dyplomatycznych we współczesnej Europie. Podnosi kwestię początków istnienia Trójkąta Weimarskiego i – poprzez łączne omówienie jego najważniejszych politycznych przedsięwzięć – podejmuje próbę odpowiedzi na pytania o perspektywy tego konsultacyjnego forum Polski, Niemiec i Francji.

194

Po co nam reanimacja Trójkąta Weimarskiego, rozmowa z prof. Romanem Kuźniarem…, op.cit.

106


Polska polityka zagraniczna wobec rozpadu Jugosławii (lata 1991-1992) Gabriel Socha

Rozpad Jugosławii bez wątpienia należy zaliczyć do najważniejszych wydarzeń początku lat 90. XX w. Implikacje, jakie proces ten wywołał w sferze stosunków międzynarodowych, były na tyle poważne, że odczuwalne są po dziś dzień (pośrednio lub bezpośrednio). W związku z tym warto przedstawić oraz obiektywnie ocenić polską politykę wobec tych wydarzeń, mimo iż nie były one w żadnej mierze priorytetem naszej dyplomacji w owym okresie. Analizie poddany został okres od roku 1991 i wydarzeń związanych z proklamowaniem niepodległości przez Słowenię i Chorwację do początku roku 1992. Wówczas nastąpiło ostatecznie uznanie międzynarodowe tych dwóch republik oraz Bośni i Hercegowiny, a także powołanie do życia przez Slobodana Miloševicia Związkowej Republiki Jugosławii (27 kwietnia 1992 r.)1. Stanowiło to faktyczny koniec federacyjnej Jugosławii w kształcie nadanym jej przez Josipa Broz Tito.

Dyplomacja polska w pierwszych dniach konfliktu W okresie bezpośrednio poprzedzającym te wydarzenia, a więc w latach 1989-1991, stosunki Polski z Socjalistyczną Federacyjną Republiką Jugosławii (SFRJ) układały się nad wyraz dobrze, zarówno na płaszczyźnie politycznej, jak i gospodarczej. Utrzymywane2 były również kontakty sportowe, naukowo-techniczne oraz kulturalne. Wśród części badaczy3 tematyki bałkańskiej dominuje pogląd, że właściwy proces dezintegracji SFRJ rozpoczął się z chwilą proklamowania przez narodowe parla-

1 2

3

W. Walkiewicz, Jugosławia. Byt wspólny i rozpad, Warszawa 2000, s. 249. Właściwie – kontynuowane. W mocy pozostawało bowiem wiele porozumień i umów pomiędzy obydwoma państwami z okresu PRL, m.in. o współpracy naukowo-technicznej, w zakresie turystyki, transportu. Por. P. Żurek, Polska wobec Rozpadu Socjalistycznej Federacyjnej Republiki Jugosławii, [w:] M. Fic, L. Krzyżanowski, M. Skrzypek (red.), Dwa dwudziestolecia Rzeczpospolitej Polskiej. Tom I: Polityka – prawo i administracja – gospodarka. Próba bilansu, Katowice 2010, s. 111.

107


GABRIEL SOCHA

menty Słowenii i Chorwacji niepodległości w dniu 25 czerwca 1991 r. Polskie Ministerstwo Spraw Zagranicznych zareagowało na te wydarzenia dzień później. Wydało wówczas oświadczenie, iż brak jest jeszcze prawno-międzynarodowych podstaw do uznania samodzielności tych podmiotów4. Miało to niewątpliwie związek z ówczesnymi nieukrywanymi obawami, że secesja tych dwóch republik może stanowić zagrożenie dla tak potrzebnej w tamtym okresie europejskiej jedności5. Polskim placówkom dyplomatycznym zalecano zaś optować za utrzymaniem federacji, a przeciwko dążeniom separatystycznym Chorwacji oraz Słowenii. Równocześnie w ministerstwie rozpoczęto działania w celu ułatwienia wyjazdu obywatelom Polski z zagrożonych terenów i odradzano jakichkolwiek podróży do Jugosławii. Kroki te podjęte zostały, gdyż już 27 czerwca 1991 r. nastąpiła zbrojna interwencja Jugosłowiańskiej Armii Ludowej w dążących do secesji Słowenii oraz Chorwacji, w celu obrony integralności terytorialnej państwa. Doprowadziło to do zbrojnych starć, które po stronie słoweńskiej trwały jedynie 10 dni6, natomiast w Chorwacji przerodziły się w krwawą wojnę – tzw. Domovinski rat 1991-1995. Dyplomacja polska od początku tych tragicznych wydarzeń opowiadała się za pokojowymi negocjacjami i mediacjami między zwaśnionymi stronami, a także wyrażała gotowość do uczestnictwa w mającej to urzeczywistnić misji KBWE, bądź w jakiejkolwiek innej inicjatywie7. Był to charakterystyczny rys właściwy dla stylu polityki zagranicznej prowadzonej w owym okresie przez ekipę ministra Skubiszewskiego. Czym innym natomiast było zachowanie prezydenta Lecha Wałęsy, który już 3 lipca 1991 r. podczas wizyty w kwaterze głównej NATO w Brukseli podniósł pomysł wysłania wojsk do Jugosławii. Stwierdził wówczas, że „przedłużeniem mądrości KBWE powinna być ciężka ręka Paktu Atlantyckiego”8. Stworzenie w tym celu europejskich sił zbrojnych prezydent Wałęsa oficjalnie zaproponował dwa miesiące później podczas swej wizyty w Czechosłowacji. Ostatecznie polski kontyngent wojskowy (liczył 900 żołnierzy) brał udział w konflikcie na Bałkanach w ramach sił ONZ – UNPROFOR – dopiero od kwietnia 1992 r.9

Ewolucja polskiego stanowiska wobec procesu dezintegracji Jugosławii Taki rozdźwięk między dwoma najważniejszymi politykami odpowiedzialnymi w naszym kraju za prowadzenie polityki zagranicznej nie jest jednak niczym zaskakującym, gdy przytoczy się rozbieżności w kwestii Jugosławii, które powstały 4

5

6 7 8 9

M. Habowski, Polityka Polski wobec rozpadu Jugosławii (1991 – 1995), [w:] M. S. Wolański (red.), Polityka Polski wobec organizacji i państw europejskich 1990 – 2002, Wrocław 2003, s. 158. K. Skubiszewski, Polityka zagraniczna i odzyskanie niepodległości: przemówienia, oświadczenia, wywiady 1989 – 1993, Warszawa 1997, s. 174. Tzw. wojna dziesięciodniowa, trwająca od 27 czerwca do 6 lipca 1991 r. P. Żurek, op.cit., s. 113-114. Generalski amok, „Gazeta Wyborcza”, 04.07.1991. B. Wizimirska (red.), Rocznik Polskiej Polityki Zagranicznej 1992, Warszawa 1994, s. 312.

108


POLSKA POLITYKA ZAGRANICZNA WOBEC ROZPADU JUGOSŁAWII (LATA 1991-1992)

w samej EWG czy później na linii EWG – Stany Zjednoczone. Pomimo iż Wspólnoty Europejskie (WE) początkowo były przeciwne dezintegracji federacji jugosłowiańskiej, to sytuacja ta radykalnie zaczęła zmieniać się już od lipca 1991 r., gdy Niemcy i kandydująca wówczas do Wspólnot Austria stały się głównymi rzecznikami uznania niepodległości zarówno Słowenii, jak i Chorwacji. To właśnie minister spraw zagranicznych RFN Hans D. Genscher oraz kanclerz Helmut Kohl podjęli ofensywę dyplomatyczną, mającą przekonać niezdecydowane lub przeciwne państwa WE do swojego stanowiska. Początkowo jednak, zabiegi te były bezowocne, gdyż EWG próbowała działać jako neutralny mediator. Wyrażało się to m.in. w „misji trojki”, której rezultatem było porozumienie z Brioni10, podpisane 7 lipca 1991 r. Zawierało ono m.in. zapewnienie o czasowym zawieszeniu broni oraz postanowienie o odroczeniu ogłoszenia deklaracji niepodległości przez Słowenię i Chorwację na okres trzech miesięcy. Równocześnie dyplomacja Stanów Zjednoczonych, mimo iż zajęta innymi problemami, niechętna angażowaniu się w sprawy Europy i uznająca konflikt w Jugosławii za leżący w gestii Wspólnot, była wyraźnie nieprzychylna, a zaryzykować można nawet stwierdzenie, że wręcz przeciwna rozpadowi SFRJ. Stąd nie powinien dziwić ów wspomniany rozdźwięk w polskim stanowisku wobec bałkańskich wydarzeń, gdyż Polska, ze względu na swoje priorytetowe relacje z owymi trzema „graczami” w tym konflikcie, a naszymi strategicznymi partnerami, znalazła się niejako pomiędzy reprezentowanymi przez nie stanowiskami. Sytuację polskiej polityki zagranicznej w owym czasie komplikował także fakt planowanego przyjęcia Polski do organizacji Pentagonale11, które odbyć się miało pod koniec lipca 1991 r. na szczycie w Dubrowniku. W związku z wybuchem konfliktu, zaczęły pojawiać się głosy, aby wykluczyć z niej Jugosławię i utrzymać pięciokątny charakter relacji poprzez zastąpienie jej nowo przyjętą Polską. Taki rozwój wydarzeń wykluczyło jednak samo polskie MSZ. Pomimo przyjęcia naszego państwa do organizacji i przekształcenia jej w Sześciokąt (Heksagonale), los SFRJ w jej strukturach był jednak przesądzony12. Innym problemem, który pojawił się w relacjach polsko-jugosłowiańskich po wybuchu wojny, było unijne embargo na dostawy broni do tego kraju. Polska zawarła bowiem umowy z rządem w Belgradzie o wartości około 4 mln USD na dostawy części zamiennych do sprzedanego wcześniej uzbrojenia. Toteż początkowo polskie władze przekonywały naciskających przedstawicieli Wspólnot, iż nie mogą nakazać firmom zerwania kontaktów, gdyż nie mają środków budżetowych na ewentualne odszkodowania dla nich. Ostatecznie jednak, 6 sierpnia 1991 r. pod presją państw należących do WE, głównie Niemiec, Polska wstrzymała dostawy broni, amunicji oraz części zamiennych do SFRJ13. 10

11

12 13

Por. Joint declaration of the Brioni meeting on the Yugoslav crisis, 7 lipca 1991 r., http://www.ucdp.uu.se/gpdatabase/peace/Yug%2019910712.pdf (dostęp: 03.05.2012). Od 1990 r. ta inicjatywa współpracy regionalnej grupowała, jak wskazuje sama nazwa, pięć państw: Włochy, Austrię, Węgry, Jugosławię i Czechosłowację. M. Habowski, op.cit., s. 159. Nie uzbroimy Jugosławii, „Gazeta Wyborcza”, 09.08.1991.

109


GABRIEL SOCHA

Jednocześnie z coraz silniejszym naciskiem dyplomacji niemieckiej oraz austriackiej na pozostałe państwa Wspólnot w kwestii jak najszybszego uznania Słowenii i Chorwacji, fiaskiem kolejnych inicjatyw pokojowych KBWE oraz WE, a także wraz z eskalacją konfliktu, Polska coraz bardziej skłaniała się do zaakceptowania dezintegracji Jugosławii. Najlepiej widać było to w deklaracji końcowej, którą przyjęto po spotkaniu na szczycie Trójkąta Wyszehradzkiego w Krakowie w dniach 5-6 października 1991 r. Stwierdzono w niej, iż przy rozwiązaniu kryzysu jugosłowiańskiego musi być uwzględniona m.in. zasada samostanowienia narodów oraz poszanowania praw mniejszości narodowych, a takich stwierdzeń polskie MSZ wcześniej unikało14. Również na kolejnym szczycie Heksagonale (brak delegacji z Jugosławii) 30 listopada 1991 r. w Wenecji członkowie organizacji stwierdzili, że państwo jugosłowiańskie nie istnieje, a ponadto zostało ono ostatecznie wykluczone ze struktur Sześciokąta. Na tym weneckim spotkaniu minister Krzysztof Skubiszewski oficjalnie zapowiedział także, że Polska zamierza wysłać do Jugosławii swoich żołnierzy w ramach sił pokojowych ONZ, podobnie jak Czechosłowacja i Włochy15. Równocześnie jednak w sposób bardzo wyważony i odpowiedni do naszej ówczesnej sytuacji międzynarodowej polski minister stwierdził, że uznanie dwóch republik nastąpi w niedalekiej przyszłości, musi mu jednak towarzyszyć oficjalny akt WE, „mający za sobą poparcie wszystkich lub większości państw europejskich”16.

Oficjalne uznanie niepodległości Słowenii i Chorwacji Przełom w sprawie uznania Słowenii i Chorwacji nastąpił podczas szczytu Rady Europejskiej w Hadze, który odbył się w dniach 16-17 grudnia 1991 r. Wówczas dyplomacja niemiecka osiągnęła w końcu swój cel. Na szczycie ustalono bowiem, że wszystkie jugosłowiańskie republiki ubiegające się o uznanie niepodległości powinny najpierw złożyć odpowiednie wnioski, które zostaną ocenione do 15 stycznia 1992 r. przez tzw. komisję Badintera17 pod kątem spełniania przez te podmioty odpowiednich wymogów prawno-międzynarodowych. Dopiero po pozytywnej opinii wydanej przez komisję mogłoby nastąpić ich uznanie przez wszystkich członków WE. Głównym powodem tego, jak wydaje się, łatwego poddania sprawy zachowania integralności Jugosławii przez pozostałą unijną „jedenastkę”, była prawdopodobnie chęć uniknięcia otwartego konfliktu z Niemcami w przededniu podpisania Traktatu z Maastricht. Chciano też zademonstrować jedność Wspólnoty, która została wyraźne nadwyrężona przez załamanie się proponowanych przez nią wcześniejszych inicjatyw pokojowych.

14 15 16 17

Razem do NATO, osobno do ZSRR, „Gazeta Wyborcza”, 07.07.1991. M. Habowski, op.cit., s. 161. K. Skubiszewski, op.cit., s. 187. Pięcioosobowa komisja złożona z prezesów Trybunałów Konstytucyjnych państw Wspólnot Europejskich, pod przewodnictwem Francuza Roberta Badintera. Powołana została 27 sierpnia 1991 r. uchwałą Rady WE. W ciągu swojej niemal półtorarocznej działalności wydała kilkanaście opinii dotyczących głównie zagadnień prawno-międzynarodowych, związanych z rozpadem Jugosławii.

110


POLSKA POLITYKA ZAGRANICZNA WOBEC ROZPADU JUGOSŁAWII (LATA 1991-1992)

Jako pierwsza niepodległość zarówno Słowenii, jak i Chorwacji uznała RFN – 23 grudnia 1991 r., nie czekając zresztą na oficjalne stanowisko sekretarza generalnego ONZ Javiera Pereza de Cuellara, ani na wyniki prac komisji Badintera. Niemcy zapowiedziały równocześnie nawiązanie z tymi państwami stosunków dyplomatycznych z dniem 15 stycznia 1992 r. Wywołało to z jednej strony ogromną falę krytyki wobec kanclerza Kohla i ministra Genschera, zarówno ze strony pozostałych państw członkowskich EWG, jak i Stanów Zjednoczonych. Z drugiej jednak strony, w obliczu przytoczonych już argumentów, innym państwom WE nie pozostało wówczas nic innego, jak tylko dostosowanie się do niemieckiej decyzji. Nastąpiło to 15 stycznia 1992 r. we wspólnym oświadczeniu. Warto jednak zaznaczyć, że powołana 11 stycznia 1992 r. w Hadze Komisja Arbitrażowa wydała opinię, w której nie zalecała Wspólnocie uznania Chorwacji, ponieważ nie gwarantowała ona w odpowiednim stopniu praw mniejszościom narodowym. Negatywną opinię komisja wydała także w przypadku Bośni i Hercegowiny. Pozytywnie natomiast odniosła się komisja Badintera do faktu uznania Słowenii i Macedonii, co w przypadku tej drugiej nastąpiło jednak dopiero w grudniu 1993 r. – ze względu na sprzeciw Grecji, co do nazwy nowej republiki18. Polska ostatecznie uznała niepodległość Słowenii i Chorwacji 21 stycznia 1992 r., wstrzymała się natomiast w kwestii uznania Bośni i Hercegowiny, tak samo jak państwa EWG. Jednocześnie minister Skubiszewski zapowiedział, że Polska nadal zamierza utrzymywać stosunki z Jugosławią, niezależnie czy będzie to tylko państwo serbskie, czy związek w innym kształcie19. Z nowo uznanymi państwami Polska nawiązała dość aktywne stosunki zarówno bilateralne, jak i w ramach organizacji międzynarodowych (głównie przez Heksagonale, które po rozszerzeniu o Słowenię i Chorwację przerodziło się w Inicjatywę Środkowoeuropejską). W odniesieniu zaś do relacji bilateralnych – oficjalne stosunki dyplomatyczne z rządem słoweńskim polskie MSZ nawiązało 10 kwietnia 1992 r., a z chorwackim – 22 kwietnia 1992 r. Dość szybko, bo jeszcze w tym samym roku, zawarto z tymi państwami również umowy o współpracy gospodarczej20.

Zagadnienie polskiej polityki zagranicznej wobec rozpadu Jugosławii w pracach Sejmu Rzeczypospolitej Polskiej Jak niewielkie bezpośrednie oddziaływanie miały wydarzenia związane z pełzającą dezintegracją Jugosławii na polską politykę zagraniczną w interesującym nas okresie świadczy fakt, iż potraktowane zostały w sposób co najmniej lakoniczny 18

19 20

Polska uznała Macedonię 28 grudnia 1993 r. Por. A. Orzelska, Wpływ konfliktu w byłej Jugosławii na stosunki między Stanami Zjednoczonymi a Unią Europejską 1990 – 1995, Warszawa 2004, s. 66. M. Habowski, op.cit., s. 163. Były to: Umowa między Rządem RP a Rządem Republiki Słowenii o współpracy gospodarczej z dnia 29 października 1992 r. (weszła w życie 27 lipca 1993 r.) oraz Umowa między Rządem RP a Rządem Republiki Chorwacji o współpracy gospodarczej z dnia 5 listopada 1992 r. (weszła w życie 29 kwietnia 1994 r.). Por. http://www.traktaty.msz.gov.pl/ (dostęp: 03.05.2012).

111


GABRIEL SOCHA

w przemówieniu ministra Krzysztofa Skubiszewskiego o kierunkach polskiej polityki zagranicznej, które miało miejsce 27 czerwca 1991 r., towarzyszącej mu debacie w Sejmie oraz podczas posiedzenia sejmowej Komisji Spraw Zagranicznych 15 stycznia 1992 r. Podczas wystąpienia szef polskiego MSZ przedstawił najpierw jak ewolucyjnie kształtowało się polskie stanowisko wobec rozpadu Jugosławii począwszy od lipca 1991 r. Podkreślił także duże znaczenie Jugosławii jako elementu stabilizującego ład w Europie oraz poprosił zebranych posłów o opinię w sprawie planowanego uznania Słowenii i Chorwacji21. W wypowiedziach reprezentantów zarówno lewicy (Sojuszu Lewicy Demokratycznej – SLD) – Józefa Oleksego oraz Aleksandra Kwaśniewskiego – jak i prawicy – Leszka Moczulskiego z Konfederacji Polski Niepodległej (KPN) – widoczna była obawa i wyrażone zostały ostrzeżenia dla rządu wobec zajęcia jednostronnego, prochorwackiego stanowiska. Wymienieni posłowie podkreślili także, iż oprócz zachowania polskich interesów w odniesieniu do dwóch republik, nie wolno zaniedbywać relacji z Serbią oraz pozostałymi podmiotami powstałymi po rozpadzie Jugosławii. Poseł Tadeusz Kowalczyk (Polskie Stronnictwo Ludowe „Solidarność”) wskazał na niemieckie ambicje towarzyszące tym wydarzeniom oraz wzrost aktywności tego państwa w kierunku południowym. Natomiast jednoznacznie za uznaniem Chorwacji i Słowenii opowiedział się poseł Aleksander Małachowski (Unia Pracy – UP), który podkreślił przy okazji naturalne tendencje powrotu Słoweńców do Austrii. Podsumowując stanowisko Komisji, jej przewodniczący Bronisław Geremek stwierdził, iż posłowie większości opcji aprobują ostrożną politykę Polski wobec kwestii dezintegracji Jugosławii, a także zalecił ministrowi skupienie się na relacjach z przyszłymi jej sukcesorami, czyli poszczególnymi republikami22. Najlepiej polską politykę wobec secesji Słowenii i Chorwacji, czyli początkowego okresu rozpadu Jugosławii można scharakteryzować, odwołując się ponownie do ocen formułowanych przez polityków tamtego okresu (I i II kadencji parlamentu). Poseł SLD Tadeusz Iwiński na posiedzeniu sejmowej Komisji Spraw Zagranicznych 20 maja 1994 r. stwierdził, iż „Polska miała ogromny kapitał sympatii i wspaniałe kontakty zarówno z Serbami, Chorwatami, Macedończykami, jak i Słoweńcami (…) Straciliśmy ogromny kapitał zaufania zarówno po stronie serbskiej, jak i chorwackiej. (…) uważam, że Polska nie miała własnej polityki wobec konfliktu w Jugosławii. Cechowała ją duża pasywność (…)”23. Innym razem dodał także, że „Polska nie ustrzegła się jednostronności, ewidentnie antyserbskiego stanowiska i myślenia w kategorii odpowiedzialności zbiorowej”24. Podobne zarzuty przewijały się również w wypowiedziach polityków innych partii. Opinie krytyczne, a zbieżne z wyrażonymi przez posła Iwińskiego, formuło21

22 23

24

Biuletyn nr 106/I kad. z posiedzenia Komisji Spraw Zagranicznych w dniu 15 stycznia 1992 r., s. 1-7. Ibidem, s. 8-21. Biuletyn nr 543/II kad. z posiedzenia Komisji Spraw Zagranicznych w dniu 20 maja 1994 r., s. 7. Sprawozdanie stenograficzne z 43 posiedzenia Sejmu Rzeczypospolitej Polskiej I kadencji z 30 kwietnia 1993 r., http://orka2.sejm.gov.pl/Debata1.nsf (dostęp: 04.05.2012).

112


POLSKA POLITYKA ZAGRANICZNA WOBEC ROZPADU JUGOSŁAWII (LATA 1991-1992)

wali m.in. Krzysztof Król25 (KPN), Jarosław Kaczyński26 (Porozumienie Centrum – PC) czy Marek Jurek27 (Zjednoczenie Chrześcijańsko-Narodowe – ZChN). Wszyscy zwracali uwagę na fakt, iż pojedyncze inicjatywy podejmowane przez przedstawicieli polskiej dyplomacji wobec tak ważnego, początkowego okresu rozpadu Jugosławii (kiedy można było jeszcze nie dopuścić do eskalacji konfliktu) nie miały w gruncie rzeczy żadnego znaczenia. Pojawiały się także głosy, iż Polska nie miała jakiejkolwiek własnej polityki wobec tragedii na Bałkanach. Większość podjętych inicjatyw była bowiem niemal „kalką” działań podejmowanych przez zachodnioeuropejskie państwa (z wyłączeniem oczywiście Niemiec). Najlepiej widoczny był ów fakt po szczycie w Hadze. Gdy państwa Wspólnot, w celu ratowania i tak nadwątlonej już jedności europejskiej, zdecydowały się uznać nowo powstałe republiki, Polska nie wyraziła żadnego odrębnego zdania. Stało się tak, pomimo iż sam minister Skubiszewski przestrzegał przed stosowaniem podwójnych standardów w uznawaniu nowych republik. W opinii wielu badaczy28 tej tematyki, to właśnie brak podjęcia stanowczych kroków w drugiej połowie 1991 r. zarówno przez WE, jak i Stany Zjednoczone, doprowadził do intensyfikacji działań zbrojnych, co spowodowało jeszcze większe usztywnienie stanowisk negocjacyjnych przez strony konfliktów. Przede wszystkim oznaczało to jednak śmierć kolejnych tysięcy ludzi, w zdecydowanej większości cywilów. Mimo bowiem wcześniejszych ostrzeżeń, decydenci przede wszystkim w Berlinie, w Brukseli, a także w samej Polsce, nie uświadamiali sobie, że uznanie szczególnie Chorwacji, doprowadzi do eksplozji nowego konfliktu w Bośni i Hercegowinie, która była „Jugosławią w miniaturze”29. Z drugiej jednak strony, polityka prowadzona przez polską dyplomację wobec rozpadu Jugosławii znalazła wielu obrońców. Pozytywne jej oceny znaleźć można w wypowiedziach np. posłów Unii Demokratycznej (UD) – Andrzeja Wielowieyskiego oraz Piotra Nowiny-Konopki czy Jacka Kurczewskiego (Polski Program Liberalny)30. Ponadto sam minister Skubiszewski odpowiadał bezpośrednio swoim krytykom podczas przytaczanych już debat nad kierunkami polskiej polityki zagranicznej. Za każdym razem podkreślał, że Polska „bardzo długo opierała się przedwczesnemu uznaniu nowych republik (…) Opieraliśmy się temu uznaniu i miało to skutek, bo żadna nieduża grupa państw, do której nas zapraszano i wciągano, aktu

25

26 27

28

29 30

Por. Sprawozdanie stenograficzne z 14 posiedzenia Sejmu Rzeczypospolitej Polskiej I kadencji z 8 maja 1992 r., http://orka2.sejm.gov.pl/Debata1.nsf (dostęp: 04.05.2012). Por. Ibidem. Por. Ibidem; Sprawozdanie stenograficzne z 43 posiedzenia Sejmu Rzeczypospolitej Polskiej I kadencji…, op.cit. Por. M. Waldenberg, Rozbicie Jugosławii. Jugosłowiańskie lustro międzynarodowej polityki, Warszawa 2005; W. Zimmermann, Origins of a Catastrophe. Yugoslavia and It's Destroyers, New York 1999. Por. D. Owen, Balkan-Odyssee, Mûnchen-Wien 1995, s. 256. Sprawozdanie stenograficzne z 43 posiedzenia Sejmu Rzeczypospolitej Polskiej I kadencji…, op.cit.

113


GABRIEL SOCHA

uznania nie dokonała”31. Skubiszewski podkreślał również, że przyłączenie się do stanowiska Niemiec i WE w grudniu 1991 r. wynikało tylko i wyłącznie z przyjętej przez Polskę strategii oddania pierwszeństwa rozwiązania konfliktu międzynarodowym próbom (Wspólnoty, KBWE oraz ONZ).

Podsumowanie Konkludując, istnieje kilka obiektywnych argumentów pozwalających usprawiedliwić brak autorskich inicjatyw Polski wobec konfliktu jugosłowiańskiego oraz wspomnianą wyżej taktykę przyjętą przez szefa polskiego MSZ. Po pierwsze, w prezentowanym okresie polska dyplomacja była zbyt słaba, aby zdecydować się na samodzielne działania w obronie integralności Jugosławii lub przynajmniej zmierzające do opóźnienia jej dezintegracji. Słabość ta wynikała z uwarunkowań wewnętrznych, ale także z niepewnej jeszcze pozycji w społeczności i na arenie międzynarodowej. Po drugie, o czym już zostało wspomniane – Polska w owym okresie (lata 1989-1993) realizowała całkowicie odmienne priorytety, które najkrócej da się scharakteryzować sformułowaniem „otwarcie na Zachód”. W odniesieniu do interesującej nas tematyki wiązało się to głównie z podążaniem za Wspólnotami Europejskimi w kwestii wydarzeń na Bałkanach, co wytknął ministrowi Skubiszewskiemu w debacie nad kierunkami polskiej polityki zagranicznej w 1993 r. cytowany już poseł ZChN Marek Jurek. Stwierdził on wówczas, że „Polska nie może zawężać swojego stanowiska wobec konfliktu jugosłowiańskiego jedynie do stanowiska Brukseli, bo jest ono po prostu ułomne i nie bierze pod uwagę elementarnych faktów”32. Jednak wówczas to właśnie zbliżenie do Wspólnot, a nie ratowanie „chylącej się ku upadkowi” Jugosławii, było jednym z nadrzędnych celów realizowanych przez ekipę ministra Skubiszewskiego. Ponadto, 16 grudnia 1991 r. (czyli w przeddzień kluczowej decyzji dla uznania secesji obydwu republik) Polska podpisała z WE Układ Europejski ustanawiający Stowarzyszenie między Rzeczpospolitą Polską z jednej strony, a Wspólnotami z drugiej strony33. Jednym z głównych założeń tej umowy był dialog polityczny, i to również w nim można upatrywać usprawiedliwienia dla wspomnianych zbieżności. Po trzecie, we wspomnianym okresie polską politykę zagraniczną absorbowały inne, bezpośrednio na nią oddziaływujące wydarzenia, jak chociażby konsekwencje zjednoczenia Niemiec, rozwiązanie Układu Warszawskiego czy sam postępujący już (po puczu Janajewa) rozpad ZSRR. Powodem zarzucanej zaś przez posła Iwińskiego 31

32

33

Sprawozdanie stenograficzne z 14 posiedzenia Sejmu Rzeczypospolitej Polskiej I kadencji…, op.cit. Jako elementarne fakty wymieniał chociażby hipokryzję w wybiórczym uznawaniu niepodległości oraz stosowaniu prawa do samostanowienia narodów, a m.in. także nieposzanowanie dla integralności terytorialnej SFRJ w trakcie secesji Słowenii i Chorwacji. Por. Sprawozdanie stenograficzne z 43 posiedzenia Sejmu Rzeczypospolitej Polskiej I kadencji…, op.cit. S. Parzymies, Integracja Europejska w polityce zagranicznej III RP, [w:] R. Kuźniar, K. Szczepanik (red.), Polityka zagraniczna RP 1989-2002, Warszawa 2002, s. 70.

114


POLSKA POLITYKA ZAGRANICZNA WOBEC ROZPADU JUGOSŁAWII (LATA 1991-1992)

stronniczości mogło być silne w tym okresie oddziaływanie – zarówno ogólnoeuropejskiej, jak i wewnętrznej opinii publicznej oraz antyserbsko nastawionych mediów – na krajowych decydentów34.

Streszczenie Celem pracy jest przede wszystkim zaprezentowanie krok po kroku ewolucji stanowiska polskiej dyplomacji wobec procesu dezintegracji Socjalistycznej Federacyjnej Republiki Jugosławii, począwszy od pierwszych dni konfliktu aż do początku roku 1992 r., kiedy społeczność międzynarodowa dokonała oficjalnego uznania niepodległości Słowenii i Chorwacji. Dla pełniejszego ujęcia problemu, a także oddania ówczesnych realiów, Autor przytacza i analizuje fragmenty wypowiedzi krajowych polityków, które pochodzą z prac sejmowej Komisji Spraw Zagranicznych oraz z debat nad kierunkami polskiej polityki zagranicznej. Podsumowanie pracy to zaś próba dokonania obiektywnej oceny taktyki obranej przez Ministerstwo Spraw Zagranicznych RP oraz polskich decydentów wobec jugosłowiańskich wydarzeń. Analiza dokonana została zarówno w odniesieniu do uwarunkowań wewnętrznych, lecz przede wszystkim z uwzględnieniem oddziaływania czynników międzynarodowych i specyfiki geopolitycznej sytuacji, w jakiej znalazła się Polska na początku lat 90. XX w.

34

Zob.: M. Habowski, op.cit., s. 184-188; M. Waldenberg, op.cit., s. 46-212.

115



Polska polityka zagraniczna wobec Bałkanów Zachodnich po 1989 r. Adrianna Zachara Republika Chorwacji 9 grudnia 2011 r. podpisała w Brukseli traktat o przystąpieniu do Unii Europejskiej. Data ta stała się tym samym symboliczna dla całego regionu Bałkanów, bowiem pierwsze państwo bałkańskie dostało szansę na wstąpienie do Unii i tym samym zakończył się tragiczny okres w dziejach tego regionu. Pierwszy raz po rozpadzie Jugosławii Bałkany dostały szansę zbliżenia z Europą i zamknięcia brutalnych rozdziałów swojej historii, na rzecz budowania wspólnego dialogu. Warto zaznaczyć, że podpisanie tego traktatu było głównym wydarzeniem polskiej prezydencji w Radzie UE, a tym samym początkiem być może rozpoczynającej się szerszej współpracy między Polską a państwami bałkańskimi.

Pierwsze kontakty po rozpadzie Jugosławii 25 czerwca 1991 r. Chorwacja, jako druga po Słowenii, proklamowała niepodległość, polegającą na odłączeniu się od federacji państw jugosłowiańskich. Od tego momentu rozpoczął się dla niej proces tworzenia własnych stosunków z wszystkimi państwami. Państwa europejskie popierały dążenia niepodległościowe Chorwacji. Europa, podobnie jak miało to miejsce w przypadku rozpadania się państw socjalistycznych, naturalnie uznała prawo do samostanowienia Republiki Chorwacji. Polska, wraz z 12 państwami Wspólnot Europejskich, uznała niepodległość Chorwacji w styczniu 1992 r. W tym samym roku Rzeczpospolita podpisała jeszcze porozumienie o nawiązaniu stosunków dyplomatycznych i umowę o współpracy gospodarczej1. Nie dziwi fakt szybkiego zawierania wszelkiego typu umów politycznych czy gospodarczych, przecież Polska też dopiero rozpoczęła niezależną politykę, bez ingerencji ZSRR. Budowano dobre relacje ze wszystkimi państwami europejskimi, a Chorwaci, tak samo jak Polacy, chcieli wyzwolenia spod komunistycznej władzy. Oczywiście sytuacja obu państw była odmienna, a i doktryna komunistyczna ZSRR 1

Polska a Chorwacja. Stan umów i porozumień o podstawowym znaczeniu dla współpracy gospodarczej, http://www.export.lubelskie.pl/pl/rynki/chorwacja_apolska.php (dostęp: 14.05.2012).

117


ADRIANNA ZACHARA

różniła się od jugosłowiańskiej, jednak odbiór sytuacji przez Europę był podobny. Niestety jednak, skutki działań podjętych na Bałkanach były krwawe: rozpoczęła się regularna wojna, do której na szczęście w państwach byłego bloku sowieckiego nie doszło.

Udział Polski w stabilizacji regionu Konflikt bałkański, który rozgorzał w 1992 r. i zmobilizował do działania większość państw europejskich, pokazał, że Polska, mimo krótkiego okresu samostanowienia (oczywiście w sensie oddzielenia się od strefy wpływów ZSRR), jest gotowa do pomocy innym rodzącym się demokracjom. Powstał Polski Kontyngent Wojskowy w ramach misji pokojowej ONZ na terenie państw byłej Jugosławii – UNPROFOR (United Nations Protection Force). Polska wysłała początkowo 893 żołnierzy, a liczba ta do zakończenia misji w 1995 r. wzrosła do prawie 1,3 tys.2 Wojsko Polskie wzięło też czynny udział w misji pokojowej NATO – IFOR (Implementation Force), która prowadziła operację „Joint Endeavour” od 20 grudnia 1995 r. do 20 grudnia 1996 r. Przekształciła się ona później w misję stabilizacyjną (SFOR), trwającą do 2004 r.3 Dzięki takim krokom Polska budowała swoje dobre relacje z państwami bałkańskimi, pomagając im przywrócić bezpieczeństwo w regionie. Po 2004 r. Rzeczpospolita dalej brała czynny udział w działaniach podejmowanych na Bałkanach. W 2011 r. w misji Unii Europejskiej EUFOR Althea pełniło służbę 50 polskich żołnierzy4. Nie tylko wojsko uczestniczyło we wszelkiego typu misjach na Bałkanach, warto zaznaczyć czynny udział Policji RP, szczególnie w Kosowie. Oprócz Polskiego Kontyngentu Wojskowego w misji KFOR pod auspicjami NATO, która trwa do dziś, policja bierze udział w misji Unii Europejskiej EULEX (do 2008 r. służono pod flagą Narodów Zjednoczonych)5. To właśnie konflikt o Kosowo jest punktem zapalnym w Europie i kością niezgody w stosunkach polsko-serbskich.

Serbia Relacje Rzeczpospolitej Polskiej z Republiką Serbii stale były przyjazne, choć bliższe kontakty Polska zawsze utrzymywała z Chorwacją. Był to efekt nie tylko okcydentalizacji tej części Bałkanów, ale także wpływu głównych kierunków polityki mocarstw europejskich. W konfliktach na obszarze Bałkanów od 1991 r. państwa Europy Zachodniej z reguły były przychylniejsze, z różnych względów, Chorwacji. Polska nie miała powodu sprzeciwiać się takiemu stanowisku i raczej współgrała z głównym nurtem polityki zagranicznej Unii Europejskiej. Mimo że bezpośrednio

2 3 4 5

W służbie pokoju, http://www.wp.mil.pl/pl/strona/314/LG_160_244 (dostęp: 14.05.2012). Ibidem. Misje i kontyngenty, http://www.do.wp.mil.pl/strona.php?idstrona=30 (dostęp: 14.05.2012). Ibidem.

118


POLSKA POLITYKA ZAGRANICZNA WOBEC BAŁKANÓW ZACHODNICH PO 1989 R.

strona serbska w żaden sposób nam nie zaszkodziła, a naród ten nie miał powodu być do Polski nieprzychylnie nastawiony, nasze kontakty polityczne rozpoczęły się dopiero w 1996 r. Jeśli chodzi zaś o przychylność narodu serbskiego, ciekawostką jest, że przywódca Serbów w XIX w. Vuk Karadzić zaproponował, aby wszystkie narody słowiańskie w uznaniu dla waleczności Polaków, przyjęły jako swój hymn pieśń Legionów „Jeszcze Polska nie zginęła”. Hymn istniał w takiej formie, grany w trochę innej wersji, aż do upadku Jugosławii. Jak wcześniej wspomniano, w 1996 r. oba państwa podpisały pierwsze porozumienia dotyczące zniesienia wiz, a następnie gospodarcze o wzajemnym wspieraniu inwestycji6. Współpraca ta nie była szybko rozszerzana, dopiero w 2002 r., jeszcze przed rozpadem Federalnej Republiki Jugosławii i przekształceniu jej w Federację Serbii i Czarnogóry w 2003 r., Rzeczpospolita udzieliła kredytu Serbii w wysokości 50 mln USD na finansowanie projektów w zakresie energetyki, górnictwa, ekologii i rolnictwa7. Od tego momentu zauważyć można intensyfikację kontaktów między obydwoma państwami, nie tylko w zakresie finansowym, ale też gospodarczym (wzrost eksportu) i politycznym (wizyty polityków). W 2005 r. bowiem obroty towarowe w eksporcie polskich produktów do Serbii zwiększyły się ponad trzykrotnie (z około 56 mln do około 180 mln USD8) i stan ten utrzymuje się z niewielkimi wahaniami do dziś. Wizyty polityczne między państwami nie były częste, ale polskie ministerstwo spraw zagranicznych oficjalnie popiera dążenia Serbii do integracji z UE, co podkreślił Donald Tusk w czasie wizyty 6 maja 2011 r. w Belgradzie9. Radosław Sikorski w dniu 2 lipca 2009 r. również zapowiedział, że stosunki między Polakami a Serbami są tradycyjnie doskonałe, a relacje między naszymi państwami bardzo dobre, z wyjątkiem jednej czy dwóch kwestii10. Sprawą sporną jest status Kosowa. Polska, wraz z większością państw europejskich, uznała bowiem w 2008 r. niepodległość Kosowa11, prowincji serbskiej, uznawanej przez Serbów za historyczną część państwa, zalążek kultury (tam odbyła się legendarna bitwa na

6

7

8

9

10

11

Umowa między Rządem RP a Federalnym Rządem Federacyjnej Republiki Jugosławii o wzajemnym popieraniu i ochronie inwestycji, http://www.traktaty.msz.gov.pl/fd.aspx?f= P0000015161.pdf (dostęp: 14.05.2012). Umowa między Rządem Rzeczypospolitej Polskiej a Federalnym Rządem Federalnej Republiki Jugosławii o udzieleniu kredytu, http://www.traktaty.msz.gov.pl/fd.aspx?f=P0000015171.pdf (dostęp: 14.05.2012). Współpraca gospodarcza: Serbia, http://www.mg.gov.pl/Wspolpraca+z+zagranica/Wspolpraca+gospodarcza+Polski+z+krajami+UE+i+EFTA/Wspolpraca+gospodarcza+Serbia.htm (dostęp: 14.05.2012). Wizyta Premiera RP Donalda Tuska w Belgradzie, http://www.belgrad.polemb.net/? document=284 (dostęp: 14.05.2012). Sikorski spotkał się z szefem serbskiej dyplomacji, http://www.money.pl/archiwum/wiadomosci _agencyjne/pap/artykul/sikorski;spotkal;sie;z;szefem;serbskiej;dyplomacji,138,0,487562.html (dostęp: 14.05.2012). Polski rząd uznał niepodległość Kosowa, http://wiadomosci.gazeta.pl/wiadomosci/1,114873, 4964324.html (dostęp: 14.05.2012).

119


ADRIANNA ZACHARA

Kosowym Polu w końcu XIV w.). W wyniku tej niewyjaśnionej kwestii, w maju 2011 r. Belgrad nie odpowiedział na zaproszenie prezydenta Bronisława Komorowskiego na XVII szczyt państw Europy Środkowo-Wschodniej. Był to wyraźny protest wobec zaproszenia na szczyt, za namową Stanów Zjednoczonych, również prezydenta Republiki Kosowa – Atifety Jahjagi. Polska i Serbia do końca pozostały przy swoich stanowiskach, tak więc prezydent Boris Tadić nie pojawił się w Warszawie12.

Sprawa Kosowa Stanowisko Polski wobec Kosowa można określić jako wstrzemięźliwe i raczej podyktowane brakiem szczególnych interesów w regionie. Warto zaznaczyć, że proklamacja niepodległości przez Kosowo wywołała dyskusję w Polsce na najwyższym szczeblu władzy. Rząd premiera Donalda Tuska zdecydował o uznaniu nowego państwa, natomiast prezydent Lech Kaczyński uważał, że należy wstrzymać się z takimi decyzjami. Sprzeciw prezydenta był podyktowany słuszną obawą o wizerunek Polski wśród Słowian bałkańskich, rząd jednak nie przychylił się do tego stanowiska i przyjął uchwałę 26 lutego 2008 r., tydzień po proklamacji niepodległości13. Należy podkreślić, że nie wszystkie państwa uznały Kosowo. Wstrzymały się od tego zwłaszcza te, które borykają się z podobnym problemem mniejszości narodowych. Polska nie ma takich trudności, jednak nie znaczy to, że powinna ślepo zgadzać się na wszelkie próby samostanowienia nowych państw. Zwłaszcza, że w przypadku Osetii Południowej i Abchazji przyjęła twarde stanowisko i nie uznaje do tej pory tych tworów politycznych. Oczywiście władze RP przez swoje działanie ukazały, że Polska stara się prowadzić politykę zbieżną z europejską. Ponadto, nie miała powodu odmawiać samostanowienia rodzącemu się państwu, odłączającemu się od Serbii, z którą nie łączą nas szczególne stosunki. Problem Kosowa długo dręczył Europę, jednak uznanie niepodległości nie rozwiązuje go, a dodatkowo powoduje, że jedno z państw europejskich, jakim jest Republika Serbii, nie ma możliwości decydować o sobie, gdyż Unia uznaje separację jej części. Na takie stanowisko państw europejskich wpłynęła wojna w 1999 r., kiedy to prezydent ówczesnej Jugosławii Slobodan Milošević postanowił zbrojnie rozwiązać konflikt w tamtym regionie. Interwencja NATO zakończyła wojnę, jednak od tego czasu Europa zdecydowanie faworyzuje inne państwa bałkańskie i pozostaje negatywnie nastawiona do Serbii. Polskie władze postanowiły zgodzić się bezapelacyjnie z polityką Unii i najważniejszych państw europejskich. Niewielka część społeczeństwa polskiego o zabarwieniu bardziej nacjonalistycznym nie popiera tej polityki wobec Serbii, protestując każdego roku na ulicach miast pod hasłem „Serbskie Kosowo”.

12

13

Szczyt Środkowoeuropejski bez Borisa Tadicia. Prezydenci Słowacji i Rumunii wahają się, http://www.polskatimes.pl/artykul/407308,szczyt-srodkowoeuropejski-bez-borisa-tadicia-prezydenci,id,t.html (dostęp: 14.05.2012). Uchwała w sprawie uznania przez Rzeczpospolitą Polską Republiki Kosowo, przedłożona przez ministra spraw zagranicznych, http://www.premier.gov.pl/rzad/decyzje_rzadu/decyzje_z_dnia/ uchwala_w_sprawie_uznania_prze,691/ (dostęp: 14.05.2012).

120


POLSKA POLITYKA ZAGRANICZNA WOBEC BAŁKANÓW ZACHODNICH PO 1989 R.

Ostatnie wydarzenia w Republice Serbii mogą jednak znacząco zmienić relacje między państwami. W dniu 2 marca 2012 r. Rada Europejska przyznała wreszcie Serbii status kandydata do UE. Miało się to wydarzyć już w grudniu 2011 r., gdy kończyła się prezydencja polska w Radzie UE, jednak sprzeciw zgłosiły wtedy Niemcy, Austria i Holandia domagające się od Belgradu załagodzenia sytuacji na granicy serbsko-kosowskiej. Dodatkowo, 6 maja 2012 r. w Serbii odbyły się wybory parlamentarne, samorządowe i prezydenckie, których wyniki spowodowały całkowitą zmianę sytuacji politycznej. Wygraną w parlamencie zapewniła sobie partia opozycyjna Srpska Napredna Stranka (SNS), a jej przedstawiciel Tomislav Nikolić został nowym prezydentem. SNS jest uznawana za partię nacjonalistyczną, a sam Nikolić jeszcze niedawno był przeciwny wejściu do Unii. Jest jednak raczej pewne, że Serbia nie zejdzie ze swojej drogi w kierunku UE, zwłaszcza, że czołowi politycy, jak i społeczeństwo, mają świadomość, że państwo nie ma innego wyboru. Nieufność wobec struktur unijnych jest duża, gdyż Serbowie są dumnym narodem, a od 20 lat Unia i NATO wielokrotnie zdążyły nadwyrężyć ich zaufanie, gdy, jak wspomniano, w konfliktach bałkańskich uznawały za głównego agresora zawsze Serbię. Jednak zwrot ku Unii zdecydowanie poprawi stosunki polsko-serbskie. Polska po doświadczeniach z Chorwacją może chcieć odegrać podobną rolę wobec narodu serbskiego, dzięki silnej pozycji w regionie Europy Środkowo-Wschodniej.

Chorwacja Jeśli chodzi zaś o relacje polsko-chorwackie, to przez cały okres po 1992 r. były one przyjazne i coraz bliższe. Prezydenci RP kilkukrotnie odwiedzali Zagrzeb, podobnie jak przedstawiciele Rządu RP. W styczniu 2008 r. prezydent Kaczyński odebrał od prezydenta Stiepana Mesicia najwyższe chorwackie odznaczenie: Wielki Order Króla Tomisława ze Wstęgą i Wielką Gwiazdą. Mariusz Handzlik, dyrektor Biura Spraw Zagranicznych w Kancelarii Prezydenta, powiedział: „Jest to wyraz podziękowania dla pana prezydenta za budowanie strategicznych stosunków między Polską i Chorwacją, a także za dotychczasowe poparcie dla aspiracji euroatlantyckich i europejskich Chorwacji”14. Ukoronowaniem stosunków jest duże wsparcie Polski w dążeniu do akcesji Chorwacji do Unii Europejskiej. Wybory w Republice Chorwacji, które odbyły się 4 grudnia 2011 r., na pięć dni przed podpisaniem traktatu akcesyjnego, raczej nie wpłyną na zmianę stosunków między państwami. Zwyciężyła w nich centrolewicowa partia Zorana Milanovicia, tworząc koalicję Kukuriku. Nowy rząd zapowiedział już zaprzestanie konfrontacyjnej polityki wobec bałkańskich sąsiadów np. wycofanie aktu oskarżenia o zbrodnie wojenne wobec Serbii, co uspokoi atmosferę w regionie i pozwoli Chorwacji na szybsze wejście do Unii15. Na pewno zacieśni to stosunki między państwami, 14

15

Prezydent Lech Kaczyński w Chorwacji, http://www.rp.pl/artykul/86541.html?p=1 (dostęp: 27.08.2012). Povlaèenje tužbi za genocid pod poznatim uvjetima, http://dnevnik.hr/vijesti/hrvatska/povlacenje-tuzbi-za-genocid-pod-poznatim-uvjetima.html (dostęp: 27.08.2012).

121


ADRIANNA ZACHARA

zwłaszcza, że Polska po zakończeniu prezydencji stała się dla Chorwatów swoistym przyjacielem w UE. Społeczeństwo chorwackie bardzo pozytywnie odebrało starania Polski związane z podpisaniem traktatu akcesyjnego i szereg inicjatyw mających zbliżyć państwa, jakim był na przykład spot witający Chorwatów jako 28 państwo członkowskie Unii Europejskiej zatytułowany „Dobrodošli Hrvatska”. Przedstawiciele polskich władz starają się również dalej pełnić rolę mentora w procesie wchodzenia w struktury unijne. Marszałek Senatu Bogdan Borusewicz zapowiedział, że Polska podzieli się swoim doświadczeniem z Republiką Chorwacji w dziedzinie uzyskiwania funduszy unijnych. W dniach 13-16 maja 2012 r. w Splicie odbyła się konferencja „Rozwój regionalny i fundusze Unii Europejskiej – przekazywanie wiedzy i doświadczeń Polski”16. Fundusze unijne dla państwa chorwackiego są szczególnie ważne, gdyż po 2009 r. wychodzi ono najwolniej z recesji wśród państw Europy Środkowo-Wschodniej, bezrobocie sięga ponad 17%, a zadłużenie zagraniczne państwa, dług publiczny i deficyt budżetowy są niepokojąco wysokie17. Podsumowując, relacje polsko-chorwackie w ostatnim czasie nabrały szczególnego znaczenia. W prasie chorwackiej zauważyć można tendencję do podawania za przykład Polski, jako państwa, które wyjątkowo skorzystało z wejścia w struktury Unii Europejskiej, a dodatkowo jako jedno z nielicznych, które nie było w recesji po kryzysie z 2009 r. Prasa wyraźnie chce przekonać dalej nie do końca zdecydowanych Chorwatów, że wejście do UE będzie sukcesem. Pomiędzy wieloma osiągnięciami Polski wymienia się również korzyści, jakie otrzymali z funduszy europejskich polscy rolnicy, a Chorwacja jest przede wszystkim państwem rolniczym, ponad połowę którego zajmują grunty orne i pastwiska. Dla Chorwatów jesteśmy przykładem na to, że wejście do UE może być bardzo korzystne. Niestety Polska niesłusznie nie docenia roli tego państwa. Chorwacja może stać się naszym potencjalnym sojusznikiem w UE, również zaangażowanie na Bałkanach może zjednać Polsce dodatkowych partnerów wśród obecnych członków. Dodatkowo, już niedługo powstanie gazoport na chorwackiej wyspie Krk, który planowo ma być połączony z gazoportem w Świnoujściu i gazociągiem Nabucco, co ma zapewnić stabilność dostaw gazu oraz jego konkurencyjność w regionie Europy Środkowej.

Bośnia i Hercegowina Stosunki polsko-bośniackie nie zajmują obecnie ważnego miejsca w polityce zagranicznej Polski. Od 2010 r. można zauważyć pewne zbliżenie między państwami, co jest związane ze znaczącą rolą RP przy rozszerzaniu UE o państwa bałkańskie. Jak wspomniano wyżej, Polska zaangażowała się w misje stabilizacyjne i pokojowe podczas konfliktu bałkańskiego. Zdecydowanie można uznać, że od tego czasu roz-

16

17

Poljaci će pomoći Hrvatskoj, http://www.hrt.hr/index.php?id=48&tx_ttnews%5Btt_ news%5D=165481&tx_ttnews%5BbackPid%5D=38&cHash=719977c04e (dostęp: 16.05.2012). Chorwacja nie ufa Brukseli, liczy na fundusze, http://www.gazetapolska.pl/14182-chorwacjanie-ufa-brukseli-liczy-na-fundusze (dostęp: 16.05.2012).

122


POLSKA POLITYKA ZAGRANICZNA WOBEC BAŁKANÓW ZACHODNICH PO 1989 R.

poczęły się kontakty RP z Bośnią i Hercegowiną, natomiast pierwsza umowa została podpisana dopiero 6 lipca 1998 r., a dotyczyła odbudowy państwa ze zniszczeń wojennych18. Polskę i Bośnię nie łączy specjalna współpraca gospodarcza, eksport i import wzrastają z każdym rokiem, jednak są to wartości rzędu 120 mln euro rocznie, przy czym eksport zdecydowanie przeważa. Polskie firmy boją się inwestować w państwie bośniackim, które nadal boryka się z koniecznością odbudowy, a jego rozwój utrudnia specyficzny ustrój, jak i ukształtowanie terenu. Bośnia jest federacją Republiki Serbskiej i Federacji Chorwacko-Muzułmańskiej, a większość powierzchni państwa stanowią tereny górzyste. W 2009 r. ambasador Polski w Bośni i Hercegowinie Andrzej Tyszkiewicz spotkał się z Federalnym Ministrem Energetyki, Górnictwa i Przemysłu Vahidem Hećo. W czasie spotkania postanowiono zwiększyć współpracę między państwami szczególnie w zakresie górnictwa i energetyki, tak by polskie firmy zaczęły inwestować w Bośni. Rok później na spotkaniu w Sarajewie minister rolnictwa i rozwoju wsi Marek Sawicki oraz minister handlu zagranicznego i stosunków ekonomicznych Bośni i Hercegowiny Mladen Zirojević podpisali umowę rozpoczynającą współpracę w dziedzinie rolnictwa19. Kolejne spotkania w 2011 r. skupiały się już na ewentualnym przyszłym wejściu Bośni do UE i zapowiedziach polskiego rządu, że w czasie swojej prezydencji w Radzie UE Polska będzie starała się o jak najszybszą integrację Bałkanów Zachodnich z Unią. Bośnia, podobnie jak Chorwacja, żywi wielkie nadzieje na pomoc Rzeczypospolitej w tej dziedzinie, wielokrotnie podkreślane jest doświadczenie Polski w tej kwestii. Ostatnie takie deklaracje padły 26 kwietnia 2012 r. podczas spotkania premierów obu państw (Vjekoslava Bevandy i Donalda Tuska) w Warszawie. Tusk zapewnił wtedy, że Polska będzie wspierać Bośnię w integracji i wymianie doświadczeń związanych z transformacją struktur celem przystąpienia do Unii Europejskiej20. Nadal jednak współpraca gospodarcza jest na bardzo niskim poziomie, mimo prób rozwijania współpracy w dziedzinie rybołówstwa i rolnictwa.

Podsumowanie Region Bałkanów Zachodnich od 20 lat jest jednym z punktów zapalnych w Europie. Związane z tym niepokoje stanowią wyzwanie dla polityki Unii Europejskiej, która wieloma instrumentami stara się rozwiązać tamtejszą sytuację. Jednym z takich działań jest perspektywa akcesji, która ma stymulować państwa 18

19

20

Umowa między Rządem RP a Radą Ministrów Bośni i Hercegowiny o udzieleniu pomocy w odbudowie ze zniszczeń wojennych, http://www.traktaty.msz.gov.pl/fd.aspx?f= P0000006714.pdf (dostęp: 16.05.2012). Umowa między Ministrem Rolnictwa i Rozwoju Wsi RP a Ministrem Handlu Zagranicznego i Stosunków Ekonomicznych Bośni i Hercegowiny o współpracy w dziedzinie rolnictwa, http://www.traktaty.msz.gov.pl/fd.aspx?f=P0000017514.pdf (dostęp: 16.05.2012). Poljska će nastaviti pružati potporu BiH na evroatlantskom putu, http://www.mojevijesti.ba/ novost/121544/Poljska-ce-nastaviti-pruzati-potporu-BiH-na-evroatlantskom-putu (dostęp: 16.05.2012).

123


ADRIANNA ZACHARA

bałkańskie do przeprowadzania szeregu reform politycznych, ekonomicznych i społecznych21. Założone cele przynoszą wyraźne skutki. Przykładem jest tu zwłaszcza Serbia, która, starając się o przyznanie jej statusu kandydata, załagodziła sprawę Kosowa oraz w końcu wydała zbrodniarzy wojennych poszukiwanych od zakończenia wojny w 1995 r. Obecne starania Bałkanów Zachodnich w procesie przystępowania do UE są szansą dla polskiej polityki zagranicznej. Przyszedł czas, by docenić rolę tego regionu i wykorzystać sukcesy i starania polskiej prezydencji w Radzie UE. Polska podczas półrocznego przewodnictwa podkreślała poparcie dla rozszerzenia integracji na obszar Bałkanów Zachodnich, co zostało bardzo przyjaźnie odebrane w Chorwacji, Serbii oraz w Bośni i Hercegowinie. Rozszerzanie tych działań, dzielenie się doświadczeniami w kwestii reform oraz pogłębienie współpracy gospodarczej da szansę osiągnięcia pozycji ważnego państwa dla Bałkanów. Do tej pory Polska nie przejawiała aspiracji do rozszerzania wpływów w tym regionie, gdyż dominującą rolę odgrywały tu mocarstwa zachodnie, Rosja i organizacje międzynarodowe22. Polska była aktywnym uczestnikiem działań prowadzonych w tym regionie przez organizacje międzynarodowe i tym samym budowała wizerunek państwa, które angażuje się na rzecz bezpieczeństwa międzynarodowego23. Taką rolę ma szansę odgrywać dalej, a ponadto należy zauważyć dalekosiężne skutki aktywnej polityki zagranicznej w tym regionie. Przyszłe rozszerzenie UE mogłoby przysporzyć Polsce sojuszników. Ponadto, włączenie Bałkanów Zachodnich w proces integracji pozwoli sfinalizować rozszerzenie o wschodnie sąsiedztwo, które jest tak ważne z punktu widzenia polskiej polityki zagranicznej24. Trzeba zauważyć też większą aktywność południowych sąsiadów Polski, członków Grupy Wyszehradzkiej, w regionie bałkańskim. Polska, mając silną pozycję w Europie Środkowo-Wschodniej, nie powinna marginalizować stosunków z Serbią, Chorwacją oraz Bośnią i Hercegowiną, mimo że brak jej powiązań historycznych czy geograficznych z tym regionem. Powinna dalej aktywnie wspierać proces integracji europejskiej na tym terenie, zwłaszcza, że marginalizacja tego regionu mogłaby przynieść destabilizację polityczną i degradację gospodarczą Bałkanów. „Priorytety polskiej polityki zagranicznej 2012-2016” zakładają pomoc i wsparcie dla Bałkanów Zachodnich w procesie przystępowania do UE i NATO oraz dalszy udział w misjach stabilizacyjnych w regionie. Niestety są to niewielkie działania, a rząd Polski dalej nie planuje rozpocząć aktywnej polityki w tej części świata. Podsumowując, polityka zagraniczna RP na terenie Bałkanów Zachodnich jest dosyć ograniczona. Deklaracje polityczne dotyczące woli współpracy, dzielenia się doświadczeniem, niewielkie zaangażowanie w odbudowę gospodarczą oraz udział w misjach stabilizacyjnych są niewystarczające, by uznać działania Polski za 21

22 23 24

Polska wobec procesu europeizacji Bałkanów Zachodnich, „Biuletyn Instytutu Zachodniego”, http://www.iz.poznan.pl/news/445_Ba%C5%82kany.pdf, s. 1 (dostęp: 16.05.2012). Ibidem, s. 2. Ibidem, s. 3. Ibidem, s. 4.

124


POLSKA POLITYKA ZAGRANICZNA WOBEC BAŁKANÓW ZACHODNICH PO 1989 R.

aktywne25. Czas przemian politycznych na Bałkanach oraz sukcesy polskiej prezydencji powinny być wykorzystane w najbliższym czasie przez dyplomację, aby nie stracić szansy odegrania w tym regionie szczególnej roli.

Streszczenie Na przestrzeni 20 lat polska polityka zagraniczna wobec państw bałkańskich, a dokładniej Republiki Chorwacji, Republiki Serbii oraz Federacji Bośni i Hercegowiny, ulegała przeobrażeniom, szczególnie zmierzającym do zacieśnienia stosunków. Relacje z Bałkanami Zachodnimi zdecydowanie zależne były od skutków rozpadu Jugosławii i wojny domowej w 1991 r. Transformacja polityczna i gospodarcza w Chorwacji pozwoliła na – szybszą niż w innych państwach regionu – akcesję do Unii Europejskiej, która nastąpi 1 lipca 2013 r. Dzięki niej, państwo chorwackie stanie się bliższym partnerem Polski, która w czasie prezydencji w Radzie UE otwarcie wspierała dążenia Bałkanów do integracji. Podczas polskiego przewodnictwa rozpoczęto serię inicjatyw, w których Polska odgrywa rolę mentora dla przyszłego 28 członka Unii Europejskiej. Również Serbia oraz Bośnia i Hercegowina widzą w Polsce państwo, które wspomoże je w szybszej integracji. Jednak historia stosunków między Polską a Republiką Serbii czy Federacją Bośni i Hercegowiny w ciągu 20 ostatnich lat nie była raczej rozbudowana, na co złożył się szereg czynników polityczno-gospodarczych, do jakich zaliczyć można pewne odizolowanie Serbii po wojnach bałkańskich w latach 90. XX w. czy przeciągająca się wojna w Bośni i powolne odbudowywanie tego zniszczonego państwa. Niemniej jednak, zauważyć można rozwój relacji z Bałkanami Zachodnimi, choć nie są one specjalnie doceniane z punktu widzenia polskiej polityki zagranicznej, na co wpływ mają od dłuższego czasu czynniki geograficzne, jak i historyczne.

25

Ibidem, s. 7.

125



Ĺšwiat



Romantyzm polityczny w polskiej polityce zagranicznej u progu XXI w. Marta Hoffmann

Zastanawiając się nad postulatami wysuwanymi przez polskie stronnictwa polityczne, odnoszącymi się do priorytetów i zadań polityki zagranicznej, nie sposób nie odnieść wrażenia, iż w trakcie umacniania systemu demokratycznego (czyli procesu rozpoczętego w 1989 r.) wytworzyło się wiele odmiennych poglądów i stylów prowadzenia polityki zagranicznej. Stanowią one nierzadko kompletnie odrębne nurty myślenia i argumentowania. Rzecz jasna, style te nie odnoszą się jedynie do spraw zagranicznych i płaszczyzny międzynarodowej. Przeciwnie, wszystkie stanowią swoje wzorce w odniesieniu do całokształtu zjawisk składających się na pojęcie polityki. Można wręcz zaryzykować stwierdzenie, że stanowisko względem płaszczyzny międzynarodowej jest odbiciem poglądów, jakie nurty te prezentują w kwestiach polityki wewnętrznej, społecznej, gospodarczej, edukacyjnej itd. Z drugiej strony jednak, specyfika polityki zagranicznej (na którą składa się m.in. uzależnianie i dostosowywanie działań do zmiennej, nieprzewidywalnej i policentrycznej sytuacji międzynarodowej), a także położenie Polski na mapie Europy sprawiają, iż ten aspekt polityki wymaga szczególnej uwagi ze strony przedstawicieli nauk politycznych i prawnych. Okres pomiędzy rokiem 1989 a 2001 można nazwać „krzepnięciem demokracji”, bowiem był to czas stabilizowania się systemu i konsolidacji polskich stronnictw politycznych, stąd też traktować go można jako płaszczyznę tworzenia się, a następnie realizacji głównych koncepcji polityki zagranicznej. Można zauważyć, że był to okres działania kierowanego postulatami wysuniętymi jeszcze przez Krzysztofa Skubiszewskiego na początku lat 90., obejmującymi, w miarę możliwości, wstąpienie do Unii Europejskiej, Sojuszu Północnoatlantyckiego, a także zachowanie przyjaznych stosunków z sąsiadami, w tym przede wszystkim z Republiką Federalną Niemiec. Z kolei ostatnia dekada XX w. była wypełniona stopniowym realizowaniem tych idei. Jedną z najważniejszych dat, będącą zwieńczeniem tego okresu, był niewątpliwie 1 maja 2004 r., gdy Polska stała się członkiem Unii Europejskiej. W związku z tym, początek XXI w. wydaje się być czasem wartym refleksji, ze względu na powstanie nowych wyzwań przed polską dyplomacją, związanych nie tylko z realizacją zamierzeń włączenia się do zachodnich struktur bezpieczeństwa 129


MARTA HOFFMANN

oraz symbolicznym „powrotem do Europy”, ale i z pogłębiającym się procesem globalizacji, kształtowaniem się policentrycznego ładu światowego, a także pojawieniem się niespotykanych wcześniej na dużą skalę zagrożeń, w tym terroryzmu międzynarodowego.

Pojęcie romantyzmu politycznego Pojęcie „romantyzmu politycznego” zostało użyte po raz pierwszy przez Carla Schmitta w opublikowanym w 1919 r. dziele zatytułowanym „Politische Romantik”1. Książka ta jest w istocie rozbudowaną krytyką romantyzmu jako „zsubiektywizowanego okazjonalizmu”, nurtu literacko-artystycznego o ambicjach zdecydowanie bardziej filozoficzno-estetyzujących aniżeli politycznych. Autor oskarża romantyków o bierność i traktowanie bieżących wydarzeń politycznych jako punktu wyjścia dla własnych metafizycznych refleksji okraszonych emocjonalną retoryką. Rewolucja, wojna, powstanie, walka narodowowyzwoleńcza są według Schmitta jedynie tłem dla mającej wybić się ponad innych indywidualności o nieprzeciętnie egotyzujących skłonnościach. „Romantyk jest jednostką apolityczną” – zdawałby się mówić w swojej książce Schmitt. Niemiecki naukowiec zwrócił uwagę na tę, jakże interesującą, epokę w dziejach kultury europejskiej oraz umiejscowienie jej twórców i apologetów w kontekście politycznym, co jest niezmiernie istotne w badaniach nad romantyzmem politycznym, ponieważ nadało to wspomnianej epoce nowy wymiar, niespotykany do tej pory, a w każdym razie – niezauważony. Warto jednak zwrócić uwagę na fakt, iż działalność twórców romantycznych była niezwykle dynamiczna i twórcza, co być może nie zawsze jest wystarczająco podkreślane. Dzieje się tak dlatego, że po pierwsze, twórcy tej epoki wykorzystywali swoje możliwości literackie w tak odmienny sposób oraz zajmowali się tak różnorodną tematyką, że nawet osobie zaangażowanej w analizę projektu romantycznego trudno jest uchwycić rys polityczny ich dzieł. Innym problemem jest częste posługiwanie się językiem poetyckim przepełnionym gąszczem metafor i peryfraz, spośród których niełatwo jest wyodrębnić konkretny i adekwatny do potrzeb rzeczywistości plan polityczny, szczególnie względem stosunków międzynarodowych. Dodatkowym ciężarem jest nierzadki przypadek mieszania w utworach (także tych programowych) wątków politycznych z filozoficznymi, metafizycznymi, estetycznymi i emocjonalnymi, co jedynie pogłębia niespójność idei. Romantyzm posiada jednak także oblicze polityczne. Można wyróżnić dwa aspekty, w których należy analizować romantyczną działalność polityczną: praktyczny i teoretyczny. Praktyczny oznacza czynne zaangażowanie się twórców w wydarzenia polityczne epoki, których niewątpliwie nie brakowało (rewolucja francuska, wojna w Grecji, wojny napoleońskie, powstania narodowowyzwoleńcze

1

A. Citkowska-Kimla, Romantyzm polityczny w Niemczech. Reprezentanci, idee, model, Kraków 2010, s. 18.

130


ROMANTYZM POLITYCZNY W POLSKIEJ POLITYCE ZAGRANICZNEJ U PROGU XXI W.

czy dążenia zjednoczeniowe Włochów i Niemców). Przykłady nasuwają się same: działalność korespondencyjna Juliusza Słowackiego w początkowych dniach powstania listopadowego, opracowanie projektu konstytucji dla Związku Niemieckiego przez Carla Wilhelma Friedricha von Schlegla, zaangażowanie Adama Heinricha Müllera w powstania tyrolskie u boku Klemensa von Metternicha2 czy też aktywna walka Lorda Byrona o wyzwolenie Grecji. Świadczy to niezbicie o potrzebie rewizji potocznych poglądów o rzekomej bierności literatów wobec rzeczywistości politycznej w Europie. Jeśli chodzi o aspekt teoretyczny, to jemu właśnie będzie poświęcone w tej pracy najwięcej uwagi. Omówione zostaną wątki polityczne, jakie można wyodrębnić w twórczości romantyków i to zarówno w pracach teoretycznofilozoficznych, jak i w utworach poetyckich. Punktem wyjścia rozważań będą refleksje twórców polskich i niemieckich, z uwagi na specyficzny narodowy charakter reprezentowanego przez nich romantyzmu. Nie oznacza to bynajmniej jakiejkolwiek ignorancji względem politycznych aspektów romantyzmu w innych krajach (np. w Zjednoczonym Królestwie lub Francji). Uważam jednak, iż wątki i motywy poruszane przez tych twórców wpisują się w narrację innego typu, wynikającą z odmiennej sytuacji politycznej ich państw na arenie międzynarodowej.

Romantyzm polityczny w Polsce Przez długie lata komunistycznej rzeczywistości iście romantyczną wydawała się idea wolnej, suwerennej Polski, zajmującej poczesne miejsce w jednoczącej się gospodarczo Europie. Wątki polityczno-niepodległościowe zawarte w poezji Mickiewicza, Słowackiego czy Norwida pomijano milczeniem na lekcjach języka polskiego, a sam dorobek literacki tych twórców był podawany do wiadomości w sposób mało angażujący uczniów. W okresie powojennym, aż do roku 1989, znalazło się jednak kilkudziesięciu „Konradów”, którzy bezskutecznie uwierzyli w latach 1956, 1968, 1970, 1976 i 1980 w moc obywatelskiego sprzeciwu wobec opresyjnego porządku politycznego. Okres stanu wojennego i lat 80. to czas, w którym każdą właściwie inicjatywę (jawną czy podziemną) wymierzoną we władze komunistyczne można nazwać romantyczną, ze względu na buntowniczy charakter i szczególne znaczenie przypisywane wolności oraz zaangażowaniu społecznemu, co znalazło punkt kulminacyjny w powstaniu i działalności „Solidarności”. Rok 1989 i wydarzenia ochrzczone nazwą „Jesień Ludów” (bądź Narodów, choć niektórzy mówią także o „Wiośnie Ludów” w tym kontekście) wyraźnie nawiązują do terminologii szczególnie istotnej dla działalności XIX-wiecznych romantyków („Wiosna Ludów”), takich jak choćby Juliusz Słowacki czy Sandór Petöfi. Lata 90. to czas „odczarowywania rzeczywistości”, gdy okazało się, że zjednoczeni pod opozycyjnym sztandarem politycy mają zupełnie inne koncepcje dotyczące kształtu ustrojowego Polski. Doprowadziło to do wielu sporów i nieporozumień, a także początkowych (tzn. do 1993 r.) problemów z powołaniem stabilnej koalicji 2

Ibidem, s. 22.

131


MARTA HOFFMANN

rządzącej. Wtedy też powstało bardzo wiele ugrupowań politycznych. W tym momencie, najbardziej będą nas interesować ugrupowania o profilu konserwatywnym, lokującym się po prawej stronie sceny politycznej, ponieważ to one właśnie reprezentują podejście romantyczne w polityce (zob. poniżej). Jednym z nich było utworzone w 1990 r. Porozumienie Centrum, które w 1996 r. weszło w skład Akcji Wyborczej „Solidarność” i zrzeszało osoby o poglądach w dużej mierze chadeckich. To właśnie one w 2001 r. utworzyły partię polityczną o nazwie Prawo i Sprawiedliwość (PiS), której należy poświęcić najwięcej uwagi. Wiele można by powiedzieć na temat linii romantycznej obecnej w ugrupowaniach politycznych z lat 90., jednak w niniejszej pracy będę odnosić się głównie do czasów współczesnych, z uwagi na aktualność tematyki, a także łatwość w zakresie przedstawienia najważniejszych postulatów współczesnego projektu romantycznego. Nie jest to skomplikowane, gdyż zamierzam go przeanalizować na przykładzie światopoglądu konkretnej partii, jaką jest wspomniane już Prawo i Sprawiedliwość. Dlaczego właśnie ono? Ze wszystkich „romantyzujących” ugrupowań politycznych, to właśnie PiS ma bowiem największe znaczenie na początku XXI w., będąc obecnym w parlamencie nieprzerwanie od 2001 r. W latach 2005-2007 udało mu się nawet zdobyć władzę (razem z Ligą Polskich Rodzin – LPR, również dryfującą w podobnym kierunku politycznym – oraz z Samoobroną), dzięki czemu można będzie lepiej prześledzić romantyczną działalność w praktyce. Pytanie brzmi: dlaczego te dwie partie (PiS i LPR, z naciskiem na pierwszą z nich) można nazwać „romantyzującymi”? Przede wszystkim, romantyzm polityczny w wydaniu niemieckim – do którego się odwołuję – bardzo wyraźnie akcentuje wątki narodowe. To naród jest gwarantem trwałości, stabilności i spoistości państwa w ujęciu Friedricha Schlegla3. Jest także warunkiem rozwoju jednostki, która powinna zachowywać odmienność względem jednostki wywodzącej się z innego narodu. Romantyczne ujęcie narodu, które miejscami przechodzi wręcz w mesjanistyczny nacjonalizm, posiada dodatkowo dwie konstytutywne cechy: radykalizm i rozwinięty wymiar duchowy. Jeśli chodzi o konkretne przykłady, to można zauważyć, że przywiązanie do wartości narodu jest w retoryce PiS aż nazbyt podkreślane, zatem pozwolę sobie na odstąpienie od zbędnego wysiłku udowadniania tej cechy. Przytoczę tylko jeden przykład, związany z początkiem kształtowania się tej partii politycznej. Podczas Konwencji konstytucyjnej Prawa i Sprawiedliwości prezes Jarosław Kaczyński uznał Konstytucję RP z 1997 r. za akt wymagający wielu zmian. Nie chodzi jednak o jej aspekty czysto prawne czy też formalne. Według niego „konstytucja” nie jest jedynie specyficzną ustawą w hierarchii aktów prawnych, lecz jest to dokument jak najbardziej „aktywny” w tym sensie, że kształtuje naród i jego świadomość: „(…) to ustawa zasadnicza leży u podstaw powołania narodu i w znacznym stopniu go kształtuje”4. Zwróćmy uwagę na silne powiązanie instytucji państwa, 3 4

Ibidem, s. 162. Wystąpienie prezesa PiS Jarosława Kaczyńskiego podczas konwencji konstytucyjnej PiS (Warszawa, 20 września 2003 r.), s. 4, http://www.pis.org.pl/dokumenty.php?s=partia&iddoc=23 (dostęp: 12.12.2011).

132


ROMANTYZM POLITYCZNY W POLSKIEJ POLITYCE ZAGRANICZNEJ U PROGU XXI W.

którego wyrazem jest prawo i jego egzekucja, z pojęciem narodu. Stąd też bierze się troska o poszczególne zapisy konstytucyjne, które – pomijając określone wartości, a zawierając inne – mogą przyczynić się do dezintegracji tej „materii państwa”, jaką tworzy naród. Inną ciekawą cechą romantyzmu politycznego, którą możemy znaleźć w retoryce tego ugrupowania, jest patos względem działań politycznych, jakie podejmuje. Tak jak romantycy niemieccy zamierzali otworzyć nową epokę w dziejach Niemiec, związaną z ich zjednoczeniem i nadawali tym posunięciom wymiar niemalże metafizyczny, tak Prawo i Sprawiedliwość budowało od podstaw tzw. IV Rzeczpospolitą, której przełomowość można zasadnie podać w wątpliwość. Dodatkowo, przywiązanie do religii, tradycji i historii, tak charakterystyczne dla niemieckich romantyków (Schlegel, Novalis, Görres), znajduje idealne odzwierciedlenie w preambule projektu konstytucji zaproponowanej przez PiS w styczniu 2010 r.: „W imię Boga Wszechmogącego! My, Naród Polski, składając Bożej Opatrzności dziękczynienie za dar niepodległości, pomni naszych ponad tysiącletnich dziejów związanych z chrześcijaństwem, wdzięczni poprzednim pokoleniom za ich wytrwałą pracę, poświęcenie i ofiary dla Polski, zrzuciwszy jarzmo obcej przemocy i komunizmu (…) naszą wolność i odpowiedzialność za los współczesnych i przyszłych pokoleń Narodu wyrażamy na kartach tej Konstytucji, która jest najwyższym prawem dla Rzeczypospolitej (…)”5. Wszechobecny historyzm, z którego wyrasta troska w pierwszym rzędzie o bezpieczeństwo państwa, a także subtelnie przebijające w wypowiedziach polityków poczucie zagrożenia ze strony interesów innych państw, jest kolejną cechą romantyzmu politycznego tej partii, co w pełni zgadza się z wypowiedziami wspominanych już twórców niemieckich. Jest to cecha konstytutywna dla całego romantyzmu niemieckiego, będąca pochodną rozbicia politycznego Niemiec. Jedynym czynnikiem mogącym zjednoczyć naród wokół określonej idei było przypomnienie wielkich czasów Cesarstwa oraz nawrót do chwalebnych chwil w historii. Konkludując, specyfika romantyzmu niemieckiego i polskiego wywodzi się wprost z ówczesnych wydarzeń politycznych.

Romantyzm polityczny a polityka zagraniczna Pytanie brzmi: w jaki sposób romantyk „politykujący”, a za nim polityk „romantyzujący”, odpowie na wyzwania polityki zagranicznej? Kwestią fundamentalną w polityce zagranicznej wydaje się być wizja Europy, ponieważ to ten kontynent zajmuje najbardziej poczesne miejsce w myśli i twórczości romantyków. Trudno się też temu dziwić, wszak to ona jest swego rodzaju „wspólnym domem”, zbudowanym na fundamentach kultury greckiej, prawa rzymskiego czy też moralności chrześcijańskiej. W okresie romantyzmu kultura grecka była wysoko ceniona, o czym świadczy przede wszystkim twórczość poetów angielskich (John Keats, 5

Konstytucja Rzeczypospolitej Polskiej. Projekt Prawa i Sprawiedliwości, s. 4, http://www.pis. org.pl/dokumenty.php?s=partia&iddoc=149 (dostęp: 12.12.2011).

133


MARTA HOFFMANN

Samuel T. Coleridge) oraz francuskich (Théophile Gautier). Co ciekawe, nawet nurt niemiecki, będący najbardziej „rozpolitykowaną” formą romantyzmu, nie jest całkiem wolny od podziwu i refleksji nad potęgą greckiej kultury. Siłę jej oddziaływania można zaobserwować przede wszystkim w pismach estetycznych Ludwika Tiecka czy Friedricha W. Wackenrödera, przy czym już na tym etapie można zauważyć wyraźną asymetrię w zainteresowaniu dziedzictwem greckim w różnych rejonach Europy: o ile dla Anglików i, w mniejszym stopniu, dla Francuzów, Grecja stanowi ideał estetyczny i wyznacznik kanonów piękna dla ówczesnych twórców, to dla Niemców czy Polaków Grecja ma przede wszystkim znaczenie na tamten czas aktualne, związane z walką o niepodległość, obroną przed najeźdźcą i ochroną tradycyjnych wartości kształtujących jej tożsamość. Wystarczy nawet pobieżnie przeanalizować sens, jaki dla Słowackiego miało dziedzictwo greckie w poemacie „Lambro”, a jaki dla Keatsa w jego „Endymionie”, by przekonać się o różnicach. Nie trzeba też zbyt długo rozwodzić się nad faktem, iż są one niezaprzeczalną pochodną sytuacji politycznej poszczególnych regionów Europy w tym czasie. W analizowaniu tych kwestii zdecydowanie większe znaczenie będzie miała moralność chrześcijańska jako składowa korzeni kultury europejskiej. To ona determinuje w dużej mierze twórczość niemiecką i polską (szczególnie w jej formie mesjanistycznej), odnoszącą się do polityki: Friedrich Schlegel uważa, iż pokój w stosunkach międzynarodowych może być utrzymany jedynie na gruncie wspólnej wszystkim państwom europejskim wierze w Boga i pochodzącej od niego miłości6, a Zygmunt Krasiński w słynnym sporze z Juliuszem Słowackim stoi na stanowisku solidaryzmu społecznego, zarówno wśród Polaków, jak i w całej Europie, wzorowanego na miłosierdziu Bożym. Warto przytoczyć teraz posiadający religijny wydźwięk opis wizji Europy w broszurze wydanej przez Prawo i Sprawiedliwość, zatytułowanej „Polska katolicka w chrześcijańskiej Europie”, zawierający opinię na temat przyszłej Konstytucji dla Europy: „Wychodzimy z założenia, że Unia Europejska zachowuje swój sens pod warunkiem określenia własnej tożsamości. Dlatego uważamy, iż w tak fundamentalnym akcie prawnym, jakim ma być konstytucja europejska, musi się znaleźć odniesienie do Boga i chrześcijańskiego dziedzictwa Europy”7. Co więcej, jest to opinia nacechowana określeniami normatywnymi, dobitnie świadczącymi o przekonaniu, że taka droga rozwoju Europy jest nie tylko pożądana, ale i konieczna. Wszelkie próby zamachu na chrześcijańskie wartości, mające odzwierciedlenie chociażby w Karcie Praw Podstawowych (równouprawnienie związków partnerskich), są tutaj pojmowane jako zniekształcenie i „karykaturalizacja” prawdziwego powołania „narodów europejskich”, jakim jest kroczenie utartą przez wieki drogą, uświęconą religijnymi wskazaniami. Oczywiście Liga Polskich Rodzin konsekwentnie wtórowała PiS. Podsumowując tę część rozważań dotyczących romantycznej wizji polityki zagranicznej, warto zauważyć, że ugrupowania „romantyczne”, czyli PiS i w latach

6 7

A. Citkowska-Kimla, op.cit., s. 171-172. Polska katolicka w chrześcijańskiej Europie, s. 40, http://www.pis.org.pl/dokumenty.php?s= partia&iddoc=21 (dostęp: 12.12.2011).

134


ROMANTYZM POLITYCZNY W POLSKIEJ POLITYCE ZAGRANICZNEJ U PROGU XXI W.

2005-2007 dodatkowo LPR, stawiają jednoznaczną diagnozę: Europa jest zagrożona laicyzacją życia społecznego, co sprzyja rozwojowi patologii, wykorzenieniu tradycyjnych wartości i osłabianiu instytucji takich jak Kościół i rodzina. Te wszystkie problemy opóźniają rozwój społeczno-gospodarczy Europy, co bez odpowiedniej akcji ratunkowej grozi katastrofą na ogromną skalę. Rozwiązanie jest proste: my, polski naród wybrany, będziemy z całą mocą przeciwstawiać się takiemu stanowi rzeczy i poprzez działalność w instytucjach europejskich spróbujemy wszelkimi środkami sprowadzić ten „wspólny dom europejski” na właściwe tory. Jest to jedynie parafraza opinii twórców tego nurtu: „Wraz z innymi narodami europejskimi Polacy mają dziś szczególny obowiązek przeciwstawiania się moralnej dekadencji Starego Kontynentu i kryzysowi cywilizacji chrześcijańskiej (…)”8. Zostało już wspomniane przywiązanie polityków prawej strony polskiej sceny politycznej do religii i tradycji, oddziałujących także na ich wizję polskiej polityki zagranicznej. To jednak nie wszystko. Innym czynnikiem determinującym tę wizję jest niechęć do różnego typu ustępstw i kompromisów w stosunkach multi- i bilateralnych, motywowana nacjonalistycznie rozumianą wizją polskiej „racji stanu”. Refleksja XIX-wiecznych przedstawicieli niemieckiego i polskiego romantyzmu, wyrażająca się w ich twórczości, wyrosła na gruncie praktyki międzynarodowej opierającej się na decydującej roli w kształtowaniu stosunków międzynarodowych „koncertu mocarstw”, braku zainteresowania losem „narodów” i małych państw, chłodnej kalkulacji swoich interesów, zakulisowej dyplomacji, a także pozycjonowaniu krajów proporcjonalnie do ich siły mierzonej przede wszystkim wskaźnikiem politycznym, militarnym i w mniejszym stopniu demograficznym. Rozdrobnione państewka niemieckie czy nieistniejąca na mapach Rzeczpospolita były niezwykle silnym impulsem dla romantycznej refleksji i zaowocowały dziesiątkami dzieł, tak literackich, jak i teoretycznych, postulujących różne formy odbudowywania swojej politycznej pozycji. Niezależność oraz prawo do samodzielnego decydowania o swoim losie wywodzone były przede wszystkim z historii, a także z faktu nielegalności zaboru określonych ziem. Te doświadczenia są silne także i dziś, przy czym swoje apogeum znalazły w czasie prezydentury Lecha Kaczyńskiego (2005-2010) i rządów koalicji PiS-LPR-Samoobrona (2005-2007). Ta opinia znajduje z jednej strony umocowanie teoretyczne w dokumentach wydanych w tym okresie, a także praktyczne, widoczne w działaniach podejmowanych wtedy na arenie międzynarodowej (choć ze szczególnie dużym natężeniem na tej europejskiej).

Romantyzm polityczny wśród polskich ugrupowań politycznych W zakresie teorii polscy politycy wykazujący powiązanie z ideologią romantyczną pokazują w swoich dokumentach programowych, jak istotne jest dla nich silne państwo polskie. Wystarczy przytoczyć pierwsze słowa rozdziału trzeciego programu na rok 2005 Prawa i Sprawiedliwości zatytułowanego „IV Rzeczpospolita.

8

Ibidem, s. 42.

135


MARTA HOFFMANN

Sprawiedliwość dla wszystkich”: „Naszym zamierzeniem jest budowa silnej Rzeczypospolitej, posiadającej na arenie międzynarodowej pozycję godną dużego europejskiej narodu”9. Z dokumentu wynika, że polska racja stanu wymaga obrony przed zjawiskiem „rozlewania się” integracji europejskiej. W tej optyce Unia Europejska jest swoistym tworem, który bez kontroli państw członkowskich zagarnie chytrze ich suwerenne kompetencje i przekształci się w „super-państwo”, które utrwali polityczne podziały, ekonomiczne nierówności, a także narzuci zestandaryzowane, zlaicyzowane i nihilistyczne wzorce kulturowe. Ponadnarodowe instytucje unijne, będące wyrazem zakamuflowanej dominacji Francji i Republiki Federalnej Niemiec, odrzucenie nicejskiego systemu ważenia głosów w Radzie, idee tworzenia „Europy dwóch prędkości”, projekt Konstytucji dla Europy – te zjawiska stanowią wyzwanie dla europejskiego wymiaru polskiej polityki zagranicznej i wszelkimi środkami należy się im przeciwstawić. Przykładami takiego oporu mogą być: tzw. Pakt Muszkieterów, którego celem było zjednoczenie państw członkowskich w dążeniu do bezpieczeństwa energetycznego całej Unii i tym samym do uniezależnienia jej od dostaw gazu ziemnego z Rosji, polska walka o pierwiastkowy system ważenia głosów w Radzie będący wyrazem sprzeciwu wobec obserwowanego przez partię zjawiska „równych i równiejszych” w zakresie decydowania w Unii czy nieustępliwe stanowisko wobec Karty Praw Podstawowych. Tę orientację w polskiej polityce zagranicznej u progu XXI w. dobrze charakteryzuje stosunek do Federacji Rosyjskiej oraz Stanów Zjednoczonych. Choć rozumowanie tego typu może przypominać nieco retorykę zimnowojenną, to jednak znaczenie tych graczy na arenie międzynarodowej, a także dobitnie wyrażane na ich temat zdanie przez konserwatywnych polityków polskich, nie pozwalają na pominięcie tej dychotomii. Należy zacząć od państw z nami sąsiadujących, jako że wiążą nas z nimi sięgające daleko wstecz stosunki, a, jak już wiadomo, politycy „romantyzujący” bardzo lubią spoglądać w historię, wywodząc z niej dużą część swoich uprzedzeń czy ambicji względem innych państw (zostanie to wyjaśnione nieco później).

Retoryka polskich romantyków politycznych – Federacja Rosyjska Ze względu na wspólną historię, Rosja mogła być kojarzona przez Polaków jako najeźdźca, zaborca czy tyran. Rzecz jasna, takie określenia mają sens w kontekście zaborów, jakie dotknęły Rzeczpospolitą w XVIII w., a umocnione zostały do drugiej połowy XIX w. Faktycznie, okres brutalnej rusyfikacji, wynaradawiania Polaków, odmawiania im niezależnych instytucji stanowi bardzo istotną część polskiej historii, która odcisnęła swe piętno na naszej tożsamości i zbiorowej pamięci. Oczywiście polska świadomość narodowa była już bardzo dobrze ukształtowana także przed zaborami, jednak w ciągu XIX w. została niebywale wzbogacona i umocniona właśnie przez romantyków. Zdając sobie sprawę z faktu, że należy pogodzić się z rady-

9

IV Rzeczpospolita. Sprawiedliwość dla Wszystkich, s. 39, http://www.pis.org.pl/dokumenty. php?s=partia&iddoc=3 (dostęp: 12.12.2011).

136


ROMANTYZM POLITYCZNY W POLSKIEJ POLITYCE ZAGRANICZNEJ U PROGU XXI W.

kalnie zmienioną sytuacją polityczną w Europie, twórcy tego okresu starali się przywrócić swoim pobratymcom tę odrobinę otuchy, jaka tkwiła w pamięci minionej wielkości I Rzeczypospolitej. To dlatego wiele z ówczesnych dzieł nawiązuje do czasów sarmackich oraz przedpiastowskich („Mazepa”, „Balladyna”, „Lilla Weneda” Słowackiego). Jednak ambicje romantyzmu wykraczają daleko poza historyczny eskapizm – chce on przede wszystkim dawać nadzieję ludziom, którzy ją stracili. Dlatego sięga po mistycyzm i patrzenie w przyszłość – za męczeństwo musi czekać nagroda w postaci niepodległości Polski, o czym z kolei mówią aż nazbyt znane mesjanistyczne wersy w części III „Dziadów” Mickiewicza czy nieco podobne do nich słowa tytułowego bohatera w „Kordianie” Słowackiego. Carstwo Rosyjskie odgrywa w nich poczesną rolę jako zewnętrzny wróg, w opozycji do którego kształtuje się polska kultura, a nade wszystko literatura. Nie trzeba zbyt wielu dowodów na to, że w ówczesnej twórczości nie było lepszego motywu, który tak ściśle wiązałby ze sobą rozrzucone po całej Europie (a nawet świecie) cząstki narodu niegdysiejszej Rzeczypospolitej. Obawa przed zakusami Rosji jest w pewnych polskich środowiskach żywa także i dzisiaj, chociaż trudno doszukać się tutaj aktualnych przesłanek. Jednak gdy wejdziemy w optykę wszechobecnego w romantyzmie politycznym historyzmu, sprawy będą się przedstawiać inaczej. „Generalnie polityka wobec naszego wschodniego sąsiada wychodziła z założenia, że w tym pokoleniu Rosja nie uzna rzeczywistej suwerenności i podmiotowości Polski, dlatego stosunki z nią muszą mieć charakter ograniczony, przy jednoczesnej zdecydowanej likwidacji wszelkich pozostałości poprzedniego okresu (…)”10 – tak oto członkowie Prawa i Sprawiedliwości tłumaczą swoje nastawienie względem Federacji Rosyjskiej w latach 2005-2007. Chłodna kalkulacja sytuacji międzynarodowej daje im diagnozę, w której największe terytorialnie państwo świata jest skansenem specyficznego typu autorytaryzmu, z którego początek lat 90. nie zdołał uprzątnąć wszystkich komunistycznych obyczajów, a wręcz przeciwnie – odwrotnie do biegu dziejów cofa się ono do czasów carskich ze swoją nabrzmiałą biurokracją, jawnym nepotyzmem i gromadzeniem coraz to nowych narzędzi władzy w ręku współczesnego imperatora, znanego i lubianego pośród narodu. Takie ujęcie tej sprawy nie wydawałoby się bynajmniej przesadzone, gdyby nie fakt, że wnioski idą jeszcze dalej. „Jeżeli ktoś z państwa sądzi, że Rosja w tym pokoleniu, które mamy dzisiaj, w pokoleniu Putina, jest zdolna, żeby się pogodzić, że Polska jest poza rosyjską strefą wpływów, to tutaj się bardzo myli. Oni są cierpliwi, to jest tradycja ich polityki długofalowej, bardzo dalekosiężnej i oni będą w tym kierunku działali”11 – orzekł prezes Jarosław Kaczyński już w roku 2004, sprzeciwiając się połączeniu PKN Orlen z węgierską firmą MOL (w której Rosja ulokowała pokaźny kapitał). Ogólnie rzecz ujmując, rosyjska polityka zagraniczna dalej nosi wyraźne cechy imperializmu, a jedyne, co ją różni od XIX-wiecznego carstwa, jest zmiana środków, jakimi się posługuje. O ile 10

11

Raport o stanie Rzeczypospolitej, s. 26, http://www.pis.org.pl/dokumenty.php?s=partia& iddoc=155 (dostęp: 12.12.2011). Wypowiedź prezesa PiS Jarosława Kaczyńskiego z dnia 17 kwietnia 2004 r., http://www.pis. org.pl/article.php?id=3504 (dostęp: 12.12.2011).

137


MARTA HOFFMANN

kiedyś na ziemie polskie wystarczyło wysłać Paskiewicza, żeby ostudził niepokoje, to obecnie Władimir Putin stara się zaszantażować Polskę brakiem lub ograniczeniem dostaw z ogromnych zasobów gazu ziemnego. Stąd zatem wzięła się ostra krytyka budowy Gazociągu Północnego z ominięciem terytorium naszego kraju, a także wciąż powtarzające się oskarżenia o bierność i „letarg” rządu względem polityki rosyjskiej. Niechęć romantyków politycznych w stosunku do władz rosyjskich pogłębiła oczywiście katastrofa smoleńska z kwietnia 2010 r., gdy Rosja została uznana przez środowisko polityków PiS za oczywistego sprawcę zdarzenia: czy to poprzez niezadbanie o dobre warunki do lądowania na lotnisku, czy przez błędne komunikaty podawane polskiej załodze, czy też przez rzekome strzelanie do ofiar wypadku lub rozpylanie sztucznej mgły. Oczywistego nastawienia tego środowiska nie trzeba dalej udowadniać. Te przykłady świadczą o istnieniu dwóch linii opozycji wobec Rosji, wyrażanej przez środowiska „romantyzujące” w polskiej polityce zagranicznej: z jednej strony chodzi o polityczny i dyplomatyczny opór względem każdego posunięcia Rosji na arenie międzynarodowej, co można uznać za współczesną formę XIX-wiecznych walk narodowowyzwoleńczych, w których manifestowała się niezależność polskiego narodu. Obawy o traktowanie naszego kraju jako „strefy wpływów Rosji” opierają się, rzecz jasna, nie tylko na okresie zaborów, ale i na czasie powojennym, związanym z włączeniem Polski w orbitę wpływów ZSRR. Z drugiej strony, można zaobserwować wsparcie tych państw, które stanowiły byłe terytorium Związku Radzieckiego, a jednocześnie podkreślają obecnie swoją niezależność i są nastawione proeuropejsko.

Retoryka polskich romantyków politycznych – Ukraina Niepokój co do czystych intencji naszego sąsiada ma także inne oblicze. XIXwieczni polscy romantycy nie ustrzegli się do końca grzechu egoizmu w oglądzie świata i kierowali swoje zainteresowanie w dużej mierze na swój los (ewentualnym wyjątkiem jest tutaj twórczość tzw. szkoły ukraińskiej, która swój początek znalazła u Antoniego Malczewskiego, a kulminację – u Józefa Bohdana Zaleskiego). Z drugiej strony, niełatwo było Polakom po utracie swego państwa pochylić się nad równie trudnym losem ludzi, których tożsamość narodowa miała zacząć się kształtować dopiero pod koniec wieku XIX i na początku XX. Mowa tutaj o wielu innych narodach i narodowościach zamieszkujących w tym czasie Rosję, jak choćby o Ukraińcach. Być może właśnie stąd bierze się wciąż aktualne polskie nastawienie (a przynajmniej nastawienie polskich elit politycznych) do Ukrainy, okraszone jak gdyby cieniem paternalizmu wyrażanego z jednej strony w opozycji do Rosji, a skierowanego na Unię Europejską z drugiej. W interesie naszych romantyków politycznych, a także w interesie pojmowanej przezeń polskiej racji stanu, leży wspieranie jakiejkolwiek formy bądź manifestacji niezależności od Rosji, wyrażanej przez państwa takie jak Gruzja czy Ukraina. W tym kontekście warto pochylić się nad sławetnym lotem prezydenta Lecha Kaczyńskiego do Gruzji w listopadzie 2008 r., będącym swo138


ROMANTYZM POLITYCZNY W POLSKIEJ POLITYCE ZAGRANICZNEJ U PROGU XXI W.

istą manifestacją solidarności Polski z „niewygodnymi” sąsiadami Rosji, z którymi ta, w sierpniu tegoż roku, rozpoczęła wojnę. Ponadto, ze strony zarówno prezydenta, jak i przedstawicieli Prawa i Sprawiedliwości popłynęło wiele ciepłych słów pod adresem Gruzji, postrzeganej jako państwo-męczennik, ukarane przez bezwzględne i nastawione imperialistycznie europejsko-azjatyckie mocarstwo za próbę niezależnej od niego regulacji wewnętrznych spraw związanych z gruzińską integralnością terytorialną. Można odnieść wrażenie, że taka retoryka bardzo dobrze wpasowuje się w zmodernizowaną wizję romantyczną, w której naród polski, jako zmartwychwstały Chrystus narodów, posiada wszelkie środki i siłę do tego, żeby otoczyć swoją opieką słabych i chromych na arenie międzynarodowej, jednocześnie przeciwstawiając się złowrogim siłom tyraństwa i okrucieństwa, które manifestują się w działaniach Rosji. Nieco podobna sytuacja ma miejsce w przypadku Ukrainy, jednak stosunek do niej wydaje się być bardziej skrystalizowany, jako że jest to jeden z sąsiadów Polski, państwo stanowiące „okno na Wschód” Zachodu, ważny dla nas partner gospodarczy, a także czołowe ogniwo w powiązaniach energetycznych Unii Europejskiej z Rosją. W przypadku środowisk „romantyzujących”, stosunek do Ukrainy jest ambiwalentny i uzależniony od kierunku, jaki obierze ona w polityce międzynarodowej. „Pomarańczowa rewolucja” zdawała się być punktem zwrotnym w stosunkach polsko-ukraińskich, po którym Ukraina poczuje oddech wolności, a Polska poprowadzi ją do unijnej „ziemi obiecanej”. Te ukraińskie nadzieje nie sprawdziły się, gdyż nasz wschodni sąsiad pogrążył się w konfliktach politycznych, spośród których najbardziej znanym jest ten pomiędzy prezydentem Wiktorem Juszczenką i premier Julią Tymoszenko. Nawrót „niebieskiej” Ukrainy po objęciu przez Wiktora Janukowycza urzędu prezydenta sprawił, że polscy decydenci zaczęli wątpić w możliwość szybkiego włączenia tego kraju w struktury europejskie. Obserwując najnowsze dzieje polityczne Ukrainy, można zauważyć, że także opinie polityków PiS na jej temat ulegały zmianie. Warto teraz prześledzić krótko ewolucję tego stanowiska. W listopadzie 2004 r. eurodeputowany partii Michał Kamiński złożył na forum Parlamentu Europejskiego projekt rezolucji w sprawie wyborów na Ukrainie, stwierdzającej, że były one całkowicie zmanipulowane i odrzucającej apele rosyjskie o niewywieranie nacisku europejskiego na Ukrainę, a także zachęcającej do kontynuowania procesu demokratycznego w tym państwie jako warunku otwarcia przed nim perspektywy europejskiej12. Inną formą zaangażowania było rozpoczęcie 25 grudnia 2004 r. pracy przez 1,1 tys. wolontariuszy z ramienia PiS, mających za zadanie obserwować przebieg drugiej tury wyborów na Ukrainie i wyłapywać przypadki fałszerstw wyborczych. Również wielu polityków tego ugrupowania odwiedziło w tym czasie naszych sąsiadów. Pod wrażeniem „pomarańczowej rewolucji” musiał być kształtowany także program PiS na rok 2005, w którym wyraźnie artykułowano, iż: „Zmiany na Ukrainie otworzyły nowe możliwości dla naszej polityki na Wschodzie. Jesteśmy zainteresowani umacnianiem rozwoju państwa ukraińskiego i zacieśnianiem jego więzi zarówno z NATO, jak i UE (…) Ukoronowaniem 12

Wypowiedź Michała Kamińskiego z dnia 29 listopada 2004 r., http://www.pis. org.pl/article.php?id=3052 (dostęp: 12.12.2011).

139


MARTA HOFFMANN

wysiłków naszej dyplomacji będzie zaproszenie Ukrainy do negocjacji członkowskich w NATO i UE (…)”13. O ile w tych posunięciach i dokumentach przebija optymizm co do dalszego kursu politycznego Ukrainy, to od roku 2006, gdy na stanowisko premiera został ponownie powołany Wiktor Janukowycz, stosunek polityków PiS został nacechowany pewną rezerwą. Ponieważ w czasie wewnętrznych sporów ukraińskich nie było do końca wiadomo, który nurt polityczny zwycięży, to ze strony naszych romantyków dalej można było zauważyć oznaki wsparcia, szczególnie w formie deklaracji politycznych. Po trzech latach jednak stanowisko to uległo zmianie i zostało nacechowane szczególną troską o los orientacji proeuropejskiej na Ukrainie. To nie kto inny jak eurodeputowany PiS Ryszard Czarnecki na początku 2009 r. na łamach „Gazety Polskiej” stwierdził: „Coraz mniej jest Europy za wschodnią granicą Polski – coraz więcej macha tam ogonem diabeł z Kremla”14. Zatem stanowisko polityków PiS można nakreślić w ten sposób: skoro tak, to nie ma sensu się dalej angażować w przedsięwzięcie demokratyzacji i wprowadzania Ukrainy do Unii Europejskiej, ponieważ Ukraińcy wiedzą co robią – jedyne, co można teraz zrobić, to przypuścić masową krytykę na taką linię polityczną i czekać na ewentualną następną „rewolucję”. W roku 2011 Ukraina musiała się zmierzyć z dotkliwą dla niej karą ze strony Prawa i Sprawiedliwości, jaką były skromne dwa zdania na jej temat w dokumencie programowym partii na tamten rok, mówiące jedynie o tym, że cele jej dotyczące nie są „nieaktualne”. W artykule tym Ukraina została umieszczona obok Litwy, Łotwy i Estonii15, czyli państw niewątpliwie ważnych w polskiej polityce zagranicznej, ale pytanie brzmi: czy aż tak ważnych?

Retoryka polskich romantyków politycznych – Stany Zjednoczone Ameryki Jeśli chodzi o Stany Zjednoczone oraz ich miejsce w światopoglądzie romantycznym, to warto podkreślić, że romantyk musi mieć wyzwoliciela. To do niego dąży literacko-artystyczny eskapizm i upatruje go w desygnatach słów: poezja, sztuka, dekadencja, tworzenie, podróż, mistycyzm, religia, walka, miłość czy natura. Istnieją interpretacje „Kordiana”, które w porywie narodowowyzwoleńczym tytułowego bohatera upatrują jedynie środka znieczulającego ból istnienia spowodowany całym marazmem mal du siécle, przy czym miał on takie samo znaczenie jak miłość czy podróż z pierwszych aktów dramatu. Poza tym, cały proces „odmitologizowania” postaci Adama Mickiewicza i jego utworów opiera się na przeświadczeniu o instrumentalnym traktowaniu przez niego swojej twórczości. W tym kontekście III część „Dziadów” była środkiem służącym wyzwoleniu od wyrzutów sumienia spowodo-

13 14

15

IV Rzeczpospolita. Sprawiedliwość…, s. 46. Wypowiedź Michała Kamińskiego z dnia 4 lutego 2009 r., http://www.pis.org.pl/ article.php?id=14364 (dostęp: 12.12.2011). Nowoczesna, solidarna, bezpieczna Polska. Program Prawa i Sprawiedliwości, s. 223-224, http://www.pis.org.pl/dokumenty.php?s=partia&iddoc=157 (dostęp: 12.12.2011).

140


ROMANTYZM POLITYCZNY W POLSKIEJ POLITYCE ZAGRANICZNEJ U PROGU XXI W.

wanych niezbyt chlubną postawą w czasie powstania listopadowego. Celem jest samo tworzenie, rozumiane jako szczególny rodzaj wyzwolenia. Także w polityce prominentnych postaci Wielkiej Emigracji, przede wszystkim przedstawicieli Hotelu Lambert, widoczna jest chęć uzyskania wielkiego protektora (w tym wypadku Francji), który stanie w obronie maluczkich tego świata i wyprowadzi Polaków „na Ojczyzny łono”. Temu przekonaniu towarzyszy subtelna forma masochizmu politycznego, sprowadzającego się do „miłości beznadziejnej”, niepomnej niedawnych posunięć Napoleona Bonaparte, kładących kres marzeniom o powrocie do I Rzeczypospolitej, ale dalej trwającej w wierze, iż tak wielkie mocarstwo, jakim była wtedy Francja, ma do spełnienia historyczną misję, wykraczającą poza płytkie, partykularne interesy. Nawet Talleyrand, choć starał się ogromnie na kongresie wiedeńskim (1814-1815), nie zdołał ostudzić polskiego zapału i ochłodzić czułych spojrzeń, jakie wciąż były rzucane w stronę mocarstwa. Dziś jest inaczej. Mamy wprawdzie nadal romantyków w polityce, jednak Polska jest teraz niepodległym, suwerennym krajem (co nie zawsze jest takie jasne dla środowisk narodowych) i nie potrzebuje protektora broniącego jej interesów (przeciwnie – to my mamy bronić interesów słabszych). Ale czy na pewno? Wszak romantyk bez wyzwoliciela nie może być sobą. Dlatego też politycy Prawa i Sprawiedliwości znaleźli kogoś takiego w Stanach Zjednoczonych, pojmowanych jako współczesne mocarstwo. Przy omawianiu stosunku Prawa i Sprawiedliwości do polityki zagranicznej, to właśnie one wysuwają się na pierwszy plan. We wspominanym już programie na rok 2005 więzi z USA są nie tylko wymieniane na pierwszym miejscu, ale są też określane jako „strategiczne”16. Co więcej, partia uważa, iż to Stany Zjednoczone są w stanie umocnić Unię Europejską. Można odnieść wrażenie, że nasi romantycy wykreowali wizję, w której Polska jest jednym z uprzywilejowanych partnerów USA, a silne związki z tym państwem będą równać się silnej pozycji naszego kraju w Unii Europejskiej. Co więcej, w dokumencie czytamy, że „Warunkiem dobrego funkcjonowania Sojuszu jest harmonijna współpraca państw europejskich z USA [nie należy mylić kolejności – M. H.]. Europa nie może konkurować z Ameryką w kwestii światowego bezpieczeństwa (…)”17. Aby jeszcze bardziej zacieśnić te stosunki, już w 2005 r. rząd Kazimierza Marcinkiewicza zadeklarował chęć wzięcia udziału w amerykańskim systemie obrony przeciwrakietowej, a rok później zapowiedziane zostało zwiększenie liczebności polskich żołnierzy w Iraku. Zaangażowanie u boku Stanów Zjednoczonych (tak jak niegdyś u boku Napoleona) miało na celu poprawę polskiego położenia geopolitycznego i zdecydowane umocnienie pozycji międzynarodowej, głównie w Europie. Również tak jak kiedyś, współcześni romantycy wierzą (a przynajmniej zachowują się tak, jak gdyby wierzyli) w historyczną misję amerykańską, jaką jest niesienie oraz upowszechnianie pokoju i demokracji na terenach pogrążonych w chaosie politycznym i dekadencji. W wypowiedziach polityków PiS z tego okresu dominowało stwierdzenie o lojalności Polski względem Stanów Zjednoczonych, podczas gdy przeciwni takiej opinii publicyści i historycy 16 17

IV Rzeczpospolita. Sprawiedliwość…, s. 40. Ibidem, s. 41.

141


MARTA HOFFMANN

woleli opisywać ten stan rzeczy jako „samowasalizację” czy „klientelizm”. Szkoda tylko, że USA nie okazały się zbyt hojne w wynagradzaniu polskiego trudu podejmowanego w amerykańskim interesie. Barack Obama był przynajmniej szczery i w kampanii poprzedzającej jego elekcję na prezydenta w 2008 r. nie obiecywał nam zniesienia wiz, co wywołało pewne rozczarowanie w Polsce. Widocznie nie jest to zbyt duże cierpienie ani upokorzenie dla romantyków, skoro w programie na rok 2011 pierwszym celem ich polityki zagranicznej jest rozwijanie potencjalnych zdolności operacyjnych NATO, a drugim – odnowienie (bezmyślnie rozluźnionych przez rząd Donalda Tuska) więzi ze Stanami Zjednoczonym18. Wysuwane są także idee nakłaniające naszego protektora do zwiększenia swojego zaangażowania w naszym regionie Europy, co świadczy o tym, że „amerykańskie dominium” brzmi lepiej niż „kondominium niemiecko-rosyjskie”. Teraz jest okres kryzysu, który sprawia, że Amerykanie mają na głowie inne problemy niż Europa Środkowo-Wschodnia, co według wspominanego już posła do Parlamentu Europejskiego Ryszarda Czarneckiego, oznacza czarne chmury nad polską głową, ponieważ „Jeżeli USA nie będą traktować tych i innych krajów, jeszcze do niedawna stanowiących część rosyjskiej strefy wpływów politycznych, militarnych i gospodarczych, jako obszaru żywotnego amerykańskiego zainteresowania – to rosyjskie wpływy w tym regionie wzrosną natychmiast (…)”19. I tu wracamy do punktu wyjścia. Całe polskie zaangażowanie po stronie amerykańskiej, a także nacisk na bezpieczeństwo w polityce zagranicznej nie zostało należycie docenione. Myślę, że romantyczny eskapizm zawsze podążał za czymś odległym, mgliście zarysowanym i w gruncie rzeczy – nieosiągalnym. Jest to dobre podsumowanie stosunku polityków Prawa i Sprawiedliwości do Stanów Zjednoczonych, zasadzającym się na przekonaniu o istnieniu gdzieś daleko, za morzem, dobrego patrona, który nie pozwoli zrobić krzywdy swoim podopiecznym. Im dalej się znajduje, tym lepiej: romantycy XIX-wieczni mieli Francję, ci działający u progu XX w. oraz w dwudziestoleciu międzywojennym patrzyli na nią i Wielką Brytanię, a współcześni – na początku XXI w. – pomni doświadczeń poprzedników – znaleźli USA.

Podsumowanie W 2008 r. Paweł Kowal w odniesieniu do polityki wschodniej Polski napisał: „Więc bardzo proszę nie ogłaszać jeszcze końca mojego świata (romantyków). Przypominam głowom rozgrzanym wyborczym zwycięstwem, że mówimy o takim romantyzmie, dzięki któremu współczesna Polska jest w UE i NATO i może się bezpiecznie rozwijać”20. Być może faktycznie romantyzm polityczny w Polsce ma się

18 19

20

Nowoczesna, solidarna…, op.cit., s. 218. R. Czarnecki, USA i okolice, http://www.pis.org.pl/article.php?id=14831&st=2 (dostęp: 12.12.2011). Wypowiedź Pawła Kowala z dnia 13 marca 2008 r., http://www.pis.org.pl/article.php?id=11938 (dostęp: 12.12.2011).

142


ROMANTYZM POLITYCZNY W POLSKIEJ POLITYCE ZAGRANICZNEJ U PROGU XXI W.

dobrze – jest to jedna z opcji, na którą można głosować lub nie. Starając się obiektywnie ująć sprawę, można powiedzieć, że w polskiej polityce zagranicznej oznacza on zwrócenie się w stronę historii, akcentowanie silnej pozycji Polski w Europie, chęć odnowy wartości chrześcijańskich w Unii Europejskiej, troskę o charakter międzyrządowy tej instytucji, przeciwstawianie się Rosji (bezpośrednio oraz poprzez wspieranie państw byłego ZSRR), otwieranie Ukrainie drogi do Unii i głęboką wierność ideałom amerykańskim. W zakresie formy wyrażania tych postulatów oznacza to radykalizm oraz „twardą postawę” względem przeciwników oraz łagodne traktowanie sojuszników międzynarodowych (wyraźnie od siebie oddzielonych). Można jednak odnieść wrażenie, że taka postawa nie jest najlepszą opcją, ponieważ nie uwzględnia w wystarczającym stopniu realiów polityki międzynarodowej, co może skutkować bagatelizowaniem sojuszników europejskich, izolacją w Unii Europejskiej (niezdolność do kompromisów), zawieszeniem jakichkolwiek pozytywnych stosunków z Rosją (i państwami jej przyjaznymi), a także głębokie rozczarowania ze strony Stanów Zjednoczonych. Pomimo wielu podobieństw do romantyków „politykujących” w XIX w., pomiędzy nimi, a współczesnymi politykami „romantyzującymi” istnieje jedna, zasadnicza różnica. Większość wymienionych wyżej cech odniesionych do ówczesnych realiów przynosiła romantykowi pierwszego typu ukojenie, często w postaci wspaniałych i niezapomnianych przez pokolenia dzieł sztuki: tak plastycznych, jak i literackich. Przetrwawszy do czasów dzisiejszych może stanowić siłę sprzyjającą wzajemnemu poznawaniu i integracji, nawet rywalizujących ze sobą środowisk. Romantyzm polityczny w formie współczesnej, który ma miejsce w Polsce, dryfuje raczej w stronę nieufności, poczucia zagrożenia, ekskluzywizmu i izolacji. To wszystko, przeniesione na płaszczyznę międzynarodową, nie rokuje najlepiej dla ogólnego stanu stosunków międzynarodowych, za to sprzyja tworzeniu niemożliwych do spełnienia wizji i utopii politycznych, których urzeczywistnianie może przynieść więcej szkód, niż pożytku. Tym razem nie dla jednego człowieka, ale dla około 38 mln ludzi.

Streszczenie W pracy Autorka podejmuje kwestię istnienia i funkcjonowania w polskiej polityce zagranicznej kierunku, który należy nazwać „romantyzmem politycznym”. Na początku wyjaśnia ona to pojęcie, posługując się spostrzeżeniami Carla Schmitta, zawartymi w jego pracy zatytułowanej „Politiche Romantik” z 1919 r. Następnie egzemplifikuje je poprzez wskazanie politycznych implikacji działań i dążeń niemieckich, a także austriackich romantyków. W pracy została postawiona teza, jakoby w polskiej polityce zagranicznej, szczególnie w okresie 2005-2007, dominowało podejście polityczno-romantyczne, a jej potwierdzeniem są działania ówczesnych polskich polityków. Analiza tych działań pod kątem ich specyfiki romantycznej obejmuje takie sfery jak: wartości dominujące w polityce zagranicznej (chrześcijańskie), stosunek do Federacji Rosyjskiej – jako mocarstwa opresywnego, stosunek do niektórych byłych republik radzieckich (Ukraina, Gruzja) – jako tych, które należy „wprowadzić do Europy” (Unii Europejskiej) oraz stosunek do Stanów Zjed-

143


MARTA HOFFMANN

noczonych – jako mocarstwa broniącego polskich interesów na arenie międzynarodowej. Autorka powołuje się w swojej pracy na dokumenty programowe partii politycznej Prawo i Sprawiedliwość, a także na wypowiedzi jej przedstawicieli, egzemplifikujące postawioną na początku tezę. Konkluzja artykułu jest próbą krytycznej oceny romantyzmu politycznego w polskiej polityce zagranicznej u progu XXI w., podającą w wątpliwość efektywność działań wywodzących się z tak skonstruowanego podejścia.

144


„Polskie obozy” – problem błędnego określania niemieckich nazistowskich obozów koncentracyjnych i zagłady oraz próby jego rozwiązania Milena Malinowska

W latach 1933-1945 nazistowskie władze ówczesnej III Rzeszy stworzyły na swoim terytorium oraz na terenach okupowanych około 12 tys. obozów koncentracyjnych dowodzonych przez oddziały SS, SA oraz Wehrmacht. Początkowo służyły one eliminowaniu opozycji antyhitlerowskiej. Podczas wojny wykorzystywane były do więzienia inteligencji z państw podbitych, kleru i jeńców, jednak trafiali tam również ludzie z ulicznych łapanek. Więźniów wykorzystywano do niewolniczej pracy, głównie na rzecz przemysłu zbrojeniowego. Odbywało się to w ramach Generalnego Planu Wschodniego zakładającego germanizację Europy Środkowo-Wschodniej oraz zdobycie „przestrzeni życiowej” (Lebensraum) dla niemieckiej rasy panów. Od 1941 r. zakładano obozy zagłady jako narzędzie wykonania planu „ostatecznego rozwiązania kwestii żydowskiej”. Zgodnie z jego założeniami wymordowano około 6 mln Żydów, uważanych za rasę niższą, pasożytniczą i demoralizującą, odpowiedzialną za niszczenie narodów, wśród których zamieszkują oraz organizującą międzynarodowy spisek. W związku ze zbliżającym się frontem alianckim do granic Rzeszy, Niemcy w 1945 r. rozpoczęli próbę zacierania śladów funkcjonowania obozów. Wiele z nich zostało zrównanych z ziemią, a więźniowie wyruszali w tzw. marsze śmierci w głąb Rzeszy, gdzie dalej mieli służyć jako darmowa siła robocza. W obozach zginęło 11 mln ludzi. Dziś na ich terenach istnieją muzea, miejsca pamięci, prowadzona jest działalność edukacyjna1. Dla każdego Polaka, a tym bardziej dla Polaka, który choć raz odwiedził którykolwiek z hitlerowskich obozów koncentracyjnych, w których najpełniej można zrozumieć skalę okrucieństwa i rozmiar zbrodni, jasne jest, przez kogo obozy te były zakładane i czemu służyły. Jednak gdy media, publikacje, a nawet opracowania

1

N. Blumental (oprac.), Dokumenty i materiały do dziejów okupacji niemieckiej w Polsce. Obozy, t. 1, Łódź 1946.

145


MILENA MALINOWSKA

historyczne dostarczają określeń takich jak „polskie obozy koncentracyjne”, „polish concentration camps”, „polish death camps” czy „polnische Vernichtungslager” okazuje się, że na świecie powstaje mylne przekonanie o tym, że obozy te, prócz tego, że pod względem geograficznym znajdowały się na terytorium obecnej Polski, były także zakładane i prowadzone przez Polaków. Szczególnie w połączeniu ze znikomą wiedzą historyczną odbiorców te pozornie drobne błędy, usprawiedliwiane stosowaniem „skrótu myślowego”, mogą prowadzić do przekłamania historii.

Pierwsze przypadki błędnych określeń i analiza przyczyn ich pojawiania się Fala tych fatalnych pomyłek rozpoczęła się dość wcześnie. Po raz pierwszy tego sformułowania użyła Zofia Nałkowska w swoim dziele „Medaliony”2, w którym to możemy przeczytać dwukrotnie o „polskich obozach”. W zagranicznej prasie pierwszy raz sformułowania „Polish Death Camp” użyto w amerykańskim tygodniku społeczno-politycznym „Collier's” z 14 października 1944 r. w artykule o takim samym tytule napisanym przez Jana Karskiego3. W materiale autor przedstawił wstrząsające doświadczenia ze swojej wizyty w obozie zagłady Bełżec. Był to jeden z pierwszych artykułów na temat obozów koncentracyjnych. Należy podkreślić, że część osób zajmujących się tą problematyką uważa, że termin ten został wprowadzony celowo. Przykładowo Leszek Pietrzak w wydaniu tygodnika „Wręcz Przeciwnie” z 26 września 2011 r. przedstawił teorię, według której termin „polskie obozy” został wymyślony w 1956 r. przez oficerów tajnej zachodnioniemieckiej komórki kontrwywiadowczej „Agencja 114”4. Autor planu Alfred Benzinger przekonywał, że ta odrobina fałszu pozwoli po latach wybielić historyczną odpowiedzialność Niemiec za zagładę. Niemcom znajdującym się w trudnej sytuacji międzynarodowej zależało na poprawieniu wizerunku, mocno nadszarpniętego po II wojnie światowej, a wszelkie zarzuty błędnego określenia postanowiono odpierać tłumaczeniem, iż jest to tylko skrót myślowy dla nazwy hitlerowskich obozów zagłady w Polsce. Termin ten szybko rozprzestrzenił się w prasie niemieckiej, a następnie światowej. Komunistyczne władze nie reagowały, uznając to za imperialistyczną propagandę. Nie oceniając źródeł na których opierał się autor tworząc swoją teorię, ani samej teorii wydającej się spiskową, ludzie sfrustrowani pojawianiem się ciągle tego samego błędu wierzą w celowość działań mediów niemieckich

2

3

4

„Okazuje się, że w Rzeszy całe zastępy specjalistów zajmowały się rozpruwaniem ubrań i obuwia zwożonego z obozów polskich do centrali. W szwach odzienia, w podeszwach i pod obcasami trzewików znajdowali oni mnóstwo zaszytych złotych (…)”. Cytat za: Z. Nałkowska, Medaliony, Warszawa 1963, s. 65. R. H. Abzug, America Views the Holocaust, 1933-1945: A Brief Documentary History, Boston 1999, s. 183. L. Pietrzak, Plan ,,Grubasa”, „Wręcz przeciwnie” 2011, nr 1.

146


„POLSKIE OBOZY” – PROBLEM BŁĘDNEGO OKREŚLANIA NIEMIECKICH NAZISTOWSKICH...

i światowych, odrzucając tłumaczenia jakoby były to najzwyklejsze pomyłki, przytrafiające się każdemu człowiekowi5. Odchodząc od tych rozważań, należy zastanowić się, komu zależałoby na przeinaczaniu historii za pomocą określenia „polskie obozy”, gdy oprócz zwykłej ignorancji można zarzucać autorom również złą wolę. W rozmowie z „Rzeczpospolitą” z 25 stycznia 2005 r. ówczesny minister spraw zagranicznych Adam Daniel Rotfeld wyjaśniał, że odpowiedzialni mogą być zarówno przedstawiciele niemieckiej skrajnej prawicy, która z chęcią przerzuciłaby odpowiedzialność na kogoś innego, jak i inne środowiska najzwyczajniej zmęczone „posypywaniem głowy popiołem”, uważające, że sprawa zbrodni jest już zamknięta i nie warto do niej wracać. Polityka ignorowania prowadzi do tworzenia nowej historii, w której role sprawców i ofiar zostają zamienione6. Kolejnym powodem pojawienia i rozprzestrzenienia się terminu „polskie obozy” może być utrzymujący się stereotyp Polaka-antysemity. Przyczyniły się do niego masy Żydów, którzy po traumatycznych przeżyciach wyjechali na Zachód. Ciężko wymagać, aby wspominali oni Polskę dobrze, jednak niestety tworzą również mylny obraz naszego kraju, głównie w Stanach Zjednoczonych. A jeżeli wrogość Polski do Żydów staję się powszechnie znanym „faktem”, również określenia „polish Holocaust” nabierają sensu. Do szerzenia się stereotypów i błędnych sformułowań przyczynił się wspomniany już brak reakcji ze strony rządu komunistycznego za czasów PRL. Jakkolwiek wątpliwe jest, aby dążenie Niemiec do poprawienia po II wojnie światowej swojego wizerunku było tak silne, aby móc zrzucać całą winę za niekorzystne dla Polski błędy w mediach na niemiecki kontrwywiad, jednak jest faktem, że raz użyte błędne określenie pozostaje w świadomości autorów kolejnych wywiadów i artykułów, którzy bezmyślnie błąd ten powielają. Niekoniecznie muszą robić to celowo. Ich intencji nie należy podciągać pod jeden schemat. Należy mieć nadzieję, że większość przypadków to skutek automatyzmu, skrótów i podświadomych uproszczeń. Z pewnością może wkradać się tu również niewiedza, niedbalstwo i ignorancja. Co gorsze, jak zostało to wcześniej przestawione, jedne z pierwszych określeń zostały użyte przez polskich, zasłużonych autorów. Wskazuje to więc na fakt, że fatalna pomyłka może zdarzyć się każdemu, a następnie jest po prostu bezmyślnie i lawinowo powtarzana.

Interwencje władzy i sposoby zwalczania błędnego nazewnictwa. Jego wpływ na obraz Polski na arenie międzynarodowej Nie sposób wymienić wszystkie przykłady używania błędnego określenia przez zagraniczne media. Na stronie internetowej polskiego Ministerstwa Spraw Zagranicznych udokumentowanych jest około 160 interwencji od 2005 r. w sprawie używania określenia „polskie obozy koncentracyjne” w różnych środkach masowego 5 6

Ibidem. Nie pozwolimy na szkalowanie naszego kraju. Rozmowa z ministrem spraw zagranicznych Adamem Rotfeldem, „Rzeczpospolita”, 25.01.2005.

147


MILENA MALINOWSKA

przekazu7. Raport MSZ mówi o 103 przypadkach jedynie w ciągu 2009 r. oraz podsumowuje, że najczęściej błędne określenia pojawiały się w Niemczech, następnie w mediach amerykańskich i hiszpańskich. Terminem „polskie obozy”, bez wyjaśnienia, że chodzi o lokalizację geograficzną, posługują się największe czasopisma, takie jak amerykański „New York Times”, brytyjski „The Guardian”, amerykańskie stacje telewizyjne ABC News i CBS News. Zwrot pojawiał się także wielokrotnie w prasie włoskiej, m.in. w „Corriere della Sera”, „La Stampa”, „L'Unitá”, „La Repubblica”, „Il Sole 24 Ore”. W prasie niemieckiej błędne określenie znalazło się w „Der Spiegel”, „Bild”, „Der Tagesspiegel”, „Stern”, „Focus”, „Die Welt”, „Westdeutsche Zeitung”, „Junge Welt”, „Thurgauer Zeitung”, „Die Zeit”, „Sueddeutsche Zeitung” oraz w niemieckim oddziale Reuters8. W zamyśle dziennikarzy i publicystów używających pojęcia „polskie obozy”, jest to skrót myślowy dotyczący obozów koncentracyjnych leżących na terenie Polski. Używanie tego sformułowania może jednak rodzić poważne skutki dla obrazu Polski na arenie międzynarodowej. Przede wszystkim jest ono fałszywe i dezinformujące, przez niektórych postrzegane również jako przejaw antypolonizmu. Problem pojawia się szczególnie gdy trafia ono do ludzi nie znających historii Europy i II wojny światowej, u których rodzi się przekonanie, że Polacy, jako współtwórcy obozów koncentracyjnych, są współwinni zagładzie Żydów i innych nacji. W połączeniu z ogólną ignorancją, prowadzi to do coraz dalej idących nadużyć, których przykładem może być pojawianie się określenia „nazistowska Polska” w światowych mediach. Określenie „Nazi Poland” pojawiło się m.in. w „San Francisco Chronicle”9, hiszpańskim „Publico”10 a także w „Los Angeles Times”11. To z kolei wywołuje domysły o istnieniu w Polsce kolaborującej władzy pronazistowskiej, na wzór rządów we Francji czy na Węgrzech. Przykrym faktem staje się przedstawianie Polski i Polaków już nie w roli ofiar, ale agresorów w II wojnie światowej. Daje to społeczne przyzwolenie na działalność takich osób jak Erika Steinbach czy twórczość Jana Tomasza Grossa. Należy pamiętać, że nie na całym świecie historia Polski jest tak znana, jak samym Polakom i wszelkie zafałszowania przyjmowane są poza granicami naszego kraju praktycznie bezkrytycznie.

7

8

9

10

11

Interwencje w sprawie „polskich obozów”, http://www.msz.gov.pl/Interwencje,6509.html (dostęp: 10.05.2012). Błędne nazewnictwo w mediach zagranicznych dotyczące obozów koncentracyjnych hitlerowskich Niemiec na terenach okupowanej Polski, Raport Departamentu Systemu Informacji MSZ (styczeń-marzec 2005 r.), http://www.msz.gov.pl/editor/files/obozy/raport_dsi_1.html (dostęp: 10.05.2012). Murals from Nazi Poland see the light, „San Francisco Chronicle”, 23.02.2009, http://www.sfgate.com/cgi-bin/article.cgi?f=/c/a/2009/02/23/DDL6161P8F.DTL (dostęp: 10.05.2012). Polish Embassy in Spain protests against „Nazi Poland”, http://www.polskieradio.pl/zagranica/news/artykul100214.html (dostęp: 10.05.2012). Hellish days in Nazi Poland, „Los Angeles Times”, 24.05.2008, http://articles.latimes. com/2008/may/24/entertainment/et-book24 (dostęp: 10.05.2012).

148


„POLSKIE OBOZY” – PROBLEM BŁĘDNEGO OKREŚLANIA NIEMIECKICH NAZISTOWSKICH...

Kolejny krok w dezinformacji popełnił „New York Times Magazine” w wydaniu z 20 marca 2011 r. W artykule „Yasir Qadhi: An American Cleric”12 możemy doszukać się podpisu zdjęcia według którego obóz koncentracyjny Dachau znajdował się w Polsce (podpis głosi: „Qadhi and other American Muslim clerics pray at the Dachau concentration camp in Poland last August”). Po interwencji czytelników kilka godzin później na stronie internetowej „New York Times Magazine” można było zobaczyć poprawiony podpis, już prawidłowo umiejscawiający Dachau w Niemczech z adnotacją: „An earlier version of this caption incorrectly stated that Dachau was in Poland”13. Jak bardzo działa to na świadomość ludzi, szczególne najmłodszych, pokazał Edmund Lewandowski w swoim liście do „San Francisco Bay Area Polish American Community Newsletter”, w którym opisał swój wywiad z 1988 r. z grupą uczniów szkół średnich w Santa Clara County w Kalifornii14. Po pokazaniu im notatki o aresztowaniu strażnika z obozu koncentracyjnego, autor zapytał grupę uczniów: „Kim byli naziści?”. Odpowiedź była szokująca, gdyż wszyscy uczniowie stwierdzili, że Polakami. Młode pokolenie czerpie wiedzę o II wojnie światowej głównie z gazet i Internetu, w tym z portali społecznościowych, a tym najczęściej zdarza się używać określeń wskazujących na to, że obozy były budowane przez Polaków, a Holokaust odbywał się przy ich czynnym udziale. We francuskim dzienniku „Le Progres” z Lyonu w serii artykułów, które ukazały się 15 stycznia 2005 r. po wizycie miejscowej młodzieży w Auschwitz, znalazły się stwierdzenia, że pierwsze obozy były otwierane w 1940 r. przez Polaków i że „naziści znaleźli w Polsce warunki do rozwoju obozów”. Po interwencji konsula generalnego RP w Lyonie gazeta zamieściła sprostowanie, w którym tłumaczyła się oczywiście przejęzyczeniem15. Poza przypadkami pojawiania się tego typu błędów w mediach, które po interwencji zazwyczaj umieszczają sprostowanie, przyznając się do przeoczeń, jest również grupa celowo posługująca się zafałszowanym obrazem historii. Wynika to z przekonania, że Polska w obliczu tragedii nie pozostawała bezsilna, a bezczynność i bierność Polaków bezpośrednio przyczyniała się do rozmiarów zbrodni. Taką postawę prezentuje zastępca sekretarza generalnego Światowego Kongresu Żydów Maram Stern, który w kwietniu 2006 r. napisał: „Mimo że obóz został zbudowany i był prowadzony przez Niemców, wszyscy w okolicy wiedzieli o jego istnieniu, a z miejscowych mieszkańców rekrutowano robotników. Rząd w Warszawie chce historię Polski odseparować od historii Auschwitz i dać do zrozumienia, że Polska

12

13

14

15

Yasir Quadhi: An American Cleric, ,,New York Times”, 20.03.2011, http://www.nytimes.com/ interactive/2011/03/18/magazine/american-cleric.html#intro (dostęp: 10.05.2012). W. Siemaszkiewicz, The New York Times moves Dachau to Poland!, http://pacnorthjersey.org/ the-new-york-times-moves-dachau-to-poland/ (dostęp: 10.05.2012). Zobacz także właściwą stronę „New York Times Magazine”: http://www.nytimes.com/interactive/2011/03/18/magazine/ american-cleric.html?ref=magazine#4 (dostęp: 10.05.2012). J. Ławrynowicz, M. Ławrynowicz, „Polish Concentration Camps”. Zarys chronicznego problemu, „Nowy Dziennik”, 28.01.2005. Błędne nazewnictwo w mediach zagranicznych…, op.cit.

149


MILENA MALINOWSKA

nie odgrywała żadnej roli w obozie”16. W odpowiedzi Marek Edelman oświadczył: „To jakaś totalna bzdura. Jak można powiedzieć, że Polska chce wyrzucić Auschwitz ze swojej historii? Jak można mówić, że Polacy budowali Auschwitz. Pierwsi więźniowie, którzy tam trafili, byli Polakami i oni budowali ten obóz, ale przecież nie z własnej woli”17. Takim zachowaniom należy przeciwdziałać w obronie pamięci historycznej, a także dobrego imienia Polski na arenie międzynarodowej. Jakie zatem działania podejmują polskie władze w tej kwestii? Głównie konsulaty i ambasady wysyłają listy z protestami i prośbą o umieszczenie sprostowania do redakcji czasopism, w których błędne określenie się znalazło. Wszelkie tego typu akcje opisane są na stronie internetowej Ministerstwa Spraw Zagranicznych. Takie działania jednak zawsze postrzegane są jako obowiązkowe, zdawkowe uwagi, pełne państwowej oficjalności. W Stanach Zjednoczonych sprzeciw manifestuje Fundacja Kościuszkowska. Jej prezes Alex Storożyński przygotował projekt petycji w sprawie „polskich obozów”, pod którą chce zebrać milion podpisów i rozesłać do amerykańskich mediów. Storożyński dąży również do tego, aby zapis na ten temat umieszczać w tzw. redakcyjnych stylebookach – zbiorach wewnętrznych reguł redagowania tekstów. Apel podpisało już ponad 261 tys. osób, m.in. prezydent Bronisław Komorowski, były prezydent Lech Wałęsa, były doradca ds. bezpieczeństwa prezydenta USA Zbigniew Brzeziński, naczelny rabin Polski Michael Schudrich, minister spraw zagranicznych Radosław Sikorski i były szef tego resortu Adam Daniel Rotfeld, dyrektor Muzeum Auschwitz-Birkenau Piotr Cywiński, historyk Norman Davies, a także ksiądz Adam Boniecki. Do akcji przyłączyło się również Muzeum Historii Żydów Polskich w Warszawie18. W listopadzie 2008 r. wiceminister spraw zagranicznych Ryszard Schnepf zapowiedział wytaczanie procesów sądowych mediom używającym sformułowań „polskie obozy”19. Podstawą prawną w tej kwestii mógłby być art. 132a kodeksu karnego, który stwierdzał, że osoba publicznie pomawiająca naród polski o udział, organizowanie lub odpowiedzialność za zbrodnie komunistyczne lub nazistowskie, podlegała karze pozbawienia wolności do lat trzech, jednak 19 września 2008 r. Trybunał Konstytucyjny orzekł o jego niezgodności z konstytucją. W tej sytuacji pozostaje jeszcze art. 133, przewidujący karę pozbawienia wolności do lat trzech za publiczne znieważania narodu lub państwa polskiego. Przepis ten nie jest jednak już tak szczegółowy, więc zakwalifikowanie do jego hipotezy określenia „polskie obozy” jest problematyczne. Ciężko jest też zaliczać to określenie do tzw. kłamstwa oświęcimskie16 17 18

19

M. Gadziński, Awantura o zmianę nazwy obozu Auschwitz, „Gazeta Wyborcza”, 08.04.2006. Ibidem. Petition on German Concentration Camps, http://www.thekf.org/events/news/petition/ (dostęp: 10.05.2012). Rząd chce wielkiego procesu o „polskie obozy koncentracyjne”, http://wiadomosci.gazeta.pl/ wiadomosci/1,114873,5986218,Rzad_chce_wielkiego_procesu_o__polskie_obozy_koncentracyjne _.html (dostęp: 10.05.2012).

150


„POLSKIE OBOZY” – PROBLEM BŁĘDNEGO OKREŚLANIA NIEMIECKICH NAZISTOWSKICH...

go, zaprzeczającemu istnieniu zbrodni, karanego na podstawie art. 55 ustawy z dnia 18 grudnia 1998 r. o Instytucie Pamięci Narodowej – Komisji Ścigania Zbrodni przeciwko Narodowi Polskiemu grzywną lub karą pozbawienia wolności do lat trzech20. Przede wszystkim jednak, należy zadać sobie pytanie, czy ten sposób walki ze zjawiskiem będzie w ogóle skuteczny? Doprowadzenie dziennikarzy przed oblicze sądu jest oczywiście teoretycznie możliwe, jednak w praktyce mogą wystąpić problemy z wykonaniem ewentualnego wyroku. A jeżeli będzie to nieskuteczne, Polska narazi się jedynie na śmieszność. Władze Polski nie wytoczyły jeszcze żadnego takiego procesu, za to pozwy kierują osoby prywatne. W grudniu 2010 r. Sąd Apelacyjny w Warszawie uznał, że sądownictwu polskiemu przysługuje jurysdykcja w tych sprawach, zaznaczając, że taki proces wytoczyć będzie mogła tylko osoba, którą ze sprawą wiąże emocjonalna więź21. Musimy pamiętać, że tym samym wchodzimy w otwarty konflikt z opiniotwórczymi instytucjami, mającymi niebagatelne wpływy we współczesnym świecie, grożąc im sankcjami o niepewnej skuteczności. Dużo lepszą metodą byłyby próby aktywizowania jak największej liczby obywateli, grup społecznych i organizacji, przedstawicieli elit, środowisk polonijnych, naukowców, ocalałych świadków historii itp. Również poprzez filmy i artykuły można trafiać do szerokiej liczby odbiorców. Przykładem może być film „Upside down” w reżyserii Violetty Kardynał, którego premiera odbyła się 10 listopada 2007 r. Film opowiada o historii mitu „polskich obozów”, a tytułem nawiązuje do skutku, który mogą wywołać tego rodzaju błędy, czyli odwrócenia ról kata i ofiary. W niemieckim „Der Tagesspiegel” opublikowano 3 lutego 2008 r. list niemieckiego czytelnika, a zarazem przewodniczącego Towarzystwa Polsko-Niemieckiego, Christiana Schrötera pod tytułem „Nieprecyzyjne określenie”. Autor pisze w nim o krzywdzącym wpływie używania określenia, które według niego, nie tylko z dziennikarskiego punktu widzenia, jest nieprecyzyjne, ale także historycznie mylące22. We wspomnianej już wcześniej rozmowie ministra Rotfelda z „Rzeczpospolitą”, były szef MSZ deklaruje pełne wsparcie logistyczne i moralne dla organizacji pozarządowej czy środowiska dziennikarskiego, które chciałoby się zająć tą kwestią, wierząc, że listy redaktorów, reakcja mediów czy prywatnej instytucji będą miały dużo większy wpływ na światowe organy prasowe niż sprzeciwy przedstawicieli władz23. Na kilka dni przed obchodami 60. rocznicy wyzwolenia KL Auschwitz-Birkenau, podczas exposé wygłoszonego w Sejmie 21 stycznia 2005 r.24, Rotfeld zwrócił się

20

21

22

23 24

Ustawa z dnia 18 grudnia 1998 r. o Instytucie Pamięci Narodowej – Komisji Ścigania Zbrodni przeciwko Narodowi Polskiemu, Dz.U. z 1998 r., nr 155, poz. 1016. M. Stremecki, Musimy ostrzej reagować na „polskie obozy śmierci”. Rozmowa z dr Jackiem Młynarczykiem z Uniwersytetu Mikołaja Kopernika w Toruniu, http://www.muzhp.pl/artykuly/856/musimy-ostrzej-reagowac-na-polskie-obozy-smierci.html (dostęp: 31.05.2012). Ch. Schröter, Unscharfe Bezeichnung, http://www.tagesspiegel.de/meinung/leserbriefe/ unscharfe-bezeichnung/1156780.html (dostęp: 14.05.2012). Nie pozwolimy na szkalowanie naszego kraju…, op.cit. Exposé Ministra Spraw Zagranicznych Adama Daniela Rotfelda w dn. 21 stycznia 2005 r., http://www.msz.gov.pl/Wystapienie,Ministra,%28tekst%29,1160.html (dostęp: 14.05.2012).

151


MILENA MALINOWSKA

z apelem do dziennikarzy, aby wystosowali do swoich kolegów i partnerskich organizacji dziennikarskich listy, zwracające uwagę, że bezmyślne lub intencjonalne używanie nazwy „polskie obozy śmierci” jest „obraźliwe i haniebne”25. Pewnym sukcesem rządu polskiego była decyzja o zmianie nazwy obozu we wpisie na listę Światowego Dziedzictwa, podjęta przez Komitet Światowego Dziedzictwa UNESCO, obradujący w Nowej Zelandii26. Zgodnie z propozycją przedstawioną wspólnie przez Polskę i Izrael aktualna oficjalna nazwa miejsca to „Auschwitz-Birkenau. Niemiecki nazistowski obóz koncentracyjny i zagłady (19401945)” zamiast „Obóz Koncentracyjny Auschwitz”. Komitet uargumentował zmianę, mówiąc, że ma ona na celu „oddanie prawdy historycznej o rzeczywistym charakterze obozu i precyzyjnie odnosi to miejsce do reżimu nazistowskiego w Niemczech. Nowa nazwa ma również pełnić rolę edukacyjną dla młodego pokolenia, szczególnie za granicą”27. Kolejnym tego rodzaju sukcesem formalnym była rezolucja Parlamentu Europejskiego w sprawie pamięci o Holokauście, antysemityzmu i rasizmu z 2005 r. Parlament Europejski ustanowił w niej dzień 27 stycznia (rocznica wyzwolenia obozu Auschwitz-Birkenau) Europejskim Dniem Pamięci o Holokauście w całej UE, a także obiecał „poświęcenie więcej miejsca edukacji o Holokauście przy wykorzystaniu wszystkich instytucji związanych z upamiętnieniem Holokaustu, w szczególności Muzeum Auschwitz-Birkenau oraz Berlińskiego Centrum Informacji o Holokauście”28. Ponadto, w rezolucji znalazło się też zapewnienie, że w programach szkolnych państw UE nauka o II wojnie światowej będzie „traktowana z największym rygoryzmem historycznym”29. Są to sukcesy polskiego rządu, jednak tylko w sferze teoretycznej, bez gwarancji, że już w żadnych mediach nie zostanie użyte błędne sformułowanie „polskie obozy” przenikające do świadomości szerokiej rzeszy odbiorców. Należy jednak podchodzić do tego spokojnie. Kwestia historycznej ścisłości czy uczciwości jest jak najbardziej ważna, tym bardziej w czasie, gdy odchodzą ostatni świadkowie historii, a młodzież czerpie wiedzę z mediów, w których redaktorzy pozwalają sobie na tego typu wpadki. Należy dbać o jakość przekazu historycznego, jak również mieć na uwadze szacunek dla wszystkich ofiar wojny, jednak zbyteczne przewrażliwienie w tej kwestii nie przyniesie nic dobrego. Oczywiście brak reakcji na tego typu zniesławienia jest zgodą na ich propagowanie, jednak same błędy dziennikarskie nie są w stanie zmienić prawdy histo25 26

27 28

29

Ibidem. Decyzja Komitetu Światowego Dziedzictwa UNESCO w sprawie zmiany nazwy obiektów byłego obozu koncentracyjnego Auschwitz-Birkenau, http://www.msz.gov.pl/Decyzja,Komitetu, Swiatowego,Dziedzictwa,UNESCO,w,sprawie,zmiany,nazwy,obiektow,bylego,obozu, koncentracyjnego,Auschwitz-Birkenau,,27.06.2007,r.,,Nowa,Zelandia,10414.html (dostęp: 14.05.2012). Ibidem. Rezolucja Parlamentu Europejskiego w sprawie pamięci o Holokauście, antysemityzmu i rasizmu, 27.01.2005, http://www.msz.gov.pl/editor/files/obozy/rezolucja_pe.html (dostęp: 14.05.2012). Ibidem.

152


„POLSKIE OBOZY” – PROBLEM BŁĘDNEGO OKREŚLANIA NIEMIECKICH NAZISTOWSKICH...

rycznej. Ważne, aby tego typu fałsz nie przedostał się do procesu edukacji kolejnych pokoleń. Należy więc zwracać szczególną uwagę na dbałość kształcenia historycznego. W tej kwestii wszystkie polskie ambasady przeprowadzają odpowiednie badania na temat obecności II wojny światowej i Holokaustu w podręcznikach historii w szkołach na całym świecie. Raporty z około 30 krajów wskazują, że sytuacja w tym zakresie jest dobra, ponieważ określenia „polskie obozy śmierci” tam nie znajdziemy30.

Podsumowanie Ostatnie wydarzenia pokazują, że nawet głowom państw zdarzają się wpadki. Uroczystość uhonorowania Jana Karskiego Prezydenckim Medalem Wolności w Białym Domu została przyćmiona przez słowa Baracka Obamy o „polskich obozach śmierci”. Natychmiastowa reakcja polskich i światowych mediów oraz polskiej dyplomacji sprawiła, że w wymianie korespondencji między głowami państw prezydent USA wyraził ubolewanie z powodu swojej niefortunnej wypowiedzi, podkreślając, że „polskich obozów” nigdy nie było31. Lech Wałęsa uważa, że taki moment należy wykorzystać do działań, aby te określenia nigdy więcej już się nie pojawiły, aby „wyczyścić ten temat”32. Natomiast prezydent Obama w swoim liście dodaje, że jest to moment stanowiący okazje do zapewnienia, by przyszłe pokolenia znały prawdę. Daje się odczuć pewnego rodzaju przełomowość tego wydarzenia. Opisują je szeroko nie tylko polskie media, ale również amerykańskie dzienniki zwracają uwagę na określenie w ustach Obamy, analizując je dogłębnie33. Być może tak duże nagłośnienie tej sprawy oraz fakt, że po raz kolejny sformułowania, z którym Polska walczy od dłuższego czasu, użył jeden z czołowych polityków współczesnego świata, sprawi, że faktycznie niefortunne określenia skończą się na zawsze. Trzeba mieć nadzieję, że w pamięci dziennikarzy i publicystów pozostanie ten międzynarodowy skandal wywołany najprawdopodobniej przez niekompetencję osoby przygotowującej przemówienie prezydenta USA, zmuszając do większej uwagi w przygotowywaniu ich tekstów i publikacji. Jak zapewnia minister spraw zagranicznych Radosław Sikorski, nie kończy to z pewnością wysiłków ze strony polskiej w celu wyeliminowania tej nieprawdziwej zbitki słownej34. 30

31

32

33

34

Raport o sytuacji Polonii i Polaków za granicą, http://www.msz.gov.pl/files/docs/polonia/ Raport_PPG.pdf (dostęp: 14.05.2012). W. Lorenz, E. Olczyk, Przeprosin nigdy dość, http://www.rp.pl/artykul/884043,885597Przeprosin-nigdy-dosc.html (dostęp: 14.05.2012). Wałęsa: Gafa Obamy to szansa dla Polski, http://www.rp.pl/artykul/884043,884092-Lech-Walesao-wpadce-Obamy.html (dostęp: 14.05.2012). Amerykańskie media odrzucają przejęzyczenie Obamy, http://www.rp.pl/artykul/884043, 884983-Amerykanskie-media-odrzucaja-przejezyczenie-Obamy.html (dostęp: 14.05.2012). Sikorski: list prezydenta Obamy kończy sprawę niefortunnych słów, http://www.msz.gov.pl/ Sikorski,list,prezydenta,Obamy,konczy,sprawe,niefortunnych,slow,,depesza,PAP,01.06.2012,5 3126.html (dostęp: 14.05.2012).

153


MILENA MALINOWSKA

Streszczenie W latach 1933-45 władze III Rzeszy założyły około 12 tys. obozów pracy, gdzie więziono i wykorzystywano do niewolniczej pracy miliony ludzi, głównie Polaków i Żydów. Jednak gdy media, publikacje, a nawet opracowania historyczne dostarczają określeń takich jak „polskie obozy koncentracyjne”, „polish concentration camps”, „polish death camps” czy „polnische Vernichtungslager” okazuje się, że na świecie powstaje mylne przekonanie o tym, że obozy te, prócz tego, że pod względem geograficznym znajdowały się na terytorium obecnej Polski, były także zakładane i prowadzone przez Polaków. Co jest przyczyną tej fali pomyłek? Przeważnie są to lapsusy językowe, chociaż uważa się również, że termin ten został wprowadzony celowo przez niemiecki kontrwywiad. Powodem może być także utrzymujący się stereotyp Polaka-antysemity. Nie sposób wymienić wszystkich przykładów używania błędnego określenia przez zagraniczne media. Na stronie internetowej polskiego Ministerstwa Spraw Zagranicznych udokumentowanych jest około 160 interwencji od 2005 r. w sprawie używania określenia „polskie obozy koncentracyjne” w różnych środkach masowego przekazu. Określenie pojawiało się w najważniejszych światowych dziennikach. W zamyśle dziennikarzy i publicystów używających pojęcia „polskich obozów” jest to skrót myślowy dotyczący obozów koncentracyjnych leżących na terenie Polski. Używanie tego sformułowania może jednak rodzić poważne skutki dla obrazu Polski na arenie międzynarodowej. Jakie działania podejmują polskie władze w tej kwestii? Głównie konsulaty i ambasady wysyłają listy z protestami i prośbą o umieszczenie sprostowania do redakcji czasopism, w których błędne określenie się znalazło. Wszelkie tego typu akcje opisane są na stronie internetowej MSZ. Pewnym sukcesem rządu polskiego była decyzja o zmianie nazwy obozu Auschwitz-Birkenau we wpisie na listę Światowego Dziedzictwa UNESCO. Zgodnie z propozycją przedstawioną wspólnie przez Polskę i Izrael, aktualna oficjalna nazwa miejsca to: „Auschwitz-Birkenau. Niemiecki nazistowski obóz koncentracyjny i zagłady (1940- 1945)” zamiast „Obóz Koncentracyjny Auschwitz”. Ostatnie wydarzenia pokazują, że problem pozostaje wciąż nierozwiązany, gdyż nawet głównym światowym politykom zdarzają się wpadki dotyczące określenia „polskie obozy”.

154


Stosunki Polski z państwami Ameryki Łacińskiej w latach 1989-1999 Magdalena Lisińska

Ameryka Łacińska1, region często pomijany w debacie na temat polskiej polityki zagranicznej, jest obszarem niezwykle ciekawym, zarówno pod kątem historycznym, cywilizacyjnym, jak i politycznym. Mimo iż na szczeblu politycznym oficjalne kontakty Polski z państwami latynoamerykańskimi ustanowione zostały po I wojnie światowej2, nie należy zapominać, że obecność Polaków w regionie zauważalna była dużo wcześniej. Liczne grupy emigrowały za ocean już na początku XIX w., z jednej strony ze względu na represje polityczne na ziemiach polskich, z drugiej natomiast, w związku z rozwijającym się w Ameryce Łacińskiej przemysłem. Wielu naszych rodaków współtworzyło również historię niepodległych państw latynoamerykańskich. Warto pamiętać o roli wybitnych Polaków, takich jak Ignacy Domeyko, Ernest Malinowski czy Witold Gombrowicz, których związki z Ameryką

1

2

Ameryka Łacińska definiowana jest jako region obejmujący państwa Ameryki położone na południe od Stanów Zjednoczonych, to znaczy zajmujące tereny od Rio Grande na północy do Ziemi Ognistej na południu. Obszar ten wynosi około 21 mln km2 i zamieszkiwany jest przez prawie 580 mln mieszkańców. Patrz: Nowa Encyklopedia Powszechna PWN, tom 1, Warszawa 1995, s. 137-138; M. F. Gawrycki (red.), Dzieje kultury latynoamerykańskiej, Warszawa 2011, s. 16-17. Stosunki polityczne między Polską a państwami Ameryki Łacińskiej liczą ponad 90 lat. Ich nawiązanie bezpośrednio po zakończeniu procesu walk niepodległościowych w regionie latynoamerykańskim nie było możliwe ze względu na brak istnienia suwerennego państwa polskiego. Pierwszymi państwami, z którymi Polska nawiązała stosunki dyplomatyczne były: Brazylia (1920 r.), Argentyna (1922 r.) i Meksyk (1924 r.). W latach 1925-1937 Polska nawiązała stosunki ze wszystkimi pozostałymi państwami latynoamerykańskimi, jednak w okresie międzywojennym w Ameryce Łacińskiej funkcjonowały jedynie trzy polskie poselstwa: w Brazylii, Argentynie i Meksyku. Na czele placówek w Rio de Janeiro i Buenos Aires stał poseł nadzwyczajny i minister pełnomocny, w Mieście Meksyk natomiast charge d'affaires, gdyż przed II wojną światową wysyłanie przedstawicieli dyplomatycznych w randze niższej niż ambasador było powszechną praktyką. Wyjątek stanowiły państwa o największym znaczeniu międzynarodowym jak USA, Francja, Wielka Brytania, Japonia, Związek Radziecki, gdzie przedstawicielstwa podnoszono do rangi ambasad. Patrz: J. Perlin, Historia stosunków dyplomatycznych Polski z Ameryką Łacińską (cz. I), „Ameryka Łacińska” 1996, nr 2(12), s. 101-102.

155


MAGDALENA LISIŃSKA

Łacińską sprzyjały (i nadal sprzyjają) nawiązywaniu polsko-latynoamerykańskiej nici porozumienia. Ze względu na brak zaangażowania Ameryki Łacińskiej w II wojnę światową, grupy Polaków udawały się do państw latynoamerykańskich również w trakcie trwania tego konfliktu. Po jego zakończeniu, w sytuacji podziału świata na dwa rywalizujące ze sobą bloki, stosunki Polski z państwami Ameryki Łacińskiej nie mogły rozwijać się według przyjętego przed wojną wzorca. Lata 19501989 to czas podporządkowania stosunków dwustronnych kryteriom ideologicznym i regułom zimnowojennym3. Uniemożliwiało to rozwój praktycznie jakiejkolwiek działalności, poza dyplomatyczną i konsularną oraz, w bardzo ograniczonym stopniu, kulturalną i handlową. Po 1959 r. (rewolucja kubańska) kluczową rolę w stosunkach polsko-latynoamerykańskich odgrywała socjalistyczna Kuba, z którą podpisano szereg porozumień, między innymi o uznawalności dyplomów i ruchu bezwizowym. Realizowane były również polsko-kubańskie wizyty na najwyższym szczeblu4. Rok 1989, rozpoczynający polską transformację ustrojową, wyznaczył przełomową granicę dla całej polskiej polityki zagranicznej, w tym również dla relacji z państwami latynoamerykańskimi. Warto też zaznaczyć, iż koniec lat 80. XX w. to okres schyłku autorytaryzmu w regionie Ameryki Łacińskiej i ostatecznego zastępowania dyktatorów władzami demokratycznymi. Polska, jako młoda demokracja środkowoeuropejska, otrzymała więc szansę na zbudowanie stosunków bilateralnych z państwami regionu niejako od podstaw, bazując na solidnych fundamentach. Z perspektywy czasu widać jednak, iż działania prowadzone przez decydentów już od pierwszych lat istnienia III RP5 nie doprowadziły do mocnego zacieśnienia wzajemnych relacji. Skutki, jakie przyniósł dla wzajemnych kontaktów przełomowy rok 1989 oraz obraz tychże relacji w latach 90., stanowią ważny przedmiot analizy, gdyż w sposób bezpośredni pozwalają zrozumieć obecny stan stosunków polsko-latynoamerykańskich. Przyjęte w niniejszej pracy zawężenie ram czasowych do lat 1989-1999 wynika z przekonania, że okres pierwszej dekady istnienia III RP stanowi dobry przedmiot ocen i podsumowań. Co więcej, podobnie jak rok 1989, również 1999 traktować można jako przełomowy dla Polski, gdyż 12 marca tego roku nasze państwo

3

4

5

A. Dembicz, Stosunki z krajami Ameryki Łacińskiej, [w:] B. Wizimirska (red.), Rocznik polskiej polityki zagranicznej 1996, Warszawa 1996, s. 170. W 1972 r. Polskę odwiedził Fidel Castro, który spotkał się z Edwardem Gierkiem i Piotrem Jaroszewiczem. Politycy ci udali się z rewizytą na Kubę w 1975 r. W tym samym roku przewodniczący Rady Państwa Henryk Jabłoński obecny był na I Zjeździe Komunistycznej Partii Kuby w Hawanie. Patrz: J. Perlin, Stosunki polityczne Polski z państwami Ameryki Łacińskiej, [w:] T. Paleczny (red.), Emigracja, Polonia, Ameryka Łacińska. Procesy emigracji i osadnictwa Polaków w Ameryce Łacińskiej i ich odzwierciedlenie w świadomości społecznej, Warszawa 1996, s. 118. Nie ma zgody co do tego, od kiedy można mówić o powstaniu III Rzeczpospolitej. Stosunkowo powszechna jest jednak opinia uznająca za tenże moment przegłosowanie przez Sejm Kontraktowy nazwy państwa „Rzeczpospolita Polska” oraz godła w postaci orła białego w koronie. Ustawa ta weszła w życie 31 grudnia 1989 r.

156


STOSUNKI POLSKI Z PAŃSTWAMI AMERYKI ŁACIŃSKIEJ W LATACH 1989-1999

uzyskało członkostwo w Organizacji Paktu Północnoatlantyckiego, realizując jeden z celów strategicznych polskiej polityki zagranicznej. W niniejszym tekście zaprezentowane zostaną relacje Polski z regionem Ameryki Łacińskiej z uwzględnieniem kwestii politycznych, gospodarczych i kulturalnych. Ze względu na marginalny charakter, stosunki militarne nie zostały osobno wyszczególnione. Celem pracy jest również ocena wpływu działań podejmowanych w latach 90. na obecne relacje z Ameryką Łacińską.

Stosunki polityczne Po roku 1989 podstawowym zadaniem polskiej polityki w stosunku do Ameryki Łacińskiej była szeroko pojęta normalizacja wzajemnych relacji. Już w wygłoszonym 12 września 1989 r. exposé premiera Tadeusza Mazowieckiego padło wyraźne stwierdzenie, że w interesie Polski leży współpraca z nowo uprzemysłowionymi państwami Ameryki Łacińskiej6. Teza ta powtórzona została w pierwszym exposé ministra spraw zagranicznych Krzysztofa Skubiszewskiego, wygłoszonym 26 kwietnia 1990 r. „Rozbudowa stosunków, ostatnio do pewnego stopnia zaniedbanych, z państwami innych kontynentów, w tym Ameryki Łacińskiej”7 uznana została za jeden z dziewięciu priorytetów polskiej polityki zagranicznej. Warto podkreślić, że w trzech kolejnych exposé wygłoszonych przez ministra Skubiszewskiego w czerwcu 1991 r., maju 1992 r. i kwietniu 1993 r. również postawiono za cel pogłębienie współpracy z państwami latynoamerykańskimi8. Pierwszym widocznym potwierdzeniem przedstawionej w dokumentach linii politycznej wobec Ameryki Łacińskiej było wznowienie stosunków z państwami uważanymi w PRL za wrogie, a więc głównie z Chile (11 marca 1990 r.) i z Paragwajem (3 maja 1991 r.)9. Analizując konkretne działania Polski w pierwszych latach po przełomie 1989 r., można stwierdzić, iż założenia polityczne w stosunku do państw latynoamerykańskich oparte zostały na podstawowych priorytetach: unormowania stosunków prawno-traktatowych, zniesienia obowiązku wizowego, tworzenia sieci konsulatów honorowych i wypracowania zwyczaju regularnych konsultacji politycznych na szczeblu wiceministrów10. Założenia te były przez Polskę najintensywniej realizo-

6

7

8

9 10

Exposé sejmowe premiera PRL Tadeusza Mazowieckiego (fragmenty dotyczące pomocy zagranicznej i stosunków międzynarodowych), [w:] Z. Leszczyński, A. Kosecki (red.), Stosunki międzynarodowe, dokumenty i materiały 1989-2000, Pułtusk 2001, s. 12-14. Exposé ministra spraw zagranicznych Krzysztofa Skubiszewskiego w Sejmie – 26 kwietnia 1990 r., http://www.stosunki-miedzynarodowe.pl/teksty-zrodlowe/przemowienia/1133-exposeministra-spraw-zagranicznych-krzysztofa-skubiszewskiego-w-sejmie-26-kwietnia-1990-r (dostęp: 14.07.2012). Szerzej na ten temat: L. W. Zyblikiewicz, Reorientacja polityki zagranicznej Polski w latach 1989-2008, [w:] J.J. Piątek, R. Podgórzańska (red.), Polityka zagraniczna, decyzje, procedury, instytucje, Toruń 2009, s. 11-14. J. Perlin, Stosunki polityczne Polski…, s. 121. A. Dembicz, Stosunki z krajami…, s. 171.

157


MAGDALENA LISIŃSKA

wane do połowy lat 90. Nie uległy one modyfikacjom w okresie, gdy do władzy doszły środowiska lewicowe. Biorąc pod uwagę kwestie prawno-traktatowe, najczęściej podpisywanymi umowami dwustronnymi były regulacje o unikaniu podwójnego opodatkowania i ochronie inwestycji. W latach 90. udało się podpisać tego typu porozumienia z Urugwajem (1991 r.), Argentyną (1991 r.) i Chile (1995 r.). Polska dyplomacja zabiegała również o podpisanie z państwami latynoamerykańskimi umów o współpracy naukowej i kulturalnej. Likwidacja obowiązku wizowego stanowiła istotny w wymiarze politycznym element wzajemnych relacji. W latach 90. zniesione zostały wizy między innymi do Argentyny (1990 r.), Urugwaju (1991 r.), Kostaryki (1992 r.), Boliwii (1994 r.), Chile (1995 r.) czy Nikaragui (1995 r.). W okresie postzimnowojennym powrócono również do przedwojennej tradycji zakładania w Ameryce Łacińskiej konsulatów honorowych11. W pierwszej dekadzie istnienia III RP ustanowiono ponad 20 okręgów konsularnych, między innymi w Cordobie, Mar de la Plata, Posada (Argentyna), Punta del Este (Urugwaj), La Paz (Boliwia), Belo Horizonte, Vitorii i Erexim (Brazylia), Gualdalajarze, Guanajuato, Tulancingo (Meksyk), Kingston (Jamajka), La Serenie (Chile). W latach 90., głównie w ich pierwszej połowie, dochodziło do niezwykle licznych kontaktów politycznych polsko-latynoamerykańskich, szczególnie na szczeblu ministerialnym i eksperckim. W 1994 r. powstały cztery parlamentarne grupy bilateralne (polsko-brazylijska, polsko-chilijska, polsko-kolumbijska i polskomeksykańska). Bardzo istotnym, a jednocześnie najbardziej reprezentatywnym elementem zacieśnienia wzajemnych stosunków, były wizyty na wysokim szczeblu, podejmowane zarówno przez przedstawicieli władz Rzeczpospolitej, jak i państw Ameryki Łacińskiej. Już w październiku 1990 r. do Polski przyjechał argentyński prezydent Carlos Saúl Menem, wyrażając poparcie dla rozpoczynających się przemian demokratycznych. Wizyta argentyńskiego prezydenta miała również swój wymiar symboliczny, gdyż był on pierwszym po Fidelu Castro latynoamerykańskim przywódcą, który zdecydował się odwiedzić Polskę. Na przełomie lipca i sierpnia 1991 r. polski minister spraw zagranicznych Krzysztof Skubiszewski odwiedził natomiast Argentynę, Brazylię, Urugwaj, Paragwaj (państwa Mercosur) oraz Chile. W 1998 r. z wizytą w Polsce przebywał peruwiański prezydent Alberto Fujimori, w 1999 r. natomiast prezydent Chile Eduardo Frei Montalva. Wcześniej, bo w 1994 r., do Polski z wizytą nieoficjalną przybył prezydent

11

Powodem zakładania konsulatów honorowych w państwach Ameryki Łacińskiej w okresie międzywojennym były głównie ograniczone fundusze państwa polskiego, którego celem była obecność konsularno-dyplomatyczna w całym regionie latynoamerykańskim. Do wybuchu II wojny światowej Polska miała konsulów honorowych we wszystkich państwach Ameryki Łacińskiej nieobsadzonych przez zawodowych dyplomatów, z wyjątkiem Hondurasu i Wenezueli. Patrz: H. Dumała, Polska – Ameryka Łacińska. Powojenne stosunki dyplomatyczno-konsularne, „Annales. Universitatis Mariae Curie-Skłodowska”, Sectio K, Politologia, vol. IV, Lublin 1997, s. 24.

158


STOSUNKI POLSKI Z PAŃSTWAMI AMERYKI ŁACIŃSKIEJ W LATACH 1989-1999

Urugwaju Luis Alberto Lacalle. Warto zwrócić uwagę na obecność polskich przedstawicieli na uroczystościach objęcia urzędów przez Freia Montalvę w 1994 r. oraz Menema i Fujimoriego w 1995 r. Bez wątpienia jednak pierwszoplanowym wydarzeniem dla stosunków polsko-latynoamerykańskich w latach 90. była wizyta prezydenta Lecha Wałęsy w państwach Mercosur oraz w Chile, która odbyła się w dniach 19-25 lutego 1995 r. Wizyta ta miała wymiar historyczny, po raz pierwszy bowiem głowa państwa polskiego odwiedziła tę część świata. Celem wizyty było m.in.: stworzenie dobrego klimatu do podejmowania wzajemnych inicjatyw (przede wszystkim na poziomie gospodarczym), pokazanie wspólnoty interesów, wytyczenie perspektywy dalszego rozwoju stosunków12. Istotny wymiar stanowiły również liczne spotkania z latynoamerykańską Polonią. W deklaracji wygłoszonej w Foz de Iguaçu, gdzie zbiegają się granice Paragwaju, Brazylii i Argentyny, prezydent Wałęsa podziękował społeczeństwom latynoamerykańskim za gościnność dla polskich emigrantów na przestrzeni dziejów13. Istotnym wydarzeniem z zakresu stosunków polsko-latynoamerykańskich w latach 90. był również udział Polskiego Kontyngentu Wojskowego w wielonarodowych siłach wojskowo-policyjnych na Haiti w 1994 r., gdzie 50 komandosów z grupy GROM wzięło udział w operacji mającej na celu przywrócenie władzy prezydenta Jean-Bertranda Aristide'a, obalonego wcześniej przez wojsko. Polska jednostka wyleciała na Haiti 19 października 1994 r. i została tam przez cały pierwszy etap interwencji14. Jak wcześniej wspomniano, intensyfikacja działań politycznych podejmowanych przez Polskę w stosunku do państw latynoamerykańskich przypadła na pierwsze pięć lat po 1989 r. W sejmowym exposé ministra spraw zagranicznych Władysława Bartoszewskiego z maja 1995 r. odnaleźć można stwierdzenie, że polska polityka zagraniczna koncentruje się na Europie, ale nie traci z pola widzenia licznej i zróżnicowanej grupy krajów Azji, Afryki i Ameryki Łacińskiej. Kilka zdań później, wyliczając państwa, z którymi stosunki powinny być w Polsce uznane za priorytetowe, minister Bartoszewski nie wymienił jednak ani jednego państwa latynoamerykańskiego15. Wypowiedź ta dobitnie świadczy o zmniejszeniu zainteresowania Ameryką Łacińską polskiego rządu. Tendencja taka utrzymała się praktycznie do dnia dzisiejszego.

12

13 14 15

Działalność prezydenta Lecha Wałęsy w sferze polityki zagranicznej. Rok 1995, bilans 19911995, [w:] B. Wizimirska, op.cit., s. 179-181. Ibidem. J. Perlin, Stosunki polityczne Polski…, s. 123. Exposé ministra spraw zagranicznych Władysława Bartoszewskiego w Sejmie – 24 maja 1995 r., http://www.stosunki-miedzynarodowe.pl/teksty-zrodlowe/przemowienia/1042-exposministra-spraw-zagranicznych-wladyslawa-bartoszewskiego-w-sejmie-24-maja-1995-r (dostęp: 14.07.2012).

159


MAGDALENA LISIŃSKA

Stosunki gospodarcze Biorąc pod uwagę całość omawianych powyżej kontaktów politycznych z państwami latynoamerykańskimi do roku 1999, warto zwrócić uwagę na generalną tendencję do podporządkowywania większości działań poprawie warunków do rozwoju współpracy gospodarczej. Kontakty gospodarcze stały się absolutnym priorytetem w stosunkach Polski z regionem latynoamerykańskim, co wielokrotnie podkreślali politycy polskich kręgów rządowych16. W okresie zimnej wojny, szczególnie zaś w latach 70., państwa latynoamerykańskie były dla Polski najważniejszymi partnerami z grupy państw rozwijających się. Wzrostowi wymiany handlowej w tym okresie sprzyjała łatwość kredytowania zewnętrznego i stopniowe otwieranie się polskiej gospodarki17. Przełom lat 80. i 90. stanowił ważny moment dla wzajemnych relacji gospodarczych, zarówno ze względu na zmiany systemowe w Polsce, jak również reformy przeprowadzane w największych państwach Ameryki Łacińskiej (Argentynie, Brazylii, Meksyku). Skutkiem przemian gospodarczych był gwałtowny spadek obrotów handlowych Polski z państwami Ameryki Łacińskiej. Nie dziwią więc działania podjęte przez polskich decydentów, mające na celu poprawę sytuacji i intensyfikację wzajemnych kontaktów handlowych. Analizując dokładny przebieg większości omawianych powyżej wizyt, spotkań czy bilateralnych konsultacji pomiędzy Polską, a państwami Ameryki Łacińskiej, nietrudno dojść do wniosku, że sprowadzały się one głównie do kwestii gospodarczych. Można więc stwierdzić, iż po 1989 r. to właśnie promocja wymiany handlowej stała się jednym z priorytetów polskiej polityki zagranicznej wobec państw latynoamerykańskich. Potwierdzeniu tej tezy służyć może wypowiedź podsekretarza stanu w MSZ Roberta Mroziewicza z 12 grudnia 1994 r., kiedy to stwierdził on, że podstawą dyplomacji polskiej w stosunkach z Ameryką Łacińską jest dialog z Grupą z Rio, otwierający kanały współpracy gospodarczej18. Szczególną uwagę zwrócić należy również na zabiegi Polski w stosunku do państw Mercosur. Już od momentu powstania Wspólnego Rynku Południa w 1991 r., Polska wiązała duże nadzieje ze współpracą z tym ugrupowaniem, o czym świadczyć może chociażby wizyta prezydenta Wałęsy w siedzibie ugrupowania w Montevideo w czasie pobytu w Ameryce Łacińskiej w 1995 r.

16

17

18

O konieczności nawiązania bliższych relacji gospodarczych z państwami Ameryki Łacińskiej mówił już premier Tadeusz Mazowiecki w swoim exposé z dnia 12 września 1989 r. Teza ta powtarzana była w przemówieniach programowych praktycznie wszystkich ministrów spraw zagranicznych RP do końca lat 90. A. Dembicz [et al.], Stan i perspektywy stosunków gospodarczych Polski z krajami Ameryki Łacińskiej, Warszawa 1997, s. 40. Wypowiedź Roberta Mroziewicza w czasie konferencji „Ameryka Łacińska w polskiej polityce w kontekście współczesnych procesów regionalnych i globalnych: możliwe kierunki zainteresowań i studiów”, która odbyła się 12 grudnia 1994 r. Transkrypcja: „Ameryka Łacińska” nr 4(6) 1994, s. 112-115.

160


STOSUNKI POLSKI Z PAŃSTWAMI AMERYKI ŁACIŃSKIEJ W LATACH 1989-1999

Przedstawione w tabeli nr 1 dane liczbowe na temat wartości obrotów handlowych Polski z Ameryką Łacińską wyraźnie dowodzą jednak, że polskie założenia współpracy gospodarczej z tym regionem nie przyniosły zamierzonych efektów. Wraz ze wzrostem obrotów między Polską a Latynoameryką rósł również deficyt handlowy. Za przełomowe z pewnością można uznać lata 1994 i 1995, kiedy to w relacjach z Ameryką Łacińską po raz pierwszy pojawiła się tak wyraźna nadwyżka importu nad eksportem. Mimo iż skok ten związany był z panującym ówcześnie w Ameryce Łacińskiej kryzysem19, ujemne saldo utrzymało się w dalszych latach, doprowadzając do powstania stałej tendencji w relacjach gospodarczych Polski z państwami latynoamerykańskimi. Tabela nr 1. Zmiany wartości obrotów handlowych Polski z Ameryką Łacińską w okresie 1989-1999 (dane w mln USD)20 1970 1980 1985 1989 1990 1991 1992 1993 1994 1995 1996 1997 1998 1999 Import Eksport

72

816

49

309

261

76

118

193

194

327

412

682

671

640

562

306

209

197

207

141

319

215

226

227

201

206

240

279

Obroty

121 1122

518

458

283

259

512

409

553

639

883

877

880

841

Saldo

-23 -510 -100

-64

131

23

126

21 -101 -185 -481 -465 -400 -283

Źródło: za lata 1970-1985: A. Dembicz, Stosunki z krajami…; za lata 1989-1993: A. Dembicz [et al.], Stan i perspektywy stosunków gospodarczych…; za lata 1994-1999: Rocznik statystyczny handlu zagranicznego GUS z lat 1995, 1996, 1997, 1998, 1999, 2000.

Transformacja ustrojowa nie przyniosła zmian w kwestii głównych partnerów handlowych Polski w Ameryce Łacińskiej. Najważniejszym latynoamerykańskim partnerem Polski była i jest Brazylia. Na drugim miejscu niezmiennie znajduje się Argentyna. W 1989 r. obroty handlowe Polski z owymi dwoma państwami stanowiły około 60% całkowitej wymiany handlowej z regionem. Sytuacja ta nie uległa znaczącym zmianom aż do końca lat 90.21 Okres ten przyniósł znaczne rozszerzenie obecności gospodarczej Polski w Ameryce Łacińskiej. Do roku 1999 nasz kraj reali-

19

20

21

Na przełomie lat 1994 i 1995 doszło w Meksyku do kryzysu walutowego spowodowanego dewaluacją peso. Mimo iż gospodarki innych państw Ameryki Łacińskiej, szczególnie zaś Argentyny i Brazylii, nie miały silnych kontaktów handlowych z Meksykiem, kryzys przeniósł się również na te państwa. Zjawisko to, określone jako „efekt tequila”, związane było z faktem, iż zagraniczni inwestorzy postrzegali Amerykę Łacińską jako jeden duży rynek. Po dewaluacji meksykańskiego peso zaczęto więc obawiać się, że sytuacja taka może powtórzyć się w stosunku do argentyńskiego peso i brazylijskiego reala. Zaowocowało to nagłą sprzedażą walut i w konsekwencji szybkim spadkiem ich wartości. Warto zwrócić uwagę, że Brazylia i Argentyna – państwa najbardziej dotknięte „efektem tequila” – były (i nadal są) najważniejszymi partnerami handlowymi Polski w Ameryce Łacińskiej. W tabeli zawarte zostały dane dotyczące tych państw Ameryki Łacińskiej, które uwzględniane są w statystykach GUS. Każdego roku jest to około 15 państw, z którymi przeprowadzono transakcje o wartości przekraczającej kilkadziesiąt tysięcy USD. Dane na podstawie: Rocznik statystyczny handlu zagranicznego GUS z lat 1989 i 1999.

161


MAGDALENA LISIŃSKA

zował wymianę handlową z około 40 państwami i terytoriami zależnymi w Ameryce Łacińskiej22, mimo iż aktywna współpraca utrzymywała się (i nadal utrzymuje) z około 10 najważniejszymi latynoamerykańskimi partnerami Polski. Istotnym aspektem w kontaktach gospodarczych Polski z Ameryką Łacińską po 1989 r. jest również zmiana jakościowa towarów będących przedmiotem handlu. O ile przed transformacją największy udział w wymianie handlowej miały surowce niskoprzetworzone i półprodukty, w pierwszej dekadzie istnienia III RP dominować zaczęły towary rolno-spożywcze, a istotną pozycję na liście importowanych z Ameryki Łacińskiej artykułów zyskały produkty takie jak kawa czy banany23.

Stosunki kulturalne i rola Polonii Ameryka Łacińska nigdy nie pretendowała do roli priorytetowego obszaru rozwoju polskich zagranicznych stosunków kulturalnych. Za czasów PRL nie przywiązywano większej wagi do rozwoju współpracy kulturalnej, mimo podpisania szeregu porozumień w tym zakresie z państwami takimi jak Argentyna (1984 r.), Meksyk (1970 r.), Kostaryka (1979 r.), Kolumbia (1981 r.), Kuba (1987 r.), Peru (1977 r.) czy Panama (1978 r.). Transformacja ustrojowa w Polsce umożliwiła odejście od czynnika ideologicznego i wypracowanie nowych mechanizmów współpracy kulturalnej i naukowej z regionem. Realizując priorytet normalizacji stosunków prawno-traktatowych z Ameryką Łacińską, kolejnym polskim rządom w latach 90. udało się podpisać umowy o współpracy kulturalno-naukowej z państwami do tej pory pomijanymi, a więc Urugwajem (1989 r.), Brazylią (1991 r.) i Chile (1995 r.). Większość umów podpisanych przed 1989 r. zostało odnowionych, w przypadku niektórych podpisano programy wykonawcze (np. z Argentyną 22 października 1993 r.). Jedynie umowa bilateralna z Kubą wygasła w 1997 r. Podpisanie owych porozumień umożliwiło intensyfikację kontaktów polsko-latynoamerykańskich, głównie na szczeblu naukowym. Za sukces uznać można m.in. prowadzone od ponad 20 lat przez naukowców Uniwersytetu Warszawskiego badania archeologiczne i etnograficzne w Peru, Ekwadorze i Boliwii, czy też dokonania polskich astronomów pracujących w chilijskim obserwatorium w Las Campanas. Szczególną rolę w pogłębianiu polsko-latynoamerykańskiej współpracy kulturalnej w latach 90. odegrały liczne skupiska polonijne, ze względów politycznych całkowicie marginalizowane w PRL. Trudno jest jednoznacznie ocenić, jak wiele osób mających polskie korzenie zamieszkuje region latynoamerykański, szacuje się jednak, iż może być ich prawie 2 mln, najwięcej w Brazylii i Argentynie (odpowiednio 1,5 mln i 130 tys.)24. Procesy demokratyzacyjne w Ameryce Łacińskiej oraz 22 23 24

A. Dembicz, Stosunki z krajami…, s. 173. Idem [et al.], Stan i perspektywy stosunków gospodarczych…, s. 50-52. A. Stelmachowski, Sytuacja Polonii w Ameryce Łacińskiej w kontekście zjawisk w ruchu polonijnym na świecie, [w:] M. Malinowski (red.), Tożsamość oraz percepcja Polski i polskości w środowiskach Polonii latynoamerykańskiej, Warszawa 2000, s. 21-22.

162


STOSUNKI POLSKI Z PAŃSTWAMI AMERYKI ŁACIŃSKIEJ W LATACH 1989-1999

w Polsce sprzyjały regionalnej integracji ruchu polonijnego. Zainicjowany on został w 1993 r., kiedy to utworzona została Unia Stowarzyszeń i Organizacji Polskich w Ameryce Łacińskiej (USOPAŁ), skupiająca kilkadziesiąt organizacji polonijnych, głównie z basenu La Platy. Założycielem i prezesem USOPAŁ został Jan Kobylański, ówczesny konsul honorowy RP w Urugwaju i prezes Związku Polaków w Argentynie25. W organizowane przez USOPAŁ Kongresy Polonii Ameryki Łacińskiej (w 1993 r. w Buenos Aires, w 1996 r. w Kurytybie i w 1998 r. w Punta del Este) zaangażowane były nie tylko środowiska polonijne, ale również polskie instytucje akademickie oraz przedstawiciele parlamentu i rządu RP. Działalność ruchów polonijnych przyniosła szczególnie wymierny efekt w Argentynie, czego przejawem może być ogłoszenie w 1995 r. przez Senat Republiki dnia 8 czerwca „Dniem osadnika polskiego” (Día del Colono Polaco). Święto to upamiętnia przybycie pierwszych Polaków do argentyńskiej prowincji Misiones w 1897 r. Jak wcześniej wspomniano, wpływ na postrzeganie Polski w Ameryce Łacińskiej mają również wybitni Polacy, którzy swoją działalność związali z regionem latynoamerykańskim. Przykładowo, postać Ignacego Domeyki w Chile jest bardzo znana i ceniona, co przejawia się w licznych uroczystościach organizowanych ku jego pamięci w Santiago de Chile i innych miastach. Warto również podkreślić, że bardzo dużym zainteresowaniem w Ameryce Łacińskiej cieszy się muzyka Fryderyka Chopina. W Ameryce Łacińskiej znajdują się cztery pomniki polskiego kompozytora, najnowszy z nich, w Punta del Este w Urugwaju, ufundowany został w 1999 r. przez wspominanego wcześniej Jana Kobylańskiego.

Podsumowanie Podsumowując, należy stwierdzić, że relacje Polski z Ameryką Łacińską w latach 1989-1999 charakteryzowały się wyjątkowo zmienną dynamiką. Ich intensyfikacja przypadła na pierwsze pięciolecie, z biegiem czasu ulegały zaś coraz większemu marginalizowaniu. Wynika to głównie z faktu, iż w pierwszych latach po przełomie polska dyplomacja skupiła się na odbudowaniu i umacnianiu stosunków bilateralnych z państwami latynoamerykańskimi. Cele które postawiła sobie Polska w owym okresie, takie jak chociażby podpisywanie umów dwustronnych czy zakładanie konsulatów honorowych, miały co do zasady charakter krótkoterminowy. Nie zadbano o wypracowanie klarownej i długofalowej strategii w stosunku do państw Ameryki Łacińskiej, co widoczne było już pod koniec lat 90. Ostatnim mocnym akcentem w stosunkach polsko-latynoamery-

25

W latach 90. zarówno władze w Polsce, jak i środowiska emigracyjne w Ameryce Łacińskiej traktowały Kobylańskiego jako mecenasa i sponsora ruchu polonijnego, działającego na rzecz poprawy stosunków latynoamerykańsko-polskich. Świadczą o tym liczne odznaczenia państwowe otrzymane przez niego w latach 1993-1997, między innymi Krzyż Komandorski z Gwiazdą Orderu Odrodzenia Polski.

163


MAGDALENA LISIŃSKA

kańskich w omawianym okresie była bowiem wizyta prezydenta Wałęsy w Ameryce Południowej w 1995 r. Patrząc obiektywnie, nawet w okresie najbardziej zintensyfikowanych stosunków Ameryka Łacińska nie urastała do roli priorytetowej dla polskiej polityki zagranicznej, interesy polskie koncentrują się bowiem głównie na północnej półkuli. Nie powinno to jednak zwalniać władz Polski z wypracowania długoterminowego planu działania w stosunku do regionu, z którym Polska ma wiele wspólnego i z którym nie ma sprzecznych interesów26. Paradoksalnie nieco, to właśnie ów brak sprzeczności mogących wywołać jakąkolwiek debatę w pewnym stopniu przyczynił się do braku wyraźnego polsko-latynoamerykańskiego dialogu. W latach 90. Ameryka Łacińska była praktycznie nieobecna w debacie publicznej. O swego rodzaju porażce polskiej polityki zagranicznej w kontekście Latynoameryki świadczy również stan stosunków gospodarczych z państwami regionu. W 1989 r. w kręgach rządowych powszechna była opinia o konieczności zwiększenia obrotów i poprawy bilansu handlowego z Ameryką Łacińską. Dekadę później zwracano uwagę na ten sam problem. Różnica polega jednak na tym, iż w 1989 r. deficyt handlowy Polski z państwami latynoamerykańskimi był ponad cztery razy niższy niż 1999 r., kiedy to ze względu na kryzys w Argentynie i Brazylii import do Polski był i tak znacząco niższy niż w latach wcześniejszych. Stosunki z Polonią latynoamerykańską, mimo iż w początkowym okresie uległy pewnemu ożywieniu, ochłodziły się pod koniec lat 90., w dużym stopniu ze względu na rosnące kontrowersje wokół osoby Jana Kobylańskiego27. Krótkoterminowa polityka względem Ameryki Łacińskiej i brak wypracowania szerszych koncepcji odbiły się na stanie wzajemnych relacji w okresie późniejszym. Obecnie stosunki polsko-latynoamerykańskie cechują się stagnacją, mimo teoretycznego poszerzenia możliwości kontaktów, związanego z przystąpieniem Polski do Unii Europejskiej w 2004 r. Opinia publiczna nie jest zainteresowana tematyką latynoamerykańską, co skutkuje brakiem zainteresowania mediów polskich. Z perspektywy latynoamerykańskiej sytuacja nie przedstawia się lepiej – jakąkolwiek wiedzą o Polsce może pochwalić się bardzo nieliczna grupa obywateli państw Ameryki Łacińskiej. Według badań przeprowadzonych w 2005 r. przez ośrodek badań

26

27

J. Spyra, Stosunki Polski z krajami Ameryki Łacińskiej, [w:] M. F. Gawrycki (red.), Ameryka Łacińska we współczesnym świecie, Warszawa 2006, s. 390. Kontrowersje wokół osoby Jana Kobylańskiego pojawiać się zaczęły pod koniec lat 90., gdy na jaw wyszły niejasności dotyczące przeszłości biznesmena. Spekulowano na temat powiązań Kobylańskiego z hitlerowcami w czasie II wojny światowej oraz podważano fakt jego pobytu w obozie koncentracyjnym. Sam zainteresowany zaprzeczył tym doniesieniom, wytaczając przedstawicielom mediów i polityki procesy o zniesławienie. Po szeregu oskarżeń o działania antypaństwowe i antysemityzm, w 2000 r. Kobylański usunięty został z funkcji konsula honorowego w Punta del Este. Kontrowersje wokół byłego dyplomaty doprowadziły do mocnych podziałów w środowiskach Polonii latynoamerykańskiej, szczególnie zaś w Argentynie i Urugwaju. W 2005 r. utracił on zajmowaną przez długi okres funkcję szefa Związku Polaków w Argentynie.


STOSUNKI POLSKI Z PAŃSTWAMI AMERYKI ŁACIŃSKIEJ W LATACH 1989-1999

Latinbarómetro, jedynie 7% Meksykanów i 6% Chilijczyków kojarzy nazwę „Polska”28. Statystyka ta mówi sama za siebie. Reasumując, warto zwrócić uwagę, że relacje z państwami latynoamerykańskimi, mimo iż zaniedbane w latach 90., w dalszym ciągu stanowić powinny obiekt zainteresowania polskiej dyplomacji. Polska, jako liczące się państwo Europy Środkowo-Wschodniej, powinna wyjść z cienia i rozpocząć budowanie stosunków z Ameryką Łacińską na bazie klarownych i jasnych koncepcji długoterminowych. Szansą stojącą przed Polską jest działalność w ramach Unii Europejskiej, utrzymującej szeroką sieć powiązań z Ameryką Łacińską. Zjednoczona Europa może być dla Polski pomostem w stosunkach z regionem, którego rola w zglobalizowanym świecie ciągle rośnie.

Streszczenie Ameryka Łacińska to obszar często pomijany w polskiej debacie publicznej, również w kontekście polityki zagranicznej prowadzonej przez nasze państwo. W niniejszej pracy Autorka stara się przybliżyć czytelnikowi kwestię stosunków Polski z regionem w latach 1989-1999 oraz stawia tezę, iż działania podjęte w tym okresie rzutują na obecny, niewystarczający poziom tychże relacji. W pierwszej kolejności przedstawiony został zarys historyczny stosunków polsko-latynoamerykańskich w okresie przed 1989 r. Następnie uzasadniony został wybór ram czasowych przyjętych w tekście, których granice wyznaczają dwa ważne dla Polski wydarzenia – rozpoczęcie transformacji ustrojowej i wejście w poczet członków Paktu Północnoatlantyckiego. Część właściwa tekstu podzielona została na trzy części – analizę polsko-latynoamerykańskich stosunków politycznych, gospodarczych i kulturalnych. W konkluzjach Autorka podejmuje próbę oceny tychże kwestii, ze szczególnym uwzględnieniem ich wpływu na sytuację obecną. Podkreśla również, że polscy decydenci powinni zmienić stosunek do Ameryki Łacińskiej, zaniedbywanej przez dyplomację naszego państwa niemal od 20 lat.

28

L. Miodek, Obecność Ameryki Łacińskiej w polskiej polityce zagranicznej – przegląd stosunków wzajemnych w latach 1990-2005, [w:] A. Dembicz (red.) Ameryka Łacińska w polskiej polityce, Warszawa 2009, s. 25.

165



Wniosek Autonomii Palestyńskiej o uzyskanie członkostwa w ONZ – stanowisko Polski Weronika Grzywacz Zarys historii konfliktu izraelsko-palestyńskiego. Stan negocjacji pokojowych Konflikt izraelsko-palestyński jest jednym z najdłuższych w historii współczesnych stosunków międzynarodowych. Od ponad 60 lat, pomimo zaangażowania światowych potęg, nie udaje się wypracować trwałego porozumienia. W konflikcie ścierają się ze sobą dwa nacjonalizmy: żydowski i arabski. Izrael, który proklamował niepodległość 14 maja 1948 r., jest spełnieniem dążeń Żydów do posiadania własnego państwa. Postulaty utworzenia prawnie zabezpieczonej siedziby dla narodu żydowskiego, będące odpowiedzią na nasilające się nastroje antysemickie w XIXwiecznej Europie, znalazły swój wyraz w ruchu syjonistycznym. Wśród propozycji miejsca utworzenia własnego państwa znalazły się m.in. związana historycznie z narodem żydowskim Palestyna, ale także Madagaskar i Uganda. Na Kongresie Syjonistycznym w 1946 r. zdecydowano o utworzeniu państwa żydowskiego w Palestynie. Ziemia palestyńska po I wojnie światowej była objęta mandatem brytyjskim. Wielka Brytania odniosła się przychylnie do „ustanowienia w Palestynie siedziby narodowej dla narodu żydowskiego” w deklaracji ministra spraw zagranicznych Arthura Balfoura z listopada 1917 r.1 Społeczność międzynarodowa zaakceptowała utworzenie Izraela w rezolucji nr 181 (II) Zgromadzenia Ogólnego ONZ z 1947 r., w której przedstawiono podział Palestyny na dwa państwa: żydowskie i arabskie2. Dążąc do pogodzenia sprzecznych interesów, wypracowano rozwiązanie, zgodnie z którym w miarę równomiernie podzielono sporny teren. Rezolucja nr 181 legitymizowała powstanie państwa żydowskiego na 56% obszaru Palestyny i powstanie państwa arabskiego na 44% terytorium Palestyny. Jerozolima – miasto święte dla trzech wielkich religii, otoczona przez państwo arabskie – miała posiadać status międzynarodowy. Dzień po prokla-

1 2

K. E. Schulze, Konflikt arabsko-izraelski. Dokumenty, Warszawa 2010, s. 178. United Nations General Assembly Resolution 181 November 29, 1947, http://www.yale.edu/ lawweb/avalon/un/res181.htm (dostęp: 12.05.2012).

167


WERONIKA GRZYWACZ

mowaniu niepodległości Izrael został zaatakowany przez arabskich sąsiadów – Egipt, Jordanię, Syrię, Liban oraz Irak. Wojna izraelsko-arabska (1948-1949) była kontynuacją walk, które wybuchły w brytyjskim mandacie pomiędzy ludnością żydowską i arabską, po ogłoszeniu przez ONZ rezolucji o podziale Palestyny. Na mocy porozumień rozejmowych zwycięski Izrael zatrzymał 77% terytorium Palestyny, Jordania zajęła Zachodni Brzeg Jordanu i Wschodnią Jerozolimę, a Egipt Strefę Gazy. Kolejne zmiany granic, odbiegające od tych zaleconych w rezolucji nr 181, nastąpiły po wojnie sześciodniowej, która miała miejsce w 1967 r. Po prewencyjnym ataku Izraela na sąsiadujące państwa arabskie pod jego władzą znalazło się całe terytorium Palestyny – Zachodni Brzeg Jordanu, wschodnia część Jerozolimy oraz Strefa Gazy. Państwo żydowskie uzyskało także kontrolę nad ważnymi strategicznie Wzgórzami Golan oraz egipskim Półwyspem Synaj. Rada Bezpieczeństwa ONZ zajęła stanowisko wobec zaistniałych wydarzeń, uchwalając 22 listopada 1967 r. rezolucję nr 242, która wzywała do ustanowienia sprawiedliwego i trwałego pokoju na Bliskim Wschodzie3. Palestyńczycy przy pomocy sąsiednich państw arabskich sprzeciwiali się utworzeniu Izraela, podnosząc swoje prawa do tego terytorium. Początkowo słabo zorganizowany ruch palestyński w 1964 r. przybrał ramy prawne w postaci Organizacji Wyzwolenia Palestyny (OWP), powstałej z inicjatywy Ligii Arabskiej. OWP połączyła ugrupowania o różnym profilu ideologicznym. W 1969 r. na jej czele stanął Jaser Arafat, lider największego ugrupowania Fatah. Celem, dla którego powstała OWP, było zniszczenie państwa żydowskiego i utworzenie Palestyny. Początkowo prowadziła ona zbrojną i terrorystyczną działalność. Obecnie OWP uznaje państwo Izrael pod warunkiem powstania niepodległej Palestyny. Stopniowe odejście od polityki przemocy wpłynęło na postrzeganie przez społeczność międzynarodową OWP jako reprezentanta narodu palestyńskiego. W 1974 r. Zgromadzenie Ogólne ONZ na mocy rezolucji nr 32374 nadało jej status obserwatora. W tym samym roku utworzono stałe biuro OWP przy ONZ5. Wybuch pierwszej intifady w 1987 r. ukazał determinację ludności palestyńskiej, dążącej do posiadania własnego państwa. W wyniku radykalizacji części społeczeństwa palestyńskiego powstało islamskie ugrupowanie Hamas, które ma na celu zniszczenie Izraela i utworzenie palestyńskiej republiki islamskiej w jego miejsce. Palestyńska Rada Narodowa, pełniąca funkcję parlamentu, 15 listopada 1988 r. w Algierze ogłosiła niepodległość Palestyny. Negocjacje izraelsko-palestyńskie doprowadziły do powstania Autonomii Palestyńskiej. W 1994 r. przywódca Palestyńczyków Jaser Arafat i premier Izraela Icchak Rabin podpisali porozumienie o ograniczonej autonomii Strefy Gazy. Rok później

3

4

5

K. E. Schulze, op.cit., s. 61; United Nations Resolution 242, http://www.sixdaywar.org/content/242.asp (dostęp: 12.05.2012). United Nations General Assembly Resolution 3237(XXIX), November 22, 1974, Observer status for the Palestine Liberation Organization, http://www.un.org/ga/search/view_doc.asp?symbol =A/RES/3237(XXIX)&Lang=E&Area=RESOLUTION (dostęp: 12.05.2012). Status of Palestine at the United Nations, http://www.un.int/wcm/content/site/palestine/ pid/11550 (dostęp: 12.05.2012).

168


WNIOSEK AUTONOMII PALESTYŃSKIEJ O UZYSKANIE CZŁONKOSTWA W ONZ...

rozszerzono jej zakres na Zachodni Brzeg Jordanu. Jedność palestyńskiego ruchu narodowego została rozbita, gdy w 2006 r. większość w parlamencie Strefy Gazy zdobył Hamas. Nie udał się projekt powołania palestyńskiego rządu jedności narodowej, opracowany przy pomocy mediacji saudyjskiej. 14 czerwca 2007 r. Hamas przejął całkowitą kontrolę nad Strefą Gazy. Autonomia Palestyńska politycznie i geograficznie dzieli się po tym wydarzeniu na Strefę Gazy rządzoną przez Hamas i Zachodni Brzeg Jordanu pod władzą Fatahu, na czele którego stoi Mahmud Abbas. Hamas odrzuca możliwość pokojowego porozumienia się z Izraelem, prowadząc przy tym działalność terrorystyczną. W maju 2011 r. podpisano w Kairze porozumienie o współpracy pomiędzy Hamasem i Fatahem. Jego celem jest powstanie palestyńskiego rządu jedności narodowej i doprowadzenie do wyborów parlamentarnych. Izrael odrzucił dokument i nie zgadza się, by Hamas wchodził w skład palestyńskich władz6. Na przestrzeni minionych kilku dekad podejmowano wiele prób rozwiązania konfliktu izraelsko-palestyńskiego. Po wojnie Yom Kippur w 1973 r. wybuchł światowy kryzys gospodarczy spowodowany embargiem na dostawy ropy naftowej nałożonym przez arabskich członków OPEC na sojuszników Izraela. Społeczność międzynarodowa mocniej zaangażowała się wówczas w próby rozwiązania konfliktu bliskowschodniego. W dniach 21-22 grudnia 1973 r. sekretarz generalny ONZ Kurt Waldheim zorganizował konferencję pokojową w Genewie, w której wzięli udział przedstawiciele USA, ZSRR, Egiptu, Jordanii, Libanu i Izraela. Później rozmowy nie były kontynuowane, ponieważ Egipt i Izrael przystąpiły do negocjacji dwustronnych. Po niepowodzeniu pierwszej międzynarodowej formuły pokojowej sekretarz stanu USA Henry Kissinger podjął tzw. dyplomację wahadłową. Dzięki częstym, bezpośrednim rozmowom ze stronami zawarto kilka porozumień: 18 stycznia 1974 r. porozumienie o rozdzieleniu sił egipskich i izraelskich, 31 maja 1975 r. o rozdzieleniu sił syryjskich i izraelskich oraz 4 września 1975 r. o wycofaniu wojsk izraelskich z części Synaju i utworzeniu strefy buforowej patrolowanej przez siły ONZ. Wynikiem rozmów egipsko-izraelskich prowadzonych w Camp David było zawarcie przez te państwa porozumienia ramowego. 26 marca 1979 r. w Waszyngtonie prezydent Egiptu Anwar Sadat i premier Izraela Menach Begin w obecności prezydenta USA Jimmy'ego Cartera podpisali układ pokojowy. Przewidywał on wycofanie się Izraela z Półwyspu Synaj w ciągu trzech lat. W ten sposób zakończyła się seria wojen izraelsko-egipskich, a Egipt stał się pierwszym państwem arabskim, które uznało państwo żydowskie. Nie rozstrzygnięto jednak kwestii palestyńskiej. Po upadku ZSRR i wojnie w Zatoce Perskiej nastąpiło powolne przeorientowanie dotychczasowych arabskich sojuszników ZSRR na państwa zachodnie. Wojna w Zatoce częściowo odwróciła poparcie społeczności międzynarodowej dla Palestyńczyków, którzy opowiedzieli się po stronie Iraku. Pod naciskiem administracji amerykańskiej 30 października 1991 r. w Madrycie rozpoczęła się bliskowschodnia 6

Kair: podpisano porozumienie pomiędzy Hamasem a Fatahem, http://www.polskieradio.pl/5/ 3/Artykul/361609,Kair-podpisano-porozumienie-miedzy-Hamasem-a-Fatahem-(dostęp: 25.08.2012).

169


WERONIKA GRZYWACZ

konferencja pokojowa w celu ustabilizowania sytuacji w ogarniętej intifadą Palestynie. W konferencji wzięli udział przedstawiciele USA, ZSRR, Izraela, Libanu, Syrii i Jordanii. Palestyńczyków reprezentowała wspólna delegacja jordańsko-palestyńska z wyłączeniem OWP na życzenie Izraela. Pierwszy krok obejmował rokowania wielostronne dotyczące kluczowych problemów bliskowschodnich takich jak woda, środowisko, kontrola zbrojeń, problem uchodźców oraz rozwój gospodarczy. Drugim etapem były dwustronne negocjacje Izraela z Syrią, Libanem, Jordanią i Palestyńczykami. Proces pokojowy nabrał tempa od czerwca 1992 r., gdy premierem Izraela został lider Partii Pracy Icchak Rabin. Nieoficjalne rozmowy izraelsko-palestyńskie zainicjowano w dwóch oddzielnych miejscach: Oslo i Londynie. Kompromis osiągnięto w Oslo, gdzie Norwegowie stworzyli przyjazną atmosferę do rozmów pokojowych. Zawarte tam w 1993 r. porozumienie stało się fundamentem procesu pokojowego na Bliskim Wschodzie. Przywódca palestyński Jaser Arafat i premier Izraela Icchak Rabin wymienili listy uznające odpowiednio Izrael i OWP, a 13 września 1993 r. przed Białym Domem w Waszyngtonie strony izraelska i palestyńska podpisały Deklarację Zasad. Państwo żydowskie zobowiązało się wycofać ze Strefy Gazy i części Zachodniego Brzegu Jordanu oraz ustanowić Autonomię Palestyńską na tych obszarach. Wyznaczono pięcioletni termin osiągnięcia ostatecznego rozwiązania kwestii palestyńskiej, termin ten upłynął jednak bezskutecznie. We wrześniu 1995 r. Rabin i Arafat zawarli w Waszyngtonie tzw. porozumienie Oslo II, które przewidywało rozszerzenie na kolejne miasta Zachodniego Brzegu Autonomii Palestyńskiej, jak również wybory prezydenta Palestyny i Rady Palestyńskiej. Proces pokojowy zahamowany został przez zamach na premiera Rabina, który zginął z rąk żydowskiego ekstremisty 4 listopada 1995 r. Nowy izraelski rząd odszedł od niewielkich, ale zdobytych z wielkim trudem ustępstw Partii Pracy. Premier Benjamin Netanjahu, który rządzi także obecnie, poparł osadnictwo żydowskie na Zachodnim Brzegu. Pod presją administracji Billa Clintona powrócono do przerwanego procesu pokojowego. Izrael podpisał 15 stycznia 1997 r. protokół o wycofaniu wojsk izraelskich z Hebronu, a 23 października 1998 r. w Wye River Plantation memorandum w sprawie implementacji układu Oslo II, przewidujące przekazanie Palestyńczykom kolejnych 13% terytoriów okupowanych, pod warunkiem podjęcia przez stronę palestyńską określonych działań. Realizacja porozumienia została wstrzymana w styczniu 1999 r. przez izraelskiego premiera, który uznał, że działania palestyńskie na rzecz pokoju były niewystarczające. Netanjahu, lidera partii Likud, zastąpił członek Partii Pracy Ehud Barak. 4 września 1999 r. Barak i Arafat podpisali w Szarm el-Szejk memorandum w sprawie wprowadzenia w życie uzgodnień z Wye River Plantation, w którym zobowiązali się zawrzeć trwały układ pokojowy w przeciągu roku. W listopadzie 1999 r. Izraelczycy i Palestyńczycy powrócili do negocjacji w celu przygotowania Ramowego Porozumienia w sprawie Stałego Statusu Palestyny. Gdy w maju 2000 r. negocjacje ugrzęzły w martwym punkcie, postanowiono zwołać międzynarodowy szczyt w Camp David. Konferencja w Camp David odbyła się w sprzyjających warunkach. Mediatorem był obdarzony zaufaniem przez obie strony Bill Clinton. Na czele Autonomii Palestyńskiej stał Jaser Arafat, który łączył wszystkie frakcje palestyńskie. Premier Izra170


WNIOSEK AUTONOMII PALESTYŃSKIEJ O UZYSKANIE CZŁONKOSTWA W ONZ...

ela Ehud Barak zaproponował utworzenie państwa palestyńskiego i przekazanie mu 92-93% Zachodniego Brzegu i Strefy Gazy oraz podział Jerozolimy wraz ze Starym Miastem. Projekt ten został jednak odrzucony przez Arafata, a wybuch drugiej intifady oznaczał koniec procesu pokojowego w Oslo. Kolejna próba rozwiązania konfliktu miała miejsce podczas mniej oficjalnych niż poprzednie rozmów w Tabie (Egipt) w styczniu 2001 r. Nie wzięli w nich udziału Barak, Arafat i przedstawiciel USA, ani nie posiadały one takiej rangi jak poprzednie negocjacje. Mimo to udało się zmniejszyć różnice zdań w kwestiach wycofania się wojsk Izraela z terytoriów okupowanych, osiedli żydowskich i bezpieczeństwa granic. Palestyna zaakceptowała aneksję przez Izrael okolic osiedli żydowskich w Jerozolimie. Były to daleko posunięte ustępstwa. Nie podpisano jednak porozumienia, ponieważ rząd izraelski nie chciał złożyć tak poważnych deklaracji tuż przed nowymi wyborami, a Palestyńczycy obawiali się, że wzajemne zobowiązania nie zostaną uznane przez nowy rząd izraelski. Premierem Izraela w lutym 2001 r. został Ariel Szaron. Szef Likudu przerwał negocjacje procesu pokojowego. Izrael rozpoczął długofalową strategię jednostronnego oddzielenia państwa od Autonomii Palestyńskiej. Od połowy czerwca 2002 r. ruszyła budowa muru bezpieczeństwa wokół Zachodniego Brzegu, który został uznany przez Międzynarodowy Trybunał Sprawiedliwości za niezgodny z prawem międzynarodowym. W procesie pokojowym nastąpiło odejście od postanowień szczytu w Oslo. Odrzucono bilateralną strukturę negocjacyjną z mediacją amerykańską i powrócono do wielostronnej opcji z Madrytu i postulatów pełnego wycofania Izraela do granic sprzed wojny sześciodniowej. W 2002 r. na spotkaniu w Madrycie powołano Kwartet Bliskowschodni złożony z USA, Unii Europejskiej, ONZ i Rosji, w celu doprowadzenia do rozwiązania konfliktu izraelsko-palestyńskiego, przy większym udziale również innych podmiotów, nie tylko USA. Po rocznych konsultacjach Kwartet opracował tzw. Mapę Drogową, która miała na celu zakończenie konfliktu poprzez ustalenie istnienia obok siebie dwóch niepodległych państw – Izraela i Palestyny. Jednym z warunków tego rozwiązania było obranie przez Palestyńczyków nowego przywódcy, którym został Mahmud Abbas. Mapa Drogowa7 zakładała osiągnięcie kompleksowego rozwiązania konfliktu izraelsko-palestyńskiego w ciągu dwóch lat w trzech fazach. Najpierw miano wstrzymać osadnictwo izraelskie oraz zreformować palestyńskie struktury władzy, a obie strony konfliktu zobowiązały się do zaprzestania aktów przemocy. Następnie planowano zwołać konferencję międzynarodową w celu ustanowienia państwa palestyńskiego w prowizorycznych granicach. Na końcu pozostawało ustalić trwałe granice i rozwiązać najtrudniejsze kwestie Jerozolimy, osadnictwa żydowskiego i uchodźców palestyńskich oraz doprowadzić do zawarcia przez państwa arabskie pokoju z Izraelem. Niestety żadna ze stron nie wypełniła zobowiązań przewidzianych w pierwszej fazie Mapy Drogowej.

7

Roadmap for Peace in the Middle East, http://2001-2009.state.gov/r/pa/ei/rls/22520.htm (dostęp: 12.05.2012); K. E. Schulze, op.cit., s. 129.

171


WERONIKA GRZYWACZ

Drugim etapem planu przedstawionego przez Kwartet Bliskowschodni miała być konferencja międzynarodowa w celu wypracowania zgody na utworzenie Palestyny i zarysowanie jej prowizorycznych granic. Mapa Drogowa nie została zrealizowana, ale Stany Zjednoczone zwołały konferencję międzynarodową, która odbyła się w Annapolis w dniu 27 listopada 2007 r. Zapoczątkowany wtedy nowy proces pokojowy miał składać się z trzech ścieżek: rozpoczętych 12 grudnia 2007 r. rozmów zespołów negocjacyjnych, odbywanych raz na dwa tygodnie spotkań premiera Izraela Ehuda Olmerta z prezydentem palestyńskim Mahmudem Abbasem i raportów generała Jamesa Jonesa, specjalnego wysłannika USA ds. bezpieczeństwa, mającego monitorować implementację przez obie strony założeń Mapy Drogowej. W rezultacie Izrael i Palestyna zadeklarowały kontynuowanie rozmów i sfinalizowanie ich do końca 2008 r. Deklaracja zakładała utworzenie niepodległej Palestyny obok Izraela po uregulowaniu kwestii kluczowych, takich jak granice, statut Jerozolimy, uchodźcy i bezpieczeństwo. Również proces z Annapolis natrafił na stałe trudności w stosunkach: wzajemną przemoc i osadnictwo. 9 maja 2010 r. zainaugurowano rozmowy zbliżeniowe prowadzone za pośrednictwem amerykańskiego wysłannika George'a Mitchella. Celem rozmów było przygotowanie bezpośrednich rozmów izraelsko-palestyńskich. We wrześniu tego samego roku rozpoczęto bezpośrednie negocjacje pokojowe. Ich celem było rozwiązanie wszystkich spornych kwestii w ciągu roku. Kryzys nastąpił po wznowieniu izraelskiej działalności osadniczej we wrześniu 2010 r. (osadnictwo zawieszono w listopadzie 2009 r.). W dniu 13 maja 2011 r. amerykański mediator ds. konfliktu zrezygnował z pełnionej funkcji. Obecnie izraelsko-palestyńskie negocjacje tkwią w miejscu. Kwartet Bliskowschodni wezwał pod koniec września 2011 r. Izrael i Palestynę do wznowienia rozmów pokojowych8. Palestyna uzależnia jednak rozpoczęcie negocjacji od spełnienia przez Izrael jednego z dwóch warunków: wycofania się wojsk izraelskich z terytoriów zajętych w 1967 r. lub zamrożenia osadnictwa żydowskiego na tych obszarach9. W dniu 12 maja 2012 r. izraelski premier Beniamin Netanjahu odpowiedział na list prezydenta Mahmuda Abbasa, który zaapelował o wznowienie negocjacji10. Odpowiedź zawierała zgodę na powrót do negocjacji, ale nie było w niej mowy o zaprzestaniu osadnictwa żydowskiego. Oprócz tej kwestii przeszkodami w negocjacjach są status Jerozolimy oraz prawo powrotu palestyńskich uchodźców. Radykalni nacjonaliści, zarówno po stronie Izraela jak i Palestyny, od samego początku sprzeciwiają się procesowi pokojowemu. Pojawiało się wiele koncepcji roz-

8

9

10

Tony Blair and Quartet Envoys meet with Israeli and Palestinian negotiators, http://www. quartetrep.org/quartet/news-entry/tony-blair-and-quartet-envoys-meet-with-israeli-andpalestinian-negotiators (dostęp: 12.05.2012). Izraeli – Palestinian Conflict, http://israelipalestinian.procon.org/view.source.php?sourceID =005112 (dostęp: 12.05.2012). Będzie pokój między Izraelem a Palestyną? Netanjahu odpowiedział na list Abbasa, http://www.wprost.pl/ar/321950/Bedzie-pokoj-miedzy-Izraelem-a-Palestyna-Netanjahu-odpowiedzial-na-list-Abbasa/ (dostęp: 12.05.2012).

172


WNIOSEK AUTONOMII PALESTYŃSKIEJ O UZYSKANIE CZŁONKOSTWA W ONZ...

wiązania konfliktu izraelsko-palestyńskiego. Izraelskimi planami były m.in. utworzenie autonomii dla Palestyńczyków, zarząd spornym terytorium razem z Jordanią czy aneksja Strefy Gazy i Zachodniego Brzegu. W zdecydowanej większości Palestyńczycy od początku konfliktu opowiadają się za utworzeniem własnego państwa. Największą akceptację społeczności międzynarodowej zyskuje rozwiązanie dwupaństwowe, do którego prowadzą wszystkie negocjacje pokojowe. Istnieje również koncepcja utworzenia jednego demokratycznego państwa, w którym Żydzi i Arabowie będą żyć obok siebie11.

Wniosek Palestyny o członkostwo w ONZ Nierozwiązana sprawa Palestyny ponownie głośniej rozbrzmiała na scenie międzynarodowej, gdy 23 września 2011 r. prezydent Autonomii Palestyńskiej Mahmud Abbas złożył wniosek do Organizacji Narodów Zjednoczonych o przyjęcie Palestyny jako jej pełnoprawnego członka. Palestyńczycy mieli dwie możliwości poprawienia swojej pozycji w strukturach ONZ12. Pierwsza polegałaby na zmianie statusu z „podmiotu”-obserwatora na państwo-obserwatora, jednak wciąż bez prawa głosu. Wymagałoby to zgody połowy członków Zgromadzenia Ogólnego ONZ. Druga opcja, którą wybrano, polegała na wystąpieniu z wnioskiem do Rady Bezpieczeństwa ONZ o rekomendowanie Zgromadzeniu Ogólnemu ONZ przyjęcia Palestyny jako pełnoprawnego członka, co mogłoby nastąpić po wyrażeniu zgody przez 2/3 państw członkowskich. Przyjęcie Palestyny oznaczałoby międzynarodowe zaakceptowanie jej niepodległości, ponieważ tylko państwa mogą być członkami tej organizacji. Obecnie 128 członków ONZ uznaje państwowość Palestyny13. Jak stwierdził prezydent Abbas, po wiośnie arabskiej, w której narody arabskie pokazały swoje pragnienie wolności, przyszedł czas na wiosnę palestyńską14. Przyjęcie Palestyny do ONZ umożliwiłoby jej również przystąpienie do instytucji i porozumień międzynarodowych i ułatwiłoby wszczynanie postępowań przeciwko Izraelowi w Międzynarodowym Trybunale Karnym. Wniosek dotyczy utworzenia niepodległej Palestyny w granicach sprzed 1967 r., czyli składającej się z Zachodniego Brzegu, Strefy Gazy i Wschodniej Jerozolimy. Międzynarodowa zgoda na powstanie państwa palestyńskiego znajduje się w rezolucji ONZ z 1947 r. Wrześniowe wystąpienie Palestyńczycy uzasadnili brakiem

11

12

13

14

M. Qandil, Po konferencji w Annapolis. Miraże porozumienia i ucieczka od pokoju, http://www.kampania-palestyna.pl/index.php/2010/02/06/po-konferencji-w-annapolis-mirazeporozumienia-i-cieczka-od-pokoju (dostęp: 12.05.2012). Starania Palestyńczyków o uznanie ich państwowości na forum ONZ, http://www. stosunkimiedzynarodowe.info/artykul,1109,Starania_Palestynczykow_o_uznanie_ich_ panstwowosci_na_forum_ONZ_?_q_and_a (dostęp: 14.05.2012). Negotiations Affairs Department, Palestine Liberation Organization, http://www.nad-plo. org/etemplate.php?id=303 (dostęp: 14.05.2012). Palestyńczycy wystąpili o pełne członkostwo w ONZ, http://www.dziennik.com/wiadomosci/ artykul/palestynczycy-wystapili-o-pelne-czlonkostwo-w-onz (dostęp: 14.05.2012).

173


WERONIKA GRZYWACZ

postępu w negocjacjach z Izraelem. Uznanie państwa Palestyny w ten sposób nie zyskało jednak powszechnej, międzynarodowej akceptacji. Trzeba zaznaczyć, że z punktu widzenia prawa międzynarodowego wniosek Palestyńczyków sprzeciwia się zapisom dokumentów, które są podstawą negocjacji pomiędzy Izraelem, a Autonomią Palestyńską. Narusza m.in. postanowienia układów z Oslo oraz Mapy Drogowej. Unilateralne wystąpienie Autonomii Palestyńskiej zagroziło prowadzonym negocjacjom pokojowym. Istotą bowiem izraelsko-palestyńskiego procesu pokojowego, jak i każdego innego, są negocjacje dwustronne, a nie działania jednostronne. Palestyński wniosek spotkał się z największym sprzeciwem ze strony Izraela i USA. Państwo żydowskie oczywiście odrzuca możliwość członkostwa Palestyny w ONZ. Opór budzą żądania powrotu do granic sprzed 1967 r. Izrael widzi możliwość uzyskania przez Palestynę państwowości i członkostwa w ONZ tylko poprzez wspólne rokowania. USA również stoją na stanowisku, że państwo palestyńskie może powstać tylko w drodze negocjacji z Izraelem. USA zagroziły skorzystaniem z prawa weta w Radzie Bezpieczeństwa ONZ w przypadku głosowania nad wnioskiem oraz ograniczeniem pomocy dla Palestyny15. Wniosek Autonomii Palestyńskiej przedstawiony Radzie Bezpieczeństwa ONZ trafił do Komitetu do spraw Przyjmowania Nowych Członków. Eksperci prowadzący w nim prace nie byli jednomyślni i nie potrafili przedstawić jednoznacznego stanowiska czy uznać państwo palestyńskie16. Ostatecznie 11 listopada 2011 r. Rada Bezpieczeństwa ONZ odłożyła decyzję o przyjęciu Palestyny jako państwa do ONZ, również z powodu silnego sprzeciwu USA wobec takiej możliwości. Sprawa Palestyny będzie zatem przedmiotem dyskusji w przyszłości17. Mimo że Palestyna nie została przyjęta do ONZ, to jednak złożony wniosek spowodował rozszerzenie międzynarodowej akceptacji dla państwowości Palestyny. Jednym z jego efektów było przyjęcie w listopadzie 2011 r. Palestyny do agendy ONZ – Organizacji Narodów Zjednoczonych do spraw Oświaty, Nauki i Kultury (UNESCO). Palestyna stała się 195 członkiem organizacji, mimo ostrego sprzeciwu USA i Izraela18. USA na znak protestu zamroziły swój udział w finansowaniu organizacji, który stanowi 22% jej budżetu19. W głosowaniu dotyczącym tej kwestii 107 członków głosowało za przyjęciem Palestyny, natomiast 14 było przeciw. Większość

15

16

17

18

19

UNESCO to vote on Palestine membership, http://www.euractiv.com/global-europe/unescovote-palestine-membership-news-508175 (dostęp: 14.05.2012). Meeting of the Admission of New Members Committee, http://whatsinblue.org/2011/11/ meeting-of-the-admission-of-new-members-committee.php (dostęp: 14.05.2012). UN vote on Palestinian state put off amid lack of support, http://www.guardian.co.uk/world/ 2011/nov/11/united-nations-delays-palestinian-statehood-vote (dostęp: 14.05.2012). General Conference admits Palestine as UNESCO Member, http://www.unesco.org/new/en/ media-services/single-view/news/general_conference_ admits_palestine_as_unesco_member _state (dostęp: 14.05.2012). U.S. cuts UNESCO funding after Palestinian membership vote, http://articles.cnn.com/2011-1031/middleeast/world_meast_unesco-palestinian-membership_1_united-nations-educationalcultural-organization-palestinian-bid?_s=PM:MIDDLEEAST (dostęp: 14.05.2012).

174


WNIOSEK AUTONOMII PALESTYŃSKIEJ O UZYSKANIE CZŁONKOSTWA W ONZ...

krajów europejskich (52) wstrzymało się od głosu, w tym Wielka Brytania i Polska. Palestyńczycy chcą wystąpić o przyjęcie do innych agend, by w ten sposób zbliżyć się do członkostwa w ONZ. Warto dodać, że 4 października 2011 r. Rada Europy nadała Palestynie status obserwatora – w głosowaniu zdecydowana większość członków poparła ten wniosek20.

Kontakty Polski z Izraelem i Palestyną. Zaangażowanie w proces pokojowy Polska stara się utrzymywać dobre stosunki zarówno z Izraelem, jak i z Palestyną21. Polityka wobec konfliktu izraelsko-palestyńskiego wynika z członkostwa Polski w Unii Europejskiej i więzi ze Stanami Zjednoczonymi. W regionie Bliskiego Wschodu Polska angażuje się w militarne operacje, wynikające z międzynarodowych zobowiązań. Do 2008 r. Polski Kontyngent Wojskowy znajdował się w Iraku. W 2009 r. polskie siły pokojowe, wchodzące w skład UNDOFU (sił Narodów Zjednoczonych utworzonych dla przestrzegania zawieszenia broni między Izraelem a Syrią) wycofały się z Libanu i Wzgórz Golan. W izraelsko-palestyńskim procesie pokojowym Polska wspiera inicjatywy pokojowe Kwartetu Bliskowschodniego, zgadzając się ze stanowiskiem unijnym. Unia Europejska natomiast wyraża poparcie dla uzyskania niepodległości przez Palestynę oraz stara się doprowadzić do powrotu do negocjacji22. Wysoki przedstawiciel Unii do spraw zagranicznych i polityki bezpieczeństwa Catherine Ashton potępiła 27 sierpnia 2011 r. budowę osiedli żydowskich na Zachodnim Brzegu Jordanu23. Kwestia palestyńska była już obecna w działaniach polskiego rządu w latach 1945-1946. Nieoficjalnie popierano liczną emigrację żydowską na terytorium przyszłego państwa izraelskiego24. Podczas zimnej wojny zależność od ZSRR determinowała politykę krajów bloku wschodniego. Jednak do 1947 r. Związek Radziecki nie miał jeszcze wypracowanej jednolitej polityki wobec Palestyny i Polska miała w tym zakresie pewną swobodę działania. Delegacja polska poparła na forum ONZ wnio-

20

21

22

23

24

Parliamentary Assembly, Conseil de l'Europe, http://assembly.coe.int/Mainf.asp?link=/Documents/AdoptedText/ta11/ERES1830.htm (dostęp: 14.05.2012). Polityka nowych krajów członkowskich Unii Europejskiej wobec konfliktu izraelsko-palestyńskiego: przypadek Polski (2007), http://www.isp.org.pl/olityka-nowych-krajow-czlonkowskichunii-europejskiej-wobec-konfliktu-izraelsko-palestynskiego-przyp,347.html (dostęp: 15.05.2012). Statement by EU High Representative Catherine Ashton on the settlement expansion in Gilo, 27.08.2011, http://www.consilium.europa.eu/uedocs/cms_data/docs/pressdata/EN/foraff/ 124769.pdf (dostęp: 15.05.2012). Statement by the High Representative, Catherine Ashton, following the Middle East Quartet Envoys Meeting in Brussels, 9.10.2011,http://www.consilium.europa.eu/uedocs/cms_data/ docs/pressdata/EN/foraff/124991.pdf (dostęp: 15.05.2012). B. Szaynok, Stosunki polsko-izraelskie w latach 1948-1967, [w:] E. Rudnik (red.), Państwo Izrael Analiza politologiczno-prawna, Warszawa 2006, s. 101-112.

175


WERONIKA GRZYWACZ

sek dotyczący utworzenia dwóch państw: arabskiego i żydowskiego. Polska jako jedno z pierwszych państw uznała również niepodległość Izraela. Władze polskie nawiązały stosunki dyplomatyczne z państwem żydowskim 19 maja 1948 r.25 Pogorszenie kontaktów nastąpiło w latach 1949-1953 i odpowiadało polityce ZSRR, który prowadził antyżydowską działalność na swoim terytorium i zerwał stosunki dyplomatyczne z Izraelem w lutym 1953 r. Po śmierci Stalina nawiązano je ponownie w lipcu 1953 r., jednak kreowano w tym czasie przekonanie o wrogim charakterze Izraela i nielojalności ludności żydowskiej wobec komunistycznych państw. Podczas rządów Władysława Gomułki (1956-1967) nastąpiła normalizacja stosunków polsko-izraelskich. Wzajemne kontakty zostały zerwane 12 czerwca 1967 r. Zgodnie z linią przyjętą przez Moskwę Polska po wojnie sześciodniowej dołączyła do izolacji państwa żydowskiego. Przełom w relacjach obustronnych przyniósł upadek systemu komunistycznego. Rząd Tadeusza Mazowieckiego rozpoczął proces normalizacji stosunków z Izraelem, nie rezygnując przy tym ze współpracy z państwami arabskimi. Stosunki dyplomatyczne oficjalnie zostały wznowione 26 lutego 1990 r. podczas wizyty w Polsce ówczesnego wicepremiera i ministra finansów Szymona Peresa. Ustanowiono polską ambasadę w Tel Awiwie i izraelską w Warszawie. Wzajemne kontakty umacniały się poprzez współpracę kulturalną oraz wizyty polityczne. Ważnym dla odnowy stosunków polsko-izraelskich był pobyt w Izraelu w dniach 19-21 maja 1991 r. prezydenta Lecha Wałęsy, który w przemówieniu w Knessecie zaapelował o wybaczenie Polsce przez państwo żydowskie złych uczynków z przeszłości. Przy okazji oficjalnych wizyt w państwie żydowskim dochodziło również do spotkań z przedstawicielami Palestyńczyków. W 1997 r. Włodzimierz Cimoszewicz jako pierwszy polski premier, który oficjalnie odwiedził Izrael, spotkał się z premierem Benjaminem Netanjahu i prezydentem Ezerem Weizmanem oraz w Gazie z palestyńskim przywódcą Jaserem Arafatem. Dwa lata później premier Jerzy Buzek rozmawiał w Izraelu z prezydentem Weizmanem i premierem Ehudem Barakiem, a także w Palestynie z Arafatem. W 2000 r. kontakty polsko-izraelskie były ograniczone, co wynikało m.in. z wybuchu drugiej intifady oraz mniejszej aktywności zagranicznej władz izraelskich. Z punktu widzenia wzajemnych stosunków ważne było poparcie przez Polskę kampanii antyterrorystycznej prowadzonej przez USA i uczestnictwo w interwencji militarnej w Iraku w marcu 2003 r. Współpraca z USA zacieśniła kontakty na szczeblu wojskowym i wywiadowczym z Izraelem. Od 2001 r. systematycznie odbywają się konsultacje MSZ, a także działa wspólna komisja ds. współpracy wojskowej26. W 2004 r. do Izraela przyjechał prezydent Aleksander Kwaśniewski. Podczas dwudniowej wizyty spotkał się z prezydentem Mosze Kacawem, z premierem Arielem Szaronem oraz z izraelską opozycją. Prezydent Lech Kaczyński dwukrotnie odwiedzał państwo żydowskie (we wrześniu 2006 r. oraz w maju 2008 r.). Kaczyń25

26

M. Piskur, Polska i Izrael – dwudziestolecie wznowienia stosunków dyplomatycznych, http://www.psz.pl/Polska-i-Izrael-dwudziestolecie-stosunkow-dyplomatycznych (dostęp: 15.05.2012). Ibidem.

176


WNIOSEK AUTONOMII PALESTYŃSKIEJ O UZYSKANIE CZŁONKOSTWA W ONZ...

ski był pierwszym prezydentem unijnego państwa, który w 2006 r. po krytykowanej przez kraje europejskie wojnie Izraela z Hezbollahem (zwanej także II wojną libańską), odwiedził Izrael. Słowa prezydenta, że „Polska jest przyjacielem Izraela, a Izrael zawsze na Polskę może liczyć”27, zostały odebrane jako deklaracja reprezentowania racji tego państwa w Unii Europejskiej. Wsparcie polskiego prezydenta dla procesu pokojowego na Bliskim Wschodzie umocniło wizerunek Polski jako odpowiedzialnego członka wspólnoty międzynarodowej. 18 października 2009 r. kolejna polska delegacja odwiedziła Izrael. Na jej czele stał szef MSZ Radosław Sikorski. Polacy jak zawsze spotkali się z obiema stronami konfliktu. Podczas spotkania z władzami Autonomii Palestyńskiej w Ramallah Sikorski wyraził poparcie dla rozwiązania dwupaństwowego. Podpisano również protokół o międzyministerialnych konsultacjach28. Silne więzi Polski z Izraelem wynikają m.in. ze wspólnej historii. Polsko-żydowskie relacje wymagają jednak ciągłego przełamywania wzajemnych stereotypów, m.in. obrazu Polaka-antysemity. Mimo że kontakty Polski z Izraelem są częstsze i bardziej intensywne niż z Palestyńczykami, w polityce zagranicznej Polska stara się nie zniechęcać również strony arabskiej. Dotychczas nie uznała niepodległości Palestyny, ale przedstawicielstwo palestyńskie w Warszawie posiada od końca lat 80. status ambasady29. Arabowie przychylniej niż do USA i zachodnich krajów europejskich odnoszą się do Polski. Jest to spowodowane m.in. tym, że Polska nigdy nie była militarnie zamieszana w konflikt izraelsko-palestyński. Religijne i konserwatywne społeczeństwo polskie, w przeciwieństwie do zlaicyzowanego Zachodu, budzi również szacunek muzułmanów. W 2008 r., odnosząc się do izraelskiej operacji „Płynny ołów”, która miała na celu osłabienie Hamasu, prowadzącego ostrzał rakietowy terytoriów Izraela, polskie MSZ wydało specjalne oświadczenie, w którym zostało wyrażone zaniepokojenie sytuacją w Strefie Gazy. „Potępiamy rakietowy ostrzał przez Hamas terytorium Izraela. Równocześnie nie znajdujemy usprawiedliwienia dla skali operacji militarnej podejmowanej w odpowiedzi przez stronę izraelską”30. Polskie MSZ wezwało także, by strony powróciły do przerwanego procesu pokojowego. Od 2005 r. Polska udziela wsparcia finansowego Autonomii Palestyńskiej (w 2007 r. było to około 1 mln zł, w 2008 r. prawie 2 mln zł). W lutym 2009 r. Radosław Sikorski i minister spraw zagranicznych Palestyńskiej Władzy Narodowej Riad Al-Malki podpisali porozumienie ramowe o współpracy rozwojowej pomiędzy MSZ

27

28

29

30

P. Wroński, Wiatr wiał mu w oczy, http://wyborcza.pl/1,76842,7867940,Wiatr_wial_ mu_w_oczy__Polityka_zagraniczna_prezydenta.html?as=2&startsz=x (dostęp: 15.05.2012). W. Lizak, J. Spyra, Azja, Bliski Wschód, Afryka i Ameryka Łacińska w polityce zagranicznej RP, [w:] R. Kuźniar, K. Szczepanik (red.), Polityka zagraniczna RP 1989-2002, Warszawa 2002, s. 325. J. Stawiski, Dyplomatyczne tsunami z ONZ zmiecie bliskowschodni ład?, http://www.tvn24.pl/ 1,1717580,druk.html (dostęp: 15.05.2012). Oświadczenie MSZ w związku z wydarzeniami na Bliskim Wschodzie, 29.12.2008, http://www.msz.gov.pl/Oswiadczenie,MSZ,w,zwiazku,z,wydarzeniami,na,Bliskim,Wschodzie,24155.html (dostęp: 16.05.2012).

177


WERONIKA GRZYWACZ

RP a MSZ Palestyńskiej Władzy Narodowej31. W pomoc dla Palestyńczyków angażuje się również Polska Akcja Humanitarna poprzez ochronę zdrowia, rozpowszechnianie edukacji oraz zapewnianie dostępu do wody pitnej. Polska podkreśla znaczenie izraelsko-palestyńskiego procesu pokojowego. Wyraża sprzeciw wobec jednostronnych działań siłowych. Potępia działania oparte na przemocy i wszelkie akty terroryzmu. Polska udzieliła poparcia dla inicjatywy madryckiej z 1991 r., procesu z Oslo z 1993 r. oraz brała udział w konferencji w Annapolis w 2007 r. Według Warszawy podstawą dialogu izraelsko-palestyńskiego powinna być Mapa Drogowa z 2002 r.32

Stanowisko Polski wobec wniosku Rząd Polski wobec postulatu utworzenia niepodległej Palestyny zajął stanowisko określone przez ministra spraw zagranicznych Radosława Sikorskiego „strategiczną wstrzemięźliwością”33. Szef dyplomacji podkreślał, że pozycja Polski powinna opierać się na wspólnym unijnym stanowisku. Rola Polski, pełniącej w tym czasie prezydencję w Radzie UE, polegała na działaniu na rzecz jednolitego stanowiska całej Unii. Sikorski uzależniał stanowisko Polski od treści ewentualnej rezolucji ONZ. Natomiast premier Donald Tusk odniósł się do wniosku, podkreślając, że „decyzje w sprawie uznania przez ONZ Autonomii Palestyńskiej jako państwa nie mogą godzić w bezpieczeństwo Izraela”34. Prezydent Bronisław Komorowski na forum Zgromadzenia Ogólnego ONZ poparł dążenia Palestyny do własnej państwowości, ale podkreślił, że proces jej tworzenia musi służyć stabilizacji. Dodał, że to negocjacje powinny doprowadzić do zakończenia konfliktu35. Polska wspiera więc dialog izraelsko-palestyński, dążąc do rozwiązania kompromisowego. Unia Europejska, odnosząc się do wniosku Palestyńczyków, uważa, że tylko negocjacje mogą doprowadzić do rozwiązania konfliktu. Zdania państw członkowskich wobec możliwości przyjęcia Palestyny do ONZ są jednak podzielone. Belgia, Finlandia, Grecja, Hiszpania, Irlandia, Luksemburg, Malta, Portugalia i Szwecja opowiadają się za uzyskaniem przez Palestynę członkostwa w ONZ. Sprzeciwiają się temu Bułgaria, Czechy, Rumunia i Włochy36. Chłodno do złożenia wniosku nadają31

32 33

34

35

36

Polska Pomoc, http://www.polskapomoc.gov.pl/Autonomia,Palestynska,22.html (dostęp: 16.05.2012). M. Piskur, op.cit. Polska na razie nie zajmie stanowiska ws. niepodległości Palestyny, http://www.psz.pl/ index.php?option=content&task=view&id=39367 (dostęp: 16.05.2012). Tusk: Mamy dobre relacje z Palestyną, http://www.rp.pl/artykul/720467.html?print=tak&p=0 (dostęp: 16.05.2012). „Polska wspiera dialog między Palestyną a Izraelem”, http://www.prezydent.pl/aktualnosci/ wizyty-zagraniczne/art,121,polska-wspiera-dialog-miedzy-palestyna-a-izraelem.html (dostęp: 16.05.2012). A. Żebrowska, Europejskie rozbieżności w sprawie Palestyny, http://www.psz.pl/tekst-39464/ Aleksandra-Zebrowska-Europejskie-rozbieznosci-w-sprawie-Palestyny (dostęp: 16.05.2012).

178


WNIOSEK AUTONOMII PALESTYŃSKIEJ O UZYSKANIE CZŁONKOSTWA W ONZ...

cego państwowość Palestynie odnoszą się Niemcy, które podkreślają konieczność wznowienia rozmów i negocjacji z Izraelem. Za odsunięciem w czasie rozpatrzenia palestyńskiego wniosku opowiada się również Wielka Brytania, uważając, że nie jest to dobry moment. Niepodległościowe żądania Palestyny popiera natomiast Francja37. Rozbieżne zdania państw UE wobec wniosku Autonomii Palestyńskiej pokazują, jak bardzo trudnym lub nawet niemożliwym jest wypracowanie jednolitego stanowiska w prowadzonej przez UE polityce zagranicznej.

Podsumowanie – rola Polski w procesie pokojowym Dążenia Palestyńczyków oraz kolejne etapy procesu pokojowego wskazują, że prędzej czy później obok państwa Izrael powinna powstać niepodległa Palestyna. Słuszne aspiracje narodu palestyńskiego powinny być zaspokojone po osiągnięciu dwustronnego porozumienia. Polska, działając w ramach UE, ma możliwość odegrania roli w izraelsko-palestyńskim procesie pokojowym, ponieważ jest największym z państw UE, które przystąpiły do niej w 2004 r. oraz posiada dobre relacje zarówno z Izraelem, jak i z krajami islamskimi. Polska może postulować wznowienie negocjacji izraelsko-palestyńskich, rozpoczynając je od ustalenia granic w oparciu o te z 1967 r. Nieprzesądzanie z góry o granicach, ale ustalenie możliwości ich renegocjacji, być może zwiększyłoby szanse na osiągnięcia porozumienia38. Kolejnymi poruszanymi kwestiami podczas negocjacji byłyby status Jerozolimy z uwzględnieniem miejsc świętych, kwestia uchodźców palestyńskich i żydowskich oraz wypełnianie zapisów Mapy Drogowej. Polska może zwrócić uwagę na to, że konieczne jest prowadzenie rozmów z różnymi frakcjami palestyńskimi. Istnieje szansa włączenia Hamasu w dialog polityczny, jeśli organizacja zastosowałby się do kryteriów zaprzestania przemocy stworzonych przez Kwartet Bliskowschodni. Konieczne jest kontynuowanie europejskiego wsparcia finansowego dla całej Autonomii Palestyńskiej. Blokada terytorium Strefy Gazy przez Izrael mogłaby się zakończyć dzięki zwiększeniu przez UE jednostek monitorujących. Do rozważenia jest możliwość rozpoczęcia misji stabilizacyjnej w Strefie Gazy, która miałyby na celu powstrzymanie szmuglowania broni na jej teren oraz zakończenie akcji militarnych Hamasu. Polska powinna w dalszym ciągu stać na stanowisku konieczności kontynuacji procesu pokojowego i negocjacji, które zagwarantują powstanie niepodległej Palestyny. Głównym zadaniem jest wspieranie USA i UE w ich wysiłkach na rzecz

37

38

Sarkozy: status obserwatora w ONZ dla Palestyny, http://www.wprost.pl/ar/262452/Sarkozystatus-obserwatora-w-ONZ-dla-Palestyny/ (dostęp: 16.05.2012). J. Wójcik, Raport Specjalny: Polska polityka zagraniczna wobec konfliktu izraelsko-palestyńskiego podczas polskiej prezydencji w okresie od lipca do grudnia 2011, http://www.forumipe.org/images/pdf/j_wojcik_polska_polityka_zagraniczna.pdf (dostęp: 16.05.2012).

179


WERONIKA GRZYWACZ

zakończenia konfliktu. Polskie MSZ może także, oprócz dotychczasowych dyskretnych działań, prowadzić aktywną politykę na Bliskim Wschodzie na rzecz zbliżenia izraelsko-palestyńskiego.

Streszczenie Konflikt izraelsko-palestyński toczy się już ponad 60 lat i ciągle nie udaje się wypracować trwałego porozumienia. Od 2010 r. proces pokojowy stoi w miejscu. Dotychczasowe negocjacje pokojowe prowadzą do rozwiązania dwupaństwowego, czyli powstania obok Izraela niepodległej Palestyny. Kwestie sporne dotyczą granic przyszłego państwa, statusu Jerozolimy oraz prawa powrotu uchodźców. Sprawa Palestyny głośniej rozbrzmiała na scenie międzynarodowej w związku z wnioskiem prezydenta Autonomii Palestyńskiej z 23 września 2011 r. o przyjęcie jej jako pełnoprawnego członka do Organizacji Narodów Zjednoczonych (ONZ). Oznaczałoby to międzynarodowe uznanie niepodległości Palestyny. Pomimo, że większość członków ONZ uznaje państwowość Palestyny, Komitet do spraw Przyjmowania Nowych Członków nie potrafił wypracować jednolitego stanowiska czy przyjąć Palestynę jako państwo do ONZ. Ostro protestowały przeciwko temu USA i Izrael. Polskie MSZ zajęło stanowisko „strategicznej wstrzemięźliwości”, czekając na wypracowanie wspólnego unijnego stanowiska. UE opowiada się za rozwiązaniem konfliktu izraelsko-palestyńskiego w drodze negocjacji. Zdania państw członkowskich UE odnośnie przyjęcia Palestyny do ONZ były jednak podzielone. Polska posiada dobre stosunki zarówno z Izraelem, jak i z Palestyńczykami, mogłaby więc aktywnie uczestniczyć w izraelsko-palestyńskim procesie pokojowym.

180


Polska a wielka polityka. Interwencja w Iraku Bartosz Toboła

W dniu 31 października 2008 r. nastąpił powrót z Iraku ostatniej zmiany Polskiego Kontyngentu Wojskowego. Zakończenie misji stabilizacyjnej w kraju położonym nad Tygrysem i Eufratem nie zakończyło dyskusji toczącej się nad zasadnością udziału Polski w interwencji. Wystawiane post factum oceny i wypowiadane komentarze dotyczą rozpatrywanych na wielu płaszczyznach skutków obecności polskich wojsk w Iraku. Mimo zapewnień władz o niewątpliwym sukcesie militarnym i politycznym, przy zastrzeżeniu mniejszego powodzenia na polu ekonomicznym1, nie brakuje głosów krytyki z ostrzem wymierzonym przeciwko poddańczemu stosunkowi Polski do Stanów Zjednoczonych, którego implikacje nie poskutkowały stworzeniem faktycznych więzi rangi partnerstwa strategicznego oraz nie zaowocowały intratnymi kontraktami i korzyściami handlowymi, jak i nie wpłynęły korzystnie na europejski wymiar polskiej polityki zagranicznej. Analiza skutków udziału Polski w interwencji w Iraku, a co ważniejsze przyczyn podjęcia decyzji o niej, rodzi refleksję nie tylko nad samym udziałem polskich wojsk w operacji militarnej, a później misji stabilizacyjnej w Zatoce Perskiej, ale także nad stanem polityki zagranicznej Polski w ogóle.

Przyczyny udziału w wojnie. Tło historyczne oraz specyfika relacji polsko-amerykańskich Udział polskich wojsk nastąpił na wniosek premiera Leszka Millera, na mocy decyzji prezydenta Aleksandra Kwaśniewskiego z dnia 17 marca 2003 r.2 Polski prezydent tak komentował przed dziennikarzami tę decyzję: „Gdybyście mnie zapytali, czy jestem za wojną czy za pokojem, odpowiedziałbym, że za pokojem. Gdybyście zapytali, czy trzeba ryzykować życie polskich żołnierzy, nawet w ograniczonym

1

2

Klich: Misja w Iraku sukcesem militarnym i politycznym, http://wiadomosci.gazeta.pl/wiadomosci/1,114881,5768224,Klich__Misja_w_Iraku_sukcesem_militarnym_i_politycznym.html (dostęp: 12.05.2012). H. A. Jamsheer, Współczesna historia Iraku, Warszawa 2007, s. 133.

181


BARTOSZ TOBOŁA

zakresie, też mam wątpliwości. Ale gdybyście mnie zapytali i rodaków, czy chcą zapewnić Polsce bezpieczeństwo i wolność od zagrożenia terroryzmem, czy nie, jestem przekonany, że ogromna większość odpowiedziałaby, że chce bezpieczeństwa”3. W dniu 27 marca 2003 r. Biały Dom wydał oświadczenie, w którym oficjalnie uznał Polskę za członka koalicji. Podobne stwierdzenie zawierała wydana tego samego dnia rezolucja Senatu USA, która wzmiankowała o przynależności do niej Polski, wynikającej z partycypowania w militarnej interwencji, jak i z poparcia wyrażonego deklaracją ze stycznia 2003 r.4 Deklaracja ta, zawarta w tzw. liście ośmiu, stanowiła polityczną aprobatę przywódców ośmiu państw europejskich dla działań Ameryki wobec Iraku. Ze strony polskiej podpisał ją premier Leszek Miller. Źródeł i przyczyn zdecydowanego poparcia działań Stanów Zjednoczonych przez rządy polskie upatrywać należy jednak znacznie wcześniej. Po upadku komunizmu i transformacji ustrojowej Polska, konsekwentnie zrywając z polityką zagraniczną i bezpieczeństwa zorientowaną na ZSRR i obejmując prozachodni kurs, miała dwa cele strategiczne: członkostwo w NATO i Unii Europejskiej. Mimo że droga do NATO miała pierwotnie prowadzić przez integrację z Europą, Polska wcześniej niż do Unii weszła w struktury Sojuszu Północnoatlantyckiego. Po uzyskaniu członkostwa w NATO w 1999 r., Polska miała szansę wyjść spod patronackiego wsparcia USA5. Mimo to polscy decydenci w dalszym ciągu przywiązywali szczególną wagę do kwestii bezpieczeństwa, którego gwarancji zapewnienia upatrywali w USA. Specyfika późniejszych relacji polsko-amerykańskich, nosząca znamiona klientyzmu i samowasalizacji, wynikała z kontynuowania kursu na umacnianie partnerstwa z sojusznikiem z zachodniej hemisfery6. Pokłosiem tak prowadzonej polityki było zdecydowane poparcie wszelkich działań militarnych USA mieszczących się pod pojęciem wojny z terroryzmem. Wojnę tę wypowiedziały Stany Zjednoczone po dokonaniu przez terrorystów zamachów na dwie wieże World Trade Center 11 września 2001 r. Jak wyjaśnia Hassan Jamsheer, wojna z terroryzmem stała się punktem zwrotnym we współczesnych stosunkach międzynarodowych, ze względu na arbitralne sporządzenie przez Amerykanów listy państw należących do „osi zła” – państw będących podmiotami w stosunkach międzynarodowych, a zarazem członkami ONZ – i to bez wyraźnego mandatu tej organizacji i bez poważnych prób uzasadnienia swoich działań7. Na liście państw „zagrażających pokojowi światowemu, mogących

3

4

5

6 7

Przemówienie prezydenta Aleksandra Kwaśniewskiego, 17 marca 2003 r., http://www.tvn24.pl/ 12691,1542966,,,polacy-na-wojnie,wiadomosc.html (dostęp: 12.05.2012). H. Hummel, A Survey of Involvement of 10 European States in the Iraq War 2003 (revised version), http://paks.uni-duesseldorf.de/Dokumente/paks_working_paper_9_rev.pdf (dostęp: 12.05.2012). R. Zięba, Główne kierunki polityki zagranicznej Polski po zimnej wojnie, Warszawa 2010, s. 149. Ibidem, s. 150. H. A. Jamsheer, op.cit., s. 131.

182


POLSKA A WIELKA POLITYKA. INTERWENCJA W IRAKU

zaopatrywać terrorystów w broń masowej zagłady”8 znalazły się Iran, Korea Północna i Irak. Rządzony przez talibów Afganistan był pierwszym amerykańskim celem w walce z terroryzmem9. Przemówienie zawierające listę państw „osi zła” (axis of evil10), będące politycznym sygnałem do przymiarek do kolejnej interwencji, zostało wygłoszone przez prezydenta USA George'a W. Busha w styczniu 2002 r. Jednak wstępne prace przygotowawcze do operacji militarnej w Iraku, choć nie mające jeszcze realnego kształtu i nie legitymujące się oficjalną decyzją, wykonywane były w kuluarach przez administrację Busha już na początku 2001 r., czyli od momentu przejęcia przez nowego prezydenta steru władzy11. Bezpośrednie uderzenie na ośrodki dowodzenia irackiego reżimu, mające za główny cel likwidację dyktatora Saddama Husajna, poprzedzone było ogłoszeniem 17 marca 2003 r. przez prezydenta amerykańskiego ultimatum z żądaniem opuszczenia Iraku w ciągu 48 godzin przez Husajna. Rozkaz rozpoczęcia operacji „Iracka Wolność” został wydany przez Busha 19 marca 2003 r., choć jednostki specjalne sił koalicyjnych rozpoczęły działania na terenie Iraku jeszcze przed jego wydaniem12. Oficjalne działania wojenne rozpoczęte zostały 20 marca 2003 r. Polska wystawiła do walki liczący 200 żołnierzy (co stanowiło niecały promil wojsk koalicyjnych13) Polski Kontyngent Wojskowy. Wówczas w rejonie operacji znajdowało się już 24 komandosów GROM, następnie dołączyło do nich dalszych 32. W skład PKW weszli też żołnierze plutonu likwidacji skażeń (z 10. Brygady Logistycznej w Opolu i 4. Pułku Chemicznego z Brodnicy). Na wodach Zatoki Perskiej operował także polski okręt wsparcia logistycznego ORP „Kontradmirał Xawery Czernicki”, uczestniczący od połowy 2002 r. w operacji „Enduring Freedom”14. 1 maja 2003 r. został ogłoszony przez Busha dniem zakończenia najważniejszych działań wojennych. Po trwającej prawie sześć tygodni ofensywie, zwieńczonej zdobyciem Bagdadu, przyszła kolej na misję stabilizacyjną. Podczas konferencji londyńskiej (1 maja 2003 r.) Polska otrzymała propozycję objęcia kontroli wojskowej nad jednym z czterech sektorów Iraku (centralno-południowym), ustanowionych rezolucją Rady Bezpieczeństwa nr 1483 z dnia 23 maja 2003 r.15

8

9

10 11 12 13

14

15

The President's State of the Union Address, http://georgewbush-whitehouse.archives.gov/ news/releases/2002/01/print/20020129-11.html (dostęp: 12.05.2012). M. Borowicz, B. Nowakowski, Konflikt zbrojny w Iraku w latach 2003-2005. Polskie zaangażowanie strategiczna kalkulacja czy polityczny błąd?, [w:] G. Ciechanowski, J. Sielski (red.), Konflikty współczesnego świata, Toruń 2006, s. 135. The President's State…, op.cit. H. A. Jamsheer, op.cit., s. 129. Ibidem, s. 134. D. Materniak, J. Rutkowska, M. P. Żukowska, Irak – klęska czy zwycięstwo Polski, http://www.psz.pl/tekst-14450/Irak-kleska-czy-zwyciestwo-Polski/Str-2 (dostęp: 12.05.2012). K. Hołdak, A. Konarzewska, Afganistan, Irak, Czad – co mamy z misji? Bilans zysków i strat. Perspektywy, „Bezpieczeństwo Narodowe” 2008, nr 7-8, s. 100. Ibidem.

183


BARTOSZ TOBOŁA

Z kolei 6 czerwca 2003 r. zapadła decyzja o wysłaniu kontyngentu w ramach misji stabilizacyjnej, początkowo do 31 grudnia 2003 r., z założeniem możliwości pozostania najpierw na rok, a potem na okresy sześciomiesięczne. 3 września 2003 r. Polska przejęła dowództwo nad Wielonarodową Dywizją Centrum-Południe (Multinational Division Central-South – MDCS), liczącą wówczas 8,5 tys. żołnierzy z 24 krajów oraz 2,5 tys. żołnierzy Polskiego Kontyngentu Wojskowego16. Pierwotnie wycofanie polskich jednostek nastąpić miało po realizacji stawianego pierwszym dwóm zmianom celu, jakim była stabilizacja sytuacji w regionie, która miała obejmować szkolenie lokalnych sił bezpieczeństwa i odbudowę struktur administracyjnych17. Plany te uległy zmianie w wyniku wybuchu wojny domowej, w trakcie której siły koalicyjne, ponosząc liczne porażki, zaczęły borykać się z problemami utrzymania kontroli nad wyznaczoną strefą. Dowodzoną przez Polskę Wielonarodową Dywizję opuściło w 2004 r. siedem państw. Mimo pojawiających się w 2005 r. przesłanek do wycofania polskich wojsk, skierowanie do prezydenta Lecha Kaczyńskiego przez Radę Ministrów wniosku o zakończenie udziału polskiego kontyngentu w operacji „Iracka wolność” nastąpiło dopiero 18 grudnia 2007 r.18 Powrót ostatniej zmiany miał miejsce 31 października 2008 r. Obecność PKW w Iraku trwała pięć lat. Służbę w tym czasie odbyło 15 tys. żołnierzy. Śmierć poniosło 22 z nich19. To właśnie m.in. doniesienia o śmierci żołnierzy przyczyniły się do negatywnego odbioru przez opinię publiczną i społeczeństwo udziału polskich wojsk w Iraku.

Reakcje opinii publicznej oraz percepcja społeczna Początkowo udział żołnierzy polskich w działaniach zbrojnych w Iraku, jak i sama interwencja w tym kraju, nie spotkały się z aprobatą Polaków (w kwietniu 2003 r. działania te popierało 32% ankietowanych20), co jednak zmieniło się po zwycięskim zakończeniu akcji zbrojnej prowadzonej przez Amerykanów i ich sojuszników. Według sondażu Centrum Badania Opinii Społecznej (CBOS) z czerwca 2003 r., poparcie dla działań zbrojnych w Iraku wyraziło 53% respondentów21. Blisko połowa (49%) pytanych optowała za zwiększeniem liczby polskich oddziałów w misji stabilizacyjnej, jednak pod warunkiem, że koszty zostaną pokryte przez Amerykanów lub społeczność międzynarodową22. Jak podaje autorka raportu Anna Grudniewicz, „opinie respondentów na temat rachunku zysków i strat, jakie może przynieść Pol16 17 18 19 20

21 22

Ibidem. Ibidem. Ibidem. Ibidem, s. 105. A. Grudniewicz, Zmiany opinii o wojnie w Iraku i udziale w niej polskich żołnierzy, komunikat z badań, BS/100/2003, CBOS, Warszawa, czerwiec 2003. Ibidem. Ibidem.

184


POLSKA A WIELKA POLITYKA. INTERWENCJA W IRAKU

sce udział w tymczasowym zarządzaniu Irakiem, były dość podzielone. O tym, że będzie to korzystne dla nas pod względem finansowym, przekonanych było 41% pytanych, a 21% miało w tej sprawie przeciwne zdanie. Po 37% badanych oczekiwało korzyści politycznych oraz poprawy wizerunku Polski w świecie, wynikających z zarządzania jedną ze stref stabilizacyjnych. Strat politycznych, będących następstwem naszego udziału w tej operacji, obawiało się 16% pytanych, a 19% uznało, że na skutek naszego zaangażowania w Iraku może ucierpieć wizerunek Polski w świecie”23. Percepcja społeczna uległa zmianie po śmierci pierwszych żołnierzy i dziennikarzy. Według sondażu CBOS z maja 2004 r., opublikowanego rok po zakończeniu działań zbrojnych, brak akceptacji dla udziału wojsk polskich w Iraku wyrażało 74% respondentów24, z kolei wolę jak najszybszego powrotu polskich żołnierzy do domu deklarowało 63% pytanych25. Sondaż ze stycznia 2005 r. dotyczący opinii Polaków na temat skutków zaangażowania Polski w Iraku – w jego powojenną odbudowę i administrację – ukazuje sceptyczny pogląd respondentów na odniesienie korzyści z zarządzania krajem byłego reżimu Husajna; przekonanie takie wyrażało 51% badanych26. Jeśli chodzi o rachunek zysków i strat w kontekście politycznym, 39% ankietowanych sądziło, że przechyla się na stronę strat, a 17% spodziewało się korzyści z udziału w interwencji27. Na fali społecznego niezadowolenia zaczęto wymieniać błędy w procesie decyzyjnym, który nie objął swoim zakresem debat publicznych i konsultacji parlamentarnych, a wręcz wykazał znikomą rolę parlamentu w kształtowaniu polityki zagranicznej państwa28. Jest to znamienne o tyle, że to użycie środka militarnego w polityce zagranicznej było treścią decyzji. Doniosłość wydarzenia podnosi fakt, że w historii używania środka militarnego w ramach polityki zagranicznej dominował udział wojska polskiego w misjach pokojowych ONZ29, a nie w działaniach zbrojnych. Często formułowanym zarzutem był ten związany z niedokonaniem wystarczająco głębokiej analizy zysków i strat, która według Marii Wągrowskiej „pozwoliłaby przewidzieć przyszłe uwarunkowania irackiej operacji w polityce zagranicznej, ale też wewnętrznej Polski”30. Jednak, jak podaje dalej autorka, „te błędne założenia 23 24

25 26

27 28

29 30

Ibidem. A. Grudniewicz, Spadek poparcia dla obecności polskich żołnierzy w Iraku, komunikat z badań, BS/86/2004, CBOS, Warszawa, maj 2004. Ibidem. A. Grudniewicz, Skutki zaangażowania Polski w Iraku, komunikat z badań, BS/18/2005, CBOS, Warszawa, styczeń 2005. Ibidem. M. Lasoń, Polska misja w Iraku. Użycie sił zbrojnych jako środka polityki zagranicznej Rzeczpospolitej Polskiej na przykładzie interwencji w Iraku 2003-2008, Kraków 2010, s. 12. Ibidem, s. 13. M. Wągrowska, Udział Polski w interwencji zbrojnej i misji stabilizacyjnej w Iraku, s. 3, http://csm.org.pl/fileadmin/files/Biblioteka_CSM/Raporty_i_analizy/2004/Maria%20W% C4%85growska_Udzia%C5%82%20Polski%20w%20interwencji%20zbrojnej%20i.pdf (dostęp: 12.05.2012).

185


BARTOSZ TOBOŁA

przeszkadzały polskiej opinii publicznej jakby mniej niż rozczarowanie, że wsparcie dla USA nie przynosi Polsce wymiernych korzyści. Zwracało na ten aspekt uwagę aż 70% Polaków, widząc potrzebę ustanowienia związku pomiędzy poparciem dla USA a pomocą amerykańską dla naszego kraju”31. Jak podsumował tę kwestię Ryszard Zięba, kiedy „rząd Polski zaczął upominać się o obiecane korzyści ekonomiczne i inne, Stany Zjednoczone pozostawały niewzruszone. Polska nie otrzymała żadnego istotnego kontraktu na zaopatrzenie armii irackiej i odbudowę tego kraju”32.

Motywacje i cele udziału w interwencji Zarzuty opinii publicznej starali się odpierać decydenci, stając w obronie słuszności wzięcia udziału w misji. W percepcji narodowej udziału wojsk polskich w Iraku dostrzec zatem można pewną dwutorowość: krytyczny głos opinii publicznej i społeczeństwa oraz głos aprobaty dla podjętych działań wyrażany przez decydentów. Elity rządzące przekonywały mianowicie, że udział w interwencji wpisywał się w założenia polskiej strategii bezpieczeństwa i był zgodny z interesem narodowym, co więcej, za cel stawiał sobie zmierzającą do osiągnięcia światowego pokoju i bezpieczeństwa walkę z terroryzmem. Ponadto stanowił wyraz sojuszniczej lojalności i odpowiedzialności za wzajemne stosunki łączące Polskę i Stany Zjednoczone, z intencją powiększenia znaczenia Polski dla USA, jak i na arenie międzynarodowej. Podkreślenie chęci wsparcia szerokiego frontu walki z terroryzmem w imię działania na rzecz światowego bezpieczeństwa i pokoju odnajdywało wyraz w wypowiedziach polskich polityków. Minister spraw zagranicznych Włodzimierz Cimoszewicz pisał: „Podjęliśmy decyzję o udziale w wojnie z terroryzmem nie tylko dlatego, że nakazywało tak poczucie odpowiedzialności sojuszniczej – wartości nie do przecenienia – ale przede wszystkim w przekonaniu, że naszym udziałem w koalicji przyczyniamy się do budowy bezpiecznej przyszłości”33. Dodał, że tragedią byłoby czekanie i zrozumienie tej kwestii dopiero w sytuacji wystąpienia aktu terrorystycznego na terytorium Polski34. Wśród stawianych celów interwencji w Iraku wymieniany był także aspekt ekonomiczny, którego niepowodzenie w realizacji najbardziej piętnowała opinia publiczna. W odpowiedzi na ten wielokrotnie powtarzany zarzut we wstępie do kwartalnika „Bezpieczeństwo Narodowe” szef Biura Bezpieczeństwa Narodowego Aleksander Szczygło pisał: „Czy głównym powodem decyzji z 2003 r. o skierowaniu polskich żołnierzy na wojnę z reżimem Saddama Husajna było przekonanie rządu Leszka Millera czy prezydenta Aleksandra Kwaśniewskiego, że można na tym zaro-

31 32 33

34

Ibidem. R. Zięba, op.cit., s. 155. W. Cimoszewicz, Irak to nasza sprawa, http://www.msz.gov.pl/14,maja,2004,r.,-,Irak,to,takze, nasza,sprawa,-,artykul,szefa,polskiej,dyplomacji,na,lamach,Gazety,Wyborczej,1442.html (dostęp: 12.05.2012). Ibidem.

186


POLSKA A WIELKA POLITYKA. INTERWENCJA W IRAKU

bić? Czy, idąc tym tropem: rząd Donalda Tuska powiększył w 2008 r. polski kontyngent w Afganistanie do 1600 ludzi, gdyż żywi nadzieję na gospodarcze zyski? Jestem pewien, że „kryterium księgowego” nie było, nie jest i nie będzie w przyszłości otwierać listy czynników udziału RP w międzynarodowych przedsięwzięciach. Dlatego obecności Polski w międzynarodowej koalicji w Iraku nie można sprowadzać tylko do krótkiego stwierdzenia: po co nam była ta awantura, skoro w plecakach żołnierzy wracających z misji nie przywieźliśmy nad Wisłę miliardowych kontraktów?”35. Podkreślił jednoznacznie, że obecność Polski w Iraku wynikała z naszego interesu, jakim jest opinia wiarygodnego sojusznika36.

Kontrowersje i konsekwencje polityczne Postawa Polski względem interwencji w Iraku w percepcji państw Europy Zachodniej uznana zostało za nazbyt proamerykańską. O ile bowiem w kwestii ataku na Afganistan wyraźnie obrany przez Polskę kurs na Amerykę nie kolidował z działaniami państw europejskich, które, powołując się na art. 5 Traktatu Waszyngtońskiego, zgodnie poparły w sferze militarnej i politycznej Stany Zjednoczone w wojnie z talibami, o tyle sprawa interwencji w Iraku podzieliła sojuszników, jak i społeczność międzynarodową. Kwestią budzącą najwięcej wątpliwości były nieścisłości dotyczące posiadania przez Irak broni masowej zagłady. Raporty Komisji Monitorującej, Weryfikującej i Inspekcyjnej Narodów Zjednoczonych (United Nations Monitoring, Verification and Inspection Commission – UNMOVIC) i Międzynarodowej Agencji Energii Atomowej (International Atomic Energy Agency – IAEA) nie potwierdzały amerykańskich i brytyjskich zarzutów dysponowania przez reżim Husajna tego typu bronią. Konsekwencją wątpliwości był brak prawnej legitymacji do podjęcia działań wojennych. W listopadzie 2002 r. Rada Bezpieczeństwa ONZ (RB ONZ) uchwaliła rezolucję nr 1441, w której stwierdziła, że Irak dopuszczał się i dopuszcza istotnego naruszenia zobowiązań nałożonych przez poprzednie rezolucje. RB ONZ zdecydowała się dać Irakowi ostatnią możliwość wywiązania się ze zobowiązań rozbrojeniowych. Rząd Iraku powinien był w terminie 30 dni od wydania tej rezolucji dostarczyć UNMOVIC i IAEA pełne i kompletne oświadczenie o wszystkich aspektach programu rozwoju broni chemicznej, biologicznej i jądrowej. Jednocześnie powinien był umożliwić UNMOVIC i IAEA natychmiastowy, nieutrudniony, bezwarunkowy i nieograniczony dostęp do wszelkiej infrastruktury, sprzętu, środków transportu w celu przeprowadzenia inspekcji. W podsumowaniu RB ONZ przypomniała, iż wielokrotnie ostrzegała Irak, że dalsze naruszanie zobowiązań spotka się z poważnymi konsekwencjami37.

35 36 37

A. Szczygło, Lekcja z Iraku, „Bezpieczeństwo Narodowe” 2009, nr 9-10, s. 15. Ibidem. Security Council Holds Iraq ,,Material Breach” of Disarmament Obligations, Offers Final Chance To Comply, Unanimously, Adopting Resolution 1441 (2002), http://www.un.org/News/ Press/docs/2002/SC7564.doc.htm (dostęp: 12.05.2012).

187


BARTOSZ TOBOŁA

Mimo że kolejne raporty UNMOVIC i IAEA nie potwierdzały zarzutów co do posiadania przez Irak broni masowej zagłady38, w obliczu braku poparcia przez dwóch członków stałych (Francji i Rosji) złożonego 24 lutego 2003 r. brytyjskiego projektu nowej rezolucji stwierdzającej, że Irak nie skorzystał z możliwości stworzonych przez rezolucję nr 1441, Wielka Brytania i Stany Zjednoczone zaczęły tworzyć „koalicję chętnych” – państw uznających rezolucję nr 1441 za wystarczającą do podjęcia interwencji militarnej w Iraku. Na konferencji prasowej w Hadze 10 marca 2003 r. sekretarz generalny ONZ Kofi Annan ostrzegł jednak USA i inne państwa, że bez dodatkowej rezolucji w tej sprawie „operacja militarna wobec Iraku byłaby niezgodna z Kartą Narodów Zjednoczonych”39. Mimo tego ostrzeżenia Polska postanowiła wstąpić w szeregi koalicji, o czym 12 marca 2003 r. poinformował prezydent Aleksander Kwaśniewski40. Biorąc pod uwagę prawne kontrowersje oraz rangę przedsięwzięcia – w grę wchodziło przecież militarne zaangażowanie w interwencję – mogłoby się wydawać, że Polska stanęła przed nie lada wyzwaniem, któremu dodatkowo towarzyszył poważny polityczny dylemat: czy opowiedzieć się za Stanami Zjednoczonymi kosztem sprzeniewierzenia się przeciwnym interwencji Francji i Niemcom, mocno podkopując naszą pozycję w odniesieniu do rodzącej się polityki zagranicznej, bezpieczeństwa i obrony Unii Europejskiej? Dla mniej wnikliwego, europocentrycznego obserwatora, śledzącego finalizujący się wówczas proces zbliżania z Unią Europejską, wydawać by się mogło, że każda decyzja inna od stanowiska liderów Europy, byłaby niepożądana lub co najmniej niekorzystna. Znając jednak kontekst specyficznych relacji polsko-amerykańskich, podjęte decyzje nie powinny być zaskakujące. Decyzje o uczestnictwie polskich sił zbrojnych w obu etapach operacji irackiej: najpierw w interwencji zbrojnej, a następnie w misji stabilizacyjnej, zostały wydane – wbrew twierdzeniom polityków – stosunkowo szybko i łatwo41. Polska dokonała wyboru zgodnie z przyjęta koncepcją i interesem narodowym42. Poparła Stany Zjednoczone, decydując się na najbardziej kontrowersyjne przedsięwzięcie w polityce zagranicznej i bezpieczeństwa w ostatnich kilkunastu latach43. Wskutek takiego działania Polska naraziła się na potwierdzenie, uzyskanego już wcześniej określenia „konia trojańskiego” Stanów Zjednoczonych w Europie. Jak zaznaczają Marlena Borowicz i Bartosz Nowakowski, „w sytuacji spokoju i dobrze układających się stosunków politycznych amerykańsko-europejskich Polska mogła sobie pozwolić na realizację swojej koncepcji polityki zagranicznej, opartej na zapewnieniu bezpieczeństwa w sferze militarnej poprzez utrwalanie obecności USA w Europie a w ekonomicznej poprzez integrację z UE. Jednak w sytuacji kryzysu 38 39

40 41 42 43

H. I. Jamsheer, op.cit., s. 133. Secretary-General's press conference (unofficial transcript), http://www.un.org/sg/offthecuff/?nid=394 (dostęp: 12.05.2012). H. Hummel, op.cit., s. 24. M. Wągrowska, op.cit., s. 3. M. Borowicz, B. Nowakowski, op.cit., s. 137. M. Wągrowska, op.cit., s. 1.

188


POLSKA A WIELKA POLITYKA. INTERWENCJA W IRAKU

i głębokiej różnicy zdań wśród członków NATO i UE taka polityka, jak niektórzy ją nazywają „schizofrenia polityczna”, nie była możliwa”44. Jednak, jak konkludują autorzy, zaangażowanie w Iraku nie przyniosło poważniejszych szkód w polskiej polityce europejskiej. „Bez problemów uzyskaliśmy członkostwo w Unii Europejskiej i proces integracji z unijnymi strukturami generalnie przebiegał bez poważniejszych przeszkód”45. Nie powiodła się jednak realizacja jednego z najważniejszych celów stawianych przez polskich decydentów – z którym wiązali wielkie nadzieje i ambicje – czyli stworzenia sojuszu z USA na miarę partnerstwa tego państwa z Japonią, Koreą, Tajwanem czy Izraelem. Niewątpliwie udział Polski w interwencji wojskowej w Iraku powiększył znaczenie Polski dla USA, a relacje dwustronne zaczęto określać mianem partnerstwa strategicznego46, jednak prawdziwy stosunek mocarstwa z zachodniej hemisfery do Polski uwidocznił się choćby w przypadku braku wsparcia w osiąganiu korzyści ekonomicznych przez polskie przedsiębiorstwa w Iraku, czy wycofania się USA z planów budowy tarczy antyrakietowej, której instalacja partnerstwo strategiczne miała potwierdzać. Jak uważa Ryszard Zięba, „Polska podjęła decyzję o udziale w interwencji bez stawiania jakichkolwiek warunków Stanom Zjednoczonym i bez określenia dat swojego zaangażowania”47. W podobnym tonie wypowiada się Grzegorz Kostrzewa-Zorbas, twierdząc że Waszyngton przyzwyczaił się do traktowania Warszawy jako „taniego sojusznika”. „Zgodziliśmy się na udział w wojnie i misji stabilizacyjnej w Iraku bez żadnych warunków wstępnych, co było poważnym błędem. O takiego sojusznika nie trzeba zabiegać, skoro spełnia wszystkie amerykańskie oczekiwania”48. Jednoznacznie zaangażowanie militarne RP ocenia Tomasz Otłowski, zaznaczając, że „poniesione przy tym koszty i ofiary nie przełożyły się na zauważalne wzmocnienie rangi Polski jako sojusznika USA w Europie. Nie otrzymaliśmy specjalnych przywilejów politycznych czy ekonomicznych, nie mówiąc już o spodziewanym zwiększeniu bezzwrotnej pomocy finansowej na rzecz bezpieczeństwa i obronności, o skali odpowiedniej do naszego zaangażowania w operacjach”49.

Skutki ekonomiczne Pod względem gospodarczym polskie korzyści można więc uznać za znikome. Tymczasem brytyjskie i amerykańskie firmy naftowe doprowadziły do tego, że parlament iracki zmienił prawo, by mogły one w sposób niemal nieskrępowany korzy44 45 46 47 48

49

M. Borowicz, B. Nowakowski, op.cit., s. 139. Ibidem, s. 143. R. Zięba, op.cit., s. 156. Ibidem, s. 155. M. Werner, Ostatnia podróż Busha, http://wiadomosci.dziennik.pl/swiat/artykuly/76828,ostatnia-podroz-busha.html (dostęp: 13.05.2012). T. Otłowski, Polska a Irak. Co dalej z polską misją w Iraku?, s. 7, http://fae.pl/polskaairak.pdf (dostęp: 13.05.2012).

189


BARTOSZ TOBOŁA

stać z irackich pól naftowych50. Zdaniem Marcina Lasonia, nawet „pełnienie przez Marka Belkę funkcji dyrektora do spraw polityki gospodarczej w Tymczasowych Władzach Koalicyjnych w Iraku od listopada 2003 r. do kwietnia 2004 r. mimo oczekiwań, nie przełożyło się na ewentualne kontrakty polskich firm”51. Według ministra spraw zagranicznych Radosława Sikorskiego, zasadniczym powodem, dla którego nie zostały osiągnięte wszystkie stawiane cele – w tym właśnie wzmocnienie obecności gospodarczej – była eskalacja konfliktu wewnętrznego, której nikt nie przewidział. Szef MSZ przyznał, że nadzieje na wsparcie USA dla starań polskiego przemysłu o irackie kontrakty były nadmierne, a warunki „z pogranicza wojny domowej” odstraszyły polskie przedsiębiorstwa, którym brakowało też rządowego wsparcia52. Polskie firmy wycofały się z Iraku ze względu na niestabilną sytuację i związane z tym niebezpieczeństwo pracujących tam przedstawicieli. W takiej sytuacji, w Iraku pozostały jedynie duże firmy, które stać na profesjonalną ochronę swoich pracowników53. Sytuacja polskich firm realizujących głównie kontrakty budowlane, drogowe, zbrojeniowe, zgoła odmienna była w latach 70. i 80., kiedy Irak był niezwykle ważnym partnerem handlowym Polski na Bliskim Wschodzie, o czym świadczy chociażby fakt, że polski eksport towarów i usług w tym okresie wynosił około 200 mld USD rocznie54. Bilans ekonomiczny polskiego zaangażowania w Iraku w drugiej wojnie w Zatoce Perskiej przedstawia się jednak inaczej niż w przeszłości. Koszty naszego udziału w wojnie szacuje się na 800 mln zł. Jak podają Adam Maciejewski i Danuta Walewska, „w tym czasie jedynie 20 polskich firm uzyskało zamówienia na dostawy do tego kraju towarów za 410 mln dol.”55, lecz tylko Bumar, który podpisał kontrakt na dostawę pojazdów opancerzonych o wartości 400 mln USD, może mówić o zyskach. Polski eksport do Iraku (głównie sprzętu wojskowego) wyniósł w 2005 r. około 93,7 mln USD, a w 2006 r. spadł do 73,5 mln USD. Import z tego państwa był minimalny (117,6 tys. USD w 2006 r.), dodatkowo dług iracki wobec Polski według stanu na luty 2007 r. sięgał w przybliżeniu 884 mln USD56.

50

51 52

53

54 55

56

R. Lewandowski, W. Lewandowski, Konsekwencje zaangażowania Polski w Iraku, „Bezpieczeństwo Narodowe” 2009, nr 9-10, s. 28. M. Lasoń, op.cit., s. 263. Rząd: wycofanie z Iraku dobrze przygotowane, http://wiadomosci.wp.pl/kat,1342,title,Rzadwycofanie-z-Iraku-dobrzeprzygotowane,wid,9547970,wiadomosc.html?ticaid=1e78a& _ticrsn=5 (dostęp: 12.05.2012). P. Wrabec, Kokosy na piachu, „Polityka” 2004, nr 46, http://www.archiwum.polityka.pl/ art/kokosy-na-piachu,395715.html (dostęp: 12.05.2012). D. Materniak, J. Rutkowska, M. P. Żukowska, op.cit. A. Maciejewski, D. Walewska, Niespełnione irackie kontrakty, http://www.rp.pl/artykul/ 109185.html?print=tak (dostęp: 12.05.2012). K. Hołdak, A. Konarzewska, op.cit., s. 108.

190


POLSKA A WIELKA POLITYKA. INTERWENCJA W IRAKU

Skutki militarne Mimo licznych braków, zwłaszcza w strategicznym transporcie lotniczym i morskim, oraz niedociągnięć w polskiej armii57, militarny aspekt udziału Polski w interwencji w Iraku uznawany jest za największy, jeśli nie jedyny sukces tej misji. Wyzwanie, przed jakim stanęły polskie siły zbrojne, było wymiernym testem sprawności armii. Konfrontacja z panującą w Iraku sytuacją, której polscy żołnierze i dowódcy musieli stawić czoło, określiła stan przygotowania polskiego wojska do międzynarodowych misji stabilizacyjnych. Braki i niedociągnięcia stały się impulsem do podjęcia reformy doktryny, trybu oraz jakości wyszkolenia żołnierzy i całych oddziałów delegowanych na misje stabilizacyjne58, jak i wytyczyły kierunki zmian i modernizacji Sił Zbrojnych RP. Roman Lewandowski i Witold Lewandowski podkreślają, że „mając na uwadze skalę i okres zaangażowania SZ RP w Iraku, formowanie i dowodzenie Wielonarodową Dywizją Centrum-Południe, doświadczenia wyniesione przez SZ RP z uczestnictwa w operacji w Iraku były katalizatorem determinującym rozwój zdolności SZ RP”59. W ich opinii polskie dowództwo wzbogaciło się o wiedzę w zakresie dowodzenia związkiem taktycznym na płaszczyźnie wielonarodowej i w zgodzie z natowskimi procedurami. Powiększyły się możliwości logistyczne armii, zmianom uległa też struktura organizacyjna szkoleń. Podobnie, na skutek weryfikacji – po zetknięciu z realiami misji stabilizacyjnej w Iraku – stanu uzbrojenia i przygotowania Polskiego Kontyngentu Wojskowego, zdobyte doświadczenie przyczyniło się do przyspieszenia procesów uzawodowienia armii oraz modernizacji jej uzbrojenia, jak i miało przełożenie na organizację i lepsze przygotowanie polskich kontyngentów biorących udział w operacjach w Czadzie i Afganistanie60. Powodzenie na polu militarnym, przy równoczesnym braku wyraźnego powodzenia na innych polach, czy to ekonomicznym, czy politycznym, może prowokować twierdzenie, że jedynym sukcesem polskiego zaangażowania w Iraku było przetrenowanie armii na trudnym terenie oraz podniesienie kompetencji i doświadczenia żołnierzy. Jednak sprawdzenie stanu zdolności i sprawności wojska bynajmniej nie było jedną z motywacji podjęcia decyzji o udziale w interwencji, natomiast stanowiło jej pochodną. Efekt w postaci podniesienia jakości operacyjno-logistycznych zdolności PKW miał swoje źródło w potrzebie realizowania jednego z faktycznie postawionych celów (obok umocnienia wizerunku Polski na arenie międzynarodowej, w tym w relacjach z USA, a także osiągnięcia korzyści gospodarczych), a mianowicie wspierania takich zmian w Iraku, które pozwoliłyby na normalne funkcjonowanie tego kraju na podstawie uchwalonej konstytucji61.

57 58 59 60 61

Ibidem, s. 104. Ibidem, s. 105. R. Lewandowski, W. Lewandowski, op.cit., s. 32. Ibidem, s. 32-37. Ibidem, s. 41.

191


BARTOSZ TOBOŁA

Podsumowanie Niechęć wielu obserwatorów od dokonania jednoznacznej oceny udziału Polski w interwencji zbrojnej w Iraku tłumaczona jest zbyt krótką jeszcze perspektywą czasową od tych wydarzeń. Wielu autorów, zakładając, że „przyszłość pokaże”, zrzuca ryzyko ferowania wyroków na karb historii i to jej oddaje prymat w ocenianiu wydarzeń. Jednak spośród tak nieśmiało konstruowanych wniosków wyłania się w ogólnym zarysie kształt niepowodzenia i rozczarowania. Wyraz odczuwaniu takich nastrojów daje opinia publiczna, prezentująca humanistyczną i zdroworozsądkową linię argumentacyjną w krytyce minionych zdarzeń. Nie stroniąc od używania pojęcia „sukces”, zasadności udziału polskich żołnierzy w Iraku nie podważają politycy, co dziwić nie powinno, bo to oni za tym „sukcesem” stoją. Pewnym można być tego, że entuzjazm, z jakim roztaczali jego wizję, po zakończeniu misji trochę opadł. Polska bowiem nie stała się równorzędnym partnerem w stosunkach ze Stanami Zjednoczonymi, przeciwnie – układem tym rządzi wyraźnie zauważalna asymetria. Jak podkreśla wielu polityków i obserwatorów, w niezastąpione doświadczenie wyposażeni zostali polscy żołnierze i polska armia. Korzyści natomiast gospodarczych odnieść się nie udało, jednak, jak podkreślali często decydenci, nie one były najważniejsze, bowiem ważniejsza była podnosząca bezpieczeństwo Polski i świata walka z globalnym terroryzmem. Czy dzięki tej walce na świecie zapanuje pokój, trudno powiedzieć – przyszłość pokaże, a historia oceni.

Streszczenie Udział wojsk polskich w interwencji zbrojnej w Iraku uznawany jest za najbardziej kontrowersyjną decyzję w polskiej polityce zagranicznej w ostatnich kilkunastu latach. Podjęta 17 marca 2003 r. przez najwyższe władze państwowe decyzja była szeroko komentowana na forum publicznym i w kręgach politycznych zarówno na arenie krajowej, jak i międzynarodowej. Jednoznaczne polityczne i militarne poparcie przez Polskę Stanów Zjednoczonych zrodziło komentarze głoszące samowasalny stosunek Polski do sojusznika z zachodniej hemisfery, skutkujący osłabieniem więzi z państwami europejskimi. W kwestii samej interwencji podnoszono zarzut braku prawnej legitymacji do podjęcia działań zbrojnych. Szczegółowe inspekcje nie wykazały posiadania przez Irak broni masowej zagłady. Wśród motywacji podjęcia przez polskie władze decyzji wymieniano chęć wsparcia szerokiego frontu walki z terroryzmem w imię działania na rzecz światowego bezpieczeństwa i pokoju, chęć podkreślenia sojuszniczej lojalności i odpowiedzialności za wzajemne stosunki łączące Polskę i Stany Zjednoczone oraz chęć odniesienia korzyści ekonomicznych związanych z intratnymi kontraktami dla polskich firm partycypujących w odbudowie Iraku. W trakcie ponad pięcioletniej obecności wojsk polskich w Iraku (powrót ostatniej zmiany nastąpił 31 października 2008 r.) zginęło 22 polskich żołnierzy. Koszty udziału w interwencji szacowane są na około 800 mln zł. Ocena skutków interwencji, z uwagi na zbyt krótką perspektywę uniemożliwiającą dostrzeżenie skutków długofalowych, nie jest jednoznaczna, choć w ogólnym podsumowaniu wskazuje się na niepowodzenie w aspekcie ekonomicznym, wątpliwe powodzenie w aspekcie politycznym oraz sukces w aspekcie militarnym.

192


Nota o autorach Paulina Antoń – studentka II roku studiów II stopnia na kierunku politologia w Instytucie Nauk Politycznych i Stosunków Międzynarodowych UJ. Absolwentka studiów I stopnia na kierunkach politologia i stosunki międzynarodowe w Instytucie Nauk Politycznych i Stosunków Międzynarodowych UJ. Zainteresowania naukowe: współczesne stosunki międzynarodowe, konflikty międzynarodowe, prawa człowieka, sytuacja polityczno-społeczna Niemiec, współczesne systemy polityczne. Julita Dudziak – studentka I roku studiów II stopnia na kierunku stosunki międzynarodowe w Instytucie Nauk Politycznych i Stosunków Międzynarodowych UJ oraz III roku studiów I stopnia na kierunku kulturoznawstwo ze specjalizacją studia dalekowschodnie w Instytucie Bliskiego i Dalekiego Wschodu UJ. Absolwentka studiów I stopnia na kierunku stosunki międzynarodowe w Instytucie Nauk Politycznych i Stosunków Międzynarodowych UJ. Członek Ośrodka Praw Człowieka UJ, Koła Studentów Stosunków Międzynarodowych UJ oraz Dalekowschodniego Koła Naukowego UJ. Odbyła staż dziennikarski w Centrum Inicjatyw Międzykulturowych przy projekcie „Dialog Międzykulturowy”. Obecnie stypendystka programu Sokrates/Erasmus i międzynarodowej wymiany „EU-Australia Border Crossing: People And Places”. Zainteresowania naukowe: prawa człowieka, sytuacja na Dalekim Wschodzie, problemy kobiet na świecie. Weronika Grzywacz – studentka III roku prawa na Wydziale Prawa i Administracji UJ oraz I roku studiów I stopnia na kierunku filologia romańska na Uniwersytecie Pedagogicznym im. KEN w Krakowie. Absolwentka studiów I stopnia na kierunku stosunki międzynarodowe w Instytucie Nauk Politycznych i Stosunków Międzynarodowych UJ. Odbyła praktyki w Departamencie Wyznań Religijnych oraz Mniejszości Narodowych i Etnicznych Ministerstwa Spraw Wewnętrznych i Administracji. Zainteresowania naukowe: języki romańskie, prawo międzynarodowe publiczne, prawo międzynarodowe prywatne, prawa człowieka, mniejszości narodowe, religia w życiu publicznym, konflikt izraelsko-palestyński, Bałkany, koncepcja Międzymorza w polskiej polityce zagranicznej.

193


Marta Hoffmann – studentka I roku studiów II stopnia na kierunku stosunki międzynarodowe w Instytucie Nauk Politycznych i Stosunków Międzynarodowych UJ oraz I roku studiów II stopnia na kierunku kulturoznawstwo międzynarodowe w Instytucie Studiów Regionalnych UJ. Absolwentka studiów I stopnia na kierunku stosunki międzynarodowe w Instytucie Nauk Politycznych i Stosunków Międzynarodowych UJ. Zainteresowania naukowe: teorie stosunków międzynarodowych, międzynarodowe stosunki kulturalne, teoria kultury, kwestie tożsamości zbiorowych, wątki polityczne w myśli XIX-wiecznych filozofów i literatów oraz analizy porównawcze pomiędzy współczesnymi przemianami społecznymi, a tymi, które miały miejsce w okresie XIX-wiecznej rewolucji przemysłowej. Przemysław Jóźwik – student I roku studiów II stopnia na kierunku stosunki międzynarodowe w Instytucie Stosunków Międzynarodowych Uniwersytetu Warszawskiego. Absolwent studiów I stopnia na kierunku stosunki międzynarodowe w Instytucie Nauk Politycznych i Stosunków Międzynarodowych UJ. Stażysta w Parlamencie Europejskim, wolontariusz podczas polskiej prezydencji w Radzie UE. Współpracuje z Katedrą Polityk Europejskich Klubu Jagiellońskiego. Autor rozdziałów dotyczących Ministerstwa Obrony Narodowej i Ministerstwa Spraw Wewnętrznych w publikacji Klubu Jagiellońskiego zatytułowanej „Skuteczność polskiej prezydencji w Unii Europejskiej. Założone cele i ich realizacja”. Zainteresowania naukowe: transnarodowa teoria stosunków międzynarodowych, polityka zagraniczna i bezpieczeństwa UE. Magdalena Lisińska – studentka I roku studiów II stopnia na kierunku stosunki międzynarodowe w Instytucie Nauk Politycznych i Stosunków Międzynarodowych UJ oraz I roku studiów II stopnia na kierunku amerykanistyka ze specjalnością Ameryka Łacińska w Instytucie Amerykanistyki i Studiów Polonijnych UJ. Absolwentka studiów I stopnia na kierunku stosunki międzynarodowe w Instytucie Nauk Politycznych i Stosunków Międzynarodowych UJ. W latach 2010-2011 członek Zarządu Koła Studentów Stosunków Międzynarodowych UJ ds. finansów. Stażystka w Parlamencie Europejskim w Brukseli. Współautorka publikacji naukowej „W murach Wiecznego Miasta – między państwem a Kościołem” (Kraków 2011) oraz szeregu artykułów w magazynie opinii „ARENA. Sprawy Międzynarodowe”. Zainteresowania naukowe: polityka i historia państw Ameryki Łacińskiej ze szczególnym uwzględnieniem Argentyny, historia stosunków międzynarodowych. Milena Malinowska – studentka I roku studiów II stopnia na kierunku stosunki międzynarodowe w Instytucie Stosunków Międzynarodowych Uniwersytetu Warszawskiego. Absolwentka studiów I stopnia na kierunku stosunki międzynarodowe w Instytucie Nauk Politycznych i Stosunków

194


Międzynarodowych UJ. Odbyła praktyki w konsulacie RP w Puerto Plata. Zainteresowania naukowe: prawo międzynarodowe, prawo dyplomatyczne i konsularne, polityka zagraniczna Polski, kultura świata hiszpańskojęzycznego. Marcin Matyja – student I roku studiów II stopnia na kierunku międzynarodowe stosunki gospodarcze na Wydziale Ekonomii i Stosunków Międzynarodowych Uniwersytetu Ekonomicznego w Krakowie. Absolwent studiów I stopnia na kierunku stosunki międzynarodowe w Instytucie Nauk Politycznych i Stosunków Międzynarodowych UJ. Praktykant w Departamencie Ropy i Gazu Ministerstwa Gospodarki. Zainteresowania naukowe: relacje Unii Europejskiej z państwami Azji Centralnej, wymiana handlowa Polski z państwami tego regionu. Piotr Piszcz – student I roku studiów II stopnia na kierunku stosunki międzynarodowe w Instytucie Nauk Politycznych i Stosunków Międzynarodowych UJ. Absolwent studiów I stopnia na kierunku stosunki międzynarodowe w Instytucie Nauk Politycznych i Stosunków Międzynarodowych UJ. Zainteresowania naukowe: kraje niemieckojęzyczne, ich rola i znaczenie we współczesnych stosunkach międzynarodowych oraz historia Europy XX w. Klaudia Rymut – studentka I roku studiów II stopnia na kierunku stosunki międzynarodowe w Instytucie Nauk Politycznych i Stosunków Międzynarodowych UJ oraz III roku studiów I stopnia na kierunku kulturoznawstwo ze specjalizacją studia dalekowschodnie w Instytucie Bliskiego i Dalekiego Wschodu UJ. Absolwentka studiów I stopnia na kierunku stosunki międzynarodowe w Instytucie Nauk Politycznych i Stosunków Międzynarodowych UJ. Członek Dalekowschodniego Koła Naukowego UJ. Zainteresowania naukowe: dyplomacja, historia oraz kwestie Dalekiego Wschodu, głównie stosunki polityczne Japonii i jej sąsiadów. Gabriel Michał Socha – student I roku II stopnia na kierunku gospodarka i administracja publiczna na Uniwersytecie Ekonomicznym w Krakowie. Absolwent studiów I stopnia na kierunku stosunki międzynarodowe w Instytucie Nauk Politycznych i Stosunków Międzynarodowych UJ. Członek Koła Studentów Stosunków Międzynarodowych UJ. Publikował w magazynie opinii „ARENA. Sprawy Międzynarodowe”. Praktykant w redakcji portalu Onet.pl. Zainteresowania naukowe: współczesna historia stosunków międzynarodowych, zwłaszcza problem rozpadu Jugosławii, tematyka Unii Europejskiej, dziennikarstwo polityczne i media. Grzegorz Stachowiak – student I roku studiów II stopnia na kierunku stosunki międzynarodowe w Instytucie Nauk Politycznych i Stosunków Międzynarodowych UJ oraz II roku studiów I stopnia na kierunku historia

195


w Instytucie Historii UJ. Absolwent studiów I stopnia na kierunku stosunki międzynarodowe w Instytucie Nauk Politycznych i Stosunków Międzynarodowych UJ. W latach 2011-2012 Przewodniczący Koła Studentów Stosunków Międzynarodowych UJ. W kwietniu 2012 r. wybrany na drugą kadencję. Współredaktor i współautor publikacji „Podsumowanie polskiej prezydencji w Radzie UE” (Kraków 2012). Zainteresowania naukowe: polska polityka zagraniczna, przywództwo polityczne w Unii Europejskiej, historia stosunków międzynarodowych. Bartosz Toboła – student II roku studiów I stopnia na kierunku kognitywistyka w Instytucie Filozofii UJ oraz I roku studiów II stopnia na kierunku dziennikarstwo w Instytucie Dziennikarstwa i Komunikacji Społecznej UJ. Absolwent studiów I stopnia na kierunku stosunki międzynarodowe w Instytucie Nauk Politycznych i Stosunków Międzynarodowych UJ. Odbył praktyki w Biurze Obsługi Studentów Zagranicznych UJ. Zainteresowania naukowe: pozycja Polski na arenie międzynarodowej, zmiany układu sił w stosunkach międzynarodowych na przestrzeni wieków, społeczne i kulturowe oblicze stosunków międzynarodowych, rola mediów w kształtowaniu świadomości człowieka, rola narządu wzroku w postrzeganiu świata. Adrianna Zachara – studentka I roku studiów II stopnia na kierunku stosunki międzynarodowe w Instytucie Nauk Politycznych i Stosunków Międzynarodowych UJ oraz III roku studiów I stopnia na kierunku filologia słowiańska o specjalizacji filologia chorwacka w Instytucie Filologii Słowiańskiej UJ. Absolwentka studiów I stopnia na kierunku stosunki międzynarodowe w Instytucie Nauk Politycznych i Stosunków Międzynarodowych UJ. Zainteresowania naukowe: wieloaspektowe zagadnienia związane z obszarem Bałkanów.

196




Turn static files into dynamic content formats.

Create a flipbook
Issuu converts static files into: digital portfolios, online yearbooks, online catalogs, digital photo albums and more. Sign up and create your flipbook.