Nr 2 (77 )
MARZEC 2024
ISSN 2543-957X
by pomagać ludziom
PROF. UAM DR HAB. IWONA SEPIOŁO -JANKOWSKA
Jestem,
Twoja stara, nowa mowa, czyli słów kilka o tym, jak posłanka poślicą nie została
Feminatywy – małe, ale potężne modyfikacje językowe, wzbudzające burzliwe dyskusje w polskim społeczeństwie. Ot, wydawać by się mogło, nic takiego – przecież to tylko zmiana końcówki w niektórych słowach. Zdaniem językoznawców to efekt patriarchalnej kultury, w której nie przewidziano prezesa jako kobiety, lecz jako sekretarkę. Feminatywy są jednak naturalną częścią języka. To nie jest kwestia ideologii, tylko gramatyki i … logiki. Ale też odbicie głębokich przemian społecznych i walki o równość płci.
Jeżeli odczuwamy potrzebę wyróżnienia posła-mężczyzny od posła-kobiety, to musimy szukać analogii, podobieństwa. A więc skoro orzeł-orlica, karzeł-karlica, sokół-sokolica, to i poseł-poślica. Horribile dictu! – jakże można tak nazywać członkinię »sejmu ustawodawczego«! (…) Poślina nie może być z tego powodu, że to nie oznacza innego rodzaju, ale gatunek podlejszy, jak szewczyna, pisarzyna, chłopina itp.*
W pierwszym parlamencie wyłonionym po wywalczeniu przez kobiety praw wyborczych, zasiadło osiem parlamentarzystek. Dyskusja nad tym, jak należy określać pierwsze deputowane do polskiego parlamentu ruszyła już na przełomie 1918 i 1919 roku. Przez pewien czas mówiono o „posełkach”, ale przed końcem lat 20. szeroko wszedł już do użycia termin „posłanka”. A wzmianki o „posłankach”, choć rozumianych w innym niż dzisiejszy kontekst, pojawiały się już w połowie XIX wieku.
„Kawaler w średnim wieku, wyznania mojżeszowego, z zawodu kupiec, miły sympatyczny, prawego charakteru, z powodu braku znajomości zapozna tą drogą pannę wyznania mojżesz. z zawodu lekarkę lub magistrę farmacyi, posag obojętny.”**
Doktorka, profesorka, świadkini czy magistra w międzywojennej Polsce nikogo nie dziwiły. „Kurier Poznański” w 1935 roku pisał o „stanowisku prawniczek w Polsce”, a czasopismo „Iskra” już w 1917 roku o „pierwszej prawniczce w sądach polskich”. Zatem skoro feminatywy w Polsce mają przeszło 100-letnią tradycję, skąd w XXI wieku święte oburzenie na gościnię czy ministrę? Skąd przekonanie, że słowa te są czymś nowym?
FELIETON:
ALICJA KULBICKA / redaktor naczelna
Żeńskie formy nigdy nie zniknęły z naszego języka, jednak w czasach PRL-u nastąpiła przerwa w ich tworzeniu i używaniu. Brak podziału na męskie i żeńskie nazwy stanowisk czy tytułów miał świadczyć o braku dyskryminacji ze względu na płeć. Równocześnie w przypadku większości zawodów uznawanych za mniej prestiżowe nadal funkcjonowały żeńskie formy. Rodzaj męski jako uniwersalny zarezerwowano dla stanowisk cieszących się większym poważaniem. I do dziś pokutuje ten stereotyp językowy, bo „prezes” bez żeńskiej formy „prezeska” sprawia, że wysokie stanowiska kojarzone są tylko z mężczyznami — mało kto wyobraża sobie kobietę, gdy słyszy słowo rodzaju męskiego. To dużo mówi o nas jako społeczeństwie, w którym kobieta nadal stawiana jest niżej w hierarchii niż mężczyzna. Pewnym zabiegiem językowym było (i nadal jest) dodanie słowa „pani” przed nazwą wykonywanego zawodu czy pełnionej funkcji. Jednak brak logiki w tym działaniu jest porażający, bo zatem skoro mamy „panią prezes” dlaczego nie mamy „pani aktor”? I dlaczego część kobiet nadal chce, aby określając ich zawód używać rzeczownika w rodzaju męskim? Dlaczego tak wiele z nas nadal chce być „dyrektorem”, „adwokatem”, czy „lekarzem”? Filozof Ludwik Wittgenstein powiedział: granice mojego języka są granicami mojego świata. Język stwarza możliwości, ale i buduje ograniczenia. Nasze przekonania nie biorą się znikąd. Wychowane w kulturze patriarchatu, zakładamy językowy garnitur, wiążemy krawat utkany z zahamowań, aby wyjść na bardziej kompetentne. Ale czy to oznacza, że nie jesteśmy…? Feminatywy to nie tylko kwestia językowa. To także odbicie zmian społecznych i walki o równość płci. W społeczeństwie, gdzie kobiety zajmują wysokie stanowiska, uczestniczą w życiu publicznym i podejmują decyzje na równi z mężczyznami, używanie form językowych, które uwzględniają ich obecność, to także kwestia widoczności.
A tych, którym „szpieżka”, „architektka” czy „chirurżka” zgrzytają w uszach, sprawiając trudność w wymówieniu, zostawiam z pytaniem: Czego trzeba strzelcowi do zestrzelenia cietrzewia drzemiącego w dżdżysty dzień na drzewie?
Wszystkim Paniom na Dzień Kobiet równości, widoczności i lekkości bytu!
*Poradnik Językowy; 1919r.
** Głos serca; 1929
FOT. MATERIAŁY WŁASNE 1
Prestiż
Poznański
Poznański
Prestiż
Temat z okładki
18 PROF. UAM DR HAB. IWONA SEPIOŁO-JANKOWSKA Jestem, by pomagać ludziom
Bliżej ludzi
24 Widoczniej, bezpieczniej! Kampania zainicjowana przez Imex Logistics
Rynek pracy
26 ZUZANNA KOZŁOWSKA Kobieta pracująca – żadnej pracy się nie boi
Miasto
28 Posłuchaj o Starym Browarze Bezpłatny audioprzewodnik
30 Wielkanocna dekoracja Śliweczki i Jagódki przykicały do Starego Browaru
Moda
32 ANNA DUTKOWSKA-ŚMIECHOWSKA
Baleriny na obcasie najmodniejszy typ butów sezonu wiosna-lato 2024
34 ROBERT KARGER
Spójny wizerunek to droga do samodoskonalenia
Uroda
36 HOTEL SPA DR IRENA ERIS Kwintesencja relaksu
38 JOANNA IGIELSKA-KALWAT
Jak upinać włosy, aby ich nie niszczyć
Zdrowie
40 DR N. MED. LUCYNA WOŹNICKA-LEŚKIEWICZ Infekcje układu oddechowego a powikłania kardiologiczne
Przyroda
42 ZUZANNA KOZŁOWSKA Zielone płuca Poznania zagrożone – kontrowersje wokół wycinek drzew
Design
44 EWELINA MATYJASIK-LEWANDOWSKA
Masz tylko 7 sekund, aby zdobyć klienta i sprzedać nieruchomość
Nieruchomości
48 DUDA HOLDING PUŁASKIEGO 19: te mieszkania to pełen pakiet
Muzyka
50 KATARZYNA HOŁYSZ
Jestem kobietą spełnioną
54 DIONIZY PIĄTKOWSKI Hop na top!
Książki
56 MONIKA WÓJTOWICZ Bookowski przewodnik
Technologie
58 MAGDA JUDEJKO, MetaMixer.pl Przygotuj swój biznes na rewolucję AI Moto
60 TOYOTA BOŃKOWSCY
Flota od Toyoty Bońkowscy to spokojny sen managera
Podróże
64 KAROLINA IWAŃSKA
Japonia – w poszukiwaniu ZEN
Będzie się działo
68 Zapowiedzi
Po godzinach
76 Fotorelacja z wydarzeń
MAGAZYN NOWOCZESNEGO POZNANIAKA | poznanskiprestiz.pl | fb.com/poznanskiprestiz
WYDAWNICTWO: Media Restart Alicja Kulbicka
REDAKTOR NACZELNA: Alicja Kulbicka, alicja.kulbicka@poznanskiprestiz.pl
WSPÓŁPRACA: Michał Gradowski, m.gradowski@poznanskiprestiz.pl
REDAKTOR MERYTORYCZNY/SEKRETARZ REDAKCJI: Magdalena Ciesielska, magdalena.ciesielska@poznanskiprestiz.pl
REDAKTOR
Zuzanna Kozłowska, zuzanna.kozlowska@poznanskiprestiz.pl
SOCIAL MEDIA SPECIALIST: Przemek Wichłacz, przemek@wichlacz.pl
REKLAMA
Agata Rajchelt, reklama@poznanskiprestiz.pl
Redakcja nie bierze odpowiedzialności za treść reklam i nie zwraca materiałów niezamówionych.
PROJEKT GRAFICZNY: Łukasz Sulimowski
SKŁAD: Rafał Cieszyński
REKLAMA: reklama@poznanskiprestiz.pl
ADRES REDAKCJI: ul. Młyńska 12, lok. 210, 61-714 Poznań redakcja@poznanskiprestiz.pl
DRUK: CGS drukarnia Sp. z o.o.
MAGAZYN BEZPŁATNY
PROF. UAM DR HAB. IWONA SEPIOŁO-JANKOWSKA Jestem, by pomagać ludziom
i należą do osób wymienionych przy każdym z nich. Wydawca nie ponosi odpowiedzialności za treść reklam i ma prawo odmówić ich publikacji bez podania przyczyny. ZDJĘCIE NA OKŁADCE: Maciej Sznek Escargofoto, Makeup Artist: Kiuru Visage 2
Zastrzegamy sobie prawo do skracania i adiustacji tekstów oraz zmiany ich tytułów. Przedruk w całości lub części dozwolony jedynie po uzyskaniu pisemnej zgody Wydawnictwa Media Restart Alicja Kulbicka. Wszelkie przedstawione projekty podlegają ochronie prawa autorskiego
30
36
64
Poznański
Prestiż
Taka jak Ty?
FELIETON: MAGDALENA CIESIELSKA / redaktor magazynu „Poznański Prestiż”
Usiadła zamyślona, a jej niebieskie oczy wpatrzone w dal przypominały dwa nieruchome statki, które pobłądziły na oceanie podczas sztormu i błyskawic. A myśli przesuwały się jak klatki filmowe, spowite aurą tajemniczości i magii. – Jakoś tutaj nie pasuję – westchnęła, rozejrzawszy się na moment dookoła, aby potem znów zanurzyć się w głębinie myśli. Współczesne trendy i mody – kto je inicjuje i ubiera w przysłowiowe piórka? Kto uzurpuje sobie prawo do kreowania publicznego wizerunku, tworzenia współczesnych wymogów stylu? Odkąd sięgnie pamięcią zawsze była gdzieś pośrodku. Nigdy nie uczestniczyła w korowodzie podobnie do siebie wyglądających osób, nie dlatego, że ma upartą naturę i lubi robić na odwrót… Po prostu jest sobą, bez wydziwiania, hipokryzji i kreowania się na kogoś zupełnie innego. Przez to rzeczywistość coraz bardziej się od niej oddala, a ona nie czuje się skrojona według aktualnych standardów.
Identyczne jak klony kobiety z jedną i tą samą fryzurą na kosmitkę, w związanym koku na czubku głowy paradują, jakby wyszły spod prysznica. – Czy tylko ja to widzę, że nie do każdego kształtu twarzy i wysokości czoła taki zaczes pasuje? –Czy jestem wyobcowana w moim odczuciu, czy świat jest pełen „obcych”?
A kuloty z szerokimi i za krótkimi nogawkami? Wygląda się w nich jakby brodziło się w strumyku, bez zamaczania spodni. – Kuloty – to jak kulą w płoty –zaśmiała się sama do siebie. – Jestem passe, bo wolę spodnie prosto krojone, cygaretki, slim fit czy dzwony pamiętające jeszcze lata młodości mojej Mamy.
Mrugają do niej dresy i legginsy, które przybrały formę eleganckiego stroju ze światowych wybiegów. – Cóż to w ogóle jest za trend? Dres zostanie dla niej dresem, nawet jak zestawi się go z marynarką czy szpilkami w sposób namiętnie promowanej sportowej elegancji, o której mawia się, że jest top. Znów tu wyczuwa jakiś zgrzyt pomiędzy narzuconym i wykreowanym trendem z branży fashion a własnym gustem. Dresy ze złotymi zdobieniami, dresy eleganckie… hmm…
I ta moda over size – w której wygląda się jak bezkształtna masa, bez talii, z powiększonymi i nieproporcjonalnymi ramionami, zatracając w ten sposób sylwetkę – też do niej nie przemówiła. Nie wspominając już o epidemii „dużych ust”… – To jest dopiero szał w chirurgii plastycznej –uśmiecha się pod nosem, przewracając oczami ze zdumienia. Znowu to samo: moda, trend i kopiowanie innych…Nadmiernie powiększone usta i tatuaże wszędzie gdzie się da…
Do jej uszu dochodzą pobliskie rozmowy o sztucznej inteligencji, niezmierzonych zagadnieniach kosmosu, o filmach science fiction i grach na playstation etc. A ona woli zagłębić się w fabułę z kryminalnym wydźwiękiem, poczuć dreszczyk emocji, czytając lub oglądając thriller. Lubi to, co przeszłe: wspomnienia, autobiografie, reportaże, literaturę faktu, i tę spod znaku miecza i szpady, kostiumy, piękne kreacje z historycznym tłem. Nie bawi ją współczesny świat Tik-Toka z pseudoporadami, gdzie każdy jest przekonany, że ma dużo do powiedzenia… czy instagramowa platforma „ochów” i „achów” – często sztucznych i na pokaz. Znów zonk! Zderzenie ze ścianą współczesnych kultur, zachowań i trendów stworzonych na potrzeby wciąż upodobniającego się do siebie społeczeństwa. – A gdzie indywidualizm, nieszablonowość, własne wartości – to trzeba schować głęboko w kieszeń imitacji i naśladowań, aby być modnym i docenianym za styl?
Ufff… Lista pytań tworzy się w głowie niczym następujące po sobie zwroty akcji. Dopija lemoniadę, której smak zawsze przypomina jej beztroskie lata dzieciństwa, kiedy skakało się w gumę w białych tenisówkach „czeszkach”, a szczytem marzeń były jeansy marki Wrangler. Wstaje i kieruje się w poszukiwaniu kolejnego skarbu przeszłości. Zawsze zachwycała się domowymi biblioteczkami, które skrywają niezwykłe rodzinne pamiątki, zdjęcia w sepii, pożółkłe listy przodków, książki ze zniszczonymi brzegami… i tak jej zostało… Zawsze blisko jej było do stylu retro i vintage, bo kocha stare meble i bibeloty pamiętające wiele… Styl minimalistyczny i ten skandynawski też jest dla niej za chłodny, a ona nie umie funkcjonować bez empatii i wzruszeń.
Wśród staroci i antyków wyszukuje oryginalną lampę, która idealnie przypomina lampy naftowe na statkach pirackich. Z takim światłem może płynąć dalej, przez niezmierzone oceany myśli i stawiać czoła kolejnym wydumanym trendom współczesności. – A co tam, jestem sobą! I tego wszystkim życzę – z okazji Międzynarodowego Dnia Kobiet (8 marca) i Międzynarodowego Dnia Mężczyzny (10 marca).
4
zdjęcie Patryk Pawłowski
Poznański
Prestiż
Chcesz być moją przyjaciółką?
FELIETON: MARTA KABSCH / PR Manager Starego Browaru, współwłaścicielka marki papierniczej Suska & Kabsch
Scena w serialu: dwie bohaterki siedzą na pięknej plaży. Znają się zaledwie kilka dni, ale pogrążone są w szczerej, głębokiej rozmowie. – Myślisz, że dwie kobiety mogą się tak szybko zaprzyjaźnić? – pyta z niedowierzaniem Bartek. Zamyślam się. Po chwili odpowiadam z przekonaniem: – Tak.
W podstawówce początek przyjaźni był jasno komunikowany i zaznaczany.
Podchodziło się do „wybranki” i zadawało ceremonialne pytanie: „Chcesz być moją przyjaciółką?”. Dziewczęce przyjaźnie były na „śmierć i życie”. Wypełniały cały dostępny czas. Pamiętam, jak w napięciu obserwowałam rodziców otwierających kopertę z rachunkiem za telefon. Zdarzało mi się „nabić” kilkaset złotych popołudniowymi żarliwymi dysputami z najlepszą przyjaciółką. Nie wystarczały pogaduszki na przerwach, setki liścików na lekcjach. Zawsze było coś jeszcze do omówienia. Rozmowa jest cementem kobiecej przyjaźni – także tej dorosłej. Oczywiście, fajnie jest robić z przyjaciółką coś ciekawego: pójść na jogę, zobaczyć wystawę, zapisać się na warsztaty lepienia garnków. Ale nie ma nic przyjemniejszego niż zatopić się w wielogodzinnej rozmowie. Niepostrzeżenie przejść z tematów błahych do tych najwyższej wagi. Słuchać i być słuchaną – z uwagą, czułością, ciekawością. Mówią, że „przyjaciół poznaje się w biedzie”. Ja mówię: przyjaciółki poznaje się w rozmowie.
Kobiece przyjaźnie mają różne barwy i nasycenie. Niektóre są intensywne, pełne codziennych telefonów i czatów, dzielenia się powszedniością: zdjęciami obiadu, #outfitoftheday, raportami dotyczącymi atmosfery w biurze i zdrowia rodziny. Są i przyjaźnie „rzadsze” – kwitną latami, chociaż realizują się w jednym spotkaniu w roku i urodzinowych życzeniach. U mnie tych formatów jest cały bukiet. Z Olą i Agą widzę się raz na miesiąc, dwa. Zwykle umawiamy się na „nocowanki” albo weekendowe wyjazdy. Dbamy o to, żeby do wspólnych wspomnień cały czas dopisywać nowe.
Z Joanną mamy kreatywne biznesowe brunche, które szybko zmieniają się w długie serdeczne rozmowy „od serca”. Z Kasią – poranne wiadomości głosowe z bieżącymi relacjami i kulturalnymi polecajkami. Z Larą spotykamy się raz w roku, a na każdy nasz „reunion” czekam jak na święta. W dorosłym życiu zaczęłam też myśleć o mojej siostrze jako o przyjaciółce. Zbudowałyśmy bliskość, która zdecydowanie wykracza poza rodzinne więzy. Kilka lat temu postanowiłam, że nie będę przyjaźnić się z ludźmi z pracy, żeby zachować zdrowy, profesjonalny dystans. Trudno trzymać się tej głupiej zasady, kiedy ma się u boku takie zjawiska jak moje browarowe dziewczęta: Asia, Iwonia, Mariolka. Słowem „przyjaciółka” operuję oszczędnie. Nie szukam aktywnie nowych. Staram się – z większymi i mniejszymi sukcesami – dbać o te relacje, które mam. Mimo to, często czuję, że nowe kobiece przyjaźnie są „na wyciągnięcie ręki” – tyle wokół jest fascynujących i mądrych kobiet. Tak niewiele trzeba – szczypta szczerości, jedno zwierzenie, stwierdzenie: „mam tak samo” – a niepozorna rozmowa podczas imprezy u znajomych albo small talk na służbowym evencie zmienia się w „coś więcej”.
Kiedy Magda Ciesielska napisała mi, że marcowy numer „Prestiżu” będzie „kobiecy”, dumałam nad ciekawym tematem. Kobiecy perfekcjonizm i obsesyjny multitasking. Epidemia syndromu oszustki. Presja dotycząca inwestowania w wygląd. W procesie kreatywnym lubię zadać sobie pytanie: a może na odwrót..? Czyli: co jest wspaniałego w byciu kobietą? Co daje nam moc? Czego faceci powinni nam zazdrościć? Eureka: kobiece przyjaźnie. Z okazji naszego święta życzę Wam, Kobiety cudne, radości z kobiecych przyjaźni – umacniania tych wieloletnich i znajdywania nowych.
zdjęcia archiwum autorki 6
Poznański
Depresja – wyzwanie dla naszej seksualności
FELIETON : MAGDALENA ŚWIDERSKA
MAGDALENA ŚWIDERSKA
Seksuolożka, specjalistka Seksuologii Praktycznej. Założycielka AMORI Centrum Seksuologii Pozytywnej w Poznaniu. Prowadzi warsztaty, konsultacje seksuologiczne i sesje coachingowe. Zajmuje się nauką skutecznej komunikacji, odkrywania potrzeb i granic oraz rozwoju inteligencji seksualnej partnerek/partnerów.
Pomaga stawiać czoła wszelkim wyzwaniom związanym z seksualnością człowieka. Podstawowymi wartościami, którymi kieruje się w swojej pracy są pozytywne podejście do seksualności, otwartość, zaufanie i dyskrecja.
wiatowy Dzień Walki z Depresją obchodzony jest każdego roku 23 lutego. Według WHO depresja, na którą obecnie cierpi ponad 350 milionów osób jest drugim po chorobach układu krążenia problemem zdrowotnym na świecie. Skłoniło mnie to do napisania o wyzwaniu, jakim staje się życie seksualne w przebiegu depresji.
Depresja jest jak ciemna chmura, która czasem zasłania słońce w naszym życiu. W jej cieniu, wiele aspektów naszego istnienia traci blask, w tym także sfera seksualna. Seksualność może być głęboko dotknięta przez depresję, co prowadzi do frustracji i poczucia beznadziejności. Wiele osób zmagających się z depresją doświadcza spadku libido, trudności z podtrzymaniem intymności czy też problemów z osiągnięciem satysfakcji seksualnej. Jednak mimo tych trudności, istnieją sposoby, aby troszczyć się o naszą intymność i czerpać z niej radość, nawet w najtrudniejszych chwilach. Pierwszym krokiem jest zrozumienie, że depresja to choroba, a nie odzwierciedlenie naszej wartości czy atrakcyjności. To naturalne, że w trudnych momentach libido może osłabnąć. Ważne jest, abyśmy przyjęli to spokojnie i nie oczekiwali od siebie zbyt wiele. Otwórzmy się na rozmowę. Komunikacja jest kluczowa, zarówno w naszych związkach, jak i w relacji ze specjalistami, których pomoc okazuje się być nie do przecenienia w takiej sytuacji. Psychoterapia w walce z depresją jest niezwykle pomocna. Terapeuta pomaga w identyfikowaniu myśli i zachowań, które mogą przyczyniać się do trudności seksualnych, a także w rozwijaniu strategii radzenia sobie z nimi. Wsparcie terapeutyczne pomaga w zmniejszeniu stresu, poprawie samooceny i zwiększeniu poczucia kontroli nad życiem, co ma korzystny wpływ na funkcjonowanie seksualne. Nie czekajmy i zwróćmy się do psychiatry, psychologa i seksuologa, którzy mogą pomóc w leczeniu i zarządzaniu objawami.
Ważnym aspektem w przebiegu depresji jest odpowiedni dobór farmakoterapii, ponieważ wiele leków ma również wpływ na spadek libido. Należy jednak zaznaczyć, że priorytetem jest wyleczenie depresji, a nawet jeśli przyjmujemy leki, które osłabiają libido, możemy poradzić sobie z jego spadkiem z pomocą seksuologa. Często zdarza się, że leki osłabiają również odczuwanie bodźców cielesnych. Tu z pomocą mogą przyjść odpowiednio dobrane gadżety erotyczne, których główną funkcją, w moim przekonaniu, jest podnoszenie jakości życia seksualnego, a nie tylko jego uatrakcyjnienie. Istnieje wiele urządzeń, które w przebiegu depresji mają zastosowanie typowo terapeutyczne.
Kolejnym, bardzo ważnym krokiem jest rozmowa ze swoim partnerem o uczuciach i potrzebach, abyście mogli wspólnie znaleźć sposoby na utrzymanie bliskości, nawet jeśli nie będą to tradycyjnie pojmowane aktywności seksualne. Nie zapominajmy o samoakceptacji. Depresja często powoduje poczucie wstydu i niechęci do siebie. Ważne, abyśmy zrozumieli, że nasza seksualność jest częścią naszej tożsamości i zasługuje na akceptację i szacunek, bez względu na to, w jakim punkcie naszej drogi z depresją się znajdujemy.
Kluczowym elementem okazuje się również nasz styl życia. Regularna aktywność fizyczna, zdrowa dieta i odpowiedni sen mają znaczenie w poprawie naszego nastroju i funkcjonowania seksualnego. Ćwiczenia, takie jak joga czy medytacja, mogą być szczególnie korzystne, ponieważ pomagają w redukcji stresu i poprawie samopoczucia. Nie zapominajmy także o małych przyjemnościach. Czasem nawet drobne gesty mogą przynieść nam radość i poprawić nasze libido. Zadbajmy o romantyczną kolację przy świecach, wspólne spacery czy masaże. Ważne jest, abyśmy nie zaniedbywali swojego życia intymnego i starali się znaleźć radość w małych, codziennych momentach.
Podsumowując, depresja może być ogromnym wyzwaniem dla naszej seksualności, ale nie oznacza, że musimy rezygnować z przyjemności i bliskości. Zrozumienie, komunikacja, wsparcie oraz dbałość o siebie są kluczowe w utrzymaniu zdrowej i satysfakcjonującej sfery seksualnej, nawet w obliczu trudności. Pamiętajmy, że z pomocą odpowiednich narzędzi i wsparcia, możemy nadal czerpać radość z intymności i budować głębokie i satysfakcjonujące relacje.
Wasza Magda
8
Prestiż
Ś
zdjęcie Michał Zmitrowicz
Poznański Prestiż
Zadbanie o dobrostan i zdrowie psychiczne
Dobrostan (ang. wellbeing) jest to nic innego jak poczucie szczęścia, zadowolenia i satysfakcji z życia i jego jakości. Dla każdego człowieka pojęcie pomyślności czy szczęścia oznacza coś innego, dlatego też pierwszym krokiem w celu lepszego zrozumienia siebie i trafnego ocenienia bieżącej sytuacji może być zadanie sobie następujących pytań: Co daje mi szczęście? Co sprawia, że jestem zadowolony z mojego życia? W skali od 1 do 10 na ile czuję się dzisiaj szczęśliwy, usatysfakcjonowany?
Według WHO zdrowie psychiczne jako jedna ze składowych zdrowia ogólnego jest kluczowe do osiągnięcia dobrostanu. Do komponentów zdrowia psychicznego należą m.in. umiejętności poznawcze i społeczne, zdolność rozpoznawania, wyrażania i regulowania własnych emocji, a także elastyczność. Poza czynnikami genetycznymi na dobrostan psychiczny wpływ może mieć: styl życia (dieta, sen, aktywność fizyczna), wsparcie społeczne, środowisko – w tym doświadczenie traumy lub straty, zdrowie fizyczne, cechy osobowości oraz indywidualne zdolności i mechanizmy radzenia sobie.
BARBARA MACIEJEWSKA
– psycholożka, absolwentka Uniwersytetu SWPS, której bliski jest nurt poznawczo-behawioralny, w szczególności tzw. III fala oraz psychologia okołoporodowa. Pracuje z osobami doświadczającymi trudności związanych z obniżonym nastrojem, napięciem i stresem, z budowaniem relacji, ze stratą na wielu płaszczyznach, a także z kobietami i ich bliskimi w okresie okołoporodowym.
Instagram: @wspolne.rozkwitanie
Jednym z działań, które można podjąć w celu poprawy własnego zdrowia psychicznego i dobrostanu jest skorzystanie z profesjonalnej pomocy psychologicznej lub psychiatrycznej. Badania pokazują, że do najbardziej skutecznych interwencji psychologicznych mających na celu poprawę dobrostanu psychicznego należą m.in. interwencje oparte na uważności, psychologii pozytywnej, terapii poznawczo-behawioralnej oraz terapii akceptacji i zaangażowania (ACT) należącej do nurtów tzw. III fali. Takie wyniki uzyskano, biorąc pod uwagę zarówno interwencje przeprowadzane na osobach zdrowych, jak i tych cierpiących na zaburzenia psychiczne i zmagających się z chorobami fizycznymi. Chcąc zadbać o własny dobrostan, należy przede wszystkim zadbać o takie podstawowe aspekty codziennego funkcjonowania jak sposób odżywiania, rytm snu i regularna aktywność fizyczna. W następnej kolejności warto przyjrzeć się obecności czynników, które mogą mieć negatywny wpływ na samopoczucie i poziom satysfakcji z życia. Należą do nich m.in. przeżywane trudności w obszarze zdrowia fizycznego jak np. choroby przewlekłe, doświadczenie traumy czy straty (nie tylko w obszarze relacji z innymi ludźmi), a także brak wsparcia społecznego lub zetknięcie się ze stygmatyzacją czy dyskryminacją. Dodatkowo warto nauczyć się rozpoznawać niepokojące sygnały, które mogą wskazywać na potrzebę szczególnego zaopiekowania się sobą, takie jak: trudność z koncentracją lub zapamiętywaniem informacji, zmiany w dotychczasowym schemacie snu oraz poziomie apetytu, zmęczenie, wysoki poziom stresu, utrata odczuwanej przyjemności z aktywności, które dotychczas sprawiały radość i ogólne obniżenie nastroju, w tym częstsze niż wcześniej doświadczanie trudnych emocji (smutek, złość, lęk).
Osoby pozostające uważne na sygnały płynące z ciała i umysłu mają większą szansę na szybsze dostrzeżenie potrzeby uzyskania wsparcia, co w efekcie może przełożyć się na stopień i czas trwania pogorszenia się dobrostanu psychicznego, a także konsekwencje doświadczania trudności w tym obszarze. Praktycznym działaniem wspierającym monitorowanie jakości funkcjonowania psychicznego może być regularne (np. cotygodniowe lub comiesięczne) wykonywanie „podsumowania samopoczucia” w danym okresie w celu zorientowania się, czy nie pojawił się któryś z niepokojących sygnałów.
Źródła:
Fusar-Poli, P., De Pablo, G. S., De Micheli, A., Nieman, D. H., Correll, C. U., Kessing, L. V., Pfennig, A., Bechdolf, A., Borgwardt, S., Arango, C., Van Amelsvoort, T. (2020). What is good mental health? A scoping review. European Neuropsychopharmacology, 31, 33–46.
Galderisi, S., Heinz, A., Kastrup, M., Beezhold, J., Sartorius, N. (2017). A proposed new definition of mental health. Psychiatria Polska, 51(3), 407–411. Kulesza-Tałan, D. (2023). Zawsze jest czas na dobre rzeczy. Budowanie dobrostanu psychicznego. Edukacja dla równości. Van Agteren, J., Iasiello, M., Lo, L., Bartholomaeus, J., Kopsaftis, Z., Carey, M., Kyrios, M. (2021). A systematic review and meta-analysis of psychological interventions to improve mental wellbeing. Nature Human Behaviour, 5(5), 631–652.
10
12
Poznański
Prestiż
Nadążyć małymi krokami
FELIETON : MAGDALENA KOWALAK
MAGDALENA KOWALAK – prezes spółki zarządzającej centrum handlowym Stary Browar, doktor nauk ekonomicznych, ekspert w dziedzinie finansów i zarządzania obiektem komercyjnym
Świat się zmienia coraz szybciej, nowe technologie wkraczają coraz mocniej w nasze życie. W pracy, w domu oczekuje się od nas coraz więcej, lepiej, i jeszcze ta presja płynąca z social mediów. Poddać się temu, czy uparcie stać na niezmiennej pozycji?
Nasze oczekiwania też ewoluują, a sam Alfred Einstein mawiał, że „szaleństwem jest robić wciąż to samo i oczekiwać różnych rezultatów”. Moją odpowiedzią na tę dynamiczną rzeczywistość jest ciągły rozwój i praca nad sobą – systematyczna, cierpliwa i długodystansowa. Nie poddaję się krótkofalowym modom – szukam i wybieram to, co mnie ciekawi i interesuje, co mi pomoże funkcjonować w zmieniającym się świecie, wreszcie –co mnie rozwinie. Wdrażam to następnie małymi krokami i – co ważne – staram się mierzyć siły na zamiary i uwzględniać aktualne realia oraz ograniczenia, wynikające z sytuacji rodzinnej, zawodowej, zdrowotnej.
Kiedy mój syn był bardzo mały, zrezygnowałam z intratnego cyklu szkoleń menadżerskich, bo zjazdy odbywały się w weekendy. Zamiast tego poprosiłam kolegów, żeby przywozili mi materiały ze zjazdów. Studiowałam je późnymi wieczorami. Czasem starczyło mi skupienia na 3 strony, czasem na 10. Przerobiłam całość naprawdę „małymi krokami”, zajęło mi to więcej czasu niż trwał cykl szkoleń (w międzyczasie wieczorami namiętnie czytaliśmy „Dzieci z Bullerbyn”, bajki z całego świata i wiersze polskich poetów). Ucząc się powoli, mogłam się skupić na tym, co naprawdę cenne dla mnie i przydatne w mojej pracy, omijając wszystkie „7 skutecznych sposobów” i podobne hasła. Z perspektywy czasu mogę powiedzieć, że to szkolenie wiele mi dało.
Nie robię postanowień noworocznych, mam plan (pracy nad sobą), który ciągle modyfikuję i do tego Was zachęcam. Doszkalanie angielskiego przez 5 minut codziennie okazało się bardziej efektywne niż 15 minut co kilka dni. Jeśli jakaś nowa umiejętność czy zasada przekształci się w nawyk, dokładam kolejne. Mój plan zadbania o rytm okołodobowy (dla zmniejszenia zmęczenia, poprawy jakości snu i efektywności pracy mózgu) składał się z drobnych zmian: wstawanie o tej samej porze, szklanka ciepłej wody, zdrowe śniadanie (które lubię, a nie które jest akurat modne). Stopniowo dokładałam kolejne elementy i po 10 miesiącach mogę Was zapewnić, że się udało i działa (a przy okazji polecam książkę Satchin Panda „Śpij, jedz i ruszaj się zgodnie ze swoim rytmem okołodobowym”).
Czytam codziennie przed snem (chociaż kilka stron) i słucham audiobooków w czasie sprzątania (dzięki temu czytam kilka książek w każdym miesiącu i kilkadziesiąt w roku). Wracając z pracy, słucham w aucie podcastów – moich ulubionych serii, ale też szukam ciągle nowych – dzięki temu jestem lepiej zorientowana, co się dzieje w świecie i jaka nowa umiejętność by mi się przydała.
Znalezienie „sposobu na siebie” to długi proces, pełen prób i błędów. Moim okazały się „małe kroki” i wypracowywanie nawyków (kolejna polecajka: James Clear „Atomowe nawyki. Drobne zmiany, niezwykłe efekty”). Zachęcam Was do szukania swoich metod podążania za zmianą i zrobienia planu (pracy nad sobą) – małymi krokami możemy zajść daleko.
zdjęcia Jakub Wittchen
PROGRAM KONFERENCJI - DZIEŃ PIERWSZY
18:00 - 18:30
18:30 - 19:00
19:00 - 20:00
20:00 - 21:30
p o w i t a n i e
S z y m o n B r o d z i a k w r o z m o w i e z M a r t ą K l e p k ą o b l i s k o ś c i w t o w a r z y s t w i e M a g d a l e n y K o w a l a k , A g a t y W i t t c h e n - B a r e ł k o w s k i e j i M o n i k i T o r z
R o z m o w a D o r o t y W e l l m a n z K a s i ą M i l l e r l a m p k a w i n a – d e g u s t a c j ę p r z y g o t u j e W i n n i c a G r ó d e k
z G r ó d k a n a d D u n a j c e m
PROGRAM KONFERENCJI - DZIEŃ DRUGI
09:00 - 09:30
09:30 - 10:15
10:15 - 10:45
10:45 - 11:15
11:15 - 11:45
11:45 - 12:15
12:15 - 12:45
12:45 - 13:15
13:15 - 13:45
13:45 - 14:30
14:30 - 15:15
15:15 - 16:15
16:15 - 17:00
17:00 - 17:30
p o w i t a n i e
M i k o ł a j R o z n e r s k i w r o z m o w i e o m i ł o ś c i i n i e t y l k o z M a r t ą K l e p k ą
G a w e ł C z a j k a o p o w i e o m i ł o ś c i d o g o ś c i n n o ś c i i g o t o w a n i a
w r o z m o w i e z D o r o t ą W e l l m a n
p r z e r w a k a w o w a
M a ł g o r z a t a D o b i e s – T u r u l s k a o p o w i e o t y m j a k b y ć l i d e r e m , k t ó r y j e s t b l i s k o s i e b i e i l u d z i
J u s t y n a L a c h " F u n d a c j a Y E S . T w ó r z m y r a z e m l e p s z y ś w i a t d l a k o b i e t " A n n a K r a w c z y k , E w e l i n a P a ł u b i c k a , d r M a r l e n a K r u s z y ń s k aK o ś m i c k a p o r o z m a w i a j ą z E w e l i n ą I g n a c z a k o b u d o w a n i u n i e z a l e ż n o ś c i f i n a n s o w e j p r z e r w a k a w o w a l e k . m e d . M a r t y n a S i k o r a – g i n e k o l o g i c z n e s p o j r z e n i e n a k o b i e c o ś ć d r n . m e d . A g a t a N o w i c k a , A n i t a W ó j c i k - B i g o s , d r n . m e d . M a c i e j M i c k e r , d r n . m e d . S z y m o n K u j a w i a k w r o z m o w i e z M a r t ą K l e p k ą l u n c h
K o b i e t y z p a s j ą : S a b i n a G o r z k u l l a , B o g n a S w o r o w s k a , K a t a r z y n a P i ą t k o w s k a w r o z m o w i e z D o r o t ą W e l l m a n i M a r t ą K l e p k ą
K a s i a S o k o ł o w s k a w r o z m o w i e z D o r o t ą W e l l m a n
l o s o w a n i e n a g r ó d
12 kwietnia 2024 Stary Browar, Poznań
Zeskanuj kodu QR aparatem smartfona i przejdź do zakupu biletów na konferencję
Poznański Prestiż
NWolontariat jest kobietą!
Czymże byłyby fundacje i stowarzyszenia bez kobiet? Zapewne większość z nich nie istniałaby w ogóle lub działałaby w bardzo okrojonym zakresie. Szczególnie wysoki odsetek kobiet działa w organizacjach non-profit, które działają na rzecz zwierząt. I to właśnie im dedykujemy niniejszy tekst z okazji Dnia Kobiet.
TEKST: AGATA SPŁAWSKA / Fundacja Animalia
iejednokrotnie zastanawiałam się nad tym, dlaczego w fundacjach prozwierzęcych pracują głównie kobiety. Nie jest to praca ani łatwa, ani lekka, jeśli chodzi o pracę stricte przy zwierzętach. Choć oczywiście czasem jest miła i przyjemna – jeśli mamy kontakt ze zwierzakami oswojonymi. Czasem jednak potrzebne jest trochę siły, gdy trzeba przenieść klatkę kennelową z miejsca na miejsce, rozłożyć stoisko na festynie i przetargać wszystkie stoły, krzesła, standy, ciężkie pudła z fantami na sprzedaż, książki, utrzymać ciągnącego dużego psa na smyczy, czy też „przerzucić” kilkanaście czy kilkadziesiąt kilogramów karmy i żwirku. Z drugiej strony potrzebna jest delikatność i wrażliwość, które pozwalają uważnie i czule zajmować się zwierzakami, które są ranne, chore, zestresowane, wystraszone. Otwartość na ich potrzeby i empatia, dzięki której rozumieją obecny stan zwierzaka i jego emocje. Nikt jak wolontariuszki, zwłaszcza te doświadczone, nie będzie siedział i „zarywał nocek”, gdy przyjdzie im opieka nad nowonarodzonym kociakiem czy szczenięciem, które straciło swoją matkę. Nikt jak one nie będzie zajmował się w nocy i za dnia chorym zwierzakiem, podawał kroplówki, dogrzewał termoforem, zbierał podkłady, karmił specjalną karmą ze strzykawki, cierpliwie podawał leki. Z uwagą notował każdą nawet najmniejszą zmianę stanu zdrowia. Nikt nie wyleje tylu łez za tymi zwierzakami, co one.
I choć jest to praca czasem fizyczna, a czasem umysłowa, a zawsze wyczerpująca emocjonalnie i obciążająca psychicznie, to dalej to robią, nieustannie, bez przerwy, po prostu niosą pomoc. Bez rozważań, wahania, rozmyślania, bez zastanowienia, bez kalkulacji czy warto czy się „opłaca”. Bo w tych działaniach nie ma opłacalności, a najwyższą ceną jest uratowane życie lub zdrowie danego zwierzaka. Oczywiście, znajdą się także osoby, które nie działają do końca bezinteresownie, tzn. czerpią z tego działania różne „poboczne” emocje i stany, np. zaspokajają swoje ego, próbują na siebie zwrócić uwagę, chcą czuć się potrzebne, szukają nietypowego zajęcia, ale nie zmienia to faktu, że robią coś dobrego, że realnie wpływają na otaczający nas świat. Nie ma ludzi kryształowych, ale dobrze wiedzieć, że są tacy, którzy chcą robić coś na rzecz innych.
Skąd w kobietach taka potrzeba pracy na rzecz zwierząt? Kobiety mają mniejszą lub większą potrzebę opiekuńczości, niezależnie od tego czy mają własne potomstwo czy też nie, a opieka nad zwierzętami może takową potrzebę zaspokajać. Kobiety, które w historii świata nie tak dawno historycznie zostały uznane za istoty równe mężczyznom i uzyskały prawa wyborcze i swobody obywatelskie, mogą czuć także potrzebę walki o istoty, które czują, ale nie są w stanie same zadbać o siebie, ani o swoje
prawa, nie mając (dosłownie i w przenośni) głosu. W końcu same nie tak dawno tego głosu nie miały i musiały go same sobie wywalczyć.
Gdzie w tym wszystkim są mężczyźni, spytacie? Oczywiście są też i oni w fundacjach, choć w dużo mniejszej liczbie. Bardzo cenieni przez koleżanki wolontariuszki, bo każdy wrażliwy na krzywdę innych i opiekuńczy mężczyzna jest w oczach kobiety wartościowym człowiekiem. Przeważnie też za kobietami stoją ich partnerzy, mężowie – może nie deklarują się sami jako wolontariusze, ale nieraz pomagają, dźwigają, jeżdżą i przewożą, lub po prostu wspierają i są obok. Są też oczywiście i tacy, którzy nie rozumieją tego całego „zamieszania”. Skupieni na własnych potrzebach czy chcący mieć swoją kobietę tylko dla siebie. Niektórzy pytają, czy da się przekalkulować, któremu zwierzęciu opłaca się pomóc bardziej, a któremu mniej – nie rozumieją, że każdemu daje się szansę, a nie przelicza ją na złotówki. Inni mówią żartobliwie, że wolą w tym czasie zarabiać pieniądze niż zajmować się „bzurami”, które nie są rentowne, a wręcz generują koszty. Jeszcze inni nie rozumieją, po co przejmować się jakimś potrąconym psem, czy zasmarkanym kotem, bo „to tylko zwierzę”. A jeszcze inni chętnie wymierzyliby sami sprawiedliwość tym, którzy przywiązują psy do drzewa w środku lasu czy podrzucają trutki w kocią karmę. I wśród tych ostatnich warto szukać sojuszników, jeśli na pierwszy rzut oka widać, że dobro zwierząt nie jest im obojętne. Czego, my, kobiety – wolontariuszki możemy sobie życzyć? Byśmy się wzajemnie wspierały, nie traciły energii na rywalizację, a na grę do jednej bramki. Byśmy miały wsparcie otaczających nas mężczyzn, ale przede wszystkim dbały o wsparcie siostrzane. Byśmy nigdy nie traciły uporu i niezłomności w walce o słabsze istoty, bo wrażliwość, dobro i empatia są naszą kwintesencją. Pielęgnujmy je, bo to najlepsze, co może w nas rozkwitać, niezależnie od wieku, sytuacji życiowej czy statusu społecznego. Drogie Kobiety – tego Wam właśnie życzę! To dzięki Wam świat ma szansę być lepszym miejscem!
14
„I żyli długo i szczęśliwie” – a co, jeśli nie?
TeksT : Adwokat Alicja Wasielewska, WWA Wasielewska Adwokaci
Chciałoby się, aby życie było bajką. Aby nad głową wisiał różowy neon z napisem „i żyli długo i szczęśliwie”. A co, jeśli się tak jednak nie dzieje? Kiedy partnerzy, mimo podejmowanych prób i wielu sposobów, nie są w stanie się już porozumieć? Albo gdy dzieje się coś, co niemożliwym czyni dalsze wspólne życie? Wówczas trzeba podjąć decyzję o rozstaniu i tu najczęściej pomocny staje się prawnik.
Gdy związek dwojga osób był sformalizowany, partnerzy muszą wystąpić do sądu z pozwem o rozwód. Sąd wielu osobom kojarzy się jako instrument do rozwiązywania sytuacji konfliktowych, natomiast z mojej praktyki wynika, że w przypadku rozwodu nie zawsze mowa o konflikcie. Często partnerzy są zgodni decyzji o rozstaniu, wskazując, że ich drogi się rozeszły. Nawet jednak pomimo tej zgodności nie mogą zawrzeć ugody pozasądowej dotyczącej rozwodu. Nie jest możliwe nieformalne porozumienie się w tej kwestii. Nie można bowiem rozwieźć się z pominięciem oficjalnej drogi sądowej.
Trzeba więc przygotować i złożyć w sądzie pozew o rozwód, w którym należy wykazać, że nastąpił trwały i zupełny rozkład pożycia małżeńskiego i nie ma szans na jego powrót. Pomiędzy małżonkami nie mogą już więc istnieć ani więzi emocjonalne, ani fizyczne, ani gospodarcze (prowadzenie wspólnego gospodarstwa domowego). Te okoliczności są zawsze bardzo indywidualne, a przepisy nie precyzują, ile czasu musi minąć, aby można było mówić o trwałym i zupełnym rozkładzie. Sąd każdorazowo ocenia te przesłanki, biorąc pod uwagę twierdzenia i dowody stron zawarte w pozwie oraz przedstawione na rozprawie.
Najczęściej najbardziej emocjonującą kwestią w przypadku rozwodu jest oczywiście kwestia winy. Składając pozew, trzeba zdecydować, czy wnosimy do sądu o orzeczenie rozwodu z winy jednego czy obojga małżonków, czy też chcemy orzeczenia rozwodu za porozumieniem stron. Gdy staje na tym pierwszym, należy przygotować się na postępowanie dowodowe (najczęściej długotrwałe – ja ostatnio zakończyłam w imieniu Klienta rozwód, który z tego powodu trwał 5 lat), które musi wykazać komu tę winę można przypisać. Wydanie rozstrzygnięcia o winie ma charakter dla małżonków nie tylko symboliczny, ale też finansowy – pojawia się tu bowiem aspekt alimentów możliwych do zasądzenia od małżonka winnego na rzecz małżonka rozwiedzionego, który nie został uznany za wyłącznie winnego rozkładu pożycia.
Jeśli małżonkowie mają wspólne małoletnie dzieci, sąd musi rozważyć czy rozwód nie będzie sprzeczny z ich dobrem. Jeśli ich dobro nie ucierpi na skutek rozwodu, w wyroku rozwodowym sąd orzeknie również o władzy
rodzicielskiej nad dziećmi, kontaktach z nimi czy o alimentach na ich rzecz – i nigdy nie są to ustalenia dane rodzicom raz na zawsze.
Jeśli nie spowoduje to zwłoki w postępowaniu, sąd może również orzec w postępowaniu rozwodowym o podziale majątku wspólnego stron. Z mojej praktyki wynika jednak, że są to sytuacje marginalne, a postępowania podziałowe inicjowane są osobno i trwają nierzadko długie lata. O rozwodach można długo, to temat z kategorii tematów-rzeka. Ważne są tu oczywiście kwestie formalne – odpowiednie przygotowanie dokumentów procesowych, zebranie i skondensowanie dowodów istotnych dla sprawy, żądanie rozstrzygnięcia o kwestiach najistotniejszych z naszego punktu widzenia. Ale równie istotne jest – a to z uwagi na specyfikę sprawy – trafienie na odpowiedniego profesjonalnego pełnomocnika – adwokata (lub radcę prawnego), który wysłucha, zrozumie interes Klienta i będzie umiał „zawalczyć” o niego w sądzie.
16 Porady prawne
ROZLICZANIE PODATKÓW za sprzedaż zdjęć i filmów na platformach internetowych
Teks T : Sylwia Adamczuk | z djęcie : Daria Szafrańska
Sprzedaż treści cyfrowej, takiej jak zdjęcia i filmy, na platformach internetowych stała się popularnym sposobem zarabiania dla wielu osób. Jednakże do niedawna nie zdawano sobie sprawy z konieczności rozliczania podatków z tego rodzaju działalności. Ostatni wyrok Trybunału Sprawiedliwości UE w sprawie platformy OnlyFans otwiera dyskusję na temat obowiązków podatkowych dla twórców zawartości cyfrowej.
Nawet dziesiątki tysięcy złotych miesięcznie zarabiają polscy twórcy na OnlyFans. Powstaje więc pytanie, czy twórcy zdjęć i filmów na platformach zagranicznych muszą zakładać działalność gospodarczą oraz rozliczać VAT i PIT?
Jeśli twórca sprzedaje swoje zdjęcia w sposób ciągły i zorganizowany, może to być uznane za prowadzenie działalności gospodarczej. Natomiast w kwestii podatkowej trzeba rozpatrzeć to zarówno z punktu widzenia podatku dochodowego, jak i VAT.
W kontekście VAT, TSUE w sprawie „Fenix”, właściciela OnlyFans, ustalił, że platforma internetowa jest odpowiedzialna za rozliczania VAT z tytułu sprzedaży dostępu do treści swoim użytkownikom, czyli konsumentom (B2C). Twórcy na tej platformie wystawiają swoje prace, a platforma pośredniczy w sprzedaży dostępu do nich, odpowiadając za rozliczenie VAT z tytułu tej sprzedaży. Dla twórców oznacza to mniej zmartwień, ponieważ platforma ma obowiązek rozliczenia VAT. W przypadku subskrypcji konta na portalu OnlyFans (podobnie będzie w przypadku innych portali), użytkownik dokonuje wpłat, a portal nalicza i pobiera VAT według lokalnej stawki użytkownika. Platforma rozlicza VAT według stawek właściwych dla kraju usługobiorców.
Po sprawie rozstrzygniętej przez TSUE, „Fenix”, który wcześniej nie doliczał VAT do opłat uiszczanych przez fanów, przerzucając obowiązek rozliczenia VAT na twórców, zaczął dopiero po kontroli urzędu skarbowego doliczać VAT do opłat, co skutkowało tym, że użytkownicy zaczęli płacić cenę powiększoną o VAT.
Dobra wiadomość dla twórców udostępniających zdjęcia czy filmy to fakt, że wyrok TSUE nie przerzucił na nich obowiązku rozliczania VAT.
Natomiast w świetle orzeczenia
Trybunału Sprawiedliwości UE, twórca
jest uznawany za dostawcę usług. Dlatego, jeśli zarejestruje się do VAT w Polsce, będzie musiał wystawić fakturę VAT za usługi świadczone na rzecz platformy internetowej, ale bez kwoty podatku, ponieważ usługa na rzecz kontrahenta zagranicznego opodatkowana jest w kraju usługobiorcy.
W kwestii podatku dochodowego, patrząc z perspektywy samego twórcy, który publikuje zdjęcia na platformie zagranicznej, a jednocześnie prowadzi działalność gospodarczą i mieszka w Polsce, to musiałby rozliczyć swoje dochody z tej działalności w Polsce.
Rozliczenie podatków ze sprzedaży treści cyfrowej na zagranicznych platformach internetowych może być skomplikowane. Ważne, aby twórca miał świadomość obowiązków podatkowych wynikających z prowadzenia tego typu działalności, dlatego warto wcześniej skonsultować się z doradcą podatkowym lub księgowym.
17 Porady
18
Temat
z okładki
PROF. UAM DR HAB.
IWONA SEPIOŁO-JANKOWSKA
Jestem, by pomagać ludziom
Ambitna, asertywna, z niezwykłą pamięcią do dat, ludzi i zdarzeń. We wczesnych latach dzieciństwa szykowana przez rodzinę na lekarza, jednak pomysł na studia medyczne zamieniła na studia prawnicze w Toruniu. Sama wybrała własną drogę zawodową, świadomie łącząc praktykę z teorią, prowadząc trzy kancelarie adwokackie sygnowane swoim nazwiskiem oraz będąc wykładowcą akademickim w Katedrze prawa karnego na Wydziale Prawa i Administracji Uniwersytetu im. Adama Mickiewicza w Poznaniu. Prof. dr hab. Iwona Sepioło-Jankowska – teoretyk i praktyk w jednej osobie, kocha Poznań i uważa to miasto za swoje miejsce na ziemi. Z wielką pasją uczy studentów i aplikantów, a jednocześnie ratuje oskarżonych i ma duży procent wyroków uniewinniających.
MR ozmawia : Magdalena Ciesielska | z djęcia : Maciej Sznek, Escargofoto
a Pani bogate doświadczenie, wiedzę i wieloletnią praktykę w pracy adwokackiej. Jakie cechy – według Pani – powinien posiadać dobry adwokat?
PROF. IWONA SEPIOŁO-JANKOWSKA: Na pewno potrzebna jest empatia w tym zawodzie, skupienie i cierpliwość podczas długich i częstych rozmów z klientami. Musimy poznać ich życie, w szczególności przy sprawach rodzinnych, rozwodowych, których obecnie jest bardzo dużo. Jak żyją? Z kim żyją? I co chcieliby w sądzie uzyskać? Pragnę też podkreślić, że dzisiejsze sądy nie sprzyjają naszej pracy, pracy adwokata. Na rozprawę czeka się bardzo długo, sprawy trwają po kilka lat. Zdarzają się też takie sytuacje, że przychodzą do mnie klienci, którzy są bardzo zdeterminowani i pragną rozwodu, wybierają tę trudniejszą drogę, czyli chcą rozwód z orzekaniem o winie małżonka i nagle odechciewa im się tej walki i rezygnują z orzekania o winie, chcą ugodowego rozwodu. Zdarzają się też sytuacje, że małżonkowie się dogadują i wracają do siebie. Ostatnio miałam taki przypadek kobiety 70-letniej, która bardzo pragnęła być rozwódką, koniecznie chciała przyspieszać procedury – co jest niemożliwe – a finalnie zeszła się ze swoim mężem. W takich wypadkach adwokat musi dostosować się do istniejących zmian, to też
swego rodzaju umiejętność – być elastycznym w tym zawodzie, być dla ludzi, wsłuchiwać się w życzenia i prośby klientów, którzy nieraz sami decydują się na krok wstecz lub odwracają całą sytuację o 180 stopni. Życie jest zmienne, tak jak i klienci są przeróżni.
Co daje gwarancję wysokiej skuteczności w tym zawodzie?
Empatia, o której wspomniałam, i umiejętność słuchania klienta. Czas, jaki poświęcamy na zgłębienie problemu, konkretnej sprawy. Mi taką skuteczność zapewnia łączenie pracy zawodowej – czyli praktyki w kancelarii w Poznaniu oraz obu filiach, w Warszawie i Gdańsku – z teorią, czyli wykładami na Uniwersytecie im. Adama Mickiewicza w Poznaniu. Konkretne sprawy, które prowadzę, ludzkie dramaty, którymi się zajmuję, stają się dla mnie odnośnikiem podczas wykładów. Nie opowiadam studentom o suchych faktach, nie recytuję przepisów, tylko mówię o sytuacjach z życia wziętych. Wykładam prawo karne, tłumaczę młodym adeptom prawa o przestępstwach kryminalnych, grupach przestępczych, karuzelach podatkowych – o wszystkim tym, czym zajmuję się w kancelarii. Oczywiście, bez podawania szczegółów. Mam o czym opowiadać na wykładach, robię wszystko, aby uciec od stereotypów i rutyny w prowadzeniu takich zajęć. Studenci – co mnie bardzo cieszy – z chęcią przychodzą na prowadzone przeze mnie wykłady, a aplikanci – na szkolenia. Duże znaczenie dla mnie w zawodzie adwokata ma praca naukowa, czysta teoria. Na początku mojej pracy zawodowej byłam bardziej skupiona na pisaniu monografii, książek, podręczników dla studentów etc. Bardzo szybko zajęłam się pisaniem, bo chciałam uzyskać stopień naukowy. Byłam na tym skoncentrowana. Teraz jest mi łatwiej wykonywać zawód adwokata, gdy mam
19 Temat z okładki
Temat z okładki
podstawy stricte teoretyczne. Teorii się nie zapomina, ona niewątpliwie pomaga mi w kancelarii.
Ciężko jest mnie zaskoczyć na sali sądowej, bo jestem zawsze bardzo dobrze przygotowana. Ponadto mamy bardzo dużo spraw. Od dwóch lat posiadamy specjalistyczny program prawniczy, w którym wpisujemy sprawy na bieżąco przyjmowane do kancelarii – i wynik jest zdumiewający. Wpisaliśmy do systemu aż 650 prowadzonych spraw. Tu kłania się kolejna cecha charakteru potrzebna w zawodzie prawnika, czyli dobra pamięć. Kiedyś przyszli studenci prawa na egzaminach wstępnych musieli zdawać historię, zapamiętać ogrom dat i faktów – to naprawdę w zawodzie adwokata jest bardzo potrzebne. Raz – gdy trzeba szukać odpowiednich paragrafów, a dwa – ilość spraw, którą się prowadzi w kancelarii, wymaga dobrej pamięci. Gdy rozmawiam z sędziami w Wydziale Cywilnym, z tymi, którzy prowadzą sprawy frankowe, ale i rozwodowe, mówią, że
jeden sędzia ma tak przynajmniej 500 spraw. A ja mam ich ponad 600. Oczywiście podczas tych dwóch lat takie mniejsze sprawy już się zakończyły, ale większość z nich jest w toku. Jeżdżę do Warszawy, Gdańska, Szczecina, Wrocławia – to jest norma i specyfika mojej pracy. Przyjeżdżają też do mnie klienci z Krakowa. Mam aktualnie klientkę ze stolicy Małopolski i wierzę, że jej sprawa zakończy się uniewinnieniem.
Rozpoczęła Pani Mecenas temat, o który chciałam zapytać… Występuje Pani jako obrońca osób podejrzanych o popełnienie przestępstwa, osób już oskarżonych. Czy często zapada w prowadzonych przez Panią sprawach wyrok uniewinniający? Jak to wygląda z Pani doświadczenia, w praktyce, a jak w skali kraju na przestrzeni ostatnich lat?
Niedawno, bo w lutym, na swoich mediach społecznościowych opublikowałam statystyki z ostatnich kilku lat, jeśli chodzi o wyroki uniewinniające w naszym kraju. Statystyki są – niestety – od lat na tym samym poziomie, tj. 2-3 % wyroków uniewinniających w Polsce. Bardzo mało. Utarło się takie przekonanie, że jak sprawa wychodzi z prokuratury z aktem oskarżenia, to już praktycznie zapada wyrok skazujący, więc o jakimkolwiek uniewinnieniu nie ma mowy. Adwokat ma zatem dużo pracy, żeby starać się ratować ludzi, ich sytuacje życiowe i materialne.
Ja tymi wyrokami uniewinniającymi zaczęłam się chwalić (śmiech) w mediach społecznościowych, na różnych platformach i w różnych środowiskach – bo jest czym. Prowadzę też sprawy, które dobrze rokują, czyli w nich również jestem nastawiona na wygraną i wynik uniewinniający. Prowadzę naprawdę medialne i duże sprawy, chociażby takie jak ta w Wągrowcu, gdzie zatrzymano rodzinę, która stworzyła dom zastępczy, rodzinny dom dziecka. Tym osobom zabrano 12 dzieci z podejrzeniem znęcania się nad nimi – ja właśnie bronię te osoby oskarżone. Na początku byłam zdystansowana i nie wiedziałam, gdzie leży prawda. Ale jak zaczęłam wnikliwie czytać akta, przyglądać się całej rodzinie – moim zdaniem w tym przypadku nie ma mowy o żadnym znęcaniu się, poznałam tych rodziców zastępczych, poznałam każde ich dziecko. Często w takich newralgicznych sytuacjach dochodzi do konfliktu pomiędzy rodzicami zastępczymi a rodzicami biologicznymi – w tej sprawie jest podobnie.
Jak Pani podchodzi do prowadzonych spraw? Przeżywa je Pani, rozmyśla o nich?
Nie uodparniam się na ludzkie tragedie, jestem zbyt wrażliwa. Nie ma u mnie rutyny. Przeżywam jak coś się nie udaje – i długo sama ze sobą walczyłam, wręcz zadręczałam się niepowodzeniem. Ale z doświadczenia i nabytej wiedzy już wiem, że niekiedy racja jest po stronie mojego klienta, ale
20
pewnych spraw nie jestem w stanie przeskoczyć, bo taki jest w Polsce mechanizm wymiaru sprawiedliwości. Mówię do moich pracowników, że ja po prostu wcześniej przejdę na emeryturę (śmiech) i taki mam plan.
Puentując odpowiedź na to pytanie – wolę sprawy moich klientów przeżywać, bo to jest ludzkie, jest oznaką empatii i uczuć, a ja nie jestem robotem.
Ponad 600 spraw w ciągu dwóch lat, o których Pani wspomniała, które zaprzątają Pani myśli – to ogrom poświęconego czasu. Kiedy znajduje Pani czas na odpoczynek?
Mówię całkiem szczerze, ja nie mam życia prywatnego. Muszę sobie radzić tak jak umiem i na ile starcza mi właśnie tego cennego czasu. Kiedy wyjeżdżam w celach zawodowych, do moich filii, w Warszawie czy Gdańsku, bądź podróżuję w konkretnej sprawie do innego miasta, wówczas mam kierowcę. Poza Wielkopolskę zawsze jadę z kierowcą, siadam do auta, odpalam laptopa, odbieram mnóstwo telefonów i pracuję. Np. czeka mnie rozprawa godzinna w Warszawie, a 6 godzin w aucie, 3 godziny w jedną stronę i 3 godziny w drugą. To dla mnie sześć godzin pracy podczas drogi. Tempo życia od nas tego wymaga, nieustannej gotowości, przygotowania, znajomości zagadnienia itp.
Kiedy zrodził się pomysł, aby pójść na studia prawnicze?
Do połowy liceum ogólnokształcącego wiedziałam, że idę na medycynę. Tak też postrzegali mnie najbliżsi, że będę pracowała w zawodzie lekarza. Jednak, gdy zaczęłam trzecią klasę ogólniaka, stwierdziłam, że medycyna nie jest dla mnie. Zmieniłam swoje plany, a że zawsze byłam ambitna – wybrałam prawo. Bardzo lubiłam historię, nawet jeździłam na olimpiady, konkursy wiedzy historycznej. Na studiach prawniczych byłam zdeterminowana, od początku wiedziałam, że chcę wykładać, pracować na uczelni jako wykładowca akademicki. To, co postanowiłam, zrealizowałam w pełni i to w bardzo krótkim czasie. Na studiach miałam też sprecyzowaną aplikację – wiedziałam, że chcę być adwokatem. Nie zastanawiałam się nad inną specjalizacją w tym zawodzie.
Czym jest znieważenie, a czym zniesławienie? Często w mediach słyszymy o tego typu sprawach. Jakie są podobieństwa obu tych terminów?
Zniesławienie polega na pomówieniu innej osoby. Chodzi o pomówienie dotyczące postępowania, właściwości, które mogą ją poniżyć w opinii publicznej. Natomiast znieważenie to naruszenie czyjejś godności. Polega na użyciu słów obelżywych i ośmieszających.
Oferuje Pani Mecenas swoim klientom pomoc z zakresu prawa karnego, rodzinnego, cywilnego i gospodarczego.
Jakie są dla Pani najtrudniejsze sprawy?
Najtrudniejsze są dla mnie sprawy karne, bo statystyki wyroków uniewinniających nie sprzyjają, nie pomagają ani samym klientom, ani mi pracującej jako adwokat. Często przychodzą do mnie klienci w sprawach karnych, gdzie już przeszli przez jedną instancję, z innym adwokatem, i źle ich sprawa wygląda, albo mają już wyrok pierwszej instancji i proszą mnie o to, aby coś próbować zmienić na etapie drugiej instancji, czyli na etapie apelacji. Z mojej perspektywy sprawy karne są trudniejsze niż rodzinne.
Czy posiłkowanie się pracą detektywa w zawodzie prawnika jest już pewnego rodzaju normą, czymś wymaganym i niezbędnym?
Jest różnie. Przychodzą do mnie klienci, którzy mają już gotowy materiał dowodowy, najczęściej jakieś nagrania, zdjęcia. To klienci, którzy już korzystali z usług detektywa, posiadają wartościowe dowody na winę współmałżonka i chcą rozwodu. W większości przypadków mam klientów, którzy chcą rozwód z orzekaniem o winie, np. chcą wskazać zdradę małżonka. Wtedy klientom daję namiary na detektywa, z którym współpracuję, oni się kontaktują, ustalają szczegóły. Ja również mam kontakt z moim detektywem a propos konkretnej sprawy i mojego klienta/klientki i mówię, co mi jest potrzebne.
Nieraz ludzie nie wiedzą, na co zwrócić uwagę, nawet gdy przychodzą z ich zdaniem gotowym materiałem dowodowym, ja mówię „potrzebuje jeszcze tego”, „to by nam się przydało”. Patrzę na sprawę z innej perspektywy i analizuję ją w szerokim spektrum, z korzyścią dla mojego klienta. Najlepsza jest dla mnie jednoczesna współpraca klienta i z detektywem, i ze mną jako adwokatem. Wspólne ustalenia najlepiej rokują.
Często sprawie rozwodowej towarzyszy sprawa o znęcanie czy fizyczne, czy psychiczne. Więc klientka jednocześnie składa pozew o rozwód i składa zawiadomienie
21
Temat z okładki
22
Temat z okładki
do prokuratury o wszczęciu postępowania o znęcanie. I tu, i tu są potrzebne dowody, które umiejętnie może zebrać współpracujący ze mną detektyw.
Jest pani profesorem, wykładowcą akademickim na UAM w Poznaniu. Czy podczas rozmów ze studentami, aplikantami przewijają się podobne zagadnienia, tematy, które frustrują, wręcz irytują młodych prawników, adeptów prawa?
Młodzi prawnicy widzą problem nasyconego rynku prawniczego i dużej konkurencji. Zdają sobie sprawę, że mają małe szanse, aby otworzyć własną kancelarię. Nie mówię tylko o Poznaniu, bo mam kontakt ze studentami i aplikantami z innych polskich miast. I tam jest podobnie. Od kilku dobrych lat prawnicy są nastawieni na to, aby zatrudnić się w jakiejś kancelarii, czyli liczą na prace u kogoś, a nie na samozatrudnienie i otworzenie działalności gospodarczej. Może za kilka lat to się zmieni, gdyż rynek pracy wciąż ewoluuje. Podobnie było z zawodem psychologa, aktualnie z zawodem informatyka czy programisty. Jak ja kończyłam studia, to był zgoła inny problem, czyli taki, aby się dostać na aplikację adwokacką, bo było to środowisko hermetycznie zamknięte. A dla mnie –osoby niepochodzącej z rodziny prawniczej, tym bardziej z rodziny adwokackiej –było to marzenie i wysoki cel, który udało mi się zrealizować. Kliki adwokackie – jak to się mówiło – miały swoich kandydatów, wytypowanych z rodziny i znajomych. Pamiętam, że kończyło studia w moim roczniku około 300 osób, a tylko niewielki procent dostał się na aplikację adwokacką. Teraz studenci dostają się na aplikację, ale nie mają widoków na przyszłość co do kancelarii sygnowanej ich własnym nazwiskiem. Duża konkurencja na rynku –to jest aktualny problem dla adeptów prawa.
A co Panią nurtuje w obecnej prawnej rzeczywistości?
Funkcjonowanie wymiaru sprawiedliwości, jak działają sądy, to że sędziowie są przepracowani, mają za dużo spraw. Nie da się, będąc sędzią i mieć dwa dni w tygodniu wokandy, skrupulatnie i wnikliwie przygotować się do sprawy. Każdy jest tylko człowiekiem, nie maszyną, a czasu nie da się rozciągnąć. Czas jest potrzebny na zagłębienie się w problem, w konkretną sprawę. Trzeba mieć czas, aby dokładnie przeczytać akta. Tu powinny nastąpić zmiany w wymiarze sprawiedliwości, co pomogłoby i samym oskarżonym, ale i nam, adwokatom.
Jakie skargi do Europejskiego Trybunału Praw Człowieka w Strasburgu Pani przygotowała? Bo wiem, że w ramach prowadzonej działalności z prawa gospodarczego takie skargi Pani przygotowuje.
Skargi składa się głównie z uwagi na naruszenie przez sąd polski art.6 Europejskiej Konwencji Praw Człowieka, czyli prawa do rzetelnego procesu.
I jeśli ja widzę, że taka zasada rzetelnego procesu nie została spełniona przed sądem, to formułuję taką skargę do Trybunału w Strasburgu. Wykazuję w niej w jaki sposób – według mnie – sąd polski naruszył tę zasadę i w jakim zakresie.
Jak ustosunkowuje się Pani do spotkań on-line z klientem, do pomocy prawnej udzielonej przez Internet?
W kancelarii udzielamy porad prawnych, głównie dla klientów spoza Poznania. Z nimi łączymy się on-line. Ponadto jeszcze odbywają się rozprawy w sądach on-line. Nawet w zeszłym tygodniu prowadziłam rozprawę rozwodową w Warszawie w takim trybie niestacjonarnym. Nie musiałam być na miejscu w stolicy, dla mnie dobrze, bo zaoszczędziłam czas na podróż. Łączyłam się z sądem w Warszawie, moja klientka też była z Warszawy – dla mnie to, nie
ukrywam, wielka wygoda, taka praca zdalna, którą nie ja wymyślam, tylko narzuca sąd.
Reasumując, czy lubi Pani te prawne wyzwania, które przed Panią kreuje życie, ale i samo prawo?
Nieskromnie powiem, że lubię, choć to ciężka praca. To mój zawód, który wybrałam świadomie. Nikt mi niczego nie narzucił, nie pchał mnie na aplikację adwokacką. A życie samo napisało scenariusz, dając mi wielką szansę zaistnieć w tym zawodzie. Jacy klienci się do mnie zgłaszają z prośbą o pomoc? Wszyscy, którzy szukają ratunku i porad prawnych czy to w kwestiach stricte rodzinnych, czy karnych, czy w zakresie prawa cywilnego i gospodarczego.
Podejmuję się obrony w ciekawych dla mnie sprawach karnych, czy to w Poznaniu, Warszawie, Gdańsku – tam gdzie mam swoje kancelarie. I ja te sprawy sobie sama wybieram. Skupiam się na sprawach najtrudniejszych, sprawach karnych, ale nie ukrywam, że połowę szafy zajmują akta spraw rodzinnych, którymi również się zajmuję, najlepiej jak potrafię, i które są w toku. Muszę mieć silną psychikę, inaczej nie funkcjonowałabym na rynku prawniczym.
Sporo mam klientów, którzy dziękują za pomyślnie przeprowadzoną sprawę, za sukces, wyrok uniewinniający. Zadowoleni klienci – nie tylko z Wielkopolski, ale i z całego kraju – piszą maile, pochlebne opinie, dzwonią i dziękują za ratunek, za pomoc prawną. To mnie niezwykle raduje, napełnia satysfakcją i daje poczucie, że to, co robię, jest potrzebne.
Jakie ma Pani marzenia?
Uważam, że jestem w dobrym miejscu swojego życia. Zadowolona z tego, co osiągnęłam zawodowo, z kim współpracuję, jaki zespół pracowników stworzyłam, ile spraw prowadzę, bo to znaczy, że ludzie we mnie wierzą, mi ufają. Jako kancelaria mamy program pt. „ROZPRAWA” w telewizji lokalnej WTK, dwa razy w miesiącu, w którym wyjaśniamy sprawy trudne, nurtujące społeczeństwo, tj. kwestie związane z rozwodami, sprawy spadkowe, omawiamy wszystkie zagadnienia ciekawe dla odbiorców, np. testamenty, zachowek, jak się rozwieść, jak zapisać porozumienie rodzicielskie. Mamy rozwinięte portale społecznościowe, funkcjonujemy w mediach, tłumaczymy zawiłości i meandry prawne. Chcemy pokazać się od strony nie typowej, sztywnej kancelarii, do której klienci boją się wejść z zapytaniem czy prośbą o poradę – wprost przeciwnie. Jesteśmy dla ludzi.
Oczywiście, pragnę się rozwijać, nie stać w miejscu, dlatego teraz kładę nacisk na rozwój mojej filii w Warszawie. I liczę na to, że to marzenie się spełni. (śmiech)
23 Temat z okładki
WIDOCZNIEJ, BEZPIECZNIEJ!
Kampania zainicjowana przez Imex Logistics
Na ulicach Śremu i okolic ponownie zagości lokalna kampania edukacyjno-informacyjna
„Widocznie, bezpieczniej!”, organizowana przez fi rmę Imex Logistics, lidera w branży transportowej. Po sukcesie pierwszej edycji sprzed pandemii, inicjatywa powraca z jeszcze większą siłą, aby edukować najmłodszych o bezpieczeństwie rowerzystów.
Firma Imex Logistics, dzięki swojemu doświadczeniu na drogach, rozumie wagę odpowiedzialnej jazdy i widoczności. – Codziennie na trasach widzimy, jak ważna jest ostrożność – szczególnie wśród najmłodszych użytkowników dróg – mówi przedstawiciel firmy.
Tegoroczna, druga już edycja kampanii, skoncentruje się na współpracy z placówkami edukacyjnymi, prowadząc serię spotkań dla uczniów szkół podstawowych, w okresie od kwietnia do czerwca.
W partnerstwie z Komendą Powiatową Policji w Śremie, organizatorzy planują przekazać dzieciom kluczowe informacje na temat:
• znaczenia noszenia kasku podczas jazdy,
• niezbędnego wyposażenia roweru,
• metod zwiększania widoczności i ich wpływu na bezpieczeństwo,
• oraz zasad sygnalizowania manewrów na drodze.
Kulminacją kampanii będzie rowerowy rajd w czerwcu, który ma na celu nie tylko integrację, ale i praktyczne wykorzystanie zdobytej wiedzy.
Firma Imex Logistics serdecznie zachęca szkoły i inne organizacje do włączenia się w ten ważny projekt. – Jesteśmy przekonani, że wspólnymi siłami możemy zbudować silną świadomość bezpieczeństwa wśród młodych rowerzystów – podkreśla organizator.
Kontakt w sprawie współpracy i szczegółów możliwy jest poprzez email lub telefon do pani Julii Kozal oraz pani Klaudii Gałeckiej, które są gotowe odpowiedzieć na wszelkie pytania i zapewnić wsparcie zainteresowanym podmiotom.
„Widocznie, bezpieczniej!” nie jest tylko hasłem –to misja, której celem jest zapewnienie niezbędnych informacji, tzw. instruktażu jak prawidłowo rowerzysta powinien zachowywać się na drodze i jak należy podróżować na rowerze, aby była to podróż bezpieczna i świadoma.
24 Bliżej ludzi
TeksT i zdjęcia : Materiały prasowe
518 650 003
OSOBA KONTAKTOWA: Julia Kozal widocznie_bezpieczniej@imex-logistics.pl
508 442 493
Klaudia Gałecka widocznie_bezpieczniej@imex-logistics.pl
PATRONAT
KOBIETA PRACUJĄCA
– żadnej pracy się nie boi
Na ekranach najsławniejsza Kobieta Pracująca pojawiła się w legendarnym serialu “Czterdziestolatek”, jednak Polki na wiele lat przed premierą programu stały się stałą i ważną częścią siły roboczej. Dzisiaj około 47% wszystkich aktywnych zawodowo stanowią właśnie kobiety, a nasza historia na rynku pracy jest nie tylko fascynująca, jak i pełna zaskoczeń. Sprawdźmy więc, jak to się stało, że otrzymałyśmy swoje miejsce przy stole, uzyskując coraz większą autonomię oraz niezależność.
Tekst: Zuzanna Kozłowska | Zdjęcia: Adobe Stock
Początek, który był całkiem niedawno
Prawo Polek do pracy ukształtowało się stopniowo, a kluczowe zmiany prawne związane z tym prawem nastąpiły w XX wieku. Wcześniej, w okresie zaborów, prawa kobiet w Polsce były ograniczone, a ich uczestnictwo w życiu publicznym i zawodowym było znacznie mniejsze niż mężczyzn. Przełom nastąpił po odzyskaniu przez Polskę niepodległości w 1918 roku, kiedy to zaczęto wprowadzać różne regulacje prawne mające na celu zrównanie praw kobiet i mężczyzn. Jednym z pierwszych ważnych aktów prawnych był dekret o równouprawnieniu kobiet i mężczyzn w zasobie pracy z dnia 1 lipca 1919 roku. Dekret ten był jednym z pierwszych w Europie i na
świecie aktem prawnym, który formalnie gwarantował równość płci w dostępie do pracy.
Okres międzywojenny (1918-1939)
Po odzyskaniu niepodległości w 1918 roku udział kobiet w rynku pracy zaczął stopniowo rosnąć, choć nadal były one skoncentrowane głównie w sektorach tradycyjnie uznawanych za “kobiece”, takich jak edukacja, służba zdrowia czy prace biurowe.
Okres PRL (1945-1989)
Po II wojnie światowej, w okresie Polskiej Rzeczypospolitej Ludowej, zaobserwowano znaczący wzrost udziału kobiet w rynku pracy. W latach 70. i 80. XX wieku odsetek kobiet pracujących należał do jednych z najwyższych w Europie. Szacuje się,
26 Rynek pracy
że w pewnych okresach przekraczał on 50%, co było efektem polityki społecznej, ale też konieczności pracy obu rodziców dla zapewnienia utrzymania rodziny.
Po 1989 roku
Transformacja ustrojowa i przejście na gospodarkę rynkową wprowadziły nowe wyzwania dla rynku pracy. W pierwszym okresie transformacji zaobserwowano wzrost bezrobocia, który dotknął także kobiety. Jednakże w długoterminowej perspektywie, stopniowa stabilizacja gospodarcza i rozwój sektora usług sprzyjały wzrostowi zatrudnienia kobiet.
Współczesność
W XXI wieku kwestie równości płci na rynku pracy są coraz bardziej obecne w debacie publicznej. Pomimo że udział kobiet w rynku pracy jest wysoki i zbliżony do udziału mężczyzn, nadal istnieją bariery, takie jak różnice w wynagrodzeniach, segregacja zawodowa czy trudności w łączeniu życia zawodowego z rodzinnym. Dane Eurostatu i GUS-u pokazują, że udział kobiet w rynku pracy w Polsce kształtuje się na poziomie około 50-60%.
Wskaźnik zatrudnienia kobiet w wieku 15-64 lata wyniósł około 65% w 2023 roku.
Jakie zawody wybieramy?
Chociaż oficjalnie nie ma zawodów wyłącznie męskich czy kobiecych, niektóre branże są bardziej zdominowane przez kobiety. Na przykład w edukacji, sekretariatach i branży beauty pracuje zdecydowanie więcej kobiet. Kobiety często zajmują stanowiska nauczycielek, sekretarek, pielęgniarek, opiekunek, pracowników socjalnych, kosmetyczek, dietetyczek, krawcowych czy asystentek stomatologicznych. Większość kobiet preferuje pracę w sektorze prywatnym dla jego elastyczności, choć stanowiska państwowe cieszą się uznaniem za stabilność.
Im wyżej, tym mniej kobiet
Udział kobiet na stanowiskach kierowniczych w Polsce wzrósł z 33,3% w 2016 do 36,9% w 2022 roku. Jednak równość płci w przywództwie jest nierównomiernie rozłożona między branżami. Najwięcej kobiet na kierowniczych stanowiskach znajduje się w organizacjach pozarządowych (47%), edukacji (46%) i usługach zdrowotnych oraz urodzie (45%). Najmniej reprezentowane są w energetyce (20%), produkcji (19%) i infrastrukturze (16%). Pomimo wzrostu, nie wszystkie sektory zapewniają kobietom równy udział w przywództwie.
Najlepsze zarobki?
Wśród dobrze płatnych zawodów dla kobiet wyróżniają się stanowiska w branżach takich jak HR (np. rekruterki, kadrowe), e-commerce i marketing internetowy (np. social media managerki), kreatywne zawody (np. projektantki wnętrz), księgowość oraz programowanie. Te stanowiska wymagają specjalistycznej wiedzy, często uzyskanej przez wyższe wykształcenie (a tutaj kobiety wiodą prym) lub certyfikowane kursy, a znajomość języków obcych i kompetencje społeczne stanowią dodatkowy atut.
Przełom w roli kobiet na rynku pracy w Polsce to nie tylko efekt zmian prawnych czy społecznych. To również dowód na niezłomność i determinację Polek, które nieustannie dążą do profesjonalnego rozwoju, niezależności finansowej i równości szans. Od pokoleń kobiety udowadniają, że żadnej pracy się nie boją. Współczesna Kobieta Pracująca to symbol siły, inteligencji i zdolności dostosowania się, które pozwalają jej odnosić sukcesy zarówno w tradycyjnie „kobiecych”, jak i w tych najbardziej zdominowanych przez mężczyzn sektorach.
POSŁUCHAJ O STARYM BROWARZE
– bezpłatny audioprzewodnik
Stary Browar nie jest zwykłym centrum handlowym. Pomiędzy sklepami znanych marek kryją się dzieła sztuki, urokliwe zakamarki i ciekawe historie. Można odkryć je samodzielnie z bezpłatnym audioprzewodnikiem. Wystarczy smartfon i słuchawki, żeby skorzystać z nowej atrakcji.
Teks T : Marta Kabsch | z djęcia : Marek Zakrzewski
Ile pięter ma Stary Browar? Czy na pewno stoi w centrum miasta? Jakie dzieła sztuki można w nim zobaczyć? Czy w centrum handlowym pracuje ogrodnik? Tego wszystkiego można dowiedzieć się z bezpłatnego audioprzewodnika przygotowanego przez zespół galerii. Wystarczy smartfon i słuchawki, aby samodzielnie zwiedzić Stary Browar – odkryć interesujące zakątki centrum i jego historię. Nagrania dostępne są na platformie Spotify.
Nie tylko dla turystów
Premiera audioprzewodnika zbiegła się z okresem zimowych ferii w Wielkopolsce. – Audio guide przygotowaliśmy nie tylko z myślą o turystach – tłumaczy Joanna
28 Miasto
Tupalska, Dyrektor Marketingu Starego Browaru. – Także poznaniacy znajdą w nim sporo zaskakujących ciekawostek. Spacer po naszym centrum i wsłuchanie się w opowieści o sztuce, architekturze i historii Starego Browaru może być wartościową formą spędzenia wolnego popołudnia. Do korzystania z audioprzewodnika zachęcamy też grupy szkolne.
Do skorzystania z bezpłatnego audioprzewodnika potrzebne są słuchawki i smartfon z dostępem do Internetu (w centrum można też podłączyć telefon do wi-fi). Na zwiedzanie najlepiej zarezerwować około 45 minut. Trasa spaceru ma 11 punktów i rozpoczyna się na parterze w Atrium, przy punkcie informacji. W punkcie informacji dostępne są drukowane mapki z zaznaczonymi miejscami zwiedzania. Nagrania można znaleźć bezpośrednio na Spotify, wpisując „STARY BROWAR AUDIOPRZEWODNIK” lub skanując QR kody na mapce i tabliczkach przy każdym punkcie wycieczki. Audioprzewodnik dostępny jest także w angielskiej wersji językowej. Wkrótce nagrania pojawią się również na innych popularnych platformach audio.
Ikona Poznania
Stary Browar w Poznaniu jest jednym z najbardziej unikalnych obiektów handlowych w Polsce. Uważany jest za architektoniczną ikonę Poznania i atrakcję turystyczną. Częścią kompleksu zaprojektowanego przez poznańskich architektów Piotra Barełkowskiego i Przemysława Borkowicza są zabytkowe zabudowania historycznego browaru Huggerów. Wnętrza Atrium i Pasażu zdobią dzieła sztuki polskich i zagranicznych twórców. Od początku ważnym
elementem oferty Starego Browaru są wydarzenia artystyczne. Kulturalnym sercem centrum jest Galeria na Dziedzińcu. Organizowane są tutaj wystawy poświęcone sztuce, modzie, fotografii, designowi i innym twórczym dyscyplinom. Do Starego Browaru przynależy 4-hektarowy park z bogatym starodrzewem. Pomysłodawczynią i założycielką centrum jest przedsiębiorczyni i kolekcjonerka sztuki Grażyna Kulczyk. W 2015 roku Stary Browar został kupiony przez niemiecki fundusz DWS. Szczegółowe informacje na temat audioprzewodnika: https://starybrowar.com/audioprzewodnik/
Czy warto zwiedzać centrum handlowe?
Chwileczkę… o co tu chodzi? Audioprzewodnik… po centrum handlowym? Co ja mam tu zwiedzać? Sieciówki? Drogerie? Zacznijmy od krótkiego wyjaśnienia. Stary Browar to nie jest zwykłe centrum handlowe. Ponad dwie dekady temu w głowie pewnej poznańskiej przedsiębiorczyni i kolekcjonerki sztuki zaświtał nietypowy pomysł. Na terenie podupadających zakładów piwowarskich przy ulicy Półwiejskiej, założonych w XIX wieku, postanowiła wybudować miejsce dedykowane kulturze. Aby sfinansować artystyczne wydarzenia i inicjatywy, zamierzała połączyć sztukę z biznesem. Stworzyć centrum, gdzie będzie można przyjść na zakupy, ale też obejrzeć wystawę czy spektakl. Dziś trudno wyobrazić sobie Poznań bez prekursorskiego projektu Grażyny Kulczyk. Witajcie w Starym Browarze – centrum nie tylko handlowym. [fragment audioprzewodnika]
29 Miasto
30 Miasto Zające Starego Browaru z limitowanej edycji 2024 wyglądają kwitnąco! Mini-okazy kolekcjonerskich uszaków – Śliweczki i Jagódki – można zdobyć za darmo w ramach promocji w programie lojalnościowym w aplikacji mobilnej. Teks T : Marta Kabsch | z djęcia w s T udio : Katarzyna Jankowiak | z djęcie w aTR ium : Jakub Wittchen ŚLIWECZKI I JAGÓDKI PRZYKICAŁY DO STAREGO BROWARU
Klienci Starego Browaru czekali z niecierpliwością, żeby dowiedzieć się, jakie kolory, obok tradycyjnego fioletu, przybiorą zające. Ta wiosna należy do Śliweczki i Jagódki – głębokie, apetyczne odcienie nowych figurek dodadzą elegancji wnętrzom i ogrodom. Tegoroczne okazy do 15 marca można podziwiać na sezonowej ekspozycji w Atrium. Zgodnie z browarową tradycją, w weekendy poprzedzające wielkanocne święta prowadzona będzie sprzedaż 26- i 46-centymetrowych figurek (harmonogram dostępny jest na starybrowar.com). Zainteresowanie zakupem jest ogromne. W zeszłym roku kolejki do KIC SHOPu ustawiały się wcześnie rano. Jest jednak sposób, żeby urocze uszaki zdobyć bez pobudki o świcie.
Złap zająca w aplikacji
W przedświątecznym okresie paragony ze Starego Browaru można wymienić na 13-centymetrowe figurki uszaków w limitowanych kolorach 2024. Mini-Śliweczki czekają na amatorów zakupów, z kolei mini-Jagódki trafią do smakoszy ucztujących w browarowych lokalach. Aby zdobyć nagrodę, paragony z przynajmniej trzech punktów w Starym Browarze o łącznej wartości min. 500 zł należy zeskanować w aplikacji mobilnej centrum. Do zdobycia małej Śliweczki, czyli Zająca Shoppingowego, potrzebne będą paragony ze sklepów, marketu spożywczego, kina, sali zabaw lub punktów usługowych. Ci, którzy marzą
o małej Jagódce, czyli Zającu Foodiesowym, muszą zebrać rachunki z browarowych restauracji, kawiarni lub punktów gastronomicznych przy Food Courcie w Atrium. Akcja potrwa do 30 marca lub do wyczerpania puli nagród. Szczegółowe informacje i regulamin promocji dostępne są na starybrowar.com.
Uszata tradycja
Wieść głosi, że „dawno, dawno temu” w parku Starego Browaru widywano dzikie zające, a w promieniach wschodzącego słońca ich futerko połyskiwało na fioletowo… Ta bajkowa scena zainspirowała zespół centrum do stworzenia wielkanocnych figurek. W 2009 roku uszaki pojawiły się po raz pierwszy. Premierowe zające miały kolor fioletowy – na pamiątkę parkowej legendy. W kolejnych latach pionierskim fioletowym okazom zaczęły towarzyszyć nowe kolorowe „podgatunki”. Data pojawienia się zajęcy utrzymywana jest zawsze w tajemnicy. W końcu nadchodzi wyczekiwany przez fanów poranek, kiedy na Instagramie ukazuje się zdjęcie figurek w nowych kolorach z podpisem: „Przykicały!”. Zając Starego Browaru, to symbol wiosny i obiekt pożądania. Pierwsze pytania o terminy sprzedaży figurek zaczynają napływać… w grudniu. Kto pierwszy, ten lepszy – to dlatego do punktu kasowego ustawia się długi sznurek zajęczych kolekcjonerów. Szczęśliwcy, którym uda się zakupić rzadkie okazy, pysznią się swoimi kolekcjami w mediach społecznościowych. Dostojne pozy, spokojne oblicza, życzliwe spojrzenia, zaskakujące ubarwienie – browarowe uszaki z miejsca zyskują sympatię dzieci i dorosłych.
31 Miasto
BALERINY NA OBCASIE najmodniejszy typ butów sezonu wiosna-lato
2024
Ich historia zaczyna się w Stanach Zjednoczonych na przełomie XIX i XX wieku, a ten rodzaj obuwia poza swą wygodą i powracającymi trendami wyróżnia prosty i klasyczny fason.
TeksT: Anna Śmiechowska
Baleriny przeszły swoją ewolucję. Ich pierwowzorem są baletki, pierwotnie przeznaczone do tańca klasycznego. Do rozpowszechnienia mody na baleriny przyczyniła się uważana za ikonę stylu aktorka Brigitte Bardot, która w tych właśnie butach wystąpiła w kultowym filmie „I Bóg stworzył kobietę”. Brigitte miała w swojej szafie niezliczoną ilość balerin: od kolorowych, aż po cieliste. Proste modele nosiła do rozkloszowanych sukienek, cygaretek oraz szortów. Kultowe już buty następnie rozsławiła Audrey Hepburn w filmie „Zabawna buzia”. Tym razem baleriny pasują także do płaszcza typu trencz i eleganckiego kombinezonu. To właśnie aktorki i ikony stylu nadały płaskim butom mocny status. Jak się okazuje, z ekranów kina niedaleko do mody ulicznej. Kolejna fala balerin ma miejsce w latach 80. Do kręgu miłośniczek butów zainspirowanych tańcem dołączyła księżna Diana. A skoro ma je członkini rodziny królewskiej, to dlaczego nie mogłyby ich nosić inne kobiety?
Dziś baleriny damskie to jedne z najchętniej wybieranych przez kobiety butów, pasujące do każdej stylizacji i na wszystkie okazje. Różnią się rodzajem noska, dzięki któremu mogą je nosić kobiety z mniejszą stopą. Nosek w szpic pięknie wydłuży i wysmukli stopę, kwadratowy lub okrągły wskazany jest dla kobiet o większym rozmiarze stopy. A już dziś odwiedzając centra handlowe, zauważyć można ogromne zainteresowanie tego rodzaju obuwiem i z pewnością trend ten będzie zauważalny na ulicach naszych miast.
Czemu baleriny zawdzięczają swoją popularność? Po pierwsze są wygodne i lekkie, po drugie pasują do każdej stylizacji, a niski obcas dodaje im charakteru i obok delikatności – kobiecego pazura. W świecie mody trwa nieustanny taniec trendów, w tym sezonie jednym z najbardziej stylowych kroków, które zrobi większość z kobiet, będzie zdecydowanie w kierunku
32 Moda
L37 L37
MACIEJKA
MANGO
KANIOWSKI
KANIOWSKI
ZARA HEGOS
EVA MINGE
zakupu balerin. Jeszcze trzy lata temu uważane za niemodne, powracają ze zdwojoną mocą. Te lekkie buty, zainspirowane klasycznymi baletkami, nie tylko są wyrazem elegancji, ale także doskonale wpisują się w aktualne trendy. Dlatego też niezależnie od tego, czy spacerujesz po polskich ulicach czy eksplorujesz miasta zagraniczne, baleriny staną się nieodłącznym elementem Twojej garderoby. Od klasycznych delikatnych dziewczęcych modelów po te bardziej ekstrawaganckie. W tym sezonie zdecydowanie większość z was za sprawą trendu nie oprze się urokowi balerin, które podbijają serca zarówno entuzjastek mody, jak i tych dziewczyn, które stawiają na wygodę. Dzisiaj cieszy fakt, że coraz częściej jakość i wygoda idzie w parze z trendami i dlatego baleriny są idealnym wyborem na co dzień, niezależnie od okazji.
Możesz je nosić z elegancką spódniczką do biura, dopasować do jeansów na casualowy spacer po mieście lub też założyć do sukienki na wieczorną randkę. Dostępne w różnorodnych kolorach, wzorach i materiałach, baleriny pozwalają na wyrażenie własnego stylu i dopasowanie do indywidualnych preferencji.
Jednym z kluczowych elementów popularności balerin w tym sezonie jest ich wszechstronność. Bez względu na to, czy preferujesz klasyczne, proste modele, czy też
bardziej kolorowe i ozdobione wersje, na pewno znajdziesz coś odpowiedniego dla siebie. Ponadto, niezliczone kombinacje stylizacyjne sprawiają, że baleriny stają się niezastąpionym elementem szafy każdej kobiety. A pamiętaj, że moda to nie tylko wybór ubrań, ale także sposobność do wyrażenia siebie i podkreślenia własnej indywidualności. Baleriny doskonale wpisują się w ten nurt, oferując zarówno wygodę, jak i styl. Dlatego też, jako osobista stylistka, gorąco polecam baleriny jako niezastąpiony element garderoby każdej kobiety w tym sezonie. Niech krok każdej z nas będzie nie tylko pewny, ale również modny.
33 Moda ZARA NOBO MMSROKADESIGN BIMBA Y LOLA
MATYJA MAGDA MATYJA
DUTTI MMSROKA DESIGN UNISONO MAGDA MATYJA MMSROKADESIGN JAI KUDO ZAQUAD NOBO BOTIMO ZARA
MAGDA
MASSIMO
SPÓJNY WIZERUNEK to droga do samodoskonalenia
Droga do samodoskonalenia zaczyna się od jednej konkretnej zmiany – przełamania nawyku, o którego istnieniu nie miałeś pojęcia. Możesz myśleć, że jesteś świadomy złych nawyków. Nie ćwiczysz wystarczająco dużo. Nie śpisz wystarczająco długo. Jesz zbyt dużo fast foodów. Wydajesz zdecydowanie za dużo.
Teks T : Robert Karger | z djęcia : Kuba Szada, studio SOHO, Adobe Stock
Anawyk ignorowania potencjału spójnego wizerunku? Pierwszym krokiem jest uświadomienie sobie, jak bardzo jesteś spójny w tym jak o sobie myślisz, a jak siebie wyrażasz swoim stylem. Od tego momentu możesz zacząć rozwijać pewność siebie, a im lepiej sobie z tym radzisz, tym życie staje się łatwiejsze i przyjemniejsze.
Wyrażanie indywidualizmu
i wzrost pewności siebie
Współcześnie moda męska nieustannie ewoluuje, dając mężczyznom coraz większą swobodę
w wyrażaniu siebie i swojej osobowości poprzez ubrania. To nie tylko sposób na podkreślenie stylu życia czy zainteresowań, ale także narzędzie do zwiększania samooceny i poczucia wartości. Odkąd zacząłem pracować jako projektant i stylista, dostrzegam coraz większe zrozumienie i akceptację dla indywidualizmu w modzie męskiej. Współczesna moda męska pozwala dziś na ekspresję bez konieczności przestrzegania sztywnych form. Moda męska dzisiaj to nie tylko klasyczne garnitury i jednolite stylizacje. Mężczyźni coraz odważniej eksperymentują z różnymi elementami garderoby, kolorami, wzorami i teksturami, aby wyrazić swoją osobowość. Właśnie w tej różnorodności tkwi siła współczesnej mody męskiej – możliwość kreowania unikatowych, spersonalizowanych stylizacji, które odzwierciedlają indywidualne gusta i preferencje.
34 Moda
Biznesmen
Dla niego spójny wizerunek może być kluczowym narzędziem w budowaniu zaufania, autorytetu i sukcesu. Jego image powinien odzwierciedlać profesjonalizm i siłę. Istnieje kilka kluczowych elementów budowania spójnego wizerunku biznesmena. Styl ubioru – eleganckie, dopasowane garnitury, wysokiej jakości tkaniny i akcesoria, są tu podstawą. Kolory i fasony powinny być dopasowane do okazji i branży, w której działa. Fryzura i zarost – zadbany wygląd włosów oraz zarostu dodatkowo podkreśla profesjonalizm i dbałość o wizerunek oraz o biznes. Pewna postawa, uśmiech i odpowiednia gestykulacja mogą dodatkowo wzmocnić wrażenie kompetencji i pewności siebie. Przykładem może być tu David Beckham, były angielski piłkarz, który stał się ikoną stylu i mody męskiej. Beckham słynie z eleganckiego, ale jednocześnie zrelaksowanego stylu, który obejmuje zarówno casualowe, jak i formalne ubrania. Jego umiejętność łączenia klasycznych elementów garderoby z nowoczesnymi trendami sprawiła, że jest on często wymieniany jako wzór do naśladowania w kwestii męskiej mody.
Artysta / Gwiazda
Dla gwiazdy spójny wizerunek jest nie tylko narzędziem komunikacji, ale także często stanowi element marki osobistej. Kreowanie wizerunku wymaga uwzględnienia zarówno osobowości, jak i oczekiwań ze strony odbiorców. Spójny wizerunek gwiazdy obejmuje styl kreacji, gdzie wybór strojów i akcesoriów powinien odzwierciedlać, czasem przerysować charakter oraz być zgodny z oczekiwaniami ich fanów i mediów. Trendy w makijażu i fryzurach mogą być kluczowe. Odpowiednio dobrany image potrafi podkreślić artystyczną indywidualność i styl. Nie należy zapominać także o mediach społecznościowych. Aktywność na platformach społecznościowych stanowi istotny element. Stosowanie się do określonych wytycznych dotyczących treści i wizerunku może pomóc w utrzymaniu spójnego obrazu. I w tym miejscu warto przytoczyć parę przykładów. Ryan Reynolds, kanadyjski aktor, który zdobył uznanie zarówno za swój talent aktorski, jak i za swój charakterystyczny styl. Reynolds jest znany z eleganckiego, ale jednocześnie nonszalanckiego podejścia do ubioru, co sprawia, że wydaje się być zawsze dobrze ubrany, niezależnie od okazji. Jego umiejętność łączenia klasyki z nowoczesnością przyczyniła się do uznania go za ikonę mody męskiej. Idris Elba, brytyjski aktor i muzyk,
który zyskał uznanie nie tylko dzięki swojemu talentowi aktorskiemu, ale także dzięki swojemu charakterystycznemu stylowi. Elba jest znany z eleganckiego i jednocześnie odważnego podejścia do ubioru, które obejmuje eksperymentowanie z kolorami, wzorami i teksturami. Jego pewność siebie i charyzma sprawiają, że jest on uznawany za jednego z najlepiej ubranych mężczyzn w Hollywood. Harry Styles, brytyjski piosenkarz i aktor, który zyskał uznanie nie tylko dzięki swojej muzyce, ale także dzięki swojemu odważnemu i ekscentrycznemu stylowi. Styles jest znany z odważnych, często androgenicznych stylizacji, które obejmują noszenie sukienek, kolorowych garniturów i nietypowych akcesoriów. Jego kreatywność i niekonwencjonalność sprawiły, że jest on uznawany za ikonę mody męskiej, która śmiało eksperymentuje z trendami i wyraża siebie poprzez ubrania.
Poszukaj własnego stylu
ROBERT KARGER – poznański projektant mody i stylista. Spędził tysiące godzin, stylizując i kreując wizerunki przyjaciół, klientów, artystów i biznesmenów. Dzięki 15-letniemu doświadczeniu, tutaj dzieli się swoimi pomysłami i mówi o tym, jak zainicjowanie zmiany postrzegania swojego wizerunku może ostatecznie uczynić nas szczęśliwszymi.
Idea męskości, która odchodzi od tradycyjnych zasad i formalności, ale unika też nadmiernego przepychu i ekstrawagancji – taki trend w modzie męskiej pozwala na swobodę wyboru i indywidualizm, bez konieczności przestrzegania sztywnych norm. Bez względu na to czy preferujesz klasyczne, minimalistyczne, czy bardziej awangardowe wzory i fasony – poszukuj Twojego własnego, unikalnego stylu.
35 Moda
Prestiżowe miejsce
KWINTESENCJA RELAKSU
Wiosna to idealny moment, aby zadbać o swoje potrzeby, a wypad do prawdziwego SPA, to najlepsze, co możesz sobie podarować.
Wiosenne ożywienie w przyrodzie, które daje się odczuć na każdym kroku, wzbudza silną potrzebę wyrwania się z miasta w poszukiwaniu jakościowego odpoczynku. Odpoczynku, który pozwoli dać sobie trochę oddechu, nasycić się nową energią i zadbać o swoje potrzeby.
W położonym, zaledwie trzy i pół godziny jazdy samochodem z Poznania, słynnym polanickim uzdrowisku znajduje się luksusowy, pięciogwiazdkowy Hotel SPA Dr Irena Eris. To miejsce, w którym znajdziesz czas i przestrzeń, by spotkać się z własnymi myślami i holistycznie zadbać o siebie. W Hotelu SPA Dr Irena Eris Polanica Zdrój wszystko jest podporządkowane filozofii wellness według autorskiej i dogłębnie przemyślanej koncepcji, której celem jest przywracanie równowagi zarówno ciału, jak i zmysłom.
Najważniejsze są chwile
Goście przyjeżdżają do SPA po odpoczynek i relaks, ale także po niezwykłe wrażenia, które zostaną z nimi na zawsze. Poza wspaniałymi zabiegami, wyśmienitą kuchnią, komfortowymi wnętrzami i przepiękną okolicą, tak ważna jest szczególna atmosfera Hotelu SPA Dr Irena Eris Polanica Zdrój. Tworzy ją personel, który stara się na
każdym kroku zaspakajać potrzeby Gości, by czuli się zaopiekowani i rozpieszczani. Dlatego nie bez powodu polanicki Hotel SPA jest wybierany jako miejsce celebracji wyjątkowych chwil – we dwoje, z przyjaciółmi, bądź z rodziną.
Dla zachowania równowagi
Kiedy myślimy o pobycie w SPA, przychodzą nam do głowy przede wszystkim zabiegi, które pozwolą się zregenerować i zrelaksować a także strefa wodna, sauny i jacuzzi, zapewniające odpoczynek i odprężenie. SPA to jedno z ulubionych miejsc w polanickim Hotelu SPA ze względu na wyjątkową atmosferę relaksu, cykliczne ceremonie saunowe oraz zapierający dech widok z basenu.
36
Wyjątkowe zabiegi
Znajdujący się w hotelu Kosmetyczny Instytut Dr Irena Eris to swoista świątynia piękna, w której doświadczymy profesjonalnej pielęgnacji w komfortowych warunkach. W zacisznych gabinetach odbywają się profesjonalne zabiegi na twarz i ciało sygnowane kultową marką kosmetyczną Dr Irena Eris, ale także autorskie zabiegi wykorzystujące najnowsze technologie hi-tech i innowacyjny sprzęt, czy mające wielowiekową tradycję masaże klasyczne i orientalne (ajurwedy, tajskie lub balijskie). Jedną z najnowszych propozycji jest Esthetic of Beauty –przełomowy zabieg pielęgnacyjny na twarz, szyję i dekolt, inspirowany osiągnięciami medycyny estetycznej z zakresu liftingu i biostymulacji skóry.
Smacznie i wykwintnie
Przez żołądek do serca – szef kuchni całodziennej Restauracji Art Déco Piotr Bińczycki doskonale zna to powiedzenie i po mistrzowsku serwuje dania, począwszy od śniadania, a skończywszy na kolacji, które zmienia w poezję smaków.
Natomiast miłośników odkrywania nowych smaków i kuchni fine dining hotel zaprasza do restauracji Décompresja. Miejsce to zachwyca wykwintnością dań, kameralną atmosferą oraz odbywającymi się okazjonalnie Kolacjami na Cztery Ręce – cyklem kulinarnych wydarzeń z udziałem gościnnie gotującego zewnętrznego szefa kuchni, podczas którego duet wybitnych kucharzy serwuje menu degustacyjne z wine pairingiem. Niezapomniane wrażenia zagwarantowane!
Aktywnie i atrakcyjnie
Bliskość przyrody stanowi dodatkową zachętę dla osób ceniących sobie aktywny wypoczynek i lubiących odkrywać turystyczne walory regionu. Samo uzdrowisko Polanica-Zdrój słynie z wód leczniczych, ale też jest doskonałą bazą wypadową do odkrywania niezwykłych osobliwości turystycznych regionu. Poza zwiedzaniem okolicy, wiele przyjemnych atrakcji czeka w samym hotelu. Można korzystać z zajęć pilatesu, nordic walking, pograć w squash’a lub tenisa (na hotelowym korcie, na powietrzu) albo wypożyczyć rower i ruszyć przed siebie. W każdy weekend czeka na Gości plan animacji, a w nim m.in. zajęcia sportowe dla dorosłych, warsztaty tematyczne dla dzieci, koncerty muzyki na żywo i wiele propozycji na ciekawe spędzenie czasu w Polanicy-Zdroju i okolicy. Więcej szczegółów znajdziecie na stronie DrIrenaErisSPA.com
37 Prestiżowe miejsce
PORADY WŁOSOMANIACZKI
Jak upinać włosy, aby ich nie niszczyć
TeksT: Joanna Igielska-Kalwat | zdjęcie: Prywatne archiwum J.I.-K.
Ze względów praktycznych oraz modowych bardzo często upinamy włosy w ciasne warkocze, końskie ogony oraz koki. Są to łatwe, szybkie i estetyczne fryzury. Niestety zapominamy, że takie upięcia przyczyniają się do pogorszenia kondycji, a nawet do wypadania naszych włosów. Samo wiązanie i upinanie nie niszczą włosów. Negatywnie na ich stan wpływa jednak sposób upinania pasm. Dlatego należy ograniczyć bardzo mocne sploty.
Takie fryzury powodują uszkodzenia mechaniczne włosów. Aby odzyskać dobrą kondycję, nasze włosy potrzebują długotrwałej regeneracji. Należy również wspomnieć o uczuciu dyskomfortu, który jest odbierany jako ból skóry głowy, określany potocznie przeczulicą. Uważa się, że boląca skóra głowy świadczy o problemach natury dermatologicznej, które są związane między innymi ze wzmożoną aktywnością gruczołów łojowych, przesuszeniem i nadmiernym napięciem skóry lub z chorobami pasożytniczymi i grzybiczymi. Dolegliwość ta ma jednak wiele przyczyn. Ból skóry głowy nazywany jest trichodynią, obejmuje on także dolegliwości ze strony cebulek włosowych i włosów. Oprócz nadwrażliwości na dotyk (np. przy czesaniu lub innych zabiegach związanych z układaniem włosów) osoba chora może skarżyć się na świąd, łuszczenie i nadmierną utratę włosów. Ból skóry zlokalizowany na czubku głowy oraz w innych okolicach może wystąpić na skutek nieprawidłowej pielęgnacji włosów lub zbyt mocnego upięcia włosów.
Co możemy zrobić?
Przed zakupem nowych kosmetyków należy zapoznać się z informacjami dotyczącymi ich składu. Niektóre szampony czy odżywki zawierają w swoim składzie podrażniające składniki lub syntetyczne dodatki, których skóra może nie tolerować. Najczęściej są to agresywne środki myjące, barwniki czy
substancje zapachowe. Należy rozważyć ograniczenie częstotliwości wykonywania niektórych zabiegów fryzjerskich, zwłaszcza koloryzacji i ondulacji. Warto również wybrać luźniejsze fryzury. Pasma ze względu na swoją budowę chemiczną są elastyczne i wytrzymałe na uszkodzenia, jednak również używanie nieodpowiednich akcesoriów do stylizacji włosów może przyczynić się do ich niszczenia. Musimy pozbyć się gumek z metalowymi elementami, recepturek oraz spinek wykonanych z metali, aby nie odkształcać oraz nie
38 Uroda
wyrywać włosów. Można je zastąpić gumkami typu scrunchie, które są miękkie i nie niszczą pasm. Przydatne również będą spinki-żabki oraz plastikowe klamry do włosów.
Bardzo dobrą alternatywą będą luźne pół-kucyki. Estetyczne, szybkie i proste upięcia. Należy podzielić nasze włosy na dwie części, część przednią delikatnie zaczesać do tyłu, a całość związać miękką gumką. Pamiętajmy, nie róbmy kucyka zawsze w tym samym miejscu. Powoduje to osłabienie pasm w punkcie ich upięcia. Kolejnym pomysłem jest wykonanie luźnego warkocza oraz końskiego ogona zlokalizowanego nisko. Modną fryzurą jest również „beach
waves”, naturalne, lekko pofalowane kosmyki, które wyglądają tak, jakby czesał je podmuch wiatru. Należy delikatnie podpiąć fale spinkami, dzięki czemu uzyskujemy upięcie, które nie obciąża naszych pasemek. Kolejnym krokiem jest zwrócenie uwagi na kosmetyki przeznaczone do stylizacji włosów. Wybierajmy produkty o lekkich formułach opartych na kondycjonujących substancjach aktywnych. Preparaty nie mogą zlepiać włosów. Długotrwałe zlepianie doprowadzi do kruszenia, łamania, a nawet wypadania naszych kosmyków.
Zadbane włosy, jeśli nie traktujemy ich z należytą dbałością i delikatnością, mogą w bardzo szybkim tempie stać się zniszczone. Pamiętajmy, aby dać im czas na regenerację. Nasza skóra głowy również potrzebuje odpoczynku od ciasnych fryzur. Każdy z nas musi wybrać odpowiedni balans dla swoich pasemek oraz skóry głowy.
39 Moda
INFEKCJE UKŁADU ODDECHOWEGO A POWIKŁANIA KARDIOLOGICZNE
Nie jest tajemnicą, iż powikłania infekcji wirusowych i bakteryjnych układu oddechowego mogą wpływać negatywnie na stan naszego serca. Jednym z potencjalnych problemów może być zapalenie mięśnia sercowego, które w większości przypadków ustępuje samoistnie, bez specjalistycznego leczenia. Aby tak się stało, w czasie trwania infekcji konieczne jest prowadzenie oszczędzającego trybu życia, ograniczenie wysiłku fizycznego, czy też wytężonej pracy. Zdarza się jednak, że zapalenie mięśnia sercowego staje się poważnym problemem i może wymagać leczenia kardiologicznego, a nawet hospitalizacji.
Teks T : dr n. med. Lucyna Woźnicka-Leśkiewicz | z djęcia : Katarzyna Loga, Adobe Stock
Temat zapalenia mięśnia sercowego był szeroko poruszany w czasie pandemii COVID 19. Musimy jednak pamiętać, iż nie tylko ten patogen może powodować problemy kardiologiczne. Częstą przyczyną problemów są powikłania pogrypowe czy anginy (infekcja bakteryjna). Praktycznie każda infekcja o charakterze wirusowym, bakteryjnym czy grzybiczym może wiązać się z późniejszymi powikłaniami kardiologicznymi.
Statystyki – infekcje układu oddechowego a powikłania kardiologiczne:
• zapalenie mięśnia sercowego w wyniku COVID-19 dotyczy 11 na 100 tysięcy osób
• kardiologiczne powikłania grypy dotyczą 5-10 % pacjentów
• zapalenie mięśnia sercowego w przebiegu gorączki reumatycznej (powikłania anginy) stwierdza się u 40-60 % chorych
W przebiegu infekcji układu oddechowego może dojść do następujących powikłań kardiologicznych:
• zapalenia mięśnia sercowego,
• zapalenia osierdzia,
• zapalenia wsierdzia,
• zaostrzenia przewlekłej niewydolności serca,
• ostrego zespołu wieńcowego,
• uszkodzenia zastawek serca np. stenozy lub niedomykalności zastawki mitralnej,
• zaburzeń rytmu serca (arytmii).
Jakie objawy mogą pojawiać się w przypadku powikłań kardiologicznych spowodowanych infekcjami układu oddechowego?
Istotnym sygnałem jest występująca u pacjenta męczliwość, duszność, kaszel czy stan podgorączkowy. Pacjenci mogą być
40 Zdrowie
osłabieni, mogą pojawiać się u nich bóle zamostkowe, a także kołatania serca. Jednakże w łagodnie przebiegającym zapaleniu mięśnia sercowego objawy mogą nie występować. Tym bardziej należy wziąć sobie „do serca” zalecenia lekarskie, aby w trakcie i po przebyciu infekcji dać sobie czas na rekonwalescencję – nie podejmować intensywnego wysiłku fizycznego, prowadzić oszczędzający tryb życia. W razie wystąpienia objawów najlepiej zgłosić się do lekarza. Powinien on zlecić wedle potrzeby dodatkowe badania, takie jak: EKG czy echo serca. Diagnostykę poszerza się czasami także o badania laboratoryjne, tj. stężenie peptydów natriuretycznych oraz holtera EKG, holtera ciśnieniowego, a nawet rezonans mięśnia sercowego czy angio-KT tętnic wieńcowych. Najczęściej powikłania kardiologiczne infekcji układu oddechowego zdarzają się u osób starszych, po 65. roku życia oraz u osób z chorobami współistniejącymi: cukrzycą, chorobą wieńcową, nadciśnieniem tętniczym oraz pacjentów przewlekle leczonych z powodu chorób o podłożu autoimmunologicznym czy przyjmujących leki obniżające odporność.
Kardiologiczne powikłania mogą pojawiać się także u zupełnie zdrowych, młodych osób, dlatego również oni nie powinni lekceważyć infekcji niezależnie od czynników wywołujących.
Warto wspomnieć o późnych powikłaniach infekcji.
Powstały już nawet popularne określenia odległych powikłań COVID-19: long- COVID, czyli objawy choroby trwające od 4 do 12 tygodni od czasu zachorowania oraz postCOVID oznaczający objawy występujące powyżej 12 tygodni
od zachorowania. Objawami post-COVID są najczęściej zmęczenie, kaszel, duszność, uczucie kołatania serca, bóle w klatce piersiowej, ale także lęk, depresja, problemy z koncentracją i bezsenność. Co warte jest podkreślenia, WHO szacuje, że spośród 3-5 mln ciężkich przypadków grypy stwierdzanych co roku na całym świecie ok. 300650 tysięcy kończy się zgonem. Poza powikłaniami ze strony układu oddechowego zaobserwowano związek między grypą sezonową a liczbą zdarzeń sercowo-naczyniowych występujących jednocześnie z epidemią grypy lub bezpośrednio po niej. Jak wskazują badania, infekcja grypowa jest czynnikiem wpływającym negatywnie na przebieg choroby wieńcowej i niewydolności serca, może być także przyczyną zapalenia mięśnia sercowego. Aby tej sytuacji zapobiegać, bardzo istotne są szczepienia przeciwko grypie, które z jednej strony chronią przed ciężkim przebiegiem grypy, a z drugiej – zmniejszają ryzyko powikłań zarówno wśród osób zdrowych, jak i pacjentów z chorobą wieńcową czy niewydolnością serca. Mając na uwadze złożoność problemu oraz potencjalne powikłania kardiologiczne, nawet w przypadku „łagodnych” infekcji układu oddechowego, powinniśmy dostrzegać konieczność profilaktyki zakażeń (unikanie dużych skupisk ludzkich w przypadku pacjentów z obniżoną odpornością) oraz szczepień ochronnych (np. przeciwko grypie).
1. Raman B , Bluemke DA , Lüscher TF , Neubauer S. Long COVID: post-acute sequelae of COVID-19 with a cardiovascular focus. Eur Heart J. 2022 Mar 14;43(11):1157-1172. doi: 10.1093/eurheartj/ehac031.
2. Macias AE, McElhaney JE, Chaves SS, et al. The disease burden of influenza beyond respiratory illness. Vaccine 2021 Mar 15;39 Suppl 1:A6-14.
41 Zdrowie
ZIELONE PŁUCA POZNANIA ZAGROŻONE – kontrowersje wokół wycinek drzew
Gdy spacerując ulicami Poznania, możemy poczuć na skórze lżejsze, wiosenne powietrze, spodziewamy się, że już niedługo miejską szarość rozświetli zieleń budzących się do życia drzew. W tym roku jednak możemy mieć pewne problemy, by dojrzeć upragnioną zieleń, ponieważ coraz więcej wycinek przeprowadza się pod różne inwestycje czy też remonty. Pomimo protestów, sprzeciwu społeczności lokalnej, coraz więcej drzew znika ze stolicy Wielkopolski. O walce o zielony Poznań opowiada nam Marek Smolarkiewicz z Fundacji Na straży przyrody.
CTekst: Zuzanna Kozłowska | Zdjęcia: Materiały prasowe, Adobe Stock
zy można uznać, że planowane wycinki drzew w centrum miasta są częścią szerszego problemu dotyczącego zarządzania drzewami i lasami w Poznaniu?
MAREK SMOLARKIEWICZ: Informacje o wycinkach często docierają do nas już w trakcie ich realizacji lub po zakończeniu, co wskazuje na słaby przepływ informacji ze strony Urzędu Miasta. Teoretycznie narusza to przepisy prawa, w tym art. 31 § 4 Kodeksu postępowania administracyjnego, który zobowiązuje organy administracji publicznej do informowania organizacji społecznych o wszczęciu postępowania, które mogą ich interesować, w tym wypadku do informowania
organizacji ekologicznych o planowanych wycinkach. Jednak przepis ten nie przewiduje sankcji za jego nieprzestrzeganie. Zresztą istniejące przepisy nie sprzyjają ochronie drzew i lasów. Na przykład, specustawa drogowa umożliwia inwestorom szeroki zakres działań, co często prowadzi do nadmiernych wycinek, jak miało to miejsce przy przebudowie ulic Folwarczna/Stalowa.
Gdzie kończy się odpowiedzialność Urzędu Miasta, a zaczyna Lasów Państwowych, jeżeli chodzi o ochronę drzew w stolicy Wielkopolski?
42 Przyroda
Ochrona drzew? To wieloznaczne. Właściciele prywatni muszą zgłaszać zamiar wycinki w Urzędzie Miasta, ale dalsze postępowanie zależy od wielu czynników. Urząd może przyjąć milczącą zgodę, może się sprzeciwić w drodze decyzji administracyjnej, a może wyrazić zgodą pod warunkiem wniesienia opłat.
Z kolei lasy administrowane przez Zakład Lasów Poznańskich, będący jednostką budżetową miasta, podlegają podobnym zasadom jak Lasy Państwowe. Tzn. Zakład Lasów Poznańskich musi prowadzić tzw. „gospodarkę leśną”, ale podlega Miastu i niekoniecznie musi dużo wycinać.
Natomiast w granicach administracyjnych Poznania są też fragmenty Lasów Państwowych, we wschodniej części administrowane przez Nadleśnictwo Babki. Do niego należy użytek ekologiczny Darzybór.
Jakie konsekwencje ekologiczne niesie za sobą bezprecedensowa eksploatacja lasów na terenie użytku ekologicznego Darzybór i innych chronionych obszarach w Poznaniu?
Formalnie, według Ustawy o lasach, wycięty las pozostaje lasem. Na tym, niestety, opiera się argumentacja inżynierii leśnej, często niesłusznie nazywanej leśnikami. Dla nich las jest wyznaczany przez ewidencję gruntów.
Oczywistym jest, że w sensie przyrodniczym i ekologicznym, las wycięty zrębem zupełnym, a na dodatek zaorany, nie jest już biocenozą leśną. To miejsce katastrofy ekologicznej, wprawdzie antropogenicznej, ale o skutkach zbliżonych do pożaru. Zniszczona jest struktura biocenozy leśnej, jej różnorodność biologiczna (rośliny, runa i drobne zwierzęta), zniszczona gleba leśna, w której próchnica ulega
mineralizacji i uwalnia się dwutlenek węgla. W użytku ekologicznym nawet zastosowano pestycydy dla zwalczania inwazyjnej czeremchy amerykańskiej. A rozwój takich roślin inwazyjnych jest skutkiem niewłaściwej gospodarki leśnej, nastawionej tylko na eksploatacje drewna.
W jaki sposób mieszkańcy Poznania mogą się zaangażować w ochronę drzew i co mogą zrobić, aby przeciwdziałać niepotrzebnej wycince?
Mogą angażować się w ochronę drzew i przeciwdziałać niepotrzebnym wycinkom, korzystając z dostępnych środków formalno-prawnych. Wiele osób nie zdaje sobie sprawy z posiadanych uprawnień. Ważne jest, aby nie oczekiwać na działania innych, ponieważ odpowiedzialność leży po stronie każdego z nas. Każdy może żądać udostępnienia informacji publicznej oraz informacji o środowisku, tutaj regulacje prawne są dość „twarde”, urzędy na ogół ich przestrzegają. Każdy może pisać petycję do organów administracji, które ten ma obowiązek opublikować w BIP i ją rozpatrzyć. Każdy może pisać skargi i wnioski. Możliwe jest także zrzeszanie się w stowarzyszeniach, co wzmacnia możliwości oddziaływania na decyzje władz. Mieszkańcy miasta mają kluczową rolę do odegrania w zachowaniu zielonych płuc miasta dla przyszłych pokoleń. Zaangażowanie w działania prawne i społeczne może skutecznie chronić nasze drzewa i lasy. Wspierajmy więc fundacje, w tym Na straży przyrody (https://www.facebook.com/ NaStrazyPrzyrody), by zatrzymać niepotrzebne wycinki drzew.
43 Przyroda
MASZ TYLKO 7 SEKUND, aby zdobyć klienta i sprzedać nieruchomość
Pamiętasz te emocje, kiedy kupowałeś swoje pierwsze auto? Pamiętasz zapach tapicerki i błysk kołpaków? ACH! Te emocje pozostają z nami na dłużej. Zaskakujące jest zatem dlaczego nie myślimy o tym, aby właściwie przygotować na sprzedaż mieszkanie. Właściwie to znaczy tak, aby potencjalny kupujący był w stanie wyobrazić sobie swoje nowe, lepsze życie w tej właśnie przestrzeni. Bo nic innego nie jest aż tak ważne jak właśnie emocje. To one kierują zachowaniem i decyzjami ludzi. Zatem jeśli nie chcesz stracić pieniędzy – nie należy ich lekceważyć!
TeksT: Ewelina Matyjasik-Lewandowska, Chasing the sun Zdjęcia: Tomasz Kazaniecki - Spacer 3D, Piotr Wujtko - Piotr Wujtko Photography oraz Kuba Troszczyński - In Out Photo
44 Design
EWELINA MATYJASIK- LEWANDOWSKA, CHASING THE SUN
•Nagradzana i certyfikowana Home stagerka, stylistka, dekoratorka, projektantka, inwestorka, pośredniczka w obrocie nieruchomościami i członek EAHSP.
•Mówi o sobie „Zamieniam przeciętne mieszkania w ponadprzeciętny zysk”.
•Działa na rynku nieruchomości od 2017 roku, współpracując zarówno z inwestorami, jak i osobami prywatnymi.
•Stylizuje, projektuje wnętrza prywatne, a także przygotowuje kompleksowe strategie marketingowe sprzedaży nieruchomości, tworząc markę Chasing the sun.
•Od 2022 roku wraz z Joanną Zbytek-Szubą tworzy Spotkania Wokół Pięknych Wnętrz. Związana także z Ogólnopolskim Stowarzyszeniem „Mieszkanicznik” – promującym dobre praktyki w branży nieruchomości oraz Europejskim Stowarzyszeniem Profesjonalnych Home Stagerów EAHSP.
Wielkim błędem jest myśleć – „ja chcę sprzedać, a nie inwestować. Każdy zrobi mieszkanie pod siebie!” Takie myślenie powoduje bowiem, że już na starcie tracimy mnóstwo pieniędzy.
Poważnie? TAK!
A gdybym powiedziała Ci, że niewielkim nakładem finansowym możesz odczarować wnętrze i sprawić, że sprzedasz je nie tylko drożej, ale i o wiele szybciej? Uwierzyłbyś?
Home staging – bo właśnie o nim mówimy – to sztuka przygotowania nieruchomości do szybkiej i skutecznej sprzedaży lub wynajmu. To nie tylko modne hasło związane z designem, ale klucz do uwolnienia pełnego potencjału nieruchomości. Powstał 53 lata temu, kiedy pośredniczka nieruchomości i miłośniczka teatru, Barb Schwarz, potraktowała dom – który od dłuższego czasu nie chciał się sprzedać – jako scenę. Poukładała w nim przedmioty, posprzątała, poprzekładała meble i sprzedała go w bardzo krótkim czasie. I tak narodził się home staging. Dziś jedno z najskuteczniejszych narzędzi marketingowych w obrocie nieruchomościami.
45 Design
Dlaczego zatem wciąż tak niewiele osób docenia home staging?
Problem polega na tym, iż niewiele osób wie, czym on tak naprawdę jest i jaka jest jego wartość.
A gdybym powiedziała Ci, że pierwsze wrażenie robi się tylko raz i jest ono absolutnie kluczowe, uwierzyłbyś? Jestem przekonana, że podobnie jak przy sprzedaży
kupujących zechce je odwiedzić. Warto jest przekształcić puste ściany i podłogi w ciepły, przytulny dom. Dom, w którym każdy chce zamieszkać.
Właściwe przygotowanie nieruchomości pozwala sprzedać ją aż o 40 % szybciej i o co najmniej 17 % więcej. I co warto podkreślić Home staging to inwestycja, która zawsze kosztuje mniej niż pierwsza obniżka ceny! Głównym jej celem jest pokazanie potencjału mieszkania poprzez naprawienie usterek i uwidocznienie atutów, optyczne powiększenie przestrzeni oraz wpływ na wytworzenie się emocjonalnej więzi z potencjalnymi klientami. Trzeba pamiętać, że sprzedajemy nie nieruchomość, ale marzenia –o nowym, lepszym życiu.
pojazdu, szorowałbyś i pucowałbyś mieszkanie. I właśnie o to chodzi! Aby często niewielkim nakładem finansowym odczarować wnętrze. Do tego stopnia, aby Twoje działania doprowadziły do sytuacji, kiedy jak najwięcej potencjalnych
Czy home staging jest zatem potrzebny? Jakie są jego najważniejsze zasady?
Gdybyś poświęcił chwilę i spojrzał na oferty sprzedaży mieszkań na portalach ogłoszeniowych – od razu zauważyłbyś jak wiele spośród wystawionych tam nieruchomości jest antyreklamą samych siebie. Większość nabywców nieruchomości zanim w ogóle postawi stopę w jakimś mieszkaniu, spędza godziny, przeglądając oferty w Internecie. Gdy już zdecydują się obejrzeć nieruchomość dobrze, aby była to przestrzeń czysta, neutralna,
46 Design
ciepła i świeża. Sprzedaż mieszkania to bowiem nie sprzedaż bułeczek, ale sprzedaż emocji i nowego życia. Kluczowym jest, aby potencjalny klient rozkochał się w danym wnętrzu. Poleganie zatem na ludzkiej wyobraźni i przestrzennym widzeniu w zagraconym, nieuporządkowanym domu nie wystarczy, aby uzyskać efekt wow i najwyższą cenę na rynku!
Dlatego staging nie jest już pytaniem, ale nową rzeczywistością. Jednak, aby zabrać się do tego profesjonalnie – warto znać jego podstawowe zasady:
1. Derpersonalizcja i uporządkowanie przestrzeni
2. Podkreślenie wszystkich atutów nieruchomości
3. Właściwe oświetlenie i wpuszczenie do wnętrza naturalnego światła
4. Neutralna paleta barw
5. Naprawa usterek
6. Właściwa aranżacja i stylizacja wnętrza
7. Profesjonalna sesja zdjęciowa
Dlaczego warto przygotować dom do sprzedaży?
Przygotowanie nieruchomości jest kluczowe. W niektórych miejscach już od momentu wejścia czujesz się jak w domu. Taka więź emocjonalna często przypieczętowuje transakcję dużo szybciej!
Czy zatem warto skupić się na procesie przygotowania nieruchomości do sprzedaży?
Definitywnie tak. Czas i praca zainwestowane w home staging zwracają się bowiem wielokrotnie. Działając na rynku nieruchomości, z przyjemnością obserwuję, jak właściwie przygotowane nieruchomości znajdują swoich nabywców w kilka dni.
Jeśli posiadasz nieruchomość na sprzedaż/wynajem – bardzo chętnie Ci pomogę profesjonalnie ją przygotować i sprzedać!
47 Design
PUŁASKIEGO 19: te mieszkania to pełen pakiet
Na zacisznym Sołaczu, zielonej oazie spokoju w sercu Poznania, wystartowała budowa Pułaskiego 19: budynku obejmującego 33 nowe mieszkania o podwyższonym standardzie, łączącego najwyższą dbałość o komfort życia przyszłych mieszkańców ze starannie przemyślanymi proekologicznymi rozwiązaniami. U sterów projektu stoją Duda Development i Grupa Verbicom.
48 Nieruchomości
Teks T i zdjęcia : Materiały prasowe
Sołacz, z jego licznymi parkami i willową atmosferą, stanowi doskonałą scenerię dla przedsięwzięcia. Zlokalizowany zaledwie kilka kroków od centrum miasta, budynek Pułaskiego 19 obiecuje zgrabne połączenie miejskiego życia ze spokojem i bezpieczeństwem.
Projekt budynku, który wyszedł spod ręki poznańskiej, wielokrotnie nagradzanej pracowni CDF Architekci, ma aspiracje, by stać się ikoną ulicy Pułaskiego, jednocześnie zgrabnie wpisując się w krajobraz dzielnicy.
Stylowo wewnątrz i na zewnątrz
Wnętrza mieszkań mają zapewniać najwyższy standard życia, łącząc nowoczesny design z funkcjonalnością. Mieszkania wyposażone będą w ogrzewanie podłogowe i klimatyzację typu VRV.
Stworzone przez studio DOT.Interiors przestrzenie wspólne, zaprojektowane w ciepłych barwach i z wykorzystaniem starannie dobranych materiałów, mają być równie przytulne, co eleganckie. Mieszkania na najwyższych piętrach wyróżniają przestronne tarasy z widokiem na okoliczne parki: wymarzoną domową strefę wypoczynku.
Mieszkańcy budynku nie muszą przejmować się bezpieczeństwem – dzięki całodobowej portierni i monitoringowi CCTV przestrzeni wspólnych będą mogli spać spokojnie. Rozwiązania z myślą o przyszłości
Ekologia będzie tu równie ważna co komfort. Mieszkańcy będą korzystać z rozwiązań takich jak: wentylacja z rekuperacją, wykorzystanie deszczówki do nawadniania zieleni czy energooszczędne ogrzewanie pompą ciepła.
Przewidziano też możliwość rozbudowy instalacji przystosowanej do zamontowania stacji ładowania dla samochodów elektrycznych, co jest absolutnie niezbędne w czasach szybkiego rozwoju elektromobilności.
Sięgaj po więcej. Nie rezygnuj z niczego
Pułaskiego 19 to więcej niż mieszkania – to obietnica luksusu, który idzie w parze z troską o środowisko i piękno naturalnego otoczenia. To próba stworzenia miejsca, które będzie odpowiedzią na potrzeby mieszkańców Poznania, szukających wygody i zieleni, ale bez rezygnacji z życia w centrum miasta. Projekt ten pokazuje, jak nowoczesne budownictwo może przyczyniać się do zrównoważonego rozwoju miasta, jednocześnie wzbogacając jego architekturę. Po więcej szczegółów zajrzyj na www.pulaskiego19.pl
49 Nieruchomości
KATARZYNA HOŁYSZ Jestem kobietą spełnioną
W swoim repertuarze ma pieśni i dzieła operowe, muzykę dawną i muzykę sakralną. Na scenie wcieliła się w najznakomitsze role, grając Toskę Pucciniego, Wenus Wagnera, Halkę Moniuszki czy Lady Makbet Verdiego. Kocha muzykę, ludzi i książki. Oprócz artystycznej duszy posiada matematyczny umysł. Bliskie są jej logiczne zagadki, ale i tematy związane z fitoterapią. Włada sześcioma językami, produkuje własne kremy, wierzy w zbawienną moc ziół – w dawnych czasach mogłaby być uznana za czarownicę. Katarzyna Hołysz – kobieta barwna, pełna pasji, emanująca pozytywną energią, po prostu wulkan emocji.
R ozmawia : Magdalena Ciesielska | z djęcia : MAD Photography, Magda Hueckel
esteś absolwentką Akademii Muzycznej im. I. J. Paderewskiego, również Uniwersytetu Ekonomicznego w Poznaniu, a niedawno zaskoczyłaś swoich najbliższych i znajomych, bo skończyłaś studia podyplomowe na Uniwersytecie Medycznym. Dlaczego wymyślasz sobie wciąż nowe wyzwania, nawet niezwiązane z muzyką?
KATARZYNA HOŁYSZ: Nie wiem, czy ja sobie wynajduję wyzwania, czy jednak te wyzwania wynajdują mnie. (śmiech) Poszłam na studia ekonomiczne trochę z lenistwa (śmiech). Wcześniej chciałam zostać lekarzem i w pewnym sensie to zrealizowałam, patrząc na to, co dzisiaj robię. W liceum byłam na profilu biologiczno-chemicznym i zobaczyłam, ile jest pracy, wkuwania i siedzenia nad książkami. Moim pewnym przekleństwem było to, że ja
ze wszystkich przedmiotów byłam dobra. I za cokolwiek bym się nie zabrała, to z dużym prawdopodobieństwem wyszłoby mi to dobrze, ale wolałam zostać hedonistką, zamiast spędzać życie na uczeniu się na pamięć ogromu materiału, co tak właśnie wyglądało w przypadku biologii i szybko skonstatowałam, że chyba szkoda mi na to jednak mojej młodości. (śmiech) Natomiast uwielbiałam matematykę – od czasu gdy dostałam od moich rodziców książkę Szczepana Jeleńskiego „Lilavati”, w której matematyka tłumaczona jest za pomocą baśni, anegdot, gier i ciekawostek. Zakochałam się w matematyce, która w logiczny sposób tłumaczyła świat, a przede wszystkim nie musiałam uczyć się na pamięć, jak chociażby biologii, historii czy chemii. Matematykę trzeba tylko zrozumieć i wtedy bez problemu można podjąć się każdego wyzwania, jakie tylko królowa nauk przed nami postawi. Postanowiłam kontynuować moją miłość do tego przedmiotu i zdałam egzaminy na ówczesną Akademię Ekonomiczną, dzisiaj Uniwersytet Ekonomiczny, właśnie z matematyki oraz z języka angielskiego.
Do języków Ty masz smykałkę. Oprócz polskiego, władasz biegle aż pięcioma językami… Łatwość nauki i przyswajania nowych języków jest zapewne powiązana z moimi zdolnościami muzycznymi. To często idzie w parze – predyspozycje językowe i muzyczne. Płynnie mówię po angielsku, niemiecku, w języku włoskim, hiszpańskim oraz rosyjskim. Na studiach ekonomicznych miałam angielski i hiszpański, którym wcześniej w ogóle nie mówiłam, a którego poziom zaawansowany podyktowany był wymogami kierunku, więc musiałam rzucić się na tę lingwistyczną, głęboką wodę i w pewnym momencie lepiej mówiłam o podatkach w języku hiszpańskim niż o pogodzie. (śmiech) Natomiast jak poszłam
J
50
Muzyka
na Akademię Muzyczną, miałam język niemiecki i język włoski. Z początkowych, szkolnych lat pozostał mi język rosyjski, choć żałuję, że zamiast wtedy bojkotować lekcje rosyjskiego, nie czerpaliśmy garściami z tych zajęć i wyjątkowego piękna, jakie ten język ze sobą niesie. Muszę przyznać, że znajomość języków obcych, a w szczególności cyrylicy, przydaje mi się teraz, gdy czytam w oryginale konkretne dzieła rosyjskich kompozytorów, które mam do zaśpiewania. Bo nie należę do tych artystek, które teksty zapiszą sobie fonetycznie i wykują na pamięć, nie rozumiejąc treści tego, o czym dokładnie śpiewają. Ja zrozumieć muszę wszystko, każde pojedyncze słowo. Mogę wówczas lepiej oddać moje emocje, wcielić się w daną postać.
Jak to się stało, że trafiłaś na Akademię Muzyczną w Poznaniu?
Znowu trochę mi się nudziło (śmiech) i postanowiłam spróbować czegoś nowego. Nie wierzę w przypadek, wierzę natomiast w odgórny plan, który rządzi życiem ludzkim… Przechodziłam kiedyś ulicą Głogowską – a tam była Szkoła Talentów i Studium Piosenkarskie. Pomyślałam „może sobie pośpiewam?” Jedni łowią ryby, inni chodzą na grzyby, a ja zobaczę jak mi pójdzie w śpiewaniu. Poszłam do portierni z zapytaniem, kto tu uczy śpiewać. I w zasadzie co roku powinnam chodzić do tej pani z portierni z bukietem kwiatów w podziękowaniu. Bo ona nie skierowała mnie do Studium Piosenkarskiego, tylko do sekcji wokalnej, gdzie po kolejnym „ma,me,mi,mo,mu” i katując jeszcze wtedy pieśni Moniuszki (śmiech), zdałam sobie sprawę, że Maryla Rodowicz to ze mnie tutaj nie będzie.
Okazało się, że jednak mam talent i zdecydowałam się zdać egzaminy i uczestniczyć we wszystkich zajęciach w tej szkole, co było dość trudne, bo miałam wówczas prawie 22 lata, a za sobą choćby cienia muzycznej edukacji. Musiałam wszystko nadrobić. Moją ukochaną do dziś panią profesor i wielkim autorytetem muzycznym została Krystyna Pakulska, która szła ze mną potem przez całe moje muzyczne życie. Nie miałam innego nauczyciela śpiewu, jak tylko wspomnianą panią prof. Pakulską. Wychodzę z takiego założenia: „pokaż mi, co potrafisz, a ja zdecyduję, czy chcę się u Ciebie uczyć”. Obecnie wielu jest takich nauczycieli śpiewu, którzy sami nigdy nie śpiewali, nogi na scenie nie postawili, a nauczają śpiewu. W nielicznych wypadkach to się sprawdza, ale śpiew to jest rzemiosło i jeśli nauczyciel nie jest mistrzem w swoim fachu, czy tym mistrzem zostać nie zdołał, to i czeladnika nie wychowa.
Moja pani profesor była sopranem koloraturowym, czyli tym najwyższym operowym głosem kobiecym, a ja na początku byłam prowadzona jako mezzosopran. Nie byłam w stanie naśladować głosu prof. Pakulskiej, mogłam tylko naśladować sposób prowadzenia głosu, jej sposób oddychania itp. Śpiewałam więc swoim głosem, co jest niezwykle
w śpiewaniu istotne, a na co zawsze baczną uwagę zwracała moja pani profesor. Po skończonej edukacji w tej szkole zdałam egzaminy na Akademię Muzyczną w Poznaniu. Trochę za moją przyczyną Pani Profesor Pakulskiej, która wcześniej nie była wykładowcą akademickim, zaproponowano nauczanie na poznańskiej uczelni i znowu miałam swoją mistrzynię obok siebie. Na przedostatnim roku studiów na Akademii Muzycznej debiutowałam już na deskach poznańskiego teatru w operze zatytułowanej „Norma” V. Belliniego. I przez wiele lat uprawiałam ten muzyczny zawód… aż nadeszła pandemia, a wraz z nią odwołane produkcje, przedstawienia, koncerty, trasy koncertowe. Miałam już syndrom kołatającego serca, gdy widziałam, że dzwonią z jakiś instytucji muzycznych.
Stagnacja i czekanie nie leży w Twojej naturze, wpadłaś więc na kolejny genialny pomysł… Fitoterapia – dlaczego właśnie to?
Zawsze interesowałam się ziołolecznictwem, zapobieganiem chorobom czy wręcz profilaktyką zdrowotną. Zatem studia podyplomowe na Uniwersytecie Medycznym były kolejnym krokiem. Dodatkowo – aby nie zwariować w okresie wzmożonych lockdownów – zajęłam się renowacją mebli i nawet niektóre z moich dzieł, przyznam, że całkiem udane, sprzedałam. (śmiech)
Czas na Uniwersytecie Medycznym wspominam bardzo dobrze, dużo się nauczyłam, miałam wspaniałych wykładowców, jak choćby tuzy polskiej fitoterapii: profesor Wiesławę Bylkę oraz profesor Irenę Matławską. Wielkie autorytety, z którymi miałam styczność. Cieszyłam się, że otrzymuję informację z najlepszego źródła. Z profesor Bylką mamy do teraz kontakt mailowy. Dodatkowo miałam bardzo zgraną grupę i nieustannie przez naszą grupę na Messengerze kontaktujemy się ze sobą li to towarzysko, li też wymieniając się doświadczeniami, czy szukając porady, bo każdy z nas w czym innym zaczął się specjalizować. Jedna z moich koleżanek zajęła się pasożytami w organizmie człowieka, czyli parazytologią, inna – medycyną chińską i akupunkturą.
A Ty zajęłaś się ziołolecznictwem, przetwarzaniem ziół i wyrabianiem z nich kremów…
I nie tylko kremów, gdyż z ziół wytwarzać można rzeczy najróżniejsze i najcudowniejsze. Ja uważam i głęboko w to wierzę, że zioła działają. I medycyna niekonwencjonalna może iść w parze z konwencjonalną. One się wzajemnie nie wykluczają. Życie nie jest tylko czarne i białe, korzystamy przecież i z „wiary i czucia” i ze „szkiełka i oka”. Trzeba jednak pamiętać, że zioła potrzebują czasu, aby zadziałać… Nie wystarczą 2-3 dni, aby zobaczyć czy poczuć efekty. Potrzeba zaufania w ich moc i cierpliwości. Natomiast moje kremy, które ku mojej wielkiej satysfakcji, znajdują uznanie wśród tych, którzy je stosują, a niektóre z nich mają nawet swoich „psychofanów” (śmiech), są ukoronowaniem mojej ziołowej pasji. Moje najnowsze kremowe dziecko to krem o genialnej nazwie antyPESEL. Nazwę wymyśliła moja błyskotliwa koleżanka Kamila i uważam, że piękniejszej, ale też i bardziej adekwatnej do jego mocy nazwy nie mógłby on dostać. Przyrządzam autorskie receptury, decyduję o ich komponentach, ale i proporcjach. I jestem z siebie bardzo dumna. Prowadzę też kanał na YouTubie. Uczę na nim rozpoznawania roślin, co jest bardzo ważne, gdyż wiele osób nie zbiera ziół właśnie dlatego, że nie wie, jak one wyglądają i boi się pomylić je z być może niebezpiecznymi roślinami. Mówię o właściwościach poszczególnych ziół, o tym, kiedy i na jakie dolegliwości mogą one nam
51 Muzyka
pomóc. Nie udzielam porad medycznych, bo nie jestem lekarzem, ale doradzam i polecam mieszanki ziół, np. dziką różę z hakoroślą, która to mieszanka jest przełomem w medycynie naturalnej, ma silne działanie przeciwzapalne i przeciwbólowe w chorobach stawów, mięśni. Na świecie odbywają się już sympozja poświęcone dzikiej róży i jej zbawiennemu wpływowi na choroby o podłożu zapalnym. Obalam też niektóre mity, jak ten o cyjanowodorze zawartym w pestkach, który może nas w mgnieniu oka pozbawić życia. (śmiech) To jest nieprawda, a nawet kłamstwo. Tam przecież znajduje się niezwykła substancja – amigdalina. Ja mielę różę z pestkami, nie boję się amigdaliny. Przecież już nasze babcie miały w kredensach nalewkę z wiśni, robioną wraz z pestkami, dla zdrowotności. Moja babcia nigdy nie wydrążyłaby żadnej wiśni. (śmiech) Zioła wspierają procesy odnowy naszego organizmu, również naszej skóry. Zioła potrafią wyleczyć nas z wielu chorób, nawet tych najpoważniejszych.
Czytałam Twój artykuł o różeńcu górskim. Ciekawe informacje poparte międzynarodowymi źródłami. Co zafascynowało Cię w tej roślinie o łacińskiej nazwie Rhodiola rosea?
Adaptogeny to mój konik! To cudowne rośliny, które pomagają organizmowi odzyskać równowagę. Ich głównym zadaniem, najkrócej mówiąc, jest niwelowanie wszechobecnego stresu, który leży u podstaw wielu chorób. Adaptogeny wywodzą się z ajurwedy i medycyny chińskiej, mogłabym o tym mówić i mówić. (śmiech) Codziennie piję zioła, co rano staję z imbryczkiem przed ziołową półką i pytam swego organizmu, na co dzisiaj się skusimy, robię napary ziołowe – i od sześciu lat nie byłam w ogóle chora, nie miałam nawet kataru. Odpukać. Ważne jest, aby zmieniać zioła, mieszać, nie przyzwyczajać organizmu tylko do jednego, np. ulubionej pokrzywy. A różeniec górski ma wiele właściwości prozdrowotnych: zwiększa odporność, pobudza i wzmacnia sprawność organizmu, pozwala zwalczać stres. Trwają badania nad jego zastosowaniem w leczeniu depresji oraz chorób nowotworowych. Ale zioła to nie dropsy, należy uważać jak się je bierze, w jakich proporcjach. Bo jeżeli mają nas one wyleczyć z najcięższych chorób, to mogą nam także zaszkodzić, kiedy stosujemy je nieumiejętnie. Trzeba też sprawdzić, czy nie zachodzi interakcja ziół z innymi lekami. Dlatego nie udzielam, zwłaszcza na odległość, porad lekarskich, nie ordynuję określonych ziół i ziołowych mieszanek w ciemno. Nie mam kuli i czarnego kota, nie jestem jasnowidzem i czarownicą,
choć wiedźmą jestem i owszem (śmiech), zawsze zatem zalecam wizytę u dobrego naturopaty.
Wystąpiłaś w wielu rolach sopranowych, zaliczanych do repertuaru dramatycznego. Odgrywałaś zarówno Toscę Pucciniego, Wenus Wagnera, Halkę Moniuszki czy Lady Makbet Verdiego. A przede wszystkim rolę Salome w operze Straussa, za którą otrzymałaś Teatralną Nagrodę Muzyczną im. Jana Kiepury dla najlepszej śpiewaczki operowej w Polsce. Którą z tych ról cenisz najbardziej czy darzysz pewnym sentymentem?
Jestem szczęśliwa, bo czuję się artystką spełnioną. Miałam ogromne szczęście, że spotkałam na swojej drodze dyrektora Marka Weissa i mogłam występować w Operze Bałtyckiej w wyreżyserowanych przez niego operach. Dzięki niemu zaśpiewałam w zasadzie wszystkie role, o jakich marzyłam. Chyba nie ma wielu takich śpiewaczek, które, tak jak ja, co tylko sobie muzycznie wyśniły, to im się spełniło. Odhaczałam z listy wokalnych marzeń po kolei każde z nich. Może została mi jeszcze tylko Izolda, ale na nią mam jeszcze czas, bo przecież jestem jeszcze taaaka młoda. (śmiech)
Dlatego łatwiej mi było zająć się kolejną pasją, kremami. Bo nie mam niedostatków w moim życiu muzycznym, które cały czas funkcjonuje. Jestem zapraszana na koncerty, do filharmonii, podróżuję, śpiewam. U mnie jest tak, że gdy pracuję nad jakąś rolą, wcielam się w nią – to ta jest aktualnie moją ukochaną. Wszystkie te role to moje muzyczno-wokalne dzieci, którym oddałam dużo emocji, stresu, łez, ale i wielkiej miłości. Wszystkie one są naznaczone jakimś bagażem emocjonalnym. Ale jeśli miałabym wybrać najukochańszą, to wskażę Fidelio Beethovena, gdzie wielu patrzy na mnie jak na wariatkę, gdy to mówię. (śmiech) Bo Beethoven napisał tylko jedną operę, dwuaktową „Fidelio”, która przez wielu artystów czy wręcz melomanów jest nielubiana, trudna, ciężka w odbiorze. Cóż, nikt nie powiedział, że w życiu ma być łatwo. (śmiech)
Czyli „Fidelio” wzięłabyś na bezludną wyspę?
Oczywiście! (śmiech) I słuchałabym do końca życia…
Występujesz na międzynarodowych scenach, spotykasz wielu wybitnych artystów, muzyków. Jaka osoba zapadła w Twojej pamięci?
Są dwie osoby, które naznaczyły moje życie artystyczne i będę to powtarzać. To moja pani profesor Krystyna Pakulska, która nauczyła mnie wszystkiego, co ja potrafię. Ona ulepiła mój głos – nie osobowość, bo we mnie jest dużo przekory, uporu, samostanowienia o sobie. Jestem wnuczką partyzanta i lubię płynąć często pod prąd… Prof. Pakulska dała mi najlepsze narzędzia, dzięki którym to ja wykreowałam moją osobowość i dołączyłam do niej technikę wokalną. Drugą osobą – o której zawsze będę miło pamiętać – był Marek Weiss, który dokładnie zrobił to samo, co prof. Pakulska. Zauroczyłam się nim już przy
52 Muzyka
pierwszych naszych produkcjach, kiedy on nie próbował mi narzucać „idź w te stronę”, „stań tam”. Nakreślał jedynie ramy charakterologiczne postaci i warstwę dramaturgiczną, które ja wypełniałam swoimi uczuciami, emocjami i aktorskim wyczuciem. Cenię ludzi, którzy dają mi wolną rękę, ale lubię też konstruktywnie się posprzeczać. Kiedyś mówiono o mnie, że jestem dobrą śpiewaczką, ale taką sobie aktorką, a Marek Weiss zrobił ze mnie pełną artystkę. Zaczęłam wtedy otrzymywać nagrody za bycie aktorką na scenie, nie tylko za kreacje wokalne, ale i za pełne kreacje sceniczne. Pierwszą moją poważną nagrodą za całokształt artystyczny była nagroda w Teatrze Wielkim w Łodzi za Agatę w „Wolnym strzelcu”.
Po kim odziedziczyłaś talent muzyczny?
Po moim dziadku, który był multiinstrumentalistą, choć samoukiem. Potrafił grać na skrzypcach, gitarze, akordeonie, który jest przecież niezwykle trudnym instrumentem. A na dodatek jak śpiewał podczas grania, to płakał, takie jakieś sprzężenie zwrotnie, że tak na niego działała muzyka. Ja mam dokładnie to samo! Oczywiście, nie jak jestem na scenie, bo wtedy działa mój pokładowy komputer i 100-procentowa mobilizacja, bo nie ma nic gorszego, kiedy śpiewak płacze na scenie tknięty swym własnym, bezbrzeżnym wzruszeniem, a publiczność się śmieje. Scena to jest jednak teatr, czyli trochę oszustwo. Piękne, niezastąpione, ale jednak…
Po dziadku partyzancie masz słuch, wrażliwość muzyczną i umiejętności muzyczne, ale przejęłaś też od dziadka pewną dewizę życiową. Cóż ona oznacza?
„U mnie honor droższy od pieniędzy” to słowa, które dziadek często powtarzał i one wryły się w moją pamięć. I służą mi jako drogowskaz w życiu. A drugą cenną radę otrzymałam od babci – „jak nie będziesz szła w życiu po trupach, to będziesz miała szczęście do żywych ludzi” – i tego też się trzymam w życiu. Parę razy zdarzyły mi się takie sytuacje, że dostałam intratną propozycję, z której nie skorzystałam, bo już wcześniej obiecałam coś innym osobom. Jestem naprawdę lojalna i honorowa, choć czasem może głupia, bo nie wszyscy ludzie potrafią to docenić i uszanować. Jestem typowym Koziorożcem, który daje słowo i tego słowa się trzyma. Mogłabym być jak Zawisza Czarny, tylko w spódnicy. (śmiech)
Dane komuś słowo jest moją wartością, moją wizytówką, stanowi o mojej godności. Takie poczucie jest – niestety – w konflikcie z tym dzisiejszym światem, w którym wszystko jest na sprzedaż…
Od 2020 roku jesteś członkiem Kapituły przyznającej muzyczne nagrody Fryderyk. Jak według Ciebie wygląda nasza rodzima scena muzyczna?
Mam swoich faworytów na polskiej scenie, oceniam wykonawców, ale z biegiem czasu nauczyłam się to robić delikatniej. Nie uzewnętrzniam swoich opinii względem koleżanek
i kolegów z branży, bo wiem, że nikt nie jest doskonały, również technicznie, a artyści są szczególnie wrażliwymi ludźmi, których łatwo jest zranić, a czasami nawet i zniszczyć. Natomiast wśród melomanów zasiadają przecież osoby, które nie wychwycą wszystkich błędów czy niedociągnięć, a kochają konkretnego artystę, jego charyzmę, emocjonalność, jego prawdę. Bywa, że czasem i niedoskonałą. Jeśli mielibyśmy rozliczać cudowną Marię Callas z tego, ile zrobiła błędów na swojej drodze muzycznej, to jest spora szansa, że lista wpadek byłaby dość długa, a tak została przecież wielką primadonną wszechczasów i ukochaną przez wielu śpiewaczką operową. Bo miała to coś, ten błysk, ten magnetyzm, za co ludzie ją kochali i tłumnie podążali na jej spektakle i koncerty. Perfekcjonizm nie jest do końca dobry w sztuce, bo sztuka jest odzwierciedleniem życia. Niezwykłą umiejętnością jest łączenie perfekcji technicznej z emocjami, które dochodzą w konkretnej roli – i tu może się wdać niedoskonałość, aby uczynić ten przekaz prawdziwym. Taka była Callas, prawdziwa i dzięki temu bliska ludziom.
Twoje spectrum zainteresowań jest bardzo szerokie i różnorodne. A w tym wszystkim znajdujesz jeszcze czas na swój autorski kanał, produkujesz własne zdrowe kremy. Jak Ty na to wszystko znajdujesz czas? Masz pakt z diabłem? Jako prawdziwa wiedźma po trochu chyba mam ten pakt. (śmiech) Lubię jak się wokół mnie coś dzieje, wtedy mam energię i dużą satysfakcję. Wykładam jeszcze w Polskiej Akademii Medycyny Naturalnej i Fitoterapii, dzięki temu sama się dokształcam, przygotowując do wykładów, rozwijam się i wciąż uczę. Pogłębiam wiedzę i bardzo to kocham. Jestem od parunastu lat fanką, żeby nie powiedzieć, fanatyczką nauki. Kiedyś aż tak nie było. Myślisz, że to starość? (śmiech) Ostatnio prowadziłam wykłady z gospodarki hormonalnej czy z ziołolecznictwa u dzieci i ogrom wiedzy, którą dzięki temu pozyskałam, jest bezcenny. Cieszy mnie fakt, że studenci dopytują się o zajęcia ze mną, chcą, abym ja je prowadziła. Prowadzę też różne webinary i prelekcje. Ostatnio nawet zaraziłam ziołolecznictwem adeptów Tai Chi. Jakoś radzę sobie z czasem…
Niebawem Dzień Kobiet, kobiet, które są coraz silniejsze, coraz bardziej odważne w dochodzeniu swoich racji i praw w różnych dziedzinach życia. Czego z okazji tego święta życzysz sobie i czego życzyłabyś innym kobietom?
Uważam, że polityka jest kobietą, a wciąż jest zbyt mało kobiet w polityce. One rządzą inaczej niż mężczyźni, patrzą i myślą perspektywicznie, co przyniesie przyszłość. Pewnie też dlatego, aby zapewnić spokojny byt swojemu potomstwu, świat spokojny i dobry. Pragnęłabym, żeby więcej było kobiet w polityce, bo one umieją konstruktywnie dyskutować, przekonywać do swoich racji i poglądów. Kobiety w polityce dają większe poczucie bezpieczeństwa, bo dążą do konsensusu, a nie ciągłych sporów czy konfrontacji.
Jako kobieta spełniona masz jeszcze jakieś marzenie? Idziesz za głosem serca? U mnie krystalizuje się kolejny cel, gdy zakończę to, co aktualnie robię. Jak spowszednieją mi ziołowe tematy, może i zacznie błyskać mi kolejny życiowy pomysł, czym chcę się zająć. A może wrócę do renowacji starych mebli, bo dobrze mi to szło… Jestem fanatyczką książek, kocham biblioteki. Mam wciąż niedosyt czytania, kupuję nowe książki, które czekają na mój wolny czas.
Życzę zatem, aby urzeczywistniły się kolejne Twoje plany i spełniły marzenia, nawet te jeszcze niezdefiniowane… Dziękuję Ci za to spotkanie. Cudownie mi się z Tobą rozmawiało.
53 Muzyka
tekst : Dionizy Piątkowski
Wraz z nowym rokiem, obudowanym obietnicami i marzeniami, wracamy do tego, co najlepsze wydarzyło się w minionym sezonie. Nie inaczej jest z ulubionymi albumami, ale ustalenie jakiegokolwiek rankingu jest przedsięwzięciem karkołomnym: każdego tygodnia ukazuje się kilkaset ciekawych płyt. W epoce internetowego dostępu do nagrań i milionowych edycji streamingu odnalezienie tych „naj, naj” jest utopią. Na kilka ciekawych, wydanych w 2023 roku albumów zwróciłem uwagę i ja.
Choć sensacją okazało się odnalezienie nagrania The Beatles z nigdy dotąd niepublikowaną piosenką Paula McCartney’a i Johna Lennona „Now and Then”, to wydarzeniem był album …konkurencji, The Rolling Stones. „Hackney Diamonds” to pierwszy od osiemnastu lat autorski album tej kultowej formacji i premierowy materiał studyjny Stonesów (od czasu wydanego w 2005 roku „A Bigger Bang”). Teraz The Rollings Stones tuzin nowych, autorskich piosenek zrealizowali wraz z zaproszonymi gwiazdami: Eltonem Johnem, Stevie’m Wonderem, Paulem McCartney’em, Lady Gagą i Billem Wymanem. Grupa Micka Jaggera, Keitha Richardsa i Ronnie’go Wooda potęguje nowym albumem sukces nagrodzonego Grammy Award ostatniego albumu „Blue & Lonesome” ze znakomitymi wersjami bluesowych standardów, które stworzyły brzmienie The Rolling Stones. Nowy album zamyka utwór Muddy’ego Wattersa „Rolling Stones Blues” – piosenka, która zainspirowała przed dekadami nazwę zespołu. To symboliczna klamra zamykająca epokę The Rolling Stones.
Sensacją światowych estrad jest amerykańska wokalistka Samara Joy, która swój „życiowy” kontrakt podpisała
© DIONIZY PIĄTKOWSKI –dziennikarz i krytyk muzyczny, promotor jazzu; absolwent UAM (etnografia, dziennikarstwo), kursu Jazz & Black Music (UCLA); autor kilku tysięcy artykułów w prasie krajowej i zagranicznej; producent płyt i koncertów, autor programów telewizyjnych oraz radiowych. Autor pierwszej polskiej „Encyklopedii Muzyki Rozrywkowej – JAZZ ”, monografii „Czas Komedy ”, dyskografii „Komeda on records” oraz wielu książek. Pomysłodawca i szef cyklu koncertowego Era Jazzu. Więcej: www.jazz.pl
z prestiżową Verve Records. To dla tej kultowej wytwórni nagrywali najważniejsi jazzu: Oscar Peterson, Stan Getz, Billie Holiday, Dizzy Gillespie, Astrud Gilberto, Nina Simone, Sarah Vaughan, Ella Fitzgerald. Nowymi gwiazdami Verve Records są dzisiaj Dianna Krall, Lizz Wright, Jon Batiste, Melody Gardot. Debiutancki album „Samara Joy” to – jak pisze Will Friedwald, pisarz i krytyk jazzowy – „fantastyczna kolekcja bardzo oryginalnych nowych aranżacji, pięknie zaśpiewanych przez wschodzący talent. To bardzo imponujący album. Ludzie zawsze używają słowa „ponadczasowy”, jakby to była największa pochwała w historii, ale w pewnym sensie głos Samary i jej muzyka wydają się należeć do wszystkich czasów, jakby była połączona z całą historią jazzu naraz – jakby istniała w każdej epoce jednocześnie, bo brzmi zarówno klasycznie, jak i bardzo współcześnie”.
Weather Report, Return To Forever oraz Mahavishnu Orchestra, stanowił o sile jazz-rocka i fusion-jazzu lat 70-tych i 80-tych. Choć zespoły te znacznie różniły się stylistycznie to znamiennym jest, iż zdołały wypracować muzykę (kompozycje, brzmienie, styl) stanowiącą dziś klasykę nowoczesnego jazzu. Sensacyjny, niepublikowany wcześniej koncert Weather Report w zachodnioberlińskim Haus des Rundfunks. Materiał powstał w ramach cyklu jazzowych warsztatów organizowanych na zlecenie rozgłośni NDR z Hamburga. Muzycy przygotowali wtedy nie tylko krótki występ na potrzeby telewizji, ale zagrali pełnowymiarowy koncert, wydany teraz jako „Live in Berlin 1971″. Pikanterii sesji nadaje fakt, iż zaledwie kilka miesięcy wcześniej ukazał
: materiały promocyjne
Hop na top!
zdjęcia
się
54 Muzyka
debiutancki album „Weather Report”, rozpoczynający wielką karierę zespołu i zaproponowanej fusion jazzowej stylistyki.
Skoro o nieznanych nagraniach. Michał Wilczyński, szef GAD Records dotarł do nigdy dotąd niepublikowanych i nieznanych wcześniej sesji Krzysztofa Komedy. Odnaleziono nagrania, do których, w 1963 roku, Komeda skomponował i wykonał z zespołem ścieżki dźwiękowe do filmów „Mam tu swój dom” i „Ubranie prawie nowe”. Producent GAD Records zapowiadał, że jest na tropie kolejnych, nieznanych nagrań Krzysztofa Komedy: odnaleziono, niepublikowany wcześniej, zapis koncertu kwintetu Krzysztofa Komedy na pierwszym Międzynarodowym Festiwalu Jazzowym w Pradze w 1964 roku. Komeda przedstawił swój słynny kwintet (z Michałem Urbaniakiem i Tomaszem Stańko), który został w Pradze entuzjastycznie przyjęty. Koncert „Quintet – Live in Praha 1964” odbył się w słynnej praskiej Lucernie. Energia sekcji rytmicznej (Marek Ostaszewski i Czesław Bartkowski) oraz niecodzienne współbrzmienia Stańki i Urbaniaka nadały muzyce niepowtarzalnego kolorytu i charakteru.
Taj Mahal to amerykański weteran bluesa, obok B.B. Kinga i Johna Lee Hookera należy do „trójcy” twórców bluesa z najwyższej, elitarnej i gwiazdorskiej półki. Charyzmatyczny wokalista, gitarzysta i multiinstrumentalista zaczynał swoją karierę w latach sześćdziesiątych jako wykonawca muzyki folkowej. Dopiero później stał się oryginalnym muzykiem bluesowym z przeogromnym bagażem nagród i honorów. Jego dyskografia jest równie imponująca, co zaskakująca: obok albumów bluesowych oraz folkowych pojawiają się nagrania realizowane w pogodnych rytmach hawajskim, rockowych, a nawet jazzowych. Z głosem tak rozpoznawalnym jak śpiew Louisa Armstronga, przesuwał granice amerykańskiej muzyki, łącząc dźwięki z Karaibów, Afryki, tradycyjnego bluesa i jazzu. Teraz
zrealizował album „Savoy” – powrót do brzmień big-bandów ery swingu. To także hołd dla legendarnej estrady Savoy Ballroom w nowojorskim Harlemie, gdzie muzyka Duke’a Ellingtona, Louisa Jordana i George’a Gershwina była wykonywana przez kultowych artystów. „Savoy” to niezwykły powrót do dźwięków ery swingowego jazzu big bandu z legendarnym śpiewakiem i paletą wielkich i kultowych standardów.
Tadeusz Sudnik to muzyk, kompozytor i realizator dźwięku. Jest założycielem Studia Dźwięków Niemożliwych, twórcą multimedialnych koncertów-spektakli. Interesuje go granie na żywo na syntezatorach analogowych, elektronicznych urządzeniach generujących dźwięk i przekształcających je w różnorodne efekty dźwiękowe. Przez kilkanaście lat pracował w Studio Eksperymentalnym Polskiego Radia w Warszawie, gdzie nagrywał i realizował muzykę elektroniczną, teatralną, filmową i baletową. Używając elektronicznych środków do generowania i przekształcania dźwięku, stworzył na scenie muzyczne misterium. Krzesimir Dębski należy do najznamienitszych osobistości i twórców muzyki. Wybitny polski kompozytor, uznany dyrygent orkiestrowy, a także wirtuoz jazzowych skrzypiec z równą gracją odnajduje się w świecie jazzu, muzyki filmowej, współczesnej i rozrywkowej. Rejestracja „Borello” to konsekwencja wielu spotkań i artystycznych koncepcji tych dwóch wybitnych polskich osobowości Krzesimira Dębskiego i Tadeusza Sudnika. W wysublimowany świat improwizowanych brzmień, zamysłów kompozycyjnych oraz nowoczesnych faktur kompozytorzy (i wykonawcy) wnieśli ogromny entuzjazm i zachwyt dla tworzonej muzycznej struktury. Zrealizowali – jak sami zaznaczają – formę udoskonalanej improwizacji.
BOOKOWSKI
Na początek zróbmy mały eksperyment. Pomyślcie przez chwilę o słowie histeria i o tym, z czym się kojarzy. Czy jednym z pierwszych obrazów będą rozhisteryzowane kobiety? Czy pierwsze, co wam się nasunęło na myśl, to wizerunek kobiety?
A może zastanawialiście się kiedyś, dlaczego imperatywu nie histeryzuj zwykle nie używamy w stosunku do mężczyzn? Wszystko to ma swoje ugruntowanie w kulturze i historii, o czym pisze w swojej książce Sonia Kisza znana na Instagramie jako
Zacznę od pytania: Dlaczego nie było wielkich artystek? To samo pytanie zadała sobie Linda Nochlin w latach siedemdziesiątych i tym samym zapoczątkowała nową feministyczną teorię historii sztuki, której spadkobierczynią jest Sonia Kisza. Jednak stwierdzenie, że nie było wielkich artystek, jest nie do końca prawdą, a z pewnością maskuje fakt wymazywania ich z kart historii. Kisza pisze o historii sztuki ze szczególnym uwzględnieniem wielkich artystek, jak Hildegarda z Bingen, Artemisia Gentileschi czy Elisabetta Sirani, ale wychodzi znacznie poza opowiadanie o ich życiu i dorobku artystycznym. Z Histerii sztuki dowiemy się skąd wzięły się waginy na kościołach, tyle nagości na świętych obrazach, kim byli transświęci i co łączy Świętą Wilgefortis z Jezusem. Sonia Kisza nie tylko
opisuje fakty z historii sztuki, o których w życiu byśmy nawet nie pomyśleli, ale robi to w sposób przewrotny, z humorem i dystansem. To, co jednak urzekło mnie najbardziej to Manifest histeryków i histeryczek zawarty na samym początku książki, który odziera obcowanie ze sztuką z całej mistyczności i elitarności, sprawia, że jest bardziej dostępna i mam nadzieję, że niektórych pozbawi oporów przed chodzeniem po muzeach. Weźmy dla przykładu punkt 2. “Możemy śmiać się ze sztuki. Nie ma nic złego w rozbawieniu na widok karykaturalnych średniowiecznych zwierzątek czy pompatycznych portretów ojców narodu.”
BOOKOWSKI
56 Książki
tekst i zdjęcia : Monika Wójtowicz / czytelniczka, doradca z księgarni Bookowski w poznańskim Centrum Kultury Zamek
Histeria sztuki. Niemy krzyk obrazów Sonia Kisza Wydawnictwo Znak Koncept
FOT. KRYSTIAN DASZKOWSKI
histeria.sztuki. Czytając książkę Kiszy, która jest poświęcona przede wszystkim sztuce dawnej, głównie średniowiecznej, ma się jednak wrażenie, że co prawda ruchy feministyczne zrobiły wiele dla kobiet, ale nie zmieniło się znowu aż tak wiele. Zwłaszcza w kontekście kobiecego gniewu, który cały czas nie jest mile widziany w kulturze. To z kolei idealnie rezonuje z tym, o czym pisze we Wściekłych sukach Dahla de la Cerda, której bohaterki są wściekłe z rozpaczy, niemocy czy bólu. Skoro marzec mija nam pod znakiem Międzynarodowego Dnia Kobiet, to pamiętajmy też o tych, które zniknęły, zarówno z kart historii i z życia w ogóle.
Wściekłe suki
Dahlia de la Cerda
Wydawnictwo Filtry
Meksyk to olbrzymi potwór, który pożera kobiety. [...] Meksyk to kraj nienawidzący kobiet.” Takie stwierdzenie możemy przeczytać właściwie na samym końcu Wściekłych suk , ale to zdania, które doskonale oddają to, o czym Dahlia de la Cerda pisze w swoich opowiadaniach. Pisze o kobietach, tych biednych i tych obrzydliwie bogatych, córkach bossów narkotykowych i państwowych oficjeli, ale też o dziewczynach z faweli, które codziennie muszą walczyć o przetrwanie. Bez
względu na to skąd pochodzą, żyją w świecie pełnym przemocy i to takiej skierowanej bezpośrednio wobec nich.
Autorka oddaje głos swoim bohaterkom i pozwala mu wybrzmieć w pełni, z całą złością, rozpaczą i pasją. To kobiety, które odzyskują swoją podmiotowość, przejmują kontrolę nad swoim życiem i są gotowe dokonać zemsty za wszystkie krzywdy, których doświadczyły one same i ich przyjaciółki, matki, siostry czy córki. Dahlia de la Cerda to niezwykle silny głos współczesnej literatury, który mam nadzieję wybrzmi również w naszym kraju.
PRZEWODNIK PRZEWODNIK
57 Książki
PRZYGOTUJ SWÓJ BIZNES NA REWOLUCJĘ AI
Rok 2024 będzie rokiem masowej implementacji sztucznej inteligencji generatywnej. Liderzy firm muszą skorzystać z tego przełomowego momentu, aby ich przedsiębiorstwa pozostały konkurencyjne. AI ustanawia nowe granice wydajności dla wielu branż. Dlatego warto przygotować swoją firmę na nadchodzącą rewolucję już dziś. W przypadku wdrożenia w firmach AI, niezbędne jest świadome korzystanie, ochrona prywatności i zachowanie poufności. Ochrona prywatności przy korzystaniu ze sztucznej inteligencji (AI) w pracy jest istotna, ze względu na zbieranie, przetwarzanie i analizowanie danych na niespotykaną dotąd skalę.
Teks T : Magda Judejko, MetaMixer.pl | z djęcia : Wygenerowane przy użyciu sztucznej inteligencji
72% firm zainwestuje w sztuczną inteligencję w ciągu najbliższych 12 miesięcy. Zgodnie z raportem Automation Anywhere, 40% firm już zaimplementowało rozwiązania oparte na sztucznej inteligencji generatywnej, a 72% firm planuje inwestycje w sztuczną inteligencję / uczenie maszynowe w ciągu najbliższych 12 miesięcy.
Jakie wyzwania stoją przed firmami w tym roku? Na pewno każdy przedsiębiorca powinien rozważyć możliwości zastosowania nowych narzędzi, funkcji i rozwiązań usługowych opartych na sztucznej inteligencji (AI), co poprawi procesy, przyspieszy pracę, zmieni zespoły i role. Jednakże wdrażając rozwiązania oparte na sztucznej inteligencji AI, niezbędne jest zwrócenie uwagi na ochronę danych
58 Technologie
osobowych, a także informacji poufnych poprzez wprowadzenie procedur i szkoleń ze świadomego korzystania z AI zarówno dla liderów, jak i pracowników.
Liderzy i pracownicy powinni korzystać z AI świadomie, mając na uwadze zachowanie poufności, prywatności i w tym przepisy RODO.
W 2018 r., kiedy wchodziło RODO w całej UE, mówiono wyłącznie o wysokich karach jako konsekwencji braku wdrożenia przepisów o danych osobowych (RODO) w firmach czy instytucjach. Zabrakło informacji o tym, że napędem nowych technologii, a szczególnie sztucznej inteligencji (AI) są właśnie dane osobowe. Zasady RODO sprawiają, że Unia Europejska jest jedynym miejscem na świecie, gdzie uwzględnia się ochronę naszych danych, a przez to również naszej prywatności.
Dotychczas największą popularnością wśród narzędzi AI cieszy się Chat GPT. W zeszłym roku Garante pel la Protezione dei Dati Personali – włoski urząd ochrony danych osobowych – nakazał czasowe zablokowanie chatbota OpenAI i wszczął dochodzenie dotyczące zgodności z RODO – przepisy te określają sposób, w jaki możemy używać, przetwarzać i przechowywać dane osobowe. Jak się bowiem okazało, 20 marca br. w aplikacji doszło do naruszenia danych obejmujących rozmowy użytkowników i informacje o płatnościach. Poza Włochami
o możliwości blokowania ChatGPT mówi się również w Niemczech, Irlandii czy Francji. Pokazuje to, że stoimy przed wyzwaniem, jak wdrażać AI w firmie, tak aby nasza prywatność nie była zagrożona.
W jaki sposób możemy chronić dane osobowe i prywatność, gdy korzystamy ze sztucznej inteligencji AI w biznesie?
RODO opiera się na ogólnych zasadach, które należy traktować jak drogowskazy. Jedną z zasad jest tzw. zasada minimalizacji danych. Oznacza, że powinniśmy przetwarzać wyłącznie te dane, które są nam niezbędne do wykonania konkretnego zadania oraz ograniczyć dostęp do danych. Przykład: korzystając z CHatGPT nie wpisuj w treść zadania danych osobowych czy informacji poufnych. Ponadto należy regularnie monitorować działania systemu AI pod kątem zgodności z zasadami prywatności i aktualizować polityki, procedury itp. Najważniejsze jest świadome korzystanie ze sztucznej inteligencji AI, dlatego należy wdrożyć cykliczne szkolenia z ochrony danych osobowych i podkreślać konieczność zachowania zasad bezpieczeństwa w czasie korzystania z narzędzi opartych o AI. Rok 2024 przyniesie istotną zmianę – podejście niektórych liderów zostanie wystawione na próbę. W celu zachowania konkurencyjności biznesów warto pochylić się nad wdrożeniem AI w firmie. Jednakże korzystając z AI w firmie, niezbędne jest wdrożenie odpowiednich zasad i szkoleń dotyczących ochrony danych osobowych i prywatności.
Masz pytania lub uwagi? Napisz na metamixer007@gmail.com.
59 Technologie
FLOTA OD TOYOTY BOŃKOWSCY to spokojny sen managera
W 2023 roku Toyota Bońkowscy podczas 14 edycji Kongresu Dealerów została ogłoszona zwycięzcą w kategorii Dealer Flotowy. To wyróżnienie zawdzięcza swojemu profesjonalnemu zespołowi, bo jak w wywiadzie dla Poznańskiego prestiżu mówiła Dominika Bońkowska - floty nie wygrywa jeden człowiek. O tym na co zwracać uwagę przy wyborze floty firmowej, o współpracy z Żabka Polska a także o tym, jak zapewnić managerowi flotowemu w firmie święty spokój, mówią Witek Talarczyk, Ekspert ds. Floty, Maria Bońkowska, oraz Krzysztof Różański, doradcy ds. sprzedaży flotowej.
60 Moto
R ozmawia
: Alicja Kulbicka | z djęcia : Bogusz Kluz
Od lewej: Witek Talarczyk, Krzysztof Różański, Magda Stefaniak, Kuba Kaprykowski, Kamil Dollicher, Maria Bońkowska.
Toyota została liderem rynku flotowego w 2023 roku. Na auto flotowe najczęściej wybierano w ubiegłym roku Corollę, a w sumie aż pięć modeli Toyoty znalazło się w Top10 rynku aut firmowych. Czemu Toyota zawdzięcza taki sukces?
MARIA BOŃKOWSKA: Na ten sukces składa się wiele czynników. Na pewno jest to doskonała cena, niska awaryjność a także dostępność samochodów. Ale to co warto podkreślić to przede wszystkim to, że samochody Toyoty doskonale wpisują się właśnie w potrzeby floty. Naszym klientom zależy na tym, aby auta flotowe mało paliły i miały niskie koszty eksploatacji. Toyota spełnia wszystkie te warunki.
WITEK TALARCZYK: Decyzje o zakupie aut flotowych w firmie zapadają w oparciu o dane liczbowe. Toyota oferuje oszczędne auta hybrydowe, mało awaryjne dzięki czemu klienci nie muszą zakładać dodatkowych kosztów napraw, nasze auta mają trzyletnią gwarancję a w tej chwili oferujemy program, który pozwala przedłużyć gwarancję do aż dziesięciu lat.
KRZYSZTOF RÓŻAŃSKI: W 2023 roku dostępność aut marki Toyota była dużo lepsza niż innych marek, co znacznie skróciło czas od zakupu do wydania auta. A to dla managerów firm stanowiło niebagatelną przewagę przy wyborze marki. Synergia wszystkich tych czynników spowodowała, że Toyota zdeklasowała swoich konkurentów w sprzedaży flotowej, pozostawiając konkurencję daleko w tyle.
WT.: Warto także dodać, że Toyota ma w swojej ofercie coraz więcej nowych modeli. Kiedy zaczynałem pracę w Toyocie dwadzieścia lat temu to mieliśmy w swojej ofercie Yarisa, Corollę i Toyotę Avensis. I to było wszystko co mogliśmy zaproponować firmom. W tej chwili jest Aygo, które najlepiej sprzedaje się w swoim segmencie, obok Yarisa pojawił się Yaris Cross, który nota bene jest najlepiej sprzedającym się autem Toyoty w Europie i jest Corolla Combi, która jest bestsellerem w sprzedaży nowych aut w 2023 roku.
MB.: To co wyróżnia ofertę Toyoty, to szeroka gama modeli, która pozwala we flocie ją różnicować ze względu na zajmowane stanowisko. U nas auto dla siebie znajdzie każdy niezależnie od stanowiska jakie zajmuje w firmie.
Zatem zacznijmy od początku. Od ilu samochodów w firmie zaczynamy mówić o flocie?
KR.: W Toyocie klientem flotowym jest klient, który ma w swojej firmie minimum 10 pojazdów o masie do 3,5 tony, ale także taki, który dopiero rozpoczynając swoją przygodę z flotą kupuje minimum trzy samochody jednorazowo. I co ważne - nie muszą być to trzy takie same modele.
Czym różni się proces flotowego zakupu aut od zakupu pojedynczego samochodu?
KR.: Klient indywidualny kupuje samochód bardziej emocjami. Czyli kolokwialnie mówiąc ważne, że auto mu się podoba a koszty eksploatacji schodzą na drugi plan. Klient flotowy to klient bardziej racjonalny. Ze względu na ilość kupowanych aut do firmy, to klient który liczy i porównuje.
WT.: Manager ds. floty w firmie chce mieć niezawodne samochody i spokojnie spać, nie martwiąc się chociażby ich awaryjnością. Przy dużej liczbie aut „święty spokój” jest bezcennym zasobem, który pozwala na spokojne zarządzanie flotą. Toyota wg wielu rankingów jest najmniej awaryjną marką na świecie, nasze hybrydy w zasadzie w ogóle się nie psują, więc ten spokój jesteśmy w stanie mu zapewnić.
Od czego firma powinna rozpocząć proces wyboru samochodów flotowych? MB.: Ważne jest, aby odpowiedzieć sobie na kilka kluczowych pytań choćby o przeznaczenie aut, czy to mają być samochody dla przedstawicieli handlowych czy może luksusowe limuzyny dla managementu. Istotnym elementem jest miesięczny budżet, bo przy dużej ilości aut w firmie, koszty z nimi związane będą stanowiły pokaźną część wydatków. I mówimy tu zarówno o kosztach zużycia paliwa jak i kosztach serwisowania. Warto zwrócić uwagę na komfort jazdy, bo to często samochody użytkowane w zasadzie w sposób ciągły, pracujące na siebie. A także na bezpieczeństwo, zarówno kierowcy jak i pasażerów. Uważam,
61 Moto
że warto także wybierać samochody, które są wizerunkowo spójne z firmą oraz zapewniają ten słynny święty spokój (śmiech). Czyli takie, które nie nastręczą kłopotów z powodu awaryjności i częstych pobytów w serwisie.
KR.: Dajemy naszym klientom możliwość testowania wybranych modeli, co z punktu widzenia samochodu służbowego ma ogromne znaczenie. Bo takie auto musi często pomieścić mnóstwo towarów, często niestandardowych gabarytów. Także można samochód sprawdzić pod każdym kątem i dobrać odpowiedni model pod swoje potrzeby.
TCO (ang. Total Cost of Ownership) to termin, któremu warto poświęcić w tym miejscu nieco więcej uwagi. Co się na niego składa?
WT.: TCO to całkowity koszt posiadania. W przypadku samochodów jest to koszt nie tylko zakupu, lecz także finansowania, serwisu, dojazdu do serwisu, opon zimowych, płynów eksploatacyjnych i paliwa. TCO obejmuje też koszty związane z wyłączeniem samochodu z eksploatacji podczas serwisu i cenę, jaką jest wartość rezydualna po okresie eksploatacji. 80 proc. naszych klientów wybiera dzisiaj najem długoterminowy. I rata najmu zazębia się ze wspomnianym już kosztem całkowitym. W Toyocie zarządzaniem najmem flotowym zajmuje się nasz najem fabryczny KINTO. I to właśnie KINTO zajmuje się zarządzaniem tym samochodem, szkodami, przeglądami, serwisami, oponami. Wszystkie te usługi klient może mieć zawarte w racie najmu. Tym samym zdejmujemy z głowy managerowi floty w firmie sporo obowiązków i zapewniamy mu spokojny sen.
Ostatnio świat motoryzacyjny obiegła informacja o Waszym partnerstwie z firmą Żabka, która zdecydowała, że to właśnie u Was zakupi swoje auta flotowe. A jest ich niemało, bo prawie tysiąc. Zdradźcie trochę szczegółów – jak długo trwały rozmowy, jakie cele przyświecały Żabce i co ostatecznie zdecydowało o wyborze właśnie Toyoty Bońkowscy na swojego partnera?
WT.: Osobiście byłem odpowiedzialny za ten kontrakt i mogę powiedzieć, że cały proces liczyliśmy w latach. Rozmowy trwały od 2018 roku, a ostateczne podpisanie kontraktu miało miejsce w 2022 roku. W sprzedaży flotowej ważna jest cierpliwość, to praca dla długodystansowców (śmiech). Żabka rozważała zakup swojej floty spośród wielu różnych marek, ale wybór ostatecznie padł na Toyotę i model Yaris Cross. Samochody wydawaliśmy klientowi od sierpnia do grudnia, co stanowiło dla nas nie lada wyzwanie. Zdecydowaliśmy się na stworzenie specjalnego działu doposażeń, aby sprostać tempu narzuconemu przez klienta. Czas grał tu ważną rolę, gdyż samochody do tej pory używane w firmie Żabka musiały zostać zwrócone, a handlowcy nie mogli sobie pozwolić na przestoje. Zatem w dość krótkim jak na taką ilość aut, musieliśmy je zamówić, doposażyć i okleić. To było spore wyzwanie logistyczne.
Żabka to niejedyny duży klient, który Wam zaufał. Jakich klientów flotowych jeszcze macie w swoim portfolio?
KR.: Zaufało nam zarówno wiele firm prywatnych jak i instytucji publicznych. Toyota Bońkowscy dostarcza samochody dla firm z Poznania i okolic, działających w branży logistycznej, medycznej, rolniczej, IT i produktów pierwszej potrzeby. Są między nimi Raben czy Inea, ale także takie jak Wojewódzki Inspektorat Ochrony Środowiska. W przypadku instytucji publicznych startujemy oczywiście w przetargach, ale z racji tego, że coraz częściej w ogłoszeniach przetargowych pojawia się warunek , aby samochody były hybrydowymi, Toyota idealnie wpisuje się w tę potrzebę. 90 proc. aut flotowych przez nas sprzedawanych stanową przyjazne środowisku hybrydy.
Trochę wyprzedziliście moje pytanie o niskoemisyjność. Czy klient flotowy, przy wyborze samochodów do firmy zwraca uwagę na ekologię i niższą emisję CO2?
WT.: To szczególnie dotyczy dużych korporacji, które chcąc zadbać o ślad węglowy zwracają uwagę poziom emisji CO2. Dla Żabki, ten argument był jednym z kluczowych, dlatego postawili właśnie na samochody hybrydowe. Toyota ma największe doświadczenie w produkcji hybryd, stąd ich wybór padł właśnie na naszą markę.
62 Moto
Krzysztof Różański
A co z trendem na samochody elektryczne? Dynamika rozwoju rynku samochodów elektrycznych jest ogromna. Transformacja z samochodów spalinowych na elektryki już się rozpoczęła i nabiera tempa. Jednak czy samochód elektryczny nadaje się do użytku jako samochód flotowy?
MB.: Tu w grę wchodzą uwarunkowania unijne, które mówią, że począwszy od 2035 r. w Unii Europejskiej mają wejść w życie przepisy, uniemożliwiające rejestrację nowych aut spalinowych, co w praktyce oznacza, że po tym czasie niemożliwy będzie zakup nowego samochodu z napędem konwencjonalnym. Póki co klienci bardziej pytają niż decydują się na zakup floty w pełni elektrycznej. Ale często bywa tak, że jakaś część floty w firmie jest elektryczna, ale na razie nie jest to duży odsetek zapytań.
KR.: Doskonałą alternatywą dla tych, którzy chcą zadbać o środowisko są hybrydy typu plug-in. Ładowane z gniazdka, pozwalające po mieście jeździć na prądzie a trasie używać tradycyjnego silnika spalinowego. Na pewno ciągle jeszcze brakuje w Polsce infrastruktury, która pozwoliłaby zbudować flotę tylko w oparciu o samochody elektryczne.
To porozmawiajmy o finansowaniu. Jakie opcje klient ma do wyboru?
KR.: Mamy trzy opcje do wyboru. Pierwsza to oczywiście kupno samochodów za gotówkę. Ale to coraz mniejszy odsetek naszych transakcji. Drugą opcją jest klasyczny leasing i trzecią najem długoterminowy KINTO, który w ostatnich latach bije rekordy popularności, właśnie ze względu na swoją wygodę dla klienta. W racie najmu KINTO zawarta jest pełna obsługa serwisowa, pełne ubezpieczenie, wymiana i przechowywanie opon, opieka assistance oraz auto zastępcze. Ale co warto podkreślić, te składowe nie są obligatoryjne. Można wybrać samo finansowanie w systemie najmu, które jest dużo korzystniejsze niż w standardowym leasingu, ponieważ w najmie długoterminowym klient spłaca utratę wartości pojazdu na przestrzeni danego czasu i przebiegu.
A jeśli samochód zepsuje się na drugim końcu Polski?
KR.: KINTO pozwala serwisować samochód w dowolnym autoryzowanym salonie Toyoty w każdym mieście, gdzie taki salon się znajduje. Nie ma znaczenia, że samochód był kupiony w naszym salonie. To ogromna wartość skorzystania z wynajmu KINTO, bo tę opiekę nad naszym samochodem mamy niezależnie od geografii.
Czy istnieje możliwość dostosowania pojazdów do specyficznych potrzeb firmy, na przykład poprzez instalację dodatkowego wyposażenia lub modyfikacje?
KR.: Toyota oferuje bardzo konkretne wersje wyposażenia, więc jakaś fundamentalna zmiana w ramach jednej nie jest możliwa, ale istnieje możliwość doposażenia w konkretne
elementy takie jak czujniki parkowania, gumowe dywaniki, mata do bagażnika czy hak.
MB.: Bardzo często w ramach jednej floty żonglujemy modelami, a także wersją wyposażenia. Inne modele trafiają do kadry niższego szczebla, inne do kadry zarządzającej. Ale to co jest elementem wspólnym dla wszystkich samochodów Toyoty niezależnie od segmentu, jest bezpieczeństwo. W podstawowej wersji wyposażenia wszystkich naszych modeli zamontowane są wszystkie systemy bezpieczeństwa, co także zapewnia spokojny sen flotowca. Samochód służbowy robi w trakcie swojego życia trochę kilometrów, napotyka różne sytuacje i warunki na drodze, więc nawet jadąc najmniejszym Aygo kierowca ma się czuć bezpiecznie.
W 2023 roku, w trakcie 14 edycji Kongresu Dealerów Grupa Bońkowscy została ogłoszona zwycięzcą w kategorii Dealer Flotowy z imponującą sumą sprzedanych samochodów flotowych w całej Grupie – ponad 2800 sztuk. To duże wyróżnienie.
WT.: Na sukces Grupy Bońkowscy w tegorocznej edycji Kongresu Dealerów składa się wiele czynników, ale chyba najważniejszym z nich jest nasz zespół, który wyróżnia profesjonalizm i wyjątkowe podejście do każdego klienta. Najważniejszy jest człowiek. To wartość, w którą jako organizacja, wierzymy najsilniej. Naszą siłą są ludzie, którzy z wiarą i ufnością każdego dnia robią to, co kochają. W zamian otrzymujemy dokładnie to samo – uwagę i szacunek naszych biznesowych partnerów i właśnie w tym upatrujemy największy sukces zdobytego wyróżnienia.
63 Moto
Maria Bońkowska
JAPONIA – w poszukiwaniu ZEN
W zaledwie 15 dni we własnym rytmie zwiedziliśmy 8 różnych miast i malutkich wioseczek, zdobywając tym samym moc doświadczeń. Noclegi w tradycyjnych ryokanach, kąpiele w onsenach, regionalne przysmaki, matcha, jazz i świątynie… Dużo? To nadal tylko ułamek tego wyjątkowego kraju.
TeksT i zdjęcia: Karolina Iwańska/ karolajna_travelrecords pRofil na iG: https://www.instagram.com/karolajna_travelrecords/
Tokio – miasto kontrastów Zaczęliśmy z rozmachem, w Tokio, czyli metropolii liczącej 38 mln mieszkańców. Tu każdy znajdzie coś dla siebie: od błyszczących wieżowców w dzielnicy Shinjuku po spokojne ogrody i stare świątynie w Asakusa. Każda dzielnica ma swój własny klimat. Shibuya, znana z przepełnionego skrzyżowania, gdzie jednorazowo na zielonym świetle przechodzi ok. 1000 osób, jest też mekką miłośników mody, kultury pop i rozrywki. Ginza zachwyca luksusem i ekskluzywnością butików, restauracji i sklepów. Akihabara to raj dla miłośników technologii – elektronika, gry wideo i manga królują tu na każdym kroku. Odaiba, sztuczna
64 Podróże
wyspa położona w zatoce, znana jest ze swoich futurystycznych centrów handlowych, parków rozrywki oraz TeamLab’u, czyli innowacyjnej wystawy z interaktywnymi instalacjami świetlnymi. Niezapomniane doświadczenia z pogranicza sztuki, nauki i technologii gwarantowane!
Tokio zachwyca także smakiem wyjątkowej kuchni japońskiej. Niezliczone restauracje serwują tu sushi, takoyaki (placki z ośmiornicą), okonomiyaki (placki z kapustą) czy yakitori (grillowane kawałki mięsa na patyku). Popularna sieciówka ICHIRAN RAMEN w dzielnicy Shibuya zachwyciła nas unikalną koncepcją „one-person booth”, która zapewnia prywatność i skupienie na smaku ramenu, bo goście jedzą w osobnych kabinach. Polecam każdemu, kto odwiedzi Japonię!
Kawaguchiko – spokój, harmonia i tradycja
Jako odpoczynek po dynamicznym, pełnym migających neonów i kolorowym Tokio idealnie sprawdziła się mała miejscowość Kawaguchiko, oddalona o ok. 100 km od stolicy. Z łatwością można dojechać do niej pociągiem. Urzekające miejsce w „Krainie Pięciu Jezior Fuji” pozwala zatrzymać się na chwilę w spokoju i harmonii z naturą. Zwiedzanie okolicy na rowerach pozwoliło nam nacieszyć się bliskością natury, górzystymi widokami i czystym powietrzem. W tym miejscu spaliśmy w tradycyjnym japońskim ryokanie. Minimalistyczny, autentyczny pokój na podłodze miał eleganckie tatami, a w centralnym punkcie – futon, czyli japoński materac. Całości dopełniła yukata – japoński szlafrok, zakładany w drodze do gorących źródeł –onsenów, których w kraju jest ponad 30 tysięcy!
65 Podróże
Wizyta w onsenie była czymś wyjątkowym. Relaks i odprężenie są tutaj najważniejsze. Zgodnie z japońską tradycją, kobiety i mężczyźni korzystają z onsenów osobno. Przed wejściem do basenu należy dokładnie umyć całe ciało, aby usunąć wszelkie zanieczyszczenia. Myje się na specjalnych, plastikowych stołeczkach, aby czasami nikogo nie ochlapać. Jest to nie tylko kwestia higieny osobistej, ale także szacunku dla innych osób korzystających ze źródeł geotermalnych. Niezmiernie ważne jest także zachowanie ciszy i spokoju. Z onsensów korzysta się nago, co sprawia, że Europejczycy muszą przekroczyć granicę swojego wstydu.
Nocleg w ryokanie z możliwością kąpieli w onsenie to nasze autentyczne doświadczenie japońskiego stylu życia, zapewniające wyjątkowy komfort i możliwość poczucia się jak prawdziwi lokalsi, chociaż przez chwilę.
Najpiękniejsza góra świata
Poza sezonem nie ma możliwości wejścia na szczyt góry Fuji, więc podziwialiśmy ją z kilku perspektyw. Najpierw z pociągu, później
66 Podróże
z jeziora Kawaguchiko, a ostatnim punktem zachwytu było spojrzenie na górę z popularnego tarasu widokowego przy pagodzie Chureito. Kadr z tego miejsca nie bez powodu jest opisywany jako najpiękniejszy widok świata! Na punkt widokowy prowadzi piękna trasa – do pokonania jest 400 schodów, tak aby można było podziwiać okolicę i zapierające dech w piersiach obrazy natury.
Fuji nie często się pokazuje, nawet w pogodne dni lubi być niedostępna, ale my trafiliśmy na perfekcyjną widoczność. Dodatkowo, nad górą kotłowały się spektakularne i bardzo rzadkie chmury soczewkowane. To zjawisko, jak i sama góra stanowią nieustające przypomnienie o potędze natury i pięknie, które warto celebrować i doceniać. Fuji jest wizytówką kraju, ikoną krajobrazu, ale też kultury i ducha japońskiego narodu. Widok na górę zapada w pamięć na całe życie!
Odmienność pełna harmonii
Spacerując ulicami w Japonii, można spotkać bardzo różnych ludzi, tworzących niepowtarzalną mozaikę kulturową. Nawet tak odmienni, słyną z dbałości o harmonię społeczną, a także o swój osobisty komfort i przestrzeń. Podczas podróży komunikacją miejską Japończycy starają się zachować ciszę. Nie rozmawiają i nie odbierają telefonów, aby nie zakłócać spokoju innych pasażerów. Dodatkowo, wielu z nich unika bezpośredniego kontaktu wzrokowego, co wynika z ich kulturowego szacunku dla prywatności i dystansu międzyludzkiego.
Japończycy słyną również z troski o higienę, czystość i utrzymanie porządku. Brak tradycyjnych koszy na śmieci w wielu miejscach publicznych był dla nas zaskoczeniem! Mimo że ulice i place publiczne są zazwyczaj niezwykle czyste. Japończycy zabierają ze sobą swoje odpady i wyrzucają je w odpowiednich miejscach. Takie subtelne gesty i zachowania są częścią japońskiej etykiety społecznej.
Harmonii, jaka panuje w Japonii, nie da się opisać – ją trzeba poczuć. Intensywne doznania i wyjątkowy spokój to połączenie, którego na próżno można szukać gdziekolwiek indziej!
67 Podróże
Będzie
się działo
OBLICZA CARMEN
8-9.03., godz. 19:00
10.03., godz. 18:00
Sala Drabowicza
WYPRAWY PANA BROUČKA | JANÁČEK
opera w II częściach na podstawie powieści Svatopluka Čecha
15 .03., godz. 19:00 POLSKA PRAPREMIERA
L’amour est un oiseau rebelle (Miłość jest wolnym ptakiem) – śpiewa namiętna Carmen, jednym skinieniem doprowadzająca mężczyzn do szaleństwa, niestała w uczuciach, ale potrafiąca sprawić, że chwila z nią może zmienić wybranka na lata. Kim jest? Czy tylko sprytną uwodzicielką, szczodrze szafującą swoim wdziękami, a może kobietą świadomą własnej wartości, żyjącą wbrew schematom i regułom. Kim jesteś, Carmen? Postać Carmen, tytułowej bohaterki opery Bizeta, inspirował wielu kompozytorów. poznajmy zatem różne oblicza tej trudnej do opisania kobiety, której życiowym celem była po prostu miłość. Miłość jest wolnym ptakiem… wolnym jak Carmen chciałoby się dodać.
17.03., godz. 18:00
19.03., godz. 19:00
21.03., godz. 19:00
Ekscentryczna i oryginalna komedia pomyłek po raz pierwszy w Polsce! Historia pana Broučka w inscenizacji jednego z czołowych reżyserów operowych –Davida Pountney’a, który z fantazją i odwagą przeniósł na scenę to nieczęsto grywane dzieło Janáčka. Chyba nie istnieje w polszczyźnie dobre słowo, którym można opisać paradującą przez strony partytur czeskiego kompozytora menażerię przedziwnych i pozostających w naszej pamięci bohaterów: śpiewające zwierzęta („Lisiczka Chytruska”), dzieciobójczynie („Jenůfa”) czy nieśmiertelne primadonny („Sprawa Makropulos”). Tym razem przyszła kolej na bohatera przeciętnego. Oto pan Brouček, bywalec praskiej piwiarni, który przy kuflu chmielowego trunku zna remedium na wszystkie bolączki dręczące świat (znamy takich!), a ponadto jest śmiertelnie zmęczony swą jałową egzystencją (takich też znamy!). A że nic nie działa tak ożywczo na gnuśność i nudę jak wyściubienie nosa poza cztery ściany, pan Brouček ochoczo opuszcza gospodę i rusza w podróż. Najpierw odwiedza… Księżyc, potem… ląduje w husyckim obozie; tak, tak w XV wieku. Wizyta u zamieszkujących księżyc Lunarian jest wyjątkowo trudna dla naszego podróżnika, bo Lunarianie nie jedzą i nie piją, a jak już wiemy, bez tego pan Brouček nie wyobraża sobie życia. U Husytów jest nie lepiej. Boży wojownicy szybko dostrzegają prawdziwą miłość gościa z XIX-wiecznej Pragi – jadło i napitek. Więc może podróże wcale nie kształcą i najlepszym miejscem jest gospoda, a właściwie pusta beczka po piwie, doskonałe miejsce na podróż we śnie.
68
Zakonnica w przebraniu
Będzie się działo
8.03., godz. 19:00 / 9.03., godz. 15:00 i 19:00 / 10.03., godz. 13:00 i 17:00 / 13.03., godz. 18:00 / 14.03., godz. 18:00 / 15.03., godz. 19:00 / 16.03., godz. 15:00 i 19:00
Musical na podstawie słynnego filmu z 1992 roku z Whoopi Goldberg w roli głównej. Autorem muzyki jest Alan Menken, laureat nagrody Tony oraz zdobywca ośmiu statuetek Amerykańskiej Akademii Filmowej. W pierwszoplanowych rolach – największe gwiazdy scen musicalowych w Polsce oraz soliści Teatru Muzycznego w Poznaniu. Premiera „Zakonnicy w przebraniu” odbyła się w 2009 roku w Londynie. Dwa lata później spektakl zadebiutował na Broadwayu. Poznańska realizacja jest polską prapremierą musicalu.
Madagaskar – musicalowa przygoda
20.03., godz. 10:00, 12:30 i 18:00 / 21.03., godz. 10:00 i 12:30 / 22.03., godz. 10:00, 12:30 i 18:00 / 23.03., godz. 15:00 i 18:00
Roztańczony spektakl, który powstał na podstawie pełnometrażowego filmu animowanego z 2005 roku – wielkiego hitu wytwórni DreamWorks. Lew Alex, żyrafa Melman, zebra Marty i hipopotamica Gloria mają dość życia w zamknięciu. Pewnego dnia Marty, zafascynowany snującymi skomplikowane plany ucieczki pingwinami, wspólnie ze swoimi kompanami postanawia uciec z nowojorskiego zoo. Uciekinierzy zostają złapani, ale za karę władze ogrodu zoologicznego postanawiają wysłać ich do Afryki. Pośrodku oceanu klatki wypadają za burtę pokładu, a zwierzęta lądują na egzotycznej wyspie, gdzie rządzi Król Julian i jego zwariowana ferajna.
Salon Poezji /Małgorzata Rożniatowska
Gościnią 91. odsłony Salonu Poezji będzie Małgorzata Rożniatowska, aktorka filmowa i teatralna, znana również z wielu uwielbianych przez widzów seriali takich jak „Złotopolscy” czy „M jak miłość”, która przeczyta poezję Ewy Lipskiej. Program muzyczny przygotuje harfistka Cecylia Matysik-Ignyś.
16.03., godz. 11:45 (Teatr Muzyczny w Poznaniu)
16.03., godz. 17:00 (Biblioteka w Zamku w Kórniku)
17.03., godz. 13:00 (Pałac Jankowice)
Fot. Piotr Pasieczny Fotobueno
Fot. Piotr Pasieczny Fotobueno
69
Fot. TRICOLORS.EAST NEWS
70 Będzie się działo
Charytatywna Gala Fashion, Luxury & Art
To wyjątkowe wydarzenie odbędzie się już 22.03.br w Hotelu Hampton w Swarzędzu. Organizatorzy przeniosą Państwa do świata mody, elegancji, luksusu oraz sztuki. Autorem eksponowanej sztuki będzie Szymon Brodziak, a sam wernisaż wprowadzi gości w wyjątkowy klimat czarno-białych fotografii. Projekt wspiera Drużynę Szpiku, która na co dzień dba o onkologiczne pacjentki. Profesjonalna oprawa audio-wizualna zapewni niezapomniane
wrażenia tego wieczoru. Doświadczycie Państwo wielu atrakcji, takich jak: muzyka na żywo w wykonaniu artysty Nick Sinclair, serwowana kolacja, udział w aukcjach, z których dochód przeznaczony będzie na Drużynę Szpiku oraz czas na swobodną zabawę na parkiecie przy muzyce dobranej specjalnie na ten wieczór. Punktem kulminacyjnym wieczoru będzie pokaz mody, podczas którego zostanie zaprezentowana zarówno moda damska, jak i męska oraz dodatki w postaci torebek, okularów, butów, a także pięknej biżuterii. Wszystko odbędzie się w towarzystwie luksusowych samochodów, które przywitają gości na wejściu do hotelu Hilton.
Będzie się działo
Więcej informacji: kasia@activeandfashion.art lub 601 222 693 Patronem medialnym wydarzenia jest „Poznański Prestiż”.
Różnorodność malarstwa – wystawa „S M XL” w Starym Browarze
Wystawa S M XL w Galerii na Dziedzińcu Starego Browaru jest kolejną prezentacją twórczości pedagogów I Katedry Malarstwa Uniwersytetu Artystycznego w Poznaniu. Podobnie jak w poprzednich edycjach wystaw katedralnych, a odbyły się one m in. w poznańskiej Galerii Miejskiej Arsenał (2015), w Centrum Rysunku i Grafiki im. Tadeusza Kulisiewicza w Kaliszu (2016) i BWA w Pile (2021), w wystawie w Galerii na Dziedzińcu prezentowana jest również twórczość kilkorga artystów zaprzyjaźnionych, choć formalnie przypisanych w strukturze Uczelni innym miejscom. Artyści ci swoją twórczością świetnie wpisują się w specyficzny, niejednorodny i otwarty charakter I Katedry Malarstwa. W jej składzie, obok czterech Pracowni Malarstwa (tzw. sztalugowego) są także: Pracownia Malarstwa w Architekturze i Urbanistyce, Pracownia Tkaniny Artystycznej oraz Interdyscyplinarna Pracownia Dokumentacji i Ochrony Konserwatorskiej Sztuki Nowoczesnej. Pojawiające się w kontekście Uczelni dwuznaczne słowo „akademizm”, „uczenie sztuki”, w obiegowym rozumieniu tych pojęć, oznacza: konserwatyzm, zachowawczość i konformizm… Prezentowana na wystawie różnorodność medialna –od mediów tradycyjnych po tzw. „nowe media”, a tym bardziej różnorodność postaw artystycznych, dostarczają argumentów za potrzebą zweryfikowania anachronicznego nakazu zachowania tzw. „czystości medialnej”.
Wyrazem – krytycznego stosunku do tych pojęć są ironiczne w tym kontekście tytuły wystaw – EX KATEDRA czy tytuł aktualnej – S M XL . W sklepach w centrum handlowym powszechnie stosowany mglisty standard wielkości S (small: małe), M (middle: średnie ), L (large: duże), mimo banalnej relatywności tych pojęć, w kontekście sztuki może znaczyć podobnie, choć nie do końca to samo.
S – małe , L – duże, XL – za duże, M – w sam raz.
Najważniejsza jest IDEA. „To, jak dzieło sztuki wygląda, nie jest istotne. Jeśli ma przybrać fizyczną postać JAKOŚ musi wyglądać.” (Sol LeWitt)
Kuratorzy: Andrzej Pepłoński / Natalia Czarcińska
Artyści: Natalia Czarcińska / Diana Fiedler / Anna Goebel / Wojciech Gorączniak / Marek Jakuszewski / Paweł Kaszczyński / Monika Korona / Julia Królikowska / Ewa Kubiak / Ewa Kulesza / Dominik Lejman / Krzysztof Markowski / Jerzy Muszyński / Andrzej Pepłoński / Kinga Popiela / Dorota Tarnowska-Urbanik / Andrzej Zdanowicz
S M XL – wystawa
czynna do 7 kwietnia 2023 r., od wtorku do niedzieli w godz. 12:00-20:00
Galeria na Dziedzińcu, Poznań wstęp wolny
71
CHARYTATYWNA GALA FASHION LUXURY & ART 22 marca 2024 Piątek 19:00 Hampton by Hilton Swarzędz WYDARZENIE WSPIERA DRUŻYNĘ SZPIKU
Będzie się działo
RATUSZ – MUZEUM POZNANIA
Otwarcie 1 marca, godz. 18:00
2-3 marca, godz. 10:00-20:00
Od 5 marca ekspozycja wg. standardowych godzin
POZNAŃSKI RATUSZ w świadomości większości ludzi to przede wszystkim budynek, którego kształt jest rozpoznawalny w całej Polsce. To najcenniejszy w Poznaniu zabytek architektury, dawna historyczna siedziba władz miejskich, świadek wielu ważnych i podniosłych chwil w życiu miasta. Świętowano w nim uroczystości państwowe, podejmowano królów, starostów generalnych, czczono zwycięstwa polskiego oręża. I choć w dawnej siedzibie władz miejskich działa obecnie Muzeum, to w dalszym ciągu gmach jest centrum najważniejszych wydarzeń z życia miasta i państwa. Od marca po kilku latach przerwy związanej z remontem ponownie będzie można zwiedzać jego przestrzenie mieszczące Muzeum Poznania. W udostępnionych wnętrzach artefakty opowiedzą historię miasta do połowy XVI wieku, do czasu przed przybyciem do Poznania włoskiego architekta Jana Baptysty Quadro, który w 1550 roku rozpoczął przebudowę Ratusza. Ta opowieść o średniowiecznym Poznaniu – jego architekturze, życiu codziennym mieszkańców od czasów Mieszka I, herbie Poznania, jego patronach (św. Piotrze i Pawle), a także o przestępstwach, karaniu, sądach, torturach i kacie – rozgrywa się w najstarszej części gmachu, czyli w gotyckich piwnicach. Narratorami opowieści o dziejach Poznania i Ratusza są muzealne przedmioty i sama architektura budynku.
Weekend z impresjonistami w Muzeum
Narodowym w Poznaniu
22-24 marca 2024
O czym Monet i Bonnard dyskutowali w Giverny i czy dyskusje te znalazły odzwierciedlenie w ich malarstwie? Co łączy Signaca z Pankiewiczem i Podkowińskim? Jak rysunek Jeana-Françoisa Milleta stał się rysunkiem autorstwa Camille’a Pissarra? Jakim kolekcjonerem był Claude Monet i jakie dzieła wchodziły w skład jego prywatnej kolekcji sztuki? Odpowiedzi na te pytania poszukiwać będziemy podczas wyjątkowego weekendu z impresjonistami.
22.03. (piątek), godz. 18:00
Wykład: Miraż na płótnie – czyli gawęda o „wrażeniowcach”, niespełnionej miłości i masztach w Saint Tropez
Pankiewicz, Podkowiński, Signac – trzy wielkie nazwiska, których dzieła mamy u siebie – w Muzeum Narodowym w Poznaniu. Co o nich wiemy? Trzy różne dzieła, trzy różne wątki, połączone jednym splotem ponętnej Francji. Wykład w formie lekkostrawnej gawędy wprowadzi słuchaczy w legendarne początki polskiego impresjonizmu, przybliży między innymi dramatyczną historię miłosną, której akcja rozgrywała się w podwarszawskiej wsi...
Prowadzenie: Kinga Sibilska, Dział Edukacji MNP
23.03. (sobota), godz. 11:00
Wykład: Mój zbiór jest tylko dla mnie. Monet – kolekcjoner
Delacroix, Manet, Cézanne, Renoir – to tylko niektórzy z artystów, których dzieła znajdowały się w prywatnej kolekcji Claude’a Moneta. Jak powstał zbiór liczący ponad 120 obiektów? Jakie były losy kolekcji, o której za życia mistrza wiedzieli tylko nieliczni? Podczas spotkania przybliżymy nieznane oblicze Moneta jako kolekcjonera i prześledzimy historię jego prywatnej kolekcji sztuki.
Prowadzenie: Martyna Łukasiewicz, Galeria Sztuki Europejskiej MNP 24.03. (niedziela), godz. 11:00
Wykład: Pissarro na wsi. Nowoczesność w rysunku Podczas spotkania przybliżona zostanie fascynującą historia rysunku Camille’a Pissarra „Studium kobiety wbijającej tyczkę na groch” ze zbiorów Gabinetu Rycin Muzeum Narodowego w Poznaniu, który przez ponad sto lat uznawany był za pracę Jeana-Françoisa Milleta. O twórczości Pissarra opowie dr Paweł Ignaczak, który odkrył jedyne dzieło tego wybitnego impresjonisty w poznańskiej kolekcji.
Prowadzenie: dr Paweł Ignaczak, Galeria Sztuki Europejskiej MNP
72
Piwnice gotyckie poznańskiego ratusza
Claude Monet Plaża w Pourville, 1882, olej na płótnie, 60 x 73 cm
Fot. archiwum MNP
14 kwietnia 2024 Aula UAM Poznań
BLACK LIVES
David Gilmore / Jean-Paul Bourelly / Adam Falcon / Federico Gonzalez Peña
Reggie Washington / Jacques Schwarz-Bart / Gene Lake / Marque Gilmore
Tutu Puoane / Christie Dashiell / Sharrif Simmons / DJ Grazzhoppa
www.jazz.pl
fot.
Jacques Apothéloz
73 Będzie się działo
Będzie
się działo
Z kapelusza
8 i 9 marca, godz. 20:00
Reż. i chor. Jo Strømgren
Spektakl „Z kapelusza” wciąga widza w seans pamięci, który pozwala przeniknąć ukryte znaczenia tego, co minęło. Jak sepiowane, „staroświeckie” fotografie, skąpane w ciepłych odcieniach brązu, powidoki dawnych przeżyć, pomieszane przez pamięć, która ma swoją subiektywną chronologię, obrazy choreograficzne wyczarowane przez Jo Strømgrena z magicznego kapelusza przypominają, że wspomnienia, choć ulotne i istniejące niematerialnie, nie tracą swojej realności.
Co można wyjąć z kapelusza? Jaką akcję uruchomi ten (nie)zwykły przedmiot?
Trucizna
22 i 23 marca, godz. 20:00
Spektakl przywołuje zjawisko choreomanii – epidemii tanecznych, które już od średniowiecza infekowały mieszkańców różnych zakątków Europy
– wywołując opętańczy trans. Ukazuje pasję tańca, jako rodzaj zatrucia przenikającego biografie tancerzy i ich fizycznie zużywające się ciała. Dowodzi także siły tańca wspólnotowego, przypominającego manię w natężeniu ruchowej ekspresji. Afirmuje uwalniającą moc tańca, który niczym „nieposłuszny wirus w tkance społecznej” ma moc manifestowania emocji i odmiennych tożsamości.
Improwizacja dźwięku i ruchu
13 marca, godz. 18:00-20:00 jaMY #naTaczaka
Prowadzenie: Evelyn Blue, Zofia Tomczyk, artystki-tancerki Polskiego Teatru Tańca.
Wieczory autorskie Sławomira Pietrasa.
Postacie 50-lecia PTT – siódma odsłona cyklu
16 marca, godz. 17:00
Spotkanie z Przemysławem Śliwą, wybitnym tancerzem, który przeszedł do historii m.in. jako wykonawca partii Don Juana w spektaklu „Epitafium dla Don Juana” (1974) w choreografii Conrada Drzewieckiego.
Warsztaty tańca współczesnego
z Ève-Marie Dalcourt/ muzyka na żywo
24 marca, godz. 16:00-19:00
74
75 Będzie się działo
Ray Wilson odznaczony medalem
z djęcia : Wojciech P olonus
Dziękuję. To wspaniały medal i niesamowite wyróżnienie. Robi wrażenie! – powiedział Ray Wilson, legendarny artysta, kompozytor, gitarzysta i były wokalista grupy „Genesis”, w chwili przyjęcia medalu „Labor Omnia Vincit”. Medal zawiesił na jego szyi Dominik Górny, członek kapituły, który pogratulował w imieniu dr. Mariana Króla, Prezydenta Towarzystwa im. Hipolita Cegielskiego. To Towarzystwo właśnie przyznało wyróżnienie R. Wilsonowi. Artystę nagrodzono 25 lutego br. w finale koncertu w Auli UAM w Poznaniu. Blisko tysięczna publiczność biła brawo na stojąco.
Ray Wilson dołączył do panteonu wcześniejszych laureatów, do których należą m.in.: Chris Jagger, Andrea Bocelli, Jan A.P. Kaczmarek, Andrzej Wajda, zespół „Skaldowie”, Zbigniew Wodecki, Ewa Bem, Piotr Rubik, Seong - Jin Cho, Wojciech Siudmak. Sekretarz Kapituły, wygłaszając laudację, zaznaczył, że przyznanie tego medalu to „wyraz najwyższego uznania za działalność artystyczną, która łączy pokolenia i kultury. Poprzez prawdę i dynamikę twórczego przekazu nadaje ponadczasową formę najlepszym tradycjom muzycznym”.
76 Po godzinach
HOLLOSS.APP Nowa Era
Oglądania Sztuki Cyfrowej
z djęcia : s onia B o B er i j agoda l isiecka
Od 4 do 9 lutego Galeria UAP w Poznaniu stała się przestrzenią dla fascynującej wystawy „Motion”, która nie tylko prezentowała dzieła sztuki cyfrowej, ale także zgłębiała temat ruchu jako fundamentalnego elementu komunikacji z odbiorcą w tej dziedzinie.
Gromadząc utalentowanych artystów z różnych zakątków świata, „Motion” zaprezentowała szeroki zakres stylów i technik. Od abstrakcji po surrealizm, od minimalistycznych kompozycji po ekspresyjne pejzaże cyfrowe – każde dzieło emanowało dynamiką i energią, przyciągając uwagę odwiedzających.
Jednak, co równie istotne, „Motion” nie ogranicza się tylko do prezentacji dzieł i artystów z całego świata. Wystawa stanowiła także punkt wyjścia dla innowacyjnego projektu HOLLOSS.APP. Ta aplikacja, która zadebiutowała podczas targów NFT Paris w Grand Palais Éphémère w Paryżu 23-24 lutego 2024 roku, umożliwia wyświetlanie wysokiej jakości sztuki cyfrowej w różnych przestrzeniach na dedykowanych wyświetlaczach kwadratowych Holloss i ścianach LED w przestrzeniach publicznych. Aplikacja niedługo otworzy nowe możliwości inwestycyjne dla współczesnych kolekcjonerów.
77 Po godzinach
Wielkie otwarcie Xtreme Fitness Gyms w Starym Browarze
z djęcia : M ateriały P raso W e Xtre M e Fitness g y M s P oznań
WStarym Browarze powstał pierwszy w Poznaniu klub sieci Xtreme Fitness Gyms. Nowe miejsce dla pasjonatów sportu świętowało otwarcie 6 lutego. Ekipa XFG przywitała Klubowiczów i gości z pompą. Były fit przekąski, konsultacje z ekspertami dietetyki i fizjoterapii, a przede wszystkim – testowanie stref treningowych i sprzętu. Gospodarzem eventu byli właściciele klubu Łukasz Heneczkowski i Dariusz Flis. Na otwarciu nie zabrakło mocnej reprezentacji centrali firmy: założyciela sieci Łukasza Dojki, CEO Jamesa Cottona oraz CFO i współzałożyciela marki Łukasza Nowakowskiego. Xtreme Fitness Gyms zaprasza na treningi i zajęcia fitness w nowych wnętrzach – pierwsza wizyta jest bezpłatna. W klubie do dyspozycji jest sześć stref, m.in.: cardio z rowerkami, bieżniami, orbitrekami czy schodami, funkcjonalna przygotowana specjalnie pod autorski program HIIT 10XTraining, air zone, w której znajdują się ergometry i airbikes oraz bogato wyposażone strefy maszyn siłowych i wolnych ciężarów.
78 Po godzinach
Śniadanie dla architektów wnętrz
w salonie Bizzarto
z djęcia : M ichał P rzeździk-B uczko W ski , B udzik studio
Bizzarto i Jawor-Parkiet zorganizowali śniadanie biznesowe w showroomie Bizzarto zlokalizowanym w Galerii Wnętrz Polskie Meble. Skierowane ono było do architektów wnętrz, a jego tematem przewodnim stała się „Sesja zdjęciowa wnętrza w promocji architekta wnętrz”. W programie szkolenia znalazły się warsztaty z fotografowania wnętrz smartfonem. Poprowadził je Michał PrzeździkBuczkowski z Budzik Studio, jeden z najlepszych polskich fotografów wnętrz, autor sesji zdjęciowych dla Elle Decoration, Label Magazine czy Design Alive. Zgromadzeni goście mieli okazję dowiedzieć się także jak zorganizować sesję zdjęciową zaprojektowanego przez siebie wnętrza oraz jak skutecznie wykorzystać zdjęcia do promocji swojej pracowni. Panel poprowadził Marcin Poboży, HSH PR, doradca wizerunkowy uznanych pracowni projektowych. Zgromadzeni goście mieli też możliwość poznania wyjątkowych kolekcji Bizzarto. Jest to pierwsze z zaplanowanych jako cykliczne spotkań z architektami w salonie Bizzarto w Poznaniu (podobne miały już miejsce w Katowicach i Gdańsku). Mają one łączyć przyjemność płynącą ze spotkań, rozmów, pysznej degustacji z pożytecznym – przydatnej dla architektów porcji wiedzy, która może wpłynąć na jeszcze lepsze funkcjonowanie ich biznesów.
79 Po godzinach
Międzynarodowe
sukcesy poznańskiej malarki
z djęcia : o lga j ędrzeje W ska
Poznańska malarka Claudia Kaka ostatnie miesiące może zaliczyć do niezwykle udanych. Jej prace były wystawiane w największych europejskich miastach, gdzie spotkały się z ciepłym przyjęciem i zainteresowaniem widowni odwiedzających tamtejsze galerie.
Zeszły rok obfitował w wiele wartych odnotowania wydarzeń, jak chociażby nawiązanie współpracy z madrycką galerią Monat, w której prezentowane są obrazy malarki w stolicy Hiszpanii. Współpraca ta zaowocowała zaproszeniem artystki do prezentowania swojej twórczości w największych europejskich miastach.
Jeszcze w sierpniu 2023 roku obrazy były prezentowane publiczności w Instambule w ramach wystawy prac „Nature’s Kaleidoscope”. Tureckiej publiczności prezentowana była energiczna CARMEN, która spotkała się z przychylnymi recenzjami odwiedzających oraz skutkując zapytaniami do reprezentującej artystkę madryckiej galerii sztuki Monat Gallery.
Końcówka ubiegłego roku była doskonałą okazją do przypomnienia się poznańskim fanom malarstwa. Obrazy malarki można było podziwiać podczas wystawy preaukcyjnej Fundacji Dom Autysty w Centrum Kultury Zamek, którego zwieńczeniem było wystawienie na aukcji obrazu SANAA. Obraz ten znalazł swojego nabywcę.
Również w grudniu, odbyła się wystawa indywidualna „Jej Portret” w Domu Kultury Dom Tramwajarza, która była efektem współpracy artystki z tym prężnie działającym ośrodkiem kultury. Na wystawie – poprzedzonej wernisażem, na który przybyło liczne grono miłośników sztuki – można było podziwiać wybór mniej znanych prac malarki ukazujących portrety współczesnych kobiet. Początek roku malarka zainaugurowała w Paryżu podczas odbywającego się tam The International Modern Art Paris 2024. Na wystawie powiązanej z targami malarstwa prezentowane były dwa obrazy: „Mia & Jane” oraz „Luna”.
Artystka nie zamierza spocząć na laurach i w najbliższych miesiącach jej prace będą również prezentowane w Barcelonie oraz Mediolanie. Najbliższe plany oraz twórczość malarki można na bieżąco śledzić za pośrednictwem jej mediów społecznościowych oraz strony internetowej.
CLAUDIA KAKA (ur.1979) poznańska artystka i malarka. Jej twórczość skupia się na uchwyceniu i ukazaniu wyjątkowości kobiet z różnych zakątków świata. Fascynacja kolorami, wzorami i biżuterią różnych grup etnicznych jest widoczna na wszystkich pracach artystki. Wynika ona i jest ściśle powiązana z wpływami kultury afrykańskiej, śródziemnomorskiej oraz Ameryki Łacińskiej. Feeria barw na obrazach kontrastuje z postaciami w czerni i bieli. Takie ukazywanie postaci jest związane z fotografią czarno-białą. Stanowi ona kolejne pole działalności artystycznej, gdzie autorka wciela się w rolę wizażystki.