Kurier Plus - 10 stycznia 2014

Page 1

ER KURI

NEW YORK • PENNSYLVANIA • CONNECTICUT • NEW JERSEY • MASSACHUSETTS

P L U S

P O L I S H NUMER 1062 (1362)

W E E K L Y

PE£NE E-WYDANIE KURIERA W INTERNECIE: WWW.KURIERPLUS.COM

➭ „Z³ota Aniela“ – str. 5 ➭ Ludzie emigracji. Zmarli w 2014 r. – str. 6 ➭ Ar³ukowicz ocala³. Na jak d³ugo? – str. 7 ➭ W g³owie Janusza Kapusty – str. 13 ➭ Wrzeszcz¹ca wró¿ka – str. 16

M A G A Z I N E

ROK ZA£O¯ENIA 1987 TYGODNIK

10 STYCZNIA 2015

Adam Sawicki

Islamski terror w Pary¿u

Wymordowanie czêœci redakcji francuskiego pisma satyrycznego przez dwóch islamskich fanatyków za szyderstwa z Mahometa stanowi kolejn¹ ods³onê walki miêdzy islamem a cywilizacj¹ zachodni¹. I kolejny przejaw klêski polityki „multi-kulti” w Europie. W ostatni¹ œrodê w Pary¿u dwóch zamaskowanych napastników uzbrojonych w AK-47 wtargnê³o do redakcji tygodnika „Charlie Hebdo” zabijaj¹c dziesiêciu dziennikarzy, w tym redaktora naczelnego oraz dwóch policjantów. Jeden z zabitych oficerów zosta³ przydzielony przez w³adze do ochrony redakcji. W chwili pisania artyku³u trwa ob³awa. Terroryœci ukrywaj¹ siê najprawdopodobniej w lesie na pó³noc od Pary¿a. S¹ to bracia Said i Cherif Kouachi lat 32 i 34. Policja pozna³a ich nazwiska, gdy¿ zostawili dowód to¿samoœci w porzuconym samochodzie, który im s³u¿y³ do ucieczki. Napastnicy precyzyjnie pos³ugiwali siê broni¹, co wskazuje, ¿e nie s¹ amatorami, ale musieli przejœæ trening wojskowy. Rz¹d francuski wprowadzi³ w œrodê w ca³ym kraju najwy¿szy stopieñ alarmu antyterrorystycznego. W œrodê wieczorem w Pary¿u i kilku miastach francuskich odby³y siê de-

monstracje solidarnoœci z zaatakowan¹ redakcj¹, z udzia³em wielu tysiêcy ludzi. W samym Pary¿u wysz³o na ulice 35 tysiêcy, niektórzy nosili znak „Jesteœmy Charlie”, jak pierwsze s³owo tytu³u pisma. Napastnicy mówili biegle po francusku do swych ofiar. Urodzili siê i wychowali we Francji. Morduj¹c dziennikarzy krzyczeli, ¿e „pomœcili Mahometa”. Tygodnik zamieszcza³ rysunki i materia³y szydz¹ce z islamu i proroka Mahometa od czasu, kiedy osiem lat temu przedrukowa³ szydercze karykatury proroka z duñskiego pisma, które wywo³a³y œwiatow¹ sensacjê. Jednak nie tylko islam by³ obiektem szyderstw, ale równie¿ katolicyzm i judaizm, obok sta³ej strawy naigrywania siê z francuskich polityków i celebrytów. Na ok³adkach pisma pojawia³ siê na przyk³ad papie¿; na jednej z nich w mi³osnym objêciu z m³odzianem z gwardii szwajcarskiej. ➭8

u

Pa¿y¿ w ¿a³obie.

Sztuka demaskacji WERONIKA KWIATKOWSKA

Malarz Rafa³ Ekwiñski o ¿yciowej i artystycznej dojrza³oœci, sukcesie i pu³apkach imigracji w szczerej rozmowie z Weronik¹ Kwiatkowsk¹.

FOTO:

– Zacznijmy od pocz¹tku: dom rodzinny. By³ miejscem, które sprzyja³o artystycznym zapêdom? Myœlê, ¿e tak. Ojciec by³ krytykiem sztuki, zajmowa³ siê promowaniem artystów i myœmy czêsto bywali na wernisa¿ach, wystawach, performance’ach. By³ wspó³za³o¿ycielem Galerii Studio w Warszawie, pracowa³ m.in. z Józefem Szajn¹. Wiêc trochê tym przesi¹ka³em, szczególnie osobowoœciami, które by³y interesuj¹ce, nietuzinkowe. Wiêc pewnie atmosfera domu mia³a jakiœ wp³yw.

u

Rafa³ Ekwiñski – ¯eby odnieœæ sukces artysta musi byæ niewolnikiem dojrza³oœci.

– Pamiêtasz moment, w którym postanowi³eœ, a mo¿e bardziej - uœwiadomi³eœ sobie - ¿e chcesz zostaæ artyst¹? Cywilizacja, w której ¿yjemy daje nam wybory. ¯e coœ tam nazywa siê akademi¹ albo uniwersytetem i mo¿emy znaleŸæ najbli¿sz¹ duszy œcie¿kê, kierunek, wybraæ szko³ê i pobyæ tam przez chwilê w poczuciu przynale¿noœci. Musimy siê okreœlaæ – ale tak naprawdê jesteœmy indywidualnoœciami, które s¹ niepowtarzalne, wiêc sami jesteœmy instytucjami. Niektórzy maj¹ tak siln¹ konstytucjê, ¿e zak³adaj¹ w³asne szko³y, które póŸniej nazywane s¹ ich imieniem. Ja w ka¿dym razie nie jestem przypadkiem „genialnego dziecka”, które

wzrasta w mieszczañskiej rodzinie, w które - jak to bywa dzisiaj - ostro siê inwestuje i któremu planuje siê artystyczn¹ przysz³oœæ. Rodzice byli szalenie m³odymi, zakochanymi w sobie ludŸmi, ale poniewa¿ nie mieli doœwiadczenia w mi³oœci, napotykali wiele problemów. Musieli walczyæ ze swoj¹ wra¿liwoœci¹ wobec œwiata, swoimi idea³ami, ekonomi¹, która te¿ musia³a siê jakoœ wydarzaæ, a miêdzy tym wszystkim by³em ja. Byæ mo¿e - wracaj¹c po jednym czy drugim wernisa¿u - postanawia³em, tak po dzieciêcemu, ¿e te¿ coœ namalujê czy ulepiê, ¿e te¿ bêdê artyst¹. Ale to nie by³y jakieœ konkretne plany, marzenia. – By³eœ spokojnym czy raczej krn¹brnym dzieckiem? By³em zwyczajnym dzieckiem. Raczej odludkiem, czasem ³obuzem. By³em do wewn¹trz, lubi³em zag³êbiaæ siê w sobie. I lubi³em zajmowaæ czymœ rêce. Czêsto zostawa³em sam w domu i moje malowanie, ró¿ne zajêcia, które wymyœla³em, by³y wyrazem têsknoty za rodzicami. Pamiêtam, ¿e kiedyœ d³ugo siedzia³em sam i wpad³em na pomys³, by z kijów od szczotek zrobiæ ró¿ne postaci i ustawiæ je na klatce schodowej. ➭2


2

KURIER PLUS 10 STYCZNIA 2015

Sztuka demaskacji 1➭ Mia³em wtedy ró¿ne dzieciêce maski z papier-mache, wilka, ma³py… powiesi³em je na szczotkach, za³o¿y³em ubrania, zrobi³em teatrzyk. I tak siê przestraszy³em tego, co zrobi³em, tak to mi siê wyda³o realne, straszne i potwornie przera¿aj¹ce, ¿e pomyœla³em, ¿e to nie fair, ¿e robiê takie przywitanie moim rodzicom. I ¿e jeœli oni zobacz¹ te odra¿aj¹ce postaci, to bêd¹ siê bali wejœæ do œrodka i w gruncie rzeczy ich stracê. Wiêc napisa³em kartkê pt: „uwaga, to tylko ¿art”. ¯eby siê nie przestraszyli. – Zatem wybór liceum plastycznego to nie przypadek? Dorastaj¹c, w wyniku skomplikowanych sytuacji rodzinnych, trudno mi by³o siê skoncentrowaæ na jednej rzeczy, nie mia³em ¿adnych zdolnoœci do przedmiotów œcis³ych, których znajomoœæ by³a wymagana np. w liceach ogólnokszta³c¹cych. Pamiêtam, ¿e jeszcze w podstawówce oprowadzano nas po jakiœ technikach kolejarskich, zawodówkach samochodowych itd., co wtedy, dla naszych m³odych umys³ów, by³o kompletnym absurdem i kpin¹. I wtedy najbli¿si, którzy dostrzegli moje zdolnoœci manualne, zasugerowali, ¿ebym zdawa³ do liceum plastycznego. – Najpierw w Tarnowie, póŸniej w Na³êczowie… Która miejsce odcisnê³o trwalszy œlad? Najwiêcej da³ mi Tarnów, choæ spêdzi³em tam zaledwie pó³ roku. Mia³em problem z zakwaterowaniem, nie mog³em mieszkaæ w weekendy w internacie, a powrót do domu to by³o osiem godzin mordêgi w zat³oczonym poci¹gu, wiêc przenios³em siê do Na³êczowa. Ale w³aœnie te pocz¹tki by³y, w jakimœ sensie, prze³omowe. Po pierwsze by³em sk¹dœ - wiêc musia³em siê wykazaæ. Poniewa¿ w szkole panowa³o coœ na kszta³t fali, to – ¿eby jej unikn¹æ – zacz¹³em wiêcej malowaæ. Do sztuki zawsze by³ respekt. Wiêc malowanie by³o takim parasolem ochronnym, to raz. A dwa, pozna³em kolegê, mia³ na imiê Micha³ i w³aœciwie on pierwszy otworzy³ mnie na kolor. Oczywiœcie, jako uczniak, mia³em teczkê pe³n¹ rysunków, ustawia³em martwe natury, kopiowa³em mistrzów, ale chcia³em coœ w sobie przekroczyæ, przebiæ jak¹œ membranê – ale mia³em z tym k³opoty. Dopiero Micha³ nauczy³ mnie odwagi, z farb¹, ze wszystkim. I wtedy nadesz³y pierwsze sukcesy. Pamiêtam, ¿e kiedy pokaza³em prace profesorowi Drobieckiemu, który uczy³ nas malarstwa, by³ szczerze zachwycony i zdziwiony, ¿e takie rzeczy wysz³y spod pêdzla, bardzo przecie¿ wtedy m³odej jeszcze, osoby. Moja pracowitoœæ plus oœmielenie i pomoc Micha³a - zaowocowa³a prze³omem. To by³ epizod, jednak okaza³ siê byæ bardzo wa¿ny, w jakiœ sposób decyduj¹cy. Do Na³êczowa przyjecha³em ju¿ jako uwra¿liwiony artystycznie ch³opak. Spêdzi³em tam wspania³e piêæ lat. Kurort, niesamowite wycieczki krajobrazowe, po w¹wozach na³êczowskich, polach, przestrzeniach. Tam panowa³ mocny duch artystowski. – Eustachy Rylski pisa³ o swoich m³odzieñczych latach: „Nie deprawowa³a mnie ¿adna wydumana kreacja. By³em czysty jak ³za. Nikim nie by³em podszyty. Nikogo nie udawa³em. Wystarcza³em sobie.” A jaki by³ nastoletni Rafa³? Mia³em d³ugie w³osy, a w Na³êczowie panowa³ mocny, punk rockowy duch. Wiêc w³aœciwie od pocz¹tku mia³em pod górkê. Musia³em poddaæ siê szkolnej modzie chodzenia w zwê¿anych spodniach i buciorach, bo inaczej nie przetrwa³bym w grupie. Samotnicza walka wobec tak silnego przeciw-

nika by³a nie do udŸwigniêcia. Ale swoj¹ materiê twórcz¹ traktowa³em bardzo indywidualnie. Nie ulega³em ¿adnym wp³ywom. – Kim siê fascynowaliœcie, zach³ystywaliœcie? Chyba w drugiej klasie liceum przerabialiœmy epokê impresjonistów. To by³ ³atwy do przyswojenia, a jednoczeœnie niesamowicie poci¹gaj¹cy temat. Bardzo mnie wtedy fascynowa³ Van Gogh, zreszt¹ nie tylko mnie. Ka¿demu, kto przeczyta³ „Pasjê ¿ycia” wydawa³o siê, ¿e ma takie same duchowe rozterki i ¿yciowe prze¿ycia, jak autor „S³oneczników”. Wydawa³ siê szczer¹ i prawdziw¹ postaci¹. By³ artyst¹, którego historia robi³a wielkie wra¿enie. Oprócz impresjonizmu interesowa³a mnie klasyka. W rodzinnym domu mieliœmy du¿o piêknych albumów, w³aœciwie wiêcej materia³ów na ten temat, ni¿ w szkole. – A nauczyciele? Mia³eœ swojego profesora Keatinga, „kapitana”, guru? Mieliœmy fajn¹ profesor z historii sztuki. By³a pasjonatk¹, jej lekcje by³y ciekawe. Pamiêtam, ¿e pokazywa³a piêkne slajdy, czêsto z w³asnych, prywatnych zbiorów. Spotyka³em postaci interesuj¹ce, nietypowe. Ale nie mia³em swojego guru. Byli koledzy, którzy robili ciekaw¹ sztukê, z rozmachem. To mi imponowa³o. Ale te¿ w pewnym momencie wpad³em w samozachwyt, ha ha. Bardzo du¿o pracowa³em, by³em ogarniêty jak¹œ szaleñcz¹ pasj¹. Mog³em malowaæ gdzie siê da, nawet na cudzym p³ótnie, nawet nie swoje obrazy. Dosz³o do tego, ¿e malowa³em dyplom koledze ze starszej klasy. Czu³em siê artyst¹. – Zdawanie na ASP w Warszawie wydawa³o siê naturalnym krokiem? Dalej by³ ten sam problem, co w podstawówce. Wyniki maturalne mia³em nienajlepsze no i wisia³ problem wojska. Dla m³odych ludzi po liceach plastycznych to by³a naprawdê przera¿aj¹ca wizja. Widok kolegów, którym siê nie uda³o, ogolonych, w tych smutnych mundurach, opowiadaj¹cych mro¿¹ce krew w ¿y³ach historie, by³ najlepsz¹ motywacj¹. Warszawska Akademia by³a jednak doœæ dziwnym miejscem. Z jednej strony, wydawa³o siê, ¿e mo¿na wiêcej, ¿e horyzonty s¹ nieco rozleglejsze. Z drugiej – ci¹gle brakowa³o pieniêdzy i mia³o siê poczucie, ¿e to wszystko nie do koñca wygl¹da tak, jak powinno. – Dyplom robi³eœ u Józefa Gierowskiego, nazywanego kontynuatorem szko³y koloryzmu. Opowiedz o tej pracy... Mój dyplom by³ desperackim ³¹czeniem wszystkiego razem, wszystkich zaleg³oœci, nagromadzonych emocji. Ogólnie wysz³o fajnie, ale nie jestem z niego zadowolony. Dziœ uwa¿am, ¿e nie by³o dojrza³ym, doros³ym opowiedzeniem siê za czymœ. By³o raczej pokazaniem, co jeszcze mogê robiæ, jaki jestem mocny i w jak ró¿nych kierunkach mogê pójœæ. Ale to nie by³a jasna deklaracja, choæ ju¿ wtedy powinna byæ. – Czu³eœ siê mniej dojrza³y ¿yciowo, czy raczej bardziej wra¿liwy? Na skalê ¿ycia - niedojrza³y. Jeœli zaœ chodzi o refleksje, czu³em siê bardziej dojrza³y, wiêcej warstw we mnie siedzia³o, do g³êbszych pok³adów mia³em dostêp. Ale ¿yciowa dojrza³oœæ jest zupe³nie czymœ innym, ni¿ dojrza³oœæ analityczna umys³u, empatia czy wyobraŸnia. ¯yciowa dojrza³oœæ jest banalna, okrutna, wymaga okrutnych ciêæ, weryfikacji, selekcji, konsekwencji. Podobnie objawia siê w sztuce. Ci, o których siê dzisiaj mówi, dokonali du¿ych

ciêæ, ograniczyli siê do czegoœ. Sformu³owali swoje programy artystyczne, wytyczyli kierunek – bo inaczej siê nie da. ¯eby odnieœæ sukces artysta musi byæ niewolnikiem dojrza³oœci. – Jak definiujesz sukces? To bardzo trudne. Sukces ma tyle ró¿nych odcieni. Mo¿na powiedzieæ, ¿e sukcesem jest samo ¿ycie, utrzymywanie siê na powierzchni, trwanie. Generalnie, patrz¹c spo³ecznie, to wa¿ny jest dla artysty fakt, ¿e kiedy mówi „jestem artyst¹” to znaczy, ¿e jego sztuka funkcjonuje zawodowo. ¯e nie musi przewalaæ cegie³, ¿eby prze¿yæ, ale utrzymuje siê ze swoich mo¿liwoœci umys³owych i manualnych. Druga sprawa, to umieszczenie swojego potencja³u w rzeczywistoœci. Sformu³owanie swojego artystycznego œwiata, promowanie i sprzedawanie go. Jeœli jest kupowany, rozchwytywany, to znaczy, ¿e jest potrzebny. I to jest sukces. Ale w tym wszystkim jest oczywiœcie wiele ró¿nych rzeczy. Nie wiem, czy chcia³bym odnieœæ sukces komercyjny. Myœlê, ¿e jest bardzo du¿o zachodu z „obróbk¹” tego¿, nawarstwiaj¹ siê zobowi¹zania, powinnoœci i znika przestrzeñ na bycie ze sztuk¹, ze sob¹. – Wystawa, któr¹ kilka lat temu mia³eœ w Galerii Kuriera, w³aœciwie sprzeda³a siê w ca³oœci. Pamiêtam seriê obrazów „z domkami”, która uwiod³a publicznoœæ. Rozsypane na p³ótnie, czêsto widziane z góry domy, przypomina³y zapamiêtane z Polski krajobrazy: ma³ych miasteczek, wiosek. By³y niezwykle urokliwe, trochê jak ze snu, przesycone têsknot¹ za Domem. Czy istnieje jakieœ konkretne miejsce na mapie, które odmalowa³eœ na tych p³ótnach? Mia³em te¿ wystawê w Waszyngtonie i pamiêtam, ¿e tamtejsza Polonia te¿ rozchwytywa³a te obrazy. Prawdopodobnie masz racjê, ¿e jest w tych obrazach têsknota, ¿e opowiadaj¹ o wykorzenieniu, a dom podniesiony do rangi sztuki potwierdza, ¿e to coœ istotnego w ¿yciu. Nie jest to jednak ¿adne konkretne miejsce. – Myœla³am, ¿e to Twój „sen imigranta” … Sztuka, jeœli jest szczerym przekazem tego, co robimy - jest demaskacj¹. Byæ mo¿e jest w tych pracach jakaœ nieuœwiadomiona têsknota. Za domem, ojczyzn¹. Choæ zdajê sobie sprawê, ¿e to, co na p³ótnach, pochodzi z wielu Ÿróde³. – Janusz G³owacki napisa³: w Ameryce straci³a wszystko, poza akcentem… Czym jest dla Ciebie doœwiadczenie imigracji? To bardziej szansa, mo¿liwoœæ, nowy pocz¹tek czy raczej utrata, zawiedzione nadzieje? Tak naprawdê jest wiele rozwi¹zañ intelektualnych i mo¿na to rozpatrywaæ z wielu stron. Po pierwsze mo¿na za³o¿yæ, ¿e nie ma czegoœ takiego, jak imigracja. Jesteœmy jednostkami, które ¿yj¹ na planecie ziemskiej, mówimy, respektujemy dekalog i tyle.

Problem z g³owy. Mo¿e byæ tak, ¿e te same straty ponieœlibyœmy gdziekolwiek, ¿e zmiana miejsca zamieszkania nie ma ¿adnego znaczenia. ¯e bylibyœmy tak samo zmêczeni, sfrustrowani. Z drugiej strony, masz racjê, ¿e w Nowym Jorku wyraŸnie czuje siê energiê startow¹, mo¿liwoœæ zmiany. Na pocz¹tku bawi³a mnie równie¿ anonimowoœæ, to, ¿e niewa¿ne czy mam paszport i jaki mam w nim numer. To by³o poci¹gaj¹ce. Na pewno przyjecha³em do Ameryki nieprzygotowany. Nie wiedzia³em jak trudne mo¿e byæ ¿ycie w tym kraju i jak bardzo trzeba o nie walczyæ. Z drugiej strony, Ameryka bywa dobra w swej brutalnoœci. Wymusza pewn¹ aktywnoœæ, co czasem – szczególnie artyœcie – siê przydaje. – Nad czym teraz pracujesz? Ostatnio chodz¹ mi po g³owie obrazy mokre. Chcê, ¿eby by³a w nich woda, nastrój, kolor.. Dobrze siê w tym czujê. – Bardzo lubiê Twoje prace z motywem wanny. Nastrojem nawi¹zuj¹ do ciasnych, nowojorskich ³azienek, w których mo¿na siê schowaæ przed zgie³kiem miasta, odizolowaæ, wyciszyæ, pomedytowaæ… No tak, cz³owiek w wannie odpoczywa, ale te¿ mo¿na spojrzeæ na to inaczej: ¿e jest do po³owy zanurzony, ¿e umoczy³ ha ha ju¿ po³owê ¿ycia. I to tê wa¿niejsz¹! Wiesz, czasami nachodzi mnie refleksja, która jest obci¹¿aj¹ca szczególnie dla artystów wizualnych, kiedy widzê na œcianach swoje obrazy, które tylko wisz¹, nie posz³y w œwiat… ¿e niewiele z tego wszystkiego wynika. Ale z drugiej strony uczymy siê ca³e ¿ycie, poznajemy siebie. I sam proces malowania jest dla artysty kluczowy. Marzeniem ka¿dego twórcy jest wolnoœæ i niezale¿noœæ, dlatego czêsto pokus¹ jest komercjalizacja sztuki. Jednak w moim przypadku nie ma to znaczenia, bo do ka¿dego obrazu podchodzê równie uczciwie. Wiesz… chcia³bym ¿yæ, jak wolny cz³owiek. Ale ¿eby tak ¿yæ, trzeba byæ geniuszem. Ma³o kto to potrafi: wstaæ rano i wiedzieæ, jaki siê ma kierunek w ¿yciu. – Dziêkujê za rozmowê. Weronika Kwiatkowska


3

KURIER PLUS 10 STYCZNIA 2015

Niskie temperatury zagra¿aj¹ bezdomnym

 ŒWIAT Schetyna w Waszyngtonie

Szef polskiej dyplomacji, Grzegorz Schetyna, podczas pierwszej oficjalnej zagranicznej wizyty odwiedzi³ USA. W Waszyngtonie spotka³ siê z amerykañskim Sekretarzem Stanu Johnem Kerrym. Schetyna stwierdzi³, ¿e Polska bardziej ni¿ dotychczas gotowa jest zaanga¿owaæ siê w walkê z d¿ihadystami. Relacjonuj¹c spotkanie z Kerrym powiedzia³ równie¿, ¿e jednym z g³ównym tematów rozmowy by³a sytuacja na Ukrainie. Schetyna opowiedzia³ siê przeciwko z³agodzeniu sankcji dla Rosji i podkreœli³, ¿e Stany Zjednoczone s¹ takiego samego zdania.

Minusowe temperatury mog¹ groziæ œmiertelnym zamarzniêciem. Nie b¹dzmy obojêtni na los tych, którzy nie potrafi¹ o siebie zadbaæ. Jeœli widzisz na ulicy bezdomnego, zw³aszcza po zapadniêciu zmroku, zatelefonuj pod numer 311. Jeœli bezdomny nie kontaktuje dzwoñ pod 911. W obydwu przypadkach nale¿y poczekaæ na przyjazd ambulansu. Jeœli nie mówisz po angielsku, zawiadom Erykê Volker: (718) 457.3680 lub (347)495.7934

Homless SOS

Krwawy atak w Pary¿u

Podziêkowanie dla sponsorów

Magazyn satyryczny Charlie Hebdo publikowa³ w przesz³oœci rysunki kpi¹ce m.in. z Mahometa. W œrodê rano wpad³o do redakcji dwóch zamaskowanych mê¿czyzn strzelaj¹c do znajduj¹cych siê tam pracowników. 12 osób zabito, raniono kilkanaœcie. Terroryœci krzyczeli: Allach jest wielki i Pomœcimy proroka. Napastnicy okazali siê braæmi. Trwa na nich ob³awa. Jak podaj¹ œwiadkowie ukryli siê w licz¹cym 13 tys. ha. lesie pod Longpond.

Pani Helena, zajmuj¹ca siê do¿ywianiem polskich bezdomnych, dziêkuje za bezinteresown¹ pomoc w³aœcicielom biznesów:

Kiszka, Green Farm, Cukiernia Riviera

Kurier do³¹cza siê do podziêkowañ.

Muzu³manie i zamach

Prasa w krajach arabskich potêpia zamach na redakcjê Charlie Hebdo. Wyra¿a niepokój, ¿e podsyci on islamofobiê. W Pary¿u ofiary zamachu uczczono minut¹ ciszy.

Sprostowanie

W wydaniu Kuriera Plus z 01-03-2015 r. w artykule o 30-leciu Szko³y Jêzyka i Kultury Polskiej im. Œw. Jana Paw³a II w Maspeth, w czêœci wymieniaj¹cej wszystkich nauczycieli na str. 3, nie pojawi³o siê nazwisko pani Marty Smigielski, nauczycielki klasy II a za co serdecznie przeprasza autorka artyku³u.

Parali¿ w Internecie

Strony internetowe kanclerz Niemiec Angeli Merkel i niemieckiego parlamentu na kilka godzin przesta³y dzia³aæ. Do akcji przyzna³a siê grupa prorosyjskich hakerów z Ukrainy,

Maria Paluch

 POLSKA Tadeusz Konwicki nie ¿yje

W wieku 88 lat, po ciê¿kiej chorobie, zmar³ Tadeusz Konwicki. By³ jednym z najwybitniejszych pisarzy w powojennej Polsce; autorem m.in. Ma³ej Apokalipsy, Wniebowst¹pienia, Kalendarza i Klepsydry, a tak¿e filmowego Ostatniego dnia lata.

Z³e wiadomoœci z Dakartu

Podczas s³ynnego rajdu zmar³ polski motocyklista Micha³ Hernik. Prawdopodobnie sta³o siê to z powodu przegrzania organizmu. Temperatura dochodzi³a tam wówczas do 40 stopni Celsjusza. Hernik startowa³ w tym wyœcigu po raz pierwszy. Z kolei Adamowi Ma³yszowi doszczêtnie sp³on¹³ samochód. To by³ trzeci start Ma³ysza w Dakarze.

Zmar³a najstarsza Polka

£ucja Sobolewska do¿y³a 114 lat. Przysz³a na œwiat w KosobuszczyŸnie, niedaleko Wilna. Po wojnie maj¹tek rodziny przejêli Sowieci i w³¹czyli go do ko³chozu, gdzie musia³a pracowaæ równie¿ £ucja. W 1957 r. przyjecha³a do Polski i zamieszka³a w Szczecinie. Obecnie najstarszy ¿yj¹cy Polak ma 109 lat.

Korwin Mikke straci³ stanowisko

Szefem Kongresu Nowej Prawicy zosta³ Micha³ Marusik. Korwin-Mikke szefowa³ Kongresowi od grudnia 2011 roku. Nieoficjalnie uwa¿a siê, ¿e straci³ stanowisko z powodów obyczajowych. Czêœæ polityków jego obozu Ÿle zareagowa³a na wiadomoœæ, ¿e 72-letni lider partii ma dwoje ma³ych, nieœlubnych dzieci. Jednak, jak stwierdzi³ Mikke KNP popiera jego start na stanowisko prezydenta.

Z najwiêkszym smutkiem i ¿alem przyjêliœmy wiadomoœæ, ¿e 24 grudnia 2014 odszed³ od nas

KURIER PLUS redaktor naczelny Zofia Doktorowicz-K³opotowska sekretarz redakcji Anna Romanowska

sta³a wspó³praca

œp. Stanis³aw Barañczak

Izabela Barry, Andrzej Józef D¹browski, Halina Jensen, Czes³aw Karkowski, Krzysztof K³opotowski, Bo¿ena Konkiel Weronika Kwiatkowska, Aneta Radziejowska, Katarzyna Zió³kowska

Straciliœmy nie tylko jednego z najwybitniejszych polskich poetów i t³umaczy XX wieku, ale i jednego z najodwa¿niejszych. Stanis³aw Barañczak by³ dzia³aczem politycznym, represjonowanym przez w³adze komunistyczne wspó³za³o¿ycielem Komitetu Obrony Robotników, cz³onkiem Solidarnoœci. By³ te¿ odwa¿nym eksperymentatorem w dziedzinie jêzyka; szczególnie zas³yn¹³ jako nowatorski t³umacz Szekspira. Na Uniwersytecie Harvarda, gdzie wyk³ada³ od 1981 roku, widziano w nim wybitnego znawcê literatury polskiej. Dla nas, mi³oœników poezji, bêdzie zaœ zawsze autorem piêknych, subtelnych i m¹drych wierszy.

Jan Ró¿y³³o,Eryk Promieñski

Ma³¿once, krewnym i przyjacio³om Poety najszczersze wyrazy wspó³czucia i ¿alu sk³ada

Urszula Gacek Konsul Generalny RP w Nowym Jorku wraz z zespo³em

korespondenci z Polski fotografia Zosia ¯eleska-Bobrowski

sk³ad komputerowy Marek Rygielski

wydawcy John Tapper Zofia Doktorowicz-K³opotowska

Adam Mattauszek

Kurier Plus, Inc . Adres : 145 Java Street

Brooklyn, NY 11222

Tel : (718) 389-3018 (718) 389-0134 Fax : (718) 389-3140 E-mail : kurier@kurierplus.com Internet : http://www.kurierplus.com Redakcja nie odpowiada za treœæ og³oszeñ.


4

KURIER PLUS 10 STYCZNIA 2015

Na drogach Prawdy Bo¿ej

Ìród³o uzdrowienia Gdy Piotr przyby³ do Cezarei, do domu Korneliusza, przemówi³: „Przekonujê siê, ¿e Bóg naprawdê nie ma wzglêdu na osoby. Ale w ka¿dym KS. RYSZARD KOPER narodzie mi³y jest Mu ten, kto siê Go boi i postêpuje sprawiedliwie. Pos³a³ swe s³owo synom Izraela, zwiastuj¹c im pokój przez Jezusa Chrystusa. On to jest Panem wszystkich. Wiecie, co siê dzia³o w ca³ej Judei, pocz¹wszy od Galilei, po chrzcie, który g³osi³ Jan. Znacie sprawê Jezusa z Nazaretu, którego Bóg namaœci³ Duchem Œwiêtym i moc¹. Przeszed³ On, dobrze czyni¹c i uzdrawiaj¹c wszystkich, którzy byli pod w³adz¹ diab³a, dlatego ¿e Bóg by³ z Nim”. Dz 10,34-38

G

reg Thomas do roku 2009 prowadzi³ normalne ¿ycie. Oprócz zawodowej pracy lubi³ spêdzaæ czas na ³owieniu ryb, polowaniu, rozkoszuj¹c siê piêknem rolniczego regionu w stanie Minnesota. W maju 2009 r. zdiagnozowano u niego raka szyi i g³owy, w czwartym stadium. To by³ dla niego szok. W czasie kuracji usuniêto mu wszystkie zêby, pokarmy przyjmowa³ tub¹ bezpoœrednio do ¿o³¹dka. Przeszed³ 40 naœwietleñ i chemoterapii. Jednak nie przynios³o to wiêkszego efektu. Wróci³ do domu w Montgomery, nie maj¹c pewnoœci ile zosta³o mu ¿ycia. Ku swemu przera¿eniu, us³ysza³ przypadkowo rozmowê lekarza z jego rodzin¹, której doktor radzi³, aby powoli przygotowywa³a siê do pogrzebu. Po powrocie do domu Greg wychodzi³ na d³ugie spacery. Pewnego dnia dotar³ do zapomnianego i zaniedbanego starego koœció³ka, przy którym by³ ma³y cmentarz. Chcia³ otworzyæ drzwi koœcio³a, ale by³y zamkniête. Usiad³ zatem na schodach i zacz¹³ siê modliæ. W czasie modlitwy ogarn¹³ go wewnêtrzny pokój i rodzi³a siê nadzieja. Od tego dnia codziennie przychodzi³ w to samo miejsce, siada³ na schodach i oddawa³ siê modlitewnej zadumie. Pewnego dnia wpad³ na pomys³ odnowienia i wyremontowania tego koœcio³a. Uda³ siê do najbli¿szego domu z nadziej¹, ¿e otrzyma klucze do koœcio³a. Drzwi domu otworzy³ Don Rynda, 82-letni cz³onek tej parafii. Gdy Don us³ysza³ o zamiarach Grega, ura-

dowany powiedzia³: „Zawsze o tym myœla³em. To by³o moje marzenie”. Wy¿ej wspomniany koœció³ pod wezwaniem œw. Jana zosta³ zbudowany przez pierwszych czeskich osadników. Wiêkszoœæ z nich spoczywa na przykoœcielnym cmentarzu, a inni wyjechali z tej miejscowoœci. Koœció³ siê wyludnia³ i popada³ w ruinê. A¿ w koñcu zosta³ zamkniêty. Po wielu latach otworzy³ go Greg Thomas. Po przekroczeniu progu œwi¹tyni uderzy³ go zapach stêch³ego powietrza i zgnilizny. Tak wspomina swoje pierwsze wejœcie do œwi¹tyni: „Wszystko wygl¹da³o tak, jakby ludzie wyszli z koœcio³a po ostatnim nabo¿eñstwie. Na œcianach by³y obrazy. Na o³tarzu le¿a³ msza³. Nad o³tarzem sta³y figury Jezusa i Matki Bo¿ej. W œwiecznikach by³y œwiece. W tabernakulum le¿a³ zwiniêty welon, którym okrywano Najœwiêtszy Sakrament”. Jednak wszêdzie mo¿na by³o zobaczyæ zniszczenia poczynione przez up³ywaj¹cy czas. W pod³odze by³y dziury i le¿a³y na niej martwe owady. Wszystko by³o omotane pajêczyn¹. W chrzcielnicy pozosta³ tylko brudny œlad po wyschniêtej wodzie. „Nie mogê zwlekaæ, muszê natychmiast zabraæ siê do roboty” – powiedzia³ sobie Thomas. W zasadzie wszystko wymaga³o remontu. Trzeba by³o ostro zabraæ siê do pracy. Z czasem uda³o mu siê wci¹gn¹æ innych ludzi do tego dzie³a. Po pewnym czasie zauwa¿y³, ¿e im wiêcej pracowa³ przy remoncie œwi¹tyni, tym czu³ siê zdrowszy. „Wygl¹da³o na to, ¿e ja odbudowujê koœció³, a Bóg odbudowuje moje zdrowie” – powiedzia³. I rzeczywiœcie Thomas, który by³ blisko œmierci, a lekarze nie dawali ¿adnych szans teraz czu³ siê bardzo dobrze, powróci³ do zdrowia. Po czterech latach po raz pierwszy móg³ zjeœæ normalnie posi³ek. Thomas jest przekonany, ¿e dozna³ cudu uzdrowienia. „Nie wierzê, ¿e wyzdrowia³em dziêki medycynie”- powiedzia³. Thomas chcia³by zakoñczyæ prace remontowe przed Wielkanoc¹, bo mia³oby to g³êbok¹ wymowê: „Wielkanoc mówi o odrodzeniu i zmartwychwstaniu, a mnie siê to przydarzy³o”.

W

iele lat wczeœniej, tak wiele, ¿e nawet historia traci rachubê, a rzeczywistoœæ tamtego czasu dociera do nas w piêknych i pouczaj¹cych historiach oraz przypowieœciach, spisanych przez ludzi wybranych i natchnionych przez Boga. Jedn¹ z nich jest historia raju, w którym Bóg umieœci³ cz³owieka. W bliskoœci Boga cz³owiek

odnajdywa³ wszystko, co jest niezbêdne do pe³ni szczêœcia; mi³oœæ nie znaj¹c¹ granic, nieogarnion¹ radoœæ, wiecznoœæ, w której nie by³o miejsca na cierpienie i œmieræ. I to wszystko, czego ka¿dy z nas pragnie do pe³ni wiecznego szczêœcia. •Zród³em tego wszystkiego by³ Stwórca. Jednak cz³owiek przez niepos³uszeñstwo odwróci³ siê od Boga i œci¹gn¹³ na siebie œmierteln¹ chorobê, któr¹ nazywamy grzechem pierworodnym. Jest to nie tylko œmiertelna, ale i zaraŸliwa choroba, która przesz³a na wszystkich ludzi. Cz³owiek utraci³ wszystko, co by³o dla niego rajem, z wyj¹tkiem jednego – mi³oœci Boga, dziêki której ma szansê powrotu do utraconego raju. W mocy obiecanego Mesjasza odnajdzie drogê do raju. On uzdrowi cz³owieka z ka¿dej, a szczególnie duchowej choroby i da moc zwyciêstwa nad œmierci¹. Jego przyjœcie w uzdrawiaj¹cej mocy zapowiada prorok Izajasz w pierwszym czytaniu: „On z moc¹ og³osi Prawo, nie zniechêci siê ani nie za³amie, a¿ utrwali Prawo na ziemi, a Jego pouczenia wyczekuj¹ wyspy. Ja, Pan, powo³a³em Ciê s³usznie, uj¹³em Ciê za rêkê i ukszta³towa³em, ustanowi³em Ciê przymierzem dla ludzi, œwiat³oœci¹ dla narodów, abyœ otworzy³ oczy niewidomym, a¿ebyœ z zamkniêcia wypuœci³ jeñców, z wiêzienia tych, co mieszkaj¹ w ciemnoœci”.

E

wangelia na dzisiejsz¹ niedzielê opisuje spe³nienie obietnicy Bo¿ej i proroctw Starego Testamentu: „W owym czasie przyszed³ Jezus z Nazaretu w Galilei i przyj¹³ od Jana chrzest w Jordanie. W chwili, gdy wychodzi³ z wody, ujrza³ rozwieraj¹ce siê niebo i Ducha jak go³êbicê zstêpuj¹cego na siebie. A z nieba odezwa³ siê g³os: „Tyœ jest mój Syn umi³owany, w Tobie mam upodobanie”. Jezus nie potrzebowa³ chrztu nawrócenia, jednak go przyj¹³. Œw. Pawe³ w Liœcie do Koryntian rzuca pewne œwiat³o na tajemnicê chrztu Jezusa w Jordanie: „On to dla nas grzechem uczyni³ Tego, który nie zna³ grzechu, abyœmy siê stali w Nim sprawiedliwoœci¹ Bo¿¹”. Œw. Jan Pawe³ II, nawi¹zuj¹c do tego powiedzia³: „Chrystus objawi³ “w pe³ni” cz³owieka samemu cz³owiekowi w³aœnie dlatego, ¿e On sam “nie zna³ grzechu”. Grzech bowiem nigdy nie ubogaca cz³owieka. Wrêcz przeciwnie: deprecjonuje go, pomniejsza, pozbawia w³aœciwej mu pe³ni. Przywrócenie mu jej, zbawienie upad³ego cz³owieka jest podstawow¹ odpowiedzi¹ na pytanie o sens Wcielenia”. Samo Niebo potwierdzi³o, ¿e czas uzdrowienia, czas zbawienia ju¿ siê rozpocz¹³, Syn Bo¿y, Mesjasz jest wœród nas. W cza-

sie chrztu rozleg³ siê nad Jezusem g³os z nieba: „Tyœ jest mój Syn umi³owany, w Tobie mam upodobanie”.

T

en g³os rozleg³ siê tak¿e nad nami w chwili naszego chrztu. Zostaliœmy uzdrowieni z grzechu pierworodnego i wszystkich innych, jeœli przyjêliœmy ten sakrament w wieku doros³ym. Chrzest daje nam sakramentaln¹ moc uzdrowienia z wszelkiej choroby duchowej i moc zwyciêstwa nad œmierci¹. £aska chrztu jest otwarta dla ka¿dego cz³owieka. Œw. Piotr po przybyciu do poganina Korneliusza i udzieleniu mu chrztu powiedzia³: „Przekonujê siê, ¿e Bóg naprawdê nie ma wzglêdu na osoby. Ale w ka¿dym narodzie mi³y jest Mu ten, kto siê Go boi i postêpuje sprawiedliwie”. Przez chrzest stajemy siê niejako œwi¹tyni¹ Boga. Œw. Pawe³ w Liœcie do Koryntian pisze: „Czy nie wiecie, ¿e œwi¹tyni¹ Bo¿¹ jesteœcie i ¿e Duch Bo¿y mieszka w was?” Czasami nasza œwi¹tynia cia³a jest podobna do opuszczonej œwi¹tyni, któr¹ odnawia³, wspomniany na pocz¹tku Greg Thomas. Zród³o mocy tryskaj¹ce z sakramentu chrztu jest wyschniête i osnute pajêczynami. Przyrzeczenia chrzcielne zapomniane. I tak jak Greg trzeba usi¹œæ w modlitewnej zadumie na schodach tego koœcio³a, nastêpnie otworzyæ jego drzwi, wymieœæ œmiecie grzechu i stêchlizny, oczyœciæ z zapomnienia przyrzeczenia chrzcielne, a wtedy odczujemy radoœæ i pokój odnowionej œwi¹tyni naszego cia³a, œwi¹tyni Ducha Œwiêtego. ❍ Niedzielne rozwa¿ania w wersji audio (do s³uchania) znajduj¹ siê na stronie internetowej: www.ryszardkoper.pl w sekcji Audio-Video – S³owo na niedzielê.

Katolicki Klub Dyskusyjny Zaprasza w niedzielê, 11- go stycznia 2015 r. do uczestnictwa we Mszy œw. i spotkaniu z O. Krzysztofem Frostem SAC, który poprowadzi Lectio divina na temat "Dzieciñstwo Pana Jezusa wg Ewangelii sw. £ukasza" SpowiedŸ o godz. 2.30 ppo³. Msza sw. o godz. 3.00 ppol. Spotkanie o godz. 4.00 ppol. Koœció³ œw. Stanis³awa B.i M. - 101 E 7 Street – Manhattan, pomiêdzy 1 Ave i Ave A. Dojazd “6” do Astor Place lub “F” do 2-giej Ave. Info: tel. 347-225-4860

PIELGRZYMKI Pielgrzymka do Ziemi œw. i Jordanii w dniach 8 – 19 kwietnia 2015.

Prosimy o kontakt z redakcj¹ Kuriera Plus 145 Java Street Brooklyn.. Tel. 718 389 3018 – wczeœniej nale¿y umówiæ siê telefoniczne na spotkanie lub do ks. Ryszarda tel. 347 876 3738. Szczegó³y wyjazdów na stronie www.ryszardkoper.pl w sekcji Pielgrzymki – planowane lub www.kuriertravel.com

Singapur – Malezja – Tajlandia – Makau – Hongkong 15 dni (sierpieñ 2015).

Ca³kowity koszt wynosi $3870. Program i informacje na stronie www.ryszardkoper.pl w sekcji: Pielgrzymki – planowane. Informacje: Tel. 347 876 3738


5

KURIER PLUS 10 STYCZNIA 2015

„Z³ota“ Aniela

uAngela Merkel jest demokratk¹ i zwolenniczk¹ wolnoœci, ale poza tym nie ma ¿adnej ideologii.

Polacy maj¹ powody patrzeæ z niepokojem na Berlin, poniewa¿ odrodzi³a siê potêga Niemiec. W nieszczêœciu mamy szczêœcie, ¿e na czele rz¹du niemieckiego stoi niemal bezbarwna Angela Merkel, a nie ideolog wielkoœci Niemiec. Jest ona najbardziej nieprawdopodobnym przywódc¹ kraju Pierwsza kobieta na tym stanowisku i to z ramienia patriarchalnej partii chrzeœcijañskich demokratów a nie socjaldemokratów bardziej sk³onnych do nowin obyczajowych. I w dodatku pochodz¹ca z komunistycznej NRD. Musia³a wiêc dopiero nauczyæ siê demokracji i sympa-

tii do Stanów Zjednoczonych – wzrastaj¹c w antymerykañskiej dyktaturze. Jeszcze jako uczennica szko³y œredniej Angela wygra³a ogólnokrajowy konkurs znajomoœci rosyjskiego – trzy lata z rzêdu. Dziêki temu mo¿e rozmawiaæ z W³adimirem Putinem w jego ojczystym jêzyku. Jednak on zna lepiej niemiecki ni¿ ona rosyjski. Wiêc czasami rozmawiaj¹ przez t³umacza, wtedy Putin ma okazjê poprawiaæ przek³ad, by Merkel wiedzia³a, ¿e nic nie uchodzi jego uwadze. Pani kanclerz kocha jêzyk i kulturê rosyjsk¹, ale zachowuje nieufny dystans do rosyjskiego prezydenta. Kiedy w jakimœ przemówieniu Putin wychwala³ demokracjê, powiedzia³a swoim doradcom, by nie ufali mu za grosz, bo to typowa mowa KGB. Putin, podpu³kownik sowieckiej policji politycznej by³ jej rezydentem w NRD, gdzie biegle opanowa³ niemiecki. Dziœ cieszy siê, ¿e mo¿e z Merkel mówiæ po rosyjsku jako z jedynym przywódc¹ mocarstwa znaj¹cym ten jêzyk. „Nasza z³ota pani Aniela” powiada siê czasem o niej w Polsce ironicznie, i z lêkiem. Pani Aniela stara siê jednak byæ mi³a; unika robienia sobie wrogów z pró¿noœci, co zdarza siê mê¿czyznom w walkach partyjnych. Jak na polityka ze Wschodnich Niemiec ma wielkie wyczucie, czego chce od niej opinia publiczna i z doskona³ym skutkiem. Stoi na czele rz¹du od roku 2005 maj¹c poparcie 75 procent Niemców. Takie samo poparcie ma w Polsce prezydent Bronis³aw Komorowski, który równie¿ przybiera dobroduszn¹ maskê. ¯yjemy w czasach,

Okrêg 2. Stowarzyszenia Weteranów Armii Polskiej w Ameryce zaprasza na spotkanie autorskie z dr. hab. S³awomirem Cenckiewiczem, po³¹czone z amerykañsk¹ promocj¹ jego najnowszej ksi¹¿ki pt. Atomowy szpieg. Ryszard Kukliñski i wojna wywiadów

Miejsce spotkania: Dom Weterana Polskiego, NYC, 119 East 15 Street, Œroda, 14 stycznia 2015 r., godz. 19:00 (7:00 pm). Wstêp wolny. Inf. (212) 473-0580

kiedy obywatele pragn¹ mieæ przede wszystkim spokój. Dlatego j¹ w Niemczech nazywaj¹ Mutti, Mamusia gdy na Komorowskiego w Polsce mówi siê „wujo”. Pozorna dobrodusznoœæ daje du¿y kapita³ polityczny. Wszak¿e Angela Merkel jest w polityce zawodnikiem wagi ciê¿kiej. Upatrzy³a sobie zw³aszcza pysza³kowatych polityków, którzy staj¹ na jej drodze. Potrafi wyczekaæ nawet kilka lat i uderzyæ z nienacka. Jest bezlitosna nie tylko wobec przeciwników, ale te¿ swoich dobroczyñców. Zosta³a kanclerzem dlatego, ¿e w porê wyeliminowa³a kanclerza ze swojej partii Helmuta Kohla, który by³ jej sponsorem na scenie zjednoczonych Niemiec na pocz¹tku lat 1990. Kiedy wyszed³ na jaw skandal finansowy z jego udzia³em, Merkel opublikowa³a artyku³ w gazecie wzywaj¹cy do wybrania nowego szefa CDU, bêd¹c ju¿ sekretarzem generalnym partii. Po kilku miesi¹cach zosta³a przewodnicz¹c¹, zaœ po dwóch latach kanclerzem Niemiec. NieŸle jak na konformistkê z NRD, dzia³aczkê organizacji m³odzie¿y komunistycznej odpowiedzialn¹ za propagandê. Wielki sukces polityczny Merkel bynajmniej nie polega na tym, ¿e ma jakaœ „wizjê” przysz³oœci, ktor¹ uwodzi³aby wyborców. Dla niej przysz³oœæ sprowadza siê do najbli¿szych dwóch tygodni, mówi¹ wspó³pracownicy pani kanclerz. Jest demokratk¹ i zwolenniczk¹ wolnoœci z przekonania ale poza tym nie ma ¿adnej ideologii. Cechuje j¹ nieufnoœæ do wielkich s³ów. Dlatego by³a zrazu zniecierpliwiona Barackiem Obam¹; lubi³a opowiadaæ ¿art z point¹, ¿e prezydent USA chodzi po wodzie jak Jezus. Z czasem nabra³a dla niego uznania, kiedy przekona³a siê, ¿e s¹ do siebie doœæ podobni z temperamentu. Pani kanclerz, jak prezydent Obama,

wysz³a ze œwiata akademickiego. Z wykszta³cenia bêd¹c chemikiem kwantowym wytrenowa³a umys³ w œcis³ym myœleniu. Wed³ug doradców jest pilnym analitykiem i d³ugo w noc studiuje wykresy sytuacji. Decyzje podejmuje z rozwag¹ po zbadaniu faktów i nawet kiedy uzyska pewnoœæ co do kursu dzia³ania, lubi jeszcze odczekaæ nim ruszy do akcji. Naukowe podejœcie, a tak¿e pruska dyscyplina i protestancka surowoœæ sk³adaj¹ siê na jej psychikê. Agnela Merkel urodzi³a siê w Hamburgu 60 lat temu. Jej ojciec Horst Kasner, kap³an luterañski, przeniós³ siê z rodzin¹ z Niemiec Zachodnich do NRD, by obj¹æ wy¿sze stanowisko koœcielne. W tym samym roku 200 tysiêcy Niemców przesz³o w przeciwnym kierunku. Wielebny Kasner wst¹pi³ nawet do kontrolowanej przez w³adze komunistyczne Federacji Pastorów Ewangelickich. To tak, jakby w Polsce wst¹piæ za stalinizmu do „ksiê¿y patriotów”, czyli organizacji rozbijaj¹cej Koœció³. Angela by³a œwietn¹ uczennic¹, potem studentk¹ i trzyma³a siê z dala od opozycji nie chc¹c psuæ sobie szans na karierê. Po zrobieniu doktoratu pracowa³a w Berlinie w akademii nauk, musia³a wiêc mieæ zaufanie w³adz. W NRD nauczy³a siê ostro¿noœci i trzymania jêzyka za zêbami, co dzisiaj œwietnie procentuje na scenie politycznej. Wtedy marzy³a, ¿e po przejœciu na emeryturê bêdzie mog³a podj¹æ pieni¹dze i wyjechaæ do Kalifornii. Czy mog³a marzyæ, ¿e bêdzie najpotê¿niejsz¹ kobiet¹ œwiata? Niezwyk³y awans i psychikê Angeli Merkel analizuje George Packer w New Yorkerze, link poni¿ej www.newyorker.com/magazine/2014/12/ 01/quiet-german. Ciekawa lektura dla Polaków nieco lêkaj¹cych siê naszej z³otej pani Anieli.

Jan Ró¿y³³o

Wielu z nas nie myœli o jutrze, wydaje nam siê, ¿e na wszystko mamy jeszcze czas. Dopiero w momencie choroby lub zbli¿aj¹cej siê œmierci – otwieraj¹ nam siê oczy, niestety, wtedy jest ju¿ za póŸno. NIE POZWÓL, aby Twój maj¹tek przej¹³ dom starców, by Twoi najbli¿si byli pozbawieni spadku. NIE DOPUŒÆ, aby Twoje niepe³nosprawne dziecko straci³o œwiadczenia socjalne.

PORADY W ZAKRESIE v TESTAMENTY v TRUSTS v HOME CARE MEDICAID v NURSING HOME MEDICAID v POWER OF ATTORNEY v HEALTH CARE PROXY v PRAWO SPADKOWE v NIERUCHOMOŒCI MASZ PYTANIA? W¥TPLIWOŒCI? ZADZWOÑ. CHÊTNIE UDZIELÊ PORADY: (212) 470-2154

Adres biura:

65 Broadway, 7th floor, New York, NY


6

KURIER PLUS 10 STYCZNIA 2015

Ludzie emigracji

Bóg doœwiadcza ka¿dego cz³owieka pod³ug innego planu. (W. B.Yeats,The Saint and the Hunchback)

Czes³aw Karkowski

Zmarli w 2014 r. Stanis³aw Barañczak

Tak¿e jeszcze w latach osiemdziesi¹tych pozna³em Stanis³awa Barañczaka. Mieszka³ wprawdzie w Bostonie, gdzie wyk³ada³ na Uniwersytecie Harvarda i rzadko przyje¿d¿a³ do Nowego Jorku, jednak zdarza³y siê okazje do spotkania. Po raz pierwszy, gdy poszed³em na jego wyk³ad w Bibliotece Publicznej na 42 St. O czym by³o wyst¹pienie?– nie pamiêtam. Co Barañczak mówi³? – nie wiem. Zreszt¹ niewielu chyba obecnych go zrozumia³o. Mówi³ strasznie niewyraŸnie, z g³ow¹ spuszczon¹ i mia³em wra¿enie, i¿ zdania ledwo przechodz¹ mu przez zaciœniête usta, a ich sens zostaje st³umiony po przejœciu przez gêst¹ brodê. Niestety, by³ to jeden z pierwszych zewnêtrznych objawów jego choroby, która lata póŸniej mia³a go wyeliminowaæ z aktywnego ¿ycia. Ta pochylona g³owa i trudnoœæ wymowy sprawia³a wra¿enie, ¿e siê rozmawia z cz³owiekiem niezmiernie nieœmia³ym, ci¹gle zawstydzonym i zamkniêtym w sobie. Mo¿e i taki by³, w ka¿dym razie obraz, jaki zachowa³em z nielicznych spotkañ z nim nie pasowa³ mi do wizerunku dzia³acza opozycji demokratycznej w PRL, nieustannie przeœladowanego, nêkanego i zamykanego w areszcie, a zarazem niez³omnego w upartym domaganiu siê praw ludzkich i obywatelskich. A przecie¿ zasadniczo nie by³ dzia³aczem politycznym. By³ przede wszystkim poet¹ i krytykiem literackim, t³umaczem i popularyzatorem poezji polskiej w USA, a tak¿e anglojêzycznej w Polsce, autorem, wspó³autorem, t³umaczem dziesi¹tków ksi¹¿ek. Z jego wierszy najbardziej chyba podoba³ mi siê tomik „Podró¿ zimowa”, wydany w 1994 r., który ju¿ wtedy odebra³em jako poezjê „po¿egnaln¹”. Œwietna jest jego seria Biblioteczki Poetów Jêzyka Angielskiego – t³umaczenia Johna Keatsa, W. H. Audena, Seamusa Heaney’a, Elizabeth Bishop i innych. Mniej siê natomiast zachwyca³em jego przek³adami Szekspira. Poeta-Barañczak nie potrafi³ daæ pierwszeñstwa t³umaczowi-Barañczakowi i w wielu miejscach „poprawia³” Szekspira. Tak¿e z innych przek³adów widaæ, i¿ poetycki temperament Barañczaka bra³ górê nad zasad¹ wiernoœci wobec orygina³u. Stanis³aw Barañczak urodzony 13 listopada 1946 r. w Poznaniu, zmar³ 26 grudnia 2014. w Bostonie.

Anna Ciencia³a Profesor Annê Ciencia³ê pozna³em jeszcze w latach osiemdziesi¹tych. By³a blisko zwi¹zana z Instytutem Pi³sudskiego, ceni³ j¹ jako historyka, zw³aszcza prof. Wac³aw Jêdrzejewicz. Prowadzi³ z ni¹ spor¹ korespondencjê. Rzadko przyje¿d¿a³a do No-

wego Jorku. Mieszka³a w Lawrence, KS, gdzie wyk³ada³a na Kansas University. Ale czasem siê zjawia³a – a to na jakieœ wa¿ne spotkanie Zarz¹du Instytutu, a to z okazji zebrania komitetu doradczego nagród Fundacji Alfreda Jurzykowskiego. Co mnie uderza³o w rzadkich i z zasady krótkich rozmowach z ni¹ (czêœciej przys³uchiwa³em siê jej s³owom) to nies³ychana rzeczowoœæ wypowiedzi oraz… doskona³a polszczyzna. A przecie¿ Anna Ciencia³a urodzona w Gdañsku w 1929 r., jako dziesiêcioletnia dziewczynka wyjecha³a z Polski (jeœli ówczesne wolne miasto Gdañsk za Polskê uznaæ). Przeby³a drogê, jak¹ wêdrowa³y wówczas dziesi¹tki tysiêcy Polaków – krótki pobyt we Francji, nastêpnie Anglia. Studiowa³a w Liverpoolu, na montrealskim McGill, gdzie uzyska³a magisterium; doktorat zrobi³a w Bloomington, Indiana, na uniwersytecie z silnym do dziœ oœrodkiem studiów polskich. Nie s¹dzê, aby w Kansas, gdzie na sta³e osiad³a w 1965 r., mia³a wiele okazji do rozmawiania po polsku. Ale jej pasj¹ i naukow¹ specjalnoœci¹ by³a historia, oczywiœcie historia Polski, a zw³aszcza okres, który najbardziej bola³ jej pokolenie – druga wojna œwiatowa, los Polski pomiêdzy dwoma potêgami – wa¿nego, ale jednak pionka rozgrywek miêdzynarodowych. Sporo pisa³a i publikowa³a na te tematy. Anna Ciencia³a zmar³a 24 grudnia 2014 r. na Florydzie, „w drodze do domu w Lawrence”, jak napisa³ lokalny „Lawrence Journal World”.

Ewa Gierat Ewê Gieratow¹ powszechnie znano w nowojorskim œrodowisku polskim jako „harcerkê”, poniewa¿ nies³abn¹c¹ energiê poœwiêca³a sprawom polskiego harcerstwa w Ameryce. Pisa³a na ten temat i publikowa³a w „Nowym Dzienniku”, mobilizowa³a ludzi do dzia³ania, organizowa³a imprezy harcerskie, zaprasza³a na okresowe spotkania do swego s³ynnego „Domku” w Bethlehem, CT, w którym mieszka³a od 1968 r. wraz z mê¿em, Stanis³awem. Ewa Gieratowa, o nieco „indiañskim” wygl¹dzie starego harcerskiego wygi, czêsto zjawia³a siê w Nowym Jorku. W po³owie lat osiemdziesi¹tych by³a ju¿ na emeryturze. Mia³a czas na dzia³alnoœæ spo³eczn¹. Wczeœniej pracowa³a dla Catholic Family Services w Waterbury, a przedtem przez 16 lat – w nowojorskim wydawnictwie McGraw Hill. Wraz z mê¿em, twórc¹ Stowarzyszenia Polskich Kombatantów, przyjecha³a z Londynu w 1951 r., magisterium uzyska³a na Uniwersytecie w Glasgow. Dzia³a³a w ró¿nych organizacjach, ale najpe³niej poœwiêci³a siê harcerstwu. By³a nieco uci¹¿liwa z promowaniem tego ruchu, jakby nie istnia³o nic wa¿niejszego. Wyda³a (po angielsku) fundamentaln¹ historiê ZHP w Stanach Zjednoczonych, a nastêpnie w 1998 r. „Korzenie i owoce”, osobliwy, pokaŸny rozmiarami zbiór tekstów (publikowanych b¹dŸ nie), listów, dokumentów, fotografii. Mieszaj¹ siê w¹tki, wspomnienia, fragmenty historii rodzinnej, korespondencji prywatnej, i oficjalnej, fotografie, ilustracje. Interesuj¹cy groch z kapust¹.

Ewa Gieratowa urodzona 22 stycznia 1922 r. mia³a 92 lata, gdy zmar³a 10 maja 2014 w szpitalu w Waterbury, CT.

Tadeusz Paw³owicz Zna³em go bardzo dobrze z czasów mojej dzia³alnoœci w Instytucie Pi³sudskiego. Paw³owicz pe³ni³ wtedy obowi¹zki wiceprezesa, czêsto zagl¹da³ do Instytutu, a podczas nieobecnoœci ówczesnego prezesa placówki, Stanis³awa Jordanowskiego, bywa³ codziennie. Du¿o rozmawialiœmy. By³ emocjonalnie g³êboko zaanga¿owany w sprawy polskiej emigracji, na której znalaz³ siê, jak wiêkszoœæ m³odych ludzi jego pokolenia, po klêsce wrzeœniowej. Uciek³ z okupowanej Polski przez zielon¹ granicê, przedosta³ siê do Francji, po jej upadku – do Anglii, gdzie spêdzi³ wojnê i gdzie m.in. studiowa³ w szkockim St. Andrews University. By³ NiD–owcem, obiecuj¹cym podobno urzêdnikiem ministerstwa spraw zagranicznych rz¹du londyñskiego do chwili cofniêcia uznania pi³sudczykiem. Wkrótce po wojnie przyjecha³ do USA. Mia³ ³atwiej ni¿ inni. Jako urodzony w Petersburgu w 1918 r. kwalifikowa³ siê do kwoty rosyjskiej, a niewielu wówczas z tej puli zg³asza³o siê na wyjazd. Polacy ograniczeni limitem wiz emigracyjnych do Ameryki czekali latami na swoj¹ kolej. W Nowym Jorku Paw³owicz pracowa³ dla Komitetu Wolnej Europy. W ramach obowi¹zków du¿o podró¿owa³ po Ameryce Po³udniowej, gdzie stara³ siê mobilizowaæ ludzi do tworzenia lokalnych komitetów, które propagowa³yby ideê samostanowienia narodów, wolnoœci i praw cz³owieka. W istocie sz³o o przeciwstawienie siê ekspansji ideologii komunistycznej, wp³ywowej na tym kontynencie. Podró¿e te opisa³ dok³adniej w autobiograficznej ksi¹¿ce „Obraz pokolenia”. Ów niezmiernie zas³u¿ony dla Instytutu Pi³sudskiego cz³owiek, kolekcjoner rzadkich map, wyjecha³ z Nowego Jorku na pocz¹tku lat dziewiêædziesi¹tych na Florydê, gdzie zmar³ w wieku 96 lat 7 sierpnia 2014 r.

Nina Polan

Pani¹ Ninê Polan spotka³em po raz ostatni na kilka miesiêcy przed œmierci¹ na prywatnym przyjêciu. By³a taka sama, jak zawsze – pe³na energii i pomys³ów co do swojej dzia³alnoœci aktorskiej i przysz³oœci prowadzonego przez ni¹ od lat osiemdziesi¹tych Polskiego Instytutu Teatralnego. Pod tym i tylko pod tym wzglêdem przypomina³a Ewê Gieratow¹: obie panie intensywnie i na ka¿dym kroku promowa³y swoje instytucje. Podczas wspomnianego

spotkania pani Polan opowiada³a mi z entuzjazmem o – nieprawdopodobnym dla mnie – pomyœle realizacji jakieœ projektu teatralnego we wspó³pracy z Portugali¹. By³a niestrudzona w dzia³alnoœci aktorskiej i re¿yserskiej. Przygotowywa³a widowiska po polsku, i po angielsku – a mog³a to robiæ, skoñczy³a bowiem w Londynie The Royal Academy of Dramatic Arts i tam te¿ zaczyna³a karierê aktorsk¹. S¹dz¹c po dawnych fotografiach, by³a kobiet¹ wielkiej urody, gra³a w teatrze, w telewizji, w filmie, wystêpowa³a w programach radiowych, m. in. na antenie Wolnej Europy, gdzie pracowa³ jej ojciec, przedwojenny senator RP, Tadeusz Katelbach. W ramach Polskiego Instytutu Teatralnego wystawia³a a to polski dramat wspó³czesny (w La Mamie), a to patriotyczne widowiska (legionowe, na przyk³ad), na które szuka³a zapotrzebowania wœród weterañskiej Polonii; a to przaœne przedstawienia, jak Kram z piosenkami, b¹dŸ na ludowo – religijne Jase³ka prezentowane zwykle w okolicach œwi¹t Bo¿ego Narodzenia, operowe, choæ kameralne inscenizacje (Halka), czy wreszcie „Helenê” wed³ug sztuki Kazimierza Brauna o Helenie Modrzejewskiej. Do tej roli pasowa³a bodaj najlepiej, bo by³ to tekst tak¿e o niej, o upartej aktorce, która nie mo¿e i nie chce zejœæ ze sceny. Chcia³a umiêdzynarodowiæ polski teatr. Wystawi³a „Krakowiaków i górali”, w których wystêpowali, m.in. czarni aktorzy, a tak¿e Japoñczyk i rodowity Amerykanin; wystawi³a „Nobile verbum” – operê Stanis³awa Moniuszki, gdzie g³ówne role zagrali i zaœpiewali Amerykanin, Japoñczyk i Francuz. Nina Polan (Janina Katelbach), urodzona 30 listopada 1927 r. zmar³a w Nowym Jorku w wieku 85 lat 16 lutego 2014 r.

Micha³ Preisller

Micha³a Preislera zna³em od lat osiemdziesi¹tych. W œrodowisku polonijnym nie sposób by³o nie natkn¹æ siê na tego szczup³ego, drobnego cz³owieka zaanga¿owanego w sprawy polskie w Ameryce. G³ównie zwi¹zane z dwoma nurtami aktywnoœci: dzia³alnoœci¹ w Kongresie Polonii Amerykañskiej na po³udniow¹ czêœæ stanu Nowy Jork (by³ nawet przez lata prezesem tego oddzia³u), oraz – równie¿ zwi¹zan¹ z inicjatyw¹ KPA – obron¹ dobrego imienia Polski i Polaków. By³ w czasie wojny wiêŸniem Oœwiêcimia. Prze¿y³ w nim trzy lata. Znacznie póŸniej w Ameryce czêsto wystêpowa³ jako ¿ywy przyk³ad, jako naoczny œwiadek, i¿ w obozach koncentracyjnych wiêziono nie tylko ¯ydów. Tragiczny w³asny los i ogrom indywidualnego nieszczêœcia utwierdzi³y go w mylnym przekonaniu, które potem g³osi³, i¿ najwiêksz¹ grupê wiêŸniów w tym hitlerowskim obozie stanowili tacy jak on – polscy katolicy. Micha³ Preisler, urodzony 1919 r. zmar³ 29 wrzeœnia 2014 r. 12➭


7

KURIER PLUS 10 STYCZNIA 2015

Ar³ukowicz ocala³. Na jak d³ugo?

u Bartosz Ar³ukowicz – w jego

resorcie dzieje siê coraz gorzej.

Konia z rzêdem temu, kto wie, co kryje siê za tym, ¿e Bartosz Ar³ukowicz jest wci¹¿ ministrem zdrowia. Odk¹d obj¹³ urzêdowanie, odt¹d w tym resorcie dzieje siê coraz gorzej. Raz po raz wybuchaj¹ nowe konflikty, jak nie z lekarzami, to z aptekarzami, jak nie aptekarzami to z pacjentami, jak nie z pacjentami to z pielêgniarkami, jak nie z pielêgniarkami to z ratownikami medycznymi i pracownikami pogotowia ratunkowego. Bardzo szybko okaza³o siê, ¿e Ar³ukowicz nie nadaje siê na stanowisko kierownicze i nie ogarnia problemów, z jakimi musi siê zmierzyæ. A kiedy ju¿ je podejmuje, to robi to tak nieudolnie, ¿e pacjentów ogarniaj¹ na przemian rozpacz i wœciek³oœæ. Tê nieudolnoœæ by³o widaæ ju¿ po pierwszym miesi¹cu jego urzêdowania a w ka¿dym nastêpnym kwartale by³a ona coraz wiêksza. Kiedy kamery telewizyjne dokonuj¹ zbli¿eñ twarzy Ar³ukowicza, w jego oczach widaæ, jak nie przera¿enie, to kompletn¹ bezradnoœæ. Wypowiedzi dla mediów jednoznacznie wskazuj¹, ¿e nie jest on osobnikiem ani specjalnie inteligentnym, ani pomys³owym. Ot nieporadny urzêdnik, którego przerasta ka¿de zadanie. To widaæ go³ym okiem. Zachodzi zatem pytanie, dlaczego wci¹¿ to w³aœnie on kieruje resortem zdrowia? Po jego pierwszych katastrofach i kompromitacjach, ówczesny premier Donald Tusk, mówi³, ¿e minister wci¹¿ rozpoznaje problemy i trzeba daæ mu kolejn¹ szansê. Potem kiedy ju¿ by³o jasne, ¿e nie nadaje siê na ministra, premier mówi³, ¿e trzeba go na tym stanowisku zostawiæ, albowiem owe problemy on ju¿ rozpozna³ i przygotowuje wielkie zmiany w s³u¿bie zdrowia. A na ich wprowadzenie potrzebuje czasu. Kiedy ju¿ zacz¹³ je wprowadzaæ, zawsze okazywa³o siê, ¿e s¹ one bublami. Przed rokiem Tusk kaza³ mu do koñca marca zlikwidowaæ kolejki do lekarzy i szpitali. Nic z tego nie wysz³o. Mimo to Ar³ukowicz nie tylko zachowa³ stanowisko, ale nawet w³os mu z g³owy nie spad³. Niektórzy twierdzili, ¿e dzieje siê tak dlatego, poniewa¿ minister zna tajne sekrety afery hazardowej, których nie ujawni³ kiedy by³ szefem sejmowej komisji w tej sprawie. Przewodzi³ jej z ramienia SLD i prowadzi³ przes³uchania tak sprytnie, ¿eby wynika³o z nich, i¿ niby owszem afera jest, ale tak naprawdê, to jej nie ma. Owszem, Ÿle siê dzia³o, ¿e dosz³o do pewnych podejrzanych powi¹zañ, ale przecie¿ wszyscy chcieli dobrze i tylko interpretacje nieprecyzyjnych

przepisów doprowadzi³y do niejasnoœci i nieporozumieñ. Wprowadzono zatem nowe przepisy, które mia³y zapewniæ pañstwu wp³ywy z gier hazardowych i wszystko siê obróci³o na dobre. Wprawdzie Schetyna, Drzewiecki i Chlebowski zostali odsuniêci od stanowisk, ale przecie¿ nie na zawsze... Natomiast sam Ar³ukowicz, zaraz po rozmyciu sprawy, przeszed³ do PO, co by³o zaskoczeniem dla wszystkich. Prorz¹dowe media zaczê³y o nim pisaæ jako o wybitnym i uwielbianym lekarzu pediatrze i wkrótce zosta³ on ministrem zdrowia. Jego poprzedniczka – Ewa Kopacz, która nie doprowadzi³a ¿adnej sprawy do koñca, szybko umy³a rêce i w niczym mu nie pomog³a, twierdz¹c, ¿e musi siê skupiæ na funkcji marsza³ka Sejmu, któr¹ powierzy³ jej Donald Tusk, w myœl zasady – mierna, ale wierna. Kiedy w koñcu Tusk odfrun¹³ do Brukseli, wszyscy spodziewali siê, ¿e Ar³ukowicz po¿egna siê ze stanowiskiem. W ka¿dym razie by³ pierwszym ministrem do wymiany. Krytykowany bowiem by³ ju¿ przez wszystkich i jego nieudolnoœæ by³a poza dyskusj¹. On sam schowawszy g³owê miêdzy ramiona, jak to ma w zwyczaju, wydawa³ siê ju¿ pogodzony z tym faktem. Tymczasem ku powszechnemu i raczej niemi³emu zdziwieniu, wszed³ do rz¹du Ewy Kopacz. Przedziwne. Jedn¹ z decyzji, jak¹ podj¹³ w nowej kadencji by³ nakaz, aby specjaliœci nie przyjmowali pacjentów bez skierowania od lekarza pierwszego kontaktu. Mia³a ona na celu uchronienie tych¿e specjalistów od nadmiaru pacjentów; rezultat okaza³ siê odwrotny – pacjenci ustawiaj¹ siê teraz w dwóch kolejkach. Najpierw po skierowanie do lekarza pierwszego kontaktu a potem do specjalisty. Rzecz jasna lekarze pierwszego kontaktu maj¹ teraz wiêcej roboty, bo ¿eby wypisaæ skierowanie musz¹ przedtem sami zbadaæ pacjenta. Trudno zatem dziwiæ siê ich wœciek³oœci. Z pocz¹tkiem nowego roku od¿y³ doroczny spór miêdzy Ar³ukowiczem a lekarzami zrzeszonymi w tzw. Porozumieniu Zielonogórskim. Nie doczekawszy siê spe³nienia swych postulatów, zg³aszanych wczeœniej Narodowemu Funduszowi Zdrowia, zdecydowali siê oni zamkn¹æ swoje gabinety, o czym oficjalnie uprzedzili. Ar³ukowicz uzna³ to za szanta¿, w celu uzyskania wiêkszej iloœci pieniêdzy i zapowiedzia³, i¿ nie ust¹pi. Sytuacja patowa trwa³a kilka dni. W koñcu pod naciskiem premier Kopacz, która gdzieœ siê wczeœniej zapodzia³a, pan minister podj¹³ rozmowy z przedstawicielami owego Porozumienia Zielonogórskiego. Po wielu godzinach przepychanek przedstawiciele ci wywalczyli to, co chcieli, czyli sumê 1 miliarda, 180 milionów z³otych wraz z pakietem onkologicznym. Stawka kapitacyjna bêdzie wynosiæ 140 z³ rocznie za jednego pacjenta. Bêdzie te¿ sukcesywnie podwy¿szana. Umowy zawierane przez lekarzy z Narodowym Funduszem Zdrowia bêd¹ obowi¹zywaæ tylko przez 12 miesiêcy. W praktyce mo¿e oznaczaæ to, ¿e za rok o tej porze dojdzie do nowych konfliktów miêdzy Porozumieniem Zielonogórskim a tym¿e Funduszem. A co siê bêdzie dzia³o w ci¹gu roku? A¿ strach pomyœleæ, jakie rozwi¹zania ministra Ar³ukowicza bêd¹ doprowadzaæ lekarzy i pacjentów do stanu wrzenia.

Eryk Promieñski

Tydzieñ na kolanie Czwartek Cz³owiek, który zabi³ Osamê bin Ladena opowiada w ogólnokrajowej telewizji. „Zobaczy³em twarz, któr¹ widzia³em tysi¹ce razy… OBL… trzy strza³y w g³owê… bang-bang… trzeci trwa³ tyle, ile zd¹¿y³ upaœæ. Prosto w g³owê… s³ysza³em jego ostatni oddech, wyraŸnie… nie powiedzia³ ani s³owa… spotkaliœmy siê na sekundê”… Tyle ¿o³nierz elitarnego oddzia³u US Navy SEAL, bior¹cy udzia³ w akcji likwidacyjnej szefa Al Kaidy. Miesi¹ce morderczych treningów, szesnaœcie lat s³u¿by, wszystko aby tego jednego dnia wpakowaæ trochê o³owiu w g³owê najbardziej poszukiwanego terrorysty œwiata. Do tego w akcji, której uczestnicy byli niemal pewni, ¿e nie wróc¹ z niej ¿ywi, w najlepszym wypadku wyl¹duj¹ w pakistañskim wiêzieniu. Los cz³owieka. Anonimowa praca ca³e ¿ycie dla tej jednej sekundy. Kilka momentów, które zmieniaj¹ losy wielu innych. Œroda Mia³em nie pisaæ o brutalnoœci tego œwiata, ale có¿, terrorystyczna egzekucja w Pary¿u. Dwóch zamaskowanych, uzbrojonych w ka³asznikowy d¿entelmenów (trzeci im pomaga³ w samochodzie) najpierw rozstrzela³o redakcjê satyrycznego tygodnika a potem w trakcie ucieczki, z zimn¹ krwi¹ zastrzelili dwóch policjantów. Ob³awa trwa, ale parê rzeczy ju¿ wiadomo. Okrzyki „Allach Akbar” jednoznacznie wskazuj¹, ¿e mordercy byli muzu³mañskimi ekstremistami. Profesjonalizm dzia³ania na brak spontanizmu. Najwiêkszy akt terroru we Francji od dwudziestu lat powiód³ siê, bo zamachowcy wygl¹dali na „zaprawionych w boju i dobrze wyszkolonych, po przejœciu obozu szkoleniowego zagranic¹ albo gdzieœ we Francji”. Policja zna nazwiska poszukiwanych zgni³ków, nie bêdziemy im tu robiæ reklamy. Ale historia jednego z nich, 32-letniego rodowitego pary¿anina jest pouczaj¹ca. Razem z m³odszym bratem (to drugi z trzech zamachowców), urodzili siê w rodzinie pochodz¹cej z Algierii. Zanim wkroczyli w swoje lata dwudzieste, przenieœli siê do 19 dzielnicy, gdzie mieszkali w getcie ludnoœci pochodzenia arabskiego sami, bo rodzice zd¹¿yli umrzeæ. Pan – nazwijmy go”Terrorysta Pierwszy” – prowadzi³ ¿ywot typowego przegranego z getta, zupe³nie nie pasuj¹cy do gorliwego muzu³manina. Pi³ alkohol, pali³ trawkê, uprawia³ seks z dziewczêtami, zarabiaj¹c na ¿ycie rozwo¿eniem pizzy czy prac¹ sklepowego. Wszystko w blokowisku dla biedoty, bêd¹cej rozsadnikiem przemocy i przestêpczoœci, przy g³oœnych dŸwiêkach muzyki rap. Pewnego dnia natrafi³ na meczet a w nim na radyka³a-duchownego. By³ to czas wojny w Iraku, a duchowny radyka³ mówi³ o „œwiêtej wojnie” i o tym, ¿e samobójcze zamachy na niewiernych s¹ jak najbardziej okej. Jednoczeœnie prowadzi³ rekrutacjê m³odych, wyalienowanych, nie maj¹cych nic do roboty biedaków z arab-

skich dzielnic do Iraku. Gdzie mieli byæ miêsem armatnim d¿ihadu. Pan „Terrorysta Pierwszy” nie dojecha³ wtedy do Iraku, aby w imiê swojego Allacha rozerwaæ siê na strzêpki lub daæ zabiæ niewiernym. Zosta³ aresztowany w 2005 r. przez policjê francusk¹ i skazany na kilkanaœcie miesiêcy wiêzienia. Od wyjœcia z wiêzienia w 2008 r. by³ rzekomo pod nadzorem s³u¿b bezpieczeñstwa, ale jak widaæ ma³o skutecznym. Gdzieœ musia³ przecie¿ nabyæ profesjonalnych zachowañ terrorysty zabijaj¹cego efektywnie i z zimn¹ krwi¹. To tak¿e los cz³owieka. Anonimowa praca wielu lat, której kulminacj¹ by³a krwawa jatka w Pary¿u. Czwartek o œwicie Po co te zamachy w centrum Pary¿a? Jak utrzymuje grupa analityczna Stratford - cel d¿ihadystów jest zawsze ten sam: chodzi o sprowokowanie œwieckich pañstw Zachodu do wiêkszych represji wobec muzu³manów w ich krajach. Wszystko to ma na celu wzmocnienie narracji o ataku Zachodu na islam i muzu³manów. A to z kolei ma napêdzaæ rekrutacjê dla organizacji terrorystycznych oraz niedawno utworzonego Pañstwa Islamskiego. A wiêc spektakularna jatka jako narzêdzie rekrutacji miêsa armatniego dla strategów islamskiego terroryzmu. A strategia – utrzymuje Stratford – dalej sprowadza siê do s³ów jednego z szefów Al Kaidy Aymana al-Zawahiri: „islam nigdy nie odniesie zwyciêstwa dopóki w sercu islamskiego œwiata nie powstanie pañstwo muzu³mañskie kieruj¹ce siê naukami Proroka”. Ta strategia mia³a trzy fazy. Pierwsza – wygnanie Amerykanów z Iraku – ju¿ zosta³a osi¹gniêta. Druga te¿ osi¹gniêta czêœciowo – utworzono Pañstwo Islamskie na terenach syryjsko-irackich, które w teorii ma siê przekszta³ciæ w kalifat. Faza trzecia – atak na pañstwa muzu³mañskie, gdzie nie obowi¹zuje prawo religijne (Syria, Jordania, Arabia Saudyjska, Kuwejt). Przejêcie ich bogactwa i… No w³aœnie, co dalej? Czwartek rano Wstajemy i widzimy. Chodzimy i s³uchamy. Pan „Terrorysta Pierwszy” narzuca nam tematy, inny pó³mózgi celebryta przechwytuje nasze umys³y na minuty, godziny. A przecie¿ zapisano w Ksiêdze Koholeta: Mówienie jest wysi³kiem: nie zdo³a cz³owiek wyraziæ (wszystkiego) s³owami. Nie nasyci siê oko patrzeniem ani ucho nape³ni s³uchaniem. To, co by³o, jest tym, co bêdzie, a to, co siê sta³o, jest tym, co znowu siê stanie: wiêc nic zgo³a nowego nie ma pod s³oñcem. S³owem Los Cz³owieka…

Jeremi Zaborowski

Zainteresownych prenumerat¹ tygodnika

KURIER PLUS informujemy, ¿e roczny abonament wynosi $80, pó³roczny $50, a kwartalny $30 Wystarczy zatelefonowaæ: (718) 389-3018


8

KURIER PLUS 10 STYCZNIA 2015

Kartki z przemijania Nie ma takiej si³y, która odwróci³aby moj¹ uwagê od padaj¹cego œniegu. Wydaje mi siê wtedy, ¿e otaczaj¹cy nas œwiat przywdziewa inne oblicze. Bajeczne, niepojête, magiczne. W dzieciñstwie lubi³em tarzaæ siê w bia³ym puchu, lepiæ ba³wany i rzucaæ œnie¿nymi kulami w kole¿anki i kolegów. Rzecz jasna, dla dziewcz¹t by³y przeznaczone kule l¿ejsze, natomiast dla ch³opaków pociski by³y ubite tak mocno, ¿e stawaANDRZEJ JÓZEF D¥BROWSKI ³y siê w³aœciwie kawa³kami lodu. Najpierw ociepla³o siê œnieg w³asnymi rêkami, chuchaj¹c nañ, ¿eby nieco stopnia³, a potem czeka³o, ¿eby wilgotn¹ kulê mróz zamrozi³ niemal na kamieñ. Przy minusowej temperaturze sz³o to dosyæ szybko i mo¿na by³o przygotowaæ kilka pocisków na zapas. Przydawa³y siê, a jak¿e... Bywa³o, ¿e rewan¿om nie by³o koñca. Bywa³o, ¿e dziewczêta naciera³y na ch³opaków grupowo, bywa³o, ¿e by³y za to karane wrzucaniem œniegu za ko³nierz. Na wysokim brzegu Œwidra odbywa³y siê na tym¿e œniegu ch³opackie porachunki: bra³o siê dwóch za bary, jeden podcina³ drugiego, po czym obaj turlali siê w dó³. Jeden nie puszcza³ drugiego, dopóki nie doturlali siê do rzeki. Dopiero lêk, ¿e obaj siê w niej zanurz¹, przywo³ywa³ ich od porz¹dku. W marcu na oœnie¿onych krach odbywa³y siê zawody, kto szybciej dop³ynie do wyznaczonego celu, którym by³ zazwyczaj most kolejowy. Po drodze nieodzowne by³y umyœlne podjazdy, spiêtrzenia, spychania na brzeg i podtopienia. Owszem raz i drugi wyl¹dowa³em miêdzy krami, owszem dosta³em póŸniej lanie, owszem by³em potem powa¿nie przeziêbiony.

$

W dzieciñstwie i m³odoœci przeziêbia³em siê na trzy, cztery dni. Góra piêæ. A potem marsz do szko³y lub na studia. Polopiryna C i akron bywa³y ratunkiem, w ostatecznoœci penicylina. Dziœ przeziêbienie trzyma mnie co najmniej dziesiêæ dni i nic nie pomaga. W koñcu trzeba siêgn¹æ po antybiotyk. Najgorsze jest to, ¿e podczas choroby nie udaje mi siê nadrobiæ lektur. Czytam po kawa³ku, podsypiaj¹c raz po raz.

$

W tle ró¿nych materia³ów telewizyjnych widzê bajeczne dekoracje œwi¹teczne na ulicach i placach Warszawy, £odzi, Wroc³awia i Krakowa. Jakoœ umykaj¹ one uwadze, nie tylko przechodniów, ale i dziennikarzy miejskich. Nigdy nie napotykam w mediach na pochwa³y dla w³adz

miast, ani dla projektantów i wykonawców. Nie znam ich nazwisk. Có¿ za niesprawiedliwoœæ! To przecie¿ dziêki nim œwi¹teczny wystrój niektórych polskich miast jest nierzadko ciekawszy od wystroju bogatych miast zachodnioeuropejskich, poczynaj¹c od Pary¿a, Rzymu i Wiednia.

$

Warszawskie neony w latach 60. i 70. ub. wieku by³y, nie tylko dzie³ami artystycznymi, ale i mia³y dusze. Dziœ jej nie maj¹. O plakatach polskich z tamtych lat mo¿na by pisaæ tomy. By³y niezrównane w skali œwiatowej.

$

Spektakl „Revelations” w wykonaniu Alvin Ailey American Dance Theatre jest rewelacj¹! Choreografia i wykonanie na najwy¿szym poziomie. Kto nie wierzy, niech siê wybierze i zobaczy na w³asne oczy.

$

Lubiê zapach dymów z kominków na Greenwich Village. Czasem ¿a³ujê ¿e sam nie mam kominka ani w Nowym Jorku, ani w Warszawie. Usiad³bym sobie przy nim w wygodnym fotelu i czyta³ ponownie „Przygody Sherlocka Holmesa”. Bardzo lubiê kominkow¹ atmosferê w domu. Taka w³aœnie atmosfera by³a w mieszkaniu wielkiej aktorki El¿biety Barszczewskiej, wœród ksi¹¿ek, obrazów i rzeŸb, pami¹tek teatralnych i mebli, które mia³y w sobie s³oñce. Grza³em siê w niej przez ponad dwadzieœcia lat. Znad kominka patrzyli na mnie: Arnold Szyfman, Maria D¹browska, Maria Przyby³ko-Potocka, Mieczys³awa Æwikliñska, Wanda Barszczewska, Jerzy Szaniawski, Juliusz Osterwa... Patrzyli w sposób zobowi¹zuj¹cy. Obok by³a plejada dziewiêtnastowiecznych gwiazd polskiej sceny namalowana przez niezrównanego Franciszka Kostrzewskiego. Trochê dalej, nad pianinem i sekretarzykiem, wisia³y – angielskie sztychy ze scenami ze sztuk Szekspira. Miêdzy nimi portret Mariana Wyrzykowskiego w roli Hamleta. Dziœ têskniê bardzo i za tym mieszkaniem, i rzecz jasna za pani¹ domu i jej synem Juliuszem, z którym by³em bardzo serdecznie zaprzyjaŸniony. Przy niewielu osobach i w niewielu domach by³o mi tak dobrze i tak ciep³o. Do niewielu mieszkañ wraca³em tak chêtnie, ¿eby nie powiedzieæ – z mi³oœci¹.

$

Nie mogê oprzeæ siê przekonaniu, ¿e nie dostrzegaliœmy w Nowym Jorku Stanis³awa Barañczaka, bardzo wybitnego poety, t³umacza i intelektualisty. A by³ tu¿ za miedz¹, w Bostonie. Nie dostrzegaliœmy równie¿ Tymoteusza Karpowicza, niebywale wrêcz oryginalnego poety, wyk³adaj¹cego w Chicago literaturê polsk¹. Twórcy na

miarê Norwida! Ze wspomnieñ Mi³osza i innych osób wynika, ¿e Polonia niemal w ogóle siê nim nie interesowa³a, dopóki nie dosta³ Nagrody Nobla.

$

Stanis³aw Barañczak – „Ju¿ wkrótce” „Ju¿ wkrótce wezmê siê za siebie, wezmê siê w garœæ, zrobiê porz¹dek w szufladzie, przemyœlê wszystko do koñca, zaplombujê zêby, uzupe³niê luki w wykszta³ceniu, zacznê gimnastykowaæ siê co rano, w s³owniku sprawdzê kilka s³ów, których znaczenie jest dla mnie wci¹¿ niejasne, wiêcej spacerów z dzieæmi, regularny tryb ¿ycia, odpisywaæ na listy, piæ mleko, nie rozpraszaæ siê, wiêcej pracy nad sob¹, w ogóle byæ sob¹, byæ wreszcie bardziej sob¹, ale w³aœciwie jak to zrobiæ, skoro ju¿, i to od tak dawna, tak bardzo nim jestem”. (31 XII 1979)

$

Patriotyzm jest teraz passe. ¯eby zrobiæ karierê w g³ównych mediach trzeba, nie tylko podobaæ siê Kubie Gminnemu i jemu podobnym, ale i œpiewaæ – „Nienawidzê ciê Polsko”. Wtedy promocja jest zapewniona. Podobnie w literaturze – jeœli napiszesz – „Kocham Polskê” masz przechlapane, natomiast jeœli powiedziesz publicznie – „Pierdol siê Polsko” – znajdziesz siê w œwietle „postêpowych” reflektorów i masz szansê na Nike, przyznawan¹ przez „Gazetê Wybiórcz¹” i okolice. Modne zrobi³y siê równie¿ wyznania takie, jak to wyœpiewywane przez Mariê Peszek – „Pod lód ci¹gnie mnie twój arktyczny wzwód”. Rozczulaj¹ce, czy¿ nie?

$

Rz¹d polski zdecydowa³ ju¿ o wsparciu nowoczesnej placówki Muzeum Historii ¯ydów Polskich. Kwota 2 mln z³ zasili konto tej jak¿e potrzebnej instytucji. Brakuje jednak wsparcia dla innego, bardzo wa¿nego projektu, jakim jest Muzeum Historii Polski. Nic nie mówi siê o jego powstaniu, choæ Platforma Obywatelska zapowiedzia³a jego utworzenie w chwili, kiedy obejmowa³a w³adzê. O dziwo, PiS nie podnosi w tej w sprawie ¿adnego larum, nie mówi¹c ju¿ o ugrupowaniach narodowych i prawicowych. A bez nacisku na obecne w³adze nic siê w tej sprawie nie ruszy. ❍

Islamski terror w Pary¿u 1➭ Koœció³ katolicki wytoczy³ redakcji ogó³em 14 procesów. Natomiast wyznawcy islamu u¿yli przemocy. Ju¿ w roku 2011 wrzucili do redakcji bombê zapalaj¹c¹ w odpowiedzi na numer specjalny pod „goœcinn¹ redakcj¹” Mahometa. Na ok³adce jest sam prorok, który skazuje na 100 batów „jeœli nie umrzesz ze œmiechu”. Jeden z zabitych rysowników pisma Stephane Charbonnier na swoim ostatnim rysunku da³ muzu³mañskiego bojownika z podpisem: „Ci¹gle nie ma ataków we Francji. Czekajcie! Mamy czas do koñca stycznia, by przes³aæ nasze ¿yczenia.” W œrodê ta prowokacja zadzia³a³a ze œmiertelnym skutkiem. Rektor Wielkiego Meczetu w Pary¿u Dalil Boubakeur jest przera¿ony tym atakiem. „Stanowczo potêpiamy tego rodzaju akty i oczekujemy od w³adz podjêcia najbardziej stosownych œrodków.” We Francji mieszka szeœæ milionów wyznawców islamu. Stanowi to kolosalny problem wewnêtrzny gro¿¹c masowymi rozruchami antymuzu³mañskimi i rozruchami przeciw Francji. Jeszcze przed zamachem na Charlie Hebdo, w grudniu premier Manuel Valls wys³a³ setki dodatkowych ¿o³nierzy na ulice miast po serii islamskich ataków. W Dijon i Nantes ogó³em 23 osoby zosta³y ranne, gdy muzu³manie celowo wjechali samochodami w t³um wykrzykuj¹c is-

lamskie has³a bojowe. A we wrzeœniu bojownicy islamscy w Alegerii œcieli g³owê przewodnikowi górskiemu, 55-letniemu Francuzowi z Nicei, i wypuœcili wideo z tej egzekucji. By³ to skutek wezwania Pañstwa Islamskiego aby wydaæ wojnê Europejczykom. Wielkim powodem niepokoju s¹ zwolennicy Pañstwa Islamskiego a zarazem obywatele pañstw Unii Europejskiej, którzy wracaj¹ do krajów po serii walk pod sztandarami islamu na Bliskim Wschodzie. W samej Francji ich liczbê szacuje siê na oko³o 1000, do tej pory. Wspomniany Stephane Charbonnier znalaz³ siê w piœmie wydawanym przez al-Kaidê na liœcie najbardziej poszukiwanych przestêpców przeciwko islamowi. On sam powiedzia³, ¿e pismo bêdzie wyœmiewa³o islam tak d³ugo, „dopóki nie stanie siê tak banalny, jak katolicyzm”. Wed³ug prasy napastnicy znali nazwiska swoich ofiar i z zimn¹ krwi¹ przeprowadzili egzekucjê. W dniu ataku na Charlie Hebdo ukaza³a siê na rynku ksi¹¿ka wybitnego pisarza Michaela Houellebecq’a „Submission” (Uleg³oœæ). Zosta³a tak¿e zapowiedziana na ok³adce pisma jako jego proroctwa. Powieœæ dzieje siê w roku 2022 we Francji, gdzie wybory prezydenckie wygra³ muzu³manin. Triumf wyborczy bêdzie skutkiem

u Przed redakcja Charlie Hebdo. porozumienia centrolewicy i centroprawicy, ¿eby tylko nie dopuœciæ do wyboru nacjonalistki francuskiej Marie LePen. Jest to autentyczna postaæ kobiety polityka, która zyskuje w kraju coraz wiêksz¹ popularnoœæ dziêki has³om obrony francuskiej to¿samoœci i interesów kraju przed imigrantami. Houellebecq pisze, ¿e wybrany w taki sposób prezydent bêdzie d¹¿y³ do islamizacji Unii Europejskiej popieraj¹c przyjêcie do UE

Turcji i kilku pañstw pó³nocnej Afryki aby utworzyæ coœ w rodzaju nowego Imperium Rzymskiego. Atak na Charlie Hebdo jest przejawem starcia wartoœci Zachodu przywi¹zanego do wolnosci s³owa oraz islamu uwa¿aj¹cego, ¿e z wartoœci religijnych nale¿y broniæ za wszelk¹ cenê.

Adam Sawicki


9

KURIER PLUS 10 STYCZNIA 2015

AM LAW FIRM

Antoni Moszczynski, Esq. 108 Meserole Avenue, Brooklyn, NY 11222

tel. 718-389-8841

www.aminjurylawyer.com * adwokat1@verizon.net

MIA£EŒ WYPADEK? Nie pozwól Twojej sprawie ZGIN¥Æ W T£UMACZENIU. Rozmawiaj z adwokatem PO POLSKU bez poœrednika.

PROWADZIMY SPRAWY:

* wypadki samochodowe * poœlizgniêcia i upadki * wypadki na budowach * b³êdy lekarskie * sprawy kryminalne * kupno i sprzeda¿ nieruchomoœci * testamenty Przyjdziemy do Twojego domu lub do szpitala. Mia³eœ wypadek? Zadzwoñ: 718-389-8841

206 Huron Street, Brooklyn, NY 11222 6-rodzinny dom na sprzeda¿ Roczny dochód: $78,690, Wydatki: $18,800 Nowy boiler gazowy, nowe podgrzewacze do wody, nowe instalacje elektryczne, wyremontowany korytarz i piwnica, nowy dach i okna. Wszystkie mieszkania w bardzo dobrym stanie. Cena: $1,900,000

Mieszkania do wynajêcia na terenie Greenpointu i Maspeth. Prosimy o kontakt telefoniczny lub mailowy: im@belvederecondos.com Tax abatement, niskie common charges, wysoka jakoœæ wykoñczeñ.

Belvedere Bridge Enterprises _ Sprzedajemy i wynajmujemy nieruchomoœci _ Kupujemy nieruchomoœci za najwy¿sze ceny _ Registered Mortgage Broker* – Pomagamy w uzyskaniu po¿yczek hipotecznych _ Firma Budowlano-Deweloperska – Mieszkania w³asnoœciowe w nowym budownictwie Real Estate • Property Management • Mortgages • Construction & Development

610 Manhattan Ave, Brooklyn, NY 11222 Tel. (718) 349-9700 Fax (718) 349-1788

60-43 Maspeth Ave, Maspeth, NY 11378 Tel. (718) 416-1111 Fax (718) 416-4068

OdwiedŸ nasz¹ stronê lub zadzwoñ po listê dostêpnych mieszkañ

www.BelvedereCondos.com *Mortgage Broker arranges mortgage loans with third party providers

Wzmocnij serce i têtnice Choroby uk³adu sercowo – naczyniowego to bol¹czka zarówno osób doros³ych, jak i dzieci. Coraz mniej czasu poœwiêcamy na aktywnoœæ fizyczn¹, nasza dieta zostawia wiele do ¿yczenia, jest niepe³nowartoœciowa i zawiera wiele niezdrowych, przetworzonych pokarmów. Tego rodzaju zachowania skutkuj¹ rozwojem mia¿d¿ycy, a w konsekwencji zwê¿enia naczyñ i chorób zwi¹zanych z niedostatecznym od¿ywanieniem tkanek i narz¹dów (np. choroba têtnic obwodowych), a tak¿e oderwaniem siê p³ytki mia¿d¿ycowej i utworzenie zakrzepu lub zatoru, prowadz¹ce do zawa³u serca, czy udaru. G³ówne czynniki ryzyka chorób uk³adu serca to: 1. Wysoki cholesterol LDL („z³y cholesterol”), niski HDL („dobry cholesterol”). 2. Palenie papierosów oraz alkohol. 3. Nadwaga/oty³oœæ. 4. Brak aktywnoœci fizycznej. 5. Zaawansowany wiek. 6. Nadciœnienie. 7. Cukrzyca. Jest wiele chorób, które os³abiaj¹ serce. Jego kondycja pogarsza siê czêsto z wiekiem. W jaki sposób mo¿emy wzmocniæ swoje serce i têtnice? Jak wybraæ odpowiedni preparat na serce z szerokiego asortymentu œrodków bez recepty dostêpnych w aptekach? Jest wiele preparatów wspomagaj¹cych pracê serca. Mo¿na je za¿ywaæ, ale rodzaj i dawkowanie zawsze powinno siê skonsultowaæ z lekarzem lub farmaceut¹. Dlatego koniecznie, wst¹p do Markowej Apteki i jeœli pragniesz wzmocniæ swoje serce zapytaj o idealny œrodek dla Ciebie, a na pewno pomo¿emy. Jednym z takich produktów jest innowacyjny „HeartBeat” firmy Dream Quest. W sk³ad „HearBeat” oprócz witamin: niacyny, B6, kwasu foliowego, witaminy B12 oraz wapnia, magnezu, selenu i potasu, które zmniejszaj¹ poziom homocysteiny (jeden z czynników rozwoju mia¿d¿ycy) wchodz¹ równie¿: 1. Tauryna oraz karnityna, aminokwasy wzmacniaj¹ce œciany naczyñ krwionoœnych oraz miêsieñ sercowy. 2. Koenzym Q10, najwiêksza jego iloœæ gromadzi siê w miêœniu sercowym, czyli miêœniu, który nigdy nie odpoczywa. Kiedy w wyniku postêpuj¹cej mia¿d¿ycy serce musi zwiêkszaæ swoj¹ pracê, to przy braku koenzymu Q10 miêsieñ ten s³abnie. Koenzym Q10 wzmacnia serce i naczynia, stosowany jest w nadciœnieniu, arytmii czy stanie pozawa³owym albo zaawansowanej mia¿d¿ycy. 3. Rezweratrol – opisywany produkt zawiera iloœæ rezerwetralu, jaka znajduje siê w a¿ 34 kieliszkach wina! Oczywiœcie sam produkt nie zawiera alkoholu. Rezweratrol jest jednym a najsilniejszych anytoksydantów, chroni¹cych komórki przed starzeniem siê i zniszczeniem. 4. Roœlinne sterole – konkuruj¹ z cholesterolem o wch³anianie i transport, tym samym obni¿aj¹ poziom cholesterolu. Niezbêdne s¹ one w mia¿d¿ycy, chorobie wieñcowej czy hipercholesterolemii. 5. Kompleks zió³ i wyci¹gów roœlinnych, które wzmacniaj¹ serce, zwiêkszaj¹ przep³yw krwi oraz wzmacniaj¹ œciany naczyñ krwionoœnych. Dzia³aj¹ antyrodnikowo i obni¿aj¹ cholesterol. S¹ to m. in. wyci¹gi z: kasztanowca, g³ogu, pestek winogron, czosnku, borówki, zielonej herbaty oraz papryki ostrej. Serce jest najwa¿niejsze! Nie czekaj na przykre konsekwencje. Zadbaj o siebie ju¿ dziœ! Zapraszamy do Markowej Apteki!

www.MarkowaApteka.com

This statement has not been evaluated by the Food and Drug Administration. This product is not intended to diagnose, treat, cure or prevent any disease. Consult the pharmacist before taking this medication.

ANIA TRAVEL AGENCY 57-53 61st Street, Maspeth, N.Y. 11378 Tel. 718-416-0645, Fax 718-416-0653 ✓ Bilety Lotnicze ✓ Wysy³ka pieniêdzy i paczek ✓ T³umaczenia ✓ Sprawy imigracyjne ✓ Notariusz


10

KURIER PLUS 10 STYCZNIA 2015

PEDIATRA - BOARD CERTIFIED

Dr Anna Duszka Ostre i przewlek³e choroby dzieci i m³odzie¿y Badania okresowe i szkolne, szczepienia Manhattan Medical Center - 934 Manhattan Ave. Greenpoint

(718) 389-8585

Mo¿liwoœæ umówienia wizyty przez komputer - ZocDoc.com

GODZINY OTWARCIA Poniedzia³ek - Pi¹tek - 9 am - 8 pm; Sobota - 9 am - 6 pm

OKULARY W 30 MINUT!

Greenpoint Eye Care LLC

Dr Micha³ Kiselow

909 Manhattan Ave. Brooklyn NY 11222,

718-389-0333

Serdecznie zapraszamy do Gabinetu Okulistycznego Dr. Micha³a Kisielowa. Nowoczesne metody leczenia wad i chorób oczu (jaskra. kontrola chorych na cukrzycê, badanie dna oka, pomiar ciœnienia œródga³kowego oraz komputerowe badanie pola widzenia). Konsultacja i kwalifikacja do zabiegu laserowej korekty wad wzroku oraz usuwania zaæmy. Pe³ny zakres opieki okulistycznej doros³ych i dzieci; dobór soczewek kontaktowych; wysoka jakoœæ szkie³ korekcyjnych; du¿y wybór oprawek (Prada, Dior, Ray Ban, Tom Ford, Oliver Peoples, Coach i Tiffany); okulary przeciws³oneczne; akcesoria optyczne oraz okulistyczne badania dla kierowców (DMV).

Wiêkszoœæ medycznych i optycznych ubezpieczeñ honorowana.

DOKTOR MÓWI PO POLSKU www.greenpointeyecare.com

Acupuncture and Chinese Herbal Center Dr Shungui Cui, L.Ac, OMD, Ph.D

– jeden z najbardziej znanych specjalistów w dziedzinie tradycyjnych chiñskich metod leczenia. Autor 6 ksi¹¿ek. Praktykuje od 43 lat. Pracowa³ we W³oszech, Kuwejcie, w Chinach. Pomaga nawet wtedy, gdy zawodz¹ inni.

LECZY: katar sienny bóle pleców rwê kulszow¹ nerwobóle impotencjê zapalenie cewki moczowej bezp³odnoœæ parali¿ artretyzm depresjê nerwice zespó³ przewlek³ego zmêczenia na³ogi objawy menopauzy wylewy krwi do mózgu alergie zapalenie prostaty itd. l

l

l

l

l

l

l

l

l

l

l

l

l

l

l

l

l

Do akupunktury u¿ywane s¹ wy³¹cznie ig³y jednorazowego u¿ytku 144-48 Roosevelt Ave. #MD-A, Flushing NY 11354 Poniedzia³ek, œroda i pi¹tek: 12:00 - 7:00 pm; tel. (718) 359-0956 1839 Stillwell Ave. (off 24th. Ave.), Brooklyn, NY 11223 Od wtorku do soboty: 12:00-7:00 pm, w niedziele 12:00 - 3:00 pm (718) 266-1018 www.drshuiguicui.com Akcetujemy ubezpieczenia: 1199, Aetna, BCBS, Cigna, Elder Plan, Liberty, Magnacare, Multiplan, Triad Health (VHS), UHC Empire Plan

POLSKA FIRMA MEDYCZNA NAJLEPSZE PRODUKTY MEDYCZNE NA TERENIE NOWEGO JORKU I OKOLIC

☛ wózki inwalidzkie ☛ ³ó¿ka szpitalne ☛ aparaty tlenowe ☛ pampersy i wk³adki higieniczne ☛ ortopedyczne buty z wk³adkami

DOSTAWA ZA DARMO

WYSY£KA DO POLSKI

Przyjmujemy Medicare i Medicaid oraz wiêkszoœæ programów HMO Zadzwoñ, doradzimy: tel. (718) 388-3355 fax: 718-599-5546; www.masurgicalsupply.com, 314 Roebling St, Brooklyn, NY 11211

Ca³y „Kurier Plus”, z reklamami w³¹cznie, jest w internecie: www.kurierplus.com


KURIER PLUS 10 STYCZNIA 2015

GRUBE

RYBY

i

PLOTKI

11

Aneta Radziejowska

u Angelina Jolie. Re¿yser i producentka.

u Sofia Vergara i Joe Manganiello. Zarêczeni. # Sofia Vergara i Joe Manganiello zarêczeni! Spotykali siê ju¿ kiedyœ, ale szybko zerwali. Jak t³umaczy³a; wydawa³ jej siê zbyt przystojny, a to nie rokuje dobrze, a w dodatku nieco nudny, a to rokuje, ale marnie. NajwyraŸniej ostatnio zd¹¿y³ zbrzydn¹æ i skoñczyæ kurs ciekawej konwersacji. W dodatku - i to widaæ na pewno - przyty³ i przesta³ farbowaæ brodê. Joe wyzna³, ¿e oœwiadczyny przygotowywa³ ca³ymi tygodniami, chcia³ zrobiæ coœ spektakularnego, lecz ba³ siê, ¿e Sofia odrzuci jego propozycjê równie spektakularnie. W koñcu zebra³ siê na mêsk¹ odwagê, ale poprzesta³ na zwyk³ym, jednak perfekcyjnie jasnym zapytaniu, a pierœcionek wrêczy³ jej publicznie ju¿ po tym, jak siê na osobnoœci zgodzi³a.

Parku jest ju¿ niebezpiecznie nie tylko dla chy³kiem przebijaj¹cych siê pieszych, staranowany przez innego mi³oœnika dwóch kó³ek, Bono znalaz³ siê w szpitalu i by³ natychmiast operowany. Niestety, kilka dni temu og³osi³, ¿e choæ st³uczenia wygoi³y siê szybko, jego rêka bêdzie wymagaæ d³ugotrwa³ego leczenia i istnieje du¿e zagro¿enie, ¿e na gitarze nie zagra ju¿ nigdy. Odwo³a³ wszystkie publiczne wystêpy do po³owy roku, ¿eby siê skoncentrowaæ na leczeniu oraz podziêkowa³ swojej - od 32 lat - ¿onie za opiekê przez wszystkie te lata, a szczególnie w ostatnim czasie, kiedy na skutek za³amania wypadkiem sta³ siê trudny do zniesienia dla otoczenia. Obecnie mo¿na go czêsto spotkaæ spaceruj¹cego po Parku. Trzymaj siê Bono! # Hugh Jackman zapowiedzia³ nastêpne czêœci serii X-men. Ostatni, czyli "Days of Future Past" wszed³ do kin w maju ubie-

u Bono. Czeka go d³uga rehabilitacja. # Bono - irlandzki gitarzysta, U2, dzia³acz i filantrop - w zesz³ym roku pod koniec listopada uleg³ wypadkowi. Od wielu lat zwi¹zany z Nowym Jorkiem, mieszka na Upper West Side, obecnie w budynku San Remo i wierny swoim ekologicznym przekonaniom, po okolicy porusza³ siê rowerem. Jednak, ¿e na trasach w Central

u Hugh Jackman. Przed nim pracowity rok.

g³ego roku i zarobi³ ju¿ prawie osiemset milionów dolarów. W przygotowaniu: "X-men Apocalypse", ju¿ w 2016. W zwi¹zku z tym, ¿e wystêpuje na Broadway'u w widowisku "The River", zamieszka³ wraz z rodzin¹ w Nowym Jorku, a w czasie œwi¹t dokooptowa³ nastêpnego psiaka, ¿eby jego buldo¿ek mia³ towarzystwo, ale Dali nie by³ specjalnie zachwycony. Hugh ma ostatnio mniej czasu - wystêpuje, ma próby do nastêpnego przedstawienia i krêci dwa filmy. ¯artuje, ¿e aby pobyæ trochê z ¿on¹, któr¹ nieustaj¹co wielbi, zabiera j¹ na próby i do garderoby. Jedynie wtedy ma chwilê, ¿eby spojrzeæ jej w oczy i upewniæ siê, ¿e nie uciek³a z krzykiem do Australii, gdzie ich ¿ycie jest wrêcz nudne, co obydwoje lubi¹. # Sting – legendarne The Police – wyzwierza³ siê ze swojego ¿ycia intymnego; ¿e œwietne i wielogodzinne, bo uprawia wschodnie sztuki mi³oœci ze swoj¹ od 30 lat ¿on¹. Muzyk ma niekonwencjonalne podejœcie tak¿e do innych aspektów ¿ycia. Np. ¿adne z jego dzieci nie dostanie absolutnie nic z jego fortuny, bo „to by by³o przeszkod¹ w ich w³asnym sukcesie”, a po drugie, du¿o wydaje i ma nadziejê wydaæ wszystko, zanim umrze. Dzieci ma szeœcioro, tak¿e ze swojego pierwszego, trwaj¹cego cztery lata ma³¿eñstwa. Jego maj¹tek jest wyceniany na ponad 300 mln dol. Znany jest z hojnoœci – finansuje akcje charytatywne i chêtnie wspomaga obcych i przyjació³.

# Angelina Jolie mo¿e powoli zacz¹æ myœleæ o sukcesie w nowej roli. Film „Unbroken”, który wyre¿yserowa³a i wyprodukowa³a, mia³ trudny start. Scenariusz oparty jest na faktach z ¿ycia amerykañskiego biegacza, olimpijczyka, który w wieku 97 lat zmar³ w zesz³ym roku. Lou Zamperini w czasie II wojny œwiatowej by³ lotnikiem. Jego bombowiec zosta³ zestrzelony, z 11-osobowej za³ogi uratowa³a siê tylko trójka. Usi³owali przetrwaæ na tratwie ratunkowej, ¿ywili siê rybami i raz upolowali albatrosa. Prze¿yli atak rekina i japoñskie bombardowanie. Jednak wydostaæ siê na brzeg wyspy uda³o siê jedynie dwóm z nich. Tratwa dryfowa³a 47 dni, natychmiast po wyjœciu zostali pobici i zabrani do wiêzienia, potem nast¹pi³y przes³uchania i kolejne obozy jenieckie. Film wszed³ na ekrany 25 grudnia i w œwi¹tecznej atmosferze musia³ walczyæ o widzów. Obecnie zacz¹³ ju¿ na siebie zarabiaæ. Angelina mówi³a, ¿e jeœli „Unbroken” spodoba siê widzom, zacznie wycofywaæ siê z kariery aktorskiej i skupi na re¿yserowaniu, tym bardziej, ¿e ma firmê producenck¹ i mo¿e byæ niezale¿na. # Monika Kusiñska-Paez, m³oda projektantka pochodz¹ca z Polski, tak¿e zaczê³a spe³niaæ swoje, trzeba przyznaæ, nietypowe marzenie, które siê wziê³o st¹d, ¿e jako nastolatka zniszczy³a sobie stopy wciskaj¹c je w zawsze zbyt ma³e i koszmarnie niewygodne buty. Ukoñczy³a Parson School of Designe, zaczê³a wspó³pracowaæ z du¿ymi firmam i- na przyk³ad z Vince Camuto i Fossil – ale to ci¹gle by³o nie to o co jej chodzi³o. Monika marzy³a o butach luksusowych, zgodnych z najnowsz¹ mod¹ i wygodnych jednoczeœnie, które bêdzie sama projektowaæ, sama nadzorowaæ proces ich powstawania i jeszcze chcia³aby mieæ kontakt z chodz¹cymi w jej butach oraz wyrobiæ sobie – w rozs¹dnym czasie – markê tak¹ jak Manolo Blahnik. Tyle, ¿e Blahnik mia³ odrobinê ³atwiej; jego czesko-hiszpañscy rodzice wychowywali go na Wyspach Kanaryjskich, gdzie mieli plantacjê, a tam nigdy nie pada, wiêc kobiety mog¹ ganiaæ w dwóch paskach opl¹tanych wysadzanym diamentami sznurkiem, w Nowym Jorku tak siê nie da. Buty Moniki – „Autograf” – trafi³y ju¿ do pierwszych nowojorskich butików. ❍


12

KURIER PLUS 10 STYCZNIA 2015

Obserwatorium

Za wszelk¹ cenê Koñcówka starego roku i pocz¹tek nowego to czas, w którym najbardziej musimy opró¿niæ nasze portfele. Dobrze, jak mamy z czego. Jeœli nie mamy zaskurniaków, niestety te¿ musimy. Bo jak nie zrobiæ prezentów najbli¿szej rodzinie, zaprzyjaŸnionym znajomym, nawet jeœli maj¹ wszystko, co im potrzebne i jeszcze wiêcej. Nawet, jeœli ju¿ s¹ doroœli. Tradycja tego wymaga i czy jest nam lepiej czy gorzej ten coroczny obowi¹zek wype³niamy. Za wszelk¹ cenê... W Polsce, w okresie przedœwi¹tecznym bez przerwy reklamowa³y siê firmy oferuj¹ce ma³e kredyty, by sprostaæ œwi¹tecznym, finansowym zwyczajom Polaków. Wielu rodaków z nich korzysta, nie bacz¹c na póŸniejsze konsekwencje – szybkie terminy sp³aty, wysokie oprocentowanie i obci¹¿enie dodatkowe, które potem miesi¹cami z trudem dŸwigaj¹. Za oceanem rodaków w takich sytuacjach wspieraj¹ karty kredytowe czy szczêœliwie od³o¿one pieni¹dze. W nie-

których domach pod choinkami rosn¹ góry prezentów, mniej lub bardziej udanych. Najczêœciej - niestety - mniej. I choæbyœmy siê nie wiem jak starali, to wybór trafionego prezentu dla drugiej osoby, jest raczej rzadko mo¿liwy. Zwykle dla obdarowanego to jeszcze jedna niepotrzebna rzecz, któr¹ dosta³, i z któr¹ nie wie co zrobiæ. Przewiduj¹c tak¹ sytuacjê ju¿ nawet zatrzymujemy rachunki, by tak¹ rzecz mo¿na by³o oddaæ lub wymieniæ. Zaraz po œwiêtach rosn¹ kolejki w sklepach, w których zwracamy lub wymieniamy na inne nasze choinkowe prezenty. Ale i tak coroczny festiwal dawania i brania trwa. Czasem s¹ to symboliczne podarunki, a czasem s¹ pokazem naszego bogactwa i œwi¹tecznej hojnoœci. Bywa³am na œwiêtach w domu znajomych, u których prezenty siêga³y do po³owy choinki. Po kilka dla jednej osoby. Pod œwi¹tecznym drzewkiem piêtrzy³y siê kuchenki mikrofalowe, telewizory, telefony, kuchenne

Zmarli w 2014 r. Jerzy W³odarczyk

1➭ – biznesmen i weteran, a przede wszystkim niezmiernie sympatyczny, kulturalny pan, którego spotkaæ mo¿na by³o z okazji wielu polonijnych imprez. Jerzy W³odarczyk anga¿owa³ siê w tak wiele przedsiêwziêæ, i¿ bywa³ wszêdzie zapraszany. Czêœciej w New Jersey, tam bowiem mieszka³, rzadziej w Nowym Jorku. Ale zawsze by³ obecny na imprezach weterañskich. Pochodzi³ z £odzi, gdzie urodzi³ siê w 1927 r. Okupacjê niemieck¹ prze¿y³ w Polsce, w 1948 r. wyjecha³, by okrê¿n¹ drog¹ przybyæ do Kanady, gdzie przybywa³ do 1954 r. W trzy lata póŸniej osiedli³ siê w New Jersey. W USA zacz¹³ siê specjalizowaæ w budowie restauracji (niektóre by³y jego w³asnoœci¹), w tym lokali sieciowych, jak Burger King, czy Boston Market; wznosi³ te¿ biurowce i obiekty przemys³owe. Ten emigrant z Polski, który amerykañsk¹ karierê zaczyna³ od najprostszych prac budowlanych, w³asn¹ prac¹ i przedsiêbiorczoœci¹ doszed³ do sporego maj¹tku. Jerzy W³odarczyk zmar³ w wieku 87 lat 8 listopada 2014 r.

Yehuda Nira

Doktora Yehudê Nira, psychiatrê, pozna³em dopiero w pierwszej dekadzie XXI w. Przypadkiem, a to z powodu mojej krytyki w „Przegl¹dzie Polskim” obrazów pewnego polskiego malarza. Wkrótce zadzwoni³ do mnie dr Nir, wyraŸnie entuzjasta tej twórczoœci,

z zarzutem, i¿ nie rozumiem sztuki tego artysty. Mia³, niestety, kategoryczny i doœæ bezpoœredni, powiem – obcesowy sposób wyra¿ania siê – co mnie doñ zniechêca³o. PóŸniej raczej stara³em siê go unikaæ, ale parê razy d³u¿ej rozmawialiœmy. Odwiedzi³em go nawet w jego gabinecie, gdzie wrêczy³ mi swoj¹ ksi¹¿kê „The Lost Childhood: The Complete Memoir”. Opowiada³ o swoich przejœciach wojennych w okupowanej Polsce. Jako polski ¯yd urodzony we Lwowie w 1930 r. znalaz³ siê wpierw pod okupacj¹ sowieck¹, nastêpnie – niemieck¹. W obu przypadkach unikn¹³ zsy³ki, przeœladowañ, obozów. W wersji dr. Yehudy Nira jego losy brzmia³y mi niezmiernie podobnie do perypetii bohatera filmu Agnieszki Holland „Europa, Europa”. Nie zdecydowa³em siê wiêc na opublikowanie wywiadu z nim, t³umaczy³em natomiast i opracowa³em do druku fragment dotycz¹cy powstania warszawskiego. Niezwyk³y punkt widzenia ¿ydowskiego ch³opca na tamte wydarzenia wyda³ mi siê interesuj¹cy. Dr. Nir pracowa³ te¿ nad oper¹ na podstawie w³asnych przejœæ okupacyjnych (muzycznie pomagaæ mu w tym mia³ potomek Wagnera), zbiera³ te¿ poczwarne figurynki gipsowe czy porcelanowe. Nie widzia³em ich, ale przeczyta³em o tym kiedyœ w „New York Timesie”. By³ znakomitym specjalist¹ od leczenia osób cierpi¹cych na zaburzenia emocjonalne po ciê¿kich przejœciach (zespó³ stresu pourazowego). Zna³em emigrantów z Polski po 1968 r., którymi siê jako lekarz opiekowa³. Dr Yehuda Nir zmar³ w wieku 84 lat 17 lipca 2014 w Nowym Jorku.

gad¿ety, droga bi¿uteria i do tego mnóstwo dodatkowych rzeczy, jak oprawka do zdjêæ, wielki kosz wype³niony wszelkim dobrem: kawami, herbatami, ciastkami, owocami, osobny prezent – to jakaœ bombonierka na cukierki, bluzka, kilka swetrów itp. Najwa¿niejsze, by ka¿dy dosta³ kilka prezentów, nie jeden. Szybko zorientowa³am siê, ¿e moje symboliczne prezenty dla wszystkich cz³onków tej ca³kiem sporej famili, wypad³y bardzo blado. Kiedy pozna³am zwyczaje tej rodziny, by nie popaœæ w d³ugi, w kolejnym roku ju¿ grzecznie wymówi³am siê z zaproszenia, zw³aszcza ¿e rodzina siê znacznie powiêkszy³a, dosz³a synowa, dziecko, synowej rodzina. Mimo najszczerszych chêci tego baga¿u nie udŸwignê³abym. Tak siê z³o¿y³o, ¿e w mojej najbli¿szej rodzinie w Polsce w³aœnie w grudniu 2014 roku doczekaliœmy siê 18-latki. Urodziny przed samymi œwiêtami. Przy tej okazji dowiedzia³am siê, jakie prezenty w obecnych czasach i z racji takiego wydarzenia robi¹ rodzice nad Wis³¹. Smartphone to nic. To ledwie drobiazg, bo raczej wszystkie dzieci ju¿ go maj¹. Tak samo tablet czy komputer. Dziœ rodzice swoim ju¿ doros³ym dzieciom kupuj¹ skutery, mieszkania, samochody. Nie wiem co im kupi¹ jak dostan¹ siê na studia, wyjd¹ za m¹¿ lub o¿eni¹ siê? Mo¿e wiêksze mieszkanie, lepszy samochód, w ka¿dym razie te dzieci specjalnie nie musz¹ siê same ju¿ o nic staraæ. Za oceanem grudniowy festiwal dawania nie koñczy siê na choinkowych prezentach. Trzeba jeszcze obdarowaæ wszystkich, którzy przez ca³y rok pracuj¹ na nasz¹ rzecz jak¹œ finansow¹ gratyfikacj¹. Szef firmy stara siê daæ coœ ekstra swojemu pracownikowi. Pracownik musi daæ kilkadziesi¹t dolarów raz w roku osobom sprz¹taj¹cym, dy¿uruj¹cym w lobby, opiekuj¹cym siê dzieæmi, pracownikom gara¿u, jeœli taki jest w budynku i korzystamy z niego. Byœmy o tym nie zapomnieli zarz¹dcy budynków œl¹ nam listy osób, które powinniœmy dodatkowo,

rokrocznie wynagrodziæ. Maj¹ szczêœcie ci, którzy mieszkaj¹ w mniejszych budynkach, bo tam trzeba przygotowaæ koperty dla jednej lub dwóch osób. Moja znajoma, która szczêœliwie dosta³a ekskluzywne mieszkanie na Manhattanie za niewielkie - jak na tê dzielnicê - pieni¹dze, bo zarabia niewiele i ma chore dziecko, otrzyma³a kilka list, w sumie musia³a przygotowaæ koperty dla 26 osób. Budynek jest du¿y, wiêc jego obs³ug¹ i funkcjonowaniem na co dzieñ zajmuj¹ siê ca³e zastêpy sprz¹taczy, portierów, „dormenów”. Na dodatek syn ma opiekunki w tygodniu i czasem podczas weekendu, uczêszcza na specjalne zajêcia pod opiek¹ nauczycieli, a za jego dowóz jest odpowiedzialny ktoœ inny. Mia³a szczêœcie, ¿e jej szef by³ tego roku hojny. Wszystko, co sama dosta³a, wyda³a na kopertówki. Kilkanaœcie osób dosta³o od niej po 40 dolarów, reszta po $20. Inni znajomi, którzy w lepszych czasach kupili na kredyt mieszkanie w Nowym Jorku, mimo ¿e ona straci³a rok temu pracê, a m¹¿ z jednej pensji musi zap³aciæ raty, czynsz i wszystkie rachunki, dostali te¿ d³ug¹ listê osób, które powinni wynagrodziæ. G³owili siê, co w tej ich nowej rzeczywistoœci, powinni zrobiæ? Nic nie daæ, nie wypada. Bêd¹ od tych ludzi zale¿ni ka¿dego dnia nowego roku. Kilkanaœcie osób dosta³o od nich w prezencie po butelce wina i karteczki z ¿yczeniami. Pewnie odbiorcy bêd¹ zawiedzeni, ale mimo wszystko to jednak by³o coœ. Tak wiêc wiele osób i tu za oceanem i tam w Polsce wchodzi w Nowy Rok nie tylko z nadziejami, ale i z d³ugami za kosztowne tradycje. Ju¿ w styczniu, niektórzy z trudem zaczynaj¹ sp³acaæ œwi¹teczne kredyty lub nadwyrê¿one karty kredytowe. Bêd¹ je regulowaæ d³ugo, a mimo to pod koniec roku, który w³aœnie siê zacz¹³, znowu zrobi¹ to samo. Bo tak wypada, tak trzeba, bo tak robi¹ wszyscy.

Anna Romanowska


13

KURIER PLUS 10 STYCZNIA 2015

W g³owie Janusza Kapusty Janusz Kapusta wyda³ wybór pere³ refleksji z dziesiêciu lat filozofowania w ksiêdze pod tytu³em „Plus Minus. Podrêcznik do myœlenia”. Nie mówi¹c na razie o treœci, sama ksi¹¿ka có¿ to za ujmuj¹cy przedmiot! Twarda ok³adka w delikatnych odcieniach bieli, szaroœci i ¿ó³ci. Doskona³e proporcje szerokoœci, wysokoœci i gruboœci tomu. W rêku czuje siê ciê¿ar i okiem widzi piêkno zawartych tu m¹droœci. Eleganckie a dyskretne liternictwo tutu³ów. Szare zdjêcie Buddy i pionka szachowego, miêdzy nimi machniêty grub¹ czarn¹ krech¹ zarys postaci w pozie do medytacji. Kto to? Synteza Buddy, czyli najwy¿szego symbolu oœwiecenia umys³u i lichego pionka dopiero wchodz¹cego na drogê oœwiecenia. Pionek to ka¿dy z nas, kto umie i chce myœleæ. Nie marnuj siê na ma³ostki Otwieram ksiêgê przypadkiem na stronie 333, czytam s³owa nabazgrane jak grafitti na murze niedopilnowanym przez ró¿ne policje myœli „Partia jest czêœci¹. Niestety umys³ myœli ca³oœci¹”. Poni¿ej stoi ów refleksyjny pionek z ¿a³oœnie odr¹ban¹ czêœci¹ u swej podstawy. Na stronie obok s³owa autora: „Nigdy nie nale¿a³em do partii. Mówi³em, ¿e nie po to studiowa³em na zajêciach historii filozofii ca³ego cz³owieka, ¿eby teraz dokonywaæ czêœciowych wyborów („partia od ³ac. „pars” – „czêœæ”).” I odsy³acz na stronê 100, gdzie czytamy szyderstwo „Nic tak nie ³¹czy ludzi, jak wspólny przekrêt lub przynale¿noœæ do partii”. Na rysunku ów myœl¹cy pionek znajduje siê w œrodku ogniwa grubego ³añcucha, który biegnie w lewo i prawo. Autor nie lubi partyjniactwa co nie znaczy, ¿e nie ma sympatii politycznych w polityce polskiej. Ma bardzo wyraŸne, lecz ich nie ujawnia tutaj. Dzieli siê m¹droœci¹ dla ka¿dego, na przyk³ad: „Ludzie pokonuj¹ innych. Niektórzy siebie. Wyj¹tkowi wszystkich”. Liczy siê jakoœæ materii ludzkiej, a nie plemienna barwa. Jakby by³o ma³o tego ostrze¿enia dla ca³ego spektrum œwiatopogl¹dowego, na rysunku s. 101 znajduje siê tak¿e przestroga: „Nie od nas zale¿y kim siê rodzimy, od nas kim umieramy”. Lepiej wiêc uwa¿ajmy, czy nie marnujemy ¿ycia. Albo próbka filozoficznej poezji: „Dostajemy ileœ czasu na zaistnienie jak dŸwiêk” (s. 37). Tym razem g³owa medytuj¹cego pionka znajduje siê w czaszy dzwonu, jak gdyby by³a jego sercem. Czasza dzwonu to œwiat, zaœ g³owa obijaj¹c siê o to, co j¹ wokó³ ogranicza wydaje dŸwiêk, kiedy ¿yje. S¹ to jej myœli. Rozmowa z autorem Ksiêgê mo¿na otwieraæ w dowolnej kolejnoœci. Wtedy krzesz¹ siê nieoczekiwane iskry miêdzy aforyzmami. Wda³em siê w ten sposób w rozmowê z autorem. Dla próby pytam go – kim jesteœ? i otwieram tom na przypadkowej stronie. Pada odpowiedŸ Kapusty jak grom z jasnego nieba: „Z chwil¹ œmierci wielkiego cz³owieka nic nie trac¹ tylko ci, którzy wczeœniej niczego nie zyskali.” A na rysunku widaæ cieñ myœl¹cego pionka, który wpe³za na ledwo naszkicowan¹ ni to trumnê, ni to nagrobek. Mo¿na tylko zawo³aæ: „ale¿ sto lat!” przyjacielu. Janusz Kapusta jest filozofem intuicyjnym. Kiedy dzieli siê swymi olœnieniami przypuszczam, ¿e mo¿na z tych aforyzmów wyprowadziæ system filozoficzny. Czy by³by spójny, czy raczej groch z kapust¹? Mo¿e ksiêga jego przys³ów wpadnie w oko kompetentnego filozofa. Tutaj

spróbujmy dla zachêty rozmowy, jak inteligenta z inteligentem. Na pocz¹tek weŸmy epistemologiê, teoriê poznania. Znowu otwieram ca³kiem przypadkiem stronê 61, by przeczytaæ: „Obcy wszechœwiat we wnêtrzu oka staje siê naszym domem”. Na rysunku myœl¹cy pionek ca³y siedzi w ogromnym oku wygl¹daj¹c na zewn¹trz przez ¿renicê. Poznawanie jest zagospodarowywaniem œwiata, byæ mo¿e z³udnym. Czy nie jest to stary dobry solipsyzm sofisty Gorgiasza z czasu œwietnoœci Aten? A co z ontologi¹, teori¹ bytu? Otwieram znowu przypadkiem i czytam na stronie 243: „Ateiœci wierz¹, ¿e Boga nie ma, wierz¹cy wiedz¹, ¿e jest”. Zaœ na rysunku myœl¹cy pionek siedzi tak, aby g³owa tkwi³a w œrodku trójk¹ta o p³aszczyznach ramion zmiennych jak na rysunkach Eschera; raz widaæ jedn¹ przestrzeñ a raz drug¹, bez zmiany punktu widzenia. Czy¿by Kapusta mówi³ mi, ¿e nie mo¿e byæ jednej teorii bytu, bo inna jest dla wierz¹cych, ni¿ dla niewierz¹cych? Taki dialog z autorem przypomina chiñsk¹ wyroczniê I Ching, równie¿ o niesamowitej trafnoœci orzeczeñ. W szeœciu rzutach trzema monetami pytam I Ching, czy w³aœciwie rozpoznajê Janusza Kapustê. Wyrocznia daje odpowiedŸ: „Wyra¿asz podziw pokornie i otwarcie. Powodzenie, jeœli utrzymasz siê na kursie.” Niestety nie wiem, czy to mi siê uda. Po¿ytki z absolutu Nie ma tego z³ego, co by na dobre nie wysz³o. Myœlê, ¿e nieco naiwny stosunek do „prawdy” jakby ¿ywcem wyniesiony z Zalesia Ma³ego w gminie D¹bie nad Nerem u³atwi³ sukces Januszowi Kapuœcie. Trzeba mieæ nadziejê dotarcia do absolutu, zamiast jedynie przelotnych hipotez, ¿eby zachowaæ taki upór umys³u w zmiennych kolejach ¿ycia. Autor podrêcznika do myœlenia wybra³ bowiem egzystencjê jako skokowy proces rozwoju œwiadomoœci. Pisze we wstêpie, ¿e urodzi³ siê we wsi maj¹cej 100 mieszkañców. Szko³ê podstawow¹ ukoñczy³, gdzie mieszka³o 1500 osób. Do liceum plastycznego chodzi³ w mieœcie o 400 tysi¹cach ludzi. Studia wy¿sze robi³

w stolicy z 1,5 miliona warszawiaków. Wyl¹dowa³ w Nowym Jorku, który ma ponad 8 milionów mieszkañców. Ci¹gle musia³ siê uczyæ. W rezultacie nie ma w Polsce drugiego rysownika, który zachêca, ¿eby usi¹œæ z nim do filozoficznej rozmowy. W œwiecie by³ wspomniany M. C. Escher. W umys³owym sensie kariera Janusza Kapusty jest najbardziej udana z Polaków na emigracji solidarnoœciowej. Pochodz¹cy równie¿ z ma³ej wsi utalentowany pisarz Edward Redliñski móg³ dobrze funkcjonowaæ w Bia³ymstoku i Warszawie, ale Nowy Jork po prostu przerazi³ go i z³ama³. Nie mniej a mo¿e bardziej utalentowany Janusz G³owacki z sukcesem wytrzymywa³ nowojorskie napiêcia, jednak zaczyna³ od literackiego œrodowiska Warszawy, a nie od ma³ej wsi. Zaœ Kapusta przeszed³ drogê œwiadomoœci od kultury ludowej do kosmopolitycznej, od myœlenia mitycznego do nowoczesnego „odczarowanego” œwiata, wed³ug oceny Maxa Webera, nawet na chwilê nie przerywaj¹c twórczoœci na najwy¿szym poziomie. Prowadzi³a go wiara w prawdê. Ostatecznie znalaz³ j¹ w geometrii, ostoi wêdrowców intelektualnych. Kult K-dronu Nasz wielki aforysta jest byæ mo¿e równie¿ genialnym uczonym. Nie mnie to oceniaæ, ale gdy ktoœ wymyœla now¹ bry³ê po dwóch i pó³ tysi¹ca lat rozwoju greckiej sztuki miary powierzchni i bry³, to co o tym s¹dziæ? Ka¿de dziecko w Kole nad Wart¹ wie, ¿e Janusz Kapusta wymyœli³ K-dron. Zosta³ honorowym obywatelem miasta za to odkrycie, któremu postawiono pomnik przed gmachem starostwa powiatu. Podobny stan¹³ w Wolsztynie nad rzeczk¹ Dojc¹. Bry³a ma jedenaœcie œcian, jej nazwa pochodzi od s³owa „dron” znacz¹cego œcianê po grecku zaœ „K” jest jedenast¹ liter¹ ³aciñskiego alfabetu. Odkrycie wydarzy³o siê w Nowym Jorku w styczniu 1985 roku. Tam nie ma pomnika, ale za to patent amerykañski numer 4681481. Za trzy miesi¹ce minie 30 lat od poch³oniêcia wynalazcy przez wynalazek.

Ludzie mu ¿yczliwi martwili siê, ¿e nie on wymyœli³ K-dron, ale to K-dron wymyœli³ swego twórcê. Œwiat nie pozna³ dot¹d szerzej praktycznych u¿ytków wynalazku, chocia¿ ma byæ ich 168. Jednak moim zdaniem promowanie K-dronu to nie by³ czas stracony. Usi³uj¹c wpasowaæ bry³ê w rzeczywistoœæ twórca musia³ przemyœleæ wspó³grê ró¿nych form, bez w¹tpienia pobudzaj¹c wyobraŸniê przestrzenn¹. Chyba temu zawdziêcza sw¹ kolejn¹ pasjê badania z³otego podzia³u. To najwa¿niejsza proporcja œwiata. Rozpiêty w kole „Cz³owiek witruwiañski” Leonarda da Vinci jest jej ilustracj¹, stwierdza w swoim podrêczniku do myœlenia. Kto wie, czy absolutu wypêdzonego z fizyki Janusz Kapusta nie odnajdzie w idealnym cz³owieku Leonarda. Krzysztof K³opotowski

Tydzieñ z plusem 9 stycznia, w pi¹tek, o godz. 19:00

Zapraszamy do Galerii Kuriera Plus na wieczór autorski Janusza Kapusty i promocjê jego nowej ksi¹¿ki „Plus minus. Podrêcznik do myœlenia”. Spotkanie poprowadzi redaktor Czes³aw Karkowski. Jak zapewnia autor, bêdzie te¿ mo¿liwoœæ kupienia ksi¹¿ki na miejscu. Cena – $25. Ci, którzy nie byli na naszym spotkaniu „Sztuka pod choinkê”, bêd¹ mogli obejrzeæ interesuj¹ce obrazy, które zosta³y po naszym œwi¹tecznym kiermaszu Galeria Kurier Plus 145 Java Street, Brooklyn, NY 11222 tel (718) 389-3018


14

KURIER PLUS 10 STYCZNIA 2015

Nowa

powieϾ

w

odcinkach

Liliana Arkuszewska

Czy by³o warto? Odyseja d¿insowych Kolumbów

– A ty pójdŸ do dentysty! – odburknê³a zirytowana. Ledwo widzê na oczy, tak mnie siepie. Nie wytrzymam! Najad³am siê tylenolu, ale nie pomaga tak jak polski pyralgin. Co tu robiæ? Jak w weekend znaleŸæ dentystê? Andrzej znajduje w ksi¹¿ce telefonicznej Dental Emergency. Jedziemy. Trzymam siê za policzek, skomlê, boli coraz mocniej. Wbiegamy do kliniki. Nie ma ludzi, to wchodzê do gabinetu. Dentysta, sprawdzaj¹c, gdzie boli, twierdzi, ¿e to problem z zêbem m¹droœci. W bol¹cym miejscu wstrzykuje jakiœ p³yn w dzi¹s³o. Informuje, ¿e to woda z sol¹. Wrêcza mi strzykawkê i tabletki przeciwbólowe z kodein¹ i ka¿e daæ sobie piêædziesi¹t dolarów. – Lepiej? – Andrzej w poczekalni wstaje z krzes³a. – Mo¿e ociupinkê, ale ci¹gle siepie. – Co ci zrobi³? – Przep³uka³ wod¹ z sol¹ i poinstruowa³, by robiæ to w domu. – Co? Woda z sol¹ za piêædziesi¹t dolarów?! I to ma pomóc?! W domu zaraz po przyjœciu ³ykam tabletkê i k³adê siê na kanapie. Mija kwadrans, mija ból. Wyczerpana zasypiam. Kodeina przestaje dzia³aæ i w œrodku nocy budzê siê z jeszcze wiêkszym bólem. Zapalam papierosa. Trzymam dym w ustach z nadziej¹, ¿e ul¿y. Nie pomaga. Biorê nastêpny proszek, czujê md³oœci. Jêczê. Rano nie mogê otworzyæ buzi. Bardzo boli. Coraz czêœciej wstrzykujê wodê z sol¹. Patrzê na zegarek, czy minê³y cztery godziny od za¿ycia ostatniej pigu³y, i biorê kolejn¹. – Musisz siê przemêczyæ do poniedzia³ku. Znam polsk¹ dentystkê, rano ciê do niej zawiozê. Do kanadyjskich konowa³ów nie ma po co jechaæ. Mija koszmarna niedziela i z ni¹ noc w cierpieniach. W poniedzia³ek rano odrêtwia³a i pó³przytomna siadam w dentystycznym fotelu u Ma³gorzaty. – Niestety, trzeba rwaæ – pad³a decyzja. – Niech pani wyrywa, byle szybko! – przymykam oczy. I zanim zd¹¿y³am krzykn¹æ, poczu³am wielk¹ ulgê. Po powrocie do domu wycieñczona wchodzê do mieszkania Gosika. – Hej, to ja. Gdzie siê podziewasz? Wychodzi z pokoju Karolinki. – Dlaczego nie jesteœ w pracy? Ojej, jak mizernie wygl¹dasz, to ten z¹b ciê mêczy? – Ale siê nacierpia³am, no ale ju¿ po zêbie. W³aœnie wracam od dentysty. A jak ty? Na któr¹ jedziesz do Casey’s? Gosik uœmiecha siê tajemniczo. – Jak ty rwa³aœ zêba, to ja siê gimnasty-

kowa³am. – Gimnastykowa³aœ? – Tak chyba mo¿na powiedzieæ. Rano zadzwonili do mnie i poprosili na interview, nie informuj¹c, na jakie stanowisko. Poniewa¿ niedaleko st¹d, pojecha³am. Nie mia³am pojêcia, na co startujê. – No, ale w koñcu siê dowiedzia³aœ? – Tak, pod koniec rozmowy. – I? – Bye, bye, Casey’s! – Naprawdê?! Opowiadaj! – Za dwa tygodnie rozpoczynam pracê jako technik w laboratorium ortodontycznym. Maj¹ mnie wytrenowaæ i nauczyæ robienia aparatów. Dobre, co? – Widzisz, mówi³am! Jak to nigdy nic nie wiadomo. Gratulacje! – Mam jeszcze jedn¹ dobr¹ wiadomoœæ. – Jak¹? – Przyszed³ list od mamy. Sama przeczytaj. Kochane skarby, Tatusia kontrakt w Limie koñczy siê dwudziestego lipca. Staniemy na g³owie, aby wracaæ przez Kanadê i na pewno siê z wami zobaczymy. Zanim jednak do tego dojdzie, bêdziecie mieli innego goœcia. Za dwa tygodnie do Rzymu leci Kaziu i po drodze was odwiedzi. Zadzwonimy z dok³adn¹ dat¹ jego przylotu… – Gosik, to ju¿ za kilka dni! Zobacz, ten list szed³ tydzieñ. – No w³aœnie, lada dzieñ Kaziu bêdzie w Ottawie. – On mo¿e spaæ u nas. WeŸmiemy Patkê do siebie. Bêdzie mia³ pokój do dyspozycji. Nie bêdziesz musia³a siê krêpowaæ, gdyby Karolinka w nocy odstawi³a koncert. Co ty na to? – Jak na lato… W przeciwieñstwie do wszystkich, których znam, moja siostra lubi poniedzia³ki. Tego w³aœnie poniedzia³ku pozby³am siê bol¹cego zêba, ona dosta³a now¹ pracê i ta kapitalna niespodzianka z przyjazdem Kazia. * Chyba sama zacznê lubiæ poniedzia³ki. Wyl¹dowa³ samolot z Limy. – Idzie! Widzê go! – wo³am rozgor¹czkowana. Kaziu maszeruje z czarn¹ walizk¹. Ubrany po cywilu, w garniturze. Przy szyi odznacza siê bia³a koloratka. Przystojniak z niego, choæ zauwa¿am, ¿e tam i ówdzie przyby³o mu kilka kilogramów. Pewnie Baœka go zdrowo podkarmi³a. – Mam nadziejê, ¿e w zamra¿arce ch³odzisz co trzeba – patrzy S³awek na Andrzeja.

– Jak¿eby inaczej? – Mi casa es su casa! – otwieraj¹c drzwi od mieszkania, zapraszam peruwiañskim zwyczajem. Uœmiecha siê. Przekraczaj¹c próg, dyskretnie robi znak krzy¿a. – Co za radoœæ, ¿e mogê was zobaczyæ! Na w³asne oczy przekonaæ siê, ¿e jesteœcie zdrowi i zadowoleni. No proszê, jak ³adnie mieszkacie. Co za widok! – Uroczy, prawda? Rozgoœæ siê, zaraz podam kolacjê. – Do kolacji coœ wam przywioz³em, ale najpierw prezenty dla dziewczynek – z walizki wyjmuje dwie takie same lalki. Rozpromieniona Patka dziêkuje, tul¹c lalê do siebie, a ma³a Karolinka od razu wk³ada swoj¹ do buzi. – A to pomo¿ecie mi przyrz¹dziæ – patrzy na ch³opaków, trzymaj¹c jakieœ zawini¹tko. Andrzej prowadzi go do kuchni. Kazio rozwija tobo³ek i z zawini¹tka wyœlizguje siê… trach! Roztrzaskuje siê butelka pisco. – O¿ ku… sorry, no wiesz… serce… ¯al… œciska… serce – pl¹cze siê S³awek. Wpatrujemy siê smutno w ka³u¿ê, z której ulatnia siê specyficzna woñ egzotycznego trunku. – Nie martw siê, Kaziu, pamiêæ siê liczy. Zrobimy podróbkê pisco sour. Mamy limonki i wódkê. Na pewno wymodzimy z tego jakiœ podobny trunek – pociesza Andrzej. Cieszymy siê sob¹ cztery doby, dbamy o Kazia najlepiej, jak tylko mo¿emy, pokazujemy nasze tutejsze ¿ycie i Ottawê. Jednego dnia biorê go na deptak, spaceruj¹c po Sparks Street, przechadzamy siê po jednej z ³adniejszych czêœci miasta, gdy nagle s³yszê: – Liliana! – odwracam g³owê. – Hi Lory! – dawno jej nie widzia³am. Przystajê i opowiadam, gdzie teraz pracujê. Ona w dalszym ci¹gu w Casey’s; zdaje relacje, kto stamt¹d odszed³, a kto zosta³. Ot, takie babskie plociuchy. Kaziu przys³uchuje siê rozmowie, uœmiecha siê k¹cikiem ust. Po paru minutach Lory idzie w swoj¹ stronê, a my pod parlament. – Wiesz, Lila, je¿eli ju¿ na ulicach Ottawy spotykasz znajomych, to znaczy, ¿e jesteœ u siebie. Nie na obczyŸnie, tylko wœród swoich. Tego uczucia doœwiadczy³em w Peru. – Chyba masz racjê. Nie czujê siê tu obco. – Gdy rozmawia³aœ z t¹ kole¿ank¹, to a¿ przyjemnie by³o na ciebie patrzeæ. Tak siê cieszê, ¿e wam siê powiod³o, ¿e jeste-

odc. 50 œcie w Kanadzie. Kaziu przywióz³ nam równie¿ trochê szczêœcia. Sosna dosta³a propozycjê zrobienia mebli dla Polonusa, pierwszej polskiej restauracji w Ottawie. Na po³udniu miasta Andrzej ze S³awkiem wynajmuj¹ ma³y warsztat stolarski, w którym wre produkcja krzese³ i sto³ów w góralskim stylu. Dochodzi jeszcze kilka kolejnych zamówieñ: pó³ka do koœcio³a, gablota na indiañsk¹ mumiê dla muzeum i wystrój na polskie stoisko targów etnicznych. Wpada trochê grosza. W miêdzyczasie zabawki zdobi¹ dzieciêce sklepy. – Ale doznaliœmy dzisiaj zaszczytu – przychodzi z nowin¹ Andrzej. – Jakiego? – WyobraŸ sobie, ¿e Generalny Gubernator w Ottawie szuka³ dla ksiêcia Williama zabawki na jego urodziny. Wst¹pi³ do sklepu Ampersant, tego na rynku, do którego wstawiliœmy nasze zabawki. Zgadnij, co kupi³. – Dla tego Williama od Diany? Nie mam pojêcia. – Naszego s³onia! Zobacz, jaki dostaliœmy list. On behalf of Their Excellencies the Governor General… – na jednym wdechu czytam gratulacje i podziêkowania za piêkn¹ kanadyjsk¹ zabawkê dla ksiêcia Wielkiej Brytanii. – Ale musicie byæ z siebie dumni! Ten list koniecznie trzeba oprawiæ! Mo¿e uda siê go u¿yæ jako reklamê? Ka¿dego dnia ch³onê tajemnice layoutu. Poznajê nowe jednostki miary. Czasami mo¿na dostaæ z nimi popl¹tania z pomieszaniem. Zlecenia przychodz¹ w calach albo w picas lub w agatach. W centymetrach najrzadziej. Poniewa¿ kontrakt z mapami zakoñczony, pracujê nad innymi projektami. Nabieram wprawy w zakresie poligrafii i grafiki. Siedzê nad broszurami, plakatami, ale z jakiegoœ powodu wiêkszoœæ zleceñ, które l¹duj¹ na moim podœwietlanym wielkim stole, to techniczne ksi¹¿ki, gdzie kreœlenia co niemiara. Lubiê du¿e projekty.

Liliana Arkuszewska Szczecinianka. Wyjecha³a z kraju z trzyletni¹ córk¹, mê¿em, siostr¹ i szwagrem; najpierw do Francji, potem do Kanady. W Odysei d¿insowych Kolumbów razem z ni¹ prze¿ywamy emigracyjn¹ codziennoœæ i zastanawiamy siê – czy by³o warto?


15

KURIER PLUS 10 STYCZNIA 2015

Podwójne ¿ycie Weroniki K.

Nowy Jork. Nowy Rok. Umówiona taksówka spóŸnia siê czterdzieœci minut. W innym mieœcie po kwadransie uznano by, ¿e nie przyjedzie. Ale w Nowym Jorku czeka siê W ERONIKA K WIATKOWSKA bez s³owa skargi. Szczególnie o dziesi¹tej wieczorem. Szczególnie w noc sylwestrow¹. Carlos, który pracuje dla Fenix Car Service, podarowa³ mi swój prywatny numer. I zamiast pomstowaæ na wiecznie zajêt¹ liniê agencji - dzwoniê bezpoœrednio do niego i umawiam siê na schadzkê. Dwudziesta druga. Pod domem. Tymczasem jest ju¿ prawie jedenasta, a w¹saty Dominikañczyk nie nadje¿d¿a. Wykrêcam numer. Bez odpowiedzi. Piêæ razy pod rz¹d. W koñcu zostawiam wiadomoœæ. Brzmi¹c¹ cokolwiek histerycznie. Zaraz pó³noc, a my w lesie. Czarnym i zimnym. Bo ulice puste i nic nie jeŸdzi. W koñcu Carlos oddzwania. Wyszed³ spod prysznica. Dawno skoñczy³ szychtê. By³ pod domem, dzwoni³, ale nie odebra³am. Odjecha³. Nie wróci. Œwiêtuje z ¿on¹ i dzieæmi. Wpadam w lekki sza³. Bo warujê z telefonem od dobrej godziny. I raczej nie przegapi³abym sygna³u do wyjœcia. Czujê siê oszukana. O czym informujê Carlosa, ¿ycz¹c mu udanej zabawy. I jeszcze paru innych rzeczy, których wstydzê siê powtórzyæ. Idziemy w noc. Zimne powietrze k¹sa nagie kostki. Jedwabne spodnie ³omocz¹ niczym poddañcza flaga. W geœcie desperacji wyci¹gam rêkê próbuj¹c zatrzymaæ nadje¿d¿aj¹ce auta i odje¿d¿aj¹c¹ sprzed nosa zabawê. Kierowcy patrz¹ dziwnie. Pasa¿erowie pukaj¹ siê w czo³a. Nikt siê nie zatrzymuje. Marzniemy na przystanku autobusowym. Bohatersko. Na z³oœæ. Nierzetelnym taksówkarzom. Odmra¿amy sobie oczy i usta. Transport publiczny ma dzisiaj wolne. Mijaj¹ nas puste akwaria, roz-

œwietlone neonami Not in service. K. œledzi ruch autobusowy. Wygl¹da na mapie niebieskiej flagi. Najbli¿szy za dobr¹ godzinê - wyrokuje. Przeliczaj¹c mile na minuty. I nagle zdarza siê cud. Dzwoni Carlos i pyta, czy nadal potrzebujemy taksówki. Cztery minuty póŸniej czarna gablota majaczy na horyzoncie. Feniks powstaje z popio³ów i zabiera nas w 2015 rok. Zdenerwowany szofer t³umaczy, ¿e pomyli³ numery i dzwoni³ do kogoœ innego. Wybaczam i proszê o wybaczenie. Wzruszona odzyskan¹ wiar¹ w cz³owieka, nucê szlagier Haliny Fr¹ckowiak. Ten o taksówce i œwiecie, w którym nie liczy siê nic. Prócz paru szaleñstw i bzdur. * Dom z ogrodem pulsuje muzyk¹. Cia³a kot³uj¹ siê, ocieraj¹ i lœni¹. Zrzucam zimowy pancerz i dajê siê wci¹gn¹æ w odmêty szaleñstwa. Ale szum, ale t³um. Czarna noc, bia³y rum. Z³ote stosy pomarañczy. Dudni dom dana da. Jak zabawa to zaba... I dzieciaków nikt nie niañczy. Œpi¹ w pokoju obok. Pogr¹¿one w s³odkiej nieœwiadomoœci. Mê¿czyŸni prosz¹ do tañca. Mê¿czyŸni nosz¹ czarne okulary. Pij¹ wódkê i szepcz¹ zaklêcia. Do uszu nie swoich ¿on. Kobiety œmiej¹ siê g³oœno. Sypie siê brokat. B³yszcz¹ usta. Ka¿dy ma na coœ chêæ. Bo zabawa jest na piêæ. I tylko brakuje wariatki. * O czwartej nad ranem rozmowy w kuchni. Miêdzy sa³atk¹ bez majonezu i stygn¹cym ³ososiem. Opowiadam o najdziwniejszym prezencie gwiazdkowym, który dosta³am. Od mê¿czyzny statecznego. Co nosi be¿owe spodnie i kamizelki. I udaje d¿entelmena. Najpierw obdarowuje kobietê bi¿uteri¹, a póŸniej ¿¹da rewan¿u. Co najdziwniejsze - ze strony mê¿a. W jakiej postaci - tego nie

udaje siê ustaliæ. Ale pada zdanie o „sowitym wynagrodzeniu”, co budzi u wszystkich lekk¹ konsternacjê. Od mojego mê¿a móg³by zarobiæ, ale jedynie w zêby ¿artuje kole¿anka. Szczêœliwie K. nie jest porywczym i nieobliczalnym. I nie uszkodzi³by starszego pana, który lubi siê bawiæ w Miko³aja. Niekoniecznie œwiêtego. Zabawna anegdota prowadzi do ca³kiem powa¿nych wniosków. O tym, ¿e mê¿czyŸni pozbawieni s¹ istotnej cechy autokrytycyzmu. ¯e ci¹gle im siê wydaje. ¯e mog¹. Prê¿yæ musku³y i stroszyæ piórka. Bez nara¿enia siê na œmiesznoœæ. ¯e uganiaæ siê za m³odoœci¹ ci¹gle im wypada. Nawet, gdy wypada sztuczna szczêka. I ostatni w³os z g³owy. A przecie¿ - jak pisa³ Marai: Doœwiadczenie ¿yciowe nie jest tak wa¿ne, jak gruntowna i bezwzglêdna znajomoœæ naszego charakteru. S¹ ludzie niedoœwiadczeni, którzy wszak¿e pozostaj¹ wierni swojemu charakterowi i dlatego nie oblewaj¹ egzaminu przed œwiatem, i s¹ te¿ stare, szczwane lisy, które nie potrafi¹ dostosowaæ pragnieñ do swego charakteru, i dlatego co rusz ponosz¹ pora¿kê i haniebnie padaj¹ na nos. * O szóstej rano trudno z³apaæ taksówkê. Carlos œpi u boku ¿ony. Pod siedmioma numerami, za siedmioma lasami, nikt nie podnosi s³uchawki. Idziemy na przystanek metra. Nowy rok powoli podnosi siê z kolan. Zaraz bêdzie jasno i cicho. Bia³e przepaœcie. I jeszcze raz obudzimy siê w styczniu. Uœmiercimy choinki. Wydziobiemy ostatni, piernikowy okruch. Z³o¿ymy obietnice, których nie bêdziemy próbowali dotrzymaæ. O krok bli¿ej. Do nieskoñczonoœci. Napisz do autorki: podwojnezycieweronikik@gmail.com

El¿bieta Baumgartner radzi

Jak d³ugo przechowywaæ dokumenty (II)

u El¿bieta Baumgartner. Warto zacz¹æ nowy rok od gruntownych porz¹dków – nie tylko w szafach i gara¿u, ale w swoich papierach. W poprzednim artykule wyjaœni³am, jak d³ugo nale¿y przechowywaæ dokumenty prawne, bankowe, p³acowe oraz dowody ró¿nych domowych op³at. Dziœ skoncentrujemy siê na dokumentach zwi¹zanych z podatkami. Dokumenty podatkowe IRS instruuje podatników, ¿eby trzymali przez trzy lata poœwiadczenia odpisów, z których korzystali. Dowodem s¹ zrealizowane czeki, paragony, zestawienia kart kredytowych. Teoretycznie, po trzech latach IRS nie ma prawa zajrzeæ do twoich rozliczeñ, chyba ¿e podejrzewa oszustwo, wtedy mo¿e siêgn¹æ wstecz bez ograniczeñ. Tak wiêc dokumentacjê mo¿na po trzech latach wyrzuciæ, zatrzymuj¹c same formularze podatkowe, druczki W-2 i 1099. Przyznam siê, ¿e jako w³aœcicielka biznesu, trzymam rozliczenia podatkowe z pe³nymi za³¹cznikami i dokumentacj¹ p³acow¹ pracowników ze wszystkich lat. Dobrze, ¿e mam miejsce na strychu. Dokumenty zwi¹zane z przedmiotami maj¹tkowymi (nieruchomoœci, akcje, fundusze powiernicze, konta emerytalne) trzymaj do czasu ich sprzeda¿y plus trzy lata.

Inwestycje Po sprzeda¿y inwestycji (akcji, funduszy powierniczych, obligacji, nieruchomoœci) musisz byæ w stanie obliczyæ zysk/stratê i nale¿ny podatek. Trzymaj wiêc potwierdzenia transakcji kupna/sprzeda¿y papierów wartoœciowych (confirmation slips), raporty ukazuj¹ce reinwestowanie dywidend i wszystko to, co wp³ywa na podstawê podatkow¹ danego przedmiotu maj¹tkowego. Dokumenty te trzeba trzymaæ co najmniej trzy lata po ich sprzeda¿y i zadeklarowaniu kapita³owych zysków lub strat. Wyci¹gi z kont pokazuj¹ wszystkie transakcje od pocz¹tku roku, wiêc wystarczy zachowaæ wyci¹g z koñca grudnia oraz maklerskie zestawienie 1099. Nawiasem mówi¹c, warto prowadziæ rejestr wp³at i wyp³at z kont inwestycyjnych, by znaæ ich rentownoœæ. Programy emerytalne Dokumenty zwi¹zane z programami emerytalnymi powinny byæ przechowywane a¿ do czasu ich likwidacji, czyli niekiedy ca³e ¿ycie. Powodem jest fakt, ¿e dopiero po likwidacji programu obliczona zostanie nale¿noœæ podatkowa. Trzeba zatrzymaæ potwierdzenia wp³at, wyp³at i transferów. Szczególnie pieczo³owicie udokumentuj wp³aty na IRA nie bêd¹ce odpisem podatkowym (non-deductible IRA), by nie p³aciæ od nich podatku podwójnie. Przez tê pracê papierkow¹ ma³e konto IRA, które nie stanowi odpisu podatkowego, bywa nie warte fatygi. Zatrzymaj list z Social Security Administration, ZUS czy zak³adowego programu emerytalnego (pension plan) przyznaj¹cy ci emerytalne œwiadczenia. W niektórych sytuacjach bywaj¹ potrzebne.

Polisy ubezpieczeniowe Trzymaj wszystkie polisy i dowody sp³acania rat tak d³ugo, jak polisy s¹ w mocy. Zachowuj te¿ wszelk¹ dokumentacjê wartoœci ubezpieczonych przedmiotów maj¹tkowych. Natomiast faktury na sk³adki ubezpieczeniowe wyrzucaj gdy tylko twoja p³atnoœæ pojawi siê na bankowym wyci¹gu. Pokwitowaniem zap³acenia sk³adki jest twój zrealizowany czek czy dowód bankowego przelewu. Uwaga: Twoja rodzina musi wiedzieæ jakie masz polisy i gdzie siê znajduj¹. Co po twoim ubezpieczeniu na ¿ycie, je¿eli po twojej œmierci nikt o nim nie bêdzie wiedzieæ. Informacja o doradcach Zrób listê profesjonalistów, z którymi wspó³pracujesz dla dobra twojej rodziny, której byæ mo¿e przyjdzie kiedyœ przej¹æ prowadzenie spraw finansowych. Za³¹cz nazwiska i numery telefonów nastêpuj¹cych osób: · Prawnik, szczególnie jeœli trzymasz u niego swój testament, albo aktualnie prowadzi on jakieœ twoje sprawy. · Ksiêgowy. Mo¿e on byæ potrzebny w przysz³oœci, by odtworzyæ kopie rozliczeñ podatkowych z minionych lat. · Makler, u którego masz konto (brokerage account). · Agent ubezpieczeniowy, u którego wykupi³eœ polisy. Rodzina musi wiedzieæ, do kogo zwróciæ siê w razie wypadku, po¿aru czy œmierci. · Ktoœ w dziale kadrowym zak³adu pracy, gdzie pracujesz lub pracowa³eœ. · Doradca finansowy.

Co wyrzuciæ Nie ma potrzeby przechowywaæ ofert handlowych przychodz¹cych z oficjaln¹ korespondencj¹. Gdy np. kompania telefoniczna œle z rachunkiem propozycjê za³o¿enia drugiej linii, a drugiej linii nie potrzebujesz, to wyrzuæ j¹ natychmiast. Nie jest potrzebna ¿adna korespondencja zwi¹zana z prenumerat¹ czasopism. Twoim poœwiadczeniem op³aty jest zrealizowany czek. Plag¹ naszych domów s¹ stare gazety i magazyny. Jak jej zaradziæ? Raz na jakiœ czas przejrzeæ je, wyci¹æ interesuj¹ce artyku³y i w³o¿yæ do odpowiedniej teczki, a resztê wyrzuciæ na makulaturê. Bêdziemy mieæ o wiele mniej papierów, je¿eli wybierzemy elektroniczn¹ komunikacjê z us³ugodawcami oraz automatyczn¹ op³atê rachunków. Uaktualniaj wa¿ne papiery Upewnij siê, ¿e twoje wa¿ne dokumenty s¹ aktualne. Przejrzyj testament, po ka¿dym wa¿nym wydarzeniu w rodzinie: rozwodzie, œlubie, narodzinach dziecka. SprawdŸ, czy zapis spadkobiercy w banku (Beneficiary Designation Form) wyra¿a twoje rzeczywiste ¿yczenia. Przejrzyj polisy ubezpieczeniowe, by upewniæ siê, ¿e daj¹ odpowiedni¹ asekuracjê. Lista doradców i profesjonalistów (prawnik, ksiêgowy, agent ubezpieczeniowy, lekarz itp.) powinna mieæ aktualne adresy i numery telefonów. Gdy ju¿ uporz¹dkujesz swoje papiery, wznieœ toast za Nowy Rok. Przy dobrej organizacji przedmiotów i czasu bêdzie on z pewnoœci¹ bardziej produktywny od minionego, czego ¿yczy ❍


16

KURIER PLUS 10 STYCZNIA 2015

Historie amerykañskie

Aneta Radziejowska

Wrzeszcz¹ca wró¿ka Quvenzhané Wallis swoj¹ pracê traktuje bardzo powa¿nie. Na pierwszy casting stawi³a siê ledwie skoñczy³a piêæ lat. Udawa³a, ¿e ma szeœæ. Uda³o siê, bo przeczyta³a swoj¹ rolê bezb³êdnie. Re¿yser zmieni³ specjalnie dla niej scenariusz. Lekcje odrabia na planie. Tak¿e te, które zadaj¹ jej nauczyciele œpiewu, dykcji, tañca. Jako siedmiolatka ju¿ by³a nominowana do Oskara. Obecnie jedenastoletnia - bierze czynny udzia³ w promowaniu swojego najnowszego filmu. Na temat Q. Wallis kr¹¿y dowcip; ¿e jest reinkarnacj¹ którejœ z niegdysiejszych gwiazd starego Hollywood. Oprócz tego, co zwykle zawieraj¹ kontrakty, czyli dok³adnych ustaleñ finansowych -750. tys. dolarów wynagrodzenia podstawowego, drugie 750. tys., jeœli film odniesie sukces, piêæ procent od zysków, piêæ procent ze sprzeda¿y kopii i gadgetów, dziesiêæ procent od sprzeda¿y albumu z muzyk¹ – jej obecny kontrakt zawiera kilka niezwyk³ych zapisów. Ma³a gwiazda w czasie krêcenie filmu i podczas promowania musi dostaæ a¿ trzy propozycje strojów, z których sama wybiera jeden. Jej nazwisko nie mo¿e pojawiæ siê na plakatach i innych materia³ach promocyjnych ni¿ej ni¿ na drugim miejscu. W przyczepie na planie musi mieæ w³asny internet, a nie wspólny. Ma prawo jako pierwsza wydaæ opiniê, czy scena w której jej coœ nie posz³o, mo¿e zostaæ wykorzystana jako tzw. inny materia³. Jej wizerunek mo¿e byæ wykorzystany do reklamowania filmu, ale nie do sprzeda¿y alkoholu, tytoniu, broni palnej, kobiecych artyku³ów higienicznych i farmaceutycznych. Hazardowi te¿ mówi nie, z wyj¹tkiem Pachinko - to taka jak najbardziej hazardowa gra japoñska. Dla misia Quvenzhané potrafi sama sobie poprawiæ makija¿, gdy uzna, ¿e zosta³a niezbyt dok³adnie umalowana. Gdy czekaj¹ j¹ zdjêcia, stara siê iœæ spaæ najwczeœniej jak mo¿na, ¿eby dobrze wygl¹daæ i siê nie zmêczyæ zbyt szybko. Wielka wagê przyk³ada do zdrowego od¿ywiania. Nie wyobra¿a sobie rozpoczêcia dnia bez p³atków owsianych z syropem klonowym i porcji bia³ka, poniewa¿, jak t³umaczy, œniadanie jest najwa¿niejszym posi³kiem dnia i ma jej daæ energiê do pracy. A ma jej ca³kiem sporo. Przygotowuj¹c siê do zagrania w pierwszym filmie mia³a nauczyciela sztuki aktorskiej, trenerów wymowy, lekcje zapamiêtywania tekstów, a póŸniej lekcje dialogów, ju¿ z konkretnym scenariuszem. Oprócz tego, do roli Annie, musia³a siê nauczyæ tañczyæ i œpiewaæ. Jak wspomina, najmniej trudnoœci mia³a ze œpiewem, bo odk¹d pamiêta uczestniczy³a w lokalnym chórze dzieciêcym oraz dopingowa³a braci w czasie zawodów sportowych. Wdra¿a te¿ swoje w³asne, nie wymagaj¹ce nauczycieli pomys³y, na przyk³ad na zagranie emocji. Kiedy ma na planie p³akaæ, skupia siê na ciê¿kiej doli zwierz¹t. Szczególnie pobudzaj¹ j¹ do p³aczu rozmyœlania o niedŸwiedziach polarnych, bo misie bardzo lubi, a wie, ¿e s¹ zagro¿one wyginiêciem z powodu zmian klimatycznych. O swojej pracy mówi: „Musisz graæ serio i traktowaæ swoje zadania do wykonania serio, ale musisz te¿ staraæ siê widzieæ w swojej pracy coœ weso³ego i znaleŸæ czas na przyjemnoœci. Ciê¿ko pracuj i ca³kowicie odpoczywaj. To ci da harmoniê”.

u

Quvenzhane z Cameron Diaz.

Robi wielkie wra¿enie na re¿yserach. Kiedy Benh Zeitlin szuka³ ma³ej dziewczynki, która mog³aby zagraæ w Beasts of the Southern Wild, jego pracownicy przes³uchali cztery tysi¹ce kandydatek. Ma³a Qu, jak j¹ czasem nazywaj¹, a czego ona nie lubi, mia³a wtedy ledwie skoñczone piêæ lat, a wiêc o rok mniej ni¿ powinna, ¿eby wystartowaæ w castingu, jednak zdecydowa³a siê dodaæ sobie trochê. Akurat jak zaczê³a zdjêcia, mia³a ju¿ przepisowy wiek. Zeitin mówi, ¿e dos³ownie od pierwszej chwili, gdy zobaczy³ jej próbne zdjêcia, poczu³, ¿e ma swoj¹ aktorkê. Do tego stopnia, ¿e zmieni³, pod jej k¹tem, scenariusz. W pierwotnej wersji bohaterka jest ca³kowicie zamkniêt¹ w sobie, nieœmia³¹, introwertyczn¹ dziewczynk¹. Natomiast Quvenzhané podbi³a go swoj¹ ¿ywio³owoœci¹, œmia³oœci¹, a zdecydowa³ siê bez ¿adnych w¹tpliwoœci, bo zupe³nie zauroczy³a go umiejêtnoœci¹ bekania na komendê i wydawania niesamowicie g³oœnego, przeraŸliwego wrzasku, co znaczy mniej wiêcej tyle, ¿e w ¿yciu warto siê uczyæ dos³ownie wszystkiego. Tak wiêc widzowie dostali inn¹ historiê do ogl¹dania, a ma³a Qu pierwsz¹ nominacjê do Oscara za najlepsz¹ rolê kobiec¹, w dodatku dla najm³odszej aktorki w historii tej nagrody. Zdania na temat jej talentu i osoby s¹ oczywiœcie, podzielone. Od: to geniusz aktorski. Poprzez: to dziecko bawi siê, ¿e jest aktork¹, dajcie jej spokój. Po: zmanierowana do bólu, gra sztucznie, za to zawsze, nawet jak pije czekoladê w centrum handlowym. O co chodzi Komiks „Little Orphan Annie” zabawia kilka ju¿ pokoleñ Amerykanów, by³ przerabiany na audycje radiowe, grywany na szkolnych przedstawieniach, filmowany i pokazywany jako musical. Bohaterka, 11-letnia dziewczynka, jest charakterystyczn¹, wbijaj¹c¹ siê w pamiêæ postaci¹. Ma rude, krêcone w³osy, jest blada, piegowata i zawsze wtulona w swoj¹ czerwon¹ sukienkê. Pierwsz¹ filmow¹ Annie, w roku 1930,

by³a Mitzi Green. Nie spodoba³a siê ani widzom, ani krytykom; za du¿a, za puco³owata, zbyt dorodna. Osiem lat póŸniej rolê zagra³a Ann Gillis - ten film pad³ tak szybko, ¿e nawet nie wszyscy zd¹¿yli napisaæ recenzje, a dwie które siê ukaza³y skupia³y siê g³ównie na „zbyt s³odkiej i absolutnie nie zabawnej” g³ównej bohaterce. W 1977 roku pojawi³a siê wersja w postaci widowiska. Na Broadway'u, z umiarkowanym powodzeniem rolê tê gra³y, kolejno, a¿ do roku 1983 miêdzy innymi Andrea McArdle, Sarah Jessica Parker i i Alyson Kirk. W miêdzyczasie wersjê filmow¹ wyre¿yserowa³ sam John Huston. Potem powsta³y dwie nastêpne, a w roku 1999 wytwórnia Disney'a stworzy³a film telewizyjny. A to wszystko nie licz¹c kilkunastu przeróbek, w tym na wiêcej ni¿ pikantne filmy i edytoriale wy³¹cznie dla doros³ych oraz parodie. I w koñcu, na samym pocz¹tku 2011 Will Smith og³osi³, ¿e jest gotowy wyprodukowaæ najnowsz¹ wersjê filmow¹, ze swoj¹ córk¹ Willow w roli g³ównej. Sprawy siê jednak skomplikowa³y. Trudno by³o znaleŸæ re¿ysera dla tego przedsiêwziêcia. A kiedy siê w koñcu znalaz³, Willow nie tylko by³a ju¿ starsza od g³ównej bohaterki, ale w miêdzyczasie zamieni³a siê w œrednio zainteresowan¹ takimi popularnymi przedsiêwziêciami kontestatorkê. Nie pasowa³a te¿ re¿yserowi. Trwa³y dyskusje. Kiedy do grona producentów do³¹czy³ raper, milioner i m¹¿ Beyonce w jednej osobie, czyli Jay-Z, sprawy ruszy³y z miejsca. Zgodzili siê, ¿e to nie jest rola dla Willow, nie mniej postanowili, ¿e pozostan¹ przy pierwotnym pomyœle i nowa Annie bêdzie czarnoskóra. Wystarczy przejrzeæ internet. Wielu prorokuje, ¿e nowa wersja bêdzie wielk¹ klap¹, bo blada, rudow³osa Annie jest na amen wbita w pamiêæ widzów, którzy poznaj¹ tê postaæ zazwyczaj we wczesnym dzieciñstwie. Re¿yser Will Gluck t³umaczy jednak, ¿e dziêki takiemu wyborowi, historia robi siê uniwersalna. I absolutnie nie chodzi w niej przecie¿ o kolor skóry i w³osów, ale o szukanie mi³oœci, do czego ma prawo ka¿dy, w ka¿dym wieku, kolorze i w ka¿dym

miejscu œwiata. W ci¹gu najbli¿szych miesiêcy oka¿e siê, kto ma racjê.

Wielkie frajdy

Quvenzhané bierze czynny udzia³ w promowaniu filmu. Naprawdê trzeba podziwiaæ jej kondycjê i dyscyplinê. Udziela wywiadów telewizyjnych, pokazuje siê na licznych imprezach, chodzi do muzeów i galerii spotykaæ siê z dzieæmi, rozmawia z dziennikarzami z pism codziennych i magazynów. Opowiada o wszystkim; ¿e chcia³aby zatrzymaæ dzieciñstwo, ale có¿ zrobiæ, czas leci i wie, ¿e wkrótce bêdzie siê musia³a pogodziæ z myœl¹ o doros³oœci. ¯e lubi siê czasem wystroiæ. ¯e znajduje siê pod specjaln¹ opiek¹, nawet jak akurat nie ma przy niej jej mamy. „Gdziekolwiek jestem, Bóg jest tam dla mnie”- deklaruje powa¿nie. ¯e czasem w pracy ma prawo pójœæ coœ nie tak, bo nie ma ludzi doskona³ych. Tak zreszt¹ ma zwyczaj pocieszaæ pracuj¹ce z ni¹ na planie charakteryzatorki, gdy zrobi¹ coœ, co jej siê nie podoba. Tak te¿ pociesza siebie, gdy zapomni tekstu, lub scena wyjdzie nie tak, jak trzeba. Reszta to, prawdê mówi¹c, frazesy - ¿e wszyscy na planie byli jak jedna wielka rodzina, Cameron Diaz traktowa³a j¹ jak córkê, a krêcenie filmu to ekscytuj¹ca przygoda, która sprawia wielk¹ frajdê. Co ciekawe, oprócz kilku ogólników, trudno te¿ dowiedzieæ siê od niej czegoœ na temat jej rodziny, braci i sióstr. Z oficjalnej biografii ma³ej gwiazdy wiadomo, ¿e mieszka w Houma w Luizjanie, jej mama, Qulyndreia Wallis, jest nauczycielk¹, tata Venjie Wallis, kierowc¹ traka. Obydwoje maj¹ upodobanie do niezwyk³ych imion, na przyk³ad „Quvenzhané” – zawiera tak¿e s³owo"wró¿ka" w suahili. Reszta rodzeñstwa to: Qunyquekya, Vejon i Venjie Jr. Zapytana w jednej z porannych telewizji, czy któreœ z jej rodzeñstwa chcia³oby mo¿e zaj¹æ jej miejsce i s³awê, bez zmru¿enia okiem odparowa³a: "Ka¿de z nich ma swoje rzeczy do zrobienia, proszê pani". ❍


107 Norman Avenue

Poezja i fotografia

Œmieræ nie zwa¿a na to, ¿e jest w³aœnie Bo¿e Narodzenie, ¿e w k¹cie pokoju rozœwietla siê drzewko i ¿e w³aœnie dopiero co ³amaliœmy siê op³aIZABELA JOANNA BARRY tkiem, ¿ycz¹c sobie zdrowia i szczêœcia. Drugi dzieñ Œwi¹t rozpocz¹³ siê od z³ej wiadomoœci: w Bostonie umar³ Stanis³aw Barañczak, poeta i t³umacz, krytyk literacki, wieloletni wyk³adowca literatury polskiej na Harvardzie. Od dawna by³ chory, wiedzieliœmy o tym wszyscy, ale nikt nie przypuszcza³, ¿e œmieræ przejdzie przez Jego pokoje tak szybko i str¹caj¹c ze sto³u œwi¹teczn¹ zastawê zamknie Mu oczy. Trzy osobiste wspomnienia, jakie mam o Stanis³awie Barañczaku uœwiadamiaj¹ mi, jak wa¿n¹ by³ dla mnie postaci¹. Oto jest koniec lat 70, t³oczymy siê pod drzwiami ma³ej salki Wydzia³u Filologicznego Uniwersytetu Wroc³awskiego. Ka¿dy chcia³by siê dostaæ do œrodka, bo ma przyjechaæ w³aœnie wyrzucony z Uniwersytetu Poznañskiego Stanis³aw Barañczak. Czytamy wszyscy jego wiersze, które kr¹¿¹ odbite na powielaczu, bo ju¿ od wielu lat ma zakaz publikacji. Barañczak nie pojawia siê, ktoœ przynosi informacjê, ¿e milicja, która nie mog³a wejœæ na teren uniwersytetu bez zezwolenia rektora, zatrzyma³a go tu¿ przed drzwiami. Zostaj¹ nam w rêkach powielaczowe kartki… Mija kilka lat, jest rok 1982. Barañczaka nie ma ju¿ w kraju od roku i wci¹¿ trwa stan wojenny. Do dziœ jest dla mnie zagadk¹ to, w jaki sposób Pañstwowemu Instytutowi Wydawniczemu uda³o siê wydaæ „Antologiê angielskiej poezji metafizycznej XVII stulecia” w wyborze, opracowaniu i t³umaczeniu Barañczaka. Po ten tom ustawiam siê na wiele godzin przed otwarciem ksiêgarni na rogu Piotra Skargi i Podwala. Cztery wieki temu John Donne pisa³: „Dzieñ dobry naszym budz¹cym siê duszom,/Co spojrzeæ jeszcze na siebie nie œmia³y —/ Gdy¿ ledwo spojrz¹, wzrokiem œciany skrusz¹,/Ogromne Wszêdzie czyni¹c z izby ma³ej. Nie znaj¹c przecie¿ angielskiego – mogê czytaæ te s³owa dziêki Barañczakowi! I wreszcie wspomnienie nie tak dalekie w czasie: Stanis³aw Barañczak otrzymuje nagrodê Nike za tom wierszy „Chirurgiczna precyzja”. Nie ma szans, ¿eby przeczytaæ zanim pojedzie siê do Polski. Internet w powijakach, ksiêgar-

17

KURIER PLUS 10 STYCZNIA 2015

nie polskie sprowadzaj¹ krymina³y, nie poezjê. No, chyba ¿e ktoœ z kraju przyœle. Ale w ma³ej ksiêgarence w Toronto na Roncesvalles w stosie kolorowych pism kobiecych coœ przyci¹ga wzrok ciemn¹, niemal czarn¹ ok³adk¹! Barañczak! Do dziœ mam ten tomik i nie mogê nie zachwyciæ siê s³owami jak te: „czas tak cierpliwie znosi mnie z powierzchni Ziemi”. Opuœci³ nas Poeta. Bêdziemy o nim myœleæ, ¿a³owaæ go. Ale i cieszyæ siê s³owami, które po sobie pozostawi³. Ryszard Horowitz swoj¹ biografi¹ móg³by obdzieliæ co najmniej kilka osób. Ju¿ sam fakt, ¿e jest jednym z najm³odszych ocalonych z obozu koncentracyjnego w Auschwitz czyni jego ¿ycie czymœ specjalnym. Jeœli dodaæ do tego niesamowit¹ karierê artystyczn¹, zdjêcia, w których wyobraŸnia przekracza wszelkie normy i granice bawi¹c siê z tym, co znane i nadaj¹c mu nowe znaczenia bêdziemy mieæ do czynienia z „¿yciem niebywa³ym”. I taki w³aœnie tytu³ nosi wydana w listopadzie przez Wydawnictwo Znak autobiografia Ryszarda Horowitza. Urodzony tu¿ przed wojn¹ przeszed³ wraz z rodzin¹ przez piek³o getta i obozów koncentracyjnych. By³ jednym z „dzieci Schindlera” – w koñcowej scenie filmu „Lista Schindlera” mo¿na go zobaczyæ, jak wraz z innymi ocalonymi stoi przed grobem Niemca, który pomaga³ ¯ydom. Po wojnie znalaz³ siê znów w Krakowie i choæ czasy by³y ciê¿kie, robi³ wszystko by, realizowaæ swoje plany i marzenia. Potem emigracja i Nowy Jork, który ju¿ wtedy, na pocz¹tku lat 60. nie by³ miastem ³atwym. Jest to ksi¹¿ka z fascynuj¹c¹ opowieœci¹ o ¿yciu spe³nionym, o pod¹¿aniu za wewnêtrznym g³osem mówi¹cym, czego siê chce. Starannie wydana, piêknie ilustrowana fotografiami jej autora i bohatera wci¹ga i zachwyca. Zachwyca tak¿e postaw¹ narratora, pozbawion¹ jakiejkolwiek pychy i zadêcia. O tym co zawiera owe 450 stron mo¿na by d³ugo opowiadaæ, ale najlepiej bêdzie, jeœli przyjdziecie Pañstwo na spotkanie z Ryszardem Horowitzem i pos³uchacie go sami… Spotkanie z Ryszardem Horowitzem odbêdzie siê 15 stycznia w Awakening NY Wellness Center przy 607 Manhattan Ave, godzina 7 pm. Po bli¿sze informacje proszê dzwoniæ pod 917.325.9527 ❍

CARING PROFESSIONALS, INC. 70-20 Austin St, suite 135, Forest Hills, NY 11375 (718) 897-2273 wew.114 (F do 71 Ave. Forest Hills) ☛ Oferujemy prace dla opiekunek posiadaj¹cych legalny pobyt i certyfikat HHA. ☛ Tym, którzy nie maj¹ certyfikatu organizujemy bezp³atne kursy. ☛ Wszyscy, którzy kiedyœ u nas pracowali s¹ równie¿ mile widziani.

Oferujemy prace we wszystkich dzielnicach. Rejestracja w poniedzia³ki i œrody od godz. 10 am. Po informacje prosimy dzwoniæ od poniedzia³ku do pi¹tku w godz. 10 am - 4 pm. Mówimy po polsku.

Emilia’s Agency 574 Manhattan Avenue, Brooklyn, NY 11222 Tel. 718-609-1675; 718-609-0222; Fax: 718-609-0555 Zapraszamy 7 dni w tygodniu. ✓ PODATKI INDYWIDUALNE ROZLICZENIA BIE¯¥CE I LATA UBIEG£E ✓ NUMER PODATNIKA - ITIN potwierdzenie paszportów na miejscu ✓ KOREKTA DANYCH W SSA ✓ PE£NOMOCNICTWA - APOSTILLE ✓ SPONSOROWANIE RODZINNE ✓ OBYWATELSTWO i inne formy

✓ T£UMACZENIA DOKUMENTÓW ✓ ZASI£KI DLA BEZROBOTNYCH ✓ BILETY LOTNICZE ✓ WYSY£KA PIENIÊDZY I PACZEK ✓ EMERYTURY AMERYKAÑSKIE ✓ AMERYKAÑSKIE ID I MIÊDZYNARODOWE PRAWO JAZDY ✓ NOTARY PUBLIC (zawsze w agencji)

Norman Travel Agency Lokalizacja

* Bilety Lotnicze * Wakacje * Notariusz * T³umaczenia

Staten Island New York 25 lat

Anna Bielas

Tel. 718-351-6370

doœwiadczenia z biznesie turystycznym

info@normantravelagency.com www.normantravelagency.com https://facebook.com/NormanTravelAgency

Greenpoint Properties Inc. Real Estate , broker , associate broker

Diane Danuta Wolska Victor Wolski

Specjaliœci od sprzeda¿y nieruchomoœci Greenpoint, Williamsburg i okolice

cell. 917-608-5344 Darmowa wycena domów * Komputerowa rejestracja czynszów * Notariusz *

☛ Na sprzeda¿:

Kingsland Ave – 3 rodzinny dom: $ 1,690 000 Ridgewood: 3-rodzinny, murowany, po kapitalnym remoncie, œwietna lokalizacja, piêkne mieszkanie dla w³aœciciela: $ 999 000

Greenpoint:

☛ Potrzebne domy na sprzeda¿ i mieszkania do wynajêcia.

933 Manhattan Ave. (pom. Kent St. & Java St. www.greenpointproperties.com tel. 718-609-1485

Fortunato Brothers 289 MANHATTAN AVE. (blisko Metropolitan Ave.) BROOKLYN, N.Y. 11211; Tel. 718-387-2281 Fax: 718-387-7042 CAFFE - PASTICCERIA ESPRESSO - SPUMONI GELATI - CAKES

W³oska ciastkarnia czynna codziennie do 11:00 wieczorem, a w weekendy do 12:00 w nocy. Zapraszamy.

Business Consulting Corp.

Ewa Duduœ - Accountant Firma z wieloletnim doœwiadczeniem prowadzi:

✓ Rozliczenia podatków indywidualnych i biznesowych (jeden w³aœciciel, partnerstwo, korporacja), ✓ Pe³n¹ ksiêgowoœæ ✓ Rejestracjê i rozwi¹zywanie biznesów

110 Norman Ave, Brooklyn, NY 11222 ( 718-383-0043 lub 917-833-6508


KURIER PLUS 10 STYCZNIA 2015

18

896 Manhattan Avenue Suite 27 (na piêtrze) - Brooklyn, NY 11222

Tel: (718) 609-1560, (718) 383-6824, Fax: (718) 383-2412

MICHA£ PANKOWSKI TAX & CONSULTING EXPERT

Us³ugi w zakresie:

✓ Ksiêgowoœæ ✓ Rozliczenia podatkowe indywidualne i biznesowe, w tym samochodów ciê¿arowych

✓ Rejestracja biznesu i licencje ✓ Konsultacje ✓ Bezpodatkowa zamiana domów ✓ #SS - korekty danych

Email: Info@mpankowski.com

Og³oszenia drobne Cena $10 za maksimum 30 s³ów

24-GODZINNY SERVICE Ryszard Limo: us³ugi transportowe, wyjazdy, odbiór osób z lotniska, œluby, komunie, szpitale, pomoc jêzykowa w urzêdach, szpitalach oraz bardzo drobne przeprowadzki. Tel. 646-247-3498 DODA BETTER HOMES and GARDENS RE - FH Realty office: Tel. 718-544-4000 mobile: 917-414-8866 email:cezar@cezarsells.com

J&S Wood Flooring, Inc.

ATRAKCYJNE CENY NA:

Firma znana z profesjonalizmu, przystêpnych cen, wykonywania projektów na czas

Indywidualne podejœcie do ka¿dego klienta. Przystêpne ceny. Komercyjne projekty - Prywatne domy. Wspó³pracujemy z architektami wnêtrz.

(917) 309.6290

Us³ugi w zakresie:

✔ Cyklinowanie drewnianych pod³óg ✔ Renowacja starych pod³óg ✔ Zak³adanie / instalacja pod³óg drewnianych ✔ Indywidualne zamówienia – ramki, pod³ogi pa³acowe, salonowe ✔ Profesjonalna porada w wyborze lakieru ✔ Profesjonalna porada w wyborze koloru ✔ Instalacja nawierzchni sportowych – sale gimnastyczne

NAUKA GRY na fortepianie, gitarze, skrzypcach oraz lekcje œpiewu. Szko³a z tradycjami. Kobo Music Studio. Rejestracja Bo¿ena Konkiel Tel. 718-609-0088

Anna-Pol Travel

Przywracamy blask starych drewnianych pod³óg. Zmieniamy na nowe.

CPA or ENROLLED AGENT needed for accounting co. located in Greenpoint. Experience not important. Polish speaking preferred. Salary to negotiate. Please send resume to kurier@kurierplus.com Or call Mike at 718-383-6824

821 A Manhattan Ave. Brooklyn, NY 11222 Tel. 718-349-2423 E-mail:annapoltravel@msn.com

Bilety lotnicze do Polski i na ca³y œwiat Pakiety wakacyjne: Karaiby Meksyk, Hawaje, Floryda WWW.ANNAPOLTRAVEL.COM

promocyjne ceny przy zakupie biletu na naszej stronie

❖ Rezerwacja hoteli ❖ Wynajem samochodów ❖ Notariusz ❖ T³umaczenia ❖ Klauzula “Apostille” ❖ Zaproszenia ❖ Wysy³ka pieniêdzy Vigo

ADAS REALTY DANIEL ANDREJCZUK Licensed Real Estate Broker Biuro czynne codziennie od 9:30 rano do 7:30 wiecz.

w Domy w Condo w Co-Op w Dzia³ki budowlane w Notariusz publiczny. Fachowa wycena domów.

MIESZKANIA DO WYNAJÊCIA 150 N. 9 Street, Brooklyn, NY 11211

Chcemy reklamowaæ Twoj¹ firmê! Kurier Plus, tel. (718) 389-3018

Tel. (718)

599-2047

(347) 564-8241


19

KURIER PLUS 10 STYCZNIA 2015

NYU Langone Medical Center znalaz³ siê na drugim miejscu wœród 250 nowojorskich szpitali i jest uznany za jeden z 12-tu najlepszych szpitali w kraju. W dziedzinie ortopedii, reumatologii, neurologii, kardiologii i innych, NYU Langone Medical Center jest w czo³ówce najlepszych placówek w USA. NYU Levit Medical, jako czêœæ NYU Langone Medical Center zapewnia najwy¿szy poziom wszechstronnych us³ug medycznych i wysoki poziom naszych lekarzy.

NYU LEVIT oferuje pacjentom najlepsze metody leczenia chorób zatok, g³owy, gard³a, zaburzeñ s³uchu, równowagi, problemów z mow¹ i ³ykaniem, bezdechu podczas snu. Nasi lekarze zajmuj¹ siê tak¿e kompleksowo operacjami plastycznymi i wykonuj¹ zabiegi kosmetyczne.

Dr Sheila Apicella jest wymieniana wœród najlepszych lekarzy w metropolii nowojorskiej w magazynie “Guide to America’s Top Physcians”.

Doktor Sheila Apicella to wysokiej klasy specjalistka wykonuj¹ca operacje zatok, uszu, g³owy i gard³a z u¿yciem endoskopów (aparatów umo¿liwiaj¹cych doprowadzenie œwiat³a oraz optyki do wnêtrza przewodu pokarmowego, oddechowego oraz jam cia³a). S¹ to operacje o minimalnym poziomie ingerencji chirurgicznej. Dr Apicella leczy tak¿e choroby uszu, w tym utratê s³uchu, choroby narz¹dów i zaburzenia w oddychaniu podczas snu. Specjalizuje siê w otolaryngologii dzieciêcej.

Doktor Silver jest dobrze znan¹ specjalistk¹ w takich dziedzinach jak: * Tarczyca i chirurgia oko³otarczycowa; * Choroby i chirurgia ucha; * Choroby zatok i chirurgia endoskopowa zatok o minimalnym poziomie ingerencji chirurgicznej * Laryngologia (choroby gard³a); * Choroby narz¹dów mowy; * Pediatria otolaryngologiczna (choroby uszu, nosa i gard³a u dzieci).

Dr Amanda Silver zosta³a w 2013 i 2014 wybrana wschodz¹c¹ gwiazd¹ medycyny w „Super Doctors – Rising Star”.


20

KURIER PLUS 10 STYCZNIA 2015


Turn static files into dynamic content formats.

Create a flipbook
Issuu converts static files into: digital portfolios, online yearbooks, online catalogs, digital photo albums and more. Sign up and create your flipbook.