Magazyn Cukrzyca grudzień 2011

Page 1

ień

dz gru

1 201

Zdr

4/

KrZY

CU CA owy

ch

Rad o

sny

Spo

ch

kojn

ych

Świąt

oraz



  

cena 2 zł (z VAT)

Szczęśliwego Nowego Roku!

M AG A Z Y N ( N I E T Y L KO ) D L A D I A B E T Y KÓ W



C

zęsto narzekamy, że obecnie święta nie są takie, jak dawniej. Stwierdzenie to, jak sądzę, jest wyrazem tęsknoty nie tyle za skromniej zastawionym stołem wigilijnym czy mniej okazałą choinką, ile za atmosferą PRAWDZIWYCH ŚWIĄT. A ponieważ nie zawsze umiemy zdefiniować, na czym miałaby ona polegać, ulegamy złudzeniu, że chodzi o bogaty wystrój domu, wyszukane potrawy na stole i liczbę prezentów pod choinką… W tym miejscu powinna się pewnie pojawić recepta, jak owe „prawdziwe święta” zorganizować, niestety muszę przyznać, że też jej w redakcji nie mamy. Możemy jedynie podpowiedzieć Wam, jak przeżyć ten czas bez uszczerbku na zdrowiu, co w przypadku diabetyków jest wyjątkowo ważne. Stąd w grudniowym numerze tekst odświeżający naszą wiedzę o kwasicy ketonowej („Organizm na głodzie”, str. 22), który ma przypominać w nadchodzących dniach o tym, abyśmy zwiększając ilość spożywanych pokarmów nie zapominali o dodatkowej porcji insuliny. Jej deficyt przy wysokim poziomie cukru grozi bowiem takim poważnym powikłaniem, jakim jest właśnie kwasica ketonowa. Niemniej jesteśmy przekonani, że święta Bożego Narodzenia naprawdę można pogodzić z cukrzycą, dlatego prezentujemy wam kilka sposobów dostosowania w tym czasie menu do zaleceń dietetycznych („Świąteczny luz pod kontrolą”, str. 30). Natomiast rodziców dzieci z cukrzycą odsyłamy do lektury artykułu Kasi Gajewskiej, będącego wynikiem wieloletniego doświadczenia w walce z chorobą, w którym autorka pokazuje, że współczesne metody leczenia cukrzycy pozwalają praktycznie bezstresowo przeżyć czas „wzmożonej konsumpcji”, pod warunkiem jednak, że później powrócimy do zasad zdrowego, racjonalnego odżywiania („Słodkie święta”, str. 26). Bowiem utrzymaniu cukrzycy w ryzach, nawet tej leczonej pompą insulinową, najlepiej służy zdroworozsądkowe, racjonalne postępowanie. Zapraszam zatem do lektury. I do zobaczenia w nowym roku, który – mam nadzieję – będzie udany i pełen sukcesów zarówno dla Państwa, jak i dla naszego magazynu.

Małgorzata Marszałek redaktor naczelna

3


spis treści

poleCamy Słowem wstępu . . . . . . . . . . . . 3 UPRZEJMIE DONOSZĘ...

• świat o nas myśli! . . . . . . . . . . . . . . . . 6 Tegoroczna konferencja zorganizowana przez ISPAD odbyła się w dniach 19–22 października w Miami Beach na Florydzie. Do Stanów Zjednoczonych przyjechało około 1100 uczestników z całego świata. W ciepłym klimacie, nieopodal pięknych plaż Atlantyku, znakomici wykładowcy referowali obecny stan wiedzy na temat tej przewlekłej choroby.

6 świat o nas myśli

• • • •

młodzi liderzy psD . . . . . . . . . . . . Diabetycy w sieradzu . . . . . . . . . . Gorsze rokowania kobiet . . . . . . . Zielono mi... na talerzu . . . . . . . . Badania laboratoryjne potwierdziły, że sulforofan niszczy komórki nowotworowe prostaty, zachowując przy tym komórki zdrowe. • Błonnik wraca do gry . . . . . . . . . . • ostrożnie z suplementami! . . . . . .

. . . .

. . . .

. . . .

10 11 12 12

14 Zielono mi...

. . . 13 . . . 13

na talerZu

SŁODKI PROFIL

• pani wiola . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 14 Pracę rozpoczyna o siódmej rano, aby zdążyć wstaje o wpół do szóstej. O szóstej dwadzieścia wychodzi. Śniadanie zjada w pracy, więc w domu pozostaje tylko przygotowanie kanapek. Posada w spółdzielni mieszkaniowej jest spokojna, choć wymagająca systematyczności i drobiazgowości. • imbir . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 18 • Krówka ciągutka . . . . . . . . . . . . . . . . 20

16 pani

wiola 4

cukrzyca

grudzień 2011


BLIŻEJ CIAŁA

• organizm na głodzie . . . . . . . . . . . . . 22 • słodkie święta . . . . . . . . . . . . . . . . . . 26 • świąteczny luz pod kontrolą . . . . . . . . 30 Przygotowując potrawy zawsze warto pamiętać, że lepiej je piec i gotować, niż smażyć, zdrowiej też doprawiać je jogurtem zamiast tłustą śmietaną i majonezem. Warto też zminimalizować porcje zjadanych słodkości, co nie oznacza, że trzeba się ich zupełnie wyrzec.

26 świąteCZny luZ poD

Kontrolą • moja przygoda z nartami . . . . . . . . . . 33 W pewnej stacji radiowej usłyszałem o możliwości wygrania całodniowego karnetu na wyciąg na górę Stożek w Wiśle. Choć wątpiłem w to, że uda mi się dodzwonić do studia radiowego, złapałem za telefon. Szczęście mi dopisało i stałem się posiadaczem jednego z karnetów. I od tego się zaczęło… • Konserwowanie bez konserwantów . . . 36 • przepisy . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 40

34 moja prZyGoDa

Z nartami COŚ DLA DUCHA

• Grudniowo . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 42 Święty Mikołaj na myśl o grudniu wzdycha. Skoro Zbawiciel teraz jest Dzieciątkiem, to na niego spada cała praca. Na wielkim osiedlu Święty zagląda do każdego okna. • Czarno-białe święta . . . . . . . . . . . . . . 44 • Kubek ze smakiem . . . . . . . . . . . . . . . 46 • Colostrum – przełom medycyny w leczeniu ran przewlekłych . . . . . . . . 47

GruDniowo

40

MARKET . . . . . . . . . . . . . . . . 48 Prenumerata . . . . . . . . . . . . 49

5


uprzejmie donoszę

Świat o nas myśli! Marlena Błazik, Katarzyna Gajewska Instytut Matki i Dziecka

c

ukrzyca. Coraz częściej o niej słyszymy, coraz więcej o niej wiemy, coraz więcej ludzi zapada na tę chorobę. Według najnowszych danych IDF (International Diabetes Federation) na całym świecie choruje na nią już 366 mln ludzi, a w samej Polsce

6

cukrzyca

grudzień 2011

– 3 miliony. Mówi się o epidemii, chorobie cywilizacyjnej oraz o tym, że połowa z tych setek milionów nią dotkniętych w ogóle nie wie, że na nią cierpi. Te dane dotyczą przede wszystkim cukrzycy typu 2., na którą zapada 90 proc. populacji diabetyków. A co z innymi chorymi na cukrzycę typu LADA czy MODY i – przede wszystkim – typu 1.? Czy jest ktoś, kto myśli przede wszystkim o nas, diabetykach z cukrzycą typu 1.? Tak. Jest to ISPAD.


Cukrzyca w Miami

ISPAD – International Society for Pediatric and Adolescent Diabetes (Międzynarodowe Towarzystwo Diabetologiczne na rzecz Dzieci i Młodzieży) – to organizacja, której celem jest poprawa jakości życia najmłodszych diabetyków. Jako że najczęściej spotykanym typem cukrzycy w tej grupie wiekowej jest typ 1., to właśnie nim ISPAD zajmuje się przede wszystkim. Celem profesjonalnej organizacji zrzeszającej diabetologów, edukatorów, dietetyków, psychologów i innych specjalistów zajmujących się cukrzycą jest promowanie badań klinicznych, edukacji i sposobów wspierania dzieci i młodzieży cierpiących na tę chorobę. Najważniejszą z akcji ISPAD jest coroczna

konferencja organizowana w różnych zakątkach świata, podczas której członkowie zespołów diabetologicznych z całego globu dzielą się najświeższymi wynikami badań dotyczących różnych aspektów opieki nad pacjentem z cukrzycą. To właśnie podczas takich spotkań naukowcy przedstawiają nowe pomysły, ukazują nowatorskie metody wspomagania leczenia i zapobiegania rozwojowi tej przewlekłej choroby. Można śmiało powiedzieć, że dzięki takim konferencjom naukowcy mają wpływ na codzienne życie osób z cukrzycą.

Przeszczep to przyszłość, ale...

Tegoroczne spotkanie odbyło się w dniach 19–22 października w Miami Beach na Florydzie. Do Stanów Zjednoczonych przyjechało około 1100 uczestników z całego świata. W ciepłym klimacie, nieopodal pięknych plaż Atlantyku, znakomici wykładowcy referowali obecny stan wiedzy na temat tej przewlekłej choroby. Większość tematów poruszanych podczas spotkania dotyczyła aspektów związanych z cukrzycą typu 1. Jeden z ciekawszych wykładów poruszał problem znalezienia na nią „lekarstwa” – czyli dokonywania przeszczepów wysp trzustkowych, komórek beta trzustki i komórek macierzystych znajdujących się m.in. we krwi pępowinowej. Wykład wygłosił profesor inżynierii chemicznej, mikrobiologii i immunologii Camillo Ricordi z Instytutu Badań nad Cukrzycą, Włoch pracujący w Stanach Zjednoczonych. Naukowcy zajmujący się tą dziedziną chcą wynaleźć metodę umożliwiającą dostarczenie osobie, która utraciła zdolność produkcji insuliny, nowych komórek, mogących przejąć funkcje tych zniszczonych. Oznaczałoby to de facto albo całkowite wyzdrowienie, albo chorowanie w stałej remisji. Wielu pacjentów mogłoby uniknąć insulinoterapii, nie mówiąc już o groźnych powikłaniach cukrzycy. Wyniki pierwszego badania przeprowadzonego według tzw. Protokołu

7


uprzejmie tytuł działudonoszę pisma

Nasz człowiek w Miami – Kasia Gajewska, edukator z Instytutu Matki i Dziecka Edmonton po 5-letniej kontroli są obiecujące, choć nie do końca satysfakcjonujące. U 94 proc. osób z przeszczepem wysp trzustkowych normoglikemia utrzymywała się dłużej niż miesiąc, jednak stopniowo ta liczba była coraz mniejsza. Mimo że po 5 latach wskaźnik przetrwania przeszczepu dotyczył 80 proc. przypadków, nie oznaczało to, że przyniósł spodziewane efekty – jedynie 10 proc. osób po przeszczepie mogło całkowicie zrezygnować z terapii insuliną. Wyniki innego międzynarodowego badania niestety potwierdziły również, że pojawiająca się możliwość rezygnacji z insulinoterapii jest nietrwała. Wprawdzie w porównaniu z intensywną insulinoterapią przeszczepy redukują rozwój mikroangiopatii, czyli zmian w małych naczyniach krwionośnych, to aby ta metoda zyskała popularność, trzeba pokonać jeszcze wiele przeszkód, m.in. ograniczoną dostępność materiału do przeszczepu. Krótko mówiąc, choć przeszczepy wysp trzustkowych czy komórek macierzystych z początku budziły ogromną nadzieję i entuzjazm, to po kilkuletnim sprawdzaniu ich skuteczności już wiemy, że był to niestety hurraoptymizm. Trzeba poczekać, aż obydwie metody zostaną dopracowane, bo póki co nie są w stanie zastąpić insulinoterapii.

Nadchodzi era sztucznej trzustki

Jeden z ciekawszych wykładów był poświęcony projektowi sztucznej trzustki, czyli tzw. systemowi zamkniętej pętli. W dużym skrócie chodzi o taki rodzaj urządzenia, w którym dawkowanie insuliny

8

cukrzyca

grudzień 2011

zależałoby od stałego monitoringu glikemii. Podawanie insuliny za pomocą pompy insulinowej przebiegałoby automatycznie, bez włączania w to naszej świadomości. Na świecie jest kilka zespołów zajmujących się tym zagadnieniem. Aaron Kowalski z Juvenile Diabetes Research Foundation (JDRF) kieruje uruchomionym przez tę amerykańską organizację programem budowy i testowania sztucznej trzustki. Przedstawmy zatem na czym polega cały projekt. Główną ideą tego zestawu urządzeń (bo tak to należy nazwać) jest wyeliminowanie konieczności wielokrotnych pomiarów glikemii i samodzielnego podawania insuliny penem bądź programowania bolusów w pompie insulinowej. Cały proces byłby całkowicie zautomatyzowany. Zaimplantowany czujnik, w tym przypadku sensor urządzenia ciągłego monitoringu glikemii (CGMS), zbierałby dane o poziomie glukozy we krwi, natomiast program komputerowy, uwzględniając m.in. dane z sensora-elektrody, trendy wzrostu lub spadku stężenia cukru we krwi, spożywany posiłek oraz możliwy wysiłek fizyczny i decydowałby o podaniu insuliny bądź glukagonu (hormonu mającego działanie przeciwne do insuliny – podwyższającego stężenie cukru we krwi). Taka pompa insulinowa samodzielnie podejmująca decyzje terapeutyczne faktycznie... naśladowałaby pracę prawdziwej trzustki.

Najlepszy komputer – mózg?

Pompy insulinowe powstały w latach 70. – były wtedy rozmiarów lodówki. Teraz mamy malutkie urządzenia,


Genetyka, immunologia, socjologia, psychologia... dla cukrzycy typu 1. wiele aspektów ma znaczenie

a niektóre z nich są nawet nowoczesnymi prototypami sztucznej trzustki – mogą nie tylko podawać insulinę, ale także stale monitorować glikemię (CGMS). Cały czas brakuje jednak komputera, algorytmu, który sam decydowałby o dawce. Dzisiaj musi to robić nieprzerwanie nasz prywatny komputer – mózg. Jednym z zespołów zajmujących się tworzeniem owego algorytmu kieruje matematyk Roman Hovorka na Uniwersytecie w Cambridge. Wyniki prezentowanych przez niego prac są optymistyczne – właściwy poziom cukru we krwi udało się utrzymać przez 74 proc. czasu trwania badania, zmniejszyło się ryzyko hipoglikemii oraz wahań glikemii w porównaniu ze standardowym podawaniem insuliny w osobistej pompie insulinowej, opartym na pomiarze glukozy z palca. Idealną normoglikemię na razie najprościej jest uzyskać w nocy, ze względu na to, że chory obywa się wówczas bez posiłków. „Opanowanie” automatycznych dawek na jedzenie wymaga jeszcze dopracowania. Poza tym badania prowadzone były dotychczas jedynie w warunkach szpitalnych, klinicznych. Dopiero teraz rozpoczyna się seria testów tych urządzeń w warunkach domowych. Trzymajmy więc kciuki za powodzenie tych działań, bo prawdopodobnie właśnie technologia i elektronika sprawią, że cukrzyca nie będzie dla nas takim obciążeniem, jakim (czasami) jest teraz.

Skuteczny CGMS

Jedną z sesji poświęcono nowoczesnym, obecnie stosowanym technologiom. Przedstawiono wyniki prac dotyczących leczenia cukrzycy typu 1. samą pompą insulinową oraz pompą insulinową z systemem ciągłego monitoringu glikemii (CGMS). W jednym z omawianych ogólnoeuropejskich badań (ONSET Study) brali udział również pacjenci warszawskiego ośrodka diabetologicznego. W badaniu tym porównywano efekty leczenia (poziomy hemoglobiny glikowanej HbA1c) osób ze świeżo rozpoznaną cukrzycą, które – w zależności od losowego przydziału do grupy – leczone były pompą insulinową z systemem lub bez systemu CGMS. Wyniki tego

badania wskazują, że w krótkim czasie od rozpoznania choroby częste stosowanie sensorów CGMS może prowadzić do długofalowej lepszej kontroli glikemii (poziomy HbA1c) i częściowo wpływać na szczątkowe zachowywanie funkcji komórki beta (poziomy c-peptydu).

I co dalej?

Poruszone przez nas tematy to zaledwie niewielki procent wątków, którymi zajmują się naukowcy na całym świecie po to, by poprawić jakość życia osób z cukrzycą typu 1. Oprócz tego dyskutowano również o aspektach genetycznych, immunologicznych, przedstawiano schematy leczenia pacjentów pediatrycznych z cukrzycą typu 1. Poruszano także wagę aspektów psychologicznych i socjologicznych w jakości funkcjonowania z cukrzycą, podkreślano konieczność edukacji i wsparcia ukierunkowanego na konkretnego pacjenta. Dla osób związanych z diabetologią ważnym tematem jest także moment dotyczący tzw. przejścia – jak najbezpieczniej, najbardziej odpowiedzialnie zamienić opiekę pediatrycznego zespołu diabetologicznego na tę dla dorosłych. Praktycy wymieniali doświadczenia, a my, Polacy, pilnie słuchaliśmy, bo w naszym kraju gdy nastolatek kończy 18 lat i osiąga pełnoletność, to potem najczęściej zostaje bez wsparcia. Podsumowując to niezwykle ważne wydarzenie należy zwrócić uwagę, że jest to jedyny tak duży międzynarodowy zjazd dotyczący przede wszystkim cukrzycy typu 1. A ISPAD – stowarzyszenie, które go organizowało – zwraca uwagę na wszelkie aspekty związane z cukrzycą, nie tylko medyczne, technologiczne, pielęgniarskie, ale także psychologiczne, społeczne i edukacyjne. To między innymi takie organizacje wpływają na to, czy będzie nam trochę łatwiej żyć z cukrzycą typu 1. Taka wymiana doświadczeń, dowiadywanie się o nowościach i przyszłości terapii cukrzycy typu 1. jest dla zespołów leczących bardzo ważna. Zatem nie bójcie się – ktoś jednak o nas myśli.

9


uprzejmie donoszę

Druga edycja

szkolenia młodych liderów PSD

W dniach 21–23.10 br. w Dworze Chotynia nieopodal Sobolewa pod Warszawą odbyła się druga edycja szkolenia Młodych Liderów Polskiego Stowarzyszenia Diabetyków.

t

ak jak założono w programie przedsięwzięcia, w drugiej edycji warsztatów wzięły udział te osoby, które przez pół roku od pierwszego spotkania najaktywniej zaangażowały się w swoim regionie w pracę na rzecz osób chorych na cukrzycę. W spotkaniu uczestniczyło więc 10 młodych, odważnych i pracowitych liderów. Chętnych do udziału w szkoleniu było więcej, ale niestety kilku osobom splot okoliczności lub problemy zdrowotne uniemożliwiły przyjazd. Program szkolenia miał charakter nieco bardziej warsztatowy niż podczas pierwszej edycji, dzięki czemu uczestnicy częściej zabierali głos i niektóre wykłady kończyły się długą, ożywioną dyskusją. Podczas zajęć poruszane były m.in. takie tematy, jak pomoc prawna dla chorych, sposoby skutecznego korzystania z internetu, sztuka komunikowania się czy szkodliwość nikotyny. Poszczególne sesje były bardzo wciągające, a wykładowcy znakomicie przygotowani.

10

cukrzyca

grudzień 2011

Zaangażowanie uczestników spotkania w Dworze Chotynia w problemy osób z cukrzycą wywarło na organizatorach wielkie wrażenie. Starają się oni bowiem wpływać na poprawę opieki nad diabetykami w Polsce, co ma ogromne znaczenie. Na zakończenie uczestnicy stwierdzili, że zarówno wykłady, jak i atmosfera szkolenia bardzo im się podobały. Zdobytą wiedzę z pewnością będą mogli wykorzystać nie tylko w swojej pracy, ale także w codziennym życiu, co jest równie ważne. Mamy nadzieję, że ich entuzjazm nie osłabnie i będą kontynuowali swoją bardzo potrzebną i wartościową działalność. Ponadto zachęcamy inne młode osoby do aktywności w ramach Polskiego Stowarzyszenia Diabetyków. Bardzo chętnie zobaczymy Was w naszych szeregach. Sponsorami drugiej edycji szkolenia Młodych Liderów PSD były: Fundacja i firma Medtronic, Bristol-Myers Squibb/Astra Zeneca oraz Abbott Laboratories Poland. Patronat medialny sprawowały: magazyn „Cukrzyca“ i „Szugarfrik“. Jeszcze raz bardzo dziękujemy sponsorom za umożliwienie nam zorganizowania tego owocnego szkolenia.


DIABETYCY W SIERADZU Członkowie Polskiego Stowarzyszenia Diabetyków spotkali się 19 listopada w Sieradzu na centralnych obchodach Światowego Dnia Walki z Cukrzycą.

c

entralne obchody „Święta Diabetyków” rokrocznie są okazją do podsumowania działalności Stowarzyszenia, odznaczenia jego najbardziej aktywnych działaczy i sympatyków oraz wręczenia nagród Kryształowego Kolibra, przyznawanych przez PSD najbardziej zasłużonym dla Stowarzyszenia osobom i instytucjom oraz najlepszym na rynku produktom dla diabetyków. Tak było i w tym roku. Spotkanie w Sieradzu uświetniły wykłady lekarzy oraz wystawa firm farmaceutycznych z branży diabetologicznej.

reklama

PRECYZYJNY POMIAR CIŚNIENIA !

lsdruck Pu

ur e

NO

ŚĆ WO

P

ul se Press

comfort 20/40

NUMER 1 W NIEMCZECH!

Wyjątkowo prosta obsługa

WIECZYSTA GWARANCJA!

Pomiar ciśnienia podczas pompowania mankietu Pomiar ciśnienia tętna

229 zł

Wizualna i akustyczna sygnalizacja arytmii

S TIFTUNG W ARENTEST

Uniwersalny mankiet dla całej rodziny (23-43 cm)

GUT ts

Niemiecka jakość i 120 letnia tradycja www.diabetyk24.pl

tel. 22 478 49 79

es

ke

Ko

Im Test: 11 Oberarmmessgeräte, davon 7 gut, 2 befriedigend, 2 mangelhaft

di

u

u De

na ch

dr e r t uc k

2005

Me s s g e

Wizualny wskaźnik na podstawie norm WHO

ig

li

i t k l i s c h v a oc h h in

l ut mpe t e n z z e nt r u m B

1/2006

www.test.de


uprzejmie donoszę

Gorsze rokowania kobiet Kobiety z cukrzycą w wieku poniżej 65 lat wykazują większe ryzyko sercowo-naczyniowe niż ich chorzy na cukrzycę męscy równolatkowie, co skutkuje zwiększoną śmiertelnością pań, poprzedzoną najczęściej atakiem serca. W populacji ogólnej kobiety są mniej narażone na choroby sercowo-naczyniowe niż mężczyźni. Sytuacja ta ulega zmianie z chwilą zachorowania na cukrzycę. W celu określenia znaczenia płci dla ryzyka sercowo-naczyniowego u diabetyków, przeprowadzono badanie, w którym udział wzięło około 2,5 tys. osób w wieku poniżej 65 lat, hospitalizowanych z powodu ataku serca w latach 1995–2002. Kobiety stanowiły 23 proc. badanych, 23 proc. kobiet i 21 proc. mężczyzn miało zdiagnozowaną cukrzycę. W trakcie prowadzonej obserwacji, ryzyko zgonu kobiet było o 34 proc. większe niż mężczyzn. Kobiety charakteryzowało wyższe ciśnienie tętnicze krwi, częstsze przypadki niewydolności serca oraz większa skłonność do palenia papierosów. Kobiety rzadziej niż mężczyźni poddawane były operacji udrożniania żył po pierwszym epizodzie zawału, a także były mniej skłonne do systematycznego leczenia nadciśnienia tętniczego. Źródło: Diabetes Forecast

Zielono mi… na talerzu

Jedna z substancji chemicznych występująca w warzywach kapustnych – sulforofan, wykazuje właściwości przeciwnowotworowe. Badania laboratoryjne potwierdziły, że sulforofan niszczy komórki nowotworowe prostaty, zachowując przy tym komórki zdrowe. Całkowite rozpracowanie tego mechanizmu jest jeszcze kwestią dodatkowych badań, niemniej naukowcy podejrzewają, że składnik ten przywraca naturalną zdolność organizmu do zwalczania procesów nowotworowych. Wobec tych doniesień nie pozostaje nam nic innego, jak przygotować posiłek uwzględniający brokuły, brukselkę czy kabaczka.

12

cukrzyca

grudzień 2011


BŁONNIK WRACA DO GRY

Dieta bogata w błonnik, ale niekoniecznie uboga w tłuszcze, nawet pochodzenia zwierzęcego, jest obecnie rekomendowana nastolatkom, jako chroniąca przez chorobami serca oraz cukrzycą typu 2. Według badań przeprowadzonych przez naukowców z Uniwersytetu w Michigen, wzbogacenie diety młodych ludzi w błonnik jest skutecznym sposobem ochronienia ich przed zespołem metabolicznym, który z kolei prowadzi do kolejnych chorób, takich jak nadciśnienie tętnicze czy cukrzyca typu 2. Zdaniem badaczy należy się bardziej skupić na zawartości błonnika w diecie niż na ograniczaniu w niej tłuszczów pochodzenia zwierzęcego. Nie oznacza to oczywiście, że nastolatki mogą bez ograniczenia spożywać tłuste potrawy, jednak zmiany w sposobie żywienia – produkty z białej mąki, zastępowanie pełnowartościowych posiłków wysokokalorycznymi przekąskami, znikoma ilość warzyw w diecie współczesnych nastolatków powodują, że problemem, który może odbić się na ich zdrowie jest niedobór błonnika, a nie jak to dotychczas podkreślano – nadmiar kalorii wynikający ze zbyt tłustego menu. Źródło: Medical News Today

OSTROŻNIE Z SUPLEMENTAMI!

Suplementy diety nie są uznawane za lekarstwa, zatem nie ma regulacji prawnych dotyczących ich zakupu. O ile jednak część z nich faktycznie wpływa korzystnie na nasze zdrowie, są też i takie, które mogą nam szkodzić. Przykładowo echinacea, polecana przy przeziębieniach, może powodować reakcję alergiczną oraz dolegliwości trawienne. Czosnek podobnie jak aspiryna rozrzedza krew, zatem nie powinien być stosowany przed i po operacji. Ginko zwiększa ryzyko krwawienia, zatem znowu nie powinno być stosowane przed ani po operacji, może także powodować poważne reakcje alergiczne. Dziurawiec wchodzi w niekorzystne reakcje z wieloma innymi lekami, m.in. antydepresantami i tabletkami antykoncepcyjnymi. Żeń-szeń może obniżać poziom cukru we krwi, powodować nieregularne menstruacje oraz wzrost ciśnienia tętniczego krwi. Źródło: Diabetes Forecast reklama

13


słodki profil

Piotr Kubic

Pani Wiola

ś

ląskie osiedle pogrążone w zimnym, jesiennym powiewie. Takie, jakich tu dziesiątki. Ma dziesięciopiętrowe, świeżo odmalowane bloki, przyjazne place zabaw dla dzieci i nowoczesne boiska do koszykówki i piłki nożnej dla młodzieży. Tylko miejsc parkingowych tyle, ile planowano jakieś trzydzieści lat temu. Czyli mało, zbyt mało jak na liczbę kierowców mieszkających dziś na tym osiedlu. Drzewa jeszcze zielone, choć liście powoli tracą barwę na rzecz żółci i czerwieni. Z wyjątkiem tego, które rośnie przy alejce prowadzącej do marketu. Jeszcze dwa, trzy dni wcześniej miło było przyglądać się jego pomarańczowej szacie, która dziś ścieli się już w dole, wokół pnia, na poszarzałej trawie. Jest po piętnastej. Wiola wraca z pracy. Idzie na piechotę, gdyż jazda samochodem nie trwałaby wiele krócej, a kończyłaby się tym, co zawsze – krążeniem po osiedlu w poszukiwaniu miejsca parkingowego. Dojeżdżanie samochodem do pracy nie ma więc większego sensu. Już dawno przekonała się o tym, że najwygodniej iść pieszo, więc w każdy dzień roboczy ma gwarantowany ponadgodzinny spacer.

14

cukrzyca

grudzień 2011

Osiedle, jakich dziesiątki na Śląsku

Pracę rozpoczyna o siódmej rano, aby zdążyć wstaje o wpół do szóstej. O szóstej dwadzieścia wychodzi. Śniadanie zjada w pracy, więc w domu pozostaje tylko przygotowanie kanapek. Zimą przemierza alejki i ulice w mroku i oparach mroźnego powietrza, latem zaś o tej porze witają ją ciepłe promienie wschodzącego słońca. W biurze czekają na nią faktury i rozliczenia. Posada w spółdzielni mieszkaniowej jest spokojna, choć wymagająca systematyczności i drobiazgowości. W przyjaznym zespole można liczyć na dobrą atmosferę. Nie ma takiej gonitwy i stresów jak w prywatnej firmie, jest większa stabilizacja, regularność i przewidywalność. Nie przesiaduje do wieczora, ma wolne soboty i niedziele,


które spędza na wyjazdach, często z rodzicami i przyjaciółmi. Towarzyszką wypraw jest skoda fabia w kolorze czerwień corrida. Ulubione miejsca to między innymi arboretum w Wojsławicach, z pięknymi azaliami i różanecznikami, także górskie okolice – Beskidy, Sudety i Tatry. Z tatą przemierzają trasy do Wisły, Koniakowa i na zaporę w Międzybrodziu. Tata zresztą mógłby jechać gdziekolwiek w nieznane, córka jest bardziej ostrożna – przed wyjazdem woli zbadać szczegóły trasy w internecie, tym bardziej jeśli wybierają się gdzieś dalej, do Czech czy na Słowację. Wiola mieszka sama od ponad dwudziestu lat, w małym mieszkaniu na parterze. Jedyny pokój ma po jednej

stronie wejście z przedpokoju, a po drugiej – szerokie okno, wyjście na balkon oraz drzwi do kuchenki. W lecie, przy otwartym oknie, do pokoju wpadają krzyki bawiących się dzieci. Teraz, jesienią, w półmroku wieczora panuje tu spokój i cisza. Zza uchylonych drzwi dochodzi szum gotującej się w czajniku wody. Wiola ma trochę czasu dla siebie – spokojne popołudnia i wieczory. W ten spokojny rytm życia kilka lat temu wdarła się cukrzyca. Choroba dla nikogo nie jest spodziewana, w tym przypadku tym bardziej jest to historia niezwykła, bo mimo że Wiola zbliżała się już do czterdziestki, to cukrzyca okazała się bez wątpienia być pierwszego typu. Wykazały to specjalistyczne badania, które jednak

15


słodki profil

Jogurt bez dodatku cukru – stały element diety

nie ujawniły przyczyn choroby. Objawiła się ona narastającym zmęczeniem i osłabieniem, które w końcu nie pozwoliło praktycznie na nic, nawet na wykonywanie prostych czynności. Sprzątanie w domu, zwykłe umycie okna stały się zadaniem ponad siły. Kulminacja nastąpiła na wakacjach, które spędzała z przyjaciółmi. Była wśród nich pielęgniarka, która zdiagnozowała słabnącą Wiolę. Zaprzyjaźnione małżeństwo lekarzy pomogło szybko dostać się do szpitala. Pomiar cukru wykazał 560 mg/dl. Początki nowego życia z cukrzycą tonęły w obawach o przyszłość. Zanim wdrożono leczenie, bardzo powiększyła się wada wzroku Wioli. Pierwszego wstrzyknięcia insuliny nie mogła zrobić sama nie dlatego, że aż tak się bała zastrzyku, lecz dlatego, że nie była w stanie trafić w odpowiednie miejsce, nie mówiąc o tym, że w ogóle nie widziała podziałki pena. Nie było mowy o czytaniu.

16

cukrzyca

grudzień 2011

Bała się, że tak już pozostanie. Na szczęście wzrok ulegał poprawie, ale jeszcze po dwóch i pół miesiąca, gdy wróciła do pracy, prosiła czasem koleżanki, podając im fakturę: „przeczytajcie mi, bo nie widzę“. Wstrzykiwanie insuliny jak i pomiar glikemii początkowo nie były dla niej łatwe. Nie mieściło jej się w głowie to, że sama może sobie zrobić zastrzyk w brzuch. Z dzieciństwa, po transfuzji i problemach z anemią, pozostał uraz do strzykawki i widoku krwi. Droga do samodzielności jako cukrzyka była więc dla niej ogromną zmianą, krokiem naprzód. Początkowo używała Novorapidu w kombinacji z Insulatardem. Lecz nie było to dla niej najlepsze połączenie, męczyła się szybko i o ósmej wieczorem nie była już w stanie funkcjonować. Odpadały dłuższe trasy samochodem i całodniowe wycieczki. Po zmianie insuliny bazalnej na Lantus sytuacja bardzo się poprawiła – teraz


Wieczorem chwila spokoju – lektura pierwszego numeru „Cukrzycy“

wyjazd nad morze nie stanowi problemu, choć ze względu na wzrok unika kierowania samochodem w nocy. W pracy jej cukrzycę przyjęto ze zrozumieniem, koledzy i koleżanki nawet dopingowali ją do samokontroli i nieopuszczania posiłku w porze obiadowej. Ogromnym wsparciem i pomocą byli jej przyjaciele, wśród nich – małżeństwo lekarzy Beniamin i Bogusia. Początkowo Wiola skrupulatnie badała glikemię, jej pierwsze wyniki HBA1C mieściły się w granicach zdrowego człowieka. Teraz jej ustabilizowany tryb życia pozwala na bardziej liberalne podejście do choroby. Nie waży, nie przelicza dokładnie wymienników. Nigdy nie miała ciężkiej hipoglikemii, a te, które się zdarzały, można było łatwo wyjaśnić, np. niezaplanowanym wysiłkiem fizycznym lub zbyt małą ilością spożytych węglowodanów. Czasem Wiola zapomni się np. podczas fotografowania – swojej pasji. Albo załatwiając w pośpiechu różne sprawy w mieście. Szczęśliwie nigdy nie miała niedocukrzenia w nocy, a przecież mieszka sama i nie mogłaby liczyć na szybką pomoc. Regularność i spokój życia to jej oparcie i ratunek, które tak bardzo ułatwiają egzystownanie z cukrzycą. Czy boi się powikłań? Nie myśli o nich. Liczy na to, że „nie będzie przecież chorować czterdzieści lat, bo jest już na to za stara“. I śmieje się lekko, mówiąc te słowa. Bo Wiola to kobieta oszczędna w słowach, spokojna,

Pod ręką w widocznym miejscu zapas węglowodanów na wszelki wypadek

z uśmiechem na twarzy – lekko dostrzegalnym, ale nigdy nieniknącym, i błyskami w oczach. Jest dziewiętnasta. Wieczór. Wiola nie je już kolacji, może posłucha muzyki, włączy komputer i sprawdzi pocztę. Nie przesiaduje przed telewizorem, który często pozostaje włączony, podczas gdy ona zajmuje się czymś w kuchni. Jutro znów czeka ją pobudka o piątej trzydzieści, o szóstej dwadzieścia – wyjście z domu i pół godziny pieszo do pracy.

17


słodki profil

słodki profil słodki profil coś dla ciała coś dla ducha

ŻYCIOWE POTYCZKI Diabetyczki

imbir

WYŁOWIONE Odcinek 4: z sieci awno nie pisałam, choć w tym czasie spo-

d

ro się wydarzyło. Od pamiętnego wieczoru na imieninach u Serafina moje życie nabrało nie tylko tempa, ale i kolorów. I to w zaskakujących zestawieniach. Po pierwsze, zakochałam się w SeJEDZ zdrowo rafinie. Z wzajemnością. Kto by pomyślał, że poW moim ogrodzie rosną zostawaniekonwalie... na stanowisku pracownika cukierni przyniesie mi jakąkolwiek korzyść. Po początkowej frustracji pogodziłam się z sytuacją, co nie oznacza, że przestałam szukać innej pracy. Wracając do Serafina (przyjaciele mówią do niego Sir) – mimo krótkiego czasu znajomości przedstawiłam go rodzicom. Widziałam, jak podczas tego spotkania mama UPRZEJMIE donoszę przygląda się nieufnie jego dredom. Nalewając herW moim ogrodzie rosną konwalie... batę dyskretnie sprawdzała, czy nie mieszkają w nich jakieś żyjątka. Tata był bardziej konkretny. Nie przejmował się zagrożeniem ze strony mikroorganizmów potencjalnie czyhających we włosach mojego chłopaka, których wizje spędzały sen z oczu mojej mamy. Między wzmianką o pogodzie a krytyką planów rządu na temat wejścia Polski do strefy euro, wypytał Serafina o wszystko. Co studiuje? Czy ma pracę? Gdzie mieszka? Skąd pochodzi i jaką ma rodzinę? Serafin na wszystkie pytania dał wyczerpującą odpowiedź. Poinformował, że studiuje architekturę, a dyplom ukończenia studiów planuje zdobyć dzięki projektowi przerobienia „nie do poznania” Pałacu Kultury i Nauki. Pracę nad nim zaczął już jakiś czas temu, gdy dotarło do niego, że to brzydactwo nie zostanie zburzone. Gorzej. Zaczęło być wizytówką miasta stołecznego, jakby nie było tu Zamku Królewskiego. „Takie to piękne”. O! Tym pytaniem zapunktował. Ojciec zaśmiał się serdecznie i pokiwał głową. Póki co Serafin pracuje dorywczo, zwłaszcza latem. Maluje mieszkania i zmienia ich architektoniczną aranżację taniej, niż by to zrobił ktoś z dyplomem. „No, żebyś tylko bez tego dyplomu ściany nośnej na parterze wieżowca nie przerobił na łuk” – zażartował mój ojciec i teraz śmiali się obaj. Mama tymczasem serwowała specialité de la maison, czyli ciasto imbirowe. Lubią je w zasadzie tylko miłośnicy imbiru. Ja nie należę do tej grupy (a w ogóle czy ktoś wie, ile WW i WBT ma

18

cukrzyca

grudzień 2011

10 g imbiru? Nie ma go w żadnych zestawieniach i tabelkach, słowo – szukałam wszędzie). Wątpię również jakoby Serafin był jego amatorem, gdyż miałam wrażenie, że w całości łykał kawały ciasta i uśmiechał się jakby na siłę. Mieszka on z bratem, studentem medycyny, a tak w ogóle to pochodzą z Poznania i nigdy nie nazwą knedla pyzą – jak to czynią ludzie z Mazowsza i Podlasia. Prócz brata, który wkrótce zacznie zagrażać życiu polskich pacjentów, ma młodsze siostry bliźniaczki. Jego ojciec mawiał, że dobra jest wisienka na torcie, a niektórzy nawet mają dwie. Gdy mama zaproponowała dokładkę ciasta, pospieszyłam Serafinowi z odsieczą, informując rodzicielkę, że seans w kinie zaczyna się za 40 minut, więc musimy gnać. Gdy zapinaliśmy kurtki i wiązaliśmy sznurowadła, mama miała wystarczająco dużo czasu, żeby nam zapakować kawałki ciasta w sreberka. Na nic się zdało zapewnienie Serafina „ależ nie, dziękuję”, ani mój cukrzycowy wybieg na takie okazje: „ale ja nie wiem, jak to przeliczyć”…

Marta Kicińska


19


słodki słodki profil profil coś dla ciała coś dla ducha

DrUga połówka jabłka

Grzegorz Kiciński jeDZ zdrowo W moim ogrodzie rosną konwalie...

Krówka ciągutka

UprZejmie donoszę W moim ogrodzie rosną konwalie...

„Kto się przezywa, sam się tak nazywa” – to powiedzenie nie pasuje do małżeństwa z cukrzykiem. Zupełnie. Jeśli Ona jest tą „słodką połówką”, to ja dla odróżnienia prawdopodobnie jestem „gorzki” (lub robaczywy). Jeśli Ona jest „rodzinnym cukiereczkiem”, to ja przy odrobinie szczęścia jestem naz y wany… „chipsem”, bo przecież nie „ c i a c h e m”, ale gdy dam się lubić, to może nawet pomyślą, że moja obecność jest dla rodziny lekkostrawna. A gdyby tak moje wypowiedzi nie posiadały moralistycznych konserwantów i nieszczerych sztucznych barwników (czyt.: wymuszonych komplementów), może i nadadzą mi tytuł EKO. Szczerze mówiąc, już wolę być „chipsem” niż „kiszonym ogórkiem”. Gorzej, jeśli cukrzyka określę jako „moją krówkę ciągutkę”. Najczęściej bowiem słyszę wtedy, że jestem po prostu „świnią”. Nie mam wówczas odwagi dyskutować, że „świnia” jest rodzaju żeńskiego i że przeciwieństwem „krówki ciągutki” powinien być np. „twardogłowy dzięcioł”. Takiemu „dzięciołowi” zawsze można powiedzieć: „weź się puknij, zanim coś powiesz”. No, ale z „hipkiem” (od hipoglikemii ma się rozumieć) się nie dyskutuje. Dla „hipka” jestem tylko konkurentem

kto się przezywa, sam się tak, nazywa...

20

cukrzyca

grudzień 2011

przy wodopoju (butelce ze słodką colą) bądź otępiałym „bawołem”, który potrafi bezmyślnie pożerać całe słodkie zasoby naszych szuflad. Oprócz wspomnianej 10 też w roli „osła” (nie tylko podczas ja„świni”, występuję sełek), „ryczywoła” (gdy śpiewam w łazience), „leniwca” (gdy odpoczywam po kolejnym ciężkim meczu polskiej reprezentacji), „mrówkojada” (gdy dojadam okruszki ze stołu, bo oczywiście u cukrzyka wszystko jest tak wyliczone, że normalny człowiek nie ma szans się najeść) i naturalnie „chomika”. Na ten ostatni przydomek zapracowałem sobie już solidnie. Wyobraźcie sobie, jak wyglądam, gdy wkładam całego batona do pyszczka, zanim moja „krówka” zdąży dobiec i wyrwać mi go pod pretekstem niedocukrzenia. Ćwiczyłem to już wiele razy. Obecnie dopracowuję tylko szczegóły, a dokładniej: nie potrafię jeszcze wyraźnie i przekonująco powiedzieć z pełną buzią: „Baton? Jaki baton?”. Nie poddaję się jednak i dalej ćwiczę. Cierpliwość popłaca. Np. dzięki obserwacji parkowych wiewiórek doprowadziłem do perfekcji umiejętność maskowania słodyczy przed domowym drapieżnikiem. Wpadki – nie powiem – jeszcze się zdarzają. Np. meta w szufladzie z bielizną jest już spalona, podobnie jak kosmetyczka na wyjazdy służbowe. Doszło do tego, że część zapasów trzymam po prostu w samochodzie. Latem kończy się to czekoladą w płynie, a zimą lodowym batonem. Coś za coś. Nie będzie mi tu „dzik” jeden rył w mojej spiżarni. Co z tego, że coraz bardziej kocham tego „zwierzaka”, tego domowego „cookies monstera”, tę moją – a niech tam – „słodką połówkę”. Tak jak Ona potrzebuje cukru, żeby żyć na poziomie, tak ja, by dobrze wystartować, nie mogę się obyć bez kawy z batonem. Czy tak trudno zrozumieć potrzeby „osła”?


sklep internetowy z największą ofertą produktową dla diabetyków

glukometry

ciśnieniomierze

lancety

środki do dezynfekcji

igły

żywność

kosmetyki

suplementy diety

tel. 22 478 49 79

www.diabetyk24.pl Diabpol Sp. z o.o. ul. Traktorzystów 28D, 02-495 Warszawa e-mail: sklep@diabetyk24.pl


bliżej ciała

Organizm Marta Kicińska

na głodzie

Pisanie o sprawach, które każdemu diabetykowi powinny być dobrze znane, nie miałoby większego sensu, gdyby nie fakt, że nawet osoby chorujące od dawna, a może właśnie szczególnie one (gdyż wówczas też były edukowane) zapominają o podstawowych zasadach postępowania. Czym jest kwasica i co należy zrobić, gdy pojawi się w naszym organizmie? – sprawdź, czy dobrze pamiętasz. 22

cukrzyca

grudzień 2011


o

kwasicy ketonowej mówimy wówczas, gdy w organizmie pojawia się znaczny niedobór insuliny. W takiej sytuacji organizm potrzebując energii, spala dla jej otrzymania tłuszcze zamiast glukozy. Produktem ubocznym spalania tłuszczu jest aceton i ciała ketonowe. Mózg, serce i mięśnie potrafią bowiem wykorzystywać tłuszcz jako materiał energetyczny, co często ma miejsce także u osób zdrowych, np. podczas snu lub rano, gdy zbytnio zwlekamy ze zjedzeniem śniadania. W konsekwencji spalania tłuszczu poziom glukozy we krwi jest niski, natomiast pojawia się niewielka ilość ciał ketonowych tzw. aceton głodowy. Jego stężenie w surowicy u zdrowych osób stosujących prawidłową dietę nie przekracza 0,2 mmol/l. Przy cukrzycy sprawa się nieco komplikuje, a wysoki poziom glikemii i ciał ketonowych może pojawić się jednocześnie. Jeżeli stwierdzamy jednoczesny wysoki poziom ketonów i cukru wówczas mamy pewność, że przyczyną tego jest nie tyle zwykły głód, co znaczący niedobór bądź całkowity braki insuliny. Taka sytuacja często ma miejsce w momencie zdiagnozowania cukrzycy typu 1., co może doprowadzić nawet do śpiączki cukrzycowej, spowodowanej właśnie nadmiernym zakwaszeniem organizmu. W niniejszym tekście skoncentrujemy się na kwasicy ketonowej spowodowanej niedoborem insuliny. Jak wiadomo – jest ona kluczem umożliwiającym wejście cukru do komórek i pobranie energii z glukozy. Bez insuliny błona komórkowa jest szczelna i nie przepuszcza cząsteczek glukozy do wnętrza komórki. I chociaż cukier krąży we krwi, to organizm nie może go wykorzystać, więc rekompensuje to sobie spalaniem tłuszczów. Produktem ubocznym tego spalania są związki ketonowe. Im jest ich więcej, tym odczyn krwi staje się bardziej kwaśny. Dr Agnieszka Szypowska podkreśla: „Kwasica ketonowa jest ostrym powikłaniem cukrzycy i stanowi bezpośrednie zagrożenie życia diabetyka. Niestety, z jej przyczyny ciągle zdarzają się przypadki zgonów. Osoby giną zwykle z powodu obrzęku mózgu. Statystyki te dotyczą 0,3–1 proc. pacjentów z kwasicą ketonową.

Co jest grane?

Następnie pojawia się tzw. oddech Kussmaula – przyspieszony i głębszy. Ostatecznie dochodzi do zaburzeń świadomości i śpiączki cukrzycowej. Pierwsze objawy często sprzyjają wydaniu błędnej diagnozy o zatruciu pokarmowym lub infekcji przewodu pokarmowego. Może ona osobę z początkami kwasicy kosztować wiele zdrowia. Kwasica bowiem będzie narastać, aż chory znajdzie się w takim stanie, że konieczna będzie hospitalizacja. Organizm walczy o równowagę. Tłumaczy to dr Szypowska: „Niestety, wszystkie reakcje chemiczne wewnątrz naszego organizmu wymagają ściśle określonego środowiska. Prawidłowe pH dla krwi człowieka wynosi 7,35–7,45. Wraz z zakwaszaniem środowiska ulega zaburzeniu nasz metabolizm. Początkowo organizm usiłuje pozbyć się ketonów. Wydala je z moczem oraz z powietrzem wydychanym z płuc”.

{

Objawy kwasicy ketonowej, które stopniowo się nasilają, to: bóle brzucha i głowy, nudności, wymioty, wzmożone pragnienie, suchy język, zapach acetonu z ust, senność.

Walka z czasem

Kwasica nie pojawia się w mgnieniu oka. Jeśli osoba chora w porę zareaguje prawidłowo, zdoła się z niej wyprowadzić samodzielnie w warunkach domowych. Gdyby jednak z jakichś powodów jej działania nie odnosiły skutku, należy natychmiast pojechać do szpitala. Jak stwierdza pani doktor: „Lepiej przyjechać do szpitala z mniejszą dekompensacją niż w bardzo ciężkim stanie”. W momencie przyjęcia do szpitala pacjenta z kwasicą zostają wykonane standardowe badania i oznaczona gazometria. „Zgodnie z zasadami

Pierwsze objawy często sprzyjają wydaniu błędnej diagnozy o zatruciu pokarmowym lub infekcji przewodu pokarmowego. Może ona osobę z początkami kwasicy kosztować wiele zdrowia

23


bliżej ciała International Society for Pediatric and Adolescent Diabetes (ISPAD) biochemiczne kryteria rozpoznania kwasicy ketonowej to zmiany w gazometrii pH<7,3 lub HC03 (stężenie wodorowęglanów w osoczu) <15 mmol/l, poziom glukozy we krwi > 11 mmol/l (200 mg%) oraz obecne ciała ketonowe w moczu lub we krwi. Kwasicę w zależności od nasilenia dzielimy na lekką pH<7,3 lub HCO3<15 mmol/l, o średnim nasileniu pH<7,2, HCO3<10 mmol/l, ciężką postać rozpoznajemy gdy pH<7,1,HCO3<5 mmol/l”.

Kto jest narażony?

„Zdecydowanie bardziej na wystąpienie kwasicy ketonowej narażone są osoby, które przyjmują insulinę za pomocą pompy insulinowej – przestrzega dr Szypowska. – Pompa podaje insulinę malutkimi porcjami, tylko szybkodziałającą, nie tworzy jej zapasów w organizmie. W związku z tym, jeżeli z jakiegokolwiek powodu (pęknięty dren, zagięte wkłucie, niesprawna bateria itd.) przestanie ona dopływać do organizmu, dojdzie w krótkim czasie do jego zakwaszenia. Dlatego osoby leczone za pomocą pompy insulinowej muszą regularnie, wielokrotnie w ciągu dnia oznaczać glikemię. Te same zasady dotyczą pacjentów korzystających z penów. W wielu opublikowanych badaniach nie stwierdzono częstszego występowania kwasicy ketonowej u chorych leczonych ciągłym podskórnym wlewem insuliny w porównaniu z osobami, które podawały insulinę za pomocą wielokrotnych iniekcji. Najbardziej narażone na wystąpienie kwasicy są osoby ze źle wyrównaną cukrzycą i te, które nie oznaczają regularnie glikemii”. Zwiększone zapotrzebowanie na insulinę zwykle towarzyszy infekcjom, szczególnie jeżeli przebiegają z wysoką gorączką. To dla chorych powinno być sygnałem, że – jeśli nie będą w tej sytuacji wystarczająco czujni – jest bardzo prawdopodobne, że może pojawić się kwasica. Sporym problemem dla pacjentów i osób opiekujących się nimi bywa również nieumiejętność rozpoznania jej objawów. Z tak trywialnego powodu może dojść do postawienia złej diagnozy i nierozpoczęcia leczenia w odpowiednim czasie. Zawsze należy pamiętać, że w przypadku gdy wysokiemu poziomowi cukru we krwi towarzyszy ból brzucha i wymioty, trzeba w pierwszej kolejności pomyśleć o kwasicy ketonowej, a nie o zatruciu pokarmowym. „Każdy chory na cukrzycę powinien być zaopatrzony w paski, dzięki którym można

24

cukrzyca

grudzień 2011

{

Zdecydowanie bardziej na wystąpienie kwasicy ketonowej narażone są osoby, które przyjmują insulinę za pomocą pompy insulinowej

wykryć obecność acetonu w moczu” – podkreśla pani doktor. Przydatne są także glukometry, dzięki którym można zmierzyć poziom ciał ketonowych we krwi. Jeżeli wysokiej glikemii towarzyszy w badaniu moczu cukier i aceton, należy rozpoznać stan zakwaszenia organizmu i skontaktować się z lekarzem prowadzącym bądź diabetologicznym zespołem terapeutycznym w celu uzyskania wskazówek dotyczących dalszego właściwego postępowania.

Leczenie

Wyprowadzenie z kwasicy ketonowej wymaga odpowiedniej procedury. Przede wszystkim konieczne jest natychmiastowe uzupełnienie płynów wraz z elektrolitami zawierającymi jony potasu, fosforu i chloru. Niezbędne jest uzupełnienie niedoboru insuliny i wyrównanie glikemii. „Osoby z kwasicą ketonową potwierdzoną laboratoryjnie leczone są w szpitalu insuliną podawaną dożylnie. Dożylnie są również podawane płyny. Pacjent ma monitorowane parametry życiowe – mówi dr Szypowska. – Celem leczenia jest wyrównywanie zaburzeń wodno-elektrolitowych i kwasowo-zasadowych. Powinno ono być prowadzone w oddziałach przygotowanych do leczenia chorych na cukrzycę z kwasicą ketonową. Pacjenci w stanie ogólnym bardzo ciężkim są często umieszczani na Oddziałach Intensywnej Opieki Medycznej (OIOM). W zależności od nasilenia objawów wyrównywanie pacjenta może trwać do 48 godzin. Niestety, w kolejnych godzinach/dobach leczenia kwasicy może dojść do powikłań wielonarządowych. Nie można zapominać, że kwasica ketonowa jest ciężkim i bardzo niebezpiecznym powikłaniem cukrzycy”. Znana to prawda, że lepiej zapobiegać niż leczyć. Dlatego tak ważne jest nauczenie chorych samokontroli. Dzięki prawidłowemu przeszkoleniu osoba chora w porę rozpozna zagrożenie i nie dopuści do rozwoju kwasicy ketonowej, uniknie też konieczności leczenia


szpitalnego. Jak wspomnieliśmy wyżej, kwasica ketonowa nie rozwija się w ciągu chwili, objawy narastają stopniowo, co daje czas na podjęcie działań w początkowym stadium zakwaszenia organizmu, gdy zaburzenia można jeszcze zwalczyć w warunkach domowych.

Instrukcja działania

Przy kwasicy i hiperglikemii podaje się insulinę penem, nawet jeśli chory używa stale pompy insulinowej. Zwykle stosuje się analog szybkodziałający, ewentualnie insulinę ludzką krótkodziałającą. W organizmie brakuje dużej ilości insuliny, dlatego z pewnością kilkakrotnie trzeba będzie podawać dawkę korekcyjną. Należy dużo pić – najlepszy będzie taki płyn, który wyrównuje poziom jonów w organizmie (do kupienia w aptekach). Działanie odkwaszające ma woda z cytryną. Szybkie wypicie dużej ilości płynów przy kwasicy może nasilać odruch wymiotny, dlatego płyn należy pić łyżeczką co kilka minut. Jeśli z powodu bardzo nasilonego odruchu wymiotnego chory nie jest w stanie przyjmować płynów doustnie, konieczna jest natychmiastowa hospitalizacja. W przypadku, gdy osoba chora na cukrzycę nie jest przeszkolona, jak należy postępować przy zakwaszeniu organizmu, również powinna się skontaktować z lekarzem prowadzącym lub zgłosić do szpitala. Zanim podana insulina zadziała, minie trochę czasu. Nie należy mierzyć poziomu cukru we krwi co chwilę, aby się niepotrzebnie nie denerwować. Należy to zrobić po około dwóch godzinach od momentu wstrzyknięcia insuliny. Oczywiście dopóki poziom cukru we krwi nie wróci do normy, nie wolno jeść. Jest to o tyle trudne, że gdy ustąpią nudności, pojawi się w sposób naturalny łaknienie. Jeśli po tych dwóch godzinach poziom cukru nadal jest wysoki, należy podać choremu dawkę korekcyjną. Nie wolno jednak robić tego częściej niż co dwie godziny – to ważna zasada. Jak wspomnieliśmy, przy kwasicy osoby używające pompy wszystkie dawki korekcyjne podają penem, a samą pompę dokładnie oglądają, szukając ewentualnej usterki. Może to być np. zagięcie teflonowego wkłucia lub też podskórny zrost tamujący dopływ insuliny, zbiorniczek może przeciekać bądź dren jest zapowietrzony – na wszelki wypadek wymieniamy wszystko.

Postaw na samodyscyplinę

Jak wiadomo, kwasica ketonowa często rozwija się na początku cukrzycy, stanowiąc sygnał pojawienia się choroby. „U osób z nowo rozpoznaną cukrzycą typu 1. częstotliwość występowania kwasicy ocenia się w różnych grupach pacjentów na 15–70 proc. U chorych na typ 2. cukrzycy przy rozpoznaniu wynosi ona 5 proc. Omawiając te dane dr Szypowska stwierdza: „Kwasica ketonowa u osób, które już mają zdiagnozowaną cukrzycę typu 1., występuje rzadziej. W pracy oceniającej częstość występowania kwasicy ketonowej u prawie 29 tys. pacjentów poniżej 20. roku życia leczonych z powodu cukrzycy typu 1. w Niemczech i Austrii stwierdzono jeden epizod kwasicy u 5 proc. chorych, a u 1 proc. wystąpiły dwa lub więcej epizodów kwasicy ketonowej. Chociaż przypadki kwasicy ketonowej u osób z wieloletnią cukrzycą są rzadsze, to jednak ciągle zbyt wiele osób wymaga leczenia w szpitalu z powodu tego powikłania”.

25


bliżej ciała

święta

Katarzyna Gajewska Instytut Matki i Dziecka www.edu-cukrzyca.pl

Słodkie

Coraz bliżej święta, coraz bliżej święta! Na długo przed 24 grudnia atmosfera staje się coraz bardziej słodka… Choinki, kolędy, prezenty, wigilia w szkole, w pracy... Apogeum ucztowania osiągamy w dzień Bożego Narodzenia.

m

akowce, pierniczki, kutia… nie mówiąc już o innych potrawach (tylko na wigilię mamy ich zazwyczaj 12…). Pojawia się pytanie, jak w tej sytuacji mają postępować osoby, w których życiu cukier odgrywa nieco większą rolę? Nie wiem jak wy, ale mnie nigdy nie udało się przeżyć świąt bez skosztowania wszystkich wspaniałości ze stołu. I najczęściej wiązało się to z późniejszymi wyrzutami sumienia, których intensywność zależała od stosowanej ówcześnie terapii i od tego, jak dalece złamałam zasady diety cukrzycowej. A że choruję już długo, mam w tym zakresie całkiem bogate doświadczenie.

Klasycznie? Bez słodyczy

Przez lata jedyną formą leczenia cukrzycy była tzw. insulinoterapia konwencjonalna. Polega ona na przyjmowaniu

26

cukrzyca

grudzień 2011


insuliny długodziałającej 1–2 razy dziennie oraz krótkodziałającej 2–3 razy dziennie. Dawki ustalone są odgórnie i do nich dopasowana jest dieta, składająca się z sześciu posiłków, wśród których jest drugie śniadanie, podwieczorek i mała przekąska przed snem. Każdego dnia poszczególne posiłki powinny zawierać podobną ilość wymienników węglowodanowych. W tym rodzaju leczenia rygorystyczne przestrzeganie diety jest bardzo ważne i każde odstępstwo od planu żywieniowego wiąże się z niewłaściwym poziomem cukru – niedocukrzeniem, jeśli zjemy zbyt mało, i przecukrzeniem, jeśli za dużo. W czasie, kiedy stosowałam insulinoterapię konwencjonalną, każde święta i spotkania towarzyskie – imieniny u cioci, urodziny koleżanki z przedszkola czy klasy, a także podjadanie słodyczy w szkole kończyły się przecukrzeniem i trudnością w utrzymaniu „dobrych” cukrów. Bo trzeba mieć bardzo dużo samozaparcia albo być bardzo grzecznym i posłusznym dzieckiem, żeby nie skusić się na słodkości i królujące na stole ciasta, gdy wszyscy dookoła pałaszują je z wielkim apetytem. Na szczęście dzisiaj ten model leczenia nie jest proponowany dzieciom ani osobom młodym, lecz wyłącznie starszym diabetykom, dla których czas nadchodzących świąt (właśnie z powodu „sztywnego” planu leczenia) również może być znacznym wyzwaniem.

Jedzenie = zastrzyk

Bardziej nowoczesną metodą leczenia jest stosowanie analogów insulin bądź kombinacji insuliny analogowej szybkodziałającej z insuliną długodziałającą NPH. Podobnie jak w terapii konwencjonalnej, jedna z insulin (długodziałająca) odpowiada za tzw. bazę, czyli dawki potrzebne do ogólnego funkcjonowania organizmu, a druga (analog szybkodziałający) – podawana jest do posiłku. Analogi szybkodziałające od razu zaczynają działać w organizmie i trwa to relatywnie krótko. Dlatego idealnie nadają się do zabezpieczania nimi konkretnego posiłku. Ale jednego. Czyli biorąc rano analog, jemy jedno śniadanie, a nie jak w przypadku krótkodziałających insulin NPH – dwa. Insulina ludzka (NPH) działa bowiem dłużej i po jej użyciu konieczne staje się zjedzenie drugiego śniadanie, gdyż inaczej grozi nam hipoglikemia. W praktyce intensywna insulinoterapia wy-

gląda tak, że 1–2 razy dziennie podawana jest dawka bazalna, a do tego kilka razy dziennie (w zależności od liczby i częstotliwości posiłków) – analog szybkodziałający podawany zawsze przed każdym posiłkiem. Ta metoda pozwala na bardziej swobodne podejście do diety. Posiłki nie muszą być zawsze takie same – gdy zjemy więcej, po prostu zwiększamy ilość insuliny. Przy takiej metodzie terapii możemy raz na jakiś czas pozwolić sobie na dodatkowy smakołyk. Musimy jednak przy tym pamiętać o kolejnej dawce insuliny. Jeśli więc jemy słodką przekąskę między głównymi posiłkami, to czeka nas dodatkowy zastrzyk. Żeby się za często nie kłuć, bardziej opłaca się zjeść coś słodkiego np. zaraz po obiedzie, a wcześniej zwiększyć dawkę związaną z obiadem. Podjadanie między posiłkami bez zastrzyku wiąże się bowiem z podwyższeniem poziomu cukru we krwi. Ponadto słodycze, a zwłaszcza czekolada, ciasta, słone przekąski (chipsy, orzeszki) oraz większość potraw z wigilijnego stołu, mają w sobie spore ilości tłuszczu, który podnosi stężenie cukru dopiero po 3–4 godzinach od ich spożycia, czyli w czasie, gdy podana insulina przedposiłkowa przestaje już działać. Po tłustych wysokobiałkowych ucztach poziom cukru skacze i to dość istotnie. Dlatego swoboda, jaką daje nam intensywna insulinoterapia, jest dość pozorna – i jeśli zbyt intensywnie oddamy się świątecznej konsumpcji, grozi nam przecukrzenie. Dlatego gdy skosztowałam wszystkich potraw tak jak współbiesiadnicy, miałam wyrzuty sumienia (i oczywiście wyrzut cukru do krwi).

Pompa – bez ograniczeń?

Najbardziej nowoczesną metodą leczenia jest intensywna insulinoterapia pompą insulinową. Korzystamy wówczas tylko z analogu insuliny szybkodziałającej. Dawkujemy go na dwa sposoby – jako bazę i jako dawki do posiłków, czyli bolusy. Rozróżniamy trzy rodzaje bolusów – zwykły, przedłużony (dawka insuliny rozłożona jest w określonym czasie np. 4 godzin) i złożony (czyli składający się z dwóch wcześniej

27


bliżej ciała wymienionych rodzajów). Oznacza to, że każdy rodzaj posiłku – i ten węglowodanowy, i białkowy, i tłuszczowy – możemy „opanować”, podając odpowiednią dawkę insuliny we właściwym bolusie, a zjedzenie pizzy czy czekolady już nie musi wiązać się z hiperglikemią w nocy – stopniowe podnoszenie poziomu cukru we krwi przez tłuszcze jest zatrzymane przez powolne dawkowanie insuliny w znacznie wydłużonym czasie. Gdy mamy pompę insulinową i umiemy się nią prawidłowo posługiwać, wszelkie imprezy, święta, urodziny czy wieczorny grill możemy przeżyć całkowicie bezkarnie przynajmniej pod względem stężenia cukru we krwi, bo w kwestii utrzymania należnej wagi może być już gorzej. Raz na jakiś czas możemy też coś przekąsić między posiłkami i po prostu zaaplikować sobie dodatkowego bolusa bez konieczności robienia zastrzyku, jedynie poprzez odpowiednie zaprogramowanie pompy. Łatwość, z jaką dzięki niej podawana jest insulina, może być jednak zgubna – bo skoro mogę jeść wszystko i o każdej porze, to aż kusi, aby tę sposobność wykorzystać. A jeśli będę zbyt często folgować swoim zachciankom – codziennie zjadać batona, na obiad pizzę, a na deser lody – to nawet jeśli będę mieć w miarę „dobre” cukry to muszę pamiętać, że moja dieta nie tylko

28

cukrzyca

grudzień 2011

ma wpływ na stężenie cukru we krwi, ale także na masę ciała, odporność organizmu, próchnicę zębów i ogólnie na stan mojego zdrowia. Dlatego zarówno osoby zdrowe, jak i chore na cukrzycę powinny stosować się do pewnych zaleceń dietetycznych i mieć świadomość, że jedzenie słodyczy, fast foodów czy chipsów nie jest zdrowe Najlepiej tego unikać, ale jeśli już nam się przydarzy je zjeść, to pamiętajmy o powściągliwości.

Wszystko, ale z umiarem

A święta mniejsze i większe zdarzają się nam wiele razy w roku. Mam na myśli nie tylko uroczystości religijne, takie jak Boże Narodzenie czy Wielkanoc, ale też mniej formalne, jak urodziny przyjaciółki. Jeśli raz na parę tygodni pójdę na imprezę, podczas której skosztuję czekolady, ciasteczek, paluszków, tortów czy chipsów, to nie będzie to zbrodnią pod warunkiem, że jednocześnie troskliwie zajmę się też swoją cukrzycą. Programuję wtedy bolus przedłużony (u mnie sprawdza się 8-godzinny, bo te wszystkie czekolady, ciasteczka,


chipsy, torty, kanapeczki itp. dają w sumie zazwyczaj dużo wymienników białkowo-tłuszczowych), i w zależności od oszacowania ilości węglowodanów, podaję bolus standardowy. A jak poradzić sobie z tym problemem w święta Bożego Narodzenia? Cóż, wigilijny wieczór, choć postny, obfituje w różne przysmaki, w tym też typowo słodkie, takie jak kutia. Tradycja, która nakazuje spróbować każdej z potraw, co ma zapewnić szczęście na nadchodzący rok, nie sprzyja diabetykom. Warto więc znów zaprogramować bolus złożony z długim czasem trwania bolusa przedłużonego. W pierwszy i drugi dzień świąt ilość jedzenia pewnie też będzie wymagała większych niż zwykle dawek insuliny. Ale pamiętajmy – święta przecież się skończą, a wówczas warto wrócić do zdrowszej, mniej słodkiej i tłustej diety. Wniosek jest jeden – we wszystkim należy zachować umiar. Jeśli raz na jakiś czas dziecko zje w szkole cukierka, którym poczęstuje je mający urodziny kolega – nic się nie stanie. Jeśli raz na jakiś czas pójdę na imprezę, na której będzie obfitość jedzenia – też nie, nawet jeśli skończy się to wysokim poziomem cukru. Imieniny u cioci, rodzinne obiadki, skosztowanie w pracy czekoladki itp. – wszystko to jest dla ludzi, ale trzeba uważać, by nie przesadzić. Zachować umiar. Gdy dziecko zaczyna chorować na cukrzycę, często jednym z największych jego dramatów jest zakaz jedzenia słodyczy. Już nawet lekarze diabetolodzy mówią, żeby aż takich radykalnych warunków jak całkowite wyeliminowanie słodyczy z diety nie stawiać dzieciom. Jednak by nie doprowadzić do kompletnej samowolki w zakresie jedzenia słodkości, dobrym rozwiązaniem może być tzw. słodka sobota – jeden dzień w tygodniu, w którym można je jeść. Taką metodę często stosują także rodzice zdrowych dzieci, którzy od najmłodszych lat uczą swoje pociechy, że słodycze są jedynie pewnym dodatkiem do prawidłowej diety, a nie jej podstawą. Bo słodyczowo-chipsowa swoboda powoduje coroczny wzrost liczby dzieci i młodzieży z problemem otyłości, a w konsekwencji być może także i cukrzycy typu 2.

NIE słodyczom na hipoglikemię

Gdy dziecko choruje na cukrzycę typu 1., musimy zwrócić uwagę na jeszcze jeden aspekt jedzenia słodyczy –

związany z hipoglikemią. Gdy poziom cukru spada, często, aby go podwyższyć, pałaszujemy batonik czy czekoladkę. Tu jednak czają się pułapki – po pierwsze, bardzo trudno jest zjeść akurat tyle cukierków/czekoladek, by poziom cukru nie podniósł nam się za bardzo. Po drugie, gdy zjemy np. batonik, musimy pamiętać, że tłuszcz zawarty w czekoladzie czy orzechach podniesie nam poziom cukru dopiero kilka godzin później. Po trzecie, gdy naszą „rezerwą na hipo” jest właśnie ów batonik, to któregoś dnia może zdarzyć się, że ją sami zlikwidujemy, zjadając go, gdy poczujemy głód lub po prostu ochotę. Zwłaszcza gdy używamy pompy insulinowej, w której dawkę na dodatkowe przekąski zaprogramować bardzo łatwo… Podobnie w tej sytuacji możemy sobie zaszkodzić, gdy naszym „lekiem na całe zło” jest cola. Jeśli nawet zdecydujemy się zawsze nosić ze sobą butelkę coli, to może się zdarzyć, że gdy poczujemy pragnienie, po prostu ją wypijemy. Po czwarte, gdy dziecko zorientuje się, że przy hipoglikemii może jeść słodycze, to nauczy się, że jeśli chce zjeść coś słodkiego, wystarczy po prostu wziąć trochę więcej insuliny. Proste? Proste. I dobrze o tym wiedzą nawet 7-latki. Spróbujmy oduczyć się jedzenia słodyczy jako metody na niedocukrzenie. Zwłaszcza że one wcale tak szybko poziomu cukru nie podnoszą. W tym przypadku znacznie skuteczniejszy jest zwykły cukier, a najlepsza sama glukoza. Potraktujmy stan hipoglikemii jako moment „choroby”, na który potrzeba leku. Nie musi on być smaczny, lecz skuteczny. I tak oto od świąt przez metody leczenia przeszliśmy do niedocukrzenia. W tej naszej słodkiej chorobie wszystko się ze sobą łączy i zazębia. Ale też pamiętajmy, że zalecenia dietetyczne dotyczą nie tylko cukrzyków. Nikt nie powinien codziennie opychać się słodyczami i popijać ich colą. Ani chorzy na cukrzycę, ani osoby zdrowe. Natomiast jeśli raz na jakiś czas poczęstujemy się czekoladką, wpadniemy na urodziny babci, która poczęstuje nas tortem, czy nawet przez trzy dni w roku będziemy jeść i jeść, to pamiętajmy – święta są tylko dwa razy w roku. Ale cała sztuka polega na tym, żeby faktycznie te święta były „od święta”! PS. Życzę Wam słodkich, ale niezbyt „wysokocukrowych” świąt. I łagodnego powrotu do rzeczywistości…

29


bliżej ciała

Świąteczny luz Katarzyna Chorąży-Bochner Katarzyna Chorąży-Bochner

pod kontrolą

Przygotowując potrawy zawsze warto pamiętać, że lepiej je piec i gotować, niż smażyć, zdrowiej też doprawiać je jogurtem zamiast tłustą śmietaną i majonezem. Dobrze jest też zminimalizować porcje zjadanych słodkości, co nie oznacza, że trzeba się ich zupełnie wyrzec. 30

cukrzyca

grudzień 2011

j

eśli do tego dodamy trochę ruchu na świeżym powietrzu, to czas spędzony przy świątecznym stole wcale nie musi narażać nas na skoki poziomu cukru we krwi i skutkować dodatkowymi kilogramami obciążającymi nasz organizm ani też wiązać się z ciągłym stresującym myśleniem o tym, co można zjeść, a czego nie. Bo święta to czas wyjątkowy, okazja skłaniająca zarówno do przeżyć duchowych, jak i przyjemności czysto cielesnych. Święta Bożego Narodzenia mile kojarzą się z choinką, prezentami, spotkaniami rodzinnymi i zastawionym smakołykami stołem. Pozostaje tylko się cieszyć, że już wkrótce nadejdą i… przygotować odpowiednią strategię dietetyczną. I nie chodzi tu o mocne postanowienie, że nie tkniemy makowca czy zupełnie zrezygnujemy z pierogów, bo w końcu i diabetykom należy się trochę luzu w ten świąteczny czas. Podczas przeglądania forów internetowych można zauważyć, że frakcja wyznająca zasadę „w święta mam wakacje – w końcu zawsze mogę wziąć więcej insuliny”, wcale nie jest marginalna. Jak łatwo się domyślić, diabetolodzy i dietetycy nie podzielają jednak


takiego nastawienia. Nie oznacza to wcale, że skazują cukrzyków na świąteczny post (nomen omen), podkreślając, że owszem, luz się należy, ale kontrolowany.

Tradycja w zgodzie z zaleceniami

barszczu to tylko 70 kcal oraz całe bogactwo makroi mikroelementów, m.in. wapnia, potasu (niezbędny do prawidłowego spalania węglowodanów i białek), magnezu, żelaza i kobaltu, witamin (kwas foliowy i beta-karoten), a także substancji o działaniu antynowotworowym. Zagrożeniem kalorycznym mogą być uszka wrzucane do barszczu, ale w tym przypadku niezbędna jest zasada złotego środka, czyli umiarkowanie w jedzeniu, która przyda się w czasie świąt nie tylko diabetykom. Uszka są niebezpieczne z dwóch powodów – białej mąki, z której robione jest ciasto, i sposobu przygotowania farszu (np. smażenie w dużej ilości tłuszczu, choćby i roślinnego). Głównym składnikom nadzienia, czyli grzybom i kiszonej kapuście, trudno odmówić dietetycznych i kulinarnych zalet. W tym duecie lepiej

W przypadku kolacji wigilijnej tradycja okazuje się dla diabetyków dość łaskawa. Wigilia Bożego Narodzenia, czyli dzień poprzedzający święto upamiętniające przyjście na świat Jezusa, od początku wprowadzenia jej do liturgii bożonarodzeniowej (VI w.) wiązała się z powstrzymaniem się od spożywania pokarmów mięsnych. Co ciekawe, w polskiej tradycji, w której wigilia ma wyjątkowe znaczenie, uroczysta wieczerza stała się częścią składową świąt dopiero w XVIII w. Z tego czasu pochodzi najstarsza wzmianka źródłowa o tym zwyczaju w polskich rodzinach, a także relacje, jak ten dzień przebiegał i co mogło znajdować się na wigilijnym stole. Duże znaczenie miała lokalna tradycja, co zresztą dostrzegalne jest do dziś, a także poziom zamożności domu (czy był szlachecki, czy chłopski). W zależności od regionu na pierwsze danie serwowano barszcz, zupę grzybową, polewkę migdałową lub rybną albo też żur z ziemniakami. Następnie na stół wjeżdżały pierogi, kluski z grzybami lub makiem, ryby – nie tylko karpie i śledzie, ale również szczupaki i liny. Wigilia nie mogła się również obejść bez grochu, kapusty i kasz, a także ryżu i kartofli. Typowo wigilijnym składnikiem dań był mak, który dodawano do klusek, Diabetykom kasz, ciasta, a także do kutii – słynnej małopolw święta także skiej potrawy o bogatej symbolice przypominależy się luz, ale nającej o jedności świata żywych i umarłych kontrolowany (jest to również potrawa zaduszkowa).

Lepsza opcja

Z tej tradycji korzystają obecnie panie domu i naprawdę niewiele wysiłku potrzeba, aby sposób przygotowania dań wigilijnych nie odbiegał od diety zalecanej dla diabetyka. Najczęściej wystarczy wybrać tzw. lepszą opcję (np. upiec zamiast usmażyć), choć niektóre z potraw to wprost zalecane przy cukrzycy posiłki. Jedną z nich jest na pewno barszcz czerwony – obowiązkowe w wielu regionach pierwsze danie wigilijne. Talerz

31


bliżej ciała

Rekompensatą godzin spędzonych przy stole niech będzie długi rodzinny spacer

wypada kapusta, która jako nadzienie trafia również do świątecznych pierogów (wskazane jest, by je zjadać bez okrasy) oraz jako samodzielne danie z dodatkiem grochu lub grzybów. Kiszona (kwaszona) kapusta dzięki dużej zawartości witaminy C (16 mg/100 g) ma działanie przeciwbakteryjne i przeciwwirusowe (uodparniające). Jest również źródłem beta-karotenu (prowitamina A), witamin E, K, a także z grupy B, dzięki którym niweluje szkodliwe działanie alkoholu (czyli po prostu jest dobra na kaca). Zawiera również składniki mineralne, takie jak wapń, magnez, żelazo, potas, a także siarkę, która korzystnie wpływa na wygląd włosów, skóry i paznokci Olbrzymią zaletą kapusty kiszonej jest niska wartość energetyczna (16 kcal/100 g), która idzie w parze z sytością, dzięki dużej ilości błonnika, i – co jest nie bez znaczenia – ma ona niski indeks glikemiczny (15).

Kapelusz czy grzybowy proszek?

Składnikiem nadającym kapuście typowo świąteczny smak i aromat są suszone grzyby, stanowiące również podstawę wigilijnej zupy grzybowej (w regionach, gdzie się ją jada zamiast barszczu). Walory smakowe, aromatyczne i wizualne to podstawowe zalety grzybów. Natomiast jest z nimi taki kłopot, że mimo dość bogatej zawartości składników odżywczych, tylko niewielka ich część jest przyswajana przez organizm w procesie trawienia. Powodem takiego stanu rzeczy jest błona komórkowa grzybów zawierająca substancję podobną do chityny, która sprawia, że smażenie, gotowanie czy marynowanie nie pomaga w lepszym ich trawieniu. Jedynym sposobem na dobranie się do zawartych w grzybach minerałów (wapń, potas, fosfor i żelazo) i witamin (B1, B2 oraz PP) jest zmielenie suszonych grzybów na proszek. Wniosek z tego, że z wartości odżywczych

32

cukrzyca

grudzień 2011

grzybów korzystają głównie ci, którzy jedzą… grzybowe zupy z torebek. Oczywiście smak i aromat grzybowego proszku jest nadal bardzo atrakcyjny, warto więc do zupy grzybowej oprócz pięknych okazów prawdziwka dodać przyprawę sporządzoną na bazie zmielonych grzybów. Takie rozwiązanie nie zda egzaminu w przypadku barszczu, w którym muszą pływać (przynajmniej dwa) rozłożyste kapelusze.

Na honorowym miejscu

O zaletach dietetycznych ryb można by mówić bardzo długo i na szczęście jest to jeden z głównych składników świątecznego menu. Przypomnieć warto, że są one wyjątkowym, jednym z nielicznych źródeł nienasyconych kwasów tłuszczowych z grupy omega-3, które mają działanie przeciwzapalne, tak istotne w zapobieganiu i zwalczaniu wielu chorób (m.in. układu krążenia – gdyż obniżają poziom złego cholesterolu). To, ile tych cennych substancji wykorzysta nasz organizm, w dużej mierze zależy od sposobu przygotowania. Metoda przyrządzenia jest również istotna ze względu na kaloryczność dań rybnych. I tak z dietetycznego punktu widzenia należałoby zrezygnować ze smażonego karpia i śledzia w oleju (nawet 400 kcal/100 g!), a na stole na honorowym miejscu postawić 3–4 razy mniej kalorycznego śledzia w śmietanie, gotowanego karpia w galarecie oraz rybę (gotowaną) po grecku. Dodatek cytryny do dań rybnych nie tylko podniesie walory smakowe, ale przyczyni się do lepszego wchłaniania żelaza. Warto pamiętać, że najzdrowiej jest jeść karpia bez skóry, gdyż to w niej gromadzą się toksyny. Jeśli natomiast chodzi o śledzie, to sprzedawane w sklepach płaty solone koniecznie trzeba namoczyć w zimnej wodzie lub mleku, aby pozbyć się przynajmniej części chlorku sodu odpowiedzialnego za zatrzymanie wody w organizmie i podwyższającego ciśnienie krwi. Wyjątkową pokusę stanowią świąteczne słodkości, których nie sposób się wyrzec. Diabetyk nie musi się umartwiać, rezygnując z makowca, babki, klusek z makiem czy kutii, ale pod jednym warunkiem: może spróbować wszystkiego po trochu, a potem koniecznie powinien wybrać się na spacer, miejmy nadzieję w śnieżnej scenerii. Ci, którzy po wieczerzy wigilijnej wybierają się na pasterkę, połączą przeżycie religijne z wypełnieniem zaleceń zdrowotnych.


Mariusz Cebula

z nartami

Moja przygoda

Zawsze zazdrościłem ludziom, którzy korzystają z uroków zimy, jeżdżąc na nartach. I gdyby nie zbieg okoliczności, pewnie tak by pozostało.

k

tóregoś roku w Wiśle obserwując syna bawiącego się na śniegu, zaczęliśmy z żoną żałować, że rodzice nie nauczyli nas jazdy na nartach. Wtedy postanowiłem spróbować tego sportu, aby dać dziecku dobry przykład. Tydzień później w pewnej stacji radiowej usłyszałem o możliwości wygrania całodniowego karnetu na wyciąg na górę Stożek w Wiśle właśnie. Choć wątpiłem w to, że uda mi się dodzwonić do studia radiowego, złapałem jednak za telefon. Szczęście mi dopisało i stałem się posiadaczem jednego z karnetów. I od tego się zaczęło…

http://sporticukrzyca.blogspot.com/

Pierwsze kroki

Okazało się, że zjazd ze Stożka wymaga jednak pewnych umiejętności, ale na szczęście jest tam również bardzo dobra ośla łączka dla nowicjuszy, z której ochoczo skorzystałem. Natomiast pierwszy regularny stok, który pokonałem, znajduje się na Białym Krzyżu na Przełęczy Salmopolskiej. Pojechałem tam wraz z przyjaciółmi. O dziwo, szło mi całkiem nieźle. W zasadzie bez jakiejkolwiek fachowej pomocy, metodą prób i błędów, każdy następny zjazd wychodził mi coraz lepiej. Żona wolała skorzystać z pomocy instruktora. Nie brakuje ich na większości stoków. W trakcie tego pobytu nauczyłem się skręcać, hamować i oczywiście wywracać. Wbrew pozorom sztuka upadania jest dość ważną umiejętnością, ponieważ każdy, kto jeździ na nartach wie, że trzeba wywracać się na bok, a nie do tyłu, na plecy. Gdy upadniemy na bok, to narty zwykle układają się w sposób umożliwiający wytracenie prędkości, jeżeli natomiast wylądujemy na plecach, to deski nadal będą ustawione w pozycji do jazdy i w ten sposób możemy w porę nie wyhamować. Skręty opanowałem w miarę dobrze, ale jak to zwykle w takich przypadkach

Wystrzegaj się:  źle dopasowanych butów, gdyż mogą doprowadzić do otarcia i niedokrwienia stóp  intensywnej jazdy, która może wywołać hipoglikemię  kontuzji podczas wywrotek (skręcenia stawów lub złamania kończyn)

33


bliżej ciała bywa, w jedną stronę wychodziły mi lepiej. Ze stoku zjeżdżałem tak zwaną jodełką. Z czasem coraz sprawniej szusowałem, utrzymując narty blisko siebie.

Wskazówki od lekarza

Parę dni później miałem wizytę u diabetologa, z którym rozmawiałem o jeździe na nartach. Lekarz ostrzegł mnie przed zbyt wyczerpującym wysiłkiem – zalecił badanie poziomu cukru we krwi przed rozpoczęciem jazdy i kontrolowanie go co jakiś czas. Oczywiście tak zrobiłem. U mnie nie było dużych spadków poziomu cukru, ponieważ przed każdym pojawieniem się na stoku obniżałem bazę w pompie o 40 proc. i w ten sposób unikałem niedocukrzenia.

Następna zima

W pierwszym sezonie szusowałem jeszcze kilkakrotnie i szło mi coraz lepiej. Sport ten tak mnie wciągnął, że rok później zakupiłem używane narty carvingowe z kijkami (wcześniej sprzęt wypożyczałem). Na inaugurację drugiego sezonu wybrałem się do Sportowej Doliny w Bytomiu, żeby przypomnieć sobie to wszystko, czego się nauczyłem rok wcześniej, a zarazem chciałem przyzwyczaić się do „nowych” nart. Muszę przyznać, że dla początkujących jest to supermiejsce. Stok nie jest zbyt stromy, można bez problemu wypożyczyć sprzęt (warto wspomnieć, że jest się adeptem narciarstwa, wtedy serwisant odpowiednio ustawi zapięcia), a także skorzystać z pomocy instruktora. Dla mnie niebagatelne znaczenie ma fakt, że jest to miejscowość granicząca z miastem, w którym mieszkam. Kolejnym wyzwaniem dla mnie był stok Mosorny Groń w Zawoi. Nie uchodzi on za łatwy – zwłaszcza dla kogoś, kto jeździ dopiero drugi sezon. Na dodatek nie był on dobrze wyrównany, co sprawiło, że musiałem mocniej pracować nogami. W trakcie zjazdu, gdzieś w połowie stoku, dopadło mnie niedocukrzenie, co mnie bardzo zaskoczyło. Zacząłem się wtedy zastanawiać, dlaczego, bo przecież postępowałem zgodnie z zaleceniami. Obniżyłem bazę, zjadłem posiłek, a mimo to spotkała mnie taka przykra niespodzianka. Odpowiedź jest prosta. W pierwszym sezonie jeździłem wolniej, zielonym lub najwyżej niebieskim szlakiem na łatwych stokach, i wkładałem w to zdecydowanie mniej wysiłku. W Zawoi

34

cukrzyca cukrzyca

grudzień 2011


stok był o wiele dłuższy, trudniejszy, a muldy sprawiły, że byłem bardziej zmęczony. Wydaje mi się, że właśnie przed taką sytuacją ostrzegał mnie lekarz. Wtedy zaliczyłem również parę ostrych wywrotek i na własnej skórze przekonałem się, że jazda bez kasku jest ryzykowna.

Trzeci sezon

Tym razem na narty postanowiłem pojechać na Słowację, ponieważ w Polsce nie było dobrych warunków pogodowych. U południowych sąsiadów mile zaskoczyły mnie dobrze przygotowane do jazdy stoki, dłuższe trasy i ceny niewiele wyższe od krajowych. Po tygodniu zacząłem nie tylko lepiej jeździć na nartach, ale – co w moim przypadku równie ważne (jeśli nie ważniejsze) – dawkować insulinę i jedzenie odpowiednio do przewidywanego wysiłku. Nauczyłem się również rozpoznawać symptomy niedocukrzenia związane z szusowaniem. A są one niekiedy trudne do wyczucia, gdyż i temperatura ciała jest inna niż zwykle, i praca mięśni, i poziom adrenaliny we krwi zapewne również. Ponadto nauczyłem się, jak należy prawidłowo mocować pompę. Powinna ona być umieszczona na elastycznym pasie, razem z drenem, bezpośrednio na ciele, aby zawsze była ciepła. W ten sposób lek jest zabezpieczony przed zamarzaniem, zwłaszcza w drenie, gdzie jest go niewiele. Glukometr również powinien być schowany w wewnętrznej kieszeni kurtki, tak aby bateria nie rozładowała się w niskiej temperaturze.

Kto jeździ na nartach?

Podczas szusowania zauważyłem, że jest to sport, w którym praktycznie nie ma ograniczeń wiekowych. Na stoku towarzyszyły mi małe, 5–7-letnie dzieci, młodzież, ludzie w średnim wieku, ale również seniorzy. Część z tych osób (zwykle młodsi) jeździła szybko. Sporo narciarzy nie rozwijało jednak dużych prędkości – i to u nich właśnie można było zauważyć większą frajdę z jazdy.

O czym powinniśmy pamiętać

Osoby chore na cukrzycę przymierzające się do narciarstwa zawsze powinny na pierwszym miejscu stawiać swoje zdrowie i bezpieczeństwo. Opinie lekarzy na temat uprawiania tego sportu przez diabetyków są podzielone.

Wydaje się jednak, że tak jak przy każdej aktywności fizycznej, kluczowe znaczenie ma świadomość ograniczeń związanych z własną chorobą i umiejętność łączenia wymogów konkretnej terapii ze sportem. Warto wiedzieć, że jazda na nartach niejedno ma imię, od bardzo rekreacyjnej na najłatwiejszych szlakach aż po wyczynową. Diabetyków zainteresowanych uprawianiem białego szaleństwa zachęcam do rozmowy na ten temat z diabetologiem i do rozwagi przy wyborze stoków. Należy też przed jazdą odpowiednio zabezpieczyć pompę bądź wstrzykiwacze z insuliną – i w jednym, i w drugim przypadku nie możemy dopuścić do zamarznięcia cieczy w fiolkach. Na stok obowiązkowo zabieramy ze sobą glukozę oraz oczywiście glukometr. Komfort jazdy na nartach w dużej mierze zależy od właściwie dobranych butów, w przypadku diabetyków ma to tym większe znaczenie, że otarcia stóp goją się u nich wolniej, są bardziej podatne na zakażenia i generalnie przysparzają więcej kłopotów niż u osób zdrowych. Oczywiście polecam narty carvingowe o małym promieniu skrętu, co bardzo ułatwia manewrowanie, oraz ubranie z membraną oddychającą, co najmniej 5000 g/m2, i bieliznę szybkoschnącą, która zapobiegnie wychłodzeniu organizmu. Dla osób chorych na cukrzycę najlepszy jest spokojny styl jazdy, ponieważ nie powoduje on gwałtownych spadków poziomu cukru, stawy są wówczas mniej przeciążone, a prawdopodobieństwo złamania nogi jest mniejsze.

Gdzie można zacząć jeździć?

Przygodę z narciarstwem proponowałbym zacząć na takich stokach jak Sportowa Dolina w Bytomiu. Wiem, że takich miejsc do nauki jazdy w pobliżu większych miast jest coraz więcej, więc warto rozejrzeć się po okolicy, w której mieszkamy Polecam również Beskidy, gdzie jest wiele tzw. oślich łączek, takich jak chociażby na Stożku w Wiśle. Dobrym miejscem dla adeptów narciarstwa jest również stok w Szczyrku – Czyrna czy Biały Krzyż na przełęczy Salmopol. Tym, którzy wolą Tatry, polecam Murzasichle, Małe Ciche. W wyborze miejsca, w którym rozpoczniemy przygodę z białym szaleństwem, może nam pomóc internet, na przykład strona http://www.e-wyciagi.pl/, która zawiera wiele przydatnych informacji na ten temat.

35


tytułbliżej działu ciała pisma

Konserwowanie Paulina Kęszycka

bez konserwantów

Od wieków ludzie szukają skutecznych sposobów na długotrwałe przechowywanie żywności, umożliwiające robienie zapasów, dzięki czemu wiele produktów sezonowych jest dostępnych w sklepach przez cały rok.

p

rawidłowe przechowywanie żywności umożliwia szybsze przygotowywanie posiłków, co przy dzisiejszym tempie życia ma niebagatelne znaczenie. Jednak już samo słowo „konserwowanie” może budzić negatywne skojarzenia. Media często wszczynają alarm, informując o różnego rodzaju sztucznych substancjach, którymi szpikuje się żywność. Starsze pokolenie Polaków niemiło

36

cukrzyca

grudzień 2011

wspomina bardzo słabej jakości konserwy sprzed kilkunastu czy kilkudziesięciu lat – i ze zrozumiałych powodów przenosi te złe skojarzenia na wszelką żywność konserwowaną. Czy rzeczywiście słusznie się jej obawiamy? Konserwy to nie tylko puszki z tłustym pasztetem. To również mrożonki dostarczające witamin, gdy zimą w sklepach oferta świeżych warzyw i owoców jest moc-


no ograniczona. Zresztą metod konserwowania żywności jest wiele. W tym numerze omówimy te wykorzystujące temperaturę – takie jak mrożenie, wekowanie, pasteryzacja i wędzenie oraz odparowywanie wody.

Spożywcze długie trwanie

Konserwowanie to różnorodne zabiegi technologiczne, które mają na celu zniszczenie drobnoustrojów lub zahamowanie ich procesów życiowych, zapobiegające psuciu się żywności i pozwalające wydłużyć okres jej przydatności do spożycia. Co istotne, zabiegi te nie muszą być równoznaczne z faszerowaniem produktów dodatkami chemicznymi, które mogą szkodzić zdrowiu. Istnieje bardzo wiele prostych, „domowych” metod, które nie tylko umożliwiają bezpieczne przechowywanie żywności, lecz również poprawiają jej smak i aromat, a niekiedy nawet nadają jej właściwości prozdrowotne. Psucie się żywności spowodowane jest wieloma czynnikami. Przede wszystkim odpowiedzialne są za to łatwo namnażające się w sprzyjających dla siebie warunkach różne drobnoustroje (bakterie, pleśnie, grzyby). Wiele drobnoustrojów wytwarza szkodliwe substancje, których nie usunie z pożywienia nawet poddanie go obróbce w wysokiej temperaturze. Psucie żywności następuje również w wyniku naturalnych procesów biochemicznych, gdy jest ona nieprawidłowo lub zbyt długo przechowywana.

Ogniem, wodą i powietrzem

Najważniejsze, aby żywność była przechowywana w odpowiednich warunkach. Każda grupa produktów spożywczych wymaga nieco innych warunków, aby jak najdłużej zachowała trwałość i wartości odżywcze oraz smakowe. Najogólniej można stwierdzić, że skutecznemu przechowywaniu żywności sprzyja obniżenie temperatury, brak dostępu światła oraz odpowiednia wilgotność. Aby uniemożliwić szkodliwym mikroorganizmom rozwój, pozbawia się je czynników niezbędnych do życia,

czyli wody, składników pokarmowych oraz tlenu. Czynnikami hamującymi namnażanie się mikroorganizmów jest również wysoka i niska temperatura oraz duże stężenia alkoholu, cukru, soli i kwasów. W przemyśle stosuje się również najrozmaitsze substancje chemiczne, które likwidują drobnoustroje. Jednak nie każda metoda utrwalania żywności nadaje się do wszystkich produktów. Na przykład marchewkę możemy bez problemu zamrozić, nie należy natomiast zamrażać surowych ziemniaków, gdyż zawarta w nich skrobia w temperaturze poniżej +4ºC zamienia się w cukier. Ziemniaki staną się wtedy słodkie i niesmaczne. Dlatego spożywczy przemysł przetwórczy ciągle poszukuje najróżniejszych metod przetrzymywania i utrwalania żywności – tak by każdy produkt był przechowywany w optymalnych dla niego warunkach i w zależności od metody konserwacji zachowywał przydatność do spożycia od kilku tygodni do kilku lat.

W stronę minusa

Jedną z najpowszechniejszych metod długotrwałego przechowywania żywności jest zamrażanie. Niska temperatura nie zabija co prawda mikroorganizmów, ale skutecznie hamuje ich rozwój. Dzięki najnowszym technologiom umożliwiającym szybkie zamrażanie w bardzo niskiej temperaturze, żywność zachowuje znaczną część witamin, a po rozmrożeniu jej smak niewiele różni się od świeżych produktów. Ważna jest jednak szybkość zamrażania. Jeśli do tego celu użyjemy domowej zamrażarki, proces ten będzie postępował wolno, przez co wytworzą się bardzo duże kryształki lodu, powodujące rozerwanie błon komórkowych i wyciek soku z produktu (np. z owoców). Jeśli jednak zakupimy produkt szybko zamrożony, możemy spodziewać się tylko nieznacznych uszkodzeń jego struktury. Warto pamiętać, że w mrożonce cały czas są obecne drobnoustroje, które zaczną się namnażać, gdy tylko temperatura odpowiednio wzrośnie. Po rozmrożeniu żywność trzeba bezzwłocznie spożyć lub poddać obróbce termicznej, aby nie dopuścić do rozwoju mikroorganizmów. Jeśli nie będziemy przyrządzać mrożonki od razu po wyjęciu z zamrażarki, rozmrażajmy ją w lodówce, a nie na kuchennym blacie,

37


bliżej ciała

Dobrym sposobem konserwowania mięsa jest tradycyjne wędzenie rystyczny smak i zapach, a przy okazji także liczne konserwanty, barwniki i aromaty… bowiem przy 4ºC bakterie rozwijają się znacznie wolniej niż w temperaturze pokojowej. Zamrażanie jest bardzo dobrym sposobem przechowywania większości warzyw i owoców (oprócz ogórków, rzodkiewki, pomidorów, cebuli, awokado oraz surowych ziemniaków). Z powodzeniem można również zamrażać mięso, podroby, ryby oraz owoce morza. Nabiał można zamrażać tylko wtedy, gdy ma wysoką zawartość tłuszczu, natomiast jaja zarówno surowe, jak i gotowane nie nadają się do tego sposobu przechowywania. Możemy też zamrażać surowe ciasto oraz wszelkie wypieki, w tym także chleb.

W stronę plusa

Wysoką temperaturę wykorzystuje się natomiast podczas wekowania, pasteryzacji czy sterylizacji najróżniejszych przetworów. W zależności od metody produkt poddawany jest działaniu wysokiej temperatury w różnym zakresie i czasie trwania. Podczas pakowania żywności należy zwrócić uwagę, aby nie doszło do wtórnego zakażenia mikroorganizmami. Szczelnie i prawidłowo zamknięte zawekowane przetwory mają bardzo długą trwałość i są wygodne w użyciu. Niestety, w trakcie obróbki w wysokiej temperaturze dochodzi do straty części witamin i składników odżywczych. Mamy jednak pewność, że mikroorganizmy zostały zabite – i choć witamin jest trochę mniej niż w świeżej żywności, nie musimy obawiać się zatruć pokarmowych.

Wędzenie

Również wędzenie jest procesem technologicznym, który oprócz wydłużenia trwałości produktu zmienia właściwości sensoryczne żywności i urozmaica dietę. Niestety, prawdziwe wędzenie jest metodą bardzo czasochłonną i kosztowną, dlatego w większości przypadków „wędzone” produkty spożywcze nawet nie leżały obok wędzarni, lecz zostały jedynie zanurzone w brązowej sztucznej mazi (tzw. aromacie dymu wędzarniczego), dzięki czemu zyskały charakte-

38

cukrzyca

grudzień 2011

Smak suszu

Woda jest substancją niezbędną do rozwoju organizmów żywych. W niej bowiem zachodzą reakcje chemiczne, a jej brak powoduje zahamowanie rozwoju drobnoustrojów oraz reakcji enzymatycznych. Podstawową metodą utrwalania produktów spożywczych poprzez pozbawienie ich wody jest suszenie. Jest to proces bardzo łatwy i niezbyt pracochłonny. Niewielkie ilości produktów spożywczych można suszyć bez żadnych specjalnych urządzeń, a straty składników odżywczych nie są zbyt duże. Do suszenia nadają się znakomicie owoce, niektóre warzywa (np. pomidory, kapusta, marchewka), grzyby oraz zioła. Diabetycy powinni jednak pamiętać, że w suszonych owocach jest bardzo duża koncentracja cukrów. Nie są więc one produktem zalecanym dla nich. Warto również zauważyć, że o ile do żywności suszonej w domu nie dodaje się żadnych substancji, to do przechowywania suszonych owoców sprzedawanych w sklepach często używa się związków siarki, które są silnymi alergenami, mogącymi wywoływać dolegliwości migrenowe. Kiedy produkty są już wysuszone, należy je umieścić w szczelnych pojemnikach, które zapobiegną przedostaniu się wilgoci do środka. Żywność w ten sposób zakonserwowana musi być przechowywana bez dostępu światła i nie dłużej niż rok, gdyż wraz z upływem czasu traci swój aromat.

Solą i cukrem

Ważnymi technologiami utrwalania żywności, opierającymi się na zmianie aktywności wody, są metody osmoaktywne. Polegają one na dodaniu dużych ilości soli lub cukru, co powoduje silne odwodnienie komórek. Wysokie stężenie soli w produkcie (ok. 15 proc.) skutecznie hamuje rozwój drobnoustrojów. Nie wolno jednak zapominać, iż jedzenie tak utrwalonej żywności łączy się ze spożyciem dużej ilości sodu, co jest szczególnie niewskazane dla osób cierpiących na nadciśnienie tętnicze, cukrzycę oraz zespół metaboliczny.


Podobnie jest z konserwowaniem za pomocą dodania dużej ilości cukru. Koncentracja cukru powyżej 60 proc., podobnie jak solenie, powoduje zwiększenie ciśnienia osmotycznego, działa odwadniająco na komórki drobnoustrojów, skutkując zahamowaniem ich rozwoju. Produkty w ten sposób konserwowane, chociaż wyglądają na pierwszy rzut oka całkiem niewinnie i bezpiecznie, nie powinny być spożywane w większych ilościach przez diabetyków, gdyż zawierają bardzo dużo węglowodanów. Konsumenta nie powinien np. zmylić napis na ketchupie, że został on wyprodukowany bez konserwantów. Owszem… może i nie zawiera sztucznych konserwantów. Trzeba się jednak dokładnie wczytać w skład, aby się dowiedzieć, czy do zdrowego pomidorowego przecieru nie został przypadkiem dorzucony „kilogram” cukru lub soli. Do tych kwestii, czyli konserwowania dodatkami, czy to tak naturalnymi jak sól i cukier, czy też sztucznymi, wrócimy w kolejnym numerze „Cukrzycy”.

Suszone grzyby nie wyglądają zbyt apetycznie, ale co ważniejsze – zachowują wspaniały aromat reklama

NO

ŚĆ WO

W PEŁNI ZAUTOMATYZOWANY POMIAR NARAMIENNY CIŚNIENIA

!

visocor OM40

®

NUMER 1 W NIEMCZECH!

Duży przejrzysty wyświetlacz

WIECZYSTA GWARANCJA!

Szybki i prosty proces mierzenia Pamięć 30 ostatnich pomiarów Wyprofilowany mankiet dla ramion o obwodach 22 cm-32 cm. Opcjonalnie dostępny jest mankiet o rozmiarze XL (32 cm-42 cm)

139 zł

Plastikowe etui Niemiecka jakość i 120 letnia tradycja

39 www.diabetyk24.pl

tel. 22 478 49 79


przepisy

s

1 porcja: 50 g 29,5 g 14 g 516 kcal

białko – tłuszcz –

(WB – 5)

węglowodany –

(WT – 0,5) (WW – 3)

energia –

chab faszerowany

ananasem i orzechami z sosem korzennym

SKŁADNIKI NA SZEŚĆ PORCJI

W oczyszczonym schabie robimy otwór. Mięso solimy, pieprzymy oraz nacieramy dwoma rozgniecionymi ząbkami czosnku. Ananasa obieramy, usuwamy twardy rdzeń i kroimy w drobną kosteczkę. Cebulę i czosnek drobno siekamy. Na rozgrzanej oliwie smażymy cebulkę, czosnek, następnie dodajemy ananasa, orzechy oraz starte kłącze imbiru. Wszystko razem smażymy ok. 5 minut. Doprawiamy solą i pieprzem. Lekko przestudzoną masą faszerujemy schab. Mięso układamy w naczyniu żaroodpornym, obsypujemy je pozostałą częścią farszu i wstawiamy do lodówki na min. 2 godziny. Mięso pieczemy w temp 1700 C przez godzinę.

Sos korzenny • ok. 200 g farszu, którym był obsypany schab w trakcie pieczenia • 100 ml bulionu • łyżeczka miodu • łyżeczka przyprawy korzennej • sól, pieprz

Farsz, którym był obsypany schab podczas pieczenia, przekładamy do miseczki. Dodajemy 100 ml bulionu, łyżeczkę miodu, łyżeczkę przyprawy korzennej, sól i pieprz. Wszystko razem blendujemy na półpłynną konsystencję. W razie gdyby sos był zbyt gesty dodajemy więcej bulionu.

• 1,5 kg schabu bez kości • 1/3 średniego ananasa ( 500 g) • 2 garście orzechów włoskich (60 g) • 3 ząbki czosnku • 1 łyżka oliwy (10 ml) • ½ cebuli • 2 cm imbiru (10 g)

40

cukrzyca

grudzień 2011


m

1 porcja: 10 g 3,5 g 32 g 185 kcal

białko – tłuszcz –

(WB – 1) (WT – 0,5)

węglowodany –

(WW – 3)

energia –

us pomarańczowy

SKŁADNIKI NA CZTERY PORCJE

• 4 pomarańcze (1000 g) • 150 g sera twarogowego półtłustego • 1 jajo • 2 łyżki cukru 24 g • szczypta przypraw korzennych

SPOSÓB PRZYGOTOWANIA

Pomarańcze okrawamy z białych części skórek. Kroimy na mniejsze kawałki i blendujemy. Dodajemy cukier, przyprawy korzenne, ser twarogowy oraz żółtko. Białka ubijamy ze szczyptą soli na sztywną pianę. Wszystko razem delikatnie mieszamy. Przekładamy do miseczek lub pucharków i chłodzimy w lodówce min. 2 godziny.

Mateusz

Kaczmarczyk Kucharz warszawskiej restauracji Etno. Pasjonat gotowania, dla którego idea zdrowej kuchni nie jest sprzeczna z ideą kuchni smacznej.

41


coś dla ducha

Grudniowo

piotr kubic

w

akacje minęły dawno, już odłożone na półkę wspomnienia. Najwyższy czas mieć znów kilka wolnych dni, zatem myśl naturalnie zmierza ku świętom. Niestety, w tym roku święta to niewiele więcej jak zwykły weekend. Zaś Nowy Rok w niedzielę powinien być zabroniony ustawowo (poproś posła z twojego okręgu o interpelację). Pierwsza myśl o świętach to... sprzątanie? Mnóstwo pracy? Zakupy? Wydatki? Prezenty? Choinka. „Szukam choinki już teraz” – opowiada kobieta pracująca w recepcji pewnej firmy. To jej ulubione zajęcie. U niej drzewko nie może być sztuczne. Choinka nie jest zwykłym przedmiotem. Nie jest nawet zwykłym drzewem. W czasie świąt staje się niemal kimś – niezwykłym, zagadkowym, nie z tego świata. Wprowadzana do mieszkania, strojona, wręcz stwarzana wspólnie przez domowników, w każdym domu jest inna. Na kilka tygodni staje się częścią rodziny. Bo pierwsza myśl o grudniowych świętach to przede wszystkim: Rodzina. Tego faktu nie są w stanie przesłonić zabiegi speców od marketingu, ogłaszających świąteczne okazje już w połowie listopada. Prezent ciągle pozostaje prezentem dla kogoś bliskiego, kogoś konkretnego, kto na niego liczy, czeka, dla kogo będzie radością. Dlatego można się tylko uśmiechnąć na świąteczne gotowce nadchodzące do skrzynki e-mailowej: „znajdź prezenty dla starszych i młodszych mężczyzn”, „zaufaj ekspertom i schudnij do sylwestra”. A może by tak: „twój mąż czeka na ciebie” albo „zamiast na nogi, popatrz w jej oczy”. No tak, ale te hasła nie zarabiają. Gwoli ścisłości – nie zarabiają na nich reklamodawcy, więc takich reklam nie ma. Ale możesz zyskać na nich ty, zupełnie za darmo, no może za cenę kartki papieru, pisaka i pinezki. Wystarczy zamieścić taką reklamę na przykład nad... swoim łóżkiem. Uwaga – zysku nie szukaj na koncie bankowym. Jedzenie. Przyjaciel wzdycha: „od lat obiecujemy sobie z żoną, że na święta przygotujemy mniej; i za każdym razem siadając do stołu zdajemy sobie sprawę, że znów się nie udało”. Cóż, można współczuć tym, którzy gotują.

42

cukrzyca

grudzień 2011

Mimo postępującego równouprawnienia (podobno tylko na papierze) wiele wskazuje na to, że ciągle gotują głównie kobiety. Lecz kwestia dotyczy również sprzątania, organizowania, przystrajania czy choćby wspomnianego robienia zakupów. Z roku na rok ktoś lub coś próbuje nas przekonać, że na święta potrzebujemy więcej i więcej, że moglibyśmy jeszcze to, i tamto, i owo. Tak, moglibyśmy, ale tylko w wyobraźni, potencjalnie, bo w rzeczywistości nie ma na to szans. Kiedyś ograniczała nas ubogość dostępnych rzeczy. Dziś, żeby nie zwariować, a przynajmniej, by nie paść zupełnie ze zmęczenia i zachować trochę radości – musimy ograniczyć się sami. Może więc uda się przeżyć bez kolejnego „kredytu na święta”. Święty Mikołaj na myśl o grudniu wzdycha. Skoro Zbawiciel teraz jest Dzieciątkiem, to na niego spada cała praca. Na wielkim osiedlu Święty zagląda do każdego okna. Dziesięciopiętrowy wieżowiec czy niski blok, bez różnicy. Nie wspina się po rynnie ani nie zjeżdża na linie, ma własne, dyskretne sposoby. Zagląda choć na chwilę, by rzucić okiem do wnętrza – na kanapę, meble, stół. Oczywiście, że szuka dzieci, ale jeszcze intensywniej patrzy na dorosłych. Zerka na telewizor i numer kanału. Czy są razem w pokoju lub kuchni, czy na godziny zaszywają się w tylko swoich, dających im bezpieczeństwo zakamarkach mieszkań. Choć nie musiałby zaglądać, bo zna ich na pamięć. Siada na ławce między alejkami i gdyby był zwykłym człowiekiem, to może wyciągnąłby papierosa, zapalił, założył nogę na nogę, zaciągnął się, popatrzył gdzieś w dal i zamyślił. Bo tam, na przedostatnim piętrze (nawet nie patrzy w tamtą stronę), do nakrytego starannie stołu zasiada samotnie kobieta. Jedna zastawa jest wolna, ale nie dla niespodziewanego gościa, lecz dla tego, kogo już nie ma. Nie chce nikogo, nie nasłuchuje pukania do drzwi. Żadnych pytań, żadnych „dobrych słów”. Jej samotność jest nieunikniona i nieodwołalna. Może za rok...


Albo ci spod piętnastki. Dzieci nie dostaną ładnie zapakowanych prezentów. Zresztą nie tylko one, bo i z kolejnych mieszkań, których teraz nie ma siły wymieniać. Jeśli mają telewizor, to choć namiastkę zobaczą w przystrojonym telewizyjnym studiu albo świątecznych odcinkach sitcomów. Podobnie jak co dzień, patrząc w ekran, wirtualnie wsiadają do najnowszych modeli samochodów, jeżdżą na zagraniczne wczasy i bawią komputerowymi tabletami ze sklepu „nie dla idiotów”. Dzięciątko urodziło się dwa tysiące lat temu, tak oczekiwane przez rodzinę, Chóry na Wysokościach, biedaków,

ślepych i głuchych, pasterzy, bogatych książąt z zagranicy, a nawet przez samego Heroda, choć z pewnością nie miał o tym pojęcia. Bez klepiska suto zastawionego dwunastoma potrawami i samochodu zaparkowanego przed stajenką. Bez hasła breaking news w światowych stacjach informacyjnych i bez znieczulenia zewnątrzoponowego. Za chwilę rodzina zbierze swój nieistniejący dobytek i zapakuje go na osła, po czym spiesznie podąży do Egiptu, w ucieczce przed siepaczami ówczesnej władzy. Mimo to wydaje się, jakby tamtej rodzinnej historii, pełnej biedy, udręki i poniżenia, nic nie mogło odjąć szczęścia.

43


coś dla ducha

szaman

święta

Piotr „Szaman” Szamowski

czarno-białe

C

zyż może być coś bardziej denerwującego od pytania o tak zwany świąteczny nastrój, zadawanego z reguły z ekranu telewizora w porze największej oglądalności? Przyznam, że od dzieciństwa prześladuje mnie postać Świętego Mikołaja. Przeglądając stare fotografie, natrafiłem na czarno-białe zdjęcie z moich lat szczenięcych. Zdjęcie było wykonane w dawnym Domu Dziecka, czyli w dzisiejszym budynku braci Jabłkowskich. Czarno-biały obraz pokazuje chłopca w wieku mniej więcej 4 lat, ubranego w jakieś puchate ubranko, w naciśniętej na uszy ciepłej czapce, w grubaśnych butkach na malutkich kończynach. Minę ma ten malec nieszczęśliwą, widać, że dopiero co mama wytarła mu nos i łzy cieknące po policzkach. O co chodzi? Dlaczego, zapytacie, ów maluch tak się zasmarkał? Przecież stanowiąca tło czarno-biała choinka sugeruje jednoznacznie, że to święta Bożego Narodzenia. Czas radości, prezentów, chóralnych śpiewów i tak zwanego nastroju. To wszystko okazuje się tracić swoje walory w konfrontacji z pewną postacią, równie związaną z tym świętem, jak parasol z deszczem. Mikołaj! To wszytko jego wina! Bowiem ów chłopczyna siedzi na potężnych kolanach tego dobrotliwego świętego, któremu akurat w tamtych warunkach i specyficznych czasach odkleiła się broda, a kolor nosa sugerował zamiłowanie do napojów wyskokowych, podobnie zresztą jak uwodzicielski sznapsbaryton (czego już niestety zdjęcie oddać nie mogło). To te skądinąd sympatyczne i niegroźne cechy wydały się małemu obywatelowi tak przerażające i straszne, że nie wytrzymał napięcia i zanosząc swój płacz pod niebiosa, dawał znać innym dzieciom, żeby nie szły w jego ślady i nigdy, przenigdy nie ważyły się podchodzić tak blisko do tego potwora. Nie muszę chyba dodawać, że tym dzieckiem kontestującym świąteczny nastrój byłem ja. Nie minę się z prawdą, jeśli powiem, że zostało mi tak do dziś. Oczywiście paniczny lęk przed postacią Świętego Mikołaja znikł. Pozostał pewien sceptycyzm i skłonność do podejrzliwości wobec takich zdarzeń, jak wszelkie oficjalne święta. Stawiam sobie również pytania, których kiedyś, choćby z racji szczenięcego wieku, nie umiałbym sformułować. Dlaczego Mikołaj ma zimowy strój? Przecież był biskupem

44

cukrzyca

grudzień 2011

miasta Mira położonego na terenach dzisiejszej Turcji. Tam o zimie pewnie nawet nie słyszano. Skąd u diaska te renifery? Skąd krasnale? No i co wspólnego z prezentami ma ten biskup, który ponoć ratował zbłąkanych żeglarzy? A na koniec najważniejsze pytanie: gdzie się podział świąteczny nastrój? Mam dystans do robienia zakupów przedświątecznych w wielkich supermarketach. Zdołały mi one wspólnie z mediami obrzydzić większość kolęd. Obok ozdób choinkowych, świecidełek, lampek, bombek i innych tego typu bibelotów przechodzę obojętnie, a nawet staram się jak najprędzej uciec w inne miejsce. A przecież pamiętam, że będąc dzieckiem czekałem, „kiedy się wreszcie zacznie”. Kiedy będziemy mogli w końcu ubierać choinkę. Ba, pamiętam, jak własnoręcznie kleiłem łańcuchy z kolorowych papierów. Pomagali mi w tym rodzice, babcia i owczarkopodobna suczka Aza. W rodzinie krążyły opowieści o utalentowanej ciotce Sabinie i jej niezwykle pomysłowych, wytwarzanych ręcznie ozdobach choinkowych. Były one wykonane z kruchych, nietrwałych materiałów, jak wydmuszki jajek malowane w różne fantazyjne wzory, piórka, kolorowe papierki i cekiny. Były tam ptaszki, aniołki, dzwoneczki i wiele innych postaci. Ciotka Sabina zapewne specjalnie używała tak kruchych materiałów, by dać upust swemu talentowi podczas kolejnych przygotowań do świąt. Nigdy jej nie poznałem i nigdy nie widziałem wykonanej przez nią ozdoby, ale opowieści o nich przy wigilijnym stole były coroczną tradycją, więc przetrwały do dziś w mej pamięci. Cała rodzina miała swój wkład w ostateczny wygląd świątecznego drzewka. Pamiętam, że śpiewaliśmy kolędy, wszyscy znali słowa i melodię. Czekałem na pierwszą gwiazdkę. Mnie przypadała bardzo ważna rola obserwatora i że tak powiem „głosiciela” dobrej nowiny, że „już jest”! Musiałem pójść do swojego pokoju i obserwować niebo. To była cała ceremonia i coroczny rytuał. Nie powiem, że nie czekałem na prezenty. Pewnie, że tak. Ale nie one były najważniejsze, potrafiłem się cieszyć z każdego pakuneczku znalezionego pod choinką. A przede


wszystkim czułem nastrój. To napięcie, wyczekiwanie na pierwszą gwiazdkę. Nieważne, co było na świątecznym stole, ważne, co mieliśmy w sercach, to się naprawdę czuło. Młodsi Czytelnicy mogą mi nie uwierzyć, ale był to czas, kiedy warszawskie mieszkania odwiedzali kolędnicy. Na klatce schodowej było sporo zamieszania i śmiechu. Do dziś pamiętam heroda, diabła, aniołka, a zwłaszcza wielką kukłę turonia, który robił na mnie wtedy niesamowite wrażenie. Chodziły też dzieciaki śpiewające kolędy, nikt nie bał się wpuścić ich do domu, czułem wtedy, że świat jest piękny, a ludzie dobrzy i pogodni. Nie chcę tym wspomnieniom przeciwstawiać wizji dzisiejszych przygotowań do świąt Bożego Narodzenia, bo nie powinno się porównywać dwóch światów niemających ze sobą wiele wspólnego. Na jednej planecie jest tak, a na innej inaczej. Poza tym te wspomnienia są tylko moje, więc ich nie uogólniam. Zastanawiam się jednak nad wielką mocą reklamy. Nad siłą, która może w dowolny sposób kształtować nasze potrzeby, gusty, emocje... Szukam jakiegoś racjonalnego wytłumaczenia dla gwałtownie wzmagającego się w okresie świątecznym instynktu posiadania. Mimo wszystko, mimo wrzaskliwych, natrętnych i wszechobecnych reklam, mimo naukowo podsycanego zapotrzebowania na „jeszcze więcej”, wydaje mi się, że duch świąt Bożego Narodzenia ma szansę zagościć w naszych sercach. Kiedy już wszystko kupimy, mieszkanie wyszorujemy, wyczyścimy i posprzątamy, może uda się nam znaleźć chwilę na spokojną, ciepłą refleksję. Weźmiemy głęboki oddech i pomyślimy, że jesteśmy razem. Choinka, ozdoby na niej, zastawiony stół i prezenty to tylko tło i pretekst do tego,

żeby zobaczyć się z dawno niewidzianą ciocią, z dziadkiem, z zabieganymi wokół swoich spraw dorastającymi dziećmi. To przywodzi mi na myśl jeszcze jedno pytanie: dlaczego tak trudno nam dziś znaleźć w sobie ciszę? Nasz umysł domaga się coraz więcej informacji. Otaczająca nas rzeczywistość woła: „zobacz mnie, tu jestem, musisz koniecznie to zobaczyć, musisz usłyszeć, to bardzo ważne…” Pewnie, że w takim stanie umysłu nie umiemy się skupić na przeżyciu TEJ chwili. Ale niekiedy się to udaje, ten moment nagłego zachwytu nad zjawiskami, na które na co dzień nie zwracamy uwagi, zostaje zapamiętany i zawsze będziemy do niego tęsknić. No proszę, jedna stara fotografia sprzed wielu lat potrafiła u mnie wywołać falę ciepłych wspomnień. Kiedy patrzę na to zdjęcie, zastanawiam się, co też mogło się stać z tym człowiekiem, chwilowym świętym na zlecenie? Jak się okazuje, odegrał on ważną rolę w moim życiu. Kazał mi się domyślać drugiego dna pod pozornie codziennymi zdarzeniami. Dzięki niemu wracają ciepłe, puchate wspomnienia. Ślę ku niemu serdeczną myśl. Mam nadzieję, że gdziekolwiek jest, nadal co jakiś czas przykleja brodę i staje się dobrodusznym, jowialnym krasnalem, na którego kolanach dzieciakom robi się pamiątkowe fotografie, które kiedyś po latach można będzie znaleźć w zakurzonych zakamarkach pudeł z albumami i przywołać ciepłe wspomnienia świąt. Czego Wam wszystkim drodzy Czytelnicy życzę z całego serca.

45


coś dla ducha

Katarzyna Chorąży-Bochner

43 zł

KUBEK

36 zł

ze smakiem Im chłodniej na zewnątrz, tym chętniej sięgamy po gorącą herbatę, najlepiej z dużą ilością cytryny. A Ci, którzy mogą sobie na to pozwolić, to i z miodem, bądź sokiem malinowym… Picie herbaty to długowieczna tradycja wielu narodowości, którą okraszały szczególne rytuały. W XXI wieku rytuał jej parzenia sprowadza się na ogół do sięgnięcia po swój ulubiony kubek. A że sympatyczny to zwyczaj, prezentujemy oto kilka „słodkich” kubków. Wśród nich każdy powinien znaleźć ten swój, w którym herbata smakuje najlepiej.

24 zł

26 zł

Kubki widoczne na zdjęciach do kupienia w sklepach: www.szafaprezentów.pl DUKA 36 zł

29 zł

46

cukrzyca

19 zł grudzień 2011


colostrum

– przełom medycyny w leczeniu ran przewlekłych Rana przewlekła to każde owrzodzenie albo ubytek skóry utrzymujący się przez dłuższy okres czasu, spowodowany przez określony stan chorobowy. Za ranę przewlekłą uznajemy także owrzodzenie o charakterze nawracającym. Przeważnie mówi się o trzech podstawowych rodzajach ran przewlekłych: owrzodzeniu stopy w przebiegu cukrzycy typu 2. odleżynach oraz owrzodzeniu goleni (które dzielimy na owrzodzenie żylne i tętnicze). Wszystkim rodzajom ran przewlekłych towarzyszy z reguły silny ból (z wyjątkiem neuropatii cukrzycowej), innym szczególnie przykrym efektem jest nieprzyjemny zapach, który stanowi istotne wyzwanie stojące przed lekarzami i pielęgniarkami. Jego źródłem jest zakażenie tkanek martwiczych skóry, tkanki podskórnej, mięśni, niekiedy kości. Rana przewlekła jest źródłem cierpień fizycznych oraz psychicznych pacjentów, upośledzając ich funkcje społeczne oraz skazując na wstyd, wyobcowanie, poczucie winy i samotność. Bezpośrednim celem leczenia rany przewlekłej jest jej wygojenie i przerwanie cierpień pacjenta, a równie pożądanym skutkiem terapii jest powrót chorego do normalnego funkcjonowania w społeczeństwie. Jest to duże wyzwanie, ale możliwe do zrealizowania, głównie dzięki znacznemu postępowi, jaki dokonał się w ostatnich latach w zakresie leczenia ran. Przykładem innowacyjnego produktu do leczenie ran przewlekłych jest krem Diabetegen, będący dermokosmetykiem nowej generacji wspomagającym regenerację tkankową. Substancją czynną preparatu jest Bioatywne Colostrum Bovinum bogate w czynniki odpornościowe i wzrostowe zaliczane do cytokin, enzymy, poliamidy, pochodne kwasów nukleinowych, pochodne aminokwasów, substancje bakteriostatyczne, lizozym, leukocyty a także wyjątkowo łatwo przyswajalne, o dużej koncentracji witaminy oraz związki mineralne. Preparat zawiera także substancje pomocnicze, takie jak alantoina, panthenol, srebro koloidalne i witamina E. Diabetegen ze względu na wysoką zawartość laktoferyny i laktoproksydazy oraz srebra koloidalnego doskonale oczyszcza podłoże oraz reguluje środowisko bakteriostatyczne. Dzięki zawartości cytokin mlecznych przyspiesza gojenie się ran, poprawia nawilżenie i odżywienie skóry stymuluje podziały warstwy twórczej naskórka oraz jego prawidłowy wzrost. Duża zawartość czynników wzrostu stymuluje powstawanie nowej tkanki. Obecność srebra koloidalnego działa silnie bakteriobójczo. Dodatkowe składniki, jak alantoina, panthenol oraz witamina E, wspomagają proces gojenia oraz łagodzą zmiany zapalne. Diabetegen działa regenerująco na naskórek, nawilża, działa antyseptycznie, ogranicza pogłębianie i ropienie ran wyraźnie sprzyja normalizacji procesów jej gojenia. Stosowany zewnętrznie działa przeciwzapalnie. Zwiększa nawodnienie tkanek oraz powoduje rozluźnienie struktury kolagenu – co w efekcie zmiękcza zmiany i powoduje ich stopniową regresję. Wykazuje także aktywność przeciwalergiczną. Wskazaniami do użytkowania Diabetegenu są: zespół stopy cukrzycowej( w tym także neuropatie), owrzodzenia (w tym owrzodzenia troficzne podudzia), odleżyny, trudno gojące się rany (w tym zmiany poparzeniowe), zmiany grzybicze, wykwity gronkowca, zapalenia atopowe i łojotokowe skóry. Prawidłowe gojenie się ran jest ściśle kontrolowanym stanem równowagi pomiędzy procesem destrukcyjnym niezbędnym do pozbycia się zniszczonej tkanki a procesem naprawy, który prowadzi do uformowania nowej tkanki. Wyróżnia się wiele rodzajów ran przewlekłych, ale z biochemicznego punktu widzenia są one jednakowe – charakteryzują się przedłużoną fazą zapalną, którą wywołuje podwyższenie poziomu proteaz oraz obniżenie aktywności czynnika wzrostu. Ten wzrost aktywności proteolitycznej i następującą po nim degradację czynników wzrostu uznaje się za czynniki odpowiedzialne za destrukcję tkanki występującą w ranach przewlekłych. Z tego powodu tak ważne jest stosowanie deromokosmetyku Diabetegen, dzięki któremu uzupełnimy niezbędne czynniki wzrostu i substraty odżywcze, a także skutecznie wspomagamy leczenie. Współczesna medycyna dzięki opracowaniu odpowiednich standardów postępowania oraz profilaktyki jest w stanie skutecznie wspomagać proces gojenia się nawet najbardziej problematycznych ran. Niezwykle ważną rolę w procesie gojenia ran odgrywa właściwa pielęgnacja skóry oraz dostarczanie do tkanki chorobowej tlenu, czynników wzrostu i substratów odżywczych. Podczas leczenia ran należy również pamiętać o zwalczaniu bólu oraz komforcie psychicznym chorego. Te wszystkie elementy znajdziemy w kremie Diabetegen.

47


tytuł market działu pisma

market

zakupowy savoir-vivre

Kostka na zdrowie

10 zł

Ciemna czekolada z dużą zawartością kakao to jeden z niewielu przykładów słodyczy, które w odpowiednich ilościach są wręcz zalecane do spożywania, nawet osobom na diecie. Wszystko dzięki dobroczynnym składnikom ziarna kakaowca, które wpływają na naszą koncentrację, poprawiają pracę mózgu oraz pamięć. Duża zawartość przeciwutleniaczy wpływa ochronnie na serce, a antyoksydanty neutralizują działanie wolnych rodników. Czy potrzeba jeszcze jakichś argumentów, by sięgnąć po kostkę gorzkiej czekolady? Czekolada Gorzka 74% kakao, producent: Schneekoppe

45 zł Kuchenna ściąga diabetyka

Właściwe odżywianie jest sprzymierzeńcem w leczeniu cukrzycy. Ale co to znaczy „właściwe” z punktu widzenia diabetyka? Odpowiedź na to pytanie znajdziecie Państwo w poradniku „Żywienie w cukrzycy” autorstwa Jana Tatonia, Anny Czech i Doroty Idaszak. Poradnik zawiera wiele przydatnych dla diabetyków i ich rodzin wiadomości o żywieniu. Autorzy podpowiadają: co, ile i kiedy jeść, z jakich produktów układać jadłospisy oraz jak przygotowywać smaczne i zdrowe posiłki. Książka uzupełniona jest tabelami wymienników węglowodanowych, kaloryczności oraz składników odżywczych poszczególnych produktów. Żywienie w cukrzycy, J. Tatoń, A. Czech, D. Idaszak; Wydawnictwo Lekarskie PZWL

11 zł

Dla amatorów cappuccino

48

cukrzyca

grudzień 2011

Popołudniowa kawa? Może raczej cappuccino, które dzięki mniejszej zawartością kofeiny nie powoduje skutków ubocznych w postaci bezsenności. Ale ze względu na zawartość cukru może niekorzystnie wpłynąć na nasze glikemie. Stąd diabetycy powinni pić cappuccino bardzo uważnie i najlepiej wybierać jego lżejsze wersje. Cappuccino śmietankowe firmy Schneekoppe zawiera fruktozę i substancje słodzące oraz odtłuszczone mleko, dzięki czemu jest o 30 proc. mniej kaloryczne od tradycyjnego. Dietetyczne cappuccino śmietankowe, producent: Schneekoppe


Produkty dostępne w sklepie internetowym

18 zł

Słodki podarunek

Okres świątecznych spotkań to także czas niezobowiązujących słodkich prezentów. Dobra wiadomość dla osób z cukrzycą jest taka, że wcale nie muszą być z tego zwyczaju wykluczone. Belgijskie czekoladki, w których cukier zastąpiono substancjami słodzącymi, to doskonały pomysł na świąteczny prezent dla młodszych i starszych diabetyków. Smacznego! Dietetyczne oryginalne pralinki belgijskie, producent: Schneekoppe

Z solą morską i amarantusem

Jako lekka przekąska oraz alternatywa dla tradycyjnego pieczywa – Bio Wafle ryżowe z amarantusem sprawdzają się doskonale. Na ich bazie można wyczarować pożywne kanapki bądź chrupać je same. Wafle wyprodukowano z produktów z certyfikowanych upraw ekologicznych, nie zawierają glutenu. Są zdrowe, a co równie ważne smaczne, dlatego warto nimi urozmaicić codzienną dietę diabetyka. Bio Wafle ryżowe z amarantusem, producent: Schneekoppe

6 zł

Z aptekarską precyzją

330 zł

Diabetycy w sposób szczególny powinni zwracać uwagę na to, co i w jakich ilościach jedzą. I niech was nie zmyli niewinnie wyglądająca przekąska, w której wydaje się, nie ma ani grama cukru. W tej chorobie wbrew pozorom nie tylko cukier ma znaczenie, ale także białka i tłuszcze oraz oczywiście kaloryczność produktów. I nie wystarczy tutaj szacowanie „na oko”, dlatego warto zainwestować w precyzyjną pomoc w postaci wagi kuchennej dla diabetyków. W odróżnieniu od zwykłej wagi kuchennej podaje nie tylko gramaturę, ale też kaloryczność produktów, zawartość wymienników węglowodanowych, białka, tłuszczu i węglowodanów. Z jej pomocą jesteśmy w stanie „rozpracować” każdy posiłek, aby był zgodny z naszym zapotrzebowaniem oraz wymogami terapii. Dietetyczna waga kuchenna DS. 81

49


prenumerata

chcesz

zaprenumerować Nic trudnego!

nasz magazyn?

Opcja pierwsza: zamówienie telefoniczne – tel. 22 478 49 79 Opcja druga: zamówienie pocztą elektroniczną – redakcja@magazyncukrzyca.pl W e-mailu podaj nam swoje imię, nazwisko, dane do wysyłki oraz informację, od którego numeru rozpoczynamy prenumeratę. Dla oddziałów i kół Polskiego Stowarzyszenia Diabetyków magazyn gratis. krzy

krzy

1

2 zł cena t) (z Va 

sc.indd

A 3 calo

1

azy

iE N (N

t y L ko

a ) DL

DiaB

cena 2 zł (z VAT)

M AG A z y N

drugi.indd

cena 2 zł (z VaT)

1

( N I E T y L kO ) DLA DIAB E T y kÓ

11 ik 20

01

   CUC

M aG

2

M aG a

zyN ( NIE Ty L kO

kółkach Numer

ździern

d2







11 ń 20 rzesie

pa

sto

/ li



ŚDzień Walk

1/w

3

samok ontroli



oWyą Wiati z Cukrzyc

tem

bąd

cukrzyca na     

2 / pa

ekspźer

krzy

CU Ca CU CA a C U C ) DLa DIaBE

T y kÓ W

11-10-03

W

Numer pierwszy.in

dd 1

W E t y kÓ

11-11-04

14:30

11-09-12 14:38

maksimum treści, minimum kosztów – za 12 numerów naszego magazynu zapłacisz tylko 24 zł (2 zł za egzemplarz!). Numer konta do przelewu: 81 2490 0005 0000 4600 6825 2630

MAGAZYN CUKRZYCA: Wydawca: Diabpol, ul. Traktorzystów 28 D, 02-495 Warszawa; Adres redakcji: ul. Traktorzystów 28 D, 02-495 Warszawa, tel.: 22 478 49 79; Redaktor naczelna: Małgorzata Marszałek, marszalek@magazyncukrzyca.pl; Współpraca: Katarzyna Chorąży-Bochner, Mariusz Cebula, Katarzyna Gajewska, Mateusz Kaczmarczyk, Paulina Kęszycka, Grzegorz Kiciński, Marta Kicińska, Piotr Kubic, Piotr Szamowski. Redakcja: Danuta Włodarczyk. Korekta: Beata Jagiełło; Reklama: MAE Media: Maja Gryko, maja.gryko@maemedia.com.pl; tel.: 601 801 877, Elżbieta Pyzel, elzbieta.pyzel@maemedia. com.pl; tel.: 604 107 899, Anna Subotkiewicz, anna.subotkiewicz@maemedia.com.pl; tel.: 601 625 382. Napisz do nas: redakcja@ magazyncukrzyca.pl. Skład, łamanie i druk: Agencja Reklamowa Raphael, raphael@raphael.pl. W numerze wykorzystano zdjęcia: Fotolia, Stock IXCHNG, Piotr Kubic, archiwum redakcji.

50

cukrzyca

grudzień 2011

14:50


Aby ˝yç pe∏nià ˝ycia

lek. med. Ewa Chromniak-Przybyła

PIEL¢GNACJA SKÓRY W CUKRZYCY Cukrzyca, to choroba, w której skóra jest poddawana wyjàtkowej próbie przez wiele lat. Wymaga to szczególnej uwagi nas wszystkich, poniewa˝ cukrzyca, to ju˝ pandemia, która si´ rozpowszechnia wraz z rozwojem cywilizacji. Nowy przypadek cukrzycy rozpoznawany jest co pi´ç sekund, ale co dziesi´ç umiera gdzieÊ na Êwiecie człowiek z powodu cukrzycy lub jej powikłaƒ. Według WHO do roku 2025 liczba chorych wzroÊnie do około 300 mln, a według IDF – nawet do 438,4 mln w 2030 r. Skóra w cukrzycy reaguje szczególnie w przypadku wahaƒ lub nieodpowiedniej kontroli poziomu glukozy we krwi, poniewa˝ to prowadzi do uszkodzenia układu nerwowego i naczyniowego. Skutkuje to zmniejszaniem si´ wydzielania potu, a funkcja ochronna skóry ulega znacznemu ograniczeniu. Cechy charakterystyczne dla skóry diabetyków, to nadmierna suchoÊç dokuczliwe sw´dzenie, nadwra˝liwoÊç, skłonnoÊç do zmian wypryskowych, owrzodzeƒ, zaniku skóry i owłosienia oraz chorób o podło˝u bakteryjnym i grzybiczym. Do najgroêniejszych skórnych powikłaƒ cukrzycowych zaliczamy owrzodzenia podudzi oraz tzw. zespół stopy cukrzycowej. Podstawà piel´gnacji skóry osób chorych na cukrzyc´, a tym samym zapobiegania zmianom skórnym, jest przede wszystkim zwalczanie suchoÊci skóry. OdpowiedInfolinia: 0 801 100 200

nia piel´gnacja powinna obejmowaç całà skór´ chorego, a nie tylko wybrane jej cz´Êci. Do mycia ciała zalecane jest stosowanie preparatów o neutralnym pH , które je łagodnie oczyszczajà i nawil˝ajà, a jednoczeÊnie nie zawierajà mydła. Po kàpieli lub prysznicu nale˝y u˝ywaç balsamów i kremów ochronnych, których celem jest zapobieganie utracie wody ze skóry. Ciało nale˝y osuszaç delikatnie, dotykajàc skór´ r´cznikiem bez pocierania. Kàpiel i prysznic nie powinny trwaç dłu˝ej ni˝ 3 minuty. Po umyciu na skór´ twarzy powinno si´ nanieÊç odpowiedni krem ochronny, zaÊ na skór´ ciała balsam nawil˝ajàcy. Chory na cukrzyc´ szczególnà uwag´ powinien zwracaç na piel´gnacj´ stóp. Powinny byç one myte codziennie w letniej, bie˝àcej wodzie (temp. ok. 37ºC) z dodatkiem łagodnego mydła do mycia stóp w płynie (nie powinno to byç mydło w kostce). Po umyciu i dokładnym osuszeniu stóp, ze szczególnych uwzgl´dnieniem przestrzeni mi´dzy palcami, nale˝y nało˝yç specjalny krem do piel´gnacji stóp o działaniu zmi´kczajàcym lub przeciwgrzybiczo-przeciwbakteryjnym. JeÊli chodzi o wybór właÊciwych preparatów piel´gnacyjnych, zalecane jest korzystanie z dermokosmetyków dost´pnych w aptekach, zwłaszcza z serii opracowanych specjalnie dla diabetyków, któ-

re powstały we współpracy z lekarzami specjalistami w dziedzinie diabetologii i dermatologii oraz zostały przebadane z udziałem osób chorych na cukrzyc´. Takie preparaty nie zawierajà w swym składzie potencjalnie alergizujàcych substancji (barwników, kompozycji zapachowej), a pH poszczególnych preparatów jest dostosowane do miejsca stosowania (np. płyn do higieny intymnej i kremy do stóp posiadajà obni˝one pH, aby minimalizowaç ryzyko infekcji). Profilaktycznie zalecane jest, aby minimum raz do roku lekarz prowadzàcy skontrolował stan skóry, zwłaszcza stóp. Jednak w przypadkach zwi´kszonego ryzyka powinno odbywaç si´ to cz´Êciej. Przy zaobserwowaniu jakichkolwiek niepokojàcych objawów, konieczna jest natychmiastowa konsultacja z lekarzem lub piel´gniarkà. Konsekwencjom negatywnego wpływu cukrzycy na skór´ zapobiega odpowiednia piel´gnacja oraz systematyczna kontrola stanu skóry, połàczona z właÊciwym wyrównywaniem cukrzycy i stosowaniem si´ do indywidualnych zaleceƒ lekarskich. Generalnie warto trzymaç si´ zasady, aby wszelkie niepokojàce objawy na skórze – rany, otarcia, odparzenia itp. nale˝y niezwłocznie konsultowaç z lekarzem pierwszego kontaktu (Podstawowej Opieki Zdrowotnej), lekarzem diabetologiem lub dermatologiem.

www.AAtherapy.pl


ACA_SBH/D/201106/1

Przejrzysty obraz dla lepszej kontroli cukrzycy

Glukometr Accu-Chek Active i karta Accu-Chek 360o View umożliwiają łatwą i szybką analizę wzorców glikemii.* Glukometr Accu-Chek Active dzięki funkcji oznaczania pomiarów przed i po posiłku ułatwia codzienną samokontrolę cukrzycy, a karta Accu-Chek 360o View przedstawia przejrzysty obraz uzyskanych wyników.

Zapamiętywanie przed- i poposiłkowych stężeń glukozy pozwala bez trudu interpretować wyniki

*glikemia – stężenie glukozy (cukru) we krwi

Roche Diagnostics Polska Sp. z o.o. ul. Wybrzeże Gdyńskie 6B 01-531 Warszawa tel. 22 481 55 80

www.accu-chek.pl

Średnia wyników pomiarów przed- i poposiłkowych stężeń glukozy z ostatnich 7, 14 oraz 30 dni pozwala na szybką ocenę pomiarów glikemii


Turn static files into dynamic content formats.

Create a flipbook
Issuu converts static files into: digital portfolios, online yearbooks, online catalogs, digital photo albums and more. Sign up and create your flipbook.