Poznański prestiż - marzec 2023

Page 1

Temat z okładki

16 KATARZYNA JAKŚ-SOBECKA

Liczę na siebie

Godne polecenia

22 DWÓR GOGOLEWO

Luksusowy klimat dawnych lat

Kobieco

26 BYĆ KOBIETĄ W 2023 ROKU

Raport

Z historią w tle

28 KOBIETY Z DAWNYCH LAT

Oblicze historii

Prestiżowa rozmowa

30 MIROSŁAW ROGIEWICZ, PKB WIELKOPOLSKA

LEKARSTWO dla firm na „wirusa” kosztów energii

Zgodnie z tradycją

32 STARY BROWAR

15. wiosna z zającami

Moda

34 ANNA DUTKOWSKA-ŚMIECHOWSKA

Nie masz co na siebie włożyć? Znam odpowiedź

36 LEJLA GRABUS BURIĆ, GRABUS DIAMONDS

Diamenty są wieczne

Uroda

38 JOANNA IGIELSKA-KALWAT

Porady włosomaniaczki – jak świadomie i skutecznie dbaćo skórę głowy i włosy

Medycyna

40 OSTATNIA DESKA RATUNKU – O IN VITRO Raport

Porady prawne

42 WALCZAK & WASILEWSKA ADWOKACI

Czym polscy ojcowie różnią się od Duńczyków, czyli o urlopie ojcowskim

Muzyka

44 GOSIA MUSIDLAK

Nieosiągalne zamienić w zrealizowane

48 RECENZJA MARTY SZOSTAK

Bo(v)ski manifest – zapowiedź płyty Dzika

Filmowy Ferment

50 RADEK TOMASIK

Miło już było – Duchy Inisherin

Książki

52 MONIKA WÓJTOWICZ

Bookowski przewodnik

Szkolenia

54 EDYTA JAGODZIŃSKA-PAWLUK I DOROTA SZYLAK, PROUP SOLUTIONS

Firma to ludzie

Kulinaria

60 SŁAWEK KOMIŃSKI, MINE WINE

Wino jest jak kobieta!

61 TOMASZ OLEWSKI

Sałatka cezar à la F…ING DELICIOUS

Technologia

62 ZUZANNA HENSHAW

WEB 3.0 – utopia czy nowa rzeczywistość?

Sport

66 PRZEMYSŁAW WICHŁACZ

Sędzia piłkarski zawodem, który… otwiera przedsiębiorczą karierę?

Moto

68 KARLIK LUXURY CARS

Luksusowe zabawki

Podróże

70 ESTERA HESS

Już dalej się nie da! NOWA ZELANDIA

Będzie się działo

74 Zapowiedzi

Po godzinach

83 Fotorelacja z wydarzeń

MAGAZYN NOWOCZESNEGO POZNANIAKA | poznanskiprestiz.pl | fb.com/poznanskiprestiz

WYDAWNICTWO: Media Experts Sp. z o.o.

WYDAWCA: Karolina Kałdońska, karolina.kaldonska@poznanskiprestiz.pl

REDAKTOR NACZELNA: Alicja Kulbicka, alicja.kulbicka@poznanskiprestiz.pl

DYREKTOR DS. ROZWOJU BIZNESU: Monika Książkiewicz, monika.ksiazkiewicz@poznanskiprestiz.pl

REDAKTOR PROWADZĄCY: Michał Gradowski, m.gradowski@poznanskiprestiz.pl

REDAKTOR MERYTORYCZNY/SEKRETARZ REDAKCJI: Magdalena Ciesielska, magdalena.ciesielska@poznanskiprestiz.pl

REDAKTOR Zuzanna Kozłowska zuzanna.kozlowska@poznanskiprestiz.pl

SOCIAL MEDIA SPECIALIST: Przemek Wichłacz, przemek@wichlacz.pl

PROJEKT GRAFICZNY: Łukasz Sulimowski

SKŁAD: Rafał Cieszyński

REKLAMA: reklama@poznanskiprestiz.pl

ADRES REDAKCJI: ul. Młyńska 12, lok. 210, 61-714 Poznań redakcja@poznanskiprestiz.pl

DRUK: CGS drukarnia Sp. z o.o.

MAGAZYN BEZPŁATNY

Redakcja nie bierze odpowiedzialności za treść reklam i nie zwraca materiałów niezamówionych. Zastrzegamy sobie prawo do skracania i adiustacji tekstów oraz zmiany ich tytułów. Przedruk w całości lub części dozwolony jedynie

KATARZYNA JAKŚ-SOBECKA Liczę na siebie

1
Poznański Prestiż
36 62
po uzyskaniu pisemnej zgody Wydawnictwa Media Experts Sp. z o.o. Wszelkie przedstawione projekty podlegają ochronie prawa autorskiego i należą do osób wymienionych przy każdym z nich. Wydawca nie ponosi odpowiedzialności za treść reklam i ma prawo odmówić ich publikacji
bez podania przyczyny.
ZDJĘCIE NA OKŁADCE: Jakub Wittchen | Makeup Artist: Kiuru Visage | Stylizacja: Ania Śmiechowska
44

Poznański Prestiż

Heroski

Kobieta – obiekt pożądania i zazdrości. Matka, córka, żona, kochanka. Muza dla artystów, natchnienie dla poetów. Kobieta pracująca, biznesmenka, emancypantka, femme fatale, feministka. Przyjaciółka, siostra, powierniczka. Towarzyszka chwil radosnych, doskonała pocieszycielka w tych smutniejszych. Zmysłowa, subtelna, delikatna, wojownicza, ambitna, wykształcona, na świat otwarta. I kiedy pomyślę o dziedzictwie, jakie pozostawiły nam nasze przodkinie, dociera do mnie, jaką drogę pokonałyśmy na przestrzeni dziejów.

FELIETON:

ALICJA KULBICKA / redaktor naczelna

Zacznijmy od spodni, tak naturalnej dzisiaj podstawie kobiecej szafy. Jednak ich noszenie było przez męski świat, damskiej części społeczeństwa zupełnie zabronione. Do tego stopnia, że zarzut w nich chodzenia był jednym z argumentów za… spaleniem Joanny d’Arc na stosie. Walkę o wygodę kobiety podjęły po Wiośnie Ludów, podczas I fali feminizmu, upierając się, że ciężko na nartach w spódnicy jeździć. W ideologicznej wojnie rolę głównego stratega przejęła Amelia Jenks Bloomer, amerykańska feministka, aktywistka Konwencji Praw Kobiet, która w tworzonym przez siebie magazynie dla kobiet nawoływała do równouprawnienia. A jednym z postulatów było właśnie… noszenie spodni. Dziękuję Pani Amelio. Spodnie spodniami, powiecie, to nie najważniejszy problem społeczny. Zatem prawa wyborcze. I tu na scenę wchodzi Aleksandra Piłsudska. Druga żona Józefa Piłsudskiego. I kiedy patrzę na jej zdjęcie, spogląda na mnie nobliwa matrona o fryzurze pewnie w tamtych czasach modnej. Nic nie zapowiada, że ta „zacięta feministka” jak sama o sobie mówiła, tak bardzo odmieni los Polek. To właśnie ona zakończyła w Polsce, rozpoczętą pod koniec XIX wieku przez sufrażystki, walkę o równość praw wyborczych dla kobiet i mężczyzn. Namawiając swojego męża do podpisania dekretu zrównującego w tym obszarze obie płci. Wyprzedzając takie kraje jak Francja, USA, Włochy, Hiszpanię czy Szwajcarię. I tak od 28 listopada 1918 roku możemy my kobiety, spotykać się przy urnach wyborczych. Korzystajmy z tego. Dziękuję Pani Aleksandro. W nauce nie było wiele lepiej. Zacznijmy od początku. Słyszałyście o Kodeksie Napoleona? Otóż przez ponad 100 lat na ziemiach polskich pod zaborem rosyjskim stanowił on źródło prawa, obejmując tak restrykcyjne zapisy jak to, że zamężne kobiety nie mogły posiadać osobnych dokumentów tożsamości, nie wolno im było opuszczać wyznaczonego przez mężów miejsca zamieszkania, nie miały też prawa do wypracowanego przez siebie dochodu. A także prawa do kształcenia. I kiedy urodzona w 1899 roku

Zofia Majmeskuł-Mastalerzowa przypadkowo odkrywa to monumentalne dzieło, postanawia na przekór ograniczającemu ją światu zostać prawniczką i napisać własny kodeks. W 1918 udaje się do Krakowa, gdzie uparcie walczy o swoje miejsce w uczelnianym gmachu. Wyrzucana z sali wykładowej wraca niczym boomerang, stanowiąc wyrzut na sumieniach zatwardziałych profesorów, zwolenników „tradycyjnej” roli kobiety. Jej determinacja jest jednak tak wielka, że samego ministra edukacji odwiedzić postanawia i choć słyszy „że za mąż lepiej wyjść powinna” zaciekawia tematem media. Te szybko temat podchwytują i w rezultacie zostaje przyjęta na

FOT. MATERIAŁY WŁASNE 2

drugi rok prawa, a w czerwcu 1919 roku przychodzi rozporządzenie, na mocy którego kobiety zostają dopuszczone do studiowania prawa na małopolskich uniwersytetach.

Ale za determinacją Zofii stoi nie tylko jej niezgoda na panujące w ówczesnej Polsce nierówności. Przykład przyszedł z góry, od kobiety niezwykłej, która pokonując uprzedzenia, wtargnęła do męskiego świata nauki na zawsze zmieniając jej oblicze. Gdyby żyć jej przyszło 100 lat wcześniej, mogłaby co najwyżej być żoną naukowca, wspierającą karierę męża. Gdyby urodziła się w czasach współczesnych, pewnie byłaby jedną z 20% kobiet, które zajmując się nauką, osiągają profesurę. Ale urodziła się w 1867 roku w kraju, gdzie kobietom studiować nie było wolno, a naczelne hasło przeciwników równości płci brzmiało „emacypacja jest większą klęską dla narodu aniżeli rozbiór Polski”. Jakaż to była strata dla ludzkości! Ile kobiet wtłoczonych w role matki dzieciom zmarnowało swój potencjał! Jednak wychowana w kulcie wiedzy Maria Skłodowska-Curie wyjeżdża do Francji na Sorbonę, aby studiować fizykę i chemię. Pionierka badań nad promieniowaniem za swoje osiągnięcia naukowe otrzymuje dwie nagrody Nobla – w 1903 i 1911 roku. A dokonuje tego w czasach, kiedy kobiety wciąż stanowią bardziej „ciekawostkę” na uniwersytetach i nikt w ich potencjał naukowy nie wierzy. Paradoksalnie, dzisiaj uznawana za najbardziej wpływową kobietę w historii. Pani Mario, Pani Zofio – dziękuję.

Przykładów aktorek życia publicznego, które odmieniły losy świata, jest mnóstwo. Od twórczyń centralnego ogrzewania, przez pampersy, po wifi i tratwę ratunkową. Virginia Apgar, której zawdzięczamy „noworodkową skalę”, Rosalind Franklin – to dzięki niej wiemy o istnieniu podwójnej helisy DNA, Mary Anderson – wynalazczyni wycieraczek do samochodu, Mary Phelps-Jacobs, która uwolniła nas od niewygodnych gorsetów czy Malala Yousafzai, dzięki blogowi na którym opisywała walkę, jaką toczyły dziewczęta z pogranicza afgańsko-pakistańskiego, by zyskać prawo do nauki otrzymała Pokojową Nagrodę Nobla. W wieku 17 lat! Nawet najsłynniejsza gra planszowa Monopoly to pomysł Elisabeth Magie. I na rodzimym podwórku nie brakuje postaci wielkich takich jak: Emilia Plater, Helena Modrzejewska, Irena Sendlerowa, Eliza Orzeszkowa, Hanka Ordonówna, Wanda Rutkiewicz czy Wisława Szymborska. To wybitne postaci, które zapisały się na kartach historii, na zawsze zmieniając naszą rzeczywistość.

Ale są też te, o których nie przeczytacie w kronikach dziejów. Samotne matki zmagające się z „alimenciarzami”, matki dzieci z niepełnosprawnościami, ofiary przemocy seksualnej, fizycznej, psychicznej czy ekonomicznej, które w zaciszu swoich mieszkań, próbują często bezskutecznie wyjść z opresji, jakie zafundował im pokutujący stereotyp „grzecznej i miłej”. No i tak bliski nam od roku obraz ukraińskich kobiet, uciekających przed apoteozą patriarchatu, jaką jest wojna. Zmuszonych do pozostawienia wszystkiego co znają i rozpoczęcia nowego życia. Nie z własnego wyboru. To dla mnie prawdziwe heroski.

Drogie Panie, z okazji Święta Kobiet życzę Wam, abyśmy już nigdy nie musiały mierzyć się z wyzwaniami, przed jakimi stały nasze babki i prababki, aby równość konstytucyjnie nam zagwarantowana zapisana była czynami, a nie kredą w kominie. Bo jak zauważyła Zofia Zaleska w czasopiśmie „Bluszcz” z 1928 roku „Nam tych praw nie dano. Myśmy je sobie same wzięły, wtedy gdy płaciło się za nie bólem, krzywdą i więzieniem”. Jesteśmy heroskami i to jest nasz czas!

Mojej Mamie – największej znanej mi herosce, najlepszej przyjaciółce i nieocenionej inspiracji.

Dziękuję Ci za to, co mi dałaś.

3 Poznański Prestiż

I WANT TO BE HERE

Our kindergarten is a place where the children want to be, eagerly come back to and look forward to spending another day here. We provide familial and creative atmosphere. Teaching self-reliance, we help the children develop an attitude of awareness, determination and eagerness for world knowledge.

Ul. J.H. Dąbrowskiego 25/2b, 60-840 Poznań www.dwujezyczni.pl

Hanka

FELIETON: MAGDALENA CIESIELSKA / redaktor magazynu „Poznański Prestiż”

Jedzie dorożką w blasku ulicznych latarni, aby stanąć na scenie, znów usłyszeć oklaski, nawoływania swego imienia, widzieć szalejące spojrzenia mężczyzn i zazdrosne miny kobiet. Jeszcze ostatnie poprawki makijażu w garderobie, podciąganie pończoch, halki, zapinanie gorsetu, zmiana trzewików na lakierki. Kurtyna w górę. I wychodzi ona, z jednej strony kobieta silna, a z drugiej bezbronna i delikatna. Taką stworzył ją Fryderyk Járosy, zakochany w niej bez pamięci od pierwszego wejrzenia.

Miała cudowne kapelusze, ekstrawaganckie jak na owe czasy nakrycia głowy, ozdobione piórami, cekinami, błyszczące, rzucające się w oczy. Jedwabne chusty zasłaniające włosy, elegancko wiązane na szyi. Któż by pomyślał, że córka kolejarza Pietruszyńskiego, mała, chuda o szerokich ramionach, tancereczka z baletu, zajdzie tak wysoko, osiągnie ogólnopolską karierę, zrobi europejskie tournée, zdobędzie rozgłos za Oceanem. – Miała uśmiech, który unosił jej kąciki oczu do góry i tym uśmiechem czarowała wszystkich dookoła. Kochali się w niej nie tylko mężczyźni, ale także kobiety. Emanowała seksem, była wcieleniem namiętności i miłości. I tą miłość dało się czuć ze sceny – wspominał Jerzy Waldorff. – Gdyby jej językiem ojczystym był francuski, zawojowałaby cały świat – napisał dziennikarz „Le Figaro” podczas pierwszego jej pobytu w Paryżu. Po koncercie w berlińskim Winter Garten odnotowano „czarująca polska pieśniarka zabłysła szczerym talentem”. – Po raz pierwszy zrozumiałem, że Yvette Guilbert ma dziedziczkę. Ta Polka o blond włosach jest największą artystką sceny naszych czasów. Zdobyła sobie Wiedeń! – napisał prezes PEN Clubu. Jest modna, podziwiana, publiczność za nią szaleje. Reklamuje sprzęt do tenisa, luksusowe samochody, na których masce pozuje do zdjęć; ponadto awangardowy zabieg kosmetyczny – parafineum oraz luksusowe zegarki OMEGA. Teksty piszą dla niej najlepsi: Julian Tuwim, Marian Hemar, Henryk Wars. Portretuje ją sam Wojciech Weiss. Autorem słów piosenki o uliczce w Barcelonie jest tajemniczy M.T. – później okaże się, że to hrabia Michał Tyszkiewicz, do szaleństwa w niej zakochany. Jego wielkie uczucie znajduje szczęśliwy finał dnia 26 marca 1931 roku. Ach, ten marcowy wiosenny czas… kobiecy, pełen uczuć i życiowych zwrotów akcji… Podróż poślubna trwająca kilka tygodni i obejmująca słoneczną Italię, a następnie głośny romans artystki z Juliuszem Osterwą, polskim aktorem i reżyserem teatralnym. A jeszcze później, gdy w wielkiej rewii startującej w sylwestra 1935/36 występuje wraz z Igo Symem, znów dokonują się zmiany miłosne. Stają się nierozłączni i na scenie, i w życiu prywatnym… do czasu, gdy luby okaże się szpiegiem niemieckim i zginie z rąk Armii Krajowej. Piszą o niej wszystkie światowe gazety, rozgłos sięga za Ocean. W maju 1938 roku otrzymuje zaproszenie na występy do Polonii amerykańskiej. Statek Batory przewozi artystę wielkiego formatu, która ku uciesze załogi wykonuje „Pierwszy znak, gdy serce drgnie, / Ledwo drgnie, a już się wie, / Że to właśnie ten, tylko ten”. Nawet oficerowie „biją się” o jej względy. Jest duszą towarzystwa, uśmiechniętą i życzliwą. Koncertuje dla rodaków w Nowym Jorku, Filadelfii, Baltimore, Pittsburghu, Chicago, Detroit i w paru innych amerykańskich miastach. Polonię zdobyła szturmem.

8 Poznański Prestiż
zdjęcie : Patryk Pawłowski

Śpiewa dla polskich żołnierzy w czasach wojny bolszewickiej, a potem w latach II wojny światowej, dodając im otuchy i pozwalając na chwilę zapomnienia… Wybrzmiewają z jej ust „Rozkwitają pąki białych róż”, „Ułani, ułani…” etc. Aresztowana przez esesmanów, uwięziona na Pawiaku, oswobodzona dzięki staraniom swego męża hrabiego Tyszkiewicza. Znajduje schronienie w Wilnie w Teatrze Dramatycznym, gdzie ubrana na czarno śpiewała o polskich lotnikach. – Była niezwykła w swoich piosenkach. Nie zachowywała się w stosunku do nas jak wielka gwiazda, była po prostu koleżanką, bardzo bezpośrednią, serdeczną, pełną temperamentu i fantazji, kochała życie – wspominała Danuta Szaflarska. Ponownie aresztowana – w związku z aneksją Litwy przez ZSRR – zostaje wywieziona do Uzbekistanu, do łagru. Później nie bacząc na swoje nadwątlone zdrowie, opiekuje się setką dzieci, sierotami. Jako kierowniczka sierocińca organizuje transport dla polskich dzieci do Indii. Jest bardzo troskliwa i opiekuńcza, chodzi z dziećmi w Bombaju nad morze, śpiewa piosenki, umila i poświęca im czas… pomimo swojej choroby. Z Indii mąż zabiera ją do Teheranu, potem Palestyny, Jerozolimy, daje ponad 30 koncertów dla stacjonujących polskich oddziałów. Ostatnim jej kierunkiem podróży z mężem jest Liban, Bejrut. Po euforii końca wojny przychodzi jednak smutek – te emocje zaczyna przelewać na płótno. Maluje, pisze książkę „Tułacze dzieci”. Odchodzi, zostawiając świat ze swoimi melodiami…

Przez

szklany

ekran nadal uwodzi i kokietuje…

Otula się muślinami, jedwabiami, lubi kosztowności, biżuterię i kwiaty, pęki kwiatów... Etole, futra, pióra… Jako dziecko, a potem podlotek w każdą niedzielę niecierpliwie czekałam aż włączymy starego Rubina i na ekranie zagości ona… Zaśpiewa swoje przejmujące trele, a potem zniżając głos, wybrzmi namiętnie „Miłość Ci wszystko wybaczy” lub „Na pierwszy znak.” Zatopiona w fotelu przyglądałam się występom, koncertom, filmom „W starym kinie”. Patrzyłam z największym zaciekawieniem na nią, jej płynne ruchy, powabne wejścia na scenę, słuchałam i nuciłam pod nosem. Uwielbiam ten klimat dawnych lat. Podziwiam jej wielki talent, odwagę, determinację, główną rolę w filmie „Szpieg w masce” w reżyserii Mieczysława Krawicza, która przyniosła jej ogromny sukces. Ten szlagier napisali dla niej Julian Tuwim i Henryk Wars:

Gdy pokochasz tak mocno jak ja, Tak tkliwie, żarliwie, tak wiesz, Do ostatka, do szału, do dna, To zdradzaj mnie wtedy i grzesz. Bo miłość Ci wszystko wybaczy, Smutek zamieni Ci w śmiech. Miłość tak pięknie tłumaczy: Zdradę i kłamstwo i grzech.

Francja miała swoją Édith Piaf, paryskiego wróbelka, Niemcy – Marlene Dietrich, Ameryka – Marilyn Monroe, a my w Polsce… jedyną, niepowtarzalną, czarującą i zadziorną, rozkochującą w sobie mężczyzn, Hankę Ordonównę.

W dzień kobiecego święta z naręczem kwiatów, słońcem w duszy i uśmiechem na twarzy wychodzę do wszystkich kobiet. Kochajmy i czujmy się kochane!

9
Poznański Prestiż

Sprzątanie z intencją

FELIETON: MARTA KABSCH / PR Manager Starego Browaru, współwłaścicielka marki papierniczej Suska & Kabsch

Kilka tygodni temu moja przyjaciółka z Warszawy wybrała się na masaż. Dzień wcześniej otrzymała wiadomość z instrukcjami, jak przygotować się do zabiegu. „Ważne, żeby nie być z pustym żołądkiem. Zachęcam do założenia wygodnego stroju. Zachęcam do przyjścia z konkretną intencją. Płatność gotówką”. Do niedawna moim pierwszym skojarzeniem z hasłem intencja były ogłoszenia duszpasterskie z listą mszy dedykowanych zmarłym. Ten nowoczesny, egzotyczno-ezoteryczny kontekst dla intencji objawił mi się dopiero w czasie pandemii. Uwięziona w mieszkaniu, z zapałem eksplorowałam youtube’owe filmiki z ćwiczeniami jogi. „Moving with intention”, „set your intention for the day” – moja wirtualna amerykańska instruktorka Adriene nienachalnie zachęcała do wplatania duchowego pierwiastka do wygibasów na macie. Zdarzyło mi się przewrócić oczami na te sugestie. Ale bywało, że poddawałam się poleceniu i naprędce formułowałam myśl o dobrym samopoczuciu czy uwolnieniu od trosk.

Kolejna anegdota z intencją w tle to także dar od przyjaciółki od masażu (płatność gotówką!). Relacjonowała mi sylwestrowy wyjazd z grupą znajomych: chata na wsi, spacery, relaks. Gwoździem programu była noworoczna „ceremonia kakao”. Uroczyście spożyli gorący napój z peruwiańskich nasion, oczywiście, z intencją! Myślałam, że to ezo-wymysł rodem z Instagrama. Jakaż ze mnie ignorantka – kakaowy rytuał to pradawna tradycja Majów i Azteków. Starożytny obrządek wskrzesili przerażeni światowymi kryzysami, osaczeni chaosem codzienności i przytłoczeni nadmiarem niepotrzebnych rzeczy współcześni. W kubku kakao szukają drogi do harmonii i realizacji trudnych do wysłowienia pragnień.

Z intencją można zapalić świeczkę, zasadzić roślinę, przebiec maraton. Mnie zdarza się sprzątać z intencją – tak bardzo nienawidzę odkurzać i szorować, że czasem muszę owinąć przykre obowiązki we wzniosłą otoczkę amatorskich filozofii. Wyobrażam sobie wieczorny prysznic w lśniącej kabinie albo poranek, kiedy otwieram uporządkowaną szafę i z łatwością kompletuję stylizację do biura.

Wpisuję hasło „z intencją” do wyszukiwarki na G. Wirtualne półki internetowych księgarni uginają się pod ciężarem pozycji na temat „świadomej manifestacji wymarzonego życia”. Medytacje z intencją. Palo santo z intencją. Gong z intencją – kuty na zamówienie przy dźwiękach mantr przez wytwórcę gongów planetarnych. Wysokiej jakości polska odzież z intencją. Świece intencyjne – mały zestaw z intencją na miłość – 75 złotych. Moje ulubione: bransoletka z intencją Równowaga – Ochrona – Działanie. Instrukcja obsługi: „Bransoletkę zawiązujemy na siedem węzłów, jednocześnie myślimy o naszej intencji – nosimy dopóki sama nie spadnie – to znak, że intencja się wypełniła, a wzmocnienie nie jest już nam potrzebne”. Życie z intencją stało się chodliwym towarem, ochoczo monetyzowanym przez przedsiębiorczych coachów, trenerów, influencerów i samozwańczych duchowych przewodników. Płatność gotówką, przelewem, blikiem. Na YouTube setki filmików o pracy z intencją. Miliony wyświetleń. Tysiące komentarzy. Mój wewnętrzny cynik na chwilę milknie, kiedy czytam szczere wyznania subskrybentek o tym, jak motywacyjne porady pomogły im w zmianie pracy czy zakończeniu nieszczęśliwego związku.

Jutro sobota. Dzień sprzątania. Czas obmyślić intencję, która zmotywuje mnie do pucowania łazienki.

Z dedykacją dla Wojni

zdjęcia archiwum autorki 10
Poznański Prestiż

Pozostać sobą w szczęśliwym związku

FELIETON : MAGDALENA ŚWIDERSKA

Wielu z nas marzy o udanym, spełnionym związku, który będzie miłością, aż po grób, a najlepiej wieczną. Pytanie, czy odpowiednio podchodzimy do spojrzenia na taką relację i czy nasze oczekiwania są realne. Mnie bardzo bliska jest teoria, o której chciałabym Wam dzisiaj opowiedzieć. Wierzę w jej skuteczność, ponieważ bierze ona pod uwagę człowieka jako jednostkę.

MAGDALENA ŚWIDERSKA

Seksuolożka, specjalistka Seksuologii Praktycznej. Założycielka AMORI

Centrum Seksuologii Pozytywnej w Poznaniu. Prowadzi warsztaty, konsultacje seksuologiczne i sesje coachingowe. Zajmuje się nauką skutecznej komunikacji, odkrywania potrzeb i granic oraz rozwoju inteligencji seksualnej partnerek/partnerów.

Pomaga stawiać czoła wszelkim wyzwaniom związanym z seksualnością człowieka. Podstawowymi wartościami, którymi kieruje się w swojej pracy są pozytywne podejście do seksualności, otwartość, zaufanie i dyskrecja.

Każdy z nas jest jedyny w swoim rodzaju, jest indywidualnością, ma szczególne pragnienia, granice i możliwości. Podejście, o którym wspomniałam, to koncepcja psychologa i terapeuty Davida Schnarcha, który w swojej pracy skupiał się na związkach międzyludzkich i psychologii seksualnej. Polega ono na tak zwanym różnicowaniu, które zakłada, że trudne sytuacje w związku mogą prowadzić do wzrostu i rozwoju osobistego. Różnicowanie jest procesem, w którym każda osoba w związku zachowuje swoją autonomię i tożsamość, jednocześnie tworząc związek na miarę własnych potrzeb. Różnicowanie jest procesem nieuniknionym, by osiągać szczęście relacyjne i seksualne. Prowadzi do zmiany myślenia o związku i sobie samym. Kiedy w związku pojawiają się trudne sytuacje, jak na przykład niezgodności w podejściu do seksualności i seksu, konflikty, różne punkty widzenia, cele czy potrzeby oznacza to, że związek podlega rozwojowi. Dlatego nie powinniśmy unikać niezgodności w jakichkolwiek aspektach życia związku, ale pochylić się nad tym, czego nie widzimy lub nie rozumiemy. Dzięki temu rozkwita również nasza inteligencja emocjonalna, empatia, umiejętność pracy zespołowej, osiąganie kompromisów etc.

Większość z nas rozumie dobry związek jako relację współzależności osób, które w nim pozostają. Mamy żyć w pełnej symbiozie, uznając związek i drugą osobę (w przypadku monogamii) jako jedyne i słuszne towarzystwo. Prowadzi to niestety często do utraty tożsamości nas, czyli jednostek, co powoduje frustrację, stagnację lub nudę. Pojawiają się zakazy, nakazy, zazdrość, zaborczość, oplatanie drugiej osoby jak bluszczem, co po czasie powoduje brak dostępu powietrza i powolną, nieuchronną śmierć – związku lub jednostki. Jeśli chcemy tego uniknąć, powinniśmy jako partnerzy w związku być bardziej samoświadomi, odkrywać swoje potrzeby i cele i na nich się skupić, a także wspierać te same aspekty u partnera. Niech odmienność naszych partnerów będzie tym, co nas kręci i ciekawi.

Oznacza to tworzenie związku współNIEzależnego. Jesteśmy w nim razem, umacniając się w pozostawaniu sobą w zmieniających się warunkach życia. Dla mnie taki związek to miejsce, w którym każdy ma swój własny styl życia, rozwija swoje pasje, zainteresowania i cele. Wzrasta i transformuje się, poznając i przebywając z różnymi ludźmi spoza związku. Tylko w ten sposób można żyć w harmonijnej relacji, utrzymując swoją indywidualność.

Co możemy zrobić, żeby zachodził proces różnicowania w naszym związku, a jednocześnie, żeby ten związek był stabilny, dawał poczucie bezpieczeństwa i radości? Proponuję partnerom podjąć próbę zrozumienia siebie nawzajem. Obejmuje to posługiwanie się otwartą komunikacją i szacunkiem do życzeń drugiej osoby. Jest to możliwe również w długoletnich związkach. Potrzeba wtedy większego zaangażowania, czasami pomocy specjalisty, ale z mojego gabinetowego doświadczenia wynika, że jeśli są prawdziwe i szczere chęci, to ten proces jest możliwy i realny.

w związku – jednocześnie nie rezygnować z siebie, co może wyjść każdej stronie tylko na dobre, także polecam!

12 Poznański Prestiż
Różnicowanie
pomaga nam
pozostając
zdjęcie : Michał Zmitrowicz

Być Kobietą on tour już 1. kwietnia!

Już 1 kwietnia w gościnnych murach Starego Browaru odbędzie się kolejna konferencja z cyklu „Być Kobietą on tour”. O jej wiosennej edycji, programie, ale przede wszystkim miłości do kobiet opowiedziała Marta Klepka, organizatorka wydarzenia.

Marzec to czas, kiedy kobiety mają swoje święto. A jak się okazuje w historii Poznania jest mnóstwo kobiet, które odegrały wyjątkową rolę w jego rozwoju, w tworzeniu kultury, biznesu. Skupiłyśmy się na historii, przypominając postaci kobiet, których już między nami nie ma, ale i w obecnych czasach nie brakuje kobiet, które stanowią wyjątkową wartość dla miasta. Od 6 lat tworzysz zupełnie bezprecedensowe wydarzenie na mapie Poznania – konferencję w ramach cyklu „Być Kobietą on Tour”. Jak ważne są dla Ciebie kobiety? Kobiety są niezwykle fascynujące. Są dla mnie wciąż jeszcze nieodkryte, a z każdym rokiem piękniejsze, ciekawsze i bardziej odważne. Uważam, że mój świat bez kobiet byłby bardzo smutny i samotny. Kobiety sprawiają, że wierzę w siebie, dodają mi sił i bardzo mnie wspierają. Robią niespodzianki i mają przy tym niesamowity fun. Wysyłamy sobie kwiaty, kartki, książki i inne upominki. Mamy z tego radość i czujemy się z tym dobrze. W życiu cenne są takie momenty, kiedy serce bije szybciej i czujesz wzruszenie, a kobiety potrafią to doskonale zorganizować. Potrafimy się wzajemnie motywować, wierzymy w swoje możliwości, kibicujemy sobie. Podziwiam też kobiety za ich oddanie w przyjaźni. To jest w nich przepiękne. Kiedy jedna przyjaciółka spełnia marzenie drugiej i wiezie ją 600 km do miejsca, o którym tamta marzyła. A wszystko po to, aby mogła złapać oddech. Bezcenne.

Już 1. kwietnia kolejna odsłona konferencji „Być Kobietą on Tour”. Tym razem pod przewodnim hasłem wzmocnienia pewności siebie. Kobiety w Polsce częściej niż mężczyźni uzyskują wyższe wykształcenie, aż 44 procent kobiet zasiada w firmach na kierowniczych stanowiskach, a jednak pewność siebie to obszar, który wciąż trzeba rozwijać? Skąd pomysł na taką tematykę?

Po przeczytaniu ankiet… Zawsze je czytam, w zasadzie zaraz po zakończeniu konferencji, gdy tylko zejdę ze sceny. Dużo uczestniczek w odpowiedzi na pytanie o marzenia pisało: że chcą pokochać siebie, chcą

R ozmawia : Alicja Kulbicka | z djęcie : Jakub Wittchen
14
Poznański Prestiż

sobie bardziej ufać, że marzą o tym, aby wystąpić na scenie, ale się boją… Na początku nie mogłam uwierzyć, że nasze kobiety on tour borykają się z takimi problemami i tak o sobie myślą. Okazuje się, że jednak tak. Przez tydzień chodziłam z tym tematem w głowie i nie mogłam sobie z nim poradzić. Moja siostra przekonała mnie, że warto się tym tematem zająć. I dziś jestem przeszczęśliwa, że tak się właśnie stanie. Mamy wspaniałe prelegentki i jednego mocnego prelegenta. Wierzę mocno, że po wysłuchaniu ich prelekcji wyjdziemy z tego spotkania silniejsze i pewniejsze siebie.

Kogo tym razem będziemy mieli okazję posłuchać podczas konferencji? I czy całość tematyki będzie poświęcona właśnie tematowi przewodniemu?

Tematem przewodnim wiosennego spotkania jest PEWNOŚĆ SIEBIE. Stawiamy na ekspertów i prawdziwe osobowości. Będzie ciekawie i merytorycznie – z dużą dawką wiedzy i mocy. Będą z nami m.in.: Lidia Kazen, Dorota Wellman, Omena Mensah, Łukasz Jemioł. Na scenie pojawią się również dwie finalistki konkursu o życiu z pasją. Podzielą się doświadczeniem i swoimi inspiracjami. Przygotowujemy także niespodziankę, o której już wkrótce powiemy. Uczestnicy konferencji poczują energię i emocje, których potrzebują.

Wspomniałaś o konkursie. Zaprosiłaś dziewczyny do podzielenia się swoją historią o życiu z pasją. Czy coś Cię wzruszyło, może zainspirowało w tych historiach?

Wzruszyłam się, że aż tak dużo prac do nas spłynęło. Nie spodziewałyśmy się takiego odzewu. Każda historia jest w pewnym sensie poruszająca, bo każda jest osobista i stoi za nią kobieta. Nie wszystkie z nich spełniały kryteria konkursu i to było problematyczne w ocenie, większość prac przesłanych na konkurs dotyczyła rozwoju kariery, wyjścia z kryzysu, życiowej zmiany lub budowania marki. Odniosłam wrażenie, że uczestniczki konkursu miały potrzebę opowiedzieć swoją historię na głos, bo chciały zostać zauważone, potrzebują uwagi i docenienia ich często trudnych, wymagających odwagi i ogromnej pracy, wyborów i chcą o sobie dać znać światu. Przed nami niełatwy wybór, ale jest nas w komisji kilka, więc na pewno poradzimy sobie i wybierzemy najlepiej jak potrafimy, w zgodzie z regulaminem konkursu.

Czego ten projekt Cię nauczył? A może dowiedziałaś się czegoś o sobie? Cierpliwości i wyrozumiałości, a także akceptacji dla różnorodności naszych emocji, upodobań i zachowań. Każda z nas jest inna, każda ma inne potrzeby i inne pragnienia, marzenia, oczekiwania. Zaakceptowałam też to, że nie jesteśmy w stanie zadowolić wszystkich uczestników. To na początku kosztowało mnie sporo stresu, teraz już lepiej sobie z tym radzę. Poznałam wspaniałych ludzi i cały czas poznaję – to mnie niesamowicie mobilizuje do pracy i działania. Czasem ten projekt uczy nas pokory, pokazuje, że na niektóre osoby trzeba poczekać, uczy także tego, że jak coś ma być, to będzie. Lubię też w nim to, że jest nieprzewidywalny, a niektóre sytuacje się same rozwiązują… tylko niekiedy trzeba poczekać.

Zatem gdzie i kiedy się spotykamy? Spotkamy się 1 kwietnia 2023 w Poznaniu w moim ukochanym Starym Browarze w Słodowni na 3 i 2 piętrze. Od godz. 8:00 będziemy czekać z kawą i już tradycyjnie z gorącą wodą na kobiety z różnych stron Polski, a nawet i Europy.

15 Poznański
Prestiż
16 Temat z okładki

liczę na siebie

W życiu pewne są tylko śmierć i podatki, ale Katarzyna Jakś-Sobecka wierzy, że trwała jest także idea przedsiębiorczości, którą codziennie wspiera w swojej pracy.

Właścicielka Biura Rachunkowego ABACUS opowiedziała nam o tym, jak odnaleźć się w podatkowym chaosie i jak istotna jest dla niej kobieca niezależność.

R ozmawia : Michał Gradowski | z djęcia : Jakub Wittchen

Kiedy słyszy Pani kolejne doniesienia o zmianach w systemie podatkowym, to pojawia się jakaś nuta radości, bo klientów przybędzie, czy jednak – jak u większości przedsiębiorców – jest raczej stan przedzawałowy?

KATARZYNA JAKŚ-SOBECKA: Zdecydowanie stan przedzawałowy, bo zmian jest bardzo dużo, najczęściej są niezapowiedziane, a nawet jeśli projekt ustawy ukazuje się z wyprzedzeniem, to jej ostateczny kształt jest zupełnie inny. Przepisy wchodzą w życie w nocy, a my już następnego dnia musimy być gotowi, żeby je wytłumaczyć klientom.

Księgowością zajmuję się od 2002 roku. Przez wiele lat można było utrwalać sobie wiedzę i na tej bazie pracować, budować strategie, planować inwestycje. Ostatnie lata, zwłaszcza od 2019 roku, wyglądają jednak tak, że jeszcze nie zdążymy się w pełni wdrożyć w nowy system i on już ulega zmianie. Absurdem są zmiany systemu podatkowego w ciągu roku, które generują olbrzymi chaos i dotyczy to zarówno osób pracujących na podstawie umowy o pracę, jak i przedsiębiorców. W przypadku tych drugich konsekwencje są jednak o wiele bardziej znaczące. Zmiana systemu podatkowego w ciągu roku może wywrócić firmę do góry nogami, zniweczyć jej plany dotyczące rozwoju i nowych inwestycji.

Prosty przykład. Zakup i amortyzację budynków, które z zapisów aktu notarialnego są mieszkalne, ale były wykorzystywane na cele działalności gospodarczej, można było do niedawna uwzględnić w kosztach. Tysiące małych firm w ostatnich latach wzięło kredyt i kupiło nieruchomość w celu prowadzenia w niej firmy, licząc na częściowy zwrot kosztów. Od tego roku mogą już te kalkulacje wyrzucić do kosza, bo nie można już uwzględniać w kosztach amortyzacji.

KATARZYNA JAKŚ-SOBECKA:
17
Temat z okładki

Temat z okładki

Czy po zawirowaniach związanych z Nowym Ładem możemy już mówić o jakiejś stabilizacji? Które z wprowadzonych ostatnio rozwiązań są najbardziej dotkliwe dla przedsiębiorców?

Zdecydowanie najbardziej dotkliwą zmianą jest uzależnienie wysokości składki zdrowotnej od wysokości dochodu przedsiębiorcy. I tutaj znowu zaczynamy rok 2022 informacją o braku możliwości odliczania tej składki od podatku, w połowie roku okazuje się, że ustawodawca w kolejnej poprawce daje nam możliwość odliczeń – ale już od dochodu i to wprowadzając limity. Przy tak znikomym odliczeniu, praktycznie przy braku możliwości odliczenia tej składki, to nic innego jak nowy podatek, który – nie łudźmy się – nie wpłynie na jakość usług zdrowotnych. Rozliczanie tych składek to dla każdego księgowego horror. Podam przykład. Termin

wyliczenia składki zdrowotnej za styczeń upływał 20 lutego, a 17 lutego do południa nie było jeszcze interpretacji dotyczącej tego, czy w stawce za styczeń należy uwzględniać różnicę remanentową. Taki komunikat pojawił się na stronie ZUS-u, kiedy zdążyliśmy rozliczyć już połowę klientów. Tak mniej więcej wygląda nasza praca do dwóch lat.

Po raz pierwszy, odkąd zajmuję się księgowością, możliwa jest też zmiana formy opodatkowania w minionym roku.

To oznacza konieczność wyliczenia, dla każdego z naszych klientów, jaka forma opodatkowania za 2022 rok będzie dla nich najkorzystniejsza.

18

To może chociaż ten chaos przekłada się na większe przychody biur rachunkowych?

Niekoniecznie. Wieloletnie umowy rzadko są renegocjowane, a pracy przybywa. Po „uwolnieniu” zawodu księgowego w 2014 roku (wcześniej obowiązywały certyfikaty Ministerstwa Finansów) konkurencja cenowa bardzo się zaostrzyła, niestety często kosztem jakości. Obroty rosną raczej dzięki nowym klientom niż podnoszeniu cen. Wszyscy moi klienci są z polecenia, ok. 30% klientów w portfolio mojej firmy to przedsiębiorcy, z którymi nawiązałam współpracę dzięki rekomendacji mojej pierwszej klientki, z którą do dziś współpracuję i się przyjaźnię. Konkurujemy jakością, a nie ceną, a z wieloma firmami łączą nas długoletnie, bliskie relacje.

Jest nadzieja na przyszłość, patrząc na system podatkowy?

W ostatnim czasie wprowadzono zmiany na tylu płaszczyznach, że wydaje się, że ten zaklęty krąg się domyka i już więcej nie będzie można zmienić, że

gdzieś jest w końcu kres tej „kreatywności” w wymyślaniu nowych rozwiązań. Taka jest moja nadzieja, ale jej podstawy są raczej kruche.

Jak została Pani księgową?

Już w czasie studiów najbardziej interesowały mnie przedmioty związane z rachunkowością. Na studiach zaangażowałam się w działalność organizacji Students in Free Enterprise, tworzyliśmy projekty o zasięgu globalnym. Udało nam się wygrać konkurs krajowy i pojechać do Londynu, gdzie miałam okazję poznać ludzi z kadry zarządzającej międzynarodowych korporacji. Już wtedy wiedziałam, że w przyszłości chcę prowadzić własną firmę. Aby zdobyć doświadczenie, na dwóch ostatnich latach studiów rozpoczęłam pracę na etacie jako księgowa. Wiedziałam jednak, że praca w ramach ściśle określonych godzin, ze stałym zakresem obowiązków, to nie jest to, co chciałabym robić.

Skończyłam studia, urodziłam dzieci i otworzyłam swoją działalność.

Księgowy jest trochę jak spowiednik? Zaufanie jest niezbędne w tej branży?

Sama, patrząc z perspektywy przedsiębiorcy, nie wyobrażam sobie powierzenia swoich ksiąg rachunkowych osobie, której nie ufam. Faktycznie często jest tak, że – aby dobrze coś zaplanować, aby miało to sens inwestycyjnie, podatkowo – trzeba się podzielić ze mną wiedzą, którą może niekoniecznie przedsiębiorca dzieli się z całym swoim otoczeniem. Myślę jednak, że nie sam fakt podpisania klauzuli poufności jest istotny, liczy się wieloletnie zaufanie, które doprowadziło mnie do miejsca, w którym dziś jestem.

Z jakimi jeszcze problemami zmagają się obecnie przedsiębiorcy?

Mój tata prowadzi firmę, więc zawsze, nawet kiedy pracowałam na umowie o pracę, starałam się spojrzeć na sytuację raczej z perspektywy pracodawcy niż pracownika, bo widziałam ile nerwów kosztuje tatę zarządzanie firmą, jaka odpowiedzialność na nim spoczywa, jakie koszty musi ponosić, aby zagwarantować innym stabilne zatrudnienie.

Pozycja pracownika jest dziś bardzo mocna na rynku pracy i często w niewłaściwy sposób wykorzystywana. Sytuacje, w których ktoś z dnia na dzień nie przychodzi do pracy są

19 Temat z okładki

nagminne. Poza tym jeden z przepisów wprowadzonych w ramach Nowego Ładu dodatkowo zachwiał równowagę na linii pracodawca-pracownik. W Polsce według różnych szacunków prawie 1,5 mln osób pobiera część wynagrodzenia „pod stołem”. Na mocy nowych przepisów, w momencie ujawnienia takich praktyk, całym kosztem zostaje obciążony pracodawca – musi zapłacić ZUS, podatek, odsetki i jeszcze grozi mu proces, bo jest to przestępstwo karne. Wcześniej także pracownik tracił na tym ujawnieniu, bo musiał zapłacić zaległy podatek dochodowy i część składek. I nie chodzi tutaj o to, aby wspierać szarą strefę, bo płacenie pod stołem jest niekorzystne i dla pracownika, i dla pracodawcy – pracodawca nie może uwzględnić tych wydatków w kosztach uzyskania przychodu, a pracownik ma niewielką zdolność kredytową i marną perspektywę emerytury. Nikt nie zadaje sobie jednak pytania, dlaczego wypłata „pod stołem” jest tak powszechna. Są na rynku firmy, w których 90% pracowników produkcji to osoby z zajęciami komorniczymi. One nie podejmą pracy, jeśli oficjalnie nie będą zatrudnione za minimalne wynagrodzenie, z resztą wypłaty „pod stołem”. Pracodawca jest w sytuacji bez wyjścia, bo trudno mu będzie znaleźć na rynku innych pracowników, a przy takim układzie w każdej chwili grozi mu kontrola Państwowej Inspekcji Pracy i kara.

To ogromny stres dla przedsiębiorców. I to w momencie największego od lat kryzysu gospodarczego, kiedy wiele firm walczy o przetrwanie.

Czy miałaby Pani jakieś dobre rady dla przedsiębiorców, poza znalezieniem dobrego biura rachunkowego?

Chyba warto przeczekać ten chaos. Bez nagłych zmian. Trzeba też pamiętać, że nawet przedsiębiorca, który ma zaległości finansowe, problemy z nieuregulowanymi składkami ZUS czy zaległości podatkowe, nie jest w sytuacji bez wyjścia. Jest możliwość negocjowania, rozłożenia spłat na raty. Jak zwykle w trudnych czasach przedsiębiorcy potrzebują przede wszystkim wytrwałości.

Są badania, które pokazują, że 90% księgowych to kobiety. Podobno są lepiej predysponowane do tego zawodu, bardziej systematyczne, poukładane. Czy te stereotypy są aktualne?

Księgowa ciągle kojarzy się z kobietą w okularach w grubych oprawkach, która głównie zajmuje się piciem kawy i wklepywaniem faktur do komputera, co ma niewiele wspólnego z prawdą. Istnieje też wiele mitów na temat kosztów prowadzenia biura księgowego. Mało kto zdaje sobie sprawę, że poza wynajmem biura, mediami czy pensjami pracowników ponosimy także koszty licencji za oprogramowanie, płacimy obowiązkowe ubezpieczenie i spoczywa na nas duża odpowiedzialność. Na przykład niedotrzymanie terminów skutkujące nieodwracalnymi zmianami w zakresie wyboru formy opodatkowania może oznaczać dla przedsiębiorcy kilkadziesiąt tysięcy złotych straty albo zysku. W moim przypadku nie jest to też praca wyłącznie zza biurka. Obsługujemy firmy, które mają oddziały w różnych krajach w Europie, odwiedzam je tam, poznaję ich systemy podatkowe, etykę ich biznesu. Codziennie spotykam cudownych ludzi, z wielu branż, borykających się w firmie z różnymi problemami, które wspólnie rozwiązujemy.

Rzeczywiście jednak księgowość to branża sfeminizowana. Wśród dyrektorów finansowych jest wielu mężczyzn, ale stanowisko głównej księgowej sprawuje najczęściej kobieta.

Jak definiuje Pani swój sukces i jakie cele sobie Pani stawia?

Sukces, kariera – wydaje mi się, że te słowa mnie nie dotyczą. Bo co to znaczy sukces? To takie górnolotne i abstrakcyjne słowa, coś wielkiego, a ja po prostu pracuję i mam to szczęście, że kocham to, co robię w wyuczonym przez siebie zawodzie, co nie jest dzisiaj powszechne.

Sukces zawodowy to zadowolenie i satysfakcja moich klientów, z którymi pracuję od wielu lat. Z podziwem przyglądam się jak rozwijają swoje firmy i cieszy mnie fakt, że mogę brać w tym czynny udział. Moim celem każdego roku jest rozwój i zdobywanie nowych umiejętności i byłabym hipokrytką gdybym powiedziała, że zwiększanie portfela klientów nie jest moim celem. Co roku stawiam sobie mniejsze cele, takie jak zdobycie klienta w jakiejś konkretnej branży, z którą do tej pory nie współpracowałam. W dłuższej perspektywie chciałabym uzyskać tytuł doradcy podatkowego, aby w mojej pracy, poza rachunkowością, było więcej aspektów prawnych, optymalizacji podatkowej w zakresie zarówno polskich przepisów, jak i regulacji prawa międzynarodowego.

20 Temat z okładki

Czy kobietom jest trudniej rozwijać karierę zawodową?

Pomimo zmian w ostatnich latach, myślę, że ciągle kobietom jest zdecydowanie trudniej. W moim bliższym i dalszym otoczeniu to na kobietach spoczywa większość obowiązków domowych, opieka nad dziećmi. Sukces kobiety w sferze zawodowej wymaga więcej wysiłku, determinacji, zaangażowania.

Nie dam sobie jednak wmówić, że posiadanie dzieci wyklucza pracę zawodową, jak sugeruje wielu polityków czy jak czasem mówią same kobiety bazujące na świadczeniach socjalnych. Miałam dzieci niemalże rok po roku, kiedy byłam jeszcze na początku swojej drogi zawodowej. Uważam, że wszystko jest do pogodzenia. Od zawsze chciałam być niezależna, pracować na siebie, na dzieci. Jestem dumna z tego, że moje dzieci wyrastają ze wzorcem matki aktywnej, pracującej. Jestem zwolenniczką szeroko pojętego wspierania aktywizacji zawodowej – nie tylko kobiet. Powinniśmy stawiać na preferencje podatkowe zachęcające kobiety do pracy, a nie na świadczenia socjalne, które niektóre kobiety zniechęcają do aktywności zawodowej. Dzisiaj możemy już śmiało powiedzieć, że program 500+ nie osiągnął zamierzonych rezultatów. Finansowanie żłobków, przedszkoli, żywienia dzieci, edukacji – idźmy w tym kierunku i kształtujmy dzieci oraz młodzież na osoby przedsiębiorcze. Aktywizacja zawodowa to dobre rozwiązanie dla wszystkich – dla konkretnych osób, których dotyczy, z perspektywy ich sytuacji materialnej, ale też kondycji psychicznej, dla gospodarki, dla całego społeczeństwa. A wracając do sytuacji kobiet na rynku pracy – problem nierównych wynagrodzeń ciągle nie został rozwiązany. Na bardzo wielu stanowiskach kobiety są lepiej merytorycznie przygotowane niż mężczyźni, ale zarabiają mniej.

Ponadto, po tym jak ruch #MeToo nabrał rozgłosu, m.in. w Stanach – wiem to od koleżanek pracujących dla amerykańskich korporacji – zachowania, które mogłyby zostać zakwalifikowane jako mobbing czy molestowanie są już teraz nie do pomyślenia (a jeśli już się zdarzają, to prawo chroni kobiety w tym zakresie), a w Polsce ciągle można spotkać się z takimi sytuacjami. Zdrowy balans między celebrowaniem kobiecości, np. w Dzień Kobiet, a równym traktowaniem jest bardzo potrzebny. Moja mama pracowała w edukacji, zawsze stawiała sobie wysoko poprzeczkę i jest dla mnie wzorem podobnie jak tata, właściciel firmy budowlanej. Tata już od najmłodszych lat tłumaczył mi, co to znaczy „wrzucać w koszty”, że te koszty trzeba najpierw ponieść. Zawsze powtarzał mi: najważniejsze, żebyś była niezależna. Pewnie dlatego nie wyobrażam sobie, żebym kiedykolwiek musiała poprosić jakiegokolwiek mężczyznę o pieniądze, na przysłowiowe waciki. Choć nie powiem, to bardzo miłe uczucie dostać wymarzony prezent od ukochanego mężczyzny.

Sama, patrząc z perspektywy przedsiębiorcy, nie wyobrażam sobie powierzenia swoich ksiąg rachunkowych osobie, której nie ufam. Faktycznie często jest tak, że – aby dobrze coś zaplanować, aby miało to sens inwestycyjnie, podatkowo –trzeba się podzielić ze mną wiedzą, którą może niekoniecznie przedsiębiorca dzieli się z całym swoim otoczeniem. Myślę jednak, że nie sam fakt podpisania klauzuli poufności jest istotny, liczy się wieloletnie zaufanie, które doprowadziło mnie do miejsca, w którym dziś jestem.

21 Temat z okładki

DWÓR GOGOLEWO Luksusowy klimat dawnych lat

Tam, gdzie dwustuletnie drzewa rozpościerają swe gałęzie, gdzie słychać śpiew ptaków i gdzie Warta oplata swym korytem okoliczne tereny, gdzie każda pora roku zapiera dech w piersiach, a bogactwo flory i fauny urozmaica czas na błogim łonie natury… tam właśnie – na skraju dwóch światów, z jednej strony baśniowego i tajemniczego, a z drugiej – tego pragmatycznego, opartego na faktach – olśniewa swym pięknem pieczołowicie odrestaurowany Dwór

Gogolewo, ukryty wśród łąk i pól, wielkopolski skarb odkryty na nowo... Proszę przewrócić kartę historii i wybrać się

z nami w fascynującą i pełną przygód podróż, przy jakże dobrze znanej melodii:

Powróćmy jak za dawnych lat

W zaczarowany bajek świat

Miłością swoją w piękną baśń

Me życie zmień

22 Godne polecenia
Teks
T : Magdalena Ciesielska | z djęcia : materiały archiwalne Dwór Gogolewo

Wspokojnym, a zarazem majestatycznym miejscu oddalonym od okolicznych zabudowań ludzkich, odseparowanych przyrodą od zatłoczonych wielkopolskich arterii – o którym pierwsze pisemne wzmianki historyczne zachowały się aż z 1149 roku – można poczuć beztroskę dzieciństwa, upragniony relaks. Choć na chwilę uciec od ogarniającego nas wszystkich codziennego zgiełku w celu odnalezienia prawdziwego siebie, wzmocnienia się poprzez regenerację sił. Tu można spędzić czas samotnie, kontemplując na tle jakże urokliwych pól i łąk, bądź zorganizować wymarzoną rodzinną uroczystość, gwarną, przy wtórze muzyki, czy też integrację, warsztaty, szkolenia – a wszystko oplecione magicznym klimatem dawnych lat, ze spokojnym tempem odmierzanym rytmem przyrody.

Warto wybrać się na zasłużony odpoczynek do rycerskiej wsi Gogolewo, położonej w bliskiej odległości od Poznania, zaledwie 4 km na północ od Książa Wielkopolskiego.

Wstępując w progi szlacheckiego dworu, który był od zarania dziejów w posiadaniu polskich sławnych rodów: Doliwów, Rozdrażewskich, Mielińskich, Cieleckich, Grzymułtowskich, Grabowskich, Skrzetuskich, czuć atmosferę i powiew przeszłości za sprawą cudownych starych mebli, klimatycznego wystroju wnętrz, stylizowanych dekoracji, akcesoriów pozwalających z wielkim sentymentem skupić na sobie wzrok.

Bogata oferta

Dwór Gogolewo jako perła typowo polskiej architektury klasycystycznej zaprasza w swoje progi wielu znamienitych i wyjątkowych gości, z różnymi oczekiwaniami i wymaganiami, spełniając

niejedne marzenia o luksusowej podróży w przeszłe odległe czasy… O wyjątkowości tego miejsca świadczą także pracujący tam ludzie, w pełni oddani i zaangażowani w swoją codzienną pracę. Panuje tam przyjacielska, wręcz rodzinna atmosfera, a obsługa jest na wysokim poziomie. O powyższym świadczą opnie gości, chętnie zamieszczane przez nich na Google, Facebook. To nieprzeciętne miejsce, w którym naprawdę można zorganizować wesele z klasą, kameralne przyjęcie na najwyższym poziomie dla każdej Pary Młodej. Dodatkowo w ramach oferty można również liczyć na profesjonalne przygotowanie: chrzcin, komunii, jubileuszu rodzinnego, degustacji dworskich nalewek, win, miodów pitnych. Na staropolską ucztę w nietuzinkowych wnętrzach, zindywidualizowane biznesowe spotkania i szkolenia. Nie ma też najmniejszych przeszkód do tego, aby zaaranżować niezapomnianą integrację pracowników, warsztaty w dziedzinie rękodzieła, malarstwa, aktorstwa czy technik jogi, a także wieczory panieńskie, kawalerskie, biesiadowanie przy ognisku.

23 Godne polecenia

polecenia

To obiekt z duszą, z dala od miejskiego zgiełku, gdzie odnaleźć można wszystko, co potrzebne: bazę noclegową na 45 osób, pyszną staropolską, ale i nie tylko kuchnię, profesjonalny sprzęt multimedialny, zamkniętą przestrzeń sali bankietowej, która pomieści do 75 osób, a do tego niezapomnianą ciszę i wyjątkowy spokój.

Dwór Gogolewo można mieć na wyłączność, w konkretnym terminie i pod konkretną uroczystość. Klimatyczny

Dwór oraz Oficyna z salą bankietową tylko do dyspozycji gości? Tak! To bardzo kusi… bo każda spędzona chwila w tak urokliwym miejscu jest niezapomniana.

Wesele czas zacząć

Kto szuka klimatycznej przestrzeni do organizacji tego typu spotkań, trafił idealnie! Kompleks Dwór Gogolewo, oprócz samego Dworu, posiada też do dyspozycji gości Oficynę Dworską (hotel) oraz przeszkloną drewnianą stodołę w koncepcji sali bankietowej, a także wyodrębnioną tradycyjną strefę relaksu (opalaną drewnem banię z hydromasażem oraz fińską saunę) wraz z odrębnym pokojem klubowym, w którym znajduje się zabytkowe Renault Primaquarte z 1936 roku.

W okresie wiosenno-letnim można tu zaaranżować wesele w plenerze, na łonie natury, bo namioty weselne nie odbiegają przecież standardem od najpiękniejszych sal hotelowych i restauracyjnych, a wyjątkowa atmosfera na zewnątrz obiektu pozwala Parze Młodej i gościom poczuć się wyjątkowo, wręcz baśniowo. Gdy pogoda za oknem nie jest przychylna, jesienne słoty i zimowe temperatury dają się we znaki, warto pomyśleć o przeszklonej stodole, czyli

24 Godne

sali bankietowej znajdującej się na terenie kompleksu, w której można przygotować niezapomniane przyjęcie.

Ponadto Dwór Gogolewo podsuwa kolejne pomysły nowożeńcom…

▶ Zaślubiny w urokliwym drewnianym barokowym kościele z 1779 roku, który przetrwał do naszych czasów w niezmienionej formie. Kościół pod wezwaniem Podwyższenia Krzyża Świętego powstał na niewielkim wzniesieniu przy zakolu rzeki Warty, w miejscu, gdzie jak głosi legenda zatrzymał się krzyż płynący pod prąd rzeki. Zdarzenie to zostało odebrane jako znak od Boga i zmobilizowało miejscowych do zbudowania świątyni.

▶ Przejazd do ślubu zabytkowym Renault Primaquatre z 1936 roku, jedynym takim egzemplarzem zarejestrowanym w Polsce, prawie w 100% na oryginalnych podzespołach z fabryki. Sam Dwór oferuje 6 zróżnicowanych pokoi na poddaszu, które łącznie mogą pomieścić 16 osób. Dodatkowo w miejscu starego budynku gospodarczego, przy aprobacie Wojewódzkiego Konserwatora Zabytków, powstała Oficyna Dworska, pełniąca funkcję hotelową. Ten dwukondygnacyjny budynek ma do dyspozycji gości 12 pokoi z 26 podstawowymi miejscami noclegowymi, które mogą być uzupełnione o dodatkowe dostawki.

Urozmaicony relaks

Odpoczynek dla ciała i duszy, regeneracja sił i odprężenie, redukcja stresu to gwarantuje kompleks Dwór Gogolewo. Skorzystać można z seansu w stylowej saunie suchej czy kąpieli w bani z hydromasażem, bądź odnaleźć odpowiednie miejsce w jednej z trzech sal kominkowych z biblioteczką i oddać się wciągającej lekturze.

Malownicze położenie obiektu sprzyja niewątpliwie nadwarciańskim spacerom czy rowerowym przejażdżkom po przepięknej i spokojnej okolicy, a sala klubowa ze stołem bilardowym bez wątpienia pomaga w budowaniu pozytywnych relacji międzyludzkich. Dla spragnionych większej aktywności przygotowane zostały nie lada atrakcje, jak morsowanie i niezapomniane spływy kajakowe, bo od Warty kompleks dworski dzieli tylko 150 metrów! Nieco innych wrażeń dostarczy przejażdżka 4-osobowym pontonem VESTA RIB V-345 z silnikiem spalinowym , podczas której z nieco innej perspektywy można podziwiać piękną i leniwie płynącą rzekę Wartę, a z niej także krajobrazy gogolewskiej okolicy.

Dwór Gogolewo

ul. Gogolewo 20, 63-130 Książ Wielkopolski

Tel.: +48 508 09 07 06

Mail: biuro@dworgogolewo.pl

Eventy/grupy:

Tel.: +48 885 58 18 18

Mail: manager@dworgogolewo.pl

www.dworgogolewo.pl

https://www.facebook.com/dworogogolewo/

https://www.skanowanie.xyz/dworgogolewo

Być kobietą w 2023 roku

Być kobietą, być kobietą – co to właściwie jeszcze znaczy? Jeden z największych hitów Alicji Majewskiej od ponad czterech dekad porusza ten ważny temat, chociaż nie odpowiada wprost na pytanie o kwintesencję kobiecości. Definicja bycia kobietą uległa bowiem drastycznej zmianie od późnych lat 70., kiedy słynna piosenka debiutowała na listach przebojów.

obieta to przede wszystkim aktorka wielu ról. Matka, partnerka, córka, przedsiębiorczyni, artystka, gosposia… Można by zapytać, czy da się być tym wszystkim jednocześnie?

A i owszem. Miliony kobiet spełniają swoje role od samego poranka, gdy kurtyna idzie w górę, po zejście ze sceny, kiedy zaciąga się wyprane i wyprasowane zasłony na koniec dnia. Kobiecość dla Polek wydaje się pewnym balansem pomiędzy wielkością i trudnością granych ról w wielkim życiowym dramacie.

Jak więc wygląda pozycja kobiety w społeczeństwie teraz?

▶ Jesteśmy wykształcone Około 30% kobiet może pochwalić się wykształceniem wyższym przy 20% mężczyzn.

▶ Coraz więcej z nas zasiada w sejmie lub senacie, chociaż stanowimy tylko 27% rządzących.

▶ Nie posiadamy należnych nam praw. Polska posiada aktualnie najostrzejsze prawa aborcyjne w Europie

K 26 Poznański Prestiż
TeksT: Zuzanna Kozłowska | zdjęcia: Stock

i najgorszy dostęp do antykoncepcji hormonalnej w Unii Europejskiej.

▶ Żyjemy coraz dłużej Średnia długość życia kobiety w Polsce wynosi aż 83 lata.

▶ Doświadczamy przemocy. Według WHO, 1/3 kobiet w naszym kraju doświadcza przemocy fizycznej lub seksualnej ze strony partnera w pewnym momencie swojego życia.

▶ Większość z nas jest aktywna zawodowo. 58% Polek pracuje, a najczęściej wybieranym przez kobiety sektorem ekonomicznym są usługi.

▶ Coraz częściej zarządzamy. Kobiety w Polsce zajmują około 44% stanowisk kierowniczych. Z drugiej strony, tylko 11,6% kobiet stoi na czele rad nadzorczych spółek notowanych na warszawskiej giełdzie, a 5,1% piastuje stanowisko prezesa zarządu.

▶ Zarabiamy mniej niż mężczyźni. Pensja kobiety statystycznie stanowi 80% pensji mężczyzny na tym samym stanowisku. Jest to najgorszy wynik w UE.

▶ Wykonujemy zdecydowaną większość obowiązków domowych. Jesteśmy odpowiedzialne w 82% za pranie, 81% za prasowanie, 65% za przygotowywanie posiłków w pojedynkę.

▶ Uważamy, że praca i rodzicielstwo to dobre połączenie. 71% społeczeństwa uważa, że praca kobiet przynosi życiu rodzinnemu więcej lub tyle samo korzyści, co strat.

▶ Posiadamy coraz więcej możliwości. Polska zajmuje 15. miejsce (na 100) w międzynarodowym indeksie kobiecych możliwości (The Female Opportunity Index) z najlepszym wynikiem w zakresie możliwości przedsiębiorczych.

▶ Większość z nas wybiera stały związek. 52,8% Polek jest zamężna.

▶ Całkiem dobrze oceniamy swoje zdrowie. Polska z wynikiem lekko powyżej globalnej średniej zajmuje 29. miejsce (na 122) w Globalnym Indeksie Zdrowia Kobiet, który bada zdrowie oraz zaspokojenie zdrowotnych potrzeb kobiet. Mimo tego większość Polek nie wykonuje regularnie badań ginekologicznych. Około 53% z nas nie wykonała żadnego z podstawowych badań w minionym roku.

▶ Wiele z nas samotnie wychowuje dzieci. Aż 19,4% polskich rodzin stanowią samotne matki wraz ze swoimi pociechami.

▶ Coraz częściej mówimy o swoich potrzebach seksualnych. O fantazjach seksualnych otwarcie z partnerem rozmawia 36% kobiet, a 39% Polek otwarcie przedstawia oczekiwania dotyczące życia seksualnego.

W 2023 roku kobiety z całą pewnością posiadają najwięcej możliwości w historii, co nie oznacza, że powinniśmy jako społeczeństwo spocząć na laurach. Nadal mamy wiele do zrobienia, by zlikwidować lukę i zapewnić obu płciom równe szanse.

Nowoczesna kobieta to osoba samodzielna i zaradna, a obu tych cech nauczyła ją babcia oraz mama. Od siebie dodała szczyptę niezależności finansowej, dbania o zdrowie, nie zapominając o szczerości dotyczącej intymności.

W jej życiu w zasadzie tylko jedno jest pewne, zmiana. Z czasem może będzie zarabiać tyle, co koledzy. Może nawet uzyska nowe, lecz podstawowe prawa. Niezależnie od statystyk, jej długie, barwne życie powinno być oznaczone jedynymi pożądanymi zmarszczkami, tymi uzyskanymi dzięki uśmiechowi.

27 Poznański Prestiż

HISTORIA

KOBIETY Z DAWNYCH LAT Oblicze historii

Dzielne i mądre, odważne i inteligentne, silne i stanowcze, rozważne i romantyczne. Takie były poznanianki, Wielkopolanki, które często żyły w cieniu swoich mężów, w życiowych zawieruchach, starając się w trudnych czasach być opoką dla najbliższych i społeczeństwa. To one często stały na straży praw i obowiązków, kultywowały miłość do ojczyzny, przywiązanie do języka ojczystego, do polskiej ziemi i tradycji, propagowały i krzewiły polską sztukę oraz literaturę. Pomyślmy o nich ciepło i powspominajmy, jak wiele im zawdzięczamy…

TeksT: Magdalena Ciesielska | zdjęcia: materiały prasowe

Teofila z Działyńskich Szołdrska Potulicka (1714-90) znana powszechnie jako Biała Dama z Kórnika (słynny portret w Sali Herbowej i najbardziej znana zjawa w Polsce). Dokonała przebudowy zamku w Kórniku w stylu

późnobarokowym, tworząc rezydencję wielkopańską z trzema oficynami oraz park francuski. Przebudowała także kórnicki kościół, a w Bninie zbudowała zbór ewangelicki dla sprowadzonych kolonistów. Uważana jest obok Tytusa Działyńskiego za najznamienitszą gospodynię tych dóbr.

Spoczywa w podziemiach kościoła w Kórniku, a jej sarkofag znajduje się w bocznej kaplicy.

Konstancja z Potockich Raczyńska

(1781-1852) córka Szczęsnego

Potockiego (targowiczanina), żona Jana Potockiego (autora „Rękopisu znalezionego w Saragossie”), w 1826 r. poślubiła Edwarda Raczyńskiego z Rogalina. Patriotka, podpora E. Raczyńskiego we wszystkich jego przedsięwzięciach naukowych, kulturalnych i społecznych. Ofiarowała m.in. do Biblioteki Raczyńskich 1680 tomów rękopisów, które zakupiła od Juliana Ursyna Niemcewicza. Jej życie na ziemi wielkopolskiej związane jest przede wszystkim z Kórnikiem, Poznaniem oraz Zaniemyślem, gdzie po śmierci spoczęła obok męża w sarkofagu przy tutejszym kościele.

Barbara z Chłapowskich

Dąbrowska (1782-1848) od 1807 roku żona gen. Jana

Henryka Dąbrowskiego, społeczniczka i strażniczka pamięci narodowej.

Towarzyszyła mężowi w najtrudniejszych momentach jego życia, m.in. tuż po bitwie nad Berezyną w 1812 r. i w trakcie oblężenia Paryża w 1814 r. Związana m.in. ze Śmiglem, Poznaniem i Winną Górą.

Emilia Sczaniecka (1804-96) działaczka patriotyczna i społeczna. Brała udział w powstaniu listopadowym jako sanitariuszka, a w okresie Wiosny Ludów i powstania styczniowego zakładała szpitale. W swych dobrach utworzyła szkołę, szpital i ochronkę; pomagała także uwięzionym rodakom, emigrantom, spotykała się z emisariuszami zarówno w kraju, jak i Paryżu, Londynie i Brukseli. Jest obok Klaudyny z Działyńskich Potockiej najwybitniejszą Wielkopolanką, a z jej postacią związane są m.in. Poznań, Śrem, Brody, Pakosław, Michorzewo, Posadowo. Upamiętnia ją tablica na murze poznańskiego kościoła pw. św. Wojciecha. Bibianna Moraczewska (1811-87) działaczka polityczna i społeczna oraz literatka. Dzieciństwo i młodość spędziła w Zielątkowie k. Poznania, później mieszkała w Naramowicach, a od 1842 r. wraz z bratem Jędrzejem w domu przy ul. Berlińskiej (obecnie ul. 27 Grudnia).

Ich dom pełnił rolę salonu artystyczno-literackiego. W działalność polityczną zaangażowała się w 1846 r., a w okresie Wiosny Ludów i powstania styczniowego organizowała opiekę nad rannymi. Działała w wielu organizacjach, m.in. Towarzystwie Naukowej Pomocy, Banku Ziemskim. Swe utwory i artykuły publikowała na łamach prasy poznańskiej. Na uwagę zasługuje jej „Dziennik z lat 1836-63”.

Wanda z Wężyków Niegolewska (1877-1970) żona Stanisława, właściciela Niegolewa, wybitna działaczka społeczna, posłanka z powiatu grodziskiego na Sejm Dzielnicowy w Poznaniu w grudniu 1918 r. Była przewodniczącą Towarzystwa Czytelni Ludowych, a w latach 1918-33 patronką Wielkopolskich Kółek Włościanek (w 1938 r. było w Wielkopolsce 362 takich kółek). Za zasługi na rzecz powstania wielkopolskiego odznaczona Wielkopolskim Krzyżem Powstańczym. Spoczywa w grobach rodzinnych Niegolewskich na starym cmentarzu przy kościele pw. Świętego Krzyża w Buku. Klaudyna z Działyńskich Potocka (1801-36) patriotka i działaczka społeczna, córka Ksawerego i Justyny z Dzieduszyckich. Uczestniczyła w powstaniu listopadowym, zakładając szpitale i opiekując się rannymi. Zmuszona do emigracji osiadła w Dreźnie, zakładając Komitet Dobroczynności Dam Polskich. Gościła wówczas m.in. A. Mickiewicza, S. Garczyńskiego, W. Pola, A.E. Odyńca, I. Domeykę. Dzięki swej opiece nad uchodźcami zyskała przydomek „Anioła polskiej emigracji”. Zmarła w Genewie, a w 1879 r. jej prochy przeniesiono na cmentarz Montmorency pod Paryżem. Do 1830 r. przebywała m.in. w Konarzewie, Kórniku, Poznaniu, Trzebawiu k. Stęszewa i na Wyspie Zamkowej nad Jez. Góreckim. Obok Emilii Sczanieckiej uznawana jest za najsłynniejszą Wielkopolankę, a upamiętnia ją tablica wmurowana w ścianę poznańskiego kościoła pw. św. Wojciecha.

28 Zasłużone Wielkopolanki

LITERATURA

Maria z Szumskich Dąbrowska (18891965) wybitna pisarka, autorka m.in. powieści „Noce i dnie” i „Przygody człowieka myślącego”. Do 1907 r. związana z Russowem (miejscem narodzin) i Kaliszem. W odbudowanym dworku rodzinnym pisarki w Russowie (9 km na pn. od Kalisza) od 1971 r. znajduje się Muzeum M. Dąbrowskiej z ekspozycją biograficzną.

Kazimiera Iłłakowiczówna (1892-1983) poetka i tłumaczka, urodzona w Wilnie, od 1947 roku na stałe osiadła w Poznaniu. W okresie „poznańskim” wydała kilka tomików wierszy, m.in. „Trazymeński zając”, „Księga dygresji” oraz tom dramatów „Rzeczy sceniczne”. Zmarła w Poznaniu, a spoczywa na warszawskich Powązkach. Na jej domu przy ul. Gajowej 4 w 1984 r. odsłonięto tablicę pamiątkową, a dawne mieszkanie zamieniono na Mieszkanie-Pracownię Kazimiery Iłłakowiczówny.

Maria z Kramarkiewiczów Paruszewska (1864-1937) poetka i działaczka kulturalna. Studiowała w konserwatorium w Dreźnie, a później literaturę francuską i niemiecką. Jej poznański dom przy al. Marcinkowskiego był ośrodkiem życia kulturalnego. Na łamach prasy poznańskiej (m.in. „Kuriera Poznańskiego”, „Dziennika Poznańskiego”, „Gońca Wielkopolskiego.”) publikowała swoje poezje, szkice literacko-biograficzne, recenzje. Była autorką kilku tomików poezji, m.in. „Żywym i umarłym”; zajmowała się też historią teatrów w Poznaniu. Do jej utworów pisał muzykę m.in. Feliks Nowowiejski. Spoczywa na poznańskim Cmentarzu Zasłużonych Wielkopolan. Zofia Urbanowska (1849-1939) powieściopisarka i publicystka, urodzona w Kowalewku k. Konina. Kształciła się w Kaliszu i Poznaniu. Tworząc, wykorzystywała głównie realia konińskie (nowela

„Znakomitość” 1874 i powieści

„Księżniczka” 1886, „Wszechmocni” 1892), a do ciekawszych jej dzieł należy powieść krajoznawcza „Róża bez kolców” z 1903 r. Na jej dworku z XIX w. w Koninie (przy ul. Urbanowskiej) znajduje się tablica pamiątkowa z 1957 r., a przed szkołą przy ul. Kolskiej popiersie pisarki z 1978 r. Paula Wężyk (1876-1963) pisarka dla dzieci, publicystka i społeczniczka, rodem z Kępna. W l. 1902-39 związana

z Poznaniem. Była autorką wielu opowiadań i wierszy, które publikowała m.in. na

łamach „Dziennika Poznańskiego”, „Przyjaciela Dzieci”, „Przewodnika Katolickiego”. Współpracowała m.in. z wydawanym na Pomorzu „Małym Misjonarzem” czy „Naszym Pisemkiem” ukazującym się w Stanach Zjednoczonych. Za swą

twórczość odznaczona medalem Polskiej Akademii Literatury.

Ostatnie lata życia spędziła w Śremie i spoczywa na cmentarzu przy tamtejszym kościele farnym pw. NMP Wniebowziętej z XIV/XV w.

Maria ze Sławskich Wicherkiewiczowa (18751962) literatka, urodzona w Szamotułach, od 1897 r. na stałe związana z Poznaniem (kamienica przy ul. Św. Marcin 11). Była współzałożycielką poznańskiego oddziału Związku

Literatów Polskich i członkiem Stowarzyszenia

Historyków Sztuki. Swe prace publikowała na łamach prasy poznańskiej i ogólnopolskiej. Do jej najważniejszych

Zasłużone Wielkopolanki

dzieł należą „Obrazki z przeszłości Poznania” (1924), „Rynek poznański i jego patrycjat” (1925), a ostatnią pracą z 1960 r. – „Jan Quadro z Lugano” – opowieść o budowniczym poznańskiego Ratusza. Pochowana początkowo na cmentarzu junikowskim, w 1993 jej doczesne szczątki przeniesiono na Cmentarz Zasłużonych Wielkopolan w Poznaniu.

SZTUKA

Elżbieta (Izabela) z Czartoryskich Działyńska (1830-99) córka księcia Adama Czartoryskiego, kolekcjonerka dzieł sztuki. Od 1857 r. żona Jana Kantego Działyńskiego z Kórnika, związana z Kórnikiem, Poznaniem, a przede wszystkim z zamkiem w Gołuchowie, który w 1853 r. zakupił Tytus Działyński dla syna Jana. W 1872 r. Izabela Działyńska przejęła go od męża (w zamian za kwoty pożyczone mu na wsparcie dla powstania styczniowego!), aby w l. 1872-85 dokonać przebudowy na muzeum. W nim zgromadziła zbiory sztuki, cieszące się sławą europejską. Po śmierci spoczęła w kaplicy grobowej przy zamku w Gołuchowie.

Maria Antonina (Nuna) Młodziejowska-Szczurkiewiczowa (1884-1958) aktorka i reżyser, urodzona w Żytomierzu. W sezonie 1904-05 występowała w Teatrze Polskim w Poznaniu. Wraz z mężem Bolesławem kierowała tym teatrem w 1912 r. oraz w l. 1918-32; w tym czasie prowadziła także Wydział Dramatyczny przy Konserwatorium oraz Szkołę Dramatyczną przy Teatrze Polskim. Po roku 1945 powróciła na sceny Poznania (Teatr Polski i Nowy), a w l. 1947-48 kierowała Teatrem im. A. Fredry w Gnieźnie. Zmarła w Poznaniu i spoczywa na Cmentarzu Zasłużonych Wielkopolan w Poznaniu.

NAUKA

Maria Leszczyńska (1703-68) córka króla Polski Stanisława i Katarzyny z Opalińskich. W 1725 r. została żoną króla Francji Ludwika XV. Zasiadając na tronie Francji, pamiętała o rodzinnej Wielkopolsce, przeznaczając spore kwoty dla poznańskiego kolegium jezuickiego, fundując m.in. gabinet astronomiczno-fizyczny.

Aniela Tułodziecka (1853-1932) działaczka społeczna i oświatowa, urodzona w Starej Dąbrowie k. Wolsztyna. Od 1886 r. zamieszkała w Poznaniu i w okresie nasilonej germanizacji uczestniczyła w tajnym nauczaniu języka polskiego, a w 1894 r. z jej inicjatywy powstało w Poznaniu Towarzystwo Przyjaciół Wzajemnego Pouczania się i Opieki nad Dziećmi „Warta”, którego celem było m.in. kształcenie polskich kadr pedagogicznych i wydawanie podręczników; zorganizowała także bibliotekę pedagogiczną, przytułek dla dzieci, za co była represjonowana przez Prusaków. Po odzyskaniu niepodległości w uznaniu zasług mianowana honorowym inspektorem szkolnym. Jej pamięci poświęcona jest tablica przy kościele pw. św. Wojciecha w Poznaniu.

Informacje zaczerpnięte z tekstu „Słynne wielkopolanki” autorstwa Jerzego Sobczaka, Poznań 2008 r.

***
29

LEKARSTWO dla firm na „wirusa” kosztów energii

Czy da się oszczędzić kilka tysięcy, a może nawet milion złotych rocznie na kosztach energii tylko dzięki zmianie sprzedawcy energii? Jakie rozwiązania warto wybrać, aby zapewnić firmie stabilne dostawy energii w atrakcyjnej cenie, w długiej perspektywie? Między innymi nad tymi pytaniami pochylił się specjalny dział energetyczny działający w ramach Partnerskich Klubów Biznesu Wielkopolska.

Podwyżki spędzają sen z powiek wielu przedsiębiorcom. Czy można skutecznie obniżyć rachunki za energię bez zmiany instalacji czy ograniczania zużycia? Czy konieczne są nowe inwestycje w infrastrukturę własną?

MIROSŁAW ROGIEWICZ, członek zarządu PkB

WielkoPolska: W ramach działania Partnerskich

Klubów Biznesu szukaliśmy i nadal poszukujemy rozwiązań, które finalnie przełożą się na oszczędności przedsiębiorców. Dlatego powstał „dział energetyczny”, który skupia różne produkty i usługi – począwszy od tradycyjnych rozwiązań, z których wszyscy korzystamy, po rozwiązania oparte na odnawialnych źródłach energii, kogeneracji itp.

W zależności od potrzeb jesteśmy w stanie pomóc w dobieraniu rozwiązań dopasowanych do danej firmy.

Proszę opowiedzieć więcej o pracy tego działu zajmującego się tematem energii.

W ostatnich latach, a szczególnie na przestrzeni ostatnich kilkunastu miesięcy, zauważyliśmy, z jakimi problemami zgłaszały się do PKB firmy, które dotknęły ogromne podwyżki cen energii elektrycznej i gazu. Na rynku tradycyjne rozwiązania stały się nieakceptowalnie drogie.

Dostawcy energii zaczęli oferować stawki, które często stawiały przedsiębiorców pod ścianą, a dla niektórych była to kwestia wręcz być albo nie być (mimo że ceny na Towarowej Giełdzie Energii wzrosły, to nie odzwierciedlały one oferowanych cen na rynku). Ponadto pojawiło się wiele firm, które zaczęły oferować różne, często niesprawdzone rozwiązania zarówno w Polsce, jak i na innych rynkach europejskich. W naszej ocenie przedsiębiorcy, zamiast skupiać się na bieżących sprawach związanych z funkcjonowaniem swoich biznesów, zostali przez zaistniałą sytuację zmuszeni do zdobywania wiedzy w temacie optymalizacji kosztów energii, które zaczęły stanowić realny problem. Dlatego też postanowiliśmy powołać profesjonalny zespół, który dostarczy naszym Partnerom biznesowym najlepszych

rozwiązań dostępnych na rynku. Zaprosiliśmy do naszego projektu renomowane i cenione firmy, które oferują najlepsze rozwiązania na rynku energetycznym. Postanowiliśmy skupić się szczególnie na sprawdzonych rozwiązaniach i firmach działających w Europie od kilkudziesięciu lat. To światowe marki, z których usług korzystają już największe firmy w Polsce – z powodzeniem, od wielu lat.

Jakie jeszcze rozwiązania proponujecie w ramach działu energetycznego PKB Wielkopolska?

Warto wspomnieć choćby o kogeneracji, która ciągle jest jeszcze w Polsce stosunkowo mało znana. Dzięki zastosowaniu kogeneracji firma ma możliwość wytwarzania energii elektrycznej na własne potrzeby, stając się częściowo niezależna od dostaw energii elektrycznej z zewnątrz, a dodatkowo zyskuje energię cieplną, potrzebną do ogrzania przedsiębiorstwa lub do procesów technologicznych. Kogeneracja, w dużym skrócie, to własna elektrownia produkująca energię elektryczną i cieplną, nawet 24 h na dobę, dająca dodatkowo

30 Prestiżowa rozmowa
R ozmawia : Michał Gradowski | z djęcia : Archiwum prywatne, Adobe Stock

klientom możliwość sterowalności jej wytwarzaniem, w zależności od potrzeb. Jest to rozwiązanie bardzo

konkurencyjne dla powszechnie znanej instalacji fotowoltaiki, która pracuje efektywnie w określonych warunkach atmosferycznych. To rozwiązanie jest warte uwagi przede wszystkim dla firm, które zużywają znaczące ilości gazu lub oleju opałowego w swoim procesie produkcyjnym. Oprócz kogeneracji w naszych kompetencjach znalazły się też takie tematy jak: fotowoltaika przemysłowa, farmy fotowoltaiczne i wiatrowe, biogazownie, europejscy dostawcy energii i gazu itp Pomagamy również w pozyskiwaniu środków finansowych z różnych dostępnych projektów na rynku, które mają na celu oszczędności, modernizacje, inwestycje itp. związane z energią i OZE.

Jakie wsparcie przygotowaliście dla firm, których dotyczy wzrost kosztów energetycznych?

W Partnerskich Klubach Biznesu Wielkopolska przygotowaliśmy dla przedsiębiorców specjalną ofertę nieodpłatnego audytu bieżącej sytuacji w zakresie zużycia i kosztów energii lub/i gazu, aby zaproponować najbardziej optymalne rozwiązanie dopasowane do konkretnego przedsiębiorstwa. Pozwala to ograniczyć czas na poszukiwanie odpowiednich rozwiązań u wielu pojedynczych dostawców. Bywa też, że efektem takiego audytu jest wprowadzenie innych rozwiązań poza zmianą dostawcy energii lub/i gazu, których do tej pory nikt wewnątrz firmy nie brał pod uwagę. Najważniejsza w tym procesie jest otwarta rozmowa o potrzebach oraz analiza zużycia na podstawie historycznych danych.

Zatrzymajmy się na chwilę przy tradycyjnych źródłach energii. Czy można obniżyć rachunki za prąd czy gaz bez inwestycji w nową instalację, pompę ciepła czy fotowoltaikę?

Tak, czasami nie trzeba rewolucyjnych zmian, aby obniżyć rachunki za energię. Nasi klienci uzyskują oszczędności poprzez dopasowanie parametrów do indywidualnych profili zużycia energii, a także kontraktowanie z dużym wyprzedzeniem czasowym czy w odpowiednich okresach, kiedy ceny są na akceptowalnych poziomach. Najprościej oczywiście zmienić sprzedawcę energii lub gazu, ale często we wstępnej rozmowie klienci są przekonani do obecnie posiadanego rozwiązania lub dostawcy i boją się zmiany. Jednak obecna sytuacja rynkowa to największy motywator do działania. Dlatego rzetelna analiza fachowców, którzy na bieżąco analizują sytuację na Towarowej Giełdzie Energii, podparta rekomendacjami zadowolonych klientów,

przekonuje do podjęcia tej decyzji. To duża satysfakcja dla nas, jako organizacji, że możemy mieć swój udział w tych zmianach.

Jakie warunki trzeba spełnić, aby skorzystać z Waszego wsparcia?

Po pierwsze, trzeba być przedsiębiorcą. Ta oferta kierowana jest do mikro, małych i średnich firm oraz do dużych przedsiębiorstw – z powodzeniem korzystają z niej zarówno pojedyncze sklepy spożywcze, piekarnie, biurowce, galerie handlowe, jak i duże firmy produkcyjne. Naszym wsparciem zainteresowane są szczególnie firmy, które doświadczyły w ostatnim roku znaczących wzrostów kosztów opłat za jakąkolwiek energię.

Czy, jeśli dany przedsiębiorca ma już podpisaną umowę z obecnym operatorem na 2023 r., może zaplanować na kolejne lata zabezpieczenie stałych kosztów energii? Dlaczego warto to zrobić już teraz?

To jest najważniejszy punkt programu analizy. Właśnie na tym między innymi polega nasz audyt, aby zadbać o korzystne ceny energii i gazu z dużym wyprzedzeniem. Statystycznie 7 firm na 10 może już dziś za naszym pośrednictwem przygotować dla swojego przedsiębiorstwa stabilne ceny energii na kolejne 2-5 lat. To pozwoli tym firmom być bardzo konkurencyjnymi na rynku oraz zabezpiecza je na kolejne lata – możemy dziś śmiało powiedzieć, że w wielu przypadkach pozwala też przetrwać na rynku.

Podam konkretny przykład naszego Partnera z Klubu, który zgodził się na udostępnienie danych i jest rozpoznawalną osobą nie tylko w Wielkopolsce. Jest to były piłkarz Lecha Poznań, Marcin Kikut, właściciel marki Baltin Hotels, który prowadzi hotel w Mielenku i apartamentowce w Sarbinowie. Na jednym obiekcie energię dostarcza inny operator, a na drugim ten rekomendowany przez nas. Marcin opowiadał podczas spotkania, że – porównując rok do roku – zapłacił kwotę o 1% wyższą, korzystając z naszych rekomendacji, a u drugiego dostawcy – o ponad 160% więcej. Dopiero po czasie zrozumiał, jaką wartość otrzymał dzięki naszym działaniom, nazywając to dziś „wygraną w Lotto”.

Dlaczego tak się stało? Dlatego, że nasze działania wewnątrz Partnerskich Klubów Biznesu Wielkopolska nakierowane są na rozwiązywanie bieżących „problemów” przedsiębiorców.

Zapraszamy do śledzenia naszych codziennych informacji z życia wielkopolskich przedsiębiorców oraz do kontaktu wszystkie te firmy, których powyższy temat dotyczy. Zgłoszenia prosimy kierować na adres mail: biuro@pkbwielkopolska.pl

31 Prestiżowa rozmowa
Mirosław Rogiewicz, członek zarządu PKB Wielkopolska

Zgodnie z tradycją

15. wiosna z zającami Starego Browaru

…HISTORIA O TYM, JAK CENTRUM HANDLOWE STWORZYŁO TRADYCJĘ

Fot. J. Wittchen, J. Krzyżanowski, M. Zakrzewski, Photoholic Studio

Ich pojawienie się to zwiastun wiosny i zbliżającej się Wielkanocy. Przybywają stadem pod osłoną nocy, bez zapowiedzi, zwykle na przełomie lutego i marca. Dostojne pozy, spokojne oblicza, życzliwe spojrzenia, zaskakujące ubarwienie. Lepus brovaricus, czyli zając Starego Browaru, to symbol, obiekt westchnień, kolekcjonerski rarytas. W tym roku figurki uszaków opanują

Zabierz zająca do domu

poznańskie centrum handlowe już po raz piętnasty. Z okazji kicającego jubileuszu przypominamy historię wyjątkowego wiosennego projektu.

Początkiem tradycji często jest legenda. Wieść głosi, że „dawno, dawno temu” w parku Starego Browaru widywano dzikie zające. Podobno w promieniach wschodzącego słońca ich futerko połyskiwało na fioletowo… Ta bajkowa scena zainspirowała zespół poznańskiego centrum do stworzenia wielkanocnych figurek. W 2009 roku uszaki pojawiły się w przestrzeniach Starego Browaru po raz pierwszy. Premierowe zające miały kolor fioletowy – na pamiątkę parkowej legendy.

W kolejnych latach, obok pionierskich fioletowych okazów, zaczęły pojawiać się nowe kolorowe „podgatunki”. Był słoneczny żółty, energetyczny pomarańczowy, soczysta zieleń, głęboki kobalt, słodkie pastele. Były szaraki, graficiaki, srebrniki, betoniaki. Niektóre miały nie tylko piękne kolory, ale i aksamitne futerko. Na jubileuszową, dziesiątą edycję zające wystroiły się jak na rozdanie Oscarów – w złoto i brokat. Otwarcie wiosennej ekspozycji poprzedzają spekulacje klientów o nowych kolorach. Zespół Starego Browaru datę pojawienia się zajęcy utrzymuje zawsze w tajemnicy. W końcu nadchodzi wyczekiwany przez fanów poranek, kiedy na Instagramie ukazuje się zdjęcie figurek w Atrium lub Pasażu z podpisem: „Przykicały”.

Miały być tylko sezonową scenografią. Jednak, kiedy w 2009 roku uszaki zawitały do Starego Browaru po raz pierwszy, z miejsca pojawiły się pytania: gdzie można je kupić? Na reakcję zespołu centrum nie trzeba było długo czekać. Od 2010 roku, kilka tygodni przed Wielkanocą, organizowana jest sprzedaż 26- i 46-centymetrowych figurek. Browarowe zające są pożądanym „towarem”. Pierwsze pytania o terminy sprzedaży zaczynają napływać… w grudniu. Kto pierwszy, ten lepszy – to dlatego do punktu kasowego ustawia się długi sznurek zajęczych kolekcjonerów. „Panie, za czym ta kolejka?!”. „Za uszakiem!”. Szczęśliwcy, którym uda się zakupić rzadkie okazy, pysznią się swoimi kolekcjami w mediach

8-metrowy zając-gigant w 2019 rok zwiedził Wielkopolskę Scenografia z żywą łąką, 2020 rok Pastelowe zające w 2022 roku
32
Aranżacja w Atrium w 2014 roku

społecznościowych. Instagram co roku zalewają setki zdjęć domowych scenek z wielkanocnymi figurkami w roli głównej.

Gdzie my, tam radość

Browarowe zające lubią przygody. W 2010 roku „rozpanoszyły” się po Poznaniu. Duże uszaki można było spotkać przed Teatrem Wielkim, na Placu Wolności, u boku Starego Marycha. To zaostrzyło ich apetyt na podróże. Rok później zające zjawiły się m.in. we Wrocławiu i Krakowie. Te odważniejsze zawędrowały aż do Brukseli i na Węgry. W 2017 r. fioletowy zwierzak witał podróżnych na poznańskim lotnisku. Występował w Dzień Dobry TVN. Zaprzyjaźnił się z wieloma celebrytami. Na swoje 10 urodziny zagrał w filmie, w którym historię browarowych „lepusów” opowiedziała sama Krystyna Czubówna. Marzec 2019 roku. W poznańskich mediach ukazuje się rozpaczliwy apel pracowników Starego Browaru. „Uciekł nam zając-gigant. Miał być niespodzianką dla klientów na Wielkanoc”. W prasie podano rysopis: „osobnik mierzy 8 metrów, ma długie uszy i fioletowy kolor”. Zbieg odnalazł się po dwóch dniach na rynku w Grodzisku Wielkopolskim. To był dopiero początek wycieczki giganta po Wielkopolsce. Olbrzym odwiedził Nowy Tomyśl, Oborniki, Wągrowiec, Słupcę, Wrześnię i Środę Wielkopolską. W końcu osiadł w rodzinnym domu – Starym Browarze – aby cieszyć klientów przygotowujących się do wielkanocnych świąt.

Gdziekolwiek się pojawią, wzbudzają sympatię. Starsi ukradkiem podchodzą i robią selfie. Dzieci bezpardonowo podbiegają do zajęcy i obdarzają je czułym uściskiem. Z myślą o najmłodszych fanach uszaków zorganizowano w ciągu

ostatnich 15 lat wiele wydarzeń towarzyszących promocji nowych edycji zajęcy. Tysiące dzieci zabrało do domu samodzielnie pomalowane podczas warsztatów figurki. Przedszkolaki z całej Wielkopolski stawały w artystyczne szranki w ramach ogłaszanych przez Stary Browar konkursów plastycznych. Prace maluchów prezentowano podczas profesjonalnych wystaw w Pasażu, a zwycięskie placówki otrzymywały od Browaru prezent w postaci wielkiego zająca.

Co przygotował Stary Browar na 15. odsłonę wielkanocnej tradycji? Jakie kolory wzbogacą kolekcje najwierniejszych fanów zajęcy? Kiedy marcowy numer „Poznańskiego Prestiżu” trafi do Waszych rąk, karty będą już odkryte… Do zobaczenia w kolejce po uszaki!

Zające wielkanocne Starego Browaru

15. edycja

Harmonogram sprzedaży figurek

11 marca – sprzedaż figurek fioletowych 26 i 46 cm

18 marca – sprzedaż figurek 26 cm limitowana edycja 2023

25 marca – sprzedaż figurek 46 cm limitowana edycja 2023

Punkt sprzedaży: KIC SHOP, Atrium +1

Złap zająca w aplikacji!

Zbierz paragony ze Starego Browaru o łącznej wartości min. 500 zł z przynajmniej trzech miejsc (sklepów, knajpek, kina, punktów usługowych). Rachunki zeskanuj w aplikacji mobilnej i zamów nagrodę: 13-centymetrowego fioletowego zająca.

Szczegółowe zasady i regulamin akcji na starybrowar.com

Zajecza retrospektywa na 10. edycję projektu, 2018 rok Browarowy zając wita podróżnych na lotnisku w Poznaniu Browarowe zajęce zwiastują nadejście wiosny Betoniaki, czyli limitowana edycja figurek z 2021 roku

Znam odpowiedź

To jedno z najczęściej wypowiadanych zdań przez kobiety stojące rano przed garderobą. Ta z nas, która nie wypowiada tego zdania przynajmniej raz w tygodniu, niech pierwsza rzuci kamień. Jeśli i ty należysz do tej grupy, mam odpowiedź na twoje bolączki. A brzmi ona – szafa kapsułowa. Jak ją stworzyć ? Czy jest dla każdego? Co każda z nas powinna o niej wiedzieć?

IG smiechowska_stylistka

zisiaj moda to nie tylko piękne i kolorowe ubra nia. To również coraz większa świadomość jako ści odzieży, fasonów, kolorów oraz naszego poczu cia komfortu i wygody. Coraz częściej do zakupów modowych podchodzimy świadomie, zwracając uwagę na jakość wykonania i detale, jednocześnie zastanawiając się przed finalizacją zakupu – czy rzeczywiście potrzebujemy kolejnego elementu garderoby.

Czym jest szafa kapsułowa?

Szafa kapsułowa to stylizacyjna odpowiedź na każdy dzień i każdą porę roku. Często kojarzona tylko z bazowymi kolorami w naszych szafach czy kilkunastoma takimi samymi t-shirtami okupującymi nasze garderobiane półki. To nieprawda. Szafa kapsułowa nie musi być nudna i jednolita. Najważniejsze, aby była stworzona z ubrań zgodnych z naszym charakterem i temperamentem. Szafa kapsułowa to koncepcja stworze nia garderoby idealnej, czyli takiej, która będzie odzwierciedleniem

nas samych. To stworzenie szafy z ubraniami, które będą pomagały nam czuć się dobrze w pracy, w domu czy podczas spotkania z przyjaciółką.

Polega na wyposażeniu jej w rzeczy niezbędne, które można dowolnie łączyć, pozwalając dopasować garderobę do naszego indywidualnego stylu. I to nie znaczy, że każda szafa kapsułowa to tylko kolory ziemi, czy też biała koszula i jeansy.

D
Nie masz co na siebie włożyć?
34 Moda
PASO a PASO Nike
Sukienka ANSIN

Wzory i kolory! I like it!

Jeśli lubisz kolory czy wzory, baza w twojej szafie wcale nie musi być biała! Co powiesz na kolor zielony, z którym łatwo stworzysz kilka zestawów z innymi ubraniami z twojej garderoby?

Kochasz grochy? Nic nie stoi na przeszkodzie, aby koszula w taki właśnie wzór była podwaliną twoich stylizacji. To od ciebie i twojego stylu życia oraz preferencji kolorystycznych zależy, czy twoja szafa będzie kolorowa czy stonowana. Czy będą w niej przeważać zestawy sportowe czy eleganckie. Z sezonu na sezon możesz ją dopełniać dodatkami i innymi rzeczami, które pasują do pozostałych. Bo na tym właśnie polega idea szafy kapsułowej – aby wszystkie ubrania do siebie pasowały i łączyły się ze sobą w dowolnej konfiguracji. Taka garderoba ma jeszcze jedną ogromną zaletę – łatwo dobierać do niej nowe elementy podczas kolejnych zakupów modowych, łącząc je z tymi, które już w garderobie mamy, tworząc wiele zestawów ubrań na różne okazje bez zbędnego zastanawiania się „co ja na siebie włożę”…

Jak rozpocząć swoją drogę z szafą kapsułową?

To wcale nie jest skomplikowane. Jeśli czujesz potrzebę reorganizacji swojej garderoby, zacznij od odpowiedzi na kilka pytań. Jakie ubrania lubię? W jakich kolorach czuję się dobrze? Jak spędzam czas, gdzie pracuje? Jakich ubrań najbardziej potrzebuję? Czy to dresy, jeansy, a może marynarki? Pytania te na pewno pomogą ci rozpocząć budowę własnej kapsułowej garderoby. A jeśli potrzebujesz pomocy w jej zbudowaniu, zapraszam do kontaktu. Z przyjemnością pomogę wykreować twój

własny styl, komponując garderobę twoich marzeń opartą o ubrania dla ciebie.

Kilka przykładów zbudowania funkcjonalnej szafy na bazie sukienki w kolorze zielonym.

35 Moda
RITA KRZYSIEM
More’moi
Sukienka ANSIN
Paprocki&Brzozowski PASO a PASO

Diamenty są wieczne

O tworzeniu wyjątkowej biżuterii, która jest połączeniem rzemiosła, sztuki i fachowej wiedzy na temat oszlifowanych diamentów oraz o lokowaniu kapitału w najtwardszym naturalnie występującym na ziemi materiale opowiedziała nam Lejla Grabus Burić, gemmolog, projektantka biżuterii, właścicielka marki GRABUS DIAMONDS, która postanowiła rozwijać swoją firmę w Poznaniu.

R ozmawia : Michał Gradowski | zdjęcia : GRABUS DIAMONDS

Skąd wziął się pomysł na założenie firmy związanej z diamentami? I jaką rolę w tej historii odgrywa Poznań?

LEJLA GRABUS BURIĆ: Pochodzę z Bośni i Hercegowiny. Do Poznania przeprowadziłam się w 2016 roku, kiedy wzięłam ślub z Jasminem Buriciem, który był wtedy bramkarzem Lecha Poznań. Mieszkaliśmy tam przez trzy lata, do maja 2019 roku. To było dla mnie zupełnie nowe wyzwanie. Jestem magistrem ekonomii, pracowałam wcześniej w Bośni i chciałam w Poznaniu kontynuować swój rozwój zawodowy. Postanowiłam jak najszybciej nauczyć się języka polskiego. Jednak pierwszy rok po przeprowadzce nie był łatwy, chodziłam na intensywny kurs języka polskiego, a jednocześnie zapisałam się na doktorat w School of Economics and Business w Sarajewie. Musiałam bardzo często podróżować między Poznaniem a Sarajewem. Udało mi się zdać wszystkie egzaminy na pierwszym roku i wkrótce dostałam pracę w międzynarodowej spółce Amica Group. Było to dla mnie wspaniałe doświadczenie i widziałam w tej firmie dalszy rozwój swojej kariery, ale – jak to zwykle bywa w piłkarskiej karierze – nic nie trwa wiecznie. W maju 2019 roku Jasmin podpisał kontrakt w Izraelu na dwa lata i jechałam tam ze smutkiem, nie wiedząc, że moje życie nabierze zupełnie innego wymiaru. Izrael to piękny kraj, ale Bliski Wschód różni się od Europy pod względem wielu zasad i praw. Nie poddawałam się jednak, zastanawiałam się, jak najlepiej wykorzystać spędzany tam czas. Zawsze uważałam siebie za osobę bardzo kreatywną, a Izrael okazał się idealny do wykorzystania tych możliwości. Postanowiłam zdobyć wykształcenie w profesji gemmologa w CGS (Center of Gemological Studies) w Tel Awiwie. Tam zdobyłam najlepszą profesjonalną wiedzę i umiejętności praktyczne w zakresie oceny i klasyfikacji diamentów według skali GIA (Gemological Institute of America). Po ukończeniu

szkolenia w CGS rozpoczęłam pracę jako

gemmolog w jednym z największych na świecie centrów

diamentów – Israel Diamond Exchange. Codzienna praca przy ocenianiu diamentów, a także nauka metod wyrobu biżuterii pobierana od czołowych światowych mistrzów rękodzieła artystycznego, pomogły mi przekuć moją miłość i pasję do diamentów w piękne, wyrafinowane dzieła biżuterii diamentowej. Pobyt w Izraelu z założenia był tymczasowy, dlatego zaczęłam myśleć o tym, jak swoją pasję związaną z diamentami wykorzystać w Polsce. Mój mąż i ja czuliśmy się w Poznaniu jak w domu. Jasmin spędził tu 11 lat i ma polskie obywatelstwo, ja tylko 3 lata, ale ten czas wystarczył, żebym pokochała to miasto i nawiązała wspaniałe znajomości. W 2022 roku postanowiłam wrócić do mojego drugiego domu – Poznania – i promować tutaj własną markę biżuterii GRABUS DIAMONDS.

Czym wyróżnia się ta marka? Kto odpowiada za projekty i gdzie zlokalizowana jest produkcja?

GRABUS DIAMONDS to luksusowa marka biżuterii diamentowej, a jej motto brzmi „Ponadczasowe wyrafinowanie”. Biżuteria GRABUS przeznaczona jest dla wszystkich nowoczesnych kobiet, które mają wspaniały gust oraz zamiłowanie do piękna i luksusu. Połączenie europejskiego wyrafinowania i żywego ducha Bliskiego Wschodu posłużyło mi jako inspiracja do stworzenia marki GRABUS. Każdy produkt jest starannie zaprojektowany, aby można go było nosić na każdą okazję. W całej kolekcji GRABUS diamenty dominują nad metalem szlachetnym, z którym się łączą. Ponadczasowe kreacje, jakie osobiście projektuję,

36 Moda

są precyzyjnie wykonywane w Tel Awiwie przez jednego z renomowanych mistrzów rękodzieła biżuteryjnego, który „ożywił”

Jak laik może ocenić jakość i wartość diamentów? Na co warto zwrócić uwagę?

Laikowi trudno jest podjąć dobrą decyzję o zakupie diamentów, jeśli nie ma na ten temat podstawowych informacji. Klient powinien przede wszystkim upewnić się, że kupuje u sprawdzonych dealerów diamentów lub w sklepach, które sprzedają diamenty i diamentową biżuterię. Najważniejsze jest jednak to, aby zawsze kupować certyfikowane i grawerowane laserowo diamenty z szanowanego laboratorium. Najlepszą rekomendacją jest certyfikat GIA (Gemological Institute of America) lub innych laboratoriów. GRABUS DIAMONDS pracuje jednak

realizujemy są pierścionki zaręczynowe lub obrączki ślubne. Dla nas nie ma projektów, które są trudne, bo współpracujemy się z prawdziwymi fachowcami w swojej branży. Mam tu na myśli rzemiosło, które ma ogromne znaczenie w tworzeniu biżuterii. Muszę przyznać, że te realizacje mają szczególny urok, każdy pierścionek jest wykonywany zgodnie z życzeniem klienta i przez to jest niepowtarzalny. Za każdym z nich kryje się wspaniała historia miłosna. Jako gemmolog, czyli ekspert do diamentów oszlifowanych, staram się znaleźć dla każdego klienta najlepszą dla niego opcję w ramach założonego budżetu. Każdy klient otrzymuje ode mnie kilka ofert cenowych z różnymi specyfikacjami diamentów, staramy się znaleźć dla niego najlepsze rozwiązanie. Miłość – to moja inspiracja! Szczególnie cieszy mnie to, że mogę przyczynić się do czyjegoś szczęścia. Z każdą nową biżuterią, którą tworzymy, zakochuję się na nowo, więc mogę powiedzieć, że jestem zakochana cały czas. (śmiech)

Czy zakup diamentów to dobry sposób na lokatę kapitału? Na jaki wzrost można liczyć w perspektywie kilku lat?

Diament to mały prezent od natury, który zapewnia bezpieczeństwo i stabilność. To coś więcej niż tylko jeden z najcenniejszych kamieni szlachetnych na świecie –diamenty są również jedną z najbardziej niezawodnych okazji inwestycyjnych. Diamenty zyskiwały na wartości od czasu ich pierwszego odkrycia tysiące lat temu. Nie podlegają tym samym siłom ekonomicznym, co inne towary. Na przykład inflacja często wpływa na cenę złota, ale nie na cenę diamentów. Popyt na diamenty nie słabnie bez względu na sytuację ekonomiczną, co sprawia, że są one bardzo stabilną inwestycją.

w klasyfikacji diamentów

80-letnim

kamieni szlachetnych. Każdemu certyfikowanemu diamentowi nadawany jest unikalny numer. Dzięki numerowi certyfikatu można sprawdzić diament na stronie internetowej GIA lub przez aplikację GIA. Każdy sprzedawca diamentów ma też obowiązek wyjaśnić klientowi cztery główne kryteria oceny diamentów, od których zależy również cena. Dzięki temu klient będzie znał jakość i wartość swojego diamentu. Ponadto, jeśli klient kupuje na przykład diamentową biżuterię od jubilera, powinien wiedzieć, że musi mieć ona certyfikat produktu, na którym podana jest specyfikacja dla konkretnego diamentu lub diamentów, podpisana przez certyfikowanego gemmologa.

Czy, obok dostępnej oferty, klient może w GRABUS DIAMONDS zamówić biżuterię według indywidualnego pomysłu? Jakie projekty są najtrudniejsze?

Tak, oczywiście. Dajemy naszym klientom możliwość realizacji własnych pomysłów – od szkicu, do ostatecznego projektu, niezależnie od kwoty, którą chcą przeznaczyć na biżuterię. Ściśle współpracujemy na każdym etapie, aby stworzyć wyjątkową biżuterię.

Najczęstszym typem projektów indywidualnych, które

W ciągu ostatnich stu lat ich cena ani razu nie spadła. W ostatniej dekadzie wartość diamentów stale rosła – według danych ekspertów giełdowych o 6% rocznie, a zgodnie z prognozami popyt na diamentową biżuterię od 2024 r. wzrośnie o 4-5%. Warto też przypomnieć, że im rzadszy diament, tym cenniejszy. Jedną z zalet diamentów jest też to, że w 100% nadają się do ponownego wykorzystania. Kiedy diamentowa biżuteria przestanie nam się podobać, zawsze możemy ją zabrać do jubilera, aby przetopił ją na coś nowego.

Diamenty są najtwardszym naturalnym materiałem na ziemi, co czyni je doskonałym „magazynem” dla kapitału. Ponadto nie blakną ani nie matowieją z upływem czasu. Przy odpowiedniej pielęgnacji diamenty mogą trwać wiecznie, a przekazywane z pokolenia na pokolenia jako pamiątki rodzinne zyskują jeszcze większą wartość sentymentalną.

W jaki sposób klienci mogą się zapoznać z ofertą GRABUS DIAMONDS? Jak wygląda taka przykładowa prezentacja luksusowej biżuterii?

Oferta biżuterii GRABUS DIAMONDS jest dostępna na naszej stronie internetowej www.grabus-diamonds.com, można ją też zobaczyć na naszym Instagramie (@grabusdiamonds) czy profilu na Facebooku (Grabus Diamonds).

Aby zobaczyć ją osobiście, wystarczy umówić się na spotkanie (tel. +48 513 583 711, e-mail office@grabus-diamonds.com). Na spotkaniu przekazuję klientowi podstawową wiedzę o czterech głównych kryteriach w ocenianiu diamentów, która ułatwi mu podjęcie decyzji o zakupie określonego produktu. Na spotkaniu nie można dokonać zakupu, bo każda biżuteria wykonywana jest na indywidualne zamówienie w Tel Awiwie. Do każdego klienta staram się podejść z dużą uwagą, aby spełnić jego marzenia.

wiele znanych marek jubilerskich.
wyłącznie
z diamentami GIA – to największy autorytet na świecie w tej dziedzinie,
z ponad
doświadczeniem
i identyfikacji
37 Moda

jak świadomie i skutecznie dbać o skórę

głowy i włosy

ZADBAJ O SKÓRĘ GŁOWY I WŁOSY TAK SAMO JAK O SKÓRĘ TWARZY

I CZĘŚĆ – produkty oczyszczające skórę głowy i włosy.

Porowatość włosów, dobór odżywek/masek PEH, wcierek, mgiełek do włosów, punkt rosy oraz zabezpieczanie końcówek włosów za pomocą serum zostaną omówione w kolejnym artykule z cyklu Porady włosomaniaczki – jak świadomie i skutecznie dbać o skórę głowy i włosy.

Można pomyśleć, że świadome dbanie o włosy wymusza na nas pełne półki kosmetyków. Niekoniecznie jest to prawda. Najważniejsze w pielęgnacji skóry głowy i włosów jest poznanie ich potrzeb, umiejętność czytania składów oraz zrozumienie kilku podstawowych zasad. Na pierwszym miejscu należy postawić na prawidłowe metody pielęgnacji, a dopiero następnym krokiem powinien być dobór kosmetyków. Skuteczny kosmetyk nie zawsze oznacza drogi kosmetyk. Większość konsumentów zaczyna wdrażać poprawne nawyki pielęgnacyjne w momencie, kiedy zauważają zniszczone włosy oraz problemy z podrażnioną lub przetłuszczającą się skórą głowy.

Na wstępie należy skupić się na trójpodziale włosów i nauczyć się poprawnej pielęgnacji: skóry głowy i włosów u nasady, włosów na długości oraz ich końcówek.

SKÓRA GŁOWY I WŁOSY U NASADY

Należy zwrócić uwagę czy kiedykolwiek wystąpiły na naszej skórze głowy podrażnienia oraz uczucie ściągnięcia. Czy zmagamy się z nadmiernym przetłuszczaniem, ŁZS oraz AZS. Odpowiadając na te pytania, jesteśmy w stanie wyeliminować substancje wzmagające te problemy. Największą rolę w świadomym doborze szamponów ogrywają detergenty oraz konserwanty.

Rozróżniamy surfaktanty:

▶ anionowe (mocne),

▶ kationowe (umiarkowane),

▶ amfoteryczne (łagodne),

▶ niejonowe (łagodne).

Jeśli odczuwasz po umyciu głowy podrażnienie, ściągnięcie oraz swędzenie, oznacza, że powinnaś odstawić agresywne środki myjące w szczególności SLS (laurylosiarczan sodu). Związek ten często działa podrażniająco. Warto wymienić szampon na taki, który w swoim składzie zawiera łagodne detergenty między innymi takie jak: Decyl Glucoside, Coco-Glucoside, Disodium Coco-Glucoside Citrate, Lauryl Glucoside, Cocamidopropyl Betaine oraz Sodium Lauroyl Lactylate. Pomimo że szampony należą do kosmetyków spłukiwalnych (rinse-off), dobór odpowiednich detergentów i konserwantów jest bardzo ważny. Jeśli po umyciu włosów odczuwasz swędzenie skóry głowy lub wzmożone wypadanie – sprawdź czy w składzie nie znajdują się drażniące konserwanty, takie jak Methylisothiazolinone i Methylchloroisothiazolinone.

PORADY WŁOSOMANIACZKI –
38 Uroda

Konserwanty również powinno się zamienić na łagodniejsze, między innymi takie jak: Sodium Levulinate oraz Potassium Sorbate. Przy odpowiednim doborze szamponu musimy wziąć pod uwagę mycie włosów w twardej wodzie, smog oraz inne zanieczyszczenia osadzające się na skórze głowy. Warto wypróbować łagodne produkty chelatujące stworzone do mycia w twardej wodzie. Szampony te powinny być wzbogacone w naturalne chelatory np. Trisodium Ethylenediamine Disuccinate, który oczyści skórę i włosy z nadbudowanych minerałów i osadzonych pozostałości innych kosmetyków.  Dzięki temu włosy staną się o wiele bardziej podatne na kondycjonujące działanie masek.

która przyczynia się do regulacji procesów złuszczania naskórka kwasami, ale łagodzi ich działanie, dzięki czemu kosmetyki te nie mają potencjału drażniącego. Często rozpoczynając przygodę ze świadomą pielęgnacją, nie wiemy, jak stosować peelingi. Należy je nałożyć na suchą skórę głowy przed myciem, wmasować, następnie pozostawić na 5-10 minut, a następnie umyć głowę szamponem. Natomiast jeśli zmagamy się z przetłuszczająca skórą głowy, warto zwrócić uwagę na kosmetyki mające w swoim składzie zioła np.: kozieradkę, hennę cassia, azeloglicynę, ekstrakt z piołunu i drożdży oraz niacynamid. Działanie produktu wzmocni zastosowanie kwasu glicyryzynowego z lukrecji, argininy, mannitolu, treoniny i biotyny. Nadmierne przetłuszczanie, swędzenie, stany zapalne, a nawet wypadanie włosów mogą być spowodowane zawijaniem włosów i głowy w ręcznik. Prawidłowe korzystanie z ręcznika jest bardzo istotne. Ręcznik powinien być gładki i dobrze pochłaniać wodę. Pozostawienie ręcznika na głowie przez długi czas, tworzy efekt mikrosauny, która wspomaga rozwijaniu się bakterii na skórze. Dlatego pamiętajmy, aby nie kłaść się spać z mokrą głową. Najlepszą metodą będzie delikatne odsączenie włosów, natomiast skórę głowy powinno się wysuszyć, używając ciepłego, ale niegorącego powietrza. Przetłuszczanie skóry głowy oraz stany zapalne są często przyczyną niedokładnego spłukiwania szamponów. Ich składy i stężenia składników są dobrane dla produktów spłukiwanych, nie należy ich pozostawiać na skórze.

ISTNIEJE WIELE METOD MYCIA WŁOSÓW, KTÓRY BĘDZIE

DLA NAS NAJLEPSZY?

Zanim przejdziemy do poprawnych metod i zasad mycia głowy, przyjrzyjmy się istotnym produktom – peelingom. Produkty te są tak samo ważne w świadomej pielęgnacji skóry głowy, jak i twarzy. Ich głównym zadaniem jest pozbywanie się martwego naskórka, dotlenianie cebulek i wzmocnienie działania wcierek. Przyczyniają się także do stymulacji mikrokrążenia i porostu nowych włosów. W przypadku gdy posiadamy wrażliwą skórę, nie zaleca się stosowania mocnych peelingów mechanicznych, które lepiej sprawdzą się przy nieproblematycznej skórze głowy. W takim przypadku należy wybrać kosmetyki posiadające lekko kwaśne pH. Peelingi kwasowe w bardzo dobry sposób oczyszczają z nagromadzonego naskórka, sebum oraz pozostałości kosmetyków i osadów z twardej wody. W ich składzie warto szukać takich kwasów jak winowy, mlekowy, glikolowy oraz szikimowy. Dodatkowo w produktach warto, aby była zawarta arginina,

Przede wszystkim nie plącz włosów! Jeśli nie splączesz włosów podczas mycia, nie będzie później problemu z rozczesywaniem. Dlatego tak istotne jest, aby rozczesać dokładnie pasma przed myciem, zgodnie z kierunkiem wzrostu włosów. Dodatkowo plątanie włosów podczas mycia zmniejsza działanie masek/odżywek, ponieważ uniemożliwia ich wczesanie.

PODSTAWOWE ZASADY DOBREGO MYCIA

Pamiętajmy, aby szampon zawsze rozwadniać i spieniać przed użyciem. Myjmy głównie skórę głowy, a samym pasmom wystarczy piana, która samoistnie po nich spływa. Istotny jest nawet kierunek mycia i rozczesywania włosów. Jeśli myjemy głową w dół, rozczesywać je też należy głową w dół. Mycie skóry głowy powinno być delikatne i należy wykonywać je okrężnymi ruchami za pomocą opuszków palców. Nie trzyjmy włosów w trakcie mycia. Szampony to na ogół gęste formy (mydła oraz żele), aby były bardziej łagodne, należy je rozwodnić i spienić przed aplikacją. Procesy te mają za zadanie dotarcie do całego obszaru głowy oraz włosów. Rozwodnienie pomaga również w prawidłowym wymyciu szamponu podczas jego spłukiwania. Bo źle spłukany produkt myjący to jedna z głównych przyczyn podrażnienia, swędzenia skóry głowy, przetłuszczania skóry głowy i włosów, a nawet łupieżu.

39
Poznański Prestiż

Ostatnia deska ratunku – O IN VITRO

„Nie udało się” – to słowa, które każdemu jest trudno przetworzyć, godząc się z pewnego rodzaju porażką. Kiedy jednak stoi się we własnej łazience nad testem ciążowym i trzeba taką deklarację przekazać sobie i swojemu partnerowi, słowa te są jak sztylety wbijane w serce nieistniejącego, ale bardzo wyczekiwanego nowego życia.

Problemy z płodnością w Polsce posiada co szósta para w wieku rozrodczym. Niepłodność coraz częściej wskazywana jest jako choroba społeczna współczesnych czasów, dotykająca obie płci w równym stopniu. Około 1,5 miliona par aktualnie walczy o to, by móc zostać rodzicami. Bywa, że walka jest nierówna, ponieważ przyczyny niepłodności często pozostają nieznane.

Nietrafiony los w loterii genowej czy silny stres lub przepracowanie nawet w najmniejszej dawce mogą sprawić, że nie zobaczy się drugiej kreski na teście ciążowym. Będąc w tego rodzaju sytuacji, jeszcze jeden czynnik działa przeciwko

aspirującym rodzicom – czas. Mimo że wiek rozrodczy to przynajmniej kilka do kilkunastu lat dla większości par, wiele ma problem zdążyć przed nieubłaganym deadline’em matki natury. Każdy dzień ma znaczenie, jeżeli pragnie się więcej niż jednej pociechy. Leczenie niepłodności należy rozpocząć jak najszybciej, a i szybka reakcja nie gwarantuje sukcesu.

Istnieje wiele metod leczenia niepłodności, jednak dla części par po wykorzystaniu innych, mniej inwazyjnych metod,

40 Poznański Prestiż
TeksT: Zuzanna Kozłowska | zdjęcia: Stock

jedynym rozwiązaniem może okazać się zapłodnienie in vitro. Kiedy leczenie hormonalne czy zabieg inseminacji to za mało, swoje szanse na zostanie rodzicami trzeba powierzyć zapłodnieniu komórki jajowej przez plemnik poza żeńskim układem rozrodczym. In vitro to jedna z najskuteczniejszych metod leczenia niepłodności, szczególnie w przypadku niedrożności jajników, ale daje tylko i aż od 40 do 50% szans na ciążę (u kobiet poniżej 30. roku życia). W Polsce dzięki tej metodzie urodziło się już ponad 50 tysięcy dzieci. Pierwsza dziewczynka w kraju dzięki in vitro przyszła na świat w 1987 roku w Białymstoku.

wspierającemu rodziny walczące z niepłodnością zaledwie przez 3 lata przypisuje się aż 22 tysiące dzieci. Decydując się na sztuczne zapłodnienie, trzeba liczyć się z następującymi

kosztami:

- 5-7 tysięcy zabieg,

- około tysiąc złotych dodatkowe badania (głównie związane z hormonami),

- 2-3 tysiące leki.

Jest to ogromny wydatek dla każdej rodziny, często daleko poza zasięgiem budżetu domowego. A to przecież dopiero początek…

Na szczęście, gdzie rząd zawodzi, tam samorząd pomaga. W kilkunastu miastach oraz gminach, a czasem całych województwach, można liczyć na skorzystanie z programów dofinansowań dla par zmagających się z niepłodnością. Poznań także oferuje swoim mieszkańcom wsparcie, jeżeli chodzi o in vitro. Dzięki programowi w stolicy Wielkopolski urodziło się już 450 dzieci, a jego kolejna edycja właśnie ruszyła. Małżeństwa oraz pary w związku partnerskim mogą liczyć na dofinansowanie o wartości 5 tysięcy złotych do zabiegu in vitro (do 3 razy) lub dofinansowanie o wartości 2 tysięcy złotych do procedury adopcji zarodka (do 3 razy).

Z programu mogą skorzystać pary mieszkające w Poznaniu, spełniające pewne kryteria. Trzeba pozostawać w związku małżeńskim lub partnerskim, płacić podatki w Poznaniu, a wiek kobiety powinien mieścić się w przedziale od 20 do 43 lat. Trzy placówki lecznicze biorą udział w programie, a z dofinansowania w tej edycji można skorzystać do końca 2024 roku.

By przystąpić do programu, należy złożyć wniosek o dofinansowanie procedury zapłodnienia pozaustrojowego metodą in vitro wraz z oświadczeniami (potwierdzającymi spełnienie warunków programu) w Wydziale Zdrowia i Spraw Społecznych w Urzędzie Miasta Poznania. Dokumenty niezbędne do kwalifikacji do programu można pobrać w formacie PDF ze strony www. poznan.pl w zakładce In Vitro.

41
Poznański Prestiż

Czym polscy ojcowie różnią się od Duńczyków, czyli o urlopie ojcowskim

Gdy kilka lat temu po raz pierwszy odwiedziłam Kopenhagę, zaskoczył mnie widok wówczas jeszcze wciąż rzadki na polskich ulicach (nawet w postępowym Poznaniu) –wielu ojców w przestrzeni publicznej z małymi dziećmi u swego boku. Ojcowie na placach zabaw, spacerujący z wózkami w parku, robiący zakupy z dziećmi w nosidłach, przewożący maluchy w rowerowych przyczepkach. Oczywiście, obraz wtedy dla mnie nowy jest wynikiem postępowej duńskiej polityki prorodzinnej i przeprowadzonej tam rewolucji w urlopach przysługujących rodzicom. Nie bez powodu przecież Dania od lat przoduje w rankingach krajów o „najbardziej hojnym i elastycznym w UE” systemie urlopów rodzicielskich (wyobraźcie sobie Państwo 8 tygodni pełnopłatnego urlopu ojcowskiego!). Czy Polska goni Duńczyków w zakresie uregulowań sytuacji prawnej ojców?

Nie zagłębiając się w kwestię urlopu rodzicielskiego, który ojcowie nadal zostawiają matkom (korzysta z niego około 1% mężczyzn), uwagę swoją chciałabym poświęcić urlopom ojcowskim. Mężczyźni w Polsce mają oczywiście do niech prawo i, jak pokazuje praktyka, coraz częściej to uprawnienie wykorzystują. Wymiar urlopu ojcowskiego jest jednak znacznie krótszy niż u Skandynawów. Ojciec wychowujący dziecko może skorzystać z urlopu przez maksymalnie 2 tygodnie, jednak nie dłużej niż do ukończenia przez dziecko 2 roku życia. Po tym czasie niewykorzystany urlop przepada. Urlop ojcowski wziąć można także wówczas, gdy matka dziecka przebywa na urlopie macierzyńskim, a przysługuje on bez względu na to, czy ojciec zatrudniony jest na cały, czy część etatu.

O ten urlop należy oczywiście pisemnie zawnioskować w zakładzie pracy i to na co najmniej 7 dni przed planowanym rozpoczęciem

urlopu. Urlop ojcowski należy wykorzystać jednorazowo lub maksymalnie w dwóch częściach, z których każda nie może być krótsza niż tydzień. Pracodawca nie może odmówić udzielenia tego urlopu, jeśli spełnione są wszystkie wymogi formalne.

Po zakończeniu urlopu ojciec-pracownik musi zostać dopuszczony do pracy na dotychczasowym stanowisku, chyba że nie jest to możliwe, wówczas winno mu zostać zaoferowane stanowisko równorzędne z zajmowanym przed rozpoczęciem urlopu lub inne odpowiadające jego kwalifikacjom zawodowym. Co jednak istotne – musi się to odbyć za wynagrodzeniem za pracę, jakie ojciec-pracownik otrzymywałby, gdyby nie korzystał z urlopu. Do urlopu ojcowskiego odpowiednio stosuje się także postanowienia dotyczące urlopu macierzyńskiego, też w zakresie zakazu wypowiedzenia lub rozwiązania stosunku pracy z ojcem w trakcie trwania urlopu. Te zastrzeżenia są więc prawnym gwarantem niedyskryminowania przez pracodawców ojców chcących wykorzystać ustawowe uprawnienie urlopowe. Ojcu dziecka za czas urlopu ojcowskiego należy się zasiłek macierzyński (tak, nie pomyliłam się), który wynosi 100% podstawy wymiaru zasiłku.

2023 rok ma też przynieść planowane zmiany przepisów Kodeksu pracy będące pokłosiem wdrażania unijnej dyrektywy work life balance. Pracownik wychowujący dziecko do ukończenia przez nie 8. roku życia (a więc nie tylko matka, ale i ojciec), będzie mógł ubiegać się o przyznanie elastycznej organizacji czasu pracy, systemu przerywanego czasu pracy, skróconego tygodnia pracy i pracy weekendowej, a także obniżenia czasu pracy.

Tytułem podsumowania chciałoby się więc napisać krótko – ojcowie, bądźcie świadomi swoich praw i z nich korzystajcie! Dla korzyści swoich dzieci, ich matek i swojej własnej.

42 Porady prawne
zdjęcie
T eks T : Adwokat Alicja Wasielewska, Walczak & Wasielewska Adwokaci
: Irene Aksenova-Tomczak

Nasza sąsiadka JULIA SHAKHOVA

F o T og R a F : Bartłomiej
sT ylizacja :
i Kaskada fashion 43 Poznański Prestiż
Ma 29 lat i troje wspaniałych dzieci. Urodziła się w centralnej części Ukrainy, gdzie pracowała jako mistrzyni manicure i pedicure. Wesoła, dzielnie radzi sobie z przeciwnościami losu.
Sesja
„Jak tu się odnaleźć"
Śnierzyński
Spadiora

GOSIA MUSIDLAK

Nieosiągalne zamienić w zrealizowane

Profesjonalistka, uczuciowa i wrażliwa, kochająca muzykę i rodzinę ponad wszystko. Z doświadczenia wie, że warto marzyć i dążyć do realizacji nowych celów, bo wiara czyni cuda. Pasjonatka skrzypiec, mrożonej kawy, czarnego koloru, kotów, wyzwań i tzw. checklists. Gosia Musidlak osiedliła się w Poznaniu na stałe, ale wciąż przemierza tysiące kilometrów, współtworząc międzynarodowe orkiestry

Gosiu, jak rozpoczęła się Twoja przygoda z Poznaniem?

GOSIA MUSIDLAK: Urodziłam się w Wielkopolsce, w Turku, tam chodziłam do szkoły muzycznej pierwszego stopnia, następnie rozpoczęłam edukację w szkole muzycznej drugiego stopnia już w Kaliszu – były to czasy szkoły gimnazjalnej. Na tym etapie mojego dzieciństwa i gry na skrzypcach zawsze podkreślam wielką zasługę moich rodziców. Moja mama wszystko podporządkowała mojej nauce, szkole państwowej, którą miałam od godzin rannych, a następnie szkole muzycznej, do której uczęszczałam w godzinach popołudniowych. Tata zawoził mnie do Kalisza, gdzie miałam zajęcia od 16:30 do 20:30 i czekał za mną, poświęcając swój czas. Jeździł ze mną trzy razy w tygodniu. Teraz jak na to patrzę z perspektywy czasu, wiem, jakie to było niewiarygodne poświęcenie, zmiana organizacji życia, nowy harmonogram codziennych

zajęć – dla osób kompletnie niezwiązanych zawodowo z muzyką, bo ja nie pochodzę z rodziny muzycznej. Rodzice zrozumieli w pełni moje wyrzeczenia, Tata zawsze mi szeptał, że „skrzypce to jest to!” i zawsze mi kibicował. Przygodę z Poznaniem rozpoczęłam wcześnie za namową mojego profesora z Kalisza – Pawła Kulczyckiego. Było to nie lada wyzwanie. Miałam wówczas 14 lat, zamieszkałam w bursie, aby ciągle nie dojeżdżać, być na stałe w Poznaniu i móc dalej kształcić się muzycznie. W nowej szkole miałam możliwość ćwiczenia gry na skrzypcach do godz. 21, co dla moich sąsiadów w domu rodzinnym było nie do pomyślenia. (śmiech) Ponadto w tych czasach gimnazjum, następnie liceum, poznałam wiele ciekawych osób, zawarłam przyjaźnie, które nadal trwają. I to jest piękne! Tu w Poznaniu zderzyłam się ze światem kompletnie nastawionym na muzykę, poznałam artystów oraz wielu wartościowych ludzi.

44 Muzyka
R ozmawia : Magdalena Ciesielska | zdjęcia : Ksenia S. Photography, Anna Piasecka

Kiedy przyszedł czas na wybór studiów, stanęłam przed ciężką decyzją, ponieważ brałam pod uwagę zarówno studia na Akademii Muzycznej w Poznaniu, jak i na Akademii Medycznej. Głosy w rodzinie rozkładały się różnie, byli ci, którzy „głosowali” za medycyną i moim gabinetem prywatnym w przyszłości, (śmiech) inni tłumaczyli, że muzyka to pasja, a nie zawód – jak się utrzymać z takiej profesji? Mając mętlik w głowie, pamiętam, że rozmawiałam długo z Tatą, mówiąc jakie emocje wywołuje we mnie muzyka, ile mi daje radości. A Tata odrzekł „Gosia, ja to wszystko rozumiem i jestem z Tobą! Tylko jak Ty chcesz iść na medycynę, skoro boisz się igieł i krwi”. ( śmiech ) To jest puenta, którą często sobie przywołuję w pamięci, która mnie po prostu rozbawia…Nigdy, nie żałowałam podjętej decyzji i drugi raz – jeśli byłoby mi dane – też wybrałabym studia na Akademii Muzycznej w Poznaniu.

Co było impulsem do sięgnięcia po skrzypce?

To jest dość abstrakcyjna historia. (śmiech) Miałam wtedy 6 lat i oglądałam z moimi rodzicami Festiwal Polskiej Piosenki w Opolu. Występowała tam Orkiestra Polskiego Radia i ja wtedy, pokazując na skrzypce, rzekłam, że chciałabym to mieć, zobaczyć, dotknąć. Rodzice z lekkim niedowierzaniem, spełnili moją prośbę, wysyłając mnie do ogniska muzycznego. Na początku miałam dużo zajęć z rytmiki, zajęcia rozwojowe, umuzykalniające, mniej kontaktu z samym instrumentem. Wykazując predyspozycje zostałam wysłana na egzaminy wstępne do szkoły muzycznej i dostałam się. Nawet nie zawahałam się, czy kontynuować tę drogę, jako tak małe dziecko. To jakoś wypływało z mego serca, miłości do skrzypiec, dźwięków, melodii…

Jakie było Twoje pierwsze dziecięce wrażenie, gdy wzięłaś skrzypce do rąk?

Jak pierwszy raz zagrałam, pomyślałam „ale to jest głośne!” (śmiech)

Oprócz samorealizacji pomagasz rozwijać się też dzieciom, uczniom szkół muzycznych.

Bardzo lubię pracę z dziećmi, z najmłodszymi „wirtuozami” (śmiech), to niezwykle budujące doświadczenie. Spotykam się z ogromną dziecięcą radością, ale i szczerością. Od razu wyłapuję ciekawość najmłodszych i chęci muzyczne, a z drugiej strony widzę dzieci, które wysyłane są na zajęcia, aby spełnić ambicje i aspiracje rodziców. Uczę dzieci w szkole podstawowej, w klasach od 1 do 6, bardzo się w tym spełniam. Uwielbiam patrzeć na zadowolone i uśmiechnięte twarze. Dodatkowo jest to bardzo odpowiedzialne zadanie, bo trzeba mieć do dzieci podejście. Każdy mały człowiek, którego uczę, ma inną wrażliwość, inaczej rozumie i wyłapuje moje uwagi. Trzeba być ostrożnym, aby nikogo nie urazić i nie wzniecić w dzieciach ziarenka niepewności. Wprost przeciwnie, zawsze staram się je mobilizować i tłumaczyć wszelkie muzyczne niuanse. Poznaję dzieci, chcę do nich dotrzeć – ważna jest tu autentyczność.

Skończyłaś Akademię Muzyczną im. I. J. Paderewskiego w Poznaniu oraz Akademię Muzyczną im. K. Lipińskiego we Wrocławiu. Dlaczego obie te placówki edukacyjne?

Jestem nieposkromioną złośnicą (śmiech).

Ciągnie mnie zawsze ku nowemu, lubię wyzwania. We Wrocławiu uczyłam się pod okiem Małgorzaty

Kogut-Ślandy, która zrobiła doktorat typowo z korekty aparatu skrzypcowego i przygotowania pod pracę orkiestrową. Nauczyła mnie, że odpowiednia postawa, pilnowanie rozłożenia ciężaru ciała może zapobiec jakimkolwiek problemom z kręgosłupem po wielogodzinnych próbach. Nauczyła mnie, że zawsze przed graniem, należy się rozciągać. Jesteśmy trochę jak sportowcy i musimy dbać nie tylko o nasze narzędzia pracy, w moim przypadku ręce, ale o całe ciało, każdy mięsień. Ten czas we Wrocławiu otworzył mi głowę na ten aspekt, niezwykle ważny dla muzyków. Zaczęłam zwracać większą uwagę na postawę i świadomość ciała.

Pracujesz w branży ślubnej już ponad dekadę, kreujesz zgodnie z oczekiwaniami nowożeńców piękną oprawę ślubu, a także przyjęcia weselnego. Jakie najczęściej utwory wybiera Młoda Para? Czy zaskakują Cię muzyczne wybory nowożeńców?

Na ślubach kościelnych Pary Młode nie zawsze mogą wybrać te utwory, które chciałyby usłyszeć podczas ceremonii, a wynika to z kanonu instytucji kościelnej i tego, co można wykonać podczas mszy świętej. Jest jednak bardzo dużo pięknych tytułów, na które zawsze otrzymujemy zgodę. To w większości muzyka klasyczna, np. Ave Maria Gounoda, Ave Maria Schuberta, Marsz weselny Wagnera, Marsz weselny Mendelssohna itp. A także różnorodne utwory sakralne, np. Ty tylko mnie poprowadź, Panie proszę przyjdź, Schowaj mnie, Prawo miłości, Barka, Abba Ojcze, Ofiaruje Tobie Panie Mój itp.

Jeśli zaś chodzi o śluby cywilne, to mamy tutaj większą dowolność, a nowożeńców w doborze odpowiedniej oprawy muzycznej ogranicza tylko wyobraźnia. Repertuar często tworzą piosenki związane z ich związkiem, tym jak się poznali.

Z wielką chęcią aranżuję ulubione utwory Pary Młodej, które wybierają na swój wyjątkowy dzień. Czy mnie to zaskakuje?

Teraz już nie. Wcześniej faktycznie tak – zaskakiwał mnie wybór utworów i zastanawiałam się, czy to wypada… Teraz traktuję to raczej jako pewnego rodzaju wyzwanie zawodowe.

Każdy ślub to coś nowego, a ja nie lubię rutyny.

Reakcje Par Młodych i ich szczera radość, często wraz ze łzami wzruszenia, ich słowa pochwały – „lepiej nie mogliśmy sobie tego wymarzyć” – tylko upewniają mnie w przekonaniu, że „robię swoje”. Dla mnie największym sukcesem jest, gdy mam potwierdzenie, że wszystko przebiegło idealnie. Młodzi zapraszają mnie na swoją uroczystość za pośrednictwem portali ślubnych, na których jestem zarejestrowana lub po prostu dzięki zwykłemu poleceniu od rodziny, znajomych. Poczta pantoflowa, mówiąc kolokwialnie, jest według mnie najlepszą reklamą. Oprawą zaślubin zajmuję się zarówno indywidualnie, jak i z moim kwartetem smyczkowym Arco Quartet, z którym mamy na koncie podwójną platynową płytę za udział w nagraniach albumu Guziora (Mateusza Bluzy). Zawsze staramy się podchodzić indywidualnie do każdej Pary Młodej, a wieloletnie doświadczenie daje nam pewność, że spełnimy oczekiwania na najwyższym poziomie.

Na co dzień jesteś rozchwytywana zawodowo, współpracujesz z Filharmonią Dowcipu, Orkiestrą Adama Sztaby, Santander Orchestra, Pawbeats Orchestra, Filharmonią Gorzowską. I na dodatek jesteś skrzypaczką oraz managerką kwartetu smyczkowego Arco Quartet. Kiedy znajdujesz czas dla siebie?

Muszę się przyznać, że z tym odpoczynkiem i czasem dla siebie mam problem. (śmiech) Kocham grać i to mnie nie męczy. Muzyka jest moją wielką pasją

i nie odczuwam tego jako ciężkiej pracy, wprost przeciwnie odbieram wiele pozytywów, a granie daje mi dużo satysfakcji, impulsów do nieustannego rozwoju, do mobilizacji. Ponadto bardzo lubię podróżować, więc jeżdżenie samemu lub zorganizowanym transportem koncertowym zapewnia mi ruch, brak nudy, poczucie ciągłego biegu – a ja to lubię.

Pracowałaś i nadal współpracujesz z niezwykłymi i utalentowanymi ludźmi, artystami, chociażby z Adamem Sztabą, Tomkiem Szymusiem, Kasią Moś, Kubą Badachem i innymi. Jak to jest w tym muzycznym świecie, czy jeden wokalista poleca Ciebie innemu, to działa trochę na zasadzie poczty, czy musisz uczestniczyć jak aktorzy w castingach? Różnie, choć najczęściej jest to poczta pantoflowa. Jeśli ktoś widzi, że jestem za każdym razem dobrze przygotowana, podchodzę profesjonalnie do powierzonych mi zadań, to mnie poleca dalej – tak to po prostu działa. Jednak do projektów stricte orkiestrowych bardzo często są przesłuchania. Pragnę tu wspomnieć o projekcie, który otworzył mi drzwi do kariery –to projekt Santander Orchestra, do którego dostać się nie było łatwo, a swoje umiejętności trzeba było zaprezentować podczas przesłuchań. Dzięki temu projektowi jako młody muzyk, wówczas 23-letni, mogłam zagrać we wszystkich największych obiektach koncertowych w Polsce takich jak NOSPR (przyp.red. Narodowa Orkiestra Symfoniczna Polskiego Radia w Katowicach), NFM (przyp.red. Narodowe Forum Muzyki im. Witolda Lutosławskiego we Wrocławiu), Filharmonia Szczecińska, Filharmonia Narodowa etc. Dla osoby, która dopiero co skończyła studia, było to cudowne i niezapomniane przeżycie, dające wiele możliwości. Granie pod batutą śp. Maestro Krzysztofa Pendereckiego to była rzecz, której ja się po prostu nie spodziewałam w moim życia, a jednak się wydarzyła. Podobnie współpraca z Jerzym Maksymiukiem, Lawrencem Fosterem, Johnem Axelrodem, Krzesimirem Dębskim, Januszem Stokłosą, nagranie płyty z Santander Orchestra, trasa z Leszkiem Możdżerem, warsztaty z muzykami z Filharmonii Berlińskiej czy z Sinfonii Varsovia – to moje doświadczenia muzyczne, moje przeżycia, których mi nikt nie odbierze…

Współpraca z Adamem Sztabą zaczęła się od koncertu dla banku WBK, to było coś a’la połączenie sił (śmiech) muzyków z sekcji rytmicznej Adama z sekcją smyczkową z Santander Orchestra. Do realizacji tego wydarzenia wybierano tylko kilkanaście osób z całego projektu. Udało mi się być w tym gronie muzyków! Sukces koncertu pozwolił mi i mojemu koledze Olkowi Zwierzowi, który odpowiedzialny jest za angażowanie „smyczków”, na dalszą współpracę z orkiestrą Adama.

Tak intensywna praca, w tak młodym wieku…

Szczerze mówiąc zaczęłam bardzo intensywnie pracować po śmierci mojego Taty. Koncerty, wyjazdy, występy stały się dla mnie pewnego rodzaju ucieczką od emocji z którymi ciężko było sobie poradzić… Postanowiłam wtedy, że nie mogę zmarnować jego poświęcenia, które włożył w moją edukację muzyczną. I wtedy powiedziałam sobie, że nie ma rzeczy niemożliwych, że ja swoją samodyscypliną i determinacją i poważnym podejściem do obowiązków, chcę nieosiągalne zamienić w zrealizowane. To jest moja maksyma życiowa. W wieku 18 lat stworzyłam sobie tzw. checklistę, listę ważnych dla mnie spraw. Znalazłam ją podczas mojej ostatniej przeprowadzki. Zapisałam tam swoje marzenia: dostać się do profesjonalnego projektu orkiestrowego, nagrać płytę, wziąć udział w nagraniu ścieżki dźwiękowej do filmu, wyjechać w trasę koncertową za granicę itd. Następnie zaczęłam te podpunkty odhaczać i zobaczyłam, że to wszystko się spełniło! Wielokrotne występy telewizyjne, zagraniczna trasa „Star Wars in Concert”, udział w Przeglądzie Piosenki Aktorskiej we Wrocławiu, występ z Santander Orchestra na koncercie Gali otwarcia Ligii mistrzów w Madrycie, udział w koncercie z Leszkiem Możdżerem podczas festiwalu „Jazz nad Odrą” oraz liczne festiwale muzyczne z moim udziałem (Wodecki Twist, One Light, Malta

Festival) to tylko kilka pozycji z listy. Postanowiłam więc iść za ciosem i dopisywać kolejne rzeczy i zaobserwowałam, że to działa. Wiara czyni cuda! Zagranie u Adama Sztaby też było na tej mojej checkliście – i również to marzenie się ziściło. Jest On dla mnie autorytetem muzycznym, człowiekiem z otwartą głową, niezwykle utalentowanym i kreatywnym, pogodnym z natury człowiekiem, stawiającym na oryginalne aranżacje, dającym szansę młodym. Jednak najważniejsze dla mnie jest to, że docenia artyzm, a nie ten cały blichtr i konsumpcjonizm życia.

mnie Adam Sztaba. Dzięki niemu dostałam możliwość nagrania swoich dźwięków na płytę 50/50. Niezwykłe jest dla mnie to, kiedy odsłuchuję utwory z płyty Andrzeja i czuję, że dołożyłam do całości cząstkę siebie. Jest to ekscytujące i niezwykle satysfakcjonujące.

Nie sposób nie przywołać w tym miejscu Twojego udziału w nagraniu ścieżki dźwiękowej do Disneyowskiego przeboju, do bajki „Co w duszy gra”.

Nagrałam – też dzięki współpracy z Adamem Sztabą – smyczki do utworu „Liczy się tylko to”, śpiewanego przez Kubę Badacha do bajki Disneya zatytułowanej „Co w duszy gra”. Ciekawostką jest, że tekst piosenki napisała Ola Kwaśniewska, żona Kuby. Gdy siedziałam w kinie i oglądałam tę bajkę, to poczułam ciarki ze wzruszenia. To naprawdę jest magia, niewyobrażalne uczucie móc usłyszeć siebie w tak wielkiej produkcji. Wzruszam się, gdy dociera do mnie fakt, jak wielkie są to osiągnięcia muzyczne. Wzruszam się, gdy pomyślę, w jakim miejscu w życiu jestem, co zrobiłam do tej pory, w czym uczestniczyłam. I nie wyobrażam sobie, że mogłabym być gdzieś indziej. Jestem tak po ludzku z siebie dumna, że miałam na tyle samozaparcia, „aby przenosić góry”, dokonywać rzeczy niemożliwych. Zawsze chciałam być muzykiem uniwersalnym grającym w projektach zarówno z muzyką klasyczną, jak i rozrywkową.

Nawiązując do tytułów Disneya, co Tobie w duszy gra i co dla Ciebie się liczy? W duszy najbardziej gra mi muzyka filmowa. (śmiech) A co się najbardziej liczy?

Może to zabrzmi trochę sztampowo, ale na pierwszym miejscu zawsze jest to rodzina i bliscy oraz samorealizacja, spełnianie siebie, zmienianie rzeczy niemożliwych w zrealizowane. Nie chcę mówić tu o karierze, bo to słowo jest często zbyt niepotrzebnie nadmuchane i ma złe konotacje.

Co przed Tobą?

Czy gwiazdorzą te wielkie gwiazdy, z którymi miałaś okazję współpracować?

Szczerze mówiąc nie mam żadnych złych doświadczeń w pracy z artystami wielkiego formatu. Wręcz przeciwnie. Wydaje mi się, że zła opinia ciążąca na większości popularnych artystów związana jest z ogromnymi oczekiwaniami i presją na nich nakładaną. Opinia publiczna często zapomina, że Ci wykonawcy są też normalnymi ludźmi mającymi lepsze lub gorsze dni. Oni również mają prawo być niewyspani. (śmiech) Otrzymałam bardzo dużo ciepła i pozytywnych emocji właśnie podczas takich zakulisowych spotkań, od Kuby Badacha, Natalii Kukulskiej, Kasi Moś, Kayah, od których bije dobroć i ogromne ciepło. Oczekiwania w świecie muzycznym są bardzo trudne, często podcinające skrzydła. Trzeba pamiętać, żeby zawsze być sobą. Autentyczność procentuje najbardziej.

Wzięłaś udział w nagraniu pięknej i bardzo osobistej płyty

Andrzeja Piasecznego „50/50”. Jak doszło do tej współpracy?

Koncept tej płyty był taki, że każdy utwór był napisany przez innego aranżera, kompozytora. I jednym z nich był wspomniany przeze

Marzec szykuje się naprawdę bardzo pracowity, ale o pewnych nagraniach co i jak oraz z kim nie mogę na razie wspomnieć. (śmiech) Gwarantuję jednak, że są to kolejne rzeczy z mojej listy. Obecnie pracuję nad nowym kwartetem elektrycznym Euphoria Quartet. Niedawno z dziewczynami nagrałyśmy demo, a teraz będziemy nagrywać video. Jest to bardzo oryginalny projekt, który ma za zadanie łączyć muzykę klasyczną z szeroko pojętą muzyką rozrywkową, ponieważ gramy na instrumentach elektrycznych. W drugiej połowie marca będę również brała udział w projekcie Pan European Orchestra w Warszawie pod batutą greckiego dyrygenta Petera Tiborisa. I tu na razie muszę pozostawić nutkę tajemnicy oraz zaprosić do śledzenia moich przyszłych koncertów na moich social mediach. (śmiech) Są dwie rzeczy, które w niedalekiej przyszłości pragnę zrealizować. Po pierwsze chciałabym doskonalić się w roli managera i inspektora projektów orkiestrowych. Miałam już możliwość kompletowania składu orkiestry do projektów między innymi z Tomkiem Szymusiem, Marcinem Majerczykiem, a także Mateuszem Mickiem, np. do koncertu Andrea Bocellego. Po drugie – chciałabym nagrać płytę z muzyką autorską. Chcę do współpracy zaprosić różnych wykonawców i wspaniałych muzyków, stworzyć moją muzykę. Odgrywanie coverów to do końca nie moja bajka. (śmiech)

Tego Ci z serca życzę! Bardzo dziękuję. Będę Cię informować o postępach. (śmiech)

47 Muzyka

Bo(v)ski manifest

Ukończyła w Warszawie Uniwersytet Muzyczny i Akademię Sztuk Pięknych. Kiedy w marcu 2016 roku wydała debiutancki album studyjny, promowany znakomitym singlem Kaktus , już w sierpniu uzyskał on status złotej płyty. Nominowana do Fryderyków w kategorii fonograficzny debiut roku, ma na swoim koncie cztery albumy studyjne, cieszące się dużym zainteresowaniem. Lada moment, na świat wyjdzie Dzika – jej piąty album. Jej, czyli Magdy Grabowskiej-Wacławek, znanej jako Bovska. Wokalistki, autorki tekstów i piosenek oraz ilustratorki, z którą chciałabym Was dziś zapoznać.

Myślę o  Dzikiej jako o albumie koncepcyjnym. Ta płyta jest świadectwem wielkiej, kobiecej przemiany.

Opowiada o procesie budowania relacji z samą sobą i poszukiwaniu własnej tożsamości, o odkrywaniu i odzyskiwaniu swojego głosu i odnajdywaniu w sobie tej zapomnianej dzikiej dziewczynki. To znak do tego, by zacząć czuć, by krzyczeć, by pozwalając sobie naprawdę być, zająć w świecie należne miejsce. Bez poczucia winy, bez przeprosin, bez wyrzutów sumienia. Prowadzona przez Bovską narracja obejmuje zarówno jej autorskie teksty, muzykę (nad którą pracowała wraz Archie Shevsky’m, producentem akbumu), jak i stronę graficzną płyty, za którą również odpowiada. Jeśli nie natrafiliście jeszcze na jej prace, bardzo polecam się z nimi zapoznać – najprostsza droga prowadzi przez Instagram @bovskarysuje. Jej prace są wyraziste, przemyślane i nasycone intensywnymi barwami, a ich forma idealnie równoważy treść. Podobne cechy odnajduję i w muzycznej twórczości Bovskiej. Artystka ma rzadką

48 Muzyka
zdjęcia : Michał Kordula (portret autorki) materiały promocyjne

umiejętność ujęcia w słowa tego, co często wydaje się zbyt delikatne, by mogło zostać nazwane, a co dopiero – ujęte w muzyczny utwór, który nierzadko staje się jednym z tych na długo zapadających w pamięć.

Tytułowa Dzika , do której teledysk został wypuszczony na światło dzienne ponad rok temu, został obejrzany już ponad 400 tysięcy razy. Komentarze mówią same za siebie – zaklęty w tekście i obrazie przekaz trafia w sedno. Odnajduje ukryte w nas wewnętrzne dziecko i wyciąga do niego rękę, czule głaszcząc je po policzku. Ta piosenka kieruje wiązkę światła na to, co do tej pory tkwiło w ciemności. Podobnie

Wielka cisza, której premiera odbyła się kilka miesięcy

temu. To historia o kobiecie zmagającej się z niepłodnością, która walczy o realizację marzenia o macierzyństwie. Odwaga i wrażliwość, z którą Bovska podeszła do tego (wciąż owianego tabu) tematu, budzi podziw. W 5. Edycji PL Music Video Awards, teledysk ten został nagrodzony w kategorii „Ważny przekaz”. W uzasadnieniu powołano się na wykorzystanie sztuki jako przestrzeni, w której można zabierać głos również na tematy poważne i związane z problemami.

Bovska jest barwnym ptakiem, którego rozpostarte skrzydła zachwycają. Jej podniebne akrobacje inspirują do spojrzenia na rzeczywistość z innej perspektywy, do złapania dystansu i czułego objęcia tego, co do tej pory być może wydawało nam się nieistotne, trudne, niepotrzebne.

Dzika do sprzedaży trafia 3 marca. Nie wiem, jak Wy, ale ja już zbieram się do lotu!

49 Muzyka
Zapowiedź płyty Dzika

tekst : Radek Tomasik / z wykształcenia filmoznawca, z wyboru przedsiębiorca, edukator filmowy, marketingowiec. Współwłaściciel Ferment Kolektiv – firmy specjalizującej

się w działaniach na styku kultury filmowej, biznesu i edukacji oraz Kina Ferment. Autor wielu programów dotyczących wykorzystania filmu w komunikacji marketingowej realizowanych dla takich marek jak: Orange, Mastercard, Multikino, Renault, ING, Disney, Santander Bank, British Council i in.

MIŁO JUŻ BYŁO

„Duchy Inisherin” są jednym z najpoważniejszych kandydatów do Oscarowych zwycięstw. Kameralna, egzystencjalna opowieść o końcu męskiej przyjaźni doczekała się wielu entuzjastycznych opinii, zupełnie zasłużenie. Lecz nigdzie nie przeczytałem o tym, co mnie zaintrygowało w tym filmie najbardziej

Duchy Inisherin reż. Martin McDonagh

Prod. Irlandia, USA, Wielka Brytania 2022, 1h 54 min

Polska premiera: 20 stycznia 2023 Dystrybucja w Polsce: Disney

Jak wygląda dzień jak co dzień Pádraica (Colin Farell)? Zwyczajnie. Trochę popracuje, trochę połazęguje pięknie sfotografowanymi wydreptanymi ścieżkami fikcyjnej irlandzkiej wyspy Inisherin, aż w końcu o drugiej po południu wyląduje w lokalnym pubie. Tam zaś spotyka Calma (Brendan Gleeson), starszego i dużo bystrzejszego przyjaciela. To znaczy na ogół spotyka, bo okazuje się, że Calm nagle nie chce z Pádraicem gadać. Czy coś się stało? Czy poprzedniego dnia kamrat powiedział mu coś przykrego po pijaku? Nic z tych rzeczy: Po prostu już go nie lubi i nie ma zamiaru spędzać reszty życia z prostakiem. Dosłownie, z takim dokładnie dictum.

Calm jest artystą, filozofem, podróżnikiem. Zapewne w innych okolicznościach w ogóle nie zainteresowałby się towarzystwem sympatycznego, miłego i uczynnego, ale zdecydowanie mniej lotnego intelektualnie mężczyzny. Ale tak działa inercja małej społeczności: wszyscy się ze wszystkimi znają, a w pubie lub sklepie można (a nawet jest to dobrze

widziane) o wszystkim (i wszystkich) porozmawiać. Do czasu jednak. Calm nie chce trwonić swoich dni (których ma coraz mniej) na głupoty, chce skupić się na dziele życia, jakim jest muzyka. Zapowiada, że dopuści się makabrycznego samookaleczenia, jeśli Pádraic w końcu się od niego nie odczepi… Wiele już powiedziano o „Duchach…”: że to opowieść o toksycznej męskości rozpiętej pomiędzy egoizmem, uporem, przemocą i dumą. O egzystencjalnej pustce, która nieproszona wkrada się w życie bohaterów, przypominając, że śmierć przynosi kres wszelkim naszym wędrówkom. To też film o lęku przed samotnością, lęku wręcz zwierzęcym, co uosabia wrażliwa obecność w filmie właśnie zwierząt, służących bohaterom za najwierniejszych towarzyszy. Nie mam zastrzeżeń do tych interpretacji, ale moim zdaniem film Martina McDonagha mówi o czymś jeszcze, dla mnie najistotniejszym.

50 Film
zdjęcia : materiały prasowe, archiwum prywatne autora

Reżyser rysuje konsekwentnie pozornie logiczny konflikt pomiędzy byciem miłym dla innych i byciem dobrym dla siebie. Jest to tak naturalne, że wręcz przezroczyste: albo troszczysz się o własne potrzeby, albo stawiasz innych na pierwszym miejscu. Oglądamy świat, w którym asertywność nie może iść w parze z altruizmem, a szanowanie potrzeb innych musi być okupione jakąś własną ofiarą: ofiarą z czasu, z marzeń, wreszcie ofiarą życia, które przepływa przez palce. Jednak jest to konflikt fałszywy, wyuczony i wynikający z ograniczających przekonań. W istocie nie musi, a nawet nie powinno to tak wyglądać. Dobre relacje z innymi ludźmi nie mają nas „kosztować”, one mają ubogacać, budować, wspierać. Fałszywa dialektyka asertywności oparta na konfrontacyjnym „albo-albo” prowadzi do tego, co widzimy (a raczej słyszymy) po drugiej stronie cieśniny: to konflikt, przemoc, irlandzka wojna domowa lat 1922-23.

I tu dochodzimy do drugiego ważnego wątku filmu – genezy nienawiści. McDonagh w relacji dwóch skonfliktowanych mężczyzn kreśli metaforę porzucenia słabszych przez silniejszych, pokazuje, jak pogarda dla niższości i jednoczesne

przekonanie o własnej wyższości doprowadza do eskalacji; to zawoalowana krytyka rozwarstwienia klasowego wynikającego z pogardy i niedoceniania roli innych. Mamy tu piramidę nienawiści w wersji instant. Jest to umowne, teatralne (Szekspirowskie!), widać sceniczny rodowód reżysera, ale też bardzo wyraźne. Wydaje się, że autor stawia tezę, że za nienawiścią zawsze stoi przyczyna: poczucie wykluczenia, upokorzenie, poczucie niesprawiedliwości, niezasłużona strata. Nie oskarża ofiar, ale nie przymyka też oka na impulsy i psychologiczne triggery. Co ciekawe, osobami, które nie stawiają w filmie twardych granic, kierują się rozsądkiem i empatią, są kobiety. Jest to symptomatyczne, ale zupełnie nie dziwi – wszak za ogromną większość światowych konfliktów odpowiedzialni są mężczyźni.

FERMENT FILMOWY 51 Film

Wiosna. Chyba nie ma osoby, która by teraz nie odliczała dni do wiosny, tęskno łapiąc skąpe promienie słońca. Bo wtedy jakoś wszystko będzie lepiej, od razu zachce się żyć. No i jak wiosna to oczywiście wszystko się odradza i cytując klasyka love is in the air. Zatem po tematach całkiem serio, które dominowały w ostatnich miesiącach, czas na odrobinę miłości. Żeby jednak nie było nudno i aby nie wpaść w koleiny tendencji, utarte schematy ominiemy bokiem i spojrzymy na ten temat z trochę innej strony. I może będzie mniej romantycznie i bez wielkich

WTrudnych miłościach, już jak sam tytuł wskazuje, nie będzie zakończeń jak z klasycznych romansów, uniesień serca w miłosnym szale i żadnego i żyli długo i szczęśliwie. W opowiadaniach Calvino miłość jest w drobnych gestach i czynnościach powtarzanych codziennie na nowo, jak choćby w Przygodzie męża i żony, którzy muszą wyszarpywać każdego dnia kilka chwil dla siebie, bo przez to, że jedno pracuje w nocy, a drugie w dzień, w zasadzie cały czas się mijają. W ich rutynie jednak nie gubią się zachowania, które świadczą o wielkiej czułości, jaką się wzajemnie darzą, przy której wielkie happy endy wyglądają dosyć

blado. Calvino pojmuje miłość niestandardowo i bardzo szeroko. Często przyjmuje ona formę obsesji, pasji, a nawet wszechogarniającej niemocy, jak choćby w przypadku poety, który pomimo zakochania w pięknej kobiecie, nie jest w stanie napisać choćby strofy o miłości, bo wszystko w tym temacie zdaje się mu już zbyt oklepane. Jest w prozie Calvino jakiś czar codzienności,

który można eksplorować w nieskończoność.

I nawet jak są momenty, które potrafią zirytować, to i tak chce się pozostać w świecie przefiltrowanym przez spojrzenie autora.

52 Książki
BOOKOWSKI
BOOKOWSKI
Trudne miłości Italo Calvino Państwowy Instytut Wydawniczy

gestów, ale za to znacznie bardziej życiowo. Bo też nikt o życiu, takim całkiem normalnym nie pisze jak Italo Calvino. Autor już całkiem nieźle w naszym kraju znany, ale jego Trudne miłości dopiero teraz pojawiły się w polskim tłumaczeniu

Anny Wasilewskiej. A idąc dalej tym tropem, warto zajrzeć do nowej książki Mony Chollet, bo też nikt, tak jak ona, nie wywraca myślenia o miłości do góry nogami.

tekst i zdjęcia :

Monika Wójtowicz / czytelniczka, doradca z księgarni Bookowski w poznańskim Centrum Kultury Zamek

Wymyślić miłość na nowo

Mona Chollet

Wydawnictwo Karakter

To jak już spojrzeliśmy na miłość nieco inaczej, to teraz sięgnijmy głębiej i przyjrzyjmy się temu, jaki obraz miłości sprzedaje nam popkultura. Komedie romantyczne, literatura erotyczna pokroju 50 twarzy Greya, teksty rapowych kawałków, tabloidowe artykuły opisujące życie miłosne gwiazd. To wszystko bierze na warsztat Mona Chollet i krok po kroku analizuje, jak te wszystkie obrazy, głęboko zakorzenione w patriarchacie, zatruwają i deformują nam wyobrażenie

miłości. Bo tego, że to robią, chyba w dzisiejszych czasach już nie trzeba nikomu udowadniać. A może jednak?

Miłość to jest najbardziej podstawowa ludzka potrzeba, każdy chce być kochany i chce swoimi uczuciami obdarzać innych. Niestety kultura wyznaczyła jedyny „słuszny” obraz takiej miłości i chyba czas się z nim rozprawić na dobre, bo już wystarczająco dużo osób się przez niego nacierpiało. A Chollet robi to brawurowo, czasami brutalnie, aż się czuje ciężar w klatce piersiowej, często z humorem i przede wszystkim na przykładach, które dobrze znamy. Czy rozprawia się raz na dobre? Niestety tu jeszcze potrzeba sporo pracy, którą wszyscy musimy wykonać.

PRZEWODNIK PRZEWODNIK

53 Książki

Firma to ludzie

Liderki biznesu i entuzjastki rozwoju ludzi oraz ich kompetencji, przekonane, że właśnie dzięki temu, firmy zyskują na wartości, rozwijają swój potencjał i mogą zdobyć przewagę konkurencyjną na rynku. Przypominające zabieganym, myślącym głównie o realizacji celów biznesowych managerom i przedsiębiorcom, że osią firmy są ludzie. Że to właśnie w nich tkwi największy potencjał przedsiębiorstwa i że inwestycja w rozwój zespołu to inwestycja na lata. Przedsiębiorczy i wyjątkowy duet Edyta Jagodzińska-Pawluk i Dorota Szylak, współwłaścicielki ProUp Solutions Ludzie. Rozwój.Efekty w rozmowie o wyzwaniach stojących przed liderami zespołów w dynamicznie zmieniającym się świecie, o kompetencjach przyszłości i sposobach na lepszą komunikację w międzypokoleniowym środowisku pracy.

54 Rozwój firm
R ozmawia : Alicja Kulbicka | zdjęcie : Anna Węcel | g R a F iki : Dorota Szylak

Dla przedsiębiorców czasy niełatwe w kontekście gospodarki, dostępu do kredytów, inflacji, niepewności jutra. Ale jest obszar, na który przedsiębiorca ma wpływ, czyli jego zespół. Jednak Polski Instytut Ekonomiczny podaje, że jedynie 33 procent firm inwestowało w kapitał ludzki w 2022 r. Dlaczego?

EDYTA JAGODZIŃSKA-PAWLUK: Obserwując rynek i rozmawiając z wieloma przedsiębiorstwami, zauważamy, że firmy głównie koncentrują się na celach biznesowych i sposobach ich realizacji. Na wynikach, realizacji celów strategicznych, na kosztach i przychodach przy jednoczesnym braku świadomości, że jednak za tym wszystkim stoją ludzie. Bo firma to ludzie, a cele się same nie zrealizują. Paradoksem całej tej sytuacji jest moment, w którym przychodzi w przedsiębiorstwie do cięcia kosztów. Wówczas szuka się oszczędności na rozwoju pracowników, podczas gdy to w nich w pierwszej kolejności powinno się zainwestować. To paradoks i jednocześnie pułapka mentalna, w którą wpadają managerowie. Dlaczego? Dzisiejszy świat pełen jest dynamicznych zmian i dobrze jest, kiedy pracownicy potrafią sobie z nimi radzić, kiedy są wyedukowani i czują się bezpiecznie. Ludzie to główny kapitał firmy, ale trzeba sobie zdawać sprawę, że ta inwestycja nie zwraca się od razu.

Przed jakimi wyzwaniami w kontekście zarządzania zespołami stanęli przedsiębiorcy w marcu 2020

i czy ciąg zdarzeń trwający do dziś zmienił sposób zarządzania zespołami? Wiele się na rynku pracy zmieniło, praca zdalna, hybrydowa, zmiana modeli współpracy z kontrahentami.

E.J.-P.: Wydarzenia z 2020 były chyba najlepszym testem kompetencji liderskich. Pomiędzy liderem a ludźmi wyrosła bariera w postaci technologii, która bezwzględnie zweryfikowała je w praktyce. To było swoiste „sprawdzam”. Bezprecedensowa sytuacja kryzysowa, w jakiej wszyscy się znaleźliśmy, była bardzo silnym doświadczeniem również społecznym. I sposób reagowania liderów na to, co przyniósł świat, był takim papierkiem lakmusowym ich przygotowania na takie sytuacje. Zespoły nagle zrobiły się rozproszone, nastąpiły czasy ogromnej izolacji, pojawiła się potrzeba indywidualnego wsparcia. I właśnie wtedy budowanie zaufania, zaangażowania, bycie blisko ludzi stały się wielokrotnie ważniejsze niż cele biznesowe. To nie oznacza, że nie były one ważne, bo trzeba było firmę szybko przystosować do zmian, ale praca z ludźmi stała się pierwszoplanowa. I to, co wcześniej nie zawsze było doceniane, czyli miękkie podejście, inteligencja emocjonalna, umiejętność budowania zaufania i relacji na odległość, wybiło się na pierwszy plan w relacji lider – zespół.

DOROTA SZYLAK: Warto podkreślić, to że zmiana, w jaką weszliśmy w 2020, trwa do dzisiaj. I managerowie nadal mają problem z pracą zdalną i kontrolą jej wyników. Pokutuje przeświadczenie, że jeśli ktoś wykonuje pracę zdalnie, to mniej pracuje lub nie jest wystarczająco zaangażowany. I w związku z tym, nie zasługuje na awans czy nowy projekt. To kolejna pułapka mentalna, w którą wpadają osoby zarządzające w organizacjach. Brakuje zaufania. A co gdyby odwrócić sytuację i zadać sobie pytanie, skąd wiesz, czy ten, kto siedzi przy biurku to wykonuje swoją pracę na 100 procent? To przecież od lidera zależy, w jaki sposób kieruje zespołem.

55 Rozwój firm
Jak być liderem włączającym ludzi do współpracy?

Jakie zatem cechy powinien posiadać dobry lider?

E.J.-P.: Na pewno ważna jest samoświadomość, znajomość swoich mocnych stron, ale także obszarów wymagających doskonalenia, wiarygodność osobista i spójność w działaniu. Jednocześnie w kontekście czasów, w jakich żyjemy, na pierwszym miejscu postawiłabym umiejętność zarządzania różnorodnym zespołem i otwartość na zmiany. Liczy się też tolerancja na niepewność przy podejmowaniu decyzji oraz odporność na niepowodzenia. Co więcej, jeśli myślimy o liderze, szefie, managerze mamy w głowie obraz człowieka motywującego zespół do działania. Ale przecież, żeby mógł być w tym skuteczny, musi dbać o automotywację. Bo jeśli samemu się nie płonie i nie ma się motywacji wewnętrznej, to jak zarażać motywacją innych? Jak być dla ludzi motorem napędowym do zmian, jednoczyć ich wokół jednej wizji, komunikować przekonująco strategię i angażująco kaskadować cele? Rolą każdego dobrego lidera jest też przeciwdziałać tzw. silosom. Jednoczyć działy wokół celu wspólnego dla całej organizacji. W związku z tym, niezmiennie filarem dobrego zarządzania jest jakościowa komunikacja, w tym dawanie i przyjmowanie informacji zwrotnej oraz otwartość na różnorodność, na inne zdanie niż własne.

D.SZ.: Pamiętajmy też, że każdy lider działa w pewnym kontekście. Rozwija siebie, swój zespół, a w konsekwencji również swoją organizację. Te trzy perspektywy powinny przyświecać każdemu liderowi. Dodam też do tego jednoczesną umiejętność patrzenia na ogół, ale i na szczegóły. Zdolność do łączenia dynamiki ze statycznością. Nie mieliśmy wpływu na sytuację pandemiczną, ale już na zarządzanie przedsiębiorstwem w trakcie jej trwania jak najbardziej. I to właśnie od lidera organizacji zależało jak przeprowadził swój statek przez czas sztormu.

Czy to właśnie nazywacie kompetencjami XXI wieku?

E.J.-P.: W dużej mierze tak. Dodałabym do tego jeszcze zwinność. To trochę takie hasło wytrych. Ale chodzi tu o pewną czujność managerską, uważność na to, co się pojawia i reagowanie adekwatne do sytuacji. Nie tylko w kontekście tego, co przynosi świat, ale także uważności na ludzi.

D.SZ.: Także coś, co nazywamy umiejętnością „unlearn”, czyli oduczanie się. Do 2020 robiliśmy to, czego się przez lata nauczyliśmy, używając ponownie metafory marynarskiej – płynęliśmy na spokojnym morzu, wykorzystując nabytą wiedzę. Ale od 2020 wielu szablonów myślowych musieliśmy się oduczyć i nauczyć ponownie nowych. Learn-unlern-relearn. Metoda, dzięki której możemy wyeliminować stare schematy i nauczyć się nowych, przystających do nowych warunków otoczenia biznesowego.

Czy rozwój zespołów, rozwój kompetencji pracowników to domena zarezerwowana tylko dla dużych firm? Bo jakoś łatwiej mi wyobrazić sobie zagospodarowanie tego obszaru w korporacji, trochę trudniej w restauracji…. D.SZ.: Nasza oferta jest dostępna dla firmy każdej skali. Kluczem do sukcesu jest nasze indywidualne podejście do potrzeb klientów. My nikogo nie zmuszamy do rozwoju, nikomu nie możemy nic narzucić. Staramy się pokazać naszą filozofię działania, że inwestycja w ludzi przynosi długofalowe korzyści, chociażby w postaci większej lojalności pracownika wobec firmy czy mniejszej rotacji. Sporo dobrego zrobiły środki unijne dla sektora małych i średnich przedsiębiorstw, które pozwoliły wspierać rozwój kompetencji społecznych u pracowników. Działania prorozwojowe, szkolenia, warsztaty, webinary czy sesje coachingowe są dofinansowywane z Unii i to na pewno ułatwia mniejszym przedsiębiorcom sięgnąć po nie. Ale pieniądze to nie jedyny czynnik, który hamuje rozwój. Mniejsze firmy skupione są bardzo często na bieżącym działaniu, na pracy własnych rąk i czasem po prostu nie wystarcza czasu na to, aby pomyśleć o rozwoju.

E.J.-P.: W mniejszych firmach panuje też często przekonanie, że „jakoś to będzie”. Deklaratywnie mówią, że rozwój jest istotny i ważny, jednocześnie często zwlekają z działaniem, czekają na lepszy czas, aż zastaje ich sytuacja kryzysowa i wtedy szukają szybkich, doraźnych rozwiązań. A rozwój kompetencji nie dzieje się z dnia na dzień, to jest

56 Rozwój firm
Każdy pracownik daje unikalną wartość w firmie

proces, wymaga czasu, cierpliwości, uważności i wsparcia we wdrożeniu.

D.SZ.: Naszą ofertę kierujemy do każdego klienta. Nie ma dla nas znaczenia czy zespół liczy cztery, czterdzieści czy czterysta osób. Nie ograniczamy się też branżowo. Wszędzie tam, gdzie są ludzie w zespołach i występuje chęć podnoszenia ich kompetencji widzimy dla siebie miejsce i znajdujemy rozwiązania. Mamy bardzo kreatywne głowy.

Postawię tezę, że skoro to proces i efektów nie widać od razu, to często słyszycie, że to się nie zwróci; że pracownicy i tak odejdą pomimo zainwestowanego w nich kapitału.

E.J.-P.: Wielu szefów nazywa swoje cele w obszarze kompetencji miękkich mało precyzyjnie. Często na naszych spotkaniach z przedsiębiorcami czy liderami zespołów padają okrągłe zdania typu „chcę mieć lepszą komunikację, lepsze relacje, bardziej efektywną współpracę, większe zaangażowanie, pracownicy mają brać większą odpowiedzialność”. Te cele są bardzo nieostre i naszą rolą jest ich doprecyzowanie na poziomie zachowań.

Rezultatem naszej pracy jest na przykład umiejętność udzielania sobie informacji zwrotnej w zespole, w sposób otwarty, nieantagonizujący. To sprawia, że ludzie chętniej generują nowe pomysły czy wychodzą z inicjatywą.

Uczymy otwartości lidera na zespół, słuchania ludzi, bo to w bezpośredni sposób wpływa na zaangażowanie pracownika w firmie. Rozwiązywania konfliktów w sposób pokojowy i partnerski, a nie przemocowy i agresywny. Otwartość w zespole bezpośrednio przekłada się też na wzrost zaufania i większą identyfikację ze swoim środowiskiem pracy. Swoją pracę z zespołami rozpoczynamy od diagnozy potrzeb członków zespołu, od nazwania wyzwań w sferze komunikacji. Bo to ona właśnie stanowi filar współpracy, dzięki któremu łatwiejsza staje się realizacja celów biznesowych. Inwestycja w jakość współpracy zwraca się zawsze z procentem, ale wymaga czasu.

A co ze zmianą pokoleniową? Młodzi ludzie wchodzący na rynek pracy stawiają dzisiaj bardziej na „pracować, żeby żyć” niż „żyć, żeby pracować”. Ważny jest dla nich work life balance i nie chcą oddawać swojego życia jednemu pracodawcy. Chcą realizować swoje pasje, a nie poświęcać 3/4 swojego życia pracy, z której na starość zostanie im może 20% emerytury. Czy inwestycja szefa w ich rozwój stanowi dla niego wartość? Czy pomoże w podjęciu decyzji o zakotwiczeniu na dłużej w jednej firmie?

D.SZ.: Obawa o zasadność inwestycji w zespół towarzyszy wielu firmom. To naturalne, że nowe pokolenie nieco inaczej patrzy na świat. I nie ma w tym nic złego. Zatrzymanie

ludzi w firmie to duże wyzwanie stojące dzisiaj przed liderami. To czy młody pracownik będzie chciał w organizacji zostać na dłużej, zależy od wielu czynników. Chociażby od wartości, jakimi kieruje się firma czy kultury organizacyjnej w niej panującej. I na pewno od osoby przełożonego. Bo jeśli lider dba o zarządzanie i motywowanie różnorodnych zespołów, to pokuszę się o tezę, że rotacyjność w zespole może być mniejsza. Ludzie mogą chcieć w takiej firmie zostać na dłużej ze względu na atmosferę pracy czy ze względu na indywidualne podejście do pracownika. Środowisko pracy, zwłaszcza dzisiaj w hybrydowym modelu pracy nabiera jeszcze większego znaczenia niż dotąd.

Dlaczego zdecydowałyście się pracować w niełatwym obszarze pracy z ludźmi?

E.J.-P.: Obie wywodzimy się ze środowisk biznesowych, jesteśmy trenerkami i konsultantkami biznesu. Nasze ścieżki managerskie są bardzo określone. Suma naszych doświadczeń okazała się być dobrym fundamentem do wspólnego działania w obszarze rozwijania kompetencji managerskich w organizacjach. Ale nie tylko tym się zajmujemy. Poprzez rozwijanie umiejętności społecznych pomagamy budować efektywne zespoły. Kompleksowo odpowiadamy na potrzeby firmy, a przede wszystkim na potrzeby człowieka w firmie. To, co nas w naszej pracy najbardziej interesuje, to ludzie. Szyjemy dla organizacji „procesy na miarę”, dostosowując pakiet naszych usług adekwatnie do jej potrzeb i rozmiaru. Łączymy elementy warsztatów, webinariów, sesji coachingowych, mentoringowych i doradczych w unikalny, autorski program dedykowany każdej z firm wzmacniający jej wartości i kulturę pracy.

Nasza pomoc firmie może być rozłożona w czasie, ale zdarzają nam się także szybkie interwencje podane przedsiębiorcy tu i teraz. Jeśli akurat ma punktowy cel do realizacji.

57 Rozwój firm
Dbanie o odporność to konkretne praktyki na co dzień

D.SZ.: Kiedy rozpoczynałyśmy naszą wspólną ścieżkę biznesową, spojrzałyśmy sobie oczy i powiedziałyśmy

„firma to ludzie”, ale jednocześnie miałyśmy świadomość, że nie wszyscy to widzą. I tak powstała misja naszej firmy ProUp Solutions – ludzie, rozwój, efekty. Połączyłyśmy wizję z działaniem. I kiedy wyszłyśmy z naszą ofertą do biznesu okazało się, że był to strzał w dziesiątkę, bo wiele firm boryka się z brakiem proaktywności czy proefektywności swoich zespołów.

A skąd pomysł na nazwę?

D.SZ.: Długo o tym rozmawiałyśmy jak nazwać to, co reprezentujemy w filozofii naszego działania. I nazywając poszczególne procesy, jakimi zajmujemy się w naszej firmie, powstało ProUp Solutions. Pro – bo profesjonalnie i z wizją zajmujemy się tym, co robimy, Up – bo podnosimy kompetencje ludzi, dzięki którym rozwija się i rośnie sama firma. A jak to nie pomoże, to zawsze pozostają jeszcze SOLUTIONS, czyli rozwiązania. (śmiech) Czyli szukamy rozwiązań adekwatnych do wyzwań, przed jakimi stoi organizacja i jej liderzy.

Jakich metod używacie w swojej pracy?

E.J.-P.: Przewrotnie powiem, że jedyne, czego nie używamy to Power Point. (śmiech) Nasi klienci cenią sobie interaktywność, możliwość dyskusji, dialog, partnerstwo, pracę na studiach przypadku i na rzeczywistych sytuacjach, które spotykają ich na co dzień. Nasze podejście jest stricte praktyczne i warsztatowe. Angażujemy ludzi do uczenia się nowych rzeczy, ale poprzez gry, symulacje, wymianę doświadczeń, rozmowę i budowanie dobrych praktyk. Narzędziem, jakie wykorzystujemy najczęściej na naszych warsztatach, jest flipowanie, czyli wyjątkowa oprawa graficzna warsztatu, wizualizacja treści za pomocą obrazu. Wykorzystujemy autorskie rysunki, które pomagają w zapamiętywaniu treści i sprawiają, że ludziom się do tego uśmiechają oczy. Dbamy nie tylko o to, co dajemy ludziom na warsztatach, ale też w jaki sposób. Korzystamy z innowacyjnej technologii VR (virtual reality), pozwalającej doświadczyć w goglach prawdziwych emocji, z jakimi mierzą się w swojej pracy.

D.SZ.: Działamy zarówno stacjonarnie, jak i zdalnie. Podobnie jak nasi klienci, w marcu 2020 stanęłyśmy przed wyzwaniem transformacji naszego biznesu na online. I jesteśmy dumne z tego, że warsztaty, które proponujemy za pośrednictwem technologii i platform edukacyjnych są równie angażujące i efektywne jak te prowadzone stacjonarnie. Nasza

innowacyjnych trendów do naszej branży zostały zauważone, docenione i nagrodzone wyróżnieniem Poznański Lider Przedsiębiorczości i to tylko utwierdziło nas w przekonaniu, że droga, którą obrałyśmy, jest właściwa.

Czy efekty inwestycji w zespół da się zmierzyć?

E.J.-P.: Certyfikujemy się z narzędzi, które zostały przebadane na realnej próbie badawczej, są rzetelne i nieadaptowane z anglojęzycznych wzorców. Jednym z nich jest FRIS® – znakomite polskie narzędzie, które dotyczy diagnozy stylu myślenia i stylu działania. Pozwala ludziom poznać się pod kątem unikalnego stylu działania, który charakteryzuje ich na co dzień w takich obszarach jak współpraca, komunikacja czy podejmowanie decyzji. I to im pozwala wyjść ze swojej bańki założeń, że wszyscy myślą podobnie i podobnie reagują na sytuacje. Pozwala odkryć różnorodność członków zespołu i tym samym dopasować codzienną komunikację do innych stylów myślenia niż nasz własny. Taka analiza przynosi fenomenalne rezultaty, otwiera oczy na różnorodność i przede wszystkim może być w organizacji wykorzystywana przez wiele lat. To inwestycja w samoświadomość i ogromna wiedza na temat kapitału, jaki tkwi w członkach zespołu. Daje klucz do elastycznego dopasowania nie tylko komunikacji, ale zadań i środowiska pracy do ludzi pracujących w jednym zespole, ale będących przedstawicielami różnych pokoleń.

Jaką wobec tego radę macie dla przedsiębiorców zarządzających zespołami podczas tych burzliwych, dynamicznych czasów?

E.J.-P.: Powiedziałabym, że kluczem jest dbanie o to, na co mamy wpływ. A wbrew pozorom mamy nadal kontrolę nad wieloma aspektami. Mamy wpływ na siebie, na swój rozwój czy na to jak oddziałujemy na innych poprzez nasze zachowania i emocje. Jak troszczymy się w roli lidera o siebie i swój zespół.

D.SZ.: A ja dodam – miej oko na ludzi. I nie w kontekście kontroli, ale w kontekście bycia z nimi blisko. Słuchaj, zadawaj pytania, bądź otwarty na ich uwagi. I choć brzmi to banalnie, to paradoksalnie są to kompetencje bardzo wymagające, często zapominane, niedoceniane lub bagatelizowane. A to właśnie one pomogą Ci przeprowadzić Twoją firmę przez burzliwy okres zmian. A w jaki sposób? Zapraszamy na nasze warsztaty.

Email: biuro@proupsolutions.pl www.proupsolutions.pl proupsolutions

elastyczność i wprowadzenie 58 Rozwój firm
Innowacyjność prowadzi do rozwoju firmy

Wino jest jak kobieta!

FELIETON: SŁAWEK KOMIŃSKI

I wcale nie chodzi o stereotypowe skojarzenie, że „im starsze, tym lepsze”, bo dojrzałe kobiety na pewno „zawsze są lepsze”, a starsze wino wcale lepsze być nie musi… Mało tego większość win dostępnych powszechnie na rynku jest gotowa do picia „tu i teraz” i w ogóle nie wymaga dojrzewania w butelkach, aby zyskać dodatkowych walorów, a czas przez działanie tlenu i światła, działa na nie wręcz destrukcyjnie.

Czy zatem można znaleźć pewne analogie pomiędzy przymiotami przypisywanymi kobietom a winem? Ja bazując na własnym doświadczeniu, podobieństw tych znajduję bardzo wiele. Podzielę się z Wami Drodzy Czytelnicy, kilkoma z nich.

SŁAWEK KOMIŃSKI

Miłośnik wina, który od ponad 13 lat łączy swoją pasję z biznesem, będąc właścicielem Salonów Win i Winebarów MineWine.pl

Absolwent Vinitaly International Academy i oficjalny Ambasador Win Włoskich.

W czerwcu 2022, po ukończeniu kursu i zdaniu egzaminu, dołączył do wąskiego grona 28 osób na świecie, certyfikowanych przez Konsorcjum Producentów Win Valpolicella, jako Valpolicella Wine Specialist.

Wino jest jak kobieta dlatego, że wymaga cierpliwości, nie lubi jak traktuje się je powierzchownie i bez należytej atencji, a swoje prawdziwe oblicze pokazuje, jak poświęci się mu czas, zatrzyma, pozwoli doświadczyć wszystkimi zmysłami.

Wino jest jak kobieta, bo ma w sobie tajemnice. Każda nowa butelka, nowo odkryty region czy szczep, to sięganie w głąb tej tajemnicy. To także nieustanne odkrywanie na nowo. Każdy nowy rocznik czy te same butelki otwierane po roku, dwóch latach… Niby to samo wino, a jednak za każdym razem inne, dające nowe doznania.

Wino jest jak kobieta, ponieważ potrafi słuchać, kiedy w danej chwili potrzebujemy być wysłuchani, ale też potrafi mówić i opowiadać. Opowiada za każdym razem swoją własną historię… Historię miejsca, w którym powstało, człowieka, które je stworzył, ziemi, która zrodziła winne owoce.

Wino jest jak kobieta, bo ma wiele twarzy. Pokazując różnorodność swoich oblicz w zależności od sytuacji i okoliczności.

Potrafi być zwiewne, delikatne i kruche, jak północnowłoskie Pinot Grigio. Jednak kiedy trzeba jest także silne, mocne i zdecydowane jak Amarone.

Wino jest jak kobieta, ponieważ jest złożone i wielowymiarowe. Czasem jak piemonckie Nebbiolo może być skomplikowane i niełatwe na tyle, że ciężko je zrozumieć przy pierwszym kontakcie. Jednak gdy znajduje się „klucz”, który pozwala przebić się przez zewnętrzność i dotrzeć do wnętrza, pozwala odkryć w sobie nowe, zaskakujące, nieoczywiste i urzekające warstwy.

Świat wina współcześnie zaczyna także coraz częściej przyjmować kobiecą twarz. Branża ta przez długie dziesięciolecia była niemal w całości zmaskulinizowana. Na szczęście obecnie mądre, wykształcone i przedsiębiorcze kobiety takie jak Elena Fucci z włoskiej Bazylikaty czy Arianna Occhipinti z Sycylii, udowadniają, że „robienie wina” to nie tylko męska domena. Panie te, to niesamowite przykłady winemakerek, które tworząc niepowtarzalne, wyśmienite wina, zawojowały nimi świat, osiągając spektakularne sukcesy w wymiarze biznesowym i wizerunkowym. Jednocześnie swoją odwagą i determinacją udowadniają, że nawet w tak bardzo hermetycznym, całkowicie zdominowanym przez facetów miejscu na ziemi, jakim jest głębokie włoskie południe, potrafią one skruszyć tę skorupę stereotypów.

Miałem okazję osobiście poznać obie te panie i mam nadzieję, że ich success story i charyzma, którą emanują, będą inspiracją dla coraz liczniejszych grup kobiet, aby wchodzić w świat wina coraz mocniej i odważniej.

Wszak wino jest jak kobieta, prawda?

60 Kulinaria
zdjęcie Sławek Drapiński

Sałatka cezar à la F…ING DELICIOUS

TOMEK OLEWSKI

Fascynat kuchni francuskiej, szkolił się pod okiem Daisuke Mori (obecnie 2 gwiazdki Michelin w Hong Kongu) oraz Ernesta Jagodzińskiego (jednego z czołowych Szefów Kuchni w Polsce, właściciela Chef’s Table w Poznaniu).

Wytrwały i sukcesywnie dążący do celu, a przy tym pokorny i stawiający na budowanie mocnych więzi w zespole.

Zdobywca srebrnego medalu na konkursie Riva del Garda, ambasador kuchni wegańskiej, prelegent w szkołach gastronomicznych propagujący roślinną żywność, organizator warsztatów dla młodzieży wraz z bankiem żywności zero waste. Obecnie Szef Kuchni jednej z topowych restauracji w Poznianiu – F…ing Delicious.

SKŁADNIKI NA 2 PORCJE:

sałata baby rzymska 200 g

pomidor malinowy 1 sztuka

cebula czerwona 1 sztuka

boczek wędzony w plastrach 100 g

parmezan 40 g

anchois 15 g

kapary 30 g

3 żółtka

oliwa czosnkowa 100 ml

cebula szalotka ½ sztuki

filet z kostką kurczak kukurydziany 2 sztuki

ocet spirytusowy 50 ml

cukier 50 g

woda 50 ml

PRZYGOTOWANIE SKŁADNIKÓW:

Sałatę rzymską pokroić na cztery części i opłukać pod bieżącą wodą. Pomidora sparzyć i obrać ze skórki, a następnie pokroić w cząstki. Należy pamiętać, żeby pozbyć się komory nasiennej z pestkami. Czerwoną cebulę pokroić w plastry tak, aby powstały krążki. Włożyć do garnuszka i zalać gorącą zalewą octowo-cukrową składającą się z 50 ml octu, 50 g cukru i 50 ml wody. Gotować przez 2-3 minuty. Boczek wędzony włożyć do piekarnika rozgrzanego do 200 stopni na ok. 6 minut (do uzyskania brązowego koloru i chrupkości). Następnie go pokruszyć lub zmielić na bardzo drobne kawałeczki. Na patelnie z małą ilością oleju (lekko solimy patelnie z olejem) smażyć kurczaka od strony skóry (tak, aby była złocista i chrupiąca), następnie włożyć do rozgrzanego piekarnika o temperaturze 180 stopni na 6-8 minut w zależności od wielkości fileta. Parmezan pokroić obieraczką do warzyw tak, aby powstały płatki z parmezanu.

Na talerz ułożyć sałatę rzymską, następnie polać

ją obficie sosem i posypać zmielonym, pieczonym boczkiem. Dalej ułożyć pomidory i krążki czerwonej cebuli. Całość posypać płatkami parmezanu, a obok zielonej kompozycji ułożyć filet z kurczaka kukurydzianego.

PRZYGOTOWANIE SOSU:

Do metalowej miski włożyć trzy żółtka jaja kurzego, dodać posiekane bardzo drobno kapary i anchois oraz pokrojoną w bardzo drobną kostkę szalotkę. Następnie wymieszać z żółtkami na jednolitą masę i delikatnie przyprawić pieprzem (nie solimy, ponieważ kapary oraz anchois są dość słone). Do masy wlewać bardzo pomału oliwę czosnkową, cały czas mieszając, do momentu otrzymania białej emulsji.

*Sugestia szefa kuchni

Jeżeli sos będzie zbyt gęsty, można rozrzedzić go zalewą od kaparów.

KOMPONOWANIE SAŁATKI:

61 Kulinaria

WEB 3.0 – utopia czy nowa rzeczywistość?

Nie wyobrażamy sobie dzisiaj naszego życia bez Internetu. To integralny element naszej rzeczywistości. Ciężko nam sobie dzisiaj wyobrazić nasze funkcjonowanie bez dostępu do szybkiej informacji, płatności, zakupów. Dzięki Web 2.0 użytkownicy Internetu zostali nie tylko odbiorcami, ale też współtwórcami treści dostępnych w sieci. Ale Internet idzie dalej. Nadchodzi rewolucja WEB 3.0. Czym jest i czy ma prawo się udać mówi Zuzanna Henshaw – współorganizatorka inicjatywy MetaMixer – poznańskiej organizacji pomagającej, jak sama mówi, w bezpiecznym wejściu w świat WEB 3.0

To zacznijmy od początku. Czym jest WEB 3.0?

ZUZANNA HENSHAW: Web 3.0 to kolejna ewolucja Internetu. Korzystanie z Internetu zaczęliśmy od World Wide Web, czyli Web 1.0, który pozwalał na wysyłanie pierwszych e-maili, przeglądanie stron internetowych, komunikację przez fora internetowe. Ta iteracja Internetu pozwalała na korzystanie z niego w sposób bierny, mogliśmy sobie coś znaleźć, poczytać. W Web 2.0, tak jak mówisz, to my jako użytkownicy możemy sami tworzyć treści, a nie tylko je konsumować, głównie dzięki

narodzinom mediów społecznościowych. Web 2.0 to też narodziny technologicznych gigantów takich jak Facebook, Amazon, Apple, gdzie wszelkie zgromadzone dane pozostają w ich posiadaniu. Dla Web 3.0 nie mamy jeszcze definicji, ale obserwujemy kilka składowych, które sprawiają, że to kolejna odsłona Internetu.

Czyli?

Po pierwsze, blockchain – łańcuch bloków, czyli dane, jakie się zapisują w Internecie, nie lądują już na jednym centralnym serwerze, który należy np. do Google, a zostają zapisywane symultanicznie na wielu komputerach na raz. Jak się możesz domyślić, im więcej komputerów jest w takiej sieci, tym trudniej manipulować

62 Technologia
R ozmawia : Alicja Kulbicka | z djęcia : Artur AEN Nowicki

informacjami tam się znajdującymi, bo trzeba byłoby włamać się na wszystkie te komputery w tym samym momencie. Dla przykładu sieć bitcoina jest w tej chwili rozproszona na takim poziomie, że fizycznie nie ma możliwości przeprowadzenia na nią ataku. Oznacza to tyle, że to nie korporacja jest właścicielem danych, tylko my sami, a za ich udostępnianie możemy otrzymywać mikropłatności. Już teraz rozwija się w Polsce startup, który pozwala nam na udostępnienie swoich danych medycznych, totalnie anonimowo, które dalej mogą być wykorzystywane przez firmy farmaceutyczne albo medyczne, do badań klinicznych, a za każdym razem kiedy jakaś firma skorzysta w swoich badaniach z naszych danych, otrzymamy za to prowizję. I ta transakcja wydarzy się automatycznie, bo tak to jest zapisane w tak zwanym inteligentnym kontrakcie (programie, który sam wykona te działania). Po drugie, zmienia się sposób zapisywania i analizy danych, jakie pojawiają się w sieci. W Web 3.0 dane są ze sobą powiązane i czytelne dla maszyn. Tu mówimy o rozwoju sztucznej inteligencji (AI), uczeniu maszynowym, dzięki którym nasze funkcjonowanie w sieci będzie łatwiejsze i szybsze, bo maszyna łatwiej zrozumie, czego poszukujemy i oczekujemy. Jeśli np. próbujemy sobie zarezerwować budżetowe wakacje, to musimy spędzić godziny w sieci, analizując loty, różne możliwości zakwaterowania, porównać je i dokonać decyzji. W Web 3.0 to „mądra” wyszukiwarka sprawdzi te różne strony za nas i wyrzuci już gotowe podsumowanie. Dla Internetu to ewolucja, ale dla naszego codziennego życia to może być absolutna rewolucja, która może mieć niebagatelny wpływ na funkcjonowanie wielu branż.

Blockchain, Metaverse czy NFT to pojęcia coraz częściej pojawiające się w przestrzeni publicznej. Każdy, kto choć trochę interesuje się technologią na pewno się z nimi spotkał. Jednak mam wrażenie, że nie każdy rozumie, co pod tymi pojęciami się kryje. Czy to już science-fiction?

Z rzeczy, które wymieniłaś szczególnie Metaverse i jego wizja rozwoju są odbierane jako totalne science-fiction. Życie i interakcje z innymi w wirtualnym świecie? Wyjście na koncert, bez wychodzenia z domu? Avatar, który reprezentuje cię online…

Tylko ja to widzę tak, że już dzisiejsze popularne technologie takie jak social media, zoom’y itp. sprawiają, że toczymy trochę podwójne życie. Metaverse jedynie obiecuje nam możliwości większej immersyjności. A w takiej najbardziej futurystycznej wizji metaverse, doświadczenie online ma być tak podobne do rzeczywistego, że nasz mózg nie będzie w stanie odróżnić online od offline.

Czy jako ludzie jesteśmy na to gotowi?

Argumentów za i przeciw akurat tej technologii jest mnóstwo i mogłybyśmy poprowadzić osobną rozmowę na ten temat. Ale jako ciekawostkę dodam, że dzieciaki, już teraz odbierają życie online jako naturalne. Moja koleżanka ma syna w drugiej klasie podstawówki, i wielki dylemat czy

kupić mu konsolę do gier, bo jego koledzy w szkole rozmawiają o tym, jak spotkali się online dzień wcześniej, a on w tym nie uczestniczy i automatycznie zostaje wykluczony społecznie. Czy tego chcemy czy nie, to pokolenie będzie z tej technologii korzystać. Natomiast, blockchain i NFT to raczej odpowiedzi na to, że społeczeństwo chce się uniezależnić od instytucji, państw czy innych pośredników. Po raz pierwszy w historii technologia dostarcza nam bezpieczeństwo przeprowadzania transakcji i wymiany dóbr bez udziału osób trzecich czy jednostek zaufania publicznego, takich jak banki czy instytucje rządowe. Teoretycznie i poglądowo, przy wykorzystaniu technologii NFT moglibyśmy kupić nieruchomość bez udziału notariusza, bo to technologia i kryptografia stają się gwarantami prawomocności przeprowadzonej transakcji, a NFT staje się księgą wieczystą reprezentującą daną nieruchomość.

Brzmi to niezwykle futurystycznie, ale ja wciąż mam obawy, że państwo i banki tak łatwo nie odpuszczą sobie kontroli nad kluczowymi aspektami gospodarki, a w szczególności nad kontrolą pieniądza…

Decentralizacja i blockchain faktycznie stanowią poważne wyzwanie dla tradycyjnych banków, ponieważ umożliwiają bezpośrednie przepływy pieniężne i transakcje między ludźmi, pomijając pośredników finansowych. W związku z tym, banki muszą przystosować swoje modele biznesowe, aby nie zostać wyprzedzone przez te nowe technologie, niektóre z nich już pracują nad możliwościami wykorzystania blockchain w swojej działalności. Natomiast większość banków centralnych już teraz pracuje albo nawet testuje narodowe cyfrowe waluty (CBDC).

Jakie będą tego konsekwencje?

Konsekwencji tego może być wiele. Państwo będzie mogło przekazać wsparcie socjalne, zaprogramowane tak, że będzie je można wydać tylko w określony sposób. Np. popularne 500+ będzie można wydać tylko w sklepie spożywczym i nie będzie możliwości kupienia za nie alkoholu. Oczywiście, to bardzo silne narzędzie kontroli… Poza tym, niektóre kraje już akceptują, że lepiej z tą rewolucją się „zaprzyjaźnić” niż z nią walczyć. W Japonii, na przykład, Bitcoin został uznany za legalny środek płatniczy w kwietniu 2017 roku. Kryptowaluty są tam uznawane za waluty i są regulowane przez Agencję Usług Finansowych.

Co spowodowało, ze zajęłaś się tymi tematami? I dlaczego powstał MetaMixer?

Od lat uwielbiam nowe technologie, chętnie korzystam z rozwiązań, które faktycznie mogą ułatwić mi życie. Ale też przyznam, że kilka szans przeleciało mi

63 Technologia
ZUZANNA HENSHAW – współorganizatorka inicjatywy MetaMixer

obok nosa. Nie kupiłam bitcoina w 2014 roku, pomimo tego że o nim wiedziałam i kosztował wtedy $100… Kiedy po raz pierwszy usłyszałam o NFT dwa lata temu, zaczęłam drążyć temat. Czułam, że to kolejna rewolucja i muszę zrozumieć ją lepiej, ale wierz mi, to była droga przez mękę. Nagle się okazało, że nie rozumiem co drugiego słowa na webinarach, nie wiem nawet kogo słuchać, bo wszędzie pojawiają się oszuści i naciągacze. I niby wiedzy online jest na pęczki, ale nie wiedziałam ani komu ufać, ani kto ma faktycznie rzetelną wiedzę. Spotkałam się na śniadaniu z koleżanką – Magdą Judejko i nasza rozmowa właśnie zeszła na ten temat. Okazało się, że ona podziela moje zdanie o barierze wejścia w ten świat i co więcej, że ma w swoim najbliższym gronie wielu artystów, którzy są nagabywani przez różne osoby do stworzenia NFT artystycznych, ale też nie wiedzą jak to zrobić, co to dokładanie jest, jak działa i komu można zaufać.

I tak powstał właśnie MetaMixer – inicjatywa, dzięki której tworzymy przestrzeń do edukacji, nawiązania współpracy i wymiany doświadczeń pomiędzy artystami, inwestorami i ludźmi z branży IT, którzy są ciekawi nowych technologii.

Co oferujecie uczestnikom swoich spotkań?

I jak one wyglądają?

Naszą główną ambicją jest wdrażanie artystów, inwestorów i specjalistów IT w świat i możliwości, jakie daje Internet WEB 3.0 (NFT, Metaverse, DAO, blockchain). Regularnie organizujemy spotkania (na żywo i jako stream online), zapraszamy osoby,

które już tworzą rozwiązania w WEB 3.0, rozmawiamy z nimi jak oni wykorzystują te technologie, żeby laicy mogli w ogóle zacząć się orientować w tym temacie. A dodatkowo, selekcjonujemy wschodzących artystów i pomagamy im tworzyć kolekcje NFT, więc każdemu eventowi towarzyszy oprawa artystyczna z prezentacją prac artystów (wystawy, koncerty), które uczestnicy mogą obejrzeć i zacząć kolekcjonować NFT naszych artystów. Dla wszystkich osób, które uczestniczą w naszych wydarzeniach na żywo, generujemy certyfikaty uczestnictwa POAP - które zapisywane są na blockchainie, daje to im możliowość przeprowadzenia pierwszej transakcji z udziałem portfela krypto, bez zaangażowania środków finansowych. To takie praktyczne zadanie domowe po evencie. Podsumowując, edukacja plus sztuka, o najnowszych na skalę światową rozwiązaniach. Spotkania natomiast są wstępem do naszego dalszego rozwoju. Najnowszym projektem jest galeria sztuki NFT, która powstała w nowym na mapie Poznania stacjonarnym kantorze kryptowalut ARI10, w którym Magda Judejko jest kuratorem sztuki i gdzie na stałe pojawią się prace artystów, z którymi tworzymy kolekcje NFT. A że to kantor, to NFT na miejscu można kupić nawet za gotówkę.

Wspomniałaś o NFT. Słynne znudzone małpy z kolekcji Bored Ape Yacht Club osiągają niewyobrażalne, jak za generowany komputerowo rysunek, wręcz niebotyczne kwoty sięgające kilku, a nawet kilkunastu milionów dolarów. To dla mnie fenomen, bo co to za problem zapisać sobie ten obrazek po prostu na pulpicie naszego komputera? Bez wydawania majątku życia. W przypadku projektu Bored Ape Yacht Club, kupujemy coś więcej niż obrazek. I jest kilka powodów, dla których wyceny prac tego projektu są akurat tak niebotyczne. Po pierwsze jest ich limitowana ilość 10.000 sztuk. Po drugie posiadanie NFT z tej kolekcji daje nam dostęp do „klubu”, w którym jest wewnętrzny kanał komunikacji, do którego dostęp mają tylko posiadacze małp. Dodatkowo ich posiadaczami są bardzo znani celebryci; Snoop Dog, Shaquille O’Neal czy Kevin Hart. Kupujemy dostęp do pewnej śmietanki towarzyskiej, wiedzy, prawa do wykorzystywania komercyjnego wizerunku małpy przy własnym brandzie, plus niektóre małpy mają bardziej rzadkie cechy niż inne i te właśnie są najbardziej wartościowe.

Czym zatem jest NFT i jak to działa? NFT to jakby certyfikat własności, który jest niewymienialny, niezmienny technicznie, niemożliwy do

64 Technologia

zhakowania. Jeśli dzisiaj kupisz NFT, nikt inny nie ma fizycznej możliwości go posiadać, pomimo tego, że ktoś może ściągnąć sobie obrazek JPEG reprezentujący wizualnie Twoje NFT, to unikalne ID należy tylko do Ciebie

NFT może reprezentować albo prawdziwy, rzeczywisty przedmiot (jak np. dzieło sztuki, nieruchomość, luksusową torebkę), albo jakieś dobro digitalne (dzieło sztuki, które istnieje tylko online, przedmiot, który można wykorzystywać w metaversie, kartę z wizerunkiem piłkarza danego klubu piłkarskiego, która istnieje tylko online), albo (tak jak w przypadku Bored Apes Yacht Club) może być kartą wstępu do klubu, dostępem do jakiejś społeczności, do której chcemy należeć, może być biletem wstępu na koncert czy konferencję. Dodatkowo ciągle pojawiają się kolejne zastosowania tej technologii.

Czy zatem NFT zmieniły rynek sztuki? Przed jakimi wyzwaniami stanął rynek w momencie pojawienia się

NFT?

I tak, i nie. Niektóre zasady gry pozostają niezmienne. Dzieło sztuki nadal ma taką wartość, jaką ktoś jest skłonny za nie zapłacić, liczy się marka, popularność danego artysty, unikatowość danego dzieła itp. Natomiast na pewno NFT otwiera nowe możliwości dla artystów, jeśli chodzi o możliwości kreacji i dystrybucji swoich prac. Otwierają się np. możliwości procentowego zarabiania przez artystę w przypadku dalszej odsprzedaży dzieła w przyszłości. I tego, w jaki sposób praca będzie wykorzystywana przez potencjalnego kupującego. Dla kolekcjonerów czy inwestorów sztuki bariera wejścia na ten rynek się obniża. Po pierwsze, każdy ma dostęp do wiedzy czy dane NFT jest prawdziwe (nie potrzebujemy kuratora sztuki, żeby ocenić autentyczność), widać historię danego dzieła, np. czy przechodziło z rąk do rąk i za jakie ceny. Tutaj jest pełna transparentność. Co więcej istnieją możliwości kolektywnego inwestowania w sztukę, np. kupienia tylko kawałka danego dzieła, co demokratyzuje i ułatwia wejście na ten rynek.

Czy inwestycja w NFT jest bezpieczna? Wiele się słyszy o przeszacowaniu tego rynku.

Dużym wyzwaniem jest to, że NFT jest mocno powiązane z kryptowalutami. Ostatnie sześć-siedem miesięcy zostało nazwane krypto-zimą. Wyceny kryptowalut poszybowały w dół, więc tym samym NFT wyceniane w tych walutach obniżyły swoją wartość. Dlatego tak ważne jest zrozumienie tego, co kupujemy, bo są NFT, które mają pokrycie w przedmiotach rzeczywistych. Dla przykładu rozmawiam

w tej chwili z projektem, w którym każde NFT reprezentuje butelkę luksusowego wina, czyli jeśli to wino utrzymuje wysoką i stabilną wycenę, to i wartość NFT jest niezależna od rynku kryptowalut, a jest odzwierciedleniem wartości tej butelki wina. Jeśli chodzi o bezpieczeństwo, to musimy pamiętać, że fajnie mieć technologię, która pozwala na wymianę dóbr peer-to-peer, ale za to my sami musimy dbać o bezpieczeństwo naszych środków. Jeśli wyślemy transakcję na zły adres, to nigdzie się z tym nie możemy zgłosić. Nasz błąd, nasza strata. Są to inwestycje alternatywne i na pewno są nacechowane większym ryzykiem. Bezpieczna natomiast jest sama technologia, jaką jest NFT i zapisywanie wszystkich danych na blockchainie. Tak jak wspominałam wcześniej, obecnie siła zabezpieczenia kryptograficznego nie jest fizycznie możliwa do zhackowania.

Co wobec tego przyniesie rok 2023 na rynku NFT?

Mam nadzieję, że głównie oczyszczenie rynku. I to w dwojaki sposób. Po pierwsze mam nadzieję, że poupadają projekty (i już krypto-zima niektóre zabiła), które wyłudzały fundusze, nie były poparte żadną wartością i tym samym można z powodzeniem nazwać je oszustwami.

W sumie oszustwo to mocne słowo, bo tak jak obserwuję rynek i osoby, które tworzą na nim rozwiązania, to mam wrażenie, że bardzo często były to oszustwa nieintencjonalne, gdzie założyciele działali pod wpływem emocji, chcieli coś stworzyć, ale chyba sami nie rozumieli dokładnie jak to powinno działać –cała branża uczy się na ich błędach.

Po drugie, może uda się zrobić krok w kierunku jasnego rozgraniczenia na typy NFT, w taki sposób, żeby potencjalni nowi inwestorzy na tym rynku łatwo mogli rozpoznać, co kupują jak chociażby NFT kolekcjonerskie, takiej jak karta piłkarza, dzieło sztuki, znaczki NFT poczty polskiej, NFT bilet wstępu dający dostęp do społeczności, wejście na koncert, specjalne zniżki, itp., czy NFT reprezentujące fizyczne przedmioty (np. nieruchomość, luksusowa torebka). W tej chwili wszystko nazywamy NFT, a okazuje się, że kupujemy zupełnie różne rzeczy.

Kiedy zatem kolejne spotkania w ramach inicjatywy MetaMixer i czego uczestnicy będą mogli się dowiedzieć?

Najbliższe spotkanie zaplanowane jest na 9 marca. Data zobowiązuje, więc będziemy celebrować kobiety i modę w Web 3.0. Na kolejnych spotkaniach chcemy przybliżyć możliwości tokenizacji biznesu i sztuki, poruszyć temat samego blockchain – co to jest i jakie daje możliwości. Tutaj proponuję śledzenie naszych kanałów social media (LinkedIn, Instagram i Facebook).

65 Technologia

ŻYCIE NA PEŁNYCH OBROTACH

R ozmawia : Przemysław Wichłacz, były pikarz, obecnie przedsiębiorca, www.wichlacz.pl

Jak wygląda życie sportowców w trakcie kariery i od razu po? Choć często nie zdają sobie z tego sprawy ich działania w sporcie i później w biznesie są źródłem inspiracji. Determinacja, wola walki i dyscyplina, to coś co możemy naśladować i czerpać od nich.

Zabierz z rozmowy jedno zdanie, które napędzi Twoje działania.

SĘDZIA PIŁKARSKI ZAWODEM, KTÓRY…

OTWIERA PRZEDSIĘBIORCZĄ KARIERĘ?

Zbigniew, zarządzasz obecnie firmą Alerta oraz firmą Sempre Nieruchomości, wcześniej byłeś sędzią piłkarskim, który prowadził mecze na najwyższym poziomie rozgrywkowym w Polsce. Przejście ze sportu do biznesu to naturalna droga do przedsiębiorczości, czy jednak te dwa światy nie mają ze sobą nic wspólnego?

ZBIGNIEW DOBRYNIN: Sport

w kapitalny sposób uczy wielu cech, które pomagają odnieść sukces w biznesie. Mam na myśli przede wszystkim pracowitość, konsekwencję, samodyscyplinę, umiejętność współdziałania czy zdolność przewidywania rozwoju sytuacji. Dlatego też uważam, że osoby uprawiające sport, czy to amatorsko, czy zawodowo, mają większe szanse na osiągnięcie sukcesu w biznesie.

Ja w sporcie, a dokładnie w piłce nożnej, jestem od dziecka. Najpierw jako zawodnik, później jako sędzia. Doświadczenia z tych lat przełożyłem na biznes. Od 2009 roku prowadzę firmę Alerta, która specjalizuje się w szkoleniach zawodowych oraz outsourcingu BHP. Pracujemy z wieloma firmami w całej Polsce. Niezależnie od tego prowadzę również firmę Sempre – biuro pośrednictwa w obrocie nieruchomościami w Polsce i w Hiszpanii.

A skąd pomysł na zaangażowanie w rynek nieruchomości w Hiszpanii?

Jesienią 2018 roku sędziowałem w zespole Szymona Marciniaka mecz Hiszpania – Anglia. Wsiadając do samolotu, zostawialiśmy w Polsce szarą i zimną jesień. Hiszpania przywitała nas słońcem i kilkunastoma stopniami ciepła. Wtedy pierwszy raz pomyślałem, że Hiszpania to świetne miejsce do spędzania czasu. Szczególnie wybrzeże – średnio ponad 300 słonecznych dni w roku, przyjazne temperatury powietrza przez cały rok, piaszczyste plaże, cudowne promenady, możliwość uprawiania wielu rożnych sportów na świeżym powietrzu przez cały rok, znakomite jedzenie i koszty życia zbliżone do tych, które obecnie są w Polsce. To również bardzo dobre miejsce do

66 Sport

inwestowania w nieruchomości. Czyż nie jest kuszący fakt, że w cenie mieszkania w Poznaniu można dziś za naszym pośrednictwem kupić nieruchomość nad Morzem Śródziemnym?

Jakie umiejętności potrzebne w biznesie kształtuje zawód sędziego?

W dzisiejszych czasach dobry sędzia to menedżer, który zarządza grupą ludzi! Spójrz – 22 zawodników na boisku, czasami drugie tyle osób na ławkach rezerwowych (poza zawodnikami również sztaby szkoleniowe, medyczne itp.). Do tego, jako sędzia, jesteś również liderem Zespołu Sędziowskiego, który liczy co najmniej 6 osób w każdym meczu. Zatem w sumie jest to kilkadziesiąt osób. Wszyscy działający pod wpływem ogromnych emocji i adrenaliny. Ty jako sędzia również musisz sobie umiejętnie radzić ze stresem i presją – ze strony drużyn, kibiców czy opinii publicznej. Wiesz, ile decyzji statystycznie sędzia piłkarski podejmuje przez 90 minut na boisku? Około 300. Czasami są one niepopularne, czasami kontrowersyjne. Za wszystkie bierze odpowiedzialność na siebie. To wszystko znajduje później swoje odzwierciedlenie w umiejętności skutecznego radzenia sobie w biznesie. Jednocześnie sędziowanie uczy systematycznego i ciągłego rozwoju, jeśli chcesz osiągać sukcesy. Musisz na co dzień dbać o prawidłowe odżywianie, przygotowanie mentalne, brać udział w szkoleniach, trenować. Po to, żeby stawać się coraz lepszym. Każdego dnia. Po to, żeby

być co najmniej tak dobrym, jak ludzie, dla których jesteś liderem. Musisz dbać o siebie i swój rozwój, żeby stanowić autorytet dla innych. To absolutnie cechy wspólne wyróżniające dobrego sędziego i dobrego menedżera.

Duża presja – z tym się mierzy każdy sędzia. Czy to przygotowuje do wzięcia odpowiedzialności za firmę i ludzi w niej pracujących?

Oczywiście! Liderem można się urodzić, ale to za mało, by prawdziwie skutecznie i rzetelnie realizować zadania menedżerskie w organizacji. Dla człowieka, który potrafi działać pod presją, naturalną jest również umiejętność brania na siebie odpowiedzialności. A co za tym idzie – narzucania sobie zadań i wywiązywania się z nich nawet wbrew negatywnej presji otoczenia lub presji wewnętrznej. Sędziowanie uczy również tego, żeby menedżer na gruncie prowadzenia firmy był pewny swoich umiejętności, znał swoje słabe i mocne strony, a także dobrze radził sobie z krytyką.

Jakie są zatem różnice między prowadzeniem biznesu a karierą sędziego?

Prowadząc biznes, to ja decyduję, kiedy mam wolne weekendy. W sędziowaniu –wolnych jest tylko kilka w roku, są one narzucone. Patrząc z perspektywy stanowisk, prowadząc biznes, jestem szefem, prezesem spółki, zarządzam ludźmi i firmy zależne są od moich decyzji. Będąc sędzią, jest się podporządkowanym kadrze zarządzającej – Kolegium Sędziów PZPN, które decyduje o danej karierze oraz jest się szefem na boisku. To trzy zupełnie inne role, które pełniłem. Bez wątpienia wszystkie te sytuacje wymagają ogromnego zaangażowania i odpowiedzialności. Niewiele osób ma szansę „wejść na szczyt” w sędziowaniu, prowadzić mecze w najwyższych klasach rozgrywkowych w Polsce czy zagranicą i odczuć na własnej skórze adrenalinę z tym związaną. Mnie było to dane. Brałem udział w meczach decydujących o mistrzostwie Polski, jak również w meczach międzynarodowych. Dlatego dziś chętnie dzielę się moimi doświadczeniami z boiska z osobami kierującymi w firmach. Jestem zapraszany jako prelegent na szkolenia i konferencje. Inspiruję ludzi do nowego, innego spojrzenia na zarządzanie ludźmi i skuteczne osiąganie stawianych sobie celów. Jestem przykładem na to, że niemożliwe nie istnieje. Podczas moich szkoleń i spotkań z ludźmi biznesu uczę, jak tego dokonać.

Czy Zbigniew Dobrynin chciałby coś wnieść z przedsiębiorczości/biznesu do sportu? Chciałby kogoś zainspirować? Czy chciałby mieć udział jeszcze w sporcie, czy już tylko w biznes?

Sport nieodłącznie towarzyszy mi w życiu. Obecnie skupiłem się na biznesie – zarządzanie dwoma firmami, łącznie ponad 300 osobami zajmuje ogrom czasu. Jednak, kiedy myślę o możliwości zaangażowania się w sport, tym razem już w innym kontekście – serce bije szybciej. Dewizą, która przyświeca mi w życiu, jest dawać ludziom wartość. Sprawiać, że staną się oni świadomie lepsi. Że ich życie stanie się lepsze. Mam ogromną satysfakcję, kiedy moje życie, moja historia, jest dla kogoś inspiracją.

67 Sport

LUKSUSOWE ZABAWKI

W poprzednim numerze mieliśmy przyjemność odwiedzić jedno z najciekawszych miejsc na motoryzacyjnej mapie Poznania – salon Karlik Luxury Cars. W rozmowie z dyrektorem Dawidem Jakubowskim przeanalizowaliśmy rynek samochodów luksusowych oraz poznaliśmy genezę powstania tego „sklepu z zabawkami dla dużych chłopców”. Czas poznać najciekawsze z nich.

Teks T : redakcja „Poznańskiego Prestiżu” | z djęcia : Maciej Sznek Escargofoto

Wśród kilkunastu wyjątkowych luksusowych i sportowych aut, znajdujących się w ofercie Karlik

Luxury Cars, trudno wybrać te najciekawsze. Tym bardziej, że oferta rotuje i stale się powiększa. Wspólnie z przedstawicielami salonu uznaliśmy, że w momencie oddawania magazynu do druku skupimy się na jednych z najbardziej niezwykłych przedstawicielach brytyjskiej i włoskiej motoryzacji, które czekają na honorowe miejsce w garażu prawdziwego pasjonata.

MCLAREN 570S SPIDER

Idealne połączenie osiągów wyczynowego auta sportowego z przyjemnością jazdy bez dachu i komfortem codziennego użytkowania. Liczby nie pozostawiają złudzeń – pierwsze 100 km/h pojawia się po 3,2 s. Ten pomarańczowy bolid rozpędza się do maksymalnej prędkości niemal 330 km/h. Prezentowany pojazd pochodzi z polskiego salonu, użytkowany był przez 1 właściciela, który pokonał nim niecałe 15 000 km. Wartość dodana dla nowego właściciela to fakt, że całość niesamowitego lakieru Ventura Orange, zabezpieczona została folią ochronną XPEL.

68 Moto

FERRARI 296 GTB

Rewolucja w gamie modelowej Ferrari. Tak właśnie jednym zdaniem moglibyśmy określić model 296 GTB, a to za sprawą silnika V6, który w połączeniu z silnikiem elektrycznym tworzy napęd hybrydowy typu Plug-in. Młodszy brat modelu SF90 to 830-konne 2-osobowe coupe z napędem na tylną oś. Maksimum osiągów ubranych w najnowszą technologię i bardzo nietuzinkową specyfikację.

Prezentowany egzemplarz to auto fabrycznie nowe, pochodzące z polskiego salonu. Nadwozie w kolorze Extra Campionario połączone z jasnym skórzanym wnętrzem Sabbia oraz elementami wykończenia z włókna węglowego.

karlik_luxury.cars Dawid
Zapraszamy do odwiedzenia salonu Karlik Luxury Cars w Baranowie k. Poznania przy ul. Poznańskiej 22. Do Waszej dyspozycji pozostają: Dawid, Michał i Wojtek. Michał Wojtek

Już dalej się nie da!

Kraj Długiej Białej Chmury – czy mówi Wam to coś? Druga podpowiedź: Aotearoa. Nadal nic? Mowa o Nowej Zelandii, kraju leżącym hen daleko, za górami, za lasami, 18 000 km od Polski. Maorysi, kiwi, owce, fiordy, góry – to pewnie najczęstsze skojarzenia z tym krajem. Co bardziej wtajemniczeni umiejscowią tu Hobbita lub Władcę Pierścieni, inni skojarzą z odważną premierką Jacindą Ardern, która dopiero co zrzekła się urzędu z powodu wypalenia zawodowego.

Teks T i zdjęcia : Estera Hess

Na kraj składają się dwie wyspy: Północna i Południowa, przy czym ta pierwsza traktowana po macoszemu, uznana za mało atrakcyjną, czasem bywa wręcz odradzana na szlaku podróżniczym zapalonym miłośnikom Nowej Zelandii. Ja jak zwykle pod prąd, i trochę na przekór, od ponad tygodnia przemierzam Wyspę

Północną z gronem zachwyconych podróżników, którzy każdego dnia stają się coraz bardziej zakochani w atrakcjach tego regionu.

Najczęściej każdy turysta dociera do Auckland, nie mylić ze stolicą Nowej Zelandii, gdzie ląduje większość samolotów międzynarodowych. Tu zaczyna się przygoda, zieleń to pierwsze zderzenie z egzotyczną wyspą. Jest soczysta, intensywna i jest jej dużo. Czystość, i to taka niemal sterylna, wszędzie bez wyjątków. Świadomość dbałości o wspólny piękny kraj jest tu zachwycająca, czyste szlaki turystyczne, wysprzątane ulice i chodniki, pobocza i rzeki, żadnych dzikich wysypisk, torebek, puszek i butelek przy drogach, w górach ani jednego papierka. A koszy na śmieci niezbyt wiele, i nikomu własne śmieci niesione ze sobą w plecaku nie przeszkadzają, co więcej ta dbałość o kraj udziela

70 Podróże

się także turystom, którzy albo tak jak my pozostając pod wrażeniem czystości, nie śmią tutaj brudzić ani wychylać się poza przyjęte normy, albo zawstydzeni wykluczeniem podążają z nurtem eko.

Już kilka kilometrów za Auckland znika wielkie miasto i Nowa Zelandia pokazuje swoją bardziej zwyczajną twarz: jest sielsko, wiejsko, uroczo i spokojnie. Miłośnicy Hobbita odwiedzą zapewne park, w którym kręcony był film, a domki stoją do dzisiaj. Można nacieszyć się krajobrazami, przypomnieć sobie sceny z filmu, a każdego gościa wita sam Peter Jackson (wprawdzie tylko z ekranu telewizora –ale jest to bardzo miłe). Nie ma tu kiczu czy cepelii, park jest bardzo interesujący.

nie było monotonie, pobliskie podziemne rzeki i groty z milionami świecących robaczków zapraszają na spływ na dętkach w zupełnych ciemnościach. Zimna woda, wartki nurt, skoki z małych wodospadów i adrenalina – aż tyle w ramach jednej atrakcji.

Rotorua to miasto mekka dla podróżników, i co z tego, że już kilka kilometrów przed wjazdem do miasta do wnętrza aut wkrada się nie wiadomo jak i którędy zapach siarki zdradzający bliskość tutejszych gorących źródeł, gejzerów, bąbli z błota czy ciepłych rzek. Utworzone tutaj parki to natura w 100%, wszystkie szlaki i trakty zostały zaplanowane tak, by nie ingerować w przyrodę, z wielką uważnością. Przy błękitnym niebie i wspaniałych lekkich białych chmurkach widoki na te cuda przyrody są niezapomniane. Lato, czyli okres naszej zimy, to idealna pora, by wybrać się tutaj i trafić

na dobrą pogodę. Choć pamiętajcie, Nowa Zelandia jak każda wyspa, a ta jest tylko nieco mniejsza od Polski, bywa kapryśna i należy wliczyć deszcz, mgłę, a nawet wiatr w program planowanej wycieczki.

Trasa pomiędzy Rotorua a Wellington, stolicą kraju, ma jeszcze jedną wielką atrakcję: to wspaniały, choć wymagający trekking Tongariro Crossing. Widokowo cudna trasa, wymieniana pośród najpiękniejszych na świecie, liczy niemal 20 km i potrzebuje dobrej kondycji, silnej woli i około siedmiu godzin na przejście jej z zapasem czasu na zdjęcia i podziwianie widoków.

Choć szlak jest otwarty każdego dnia i nie jest płatny, organizacja tutaj odbywa się w trosce o przyrodę i środowisko naturalne. Widoki są fenomenalne, podejście dość trudne, a zejście długie. Najpiękniejszym miejscem

jest meta, gdzie na drewnianej platformie siedzą łapiący oddech piechurzy, dopiero co schodzący ze szlaku, którzy brawami witają kolejnych finiszujących kolegów.

71 Podróże

Napier to miasto nieszczęść, niegdyś zniszczone przez trzęsienie ziemi, i odbudowane w stylu art deco, teraz dotknięte przez powódź i sztorm dzielnie liże rany. Art deco to dominujący tutaj styl architektoniczny. Wspaniała promenada nadmorska i wreszcie atrakcja, o której wie niewielu: głuptaki. Wielkie cztery kolonie tych ptaków można zobaczyć z bardzo bliska podczas prywatnej wycieczki o wschodzie słońca. Nie tylko ptaki robią wrażenie, choć obcowanie z nimi przez ponad godzinę, z kubkiem aromatycznej kawy lub herbaty w ręce, bez tłumów innych osób, intymnie – to luksusowe przeżycie. A gdy do tego dołożyć wspaniałe klify, cudne widoki, samotnie startujące do lotu ptaki i tę ciszę dookoła –atrakcja urasta do rangi hitu.

Gdybyście mieli jeszcze wątpliwości czy Wyspa Północna zasługuje na odwiedziny nadmienię, że jada się tu wspaniale. Kuchnia choć powtarzalna i konkretna oferuje szeroki wybór mięs; polecam tutejszą wołowinę i jagnięcinę, które od lat uchodzą za najlepsze na świecie, ryb tutaj też nie brakuje, wspaniałe owoce i warzywa. Syte śniadania z jajami po benedyktyńsku i zapiekanki z różnorodnym nadzieniem to kolejne pyszne pokusy.

I w końcu nie lada gratka dla miłośników win: Nowy Świat od lat podbija szturmem rynki win całego świata, tu można zobaczyć winnice z bliska, skorzystać z szerokiej oferty degustacji różnorodnych win, zjeść wyborną kolację sparowaną z winami, a nawet spędzić tu noc czy dwie. Pamiętajcie, że Nowa Zelandia to głównie wina białe, aromatyczne, owocowe, miękkie, kobiece. Ale i wielbiciele win czerwonych znajdą w tym kraju obfitości swoje miejsca.

Nowa Zelandia to gwarancja udanych wakacji

bo nie sposób nie docenić piękna przyrody.

72 Podróże

Płynę

na Wyspę Południową. Przekonam się czy oby na pewno straciłam ostatnie dziesięć dni, zwiedzając te cuda natury.

P.S.

Ja już znam odpowiedź: Wyspa Północna jest cudna!

73 Podróże
teraz promem

Będzie się działo

Carmen. Toujours la mort instalacja operowa

8-9 marca, godz. 19:00, Aula Artis

…ocalić by mnie mogła tylko jakaś żarliwość, ale temu

światu, niestety, brakowało czegokolwiek, dla czego gotów byłbym umrzeć…

pisał Michel Leiris

w „Wieku męskim”, zawiedziony, że dorosłe życie w niczym nie przypomina tego, jakie wiodą postaci największych, klasycznych oper.

Carmen. Toujours la mort to spektakl-instalacja, w którym główna bohaterka, wychodząc z podobnego przeświadczenia, przeistacza się w najsłynniejszą, ikoniczną kobietę kultury europejskiej. Jej metamorfoza jest aktem niemalże rytualnym, performansem przywracającym życiu godność, a umieraniu zadowalający sens. W obliczu śmierci, którą zapowiadają nie tylko karty, ale być może także nieuleczalna choroba, złe samopoczucie, niepokojące osłabienie czy lęk i depresja lub po prostu codzienność, z każdą chwilą zabierająca część życia, wejście w rolę Carmen może stanowić ocalającą żarliwość lub choćby kojącą iluzję.   W spektaklu wykorzystano fragmenty opery G. Bizeta Carmen w opracowaniu Daniela Jamesa, kompozycję Teoniki Rożynek the end – drugi finał carmen na orkiestrę, taśmę i głosy oraz intermezzi 1-6, a także cytaty z książki Wiek męski Michela Leirisa w tłumaczeniu Jana i Teresy Błońskich (Gdańsk 2016), cytat z eseju „Wiek męski Michela Leirisa” Susan Sontag w tłumaczeniu Małgorzaty Pasickiej (Kraków 2017).

Albert Herring Britten

18 marca, godz. 19:00, Aula Artis

19 marca, godz. 18:00, Aula Artis

Albert Herring – trzecia opera w dorobku Benjamina

Brittena, niemal dokładnie po 75 lat po światowej premierze pojawiła się po raz pierwszy w repertuarze Teatru Wielkiego w Poznaniu, na scenie Auli

Artis, w czerwcu 2022 roku. Utwór opowiada historię Alberta, który – podobnie, jak inni bohaterowie oper Brittena –musi zmierzyć się z opresyjnym światem. Wrażliwość kontra wszechobecna dulszczyzna, obnażenie mentalnej zaściankowości i wynikającej z niej potrzeby narzucania innym „właściwego” sposoby życia/ bycia. Lekka komedia społeczna, ale tylko z pozoru, bo w tej historii znajdziemy głębszy sens, drugie, trzecie dno. Muzyka Brittena, dziś bardziej klasyczna niż współczesna, niesie opowieść niezwykle aktualną – to, co wydarzyło się w Loxford, ciągle (niestety!) może mieć miejsce pod każdą szerokością geograficzną. Reżyserii spektaklu podjęła się Karolina Sofulak, reżyserka na miarę współczesnych czasów, która bezkompromisowo szuka uniwersalnych treści w dziełach operowych.

Don Pasquale spektakl na podstawie opery G. Donizettiego

Don Pasquale

25 marca, godz. 19:00, foyer I piętra Teatru Wielkiego w Poznaniu

26 marca, godz. 18:00, foyer I piętra Teatru Wielkiego w Poznaniu

Don Pasquale Gaetano

Donizettiego to opera buffa w trzech aktach.

Niewielka obsada, ograniczona rola chóru oraz reali -

styczna fabuła, której akcja może toczyć się właściwie w jednym pokoju sprawiają, że dzieło to z łatwością

daje się przystosować do potrzeb mniejszej realizacji. W skróconej do kilkudziesięciu minut wersji postaci zdają się funkcjonować intensywniej, na tle fortepianu głosy brzmią wyraziście, jakby bardziej ludzko czy prawdziwie, a nawet trochę prywatnie.  Inspiracją do stworzenia tej inscenizacji był serial Dynastia, który w Polsce lat 90. zadziałał na wyobraźnię widzów. Chcąc skierować uwagę na muzykę i działania sceniczne, zdecydowaliśmy się zrezygnować z symultanicznego tłumaczenia arii i dialogów z języka włoskiego na polski –wprowadzona zostaje postać Narratorki, starszej alter ego Noriny, która opowiada historię po polsku, wyjaśniając w kolejnych scenach bieg wydarzeń. Opowieść pełna komizmu, czasem prześmiewczego czy nawet rubasznego. Potrzeba kochania i bycia kochanym w każdym wieku, choć w operze Donizettiego boleśnie wyśmiana, jest przecież bardzo autentyczna i nieraz odsłania ludzką bezbronność. Obraz Rembrandta Powrót syna marnotrawnego , który w tej inscenizacji wisi w salonie Don Pasquale, mógłby być wzorem dobrego zachowania, jednak właściciel widzi w nim tylko jego wartość rynkową. Refleksja nad obrazem Rembrandta współgra z bardziej ogólnym pytaniem: w jaki sposób odbieramy dziś klasyczne dzieła operowe?

Stabat Mater Pergolesi / Szymanowski

29-30 marca, godz. 19:00, Aula Artis

Szymanowski i Pergolesi – Cardim i Clug. Dwie poruszające choreograficzne interpretacje Stabat Mater . Od cierpienia i żałoby po afirmację życia. Od wstrzymującego oddech poczucia straty po akceptację tego, co przynosi los. Badam tematy bezradności, straty i odnalezienia siły do dalszego działania –mówi Daniela Cardim, choreografka pierwszej części spektaklu. Z kompozycją Szymanowskiego towarzyszy każdej kobiecie, która traci bliską osobę. Dla Edward Cluga – odpowiedzialnego za drugą część przedstawienia – Stabat Mater w ujęciu Pergolesiego to hymn na cześć kobiet, gdzie czułość i delikatność łączy się z poświęceniem i oddaniem. Stabat Mater Danieli Cardim i Edwarda Cluga to spektakl na dzisiejsze czasy.

74

Piękna i Bestia

5 marca, godz. 13:00 i 17:00

8-9 marca, godz. 11:00 i 19:00

10 marca, godz. 19:00

11 marca, godz. 15:00 i 19:00

Teatr Muzyczny

Dawno, dawno temu, w dalekim kraju, w pięknym zamku, żył młody książę, którego czarodziejka uwięziła w ciele… bestii. Jeśli książę nauczy się kochać i zdobędzie wzajemną miłość, przekleństwo straci moc. Ale czas ucieka… Gdy z ofiarowanej przez czarodziejkę róży opadnie ostatni płatek, złego uroku nie da się już odwrócić. Wówczas

Bestia i wszyscy jego domownicy pozostaną zaklęci na zawsze. Czy znajdzie się ktoś, kto będzie umiał zajrzeć głębiej? Dojrzeć piękno ukryte w sercu? Ktoś, kto będzie w stanie pokochać… bestię?

„Piękna i Bestia” to musical Disneya z muzyką Alana Menkena, piosenkami Howarda Ashmana i Tima Rice’a, na podstawie libretta Lindy Woolverton. Na scenę Teatru Muzycznego w Poznaniu spektakl przenosi reżyser Jerzy Jan Połoński.

Reżyseria oryginalna: Robert Jess Roth

Produkcja oryginalna: Disney Theatrical Productions

Musical wystawiany w porozumieniu z Music Theatre International (Europe) www.mtishows.eu

Irena

17 marca, godz. 11:00 i 19:00

18 marca, godz. 16:00 i 19:00

Pippin. Historia prawdziwa o poszukiwaniu szczęścia

31 marca, godz. 19:00

Teatr Muzyczny

Najstarszy syn króla Karola Wielkiego wraca na dwór po ukończeniu studiów i gorąco pragnie odnaleźć prawdziwe szczęście. To właśnie w tym momencie pod swoje skrzydła przygarnia go Mistrz Ceremonii. Ta charyzmatyczna, ale i demoniczna postać popycha bohatera do poszukiwań. Pippin chce wyruszyć na wojnę, później korzystać z uciech życia, czy dla odmiany szukać wsparcia w wierze. Dokąd prowadzą nas jego losy..? Spektakl w reżyserii Jerzego Jana Połońskiego opowiada o poszukiwaniu sensu życia przez głównego bohatera, w którym każdy zobaczyć może… samego siebie. Lekką formułę tworzą nieco absurdalna fabuła i humor w stylu Monty Pythona. To opowieść z prostym, ale głębokim przesłaniem, która wzrusza i daje do myślenia. Tym mocniej, że twórcy już od pierwszej sceny burzą „czwartą ścianę” i włączają nas w tę historię.

Salon Poezji / Jerzy Bończak

4 marca, godz. 11:45 (Teatr Muzyczny) i 17:00 (Biblioteka w Zamku z Kórniku)

Polsko-amerykański dramat muzyczny o Irenie Sendlerowej, Sprawiedliwej wśród Narodów Świata, która wraz z grupą innych bohaterów uratowała kilkaset dzieci z warszawskiego getta. Gdy rozpętało się piekło II wojny światowej, Irena miała zaledwie 29 lat. Ryzykując życiem, organizowała cały system wyprowadzania na drugą stronę muru. To historia o kobiecie, która zdecydowała się walczyć i o odwadze, która może zwyciężyć najstraszliwsze zło. Reżyserem spektaklu jest Brian Kite, a libretto napisali Mary Skinner i Piotr Piwowarczyk. Kompozytorem muzyki jest Włodek Pawlik, jedyny polski laureat Grammy w kategorii jazzu, a piosenki napisał Mark Campbell (zdobywca Grammy i Pulitzera).

Gościem 79. odsłony Salonu

Poezji będzie aktor teatralny, filmowy i serialowy, oraz reżyser teatralny, Jerzy Bończak, który przeczyta poezję Ernesta Brylla. Program muzyczny przygotuje skrzypaczka Julia Michalik.

75 Będzie się działo F o T P io TR j akubowski F o T P io TR N ykowski
Jerzy Bończak
F o T d awid s T ube

Będzie się działo

NAD PIĘKNYM RENEM

3 marca, godz. 19:00

Filharmonia Poznańska, Aula Uniwersytecka

ZWYCIĘZCY MIĘDZYNARODOWYCH KONKURSÓW MUZYCZNYCH

17 marca, godz. 19:00

Filharmonia Poznańska, Aula Uniwersytecka

• Javier COMESAÑA - skrzypce (zwycięzca Międzynarodowego

Konkursu Skrzypcowego im. Jaschy Heifetza w Wilnie w 2021 roku)

• Marek PIJAROWSKI – dyrygent

• Orkiestra Filharmonii Poznańskiej

Program:

• Arvo Pärt

• DUO GRANAT & KREDA

• Howard GRIFFITHS – dyrygent

• Orkiestra Filharmonii Poznańskiej

Program:

• Max Bruch

Koncert na dwa fortepiany as-moll op. 88a

• Robert Schumann

III Symfonia Es-dur op. 97 Reńska

52. MIĘDZYNARODOWY FESTIWAL MUZYKI WSPÓŁCZESNEJ

POZNAŃSKA WIOSNA MUZYCZNA

DWA KONCERTY

10 marca, godz. 19:00

Filharmonia Poznańska, Aula Uniwersytecka

• Anna ZIÓŁKOWSKA – skrzypce

• Monika BARANOWSKA – wiolonczela

• Wojciech JELIŃSKI – puzon

• Łukasz BOROWICZ – dyrygent

Orkiestra Filharmonii Poznańskiej

Program:

• Katarzyna Kwiecień-Długosz

Aequinoctium na orkiestrę symfoniczną – prawykonanie, utwór zamówiony przez Filharmonię Poznańską i Festiwal

Poznańska Wiosna Muzyczna

• Kazimierz Serocki

Koncert puzonowy

• Krzysztof Meyer

Koncert na skrzypce, wiolonczelę i orkiestrę op. 105

Fratres na skrzypce, orkiestrę smyczkową i perkusję

• Felix Mendelssohn-Bartholdy

Koncert d-moll na skrzypce i orkiestrę smyczkową

• Arthur Honegger

III Symfonia Liturgiczna H.186

503. KONCERT POZNAŃSKI STABAT MATER

30 marca, godz. 19:00

Filharmonia Poznańska, Aula Uniwersytecka

• Katarzyna BELKIUS – sopran

• Zuzanna NALEWAJEK – mezzosopran

• Aleksander KUNACH – tenor

• Jarosław BRĘK – bas

• Chór Chłopięcy i Męski

Filharmonii Poznańskiej

Poznańskie Słowiki

• Maciej WIELOCH – dyrygent

• Orkiestra Filharmonii Poznańskiej

Program:

• Joseph Haydn

Stabat Mater Hob.XXbis

76
Fot. Antoni Hoffmann Javier COMESAÑA

Era Jazzu – Gramy już 25 lat!

zdjęcia: archiwum Ery Jazzu

Era Jazzu obchodzi w tym roku Srebrny Jubileusz. Wystartowała w 1998 roku koncertami wielkich, jazzowych gwiazd w prestiżowych salach koncertowych całej Polski, koncertami klubowymi, sesjami oraz ciekawymi, kolekcjonerskimi wydawnictwami.

– Kiedy jesienią 1998 roku startowałem z Erą Jazzu – mówi Dionizy Piątkowski, pomysłodawca Ery Jazzu – wiedziałem, że ma to być impreza inna niż wszystkie dotychczasowe, podobne festiwale w Polsce. Przede wszystkim postawiłem na ekskluzywność i prestiż wydarzeń, a co za tym idzie, na taki dobór artystów, by ich koncertami przerwać tuzinkowość innych prezentacji. Stąd też wielu artystów pojawiało się pod szyldem Ery Jazzu po raz pierwszy w Polsce, często na jedynych koncertach w kraju. Oczywiście, Era Jazzu nie może wyzbyć się możliwości prezentowania wielkich gwiazd jazzu, ale sam projekt daje ogromne możliwo-

New Black Music, wyśmienitych innowatorów Carlę Bley, Dino Saluzzie’go, Davida Murray’a… Era Jazzu jest także probierzem tego, co najważniejsze i najciekawsze w polskim jazzie. Taki jest przygotowany koncert z udziałem formacji EABS (14 kwietnia). To najpopularniejsza i najbardziej podziwiana formacja nowego, polskiego jazzu. Honorowana laurami czytelników i krytyków Jazz Forum („najlepsza elektryczna grupa roku”), nominacjami do Fryderyków oraz entuzjastycznymi rekomendacjami najważniejszych magazynów jazzowych świata. – Muzycy proponują nie tylko mojego „flagowego Komedę” – wyjaśnia Dionizy Piątkowski zaproszenie wrocławskiej formacji na estradę Ery Jazzu – ale są dzisiaj wyznacznikiem kondycji młodego polskiego jazzu. Po projektach jazzowej tradycji, odniesień do klasyki Komedy i „slavic kind of jazz” EABS zgrabnie przenosi się do futuryzmu kultowego wizjonera Sun Ra, by kreować własny, nowoczesny świat dzisiejszego jazzu.

ści. Pokazywanie także tych, których kariery rozgrywają się zarówno w Ameryce i Europie, ale także na lokalnym, polskim i poznańskim rynku. Z jednej więc strony wielkie, komercyjne i jazzowo populistyczne nazwiska jak Diana Krall, Al Di Meola, Wayne Shorter, Herbie Hancock, Jan Garbarek, Cassandra Wilson, John McLaughlin, Jean Luc Ponty Dee Dee Bridgewater, Joe Zawinul; z drugiej strony artyści, którzy – właśnie poprzez koncerty Ery Jazzu – zaistnieli wspaniale w polskiej świadomość artystycznej. Lista ta jest niezwykle długa, ale jest także powodem mojej dumy. Przedstawiłem polskiej publiczności po raz pierwszy takie znamienite osobowości, jak Patricia Barber, Dianne Reeves, China Moses, Nnena Freelon, Mariza, Angelique Kidjo, Abbey Lincoln, cały nurt chicagowskiej

Poznańską premierę, w ramach komedowskiego cyklu, zapowiada wiosenna edycja Ery Jazzu. „Nim Wstanie Dzień” to muzyczno-teatralne widowisko łączące koncert jazzowy z obrazem. Wraz z mistrzowską grą aktorską, kompozycjami Krzysztofa Komedy, nowoczesnymi efektami graficznymi oraz wizualizacjami przedstawia fabularyzowane życie wybitnego, poznańskiego muzyka i kompozytora. „Nim Wstanie Dzień” to także jedyne w swoim rodzaju połączenie monodramu, animowanych multimediów i muzyki na żywo, wykonywanej przez znakomity kwartet jazzowy.

Wraz z koncertami oraz kolekcjonerskimi wydawnictwami jubileuszowy rok Ery Jazzu przygotowano jako serię ważnych i nieszablonowych wydarzeń artystycznych. Szef Ery Jazzu zapowiada duży, galowy i jubileuszowy koncert z udziałem laureatów Nagrody Ery Jazzu oraz światowej gwiazdy. Więcej: www.jazz.pl

77 Będzie
działo www.jazz.pl 14.04.2023 – EABS – JazZamek Special Edition – CK Zamek Poznań 15.04.2023 – KOMEDA – Nim wstanie dzień – CK Zamek Poznań
się

Będzie się działo

BARBIE – NIEZNANE OBLICZE

Muzeum Sztuk Użytkowych w Zamku Królewskim w Poznaniu – 0ddział Muzeum Narodowego w Poznaniu 09.03. 2023 – 30.07.2023

Kuratorka: Aleksandra Podżorska

Wystawa „Barbie – nieznane oblicze”, otwierana dokładnie w 64 urodziny najsłynniejszej lalki świata, ukazuje rzadko omawiane wątki z ponad sześćdziesięcioletniego „życia” ikony tej zabawki. Ale czy tylko zabawki? Wystawa jest okazją do poznania historii kobiet, a zwłaszcza ich roli i znaczenia w społeczeństwie amerykańskim w II połowie XX i początkach XXI wieku. Wystawa ta próbuje między innymi odpowiedzieć na pytania: Czy Barbie zasługuje na miano głupiutkiej blondynki? Dlaczego wciąż musi walczyć o prawo do bycia chirurżką – zarówno w życiu zawodowym, jak i w słowniku? Jakie ma szanse na zostanie pierwszą prezydentką Stanów Zjednoczonych? I co się stanie, gdy słowo „Barbie”, zastąpimy w tych pytaniach wyrazem „kobieta”?

Ekspozycja ta porusza również ważne wątki społeczne: kwestię rasizmu oraz wykluczenia ze względu na chorobę, niepełnosprawność, płeć czy wiek. Jest też opowieścią o kulturze, wydarzeniach oraz ideach ostatnich kilkudziesięciu lat, w których Barbie brała udział, które odzwierciedlała, a czasem wręcz tworzyła. Czy dziś możemy przejrzeć się w „życiu” Barbie niczym w lustrze i znaleźć w nim swoje odbicie?

Związek Pracodawców Mentor Biznesu

8 marca: prezes Swietłana Walczak weźmie udział w Łódzkiej Konferencji P rzemysłowej „#IndustryDay”  i wygłosi wykład „Legalizacja pobytu i zatrudnienia cudzoziemców na terenie Polski + audyty”.

14 marca: drugie spotkanie z cyklu „Poznański Leadership” – konsultacje strategiczne TOC+ poprowadzi Paweł Schmidt, strateg, wizjoner i praktyk wdrażania i zarządzania TOC w wielu organizacjach.

78

Wielka Wymiana Książek w Starym Browarze

10 marca poznamy laureatki i laureatów plebiscytu czytelników Książka Roku 2022 organizowanego przez portal lubimyczytac.pl. Partnerem tego wyjątkowego projektu jest poznański Stary Browar. Rozstrzygnięcie głosowania na najlepsze pozycje wydawnicze minionego roku będziemy świętować właśnie w poznańskim centrum podczas Weekendu z Książką. W niedzielę 12 marca w Atrium Starego Browaru w godz. 12:00-14:00 odbędzie się Wielka Wymiana Książek. Będzie to szansa na upolowanie powieści, reportaży, wydawnictw dla dzieci i wielu innych lektur przyniesionych przez uczestników wydarzenia, a także okazja na “zgarnięcie” nowości, przekazywanych przez współpracujące z lubimyczytać.pl wydawnictwa. Każdy może przynieść maksymalnie 5 niezniszczonych książek, wydanych nie wcześniej niż w 2010 roku. Do domu może zabrać tyle samo pozycji, ile przyniósł ze sobą. Jeżeli macie w domu lektury, które już przeczytaliście i do których nie planujecie wracać, albo takie, które nie trafiły w Wasz gust, koniecznie przynieście je do Starego Browaru! Ważne: wymianie nie podlegają podręczniki, słowniki, encyklopedie, atlasy czy inne nieaktualne tytuły. Dzień wcześniej, również w Atrium, obok rzeźby Mitoraja, odbędą się spotkania z autorkami i autorami wyróżnionymi nominacjami i nagrodami w Plebiscycie. Pełny program Weekendu z Książką będzie dostępny wkrótce na starybrowar.com.

79 Będzie się działo

Będzie

się działo

Wystawa „ODCIEŃ KOBIETY” malarstwo i grafika

MONIKA WYRWICKA / ELŻBIETA RADZIKOWSKA /AGNIESZKA POTRZEBNICKA

10 marca –7 kwietnia 2023

Witamy wiosnę z kobiecą energią, prezentując w Vinci Art Gallery podczas marcowej wystawy ODCIEŃ

KOBIETY prace trzech współczesnych artystek: Moniki

Wyrwickiej, Elżbiety Radzikowskiej i Agnieszki

Potrzebnickiej.

Z niecierpliwością wyczekiwaliśmy nowego cyklu

obrazów, mieszkającej na co dzień w Szkocji Moniki

Wyrwickiej, która w swoim malarstwie doskonale operuje kolorem, portretując kobiety zmysłowe oraz eksponując ich siłę i delikatność przy jednoczesnym zastosowaniu technik malarskich i grafiki.

Agnieszka Potrzebnicka, absolwentka warszawskiej

ASP, która swoją działalność skupia w dwóch obszarach, jakimi są twórczość artystyczna oraz konserwacja malarstwa i rzeźby drewnianej polichromowanej, zaprezentuje podczas wystawy serię obrazów olejnych na płycie przedstawiających kobiece akty oraz portrety w otoczeniu roślin, wręcz zatopione w zieleni.

Kontrapunktem dla malarstwa olejnego będą wysmakowane miniatury graficzne autorstwa poznańskiej graficzki Elżbiety Radzikowskiej, w której pracach znajdziemy subtelność, jasność przekazu sytuacji, myśli, czasem tych intymnych, zawsze pięknych, bo zwyczajnie ludzkich. Atutem wystawy jest konfrontacja stylu i technik twórczych trzech artystek przedstawiających Kobiety w różnych odcieniach sztuki.

Zapraszamy na wystawę od 10 marca do 7 kwietnia br., podczas której zaprezentowana zostanie także autorska biżuteria marki PARTSJewelry.

80

Młyńska12 w marcu zaprasza na wykwintną kuchnię!

11 marca, godz. 19:00

Miejsce: Kuchnia i Wino

Kontakt: kuchniaiwino@mlynska12.pl

Mężczyźni Gotują na Dzień Kobiet

Bogumił Przybylak & Dawid Łagowski zapraszają do kuchni na Dzień Kobiet!

Dwóch wybitnych szefów, dwie indywidualności, dwie kulinarne osobowości, czyli gwarancja udanego i pysznego wieczoru.

Zapraszamy na świetną kolację degustacyjną do restauracji Kuchnia i Wino.

Amuse Bouche

Krab, limonka, wasabi

Przystawka

Ośmiornica, chorizo, pietruszka

Zupa

Wiosenna

Danie główne

Halibut, papryka, karczochy

Deser

Czekolada, malina, Prosseco

17 marca, godz. 19:00

Miejsce: Restauracja The Time

Kontakt: restauracja@thetimepoznan.pl

Kolacja Degustacyjna Wschód vs Zachód!

Szef Kuchni Bogumił Przybylak przygotowuje niezwykłe spotkanie kulinarne. W restauracji The Time zaplanowaliśmy wieczór łączący dania z dwóch regionów Polski. Gościem specjalnym będzie Piotr Porada z Hotelu Arłamów.

Amuse Bouche / Bogumił Przybylak

Kawior, śmietana, gryka

Przystawka zimna / Piotr Porada

Jeleń, żółtko, sardele, opieńki, ogórek

Przystawka ciepła / Bogumił Przybylak

Golonka, seler, pieprz zielony

Danie główne rybne / Bogumił Przybylak

Pstrąg, maślanka, koperek, pyra

Danie główne mięsne / Piotr Porada

Sarna, kurki, bób, porzeczka

Deser / Piotr Porada

Czekolada, piwo, owoce leśne

81 Będzie się działo

Będzie

się działo

Sherlock Holmes

9-10 marca, godz. 19:00

17-18 marca, godz. 19:00

Czas trwania: 55 minut

Ograniczenia wiekowe: 16+

„Mój dobry przyjacielu... Jesteś jedynym stałym punktem odniesienia w zmieniających się czasach. A jednak nadchodzi wiatr ze wschodu, i taki wiatr jeszcze nigdy nie wiał nad Anglią. Będzie zimny i przenikliwy, Watsonie. Wielu z nas może nie przetrwać jego podmuchów.”

Kłamstwa, intrygi i zbrodnie to codzienność w profesji Sherlocka Holmesa. Jednak tym razem prosta sprawa, morderstwo Lorda Douglasa w Birlstone, nieoczekiwanie doprowadzi do znacznie większej tajemnicy – wszechpotężnej zbrodniczej organizacji, a słynny detektyw zmierzy się ze swoim największym Wrogiem.

„Nadchodzi wiatr ze wschodu, Watsonie.”

Spektakl na motywach twórczości sir Arthura Conan Doyle’a.

Portret Doriana Wilde’a

31 marca, godz. 19:00

Scena Dramatyczna

Czas trwania: 80 minut

Ograniczenia wiekowe: 16+

Artysta to ten, który tworzy piękno. Kto w pięknie odnajduje sens brzydki, jest zepsuty. Wybrani są jedynie ci, dla których piękno posiada wyłącznie znaczenie piękna. Kochać można tylko piękno.

Sławną powieść Wilde’a „Portret Doriana Gray’a” otwiera takie artystyczne credo. Naszkicowany w książce ideał młodzieńca pisarz spotyka w życiu w osobie Alfreda Douglasa. Szalona pogoń za pięknem doprowadza ówczesnego celebrytę do upadku. Porzucony przez kochanka Oskar Wilde, zniszczony dwuletnim pobytem w więzieniu, do którego trafił za kontakty homoseksualne, musi zrewidować swoje poglądy estetyczne. Czy piękno jest rzeczywiście najwyższą wartością? Wilde’owski ideał, ucieleśnienie fizycznej harmonii okazuje się postacią zepsutą i szkaradną wewnętrznie. Czy Oskar zdoła pogodzić się z tym, największym w swoim życiu, paradoksem? Czy dostrzeże rysy pojawiające się na portrecie Doriana?

4 MARCA, GODZ. 12:00, AULA NOVA

Koncert symfoniczny

Repertuar koncertu:

G. Verdi – Uwertura do opery „Moc przeznaczenia”

C. Saint-Saëns – II koncert fortepianowy g-moll op. 22

L. van Beethoven – II Symfonia D-dur op. 36

Gabriela Kwas – fortepian

Krzysztof Sobczuk – dyrygent

5 MARCA, GODZ. 17:00, AULA NOVA

Koncert z cyklu Pianiści u Paderewskiego

10 MARCA, GODZ. 19:00, AULA NOVA

Koncert symfoniczny

Orkiestra Symfoniczna Akademii Muzycznej im. Ignacego Jana Paderewskiego w Poznaniu

Jakub Chrenowicz – dyrygent

Jarosław Tarnawski – organy

Program:

Radosław Mateja – Uwertura koncertowa

Ferenc Liszt – „Preludia” (Poemat Symfoniczny Nr 3) S. 97

Camille Saint-Saëns – III Symfonia c – moll op. 78 „Organowa”

Koncert biletowany

11 MARCA, GODZ. 17:00, SALA BŁĘKITNA

Koncert z okazji urodzin Astora Piazzolli

14 MARCA, GODZ. 18:00, AULA NOVA

Koncert muzyki włoskiej

16 MARCA, GODZ. 19:00, AULA NOVA

VI Ogólnopolska Sesja Naukowo-Artystyczna W kręgu kameralistyki fortepianowej

17 MARCA, GODZ. 19:00, AULA NOVA

Koncert Kameralnej Orkiestry Smyczkowej Akademii Muzycznej im. Ignacego Jana Paderewskiego w Poznaniu

Program koncertu:

F. Mendelssohn-Bartholdy – Koncert podwójny d-moll na skrzypce, fortepian i orkiestrę smyczkową

M. Karłowicz – Serenada na orkiestrę smyczkową op. 2

Koncert biletowany

19 MARCA, GODZ. 17:00, AULA NOVA

Koncert wokalistyki jazzowej Nie ma jak Bacharach

Koncert biletowany

20 MARCA, GODZ. 19:00, AULA NOVA

Koncert z cyklu Poniedziałki w Akademii

23 MARCA, GODZ. 19:00, AULA NOVA

Koncert muzyki filmowej

25 MARCA, GODZ. 17:00, SALA BŁĘKITNA

Koncert muzyki XX i XXI wieku

NON MOLTO/2

Michał Gajda – akordeon

W programie: Andrzej Krzanowski, Paweł Sławiński, Toshio Hosokawa, Michał Janocha, Andrei Yakushau

26.03-2.04.2023, AULA NOVA

XI Ogólnopolski Konkurs Wiolonczelowy im. Dezyderiusza Danczowskiego

i XI Ogólnopolski Konkurs Kontrabasowy im. Adama Bronisława

Ciechańskiego

82

Mentor Biznesu – pracowity początek roku

Nowy rok, rozpoczął się dla Związku Pracodawców Mentor Biznesu bardzo intensywnie. 26 stycznia prezes Swietłana

Walczak wzięła udział w Konferencji Praktyków TOC+ we Wrocławiu, na której wygłosiła wykład pt. „Jak, dzięki wsparciu doradcy strategicznego TOC, osiągnęłam spokój i dokonałam przełomowej zmiany w swoim biznesie?”

Kilka dni później odbyło się szkolenie organizowane przez Związek z udziałem Dariusza Struglińskiego, Z-cy Dyrektora Izby Administracji Skarbowej w Poznaniu, oraz Łukasza Pastuszka, Naczelnika Wydziału Podatków od Towarów i Usług, Podatków Dochodowych, Podatków Majątkowych i Sektorowych na temat wybranych zagadnień z rozliczenia podatku dochodowego PIT, w tym m.in.: nowej skali podatkowej, likwidacji mechanizmu podwójnego wyliczania zaliczek na podatek PIT, czy likwidacji ulgi dla klasy średniej. Styczeń Związek zwieńczył uroczystym przecięciem wstęgi podczas otwarcia jego nowej siedziby przy ulicy Garbary 95/5.

W lutym odbyło się spotkanie dla pracodawców dotyczące realizowanych form wsparcia oraz zatrudniania cudzoziemców w Powiatowym Urzędzie Pracy w Poznaniu.

Nowością jest zainaugurowany przez Związek Pracodawców cykl „Poznański Leadership”, który rozpoczął się warsztatem pt. „Budowanie kultury odpowiedzialności pracowników za wyniki firmy.” Spotkanie poprowadził Julian Dąbrowski, ekspert, wykładowca Executive MBA i studiów podyplomowych z zakresu zarządzania na Uniwersytecie Ekonomicznym w Poznaniu.

83 Po godzinach

„Jak tu się odnaleźć”

Fotograf Bartłomiej Śnierzyński, wyznający zasadę, że los prowadzi w dobrą stronę, pokazał nam właśnie, w jakim kierunku podążył tym razem… Swój ostatni projekt wykonał dla Fundacji Atiwar realizującej inicjatywę dotyczącą aktywizacji kobiet, które uciekły przed wojną z Ukrainy. Całe wydarzenie to 23 sesje wykreowane w poznańskim CK Zamek, zatytułowane „Jak tu się odnaleźć”. „Po raz pierwszy od wybuchu wojny poczułam się kobietą” – to zdanie wypowiedziane przez jedną z uczestniczek jest kluczowe dla całego projektu.

– Chcieliśmy jednak nie tylko oderwać je od traumy wojennej, od wyobcowania emigracyjnego, ale przede wszystkim pokazać, że nie są to anonimowe osoby. Za każdą z nich stroi jakaś historia, jakaś przeszłość.

To nie są uchodźczynie, to nie są uciekinierki, to są nasze sąsiadki. Z sąsiedniego kraju, sąsiedniego miasta, sąsiedniej ulicy, sąsiedniego mieszkania, zza ściany… Więcej nt. sesji na https://snierzynski.pl/jak-sie-tu-odnalezc/ Poznajcie bohaterki

85 Po godzinach

Czarująca premiera „Pięknej i Bestii”

Za nami cztery spektakle premierowe „Pięknej i Bestii” w reżyserii Jerzego Jana Połońskiego. Na scenie Teatru Muzycznego w Poznaniu widzowie mogli zobaczyć w ostatni weekend lutego najbardziej zaczarowany musical wszechczasów w obu obsadach i z udziałem wszystkich trzech odtwórców roli Bestii (Karol Drozd, Rafał Szatan, Patryk Bartoszewicz). Kierownikiem muzycznym spektaklu jest Tomasz Szymuś, scenografię stworzyła Anna Chadaj, kostiumy Agata Uchman, a choreografię Karol Drozd. Całości dopełniają projekcje Karoliny Jacewicz i światło Katarzyny Łuszczyk.

Zarówno najmłodsi, jak i starsi widzowie, nie kryli wzruszenia, a każdy z czterech spektakli zakończyły długie, gorące owacje na stojąco.

Zainteresowanie tytułem jest ogromne i bilety na wszystkie, ponad 30 spektakli, zostały wyprzedane do końca sezonu już w grudniu. Ten tytuł najdotkliwiej pokazał, że widownia na 406 miejsc nie wystarcza, by pomieścić wszystkich zainteresowanych widzów Teatru Muzycznego w Poznaniu.

– Szkoda, że nie mamy jeszcze naszej nowej siedziby, która pozwoli nam ugościć na widowni 1200 osób na każdym spektaklu, ale mamy nadzieję, że za około półtora miesiąca ogłosimy przetarg na generalnego wykonawcę i jeszcze w tym roku wbijemy pierwszą łopatę –mówił podczas premiery dyrektor Teatru Muzycznego w Poznaniu Przemysław Kieliszewski.

Bilety na „Piękną i Bestię” dostępne będą także w nowym sezonie 2023-2024. Już w marcu Teatr ogłosi repertuar do końca roku. Wkrótce poznamy także tytuł kolejnej premiery, która odbędzie się jeszcze w tym roku.

86 Po godzinach

Wielkie otwarcie

TK Maxx w Posnanii

z djęcia : Materiały prasowe

Dwudziestego trzeciego lutego o godzinie 10:00 w Posnanii odbyło się otwarcie sklepu TK Maxx – wydarzenie, na które liczyli miłośnicy zakupów i wszyscy Ci, którzy interesują się modą. Na klientów nowo otwartego sklepu czekają produkty znanych marek do 60% taniej. Na 2,5 tys. m kw. poszukiwacze okazji znajdą artykuły z sześciu kategorii: moda damska, moda męska, obuwie, akcesoria, produkty do domu i dzieci. Sklep znajduje się na 1 poziomie, koło kina Helios. Zapraszamy na zakupy!

87 Po godzinach

Premiera książki Rosława Szaybo w Starym Browarze

djęcia

Projektował okładki dla największych światowych muzyków: Janis Joplin, The Clash, Milesa Davisa, Arethy Franklin, Leonarda Cohena, Krzysztofa Komedy. Rosław Szaybo (1933-2019) to legenda grafiki projektowej – nie tylko w Polsce. Ten niezwykły artysta pozostawił po sobie zbiór wciągających historii z jego życia. Książka „Rok ma 13 miesięcy” to ostatni utwór Szaybo. Premiera publikacji odbyła się 11 lutego na wystawie polskiego plakatu w Galerii na Dziedzińcu w Starym Browarze w Poznaniu. Podczas spotkania artystę wspominali jego bliscy i przyjaciele: żona Alicja Michalska-Szaybo, malarz Jull Dziamski, dziennikarz Piotr Metz i Ryszard Paszkiewicz z Oficyny 58 – wydawcy książki Szaybo. Kilka łez wzruszeń i kilkadziesiąt uśmiechów – to bilans premiery „Rok ma 13 miesięcy”. Anegdoty wymienione przez uczestników wydarzenia to świetny przedsmak lektury wspomnień artysty – dowcipnego, twórczego, towarzyskiego, „dobrego ducha” świata muzyki i sztuki.

88 Po godzinach

Turn static files into dynamic content formats.

Create a flipbook
Issuu converts static files into: digital portfolios, online yearbooks, online catalogs, digital photo albums and more. Sign up and create your flipbook.