LIPIEC_2015 NR / 005
ŁÓDZKI KWARTALNIK FOTOGRAFICZNY
foto:
multi:
txt:
005
Furkot / Gotowała / Izdebska / Kuboś / Pisuk / Svyatogor / Śleszyński Drygas / Krawczuk / Mastalerz / Nowaczyk & Faraji Bugaj / Kamińska / Soporowska
CIAŁO
PR OJ. H AKOB O
#ZnajDZsiE #nafotografii
FOTOGRAFIA to coś więcej niż obraz i więcej niż technika. W ASP spotykają się studenci i pedagodzy, aby pracować nad wizualnymi komunikatami, które opowiadają różne historie i powstają w profesjonalnych warunkach. Możesz użyć fotografii, wideo i animacji do wyrażenia siebie.
nowa specjalność Fotografia Katedra Multimediów Wydział Sztuk Wizualnych asp w Łodzi — /fotoasplodz
MONO ŁÓDZKI KWARTALNIK FOTOGRAFICZNY
issuu.com/kwartalnikmono
facebook.com/kwartalnikmono instagram.com/mono_kwartalnik REDAKTOR NACZELNY
Krystian Berlak
Z-CA REDAKTORA NACZELNEGO
Anita Osuch
KOREKTA I EDYCJA
Agata Rucińska
LAYOUT I SKŁAD
Krystian Berlak, Akkurat
facebook.com/akkuratstudio ZDJĘCIE NA OKŁADCE
FOTO ASP LODZ,
Galeria Mała Czarna,
KNF KONTAKT
kwartalnikmono@gmail.com
NAKŁAD
∞
wszelkie prawa autorskie do
fotografii należą do artystów,
wszelkie prawa do tekstów
należą do ich autorów
podziękowania dla:
PRAWA AUTORSKIE
zapomnieliśmy wymienić, a bez których ten numer by nie powstał.
osób nadsyłających zgłoszenia, naszych czytelników i wszystkich tych, których
PARTNERZY
ASP w Łodzi, Agaty Rucińskiej, Witka Gretzyngiera, Muzeum Sztuki w Łodzi,
Igor Pisuk, Deceitful Reverence Konrada Kuzyszyna, Marka Domańskiego, Dagmary Bugaj, Katedry Multimediów
MONO jest niezależnym, łódzkim kwartalnikiem fotograficznym poświęconym promocji twórczości studentów i młodych artystów, działających na polu sztuki nowych mediów. Kwartalnik służy jako przestrzeń wystawiennicza dla młodych, zdolnych twórców, którzy nie mogą liczyć na wsparcie ze strony komercyjnych galerii i instytucji sztuki.
TEMAT NUMERU:
_MONO / 005
8
Anita Osuch bez tytułu, 2015
_SPIS TREŚCI
_SPIS TREŚCI
EDYTORIAL Na początek (KRYSTIAN BERLAK) TEKSTY
s. 12 — 13 s. 13 s. 14 — 29
Zmurszałe ciała (DAGMARA BUGAJ)
s. 16
Recepcjonistka (MILENA SOPOROWSKA)
s. 22
POKAZUJEMY / fotografia
s. 30 — 161
Bumerang z kości (DAWID FURKOT)
s. 32
Nic się nie zmieniło (AGNIESZKA GOTOWAŁA)
s. 54 9
mjuk (WERONIKA IZDEBSKA)
s. 74
Męska rzecz (ALEKSANDRA KUBOŚ)
s. 92
Deceitful Reverence (IGOR PISUK)
s. 108
Song of the 7 Maidens (MASHA SVYATOGOR)
s. 128
Input/Output (KAMIL ŚLESZYŃSKI)
s. 144
_MONO / 005
POKAZUJEMY / multimedia
s. 162 — 171
Experiment on equivalents (OLGA DRYGAS)
s. 164
Karakuły (WERONIKA KRAWCZUK)
s. 166
Rozmowa (AGNIESZKA MASTALERZ)
s. 168
One week performance (NOWACZYK & FARAJI)
s. 170
GOŚĆ Konrad Kuzyszyn (COLLEGIUM ANATOMICUM) AKTUALIA 10
_SPIS TREŚCI
s. 172 — 199 s. 174 s. 200 — 209
Wystawy
s. 200
Magdalena Moskwa – Cielesne laboratorium (AGNIESZKA KRZAK)
s. 202
_MONO / 005
_EDYTORIAL
EDYTORIAL
12
S.
12 — 13
Krystian Berlak z cyklu Inherent Vice 2014
_EDYTORIAL
Przed wami lipcowe wydanie Mono obfitujące w niczym nieskrępowaną nagość. Zaczynamy od Zmurszałych ciał oraz związków fotografii z materią zwaną „ektoplazmą”. Dalej w numerze tradycyjnie prezentujemy prace młodych, obiecujących fotografów i artystów multimedialnych – od „Bumerangów z kości” aż po mapę „Macho-przestrzeni”. Na młodych się nie kończy. Od tego numeru ruszamy z działem „Gość”, w którym prezentować będziemy prace artystów, którzy debiut w głównym nurcie sztuki mają już za sobą. Pierwszy w tej roli jest Konrad Kuzyszyn ze swoim cyklem Collegium Anatomicum. Na zakończenie tekst o ekspozycji Magdy Moskwy w ms2 i garść wystaw, które naszym zdaniem warto zobaczyć. — Krystian Berlak
13
_MONO / 005
TEKSTY
14
S.
14 — 29
_TEKSTY
_TEKSTY
BUGAJ S. 16 SOPOROWSKA S. 22
15
_TEKSTY
_MONO / 005
Zmurszałe ciała DAGMARA BUGAJ
16
„Aby fotografować, muszę patrzeć cały czas, na ludzi i miejsca, które są dla mnie ważne […] Muszę to robić używając jednocześnie gorliwego zapału i chłodnej kalkulacji, z pasji zarówno oka i serca, ale w tym gorącym sercu musi być także odłamek lodu.” — Sally Mann, Hold Still
_TEKSTY
Kiedy „Mono” ogłosiło, że następnym tematem
wzbudzały równocześnie zachwyt i kontrowersje.
numeru będzie ciało, pomyślałam o wieloletnim zain-
teresowaniu sztuki cielesnością. Skoncentrowałam
z różnych okresów jej twórczości, wszystkie łączy
się na działaniach fotograficznych i pierwszy artysta
wspólny mianownik – poruszają bliskie jej, ciągle
jaki przyszedł mi na myśl, to Sally Mann, a właściwie jej
powracające tematy ludzkiego ciała, czasu i natury
seria What Remains.
oraz ich wzajemnego oddziaływania.
Mimo iż ikoniczne już dziś prace pochodzą
Po dłuższym namyśle doszłam do wniosku, że
właściwie większość jej fotografii można zaklasyfiko-
VIRGINIA, JESSIE, EMMET
wać do tej kategorii. Zainteresowanym fotografią Sally
Ci, którzy znają zdjęcia Sally Mann, wiedzą,
Mann przedstawiać nie trzeba. Jej prace „rozkładają na
o kim mowa – to imiona jej dzieci, które
łopatki” i, jak dotąd, żaden artysta nie jest w stanie wy-
stały się bohaterami kultowych fotografii zawartych
zwolić uczuć, jakie powstają we mnie, kiedy oglądam
w serii Immediate Family.
jej niezwykłe, cudownie niedoskonałe i nieoczywiste
obrazy. Przyprawiające o „gęsią skórkę”, tajemnicze,
ulotne momenty dzieciństwa, które miały stanowić
niewyraźne i pozostawiające pole do szerokiej interpre-
pamiątkę i pewnego rodzaju archiwum przezna-
tacji fotografie, już od pierwszej wystawy w 1977 r.
czonego dla przyszłych pokoleń. Mann również nie
Już w XIX wieku fotografowie zatrzymywali
17
_TEKSTY
_MONO / 005
18
oparła się tej pokusie, ale jej fotografie są odmien-
Oprócz fascynacji mrocznym obliczem dorastania,
ne – budzą niepokój, będąc dalekie od sielskich
artystka zaczęła interesować się tym, co dzieje
obrazków szczęśliwego dzieciństwa.
się z ciałem po śmierci. Pierwszym pretekstem do
badania zjawiska, była śmierć jej ojca. Niezwykle
Pierwsze zdjęcie otwierające album
Immediate Family nosi tytuł Damaged child, co
silny impuls, zakorzenił się w głowie autorki na wie-
w dosłownym tłumaczeniu oznacza „uszkodzone
le lat. Doznanie odejścia bliskiej osoby wzmocniło
dziecko”. Fotografia przedstawia jej starszą córkę
imperatyw poszukiwania i badania wizualnej strony
Jessie ze spuchniętą od użądlenia osy twarzą. Każde
cielesnej kondycji.
następne zdjęcie z tej serii przedstawia rodzeństwo
w niejednoznacznych sytuacjach, budzących
które wpłynęło na Mann, był zgon jej ukochanego
konsternację. Na czarno-białych zdjęciach jej dzieci
harta – Evy. Po śmierci suki, autorka kazała zdjąć
bawią się pół nagie, często w dwuznacznych pozach,
z niej skórę, a pozostałe szczątki włożyć do
ucharakteryzowane na osoby dorosłe – wystrojone
skrzyni, w lesie położonym na terenie jej farmy.
w biżuterię, udają palących papierosy. Innym razem
W wywiadzie z Charliem Rose, Mann przyznaje, że
mają posiniaczone twarze, a czasem wydają się być
chciała sprawdzić, co się stanie ze szczątkami Evy.
martwe. To wszystko sprawia, że pozornie ciche
Po 14 miesiącach wróciła w miejsce pochówku, by
i spokojne fotografie, emanują niepokojem, niejed-
zobaczyć, że szkielet psa wygląda jak konstelacja
nokrotnie przypominając wiktoriańską fotografię
gwiazd. Zabrała kości do domu i zdokumentowała
post mortem. Sally Mann fotografowała swoje
to, co pozostało.
dzieci przez 10 lat. Jak wielokrotnie podkreśla,
fotografowała je, gdyż „były w pobliżu”, dokumen-
What Remains, było samobójstwo obcego mężczy-
towała ich życie i dorastanie, tworząc z pozornie
zny przed domem Mannów. Kiedy otoczony przez
błahej codzienności piękne, zmysłowe obrazy. Kiedy
policję więzienny uciekinier, nie mając już szans
dzieci zaczęły dorastać i buntować się przeciwko
ucieczki, strzelił sobie w głowę, artystka wybiegła
fotografowaniu, w artystce zrodziła się potrzeba
na zewnątrz, by zobaczyć ciało. Obeszła z apara-
poszukiwania nowych, istotnych w swej uniwersal-
tem całe miejsce zdarzenia, patrzyła zafascyno-
ności motywów.
wana, jak z rany postrzałowej w głowie wypływa
Kolejnym traumatycznym przeżyciem,
Ostatecznym bodźcem do stworzenia serii
brunatna krew. ŚMIERĆ „Była zaskakująco ciemna. Jak czekolada. Nie „Śmierci nie można zdefiniować, ponieważ
mogłam się oprzeć, żeby tego nie dotknąć.
oznacza ona ostateczną pustkę, nieistnienie,
Pod naciskiem mojego palca kałuża natych-
które, absurdalnie, wszelkim bytom nada-
miast wsiąkła w ziemię. To było niesamowite”2
je istnienie.”1
— wspomina w filmie What Remains Wszystkie przeżycia miały wpływ na rosnącą fascynację śmiercią i stały się pierwszym krokiem
1
Z. Bauman, Śmierć i nieśmiertelność. O wielkości strategii życia, przeł. N. Leśniewski, Warszawa 1998, s. 6
2
S. Cantor (reż.) (2005), What Remains
_TEKSTY
do rozpoczęcia wspomnianego już cyklu pt.
metalowych stojaków, czasem otwierano oczy lub
What Remains.
malowano gałki oczne na zamkniętych powiekach. Często też zmarłych członków rodziny umieszcza-
FARMA MARTWYCH CIAŁ
no na zdjęciach w otoczeniu żywych. Do narracji
„Uwielbiam zmumifikowaną skórę. Jest taka
tradycyjnego albumu rodzinnego dodawano mo-
organiczna”. — Mówi autorka, we wspo-
ment ostateczny, czyli śmierci danego człowieka,
mnianym wcześniej filmie.
co pozwalało podtrzymać iluzję życia i było próbą
„zatrzymania” najbliższych. Co ciekawe, portrety
3
„Mocne”, „upiorne”, „odrzucające” i „chore”
to pierwsze słowa jakie usłyszałam od współto-
post mortem dotyczyły nie tylko ludzi ale także
warzyszy, kiedy pierwszy raz „na żywo” oglądałam
zwierząt. Jednak w przypadku Sally Mann fotogra-
wystawę What Remains w Photographers Gallery
fia pośmiertna wygląda zgoła inaczej. Artystka
w Londynie. Spoglądając na kadry z terenu
ujawnia, jak pozostałości ludzkiego ciała zmagają
specjalistycznego ośrodka medycyny sądowej
się z naturą. Objawia kruchość ludzkiej egzystencji
w Tennessee (gdzie policjanci studiują rozkład
i nieuchronność przemijalności. Bez upiększeń czy
zwłok, by na jego podstawie ustalać szczegóły
idealizacji odziera ciało z jego tajemnic, obrazując
zbrodni) nie możemy oprzeć się wrażeniu, że
dosłowność mięsnej agonii: „dostrzegamy, mętność
Sally Mann przeprowadza swego rodzaju studium
oczu, upiorną bladość skóry, zsiniałe wargi i powolny
medycznej ekspertyzy, używając do tego wielko-
rozpad, opanowanych przez robactwo tkanek.”6
formatowego aparatu fotograficznego. Miejsce,
w którym znalazła się Mann jest wyjątkowe:
balansuje na granicy piękna i brzydoty. Dla Mann
W niezwykle intensywnych fotografiach
gnijący korpus posiada właśnie organiczne piękno, „Można tam na własne oczy zobaczyć wszyst-
a bezbronne, rozkładające się zwłoki są fascy-
kie sposoby, w jakie ciało ludzkie może się
nującym obiektem badawczym. Praca z trupami
rozkładać” — opowiada — „Nagie ciała są po-
ośmieliła artystkę do rozpoczęcia serii zdjęć
zostawiane tak, by w naturalny sposób uległy
dokumentujących powolny rozpad ciała najbliż-
zniekształceniu. […] Niektóre zwłoki wiszą,
szej osoby.
4
inne włożone są do samochodów, jeszcze inne schowane do plastikowych worków czy, wręcz
LARRY
przeciwnie, w całej okazałości wystawione na widok”5
„Trudnością dla Larry'ego, w sensie bardziej abstrakcyjnym, było to, że zdjęcia są
Zwyczaj fotografowania ludzi po ich śmierci miał
tak bezlitosne i uczciwe. Istoty ludzkie są
swój początek w latach 40 XIX wieku. Zmarli
próżne, a mężczyźni są bardziej próżni, niż lu-
na zdjęciach post mortem mieli wyglądać jak
dzie myślą. Mając 61 lat nie chcesz, aby ktoś
żywi. W tym celu ustawiano pozy przy pomocy
zrobił zdjęcia wszystkich twoich słabości, które w tym wieku są coraz bardziej widoczne.
3 Ibid. 4 M. Jones, Love, Death, Light, http://www.thedailybeast.com/ newsweek/2003/09/07/love-death-light.html 5 Ibid.
6 http://www.artpapier.com/index.php?page=artykul&wydanie= 163&artykul=3468
19
_MONO / 005
_TEKSTY
Dlatego tak niezwykłe jest to, że Larry pozwo-
oczy nos i usta, zamknięte w szklanych płytkach po-
lił mi zrobić te fotografie. To jest świadectwo
krytych światłoczułą emulsją na tyle niedoskonale,
jego ogromnej godności i siły.”
że w efekcie twarze wydają się być zdeformowane.
7
W przypadku serii Proud Flesh głównym moty-
„W kontekście pozostałych zdjęć sprawiają
wem jest ciało jej ukochanego męża – Larry'ego.
wrażenie, jakby ich twarze były martwe, ale
Artystka ukazuje fizyczną degradację, jaka dotknęła
zdaniem Mann ten cykl jest klamrą, która spi-
jego organizm.
na temat. To antidotum na śmierć, bo ty kiedyś
umrzesz, ale twoje dzieci pozostaną…”8
Mann kieruje obiektyw w stronę przystojne-
go, wysokiego mężczyzny cierpiącego na dystrofię
20
mięśniową. Kawałek po kawałku dokumentuje
Nie ma wątpliwości, że Sally Mann swymi fotogra-
fragmenty korpusu tak, jakby chciała go skatalo-
fiami przekroczyła już kilka barier. Artystka łamie
gować: tors, głowa, nogi, plecy. Wszystko to ma
konwenanse i tabu panujące wokół ludzkiego bytu,
na celu zatrzymanie nieuchronnie zbliżających
jej obrazy są czymś więcej niż tylko dokumentacją
się zmian jakie zachodzą w sylwetce Larrego od
ciał. Autorka pozwala by ich organiczny kształt
momentu zachorowania. Aby stawić czoła cho-
stworzył interesującą fotografię. Anonimowe ciała
robie Mann postanawia zdokumentować proces
z fotografii Mann magnetyzują i nie pozwalają
postępowania schorzenia. Fotografując swojego
o sobie zapomnieć.
ukochanego podejmuje próbę oswojenia się
z ciałem, które staje się coraz bardziej wyniszczone
w warstwie obrazu jak i techniki. Są pełne detali,
i zdeformowane. Tym onirycznym fotografiom
intymności, jednocześnie liryczne, niepokojące
podskórnie towarzyszy wyczuwalny niepokój. To
i niezmiernie emocjonalne. Przez wybór kontro-
poczucie nieodwracalności czasu oraz jego stałego
wersyjnych tematów artystka nieustająco szokuje
i bezlitosnego upływu.
oglądającego, by chwilę później zneutralizować
Po dosyć kontrowersyjnych, czasem
element wstrząsu, używając do tego wyjątkowo
makabrycznych tematach, Mann podejmuje próbę
wysublimowanego i delikatnego sposobu patrze-
wyciszenia swojej twórczości.
nia i fotografowania. Sally Mann z niezwykłym
Jej prace są niezwykle piękne zarówno
szacunkiem i uwagą utrwala swoje obrazy, mając TWARZE
na uwadze nieuchronnie nadchodzące zmiany
Ponad 20 lat po zrobieniu głośnego cyklu
połączone z przemijaniem. Fotografie Mann są
Immediate Family, Sally Mann powraca do
kombinacją, zarówno akceptacji, jak i zaprzeczenia
punktu wyjścia, czyli fotografowania dzieci. Seria
śmierci. Za artystką ulegamy im, dając się wciągnąć
Family and the Land przedstawia portrety, tym
w ich pełen specyficznej poetyki obrazu świat .
razem dorosłych już, Emmeta, Jessie i Virginii. Mann
fotografuje z bardzo bliska, używając techniki mo-
ona związana emocjonalnie z tym, co fotografuje-
krego kolodionu. Ciasne kadry zawierające jedynie
nieważne czy jest to ukochany mężczyzna, dzieci
7 http://www.mutualart.com/OpenArticle/Sally-Mann---Proud-Flesh/ 8CE55ABE6DA95D93
8 http://www.wysokieobcasy.pl/wysokie-obcasy/ 1,96856,5906795,TWARZE___Sally_Mann.html
Zdjęcia Mann pokazują także jak bardzo jest
_TEKSTY
czy kości nieżyjącego psa. Do wszystkich swoich fotografii podchodzi z miłością i być może to jest źródłem jej ogromnego sukcesu, w końcu podążając za słowami Mann: „to co kochasz pozostaje”.
21
_MONO / 005
_TEKSTY
Recepcjonistka MILENA SOPOROWSKA
22
3 lipca 1839 roku, we francuskiej Izbie Deputowanych, przekazany zostaje światu niezwykły wynalazek – dagerotypia. I tak oto zaczyna się historia fotografii. Niespełna 9 lat później, w posiadłości w Hydesville w stanie Nowy York, dochodzi do zjawisk określanych jako „paranormalne”. I tak oto zaczyna się historia spirytyzmu.
soundtrack: Rrrose — Drowned by Sight soundcloud.com/justinrhee/rrose-drowned-by-sight
_TEKSTY
Aparat, którego automatyka nareszcie doprowadzić
Jej atrakcyjność leżała w subordynacji i oddaniu.
miała do zapisu „prawdziwej” rzeczywistości,
Była odwrotnością mężczyzny, jego negatywem.
wkrótce staje się niezbędnym elementem seansów
Emocjonalna, chwiejna, nieporadna. Od urodzenia
spirytystycznych. To, co miał na nich rejestrować nie
wypełniona chorobą. Omdlała i apatyczna. A jeśli
było jednak rzeczywistością w prostym tego słowa
tylko wzmagała w niej niewiadomej proweniencji
znaczeniu, a produkcją medium. Medium, które
energia, to zyskiwała ona formę alogicznego
podobnie jak utrwalająca je maszyna, ujawniało to,
wybuchu, ciosu wymierzonego w ciemność, na oślep
co dotychczas niewidoczne. Ta formująca się na
– histerii.
pograniczu badania i performansu niezwykła komity-
wa dwóch „instrumentów” daje świadectwo nowej
zdyscyplinować. Pochodziła ona bowiem z wnętrza,
koncepcji ciała, w szczególności zaś kobiecego.
z biologii, z samego ciała.
Kobieta czasów wiktoriańskich to przede
I dlatego właśnie tę energię należało
Taka kobieta istniała przede wszystkim
wszystkim kobieta słaba, zarówno pod względem
w domu. Odsunięta od funkcji publicznych, tylko na
fizycznym, mentalnym, jak i moralnym. Od począt-
gruncie rodziny zyskać mogła jakikolwiek autorytet.
ku uczona by podlegać – najpierw ojcu, potem
Wkrótce, jako matka, a więc i wychowawczyni, stała
mężowi, stanowiła kwintesencję pasywności.
się również główną duchową nauczycielką. Dom był
23
_TEKSTY
_MONO / 005
bowiem pierwszym miejscem zetknięcia z Bogiem, z religią. A więc tu właśnie, na polu wiary, tego, co niematerialne i boskie kształtowała się wartość kobiety – tej, której pragnienia i potrzeby należało tamować, by wszystkich, w tym ją samą, bronić przed ukrytą w niej zgubną mocą.
Była ona wówczas obiektem fascynacji
i przyczyną lęku zarazem, źródłem cielesnych pokus, jak i duchowego natchnienia, czego dowodem może być przytaczana przez Slavoja Žižk’a fotografia prerafaelickiej muzy, Jane Morris, żony Williama Morrisa1. [zob. il. 1] Niedostępna, nieobecna, i w tej swojej nieobecności „przytrzymana” w obrazie. Uwieczniona w 2 poł. XIX wieku przez Johna R. Parsonsa, w pozach ustawiana zaś przez jej kochanka, Dantego Gabriela Rossettiego, prezentuje „depresyjną kobietę, zatopioną głęboko w myślach, jakby czekała na mężczyznę, który wyrwie ją z letargu”2.
Depresja jako stan wrodzony, „transcenden-
talny”3, poza związkami przyczynowo-skutkowymi,
il. 1. Jane Morris upozowana przez Rossettiego, fot. John R. Parsons, Anglia 1865, odbitka albuminowa © V&A Images / Victoria and Albert Museum, London
sam był jedną absolutną przyczyną – wszystkiego, co ukryte, niezrozumiałe, po prostu kobiece. Ta kata24
tonia stanowiła jedynie ostateczny poziom pierwotnego dla kobiety otępienia, z którego wyzwolić mógł ją jedynie mężczyzna. Jako pierwiastek pozytywny, silny, intelektualny odciąga jej wzrok, z pustki kierując na siebie4. To on ma być źródłem, jak i celem jej aktywności, przy czym drzemiąca w niej energia musi być cały czas temperowana, przystrzyżona do wymogów dnia codziennego, logicznie wykorzystana, pożyteczna.
Apatia, melancholia, rezygnacja – te wszyst-
kie doprowadzone do ekstremum negatywności 1
S. Žižek, David Lynch, czyli kobieca depresja, [w:] Metastazy rozkoszy. Sześć esejów o kobietach i przyczynowości, tłum. M. J. Mosakowski, Wydawnictwo Krytyki Politycznej, Warszawa 2013, s. 178. . 2 Ibid. 3 Ibid., s. 179 4 Ibid. s. 177
il. 2. Siostry Fox. Od lewej do prawej: Margaret, Kate i Leah
_TEKSTY
znajdują jednak swoje zastosowanie na gruncie
stereotypu kobiecości: bierne, zależne, nieskażone
XIX-wiecznego spirytyzmu . W jego ramach rozwija
wiedzą, niewinne, niczym naczynie, które czeka
się wówczas figura medium, będącego kumulacją
na wypełnienie.
duchowości, erotyki i strachu. Medium bowiem,
z racji powiązania kobiecości z religią, na ogół
bowiem bezdyskusyjnie receptywność. Od stopnia
było kobietą. Dom zaś, jej domena, najczęściej
chłonięcia zależała możliwość kontaktu z energią,
stawał się główną scenografią dla seansów. Tak jak
która je użytkowała. Co zaś miało chłonąć, musiało
w przypadku sióstr Fox, w których wspomnianej już
być puste. Bezwolność i bierność stanowiły cechy
rodzinnej posiadłości w Hydesville usłyszano po
pożądane. Tak jakby zadanie kobiety, „czekanie na
raz pierwszy tajemnicze dźwięki pochodzenia, jak
znak mężczyzny”, przyrównać można było do zada-
mniemano, pozaziemskiego. [zob. il. 2] Młode, wątłe,
nia medium - czekania na symptomy życia, którego
o jasnej skórze i ciemnych, długich włosach stały
ono jest, przynajmniej pozornie, pozbawione.
się matrycą dla późniejszych spirytystycznych guru.
Były one jednocześnie przykładem skrajnej wersji
ukazują ciało kontrolowane: przywiązane do krzesła,
5
Dominującą właściwością medium była
Dokumentacje seansów spirytystycznych
ukryte za kotarą, przytrzymywane przez pozostałych uczestników, najczęściej o płci przeciwnej6. [zob. il. 3] Z uwagi na same procedury rządzące seansem, będącym nie tylko rozrywką, lecz przede wszystkim naukowym eksperymentem, jest to również ciało obwarowane techniczną aparaturą: elektroskopami, dynamometrami, galwanometrami czy hipnoskopami. Hipnoskop, wynalazek wybitnego polskiego mediumisty i naukowca, Juliana Ochorowicza, określał zdolności hipnotyczne człowieka na podstawie badania poziomu przytępienia il. 3. Podczas seansu przeprowadzanego w przyciemnionym,
czucia7. Im bardziej to czucie nieobecne, im bardziej
czerwonym świetle, medium Mina Crandon, opada w stanie transu
stężałe ciało, tym paradoksalnie wrażliwsza osoba.
na blat stołu przytrzymywana przez resztę uczestników. „Świat Duchów” używa jej do produkcji ektoplazmy widocznej na jej głowie w procesie formowania, która to ektoplazma sama staje się potem źródłem kolejnych zjawisk fizycznych w czasie seansu.
5
Spirytyzm to efekt m.in. XIX-wiecznego rozczarowania chrześcijaństwem. Jego twórca, francuski naukowiec Hipolit Rivail (działający pod pseudonimem „Allan Kardec”), głosił istnienie pierwiastka duchowego, który po śmierci odrywa się od ciała, by rozpocząć swoją wędrówkę na drodze reinkarnacji. Z duszami, które znajdywały się jeszcze „pomiędzy” komunikowało się tzw. medium. Jako „medium” określano osobę o szczególnych predyspozycjach tzw. mediumicznych, tzn. umiejętnościach wywoływania zjawisk paranormalnych za pomocą m.in. sugestii, hipnozy, transu czy telepatii. Choć w założeniu spirytyzm miał być przede wszystkim systemem filozoficzno-naukowym dziś, jak i również w czasach swojego największego rozkwitu, przyjął postać doktryny religijnej. [zob. m.in.: A. Kardec, Spirytyzm, tłum. P. Grzybowski, wydawnictwo EXPRESS, Bydgoszcz 1990.]
6
7
Seanse spirytystyczne stanowiły często okazję do dotyku zabronionego przez wiktoriańską obyczajowość. Dotyk wpisany był w samą podstawę jego organizacji: siedzenie w kółku trzymając się za ręce w naprzemiennej konfiguracji kobieta-mężczyzna umożliwiało, jak wierzono, zachowanie elektro-magnetycznego przepływu energii. Kontaktu cielesnego często wymagało również przeprowadzanie poszczególnych eksperymentów: był on zarówno warunkiem koniecznym do ich zainicjowania (np. lewitacja), jak i sposobem na sprawdzenie wiarygodności medium w trakcie ich przebiegu (kontrola ciała poprzez jego przytrzymywanie) czy środkiem do jego regeneracji po pokazie (np. masaż rozgrzewający). [zob. J. Ochorowicz, Zjawiska mediumiczne, wydawnictwo Alfa, Warszawa 1992.] Hipnoskop stanowił specjalne urządzenie magnetyczne w postaci namagnesowanej kilkucentymetrowej, przeciętej wzdłuż rurki. Nakładano ją badanemu na palec. Jeśli odczuwał on w tym czasie mrowienie, przytępienie czucia czy zmiany temperatury, wskazywało to na jego podwyższoną podatność hipnotyczną.
25
_TEKSTY
_MONO / 005
Powraca więc motyw drętwoty spełniający się
bardziej widoczna, również i dla innych uczestników
w ogólnym „zesztywnieniu” , jako warunku dla
seansu – aż do powstania widziadła, które ma swoją
występowania ponadprzeciętnej receptywności. To
powierzchnię, skórę, a nawet i własny ciężar. Ta po-
zesztywnienie połączone jest również z ruchem, tyle
stać najczęściej w swej twardej, końcowej odsłonie
że wewnętrznym. Ochorowicz, prowadzący badania
formowała się kosztem medium12, którego tkanka
z włoską medium, Eusapią Palladino, podkreśla rolę
rozrzedzała się, tym samym narażając żyły i tętnice
„czynników bezwiednych życia psychicznego” obja-
na bolesne „pękanie”13.
wiających się poprzez „mimowolne skurcze mięśnio-
we” . Wyobrazić można je sobie jako ruch poklatko-
przede wszystkim uważana za wynik relacji z pozo-
wy, niewielkie ciągi naprzemienne, w których ciało
stałymi członkami seansu. Medium wytwarzało ją
co chwila zastyga w określonych pozach, tworząc
„w stosunku” (en rapport)14 ze wszystkimi elemen-
wrażenie czynności mechanicznej. Bo są to przesu-
tami okręgu. Trzymanie się za ręce, szczególnie
nięcia paradoksalnie nie tylko impulsywne i bezre-
na początku posiedzenia, ustalało relacje medium
fleksyjne, ale nadto „logicznie skomponowane” .
z otoczeniem, którego energię odbierało. Tym
samym, za Ochorowiczem, możemy ustalić definicję
8
9
10
26
Profesjonalnie stany takie zwie się „hipnozą”
Ta wycieńczająca ekstaza mediumiczna była
lub „transem” – ten ostatni uważany jest za najwyż-
medium jako „ogniska, skupiającego w sobie siły
szy objaw mediumizmu, natomiast niemożliwy bez
obecnych, zwierciadła odbijającego ich myśli,
wcześniejszego wykazywania podatności hipnotycz-
a zarazem odrzucającego na zewnątrz wypadkową
nej. W transie często przeważa ekstaza, prowadząca
skombinowania się tych sił”15 kosztem tzw. „pożycz-
niekiedy aż do kompletnej katalepsji.
ki atomowej”16.
W tym właśnie letargu kobieta, pozornie wycofana
w siebie, bierna, bezwładna, produkowała, podobnie
bowiem m.in. przekonanie o podwójnej naturze
jak utrwalający seanse aparat fotograficzny, obrazy.
człowieka, objawiającej się w istnieniu tzw. ciała
eterycznego17, formowanego podczas doświadczeń
Obrazy te, zwane również „materializacjami”
U samych podstaw teorii materializacji leżało
czy „widziadłami”, miały różne swoje stadia – od
mediumicznych. „Dwojnik”, „sobowtór”18 czy tzw. mi-
amorficznych rozbłysków po pełne sylwetki. [zob.
tyczny doppelgänger mógł być produktem zarówno
il. 4] Każde z nich można było zapisać w formie
zbiorowej jaźni uczestników spotkania, jak i działań
odbitki. Na początku widz stykał się z „pozorem postaci”, rodzajem jej „wrażenia” powstałego dzięki działaniom promieni świetlnych. Tworzyły one obraz o wyższym nawet stopniu rzeczywistości, jak podaje Ochorowicz, niż odbicia lustrzane czy fatamorgana11. Kolejne fazy materializacji zakładały stopniowe zagęszczanie się owych wiązek, organizowanie materii, która tym samym stawała się coraz 8
J. Ochorowicz, Zjawiska mediumiczne, wydawnictwo Alfa, Warszawa 1992, s. 67. 9 Ibid., s. 57. 10 Ibid. 11 Ibid., s. 107.
12
Doskonałym tego przykładem jest doświadczenie ze wspomnianą już Eusapią Palladino, z której ciała wyłaniała się ręka nawiedzającego ją „ducha” o przydomku John King. Im bardziej dłoń nabierała rzeczywistego kształtu i ciężaru, im bardziej możliwe stawało się jej mechaniczne oddziaływanie, tym bardziej odbijało się to na ciele samego medium, „które stawało się na wpół martwe, bez pulsu i władzy w członkach w czasie silniejszych objawów”. [Ibid., s. 65.] 13 Ibid., s. 119. 14 Ibid., s. 80. 15 Ibid. 16 Ibid., s. 119. 17 Ciało eteryczne (zwane również „ektoplazmą”) określić można jako siłę, energię, wydzielaną przez żywe organizmy, która gęstnieje ,przyjmując szereg różnych kształtów. Potocznie uważane jest za materiał, z którego składają się duchy. [zob. m.in.: P. Grzybowski Opowieści spirytystyczne. Mała historia spirytyzmu, wydawnictwo KOS, Katowice 1999.] 18 J. Ochorowicz, op. cit., s. 114.
_TEKSTY
niewiadomego pochodzenia mar. Sam Ochorowicz określa go mianem „niewidzialnego drugiego bieguna tej widzialnej kreacji, którą nazywamy ciałem”19, tym samym odżegnując się od prosto rozumianego spirytyzmu, jako „wiary w duchy”. Ten „drugi biegun” „wychylający się z organizmu medium”20 można przyrównać do freudowskiego Id, energii ukrytej we wnętrzu udostępnionego percepcji, logicznego korpusu21. Człowiek rozumiany jest tu bowiem, podobnie jak w psychoanalizie, jako kombinacja sił. Sił, z których ta latentna ujawnia się jedynie wtedy, gdy ciało ulega automatyzacji.
Ernst Jentsch, wybitny psycholog i psychia-
tra, w swoim eseju O psychologii niesamowitego22 porusza kwestię ciała jako automatu, maszyny kierowanej logiką nieświadomego, za przykład podając epileptyka czy histeryczkę. Ruchy wykonywane w trakcie obu ataków zdają się być mechaniczne, sztuczne, “ukazując widzowi ciało” 23 – ciało pozbawione nadzoru, którego ruchy odkrywają bezwiedne mechanizmy szkieletu i mięśni. „Relatywna psychiczna harmonia”, idea „zunifikowanej psyche”24
il. 4. Pani Dorothy Henderson. Głowa przechylona do przodu, ręce
zostaje zakwestionowana. Organizm, podobnie
przytrzymane i Ektoplazma przykrywająca jej kolana,
jak w trakcie transu mediumicznego, staje się niestosowny, obcy. Kierowany nieznanymi widzowi
19 20 21
22
Ibid., s. 116. Ibid., s. 114. W ujęciu Ochorowicza, który stanowczo odcinał się od spirytyzmu w formie doktryny religijnej, „ciało eteryczne”, jak i całą instytucję seansu interpretować należałoby w kontekście psychologicznym. Ochorowicz całość zjawisk paranormalnych przypisywał działalności medium. Wszelkie manifestacje ciała eterycznego wyjaśniał stworzoną przez siebie teorią ideoplastii, która określała je jako „chwilowy transfer siły nerwowo-mięśniowej z organizmu na otoczenie” powstały dzięki sile „wyobrażeń”, podświadomych impulsów. [zob. m.in.: K. Drop, Przegrane batalie Juliana Ochorowicza, “Przegląd Psychologiczny”, 53:2011, nr 3, s. 279-290.] W tym kontekście zasadne wydaje mi się porównanie, a nawet łączenie teorii psychoanalitycznej z mediumizmem i ideoplastią, jako idei podkreślających rolę nieświadomości. [zob. m.in.: E. S. Bonilla, 1969. Spiritualism, Psychoanalysis, and Psychodrama, “American Anthropologist”, 71:1969, nr 3, s 493-497.]
E. Jentsch, On the Psychology of the Uncanny, tłum. R. Sellars, „Angelaki Journal of the Theoretical Humanities”, 2: 1996, nr 1, s. 7-21. 23 Ibid., s. 14. 24 Ibid.
fot. F. C. E. Dimmick, Anglia 1928, odbitka srebrowa Wm. B. Becker Collection / © American Museum of Photography
27
_TEKSTY
_MONO / 005
poruszeniami traci swoje jednolite znaczenie,
dla człowieka. I tak działo się w przypadku sean-
kreując jednocześnie „efekt demoniczności” .
sów spirytystycznych.
25
Ten moment nierozróżnialności pomiędzy
automatem a ludzką istotą staje się również jednym
samo medium oraz aparat, którego produkt – odbit-
z głównych tematów eseju Freuda Niesamowite,
kę – porównywano później z opisem rejestrowanego
a dla mnie punktem wyjścia dla porównania dwóch
zjawiska. Stanowiła ona dowód, a nazywano ją
magicznych „przekaźników” XIX wieku – kobiety-
profesjonalnie „fotografią transcendentalną”29. Był
-medium i aparatu fotograficznego.
to zapis tzw. „plam”, „gwiazd świetlnych” czy „mgła-
wic”30, które następnie zlewały się, krzepły formując
Zarówno kobieta, jak i aparat uznawani byli
w kontekście spirytyzmu za narzędzia do objawiania
postać ludzką lub jej fragment. Doskonałym jej
tego, co ukryte. Z uwagi na przypisywaną im antyin-
przykładem są doświadczenia fotograficzne pp.
tencjonalność, pełnili oni rolę doskonałych agentów
Beattie i dr Thomsona – jak podaje Ochorowicz, zdję-
nieświadomości. Jednocześnie siła aparatu, od
cia robiono i do czterech minut, a przedstawiały, jak
początku tkwiąca w jego mechanice, w statusie
sam je określał, byty „posiadające własne światło,
pozbawionego woli urządzenia, generowała fan-
z silnymi promieniami chemicznymi”31.
tazje o obrazowaniu rzeczywistości obiektywnej.
Fotograf zaś, zanim został nazwany „artystą”,
kształtuje, rośnie, nabrzmiewa, jest skrajnym przeci-
Taki zapis ciała, które właściwie dopiero się
na początku jawił się jako „operator maszyny” ,
wieństwem fotografii formalnie i ideowo innej, choć
która niemalże do końca XX wieku funkcjonowała
w podstawowym założeniu niewiele się różniącej
głównie w kontekście dokumentaryzmu. Nie znaczy
– kartotek antropometrycznych Bertillona32. I tu i tu
to jednak, że definicja fotografii została wówczas
odbitka staje się dowodem ciała. Lecz w jednym
ostatecznie ugruntowana. W tym samym momencie
przypadku ciało to jest skończone33, w drugim zaś to
owa „maszyna” nieustannie przemieszczała swoje
materia w procesie, ciało jako przepływ.
znaczenie w ramach dwóch wykluczających się
dyskursów: racjonalnego i irracjonalnego. Gdy Peter
wyjścia – znudzonej, wyczekującej Jane Morris
Emmerson określał ją jako „broń” w „intelektualnym
z oczami wklejonymi w pustkę. Pustkę, która jest
rozwoju ludzkości” , Henry Fox Talbot akcento-
jej stanem naturalnym, a z którego zbudzić miał ją
wał jej wartość jako „nieświadomego zapisu” .
mężczyzna. Czy jednak to właśnie nie mężczyzna
Ten brak kontroli decydował bowiem o wartości
odciąga kobietę od rzeczywistości wyższej niż ta,
fotografii zarówno na gruncie nauki, jak i sztuki
na którą każe jej patrzeć? To być może popadnięcie
– z jednej strony była to czysta, przypadkowa, a więc
w stany określane naukowo jako „letarg”, „hipnoza”,
26
28
Często widziadła postrzegać mogło tylko
27
28
Na zakończenie wróćmy jeszcze do punktu
i obiektywna rejestracja, z drugiej zaś siła zapisu automatycznego wskazywała na braki w naturalnej percepcji ludzkiego oka, uzupełniając ją o nowe obrazy. Fotografia mogła dostrzec rzeczy niewidzialne
29 30 31
32 25 Ibid. 26 W. Kemp, Historia fotografii. Od Daguerre’a do Gursky’ego, tłum. M. Bryl, wydawnictwo Universitas, Kraków 2014., s. 9. 27 Ibid., s. 11. 28 Ibid., s. 21.
33
J. Ochorowicz, op. cit., 108. Ibid., s. 109. Pierwsze informacje o wspomnianych odbitkach podał „British journal of Photography” w 1872 roku, a także londyńskie „Photographic News”. [Ibid., s. 110.] O kartotekach Bertillona i ciele zarchiwizowanym zob. m.in.: A. Sekula, Ciało i archiwum, [w:] Społeczne użycia fotografii, tłum. K. Pijarski, Wydawnictwa Uniwersytetu Warszawskiego, Warszawa 2010. Należy przy tym zauważyć, że u podstaw antropometrii leżała wiara w zahamowanie procesu kształtowania się szkieletu po 25 roku życia.
_TEKSTY
„sen magnetyczny”, aż do „transu” pozwala jej oku
jest zarówno mechanizm aparatu, jak i ciało medium
zwrócić się nie ku pustce, a ku temu co, posługując
- możliwa staje się rzetelna rejestracja. Czy więc
się słowami Waltera Benjamina o soczewce aparatu,
koniec końców nie oznacza to tyle, że obiektywna
„optycznie nieświadome [Optisch-Unbewußte]” .
rzeczywistość zorganizowana jest wokół tego, co
Jeśli zaś ekstaza, jako często przeważająca część
oku ludzkiemu niedostępne?
transu, oznacza cofanie się w siebie, to w ekstazie
To tu pozorna nieświadomość staje się największym
mediumicznej takie odizolowanie jest dla podmiotu
aktem świadomości. To tu pasywność jest najra-
warunkiem koniecznym produkcji obrazów. To przez
dykalniejszą formą aktywizmu, a otępienie stanem
swoją bierność i wyobcowanie staje się on odmianą
wytężonej uwagi.
maszyny, automatu „czynnego poza granicami
ciała” . I to właśnie dzięki nim medium stanowi naj-
wistości znajduje się w stanie letargu?
34
35
Pozostaje więc pytanie: czyje ciało w rzeczy-
niebezpieczniejszą w swej skrajności wersję obiektu – aktywnego poprzez całkowitą dezaktywację36.
Bezwolność jest bowiem przebiegła – z jednej
strony pozwala na przejęcie kontroli, na użytkowanie jak użytkuje się przedmiot. Z drugiej zaś ta bezwolność swą wolność upatruje w przypadkowości, w zapisanym w użyciu obiektu „marginesie błędu”, w automatyce, która, ponieważ sztuczna i obca swojemu organicznemu stwórcy, postępuje sama, podejmując decyzje przez ich niepodejmowanie. Wybór przez brak wyboru jako wybór najlepszy, bo obiektywny. Bo pozbawiony pierwiastka ludzkiego w rozumieniu tradycyjnym – jako świadomość.
I w ten sposób dochodzimy do momentu,
w którym dopiero dzięki automatyce obiektu – jakim
34 35 36
W. Kemp, op. cit., s. 21. J. Ochorowicz, op. cit., s. 76. Tę aktywność poprzez brak aktywności rozumieć należy nie tylko metaforycznie, ale i na gruncie czysto społecznym. Poprzez pozycję medium kobiety zyskiwały szacunek i status w hierarchicznym społeczeństwie czasów wiktoriańskich. Spirytyzm stanowił rodzaj wyrwy, szczeliny w ówczesnej strukturze patriarchalnej. Dzięki niej kobiety mogły mieć realny wpływ na rzeczywistość bez otwartego kwestionowania jej kulturowych podstaw. Paradoksalnie, poprzez wzmacnianie umniejszających ich rolę stereotypów, w tym przede wszystkim pasywności, wypracowany został nowy ich wizerunek, w którym doprowadzona do ekstremum kobiecość stawała się siłą. Jednym z najlepszych tego przykładów są występy tzw. mediów mentalnych, które w trakcie transu często wygłaszały opinie na rzecz praw kobiet w ramach organizowanych przez nie publicznych wykładów. Co ciekawe, nieraz robiły to pod wpływem duchów o płci przeciwnej. To całkowite „poddanie się” ich mocom stanowiło środek do konkretnych działań o charakterze politycznym. [zob. m.in.: A. Braude, Radical spirits: Spiritualism and women’s rights in nineteenthcentury America., Beacon Press, Boston 1989.].
29
_MONO / 005
POKAZUJEMY
30
S.
30 — 161
_POKAZUJEMY
Fotografia
_POKAZUJEMY
FURKOT S. 32 GOTOWAŁA S. 54 IZDEBSKA S. 74 KUBOŚ S. 92 PISUK S. 108 SVYATOGOR S. 128 ŚLESZYŃSKI S. 144
31
_MONO / 005
_POKAZUJEMY
DAWID FURKOT Bumerang z kości
32
Bumerang to zmyślna broń: przez swój lekko obły
zabawka niż zmyślna i niebezpieczna broń (choć czy
kształt sensualna, zachęcająca do wzięcia w rękę,
jest ktoś w stanie zdecydowanie odróżnić jedno od
zbadania opuszkami palców, jakby w poszukiwaniu
drugiego?). Ten nieokreślony status bumeranga –
wad, chropowatości, niedoskonałości. Wydaje się
tym bardziej kościanego – tylko wzmaga do niego
bronią nieoczywistą, tajemniczą, nie posiada spustu
nieufność, zwłaszcza, iż w swej najbardziej znanej
ani uchwytu, cała wydaje się rękojeścią, nie zawiera
wersji stanowi wytwór obcej kultury. Obcy on już czy
groźnego jak brzytwa ostrza, choć przecież tępa
swojski, skoro kojarzy się z Aborygenami, ale można
także nie jest. Wzbudza niepokój. Zasady posługiwa-
go nabyć w wielu miejscowych sklepach; przyjemny
nia się nią są nieoczywiste, wymagają nabycia odpo-
czy groźny dla ciała, jeśli, tak estetycznie intrygują-
wiednich umiejętności. Co więcej, bywa ona bronią
cy, potrafi wyrządzić poważną krzywdę? I jaką jakość
obosieczną: może powrócić, a wtedy, jeśli okażemy
wprowadza kość, jakiej nie jest w stanie zapewnić
się nie dość uważni, sami padniemy jej ofiarą.
tworzywo sztuczne?
Bumerang bywa rzeźbiony w kościach, ale
Cykl kilkunastu fotografii Dawida Furkota
w takiej wersji jest towarem zdecydowanie defi-
także jest oparty na wieloznacznościach, na uczuciu
cytowym. Szybciej wpadnie nam w ręce drewniany
niepewności i niepokoju. Są tu zabawki, ale zdają się
lub plastikowy, raczej jako produkowana masowo
pochodzić ze szczególnie nieoczywistej kolekcji. Są
_POKAZUJEMY
tu dewocjonalia, ale chciałoby się zapytać, w jakim
je jako „konfekcyjne”, skoro – po sfotografowaniu –
obrządku są używane. Są tu rośliny i zwierzęta,
można te światy zamknąć w estetycznej fotografii,
ale życie w nich dość wątpliwe. Są tu ludzie, ale
która ani nie uwiera, ani nie jest lepka (a może wręcz
można się łatwo pomylić i człowieczeństwa w nich
przeciwnie?)? Czy odpowiednim słowem mogłoby
nie dotrzeć. Jest tu dom, ale w wersji raczej unhe-
być „obrazoburcze”, jeśli zachodnia popkultura
imlich. Jest tu powaga, ale pełna niedowierzania.
już dawno nabrała doświadczenia w podmienianiu
Jest zgrywa, ale żart zdaje się zastygać na ustach
sacrum na profanum, a „żywego” na „trupka”? Tych
w dziwnym grymasie. A może nie należy pytać
kilka pytań powraca jak bumerang.
o treść, tylko gdzie indziej szukać tropów? Czy
można określić je kiczowatymi, skoro to, co na nich,
sunie się jako pierwszych: śmieci i odpadki, gry
wydaje się tak niepokojąco osobiste (moje zabawki,
i zabawy towarzyskie, maski i przebrania, tanie
mój świat, moi znajomi, moje fetysze), że trudno
horrory i jeszcze tańsze porno, guma i silikon oraz
o oceniający dystans (w takim razie kampowe?)?
stałe i płynne elementy ustrojowe. Ktoś chętnie
Czy można je nazwać wstrętnymi, skoro nie ma tu
przywoła intrygujące dadaistyczne kolaże, ktoś
odpychającej, gnijącej materii , a raczej jej przyjazne
inny – miałki popartowy kicz, wreszcie ktoś – nudną
wersje (w „dobrym smaku” zatem?)? A może określić
amatorską fotografię, dajmy na to, imprezową. Jedni
Parę kontekstów interpretacyjnych na-
33
_MONO / 005
zwrócą uwagę na kolorystykę: irytujące agresywne
Odrzucany bumerang czasem wraca. Bywa, że
seledyny, cieliste pastelowe beże i wymęczone
niespodziewanie. Uderza po głowie. Zdarza się, że
szarawe błękity; inni skupią się na nieoczywi-
kościany nieco mocniej. Jeśli w zamroczeniu są
stych kompozycjach: obiektach jakby łapanych
w stanie pojawić się przed oczami jakieś obrazy,
w ostatniej chwili na obrzeżach kadru, gwałtownie
podejrzewam, że takie, jak na tych kilkunastu foto-
czmychających sprzed obiektywu albo nagle przed
grafiach. Nawet jeśli tylko autor jest w stanie nadać
niego wpadających; jeszcze jacyś będą podkreślać
im porządek i sens, to odbiorcy mogą tego zupełnie
zaskakujące połączenia obrazów: kalambury lepione
nie potrzebować. Doświadczenie obcowania z tymi
z par wędrowców i sztucznych jamników albo Dartha
fotografiami w zupełności wystarczy.
Vadera i plastikowej lali. I w zasadzie będą mieć rację: wszystko to na tych fotografiach się znajduje. Ale też czegoś w tej wyliczance zabrakło.
Sednem jest napięcie rodzące się na styku
tych wszystkich elementów, sprawiające, że trudno nabrać do tych fotografii prostego, jednoznacznego stosunku. Ich podstawową cechą jest rozedrganie. Na przykład obecne na części zdjęć podróbki organów i narządów wywołują niepokój równie dobrze, jak prawdziwe organy, choćby na fotografiach z prosektorium. Ale jest to niepokój innego rodzaju: realne organy byłyby niepokojące przez fakt odłączenia od całości, pozbawienia pierwotnej funkcji. Coś niegdyś włączonego w spójny i znany biologiczny kształt 34
_POKAZUJEMY
zaczęło stanowić zbiór fragmentów o samodzielnej tożsamości. Tu natomiast napięcie wynika z czegoś odwrotnego: ktoś to, co nieorganiczne, włączył w organiczny obieg, podpiął pod żywe ciało na jakiejś bardzo perwersyjnej zasadzie. Zygmunt Freud mógłby podszepnąć coś o sublimacji, Mary Douglas o kategorialnych nieczystościach, Julia Kristeva o fascynacji tym, co wstrętne: równocześnie przyciągającym wzrok i każącym go odwracać.
TXT:
Paweł Sołodki
transfokator.blogspot.com
_POKAZUJEMY
O AUTORZE
Absolwent PWSTViT w Łodzi. W swojej twórczości obrazuje rodzaj napięć miedzy fikcją a dokumentem jako składnikami niezbędnymi do podtrzymywania pytań o sposób budowania wiarygodności obrazu fotograficznego.
35
_MONO / 005
36
_POKAZUJEMY
_POKAZUJEMY
37
_MONO / 005
38
_POKAZUJEMY
_POKAZUJEMY
39
_MONO / 005
40
_POKAZUJEMY
_POKAZUJEMY
41
_MONO / 005
42
_POKAZUJEMY
_POKAZUJEMY
43
_MONO / 005
44
_POKAZUJEMY
_POKAZUJEMY
45
_MONO / 005
46
_POKAZUJEMY
_POKAZUJEMY
47
_MONO / 005
48
_POKAZUJEMY
_POKAZUJEMY
49
_MONO / 005
50
_POKAZUJEMY
_POKAZUJEMY
51
_MONO / 005
52
_POKAZUJEMY
_POKAZUJEMY
53
_MONO / 005
AGNIESZKA GOTOWAŁA Nic się nie zmieniło
54
Relacja pomiędzy tym, co skryte a odkryte. Natura, która nie jest ani ukryta, ani ujawniona. Do tego dochodzi ciało, jego natura i swobodny charakter. Ta fascynacja pierwotnymi stanami zarówno człowieka, jak i materii samej w sobie. Bezgraniczność i intensywność jednego i drugiego.
_POKAZUJEMY
www.agnieszkagotowala.com
_POKAZUJEMY
O AUTORCE
Urodzona w 1986 roku we Wrocławiu. Studiowała Fotografię na Uniwersytecie Artystycznym w Poznaniu; wcześniej Fizykę Techniczną na Politechnice Wrocławskiej. Eksploruje zarówno wizualne jak i performatywne techniki. Jej prace są wystawiane i publikowane w kraju oraz zagranicą. Wynikają z zainteresowań pograniczami – medium, siebie samej, natury; chęci doświadczania – procesu, relacji; potrzeby odczuwania – intensywności zdarzeń, ciała pełnego wyobraźni, nielogiczności.
55
_MONO / 005
56
_POKAZUJEMY
_POKAZUJEMY
57
_MONO / 005
58
_POKAZUJEMY
_POKAZUJEMY
59
_MONO / 005
60
_POKAZUJEMY
_POKAZUJEMY
61
_MONO / 005
62
_POKAZUJEMY
_POKAZUJEMY
63
_MONO / 005
64
_POKAZUJEMY
_POKAZUJEMY
65
_MONO / 005
66
_POKAZUJEMY
_POKAZUJEMY
67
_MONO / 005
68
_POKAZUJEMY
_POKAZUJEMY
69
_MONO / 005
70
_POKAZUJEMY
_POKAZUJEMY
71
_MONO / 005
72
_POKAZUJEMY
_POKAZUJEMY
73
_MONO / 005
_POKAZUJEMY
WERONIKA IZDEBSKA mjuk
74
Ciało.
Cały świat pod powierzchnią.
Zamknij oczy, oddychaj.
Jesteśmy częścią tej przestrzeni, stoimy obok
Mnogość zjawisk.
siebie, bose stopy, skóra przy skórze, cząstka przy
W otoczeniu przestrzeni, jej ogromu, zmian gwał-
cząstce, połączeni ogromem małych atomów.
townych i tych stopniowych jesteśmy ciałem,
Wszyscy razem z całym naszym otoczeniem.
jednym z milionów ciał o podobnych funkcjach.
Całość, brak tu granic.
Z pozoru mali. Pozorne granice wyznacza skóra. Oddech. Słyszysz?
„mjuk” to cykl otwarty, zapis intymnej relacji
Dowód nieskończonej ilości procesów,
z otoczeniem.
„spraw w załatwianiu”.
www.ovors.com
_POKAZUJEMY
O AUTORCE
Łodzianka, rocznik ’92. Znana również jako „ovors”. Zajmuje się fotografią oraz filmem, tworzy okładki płyt i klipy muzyczne. Jej prace znalazły się w albumie DEBUTS 2015, wyróżniającym najbardziej utalentowanych, debiutujących polskich fotografów. Całość jej twórczości cechuje charakterystyczny surowy klimat, chłodne barwy, otwarte przestrzenie. Fotografuje ciszę, uważnie przygląda się ludziom, nieustannie zmierza na Północ.
75
_MONO / 005
76
_POKAZUJEMY
_POKAZUJEMY
77
_MONO / 005
78
_POKAZUJEMY
_POKAZUJEMY
79
_MONO / 005
80
_POKAZUJEMY
_POKAZUJEMY
81
_MONO / 005
82
_POKAZUJEMY
_POKAZUJEMY
83
_MONO / 005
84
_POKAZUJEMY
_POKAZUJEMY
85
_MONO / 005
86
_POKAZUJEMY
_POKAZUJEMY
87
_MONO / 005
88
_POKAZUJEMY
_POKAZUJEMY
89
_MONO / 005
90
_POKAZUJEMY
_POKAZUJEMY
91
_MONO / 005
_POKAZUJEMY
ALEKSANDRA KUBOŚ Męska rzecz
92
Przestrzeń ma również swoją płeć.
Z bogatego dyskursu na temat płci przestrzeni
Witruwiusz, renesansowy teoretyk architektury,
wybrałam przestrzeń męską. Analizuje jej fizycz-
opisał kolumnę jońską jako męską, koryncką jako
ność, jej formę, fakturę, kolor i światło. Interesuje
żeńską. Z psychologicznego pukntu widzenia
mnie również generowanie pewnych cech męskich
elementy wertykalne kojarzymy z męskością,
w przestrzeni, takich jak siła, surowość, dominacja,
horyzontalne z kobiecością.
przemoc, czy upodobanie do ryzyka.
Witruwiusz, a później w modernizmie Le
Courbusier, wybrał męskie ciało do zdefiniowania
Moim celem jest sporządzenie fotograficznej
modulora – antropomorficznego modułu służącego
mapy „Macho-przestrzeni”.
do określenia wielkości i proporcji w architekturze.
Przestrzeń funkcjonuje jednocześnie jako realna
zdominowane przez mężczyzn. W przestrzeniach
i metaforyczna. Jedną z architektonicznych metafor
tych buduję moje obrazy.
jest analogia jej elementów do ludzkiego ciała: jak np. szkielet, skóra, stopa.
Wybrałam miejsca wykreowane, i do dziś
„Jak architektoniczna konfiguracja, przestrzenna artykulacja, oraz symboliczna reprezentacja ciała człowieka działa jako aparat, który wykształca seksualną tożsamość? […] Jak dokładnie płeć jest wbudowana w architekturę?”1
O AUTORCE
Urodzona w 1978 roku, absolwentka Wydziału Architektury na Politechnice Śląskiej w Gliwicach. Obecnie pracuje i mieszka w Berlinie. Fotografią zajmuje się od paru lat. Szuka przestrzeni wspólnej dla fotografii i teorii archietktury. Fotografie traktuje jako sposób wypowiedzi i refleksję.
1
Gerard Rey A. Lico, Architecture and Sexuality: The Politics of gendered Space, tłum. własne
www.aleksandra-kubos.de
_POKAZUJEMY
93
_MONO / 005
94
_POKAZUJEMY
_POKAZUJEMY
95
_MONO / 005
96
_POKAZUJEMY
_POKAZUJEMY
97
_MONO / 005
98
_POKAZUJEMY
_POKAZUJEMY
99
_MONO / 005
100
_POKAZUJEMY
_POKAZUJEMY
101
_MONO / 005
102
_POKAZUJEMY
_POKAZUJEMY
103
_MONO / 005
104
_POKAZUJEMY
_POKAZUJEMY
105
_MONO / 005
106
_POKAZUJEMY
_POKAZUJEMY
107
_MONO / 005
IGOR PISUK Deceitful Reverence
108
Cykl Deceitful Reverence to wielowarstwowa opowieść o emigracji i samotności. To próba zmierzenia się z własnymi obawami i pragnieniami. Jest to szczera, osobista relacja ze świata wewnętrznego i zewnętrznego. Ze stykania się, tarć i mieszania obu światów. To także spowiedź, pamiętnik, rodzaj poematu o ciągłej zmianie i przemijaniu. O oswajaniu własnych lęków i przezwyciężaniu ograniczeń.
_POKAZUJEMY
www.igorpisuk.com
_POKAZUJEMY
O AUTORZE
Urodził się w 1984 roku w Bielsku-Białej. W 2014 uzyskał tytuł magistra Katedry Fotografii przy PWSFTviT w Łodzi. Obecnie pracuje w Sztokholmie nad długoterminowym cyklem fotograficznym Deceitful Reverence. W 2012 otrzymał 4X „International Photography Awards”. W 2013 i 2014 został laureatem konkursu „Leica Street Photo Award”, a w 2015 jego cykl został nominowany do „Leica Oskar Barnack Award”. Brał udział w wielu prezentacjach i wystawach grupowych. Jego zdjęcia zostały opublikowane w licznych magazynach i książkach fotograficznych: Debuts 2014, Mono (Gomma Books, 2015). Jest członkiem kolektywu „Atonal”. Reprezentowany przez galerię „Stain”.
109
_MONO / 005
110
_POKAZUJEMY
_POKAZUJEMY
111
_MONO / 005
112
_POKAZUJEMY
_POKAZUJEMY
113
_MONO / 005
114
_POKAZUJEMY
_POKAZUJEMY
115
_MONO / 005
116
_POKAZUJEMY
_POKAZUJEMY
117
_MONO / 005
118
_POKAZUJEMY
_POKAZUJEMY
119
_MONO / 005
120
_POKAZUJEMY
_POKAZUJEMY
121
_MONO / 005
122
_POKAZUJEMY
_POKAZUJEMY
123
_MONO / 005
124
_POKAZUJEMY
_POKAZUJEMY
125
_MONO / 005
126
_POKAZUJEMY
_POKAZUJEMY
127
_MONO / 005
MASHA SVYATOGOR Song of the 7 Maidens
128
Wreszcie, po długim czasie, zapomniałaś, że patrzy na ciebie aparat fotograficzny. Uważnie i bezczelnie. Prawdopodobnie wydaje ci się, że właśnie zaczęła na ciebie spoglądać wieczność.
Moja obecność i funkcja milczącego obser-
watora przestała cię peszyć. Nudząc się, odwróciłaś twarz, zamknęłaś oczy, albo zasnęłaś, zostawiwszy swoje ciało bez kontroli. Nie obawiasz się, że przypadkowo zdradzi mi tajemnicę, o której nikt nie wie.
Jesteś pozbawiona broni, ubrana jedynie
we własną skórę. Twoje ciało przestało się chronić i udawać. Zaczęło mówić swoim właściwym językiem.
_POKAZUJEMY
www.flickr.com/masha_svyatogor
_POKAZUJEMY
O AUTORCE
Urodzona w 1989 roku w Mińsku (Białoruś). Absolwentka Wydziału Filologii na Białoruskim Uniwersytecie Państwowym. Podczas studiów odkryła pasję fotografowania. Trzon jej twórczości stanowią portrety.
129
_MONO / 005
130
_POKAZUJEMY
_POKAZUJEMY
131
_MONO / 005
132
_POKAZUJEMY
_POKAZUJEMY
133
_MONO / 005
134
_POKAZUJEMY
_POKAZUJEMY
135
_MONO / 005
136
_POKAZUJEMY
_POKAZUJEMY
137
_MONO / 005
138
_POKAZUJEMY
_POKAZUJEMY
139
_MONO / 005
140
_POKAZUJEMY
_POKAZUJEMY
141
_MONO / 005
142
_POKAZUJEMY
_POKAZUJEMY
143
_MONO / 005
_POKAZUJEMY
KAMIL ŚLESZYŃSKI Input/Output
144
„Do więzienia idzie się tylko raz. Ten pierwszy.
udaje. Większość wybiera dużo prostsze rozwiąza-
Potem już nie ma więzienia. Wolności też nie
nie. Wracają do wyuczonych zachowań, do znanych
ma. Wszystko jest równo”.
środowisk i w końcu ponownie lądują za kratami, bo
— A. Stasiuk, Mury Hebronu
tylko tam czują się pewnie i bezpiecznie. Tylko tam nie muszą podejmować trudnych życiowych decyzji.
Wolność tracą często na własne życzenie, przez
Cały proces zaczyna się od początku. Ale przecież
głupotę. W trakcie odbywania kary obiecują sobie,
można inaczej.
że już nigdy więcej nie popełnią błędu i nie wrócą za kraty. Jednak samo postanowienie nie wystarczy. Wieloletni wyrok odciska bowiem na człowieku piętno, z którym musi się zmagać do końca życia. Nawyki, które pomagają przetrwać w więziennej rzeczywistości, na zewnątrz stają się balastem utrudniającym normalną egzystencję. Ten balast sprawia, że upragniona wolność jest stanem, w którym ciężko się odnaleźć i tylko nielicznym się to
www.kamilsleszynski.com
_POKAZUJEMY
O AUTORZE
Rocznik `82. Absolwent Wydziału HistorycznoSocjologicznego UwB. Mieszka i pracuje w Białymstoku. Jego prace były publikowane między innymi w: „Square Space Magazine”, „Digital Camera Polska”, „R0P Magazine”, „aCurator”, „1:1 Photo Magazine”, „Posi+Tive Magazine”, „Prison Photography”.
145
_MONO / 005
146
_POKAZUJEMY
_POKAZUJEMY
147
_MONO / 005
148
_POKAZUJEMY
_POKAZUJEMY
149
_MONO / 005
150
_POKAZUJEMY
_POKAZUJEMY
151
_MONO / 005
152
_POKAZUJEMY
_POKAZUJEMY
153
_MONO / 005
154
_POKAZUJEMY
_POKAZUJEMY
155
_MONO / 005
156
_POKAZUJEMY
_POKAZUJEMY
157
_MONO / 005
158
_POKAZUJEMY
_POKAZUJEMY
159
_MONO / 005
160
_POKAZUJEMY
_POKAZUJEMY
161
_MONO / 005
POKAZUJEMY
162
S.
162 — 171
_POKAZUJEMY
Multimedia
_POKAZUJEMY
DRYGAS S. 164 KRAWCZUK S. 166 MASTALERZ S. 168 NOWACZYK & FARAJI S. 170 163
_POKAZUJEMY
_MONO / 005
OLGA DRYGAS Experiment on equivalents
164
W konstrukcji ciała znaczącą rolę odgrywają zmysły,
w tym język. I to język, którego zapis zazwyczaj
twór posługujący się własnymi dźwiękami, zaburza-
czytany jest wzrokiem. A co jeśli ciało jest ciałem
jąc przy tym obowiązujący system społeczny.
z defektem i nie widzi? Język nadal istnieje, ale też
jakby z defektem – czytany dotykiem. Nadanie osob-
on equivalents to przede wszystkim mała ma-
nej podmiotowości alfabetowi Braille'a za pomocą
szyna, na której został zapisany tekst alfabetem
skojarzenia go z innymi dźwiękami ma na celu
Braille'a i który – kiedy się go odtworzy za pomocą
przekroczenie hegemonii języków zapisywanych
korbki – ujawnia, że zapisany dźwięk różni się od
piórem na papierze; uwidocznienie braku neutral-
tego, który rzeczywiście wybrzmiał. Do obiektu-
ności języka i jego hierarchiczności. Język jawi się
-katarynki dołączony został również film z procesu
jako twór kulturowy, zatem wpisuje się w porządek
tworzenia zapisu.
symboliczny w ramach którego dochodzi do przemocy. Przestrzeń symboliczna tak, jak ją rozumie Julia Kristeva, to twór klarowny i jasny. Jego alternatywą jest to, co niewyraźne, chaotyczne, niejednoznacze i to właśnie jest w stanie dokonać rewolucji.
Alfabet Braille'a zostaje uznany za osobny
Audiointeraktywna instalacja Experiment
_POKAZUJEMY
O AUTORCE
Urodzona w 1992 roku, studentka mediów interaktywnych i widowisk oraz socjologii w ramach MISHiS na UAM; zależnie od potrzeb – kuratorka, producentka, w tym wypadku artystka; pracowała przy wielu projektach, m.in. WRO Pioneering Values. 15. Media Art Biennale, MaltaFestival, Nowa Siła Kuratorska; ostatnio szczególnie zainteresowana „kłirowym” performowaniem błędów i porażek; w ciągłym biegu.
165
_MONO / 005
WERONIKA KRAWCZUK Karakuły
166
Karakuły – używana w futrzarstwie nazwa skór lub futer z jagniąt owiec rasy karakuł pozyskanych z jagniąt zabijanych zwykle około 2–3 dnia życia lub pochodzących z wywołanego sztucznie poronienia. Im wcześniejsze poronienie tym bardziej skręcony włos.
_POKAZUJEMY
wkrawczuk.tumblr.com
_POKAZUJEMY
O AUTORCE
Urodzona w 1991 roku. Mieszka i studiuje w Poznaniu. Ukończyła studia licencjackie na Uniwersytecie Artystycznym w Poznaniu, gdzie obecnie kontynuuje studia magisterskie. Uczestniczka wystaw zbiorowych: „To coś” Galeria FF w ramach Fotofestiwalu w Łodzi (2013), „Nieoczywiste” (2013). Autorka ekspozycji „Bad to the Bone”, Galeria 27, Warszawa.
167
_MONO / 005
AGNIESZKA MASTALERZ Rozmowa
168
Rozmowa bez słów, dialog dwóch ciał, które wyrażają się jedynie za pomocą ruchów i gestów. Zaczynając od subtelnego działania, poprzez coraz bardziej zdecydowane, aż do dominacji, kobieta i mężczyzna spontanicznie odpowiadają na działania partnera.
Oba ciała nigdy nie spotykają się w obrębie
kadru – kiedy jedno znajduje się na ekranie, drugie, za pomocą światła lub konkretnych przedmiotów, wykonuje akcję z niewidocznej dla odbiorcy przestrzeni. Rozmówcy pozostają anonimowi – jedynie w ostatniej części wideo, tożsamość autorki zostaje zdemaskowana poprzez wyraźny gest współrozmówcy.
_POKAZUJEMY
agnieszkamastalerz.tumblr.com
_POKAZUJEMY
O AUTORCE
Urodzona w 1991 roku w Łodzi. Studentka III roku Kulturoznawstwa Stanów Zjednoczonych Ameryki na Uniwersytecie Warszawskim oraz II roku Sztuki Mediów na warszawskiej Akademii Sztuk Pięknych. Działania artystyczne realizuje m.in. w Pracowni Narracji Fotograficznej dr. hab. prof. ASP Prota Jarnuszkiewicza oraz w Pracowni Przestrzeni Audiowizualnej prof. Grzegorza Kowalskiego. W roku akademickim 2014/2015 otrzymała Stypendium Rektora ASP za wybitne osiągnięcia.
169
_MONO / 005
JOLANTA NOWACZYK & MOHAMMED FARAJI One week performance 170
One week performance to reperformance One year performance wykonanego przez Tehching Hsieha i Lindę Montano (1981–1982). Reperformance został wykonany przez Jolantę Nowaczyk i Mohammeda Faraji w marcu 2013 roku w Krakowie. Oboje poznali się w dniu, w którym związali się liną o długości ponad metra, po uprzednim podpisaniu umowy. Umowa zakładała m.in. zakaz dotykania się oraz nakaz przebywania ciągle w tym samym pomieszczeniu.
_POKAZUJEMY
_POKAZUJEMY
O AUTORACH
JOLANTA NOWACZYK Ukończyła Wydział Intermediów na Akademii Sztuk Pięknych w Krakowie. Członkini grupy opcja. Swoje prace prezentowała m.in. w BWA „Sokół" w Nowym Sączu, CSW Zamek Ujazdowski w Warszawie, Małopolski Ogród Sztuki w Krakowie, Manggha w Krakowie. MO FARAJI W 2010 roku ukończył Uniwersytet Artystyczny w Teheranie. Aktor, performer, wokalista, reżyser. Od 2010 roku współpracuje głównie z instytucjami z Meksyku, polski i NIemiec. W 2012–2014 pracował w Instytucie Grotowskiego przy projekcie The Dynamics of Metamorphosis.
171
_MONO / 005
GOŚĆ
172
S.
172 — 199
_GOŚĆ
Konrad Kuzyszyn
_GOŚĆ
173
_MONO / 005
_GOŚĆ
KONRAD
Urodzony w 1961 roku w Białymstoku. W latach 1985–1990 studiował na Wydziale Malarstwa i Grafiki w Państwowej Wyższej Szkole Sztuk Plastycznych w Łodzi (obecnie Akademia Sztuk Pięknych). W 1990 roku uzyskał dyplom w trzech pracowniach: Pracowni Wypukłodruku prof. Andrzeja Bartczaka, Pracowni Technik Metalowych prof. Leszka Rózgi oraz Pracowni Fotografii i Obrazu Wideo prof. Ireneusza Pierzgalskiego. Od 1994 174
roku pracował jako asystent w Pracowni Fotografii i Obrazu Wideo w Akademii Sztuk Pięknych im. Władysława Strzemińskiego w Łodzi, od 2001 roku obejmował stanowisko kierownika w tejże pracowni.
_GOŚĆ
KUZYSZYN
W 1998 roku otrzymał kwalifikację I stopnia w Akademii Sztuk Pięknych w Łodzi, a w 2002 roku kwalifikację II stopnia w Akademii Sztuk Pięknych w Poznaniu. W 2001 roku utworzył Pracownię Multimediów w łódzkiej ASP, którą kierował do 2011 roku. W latach 2007–2012 kierował Pracownią Kreacji Cyfrowej na Akademii Sztuk Pięknych w Krakowie. Obecnie kieruje V Pracownią Fotografii na Uniwersytecie Artystycznym w Poznaniu. Od 2007 roku jest profesorem ASP. Od 2012 roku profesorem zwyczajnym. Zajmuje się fotografią, filmem wideo oraz hybrydami współczesnych mediów elektronicznych.
175
_MONO / 005
COLLEGIUM 176
_GOŚĆ
_GOŚĆ
ANATOMICUM 177
_MONO / 005
178
_GOŚĆ
_GOŚĆ
179
_MONO / 005
180
_GOŚĆ
_GOŚĆ
181
_MONO / 005
182
_GOŚĆ
_GOŚĆ
183
_MONO / 005
184
_GOŚĆ
_GOŚĆ
185
_MONO / 005
186
_GOŚĆ
_GOŚĆ
187
_MONO / 005
188
_GOŚĆ
_GOŚĆ
189
_MONO / 005
190
_GOŚĆ
_GOŚĆ
191
_MONO / 005
192
_GOŚĆ
_GOŚĆ
193
_MONO / 005
194
_GOŚĆ
_GOŚĆ
195
_MONO / 005
196
_GOŚĆ
_GOŚĆ
197
_MONO / 005
TXT:
198
ROMAN LEWANDOWSKI
_GOŚĆ
_GOŚĆ
Obrazowanie, zwłaszcza zaś wizualizacja fotograficzna ciała martwego, odrzuconego i wypartego jako object, jest ścieraniem się z opresją kulturowego tabu, którego nie jest w stanie znieść nawet tak naznaczona i limitowana przestrzeń, jak galeria sztuki. „Te obrazy – komentował Kuzyszyn – za mocno bolały. Bolą do dzisiaj”. Jakkolwiek na planie referencjalnym mamy tutaj reprezentację przechodniości materii, artyście zależało na osiągnięciu ikony ahistorycznej i synchronicznej. Stąd w instalacjach tych pojawiają się często całe zestawy zdjęć egzemplifikujących pewien substancjonalny constans, czy – jak wyraził się ich autor – „skraplanie istnienia”.
199
_AKTUALIA
_MONO / 005
WYSTAWY
200
Wojtek Wieteska Nailing Love
Carl De Keyzer Moments Before the Flood
Bartek Otocki YANG!
Szklarnia Szkoły Filmowej Łódź, ul. Targowa 61/63 28.05.15 — 31.08.15
Atlas Sztuki Łódź, ul. Piotrkowska 114/116 29.05.15 — 13.09.15
Galeria Olimpus Łódź, Al. Kościuszki 24 12.06.15
—
—
—
„Widzę świat dookoła poprzez wspomnienia i towarzyszące im uczucia wobec osób i miejsc oraz zdarzeń, które poznałem, przeżyłem; poprzez wybrane, pojedyncze dzieła sztuki i ich zderzenia z tym, co jest mi bliskie tu i teraz. Posługuję się twórczo fotografią, obrazem ruchomym, przedmiotami. Zastanawiam się nad ich relacjami między sobą: czy są w stanie wyrazić ideę tytułu, który je spina (tytułu odsyłającego do palety kolorów lakierów do paznokci!)?”
Carl De Keyzer projekt Moments Before the Flood ukończył w roku 2012. Artysta przez kilka lat podróżował wzdłuż wybrzeży Europy, poszukując odpowiedzi na pytanie, czy Europa jest przygotowana na ewentualny nagły wzrost poziomu morza. Moments Before the Flood znalazł się w 2012 roku na krótkiej liście dwunastu projektów nominowanych do Prix Pictet – międzynarodowej nagrody fotograficznej poruszającej kwestie zrównoważonego rozwoju. Cykl pokazany został dotychczas kilka razy w ramach wystaw indywidualnych artysty oraz odwiedził dwanaście miejsc na trzech kontynentach, w tym londyńską Saatchi Gallery i Museum of Photographic Arts (MoPA) w San Diego, w ramach prezentacji Prix Pictet Power Exhibition Global Tour.
YANG! to poszukiwania, w których splatają się dwa równolegle prowadzone wątki: kontynuacja zaczętej jeszcze w serii Portrety pamięciowe koncepcji obrazu, który patrzy na widza, oraz wprowadzenie w jego obręb obcego, całkowicie obojętnego elementu geometrycznego. Zazwyczaj przybiera on formę kolistą i jest symetryczny do krawędzi obrazu. Pełni funkcję scalającą – czyni pozostałe elementy jednością. Jest też rodzajem pretekstu do konfrontowania różnorodnych, pozornie sprzecznych wątków tematycznych i tym samym wspomaga proces budowania kolekcji obrazów jako spójnej narracji.
_AKTUALIA
Piotr Matejkowski Dyskomfort jest odczuciem subiektywnym
Krzysztof Wodiczko Na rzecz domeny publicznej
Pracownia Portretu Łódź, ul. Przędzalniana 55 23.06.15
ms2 Łódź, ul. Ogrodowa 19 26.06.15 — 13.09.15
—
—
Gdy jakieś zdarzenie ma na człowieka wpływ i wywołuje jedną lub kilka reakcji emocjonalnych, to ich przeżywanie i ekspresje nazywa się afektem. To przeżycie może posiadać pozytywne lub negatywne zabarwienie i przez to wywołuje odpowiednio nacechowaną reakcję. Jakość afektywna oznacza emocjonalne zabarwienie przeżycia i określa czy było ono pozytywne czy negatywne. Dyskomfort jest odczuciem subiektywnym, pojawia się u ludzi w reakcji na określoną sytuację życiową, materialną lub uczuciową. Zdarza się jednak, że człowiek nie zna przyczyn swoich emocji. Prace są częścią dyplomu zrealizowanego pod kierunkiem prof. Grzegorza Przyborka i dr. Łukasza Ogórka na ASP im. Władysława Strzemińskiego w Łodzi.
Wystawa przybliża praktykę Krzysztofa Wodiczki, pioniera działań artystycznych w przestrzeni publicznej, jednej z najbardziej znaczących postaci sztuki krytycznej. Wodiczko, podtrzymując tradycję awangardy, wypracowuje technologię niezgody i przekształcania rzeczywistości – wydobywa krytyczny i utopijny wymiar sztuki rozumianej przez niego jako praktykowanie demokracji. Wystawa Na rzecz domeny publicznej ukazuje zróżnicowany dorobek artysty, podkreślając jednocześnie znaczenie jego wczesnej twórczości, w której zostało zainicjowane przejście od zagadnień artystycznych do problematyki społecznej oraz od sfery prywatnej do przestrzeni publicznej. Na ekspozycji w retrospektywnym przeglądzie prac – w nie do końca chronologicznym układzie – znajdują rozwinięcie zasadnicze wątki działań artystycznych Wodiczki z lat 1969–2014.
201
_AKTUALIA
_MONO / 005
MAGDALENA MOSKWA — CIELESNE LABORATORIUM TXT:
JOANNA KAMIŃSKA
Magda Moskwa. Nomana Muzeum Sztuki w Łodzi, 06.03. – 16.05.2015 kurator: Maria Morzuch
202
Najpierw sugestią uderza przestrzeń. Jasna, czysta
w świat Moskwy, dotychczasowe sądy niejako
i cicha, tylko pozornie neutralna, wydaje się pytać:
automatycznie zostają wzięte w nawias i, im jest
jakiego rodzaju przestrzenią jestem? Wyodrębniona
się głębiej, tym trudniejsze do utrzymania. Bo już
i biała, przywodzi na myśl salę szpitalną albo
próbując odpowiedzieć na pierwsze, najprostsze
laboratoryjną. Na ścianach wyniki badań, organizmy
pytanie, natrafia się na fundamentalny problem
w procesie, obiekty czekające na analizę, przedmio-
nieadekwatności języka. Co widzę? Ciało? Obraz?
ty potwierdzające i negujące kolejne abstrakcyjne
Ciało obrazu? A może obraz ciała? A jeśli jest to fak-
tezy. To dzieła Magdaleny Moskwy – obrazy, przed-
tycznie ciało, ciało dzieła, czy jest to ciało realne?
mioty, fotografie, instalacje; obiekty. Co bada się
Komu przynależy? Obrazom, człowiekowi, a może
w zaprojektowanym przez artystkę laboratorium?
uznawanym do tej pory za bezcielesne zjawiskom
psychicznym? Magdalena Moskwa przyłapuje
Trudno nie ulec wrażeniu, że rzeczywistymi
bohaterkami prac Moskwy nie są wcale portreto-
cielesność na wymykaniu się językowi. Definicje
wane kobiety, ani niezidentyfikowane fragmenty
okazują się być za ciasne; przestają zadawalać,
ciała, ale – granice, nieustająca gra z ustalonym
kiedy pod mikroskopem obserwuje się samego
znaczeniem pojęć, intuicyjne poczucie niewygody,
siebie i kiedy okazuje się, że granice pomiędzy tym,
psychicznego dyskomfortu. W momencie wejścia
co wewnętrzne a tym, co zewnętrzne są płynne, źle
_AKTUALIA
postawione lub, co być może, całkiem nieistniejące.
ludzkiej; czymś, co będąc doskonałym, dawało
Próba dopasowania siebie samego do utrwalonych
przepustkę do innego świata i tym, co niejedno-
w kulturze pojęć nosi w sobie nieuchronną klęskę
krotnie skazywało na wykluczenie, a nawet śmierć.
i już sama świadomość procesów historycznych
Postrzeganie własnego ciała nie istnieje bez tysięcy
i kulturowych będącym tłem ich rozwoju, powinna
kulturowych kontekstów, skojarzeń i zinternalizowa-
wiele w tej kwestii rozjaśnić.
nych przekonań. I tylko czasem, kiedy wrażliwe oko
kieruje się do wewnątrz, dostrzega się w tej mozaice
Cielesność współczesnego człowieka, jak mi
się wydaje, uwikłana jest w wielopokoleniowy spór
drobne pęknięcia, bastiony buntu, cichy sprzeciw.
o wszystko, co jej dotyczy – granice intymności,
Coś bardzo nieuchwytnego, powstałego na drodze
związany z nią wstyd, tabu, ideały, powinności
intymnych doświadczeń, okazuje swoją nieufność
i przepaści, jakie oddzielają ciało nie tylko od
wobec wszelkich przekonań i oczekiwań, jakie się ma
duszy, ale i ciała drugiego człowieka. Wokół tych
wobec ciała. W innym wypadku – tj. jeśli nie postawi
problemów poprzez stulecia koncentrowały się
się pytań pojęciom, jeśli się ich nie podważy – ciało
debaty społeczne w miastach, na wsiach, obecnych
zawodzi i zdradza, występuje jako wewnętrzny
wszędzie kościołach. Koncepcje i obrazy ciała
wróg, chciałoby się rzec: ciało obce. Staje się kimś
przepełnionego grzechem, Bogiem, seksualnością,
drugim, którego istnienie prowadzi do niepokoju.
złem, pięknem i brzydotą ukształtowały myślenie
Obarczone ciężarem zaklętej w nim zewnętrznej
i postrzeganie współczesnych. Ciało było tym, co
wobec jednostki moralności, prowadzi podwójne
poddawano ascezie w imię duchowej czystości,
życie i nie wiadomo do końca, do kogo należy – do
co okaleczone i poniżone, decydowało o godności
tego, który jest w nie obleczony, czy może jednak do
203
Magda Moskwa. Nomana Muzeum Sztuki w Łodzi 2015, fot. Piotr Tomczyk
_MONO / 005
204
Magda Moskwa bez tytułu, nr 81, 2014
_AKTUALIA
_AKTUALIA
205
_MONO / 005
206
_AKTUALIA
_AKTUALIA
Magda Moskwa bez tytułu, nr 79, 2014 ◄ Magda Moskwa bez tytułu, nr 70, 2014 ◄
Magda Moskwa. Nomana Muzeum Sztuki w Łodzi 2015, fot. Piotr Tomczyk ►
społeczeństwa, w którym funkcjonuje jako repre-
Magdalena Moskwa konfrontuje widza niejako z nim
zentacja osoby?
samym, który przywykł przecież do wizerunku ciała
będąc zewsząd otoczonym jego obrazami. A jednak,
Ta podwójna rola ciała – jako reprezentacji
tego, co wewnętrzne ale i reprezentacji człowieka
czy paradoksalnie kultura współczesna nie jest tą,
jako istoty społecznej, która zmuszona jest do
która oddaliła nas od prawdy o ciele najbardziej?
udziału w niejasnej walce o uznanie – okazała się
Mając do czynienia z konstruktem bardziej, aniżeli
być w historii sztuki niezwykle inspirującym mo-
rzeczywistym obiektem, generujemy wstyd i wstręt
tywem. Magdalena Moskwa sięga po dosłowność
wobec naszych ciał, które widocznie są zbyt biolo-
ciała, po namacalny weryzm, by poprzez biologizm
giczne, by w syntetycznym świecie przekształceń
swoich obiektów przypomnieć o źródle wszystkich
i udoskonaleń mogły funkcjonować jako piękne; ale
tych sporów; o przedmiocie, wokół którego narosło
piękne nie na mocy estetycznego sądu, ale poprzez
tyle pytań, teorii i emocji. Proces twórczy, w moim
doniosłość roli, jaką pełni w życiu człowieka.
odczuciu, rozgrywa się na drodze redukcji zbędnego
materiału, jest próbą dotarcia do rzeczywistej
artystki, które dotyczą pytań, jakie niesie ze sobą
nagości – materialności ciała, faktury, konsystencji,
refleksja nad cielesnością. Również i z zapre-
koloru, czerwoności pulsu jego krwi. Stworzone, by
zentowanych obrazów bije dojmujące uczucie
chronić, dawać ciepło, nie przepuszczać wilgoci.
dyskomfortu i poszukiwania nowego typu relacji
Miejscami pokryte włosami (ale skąd one wyrastają,
z własnym ciałem. Człowiek (głównie kobieta)
przed czym chronią?), śluzem, zasinieniami. Jako ta-
ujęty na obrazach Moskwy wydaje się być bardziej
kie – święte i potępione zarazem, piękne i brzydkie.
reprezentacją pewnych stanów psychicznych, aniżeli
Omówione obiekty nie są jedynymi dziełami
207
_AKTUALIA
_MONO / 005
208
sobą samym. Można by rzec, że portret i wizerunek
jest dłoń, czasem dwie, a nawet trzy – zwrócone ku
człowieka funkcjonuje tu jako symbol. I choć nie
postaci, dotykające twarzy, włosów, trzymające za
ma wątpliwości, co do rozpoznania obiektu obrazu,
rękę. Wydają się często należeć do różnych osób, ale
to poprzez wprowadzone deformacje, czy cechy
jednocześnie są od nich oderwane, niezależne, świa-
charakterystyczne, nie sposób jest oprzeć się
dome. Jest to akt stworzenia? A może to rozbiórka
wrażeniu, że to nie została sportretowana dana
tożsamości, dekonstrukcja fizyczności? Do kogo
osoba, ale raczej pewien konkretny stan psychiczny.
należą? Czy są to dłonie artystki? A może to sam
Bladość skóry, niekształtność figury, nieobecne
obraz zaznacza swoją obecność, ingerencję w po-
spojrzenie, zaburzony w odbiorze wiek kobiety
stać, w dzieło, w artystyczną wizję. Jeśli tak, byłoby
sugerują próbę ujęcia czegoś, co być może poten-
to dobitnym wskazaniem na relację, jaka zachodzi
cjalnie kryje się pod powierzchnią ciała jako fasady,
pomiędzy przedstawieniem, twórczynią i materią,
realnie zaś – w wyobraźni i emocjonalności artysty.
z jaką przyszło jej pracować. A zatem, oprócz swej
Na jednym z ciasno kadrowanych obrazów pojawiają
cielesności, dzieła (nawet przed swoim powsta-
się dłonie w uścisku (fragmentaryczne ujmowanie
niem) mają także świadomość, wewnętrzną logikę
ciała dodatkowo sugeruje intensywne poszukiwanie
i wpływ. Zaznaczają, że należy wziąć je pod uwagę
spontanicznej, często niewygodnej emocjonalno-
w procesie twórczym. I może, w przypadku obiektów
ści). Co ciekawe – oprócz prawej i lewej, pojawia
reprezentujących ciało, relacja ta spotęgowana
się trzecia; ta, wokół której zaciskają się dwie
zostaje dodatkowo poprzez trud, jaki zakłada proces
poprzednie. Ta dłoń wydaje się wychodzić z wnętrza
zestrojenia wszystkich elementów – Moskwa wy-
ciała – alternatywnego, intymnego. Tego, które się
korzystując skomplikowaną, wymagającą technikę
wymyka, które można w sobie ocalić i którego ciężar
nanoszenia zaprawy kredowej na deskę niewątpliwie
(jak wszystkiego, co tak bardzo własne) prowadzi
z konieczności niejako „zżywa się” z dziełem, wnika
często do odosobnienia i/lub rozdarcia. Ciało obce
sobą w jego fizyczność, a może nawet – zmaga się
pojawia się również na innym obrazie prezentującym
z nim. Wskazywałaby na to również powtarzalność
dłonie– tym razem materialnie. Zamiast paznokci,
motywów, która, w tym kontekście, ma charakter
użyto tipsów. Zamieniono tkankę daną naturalnie
medytacyjny, kontemplacyjny. Prawdopodobnie dla
czymś syntetycznym, plastikowym, nieprzyjemnym.
artystki stanowi pewną ciągłość, która prowadzi do
Próbowano ujarzmić naturę, ulepszyć ją bądź ukryć.
totalnego zgłębienia tematu i stopniowego rozwo-
A przecież paznokcie służą ochronie unerwionych,
ju wizji.
delikatnych opuszków, obronie przed drapieżnikiem.
Obraz ten ukazuje, jak akt stworzenia odczytać
nim narzędzia, materiały, substancje – metafory.
można równolegle jako akt dekonstrukcji.
A więc to tak wygląda proces twórczy; demontaż
rzeczywistości i próba posklejania jej na nowo,
Trop ten dotyczyć mógłby przede wszyst-
Na końcu białej, cichej sali stoi stół. Na
kim obrazów ukazujących „postać w procesie”
podług samego siebie. Trzeba przyznać, że proces
– niedokończoną (a może już podczas rozkładu?),
ten ujęty został na zaprezentowanej w ms2 wy-
stworzoną (uśmierconą?) do połowy, niekiedy łysą
stawie kompleksowo – od jego genezy: poczucia
(a włosy to przecież siedlisko siły), z zamkniętymi
dyskomfortu, niedopasowania, poprzez analityczne,
oczami (a więc oczekującą na życie, czy już po nim?).
metodyczne badanie granic w całej ich fizyczności,
Na obrazach tych również znaczącym motywem
aż po zaproponowanie mentalnych kombinezonów
_AKTUALIA
(udokumentowanych również na fotografiach). A jakie jest zadanie tych ostatnich? Być może: dopasować się do tego, co podskórne i chronić ujętą przez Moskwę w tak specyficzny sposób podmiotowość. Czy nie sprawdziłyby się lepiej niż skóra?
fotografie dzięki uprzejmości Muzeum Sztuki w Łodzi www.msl.org.pl
209
Magda Moskwa bez tytułu, nr 53, 2009
INSTAGRAM.COM/ MONO_KWARTALNIK
FACEBOOK.COM/ KWARTALNIKMONO
Piotr Pardiak Universum sec., 50 x 70 cm, druk cyfrowy, 2013
« THE APETITE FOR SHOWING PICTURES OF BODIES IN PAIN IS AS KEEN, ALMOST, AS THE DESIRE FOR ONES THAT SHOW BODIES NAKED » — Susan Sontag