9 minute read
KAROLINA IWAŃSKA, GOOD PEOPLE Maroko – kraj idealny na każdą porę roku
MAROKO – kraj idealny na każdą porę roku
Zima w Polsce pozostawia wiele do życzenia. Coraz trudniej się nią cieszyć nawet tym, którzy na ogół nie narzekają na zimno. Najlepszym sposobem na podładowanie akumulatorów w tym szaroburym okresie jest wycieczka do miejsca, w którym przez cały rok można delektować się pięknym słońcem. Takiego, które zimą urzeka, cieszy ciepłem i zaskakuje. tekst i zdj ęcia: Karolina Iwańska, GOOD PEOPLE ↘ Ajt Bin Haddu M Maroko, bo to właśnie ten kraj stał się celem naszej zimowej podróży, wciąga od pierwszych chwil. Już na lotnisku w Marrakeszu można odnieść wrażenie, że trafiliśmy do zupełnie innego świata! Marrakesh Menara Airport jest wyjątkowy. Wyróżnia się przepiękną fasadą terminala. Zaskakują tu różnorodne bryły geometryczne. Figury często zbudowane są ze szkła, co w połączeniu z przechodzącym przez nie światłem tworzy niesamowity efekt. SZALEŃSTWO KOLORÓW, BARW I SMAKÓW Lotnisko jest doskonałą zapowiedzią tego, co czeka nas w samym Marrakeszu – atrakcji, które mogą wprost oszołomić turystę! Jednak nic nie jest w stanie przygotować nas na wizytę na Dżami al-Fana, największej atrakcji turystycznej miasta, a zarazem największym placu w marrakeszańskiej medynie. Wieczorem plac tętni życiem, co sprawia, że zyskał miano „serca Marrakeszu”. Można tu zobaczyć żonglerów, zaklinaczy węży, fakirów, kobiety malujące dłonie henną czy mężczyzn z tresowanymi małpkami. To też najlepsze miejsce, by spróbować świeżego soku z pomarańczy. Trudno zapomnieć wrażenia, jakie daje obserwowanie placu z jednego z okolicznych kawiarnianych tarasów. Na Dżami al-Fana łatwo dać się pochłonąć emocjom.
Advertisement
↙↓ Targi w Marrakeszu i Rissani
Ważne jednak, by ciągle mieć oczy dookoła głowy, uważać na siebie i szczególnie zadbać o swój dobytek.
EGZOTYKA W TWOIM DOMU Spacer po medynie może być dość wymagający, bo łatwo zgubić się wśród licznych wąskich uliczek. Warto jednak zaryzykować! W medynie możemy znaleźć targowisko, a na nim towary, które zaskakują swoją urodą i różnorodnością. Niełatwo oprzeć się przedmiotom, które mogą wrócić z nami do domu! U lokalnych handlarzy znajdziemy kolorowe naczynia, barberskie dywany, wiklinowe dekoracje do domu, nietypowe marokańskie kapcie, a także lampiony, poduszki i mnóstwo oryginalnych wyrobów skórzanych. Na każdym rogu pachnie przyprawami, przede wszystkim przeznaczonymi do tadżin – tradycyjnej potrawy marokańskiej. Zakupy w tym miejscu pozwolą nam zabrać namiastkę Maroka do domu i cieszyć się klimatem tego niesamowitego kraju jeszcze długo po powrocie.
↙Wąwóz Dades
↗→ Pustynia Erg Chebbi
↓↘ Targ w Marrakeszu
↘Wąwóz Todra
UCIECZKA OD TŁUMU W Marrakeszu dobrze jest skusić się na nocleg w riadzie, czyli tradycyjnym, kolorowym marokańskim domu, gdzie dziedziniec jest centralnym punktem budynku. To będzie niezapomniane przeżycie! A kiedy tętniący życiem Marrakesz zacznie cię męczyć i przytłaczać, warto wybrać się w podróż do bardziej odludnych miejsc. Dla nas był to moment, kiedy postanowiliśmy pojechać na pustynię Erg Chebbi. Już sama droga do tego miejsca prowadzi malowniczymi, krętymi drogami przez góry Atlas. Podczas podróży na pustynię zobaczyliśmy mnóstwo niesamowitych miejsc i nocowaliśmy na farmie w gaju oliwnym. Najbardziej w naszą pamięć zapadł Wąwóz Dades, słynący z intrygujących krajobrazów, skalistych kanionów, starych kasb i malowniczych wsi. Niemożliwe jest pokonanie tej trasy bez zatrzymywania się – za każdym zakrętem czają się widoki tak spektakularne, że jedynym powodem, by przestać je podziwiać, jest chęć zrobienia zdjęcia.
Na trasie z Marrakeszu do Merzouga na uwagę zasługuje też ufortyfikowana osada Ajt Bin Haddu. To miejsce docenione przez twórców filmowych – nagrywano tam m.in. Gladiatora oraz Grę o Tron.
NOC POD GWIAZDAMI Maroko pozwoliło nam spełnić marzenie o nocy spędzonej na pustyni. Noc na Erg Chebbi jest niesamowita, ale też wymagająca. Często zapominamy, że gorąca za dnia pustynia w nocy zamienia się w bardzo zimne miejsce. Temperatura spada nawet do –1 st. C. Spaliśmy w namiotach, bez takich luksusów jak ogrzewanie czy dostęp do ciepłej wody. Pozwoliło nam przetrwać ubranie na cebulkę i wiele warstw ciepłych koców. Wieczór spędzony pod gwiazdami i wschód słońca w pełni wynagradzają tu wszelkie niedogodności. Rano rozgrzała nas gorąca miętowa herbata marokańska, tradycyjnie serwowana z ogromną ilością cukru. Pustynia to istna oaza spokoju. Można tu się wyciszyć, odpocząć
↗Marrakesz
i popatrzeć na horyzont. To idealne miejsce dla każdego, kto potrzebuje odetchnąć i pomyśleć.
RAJ DLA FOTOGRAFÓW Maroko czaruje i sprawia, że trudno rozstać się z aparatem. W grudniu pozwala dodatkowo docenić widoki ze względu na niewielkie zainteresowanie turystów. Podczas naszej podróży wąska droga prowadząca pomiędzy ogromnymi, czerwonymi i pomarańczowymi ścianami skalnymi przez Wąwóz Todra świeciła pustkami. W sezonie to jedno z najchętniej odwiedzanych miejsc! Nocne afrykańskie niebo wygląda niesamowicie, a za dnia gra świateł nadaje nowy wymiar zwyczajnym sytuacjom. Każde miejsce jest przesycone kolorem. Tutaj nawet codzienne życie zaskakuje swoim urokiem.
CO WARTO WIEDZIEĆ?
→ Na placu Dżami al-Fana można zjeść wyjątkowe marokańskie potrawy. Trzeba uważać na nagabywaczy, którzy zrobią wszystko, byś zjadł właśnie u nich. → W czasie zakupów warto zagłębić się między stragany – możesz spotkać tam ludzi, którzy produkują sprzedawane towary. → Nie sugeruj się czasem podróży z Google Maps czy Maps.me. Zawsze załóż, że dojazd potrwa dłużej. → Zimą koniecznie upewnij się, czy w wybranej riadzie lub hotelu jest ogrzewanie. → Marokańczycy mówiący po angielsku to rzadkość. Podczas targowania się mogą dla ułatwienia pokazywać liczby wyświetlane na kalkulatorze. → Pytaj tubylców o pozwolenie przed zrobieniem zdjęcia. Często nie życzą sobie fotografowania nie tylko ludzi, ale także miejsc. → Jeśli Marokańczyk zaoferuje Ci jakąkolwiek pomoc, licz się z tym, że na koniec może poprosić o „wypłatę”. Jeśli więc nie potrzebujesz pomocy, odmawiaj miło, ale stanowczo.
F…ING DELICIOUS ze srebrnymi medalami
Lech Pluciński oraz Filip Cwojdziński jako członkowie Poland National Culinary Team Ogólnopolskie Stowarzyszenie Szefów Kuchni i Cukierni mieli zaszczyt reprezentować nasz kraj podczas olimpiady IKA Culinary Olympics 2020 w Stuttgarcie. O poszczególnych etapach rywalizacji i emocjach z tym związanych opowie Filip Cwojdziński pracujący w poznańskiej restauracji F…ing Delicious.
rozmawia: Magdalena Ciesielska zdj ęcia: Jolanta Knichalska / foodiedreamka.pl
WW dniach 14-19 lutego braliście udział w 25. edycji Olimpiady Kulinarnej w Stuttgarcie, zdobywając dwa srebrne medale. Jaką rolę w całym tym koncepcie miał każdy z Panów? FILIP CWOJDZIŃSKI: Head chef restauracji F…ing Delicious Lech Pluciński pełnił rolę konsultanta, natomiast ja, sous chef, byłem jednym z kucharzy przygotowujących nagrodzone dania. W tym miejscu należy wspomnieć, że sukces został osiągnięty zespołowo. Do kadry powołali nas, jej selekcjoner, Sebastian Krazuowicz i prezes OSSKIC Jarosław Uściński. Oprócz nas w kadrze znaleźli się: Bartosz Peter (kapitan), Marcin Gruszka (wicekapitan), Michał Świerad (pastry chef), Michał Kuduk (chef), Mariusz Roch (chef), Dawid Grucel (chef), Adam Woźniak (chef), Maciej Hippler (chef). Dzięki wielu treningom i profesjonalnemu podejściu udało nam się zdobyć dwa srebrne medale. Jaka jest idea olimpiady? Duch uczciwości i wspólnoty czyni ją wyjątkowym wydarzeniem kulinarnym, czego dowodem jest liczba startujących w tym roku zawodników. Było ich aż 2000 z 60 krajów z całego świata! Lech Pluciński Filip Cwojdziński
Co musieliście przygotowywać? My braliśmy udział w dwóch konkurencjach – „Chef’s Table” i „Restaurant of Nations”. W konkurencji „Chef ’s Table” przygotowaliśmy kolację degustacyjną składającą się z pieczywa z dipem/masłem, sześć finger foodów, talerz z przekąskami na bazie ryb i owoców morza, danie wegańskie, danie na bazie jagnięciny, deser oraz petit fours.
Jaki etap olimpiady był najtrudniejszy? Uważam, że konkurencja „Chef ’s Table” była najbardziej wymagająca, ponieważ musieliśmy wykazać się dużą precyzją i skupieniem, podczas gdy nieubłaganie uciekał nam czas. Dzięki wielu treningom, zespołowemu doświadczeniu i zaufaniu finalnie udało nam się zmierzyć z wysoko postawioną poprzeczką, zarówno przez nas samych, podczas przygotowań, jak i przez inne reprezentacje.
Dlaczego – według Pana – organizacja olimpiad, konkursów, tego typu kulinarnych rywalizacji, jest potrzebna? Dzięki rywalizacji stawiamy sobie cel, by osiągnąć jak najlepszy wynik. Tym samym rozwijamy się indywidualnie. Analizujemy, co musimy poprawić, a jednocześnie budujemy silny zespół, który dzięki wzajemnemu zaufaniu może naprawdę wiele osiągnąć! Olimpiada, z której wróciliśmy, umożliwiła nam także wymianę doświadczeń z kucharzami z 60 krajów. Mogliśmy zobaczyć jak pracują inni, czym starali się zyskać uznanie sędziów i gości. A co najistotniejsze, wszyscy mieliśmy szansę na reprezentowanie swojego kraju na tak ważnej imprezie kulinarnej.
Po raz pierwszy Narodowa Reprezentacja Kucharzy wystawiła swoją ekipę w dwóch kategoriach wiekowych: seniorów i juniorów. Na czym polega konkurencja „Restaurant of Nations”? Na przygotowaniu trzydaniowej kolacji składającej się z ciepłej przystawki na bazie ryb/owoców morza, dania mięsnego i deseru. Kadra seniorska przygotowała kolację dla 110 gości, natomiast juniorska dla 60 gości. I tu warto wspomnieć, że juniorzy również zdobyli srebro!
Co oznacza kategoria „Chefs Table”? „Chef ’s Table” to kategoria, w której siedmiu kucharzy w ciągu pięciu godzin przygotowuje kolację degustacyjną dla dwunastu osób – dziesięciu gości oraz dwóch sędziów.
Na co sędziowie zwracają szczególną uwagę? Na tak wysokim poziomie, jakim z pewnością może poszczycić się IKA Culinary Olympics, sędziowie zwracają uwagę na każdy szczegół i skrupulatnie odejmują punkty za każde, nawet drobne niedopatrzenie. Podczas treningów, a także podczas olimpiady szczególną uwagę zwróciliśmy na zachowanie porządku na stanowiskach i kontrolę temperatur produktów.
Przygotowania do olimpiady trwały kilka miesięcy w Instytucie Kulinarnym Transgourmet w Piasecznie pod Warszawą. Czego nowego można było nauczyć się podczas tych zajęć kulinarnych? Z p e w n o ś c i ą I n st y t u t Ku l i n a r ny T r a n s g o u r m e t w Piasecznie jest najlepiej wyposażonym Instytutem w Polsce i stworzył nam znakomite warunki do treningu. Dzięki temu mogliśmy skupić się w 100 procentach na przygotowaniach do olimpiady. Na czele Instytutu stoi Bartosz Peter – kapitan Narodowej Reprezentacji Polski Kucharzy, człowiek z głową pełną pomysłów, od którego mogliśmy się wiele nauczyć, zarówno pod względem kreacji dań, jak i technik, których użyliśmy do przygotowania medalowych potraw.
Starter: troć fiordowa / sos maślany z kawiorem / ravioli z farszem troci / biały szparag z majonezem orzechowym / wędzony mus z troci / piklowana warzywna sałatka
Danie główne: pierś perliczki w aromatycznym maśle / kminek / farsz z udka perliczki z burakami i żurawiną / purée z dyni / pieczona babka ziemniaczana z oscypkiem / kapusta z selerem i pestkami słonecznika / sos z czerwonego wina
Deser: mus waniliowy z kompotem jabłkowym / ciastko z jabłkami z trawą żubrową / lody z maślanki / salsa z jabłka z estragonem