AKADEMIA KIEROWCY Doskonalenie jazdy to inwestycja w bezpieczeństwo! (72) Ń 2023 ISSN 2543-957X
NATALIA KACZMAREK I RAFAŁ KOSIŃSKI
Stworzona rękoma japońskich mistrzów rzemiosła Takumi, Mazda CX-60 Plug-in Hybrid łączy wyrafinowaną elegancję
języka stylistycznego KODO z wytrzymałością SUV-a Starannie wyselekcjonowane materiał y, moc 327 KM, wyjątkowa dynamika i przyspieszenie 5,8 sekundy do setki, łączą się w idealnej harmonii w samochodzie zaprojektowanym z myślą o kierowcy Jeżeli z taką perfekcją dopracowujemy każdy detal – wyobraź sobie, z jaką przyjemnością będziesz prowadzić hybrydową Mazdę CX-60
W zależności od wersji
średnie
1,5-5,3 l/100
23 kWh/100 km oraz 33-139 g km Samochody Mazda są wyposażone w układ klimatyzacji zawierający fluorowany gaz cieplarniany o współczynniku ocieplenia globalnego powyżej 150 Informacje dotyczące odzysku i recyklingu samochodów wycofanych z eksploatacji znajdują się na mazda pl C R A F T E D I N J A P A N m a z d a . p l
V O Y A G E R G R O U P P O Z N A Ń POZNAŃ | św. Michała 20, tel. +48 61 628 66 58 | www.mazda-poznan-voyager.pl
samochodu
zużycie paliwa, energii oraz emisja CO2 (na podstawie WLTP) wynoszą odpowiednio:
km,
H Y B R Y D O W A M A Z D A C X - 6 0
Jesienne czasoumilacze
Wrzesień to taki poniedziałek wśród miesięcy. Wtedy to po weekendzie – zwanym lipcem i sierpniem – pora na mobilizację, dużą dawkę samozaparcia i… sporą ilość kawy. W każdy poniedziałek znajduję dla siebie coś, co pomaga mi przetrwać ten chyba najbardziej nielubiany dzień tygodnia. To najczęściej błahostka, drobny szczegół przedłużający celebrację leniwego weekendu. To czasem dobra kawa w kawiarni okraszona szneką z glancem, krótki spacer zamiast samochodowego pośpiechu, telefon do przyjaciółki czy choćby kilka minut z ulubioną muzyką. Ten niewiele kosztujący mnie rytuał sprawia, że poniedziałki stają się znośniejsze i lżejszym krokiem wchodzę w tydzień. Z wrześniem mam podobnie. Nieuchronność zbliżającej się jesieni sprawia, że ze wszechsił szukam małych uciech, które spowodują, że czas ten stanie się przyjemnym i kolorowym.
Po pierwsze przyroda. Wrzesień rozpoczyna się od długich cieni, które witają nas codziennie rano przy akompaniamencie szeleszczących pod stopami liści i asyście kluczy ptaków, które wiedzione instynktem odlatują w cieplejsze rejony świata. To fascynujące zjawisko co roku obserwuję z ogromnym podziwem dla tych niewielkich istot, które migrują w niezmiennym rytmie od tysięcy lat. I co roku zadaję te same pytania – dokąd się udają i jakim cudem nie gubią drogi… I choć znam odpowiedzi, jest coś romantycznego, wręcz transcendentnego w ich podniebnych wędrówkach.
Po drugie świece. Jesień to czas, kiedy w końcu w moim domu rozbłyska ciepłe światło bijące od zapachowych świec, które stłoczone w szufladzie przeczekiwały letnie upały. To ich moment na uwodzenie oszałamiającymi zapachami oraz pięknymi formami. W towarzystwie wygrzebanego na pchlim targu ceramicznego wazonu, w którym właśnie we wrześniu zamiast kolorowych kwiatów pojawiają się suszone, tworzą zestaw idealny. Po trzecie herbata. Czarna z imbirem i miodem, czerwona z pomarańczą, cynamonem i jabłkiem, czarna z maliną… Byle rozgrzewająca i zdrowa, rozpieszczająca nas aromatem. Ogromny kubek herbaty, ciepły koc o warkoczowym splocie i cyk! Już gotowe zdjęcie na Instagram. A skoro koc to i zestaw książek, które kupione latem cierpliwie czekały na jesienne długie wieczory. To również czas na nadrobienie kilku sezonów ulubionego serialu.
FELIETON:
ALICJA KULBICKA / redaktor naczelna
Jesień kocha swetry! To kolejny argument za moim jej uwielbieniem! Długie kardigany, wełniane, moherowe, dzianinowe, rozpinane i w serek. Zawsze modne, ciepłe pozwalają czuć się komfortowo, a jednocześnie naprawdę świetnie wyglądać.
Ta wyjątkowa pora roku dostarcza nam także mnóstwo kolorowych skarbów na nasze stoły. Śliwki, jabłka, winogrona, jeżyny czy w końcu dynia. No i grzyby… Każdy ich amator jak kania dżdżu wyczekuje wrześniowych poranków, by niczym Sherlock Holmes szukający dowodów zbrodni, przeczesywać mokrą od rosy ściółkę w poszukiwaniu borowików, maślaków, koźlarzy czy podgrzybków.
Jesień przynosi ze sobą kosz rozmaitości. W ciepłych barwach, otulonych miękką tkaniną, pachnących miodem i paczulą, cedrem i lasem. Przynosi melodię uderzających o szybę
kropel deszczu i rześki oddech spieczonej letnim słońcem przyrodzie. Czerpmy z niego, sięgając po to, co w tej jakże aromatycznej porze roku najpiękniejsze!
FOT. MATERIAŁY WŁASNE 1
Poznański Prestiż
Temat z okładki
18 NATALIA KACZMAREK
i RAFAŁ KOSIŃSKI
Akademia Kierowcy
Doskonalenie jazdy to inwestycja w bezpieczeństwo
Prestiżowe miejsce
24 DWÓR GOGOLEWO
Czas zachowany w szkatułce
Prestiżowa rozmowa
28 TAMARA ADAMSKA
Usłyszeć osoby głuche, czyli o potrzebie zrozumienia i empatii
Moda
32 STARY BROWAR
Najmodniejsza pora roku
38 ANNA DUTKOWSKA-ŚMIECHOWSKA
Zrób detoks szafy na jesień!
Uroda
40 JOANNA IGIELSKA-KALWAT
Skin minimalism – na czym polega nowy trend beauty?
Design
42 ARTPIN
Rzeźba – piękno w przestrzeniach naszego życia
44 TOMASZ FIEDOR
Dobry design wzbudza emocje
48 IKONY DESIGNU
Małpa, która się uśmiecha
Porady prawne
50 ALICJA WASIELEWSKA, WA Wasielewska Adwokaci Czy gdy dziecko kończy 18 lat, nie trzeba już płacić alimentów?
Muzyka
52 MICHAŁ KACZMARCZYK
Melodia jest dla mnie bardzo ważna
56 RECENZJA MARTY SZOSTAK
Piękno ponad wszystko – zapowiedź płyty Beyond Jakuba Józefa Orlińskiego & Il Pomo d’Oro
Filmowy Ferment
58 RADEK TOMASIK
Nie samym chlebem – Świat po pracy reż. Erik Gandini
Książki
60 MARCIN…
Bookowski przewodnik
Jubileusz
62 POLSKI TEATR TAŃCA
– 50 lat rozwoju sztuki tańca w Poznaniu!
Moto
66 MAZDA CX-60 plug-in hybrid Z prądem i pod prąd
Technologia
68 ZUZANNA HENSHAW, MetaMixer Czy blockchain i sztuczna inteligencja niszczą edukację?
Sport
70 PRZEMYSŁAW WICHŁACZ Sport nie potrzebuje biznesu? Nic bardziej mylnego!
Podróże
72 ESTERA HESS ETIOPIA – kraina obfitości
Będzie się działo
76 Zapowiedzi
Po godzinach
86 Fotorelacja z wydarzeń
MAGAZYN NOWOCZESNEGO POZNANIAKA | poznanskiprestiz.pl | fb.com/poznanskiprestiz
WYDAWNICTWO: Media Experts Sp. z o.o.
WYDAWCA: Karolina Kałdońska, karolina.kaldonska@poznanskiprestiz.pl
REDAKTOR NACZELNA: Alicja Kulbicka, alicja.kulbicka@poznanskiprestiz.pl
WSPÓŁPRACA: Michał Gradowski, m.gradowski@poznanskiprestiz.pl
Redakcja
NATALIA KACZMAREK I RAFAŁ KOSIŃSKI AKADEMIA KIEROWCY Doskonalenie jazdy to inwestycja w bezpieczeństwo!
REDAKTOR MERYTORYCZNY/SEKRETARZ REDAKCJI: Magdalena Ciesielska, magdalena.ciesielska@poznanskiprestiz.pl
REDAKTOR Zuzanna Kozłowska, zuzanna.kozlowska@poznanskiprestiz.pl
SOCIAL MEDIA SPECIALIST: Przemek Wichłacz, przemek@wichlacz.pl
REKLAMA Agata Rajchelt, reklama@poznanskiprestiz.pl
PROJEKT GRAFICZNY: Łukasz Sulimowski
SKŁAD: Rafał Cieszyński
REKLAMA: reklama@poznanskiprestiz.pl
ADRES REDAKCJI: ul. Młyńska 12, lok. 210, 61-714 Poznań redakcja@poznanskiprestiz.pl
DRUK: CGS drukarnia Sp. z o.o.
MAGAZYN BEZPŁATNY
2023
nie bierze odpowiedzialności za treść reklam i nie zwraca materiałów niezamówionych. Zastrzegamy sobie prawo do skracania i adiustacji tekstów oraz zmiany ich tytułów. Przedruk w całości lub części dozwolony jedynie po uzyskaniu pisemnej zgody Wydawnictwa Media Experts Sp. z o.o. Wszelkie przedstawione projekty podlegają ochronie prawa
autorskiego i należą do osób wymienionych przy każdym z nich. Wydawca nie ponosi odpowiedzialności za treść reklam i ma prawo odmówić ich publikacji bez podania przyczyny.
2 Poznański Prestiż 66 68 72 44
ZDJĘCIE NA OKŁADCE: Maciej Sznek Escargofoto
DOTTORE COSMECEUTICI ma już 10 lat!
TEKST: ANNA GEISLER – JANKOWIAK / Prezes Zarządu DOTTORE COSMECEUTICI
Od dekady dostarczamy kompleksowych odpowiedzi na przeróżne potrzeby pielęgnacyjne. Wierzymy, że tworzenie kosmetyków wymaga podejścia problemowego. Każdy produkt DOTTORE jest połączeniem unikalnej receptury, najlepszych surowców z różnych stron świata oraz maksymalnych stężeń składników aktywnych. Pielęgnację domową stawiamy na równi ze specjalistycznymi zabiegami gabinetowymi. Szkolimy profesjonalistów i dzielimy się wiedzą o tym, jak dbać o skórę na co dzień – bo włoskie słowo DOTTORE znaczy „nauczyciel”, „lekarz”, „erudyta”.
Skąd te włoskie inspiracje? Sięgamy do korzeni medycyny estetycznej. To właśnie specjaliści z Włoch wnieśli nieoceniony wkład w powstanie i rozwój medycyny estetycznej. Jesteśmy polską firmą, która każdego dnia kontynuuje najlepsze światowe tradycje świadomej pielęgnacji, a jednocześnie idzie z duchem czasu i prężnie się rozwija.
Nasze motto brzmi: medycyna dla urody. Realizujemy ideę marki kosmetycznej, która łączy doświadczenie naukowe, praktykę kosmetologiczną oraz świadomą pielęgnację domową. Każda receptura i każdy zabieg jest efektem współpracy specjalistów medycyny estetycznej, kosmetologii i chemii. Poszczególne kompozycje oparte są na zasadzie synergii – połączone składniki o odpowiednich właściwościach wzajemnie wzmacniają swoje działanie. Kosmeceutyki DOTTORE tworzone są według autorskich receptur i wykorzystują moc składników aktywnych pozyskiwanych na całym świecie.
Z DOTTORE COSMECEUTICI pielęgnacja jest skuteczna i przyjemna – dokładnie taka, jakiej potrzebujesz.
Urodzinowy rabat: 20% zniżki na www.dottore.pl! Świętuj z dottore, ciesząc się swoimi ulubionymi kosmetykami! Wejdź na www.dottore.pl i wpisz w koszyku hasło DOTTORE10. Otrzymasz 20% zniżki na cały dostępny asortyment!
Kod rabatowy jest ważny w dniach 1-30.09.2023r. i nie łączy się z innymi promocjami.
FOT. MATERIAŁY WŁASNE
7 Poznański
Prestiż
Ruch to zdrowie!
FELIETON: MAGDALENA CIESIELSKA / redaktor magazynu „Poznański Prestiż”
Nie tak dawno słychać było ostatnie dzwonki w szkołach, uczniowie w podskokach radości żegnali szkolne mury, aby zakrzyczeć „Witajcie wakacje!”. Rozmowy o planach i podróżach współgrały z dziecięcymi chichotami i uśmiechami. Dwa miesiące wolnego od nauki, obowiązków, zadań, klasówek, reprymend, uwag i nierzadko skarg, przeleciały jakoś tak szybko…
Przy dzieciach – żywych, zadziornych i często niesfornych – czas leci nieubłaganie. Nieraz człowiek spala się, tłumacząc po stokroć to samo, rwie przysłowiowe włosy z głowy, innym razem próbuje trzymać nerwy na wodzy, choć nie jest łatwo… W kryzysowych sytuacjach przypominam sobie słowa mojego dziadka „o żywych srebrach i złotkach”, o dzieciach nieumiejących wysiedzieć w jednym miejscu, o takich, które mają sto pomysłów na minutę, o aktywnych, wygimnastykowanych, dla których świeca, szpagat, gwiazda to żaden wyczyn – o dzieciach, które są po prostu zdrowe, bo są non stop w ruchu. Mojej dwójki jest wszędzie pełno i ze spalaniem kalorii, a tym bardziej słodkości, nie mają problemu. W te wakacje – niestety – za dużo napatrzyłam się na inny problem… Polskie plaże to przekrój polskiego społeczeństwa, to jakby zamknięte i obserwowane pod lupą kłopoty i rozterki, które widać na pierwszy rzut oka. Wynudzeni rodzice, wpatrzeni w telefon, pozostawiają swoje pociechy na pastwę wakacyjnych fast foodów i kolorowych słodyczy, w których aż roi się od sztucznych barwników i substancji rodem z tych „EEE”. Wymyślne frykasy, tandetnie kolorowe i jakże niezdrowe, pochłaniane są przez dzieci bez jakichkolwiek ograniczeń i zahamowań. To nie jest jedzenie ani celebrowanie smaków, tylko niechlujne połykanie wielkich kęsów, aby szybciej, aby nikt im nie zabrał… Zastanawiam się nieustannie, gdzie dorośli mają oczy? Jak można nie widzieć niezdrowych proporcji swego dziecka, tuszy, zbędnych kilogramów, nadprogramowego jedzenia bez umiaru? A gdzie ruch, zdrowy tryb życia, aktywność fizyczna, o której się tak trąbi wszerz i wzdłuż? Niestety, polskie społeczeństwo zaczyna wyglądać nieprzyzwoicie otyło. Nadwaga staje się standardem. Dziecko – które ma nogi w kształcie litery X, nie umie biegać, nie mówiąc już o podskokach, nie może się zgiąć, bo przeszkadza mu oponka wokół brzucha – samo o siebie nie zadba. Potrzebny jest mądry i świadomy dorosły, rodzic, dziadek, babcia, ktoś bliski, kto powie „stop!” Rozmyślam, dokąd taka postawa znieczulicy, ignorowania i lekceważenia problemu zmierza? Polskie dzieci są po prostu w dużym procencie otyłe, mają nadwagę: buzia, kark, brzuch, ręce, nogi – na co się nie spojrzy – obwisłe, kwadratowe, za grubo, za dużo... Otyłość jest jedną z chorób cywilizacyjnych XXI wieku. Cierpią na nią ludzie niezależnie od wieku i płci. Światowa Organizacja Zdrowia (WHO) mówi o epidemii – na świecie co roku z powodów powiązanych z otyłością i nadwagą umiera kilka milionów ludzi. Eksperci szacują, że w roku 2025 co czwarta osoba na świecie (2,7 mld ludzi) może cierpieć z powodu nadwagi lub otyłości. Według danych GUS w Polsce z problemem nadmiernej masy ciała zmaga się 62 proc. mężczyzn i 46 proc. kobiet, zaś co piąty Polak jest otyły. Wyniki badań IŻiŻ z ostatnich kilkunastu lat potwierdzają, że nadwaga i otyłość w polskim społeczeństwie stale przybiera na sile, a największa dynamika wzrostu zaburzeń odżywiania dotyczy dzieci i młodzieży. Wg badań krytyczną grupę stanowią dzieci w wieku 7-13 lat. Macham więc porozumiewawczo do nauczycieli WF-u, aby nie przyjmowali „lewych”, zafałszowanych zwolnień z gimnastyki, aby wymagali od każdego dziecka prawidłowych skłonów, przysiadów, skoków, rzutów piłką, biegów na tzw. 60-tkę i tych na dłuższe dystanse. Warto rozkochać dzieci w sporcie, pokazać różne możliwości, dyscypliny sportowej rywalizacji: koszykówkę, siatkówkę, piłkę nożną, piłkę ręczną, grę w dwa ognie, wspinaczkę itd. Pomimo iż słyszy się o akademiach piłkarskich, dodatkowych zajęciach z karate, judo itp., atrakcjach basenowych – wydaje się jakby wciąż było tego za mało lub niestety nie trafiało do tych, do których powinno trafić. Z pierwszym dzwonkiem w szkole i podczas pierwszych zajęć na WF-ie niechaj dzieci znów cieszą się, że mogą pobiegać, wyszaleć się i odreagować od siedzenia w ławce. Niech spalają kalorie, uczą się zdrowo spędzać czas, nie z telefonem w ręku…
I może to one same przyjdą do rodziców z pomysłem aktywnego spędzania czasu, nie tylko siedzenia! Z całego serca życzę tego dzieciom, bo sport to zdrowie!
8 Poznański Prestiż
zdjęcie : Patryk Pawłowski
GALA ERY JAZZU 5 listopada 2023 Aula UAM Poznań
MALIA Malawi Blues & Jazz
DAMIAN KOSTKA Era Jazzu Prize 2023
fot. Dennis Dirksen
Och, Gianni!
FELIETON: MARTA KABSCH / PR Manager Starego Browaru, współwłaścicielka marki papierniczej Suska & Kabsch
Nie trzeba interesować się modą, żeby znać nazwisko Gianni Versace. Włoski projektant to ikona popkultury. Tragiczna śmierć stała się sensacyjnym epilogiem jego bujnego życiorysu. Mit przetrwał i ma się dobrze. Galeria na Dziedzińcu Starego Browaru kilka dni temu wypełniła się zjawiskowymi kreacjami, które w latach 90. nosiły na wybiegach słynne piękności: Naomi Campbell, Claudia Schiffer, Linda Evangelista, Christy Turlington. Można tutaj przyjść i zachwycać się kunsztem krawieckiego rzemiosła, zaskakującymi materiałami, projektowym geniuszem Versace. Można też wdychać nostalgicznego ducha ostatniej dekady XX wieku i zanurzyć się w kolorowe, pełne przepychu uniwersum Gianniego.
ta wypowiedź projektanta jest jedną z najważniejszych inspiracji Saskii Lubnow i Karla von der Ahé, gościnnych kuratorów z duetu Dreamrealizer, którzy wspólnie z Wojciechem Piotrem Onakiem przygotowali dla Starego Browaru retrospektywną wystawę Gianniego Versace. Wpatrywanie się z bliska w skórzane stroje z logo meduzy, sukienki ze słynnego „metalowego jedwabiu” Oroton czy barwne jak papugi jedwabne męskie koszule to dziś najbliższe możliwe fizyczne spotkanie z mistrzem. 15 lipca 1997 roku uzdolniony designer zginął przed wejściem swojej luksusowej posiadłości w Miami. Jego pogrzeb w mediolańskiej katedrze miał rozmach godny koronowanych głów. Podczas żałobnej mszy psalm śpiewał Elton John i Sting. Łzy roniły takie gwiazdy jak Lady Diana i Naomi Cambpell – ulubiona modelka Gianniego. Nawet wielcy rywale, Giorgio Armani i Ralph Lauren, dołączyli do uroczystości, aby złożyć hołd koledze. Medialny teatrzyk? Na YouTube odtwarzam nagranie z pożegnalnej ceremonii. Nie mogę oprzeć się wrażeniu, że smutek celebrytów po nagłej śmierci projektanta był prawdziwy.
Zaintrygowana postanawiam poszukać odpowiedzi na pytanie: jaki był Gianni Versace? Czytanie wywiadów to moja ulubiona część researchu na temat artystów. Czy projektant mody to artysta? Nie każdy. Czy Gianni Versace nim był?
Przechadzając się po salach browarowej galerii, nie mam co do tego wątpliwości.
W Internecie znajduję telewizyjne nagrania rozmów z Giannim. Opryskliwy amerykański dziennikarz rzuca pytania jakby strzelał z karabinu. Versace emanuje gracją i ogładą. Jego angielski daleki jest od perfekcji, co nie przeszkadza mu błyszczeć intelektem i wrażliwością. „Gdybym nie był projektantem, byłbym muzykiem” – stwierdza z urzekającym uśmiechem. „Marzę o pracy przy wielkiej produkcji filmowej”. Z zachwytem notuję wypowiedź Gianniego o kulisach jego twórczej pracy. Okazuje się, że początkiem każdej kolekcji są ręczne zapiski w nietypowym pamiętniku. „Wyobrażam sobie kobietę idącą ulicą w prostej sukience, praktycznie bez makijażu, bardzo wyrafinowaną. Ten obraz przekładam potem na projekt” – tłumaczy. Gianni to erudyta. Uważa, że dobry projektant powinien być obyty. „Moda pochodzi z kultury, z wiedzy” – przekonuje. Zapytany o sukces, zamiast o wartości domu mody, który stworzył (ponad 800 milionów dolarów), woli opowiadać o przywileju, jakim było poznanie największych malarzy jego czasów. „Od Rauschenberga do Twombly’ego. Kiedy miałem dwadzieścia jeden lat, spotkałem samego Picassa” – chwali się. Ciekawe znajomości z artystami i celebrytami to część komercyjnego sukcesu i genialnej marketingowej strategii Gianniego, ale jest i coś więcej: charyzma, gracja, skupienie, czułość i troska, jaką otaczał licznych przyjaciół – pobłyskują w jego ciemnych, serdecznych oczach.
Żeby na dobre zakochać się w Giannim i jego świecie, warto zrozumieć coś jeszcze. Sięgam do słów Bruno Gianesiego, bliskiego współpracownika projektanta:
„[Gianni] miał poczucie piękna wykraczające poza stereotypy, uprzedzenia, moralną ciasnotę. Miał wyzwolony umysł, wyprzedzał swoje czasy, bo myślał o przyszłości, ale nigdy nie zapominał o tym, co było”. W projektach Gianniego wszystkiego jest dużo. Najwięcej – wolności.
zdjęcia : archiwum autorki
„Znajdziecie mnie w moich pracach” –
10
Poznański Prestiż
CREDITS: GETTY IMAGES
Poznański
Już niebawem 10. jubileuszowa konferencja
#byckobietaonotour w Poznaniu!
SPOTYKAMY SIĘ W STARYM BROWARZE 13-14 PAŹDZIERNIKA
#byckobietaontour to projekt dla kobiet, z kobietami, o kobietach, który daje szansę zwykłym ludziom poznać niezwykłych. Stawia na różnorodność i akceptację. Łączy ludzi. Jest on tour – 42 konferencje w 19 miastach! Zaskakuje. Inspiruje do rozwoju, bywa kopniakiem na szczęście. W konferencjach wzięło udział już 7922 uczestników.
To właśnie w stolicy Wielkopolski zorganizowałyśmy pierwszą konferencję #byckobietaontour. I to tu spotkania odbywają się co roku w kwietniu i w październiku. Stąd też projekt na prośbę kobiet wyruszył w Polskę, stając się on tour. 13-14 października br. Poznań po raz kolejny zamieni się w prawdziwą stolicę kobiet. W konferencjach #byckobietaontour w Starym Browarze bierze udział blisko 400 kobiet z całego kraju, a także z zagranicy. To już od 6 lat Marta Klepka i Dorota Wellman wspólnie inspirują i wspierają kobiety.
Przez ten czas na scenie #byckobietaontour wystąpiło wielu znakomitych gości, w sumie 92 prelegentów, a wśród nich m.in.: Aleksander Kwaśniewski i Jolanta Kwaśniewska, Grażyna Kulczyk, Dorota Wellman, Jurek Owsiak, Katarzyna Nosowska, Marcin Prokop, Andrzej Depko, Lidia Kazen, Iza Kuna, Omenaa Mensah, Katarzyna Kolenda-Zaleska, Grażyna Wolszczak, Ewa Kasprzyk, Siostry z Broniszewic. Ważną wiedzę przekazywali też lekarze specjaliści oraz eksperci od komunikacji, finansów, biznesu, urody, mody. W ramach kobiecych, merytorycznych paneli, prelegentki dzieliły się na scenie doświadczeniem w zarządzaniu, biznesie, relacjach w świecie HR, opowiadały o pasjach.
Projekt organizuje różne konkursy, a ich zwyciężczynie dzielą się swoimi historiami na scenie. Uczestniczki miały też możliwość wzięcia udziału w wyjątkowym projekcie „Metamorfozy” i mogły przeżyć dużą życiową zmianę.
Co najważniejsze! Konferencje #byckobietaontour to spotkania zawsze niezwykle motywujące i inspirujące, ale także energetyczne i pełne dobrych emocji. Nie brakuje wzruszeń i dobrej zabawy.
Marta Klepka – twórczyni i organizatorka #byckobietaontour zaskakuje uczestniczki niespodziankami. Łzy, wybuchy entuzjazmu i gorące
brawa towarzyszyły występom Alicji Majewskiej i Włodzimierza Korcza, Kasi Wilk, Anny Lasoty, Agnieszki Czyż czy Janji Lesar w pełnym namiętności tańcu z Krzysztofem Hulbojem.
Podróżując z #byckobietaontour, poznajemy kolejne osoby, które dołączają do naszego projektu i już z nami zostają. Wierzą w siebie wzajemnie, wspierają się i przyjaźnią. Po konferencjach trudno jest się rozstać. Najważniejsze, że kobiety wychodzą z nich silniejsze, pewniejsze siebie, gotowe na dobre dla siebie zmiany, szczęśliwsze. Bo o to przecież w tym projekcie chodzi!
Hasłem październikowego 10. spotkania w Poznaniu jest BLISKOŚĆ, której tak bardzo potrzebujemy. O więziach, relacjach z innymi, także o bliskości z samym sobą mówić będą eksperci i prawdziwe osobowości. Będzie także dużo o biznesie – wiedzą i doświadczeniem podzielą się przedsiębiorczynie, kobiety biznesu, które znają przepis na sukces.
Spędzimy razem dwa energetyczne dni, a startujemy już w piątkowy wieczór. Gościem głównym pierwszego dnia będzie Grażyna Kulczyk! W sobotę będą z nami m.in. Dorota Wellman, Lidia Owsiak, Tomasz Sobierajski, Joanna Banaszewska, Dominka Żak, Beata Drzazga.
A pod koniec prawdziwa uczta – godzinny koncert Alicji Majewskiej i Włodzimierza Korcza z towarzyszeniem Warsaw String Quartet. Będzie wartościowo, mądrze, inspiracyjnie! I oczywiście z dobrą energią!
Do zobaczenia w Poznaniu!
P.S.
Zapraszamy także:
• 7 września do KTW Szałe Restaurant & Events pod Kaliszem
• 15 września do Winnego Dworku w Górzykowie pod Zieloną Górą
Prestiż Kup bilet na konferencję w Poznaniu!
• 28 października do Hotel & Restauracja Nad Sandelą w Lubawie
12
JUBILEUSZOWA KONFERENCJA W POZNANIU
PROGRAM KONFERENCJI - DZIEŃ 1
18:00 -
rejestracja
Grażyna Kulczyk w rozmowie z Dorotą Wellman - słodownia +3
Rozmowy przy lampce wina – słodownia +2
PROGRAM KONFERENCJI - DZIEŃ 2
rejestracja
powitanie Marta Klepka
Marta Klepka i Dorota Wellman w ogniu pytań
Beata Drzazga w rozmowie z Dorotą Wellman
Joanna Banaszewska – „Bądź HOP DO PRZODU – czyli o tym, jak nie słuchać innych i działać w zgodzie ze sobą”
Ewelina Wanik, Magdalena Dzika, Paula Wilk, Oliwia Ciesiółka w rozmowie z Martą Klepką opowiedzą o tym, jak ważna jest odwaga w podejmowaniu nowych wyzwań
11:30 - 12:10
12:10 - 13:10
13:10 - 14:10
14:10 - 15:00
15:00 - 15:30
15:30 - 16:15
16:15 - 16:45
16:45 - 17:45
17:45 - 18:15
przerwa kawowa
Biznes po poznańsku: Bożena Ślęzak, Magdalena Kwiatkiewicz, Anna Wochna, Anna Jaszczak, Aleksandra Gdak w rozmowie z
Martą Klepką
Biznes online: Dominika Żak, Anna Stoitsi i Magdalena
Pawłowska w rozmowie z Martą Klepką
obiad
prof. Tomasz Sobierajski : jak wzmocnić bliskość?
Lidia Owsiak w rozmowie z Dorotą Wellman
przerwa kawowa
Alicja Majewska i Włodzimierz Korcz z towarzyszeniem Warsaw
String Quartet
zakończenie i losowanie nagród
października 2023
13-14
Stary Browar, Poznań
10.
18:50 19:00 - 20:15 20:15 - 22:00
08:50
09:30
10:00
10:30
08:00 -
09:00 -
09:30 -
10:00 -
10:30 - 11:00 11:00 - 11:30
Nadprogramowe kilogramy do kochania – kilka słów o otyłości wśród psów i kotów
Nadwaga u zwierzaka potrafi być bardzo uciążliwa i ryzykowna dla zdrowia. Coraz bardziej ociężały kot czy pies mniej się rusza, a to powoduje, że tyje jeszcze bardziej. Nie należy zapominać, że każdy dodatkowy kilogram to większe prawdopodobieństwo obciążenia układu ruchu, krwionośnego czy wątroby lub nerek.
TEKST: WERONIKA NOWAK / wolontariuszka Fundacji Animalia
Coraz częściej zauważa się otyłe zwierzęta – zarówno koty, jak i psy. Nie zawsze przyczyną jest przekarmienie zwierzęcia. Niektóre choroby sprawiają, że utrzymanie odpowiedniej wagi jest trudniejsze. Jednak zawsze każde niepokojące objawy należy skonsultować z lekarzem weterynarii.
Dlaczego nasz milusiński ma za dużo kilogramów?
Główne przyczyny otyłości to przede wszystkich przekarmianie oraz mała ilość ruchu. Nadmiar niewykorzystanej energii dostarczanej wraz z pokarmem jest magazynowany przez organizm właśnie w postaci tkanki tłuszczowej. Jednak nie tylko przekarmianie powoduje otyłość. Domowe zwierzaki często mają zapewnioną za małą ilość ruchu – dotyczy to głównie kotów.
Co zrobić, by nasz zwierzak trzymał linię?
Przede wszystkim – nie przekarmiać! Nie podawać resztek ze stołu, żadnych tłustych kawałków mięs czy wędlin. Naszemu zwierzakowi wystarczy dobra karma bytowa, by zaspokoić jego kubki smakowe i zapotrzebowanie energetyczne. Jeśli chcemy dać coś ekstra naszemu pupilowi, to kupmy dobrej jakości smakołyki dedykowane kotom czy psom. Ludzkie jedzenie nie jest zdrowe dla zwierząt. Może powodować wzdęcia, bóle brzucha i prowadzić do otyłości. Jeśli kot czy pies zmaga się już z otyłością, to należy skonsultować to z lekarzem weterynarii lub zoodietetykiem w celu poprawienia komfortu życia naszego zwierzaka.
Pamiętajmy, że odpowiednią dietę w przypadku otyłego zwierzęcia może zalecić tylko lekarz weterynarii lub licencjonowany zoodietetyk. Nie róbmy tego na własną rękę, ponieważ możemy tylko zaszkodzić.
Ważne też jest, by pamiętać, że domowe zwierzaki to często głodomory, które bardzo lubią jeść. Dotyczy to głównie kotów, które często swoich opiekunów próbują podpuścić, by dostać coś pysznego. Nie dajmy się zwieść ich słodkim oczkom i nie przekarmiajmy, ponieważ nadprogramowe kilogramy jest bardzo ciężko zgubić.
14
Poznański Prestiż
W Y S T A W I A J , O T R Z Y M U J I
P R Z E C H O W U J E - F A K T U R Y
KSeF obowiązkowy od 1 lipca 2024 r.
Co zmieni KSeF w Twojej firmie?
Data wystawienia faktury - według przepisów dotyczących KSeF za termin wystawienia faktury uznaje się dzień odebrania faktury przez serwis ministerstwa.
Koniec z poprawkami na fakturach - w nowych fakturach nie będzie możliwości poprawy pozycji na fakturze czy zmiany warunków handlowych. Będzie to możliwe jedynie na drodze formalnej korekty faktury.
Inwestycje w infrastrukturę IT - przejście na e-faktury zwykle wymagać będzie zakupu i utrzymania systemu informatycznego do zarządzania dokumentami elektronicznymi i obiegu dokumentów w firmie.
Nowe role i obowiązki w firmie - przejście na fakturowanie przy pomocy KSeF wymusi nadanie nowych ról w firmie i przydzielenie im odpowiednich uprawnień.
Wyzwania związane z KSeF
wszystkie faktury w jednakowej formie faktury ustrukturyzowanej, faktura zgodna z wymogami KSeF, dostęp do wszystkich faktur wraz z dostępem do numeru identyfikującego fakturę i UPO, praca na wielu systemach, konieczność zweryfikowania procesów obiegu dokumentów i akceptacji faktur, zarządzanie wysyłką załączników i wizualizacją faktur poza KSeF, identyfikacja transakcji B2B/B2C i przesyłanie do KSeF tylko faktur dla B2B, zarządzanie procesem płatności przy wykorzystaniu numeru KSeF.
Wystawiaj
Łącz się sprawnie i bezpiecznie z Ministerstwem Finansów
Zarządzaj uprawnieniami użytkowników
i otrzymuj faktury ustrukturyzowane
Przechowuj faktury ustrukturyzowane
M A S Z P Y T A N I A ? Z A D Z W O Ń ! PYTANIA DOTYCZĄCE WDROŻENIA? Skontaktuj się z WERCOM - złotym partnerem Symfonii 6 1 8 6 8 2 2 0 8 b i u r o @ w e r c o m . p l BEZPŁATNA OGÓLNOPOLSKA INFOLINIA PRODUCENTA SYMFONIA KSEF OD PODZIEDZIAŁKU DO PIĄTKU w godz. 9 - 16 2 2 4 5 5 5 6 0 1
OD PONIEDZIAŁKU DO PIĄTKU
Współpracuj z systemami ERP i optymalizuj procesy
Pozytywni seksualnie
FELIETON : MAGDALENA ŚWIDERSKA
Współcześnie stajemy w obliczu wielu wyzwań, a jednym z nich jest otwarte i pozytywne podejście do seksualności. Dzisiaj chciałabym otworzyć drzwi do głębszego zrozumienia takiego nastawienia i akceptacji naszej ludzkiej natury.
Podstawowym założeniem nurtu pozytywnego podejścia do seksualności jest przekonanie, że tabu seksualne nie istnieje. Seksualność jako naturalna część ludzkiego doświadczania powinna być źródłem pozytywnych emocji. Należy podkreślić znaczenie edukacji seksualnej, która pozwala na rozwijanie świadomości i pozytywnego podejścia do własnego ciała oraz intymności. Edukacja seksualna, w przeciwieństwie do wstydliwego milczenia, umożliwia zrozumienie zmian, jakie zachodzą w naszym ciele i umyśle na przestrzeni życia. Przekłada się to na zdrowsze relacje, większą samoakceptację oraz zdolność do podejmowania świadomych decyzji.
MAGDALENA ŚWIDERSKA
Seksuolożka, specjalistka Seksuologii Praktycznej. Założycielka AMORI
Centrum Seksuologii Pozytywnej w Poznaniu. Prowadzi warsztaty, konsultacje seksuologiczne i sesje coachingowe. Zajmuje się nauką skutecznej komunikacji, odkrywania potrzeb i granic oraz rozwoju inteligencji seksualnej partnerek/partnerów.
Pomaga stawiać czoła wszelkim wyzwaniom związanym z seksualnością człowieka. Podstawowymi wartościami, którymi kieruje się w swojej pracy są pozytywne podejście do seksualności, otwartość, zaufanie i dyskrecja.
Wprowadzając Was w arkana pozytywnej seksualności chciałabym położyć akcent na afirmację i eksplorację własnego ciała oraz przyjemność z seksu jako naturalne aspekty ludzkiego życia. Wspierając ideę, że seksualność to nie tylko narzędzie reprodukcji, lecz także źródło przyjemności i bliskości, zachęcam do rozwijania świadomej relacji z własnym ciałem i potrzebami. To otwarcie na doświadczanie przyjemności jest kluczem do spełnionego i satysfakcjonującego życia seksualnego. Bardzo istotne w pozytywnym podejściu do seksualności jest uznanie wielkiej wartości naszej różnorodności. Akceptacja ludzkich pragnień, każdej orientacji seksualnej, tożsamości płciowej i preferencji seksualnych jest niezbędna. Każdy z nas jest inny i każdemu należy się szacunek. Wszystkie zachowania seksualne są w porządku, pod warunkiem, że są odpowiedzialne, oparte na dobrowolnej i świadomej zgodzie wszystkich stron oraz nie generują cierpienia i opierają się na komunikacji bez przemocy. Pozytywne podejście do seksualności nie tylko korzystnie wpływa na jednostki, ale także na całe społeczeństwa. Zmniejsza presję społeczną, która często wiąże się z niezdrowymi normami i oczekiwaniami. Wspierając różnorodność seksualną i kształtowanie pozytywnego wizerunku ciała, tworzymy przestrzeń, w której każdy może czuć się akceptowany i doceniony. To z kolei redukuje stres, który może wynikać z wewnętrznych konfliktów związanych z identyfikacją seksualną i zwiększa ogólną jakość życia.
Wnioski są klarowne – pozytywne podejście do seksualności przynosi korzyści na wielu poziomach. Warto walczyć z tabu i wstydem, które mogą hamować rozwój osobisty oraz relacje międzyludzkie. Dążenie do otwartości, edukacji i akceptacji może prowadzić do bardziej zrównoważonego i harmonijnego życia nas wszystkich, bo każdy ma prawo do pełni wyrażania swojej seksualności bez strachu i wstydu. Korzystajmy z narzędzi, które daje nam nurt pozytywnego podejścia do seksualności. Twórzmy autentyczne, satysfakcjonujące relacje i doświadczenia seksualne, bazujące na zgodzie, szacunku i przyjemności.
Wasza Magda
16 Poznański Prestiż
zdjęcie Michał Zmitrowicz
NATALIA KACZMAREK I RAFAŁ KOSIŃSKI
Akademia Kierowcy
Doskonalenie jazdy to inwestycja w bezpieczeństwo
Początek 2013 roku miał być dla Akademii czarnym koniem. Rokiem, w którym nowo wybudowany obiekt szkoleniowy stanie się, zgodnie z mającym wejść w życie prawem, miejscem szkolenia świeżo upieczonych kierowców. Ustawa trafi ła do kosza, plan biznesowy wziął w łeb i trzeba było na nowo rozpisać przyszłość Akademii. Natalia Kaczmarek i Rafał Kosiński obecnie tworzą jeden z najnowocześniejszych ośrodków doskonalenia techniki jazdy – Akademię Kierowcy. Dziś opowiadają o 10-letniej historii, wyzwaniach, jakie stanęły przed nimi na samym początku działalności, o tym jak jeżdżą Polacy i miłości do motocykli.
18 Temat z okładki
samochÓd
Motorrad Inchcape Polska |
|
Rozmawia: Alicja Kulbicka | zdjęcia: Maciej Sznek
, moTocykle: BMW
sTylizacje: Butik Hagart Gostyń
mua: Paulina Tokarek
TTo od początku – rozszyfrujmy skrót ODTJ?
NATALIA KACZMAREK: Skrót ten oznacza „ośrodek doskonalenia techniki jazdy”. Przede wszystkim musimy sobie wyjaśnić, że nie jest to nazwa przypadkowa. Jest uregulowana przepisami, a dokładnie rozporządzeniem ministra infrastruktury. W tym rozporządzeniu zawarte są bardzo konkretne informacje na temat tego, jak taki ośrodek powinien być zbudowany, kto może szkolić i kogo my możemy szkolić. To jest szalenie ważne, bo dotyczy jednego z ważniejszych dla wszystkich tematów. Mianowicie – tematu bezpieczeństwa. Jesteśmy ośrodkiem doskonalenia jazdy stopnia wyższego, co pozwala nam na realizację szkoleń w każdej kategorii – od motocykli, poprzez samochody osobowe, ciężarowe, po autobusy.
RAFAŁ KOSIŃSKI: Rozporządzenie jasno określa też kwalifikacje instruktorów, mówi o tym, kto może pracować jako szkoleniowiec w ODTJ – czyli mówiąc precyzyjnie jako instruktor doskonalenia techniki jazdy. Aby zdobyć takie uprawnienia, należy zdać państwowy egzamin przed Komisją powołaną przez Ministerstwo Infrastruktury, a to nie jest łatwa ścieżka. Ale pozwala zdobyć konkretną kompetencję i wykonywać ten zawód.
Kogo szkolicie? Komu dedykowane są szkolenia w ODTJ-ach?
N.K.: Szkolenia są dla każdego, kto posiada prawo jazdy w danej kategorii i chce podnieść swoje umiejętności w zakresie prowadzenia pojazdów. Swoją ofertę kierujemy dla klientów indywidualnych, firm, instytucji państwowych, sieci warsztatów. Często pytają nas – czym w takim razie różnimy się od ośrodków nauki jazdy? To bardzo proste – nauka jazdy przygotowuje do egzaminu, my podnosimy kompetencje tym wszystkim, którzy ten egzamin mają już za sobą.
R.K.: Nauka uczy, a doskonalenie – udoskonala. Tak chyba najkrócej można rozróżnić szkołę nauki jazdy od ODTJ. W naszym ośrodku pojawiają się ludzie z konkretnym oczekiwaniem, dotyczącym chęci podniesienia swoich umiejętności. I wówczas podejmujemy bardzo szerokie działania oparte między innymi o procesy andragogiki czy procesy psychologii w nauczaniu.
Zatem zakładając, że mam prawo jazdy, ale nie jeździłam samochodem i chcę się doszkolić, powinnam skorzystać z ODTJ, a nie z instruktora nauki jazdy?
N.K.: Z ustawy jasno wynika – instruktor nauki jazdy nie może szkolić osoby posiadającej prawo jazdy, natomiast instruktor techniki jazdy nie może uczyć osoby, która uprawnień do prowadzenia samochodu nie ma. Bo instruktor nauki jazdy i techniki jazdy to dwa różne stanowiska, a co z tym idzie – kompetencje.
R.K.: Niestety brakuje edukacji w tym zakresie, ustawa weszła w życie, a w powszechnej społecznej świadomości panuje przekonanie, że jeśli chcesz się doszkolić – wracasz do swojej szkoły nauki jazdy. To błędny tok myślenia.
Polacy deklarują, że są świetnymi kierowcami i nie popełniają błędów na drodze. Takie zdanie ma o sobie aż 90 proc. kierowców. Jak wygląda to z Waszej perspektywy, kiedy trafiają do ośrodka?
R.K.: Jesteśmy najlepszymi kierowcami na świecie. (śmiech) To oczywiście sarkazm, bo rzeczywistość pokazuje, że jesteśmy świetnymi kierowcami dopóki nie musimy awaryjnie hamować czy ominąć przeszkody, która nagle znalazła się na naszej drodze. Nasze doświadczenie pokazuje, że wiele osób pojawiających się w ośrodku nie bardzo nawet wie, jak prawidłowo ustawić fotel, czy trzymać kierownicę. A to wszystko ma wpływ na nasze bezpieczeństwo na drodze!
19 Temat z okładki
N.K.: Samozadowolenie to jedno, a statystyki pokazują inaczej. Ostatnie wypadki młodych kierowców wskazują, że ta statystyka nie bierze się znikąd. Największe zagrożenie na polskich drogach niezmiennie sprawiają kierowcy z najniższej grupy wiekowej 18-24 lata, czyli dalej nie dbamy o prewencję, kształcenie i uświadamianie.
Wspomniałaś o braku ustawy. Ale miała być!
N.K.: Powstał projekt ustawy, która miała obligować wszystkich nowych kierowców do odbycia szkolenia z techniki jazdy w czasie od 4 do 8 miesiąca od wydania prawa jazdy w ramach tzw. okresu próbnego. Przepisy pierwotnie miały wejść w życie już w 2013 r., termin wejścia był jednak kilkukrotnie przesuwany. Polski, ustawowy program szkolenia techniki jazdy został opracowany w oparciu o doświadczenia w tego typu szkoleniach z innych państw, a w szczególności o model szwedzki. Tam szkolenia prowadzone są już od kilkudziesięciu lat, co przynosi doskonałe efekty.
Szwecja
jest obecnie najbezpieczniejszym
państwem
w Europie, na drogach tego
Dlaczego?
N.K.: Zbudowanie ODTJ to spory koszt. Trzeba spełnić wiele rygorystycznych norm, których wdrożenie po prostu jest kosztowne. Powstało zbyt mało ODTJotów w kraju, a to oznacza, że kursanci na szkolenia musieliby jeździć czasem setki kilometrów. I to spowodowało przesunięcia wdrożenia ustawy. Na kiedy? Nie wiadomo.
Ośrodek z myślą o nadchodzących nowych przepisach powstaje, ustawa trafia do kosza. I co?
N.K.: Musieliśmy zaczynać wszystko od początku, przemodelować cały biznesplan. Szukać nowych produktów i nowych grup odbiorców.
kraju
ginie 27 na milion mieszkańców, a w Polsce 79 – trzy razy więcej! Czynników
wpływających na taki stan rzeczy jest wiele, ale bez wątpienia jednym z nich są obowiązkowe szkolenia z techniki jazdy, w których musi uczestniczyć każdy nowy szwedzki kierowca. Ale u nas ustawy niestety nie ma do dziś.
R.K.: Pomógł nam w tym projekt „Motoryzacja w praktyce”, który poświęciliśmy technice motoryzacyjnej, spięliśmy to z ODTJ i tak powstały zupełnie nowatorskie produkty szkoleniowe, uwzględniające technikę motoryzacyjną. Początki nie były łatwe. Wiele osób stukało się w głowę, kiedy mówiliśmy o szkoleniach w warsztacie. Że przecież są doświadczeni mechanicy, technicy i co my możemy im zaproponować. Okazało się, że był to strzał w dziesiątkę i dzisiaj, kiedy mówimy o działaniach stricte szkoleniowych, to mówimy też o zapleczu, które jest związane z częścią warsztatową, po to, aby tę diagnostykę można było przeprowadzić. Ale na tym nie poprzestaliśmy – poszliśmy w tym kierunku znacznie dalej i dzisiaj jesteśmy jedynym w Polsce, o ile nie w Europie ośrodkiem, który łączy możliwość sprawdzenia poszczególnych elementów samochodu w warunkach bezpiecznych z możliwością diagnozowania części układu bezpieczeństwa, tudzież układu jezdnego.
N.K.: To także jest nasza odpowiedź na zmieniającą się motoryzację. W bliższej lub dalszej przyszłości kierowca nie będzie miał już takiego wpływu na jazdę,
20 Temat z okładki
jaki ma dzisiaj. Technologicznie zbliżamy się do samochodów autonomicznych, które same będą decydowały o tym, kiedy hamować i jak wyjść z poślizgu. Jednak nadal będą wymagały diagnostyki, naprawy i wiedzy, na temat tego jak zamontowane w nich systemy działają.
Z tego, co mówicie wyłania się całkiem odpowiedzialna misja. Co napędza Was do działania?
R.K.: Chcemy podnosić świadomość każdego użytkownika jakiegokolwiek środka transportu indywidualnego. Czy jest to samochód, hulajnoga czy betoniarka. Nie jesteśmy torem wyścigowym, nie konkurujemy z ośrodkami wywodzącymi się z motosportu, jesteśmy jednostką szkoleniową i idziemy w kierunku doskonalenia umiejętności. Mamy za sobą profesjonalny ośrodek, wyszkoloną kadrę, wszystkie wymagane uprawnienia i kompetencje.
To zatem skoro przy ośrodku i kadrze jesteśmy. Z czego mogą skorzystać przyjeżdzający do Was kursanci?
N.K.: Nasz ODTJ to przede wszystkim 16 hektarów zamkniętego obiektu w Międzychodzie nieopodal Śremu. Jesteśmy pierwszym ośrodkiem w Polsce, który zastosował płyty betonowe. Płyty oczywiście wyposażone są w nawodnienie. I nasza wisienka na torcie – offroad, przystosowany z sekwencją trasy pod motocykle, samochody osobowe oraz z osobnymi trasami dla ciężarówek. To, co nas wyróżnia to zróżnicowanie terenu. W naszym obiekcie można jeździć na kilku wysokościach. Do tego oczywiście dochodzi cała infrastruktura związana z częścią teoretyczną szkoleń. Dysponujemy
szerokim zapleczem sal konferencyjnych, w których kursanci zdobywają wiedzę, z którą później idą na zajęcia praktyczne.
R.K.: Jesteśmy w czołówce ośrodków cenionych za aspekty techniczne. Prowadzone są u nas na przykład badania w zakresie homologacji pojazdów w sferze bezpieczeństwa. Dodatkowo jesteśmy jedynym ośrodkiem, na który można wjechać wszystkim. Począwszy od lekkiego motocykla, skończywszy na 40-tonowym pojeździe ciężarowym – i to, mówiąc kolokwialnie, się nie zarwie. Niezależnie od warunków pogodowych, nie ma znaczenia czy panuje afrykański upał, czy sroga zima.
Czy takie szkolenia dla pojazdów ciężarowych to częsta praktyka?
R.K.: Zdecydowanie za rzadka. To, że kierowcy zawodowi spędzają wiele godzin za kółkiem nie oznacza, że mają wypracowane odruchy, które pomogą im wyjść z niebezpiecznej sytuacji na drodze. Zresztą nie dotyczy to tylko kierowców pojazdów ciężarowych. Dotyczy to także przedstawicieli handlowych, kurierów, kierowców pojazdów uprzywilejowanych czy autobusów. To grupy, które relatywnie dużo jeżdżą, więc statystycznie są bardziej narażone na nieprzewidziane sytuacje. Każda z tych grup w naszym ośrodku znajdzie program dostosowany do jej indywidualnych potrzeb.
21 Temat z okładki
Temat z okładki
Ciekawi mnie, czy kierowcy
pojawiający się w Waszym
ośrodku „oddają się” łatwo w Wasze ręce, czy w nawiązaniu do tego, o czym mówiliśmy wcześniej, są przekonani o własnej nieomylności i stają okoniem, próbując dyskutować?
N.K.: Często gościmy w ośrodku zorganizowane grupy, kierowane przez firmy. Nasz plan szkoleniowy, oprócz oczywiście potężnej dawki wiedzy, zakłada dużo dobrej zabawy. Po to, aby każdy uczestnik rozluźnił się i przyswoił niezbędne informacje, przy okazji dobrze się bawiąc.
R.K.: Dorosły uczy się w modelu poznawczym. Czyli nie może być to sztywna relacja ławka – wykładowca, to musi być forma interakcji dwukierunkowej, która zapewnia im z jednej strony na początku strefę komfortu, a z drugiej strony daje możliwość weryfikacji tego, co wiedzą, z tym, co poznają.
A są tacy kierowcy, czy też grupy, które świadomie wybierają kurs doskonalenia jazdy?
N.K.: Grupą, która najchętniej i najczęściej się szkoli są motocykliści. To bardzo świadoma społeczność, która chyba najszerzej widzi zagrożenia na drodze. Głównie ze strony innych użytkowników szos. Przyjeżdżają do ośrodka, chcąc podszkolić swoje umiejętności, aby wiedzieć jak wyjść z trudnej, niebezpiecznej sytuacji na drodze, którą może im stworzyć inny pojazd, inny kierowca. Natomiast jeśli chodzi o kierowców samochodów osobowych, ciężarówek czy autobusów, to wymagają oni zdecydowanie więcej pracy, aby przekonać ich, że to, co chcemy im przekazać, może im tylko pomóc na drodze. Ale zdanie „30 lat jeżdżę na ciężarówce i wypadku nie miałem” jest chyba najczęściej słyszanym w naszym ośrodku. (śmiech) I to dla nas spore wyzwanie, z pasji przechodzimy do nie lada sztuki, aby tak ich zaciekawić programem, aby wyszli ze szkolenia zadowoleni.
I udaje się?
R.K.: Kupują szkolenie dla syna, córki lub kogoś sobie bliskiego. To dla nas najlepsza rekomendacja.
A które z zadań wykonywanych przez kursantów sprawia im największe problemy?
R.K.: Hamowanie awaryjne. 9 na 10 osób nie potrafi awaryjnie hamować. A druga kwestia to zrozumienie działania systemów. Kierowcy mają taką tendencję, że myślą, że wiedzą lepiej. Ale nie w dobie dzisiejszych samochodów i zamontowanej tam elektroniki. Samochody są nią dzisiaj tak naszpikowane, że czasem trudno się połapać, który system do czego służy. I tego właśnie uczymy na naszych szkoleniach.
W Waszym ośrodku szkolą się też zagraniczne służby.
N.K.: Tak, przyjeżdżają do nas grupy z całego świata. Głównie ze względu na autorskie programy szkoleniowe skierowane do
komandosów, ochrony VIP-ów.
Za tym wszystkim stoi wąsko wyspecjalizowana anglojęzyczna kadra dydaktyczna. To są szkolenia, które osobiście najbardziej lubię planować, są ciekawe, z bogatym programem, a do tego w praktyce bardzo widowiskowe. Cieszymy się ogromnie, że nasza Akademia zostala uznana na rynkach zagranicznych. Mamy wśród klientów ochronę rządową Dubaju, Portugalii czy Meksyku.
22
Czyli programy dla potencjalnych kursantów szyjecie na miarę?
R.K.: Siadamy, zbieramy oczekiwania i tworzymy autorski program wedle potrzeb klienta.
Najbardziej wymagający program jaki stworzyliście?
N.K.: Zdecydowanie programy dla służb specjalnych.
Wspomnieliście o motocyklach – to także Wasza pasja. Od kiedy ona trwa?
N.K.: Rafał zaraził mnie tą pasją i miałam do wyboru – jeździć albo nie jeździć. (śmiech) A skoro uwielbiamy spędzać ze sobą czas, to wybrałam „jeździć”! Początki nie były łatwe, wyobraźnia bardzo pracowała, zresztą do dzisiaj pracuje i miałam naprawdę spore obawy. Wspomnę tylko, że pierwsza moja jazda na motocyklu skończyła się urwaniem kierownicy przy prędkości 5 km/h… A mówili, że się nie da… (śmiech) Rafał miał dla mnie dużo cierpliwości, czasami miałam wrażenie, że chce tego bardziej ode mnie. Ale ostatecznie udało się i dzisiaj jeździmy wspólnie. Postawiliśmy sobie za cel zwiedzanie Polski, w myśl „cudze chwalicie, swego nie znacie”. Motocykle dają dużą swobodę zwiedzania, więc robimy sobie kilkudniowe, weekendowe wyprawy, przejeżdżając podczas takiej wycieczki około 2000 kilometrów. W ciągu roku odbywamy takich wycieczek kilka, łącznie robiąc jakieś 15 do 20 tysięcy kilometrów.
R.K.: Jeśli są obawy, to dobrze. Ja jeżdżę, bo się boję. Jakbym się nie bał, to bym sobie zrobił krzywdę. W jeździe na motocyklu musi być element szacunku do maszyny, to nie są urządzenia, które w przypadku jakiegokolwiek zdarzenia na drodze pozostawiają margines błędu. Jeśli coś przyspiesza do 200 km/h w siedem sekund, to warto znać swoje umiejętności, ograniczenia i możliwości swojej maszyny. Ważne jest też wiedzieć, co się dzieje dookoła nas. Jaka jest temperatura, jaką mamy przyczepność, ciśnienie w oponach, bo to może być kluczowe dla uzyskania pewnych parametrów.
N.K.: I bardzo ważny jest też strój. Nie warto oszczędzać na kasku, butach, kurtce z ochraniaczami. Na szczęście dzisiaj jest tak szeroki wybór ubrań dla motocyklistów i co ważne – także dla motocyklistek! Więc nie jesteśmy już zdane tylko na jeden kolor czy fason. Na motocyklu także można być modną!
R.K.: Niezależnie od pogody jeździmy zawsze w stroju motocyklowym. Skrajną głupotą jest jazda w lecie w klapkach czy szortach. Strój jest tym, co ma za zadanie ochronić motocyklistę w przypadku jakiegoś zdarzenia. Więc nie wolno tego lekceważyć.
Wspólna jazda na motocyklach wzmocniła Waszą relację?
N.K.: Bardzo! Jakbyśmy się poznawali na nowo, w nowych trudnych sytuacjach, bo takie też bywały… nocna kilkugodzinna jazda w deszczu. Z każdej podróży wracamy z innym doświadczeniem, silniejsi i pełni pozytywnych emocji, bo to właśnie dostarcza nam jazda motocyklami.
Jakie plany na kolejne lata?
N.K.: Pomysły na nowe tematy mamy codziennie! (śmiech) Ale nasza historia pokazuje, że jeśli „chcesz rozśmieszyć Boga, powiedz mu o swoich planach” ... Weryfikacja naszego planu sprzed 10 lat spowodowała, że dzisiaj bardzo ostrożnie podchodzimy zarówno do nowych inwestycji, jak i do partnerów, których wybieramy do współpracy.
R.K.: Naszym celem jest tworzenie największego centrum w Europie specjalizującego się w badaniach i kształceniu w obszarach samochód – technika motoryzacyjna. I de facto dzisiaj już to robimy, ale na pewno chcemy jeszcze na większą skalę.
A wymarzona wycieczka motocyklowa?
N.K.: Skandynawia! To nasz wymarzony kierunek, o którym myślimy już od dawna. I w kolejnym roku to na pewno nasz „must have”!
I tego Wam życzę!
23 Temat z okładki
DWÓR GOGOLEWO Czas zachowany w szkatułce
Jak Polska długa i szeroka w dworach i dworkach – na przestrzeni wieków – zawsze tętniło życie. Codzienne obowiązki i rodzinne zwyczaje przeplatały się z towarzyskimi spotkaniami, na które często przybywało zacne i zamożne grono z odległych regionów kraju, jak również spoza jego granic.
TeksT: Magdalena Ciesielska | zdjęcia: Materiały prasowe, własność Dwór Gogolewo
ZZapraszano na wieczory z muzyką, podczas
których odbywały się występy, gry na for -
tepianie, lutni czy harfie. Piękne dźwięki
wydobywały się spod utalentowanych dłoni muzyków, a zgromadzeni melomani mogli
oddać się swojej pasji. Organizowano
wówczas bale, nierzadko również maskowe, na wzór weneckich maskarad, gdzie prezentowano wytworne stroje
i ozdobne maski – najważniejszy detal garderoby. W modzie
24 Prestiżowe miejsce
były dworskie spotkania z poezją, wieczory autorskie, podczas których wymieniano poglądy i opinie.
Dysputowano także w trakcie politycznych narad, które niejednokrotnie
uznawane były za grę dostojną. W karty początkowo grali tylko mężczyźni i wojskowi, z czasem grać zaczęły także kobiety i dzieci. Wraz z rosnącą popularnością kart zwiększała się też ich powszechność. Najpierw w karty grano wyłącznie na dworach królewskich i magnackich, potem grać zaczęła zamożna szlachta, aż w końcu grami karcianymi zainteresowały się niższe sfery. Trudno wymienić wszystkie rodzaje staropolskich gier karcianych, gdyż było ich wiele, np. pikieta, chapanka, kupiec, rusz (rus), tryszak, kwindecz, ćwik itd. Oprócz kart chętnie grano też w warcaby, szachy i kości. 1
aranżowano potajemnie w sekretnych pomieszczeniach polskich dworów.
Podczas tych spotkań przy dźwiękach muzyki, tańczono, ucztowano i rozmawiano m.in. o interesach i polityce, podróżach do innych krajów i przeżytych przygodach, życiu rodzinnym, genealogii i herbach. Przy suto zastawionych stołach – mających dobrze gości do gospodarza usposobić – grano także w rozmaite gry. Z wachlarza staropolskich gier najchętniej sięgano po karty, które przez możnych
Męskie towarzystwo częstokroć spędzało czas na polowaniach, jazdach konnych, biesiadach. Tańcom i hulankom nie było końca… A zimową porą nie można było obyć się bez strojnych kuligów z pochodniami, bez „pieczystego” i rozgrzewających staropolskich trunków, takich jak piwo, miód pitny czy wódka.
Kulig, a więc uroczysty przejazd saniami z zaprzężonymi doń końmi, był najbardziej widowiskowym elementem zapustowych odwiedzin. Na ten czas ziemiaństwo wynajmowało kapele i korowody przebierańców, które przy akompaniamencie wesołej muzyki, a wieczorami przy pochodniach towarzyszyły biesiadnikom. Co bogatsi zatrudniali całe kapele, które przygrywały, jadąc na osobnych saniach, a nad wszystkim czuwał arlekin – wodzirej. Taki kulig podróżował od dworu do dworu, a w każdym był witany jadłem i napitkiem. 2
25
Prestiżowe miejsce
1 Histmag.org/Rozrywki-w-czasach-staropolskich
2 Ciekawostkihistoryczne.pl i Jan Stanisław Bystroń, Dzieje obyczajów w dawnej Polsce, Warszawa 1993.
* * *
W odrestaurowanym Dworze Gogolewo nad Wartą każdy gość witany jest – jak nakazuje wielowiekowa tradycja –po staropolsku. „Gość w dom, Bóg w dom”. Bogata karta menu pozwala rozkoszować się rozmaitymi smakami, a wytworne trunki z dworskiej piwniczki dodają posiłkom nuty wytworności.
Tu również – jak za dawnych lat – można doświadczyć przeróżnych form rozrywki tak przecież potrzebnej zarówno w gronie rodziny, przyjaciół, jak i w kręgach biznesowych. Dwór Gogolewo to idealne
miejsce w Wielkopolsce na organizację: kameralnych konferencji, spotkań firmowych, podczas których –w atmosferze odosobnienia i wszechotaczającej ciszy i spokoju – łatwiej można dokonać podsumowań kwartałów, roku, wyników, planów finansowych i sprzedażowych. To tutaj z łatwością można zaaranżować spotkania biznesowe z ważnymi klientami, szkolenia tematyczne dla handlowców, warsztaty edukacyjne dla kadry kierowniczej czy sympozja dla różnych branż. Nie sposób pominąć tak modnych obecnie bankietów połączonych z koncertami, wystawami lub aukcjami. Jak tłumaczył Henry Ford: „Połączenie sił to początek, pozostanie razem to postęp, wspólna praca to sukces."
Wszelkie integracje firmowe przebiegają w Dworze Gogolewo z wieloma atrakcjami dla chcących spędzić czas aktywnie. W ofercie są m.in.: off road na torze lub po malowniczej okolicy, spływy kajakowe na pobliskiej Warcie, przejażdżki rowerowe. Natomiast dla osób ceniących relaks na miejscu dostępny jest bilard w klimatycznie zaadoptowanym garażu z ponad 80-letnim zabytkowym autem, casino lub retro gry w jedynej w Wielkopolsce
26
Prestiżowe miejsce
drewnianej przeszklonej sali bankietowej. Tutaj pamięta się o tym, aby spotkanie firmowe – poza obowiązkową częścią programu – było dopełnione relaksem i integracją w wolnym czasie. Malownicze położenie obiektu oraz rozmaite atrakcje niewątpliwie sprzyjają budowaniu pozytywnych relacji z klientami czy w zespołach współpracowników na różnych szczeblach. W Dworze Gogolewo przygotowanych jest kilka przestrzeni na zorganizowanie warsztatów, konferencji lub szkoleń.
W ofercie jest sala zarówno dla 6 czy 12 osób, jak i taka spełniająca wymagania 30 oraz największa sala bankietowa mogąca pomieścić aż 80 gości. Dodatkowymi miejscami niebanalnych spotkań w biznesowym gronie są te pod przysłowiową chmurką, czyli namiot z drewnianą podłogą dla 25 osób oraz altana drewniana dla 20 osób, a także 3 wyodrębnione miejsca na ogniska. Co ważne, do użytku wynajmujących dostępny jest niezbędny sprzęt, w tym: rzutnik, ekran, komputer, telewizor, flipchart i inne.
Kompleks Dwór Gogolewo, który położony jest 4 km od Książa Wielkopolskiego, a niespełna 65 km od Poznania, w ramach oferty firmowej pozwala na indywidualne podejście do wymagań każdego klienta oraz dużą dowolność. Można więc zorganizować uroczysty bankiet, wystawny obiad, romantyczną kolację, garden party z grillem i ogniskiem czy spływ kajakowy po rzece Warta. O szerokich możliwościach tego miejsca przekonali się przedstawiciele znanych firm, takich jak: Grupa PZU, Grupa VW, Grupa TOP FARMS, Browar Fortuna, BESOFT SA, operator pierwszej w Polsce budowlanej platformy transakcyjnej budio.pl, producent chemii budowlanej Stainer sp. z o.o., a także znane banki, renomowane firmy doradcze i reprezentanci branży IT, którzy zaplanowali i urządzili w tym miejscu niejedno przedsięwzięcie firmowe, w myśl zasady „praca zespołowa dzieli zadanie i zwielokrotnia sukces”. Biznesowe szkolenia i eventy dla swoich pracowników docenili, rekomendując innym wyjątkowość obsługi, jaką można zastać w wyjątkowych progach Dwóru Gogolewo m.in.:
„Spotkaliśmy niesamowitych ludzi w niesamowitym miejscu, jakim jest Dwór Gogolewo nad Wartą. Naszą przygodę
rozpoczęliśmy od organizacji noclegów dla dealerów z całej Polski, a skończyliśmy na konferencji i szkoleniach. Nie wyobrażam sobie innego miejsca na zorganizowanie prezentacji nowego modelu auta, a przy tym w tak urokliwym miejscu o ogromnym potencjale i profesjonalizmie." (Grupa VW)
„Dla naszych Dyrektorów różnych działów zorganizowaliśmy szkolenie wraz z czasem atrakcji i przyjemności – nie zabrakło samodzielnie przygotowywanych śniadań, relaksu na leżakach przy świetnym open barze oraz niezliczonych godzin szkoleń, podczas których Dwór Gogolewo zachwycał przekąskami i perfekcyjną organizacją". (Grupa PZU)
Gościnność niejedno ma imię, o czym przekonać można się w pięknym kompleksie Dwór Gogolewo i jego magicznym otoczeniu. Tu można odpocząć z dala od zgiełku miasta, nabrać sił, poczuć smak tradycji i budującą siłę serdecznych relacji. Rozkoszując się bliskością natury, jednocześnie całymi garściami czerpać pozytywną energię z tego miejsca.
Dwór Gogolewo, ul. Gogolewo 20, 63-130 Książ Wielkopolski www.dworgogolewo.pl https://www.facebook.com/dworogogolewo +48 885 58 18 18 manager@dworgogolewo.pl
27
Prestiżowe miejsce
Usłyszeć osoby głuche, CZYLI
O POTRZEBIE ZROZUMIENIA I EMPATII
Współczesny świat coraz bardziej skupia się na różnorodności i dążeniu do zapewnienia wyrównanych szans każdemu. By osiągnąć te szlachetne cele, powinniśmy zwrócić uwagę na społeczności, które zbyt często są pomijane w społecznej dyskusji. Każdego roku we wrześniu obchodzimy Międzynarodowy
Dzień Głuchych. Nie jest to jeden z najgłośniejszych dni w roku, ale trzeba to zmienić, ponieważ osoby niesłyszące zasługują na naszą uwagę i wsparcie. O doświadczeniach i wyzwaniach osób głuchych
opowiada Tamara Adamska, kierowniczka wielkopolskiego oddziału Polskiego Związku Głuchych.
ak liczna jest społeczność osób niesłyszących w Wielkopolsce?
TAMARA ADAMSKA: Trudno jednoznacznie określić liczbę osób głuchych zamieszkujących Wielkopolskę, ponieważ nie prowadzi się żadnego rejestru. Przynależność do stowarzyszeń zrzeszających osoby niesłyszące jest zupełnie dobrowolna. Obecnie liczba osób zrzeszonych w Oddziale Wielkopolskim Polskiego Związku Głuchych w Poznaniu, który posiada swoje Koła w Lesznie, Kaliszu i Poznaniu wynosi 340 osób.
Na co dzień, co wydaje się być największym wyzwaniem dla osób niesłyszących?
Przede wszystkim bariera komunikowania się. Osoby niesłyszące, często mają problemy z czytaniem,
poprawnym pisaniem – gramatyką, oraz ze zrozumieniem tekstu pisanego.
Trzeba zauważyć, że język polski jest dla tej społeczności językiem obcym. Osoby te bardzo często posługują się
Polskim Językiem Migowym albo Systemem JęzykowoMigowym, który charakteryzuje się inną składnią niż język polski. Stosują też inną składnię niż osoby słyszące, co powoduje trudności w komunikacji.
Czy nauka języka migowego jest łatwo dostępna dla osób niesłyszących i ich bliskich w Wielkopolsce?
Dzieci uczą się w Szkolnych Ośrodkach Wychowawczych języka migowego PJM i SJM, w zależności od indywidualnych potrzeb dziecka. Lekcje w szkołach są również dostosowane do dziecka. Natomiast osoby bliskie mogą skorzystać
J 28 Prestiżowa rozmowa
Rozmawia: Zuzanna Kozłowska | zdjęcia: Polski Związek Głuchych
rozmowa
z kursów języka migowego, które są organizowane również w naszej siedzibie.
Poznań jest miastem przyjaznym osobom głuchym? Jakie ułatwienia czekają na osoby niesłyszące? Jakich brakuje?
W związku z ustawą o dostępności zauważyliśmy jakiś postęp, na przykład strony internetowe różnych instytucji są tłumaczone w języku migowym. Osoby głuche mogą poprosić Urząd o umówienie tłumacza języka migowego w celu tłumaczenia takiej wizyty w Urzędzie. Warto też dodać, iż instytucje kulturalne w Poznaniu tj. Centrum Kultury Zamek, Kino Muza, Teatr Nowy, Teatr Wielki w Poznaniu, czy też Brama Poznania przygotowali się na przyjęcie osób głuchych, poprzez tłumaczone spektakle, czy też tłumaczone ekspozycje w języku migowym. Niedaleko Poznania w Muzeum Rolnictwa w Szreniawie, również odbywają się cykliczne zwiedzania, przystosowane dla osób niesłyszących. Nadal jednak pozostaje spore pole do poprawy.
Na jakie wsparcie mogą liczyć osoby niesłyszące w Wielkopolsce?
sportowe). Biorą udział w zajęciach z arteterapii, treningu kulinarnego, gdzie rozwijają swoje umiejętności. Organizujemy dla nich wycieczki w Polsce, jak również za granicę, takie wyjazdy są w pełni dostosowane do potrzeb osób głuchych. W związku z tym osoby niesłyszące postrzegają placówki Polskiego Związku Głuchych jako swój
Na pewno mogą liczyć na pomoc naszej instytucji działającej na terenie Wielkopolski od 77 lat. W Polskim Związku Głuchych nasi podopieczni otrzymują wsparcie tłumaczy języka migowego, prawnika, psychologa. Biorą udział w spotkaniach okolicznościowych (spotkania wigilijne, wielkanocne, dzień kobiet i dzień mężczyzny, zawody 29 Prestiżowa
„drugi dom”, w którym otrzymują pełne wsparcie, którego oczekują na co dzień, i na które zasługują.
Czy osoby głuche mają na drodze jakieś przeszkody, żeby być aktywnymi zawodowo? Czy pracodawcy są chętni, żeby zatrudnić osoby niesłyszące?
Osoby głuche w Polsce nie mogą pracować w każdym zawodzie. Z reguły pracują w zakładach produkcyjnych, gdzie zatrudnionych jest więcej osób głuchych lub z innymi niepełnosprawnościami. Natomiast pracodawcy są różni. Jeśli ktoś już wcześniej zatrudniał osoby niesłyszące, nie boi się przyjąć kolejnych takich osób do pracy. Jednak zdarzają się sytuacje, kiedy ukazuje się ogłoszenie o pracy, dzwonimy wtedy w imieniu osoby głuchej i na wstępie informujemy, iż osoba poszukująca pracy jest niesłysząca i wtedy zaczynają się „schody”. Pracodawca tłumaczy nam, że nie zna języka migowego i nie dogada się z potencjalnym pracownikiem, że pracownik nie „usłyszy” jak będą go wołać – zaczynają się mnożyć powody, dla których nie chce mieć takiej osoby w swoim zespole. A wystarczy trochę chęci, zrozumienia i empatii.
Co każdy z nas może zrobić, żeby pomóc czy wesprzeć osoby niesłyszące?
Myślę, że społeczeństwo jest bardziej wyrozumiałe niż 30 lat temu. W mediach dużo mówi się o osobach z niepełnosprawnością, ich potrzebach, problemach. Dzięki temu, osoby głuche nie są już osobami „innymi” czy „dziwnymi”, są częścią naszego społeczeństwa.
Uważam, że ze strony osób nieznających środowiska osób głuchych, ich problemów, z którymi się borykają na co dzień, przydałoby się więcej zrozumienia i chęci pomocy.
Głuchota nie jest jedynie fizycznym wyzwaniem, lecz również wpływa na tożsamość, kulturę i sposób komunikacji osób z tej społeczności. Poprzez uświadomienie sobie tych różnic oraz wyzwań, możemy dążyć do stworzenia bardziej otwartego i empatycznego świata.
Wspierajmy więc osoby niesłyszące i w miarę możliwości spróbujmy zapewnić im pełne uczestnictwo w życiu społecznym w Wielkopolsce.
30 Prestiżowa rozmowa
Najmodniejsza pora roku
Jesień to pole do modowych popisów. Nareszcie możemy budować warstwy i kompletować wieloelementowe stylizacje. Wraz ze spadkiem temperatur uwalniamy kreatywność, bawiąc się kolorami, fakturami i wzorami. Zaglądamy do salonów w Starym Browarze w poszukiwaniu inspiracji na nowy sezon!
Od lewej: MAGDA – spódnica Weekend Max Mara (Pasaż +1), golf Van Graaf (Pasaż), kurtka Marc O’Polo (Pasaż +1), buty Ryłko (Atrium +1), torebka CCC (Atrium +1), okulary Design Optyk (Pasaż +1);
AGATA – płaszcz TUTU (Atrium +2), spodnie Modivo (Pasaż +1), buty Kazar (Pasaż 0), biżuteria Bimba y Lola (Atrium +1);
VERA – kurtka Van Graaf, top Zara (Atrium 0), spodnie Pinko (Pasaż +1), buty Ryłko, nerka Nike (Atrium +2), biżuteria Bimba y Lola, okulary SunLoox (Atrium 0)
32 Moda
OLA – sweter COS (Dziedziniec), koszula H&M (wejście od Półwiejskiej), spódnica Zara (Atrium 0), buty Kazar (Pasaż 0), torebka Max Mara (Pasaż +1), okulary SunLoox (Atrium 0);
33 Moda
PAULINA – sweter Weekend Max Mara (Pasaż +1), top Zara (Atrium 0), spodnie, buty Nike (Atrium +2), torebka Ryłko (Atrium +1), pierścionki TUTU (Atrium +2), bransoletka Bimba y Lola (Atrium +1)
34 Moda
AGATA – spódnica Twinset (Pasaż +1), sweter Pinko (Pasaż +1), buty Balagan / Elementy (Pasaż +1), torebka, biżuteria Vintage Market (Atrium +1), pierścionek TUTU (Atrium +2)
35 Moda
MAGDA – spodnie Max Mara (Pasaż +1), bluzka Modivo (Pasaż +1), buty CCC (Atrium 0), torebka Kazar (Pasaż 0), okulary Design Optyk (Pasaż +1)
36 Moda
VERA – kurtka, torebka Zara (Atrium 0), koszula i bezrękawnik Weekend Max Mara (Pasaż +1), spodnie United Colors of Benetton (Atrium 0), buty Ryłko (Atrium +1), okulary Design Optyk (Pasaż +1);
OLA – płaszcz Marc O’Polo (Pasaż +1), koszula Max Mara (Pasaż +1), spódnica Weekend Max Mara, nerka Nike (Atrium +2), czapka Van Graaf (Pasaż)
Stylizacje: Agata Jankowiak (@blingsiscom)
Art director: Joanna Tupalska
Zdjęcia: Katarzyna Jankowiak (@kaiwoknaj)
Modelki: Vera Anakwuo, Agata Jankowiak, Magdalena Kowalak, Paulina Mikulska (@pmwithlove), Aleksandra Morella-Skorupka (@wildevine)
Make-up & hair artist: Magdalena Banachowicz (@meggi_artist)
Więcej modowych inspiracji znajdziesz na starybrowar.com/browarmag
37 Moda
PAULINA – kurtka i buty Zara (Atrium 0), sukienka i pasek 303 Avenue (Atrium 0), torebka Kazar (Pasaż 0)
Zrób detoks szafy NA JESIEŃ!
Małymi krokami zbliża się jesień. Na co zwrócić szczególną uwagę, kompletując garderobę? Przede wszystkim na jakość i ponadczasowość. Kolor, fason to oczywiście równie ważne elementy, jednak dzisiaj chciałabym przekonać was, że lepiej mieć mniej rzeczy w szafie, ale dobrej jakości. Zgodnie z zasadą „less mess”.
TeksT: Anna Śmiechowska
DDlaczego? To bardzo proste. Otwórz swoją szafę i zwróć uwagę, ile rzeczy z tych, które posiadasz, kupiłaś i wiszą niewykorzystane, a ile masz takich, które ubierasz non stop? Zadaj sobie pytanie, z czym to się wiążę? Odpowiedź jest jedna. Z Twoim komfortem!
Baw się modą
Potrzebny jest detoks szafy na jesień, aby pozbyć się niepotrzebnych, nieużywanych ubrań. Zrób więc przegląd tych, które lubisz, sprawdź czy nadają się jeszcze do noszenia. Przeglądając szafę, koniecznie zrób listę potencjalnie brakujących rzeczy, aby podczas zakupów nie kupić ponownie tych, które już goszczą w Twojej szafie. Mierząc
ubrania, rób sobie zestawy, w których
dobrze się czujesz. Zmieniaj bluzki, dodatki, baw się modą. Niech ten detoks będzie dla Ciebie przyjemnością i super zabawą! Jeśli nie jesteś pewna którejś z rzeczy, nie wiesz, z czym ją połączyć lub po prostu źle się w niej czujesz – to znak, aby się z nią rozstać.
Żelazne
zasady
Komponując zestawy, kieruj się zasadą max 3 kolory w stylizacji, jeśli chcesz zrobić zestaw ze spodniami w print pamiętaj, aby dodatki były już gładkie. Możesz dobierać kolory, wzorując się na wzorze np. z koszuli (patrz na zaproponowane przeze mnie stylizacje). Zbuduj swoją szafę, zgodną ze swoim stylem i dodatkami –inspiruj się, ale nie naśladuj. Twórz ciekawe i wygodne stylizacje, a w ten sposób znajdziesz swój wyróżnik stylu. Może nim być apaszka, rodzaj butów czy kolor pomadki. Znajdź coś, co charakteryzuje Twoją indywidualność. Jeśli chcesz się pochwalić swoim odkryciem, zapraszam do kontaktu ze mną.
Zadbaj o odzież wierzchnią
Zerknij do szafy z ubraniami wierzchnimi, bo może trzeba zanieść do czyszczenia płaszcz, którym otulisz się w jesienny poranek. Jesienny outfit charakteryzuje się warstwowością, od rana lepiej ubrać kilka rzeczy więcej, aby później można było zdjąć kurtkę czy sweter i w piękny popołudniowy dzień cieszyć się ciepłem. Przeglądając swoje ubrania, pamiętaj o pięknym zapachu w szafie. Warto dodać kilka mydełek do szufl ad, a na wieszaki powiesić gotowe saszetki zapachowe lub takie robione własnoręcznie. Zapraszam na mój profil na IG smiechowska_ stylistka , pokaże Ci jak je zrobić. Na profilu znajdziesz sporo inspiracji zarówno trików modowych, jak również porad z zakresu stylizacji.
38 Moda
MM Sroka Design
BALAGAN STUDIO
L37
PAPROCKI-BRZOZOWSKI
ZARA
BIALCON
Jeszcze lato nie minęło
Przeglądając swoją szafę w poszukiwaniu jesiennych stylizacji, pamiętaj, aby nie odkładać zbyt daleko letnich sukienek. Doskonale łączą się one z jesiennymi elementami garderoby, tworząc ciekawe i stylowe zestawy. Letnia sukienka, spódnica czy spodnie świetnie prezentują się w towarzystwie swetrów, trencza czy marynarki. W ciepły jesienny dzień możesz również do jesiennej stylizacji zamiast torebki dodać piękny letni kosz.
Miej plan
Przygotuj kartkę i zrób listę rzeczy, których Ci brakuje. Nie zapomnij o zerknięciu na bieliznę i zrobieniu porządku również w niej. Jesienne noce wieją chłodem, pamiętaj o zaopatrzeniu się w ciepłą i z naturalnych tkanin piżamkę, dzięki której otulisz się w nocy, a o poranku wypijesz w niej kubek ciepłej herbaty. Zerknij na metkę i sprawdź skład konkretnego produktu. Nie daj się jednak zwariować, jeśli Twoja ulubiona bluzka jest z poliestru. Na pewno znacznie lepiej dla środowiska będzie jak dalej ją będziesz nosić i łączyć w stylizacjach niż wyrzucisz do śmieci. W sklepach znajdziemy wiele ubrań dobrej jakości, ale jak zawsze diabeł tkwi w szczegółach. Każda tkanina różni się gramaturą i rodzajem splotu, więc to, że dany produkt jest wykonany z jedwabiu, nie znaczy, że jest lepszy od Twojej bluzki. Choć mogłaby to sugerować jego cena. Nasuwa się pytanie, ile tego jedwabiu ma w sobie i skąd on pochodzi. Jeśli świadomie zrobisz modowy detoks, zobaczysz, że będzie Ci łatwiej ubierać się intuicyjnie każdego dnia, a po drugie będziesz łatwiej zestawiała rzeczy, bo o wielu sobie przypomnisz.
Czas na shopping
Po takim oczyszczeniu szafy ze zbędnych rzeczy, możesz wyruszyć na jesienny shopping z przygotowaną lista, koniecznie pamiętaj, aby nowe ubrania:
• pasowały do kilku w Twojej szafie (komponuj zestawienia),
• sprawdź jakość i stosunek sztucznego dodatku (najlepiej jak będzie miał mniej niż 50% , choć czasami jest on potrzebny, chociażby po to, aby wełna się nie rozwarstwiała),
• kupuj rzeczy, które kolorystycznie będą łączyć się do woli z Twoją dotychczasową garderobą,
• wybieraj ubrania wygodne (jeśli w przymierzalni czujesz, że coś nie pasuje, drapie, uwiera – to nie ubierzesz tego nigdy),
• zainwestuj w dodatki.
Bądź sobą tej jesieni, otwórz swoją szafę na ponadczasowe stylizacje, które zawsze możesz akcentować sezonowymi trendami. Jesteś wyjątkową osobą i Twoja szafa też musi być wyjątkowa, nie ma w niej miejsca na zużyte czy złej jakości ubrania.
39 Moda ORSKAbizuteria
ORSKAbizuteria NOBO
ZARA
MORE MOI
MM Sroka Design
RITA KRZYSIEM
FREDERIQUE-CONSTANT
ZAQUAD SZALEO
KOBELA JEWELLERY
CCC
DAAG JEWELLERY
DAAG MORE MOI L37
ZQUAD
Skin minimalism – na czym polega nowy trend beauty?
TeksT: Joanna Igielska-Kalwat | zdjęcia: Agencja Fotograficzna uwiecznieni.pl
Założenia trendu „less is more” stają się bardziej atrakcyjne dla coraz większej liczby konsumentów. W ostatnich kilku latach możemy zauważyć rozwój wielu nowych firm kosmetycznych. W social mediach z każdej strony zderzamy się z wieloma reklamami coraz to nowych produktów dostępnych na rynku. Często właśnie pod wpływem bodźców zewnętrznych kupujemy nowe kosmetyki, które bardzo często trafiają na nasze półki, a następnie do kosza. Trend minimalism edukuje konsumentów, aby zachować rozwagę pod kątem nadmiernego konsumpcjonizmu. Tracimy pieniądze, przebodźcowujemy skórę oraz przyczyniamy się do zanieczyszczenia środowiska. Idea skin minimalism zakłada,
tylko
stosowanych produktów każdego dnia, ale również zmniejszyć liczbę opakowań po zużytych kosmetykach.
Stawiajmy
na jakość nie na ilość
Należy podkreślić, że omawiany trend nie wymusza na nas drastycznego zredukowania liczby kosmetyków, ale do podjęcia próby ograniczenia pielęgnacji do najważniejszych produktów, dobranych prawidłowo do naszej skóry oraz jej przydatków. Zbyt duża ilość kosmetyków oraz częste ich zmiany przyczyniają się do wystąpienia nadreaktywności skóry. Zamiast uzyskać efekt polepszenia jej kondycji, możemy osiągnąć odwrotne oczekiwania.
Pamiętajmy, że każdy z nas powinien podejść do trendów z rozwagą i personalizacją dostosowaną do
własnych potrzeb. Eksperci od dawna powtarzają, że nadgorliwość w stosowaniu kosmetyków nie może skończyć się niczym dobrym. Aplikowanie na twarz jednego kosmetyku za drugim, jak również częste zmienianie produktów szkodzi zamiast pomagać. Do gabinetów dermatologicznych oraz kosmetologicznych trafiają pacjenci, którzy na pielęgnację wydają bardzo dużo pieniędzy, natomiast efektów często brakuje. Wynika to z faktu, że skóra atakowana na co dzień jest wieloma czynnikami zewnętrznymi między innymi nadmiarem kosmetyków. Przez co traci naturalną powłokę hydrolipidową, która jest zabezpieczeniem przed utratą wilgoci oraz szkodliwym działaniem czynników zewnętrznych. Skutkiem takiego działania są między innymi: podrażnienia, przesuszenie skóry, uczulenia, wypryski, trądzik. Doradza się, aby w codziennej pielęgnacji ograniczyć się do aplikacji kosmetyków dedykowanych do:
• demakijażu (pr odukty, które zawierają składniki aktywne o intensywnym działaniu oczyszczającym i pielęgnacyjnym),
• nawilżaniu i antyoksydacji (w połączeniu ze składnikiem aktywnym dobranym do aktualnych potrzeb danej skóry).
Jeśli będziemy aplikować produkty oparte na wysokiej jakości składnikach aktywnych, zredukowanych do powyższych rodzajów produktów, w perspektywie czasu z pewnością będziemy zużywali kosmetyki, nie dokupując w między czasie niepotrzebnie kolejnych. Dzięki takiemu ograniczeniu, przynajmniej na początkowym etapie, skóra odzyskuje kondycję, zauważa się zredukowanie stanów zapalnych oraz wielu dysfunkcji. Zaprzestanie ciągłej zmianie składników aktywnych ogranicza stres skórny, który przyczynia się do przyśpieszonego starzenia.
Skin minimalism – jak rozpocząć pielęgnacyjny detoks?
1Zamiast kupować kosmetyki, z których każdy ma bardzo ograniczone zastosowanie, należy szukać produktów o działaniu globalnym. Dobrej jakości, dopasowanych do potrzeb naszej skóry, ale rozwiązujących wiele problemów jednocześnie.
2Trend skin minimalism jest powrotem do pierwotnej idei pielęgnacji, czyli zapewnianiu skórze tego, czego potrzebuje, a nie nasączania jej kosmetykami, których producenci deklarują cudowne efekty.
PORADY WŁOSOMANIACZKI
40 Uroda
aby nie
ograniczyć ilość
Pozwólmy skórze odpocząć. Nie aplikujmy wielu produktów jeden po drugim, ponieważ nasza skóra nie zdąży się uporać z wchłonięciem tych, które wcześniej zostały zastosowane.
3Zacznijmy od przeanalizowania rzeczywistych potrzeb skóry. Każda cera wymaga oczyszczania, nawilżania i ochrony przed promieniowaniem słonecznym (w zależności od indeksu UV). Trzymajmy się tych punktów.
4Warto kupić jeden kosmetyk oczyszczający, który usunie ze skóry zanieczyszczenia oraz makijaż. Najważniejszym produktem powinien być krem nawilżający. Warto pomyśleć też o serum antyoksydacyjnym.
5Pamiętajmy mniejsza ilość kosmetyków to także mniej opakowań, czyli mniej śmieci, które zanieczyszczają planetę.
6Używanie kremu multitaskingowego dla zachowania działania pielęgnacyjnego oraz wyrównania kolorytu jest również dobrym pomysłem. Make-up no make-up powinien łączyć w sobie składniki pielęgnacyjne, ochronne i korygujące.
Idealnie sprawdzają się produkty typu BB czy CC z tak zwanym „inteligentnym pigmentem”. Dlatego w skin minimalismie polecane są produkty multifunkcyjne; to np. produkt łączący w sobie działanie ochronne SPF i antyoksydacyjne. Piękną można być nawet bez makijażu. Szukajmy sposobów na ograniczenie produktów i wykorzystanie ich ponownie. Jakich kosmetyków powinniśmy szukać? Przede wszystkim multitaskinkowych i wielorazowych kosmetyków.
Serum nadaje się do nawilżenia i odżywienia zarówno skóry twarzy, jak i delikatnej skóry pod oczami. Dodatkowo niweluje też drobne zmarszczki i przebarwienia.
Ten uniwersalny aloesowy żel może być stosowany jako nawilżacz do twarzy, ciała, a nawet suchych końcówek włosów. Łagodzi podrażnienia po depilacji, zmianach trądzikowych czy po opalaniu.
Można nim uratować spierzchniętą skórę dłoni, łokci, a nawet twarzy czy ust. Doskonale nawilży ciało po kąpieli w słonej lub chlorowanej wodzie. Ponadto ochroni naskórek przed zimnem i wiatrem.
Stanowi on połączenie ochrony przeciwsłonecznej. Produkt dodatkowo nawilża skórę, wyrównuje jej koloryt, działa przeciwstarzeniowo i daje delikatny makijaż. Krem posiada także pigmenty, które optycznie wyrównują koloryt i ujednolicają go.
Woda lawendowa to kosmetyk o szerokim działaniu: łagodzącym, kojącym, oczyszczającym i regenerującym. Można spryskiwać nią skórę podrażnioną po depilacji, ukąszeniach owadów, opalaniu czy drobnych skaleczeniach. Ponadto świetnie wzmacnia włosy, chroniąc je przed zniszczeniem i płowieniem.
Multifukncyjny puder, korektor oraz podkład. Wyrównuje koloryt oraz rozświetla skórę. Do opakowania dołączono akcesoria do aplikacji zarówno na mokro, jak i sucho.
41 Moda
RZEŹBA
- piękno w przestrzeniach naszego życia
Rzeźba jako forma artystycznego wyrazu ma długą i różnokierunkową historię. Od marmurowych posągów greckich po pomniki renesansowych mistrzów – zawsze fascynowała ludzi swoją trójwymiarową formą. Współcześni artyści, łącząc tradycyjne techniki z nowoczesnymi materiałami i wizjami, tworzą rzeźby, które przenoszą sztukę w przyszłość.
:
owoczesna rzeźba to nie tylko klasyczne posągi, to także abstrakcyjne formy, geometryczne kształty, czy interaktywne instalacje. Wykorzystuje materiały takie jak metal, szkło, drewno, ceramika, beton czy sztuczne tworzywa, pozwalające artystom wyrazić swoją kreatywność w nieograniczony sposób. To kategoria sztuki, która ma zdolność do wywoływania emocji i oddziaływania na nasze samopoczucie, ale także nadawania wyrazistej tożsamości miejscu, w którym się znajduje.
Moc sztuki tkwi w rzeźbie
W Polsce, sztuka rzeźbiarska pozostaje niejako w cieniu innych form artystycznych. Pracownia Artpin, czyli zespół
miłośników, a zarazem twórców designu i sztuki, chce przywrócić rzeźbie jej zasłużone miejsce. Chcemy pokazać, że nie ma potrzeby się jej bać, że jest ona pięknym wyrazem ludzkiej kreatywności i może głęboko wpłynąć na odbiór przestrzeni. Wyobraźmy sobie dom z basenem, tarasem, letnią kuchnią, który choć sam w sobie jest pięknym i funkcjonalnym miejscem, to dodanie do niego unikatowej rzeźby całkowicie odmieni jego charakter. Strefa zewnętrzna nie będzie kolejną katalogową przestrzenią, a miejscem z nutą artyzmu i wyjątkowości. Rzeźba ma zdolność do zmiany percepcji otoczenia. To jest właśnie moc sztuki.
N
42 Design
TeksT
Aleksandra Ambrożek, Artpin | zdjęcia: Rzeźby projektu Artpin
NIEKONWENCJONALNE WNĘTRZA OD PROJEKTU DO KOMPLEKSOWEJ REALIZACJI
Energia płynąca w bryle
Osoby trafiające do naszego biura dokonują konkretnych wyborów lub kolekcjonują sztukę, którą pragną wyeksponować w swoim domu. Inne polegają na naszym doświadczeniu i zaufaniu, decydując się na umieszczenie dzieł, które rekomendujemy lub wykonujemy na ich indywidualne zamówienie. Jedno jest pewne – rzeźby, bez względu na ich styl, dodają przestrzeni szlachetności, tworząc w niej unikalne punkty centralne sprzyjające kontemplacji i rozwijaniu wrażliwości artystycznej. Dzięki rzeźbie przenosimy się w przestrzeń, która transcendentuje kształt, dźwięk i kolor, umożliwiając nam bezpośrednie zetknięcie z materią i energią, z jakich została stworzona. Kiedy przyglądamy się rzeźbie, nie tylko dostrzegamy jej formę i fakturę, ale również doświadczamy subtelnie przepływającej energii, która otacza całe wnętrze. Jej wyjątkowość leży w ich nieprzewidywalności. Oferują nam one możliwość odkrywania nowych aspektów. Nawet po wielokrotnym przyglądaniu się danemu dziełu, możemy zauważyć nowe detale i znaczenia. To
właśnie te tajemnicze wymiary rzeźby pozwalają nam poznawać różne jej oblicza i dostrzegać elementy, które wcześniej nie zostały dostrzeżone. Nawet niewielkie dzieło sztuki wcielone we wnętrze, jak chociażby seria znaków zodiaku Royal Copenhagen, wpływa na jego charakter i staje się akcentem nadającym mu pożądanych wibracji.
Potencjał rzeźby
Jako projektanci wnętrz dostrzegamy ogromny potencjał rzeźb jako elementów uzupełniających aranżacje. Dzieła sztuki stanowią istotny element naszego portfolio. Każde z nich jest wykonane z pasją i zaangażowaniem. Różnorodność naszych prac umożliwia nam dopasowanie rzeźby do każdego stylu i preferencji. Niezależnie od tego, czy projektujemy nowoczesne minimalistyczne przestrzenie, czy klasyczne i eleganckie wnętrza – wcielane w nasze projekty stanowią wyraz naszej artystycznej i estetycznej wizji. Zachęcam wszystkich miłośników
wnętrzach, ponieważ mogą one składać się na niezwykłe dopełnienie każdej przestrzeni, nadając jej niepowtarzalny charakter i głębię.
piękna i unikalności do eksperymentowania z rzeźbami w swoich
43 Design
TOMASZ FIEDOR
Dobry design wzbudza emocje
Skandynawski design to jego konik. Od zawsze zakochany w rzeczach ładnych, którymi otacza się zarówno w życiu prywatnym, jak i zawodowym. Jego przygoda z pochodzącym z krajów Europy Północnej wzornictwem trwa już 15 lat. Tomasz Fiedor – właściciel usytuowanego na poznańskim Grunwaldzie sklepu z designem Design for Home opowiedział mi o tym jak rozpoznać dobry design, o miłości Polaków do skandynawskiego stylu oraz o tym, która z ikon wzornictwa zajmuje w jego sercu szczególne miejsce.
Czy nasze wnętrza są coraz bardziej designerskie? Czy zwracamy uwagę na to, aby otaczające nas przedmioty były po prostu ładne?
TOMASZ FIEDOR: Zdecydowanie tak i jest to tendencja wzrostowa! Od 15 lat prowadzę sklep z designem i z każdym rokiem zainteresowanie designerskimi, starannie zaprojektowanymi przedmiotami stale rośnie. I to mnie bardzo cieszy, że Polacy coraz chętniej otaczają się niebagatelnymi dodatkami do wnętrz. To widać choćby na przykładzie galerii handlowych, gdzie jak grzyby po deszczu wyrastają sklepy z dekoracjami do naszych mieszkań. Myślę, że w trakcie tych piętnastu lat bardzo wzrosła świadomość i znajomość marek, tzw. ikon designu i chyba wyrobiliśmy sobie dobry gust. Chcemy mieć koszyk na owoce, świecznik, może jakąś rzeźbę. Cieszy nas gustowny dozownik do mydła czy designerski wazon z kwiatami.
Wspomniał Pan o guście. Z ostatnich badań przeprowadzonych na zlecenie firmy Westwing przeszło 30 proc. Polaków, gdyby miało urządzać swój dom, mieszkanie wybrałoby styl scandi. Dlaczego tak pokochaliśmy skandynawski design?
Na pewno niebagatelną rolę odegrała tu IKEA, która pokazała Polakom styl skandynawski i wiele lat stanowiła wyznacznik tego, jak ładnie, ale też mądrze i praktycznie urządzić swoje cztery kąty. Mieszkanie urządzone w stylu IKEA było mieszkaniem plasowanym w kategorii premium. Dzisiaj mamy do wyboru wiele innych marek, reprezentujących styl scandi i co ciekawe, nie zawsze są to marki wywodzące się ze Skandynawii. Prostota i minimalizm, jakościowe materiały, ceramika, metal, drewno –to przede wszystkim główne powody triumfu stylu skandynawskiego.
C
Rozmawia: Alicja Kulbicka | zdjęcia: Anna Poturala, materiały prasowe
44 Design
Czym zatem dla Pana jest dobry design?
Mam na to jedno określenie, które zresztą jest hasłem sklepu. Dobry design jest emocją. To szybsze bicie serca na widok czegoś, co chciałbym mieć, postawić w swoim domu. Dobry design to taki, który cieszy.
A jak rozpoznać dobry design?
W latach siedemdziesiątych projektant Dieter Rams sformułował 10 zasad, według których można skategoryzować dobry design. Wśród nich wymienił jakość, użyteczność, estetykę. Ale także zrozumiałość produktu, dyskrecję, ponadczasowość, kompletność, przemyślenie produktu w najmniejszych detalach, przyjazność środowisku i minimalizm. Ja do tego dorzucę jeszcze swoją zasadę – czyli osobę projektanta. W sklepach sieciowych oczywiście możemy kupić rzeczy ładne, ale najczęściej są one kopią produktów stworzonych przez projektantów pracujących dla firm typowo designerskich. Za projektami produktów markowych stoją często artyści, których te firmy chętnie pokazują, promują ich twórczość, zamieniając ich projekty w produkty użytkowe. Osoby wrażliwe na design na pewno wyczuwają tę subtelną różnicę, chwytając do ręki wazon z sieciówki, a wazon od projektanta, za którym stoi historia i dorobek artystyczny. Można wówczas prześledzić inne projekty danego twórcy. I co bardzo cieszy, dla naprawdę dużych marek designerskich pracuje wielu polskich projektantów.
Wspomniał Pan o ponadczasowości dobrego designu. Ale zakładam, że jakieś trendy jednak na tym rynku się pojawiają. Jak za nimi nadążać?
Ponadczasowość designu to jeden z tych elementów, dla których możemy mówić o ikonach. Lata istnienia na rynku spowodowały, że wiele z nich zyskało status legend. I żaden z producentów ani myśli wyrzucać je ze swojej oferty. Pomimo że co sezon pojawiają się katalogi z nowościami, są
przedmioty tak silnie identyfikowane z konkretnym producentem, że ich zniknięcie byłoby niemal równoznaczne z końcem marki. Spójrzmy na Juicy Salifa od Alessi. Dziś mówiąc Alessi – myślimy od razu o wyciskarce do cytryn, która stanowi DNA marki. Ale oczywiście istnienie ikon designu nie oznacza, że nie pojawiają się nowe produkty w ofercie marek. Czasem to produkty już funkcjonujące na rynku pojawiają się w edycjach limitowanych czy nowej kolorystyce. Ale też powstaje naprawdę mnóstwo nowości, za którymi warto nadążać. Bo a nuż pojawi się wśród nich kolejna ikona?
Co skłoniło Pana do otwarcia sklepu z designem?
Przypadek. (śmiech) Wiele rzeczy w moim życiu zawdzięczam przypadkowi. (śmiech) Na szczęście tylko w dobrym tego słowa znaczeniu! Kończyłem studia i szukałem swojej życiowej drogi. A że zawsze lubiłem otaczać się ładnymi rzeczami, to w ramach wycieczki udałem się do mekki skandynawskiego designu – Kopenhagi. I tam jak typowy turysta nakupowałem gadżetów, którymi po powrocie ustroiłem swój dom. Cieszyłem się tymi produktami jakiś czas, ale w pewnym momencie trochę już mi się znudziły i postanowiłem je sprzedać w jednym z serwisów aukcyjnych w Internecie. I traf chciał, że to ogłoszenie odnalazł dystrybutor tych produktów na Polskę – firma Rodan i otrzymałem
45 Design
Anna G. od Alessi Alessandro M. od Alessi Audo Copenhagen
Termosy Stelton
od nich propozycję współpracy. I pomyślałem wówczas, dlaczego nie połączyć przyjemnego z pożytecznym i swojej miłości do designu nie zamienić w codzienne funkcjonowanie i drogę zawodową. I tym samym powstał sklep internetowy Design for Home
Jak wspomina Pan początki?
Dzisiaj patrzę na to dwojako. Było i łatwiej, i trudniej. Łatwiej, bo konkurencja w Internecie była mniejsza. Trudniej, bo świadomość konsumentów była strasznie niska. I niewiele osób miało potrzebę posiadania, ale przede wszystkim nie miało wiedzy na temat dobrego designu. To zaczęło się z czasem zmieniać. Sporo pracy wykonały czasopisma wnętrzarskie czy programy telewizyjne pokazujące dobre wzorce.
I ludzie pomyśleli, że można odesłać do lamusa stare, ciężkie, ciemne meble i mieszkać ładniej. A miłość do skandynawskiego designu tylko pomogła.
To ciekawe, co Pan mówi i trochę wbrew biegowi historii. Wiele sklepów niezależnie od branży rozpoczynało swoją działalność od sklepu stacjonarnego, dopiero w drugiej kolejności, budując internetowy. U Pana było odwrotnie. Jestem z pokolenia internetowego. Osobiście uważam, że zakupy w internecie to najwygodniejsza forma handlu, ale sprzedaję produkt premium, który wymaga czasem specjalnej oprawy, dotknięcia go, czy rozmowy. Jest całkiem spora grupa ludzi, którzy lubią przyjść do sklepu, porozmawiać, zobaczyć produkt na żywo. I mimo że bardzo się
wzbraniałem przed stworzeniem showroomu stacjonarnego, dzisiaj uważam, że był to dobry pomysł. Oczywiście w naszej przestrzeni na ulicy Malwowej prezentujemy ledwie wycinek tego, co oferujemy, bo oferta sklepu internetowego to 50 tysięcy pozycji.
To przyznaję – robi wrażenie. W jakich kategoriach klient może znaleźć z Design for Home produkty i jakich marek?
Clue działalności sklepu stanowi skandynawski design, a krajem, który przoduje w jego projektowaniu, jest Dania. Stamtąd też pochodzi większość produktów, które mamy w swojej ofercie. To dzisiaj przeszło sto marek. Ale oczywiście jest też wspomniane przeze mnie włoskie Alessi, a także Philippi, bardzo dobrze w Polsce znany, niemiecki producent designu. Polacy bardzo lubią rzeczy błyszczące – więc Philippi ze swoimi produktami metalowymi, lustrzanymi czy szklanymi doskonale wpisał się w nasze gusta. Natomiast jeśli chodzi o kategorie produktów, to Design for Home oferuje wszystko do wnętrz. Od mebli i oświetlenia, po akcesoria, w które wyposażamy swój salon, łazienkę czy kuchnię. Czyli te wisienki na torcie, które tworzą klimat i charakter wnętrza.
Ale nie tylko ludzie znajdą dla siebie coś miłego. Całkiem sporą reprezentację w sklepie mają produkty dla zwierząt.
Skandynawowie słyną z miłości do przyrody i zwierząt. Więc i nasz milusiński może zostać dopieszczony dobrym designem. A jest tych produktów naprawdę szeroka gama. Od ubranek, przez miski, pojemniki na karmę, po smycze czy legowiska. Nie brakuje też w naszej ofercie produktów dla zwierząt dziko żyjących, czego przykładem są piękne karmniki dla ptaków.
Produkty, które ma Pan w swojej ofercie nie należą do najtańszych. Czy jako konsumenci rozumiemy dlaczego musimy zapłacić czasem całkiem spore pieniądze za przysłowiową solniczkę czy podajnik do mydła?
46 Design
Seria Lyngby
Wiele lat pokutowało w nas przeświadczenie, że musimy mieć w naszych domach wszystkiego dużo. Wazonów, świeczników, młynków do pieprzu, mydelniczek. Dobry design charakteryzuje się ponadczasowością, więc wybierając jeden jakościowy produkt możemy stworzyć wiele aranżacji, które będą odporne na zmiany trendów. I tego staram się uczyć swoich klientów
Wiele firm mówi dzisiaj o zrównoważonym rozwoju, ochronie środowiska czy dbałości o powtórne wykorzystanie surowców. Zastanawia mnie rola designu w tym procesie. Dla wielu kupno kolejnego gadżetu do domu to pochwała konsumpcjonizmu…
Kraje skandynawskie wiodą prym w zakresie świadomości ekologicznej. I projektowany przez nich design doskonale wpisuje się w trend zrównoważonego rozwoju. Trwałość, ponadczasowość i minimalizm produkowanych przez nich przedmiotów powoduje, że gotowi są zapłacić więcej za produkt, który będzie im służył przez lata. Bez konieczności jego częstej wymiany. Zgodnie z zasadą – nie stać mnie na kupno tanich przedmiotów Dobry design cechuje się także funkcjonalnością, zatem skoro spełnia swoją funkcję, a dodatkowo jest piękny i nie starzeje się wizualnie – to nie ma potrzeby go zmieniać. Wiele z przedmiotów skandynawskiego designu przechodzi z pokolenia na pokolenie, nabierając wręcz szlachetności i stając się powodem do dumy kolejnych generacji. Czy zatem to właśnie nie jest świadome podejście do planety i jej zasobów?
Ulubiony produkt, bez którego nie wyobraża Pan sobie swojego domu?
No, małpa! (śmiech) Małpa od Kay’a Bojesena. To potwierdzenie tego, co powiedziałem na początku. To miłość od pierwszego wejrzenia. Przedmiot pożądania, który kiedy tylko na niego spojrzałem, uśmiechnął się do mnie i już nie mogłem bez niego żyć. (śmiech) Moja prywatna małpa towarzyszy mi w podróżach, ma zdjęcia w różnych miejscach i jest całkiem niekłopotliwym pasażerem. (śmiech) Ale to przede wszystkim jej historia jest tym, co mnie w niej najbardziej urzekło. Choć w Polsce traktowana jest jako dekoracja, tak naprawdę wyszła spod ręki tego jednego z najbardziej utalentowanych duńskich projektantów jako… zabawka dla dzieci. Sposób, w jaki jest wykonana, drewno z jakiego pochodzi, jej
kształty i ponadczasowa, niestarzejąca się forma, jest tym, co powoduje, że choć dzieckiem już nie jestem, przysparza mi ona mnóstwo radości. Do tego stopnia, że znalazła swoje miejsce na moim przedramieniu w formie tatuażu.
Są przedmioty, których projekty powstały kilkadziesiąt lat, a nadal stanowią przedmiot pożądania. Takie jak wspomniana wyciskarka do cytrusów Juicy Salif, wieszak „Hang It All” Ray i Charlesa Eamesów, czy lampa Artichoke. A jakie są ikony designu według Tomasza Fiedora? Oczywiście zaraz obok małpy. Na pewno termosy Stelton , piękne w swojej prostocie i od lat produkowane w niezmienionej formie, są najlepiej sprzedającym się produktem firmy Stelton. A przypomnijmy, że to projekt z 1977 roku… Korkociąg Anna G. od Alessi i jej towarzysz Alessandro. To produkty, których nie wolno chować do szuflady! Są tak dekoracyjne i niebanalne, że stanowią przepiękną dekorację każdej kuchni. Kultowa seria porcelany Lyngby to uosobienie minimalizmu i odpowiedź na panującą na przełomie XIX i XX wieku modę na zdobienia i ornamenty. Wystarczy do takiego wazonu wstawić kwiaty, suszki czy zimowe gałązki i już otrzymujemy różne aranżacje. Pięknych produktów jest cała masa i wybór tylko kilku to nie lada wyzwanie. Mam w domu swoje „pudełko radości” będące kompilacją pięknych przedmiotów.
Hit sprzedażowy?
Chyba nie ma jednego produktu, który mógłbym nazwać sprzedażowym hitem. Design jak wiele innych branż cechuje sezonowość. Czas wesel to okres poszukiwania prezentów, podobnie jest przed Bożym Narodzeniem. Latem dobrze sprzedają się produkty do ogrodu. Gdybym jednak miał postawić na jeden produkt byłyby to młynki butelki od AUDO Copenhagen.
Plany na przyszłość?
Nieustanny rozwój! Poszukiwanie nowych pięknych, niebanalnych rozwiązań na rynku produktów użytkowych, takich, na widok których serce zabije jeszcze mocniej niż dotychczas.
Design for Home
Ul. Malwowa 37a
47 Design
Poznań
Juicy Salif od Alessi
MAŁPA, która się uśmiecha
Urodziła się w 1951 roku jako siostra psa, królika, zebry, słonia i… żołnierzy Królewskiej Gwardii Duńskiej. Jej ojciec to niezwykle utalentowany duński złotnik, który swoją pasją do rzeźbienia w drewnie zmienił na zawsze świat duńskiego wzornictwa, tworząc ikoniczne figurki, pożądane przez wielbicieli designu na całym świecie. O kim mowa? O legendarnej dzisiaj małpce od Kaya Bojesena.
zebRała: Alicja Kulbicka
zdjęcia
Rosendahl Design Group 48 Ikony designu
|
:
SSwoje figurki Kay Bojesen zaczął rzeźbić w drewnie tuż po narodzinach syna, który jak tłumaczył „pomimo że dostaje od rodziny i przyjaciół mnóstwo zabawek, jako młody silny chłopak, wszystkie rozgniata w swoich rączkach”. Ta motywacja popchnęła go w stronę strugania zabawek z drewna i niejako kontynuowania rodzinnej tradycji, gdyż i jego ojciec, chcąc zadowolić swoją pociechę, samodzielnie tworzył dla niego drewniane zabawki.
Na początku był koń
Na początku lat trzydziestych w pracowni Kaya słychać charakterystyczne, wesołe parskanie. Nieco dziwaczna, przełamująca dotychczasowe kanony postawa, gruba grzywa, obłe, miękkie linie, sztywne nogi, nadające całości wesoły, nieco figlarny charakter. Tak rodzi się koń, który stanowić będzie wzorzec dla mającej powstać w późniejszych latach gromadki wesołków, drewnianej, zwierzęcej (i nie tylko) rodziny. Po koniu przychodzi czas psa, zebry, mewy, żołnierzy Królewskiej Gwardii Duńskiej, a także Świętego Mikołaja, hipopotama i wielu innych legendarnych dziś figurek. Każda z tych zabawek odzwierciedla nieco szelmowskie poczucie humoru ich twórcy i jest niczym wyciągnięta prosto z dziecięcych wyobrażeń.
Małpa z duszą zawadiaki
„Linie powinny się uśmiechać” – to motto, które towarzyszyło projektantowi podczas procesu tworzenia każdej nowej figurki. Autor uważał, że jego zwierzęce figurki nie powinny być wierną repliką natury, a być ciepłe, ludzkie i mieć duszę. I ucieleśnieniem tej filozofii jest królowa drewnianej dżungli, powstała w 1951 roku małpka. Z dowcipnym wyglądem, jasnym brzuchem i czarnymi przenikliwymi oczami przekształcała dziecięce pokoje w dżungle, uśmiechając się figlarnie do swoich domowników.
Fabryka małp
Małpa została stworzona z 31 rzeźbionych kawałków
drewna tekowego pochodzących z plantacji założonej specjalnie na potrzeby jej produkcji. Dodatkowo używane jest drewno limby pochodzące z Afryki, zgodne z rozporządzeniem Unii Europejskiej dotyczącym produkcji drewna (EUTR), co jest gwarancją jego legalności. Każdy element tej zawadiackiej małpy jest tworzony w Danii i ma unikalny charakter. Każdy z jej elementów jest starannie dobierany tak, aby pasowały do siebie kolorystycznie, tworząc harmonijną całość. W 2021 roku 70. urodziny drewnianej małpy uczczono specjalną edycją wykonaną ze zrównoważonego drewna poddanego recyklingowi. Rocznicowa małpa jest ozdobiona jedynym w swoim rodzaju mozaikowym
wzorem wykonanym z różnych rodzajów drewna – kolory każdej małpy różnią się w zależności od rodzaju drewna dostępnego w momencie produkcji. Dlatego każda sztuka jest inna i niepowtarzalna.
Duńskie dziedzictwo narodowe
Małpka na stałe zagościła w sercach najmłodszych, a także znalazła uznanie wśród licznych autorytetów. Została m.in. włączona do wielkiej wystawy w Muzeum Sztuki Nowoczesnej w Nowym Jorku „Wiek dziecka: rosnąć z designem 1900-2000”. Znalazła się także w stałej kolekcji Victoria & Albert Museum w Londynie i została wyróżniona przez duńską komisję Światowej Organizacji Wczesnej Edukacji działającej przy ONZ. Z kolei opiniotwórczy magazyn Wallpaper w 2008 roku nazwał małpkę „ucieleśnieniem duńskiego designu”. Także i Poznań nie pozostał obojętny na wdzięk kultowej małpy. Ponad 30 sztuk drewnianych figurek Kay’a Bojesena zostało przez ich dystrybutora na stałe przekazanych do kolekcji Muzeum Narodowego w Poznaniu, a dokładnie do Muzeum Sztuk Użytkowych, gdzie w zeszłym roku, pod patronatem Ambasady Królestwa Danii, miała miejsce wystawa pt. „Co za małpa, proszę Pana”.
Małpy skaczą niedościgle, małpy robią małpie figle
Bojesen zmarł w 1958 roku w wieku 72 lat. Jego dziedzictwa strzegą dziś wnuki, które we współpracy z firmą Rosendahl Design Group wznowiły produkcję zabawek z tej serii. Dzięki temu drewniane zwierzaki wywołują uśmiech na twarzach kolejnych
pokoleń dzieci. Podobno Kay Bojesen w swoim życiu pozostał wiecznym dzieckiem o barwnej osobowości. I patrząc na jego psotne zabawki, nietrudno w to uwierzyć.
Kay Bojesen
Czy gdy dziecko kończy 18 lat, nie trzeba już płacić alimentów?
TeksT : Adwokat Alicja Wasielewska, WWA Wasielewska Adwokaci
GGdybym miała podzielić się z Państwem jednym z mitów najczęściej powtarzanych przez odwiedzających moją kancelarię Klientów, to z pewnością w czołówce znalazłby się ten z zakresu prawa alimentacyjnego. Większość osób, które przychodzą do mnie ze sprawami dotyczącymi obowiązku alimentacyjnego ciążącego na rodzicu względem dziecka, uważa, że w chwili, gdy dziecko osiąga pełnoletność, z automatu wygasa również konieczność płacenia na nie alimentów. Nic bardziej mylnego. Zasadą jest, że alimenty na dziecko płaci się do momentu, w którym dziecko jest się w stanie samodzielnie utrzymać. Kropka. Obowiązek alimentacyjny nie wygasa więc ex lege ani w chwili przekroczenia przez dziecko progu 18. roku życia, ani w chwili zakończenia przez nie studiów, ani w chwili zawarcia małżeństwa. Nie jest więc ograniczony żadnym terminem. Termin, do którego rodzic będzie zobowiązany do świadczeń alimentacyjnych na rzecz dziecka, nie wynika zwłaszcza z orzeczenia alimentacyjnego wydanego przez Sąd. W każdym więc przypadku wygaśnięcie obowiązku alimentacyjnego musi być stwierdzone przez Sąd, przed którym należy zainicjować odrębne postępowanie.
Wiek dziecka czy fakt kontynuowania przez nie edukacji są istotne, jednak nie przesądzają o tym czy rodzic musi płacić rentę alimentacyjną. Okolicznością przesądzającą jest natomiast to czy dziecko ma możliwość samodzielnego utrzymania.
Zdolność samodzielnego utrzymania z reguły oznacza podjęcie przez dziecko pracy zarobkowej i uzyskiwanie z niej dochodów. Praca ta musi być jednak „odpowiednia”, a więc odpowiadająca osobistym uwarunkowaniom dziecka, w tym zwłaszcza jego zdolnościom. Rodzic nie może więc, dla uchylenia się od swojego obowiązku alimentacyjnego względem pełnoletniego dziecka, powoływać się na możliwość podjęcia przez nie jakiejkolwiek dostępnej na rynku pracy. Zasadą jest, że dorosłe
dziecko, które zdobyło już wykształcenie, powinno podjąć starania w celu samodzielnego utrzymania się
Jeśli więc pełnoletnie dziecko skończyło już studia na jednym kierunku, ale powodowane wyłącznie ambicją, chce kontynuować naukę, to w tym wypadku uznaje się, że dalszy obowiązek alimentacyjny nie ma uzasadnienia. Samodzielne utrzymanie może również być wynikiem nabycia przez dziecko majątku i uzyskiwania z niego dochodów. Taka sytuacja będzie mieć miejsce na przykład, gdy dziecko odziedziczy nieruchomość, którą następnie będzie wynajmować i pobierać z tego tytułu czynsz najmu pozwalający na pokrycie swoich potrzeb.
Zdarzyć się może, że konieczność zapłaty alimentów istniała będzie przez całe życie dziecka. Tak na przykład będzie w przypadku, gdy z uwagi na swoją niepełnosprawność lub chorobę dziecko nie jest się w stanie utrzymać samodzielnie.
Jeśli pełnoletnie dziecko nie podejmuje starań, by utrzymać się samodzielnie, albo gdy wypełnianie obowiązku alimentacyjnego jest „połączone z nadmiernym uszczerbkiem” dla rodzica, ten może uchylić się od zapłaty alimentów. O ile pierwsza przesłanka jest dość klarowna, o tyle wątpliwości może oznaczać „nadmierny uszczerbek”, którego doświadczać może rodzic w związku z koniecznością zapłaty alimentów. Przyjmuje się, że występuje on wtedy, gdy wypełnianie obowiązku alimentacyjnego powoduje, że rodzic nie jest w stanie zaspokoić swoich usprawiedliwionych potrzeb. Usprawiedliwionych, to jest związanych z zapewnieniem sobie godziwej egzystencji.
Opisany przeze mnie przypadek obrazuje, że coś, co wydaje się być oczywiste dla nas, prawników, nie zawsze jest oczywistym dla Klientów. Tu jednak nasza rola, by przeprowadzić Klienta za rękę przez meandry przepisów prawnych i pomóc odnaleźć właściwą ścieżkę działania.
50 Porady prawne
zdjęcie : Jakub Wittchen
POWROTY
MECENAS TEATRU
MICHAŁ KACZMARCZYK
Melodia jest dla mnie bardzo ważna
Z wielką pasją i błyskiem w oku opowiada o melodiach, które zachwycają, np. „Green Dolphin Street” i „Invitation”, i kompozytorach, o których warto pamiętać. Docenia tradycje jazzową oraz piękne jazzowe standardy. Michał Kaczmarczyk, wybitny młody gitarzysta, założyciel Trio oraz Kaper Quartet, wspomina swoją drogę muzyczną, mówi, za co kocha jazz, jakie ma plany koncertowe i o co niebawem wzbogaci się rynek muzyczny.
MMichale, jak zaczęła się Twoja przygoda z gitarą?
MICHAŁ KACZMARCZYK: Mając 8 lat, zobaczyłem u swojego kolegi zepsutą gitarę. Nawet, że była bez strun, to i tak bardzo mi się spodobała.
Ponadto mój tata grał na gitarze, kontrabasie i na klarnecie, choć nigdy nie był zawodowym muzykiem, ale chodził do szkoły muzycznej. Gdy wyjawiłem mu moją fascynację gitarą, to już następnego dnia przyniósł mi nową ze sklepu, abym mógł się uczyć. Na początku tata pokazał mi kilka akordów, które jeszcze pamiętał, a później już uczyłem się w szkole prywatnej. Najwięcej jednak czasu sam poświęcałem na naukę gry na gitarze. Dwa lata przed maturą podjąłem decyzję, że będę zdawał na Akademię Muzyczną, bo nic mi nie daje tyle radości
i satysfakcji, co właśnie muzyka. Przed egzaminami na studia grałem już z kilkoma świetnymi muzykami, np. z pianistą Markiem Raczyckim, on był moim nauczycielem i mentorem w tamtym czasie. Dużo rzeczy o jazzie i o improwizacji mi przekazał, a później jak już dostałem się na Akademię Muzyczną, to moja droga jako muzyka przybrała szybsze tempo.
Studia najpierw zacząłeś w Katowicach…
Tak, tam zrobiłem licencjat, a na studia magisterskie przybyłem do Poznania. Po ukończeniu szkoły średniej podją łem studia na Wydziale Kompozycji, Interpretacji, Edukacji i Jazzu Akademii Muzycznej w Katowicach, w klasie
52 Muzyka F o T e wa k ahl
Rozmawia: Magdalena Ciesielska | zdjęcia: Anna Dulnik, Ewa Kahl, Szymon Konieczny, Tomasz Potemkowski
gitary prowadzonej przez absolwenta Berklee College Of Music w Bostonie – Marka Dyktę. To świetny pedagog, którego nauki i cenne rady wywarły duży wpływ na kształtowanie się mojej scenicznej osobowości.
Akurat wtedy, gdy ja dostałem się na Akademię, on był w Polsce jako wykładowca.
Miałem ogromne szczęście, że do niego trafiłem. Bo gdy ja kończyłem licencjat, on wracał do Stanów Zjednoczonych.
Stwierdziłem też, że zmienię środowisko muzyczne i dlatego kontynuowałem edukację na studiach magisterskich z zakresu gitary jazzowej na Wydziale Instrumentalnym Akademii Muzycznej w Poznaniu. Poznań jest blisko Kalisza, mojego rodzinnego miasta. Dostałem się również na studia magisterskie do Bydgoszczy, ale wybrałem Poznań i ani przez moment nie żałuję mojej decyzji. Poznań to piękne miasto i dobrze mi się tu żyje.
Występujesz od lat z poznańską orkiestrą symfoniczną CoOperate Orchestra, współpracujesz również z Krystyną Prońką. Jak zaczęła się ta znajomość z wielką gwiazdą polskiej sceny muzycznej?
Gdy zaczynałem studia w Katowicach, pani Krystyna występowała tam z big bandem Akademii Muzycznej, do którego ja jeszcze nie należałem. I pamiętam, że będąc na tym koncercie, pomyślałem sobie „fajnie byłoby tak razem zagrać”. I parę lat później, gdy byłem już studentem Akademii Muzycznej w Poznaniu, pani Krystyna zagrała koncert z big bandem poznańskiej uczelni i tu już z nią wystąpiłem. A dwa lata później zagrałem w zastępstwie
kolegi, który grał z panią Prońko i tak się stało, że dostałem propozycję, aby wejść na stałe do jej zespołu. To był 2018 rok, kiedy zaczęliśmy razem grać. Ostatnio nie mam zbyt wielu okazji do akompaniowania pani Krystynie, bo gra ona w zmniejszonym składzie, głównie z pianistą. Ale w grudniu br. ukaże się płyta z piosenkami świątecznymi, którą miałem przyjemność nagrywać z panią Krystyną Prońko.
W 2016 roku stworzyłeś Trio… Jaka myśl Tobie przyświecała?
To była naturalna konsekwencja tego, że od kilku lat poświęcałem cały swój czas, aby grać na gitarze i pragnąłem mieć w końcu taką przestrzeń, aby móc pokazać, jak ja czuję muzykę, co jest dla mnie ważne. Chciałem stworzyć wypadkową wszystkich moich inspiracji. Wiadomo, że pisząc swoją muzykę, mogę stworzyć taką, która odda to, co czuję. Ten projekt trwa nieprzerwanie od 2016 roku, trio tworzą obecnie: Bartek Kucz na kontrabasie, Maciej Burzyński na perkusji oraz ja na gitarze. Teraz zdecydowałem się na nagranie płyty.
Czyli idziecie o krok dalej?
Materiał, który znajdzie się na płycie, dojrzewał sukcesywnie. Mam dużo przemyśleń a propos repertuaru, zmieniam, modyfikuję. (śmiech) Płytę będziemy nagrywać już za dwa tygodnie w WerMik Studio w Warszawie u mojego przyjaciela z czasów studiów w Katowicach, u Mikołaja Poncyliusza. To bardzo świeży temat. Finalnie to, co się znajdzie na naszej płycie, przyniósł głównie ten rok. Do jej realizacji zaprosiłem perkusistę Patryka Dobosza oraz kontrabasistę Mateusza Szewczyka, których poznałem podczas konkursów i festiwali muzycznych.
To będą utwory Twojego autorstwa?
Na płycie znajdzie się dziewięć utworów, z czego siedem to moje kompozycje, a dwa to standardy jazzowe. W listopadzie br. powinien ukazać się pierwszy singiel z promocyjnym video, a płyta będzie dostępna na rynku wydawniczym w grudniu.
53 Muzyka
F o T a nna d ulnik
F o T s zymon k onieczny
Jaki jazz najbardziej Cię fascynuje?
Mam ogromny szacunek i przywiązanie do tradycji jazzowej. Bardzo mnie interesuje jak muzyka ewoluowała. Muzyka jazzowa jest tak specyficznym gatunkiem, który wręcz wymaga znajomości historii, czyli jak muzycy grali np. w latach 40. czy 50. ub.w. Mamy rok 2023, a prawdę mówiąc, nadal nie słyszałem muzyki bardziej innowacyjnej niż dokonania artystów tamtych lat. Według mnie doskonale słychać na współczesnych płytach jazzowych, który z muzyków taką drogę w przeszłe pokolenia i w tradycję przeszedł, a który niestety nie… To słychać. Najbardziej cenię tych artystów, u których można doszukać się całego bagażu muzycznych doświadczeń i ten szacunek do starych nagrań. Większość czasu, który poświęciłem na ćwiczenie, to była właśnie nauka standardów jazzowych. Dlatego od zawsze marzyłem, aby one też znalazły się na mojej płycie.
I marzenia się spełniają…
Właśnie to jest wspaniały przykład! (śmiech)
Jedziesz samochodem, masz przed sobą daleką podróż. Czego słuchasz?
Inspiruje mnie niezliczona ilość muzyki i artystów z pogranicza wielu gatunków, ale najczęściej włączam stare nagrania jazzowych klasyków. To po prostu nigdy nie jest zły wybór!
Wspaniale jest uczyć się od najlepszych! Za co więc kochasz jazz?
Trochę pokrętnie odpowiem (śmiech) – pokochałem ten gatunek muzyczny za jego różnorodność, za wychodzenie poza utarte schematy, niepoddawanie się ramom i regułom. Takim człowiekiem się czuję i po prostu jazz mnie sam do siebie przyciągnął. To muzyka, w której w pełni mogę pokazać swoją wrażliwość. Wydaje mi się, że w muzyce popularnej – popowej, rockowej, funkowej – jest trochę tak, że trzeba ją grać w określony sposób, w jaki oczekuje to publiczność, producent itp. Ilość scenariuszy jest tam mocno ograniczona, natomiast w muzyce jazzowej jest odwrotnie… Można zająć się jazzem i wymyślić coś, czego jeszcze wcześniej nie było. Króluje tu swoboda twórcza! (śmiech) Nie ma w jazzie kanonu, który podsuwa określone sposoby grania. Można tu być bardzo nowatorskim
Jazz wciąż jest postrzegany jako muzyka niepopularna, elitarna, nawet trudna. Czy spotkałeś się z takimi opiniami?
Tak – niestety – dość często. I z ogromną determinacją próbuję to niewłaściwe spojrzenie zmieniać. Utwory, które dziś nazywamy standardami jazzowymi to po prostu często piosenki z dawnych lat, które kiedyś ludzie nucili na ulicach, a dziś duża część słuchaczy uważa, że to muzyka trudna i nieprzystępna. Grałem ostatnio wiele koncertów w małych miejscowościach w Polsce, gdzie często zdarzało się, że osoby przychodzące na nasz koncert nie wiedziały, czego się spodziewać, a już na pewno nie podejrzewały, że będą uczestniczyć stricte w jazzowym występie. Osoby, które do nas podchodziły, mówiły np. „że jazz jest ciężki – tak im się wydawało”, a wychodziły wzruszone, poruszone i szczęśliwe. To jest dla mnie najpiękniejszy widok – przełamywanie zatartych stereotypów! Pragnę przybywających na moje koncerty otwierać na nowe rzeczy w muzyce, pokazywać im inne muzyczne ścieżki, którymi warto podążać. To, co dla mnie zawsze było ważne, to melodia. Chciałbym, aby publiczność wychodziła z moich koncertów z muzyką w pamięci, mogła podśpiewywać zasłyszane dźwięki, nucić je.
Byłem na koncercie nowojorskiego gitarzysty, izraelskiego pochodzenia, Gilada Hekselmana, który grał materiał dziewięć miesięcy przed jego zarejestrowaniem i wydaniem na płycie. Czekałem bardzo na tę płytę i pamiętałem z jego koncertu każdy kawałek, każdą melodię, bo były tak piękne. To jest ogromny dowód jakości tych melodii.
Wielu poznańskich artystów, absolwentów Akademii Muzycznej w Poznaniu odwołuje się do twórczości Krzysztofa Komedy, wspomina jego utwory
54
Muzyka
F o T ma T e R iały p R asowe
i osiągnięcia. Ty ze swoim zespołem poszedłeś nieco w innym kierunku. Stworzyłeś projekt Kaper Quartet, do którego zaprosiłeś saksofonistę, laureata ubiegłorocznej
Ery Jazzu, Dawida Tokłowicza. Co Ciebie inspiruje w twórczości Bronisława Kapera, do utworów którego sięgali najwybitniejsi przedstawiciele światowej muzyki jazzowej?
Są dwa utwory Kapera – „Green Dolphin Street”
i „Invitation” – które stały się wielkimi jazzowymi standardami, nagrywanymi przez Milesa Davisa, Johna Coltrana czy Elle Fitzgerald. Przez wiele lat sięgałem po te utwory, przeglądałem nuty, uczyłem się, widziałem nazwisko Kaper –i wcześniej nie podejrzewałem, że to kompozytor pochodzący z Polski. Jest u nas praktycznie nieznany, chociaż był pierwszym polskim kompozytorem, który otrzymał Oscara! Urodził się w 1902 roku, wykształcił w Warszawie, a w 1933 r. uciekł z okupowanej Polski, aby potem podbić Hollywood. Historia życia Bronisława Kapera sama w sobie byłaby znakomitym materiałem na film. Stwierdziłem, że wypada pochylić się nad tym nazwiskiem i jego twórczością. Kupiłem biografię Bronisława Kapera autorstwa Andrzeja Krakowskiego. To książka napisana w formie wywiadu, nierzeczywistego, bo Kaper już nie żył. Ale bardzo realna i prawdziwa. To pierwsza monografia na świecie poświęcona temu wybitnemu kompozytorowi muzyki filmowej i teatralnej.
Życie Bronisława Kapera to też przekrój historii Hollywoodu, dlatego na stronach książki odnajdziemy gwiazdy filmowe, wielkich producentów filmowych, genialnych reżyserów. Cała historia życia i twórczości tego wybitnego artysty dogłębnie mnie poruszyła. Jak zacząłem poznawać jego utwory, wyszło, że jest autorem aż 150 ścieżek dźwiękowych do filmów. Jego wkład w polską kulturę, polską kinematografię, jest ogromny. To nie tylko to, co napisał, skomponował, ale co zrobił… Był również członkiem Amerykańskiej Akademii Filmowej i zapewne gdyby nie on, to prawdopodobnie polskie filmy nie zostałyby zauważone w tamtym czasie w Stanach Zjednoczonych. Zabolało mnie, że Kaper jest nieznany lub mało znany w Polsce, postanowiłem to zmienić wraz z moimi kolegami: Bartkiem Kuczem, Maciejem Burzyńskim i Dawidem Tokłowiczem. Według nas twórczość Kapera jest niesamowita, wyprzedzająca swoją epokę. Mamy zaaranżowanych kilkanaście utworów, które gramy w ramach projektu Kaper Quartet. Jak jest miesiąc przerwy w koncertach, to tęsknimy za nimi (śmiech), bo utwory Kapera to po prostu świetnie napisana muzyka!
Uczestniczyłeś w licznych kursach i warsztatach, takich jak chociażby „New York Jazz Masters”, poznałeś wybitnych artystów światowego jazzu. Co Tobie najbardziej zapadło w pamięć?
To były bardzo wartościowe tygodniowe warsztaty. W jednym ośrodku byliśmy my, uczestnicy, i wykładowcy, co dało poczucie takich przyjacielskich więzi. Pamiętam jak w któryś wieczór wszyscy wykładowcy weszli na scenę i zagrali jazzowego bluesa, to mi ugięły się nogi z zachwytu. Czułem jakbym lewitował. (śmiech) Brzmienie było tak dobre! Zaskoczyło mnie też podejście do nauki muzyki. U nas w Polsce dużo czasu poświęca się na naukę materiału dźwiękowego, skal, techniki – tego jest bardzo dużo. To przeważa. Proporcje są kompletnie odwrotne w stosunku do tego, co mówili na warsztatach wykładowcy „New York Jazz Masters”. Według Amerykanów największy nacisk w procesie edukacji powinien być kładziony na uczenie się utworów. Oni uczą się tylko standardów z nagrań mistrzów i znają ich ogromnie dużo. To jest ich wykładnia, ich źródło wiedzy, jak trzeba grać. Wszystkie te problemy techniczne, dźwiękowe, rozwiązują się – według wykładowców – same, jeśli się gra kolejne i kolejne utwory. Na zajęciach z gitarzystą Mikiem Moreno doznałem wielkiego zaskoczenia. Gdy pytał, co zagramy i padały odpowiedzi – on znał każdy tytuł, a dodatkowo dopytywał się, jaką
wersję tego standardu jazzowego wybieramy, z którego roku, przez kogo zagraną, czy np. z 1963 czy z 2003. To coś niesamowitego, jaka wiedza i talent! Standard to materiał dźwiękowy, do którego odwołuje się wielu twórców, standard ewoluuje i należy znać każdą jego wersję – to nauka, którą wyniosłem z nowojorskich spotkań z muzykami.
Przed Tobą jesienne koncerty, np. Epic Game Music czy Visual Concert, wraz z CoOperate Orchestra. Jakie utwory melomani będą mogli posłuchać? Visual Concert – to muzyka filmowa, hity największych produkcji hollywoodzkich, a Epic Game Music – to projekt z muzyką z gier komputerowych, bardzo ciekawy. Mieliśmy te koncerty do kwietnia, potem przerwa wiosenno-letnia i wznawiamy je 6 października koncertem w Poznaniu. Zapraszam więc na jesienno-zimowe spotkania z muzyką.
55 Muzyka F o T T omasz p o T emkowski
Piękno ponad wszystko
tekst : Marta Szostak
piewak i tancerz. Wielbiciel baroku i breakdance. Artysta, którego historia inspiruje, osiągnięcia budzą podziw, a talent – zachwyca i wzrusza.
Jakub Józef Orliński jest postacią, o której nawet najciekawiej napisane biografie, eseje czy zapowiedzi (łącznie z poniższą) nie opowiedzą tyle, ile mówi o nim jego twórczość. 6 października światło dzienne ujrzy kolejny jej rozdział, 6 płyta z muzyką wczesnego baroku, zatytułowana Beyond
„Na tym albumie i z tym skrupulatnie dobranym programem chcę się skupić na ogólnym znaczeniu słowa „ponad”. Przede wszystkim po to, aby pokazać ludziom, że ta muzyka jest ponadczasowa. Wciąż jest aktualna, żywa, energiczna, wzruszająca, wciągająca i zabawna” – mówi Orliński.
Frescobaldiego, Kapsbergera, Saraciniego, Nettiego i Jarzębskiego. Nawet jeśli do tej pory nie zetknęliście się z żadnym z tych nazwisk, po pierwsze – nigdy nie jest za późno, by to zrobić, po drugie – nie mogę wyobrazić sobie lepszego spotkania z muzyką baroku niż to, na którym obecny jest Jakub Józef Orliński.
Soliście kolejny już raz towarzyszyć będzie Il Pomo d’Oro – europejska orkiestra założona przed jedenastoma laty w Wenecji przez Gesine Lübbena i Giulio d’Alessio. Jej nazwa została zainspirowana pochodzącą z 1666 roku operą Antonia Cestiego o tym samym tytule. W repertuarze zespołu znajdują się przede wszystkim kompozycje wywodzące się z epoki baroku i klasycyzmu.
Jego wkład w popularyzację muzyki czasów minionych jest nieoceniony. Nie tylko przez wzgląd na współpracę z muzykologiem Yannisem Françoisem,
56 Muzyka
Ś zdjęcia :
,
Michał Kordula (portret autorki)
materiały promocyjne
Beyond zawierać będzie aż 10 światowych premier fonograficznych. Wśród nich znajdą się utwory Monteverdiego, Cacciniego,
Zapowiedź płyty Beyond Jakuba Józefa Orlińskiego & Il Pomo d’Oro
który podobnie jak przy poprzednich płytach, również i przy Beyond odpowiadał za odnalezienie i opracowanie repertuaru, ale także przez sposób, w jaki Orliński o tej muzyce opowiada. Wystarczy przeczytać kilka wywiadów lub wysłuchać paru rozmów z nim (a tym z Was, którzy mają więcej czasu, polecam niespełna godzinny dokument Music for a while, znajdziecie go na YouTube), by przekonać się o tym, jak wiele przed nami nieodkrytego jeszcze piękna, które zasługuje na nasz czas i naszą uwagę. Lista prestiżowych nagród, które zdobył, również mówi sama za siebie. 2023 rok przyniósł mu Nagrodę Opus Klassik w kategorii śpiewak roku (za Farewells), 2022 zaś – ten sam laur w kategorii audiowizualna produkcja muzyczna (za Stabat Mater). Rok wcześniej, za album Anima Aeterna otrzymał International Classical Music Award, 2021 z kolei – International Opera Awards w kategorii nagranie za (osobiście – mój ukochany) album Facce
d’amore. Warto wspomnieć także rok 2019, w którym wraz z Il Pomo d’Oro otrzymali nominację do Fryderyka w kategorii Najlepszy album polski za granicą.
Orliński jest ambasadorem muzyki dawnej – nie tylko w Polsce, ale przede wszystkim poza jej granicami. Niebywały talent w połączeniu z ambitnym, potraktowanym z pokorą i czułością repertuarem oraz charyzmą solisty tworzą zestaw idealny. Niezależnie od tego, czy występuje w operze, czy na koncercie, jest częścią ogromnej obsady czy zaprasza na kameralny koncert, podczas którego towarzyszy mu jego znakomity akompaniator, pianista Michał Biel – widownia jest pełna. Bardzo zachęcam Was do tego, byście – nawet na odległość, nawet na kilka chwil – stali się jej częścią.
57 Muzyka
tekst : Radek Tomasik / z wykształcenia filmoznawca, z wyboru przedsiębiorca, edukator filmowy, marketingowiec. Współwłaściciel Ferment Kolektiv – firmy specjalizującej się w działaniach na styku kultury filmowej, biznesu i edukacji oraz Kina Ferment. Autor wielu programów dotyczących wykorzystania filmu w komunikacji marketingowej realizowanych dla takich marek jak: Orange, Mastercard, Multikino, Renault, ING, Disney, Santander Bank, British Council i in.
NIE SAMYM CHLEBEM
Czym jest dla nas praca? A czym być powinna? Dla jednych to po prostu źródło utrzymania. Dla drugich symbol statusu i część tożsamości osobistej. Dla jeszcze innych prawdziwa życiowa misja. Może albo uwznioślać, albo upadlać, podnosić na duchu lub frustrować, wzmacniać i niszczyć.
prod. Szwecja, Włochy, Dania 2023, 82’ dystrybucja w Polsce: Against Gravity data polskiej premiery kinowej: 4 sierpnia 2023
WKuwejcie każdy ustawowo ma prawo do pracy. W związku z tym zatrudnionych jest daleko więcej osób niż wskazuje na to zapotrzebowanie rynku pracy. Ludzie całymi dniami dosłownie nic nie robią, a popularne dupogodziny uzyskują w tym kraju szeroką i zróżnicowaną reprezentację hołubionego marnotrawstwa w firmach prywatnych, instytucjach, a przede wszystkim urzędach państwowych.
Zgoła inaczej jest w Korei – kraju pracoholików, do których daleko nawet najbardziej ambitnym szczurom korporacyjnym. Koreańczycy nie dosypiają, nie dojadają, nie mają czasu na pielęgnowanie relacji z najbliższymi, zaś tamtejsze Ministerstwo Pracy musi wykazywać się tak dalece kreatywnymi pomysłami jak odgórna reglamentacja dostępu do urządzeń elektronicznych, by pracujący rodak choć na kilka godzin wrócił do domu. Praca od 6 do 23 nie jest niczym niespotykanym.
Oglądamy też zjawiska, które dla niektórych z nas mogą stanowić istne kurioza: dziedzic ogromnego spadku pracuje jako ogrodnik, bo to mu daje zdrowie, satysfakcję, artystyczne spełnienie i czas na przemyślenia. Żona rekina biznesu oddaje się zaplanowanym z architektoniczną akuratnością przyjemnościom człowieka, który nic nie musi i wszystko może: a to poleci gdzieś prywatnym czarterem, a to zaangażuje w prace konserwatorskie w swojej królewskiej posiadłości.
to inteligentna dokumentalna impresja stanowiąca prawdziwą inspirację – zarówno dla pracodawców i pracodawczyń, jak i osób stojących po drugiej stronie: świadczących pracę dla innych. Oglądam to wszystko prawdziwie zafascynowany. I zastanawiam nad sensem pracy. Jakim sensem? – ktoś zapyta. I to jest kluczowe pytanie, bo budowanie poczucia sensu w pracy jest
58 Film
„Świat po pracy”
zdjęcia : materiały prasowe, archiwum prywatne autora
„Świat po pracy”
reż. Erik Gandini
obecnie jednym z poważniejszych zagadnień skutecznego przywództwa. Jednocześnie wykonywanie pracy, którą się lubi, a nawet uwielbia, a czasem kocha – to jakby nie do końca praca, idąc za słynną sentencją Konfucjusza.
Twórcy filmu trzymają nas w niepewności, nie opowiadając się za żadną konkretną interpretacją czy wykładnią owego „sensu”. Umiejętnie wykazują, że owo „budowanie sensu” czyli wspieranie narracji, że praca stanowi istotną wartość, w którą warto „wierzyć”, istotnie wpływa na ekonomiczne parametry przedsiębiorstw.
Z drugiej jednak strony, trudno zaprzeczyć, że skoro musimy pracować, warto to robić z pożytkiem dla ludzkości, planety, wszelkich interesariuszy. Jest to misja prawdziwie humanistyczna i przyklasnąłby jej zapewne Wokulski (mówię bez ironii):
siebie. Własnej rzeczywistości dla siebie i nikogo innego”.
Im dalej w las, tym zagadnienie bardziej skomplikowane. Dlaczego Amerykanie rezygnują rocznie z ponad 500 milionów godzin urlopu? Zresztą to nie tylko ich domena.
Patrzę w plany urlopowe we własnej firmie i co widzę? Średnio 25,4 dni urlopowych niewykorzystanych wśród menadżerów! A jest koniec sierpnia. Przecież promujemy wellbeing, regenerację sił, budujemy samoświadomość.
Czyżbyśmy tak kochali pożyteczne zajęcia? Ale i bezużyteczne prace ludzkość wykonuje z prawdziwą pasją.
Czyżbyśmy przed czymś uciekali? Ale w domach czekają na nas kochające rodziny. Czyżbyśmy musieli coś udowadniać? Przecież nie na ciągłym przekonywaniu o swojej wartości budujemy poczucie własnej „wystarczalności”!
O co więc chodzi? Nie, nie o to chodzi, o co chodzi, gdy nie wiadomo, o co chodzi. Pieniądze to – mimo wszystko – nie wszystko.
I to się twórcom udaje: od pytania o pracę przechodzimy do pytań
egzystencjalnych: po co w ogóle
jesteśmy na tym świecie? Komu
jesteśmy potrzebni? Co, w sensie psychologicznym, w przededniu dominacji maszyn i AI, się dzieje, gdy nie mamy za co się zabrać? I dlaczego tak się dzieje?
Jest to dla ludzkości ewidentnie gorsze niż stan, na który na ogół narzekamy (jednocześnie się nim chwaląc): Nie wiem, w co mam ręce włożyć. Jestem przecież taki zapracowany!
„Praca daje okazję odnalezienia samego
FERMENT
59 Film
FILMOWY
BOOKOWSKI
Koniec lata za pasem. Z ponurą bezsilnością możemy patrzeć na coraz szybciej zachodzące słońce oraz złorzeczyć na pogodę, która w ostatnich dniach robi wszystko, aby przypomnieć, że jesień nie jest wcale tak odległą przyszłością. Ale nie ma tego złego… deszcz i szaruga za oknem sprzyjają długiej i wnikliwej lekturze oraz poruszają pewne struny w sercu, które w innych porach roku, na co dzień pozostają uśpione. Proponuję Wam dwie książki z kręgu amerykańskiej
Komu ukazał się wiatr” to zbiór opowiadań Carson McCullers, amerykańskiej prozaiczki piszącej w pierwszej połowie XX wieku. W Polsce znanej przede wszystkim ze swojej powieści „Serce to samotny myśliwy”. Zbiór obszerny i bardzo różnorodny. Od krótkich, kilkustronicowych miniatur, aż po minipowieści.
Różne narracje, różne perspektywy, ale zawsze dotykające najbardziej intymnych stron człowieczeństwa. McCullers w kilku zdaniach potrafi sprawić, że czytelnik doznaje reminiscencji uczuć i emocji, o których dawno zdążył już zapomnieć. Oprócz mistrzowskiego tworzenia krótkiej
formy (a nie bez przyczyny uważa się, że Amerykanie są w tym naprawdę świetni), McCullers ma niesamowity dar do empatycznego kreowania swoich bohaterów i bohaterek. „Komu ukazał się wiatr” to idealna lektura na czytanie bez pośpiechu. Dajcie tej książce swój czas i skupienie, a odwdzięczy się Wam prawdziwą kaskadą emocji i wrażeń. Opowiadania są u nas wydawane po raz pierwszy, a świetny przekład to zasługa Michała Kłobukowskiego.
60 Książki
BOOKOWSKI
Komu ukazał się wiatr Carson McCullers wyd. Czarne przekład Michał Kłobukowski
prozy, których wspólną cechą jest słodko-gorzkie uczucie nostalgii oraz sentymentalny i ciepły smutek. W sam raz na aktualną sytuację pogodowosamopoczuciową. W zgodzie z filozofią: zanurz się w literackim smutku, żeby rzeczywistość była choć odrobinę bardziej do zniesienia.
Stoner
McCullers pokazuje, że aby mówić o rzeczach ważnych, nie trzeba tworzyć wielkich i monumentalnych historii. Zarówno ona, jak i kolejny tytuł w tym zestawieniu są idealnym przykładem na to, że wyświechtany frazes: „życie pisze najlepsze scenariusze“ ma w sobie przerażająco dużo prawdy. Druga z polecanych przeze mnie książek leżała w zapomnieniu przez 50 lat, dopóki pisarz Colum McCann nie opisał w artykule dla Guardiana swojej miłości do tego tytułu. „Stoner” Johna Williamsa to historia profesora na prowincjonalnym uniwersytecie, która nie obfituje w zaskakujące zwroty akcji, ani w wyrazistych i zapadających w pamięć bohaterów, a jednak w jakiś niewytłumaczalny sposób stała się dla mnie najbardziej poruszającą książką ostatnich kilku lat. Być może przez trywialność, ale i prawdziwość przebijającą się z każdej strony książki. A może przez umiejętność dostrzeżenia tego, co w życiu rzeczywiście ważne. Bez względu na przyczynę „Stoner” przez bardzo długi czas nie chce zostawić czytelnika w spokoju, drapiąc go po mózgu i uwierając w duszy. Idealna lektura na szare, jesienne wieczory i poranki.
PRZEWODNIK PRZEWODNIK
tekst i zdjęcia : Marcin Białecki / Bookowski
61 Książki
John Williams wyd. Filtry przekład Maciej Stroiński Pociąg relacji Berlin - Warszawa
JUBILEUSZ POLSKIEGO TEATRU TAŃCA – 50 lat rozwoju sztuki tańca w Poznaniu!
Polski Teatr Tańca jest najstarszym teatrem tańca w Polsce. Upowszechnia on osiągnięcia polskiej sztuki tańca, reprezentując polską scenę teatralno-taneczną podczas najważniejszych wydarzeń artystycznych i kulturalnych na świecie. Od momentu założenia w 1973 roku przeszedł ewolucję od formy teatru baletowego do współczesnego gatunku teatru tańca.
A skoro piękna, okrągła rocznica, to przypomnijmy sobie odrobinę historii teatru i przekonajmy się, co przygotowano dla wszystkich miłośników tańca w trakcie sezonu jubileuszowego.
TeksT: Zuzanna Kozłowska | zdjęcia: Andrzej Grabowski / z archiwum Polskiego Teatru Tańca
Początek długiej i barwnej historii
i przy wsparciu władz miejskich Poznania utworzył autonomiczny Polski Teatr Tańca – Balet Poznański, którego dyrektorem pozostał przez następne 15 lat. Prekursorskie przedsięwzięcia artystyczne choreografa usytuowały zespół poznański w gronie najlepszych kompanii europejskich, czego dowodem były
P
Conrad Drzewiecki, jako pierwszy w Polsce, w roku 1973, wyprowadził swój zespół baletowy z Opery 62 Jubileusz
m.in. liczne zaproszenia na międzynarodowe festiwale baletowe. Atrakcyjna oferta repertuarowa, oryginalny język tańca i współczesna forma teatralna – to określenia, które od pięciu dekad kojarzą się z PTT, dzięki jego założycielowi.
Do legendy polskiego baletu przeszły zrealizowane przez Conrada Drzewieckego spektakle: „Ognisty ptak” (1967), „Adagio na smyczki i organy” (1967), „Pawana na śmierć Infantki” (1968), „Cudowny Mandaryn” (1970), „Epitafium dla don Juana” (1974), „Odwieczne pieśni” (1975), „Modus vivendi” (1975), „Stabat Mater” (1976), „Krzesany” (1977), „Yesterday” (1982). Wiele z nich zyskało także swoją wersję filmową.
Przesłanie na jubileusz
Jubileusz teatru to czas, przestrzeń i ludzie.
50 lat Polskiego Teatru Tańca, można odczuć słuszną dumę, czytając te słowa. Jeszcze dostojniej brzmi PÓŁWIECZE.
W tym jednym wyrazie kryją się przepływ czasu, odbicie historii, odmierzanej przez stulecia. Tak ważnej rocznicy
nie można obchodzić przez jeden dzień czy jeden wieczór. Zbyt wiele przyszłoby uronić ze strumienia zdarzeń i podróży przez miniony czas.
Dlatego PTT przygotował cały sezon jubileuszowych wydarzeń – całą paletę doświadczeń artystycznych – z których każde na inny sposób przywoła to, co minęło, przenikając się i łącząc we wspólny nurt z teraźniejszością. Można spodziewać się bogactwa perspektyw, z jakich można retrospektywnie się przyglądać kipiącemu twórczą energią, nastawionym na eksperyment i twórcze ryzyko miejscu. Stąd mnogość wydarzeń, interdyscyplinarność, zderzanie słowa, filmu, ekspresji ciała i sztuk wizualnych.
63 Jubileusz
Kilka liczb, które warto podkreślić
• 50, bo teatr ma 50 lat.
• 12, ponieważ 12 września 1973 roku odbyła się inauguracja działalności Polskiego Teatru Tańca.
• 1, jak każdy pierwszy dzień miesiąca – dzień otwarcia kolejnych wystaw, odsłaniających wycinki teatralnej, i nie tylko, działalności Polskiego Teatru Tańca.
• 10 , ponieważ odbędzie się 10 autorskich spotkań Sławomira Pietrasa, współzałożyciela i pierwszego wicedyrektora Polskiego Teatru Tańca, pod wspólnym tytułem „Postacie 50-lecia Polskiego Teatru Tańca”.
• 1, 1 i 180, jak „1 strona - 1 spojrzenie - 180 sekund” –nazwa konkursu multimedialnego; impuls kreatywny dla widzów teatru, których powinna zainspirować nie tylko liczba „50”, ale też idiomem „Człowiek – żywy zapis”.
Huczne świętowanie
W ramach obchodów jubileuszowych Polski Teatr Tańca zapowiedział kilka specjalnych wydarzeń.
9 września o godz. 17:00 startuje cykl
„Postacie 50-lecia Polskiego Teatru
Tańca – wieczory autorskie Sławomira Pietrasa”. Gospodarzem 10 wieczorów będzie Sławomir Pietras, współzałożyciel Polskiego Teatru Tańca, w latach 1973-1979, a więc przez sześć sezonów, piastujący funkcję zastępcy dyrektora – l egendarnego twórcy Conrada Drzewieckiego, którego niestety nie ma już wśród nas.
Sama inauguracja sezonu jubileuszowego odbędzie się 12, 13, 15 i 16 września, do wyboru aż 4 daty. PTT zaprasza na dwie premiery, „Mój teatr” – dokument na 50-lecie Polskiego Teatru Tańca, w reżyserii Radka Wysockiego oraz „Z kapelusza” w reżyserii i choreografi i Jo Strømgrena, jednego z najbardziej znanych na świecie skandynawskich choreografów, rezydenta Norweskiej Opery Narodowej i Baletu w Oslo.
Misją Polskiego Teatru Tańca jest gloryfikacja jednego z prymarnych dla ludzkości uniwersaliów – sztuki tańca. Liczymy na to, że choreografowie, tancerze, pracownicy teatru będą mięć okazję przez kolejne 50 lat, by propagować taniec i zachwycać poznańską publikę. Polskiemu Teatrowi Tańca życzymy wszystkiego najlepszego, a czytelników “Poznańskiego Prestiżu” zapraszamy do udziału w sezonie jubileuszowym. Celebrujmy wspólnie taniec!
64 Jubileusz
Mazda CX-60 plug-in hybrid
ZPRĄDEM I POD PRĄD
Nowa Mazda CX-60 PHEV to pierwsza Mazda z układem napędowym pełnej hybrydy typu plug-in. Flagowy SUV reprezentuje wszystko to, co Mazda wpisała w swoje DNA na przestrzeni ostatnich 100 lat. Od wyjątkowego designu, inspirowanego najlepszym japońskim rzemiosłem, przez innowacyjne technologie skupione na człowieku, po przodujące w skali światowej układy napędowe.
TeksT i zdjęcia: Alicja Kulbicka
Wybierając się na przejażdżkę nową Mazdą CX-60 plug-in hybrid, nie do końca wiedziałam, czego się spodziewać. Mazda od lat gości w mojej rodzinie, zwiedziła z nami pół Europy, była nieocenionym towarzyszem podczas budowy domu i kilku przeprowadzek. Jednak to już staruszka, która dzisiaj jest już na samochodowej emeryturze, zabierając nas od czasu do czasu na wyprawy pod namiot. Jednak jej funkcjonalność i użyteczność jest nie do przecenienia. Zatem czy nowa, hybrydowa CX-60, podobnie jak moja seniorka Mazda 6 skradnie moje serce? Już pierwsze chwile spędzone za jej kierownicą, pokazały mi, że jak najbardziej!
Pierwsze wrażenie
Wprowadzona w 2010 r. wyjątkowa filozofia projektowania Mazdy – KODO oznaczająca Duszę Ruchu i jej zdolność do nadania witalności sylwetce samochodu – jest siłą napędową wielokrotnie nagradzanej stylistyki gamy modelowej Mazdy. Nie inaczej jest i w tym przypadku. To, co od razu
rzuca się w oczy, to zmodyfikowana przednia część nadwozia. Charakterystyczne skrzydło Mazdy, które rozciąga się pod grillem, zostało nieco zmienione, a w jego górną część zostały wkomponowane światła do jazdy dziennej, które zmieniają swoją funkcję na kierunkowskazy, podczas zmiany kierunku jazdy. Sylwetka auta jest podyktowana technologicznymi rozwiązaniami, ukrytymi pod nadwoziem. Długa maska i cofnięta kabina to wynik zamontowania nowej płyty podłogowej z silnikiem umieszczonym wzdłużnie oraz napędem trafiającym w pierwszej kolejności na tylne koła. Oczywiście wersja przeze mnie testowana to wersja z napędem na cztery koła, jednak Mazda CX-60 w wersji hybrydowej to auto genetycznie tylnonapędowe! Te wszystkie zabiegi technologiczno-wizualne nadają nowej Maździe dynamicznego, nieco sportowego charakteru.
Kiedy tradycja spotyka się z nowoczesnością
Wnętrze nowej Mazdy pokocha każdy zwolennik minimalizmu i dobrych materiałów. Nietypowe tkane japońskie tkaniny, miękkie wykończenia i wyjątkowe przeszycia to coś, co od razu rzuca się w oczy po wejściu do kabiny. Jest harmonijnie, funkcjonalnie i oszczędnie. A dalej jest jeszcze lepiej! Podczas, kiedy większość marek rezygnuje z klasycznych pokręteł i przycisków na rzecz ekranów dotykowych, Mazda postawiła na model mieszany, zadowalający zarówno fanów cyfrowej rewolucji, jak i tych bardziej
66 Moto
analogowych. W centralnej wersji kokpitu znajduje się mający doskonałą rozdzielczość duży ekran dotykowy, jednak nic nie stoi na przeszkodzie, aby multimediami i klimatyzacją sterować za pomocą fizycznych przełączników. Jako fanka pokręteł w samochodzie, poczułam ogromną ulgę, że, jeśli chcę przełączyć radio, nie muszę dotykać ekranu, na którym zawsze zostają odciski palców… Oczywiście zegary na desce są cyfrowe, a na szybie kierowca ma do swojej dyspozycji czytelny head-up display. Nie brak także systemów wspomagających kierowcę w trakcie jazdy. Inteligentne wspomaganie
hamowania, systemy wykrywające pojazdy w martwym punkcie, ruch poprzeczny podczas cofania i znużenie kierowcy, czy system
kontroli zachowania kinematycznego odpowiadającego za stabilizację na zakrętach i poprawę docisku podwozia do nawierzchni.
Udogodnień budujących poczucie bezpieczeństwa w czasie jazdy Mazdą CX-60 jest oczywiście znacznie więcej. Także przestrzeń i miejsce wewnątrz na kabiny to coś, co zasługuje na wzmiankę. Siadając, czy to za kierownicą, czy z tyłu auta, mamy do dyspozycji sporo przestrzeni. Dodatkowo niebagatelny jest także rozmiar bagażnika – od 570 do 1726 litrów z elektrycznie sterowaną klapą.
Z prądem i pod prąd
W dobie gigantycznych inwestycji w elektryfikację motoryzacji czynionych przez gigantów motoryzacji, Mazda proponuje zrównoważone podejście do elektromobilności, będąc przekonaną do zasady wprowadzania właściwych rozwiązań we właściwym czasie. I choć samochody elektryczne to niechybna przyszłość transportu indywidualnego, są dynamiczne, ciche i lokalnie zeroemisyjne, to jednak dzisiaj stanowią dobre rozwiązanie w zasadzie tylko dla użytkowników poruszających się na niewielkich odcinkach i przy dobrej dostępności ładowania. A z tym w naszym kraju nadal nie jest najlepiej. Stąd rosnąca popularność samochodów hybrydowych, które stanowią element łączący „starą” motoryzację z motoryzacją przyszłości. I choć ten japoński producent ma w swojej ofercie samochód elektryczny, to hybryda ładowana z gniazdka to dla Mazdy swego rodzaju debiut.
Na swoich zasadach
Hybrydowa Mazda CX60 2.5 E-Skyactiv PHEV ma imponujące 327 koni mechanicznych, 8-biegowy automat i napęd na cztery koła. Napęd tego dużego SUV-a łączy czterocylindrowy
silnik benzynowy Skyactiv-G o pojemności 2,5 litra z dużym silnikiem elektrycznym o mocy 100 kW i wydajnym akumulatorem o pojemności 17,8 kWh (355V). Takie połączenie zapewnia moc systemową 327 KM/241 kW i potężny maksymalny moment obrotowy 500 Nm. Przekłada się to na fenomenalne osiągi: przyśpieszenie od 0 do 100 km/h w zaledwie 5,8 sekundy oraz ograniczoną elektronicznie prędkość maksymalną wynoszącą 200 km/h. Brzmi dobrze? A jak jeździ?
Dzięki elektrycznemu „wspomaganiu” 2,5-litrowy, benzynowy silnik Mazdy ani przez chwilę nie zdradza, że jest wolnossący. Auto, o ile ma więcej niż resztkę prądu w akumulatorze, uruchamia się w trybie elektrycznym. Zapewnia wtedy osiągi w zupełności wystarczające do sprawnej jazdy po mieście, nie angażując jednostki benzynowej nawet po mocniejszym wciśnięciu gazu. Kierowca ma do wyboru jeden z pięciu trybów jazdy: Normal Sport, Off-Road, Towing i EV. W ostatnim – elektrycznym, można poruszać się z prędkością nawet 140 km/h, przy czym deklarowany zasięg bezemisyjny do 63 km jest możliwy do osiągnięcia, gdy nie przekracza się 100 km/h. Baterie można ładować podczas jazdy, korzystając z silnika benzynowego i rekuperacji lub po podłączeniu do domowego gniazda lub wallboxa.
Jinba Ittai
Pytana o moje odczucia po jeździe nową Mazdą, stwierdziłam, że chociaż spodziewałam się bardziej spektakularnego „wciskania” w fotel, to ten ważący dwie tony SUV pokazał mi się z bardzo dynamicznej strony i w myśl japońskiej filozofii Jinba Ittai, czyli jedności jeźdźca i wierzchowca, stając się niezwykle intuicyjnym kompanem podróży. Pewna szczególna więź, która wytworzyła się między nami spowodowała, że jazda nową Mazdą CX-60 to czysta przyjemność, a samo auto wzbudza zachwyt dzięki kunsztowności wykonania, szlachetnemu minimalizmowi, który po mistrzowsku łączy się z rozbudowanymi technologiami, ponadto dzięki praktyczności SUV-a oraz napędowi czyniącemu z niego najmocniejszy samochód marki.
Umów się na jazdę próbną!
Voyager Group Poznań, św. Michała 20, 61-023, Poznań
EDUKACJA 3.0: CZY BLOCKCHAIN I SZTUCZNA
INTELIGENCJA NISZCZĄ EDUKACJĘ?
Z perspektywą września, miesiąca powrotu do szkół, pojawia się naturalna refleksja nad stanem współczesnej edukacji i jej adaptacją do dynamicznych realiów. Tradycyjny model nauczania, który przez dziesięciolecia dominował w naszych instytucjach edukacyjnych, napotyka jednak na szereg problemów w obliczu rosnącego znaczenia technologii w życiu społecznym. Coraz wyraźniej dostrzegamy, że ten klasyczny sposób nauki nie dostarcza studentom umiejętności, które są kluczowe w świecie zdominowanym przez technologie.
68 Technologia
Teks T: Zuzanna Henshaw, MetaMixer | z djecia : Adobe stock
Dla przykładu, kto z nas jeszcze nie słyszał o pracach dyplomowych w całości napisanych przez chat GPT?! Niektóre placówki edukacyjne kategorycznie zakazują korzystania z tego narzędzia. Czy to najlepsza droga? Czy obecność technologii w edukacji to coś negatywnego? Według mnie wręcz przeciwnie, chodzi o wykorzystanie najnowszych rozwiązań, aby poprawić jakość procesu nauczania. A jak to może wyglądać?
Po pierwsze Blockchain
Kluczowym elementem Edukacji 3.0 jest wykorzystanie dwóch technologicznych potęg: technologii blockchain i sztucznej inteligencji. Blockchain, znany przede wszystkim z obszaru kryptowalut, staje się kluczowym narzędziem w dziedzinie edukacji. Zabezpieczanie osiągnięć edukacyjnych na niezmienialnych, rozproszonych platformach gwarantuje uczciwość i wiarygodność weryfikacji, eliminując ryzyko fałszowania dokumentów czy dyplomów.
Co więcej, blockchain może stać się narzędziem do przyszłościowych procesów rekrutacji. Pracodawcy będą mogli oceniać anonimowo umiejętności kandydatów na podstawie zweryfikowanych informacji w blockchainie. To oznacza, że eliminowane zostaną bariery związane z fałszywymi dyplomami oraz wybiórczością rekrutujących (np. preferencje płci). Dzięki takiemu narzędziu kandydaci będą wybierani na podstawie potwierdzonych umiejętności, a nie subiektywnych opinii.
Po drugie sztuczna inteligencja
To sztuczna inteligencja stanowi dynamiczny element przekształcenia procesu nauczania. Dzięki analizie danych i zachowań uczniów, systemy oparte na SI tworzą spersonalizowane ścieżki edukacyjne, dostosowane do indywidualnych potrzeb każdego ucznia. To oznacza, że proces uczenia się staje się bardziej efektywny, skupiając się na mocnych stronach każdej jednostki.
W przyszłości nie tylko nauczyciele, ale także asystenci edukacji opartych na sztucznej inteligencji, będą wybierali ten proces nauki. AI może śledzić postępy uczniów, identyfikować obszary, które wymagają większej uwagi, a nawet dostarczać spersonalizowane materiały do nauki. To nie oznacza, że nauczyciele zostaną zastąpieni, lecz że zyskają narzędzia do jeszcze bardziej efektywnej pracy.
Choć tradycyjny system edukacji może mieć trudności w dynamicznej adaptacji, obecne narzędzia technologiczne pozwalają nam na relatywnie tanie i dostępne możliwości zwiększania własnej wiedzy i kompetencji, zgodnie z indywidualnymi potrzebami. Technologia blockchain i sztuczna inteligencja to nie niszczyciele, ale twórcy nowej wizji edukacji. To narzędzia, które mają potencjał uczynić proces uczenia się bardziej spersonalizowanym i dostosowanym do wyzwań, jakie stawia nam nowoczesny świat.
69 Technologia
QR code: FAQ MetaMixer.
Zeskanuj kod QR i poznaj odpowiedzi na najważniejsze pytania związane z Web 3.0.
Przemysław Wichłacz, były piłkarz, obecnie przedsiębiorca, www.wichlacz.pl
SPORT NIE POTRZEBUJE BIZNESU?
NIC BARDZIEJ MYLNEGO!
Rozgrzewka: zarządzanie w piłce nożnej wymaga ciągłego rozwoju
Piłkarski świat od środka bywa fascynujący. Z jednej strony ego i brak wiedzy często stają na drodze do prawdziwego sukcesu, a z drugiej strony pasjonaci, którzy poświęcają każdą wolną chwilę dla rozwoju tej dyscypliny, wyznaczając kierunek rozwoju.
Mieszają się tu dwa światy, biznes i sport. Dzisiejsza piłka nożna nie jest w stanie funkcjonować bez biznesu i stawia przed osobami zarządzającymi podmiotami w tej dyscyplinie nowe wyzwania. Nie są one łatwe do zrealizowania, ale są na szczęście działacze sportowi, którzy stawiają temu czoła i podejmują rękawice!
Pierwsza połowa: Sponsoring w piłce nożnej – więcej niż logo na koszulce
Organizacja aspektów dookoła sportowych w klubach w ostatnich latach przechodzi metamorfozę. Skomplikowana sytuacja gospodarcza, covid, inflacja i inne czynniki powodują zaciskanie pasa przez przedsiębiorców na finansowanie sportu. To z kolei powoduje, że podmioty sportowe, aby dalej być atrakcyjnym partnerem biznesowym szukają nowych rozwiązań, odchodząc od flagowej propozycji, czyli reklam na koszulce czy na banerach wokół stadionu.
PAWEŁ WOJTALA (Prezes Wielkopolskiego ZPN): "Korzyści ze sponsoringu w piłce nożnej wcale nie muszą być oczywiste. My jako Wielkopolski ZPN przy każdym spotkaniu z trenerami, działaczami, rodzicami zawodników zawsze pokazujemy naszych Partnerów, którzy z nami podpisali umowy i którzy są do dyspozycji społeczności, którą tworzymy.
Przedsiębiorcy szukają nowych miejsc, nowych rynków do promocji, a piłka nożna, nawet na poziomie wojewódzkim piłki amatorskiej daje takie możliwości. Biznes funkcjonuje
relacyjnie, a my przez te relacje sportowe wewnątrz związku, wewnątrz klubu otwieramy drzwi firmom do promocji. Przedsiębiorca korzysta na takiej współpracy i korzysta na tym sport."
Druga połowa: ludzie zarządzający podmiotami sportowymi się zmieniają i nadają kierunek
W dzisiejszej piłce nożnej, byli zawodnicy stają się kluczowymi postaciami w zarządzaniu klubami sportowymi. Ich doświadczenie na boisku, połączone z globalną wiedzą, przekształca sposób, w jaki kluby są prowadzone. Takie osoby, jak Błażej Telichowski, wykorzystują swoje doświadczenia i wiedzę zdobytą na szkoleniach, aby wprowadzać nowoczesne metody w funkcjonowaniu akademii piłkarskiej. To jest nowe rozdanie w zarządzaniu sportem, gdzie byli piłkarze przekształcają swoje doświadczenia na boisku w praktyczne umiejętności zarządzania. W efekcie, sport czerpie korzyści z tej współpracy, a biznes partnerów, którzy są otwarci na nowoczesne działania.
ŻYCIE NA PEŁNYCH
OBROTACH
70 Sport
BŁAŻEJ TELICHOWSKI (agent piłkarski, właściciel SIX Academy):
"To, co przeżyłem (209 rozegranych meczów w polskiej Ekstraklasie)
i to, co jest moim światem na co dzień na pewno pomaga w nowoczesnym zarządzaniu szkółką piłkarską, a także w rozmowach o tematyce organizacyjnej czy biznesowej w kontekście funkcjonowania szkółki piłkarskiej.
Nigdy nie powiem, że znam się na tym najlepiej na świecie, ale myślę, że mogę w tych tematach wypowiedzieć się na pewno bardziej merytorycznie, bo wykorzystuję to, co przeżyłem i wiedzę, którą chociażby pozyskuję na szkoleniach m.in. organizowanych przez PZPN."
Koniec meczu: gdzie szukać inspiracji do rozwoju szkółki piłkarskiej czy klubu?
Przede wszystkim tam, gdzie są ludzie, którzy byli po dwóch stronach barykady. Z jednej strony mają za sobą godziny spędzone na ekstraklasowym boisku, a z drugiej strony mają w swoim CV zarządzanie szkółką piłkarską bądź podmiotem sportowym.
Zwróciłbym uwagę na jeszcze jeden aspekt: Otwartość tych osób na rozmowę i chęć dzielenia się swoimi wnioskami i doświadczeniami. Nie jeden raz miałem okazję rozmawiać z byłymi sportowcami, którzy organizują treningi drużynowe i indywidualne, obozy sportowe czy turnieje, ale nie mieli chęci do dzielenia się swoimi przemyśleniami. Wynikało to często z wysokiego, piłkarskiego ego, ale także z braku wiedzy, ponieważ ich uczestnictwo ograniczało się do ruchów marketingowych związanych z działaniami szkółki, a nie z codziennej praktyki w zarządzaniu.
Na szczęście, są osoby, które są otwarte na rozmowy i dzielenie się doświadczeniami, takie jak Panowie, których cytuję powyżej. Rozmowy z nimi dostępne są na kanale YouTube „Biznesowa Relacja", gdzie możecie dowiedzieć się jeszcze więcej w kontekście działań podmiotów sportowych, a na co dzień jest szansa spotkać ich na wydarzeniach organizowanych przez Partnerskie Kluby Biznesu Wielkopolska, gdzie są Partnerami i Ambasadorami Klubu.
Zastanawiając się nad kierunkiem, w którym zmierza sport i współpraca sportu z biznesem, nie można pominąć rosnącej roli dialogu i wymiany doświadczeń. Widać to na przykładzie otwartych rozmów z obydwoma Panami na kanale „Biznesowa Relacja". Współpraca ta przestaje być ograniczona do działań marketingowych, a staje się codzienną praktyką zarządzania. W tym kontekście, sport i biznes stają się partnerami, a nie tylko sponsorami. To jest przyszłość – otwartość, dialog i wzajemne korzyści.
71 Sport
ETIOPIA – kraina obfitości
Po raz pierwszy miałam kłopot z wybraniem ograniczonej liczby zdjęć przywiezionych z wyprawy. Przeglądałam je z góry na dół i na odwrót. Wciągnęłam się we wspomnienia, przy wielu zatrzymałam się na chwilę, bo to nie tylko zdjęcia, ale cała historia. Bo taka właśnie jest Etiopia. Różnorodna, ludna, intrygująca i na swój sposób niełatwa.
Zawsze kiedy zaczynam opowieść o Etiopii, wspominam, że podczas jednej wyprawy do tego kraju, jest się na trzech różnych wyjazdach. Lubię zaczynać od południa kraju. Tu przyjeżdża się do ludzi; odwiedziny w kolejnych etnicznych plemionach, każdego dnia przynoszą same niespodzianki. I nie chodzi tylko o efekty dla oka, bo te są niesamowite, cudne, kolorowe stroje, piękne malunki na całych ciałach, fenomenalna, ciężka i barwna biżuteria, bardzo wymyślne fryzury; tu chodzi także o skaryfikacje, czyli blizny na ciałach zarówno mężczyzn, jak i kobiet, które pokrywają przedramiona, plecy, twarze. Wiele z nich to element dekoracji, mniejsze lub większe nacięcia na skórze, w które wcierany jest popiół, tworząc umyślnie blizny, a te skomplikowane wzory na ciele, inne powstają przy okazji wielu lokalnych tradycji, jak biczowanie kobiet podczas ceremonii inicjacji
TeksT i zdjęcia: Estera Hess
Tradycyjny taniec kobiet z plemienia Hamerów
72 Podróże
Wiekowe księgi święte oglądane z bardzo bliska
mężczyzn. Każda z nich niczym lokalny tatuaż ma za sobą opowieść, każda powstała po coś.
Wioski różnią się zabudową, są domki małe i większe, okrągłe i trójkątne, z gałęzi lub z gliny i mułu. Przy okazji odwiedzin można zajrzeć do wnętrza, można na chwilę wejść do ich świata. Etiopia to kraj dla dociekliwych i uważnych. Bo to idealna okazja by poza pierwszym planem, przygotowanym czasami trochę dla turystów, których dociera tutaj codziennie po kilkanaście osób, zaobserwować i postarać się zrozumieć drugi
Spotkania z lokalnymi plemionami na południu Etiopii
Jako goście honorowi uświetniliśmy obchody Święta Krzyża
Uroczystości Kościoła Etiopskiego
Wspólne zdjęcia to część codziennych rytuałów podczas zwiedzania Etiopii
plan, tło. Tam toczy się prawdziwe życie, nie zawsze takie kolorowe i na pokaz, ale prawdziwa afrykańska codzienność.
Zatłoczone targowiska, wyprawa po wodę do studni czy rzeki, wypasanie kóz albo wielbłądów, popijanie bimbru, rozkrzyczane dzieciaki, zachody słońca, wreszcie codzienne kłopoty i problemy, z którymi zmaga się Etiopia.
Południe Etiopii jest dzikie, trudne warunki bytowe, słaba infrastruktura, ale bez wjazdu w tę część kraju, aż do Doliny rzeki Omo pobyt w Etiopii byłby uboższy o jej prawdziwe oblicze.
Stolica Addis Abeba to pomost pomiędzy gorącym południem a chłodniejszą, bo górzystą północą, to wielkie zatłoczone i przykurzone afrykańskie miasto. Nie ominie się go na trasie, będzie punktem przesiadkowym, miejscem przerzutu z jednej mini trasy na drugą. Oczywiście są trzy czy cztery punkty, które w stolicy zobaczyć trzeba, ale to taka mieszanka wszystkich plemion, różnych osób i tradycji, że dla osoby z zewnątrz nie sposób tego wszystkiego poprawnie przyporządkować. Czym prędzej trzeba udać się na północ. Tu czeka nas zaskakująca ilość zabytków, co w Afryce nie jest częstym zjawiskiem. Stare budowle portugalskie, wspaniale zdobione kościoły z malunkami scen biblijnych na ścianach. Niesamowita przyroda: wodospady, cudne zielone góry, i widoki oszałamiające, Góry Siemien dla aktywnych i dla rozkochanych w krajobrazach. Niby tylko krótki odcinek na północ od stolicy, a zaczyna się podróż numer dwa, północ jest elegancka, piękna, dostojna, wyciszona, uduchowiona. Inna religia, inni ludzie, kobiety o sarnich oczach, najpiękniejsze w Afryce, smukli
74 Podróże
Potęga natury – Wodospady na Nilu Błękitnym
Jedna z największych atrakcji północy – kościoły w skale w Lalibeli
Krajobraz nie z tej ziemi na Pustyni Danakil
atletyczni mężczyźni i dzieci za każdym kamieniem. Jeszcze przed świtem afrykańskie drogi spowite mgłą kryją dziesiątki postaci okutanych w białe szaty zmierzających na ceremonie do kościołów. Ich śpiewy, blask świec, zapach kadzidła to północ Etiopii. Rytmiczna muzyka, bębny, mnisi i księża – ogromna serdeczność i możliwość dzielenia tych wyjątkowych chwil z miejscowymi jest możliwa dla każdego.
Etiopia biega i chodzi, autobus jest przywilejem, rower rzadkością na długich trasach przejazdów – tu wszyscy idą. Wzdłuż drogi ciągną się czasem sznurkiem kobiety z baniakami wody na głowach, dzieciaki z zeszytem w dłoni, mężczyźni z kurą pod pachą albo kozą na sznurku. Nawet kuchnia jest tutaj inna, bo na próżno szukać gdzie indziej w Afryce indżery, czyli placka z wyglądu przypominającego krowi żołądek, o kolorze „brudnej szmaty” i smaku naszego żurku. Ta jedzona jest tutaj codziennie na śniadanie, obiad i kolację, zmieniają się tylko dodatki: mięso, soczewica, jajko, często w postaci mini potrawek ułożonych na wielkiej tacy dookoła placka. Uwielbiam zwyczaj odrywania małych porcji indżery, przygotowywania kęsów z sosem i karmienia swoich współtowarzyszy biesiady, bo w Etiopii do jedzenia siada się zawsze gromadnie. Dla sceptycznych co do smaków lokalnych turystów, dawno temu Włosi zostawili tradycję zupy pomidorowej, gęstej kremowej i bardzo smacznej. Makaronu, ryżu i drobiu jest codziennie bardzo dużo. Pyszne soki owocowe gwarantowane, ale jest i tedż, który kiedy piłam po raz pierwszy, miał przypominać nasz pitny miód, okazał się jednak osobliwym specjałem.
Trzecim etapem pobytu w Etiopii jest
Pustynia Danakil, obszar jak z księżyca, bardzo słabo zaludniony słynący z bardzo
wysokich temperatur. Wulkany, źródła siarkowe, wielkie solniska, miejsca okrutnie trudno dostępne i wymagające.
Tu śpi się pod gołym niebem (ale jakim, gwiazda na gwieździe i to tak blisko, że tylko po nie sięgać), myje się w szklance wody, chowa przed upałem w samochodzie, gdzie mimo braku klimatyzacji jest chłodniej niż na zewnątrz – taki jest Danakil. Ale dopiero odwiedziny w tych trzech miejscach dają pogląd na różnorodność Etiopii, jej potencjał, pozwalają też zrozumieć rosnące zagrożenia dla turystki w tym kraju. Za kilka lat pewnie bezpowrotnie znikną prawdziwe plemiona na południu, bo i tu dotrze jeans i t-shirty, a autentyczne stroje i życie pewnie zobaczyć będzie można tylko w żywych skansenach. Chińczycy i ich inwestycje w Afryce są zagrożeniem dla przyrody i tego, co jeszcze przed chwilą było trudno dostępne, nieosiągalne – teraz asfaltowe, płaskie jak taca drogi prowadzą przede wszystkim do innych krajów, z którymi handluje się minerałami, a przy okazji odbierają czar turystycznej żyłki odkrywcy.
Na szczęście nikt nie zmieni ludzi w Etiopii, a Ci tworzą klimat tych wyjazdów. Są pogodni, uważni, a zarazem bardzo uczynni i troskliwi. Bywają nachalni, czasem może intensywni, ale dla osób szanujących i znających tutejsze zwyczaje będzie bezpiecznie.
Etiopia to dla mnie przyjaźń, człowiek, Afryka, przestrzeń i prawdziwość.
75 Podróże
Codzienność nie zawsze bywa lekka
Krystalicznie czyste i słone jeziorko na Pustyni Danakil
Surowy lecz piękny krajobraz słonych jezior
Będzie się działo
Deszczowa piosenka
15.09., godz. 19:00 (przedpremiera)
16.09., godz.18:00 (premiera)
17.09., godz.17:00 (II premiera)
19.09., godz. 19:00 / 21-23.09., godz. 19:00 /24.09., godz. 17:00 / 28-29.09., godz. 19:00
Bilety: 50-140 zł
Musical jest satyrą na Hollywood lat 20-tych XX wieku i rodzący się w tamtych czasach show biznes. Don Lockwood jest jedną z najpopularniejszych gwiazd kina, a na czerwonym dywanie pojawia się w towarzystwie swojej filmowej partnerki Liny Lamont. Współpraca na planie z piękną, lecz kapryśną aktorką komplikuje się, gdy kinematografia przechodzi rewolucję dźwiękową. Nieprzyjemny głos Liny stawia pod znakiem zapytania plan stworzenia nowego filmu. Wówczas przyjaciel Dona – kompozytor Cosmo Brown – wpada na pomysł wykorzystania głosu utalentowanej, lecz jeszcze niedocenionej artystki Kathy Selden. Spektakl oparty jest na scenariuszu filmu z 1952 roku o tym samym tytule, który został okrzyknięty najlepszym musicalem wszech czasów. Widzowie pokochali go przede wszystkim za kultowe piosenki, takie jak „Good Morning”, czy „Singin’ In The Rain”. Adaptacja teatralna wiernie odtwarza przebieg akcji, łącznie ze słynną sceną tańca w deszczu. Reżyserem poznańskiego spektaklu jest Tadeusz Kabicz, kierownikiem muzycznym Krzysztof Herdzin, scenografię i kostiumy zaprojektowała Natalia Kitamikado a choreografię przygotowują Michał Cyran i Maciej Glaza (step).
Czas na Teatr II
28.09., godz. 20:00 – Koncert otwierający festiwal (Bilety: 90 zł)
29.09., godz. 19:30 – Chciałem być (Bilety: 50-120 zł)
30.09., godz. 19:00 – Deszczowa piosenka (Bilety: 50-140 zł)
1.10., godz. 16:00 – Sztafeta pokoleń (Bilety: 30-60 zł)
1.10., godz. 19:00 – Koncert Waits 2022 (Bilety: 60 zł)
2.10., godz. 19:00 – Gala musicalowa z wręczeniem nagród (Bilety: 50-200 zł)
3.10., godz. 15:00 i 20:00 – 1989 (Bilety: 150-280 zł)
3.10., godz. 19:00 – Gala musicalowa (Bilety: 50-200 zł)
4.10., godz. 17:30 – Wojownicy lepszego jutra – spotkanie autorskie z Januszem Krucińskim i recital (wstęp bezpłatny)
4.10., godz. 19:30 – Koncert W tonacji życia. Piosenki Johna Bucchino (Bilety: 50-90 zł)
5.10., godz. 17:30 – 5.00 UA (Bilety: 30-60 zł)
5.10., godz. 20:00 – Wyspa (Bilety: 50 – 90 zł)
6.10., godz. 19:30 – Marlene und die Dietrich (Bilety: 30-60 zł)
Festiwal odbędzie się od 28 września do 9 października w Poznaniu pod znakiem mostu kulturalnego Polska-Ukraina-Niemcy. Przez 12 festiwalowych dni teatry z całej Polski i zza granicy zaprezentują znakomite tytuły: Chciałem być, Deszczowa piosenka, Sztafeta pokoleń, 1989, 5:00. UA, Wyspa i Marlene und die Dietrich. Spektaklom towarzyszyć będą koncerty, panele dyskusyjne, konferencje, pokazy filmowe, a nawet Gala Musicalowa z udziałem artystów scen musicalowych z całego kraju, w repertuarze m.in. z SIX, Something Rotten – czyli coś się psuje, Pretty Woman, Pilotów, Miss Saigon i wielu innych. Wydarzenia odbywać się będą w kilku lokalizacjach, a do tegorocznej edycji festiwalu przyłączyły się poznańskie teatry, które zaprezentują u siebie swoje spektakle. Informacje o festiwalu i zakup biletów na stronie www.teatr-muzyczny.pl/czas-na-teatr.
Salon Poezji
GRAŻYNA BARSZCZEWSKA
23.09., godz. 12:00 (Teatr Muzyczny w Poznaniu)
23.09., godz. 18:00 (Biblioteka w Zamku w Kórniku)
Bilety: 20 zł (Teatr Muzyczny)
Gościnią Salonu Poezji, który otworzy sezon 2023/2024, będzie Grażyna Barszczewska, aktorka teatralna i filmowa, która w ramach 84. odsłony wydarzenia przeczyta poezję Wisławy Szymborskiej (w setną rocznicę urodzin) oraz teksty Jadwigi Zamoyskiej (w setną rocznicę śmierci). Z tej okazji nie zabraknie również specjalnej oprawy muzycznej, przygotowanej przez małżeństwo utalentowanych muzyków: Gosię Marciniak (wibrafon) oraz Kubę Marciniaka (saksofon).
76
77 Będzie się działo
Będzie
się działo
Retrospektywna wystawa
Gianniego Versace w Starym Browarze
Gianni Versace Retrospective
wystawa na 20. urodziny Starego Browaru w Poznaniu
Wystawa czynna do 31 stycznia 2024 r., od wtorku do niedzieli w godz. 12:00-20:00
Galeria na Dziedzińcu, Stary Browar
Kurator: Wojciech Piotr Onak
Kuratorzy gościnni: Karl von der Ahé i Saskia Lubnow (Dreamrealizer)
Bilety: 40 zł (do nabycia przy wejściu na wystawę), promocja 1+1 gratis dla uczniów, studentów i seniorów: od wtorku do czwartku
Każdy pierwszy wtorek miesiąca – wstęp wolny
Jesienna wyprzedaż szaf w Starym Browarze
FoT kRysTian daszkowski
Wyprzedaż szaf poznanianek by Ula_lasz
30.09.2023 (sobota), godz. 11:00-16:00
Szachownica, Pasaż 0, Stary Browar
Wstęp wolny
Fakt: dawanie ubraniom drugiego życia jest modne. Coraz chętniej odsprzedajemy niepotrzebne rzeczy i kupujemy odzież z drugiej ręki. Jesień to dobry czas na przemyślane rewolucje garderobie – jeśli szukasz efektownych nowych-nie-nowych ubrań, odwiedź Stary Browar w sobotę 30 września. W ten dzień na Szachownicy odbędzie się wyprzedaż szaf stylowych poznanianek. To okazja, żeby odkupić outfity w doskonałym stanie od dziewczyn, których stroje podziwiamy na co dzień na Instagramie.
Za selekcję ubrań na wyprzedaży odpowiada stylistka Ula Łaszyńska (@ula_lasz). Jako personal shopperka pomaga klientkom budować szafy, które – jak sama mawia – są niezawodne. Na zaproszenie Uli poznańskie influencerki przygotowały bogaty asortyment ubrań i dodatków, które w Starym Browarze 30 września znajdą nowe właścicielki. Najważniejsze zalety mody pre-owned? Z drugiej ręki można kupić ubrania marek premium w dużo lepszych cenach niż w sklepach. To także droga do bardziej zrównoważonej garderoby. Modowy win-win.
Ubierał Księżną Dianę, Eltona Johna, Madonnę, Courtney Love, Salmę Hayek. To jemu Naomi Campbell, Claudia Schiffer, Carla Bruni i Linda Evangelista zawdzięczają status „supermodelek”. Gianni Versace to ikona mody i popkultury. Mistrz maksymalizmu. W Starym Browarze można oglądać oryginalne kreacje, ubrania i akcesoria z najsłynniejszych kolekcji Gianniego Versace. W Galerii na Dziedzińcu otwarto retrospektywną wystawę poświęconą twórczości włoskiego projektanta.
Ten prestiżowy projekt jest częścią programu na 20. urodziny Starego Browaru. Wystawa w Galerii na Dziedzińcu przybliża publiczności estetykę, ikonografię oraz kulturowo-społeczne tło uniwersum Gianniego Versace. Chociaż minęło ponad ćwierć wieku od tragicznej śmierci projektanta (1946-1997), jego kreatywność i podejście do mody nie przestają inspirować. Archiwalne kolekcje Gianniego Versace w browarowej Galerii na Dziedzińcu zaprezentowano z rozmachem właściwym dla twórczości designera. Wszystkie eksponaty, które od września można zobaczyć na wystawie, to oryginalne modele z lat 90., wypożyczone na potrzeby projektu w Starym Browarze z międzynarodowych prywatnych kolekcji.
– Lata 90. w kontekście mody mają w polskiej świadomości szczególne znaczenie – tłumaczy Wojciech Piotr Onak, kurator wystawy w Starym Browarze. To dekada, kiedy otworzył się przed nami świat międzynarodowych marek i słynnych projektantów. To także czas, kiedy zjawisko „new money” rozpowszechniło się nad Wisłą. Rosnący w ekonomiczną siłę Polacy aspirowali do stylu, jaki kreował Gianni Versace – bogatego, ekstrawaganckiego, pełnego koloru, ostentacyjnie obrandowanego. Kreacje włoskiego designera nadal są w świetnej kulturowej kondycji.
– Do Generacji Z skutecznie przemawiają idee, które reprezentuje jego twórczość – wolność ekspresji, płynność płciowa, nowocześnie interpretowany feminizm – tłumaczy Joanna Tupalska ze Starego Browaru. W ostatnim roku na uroczystych galach filmowych i muzycznych w sukienkach z archiwalnych kolekcji Gianniego Versace wystąpiły gwiazdy młodego pokolenia, m.in. Dua Lipa i Jenna Ortega – ekranowa „Wednesday” – dodaje. Tragiczna śmierć z rąk seryjnego mordercy na stopniach domu w Miami 15 lipca 1997 roku zakończyła życie i karierę projektanta, ale rozpoczęła legendę. Gianni Versace stał się mitem, a jego prace – modowo-popkulturowym kanonem.
78
Audi GT Coupe Tour już we wrześniu!
Dla każdego fana motoryzacji, największą gratką są klasyki. Dlatego Audi Franowo, postanowiło kupić i odrestaurować samochód, który zostawił swój ślad na niejednej drodze. Wybór padł na Audi GT Coupe z lat 80.
FoT: jakub j eznach
To wyjątkowe auto zjechało z linii produkcyjnej 08.11.1983 roku, aby po prawie czterdziestu latach, w 2020 roku trafić w ręce specjalistów z salonu Audi Porsche Franowo, by ci napisali kolejne rozdziały jego pasjonującej historii. Po trzech latach intensywnej pracy, #akcjarenowacja dobiegła końca i już we wrześniu każdy miłośnik motoryzacyjnych legend, będzie mógł zobaczyć owoce pracy wszystkich tych, którzy pracowali nad odrestaurowaniem tego kultowego modelu.
Zapraszamy na Audi GT Coupe Tour, podczas którego samochód ten odwiedzi wszystkie salony Audi PIA Polska, by ostatecznie zostać przekazanym na Wielką Orkiestrę
Świątecznej Pomocy. Zapraszamy w dniach od 01 do 27
września do salonu Audi Franowo, aby dotknąć prawdziwej legendy, historii i grać z WOŚP do końca świata i o jeden dzień dłużej!
79 Będzie
się działo
Będzie się działo
Festiwal Podróżniczy Śladami Marzeń
i Rodzinny Festiwal Podróżniczy Tup Tup
Festiwal Podróżniczy Śladami Marzeń 27-29 października 2023
Rodzinny Festiwal Podróżniczy Tup Tup 28 października 2023
Poznań, Międzynarodowe Targi Poznańskie, Poznań Congress Center www.sladamimarzen.pl
Odkryj Świat od 27 do 29 października w Poznaniu!
Już po raz kolejny miłośnicy podróży mają okazję dołączyć do wyjątkowego wydarzenia – Festiwalu Podróżniczego Śladami Marzeń
i Rodzinnego Festiwalu Podróżniczego Tup Tup. Organizatorzy tego jedynego w swoim rodzaju festiwalu zapraszają do wspólnego odkrywania inspirujących przygód w ostatni weekend października w Poznaniu.
Jeden bilet to mnóstwo atrakcji
Festiwal odbędzie się w dniach 27 do 29 października w Poznaniu na terenie Międzynarodowych
Targów Poznańskich. Trzydniowe wydarzenie to pełen wrażeń program dla wszystkich. Jeden bilet to możliwość udziału w aż 5 wydarzeniach; 11. Festiwal Podróżniczy
Śladami Marzeń, Rodzinny Festiwal Podróżniczy Tup Tup, Targi
Regionów i Produktów Turystycznych Tour-Salon, Targi Caravans Salon, Targi Yacht Salon.
Konkurs o Złoty Ślad
Festiwal Śladami Marzeń ma formułę konkursu i prezentowane opowieści są podzielone na dwie kategorie: Polska i Świat. – To jedyny festiwal w Polsce, w trakcie którego tak mocno podkreślany jest polski pierwiastek. Chcemy przez to pokazać, że wcale nie trzeba daleko jechać, aby przeżyć wspaniałą przygodę – Jaśmina Labus, organizatorka festiwalu.
Każdy może przesłać zgłoszenie w konkursie do 17 września i podzielić się swoimi przeżyciami z fantastyczną widownią, zapełniającą 800 miejsc na sali oraz w strefie chillout.
Festiwal to także goście specjalni, a wśród nich w tym roku pojawi się m.in. Wojciech Męczyński – fotograf podwodny i organizator wypraw nurkowych, Jakub Rybicki – fotograf i dziennikarz podróżniczy oraz
Małgorzata Szumska – pisarka i podróżniczka.
Rodzinne podróżowanie dla każdego
W tym roku po raz drugi odbędzie się Rodzinny Festiwal Podróżniczy Tup Tup. To wydarzenie skierowane do rodzin z dziećmi, które chcą pokazywać świat swoim pociechom. W programie znajdą się wskazówki jak podróżować z maluchami, jaki dobrać sprzęt, jak walczyć z nudą i zarażać najmłodszych pasją do odkrywania i poznawania. Wiele osób próbuje przekonywać młodych rodziców, że intensywne podróżowanie kończy się wraz z przyjściem na świat dzieci. Wcale nie musi tak być. Z pewnością są to inne wyjazdy, do których warto się odpowiednio przygotować. Jak? Spróbujemy pokazać to na festiwalu.
Konkursy, nagrody i inne atrakcje
Prelegenci w konkursie powalczą o atrakcyjne nagrody ufundowane przez partnerów. Dla uczestników festiwalu przewidzianych jest wiele konkursów z niespodziankami, spotkania z prelegentami i obszerna strefa wystawców. Rodzice z dziećmi znajdą tu sporo powodów do rodzinnego spędzenia czasu. Dodatkowo trzy wystawy targowe będą atrakcją na cały weekend.
Warto tu być
Festiwal Podróżniczy Śladami Marzeń jest jedną z największych tego typu imprez w Polsce i największym wydarzeniem w Wielkopolsce. Nagroda w konkursie o „Złoty Ślad” jest ważnym wyróżnieniem, które zdobywa najciekawsze według publiczności i jury prelekcje. Wydarzenie na stałe wpisało się w kalendarz podróżniczych spotkań, a patronat honorowy nad wydarzeniem udzielili m.in. Polska Organizacja Turystyczna, Prezydent Miasta Poznania czy Wielkopolska Organizacja Turystyczna.
Link do zakupu biletów (bilet lub karnet uprawnia do udziału w 5 wydarzeniach) https://tobilet.pl/festiwal-sladami-marzen-2023-1.html
Jaśmina Labus
jasmina@sladamimarzen.pl 604 657 604
80
81 Będzie się działo
Będzie się działo
/ About Sharing. Art on the border (Polish-German) / Vom Teilen. Kunst an der (deutsch-polnischen) Grenze“
Kuratorki: Burcu Dogramaci, Marta Smolińska
Muzeum Narodowe w Poznaniu 20 września – 17 grudnia 2023 wernisaż 19.09.2023
Granice są konstruowane przez ludzi i dla ludzi; mają moc wykluczania i wskazywania, kto jest tym Innym, tym Obcym, który musi pozostać poza linią podziału. Nie dziwi więc, że artyści i artystki czują potrzebę kwestionowania granic i kontrolujących je organów. W ten właśnie sposób narodził się nurt zwany border art, który jest definiowany jako sztuka powstająca na granicy, wobec granicy, a także przeciwko granicy. Celem wystawy „O dzieleniu…” jest prezentacja dzieł sztuki współczesnej oraz tych z XIX w., które z dzisiejszej perspektywy również mogą być przypisane do nurtu border art. W ramach wystawy pokazane zostaną dzieła artystek i artystów głównie z Polski i Niemiec, lecz również z Palestyny (Taysir Batnij) czy Ukrainy (Vitalii Shupliak). Prace te wykorzystują różnorodne media: od malarstwa, poprzez obiekty i instalacje, po wideo. Sztuka przekroczy również granicę samego gmachu Muzeum Narodowego i znajdzie się w przestrzeni publicznej Poznania, wychodząc do mieszkanek i mieszkańców miasta: w trakcie wernisażu oraz przez pierwsze trzy dni trwania wystawy zaprezentowane zostaną interaktywne projekty „Mobilistan” Manafa Halbouni i Christiana Manssa, „Mobile Art Space” Heike Gallmeier oraz „Wędrująca boja” Anne Peschken i Marka Arsky’ego. Będzie można dostać obywatelstwo jedynego mobilnego państwa na świecie, obejrzeć auto, którym Gallmeier odbyła podróż wzdłuż granicy polsko-niemieckiej i odpowiedzieć na pytania dotyczące tego, co „poniemieckie” w Poznaniu.
Od 8 września 2023 do 17 marca 2024
Muzeum Narodowe w Poznaniu pokazuje
wystawę „Nie zmarnujcie niepodległości” Srebra
Funduszu Obrony Narodowej. SILVA RERUM.
Jego ideą jest przypomnienie historii FON. Fundusz Obrony
Narodowej utworzono na mocy dekretu Prezydenta RP z 9
kwietnia 1936 roku w celu pozyskania dodatkowych środków na dozbrojenie armii w obliczu zagrożenia ze strony hitlerowskich
Niemiec. Gromadził on m.in. środki ze składki społecznej, na którą się złożyły dary i zapisy osób prywatnych oraz instytucji społecznych, politycznych, kulturalnych i gospodarczych. Polacy niezwykle ofiarnie zasilili go zarówno w postaci gotówkowej, jak i rzeczowej –nieruchomościami, kosztownościami, a nawet zbożem i zwierzętami rzeźnymi.
Po niemieckiej napaści na Polskę we wrześniu 1939 niewykorzystane dary rzeczowe wywieziono za granicę.
W ambasadzie polskiej w Bukareszcie podzielono je na część „srebrną” i „złotą”. 61 skrzynek ze srebrem przewieziono z Rumunii do Francji, gdzie przetrwały II wojnę światową, najpierw w skarbcu oddziału Banku Francji w Marsylii, a po wojnie przeniesiono je do Tuluzy.
„Srebrny” Fundusz Obrony Narodowej Polska odzyskała w 1976 r. W latach 1978-1988 zespół pracowników Muzeum Narodowego w Poznaniu zinwentaryzował ponad 18 000 przedmiotów. W dniu 23 stycznia 2023 roku Muzeum Narodowemu w Poznaniu przekazano pozostałych ponad 16 000 sreber Funduszu Obrony Narodowej. Silva rerum, czyli dosłownie „las rzeczy”, to prezentacja bogactwa i różnorodności przedmiotów składających się na srebrny skarb Funduszu Obrony Narodowej. Tytułowy „las rzeczy” tworzą artystyczne i użytkowe przedmioty ze srebra, które tylko zrządzeniem historii przetrwały do naszych czasów – miały wszak być przetopione – by opowiedzieć o brutalnie przerwanej epoce i ludziach.
W poznańskim Muzeum Narodowym przez trzy tygodnie od 22 września do 8 października będzie można oglądać wspaniały obraz Józefa Chełmońskiego „Wieczór letni” ( 1875, olej, płótno, 84 x 117 cm ).
To najnowszy nabytek do kolekcji muzealnej, zakupiony w czerwcu, na aukcji sztuki dawnej w Desa Unicum. Obraz sprzedany został za 3.600.000 zł, a wraz z opłatą aukcyjną ostateczna cena wyniosła 4.320.000 zł. Obraz „Wieczór letni”, niezwykle ważny obraz w twórczości artysty, pojawił się na rynku sztuki po trwającej 133 lata nieobecności. Namalowany został w Pracowni w Hotelu Europejskim w najlepszym okresie
twórczości Józefa Chełmońskiego, w tym samym czasie co „Babie lato” z warszawskiego Muzeum Narodowego.
„Wieczór letni” jest wybitnie „muzealną” kompozycją, która uruchamia wiele historyczno-artystycznych kontekstów.
Uderzająca jest tu oryginalność wątków ikonograficznych, poprzez splecenie w jednym dziele dwóch ważnych tradycji: obrazowania wnętrz, będących zawsze metaforą duszy oraz wyobrażenia otwartego okna – symbolizującego artystyczną twórczość. Ważne są tu także kategorie artystycznego stylu, gdyż obraz ten, wraz z „Babim latem”, jest wybitną realizacją malarstwa realistycznego. Wyrazowe zaś jakości dzieła, niesione przez wizerunek młodziutkiej marzącej dziewczyny ukazanej na tle otwartego okna, są kwintesencją polskiego XIX-wiecznego malarstwa nasyconego zawsze pierwiastkiem romantycznym.
„O dzieleniu. Sztuka na granicy (polsko-niemieckiej)
„Wieczór letni” w Muzeum Narodowym w Poznaniu
O DZIELENIU SZTUKA NA GRANICY (POLSKO-NIEMIECKIEJ) VOM TEILEN KUNST AN DER (DEUTSCHPOLNISCHEN) GRENZE ABOUT SHARING ART ON THE (GERMANPOLISH) BORDER MUZEUM NARODOWE W POZNANIU Burcu Dogramaci 20.09-17.12.2023
82
„No Art No Design” 16.09.2023 r.
SZTUKA I DESIGN
W HOŁDZIE NATURZE!
TeksT: Natalia Majchrzak PR Manager, Biuro Prasowe V.A. Gallery Poland
„No Art No Design” – projekt powstały z potrzeby współistnienia designu – kreowanego przez materiały nawiązujące do natury – ze sztuką współczesną. To wspólna wystawa, która obejmuje malarstwo, rysunek, rzeźbę, fotografię i ceramikę oraz prace przedstawicielki polskiego designu – Katarzyny Orwat z ORWAT DESIGN.
Artyści wydarzenia:
Damian Lechoszest, Karol Bąk, Daria Wiercioch, Ewa Jasek, Paweł Kuczyński, Norbert Sarnecki, Renata Brzozowska, Maciej Mańkowski, Dariusz Żejmo, Dominik Jasiński, Marcin Mikołajczak, Mira SmerekBielecka, Zofia Błażko, Ula Michalak, Kasia Orwat, Mirek Antoniewicz.
W „No Art No Design” sztuka uzupełnia design, dając odbiorcy rozwiązania nastawione na oryginalność, nienachalną wytworność i autentyczność.
Istotą projektu jest promocja polskiej sztuki – w różnych jej formach – i nowej linii mebla rzemieślniczego, którego produkcja oparta została na surowcach wykorzystujących bogactwo naszej rodzimej ziemi.
W tej kolekcji mebla, design poszukując prawdy, utożsamia się z naturalnymi środkami wyrazu, co przekłada się na autentyczność barw i faktur. A zaaranżowany we wnętrzu docenia bliskości sztuki. Żyjemy w czasach chaosu i niepewności, co sprawia, że coraz częściej szukamy wyciszenia i ciepła, tęskniąc za tym, co znane i autentyczne, co daje stabilizację i poczucie bezpieczeństwa.
Stąd coraz częściej pojawiające się we wnętrzach materiały kojarzone z naturą i tradycją: kamień, szczególnie marmur, trawertyn, onyks, drewno z charakternym usłojeniem czy naturalna roślinność, pojawiająca się w różnej formie i charakterze. A wszystko to w połączeniu z towarzyszącą człowiekowi od zawsze sztuką. Powstałą z naturalnej potrzeby istnienia piękna, a służącą zachowaniu harmonii we wszechświecie.
Bo jakże wyglądałby świat, gdyby otaczające nas przedmioty spełniały tylko funkcje użytkowe? Gdyby nie było niczego co po prostu jest, co zaskakuje, urzeka, skłania do refleksji i wywołuje emocje?
Wystawa odbywa się w ramach cyklu „Mariaż sztuki z biznesem” i jest jednym z wydarzeń sezonu artystycznego w V.A. Gallery Poland.
To kolejny rok spotkań ze znakomitą polską sztuką współczesną.
Wernisaż 16 września 2023, godzina 18.00, V. A. Gallery Poland, Sala Multiroom, ul. Wierzbowa 162, Poznań-Wysogotowo
Komisarz wystawy: Violetta Kowalczyk
• Wernisaż wystawy będzie miał charakter zamknięty –informacje o zaproszeniach można uzyskać pod nr tel. +48 509 920 616
• 17.09.2023 /niedziela/ w godzinach: 15:00-20:00 – zapraszamy
wszystkich wielbicieli sztuki i designu,
• Wystawa potrwa do 20 listopada 2023 r. i czynna będzie
w godzinach:
pon.-pt.: godz. 08:00-17.00, sobota: godz. 10:00-14:00
83 Będzie się działo
Będzie się działo
MŁYŃSKA12 ZAPRASZA NA BIZNESOWE WTORKI W RESTAURACJI THE TIME
Restauracja znalazła się w Czerwonym Przewodniku Michelin Guide na rok 2023 jako rekomendowana przez recenzentów Michelin.
Od wtorku 5 września przy rezerwacji stolika w restauracji The Time Goście mogą bezpłatnie wynająć Cigar Room & Whisky Bar. /standardowy koszt wynajmu na wyłączność to 500 zł netto/ Cigar Room & Whisky Bar stanowi przełom w poszukiwaniu odpowiedniego otoczenia dla kameralnych spotkań biznesowych. Klimatyczne wnętrze,
selekcja wytrawnych alkoholi oraz najlepszych cygar pozwalają nazwać to miejsce salonem spotkań. Wychodząc naprzeciw oczekiwaniom Gości, dajemy Państwu możliwość wynajęcia Cigar Room & Whisky Bar na wyłączność. W wyborze alkoholi oraz cygar pomoże Państwu zespół restauracji The Time. Układ dwóch pomieszczeń Cigar Room & Whisky Bar pozwala również na zaaranżowanie ich przestrzeni w prywatną strefę restauracyjną.
REZERWACJE: restauracja@thetimepoznan.pl 606431689
84
85 Będzie się działo
Coworkingowe miejsce dla kobiet z Ukrainy
z djęcia : a leksandra talatai
YBS Coworking przy ulicy Towarowej 37 to nowe miejsce na urodowej mapie Poznania, stworzone przez Anastasiię Kulchystką oraz Ulianę Vovk. Te dwie przyjaciółki stworzyły unikalne miejsce coworkingu, czyli udostępnienia miejsc do pracy i wszystkiego, co jest do niej potrzebne kobietom, które uciekły przed wojną w Ukrainie.
To kolejny etap aktywizacji tych młodych dziewczyn, które pomimo wielu trudów nie straciły ducha mobilizacji i przedsiębiorczości. YBS
Coworking oferuje wynajem miejsc dla manikiurzystek, kosmetolożek, fryzjerek oraz innych zawodów kreatywnych. Dodatkowo zapewnia salę do przeprowadzania kursów szkoleń. Klientom z kolei oferuje bezpłatny parking oraz pyszną kawę! Trzymamy kciuki!
86 Po godzinach
Jubileusz Pracowni Fryzur Kamila Sobali
z djęcia : M ateriaŁY PrasOWe
To już 10 lat odkąd Kamil Sobala wyczarowuje na głowach swoich klientów piękne fryzury. I z tej właśnie okazji na początku sierpnia zaproszeni goście mogli wspólnie z nim i jego zespołem świętować ten wyjątkowy jubileusz.
Na gości czekały przepyszne przekąski, a spędzony wspólnie czas umilił wyświetlony film podsumowujący życie salonu na przestrzeni ostatnich 10 lat. Dołączamy się do życzeń.
88 Po godzinach