![](https://assets.isu.pub/document-structure/200302090440-170c430b866cd92e73a5214fedbcb212/v1/59891e9b5cbccc31bb7c087cf856466c.jpg?width=720&quality=85%2C50)
4 minute read
LILIANNA KASPRZYK Konsekwencje śnieżnego szaleństwa
KONSEKWENCJE ŚNIEŻNEGO SZALEŃSTWA
ZŻeby kózka nie skakała, toby nóżki nie złamała. Prawda! Ale gdyby nie skakała, toby smutne życie miała. Zima to wyczekiwana przez wszystkich miłośników nart i snowboardu pora roku. Jedyny czas, kiedy można nacieszyć się tymi dyscyplinami sportu. tekst: Lilianna Kasprzyk, adwokat z Kancelarii Prawnej Renata Urowska i Wspólnicy sp.k. zdj ęci e: Jakub Borkowski Zimowe ferie sprzyjają szaleństwom na białym puchu, a trasy zjazdowe nie tylko w Polsce, ale przede wszystkim we Włoszech, Austrii, Francji czy Szwajcarii wypełniają się po brzegi. I choć z jednej strony narty czy snowboard to przede wszystkim ogromna frajda, zwiększenie odporności organizmu oraz dobry sposób na zimową chandrę, to nie należy zapominać, że to właśnie SOR w Zakopanem zużywa prawdopodobniej najwięcej gipsu w całym kraju. Ofiar i sprawców wypadków na stoku nie brakuje, czasem są one niegroźne – wtedy nieprzyjemny incydent można zakończyć uściskiem dłoni, względnie, jak kto woli, wymianą kilku srogich epitetów z naszym oprawcą, jednak nierzadko tego typu wypadki kończą się koniecznością zapłacenia wyższej ceny, jaką jest nasze zdrowie. W najlepszym przypadku skończy się gipsem, w gorszym razie uszkodzenia ciała mogą być bardziej rozległe, wymagające akcji ratowniczej, transportu, ingerencji chirurgicznej, długich rehabilitacji, co powoduje ograniczenia w życiu codziennym i nierzadko cierpienia psychiczne. Czytając fragment Szklanego klosza: „Stałam na szczycie stromego wzgórza i patrzyłam w dół. Nie powinnam się tam była pchać, to pewne. Nigdy w życiu nie miałam nart na nogach, ale co tam, pomyślałam, pojadę w górę i nacieszę się widokiem”, możemy mieć tylko nadzieje, że bohaterka Sylvii Plath będzie mieć tyle szczęścia, co Bridget Jones, której spektakularny zjazd „na krechę” ze stoku w malowniczym Lech skończył się wizytą jedynie w aptece i to nawet nie po bandaż, a po test ciążowy. Choć na stoku można poruszać się w dowolny sposób, to jednak pod warunkiem, że stosuje się reguły uprawiania narciarstwa i snowboardu. Podstawowe zasady dotyczące zachowania się na stoku narciarskim są zawarte w Kodeksie zachowania narciarzy na stoku, tzw. Dekalogu FIS, opracowanym przez Międzynarodową Federację Narciarstwa. Zgodnie z nimi, każdy narciarz lub snowboarder powinien zachować się w taki sposób, aby nie stwarzać niebezpieczeństwa ani szkody dla innej osoby. Ponadto powinien kontrolować sposób jazdy. Dostosować jej szybkość i sposób do swoich umiejętności, rodzaju i stanu trasy, warunków atmosferycznych oraz natężenia ruchu. W przypadku nieprzestrzegania zasad, jeżeli dojdzie do wypadku, zachowanie narciarza lub snowboardera może skutkować pociągnięciem go do odpowiedzialności cywilnej, a nawet i karnej.
Advertisement
Większość z nas wykupuje stosowne ubezpieczenie, jednak może się okazać, że jego suma nie pokryje wszystkich poniesionych kosztów, które w najgorszych przypadkach mogą sięgać kilkuset tysięcy złotych. Może się również zdarzyć, że ubezpieczyciel będzie chciał zwolnić się od swojej odpowiedzialności, wskazując na określone powody. Są jeszcze swoiści kamikaze, którzy rezygnują z ubezpieczenia. W takich sytuacjach konieczne będzie dochodzenie całej lub pozostałej kwoty szkody od sprawcy wypadku na zasadach ogólnych.
O ile zachowaliśmy zasady bezpieczeństwa i nie ponosimy winy w zaistnieniu wypadku na stoku, to uczestnik, który wyrządził nam szkodę, jest zobowiązany do jej naprawienia i wypłacenia odszkodowania za wypadek na nartach. Podstawę prawną odpowiedzialności sprawcy wypadku narciarskiego stanowi art. 415 Kodeksu cywilnego. Stosownie do treści powołanego przepisu, kto z winy swej wyrządził drugiemu szkodę, obowiązany jest do jej naprawienia. Dochodząc odszkodowania od sprawcy wypadku, koniecznym jest wykazanie przesłanek warunkujących jego odpowiedzialność odszkodowawczą, tj. jego
winę za zaistnienie wypadku, poniesienie szkody majątkowej lub niemajątkowej ofiary wypadku, w końcu wykazanie, że szkoda została spowodowana działaniem sprawcy, a związek przyczynowy między zaistniałą szkodą a zdarzeniem jest niewątpliwy. To z kolei wymaga przedstawienia odpowiedniego materiału dowodowego, przykładowo świadków opisujących przebieg wypadku, dokumentacji
medycznej obrazującej proces leczenia, dokumentów przedstawiających wysokość poniesionych kosztów, ustalenie winy za zaistniałe zdarzenie często wymagać będzie wiadomości specjalnych w postaci opinii biegłego z zakresu wypadków narciarskich.
Dodatkowo, w przypadku zawinionego działania sprawcy wypadku, można dochodzić nie tylko naprawienia szkody o charakterze majątkowym (koszty leczenia, transportu, rehabilitacji, zabiegów, opieki osób trzecich, utraconego wynagrodzenia itp.), ale także szkody o charakterze niemajątkowym, tj. zadośćuczynienia za doznaną krzywdę. Podstawą prawną roszczenia o zadośćuczynienie z tytułu doznanej krzywdy jest art. 445 § 1 Kodeksu cywilnego. Zadośćuczynienie pieniężne może być przyznane poszkodowanemu m.in. w wypadku uszkodzenia ciała lub wywołania rozstroju zdrowia. W przypadku uszkodzenia ciała podstawą żądania zadośćuczynienia jest krzywda rozumiana jako cierpienia fizyczne i psychiczne. Odniesionym przez ofiarę wypadku na nartach obrażeniom i procesowi ich leczenia nierzadko bowiem towarzyszy ból i inne przykre doznania natury fizycznej i psychicznej, związane przykładowo z koniecznością przejścia procesu leczenia i rehabilitacji. Jak wskazuje się w orzecznictwie, zadośćuczynienie spełnia funkcję łagodzącą za doznaną, niewymierną materialnie, krzywdę.
Należy przy tym pamiętać, że zgodnie z art. 362 Kodeksu cywilnego, jeżeli poszkodowany przyczynił się do powstania lub zwiększenia szkody, obowiązek jej naprawienia ulega odpowiedniemu zmniejszeniu stosownie do okoliczności, a zwłaszcza do stopnia winy obu stron. Zatem w przypadku, gdy sami przyczynimy się do zaistnienia wypadku lub do zwiększenia rozmiarów szkody, to przyznane nam świadczenie będzie stosownie pomniejszone. Koszty transportu, akcji ratowniczych, leczenia, szczególnie za granicą, są bardzo wysokie, nierzadko nie na naszą kieszeń, zatem wyjazd bez dobrze dobranej polisy jest bardzo ryzykowny i to zarówno w sytuacji, gdy stajemy się ofiarą, jak i sprawcą wypadku na nartach. Konsekwencje wypadku mogą odbić się nie tylko na naszym zdrowiu, ale i na naszym budżecie. Zadbajmy więc, aby w naszym narciarskim pakiecie znalazło się również dobre ubezpieczenie. A wtedy, wracając do Tuwima – „skacz, ile ci się podoba. Niech dorośli zobaczą, jak to się robi”.