2 minute read

Miasto jednej linii tramwajowej

Ale jednak zostałem. Jakby miejsce zamieszkania wybrali mi dziadek Stasiu i babcia Marta.

Kilka lat temu pojawił się u mnie kuzyn Maciek, pro sząc, bym przechował jego rodzinne albumy ze zdję ciami. Nie wrócił już po nie. Połknął flakonik leków i poszedł na ostatni spacer nad Wartę. Nie zdążyłem zrobić mu zdjęcia...

Advertisement

Tak samo Jackowi, koledze z dzielnicy, najbardziej wrażliwemu chłopakowi, jakiego znałem. Nie był moim przyjacielem. Przychodził, kiedy ojciec był pijany. Opowiadał, że czasem było tak źle, że musieli z matką spać w komórce.

Wielu ludzi, których chciałbym sfotografować, już nie ma.

42 200 to projekt, w którym opowiadam o miejscu urodzenia, o mojej ulicy, bliskich, przyjaciołach, zna jomych. O tych, których podziwiam, którzy mnie in spirują, którym tak wiele zawdzięczam. To również opowieść o nieznajomych mijanych na ulicach miasta, w których twarze z fascynacją się wpatruję.

Nie pamiętam zapachu piekarni dziadka; przestał piec chleb, zanim się urodziłem. Mieszkaliśmy na parterze w popiekarnianych pomieszczeniach, górę zamieszki wali lokatorzy przydzieleni przez powojenny kwateru nek. W każdym pokoju rodzina z dziećmi, woda i ubi kacje na podwórku.

Ostatnim lokatorem był pan Edek; w 2002 roku wy prowadził się z niewielkiego pomieszczenia na pod daszu. Zamieszkiwał je z konkubiną Ireną i kotem. Po tych wszystkich latach, po istnieniach, została sterta niepotrzebnych rzeczy, które nie wiadomo czemu nie trafiły na śmietnik. Rzeczy ostatnie, zbyt nieistotne, by nazwać je pamiątkami, okaleczone, dawno stra ciły swe funkcje.

Z miejsca za rzeką, gdzie mieszkam, słychać jeszcze dzwony Jasnej Góry i przejeżdżające pociągi.

Na początku dwudziestego wieku budowali tu swe niewielkie domki pracownicy pobliskich zakładów →

Stradom. Tereny były podmokłe, klimat malaryczny, ziemie tanie.

Kiedyś chyba chciałem stąd wyjechać, to miało być za parę lat, w przyszłym roku, albo w następnym, ale jednak zostałem. Jakby miejsce zamieszkania wybrali mi dziadek Stasiu i babcia Marta. Oboje tu przyje chali, on z Podstola w Piotrkowskiem, ona z Szadka pod Łodzią.

Miasto świętej wieży, jednej linii tramwajowej, mia sto z dwóch miast, święte miasto, dobre miasto, du chowa stolica Polski, medalikarze, rymy częstochowskie. Poświatowska nazwała je szarym i prowincjonalnym, a współczesny poeta Miastkiem.

Cykl 42 200 to przede wszystkim fotografie, ale również rozmowy, posplatane i osobne historie zna jomych i nieznajomych. Jak choćby Haliny, którą matka urodziła na polu kapusty na robotach przy musowych w Niemczech. Podczas porodu wyrwano jej ze stawu nóżkę, dlatego przez całe życie utykała.

Jedna z sąsiadek mówiła o niej: „bezwzględna”, ale Halina zawsze powtarzała sobie: „ja muszę żyć, żyć i żyć”.

To historia Rajmunda spod siódemki, tancerza to warzyskiego w grupie seniorów. Pana Józefa, który od czternastu lat w schronisku dla bezdomnych czeka na mieszkanie komunalne. Czy dwudziestodwuletniego Mateusza, który na torsie wytatuował dewizę swo jego życia: „Jest dobrze”.

Projekt powstał w ramach stypendium Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego. Więcej zdjęć na: jacentydedek.pl/42 200

Jacenty Dędek jest fotografem, zajmuje się portretem i dokumentem. Laureat konkursów fotografii prasowej w Polsce. Trzykrotny stypendysta Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego.

This article is from: