5 minute read
Historia: IPN
„CzasyPismo” „CzasyPismo” „CzasyPismo” „CzasyPismo” „CzasyPismo” „CzasyPismo” „CzasyPismo” – półrocznik o górnośląskiej historii – rozmowa z dr. hab. Adamem Dziurokiem - redaktorem naczelnym pisma
Skąd się wzięła nazwa czasopisma i jak należy ją tłumaczyć?
Advertisement
Blisko dziesięć lat temu, zastanawiając się nad nazwą nowego periodyku, wpadaliśmy na pomysł, by nazwać go „CzasyPismo”, co można tłumaczyć jako „pismo o czasach (minionych)” lub też może wskazywać, że czas i pismo (w logotypie są oddzielone literą „y”) są bezpośrednio związane z przeszłością i jej zachowaniem dla potomności.
W podtytule znajduje się doprecyzowanie, że chodzi o historię Górnego Śląska.
Tak, skupiamy się bowiem na dwudziestowiecznej historii Górnego Śląska – w historycznych granicach tego regionu, wraz ze Śląskiem Cieszyńskim – oraz obszarach sąsiednich, w tym głównie Zagłębiu Dąbrowskim, ale także Ziemi Częstochowskiej i Ziemi Żywieckiej. Szczególny nacisk kładziemy na problematykę funkcjonowania systemów totalitarnych – nazizmu i komunizmu i ich oddziaływania na społeczeństwo regionu. Wynika to z misji Instytutu Pamięci Narodowej – wydawcy tego pisma. Nie oznacza to jednak zawężenia tematyki wyłącznie do kwestii politycznych – przeciwnie, naszym celem jest ukazanie możliwe szerokiego spektrum zjawisk – sfery kultury, religii, gospodarki, życia codziennego, obyczajowości.
„CzasyPismo”
„CzasyPismo” „CzasyPismo”
„C„C
„CC Czy „CzasyPismo” jest pismem skierowanym do wąskiego grona specjalistów? Naszym zamierzeniem było wyjście poza krąg zamkniętych, fachowych, naukowych dyskusji. Staramy się pokazać historię w sposób „Chcieliśmy, by to co jest wynikiem często wieloletnich, żmudnych badań naukowych i później jako publikacja naukowa trafia do bardzo wąskiego kręgu odbiorców (bądź często od razu na półkę), zostało przełożone na język bardziej przystępny... bardziej przystępny, ciekawy i „kolorowy”. Chcieliśmy, by to co jest wynikiem często wieloletnich, żmudnych badań naukowych i później jako publikacja naukowa trafia do bardzo wąskiego kręgu odbiorców (bądź często od razu na półkę), zostało przełożone na język bardziej przystępny i w formie krótkiego artykułu (bez zrażającego wielu tzw. aparatu naukowego) znalazło czytelnika także poza grupą specjalistów. Wśród czasopism ukazujących się w naszym regionie (czyli w województwach śląskim i opolskim) brakuje pisma historycznego, popularyzującego jego dwudziestowieczne dzieje. Tymczasem można dostrzec duże zapotrzebowanie na taki periodyk, zwłaszcza w środowiskach osób aktywnie zaangażowanych w popularyzowanie wiedzy o Górnym Śląsku i Zagłębiu (stowarzyszenia regionalne, pasjonaci historii lokalnej), jak i wśród kadry nauczycielskiej i akademickiej, pośród uczniów szkół średnich i studentów. Każdy numer to ponad 200 stron ciekawych historii. Ponieważ, jak wiadomo „nudzą rzeczy, których nie rozumiemy, nas nie dotyczą, albo są źle opowiedziane”, chcemy przybliżyć się trochę do rozumienia przeszłości, dotykać spraw, które nas dotyczą i dobrze je opowiedzieć.
Jakie tematy podejmujecie Państwo w czasopiśmie?
Staramy się, by każdy numer był tematycznie zróżnicowany, choć mamy zwykle blok tekstów poświęconych tematowi wiodącemu. Ukazały się więc zeszyty, w których spora część artykułów dotyczyła sportu, życia codziennego, prasy, książek, zdrowia, przestępczości czy migracji. Stałym punktem były rozmowy o różnych aspektach górnośląskiej historii (m.in. z prof. Andrzejem Chwalbą, prof. Maciejem Bieniaszem, wybitnym znawcą piłki nożnej redaktorem Andrzejem Gowarzewskim, prof. Wojciechem Kunickim). W każdym numerze pojawia się bogaty materiał ikonograficzny – nie tylko przy kolejnych artykułach, ale także w formie fotoreportaży (np. zdjęcia Stanisława Jakubowskiego dotyczące dzieciństwa na Górnym Śląsku w okresie PRL, z pierwszego zabiegu transplantacji serca z 1985 roku, przeprowadzonego przez prof. Zbigniewa Religę, czy fotoreportaż z 1933 r. o więzieniu karno-śledczym w Katowicach i zdjęcia z 1929 r. z kroniki szkolnej dokumentujące wizytę Ignacego Mościckiego w Katowicach). Sama okładka periodyku jest nietypowa, gdyż nie wykorzystujemy na niej historycznych zdjęć, ale zamieszczamy reprodukcje obrazów, grafik, rycin – krótko mówiąc, dzieła artystyczne. W ostatnich dwóch numerach sięgnęliśmy po działa młodych śląskich artystów – Weroniki Siupki i Krzysztofa Rzeźniczka. Ale nasze okładki zdobił też Paweł Steller, Bronisław Wojciech Linke, Ewald Gawlik czy Maciej Bieniasz.
Czy „CzasyPismo” to jedyny regionalny periodyk Instytutu Pamięci Narodowej?
Tak, jako jedyny oddział IPN wydajemy czasopismo regionalne. Wydawcą jest Oddział Instytutu Pamięci Narodowej w Katowicach, zaś stałym partnerem Muzeum w Gliwicach. Redakcję tworzy obecnie pięciu pracowników Oddziałowego Biura Badań Historycznych katowickiego IPN – Adam Dziurok jako redaktor naczelny, dr hab. Adam Dziuba, dr Sebastian Rosenbaum i dr Bogusław Tracz oraz Paweł Zawisza jako sekretarz. Wcześniej w składzie redakcji byli także: dr Andrzej Sznajder, obecny dyrektor Oddziału IPN w Katowicach i Robert Ciupa, dziś dyrektor Śląskiego Centrum Wolności i Solidarności.
„CzasyPismo”„CzasyPismo”„CzasyPismo”„CzasyPismo”O czym opowiada najnowszy numer pisma?
Tym razem, odchodząc nieco od kwestii społecznych, uwagę skupiliśmy na policji politycznej PRL. To z jednej strony naturalny temat dla badań Instytutu Pamięci Narodowej. Z drugiej strony – temat ogromnie ważny, bo odsyłający do „kuchni” funkcjonowania ustroju komunistycznego. Kilkanaście tekstów dotyczących Urzędu Bezpieczeństwa i Służby Bezpieczeństwa przybliża metody, którymi posługiwała się tajna policja w walce z opozycją, oraz opisuje samych funkcjonariuszy. Rzuca się w oczy, że działania tych służb opierały się tyleż na zwalczaniu przestępstw, co na popełnianiu czynów, które same w sobie były kryminalne. Ale też na walce ze zjawiskami, które w żadnym normalnym państwie represjonowane by nie były. Opisujemy wyższe kadry struktur wojewódzkich aparatu bezpieczeństwa – pochodzenie społeczne funkcjonariuszy, ich wykształcenie, ścieżki awansu i liczne problemy z utrzymaniem dyscypliny. Piszemy o brutalnych, a nawet zbrodniczych metodach śledczych, służących wymuszaniu zeznań przez funkcjonariuszy UB. Kolejne teksty w tym bloku tematycznym prezentują m.in. mniej znane epizody kariery w więziennictwie Salomona Morela – komendanta obozów w Świętochłowicach i Jaworznie, opisują prowokację wymierzoną w politycznych emigrantów, zakończoną szeregiem wyroków śmierci, oraz działania wywiadowców SB szpiegujących m.in. znanego opozycjonistę Kazimierza Świtonia. Znajdziemy tu również obszerny biogram Benedykta Cadera, generała milicji i komendanta wojewódzkiego MO w Katowicach, który o mały włos nie został komendantem głównym tej formacji. W drugiej części numeru, złożonej z artykułów niezwiązanych z jego wiodącą tematyką, znajdziemy m.in. świetne zdjęcia międzywojennego Górnego Śląska, wykonane przez wybitnych artystów obiektywu jak Antoni Wieczorek czy Jan Bułhak. Podjęliśmy również próbę odpowiedzi na pytanie, dlaczego nigdy nie powstała w Katowicach placówka muzealna o statusie muzeum narodowego. Warto zapoznać się z dwoma artykułami o obozie koncentracyjnym i zagłady KL Auschwitz: w pierwszym opisano koleje życia młodzieńca z Mikołowa, który został funkcjonariuszem obozowego Gestapo, w drugim przeczytamy o brawurowej ucieczce dwóch słowackich Żydów, którzy jako pierwsi dali świadectwo ludobójstwa dokonującego się w obozie.
Jak często ukazuje się Państwa periodyk i gdzie go można kupić?
„CzasyPismo” to półrocznik i od 2012 r. ukazało się 19 numerów. Wydaliśmy także wybór tekstów „czasypismowych” w języku angielskim pod tytułem Totalitarianism in the borderland: ethnicity, politics and culture in the industrial area of Upper Silesia (1933-1989). Periodyk jest dostępny w sieci empik oraz w placówkach Poczty Polskiej, można go nabyć również w siedzibie oddziału IPN w Katowicach przy ul. Józefowskiej 102, albo zamówić internetowo na portalu www.poczytaj.pl Cena jest niezwykle przystępna – każdy obszerny tom kosztuje zaledwie 8 złotych.