3 minute read

JEEP Grand Cherokee Trackhawk, JUST CARS CLUB Otwierając puszkę Pandory

62 Moto test

Otwierając puszkę Pandory

Advertisement

SUV-y z zasady powinny być ekonomiczne, bezpieczne i wygodne. Fajnie byłoby znaleźć w nich także napęd 4x4. Nieodłącznym elementem każdego samochodu z tym typem nadwozia jest także zapakowanie co najmniej czteroosobowej rodziny z psem na wakacje. Volia – recepta na idealny krążownik szos gotowa! Są jednak SUV-y, które burzą idealne, a zarazem nudne kanony tych samochodów, bo jak mogłem się przekonać, okazują się potwornie głośne i szybkie. Takim przykładem jest JEEP Grand Cherokee Trackhawk z wypożyczalni Just Cars Club.

tekst i zdj ęcia: Filip Olczak

SUV-y z zasady powinny być ekonomiczne, bezpieczne i wygodne. Fajnie byłoby znaleźć w nich także napęd 4x4. Nieodłącznym elementem każdego samochodu z tym typem nadwozia jest także zapakowanie co najmniej czteroosobowej rodziny z psem na wakacje. Volia – recepta na idealny krążownik szos gotowa! Są jednak SUV-y, które burzą idealne, a zarazem nudne kanony tych samochodów, bo jak mogłem się przekonać, okazują się potwornie głośne i szybkie. Takim przykładem jest JEEP Grand Cherokee Trackhawk z wypożyczalni Just Cars Club.

Nigdy nie myślałem, nigdy nawet nie marzyłem, że jakiś koncern zbuduje taki samochód. –Taki, czyli jaki?

– zapytacie. Taki, który przy masie prawie 2500 kg będzie przyspieszał do 100 km/h w 3,6 sekundy i poruszał się ze zwinnością jaszczurki, a przypominam, że to ogromny SUV. Gdy odbierałem Trackhawka, nie obyło się bez jazdy próbnej wokół siedziby firmy. Wyjechałem na prostą z pracownikiem Just Cars Club na prawym siedzeniu. Po słowach – Teraz możesz go przetestować, żeby przyzwyczaić się do mocy – poczułem zimny dreszcz przeszywający moje ciało i wtedy zrozumiałem, że nie ma żartów. W końcu 710 KM to nie przelewki. Do domu wracałem z uśmiechem na twarzy i czułem się jak król szos. Brakowało jeszcze Route 66 do 100 procent szczęścia. W końcu pod maską tej bestii pracuje widlasta ósemka z serii Hellcat.

Test JEEP Grand Cherokee Trackhawk

Jak już wcześniej wspomniałem, JEEP Grand Cherokee Trackhawk burzy kanon typowego, grzecznego SUV-a. Jego pełną moc sprawdzić można tylko na niemieckiej autostradzie albo na torze wyścigowym. Nie ma na niego mocnych, a tego wrażenia nie da się opisać w słowach.

Z zewnątrz – oprócz kilku dodatków jak stylizowane zderzaki, logo orła z rozpostartymi skrzydłami na klapie bagażnika, czarne matowe felgi oraz dwa podwójne wydechy – to byłoby trudno odróżnić go od zwykłego Grand Cherokee. I gdyby nie powalający odgłos rasowej V8 i kompresora, który ma 2,4 l pojemności, ten w ułamkach sekund pochłania potworne ilości powietrza.

Tak jak na SUV-a przystało, ten także posiada napęd 4x4, niezwykle inteligentny, rozkłada napęd tam, gdzie najbardziej go potrzeba. Śnieg czy śliska nawierzchnia też

nie zrobi na nim wrażenia. Możliwość rozłożenia napędu 50:50 z wyjątkowo rozsądną kontrolą trakcji wyciągnie kierowcę z każdej niemiłej sytuacji. Bezbłędna ośmiobiegowa skrzynia biegów przekazuje tę moc perfekcyjnie, a w trybie TRACK jest naprawdę zadziorna i pokazuje, co ten samochód potrafi.

Ogromne hamulce i zaciski Brembo spisują się wyśmienicie, w końcu coś musi tę bestię zatrzymać. Robią to znakomicie, bo 35 metrów wystarczy, żeby Trackhawk ze 100 km/h zatrzymał się w miejscu.

Wewnątrz ten samochód ma tak samo, mój ulubiony, amerykański klimat, co na zewnątrz. Masywna skórzana kierownica, wygodne kanapowe, ale trzymające w zakrętach fotele, prosta obsługa i najważniejsze: perfekcyjne audio!

Trackhawk wyposażony jest aż w 19 głośników Harman-Kardon i wzmacniacz 825W. Nie dosyć, że muzyka wydobywa się z wydechu, to kierowca i pasażerowie mogą zafundować sobie prywatny koncert ulubionego artysty. Moim jednak był koncert V8 pod maską. 63 Moto test

Konie skryte pod maską muszą się czymś jednak żywić, nie jestem kierowcą, który należy do grona „lekkiej nogi”, ale wydaje mi się, że Trackhawk zmusi do tego każdego. Nie dziwota, że Jeep pożera 20l/100KM. Co za tym idzie? Dreszcze emocji biegnące po plecach za każdym naciśnięciem pedału gazu.

Cena? Około 500 000 złotych, ale spokojnie, nie musisz go kupować, żeby poczuć te emocje. Wystarczy, że zarezerwujesz go i wynajmiesz w wypożyczalni aut luksusowych i sportowych Just Cars Club, która niebawem otwiera swoją siedzibę na poznańskim Grunwaldzie. Więcej szczegółów oraz dostępne modele znajdziecie na stronie www.justcarsclub.pl.

Na hasło „Poznański Prestiż” otrzymasz także ofertę specjalną. Wydaje mi się, że każda cena jest warta, żeby skosztować tego najmocniejszego SUV-a świata. 

JustCarsClub.official justcarsclub.official

This article is from: