„Opowieść jest niezwykła pod wieloma względami, lecz wydaje się najważniejsze to, że łączy w najdoskonalszy literacki sposób fascynującą historię życia i emancypacji kobiety w średniowiecznym Tybecie z głęboką i poetycką wizją buddyjskiego rozumienia świata. Napisana z ogromną dyscypliną staje się rozległą panoramą świata, któremu w trakcie lektury dajemy się całkowicie oswoić. Czytając, łatwo jest zapomnieć, że jest to tekst prawie starożytny.” Olga Tokarczuk „Tę książkę można czytać jak orientalną baśń, jak biografię świętej albo elektryzującą opowieść o odważnej kobiecie, która szła za głosem własnego serca i umysłu, która przełamywała, prawdopodobnie jako pierwsza, stereotyp myślenia, że na ścieżce duchowej sukcesy mogą odnosić jedynie mężczyźni.” Artur Cieślar Ilustracja na okładce: wizerunek Yeshe Tsogyal z zestawu tanek z końca dziewiętnastego wieku, przedstawiających osiem aspektów Guru Padmasambhawy. Fotografia: Matthieu Ricard.
www.manibooks.pl
45 zł
P ANI T YBETU ŻYCIA I OŚWIECENIA
T SOGYAL . H ISTORIA
Z tybetańskiego na angielski książkę przełożyli członkowie Padmakara Translation Group, która cieszy się wielką renomą dzięki tłumaczeniom tybetańskich tekstów i nauk. Prace zespołu są tłumaczone na wiele języków i słyną z jasnego i precyzyjnego stylu oraz literackiego języka przekładów. Przekładu z angielskiego na język polski dokonała Katarzyna Grosz.
KOBIETA Y ESHE
Ja, kobieta Yeshe Tsogyal jest termą, czyli skarbem dharmy, spisanym i ukrytym w VIII wieku dla potrzeb przyszłych pokoleń przez urzeczywistnionych mistrzów Namkhaia Nyingpo i Gyalwę Changchuba, uczniów Padmasambhawy i Yeshe Tsogyal. Tekst został odkryty prawie tysiąc lat później, w XVII w. przez tertona (znalazcę skarbu dharmy) Takshama Samtena Lingpę, który rozszyfrował symboliczne pismo dakiń (przedstawione na początku każdego rozdziału), ukazując ten tekst w całej rozciągłości, w której dotrwał do naszych czasów.
JA,
Pierwszą osobą w Tybecie, która osiągnęła pełne oświecenie, była najprawdopodobniej kobieta, Yeshe Tsogyal, najbliższa uczennica Padmasambhawy, indyjskiego mistrza, który w ósmym wieku wprowadził buddyjskie nauki do tego kraju. Niniejsza książka jest nie tylko biografią, ale także inspirującym przykładem tego, jak można praktykować nauki Buddhy. Ja, kobieta Yeshe Tsogyal jest także barwnym i intrygującym obrazem Tybetu na początku buddyjskiej ery – okresu wielce dynamicznego, kiedy pod królewskim patronatem starano się wprowadzać nowe nauki mimo silnej opozycji. Choć jest to tekst bardzo stary, tradycja, którą opisuje, jest do dziś żywa, a relacja mistrza z uczennicą jest archetypowym opisem takiego związku. Yeshe Tsogyal przebywa całą buddyjską ścieżkę, łącznie z naukami dzogczen, aż wreszcie sama staje się wielką i mądrą Guru. Głębokie nauki przeplatają się z opisami wyczynów i przygód, duchowych wysiłków, dworskich intryg i osobistych spotkań. Jest to dramatyczna historia, pełna piękna i poezji, która daje nam wgląd w uczucia, aspiracje, trudności i triumfy Tsogyal.
JA,
KOBIETA Y ESHE T SOGYAL Historia życia i oświecenia Pani Tybetu G YALWA C HANGCHUB I N AMKHAI N YINGPO
Buddha Siakiamuni
Guru Rinpocze
Ja, kobieta Yeshe Tsogyal
Ja, kobieta Yeshe Tsogyal HISTORIA ŻYCIA I OŚWIECENIA YESHE TSOGYAL Przetłumaczona z języka tybetańskiego przez
PADMAKARA TRANSLATION GROUP
Tłumaczenie
„Pieśni lutni gandharwów” Objawienie ukrytej historii życia i oświecenia Yeshe Tsogyal, Królowej Tybetu Tekst-skarb w ośmiu rozdziałach spisali
GYALWA CHANGCHUB i NAMKHAI NYINGPO odkrył go
TERTON TAKSHAM SAMTEN LINGPA Słowo wstępne
JIGME KHYENTSE RINPOCZE Na język polski przełożyła
KATARZYNA GROSZ
Poznań 2014
Tytuł oryginału angielskiego: Lady of the Lotus-Born. The Life and Enlightenment of Yeshe Tsogyal Shambhala Publications. Inc. Horticultural Hall 300 Massachusetts Avenue Boston, Massachusetts 02115 www.shambhala.com © 1 9 9 9 by the Padmakara Translation Group Copyright © for the Polish edition by Fundacja Mani Tłumaczenie: Katarzyna Grosz Korekta merytoryczna: Kanzen Korekta polonistyczna: Anna Gocek Skład: Marlena Schreiber Ilustracja na okładce: wizerunek Yeshe Tsogyal z zestawu tanek z końca dziewiętnastego wieku, przedstawiających osiem aspektów Guru Padmasambhawy. Fotografia: Matthieu Ricard Wydawnictwo ManiBooks Fundacja Mani ul. Strzelecka 41/5 61-846 Poznań www.manibooks.pl www.fundacjamani.pl Wydanie pierwsze Poznań 2014 ISBN: 978-83-64640-00-1
❁ Spis treści Słowo wstępne Jigme Khyentse Rinpocze xiii Podziękowania xv Przedmowa tłumacza xvii Prolog 3 Rozdział pierwszy Emanacja 5 Rozdział drugi
Narodziny
8
Rozdział trzeci
Uczennica Guru
12
Rozdział czwarty
Nauki i instrukcje
24
Rozdział piąty Praktyka 68 Rozdział szósty
Oznaki spełnienia
101
Rozdział siódmy
Dla dobra istot
105
Rozdział ósmy
Stan buddhy
155
Kolofon Tertona 210 Przypisy 213 Glosariusz 225 Indeks 249
❁ Słowo wstępne
O
POWIEŚĆ o życiu Yeshe Tsogyal jest nie tylko interesującym dokumentem historycznym. Jest przede wszystkim jednym z najbardziej inspirujących przykładów na to, jak nauki Buddhy mogą być stosowane w praktyce. We wczesnej epoce buddyzmu w Tybecie liczne święte teksty były wielokrotnie tłumaczone z sanskrytu, a tłumaczenia te, wzajemnie się uzupełniając, przyczyniały się do pełnego zrozumienia oryginalnej wersji. W tym samym duchu i my odczuwamy, że choć ten niezwykle ważny tekst, dzięki umiejętnym wysiłkom Tarthanga Rinpocze i jego studentów, a także naszego przyjaciela Keitha Dowmana, został już udostępniony czytelnikom znającym język angielski, opracowanie nowego tłumaczenia, jako metody lepszego zapoznania się z życiem Yeshe Tsogyal, może przynieść pewne korzyści w tym wczesnym okresie buddyzmu na Zachodzie. Podczas całego przedsięwzięcia odczuwaliśmy ogromną wdzięczność względem wszystkich mistrzów naszej tradycji, których miłosierna działalność sprawia, że nauki Yeshe Tsogyal do dziś są żywym źródłem inspiracji. Nieraz pada pytanie, czy buddyzm jest systemem wiary i praktyki, dającym się zastosować tylko w określonym kontekście społecznym. Niniejszy tekst przybliża nam jednak walkę o duchową wolność w wielu egzystencjalnie trudnych sytuacjach: księżniczki, pustelniczki, ascetki czy nauczycielki, aby wymienić choć kilka z całego wachlarza okoliczności, na które nauki rzucają światło, otwierając nowe i świeże możliwości. I znów, ktoś mógłby przy tym sugerować, że nauki
xiv
Słowo wstępne
buddyzmu tybetańskiego, w którego rozwój Yeshe Tsogyal miała decydujący wkład, nadają się wyłącznie dla Tybetańczyków. Ale tu znów stwierdzimy, że dla samej Yeshe Tsogyal dharma buddhy była daleka od zagranicznej, egzotycznej praktyki, importowanej z Indii; była metodą urzeczywistnienia najgłębszego ludzkiego doświadczenia. Nie da się też odrzucić tego tekstu jako jedynie gloryfikacji wyczerpujących prób. Wręcz przeciwnie, Yeshe Tsogyal świadomie zdecydowała się opowiedzieć swoją historię, aby pomóc nam wszystkim w naszym własnym życiu. Ona po prostu dzieli się z nami – nie prosząc o litość ani podziw – prezentując swoje doświadczenia nie jako ‘mistyczne’ czy nadludzkie, ale jako coś głęboko naturalnego i ludzkiego. Krok po kroku, prosto i szczerze opowiada o młodzieńczym rozczarowaniu doczesnym światem, wprowadzeniu w nauki, a następnie ich praktykowaniu. Ani razu nie zobaczymy jej reagującej na beznadziejne sytuacje, w które popada, odruchami użalania się nad samą sobą lub poczuciem udręczenia i męczeństwa. Wręcz przeciwnie, to właśnie jej umiejętność pozytywnego i twórczego wykorzystania wszystkiego, co stanęło na jej drodze, stanowi najważniejsze przesłanie jej cudownej biografii. To właśnie sprawia, że jej życie jest nadzwyczajne. Niech będzie zachętą i inspiracją dla każdego, kto o nim czyta! JIGME KHYENTSE RINPOCZE Padmakara, marzec 1995 r.
❁ Podziękowania
O
BECNA WERSJA Yeshe Tsogyal Namthar wyrosła z projektu udostępnienia tego dzieła w języku francuskim i stanowi owoc pracy z zamiłowania raczej niż wyraz jakiejkolwiek rywalizacji czy pretendowania do polepszenia już istniejących tłumaczeń Czcigodnego Tarthanga Tulku i Keitha Dowmana. Tekst jest trudny, w wielu miejscach wręcz wyjątkowo. Nic w tym dziwnego, wziąwszy pod uwagę jego materię, ale nade wszystko jest to tekst bardzo stary, używający wielu archaicznych słów i wyrażeń. Tłumaczenie ma niewątpliwie wiele niedociągnięć, których nie udało nam się uniknąć mimo możliwie jak najczęstszych konsultacji z wielkimi autorytetami. Szczególnie głęboką wdzięczność pragniemy wyrazić nieżyjącemu już Kyabje Dilgo Khyentse Rinpocze, który podczas ostatniej wizyty na Zachodzie w 1991 r. łaskawie zechciał odpowiedzieć na pytania dotyczące trudnych miejsc tekstu. Równie wielki dług wdzięczności mamy względem Khetsuna Zangpo Rinpocze, który hojnie poświęcił wiele czasu na wytłumaczenie szeregu ustępów. W szczególności pragniemy podziękować Alakowi Zenkarowi Rinpocze, który w swej dobroci dokonał z nami wspólnego przeglądu całego tekstu i który, dzięki niezwykłej wręcz znajomości języka tybetańskiego, był w stanie rzucić światło na wiele tajemniczych wyrażeń. Okazało się bowiem, że tekst zawiera wiele słów, które całkowicie zniknęły ze standardowego tybetańskiego, zarówno w wersji kolokwialnej, jak i literackiej, natomiast przeżyły w językach koczowników wielkich wyżyn na północy i wschodzie Tybetu, wśród których
xvi
Po d z i ę ko w a n i a
urodził się Alak Zenkar i z których dialektami jest obeznany. I wreszcie, jak zawsze, pragniemy wyrazić najgłębsze podziękowania naszym nauczycielom, Taklungowi Tsetrulowi Pemie Wangyalowi Rinpocze i Jigme Khyentse Rinpocze, którzy obdarowali nas przekazem tekstu i stale zachęcali do jego tłumaczenia. Książka Ja, kobieta Yeshe Tsogyal została przetłumaczona przez zespół tłumaczy Padmakara Translation Group, który w tym przypadku składał się z Heleny Blankleder i Wulstana Fletchera. Tłumacze chcą podziękować także następującym osobom za cenne sugestie: Michalowi Abramsowi, Barbarze Gethin, Ani Ngawang Chodron, Charlesowi Hastingsowi, Anne Benson, Adrianowi Guntherowi, Geoffrey’owi Guntherowi, Viviannie Kurz, Pameli Low i Jenny Kane.
❁ Przedmowa tłumacza
T
EKST tłumaczony na tych stronach jest historią życia jednej z założycielek buddyzmu tradycji tybetańskiej i niewątpliwie jednej z najniezwyklejszych w świecie kobiet w historii religii. Żyła w heroicznym okresie szczytowej potęgi tybetańskich królów, kiedy ich cesarstwo rozciągało się daleko na wschód w głąb dzisiejszych Chin, na północy i zachodzie sięgało odległych regionów Środkowej Azji, a na południu zdominowało cały region himalajski. Tsogyal żyła w okresie kluczowym dla historii swojego kraju, kiedy to bogata i w pełni rozwinięta tradycja buddyjskich sutr i tantr była pod królewskim patronatem wprowadzana i rozpowszechniana z Indii. Były to czasy wielkich wydarzeń i niezwykłych osobowości. Ja, kobieta Yeshe Tsogyal jest arcydziełem literatury bez względu na to, według jakiego standardu będzie oceniana. Barwna i żywa narracja, liryczne piękno poezji, głębia wykładanej doktryny i ogromne znaczenie historyczne oraz kulturalne są tu doskonale wyważone i połączone z artyzmem i finezją. Jest to dzieło łatwo dostępne, które zaintryguje i oczaruje nawet czytelników mało obeznanych z Tybetem czy buddyjską ścieżką. Wątek narracyjny jest tak doskonale opracowany, a charakterystyka tak żywa i przekonująca, że nieraz łatwo jest zapomnieć, iż mamy do czynienia z tekstem wielce starożytnym. Życie Tsogyal jest w gruncie rzeczy swoiście nowoczesne, choć nie w zwykłym tego słowa znaczeniu. Jest tak dlatego, że bez względu na to, jak egzotyczne i odległe mogą wydać się pewne aspekty tego tekstu większości czytelników, Ja, kobieta Yeshe Tsogyal należy do duchowej
xviii
Przedmowa tłumacza
i kulturowej tradycji wyjątkowo żywej po dziś dzień. Daje wyraz ideom i wartościom, które dalej pozostają żywymi i wielce istotnymi kwestiami dla praktykujących buddystów. W przeciwieństwie do historii Europy i Ameryki, zmiany polityczne i społeczne w Tybecie następowały niezmiernie powoli aż do czasów wielkich ruchów drugiej połowy dwudziestego wieku. Dla rozwoju studiów i praktyk buddyjskich oznaczało to ciągłość bez zewnętrznych zakłóceń i atmosferę prawie idealnej stabilności. Dzięki temu istniała kulturowa spójność, jakiej nigdy nie zaznał Zachód, i można bez przesady powiedzieć, że w Tybecie w gruncie rzeczy do dziś została w pełni i doskonale zachowana pełna gama doktryn buddyjskich, w takiej postaci, w jakiej istniały one w średniowiecznych Indiach. Tradycja buddyzmu tybetańskiego zawiera do dziś nauki i praktyki uprawiane stale i żarliwie na długo przed powstaniem kultur, a nawet języków współczesnego Zachodu. Tradycja buddyzmu tybetańskiego jest tak doskonale spójna, że gdybyśmy porównali pisma lub komentarze do świętych pism autorstwa lamów końca dwudziestego wieku z pismami lub komentarzami ich przodków z dziesiątego stulecia, stwierdzilibyśmy podobieństwo myśli, wyrazu i postaw, które sprawia, że wydają się sobie współczesne. Właśnie dlatego Ja, kobieta Yeshe Tsogyal ma znaczenie ponadczasowe. Bez względu na to, jak tajemnicze pewne części tekstu mogą się wydawać nieobeznanemu czytelnikowi, świat opisany na kartach tej książki jest bezpośrednio bliski Tybetańczykom z dwudziestego wieku. A dla praktykujących buddyzm tybetański historia życia Yeshe Tsogyal i zawarte w tym tekście nauki pozostają równie istotne i sensowne, jak w ósmym wieku. Te same wskazówki, które Guru Rinpocze przekazał Yeshe Tsogyal, a ona swoim własnym uczniom, są przekazywane przez tybetańskich lamów obecnie. W dalszym ciągu praktykuje się te same medytacje i jogi, a ich niezwykłe wyniki urzeczywistnia się nawet teraz, w naszych czasach. Ja, kobieta Yeshe Tsogyal należy do klasy literatury tybetańskiej, znanej jako namthar. Jest to „opowieść o wyzwoleniu”, historia
Przedmowa tłumacza
xix
duchowych wysiłków i osiągnięć. Zwraca się przede wszystkim do praktykujących buddystów, stanowiąc instrukcję i zachętę na długiej i trudnej ścieżce wewnętrznego przeobrażenia, konfrontując ich oddanie z wizerunkiem najwyższego spełnienia. Tekst ten jest zatem nie tylko ciekawą opowieścią; zawiera także treści głęboko doktrynalne. Jest opisem tantrycznej ścieżki, wielokrotnie odwołuje się do kluczowych punktów praktyki. Większość takich odniesień nie jest wyraźna, często występuje w aluzyjnej szacie języka poezji czy w pieśni, a ich sens jest jasny tylko dla tych, którzy są dobrze obznajomieni z doktryną tantry. Z punktu widzenia tradycji nie dziwi fakt, że Ja, kobieta Yeshe Tsogyal zawiera „tajemną” warstwę. Z powodów, które odsłania sam tekst, pełne instrukcje do opisywanych praktyk są z konieczności przekazywane w intymnych okolicznościach, wyłącznie przez wykwalifikowanych mistrzów, uczniom, którzy wykazali się zaangażowaniem względem nauk i zostali odpowiednio przygotowani do ich przyjęcia i wprowadzenia w życie. Pomimo to obecność elementów ezoterycznych w żaden sposób nie sprawia, że tekst staje się niezrozumiały dla zwykłego czytelnika. Wręcz przeciwnie, jest on w dużej mierze przeznaczony do tego, aby pouczać i zachwycać każdego. Z uwagi na to wydaje się stosowne przedstawienie pewnych szerszych zagadnień i krótkie zaprezentowanie środowiska religijnego i kulturowego, które części czytelników mogą się wydawać obce. GENEZA, NARODZINY I WCZESNE LATA Nie ulega wątpliwości, że Yeshe Tsogyal jest postacią historyczną, a z uwagi na wyjątkowy realizm oraz ludzki wymiar jej charakteru, które wyłaniają się podczas lektury tekstu, „mitologiczna”, prawie bajkowa opowieść o jej narodzinach i wczesnym życiu może wprowadzić współczesnego czytelnika w pewne zakłopotanie. Oczywiście, cudowne okoliczności odpowiadają nadzwyczajnym zdarzeniom
xx
Przedmowa tłumacza
towarzyszącym narodzinom innych heroicznych postaci, w innych religiach i kulturach. Obecne są wszystkie zakrawające na cud zjawiska: spadająca gwiazda, dziwne i prorocze sny, zagadkowi posłańcy, bezbolesny poród, pojawienie się niebiańskich istot i inne niezwykłe znaki. Po narodzinach okazuje się, że dziewczynka jest nadzwyczajnie piękna i rozwinięta. Nowoczesny badacz ze swoim w gruncie rzeczy materialistycznym podejściem musi oddalić takie zdarzenia jako apokryficzne i legendarne. W tym jednak przypadku, przed wyciągnięciem pochopnych wniosków, warto jest pamiętać, że z punktu widzenia doktryny, elementy opisane na pierwszych kartach historii życia i oświecenia Yeshe Tsogyal są brzemienne w znaczenie. Warto też pamiętać, że przy poszukiwaniach tulku czyli inkarnacji lamów, które w dalszym ciągu stanowią bardzo ważny aspekt tybetańskiej kultury, oczekuje się cudownych znaków i traktuje się je z powagą. Tekst dobitnie świadczy o tym, że Yeshe Tsogyal była kluczową postacią przy wprowadzaniu i utwierdzaniu nauk buddyjskich w Tybecie. Była uczennicą i asystentką Padmasambhawy, Guru Zrodzonego z Lotosu, indyjskiego mistrza, zaproszonego przez króla Trisonga Detsena, aby za pomocą tantrycznych metod ujarzmić wrogie siły, przeszkadzające rozpropagowaniu doktryny. Yeshe Tsogyal była tak ściśle zaangażowana w te działania, że historia jej życia jest w gruncie rzeczy jednoznaczna z wprowadzaniem buddyzmu, a szczególnie nauk tantry w jej kraju. Jej pojawienie się na świecie nie jest zatem przedstawiane jak coś przypadkowego, jako przygodne narodziny zwykłej istoty; jest to zdarzenie o wielkim i daleko sięgającym znaczeniu. Yeshe Tsogyal jest predestynowaną asystentką Guru Rinpocze (jak często nazywany jest Padmasambhawa); jest zaiste nieodzownym warunkiem wprowadzenia buddyjskich nauk. Dlatego właśnie pierwszą postacią pojawiającą się w Ja, kobieta Yeshe Tsogyal jest nie sama Yeshe Tsogyal, ale Guru Rinpocze. „Abym mógł rozpowszechnić nauki tajemnej mantry – rozważał – czas, by pojawiła się inkarnacja bogini Saraswati”. I w gruncie rzeczy dosłownie powołuje Tsogyal do życia. Jak później
Przedmowa tłumacza
xxi
tłumaczy królowi, bez niej wyniki jego wysiłków byłyby mizerne i kazałyby na siebie długo czekać. W opowieści o poprzedniej egzystencji Yeshe Tsogyal i jej zstąpieniu na ziemię dają się zauważyć dwie odrębne, lecz przenikające się idee. Po pierwsze, w świetle buddyjskich nauk o reinkarnacji, sama idea jej poprzedniej egzystencji nie ma w sobie nic nadzwyczajnego. Co więcej, według buddyjskiej tradycji biografie ważnych osób zaczynają się zwykle od przywołania ich poprzednich i czcigodnych inkarnacji. Oczywistym celem jest poinformowanie czytelnika, że znalazł się w obecności wielkiej i szlachetnej istoty. Co ważniejsze, takie szczegóły podkreślają podstawową doktrynę karmy, w myśl której charakter, uzdolnienia, inklinacje i okoliczności, które objawiają się podczas jednego życia, pomagając lub przeszkadzając w duchowych poszukiwaniach, przypisywane są wcześniejszym przyczynom. Fakt napotkania dharmy, spotkania nauczyciela i skłonności ku praktykowaniu według jego instrukcji, a także możliwość praktykowania, są postrzegane jako owoce zasługi, pozytywnej „energii” zgromadzonej w wyniku cnotliwych czynów w przeszłości. I tak dowiadujemy się, że przed spotkaniem wielkiego Guru i osiągnięciem sytuacji życiowej, która umożliwiła jej wysoce skuteczne wdrażanie jego nauk, Tsogyal „gromadziła zasługi i usuwała splamienia przez liczone i niezliczone wieki, śląc wielkie fale dobroci wszystkiemu, co żyje”. Z tego punktu widzenia życie Tsogyal postrzegane jest jako końcowy etap długiego karmicznego ciągu. W tym momencie, jak powiedział sam Guru Rinpocze1, wyczerpały się oraz rozwiały resztki przeszkód i zakwitł nagromadzony wielki potencjał zasług. Ta w gruncie rzeczy ewolucyjna koncepcja łączy się z inną podstawową ideą buddyzmu mahajany. Nie dość, że Tsogyal zgromadziła ogromne zapasy zasług, mówi się o niej jako o nirmanakai, istocie, która już osiągnęła oświecenie, która „zstąpiła na ziemię”, aby słowem i przykładem wytyczyć ścieżkę dharmy. Jej pojawienie się w Tybecie ósmego stulecia widziane z tej perspektywy jest po prostu jednym
xxii
Przedmowa tłumacza
z przykładów „tańczącej transmutacji jej postaci”, tak zachwycającej dla buddhów trzech czasów. Nie tylko uczy, wykazując wielką mądrość, już samo jej życie jest postrzegane jako swoisty dramat dydaktyczny, ilustrujący możliwość wewnętrznego rozwoju i osiągnięcia ostatecznego owocu. Podstawową cechą nirmanakai, postrzegalnej formy oświeconej istoty, jest to, że choć powstaje z pozaświatowego źródła, objawia się dokładnie tak, jak potrzebują istoty, w zakresie i zgodnie z oczekiwaniami zawartymi w ich percepcji. Nirmanakaja jest w pełni dostępna na poziomie, na którym się objawia; jej główną funkcją jest komunikowanie i nauczanie. Zwrócona ku ludziom, objawi się na całkowicie ludzkich warunkach i w ramach autentycznych ludzkich stosunków, umożliwiając zwykłym śmiertelnikom nawiązanie ze sobą prawdziwego kontaktu i rozwinięcie się poza ich własne ograniczenia. Dlatego tradycyjne rozumienie Tsogyal jako nirmanakai w żaden sposób i w najmniejszym nawet stopniu nie umniejsza faktu bycia człowiekiem lub rzeczywistości jej słabości i przeszkód, z którymi musi borykać się, zanim je pokona. Kolejny ważny punkt, o którym należy pamiętać, to fakt, że według nauk buddyjskich stan buddhy nie jest zdarzeniem sansarycznym. Transcendując świat, nie może być przypisany do przestrzennego i czasowego ciągu nieoświeconego bytu. Jak mówi Guru Rinpocze do króla, jest „spontaniczny i bez przyczyny”.2 Pozostaje poza czasem i chronologiczną sekwencją przeszłości, teraźniejszości i przyszłości. Dlatego wysoce zasadne jest przyjąć, że Tsogyal była oświecona, jeszcze zanim zaangażowała się w praktyki, mające „sprowadzić” jej urzeczywistnienie. Co więcej, według tradycji ningma, najstarszej szkoły buddyzmu tybetańskiego, tathagatagarbha, natura buddhy, jest postrzegana nie jako pewien potencjał, ale jako prawdziwa natura umysłu, wyposażonego we wszystkie cechy mądrości. Obecna w każdej czującej istocie, choć zawoalowana chwilowymi splamieniami, już jest doskonała i całkowicie spełniona. Z tej perspektywy, pierwsze
Przedmowa tłumacza
xxiii
rozdziały Ja, kobieta Yeshe Tsogyal mogą być odczytane jako opis podstawowej godności Tsogyal. Jej postęp ku oświeceniu stanowi nie tyle „zdobywanie” czegoś, czego by nie posiadała, co odkrywanie wrodzonej doskonałości. To, co pod koniec książki rozbłyskuje w osobie Tsogyal, jest, choć zaciemnione, tak samo obecne i tak samo doskonałe w każdej żyjącej istocie. NAUCZYCIEL I UCZENNICA Buddyzm ogólnie, a buddyzm tybetański w szczególności, słyną z tego, że kładą wielki nacisk na znalezienie autentycznego nauczyciela i stosowanie się do jego lub jej instrukcji. Ponadto, tradycja ustanowiła wiele kryteriów, według których ocenia się przymioty potencjalnego nauczyciela, które pozwolą odróżnić prawdziwego mistrza od szarlatana.3 Buddyzm nie jest wiarą prozelityzmu, a buddyjscy mistrzowie nie reklamują się i nie starają się pozyskiwać wyznawców. Pierwszy krok należy zawsze do ucznia, który powinien uczynić go w pełni świadomie. Kiedy uczeń wybierze mistrza i zostanie przez niego przyjęty, ich stosunki muszą rozgrywać się zgodnie z pewnymi ważnymi zasadami. Jest to centralnym wątkiem historii życia i oświecenia Yeshe Tsogyal, a sama Tsogyal jest przykładem takiego związku, najpierw jako uczennica, a potem sama jako guru. W czwartym rozdziale opisuje dokładnie samaja, świętą więź, na której opiera się taki związek. Na najbardziej podstawowym poziomie duchowy mistrz jest nam potrzebny po prostu dlatego, że jesteśmy ludźmi. Umiejętność napotkania i przyswojenia sobie wiedzy, wskutek której zadziała pełny potencjał naszego ludzkiego stanu, jest uzależniona od tego, czy doktryna objawi się nam w sposób czytelny. I tak, przekaz dharmy wymaga języka, spotkania i ludzkich relacji. Może się to wydawać oczywiste, jednak w praktyce, owocne spotkanie z dharmą jest dalekie od zwykłego doświadczenia, ponieważ, jak już powiedziano, jest ściśle uzależnione od karmy i zasług. Niektórzy z nas z łatwością
xxiv
Przedmowa tłumacza
spotykają dharmę i czynią postępy; inni znajdują ją rzadko i z wielką trudnością, a jeszcze inni, napotykając ją, nie są w stanie dostrzec jej wartości. Są też tacy, którzy nigdy jej nie znajdują. W tym kontekście interesujące jest, że według podstawowych założeń buddyzmu, strumień świadomości, który istnieje u każdej czującej istoty, nie ma końca ani początku. Nie da mu się przypisać żadnego początku, ani synchronicznie pod względem indywidualnego momentu analizy, ani chronologicznie, w sensie nieskończonego ciągu biegnącego w nieskończoność poprzez niezliczone eony czasu. Tkwiące w złudnym poczuciu samych siebie w dualistycznej współgrze „ja” z „innym”, siebie i zewnętrznych zjawisk, czujące istoty usiłują realizować własne cele, szukać szczęścia i unikać cierpienia. Lecz nietrwałość zjawisk sprawia, że sytuacja ta sama w sobie jest niestabilna. Istoty przechodzą przeto przez niekończący się ciąg stanów, dłuższych i krótszych, postrzeganych jako przyjemność lub ból, wszystkich ulotnych i nie mogących przynieść trwałego zadowolenia. Proces ten jest nie tylko nieskończony, ale także niekontrolowany i nieprzewidywalny, mimo że w ramach pewnych szeroko zakreślonych parametrów nieskończenie się powiela, i pozbawiony celu. Taka jest definicja sansary. Jako doświadczenie nieoświeconych istot trwa ona od zawsze, a pozostawiona sobie samej, będzie trwała zawsze. Lecz ponieważ według myśli buddyjskiej, sansara opiera się na błędnym postrzeganiu rzeczywistości przez umysł, sama w sobie jest iluzoryczna i przypadkowa. Sansaryczne doświadczanie nie odzwierciedla podstawowej natury umysłu, a tylko jego niewiedzę. Powstaje przypadkowo w stosunku do prawdziwej natury umysłu, która, jak mówią, jest pierwotnie doskonała i nieskalana zasłonami karmy i przykrywających ją uczuć. Nie naruszą jej warunki sansary ani nie udoskonali jej wolność nirwany. Dla większości istot natura ta pozostaje całkowicie ukryta, jak nieznany skarb, od dawna skryty w zapomnieniu. A przecież nie jest odległa; jest intymnie obecna w sercu każdego i to do tego stopnia, że nieraz mówi się, że właśnie ta bliskość sprawia, że jest niewidoczna. Nie jest
Przedmowa tłumacza
xxv
też bezwładna ani nieożywiona. Reaguje na bodźce, a w strumieniu konkretnej świadomości otwiera się i objawia w zależności od gromadzonych działań, które są pozytywne i nieegoistyczne i odwodzą nas od egocentryzmu, stanowiącego korzenie sansary. Takie działania stwarzają dobrą energię, którą, w braku lepszego określenia, nazywamy „zasługą” – przy czym w kontekście buddyzmu ważne jest, żeby oddzielić ten termin od pojęcia nagrody i kary. W miarę gromadzonych „zasług” natura buddhy powoli zaczyna się ożywiać. W umyśle zaczyna pojawiać się pewne zainteresowanie wartościami duchowymi, a jednocześnie, jak odpowiadające echo, ślady doktryny powoli zaczynają pojawiać się w zewnętrznych doświadczeniach. Można by użyć metafory i powiedzieć, że są one postrzegane jako uzewnętrznienie lub projekcja natury buddhy, objawiającej się od wewnątrz. Osoba, w której rozpoczyna się taki proces, niepostrzeżenie zaczyna ciążyć ku naukom duchowym, znajdować się w sytuacjach, w których pobieranie nauk i praktykowanie staje się możliwe. Zetknie się z nauczycielami, którzy poprowadzą ją na ścieżce i ostatecznie spotka mistrza, potrafiącego postawić ją w ostatecznym stanie wolności, wprowadzając ją w sposób znacznie wykraczający poza czysto intelektualne pojmowanie, w jej własną, prawdziwą i pierwotnie doskonałą, naturę. To ostateczne spotkanie jest najważniejszym spotkaniem w całej sansarycznej egzystencji danej osoby. To właśnie w tym momencie współzależny proces opisany powyżej dobiega końca i spełnia się. Można powiedzieć, że pojawienie się mistrza jest ostatnim objawieniem natury buddhy danej osoby na poziomie dwoistości – jego funkcją jest przywieść daną osobę do bezpośredniego doświadczenia tej natury, odkrycia tego, co nazywane jest wewnętrznym guru. Z uwagi na to bardziej zrozumiałe staje się znaczenie spotkania Tsogyal z Guru Padmasambhawą – końcowy moment procesu, który na poziomie względnym jest rozciągnięty w czasie bez początku. Kiedy spotykają się doskonały mistrz z doskonałym uczniem, możliwy staje się całkowity przekaz. Jak mówi sama Tsogyal: „Drogi Mistrz
xxvi
Przedmowa tłumacza
Padmasambhawa mieścił w sobie wszystkie nauki Buddhy. Był jak naczynie napełnione po brzegi. I po tym, kiedy długo służyłam mu na trzy sposoby miłe nauczycielowi, przekazał mi je wszystkie, mnie, kobiecie, Yeshe Tsogyal. Przelał je jak z jednego naczynia w drugie”. To właśnie z Guru Rinpocze Tsogyal przebywa ostatnie etapy duchowych poszukiwań; to on odkrywa w niej oświecenie, jakim jest jej prawdziwa natura. Szczytowy punkt tego procesu opisany jest w połowie siódmego rozdziału, w momencie, kiedy Guru Rinpocze ostatecznie żegna się z Tybetem.4 Dla Tsogyal jest to moment ogromnej udręki, pozwalający nam przez krótkie mgnienie pojąć, co oznaczała dla niej w człowieczych uwarunkowaniach więź z Guru Rinpocze. W odpowiedzi na jej błagalne prośby, Guru w pieśni przekazuje jej ostatnią naukę, w której mówi: W najwyższym ciele kobiety osiągnęłaś urzeczywistnienie; Twój umysł jest Panem; zażądaj od Pana przekazu mocy i błogosławieństwa. Nie ma innego regenta Lotosowego Guru… Kontynuując, tłumaczy jej guru jogę, medytacyjną praktykę zjednoczenia z guru, najskuteczniejszą i najważniejszą z całej gamy buddyjskich nauk, służącą szczególnie do sprowadzenia kulminacji procesu, który właśnie opisaliśmy. Na koniec woła: Nic tego nie przewyższy, o Pani Tsogyal! Miłosierdzie Padmasambhawy nie rośnie ani się nie zmniejsza; Promieni mego współczucia dla Tybetu nie da się oddalić. Ktokolwiek do mnie się modli – ja przed nim się jawię I nigdy nie oddzielę się od tych, którzy mają wiarę. Potem odchodzi, a dla Tsogyal pozostaje tylko ciemność. „Było to tak – mówi – jak obudzić się rano ze snu”. A jednak, w tej całej
Przedmowa tłumacza
xxvii
beznadziei następuje urzeczywistnienie. „Wtedy wstąpiło we mnie nieustraszone zaufanie: rozpadło się gniazdo nadziei i obawy, a zamęt splamionych uczuć rozwiał się. Bezpośrednio doświadczyłam, że jestem nierozłączna z Mistrzem i z wielkim oddaniem otworzyłam mandalę Lama Sangwa Düpa”. Tak oto w prosty i skromny sposób opisuje przeżycie, które musiało być jednym z najsilniejszych w jej życiu. Od tego momentu Yeshe Tsogyal i Zrodzony z Lotosu zostali ze sobą nierozerwalnie związani. Od tej chwili Tsogyal staje się przedstawicielką Guru, a raczej sama staje się guru, której powierzone zostało zadanie doprowadzenia prac do końca. Uczy króla, przewodzi krajowi, tworzy duchowe i świeckie wspólnoty oraz ukrywa skarby dharmy. Pracuje przez wiele lat, skupiając wokół siebie wielką gromadę uczniów. Kiedy zbliża się czas jej własnego odejścia, rozdzierająca scena, tak dobitnie opisana w rozdziale siódmym, powtarza się, tym razem oddana szczegółowiej, wraz z towarzyszącymi jej wieloma naukami i przepowiedniami. Podnosi się ten sam lament, udzielone zostają te same napomnienia. I tak, we wskazówkach dla Ma Rinczena, Pani Tsogyal nakazuje mu praktykować guru jogę, a po tym nakazie w zaskakująco otwarty sposób stwierdza własną tożsamość w pełni oświeconego buddhy, uosobienia natury mądrości. Medytujcie, że Mistrz jest światłem waszej świadomości; Kiedy tak się złączycie, zlewając się w jedno, Zakosztujecie wielkiej przestrzeni niedwoistości. Pozostawajcie w niej. A jeśli znacie mnie, Yeshe Tsogyal, Mnie, władczynię sansary i panią nirwany, To odnajdziecie mnie w sercu każdej istoty. Żywioły i zmysły to moje emanacje; stąd Emanując jestem dwunastokrotnym łańcuchem współpowstawania:
xxviii
Przedmowa tłumacza
I dlatego od zawsze jesteśmy nierozdzielni. Wydaję się wam istotą zupełnie odrębną, Bo mnie nie poznaliście. Później, przed szerszą i mniej bliską publicznością stwierdza to samo, choć mniej bezpośrednio i weselej: Słuchajcie mnie, przestańcie zawodzić! Moja miłość dla was zostaje niezmienna. Zachowujecie się jak ci, co w trwałość wierzą! Nie umarłam i was nie opuściłam. Donikąd nie poszłam. Módlcie się do mnie, a swą twarz pokażę. Z tych kilku uwag w oczywisty sposób wynika, że więź między autentycznym nauczycielem i prawdziwym uczniem ma inną jakość niż zwykłe stosunki. Paradoksalnie, z powodów już wyjaśnionych i tak szeroko wskazanych w Ja, kobieta Yeshe Tsogyal, jest to głęboko ludzki kontakt – zresztą nie może być inaczej. Ponadto, ponieważ nauczyciel musi jawić się w ludzkiej postaci, wynika z tego, że musi być albo mężczyzną, albo kobietą. Ma to oczywiste implikacje dla relacji nauczyciel – uczeń, które muszą rozgrywać się z uwzględnieniem tego faktu. Doświadczenie mówi, że dla ucznia może się to łączyć z trudnościami. Jest to delikatny obszar i płodny grunt dla potencjalnych przeszkód. Naturą rzeczy nauczyciel często jawi się jako ktoś wysoce atrakcyjny, co może uruchomić naturalne uczuciowe odruchy u sansarycznych istot, domagających się wyłącznych i wzajemnych stosunków. Ten ostatni punkt, który łączy się z kwestią oddania, jest ważny dla uczniów obojga płci. Ja, kobieta Yeshe Tsogyal nie pozostawia żadnych wątpliwości co do autentyczności oddania Tsogyal i tego, że czystość jej stosunku do nauczyciela nigdy nie została zaburzona ani zakłócona. Nawet przez chwilę Guru Rinpocze nie jawi jej się jako cokolwiek innego niż idealne ucieleśnienie oświecenia: „Buddha w ludzkiej
Przedmowa tłumacza
xxix
postaci, którego czczę!” I nigdy, w żadnym momencie, życie Tsogyal nie przestaje być idealnym przykładem tego, co znaczy być uczniem mistrza. Później, w stosunku do własnych uczniów, Tsogyal jasno precyzuje szczególny charakter relacji guru – uczeń i właściwe podejście, jakie należy wykazywać. W pewnej chwili mówi: Dlatego nakłoń ucho ku moim naukom. Módl się do swej źródłowej guru i ją błagaj Z czystą wizją, wiarą i silnym oddaniem, Ani przez chwilę nie myśląc, że przyjaciółką Jest ci, że jest równa tobie. Proś o błogosławieństwo i cztery przekazy mocy. Medytuj nad jej żywą obecnością, Co nierozłączna z tobą mieszka w twoim sercu. A potem, w pieśni do Gyalwy Changchuba, który w poprzednim życiu był jej duchowym towarzyszem, Arią Salé, Tsogyal wysławia pomyślność tego związku, ale potem lekko gani go za te chwile, kiedy jego spojrzenie na nią, nauczycielkę, było zmącone „zwyczajnością” i niestosownymi myślami. Jak już widzieliśmy, oddanie guru ma głębokie przyczyny. Stanowi środek umożliwiający otwarcie umysłu na nauki i na okoliczności umożliwiające wprowadzenie do wewnętrznego guru. TANTRA Na początku czwartego rozdziału dowiadujemy się, że Tsogyal została małżonką Guru Rinpocze i zaczęła pobierać nauki; krótko nadmienia się, że otrzymała pełen przekaz nauk hinajany i mahajany i instrukcje związane z trzema klasami zewnętrznych tantr. Jest to wstęp i podstawa do głównej praktyki opisanej w historii życia i oświecenia Yeshe Tsogyal, która skupia się wokół trzech wewnętrznych tantr: maha-, anu- i atijogi.
xxx
Przedmowa tłumacza
Tantry są prawie wyłączną domeną buddyzmu tybetańskiego i stanowią część nauk mahajany, buddyzmu wielkiego wozu. Podobnie jak sutry mahajany, przenika je duch bodhiczitty, determinacji w dążeniu do osiągnięcia ostatecznego oświecenia dla dobra wszystkich istot. Nauki tantryczne, zwane też wadżrajaną, różnią się szeregiem cech od nauk opartych na sutrach. Jedną z nich jest ogromna liczba zręcznych środków, pozwalających znacznie przyspieszyć proces urzeczywistnienia. Według nauk sutr, dwa nagromadzenia – mądrości i zasług – konieczne dla osiągnięcia stanu oświecenia, wymagają stałego praktykowania przez okres trzech niepoliczalnych eonów. Natomiast praktykując najbardziej zaawansowane jogi tantry i przy założeniu zaistnienia sprzyjających warunków karmicznych, owoc, którym jest stan buddhy, można osiągnąć w ciągu jednego ludzkiego życia. Najwyższym mistrzem tych nauk, utajnionych i rzadkich w Indiach, był Guru Padmasambhawa i to właśnie dzięki jego działalności i błogosławieństwu były one szeroko praktykowane i dogłębnie pojmowane w Tybecie. Guru Rinpocze wyjaśnia królowi powód ezoterycznego charakteru tych nauk.5 Mówi, że są utrzymywane w tajemnicy nie dlatego, że są w jakikolwiek sposób wstydliwe czy wadliwe, ale dlatego, że dzięki zawartej w nich mocy są odpowiednio drogocenne i niebezpieczne. Łatwo jest je źle zrozumieć, ponieważ są głębokie, mogą więc być przekazywane wyłącznie odpowiednim osobom i w odpowiednim momencie. Porównuje się je do mleka śnieżnego lwa, eliksiru o tak wielkiej mocy, że rozsadzi każde naczynie z wyjątkiem tego z najczystszego złota. Biorąc pod uwagę tajemny charakter tantrycznych nauk, może się wydawać dziwne, że Ja, kobieta Yeshe Tsogyal tak otwarcie się do nich odwołuje, a jeszcze dziwniejsze, że taka książka została przetłumaczona i wydana po angielsku. Jednak odniesienia do kluczowych punktów praktyki są, jak już sugerowaliśmy, ukryte w tekście pod językiem aluzji i poezji. Frapują nas, ale same w sobie nie stanowią metody, którą przygodny czytelnik mógłby mieć nadzieję zrozumieć,
Przedmowa tłumacza
xxxi
a co dopiero wprowadzić w życie. Osoba prawdziwie zainteresowana musi zwrócić się po instrukcje do wykwalifikowanego nauczyciela. Niemniej, sam fakt, że tantryczne nauki i praktyki są wspominane na kartach tej książki, oznacza, że ma ona w sobie coś z drogocennej i niebezpiecznej natury samych tantr. W naszym przekonaniu jest ważne, aby posiadacz tej książki, także we własnym interesie, traktował ją z takim samym szacunkiem, jakim zazwyczaj otacza się święte księgi. W przeciwieństwie do ascetycznych praktyk hinajany i inaczej niż w mahajanie, w której ścieżka sutry oferuje medytacyjne antidotum na emocjonalne splamienia, wadżrajana charakteryzuje się bezpośrednim wykorzystaniem emocji oraz psychofizycznych energii umysłu i ciała. Wielkie znaczenie mają wszystkie zewnętrzne podpory w postaci obrządku, wizualizacji, recytacji mantr i jogi. Praktycznie jest mówić o ścieżce tantrycznej6 jako o czterech inicjacjach lub czterech szczeblach przekazu mocy, które wprowadzają ucznia w różne aspekty w pełni oświeconego stanu. Najprościej mówiąc, pierwszy z czterech przekazów mocy zezwala uczniowi praktykować jogę fazy budowania. Ma ona na celu urzeczywistnienie prawdziwej natury wszystkich zjawisk, obejmując głównie praktyki wizualizacji i recytacji. Druga inicjacja wprowadza ucznia w praktyki fazy doskonalenia, podczas której uczeń medytuje nad subtelnymi kanałami, energiami i esencjami własnego ciała, osiągając panowanie nad nimi. Opanowawszy je w doskonały sposób, uczeń jest przygotowany do przyjęcia trzeciej inicjacji, zezwalającej na uprawianie tego samego typu jogi, lecz tym razem z podporą ciała innej osoby, inaczej mówiąc, małżonka lub małżonki. Ostateczna, czwarta inicjacja odnosi się bezpośrednio do wprowadzenia do samej natury umysłu. Tsogyal po kolei wdrożyła praktyki wszystkich czterech inicjacji. Zobaczymy, jak przyjmowaniu przez nią przekazu mocy i przekazu nauk towarzyszą nadzwyczajne znaki i doświadczenia dogłębnego zrozumienia. Następnie Tsogyal intensywnie praktykuje, aby ustabilizować te doświadczenia i sprawić, by dojrzały do pełnego i nieodwracalnego urzeczywistnienia.
xxxii
Przedmowa tłumacza
Najbardziej uderzającym aspektem jogi, związanym zwłaszcza z trzecią inicjacją, który może zaintrygować czytelnika, a być może wprawić go w zakłopotanie, jest szczególne wykorzystanie energii seksualnej. Skoro wadżrajana bezpośrednio posługuje się uczuciami i stosuje różne jogi psychiczne i fizyczne, dziwne byłoby, gdyby pomijała ten dający ostateczny napęd, bodziec ludzkiego istnienia. Mimo to zasada wykorzystania aktu płciowego jako duchowej ścieżki może wielu wydać się dziwna, a może zgoła z nią sprzeczna. Być może dlatego, że w religiach Zachodu (i to bez względu na obecną obyczajowość) uważa się, że moralnie poprawnym środowiskiem działalności seksualnej jest małżeństwo, a duchowy wymiar seksu jest ściśle związany z prokreacją. W drugim końcu tego spektrum jest natomiast oczywiste, że w życiu świeckim seks jest często trywializowany, dewaluowany i eksploatowany na różne poniżające sposoby. Te dwie kontrastujące ze sobą postawy komplikują nasze podejście do tego aspektu tantry, a tłumaczowi trudno jest znaleźć słownictwo, które byłoby w stanie wyrazić fizyczny stosunek i jednocześnie duchową czystość w sposób, który nie będzie ani zbytecznie nieśmiały, ani skażony lubieżnością bądź wulgarnością. W buddyzmie tybetańskim wskazówki odnoszące się do trzeciej inicjacji są postrzegane jako nauki bardzo wysokiego szczebla i otaczane głębokim szacunkiem. Nie są szeroko rozpowszechniane i dla powodów, które prędko staną się oczywiste, pozostają poza zasięgiem większości praktykujących. Zdolność odczuwania bez łaknienia, doświadczania bez pożądania więcej lub zgoła jakiegokolwiek pożądania, jest oznaką długich przygotowań i wielkiej rangi duchowej. Praktyki trzeciej inicjacji mogą być realizowane tylko przez osoby zdolne czuć, a jednocześnie nie odczuwać przywiązania, nawet w sytuacji spełnienia fizycznego. Jest oczywiste, że osoby zdolne do praktykowania w ten właśnie sposób (w odróżnieniu od tych, którym po prostu wydaje się, że są do tego zdolne) są rzadkie. Z drugiej strony, dla osób, które są w stanie realizować jogę trzeciej inicjacji, praktyka ta ma ogromną siłę i skuteczność.
Przedmowa tłumacza
xxxiii
Jak jasno wynika z życia Tsogyal, pozwala ona na prędkie osiągnięcie wysokiego stopnia urzeczywistnienia. Jest to przy tym ścieżka głęboko niebezpieczna, dotycząca dziedziny, w której człowiek jest szczególnie kruchy i łatwo się sam oszukuje. Jest niebezpieczna nawet dla zaawansowanych i szczerych praktykujących, ponieważ rodzące się przywiązanie może być bardzo subtelne i w rezultacie zwieść nas na manowce. Bez wątpienia właśnie dlatego nie zachęca się wielu osób do próbowania tych praktyk. Wręcz przeciwnie, czynne zniechęcanie do nich jest najprawdopodobniej najczęściej spotykaną postawą. W komentarzu do Skarbca drogocennych właściwości Khenpo Yonten Gyatso mówi: Nauki mówią, że ci, którzy podejmują i wyraźnie praktykują trzecią inicjację, muszą najpierw przygotować własne ciało poprzez ścieżkę umiejętnych środków, tak aby idealnie wyprostować subtelne kanały, oczyścić energię wiatrów i ujarzmić krople esencji. Wyćwiczeni w poglądzie dwóch wcześniejszych przekazów mocy, muszą być w stanie stąpać ścieżką z pomocą nadzwyczajnego poglądu i medytacji, bez najmniejszego pożądania przyjemności. (...) Przeznaczeniem początkującego, który nie ma tej zdolności, a obnosi się jako praktykujący Mantrę i uwikła w sieć zwykłego pożądania, są niższe krainy. Lepiej jest praktykować zgodnie z własnym autentycznym potencjałem i do granic własnych możliwości, z ufną wiarą w zasadę karmy i wiarą w Trzy Klejnoty.7 Jak już mówiliśmy, w tej jodze energia seksualna jest wykorzystywana w sposób całkowicie oczyszczony z nieczystości doczesnej pasji i pożądania. W odniesieniu do postaci Guru Rinpocze w historii życia i oświecenia Yeshe Tsogyal można bez przesady powiedzieć, że to, co rozgrywa się między nimi, w żaden sposób nie jest seksem w normalnym znaczeniu tego słowa, a praktyka rozwinęła się w kontekście skojarzeń zupełnie odbiegających od powszedniego życia. Relacje między bohaterami miały wyłączne źródło w praktyce dharmy i zobowiązaniach samaja.
xxxiv
Przedmowa tłumacza
„JA, KOBIETA YESHE TSOGYAL” Życie Yeshe Tsogyal jest opowieścią o nadzwyczajnych ludzkich osiągnięciach. Fakt, że jest historią kobiety opowiedzianą z wyraźnie kobiecego punktu widzenia, sprawia, że jest to dokument szczególnie interesujący. Jednakże, choć dzieło to jest naturalnie wyjątkowo ważne dla kobiet, ponieważ żywo odnosi się do wielu trudności i frustracji będących udziałem uduchowionych kobiet przez całe wieki, ważne jest, żeby pamiętać, że ze względu na swoje uniwersalne przesłanie wykracza poza kwestie płci. Nie mamy zamiaru wdawać się w kontrowersje wywiązujące się ze złożonych i drażliwych kwestii podnoszonych w toku obecnej debaty feministycznej. A jednak, w kontekście całego buddyzmu nie da się przeoczyć faktu, że Ja, kobieta Yeshe Tsogyal charakteryzuje się szczególną szczerością. A to jest wyjątkowe z uwagi na wiek i tradycyjny charakter tego dokumentu. Buddyzm jest krytykowany na równi z wieloma innymi duchowymi tradycjami za brak równouprawnienia kobiet w kwestii statusu i możliwości na szczeblu instytucjonalnym i za skrytą odmowę przyznania płciom pełnej równości pod względem potencjału duchowego. Jest niezaprzeczalnym faktem, że sangha bhiksiuń, czyli wspólnota mniszek, została utworzona później, niż wspólnota mnichów i wydaje się, z pewnym wahaniem ze strony Buddhy. Jest też faktem, że na szczeblu dyscypliny winai, mniszki składają śluby, które pod względem administracyjnym specyficznie podporządkowują je męskiej gałęzi ich zakonu. A także, w Tybecie jest to wyraźne, że choć bycie kobietą nie stanowiło samo w sobie dyskwalifikacji (tak jak ma to miejsce w pewnych religiach) względem wpływowych i respektowanych publicznych stanowisk w duchownej hierarchii, rzadko spotyka się kobiety na stanowiskach uznanych lamów (i to pomimo wysokiego stopnia urzeczywistnienia wśród kobiet). Jak ma się to wszystko do faktu, że nauki buddyjskie mają na celu oswobodzenie i oświecenie, w których fizyczne i emocjonalne różnice dzielące płci są bez znaczenia?
Przedmowa tłumacza
xxxv
Po pierwsze, warto podkreślić oczywisty, lecz ważny fakt, że zinstytucjonalizowana religia, niezależnie od treści duchowych, w ogromnym stopniu jest tworem czysto ludzkim. Jest uwarunkowana społeczeństwem, w którym powstaje i którego struktury administracyjne odzwierciedla. I tak, w zarządzaniu zagadnieniami religijnymi stosunki między płciami zazwyczaj odzwierciedlają świeckie wymogi, w myśl których ludzkie społeczeństwo zazwyczaj zakłada miejsce kobiety w domu, otoczone zewnętrzną, obywatelską działalnością mężczyzn. O ile względy socjalne zdają się przesądzać o ukształtowaniu struktur instytucjonalnych, nie oznacza to oczywiście, że kobietom odmawiano możliwości uczestniczenia w praktykach duchowych. Lecz choć prawie wszystkie tradycje w teorii dopuszczają, że obydwie płci są równie zdolne osiągnąć wysoki poziom duchowego zrozumienia i świętości, faktyczne możliwości kobiet w wielu społeczeństwach były określane i ograniczane przez względy w gruncie rzeczy niereligijne. W buddyzmie, jak już mówiliśmy, pierwszymi uczniami, którzy poszli za Buddhą i obrali życie w bezdomności, byli wyłącznie mężczyźni. Niedługo potem kobiety zasygnalizowały własne intencje pójścia tą samą drogą. W perspektywie tego, co powiedzieliśmy powyżej, początkowe wahanie Buddhy w kwestii wyświęcania kobiet i jego obstawanie przy tym, aby sangha bhiksiuń była podporządkowana administracji mnichów, może być postrzegane jako odzwierciedlenie wzorców społecznych, o których mówiliśmy. Widoczna troska o ulokowanie grupy samodzielnych kobiet w zewnętrznych, męskich ramach mogła być konieczna w tamtych czasach, aby dla otoczenia zakon mniszek był zjawiskiem czytelnym i dopuszczalnym.8 Inaczej mówiąc, taki układ był podyktowany historycznymi i kulturowymi względami i nie musi być postrzegany jako niezmienny w sytuacji, gdy takie względy nie obowiązują. Wracając do Ja, kobieta Yeshe Tsogyal, pierwszy obraz Tsogyal ukazuje nam młodą kobietę zaciekle walczącą przeciwko naciskom społecznym swoich czasów. Pomimo jej próśb, ojciec, zapominając o tym, że kiedy była dzieckiem, oceniał ją w kategoriach cudu, upiera
xxxvi
Przedmowa tłumacza
się, aby wydać ją za mąż. A ona, usiłując się uwolnić, pada ofiarą okrucieństwa i przemocy. Później czuje, że musi i chce iść samotną ścieżką, która nie szczędzi jej negatywnych fizycznych następstw bycia kobietą w surowym i nierozumiejącym świecie. Świadczy o tym uraza wyczuwalna w krytyce królewskich ministrów: „Dziewczyna z Kharchen straciła reputację i zhańbiła swoją rodzinę. Czy teraz ma sprowadzić nieszczęście na całe królestwo?” W oczywisty sposób Tsogyal staje się obiektem napiętnowania i złośliwości.9 W pewnym momencie z wyjątkową szczerością mówi o tym Guru Rinpocze. Okazją po temu jest jej prośba o określone nauki, ale jej wybuch daje nam odczuć lata walki i frustracji, które go poprzedzają. …Bo ja sama jestem nieśmiałą kobietą o niewielu przymiotach, niskiego stanu i celem jestem ciągłej krytyki. Jeśli idę prosić o jałmużnę, szczują mnie psami; jeśli trafi mi się pożywienie i dobytek, opadają mnie złodzieje; moja piękność sprawia, że staję się łupem każdego chutliwego nicponia; jeśli jestem zajęta wieloma sprawami, wieśniacy mnie oskarżają; jeśli nie robię tak, jak ludzie by chcieli, jestem krytykowana; jeśli tylko popełnię jakiś błąd, nikt mnie nie może ścierpieć. Muszę uważać na wszystko, co robię. Tak to jest być kobietą! Jak kobiecie osiągnąć urzeczywistnienie w dharmie? Już samo przeżycie jest niezmiernie trudne! Wszystko to oczywiście z jeszcze większą wyrazistością ukazuje dokonania Tsogyal. Jest fizycznie słaba, a przez to łatwo pada ofiarą zbirów, złodziei i gwałcicieli, ale mimo to zwycięża, a wielka wewnętrzna pewność, której źródłem jest jej związek z Guru Rinpocze, wraz z owocami jej medytacyjnych doświadczeń, pozwala jej ignorować głośną dezaprobatę zwykłej społeczności, nad którą w końcu całkowicie zatriumfuje. Pod koniec książki, w zdumiewającej zwycięskiej pieśni te gorzkie narzekania zastąpi łagodny humor, pozwalający jej z ironią powtarzać to, co ludzie zwykli byli o niej mówić.
Przedmowa tłumacza
xxxvii
Tej, którą „Panią” zwiecie, dzikiej i nieustraszonej, Która tyle ścierpiała – tej Pani już nie ma! Dziewka, która własnego męża nie mogła zatrzymać, Jest teraz królową dharmakai Kuntuzangpo! Ta niechlujna istota, zadufana i bezczelna, Pretensja zabiera ją teraz na południowy zachód! Ta jękliwa jędza, ta intrygantka, Podstępem rozpływa się w dharmadhatu! Ta smętna wdowa, której nie chciał żaden Tybetańczyk, Dziedziczy właśnie nieskończone zwierzchnictwo Buddhy! Tymi słowy Ja, kobieta Yeshe Tsogyal ostatecznie unicestwia wszelkie odczucia, że bycie kobietą w jakikolwiek sposób stoi na przeszkodzie duchowego spełnienia. To prawda, że Tsogyal zostaje co pewien czas pokonana, tak jak jest to udziałem każdej kobiety w obliczu męskiej agresji, ale w sensie siły moralnej, odwagi fizycznej i uporu, jej zwycięstwo nie ulega kwestii. Kiedy odosabnia się w jaskini w wysokich górach Tybetu, asceza doprowadza ją niemal do śmierci, ale ona pozostaje wierna ślubom i triumfuje – w jaskrawym przeciwieństwie do towarzyszącego jej mężczyzny, który „nie mogąc tego znieść, odszedł, aby szukać Guru”. Kiedy zostaje zgwałcona przez bandę opryszków, siłą bodhiczitty i własnego spełnienia jest w stanie wprowadzić tych, co ją napadli, na Ścieżkę, przekształcając w ten sposób sytuację nikczemnej przemocy w jedno z najbardziej zdumiewających i najpiękniejszych spotkań dzieła. Przy innej okazji zostaje obwiniona o spowodowanie szeregu klęsk żywiołowych, stając się przedmiotem prawdziwego polowania na czarownice, lecz dzięki sile zdecydowania i medytacji pozostaje nieporuszona wszystkim, co jest w stanie wymyślić głupota i okrucieństwo: „Ale nic i nikt nie był w stanie naruszyć ciała Pani”. Ponadto, choć w historii życia i oświecenia Yeshe Tsogyal dominuje postać Tsogyal, w żadnym razie nie jest ona jedyną przedstawicielką kobiecego urzeczywistnienia. W swoim życiu spotyka inne
xxxviii
Przedmowa tłumacza
wielkie joginie: Mandarawę i Siakiademę, które również były najwyższymi adeptkami. Są też jej własne nadzwyczajne uczennice: Trashi Chidren, Kalasiddhi i Shelkar Dorje Tso, a także Lodro Kyi i niezliczone mniszki w klasztorach, które Tsogyal ufundowała i wspierała. Takie opowieści o heroicznej wytrwałości, pokonanych przeszkodach, przezwyciężonym strachu i słabości znajdziemy w żywotach wszystkich wielkich mnichów i joginów buddyjskiej tradycji. Historia Tsogyal pokazuje, że jest ona w każdym sensie im równa, spełniając własną kobiecość, tak jak oni spełniali swą męskość. Kategoryczne stwierdzenie tej równości płci na duchowej drodze pada z ust samego Guru Rinpocze, który w ewidentny sposób odrzuca tradycyjne uprzedzenia. Po tym, jak Tsogyal przetrwała wielkie trudności związane z samotną praktyką tantrycznej jogi i przezwyciężyła je aż do spełnienia, Guru Rinpocze wita ją tymi słowami: Jogini w tajemnej mantrze wprawna, Podstawą oswobodzenia Jest ta ludzka postać, ta nędzna ludzka forma, A tu różnica, czy męska, czy żeńska, Nie ma znaczenia. A gdy bodhiczittą się zwieńczy, To kobiety postać będzie doprawdy najwyższa! Na płaszczyźnie tożsamości seksualnej nie ma potrzeby aspirować do czegokolwiek innego niż to, czym się jest. Kobiecość i męskość są całkowicie zrównane. Jedynym kryterium przewagi jest obecność bodhiczitty, determinacji, aby osiągnąć stan buddhy dla dobra wszystkich istot. Wszelkie roszczenia wyższości, opierające się po prostu na różnicy płci, są fikcją i uprzedzeniem. A jednak takie uprzedzenie jest głęboko zakorzenione i nie daje się łatwo wyrwać, którego to faktu Tsogyal jest w pełni świadoma. W chwilach szczególnie ważkich, takich jak przyjmowanie nauk i przekazu mocy, jej
Przedmowa tłumacza
xxxix
oddanie tantrze, trudna podróż do Nepalu, osiągnięcie urzeczywistnienia i innych, bez ogródek odwołuje się do własnej kobiecości, tak jakby chciała narzucić ją uwadze czytelnika, który bez tego by ją przeoczył. Jej określenie: „ja, kobieta Yeshe Tsogyal”, powtórzone więcej niż dwanaście razy w toku książki, jest samo w sobie nauką o szczególnym znaczeniu. Pomimo wszystkiego, co powiedzieliśmy na temat heroicznej kobiecości, pozostaje prawdą, że życie i nauki Yeshe Tsogyal mają uniwersalne znaczenie. Byłoby błędem i umniejszeniem, gdybyśmy odczytali historię życia i oświecenia Yeshe Tsogyal wyłącznie jako feministyczny traktat. Choć jest niewątpliwym potwierdzeniem potencjału kobiecości, niemniej stanowi mistrzowski obraz ludzkiego osiągnięcia na tantrycznej ścieżce, którego owoc znacznie wykracza poza poziom dwoistości, na którym mają znaczenie różnice między płciami. Ostatecznym wynikiem stanu buddhy jest spełnienie poza dwoistością. W ikonografii Tybetu jest ono reprezentowane przez złączonych małżonków Kuntuzangpo i Kuntuzangmo, doskonałe połączenie mądrości i współczucia, świadomości i pustki, błogości i próżni, stanu wykraczającego poza słowa i poza wyobraźnię. I tak, podczas gdy „nirmanakaja powszechnie znana jako Yeshe Tsogyal” uwidacznia się w ludzkiej i kobiecej postaci, jej ostateczna rzeczywistość jest całkowicie transcendentna, wykraczając poza męskie, jak i kobiece. Zaiste, na poziomie ostatecznym, jak dobitnie stwierdza tekst, Yeshe Tsogyal i Guru Rinpocze, Oblubienica i Zrodzony z Lotosu, są jednością w doskonałym połączeniu. „W absolutnej przestrzeni ich imię jest Kunzang Pema Yabyum – ‘Wszystko-co-dobre Guru-Małżonka Zrodzony z Lotosu’. Ich ciało, mowa, umysł, właściwości i działania są obecne wszędzie, gdzie tylko przenika przestrzeń”. SKARB DHARMY Ja, kobieta Yeshe Tsogyal jest „termą” lub inaczej mówiąc, tekstem-skarbem i należy przez to do swoistej i bardzo ważnej klasy
xl
Przedmowa tłumacza
w literaturze tybetańskiego buddyzmu. Co więcej, jest to tekst o niezwykłym znaczeniu, ponieważ opisuje początek tradycji term, ukazując ważną rolę, jaką odegrała w niej Yeshe Tsogyal. Choć ukrywanie nauk w celu przechowania ich do późniejszych czasów, aby mogły być rozpowszechniane i wdrażane z większym skutkiem, było znane w innych regionach tradycji buddyjskiej, system skarbów dharmy w obecnym znaczeniu tego pojęcia jest szczególnie związany z Guru Rinpocze i charakteryzuje w gruncie rzeczy szkołę ningma. Ponadto, aczkolwiek tradycja term doskonale wpisuje się w ogólne buddyjskie nauki o naturze umysłu i o zewnętrznych zjawiskach, sposób ukrycia, zachowania i odkrywania skarbów jest bardzo tajemniczy i cudowny. Jest on tak zdumiewający, że trudno byłoby dać mu wiarę, gdyby nie fakt, iż wielcy tertoni (odkrywcy skarbów), których autorytet i uczciwość nie podlegają dyskusji, żyli w naszych własnych czasach i szczegółowo wypowiadali się na ten temat oraz rozpowszechniali nauki pochodzące z odkrytych przez siebie skarbów. Temat ukrytych skarbów dharmy jest rozległy, a podbudowująca go teoria bardzo subtelna i zawiła. Na szczęście w ubiegłym wieku Jigme Tenpai Nyima, trzeci Dodrupchen Rinpocze napisał wyczerpującą rozprawę o tym zjawisku, która została przetłumaczona i przedstawiona przez Tulku Thondupa Rinpocze. Zainteresowany czytelnik znajdzie wielkie bogactwo informacji w tym bezcennym tekście.10 Gwoli zwykłego wstępu można najogólniej powiedzieć, że udając się do Tybetu, Guru Padmasambhawa był świadomy przyszłego rozwoju świata i zmniejszających się możliwości duchowego rozwoju. Przewidywał zordynarnienie ludzkiego umysłu i etycznych postaw z jednoczesnym zanieczyszczeniem podstawowych elementów zewnętrznego wszechświata. Przepowiadał zmniejszanie się ludzkich sił pod naporem katastrof, konfliktów i straszliwych nowych chorób, a przede wszystkim ograniczenie skłonności do angażowania się w działania duchowe. Dlatego też przekazał swoim najbliższym uczniom wiele nauk, nie z myślą o ich niezwłocznym rozpowszech-
Przedmowa tłumacza
xli
nieniu, ale w celu zachowania ich dla dalszych pokoleń, gdzie miały się pojawić tak, jak gdyby pochodziły świeżo od niego, opatrzone jego błogosławieństwem i „jeszcze ciepłe od oddechu dakiń”. Jest interesujące, że przeważająca część sadhan i jog praktykowanych obecnie przez szkołę ningma pochodzi właśnie z tekstów termy. Ukrycia tekstów nie należy rozumieć w normalnym znaczeniu, takim jak na przykład zakopanie skarbu monet na polu lub ukrycie rękopisów w grocie, tak jak miało to miejsce w przypadku rękopisów znad Morza Martwego. Kiedy Guru Rinpocze ukrywał swoje nauki, schował je w najgłębszych zakamarkach umysłów swoich uczniów, którzy osiągnęli urzeczywistnienie, przepowiadając, że w pewnym momencie przyszłości uczeń odrodzi się i wydobędzie nauki z głębi swojej własnej świadomości. Dla wsparcia procesu przypominania nauk, w określonych miejscach często zostawały ukryte „substancje skarbów”. Mogły nimi być na przykład wizerunek Guru, a najczęściej niewielki zwój żółtego papieru pokrytego tekstem, zazwyczaj bardzo krótkim i spisanym symbolicznym pismem. Substancja skarbu oddziałuje na tertona w taki sposób, że pobudza i wyprowadza z najgłębszych tajników jego umysłu całą naukę, którą Guru przekazał w odległej przeszłości. I znów, sposób „umiejscowienia” i ukrycia takich substancji był niezwykły. Guru Rinpocze i Yeshe Tsogyal nie ukryli ich w środku „przedmiotów” w zwykłym znaczeniu tego słowa, ale wewnątrz „podstawowej natury” żywiołów w „podobnej sieci” tkance zjawisk. Mogły więc one być znajdowane wewnątrz głazów lub w kolumnach starych budynków, w skałach urwisk, w jeziorach, a nawet w powietrzu. Co więcej, odkryć je może wyłącznie przepowiedziany terton i nawet on tylko w określonych momentach i w bardzo precyzyjnie określonych sytuacjach, które można by nazwać współzależnym zbiegiem.11 Nauki przekazane jako skarby mogą być krótkimi instrukcjami i modlitwami, a także długimi, wielotomowymi cyklami doktrynalnych materiałów. W pewnych okolicznościach skarb może nagle objawić się w umyśle tertona bez bodźca zewnętrznej substancji.
xlii
Przedmowa tłumacza
Z Ja, kobieta Yeshe Tsogyal było jednak inaczej. Cały tekst został zaszyfrowany symbolicznym pismem (dayig) i powierzony, jak widzieliśmy na początku książki, opiekuńczym duchom. To one go przetrzymywały i wreszcie przedstawiły jego odkrywcy, tertonowi Takshamowi Samtenowi Lingpie (ok. 1650 r.), który za ich namową wyprowadził skarb z własnej pamięci i spisał go. W kolofonie tekstu woła: „Oto wielki cud, spisałem to tak, jak jawiło mi się w umyśle!” Symboliczne pismo jest zazwyczaj czytelne wyłącznie dla zapowiedzianego tertona i to on tylko jest w stanie rozwinąć jego znaczenie. Niemniej, tajemnicze pismo czasami widnieje w rozszyfrowanym tybetańskim tekście. W niniejszym tłumaczeniu zostało odwzorowane w tych samych miejscach, w których pojawia się w oryginale.12 Choć to Guru Rinpocze był inicjatorem tradycji term, większość pracy z zaszyfrowaniem, spisaniem i ukryciem skarbów została powierzona Yeshe Tsogyal, stanowiąc jedno z jej najważniejszych zadań i darów dla przyszłych pokoleń praktykujących buddystów. Rozdział siódmy kończy się długą, choć i tak skróconą, listą miejsc w Tybecie, gdzie zostały ukryte termy, a w poprzedzającym rozdziale Tsogyal tak podsumowuje swoje działania: Bez błogosławieństwa mego nie pozostaje Ni jedna ziemi bryła, co w garści się mieści, A prawda tego z czasem się pokaże –– Dowodem będzie znajdowanie skarbów… Pięć żywiołów przeszło pod me panowanie. I wszędzie ziemię wypełniłam skarbami. Podczas gdy większość term jest bezpośrednio związana z Guru Rinpocze, jest prawdą, że nauki w postaci skarbów były ukrywane przez innych wielkich mistrzów, którzy osiągnęli najwyższy poziom urzeczywistnienia. Jest wśród nich indyjski pandita Wimalamitra, jeden z patriarchów tradycji dzogczen oraz Wajroczana, tybetański
Przedmowa tłumacza
xliii
tłumacz i uczeń Guru Rinpocze. Jest to dość ważne z uwagi na fakt, że wewnętrzne dowody zdają się wskazywać, iż historię życia i oświecenia stworzyła jako skarb i ukryła sama Yeshe Tsogyal. Taksham Samten Lingpa jest uważany za inkarnację jej ucznia, Gyalwy Changchuba, który, jak widzieliśmy, był reinkarnacją jej wcześniejszego towarzysza, Arii Salégo. Jak stwierdza Dodrup Tenpai Nyima, istoty będące w stanie odkryć skarby, muszą osiągnąć urzeczywistnienie co najmniej na poziomie praktyk fazy doskonalenia. Z drugiej strony, ten kto emanuje skarby, musi posiąść najwyższe urzeczywistnienie stanu buddhy13. Ja, kobieta Yeshe Tsogyal jest więc świadectwem jej oświecenia.
Ja, kobieta Yeshe Tsogyal
NAMO GURU DEVA DAKINIBHIYA! Cześć zastępowi Guru Dakiń! O Buddho Bezkresnego Światła,14 o Najwyższy Władco, który Widzisz,15 O Lotosowy Guru,16 objawienie ich miłosierdzia; Nauczycielu Potrójnej Kai, Potrójny Klejnocie, osłono wędrujących, Przed Tobą i wszystkimi mistrzami linii, Składam ofiary. Kłonię się Dechen Karmo, Matce wszystkich buddhów Przeszłości, teraźniejszości i przyszłego czasu: Samantabhadri wielkiej błogości, dakini dharmakai. I Wadżrajogini – sambhogakai, I Pani Tsogyal – nirmanakai. Tańcząca transmutacja jej postaci Raduje serca buddhów trzech czasów Władca z Orgyen uczynił ją strażniczką swych nauk. Osiągnęła niezawodną pamięć, Ona, płodna matka głębokich skarbów. Posiadła najwyższe urzeczywistnienie: Tęczowe, diamentowe ciało. Guru Dakini, co wędruje po niebiosach! Imię jej Yeshe Tsogyal, „Zwycięskie Morze Mądrości”.
2
Dla dobra przyszłych pokoleń, Ta opowieść o jej życiu i wyzwoleniu, Wraz z kilkoma urywkami jej nauk, Co są jak dakiń krew serdeczna17, Została tu utrwalona i ukryta. Nyongkha Nakpo, ognisty władco demonów, Dugonie o lwim obliczu, strzeż tego Skarbu! SAMAYA GYA GYA GYA18
❁ Prolog
Emaho!
P
ADMA THODRENGTSEL, mistrz mantry, którego natura jest naturą wszystkich buddhów przeszłych, teraźniejszych i przyszłych, jest zaiste wielkim siddhą, zrodzonym z kwiatu lotosu, nieskalanym ludzkim narodzeniem. Przewyższając nawet Siakiamuniego, osiąga oświeconą działalność buddhów trzech czasów. Uczył i długo przechowywał nauki mantrajany – wszystkie, które tak trudno jest rozpowszechniać. Jedynie siłą własnej myśli ujarzmił dziki lud Tybetu, orki i potwory południowego zachodu, pogan, demony, bogów i duchy – wszystkich, których tak trudno jest ujarzmić. W swojej mocy jawił się w rozmaitych cudownych postaciach – wszystkich, które tak trudno jest ukazać. I zaprawdę osiągnął siddhi nieśmiertelności, tak trudne do zdobycia. W celu propagowania tajemnej mantry pojmował małżonki o szczególnych przymiotach, z najwyższego nieba, z cmentarnych obszarów i ze świętych miejsc, z boskich i ludzkich krain, a także stamtąd, gdzie panowali nagowie i gandharwy. Więcej ich było niż ziaren sezamu w wypełnionym spichrzu. Zwłaszcza z tego świata, kontynentu różanych jabłek,19 z Indii, Chin, Tybetu, Gen, Jang, Li i Hor wziął co najmniej siedemdziesiąt tysięcy panien, a wszystkie one wyposażone były w doskonałe przymioty. Ale w rzeczywistości pozostawał nierozłączny z pięcioma emanacjami Wadżrawarahi: Mandarawą, która była emanacją jej ciała; Yeshe Tsogyal, emanacją mowy; Siakiademą, emanacją
4
J a , k o b i e t a Ye s h e Ts o g y a l
umysłu; Kalasiddhi, emanacją przymiotów i Trashi Chidren, emanacją działania. A do tego była jeszcze dakini Prabhadhara, emanacja aspektu takości, ona była szósta. Spośród nich Indyjka Mandarawa i Tybetanka Yeshe Tsogyal były najwyższe. Życie Mandarawy opowiedziano gdzie indziej;20 a tutaj jest krótka historia Yeshe Tsogyal.
❁ Rozdział pierwszy
Emanacja
T
A, KTÓRA JEST matką buddhów przeszłych, teraźniejszych i tych, którzy przyjdą, nirmanakaja powszechnie znana jako Yeshe Tsogyal, gromadziła zasługi i usuwała splamienia przez liczone i niezliczone21 wieki, śląc wielkie fale dobroci wszystkiemu, co żyje. W czasach szlachetnego Sadaprarudity, kiedy narodziła się jako córka kupca, spotkała Buddhę Dharmodgatę i w towarzystwie pięciuset panien powzięła niezachwianą decyzję nigdy więcej nie odrodzić się w sansarze.22 Potem, kiedy umarła, wędrowała daleko i szeroko przez wiele pól buddhów sambhogakai i wreszcie, kiedy tu na ziemi przebywał Buddha Siakiamuni, odrodziła się jako kobieta imieniem Gangadewi i zebrała jego nauki. Potem znów pozostawała na polach buddhów sambhogakai, znana jako Saraswati, licznym przynosząc stamtąd dobro i pożytek. W tych czasach buddyjski król Trisong Detsen, ucieleśnienie szlachetnego Mańdziuśriego, zapragnął sprowadzić świętą doktrynę do naszego kraju, Tybetu. Wezwał więc wielkiego nauczyciela Padmasambhawę, wolnego od narodzin i śmierci, który nie był nikim innym jak Buddhą Amitabhą, co pojawił się na tym ludzkim świecie. Król zaprosił go przeto i zbudował Cudowne Samye, radość swego serca. Zbudował także niezliczone świątynie, blisko i daleko, i przez to sprawił, że święta doktryna wzeszła i zabłysła jak słońce. Wtedy to Wielki Mistrz Padmasambhawa tak się sam z sobą naradzał: „Abym mógł rozpowszechnić nauki tajemnej mantry – rozważał – czas, by pojawiła się inkarnacja bogini Saraswati”. I w tej samej
6
J a , k o b i e t a Ye s h e Ts o g y a l
chwili, jak księżyc rzucający odbicie na morze, znalazł się daleko, w emanowanym kraju Orgyen. O tym, gdzie przebywał, krążyły pogłoski. Tybetańscy ministrowie mówili, że Guru został ukarany i wydalony na dzikie pola Thokaru. Pobożny król ze swej strony stwierdził, że przebywa w trzech Lwich Fortecach Mon, zajęty duchową praktyką. Pospólstwo zaś plotkowało, że uciekł do Indii z królową! Prawda jednak była taka, że Guru zapuścił się w setki pól buddhów nirmanakai, pozostając tam przez siedem lat liczonych ludzkim czasem. Wezwał do siebie Wadżrajoginię, boginię Saraswati, Gniewnie Zmarszczoną Tarę, dakinie czterech klas i te ze świętych krain i miejsc, i zewsząd bez wyjątku. Z każdą z nich się zabawił i zbudził je tą radosną pieśnią. Hri! Bez pożądania w tajemnym niebie wielkiego pożądania, Bez namiętności w promieniach i snopach głębokiej pasji, Poza pożądaniem, choć z błogą wadżrą pożądania, Czas na wielką błogość, głęboką i tajemną. Wtedy spośród zgromadzonych bóstw uniosła się Saraswati i tak odpowiedziała: Ho! Heruko, Bohaterze, Panie Błogości, O Ty, wielki tancerzu! Zatańcz tutaj, jeśli umiesz! Ten święty lotos zawiera Największą z wielkich błogości. Bo w tej świętej przestrzeni Nie ma smutku ani bólu, A czas już najwyższy Zejść do dzikiego i nieokiełznanego kraju.
Rozdział pierwszy
7
„Samaja Ho!” zawołał Pan; „Samajastvam!” zawołała Pani; „Samaja Hri!” rzekł; a ona odrzekła: „Samaja Tishta!” „Raho Ham!” rzekł on; a ona: „Ragayami”. Z tymi słowami wadżra Pana i lotos Pani złączyły się i tak pozostawali w medytacji. Loczana i cztery pozostałe małżonki buddhów składały ofiary i układały peany. Herukowie przegonili moce przeszkód. Bodhisattwowie wznieśli modły o pomyślność. Wielcy strażnicy powstrzymali przeszkody, a cztery strażniczki bram wzniosły ochronny krąg. Boginie wadżry23 tańczyły, a obrońcy dziesięciu kierunków, mamo i dharmapalowie zaprzysięgli strzec doktryny. W tym momencie wielka błogość Pana i Pani sprawiła, że zadrżały i zatrzęsły się światy. I w tej oto chwili, z miejsca ich zespolenia błysło wielkie światło: czerwona litera É otoczona girlandą białych samogłosek i biała litera Wam otoczona wieńcem czerwonych spółgłosek, które opadały, opadały jak spadające gwiazdy na krainę Tybetu, aż do doliny Drak Seu.
SAMAYA GYA GYA GYA
❁ Rozdział drugi
Narodziny
W
OKRESIE najwcześniejszej dynastii, od pierwszego króla Nyatri Tsenpo aż do Namri Songtsena, Tybet był podzielony na siedem lennych państewek. Ale kiedy wielki pobożny król Songtsen Gampo wstąpił na tron, przejął cały Tybet pod swe panowanie i podobnie czynili jego następcy. Niezmierzone były owoce jego męstwa. Dla zarządzania siedmioma lennami z mocy królewskiego edyktu osadził książęta – lenników. Ich imiona to: Kharchenpa, Surkhapa, Kharchupa, Gongthangpa, Tsepa, Drakpa i Rongpa. Synem Kharchenpy i założycielem dużej wspólnoty bon był Kharchen Zhonupa, którego synem był Kharchen Dorje Gön, a tego synem z kolei – Kharchen Pelgyi Wangchuk. Kiedy miał piętnaście lat, Kharchen Pelgyi Wangchuk wziął za żonę Getso z klanu Nub i przejął na siebie brzemię rządzenia, jako że ojciec jego zmarł. Jego serce skłaniało się ku dharmie buddhy i idąc za słowem króla, przedstawił doktrynę swoim poddanym. Upłynęło dziesięć lat i kiedy pewnego razu wraz z małżonką oddawał się rozkoszom miłości, wydarzyło się, że obydwoje mieli widzenie. Getso wydało się, że złota pszczoła, której brzęczenie było słodsze od dźwięku wioli,24 przyleciała z zachodu i roztopiła się w ciemieniu jej małżonka. Księciu Kharchen zaś wydało się, że jego małżonka ma troje oczu i zobaczył ośmioletnią dziewczynkę trzymającą wiolę i śpiewającą: „a ah, i ih, u uh, ri rih, li lih, e eh, o oh, am ah”, a także „hri hri hri hri hri”. Zbliżyła się ku niemu i znikła. Natychmiast zatrzęsła się ziemia. Zabłysło światło i rozległ się grzmot, a po nim
Rozdział drugi
9
długie, niskie dudnienie. Źródło koło zamku wezbrało jak jezioro i pokazało się wiele innych znaków. Tej nocy Kharchenpie przyśnił się sen, tym razem trzymał w ręku kwiat lotosu o ośmiu płatkach, który rozsiewał światło na wszystko wokół. Usłyszał głos oznajmiający, że światło wypełniło wszechświat miliarda światów. I śnił, że z jego ciemienia wyskoczyła koralowa stupa. Ludzie ściągali ku niej z Chin, Jangu, Horu, Tybetu, Mongolii, Monu, Nepalu i innych krajów. Niektórzy mówili, że przybyli tylko po to, aby ją zobaczyć, inni chcieli ją zabrać ze sobą. Niektórzy mówili, że pragną ją ukraść, a inni, że chcą ją uprowadzić. W tym samym śnie przyśniło się Kharchenpie, że w ręku trzyma wiolę, która, choć nikt na niej nie grał, wypełniała melodią trzytysięczny wszechświat25. I ze wszystkich tych światów niepojęte tłumy ludzi przyszły i słuchały, i nie mogły się nasłuchać. Getso natomiast śniła, że trzyma w ręku naszyjnik z muszli i korali. Z korali wypływała krew w wielkiej ilości, a z muszli obfitość mleka. Dawała te substancje tłumom ludzi, ale bez względu na to, jak długo pili, nie mogli wyczerpać potoku, który wypełniał świat amritą, czerwoną i białą. I usłyszała głos, obwieszczający, że amrita nie wyczerpie się aż do końca epoki. O świcie następnego dnia pojawiła się białolica dziewczyna, której nigdy przedtem nie widzieli. Była śliczna jak córka bogów. „W domostwie księcia-ojca – powiedziała – pojawili się Buddha, Dharma i Sangha. Alala, oto wspaniały cud!” Po czym znikła. Przez całe dziewięć miesięcy dźwięki samogłosek i słowa Hri Guru Padma Vajra Ah, a także tantry tajemnej mantry dźwięczały wyraźnie i nieprzerwanie, głównie w sanskrycie. I w końcu, kiedy wschodziło słońce dziesiątego dnia miesiąca małpy w roku ptaka, Getso powiła bez najmniejszego wysiłku. W tym samym momencie zadrżała ziemia i rozległo się dudnienie grzmotu. Spadł deszcz kwiatów i jezioro mocno wezbrało; wokół jego brzegów pojawiła się cudowna masa czerwonych i białych kwiatów, lśniących i w pełni rozkwitu. Muzyka napełniła niebiosa i przez długi czas słychać było słodkie brzmienie wiol.
10
J a , k o b i e t a Ye s h e Ts o g y a l
Pośród chmur widać było liczne boginie, które śpiewały następującą pieśń pomyślności: Hri! Naturo dharmakai, Samantabhadri wielkiej błogości, Wadżrajogini, dakini sambhogakai, Nirmanakajo, najwyższa matko wszystkich buddhów, Tobie całe szczęście i pomyślność! Dakini dharmakai, otchłani pustki, Sambhogakajo, Saraswati, matko buddhów trzech czasów, Nirmanakajo, najwyższa i doskonale obdarowana, Tobie zwycięstwo! Dharmakajo, rozciągłości pierwotnej mądrości, Sambhogakajo, matko wysoko postawionych, Biała Taro o siedmiu oczach, Nirmanakajo, najwyższa spośród żywych, Tobie się kłonimy! I sprowadziwszy deszcz kwiatów, rozpłynęły się w pustej przestrzeni. Dokładnie w momencie narodzin dziecko recytowało samogłoski i spółgłoski i wykrzyknęło: „Wielki Panie z Orgyen, miej wzgląd na mnie!” I klęcząc lub siedząc ze skrzyżowanymi nogami, patrzyło przed siebie szeroko otwartymi oczyma. Nieskalana nieczystościami łona, dziewczynka miała ciało lśniące białością, zęby jak rzędy maleńkich muszelek, a granatowoczarne włosy opadały jej do pasa. Kiedy matka przyniosła jej do zjedzenia masło dri, tak jej powiedziała: Ja, twoje dziecko, jogini nirmanakai, Żywię się strawą czystych esencji
Rozdział drugi
11
I dawno zapomniałam nieczyste pożywienie. Ale zjem, matko – abyś ty urosła w zasługę. Najważniejsze nauki będą moją strawą I cała sansara będzie tym, co połknę. Sycić mnie będą świadomość, nieskalana mądrość. Ah Ye! I z tymi słowy zjadła masło. Jej ojciec, pan Kharchenu, wykrzyknął: „Ta oto moja córka znacznie przewyższa inne dzieci. Albo zostanie wielką joginią buddyjską lub bonpo, albo małżonką wielkiego króla! A skoro nasze jezioro26 tak bardzo urosło, od kiedy się narodziła, niech nosi imię Tsogyal, Morze Zwycięstwa”. Zaledwie po miesiącu niemowlę wyglądało jak ośmioletnie dziecko, więc uważając, że nic dobrego nie wyniknie, jeśli ludzie się o tym dowiedzą, rodzice ukrywali je aż do dziesiątego roku życia. Tsogyal wyrosła już wtedy na śliczną dziewczynę, o której piękności wszyscy i tak dobrze wiedzieli. Tłumy przybywały z Tybetu, Chin, Mongolii, Jangu, Genu i Nepalu, tylko po to, żeby ją zobaczyć. SAMAYA ITHI
„Opowieść jest niezwykła pod wieloma względami, lecz wydaje się najważniejsze to, że łączy w najdoskonalszy literacki sposób fascynującą historię życia i emancypacji kobiety w średniowiecznym Tybecie z głęboką i poetycką wizją buddyjskiego rozumienia świata. Napisana z ogromną dyscypliną staje się rozległą panoramą świata, któremu w trakcie lektury dajemy się całkowicie oswoić. Czytając, łatwo jest zapomnieć, że jest to tekst prawie starożytny.” Olga Tokarczuk „Tę książkę można czytać jak orientalną baśń, jak biografię świętej albo elektryzującą opowieść o odważnej kobiecie, która szła za głosem własnego serca i umysłu, która przełamywała, prawdopodobnie jako pierwsza, stereotyp myślenia, że na ścieżce duchowej sukcesy mogą odnosić jedynie mężczyźni.” Artur Cieślar Ilustracja na okładce: wizerunek Yeshe Tsogyal z zestawu tanek z końca dziewiętnastego wieku, przedstawiających osiem aspektów Guru Padmasambhawy. Fotografia: Matthieu Ricard.
www.manibooks.pl
45 zł
P ANI T YBETU ŻYCIA I OŚWIECENIA
T SOGYAL . H ISTORIA
Z tybetańskiego na angielski książkę przełożyli członkowie Padmakara Translation Group, która cieszy się wielką renomą dzięki tłumaczeniom tybetańskich tekstów i nauk. Prace zespołu są tłumaczone na wiele języków i słyną z jasnego i precyzyjnego stylu oraz literackiego języka przekładów. Przekładu z angielskiego na język polski dokonała Katarzyna Grosz.
KOBIETA Y ESHE
Ja, kobieta Yeshe Tsogyal jest termą, czyli skarbem dharmy, spisanym i ukrytym w VIII wieku dla potrzeb przyszłych pokoleń przez urzeczywistnionych mistrzów Namkhaia Nyingpo i Gyalwę Changchuba, uczniów Padmasambhawy i Yeshe Tsogyal. Tekst został odkryty prawie tysiąc lat później, w XVII w. przez tertona (znalazcę skarbu dharmy) Takshama Samtena Lingpę, który rozszyfrował symboliczne pismo dakiń (przedstawione na początku każdego rozdziału), ukazując ten tekst w całej rozciągłości, w której dotrwał do naszych czasów.
JA,
Pierwszą osobą w Tybecie, która osiągnęła pełne oświecenie, była najprawdopodobniej kobieta, Yeshe Tsogyal, najbliższa uczennica Padmasambhawy, indyjskiego mistrza, który w ósmym wieku wprowadził buddyjskie nauki do tego kraju. Niniejsza książka jest nie tylko biografią, ale także inspirującym przykładem tego, jak można praktykować nauki Buddhy. Ja, kobieta Yeshe Tsogyal jest także barwnym i intrygującym obrazem Tybetu na początku buddyjskiej ery – okresu wielce dynamicznego, kiedy pod królewskim patronatem starano się wprowadzać nowe nauki mimo silnej opozycji. Choć jest to tekst bardzo stary, tradycja, którą opisuje, jest do dziś żywa, a relacja mistrza z uczennicą jest archetypowym opisem takiego związku. Yeshe Tsogyal przebywa całą buddyjską ścieżkę, łącznie z naukami dzogczen, aż wreszcie sama staje się wielką i mądrą Guru. Głębokie nauki przeplatają się z opisami wyczynów i przygód, duchowych wysiłków, dworskich intryg i osobistych spotkań. Jest to dramatyczna historia, pełna piękna i poezji, która daje nam wgląd w uczucia, aspiracje, trudności i triumfy Tsogyal.
JA,
KOBIETA Y ESHE T SOGYAL Historia życia i oświecenia Pani Tybetu G YALWA C HANGCHUB I N AMKHAI N YINGPO