paĹşdziernik 2017
Agnieszka Kluczka Ile kosztujÄ… marzenia? str. 6-8
Siła, moc, rozwój! Nadeszła jesień. Dni coraz chłodniejsze, więc coraz przyjemniej będzie zaszyć się pod kocem przy kominku i… no właśnie, i co? Można wykorzystać ten czas na oglądanie ulubionych seriali, albo spożytkować go na rozwój. My w tym wydaniu „Miast Kobiet” zdecydowanie stawiamy na to drugie. Zachęcamy Was do refleksji o Waszym rozwoju (nie tylko zawodowym) podczas tych długich jesiennych wieczorów. W podjęciu decyzji o tym, co warto w sobie rozwijać, pomoże Wam wywiad z Justyną Ratajczak, ekspertką w tym temacie (str. 12-13). Może jesteś jedną z tych osób, które źle się czują w swojej pracy, ale nie zmieniają jej z powodu lęku przed kompromitacją? Zdaniem Justyny to zjawisko dotyczy szczególnie osób, które od dawna pracują w jednej firmie. By lęk przełamać, czasem wystarczy jedno szkolenie. Może warto się na nie zapisać, a potem utrwalać wiedzę podczas tych długich jesiennych wieczorów? Do rozwoju zachęca też Agnieszka Kluczka, autorka książki „Amerykańscy multimilionerzy. Nawyki i sposób myślenia, które zbudowały fortuny” (str. 6-8). Może zainspirują Cię sylwetki ludzi sukcesu i stworzysz plan na siebie? Nie musi Ci chodzić od razu o budowanie fortuny, ale jakiś krok do przodu, który ożywi Twoją codzienność, nada jej nowego sensu i kolorytu. Warto zadbać o ten koloryt właśnie teraz, kiedy, choćby ze względu na jesienną pogodę, częściej wpadamy w „dołki”. Wspinając się po szczeblach kariery i zdobywając nowe umiejętności, nie zapominajmy o naszym zdrowiu. Tradycyjnie w październiku, który jest miesiącem walki z rakiem piersi, zachęcamy Was do badań profilaktycznych. W tym celu organizujemy akcję „Nadzieja jest kobietą”. W tym roku po raz pierwszy w dwóch miastach: Bydgoszczy i Toruniu. Zapraszamy Cię na wystawę zdjęć, dyskusję i film o cudownych kobietach, które nie miały takich warunków do rozwoju jak my, a jednak pokonując niewyobrażalne przeszkody społeczne i obyczajowe, pomogły wysłać w kosmos pierwszego Amerykanina (str. 4).
Wydawca: Polska Press sp. z o.o. Oddział w Bydgoszczy ul. Zamoyskiego 2 85-063 Bydgoszcz Prezes Oddziału: Marek Ciesielski Redaktor Naczelny: Artur Szczepański Dyrektor Biura Reklamy: Agnieszka Perlińska Menedżer produktu: Emilia Iwanciw, tel. 52 326 31 34 emilia.iwanciw@polskapress.pl Redaktorka prowadząca: Lucyna Tataruch, tel. 52 326 31 65 lucyna.tataruch@polskapress.pl Teksty: Lucyna Tataruch lucyna.tataruch@polskapress.pl Dominika Kucharska dominika.kucharska@polskapress.pl Tomasz Skory tomasz.skory@polskapress.pl Jan Oleksy jan.oleksy@polskapress.pl Paulina Błaszkiewicz paulina.blaszkiewicz@polskapress.pl Justyna Król Joanna Czerska-Thomas Skład: Ilona Koszańska-Ignasiak Dagmara Potocka-Sakwińska Zdjęcie na okładce: Marcin Rakowski Sprzedaż: Angelika Sumińska, tel. 691 370 521 angelika.suminska@polskapress.pl Przemysław Wacławski, tel. 697 770 284 przemyslaw.waclawski@polskapress.pl CP Jesteś zainteresowany kupnem treści lub zdjęć? Skontaktuj się z naszym handlowcem: Piotr Król, tel. 603 076 449 piotr.krol@polskapress.pl Znajdziesz nas na: www.miastakobiet.pl www.fb.com/MiastaKobiet.PolskaPressGrupa
Lucyna Tataruch redaktorka prowadząca „MiAST KOBIET”
„Miasta Kobiet” ukazują się w każdy ostatni wtorek miesiąca. Przez cały miesiąc są dostępne w punktach partnerskich w Bydgoszczy i Toruniu. Adresy znajdziesz na stronie www.miastakobiet.pl
Weź udział w naszej akcji w dniach 9 października - 5 listopada
wstęp bezpłatny
Czytaj więcej na www.miastakobiet.pl oraz na str. 4
make-up
Kolekcja JESIEŃ-ZIMA 2017. Zapraszamy do Salonu Jean Louis David w C.H. Focus w Bydgoszczy.
Fryzura
zmień się na jesień st ylizacja Agnieszka Cesarz
F R Ę D Z L E
O T U L O N A
Nadejście nowego sezonu i znów kombinezon! W tej stylizacji połączony z pudełkowym żakietem tworzą kwintesencję elegancji. Pozwól sobie na nutkę szaleństwa - jeśli lubisz okrycia głowy, beret wraca do gry. Pamiętaj - moda to przecież zabawa!
Kardigan to coś, co powinno znaleźć się w Twojej szafie tej jesieni. Długi, mięsisty sweter, połączony z cienką tkaniną i trapezową, skórzaną spódnicą, to trafiony w punkt zestaw. Granatowa welurowa torebka, niczym wisienka na torcie, tworzą spójną całość z podobnie wykończonymi butami, które są hitem tego sezonu!
TATUUM kombinezon - 369,99 CATERINA żakiet - 920 CATERINA naszyjnik - 203 FRATELLI torebka - 449 MONNARI bransoletki - 49,90 LYNX OPT YK okulary Dolce & Gabbana - 889 BAYLA buty - 369,99 SWISS zegarek Daniel Wellington - 530 SIMPLE beret - 229,90
SIMPLE golf - 299,90 solar sweter - 594 OCHNIK spódnica - 899,90 VENEZIA buty - 459 UNISONO torebka - 199 TATUUM wisior - 69,90 solar kapelusz - 219 SWISS zegarek Bering - 790
Propozycja dla pań kochających wyrafinowane faktury. Skórzany płaszcz w zestawieniu z golfem to klasyka i świetna propozycja na jesienne dni. Kolorystyka utrzymana jest w zimnych, dość stonowanych barwach, ale uwagę zwracają nieszablonowe rękawiczki, dzięki którym niestraszny Ci będzie poranny ziąb. Efekt wzmacniają graficzne botki. FRATELLI płaszcz - 1199 OLSEN golf - 199 olsen torebka - 499 SOLAR spodnie - 249 SOLAR pasek - 99 SIMPLE rękawiczki - 249,90 ORSAY kolczyki - 24,90 Swiss zegarek Lars Larsen - 980 GINO ROSSI buty - 599
Zapraszamy do ch focus na Stylowe Soboty ze stylistką Umów się na bezpłatne spotkanie na www.focusmall-bydgoszcz.pl/stylistka/
007700273
F R A N C U S K I
S Z Y K
u l . J a g i e l l o ń s k a 3 9 - 47
kultura w sukience
Nadzieja jest kobietą Akademickie Centrum Kultury i Sztuki „Od Nowa” w Toruniu Galeria Pomorska, Kino Helios 9 października - 5 listopada Zapraszamy Was do udziału w wyjątkowym wydarzeniu organizowanym przez nasze wydawnictwo oraz miesięcznik „Miasta Kobiet”. Już trzeci raz zaprosiliśmy 15 wspaniałych kobiet, które wiedzą, czym jest rak piersi, do udziału w sesji zdjęciowej. Efekty sesji pokażemy podczas wystawy „Nadzieja jest kobietą” dwukrotnie: w Akademickim Centrum Kultury i Sztuki „Od Nowa” w Toruniu oraz w Galerii Pomorskiej w Bydgoszczy. Autorką zdjęć jest bydgoska fotografka Anna Wegner. Serdecznie zapraszamy nie tylko na wystawę, ale także dyskusję i pokaz filmu. W Toruniu wystawa rozpocznie się 9 października i potrwa do 25 października. Zakończy się finisażem 25 października, dyskusją oraz pokazem świetnego filmu „Ukryte działania”, który pokaże naszą kobiecą nadzieję, siłę i moc. Z kolei w Bydgoszczy zapraszamy na otwarcie wystawy, pokaz filmu i dyskusję 26 października do kina Helios w Galerii Pomorskiej. Samą wystawę będzie można oglądać w holu galerii do 5 listopada. Październik jest miesiącem walki z rakiem piersi. Nasz projekt „Nadzieja jest kobietą” ma przypomnieć Wam o profilaktycznym badaniu piersi, ale też pokazać potencjał, jaki drzemie w kobietach, i zachęcić do spotkania w babskim gronie, obejrzenia zdjęć i ambitnego kobiecego kina. Wstęp bezpłatny.
IMPRO, kosmos, energia Miejskie Centrum Kultury w Bydgoszczy 6 października - 8 października W październiku odbędzie się 4. edycja bydgoskiego Festiwalu Teatrów Impro IMPRODROM. - Czeka Was czysta improwizacja, spektakle tworzone na Waszych oczach, przy Waszym współudziale. Tu i teraz, magia chwili, teatr, komedia, uśmiech - podkreślają organizatorzy. Festiwal rośnie w siłę. Z roku na rok jest więcej gości, występujących i prowadzących warsztaty. W tym roku pojawią się także występy zagranicznych grup teatralnych. Bilety: 30 zł - 1 dzień, 50 zł - karnet na 2 dni (płatne w kasie MCK lub przelewem). Warto zapisać się także na warsztaty z improwizacji.
9 października - 5 listopada
6-8
października
Alicja RączkA, dyrektorKa kina Helios, poleca: W październiku poleje się krew, spadnie pierwszy śnieg, a światu zagrozi potężna katastrofa spowodowana zmianą klimatu… Na szczęście nie jestem wróżką i mowa tu tylko o filmach! To będzie fantastyczny miesiąc dla wszystkich widzów, ponieważ w repertuarze mamy superbajkę, dobrze zapowiadający się kryminał, obiecujący horror i romans. Zacznijmy od propozycji dla najmłodszych - od 13.10 będziemy mogli zobaczyć bajkę „Emotki”. Ciekawie ktoś to wymyślił: w telefonie mieści się gwarne miasto Tekstopolis, zamieszkane przez emotikony. Jak to często w bajkach bywa, temu małemu światu zagraża ogromne niebezpieczeństwo, a powstrzymać je może jedynie główny bohater, Minek. Zapraszamy do kina zarówno szkoły, jak i całe rodziny, przypominając o ofercie biletów rodzinnych i możliwości skorzystania z Karty Dużej Rodziny. Od 13.10 rozpoczną się również seanse dla nieco starszej publiki, a w szczególności dla fanów literatury skandynawskiej. Polecam ekranizację powieści Jo Nesbø „Pierwszy śnieg” - film kryminalny o tym samym tytule. Ciekawe, czy Michael Fassbender, który wcieli się w rolę śledczego Harry’ego Hole, sprosta oczekiwaniom widowni. Premierowy pokaz - w piątek trzynastego o godz. 19 - poprzedzi rozmowa z autorem książki „Kryptonim Frankenstein” Przemysławem Semczukiem. W ostatnim czasie wiele słyszymy o katastrofach spowodowanych ogromną siłą natury. To temat, który od zawsze fascynował twórców filmowych i wraz z rozwojem technologii znalazł też rzesze fanów. Tę grupę widzów zapraszam 20.10 na seans „Geostorm”. Czy człowiek jest w stanie za pomocą inżynierii powstrzymać żywioł, którego siła zagraża całemu światu? Przekonamy się już wkrótce. Wśród propozycji jest też absolutnie wyjątkowy film „Twój Vincent”, obraz stworzony z 65 tys. ręcznie malowanych klatek. To pierwsza na świecie pełnometrażowa animacja malarska, opowiadająca historię Vincenta van Gogha. Premiera 6.10. Na koniec horror, czyli „Piła: Dziedzictwo”, na ekranie od 27.10. Jaka krwawa historia czeka tym razem na fanów ekstremalnych emocji? Policja odkrywa zmasakrowane zwłoki, a media głoszą, że sprawcą jest seryjny zabójca. Jednak pewnego dnia na jaw wychodzi szczegół, który rzuca podejrzenie na znanego policji Johna Kramera. Sęk w tym, że John Kramer nie żyje… Czyżby miał naśladowcę? Propozycja idealna na spędzenie Halloween w kinie. Czytelniczki „Miast Kobiet” zapraszam też na Kino Kobiet, które odbędzie się 18.10. Na ekranie zobaczymy film „Wszyscy moi mężczyźni”. Nie zabraknie ciekawych nagród i dobrej zabawy. Bilety do nabycia już wkrótce.
październik
październik
Gotowi na chłody Jesienią i zimą wzrasta ilość przeziębień u psów. One regulują temperaturę ciała przede wszystkim za pomocą ziajania, więc przy niskich temperaturach bardzo powszechny u psów jest kaszel - mówi lekarz weterynarii Bartłomiej Babiński z bydgoskiej Przychodni Weterynaryjnej „Przy Kładce”.
Trwa sezon na grzyby. Czy zabieranie psa na grzybobranie to dobry pomysł? Odradzałbym to. I nie chodzi tylko o możliwość zjedzenia przez zwierzę trującego grzyba. Najwięcej urazów kostno-stawowych u psów powstaje właśnie w lesie. Zbierając grzyby schodzimy z wytyczonych ścieżek, a tam nie brakuje wystających gałęzi czy nierówności terenu. Poza tym łatwo w takiej sytuacji nie zauważyć, gdy nasz pies coś zje. Później nie jesteśmy w stanie przekazać lekarzowi, co zaszkodziło zwierzakowi, więc leczenie będzie jedynie objawowe. W trakcie zmian pór roku wielu właścicieli psów jest zmuszonych częściej sięgać po odkurzacz. Kiedy nadmierne gubienie włosa przez zwierzę powinno nas zaniepokoić? Po pierwsze, należy odróżnić proces linienia, czyli wymiany włosa z zimowego na letni lub z letniego na zimowy, od wypadania włosa. To drugie związane jest z czynnikiem chorobowym, np. na tle grzybiczym czy hormonalnym, i najczęściej objawia się przeczosami bądź łysymi plackami. Natomiast linienie jest procesem fizjologicznym, który nie jest związany z ubytkiem włosa, a z jego zmianą. Często właściciele skarżą się, że czeszą psa, a włosów i tak nie ubywa. To dlatego, że wcale nie ma być ich mniej. Dodatkowo proces linienia u zwierząt mieszkających w bloku - w mojej opinii - jest w pewnym stopniu zaburzony. Żeby ograniczać wypadanie włosów, szczególnie u psów, które mają do tego tendencję, należy suplementować witaminę H, czyli biotynę, w dużych dawkach. Wcześniej jednak radzę udać się do lekarza, który stwierdzi, czy wypadanie nie ma podłoża chorobowego. Poza tym pozostaje nam 2-3 razy w tygodniu wyczesywać psiaka. Niektóre psy uzbrajają się w grubszą sierść, a inne spacerują w ubrankach. To produkt dla wszystkich ras? Ubranka są dedykowane pewnym grupom psów, między innymi tym pozbawionym włosa, bądź psom niemającym podszerstka, czyli warstwy izolującej, np. yorkom i maltańczykom. Te psy mogą być ubierane na spacery w ubranka, ale oczywiście nie muszą. Pamiętajmy, że dla zwierzęcia najgorsza jest zmiana temperatury. Jeśli w domu jest
bardzo ciepło, to zanim wyjdziemy na spacer z psiakiem, otwórzmy kilka razy drzwi na oścież i wpuśćmy trochę chłodu, żeby zwierzę zdołało oswoić się z tą różnicą. Bo psiak się przeziębi? Dokładnie tak. Jesienią i zimą – tak samo jak u ludzi - wzrasta liczba przeziębień u psów. One regulują temperaturę ciała przede wszystkim za pomocą ziajania, więc przy niskich temperaturach bardzo powszechny u psów jest kaszel. W chłodniejszym okresie jest mniej słońca, więc spada produkcja witaminy D, a to ona w dużym stopniu odpowiada za procesy odpornościowe. Gdy widzimy, że nasz pies jest apatyczny, osowiały, a nie wykazuje żadnych innych objawów, to bardzo prawdopodobne, że się przeziębił. Im szybciej udamy się z nim do lekarza, tym lepiej. Nieraz wystarczy lek przeciwzapalny i suplementacja, a innym razem konieczne jest podanie antybiotyku. U bardzo wrażliwych psów, które często łapią infekcje, można zastosować też preparat uodparniający, który wzmaga odporność komórkową. Najczęściej podawany jest w formie iniekcji. Taka terapia jest bardzo skuteczna. Jakie inne zwierzęce dolegliwości wzmagają się w okresie jesienno-zimowym? Sporo problemów wyrządza sól, wysypywana zimą na chodniki. Należy przed nią chronić opuszki łap u psów. W tym przypadku sprawdzą się kremy z witaminą A oraz zabezpieczające buty. Nie każdy pies będzie tego potrzebował, ale kontrolujmy, czy z łapami nie dzieje się nic niepokojącego. Poza tym dla psów trudnym okresem jest końcówka roku. Po pierwsze, ozdabiając dom pamiętajmy, aby dekoracje były bezpieczne dla naszych zwierząt. Gdy mamy w domu kota, zrezygnujemy z ozdabiania choinki tzw. anielskimi włosami, bo w przypadku połknięcia mogą się one okazać bardzo niebezpieczne. Po drugie, ze sporym wyprzedzeniem przygotujmy zwierzę do sylwestra. Jeśli wiemy z lat poprzednich, że fajerwerki są czynnikiem stresującym, to podawajmy psu suplementy. Nie róbmy tego na ostatnią chwilę, dajmy sobie i psu czas.
Przychodnia Weterynaryjna „Przy Kładce” ul. A Grzymały-Siedleckiego 10 Bydgoszcz |
tel. 52 371 30 68
www.weterynarz-przykladce.pl miasta kobiet
październik 2017
5
rpomocja 017249679
Lato za nami. Czy w związku z tym możemy już zrezygnować z ochrony przeciwkleszczowej naszych zwierząt? Dopóki na dworze panują temperatury dodatnie, oscylujące w okolicach 4 st. C, to kleszcze pozostają aktywne. Sugerujmy się bardziej termometrem niż na kalendarzem i nie rezygnujmy zbyt szybko z zabezpieczania naszych zwierząt. Gdy zdecydowanie się ochłodzi, to kleszcze przestaną być zmartwieniem, ale z kolei jesienią i zimą problemem są pchły, które szukają ciepłego miejsca. Sierść psa jest do tego idealna. Pamiętajmy więc o ochronie także przed tymi pasożytami.
z d j Ä™ c i e A n n a W e g n e r P h o t o g r ap h y
temat
kobieta przedsiębiorcza
Ile kosztują marzenia? Zawsze w naszym życiu przychodzi moment, w którym musimy zmierzyć się z jego finansową stroną. Jeśli zawczasu odpowiednio zadbamy o swoje finanse, to spotkanie z rzeczywistością może być jasne i przyjemne. Z Agnieszką Kluczką* rozmawia Justyna Król
Podobno Polki są jednymi z najbardziej przedsiębiorczych kobiet na świecie. Nic dziwnego. Tę cechę wypracowywałyśmy sobie latami. Przeżyłyśmy choćby ciężkie lata komunizmu. Pamiętam, że kiedy byłam dzieckiem, moja mama musiała naprawdę się postarać, aby w domu było wszystko, co potrzebne rodzinie. Jej mama zapewne miała podobne wspomnienia z czasów wojny. Ta kobieca zaradność domowa z czasem zaczęła przenosić się na tory zawodowe. Dziś świetnie sobie radzimy zarówno na stanowiskach kierowniczych, jak i z własnymi biznesami, co mnie niesamowicie cieszy. To droga do niezależności finansowej, a jak mawiały babki: każda kobieta powinna mieć swoje pieniądze, najlepiej takie, o których mąż nie ma pojęcia… Dzisiaj nie ma już co ukrywać tego faktu, bo zarabiamy. Dysponujemy własnym kapitałem, więc mamy prawo też oszczędzać i planować wydatki, jak chcemy. Partner czy mąż nie może nam niczego narzucać. Jestem zwolenniczką grania w odkryte karty w tym zakresie, ale oczywiście z poszanowaniem własnego budżetu. A mamy tendencję, by go nie szanować? Raczej, by zapominać o sobie w tym wszystkim - na rzecz rodziny. Najpierw kupimy plecak dla syna, buciki dla córki, nowy krawat dla męża, tonę zakupów do lodówki, a dopiero potem zaczynamy myśleć o sobie. Nie taka jest rola przysłowiowej matki Polki? Może, ale która z nas chce być matką Polką? Kobieta szczęśliwa to taka, która nie musi rezygnować z siebie. Rodzina jest bardzo ważna dla każdej z nas. Sama zawsze stawiam ją na pierwszym miejscu, ale życie zawodowe również jest dla mnie istotne. Realizuję się i odnoszę sukcesy, ale też często zabieram syna czy męża w podróże służbowe, by łączyć rozwój i czas z bliskimi. Kobieta potrafi zawodowo wręcz góry przenosić - jeśli tylko nikt nie rzuca jej kłód pod nogi. Do tego konieczne jest zachowanie zdrowej równo-
wagi na co dzień, choćby w podejściu do zajmowania się domem, dziećmi. Twój partner to rozumie? Nie ma wyjścia (śmiech). Kiedy zapomina, żartuję, że w papierach, które podpisywałam, biorąc z nim ślub, nie było nic o tym, że wszystkie obowiązki domowe spoczywają na barkach kobiety. Role się u nas nie odwróciły i nie mam np. gotującego męża, jak to w nowoczesnych związkach bywa, ale doskonale się uzupełniamy w wielu domowych kwestiach. Jeśli jest taka potrzeba, zatrudniamy osobę do pomocy w porządkach lub jemy w mieście - by nikt nie musiał rezygnować z siebie. Potrafimy góry przenosić, ale nadal zarabiamy mniej niż mężczyźni na tych samych stanowiskach… Zupełnie tego nie rozumiem, może dlatego, że ja zatrudniam prawie same kobiety (śmiech). Dla zasady? Absolutnie nie, po prostu na etapie rekrutacji okazały się najlepsze. Staram się, by mój team czuł, że jestem z niego zadowolona. Każdą kobietę, która nie czuje się doceniana w swojej pracy, namawiałabym do zmian, np. pójścia po podwyżkę. Nie bójmy się tego kroku! Wychodźmy z inicjatywą, nie z pozycji prośby, a uzasadnionego oczekiwania popartego twardymi argumentami - tym, co robimy dla firmy, w jakim wymiarze i na ile dobrze. Ceńmy się, bo zmiany zaczynają się od nas samych. Jeśli my w siebie nie uwierzymy, to inni na pewno w nas też nie uwierzą. Napisałaś książkę „Amerykańscy multimilionerzy. Nawyki i sposób myślenia, które zbudowały fortuny”. Pojawiają się w niej też przykłady kobiet sukcesu? W większości mężczyzn, ale jest też np. Oprah Winfrey, której szokującą historię życia zapewne kojarzysz. To świetny przykład konsekwentnego dążenia do celu, mimo przeciwności losu. Ta uśmiechnięta i przebojowa Afroame-
rykanka była ofiarą gwałtu w dzieciństwie. Nie dała się złamać. Dziś jest multimilionerką i nadal buduje swoją markę osobistą. Oprah często powtarza, że doba każdego z nas ma 24 godziny i dlatego teraz zajmuje się w firmie już wyłącznie tym, czym naprawdę chce. W wielu kwestiach stawia na outsourcing. Inni multimilionerzy, których sylwetki przywołuję, także mają swoje codzienne nawyki, wskazówki i strategie na drodze w walce o sukces lub jego podtrzymanie. W książce tłumaczę również słynny cytat „dlaczego nie można zarabiać milionów myśląc biednie?”. Według „Forbesa” na 2043 miliarderów na świecie przypada 227 kobiet - to dużo czy mało? Bardzo mało, ale jestem przekonana, że ten odsetek będzie się zwiększał. Żyjemy w czasach, gdy dla zdeterminowanych ludzi zarabianie jest łatwe, bez względu na płeć. W dobie internetu i tak szybko postępującego rozwoju technologicznego nasze możliwości zarobkowe są niemal nieograniczone. Jeszcze sto lat temu zarobienie miliarda, a nawet miliona graniczyło z cudem. Dziś to raczej kwestia dobrego pomysłu i ciężkiej, zaangażowanej pracy. A my kobiety potrafimy pracować z pasją i skoncentrować się na celu. Niestety „Forbes” podkreśla też, że w pierwszej dwudziestce najbogatszych kobiet świata jest tylko jedna, która prowadzi tzw. biznes self made, pozostałe to dziedziczki wielkich fortun - wdowy po miliarderach bądź ich córki… Moim zdaniem to kwestia czasu. Liczba kobiet zajmujących się biznesem zwiększyła się znacznie w ostatnich latach i jestem pewna, że część z nich spróbuje sięgnąć po swój pierwszy milion. Poza tym nawet odziedziczenie firmy może być bodźcem do jej rozwijania. Sądzę, że nie każda z tych kobiet spoczęła na laurach, a wiele z nich wniosło coś od siebie do tych rodzinnych interesów. My potrafimy dodać świeżości pomysłom, odbić się od utartych schematów. Uważam, miasta kobiet
październik 2017
7
kobieta przedsiębiorcza
Twój syn jest przedsiębiorczy? Też dostaje dodatkowe zadania, gdy potrzebuje gotówki. Wie, że trzeba zapracować na przyjemności. Pasjonuje go Lego i kiedyś wpadł na pomysł, że zostanie youtuberem opowiadającym o tym, jak się składa jego ulubione klocki. Zdziwiłam się, ale skoro tego chciał, porozmawiałam ze znajomym operatorem i od tego czasu odwiedza nas regularnie, by nagrywać z Borysem kolejne odcinki, które trafiają do sieci. Jestem z syna bardzo dumna, a nawet odrobinę zazdroszczę mu tej naturalności przed kamerą (śmiech), bo ja nad swoją podczas wystąpień publicznych musiałam się napracować. Myślę, że jemu także biznes w życiu może przyjść bardziej naturalnie, dzięki doświadczeniom, które zbiera. Czasem, gdy jeździ ze mną na spotkania służbowe, przedstawiam go jako swojego partnera biznesowego, czuje się wtedy taki ważny (śmiech). Występujesz na konferencjach, nagrywasz e-booki, szkolisz. Powstaje druga książka? Tak, przed świętami Bożego Narodzenia w księgarniach pojawi się moje drugie dziecko - ,,Niezależność finansowa w pół roku’’, czyli poradnik, jak zadbać o własne finanse i zbudować bezpieczeństwo finansowe. Będzie to książka zarówno dla kobiet, które zaczynają w tym temacie, czyli są zależne finansowo od swojego mężczyzny lub innych warunków zewnętrznych, jak i dla kobiet, które chciałyby założyć swój biznes, ale nie wiedzą jak. Także kobiety, które już swoje biznesy prowadzą z sukcesem, znajdą w niej coś dla siebie. Po premierze książki
Gdybyś miała opisać kobietę przedsiębiorczą… Jest pewna siebie, dobrze zorganizowana. Ma zaufanie do siebie, swoich umiejętności i własnych decyzji. Potrafi słuchać otoczenia i dotrzymuje danego słowa. Taka kobieta umie oszczędzać? Owszem. Wie, że finanse potrzebują atencji i warto o nie zadbać. Ma świadomość, że pieniądze szczęścia nie dają, ale na pewno dają poczucie bezpieczeństwa. Każda kobieta, bez względu na to, czy jest mężatką, czy nie, powinna mieć własne konto i swoje finanse, którymi samodzielnie gospodaruje. Dawniej było o to trudniej, dlatego bywało, że kobiety trwały w nieszczęśliwych związkach ze względów finansowych. Na szczęście to się zmienia. Oszczędzanie rzeczywiście jest aż tak ważne? Chcąc czy nie chcąc, zawsze w naszym życiu przychodzi moment, w którym musimy się zmierzyć się z jego finansową stroną. Jeśli zawczasu odpowiednio zadbamy o swoje finanse, to spotkanie z rzeczywistością może być jasne i przyjemne. Jeśli jednak uznamy, że temat pieniędzy nas nie dotyczy, to może przyjść moment, w którym szybko będzie trzeba nadrobić zaległości. Od czego więc zacząć, jeżeli nie mamy wyrobionego nawyku oszczędzania? Od ustalenia celów finansowych oraz kwoty, którą jesteśmy w stanie miesięcznie odkładać - wskazane jest, by było to minimum 10% tego, co zarabiamy. Potem liczy się konsekwencja. Co miesiąc warto też robić audyt wydatków, by kontrolować swoje finanse. Każdego zachęcam do wzięcia odpowiedzialności za ilość pieniędzy w swoim portfelu, inwestycjach i na koncie bankowym. Zdradzisz więcej szczegółów? By oszacować, ile pieniędzy potrzebujemy miesięcznie, musimy zliczyć wszystkie niezbędne wydatki - nawet te, które pojawiają się raz czy dwa razy w roku, np. ubezpieczenie auta, wyjazd na wakacje, wyprawka szkolna dzieci. Powstałą sumę dzielimy przez 12, czyli liczbę miesięcy w roku. Suma tych 12-miesięcznych wydatków odłożona na koncie pozwoliłaby poczuć niezależność finansową. Trzeba też określić, w jakim czasie ile jesteśmy w stanie oszczędzić. Aby znaleźć odpowiedź na to pytanie, wszystkie wydatki z ostatniego miesiąca, lub najlepiej z trzech ostatnich, należy sklasyfikować według punktacji od 1 do 5 (1, 2 - absolutnie niezbędne rzeczy, 3 - może potrzebne, 4, 5 - niekonieczne potrzebne), a następnie wyeliminować 4 i 5 z wydatków w kolejnym miesiącu. Co dalej? Odkładanie zaoszczędzonej kwoty na osobne konto bankowe, najlepiej korzystnie oprocentowane. Do zaoszczędzonej kwoty warto dołożyć jeszcze minimum 10% po dochodu, aby po osiągnięciu tzw. masy krytycznej można było inwestować.CP
Zastanawiasz się, co zrobić, by zarabiać więcej? Zajrzyj na stronę internetową www.agnieszkakluczka.pl po bezpłatny e-book ,,Ile kosztują Twoje marzenia?’’. Także na Facebooku Agnieszka Kluczka CONSULTING czeka porcja praktycznej wiedzy z zakresu finansów i przedsiębiorczości.
8
miastakobiet.pl
z d j ę c i e A n n a W e g n e r P h o t o g r ap h y
Czym zajmowali się Twoi rodzice? Prowadzili sklep spożywczy, z czasem mieliśmy ich kilka. Już jako siedmiolatka pomagałam im w sprzedaży, podawałam towary, mając dzięki temu możliwość zarabiania własnych pieniędzy. Kiedy potrzebowałam ich więcej, tata mówił na przykład: „OK, umyj auto”. A ja to robiłam, bez marudzenia. Mama z kolei pozwalała mi układać dokumenty w ramach dodatkowego zarobku. Jestem za takie podejście rodzicom bardzo wdzięczna. Czasem koncentrujemy się za bardzo na tym, aby dziecko było dobre w nauce, a zapominamy, że nie jest to gwarantem jego radzenia sobie później w życiu. Moim zdaniem zaszczepienie choć odrobiny przedsiębiorczości jest ważne dla jego późniejszej drogi. Ja już od siódmej klasy aż po czasy studenckie, gdy moi rówieśnicy wyjeżdżali na wakacje, całe lato pracowałam w rodzinnej firmie. Odpowiadało mi to, bo pozwoliło zawsze mieć własny budżet, którym mogłam zarządzać. Nauczyłam się pieniądze szanować, bo kosztowały mnie sporo wysiłku.
zapraszam na szkolenia z zakresu niezależności finansowej dla kobiet - także w Bydgoszczy.
*
Agnieszka Kluczka Praktyk biznesu, inwestorka, autorka książek i programów treningowych z zakresu niezależności finansowej dla kobiet, propagatorka edukacji finansowej, przedsiębiorca z 10-letnim stażem w bankowości i finansach, mówca motywacyjny, trener efektywnej sprzedaży, uczestniczka studiów menedżerskich Master of Business Administration we Franklin University Columbus, uczestniczka elitarnej grupy World Class Speaker Academy Trainer w M&P w Warszawie, menedżerka jednego z najskuteczniejszych zespołów sprzedaży w branży bankowej. Prywatnie podróżniczka i motocyklistka, szczęśliwa mama i żona.
rpomocja 007761023, 007761015
że te cechy są u pracowników na całym świecie bardzo cenione. Jestem też przekonana, że wychowując się gdzieś - nawet na marginesie takiej rodzinnej firmy - już od dziecka zdobywa się mniejsze lub większe doświadczenie. Prawdopodobnie przynajmniej część z tych pań, chcąc nie chcąc, jako małe dziewczynki obcowała ze światem biznesu. Osobiście przyglądanie się pracy swoich rodziców uważam za jedną z najcenniejszych życiowych lekcji.
SEJF PEŁEN NAGRÓD ! Rób zakupy i zgarniaj nagrody !
29 września – 15 października
* KWOTA 100 ZŁ MOŻE BYĆ SUMĄ MAKS. 3 DOWODÓW ZAKUPU; W PRZYPADKU ZAKUPÓW W AUCHAN MIN. 50 ZŁ Z SUMY MUSI BYĆ POTWIERDZONE DOWODAMI ZAKUPÓW Z INNYCH SKLEPÓW GALERYJNYCH. ZAKUPY W AUCHAN NIE SĄ OBOWIĄZKOWE.
007773248
ZRÓB ZAKUPY ZA MIN. 100 ZŁ* W SKLEPACH CH RONDO WYMIEŃ DOWÓD ZAKUPU NA KUPON LOTERYJNY W PUNKCIE OBSŁUGI LOTERII – W POBLIŻU SEPHORY LUB STREFY RESTAURACYJNEJ SPRAWDŹ, CZY TWÓJ KUPON OTWIERA SEJF NAGRÓD!
Niektórym wystarczy klasyczny zestaw – np. sportowy czarny stanik, jednokolorowe szare legginsy i na to bluzka z siateczki. Ale im częściej bywamy na siłowni, tym większy chcemy mieć wybór - mówi Angelina Felchner, stylistka i doradca ds. wizerunku w centrum handlowym Zielone Arkady w Bydgoszczy
Sportowa moda z powerem
Na siłownię idziemy jednak po to, by ćwiczyć. Po co nam tam moda? Wszędzie warto szukać modowych inspiracji, aby poczuć się wyjątkowo. Zakup nowego, fajnego stroju wiąże się też z dodatkową motywacją. Nie chcemy przecież, aby wydatek poszedł na marne, a nasze nowiutkie ubrania zaległy na dnie szafy. Bluzy czy dresy możemy wykorzystywać również po siłowni i nosić je na co dzień, jeśli nasz tryb życia na to pozwala. Niektórym wystarczy klasyczny zestaw - np. sportowy czarny stanik, jednokolorowe szare legginsy i na to bluzka z siateczki. Ale im częściej bywamy na siłowni, tym większy
Z A K U P Y
Z E
chcemy mieć wybór. Ponadto, energetyczne, neonowe kolory dodają powera. W sportowych stylizacjach możemy sobie pozwolić na więcej fantazyjnych wzorów i kontrastów. O czym warto pamiętać, wybierając strój do ćwiczeń? Sportowy strój przede wszystkim powinien zapewniać maksymalny komfort, dlatego kluczowa w tym względzie jest wysoka jakość materiałów. Na szczęście w sklepach bez trudu znajdziemy rzeczy, które będą zarówno dobre jakościowo, jak i modne. Bardzo ważny jest wybór odpowiedniego biustonosza. Powinien on dobrze stabilizować biust,
S T Y L I S T K Ą
Szukasz modnych inspiracji? A może chcesz odmienić swój wizerunek? Skorzystaj z bezpłatnych usług NASZEJ profesjonalistki! Wybierz się na 2-godzinne zakupy w towarzystwie stylistki i odkryj swój styl! To również idealny pomysł na prezent dla bliskiej Ci osoby! Usługa dostępna w każdy piątek w godz. 15:00-21:00. Rezerwacja terminów pod nr. tel. 52 370 36 00 lub osobiście w punkcie informacji na poziomie 0.
10
miastakobiet.pl
co można sprawdzić w przymierzalni, podczas biegu w miejscu. Dawniej trudno było znaleźć sportowy stanik w większym rozmiarze, ale dziś nie jest to już problemem. Równie istotnym elementem są buty – te idealnie dobrane pozwolą uniknąć kontuzji. Białe sportowe obuwie zawsze dobrze wygląda, oczywiście pod warunkiem, że jest zadbane i czyste. Klasyką są również czarne legginsy, które na dodatek wyszczuplają i pasują do wszystkich kolorów. W szatni natomiast z pewnością zostawmy biżuterię oraz bawełniane t-shirty, które wchłaniają pot i bardzo długo schną. Przeszkadzać nam też będą ciężkie perfumy, powodujące ból głowy i pełen makijaż.
Szczegóły na
www.zielonearkady.com.pl 007648317
Od jakiegoś czasu modne jest bycie fit… Tak, ten trend przyszedł do nas z Zachodu i ma się całkiem nieźle. Moda weszła także na siłownie. Obecnie w sportowej odzieży szalenie modne są mocno nasycone kolory, takie jak: fuksja, żółty czy biskupi fiolet. Gdy jednak spojrzymy na ten temat szerzej, to dostrzeżemy, że wszystko, co obecnie jest trendy, tak naprawdę nawiązuje do lat 80. To właśnie wtedy wybuchła prawdziwa moda na siłownię i body building. Ciało znalazło się w centrum zainteresowania. Kultowy w tamtych czasach film „Flashdance” to do dziś źródło inspiracji. Czarne body i getry, czyli zestaw, który miała na sobie bohaterka podczas wykonywania tańca egzaminacyjnego, nadal jest hitem. Takie stylizacje widuje się nie tylko w sporcie, ale i w klipach gwiazd estrady. Ten film wypromował też bluzkę opadającą na jedno ramię. Lata 80. często ocierały się o kicz, jednak posiadały wyjątkowy klimat i pod wieloma względami zapisały się w historii mody.
lista sklepów dostępna na:
www.zielonearkady.com.pl
Najważniejsza jest
jakość
O
bie stylizacje skrajnie różnią się od siebie, ale każda z nich spełnia podstawową zasadę w modzie sportowej - wysoką jakość materiałów. Stylizacja 1 stawia na mocny kolor, idealna dla osób, które prowadzą sportowy styl życia i lubią się wyróżnić. Nie zabrakło tutaj jednak klasyki, czyli czarnych legginsów, pasujących do wszystkiego, co sportowe. Stylizacja 2 to biel i szarość, co przypadnie do gustu osobom, które poza jakością szukają w modzie sportowej ponadczasowej klasyki. Biustonosz idealnie podtrzyma nawet bardzo duży biust i zapewni mu stabilizację podczas ćwiczeń.
1
zdjęcia: Natalia Kuligowsk a /052b
Torba moro 4F 69,99 zł Dresowe spodnie Nike 179,99 zł Szara bluza Nike 219,99 zł Sportowy stanik Nike 139,99 zł Ochraniacz nadgarstka Adidas 39,99 zł Buty Adidas Superstar 279,99zł
007648311
2
Buty Air Max Nike 619,99 zł Bluza Adidas 319,99 zł Bidon Reebok 19,99 zł Czarne legginsy Adidas 319,99 zł Pomarańczowy top Adidas 69,99 zł Opaska Reebok 39,99zł (trzy sztuki w zestawie) Torebka sportowa Reebok 229,99 zł
kobieta przedsiębiorcza
Sprawa jest rozwojowa W przypadku osób, które dawno nie zmieniały pracy, najtrudniejsze jest pokonanie lęku przed kompromitacją. Nieraz wystarczy jedno szkolenie, aby uświadomiły sobie, że nadal mogą się nauczyć czegoś nowego. To bardzo podnosi pewność siebie i motywuje do działania. Z Justyną Ratajczak* rozmawia Dominika Kucharska
Powiedziałaś, że nie przepadasz za hasłem „rozwój osobisty”. Działa ono na mnie trochę jak płachta na byka. W worku z napisem „rozwój osobisty” znajdziemy wszystko - od różnej maści coachingu, przez szkolenia, kursy, studia, na poszukiwaniu własnego „ja” kończąc. To hasło jest bardzo popularne, ale dla każdego może oznaczać coś innego. Zaliczam się do osób, dla których sformułowanie „rozwój osobisty” ma dziś wydźwięk pejoratywny. Skąd ta negatywna łatka? Postarali się o to chociażby coachowie, których wyrosło jak grzybów po deszczu. Tym hasłem promują różne usługi, niekoniecznie wiarygodne, merytoryczne i konkretne. Skupmy się więc na rozwoju w bardzo konkretnym ujęciu. Czy bez zdobywania nowych umiejętności odnajdziemy się na współczesnym rynku pracy?
12
miastakobiet.pl
Są pewne zajęcia, które nie wymagają od wykonujących je osób rozwoju, ale z reguły też nie wiążą się one z dobrymi zarobkami. Natomiast, jeśli chcemy być konkurencyjni na rynku pracy, to ciągła nauka, poszerzanie horyzontów i rozwijanie nowych umiejętności są niezbędne. O jaką umiejętność warto więc poszerzyć swoje CV? Topem wśród kwalifikacji pożądanych przez pracodawców są dziś zdolności komunikacyjne. Może się to wydać zaskakujące, ale jest z tym duży problem. Rynek potrzebuje ludzi, którzy potrafią robić dobre prezentacje, nie mają obaw przed publicznym wystąpieniem, wiedzą, jak przekazać swój pomysł, wiedzę. Gdy umiejętności komunikacyjne są wysokie, to często inne braki w CV schodzą na dalszy plan. Wiem to z własnego doświadczenia oraz z rozmów z innymi pracodawcami. Chętniej zatrudnia się kogoś zdeterminowanego, otwartego i umiejącego przekazywać informacje niż osobę
z odrobinę lepszym CV, ale mającą kłopoty z komunikacją. Zresztą kurs z komunikacji przyda się wszystkim - zarówno poszukującym pracy, jak i menedżerom czy prezesom. Kurs z komunikacji na dobry początek, a potem? Warto popracować nad rozwojem kompetencji marketingowych i poszerzyć wiedzę z zakresu reklamy. Trzeba wiedzieć, jak budować wizerunek, jak wyjść do klienta ze swoim pomysłem czy innowacją, czym go zainteresować i jak to sprzedać. To szczególnie ważne, gdy ma się własną firmę albo planuje się pójść na swoje. W Kalifornii, gdy ktoś budzi się z pomysłem, wybiega na ulicę i o tym opowiada, aby spotkać potencjalnego klienta i poznać jego upodobania. U nas wciąż pokutuje przekonanie, że pomysły trzeba trzymać w tajemnicy, bo ktoś je nam ukradnie. Koniec końców to, co miało być hitem, okazuje się klapą, pomysłodawca traci pieniądze i czas. Dlaczego? Bo myślał,
kobieta przedsiębiorcza że wie najlepiej, że jego produkt jest idealny, i nikogo nie pytał o zdanie. Trzeba więc wychodzić do ludzi, testować, ulepszać, ale trzeba też wiedzieć, jak to robić skutecznie. To podstawa, aby osiągnąć sukces w biznesie. A co doradziłabyś osobie, która nie marzy o własnym biznesie, a jednocześnie nie chce stać w miejscu? Wszystko zależy od tego, co już potrafi. Powiedzmy, że umie obsługiwać komputer, zna Office i dogada się po angielsku. Poradziłabym jej pójście w stronę techniczną, rozwijanie umiejętności informatycznych czy sieciowych. Mnie od dłuższego czasu po głowie chodzi myśl, aby nauczyć się programowania w Javie. To bardzo pożądana umiejętność. Wystarczy przejrzeć oferty pracy, aby się o tym przekonać. Widziałam w sieci kursy, które kosztują około 8 tysięcy, ale zarobki osób z tą umiejętnością dochodzą do kilkunastu tysięcy miesięcznie. I ja, mimo że mam zawód, doświadczenie i zatrudnienie, to chciałabym doskonalić się w tym kierunku. W IT sporo się zmienia, ale to wciąż branża zdominowana przez mężczyzn, więc obawiam się, że część kobiet nawet nie podejmie rękawicy… Płeć w tej kwestii nie ma żadnego znaczenia. Faktycznie programistami z reguły są mężczyźni, ale to nie powinno odstraszać kobiet, a wręcz przeciwnie - stanowić interesującą niszę. Ostatnio spotkałam mężczyznę kosmetologa. Niby specjalizacja kobieca, a on robi furorę, bo jest w tym dobry. Do tego trzeba dążyć. A wracając do poprzedniego pytania - wiele korzyści zawodowych może przynieść też szkolenie z social mediów i marketingu w Internecie. Większość z nas funkcjonuje w sieci, więc, po pierwsze, dobrze jest wiedzieć, jak działa reklama internetowa, być świadomym tych mechanizmów. Po drugie, takie kompetencje przydadzą się właściwie w każdej branży. Dziś w cenie jest również umiejętność tworzenia baz danych. To może wydawać się trudne, natomiast 2-3 kursy wystarczą, aby zrozumieć, o co w tym chodzi. I wiek nie będzie grał roli? Jeśli ktoś chce się czegoś nauczyć, to wiek nie ma znaczenia. Oczywiście, że tematy związane na przykład z Internetem będą łatwiejsze dla osób młodych, ale zdeterminowana osoba po pięćdziesiątce też to pojmie. Dla osób w tym wieku idealne mogą okazać się także szkolenia z umiejętności komputerowych, na przykład z tworzenia drobnych grafik, obsługi pakietu Adobe. To, w połączeniu z bogatym doświadczeniem, umocni ich pozycję w miejscu, w którym pracują, i generalnie na rynku pracy. Zawsze polecam także, aby do perfekcji opanować narzędzia i programy, które wykorzystuje się w pracy. Przykładowo, jeśli ktoś używa codziennie Exela, niech pójdzie na kurs, na którym pozna wszystkie możliwości tego programu. Dzięki temu stanie się specjalistą z danego obszaru. Ktoś pracujący od kilkunastu lat w tym samym miejscu powie: „Tylko po co, skoro szef i tak tego nie zauważy”…
A co nam szkodzi po kursie pójść do szefa i zapytać o podwyżkę? Nawet jeśli się nie zgodzi, to będzie wiedział, że jego pracownik nie stoi w miejscu, rozwija się. W przypadku osób, które dawno nie zmieniały pracy, najtrudniejsze jest przełamanie się, pokonanie lęku przed kompromitacją. Nieraz wystarczy jedno szkolenie czy kurs, aby uświadomiły sobie, że nadal mogą się nauczyć czegoś nowego. To bardzo podnosi pewność siebie i motywuje do działania.
ku zmienić nazwę firmy. Może to banał, ale pamiętajmy też o konsekwencji w zapisie dat i generalnie o staranności. Błędy i literówki popsują najlepsze CV. Dla mnie mało atrakcyjny jest także życiorys osoby zaraz po studiach, która przez okres nauki nie angażowała się w nic. Nie może się pochwalić żadnymi praktykami, stażami czy nawet wolontariatem. Od razu zastanawiam się, co ten ktoś robił z tak dużą ilością wolnego czasu.
Znajomość języków obcych nadal jest mocnym punktem w CV? Akurat to nigdy nie wyjdzie „z mody”. Angielski to podstawa podstaw, więc jeśli z tym jest problem, to pomysł na kurs mamy już gotowy. Ci, dla których angielski nie stanowi problemu, powinni otworzyć się na języki wschodnie - rosyjski i ukraiński. Pod względem biznesowym to kraje z ogromnym potencjałem. Poza tym oczywiście dobrze jest znać niemiecki i francuski oraz języki skandynawskie.
Coraz częściej słyszę, że pracodawcom zależy, aby osoby z ich zespołu miały jakąś pasję. Powinniśmy inwestować w hobby i się tym chwalić? Oczywiście, że tak. To pokazuje nas z szerszej perspektywy. Jeśli czymś się interesujemy, to jak najbardziej napiszmy o tym, ale w rubryce „zainteresowania”. Gdy ubiegamy się o pracę informatyka, a w doświadczeniu wymienimy trzy ukończone kursy z szydełkowania - nawet najbardziej prestiżowe, to CV nie jest dobrze przygotowane (śmiech). À propos pasji, to na ich bazie powstają świetne biznesy. Jeśli ktoś uwielbia coś robić i odkryje, jak z tego czerpać korzyści, to taka działalność ma ogromne szanse przetrwać.
Przybywa osób prowadzących własną działalność. Czy w ich przypadku dobrym pomysłem jest szkolenie z księgowości? Moim zdaniem na taki kurs po prostu szkoda czasu. Kwoty wydawane na zewnętrzną księgowość są niewielkie. Nie ma sensu zaprzątać sobie jeszcze tym głowy. Jasne, że prowadząc działalność trzeba znać podstawy i wiedzieć co nieco o podatkach i fakturach, ale to ogarniemy w dwa dni. A skoro temat zszedł na pieniądze, to dodam, że szkolenie z zarządzania finansami czy wszelakiego rodzaju kursy z analityki polecałabym jak najbardziej. Wciąż mówimy o propozycjach dla ludzi już funkcjonujących na rynku pracy. A co z tymi świeżo po studiach, którzy mają dyplom, ale nie wiedzą, co chcieliby robić w życiu? Jeśli po studiach nie wiedzą, co chcą robić, znaczy, że popełnili błąd kilka lat wcześniej. Na Zachodzie, jeśli po dwóch miesiącach na danym kierunku ktoś czuje, że to nie dla niego, to zmienia studia. W Polsce męczymy się trzy lata, a potem nie potrafimy znaleźć pracy w zawodzie, albo w ogóle z danym kierunkiem nie chcemy mieć nic wspólnego. Jeśli ktoś się miota i nie wie, czym chciałby się zajmować, może skorzystać z porad profesjonalistów. Można udać się do coacha, ale usługa kogoś sprawdzonego kosztuje i z tym trzeba się liczyć. Można też chodzić na całą masę spotkań czy warsztatów rozwojowych - ogólnych, ale i nakierunkowanych na konkretną specjalizację - i tam szukać inspiracji, rozmawiać z ludźmi, odkrywać możliwości. Często udział w takich wydarzeniach jest bezpłatny. Kończąc kolejne kursy czy szkolenia, uzupełniamy swoje CV. Ty przejrzałaś ich tysiące. Co zrobić, aby to, co potrafimy, nie zostało przyćmione przez błędy i niedociągnięcia? Na początek powiem, o czym nagminnie się zapomina. CV powinno w stu procentach odpowiadać temu, co zamieszczone zostało w ogłoszeniu o pracę, tymczasem mnóstwo osób ma jedno CV i rozsyła je na przeróżne stanowiska. Nieraz, o zgrozo, załączają jeszcze list motywacyjny, niekoniecznie pamiętając, aby w nagłów-
Znasz osoby, które zrezygnowały z ciepłej posadki, żeby robić kozie sery? Znam dużo przykładów biznesów z pasji. Wielu mówców motywacyjnych przeszło taką drogę. Z reguły za rezygnacją z etatu stoi jeszcze jakiś impuls, zniechęcenie, wypalenie. Ten bodziec jest potrzebny, bo decyzja o rzuceniu wszystkiego niesie ryzyko. Trudno zaplanować to na chłodno. I tu znów, poza świetnym pomysłem, potrzebne są umiejętności marketingowe i komunikacyjne oraz nastawienie na nieustanną naukę.CP
*
Justyna Ratajczak Dyrektor zarządzająca w Starówka Office. Przez ponad 12 lat zarządzała Akademickimi Inkubatorami Przedsiębiorczości w naszym województwie. Absolwentka prawa i studiów podyplomowych z ochrony praw własności intelektualnej. Fanka dobrego jedzenia, crossfitu i Volvo. miasta kobiet
październik 2017
13
kobieca perspektywa
Akademia Pięknego Życia Bardzo często kobiety słyszą od męża: „Gdzie ty chodzisz, co tobie tam nakładli do głowy, że Ty jakaś taka inna się zrobiłaś?”. Dzieje się tak, bo pacjenci zrozumieli, że choroba zamyka jedne drzwi, ale otwiera inne, na których jest napisane: „Chcę zacząć myśleć o samej sobie”. Z dr Małgorzatą Rębiałkowską-Stankiewicz*, psychoonkolożką, rozmawia Paulina Błaszkiewicz z d j ę c i A t o m a s z c z ac h o r o w s k i
Pamiętasz, kiedy po raz pierwszy zetknęłaś się z rakiem? Pracowałam jako położna w Wojewódzkim Szpitalu Zespolonym na oddziale izolacyjnym. Tam spotkałam pacjentki, które chorowały na raka. Stwierdziłam, że dziwna ze mnie położna, skoro ciągnie mnie w stronę kobiet z poważnymi problemami zdrowotnymi, a nie tymi do porodu. Czyli zaczęło się od ginekologii onkologicznej? Tak. Potem były studia. Skończyłam edukację zdrowotną i zaczęłam pracę na uczelni, a moje zainteresowania poszły w stronę edukacji terapeutycznej, czyli tej kierowanej do pacjentów z chorobami przewlekłymi i ich rodzin. Kiedy w Toruniu przy Fundacji „Światło” powstała Akademia Walki z Rakiem, zaczęłam śledzić jej działalność i marzyć o pracy z jej podopiecznymi. Nie miałam jednak odwagi, żeby zaproponować swoją kandydaturę. Dopiero później, na jednej z konferencji o tematyce onkologicznej, poznałam Magdę Szwechowicz, założycielkę akademii, i dowiedziałam się, że mają problemy kadrowe i mogę ze swoim entuzjazmem się przydać. Magda powiedziała wprost: „Chcesz tę akademię? To ją bierz i rób”. Na pierw-
14
miastakobiet.pl
szym spotkaniu miałam czterech pacjentów, a w tej chwili jest ich, pod stałą opieką, około sześćdziesięciu. Fachowa pomoc jest potrzebna, zwłaszcza teraz, gdy mamy tyle zachorowań na raka i tylu pacjentów spotyka się z tą trudną sytuacją. Co mówią pacjenci, gdy dzwonią do Ciebie po raz pierwszy? „Chciałabym porozmawiać o tym, że nie radzę sobie z problemem”, „Mam kogoś chorego w rodzinie i nie wiem, w jaki sposób z nim rozmawiać”. Ale dzwonią też pacjenci, którzy mówią: „Przeszłam przez leczenie bez problemu, ale teraz sobie z tą sytuacją nie radzę”. To jest bardzo charakterystyczne, że w czasie leczenia pacjenci są zmobilizowani, a dopiero po leczeniu zaczynają szukać pomocy psychologicznej. Pojawia się obawa przed nowym życiem w cieniu raka, przed nowym „ja”, nawrotem choroby. A jak to jest na początku? Pacjent dowiaduje się, że ma raka, i co się dzieje dalej? Pierwsza faza to zawsze jest szok, lęk, kiedy pacjent mówi, że to niemożliwe, to nie mogło mi się zdarzyć. W literaturze wymienia się pięć faz adaptacji do choroby. Pomimo tego nie jestem w stanie ci podać typowej drogi
pacjenta z chorobą onkologiczną, ponieważ każdy z nich jest inny. Są tacy, którzy diagnozują się „po cichu”, nic nie mówiąc rodzinie. Inni natychmiast szukają wsparcia i od początku choroby potrzebują obok bliskich osób. Zdarzają się pacjenci, którzy proszą lekarza o konkretne informacje, u których pojawia się znane z amerykańskich filmów pytanie: „Ile czasu mi zostało?”. Jeszcze inni proszą bliskich o to, by to oni czytali wyniki badań, dokumentację medyczną i nic im nie mówili. Co jest wspólne dla wszystkich pacjentów? Lęk, strach, niepewność przed tym, co choroba przyniesie. Nie spotkałam osoby, która się nie boi w obliczu raka. A co jest dalej? Dalej jest leczenie, o którym mamy różne wyobrażenie. Chemioterapia, radioterapia obarczone są szeregiem mitów, a przekazy zasłyszane od innych pacjentów czasami powodują, że ciężko przez to leczenie przebrnąć. Pamiętam pacjenta, który do mnie trafił, ponieważ tak się bał chemioterapii, że nie mógł wejść do budynku, w którym się ona odbywała. Wymiotował przed wejściem i nie wyrażał zgody na leczenie. Dopiero po tym, jak ustaliliśmy sobie, po co jest
A mówisz pacjentom, że będzie dobrze? Nigdy im tego nie mówię i nie obiecuję, że wszystko będzie dobrze, chociaż bardzo chcę, żeby było. Psychoonkolog nie jest pocieszycielem. To osoba, która pomaga pracować nad poziomem jakości życia niezależnie od etapu choroby. W remisji pomagamy pacjentowi wrócić do życia i uporać się z zagrożeniem nawrotu choroby. W trakcie leczenia pomagamy przez nie przejść i dbać o jakość życia. A w okresie terminalnym? Towarzyszymy. Pamiętasz artykuł o Elżbiecie, który pisałaś przed świętami? Elżbieta, na tym ostatnim etapie życia, życzyła sobie, aby jej nie okłamywać i pomóc jej przez to przejść, pożegnać się z tym, co kochała. Stąd przy jej łóżku było śpiewanie kolęd, żegnanie się z zapachami, ludźmi. Otwarcie mówiła o tym, czego jeszcze chce. Ale chciała również rozmawiać o swoich lękach, co jest po drugiej stronie. Zapytałaś, czy mówię pacjentom, że będzie dobrze… Większość Twoich pacjentek stanowią kobiety? Tak, bardzo trudno namówić mężczyzn na terapię grupową, oni wolą spotkania indywidualne. Z kolei kobiety chętnie przychodzą do grup, uczestniczą w spotkaniach, są bardziej otwarte. Niektóre robią nawet notatki z zajęć, żeby potem, w trudnej chwili po nie sięgać. Na jakie nowotwory kobiety najczęściej chorują? Najczęściej jest to rak piersi, ale są też choroby nowotworowe narządów rodnych, rak tarczycy, kości, jelita grubego. Dużo jest jeszcze takich przypadków, że trafiają do Ciebie kobiety, które przed zachorowaniem w ogóle się nie badały? Z tym jest różnie. Statystycznie, niezależnie od profilaktyki, jest taka sama wykry-
I co im mówisz? Dobrze, że chodziłaś do lekarza, bo dzięki temu twoja choroba została wykryta na takim, a nie innym etapie. Mówię, że trzeba sobie uświadomić, że profilaktyka nie chroni nas przed zachorowaniem. Ona pomaga wykryć wcześniej chorobę nowotworową. Są pacjentki, które długo się oszukiwały, zanim trafiły do lekarza? Miałam pacjentkę, która oszukiwała się dwa lata, czyli traktowała ją ucieczkowo. W końcu dolegliwości spowodowały, że trzeba się było z tym zmierzyć. Przykładem takiego postępowania była, na początku swojej choroby, Magda Prokopowicz, założycielka fundacji Rak’n’Roll. Magdzie, dzięki temu, że poddała się leczeniu, udało się dokonać wielu rzeczy. Gdyby tego nie zrobiła, nie byłoby jej syna Leona, nie byłoby fundacji, nie byłoby rzeszy kobiet, którym pomogła, dla których stała się ikoną. Fundacja Magdy Prokopowicz promuje profilaktykę. Ta wiedza przyszła do niej z czasem. To ona wymyśliła niezwykły projekt, jakim są „Boskie Matki”, czyli kobiety, które poddają się leczeniu onkologicznemu w ciąży. W akademii też mamy „Boskie Matki”. Jedna z pacjentek dowiedziała się, że ma raka i równocześnie, że jest w ciąży, a druga urodziła dziecko tuż po zakończeniu leczenia. Mamy też dwie panny młode. To są dowody na to, że żyje się z rakiem, a nie rakiem. Dziewczyny realizują się w miłości, snują plany, podejmują wyzwania. Mają odwagę zawrzeć związek małżeński, urodzić dziecko czy też adoptować, tak jak jedna z pacjentek, która jest szczęśliwą mamą dwójki adoptowanych dzieci. Są panny młode, dzieci… A jak jest z partnerami? Wspomniałaś Magdę Prokopowicz. Jej mąż Bartek dopiero po kilku latach od jej śmierci powiedział, jak to jest być na co dzień z kobietą, która żyje z rakiem. Okazało się, że wcale nie jest kolorowo. Ken Wilber, amerykański filozof, socjolog, napisał książkę „Śmiertelni, nieśmiertelni”, o walce z rakiem piersi wykrytym u jego żony i towarzyszeniu w chorobie. Jeden rozdział poświęcił tylko osobom wspierającym i ich trudnej roli. Osoba chora może zasłonić się chorobą, korzystać z uprawnionej roli chorego. Trudno jej czegoś odmówić, sprawić przykrość, szczególnie w trakcie leczenia. Wilber podkreśla, jak jest ważna, przy całym poświęceniu się bliskiej, chorej osobie, możliwość odreagowania, i namawia do poszukiwania
Pacjentki dr Małgorz at Y Rębiałkowskiej-Stankiewicz
Niektórzy szukają alternatywnych metod leczenia. Moje doświadczenie mówi mi, że klasyczne leczenie onkologiczne bardzo pomaga i jest skuteczne. Wielu moich pacjentów jest w długiej remisji, jest wyleczonych dzięki zabiegom operacyjnym, chemioterapii, radioterapii. Mam pacjentów, którzy dzięki leczeniu przedłużyli swoje życie o osiem czy dziewięć lat, co pozwoliło im jeszcze załatwić mnóstwo życiowych spraw. W trakcie pracy z pacjentami staramy się przyjąć perspektywę „życia z chorobą”, a nie „życia chorobą”. W trakcie choroby nie należy zapominać o przyjemnościach, marzeniach, planach, spotkaniach, rozwoju.
walność choroby nowotworowej. Bardzo często jest tak, że kobiety obwiniają profilaktykę za zachorowanie, przychodzą rozżalone i mówią: „Przecież ja się regularnie badałam i zachorowałam”.
< <<
chemioterapia i przepracowaliśmy ten problem, pacjent wrócił na oddział.
anna szczepańska Zachorowałam w lipcu 2015 roku. Pewnego letniego dnia wykryłam u siebie guzek na szyi. Poszłam do lekarza i zaczęłam badania. Chwilę później trafiłam na oddział chirurgii, a później prosto na hematologię. Okazało się, że mam chłoniaka (nowotwór tkanki limfatycznej). Nie poradziłam sobie z chorobą psychicznie, wydawało mi się, że będzie to dla mnie łatwiejsze. Kiedy już byłam zdrowa, podczas badania PET w bydgoskim Centrum Onkologii wykryto u mnie polipy na macicy. Trafiłam do ginekologa, od którego dostałam numer do akademii. Od stycznia do października borykałam się z chorobą sama, aż w końcu zdecydowałam się skorzystać z pomocy. Dziś jestem spokojna i czuję się bezpiecznie. Choroba skłoniła mnie do przemyśleń. Te rzeczy, które kiedyś były dla mnie ważne, w tej chwili okazują się zupełnie niepotrzebne.
Bernadetta Laskowska Zachorowałam w 2013 roku. Byłam pod kontrolą lekarza, ponieważ miałam torbiele w lewej piersi, ale pewnego dnia USG wykazało, że w prawej piersi jest mały guzek. Po operacji okazał się złośliwy. Przeszłam radioterapię, ale po roku rak pojawił się w lewej piersi. Śmieję się, że jestem spod znaku Raka i mam dwa raki. Poukładałam sobie w głowie, że jeśli ten rak mnie zje, to będzie kanibalizm i nie mogę się poddać. Przeszłam pięć operacji, ale najgorsze, co mnie spotkało w leczeniu, to utrata włosów po chemioterapii. Pamiętam, że obudziłam się w szpitalu na poduszce całej we włosach. Nie chciałam już tych włosów widzieć wszędzie. Poszłam do znajomej fryzjerki i powiedziałam: „Tnij na łyso”. Walczyłam sama ze sobą, porządkowałam życie. Zrobiłam nawet porządek w ubraniach, do czego nie mogłam się zmusić przez kilka lat. Przygotowałam też suknię na swój pogrzeb, żeby ładnie wyglądać. Do dziś jest to dla mnie ważne, ale dzięki chorobie mogę przeżywać życie lepiej. Nawet na mojego męża patrzę przychylnym okiem. To w nim miałam największe wsparcie w chorobie. Dziś akceptujemy się wzajemnie ze wszystkimi wadami i zaletami.
terapeuty czy grupy wsparcia dla rodzin. Istotnym problemem między partnerami jest również problem ciała, które zmienia się pod wpływem choroby i często kobiety zaczynają się go wstydzić, przestają je akceptować. Pojawiają się problemy z poczuciem kobiecości, atrakcyjności seksualnej, a tym samym ze współżyciem seksualnym. Kobiety po chorobie zapominają o seksie. To efekt leczenia? To problem złożony. Wszystko zależy też od tego, jakiej partii ciała dotyczy choroba nowotworowa. W przypadku raka piersi dla kobiet blokadą może być mastektomia. W przypadku raka narządów rodnych kobiety boją się, że „coś się stanie”, jeśli podejmą współżycie. Często leczenie onkologiczne wiąże się z takimi metodami, jak np. hormonoterapia, która powoduje inne zmiany, np. przyrost masy ciała. Kobiety z jednej strony potrzebują bliskości i zrozumienia partnerów, ale z drugiej na tę bliskość seksualną się blokują. To również zależy od wielu czynników, bo jak wynika z badań, kobiety, które miały wysokie poczucie atrakcyjności seksualnej i kobiecości przed zachorowaniem, lepiej radzą sobie z tym problemem. Przy okazji choroby na światło dzienne wychodzą inne rzeczy? Tak, bo choroba jest sytuacją trudną, niosącą nie tylko konsekwencje zdrowotne, ale również społeczne, psychiczne czy duchowe. Co nie oznacza, że nie można ich przepracować. Zresztą to dotyczy nie tylko choroby. Wiele jest spraw w życiu, nad którymi warto się zatrzymać i je uporządkować. Kiedyś jedna z moich pacjentek powiedziała, że Akademia Walki z Rakiem nie powinna się tak nazywać. A jak powinna? Powinna nosić nazwę Akademia Pięknego Życia, bo wszystkim ludziom, niezależnie od stanu zdrowia, przydałyby się takie spotkania. My na nich nie mówimy tylko i wyłącznie o chorobie. Mówimy o celach życiowych, asertywności, poczuciu wartości, samorealizacji, marzeniach, czyli o tym wszystkim, co dotyczy każdego z nas. Bardzo często kobiety mówią: „Jak ja się zmieniłam”, albo słyszą od męża: „Gdzie ty chodzisz, co tobie tam nakładli do głowy, że Ty jakaś taka inna się zrobiłaś?” (śmiech). Dzieje się tak, bo pacjenci zrozumieli, że być może choroba zamyka jedne drzwi, ale otwiera inne, na których jest napisane: „Chcę zacząć kochać siebie, chcę zacząć myśleć o samej sobie” . To są piękne doświadczenia, a przy okazji dzięki temu panie podnoszą jakość swojego życia. Osoby chore na raka mówią, że wcześniej nie dostrzegały wielu rzeczy,
16
miastakobiet.pl
narzekały, były wiecznie niezadowolone ze swojego życia, ale nie bardzo chciały je zmieniać. Bardzo często kobiety, które do mnie trafiają, opisują siebie sprzed choroby jako typ „Zosi samosi”, mówią o braku umiejętności myślenia o własnych potrzebach. Stwierdzają, że robiły wszystko dla innych, poświęcały się rodzinie, przedkładały potrzeby kogoś nad swoje. Nazywa się to „syndromem przypalonego tosta”. Co takiego? Nie słyszałaś? Ten tost, który się przypalił, dla mnie, a dla innych te udane. Syndromowi towarzyszy często brak wiary w siebie, wycofanie. W akademii nad tym pracujemy, o ile oczywiście kobiety chcą coś zmienić. To tylko oferta. Większość ją przyjmuje i chce poprawić jakość swojego życia. W jakich dziedzinach? We wszystkich. W związku, z dziećmi, w relacjach zawodowych, z przyjaciółmi. Panie podejmują też poważne kroki, np. postanawiają nie wracać do pracy, którą oceniały jako miejsce bardzo toksyczne, chcą zmienić zawód, i to się może udać. A jak Ty sobie radzisz z tym wszystkim? To są pozytywne historie, ale jak radzisz sobie z tym, kiedy pacjent umiera? Staram się pamiętać o tym, że śmierć jest częścią życia. Trzeba się z tym pogodzić. Jeśli towarzyszę pacjentom w umieraniu, to postrzegam to jako zaszczyt, dowód zaufania. Generalnie traktuję swoją pracę jako przywilej, bo ktoś mi zaufał i pozwala na bycie z sobą w chorobie. Daję swoim pacjentom energię, ale to też działa w drugą stronę. Nie wiem, jak to się dzieje, ale uwierz, że daleko mi do syndromu wypalenia. Może dlatego, że przyjęłam, że jest tak, jak jest, że będzie tak, jak będzie, że nie walczę z tym, co się dzieje. Ja dzięki temu, że pracuję z pacjentami, którzy zetknęli się ze śmiertelną chorobą, nie przejmuję się wieloma rzeczami. Uważam, że jakość mojego życia też się poprawiła. Czyli ja w akademii również się uczę pięknego życia.CP
*Dr Małgorzata Rębiałkowska-Stankiewicz psychoonkolożka związana z Uniwersytetem Kazimierza Wielkiego w Bydgoszczy. W Toruniu prowadzi Akademię Walki z Rakiem. Pracuje z pacjentami onkologicznymi i ich rodzinami oraz prowadzi grupę wsparcia dla rodziców po stracie dziecka.
Pacjentki dr Małgorz at Y Rębiałkowskiej-Stankiewicz
kobieca perspektywa
marianna durka O tym, że mam raka, dowiedziałam się przypadkiem. W sierpniu 2015 roku wróciłam z sanatorium w Kołobrzegu i od razu poszłam do swojej lekarki po nowe skierowanie. Jestem stałą kuracjuszką. Pani doktor skierowała mnie na EKG i prześwietlenie płuc. Po kilku dniach trafiłam do niej z diagnozą „podejrzenie zapalenia płuc”, a jakiś czas później potwierdziły się moje najgorsze podejrzenia: złośliwy nowotwór płuc. Dodam, że nigdy nie paliłam papierosów. Lekarz, który przekazał mi diagnozę, od razu zaproponował operację. Zgodziłam się. Następnego dnia po operacji chciałam mówić, a nie mogłam, ponieważ uszkodzono mi nerw krtaniowy. Przez siedem miesięcy nie mówiłam, tylko pisałam. Pamiętam, jak usłyszałam od ordynatora: „Niech pani nie marzy, że będzie mówić”. Odpisałam krótko: „Jeszcze doktor się zdziwi”. No i się zdziwił. W międzyczasie pojawił się przerzut. 9 września 2016 roku zalecono mi chemię, a 12 września miałam wyjechać do Włoch na wykupioną wcześniej wycieczkę. Pojechałam! Powiedziałam: „Jadę, co będzie, to będzie”. Do onkologa zgłosiłam się po dwóch tygodniach i to była bardzo dobra decyzja. Do 7 lutego brałam chemię. Dziś czuję się dobrze i wierzę, że tak już będzie. Chodzę na zumbę, jeżdżę po świecie i nie zamierzam przestać.
wioletta zakierska Na złośliwego raka piersi zachorowałam dwa lata temu przed świętami. W marcu 2016 roku przeszłam operację. Nie miałam chemii. Jestem w trakcie hormonoterapii. Jeszcze przez cztery lata będę brała leki. W mojej rodzinie nikt wcześniej nie chorował. Ja też wcześniej nie zmagałam się z jakimiś poważnymi chorobami, a pójście do lekarza po zwolnienie lekarskie z pracy było dla mnie nie do pomyślenia. Byłam pracoholiczką. Nawet jak łapało mnie przeziębienie, to potrafiłam się wyleczyć w pół dnia, a wieczorem usiąść do laptopa i dalej pracować. Zarządzałam połową Polski w pewnej sieci odzieżowej. Nie chciałam swojej firmy nazywać korporacją, ale chyba było tam jeszcze gorzej niż w klasycznym korpo. Kiedy zachorowałam, to poczułam, że muszę się zatrzymać, że to ten moment. Gdyby nie choroba, to nie wiem, kiedy i czy w ogóle bym się zatrzymała. Sama wychowuję syna, z którym dziś łączymy swoje pasje. Ja chcę podróżować, a on zwiedzać stadiony piłkarskie. W te wakacje byliśmy w Paryżu, a w październiku planujemy wyjazd do Barcelony. Czas dla siebie to dla mnie coś nowego. Chcę z tego korzystać.
Na kłopoty z zębami Potrzebujesz nowoczesnego leczenia stomatologicznego? Cenisz profesjonalizm i indywidualne podejście do pacjenta? Skorzystaj z usług Centrum Stomatologii Citomed, w którym zatrudnionych jest aż dziewięciu lekarzy stomatologów.
Gdy potrzebny chirurg
- Zgłaszają się do mnie pacjenci z problemami w obrębie całej jamy ustnej. Najczęstszymi zabiegami są skomplikowane ekstrakcje, resekcje, usuwanie torbieli, zębów nadliczbowych i zębów zatrzymanych. Zajmuję się również plastyką wyrostka zębodołowego, a także zmianami na błonach śluzowych. Wiele osób ma też dokuczliwe dolegliwości bólowe przez zęby mądrości, cierpi z powodu szczękościsku lub zmaga się z przykrym zapachem z ust. To wszystko zmusza pacjentów, by zgłosili się do chirurga stomatologicznego – mówi Hubert Zmysłowski, lekarz stomatolog, specjalista chirurgii szczękowo-twarzowej. - Pan doktor ukończył Akademię Medyczną w Gdańsku, pracował w VII Szpitalu Marynarki Wojennej, a specjalizację z chirurgii szczękowo-twarzowej zrobił w Szpitalu Wojewódzkim na Oddziale Klinicznym Chirurgii Szczękowej
Toruń, ul. M. Skłodowskiej-Curie 73
www.citomed.pl Lekarze stomatolodzy przyjmujący w Centrum: Anna Błahyj / stomatologia zachowawcza i dziecięca Katarzyna Cerecka / stomatologia zachowawcza, protetyka Ewa Chrzanowska / chirurgia stomatologiczna Dorota Jędrzejewska / stomatologia zachowawcza Anna Karpienko / stomatologia zachowawcza, protetyka Iga Kubiak / stomatologia dziecięca i zachowawcza Daria Szaładzińska / endodoncja, leczenie pod mikroskopem, stomatologia zachowawcza Aleksandra Wrzesińska-Danieluk / stomatologia zachowawcza, protetyka, chirurgia Hubert Zmysłowski / chirurgia szczękowo-twarzowa
w Toruniu - dodaje Magdalena Lipińska, koordynator Centrum Stomatologii Citomed.
nie tylko zęby
- Dość liczną grupę stanowią pacjenci z urazami twarzoczaszki. Trafiają do mnie osoby ze złamaniami kości twarzy oraz zębów. Odrębną i szeroką grupą są pacjenci cierpiący na zapalenie zatok szczękowych pochodzenia zębowego oraz z chorobami gruczołów ślinowych - tłumaczy doktor Zmysłowski. W Centrum zatrudnionych jest dwóch chirurgów. Oprócz doktora Huberta Zmysłowskiego, pacjentów przyjmuje również doktor Ewa Chrzanowska, specjalista chirurgii stomatologicznej.
Hubert Zmysłowski lekarz stomatolog, specjalista chirurgii szczękowo-twarzowej
Profilaktyka jest najważniejsza
- W najbliższym czasie planujemy wdrożenie leczenia w znieczuleniu ogólnym i uruchomienie działu implantologii. Nowością jest także leczenie pod mikroskopem. W ramach działań profilaktycznych uruchomiliśmy samodzielny gabinet higienizacji prowadzony przez doświadczone higienistki stomatologiczne, które wykonują zabiegi skalingu, piaskowania i fluoryzacji. Udzielają również instruktażu, jak dbać o higienę jamy ustnej - informuje koordynatorka Magdalena Lipińska.
007717161
Na pacjentów, zarówno prywatnych, jak i leczonych w ramach NFZ, w Centrum Stomatologii Citomed czekają aż cztery nowocześnie wyposażone gabinety. Centrum oferuje pełen zakres usług w dziedzinie stomatologii zachowawczej, dziecięcej, endodoncji (leczenie kanałowe, również pod mikroskopem), protetyki i chirurgii stomatologicznej.
Centrum Stomatologii Citomed
pa r t n e r t e m at u
z d j ę c i e j ac e k s m a r z
kobieca perspektywa
Widzieć znowu swoją twarz Kobiety przychodzą do nas nie tylko po utraconą urodę, ale by poczuć się znowu normalnie, tak jak przed chorobą nowotworową. Z kosmetolożką Dorotą Rybarczyk*, właścicielką Upiększarni, współtwórczynią sympozjów „Piękno mimo wszystko”, rozmawia Jan Oleksy Kobiety chcą być piękne zawsze, w każdej sytuacji? Zwłaszcza w sytuacji, kiedy tracą wszystkie atrybuty swojej kobiecości. Wtedy potrzeba piękna pojawia się z podwójną siłą i staje się tym bardziej istotna.
Kobiety bardziej dbają o zdrowie, więc ten temat jest im bliższy. Częściej też korzystają z zabiegów kosmetycznych, stąd ich większe zainteresowanie. Ale jeżeli pan będzie gościem na konferencji, to zapewniam, że dowie się pan wielu ciekawych rzeczy.
Na przykład w trakcie leczenia chorób onkologicznych. Tak, radio- i chemioterapia dają najbardziej wyraźne w skutkach efekty uboczne. Często trafiają do mojego gabinetu kobiety, które już po leczeniu chcą powrócić do normalnego funkcjonowania, do pracy, do codziennych obowiązków. Jednak, gdy stają przed lustrem, to okazuje się, że muszą coś ze sobą zrobić. I wtedy potrzebne jesteśmy my - kosmetolożki z coraz szerszym rezerwuarem zabiegów kosmetycznych. Tematyce szeroko pojętej kosmetologii onkologicznej poświęcone jest czwarte sympozjum „Piękno mimo wszystko”, które odbędzie się 14 października. Kierujemy je do środowiska kosmetycznego oraz wszystkich kobiet zainteresowanych możliwościami upiększającymi i sposobami, jak to robić bezpiecznie.
Pani, mistrzyni Polski w makijażu permanentnym, poczuła misję, by pomóc kobietom po chemii - tak to było? Już wiele razy opowiadałam tę historię. Wszystko zaczęło się, kiedy moja przyjaciółka chorowała. Teraz ona jest szczęśliwą, zdrową osobą i obie nie chcemy już do tego wracać.
Sympozjum tylko dla kobiet?
18
miastakobiet.pl
Szkoda, bo to pozytywny przykład. Chcę uszanować jej życzenie. Wolę skupić się na ogromnej potrzebie onkokosmetyki. Jak ogromnej? Od ośmiu lat zajmuję się kobietami na różnym etapie choroby nowotworowej i jest to niekończąca się historia, bo statystyki są bezlitosne. Zachorowalność na raka jest coraz większa. Towarzysząca sympozjom akcja Upiększarni „Piękna mimo wszystko” pomogła już dzie-
siątkom kobiet po mastektomii. Co roku korzystają one ze specjalnej puli zabiegów, w tym makijażu permanentnego, całkowicie za darmo. Na pewnym etapie swojej drogi zawodowej poczułam, że chcę robić coś więcej. Nawiązałam współpracę z toruńską Akademią Walki z Rakiem i Fundacją „Światło”. Buntowałam się przeciwko temu, że kobietom, które doświadczyły tak wielu różnych przykrości związanych z utratą kobiecości, nie da się pomóc. Pomyślałam, że ja mogłabym się tym zająć. I tak odkryłam przestrzeń, w której kosmetyka jest bardzo potrzebna. Choroba nowotworowa nie jest przeciwwskazaniem do różnych zabiegów kosmetycznych? Do niedawna uważano, że jest. W tej chwili to się zmieniło, z czego się bardzo cieszę, ale jeszcze bardziej cieszą się kobiety, które potrzebują wsparcia w chorobie. Zawsze staram się zrobić wszystko, co w mojej mocy, aby dowiedzieć się, czy konkretny przypadek kwalifikuje się do zabiegu. Każdy zabieg konsultuję z doktorem prowadzącym, współpraca z lekarzem onkologiem jest konieczna. Wspierają mnie:
kobieca perspektywa
pa r t n e r t e m at u
Ponadto już sam fakt, że kobieta w chorobie robi coś dla siebie, ma bardzo duże znaczenie terapeutyczne. Kiedy po chemioterapii kobieta traci na przykład włosy, to według standardów medycznych powinna odczekać pół roku od zakończenia leczenia, aby poddać się zabiegom kosmetycznym. Ale przecież brwi są jej potrzebne już teraz, by mogła zacząć żyć w miarę normalnie, wyjść z domu, spotkać się ze znajomymi, spoglądać w lustro i widzieć znowu swoją twarz, która jest... ładna. Włosy można przykryć… Można założyć perukę, chustkę czy inne nakrycie głowy, natomiast z utratą brwi czy rzęs jest większy problem. I tu z pomocą przychodzi mikropigmentacja, dzięki której rekonstruujemy linię brwi i pigmentujemy linię rzęs, w taki sposób, aby optycznie przypominała zagęszczone rzęsy. Wpływ takiego upiększającego zabiegu na samopoczucie kobiety zmagającej się z chorobą jest nie do przecenienia. Pani najlepiej widzi tę psychiczną odmianę. Widzę uśmiech na twarzy i to jest najlepszy dowód na to, że moja praca ma sens. Opieka kosmetologiczna ma nie tylko estetyczne znaczenie. Bliski kontakt, delikatny dotyk, szczera rozmowa - to wszystko zdecydowanie poprawia samopoczucie. Zdarza się, że słyszę: „Pani Doroto, zmieniła pani moje życie”. To już jest komplement takiego kalibru, że czasami nie jestem w stanie tego udźwignąć i… płaczę. W tej pracy trzeba mieć dużą wrażliwość, być trochę psychologiem? Klientki często się zwierzają, opowiadają całą historię życia, historię swojej choroby, małżeństwa, porodu, rozwodu. Bywam powierniczką sekretów i rzeczywiście, czasami czuję się jak psycholog. Kobiety przycho-
dzą do nas nie tylko po utraconą urodę, ale by poczuć się znowu normalnie, tak jak przed chorobą. Zdarza się, że zostają później moimi przyjaciółkami. To dodatkowy, cenny bonus mojej pracy. Na pierwszym spotkaniu z klientkami-pacjentkami czuje Pani pewną nieśmiałość? Skrępowanie? Wywiad kosmetyczny jest podstawową procedurą każdego zabiegu i z pacjentkami onkologicznymi również przeprowadzamy go zupełnie normalnie, bez skrępowania. Duża w tym zasługa dr Małgorzaty Rębiałkowskiej-Stankiewicz, która nauczyła nas, jak wyzbyć się nadawania patosu takim sytuacjom. Przekonała nas, że choroba onkologiczna jest jedną z wielu chorób. A nie tabu? Ktoś ma cukrzycę, kto inny depresję, refluks żołądka, a jeszcze inny - nowotwór. Klientki onkologiczne czują się u nas w salonie bardzo komfortowo, spotykają się z innymi kobietami, zarówno tymi zdrowymi, jak i takimi, które też mają różne problemy zdrowotne. Tworzy się u Pani grupa wsparcia. Tu się upiększamy, robimy zabiegi, pijemy kawę, relaksujemy się, a czasami przeżywamy też dramatyczne sytuacje, gdy ktoś chce się wyżalić i musi się wypłakać. Wtedy razem płaczemy. Pacjentki z Akademii (Walki z Rakiem - przyp. red.) przychodzą do nas razem z dr Rębiałkowską-Stankiewicz. Wynajmują gabinet, nie rozmawiają o chorobach, tylko malują paznokcie, zakładają maseczki, podjadają ciasteczka i świetnie się bawią. To dodatkowe, niestandardowe zagospodarowanie przestrzeni kosmetycznej po godzinach. Dr Małgorzata Rębiałkowska-Stankiewicz twierdzi, że „Upiększarnia jest częścią zespołu terapeutycznego Akademii Walki z Rakiem”, a pani Dorota Jaworska, uczestniczka programu „Piękno mimo wszystko”, powtarza: „Takich osób jak pani Rybarczyk jest jak na lekarstwo, to człowiek wielkiego serca”. To bardzo sympatyczne, zobowiązujące i… inspirujące. Takie słowa dają siłę do dalszego działania i wiarę, że krąg ludzi pielęgnujących kobiecość pań po przebytych chorobach nowotworowych nie jest zamknięty.CP
007614214
REKL
A
*Dorota Rybarczyk kosmetolożka z kilkunastoletnim doświadczeniem i licznymi sukcesami, m.in. mistrzyni Polski w makijażu permanentnym, założycielka toruńskiego salonu Upiększarnia (2004), działaczka na rzecz kobiet. Kilka lat temu, wspólnie z Akademią Walki z Rakiem w Toruniu i Fundacją „Światło”, zainicjowała projekt interdyscyplinarnego sympozjum poświęconego kosmetologii onkologicznej. Za działalność charytatywną dostała wyróżnienie Marszałka Województwa Kujawsko-Pomorskiego (2014) w kategorii „Działania na rzecz drugiego człowieka”. Prywatnie mama 10-letniego syna. Kocha góry i Mazury, uwielbia aktywny wypoczynek. M
miasta kobietpaździernik wrzesień 2017 miasta kobiet
A
19
007614222
psychoonkolog dr Małgorzata Rębiałkowska-Stankiewicz, dermatolog Artur Markowski, onkolog dr Edward Krajewski, dermatolog dr Sławomir Urbanowski i inni. Na ich pomoc mogę zawsze liczyć. Jeszcze nigdy nie spotkałam się z odmową. Okazuje się, że mamy wiele do zaoferowania, uwzględniając wskazania, co na danym etapie choroby jest bezpieczne.
Moje dwa światy Życie jest zbyt krótkie, żeby wszystko było grzeczne, poprawne i ułożone. Każda z nas ma czasami ochotę na odrobinę szaleństwa w dowolnej formie, ale trzeba to robić z klasą. Z projektantką Alexandrą Sulżyńską* rozmawia Jan Oleksy
20
miastakobiet.pl
Ko l e kcj a leis u r e me r e t z dj Ę c i a M ag dale n a Ko zicka m a k e - u p i w Ło s y D o mi n ika Re n es m o d e l e A n n a K . ( Pa r t isa n M o dels ) , M at e u sz Z ap oto cki ( S pec to M o dels )
moda i trendy Interesuje Cię surrealizm? Nawiązujesz do mojej najnowszej kolekcji, nazwanej imieniem Meret - „Leisure Meret”? Właśnie, Meret Oppenheim, przyjaciółka André Bretona, silnie związana z grupą surrealistów. Dlaczego ona? Fascynuje mnie ta artystka, a zwłaszcza jej twórcze podejście do przedmiotów codziennego użytku i nadawanie im nowych znaczeń. Zasłynęła futrzaną filiżanką, którą zaprojektowała po spotkaniu z Picassem, zachwyconym jej futrzaną bransoletką. On ją zainspirował. Futrem można pokryć wszystko, np. ceramikę ubrać w coś ciepłego! Wielka sztuka ciągle inspiruje projektantów? Tak. Na przykład Yves Saint Laurent inspirował się abstrakcyjnym obrazem Mondriana podczas wymyślania sukienki. Przeniósł na nią motyw z płótna, nazwał ją na cześć malarza i to chwyciło. Jest taka teoria, że rzeczy, które widzimy wiele razy, zaczynają nam się coraz bardziej podobać. To chyba dobre wytłumaczenie fenomenu popularności. Tak jak z piosenkami czy filmami. Lubimy te, które znamy… Moje kolekcje nie są jednak kopiowaniem sztuki. Bardziej interesuje mnie to, co chcę za pomocą danego stroju powiedzieć, niż samo wywoływanie estetycznego wrażenia. Poszczególne elementy ubioru kryją jakąś opowieść. W „Meret” mam na przykład buty zrobione przez Tomka Zaletę, mojego kolegę, szewca z Torunia. Powstały ze starej skóry z wojskowych aktówek czy skórzanych okładek. Wykorzystałam także portugalskie wzory umieszczane na „azulejos” - tradycyjnych, ręcznie malowanych kafelkach. To Twoje portugalskie inspiracje? Portugalia pojawia się w najnowszej kolekcji, natomiast pierwsza była inspirowana rewolucją francuską, ale bez wyraźnych nawiązań. To właśnie w tym okresie pojawiła się moda popularna, taka jaką dzisiaj mamy, z całą masą symboliki. Rewolucjoniści manifestowali swoje poglądy także przez ubiór. Wydaje mi się, że do każdego Twojego projektu potrzebny jest komentarz. Zatem poproszę o wytłumaczenie, dlaczego płaszcz Eva z Twojej najnowszej kolekcji nazwałaś „pędzącym autobusem”? Każdy produkt ma imię kogoś mi bliskiego, co sprawia, że mam do tych projektów jeszcze bardziej emocjonalny stosunek i czuję się w pewien sposób zobowiązana. Kolekcja „Leisure Meret” ma dużo płaszczyzn znaczeniowych, jest efektem moich przemyśleń nad kulturą i stylem życia w Portugalii, w której mieszkam od czterech lat. Mówi o kontrastach między Portugalią a Polską, a także o tym, co lubię w jednym i drugim kraju. Nadruk autobusu na płaszczu symbolizuje prędkość życia i to, że gonimy za rzeczami, które - jak nam się wydaje - przyniosą nam szczęście. Tak jest w Warszawie, gdzie ludzie z dumą mówią o tym, że nie mają czasu zjeść, bo ciężko pracują. W Portugalii to nie do pomyślenia, żeby nie wyjść na lunch w czasie pracy. Portugalczycy celebrują małe rzeczy, które sprawiają, że ludzie są szczęśliwsi. I właśnie fason tego lekko szlafrokowego płaszcza jest wynikiem moich kulturowych inspiracji. Jest funkcjonalny, można go nosić jako płaszcz i jako sukienkę, na stronie prawej z nadrukiem, bądź na lewej - czarnej i gładkiej. To komfortowy produkt, trochę lizboński i trochę warszawski - przez nadruk. To są moje dwa światy. Wyjeżdżając do Lizbony miałaś już pomysł na życie związane z modą? Wyjechałam w 2013 roku, już po skończeniu Międzynarodowej Szkoły Kostiumografii i Projektowania Ubioru w Warszawie. Dzięki mojej kolekcji dyplomowej dostałam stypendium w Portugalii i podjęłam studia na uniwersytecie w Lizbonie, na ciekawym kierunku zarządzanie marką i kreacja marki
moda i trendy
Ko l e kcj a dy p lo m owa Sans Culotte z dj Ę c i a Asia Chwiałkowska, Tomasz Szymula m a k e u p i w Ło s y Dominika Renes m o d e l k a Amanda Warecka
P o k a z ko l e kcj i #koniozlew z dj Ę c i e Michał Kardas m a k e UP M.A.C wło s y Jaga Hupało
modowej. Kilka dni temu skończyłam pisać pracę magisterską.
konsumpcjonizm, który zaobserwowałam ostatnio w Londynie w Selfridges.
Wiem, że kolekcja dyplomowa odniosła wielki sukces. Na pokazie dyplomowym dostałam najwięcej nagród i wyróżnień. O kolekcji było głośno w mediach, chwaliła ją blogerka Maffashion. Wszystkim się podobała. Jednym z wyróżnień było właśnie to stypendium w Portugalii.
W Portugalii jeszcze tego nie ma w takiej skali? Nie w takim stopniu. Dlatego robię małe ilości ubrań, wychodzę z założenia, że mają być doskonałej jakości i wyjątkowe. Nauczyłam się jednak, że nie mogą być zbyt wyjątkowe, bo po prostu się nie sprzedadzą. Razem z ilustratorką Bogną Morawską stworzyłyśmy kolekcję „#koniozlew”, która zrobiła pozytywne zamieszanie na pokazie Mercedes-Benz Fashion Week Warsaw. Kolekcja odniosła sukces komercyjny, ale część z produktów z szalonym nadrukiem była kupowana jedynie przez dziewczyny bardzo pewne swojego stylu.
Jak wygląda portugalska moda w stosunku do naszej? Oni są trochę do tyłu. A przecież mają się czym pochwalić. Portugalia jest drugim największym producentem skórzanych dóbr luksusowych, zaraz za Włochami, jednak dotychczas słabo wykorzystywała swoje atuty. Jeszcze do niedawna moda była koszmarna, nic się nie działo. Projektanci mocno próbowali naśladować europejskich kreatorów. Byłam rozczarowana, że w żadnym stopniu nie nawiązywali do kultury lokalnej. Na szczęście wiele w tym temacie się zmienia, pojawiają się młodzi projektanci, razem organizujemy targi modowe FashionDeli. Staramy się pokazywać nie tylko modę, ale i regionalną kulturę. To jest bardzo zabawne, bo nie jestem Portugalką, a działam lokalnie. Nosisz swoje rzeczy? Głupio byłoby, gdybym ich nie nosiła. Testuję je na sobie. Nie znoszę, gdy ktoś ma to samo, co ja, a w dzisiejszych czasach trudno tego uniknąć. To główny powód, dla którego zaczęłam projektować. Ponadto sposób, w jaki dzisiaj odbywa się produkcja odzieży przenoszona do krajów trzeciego świata, jest niezgodny z moimi moralnymi przekonaniami. Przeraża mnie także szalony
Ko l e kcj a dy p lo m owa Sans Culotte z dj Ę c i a Asia Chwiałkowska, Tomasz Szymula m a k e u p i w Ło s y Dominika Renes m o d e l k a Amanda Warecka
Nie było masowej produkcji, a krawiec był artystą rzemieślnikiem. W Lizbonie ciągle rękodzieło jest w cenie. Na przykład sklep ze świeczkami robionymi ręcznie ma 200 lat, a firma szyjąca ręcznie rękawiczki z wyselekcjonowanych skór działa nieprzerwanie od 1925 roku. Portugalczycy mają szacunek do warsztatu, do rzemiosła. U nas niestety jest inaczej, znikają miejsca z historią. Dlatego wpadłam na pomysł, by zrobić projekt z paniami z toruńskiej pracowni kapeluszniczej na Szewskiej 10. Na kolekcję współczesnych nakryć głowy pod nazwą „Toruńska kolekcja kapeluszy” dostałam w tym roku stypendium Miasta Torunia i stypendium Marszałka Województwa Kujawsko-Pomorskiego w dziedzinie kultury.CP
Jolie Su charakteryzują cztery hasła: kobiecość, szaleństwo, odwaga, klasa. Te hasła wymyśliłam na samym początku, by marka kojarzyła się z kobiecością, dziewczęcością, delikatnością. Szaleństwo? Życie jest zbyt krótkie, żeby wszystko było grzeczne, poprawne i ułożone. Każda z nas ma czasami ochotę na odrobinę szaleństwa w dowolnej formie, ale trzeba to robić z klasą. Odwaga z kolei jest potrzebna, by z przekonaniem iść pod prąd. Czy cieszysz się, że żyjesz w tych czasach, czy może wolałabyś żyć w innej epoce? Kiedyś moda była ciekawsza, bardziej ekscytująca. Nudzą mnie powroty do lat. 80. czy 90. Z drugiej strony, trudno wymyślić coś, co definiowałoby nasze czasy. Cały XXI wiek nie ma nic charakterystycznego w modzie. Dzisiaj, gdy z babcią oglądam stare zdjęcia, to jestem pełna podziwu dla dawnych kreacji.
*Alexandra Sulżyńska torunianka, właścicielka maki Jolie Su, od czterech lat mieszka w Lizbonie. Jej projekty były publikowane w „Vogue Italia”, „Harper’s Bazaar”, „Elle”, „Zwierciadle”. W Toruniu wybrane projekty dostępne są w Not Store na Jęczmiennej 17. miasta kobiet
październik 2017
21
kontrowersje
Seksualni ryzykanci Jeżeli chce pan swoją partnerkę czołgać za włosy po klatce schodowej i nie przeszkadza pan innym, a ona się na to zgadza, to nie jest zachowanie ryzykowne, choć z pewnością szkodliwe. Z Teresą Sołtysiak*, prof. UKW, autorką badań na temat ryzykownych zachowań seksualnych wśród studentów, rozmawia Tomasz Skory Studenci wstydzą się rozmawiać o seksie? Zależy, z kim. Na zajęciach, które prowadzę, rozmawiamy na ten temat. Ale pomimo że mamy drugą dekadę XXI wieku, strefa seksualna nadal jest dla wielu z nas płaszczyzną tabu. Nie potrafimy o niej rozmawiać, a jak już to robimy, to zwykle w formie niewybrednych dowcipów. Podejrzewam więc, że nie było łatwo namówić ankietowanych do zdradzania intymnych szczegółów ze swojego życia? To były całe lata pracy. Studenci wycofywali się, nie oddawali ankiet lub nie wypełniali ich do końca. Podawali też sprzeczne informacje, więc prawdopodobnie gdzieś w trakcie zmieniali zdanie. Tylko 8 proc. przyznało się do stosowania ryzykownych zachowań i konsekwentnie podawało przykłady. Czy to dużo, czy mało? Trudno powiedzieć. Ale część z tych, którzy podawali sprzeczne informacje, na pewno też miała takie doświadczenia.
22
miastakobiet.pl
W grupie, która praktykowała takie zachowania, ponad 60 procent stanowiły kobiety… Mężczyźni niechętnie uczestniczą w takich badaniach, ale to dotyczy akurat różnych tematów. Myślę, że kobietom nie tyle łatwiej się uzewnętrznić, co - choć to tylko moje domniemanie - udział w takim badaniu daje im nieraz efekt katharsis. Bo te wszystkie przeżycia towarzyszące ryzykownym zachowaniom często spychamy do podświadomości, ale one cały czas w nas pozostają. Możliwość wyrzucenia ich na kartki papieru, nawet anonimowo, działa w pewnym stopniu oczyszczająco. A co właściwie rozumiemy jako zachowanie ryzykowne? Są różne definicje, ale przy zachowaniu ryzykownym zawsze pojawia się brak pewności w zakresie wyników. Podejmując ryzyko w sferze ekonomicznej albo zyskujemy, albo tracimy. W strefie psychologicznej - albo będzie-
my mieli z czegoś radość, albo nie. Ale w strefie seksualnej nie da się jednak tego tak łatwo rozdzielić. O tym, które zachowania są ryzykowne, a które są normą, decydujemy sami. To, co dla pana może być ryzykiem, dla mnie może nie być - to jest bardzo subiektywne. Jeżeli chce pan swoją partnerkę czołgać za włosy po klatce schodowej i nie przeszkadza pan innym, a ona się na to zgadza, to nie jest zachowanie ryzykowne, choć z pewnością szkodliwe. Warto przy tym zwrócić uwagę, że pod wpływem pożądania często odrzuca się bilans zysków i strat. Czyli tego, czego w normalnych warunkach byśmy nie zrobili, jesteśmy gotowi zrobić pod wpływem podniecenia. A pożądanie nie jest dla nas najlepszym doradcą. To jakie kryteria przyjęła Pani przeprowadzając badania? Wzięłam pod uwagę zachowania, które stwarzają zagrożenie dla danej jednostki i innych osób - w strefie psychicznej, ekonomicznej, soma-
kontrowersje tyczno-fizjologicznej czy prawnej. Czyli te, które szkodzą życiu lub zdrowiu, naruszają ogólnie przyjęte normy postępowania i wiążą się ze stratami - zarówno tymi w bliższej, jak i dalszej perspektywie czasu. To na pewno uproszczenie, ale trzeba było wprowadzić jakieś kryterium, by można by było przedstawić to zjawisko. To jakie zachowania podawali studenci? Przede wszystkim bardzo wcześnie rozpoczynali współżycie. Wprawdzie ostatnie badania prof. Izdebskiego wykazują, że średni wiek inicjacji seksualnej jest dość wysoki, bo wynosi około 17 lat, ale jak się bada indywidualne przypadki, to widać, że ta granica obniża się z roku na rok. Moi ankietowani podawali wiek od 12 do 17 lat. Sporo z nich też nie pamiętało tego „pierwszego razu”, co może oznaczać, że było to bardzo wcześnie lub że były to przykre przeżycia. Pytała Pani, jak wyglądały ich inicjacje? Często odbywały się one pod wpływem alkoholu lub innych środków odurzających. Tylko jeden mężczyzna i jedna kobieta wśród tych, którzy stosowali ryzykowne zachowania, nie uprawiali seksu po alkoholu. Niektórzy rozpoczynali życie seksualne z partnerami, których znali bardzo krótko, nawet niecały dzień, często bez zastosowania środków antykoncepcyjnych. Argumentowali: „Nie spodziewałem się, że akurat wyrwę taką laskę” i „Nie było nic w kieszeni”. Odbywali też stosunki w miejscach do tego nieprzeznaczonych, typu: parki, lasy, toalety, czyli tam, gdzie mogły się pojawiać osoby postronne. Tłumaczyli się tym, że nie mieli innych miejsc, w których mogliby to zrobić. I to wszystko odbywało się podczas inicjacji. Lista ich „przewinień” nie kończy się jednak na pierwszym razie… Częste zmiany partnerów, kontakty bez bliższego poznania, okłamywanie i oszukiwanie własnych partnerów, wykonywanie zdjęć i filmów w intymnych sytuacjach i szantażowanie nimi później, płacenie i czerpanie gratyfikacji finansowych za seks - to tylko część zachowań, do których przyznawali się badani. Często zdarzało się, że uprawiali seks z partnerami znajomych. Żeby zrobić im na złość, z zemsty, by odreagować to, że ktoś inny odbił im partnerkę, a nawet dla podniesienia samooceny. Uczestniczyli też w seksie zbiorowym lub potrafili w tym samym dniu uprawiać seks z kilkoma partnerami. Przyznawali się do liczby partnerów w trakcie takich poczynań? To były duże ilości, nieraz po 12-13 partnerów, bo łączyło się to z różnego rodzaju zawodami. „Słoneczka”, „gwiazdy” i inne takie to jedno, ale pojawiały się też różne wyzwania, „wyścigi” w seksie. Kto ile osób „zaliczy” i w jakim czasie. Są nawet specjalne domy, w których organizuje się takie konkurencje. Studenci podawali, dlaczego próbowali takich rzeczy? Jak tłumaczyli takie zachowania? Na pytanie, co ich skłaniało do danych aktywności, odpowiadali często, że: „Wyjątkowe przeżycia”, „Chęć podniesienia samooceny” i „Potrzeba zaliczenia kolejnych zdobyczy”. Tu się pojawia traktowanie seksu jako sportu, i to nie tylko przez mężczyzn, ale i kobiety. Jak im się podoba partner, to idą z nim do łóżka i na tym znajomość się kończy. „Jak tylko zobaczę laskę, to chcę ją przelecieć” - takich i innych wypowiedzi było wiele. Najczęściej jednak padała odpowiedź: „Chęć zapomnienia o negatywnych przeżyciach”. Aż 2/3 osób przez te zachowania chciało zapomnieć o zdradach, rozstaniach, niepowodzeniach w szkole czy pracy. Był to dla nich
sposób na odreagowanie negatywnych emocji. Część przyznawała też, że była to „Głupota, lekkomyślność i brak refleksji”, ale padały też dziwne wypowiedzi, jak „Seks to najtańszy sposób spędzania wolnego czasu”. Pamiętam też, że parę osób w raporcie tłumaczyło bogate życie seksualne… chęcią zrzucenia kilogramów! Tak, i to zarówno kobiety, jak i mężczyźni. Dwudziestodwuletnia studentka napisała: „Chcę poprawić kształt sylwetki i poprawić ogólną sprawność fizyczną”. To się wiąże z modą na szczupłe sylwetki. Jak prowadziłam na ten temat badania wśród kobiet, to wszystkie, nawet te, które mieściły się w normie lub poniżej normy, od najmłodszych lat stosowały diety. Niektóre nawet nie pamiętały, w jakim wieku zaczynały się odchudzać. A jakby nie patrzeć, podczas seksu spala się dużo kalorii… A czy coś Panią wyjątkowo zaskoczyło w odpowiedziach dawanych przez studentów? Przede wszystkim to, że gdzieś pod tym płaszczykiem buńczuczności kryją się ludzie strasznie wrażliwi i przeżywający dotykające ich sytuacje. Bo ich wypowiedzi świadczyły o wielkim zagubieniu w życiu. Przeżywali krzywdy, które próbowali odreagować, uświadamiali sobie, że są tylko towarami i czuli się bardzo z tym źle, a sami też traktowali inne osoby podczas uprawiania seksu jak produkty. Dostrzegali zagrożenia płynące z tych zachowań? Wielu z nich czuło niesmak i poczucie winy. Aż połowa studentów myślała o tym, żeby się zmienić, choć zdawała sobie sprawę, że nie będzie to łatwe zadanie. Pisali: „Jak komuś uwierzę i go pokocham, to może się zmienię”. „To jak narkotyk, wciąga, dominuje nade mną”. „Chcę, ale nie umiem się z tego wycofać”. Pozostali badani podawali, że starali się o tym nie myśleć, choć dostrzegali negatywne konsekwencje. „Brzydzę się tego, co robię, ale nie myślę o tym”. „Po każdym numerku nienawidzę siebie, ale dalej to robię”. „Spaprałem sobie życie” itd. Bardzo to smutne. Myślę, że najbardziej smutne są ich rozczarowania i zdeptana miłość. Bo to już jest to nowe pokolenie, które uczymy, że ma być wyjątkowe pod każdym względem. Ale nie ma w nim zbyt wielu Einsteinów. To ludzie przeciętni i poniżej przeciętnej, którzy szukają swojego miejsca i własnej drogi. A ta droga jest nieraz bardzo wyboista i tu pojawiają się te problemy. Od dziecka uczą nas, że musimy być silni, nie okazywać słabości i nie umiemy prosić o pomoc. Więc kiedy coś nam nie idzie, jesteśmy w trudnej sytuacji, to dusimy to w sobie. I to potem „szuka ujścia” w zachowaniach ryzykownych. Ale zdradziła Pani, że w badanej grupie byli też abstynenci, prawie tak liczni jak „ryzykanci”. Jest więc nadzieja dla naszej młodzieży? 6 proc. badanych podało, że do tej pory nie miało życia seksualnego. To dużo. Te osoby tłumaczyły, że nie znalazły jeszcze odpowiedniego partnera, że jest to zbyt ważne wydarzenie, by można je było sprofanować, a czasem, że nie mają po prostu ku temu warunków. Ale były też takie, które mają partnerów, ale chcą żyć w czystości aż do ślubu. Pojawia się więc nowy trend i jeśli te osoby będą konsekwentne w swoim postanowieniu, to znaczy, że zaczyna się zmieniać nasza rzeczywistość. Nie mówię że to jest dobre, ani że złe. Ale w świecie, w którym obniża się wiek inicjacji i wszystko jest towarem, wyłania się grupa, która bez względu na otoczenie chce się trzymać swoich poglądów. Uważam, że to jeden z ważniejszych elementów, które znalazłam w trakcie tych badań.CP
*
dr hab. Teresa Sołtysiak profesor nadzwyczajny UKW, kierownik Zakładu Socjologii Wychowania i Resocjalizacji. Autorka licznych badań na temat patologii społecznych i zachowań młodzieży.
miasta kobiet
październik 2017
23
kobieta w podróży
Idealna pora na wakacje Ciepłe egzotyczne części świata, wycieczki krajoznawcze lub odnowa biologiczna i relaks dla całej rodziny - na takie oferty last minute możemy liczyć jesienią. Jeśli nie zdążyłaś zaplanować urlopu latem, nic straconego!
D
la wielu z nas lato to nie tylko okres najwyższych temperatur za oknem, ale i gorący czas w pracy. W takim klimacie niekiedy trudno o urlop i zostawienie swoich obowiązków nawet na kilka dni. Bywa też tak, że celowo przesuwamy wyjazd na jesień, by nie dzielić wypoczynku z setkami turystów. Na szczęście wyjazdy poza sezonem mają jeszcze dużo innych plusów. Jednym z nich są atrakcyjne oferty last minute - zarówno w polskie urokliwe zakątki, jak i egzotyczne zagraniczne miejsca. Jeśli chcesz wypocząć w październiku lub listopadzie, teraz jest najlepszy moment na to, by zacząć szukać prawdziwych promocji. Tylko w którą stronę świata wyruszyć na ten spóźniony urlop? Podpowiadamy, jakie kierunki sprawdzą się o tej porze roku!
Tam, gdzie jest ciepło Tęsknisz już za wysokimi temperaturami i długimi dniami, podczas których grube płaszcze wisiały w najdalszej części szafy? Nic straconego. To właśnie teraz najlepiej wybrać się w ciepłe miejsca, gdzie wakacyjny klimat jeszcze nie przeminął. Co więcej, o tej porze roku unikniemy tam zabójczych upałów, które latem stopują nawet najbardziej wytrwałych fanów słońca. Na jesienną wycieczkę last minute polecamy na przykład Egipt, gdzie średnia październikowa temperatura utrzymuje się na poziomie 25 stopni Celsjusza. To wyjątkowa gratka szczególnie dla osób, które nie łączą egzotycznych wyjazdów jedynie
24
miastakobiet.pl
z wylegiwaniem się na plaży. Onieśmielające piramidy bądź rejs po Nilu cały czas czekają na spóźnionych turystów. Na dodatek trudno znaleźć lepsze oferty cenowe all inclusive niż obecnie i to w pięciogwiazdkowych hotelach, zapewniających przyjezdnym prywatne plaże, korty tenisowe, spa i inne atrakcje. Nie ma na co czekać!
Tam, gdzie jest ciekawie Należysz do osób, które chcą wycisnąć jak najwięcej z każdego dnia urlopu? Idealnym rozwiązaniem będzie dla ciebie wycieczka objazdowa, podczas której poznasz wiele ciekawych miejsc. W jesiennych ofertach last minute znaleźć można choćby 6-dniowe wyjazdy do Słowenii, czyli państwa, które nie bez powodu nazywane jest „małą Europą”. Na podróżników czekają tam onieśmielające krajobrazy, morze, jeziora, alpejskie szczyty, Jaskinie Skocjańskie i Jaskinia w Postojnej, urokliwe miasteczka, bajkowe zamki i mnóstwo innych zabytków. Podczas trasy liczącej około 750 kilometrów nikt nie będzie się nudził. Jesienią ceny tego typu wycieczek spadają poniżej tysiąca złotych za osobę. Warto skorzystać! Tam, gdzie jest zabawa Szukasz jesiennej wycieczki pełnej zabawy dla całej rodziny? Świetnie się składa, bowiem akurat teraz bez trudu znajdziesz promocyjne oferty autokarowych kilkudniowych wyjazdów do duńskiego Legolandu. Niektóre ceny
za takie wypady obniżone są nawet o blisko 70 procent! Duńska atrakcja przyciąga rocznie 1,8 mln turystów w każdym wieku, jest najstarszym i największym tego typu parkiem na świecie. Cały Legoland Bilund zbudowany jest z klocków Lego, znaleźć w nim można miniatury prawdziwych budowli, karuzele, kina i inne atrakcje. Na fanów ekstremalnych emocji czeka tam ponad 30-metrowa kolejka górska! Cały park podzielony jest na kilka tematycznych krain, nie ma więc mowy o nudzie. Ta wyprawa z pewnością będzie niezapomniana.
Tam, gdzie odpoczniesz Do zapowiadanej srogiej zimy mamy jeszcze trochę czasu, ale już teraz warto zacząć ładować do niej swoje baterie! Dlatego nawet jeśli większość urlopu wykorzystałaś na egzotyczną letnią wyprawę, spróbuj wygospodarować jeszcze kilka dni lub choćby weekend na jesienny wypad pełen ostatnich promieni słońca. To wcale nie musi być daleka podróż poza granice Polski. Doskonale sprawdzą się miejscowości nad polskim morzem, choćby Kołobrzeg lub Świnoujście, czy też Mazury, czyli np. Stare Jabłonki. O tej porze roku bez trudu można znaleźć tam atrakcyjne oferty dla całej rodziny lub pojedynczych osób. Warto zwrócić uwagę na te, które obejmują wizyty w spa, zabiegi lecznicze i rehabilitacyjne. W październiku skorzystać można z wielu atrakcyjnych promocji i zniżek. Odpoczynek gwarantowany.cp
Interferie Barbarka w Świnoujściu W PAKIECIE OFERUJEMY:
• 7 noclegów w przytulnych, komfortowych pokojach • pełne wyżywienie – śniadanie i kolacja w formie bufetu, obiad (dwa dania do wyboru) serwowany do stolika • konsultacja lekarska • 10 zabiegów leczniczych w profesjonalnie wyposażonej bazie zabiegowej zleconych przez lekarza (szeroki wachlarz zabiegowy) przy pobycie 14-dniowym BONUS 30 zabiegów leczniczych • voucher do kawiarni w wysokości 30 zł
BABIE LATO - relaks dla zdrowia • 30.09-21.10.2017 • 8 dni już od 889 zł
JESIENNY RELAKS DLA ZDROWIA • 28.10–25.11.2017 • 8 dni już od 784 zł W OFERCIE: • • • • • •
lampa sollux laser lampa biotron krioterapia punktowa inhalacje galwanizacja
• • • • •
magnetoterapia jonoforeza okłady borowinowe tlenoterapia masaż wirowy kończyn górnych
• diadynamik • masaż wirowy kończyn dolnych • wieczorne koncerty • miły i rodzinny klimat pobytu
ZNIŻKI:
007771297
REZERWACJE: Inteferie Barbarka 72-600 Świnoujście • ul. Kasprowicza 8, tel. 91 321 25 31• 91 321 54 06 www.inteferie.pl • barbarka@interferie.pl
007760108
• dzieci do 5,99 lat – pobyt bezpłatny (wspólne miejsce w łóżku z osobą pełnoletnią) • dzieci w wieku 6-13,99 lat – 50% zniżki (nocleg na dostawce) Przy ofercie nie uwzględniamy kart kabatowych
zdrowie
Nie zbijajmy
gorączki Nie ma się co cieszyć, że przechodzimy przeziębienie bez gorączki. Osoby niegorączkujące mają podwyższone ryzyko zapadnięcia na nowotwór. Z prof. dr. hab. Wiesławem Kozakiem z UMK* rozmawia Jan Oleksy
Gorączka kojarzy się z kiepskim samopoczuciem. Rzeczywiście reakcja gorączkowa jest bardzo kosztowna dla organizmu, zarówno energetycznie, jak i metabolicznie. Ale jest to reakcja fizjologiczna, a to znaczy, że jest regulowana i uwalniana przez organizm. W nomenklaturze anglosaskiej nazywa się to „sickness behavior”. Mówiąc prosto, jest to zachowanie, które ma ograniczyć aktywność psychiczną i fizyczną i zmusić chorego do „bycia pacjentem”, położenia się w łóżku i wyczekania do końca gorączki. Działa mechanizm obronny? Gorączka jest reakcją obronną organizmu zaatakowanego bakteriami, wirusami czy infekcjami grzybicznymi, podobnie jak synteza przeciwciał. Ale nikt nie uważa, że synteza przeciwciał jest w tym czasie czymś złym. Wprost przeciwnie, jest czymś dobrym, co zostało udowodnione w badaniach klinicznych i laboratoryjnych. Natomiast gorączkę jako osłabienie organizmu, wyłączenie z codziennej aktywności, uważa się za reakcję szkodliwą.
26
miastakobiet.pl
Którą musimy zablokować? Błędem jest łykanie wszystkich możliwych leków przeciwgorączkowych. Należy wiedzieć, że nasz układ immunologiczny „uczy się” na co i jak reagować. Jeżeli często blokujemy gorączkę, to organizm nabywa „wiedzy”, że jest to reakcja niepotrzebna i kosztowna i ją wyłącza. A to jest bardzo szkodliwe, ponieważ gorączka i jej mechanizmy molekularne działają na układ odpornościowy jak szczepionka. Układ ten jest „trenowany” przez gorączkę do szybkiego i sprawnego reagowania, zatem gorączka działa bardzo korzystnie na wszystkie mechanizmy związane z układem odpornościowym. To paradoks? Wielki paradoks wynikający z postępu medycyny w rozwoju cywilizacji. Wiedza od czasów doświadczeń pierwotnego człowieka, który rozpoznawał chorobę po tym, czy organizm jest gorący, bardzo się zmieniła. Przez stulecia panowało przeświadczenie, że gorączka jest sprawcą ułomności człowieka, że należy jej się bać i trzeba ją niszczyć. Za tym poglądem
poszła cała farmakologia i synteza związków przeciwgorączkowych. A tabletki nie załatwiają sprawy, bo nie usuwają przyczyny jej wywołania. To tak, jakbyśmy zatkali w samochodzie rurę wydechową, z której leci czarny dym, a nie szukali awarii. Badał Pan też związek między brakiem gorączki a zachorowalnością na nowotwór. Na istnienie takiego związku mamy bezwzględnie wiele dowodów i opracowań naukowych. Potwierdzone są spostrzeżenia, że osoby, które nie gorączkują, a my się stajemy coraz bardziej niegorączkującą populacją, mają podwyższone ryzyko zapadnięcia na nowotwór. Gorączka nie tylko przyczynia się do zwalczania infekcji, ale wytwarza pewną sytuację w układzie immunologicznym, podczas której komórki układu zaczynają inwigilować tkanki i niszczyć w zarodku komórki nowotworowe. Wykrywają i zabijają! Zabijają, a gorączka „ćwiczy” układ immunologiczny właśnie w tym celu.
temat I poszedł do pracy? A w żadnym wypadku nie do łóżka! Natomiast nauka stworzyła już bardzo solidne podstawy do twierdzenia, że tak nie można postępować. Należy edukować społeczeństwo, że gorączka nie jest związana z destrukcyjnym działaniem infekcji, więc nie powinna być poddawana działaniom farmakologicznym.
Nie ma co się cieszyć, że jestem przeziębiony, a nie mam gorączki? Nie, to jest fatalna sytuacja, bo to znaczy, że układ immunologiczny jest niewydolny w jakimś aspekcie i teraz tylko trzeba czekać, w jakim.
Jest w tym optymizm? Wyniki badań naukowców to potwierdzają, ale już Leonardo da Vinci twierdził, że tragedią ludzkości jest to, iż praktyka nie nadąża za teorią. Niestety, to twierdzenie jest jeszcze ciągle aktualne.
Osoba niegorączkująca powinna się przebadać? Zrobić badania na sprawność układu immunologicznego. Ale takie badania robi się wyrywkowo, bo są to badania dość drogie. Dopiero teraz, w XXI wieku wzrasta świadomość zarówno medyków, jak i naukowców, że jest to niezwykle istotne badanie diagnostyczne.
Panie profesorze, a czy występuje różnica między gorączką u kobiety i u mężczyzny? Nie ma różnicy. Są natomiast pewne sytuacje różniące organizm kobiety od mężczyzny. Na przykład ciąża. Tuż przed okresem porodowym kobieta rzadko będzie miała gorączkę, nawet gdy wystąpi infekcja. Ona objawi się dopiero później, po urodzeniu dziecka. Również noworodek kilka dni po narodzeniu też nie wywoła u siebie gorączki, nawet jeżeli jest zainfekowany. Działa tutaj pewien mechanizm fizjologiczny, który sam wyłącza gorączkę wtedy, kiedy byłaby ona szkodliwa dla akcji porodowej i dla systemu sercowo-naczyniowego noworodka. Wówczas uaktywniają się hormony typowe dla zbliżającej się akcji porodowej, które działają podobnie jak aspiryna.
Znamy pozytywny aspekt gorączki, więc ostrzeżmy mamy, by choremu dziecku nie dawały od razu czegoś na zbicie temperatury. Małe dzieci potrafią rozwinąć bardzo wysoką temperaturę, nawet do 41 stopni, bo u nich układ odpornościowy jest jeszcze bardzo słaby, dopiero się „uczy”, nabywa sprawności. Gorączka jest sygnałem, żeby udać się do lekarza i zdiagnozować, czym jest spowodowana, a nie od razu ją zbijać i uważać, że wszystko jest w porządku. W ten sposób można doprowadzić np. do sepsy, posocznicy czy innych poważnych infekcji układu naczyniowo-sercowego czy nerwowego. U dziecka łatwo można kontrolować pułap gorączki, stosując zwykłe, chłodne okłady. Działać od zewnątrz, a nie od wewnątrz? Zewnętrzny układ obwodowy może wytrzymać wysoką temperaturę, nawet 41 stopni, gorzej znosi to ośrodkowy układ nerwowy, dlatego podczas wysokiej gorączki szczególnie powinniśmy chronić mózg, który schładzać można np. mokrym ręcznikiem o temperaturze w granicach 20 stopni.
Ale natura jest mądra. Natura jest mądra! Przyjrzyjmy się na przykład matkom karmiącym piersią. Jeżeli u nich wyskoczy gorączka, to może być ona spowodowana na przykład zastojem pokarmu w piersiach. Taki przypadek jest monitorowany przez organizm jako niewłaściwy, więc oczywiście w tym przypadku zbicie gorączki nic nie da. A co Pan profesor robi, jak się przeziębi i ma gorączkę? To ja się cieszę, bo wtedy wiem, że wszystkie mechanizmy zostały uruchomione do zwalczenia infekcji. Idę spokojnie do łóżka. Ten stan trzeba przeczekać, zaprzyjaźnić się z gorączką i traktować ją jako coś korzystnego dla naszego organizmu.cp
Albo przykładać lód? Lód należy wykluczyć, bo zbyt niska temperatura działa odwrotnie. Przyłożenie lodu do ciała powoduje skurcz powierzchniowych naczyń krwionośnych, odprowadzających ciepło np. z mózgu. Prowadzi to do wybuchu termicznego w tym ośrodku. Jak medycyna odbiera wyniki badań nad gorączką? Różnie, bowiem powstaje pewien konflikt między zdobyczami nauki a zdobyczami farmakologii. Nieszczęście polega na tym, że wielu klinicystów nastawionych na farmakologię nie rozumie tych zagadnień i stara się podporządkować presji całej farmakologii. Robią wszystko, by pacjent jak najszybciej dobrze się poczuł i odniósł wrażenie, że jest zdrowy.
*Prof. dr hab. Wiesław Kozak dziekan Wydziału Biologii i Ochrony Środowiska UMK w latach 2008-2016, kierownik Zakładu Immunologii WBiOŚ UMK. Naukowo zajmuje się badaniem gorączki, autor książki „Geneza gorączki. Biologiczne mechanizmy i praktyka medyczna”. W wolnych chwilach uprawia żeglarstwo.
Akademia Rodzenia Akademickie Centrum Medyczne przy WSG www.akademia.byd.pl www.acm.byd.pl
Jak wzmocnić odporność? 1. Dieta. W diecie wzmacniającej odporność powinny znaleźć się przede wszystkim warzywa i owoce bogate w antyoksydanty i witaminy. Jednym z silnych antyoksydantów jest witamina C (mają ją papryka, brokuły, natka, pietruszki, brukselka, jagody, porzeczki, kiwi, pomarańcza, truskawki). Bardzo silnym przeciwutleniaczem jest także witamina E, zwana także witaminą młodości. Główne jej źródła to oleje roślinne, orzechy, migdały, pestki dyni, słonecznika. Ważna jest też prowitamina A, czyli beta-karoten (znajdziemy ją w mleku, serach, jajach oraz w warzywach żółtych, czerwonych i pomarańczowych). Mniej popularną, ale równie ważną substancją poprawiającą odporność organizmu jest witamina D. W naszym klimacie nie dostarczamy wystarczającej ilości, dlatego zalecana jest suplementacja. Na system immunologiczny wzmacniająco wpływa też 1,3/1,6-glukan, który wzmacnia działanie komórek odpornościowych, zwiększając ich zdolność do walki z mikroorganizmami. Substancja obecna jest w grzybach, drożdżach piekarskich, płatkach owsianych. W porze jesienno-zimowej zalecane jest również większe spożycie kwasów omega-3 (oliwa z oliwek, olej lniany, awokado), ponieważ pomagają zachować młodość i poprawić nastrój. 2. Aktywność fizyczna. Z medycznego punktu widzenia ćwiczenia fizyczne powodują zwiększenie aktywności limfocytów, które stanowią podstawę naszej odporności, dlatego zalecane są codzienne spacery na świeżym powietrzu pomimo kiepskiej pogody. Lekarze podpowiadają, że powinniśmy korzystać z ruchu przynajmniej 3 razy w tygodniu po 30 minut, z utrzymaniem tętna około 130 uderzeń na minutę. Systematyczne uprawianie sportu wpływa także na zmiany zachodzące w naszym organizmie, np. wzrost masy mięśniowej i kostnej, poprawę tolerancji glukozy i profilu lipidów, obniżenie spoczynkowego i wysiłkowego ciśnienia tętniczego. mgr Aleksandra Markiewicz fizjoterapeuta, terapeuta PNF oraz NDT-Bobath miasta kobiet
październik 2017
27
rpomocja 007745376
Prowadził profesor badania nad tym zagadnieniem w naszym regionie? Robiliśmy badania w regionie kujawsko-pomorskim wśród populacji kobiet, które zachorowały na nowotwór piersi. I okazało się, że ryzyko zachorowania na raka osób niegorączkujących wzrasta mniej więcej o 25 procent.
ODKRYJ JESIENNE NOWOŚCI W FIORE!
INNOWACYJNE MEDYCZNE URZĄDZENIE DO REDUKCJI TKANKI TŁUSZCZOWEJ
NAJNOWSZY I NAJSKUTECZNIEJSZY LASER DO DEPILACJI
UTRATA 6,1 CM W TALII
MEDYCYNA ESTETYCZNA
MASAŻ
C.H. Twierdza, ul. Dąbrowskiego 6, Toruń, tel. 696 245 170, www.fiore-estetica.pl lek. med. Iwona Skonieczna-Makarewicz specjalista ginekolog-położnik
Przyjmuje w Bydgoszczy w czwartki od godz. 18.00 M. Skłodowskiej-Curie 48 (XI piętro). W Świeciu we wtorki od godz. 15.00 - Gabinety Lekarskie KONSYLIUM, Marsz. J. Piłsudskiego 4. (I piętro, gab. 6-7)
GABINET GINEKOLOGICZNY ul. Dworcowa 13, 85-009 Bydgoszcz rejestracja codziennie 10-19, tel. 52 320 50 94; tel. 600 99 21 26 www.ginekologbydgoszcz.pl, www.iwonamakarewicz.ginweb.pl
KONTAKT: Piotr Król, tel. 603 076 449, e-mail: piotr.krol@polskapress.pl Ewa Zdziebłowska, tel. 691 370 519, e-mail: ewa.zdzieblowska@polskapress.pl
DOKTOR NAUK MEDYCZNYCH
Leszek Włodarczyk 007778881
• leczenie menopauzy, osteoporozy • leczenie nadżerek • kriokonizacja • usg • usg trójwymiarowe 3D/4D
602 289 912.
SPEKTRUM DZIAŁANIA:
007768066
• opieka położniczoginekologiczna • profilaktyka onkologiczna • badania cytologiczne, bakteriologia • badania piersi • antykoncepcja
Rejestracja telefoniczna pod nr.
Specjalista ginekologpołożnik z certyfikatem do badań USG.
diagnostyka ultrasonograficzna w ciąży, badanie usg przezpochwowe w ginekologii. Prowadzenie ciąży, poradnictwo antykoncepcyjne w tym aplikacja wkładek wewnątrzmacicznych. Zachowawcze leczenie obniżenia (wypadania) narządu płciowego - pessaroterapia. Diagnostyka i leczenie dolegliwości związanych z okresem przekwitania, hormonalna terapia zastępcza. Diagnostyka w przypadku trudności z zajściem w ciążę.
Biznes mamy we krwi... www.expressbydgoski.pl/strefa-biznesu www.nowosci.com.pl/strefa-biznesu
007774531
KOSMETOLOGIA
NAWET O 2 ROZMIARY MNIEJ PO SERII ZABIEGÓW
72 LATA TRADYCJI, DOŚWIADCZENIE, PROFESJONALIZM
Najstarszy OPTYK w Bydgoszczy. Od 1945 r. przy ul. Gdańskiej 11
Dr n. med.
Albert Górnicki
Omorphia. AestheticMedicine – www.omorphia.pl Dermatolog • Trycholog • Lekarz Medycyny Estetycznej Twój zaufany lekarz. Zobacz opinie na www.znanylekarz.pl
ul. Gdańska 11 ul. Dworcowa 12
tel. 52 322 19 51 tel. 52 366 08 45
optykzuchowscy
TRYCHOLOGIA
MEDYCYNA ESTETYCZNA
✓ choroby skóry ✓ usuwanie zmian skórnych ✓ badanie znamion ✓ choroby weneryczne ✓ leczenie bielactwa ✓ biopsja skóry
✓ diagnostyka ✓ trichoskopia ✓ leczenie wypadania włosów ✓ wzmacnianie włosów ✓ komórki macierzyste ✓ leczenie łojotoku i łupieżu
✓ liposukcja, usuwanie tłuszczu ✓ terapia Drakuli (osocze bogatopłytkowe) ✓ nici liftingujące PDO ✓ radiofrekwencja mikroigłowa ✓ karboksyterapia
✓ likwidacja zmarszczek, modelowanie ust
007771850
OKULARY TO NASZA PASJA
I DZIELIMY SIĘ NIĄ, ABYŚ MÓGŁ WIDZIEĆ LEPIEJ.
DERMATOLOGIA
007772014
196 - 29
Gabinet Dermatologiczno-Alergologiczny
3 444 000 52 322 22 22
52
dr n. med. Elżbieta Korzeniowska-Żuk
MOŻLIWOŚĆ PŁACENIA KARTĄ
specjalista dermatolog-wenerolog, alergolog
Zamów Taxi z aplikacji:
ul. Łęczycka 13, 85-737 Bydgoszcz Rejestracja: 52 342 11 34 604 511 599
ZAKRES USŁUG:
www.19629.pl
konsultacje dermatologiczne i alergologiczne testy alergiczne wziewne, pokarmowe odczulanie
–20% do i z Fordonu i poza miasto 007772244
007774020
ul. Legionów 216A 87-100 Toruń
Telefon: 517-385-777
facebook.com/BeautyPearlTorun * oferty promocyjne nie łączą się
Beauty Pearl
Z talonem klient otrzyma 20% rabatu od wszystkich świadczonych usług. 007770899
007770176
Specjalizuję się w zaburzeniach hormonalnych u kobiet
• psychiatrzy • psychoterapeuci • psychodietetyk • mediacje • szkolenia Bydgoszcz, Aleje A. Mickiewicza 17 /2 Rejestracja ogólna od poniedziałku do piatku 8.00-18.00 - odpowiadamy również na SMS-y
501 024 105
www.terapeutica.pl
007770097
NZOZ Consylium Szosa Chełmińska 254/258, 87-100 Toruń. Wizyty Prywatne: Elżbieta Szyszkowska-Sinica Specjalista Ginekolog-Położnik, Endokrynolog. Godz. Przyjęć: pon. 17-19; śr. 17-19; pt. 16-18; sb. 9-11.Rejestracja, tel. lub SMS 603 767 190 - pon., wt. 8-14; czw. 12-18; pt. 8-11 oraz dwie godziny wcześniej przed godzinami przyjęć.
007774766
Zapraszam na pierwszą w życiu wizytę ginekologiczną do mojego gabinetu - omówię najważniejsze problemy dla młodej osoby, odpowiem na nurtujące problemy. Dobiorę formę i sposób antykoncepcji. Prowadzę pacjentki w ciąży, również z zaburzeniami hormonalnymi, a w szczególności z niedoczynnością i nadczynnością tarczycy, nadwagą i otyłością. Zaburzenia hormonalne mogą prowadzić do niepłodności. Para, która ma problemy z płodnością jest prowadzona kompleksowo. Omówione są badania dla kobiety i mężczyzny. Przyszli Rodzice przygotowywani są również do inseminacji i in vitro, jeżeli taka jest ich decyzja. Okres okołomenopauzalny to czasami problem, z którym trzeba się zmierzyć. Kobieta wtedy powinna regularnie się zgłaszać do ginekologa, a jeśli jest taka potrzeba do ginekologaendokrynologa. Gabinet wyposażony jest w nowy aparat USG 2016 firmy SonoScape, aparat do krioterapii, cytologia jest pobierana na miejscu.
tabu
Para szuka pary Częściej z propozycją swingu w związku wychodzą mężczyźni. Jednak nie robią tego po to, by za przyzwoleniem partnerki sypiać z innymi kobietami, ale by obserwować ją w intymnej sytuacji z kimś trzecim. Tekst: Tomasz Skory
P
aulina i Marcin wspominają, że zaczęło się niewinnie - od zaproszenia do stolika. Beata i Andrzej byli nieco od nich starsi i bardzo pewni siebie. We czwórkę wypili kilka drinków, pośmiali się i potańczyli. Aż w końcu nowo poznani znajomi zapytali wprost: „Robiliście to kiedyś z inną parą?”. - Zaskoczyli nas tym - wspomina Paulina. - Od dawna lubiliśmy eksperymentować. Próbowaliśmy różnych rzeczy - i mam tu na myśli naprawdę różne - ale zawsze robiliśmy to tylko we dwoje. Zdarzało nam się fantazjować na przykład o trójkątach, jednak pierwszy raz inna para zaproponowała nam seks. Wtedy jeszcze nie byliśmy na to przygotowani. Beata i Andrzej przyjęli odmowę bez problemu, zostawiając na pożegnanie swój numer telefonu na serwetce. Serwetka odruchowo powędrowała do torebki Pauliny, by spędzić tam parę dni. I choć wątek niecodziennej propozycji zniknął w natłoku obowiązków, ziarenko zostało zasiane. W głowach bydgoszczan zaczęło się snucie scenariuszy, co by było, gdyby… - Wróciliśmy do tematu w kolejny weekend, gdy zaczęliśmy oglądać filmiki o tej tematyce. Mieliśmy pewne obawy, ale stwierdziliśmy, że chcemy dowiedzieć się czegoś więcej. Zadzwoniliśmy do Beaty i Andrzeja, by podpytać, jak to sobie wyobrażają. Zaprosili nas do siebie. Powiedzieli, że wszystko nam wytłumaczą, a nawet
30
miastakobiet.pl
- jeśli nie będziemy chcieli w nic się angażować - to możemy jedynie popatrzeć. Kręciła ich widownia. Uznaliśmy, że to nawet ciekawe i nie zaszkodzi spróbować. Spotkaliśmy się. Na patrzeniu się nie skończyło - przyznaje Marcin.
Żona za żonę Dziś Paulina i Marcin już od dwóch lat są swingersami. To termin określający osoby, które żyją w mniej lub bardziej stałych związkach i dla zabawy wymieniają się partnerami seksualnymi z innymi parami. Zjawisko to w zbliżonej formie istniało od wieków, ale naprawdę głośno zrobiło się o nim dopiero pod koniec lat 60. Przyczynili się do tego amerykańscy żołnierze. Przed wyruszeniem na front organizowali spotkania, podczas których intensywnie żegnali się z partnerkami, niekoniecznie tylko swoimi. Wówczas ukuty został też termin wife-swapping, czyli wymienianie się żonami. W Polsce pierwsze kluby zrzeszające swingujące pary zaczęły powstawać na początku lat 90. Największą sławą cieszą się w Warszawie, Wrocławiu i Trójmieście, ale i na mapie naszego regionu można znaleźć punkty, w których spotykają się fani takiej zabawy. Ich zlokalizowanie nie jest jednak takie proste - to dość hermetyczne środowisko, a mało który klub chwali się wprost, że organizuje seksimprezy. - W Bydgoszczy jest jeden dom, który otwarcie ogłasza się w internecie, ale nie sposób
skontaktować się z właścicielami, przynajmniej ostatnio. Wiem, że kiedyś udało się to znajomym z forum, ale nie zostali zaproszeni na imprezę. Podobno partnerka kolegi była dla tego towarzystwa zbyt młoda. Wytłumaczono im, że akurat w tej grupie bawią się starsi od nich i uczestnikom głupio byłoby spotkać się z kimś, kto mógłby być ich córką - tłumaczy Marcin. Szperając po forach znajdziemy też informację, że spotkania swing odbywają się w jednym z domków jednorodzinnych w Toruniu. Właściciele pobierają wprawdzie opłaty za wstęp, ale zarzekają się, że nadrzędnym celem nie jest zysk, lecz zabawa, w której sami będą mogli uczestniczyć. „Opłaty są na pokrycie kosztów utrzymania domu i baru. Liczymy na dobrą zabawę w miłej atmosferze i doborowym towarzystwie. Pary wstęp 100 zł, singielki wstęp bezpłatny, single na specjalne zaproszenie. Zapewniamy dyskrecję i anonimowość” - czytamy w ogłoszeniu.
Poznajmy się! - Nasze województwo jest trochę takie… zaściankowe. Można tu przypadkiem spotkać jakąś zainteresowaną parę, ale imprez z prawdziwego zdarzenia, na których byłoby wielu otwartych ludzi, to już brakuje - mówi Paulina. Gdzie więc poznają się swingujące pary z naszego regionu? - Na przykład w saunach,
tabu Swingowanie to nie skakanie z kwiatka na kwiatek, ale trwała relacja z jedną osobą, wzbogacana erotycznymi przeżyciami w objęciach innych. Podstawą związku jest tzw. monogamia emocjonalna.
ale też nie we wszystkich - wyjaśnia kobieta. - W jednym z hoteli w Toruniu organizuje się od czasu do czasu saunową noc z obowiązkową golizną i tam najczęściej umawiają się parki, które chcą się później zabawić. Nad Wisłą za mostem w Fordonie jest też plaża nudystów, gdzie czasem zawita jakaś otwarta para, ale jednak 95 proc. osób to samotni faceci. Przyjeżdżają, licząc, że ich ktoś przygarnie.
Wyłowione z sieci Gdy trudno o spotkanie kogoś w realu, z odsieczą przychodzi internet. W sieci nie brakuje portali przeznaczonych typowo do zapoznawania się na seks, a i na tradycyjnych serwisach z ogłoszeniami każdego dnia przybywa anonsów pt. „Para szuka pary”. „On 26, ona 21, szukają chętnej pary do zabawy. Otwarci jesteśmy na wspólną zabawę, wymianę lub po prostu zabawę w jednym pomieszczeniu. Ma to być przyjemne, a nie z obowiązku. Ogłoszenie jest realne, ale nie wysyłamy zdjęć twarzy - proponujemy spotkanie zapoznawcze. Z naszej strony się nie zawiedziecie” - czytamy na jednym z lokalnych serwisów. Na dwudziestoparoletnich swingersów rzadko jednak można trafić. Większość osób decydujących się na tego typu przygody to pary pomiędzy 30. a 40. rokiem życia. Paulina i Marcin twierdzą, że dopiero po trzeciej dekadzie życia partnerzy stają się wystarczająco pewni siebie, a ich związek jest na tyle dojrzały, że wiedzą, na co mogą sobie pozwolić. Swingowanie, jak podkreślają, to bowiem nie skakanie z kwiatka na kwiatek, ale trwała relacja z jedną osobą, wzbogacana tylko erotycznymi przeżyciami w objęciach innych. Podstawą związku jest w tym przypadku tzw. monogamia emocjonalna. „Wielokrotnie pisałam, że nie ma swingu bez bliskości i bezgranicznego zaufania. Tylko dojrzały związek może spróbować takiego seksu. W przeciwnym razie zatoniecie w fali zazdrości, zaborczości i rozgoryczenia (…) W naszym przypadku swingowanie tylko cementuje Naszą miłość i Naszą przyjaźń. Tak, dokładnie. Bo My z Erykiem jesteśmy przede wszystkim dla siebie przyjaciółmi, a przyjaciele przecież nie mają przed sobą żadnych tajemnic. I zawsze po łóżkowych ekscesach z innymi mamy nieposkromiony apetyt na siebie i na patrzenie sobie w oczy, gdy jednocześnie dochodzimy. I tego nie da mi nigdy inny mężczyzna, a jemu żadna druga kobieta” - potwierdza Luiza, autorka Swing With Me, pierwszego polskiego bloga o swingowaniu.
Norma czy zaburzenie? Szacuje się, że na świecie swinguje od 1 do 4 procent związków. Poznanie dokładnej liczby takich par jest jednak niemożliwe, bo mało kto przyznaje się do tego typu aktywności. Swing jest z reguły nieakceptowany. Pod internetowymi ogłoszeniami czy postami na ten temat bez trudu można znaleźć komentarze zawierające takie słowa jak: „dewiacja”, „patologia” czy „puszczalstwo”. - Pojawia się nieraz pytanie, czy to norma, czy może już zaburzenie? Społeczeństwo dyktuje nam pewne warunki, określa, co jest normalne, a co nie. Z tej perspektywy preferowany jest zamknięty układ uporządkowany pewnymi regułami i swing nie jest w takim przypadku zbyt poprawnym i funkcjonalnym sposobem zaspokajania potrzeb seksualnych. Jednakże społeczeństwo się zmienia, świat staje się coraz bardziej otwarty. Podpatrujemy zachowania innych, poznajemy osoby, które doświadczały tego typu rzeczy i z czasem może urodzić się myśl: dlaczego samemu tego nie spróbować? To partnerzy decydują o tym, co dla nich jest dobre, i we własnym gronie mogą się zgadzać nawet na najbardziej ekstremalne sposoby uprawiania seksu. Uważam, że jeżeli para tego chce i nikomu przy okazji nie dzieje się krzywda, to nie ma co doszukiwać się w tym zaburzeń - mówi prof. Bassam Aouil, seksuolog i psychoterapeuta z Centrum Gaudium Vitae w Bydgoszczy. Jak łatwo się domyślić, częściej z propozycją wychodzą mężczyźni. Co jednak ciekawe, nie robią tego po to, by za przyzwoleniem partnerki sypiać z innymi kobietami, ale by obserwować ją w intymnej sytuacji z kimś trzecim. - To znana od dawna fantazja mężczyzn, którzy chcą zobaczyć swoją kobietę uprawiającą seks z innym. Mężczyzna nie musi nawet uczestniczyć w stosunku, niekiedy wystarcza mu obserwacja. Stoi za tym chęć przekonania się, jakie emocje wzbudzi w nim widok partnerki w takiej sytuacji - tłumaczy seksuolog. - Kobieta staje się wówczas elementem pewnego spektaklu. Trzeba przy tym dodać, że jeżeli ona zgadza się na to, choć tak naprawdę nie ma na takie eksperymenty ochoty, to jest to uprzedmiotowienie kobiety. Duża część kobiet wchodzi w tę rolę z lęku, że jak odmówi, to straci partnera. W takich przypadkach związek stoi pod znakiem zapytania, bo nie jest to zdrowy układ - z perspektywy zdrowia i życia seksualno-partnerskiego. Kobieca satysfakcja W sieci można znaleźć opinie, że coraz częściej to także panie proponują swoim partnerom swing. Powodów jest kilka. Niektóre partnerki starają się w ten sposób ratować wypalający
się związek, tak by ich mężczyzna nie uciekł do innej kobiety. Swingowanie daje im więc pewną kontrolę nad potencjalnymi zdradami. Część pań o skłonnościach biseksualnych chce też po prostu przekonać się, jak to jest być z kobietą, i wykorzystuje swing do spełnienia swoich osobistych fantazji. Zdaniem prof. Aouila to jednak wciąż rzadkie sytuacje, a propozycje wychodzące ze strony pań najczęściej związane są z ich niezaspokojonymi potrzebami seksualnymi. - Kondycja seksualna mężczyzn jest coraz gorsza. I nie chodzi tylko o ich wiek czy choroby, bo problemy z potencją dotykają już dwudziestoparolatków. Stres i inne czynniki psychospołeczne sprawiają, że młodzi mężczyźni nie są w stanie spełniać zachcianek swoich partnerek. I tu pojawia się chęć eksperymentowania. Doskonale rozumiem takie kobiety - mają prawo dostać to, co im się w związku należy. Jednak swing, nawet akceptowany przez obu partnerów, nie jest najlepszym rozwiązaniem w sytuacji, gdy problemy w sypialni wynikają z różnych zaburzeń. W takich przypadkach należy zgłosić się do specjalisty, wyleczyć problem i dalej kontynuować życie. Szukanie alternatywnych sposobów może stać się przyczyną kolejnych kłopotów.
Porozmawiajmy Paulina i Marcin przyznają, że gdyby nie Beata i Andrzej, pewnie sami nie odważyliby się zaprosić nikogo do swojej sypialni. Ale jak dotąd nie zdarzyło się, by pożałowali decyzji podjętej po pamiętnej imprezie. - Czy kiedyś przestaniemy swingować? Może gdyby pojawiło się dziecko. Ale jest dużo par, które mają dzieci i w niczym to im nie przeszkadza. Na pewno nie będziemy robić nic wbrew sobie. Jak jedno z nas zacznie mieć wątpliwości, to podejmiemy wspólną decyzję - twierdzą zgodnie. To właśnie rozmowa o swoich potrzebach jest zdaniem prof. Aouila podstawą zdrowego życia seksualnego. - Mamy z tym problem przy wielu tematach. Często boimy się zaproponować swojemu partnerowi takie aktywności jak seks analny czy oralny, bo nie wiemy, jak ta druga osoba zareaguje. A gdy wyrażamy otwarcie swoje oczekiwania, to rodzi się niezadowolenie, które narasta każdego dnia. W końcu dochodzimy do takiego punktu, że przestajemy postrzegać partnera jako atrakcyjnego seksualnie. I pojawia się strach o cały związek, a tego już nie da się, ot tak, naprawić. Dlatego trzeba szczerze ze sobą rozmawiać - podkreśla seksuolog.CP
miasta kobiet
październik 2017
31
felieton
Paulina Błaszkiewicz dziennikarka, feministka. Lubi popkulturę i tematykę społeczną, miłośniczka kina i dobrej kuchni, przyszła mama.
Matka Polka na cenzurowanym Na pierwszej stronie tabloidu przeczytamy o tym, że znana aktorka Weronika Rosati z pokaźnym już brzuszkiem zajada się sushi w jednej z warszawskich restauracji. No i zaczyna się cała dyskusja: „Czy ona zwariowała?”
Kilka tygodni temu Marek Michalak, rzecznik praw dziecka, napisał list do prezydenta Andrzeja Dudy, w którym apeluje, by zmuszać do leczenia, a nawet zamykać w zamkniętych zakładach kobiety pijące alkohol w ciąży. Pochwalam przeciwdziałanie patologii, ale nie podoba mi się brak zaufania do kobiet i nagonka na nas. Tak jakbyśmy wszystkie nie myślały o dobru naszych dzieci. Przykro mi także z tego powodu, że pan rzecznik Michalak, troszcząc się o przyszłe matki, nie napisał w liście o innych zachowaniach, którymi kobieta w ciąży szkodzi swojemu dziecku. To na przykład palenie papierosów czy stres związany choćby z obawą, czy po urlopie macierzyńskim będzie mogła wrócić do pracy (przecież w każdej chwili można zlikwidować jej stanowisko). Jest także stres związany z funkcjonowaniem w nowej roli społecznej, ale to też już nikogo nie obchodzi, bo przecież... to jest naturalne. Samo przyjdzie. Przyszłe matki niewiele mają w tym kraju do powiedzenia, ale ciekawe jest to, że wszyscy wokół uzurpują sobie prawo do tego, by mówić im, co jest dla nich dobre. Przyzwyczaj się Tak się składa, że jestem w ciąży. Za kilka miesięcy na świat przyjdzie moja córka. Jestem z tego powodu bardzo szczęśliwa. Natomiast mniej cieszy mnie zainteresowanie innych moją osobą i sytuacją, w jakiej się znalazłam. Na przykład kilka tygodni temu byłam na urodzinowej kolacji mojego przyjaciela, który w pewnym momencie powiedział: „Zobacz, w tym roku to nawet wina nie możesz się napić”. Odpowiedziałam: „Nie martw się, nadrobimy to za rok”. Jeden z gości - mężczyzna, którego widziałam dwa razy w życiu - w tym momencie zmierzył mnie groźnie wzrokiem i wypalił: „Za rok to ty będziesz karmić, a nie wino pić”. Zamurowało mnie, gdy to usłyszałam. W pierwszej chwili chciałam powiedzieć: „Odczep się od moich piersi”... Bardzo żałuję, że tego nie zrobiłam, ale nie miałam świadomości, że kobiety w ciąży są traktowane przez otoczenie
32
miastakobiet.pl
jak obiekt. Dopiero jedna z moich koleżanek widząc moje oburzenie powiedziała: „Przyzwyczaj się”. Czy ona zwariowała? Bardzo przepraszam, ale ja nie mam zamiaru się do tego przyzwyczajać. Nie będąc w ciąży, nie interesowałam się tym, co robią moje ciężarne koleżanki, i nawet nie wyobrażałam sobie sytuacji, w której miałabym im doradzać, czy mówić wprost, co mają jeść, pić, jak rodzić i jak długo karmić. Ale nie wszyscy mają takie podejście. Żyjemy w czasach, kiedy na pierwszej stronie tabloidu przeczytamy o tym, że znana aktorka Weronika Rosati z pokaźnym już brzuszkiem zajada się sushi w jednej z warszawskich restauracji. No i zaczyna się cała dyskusja: „Czy ona zwariowała? Przecież w ciąży surowe ryby są zakazane - listerioza wisi w powietrzu, urodzi chore dziecko”. Szkoda, że nikt nie pomyśli, że sushi może być też wegetariańskie i że kobieta w ciąży ma prawo kupić wino w sklepie monopolowym, wcale nie dla siebie, bo przecież może mieć gości. Poza tym jest dorosła i w związku z tym ma pełnię praw, które przysługują każdemu człowiekowi! Warto się nad tym zastanowić, zanim się kogoś publicznie zlinczuje. Dajmy święty spokój Na psychikę kobiet w ciąży faktycznie działają hormony, ale to nie odbiera im rozumu. Większość z nich chce dla swoich dzieci jak najlepiej, ale od każdej reguły są wyjątki. Te wyjątki nie mogą być jednak podstawą do tego, by kobiety w Polsce oceniano jako puszczalskie, non stop biegające do swoich ginekologów po tabletki „po”, albo takie, które jak „wpadną” i zajdą w ciążę, to nie robią nic innego, tylko piją i palą i trzeba je zamknąć na oddziale. Dajmy przyszłym matkom święty spokój, nie potęgując stresów, których i tak mają co niemiara. To będzie najlepsza rzecz, jaką w dzisiejszych czasach można dla nich zrobić.CP
kobieta na swoim
Początek twojej firmy Założenie firmy to proces, do którego możesz się przygotować. Najważniejsze są marzenia - motywują i sprawiają, że masz siły, by działać. Joanna Czerska-Thomas*
S
pokojny, jesienny, niedzielny wieczór. Siadasz z książką i kubkiem herbaty z miodem. Jak najdłużej chcesz zatrzymać tę chwilę. Nie chcesz myśleć o poniedziałkowym poranku i najbliższym tygodniu. To przez pracę. Chodzisz do niej, bo musisz zarabiać. Nic więcej was nie łączy. Myśl o tym, by być kobietą na swoim, wraca do ciebie coraz częściej. Trudno ci jednak podjąć decyzję o zmianie, bo etat to (złudne) poczucie bezpieczeństwa. Rodzina też twierdzi, że tylko etat to prawdziwa praca. Według badań DELab UW „Zawód: PREZESKA!” kobieta, która zakłada działalność, to były pracownik etatowy (67 proc.). Takie zmiany życiowe spowodowane są chęcią bycia kobietą na swoim (42 proc.) i rozwojem zawodowym (37 proc.). Bardzo duże znaczenie ma dla nas przy tym wsparcie najbliższych - aż 39 proc. kobiet, które zdecydowały się na zmianę, przyznaje, że mężowie namawiali je do założenia swojej firmy.
Metoda SMART
Założenie firmy to proces, do którego możesz się przygotować. Najważniejsze są marzenia – motywują i sprawiają, że masz siły, by działać. Marzenia to początek twojej firmy. Zatem zacznij od zapisywania ich w notesie, by następnie rozłożyć je w czasie. Metoda małych kroków pozwoli ci osiągnąć wiele, a konsekwencja i planowanie pomogą dojść do celu. Wytyczenie mapy i określone priorytety sprawią, że uwierzysz w swoje marzenie i jego realizację. Nie jestem pierwszą osobą, której pomogła w tym metoda SMART. Dzięki niej określisz swój cel jako: szczegółowy, mierzalny, atrakcyjny, realistyczny i terminowy. Co to znaczy?
34
miastakobiet.pl
Szczegółowy
…czyli cel dokładnie opisany. Bez niedomówień i miejsca na pytania. Przykład: napiszę z Justyną Niebieszczańską książkę „Kobieta na swoim”. Będziemy pisać jeden rozdział miesięcznie. Każda z nas odpowiada za połowę podrozdziałów.
Mierzalny
…czyli taki, który pozwoli monitorować postępy i dokładnie określić, kiedy osiągniemy sukces. W naszym przypadku będzie to nie tylko napisanie i wydanie książki. Sukcesem będzie osiągnięcie sprzedaży na poziomie, jaki sobie założyłyśmy.
Atrakcyjny
…czyli taki, który bez trudu pozwoli odpowiedzieć na pytanie, po co to wszystko robię? Jakie będę miała korzyści? I nie mówię tutaj tylko o satysfakcji. Pomyśl, wypisz na kartce bilans zysków i strat. Sprawdź, czy opłaca ci się osiągnąć ten cel.
Realistyczny
…czyli możliwy do osiągnięcia. Pomyśl, czy masz czas i zasoby (siły) na osiągnięcie celu. Jeżeli na pierwszy rzut oka nie wydaje ci się to możliwe, pomyśl o sprzymierzeńcach, którzy mogą ci pomóc.
Terminowy
…czyli taki, który się nie rozmyje. Ustalenie terminu mobilizuje i sprawia, że działamy. Przykład? Premiera naszej książki na VI Charmsach Biznesu 6 października 2017 roku.
* Joanna Czerska-Thomas marketing integrator, ekspert w dziedzinie marketingu, właścicielka Agencji Marketingowej M4Bizz, specjalistka PR oraz absolwentka nowoczesnego marketingu, korektorka tekstów, prowadzi fanpage dla swoich klientów oraz organizuje szkolenia z mediów społecznościowych.
(1 godzina)
1
H y d r a d e r m i e Y o u th
2
dynamiczna jonizacja
dotlenienie poprzez działanie elektrody grzewczej
Opatentowana metoda, która wyraźnie odmładza skórę i pobudza aktywność komórkową. Komórki skóry ustawicznie się odnawiają, jednak z biegiem czasu tracą energię. Spowolnieniu ulega zarówno odnowa komórkowa, jak i synteza włókien elastycznych. W efekcie cera staje się matowa, skóra traci jędrność i napięcie, a na twarzy pojawiają się zmarszczki. Dzięki zabiegowi Hydradermie Youth można pobudzić energię komórkową skóry i poprawić napięcie, młodzieńczość i promienność skóry. Aby osiągnąć te rezultaty oraz utrzymać delikatny aspekt relaksujący zabiegów, Hydradermie Youth została podzielona na 3 etapy.
Eye Logic (40 minut) Zabieg na okolice oczu
3
1
Hydraderm Cellular
posiada trzy nowe funkcje: dynamiczną jonizację, elektrodę grzewczą i technologię stymulacji napięcia mięśniowego Lifting Stim, które odsuwają w czasie problem starzenia się skóry.
Widocznie odmładza rysy twarzy poprzez stymulację mięśni. Jedną z pierwszych oznak starzenia się skóry jest utrata napięcia i sprężystości twarzy oraz jej konturu. Kiedy to się dzieje zwykle zwracamy się do lekarzy medycyny estetycznej, jednak istnieje alternatywa o spektakularnych efektach. Zabieg Hydradermie Lift poprawia napięcie mięśniowe, pozwalając „ćwiczyć” mięśnie twarzy. Unosi rysy twarzy, poprawia jej owal i likwiduje ślady upływającego czasu. Ten skuteczny i relaksujący zabieg składa się z 3 faz.
drenaż anti-age
2
stymulacja mięśni
3
masaż relaksujący
(1 godzina)
Operacje plastyczne nie są już jedynym sposobem przeciwdziałania skutkom upływającego czasu. Alternatywą dla medycyny estetycznej są dziś zabiegi Hydradermie Youth i Hydradermie Lift, oferowane przez w PCME Feminarium w Toruniu.
Hydradermie LIFTh
masaż relaksacyjny
Zabiegi najnowszej generacji
Inwazyjne, bolesne i czasami nieprzewidywalne operacje plastyczne mają swój moment sławy, ale nie są już jedynym sposobem przeciwdziałania skutkom upływającego czasu. Dlaczego przechodzić przez to wszystko, jeżeli istnieją delikatniejsze, relaksujące i skuteczne alternatywne rozwiązania? Łącząc profesjonalizm Kosmetyczek z zaawansowaną technologią najnowszej generacji urządzenia Hydraderm Cellular Energy, Guinot zrobiło krok milowy w dążeniu do wiecznej młodości. Najnowszy aprarat Guinot, dostępny tylko w Feminarium!
toruń Szosa chełmińska 84/86 T 56 621 06 88 M 662 120 401
www.feminarium.com 007691271
w Żninie ul. Plac Wolności 13 tel. (52) 302 04 50 pn.-nd. 8-22
007759196
007053279
ul.Kossaka 23 tel. 515 979 046 pn.-nd. 8 – 21