4 minute read
RADEK TOMASIK Jaki kram, taki pan – Gierek
tekst: Radek Tomasik / z wykształcenia filmoznawca, z wyboru przedsiębiorca, edukator filmowy, marketingowiec. Współwłaściciel Ferment Kolektiv – firmy specjalizującej się w działaniach na styku kultury filmowej, biznesu i edukacji oraz Kina Ferment. Autor wielu programów dotyczących wykorzystania filmu w komunikacji marketingowej realizowanych dla takich marek jak: Orange, Mastercard, Multikino, Renault, ING, Disney, Santander Bank, British Council i in.
JAKI KRAM, TAKI PAN
Advertisement
Czy Edward Gierek był „komunistycznym, ale jednak patriotą”, jak miał go nazwać Jarosław Kaczyński? A może sprawnym wykonawcą poleceń Moskwy? Film Michała Węgrzyna nie odpowie na to pytanie. Ale na szczęście postawi kilka innych.
Odgrywana przez Michała Koterskiego postać przywódcy z jednej strony nacechowana jest charakterystyczną donkiszoterią i nieadekwatnością – do czasów, do sytuacji, do środowiska, do otaczających ludzi i ich nastrojów oraz przede wszystkim – do niepisanych wartości systemu, wśród których prym wiedzie interes partii i swój własny, egoizm i egotyzm, pogarda dla ludzi, cynizm, kolesiostwo i kombinatorstwo. A z drugiej – widać tu jednak determinację, a nawet heroizm człowieka, który deklaruje swą misję pomocy ludziom i stara się pozostać wierny deklaracjom. To w zasadzie idealista.
materiały prasowe, archiwum prywatne autora : W powojennej historii Polski trudno znaleźć postać, której ocena byłaby tak ambiwalentna. Według badań CBOS przeprowadzonych po śmierci Edwarda Gierka w 2021 roku 50% respondentów oceniło pozytywnie jego działalność. Natomiast według sondażu przeprowadzonego na zlecenie „Gazety Wyborczej”, Radia Zet i TVN w 2004 r. 46% wskazało Edwarda Gierka jako osobę, która zrobiła najwięcej dla Polski wśród przywódców powojennych. Jednak te dowody uznania należy zawsze opatrzyć racjonalizującym „ale z drugiej strony…”. No właśnie. Podczas oglądania filmu kilkukrotnie zadawałem sobie pytanie, czy to ma być film o Gierku, czy o wszystkim innym wokół niego i poza nim samym. I wydaje mi się, że ciekawsze jest drugie odczytanie, ponieważ pozwala na obejrzenie historii nie o człowieku, ale o Polsce. Również tej dzisiejszej. Przyszłego Pierwszego Sekretarza KC PZPR poznajemy w roku 1970, gdy jest jeszcze szefem komitetu wojewódzkiego w Katowicach. Po wydarzeniach na Wybrzeżu i skompromitowaniu Gomułki, „trzeba wziąć władzę” Gierek staje się naturalnym kandydatem, który ma uspokoić nastroje społeczne i skutecznie realizować prerogatywy partii, pod czujnym okiem ZSRR, Breżniewa i niezliczonych „życzliwych” obserwatorów. Oglądamy więc interesującą odyseję nowego przywódcy, który spotyka się ze stoczniowcami, robotnikami, wojskowymi, innymi politykami, hierarchami kościoła, zachodnimi biznesmenami, politykami zza wschodniej i zachodniej granicy (zaburzając przy okazji pewne konieczne proporcje). Wspólną cechą tych spotkań jest objawiające się widzowi przekonanie, że Gierek najwyraźniej chce słuchać ludzi. Potem obserwujemy spektakularny sukces człowieka starającego się unikać błędów poprzednika, a następnie jego widowiskowy upadek, zakończony aresztowaniem w dniu wprowadzenia stanu wojennego – choć to niezwykle smutne widowisko. „Dobrymi intencjami jest piekło wybrukowane” – to powiedzenie, które skutecznie hamuje wiele osób przed działaniem w dobrej wierze. W filmowej opowieści o Edwardzie Gierku odczytuję polemikę z tezą tego ludowego przysłowia. Odgrywana przez Michała Koterskiego postać przywódcy z jednej strony nacechowana jest charakterystyczną donkiszoterią i nieadekwatnością – do czasów, do sytuacji, do środowiska, do otaczających ludzi i ich nastrojów oraz przede wszystkim – do niepisanych wartości systemu, wśród których prym wiedzie interes partii i swój własny, egoizm i egotyzm, pogarda dla ludzi, cynizm, kolesiostwo i kombinatorstwo. A z drugiej – widać tu jednak determinację, a nawet heroizm człowieka, który deklaruje swą misję pomocy ludziom i stara się pozostać wierny deklaracjom. To w zasadzie idealista. Wydaje mi się jednak, że mimo to nie udaje nam się dotrzeć do psychologicznej prawdy o tytułowym bohaterze, bo zbyt dużo jest w filmie postaci i scen anegdotycznych czy nawet groteskowych. Ale nie to wydaje mi się tu najważniejsze.
Odnajduję w tej taktyce uproszczeń inną wartość: wiarygodne oddanie klimatu czasów, w których powszechna akceptacja modelu poddaństwa wobec silniejszego (państwa, organu, człowieka wyższego rangą) prowadzi do totalnej degrengolady wartości. To świat, w którym silniejszy gnoi słabszego, który gnoi jeszcze słabszego. Świat, w którym nie można ufać nikomu i każdego należy jakoś „rozegrać”. Film wspina się tym samym na cokół metafory, co nie jest wcale zarzutem. Bez większej trudności przeniesiemy wiele na czasy współczesne: w których powszechnie akceptowalny hierarchiczny model sprawowania władzy przy jednoczesnym braku transparentności (prezes/naczelnik – prezydent – premier – dopisz kolejne funkcje…) przyczynia się do promowania postaw patologicznych, skrajnie nieodpowiedzialnych, niszczy ludzi oraz kwestionuje, że się tak szumnie wyrażę, sens dobra.
Czy w strukturach takiej władzy możliwy jest sukces człowieka, który ma dobre intencje? Przywódcy, który słucha ludzi, nie traktując ich jak natrętnych petentów, a w oponentach nie widzi zaciekłych wrogów? Dla którego najważniejszy jest interes publiczny, a nie wewnątrzpartyjne gierki i ich efekty na zewnątrz partii? Wnioski są raczej pesymistyczne. Gdy nie ma klimatu etycznego w całej organizacji, trudno oczekiwać, że przyjdzie ktoś, kto zmieni wszystko i wywróci stary porządek. Innymi słowy, jaki kram, taki pan. Być może dlatego Gierek od początku skazany był na porażkę.
Gierek
reż. Michał Węgrzyn