14 minute read

systemy bezpieczeństwa

Jak nie dać się zhakować, czyli cyberbezpieczeństwo firmy.

Opowiada Grzegorz Stępniak – Business Department Manager. W INEA zarządza zespołem, który obsługuje małe i średnie przedsiębiorstwa.

rozmawia: Dominika Maciejewska zdjęcie: Materiały prasowe

Od najmniejszych przedsiębiorstw po międzynarodowe korporacje – nie ma wątpliwości, że cyberbezpieczeństwo to obecnie jeden z najważniejszych tematów dla firm. Bez względu na sektor i rozmiar działalności właściwe zabezpieczenia to absolutna podstawa działalności online.

W INEA na co dzień dbamy o bezpieczeństwo naszych klientów. Wiemy, że w biznesie ważne są pewne i niezawodne rozwiązania, dlatego każda oferta to precyzyjna odpowiedź na potrzeby firmy i zmieniające się środowisko, w tym zagrożenia cybernetyczne.

Dlaczego cyberbezpieczeństwo jest tak ważne?

Internet to główny kanał komunikacji i narzędzie pracy dla wielu firm; zarówno pod względem świadczenia usług, sprzedaży produktów, jak i działań marketingowych. To trend, który obserwujemy już od paru dekad, jednak w ostatnim czasie stał się jeszcze bardziej widoczny. Pandemia i światowy lockdown doskonale pokazały, że w świecie biznesu sytuacja może się diametralnie zmienić i to z dnia na dzień. Te zdarzenia wymusiły na przedsiębiorcach szybkie dostosowanie się do nowych realiów i przeniesienie działań biznesowych do Internetu. Jednak obok licznych korzyści dla przedsiębiorstw, to także spora szansa dla hakerów i przestępców internetowych.

Jak możemy dowiedzieć się z badań Check Point Research, cyberataki dotyczą niemal każdej firmy, która prowadzi swoje działania online.

Aż 87% przedsiębiorstw z całego świata było ofiarami ataków wykorzystujących istniejące luki w systemach bezpieczeństwa. Jednocześnie ponad

85% firm podaje, że tradycyjne metody ochrony

są niewystarczające, zwłaszcza w przypadku rozwiązań cloud.

Najczęstsze rodzaje ataków, czyli przed czym szczególnie warto się chronić?

Malware, phishing, ataki man-in-the-middle – to tylko niektóre z zagrożeń, które sprawiają, że warto zainwestować w bezpieczeństwo swojej firmy. W ostatnim czasie obserwujemy między innymi wzrost ataków typu DDoS, czyli „Distributed Denial of Service”

To sytuacja, którą w INEA staramy się poprawić. W naszej firmie oferujemy między innymi dostęp do ściśle zabezpieczonego Data Center, z którego korzystają m.in. klienci z branży logistyki czy poligrafii, oraz profesjonalną ochronę ANTY-DDoS w ramach usług sieciowych. (rozproszona odmowa usług; „zasypanie” serwera zapytaniami przeważnie pochodzącymi z botnetów, przez co ten nie może obsłużyć żądań prawdziwych użytkowników). Choć jest to metoda stosowana

tyle wynosi

udział DDoS

w łącznej liczbie ataków

ATAKÓW

prowadzi do znacznego ograniczenia dostępności usług

FIRM

w różnych branżach pada ofiarą ataków DDoS

ATAK

kończy się utratą ważnych danych firmowych

od końca lat 90., jej skala jest obecnie naprawdę ogromna: tylko w ostatnim roku liczba takich ataków wzrosła aż o 75% w stosunku do roku 2020.

Warto spojrzeć na powyższą infografikę.

Te statystyki potwierdzają się wśród firm, które wybrały nasze usługi. Przedsiębiorcy bardzo często pytają nas o skuteczną ochronę ANTY-DDoS. Nie można nie wspomnieć też przy tym o zagrożeniach związanych z infrastrukturą sieci. Bezpośrednie połączenie z Internetem bez kluczowych zabezpieczeń, brak spójnej polityki Disaster Recovery i tworzenia kopii zapasowych, a także scentralizowanie serwerów w konkretnej lokalizacji fizycznej – to wszystko ma wpływ na bezpieczeństwo firmy, a temu można prosto zaradzić.

Cyberbezpieczeństwo w logistyce…

Często, kiedy odwiedzam firmy, widzę jak wielkim problemem jest dla nich cyberbezpieczeństwo. Po kilku minutach rozmowy jestem w stanie dopasować konkretne rozwiązania do potrzeb danego klienta, jego branży i formy prowadzonego biznesu. Tak, było też w przypadku jednego z naszych klientów – przedsiębiorstwa z branży logistyki.

Logistyka to sektor, dla którego priorytetem jest niezawodność i precyzja działania. Firmy działające w tym sektorze doskonale wiedzą, że wszelkie opóźnienia, czy zakłócenia mogą wpłynąć na możliwość realizacji zleceń, a tym samym na szansę osiągnięcia zysku czy zdobycia zaufania ze strony kontrahentów.

Jak poradzić sobie z takimi wyzwaniami?

Oto niektóre rozwiązania, które wdrożyliśmy u naszego klienta: ∙ połączenie poszczególnych oddziałów w spójną sieć VPLS typu wielopunkt-wielopunkt, opartą o szybkie łącza światłowodowe; ∙ kierowanie ruchu sieciowego przez centralny router w naszym Data Center, co pozwala ograniczyć ryzyko braku dostępu do Internetu, a jednocześnie zapewnić bezpieczne połączenie; ∙ wirtualizacja serwerów wraz z realizacją backupów i możliwością wdrożenia kompletnego planu Disaster Recovery za pomocą rozwiązań w chmurze.

Dlaczego warto postawić na wsparcie INEA?

Według statystyk zbieranych przez Microsoft,

94% firm odnotowuje wzrost poziomu bezpieczeństwa po przeniesieniu danych do chmury.

Cloud to jedna z technologii, na których opieramy naszą ofertę dla biznesu. Dysponujemy własnym Data Center w okolicach Poznania, które spełnia wymagania standardu TIER III, oferując kompletną ochronę pod względem fizycznym i cyfrowym.

To idealny wybór w zakresie backupów. Dzięki takim rozwiązaniom niezwykle łatwo jest wdrożyć złotą zasadę backupu „3–2–1”, która mówi o tym, aby: ∙ stworzyć trzy kopie danych, ∙ backupy przechowywać na dwóch różnych nośnikach, ∙ przynajmniej jedną z kopii umieścić w lokalizacji poza siedzibą firmy – na przykład w naszym centrum przetwarzania danych.

To jednak nie koniec naszego wsparcia dla firm. Polecamy korzystać z ochrony ANTY-DDoS – nasze rozwiązania opierają się na tzw. scrubbingu, czyli analizie podejrzanego ruchu sieciowego i eliminacji pakietów, które rozpoznano jako część ataku. Przy atakach o największej skali stosujemy routing blackhole, czyli czasową blokadę łącza. Do tego nasi klienci biznesowi mogą liczyć na monitoring sieci w trybie 24/7/365. Wszystko to sprawia, że Internet jest zawsze dostępny, a korzystanie z usług online jest w pełni bezpieczne – to jedne z wielu korzyści, na które można liczyć, wybierając ofertę INEA dla biznesu.

Chcesz poznać więcej rozwiązań INEA Data Center? Wejdź na biznes.inea.pl Szukasz oferty szytej na miarę potrzeb Twojej firmy? Zadzwoń: 61 222 22 33 lub napisz do nas: biznes@inea.com.pl.

Poznański Prestiż

Brudni, ale szczęśliwi

W co się bawić? W co się bawić? Daleka pora na pytanie to, czy bliska? Lecz w końcu przecież trzeba będzie je postawić Chociaż na razie w oku tli się śmiechu iskra…

Wojciech Młynarski, Jerzy Wasowski

Próbowaliśmy jak smakuje piasek nadmorski i piasek z wielkiej piaskownicy, dla porównania… Liście akacji, woda w jeziorze, nad które często z rodzicami jeździliśmy. Największą atrakcją połączoną z poczuciem dziecięcej wolności było wykopywanie z pola dziadka marchewek i skrobanie ich w pobliżu znalezionym szkiełkiem, co ważne z rozbitej butelki. Jedliśmy wszyscy: moje rodzeństwo, kuzynostwo starsze i młodsze, i ja – aż uszy się trzęsły, a jaka była FELIETON: MAGDALENA CIESIELSKA / redaktor magazynu „Poznański Prestiż” radość, a jakie historie podczas tak „wyrafinowanego lunchu” (choć za czasów siermiężnej komuny słowo „lunch” było nieznanym określeniem). Śmialiśmy się często do rozpuku. Umorusani, z czarnymi rękoma jakby maczanymi w smole, z twarzami przypominającymi wzorki plemion afrykańskich. Byliśmy przeszczęśliwi. Chichocząc co niemiara, biegaliśmy po polu obsianym zbożem, kukurydzą czy innymi warzywami. Goniliśmy zające – i w przenośni, i te prawdziwe. Wdrapywaliśmy na snopki słomy, drzewa w sadzie, zajadaliśmy brudne, nieumyte owoce i niczym się nie stresowaliśmy. Wprost przeciwnie, byliśmy ogromnie z siebie dumni, że nie mamy pustych żołądków, że zanim mama zawoła na obiad, my swoje już podjedliśmy. Wracaliśmy w pobliże przydomowego podwórka lub wielkiego parku, w gałęziach którego mieliśmy swoje bazy. Dzieliliśmy się na drużyny, zbieraliśmy potrzebne pociski (szyszki, patyki, pestki od śliwek węgierek itp.) i zaczynaliśmy batalie. Zabawa w policjantów i złodziei była wówczas na topie naszej dziecięcej wyobraźni. Szaleliśmy i wygłupialiśmy się, niestrofowani co chwila przez rodziców, co można, a czego nie. Sami wymyślaliśmy zabawy, nie czekając wynudzeni, aby ktoś z dorosłego grona rzucił nam pomysł, w co się bawić.

Tak było podczas wiosenno-letnich weekendów, a przede wszystkim podczas wakacji spędzanych poza aglomeracją miejską, które kochałam, uwielbiałam i do których wspomnień często powracam z nostalgią, patrząc na młodsze pokolenia. I szczerze im zazdroszczę beztroski dzieciństwa.

Dziś moje dzieci wraz z kuzynostwem psocą jak opętane, drą się w niebogłosy i kłócą, ile wlezie. Staram się na ich akcje typu „jesteś głupi, nie ty jesteś głupia” nie reagować. Niech załatwiają po swojemu. Ich obrażanki, humory, wymuszone płacze i aktorskie zachowania w wakacje mają większe przyzwolenie. (śmiech) Chyba za sprawą słońca i przyrody. Jedzą maliny i poziomki z krzaków, choć głównym ich daniem mogłyby być lody, naprzemiennie z galaretką, i gofry z bitą śmietaną. Biegają na boso po trawie, wdrapują się na drzewa, korzystają z hamaku, ale nie w celu relaksu, tylko jako ze schronu przed przeciwnikiem zabawy. Strzelają z łuku i procy, budują domy z kartonu, kąpią w basenie, non stop szukając kąpielówek i suchych rzeczy. Wykopują w piaskownicy doły, do których z konewek wlewają, ile się da wody, aby wejść do błocka i cieszyć się z ubabranych nóg. Gdy na prośbę dziadka mają podlać roślinki, leją siebie nawzajem, jakby codziennie był śmigus-dyngus.

W domku na drzewie gonią robaki, robią sobie psikusy. Straszą się i śmieją nawzajem. Broją, wymyślając co rusz odkręcanie węża ogrodowego, zapychanie rury, rzucanie butów na daszek garażowy, okręcanie latawca o drzewa itp.

Patrzę na nich z przymrużeniem oka. Niech korzystają z uroków wakacji i cudu dzieciństwa. Są dziećmi. Brudnymi i szczęśliwymi. Niech mają wakacje, które z lubością będą wspominać, jak ja swoje. 

: Patryk Pawłowski

Poznański Prestiż

Temat z okładki

12 MARTYNA MACZULIS

Potknięcia zawsze mnie motywują

Nieruchomości

18 PIOTR LENDZION, Grupa TOM Nieruchomości

Czy warto inwestować w nadmorskie apartamenty?

Architektura

22 FILIP PELCZAR, MAKSYMILIAN JANUS Studenci górą!

34

Moda

24 STARY BROWAR Włoska riwiera 28 POZERKI Nie tylko na lato

Uroda

29 ANNA GEISLER-JANKOWIAK, KLINIKA ESTETYKI CIAŁA A babcia mówiła…

Prestiżowa rozmowa

30 MAGDALENA ŚWIDERSKA, FESTIWAL ROZKOSZ Seksualność to część naszego człowieczeństwa

Miasto i ludzie

34 JOANNA JANOWICZ Miłosz Bronisz

Ekspert

38 MENNICA MAZOVIA Gdzie kupić złoto

Partnerzy PKB Wielkopolska

40 BARTŁOMIEJ KRUKOWSKI Zmieńmy kulturę rozmowy o trudnych tematach

Kulinaria

42 JOANNA OCHNIAK

Wciąż mam poczucie, że powinnam robić więcej

Porady prawne

46 WALCZAK & WASILEWSKA ADWOKACI Kiedy mała inwestycja może uratować życie… oraz pieniądze 47 Dr Krystian Ziemski & Partners Kancelaria Prawna sp. k. O prawie pasażera do odszkodowania za odwołany lub opóźniony lot

Muzyka

48 RECENZJA MARTY SZOSTAK Zapowiedź płyty Legend Adama Bałdycha

Filmowy Ferment

50 RADEK TOMASIK Zagraj to jeszcze raz – Ennio

Książki

52 MONIKA WÓJTOWICZ Bookowski przewodnik

Technologie

54 HAMA, akcesoria Back to the office

Sport

56 ZBIGNIEW BARTNIK Piłka nożna kobiet – dyscyplina z potencjałem

Moto

58 Mercedes-Benz Safety Experience 3 systemy bezpieczeństwa 60 Land Rover Discovery Sport Kompaktowy SUV z zacięciem terenowym

Podróże

62 ESTERA HESS Szkocka niespodzianka

Będzie się działo

66 Zapowiedzi

Po godzinach

72 Fotorelacja z wydarzeń

24 42 18

MAGAZYN NOWOCZESNEGO POZNANIAKA | poznanskiprestiz.pl | fb.com/poznanskiprestiz

WYDAWNICTWO: Media Experts Sp. z o.o. WYDAWCA: Karolina Kałdońska, karolina.kaldonska@poznanskiprestiz.pl REDAKTOR NACZELNA: Alicja Kulbicka, alicja.kulbicka@poznanskiprestiz.pl DYREKTOR DS. ROZWOJU BIZNESU: Monika Książkiewicz, monika.ksiazkiewicz@poznanskiprestiz.pl REDAKTOR PROWADZĄCY: Michał Gradowski, m.gradowski@poznanskiprestiz.pl REDAKTOR MERYTORYCZNY/SEKRETARZ REDAKCJI: Magdalena Ciesielska, magdalena.ciesielska@poznanskiprestiz.pl REDAKTOR MOTO: Filip Olczak, filip.olczak@poznanskiprestiz.pl SOCIAL MEDIA SPECIALIST: Przemek Wichłacz, przemek@wichlacz.pl PROJEKT GRAFICZNY I SKŁAD: Lukasz@Sulimowski.com ADRES REDAKCJI: ul. Młyńska 12, lok. 210, 61-714 Poznań redakcja@poznanskiprestiz.pl DRUK: CGS drukarnia Sp. z o.o. MAGAZYN BEZPŁATNY Lista dystrybucyjna dostępna na stronie internetowej: www.poznanskiprestiz.pl

Fotograficzne pamiątki z wakacji

FELIETON: MARTA I FILIP wspólnie tworzą duet LIFE CATCHERS, czyli blog, który powstał z pasji do fotografii oraz podróży. Spontaniczny pomysł na dzielenie się wspomnieniami z bliższych i dalszych wojaży oraz fotograficznymi wskazówkami, doprowadził ich do momentu, w którym mogli porzucić pracę na etacie i w pełni zająć się tym, co kochają najbardziej - kreatywnym tworzeniem treści w sieci. Poznański Prestiż

Life Catchers :

zdjęcie Ostatnie zwariowane lata pandemiczne dobitnie pokazały nam wszystkim, jak bardzo nie należy przywiązywać się do planów. Tych podróżniczych zwłaszcza. Odwołane loty, zmiana obostrzeń czy niespodzianka w postaci dwóch kresek na zrobionym przed wyjazdem teście. Ewidentnie zmienił się styl podróżowania, a my po nas samych widzimy, że najczęściej w ostatnich podróżach stawiamy na Polskę.

W tym roku zwiedziliśmy już Mazury, Dolny Śląsk, Trójmiasto, Kraków, a zdecydowanie najchętniej wracaliśmy w okolice Nowego Sącza, dokładnie do Gródka nad Dunajcem, gdzie znajduje się Heron Live Hotel, w którym urzęduje nasza przyjaciółka Marta Klepka. Przejechaliśmy łącznie ponad dwadzieścia tysięcy kilometrów i zrobiliśmy prawie tyle samo zdjęć. I chociaż część z nich powstała w ramach naszej pracy i z powodów zawodowych, to podczas każdej takiej podróży staramy się zadbać również o swoje fotograficzne pamiątki z wakacji. Chcielibyśmy zachęcić Was do tego samego i przekonać, że absolutnie nie ma znaczenia, jaki aparat fotograficzny posiadacie. Niech brak profesjonalnego sprzętu nie będzie wymówką, a powiedzenie: „najlepszy aparat to ten, który mamy przy sobie” niech stanie się mottem Waszego lata.

Jak w takim razie robić piękne zdjęcia z wakacji, kiedy ma się ze sobą jedynie aparat w telefonie i nic poza tym? Mamy kilka wskazówek, którymi chcemy się podzielić. Wierzymy, że jeśli je wykorzystacie, Wasze kadry osiągną wysoki poziom profesjonalizmu. Często pokazujemy na swoim profilu na Instagramie, że da się zrobić piękny i kreatywny content telefonem.

Przejdźmy zatem do wskazówek!

Pierwszą zasadą, którą warto zapamiętać, jest to, by przed każdym zrobieniem zdjęcia przetrzeć obiektyw. Wydaje się, że to drobiazg, lecz uwierzcie, że ma znaczenie. Od razu dostrzeżecie kolosalną różnicę w jakości zdjęcia. Wystarczy użyć ściereczki do okularów, a w razie jej braku, można też wykorzystać bawełniany T-shirt, który mamy na sobie.

Kolejna nasza podpowiedź dotyczy wykorzystywania naturalnych sprzyjających warunków do zdjęć. Latem mamy naprawdę dużo słońca w całej Polsce i chociaż lubimy słoneczne dni, warto wiedzieć, że są one bardzo wymagające w świecie fotografii. Jak temu zaradzić? Najlepiej robić zdjęcia o tak zwanej „złotej godzinie”, czyli godzinę po wschodzie słońca lub godzinę przed zachodem słońca. Światło jest wtedy miękkie, ciepłe, a kolory na fotografiach wychodzą po prostu obłędnie. Mało docenianym momentem jest też „blue hour”, czyli godzina po zachodzie słońca, kiedy na niebie królują różowo-błękitne pastele, a kolory są wyjątkowe i piękne.

Na koniec warto zwrócić uwagę na perspektywę, czyli na to, w jaki sposób widzimy daną chwilę, miejsce, sytuację. Z naszych obserwacji wynika, że zdjęcia robione telefonem są najczęściej w taki sposób, że trzymamy go przed sobą, mniej więcej na wysokości oczu i pstrykamy. Zastanawialiście się, jaki efekt można osiągnąć, próbując zrobić zdjęcie od dołu? To wygląda szczególnie dobrze, kiedy na tym dole jest woda: morze, jezioro, kałuża. Woda świetnie odbija to, co jest na dalszym planie. Warto wyjść poza schemat i spróbować spojrzeć na dane miejsce w zupełnie inny sposób niż dotychczas. To sprawi, że pamiątkowe wakacyjne zdjęcia nabiorą nowego wymiaru, zyskają świeżość, będą ciekawsze i sprawią Wam dużo frajdy.

Poznański Prestiż Lektury nieobowiązkowe

FELIETON: MARTA KABSCH / PR Manager Starego Browaru, współwłaścicielka marki papierniczej Suska & Kabsch

Kabschowe „Summer TOP 3” to sezonowe warzywa, wieczorne kąpiele w jeziorze i długie godziny na leżaku z książką. Kiedy nie mam pomysłu na nowy tytuł, piszę z prośbą o inspiracje do mojej przyjaciółki, pseudonim: „Poradnia literacka”. Kasia czyta kilkadziesiąt książek w roku (w 2021 padł rekord: 74!). Działa to jak jakaś świetna aplikacja: mówię, na co mam ochotę: „chcę się chichrać, czytając”, „reportaż, ale żeby wciągał jak kryminał”, „powieść obyczajowa, ale żadne romansidło”, a Poradnia Literacka przedstawia stosowne rekomendacje. Ostatnio Kasia wymyśliła dla mnie „Sen o okapi” Mariany Leky. Jeśli czytam na czytniku, zaznaczam fragmenty, które mi się spodobają, na przykład: „Kiedy zamykasz oczy, bo akurat spadł ci kamień z serca, bo odnalazłaś coś albo kogoś, jakiś list, nadzieję, kolczyk, zaginionego psa, brakujące słowa lub dziecko, które tak świetnie się schowało”.

Po zachwytach nad ciepłą, trochę magiczną opowieścią Leky, pochłaniam, dla równowagi, szwedzki kryminał Håkana Nessera. Napięcie rośnie – już 124 strona, a nadal nikt nie zginął!

W podstawówce i gimnazjum czytałam tak dużo, że pani bibliotekarka w szkole pozwalała mi stać za ladą, podawać książki i wypisywać karty innych uczniów. W bibliotece w domu kultury szybko przestano mnie pytać o nazwisko. Byłam stałą klientką. Mama podwoziła mnie tam raz w tygodniu. Kochałam powieści Lucy Maud Montgomery (tej od „Ani z Zielonego Wzgórza”), Krystyny Ślesickiej, kryminalną serię o dzieciakach-detektywach. Moja czytelnicza pasja została poddana próbie w liceum – trzy lata starcia z niekończącą się listą obowiązkowych lektur w klasie z rozszerzonym polskim. Wyszłam z tej walki zwycięsko. To zasługa genialnego nauczyciela – nawet w najbardziej topornych dziełach literatury potrafił wychwycić ciekawe wątki. Jeśli już naprawdę nie było „z czego szyć”, skupiał się na kulturze epoki, w której osadzona była

narracja. Zaraził nas miłością do „Lalki” Prusa. Nawet poza salą lekcyjną rzucaliśmy dla żartów cytaty ze słynnej powieści i dyskutowaliśmy o ulubionych fragmentach. Opinie charyzmatycznego profesora działały jednak w dwie strony. Kiedy zadając nam do przeczytania „Potop”, wygłosił tyradę na temat ksenofobii Sienkiewicza, trzydzieścioro nastolatków z 3B zgodnie „olało” lekturę. Nie zapomnę dnia, kiedy rozpoczęło się omawianie książki. Poloniście wystarczyło kilka minut, żeby zrozumieć, że tylko trzy osoby przebrnęły przez drugą część trylogii. Nie było litości – dziennik zalał potop (!!!) jedynek, a nasi rodzice otrzymali listy z informacją o czytelniczym zaniedbaniu oraz groźbą oblania matury, jeśli niesfornych uczniów zaskoczy na egzaminie Sienkiewiczowy temat. Na szczęście trafił nam się „Makbet”. O mojej wieloletniej szczęśliwej relacji z książkami rozmyślam po burzy, jaka wybuchła w mediach po słowach Olgi Tokarczuk: „literatura nie jest dla idiotów”. Komentowało wielu, mnie spodobała się krótka notka Bartosza Węglarczyka: „Czytajcie książki. Najlepiej te mądre, np. Olgi Tokarczuk, ale lepiej, żebyście czytali głupie, niż macie nie czytać żad-

nych.” Być może, gdyby nie wybitny pedagog, na jakiego trafiłam w liceum, przestałabym kojarzyć książki z relaksem i przyjemnością. Być może czytelnicze statystyki zaniżają zniechęceni szkolnym maratonem Sienkiewicza i Orzeszkowej. Postawię odważną tezę, że w dorosłości najlepsze jest to, że można jeść i czytać tylko to, na co ma się ochotę. A teraz już kończę i wracam na leżak do powieści Nessera – ze szczerą nadzieją, że wreszcie zacznie się śledztwo. 

: archiwum autorki

This article is from: