eSPe 107 2014 04

Page 1

szukającym powołania

107 (4/2014) | ISSN 1234-9356 | www.e-espe.pl

O. Jan Góra OP o Janie Pawle II:

to moja antena do nieba Tomasz Terlikowski o tym, jak podrywał dziewczyny na gitarę

fot. www.lednica2000.pl

O. Mateusz Pindelski SP

Szymon Chrostowski

o powołaniu Karola Wojtyły

o cudzie papieża Polaka


spis treści

spis treści 4 Powołanewsy

10 Być dla innych – opowieść o odkrywaniu powołania przez Karola Wojtyłę 19 Antena do nieba 29 On spotkał mnie 35 On na Was czeka 41 Odkryłem pasję bycia świeckim 50 Akademia matek XXI wieku 58 Pan pokaże Ci miejsce 63 Idźcie pod prąd 63 Orędzie papieża Franciszka na Światowy Dzień Młodzieży w 2014 r. 69 3xNIE/3xTAK (J 21,1-19) 74 Czemu zwątpiłeś małej wiary? 74 Nie bójcie się, otwórzcie, otwórzcie na oścież drzwi Chrystusowi… 88 By odżyła wiara 90 Powołanie z najwyższej półki

Adres i siedziba redakcji: ul. Mirosława Dzielskiego 1 31-465 Kraków tel.: 795 418 333 e-mail: kwartalnik@espe.pl www.e-espe.pl

Zespół redakcyjny: Przemysław Radzyński (redaktor naczelny) O. Tomasz Abramowicz SP (asystent kościelny) Janusz Dobry, Ewelina Gładysz, Magorzata Janiec, DorotaMiskowiec.pl (Komiks), Mateusz Pindelski SP, Aldona Szałajko, S. Katarzyna Śledź SP

Wydawca: Polska Prowincja Zakonu Pijarów ul. Pijarska 2 31-015 Kraków tel.: (12) 422 17 24 Opracowanie graficzne: ChapterOne.pl www.pijarzy.pl 107 (4/2014)Redakcja nie odpowiada za treść ogłoszeń i reklam. strona 2


wstępniak

Świętość jest powołaniem każdego człowieka

To wszystko pokazuje, że świętość nie jest przypisana do konkretnego nazwiska czy stanowiska – świętość jest powołaniem każdego człowieka.

Catherine Hudson miała 8 lat, gdy zachorowała na białaczkę. Przyjechała do Watykanu aż z Oklahoma City. Jej mama – biedna wdowa, która straciła męża w wypadku samochodowym – sprzedała nawet niektóre meble ze swojego domu, by móc zapłacić za podróż do Rzymu. Ostatnim przed śmiercią marzeniem Catherine było zobaczyć papieża. Choć w Watykanie nie było takich zwyczajów ojciec święty ją przyjął. Ona ubrana w strój pierwszokomunijny, on – w białą sutannę. Siadają przy stole i rozmawiają. On zamyka w swojej dużej dłoni małą bladą rączkę dziewczynki. Wyglądają trochę jak dziadek z wnuczką. Na pożegnanie prosi ją, żeby się za niego modliła. Ona obiecuje, że napisze do niego list. Każdego dnia w porze dostarczania poczty papież pyta sekretarza, czy nie ma czegoś od Catherine. Wydawałoby się, że takie historie od dziesięciu lat realizuje krakowska fundacja „Mam marzenie”. Ale Catherine nie spotkała się ani z papieżem Franciszkiem, ani nawet z Janem Pawłem II. To historia sprzed pół wieku i dotyczy papieża Jana XXIII zwanego „dobrym” i „uśmiechniętym”. To wszystko pokazuje, że świętość nie jest przypisana do konkretnego nazwiska czy stanowiska – świętość jest powołaniem każdego człowieka. Dziś pewnie Catherine cieszy się obecnością papieża Jana w niebie. Niech i nasze marzenia będą ukierunkowane na święte życie, na wzór Jana XXIII i Jana Pawła II. Niech lektura będzie dla Was owocna Przemysław Radzyński Redaktor naczelny 107 (4/2014) strona 3


powołanewsy

Powołanewsy

Z W at y k a n u

Papież udzielił wywiadu młodym katolikom z Belgii Pięciu młodych katolików z flamandzkiej diecezji Gent, ośmielonych udziałem w Światowych Dniach Młodzieży w Rio poprosiło papieża o wywiad, który został wyemitowany w belgijskiej telewizji. Pierwsze pytanie, jakie zadali ojcu świętemu brzmiało, dlaczego w ogóle zgodził się na rozmowę. Odpowiedział, że kiedy widzi, że młodego człowieka coś niepokoi, wie, że jego obowiązkiem jest służyć takiemu człowiekowi. Zapytano go także, czego się boi. Odpowiedział: „Chyba siebie samego! Bać się ...ale zobacz, w Ewangelii Jezus często powtarza: «Nie bójcie się! Nie lękaj107 (4/2014) strona 4


powołanewsy

cie się!». A mówi to wielokrotnie. I dlaczego? Bo On wie, że strach jest czymś, powiedziałbym, «normalnym». Boimy się życia, mamy obawy wobec wyzwań, odczuwamy lęk przed Bogiem. Wszyscy się boimy, wszyscy. Nie martw się, że się boisz. Musisz jednak to czuć, ale nie tak, że się boisz i potem myślisz: «Dlaczego się boję?». A wobec Boga i samego siebie starać się wyjaśnić sytuację albo prosić o pomoc kogoś innego. Jednak strach jest złym doradcą, bo ci radzi źle”.

Polski „raban” w Watykanie Nauczyli tańczyć poloneza delegatów z ponad 100 krajów świata. Podczas liturgii Niedzieli Palmowej w Watykanie szli w procesji z palmami i odebrali symbole ŚDM od brazylijskiej młodzieży. Na koniec przekonali papieża, by zatrzymał papamobile i do nich podszedł. Delegacja polskiej młodzieży zrobiła, jak powiedziałby ojciec święty Franciszek, „raban” w Watykanie. Przedstawiciele polskich diecezji w czasie XXIX Światowego Dnia Młodzieży obchodzonego na szczeblu diecezjalnym przejęli w Rzymie od młodzież z Brafot. Katarzyna Kucik

107 (4/2014) strona 5


powołanewsy

zylii krzyż ŚDM i ikonę Maryi – oficjalne znaki towarzyszące spotkaniu młodych i wcześniejszym przygotowaniom. Aktualnie symbole peregrynują po polskich diecezjach. Z e ś w i ata

Pierwszy zjazd żon księży Z udziałem ponad 120 kobiet w duchowej stolicy Armenii – Eczmiadzynie odbył się 7 kwietnia pierwszy zjazd żon księży. Wzięły w nim udział delegatki z Armenii i Górskiego Karabachu. W Kościele ormiańskim, podobnie jak w innych Kościołach wschodniochrześcijańskich, księży nie obowiązuje celibat, ale muszą się oni ożenić przed przyjęciem święceń kapłańskich.

fot. Eddy Van 3000 - flickr.com

107 (4/2014) strona 6


powołanewsy

Z Polski

Duchowa Adopcja Maturzystów Pijarzy po raz trzeci przygotowują Duchową Adopcję Maturzystów. Od 5 do 30 maja ojcowie, bracia i klerycy z Zakonu Szkół Pobożnych będą się modlić o dary Ducha Świętego na czas matur i w intencji dobrych wyborów w życiu dla młodzieży.

„Gdyby nie modlitwa – Wasza, wielu moich znajomych, rodziny – nie wiem jak poszłyby mi te matury, szczególnie ustne” – dziękowała w ubiegłym roku Gosia, która wzięła udział w Duchowej Adopcji Maturzystów. Jak sama pisze, jest osobą, która strasznie się stresuje. „Duch Święty przyszedł do mnie głównie w postaci spokoju przed egzaminem, pomagając mi w ten sposób skorzystać z wiedzy jaką zdobyłam przez te lata nauki” – napisała w mailu z podziękowaniami do pijarów. Osoby, które zgłoszą się za pośrednictwem formularza na stronie www.maturzysci.pijarzy.pl zostaną objęte codzienną modlitwą przez zakonników.

107 (4/2014) strona 7


powołanewsy

„Wielbienie Boga to nasz zawód” VIII Zebranie Plenarne Konferencji Przełożonych Żeńskich Klasztorów Kontemplacyjnych w Polsce (PŻKK) odbyło się pod koniec marca w Licheniu. Zapytana o życie w odosobnieniu, s. Weronika Sowulewska, przewodnicząca Konferencji PŻKK odpowiedziała: „To jest normalne życie, takie, jak każdego człowieka, tyle, że wyznacznikiem w nim jest Pan Bóg i chwała Boża. Gdy złożymy śluby wieczyste stajemy się profeskami. To jest nasz zawód, którym jest wielbienie Boga i dążenie do zjednoczenie z Nim. Modlimy się w imieniu całego Kościoła. Każdą chwilę pracy, odpoczynku staramy się przemienić w modlitwę”. Matka Weronika Sowulewska - kamedułka

Jeśli chodzi o powołania, s. Sowulewska nie zauważa znaczących zmian, a zainteresowanie życiem we wspólnotach kontemplacyjnych pozostaje od kilku lat na tym samym poziomie.

107 (4/2014) strona 8


powołanewsy

Do Konferencji Przełożonych Żeńskich Klasztorów Kontemplacyjnych w Polsce należą siostry: Benedyktynki, Benedyktynki – Sakramentki, Bernardynki, Dominikanki, Kamedułki, Klaryski, Klaryski – Kapucynki, Klaryski od Wieczystej Adoracji, Karmelitanki Bose, Norbertanki, Redemptorystki, Wizytki oraz Anuncjatki, rezydujące na terenie Sanktuarium Matki Bożej Licheńskiej od 2010 roku. W Polsce funkcjonują 84 klasztory kontemplacyjne należące i 4 nienależące do Konferencji, które łącznie skupiają 1349 sióstr, z czego 1220 to profeski wieczyste. |

Oprac. na podstawie KAI, Radia Watykańskiego i informacji własnych.

107 (4/2014) strona 9


temat numeru

fot. Simczuk – flickr.com

Być dla innych

opowieść o odkrywaniu powołania przez Karola Wojtyłę O. Mateusz Pindelski SP

Karol Wojtyła odkrył powołanie do kapłaństwa w warunkach wyjątkowych, ale sposób, w jaki odkrywał drogę życia, warto naśladować również dziś. Opowieść całego życia Powołanie jest dla księdza darem i tajemnicą. Podjęcie decyzji można tłumaczyć konkretnymi okolicznościami, ale w gruncie rzeczy nie da się go do końca pojąć. Próbą zrozumienia powołania jest danie świadectwa – opowiedzenie, jak doszło do wstąpienia do seminarium, do święceń.

107 (4/2014) strona 10


temat numeru

Jan Paweł II opowiedział o swoim powołaniu w książce Dar i tajemnica, którą napisał z okazji 50. rocznicy przyjęcia święceń. Wiele interesujących wzmianek na ten temat zawarł wcześniej w wywiadzie udzielonym André Frossardowi, z którego powstała wymagająca sporego intelekualnego przygotowania książka pod tytułem Nie lękajcie się. Ogłoszenie Jana Pawła II świętym zachęca nas, żeby lepiej i pełniej poznać jego osobę. Można to zrobić, sięgając do wspomnień jego przyjaciół oraz do jego wierszy i dramatów, które zawierają literacki zapis bardzo osobistych przeżyć z okresu rozeznawania powołania.

Męska decyzja Karol Wojtyła zaczął w konspiracji studiować teologię na Uniwersytecie Jagiellońskim jesienią 1943 roku. Decyzję o wstąpieniu do seminarium oznajmił przyjaciołom rok wcześniej. Miał 23 lata i dopiero co stracił wszystko, co stanowi naturalne oparcie dla człowieka. Zaraz na początku okupacji hitlerowskiej musiał przerwać studia polonistyczne i nie mógł swobodnie rozwijać zainteresowań (jego zaangażowanie w teatrze i duszpasterstwie w parafii były tajne). W drugim roku wojny, po krótkiej chorobie, zmarł Karol Wojtyła – ojciec. To rozstanie – być może najtrudniejsze, bo poprzedzone odejściem żyjącej bardzo krótko siostry, potem matki i starszego brata – było też rozstaniem z domem rodzinnym. Także dosłownie, bo ze względu na trudną sytuację materialną, młody robotnik zamieszkał u przyjaciół. Rozeznanie powołania było dla Wojtyły męską decyzją w tym znaczeniu, że był całkowicie zdany na siebie, a przez to – coraz bardziej na Pana Boga. W czasie wojny Lolek przepracował cztery lata jako robotnik fizyczny. Podjął pracę, żeby uchronić się przed wywózką na roboty do Rzeszy, a także po to, by mieć chociaż minimalne środki utrzymania. Poznanie środowiska towarzyszy, trud pracy w kamieniołomie i przy oczyszczaniu sody, a przy tym fascynacje 107 (4/2014) strona 11


temat numeru

fot. wikipedia.org

107 (4/2014) strona 12


temat numeru

zagadnieniami przyrodniczymi i możliwościami techniki były prawdopodobnie tym czynnikiem, który dał mu poczucie życiowej samodzielności, który „wepchnął go” w dojrzałość. Te mocne doświadczenia z czasu wojny znalazły swój dalszy ciąg w życiu młodego księdza, a potem biskupa, dla którego ojcostwo było jedną ze spraw najważniejszych. Ojcostwo rozumiane jako relacja do dziecka, którą trzeba w sobie odkryć, jako sposób bycia duszpastrza z młodymi ludźmi, a w najgłębszym sensie – jako wniknięcie w tajemnicę Boga i przeżycie w niej swoich pragnień i doznań. Karol Wojtyła miał w latach wojny poczucie, że otrzymuje wielkie dobro powołania w świecie ogarniętym szalonym złem. Warunki, w których żył, były ekstremalne, ale udziałem każdego powołanego powinna być świadomość otrzymania dobra do zrealizowania pośród świata, takiego jakim on jest.

Wybrzeża pełne ciszy Kilkukilometrową drogę między domem a pracą pokonywał piechotą i po drodze mijał położony na wzniesieniu klasztor, w którym kilka lat wcześniej zmarła siostra o zakonnym imieniu Faustyna. „Jak można było sobie wyobrazić, że ten człowiek w drewniakach kiedyś będzie konsekrował bazylikę Miłosierdzia Bożego w krakowskich Łagiewnikach?” – pytał Jan Paweł II w 2002 roku w Krakowie. Rzeczywiście, gdy powołany wkracza na drogę powołania, nie może przewidzieć, jakimi ścieżkami Pan Bóg go poprowadzi, ale bardzo dużo zależy od tego, czy od początku zdecyduje się „wypłynąć na głębię”. Karolowi Wojtyle dopomógł w tym pewien krawiec, Jan Tyranowski. Gdy okupanci wywieźli do obozu ich duszpasterzy, zaczął – w ramach Żywego Różańca – prowadzić pod względem duchowym grupę chłopaków, a wśród nich przyszłego świętego.

107 (4/2014) strona 13


temat numeru

Karol Wojtyła wyniósł z domu solidne podstawy życia duchowego. Systematyczne przystępowanie do sakramentów świętych, chodzenie do stałego spowiednika, uczestniczenie w nabożeństwach i osobista modlitwa, kultura religijna i zainteresowanie sprawami wiary – były dla niego naturalne. Od Jana Tyranowskiego, którego proces beatyfikacyjny trwa, nauczył się świadomego kształtowania swojej osobowości zgodnie z wiarą, tak zwanej pracy nad sobą, i dowiedział się, na czym polega mistyczna więź z Bogiem. Pan Bóg najwidoczniej dopełnił to, czego człowiek sam osiągnąć nie może, bo świadectwa o długim czasie spędzanym przez Karola Wojtyłę na modlitwie oraz siła, z jaką później mówił o wierze, pozwalają nam się domyślać, że jego doświadczenie Boga stało się już wtedy intensywne i bezpośrednie. Ślady przeżyć z tego okresu znajdują się w debiutanckim arkuszu wierszy wydanych anonimowo przez Wojtyłę w roku 1946. Jeden z nich nosi tytuł: Wybrzeża pełne ciszy. Tęsknota za nimi była tak silna, że już jako kleryk rozważał wybranie powołania kontemplacyjnego i wstąpienie do karmelitów przed czym powstrzymała go trzeźwa uwaga arcybiskupa Sapiehy. Jednak – jak sam wyznał André Frossardowi – Pan Bóg nie zakomunikował mu powołania w nadzwyczajny sposób. Fakt ten „ujawnił się” stopniowo w świadomości Wojtyły i gdy dobrze zapowiadający się aktor, osiągnął wystarczającą pewność, podjął decyzję. W jego życiu zrealizowała się prawda bardziej ogólna: nie liczy się decyzja sama w sobie, ale dopiero wzięta razem z jej motywacjami. Pan Bóg może przekonać człowieka o powołaniu na wiele sposobów, jednak o dalszym życiu rozstrzyga to, czy człowiek przeżywa Boże działanie z głęboką i praktykowaną wiarą.

Wybrałem większą wolność Oczywiście, nie obyło się bez rozterek. Chociaż we wspomnieniach przyjaciół został człowiekiem czującym się dobrze w towarzystwie dziewczyn, jego pierwszą miłością była „wielka Pani”, czyli poezja. Poezja oznaczała dla uzdolnionego 107 (4/2014) strona 14


temat numeru fot. wikipedia.org

107 (4/2014) strona 15


temat numeru

gimnazjalisty, a później dla zapalonego studenta: przywiązanie do krajobrazu Beskidów, pierwsze doświadczenia na amatorskiej, a później na profesjonalnej scenie, grono przyjaciół, wejście w magiczną krainę języka i literatury, radość z pisania własnych utworów... Układało się to w logiczną drogę życia z widokami na przyszłość. Początkowa decyzja o studiach polonistycznych była równoznaczna z wkroczeniem na ten szlak. Chociaż bliżsi i dalsi znajomi widzieli w jego zachowaniu – bardziej poważnym niż rówieśników – oznaki powołania do kapłaństwa, sam zainteresowany ich nie dostrzegał. Decyzja o pójściu do seminarium oznaczała radykalne zerwanie z tym życiem, które dopiero się zaczęło. Zerwanie, które musiało oznaczać stratę. Dlatego Wojtyła potrzebował rady kogoś, kto miał za sobą podobne doświadczenia, kto stał się przekonującym świadkiem Chrystusa za cenę zmarnowania talentu. Takim człowiekim był zmarły w Krakowie trzydzieści lat wcześniej Adam Chmielowski – brat Albert. Rozpoznawaniu powołania przez Wojtyłę towarzyszyły przymiarki do napisania sztuki o życiu Brata naszego Boga. Nie przedstawił swojego bohatera po prostu jako Bożego człowieka, który poświęcił się służbie biednym, ale starał się powiedzieć coś bardziej skomplikowanego. Oto w świecie, w którym tak wiele jest niesprawiedliwości i słusznego gniewu, egoizmu i działania złego ducha, Pan Bóg potrzebuje ludzi, którzy zdecydują się zostawić wszystko, żeby żyć dla innych. Którzy w ten sposób odnajdą samych siebie i będą żyli dla Niego. W cztery lata po święceniach, wikary w parafii św. Floriana w Krakowie pisał ostatnie zdanie dramatu: „Wiem jednak na pewno, że wybrałem większą wolność”. Być może traktował je wciąż jak życzenie a nie przekonanie, ale dziś wiemy, że dalszym życiem wypełnił wyznanie głównego bohatera. Jego wolność polegała na byciu dla innych. Dzięki niej umiał wczuć się w sytuację człowieka 107 (4/2014) strona 16


temat numeru

prześladowanego, biednego, przeciwnika w dyskusji, a nawet – wroga. Dzięki niej pisał wiersze i dramaty, przemierzył świat jako papież. Dzięki niej uczynił Kościół świadkiem wiary dla pokolenia przełomu tysiącleci. Dzięki niej pozostał wiernym przyjacielem ludzi, którym towarzyszył w ludzkim i chrześcijańskim rozwoju. Dzięki niej został świętym. |

O. Mateusz Pindelski pijar, obecnie radny generalny i postulator spraw kanonizacyjnych. Przygotowuje doktorat o poezji Karola Wojtyły.

107 (4/2014) strona 17


Wydawnictwo

poleca Opowieść o życiu wielkiego świętego, genialnego kaznodziei, który zasłynął wieloma niezwykłymi cudami, zarówno za życia, jak i po śmierci.

kup teraz


temat numeru fot. Archiwum Lednica2000

Antena do nieba Rozmawiał Przemysław Radzyński

O swoim powołaniu, „papieskiej chorobie” i konieczności zarażania nią innych opowiada o. Jan Góra OP, twórca spotkań młodych nad Lednicą. Zdziwiłem się, gdy się dowiedziałem, że jeden z najpopularniejszych duszpasterzy młodzieży w Polsce na początku w ogóle nie chciał nim być. Kiedy Ojciec nawrócił się na młodzież? Tu się nie ma co dziwić, ponieważ to jest sprawa Boża. A Pan Bóg wzywa nas do czegoś zupełnie innego niż sami chcielibyśmy robić, daje nam siły i wyobraźnię.

107 (4/2014) strona 19


temat numeru

Dość szybko się do tego jednak przekonałem – po przeniesieniu do Poznania, gdzie miałem być duszpasterzem młodzieży. Posłuchałem przełożonych a wtedy zaświeciło słońce. Młodzież otoczyła mnie szczelnie miłością, jak pszczoły kitem. I padłem. Padłem pod wpływem tej miłości. Nie było wyjścia. To znaczy, że początkowo w woli przełożonych nie odczytał Ojciec woli Pana Boga? Nie, ja miałem po prostu inne ambicje i inne zamiary. Wola przełożonych przyszła wbrew temu wszystkiemu. Co po latach okazało się błogosławieństwem. Ale to właśnie dopiero po latach było widać, że jestem na swoim miejscu i to, co robię jest tym, co Pan Bóg chce. Jak później odczytywał Ojciec wolę Pana Boga? fot. www.lednica2000.pl

107 (4/2014) strona 20


temat numeru fot. br. Patefon_FranciszkanieTV

Miałem to podane na talerzu. Zostałem zaakceptowany przez młodzież, przez Poznań. Zakres naszego działania się poszerzał. VI Światowy Dzień Młodzieży w Częstochowie w 1991 r. to była godzina zero. Potem papież nas bierzmował i powstały ośrodki duszpasterskie w Jamnej, Lednicy i Hermanicach. Pamięta Ojciec początki swojego powołania zakonnego? Jak Ojciec je rozpoznawał? Naturalnie. To była osobista więź z Chrystusem. Pan Jezus mówił do mnie ciszej niż piskliwe godowe kwiki koleżanek. Myślę, że to też wynik chęci bronienia naszej wiary katolickiej. To dziś jest niewyobrażalne – śmiali się z wiary, ateizowali nas i mówili, że wierzą tylko starzy i niewykształceni. To była suma wielu drobnych przyczyn, które sprawiły, że poszedłem tą drogą. Drogą, której nigdy nie żałowałem. Nigdy! 107 (4/2014) strona 21


temat numeru

Jak Ojciec to rozeznawał? Był ktoś, kto Ojcu pomagał? Sam rozeznawałem. Przed rodziną ukryłem, że idę do zakonu. Udawałem, że zdaję na prawo. Poszedłem na lewo. Mój wychowawca, za to, że wychował „pasożyta społecznego”, został zwolniony z wychowawstwa. Takie były czasy. Przez to trzeba się było przebić. Z pomocą łaski Bożej, bo nie przypisuję sobie sam zbyt wiele, jakoś tam się udało. Ojciec z pewnością spotyka się z młodymi, którzy stają przed życiowymi wyborami. Czy Ojciec jakoś im doradza? Nigdy! Nigdy nikomu nie doradzam. Nigdy! Uważam, że ludzie powinni podejmować decyzje sami i ponosić za nie odpowiedzialność. Nie jestem biurem doradczym i nikomu nic nie doradzam. Nawet, jak chcą iść do zakonu, to udaję

fot. Paulina Jacek 2013

107 (4/2014) strona 22


temat numeru

fot. www.lednica2000.pl

głupiego, że nie wiem o co chodzi. Chcę wydobyć z nich ich własną decyzję, a nie im smarować. Nic z tego. A sugeruje przynajmniej Ojciec gdzie i jak można takie decyzje rozeznawać? Ja nic nie sugeruję. Udaję głupiego. Nic nie rozumiem. Niech się sami męczą. To musi być ich decyzja, nie moja. Czyli radzi im Ojciec, żeby postępowali jak Ojciec w młodości i sami rozeznawali. Ja nic nie radzę. Pilnuję się bardzo, żeby nikomu nic nie poradzić. Potem by mieli do mnie pretensje. Taka ładna siostra zakonna tu siedzi [Ojciec wskazuje na siostrę zakrystiankę kościoła Mariackiego w Krakowie, gdzie rozmawiamy – przyp. PR]. 107 (4/2014) strona 23


temat numeru

Jakbyśmy jej poradzili, to mogłaby być na nas wściekła, że znalazła ładnego męża. A tak poszła za jeszcze ładniejszym Panem Jezusem. Mówi Ojciec, że w dniu inauguracji pontyfikatu Jana Pawła II zachorował Ojciec na „papieską chorobę”. Jak ona się objawia? To jest obsesja, żeby być blisko papieża, żeby go dotknąć, żeby czerpać. Papież promieniował dojrzałą i piękną osobowością, papież promieniował świętością. Proszę pana, to jest oczywiste, że są ludzie, od których się ucieka i są ludzie – jak mój przyjaciel Wojtek [Ojciec odwraca się i wskazuje na pana Wojciecha – przyp. PR] – za którymi się tęskni. Są ludzie, do których nas ciągnie i są ludzie, od których nas odpycha. Papież przyciągał. Był cudowny. Ja chciałem tylko siedzieć i na niego patrzeć. Dzisiaj są ludzie, którzy ze mną nie chcą nic robić, tylko siedzieć. Studenci i młodzież pytają, czy mogą

fot. br. Patefon_FranciszkanieTV

107 (4/2014) strona 24


temat numeru

w mojej obecności pracować, albo posiedzieć chwilę – proszę bardzo. Bo tak na siebie działamy. Tym bardziej się cieszę, że mogę chwilę posiedzieć przy Ojcu. Dziękuję. Czy ta choroba ciągle trwa? Naturalnie. Niewyleczalna choroba na papieża. Niewyleczalna. Ludzie się ze mnie śmiali. Objawy są takie – nie znam Rzymu a byłem tam kilkadziesiąt razy, bo czekałem na telefon od ks. Dziwisza, czy mogę pójść na obiad albo kolację do Ojca Świętego. Okradałem papieża ze wszystkiego, co się dało. On mi dawał pieniądze. Uwielbiałem go. Ale on chyba też z życzliwością patrzył na to, co Ojciec robi. Bardzo. A czy dziś, dziewięć lat po śmierci Jana Pawła II, młodzi, którzy go nie znali, mogą się zarazić tą chorobą? Staram się ich zainfekować. Oni muszą widzieć na mojej twarzy jego uśmiech. Muszę być transparentny. Muszę promieniować papieżem. A co takiego jest w Janie Pawle II, że warto go polecać młodzieży? Był blisko Chrystusa. Starał się być bezinteresownym darem dla Boga i dla nas. Był transparentny – nigdy nie zasłaniał sobą Jezusa. Był przeźroczysty jak szyba. Był punktem odniesienia. Był apostołem-pasjonatem – świat objechał dookoła. Obalił komunizm, pokazywał nam drogę. Uczył nas. Wszystkie jego 107 (4/2014) strona 25


temat numeru

fot. br. Patefon_FranciszkanieTV

nauki znam na pamięć: „człowieka należy mierzyć miarą serca”, „każdy ma w swoim życiu Westerplatte”, „musicie wymagać od siebie, nawet wtedy, kiedy inni od was nie wymagają”, „musicie być mocniejsi niż warunki, w których przyszło wam żyć”, „musicie mieć siłę przebicia, a siłą przebicia jest kreatywność i Eucharystia”. A później Lednica. Lednica od A do Z jest dziełem Ojca Świętego. Dostałem osiem przemówień Jana Pawła II na Lednicę, które są relikwią jego umysłu i serca. Jakim wydarzeniem dla Ojca osobiście będzie to, co stanie się 27 kwietnia w Rzymie? Myślę, że to jest coraz większe zobowiązanie. Zobaczymy papieża w przestrzeni świętych obcowania. Ja z nim codziennie rozmawiam. I mówię: jak mnie wrobiłeś w to wszystko, to mi pomagaj. Myślę, że teraz trzeba papieża przełożyć na 107 (4/2014) strona 26


temat numeru

kulturę. Papież mówił, że wiara nie przełożona na kulturę nie jest zjawiskiem dojrzałym, skończonym, do końca przemyślanym. Jeżeli chcemy Jana Pawła II ocalić, to musimy go przełożyć na kulturę. Bo w przeciwnym wypadku nie będzie habemus papam, ale habemus klapam. Jak Ojciec to rozumie? Co należy zrobić? Powolutku. Krok za krokiem. Trzeba zrozumieć jego myśli. Kluczem do zrozumienia jego myśli jest zrozumienie słowa „dar”. Człowiek nie może przekroczyć siebie samego inaczej, jak tylko jako bezinteresowny dar z siebie samego. Myślę, że przełożyć papieża na kulturę, to służyć tym wartościom, którym on służył. A człowiek to jest byt nachylony ku wartościom. Myślę też, że trzeba iść dalej. Trzeba pamiętać, że pierwszym imieniem miłości jest rzeczywiście miłość. Ale drugim imieniem miłości jest miłosierdzie. A trzecim imieniem miłości jest solidarność. Świeckie słowo, a jest imieniem miłości. Trzeba to pokazać. Papieża interesował człowiek. Pełnia i integralność człowieczeństwa. Więc w tym zamglonym świecie należy to uwyraźniać – wielkość człowieka, jego godność, powołanie do wieczności, obrona przed urzeczowieniem. Ogromna praca nas czeka, ale fascynująca. Będziemy mieć teraz żywy kontakt z Janem Pawłem w przestrzeni świętych obcowania. On sam to pokazał w czasie kanonizacji św. Jadwigi, kiedy rozmawiał z nią 45 minut w obecności 1,5 miliona ludzi zgromadzonych na Błoniach. On zapatrzony w wieże Wawelu rozmawiał z Jadwigą. Tego nas nauczył. Dlatego ja z nim ciągle rozmawiam. O czym? O Lednicy, o sobie. Proszę o prowadzenie, o światło, o siłę do podejmowania decyzji, o zdrowy rozum i o to, żebym nie podejmował decyzji głupkowatych. Lednica się rozrasta, więc to ogromna odpowiedzialność. Czym ja nakarmię tych ludzi?

107 (4/2014) strona 27


temat numeru

[Podchodzi pan Wojciech i mówi: „Proszę powiedzieć o rączce. Bez rączki by Ojciec tak nie działał” – przyp. PR] No tak, odlałem dłoń Jana Pawła II. Byłem kiedyś w Rzymie ze specjalnym silikonem. Dziś są dwa brązowe odlewy jego dłoni. Jedna stoi na moim biurku, a druga jest w muzeum nad Lednicą. To jest moja antena do nieba. |

Konkurs!

Przyślij nam swoje wspomnienia związane z Janem Pawłem II i wygraj wywiad-rzekę z o. Janem Górą. Na maile czekamy do końca maja. Najciekawsze nagrodzimy książkami „...Znaczy ksiądz”.

fot. Archiwum Lednica2000

107 (4/2014) strona 28


Turn static files into dynamic content formats.

Create a flipbook
Issuu converts static files into: digital portfolios, online yearbooks, online catalogs, digital photo albums and more. Sign up and create your flipbook.