2 minute read

ANNA GEISLER-JANKOWIAK KLINIKA ESTETYKI CIAŁA Czas na kwas

Czas na kwas

tekst: Anna Geisler-Jankowiak

Advertisement

Daria Olzacka :

zdjęcie – Będziesz się złuszczać niedługo? – zapytała mnie koleżanka – Jasne! Przecież już jesień! – I od razu zaczęłam się zastanawiać, co zrobić w tym roku...

Możliwości jest bardzo wiele. Domową kurację anti-ageing już rozpoczęłam wraz z końcem września: na dzień peptydy i witamina C, pod wieczór krem z kwasem glikolowym, a przed spaniem retinol. To dla mnie jednak zbyt mało. Coroczne złuszczanie odmładza skórę jak nic innego. Do wyboru mam zabiegi u kosmetyczki; począwszy od całorocznego kwasu migdałowego po zarezerwowane na okres jesień-zima, aż do wiosny, kwasy np. pirogronowe, glikolowe i wyspecjalizowane mieszanki, jak np.White Ten usuwa-

ANNA GEISLER-JANKOWIAK

jący przebarwienia posłoneczne. Doświadczony kosmetolog dobierze własciwy zestaw. Najłatwiej zdecydować się na serię 4-6 zabiegów na tyle delikatnych, że można chodzić do pracy i złuszczać się cichaczem, niemal niepostrzeżenie. Dyrektor MEDI-SPA Klinika Dla mnie to nadal za mało. Estetyki Ciała oraz założyciel i prezes firmy produkującej Raz w roku funduję sobie mocny zabieg przeciwstarzeniowy u lekarza medycyny kosmetyki DOTTORE Cosmeceutici estetycznej, to znaczy mojego męża. On – jak to chirurg – jest zwolennikiem metod radykalnych, po których efekt jest spektakularny. Lasery (np. taki palący żywcem fraxel) to jego ulubione zabawki. Ale miało być o kwasie… Pamiętam swój pierwszy peeling TCA... W trakcie zabiegu łzy mi leciały, bo odczucie jest takie, jakby ktoś przyłożył żelazko do policzka! (Jemu też mina zrzedła, bo nieczęsto widuje płaczącą małżonkę) Ból jest jednak krótki, złagodzony szybko kremem neutralizującym. To jednak nie koniec atrakcji. Przy tak silnym oparzeniu pojawia sie obrzęk całej twarzy, nawet powiek. Chodzi o to, by skóra właściwa dostała informację: Pożar! Ratuj się kto może! To się skóra ratuje: namnaża kolagen, produkuje kwas hialuronowy, przyspiesza budowę nowych, zdrowszych warstw naskórka.

Zanim jednak z zachwytem spojrzałam w lusterko minęło 5 trudnych dni. Nie, do pracy nie poszłam, a dla naszych dzieci było to mocne doznanie. Naskórek zrobił się najpierw buraczkowy, a następnego dnia brązowy i mocno ściągnięty. Zamienił się w sztywną łuskę, która zaczęła pękać wzdłuż zmarszczek mimicznych. – Wyglądasz jak stara Pocahontas! – oświadczyła niezadowolona córka – Zejdzie ci to?! Zeszło. Płatami. Zwisające z twarzy brązowe wylinki nie podobały się nikomu. Zrywać ich nie wolno, bo za karę w tym miejscu nastąpi drugie złuszczanie. Po pięciu dniach twarz była już nowa – różowa, napięta, cóż lekko jeszcze tkliwa, ale po tygodniu widać już było efekt, zgodnie z obietnicą męża – spektakularny. A dzieci zażyczyły sobie, bym

kolejne złuszczania planowała zawsze na Halloween i z taką charakteryzacją otwierała drzwi...

– Cukierek czy psikus? 

This article is from: