Poznański prestiż – maj 2023

Page 1

ALICJA WASIELEWSKA WASIELEWSKA ADWOKACI Determinacja jest kobietą

Nr 4 (69) MAJ 2023 ISSN 2543-957X

Matka jest tylko jedna

Najwcześniejsze wspomnienie? Zapach. Różany, delikatny. Pachniał nim nie tylko dom, ale i klatka schodowa, kiedy po niej szła, stukając obcasami. Nie wiem, czy wynikał z dostępnych w PRL-u perfum tylko o takim bukiecie, czy z aromatu pudru firmy Celia, ale to właśnie on wbił mi się w mózg i do dziś daje poczucie bezpieczeństwa i ostoi. Z czasem wspomnienia z wonnych zaczynają przeistaczać się w ilustrowane. Brązowy, ciężki kożuch, który z upodobaniem jako mała dziewczyna na siebie zakładałam, ginąc pod nim całkowicie, szpilki, które przymierzałam i koślawym chodem urządzałam pokaz mody na korytarzu winogradzkiego M3. No i kapelusze… Bo Matka ma głowę do kapeluszy. Nie wiem skąd je brała w czasach ciężkiej komuny, ale szyk, jaki zadawała na wywiadówkach, był jedyny w swoim rodzaju. Futro, kozak na obcasie i kapelusz. Taką ją pamiętam z tamtych czasów. Szyła mi ubrania w czasach, kiedy w sklepach była tylko musztarda i ocet. W ocet ciężko dziecko ubrać, więc kombinezony zimowe, spodnie czy nawet kapcie domowe spod jej ręki wychodziły. Wyciągała z szafy tony materiałów kupione gdzieś spod lady i czyniła cuda. To mistrzyni improwizacji. Podeszwy do kapci robiła ze starych torebek. Nie był to zbyt trwały materiał, ale nadal to lepsze niż musztarda. Do dziś kocha usiąść przy maszynie do szycia i wg wykroju zmajstrować sobie żakiet. To dla mnie prawdziwy rocket science, bo tego talentu po niej nie odziedziczyłam.

Jako absolwentka szkoły muzycznej grała też na pianinie. To ona nauczyła mnie wystukiwać w klawisze „Wlazł kotek na płotek”, czy potem nieco ambitniej „Dla Elizy” Beethovena. Znosiła moje zafascynowanie subkulturą rockową, pozwalając na eksperymenty. Bo doskonale wiedziała, że młody człowiek, aby się przekonać, musi spróbować. Tak jak pozwoliła mi dotknąć nie całkiem nagrzanego żelazka, kiedy byłam dzieckiem, abym przekonała się, że może poparzyć.

FELIETON:

ALICJA KULBICKA / redaktor naczelna

Zaraziła mnie miłością do czytania. Półki w jej domu do dziś uginają się pod ciężarem kryminałów, thrillerów, powieści szpiegowskich. To zdecydowanie jest jej klimat. Kupowanie jej książek dostarcza rozrywki na jeden wieczór. No góra dwa. Łyka je z prędkością światła. Z czasem pokochała też political fiction, bo polityka to jej kolejny konik. Jest na bieżąco z tym, co dzieje się w kraju i niczym kania dżdżu wyczekuje zmiany. Czasem mówi, że to ją trzyma przy życiu. Nauczyła mnie też dystansu, bo czego jak czego, ale tego jej nie brakuje. Mówi, że nosi na plecach dwie siekierki, nawiązując do swojego wieku. Kiedy załapie z kimś dobry kontakt mówi, że ma z nim taką samą grupę krwi. Nauczyła mnie kochać Joannę Chmielewską – „Lesio” czy „Dzikie białko” to kopalnia cytatów, które stanowią nasz codzienny kod językowy. Podobnie jak cytaty z nieśmiertelnego Barei. „Klient w krawacie jest mniej awanturujący się”, czy „Mój mąż jest z zawodu dyrektorem”, puentują niejedną naszą rozmowę. A tych odbywamy naprawdę sporo –czasem to długie psychologiczne dysputy, czasem rozważania filozoficzne, a czasem po prostu głupoty na poziomie absurdu, po których trzymamy się za brzuchy ze śmiechu.

Kocham ją za luz, za młodzieżowy styl bycia, za bycie fashionistką (tak, w tym wieku też jest to możliwe!), za to, że kochają ją wszyscy moi przyjaciele, za to, że rozpoznaje utwory Rammsteina w radiu i za to, że kiedy idzie się spotkać z ludźmi w swoim wieku – mówi – Aluś – oni wszyscy o chorobach i umieraniu, a przecież ja żyję! Kocham ją za trzeźwość umysłu i racjonalny osąd sytuacji. Za stanie zawsze po mojej stronie i nieustające wsparcie, nawet jeśli jako nastolatka przegięłam oś jej cierpliwości. Za język, który tylko my rozumiemy, za spojrzenia, które niczym z reklamy czekoladek wyrażają więcej niż tysiąc słów. Za to, że tak wiele mnie nauczyła i za to, że z taką plastyczną łatwością przyswaja to, czego uczę ją dziś ja.

Ale jeśli mam wybrać tylko jedno skojarzenie z nią – to będzie „ciepło”. I nie tylko to fizyczne, kiedy przytulała mnie, mówiąc mi jak bardzo mnie kocha, ale to metaforyczne. Ten wyjątkowy stan, kiedy jej obecność zamienia cztery ściany mieszkania w DOM. Odczułam to jako nastolatka, kiedy pojechała na trzy długie tygodnie do sanatorium, zostawiając mnie pod opieką ojca.

I choć ojciec starał się jak mógł, dwoił i troił, karmił w restauracjach, gdyż sam gotować nie umiał, brakowało w domu tej iskry. Tej, którą wnosiła swoją obecnością. Grającym radiem, zapachem domowego obiadu, rozmowami przez telefon z przyjaciółkami i jej gadaniem do mnie, do kota, do siebie. Bez niej dom był niekompletny. Bo Matka jest tylko jedna… I już w głowie słyszę, jak czytając ten felieton dopowiada … i zawsze siedzi z tyłu. Wszystkim Mamom z okazji ich święta!

FOT. MATERIAŁY WŁASNE
1
Poznański Prestiż

Poznański Prestiż

28 ANNA DUTKOWSKA-ŚMIECHOWSKA

Jak budować świadomie i kreatywnie wiosenne stylizacje?

Uroda

30 JOANNA IGIELSKA-KALWAT COSMOPROF WORLDWIDE BOLOGNA z poznańskim akcentem

Trendy

Temat z okładki

12 ALICJA WASIELEWSKA

Determinacja jest kobietą

Prestiżowe miejsce

18 SCUOLA ITALIANA PIZZAIOLI

Ciąg dalszy historii FORNO ITALIA

Biznes

20 MACIEJ ZAREMBA

Jedyna i niepowtarzalna – czyli znajdź własną drogę w biznesie

Prestiżowa rozmowa

22 AGATA SPŁAWSKA, FUNDACJA ANIMALIA

Stosunek do zwierząt to miara człowieczeństwa

Moda

24 STARY BROWAR

Bez granic – moda gender-fluid

32 ALEKSANDRA PODŻORSKA, kuratorka wystawy „Barbie. Nieznane oblicza”… czyli najpopularniejsza lalka na świecie

Sztuka

34 LUCAS LUCAPRIO

Bycie malarzem to nie zawód

Muzyka

36 PAWEŁ KACZMAROWSKI FUNDACJA BLIŻEJ GWIAZD jest jak łowca talentów

40 RECENZJA MARTY SZOSTAK Inspirująca Cécile – zapowiedź płyty Mélusine

Filmowy Ferment

42 RADEK TOMASIK

Przez portfel do żołądka – Głodni, reż. Sitisiri Mongkolsiri

Książki

44 MONIKA WÓJTOWICZ Bookowski przewodnik

Technologia

46 ZUZANNA HENSHAW

Idź pograć na kompie, córeczko!

Sport

48 PRZEMYSŁAW WICHŁACZ

Zaprosiliśmy prezydenta Poznania do ringu. Przyjął wyzwanie

Inicjatywa 50 JOANNA GRUSZCZYŃSKA

Zielona energia Głównej

Kulinaria

52 Agata Rajczak-Przybylska i Konrad Przybylski

RESTAURACJA FIGA – smak, jakość i gościnność

56 NAJBARDZIEJ PRESTIŻOWE

GWIAZDKI GASTRONOMII

– o Przewodniku Michelin

Podróże

58 ESTERA HESS

Gwiazdą być!

NOWA ZELANDIA cz. 2

Będzie się działo

62 Zapowiedzi

Po godzinach

70 Fotorelacja z wydarzeń

MAGAZYN NOWOCZESNEGO POZNANIAKA | poznanskiprestiz.pl | fb.com/poznanskiprestiz

WYDAWNICTWO: Media Experts Sp. z o.o.

WYDAWCA: Karolina Kałdońska, karolina.kaldonska@poznanskiprestiz.pl

REDAKTOR NACZELNA: Alicja Kulbicka, alicja.kulbicka@poznanskiprestiz.pl

WSPÓŁPRACA: Michał Gradowski, m.gradowski@poznanskiprestiz.pl

REDAKTOR MERYTORYCZNY/SEKRETARZ REDAKCJI: Magdalena Ciesielska, magdalena.ciesielska@poznanskiprestiz.pl

REDAKTOR Zuzanna Kozłowska zuzanna.kozlowska@poznanskiprestiz.pl

SOCIAL MEDIA SPECIALIST: Przemek Wichłacz, przemek@wichlacz.pl

PROJEKT GRAFICZNY: Łukasz Sulimowski

SKŁAD: Rafał Cieszyński

REKLAMA: reklama@poznanskiprestiz.pl

ADRES REDAKCJI: ul. Młyńska 12, lok. 210, 61-714 Poznań redakcja@poznanskiprestiz.pl

DRUK: CGS drukarnia Sp.

Zastrzegamy sobie prawo do skracania i adiustacji tekstów oraz zmiany ich tytułów. Przedruk w całości lub części dozwolony jedynie po uzyskaniu pisemnej zgody Wydawnictwa Media Experts Sp. z o.o. Wszelkie przedstawione projekty podlegają ochronie prawa

Redakcja

ALICJA WASIELEWSKA WASIELEWSKA ADWOKACI Determinacja jest kobietą
z o.o.
MAGAZYN BEZPŁATNY
ZDJĘCIE
2
nie bierze odpowiedzialności za treść reklam i nie zwraca materiałów niezamówionych.
autorskiego i należą do osób wymienionych przy każdym z nich. Wydawca nie ponosi odpowiedzialności za treść reklam i ma prawo odmówić ich publikacji bez podania przyczyny. NA OKŁADCE: Jakub Wittchen | Makeup Artist: Kiuru Visage
18 34 52 20
MKiDN 825

Magiczny magnetyzm

FELIETON: MAGDALENA CIESIELSKA / redaktor magazynu „Poznański Prestiż”

Nie jestem tym samym człowiekiem, po tym jak zobaczyłam jaśniejący księżyc po drugiej stronie kuli ziemskiej.

Ma wiele twarzy i wiele talentów… Umie być żywiołowa, energiczna i ekscytująca, a także stanowcza i konkretna. Innym znów razem rozpuszcza swe włosy, aby poczuć wolność. Aby porwać nas daleko, spontanicznie, bez większych planów.

Uwodzi i intryguje jak kokietka. Daje przysłowiowego „kopa” i często podnosi adrenalinę, wówczas krew szybciej płynie w żyłach. Wtedy stawia mnie w roli poszukiwacza nowych przygód, gdy kusi raftingiem, lotem, trekkingiem, kitesurfingiem, zjazdem na nartach coraz trudniejszą trasą. Kusi mostem wiszącym, po którym warto przejść, aby poczuć zapierający dech w piersiach, wspinaczką czy parkiem linowym zawieszonym coraz wyżej. Za każdym razem tchnie we mnie odwagę, nowe pokłady wiary w siebie i w swoje możliwości, że dam radę, że potrafię. I tak płynę zgodnie ze słowami André Gide’a: „Tylko dzięki przygodom ludzie osiągają sukces w poznaniu samych siebie, odnajdując sami siebie.”

Bezustannie sprawdza mnie i edukuje. Jak matka uczy pokory do świata, do ludzi i do zwierząt. Wskazuje tych najbardziej potrzebujących, skupia moją uwagę na osobach i rzeczach nie tylko z pierwszego planu. Dzięki niej poznałam wiele wyjątkowych osób, obieżyświatów, o różnym kolorze skóry. Dzięki niej przytulałam mieszkańców Świątyni Małp, podróżowałam na słoniach, głaskałam delfiny, obserwowałam z bliska nosorożce i maleńkie żółwie dopiero co wyklute i podążające w stronę morza. Zobaczyłam jak wyglądają wierzący różnych religii, skupieni w swoich świątyniach, na łonie natury czy w świętej rzece Ganges. Oddający cześć i hołd bóstwom, posągom bogiń i bożków, obmywający nogi przed wejściem do świętego miejsca, czy uderzający w dzwony i bębny rozpoczynające modlitwę. Ona to naprawdę potrafi zaskoczyć!

Podrzuca wiele tematów do refleksji, do zastanowienia się nad sobą, nad miejscem, w którym jesteśmy. Pozwala nam doświadczać wszystkimi zmysłami, uczy przede wszystkim uważności i skupienia. Wówczas zauważamy to, co niewidoczne przez monitor komputera. Wdychamy zapachy świata, delektujemy się widokami, chłoniemy krajobrazy wydawałoby się jak z bajki, a jednak urzeczywistnione. To ona daje nam szansę, aby posmakować różnych kuchni świata, odkryć nowe smaki i rozkosze podniebienia. Pokazuje różności i odmienności, kolory, bez których nasze życie byłoby nudne i jednostajne. Ona wybija rytm, mobilizuje do działania, roztacza cały wachlarz możliwości. Daje wybór. Lubi wystawiać mnie na różne temperatury i przygody. Jak magik z rękawa czaruje, wyciąga co rusz to nową niespodziankę – i tym mnie nieustannie zachwyca. Podróż – bo o niej tu mowa – bliższa czy dalsza, w kraju czy za granicą, podczas jazdy, lotu, czy rejsu daje poczucie nieustannego rozwoju, poznawania i poszukiwania. Otwiera horyzonty, poszerza światopogląd i nasze wyobrażenie o innych nacjach, ludach, plemionach. Uczy dobroci i otwartości na drugiego człowieka. Czy nazwiemy ją wycieczką w towarzystwie przyjaciół, eskapadą w dalekie regiony świata, przechadzką po łonie natury, spontanicznym weekendowym wypadem, rodzinnym wyjazdem, ekspedycją niczym naukowiec paleontolog, rejsem w nieznane, fascynującą pielgrzymką, wielogodzinną wędrówką, ekscytującą przejażdżką po bezkresach, rajdem trzymającym w napięciu, zawsze będzie czymś nowym, czymś, czym warto się delektować. Podróż to niewątpliwie urozmaicenie naszego życia, powód do radości i satysfakcji. Dajmy się jej porwać w te nadchodzące dni, tygodnie i miesiące, bo „świat jest jak książka. Ci, którzy nie podróżują, czytają jedynie pierwszą stronę.”

4 Poznański Prestiż
zdjęcie : Patryk Pawłowski

FELIETON: MARTA KABSCH / PR Manager Starego Browaru, współwłaścicielka marki papierniczej Suska & Kabsch

ZMamą rozmawiam codziennie. Dzwoni około 19:30 albo troszkę później, jeśli akurat była u Dziadka. Czasami ograniczamy się do krótkiego raportu z wydarzeniami mijającego dnia. Co w pracy. Co na kolację. Jaki serial w aktualnym repertuarze. Bywa, że nasze wieczorne rozmowy niespodziewanie zmieniają się w dyskusję o książkach, filmach, modzie, ciekawych artykułach czy audycjach „skonsumowanych”

danego dnia albo ostatnim wyścigu Formuły 1.

Mama jest inżynierem. Jej ścisły umysł najbardziej lubi kulturalne formy wypoczynku. Na każdy wakacyjny wyjazd przygotowuje plan zwiedzania. Z urlopu przywozi setki zdjęć zabytków i muzealnych eksponatów. Żartujemy, że robi inwentaryzacje zbiorów. Jej ulubionym artystą jest Jacek Malczewski. W moim bogatym archiwum przyjemnych wspomnień z Mamą w roli głównej jest scena, w której stoimy razem w Narodowym przed jednym z płócien mistrza. Chłoniemy kolory, analizujemy detale i, po prostu, zachwycamy się. Na ostatnią Gwiazdkę Rodzice dostali od nas wycieczkę do Krakowa. Przez cały ich pobyt mój telefon wibrował – to Tata wysyłał zdjęcia uśmiechniętej Mamy: przed obrazem Tamary Łempickiej, z „Damą z Łasiczką”, we wnętrzach synagog na Kazimierzu. Mamie trudno usiedzieć na miejscu. Najdłużej w bezruchu wytrzymuje z książką w ręku. Chociaż najczęściej czyta kryminały, jej „biblioteczka” na czytniku ebooków jest tak samo eklektyczna jak playlisty na Spotify. Obok krwawych powieści Jo Nesbø, Camilli Läckberg i Remigiusza Mroza –saga Eleny Ferrante, „Księgi Jakubowe” Tokarczuk, nowość Liane Moriarty. W „audiotece” – LemON, sanah, Jason Derulo, U2, Dżem. Poranek po rozdaniu Oscarów Mama rozpoczyna od przejrzenia zdjęć z czerwonego dywanu. Wysyła mi selekcję ulubionych stylizacji aktorek, a potem czeka na moje „typy” i werdykty. Mama zawsze wie, co jest modne, ale wybiórczo „wdraża” trendy w swojej szafie. Dla Niej, niezależnie od sezonu, „black is the new black”. Mama wszystko robi szybko. Świetnie zorganizowana, ultra-produktywna. Przed wyjściem do pracy, w ciągu pół godziny potrafi umyć włosy, wypić kawę, coś posprzątać i przygotować obiad. Tylko kręcąc się po domu robi tyle kroków, ile przeciętna osoba w czasie całego dnia. A wieczorem – i tak, czy słońce, czy deszcz, wyciąga Tatę na szybki spacer, żeby podbić dzienne statystyki aktywności. Mama uwielbia odśnieżanie. Kiedy tylko spadnie centymetr śniegu, wybiega zachwycona z szuflą przed dom. Wszystko sprawdza. Jej największa radość z technologii to natychmiastowy dostęp do wiedzy. Wiek aktora, daty historycznych wydarzeń, najlepsza cena na nawóz do ogrodu – jeśli Mama „scrolluje”, to oznacza, że się edukuje.

Ale to nie dlatego ma telefon zawsze przy sobie. Smartfon pozwala Jej mieć bliskich bliżej. Jeśli odbierze później niż po trzecim sygnale, to znaczy, że biegła po telefon z piętra albo z ogrodu. Na SMSy odpisuje natychmiast. Zawsze w gotowości, żeby wysłuchać, pomóc.

Mama jest moją największą fanką. Pierwsza czyta moje felietony w Prestiżu i browarowe teksty o modzie. Po lekturze pisze pochwały i refleksje. Kiedy w niedzielę przyjeżdżamy z rodzeństwem na obiad, Mama wita nas w drzwiach. Uwielbiam jej szeroki uśmiech i spojrzenie – pomieszanie szczerej radości i wzruszenia. Troskliwa, wrażliwa, czuła. Zaradna, skrupulatna, dociekliwa. Energiczna i zawadiacka. Mama jest najlepszą i najciekawszą

osobą, jaką znam. Zawsze, ZAWSZE mogę liczyć na Mamę. Kocham – wiadomo. Ale też, a może – przede wszystkim, STRASZNIE Ją lubię.

Mama
zdjęcia archiwum autorki 6
Poznański Prestiż

WIOSENNA MODA NA TWOICH ZASADACH

„Świadome i entuzjastyczne zbliżenia, w zgodzie ze sobą.”

FELIETON : MAGDALENA ŚWIDERSKA

Siedząc nad brzegiem morza w majowy weekend obserwuję wiele par w różnym wieku, spacerujących brzegiem, obejmujących się, trzymających za ręce. Mam przekonanie graniczące z pewnością, że wiele z nich jest lub będzie kochankami. Dlatego dzisiaj postanowiłam napisać o jednej z najważniejszych spraw dotyczących zbliżeń seksualnych.

Konsent, bo o nim mowa, (z ang. ’consent’- zgoda, pozwolenie) w seksie, to entuzjastyczna, świadoma zgoda na wszelką aktywność seksualną. To podejście do seksualności, w którym każda osoba biorąca udział w akcie seksualnym jest w pełni świadoma swoich działań, wyraża na nie zgodę, jest szanowana i chroniona.

Pamiętajmy, żeby zawsze sprawdzić, czy nasza głowa, nasze serce i nasze ciało są na „tak” z tym, że będziemy uprawiać z kimś seks (w każdym tego słowa znaczeniu). Zweryfikujmy też, czy nasz partner seksualny/nasza partnerka w tych samych przestrzeniach mówi i myśli: „tak”.

Nie ma znaczenia, czy jest to konsent w związku czy pochodzący z jednorazowej relacji, każda osoba powinna czuć się pewnie i komfortowo ze swoimi decyzjami dotyczącymi seksu.

Warto zaznaczyć, że konsent w seksie i entuzjastyczna, świadoma zgoda to nie tylko dobry styl życia, ale także obowiązek moralny każdej osoby. Każdy z nas ma prawo do decydowania o swoim ciele i wyrażania swojej woli dotyczącej aktywności seksualnej.

MAGDALENA ŚWIDERSKA

Seksuolożka, specjalistka Seksuologii Praktycznej. Założycielka AMORI

Centrum Seksuologii Pozytywnej w Poznaniu. Prowadzi warsztaty, konsultacje seksuologiczne i sesje

coachingowe. Zajmuje się nauką skutecznej komunikacji, odkrywania potrzeb i granic oraz rozwoju inteligencji seksualnej partnerek/partnerów.

Pomaga stawiać czoła wszelkim wyzwaniom związanym z seksualnością człowieka. Podstawowymi wartościami, którymi kieruje się w swojej pracy są pozytywne podejście do seksualności, otwartość, zaufanie i dyskrecja.

Są to również narzędzia pozwalające na zwiększenie intymności i zaangażowania w akcie seksualnym. Oczywiście, konsent w seksie nie oznacza, że wszystko, co robimy, musi być w pełni uzgodnione przed aktem seksualnym. Często to, co jest seksualnie podniecające, pojawia się w trakcie aktu, a nie przed nim. W takich sytuacjach ważne jest, aby słuchać i obserwować partnera/ partnerkę i zwracać uwagę na jego/jej reakcje, aby upewnić się, że czuje się on lub ona dobrze. Pamiętajmy też o tym, że zgoda nie jest dana raz na zawsze. To, co było przyjemne i chciane dzisiaj, nie musi być takim jutro czy za tydzień. Kontekst może zmienić się w każdym momencie. Takie podejście pozwala na zdrowe, satysfakcjonujące życie seksualne, bez nacisku, przemocy czy krzywdy emocjonalnej. Dlatego warto poświęcić czas i energię na zrozumienie swoich potrzeb i granic, a także na szczerą i jasną komunikację z partnerem/partnerką, aby zapewnić pełne zadowolenie i bezpieczeństwo.

Nie mogę nie wspomnieć o edukacji seksualnej, która jest niezwykle istotna w budowaniu świadomości i umiejętności komunikacji. Wiedza na temat seksualności, anatomii i rozwoju ciała, jak również na temat koncepcji związanych z bezpiecznym i odpowiedzialnym zachowaniem seksualnym, może pomóc w zapobieganiu negatywnym skutkom braku konsentu w seksie. Pomimo, że najlepiej jest wprowadzić edukację seksualną od najmłodszych lat, nigdy nie jest na nią za późno. Może być ona elementem samorozwoju w każdym wieku. Należy zawsze dbać o to, by nasi partnerzy mieli pełną świadomość i chęć udziału w akcie seksualnym. Niestety, w wielu krajach edukacja seksualna jest wciąż traktowana jako temat tabu, a młodzi ludzie nie mają dostępu do odpowiedniej wiedzy. Często uczą się seksualności od przyjaciół, z filmów pornograficznych lub od partnerów seksualnych, co może prowadzić do wielu błędnych przekonań i problemów zdrowotnych.

Dlatego tak ważne jest, aby edukacja seksualna była powszechna i dostępna dla każdego, a my mamy na to realny wpływ, ponieważ możemy edukować swoje dzieci, rodzinę, przyjaciół. Im mniej wstydu będzie wokół rozmów na ten temat, tym więcej osób będzie uprawiało seks w oparciu o świadomą zgodę.

Życzę Wam wielu satysfakcjonujących przeżyć seksualnych, ale zawsze w pełni świadomych odbytych ze szczerą ochotą i wewnętrzną zgodą.

Wasza Magda

8 Poznański Prestiż
zdjęcie : Michał Zmitrowicz

A J L E P S Z E D L A N A J L E P S Z Y C H

F I L I P I N Y

t y s i ą c e w y s p , r a f y w k o l o r a c h t ę c z y , i n s p i r u j ą c a k u l t u r a

1 1 d n i o d 1 5 0 0 0 P L N / o s

B A J K O W A

E G Z O T Y K A

b e z p o ś r e d n i e p r z e l o t y W A W / P O Z / K T W / W R O

B R A Z Y L I A

k r ó l e s t w o s a m b y , c a p o e i r y i k a r n a w a ł ó w o d 8 7 9 0 P L N / o s

DLA CIEBIE

l u k s u s o w e w a k a c j e -

p r z y g o t o w a n e n a

s p e c j a l n e ż y c z e n i e -

w i l l e , p r y w a t n i

p r z e w o d n i c y , s p e c j a l n y

p l a n p o d r ó ż y

U L . W . D Y M K A 3 0 4 , P O Z N A Ń - A N T O N I N E K T E L . 5 3 7 4 0 2 7 7 3 , 5 1 0 3 8 9 9 5 3 -
N
O d k
a
n a
c i e k a w s z e z a k ą t k i Ś w i a t a
r y w
j
j

ALICJA ORZECHOWSKA

Każdy chce żyć długo i być zdrowy

Od 28 lat wykonuję zawód, który nazwałam kiedyś „zawodem bez satysfakcji”. Bo kiedy mam być zadowolona z wykonanej pracy?

Czy wtedy, gdy wdowa otrzymuje pieniądze po śmierci męża, dzięki czemu może spłacić kredyt i mieć wraz z dziećmi dach nad głową?

Czy wówczas, gdy klientka po otrzymaniu rozpoznania, że choruje na nowotwór złośliwy, otrzymuje pieniądze na tyle istotne, że może powiedzieć lekarzowi: „Panie doktorze, proszę się nie ograniczać w wyborze procedury medycznej, stać mnie na leki nierefundowane przez państwo, stać mnie na godne chorowanie…”?

Czy kiedy matka otrzymuje pieniądze na chorujące dziecko, dzięki czemu nie musi prosić obcych ludzi o wsparcie finansowe podczas procesu leczenia?

Każdy wolałby żyć długo i być zdrowy. Mimo to ponad 500 000 ludzi w naszym kraju każdego roku nagle traci życie, o wiele więcej traci zdrowie, a pomimo to od 28 lat niezmiennie słyszę: „Nie mam zamiaru umierać i nie mam zamiaru chorować”.

Ileż muszę w sobie każdego dnia znaleźć:

- wiary w to, że warto jest zupełnie czym innym niż opłaca się, - siły podczas argumentowania, że warto przygotować się finansowo na ten niespodziewany i tak bardzo niechciany scenariusz życiowy,

- energii, aby wyjaśniać, że nie znam nikogo, kto musiałby rezygnować z kupna czegoś ważnego, tylko dlatego, że posiada program ochronny, a znam bardzo wielu, którzy przez grzech zaniechania spadli do poziomu ubóstwa.

Doradca ubezpieczeniowy, partner biznesowy Kancelarii

Finansowej LEX. Prowadzi konsulting biznesowy w temacie sukcesji przedsiębiorstw. Doradca finansowy z 28-letnim doświadczeniem.

Jak bardzo głęboko musimy zakopać świadomość tego, że NIKT, oprócz samobójców, nie umiera dlatego, że wcześniej to zaplanował?

Co takiego dzieje się z naszą psychiką , że nie dopuszczamy do świadomości faktu, że nasze życie może zmienić się w ułamku sekundy? Niewiele czasu trzeba, aby przeczytać wynik biopsji i usłyszeć od lekarza, to, co może wydawać się wyrokiem.

A może jest tak, że świadomość, że jesteśmy śmiertelni i że nie mamy gwarancji bycia zdrowymi jest tak bolesny, że każda próba wyciągnięcia tego na światło dzienne boli niewyobrażalnie.

Bardzo dobrze znam to z mojej pracy, gdzie często od klientów słyszę: „Pani Alicjo, proszę mnie nie straszyć”. Wtedy wiem, że wyciągnęłam z czeluści to, co było skrzętnie ukryte.

Jedni w takich sytuacjach bronią się rękami i nogami, aby nie dopuścić do przyjęcia faktów, mówiąc znane: „Nie mam zamiaru…”.

Inni biorą byka za rogi i przy mojej pomocy mierzą się z nieuchronnym.

Kiedy wiele lat temu zrozumiałam na czym polega ogromna trudność mojego zawodu, stałam się skuteczniejsza w tym, co robię. Nie zmienia to faktu, że ciągle się dziwię jak łatwo ludziom jest uwierzyć, że umrą wtedy, kiedy uznają za stosowne, a poważne zachorowanie nigdy nie stanie się ich własnym doświadczeniem.

Nikt i nic nie spowoduje, że śmierć i chorowanie znikną z naszego życia. Jedyne, co można zrobić to złagodzić skutki finansowe tych nieuchronnych zdarzeń. Bo skoro są na rynku programy finansowe, które gwarantują nam wsparcie finansowe w tak trudnych momentach, to czy istnieje jakikolwiek merytoryczny argument, aby z nich nie skorzystać?

Życzę Wam wszystkim, aby zmierzyć się z tym tematem i zarządzić nim jak każdym innym ryzykiem.

A potem żyć długo i w zdrowiu.

10
zdjęcie
Poznański Prestiż
: Igor Wojtkowiak
ALICJA ORZECHOWSKA
12 Temat z okładki

Determinacja jest kobietą

O utopii work-life balance, kobietach w świecie prawniczym i biznesie oraz o podróżach w poszukiwaniu autentycznych smaków opowiedziała nam Alicja Wasielewska, adwokatka i założycielka Kancelarii Wasielewska Adwokaci, przedsiębiorczyni, mama.

swojej pracy specjalizuje się Pani we wspieraniu małych i średnich firm, wieloma z nich zarządzają kobiety, więc spróbujmy spojrzeć na biznes z kobiecej perspektywy. Zacznijmy od języka.

Pani mecenas czy mecenaska? Pani sędzia czy sędzina? Czy w środowisku prawniczym feminatywy zyskują na popularności?

ALICJA WASIELEWSKA: W języku żywym, używanym choćby na sali sądowej, w rozmowach telefonicznych z kolegami z palestry czy klientami, w wymienianej

korespondencji mailowej czy w trakcie negocjacji – coraz częściej tak. Ten mur w praktyce powoli się kruszy i feminatywy zaczynają się pojawiać, co cieszy.

Natomiast język aktów prawnych posługuje się wyłącznie rodzajem męskim. Ustawa o zawodzie lekarza definicyjnie stanowi tylko o lekarzach, nie o lekarkach, Karta Nauczyciela – tylko o nauczycielach. Ze względu na specyfikę języka prawnego oczywistym jest, że tu feminatywy nie pojawią się, a język nie ewoluuje, bo uzupełnienie aktów prawnych o określenia damskie sprawiłoby, że dokumenty te rozrosłyby się do jeszcze większych rozmiarów, niż obecnie. Podobnie w pismach procesowych – utarło się, że często stosowana w nich formuła: „działając jako pełnomocnik”, zgodna z definicją kodeksową, która operuje wyłącznie pojęciem pełnomocnika, nie wskazuje na występowanie w sprawie kobiety adwokatki. Czy jednak stosowanie żeńskiej końcówki byłoby błędem? Nie, ale z pewnością nie przystawałoby do pojęcia stosowanego przez ustawę.

13 Temat z okładki ALICJA WASIELEWSKA
W
R ozmawia : Michał Gradowski | z djęcia : Jakub Wittchen

A wracając do pytania: pani mecenas, adwokatka – jak najbardziej, oby jak najczęściej, ale już sędzina, to żona sędziego, a nie kobieta, która orzeka w sądzie.

Parytety w palestrze? Tuż przed wojną w całej Polsce pracowało zaledwie 200 adwokatek…

Nie znam dokładnych statystyk, a wnioski mogę wysnuwać jedynie z własnych obserwacji, ale myślę, że proporcje są obecnie względnie zachowane. Oczywiście czasem, na szczęście już coraz rzadziej, spotkać się można z przekonaniem, że dobry prawnik to mężczyzna, najlepiej starszy, dostojny, w garniturze i todze do ziemi. Takich twierdzeń jest już jednak coraz mniej, bo w tym zawodzie liczy się skuteczność, wiedza, doświadczenie i umiejętności, a nie płeć.

Według danych UE w 2020 r. kobiety stanowiły jedną trzecią (34%) managerów, mimo że była to prawie połowa zatrudnionych, a kobiety managerowie zarabiają o 23% mniej niż managerowie mężczyźni. Jak przełamywać te bariery?

Choć luka płacowa pomiędzy kobietami i mężczyznami jest faktem, potwierdzonym wieloma badaniami i raportami, to wciąż niektórzy kwestionują jej istnienie i zatrważające jest to, że my, kobiety, nadal musimy je udowadniać.

A problem jest gigantyczny, bo luka nie maleje i prognozuje się, że jej wyrównanie może potrwać 130 lat.

Od początku prowadzę biznes w ramach własnej działalności i samodzielnie kształtuję wysokość swojego wynagrodzenia, więc luka płacowa nie dotyczy mnie bezpośrednio. Ustalając jednak wynagrodzenie pracowników, biorę pod uwagę identyczne kryteria – zaangażowanie w realizowanie celów, posiadane wykształcenie, doświadczenie, umiejętności. Płeć nie ma żadnego znaczenia. Chciałabym, choć to na razie życzeniowe myślenie, aby na rynku pracy kobiety mogły liczyć na równe traktowanie, żeby po powrocie z urlopu macierzyńskiego miały szansę awansu na tych samych zasadach, jak mężczyźni, którzy nie mieli przerwy w pracy, ale wciąż mamy w tym obszarze wiele do zrobienia.

Czy są takie dziedziny, na przykład prawo rodzinne, w których lepiej sprawdzają się prawniczki niż prawnicy? A może kobiety skuteczniej prowadzą mediacje?

Wydaje się, że więcej kobiet zajmuje się sprawami rodzinnymi, dotyczącymi choćby regulowania kontaktów rodziców z dziećmi, ale wynika to na pewno ze specyfiki tych spraw. Są one mocno angażujące w sferze emocjonalnej, działa się trochę na granicy prawa i psychologii, a fakt, że kobiety są stereotypowo postrzegane jako bardziej empatyczne i o lepiej rozwiniętych umiejętnościach interpersonalnych, na pewno nie pozostaje bez znaczenia.

W przypadku mediacji, które zyskują na popularności, często mamy do czynienia z mediatorkami. Moja praktyka pokazuje jednak, że do stołu negocjacyjnego w charakterze stron nie zasiadają tylko kobiety. Wręcz przeciwnie –wszystkie ostatnie mediacje, w których brałam ostatnio udział, dotyczyły podmiotów zarządzanych przez mężczyzn. Tu reguła jest jednak jasna – jeśli klient ma zaufanie do swojej adwokatki/adwokata, a ten sugeruje skorzystanie z mediacji, to klient, bez względu na swoją płeć, zdaje się na tę rekomendację.

Kobiety mają trudniej – w środowisku prawniczym i w biznesie?

Utopijnym byłoby uznanie, że w każdej sferze kobiety działają na tych samych zasadach co mężczyźni. Niestety cały czas muszą udowadniać, że nie ustępują mężczyznom pod względem przygotowania do bycia częścią prawniczego czy biznesowego świata. Kiedy prowadzę negocjacje w imieniu klienta zdarza się, że towarzyszą mi sami mężczyźni. Przyjęło się, że kiedy przy stole siedzi mężczyzna, to oczywistym jest, że będzie twardym negocjatorem, broniącym swoich racji. Kobieta nierzadko musi przekonać do siebie współtowarzyszy, udowodnić na wstępie, że jest

14 Temat z okładki
15 Temat z okładki

Temat z okładki

wystarczająco dobra, aby w tych negocjacjach brać udział. Mam wielką przyjemność obserwować kobiety aktywnie działające w biznesie – doświadczone już managerki i młode dziewczyny, które dopiero zaczynają rozwijać swoje firmy. Współpracuję z przedsiębiorczyniami, które tworzą rodzinne biznesy. To wspaniałe móc patrzeć jak matka z córką wzajemnie się inspirują, dzielą obowiązkami, skutecznie łączą budowanie relacji rodzinnych i zawodowych. To kobiety z różnych branż – biżuteryjnej, kosmetycznej, zajmujące się nieruchomościami. Wszystkie łączy jednak wyjątkowa determinacja – wiedzą co chcą osiągnąć, mają obrany cel i dążą do jego realizacji. Są także otwarte na dialog, rady z zewnątrz, na współdziałanie, nowe inicjatywy i innowacyjne projekty.

Fakt, że mam ten przywilej, by podpatrywać kobiety w biznesie, które potrafią też znaleźć czas na życie prywatne i pasje, dbają o balans i stabilność, jest dla mnie dużą inspiracją.

Czy ten balans jest w dzisiejszych czasach realnym celem?

Odchodzi się już na szczęście od tej powtarzanej jak mantra kalki „work-life balance”, to mit, który nie istnieje i któremu trudno sprostać. Kiedy prowadzi się własną firmę, trudno jest wyjść z pracy i w tym samym momencie przestać o niej myśleć. Kiedy sygnuje się jakiś projekt swoim nazwiskiem, kiedy ta finalna odpowiedzialność za sukces albo porażkę spoczywa na naszych barkach, nie jest łatwo zatrzasnąć drzwi kancelarii i przestawić myślenie z toru zawodowego na tor prywatny.

Mam jednak dwójkę cudownych dzieci i to dla nich, ale też dla własnego zdrowia psychicznego i fizycznego, muszę dbać o to przysłowiowe „zamykanie za sobą drzwi kancelarii”. To oczywiście wymaga dobrej logistyki, planowania i wysiłku, jasne jest też, że łatwiej zarządzać mi swoim czasem, gdy sama jestem sobie szefową. Na szczęście mam wyrozumiałych klientów, którzy wiedzą i rozumieją, że balans jest ważny. Zdarzają się natomiast sytuacje nagłe, nieprzewidziane, więc pożary także muszę czasem gasić, ale są to wyjątki, nie reguła.

Praca z klientem biznesowym nauczyła mnie, że istotne jest ustalenie jasnych zasad współpracy, zbudowanie zaufania i wypracowanie metod działania, które będą służyć obu stronom. Wychodząc z takich podwalin, łatwiej jest dbać o komfort pracy, a w konsekwencji życia.

Dla zachowania balansu ważne jest też dla mnie to, aby umieć wygospodarować czas zarówno dla swoich bliskich, jak i tylko dla siebie. Uwielbiamy rodzinnie podróżować, pokazywać dzieciom świat i budować wspomnienia. Gdy nie ma czasu na dalsze podróże, zabieramy rowery i zwiedzamy okolicę. Dzieci zaraziłam też magią „Harrego Pottera” – zaczęliśmy przygodę, wspólnie czytając egzemplarz, który ja dostałam od swoich rodziców niemal 20 lat temu, kolejne części pochłaniają już same. Nic też mnie tak nie odpręża jak intensywny trening – bieganie, HIIT, pilates, trening siłowy – to dobra forma zresetowania zmęczonej głowy. Od zawsze relaks znajduję w książkach

uwielbiam reportaże, zwłaszcza Wydawnictwa Czarne. Jestem zafascynowana Bliskim Wschodem, dlatego czytając książki Pawła Smoleńskiego (polecam choćby „Zielone migdały, czyli po co światu

16

Kurdowie”) czuję się, jakbym podróżowała do Izraela czy Iraku.

Bliskie są mi też nordyckie, zimne klimaty i skandynawska szkoła kryminału. Sztokholm zwiedzałam śladami Stiega Larssona, zaczytywałam się w książkach Henninga Mankella, a w liceum w kryminałach Aleksandry Marininy i marzyłam o podróży koleją transsyberyjską. Obecnie myślami jestem na Grenlandii za sprawą reportażu „Migot. Z krańca Grenlandii” Ilony Wiśniewskiej.

Podobno gdyby nie prawo, najpewniej spełniałaby się Pani jako krytyczka kulinarna?

Tak, każdy, kto mnie zna, wie, że o jedzeniu mogłabym mówić godzinami. Uwielbiam podróżować i najczęściej są to podróże w poszukiwaniu nowych smaków.

Jednym z unikatowych kulinarnych przeżyć była bez wątpienia kolacja w kopenhaskiej restauracji Noma, która w prestiżowym rankingu magazynu „Restaurant” wielokrotnie wybierana była najlepszą restauracją świata. W tej formule restauracja już nie istnieje, obecnie Rene Redzepi – szef kuchni i guru w świecie gastronomii, otworzył kulinarny pop-up w Kioto. Tym bardziej jest więc to magiczne doświadczenie – wiedzieć, że byłam cząstką kulinarnej historii. Noma zlokalizowana była w starym magazynie na nabrzeżu Christianshavn i hołdowała zasadzie sezonowości i lokalności.

Jedzenie owszem, było znakomite, ale wizyta w tej restauracji stanowiła doświadczenie wykraczające poza doznania kulinarne. Posadzono nas

przy stoliku z czterema innymi parami, m.in. z Kanady, Japonii i Hiszpanii. Możliwość skonfrontowania własnych poglądów kulinarnych z ludźmi z całego świata, zobaczenia jak osoby z różnych kręgów kulturowych odmiennie interpretują smaki, jakie skojarzenia kulinarne wynikające ze specyfiki kuchni, na której się wychowali, przywołują serwowane dania, to była wielka przyjemność. Na zakończenie zabrano nas na zaplecze restauracji, gdzie czułam się jak dziecko w sklepie ze słodyczami. W kuchni szukam autentyczności, świeżości. Lubię zjeść w małej knajpce w Neapolu z trzema stolikami na krzyż, z obrusami w biało-czerwoną kratę i nonną mieszającą makaron, w której jadają lokalsi. Takie doświadczenie przeżyłam ostatnio w Ammanie, w Jordanii. Jadąc z lotniska poprosiłam taksówkarza, by zawiózł nas na obiad do miejsca, w którym zjemy razem z miejscowymi. Trafiliśmy do restauracji wypełnionej Jordańczykami, bez ani jednego turysty, o wystroju dalekim od restauracji popularnych na Instagramie. Jedzenie było wyjątkowe, świeże, fantastycznie doprawione, autentyczne. W Miami natomiast mieliśmy z kolei okazję spróbować meksykańskiego street foodu za kilka dolarów. Miejsce było tak popularne wśród mieszkańców, że ustawiała się do niego długa kolejka klientów. Jedzenie z pewnością jednoczy ludzi, a turystyka, także ta gastronomiczna, pomaga spojrzeć na świat i rzeczy ważne z zupełnie nowej perspektywy.

17
Temat z okładki

SCUOLA ITALIANA PIZZAIOLI

KURSY I SZKOLENIA NA NAJWYŻSZYM POZIOMIE

TeksT: Magdalena Ciesielska | zdjęcia: materiały prasowe i prywatne Forno Italia

Forno Italia to nie tylko restauracja przy ul. Kościelnej 12/14 i ul. Śródka 3/2 w Poznaniu, to również miejsce, gdzie prowadzone są profesjonalne szkolenia oraz warsztaty dla amatorów pizzy – PIZZA LOVERS. Forno Italia reprezentuje na polskim rynku włoską organizację kulinarną i jednocześnie szkołę znaną na całym świecie – SCUOLA ITALIANA PIZZAIOLI. Warto odwiedzić to miejsce, jedyne takie na kulinarnej mapie Poznania, wyjątkowe w smaki i aromaty, będące zarówno rozkoszą dla podniebienia, jak i nową perspektywą rozwoju. Forno Italia edukuje, otwierając przed uczniami kolejne drzwi i dając im szerokie możliwości.

Wstylowych wnętrzach, gdzie czuć zapach pizzy, energię i pomysłowość zespołu, od 2015 roku prowadzone są profesjonalne szkolenia z przygotowywania i wypieku pizzy. Oczywiście, w najlepszych profesjonalnych piecach Refrattari Valoriani i Marana Forni. Dwa lata później, bo w 2017 roku, wystartowały warsztaty dla smakoszy amatorów, którzy pragną swoją wirtuozerią zaskoczyć najbliższych. Dobra pizza to sztuka, to fach w rękach, mistrzostwo precyzji, długofalowa nauka i wielogodzinne poświęcenie –doskonale o tym wie Bartosz Mazur, który w 2017 roku uzyskał oficjalny Certyfikat Pizzaiolo (CORSO BASE), a od 2022 roku jest już Certyfikowanym Master Istruttore.

CZYM JEST SZKOLENIE PROFESJONALNE?

– cos’è la formazione professionale?

Niczym innym jak nabyciem wiedzy w temacie PIZZA. Dedykowane jest przede wszystkim osobom, które chcą otworzyć swój biznes, profesjonalistom, właścicielom restauracji, którzy pragną pogłębić swoją wiedzę, niezbędną do osiągnięcia sukcesu w gastronomii w tej dziedzinie. Szkolenie trwa pięć dni, składa się z części teoretycznej i praktycznej.

Podczas zajęć teoretycznych uczniowie poznają rodzaje ziaren, odmiany mąki i uczą się dokonywać bezbłędnego wyboru, aby osiągnąć najlepszy efekt. Później uwaga skupiona jest na drożdżach, wyrastaniu i dojrzewaniu ciasta, dodatkach do pizzy i na końcu na prawidłowym wypiekaniu, odpowiednim czasie

18 Prestiżowe miejsce
Cz. 2

i temperaturze w piecu. Jest to jedno z nielicznych, tak profesjonalnych szkoleń oferowanych

w Polsce, które gwarantuje powtarzalność ciasta i wciąż ten sam idealny smak.

Uczniowie otrzymują podręcznik zawierający materiał niezbędny do zrozumienia idei tworzenia pizzy. Cały program przygotowuje w pełni do pracy w tym biznesie.

Natomiast część praktyczna to nic innego jak stworzenie od podstaw ciasta, z wykorzystaniem wcześniej zdobytej wiedzy teoretycznej i niezliczona ilość prób zrobienia perfekcyjnej włoskiej pizzy, w piecu opalanym drewnem firmy Forni Valoriani.

Po ukończeniu zajęć teoretycznych i praktycznych kursanci przystępują do egzaminów, które kończą się otrzymaniem certyfikatu kursu profesjonalnego - CORSO BASE.

WARSZTATY DLA AMATORÓW

– laboratori per amatori

Popołudniowe warsztaty wypieku włoskiej pizzy w Forno Italia dedykowane są tym wszystkim, którzy chcą pod czujnym okiem mistrza zgłębić tajniki receptury, przygotowania i wypieku włoskiego ciasta, a swoimi umiejętnościami podzielić się z rodziną i przyjaciółmi przy wspólnym stole.

Tu można nauczyć się jak rozkręcać ciasto bez użycia wałka, jak je zrobić od podstaw, a następnie jak je upiec w piecu opalanym drewnem.

Warsztaty dla amatorów to również świetna alternatywa na kreatywne spotkania integracyjne, po których wychodzimy z nowym talentem i wielką satysfakcją.

JAK ZACZĘŁY SIĘ WARSZTATY?

– come è iniziato il laboratorio?

SCUOLA ITALIANA PIZZAIOLI, którą Forno Italia reprezentuje, została założona w 1988 roku w Caorle, niedaleko Wenecji. Obecnie siedziba szkoły mieści się w małej miejscowości niedaleko Parmy - Collecchio. Jej instruktorzy przeprowadzili blisko 3,5 tys. kursów profesjonalnych, kształcąc 13,5 tys. kursantów. Scuola Italiana Pizzaioli jest rozpoznawalna na prawie wszystkich kontynentach.

Certyfikowani Master Istruttore szkolą m.in. w następujących państwach: Polska, Japonia, Hiszpania, Argentyna, Brazylia, Francja, Australia oraz USA.

Z potrzeby klientów i gości Forno Italia, którzy szukali odpowiedzi na nurtujące ich pytanie, jak zrobić dobrą pizzę w warunkach domowych?

Zespół Forno Italia wyszedł wówczas naprzeciw potrzebom i oczekiwaniom wielu zainteresowanych osób i zorganizował w 2017 roku pierwsze amatorskie warsztaty. Zostały one odebrane bardzo pozytywnie, dzięki temu oferta warsztatów na stałe zagościła w harmonogramie restauracji. Z upływem czasu działania te odbiły się szerokim echem w kraju. Stały się na tyle doceniane, że obecnie do ich uczestnictwa zgłaszają się osoby z całej Polski.

Dodatkowo w restauracji odbywają się zajęcia dla szkół oraz urodziny dla dzieci w formie warsztatu z wypiekania pizzy.

Nieustanny rozwój – sviluppo continuo

Forno Italia uczy innych, ale nie spoczywa na laurach. Jej przedstawiciele wciąż zdobywają wiedzę i nieustannie się kształcą dzięki bezpośrednim kontaktom. Między innymi podczas Mistrzostw Świata Pizzy w Parmie (Campionato Mondiale della Pizza). Doskonalenie umiejętności i poznawanie nowych zagadnień, otwarty umysł i perfekcyjny zmysł smaku – to podstawa w tym zawodzie, a także gwarancja pomyślnej przyszłości.

WWW.FORNOITALIA.PL

MACIEJ ZAREMBA

Jedyna i niepowtarzalna – czyli znajdź własną

drogę w biznesie

Jak w dzisiejszych czasach zbudować silną markę? Jak szukać wyróżników, które pozwolą naszej firmie skutecznie konkurować na rynku? Jaką formę komunikacji wybrać i czy naśladownictwo to jedyna droga do sukcesu? Odpowiada Maciej Zaremba, CEO agencji Soul & Mind, w branży marketingowej obecny od niemal 30 lat.

R ozmawia : Alicja Kulbicka | z djęcia : studio fotograficzne Soul Cake zy dla zbudowania silnej marki nie wystarczyłoby znaleźć konkurencyjną firmę godną naśladowania i zwyczajnie imitować jej działania?

MACIEJ ZAREMBA: Od lat popularną rekomendacją w obszarze zarządzania jest „benchmarking”. Wszystko to według prostego schematu działania: znajdź sobie firmę, której aktualna pozycja rynkowa czy tempo rozwoju świadczą o tym, że osiągnęła sukces, obserwuj jak ona działa i w tych działaniach szukaj inspiracji dla własnych decyzji. Do jakiegoś stopnia jest to wręcz nieuniknione, żeby firmy się nie naśladowały, skoro działają na tym samym rynku i w tej samej branży. Ale silnych marek nie buduje się tylko na odzworowywaniu działań liderów…

A co w tym złego?

Dino nie odniosłoby spektakularnego sukcesu na rynku

detalicznym w Polsce, gdyby jak konkurenci skupiało się na budowaniu sieci w miastach, a nie na wsiach. Apple nie stworzyłby iPoda, gdyby Steve Jobs nie odważył się

wprowadzić słuchawek w innym kolorze niż reszta branży. Istotą marki jest być odmiennym, innym, wyróżniać się. Oczywiście nie „na siłę”, nie na zasadzie „odmienność – nawet najdziwniejsza – tylko po to, by się wyróżnić”. Dobrze jest być odmiennym w sposób, który dla jakiegoś segmentu nabywców jest atrakcyjny, pożądany, ważny. Jeśli iPod dla młodych użytkowników miał pomóc wyróżnić się w gronie słuchaczy muzyki, to pomagały w tym białe słuchawki, których w tamtym czasie nikt nie używał.

Skoro tak, to dlaczego firmy tak chętnie naśladują innych? Myślę, że jest wiele przyczyn, a jedną z nich jest poczucie bezpieczeństwa, jakie stwarza podejmowanie decyzji, takich samych bądź podobnych jak liderzy rynku, a nawet cała branża. Funkcjonuje przekonanie, że jeśli lider rynku, a za nim pozostałe firmy wprowadziły dany produkt w opakowaniu niebieskim, to my też wprowadźmy w niebieskim,

C 20 Biznes

bo przecież się sprzedaje. Pada jednak pytanie, jak wyróżnić nową markę na półce z produktami, których opakowania są bliźniaczo podobne? Oczywiście problem naśladownictwa nie dotyczy tylko opakowań. To często kwestia kanałów komunikacji (na przykład, używajmy tych samym social mediów, co liderzy branży, bo widocznie „tak trzeba”) czy tonu komunikacji (wszyscy opierają przekaz na żartach i lekkim, zabawnym tonie – widocznie taka jest norma), ale też wyglądu produktu czy sposobu obsługi klienta. Na pewno wymaga sporej odwagi pójście „pod prąd” i zrobienie czegoś inaczej niż reszta. Na pewno wiąże się z tym ryzyko porażki, ale z drugiej strony sukces – który spotyka tych, którzy swoją strategię dobrze przemyśleli (opierając ją na dogłębnym zrozumieniu klientów i własnych silnych stron) – bywa spektakularny. Przecież dziesiąty taki sam produkt na półce, tak samo wyglądający i to samo obiecujący, nie ma wielkich szans na wykreowanie silnej marki. Za to wszystkie rankingi najsilniejszych i najbardziej cennych marek świata zapełniają ci, którzy odważyli się być inni od reszty.

Czyli naśladownictwo to jest kwestia wyłącznie unikania ewentualnej porażki?

Oprócz niej to często efekt niesamowitego rozbudowania instrumentarium marketingowego, spowodowanego rewolucją informatyczną. Jest tyle nowych narzędzi, kanałów, platform, że aż trudno się w tym wszystkim połapać. Czasami w ręce menedżerów wpadnie jakiś artykuł czy raport, w którym czytają, że (przykładowo) dwie trzecie firm używa w swej komunikacji z klientami TikToka. Menedżer marki, która aktualnie TikToka nie używa, może nabrać obaw, że skoro większość po ten nowy kanał komunikacji już sięgnęła, to nie ma innego wyjścia, bo jego marka zostanie „z tyłu”. Domyślam się, że mało kto czyta dokładnie metodykę prowadzonych badań – jak zadawano pytania, a przede wszystkim komu. Zabiegany biznes nie ma czasu na takie detale. Więc skanując nagłówki wieszczące, że „przyszłość marketingu to …” (tu można wpisać cokolwiek, czym akurat żyje branża: AI, NFT, etc.), dochodzi się do wniosku, że trzeba koniecznie zastosować to we własnym arsenale działań. Tylko, że poza tym nie ma dopracowanych usług, opakowań, kanałów komunikacji, kształtów produktu, ani miejsc sprzedaży, ani żadnych innych instrumentów, które na każdym rynku świata, w każdej branży i w każdym segmencie rynku byłyby tak samo skuteczne. Więc jeśli pomija się kontekst wykorzystania określonych narzędzi, to wygrywa instynkt stadny.

Ale skoro nie benchmarking i nie śledzenie trendów branżowych, to co powinni robić np. poznańscy menedżerowie, którzy chcą zbudować silną markę?

Ależ niech analizują konkurentów i niech śledzą ruchy branży, tylko niech ślepo ich nie naśladują. Przede wszystkim trzeba zrozumieć, że ostatecznym weryfikatorem dla każdej marki jest jej nabywca. Nie konkurenci i nie pośrednik, który umieści ją na swoich półkach, ale przykładowy Kowalski, który po nią przyjdzie do sklepu albo wejdzie na jej stronę i tak dokona

zakupu. Jeśli dogłębnie rozumiemy nabywców, których marka ma przyciągnąć i jeśli potrafimy obiektywnie ocenić własne silne strony, ale też słabości, to analiza działań branży jest tylko tłem, na którym budować będziemy naszą markę. Silne marki to nie te oferty, które są podobne do całej reszty, a przez to wzbudzają letnie uczucia u większości konsumentów. To są te wyjątkowe, unikalne oferty, które dla części klientów są absolutnie niezastępowalne. Trochę w stylu sloganu chyba najsłynniejszego domu towarowego świata: „Jest tylko jeden (w domyśle: jedyny i niepowtarzalny) Harrods”.

Słowem wystarczy zastąpić naśladownictwo próbą wyróżnienia się? W istocie do tego sprowadza się budowanie marki. Ale oczywiście samo szukanie wyróżników jest procesem, który wymaga czasu, zaangażowania zasobów oraz znajomości pewnych procedur i metod. To nie jest takie proste jak to się czasami przedstawia, że wystarczy czekać na przysłowiowe olśnienie pod prysznicem Wypracowana strategia marki, bazująca na jej odmienności ma większe szanse powodzenia, jeśli postępuje się według określonych reguł, przy wsparciu odpowiednich metod oraz dysponuje niezbędnym doświadczeniem. Jak duże nie byłoby doświadczenie menedżera w danej branży, trudno spodziewać się, aby był obiektywnym w ocenie własnych pomysłów, ponieważ niezwykle trudno nabrać dystansu wobec tego, co się samemu wymyśliło. Warto w tym procesie sięgnąć po zewnętrzne wsparcie, dzięki któremu zyskamy wartościową, obiektywną perspektywę ekspertów patrzących na markę z boku, dostrzegających wszystkie elementy rynkowej gry. Decydując się na współpracę z takim partnerem warto zweryfikować jego doświadczenie w tworzeniu i realizacji strategicznych projektów marketingowych, tak aby finalnie wybrać Partnera, który legitymuje się procesami przeprowadzonymi dla różnego formatu przedsiębiorstw, różnorodnych branż, przy udziale dużego zespołu ludzi, którzy swoje kompetencje i umiejętności zbudowali w różnych obszarach aktywności marketingowych i sprzedażowych – takiego jak np. Agencja Strategiczno-Brandingowa Soul & Mind. Często taka współpraca przynosi kilkukrotny wzrost rozpoznawalności marki i sprzedaży jej produktów, dzięki umiejętnemu znalezieniu synergii pomiędzy strategią i jej implementacji na odpowiednie narzędzia marketingowe.

MACIEJ ZAREMBA, CEO agencji Soul & Mind, w branży marketingowej od niemal 30 lat. Współtworzył strategie marek i komunikacji oraz systemy wsparcia sprzedaży i budowania długoterminowych relacji z klientami dla wielu marek z bardzo zróżnicowanych branż. Absolwent Zarządzania i Marketingu na Uniwersytecie Ekonomicznym. Ukończył liczne kursy, m.in. Oxford Strategic Innovation Program; IDEO U -Unlocking Creativity, Designing Strategy; Designing Business; Insights for Innovation. Posiada certyfikaty IDEO U - Foundations in Design Thinking; Business Innovation Certificate, Certyfikaty The Interaction Design Foundation - User Experience; Emotional Design. Wykładowca na studiach podyplomowych WSB.

21 Biznes

Stosunek do zwierząt to miara człowieczeństwa

Niemiecki filozof Arthur Schopenhauer powiedział kiedyś, że: „Kto jest okrutny w stosunku do zwierząt, ten nie może być dobrym człowiekiem”. Na szczęście czasy, kiedy zwierzęta traktowaliśmy w sposób użytkowy, odchodzą powoli do lamusa, jednak wciąż zdarzają się przypadki, w których nasi bracia mniejsi potrzebują ludzkiego wsparcia. I wówczas na horyzoncie pojawiają się organizacje, które nie bacząc na niepogodę, braki finansowe czy kadrowe, gotowe są nieść im pomoc. O codziennych zmaganiach najstarszej poznańskiej fundacji prozwierzęcej Animalia, opowiedziała jej prezeska Agata Spławska.

R ozmawia : Alicja Kulbicka | z djęcia : archiwum prywatne

kotków czy wyprowadzanie piesków – bo to brzmi bardziej jak przyjemność niż praca. To także umiejętność współpracy z człowiekiem, bo to ludzie zgłaszają nam zwierzęta potrzebujące pomocy. To też praca z innymi wolontariuszami – codziennie komunikujemy się ze sobą, dyskutujemy czy ścieramy się, godzinami rozmawiamy przez telefon. Ważne też, by osoby zgłaszające się na wolontariat miały tę decyzję przemyślaną, by nie był to chwilowy „odruch serca” w przypływie emocji. Myślę też, że cierpliwość jest bardzo wskazana – pracujemy sporo z człowiekiem, a to zawsze jest najtrudniejsze. Trzeba mieć „grubą skórę”, by wszystkiego nie brać do siebie, nie przejmować się, tylko robić swoje, niezależnie od tego, co się słyszy.

Mamy rok 2023 – wydawać by się mogło, że normalnym jest, że traktujemy nasze zwierzaki jak członków naszych rodzin, ale jednak takie organizacje jak Wasza mają ciągle ręce pełne roboty. W jakim obszarze ciągle tej pracy jest najwięcej?

Kiedy powstała Fundacja i jaki jest jej cel statutowy?

AGATA SPŁAWSKA: Fundacja dla Zwierząt Animalia powstała w 2006 roku i jest najstarszą, siedemnastoletnią organizacją prozwierzęcą działającą nieprzerwanie w Poznaniu. Powstała z inicjatywy ośmiu osób, które wspierały zwierzaki w innych miejscach i postanowiły założyć własną fundację ratującą zwierzęta. Jej główne cele to niesienie pomocy zwierzętom porzuconym, bezdomnym i skrzywdzonym, zwalczanie wśród nich bezdomności oraz szerzenie edukacji prozwierzęcej w społeczeństwie.

Swoją pracę opieracie na wolontariuszach – jakie warunki trzeba spełnić, aby zostać jednym z nich? Należy być pełnoletnim, kochać zwierzęta i mieć chęci do pracy na ich rzecz. Praca w Fundacji to nie tylko głaskanie

Jeszcze nie wszyscy traktują zwierzęta jako członków rodziny, choć powoli się to zmienia. Nadal są ludzie, którzy uważają, że psy i koty to zwierzęta użytkowe: pies ma pilnować posesji i odstraszać złodziei, a kot ma łapać myszy i odstraszać je od spiżarki czy piwnicy. To dość przedmiotowe traktowanie zwierząt, które zamiast być naszymi towarzyszami życia mają mieć w nim określoną funkcję, „pracę” do wykonania. Człowiek w swej bucie i niezrozumiałym dla mnie antropocentryzmie chciałby podporządkować sobie zwierzęta i czerpać z tego korzyści. Obecnie najwięcej pracy mamy w związku z ograniczaniem populacji kotów wolnożyjących poprzez ich kastracje i sterylizacje oraz z ilością zgłoszeń dotyczących właśnie tych kotów i niesienia im pomocy. Jeśli chodzi o psy, tutaj problemy związane są bardziej z rozbijaniem interwencyjnie pseudohodowli czy „patoschronisk”, z których odbiera się zwierzęta w okropnym stanie, nierzadko ze śladami znęcania się. Drugim problemem, który dotyka psy, tym razem właścicielskie jest chęć ich pozbycia się przez aktualnych opiekunów. Niestety z wielu z takich zgłoszeń wynika jasno, że właściciel uznał oddanie zwierzęcia za najprostsze wyjście z sytuacji, nie szukając alternatywnych rozwiązań. Oczywiście zdarzają się przypadki, gdzie ludzie po długich staraniach, konsultacjach behawiorysty i wszystkich innych możliwych środkach pomocy decydują z ciężkim sercem o szukaniu nowego domu dla zwierzaka, jednak to rzadkość. Bardzo przykre jest dostawać takie zgłoszenia, bo pojawia się refleksja, że „jak jest dobrze, to jest dobrze, a jak jest źle, to musimy się rozstać", co nie wpisuje się kompletnie w przyjaźń między człowiekiem a psem.

22 Prestiżowa rozmowa

Jaka jest świadomość ludzi w zakresie opieki nad naszymi braćmi mniejszymi?

Oj, nadal nie jest ona na wysokim poziomie, niemniej jednak trochę się to zmienia – ludzie zaczynają rozumieć, że marketowe karmy nie są najlepszą opcją żywieniową. Zwiększa się powoli świadomość dotycząca kastracji i sterylizacji kotów, odrobaczania i szczepień zwierząt, kontrolnych badań krwi czy higieny jamy ustnej. Myślę, że najlepszym dowodem na moją tezę dotyczącą poprawy świadomości dbania o zwierzęta jest fakt, że większość gabinetów i przychodni weterynaryjnych pęka w szwach, często terminy na wizyty są dość odległe.

A jak wygląda dzisiaj prawo w zakresie opieki nad zwierzętami?

Znęcanie się nad zwierzęciem jest przestępstwem. Coraz więcej takich spraw trafia na wokandę i w mediach słychać czasem o wyrokach, gdzie osoba znęcająca się nad zwierzęciem otrzymała wyrok skazujący i nie był to wyrok w zawieszeniu! Obecnie wg polskiego prawa za znęcanie się nad zwierzęciem grozi do 3 lat pozbawienia wolności. Prawo powoli zaczyna w zwierzętach widzieć istoty czujące, co daje nadzieję na jeszcze surowsze wyroki.

Jak przebiega procedura adopcyjna w Fundacji? I jakie warunki musi spełnić przyszły opiekun czworonoga?

Procedura adopcyjna nie należy do skomplikowanych, ale zdarza się, że ludzie są oburzeni, że nie mogą dostać zwierzaka „od ręki”. Cel jest oczywiście jeden: znaleźć dobry

i odpowiedzialny dom naszym zwierzętom. Pamiętajmy, że adopcja zwierzęcia to zobowiązanie przeważnie na kilkanaście lat! Nie sztuką jest wyadoptować zwierzę „komukolwiek”, by potem do nas wróciło. Każde zwierzę jest inne, ma swój charakter, przyzwyczajenia i nie wszystko toleruje, więc na każdą adopcję należy spojrzeć bardzo indywidualnie. Jeśli chodzi o proces adopcyjny, osoba zainteresowania adopcją zwierzaka zaczyna od wypełnienia ankiety adopcyjnej, którą weryfikujemy. Kolejnym krokiem jest wizyta w przyszłym domu zwierzaka. Jeśli dane podane w ankiecie są zgodne ze stanem faktycznym - zwierzę zawozimy do nowych właścicieli.

Czy zdarza się że zwierzak wraca do Was już po przeprowadzonej adopcji?

Zdarzają się takie przypadki, natomiast bardzo sporadycznie. Niezmiennie za każdym razem jest to dla nas cios, załamywanie rąk, smutek i żal, ale zgodnie z zapisem w umowie adopcyjnej my jako pierwsi takie zwierzę powinniśmy przyjąć i szukać mu domu ponownie. Zapis ten ma na celu ograniczenie porzucania zwierząt przez właścicieli.

Z jakimi brakami borykacie się w codziennej pracy?

Przede wszystkim z finansowymi oraz kadrowymi. Nierzadko jest więcej zwierząt pod opieką, niż pozwalają na to finanse, co jakiś czas trafiają do nas zwierzęta, których leczenie kosztuje kilka tysięcy złotych… Takie zwierzęta najbardziej potrzebują naszej pomocy, więc ciężko im jej odmówić. W obecnej sytuacji nie pomaga nam również inflacja, bo ceny usług weterynaryjnych, karmy i akcesoriów dla zwierząt mocno poszły w górę. Jeśli chodzi o braki kadrowe – gdybyśmy chcieli realizować wszystkie pomysły i mogli pomagać na większą skalę – potrzebowalibyśmy sztabu ludzi. Doskwiera nam też brak nowych domów tymczasowych dla zwierząt. Szczególnie brak nam domów tymczasowych dla psów, bo pies to większy obowiązek i wyzwanie.

Zatem jak można Wam pomóc?

Można nam pomagać na wiele sposobów: wpłacając darowizny na naszą rzecz, przekazując swój 1,5% podatku, adoptując od nas zwierzaka, promując naszą Fundację wśród rodziny i znajomych, biorąc udział w naszych bazarkach internetowych, przekazując nam dary rzeczowe i samodzielnie edukując najbliższe sobie otoczenie – to też jest bardzo ważne, choć efektów nie widać od razu.

Bez granic – moda gender-fluid

Podział na działy męskie i damskie w sklepach z odzieżą to dla Generacji Z niezobowiązująca sugestia. W zeszłym roku ponad połowa „zetek” kupiła ubrania spoza kategorii przyporządkowanej płci, z którą się identyfikują. „Gender neutral” to nie trend, to rzeczywistość. Nie możesz powiedzieć: chcę, żeby tę rzecz nosił mężczyzna, a tę kobieta – zapamiętajcie te słowa projektanta Jonathana Andersona. Niech będą inspiracją podczas wiosennych zakupów w Starym Browarze.

24 Moda
Stylizacje, modeling: Arianna Płachtij (@modarii), Rafael Anatol (@rafaelanatol) Zdjęcia: Krystian Daszkowski (@daszkow) Make-up: Małgosia Krzyżanowska / Sephora (Pasaż +1)
25 Moda
Rafał: spodnie, marynarka, koszula, szalik QΠШ Robert Kupisz (Atrium 0), spódnica United Colors of Benetton (Atrium 0), okulary i torba Trussardi (Pasaż +1); Ari: spodnie i marynarka, szalik QΠШ Robert Kupisz, koszula 303 Avenue (Atrium 0), okulary i plecak Trussardi

Moda płynna płciowo ma różne stopnie wtajemniczenia. Najłatwiej oswoić ją na gruncie streetwearu. Oversizowe dresy, bombery czy sneakersy – większość kultowych modeli sportowych marek klasyfikujemy jako unisex.

26 Moda
bluzy, spodnie, kurtki Tommy Jeans (Pasaż 0), torebki TOUS (Atrium +2), buty eobuwie.pl (Pasaż +1)

Ari: płaszcz i t-shirt 303 Avenue (Atrium 0), spodnie COS (Dziedziniec), sweter i torba United Colors of Benetton (Atrium 0), okulary SunLOOX (Atrium 0), chodaki eobuwie.pl (Pasaż +1)

Rafał: płaszcz, spodnie, t-shirt COS, sweter i torba United Colors of Benetton, chodaki eobuwie.pl, biżuteria Swarovski (Pasaż 0), okulary SunLOOX

i kreatywnie wiosenne stylizacje?

Długo wyczekiwana wiosna w końcu nadeszła, a wraz z nią lekkie kolorowe stylizacje. Na ulicach miast zagościło więcej słońca, a tym samym więcej pomysłów na kolorowe outfity.

TeksT: Anna Śmiechowska

amiętać trzeba jednak, aby – komponując garderobę na wiosnę – brać pod uwagę obecne już w szafie ubrania. Ciesząc się z wiosennych nowości i trendów, warto inwestować w dodatki, które po pierwsze doskonale podkreślą stylizację, po drugie – zmienią jej charakter. Nie zapominajmy również, że dodatki mogą grać pierwsze skrzypce i być podstawą tworzenia zestawu ubrań.  I tak dzisiaj przychodzę z kilkoma pomysłami stylizacji. Być może uda mi się was zaskoczyć, przełamując powszechnie znane zasady, pewne stereotypy. Zakorzeniono w nas, że torebka czy buty muszą pasować do stylizacji.

Otóż jest to pewien sposób jej budowania, ale nie jest to podstawa. Jeśli chcesz wyglądać wyjątkowo, czuć się dobrze i zwracać uwagę na swój wygląd zainwestuj w nietypowy

dodatek, który jest wyróżnikiem stylizacji. Może to być kolor torebki zupełnie inny od całego outfitu, a może to być standardowa czarna torebka, ale o charakterystycznej formie. Od kilku letnich sezonów mocnym trendem są wyróżniki stylizacji,

P Jak budować świadomie
28 Moda
DECOLOVE MONNARI
L37 L37 MORE
TO
I MAMY TO MORE MOI
MOI I MAMY TO I MAMY
MF MARTA FENIKS

L37

zwłaszcza tych letnich, w formie dużej kwiatowej biżuterii czy broszki. Stylizację możemy budować na podstawowej bazie np. jeans i T-shirt, ale również zacząć budowanie np. od butów bądź biżuterii.  Tej wiosny na ulicach będą królować wyraziste kolory, nie bójcie się stawiać na kolorowe dodatki! Podkreślajcie nimi swoje atuty! Wybierając wiosenne stylizacje, zwróćcie uwagę przede wszystkim na to, w czym czujecie się najlepiej. Wiosenne trendy zachwycają szeroką gamą kolorów i wzorów. Pamiętajcie jednak, aby – budując

stylizację – podkreślać i swoje atuty, i indywidualizm. BĄDŻ SOBĄ NIE

KOPIĄ, inspiruj się, ale dla siebie wybieraj tylko te połączenia, które odzwierciedlają twój charakter.

Jeśli jesteś osobą, która ceni sobie sportowy, casualowy styl, idź w tym kierunku. Włóż wygodne sneakersy czy lofersy, szerokie spodnie, pamiętaj o okularach słonecznych, torebce czy biżuterii. Dla bardziej odważnych kobiet polecam krótkie

dziergane topy pod marynarkę, typu cropped, w połączeniu ze spódnicą maxi i klapkami lub butami na platformie. Dla kobiet lubiących wyróżniać się z tłumu z nutką szaleństwa, polecam tiulową spódnicę w połączeniu ze srebrnymi butami. A paniom, które kochają akcenty delikatności i powiewu lata, zalecam oryginalne kolczyki w rozmiarze XXL w połączeniu z klasyczną lekką sukienką czy spódnicą.

Jednym słowem tej wiosny postaw na dodatki, które potrafią odświeżyć Twoje stylizacje.

I MAMY TO
I MAMY TO MIA MANU I MAMY TO JUBITOM
29 Moda BIALCON MON TOUT
R POLAŃSKI BIALCON
Słoń Torbalski

COSMOPROF WORLDWIDE BOLOGNA z poznańskim akcentem

Cosmoprof Worldwide Bologna to największe kosmetyczne święto, które w tym roku trwało od 16 do 20 marca. Te największe europejskie targi z dziedziny

Beauty obejmowały COSMO

Perfumery&Cosmetics oraz

Cosmopack, a także COSMO

Hair&Nail&Beauty Salon.

Jak podali organizatorzy, w obecnej 53 edycji wzięło udział ponad 220 tysięcy odwiedzających. Wystawiło się ponad 2,7 tysięcy firm ze 170 krajów. Do Bolonii pojechało w tym roku blisko 200 wystawców z Polski.

Cosmoprof Worldwide Bologna od ponad 50 lat jest wydarzeniem referencyjnym dla profesjonalistów i firm z każdego sektora przemysłu kosmetycznego.

Cosmoprof&Egrave jest także synonimem doskonałości i innowacji. To idealna forma do rozwijania biznesu, budowania sieci na całym świecie, a przede wszystkim odkrywania trendów rynkowych z wyprzedzeniem.

30 Uroda
TeksT i zdjęcia: Joanna Igielska-Kalwat

DR INŻ. JOANNA IGIELSKA-KALWAT – ukończyła wydział

Technologii Chemicznej Politechniki Poznańskiej. Posiada doktorat z chemii kosmetycznej Uniwersytetu im. Adama Mickiewicza w Poznaniu. Specjalizuje się w technologii produktów kosmetycznych. Jest certyfikowanym analitykiem diagnostykiem w dziedzinie trychologii. Autorka kilkudziesięciu artykułów naukowych oraz wystąpień zarówno na konferencjach krajowych, jak i międzynarodowych. Wykładowca w Wyższej Szkole Terapii i Edukacji w Poznaniu. Główne kierunki działalności naukowej i dydaktycznej obejmują analizy ilościowe, jakościowe oraz fizykochemiczne substancji aktywnych; tworzenie receptur form kosmetycznych oraz ekstraktów, badania in vivo, pomiary parametrów biofizycznych skóry oraz kontrolę jakości produktów.

Na

reprezentować Wyższą

reprezentowani są również kupcy, hurtownicy i producenci kosmetyków. Wystawa umożliwia komunikację w branży oraz daje wystawcom możliwość zaprezentowania się gronu ekspertów. Miałam przyjemność

Szkołę Edukacji i Terapii na Cosmoprof. Poszukiwałam nowości oraz inspiracji w zakresie technologicznym. Nowe trendy związane z produkcją kosmetyków zgodnych ze zrównoważonym rozwojem były moim „must have”.

Zwróciłam uwagę nie tylko na składniki aktywne i bazowe, ale również na nowości związane z opakowaniami, które coraz częściej są produkowane z myślą nie tylko o estetyce, ale również o środowisku.

31 Uroda
targach

, czyli najpopularniejsza lalka na świecie i jej nieznane oblicze

Lalka Barbie ma już 64 lata. Dla jednych pozostaje ikoną stylu i idealną zabawką dla małych kobietek, a inni przyglądają się jej wizerunkowi z nieco mieszanymi uczuciami. Co kryje się za uśmiechem Barbie? Czy rzeczywiście zasługuje na miano ideału piękna? O historii lalki opowiada Aleksandra Podżorska, kuratorka wystawy „Barbie. Nieznane oblicza”.

R ozmawia : Zuzanna Kozłowska | z djęcia : materiały prasowe

o można nazwać najważniejszym wydarzeniem z życia

kultowej lalki?

ALEKSANDRA PODŻORSKA: Niewątpliwie najważniejszym wydarzeniem było pojawienie się pierwszej lalki Barbie na Międzynarodowych Targach Zabawek w Nowym Jorku 9 marca 1959 roku

Wcześniej lalki, którymi bawiły się dziewczynki, przypominały niemowlęta. Zabawa nimi miała przygotować dziewczynki do przyszłej roli matki. Tymczasem Barbie była wchodzącą w dorosłość nastolatką, z którą dziewczynki mogły się utożsamić, i która pokazywała im, że nie są przypisane do pełnienia w życiu tylko jednej roli. Same mogą zadecydować, kim chcą być i jak chcą żyć.

Czy Barbie przez jakiś czas była symbolem marzeń niemożliwych do spełnienia?

Tak. Już w pierwszych latach swojego istnienia Barbie zdobyła dyplom uczelni wyższej, wykonywała kilka różnych zawodów (często wychodzących poza ramy akceptowanych wtedy zawodów dla kobiet: nauczycielki, sekretarki, pielęgniarki, ekspedientki i krawcowej), była niezależna finansowo, miała swój własny dom i samochód, a jednocześnie nie posiadała męża (Ken do dziś jest jedynie jej chłopakiem) ani dzieci.

Tymczasem większość Amerykanek ograniczona była do roli gospodyni domowej, żony i matki. Przeprowadzona w 1960 roku ankieta pokazywała, że aż 70% z nich chciałaby wykonywać pracę poza domem, choć w rzeczywistości wykonywało ją jedynie 30%. Kobiety bez pisemnej zgody swojego męża nie mogły posiadać karty kredytowej ani zaciągać kredytu hipotecznego. Drzwi największych amerykańskich uniwersytetów były do końca lat 60. zamknięte

32 Trendy C BARBIE
dla kobiet. W takich warunkach „życie”
Barbie wydawało się marzeniem niemożliwym do spełnienia.
Pierwsza Barbie Barbie zarządza firmą

Jak wizerunek Barbie jako osoby nowoczesnej, wolnej i niezależnej finansowo wpłynął na postrzeganie roli kobiety?

Jedno z haseł produkującej Barbie firmy

Mattel brzmi: „Możesz być, kim chcesz”.

Krytycy podkreślają jednak, że takie przesłanie kpi z rzeczywistości, z którą muszą mierzyć się prawdziwe kobiety, i dodają, że Barbie nie opowiada dziewczynkom o ich życiu, lecz o ich marzeniach. Mimo wszystko ważne jest, by pokazywać dziewczynkom — choćby przy użyciu lalki Barbie — różnorodny wachlarz zawodów i możliwości. Należy też pamiętać, że pojawienie się na rynku pierwszej lalki Barbie zbiegło się w czasie z drugą falą feminizmu, więc na postrzeganie roli kobiety znacząco wpłynęły ruchy społeczne.

Często pojawiają się negatywne komentarze co do wyglądu Barbie. Czy osądzanie firmy Mattel o promowanie nierealistycznych standardów piękna jest zasadne?

Z jednej strony możemy powiedzieć, że to tylko lalka, której zaburzone w odniesieniu do prawdziwej kobiety proporcje

wynikają z zabawy, do której miała służyć, a którą było przebieranie w najprzeróżniejsze stroje i wcielanie w różnorodne role. Przy tak niewielkiej skali, ubrania wyglądały lepiej i były łatwiejsze do założenia na lalkę o zmienionych proporcjach.

A z drugiej strony, firma Mattel sama zapracowała sobie na tak ostrą krytykę, wprowadzając w latach 60. akcesoria, które rozpętały tę burzę, jak np. poradnik „Jak schudnąć” z prostą radą: „Nie jedz!” oraz wagę, która wskazywała, że Barbie jest na skraju zagłodzenia. Nawet wprowadzenie w 2016 roku trzech nowych typów figury Barbie, w tym krągłej, nie zdołało powstrzymać wciąż wylewającej się na nią fali krytyki.

A jak powinniśmy postrzegać Kena?

Ken od samego początku, pomimo licznych przemian, nigdy nie wyszedł z cienia Barbie i często uważany jest za dodatek do niej, a nawet kolejne akcesorium, jak ubrania czy buty. Ken trafnie nazywany jest „lalką niczyją”, ponieważ dziewczynki nie uważają jego obecności za konieczną (często wolą mieć większy repertuar Barbie), a chłopcy nie chcą się nim bawić, uważając za zbyt „babską” zabawkę. W zmieniającym się świecie Ken może być ciekawym punktem wyjścia do rozmów o definiowanych na nowo rolach damsko-męskich.

Czego można się spodziewać, odwiedzając wystawę?

Na pewno zaskoczenia, jak wiele o Barbie oraz powojennej historii amerykańskich kobiet nie wiedzieliśmy, oraz zmierzyć się z własnymi stereotypami na temat tej najsłynniejszej lalki świata.

Wystawę „Barbie. Nieznane oblicza” można zobaczyć do końca lipca tego roku w Muzeum Sztuk Użytkowych (Oddział Muzeum Narodowego w Poznaniu, Góra Przemysła 1).

Naprawdę warto, zapraszamy!

33 Trendy
Becky i Barbie jadą na olimpiadę Polska Barbie

Bycie malarzem to nie zawód

9 maja odbędzie się po raz pierwszy

w Poznaniu wystawa młodego i bardzo

utalentowanego artysty, Lucasa Lucaprio (Łukasz Czub, rocznik 1991) w restauracji

F...ing Delicious. Jest on malarzem, plakacistą, kuratorem wystaw, mecenasem

sztuki, pomysłodawcą i animatorem cyklu „Śniadanie ze sztuką”.  Lukas to absolwent Państwowego Liceum

Plastycznego w Szczecinie, członek związku

Marynistów Polskich „Pod Masztami”

sekcji malarskiej. Ukończył szkołę „Off Art School” w Oranienburgu. W artystycznym

dorobku ma kilka indywidualnych wystaw malarskich, uczestnictwo w kilkudziesięciu wystawach zbiorowych oraz sprzedaż obrazów na aukcjach młodej sztuki. Obecnie ulubioną jego techniką malarską jest łączenie na płótnie farb akrylowych ze złotem i srebrem. Chętnie maluje kwiaty i zwierzęta.

esteś młodym zdolnym malarzem. Jakie były Twoje początki z tym zawodem?

LUKAS LUCAPRIO: Dziękuję, bardzo mi miło, że tak o mnie sądzisz. Zawstydzają mnie takie komplementy. Mój start był dość łatwy, maluję od zawsze… Już jako mały chłopiec wiedziałem, że chcę zostać malarzem. Wcześniejsza praca jako menadżera galerii sztuki i ogromne wsparcie mentalne ze strony Joanny Sarapaty bardzo mi pomogły.

Dlaczego dużo w Twoich pracach koni i psów? Dobrze Ci się kojarzą? Bo ja patrząc na nie, mam chęć na odpoczynek.

Kocham zwierzęta, najbardziej konie i psy rasy chart. Uważam, że zwierzę samo w sobie jest gotowym działem sztuki. Uwieczniając wizerunek konia czy psa w swoich obrazach, zawsze chcę pokazać jego szlachetność,

dostojność i mądrość, dlatego moje prace są bardzo delikatne i subtelne. Statyczna forma i wysublimowana minimalistyczna kolorystyka idealnie pokazują piękno tych zwierząt.

A jak opisałbyś swój proces twórczy? To regularna, codzienna praca czy raczej rzucenie się w twórczy wir pod wpływem nagłej weny twórczej?  Bycie malarzem to nie jest zawód… to wieczna walka i kształcenie samego siebie i własnego warsztatu. Czas, kiedy maluję, to bardzo samotny okres, nigdy nikomu nie pokazuję nieskończonego dzieła. Potrafię malować przez kilka nocy, noc w noc, a czasem przez kilka tygodni nie stworzyć żadnego obrazu.

J 34 Sztuka LUCAS LUCAPRIO
Teks T : Anna Bowsza | z djęcia : Aleksander Pukalski

Kto Cię najbardziej inspiruje z malarzy?

Jestem ogromnym wielbicielem Olgi Boznańskiej. Doceniam jej życiorys i niesamowity warsztat. Mogę oglądać jej prace godzinami. Przeczytałem już chyba wszystkie dostępne publikacje na jej temat. Uważam, że w Polsce wiedza na temat tej malarki jest słabo znana. A to przecież jest nasza duma narodowa. Bardzo chciałbym się

Ulubione dzieło sztuki?

Skoro Olga Boznańska, to „Wieki Piątek” i „W Oranżerii”. Bardzo lubię genezę powstania tych obrazów. Dla mnie są to najwybitniejsze jej działa, biorąc pod uwagę, że malując je, miała zaledwie 25 lat.

Jak Szczecin wpływa na Ciebie jako artystę? Jakie miejsca najbardziej Cię inspirują?

Kocham Szczecin. Czuję, że to właśnie w tym mieście mam już swoją publiczność, która mi bardzo kibicuje. W Szczecinie podoba mi się budynek Filharmonii im. Mieczysława Karłowicza i mieszcząca się w nim kawiarnia. W tym miejscu naprawdę odpoczywam. Uwielbiam obserwować ludzi

gromadzących się na wieczorny koncert lub za dnia turystów, którzy zwiedzają to przepiękne miejsce. W Szczecinie jest wiele inspirujących miejsc, nieznanych większości turystów.

Co sprawia Ci najwięcej radości w życiu, w Twojej pracy, a co jest najtrudniejsze?

W mojej pracy piękne jest to, że sam sobie wyznaczam termin i czas pracy. Zawsze mogę malować tam, gdzie chcę i kiedy chcę. Najtrudniejsze jest prowadzenie własnej działalności gospodarczej – firmy Lucaprio. Zupełnie nie mam do tego głowy.

Największy sukces?

Uważam, że mój styl życia oraz ludzie, których dane mi jest poznać na mojej drodze, to mój sukces. Ale taki prawdziwy wielki sukces, tak zwane „pięć minut”, jest cały czas przede mną. Nie lubię bić samemu sobie braw.

Co poradziłbyś początkującym artystom?

Z perspektywy pracy jako managera galerii sztuki i mojej obecnej działalności, mogę powiedzieć, że bycie malarzem to ciężki kawałek chleba. W tym zawodzie liczy się pokora i wytrwałość…

Nad czym obecnie pracujesz?

Właśnie zakończyłem pracę nad wystawą w Poznaniu, teraz zacząłem już malować prace na wystawę w Wielkiej Brytanii w miejscowości Bristol.

Co zobaczymy na wernisażu w Poznaniu, który już 9 maja w poznańskiej restauracji F...ing Delicious?

Wystawa w Poznaniu to dla artysty ogromne wyzwanie, bo to w Poznaniu jest najwięcej krytyków i kolekcjonerów sztuki. Na tę wystawę przygotowywałem się bardzo długo. W skład mojej kolekcji, bo tak nazywam każdy cykl, wchodzą portrety koni, psów, martwe natury, jak i pejzaże, które pokazuję po raz pierwszy. Jestem zadowolony z tego, co udało mi się stworzyć na ten wernisaż.

przenieść w lata 20. ub.w., by pobyć w Paryżu na Montparnassie, aby obserwować tworzących tam artystów.

FUNDACJA BLIŻEJ GWIAZD jest jak łowca talentów

Jak rozwijać w dziecku muzykalność? Kiedy można powiedzieć, że jest ono uzdolnione muzycznie i artystycznie? W jakim momencie najlepiej wyłapać talent? Jaką niespodziankę przygotował zespół Fundacji na tegoroczny Dzień Dziecka? Na te i inne pytania odpowiedział prezes Fundacji Bliżej Gwiazd, Paweł Kaczmarowski, który jednocześnie zaprasza całe rodziny na wspaniały koncert 1 czerwca.

R ozmawia : Magdalena Ciesielska | z djęcia : materiały prasowe i archiwalne Fundacji

Panie Pawle, nakreślmy genezę powstania Fundacji Bliżej Gwiazd. Co było impulsem do rozpoczęcia tego typu działalności? Kiedy i dlaczego zaczęła funkcjonować Fundacja?

PAWEŁ KACZMAROWSKI: Wszystko zaczęło się w 2008 r., wówczas pracowałem jako pedagog, muzykoterapeuta w Uzdrowisku Cieplice z dziećmi o różnym stopniu niepełnosprawności. Szarość dnia dzieci zmagających się z chorobą była powodem do pokonania barier i stereotypów. Postanowiłem wyjść z szarych murów, przygotowując wydarzenie, na którym wystąpiły dzieci niepełnosprawne wraz z pełnosprawnymi. Pierwszy koncert wywołał wielką radość na twarzach najmłodszych. Od razu rozpocząłem pracę nad drugą edycją, wiedząc, że rok to wcale nie tak dużo czasu. Angażowałem do pomocy coraz więcej osób

36 Muzyka PAWEŁ KACZMAROWSKI

o otwartych sercach. Robiłem co w mojej mocy, aby choć na chwilę zmienić rzeczywistość dzieci zmagających się z niepełnosprawnością. Drugi koncert odbył się w największej sali koncertowej w regionie jeleniogórskim, na którym wystąpił Łukasz Zagrobelny. Efektem moich działań i przemyśleń było założenie Fundacji Wspierania Młodych Artystów i Inicjatyw Kulturalnych Bliżej Gwiazd.

Jakie są główne cele i założenia Fundacji?

Celem Fundacji jest prowadzenie, wspieranie, promowanie oraz rozwój działalno ś ci artystycznej utalentowanych dzieci i młodzież y, a tak że wspieranie inicjatyw lokalnej społecznoś ci i organizacja własnych działa ń , głównie w zakresie kultury i sztuki.

Fundacja na co dzień prowadzi zespół FBG, który tworzą ludzie z pasją do muzyki. Dzieci i młodzież przyjeżdżają na warsztaty wokalne nie tylko z Wielkopolski, ale również z Dolnego Śląska.

Efekty pracy pokazujemy podczas organizowanych przez nas koncertów m.in. Koncert

VIPY DZIECIOM i Wielka Gala „Gwiazda na Gwiazdkę”.

Czy Pan jako prezes FBG ma wykształcenie muzyczne?

Tak, jest muzykiem i muzykoterapeutą. Ukończyłem z wyróżnieniem kilka uczelni artystycznych m.in. Akademię Muzyczną we Wrocławiu oraz Uniwersytet Śląski w Katowicach.

Ile osób liczy zespół FBG i w jakim wieku są dzieci pragnące szkolić swój warsztat wokalny, zdobywać nowe umiejętności?

Obecnie prowadzimy grupę 40 uzdolnionych wokalnie dzieci i młodzieży w wieku od 7 do 17 lat.

Jak często odbywają się zajęcia i czy można się na nie zapisać? Lista wciąż jest otwarta?

Podczas dziesięciomiesięcznych warsztatów odkrywamy talenty i rozwijamy pasje. Spotykamy się co dwa tygodnie w soboty na Naramowicach. Pracujemy

37 Muzyka

na profesjonalnym sprzęcie muzycznym Nord Grand Piano, Nord Drum, Ortega, Meinl, systemie liniowym Bose, mikserze Soundcraft i mikrofonach Shure. Nasz TEAM to doświadczeni muzycy, pedagodzy i organizatorzy wydarzeń muzycznych, takich jak koncerty VIPY DZIECIOM, Wielkie Gale „Gwiazda na Gwiazdkę” oraz supporty przed artystami polskiej i zagranicznej sceny muzycznej.

Jesteśmy otwarci na nowe talenty i niezwykłe osobowości. W czerwcu kończymy zajęcia, ale pod koniec sierpnia rozpoczynamy cykl Castingów Łowcy Talentów, w ramach, których będziemy szukać młodych zdolnych osób, które będą chciały razem z nami przeżyć muzyczną przygodę i rozwijać swoje umiejętności wokalne. Zapraszamy również do współpracy młode osoby, których pasją jest gra na instrumentach.

Z jakimi znanymi wokalistami współpracujecie? Z kim dzieci miały przyjemność wystąpić na scenie?

Współpracujemy z wieloma artystami i muzykami. W tym roku spotkaliśmy się z Nickiem Sincklerem w Łodzi oraz raperem SOBOTĄ w Szczecinie. Były to przede wszystkim próby do koncertu, ale dla naszej młodzieży to niesamowity czas pełen wrażeń i pozytywnych przeżyć. Daje im to motywację i siłę do dalszego działania. W kilkunastoletniej historii Fundacji młodzi artyści mieli możliwość występowania wraz z: Cleo, Kasią Kowalską, Stanisławem

Soyką, Krzysztofem Iwaneczko, Marysią Sadowską, Mieczysławem Szcześniakiem, Kasią Wilk, Mrozu, Antkiem Smykiewiczem, Moniką Kuszyńską, Łukaszem Zagrobelnym, Kasią Cerekwicką i innymi.

38 Muzyka

Proszę przybliżyć koncert zaplanowany na 1 czerwca, piękna data – Dzień Dziecka. Kiedy, gdzie i z kim wystąpicie?

Koncert VIPY DZIECIOM odbędzie się

1 czerwca, o godz. 18:00 w Centrum Kongresowo-Dydaktycznym Uniwersytetu Medycznego w Poznaniu. Na scenie zobaczymy czterdziestoosobowy ZESPÓŁ FBG, Roksanę Węgiel, Nicka Nincklera, SOBOTĘ oraz Kamila Baleję, który poprowadzi to niezwykłe wydarzenie.

Koncert rozpoczniemy piosenką z bajki Trolle, którą wykona Maja Pieczyńska z raperem SOBOTĄ i najmłodszymi dziećmi z zespołu FBG w specjalnie przygotowanej na tę okazję aranżacji. Młodzi artyści wraz z przyjacielem Fundacji Nickiem Sincklerem zaśpiewają dla najmłodszych odbiorców największe hity z bajek.

Wcielą się m.in. w Johnnego z bajki Sing i Herkulesa.

Będzie wesoło i zabawnie! (śmiech)

W drugiej części godzinny koncert zagra Roksana

Węgiel z utworami z nowej płyty „13+5”. Zapraszamy dzieci i młodzież z całymi rodzinami!

Praca Fundacji jest całorocznym projektem, który obejmuje nie tylko zajęcia wokalne, większe czy mniejsze koncerty, ale również wyjazdy, wakacje, ferie, wspólnie spędzony czas w gronie osób kochających muzykę. Gdzie w tym roku zabieracie dzieci na wakacyjną muzyczną podróż?

Fundacja od wielu lat organizuje letnie i zimowe wyjazdy w formie warsztatów

muzycznych. Podczas obozów nie brakuje też dużej dawki energii i zabawy oraz zwiedzania ciekawych miejsc regionu. W pierwszym miesiącu wakacji dzieci i młodzież będą przybywać w Andrychowie, zaledwie kilkanaście kilometrów od Energylandii, która jest jedną z wielu atrakcji wyjazdu. Uczestnicy będą mieć do dyspozycji cały ośrodek, wraz z dostępem do basenów i infrastruktury rekreacyjnej. W sierpniu natomiast wyjeżdżamy do ośrodka położonego między słodkimi wodami Zalewu Wiślanego a Morzem Bałtyckim. Pobyt w Kątach Rybackich zostanie urozmaicony m.in. wycieczką koleją Żuławską do labiryntu kukurydzy w Stegnie. Podczas tegorocznych kolonii nie zabraknie białego szaleństwa z wytwornicą piany, warsztatów wokalnych, bębniarskich, a także niesamowitych emocji i wspomnień. Z naszą młodzieżą widzimy się na koloniach już od 5 lat i bez niej nie wyobrażamy sobie wakacji. (śmiech)

Czego można życzyć Fundacji?

Wielu niezwykłych talentów, które pod skrzydłami Fundacji rozwiną swoje zdolności muzyczne i wrażliwość emocjonalną.

39 Muzyka

Inspirująca Cécile

Zaprawdę powiadam Wam – szóstego dnia, szóstego miesiąca, wydarzą się rzeczy niebywałe. Głos bliski niebiańskiemu uciszy nadjeziorny gwar, otaczając go swoim wdziękiem i rozpościerając nad nim łunę najjaśniejszego światła. Oczaruje Was i zachwyci, poruszy Was i rozpali. A kiedy po upływie Czasu, Który Przestał Istnieć, zamilknie, serca Wasz będą odmienione, a umysły wypełnione blaskiem…

Co u mnie, zapytacie, i czy na pewno wszystko w porządku? Owszem, mam się prawie w porządku. Prawie, bo na okoliczność popełnienia tego tekstu musiałam (boleśnie) przypomnieć sobie, czego mi brak i czego Wam bardzo, ale to bardzo zazdroszczę.

Brak mi, drodzy państwo, bilokacji, a skręca mnie na myśl, że w trakcie czerwcowego koncertu z n a ko m i t e j Cécile McLorin Salvant, która wystąpi podczas tegorocznej edycji

Enter Enea Festival, ja będę… no cóż, nie w Poznaniu.

Ale Wy być możecie! I zachęcam Was do tego całym swoim jestestwem. Dlaczego? Przywołując słowa Wyntona Marsalisa, Cécile jest piosenkarką, która pojawia się raz na kilka pokoleń. Na dobrą sprawę to mogłoby już zamknąć temat, ale niech będzie – idziemy dalej. Salvant to Amerykanka o haitańsko-francuskich korzeniach, wielokrotna zdobywczyni nagród Grammy, laureatka pierwszej nagrody Thelonious Monk International Jazz Competition oraz stypendystka prestiżowej Nagrody MacArthurów (zwanej czasem „grantem dla geniuszy”), a opowiadam Wam o niej, bo pod koniec marca tego roku wypuściła swój kolejny solowy album zatytułowany „Mélusine”. Zainspirowana

40 Muzyka
zdjęcia Michał Kordula (portret autorki) , materiały promocyjne

od zawsze towarzyszącą jej mieszanką różnych kultur, a także europejską baśnią o kobiecie z wężowym (rybim?) ogonem, Salvant zabiera nas w egzotyczną podróż, której jest przewodniczką. Swoją snutą po francusku opowieść uzupełnia językiem angielskim, haitańskim kreolskim i charakterystycznym między innymi dla obszarów południowej Francji oksytańskim. Płyta zawiera interpretacje dziewięciu pieśni, których początki sięgają XII wieku . Pięć pozostałych utworów to oryginalne kompozycje artystki. Album wypełniony jest stylistycznymi eksperymentami i odważną, dynamiczną eksploracją wokalnych możliwości Cécile. Od poetyckiego i nastrojowego jazzu do kabaretowych, żartobliwych interpretacji, od stałego składu instrumentów do eksperymentowania pociągającego

za sobą grę barwą, dynamiką i energią zespołu. Każdy utwór jest osobną historią (nie powinniście mieć problemu ze znalezieniem tłumaczeń tekstów, jeśli zdecydujecie się po nie sięgnąć), także o emocjach i intencjach. Co najważniejsze jednak, każdy z nich jest perfekcyjnie oszlifowanym, muzycznym diamentem, który zachwyca swoim kształtem, odbijanymi kolorami i czymś, co trudno uchwycić, ale łatwiej poczuć.

Jaka zatem jest Cécile na swojej najnowszej płycie „Mélusine”? Różnorodna, wysublimowana, odważna, inspirująca, soczysta, prawdziwa, znosząca wszelkie granice, czy raczej – z wdziękiem unosząca się ponad nimi… Mogłabym wymieniać tak jeszcze długo. Myślę jednak, że lepiej zrobicie, przekonując się o tym na własnej skórze. Szósty dzień, szóstego miesiąca – macie już tę datę w kalendarzu, prawda?

Zapowiedź płyty Mélusine 41 Muzyka

tekst : Radek Tomasik / z wykształcenia filmoznawca, z wyboru przedsiębiorca, edukator filmowy, marketingowiec. Współwłaściciel Ferment Kolektiv – firmy specjalizującej się w działaniach na styku kultury filmowej, biznesu i edukacji oraz Kina Ferment. Autor wielu programów dotyczących wykorzystania filmu w komunikacji marketingowej realizowanych dla takich marek jak: Orange, Mastercard, Multikino, Renault, ING, Disney, Santander Bank, British Council i in.

PRZEZ PORTFEL DO ŻOŁĄDKA

Po raz kolejny okazuje się, że kuchnia może być pojemną metaforą zjawisk społecznych, a rola kucharza rozpościera się od ulegania kaprysom klienta po boską omnipotencję demiurga. „Głodni” to kolejna po „Menu” fantazja o gastrobiznesie ilustrującym prawdziwą walkę klas.

Ciekawie pisać o tym filmie do miesięcznika biznesowego. Każdy bowiem czytelnik ma, zapewne dość dobrze sprecyzowane, wyobrażenie dobrze funkcjonującego biznesu. I stojącego za nim prestiżu. Niezależnie czy jesteś prezesem lub prezeską doskonale radzącej sobie na rynku spółki, początkującym przedsiębiorcą lub przedsiębiorczynią – a może studiujesz kierunki biznesowe i marzysz o własnym startupie lub pracy w świetnie rozwijającej się firmie: niezależnie od tych kontekstów, zapewne każdy i każda z nas ma jakąś wizję. Dla jednych będzie to doskonale naoliwiona struktura o jasnej hierarchii stanowisk i funkcji, gdzie królują procesy i procedury, dla innych wizja oparta na bardziej płaskich relacjach, gdzie jest więcej spontaniczności i miejsca na elastyczne zwroty, być może wśród czytelników są i takie biznesowe gusta, które lubują się w smaku zarządzania turkusowego, kto wie.

W „Głodnych” dowiadujemy się, że żaden z tych modeli nie ma racji bytu w profesjonalnej kuchni. W niej rządzi dyktatura i wojskowy dryl. Widać, że macki Gordona Ramseya sięgają daleko

Głodni

reż. Sitisiri Mongkolsiri

prod. Tajlandia 2023, 2h10’ dystrybucja: Netflix, data premiery: 8 kwietnia 2023

i głęboko – zarówno do dalekowschodniej Tajlandii, jak i w głąb kultury Zachodu, która poczęła niedawny kulinarny hit, czyli „Menu” z Raplhem Fiennesem w roli głównej. Szef jest zatem panem i władcą – tudzież władczynią, ale dużo rzadziej. Ma prawo zrugać pracownika za wszystko, może naruszyć nietykalność cielesną (w „Menu” była nawet mowa o molestowaniu), nie wspominając już o psychicznym terrorze, jaki zaprowadza na swoim „placu boju”. Wszelkie wojenne i wojskowe metafory są jak najbardziej na miejscu. Dlaczego zatem pracownicy kuchni z własnej nieprzymuszonej woli płacą taką cenę za możliwość pracy z szefem? W imię unikalnego treningu, jaki otrzymują, wyjątkowego szkolenia, które daje im zupełnie niezwykły

42 Film
zdjęcia : materiały prasowe, archiwum prywatne autora

zestaw umiejętności, pozwalający im samym zostać niebawem szefami kuchni. Stanąć na szczycie hierarchii. I rugać, terroryzować – oraz szkolić i hodować – kolejne pokolenia kucharzy. Czasem oczywiście ktoś się potknie, czasem ktoś zgubi pałeczkę, ale generalnie sztafeta mknie dalej. Czy tak naprawdę wygląda sukces? Patrzenie z wysokiego wierzchołka na inne nieco niższe szczyty i całkowita obojętność wobec tego, co dzieje się w dolinach?

„Głodni” i „Menu” będąc filmami o autorytarnym zarządzaniu jakąś grupą ludzi bądź organizacją, są też filmami o sztuce, w tym o sztuce filmowej. Oraz o relacjach międzyludzkich i umiejętnościach społecznych. Z jednej strony są bowiem przejawami artyzmu, który krytykują. W imię kreatywnego pomysłu, oryginalności, unikatowości jesteśmy w stanie czasem zszargać świętości, złamać reguły społeczne, sprzeniewierzyć się „prawu ludzkiemu i prawu boskiemu”. Bo liczy się jedynie efekt. Efekt WOW, wizerunek, blichtr, rozgłos. A my jako odbiorcy tej

sztuki dajemy często wybitnemu artyście moralny immunitet – może robić to, czego inni nie mogą. I słyszymy potem o molestowaniu, terroryzowaniu, niszczeniu ludzi. W branżach kreatywnych. W branżach odpowiadających za ludzką wrażliwość. W edukacji – tak, również tutaj.

A przecież wewnątrz tego społecznego organizmu

są zawsze ludzie. Ze swoją psychologią, emocjonalnością, ze swoimi głęboko skrywanymi marzeniami – oraz ranami… Zastanawiam się w tym kontekście, czy filmowa ekspozycja tych patologicznych relacji jako czegoś normalnego jest wartością czy deficytem tych filmów. Akcenty bowiem przesunięte są na coś innego – na to mianowicie, że jedzenie stało się symbolem statusu społecznego i narzędziem do prezentowania własnej przewagi nad innym człowiekiem. Nie jest tu pretekstem do spotkań, budowania relacji czy zaufania – nie jest przyczynkiem do tworzenia więzi społecznych, raczej brutalnie te więzi zrywa tam, gdzie jeszcze istniały. I ten akcent jest dla mnie okej. Namawiam jednak do przyjrzenia się bebechom tej kuchni, jej trzewiom – dopóki będziemy akceptować modele zarządzania oparte na tyranii geniusza, dopóty będziemy odpowiedzialni za marny i smutny los wszystkich interesariuszy organizacji, którzy pozostają po prostu głodni. Głodni szacunku, głodni poczucia przynależności, głodni akceptacji. Głodni podstawowych potrzeb, które jako ludzkość powinniśmy dla własnego dobra zaspokajać.

FERMENT FILMOWY 43 Film

BOOKOWSKI

Wszyscy znamy te historie. Nawet jak ktoś niespecjalnie uważał na historii i języku polskim i tak, prędzej czy później, musiał się z nimi zetknąć. Kultura i popkultura przemieliła je już na tyle sposobów, że czasami trudno nadążyć za wszystkimi modyfikacjami, przepisaniami czy rekonstrukcjami. Nie zmienia to jednak faktu, że mitologia jest obecna w naszym życiu, czy to pod postacią różnorakich nawiązań literackich lub filmowych, czy choćby w codziennym języku jako różnego

Zastanawialiście się kiedyś jak wyglądałoby życie Jokasty w Polsce w niedalekiej przyszłości i czy Ifigenia mogłaby kupować skarpetki w sklepiku na ulicy Siedleckiej? Jest duża szansa na to, że raczej nikomu nie przeszło to przez myśl, bo co prawda mitologię grecką opowiedzieliśmy na niezliczoną ilość sposobów i różnymi środkami, to jednak kobiety nieczęsto były w centrum tych historii. Antologia Ziarno granatu stara się tę sytuację zmienić. Daje głos czternastu mitologicznym kobietom, w których

imieniu wypowiada się dwanaście pisarek. A mówią w sposób oryginalny, bezkompromisowy i przede wszystkim różnorodny, co nie jest takie znowu często spotykane. Każda z autorek, wśród których są Aleksandra

Zbroja, Dominika Słowik, Katarzyna Boni czy Weronika Murek, ma swój autorski styl opowiadania historii, przez co każda historia, pomimo że całkiem znana, zyskuje zupełnie inny wydźwięk i koloryt.

44 Książki
BOOKOWSKI
Ziarno granatu Wydawnictwo Agora

rodzaju metafory i powiedzonka. Zatem czy z mitologii można wyciągnąć coś jeszcze? Okazuje się, że tak i w bardzo ciekawy sposób robią to autorki opowiadań

zebranych w książce Ziarno granatu . Z kolei Atlas mitów wyciągnie nas i naszych najmłodszych poza europocentryczne spojrzenie na dawne wierzenia i legendy.

tekst i zdjęcia : Monika Wójtowicz / czytelniczka, doradca z księgarni Bookowski w poznańskim Centrum Kultury Zamek

Atlas mitów Thiago de Moraes Wydawnictwo Nasz Księgarnia

Niewielu jest autorów książek dla dzieci (dla dorosłych w sumie też), którzy biorąc na warsztat hasło mitologia, podeszli do niego tak szeroko i globalnie jak Thiago de Moraes w Atlasie mitów. Oczywiście nietrudno znaleźć wiele pięknych wydań mitologii greckiej, która nie dość, że jest uczona od przedszkola, to mam wrażenie, że każde dziecko urodzone w naszym kraju wysysa ją z mlekiem matki. Coraz częściej pojawia się też mitologia nordycka,

ale czy mamy pojęcie, w co wierzyły ludy Joruba czy Polinezji, jak skonstruowany jest świat wierzeń hinduistycznych i kim tak naprawdę byli Strzybóg, Swaróg i Świętowit? O tym nikt dzieci w szkole uczyć nie będzie, więc zdecydowanie warto podsunąć najmłodszym (i nie tylko) książkę de Moraesa, bo wtedy ich ogląd świata będzie zdecydowanie pełniejszy i bardziej różnorodny.

PRZEWODNIK PRZEWODNIK

45 Książki

„IDŹ POGRAĆ NA KOMPIE CÓRECZKO!”

Przewrotny tytuł? Częściej w domach słychać „odejdź już od tego komputera!”, bo rodzice celowo odwlekają dziecięce interakcje z laptopami. Nie zmienia to jednak faktu, że współczesne dzieci rosną w erze cyfrowej i prędzej czy później będą spędzać sporo czasu przed ekranem.

Teks T : Zuzanna Henshaw, współorganizatorka Metamixer i headhunterka zespołów Web 3.0 | z djęcie : Adobe Stock

W metawersach gracze mają możliwość porozumiewania się z innymi użytkownikami, a nawet budowania relacji międzyludzkich. Mogą też pracować w zespołach, aby osiągnąć cele, co wymaga kooperacji i negocjacji. W ten sposób, gry komputerowe mogą pomóc dzieciom w rozwijaniu umiejętności społecznych, takich jak komunikacja, współpraca i negocjacja.

• poprawa umiejętności matematycznych i logicznych

PPodczas jednego z ostatnich MetaMixerów, z udziałem poznańskiej firmy GamerHash, poruszyliśmy właśnie temat gier, tego jak na nich zarabiać i w jakim kierunku będą się rozwijać. Jedna z przytoczonych na tym spotkaniu anegdot opowiadała o rekrutacji do firmy 18-latka z dziesięcioletnim doświadczeniem. Otóż, chłopak grał od dziesięciu lat maniakalnie w Minecraft’a, a w nim projektował i budował. Okazuje się, że takie kompetencje są na wagę złota w prężnie rozwijających się metaversach. Metawersy, czyli wirtualne światy, które pozwalają użytkownikom na doświadczanie wirtualnego świata w sposób bardziej realistyczny i interaktywny niż kiedykolwiek wcześniej.

Z perspektywy edukacyjnej, istnieje wiele pozytywnych aspektów grania w gry, a szczególnie funkcjonowanie w metawersie, oto kilka z nich:

• rozwój kreatywności i wyobraźni

Metawersy pozwalają graczom na stworzenie własnych światów i historii, w których mogą być twórcami własnych rozwiązań i tworzyć swoje własne reguły. Dzięki temu, dzieci rozwijają swoją wyobraźnię i kreatywność, co może przekładać się na ich zdolności do twórczego myślenia w życiu codziennym.

• poprawa umiejętności społecznych

Wiele gier komputerowych wymaga od graczy rozwiązywania zagadek, logicznych problemów, obliczeń i strategii. W ten sposób gry te mogą pomóc dzieciom w rozwijaniu umiejętności matematycznych i logicznych, które są niezbędne do rozwiązywania problemów.

• rozwój umiejętności technicznych

Fukcjonowanie w metawersie może przybliżyć użytkowników do korzystania z różnych narzędzi i technologii, takich jak programowanie, edycja wideo i grafika komputerowa.  Oczywiście, należy pamiętać, że gry komputerowe mogą być bardzo uzależniające i niekontrolowane korzystanie z nich może prowadzić do szkodliwych skutków dla zdrowia psychicznego i fizycznego dzieci. Są one wręcz celowo projektowane w taki sposób, że nawet osoba dorosła potrafi się uzależnić. Dlatego dobrze, kiedy rodzice dbają o zrównoważone podejście do tej rozrywki.  Podsumowując, gry komputerowe, zwłaszcza te oparte na metawersach mają wiele pozytywnych aspektów edukacyjnych dla dzieci. Mogą pomóc w rozwoju kreatywności, umiejętności społecznych, matematycznych i logicznych, a także technicznych. Oczywiście, ważne jest, aby dzieci korzystały z gier z umiarem i pod nadzorem dorosłych, ale zrozumienie ich pozytywnych aspektów może pomóc rodzicom w lepszym zrozumieniu i wspieraniu ich dzieci w tej dziedzinie.

46 Technologia

R ozmawia : Przemysław Wichłacz, były piłkarz, obecnie przedsiębiorca, www.wichlacz.pl

Jak wygląda życie sportowców w trakcie kariery i od razu po? Choć często nie zdają sobie z tego sprawy ich działania w sporcie i później w biznesie są źródłem inspiracji. Determinacja, wola walki i dyscyplina, to coś co możemy naśladować i czerpać od nich.

Zabierz z rozmowy jedno zdanie, które napędzi Twoje działania.

ROZMOWA Z JULIANEM SZUMOWSKIM, ZAŁOŻYCIELEM BIZNES BOXING POLSKA

ZAPROSILIŚMY PREZYDENTA POZNANIA

DO RINGU. PRZYJĄŁ WYZWANIE

Trenuj, walcz, pomagaj, a więc gala bokserska. Boks może dać wiele dobrego, nie tylko ludziom związanym z tym sportem – jak?

JULIAN SZUMOWSKI: To trzy słowa – trenuj, walcz, pomagaj – które w skrócie mówią najwięcej o tym, co robimy. Zapraszamy osoby, które nie miały rękawic bokserskich na ręku do 8-tygodniowego treningu, jaki dostają za darmo. Aktywizujemy zatem do sportu ludzi, którzy mają jakieś marzenie, chcą wyjść ze swojej strefy komfortu, mając w sobie mnóstwo obaw, czy sobie poradzą, czy sprostają temu wyzwaniu.

Na pierwszym spotkaniu organizacyjnym zadajemy pytanie, kto pierwszy raz w życiu założy dzisiaj rękawice bokserskie. Widząc często połowę rąk w górze, staramy się jak najszybciej dodać im otuchy i w całym procesie treningowym dobrać odpowiedniego przeciwnika do walki. To jest dla nas najważniejszą rzeczą, bo żadna przyjemność dostać słabszego przeciwnika, którego zdominujemy i też w drugą stronę, żadna frajda dostać „bęcki” od kogoś dużo silniejszego.

Jednak sama gala finalnie daje dużo dobrego nie tylko uczestnikom. Ponad 3 mln złotych zebraliśmy na prawie 50 galach Biznes Boxing Polska na cele charytatywne.

Jaki jest klucz doboru podmiotów, które wspieracie do wydarzenia?

Mieliśmy wiele propozycji od fundacji. Współpracowaliśmy z wieloma, mieliśmy również rekomendacje od Prezydenta. Dziś przede wszystkim szukamy kogoś więcej niż beneficjenta gali. Chcemy mieć partnera, który pomoże nam w zdobyciu licytacji, który pomoże nam zaprosić gości, który aktywnie zaangażuje się w wydarzenie. Wspieraliśmy zbiórki na motoambulanse, na wybudzanie ludzi ze śpiączki, na szlachetną paczkę, na dzieciaki chojraki. Wspólną rzeczą w tych zbiórkach jest to, że nie zbieramy na jedną osobę, tylko na wsparcie pewnej grupy czy idei, która jest bliska sercom zawodników i gości.

Sporty walki pomagają potrzebującym? Jak to jest, że brutalny sport wspiera innych? Skąd ten pomysł?

Często ludzie wrzucają nas w szufladkę promowania brutalnego sportu, ale po pierwsze proszę pamiętać, że na galach są obowiązkowe kaski, duże rękawice bokserskie i oczywiście ochraniacze na zęby, czyli bardziej przypomina to boks olimpijski. Boks jest jednym z najbardziej prestiżowych i szlachetnych sportów walki na świecie. Druga rzecz, dzięki emocjom, które się wyzwalają nie tylko wśród zawodników, ale także wśród gości, możliwe jest potem duże zaangażowanie w licytacje. Gdybyśmy grali w szachy to boję się, że zbiórki nie osiągnęłyby 20% kwot, które zbieramy. Ta adrenalina i emocje, które się włączają w ludziach szczególnie oglądających swoich znajomych… Oni dostają taką dawkę adrenaliny, że często chcą się odwdzięczyć za te emocje, które dostali, oglądając zmagania.

To jest też sport, z którym związany jest Prezydenta Miasta Poznania Pan Jacek Jaśkowiak. Nieprzypadkowo angażuje się właśnie w BBP i to nie pierwszy raz.

Tak, to jest przede wszystkim facet, który ma geny olimpijczyka. Obserwuję Pana Prezydenta odkąd pierwszy raz stanął do naszego ringu i muszę powiedzieć, że ma nieprawdopodobną formę i sylwetkę w wieku 59 lat. Na początku miał być tylko gościem na gali, ale od

ŻYCIE NA PEŁNYCH OBROTACH
48 Sport

razu przejął rolę aktywną i został zawodnikiem. Często podkreśla, że dzięki zaangażowaniu wykonał bardzo duży postęp w umiejętnościach bokserskich. Najważniejsze jest jednak, że jest prawdziwym ambasadorem boksu. Angażuje się w zawodowy boks, organizacje gal bokserskich, promocje szacunku i podziwu dla pięściarzy.

Boks to przecież nie tylko fizycznie korzyści, to również psychiczna siła. Nawet godzinny trening z trenerem personalnym jest wręcz terapeutyczny. Podczas uderzenia wyrzucamy z siebie negatywną energię i zwiększamy swoją pewność siebie.

Czy BBP to marka, do której nie trzeba namawiać?

Jak angażujecie ludzi do tak dużego wyzwania. Musicie w nich wzbudzić przecież duże pokłady odwagi.

Ciekawe pytanie… Myślę, że w momencie, gdy zaczynają trenować i zbierać pieniądze (każdy ma swoją skarbonkę), to już jest moment łapania wiatru w żagle. Już wtedy nie mogą doczekać się walki. Proszę pamiętać, że nie zawsze jesteśmy w stanie dobrać parę, albo przez kontuzje jakiś zawodnik, który bardzo chce walczyć, jest wykluczony. Wtedy robimy wszystko, żeby ten drugi, zdrowy zawalczył i szukamy wśród naszej stale powiększającej się społeczności osobę, która stanie do walki. Nigdy natomiast nie miałem sytuacji, żeby ktoś się rozmyślił w ostatniej chwili. Zawodnicy nie mogą się doczekać i biorą na siebie odpowiedzialność. Mają w sobie mnóstwo odwagi, którą też budujemy przez 8 tygodni profesjonalnych treningów.

Kto tworzy BBP?

Proszę sobie wyobrazić, że kiedyś zaczynałem sam. Pamiętam rok 2016, gdy oklejałem ring jak już stał na swoim miejscu, pomagałem w ustawianiu stolików, jechałem rowerem po koszulkę Lecha Poznań, czy rozstawiałem prezenty dla gości. To był naprawdę chrzest bojowy na każdym stanowisku, a dzisiaj jest to drużyna ludzi, która nie tylko pomaga przy galach, ale także inicjuje różne aktywności czy gale w innych miastach. Jest z nami Michał Płonka, który zaczynał od roli konferansjera, następnie zawodnika, a potem już został organizatorem. W Poznaniu

jest z nami Karol Łapawa, zawodowiec, który na początku był trenerem, dzisiaj również w roli organizatora. Zespół tworzy również Grzegorz Guzek, Balbina Radzimierska, którzy również organizują gale, a dodatkowo mamy grupę konferansjerów, czyli naszych napastników.

To oni nadają całą atmosferę gali. To jak oni potrafią zapowiadać zawodników… Czasami widzę na próbie jak ćwiczą, to wtedy wystarczy spojrzeć na uczestników. Oni mają dreszcze! To są prawdziwe emocje. Dodatkowo też muszę wspomnieć o trenerach, którzy działają lokalnie. Nie ściągamy trenerów z Polski, tylko mamy w lokalizacjach gali kluby bokserskie i osoby, które aktywnie z nami działają.

W takim przypadku motywacja do działania płynie od prezesa, czy każdy ma ją w sobie? Czuję, że nie trzeba zbyt wiele Was motywować. Ostatnio powiedziałem, że nawet gdybym chciał to zatrzymać, to nie da się tego zrobić. To już złapało taki wiatr w żagle, że organizatorzy, ludzie, którzy tworzą BBP mają tyle motywacji i umiejętności w sobie, że podczas niektórych gali mogę swobodnie usiąść, porozmawiać z gośćmi i napić się kieliszka szampana. Mogę wtedy się cieszyć wieczorem wspólnie z ludźmi, którzy nam zaufali.

Dlaczego poznańska gala jest wyjątkowa?

To jest 50 gala BBP! W Poznaniu cały projekt się rozpoczął i to w Poznaniu Prezydent zdecydował się zawalczyć po raz pierwszy. Przy ilości gal, które organizujemy to właśnie okrągła przypada na Poznań. Druga sprawa to fakt, że jest to 10 gala, która odbędzie się w tym mieście. Same okrągłe liczby. Jednocześnie Poznań zebrał zdecydowanie najwięcej pieniędzy ze wszystkich miast, w Poznaniu były rekordowe zbiórki…

Trzecia kwestia – po raz trzeci w ringu pojawi się Prezydent Miasta Poznania Pan Jacek Jaśkowiak. Prezydent sugerował, żeby gala odbyła się właśnie 12 maja w MTP, ponieważ będzie to bezpośrednio po kongresie Impact, o którym mówi cała Polska. Prawdopodobnie wielu gości kongresu zagości na naszej gali. Warto również wspomnieć, że będzie do zdecydowanie większa gala niż dotychczas. Większa przestrzeń, więcej miejsc siedzących, większe wydarzenie. Kto był w 2016 roku myślę, że nie musimy go przekonywać, bo to było coś wyjątkowego. Chcemy to powtórzyć!

Muszę też wspomnieć o celu zbiórki. Będziemy zbierać pieniądze na sprzęt rehabilitacyjny dla seniorów, żeby zwiększyć poziom i jakość ich życia.

Zapraszamy, bo to będzie wielkie święto boksu!

ZIELONA ENERGIA GŁÓWNEJ

Jak wiosna, to do ogródków! Choć w mieście nie jest to takie oczywiste, to na szczęście w Poznaniu są miejsca, gdzie można rozpocząć własną uprawę roślin jadalnych albo założyć swoją grządkę kwiatową. Tak jest na Głównej, w sąsiedzkim Otwartym Ogrodzie Nadolnik, gdzie ostatnio ruszyły wiosenne prace ogrodowe. O to by ogród pięknie się zazielenił, dbają ręka w rękę mieszkańcy i mieszkanki, Społeczne Centrum Kultury Fyrtel Główna oraz Fundacja Veolia Polska.

Teks T : Joanna Gruszczyńska | z djęcia : Ula Jocz, Szymon Kawecki

twarty Ogród Nadolnik to miejsce wspólne i sąsiedzkie, założone przez społeczność lokalną

Głównej. Od samego początku swojego istnienia projektowany jest oddolnie w duchu zero waste i zgodnie z systemem regeneracyjnym, w którym zużycie surowców ogranicza się do minimum. Tym wyjątkowym miejscem przy ulicy Mariackiej opiekują się ogrodnicy i ogrodniczki zrzeszeni w Kołorkingu Ogrodniczym.

– Mieszkanki i mieszkańcy współdecydują o kształcie i rozwoju ogrodu oraz pielęgnują znajdującą się w nim roślinność. Na Głównej wytworzyła się nowa energia, która nieustannie ulega przekształceniom, zgodnie ze zmieniającymi się potrzebami i inicjatywami wspólnoty lokalnej – tłumaczy Zuzanna Głowacka ze Społecznego Centrum Kultury Fyrtel Główna.

Wcześniej na Głównej brakowało miejsca spotkań, ale też przestrzeni stanowiącej pretekst do wspólnych działań – tych czysto towarzyskich, jak i nastawionych na aktywizm oraz zmianę najbliższego otoczenia. Prowadzenie ogrodu, wymyślanie

koncepcji, negocjacje dotyczące zagospodarowania działki czy wreszcie możliwość realizacji własnych pomysłów, zupełnie zmieniły dynamikę fyrtla. Nie byłoby to możliwe gdyby nie wsparcie Fundacji Veolia Polska.

– Za trzydzieści lat w miastach będzie żyć dwie trzecie populacji świata. Dlatego to właśnie one odczują najdotkliwiej konsekwencje zmian klimatu. Skuteczne przeciwdziałanie niekorzystnym zmianom

50 Inicjatwa O

klimatycznym wymaga od nas wszystkich natychmiastowego działania, głębokich i długofalowych zmian społecznych oraz współpracy wielu organizacji. Projekt Otwarty Ogród Nadolnik, który wspólnie ze Społecznym Centrum Kultury Fyrtel Główna realizujemy, łączy w sobie te elementy. Jest wyrazem autentycznego zaangażowania i współpracy oraz przyczynia się do wzmacniania relacji sąsiedzkich w najbliższym otoczeniu — podkreśla Izabela Rakuć-Kochaniak, prezeska Fundacji Veolia Polska.

W ogrodzie odbywają się warsztaty i wydarzenia o charakterze integracyjnym, edukacyjnym i ekologicznym. Dotychczas odbyły się m.in.: warsztaty z cyklu Do It Yourself („Zrób to sam”) czy wykłady dotyczące permakultury, jednego z nurtów projektowania ogrodów.

– Zależy nam, aby aktywności związane z ogrodem miały charakter całoroczny. Jesienią obchodziliśmy Dzień Dyni i zorganizowaliśmy sąsiedzką wymianę przetworów. Ponadto rośliny, zioła i chwasty z naszego ogrodu posłużyły do stworzenia naturalnych kosmetyków. W grudniu odbyło się mikołajkowe spotkanie przy grzańcu, a w styczniu

do działań ogrodowych włączyli się najmłodsi mieszkańcy i mieszkanki Głównej. Dzieci pomalowały kamienie, które wiosną ozdobią zielone przestrzenie naszej dzielnicy, a okoliczna młodzież wzięła udział w warsztatach konstruktorskich, podczas których powstały karmniki dla ptaków.

Niedawno odbyło się również spotkanie dla miłośników psów, podczas którego zaprojektowaliśmy obiekt małej architektury — wymienia Maria Lehmann, animatorka opiekująca się Kołorkingiem Ogrodniczym.

Obecnie działania Kołorkingu Ogrodniczego skupiają się na przygotowaniach do sezonu wiosennego, czyli intensywnych pracach porządkowych i pielęgnacyjnych oraz na nasadzeniach roślin jadalnych. Na początku kwietnia osoby mieszkające

Projekt Otwarty Ogród Nadolnik realizowany jest we współpracy z Fundacją Veolia Polska.

na Głównej miały okazję „adoptować” jedną ze skrzyń, czyli zaopiekować się konkretną nadolnikową grządką.

RESTAURACJA FIGA – smak, jakość i gościnność

Już za chwilę swoje 10-lecie obchodzić będzie jedna z ikon poznańskiego rynku restauracyjnego, usytuowana w podpoznańskich Plewiskach, restauracja Figa. Jakość potraw, szefowie kuchni na najwyższym światowym poziomie i gościnna atmosfera – wszystko to sprawia, że kto raz zawita do tego pełnego smaków miejsca, zawsze wraca. W podróż po smakach Figi zabrali mnie Agata Rajczak-Przybylska i Konrad Przybylski – twórcy i właściciele restauracji.

asza oferta jest naprawdę rozbudowana: restauracja, hotel, catering, organizacja imprez, delikatesy, a nawet lodziarnia. Czy takie było założenie od samego początku działalności?

AGATA RAJCZAK-PRZYBYLSKA: Naszym marzeniem była restauracja. Takie było założenie od samego początku. 10 lat temu, kiedy powstała w naszych głowach idea stworzenia miejsca, gdzie można dobrze zjeść, nie myśleliśmy o tym, że tak to się rozwinie i pojawią się nowe obszary naszej działalności.

KONRAD PRZYBYLSKI: Gotowanie, smakowanie potraw z różnych części świata to coś, co sprawia i zawsze sprawiało nam ogromną przyjemność. Sporo gotujemy w domu – kuchnia polska, włoska, azjatycka. To smaki, które towarzyszą nam na co dzień, choć gdybym miał wybrać tę jedną ulubioną kuchnię, to pewnie byłby problem. (śmiech) W każdej

kuchni znajdujemy coś smakowitego, potrawy, do których chcemy wracać i poznawać ich oryginalne przepisy.

Jednak przyznacie, że droga od bycia „smakoszem” do własnej restauracji nie jest jednak oczywista i nie każdy, kto lubi gotować, rzuca się na głęboką wodę prowadzenia własnego biznesu.

A.R.-P.: Przed „Figą” prowadziłam firmę cateringową zajmującą się dostarczaniem kanapek do biur, ale impuls do powstania czegoś znacznie większego zrodził się podczas naszych letnich wyjazdów do pracy, do Hiszpanii. Tam obydwoje pracowaliśmy w różnych restauracjach i to takich na bardzo wysokim poziomie. I można powiedzieć, że zachłysnęliśmy się tamtejszą kulturą celebrowania posiłków, różnorodną kuchnią, jakością produktów, światowym poziomem szefów kuchni. Pomyśleliśmy, że chcemy te wysokie standardy i świeży powiew przenieść na polski, poznański grunt.

52 Kulinaria
W
R ozmawia : Alicja Kulbicka | z djęcia : Jakub Pindych

K.P.: Wróciliśmy z myślą o stworzeniu małej kawiarni, z niewielką strefą posiłków, takich jak sałatki czy szybkie lunchowe dania. W trakcie projektowania zarówno założenia, jak i rozmiar obiektu trochę się rozrosły, bo powstała restauracja z hotelem. Wybór padł na Plewiska, które bardzo szybko się rozwijały, będąc jednocześnie gastronomiczną pustynią. Faktycznie, bycie bywalcem restauracji, a wzięcie na siebie jej prowadzenia to totalnie różne światy. Jeśli ktoś liczy, że będąc właścicielem restauracji, będzie przesiadywał w niej całymi dniami ze znajomymi, relaksując się przy kawie, to jego marzenia zostaną szybko zweryfikowane. To praca wymagająca dużego zaangażowania na wszystkich frontach i bycia pod telefonem cały czas.

Jak klienci zareagowali na Wasz pomysł?

A.R.-P.: 10 lat temu poznańska gastronomia to był jednak zupełnie inny świat niż ten dzisiejszy. Dotarcie do docelowej grupy klientów zajęło nam sporo czasu, ale konsekwentna droga, jaką obraliśmy i poczta pantoflowa wśród naszych gości działała. Grono naszych wiernych gości stale się rozrasta.

K.P.: Z jednej strony mieliśmy mnóstwo pomysłów na to miejsce, ale dużą naukę otrzymaliśmy też od klientów, ich potrzeby i oczekiwania pokazały możliwe kierunki rozwoju. To, co pozytywnie nas zaskoczyło, to skala organizacji wszelkiego rodzaju przyjęć rodzinnych. Tu w Plewiskach mieszka cała masa młodych rodzin z dziećmi, którzy szukali miejsca na wyprawienie urodzin dla swoich pociech, zorganizowanie chrztu, przyjęcia komunijnego czy jubileuszu.

Dodatkowym atutem okazało się nasze

usytuowanie niedaleko autostrady, wokół której umiejscowionych jest wiele firm szukających miejsca na biznesowe spotkania. Stąd w tygodniu mamy wielu gości biznesowych, gość lokalny z Plewisk to raczej gość weekendowy.

Rok po otwarciu restauracji pojawiają się pierwsze pokoje hotelowe…

A.R.-P.: Budynek, w którym mieści się restauracja, powstawał od zera. Była to dla nas spora inwestycja, więc po kolei dodawaliśmy kolejne klocki do naszej biznesowej układanki. I tak faktycznie rok później powstało 10 pokoi hotelowych.

To, co nas bardzo cieszy, to to, że opinie na bookingu nie spadają poniżej 9.0. Pokoje hotelowe miały też niebagatelny wpływ na naszą restaurację, zapełniły ją w godzinach porannych w porze śniadania, ale także w godzinach wieczornych.

To był strzał w dziesiątkę, więc postanowiliśmy rozszerzyć naszą bazę hotelową o kolejne 10 apartamentów, zlokalizowanych bezpośrednio za budynkiem restauracji. Mamy bardzo wielu gości z zagranicy, którzy jak słyszymy nie wyobrażają sobie, aby mieli spać gdzieś indziej niż u nas. W dużej mierze jest to zasługa restauracji.

Od początku postawiliście na jakość i kuchnię według najlepszych światowych wzorców. Z jakimi wyzwaniami się zderzyliście?

K.P.: Zatrudniliśmy szefa kuchni, który całe lata pracował poza Polską – Lecha Plucińskiego. To było swoiste novum w tamtych czasach. To, co Lech pokazywał

53 Kulinaria

54 Kulinaria kawior z truskawki, jednak nie za bardzo umiejących przygotować dobry barszcz… Nie sposób także nie wspomnieć o pandemii, która mocno zweryfikowała rynek restauracyjny i zamknęła wiele obiektów, ale też spowodowała odejście od tzw. „fine diningu”, czyli tego super eleganckiego, bardzo formalnego stylu podawania potraw na korzyść „comfort food” czyli jedzenia mile kojarzącego się z naszym domem rodzinnym, kuchnią mamy czy babci.

na talerzu – bezkompromisową jakość i prezentację dań – to było coś wyjątkowego. Z drugiej strony on sam przyzwyczajony do mnogości produktów na rynku brytyjskim, był niepocieszony, że wielu składników w Polsce po prostu nie można dostać lub ich jakość nie spełnia jego wymagań. Pamiętam jak dzisiaj jego zdziwienie, gdy pojechaliśmy razem do Makro i dowiedział się, że nie można tam kupić żelatyny w płatkach, a produkty nie są „na telefon”. (śmiech) To na szczęście na przestrzeni lat bardzo się poprawiło.

A.R.-P.: Bez kozery można powiedzieć, że o Fidze bardzo wiele osób usłyszało właśnie dzięki Lechowi Plucińskiemu. To bardzo ceniony w Poznaniu i całej Polsce szef kuchni, który nie bał się innowacyjności i łączenia nieoczywistych smaków.

Postawiliście od samego początku na nazwiska z wysokiej półki, jeśli chodzi o szefów kuchni. Wspomnieliście już o Lechu Plucińskim, ale to nie wszyscy.

A.R.-P.: W 2017 roku pojawił się nowy szef kuchni Dawid Klimaniec – rdzenny mieszkaniec Śląska, zauroczony Wielkopolską i jej otwartością na nowe doznania kulinarne. Mimo młodego wieku posiadał bogate doświadczenie, włącznie z pracą w restauracji z gwiazdką Michelin w Belfaście. Dawid szukał miejsca do rozwoju, w którym będzie mógł zaprezentować swój talent i tak spotkały się nasze drogi. Wraz z jego pojawieniem się zaistniała nowa karta, w której znalazło się więcej dań kuchni polskiej. Światowe nurty Lecha Plucińskiego, Dawid Klimaniec przełamał tradycyjnymi, rodzimymi potrawami. Pojawił się nasz kultowy żurek czy dziczyzna. Nauczyliśmy się słuchać naszych klientów, którzy poszukiwali jakościowych dań polskiej kuchni i Dawid idealnie te potrzeby rozumiał. Razem przeszliśmy pandemiczny czas, gdzie szybko musieliśmy zareagować, zmieniając naszą kartę menu.

Zatem skoro przy pandemii jesteśmy. To punkt zwrotny w historii rynku restauracyjnego na całym świecie. W jakim momencie byliście wówczas i czy pamiętacie uczucia, jakie Wam wówczas towarzyszyły?

K.P.: Na pewno szok. Nikt nie spodziewał się, że skala lockdownów będzie tak duża, że uniemożliwi nam normalne funkcjonowanie. Od razu wdrożyliśmy ofertę dań na wynos, ale nie zrekompensowało to spadku obrotów.

Poruszyliście ciekawy wątek. 10 lat w branży to kawał czasu. Ciekawa jestem, jak postrzegacie zmiany na rynku restauracyjnym? Przez ten czas mam wrażenie naprawdę wiele się zmieniło zarówno na talerzach, jak i w zachowaniach kulinarnych Polaków.

K.P.: Faktycznie 10 lat temu rynek restauracji był inny, ale już w trakcie sporych przeobrażeń. Bukiet surówek pojawiał się coraz rzadziej w menu. (śmiech) W latach 20132017 nastąpił wysyp restauracji, które prześcigały się w oryginalności, w udziwnianiu na siłę swoich dań, pojawiła się kuchnia sferyczna, molekularna, szefowie kuchni popisywali się techniką, nie zawsze myśląc o swoim gościu, dla którego koniec końców ważny był ostateczny smak potrawy. Ten trend mocno wspomagany był przez wszechobecne w telewizji programy kulinarne, które szefów kuchni przedstawiały jako artystów nakładających pęsetą kiełki czy przygotowujących

A.R.-P.: Dodatkowo nasza kuchnia zupełnie nie nadawała się na ofertę dań na wynos. I tu rola szefa, Dawida, okazała się nieoceniona. Natychmiast uprościł menu – pojawiły się pierogi, kaczka, zrazy, kluski śląskie. Prosta polska kuchnia, która bardzo przypadła do gustu naszym gościom. Pandemia pokazała nam też jak bardzo nasi Goście kochają naszą kuchnię i wsparcie, jakiego w tamtym okresie doświadczaliśmy, przeszło nasze najśmielsze oczekiwania. Do tego stopnia, że dostawaliśmy od naszych gości fundusze, aby gotować posiłki dla szpitali. Wspominam to z ogromnym wzruszeniem i wdzięcznością.

K.P.: Wtedy właśnie pojawiła się wędzarnia – to nasz zakup pandemiczny (śmiech) i do naszej oferty trafiły nasze własne, robione przez nas od A do Z wędliny. Bez polepszaczy, robione według tradycyjnych receptur. To ogromna zasługa Dawida, który znał się na tym i potrafił zrobić jakościową wędlinę. A dodatkowo sprzyjały nam kolejki w sklepach, w których ludzie stali, tracąc tym samym masę czasu. A do nas po prostu wpadali po wędlinę i chleb, bo również zaczęliśmy go wówczas wypiekać. Wędliny zresztą zostały w naszej ofercie do dzisiaj. Podobnie jak oferta grillowa, która była hitem pandemicznych majówek. A z ciekawszych inicjatyw – przygotowaliśmy ofertę gastronomiczną dla ludzi, którzy brali udział w spotkaniach on-line. Każdemu stworzyliśmy zestaw przekąsek z winem i dowoziliśmy pod wskazany adres, tak aby uczestnicy spotkania mogli raczyć się dokładnie tymi samymi potrawami, chociaż nawet nie przebywali w jednym pomieszczeniu.

Bardzo kreatywnie!

K.P.: Tak bardzo zakasaliśmy rękawy do pracy, że spadek obrotów nie był na tyle duży, żeby załapać się na wyższy próg subwencji. ( śmiech ) To był bardzo ciężki okres, bo obroty samej restauracji spadły o ok 70%. Przede wszystkim wartym podkreślenia jest fakt, że przez pandemię przeszliśmy w zasadzie w niezmienionym składzie. Wykorzystaliśmy ten czas na remont i gruntowne porządki. Udało nam się uniknąć zwolnień, co po pandemii okazało się dla nas zbawienne, bo mieliśmy z kim ruszyć, kiedy odmrożono naszą branżę.

Kto zatem dzisiaj jest szefem kuchni i jakie smaki znajdziemy w figowej karcie menu?

A.R.-P.: Współpracę z Szefem Bartkiem rozpoczęliśmy w 2022 roku.

Ostatnie lata przepracował w restauracji Cucina u boku Ernesta Jagodzińskiego obejmując na koniec stanowisko sous chefa, następnie dwa lata w Pałacu Mierzęcin jako Sous Chef u Dawida Łagowskiego. Swoją dalszą współpracę kontynuował również jako Sous Chef z Dawidem w Hotelu Ilonn. W swojej kuchni stawia przede wszystkim na jakość i świeżość produktu, kieruje się sezonowością oraz regionalnymi produktami. W karcie menu Figi znajdziemy dania, które są kontynuacją drogi z kuchnią tradycyjną z charakterystycznym dla Bartka twistem.

Stawiacie na jakościowe produkty czy również sezonowe?

K.P.: Nasza karta zmienia się kilka razy w roku, czerpiemy z produktów, na które aktualnie jest sezon. Dorsz Skrei, szparagi, dynia, rabarbar, grzyby czy topinambur jesienią to nieodzowne pozycje w menu. No i gęsina, mamy bardzo duże grono jej miłośników.

A.R.-P.: I schab Złotnicki! Nie wyobrażam sobie również naszej karty bez udka z kaczki z kopytkami i sezonowymi dodatkami.

Dzisiaj Figa to…

A.R.-P.: Przede wszystkim restauracja – pyszne śniadania, lunche, kolacje. Doskonałe miejsce na spotkania biznesowe. Figa to też baza hotelowa, to 20 pokoi – 10 hotelowych i 10 nieco większych apartamentowych. Figa to delikatesy i mały sklep z winami, a od zeszłego roku także lodziarnia, która otworzyła nas mocno na lokalny ruch i ośmieliła okoliczną społeczność do tego, aby nas odwiedziła.

K.P.: Figa to indywidualne podejście do klienta, który czuje się u nas jak u siebie. Figa to rodzinna atmosfera, gdzie kelnerzy znają dokładnie upodobania kulinarne naszych gości czy pokoje, które ci preferują na nocleg.

A.R.-P.: Nade wszystko Figa to ludzie, zgrana załoga, ludzie, którzy kochają swoją pracę i oddają się jej z pasją – co bezsprzecznie przekłada się na atmosferę naszego miejsca.

Za chwilę Wasza słynna już kolacja rocznicowa – co przygotowaliście tym razem?

A.R.-P.: To już nasza tradycja, że na urodziny Figi organizujemy kolację rocznicową. Tegoroczna odbędzie się już 16 czerwca. I będzie wyjątkowa. Szef Bartek do wspólnego gotowania zaprosił dwóch poprzednich szefów: Lecha i Dawida. Każdy z nich wniósł do naszej restauracji cząstkę siebie i cząstkę siebie zostawił. Cieszymy się bardzo, że będziemy mieli okazję do kolejnego spotkania. Zapraszamy naszych gości w sentymentalną podróż po smakach Figi. Bilety na to wydarzenie dostępne są w naszej restauracji.

Czego sobie życzycie na kolejne 10 lat?

A.R.-P.: Bardzo sobie życzymy odczarowania wizerunku restauracji tylko dla wybranych, z białymi obrusami i sztywną obsługą. Bo tak u nas nie jest. Pragniemy, aby Goście czuli się u nas swobodnie, aby nie onieśmielał ich nasz budynek czy to, że łączymy usługi gastronomiczne z hotelowymi. Chcemy być dla każdego, od rodziny idącej na spacer na lody, poprzez rodzinne imprezy, po spotkania biznesowe. Można przyjść do nas zarówno tylko na kawę, lunch, jak również na uroczysty obiad. Jesteśmy dla każdego i każdy w naszych progach jest witany z takim samym uśmiechem i gościnnością.

55 Kulinaria

NAJBARDZIEJ PRESTIŻOWE GWIAZDKI GASTRONOMII

– o Przewodniku Michelin

Trzy gwiazdki Michelin – o tym najbardziej prestiżowym odznaczeniu kulinarnym marzy każdy restaurator. Jest to symbol wieloletniej pracy nad koncepcją restauracji oraz menu i pozwala na zaprezentowanie się międzynarodowej publiczności jako historia kulinarnego sukcesu. Jak zdobywa się upragnione gwiazdki?

Czy restauracje w stolicy Wielkopolski mają szansę zostać uhonorowane? Przekonajmy się.

Krótka historia gwiazdek

Gwiazdki Michelin to jedna

z form oceny restauracji

w Przewodniku Michelin, czyli

w najważniejszym przewodniku

kulinarnym na świecie. Pierwszy

z nich został wydany już w 1900

roku przez Édouarda i André

Michelinów – braci, którzy założyli słynne przedsiębiorstwo

produkujące opony. Wydawnictwo było przewodnikiem dla kierowców dodawanym do zakupu opon, w którym między innymi polecane były restauracje znajdujące się przy drogach. Wiele jednak od tamtego czasu się zmieniło.

Dzisiaj, przewodnik praktycznie kształtuje rynek gastronomiczny, kreując trendy w restauracjach, tworząc oczekiwania w sferze fine diningu i pozwalając wybranym szefom kuchni, jak Gordon Ramsey czy Marco Pierre-White, zostać międzynarodowymi gwiazdami.

Teks T : Zuza Kozłowska | z djęcia : Adobe Stock
56
Kulinaria

Kto

w Polsce może uzyskać gwiazdkę

Michelin?

Co ciekawe, tylko kilka wybranych miast na świecie może liczyć na obecność w przewodniku. Szczęśliwie, wydawnictwo Michelin ogłosiło nawiązanie współpracy z Polską Organizacją

Turystyczną, dzięki której najnowsza edycja kulinarnego przewodnika zostanie wzbogacona o rekomendacje z trzech polskich miast, Warszawy, Krakowa oraz Poznania.

Jak

wygląda

proces oceny restauracji?

Tak naprawdę nie wiadomo kto ocenia restauracje, ponieważ przewodnik używa anonimowych krytyków kulinarnych, którzy nie zapowiadają swoich wizyt i robią wszystko, by dany restaurator nie wiedział, że odwiedza go tajemniczy audytor. Nie wiemy dokładnie, jakie restauracje odwiedzają krytycy, ale wiemy, że przebywają aktualnie w Polsce. Możemy więc mieć nadzieję na docenienie rodzimych restauratorów w następnej edycji przewodnika.

Dotychczas restauracje, które otrzymały gwiazdki w Polsce, nadal można policzyć na palcach jednej ręki.

Pierwszą było Atelier Wojciecha Amaro, który w 2020 roku zamknął swoją restaurację. Pandemia zmusiła także inną gwiazdkową restaurację z Warszawy do zamknięcia, chodzi tu o Senses. Aktualnie jedynym lokalem z gwiazdką Michelin pozostaje krakowski lokal Bottiglieria 1881.

Kryteria oceny

Jakość to jedyne istotne słowo, jakie ma być kojarzone z restauracjami znajdującymi się w Przewodniku Michelin.

Mowa tutaj o jakości składników i potraw, ale także o sprawności obsługi oraz wyrafinowaniu designu restauracji. Krążą już legendy o tym, do czego są w stanie posunąć się inspektorzy. Mówi się, że nawet kładą sztuciec na podłodze, by zobaczyć, jak szybko zareagują kelnerzy. Obserwując to, jakie restauracje najczęściej otrzymują gwiazdki, można wywnioskować, że audytorów interesuje przede wszystkim kuchnia nowoczesna z francuskimi akcentami. Każda kuchnia jednak ma szanse, jeżeli jest innowacyjna i na odpowiednim poziomie.

Czy gwiazdki dostaje się na zawsze?

Nie. Gwiazdki przyznawane są dokładnie raz na rok

po czym są ponownie weryfikowane przez krytyków kulinarnych Michelin, którzy średnio co 18 miesięcy odwiedzają dany lokal. Zdarzają się sytuacje, w których restauracja poprawia swój wynik i otrzymuje o jedną lub dwie gwiazdki więcej niż w roku poprzednim. Można również utracić gwiazdki lub kompletnie wypaść z prestiżowego rankingu.

Zdarzają się nawet sytuacje, w których kucharze „oddają” gwiazdki, ponieważ nie są w stanie dłużej pracować pod tak ogromną presją. Standardowy dzień pracy w kuchni z kilkoma gwiazdkami trwa około 14-16 godzin, zależnie od stanowiska. Wspomniany wcześniej Marco Pierre-White, niegdyś najmłodszy brytyjski zdobywca trzech gwiazdek Michelin, po siedemnastu latach od ich otrzymania zdecydował się zwrócić gwiazdki i przejść na emeryturę, jeżeli chodzi o świat fine dining.

Niemniej jednak gwiazdki nadal pozostają symbolem wyrafinowania i sukcesu, a ich wpływ na kuchnię międzynarodową pozostaje nieoceniony.

O tym, które restauracje z Poznania trafią do przewodnika, jeżeli jakimś się uda, dowiemy się w czerwcu. Naszym lokalnym szefom kuchni życzymy powodzenia!

57 Kulinaria

Gwiazdą być! NOWA ZELANDIA

Wyspa Południowa w Nowej Zelandii ma wszystko, by sobą zachwycać i nas oczarować, by nas w sobie rozkochać, ale i mocno zaskoczyć. To raj dla smakoszy życia i przyrody. Bardzo słabo zaludniona, oferuje dzicz i autentyczność w najlepszym wydaniu. A wszystko, to nie jest bez znaczenia, w bardzo bezpiecznym i łatwo dostępnym wymiarze. Przyroda w tym miejscu to istny raj, każdy znajdzie tu swój ukochany zakątek.

Wybrzeże musi zadowolić miłośników wody, fal, klifów, wodospadów i wspaniałych widoków. Poszarpane, wrzynające się w otchłań wzburzonego oceanu, czasem bardzo ostrymi skałami, a czasem zaskakująco gładkimi otoczkami – gotuje dla odwiedzających niezapomniany spektakl wschodów i zachodów słońca. Po stronie zachodniej wyspy nie znajdziesz takich samych widoków nad wybrzeżem jak po przeciwnej stronie. Przygotuj się

na długie oczekiwanie, ale twoja cierpliwość zostanie wynagrodzona, bo znajdziesz tu nawet pingwiny. Lwów morskich nie będziesz szukał, to one znajdą ciebie, gdy nagle kamienie leżące na plaży okażą się śpiącymi lub wylegującymi się w słońcu zwierzakami.

Jeśli jesteś w drużynie góry, to znajdziesz tu niezliczoną ilość szlaków górskich, wspaniałe parki, cudne widoki. Nowa Zelandia zadbała o mapy, oznakowanie na trasie, czasem wręcz przesadnie poprawne i zawsze bardzo bezpieczne. Bez obawy, że ta poprawność odbiera

58 Podróże
Teks T i zdjęcia : Estera Hess
cz. 2

zwiedzaniu spontaniczność. Nic bardziej mylnego, o różnorodność przygód, ale i trasy zwiedzania zadba zawsze pogoda, która jest w tym miejscu absolutnie nieprzewidywalna. I choć wydawać się mogą nieprawdziwe ostrzeżenia i informacje w przewodnikach czy na dobrych blogach jakoby Wyspa Południowa mogła zaskoczyć czterema porami roku w ciągu jednego dnia: uwierzcie, tak dzieje się naprawdę. I nie tylko w górach, także na wybrzeżu, a czasem gdy na wschodzie leje, to na zachodzie świecie słońce i na odwrót. Na szczęście odległości nie są aż tak wielkie, by nie móc spontanicznie zmienić swoich planów.

W przeciwieństwie do Wyspy

Północnej na południu Nowej Zelandii

życie płynie wolniej, naprawdę – choć w to trudno

uwierzyć, jeszcze wolniej. Restauracje, sklepy, a nawet stacje benzynowe mają swój rytm, i nie zważając na turystów, których w sezonie pojawia się tu całkiem sporo, nie zmieniają swoich przyzwyczajeń i zamykają się o 19:00. Wyspa Południowa na co dzień nie dba o srebrną zastawę i fikuśne koktajle czy ulepszone wersje jajek po benedyktyńsku. Nastaw się, że będziesz jadł i pił to, co akurat znajdziesz w menu, a nie to, co sobie wymyślisz. Ale na Wyspie Południowej celebruje się czas wolny, rodzinę, tradycje. Bądź gotów na ucztę dla podniebienia w wyjątkowych miejscach, gdzie szef kuchni przygotuje dla Ciebie wyjątkowe dania z organicznych składników, a przy tym będzie miał czas, by się pokazać przy stoliku i porozmawiać, bo relacje się liczą najbardziej. Do dobrej kuchni przystoi zainteresować się dobrym winem, kto szuka ten znajdzie – liczne winnice w rejonie Malborough. I nawet tutaj, gdzie hektolitry wina wyjeżdżają na cały świat, króluje duch slow, degustacje, rozmowy z właścicielami, którzy dzielą się swą pasją z gośćmi. Często podczas tych opowieści w Nowej Zelandii gości cały świat.

Wyspa Południowa to miejsce bez nadęcia i bez zbędnych ceregieli, nie ma tu żadnych ulepszaczy i rozrywek. Liczy się tu i teraz. Noclegów nie ma zbyt wiele, wymagają wczesnych rezerwacji, nie należą do najbardziej wymyślnych i luksusowych na świecie. Tu wiedzą, że turysta jest w drodze, że zatrzyma

59 Podróże

się co najwyżej na 2 noce i jedzie dalej, a gdy ma alternatywę biwakowania w miejscach z widokiem wartym miliony atrakcyjność tradycyjnych noclegów maleje. Tu można wypoczywać aktywnie, poza wodą i górami nie brakuje tutaj wyzwań dla śmiałków kolarstwa czy biegania. Wyspa Południowa nie należy do tanich, każda atrakcja ma swoją cenę, noclegi, choć jest ich mało, a może właśnie dlatego, cenią się dość mocno. Największe turystyczne miejsca należy rezerwować z dużym wyprzedzeniem, by nie obejść się smakiem. Kolej z przystankami w najbardziej widokowych miejscach, rejs po Milford Sound, przelot helikopterem nad lodowcami z zejściem na lodowiec i trekkingiem do rozpadlin, jaskiń czy żywego lodu rozchodzą się bardzo szybko. A przepustowość jest ograniczona i szkoda byłoby odpuścić którąkolwiek z atrakcji.

Więcej niż samych Nowozelandczyków spotkasz tu podróżujących w pojedynkę albo w małych grupach ludzi z całego świata. Często łączą naukę wraz ze zwiedzaniem, albo korzystają z rocznej przerwy w szkole lub przed rozpoczęciem kariery zawodowej ruszają na podbój

Antypodów. Nowa Zelandia daje mnóstwo szans na to, by mieć czas na drugiego człowieka. Długie szlaki piesze, wspaniałe rejsy, wypatrywanie wielorybów czy pływanie z delfinami to momenty, kiedy radość zrzesza wszystkich bez względu na wiek, język i pochodzenie.

60

Nie brakuje głosów, które uważają Wyspę Południową Nowej Zelandii za jej najlepszą część, odejmując jakiekolwiek zasługi północy. Ja uważam, że dopiero obie wyspy tworzą całość i mogą być uznawane za pełen obraz kraju. Południe ma więcej wyzwań, lubi zaskoczyć, zgotować sytuacje niespodzianki, a o to w podróży chodzi. I choć dla organizatora to zawsze więcej stresu i kłopotów, to ostatecznie ten pazur i zadzior, który siedzi na Wyspie Południowej, odwdzięcza się pełnym zachwytem na każdym kroku. Ochom i achom nie ma końca, cisza i spokój oraz widoki rekompensują wszystko.

Kiedy pytam na koniec podróży moich współtowarzyszy, co najbardziej podobało się im w Nowej Zelandii, często słyszę te same odpowiedzi: – przyroda, taka czysta i wielka, bez żadnych sztuczności, jak z filmów o dinozaurach, często przerysowana w wielkości, zawsze soczyście zielona, – bezpieczeństwo na co dzień, i nikt nie ma na myśli przestępstw czy kieszonkowców, kradzieży czy napadów, chodzi o brak tu jakichkolwiek niebezpiecznych gadów albo płazów, które można niespodzianie spotkać w lesie, nie ma tu zwierząt, które napotkane na szlaku mogą nieźle nastraszyć, nawet nocą niewiele ssaków pojawia się na drogach, z wyjątkiem plagi oposów,

– wspaniałe widoki, ja dodałabym gdy jest pogoda, bo bez niej, widoków nie ma i zachwytu wyspą też nie, ale jak pogoda dopisze, to wzroku nie można oderwać, a serce wprost szaleje z radości, na każdym kroku nowe wspaniałe landszafty i cudne krajobrazy.

Przepis na przygodę jest prosty, pakuj walizkę, kup dobre loty, przygotuj plan podróży, a potem już tylko codziennie zachwycaj się wspaniałymi widokami, myśląc, że ten, który masz przed oczami jest tym najlepszym i najpiękniejszym w twoim życiu. Zdradzę Ci sekret, tylko do jutra, bo najpóźniej wtedy staniesz przed kolejnym najpiękniejszym widokiem w twoim życiu.

61 Podróże

Będzie

się działo

Opera w Auli UAM

Recital Olgi Pasiecznik Gabriel Chmura in memoriam

Opera w Auli UAM

Moniuszko / Lutosławski

10 maja, godz. 19:00, Aula Uniwersytecka

12 maja, godz. 18:00, Kościół św. Andrzeja Apostoła w Komornikach

Tworzyli w różnych epokach, siłą rzeczy ich spojrzenie na muzykę i dobór środków wyrazu były odmienne. Łączy ich talent, nieprzeciętna wrażliwość i stylistyczna wirtuozeria. Moniuszko i Lutosławski, bo to o nich mowa, będą bohaterami kolejnego koncertu w ramach cyklu Opera w Auli UAM. Zapraszamy na wieczór z muzyką polską!

Wykonawcy:

Marco Guidarini – dyrygent

Mariusz Otto – kierownictwo Chóru

Magdalena Nowacka – sopran

Magdalena Wilczyńska-Goś

– mezzosopran

Piotr Friebe – tenor

Damian Konieczek – bas

Chór i Orkiestra Teatru Wielkiego im.

Stanisława Moniuszki w Poznaniu

17 maja, godz. 19:00, Aula Uniwersytecka Olga Pasiecznik 19 grudnia 2020 podczas koncertu poświęconego Gabrielowi Chmurze tak wspominała Maestra: Był jednym z tych dyrygentów, o których można powiedzieć, że nie tylko zaszczytem Go znać, ale też miało się szczęście w ogóle takiego człowieka spotkać w życiu. Chyba w 2004 roku spotkaliśmy się w La Monnaie po spektaklu i od tego momentu upłynęło 16 lat fantastycznej muzycznej i ludzkiej przyjaźni. Ze względu na te słowa i wspólną artystyczną wrażliwość nie mogło zabraknąć specjalnego recitalu Olgi Pasiecznik.

Wykonawcy:

świecie, w swoim repertuarze ma wspaniałe mezzosopranowe partie: Carmen, Santuzza, Mrs Quickly, Amneris, Lady Billows, Azucena. Oraz Piotr Kalina, krakowianin, który zadebiutował w Poznaniu partią Stefana w głośnej realizacji Strasznego dworu Ilarii Lanzino, śpiewał Rodolfa w koncertowym wykonaniu Cyganerii Pucciniego i Stacha w Moniuszkowskiej Jawnucie.

Paria Moniuszko wykonanie koncertowe Moniuszko wraca do Berlina. Operowe dzieło odkryte na nowo

23 maja, godz. 20:00, Filharmonia

Berlińska

Paria – opera Stanisława Moniuszki – odkryta po latach, olśniewa. Dzieło nagrodzone w 2021 roku International Opera Award, dzieło zabrzmi w Filharmonii Berlińskiej.

Paria to opera o potrzebie wolności tkwiącej w każdym z nas. Poruszająca historia o wykluczeniu i sile uprzedzeń. Jam paria! – to jedno z najmocniejszych wyznań w twórczości

Olga Pasiecznik – sopran Krzysztof Trzaskowski – fortepian Janusz Olejniczak – fortepian Jerzy Kisielewski – prowadzenie koncertu

Kameralny

20 maja, godz. 19:00, foyer I piętra Teatru Wielkiego w Poznaniu

„Kameralny wieczór w operze” tym razem w towarzystwie dwojga związanych od niedawna z Teatrem solistów. Gosha Kowalinska, poznanianka, która podbija sceny na całym

Stanisława Moniuszki. Historia miłości łamiącej społeczne bariery po latach nabrała blasku pod kierownictwem muzycznym Gabriela Chmury, a obecnie rozkwitła pod batutą Jacka Kaspszyka. Koncertowa prezentacja w Filharmonii Berlińskiej odbędzie się tuż przed wydaniem płyty z nagraniem Parii, którą przygotuje wytwórnia Naxos.

Realizatorzy:

kierownictwo muzyczne: Jacek Kaspszyk

kierownictwo Chóru: Mariusz Otto

Wykonawcy:

dyryg ent: Jacek Kaspszyk

Idamor: Dominik Sutowicz

Neala: Iwona Sobotka

Dżares: Stanislav Kuflyuk

Ratef: Piotr Friebe

Akebar: Volodymyr Tyshkov

Kapłanka: Lucyna Białas

Chór i Orkiestra Teatru Wielkiego im. Stanisława Moniuszki w Poznaniu

62
F o T o sko B ogunia
Kowalinskiej i Piotra Kaliny z okazji Dnia Artysty Śpiewaka
wieczór w operze Recital Goshy
F o T m
z
T
R
aciej
ienkiewicz Marco Guidarini F o T a nd R zej s wie T lik F o T o sko B ogunia F o T k a R pa
i z a
ewicz Gosha Kowalinska Piotr Kalina

#4WALTORNIE! 141. KONCERT TARGOWY

• Franz Schubert

Rondo A-dur na skrzypce i orkiestrę smyczkową D.438

• Ralph Vaughan Williams

II Symfonia A London Symphony

ARTYŚCI XXI WIEKU

12 maja, godz. 19:00

Filharmonia Poznańska, Aula Uniwersytecka

• Marcin CHRZANOWSKI – waltornia

• Petr KOZEL – waltornia

• Monika PAPROCKA-CAŁUS – waltornia

• Marta MURAWSKA-BEDNARSKA – waltornia

• Łukasz BOROWICZ – dyrygent

• Orkiestra Filharmonii Poznańskiej

Program:

• Robert Schumann

Konzertstück F-dur na cztery waltornie i orkiestrę op. 86

• Anton Bruckner

III Symfonia d-moll

MISTRZOWIE BATUTY

19 maja, godz. 19:00

Filharmonia Poznańska, Aula Uniwersytecka

• Paul McCREESH – dyrygent

Będzie się działo

• Marcin SUSZYCKI – skrzypce

• Orkiestra Filharmonii Poznańskiej

Program:

• Edward Elgar

Uwertura Cockaigne op. 40

26 maja, godz. 19:00

Filharmonia Poznańska, Aula Uniwersytecka

• Hyeyoon PARK – skrzypce

• Alpesh CHAUHAN – dyrygent

• Orkiestra Filharmonii Poznańskiej

Program:

• Joseph Haydn

XLIV Symfonia e-moll Hob.I:44

• Erich Wolfgang Korngold

Koncert skrzypcowy D-dur op. 35

• Robert Schumann

II Symfonia C-dur op. 61

63
F o T a n T oni H o FF mann F o T a nd R ej g R ilc

Będzie

się działo

Irena

12 maja, godz. 11:00 i 19:00

13 maja, godz. 16:00 i 19:00

Teatr Muzyczny w Poznaniu

Polsko-amerykański dramat muzyczny o Irenie Sendlerowej, Sprawiedliwej wśród Narodów Świata, która wraz z grupą innych bohaterów uratowała kilkaset dzieci z warszawskiego getta. Gdy rozpętało się piekło II wojny światowej, Irena miała zaledwie 29 lat. Ryzykując życiem, organizowała cały system wyprowadzania na drugą stronę muru. To historia o kobiecie, która zdecydowała się walczyć i o odwadze, która może zwyciężyć najstraszliwsze zło. Reżyserem spektaklu jest Brian Kite, a libretto napisali Mary Skinner i Piotr Piwowarczyk. Kompozytorem muzyki jest Włodek Pawlik, jedyny polski laureat Grammy w kategorii jazzu, a piosenki napisał Mark Campbell (zdobywca Grammy i Pulitzera).

Kombinat

19-20 maja, godz. 19:00

21 maja, godz. 17:00

23-26 maja, godz. 19:00

27 maja, godz. 15:00

Teatr Muzyczny w Poznaniu

Razem z głównymi bohaterami trafiamy do surrealistycznego świata Kombinatu, w którym władzę sprawuje bezwzględna Agrawa. Tu nie ma miejsca na indywidualizm, każdy ma być takim samym, szarym człowiekiem, podporządkowanym zasadom, które tu panują. Jan K. i Suku muszą odbyć szkolenie, zdobywając kolejne pieczątki za prawidłowo wykonane zadania. Śledząc ich losy stajemy sami przed ważnymi pytaniami o rzeczywistość, w której na co dzień funkcjonujemy. Bo to spektakl o każdym z nas. Reżyserem Kombinatu jest Wojciech Kościelniak, który zbudował spektakl muzyczny, bazując na ponadczasowych tekstach Grzegorza Ciechowskiego i Republiki.

Salon Poezji / Marta Wągrocka

20 maja, godz. 11:45 (Teatr Muzyczny) i 17:00 (Biblioteka w Zamku z Kórniku)

Gościnią 82. odsłony Salonu Poezji będzie aktorka teatralna, filmowa, serialowa i dubbingowa, Marta Wągrocka, która przeczyta poezję Marii Konopnickiej. O oprawę muzyczną zadba Zuzanna Czachor, flecistka orkiestry Teatru Muzycznego.

64
Fot. Dawid Stube Fot. Dawid Stube Fot. Dawid Stube

Będzie się działo

Noc w Polskim Teatrze Tańca

12 maja, godz. 22:00 i 23:00

Siedziba Polskiego Teatru Tańca w Poznaniu, ul. Taczaka 8

Polski Teatr Tańca zaprasza do nocnego zwiedzania teatru. W niesamowitej scenerii pogrążonych w mroku wnętrz, rozbłyskujących świetlnymi instalacjami, opowiadać będziemy - słowem i ruchemo jego przeszłości i teraźniejszości, architekturze i artystach, podążając szlakiem znajdujących się w przestrzeni teatru eksponatów, z których każdy ma swoją własną historię.

Spacery odbędą się w dwóch terminach - 12 maja, o godz. 22.00 i o godz. 23.00.

Wstęp wolny. Obowiązują zapisy - chęć uczestnictwa prosimy zgłaszać na adres mailowy: bilety@ptt-poznan.pl lub pod numerem telefonu: +48 61 858 04 61.

„45”

13 maja, godz. 20:00

Siedziba Polskiego Teatru Tańca w Poznaniu, ul. Taczaka 8 Wielkoformatowe widowisko, rozpisane na kreacje tancerzy kunsztownym językiem Jacka Przybyłowicza. Czerpie z fizycznej intensywności współczesnego tańca izraelskiego, elegancji form neoklasycznych i nieskrępowanej wyobraźni tańca współczesnego. Gra z zasadami symetrii, ozdobność detali, pastelowa tonacja, minimalizm kostiumów, finezyjna reżyseria światła oraz energetyczny duet perkusji i saksofonu tworzą wysmakowaną kompozycję. „45” jest nielinearną opowieścią o 45-letniej historii teatru. Zbiorowym portretem młodych artystów scalonych pracą zespołową i wyborem sztuki jako sposobu na życie.

Dzień Familijny

27 maja, godz. 10:30-16:00

Siedziba Polskiego Teatru Tańca w Poznaniu, ul. Taczaka 8

Zaprezentowany zostanie cieszący się dużym zainteresowaniem, spektakl „InstynkTY” w reżyserii Alicji Morawskiej-Rubczak, adresowany do najmłodszych widzów – dzieci do lat 3. W bezpiecznej przestrzeni, przy łagodnej muzyce, postaramy się włączyć maluchy do współdziałania, wspólnego ruchu, a także zabawy.

W czasie pomiędzy spektaklami przygotowaliśmy propozycje 4 warsztatów dla dzieci, które przeprowadzą artyści Polskiego Teatru Tańca. Gdy dzieci  będą uczestniczyć w warsztatach, dorośli, opiekunowie będą mieli okazję do relaksu podczas terapeutycznych zajęć z Jogi Śmiechu.

Zdjęcia: Andrzej Grabowski  Szczegółowe informacje o wydarzeniach i biletach: www.p tt-poznan.pl

66

ZWIERZĘ PRZEDE MNĄ

Muzeum Narodowe w Poznaniu

Wystawa w Muzeum Narodowym w Poznaniu jest efektem niemal rocznej współpracy z Instytutem Historii Sztuki Uniwersytetu im. Adama Mickiewicza w Poznaniu. Projekt zakładał stworzenie scenariusza wystawy przez studentów historii sztuki z dzieł przechowywanych w magazynach poznańskiego muzeum.

Tytuł – „Zwierzę przede mną” – został zaczerpnięty z tekstu Jacquesa Derridy, który proponuje odejście od wizji świata, w której człowiek umieszczony jest w centrum i przyjęcie perspektywy zwierzęcej w namyśle nad otaczającą nas rzeczywistością.

Pokazane na wystawie dzieła z motywami animalistycznymi ujęte są w ramy narracyjne uznające specyficzną dla „nie-ludzi” sprawczość. Zastosowana perspektywa zoocentryczna zakłada odejście od tradycyjnych metod badania sztuki, akcentujących kluczową rolę człowieka, i podkreśla znaczenie zwierząt innych gatunków. Obiekty pokazane na wystawie podzielone są na działy tematyczne skupiające się na poszukiwaniach zwierzęcej tożsamości. Ekspozycja ma oddawać zwierzętom głos i spojrzenie, ma je „przed-stawiać”, czyli, jak wskazuje tytuł, stawiać przed nami. Postawione zostaje pytanie: jak pokazywać zwierzęta, aby umożliwić im prezentację na ich własnych warunkach?

Koncert „Światło całego świata”

10 maja, godz. 19:00

Kościół św. Antoniego Padewskiego oo. franciszkanów konwentualnych

Wstęp wolny

10 maja, o godzinie 19 w kościele św. Antoniego Padewskiego oo. franciszkanów konwentualnych odbędzie się koncert pt. „Światło całego

świata”  w wykonaniu jednego z najlepszych zespołów w Europie –Chóru Kameralnego „Sophia” z Kijowa.

W listopadzie 2022 roku Chór Kameralny „Sophia” w mistrzowskim stylu zwyciężył 53. Międzynarodowy Konkurs Chóralny w Tolosie

(Hiszpania) – jeden z najważniejszych i najtrudniejszych konkursów chóralnych Starego Kontynentu, nominujący zwycięzcę do konkursu konkursów, czyli Europejskiego Chóralnego Grand Prix (European Grand Prix for Choral Singing).

Wydarzenie będzie miało charakter charytatywny. Celem organizatorów jest zebranie środków na wsparcie chórów działających na Ukrainie.

67 Będzie
się działo

Będzie się działo

Wystawa SPOKOJNIE – NIESPOKOJNIE

3-24 czerwca

Vinci Art Gallery

Na początku czerwca zapraszamy na wystawę malarstwa Moniki Martini Madej SPOKOJNIE –NIESPOKOJNIE, stanowiącej zarówno komentarz do aktualnej rzeczywistości, jak i próbę zaproponowania antidotum.

Wybór zaprezentowanych prac opiera się na dwóch przeciwstawnych stanach/emocjach, w jakich powstawały poszczególne obrazy. Z jednej strony zobaczymy obrazy spokojne, wyciszające, powstałe w wyniku kontaktu z naturą, kojącą wodą oceanu, zapatrzeniem w niebo, gdzie dominantą kolorystyczną są błękit i zieleń (seria „Słoną wodą malowane”). Drugi cykl to zmagania z materią malarską i widocznym zwrotem w kierunku człowieka, energii jego uczuć, marzeń i snów, nasyconych kolorem i dynamiką kompozycji (obrazy „Tańce ze snami”). Elementami wiążącymi całą grupę prezentowanych na wystawie prac są połączenia kolorystyczne i zawieszenie między konkretem a abstrakcją wskazujące na potrzebę wytchnienia, odpoczynku i zatopienia się w niedopowiedzianej przestrzeni i nienazwanym miejscu.

68

Z sali baletowej na scenę

27 maja, godz. 11:00-13:00

Drzwi Otwarte

Szkoła Baletowa Anny Niedźwiedź

ul. Petera Mansfelda 4, Jeżyce

Szkoła Baletowa Anny Niedźwiedź to jedyna szkoła baletowa w Polsce, która posiada własną scenę teatralną. Nie każdy jednak zdaje sobie sprawę z tego, że naukę tańca klasycznego można rozpocząć w późniejszym wieku i  spełnić marzenie o karierze scenicznej. Udział w spektaklach teatralnych to bardzo ważny element edukacji baletowej poprzez praktykę sceniczną. To właśnie tutaj uczniowie mogą zaprezentować swoje umiejętności i talenty przed szeroką publicznością na scenie Teatru Cortiqué Anny Niedźwiedź.

W Szkole Baletowej Anny Niedźwiedź naukę baletu mogą rozpocząć

dzieci od 3 roku życia. Jednak młodzież, która nieco później odkrywa swoją pasję, może dołączyć do starszych klas i rozpocząć profesjonalny rozwój w dziedzinie tańca i akrobatyki.

Dla uczniów powyżej 12 roku życia tworzone są klasy o profilach artystycznych, w których oprócz tańca klasycznego, młodzież uczy się akrobatyki, tańca jazzowego, musicalowego czy współczesnego. Efekty edukacji uczniowie prezentują podczas spektakli wystawianych w Teatrze Cortiqué Anny Niedźwiedź.

Po osiągnięciu odpowiedniego poziomu uczniowie kończą szkołę, otrzymując dyplom Niepublicznej Szkoły Sztuki Tańca w Poznaniu z tytułem zawodowego tancerza.

Jak wygląda nauka w Szkole Baletowej Anny Niedźwiedź? O tym będzie można się przekonać podczas Drzwi Otwartych, które odbędą

się 27 maja.

W programie m.in.

• otwarte, bezpłatne lekcje baletu dla dzieci,

• lekcje pokazowe m.in. taniec klasyczny, akrobatyka powietrzna,

• warsztaty cyrkowe,

• prezentacja kostiumów i rekwizytów ze spektakli Teatru Cortiqué,

• koncert na scenie Teatru Cortiqué Anny Niedźwiedź.

69 Będzie się działo

Wieczór w prestiżowym stylu

z djęcia : M aciej s znek , e scargofoto

Gorąca atmosfera, wyjątkowi goście, pyszna kuchnia. Takie rzeczy tylko z „Poznańskim Prestiżem”. W środowy wieczór spotkaliśmy się w restauracji Sarbinowska, aby celebrować siódmy rok wydawniczy „Poznańskiego Prestiżu” oraz porozmawiać z bohaterem kwietniowej okładki, Kajetanem Vincentem Nawrockim, właścicielem agencji eventowej JuicyAgency.

Ponad sto osób – przyjaciół biznesowych „Poznańskiego Prestiżu” miało okazję  wysłuchać wywiadu przeprowadzonego przez redaktor naczelną magazynu Alicję Kulbicką z Kajetanem na temat trendów panujących dziś w branży eventowej, jego drogi zawodowej oraz planów i marzeń dotyczących tej prężnie rozwijającej się agencji.

Zgromadzeni goście mogli skosztować specjałów przygotowywanych na żywo przez nieoceniony zespół restauracji Sarbinowska, który na ten wieczór przygotował specjalny pokaz live cookingu.

Muzycznie wieczór umiliła Basia Szelągiewicz, jedna z najbardziej rozpoznawalnych skrzypaczek, grających muzykę rozrywkową oraz

DJ Krzysztof „Dust” Siedlewski.

Dziękujemy za Waszą obecność i do zobaczenia!

70 Po godzinach

Nowe kontakty biznesowe z PKB

z djęcia : k arina awarska fotografia

Podczas spotkania PKB Wielkopolska, które odbyło się w siedzibie Wielkopolskiego ZPN kilkukrotnie z ust przedsiębiorców wybrzmiało zdanie: „Chciałbym nawiązać nowe kontakty biznesowe”. W odpowiedzi na tą potrzebę przebiegła pierwsza część spotkania, która była skierowana do firm, które chcą poznać projekt. Przybliżone zostały sposoby tworzenia przestrzeni dla biznesu do nawiązywania nowych relacji oraz w drugiej części spotkania klub pokazał próbkę możliwości rozmowy z nowo poznanymi przedsiębiorcami. Podczas spotkania wiele wątków dotyczyło dofinansowań, które były tematem gorącej dyskusji oraz cyfrowego długopisu, który zaprezentował w krótkiej prezentacji nasz partner - firma Grasta. Współorganizatorem spotkania był Wielkopolski ZPN, za co ogromnie dziękujemy, tak jak i wszystkim przedsiębiorcom, którzy zjawili się i pokazali swoją otwartość oraz chęć nawiązywania relacji, które jak przyznają mają pomóc w nawiązywania nowych kontaktów biznesowych.

TWÓJ BIZNES, naszym priorytetem!

Era Jazzu gra już 25 lat

z djęcie : k atarzyna r ainka

Era Jazzu obchodzi w tym roku Srebrny Jubileusz. Wystartowała w 1998 roku galowymi koncertami w prestiżowych salach całej Polski, koncertami klubowymi, sesjami oraz kolekcjonerskimi wydawnictwami. Od 2016 roku Era Jazzu realizuje swoje projekty głównie w Poznaniu, nadając działaniom jazzowym w mieście znamion prestiżowych i niepowtarzalnych wydarzeń artystycznych. Z jednej strony wielkie, jazzowe gwiazdy (od Diany Krall po Herbie’go Hancocka i Cassandrę Wilson), z drugiej artyści, którzy – właśnie poprzez koncerty Ery Jazzu – zaistnieli na polskim rynku. Do tego Poznań Jazz Project – czyli specjalnie przygotowywane koncerty i nagrania z udziałem niekwestionowanych gwiazd jazzu oraz młodych, poznańskich muzyków i realizowany konsekwentnie cykl koncertów „komedowskich”.

– Kiedy startowałem z Erą Jazzu – mówi Dionizy Piątkowski, pomysłodawca cyklu koncertowego, wiedziałem, że ma to być impreza inna niż wszystkie dotychczasowe, podobne festiwale w Polsce. Przede wszystkim postawiłem na ekskluzywność i prestiż wydarzeń i zapraszanie wspaniałych artystów.

Jubileusz celebrowano koncertem EABS – najpopularniejszej i najbardziej podziwianej formacji nowego, polskiego jazzu (wg

czytelników i krytyków Jazz Forum – „najlepszej elektrycznej grupy roku”) oraz poznańską premierą „Nim Wstanie Dzień”, muzyczno-teatralnego widowiska, w którym wraz z mistrzowską grą aktorską, kompozycjami Krzysztofa Komedy, nowoczesnymi efektami graficznymi oraz wizualizacjami przedstawiano fabularyzowane życie wybitnego, poznańskiego muzyka i kompozytora. Kto był, ten wie, o czym mowa… Było sentymentalnie, uczuciowo, zadziornie i spektakularnie – jak to na Erze Jazzu.

WSCHODY w Vinci

Art Gallery

z djęcia : M ateriały prasowe

Wweekend 21-22 kwietnia została otwarta w Vinci Art Gallery wystawa malarstwa Szymona Chwalisza, zatytułowana WSCHODY.

Przestrzeń galerii wypełnił surrealizm i symbolika, a Artysta opowiadał gościom o nowej serii swoich prac, których spoiwem jest motyw światła oraz okien, zapraszających do przejścia w nowe wymiary.

Wystawa potrwa do 26 maja. Projekt sfinansowano ze środków budżetowych Miasta Poznania. #poznańwspiera*

Przy okazji wystawy, w galerii można nabyć albumy z malarstwem Szymona Chwalisza.

Kwietniowa noc w Palmiarni

z djęcia : M ateriały prasowe

Pierwsza w tym roku noc w Palmiarni była okazją do podziwiania ekspozycji roślin w wyjątkowej atmosferze, a także do zanurzenia się w intrygujące gitarowe rytmy flamenco czy samby. Nocne wędrówki w Palmiarni dały możliwość podziwiania piękna natury różnych stref klimatycznych w zupełnie innej odsłonie niż na co dzień. Wydarzenie cieszyło się ogromną popularnością, do Palmiarni przybył tłum zwiedzających. Dodatkowo w pawilonie z roślinnością śródziemnomorską odbył się koncert gitarowy, na którym wystąpił Marcin K. Jany (gitarzysta, absolwent Akademii Muzycznej w Bydgoszczy). W prezentowanym programie oprócz flamenco pojawiły się również autorskie kompozycje oraz improwizacje z wplecionymi lekko orientalnymi nutami.

Przegląd Kobiecych Filmów Górskich i Podróżniczych w Poznaniu

z djęcia : M ateriały prasowe

Fundacja Wandalistki i Kino Muza już po raz drugi zorganizowały Przegląd Kobiecych Filmów Górskich i Podróżniczych. To jedyne takie wydarzenie filmowe w Polsce!

Tym razem podczas 2 dni (1-2 kwietnia) zaprezentowano 5 filmów dotyczących kobiecych eksploracji, górskich przygód i wspinaczki. Uczestnicy mogli wziąć udział w spotkaniach i rozmowach z gościniami specjalnymi – Elizą Kubarską i Anną Tybor oraz prowadzącą Kamilą Kielar.

Po pierwsze: kobiety

Tak jak i w ubiegłorocznej edycji, tak i podczas tego „Przeglądu” nie zabrakło silnych kobiecych postaci. W roli gościni specjalnej pojawiła się Eliza Kubarska – alpinistka (jedna z niewielu kobiet na świecie, która wytyczała nowe drogi na górskich ścianach) i reżyserka filmowa, która obecnie pracuje nad filmem dokumentalnym poświęconym Wandzie Rutkiewicz. Premiera „Ostatniej wyprawy” planowana jest na ten rok. Ponadto Kamila Kielar , czyli kobieta urodzona do eksplorowania świata, podróżniczka, dziennikarka i reportażystka. Jej dziennikarski sznyt przydał się w prowadzeniu spotkań i rozmów, nie tylko z Elizą, ale także z Anną Tybor, czyli kolejną kluczową postacią. Anna to kobieta do zadań specjalnych, od narciarstwa wysokogórskiego po himalaizm (pięciokrotna mistrzyni Polski w skialpinizmie, pierwsza kobieta na świecie, która zdobyła ośmiotysięcznik Manaslu bez użycia tlenu z butli i zjechała ze szczytu na nartach). Jeśli rozważania o roli kobiet we współczesnej wspinaczce i o sportach górskich – to tylko w takim składzie!

Na wielkim ekranie

Nie tylko spotkania i rozmowy, ale i emocje na wielkim ekranie – to zagwarantowały projekcje pięciu filmów, które nie pozwoliły się nudzić. Klimat Meksyku, USA i Nepalu w jednym miejscu? Proszę bardzo! Ten dobrze brzmiący przepis na udane dwa dni dopełniła szczypta pięknych widoków, ekstremalnych przeżyć i drogi do odnalezienia siebie – w takich filmach jak:

• Stumped | reż. Cedar Wright, Taylor Keating (USA) | 22 min

• Aliento | reż. Ulises Fierro (Meksyk) | 17 min

• Mothered by Mountains | reż. Renan Ozturk (Nepal) | 16 min

• Like a Wolf | reż. Montage Production LLC (USA) | 75 min

• Follow Through | reż. Adam Clark, Isaiah Branch-Boyle (USA) | 22 min

Organizatorzy: Fundacja Wandalistki, Kino Muza w Poznaniu

Partnerzy: Estrada Poznańska, Klub Wysokogórski Poznań

Patroni Medialni: Magazyn Góry, Magazyn na szczycie, Radio Afera, „Poznański Prestiż”, „Nasz Głos Poznański”

76 Po godzinach

Wiosenna edycja #byckobietaontour za nami!

z djęcia : j akub w ittchen

Pierwsza sobota kwietnia była w Poznaniu prawdziwym świętem kobiecości. W konferencji #byckobietaontour wzięło udział 400 kobiet z kraju i z zagranicy. Tym razem hasłem przewodnim spotkania była pewność siebie. Marta Klepka – pomysłodawczyni, autorka i organizatorka projektu #byckobietaontour postawiła na ekspertów i prawdziwe osobowości.

1 kwietnia na scenie wystąpili naprawdę wyjątkowi prelegenci. Wśród nich: Lidia Kazen, Dorota Wellman, Omena Mensah, Iza Kuna, Łukasz Jemioł.  Było niezwykle energetycznie, merytorycznie i emocjonująco.

Widownia żywo reagowała. Były wybuchy entuzjazmu, oklaski, cisza pełna skupienia i owacje na stojąco. Podczas konferencji tytułem Kobiety on tour uhonorowano niezwykły duet - Sylwię Nawrot i Sylwię Dobrowolską – kobiety, które codziennie pomagają innym kobietom odzyskać pewność siebie. Wykorzystują swoje zdolności, by odtwarzać techniką mikropigmentacji w trójwymiarze brodawki piersiowe kobietom po mastektomii.

Kolejna edycja #byckobietaontour – 14 października 2023 roku w Starym Browarze w Poznaniu.

„Energia emocji”

w VA Gallery

tekst : pr M anager n atalia M ajchrzak z djęcia : a gata w eronika j uska

Za sprawą prac Marcina Mikołajczaka goście wernisażu wystawy „Energia emocji” przenieśli się na dalekie krańce naszego globu. Poczuli dzikie tętno płótna, nasycone smakiem i zapachem tajemnicy czarnego lądu.

Poczuli energię emocji i czar wspomnień…

Wystawa potrwa do 17 maja.

Sztuka Marcina Mikołajczaka jest ściśle związana z podróżami po świecie, to z nich czerpie energię i inspiracje do tworzenia. Stara się uchwycić ulotne wrażenia i emocje z tym związane. Prace, które tworzy, cechują się wyraźną fakturą i zdecydowaną kolorystyką nawiązującą do etnicznych klimatów odległych krain.

Marcin Mikołajczak to zapalony podróżnik, fotografik i artysta malarz posługujący się nieszablonowym stylem i indywidualną techniką. Jego prace nacechowane są głębią barw i autentycznością malowanych postaci. Absolwent Akademii Sztuk Wizualnych w Poznaniu, z chęcią podróżuje do egzotycznych krajów w poszukiwaniu kolorów i wrażeń, w szczególności do Azji i Afryki, gdzie dociera do miejsc oddalonych od cywilizacji. Uwiecznia tam za pomocą aparatu fotograficznego obrazy poruszające i niezwykłe, przenosząc je potem na płótno z właściwą dla siebie wrażliwością.

Ma na swym koncie wiele sukcesów również na polu designu – zaprojektowanie i wykonawstwo serii unikatowych mebli dla centrum handlu i sztuki Stary Browar w Poznaniu oraz dekoracja wnętrz na użytek hotelu Blow Up. Prace artysty znajdują się w kolekcjach prywatnych na całym świecie, m.in. w USA, Kanadzie, Niemczech, Francji, Włoszech, RPA, Hiszpanii, Australii, Skandynawii.

78 Po godzinach

Wyprzedaż szaf poznanianek w Starym Browarze

Fakt: dawanie ubraniom drugiego życia jest modne. Coraz chętniej odsprzedajemy niepotrzebne rzeczy i kupujemy odzież z drugiej ręki. Ten trend potwierdziło wielkie zainteresowanie wyprzedażą szaf poznanianek – wydarzeniem, które 22 kwietnia odbyło się w Starym Browarze. Stylowe dziewczyny zaproszone przez stylistkę Ulę Łaszyńską przygotowały na sprzedaż efektowne ubrania i akcesoria. Nowe-nie-nowe rzeczy szybko znajdowały nowe właścicielki. Wybór był duży: od ubrań z popularnych sieciówek, przez projekty niezależnych polskich marek, po perełki brandów premium – oczywiście w atrakcyjnych cenach. Wśród sprzedawczyń można było spotkać dziewczyny znane z Instagrama, m.in. Kamilę Fleszar, Paulinę i Julię Stolińską.

79 Po godzinach

Związek Pracodawców Mentor Biznesu stawia na edukację

Piątego kwietnia Związek zorganizował seminarium online dotyczące „Obowiązków pracodawców związanych z zatrudnianiem pracowników, ze szczególnym uwzględnieniem cudzoziemców”.

W spotkaniu udział wzięli przedstawiciele Państwowej Inspekcji

Pracy, Zakładu Ubezpieczeń

Społecznych, Związku Pracodawców

Mentor Biznesu oraz Federacji

Przedsiębiorców Polskich. Udział w spotkaniu był świetną okazją do poszerzenia i odświeżenia wiedzy z zakresu prawa pracy.

Z kolei 27 kwietnia miało miejsce kolejne wydarzenie w ramach cyklu Poznański Leadership.

Prowadzącym spotkanie był Tadeusz

Sudoł, a warsztat opierał się na poszukaniu odpowiedzi na pytanie jak zwiększyć sprzedaż w trudnych czasach.

DIAMO BEAUTY CLINIC w nowej odsłonie już otwarte!

z djęcia : M ateriały prasowe

Wpołowie kwietnia Diamo Beauty Clinic w Przeźmierowie zaprosiło swoje klientki na otwarcie nowego salonu.

Zgromadzeni goście mogli podziwiać świeżo oddany do użytku gabinet, wysłuchać kilku słów na temat oferowanych zabiegów oraz wygrać vouchery na zabiegi oczyszczania wodorowego. A to wszystko pod czujnym okiem właścicielki tego miejsca – Moniki Czerniejewskiej. Dziękujemy za zaproszenie!

z djęcia : M ateriały prasowe 80 Po godzinach

P A R T N E R S K I E K L U B Y B I Z N E S U W I E L K O P O L S K A

S P R A W D Ź K O R Z Y Ś C I D L A T W

O J E J F I R M Y

I

P K B

SPOTKANIE OTWARTE

SPOTKANIE OTWARTE

dla nowych firm

dla nowych firm

odbierz bezpłatny bilet i przyjdź na biznesowe spotkanie dla nowych firm

25.05.2023 godz. 17:00 - 18:00.

Siedziba Partnerskich Klubów Biznesu Wielkopolska

Siedziba Partnerskich Klubów Biznesu Wielkopolska

pkb wielkopolska

pkb wielkopolska

Rejestracja na biznes.pkbpoznan.pl

Rejestracja na biznes pkbpoznan pl

patronat medialny BUDUJ RAZEM Z NAMI SPOŁECZNOŚĆ BIZNESU B I L E T

partnerskieklubybiznesu.pl

partnerskieklubybiznesu.pl

p.wichlacz@pkbwielkopolska.pl

p.wichlacz@pkbwielkopolska.pl

P A R T N E R S K I E K L U B Y B I Z N E S U W I E L K O P O L S K A
patronat medialny I BUDUJ RAZEM Z NAMI SPOŁECZNOŚĆ BIZNESU B I L E T
odbierz bezpłatny bilet i przyjdź na biznesowe spotkanie dla nowych firm
P K B
S P R A W D Ź K O R Z Y Ś C I D L A T W O J E J F I R M Y
25.05.2023 godz. 17:00 - 18:00.

Turn static files into dynamic content formats.

Create a flipbook
Issuu converts static files into: digital portfolios, online yearbooks, online catalogs, digital photo albums and more. Sign up and create your flipbook.