Kurier Plus - e-wydanie 8 lutego 2025

Page 1


POLISH WEEKLY MAGAZINE

NUMER 1586 (1886) ROK ZA£O¯ENIA 1987 TYGODNIK 8 LUTEGO 2025

Niemcy. Skrêt w prawo?

W niemieckim parlamencie trwa burzliwa debata dotycz¹ca ewentualnego zakazu dzia³alnoœci partii Alternatywa dla Niemiec (AfD).

Ponad stu niemieckich pos³ów z ró¿nych ugrupowañ popar³o inicjatywê o skierowanie do Federalnego Trybuna³u Konstytucyjnego wniosku o delegalizacjê AfD. Przeciwnicy oskar¿aj¹ tê partiê o podwa¿anie porz¹dku demokratycznego, twierdz¹c, ¿e jej nacjonalistyczno-etniczna ideologia stanowi zagro¿enie dla praw mniejszoœci i godnoœci cz³owieka. W œrodku tej debaty CDU, która najprawdopodobniej przejmie wkrótce w³adzê, próbowa³a w³aœnie przy pomocy AfD przeforsowaæ przez Bundestag ustawê zaostrzaj¹c¹ politykê imigracyjn¹. Ostatecznie projekt nie przeszed³, ale ju¿ sam fakt dopuszczenia do wspó³pracy AfD przy ustawie i wspólne g³osowanie, wywo³a³ w Niemczech kontrowersje.

Lider CDU, Friedrich Merz, który jest faworytem na stanowisko przysz³ego kanclerza, broni tej decyzji, argumentuj¹c, ¿e s³usznoœæ ustawy nie powinna byæ oceniana na podstawie tego, kto j¹ popiera. Wspó³praca CDU i AfD spotka³a siê jednak z ostr¹ krytyk¹ ze strony SPD i Zielonych, którzy sprzeciwiaj¹ siê zarówno zaostrzaniu przepisów imigracyjnych jak i legitymizowniu

AfD. Czêœæ komentatorów uwa¿a, ¿e Merz œwiadomie dokona³ wy³omu w „œcianie ogniowej” maj¹cej odgradzaæ skrajn¹ prawicê, po to by przyci¹gn¹æ mocno prawicowy elektorat do swojego ugrupowania. W kwestii z³amania przez Merza dotychczasowych zasad wspó³pracy z AfD wypowiedzia³a siê miêdzy innymi by³a kanclerz Niemiec Angela Merkel, ciesz¹ca siê wci¹¿ du¿ym autorytetem. W oœwiadczeniu opublikowanym w mediach, Merkel przypomnia³a, ¿e Merz w listopadzie ubieg³ego roku zobowi¹za³ siê do uniemo¿liwienia AfD odgrywania decyduj¹cej roli w g³osowaniach w Bundestagu. „Uwa¿am, ¿e by³oby b³êdem nie czuæ siê ju¿ d³u¿ej zwi¹zanym t¹ obietnic¹” – napisa³a by³a kanclerz. WypowiedŸ Merkel pokazuje roz³am w konserwatywnej CDU, co do sposobu radzenia sobie ze wzrostem wp³ywów AfD.

➭ Czy konieczne jest poddawanie siê testom... – str. 5

➭ ¯ycie to pasja - wspomnienie o dr Pabisie – str. 8

➭ W naszej szkole dzieje siê... – str. 9

➭ 80 rocznica wyzwolenia Obozu KL Auschwitz – str. 12

➭ Na biesiadzie weselnej u Rydlów – str. 14

➭ Skradziona emerytura Social Security – str. 17

Sama Alternatywa dla Niemiec okreœli³a moment g³osowania w Bundestagu jako historyczny, twierdz¹c, ¿e dowodzi on stopniowego prze³amywania politycznej izolacji, której by³a poddawana.

14 lutego – Walentynki

➭ 6

60 lat kabaretu „Dudek“

„Dudek“ dwa wakacyjne miesi¹ce tradycyjnie spêdza³ w Sopocie

„Dudek” to jeden z najbardziej znanych kabaretów w polskiej historii satyry i humoru. Paradoksem jednak jest to, ¿e „Dudek” powoli znika z ludzkiej pamiêci.

Kabaret przez dziesiêæ lat dzia³a³ w kawiarni „Nowy Œwiat”. Nazwa „Dudek” pochodzi³a od przezwiska, jakie nosi³ jego za³o¿yciel – Edward Dziewoñski. Spotkanie za³o¿ycielskie odby³o siê pod koniec 1964 r. w kawiarni „Wiklina”. Z braku prawdziwej kawy popijano zbo¿ow¹, a oficjalne spotkanie szybko przerodzi³o siê w towarzysk¹ pogawêdkê i tak pozosta³o ju¿ do koñca. Po ka¿dym spektaklu kabaretu wszyscy, którzy brali w nim udzia³ spotykali siê aby jeszcze chwilê porozmawiaæ i te rozmowy przeci¹ga³y siê zazwyczaj do trzeciej nad ranem. Atmosfera w zespole by³a zawsze doskona³a. Premiera pierwszego programu kabaretu „Dudek” odby³a siê 13 stycznia 1965 r. - od tego czasu minê³o 60 lat! Fenomen kabaretu – wed³ug jego za³o¿yciela, Edwarda Dziewoñskiego – polega³ na tym, ¿e teksty, które odtwarzali znakomici aktorzy, pisali wspaniali autorzy. W ambicji Dziewoñskiego „Dudek” kontynuowa³ tradycjê przedwojennego kabaretu literackiego „Qui Pro Quo” tyle, ¿e program tego kabaretu by³ w powojennej Polsce zakazany. Jako pierwszy dawne skecze z „Qui Pro Quo” przedstawi³ Zenon Wiktorczyk w kabarecie „Szpak”, który istnia³ bardzo krótko na pocz¹tku lat 60-tych. Jeden z najs³ynniejszych skeczy „Dudka” pt. „Sêk” zosta³ po raz pierwszy zaprezentowany w teatrzyku „Qui Pro Quo” w 1936 roku. Niektóre elementy tego skeczu jak stwierdzenia: „Sêk ciê jecha³” czy „Pies ci mordê liza³” wesz³y do jêzyka potocznego.

➭ 15

Serrapeptadase 250,000 SPU firmy HealthAid.

Serrapeptadase 250,000 SPU firmy HealthAid to jeden z najpotê¿niejszych enzymów proteolitycznych dostêpnych na rynku, oferuj¹cym unikalne w³aœciwoœci przeciwzapalne, przeciwobrzêkowe i fibrynolityczne.

Dzia³anie tego enzymu opiera siê na daniu bia³ek w miejscach zapalnych, co przy czynia siê do szybkiego i skutecznego zmniej szania obrzêków i bólu. Znaczenie tego enzy mu w medycynie wspó³czesnej jest nie do przecenienia, szczególnie w zwi¹zku z wszechstronnym zastosowaniem w rodnych problemach zdrowotnych.

Zawartoœæ 250,000 SPU w ka¿dej dawce oznacza, ¿e produkt jest wy j¹tkowo skuteczny w dzia³aniu. Ta liczba wskazuje na wysok¹ aktyw noœæ enzymatyczn¹, która umo¿liwia intensywn¹ terapiê miejsc zapalnych, zapewniaj¹c szybk¹ ulgê w objawach. Dziêki temu

pacjenci mog¹ doœwiadczyæ znacznego poprawienia jakoœci ¿ycia bez d³ugiego oczekiwania na efekty.

Serrapeptadase firmy HealthAid jest szczególnie ceniony za zdolnoœci do szybkiego i efektywnego usuwania martwych tkanek oraz nadmiaru fibryny, co jest kluczowe w leczeniu urazów i w okresach pooperacyjnych. Dziêki temu proces gojenia mo¿e przebiegaæ szybciej, a ryzyko komplikacji jest znacz¹co zredukowane.

Enzym ten jest tak¿e nieoceniony w leczeniu przewlek³ych stanów zapalnych, takich jak zapalenie zatok czy zapalenie oskrzeli, oferuj¹c alternatywê dla tradycyjnych leków przeciwzapalnych, któ re czêsto prowadz¹ do niepo¿¹

danych skutków ubocznych. Serrapeptadase mo¿e wiêc byæ doskona³ym wyborem dla osób poszukuj¹cych naturalnych i bezpiecznych metod leczenia.

Jego dzia³anie fibrynolityczne otwiera tak¿e nowe mo¿liwoœci w prewencji chorób sercowo-naczyniowych, pomagaj¹c w utrzymaniu zdrowia naczyñ krwionoœnych i zapobiegaj¹c powstawaniu zakrzepów. To z kolei mo¿e zmniejszyæ ryzyko zawa³ów serca i udarów mózgowych, co jest szczególnie wa¿ne dla pacjentów w grupach ryzyka.

Serrapeptadase 250,000 SPU firmy HealthAid to produkt, który nie tylko skutecznie radzi sobie z problemami zdrowotnymi, ale równie¿ poprawia ogólny stan zdrowia i dobrostan u¿ytkowników. Jego wyj¹tkowe w³aœciwoœci i potwierdzona skutecznoœæ sprawiaj¹, ¿e jest to cenny element wspó³czesnej terapii, zarówno w kontekœcie leczenia jak i profilaktyki. Polecanie tego produktu pacjentom mo¿e znacz¹co przyczyniæ siê do poprawy ich samopoczucia i funkcjonowania, co jest wyrazem nowoczesnej opieki zdrowotnej opartej na solidnych podstawach naukowych.

Markowa Apteka Pharmacy oferuje ten znaomity produkt, poniewa¿ zna tajemnicê zdrowego ¿ycia i chce, by ka¿dy mia³ dostêp do super mocy, jak¹ daje Serrapeptadase. Jeœli borykasz siê z przewlek³ymi stanami zapalnymi, problemami pooperacyjnymi, czy po prostu chcesz zadbaæ o swoje naczynia krwionoœne, to ten produkt jest w³aœnie dla Ciebie.

List do redakcji

Wspania³a wiadomoœæ

ze œwiata muzyki!

Nasza rodaczka, utalentowana wokalistka polonijna Ma³gorzata Staniszewska, znana jako Margo, mia³a swój wk³ad w nagrodzony presti¿ow¹ statuetk¹ Grammy album!

Nagrodê Grammy w kategorii Musica Urbana zdoby³ portorykañski raper, wokalista, autor tekstów i re¿yser René Pérez Joglar, znany jako wspó³za³o¿yciel zespo³u Calle 13. Artysta, który jest zwi¹zany z Polk¹, umieœci³ w swoim albumie piosenkê w jêzyku polskim. Szuka³ wokalistki. Polecono mu Ma³gorzatê Staniszewsk¹, która z entuzjazmem do³¹czy³a do projektu. Tak powsta³ utwór z polskim tekstem i melodi¹ skomponowan¹ przez Staniszewsk¹.

W nagraniach utworu wziê³y udzia³ równie¿ inne wokalistki, które – mimo ¿e nie zna³y jêzyka polskiego – z ogromnym zaanga¿owaniem nauczy³y siê go œpiewaæ. Do projektu zaproszono tak¿e kolejn¹ utalentowan¹ Polkê, Bognê Kiciñsk¹.

Piosenka „Polvora de Azer” zdoby³a ogromn¹ popularnoœæ i ma ju¿ ponad 2,5 miliona ods³on na YouTube!

Serdecznie gratulujemy Ma³gorzacie Staniszewskiej tego wyj¹tkowego sukcesu i ¿yczymy kolejnych wspania³ych osi¹gniêæ na miêdzynarodowej scenie muzycznej!

*

Polska artystka, choæ na co dzieñ wykonuje jazz, nie zamyka siê na inne gatunki muzyczne, co zaowocowa³o niezwyk³ym miêdzynarodowym projektem.

Margo ukoñczy³a studia magisterskie w Conservatory of Music na Brooklyn College. Regularnie wystêpuje ze swoim zespo³em jazzowym w renomowanych miejscach, takich jak Shrine, Cafe Vivaldi, Kurier Plus, El Taller, El Barrio Gallery, Silvana, Art Basel w Miami, DADA Bar and Jazz Club oraz w Centrum Polsko-S³owiañskie. Wspó³pracowa³a z uzna-

nymi muzykami, takimi jak David Kikoski, Ed Cherry, Dezron Douglas, Stacy Dillard, James Robbins, Leandro Pellegrino i Eduardo Belo. W 2022 roku odby³a trasê koncertow¹ po Polsce u boku nominowanego do Grammy pianisty Joela Holmesa. Jest tak¿e stypendystk¹ Departamentu Kultury Miasta Nowy Jork, co umo¿liwia jej rozwój autorskiej twórczoœci. Obecnie doskonali warsztat wokalny pod okiem Theo Bleckmanna.

Adam Niklewicz zaprasza

Szanowni Pañstwo, Drodzy Przyjaciele. Przyjmijcie proszê zaproszenie na wystawê grupow¹ zatytu³owan¹ So you think I am too old to Bierze w niej udzia³ moja praca HENRY, 2023. Wystawa bêdzie otwarta do 3 maja 2025

Szanowni Czytelnicy

Kuriera Plus,

z przyjemnoœci¹ informujê, ¿e moja ksi¹¿ka zatytu³owana „Krzysztof Medyna Krotochwile, saksofon i moje ¿ycie” jest do nabycia w internetowych w Polsce, w nym MPIK-u. W Stanach bêdzie dostêp na podczas spotkañ autorskich, o bêdzie powiadamiaæ polonijna prasa, oraz ja sam na moim koncie Facebook.

Ksi¹¿ka zawiera informacje o dowodzie, krótk¹ historiê mojej rodziny, ale g³ownie traktuje o zabawnych momen tach mojego ¿ycia, chocia¿ nie zawsze œmiesznych. Przes³aniem ksi¹¿ki jest przedstawienie mnie jako cz³owieka, któ ry niekoniecznie kroczy³ najbardziej ko rzystn¹ cz³owiekowi drog¹ w przez to doœwiadczy³ wiêcej, czego bynaj mniej nie ¿a³ujê.

Moj¹ historiê spisa³ i wa³ doktor Mariusz A. Wolf, który ma na swoim koncie du¿o powa¿niejsze dzie³a literackie, za co jestem mu niezmiernie wdziêczny.

Zapraszam serdecznie na spotkania autorskie i wierzê, ¿e bêd¹ one przebiegaæ w atmosferze humoru i relaksu oraz „wzajemnego zrozumienia”, bo przecie¿ o to w tym wszystkim chodzi.

Z szacunkiem, Krzysztof Medyna

Od redakcji: Z nie mniejsz¹ przyjemnoœci¹ zawiadamiamy, ¿e 6 marca o godz. 18:00 w redakcji Kuriera Plus odbêdzie siê promocja ksi¹¿ki Krzysztofa Medyny. Serdecznie na ni¹ zapraszamy. 176 Java Street Greenpoint (1piêtro) Centrum Polsko-S³owiañskie

redaktor naczelna

Zofia Doktorowicz-K³opotowska

sta³a wspó³praca

Maria Bielski, Andrzej Józef D¹browski, Ma³gorzata Ka³u¿a, Czes³aw Karkowski, Krzysztof K³opotowski, Bo¿ena Konkiel, Weronika Kwiatkowska, Chris Miekina, Jolanta Szczepkowska, Katarzyna Zió³kowska

fotografia Zosia ¯eleska-Bobrowski wydawcy

John Tapper Zofia Doktorowicz-K³opotowska Adam Mattauszek

Kurier Plus, Inc.

Adres: 176 Java Street Brooklyn, NY 11222 Pokój numer 6

Tel: (718) 389-3018

E-mail: kurier@kurierplus.com Internet: www.kurierplus.com

Redakcja nie odpowiada za treœæ og³oszeñ.

ZDJ. MARCIN ¯URAWICZ
Ma³gorzata Staniszewska
René Pérez Joglar
Hudson

Na drogach Prawdy Bo¿ej Ks. Ryszard Koper

Bez orderu na piersi

Rzek³ do Szymona: „Wyp³yñcie na g³êbiê i zarzuæcie sieci na po³ów”. A Szymon powiedzia³: „Mistrzu ca³¹ noc pracowaliœmy i niceœmy nie u³owili. Lecz na twoje s³owo zarzucê sieci”. Skoro to uczynili, zgarnêli tak wielkie mnóstwo ryb, ¿e sieci ich zaczê³y siê rwaæ. Skinêli wiêc na wspó³towarzyszy, ¿eby im przyszli z pomoc¹. Ci podp³ynêli; i nape³nili obie ³odzie, tak ¿e siê prawie zanurza³y. Widz¹c to Szymon Piotr przypad³ Jezusowi do kolan i rzek³: odejdŸ ode mnie Panie, bo jestem cz³owiek grzeszny.I jego bowiem, i wszystkich jego towarzyszy w zdumienie wprawi³ po³ów ryb, jakiego dokonali. (£k 5, 4 – 11)

Ludzie lubi¹ przyozdabiaæ siê ró¿nymi broszkami. Gdy by³em dzieckiem kupowaliœmy je na odpuœcie parafialnym. Nie mia³y one dla nas wiêkszego znaczenia, ot, zwyk³a b³yskotka. Dopiero w ¿yciu doros³ym te broszki zwane medalami, krzy¿ami zas³ugi nabiera³y g³êbszego znaczenia. Œwiadczy³y o wielkoœci zas³ug odznaczonego. Jednak, gdy patrzy³em na enkawudzistów obwieszonych medalami jak choinki, wiedzia³em, ¿e nie s¹ one wyznacznikiem s³u¿by drugiemu cz³owiekowi, ale wielkoœci pope³nionych zbrodni. Odznaczenia mog¹ myliæ. Wiemy z w³asnego doœwiadczenia, ¿e nie zawsze trafiaj¹ do ludzi, którzy najwiêcej robi¹ dla bliŸniego. Wa¿ne jest dobro jakie czynimy, które znajduje uznanie w oczach Boga i bliŸniego.

Tej „broszkomanii”, ale bez broszek w tle, uleg³a œwinia i gêœ. Dosz³o miêdzy nimi do sporu, która z nich wiêcej daje ludzkoœci. Gêœ przechwala siê, ¿e to ona wiêcej znaczy dla cz³owieka. Znosi jajka, które s¹ tak wa¿ne w diecie, dostarcza pierza na ciep³e poduszki i pierzyny. Œwinia upiera³a siê jednak, ¿e to ona daje wiêcej ludzkoœci. Oddaje wszystko, ca³e swoje ¿ycie, aby cz³owiek zajada³ siê pysznymi szynkami, polêdwicami, baleronami itd. Jednak gêœ nie dawa³a za wygran¹, mówi¹c, ¿e ona tak¿e oddaje swoje ¿ycie, aby cz³owiek rozkoszowa³ siê pyszn¹ gêsin¹. Wskaza³a te¿ na kontekst religijny, mówi¹c, ¿e w niektórych regionach trudno sobie wyobraziæ obchody œw. Marcina bez gêsiny. Na co œwinia odwo³a³a siê do œwiêconki wielkanocnej, w którejkróluje szynka i kie³basa. Nie wiem jaki by³ ostateczny wynik sporu, wiem tylko, ¿e mia³ dwie daty zakoñczenia: Wielkanoc i wspomnienie œw. Marcina.

A teraz, patrz¹c przez pryzmat powy¿szych historii skoncentrujmy siê na poœwiêceniu w wymiarze ludzkim i religijnym. O tym mówi¹ dzisiejsze czytania, zw³aszcza Ewangelia, wskazuj¹c na po-

wo³anie, zaanga¿owanie i poœwiecenie. Zapewne pamiêtamy spór miêdzy aposto³ami, kto z nich jest najwa¿niejszy dla Boga i ludzi. Jezus i Jego uczniowie podró¿owali przez Galileê. W czasie drogi Jezus mówi³, ¿e „Syn Cz³owieczy bêdzie wydany w rêce ludzi. Ci Go zabij¹, lecz zabity po trzech dniach zmartwychwstanie”. Aposto³owie nie rozumieli do koñca tych s³ów i nie prosili Jezusa o wyjaœnienie, tylko o coœ siê spierali. Gdy przyszli do Kafarnaum Jezus zapyta³ ich: „O czym to rozprawialiœcie w drodze?” Wstydzili siê przyznaæ, ¿e pok³ócili siê o to kto jest z nich najwa¿niejszy. Nie musieli odpowiadaæ, bo Jezus wiedzia³ wszystko. Przywo³a³ ich i powiedzia³: „Jeœli kto chce byæ pierwszym, niech bêdzie ostatnim ze wszystkich i s³ug¹ wszystkich!”

Wczeœniej w Kafarnaum mia³o miejsce wydarzenie opisane w Ewangelii na dzisiejsz¹ niedzielê. Jezus przychodzi do uczciwych prostych rybaków z propozycj¹, aby zostawili: pracê, ³odzie, sieci, dom i poszli za Nim. Jednym s³owem ¿¹da od nich porzucenia wszystkiego. Do podjêcia tej decyzji Jezus przygotowywa³ ich przez nauczanie i cuda, których byli œwiadkami. Dzisiejsza Ewangelia opisuje jeden z nich. Rankiem aposto³owie byli w minorowych nastrojach. Ca³¹ noc ³owili i nic nie z³owili. A tu rankiem Chrystus mówi, aby ponownie zarzucili sieci. Wytrawnym rybakom polecenie Chrystusa wyda³o siê co najmniej dziwne, bo z doœwiadczenia wiedzieli, jeœli noc¹ nic nie z³owili to tym bardziej rano nic nie z³owi¹. Jednak us³uchali Jezusa i zarzucili sieci. Po³ów by³ tak obfity, ¿e prosili rybaków z s¹siednich ³odzi o pomoc.

Obfity po³ów zadziwi³ wszystkich. Odebrali to jak cud. Piotr w Cudotwórcy dojrza³ Boga i poczu³ siê niegodny byæ blisko Niego: „Widz¹c to Szymon Piotr przypad³ Jezusowi do kolan i rzek³: odejdŸ ode mnie Panie, bo jestem cz³o-

wiek grzeszny. I jego bowiem, i wszystkich jego towarzyszy w zdumienie wprawi³ po³ów ryb, jakiego dokonali”. Podobnie, kilka wieków wczeœniej prorok Izajasz czu³ siê niegodny g³oszenia misji zleconej przez Boga. Mówi³: „Biada mi! Jestem zgubiony! Wszak jestem mê¿em o nieczystych wargach i mieszkam poœród ludu o nieczystych wargach, a oczy moje ogl¹da³y Króla, Pana Zastêpów!” W odpowiedzi Bóg pos³a³ jednego z serafinów, który wzi¹³ z o³tarza roz¿arzony wêgiel i dotkn¹³ ust proroka, mówi¹c: „Oto dotknê³o to twoich warg, twoja wina jest zmazana, zg³adzony twój grzech”. Zaœ Jezus po wyznaniu niegodnoœci Szymona Piotra powiedzia³ do niego: „Nie bój siê, odt¹d ludzi bêdziesz ³owi³”. Po tym aposto³owie zostawili wszystko i poszli za Jezusem.

Bóg wzywa ka¿dego z nas, abyœmy poszli za Nim, abyœmy wyp³ynêli na g³êbiê ewangelicznej prawdy. Ta myœli biblijna dzisiejszych czytañ pobrzmiewa w s³owach, które wypowiadamy przed przyjêciem Komunii œw., a które wczeœniej wypowiedzia³ grzeszny celnik: „Panie, nie jestem godzien, abyœ przyszed³ do mnie, ale powiedz tylko s³owo, a bêdzie uzdrowiona dusza moja”. Po takim wyznaniu Bóg dotyka naszego serca i czyni

nas godnymi do g³oszenia Jego misji. misji powierzonej ka¿demu z nas. Doœwiadczy³ tego Jan Budziaszek, znany polski perkusista, zwi¹zany z zespo³em Skaldowie. Mówi on o trudnej drodze, któr¹ przeszed³ zanim przesta³ piæ, paliæ…, który mówi miêdzy innymi: „Wiara mnie uzdrowi³a. Kiedy cz³owiek odmawia ró¿aniec nie dopadaj¹ go z³e myœli i demony. Ca³y czas ma siê œwiadomoœæ po³¹czenia z niebem. A to obliguje do trzymania siê prosto. Ja bez tego nie da³bym rady. Po przebudzeniu dziêkujê Bogu za nowy, darowany mi dzieñ. Bez wzglêdu na to, jaki on bêdzie. Nie wierzê w przypadki. Wszystko, co mi siê w ¿yciu wydarza, dzieje siê z woli Bo¿ej i On chce przez ka¿dy dzieñ i ka¿dego napotkanego cz³owieka coœ mi powiedzieæ. Jeœli Bóg jest dla cz³owieka najwa¿niejszy, to wszystko jest na w³aœciwym miejscu. Mówi³em podczas naszych spotkañ do setek ludzi, o mojej drodze wychodzenia z na³ogu. Da³em im coœ, ale te¿ ogromnie du¿o czerpa³em z nich. Bo przecie¿ nikt z nas nie wie, czy za chwilê nie zniknie z tego œwiata. A ¿ycie jest piêkne”. ❍

Zapraszamy na strony Autora: ryszardkoper. pl i nytravelclub.pl

Katolicki Klub zaprasza

Katolicki Klub Dyskusyjny Œw. Jana Paw³a II zaprasza swoich cz³onków na zebranie 9 lutego w sali parafialnej koœcio³a œw. Stanis³awa B. i M., po mszy œw. o godz. 12:00. Tematem zebrania bêdzie organizacja i dzia³alnoœæ Klubu w roku 2025.

Koœció³ Œw. Stanis³awa B. i M. 101 E 7 Str., Manhattan miêdzy 1 Av i Av A. Info: (212) 475-4576

Lorenzo Veneziano – Powo³anie Aposto³ów Piotra i Andrzeja, ok. 1370.

Czy konieczne jest poddawanie siê testom na obecnoœæ narkotyków

sprawach œwiadczeñ prawniczych w

To, czy test na obecnoœæ narkotyków w organiŸmie jest obowi¹zkowy w postêpowaniu o œwiadczenia pracownicze w Nowym Jorku, zale¿eæ bêdzie od rodzaju leków, jakie przyjmuje poszkodowany pracownik. Wytyczne dotycz¹ce leczenia bólu nieostrego (Non-Acute Pain Medical Treatment Guidelines) okreœlaj¹, kiedy lekarz musi zleciæ testy na obecnoœæ narkotyków. Czêstotliwoœæ wykonywania testów na obecnoœæ narkotyków zale¿y równie¿ od tego, czy poszkodowany pracownik jest osob¹ z grupy wysokiego ryzyka. Jeœli poszkodowany pracownik przyjmuje leki opioidowe, takie jak morfina, fentanyl lub oksykodon, to Wytyczne zalecaj¹ cykliczne testy na obecnoœæ narkotyków. Co wa¿ne, wytyczne dotycz¹ce leczenia s¹ zaleceniami, a nie zasadami. Jednak w kwestii tego, Komisja zazwyczaj stosuje siê do Wytycznych. Lekarze stosuj¹ testy narkotykowe jako metodê kontrolowania ryzyka, jakie niesie za sob¹ leczenie. Wiêkszoœæ lekarzy i ubezpieczycieli uznaje testy na obecnoœæ narkotyków za obowi¹zkowe, kiedy pracownik przyjmuje leki opioidowe. W niedawnej sprawie Komisja zajê³a siê kwesti¹ tego, czy badanie toksykologiczne moczu jest zgodne z Wytycznymi dotycz¹cymi leczenia bólu nieostrego. We wspomnianej sprawie poszkodowana pracownica przyjmowa³a Tramadol, lek przeciwbólowy, który przepisa³ jej lekarz. Kobieta dozna³a urazu pleców i bioder. Ubezpieczyciel nie uzna³ rachunku medycznego za testy na obecnoœæ narkotyków w moczu. W szczególnoœci argumentowa³ on, ¿e poszkodowana pracownica by³a

poddawana badaniom moczu czêœciej, ni¿ jest to zalecane w Wytycznych. W zwi¹zku z tym nie chcia³ pokryæ rachunku. Wnosz¹ca roszczenie argumentowa³a, ¿e nale¿y do osób z grupy wysokiego ryzyka uzale¿nienia siê od opioidów. Zgodnie z Wytycznymi osoba z grupy wysokiego ryzyka wymaga czêstszych testów narkotykowych. Tym samym poszkodowana pracownica argumentowa³a, ¿e ubezpieczyciel musi pokryæ rachunek za obowi¹zkowe testy na obecnoœæ narkotyków. W swojej decyzji Panel Komisji wyjaœni³ cel testów na obecnoœæ narkotyków. Lekarze zlecaj¹ te testy w celu wykrycia nadu¿ywania, anormalnego zachowania oraz sprawdzenia, czy wnioskodawca przestrzega ustalonego leczenia. Pozwala to tak¿e lekarzowi na w³aœciwe prowadzenie terapii opioidami. Wytyczne zalecaj¹ wyrywkowe badania moczu w celu monitorowania przestrzegania zaleceñ. Testy narkotykowe identyfikuj¹ równie¿ inne substancje, które mog¹ wp³ywaæ na decyzje dotycz¹ce leczenia.

Panel Komisji wskaza³, ¿e zgodnie z Wytycznymi wnioskodawcy z grupy niskiego ryzyka powinni poddaæ siê badaniu moczu raz na rok. Choæ jest to tylko zalecenie, ten standard dla testów narkotykowych przyj¹³ siê do tego stopnia, ¿e w praktyce sta³o siê to obowi¹zkowe. Nieprzestrzeganie regu³ dotycz¹cych testów narkotykowych mo¿e prowadziæ do zaprzestania/odmowy przepisywania leków opioidowych. Wytyczne zalecaj¹ równie¿, aby lekarze poddawali testom pacjentów z grupy wysokiego ryzyka 3-4 razy w roku.

Nowym Jorku?

Panel Komisji zauwa¿y³ ponadto, ¿e sam brak dowodu na nieprawid³owe zachowanie lub nieprzestrzeganie re¿imu leczenia nie oznacza, ¿e pracownik nale¿y do grupy niskiego ryzyka, ale tak¿e, ¿e dokumentacja medyczna stwierdzaj¹ca, ¿e pracownik nale¿y do grupy wysokiego ryzyka bez ¿adnego innego wyjaœnienia, równie¿ nie uzasadnia dalszych testów.

Jeœli Pañstwo sami stali siê ofiar¹ wypadku, lub znaj¹ kogoœ kto potrzebuje pomocy prawnej po wypadku, to zapraszamy do bezp³atnej konsultacji pod numerem telefonu 212-514-5100, emaliowo pod adresem swp@plattalaw.com, lub w czasie osobistego spotkania w naszej kancelarii na dolnym Manhattanie. Mo¿ecie Pañstwo równie¿ zadaæ nam pytania bezpoœrednio na stronie internetowej (www.plattalaw.com) u¿ywaj¹c emaila lub czatu, który jest dostêpny dla Pañstwa 24 godziny na dobê. Zawsze udzielimy Pañstwu bezp³atnej porady w ka¿dej sprawie, w której bêdziemy mogli Pañstwa reprezentowaæ.

Panel Komisji uzna³, ¿e to lekarz musi przeprowadziæ pe³n¹ ocenê ryzyka, by zaliczyæ dan¹ osobê do grupy wysokiego ryzyka. Sprawê przywrócono do kalendarza rozpraw w celu opracowania protoko³u, czy wnosz¹ca roszczenie by³a osob¹ z grupy wysokiego ryzyka. Nie ma wiêc jednoznacznej odpowiedzi na pytanie czy test na obecnoœæ narkotyków w ciele jest obowi¹zkowy w postêpowaniu o œwiadczenia pracownicze w Nowym Jorku, poniewa¿ zale¿y to od okolicznoœci sprawy i zastosowanej metody leczenia. ❍

2 marca - Bieg Tropem Wilczym

Instytut Józefa Pi³sudskiego w Ameryce zaprasza na Bieg Tropem Wilczym, Bieg Pamiêci ¯o³nierzy Wyklêtych – 2 marca 2025, Forest Park, Queens.

Bieg Tropem Wilczym to ogólnopolski projekt koordynowany przez Fundacjê Wolnoœæ i Demokracja w Polsce, którego celem jest oddanie ho³du ¿o³nierzom polskiego podziemia antykomunistycznego i antysowieckiego dzia³aj¹cego w latach 1944-1963 w obrêbie przedwojennych granic RP.

Bieg organizowany jest na dystansie 1963 metry – jest to odwo³anie do roku, w którym zgin¹³ ostatni ¯o³nierz Wyklêty – Józef Franczak pseudonim Lalek.

W Nowym Jorku Bieg Tropem Wilczym organizowany jest przez Instytut Józefa Pi³sudskiego w Ameryce, pod honorowym patronatem Konsula Generalnego w Nowym Jorku, Mateusza Sakowicza.

Informacje dotycz¹ce biegu:

Data: 2 marca 2025, zbiórka o godzinie 11 am Lokalizacja: Forest Park, Queens Dystans: 1963 metry

Szczegó³owe informacje oraz mo¿liwoœæ rejestracji znajdziecie Pañstwo na stronie: www.pilsudski.org Zapraszamy.

Polskie wczoraj i dziœ

Artystka i obywatelka

By³a chodz¹cym wyrzutem sumienia naszego œrodowiska.

Andrzej £apicki

W tym roku minie setna rocznica urodzin wybitnej aktorki i opzycjonistki czasów PRL Haliny Miko³ajskiej.

Przysz³a dzia³aczka KOR-u urodzi³a siê 1925 r. w Krakowie. W czasie okupacji wystêpowa³a w krakowskim Teatrze Podziemnym Adama Mularczyka. Po wojnie studiowa³a w Szkole Dramatycznej przy Teatrze Starym.

Zadebiutowa³a w Krakowie rol¹ Eurydyki w „Orfeuszu” w re¿yserii W³adys³awa WoŸnika. Gra³a w „Otellu” Williama Szekspira, „Maskaradzie”, „Trzech siostrach” Czechowa. W 1949 roku wyst¹pi³a w Teatrze Kameralnym we Wroc³awiu w roli Ruth, w „Niemcach” Leona Kruczkowskiego.

„Ona nie gra³a wed³ug przepisów. Mia³a swój styl, bardzo indywidualny. To by³o aktorstwo oparte przede wszystkim na myœli” – wspomina³ po latach Andrzej £apicki. Znajomi aktorzy mówili, ¿e nie mia³a nic z gwiazdy, chocia¿ umieszczono j¹ wœród „10” najlepszych polskich aktorek.

W roku 1950 Miko³ajska przeprowadza siê do Warszawy i pocz¹tkowo wystêpuje w Teatrze Polskim. W roku 1957 wi¹¿e siê z teatrem Dramatycznym, gdzie zab³ysne³a w roli Racheli z „Wesela” Wyspiañskiego oraz w „Dobrym cz³owieku z Seczuanu” Bertolda Brechta.

W latach 60-ych wystêpuje na scenie Teatru Wspó³czesnego i Narodowego. Najwiêksze uznanie zdoby³a za role w „Trzech siostrach” oraz „Wiœniowym sadzie” Czechowa jak równie¿ w „Kordianie” S³owackiego.

Miko³ajska zagra³a w kilkunastu filmach, w tym w kilku obrazach Krzysztofa Zanussiego. W latach 70-ych aktorka anga¿uje siê w polskiej opozycji intelektualnej. Podpisuje kilka listów protestacyjnych, w tym Memoria³ 59 w sprawie zmian w Konstytucji PRL. Zawsze podkreœla³a, ¿e w mniejszym stopniu interesuje j¹ polityka, natomiast nie mo¿e ju¿ d³u¿ej patrzeæ na z³o moralne, udawaæ, ¿e pewnych spraw nie zauwa¿a, bo oznacza³oby to przyzwolenie na istniej¹cy stan rzeczy. Podkreœla³a, ¿e s¹ rzeczy dla których warto siê poœwiêciæ. Zdawa³a sobie sprawê, ¿e do tej pory by³a niejako czêœci¹ systemu, w³adze nagradza³y j¹ i fetowa³y.

Po st³umieniu rewolty robotniczej w Radomiu w czerwcu 1976 r. Miko³ajska wstêpuje do Komitetu Obrony Robotników. Organizuje pomoc dla represjonowanych osób i ich rodzin, jak równie¿ jeŸdzi na procesy uwiêzionych. Jej dzia³alnoœæ spotyka siê z szykanami i nieustannym nêkaniem ze strony aparatu bezpieczeñstwa. Aktorka otrzymuje listy z pogró¿kami oraz telefony z wyzwiskami i groŸbami zamachu na jej ¿ycie. Kilka razy SB uszkodzi³a jej samochód.

15 grudnia, 1976 r. do mieszkania aktorki wdar³a siê grupa mê¿czyzn, którzy pocz¹tkowo podawali siê za robotników z zak³adów „Ursus”. Osobnicy wygra¿ali Miko³ajskiej i ¿¹dali natychmiastowego zaprzestania dzia³alnoœci w Komitecie Obrony Robotników. Oœwiadczyli równie¿: „¿eby pani siê nie dziwi³a jak na scenê polec¹ zgni³e jaja”.

Nastêpnego dnia artystka próbowa³a pope³niæ samobójstwo za¿ywaj¹c du¿¹ iloœæ œrodków nasennych. Zosta³a jednak w porê odratowana.

Jej udzia³ w opozycji spowodowa³, ¿e w latach 19761980 by³a objêta zakazem wystêpowania w radio, telewizji oraz w teatrach.

Po wprowadzeniu stanu wojennego w grudniu 1981 r. Halina Miko³ajska zosta³a internowana. Po zwolnieniu wystêpowa³a na scenie Teatru Polskiego. Jej powrót na deski teatru by³ prawdziwym triumfem. Publicznoœæ wita³a j¹ kwiatami i d³ugotrwa³ym aplauzem. Niekiedy owacja trwa³a kilkanaœcie minut.

Pod koniec lat 80-ych stan zdrowia aktorki wyraŸnie siê pogorszy³. By³ to zapewne skutek wieloletnich przeœladowañ i pobytu w obozie dla internowanych. Zd¹¿y³a jeszcze wzi¹æ udzia³ w czêœciowo wolnych wyborach 4 czerwca 1989 r. Zmar³a nieca³e trzy tygodnie póŸniej. W roku 2006 zosta³a poœmiertnie odznaczona Krzy¿em Komandorskim Orderu Odrodzenia Polski. ❍

Opinia publiczna w Niemczech jest podzielona w kwestii ewentualnego zakazu dzia³alnoœci AfD. Wielu obywateli uwa¿a, ¿e wzrost jej znaczenia stanowi zagro¿enie dla demokracji, ale nie brakuje te¿ g³osów ostrzegaj¹cych, ¿e delegalizacja mog³aby paradoksalnie wzmocniæ poparcie dla partii, której wyborcy mogliby uznaæ taki ruch za dowód politycznych represji. Tymczasem AfD utrzymuje drug¹ pozycjê w wtborach ogólnokrajowych i bardzo dobrze radzi sobie w wyborach lokalnych, szczególnie na terenach by³ej NRD, gdzie cieszy siê najwy¿sz¹ popularnoœci¹. W tym momencie wniosek o delegalizacjê AfD nie zdoby³by wymaganej wiêkszoœci w Bundestagu, aby trafiæ do Federalnego Trybuna³u Konstytucyjnego. Po rozpadzie koalicji rz¹dowej Olafa Scholza, który koñczy urzêdowanie jako jeden z najbardziej niepopularnych kanclerzy w historii Niemiec, napiêcie polityczne w kraju pozostaje jednak wysokie. 23 lutego odbêd¹ siê przyspieszone wybory parlamentarne.

Falê kontrowersji w Niemczech wywo³a³ dodatkowo Elon Musk, najbogatszy cz³owiek œwiata i wp³ywowy wspó³pracownik Donalda Trumpa po tym, jak wyrazi³ swoje publiczne poparcie dla AfD. Musk, w wpisach na platformie X oraz artyku³ach w niemieckich mediach, uzna³ AfD za „ostatni¹ iskrê nadziei dla Niemiec”. Musk argumentuje, ¿e Niemcy znajduj¹ siê w krytycznym punkcie, balansuj¹c na krawêdzi gospodarczego i kulturowego upadku, co jego zdaniem uzasadnia poparcie dla AfD.

Jego s³owa zosta³y odebrane jako bezpoœrednia ingerencja w niemieckie wybory parlamentarne. Kanclerz Olaf Scholz oraz inni czo³owi politycy, w tym tak¿e Friedrich Merz, skrytykowali biznesmena. Scholz podkreœli³, ¿e decyzje dotycz¹ce przysz³oœci kraju powinny byæ podejmowane przez obywateli, a nie przez w³aœcicieli mediów spo³ecznoœciowych.

„Ingerencja” Muska dodatkowo zapocz¹tkowa³a szersz¹ debatê na temat wp³ywu zewnêtrznych czynników na politykê

krajow¹, w tym roli mediów spo³ecznoœciowych i roli globalnych miliarderów, których wp³yw nawet na lokalne wybory wyraŸnie roœnie.

Niemieckie spo³eczeñstwo tak¿e w tej sprawie jest podzielone. Czêœæ obywateli wyrazi³a zaniepokojenie, ¿e poparcie Muska dla AfD mo¿e legitymizowaæ skrajne pogl¹dy partii, podczas gdy inni widz¹ w tym potwierdzenie potrzeby zmian w niemieckiej polityce. O emocjach œwiadczyæ mo¿e fakt, ¿e redaktorzy i komentatorzy niemieckich mediow, w niektórych przypad-

kach zrezygnowali z pracy, na znak protestu przeciwko publikacji artyku³ów Elona Muska. Debata imigracyjna, która dominuje niemieckie sprawy wewnêtrzne to nie jedyny problem kraju. Niemcy borykaj¹ siê tak¿e z powa¿nym spadkiem gospodarczym, bêd¹cym g³ównie konsekwencj¹ wojny na Ukrainie i odciêcia siê od taniej rosyjskiej ropy i gazu. Dodatkowo zmiana w³adzy w USA i prezydentura Donalda Trumpa wró¿¹ trudny okres we wspó³pracy ze Stanami Zjednoczonymi. Nadwy¿ka w handlu z USA jak¹ maj¹ Niemcy to sól w oku Trumpa, który gro¿¹c wprowadzeniem ce³ na produkty z Meksyku, Kanady (na razie na miesi¹c od³o¿one) i Chin pokaza³ ju¿, ¿e w swojej twardej polityce handlowej nie bêdzie robi³ wyj¹tków dla sojuszników. Ewentualna wojna handlowa z USA mog³aby powa¿nie zaszkodziæ niemieckiej gospodarce, szczególnie przemys³owi samochodowemu, dla którego rynek amerykañskie jest jednym z kluczowych. Jak zmieni³a siê sytuacji w Niemczech i ogólnie w Europie dobrze pokazuje przyk³ad Portugalii, która ju¿ przed pandemi¹ mia³a wy¿szy wzrost gospodarczy ni¿ Niemcy.

Halina Miko³ajska
Elon Musk wyrazi³ swoje poparcie dla AfD

Kartki z przemijania

Wymieramy! My Polacy-nieboracy. Katolicy i innowiercy. Ateiœci i cykliœci. Kaczyœci i ziobryœci. Tuskowcy i narodowcy. Lewacy i prawacy. Libera³owie i konserwatyœci. Centrowcy i têczowcy. Biedni i bogaci. Prowincjonalni i wielkomiejscy. Ideowcy i postêpowcy. Jak nas zw¹, tak zw¹ – najsmutniejsze jest to, ¿e wszyscy pospo³u jesteœmy na wymarciu. Wynika to niezbicie ze wstêpnych danych G³ównego Urzêdu Statystycznego (GUS-u). Wed³ug nich liczba ludnoœci Polski w koñcu 2024 r. wynios³a 37.490 tys., czyli zmala³a o ok. 147 tys. w stosunku do stanu sprzed 2023 roku. Wstêpne szacunki GUS-u wykazuj¹, ¿e w 2024 r. zarejestrowano ok. 252 tys. urodzeñ ¿ywych, tj. o ponad 20 tys. mniej ni¿ w poprzednim roku i jest to najni¿sza liczba urodzeñ po II-ej Wojnie Œwiatowej. Nie pomagaj¹ programy demograficzne wprowadzone przez PiS i kontynuowane przez Koalicjê 15 PaŸdziernika. Nie pomagaj¹ zaostrzenia antyaborcyjne ani refundowanie zap³odnieñ metod¹ in vitro. Nie pomagaj¹ liczne apele Koœcio³a Katolickiego ani ponaglenia dziadków nie mog¹cych doczekaæ siê wnuków. Jakby nie liczyæ i kto by nie liczy³, od wielu lat jest nas coraz mniej. Temat ten nie spêdza snu z powiek narodowcom, socjologom, oraz psychologom. I tak naprawdê nikt nie wie, dlaczego Polacy w wieku rozrodczym nie kwapi¹ siê do rodzicielstwa. Nikt nie wie, dlaczego nasze rodaczki chêtniej zostaj¹ matkami w Anglii i Danii ni¿ Polsce. Nikt te¿ nie wie, dlaczego niereligijne Czeszki rodz¹ wiêcej dzieci ni¿ religijne Polki.

W danych opublikowanych przez Narodowy Fundusz Zdrowia (NFZ) jest informacja, ¿e ok. 40 procent Pola-

Niedziela

ków w wieku 65-74 lat nie ma ju¿ zêbów. Rodacy decyduj¹ siê na wizytê u dentysty dopiero wtedy, kiedy odczuwaj¹ mocny ból. Efekt jest taki, ¿e w miejsce utraconych zêbów trzeba wstawiaæ protezy, na które starsze osoby nie zawsze siê decyduj¹. Zw³aszcza te najbiedniejsze i mieszkaj¹ce na wsiach lub w ma³ych miejscowoœciach. Polak bezzêbny lub szczerbaty to czêsty widok.

Lêkam siê rz¹dów miliarderów w Ameryce. Jestem w zdecydowanej mniejszoœci, bo otaczaj¹ mnie trumpiœci, którzy a¿ piszcz¹ z radoœci, kiedy ich idol ujawnia plany siêgaj¹ce Kanady, Grenlandii i Kana³u Panamskiego. Nie przeszkadzaj¹ im jego pomrukiwania w odniesieniu do Unii Europejskiej i NATO oraz sympatia okazywana m.in. Viktorowi Orbánowi. Nie przeszkadza im równie¿ bratanie siê trumpistowskiego Eltona Muska z niemieck¹ skrajn¹ prawic¹ spod znaku AfD.

W Polsce rz¹d Donalda Tuska nie przedstawi³ w minionym roku planu gospodarczego rozwoju kraju i nie daje wyraŸnych sygna³ów, i¿ widzi, ¿e 2,5 miliona Polaków ¿yje w ubóstwie oraz, ¿e coraz bardziej sypie siê s³u¿ba zdrowia. Kandydaci na prezydenta walcz¹ ze sob¹ metodami iœcie nied¿entelmeñskimi, co deklasuje ich w moich oczach i uszach. Zakoñczenia wojny polsko-polskiej ju¿ nie obiecuj¹.

Trzymam siê jak najdalej od skrajnej prawicy i skrajnej lewicy oraz od wszelkiej maœci ortodoksów i fanatyków. W pe³ni zgadzam siê ze œp. redaktorem paryskiej „Kultury” Jerzym ksiêciem Giedroyciem, który twierdzi³, i¿ „po 1989 roku najwiêkszym wewnêtrznym zagro¿eniem Polski jest klerykalizm i nacjonalizm”.

Od kilku dni obcujê z Konradem Swinarskim, wielkim polskim re¿yserem teatralnym i fascynuj¹cym bohaterem rewelacyjnej jego biografii autorstwa Beaty Guczalskiej. By³ jedn¹ z moich artystycznych mi³oœci. Jego przedstawienia „Dziadów” Mickiewicza, „Wyzwolenia” Wyspiañskiego, „Œmierci Tare³kina” Suchowo-Kobylina i „Pluskwy” Majakowskiego ¿yj¹ we mnie do dziœ.

Tydzieñ na kolanie

Anegdota z ¿ycia œw. Ojca Pio o pewnym m³odym cz³owieku, który przyszed³ do konfesjona³u po naukê:

– Wiem, ¿e trzeba przebaczaæ urazy i winy innym ludziom. Rozumiem, ¿e nie mo¿na nikomu Ÿle ¿yczyæ i siê gniewaæ. Nie mogê jednak zrozumieæ swego ojca ani mu wybaczyæ w ¿aden sposób!

Ojciec Pio odpar³: – Mój synu, rozumiem, ¿e masz wielki ¿al do swego ojca, ale rozgrzeszenia nie mo¿esz teraz otrzymaæ, a dopiero za rok. Przez ten czas bêdziesz codziennie odmawia³ Ojcze nasz, ale w nieco zmienionej formie. Zamiast s³ów: i odpuœæ nam nasze winy, jako i my odpuszczamy naszym winowajcom, bêdziesz mówi³: nie odpuœæ mi moich grzechów, bo i ja nie chcê przebaczyæ grzechów mojemu ojcu

Po trzech dniach m³odzieniec znowu przyszed³ do Ojca Pio i powiedzia³: – Ojcze, kto by wytrzyma³ d³u¿ej i odmawia³ tak straszn¹ modlitwê?! Jak mogê modliæ siê, ¿eby mi Bóg nie przebaczy³ grzechów? Nie mogê tak postêpowaæ. Ju¿ wszystko zrozumia³em: wiem, ¿e muszê przebaczyæ, przebaczam zatem mojemu ojcu. Ze swego serca wyrzucam wszystkie ¿ale, bo chcê, ¿eby i mnie Bóg przebaczy³ wszystkie grzechy. Fragment artyku³u „Ojciec Pio uczy przebaczenia” – G³os Ojca Pio Nr 4/2020). £adne, myœlê ¿e nawet dla niewierz¹cych ³adne…

Œroda

Donald Trump, jako 47. Prezydent USA, nie zwalnia tempa. Tylko w tym tygodniu, w tych trzech dniach: zapowiedzia³ 25 procentowe c³a dla Meksyku i Kanady i nastêpnie zawiesi³ je na 30 dni, bo oba kraje zobowi¹za³y siê do walki z przemytem narkotyków przez granicê oraz nielegalnymi imigrantami do Ameryki.

Ku uciesze MAGA i chyba wiêkszoœci Amerykanów, trwa tropienie przez

Andrzej Józef D¹browski

Podpatruj¹c go, nauczy³em siê tak g³êbokiej analizy dramatu, ¿eby by³o widaæ, co jest pod nim g³êboko schowane. Zaszczepi³ we mnie nieufnoœæ wobec s³ów i ostentacji. Wybi³ z pewnoœci, ¿e tak siê rzeczy maj¹, jak ja je widzê. Nakazywa³ weryfikowanie prawd obiegowych i czujnoœæ wobec zmiennoœci wszystkiego. Podpowiada³ podteksty, tak¿e erotyczne. Kaza³ szukaæ wielokrotnych z³o¿onoœci. Sam równie¿ by³ osobnikiem wielokrotnie z³o¿onym, z wieloma podtekstami, niejasnoœciami i tajemnicami, o których autorka biografii œwietnie opowiada. Nie wszystkie z nich uda³o siê jej do koñca rozszyfrowaæ, albowiem by³ on tajemnic¹ tak¿e dla siebie samego. Nosi³ w sobie ukryty dramat, który nie pozwala³ mu byæ w pe³ni szczêœliwym. Ja w nim ten dramat czu³em. G³êboko prze¿y³em jego œmieræ w katastrofie lotniczej pod Damaszkiem. ¯a³ujê, ¿e jego ¿ona nie zdecydowa³a siê pochowaæ go na Ska³ce, choæ by³a taka mo¿liwoœæ. Jego miejsce jest bowiem w s¹siedztwie grobów Stanis³awa Wyspiañskiego i Karola Szymanowskiego.

Elona Muska nadu¿yæ finansowych poprzedników: czyli niepotrzebnych wydatków na ró¿ne ró¿noœci. Okaza³o siê np. ¿e rz¹dowe agendy p³aci³y internetowemu Politico… osiem milionów dolców za subskrypcjê. Koniec, nie ma wiêcej. Agencja pomocowa USAID rozrzuca³a setki milionów dolców po ca³ym œwiecie, gdzie s³u¿y³y ró¿nym lewicowym sprawkom (w Polsce walce z seps¹... tfu, poprzednim rz¹dem). Zatrzymane przelewy, ludzie i urzêdnicy zwolnieni. I tak dalej, i tym podobne. Wszyscy urzêdnicy federalni dostali mejlem propozycjê – zwolniæ siê za oœmiomiesiêcznym wypowiedzeniem, bez koniecznoœci œwiadczenia pracy – ponoæ 20 tysiêcy ju¿ propozycjêprzyjê³o… Aha, Trump na konferencji z premierem Izraela Benjaminem Netanjahu zasugerowa³ wczoraj, ¿e USA przejm¹ zrujnowan¹ Gazê, aby po wysiedleniu rdzennych Palestyñczyków (gdzie? No, gdzieœ…), odbudowaæ i zrobiæ tam now¹ „riwierê“… Znaj¹c Trumpa, to rzuci³ to, aby zwróciæ na siebie uwagê (wszyscy o tym mówi¹, ca³y œwiat), ale te¿ zasygnalizowaæ wszystkim zainteresowanym pañstwom: lepiej wymyœlcie jakieœ lepsze rozwi¹zanie, bo jak nie, to Trump zrobi swoje…

A w Ameryce £aciñskiej, nowy sekretarz stanu Marco Rubio tak¿e robi blitzkrieg. Najpierw Panama zgrzecznia³a, pokocha³a na nowo Amerykê i wypowiedzia³a chêæ dalszej wspó³pracy z Chinami. Potem Salwador i Gwatemala zgodzi³y siê przyj¹æ nie tylko – tak jak wczeœniej Kolumbia – swoich nielegalnych imigrantów deportowanych z USA, ale tak¿e i tych innej narodowoœci.

A to dopiero 15 dni na urzêdzie… Internetowy Breitbart zapyta³ wiceprezydenta JD Vance’a o co w tym wszystkim hodzi. Wicek powiedzia³, ¿e to czysta energia bij¹ca od lokatora Bia³ego Domu. „Oczywiœcie myœlê, ¿e wykonuje œwietn¹ robotê i myœlê, ¿e zrobi³ wiêcej w ci¹gu dwóch tygodni ni¿ szczerze mówi¹c Biden w ci¹gu czterech lat, a Obama w ci¹gu oœmiu lat” – powiedzia³ Vance. „To naprawdê jest zawrotne tempo i wynika bezpoœrednio z przywództwa prezydenckiego. Ci¹gle pyta nas, ile dni nam zosta³o? Ile tygodni nam zosta³o? Co dzisiaj zrobiliœmy? To ci¹g³a jazda i to wszystko idzie z Bia³ego Domu. Ale dobrze siê przy tym bawi” – uœciœli³ pan wiceprezydent, mówi¹c o swoim szefie.

I tak to – szybko – siê toczy. Nikt nie mówi³, ¿e Trumpem bêdzie nudno, ale ¿e tak, na z³amany kark? ❍

Jeremi Zaborowski
Konrad Swinarski

¯ycie to pasja

Kiedy 10 grudnia 2024 odszed³ dr Roman Pabis, jedna z jego wieloletnich pacjentek powiedzia³a: „O Bo¿e! On by³ dla nas jak Matka Teresa w spodniach”.

„¯ycie bez pasji jest jak ¿aglówka ze z³amanym ¿aglem, p³ynie tam, gdzie j¹ zniesie woda” – mawia³ dr Roman Pabis.

Doktor Pabis p³yn¹³ przez ¿ycie z podniesionymi ¿aglami, mia³ pasjê i cel. Jego pasj¹ by³a psychiatria, a celem pomaganie ludziom. Zaœ marzeniem by³o za³o¿enie w Nowym Jorku, kliniki dla Polaków, którzy zmagaj¹ siê z uzale¿nieniami od alkoholu, narkotyków i zaburzeniami psychicznymi. W po³owie lat 80-tych nie by³o w Nowym Jorku mówi¹cych po polsku psychiatrów i terapeutów.

To wtedy dr Pabis zrezygnowa³ z dobrej pracy w amerykañskiej klinice, która zapewnia³a mu wygodne, spokojne ¿ycie i za³o¿y³ Instytut Zdrowia Psychicznego UNITAS. Znajomi i przyjaciele nie dawali mu du¿ej szansy na sukces. A gdy dowiedzieli siê, ¿e klinika bêdzie w East Village, dzielnicy, w której wtedy królowa³y gangi, narkomani, alkoholicy, i t³umy bezdomnych pukali siê w g³owê i mówili, ¿e Pabis zwariowa³.

– Kiedy pierwszy raz przyszed³em do UNITAS-uw 1986 roku, to by³a ruina

wspomina George Wawrzonek, terapeuta zwi¹zany z klinik¹ od pocz¹tku jej powstania. -Tylko trzy pokoje na parterze nadawa³y siê do jakiego takiego u¿ytku. Nie by³o nawet krzese³. Pamiêtam, jak dr Pabis powiedzia³ wtedy – chcesz pracowaæ, to jedŸ ze mn¹ do szko³y, która chce nam przekazaæ stare biurka i krzes³a. I tak to siê zaczyna³o. JeŸdziliœmy i zbieraliœmy meble... George Wawrzonek milknie po czym dodaje – po kilku dniach takiej pracy chcia³em zrezygnowaæ. Wtedy dr Pabis powiedzia³ – za kilka miesiêcy bêd¹ tutaj t³umy ludzi potrzebujacych pomocy, wielu naszych rodaków, którzy koczuj¹ teraz na ulicach i w parku, wiêc siê zastanów. – Wiedzia³em, ¿e on ma prawdziw¹ misjê niesienia pomocy ludziom, pasjê, która dodaje si³y, sensu pracy i ¿yciu. Potrafi³ t¹ pasj¹ zaraziæ innych. Zarazi³ i mnie. Zosta³em. Pó³ roku póŸniej klinika mia³a ponad 500 pacjentów. To by³ cz³owiek z wizj¹, z niewzwyk³ym szacunkiem i respektem do najbardziej potrzebuj¹cych – podkreœla Wawrzonek.

UNITAS jest to do dziœ jedyn¹ na wschodnim wybrze¿u USA polskojêzyczn¹ klinik¹ psychiatryczn¹. Zatrudnia równie¿ psychiatrów i terapeutów mówi¹cych min. po rosyjsku, ukraiñsku, hiszpañsku. Satkalami Ashok, z trudem powstrzymuje wzruszenie – Roman by³ moim bardzo bliskim przyjacielem, poznaliœmy siê 44 lata temu, pracowaliœmy wtedy w St. Vincent Center for Mental Health. Roman by³ psychiatr¹, a ja zajmowa³em siê nadzorowaniem leczenia pacjentów zgodnie z wytycznymi Ministerstwa Zdrowia. Pamiêtam jak kiedyœ przyszed³ i powiedzia³ – S³uchaj Ashok, zak³adam klinikê dla moich uzale¿nionych rodaków i dla wszyskich innych, potrzebujacy pomocy.

Chcesz ze mn¹ pracowaæ? Nie mog³em mu odmówiæ. Teraz on odszed³, a ja nadal pracujê dla UNITAS-u – mówi ³ami¹cym siê g³osem Ashok. Wypija kolejn¹ kawê i trochê siê uspokaja.

– Trudno mi zaakceptowaæ, ¿e Roman odszed³. Przecie¿ spêdziliœmy razem pó³ ¿ycia. Zna³em i znam wielu lekarzy ale Roman by³ wyj¹tkowym, niezwykle wra¿liwym lekarzem na problemy drugiego cz³wieka. Pamiêtam jak jeŸdzi³ z pacjentami, którzy nie mówili po angielsku, do urzêdów. Wype³nia³ im dokumenty, pisa³ pisma, pomaga³ w otrzymaniu zielonych kart, prawa jazdy. I nie s³ysza³em aby kiedyœ mówi³, ¿e jest zmêczony. Kiedy opowiada³em mu o wakacjach w Indiach, sk¹d pochodzê, Roman mówi³ –Moje najlepsze wakacje s¹ w klinice. Pyta³em go wiele razy dlaczego to wszystko robi. Odpowiada³ zawsze pó³ ¿artem pó³ serio – Taki siê ju¿ urodzi³em. Maria Mendez, terapeutka, która rozpoczê³a wiele lat temu swoj¹ karierê w UNITAS-ie przek³ada d³ugopis z rêki do rêki, jakby zastanawia³a siê jak zacz¹æ wspomnienia. Po chwili zaczyna z uœmiechem – Doktor Pabis mnie uratowa³. By³ sierpieñ 1998 roku i w³aœnie wysz³am z wiêzienia. A on mnie zatrudni³ kilka dni póŸniej. Wypytywa³ za co siedzia³am, jak d³ugo. Opowiada³am uczciwie, ¿e za handel narkotykami, za u¿ywanie narkotyków. A on spokojnie i ¿yczliwie skwitowa³ – no to chyba czas aby zmieniæ ¿ycie. I da³ mi szansê. Po raz pierwszy w ¿yciu mia³am pracê, zosta³am recepcjonistk¹ –wspomina Maria. To by³ cz³owiek, którego misj¹ by³o wyci¹ganie ludzi z najwiêkszych ¿yciowych do³ów. Kiedy kilka miesiêcy póŸniej zosta³am mened¿erem biura poczu³am, ¿e moje ¿ycie nie jest jeszcze stracone. Uwierzy³am w siebie i zaczê³am myœleæ aby dalej siê kszta³ciæ i zostaæ terapeutk¹. I uda³o siê. Z moim doœwiadczeniem by³o mi ³atwiej zrozumieæ ludzi z problemami. Pracowa³am póŸniej w wielu oœrodkach terapeutycznych. Wróci³am nawet na chwilê do wiêzienia – ¿artuje, dodaj¹c – ale tym razem nie jako osadzona ale jako terapeutka.

Dzisiaj Maria Mendez prowadzi swój oœrodek terapeutyczny i szko³ê, która kszta³ci terapeutów. I powtarza – wierzê, ¿e to Bóg postawi³ ma mojej drodze doktora Pabisa.

Nie ma chyba w Nowym Jorku polskich terapeutów, którzy nie pracowaliby krócej lub d³u¿ej w UNITASIE.

Psychiatra, dr Wiesia Tomaszewska, pojawi³a siê w UNITASIE na pocz¹tku lat dziewiêædziesi¹tych. By³a œwie¿o upieczon¹ lekark¹ z Polski.

– Pocz¹tki by³y trudne, a dr Pabis przygarnia³ ka¿dego, ka¿d¹ zb³¹kan¹ duszê – wspomina dr Tomaszewska.

– Wspiera³ emocjonalnie i zawodowo. Jak wszystkim imigrantom nie by³o mi ³atwo odnaleŸæ siê w amerykañskiej rzeczywistoœci, a on powtarza³ – trzeba wzi¹œæ siê w garœæ, pracowaæ i jakoœ to bêdzie. Nie wiem jak on to robi³ ale zawsze mia³ czas aby pogadaæ. A to o pacjentach, a to o polityce, a to o historii. No i o bieganiu,

które by³o nasz¹ wspóln¹ pasj¹. Nigdy nie widzia³am aby by³ zdenerowany, aby na kogoœ podniós³ g³os. Jak by³y problemy zawsze mia³ jedn¹ odpowiedŸ. – Problemy s¹ po to, ¿eby je rozwi¹zywaæ. Jakoœ to za³atwimy. I za³atwia³! Pomóg³ setkom osób stan¹æ na nogi. To dziêki doktorowi, UNITAS by³ przystani¹ nadziei dla zagubionych - snuje wspomnienia doktor Tomaszewska. Po chwili dodaje – to co fascynowa³o mnie w doktorze to brak negatywnych emocji i to, ¿e akceptowa³ w pe³ni innoœæ drugiego cz³owieka i jego g³êboka potrzeba niesienia pomocy – ludzie s¹ tacy, jacy s¹ – mówi³. Doktor Pabis by³ jakby z innego, lepszego, œwiata. Rozmawia³am z nim wiele razy, kiedy by³ ju¿ chory i chyba najtrudniej by³o mu zaakceptowac swój stan zdrowia. I do koñca pyta³ – Jak tam nasi pacjenci. Doktor Pabis to legenda, a UNITAS to kultowe miejsce dla wiêkszoœci polskich terapeutów – mówi terapeutka, Kasia Florita, która przez piêæ lat zwi¹zana by³a z klinik¹. – Tutaj zdobywaœmy doœwiadczenie, uczyliœmy siê zawodu i mimo, ¿e czêœæ z nas posz³a „na swoje”, utrzymujemy kontakt z UNITASEM. Doktora nie da siê zapomnieæ. On urzeka³ ludzi zwyczajnoœci¹, umiejêtnoœci¹ s³uchania i respektem. Pacjenci mówili o nim – „To taki nasz, swojski doktor. I wyt³umaczy i po¿artuje i pomo¿e”. Aci, którzy tu przyszli przekazywali dalej – „Jak masz problem to idŸ do Pabisa”. Czêsto mówiliœmy, ¿e doktor to cz³owiek orkiestra bo zajmowa³ siê wszystkimi problemami pacjentów, pocz¹wszy od le-

czenia, a skoñczywszy na pomocy przy otrzymaniu zielonych kart, obywatelstwa, food stamps, problemów prawnych. Mia³ w sobie tak¹ ciekawoœæ drugiego cz³owieka – podkreœla Kasia Florita – tak¹ ¿yczliwoœæ, spokój, oddanie, optymizm i wielk¹ kulturê osobist¹. To dziêki niemu nie tylko setki chorych ludzi stanê³o na nogi ale i wiêkszoœæ polskich terapeutów mo¿e dziœ uprawiaæ ten zawód. Doktor dawa³ ludziom nadziejê i szansê na nowe ¿ycie. Bêdzie go bardzo brakowaæ.

Rozmawia³em z doktorem Pabisem ca³y czas, prawie codziennie od kiedy by³ w szpitalu. PrzyjaŸniliœmy siê przez ponad 30 lat. Pamiêtam, jak rozbudowywa³ klinikê. Jestem w radzie dyrektorów UNITASU. Roman mia³ ci¹gle nowe pomys³y, ci¹gle dzia³a³ i nie uznawa³ stwierdzenia „to niemo¿liwe, to za trudne”. Jak coœ postanowi³ to i zrobi³. I robi³ dobrze. To by³ mój stary, dobry przyjaciel – wspomina ze wzruszeniem ksi¹dz Kencik.

– Pamiêtam, jak kiedyœ powiedzia³ –Marian, jeœli umrê przed tob¹ to obiecaj, ¿e odprawisz za mnie mszê, tu w Koœciele Œw. Stanis³awa Biskupa i Mêczennika w East Village. I ksi¹dz Kensik przyjecha³ z Florydy aby odprawiæ pogrzebow¹ mszê œwiêt¹ za doktora Pabisa.

– To trudne i bolesne prze¿ycie ¿egnaæ przyjaciela, przez 30 dni bêdê jeszcze odprawia³ w jego intencji msze gregoriañskie. Odszed³ nietuzinkowy cz³owiek, o wielkiej, szlachetnej duszy.

Dr Roman Pabis

W naszej szkole dzieje siê...

W Polskiej Szkole œw. Kazimierza Królewicza w Newarku dzieje siê naprawdê du¿o. W grudniu i styczniu impreza goni³a imprezê.

Wymienimy najwa¿niejsze:

Wielkie Kolêdowanie, czyli wystêp naszej scholi. Wziê³a w nim udzia³ znana i bardzo popularna polska posenkarka Justyna Steczkowska i dyrektor wykonawczy Polsko S³owiañskiej Federalnej Unii Kredytowej Bogdan Chmielewski.

Dzieñ Babci i Dziadka

Nie zapomnieliœmy o obchodzonych w styczniu Dniach Babci i Dziadka, do których bardzo starannie przygotowywaliœmy siê w szkole. Ka¿da laurka-¿yczenia by³a ozdobiona kolorowym sercem.

Donoœnie zabrzmia³

G³os Ma³ego Serca Najwiêkszym jednak prze¿yciem by³ wystêp naszej scholi na VII Miêdzynarodowym Festiwalu G³os Ma³ego Serca w Carnegie Hall

W piêknym Weill Recital Hall zespó³ wykona³ utwór „Obraz Betlejemski”, który napisa³a i skomponowa³a prowadz¹ca scholê Alicja Rusewicz, a na fortepianie akompaniowa³ Robert Argasiñski. Gratulujemy uczniom tego szczególnego doœwiadczenia, mamy nadziejê, ¿e na zawsze pozostanie ono w pamiêci m³odych artystów.

Serdecznie dziêkujemy: – organizatorom festiwalu – pani Alicji i panu Robertowi za prowadzenie scholi i rozwijanie umiejêtnoœci muzycznych naszych dzieci i m³odzie¿y. Dziêki tak profesjonalnym i wspania³ym prowadz¹cym zespó³ wyp³ywa na szerokie wody i jest w stanie braæ udzia³ w ciekawych wydarzeniach muzycznych.

Dziêkujemy cudownym rodzicom, którzy zawsze dzielnie i z pe³nym zaanga¿owaniem wspieraj¹ swoje pociechy, pamiêtaj¹c o konstruktywnej wspó³pracy. Dziêkujemy ksiêdzu Andrzejowi i pani Urszuli za nieustanne wsparcie. To by³o piêkne, niezapomniane, wspólnie spêdzone popo³udnie!

Wystawa malarska seniorów z CCNS Pete McGuinness

W Centrum Seniora CCNS Pete McGuinness OAC 715 Leonard Str. na Greenpoincie prowadzonym przez Agatê Skowroñsk¹ - Dyrektor Programow¹, odby³ siê wernisa¿ malarski seniorów.

Klub malarski w Centrum Seniora prowadzony jest przez Krzysztofa Zacharowa, malarza, ilustratora i wyk³adowcê Pratt Institute, NYC.

Studenci seniorzy podchodz¹ do swojego hobby z pasj¹ i zaanga¿owaniem. Maluj¹ z wyobra¿ni, ze zdjêæ lub pocztówek. Najchêtniej podejmowane tematy to krajobrazy i kwiaty.

W wystawie wziê³y udzia³ cztery panie: Danuta Dawgul, Ada Kaftan, Krystyna Staniucha i Ma³gorzata Tambor.

Danuta Dawgul pokaza³a kwiaty i pejza¿e, Ada Kaftan pejza¿e i ptaki, Krysty-

na Staniucha pejza¿e, Ma³gorzata Tambor, pejza¿e, niektóre przypominaj¹ce styl Van Gogha oraz portret kobiety.

Studenci spotykaj¹ siê w co drugi pi¹tek na dwie godziny, od 9:45-11:45, farby oraz pêdzle otrzymuj¹ od programu, zajêcia dla cz³onków klubu s¹ darmowe. Na uroczyste otwarcie wystawy przysz³y: przedstawicielka biura Emily Galagher – Assemblywoman reprezentuj¹ca 50th Assembly District w Nowym Jorku –Jazmine Walker Community Liaison oraz Christina Eisenbeis instruktorka malarstwa z Northside Senior Center na Williamsburgu.

Wystawê bêdzie mo¿na ogl¹daæ od od poniedzia³ku do pi¹tku, od 10:00 do 16:00 - do koñca lutego.

Od lewej: Jazmine Walker Community Liaison, Ada Kaftan, Danuta Dawgul, prof. Krzysztof Zacharow, Krystyna Staniucha, Agata Skowroñska - Dyrektor Programowa i Ma³gorzata Tambor
Wielkie Kolêdowanie
Dzieñ Babci i Dziadka
W Carnegie Hall

Marsz, marsz Polonia

Józef Mackiewicz – pisarz z chor¹ dusz¹ Sprawa wyroku za kolaboracjê

Mija 40. rocznica œmierci publicysty, dziennikarza, wydawcy i pisarza Józefa Mackiewicza (1902-1985). Zmar³ 31 stycznia 1985 roku w Monachium w Niemczech, gdzie osiad³ po II wojnie œwiatowej w 1954 r. Ostatnio obchodziliœmy rocznicê likwidacji Armii Krajowej (19 I 1945), której S¹d Specjalny RP (wojskowy) wyda³ w Wilnie wyrok œmierci na pisarza za kolaboracjê z wrogami Polski. Jako prezes Stowarzyszenia ¯o³nierzy Kresowych Armii Krajowej „Wiano” Ich Rodzin i Przyjació³, jako przyjaciel wspó³za³o¿yciela tego stowarzyszenia i Muzeum AK „Wiano” w £odzi tj. pp³ka Jerzego Urbankiewicza, siêgn¹³em do rozmów z nim, do naszych muzealnych dokumentów, miesiêczników „Wiano” 1989-2004 z artyku³ami dotycz¹cymi p. Mackiewicza i sprawy wydanego na niego wyroku.

Talent nie zwalnia z odpowiedzialnoœci

Osoba i talent pisarza, popularnoœæ jego brata Stanis³awa Cata-Mackiewicza, wreszcie wydany na niego wyrok œmierci uznaj¹cy go winnym kolaboracji z Litwinami i Niemcami w czasie litewskiej i niemieckiej okupacji Wileñszczyzny – wci¹¿ budz¹ zainteresowanie i dziel¹ opiniê publiczn¹.

Pisz¹c ten publicystyczny tekst siêgn¹³em do wspomnieñ mojego przyjaciela œp. pp³k. rez. Jerzego Urbankiewicza, ¿o³nierza Kedywu wileñskiego Okrêgu Armii Krajowej, prezesa nowo powsta³ego po 1989 r. Stowarzyszenia Okrêg Wileñski „Wiano”. Siêgn¹³em do miesiêcznika „Wiano. Trybuna Akowców Wileñskich” za³o¿onego wówczas przez niego w £odzi. O sprawie Mackiewicza „Wiano” pisa³o wielokrotnie, m.in. w numerach: 3/1991, 10/1994, 4/1997, 7-8/1997, 12/1997, 12/2000, 7-8/2003, a tak¿e w swoich „Zeszytach Historycznych”.

Józef Mackiewicz urodzi³ siê w Sankt Petersburgu, gdy mia³ kilka lat rodzice przeprowadzili siê do Wilna. Jego starszy i bardzo wp³ywowy brat Stanis³aw Cat-Mackiewicz (1896-1966) by³ konserwatyst¹ kresowym (wileñskim), monarchist¹, zalicza³ siebie do tzw. „¿ubrów” litewskich; by³ s³ynnym pisarzem i publicyst¹ historycznym, w latach 1922-1939 redaktorem naczelnym, a póŸniej i w³aœcicielem dziennika „S³owo” (nak³ad 25.000 egz.). Od 1939 r. Cat przebywa³ na emigracji w Londynie, by³ m.in. premierem rz¹du na uchodŸstwie w latach 1954-1955; mieli siostrê Sewerynê. Obaj nale¿eli od 1927 r. do Syndykatu Dziennikarzy Wileñskich. Mackiewiczowie mieszkali w domu jednorodzinnym przy ul. Witebskiej 1 (stoi tam do dziœ). Józef by³ trzykrotnie ¿onaty, mia³ dwie córki. By³ to utalentowany pisarz, autor kilku powieœci, w tym o tematyce wileñskiej –choæ wed³ug Stefana Kisielewskiego: „Mackiewicz jest materia³em na pisarza, ale niechlujny, nierówny, ba³aganiarski. Jest antykomunist¹ i w gruncie rzeczy progermaninem”. Jego g³ówne ksi¹¿ki: Bunt rojstów (Wilno 1938), Droga donik¹d (1955), Karierowicz (1955), Kontra (1957), Lewa wolna (1965), Nie trzeba g³oœno mówiæ (Pary¿ 1969), Sprawa pu³-

kownika Miasojedowa, Watykan w cieniu czerwonej gwiazdy (1975), kilka wydañ o zbrodni katyñskiej: The Katyn Wood Murders (1949), Sprawa mordu katyñskiego (1980) czy Zbrodnia katyñska w œwietle dokumentów z 1973 r., wersja autorska Mackiewicza; pierwsza ksi¹¿ka pod takim tytu³em ukaza³a siê w Londynie w 1948 r. ze wstêpem genera³a Andersa; p. Mackiewicz nie figuruje w niej jako wspó³autor.

Pisarz lansowany jest nie tylko przez jego zwolenników i obroñców jako zatwardzia³y antykomunista, jako nie uznaj¹cy partii politycznych i ich programów. Z tym drugim stwierdzeniem mo¿na dyskutowaæ, zwa¿ywszy, ¿e pisa³ w czasie wojny do niemieckiej gadzinówki zwi¹zanej przecie¿ z nazistowsk¹ Narodowosocjalistyczn¹ Niemieck¹ Parti¹ Robotników (NSDAP). Jego obroñcy wykazuj¹ bardzo daleko id¹c¹ tolerancjê w prawie pisarza do krytyki Polski czy atakowania polskich w³adz, polskiej tradycji i historii, polskoœci Wilna i Wileñszczyzny, ostrej krytyki polskiej armii, narodowych polskich wartoœci. Szczególnie bolesna by³a taka krytyka w³aœnie w czasie okrutnej wojny, gdy tysi¹ce naszych rodaków i na WileñszczyŸnie sowieci wywozili na Syberiê, póŸniej eksterminowali ich Niemcy przy udziale Litwinów, gdy tysi¹ce patriotycznych Polaków walczy³o i tam z broni¹ w rêku z okupantami! W czasie wojny takie krytyki i atak na wykrwawiaj¹ce siê pañstwo nie mog³y ujœæ na sucho. Poza tym talent nie zwalnia z odpowiedzialnoœci…

Józef Mackiewicz nale¿a³ do tych Polaków z Wileñszczyzny, którzy traktowali Wilno nie jako polskie miasto, ale jako miasto wielonarodowej spuœcizny kulturowej. Jakby ojczyzn¹ ich by³a nie Polska, ale Wielkie Ksiêstwo Litewskie – nie istniej¹ce od wieków… Litwini zaczêli nagle mówiæ, ¿e w Wilnie mieszkaj¹ nie Polacy, lecz Litwini mówi¹cy po polsku. Tak dla przypomnienia, marsza³ek Pi³sudski twierdzi³, ¿e jest Litwa polska – Wileñszczyzna i Litwa litewska – Kowieñszczyzna. Po odbiciu Wilna przez polsk¹ armiê z r¹k sowieckich w kwietniu 1919 r. Pi³sudski wyda³ odezwê „Do mieszkañców by³ego

Wielkiego Ksiêstwa Litewskiego”, w której pisa³, ¿e Wojsko Polskie wyrzuci³o st¹d przemoc rosyjsk¹, niemieck¹ i bolszewick¹ i nios³o Wszystkim wolnoœæ i swobodê. Jako organiczny antykomunista p. Mackiewicz oskar¿a³ wielu o kolaborowanie czy sprzyjanie komunistom, w tym: marsza³ka Pi³sudskiego, papie¿y z Janem Paw³em II, prymasa Wyszyñskiego, Polskie Pañstwo Podziemne i AK, rz¹d emigracyjny, czy po wojnie NSZZ „Solidarnoœæ”, Aleksego So³¿enicyna, a przed œmierci¹ zd¹¿y³ jeszcze zaatakowaæ Adama Michnika – jako agenta PRL. Nie analizuj¹c tu, czy i które oskar¿enia s¹ s³uszne, które nie, mo¿na postawiæ pytania, czy nie by³a to obrona przez atak, dla odwrócenia uwagi od zasadniczego problemu tj. wyroku za jego wojenn¹ kolaboracjê. Znam mnóstwo osób, które myœl¹: atakowali go, bo by³ antykomunist¹, a oni wspó³pracowali z komunistami albo s¹ prosowieccy.

Zarzuty kolaboracji O Józefie Mackiewiczu napisano w biuletynie AK „Niepodleg³oœæ” (wychodz¹cym w Wilnie w latach 1942-1944) nr 12/1943 s 6., ¿e to „wielomówny <literat> i polityk bez zasad i moralno-obywatelskiego oblicza, za czasów smetanowskich serdeczny przyjaciel litewskich okupantów i z ich poduszczenia ideolog lokajskiego ruchu prolitewskiego oraz g³ówny filar redakcyjny „Gazety Codziennej”, bêd¹cej na us³ugach i ¿o³dzie szowinistów litewskich”.

Mimo, ¿e Józef Mackiewicz otrzymywa³ (wg P. Jasienicy) ostrze¿enia od Podziemia, nie zaprzesta³ tej antypolskiej dzia³alnoœci. Wszystkich ostrzega³a np. ZWZ-AK ulotkami, ¿e kolaboracja z wrogiem karana bêdzie œmierci¹, o antypolskiej dzia³alnoœci Mackiewicza pisa³ jesieni¹ 1941 r. w gazecie podziemnej „Dla Polski” w³aœnie Pawe³ Jasienica. Uznana za kolaboracjê aktywnoœæ p. Mackiewicza by³a zatem œwiadoma, powszechnie znana, oczywista dla Polaków i polskich w³adz. Za okupacji litewskiej Wilna w³adze litewskie zezwoli³y na ukazywanie siê polskich gazet, wychodzi³y wtedy „Kurier Wileñski” i „Gazeta Codzienna”. Ten drugi dziennik wydawa³ wówczas w Wilnie Józef Mackiewicz, wychodzi³ od XI 1939 do VIII 1940. Gazeta atakowa³a Polskê, obra¿ano prymitywnymi pamfletami politycznymi godnoœæ Polaków. Spotka³o siê to z wielkim potêpieniem nawet ze strony rz¹du polskiego w Londynie, jako dzia³alnoœæ przeszkadzaj¹ca i parali¿uj¹ca tworzenie polskiego oporu i konspiracji na WileñszczyŸnie.

W chwili wybuchu wojny Litwinów w Wilnie by³o 0,8%, ale po wejœciu Rosjan dostali przyzwolenie na kolonizacjê Wilna i Wileñszczyzny, masowo byli przywo¿eni tu m.in. z Kowieñszczyzny. Stosunek Litwinów do Polaków by³ na KowieñszczyŸnie po agresji Niemiec i Rosji na Polskê bardzo przychylny, pomagali naszym uchodŸcom. Niestety póŸniejsze zachowanie Litwinów w Wilnie i na WileñszczyŸnie sta³o siê z³e: wyrzucali Polaków z domów, dworów, wysiedlali, mordowali (vide Ponary), przejmowali zak³ady pracy, stanowiska, szkolnictwo, zamknêli Uniwersytet Stefana Batorego, do koñca 1939 roku nakazali opuszczenie miasta przez „obcych”, czyli Polaków nie pochodz¹cych z Wilna, nadawali Polakom obywatelstwo litewskie, wprowadzili urzêdowy jêzyk litewski, kolonizowali Wilno i Wileñszczyznê; na si³ê litwinizowali Wileñszczyznê. Mackiewicz mia³ w czasie wojny – jak pisa³ papiery litewskie. Stefan Korboñski wytyka³ mu, ¿e ju¿ 14 X 1939 (czyli pocz¹tki okupacji polskiej Wileñszczyzny przez Litwinów) opublikowa³ w litewskiej gazecie artyku³ Mes Vilnieciai, w którym pisa³, ¿e wojska litewskie, gdy wejd¹ do Wilna zostan¹ powitane entuzjastycznie. Pisarz krytykowa³ te¿ politykê polskiego rz¹du wobec mniejszoœci litewskiej. Podpisa³ siê jako Juozas Mackievicius, w prasie konspiracyjnej pisarza nazywano „smetonowcem” i „dupli-catem”. Józef Mackiewicz publikowa³ swoje teksty w Wilnie w kilku czasopismach. Gdy weszli na Wileñszczyznê Niemcy (do

Józef Mackiewicz (1902-1985). Fot. Wikipedia

Wilna 24 VI 1941), podj¹³ wspó³pracê z gazet¹ „Goniec Codzienny”, wychodz¹c¹ w Wilnie ju¿ od 26 VII 1941 do maja 1944 r., czyli niemal przez ca³¹ okupacjê niemieck¹. Polacy nazywali tê gazetê „podo-goñcem niemieckim”, a zwyczajnie gadzinówk¹, gdy¿ by³a to gazeta utworzona i op³acana przez Niemców, realizuj¹ca politykê propagandow¹ III Rzeszy, organ prasowy niemieckiego urzêdu propagandy: antypolski, antysowiecki, antysemicki. Wed³ug przywo³ywanego tu pisarza i ¿o³nierza ZWZ-AK w Wilnie Paw³a Jasienicy ps. „Nowina” (w³. Leon Lech Beynar, 1909-1970), Mackiewicz by³ filarem i podpor¹ redakcji tej gadzinówki, jego teksty namawia³y do wspó³pracy z Hitlerem przeciw sowietom. Redaktorem naczelnym by³ Czes³aw Ancerewicz, redakcja mieœci³a siê przy ulicy Mickiewicza naprzeciw biur niemieckiej propagandy, do których Ancerwicz chodzi³ codziennie po materia³y, instrukcje, depesze prasowe by wydrukowaæ je w „Goñcu…”. Gazeta mia³a bardzo wysoki nak³ad jak na ówczesne warunki, bo 35.000 egz., a wed³ug Jasienicy osi¹ga³a nawet 44.000 nak³adu.

*

Dlaczego ani Litwini, ani Rosjanie w 1939,1940, 1941 r. nie aresztowali Józefa Mackiewicza? Litwini – ich specjalne komando – wymordowali tylko w Ponarach tysi¹ce patriotycznych Polaków, oczywiœcie nie bez du¿ego „wsparcia” Niemców. A Rosjanie? Po zajêciu Kresów (zatem i Wileñszczyzny) wywieŸli g³ównie na Syberiê ponad milion Polaków. Dlaczego wiêc Józefa Mackiewicza, takiego antykomunistê, uczestnika wojny polsko-bolszewickiej w 1920 r. nie ruszyli, nie wywieŸli z innymi Polakami?

Wyrok i zawieszenie jego wykonania W czasie wojny na okupowanych terenach polskich dzia³a³y s¹dy Polskiego Pañstwa Podziemnego, od 1941 by³y to S¹dy Specjalne RP, te przy w³adzach wojskowych, czyli Komendach Okrêgów ZWZ-AK nazywano Wojskowymi S¹dami Specjalnymi (WSS). Prezesem WSS w Wilnie by³ mecenas ppor. Stanis³aw Ochocki ps. „Justyn”, „Argus” (doradca prawny „Wilka”), akty oskar¿enia sporz¹dza³ prokurator, orzekano w sk³adzie trzyosobowym. Józef Mackiewicz zosta³ oskar¿ony przez Polskie Pañstwo Podziemne o kolaboracjê – ale mo¿emy tylko powtarzaæ zas³yszane i przeczytane opinie co do treœci aktu oskar¿enia, bo brak akt s¹dowych, w Muzeum AK „Wiano” nie znalaz³em ich kopii. Mówi siê i pisze, ¿e kolaborowa³ z okupantem litewskim i niemieckim w Wilnie i na WileñszczyŸnie, gdzie mieszka³, mia³ dom, pracowa³, by³ aktywny zawodowo i politycznie. WSS przy Komendzie Okrêgu AK „Wiano” w Wilnie w koñcu 1942 r. wyda³ wyrok skazuj¹cy Józefa Mackiewicza na karê œmierci. Zosta³ skazany za ca³oœæ antypolskiej dzia³alnoœci od pocz¹tku wojny. Potwierdzali to wszystko po wojnie œwiadkowie z Wilna (np. P. Jasienica, J. Wroñski), czy Stefan Korboñski i Jan Nowak-Jeziorañski z w³adz Polskiego Pañstwa Podziemnego. Komenda Okrêgu AK „Wiano” wyrok zatwierdzi³a i przekaza³a do wykonania – ale wyroku nie wykonano. Oto jak wspomina³ sprawê Mackiewicza Jerzy Wroñski ps. „Stopa”, cz³onek redakcji „Niepodleg³oœci”. Wroñskiego do ZWZ przyj¹³ i zaprzysi¹g³ pp³k Aleksander Krzy¿anowski, Komendant Okrêgu Wileñskiego ZWZ-AK od IV 1941. W lu-

tym 1945 r. p. Wroñski zosta³ aresztowany przez NKWD, skazany na 20 lat ³agru, zwolniony w 1955 r. Wspomina³ on: „Pisz¹c o Mackiewiczu [w „Niepodleg³oœci” – WSG], przypomina³em jego niegodne zachowania w okresie smetonowskiej okupacji, gdy¿ aktualna wspó³praca z t¹ gadzinówk¹ [„Goñcem Codziennym” – WSG] by³a powszechnie znana i stanowi³a ewidentn¹ zdradê Ojczyzny. (…) Do dziœ pamiêtam myœl przewodni¹ jego artyku³u opublikowanego w gadzinowym „Goñcu Codziennym”, w którym sugerowa³, ¿e gdyby obecnie Marsza³ek Pi³sudski ¿y³, dowodzi³by polsk¹ armi¹ pod Moskw¹. W tym czasie by³o to godzenie w sojusze Polski z aliantami”. Wroñski wspomina³ dalej, ¿e Mackiewicz swoimi tekstami dzia³a³ na korzyœæ wroga w sposób jawny, „dzia³a³ dobrowolnie i œwiadomie, a poza tym by³ recydywist¹, poniewa¿ za czasów okupacji smetonowskiej zrzeka³ siê w redagowanej przez siebie gadzinówce Wilna na rzecz kowieñskiej Litwy”. I dalej: „w tych warunkach S¹d Specjalny RP, dzia³aj¹cy na podstawie uprawnieñ legalnego i suwerennego Rz¹du oraz w oparciu o obowi¹zuj¹ce w czasie wojny prawa, by³ zobowi¹zany do poci¹gniêcia Józefa Mackiewicza do odpowiedzialnoœci s¹dowej”. Na karê œmierci skazano te¿ redaktora Cz. Ancerewicza i 16 marca 1943 r. AK wykona³o na nim wyrok œmierci, Urbankiewicz ubezpiecza³ egzekutora; skazano te¿ zdolnego poetê Teodora Bujnickiego, kolaboranta litewskiego i sowieckiego, który m.in. wychwala³ upadek we wrzeœniu 1939 „jaœniepañskiej Polski”. Bujnicki przera¿ony ukry³ siê, ale na swoje nieszczêœcie wyszed³ z ukrycia po wkroczeniu do Wilna Armii Czerwonej (wesz³a z marszu 7 VII 1944 do Akcji „Burza”) i wówczas wskrzeszona grupa Egzekutywy AK pod dowództwem Zygmunta Augustowskiego „Huberta” wykona³a wyrok 28 XI 1944. Ukry³o siê te¿ dwóch innych skazanych w Wilnie: Wac³aw Giecewicz „Monter” (konfident gestapo) i Eugeniusz Kotlarewski, Rosjanin, tak¿e z redakcji „Goñca”; ten drugi uciek³ do Warszawy, gdzie straci³ ¿ycie w czasie wojny. Wed³ug wielu opinii wydanego wyroku z nazwiskiem Józefa Mackiewicza nie opublikowano w biuletynie AK „Niepodleg³oœæ” i nie wykonano go, tak¿e z uwagi na jego brata Stanis³awa zaanga¿owanego politycznie przy rz¹dzie w Londynie. Wed³ug oœwiadczenia z 1946 r. Sergiusza Piaseckiego, szefa komórki Egzekutywy AK, przedwojennego przemytnika skazanego za morderstwo (odsiadywa³ przed

wojn¹ wyrok na Œwiêtym Krzy¿u), czêœæ akowców wyst¹pi³a w obronie Mackiewicza i „Micha³” (nie podaje nazwiska) poleci³ wstrzymaæ wykonanie wyroku. Urbankiewicz, nastêpca Piaseckiego jako szef Egzekutywy, nie otrzyma³ do wykonania wyroku na J. Mackiewicza. Wyroku takiego nie otrzyma³a te¿ grupa egzekutorów dowodzona póŸniej przez Edwarda Rutkowskiego „Kurzawê”, którego wspomnienia czyta³em.

Czêsto s³ychaæ, ¿e wyrok na Józefa Mackiewicza formalnie odwo³ano. Co to znaczy: odwo³ano? Przez kogo, kiedy, jakim prawem, dokumentem? Wyroków s¹dów nie odwo³uje siê formalnie albo nieformalnie, wyroki mog¹ byæ zaskar¿ane i na kolejnych rozprawach utrzymane w mocy albo zmienione. Ale tu nie by³o skargi, rewizji, ani kolejnej rozprawy s¹dowej po wojnie. Powtarza siê nawet, ¿e dowódca AK pp³k Krzy¿anowski „Wilk” anulowa³ ten wyrok. Nie widzia³em – ani Jerzy Urbankiewicz tym bardziej, takiego dokumentu, rozkazu – bo go nie ma, nie ma procedury anulowania wyroków! Poza tym, jaki by³by sens takiego zachowania, ¿e najpierw dowódca tj. wysoki rang¹ oficer Wojska Polskiego podpisuje wyrok po odbytym procesie karnym, a póŸniej go anuluje-uniewa¿nia? Istnia³a mo¿liwoœæ z jakichœ wa¿nych wzglêdów zawieszenia wykonania wyroku, nie przekazania egzekutorom do wykonania, poczekanie do koñca wojny i ponowne rozpatrzenie sprawy. I znów rozjaœnia nieco sytuacjê Jerzy Wroñski, redaktor „Niepodleg³oœci”. W przytoczonym tu „Wianie” nr 10 z 1994 r. pisze, ¿e: „od wyroku nie by³o apelacji, jednak J. Mackiewicz mia³ szczêœcie w nieszczêœciu, ¿e Komendant Okrêgu, kieruj¹c siê wzglêdami humani-

tarnymi, zawiesi³ do koñca wojny wykonanie tego wyroku. I tak, dziêki wielkodusznoœci genera³a „Wilka”, J. Mackiewicz wyszed³ z wojny z ¿yciem, lecz z chor¹ dusz¹ (…)”.

Powtarzane s¹ opinie, ¿e za zgod¹ AK pisarz uczestniczy³ w ekshumacji w Katyniu, ale nikt nie przytacza dokumentu potwierdzaj¹cego wydanie mu zgody na wyjazd tam z Niemcami. Wed³ug relacji lekarza s¹dowego doktora Mariana Wodziñskiego pracuj¹cego w Katyniu przy ekshumacji, dziennikarz J. Mackiewicz przyby³ tam z wycieczk¹ niemieck¹ samolotem z Warszawy ok. 20 maja 1943 r. Ale nie do pracy i uczestniczenia w ekshumacjach, bo to robi³a Komisja Techniczna PCK, ale propagandowo, jak wczeœniej dziennikarz z Warszawy wspó³pracuj¹cy z Niemcami Ferdynand Goetel, czy dziennikarz innej niemieckiej gadzinówki „Goñca Krakowskiego” W³adys³aw Kawecki. Ten drugi opublikowa³ po powrocie do Krakowa wywiad z dr. Wodziñskim – którego ten mu nie udzieli³! Potem Kawecki mówi³ Wodziñskiemu, ¿e Niemcy tak mu nakazali wiêc zrobi³ taki wywiad i opublikowa³ go. Poza tym, czy ktoœ z KG AK w Warszawie, czy z KO AK w Wilnie (a przywo³uje siê zacnego komendanta „Wilka”) wyda³by zgodê p. Mackiewiczowi na wyjazd, zgodê skazanemu przez nich s¹downie za kolaboracjê?! Takie stwierdzenia to próba oœmieszania Polskiego Pañstwa Podziemnego (PPP). Nie potwierdzali te¿ faktu wydania zgody p. Mackiewiczowi przez komendy AK w Wilnie czy Warszawie na wyjazd do Katynia panowie Stefan Korboñski i Jan Nowak-Jeziorañski, cz³onkowie w³adz PPP. Faktem jest, ¿e po powrocie p. Mackiewicz przekaza³ AK du¿o materia³ów, opublikowa³ w „Goñcu” teksty o odkrytych grobach, pisa³ po wojnie ksi¹¿ki o Katyniu.

*

Dlaczego pisarz (a po jego œmierci rodzina) nie skorzysta³ po wojnie z mo¿liwoœci s¹dowej rewizji procesu, oczyszczenia i rehabilitacji. Odmówi³ udzia³u (piszê skrótowo) w takim procesie w Anglii w 1948 r. przed S¹dem Obywatelskim na ObczyŸnie – Obywatelsk¹ Komisj¹ Orzekaj¹c¹ w Londynie, powo³an¹ przez polskie w³adze na uchodŸstwie. Odpowiedzia³ odmownie na to zaproszenie-wezwanie, twierdz¹c, ¿e nie musi siê procesowaæ, bo ju¿ by³ proces w Rzymie i zosta³ oczyszczony. Istotnie, by³o takie postêpowanie, ale by³ to proces honorowy dziennikarski przed S¹dem Kole¿eñskim Dziennikarskim. W Londynie mo¿na by³o odtworzyæ akta sprawy – jeœli faktycznie zaginê³y, zebraæ dowody, powo³aæ œwiadków, przeprowadziæ proces i wydaæ ponowny wyrok.

Konkluduj¹c, ta tzw. „sprawa Mackiewicza” w sumie posz³a (i nadal idzie) o Wilno, o nasze polskie Wilno…

Redakcja: Jolanta Szczepkowska Teofil Lachowicz

Adres redakcji:

P.A.V.A. of America, District 2 , 17 Irving Place, New York, NY 10003

e-mail: pava.swap@gmail.com tel. 212-473-0580, www.pava-swap.org

Tablica na domu Mackiewiczów w Wilnie, stan 2025. Fot. Tomasz Kiejdo
Dom Mackiewiczów w Wilnie ul. Witebska 1, stan 2025. Fot. Tomasz Kiejdo

Obchody 80-tej rocznicy wyzwolenia obozu koncentracyjnego w Oœwiêcimiu odbi³y siê stosunkowo niewielkim echem w ¿yciu artystycznym Nowego Jorku, tym bardziej wiêc zas³uguj¹cym na uwagê sta³ siê koncert zorganizowany 29 stycznia 2025 przez Carnegie Hall.

Zaprezentowano jedno tylko dzie³o, ale o wielkiej sile przekazu i egzystencjalnej wymowie. By³a nim Trzecia Symfonia Leonarda Bernsteina nazwana „Kaddish”, której premiera odby³a siê w kilka tygodni po zabójstwie prezydenta Kennedy’iego (w 1963 r.). Zdruzgotany tym wydarzeniem kompozytor, którego prezydent by³ przyjacielem, zadedykowa³ swoj¹ now¹ partyturê zamordowanemu przywódcy amerykañskiego narodu.

„Polskim w¹tkiem” koncertu sta³ siê obszerny s³owny tekst, niemal nieprzerwanie towarzysz¹cy symfonii: jest on byæ mo¿e najwa¿niejszym elementem dzie³a skomponowanego na wielk¹ orkiestrê, dwa chóry i partiê sopranow¹. Oryginalnie tekst by³ tak¿e autorstwa wszechstronnie uzdolnionego kompozytora, ale z up³ywem czasu Bernstein straci³ wiarê we w³asne s³owa. Jego uwaga skierowa³a siê w stronê Samuela Pisara, s³ynnego prawnika i dyplomaty o miêdzynarodowej renomie, obracaj¹cego siê w sferach rz¹dowych po obu stronach oceanu, który by³ równie¿ ocala³ym z Zag³ady. Urodzony w 1929, w Bia³ymtoku, pochodzi³ z ¿ydowskiej rodziny i jako m³ody ch³opak przeszed³ przez „piek³o na ziemii”, gehennê obozów koncentracyjnych w Majdanku, Oœwiêcimiu i Dachau, czy tu¿ przed wyzwoleniem, marsz œmierci.

To Pisarowi, jeszcze przed œmierci¹ w 1990, kompozytor zaproponowa³ napisanie nowego tekstu do symfonii, w której gwa³townoœæ partytury wydaje siê komentarzem do pe³nej konfliktu narracji.

Tytu³ symfonii pochodzi od ¿ydowskiej modlitwy „Kaddish”, odmawianej na czeœæ zmar³ych. Bernstein, sam bêd¹cy raczeju niepraktykuj¹cym, ale niezmiernie uduchownionym ¯ydem, emocjonalnie postrzega³ siê wrêcz jako syjonista. Mawiano o nim, ¿e kiedy w momentach niebezpieczeñstwa „inni uciekali z Izraela, on tam wówczas przybywa³, aby izraelski naród podtrzymaæ na duchu”.

W osobie Pisara, Berrnstein znalaz³, jak mu siê wydawa³o, osobê bêd¹c¹ w stanie przedstawiæ jeden z g³ównych elementów tekstu: rozmowê z Bogiem i to rozmowê silnie konfrontacyjn¹. Przez wiele lat Pisar nie przyjmowa³ propozycji kompozytora. Na zmianê jego decyzji wp³yn¹³ atak islamskich terrorystów na Ameryê we wrzeœniu 2001roku. Wówczas zda³ sobie sprawê z tego, ¿e podobnie do czasów hitlerowskiej okupacji podczas II Wojny Œwiatowej, nasza cywilizacja znajduje siê na krawêdzi upadku. Przy pe³nej aprobacie spadkobierców kompozytora, ¿elazn¹ rêk¹ kontroluj¹cych jego spadek (o czym za chwilê) Pisar stworzy³ dokument przeplataj¹cy fragmenty religijne z niezmiernie osobistymi; tekst, który porusza g³êbokie kwestie egzystencjalne, religijne i filozoficzne. Ten momentami buntowniczy monolog skierowany do milcz¹cego Boga oscyluje pomiêdzy nieustannym przywracaniem pamiêci o cierpieniach ludzkoœci i w³asnej zamordowanej rodziny, jak i szerzej postrzeganych zagadnieniach wiary. Niejednokrotnie oskar¿a Wszchmog¹cego, aby za moment go pocieszaæ: „poka¿ nam swoj¹ dobr¹ wolê, a my Ci poka¿emy na-

Obchody 80 rocznicy wyzwolenia Obozu KL Auschwitz w Carnegie Hall

sz¹ i raz jeszcze przygarniemy do serca”. Jest to tak¿e poszukiwanie sensu w naszym obecnym œwiecie pe³nym chaosu i nienawiœci: w tekœcie znajdujemy odniesienia do islamskiego jihadu, których „postêpowy” kompozytor prawdopodobnie stara³by siê unikn¹æ.

Ca³a kompozycja to emocjonalna podró¿, w której wiara i zw¹tpienie przeplataj¹ siê w nieustaj¹cym dialogu. Jak zaznaczy³em, nie jest to mi³a rozmowa; trudno o bardziej konfrontacyjne pytania, zadawane zreszt¹ przez wielu, którzy z Holocaustu ocaleli: „Gdzie by³eœ Bo¿e, kiedy mój naród z Twoim imieniem na ustach umiera³ w komorach gazowych?” Czy mo¿e jeszcze mocniejsze: „Bo¿e, mo¿e Ty mi wybaczysz, ale czy ja Tobie wybaczê?”.

Sam kompozytor zmaga³ siê z tymi pytaniami i usprawiedliwia³ swoje „bluŸnierstwo”: argumentuj¹c: „przecie¿ prorocy równie¿ spierali siê Wszechmog¹cym: ich dysputy z Nim mo¿na porównaæ do tych, które masz z kimœ bliskim, z kimœ kogo kochasz i na kogo siê z tej racji jeszcze bardziej gniewasz. I wiesz, ¿e potem, po „walce” nastêpuje jeszcze silniejsze pojednanie”. I jak wspomina³, w jego kompozycji te konflikty muzycznej atonalnoœci z tonalnoœci¹ odzwierciedlaj¹ wspomniane kontrowersje i polemikê tekstu. Jeszcze bardziej absorbuj¹ca wydaje siê autorska, wrêcz zaskakuj¹ca spowiedŸ: „w swoim zapale, aby „Kaddish” sta³ siê ³atwiejszy w odbiorze, pomimo licznych elementów atonalnoœci – w znacznej mierze ca³e fragmenty oparte s¹ na atonalnym „dwunastotonowym rzêdzie – wydaje mi siê, ¿e poszed³em zbyt daleko w kierunku przystêpnoœci. To samo dotyczy³o tekstu, który wymaga³ jednak ogromnych skrótów. Ach, chcia³bym znaleŸæ kogoœ, kto by to jeszcze lepiej, bardziej efektownie ode mnie zrobi³!”.

I tutaj wydaje mi siê, ¿e ¿yczenie kompozytora, który nigdy nie widzia³ nowego testu Samuela Pisara, nie do koñca siê spe³ni³o. To nie jest wy³¹cznie win¹ obfitoœci w¹tków i informacji, ale mo¿e przede wszystkim brakiem dobrej, redaktorskiej rêki. W prezentowanej obecnie formie Pisara, odczuwam, ¿e wszechobec-

noœæ tesktu daje efekt przegadania” - sta³o siê dok³adnie to, czego sam kompozytor pragn¹³ unikn¹æ. Proporcje wielobarwnych fragmentów, a by³ Bernstein œwietnym orkiestratorem, z bardziej spokojnymi momentami narracji, chyba ucierpia³y. Jak sam kompozytor zamierza³, konfrontacyjne momenty tekstu, opieraj¹ siê na dramatycznym, drapie¿nym, agresywnym muzycznie i zorkiestrowanym z przewag¹ perkusji materiale muzycznym. Ale, ten niezapomniany „uœmiech Bernsteina” czêsto powraca w melodiach sopranu, czy chóru, które mo¿e faktycznie oscyluj¹ w stronê tonalnoœci jak¹ spotykamy w bernsteinowskiej operetce „Kandyd”.

Moim najwiêkszym zastrze¿eniem dotycz¹cym wykonania us³yszanego w Carnegie Hall by³ dobór odtwórców. Podobnie jak wielkie dzie³o Krzysztofa Pendereckiego „Siedem bram Jerozolimy”, które równie¿ posiada imponuj¹c¹ partiê s³own¹, i w przypadku Bernsteina i Pendereckiego sukces wykonania uzale¿niony jest od recytatorów. Kolosalne wra¿enie, jakie niegdyœ robi³a deklamacja Gustawa Holoubka w „Bramach” w minimalnym nawet stopniu nie przypomina³o czytania tekstu przez Judith Pisar, ¿onê autora i jej córkê Leah. Pomimo nag³oœnienia, ich partie by³y czêsto niewyraŸne w odbiorze, a spowodowane to by³o w³aœnie brakiem aktorstwa w przekazie. Judith, dziœ w podesz³ym wieku, nie jest w stanie przekazaæ dramatu wypowiadanych s³ów; tyko nieco lepiej wypad³a jej córka. Wspomnia³em uprzednio o „¿elaznym uœcisku rêki” spadkobierców Bernsteina. Otó¿ zadeklarowali oni, i¿ po œmieci Samuela w 2015, obecnie jedynymi wykonawcami tekstu Pisara mog¹ byæ jego ¿ona i córka, które dziel¹ go pomiêdzy siebie. Tak wiêc, melomani warszawscy, którzy Symfoniê „Kaddish” us³ysz¹ w Filharmonii Narodowej podczas Wielkanocnego Festiwalu Beethovenowskiego, wraz z „Kaddish” Krzysztofa Pendereckiego, bêd¹ równie¿ skonfrontowani z ma³o przejmuj¹cym odczytaniem pañ Pisar. Mo¿e mniejsza rozmiarami sala Filharmonii lepiej siê do tego nada.

Doskonale natomiast spisa³a siê Orchestra St. Luke’s, poza Filharmoni¹ Nowojorsk¹, jedna z najlepszych orkiestr symfonicznych w naszym mieœcie, któr¹ znakomicie dyrygowa³ znany amerykañski maestro James Conlon.

Jest to trudna partytura, w której dyrygent musi panowaæ nad pokaŸnymi si³ami wykonawczymi. Podziwia³em nie tylko poziom gry orkiestrowej, z generalnie niezawodnymi waltorniami i godnymi pochwa³y sekcjami smyczków i perkusji, ale dwa znakomite chóry: Bard Festival Chorale (James Bagwell) i Brooklyn Youth Chorus, ch³opiêcy chór pod kierownictwem zas³u¿onej Dianne Berkun Menaker. Bardzo piêknie swoje dwie arie zaœpiewa³a Diana Newman, amerykañska sopranistka, która swoje modlitwy œpiewa³a w asyœcie chóru.

Entuzjastyczne przyjêcie zosta³o tak¿e zgotowane niedawno odesz³emu Sekretarzowi Stanu (w administracji poprzedniego prezydenta) Anthonowi Blinkenowi. On to, z wielkim szacunkiem i kurtuazj¹, wprowadza³ na estradê Judith Pisar, która jest jego matk¹. Jego przemówienie, wyg³oszone z pamiêci, mia³o na celu przedstawienie sylwetki swojego przybranego ojca i Blinken zrobi³ to w sympatyczny i wzruszaj¹cy sposób.sympatyczny sposób. I na koniec pytanie, które czêsto sobie zadajê, a wiêc, czy gdybym us³ysza³ jedynie orkiestrowe elementy tej monumentalnej partytury, zgad³bym jej religijno filozoficzny kontekst?

Mam pewne w¹tpliwoœci. U Bernsteina sporo fragmentów, jak np. trzecia czêœæ „Scherzo“ (Presto scherzando) posiada niemal niefrasobliwy charakter, muzycznie oczywiœcie nadzwyczaj efektowny, ale trochê zaskakuj¹cy jak na symfoniê tak¹ jak Kaddish.

Wstyd mi siê przyznaæ, ¿e kompozycjê, któr¹ Bernstein uznawa³ za jedn¹ ze swoich najwa¿niejszych, s³ysza³em na ¿ywo po raz pierwszy. Rad by³em, ¿e mnie ta szansa nie ominê³a.

Ogigle

podesz³a do pude³ka. Pow¹cha³a truch³o. Spojrza³a w moj¹ stronê pytaj¹co. Z wyrzutem. Uciek³a. Wróci³a. Jeszcze jedna próba. Zagl¹da. Miauczy. Ale szare futro siê nie poruszy. Nie bêdzie cudu zmartwychwstania.

ciec. O rachitycznych choinkach. Kwiatach. Zmarnia³ych badylach. Na wiosnê posadzimy nowe. Mo¿e niezapominajki? A mo¿e coœ trwalszego. Co bêdzie zielone przez okr¹g³y rok. Co zostanie na d³ugo po naszym wyjeŸdzie. O którym coraz czêœciej mówimy na g³os. ¯eby oswoiæ myœl, której jeszcze niedawno nie umieliœmy nazwaæ. *

[…] –

Tamtej zimy w ogrodzie mieszka³y koty i oposy. Nie by³o szczurów wielkich jak psy. Nie by³o do³u w ziemi. Pod kamieniem nie le¿a³y jego zw³oki. Na wiosnê pojawi³y siê szopy. S¹siad zamurowa³ dziurê w œcianie. K. wyci¹ga³ je go³ymi rêkoma. Najpierw dzieci. Potem pó³przytomn¹ matkê. Kiedy pomidory popêka³y od nadmiaru wody i trawa uros³a na tyle wysoko, ¿e Cecyl móg³ siê w niej schowaæ, odczytaliœmy wró¿bê z czarno-bia³ego zdjêcia. Nic siê nie da zrobiæ – powiedzia³ weterynarz. Patrz¹c pod œwiat³o na przeroœniête serce. To siê zdarza u kotów. O tutaj, proszê zobaczyæ

Wszystko pamiêtam. Cia³o w kartonowej trumience jednorazowego u¿ytku. Wystawiliœmy je w du¿ym pokoju. ¯eby Pani Matka mog³a siê po¿egnaæ. Wskoczy³a przez okno. Niepewnym krokiem

„Rzeczy, których nie wyrzuci³em” Marcina Wichy przeczyta³am dwukrotnie. To jedna z najpiêkniejszych ksi¹¿ek, które wyda³a wspó³czesna literatura polska. A teraz Wicha nie ¿yje. 52-letni pisarz wzi¹³ i umar³. Na koniec zostawi³ ¿yczenia: […] ¯ebyœcie któregoœ dnia, mo¿e ju¿ w lutym, poczuli, ¿e wieje ciep³y wiatr i nagle poch³onê³a Was fala atawistycznego optymizmu. Tak siê czuje wychudzona wiosenna wiewiórka. Zaj¹c w s³oñcu, przekonany, ¿e teraz bêdzie ju¿ ³atwiej. ¯eby czasem coœ siê uda³o od pierwszego razu, nie wymaga³o mozolnych poprawek ani korekt. ¯eby coœ siê oby³o bez walki, bez przepychanek, gróŸb. Nie mówiê, ¿e wszystko. Nie mówiê, ¿e zawsze. Ale ¿eby coœ w tym roku okaza³o siê proste jak ulica Grochowska. […] Na razie czerwony sznurek z Chinatown, który mia³ mnie obroniæ przed z³em czyhaj¹cym w Roku Drewnianego Wê¿a, nie zadzia³a³ i wyl¹dowa³am na deskach z odnowion¹ kontuzj¹ dysku. Na fali trumpowskiej nagonki straci³am pracê, która co prawda nie by³a moim jedynym Ÿród³em utrzymania, ale stanowi³a istotn¹ czêœæ miesiêcznego przychodu. A to dopiero pocz¹tek roku. W którym – czujê to w koœciach – nie bêdzie ³atwo. Ani prosto. ❍ Stany wewnêtrzne

Wyci¹gnê³am z komody bia³¹ bawe³nian¹ chustê. Owinê³am cia³o. W³o¿y³am suche ga³¹zki lawendy. Zrobi³am miejsce w zamra¿arce. I teraz, za ka¿dym razem, kiedy j¹ otwieram, myœlê o nim. Przypominam sobie ostatnie minuty. Kiedy umiera³ mi na rêkach. I ¿e mia³am wra¿enie, ¿e jego cia³o po œmierci wa¿y³o wiêcej. Jakby ktoœ po³o¿y³ kamieñ. Dosypa³ piasku. Zrobi³ przenoœn¹ mogi³ê.

Stojê w oknie. I mówiê do niego. Przez œcianê. Przez zamarzniêt¹ ziemiê. Przez sen. Wczoraj znowu przyszed³. By³ poturbowany. Ale szczêœliwy, ¿e jest z powrotem w domu. Jeszcze d³ugo po przebudzeniu czu³am jego futro pod palcami. Czasem k¹tem oka widzê znany kszta³t. Odwracam g³owê. I dziwiê siê zastaj¹c puste miejsce.

Po kwiatach, które zasadziliœmy na grobie, zosta³y suche ogigle. Tak mówi³ mój oj-

Ale ty nie umrzesz? – spyta³em kiedyœ. – Umrê. Ka¿dy umrze. – Ale ty nie umrzesz?

– Umrê, ale dopiero kiedy nie bêdziesz mnie potrzebowa³.

Mia³em piêæ lat i w pierwszej chwili uzna³em tê odpowiedŸ za satysfakcjonuj¹c¹. Negocjacje w kwestii œmierci nie nale¿¹ do ³atwych. Jak mówi¹ zwi¹zkowcy uzyska³em maksimum tego, co by³o mo¿liwe w obecnej sytuacji. Dopiero z czasem zrozumia³em, ¿e postawi³a warunek.

[…] A teraz nie ¿yje. Siedzê w jej mieszkaniu. Wszystko zniknê³o. Zosta³y tylko ksi¹¿ki. By³y naszym t³em. Tkwi³y w ka¿dym kadrze. Zna³em ich grzbiety, zanim rozpozna³em w czarnych znakach litery. Ca³e ¿ycie z nich wró¿y³em. Szuka³em puent. […]

Zapraszamy na stronê Autorki: www.stanywewnetrzne.com

Tylko mebli szkoda

Jan Latus

Bar „Envy” by³ jednym z popularniejszych miejsc w Angeles City. Location, location, location! By³ tam, gdzie zaczyna siê Walking Street, legendarna ulica nocnych uciech. W „Envy” by³o oszklona, pustawa sala w g³êbi, lecz klienci, w wiêkszoœci mê¿czyŸni i cudzoziemcy, woleli siedzieæ na zewn¹trz, przy amfiteatralnie rozmieszczonych stolikach. Popijali piwo i przygl¹dali siê godzinami paradzie piêknych dziewczyn id¹cych do pracy, a czasem id¹cych za r¹czkê z jakimœ starszym panem, gdy ju¿ znalaz³y klienta. W „Envy” siedzieli turyœci odwlekaj¹cy moment wkroczenia do akcji. To by³y lwy szykuj¹ce siê do skoku. Albo lwy zmêczone wielodniowymi ³owami, teraz chc¹ce sobie posiedzieæ, odpocz¹æ, u³o¿yæ w g³owie nies³ychane prze¿ycia wakacyjne.

By³o to przytulne miejsce, efektownie oœwietlone, nastrojowe. Czasem tam bywa³em i zamawia³em doœæ smaczne, miêdzynarodowe potrawy.

Od kilku miesiêcy restauracja „Envy” jest zamkniêta. Jak zwykle, mno¿¹ siê plotki: o nierentownoœci, bankructwie, przejœciu na emeryturê w³aœcicieli, przejêciu przez bezwzglêdnych Koreañczyków.

Pierwszym efektem zmian by³o usuniêcie krzese³ i stolików, lamp i gablot. Piêkne wnêtrze zosta³o ogo³ocone do surowego betonu œcian. Wjecha³ ciê¿ki sprzêt i rusztowania. Robi¹cy to, co im ka¿¹, wiêc trudno ich winiæ za brak gustu, filipiñscy robotnicy wy³o¿yli ju¿ filary czarnym granitem, a sufit pomalowali na bia³o. Przytulnie to tu teraz nie bêdzie; zreszt¹ poczekajmy, dajmy projektantowi szansê.

Smutno mi, ¿e tak ³adne i gwarne miejsce przesta³o istnieæ. Nie pozna³em jednak bli¿ej ¿adnego z bywalców „Envy”, bardziej mi wiêc ¿al utraty miejsca, ni¿ ludzi. Podobnie prze¿y³em zamkniêcie baru „Paradise”, mieszcz¹cego siê z kolei przy koñcu Walking Street. By³ to beer garden, czyli otwarta przestrzeñ z barem, sto³ami do bilardu, stolikami dla jedz¹cych kolacjê i sto³kami dla tych, którzy –znowu – chcieli obserwowaæ akcjê na Walking Street. Miejsce by³o otwarte ca³¹ dobê i pozna³em tam szefów, mi³¹ za³ogê i wielu sta³ych klientów.

I któregoœ dnia siê wziê³o zamknê³o. Personel powêdrowa³ do innych lokali, a na miejsce wkroczy³a ekipa niszczycielsko/budowlana. Usuniêto sufit i skonstruowano nowy, wy¿szy. Bar przesuniêto na prawo, a sto³y bilardowe na lewo. Zmieniono lampy na jaœniejsze i bardziej kolorowe. Przeszkolono now¹ ekipê, liczn¹ jak brygada w armii.

Nie znam powodów przejêcia lokalu; prawie na pewno chodzi³o o pieni¹dze, a dok³adniej – ich brak. Znowu jednak

zmiana musi polegaæ na wymianie czegoœ na nowsze i niekoniecznie lepsze. Zginie specyficzna dla angielskich pubów i niemieckich piwiarni mrocznawa, zadymiona atmosfera, przytulnoœæ podniszczonego, ciemnego drewna.

Zawsze robi mi siê smutno, ilekroæ widzê, ¿e jakaœ konstrukcja jest burzona, wnêtrze patroszone, sprzêty wyrzucane do kontenera na odpadki. Jest to jednak coœ zrozumia³ego: kapitalizm, coœ przesta³o dzia³aæ, przyjdzie wiêc nowe. Ryzyko nie przynios³o rezultatów, ryzykowaæ bêdzie wiêc nastêpny frajer.

Dlaczego piszê „frajer”? Bo czêsto, zw³aszcza tutaj, gdzie za przedsiêwziêcia bior¹ siê dyletanci, na przyk³ad znudzeni emeryci z Europy i weterani z USA, clou ich pomys³u na nowy biznes jest zburzenie starego i zbudowanie za wszelk¹ cenê czegoœ nowego, lepszego, bardziej wyrafinowanego, z klas¹.

Mieszkaj¹cy tu od kilku lat Amerykanin z Kolorado posiada bar z pizz¹ i g³oœn¹ muzyk¹. Ma³o mu tego by³o, wiêc rzuci³ siê na wielkie przedsiêwziêcie: nocny klub w opuszczonym pomieszczeniu przy Walking Street. Obiecywa³ cuda wianki: super sprzêt nag³aœniaj¹cy, œwietne tancerki, doskona³y show, piêkne hostessy, dobr¹ kuchniê. Lokal na œwiatowym poziomie, Las Vegas. Oczywiœcie zacz¹³ od wydania miliardów na nowe wejœcie, neony, schody, g³oœniki. Postawi³ wreszcie w pogotowiu now¹ za³ogê, otworzy³ lokal i czeka³ na klientów. Któ-

rzy jakoœ siê nie pojawili. Na scenie tañczy³y kaszaloty, dania w karcie i drinki by³y drogie, zagranicznych turystów nie doœæ. Nie min¹³ miesi¹c, a lokal siê zamkn¹³. Inwestor li¿e rany i oznajmia, ¿e „na jakiœ czas” wróci teraz do Stanów. A co siê dzieje w feralnym klubie? Zgadliœcie. Nowi w³aœciciele rozpoczêli od: zmiany nazwy, zmiany neonu, fasady, sceny, oœwietlenia, planu pomieszczenia, usytuowania baru. Nowy personel powita³ mnie z wielk¹ atencj¹ i nawet pyta³ o opiniê o nowym miejscu. By³em jednym z szeœciorga klientów. Co i raz widzê jakiœ bar, sklep, punkt us³ugowy, który ktoœ – Filipiñczyk lub cudzoziemiec – otworzy³ z nadziejami na sukces. Otwarcie by³o poprzedzane miesi¹cami mozolnej budowy, wykañczania i meblowania wnêtrza. Potem mijam ju¿ otwarte miejsce, zawsze puste. Jeszcze nieznane, za drogie na dzielnicê, z nietrafion¹ ofert¹, niezareklamowane, z za³og¹ niepodejmuj¹c¹ starañ, by przyci¹gn¹æ klientów. Wyobra¿am sobie w³aœcicieli, którzy po miesi¹cach, mo¿e latach ciu³ania, sprzedaniu poprzedniego biznesiku, zapo¿yczeniu siê u rodziny i w banku, otwieraj¹ knajpkê – aw niej pusto. Codziennie licz¹ straty, pomniejszone o dwa lub cztery hamburgery lub sandwiche, które uda³o siê sprzedaæ. Potem p³ac¹ za czynsz i pr¹d, wynajmuj¹ jeszcze tañszych, wiêc jeszcze gnuœniejszych, pracowników. Za pó³ roku musz¹ siê zamkn¹æ. Jeszcze bardziej efemeryczne s¹ mikrobiznesiki. Gotowana kukurydza sprzedawana z motocyklowej przyczepki, miód niesiony po ulicach w wiaderku. Wystarczy pójœæ na inn¹ ulicê i spróbowaæ znowu. Tu nie trzeba pozwoleñ miasta, rejestracji na policji. Ka¿dy próbuje coœ sprzedaæ, gdzie siê da.

➭ 18

Na biesiadzie weselnej u Rydlów

Huczne i kontrowersyjne wesele Lucjana Rydla sta³o siê kanw¹ dramatu napisanego przez jego przyjaciela i œlubnego œwiadka – Stanis³awa Wyspiañskiego.

Dziêki temu powsta³o jedno z najwybitniejszych dzie³ teatralnych w historii polskiej literatury. O ile jednak inny polski wieszcz, Adam Mickiewicz w swoim „Panu Tadeuszu” nie szczêdzi³ bogatych opisów przysmaków jakie pojawia³y siê na sto³ach, o tyle Wyspiañski temat ten kompletnie przemilcza³. By³ z natury ascet¹ i gdy pisa³ swoj¹ znakomit¹ sztukê teatraln¹, potrawy na weselnej biesiadzie by³y zapewne na samym koñcu listy jego zainteresowañ.

Wybitny polski re¿yser Andrzej Wajda, nakrêci³ filmow¹ wersjê dramatu i musia³ zrobiæ to tak, aby nie pokazaæ potraw na weselnym stole. Dziœ nie ma pewnoœci co jedzono na weselu Rydla i mo¿emy siê jedynie domyœlaæ jakie by³o wówczas menu. Wiadomo jedynie, ¿e wesele Rydlów trwa³o trzy dni i mia³o miejsce w podkrakowskich Bronowicach, które by³y czêœci¹ regionu zwanego wówczas Galicj¹. Dzieñ po œlubie pañstwo m³odzi pojechali na uroczyste œniadanie wydane przez matkê Lucjana Rydla, Helenê, a tego samego dnia w po³udnie, w bronowickiej karczmie Hirsza Singera rozpoczê³y siê tañce. Trzeciego dnia po œlubie, w Bronowicach odby³y siê czepiny, na które zaproszono goœci z Krakowa, w tym tak¿e Wyspiañskich. By³y to wiêc poprawiny po³¹czone z czepinami, co jest wa¿nym obrzêdem, który symbolizuje zmianê statusu spo³ecznego kobiety. Zazwyczaj czepiny celebrowa³y tylko kobiety, ale w tym przypadku obrzêd mogli obserwowaæ krakowscy goœcie. Przyjecha³o ich z Krakowa oko³o dwadzieœcioro – byli to krewni i przyjaciele Rydla i Tetmajera.

Z najwiêkszej izby domu Tetmajera wyniesiono meble aby by³o gdzie wywijaæ ho³ubce i oberki. Mimo to, by³o tam tak ciasno, ¿e Wyspiañski swoj¹ córkê Helenê i dwie ma³e Tetmajerówny posadzi³ na piecu, bo ba³ siê, ¿e je roztañczeni weselnicy rozdepcz¹. Muzyka zaczê³a „ogrywaæ obrazy” ju¿ od siódmej rano. Muzykanci stawali wówczas na œrodku izby twarz¹ do jednego z wielu „œwiêtych” obrazów i grali pieœni koœcielne by po chwili ucinaæ je hucznym marszem.

Galicja w tamtych czasach by³a czêœci¹ Cesarstwa Austro-Wêgierskiego, co mia³o ogromny wp³yw na kuchniê tego regionu. Oprócz Polaków mieszkali tu tak¿e Ukraiñcy i ¯ydzi, co równie¿ mia³o swoje du¿e

znaczenie gastronomiczne. Wiele obyczajów weselnych w polskiej kulturze jest podobnych do siebie i do takich nale¿y dzielenie chlebem i sol¹. Chleb jest symbolem pe³nego spichrza, dostatku i sytoœci, a sól jest zabezpieczeniem przed zepsuciem – tak¿e tym moralnym, dlatego tak bardzo pasuje to do zawieranego w³aœnie ma³¿eñstwa.

Chleb i sól podawano nie tylko m³odo¿eñcom. W niektórych miejscach Polski panna m³oda dzieli³a ten chleb tak, aby wystarczy³o go dla wszystkich goœci weselnych. Posypywa³a chleb sol¹ i czêstowa³a zebranych zaczynaj¹c od najstarszych i najwa¿niejszych, a na dzieciach koñcz¹c.

Zanim korowód weselny wyruszy³ z Bronowic do Koœcio³a Mariackiego, do chaty panny m³odej bochen czarnego chleba przynios³a matka Lucjana, Helena Rydlowa. Lucjan Rydel senior w tym czasie ju¿ nie ¿y³ i zastêpowa³ go jego brat Jan, który przeci¹³ chleb na pó³ i ka¿d¹ z tych po³ówek w³o¿y³ w rêce przysz³ych ma³¿onków, zwi¹zuj¹c je ze sob¹ karminow¹ chust¹. Pañstwo m³odzi wówczas uklêkli i przyjêli b³ogos³awieñstwo z r¹k pani Rydlowej i matki Jadwigi, co przypieczêtowano œwiêcon¹ wod¹. Najpierw rodzice m³odych, a potem reszta goœci wtyka³a póŸniej w ten chleb srebrne monety.

Poniewa¿ wesele Rydla odbywa³o siê na wsi, jedzenie jakie tam podawano by³o najprawdopodobniej ch³opskie. Na polskiej wsi na pocz¹tku XX w. listopad by³ czasem œwiniobicia, bo miêso przetwarzano na kie³basy i inne wêdzonki, które by³y wa¿ne do przetrwania zimy. Z tego powodu listopad by³ na wsi ulubionym miesi¹cem dla nowo¿eñców, którzy chêtnie w tym czasie wyprawiali swoje wesela. Na sto³ach wreszcie mog³o pojawiæ siê miêso i przez krótki czas by³o go pod dostatkiem. Przez resztê roku na polskiej wsi jadano niewiele miêsa i dominowa³a modna dzisiaj kuchnia wegetariañska. Miêso podawano tylko na szczególne uroczystoœci i dla szczególnie wa¿nych osób. Najwiêcej miêsa jadano w wesela, ale podawano je tak¿e na chrzciny i stypy. Wesele by³o zdecydowanie œwiêtem obfitoœci.

W cesarstwie Franciszka Józefa kulinarnie dominowa³ smak kwaœny, dlatego mo¿na z du¿¹ doz¹ prawdopodobieñstwa za³o¿yæ, ¿e na weselnej uczcie podano zupê kwaœnicê i kapustê z miêsem. Wszystko mocno przyprawiane kminkiem, który by³ ulubion¹ przypraw¹ ca³ego cesarstwa. Listopad by³ miesi¹cem w którym do piwnic i komórek wtaczano beczki z kiszon¹ kapu-

st¹ i z kiszonymi ogórkami. Jednak najwa¿niejszym, tradycyjnym, weselnym daniem by³ oczywiœcie rosó³, ugotowany na m³odych kogutkach. Taki kogutek jest symbolem wigoru i jurnoœci m³odych ludzi, wró¿¹cym im przysz³e potomstwo. G³ówne danie wesela by³o jednak miêsne i zapewne u Rydlów by³a to pieczona baranina. Kraków le¿y w niewielkiej odleg³oœci od Podhala, gdzie hodowano owce i z tego powodu oprócz miêsa z pewnoœci¹ na weselnym stole pojawi³y siê wêdzone oscypki. Kolejnym daniem galicyjskim jest pokrojona w kostkê i podsma¿ona z cebul¹ kie³basa podawana razem z ziemniakami. Do miês dodawano suszone œliwki, ale jeœli przyprawiano je kminkiem, to wówczas podawano je na mod³ê wêgiersk¹ z kluseczkami galuszkami lub na mod³ê austriack¹ ze szpeclami. Niekiedy sma¿ono na tê okazjê placki ziemniaczane i podawano je razem z miêsem w sosie. Jesieni¹ bito tak¿e gêsi, wiêc zapewne na stole weselnym pojawi³a siê tak¿e gêsina.

W kulturze ch³opskiej nie pieczono wystawnych ciast, a tym bardziej tortów. Jednak wesele nie mog³o obejœæ siê bez miodownika. Ciasto na miodownik nastawiano zwyczaj wtedy, kiedy w domu rodzi³a siê córka. Pó¿niej przechowywano je przez lata w komórce lub w piwnicy, bo miód doskonale zabezpiecza³ je przed zepsuciem. Kiedy córka doros³a i wychodzi³a za m¹¿ z tego ciasta pieczono miodownik. Upieczone ciasto obficie polewano miodem i posypywano orzechami.

Miodownik to prawdziwie staro¿ytne, polskie ciasto, które sta³o siê pierwowzorem dla wymyœlonych póŸniej pierników. Na weselnym stole nie mog³o tak¿e zabrakn¹æ ko³aczy i korowajów. Korowaje, to okr¹g³e baby dro¿d¿owe z ukrytymi w nich figurka-

mi na dobr¹ wró¿bê. Korowaje zazwyczaj towarzysz¹ obrzêdowi czepin. Czêsto na korowaja mówiono ko³acz weselny i pieczono go na dzieñ przed weselem i mog³y go upiec wy³¹cznie kobiety. Jeœli w trakcie pieczenia korowaja pojawi³ siê mê¿czyzna to wró¿y³o to nieszczêœcie. Korowaje czêsto nadziewano suszonymi owocami i ozdabiano figurkami kwiatów i ptaków co mia³o symbolizowaæ szczêœcie i dobrobyt. Ko³acze to z kolei s³owiañskie, wywodz¹ce siê z pogañskiej tradycji pieczywo, symbolizuj¹ce energiê s³oneczn¹. Ko³acz mia³ przynieœæ bogactwo i powodzenie. Rytualnie pieczono je tak w Bo¿e Narodzenie jak i w Wielkanoc, ale podawano je równie¿ na weselach. Pieczono tak¿e ma³drzyki krakowskie, czyli malutkie bu³eczki nadziewane serem, które zagryzano jab³kami.

Na wsi polskiej do niedawna celebrowano zwyczaj pok³adzin, w którym ma³¿onkowie cieleœnie konsumowali swój zwi¹zek w czasie, gdy wci¹¿ trwa³a uczta weselna. Wejœcia do pomieszczenia, gdzie odbywa³y siê pok³adziny strzeg³y panny, które jad³y w tym czasie jab³ka takie jak oliwki, ró¿anki czy mnichy. Jab³ka w listopadzie by³y ju¿ prawdziwym rarytasem, a ka¿dy owoc by³ pieczo³owicie owijany w papier dziêki czemu móg³ przetrwaæ do nowego roku.

Na hucznie obchodzonym w Bronowicach weselu za ko³nierz nie wylewano i pito g³ównie wódkê. Ci, którym alkohol odebra³ si³y i przytomnoœæ, k³adli siê w sieni na paltach i nieco otrzeŸwiawszy wracali do zabawy. Jeden z goœci na weselu Rydlów, malarz Stanis³aw Czajkowski obudzi³ siê na tych paltach nad ranem i podszed³ do chwiej¹cych siê na nogach bronowickich ch³opów mówi¹c: „A teraz ja wam powiem co to jest secesja” i po chwili jak d³ugi zwali³ siê pod stó³. Dla takich jak on stawiano w sieni beczkê z wod¹, ¿eby w niej ch³odziæ zbytnio rozgrzan¹ trunkiem g³owê. Panie pi³y bardziej umiarkowanie, preferuj¹c s³odkie wódki, nalewki lub herbatê z rumem. Sam Wyspiañski jad³ niewiele i nie pi³ wcale. W „Plotce o Weselu” Tadeusz ¯eleñski opisa³ go tak: „Pamiêtam go jak dziœ, jak szczelnie zapiêty w swój czarny tu¿urek sta³ ca³¹ noc oparty o futrynê drzwi, patrz¹c swoimi stalowymi, niesamowitymi oczyma. Obok wrza³o weselisko, hucza³y tañce, a tu do tej izby raz poraz wchodzi³o po parê osób, raz poraz dolatywa³ jego uszu strzêp rozmowy. I tam ujrza³ i us³ysza³ swoj¹ sztukê”.

Lucjan i Jadwiga Rydel
Korowaj Kwaœnica
Chleb weselny
Miodownik

60 lat kabaretu „Dudek“

Zanim Dziewoñski za³o¿y³ „Dudka”, wspó³pracowa³ z „Kabaretem Starszych Panów” i niemal¿e ca³a póŸniejsza obsada jego kabaretu z wyj¹tkiem Jana Kobuszewskiego, którego zarekomendowa³ Wies³aw Michnikowski, wystêpowa³a wczeœniej w kabarecie Przybory i Wasowskiego. Ostatecznie to Jerzy Wasowski przekona³ Dziewoñskiego aby za³o¿y³ w³asny kabaret mówi¹c mu: „Spróbuj!”. Dziœ brzmi to lekko i ³atwo, ale zorganizowanie czegokolwiek w latach 60tych w PRL-u by³o wielkim wyzwaniem. W tamtych czasach w Warszawie w³aœciwie nie by³o kabaretu z prawdziwego zdarzenia, po „Dudku” kolejnym takim kabaretem literackim by³a krakowska „Piwnica pod Baranami”. „Dudek” by³ prawdziwym ewenementem, g³ównie z tego powodu, ¿e wystêpowali w nim zawodowcy.

Nie by³by „Dudka” gdyby nie pomoc i niespo¿yta energia Haliny Studziñskiej z warszawskiej „Estrady” i Polskiego Radia, które zbudowa³o nag³oœnienie w kawiarni „Nowy Œwiat”. Cz³owiekiem, który technicznie dogl¹da³ projektu by³ Bogdan Kryspin, osobiœcie przerabiaj¹c mikrofony i klej¹c wszystko leukoplastem. Studziñska by³a nazywana „energi¹ Dziewoñskiego” i pewn¹ rêk¹ pilnowa³a aby kabaret móg³ organizacyjnie dojœæ do skutku. Nie by³o to ³atwe. Aktorzy przychodzili na próby po swoich wystêpach w teatrze czyli najwczeœniej o dziesi¹tej w nocy. PóŸniej o tej godzinie rozpoczynano tak¿e przedstawienia „Dudka”.

W pierwszym wystêpie kabaretu „Dudek” pojawi³a siê na scenie tylko jedna debiutantka i by³a ni¹ Irena Karel. Ca³a reszta by³a ju¿ znana, doœwiadczona i s³awna: Irena Kwiatkowska, Barbara Rylska, Dziewoñski, Michnikowski, Go³as i Kobuszewski. Na fortepianach gra³ duet Szczygie³ – Suchocki, ale póŸniej „muzykantów” (jak nazywa³ ich Dziewoñski)

by³o wiêcej. Oprócz Ireny Karel, ten pierwszy, oryginalny zespó³ „Dudka” przetrwa³ do koñca istnienia kabaretu.

Re¿yser Andrzej Kijowski mówi¹c o tamtych czasach powiedzia³, ¿e by³y to czasy bogatsze przez to, ¿e by³a… cenzura. W totalitarnym, komunistycznym pañstwie trzeba by³o aluzji, pomys³u i inteligencji aby broniæ siê przed tym co nas otacza³o. Nikt jednak nie wiedzia³, czy taka formu³a kabaretu siê sprawdzi. Nawet przedwojenne szmoncesy odbierano po latach zupe³nie inaczej ni¿ wczeœniej, podobnie jak my dziœ tak¿e odbieramy je na swój sposób. Nie mo¿na by³o z nich zrezygnowaæ, bo Dziewoñski by³ ogromnym fanem tego gatunku satyrycznego.

PóŸniej przez „Dudka” przewinê³a siê plejada gwiazd polskiego kina i teatru w tym m³odziutkie aktorki, jak Magda Zawadzka czy Anna Seniuk. Niezwyk³e by³o to, ¿e wszyscy, których Dziewoñski zaprosi³ do wystêpów w tym kabarecie doskonale siê sprawdzili. By³ on co prawda dyrektorem, ale pracuj¹cych dla niego aktorów traktowa³ jak najbli¿szych przyjació³. Aktorzy b³yszczeli na scenie, ale na ich sukces pracowa³a ca³a plejada fenomenalnie utalentowanych autorów tekstów z Wojciechem M³ynarskim na czele. Pisali je te¿ Andrzej Jarecki, Jeremi Przybora, Stanis³aw Tym, Agnieszka Osiecka i Stefania Grodzieñska. Teksty pisano pod konkretn¹ osobê i autorzy traktowali takie zlecenia jako wyró¿nienie.

Wysoki poziom kabaretu „Dudek” jest zas³u¿enie przypisywany Edwardowi Dziewoñskiemu, ale nie nale¿y zapominaæ o tym, ¿e ten poziom pochodzi³ od jego nauczycieli takich jak Hemar, Tuwim i S³onimski. Nikt nie mia³ watpliwoœci, ¿e Dziewoñski robi dobry kabaret. W swojej ksi¹¿ce pt. „W ¿yciu jak w teatrze” Dziewoñski przytoczy³ opiniê Jana Œwiderskiego, który powiedzia³ mu kiedyœ, ¿e w teatrze siê nudzi, a w kabarecie „Dudek” dobrze siê bawi. I rzeczywiœcie: aktorzy tacy jak Jan Kobuszewski, Wies³aw Go³as czy Irena Kwiatkowska wyraŸnie dobrze bawili siê odgrywaj¹c swoje role. Mimo, ¿e tak próby jak i wystêpy odbywa³y siê póŸnym wieczorem nikt nie czu³ niechêci do takiej pracy, a sam „Dudek” by³ œwietnym organizatorem i kierownikiem zespo³u. W 1975 roku kabaret „Dudek” by³ u szczytu s³awy, ale Edward Dziewoñski postanowi³ zamkn¹æ ca³e przedsiêwziêcie. W zasadzie nie by³o ku temu specjalnego powodu, ale Dziewoñ-

ski mawia³, ¿e wszystko ma swój koniec i najlepiej skoñczyæ wtedy, kiedy amplituda drgañ jest na swojej najwy¿szej pozycji. Co ciekawe, nikt z aktorów nie protestowa³, bo wszyscy mieli do „Dudka” ogromne zaufanie. Edward Dziewoñski nigdy póŸniej nie ¿a³owa³ swojej decyzji. Uwa¿a³, ¿e podj¹³ j¹ we w³aœciwym momencie. Niestety. Po „Dudku” nie powsta³ ju¿ ¿aden kabaret literacki.

Dziewoñski dla kabaretu „Dudek” zrezygnowa³ z w³asnej kariery aktorskiej. Wyst¹pi³ w „Eroice” i w „Zezowatym Szczêœciu” tworz¹c role, które wró¿y³y mu poczesne miejsce w polskiej kinematografii. Wybra³ jednak kabaret, który by³ prawdziwym zjawiskiem. Spotyka³a siê tam i rozmawia³a ze sob¹ inteligencja. Przychodzili: Kazimierz Rudzki, Aleksander Bardini, Jerzy Dobrowolski i wielu innych. Ta doskona³a atmosfera wp³ywa³a na to, co dzia³o siê nie tylko na scenie, ale tak¿e na widowni. Publicznoœæ by³a dla artystów partnerem. Dziœ tak ju¿ nie jest. Publicznoœæ to przedmiot, który trzeba za wszelk¹ cenê zmusiæ do œmiechu i wrzasku, czêsto za pomoc¹ tanich, prostackich chwytów i plugawego jêzyka.

Reakcje widowni kabaretu „Dudek” zaskakiwa³y czasem samych twórców. Niekiedy wystarczy³o zawiesiæ g³os, by publicznoœæ zareagowa³a. Któregoœ dnia Bogdan Baer mówi³ swój tekst o tym, jak pewnego cz³owieka zdjêto ze stanowiska. Baer tego dnia rano s³ysza³ przemówienie I sekretarza PZPR W³adys³awa Gomu³ki (którego nazywano „Gadu³k¹”) i bezwiednie powiedzia³ swój tekst w charakterystyczny dla Gomu³ki sposób. Ta aluzja zosta³a natychmiast wychwycona i do ³ez rozbawi³a publicznoœæ. Podobnie by³o z napisan¹ przez M³ynarskiego „Ballad¹ o Dzikim Zachodzie” w której œpiewano, ¿e „najtrudniej jest rozpoznaæ bandytê, gdy dooko³a tylu szeryfów”, czy z piosenk¹ zaœpiewan¹ przez Wies³awa

Edward Dziewoñski przed wejœciem do kawiarni „Nowy Œwiat“

Go³asa „W Polskê idziemy drodzy panowie, w Polskê idziemy”, obrazuj¹c¹ stan ducha Polaków w tamtych czasach.

To sprawia³o, ¿e tak Dziewoñski jak i autorzy tekstów musieli czêsto œcieraæ siê z cenzur¹. Pracownicy tej instytucji nie opuszczali ¿adnego wystêpu „Dudka” ani ¿adnej próby generalnej. W piosence „Po co babciê denerwowaæ”, któr¹ œpiewa³y Anita Dymszówna i Anna Seniuk opowiedziana jest historia o babci, która mieszka na piêterku i trzeba jej cenzurowaæ informacje po to, aby babci nie denerwowaæ. Dziewoñski czu³, ¿e mo¿e tym zaniepokoiæ cenzorów i na próbie generalnej poprosi³ aby obie aktorki aby zaœpiewa³y to tak, ¿eby wysz³a z tego g³upawa, niegroŸna piosenka. Tekst zosta³ zatwierdzony, ale na premierze wszyscy doskonale wiedzieli, ¿e to piosenka o Gomu³ce. Okaza³o siê, ¿e interpretacja artystów mo¿e byæ groŸniejsza ni¿ to, czego zakazywali cenzorzy. Znakomite aktorstwo pokazywa³o wówczas swoj¹ prawdziw¹ potêgê. Go³as w jednym z wystêpów wyrecytowa³ tekst Stanis³awa Tyma pt. „Dobrze, ¿e jesteœ”, który wys³any cenzurze wygl¹da³ niewinnie, ale w jego interpretacji wiadomo by³o, ¿e chodzi o Polskê, która dobrze ¿e jest, ale nie jest wolna. Warszawski oddzia³ cenzury da³ siê uœpiæ i puœci³ wiersz, ale w Gdansku, cenzura by³a czujniejsza i ju¿ tego tekstu nie zatwierdzi³a. W tamtych czasach ka¿de wiêksze miasto w Polsce mia³o swój urz¹d cenzury i teksty trzeba by³o zatwierdzaæ lokalnie.

W latach 1988-89 kabaret „Dudek” na chwilê zmartwychwsta³, ale by³a to ju¿ „musztarda po obiedzie” z czego Dziewoñski natychmiast zda³ sobie sprawê. Zmieni³y siê czasy i ludzkie oczekiwania. „Dudek” przetrwa³ w legendzie jako kabaret unikalny i jedyny w swoim rodzaju, który œmieszy i bawi do dziœ i wspominany jest z rozrzewnieniem.

Wies³aw Go³as i Jan Kobuszewski œpiewaj¹ Balladê o Dzikim Zachodzie
Wies³aw Michnikowski i Edward Dziewoñski
Magda Zawdzka na próbie kiabaretu Dudek
Irena Karel w latach 60-tych
Irena Kwiatkowska z Edwardem Dziewoñskim

Blender kulturalny

Gala rozdania nagród Grammy 2025 za nami. Jak co roku impreza zgromadzi³a œmietankê przemys³u muzycznego. Na scenie triumfowa³y m.in. Beyoncé i Sabrina Carpenter. Najwiêkszymi przegranymi okaza³y siê natomiast Taylor Swift i Billie Eilish, które w tym roku nie zdoby³y nagrody w ¿adnej z kategorii.

Beyoncé, ikona wspó³czesnej muzyki, ponownie udowodni³a, ¿e jej status najczêœciej nagradzanej artystki w dziejach Grammy (35 nagród, 99 nominacji) jest nie do pobicia. Gwiazda, która wyst¹pi³a w blond peruce i z³otej sukni, zdoby³a kolejne trzy statuetki, w tym swoj¹ pierwsz¹ za album roku (kr¹¿ek „Cowboy Carter”). Wykonawczyni przeboju „Texas Hold 'Em” sta³a siê te¿ pierwsz¹ niebia³¹ artystk¹, która zwyciê¿y³a w kategorii „album roku country”, co wzbudzi³o wiele kontrowersji. Jednak najwiêkszym zwyciêzc¹ wieczoru okaza³ siê Kendrick Lamar, który zdoby³ a¿ piêæ statuetek, w tym za piosenkê roku i nagranie roku (utwór „Not Like Us”). Raper zosta³ tak¿e nagrodzony w kategoriach „najlepszy wystêp rap” i „najlepsza piosenka rap”, udowadniaj¹c, ¿e jest niezaprzeczalnym liderem swojego gatunku.

Lady Gaga i Bruno Mars zdobyli nagrodê w kategorii „najlepszy wystêp pop duetu/grupy” za utwór „Die With a Smile”. Podczas odbierania nagrody artysta wyrazi³ wdziêcznoœæ za wspó³pracê z Lady Gag¹, nazywaj¹c j¹ „darem od Boga”. Piosenkarka podkreœli³a natomiast talent muzyczny swojego partnera scenicznego oraz zwróci³a uwagê na potrzebê wsparcia dla spo³ecznoœci transp³ciowej i queer, która pod nowymi rz¹dami znalaz³a siê w trudnej sytuacji.

Jednak najwiêksz¹ sensacjê wzbudzi³a Bianca Censori, która na czerwonym dywanie pojawi³a siê w czarnym futrze do ziemi i… cienkiej jak mgie³ka, przeœwituj¹cej sukience, co z daleka wygl¹da³o jakby by³a… zupe³nie naga. Partnerka Kanye West’a znana z odwa¿nych stylizacji,

„strojem Ewy” zaszokowa³a publikê. Jak siê okazuje, kontrowersyjny „wystêp” na œciance mo¿e kosztowaæ muzyka 20 milionów dolarów. Skandaliczne zachowanie zdenerwowa³o bowiem organizatorów tournée Westa po Japonii. „Nie bêdziemy tego tolerowaæ” – powiedzia³ jeden z inwestorów. „Nie chcemy czegoœ takiego ogl¹daæ u siebie”. Wygl¹da na to, ¿e w Kraju Kwitn¹cej Wiœni potrzebny jest przynajmniej… listek figowy.

30 stycznia w rodzinnym Londynie zmar³a Marianne Faithfull – piosenkarka, której gwiazda rozb³ys³a w latach 60., gdy jako szesnastolatka zosta³a odkryta przez mened¿era The Rolling Stones. Piosenka „As Tears Go By” skomponowana przez Micka Jaggera i Keitha Richardsa, sta³a siê jej pierwszym miêdzynarodowym przebojem, a zwi¹zek z liderem Stonesów sprawi³, ¿e sta³a siê ikon¹ œwiata muzyki. Po rozstaniu z Jagger’em, który napisa³ dla niej takie piosenki jak „Wild Horses” czy „You Can’t Always Get What You” burzliwe ¿ycie artystki nabra³o dramatycznego tempa. Wpad³a w spiralê uzale¿nienia od heroiny, a przez pewien czas zmaga³a siê nawet z kryzysem bezdomnoœci, mieszkaj¹c na ulicach londyñskiego SoHo. „Mo¿e najwiêcej, czego mo¿esz siê spodziewaæ po zwi¹zku, który siê psuje, to wyjœæ z niego z kilkoma dobrymi piosenkami” – powiedzia³a póŸniej. Po latach walki z uzale¿nieniem, anoreksj¹ i stanami depresyjnymi, wróci³a na scenê muzyczn¹. Album z 1979 roku „Broken English” objawi³ nowe wcielenie Faithfull. Jej szorstkim, pe³nym bólu g³osem zachwyci³y siê kolejne pokolenia. A refleksyjne, surowe teksty sprawi³y, ¿e album sta³ siê kamieniem milowym w karierze piosenkarki. Faithfull zdoby³a uznanie kry-

tyków i otrzyma³a nominacje do nagrody Grammy. Od tego momentu Marianne konsekwentnie budowa³a status dojrza³ej artystki, wspó³pracuj¹c z wieloma wybitnymi twórcami, m.in.: PJ Harvey, Nickiem Cavem, Davidem Bowie czy Lou Reedem, którzy podkreœlali ogromny wp³yw, jaki mia³a na ich twórczoœæ. Mia³a 78 lat.

*

Wiele osób uwa¿a, ¿e „Wzgórze psów” to moja najlepsza ksi¹¿ka. Rezonuje z czymœ, co jest powszechne. Z poczuciem uwiêzienia we w³asnej rodzinie, w miejscu zamieszkania, w jakiejœ to¿samoœci. Wed³ug wielu osób ta ksi¹¿ka opowiada o Polsce, o czymœ rdzennie naszym” – mówi Jakub ¯ulczyk. Ekranizacja jego powieœci, pod tym samym tytu³em, trafi³a na platformê Netflix. „Pamiêtam lata 90. Widzia³em, jak brutalna by³a tamta rzeczywistoœæ, bo chodzi³em do szko³y podstawowej w popegeerowskiej wsi […] Widzia³em na w³asne oczy, jakie konsekwencje spo³eczne przyniós³ upadek komunizmu i reformy Balcerowicza. Dystansujê siê od mówienia, czy by³y dobre czy z³e, potrzebne albo niepotrzebne, ale na pewno mia³y drastyczny efekt uboczny. Z kolei póŸniej wejœcie do Unii Europejskiej by³o cudem cywilizacyjnym dla moich rodzinnych stron. Polska przesz³a upgrade technologiczny i ekonomiczny, w ogóle nie ma z czym dyskutowaæ. Znowu jednak wysz³y k³opotliwe sprawy i k³opotliwi ludzie, których najlepiej zakopaæ, pozbyæ siê, odsun¹æ, bo z daleka widok jest piêkny” – dodaje autor. A jak, historia opowiadana przez ¯ulczyka, sprawdzi³a siê na ekranie? Zdania s¹ podzielone. Jednym z koronnych zarzutów krytyków jest to, ¿e s³abo s³ychaæ dialogi. Mimo tego, serial ogl¹da siê dobrze. G³ów-

nie za spraw¹ Roberta Wiêckiewicza, który fenomenalnie kreuje postaæ walcz¹cego z uk³adem Tomasza.

Na egzaminie do szko³y aktorskiej us³ysza³, ¿e nie powinien sobie robiæ wielkich nadziei, bo jest za niski. Wówczas mia³ powiedzieæ: „Skoro pan profesor Wyrzykowski œwietnie gra Hamleta na koturnach, to ja mogê zagraæ Grabca na koturnach”. I komisja wybuchnê³a œmiechem. Dosta³ siê za pierwszym podejœciem. I ze swojej fizjonomii uczyni³ atut. „Kiedyœ nie by³o tak wielu niskich aktorów. By³em ewenementem na polskim rynku filmowym, ale zaowocowa³a moja osobowoœæ i ludzie to kupili. Przyzwyczaili siê i ja te¿ siê przyzwyczai³em. Mimo moich warunków zagra³em wiele wspania³ych ról. Jeœli chcia³aœ us³yszeæ, ¿e mam kompleksy, pomyli³aœ siê. Nie mam kompleksów” –przekonywa³ w jednym z wywiadów, nawi¹zuj¹c do swoich 156 cm wzrostu. „Kiedy na scenie jest szeœciu facetów, piêciu przystojnych, a szósty wygl¹da jak... w ka¿dym razie odbiega od nich urod¹, to myœlê, ¿e wiêkszoœæ osób w³aœnie na mnie zwróci swoj¹ uwagê” – ¿artowa³. Roman K³osowski, bo o nim mowa, zas³yn¹³ jako Maliniak w serialu „Czterdziestolatek” Jerzego Gruzy. O swoim bohaterze mówi³: „By³ prawdziwym, niejednostronnym portretem pokolenia PRL-u. Facet raczej wredny, lizus, podkopuje zaufanie do szefa. Ludzie widzieli go w swoich s¹siadach, nigdy w sobie” – dodawa³. Choæ mia³ na koncie dziesi¹tki ról w kinie i teatrze, w³aœnie w tej roli zapamiêta³y go pokolenia. Dla tych, którzy chcieliby wróciæ pamiêci¹ do kultowego serialu, podpowiadamy: na kanale YouTube/Kinematografia Polska mo¿na ogl¹daæ wszystkie odcinki za darmo! ❍

Sabrina Carpenter Kendrick Lamar Lady Gaga i Bruno Mars
Beyoncé
Kanye West i Bianca Censori
Serial „Wzgórze psów” mo¿na ogl¹daæ na Netflixie

El¿bieta Baumgartner radzi

Skradziona emerytura Social Security

Pan Jarek z Polski napisa³ obszerny list. Oto jego streszczenie:

Do Stanów przyjecha³em w roku 1999 i do roku 2005 pracowa³em w fabryce. Harowa³em przez 7 dni, 68 godzin w tygodniu, zarabiaj¹c $674 na tydzieñ. Rozlicza³em siê z zarobionych pieniêdzy u pana Karola, który przyje¿d¿a³ do fabryki, bra³ $50 za rozliczenie podatków plus $250 dop³aty za zaleg³e podatki do ka¿dego rozliczenia. Przez 5 lat by³o wszystko w porz¹dku, ¿adnej korespondencji od IRS nie dosta³em.

W roku 2005 wróci³em do Polski, gdzie dowiedzia³em siê, ¿e wygra³em zielon¹ kartê. Wkrótce wróci³em wiêc do USA, gdzie przebywa³em i pracowa³em w innej du¿ej fabryce do 2016 roku. W tym czasie nadesz³a wiadomoœæ, ¿e mama zachorowa³a na raka, wiêc musia³em wróciæ do Polski, by ni¹ siê opiekowaæ. Mama zmar³a, zielona karta mi wygas³a, zreszt¹ na pewno z niej nie skorzystam, bo teraz mam swoje lata, jestem schorowanym cz³owiekiem, po zawale serca. Mieszkam w starym domu, który kupi³em po powrocie za pieni¹dze zarobione w Stanach. Na remont wyda³em ca³e oszczêdnoœci i ¿yjê z niewielkiej polskiej renty inwalidzkiej. W minionym roku przyjecha³ do Polski stary znajomy, który powiedzia³, ¿e Karol –cz³owiek, który rozlicza³ nasze podatki –okaza³ siê oszustem i nasze pieni¹dze wk³ada³ do swojej kieszeni. Nie mogê przeboleæ, ¿e ten z³odziej skrad³ mi emeryturê, o któr¹ w³aœnie zamierza³em siê ubiegaæ w amerykañskim Konsulacie. Przepracowa³em przecie¿ kilkanaœcie lat i p³aci³em podatki. Szkoda tylko, ¿e nie trafi³y do skarbu pañstwa, a wyl¹dowa³y w kieszeni oszusta.

Ponadto znajomy powiedzia³, ¿e Stany Zjednoczone wprowadzi³y ustawê FATCA. Bojê siê, ¿e mogê byæ poci¹gniêty do odpowiedzialnoœci za podatki zaleg³e w Ameryce. ¯yjê w obawie, ¿e stracê dom. Nie œpiê ca³ymi nocami. Pani El¿bieto, bardzo proszê o odpowiedŸ, która w jednoznaczny sposób wyjaœni przepisy FATCA – czy one mnie dotycz¹? Czy teraz muszê rozliczaæ siê w Stanach ze swojego ma³ego zasi³ku? Czy mam powody do strachu?

Pan Jarek poruszy³ kilka spraw, które wyjaœniê po kolei.

Podatki kiedyœ Po pierwsze, fakt, ¿e pan Jarek przez kilka lat nie s³a³ deklaracji podatkowych,

nie oznacza, ¿e nie p³aci³ podatków. Je¿eli pracowa³ on na tzw. czek rozliczeniowy, to jego pracodawca potr¹ca³ mu i odprowadza³ do skarbu pañstwa zaliczki na podatki federalne, podatki stanowe oraz sk³adki na Social Security. Musi to robiæ ka¿dy pracodawca, bo takie s¹ przepisy.

Dlatego te¿ za lata pracy w dwóch fabrykach pan Jarek ma najprawdopodobniej zap³acone zarówno podatki jak i sk³adki Social Security. Roczne rozliczenie s³u¿y tylko do ostatecznego wyrównania rachunków z IRS. Czasami podatnik dop³aca niewielk¹ kwotê, a czasami IRS odsy³a nadp³atê. Nawet je¿eli Karol zeznania nie sporz¹dzi³ i nie pos³a³, to po tylu latach IRS nie bêdzie w to wnika³, bo podatki pracodawca odprowadza³ regularnie.

Emerytura Social Security

Po drugie, zak³adaj¹c, ¿e pan Jarek pracowa³ legalnie na czek rozliczeniowy, jest on uprawniony do pe³nej emerytury Social Security. Skoro pracodawca potr¹ca³ sk³adki w jednej i drugiej fabryce, a do tego dochodz¹ póŸniejsze lata pracy, to ma on zaliczone kilkanaœcie lat sta¿u. „Pe³na” emerytura znaczy wypracowana przez co najmniej 10 lat. W pana Jarka przypadku nie bêdzie ona wielka, ale lepszy rydz ni¿ nic. Zaznaczam, ¿e emerytura nie bêdzie panu Jarkowi zredukowana o 25.5% tytu³em podatku dla nierezydentów (cudzoziemców, non-resident tax). Powodem jest fakt, ¿e mimo ¿e panu Jarkowi wygas³a zielona karta, dla urzêdu podatkowego na zawsze pozosta³ on rezydentem, wiêc w Polsce ma takie same obowi¹zki podatkowe, jakby mia³ mieszkaj¹c w Stanach. Pan Jarek zarabia znacznie mniej ni¿ wynosi amerykañska kwota wolna od podatków, wiêc ¿adnych podatków od niewielkiej emerytury p³aciæ nie musi, ani nawet s³aæ podatkowych deklaracji. W razie gdyby okaza³o siê, ¿e pan Jarek nie ma 10 lat pracy w USA, to by³by on uprawniony do ³¹czonej emerytury (totalized benefits), czyli opartej na okresach pracy w Stanach i w Polsce. Szczegó³y wyjaœniam w ksi¹¿ce pt. „Emerytura polska i amerykañska, ich ³¹czenie i skutki Umowy o zabezpieczeniu spo³ecznym”.

Z racji miejsca zamieszkania pana Jarka, wniosek o emeryturê Social Security powinien on z³o¿yæ w Biurze Œwiadczeñ Federalnych przy amerykañskim konsulacie w Krakowie, ul. Stolarska 9. ➦ pl.usembassy.gov/embassy-consulate/ krakow

FATCA

Po trzecie, pan Jarek niepotrzebnie niepokoi siê o FATCA – Ustawê o ujawnianiu kont zagranicznych. Dotyczy ona Amerykanów, którzy trzymaj¹ wiêksze pieni¹dze w zagranicznych bankach (ponad $50,000 w jednym banku) – w krajach, które podpisa³y ze Stanami odpowiednie umowy. IRS chce wy³apaæ podatników, którzy oszukuj¹ na podatkach i chowaj¹ du¿e pieni¹dze za granic¹, w tym terrorystów i handlarzy narkotykami. Polska podpisa³a ze Stanami umowê

o wspó³pracy w sprawie FATCA, ale pan Jarek jest ca³kowicie bezpieczny z kilku powodów.

Po pierwsze, jego polskie bankowe konto zosta³o za³o¿one przed wejœciem w ¿ycie umowy w sprawie FATCA, wiêc nie by³o poddane weryfikacji. Po drugie, Pan Jarek nie ma w banku ponad 50,000 dolarów. Dom nie jest przedmiotem zainteresowania IRS. Szczegó³y FATCA wyjaœniam w ksi¹¿ce pt. „Jak chowaæ pieni¹dze przed fiskusem”, któr¹ w wersji elektronicznej pos³a³am panu Jarkowi gratis.

Podatki teraz

Po czwarte, maj¹c tylko emeryturê Social Security i skromn¹ polsk¹ rentê, pan Jarek ani obecnie, ani po otrzymaniu emerytury Social Security nie musi rozliczaæ amerykañskich podatków, bo nie jest winien ani centa. Powodem jest amerykañska kwota wolna od podatku równa odpisowi standardowemu (standard deduction), która wynosi 15,000 dol. i dwa razy tyle dla ma³¿eñstw rozliczaj¹cych siê razem w roku 2025. Kwota wolna jest nawet wy¿sza dla osób, które ukoñczy³y 65 lat: 17,000 dol. dla osoby samotnej i 33,200 dol. dla ma³¿eñstwa seniorów. Oznacza to, ¿e mo¿na zarobiæ takie kwoty bez obowi¹zków podatkowych i przewa¿nie nie s³aæ podatkowej deklaracji.

El¿bieta Baumgartner

nie jest prawnikiem i nie udziela porad prawnych. Niniejszy artyku³ zosta³ napisany wy³¹cznie w celach informacyjnych. Jest autork¹ wielu ksi¹¿ek-poradnikówo profilu finansowym i konsumenckim, m.in. „Powrót do Polski”, „Emerytura reemigranta w Polsce, podrêcznik seniora wracaj¹cego do kraju”, „Ubezpieczenie spo³eczne Social Security”, „Obywatelstwo z przeszkodami” i wielu innych. S¹ one dostêpne w wersji elektronicznej w witrynie: www.PoradnikSukces.com tel. 1-718-224-3492

Do tego, emerytura Social Security nie jest dodawana do dochodu podlegaj¹cego podatkom dla niewiele zarabiaj¹cych.

Wniosek

Jak widaæ, pan Jarek nie ma siê czego obawiaæ. Jest w porz¹dku z przepisami, a do tego w Stanach czekaj¹ na niego pieni¹dze – skromna emeryturka Social Security. Nikt mu jej nie ukrad³! A gdyby pan Jarek chcia³ sprawdziæ swoj¹ star¹ podatkow¹ i emerytaln¹ kartotekê, mo¿e pos³u¿yæ siê instrukcjami w ksi¹¿ce pt. „¯ycie od nowa: Jak uporz¹dkowaæ problemy w urzêdach”, która jest dostêpna w Internecie w wersji elektronicznej. Mam nadziejê, ¿e od dziœ pan Jarek bêdzie spa³ spokojnie. ❍

Planowanie spadkowe czyli jak uporz¹dkowaæ swoje sprawy w Stanach

i w Polsce

Zadbaj o swoich bliskich, przeka¿ dorobek w odpowiednie rêce bez podatków i s¹dów. Pomo¿e w tym ksi¹¿ka El¿biety Baumgartner „Planowanie spadkowe w Stanach i w Polsce“ dostêpna tylko w wersji elektronicznej w witrynie www.PoradnikSukces.com, tel. 718-224-3492, poczta@poradniksukces.com.

Równie¿ dostêpne s¹: „Jak chowaæ pieni¹dze przed fiskusem”, „Podrêcznik ochrony maj¹tkowej”, „Obywatelstwo z przeszkodami” i dwadzieœcia kilka innych poradników www.PoradnikSukces.com

Tylko mebli szkoda

➭ 13

Jakoœ mi bardziej ¿al tych du¿ych przedsiêwziêæ. Za but¹ obwieszczeñ i nadziej¹ na rych³e otwarcie czegoœ wiêkszego i lepszego, czai siê niepewnoœæ, a mo¿e nawet strach przed pora¿k¹. Jak gigantycznego klubu „Eureka”, który przetrwa³ dwa miesi¹ce od otwarcia. S³aba lokalizacja, z³e rozeznanie rynku, niemal zerowa promocja, sztywna za³oga. No i niechêæ ludzi do chodzenia do miejsc,

które s¹ nowe, niesprawdzone, nieznane. Wol¹ poczekaæ a¿ miejsce chwyci, aby zacz¹æ chodziæ tam, gdzie „chodz¹ wszyscy” i nawet czekaæ w kolejce do wejœcia. Ale czêœciej nie chwyci ni¿ chwyci –i któregoœ dnia przed budynkiem pojawi¹ siê ciê¿arówki, by wywieŸæ z wypatroszonego wnêtrza meble i gruz.

Zapraszamy do s³uchania Radio RAMPA na czêstotliwoœci WSNR 620 AM w NY, NJ, CT w soboty od 15:00 do 21:00

Zasiêg Radio RAMPA 620 AM to piêæ dzielnic Nowego Jorku, a tak¿e Long Island, stany New Jersey i Connecticut, czyli najwiêksze skupiska Polonii na Pó³nocno-Wschodnim Wybrze¿u USA. Ponadto, sobotni¹ audycjê, bez zmian, s³uchaæ bêdzie mo¿na za poœrednictwem naszej strony internetowej www.RadioRAMPA.com oraz aplikacji RAMPA na telefony komórkowe. Wszystko bezp³atnie.

✓ Bilety Lotnicze ✓ Wysy³ka pieniêdzy i paczek ✓ T³umaczenia ✓ Sprawy imigracyjne ✓ Notariusz 57-53 61st Street, Maspeth, N.Y. 11378 Tel. 718-416-0645, Fax 718-416-0653

Acupuncture and Chinese Herbal Center

Dr Shu-Gui Cui, L.Ac, OMD, Ph.D

– jeden z najbardziej znanych specjalistów w dziedzinie tradycyjnych chiñskich metod leczenia. Autor 6 ksi¹¿ek. Praktykuje od 47 lat. Pracowa³ we W³oszech, Kuwejcie, w Chinach. Pomaga nawet wtedy, gdy zawodz¹ inni.

● katar sienny ● bóle pleców ● rwê kulszow¹ ● nerwobóle ● impotencjê

● zapalenie cewki moczowej ● bezp³odnoœæ ● parali¿ ● artretyzm ● depresjê ● nerwice

● zespó³ przewlek³ego zmêczenia ● na³ogi ● objawy menopauzy ● wylewy krwi do mózgu ● alergie ● zapalenie prostaty ● rekonwalescencja po chorobach nowotworowych z zastosowaniem chiñskiego zio³olecznictwa itp.

Do akupunktury u¿ywane s¹ wy³¹cznie ig³y jednorazowego u¿ytku

144-48 Roosevelt Ave. #MD-A, Flushing NY 11354

Poniedzia³ek, œroda i pi¹tek: 12:00 - 19:00; tel. (718) 359-0956 1839 Stillwell Ave. (off 24th. Ave.), Brooklyn, NY 11223

Wtorek, czwartek i sobota: 12:00-19:00, w niedziele 12:00 - 15:00; tel. (718) 266-1018 www.drshuguicui.com

● CON ED/ NATIONAL GRID GAS SERVICE RESOTRATION

● INSPEKCJE SYSTEMÓW LINII GAZOWYCH ZGODNIE Z

New York Building Managers” Association przekaza³o 15 tysiêcy dolarów na rzecz chorych i potrzebuj¹cych dzieci – podopiecznych Children's Smile Foundation. Pieni¹dze te zosta³y zebrane podczas dorocznej œwi¹tecznej akcji nowojorskiego stowarzyszenia zrzeszaj¹cego mened¿erów budynków. Uroczyste przekazanie czeku odby³o siê 9 stycznia.

Jestem niesamowicie dumna i zaszczycona tym, ¿e zostaliœmy docenieni przez New York Building Managers' Association (NYBMA) za nasz¹ dobroczynn¹ dzia³alnoœæ. Wyra¿am moj¹ najszczersz¹ wdziêcznoœæ Maratowi Olfirowi, prezesowi tej organizacji i Wojciechowi Siedlikowi, przewodnicz¹cemu dorocznego bankietu, za wyj¹tkow¹ organizacjê tego wspania³ego wieczoru – powiedzia³a Joanna GwóŸdŸ, prezes Children's Smile Foundation (CSF) po zakoñczeniu charytatywnej imprezy maj¹cej miejsce 12 grudnia w Connolly's Pub & Restaurant na Manhattanie. S³owa podziêkowania skierowa³a tak¿e do wszystkich sponsorów, goœci i uczestników zbiórki funduszy na rzecz podopiecznych fundacji, której przewodzi. „Zapewniam, ¿e nasze zaanga¿owanie w pomoc dzieciom chorym oraz z ubogich rodzin i wszystkim innym potrzebuj¹cym naszego wsparcia pozostanie niezachwiane” – podkreœli³a Joanna GwóŸdŸ.

DOBROCZYNNOή NYBMA

New York Building Managers' Association prócz swoich podstawowych celów maj¹cych za zadanie m.in. rozwój zawodowy swoich cz³onków anga¿uje siê te¿ w ró¿ne inicjatywy, w tym charytatywne, maj¹ce na celu pog³êbianie wiêzi z nowojorskim spo³eczeñstwem. Wieloletni¹ ide¹ naszej organizacji jest równie¿ wspieranie rozwoju lokalnych firm, zw³aszcza tych, których przedstawiciele s¹ naszymi tzw. Associate Members. Nie jest ich wielu – oko³o 20 osób. Wœród nich s¹ m.in. specjaliœci zajmuj¹cy siê windami, hydraulicy czy elektrycy – wyjaœnia Wojciech Siedlik, by³y prezes i przewodnicz¹cy dorocznego bankietu New York Building Managers” Association. Dodaje te¿, ¿e stowarzyszenie to od wielu lat anga¿uje siê tak¿e w dzia³alnoœæ charytatywn¹. „Od pewnego czasu postanowiliœmy skupiæ siê na wspieraniu lokalnych organizacji” – mówi Wojciech Siedlik. W 2023 roku beneficjentem ich akcji byli hokeiœci z dru¿yny The Central Park North Stars. Wybraliœmy ich, poniewa¿ ich dzia³alnoœæ jest niezwykle wa¿na. To dru¿yna hokejowa z³o¿ona z osób z niepe³nosprawnoœci¹ intelektualn¹, rozwojow¹ i fizyczn¹ – dodaje. Wczeœniej NYBMA wspiera³o m.in. St. Jude Children’s Research Hospital.

AKCJA DLA CHILDREN'S SMILE FOUNDATION

Podczas ostatniego bankietu, który odby³ siê 9 grudnia, beneficjentem dorocznej akcji, dziêki staraniom Wojciecha Siedlika, zosta³a polonijna Fundacja Uœmiech Dziecka, która niedawno obchodzi³a 25-lecie dzia³alnoœci. Zg³osi³em tê propozycjê do kilku organizacji charytatywnych w Nowym Jorku. Tylko Children's Smile Foundation odpowiedzia³a natychmiast e-mailem, a drog¹ pocztow¹ przes³a³a materia³y o swojej dzia³alnoœci. Zarz¹d jednog³oœnie zdecydowa³ o wsparciu tej fundacji – wyjaœnia by³y prezes NYBMA. Po zakoñczeniu zebrania, od jednego ze swoich kolegów, równie¿ by³ego prezesa, us³ysza³ nawet: Jeœli to jest w twoim sercu, ja bêdê to wspie-

Stowarzyszenie NYBMA wspar³o Fundacjê Uœmiech Dziecka

ra³. W ten sposób beneficjentem ostatniej charytatywnej akcji tego stowarzyszenia, zorganizowanej w bo¿onarodzeniowym okresie zosta³a Fundacja Uœmiech Dziecka. Podczas charytatywnego bankietu reprezentowali j¹: prezes Joanna GwóŸdŸ, wiceprezes Karol Liszewski oraz dyrektor wykonawczy Wojciech Maœlanka. Dziêki wsparciu wielu wyj¹tkowych osób uda³o siê zebraæ pokaŸn¹ sumê – 15 tys. dolarów. Czek na tak¹ kwotê zosta³ przekazany na rêce Joanny GwóŸdŸ, prezes CSF podczas styczniowego, comiesiêcznego spotkania biznesowego NYBMA. Z dum¹ przekazaliœmy wynik naszej pracy. Wierzymy, ¿e fundusze te pomog¹ najbardziej potrzebuj¹cym dzieciom – podkreœli³ Wojciech Siedlik. – Zarz¹d i liderzy CSF pod przewodnictwem pani prezes Joanny GwoŸdŸ pokazali, ¿e misja, któr¹ realizuj¹, jest naprawdê godna uznania, a my jesteœmy zaszczyceni, ¿e nasza inicjatywa mo¿e odegraæ rolê w ich nieustannej misji pomocy dzieciom w trudnej sytuacji – doda³ by³y prezes i zarazem przewodnicz¹cy dorocznego bankietu NYBMA.

Jestem bardzo wdziêczna i wzruszona wasz¹ hojnoœci¹. 15 tys. dolarów zebrane podczas œwi¹tecznej dobroczynnej akcji znacz¹co wp³ynie na ¿ycie dzieci, które najbardziej tego potrzebuj¹. Nie potrafiê wystarczaj¹co wyraziæ wdziêcznoœci za wybranie naszej fundacji jako organizacji, któr¹ wsparliœcie funduszami zebranymi podczas waszego charytatywnego bankietu – podkreœli³a Joanna GwóŸdŸ, prezes Children's Smile Foundation.

DZIA£ALNOŒÆ I HISTORIA NYBMA

New York Building Managers' Association jest najstarsz¹ i najwiêksz¹ tego typu organizacj¹ istniej¹c¹ w Wielkim Jab³ku. Pocz¹tkowo dzia³a³a ona jako Stowarzyszenie New York Building Superintendents Association. Organizacja ta by³a za³o¿ona w 1917 roku przez grupê nowojorskich nadzorców budynków, aby wymieniaæ siê pomys³ami i podnosiæ swoje kwalifikacje. Z czasem, rozwinê³a swoj¹ dzia³alnoœæ, zosta³a zarejestrowana jako korporacja i poszerzy³a zakres dzia³añ o edukacjê, wiedzê techniczn¹ oraz szkolenia mened¿erskie. W 1971 roku, dostrzegaj¹c zmieniaj¹c¹ siê rolê nadzorców budynków, stowarzyszenie zmieni³o nazwê na New York Building Managers” Association. Obecnie organizacja koncentruje siê na rozwoju zawodowym

osób w niej zrzeszonych poprzez seminaria, dzia³alnoœæ edukacyjn¹ i publikacje. Jej cz³onkowie zarz¹dzaj¹ znacz¹cymi nieruchomoœciami, w tym biurami, budynkami mieszkalnymi oraz obiektami u¿ytecznoœci publicznej. Stowarzyszenie buduje wiêzi poprzez wydarzenia, takie jak coroczny charytatywny bal i inicjatywy charytatywne. Organizacja posiada równie¿ siln¹ pozycjê w bran¿y nieruchomoœci, przyczyniaj¹c siê do ekonomicznego i spo³ecznego rozwoju Nowego Jorku.

AŒLANKA
Czek z donacj¹ wynosz¹c¹ 15 tys. dolarów wrêczyli Joannie GwóŸdŸ Marat Olfir, prezes New York Building Managers' Association (z prawej) oraz przewodnicz¹cy bankietu Wojciech Siedlik
Uczestnikom charytatywnego bankietu dopisywa³y humory

Turn static files into dynamic content formats.

Create a flipbook
Issuu converts static files into: digital portfolios, online yearbooks, online catalogs, digital photo albums and more. Sign up and create your flipbook.