Woman in the World no 10

Page 1

NR 10

MAJ / CZERWIEC 2020

MAGAZYN BEZPŁATNY

Finanse a relacje – czy są ważne? Zuzanna Ritter

Honorata Witańska Jaka Ona jest

Siła jest w nas Aneta Mes Avgousti

Sukces zawodowy na skalę globalną Anita Gierczyk

Inżynier z aktorskim talentem Tomasz Ciachorowski

Sekty i nowe ruchy religijne w czasach epidemii ks. Bartosz Rajewski





Liposukcja wodna Body Jet s. 19

Metamorphosis London s. 43

Antywirusowe SOS s. 15

VI

Drogie Panie,

Foto Ewa Zalewska

kolejny numer magazynu wydajemy w czas ogólnoświatowej kwarantanny, więc w tym wydaniu przedstawimy Wam wiele porad, jak przetrwać ten czas w domu. Radzimy, jak samodzielnie zadbać o urodę (s. 15), jak ten czas pozytywnie wykorzystać, aby zmienić swoje nawyki (s. 45), jak zaplanować swój rozwój biznesowy czy jak zbudować swój wizerunek (s. 24) Wiemy, że ostatnie miesiące były dla wszystkich trudne. Pozbawieni zostaliśmy podstawowych rzeczy, takich jak: spotkania z rodziną, przyjaciółmi, wyjścia do kawiarni czy na spotkania. Coś, co kiedyś było dla nas takie oczywiste, stało się luksusem. Mamy nadzieję, że każdy z nas wyniesie z tego czasu coś bardzo wartościowego dla siebie, co przyczyni się do uwrażliwienia na potrzeby słabszych od nas.

Słodka pasja Redakcja: redakcja@womanintheworld.co.uk Redaktor naczelna: Marta Borowiecka Dyrektor generalny: Irmina Przybyłowska

s. 17

Sesja wizerunkowa w budowaniu marki własnej s. 26

5 pozytywnych porad na czas pandemii s. 37

Zespól: Dyrektor ds. Marketingu i PR: Ela Kazubska Sekretarz redakcji: Ewelina Adamska Drwięga Zespól dziennikarzy: Małgorzata Jasińska, Magdalena Jeż, Ann Linhart, Julia Skibińska Regionalni przedstawiciele sprzedaży: Wielka Brytania, Edynburg – Sylwia Potrzebowska Wielka Brytania, Londyn – Ewelina Kozłowska Wielka Brytania, Londyn – Karolina Sobańska Polska, Rzeszów – Mona Abo Assaf Hiszpania, Taryfa – Dominika Relska Wydawca: MIM Creations Ltd Adres kontaktowy: office@mimcreations.co.uk Projekt graficzny, skład DTP: Tomasz Dogiel www.adicon.uk Korekta: Adrianna Nowak, Agnieszka Kozielska, Agnieszka Lupa, Edyta O’Callaghan, Iwona Czerwińska, Julia Żmudka, Justyna Kloza, Kamila Adach, Katarzyna Strażnikiewicz, Katarzyna Tran Trang, Kinga Deiksler, Magdalena Troczyńska, Marta Borucińska, Patrycja Bukowska, Patrycja Malicka-Zaguła, Paulina Parys, Sylwia Powirska Na okładce: Zuzanna Ritter, właścicielka Smart Choice Autor zdjęcia: Ewa Zalewska Makijaż: Magdalena Chmielewska-Michna Włosy: Dawid Piotr Graj Miejsce: Feather&Heart Caffee, Brentford Lock Zdjęcia: Pexel.com, Freepik.com

@WomanInTheWorldMagazine

www.womanintheworld.co.uk

5



Przyjemne z pożytecznym, czyli jak łączyć pasje i osiągnąć sukces zawodowy na skalę globalną Światowe trendy w modzie, odwaga w zdobywaniu zawodowego sukcesu i podróże jako sposób na życie. Indywidualna praca z kobietami to moja pasja i zajęcie, o jakim zawsze marzyłam.

Odkąd świat skurczył się do rozmiaru smartfona, a po drugiej stronie kuli ziemskiej możemy znaleźć się za pomocą jednego kliknięcia, chętniej czerpiemy inspiracje z najbardziej odległych zakątków świata. Trudno nie zauważyć, że chwilowo to nie zmarznięte paryskie ani londyńskie ulice wyznaczają trendy, a rozgrzana letnim słońcem Australia. Z każdą kolejną warstwą ciepłych ubrań, jakie musimy na siebie włożyć, narasta tęsknota za zwiewnymi sukienkami, gorącym piaskiem i drinkiem z ananasem. Wyziębione i spragnione lata, z zazdrością podpatrujemy, jak na tle promieni słońca pozują koleżanki z drugiej półkuli. Jasne kolory to hit w krainie kangurów, ponieważ dobrze kontrastują one z opalonym ciałem. Jeśli miałabym Wam powiedzieć, co najbardziej urzeka mnie w modzie australijskich ulic, to użyłabym jednego słowa: „przyziemność”. Wielkie marki to jedno, a to, co widzimy na Instagramie i co naprawdę chciałybyśmy mieć w swojej garderobie, to drugie. Ja z australijskich szaf pożyczyłabym wszystko, co wpisuje się w najcudowniejszy trend panującego tam, a zbliżającego się do nas lata – styl boho! Luz i kobiecość zmieszana z dziewczęcym wdziękiem – tego właśnie pragniemy! Poza tym byłyby to naturalne tkaniny: len, niezniszczalny dżins i lekka jak piórko bawełna. Dlaczego tak ważne są dla Australijek materiały dobrej jakości? Gdy ciało bez przerwy ma kontakt ze słońcem i smagane jest słonym, oceanicznym powietrzem, potrzebuje miękkiego dotyku, pozbawionego drażniącego plastiku i sztuczności. Ciężka praca nad sylwetką, ostra dieta, witamina D w wysokich dawkach i uwielbienie dla wszystkiego, co zdrowe, na pewno nie są tu bez znaczenia.

Anita Gierczyk

Personal Style Director & Image Consultant e: imstylist@icloud.com | t: 07927296725 www.anitagierczyk.com

Polki w Australii (jak i na całym globie) są piękne i bardzo dobrze wykształcone, ale oprócz dobrego stylu mają w sobie jeszcze coś. To coś, co oczarowuje obywateli całego świata i wyróżnia je na tle innych narodowości. Polka to przede wszystkim stanowcza, niezależna kobieta, która doskonale wie, czego chce. Zna ona swoją wartość i wie, że jeśli czegoś bardzo pragnie, może to osiągnąć. Jest bardzo dzielna, konsekwentna, ambitna i wytrwała. Praca na stanowisku dyrektora ds. stylu i wizażu jest spełnieniem moich marzeń, a współpraca z „Woman in the World Magazine” dodaje temu skrzydeł na scenie „Świata” Takie jesteśmy! Tak trzymać! 7



rozmawiała ELA KAZUBSKA zdjęcia EWA ZALEWSKA makijaż MAGDALENA CHMIELEWSKA-MICHNA stylizacja włosów DAWID PIOTR GRAJ lokalizacja FEATHER AND HEART COFFEE, BRENTFORD LOCK

Marzenia to niedoceniane, a bardzo solidne podstawy do tego, żeby zrobić pierwszy krok ku zmianie

Zuzanna Ritter

9


WOMAN in the World łam 13 lat, zarobiłam swoje pierwsze pieniądze, pomagając mamie w organizacji dokumentów. W wieku 16 lat pracowałam już jako pomocnik agenta, a gdy skończyłam 18 lat, stałam się samodzielna i zaczęłam budować swoje nazwisko w tym środowisku. Wtedy to była jedyna praca, jaką znałam i chciałam wykonywać. Zrozumienie branży i tego, jak funkcjonuje ona od środka – ze wszystkimi plusami i minusami – przyszło dużo później, szczególnie gdy zaczęłam prowadzić własny biznes z pełną odpowiedzialnością wobec prawa, regulacji, ale też wobec swojego zespołu. Nawiązując do Twoich osiągnięć, jesteś właścicielem i prezesem firmy Smart Choice, prestiżowej i często nagradzanej marki w UK, a mieszkasz tam zaledwie 5 lat. Pytanie samo ciśnie się na usta – jak tego dokonałaś? Sukces Smart Choice to wynik, na który złożyło się kilka czynników. Przede wszystkim zadowolenie naszych klientów i tego, że wiedzą, że mogą na nas polegać. To z kolei efekt uporządkowanego i sprawnie działającego organizmu, jakim jest nasza firma. Na każdym kroku pilnuję, by pracownicy i kontrahenci byli zadowoleni ze współpracy. I tutaj z pomocą przychodzą wymienione wcześniej moje trzy cechy – gdy zakładałam firmę i budowałam ją od podstaw, nie przyszło mi do głowy, że może się nie udać. Rozpoczynając od tego, na czym najlepiej się znałam, od finansów, w kolejnych krokach robiłam wszystko, żeby wciąż się rozwijać w nowych dziedzinach, żeby moje osiągnięcia przełożyć na zespół i przekazywać mu wiedzę. Na koniec musiałam to po prostu uporządkować i ustrukturyzować. Jestem dumna z tego, że efektem jest marka, która cieszy się zaufaniem klientów i partnerów. Finanse a relacje – czy są ważne? Czy liczy się jedynie dobry produkt?

Zanim zacznę pytać o Twoją karierę i rady dla czytelniczek, powiedz, jak opisałabyś siebie w trzech słowach. Opisać siebie w trzech słowach to niezłe wyzwanie! Gdybym miała postawić na najmocniejsze cechy charakteru, zaczęłabym od determinacji – nie ma dla mnie rzeczy niemożliwych. Jeśli sobie coś postanowię, to znajdę sposób na to, żeby to osiągnąć, najczęściej, łącząc strategiczne myślenie i pełne zaangażowanie w dany temat. Wynika z tego moja druga silna cecha – jestem wytrwała. Dotyczy to zarówno pracy, jak i relacji w życiu prywatnym. Stawiam na lojalność i długotrwałe więzi, wolę naprawić zamiast „wymienić na lepszy model”. A po trzecie, jestem trochę jak kot – chodzę swoimi ścieżkami, tworzę własne rozwiązania, uważnie wybieram osoby, z którymi się przyjaźnię i jest to dość wąskie grono osób. Cenię sobie również niezależność w relacjach i karierze zawodowej. Świat finansów, co potwierdzają statystyki, jest zdominowany przez mężczyzn. Dlaczego zdecydowałaś się iść z założenia tą wyboistą dla kobiet ścieżką kariery?

10

Czasami sobie żartuję, że nie mogło być inaczej, skoro cała moja rodzina jest powiązana z branżą finansów. Gdy mia-

W obliczu tak dużej konkurencji, nie tylko na rynku brytyjskim, lecz także globalnie, nie można polegać jedynie na produkcie. W branży związanej z finansami to często czynnik ludzki decyduje o tym, czy pozyskamy i utrzymamy klienta. Oczywiście jest też druga strona – indywidualne preferencje. Z niektórymi klientami mam relacje niemal rodzinne, ale są też tacy, których widziałam tylko raz w życiu i wolą kontakt mailowy. Priorytetem dla mnie jest szacunek i poczucie komfortu innych ludzi. Żeby dobrać odpowiedni produkt, trzeba najpierw poznać historię i potrzeby danej osoby. Zdarza się, że buduje się wtedy naturalne porozumienie, które daje szansę na fajną znajomość. Nie zmienia to oczywiście w pełni profesjonalnego podejścia do obsługi klienta – tutaj zawsze stawiam na najwyższe standardy, niezależnie od relacji. Jakie produkty macie w swojej ofercie? Czy jesteście skierowani na klienta biznesowego czy każdy może skorzystać z Waszych usług? Zajmujemy się wszystkim: od ubezpieczeń na życie, zdrowotnych, ochrony dochodu poprzez ubezpieczenia biznesowe, kredyty hipoteczne, pisanie testamentów i pomoc w korzystaniu z programów rządowych aż do szeroko rozumianej księgowości zarówno dla firm, jak i osób prywatnych. Nasi klienci są bardzo zróżnicowani, są wśród


nich właściciele wielkich przedsiębiorstw, ale też osoby szukające pomocy przy aplikowaniu o dodatki socjalne. Każdy jest ważny. Czytałam na Twojej stronie historie osób, które zdecydowały się na współpracę z Twoją firmą, przez co całkowicie odmieniły swoje życie, zaczęły mieć satysfakcjonujące dochody oraz decydować o tym, jak dysponują swoim czasem. Czy cieszysz się, gdy patrzysz na wzrost jakości życia swoich pracowników? Jasne, że tak! Czuję się za nich współodpowiedzialna. Część osób, które zaczęły pracę w Smart Choice, nie miało pojęcia o pracy w branży finansowej. Po prostu zaufali, że wiem, co robię, przyjmując ich. Nie jestem typowym szefem, patrzę na swoich współpracowników całościowo, nie szukam odpowiedzi na pytania z podręczników do nauki finansów, tylko potencjału rozwoju, chęci rozwinięcia skrzydeł; cech, które, uzupełniają cały zespół. Stawiam też na holistyczne podejście w budowaniu ścieżki kariery, od warsztatu sprzedażowego i wiedzy produktowej, po zarządzanie własnym czasem czy samorozwój. Jednoczesna praca nad wszystkimi tymi elementami składa się na sukces nie tylko zawodowy, lecz także życiowy. Myślę, że dopiero wielopłaszczyznowo, mierząc się ze swoimi ograniczeniami, możemy naprawdę rozwinąć skrzydła. Jakich cech szukasz u swoich pracowników? I czy jesteś wymagającą panią prezes? Jestem wymagająca przede wszystkim dla samej siebie, a to siłą rzeczy przenosi się na to, jakich rezultatów oczekuję od zespołu. Tylko zachowując najwyższe standardy, jesteśmy w stanie utrzymać jakość obsługi naszych klientów na poziomie, który gwarantuje nam ciągły rozwój. Cenię zaangażowanie w pracę i skupienie na celach. Łatwiej jest mi przyjąć to, że nie udało się czegoś osiągnąć z powodu popełnionego błędu, niż to, że czegoś nie dopatrzyliśmy, nie pomyśleliśmy, nie chciało nam się nawet zacząć. Chyba nie ma innego słowa na tym świecie, które bardziej mnie denerwuje niż jakoś – jakoś to będzie, jakoś to załatwimy... „Jakoś” istnieje w moim słowniku tylko wtedy, kiedy zrobi się z niego „jakość”.

i możliwościami jakie daje prowadzenie własnych klientów. Kolejne miesiące to utrwalanie podstaw i poszerzanie wiedzy branżowej. Po około roku pracy z agentem opracowujemy indywidualny rozwój jego kariery, dopracowujemy poszczególne elementy, pomagamy doraźnie rozwiązywać trudne przypadki. Spotykam się z reakcjami, kiedy nawet doświadczone osoby zdziwione są wszechstronną pomocą, jaką oferujemy wewnątrz zespołu, oraz tym, że każdy traktowany jest jako ważne ogniwo tego łańcucha, a ich głos ma realne znaczenie. Zależy mi na tym, żeby każdy współpracownik czuł się częścią Smart Choice. Jakie są Twoje plany zawodowe na najbliższe kilka lat? Patrząc na sytuację w Wielkiej Brytanii i na świecie, na pewno planuję zabezpieczyć to, co już istnieje – rozwijać i umacniać pozycję Smart Choice na rynku. Dodatkowo angażuję się w nowy projekt – Smart Choice Academy – firmę oferującą szkolenia z zakresu sprzedaży i rozwoju. Chcę dzielić się swoją wiedzą z innymi, pomagać w osiągnięciu sukcesu. Smart Choice Academy – czego możemy oczekiwać od tego projektu i do kogo jest skierowany? SCA zapełnia dużą lukę w branży szkoleniowej. Dostępne na rynku oferty, konferencje czy publikacje zazwyczaj obejmują szkolenia na poziomie podstawowym. Trudno jest znaleźć ofertę, która odpowiada na potrzebę doskonalenia umiejętności na bardziej zaawansowanym poziomie. SCA to propozycja dla tych, którzy mają już wiedzę teoretyczną, ale szukają praktycznych rozwiązań, nowych narzędzi, przykładów, jak zaimplementować już posiadaną wiedzę i kompetencje. Moim celem jest pomagać firmom w szkoleniu ich pracowników, wcielać w życie nowe strategie, rozwijać zespoły sprzedażowe. Podam przykład: każdy wie, że planowanie jest ważne, ale często problematyczny jest już pierwszy krok, czyli zebranie wyobrażeń i pomysłów

Opowiedz nam więcej o procesie rekrutacji do Twojej firmy. Jak przebiega i kto może się ubiegać o stanowisko? Pierwszym krokiem jest wysłanie CV na adres office@ smartchoicefs.co.uk. Z naszej strony kontaktujemy kandydata z właściwym managerem i zapraszamy na rozmowę. Ten pierwszy etap służy bliższemu poznaniu, zadajemy dużo pytań, niekoniecznie związanych z samą branżą. Chcemy poznać tok myślenia kandydata, wartości, którymi się kieruje, czy pasuje do zespołu. Liczy się „chemia” i osobowość, z którą możemy pracować. Po kilku spotkaniach zaczyna się szkolenie, początkowo pod opieką managera. Później, wraz z rozwojem kompetencji, nowy pracownik zwiększa swoją samodzielność, a bardziej doświadczeni członkowie zespołu przechodzą w rolę mentorów. Początkowy etap to około 3 miesięcy wdrażania i nauki, zrozumienia procesów i samej branży. Zdarza się, że ogrom nowej wiedzy i standardów przytłacza, ale z drugiej strony sektor finansów rekompensuje to dobrymi zarobkami 11


WOMAN in the World oraz ułożenie tego w realny plan z celami, które można osiągnąć, wdrożyć i zrealizować. W rzeczywistości nie ma tak wielu osób, dla których nie byłoby to wyzwaniem. I tutaj pojawia się Smart Choice Academy – uczymy, jak to zrobić skutecznie. Fantastycznie! Czy takie szkolenia będą dostępne dla wszystkich czy tylko dla partnerów Smart Choice? Szkolenia będą dostępne dla wszystkich. Często spotykam się z pytaniami: jak finanse mają się do branży budowlanej, beauty czy IT? Wiedza, jaką dysponujemy, nie ogranicza się do jednego sektora, jest uniwersalna i skalowalna. Dzięki niej możemy zwiększyć skuteczność zarówno małych, kilkuosobowych zespołów, jak i dużych biznesów. W finansach konieczny jest najwyższy poziom wiedzy sprzedażowej – szukamy klienta, zderzamy się z jego wątpliwościami, pracujemy na to, żeby go zatrzymać na lata. Jednocześnie spełniamy także wymagania prawne i rynkowe. To trudny i złożony proces, gdzie konieczny jest ciągły rozwój. Takie podejście jest jednym z kluczowych elementów sukcesu zespołu Smart Choice, więc teraz chcemy je wykorzystać również w innych branżach, odpowiadając na te potrzeby na wielu płaszczyznach.

pracy. Dużo się modlę i medytuję – to pomaga mi przetrwać ciężkie momenty. Mocno wierzę w to, że jeśli będziemy konsekwentnie podążać swoją ścieżką, to pokonamy to, co nas męczy, że finalnie przezwyciężymy trudności i znowu będzie spokojniej. Ale nie zawsze miałam takie podejście. Potrzebowałam czasu, żeby zrozumieć, że jeśli nie jesteśmy zmuszeni do tego, by tkwić w danej sytuacji – możemy po prostu zostawić ją za sobą, odejść i zacząć od nowa. Kiedyś znalazłam się w pewnej sytuacji życiowej, w której nie byłam szczęśliwa. Podjęłam wtedy decyzję i kroki, żeby się od tego uwolnić i… znowu zaczęłam się uśmiechać. Od tamtej pory często sprawdzam sama ze sobą, czy na pewno jestem w tym miejscu w życiu, w którym chcę być. Ludzie sukcesu zamieniają marzenia na cele i spełniają je. Jakie są Twoje marzenia? Ciekawi mnie czy są tylko takie „ogromne” czy też bardziej „przyziemne”? Myślę, że cele i marzenia są bardzo indywidualne, a do tego zmieniają się w czasie; jedne mniej, inne bardziej. Kiedyś chciałam być milionerką – w mojej głowie było to powiązane z szacunkiem otoczenia, wpływem na otaczających mnie ludzi, byciem docenianą i podziwianą za osiągnięcia. Czas, życiowe i biznesowe doświadczenia zmieniły w mojej percepcji bardzo dużo. Obecnie moje marzenia to po prostu: godne życie, możliwość niesienia pomocy i inspirowania innych, zamieszkanie gdzieś w pobliżu natury, możliwość sprawdzenia się jako żona, mama, CEO i oczywiście możliwość pogodzenia tych funkcji.

Jaka jest Zuza po godzinach – potrafisz odpoczywać? Jakie są Twoje sposoby na zachowanie balansu między pracą a życiem prywatnym? Tutaj się do czegoś przyznam… Jestem naprawdę beznadziejna w odpoczywaniu! Wiąże się to z tym, że finanse są moim hobby, więc ciężko mi rozgraniczyć te dwie sfery. Przenikają się na wielu poziomach mojego życia. Zdarza się, że moja rodzina wręcz wymusza na mnie oderwanie się od pracy. Mam świetnego męża, który bardzo pomaga mi utrzymać ten balans. Dużo podróżujemy, czytamy, uwielbiamy odkrywać nowe smaki w ciekawych restauracjach, wspólnie poznawać świat. A ostatnio, w ramach aktywnego odpoczynku, zaczęłam ćwiczyć jogę i pilates. Staram się utrzymać swoje życie w harmonii, tak jak zależy mi na tym, żeby moi współpracownicy odnajdywali swój złoty środek między ambicjami zawodowymi a rozwijaniem swoich pasji i odpoczynkiem. Wydajesz się osobą bardzo mocną psychicznie – czy zawsze tak było, czy to wynik pracy nad sobą, doświadczenia życiowego? Może być to szokujące dla niektórych osób, ale… jestem bardzo wrażliwa. Przejmuję się konfliktami, zależy mi na opinii innych i tym, żeby czuli się komfortowo. Dążę do harmonii. Nie zmienia to faktu, że rzeczywiście jestem silnym charakterem i typem lidera, ale to efekt codziennej 12

Kończąc, zapytam Cię o radę dla naszych czytelniczek, co zrobić, gdy życie jakby wymknęło się spod kontroli i nie jesteśmy tam, gdzie chciałybyśmy być? Trudno odpowiedzieć na to jednym zdaniem, ale gdybym mogła wskazać najważniejszą rzecz, to trzeba by zacząć od zastanowienia się nad własną hierarchią wartości. Zadać sobie pytania o to, co robię i dlaczego, czego oczekuję od swojego życia, do jakiego stanu chciałabym dojść. Zacząć marzyć! Marzenia to niedoceniane, a bardzo solidne podstawy do tego, żeby zrobić pierwszy krok ku zmianie. A jak już pozwolimy sobie marzyć, to zapraszam na szkolenie z tego, jak przygotować plan działania i wdrożyć go w życie.

Smart Choice t: 0208 088 3007 e: office@smartchoicefs.co.uk @smartchoicefc www.smartchoicefs.co.uk


Jaka Ona jest

Honorata Witańska Absolwentka Państwowej Wyższej Szkoły Teatralnej w Krakowie oraz Instytutu Lee Strasberga w Nowym Jorku, doskonale znana nam jako Magda Zwoleńska z serialu Barwy szczęścia oraz piękna policjantka Karolina Rachwał z serialu Policjantki i policjanci, a także jako aktorka teatralna i modelka. W trakcie przygotowań do wywiadu zadziwił mnie fakt, jak osoba ze świata showbiznesu, który przecież podlega nieustannym wpływom wszechobecnych mediów, tak doskonale potrafi strzec swojej prywatności. rozmawiała MAŁGORZATA JASIŃSKA

Pani Honorato, mimo wszystko czasem trzeba jednak bywać na „salonach”... Ja, szczerze mówiąc, nie czuję potrzeby, żeby bywać (uśmiech). Zdarza mi się pojawiać, ale tylko wtedy, kiedy jestem czymś naprawdę zainteresowana lub też, kiedy ktoś z moich kolegów bądź koleżanek ma premierę. I to są jedyne takie okoliczności salonowe, w których się pojawiam, ale faktycznie się staram nie robić tego często. Chyba mi zwyczajnie szkoda na to czasu. Jestem dość zajęta zawodowo. Dodatkowo jeszcze studiuję, więc nieliczne wolne chwile wolę poświęcić bliskim albo po prostu przeczytać dobrą książkę. Czy rozstanie z rolą Magdy po tak długim czasie (10 lat) przyszło z dużym trudem? To było tak dawno temu, że strumień łez zdążyłam już otrzeć. Oczywiście żartuję. Magdę grałam faktycznie przez długi czas. Zaprzyjaźniłyśmy się i rozstanie z nią było pewnym przeżyciem, ale jednak po tych 10 latach czułam potrzebę otwarcia się na nową przestrzeń zawodową, nowe wyzwania, miejsca i role. Musiałam nauczyć się podejmowania decyzji, a ta akurat była moją pierwszą, bo serial Barwy szczęścia był pierwszym, w którym się pojawiłam. O to właśnie chodzi w zawodzie aktora: jesteśmy wędrowcami. Dziś jesteśmy w tym teatrze, a jutro pakujemy walizkę i jedziemy do następnego lub też rozpoczynamy kolejną produkcję telewizyjną i wchodzimy w nową rolę.

Rola pięknej policjantki Karoliny – czy ta skóra była bliższa ciału? Tak, zdecydowanie. Ta rola była najbardziej zbliżona energetycznie i charakterologicznie do mnie, bo Karolina była bardzo aktywna, działająca, żywiołowa, no a moja natura jest właśnie taka. Zdecydowanie nie jestem typem eteryczno-delikatnym. Lubiłam mundur, broń i rozwiązywanie zagadek. Rola policjantki to przy okazji znajomość ogólnej wiedzy, nazwijmy to „policyjnej”. Czy ta wiedza bywa pomocna w życiu prywatnym, np. w czasie kontroli drogowych? Ja należę do uprzejmych i przestrzegających prawa kierowców. Na drodze staram się nie „przeginać”, ale faktycznie dzięki roli policjantki Karoliny zyskałam sympatię pań i panów policjantów i zazwyczaj kontrola drogowa przebiega w atmosferze miłej i przyjacielskiej, co nie oznacza oczywiście, że jestem traktowana jakoś szczególnie i ulgowo. Dodatkowo jeszcze przez to, że zagrałam policjantkę, rozumiem pracę, którą musi wykonać policjant w danym momencie i dzięki temu, że umiem na to spojrzeć z innej perspektywy, potrafię adekwatnie odnieść się do konkretnej sytuacji. Pani Honorato, boks tajski? Ju-Jitsu? Czy to na potrzeby produkcji czy miłość własna? Właściwie są to moje zachcianki. Lubię aktywność fizyczną. Lubię pozyskiwać nowe umiejętności, np. w czasie 13


WOMAN in the World

kręcenia „Policjantów” strzelaliśmy na strzelnicy, więc musieliśmy się nauczyć posługiwania bronią. Ja jestem z tych aktorek, które nie czekają na rolę i dopiero wtedy zaczynają się do niej uczyć czegoś nowego. Ja lubię umieć, w razie gdyby pojawiła się rola, która by tego ode mnie wymagała. Poza tym aktywność fizyczna to pożytecznie spędzony czas i wspaniały relaks, a każda nowa umiejętność, choćby nawet miała to być gra w chińczyka, to trening dla naszej głowy i ciała.

14

W mediach krąży zdjęcie cudownej kobiety na pięknym motocyklu. Czy znaczy to, że Honorata Witańska lubi adrenalinę? Bardzo dawne czasy (uśmiech). Z motocyklami to akurat było tak, że w pewnym momencie zaczęłam jeździć jako pasażer, tzw. plecak, i uznałam, że chyba mi się to bardzo podoba, ale wolę siedzieć za kierownicą. I tak się stało. Kupiłam motocykl, a potem go sprzedałam i to koniec historii. Ja po prostu chyba jestem tak skonstruowana, że ciągle czuję głód wszystkiego, i cokolwiek mi pokażesz, co jest nowe i czego można spróbować, to ja to zrobię. A czy ja lubię adrenalinę? Już nie. Za bardzo kocham i cenię życie, żeby ryzykować. Proszę dokończyć zdanie: Gdybym nie była aktorką, byłabym… Myślę że tak naprawdę mogłabym chyba robić całą masę rzeczy, ale najbliżej mi do bycia sportowcem. Mogłabym na przykład grać zawodowo w tenisa, ale myślę, że byłabym też niezłym prawnikiem. Chyba odnalazłabym się w roli adwokata. Mam duże poczucie sprawiedliwości i szczerze w nią wierzę. Mogłabym być psychologiem, zresztą studiuję teraz na wydziale psychologii. Nauczycielem chyba nie, bo na dłuższą metę brakuje mi cierpliwości, chociaż i takich epizodów doświadczyłam na mojej drodze zawodowej. I kucharką też chyba nie. Cokolwiek jednak stanęłoby na mojej drodze, na pewno robiłabym to, dając z siebie 100%, ale prawdziwym darem i błogosławieństwem jest to, by zawodowo móc robić w życiu to, co naprawdę się kocha. Aktorstwo to jedyna rzecz, którą mogę robić z miłością. 


Stało się. Oto utknęłaś w domu na dobre w nowej rzeczywistości. Nie ma mowy o wizycie u kosmetyczki czy skorzystaniu z zaawansowanych zabiegów wyszczuplających. Tymczasem pogoda za oknem przypomina, że zaczął się czas przygotowań ciała do sezonu bikini. Niestety zbyt częste wizyty w kuchni podczas kwarantanny odsuwają Cię od figury marzeń. Nie martw się! Mam dla Ciebie garść dobrych wiadomości. przygotowała JUSTYNA SZWED, Ambasadorka Arosha

Antywirusowe SOS Przede wszystkim potraktuj ten czas jako podarunek dla samej siebie. Masz wreszcie chwilę, żeby bez wymówek zadbać o swoją urodę i samopoczucie. Stań się najlepszą przyjaciółką swojej cery i figury! Dzięki kilku prostym patentom, które Ci zdradzę, staniesz się samowystarczalna. Powiem Ci, co zrobić, kiedy nie możesz skorzystać z pomocy fachowców. A więc do dzieła — czas na wizytę w domowym SPA! Zaczynamy od bardzo prostej i wyjątkowo skutecznej receptury na domowy peeling kawowo-cukrowy do ciała. Ma tę zaletę, że większość składników do jego zrobienia masz pod ręką. Wystarczy, że do czterech czubatych łyżek fusów po kawie dodasz osiem łyżek brązowego cukru i połączysz to wszystko z olejem kokosowym. Zamiast peelingu możesz też użyć specjalnej szczotki do ciała, która usuwa martwy naskórek i stymuluje układ limfatyczny. Zalecam 5–10 minut dziennie szczotkowania na sucho przed prysznicem. Aby uporać się z cellulitem i zastojem wody w organizmie m.in. z powodu braku ruchu, powinnaś zaopatrzyć się w to, co niezbędne: – Wyżej wspomnianą szczotkę do ciała oraz krem silnie antycellulitowy firmy Arosha, który dzięki składnikom aktywnym upora się z pomarańczową skórką, a wraz ze specjalnymi legginsami push up z technologią Dermofibra® przyniesie spektakularne efekty, które przejdą Twoje najśmielsze oczekiwania! – Świetną zabawę zapewni masaż bańkami chińskimi, które z łatwością zamówisz online. Pozwolą Ci one zredukować stres i rozluźnić mięśnie, a przy wykonaniu zabiegu na pewno spalisz dużo kalorii! – Twoja cera odwdzięczy się blaskiem i odżywieniem, jeśli sięgniesz po peeling chemiczny do użytku domowego PEEL2GLOW oraz krem BY LYKKE, idealny do stosowania w warunkach domowych jako maska oraz krem na dzień i na noc, z dużą ilością składników aktywnych, które odżywiają i leczą komórki skóry; znakomity nawet do cery bardzo wrażliwej.

– A w ramach koła ratunkowego dla Twojego hybrydowego manicure’u, który czasy świetności ma już dawno za sobą, polecam preparat do usuwania lakieru hybrydowego w warunkach domowych. Gotowy zestaw wraz z odżywką do paznokci i piękne kolory lakierów znajdziesz na stronie www.mollonpro.co.uk. Dla czytelniczek naszego magazynu zniżka 20% przy użyciu kodu: MYSPAEXPERT. Czas, który sobie sprezentujesz, pozwoli Ci nie myśleć o przygnębiających rzeczach, na które nie masz wpływu — poprawi Twój nastrój i uwolni Cię od stresu. Zrelaksowana i odmłodzona będziesz mogła w końcu zmierzyć się z trudną rzeczywistością. Pamiętaj, aby w tej walce zadbać o najważniejsze elementy higieny, aby zapobiec zakażeniu: zapas jednorazowych maseczek ochronnych na twarz, żele antybakteryjne do rąk, okulary i winylowe rękawiczki to niezbędnik, aby wyjść bezpiecznie z domu! Aby zamówić zestaw antycellulitowy, produkty do pielęgnacji twarzy oraz niezbędnik higieny, zapraszam na strony www.myspaexpert.com oraz www.facebook.com/myspaexpert. Zamówienia można również składać pod numerem telefonu: 07707288008. Pospiesz się, zanim zabraknie ich na półkach!

15


WOMAN in the World

Magiczny świat spódnic

Każda z nas ma jakiś plan na życie i dąży po swojemu do jego realizacji, ale czasem życie płata nam figle i pisze swój scenariusz, całkiem różny od tego, jaki my ułożyłyśmy. Karolina i jej historia są inspiracją i przykładem, że my, kobiety, potrafimy być niezniszczalne, niepokonane i bardzo uparte w dążeniu do realizacji swoich zamierzeń, a wszelkie przeszkody dodają nam jeszcze skrzydeł. rozmawiała MAŁGORZATA JASIŃSKA

16

Karolina Piech jest właścicielką Lovely Tutu Shop, magicznego miejsca, w którym powstają pięknie szeleszczące księżniczkowe spódnice. Tworzy je wraz ze swoim małym, ale bardzo zgranym zespołem. Karolina osobiście dba o to, by projektowane spódnice i sukienki były najwyższej jakości, dlatego sprowadza certyfikowany tiul z USA i Włoch. Ale zanim to miejsce powstało, życie Karoliny wyglądało całkiem podobnie do wielu innych. Skończyła studia, w czasie których na świat przyszła pierwsza córka. Zdobyła solidne wykształcenie, a zaraz potem pracę w dużej korporacji, gdzie trzeba było ciężko się napracować, żeby przetrwać. Dawała radę, bo obok miała kochającego męża i wspaniałych rodziców. Kiedy nagle się okazało, że Karolina ma raka, ten poukładany świat legnął w gruzach. Karolina pomyślała, że to koniec, że nie będzie już żadnego „potem”. Zebrała jednak siły i zaczęła walkę z chorobą. To był dla niej bardzo ciężki czas, ale wsparcie bliskich i świadomość, że nie może ich zawieść, dodawała siły. Udało się. A rok po ostatniej chemii na świat przyszła druga córka. Od czego zaczęła się Twoja przygoda z projektowaniem i realizacją tych tiulowych cudowności? Pomysł na założenie marki odzieżowej zrodził się z musu. Po przewlekłej chorobie onkologicznej przyszedł czas, by wrócić do pracy, ale mimo wyższego wykształcenia i doświadczenia nikt nie chciał mnie zatrudnić, bo kto zechce pracownika z dwójką dzieci, a co dopiero dodatkowo i z rakiem? Byłam na jedenastu rozmowach o pracę, i nic. Niestety takie są realia. I wtedy pomyślałam: dosyć tego, skoro mnie nie chcą, to czas wziąć sprawy w swoje ręce. Nie miałam zdolności plastycznych ani doświadczenia w projektowaniu, ale z musu to się człowiek i rysować nauczy. W domu biegały dwie małe motywacje – moje inspiracje, a obok miałam wspaniałego mężczyznę. Z taką ekipą u boku nie ma rzeczy niemożliwych. Nie miałam czasu na myślenie o głupotach – zakasałam rękawy i zabrałam się do pracy. Szczerze mogę powiedzieć, że od tamtej pory nie byłam na L4 ani przez pół dnia, bo przecież z komputerem można leżeć i pracować nawet w łóżku. Najlepiej czuję się wtedy, gdy mam masę rzeczy do zrobienia i zero wolnego czasu na pesymistyczne myśli – chyba mam to po mamie. Co było dla Ciebie inspiracją do działania? Inspiracją były i nadal są dzieci – te moje i te wokół mnie.

Moja młodsza córka uwielbia spódniczki i sukienki, często mówi mi, co się jej podoba, na dodatek bardzo lubi rysować i często chce pomagać w projektowaniu. Mierzy też wszystkie pierwowzory i jest ich surowym testerem. Jeśli coś jej nie pasuje, to nie ma dyskusji. Starsza to 15-latka grająca w hokeja. Kiedy proszę ją o opinię, otrzymuję ją, ale nie ukrywam, nie jest fanką spódnic, a raczej wygodnej bawełny, którą oczywiście też mamy w ofercie. Córki moich koleżanek również często dzielą się sugestiami, co chciałyby ubierać i jak to ma wyglądać. Każda uwaga jest dla nas ważna i jest uwzględniana. Małe dziewczynki często chcą wyglądać jak ich mama, dlatego nasze projekty są dostępne w zestawach dla małych i dużych. Każda kobieta, nie tylko mama, znajdzie coś dla siebie. Jakie są Twoje marzenia i plany na przyszłość? Przyszłość… życie nauczyło mnie nie planować. Staram się żyć tu i teraz, czerpać z życia pełnymi garściami, kochać najbliższych i doceniać każdą chwilę spędzoną z nimi. W pracy zawsze daję z siebie 100 procent, będę więc nadal dbała o rozwój firmy. Szczerze mogę powiedzieć, że robię to, co kocham, znalazłam swoje miejsce na ziemi. Marzenia? Jestem szczęśliwa, nie mam jakichś wygórowanych marzeń. Życie jest za krótkie i za kruche, by je planować, a najpiękniejsze chwile przychodzą same!

Lovely Tutu Shop www.lovelytutu.pl


Maja Winiarska

Słodka pasja

Po przyjeździe do Wielkiej Brytanii rozpoczęła pracę zgodną ze swoim wykształceniem: była stylistką paznokci, przeszkoloną w tej branży od A do Z. Bardzo lubiła to, czym się zajmowała, i była mistrzem w swoim fachu. Nic nie wskazywało na to, by miała zmienić cokolwiek w swoim życiu. A jednak… rozmawiała MAŁGORZATA JASIŃSKA Maju, między stylizacją paznokci a pieczeniem tortów jest jednak spora przepaść branżowa. Jedyna cecha wspólna to cierpliwość, którą w obu wypadkach musisz posiadać. Skąd więc się wziął pomysł na zmianę zawodu? Powiedzmy, że zaczęło się od impulsu na pewnej ważnej dla mnie rodzinnej imprezie. Ja spojrzałam na tort, który wydał mi się w niewystarczająco dobrej formie, a on „spojrzał” na mnie i zaiskrzyło. Pomyślałam, że ja na pewno też umiem upiec taki tort, a może nawet ładniejszy. Postanowiłam sprawdzić, czy faktycznie dam sobie radę. Zaczęłam więc czytać wszystkie dostępne źródła na ten temat, sprawdzać, jakie sprzęty będą mi niezbędne do two-

rzenia tortów, i rozpoczęłam zakupy. Przychodziły paczki z moimi zamówieniami, coraz więcej i więcej. Mąż i córka stali, patrzyli i kiwali głowami. Aż wreszcie nadszedł dzień stworzenia tortu nr 1. W moich oczach był dziełem doskonałym i równie dobrze smakował. Stworzenie tego małego cudeńka dało mi tyle radości, że postanowiłam się zająć pieczeniem tortów na pełny etat. Czy to znaczy, że jesteś samoukiem? Tak, nauczyłam się tego całkowicie sama, metodą prób i błędów, a także dużo czytałam. Ale faktycznie dość szybko się okazało, że posiadam do tego dryg i, nie wiadomo

skąd, zdolności manualno-artystyczne. A do tego po prostu to lubię. Brałam też udział w szkoleniach z modelowania figurek przedstawiających ludzi, ale tworzenie ich jest niezwykle pracochłonne i tak drogie, że klienci po prostu ich nie zamawiają – ku mojej radości, nie będę ukrywać. Kolejny kurs obejmował tworzenie tortów 3D, robiłam na nim królika wielkanocnego. Przejrzałam Twoją stronę na Facebooku: wielu zachwyconych klientów. Widziałam też na Twoim koncie nagrody w konkursach, czy mogłabyś o nich opowiedzieć? Gdy już postanowiłam na poważnie prowadzić tortowe życie, zaczęłam szukać w grupach na Facebooku takich samych pasjonatów jak ja. Właśnie tam dziewczyny pisały o konkursie Cake International. Pomyślałam wtedy: „a czemu nie?”. Cake International jest konkursem międzynarodowym, wzięłam w nim udział 2 razy i zdobyłam wyróżnienie w kategorii brązowej. Sama obecność na tym konkursie była dla mnie rajem na ziemi, dookoła całe mnóstwo inspiracji i pomysłów. I te sprzęty kuchenne, na które można było wydać majątek! Ostatnio mój tort zagościł również na Fashion Week. Jak dużo czasu zajmuje Ci stworzenie tych małych arcydzieł? Jeśli klient zażyczy sobie figurkę plus wycinane kwiatki i inne misternie wykrajane ozdoby, cały proces może zająć nawet do 10 godzin. To naprawdę pracochłonne zajęcie, a ja lubię, jak wszystko jest na tip-top. Podczas przygotowywania tortu zwracam uwagę nie tylko na walory smakowe, lecz także wizualne. Tort sam w sobie jest dziełem sztuki. Czy masz jakieś słodkie plany na przyszłość? Tak, cały czas próbuję robić coś nowego. Jak prawie każda kobieta, jestem całe życie na diecie, więc eksperymentuję z zamianą składników ciast na te bardziej fit. Ostatnio tworzyłam ciasto z fasoli i mielonych migdałów. Piekę też muffinki, torty bezowe. Dla każdego coś dobrego. W przyszłości marzy mi się mała kawiarenka, w której będzie można skosztować moich wypieków.

Maja Winiarska

Słodka Pasja Mai

17



Liposukcja wodna Body Jet

„(…) od czasu do czasu zjawia się kobieta w pełnym rozkwicie, której ciało wprost rozrywa sukienkę… uosobienie seksu, przekleństwo mężczyzn, koniec świata”. Tak opisywał kobiety Charles Bukowski i, prawdę mówiąc, trudno się z nim nie zgodzić. Kobiety lat 80., piękne, ponętne, krągłe niczym boginie o rubensowskich kształtach, mogliśmy oglądać z zachwytem w zagranicznych żurnalach. Na ich widok wzdychali nie tylko mężczyźni, wzbudzały również podziw kobiet. Tak było kiedyś. A jak jest teraz? Teraz mamy do czynienia z globalnym kultem ciała, w modzie jest być fit, odżywiać się fit, żyć fit. Wyrzeźbione, perfekcyjnie wyglądające, szczupłe ciało zdominowało świat mody, filmu etc. Z drugiej zaś strony walka z zalewającą świat otyłością, przetworzonym jedzeniem i masowym pojawianiem się chorób cywilizacyjnych. Niestety, żyjemy w świecie pełnym skrajności. Większość z nas zapewne chciałaby osiągnąć wymarzony wygląd, który poprawiłby nam poczucie własnej wartości, dzięki któremu czulibyśmy się bardziej pewni siebie i odważni. Tylko czy każdy z nas ma tyle silnej woli, sprzyjające okoliczności oraz możliwości, by sprostać temu, jakże czasem trudnemu zadaniu? Zapewne powiecie, że tak i że jest to kwestia chęci, cierpliwości i pracy nad sobą. I pewnie zgodziłabym się z Wami, gdyby nie fakt, że sama wiem – jako kobieta 40 plus, matka dwójki dzieci, zmagająca się z chorobą tarczycy od 30 lat, żyjąca w czasach, kiedy stres i pośpiech są nieodzownym elementem naszego życia – jak trudno jest zmusić się i odnaleźć w sobie resztki sił, nie tylko tych fizycznych, lecz także psychicznych, by zawalczyć o swoją sylwetkę. Mówiąc wprost i kolokwialnie, po prostu czasem mi się nie chce, a jedyne, o czym marzę, to o chwili ciszy i spokoju.

„Bo do tanga trzeba dwojga” – brzmią słowa znanej polskiej piosenki, które i w tym przypadku znajdą zastosowanie, ponieważ aby efekt zabiegu był satysfakcjonujący i zgodny z oczekiwaniami pacjenta, potrzeba wprawnej ręki chirurga oraz dobrze dobranej technologii. W przypadku naszej placówki dość długo trwał proces wyboru sprzętu do liposukcji, który spełniałby nasze oczekiwania pod kątem efektów pozabiegowych, okresu rekonwalescencji, precyzji wykonania zabiegu, a przede wszystkim bezpieczeństwa dla pacjenta. Nie będę ukrywać, iż na samym początku drogi z Body Jetem my również mieliśmy pewne wątpliwości. Nie obyło się zatem bez testowania urządzenia na sobie i naszych najbliższych, zanim odważyliśmy się przeprowadzić zabieg na pacjencie. Bazując na naszym wcześniejszym doświadczeniu z innym urządzeniem szwajcarskiej firmy Nouvag, które wykorzystuje mikrodrgania kaniuli, a z którego również byliśmy zadowoleni, po Body Jecie spodziewaliśmy się spektakularnych efektów. Nie rozczarowaliśmy się. Efekt liposukcji przeprowadzonej u mojego męża, który zmagał się z otyłością brzuszną, to minus 23 cm w pasie, Nieźle, prawda? Oprócz tego, że mój mąż utracił znienawidzony brzuch, ja zyskałam poranny spokój, niezakłócony już niecenzuralnymi, gorzkimi żalami przy wyborze garderoby. A teraz przybliżę Wam, dlaczego urządzenie Body Jet skradło nasze serca. Body Jet wykorzystuje technologię liposukcji strumieniem wodnym (WAL). Jak działa to urządzenie? Otóż system skupionego strumienia wody oddziela tkankę tłuszczową od tkanki włóknistej i mięśni, dzięki czemu

Wiem, że to, co teraz napiszę, dla niektórych będzie drogą na skróty, ale czasem jest to jedyna możliwość, by osiągnąć ten wymarzony cel, który ma być początkiem prowadzącym do pozytywnych zmian. I uwierzcie mi, wiem, co mówię, gdyż pomagając pacjentom przez ostatnie prawie 10 lat, byłam świadkiem wielu wspaniałych przemian, morza łez radości. To właśnie chirurgia plastyczna pozwoliła im na rozpoczęcie nowego życia, a liposukcja, polegająca na modelowaniu sylwetki poprzez odessanie tkanki tłuszczowej, stała się jednym z najczęściej wykonywanych zabiegów w naszej klinice. Pewnie teraz posypałyby się setki pytań o to, czy jest to zabieg bezpieczny, jak się go przeprowadza, ile trwa etc. Zaraz Wam wszystko wyjaśnię i mam nadzieję, że dzięki temu pomogę podjąć decyzję osobom, które rozważają poddanie się takiemu zabiegowi, ale ze względu na brak precyzyjnych informacji wciąż nie do końca wiedzą, co jest faktem, a co mitem. 19


WOMAN in the World

nie narusza znacząco ciągłości tych struktur, co powoduje zdecydowanie mniejszą ich traumatyzację. Fakt ten odróżnia liposukcję Body Jet od tradycyjnej. Wyobraźcie sobie, iż podczas zabiegu metodą tradycyjną w odessanym tłuszczu znajduje się ok. 40% krwi oraz innych płynów, a przy zastosowaniu Body Jet jest ich zaledwie 1–3%. Jest różnica, prawda? Co to oznacza dla pacjenta? Oznacza to, że pacjent nie jest narażony na duży obrzęk pozabiegowy, zasinienia bądź krwiaki, a sam zabieg jest zdecydowanie mniej inwazyjny. Dodatkowym atutem liposukcji wykonanej w technologii wodnej Body Jet jest fakt, iż możemy odessać tłuszcz w liczbie 8%, a w niektórych przypadkach nawet 10% masy ciała. Dzięki tak skutecznej technice, szczególnie u pacjentów bardziej otyłych, następuję zmiana bilansu energetycznego w organizmie, który sam w poszukiwaniu energii zaczyna spalać tkankę tłuszczową z innych obszarów ciała, które nie były poddane zabiegowi. Co nam to daje? W niedługim czasie po zabiegu, przy zachowaniu właściwej diety, zaczynamy chudnąć. Szczuplejsza staje się nasza buzia, ręce czy nogi.

20

Wykonanie samego zabiegu, tak jak w przypadku innych zabiegów chirurgicznych, zawsze poprzedzone jest wywiadem medycznym, badaniami lekarskimi oraz rzetelną konsultacją. Co do znieczulenia – mam dobrą wiadomość dla tych, którzy mają obawy przed narkozą. Zabieg ten można wykonać również w znieczuleniu miejscowym lub zewnątrzoponowym. Razem z lekarzem operatorem oraz anestezjologiem macie możliwość podjęcia decyzji co do wyboru znieczulenia. Długość zabiegu zależy oczywiście od ilości i wielkości odsysanych partii ciała, gdyż jest możliwość odessanie kilku partii podczas jednego zabiegu. Uwaga dla tych, którzy chcieliby zrobić użytek ze swojego tłuszczyku i nadać mu drugie życie: możemy przeszczepić go w dowolne miejsce, np. piersi, pośladki, twarz, dłonie, gdyż urządzenie to jako jedyne na rynku nie uszkadza czynników wzrostu komórek macierzystych naszego tłuszczu, dzięki czemu świetnie implantują się one w nowe miejsca.

I tak dochodzimy do momentu, w którym należy nadmienić, że to, czy efekt zabiegu będzie na 100% satysfakcjonujący, zależy od pacjenta. Co mam na myśli? Otóż sprzęt i umiejętności lekarza to tak naprawdę połowa sukcesu. Reszta zależy już tylko od nas. Dlatego bardzo istotną kwestią, a jak wynika z naszego doświadczenia – często ignorowaną przez pacjentów – są zalecenia pozabiegowe. W przypadku zabiegu liposukcji konieczne jest noszenie specjalnego ubranka uciskowego przez około 8 tygodni po zabiegu; konieczne jest również jak najszybsze (i tu celowo nie podaję konkretnych ram czasowych, gdyż zależy to od tkliwości tkanek po zabiegu oraz progu bólowego indywidualnego dla każdego pacjenta) rozpoczęcie masaży, drenaży (jeśli chodzi o urządzenia to rekomenduję Maximus TriLipo lub Icoon Laser). I na koniec dieta – kwestia z pozoru oczywista, ale z własnego doświadczenia wiem, jak czasem trudno jej przestrzegać. Ważne jest zachowanie zdrowego rozsądku w codziennym odżywianiu, aby nasz tłuszczyk nie zawitał z powrotem. Bo jeśli się pojawi, to już nie w tym miejscu, z którego się go pozbyliśmy, ale znajdzie sobie miejsce gdzie indziej! Mam nadzieję, że choć trochę udało mi się wyjaśnić specyfikę tego zabiegu oraz urządzenia Body Jet, a osobom, które miały jakieś wątpliwości, choć trochę pomogłam w wyzbyciu się ich. Pamiętajcie, że zawsze możecie się skontaktować z naszą kliniką, a nasz personel chętnie odpowie na wszelkie nurtujące Was pytania dotyczące nie tylko tego zabiegu, lecz także pozostałych zabiegów z naszej oferty. Zapraszam również do czytania i komentowania mojego bloga na stronie internetowej.

Dagmara Bartkowiak-Szewczyk e: clinic@coramed.uk | www.coramed.pl


Siła jest w nas Aneta Mes Avgousti rozmawiała MAŁGORZATA JASIŃSKA 21


WOMAN in the World

22

Aneto, masz za sobą ciekawą historię silnej kobiety, która poradziła sobie z wieloma przeciwnościami. Zaraz do niej powrócimy. Na początku chciałabym jednak zapytać, w jaki sposób się zaczęła Twoja przygoda z rynkiem nieruchomości. Na początku zajmowałam się turystyką na Cyprze. W firmie, w której pracowałam, przeszłam przez wszystkie szczeble kariery i zostałam managerem ds. marketingu. Wyżej był już tylko właściciel. Po jakimś czasie zrozumiałam, że jestem gotowa, aby stworzyć coś innego, własnego. Zaczęłam od organizowania ślubów dla Polaków i Izraelczyków przyjeżdżających na Cypr. W tym samym czasie prowadziłam również restaurację w Polsce. Ciągle podróżowałam pomiędzy tymi dwoma krajami i wówczas zrodziła się idea promocji nieruchomości cypryjskich (zresztą był to pomysł mojego byłego szefa). Kiedy zaszłam w upragnioną ciążę, wróciłam na Cypr już na stałe. Ciąża była zagrożona i niestety nie mogłam podróżować. Mogłam natomiast pracować w branży nieruchomości na wyspie. Jakimi typami nieruchomości się zajmujesz? Opiekuję się nieruchomościami wakacyjnymi. Przygotowuję logistycznie i marketingowo mieszkania pod wynajem wakacyjny. Są to nieruchomości inwestorów, z którymi współpracuję, koordynując remonty, sprzedaż i wynajem z wysoką stopą zwrotu. Gdzie znajdują się nieruchomości, które wynajmujesz wczasowiczom? W Larnace, Limassol i Pafos. Dlaczego akurat Cypr? Co Cię urzekło w tej wyspie? Ludzie, słońce, pogoda, bliskość morza i promenady, która położona jest kilka kroków od mojego domu. Bezpieczeństwo – zwłaszcza jeśli chodzi o wychowywanie dzieci. Wspaniałe krajobrazy. Cypr jest niesamowicie piękny i tani.

W porównaniu z krajami europejskimi wyjście do restauracji naprawdę niewiele kosztuje. Wiem, że na wyspie są zarówno miejsca idealne na szalony, imprezowy urlop, jak i przeznaczone na spokojne, rodzinne wakacje. Które z nich rekomendujesz? Pafos jest najciekawsze moim zdaniem – piękne wybrzeże, zabytki i restauracje czynne przez cały rok. Mikroklimat tego miejsca powoduje, że latem jest 2–3 stopnie chłodniej, a zimą – cieplej. W Pafos znajdziemy dużo atrakcji dla dzieci: zoo, parki zabaw, park wodny. Są też przepiękne miejsca przyrodnicze, np.: Petra tou romiou – Skała Afrodyty, park narodowy – półwysep Akamas, pobliskie łaźnie Afrodyty. Jest co oglądać i co robić. Szalone imprezy na dobrym poziomie to Limassol. Miasto tętniące życiem przez cały rok. Znajdują się w nim kluby na najwyższym poziomie, piękna marina i wiele restauracji. Z Limassol można odbyć na katamaranie wycieczkę połączoną z dobrą zabawą. Odnośnie do nieruchomości, czy możesz powiedzieć osobom niezwiązanym z branżą, co to są flipy? Flipowanie to inwestowanie z reguły w stare nieruchomości. Remontownie ich, przekształcanie w pakiet inwestycyjny pod klucz i sprzedaż innemu inwestorowi. Czasem najpierw wynajmujemy nieruchomość, następnie sprzedajemy już gotowy pakiet z wysoką stopą zwrotu, proponując jednocześnie całą logistykę. Chciałabym wrócić do Twojej osobistej historii. Zostałaś sama z dziećmi, co jest trudną sytuacją dla matki i dla kobiety biznesu. Jak sobie z tym poradziłaś? Myślę, że dla matki dzieci są niesamowitą siłą. Po miesiącu od wypadku Hoa (moja gosposia, która mieszka z nami od 10 lat) powiedziała, że mój syn Alex, zwierzył się jej, że widzi, jak płaczę. To był moment przełomu. Obiecałam sobie wówczas, że już nigdy nie zobaczy mnie płaczącej. Chciałam zminimalizować wszelkie zmiany w życiu dzieci, aby nie odczuły żadnej różnicy – aby nie naruszyć poczucia ich stabilności. Musiałam zakasać rękawy i zacząć intensywnie pracować. Hoa bardzo mi wtedy pomogła. Była przy nas. Zajmowała się dziećmi, żebym mogła pracować. Moja wspaniała mama dała mi poduszkę finansową na ten pierwszy okres (konta były poblokowane ze względu na spadek; kiedy są małe dzieci, wszystkie aktywa zostają zablokowane). Mama i siostry bardzo mnie wspierały, ponieważ firma mojego męża była też przez pewien okres zamrożona. Otworzyłam nową firmę. Dużo czytałam, douczałam się na temat inwestycji, wynajmów, programów, portali w Anglii, Polsce. W międzyczasie tworzyłam swój biznes – opiekowałam się nieruchomościami, pracowałam jako agent, zajmowałam się wynajmem krótkoterminowym oraz inwestowaniem (remonty, flipy, wynajmy – marketing i logistyka, produkty inwestycyjne z nastawieniem na zysk).


Uczestniczyłam również w szkoleniach. Był to dla mnie bardzo intensywny czas. Kto jest Twoim największym wsparciem? Moja mama – zawsze była. Mimo że mieszkamy daleko, mam pewność, że mogę na nią liczyć w każdej sytuacji. Obecnie mam też wspaniałego partnera Roberta, który bardzo mi pomaga w wychowaniu dzieci. Ma bardzo dobre podejście i świetnie się nimi zajmuje. Nauczył mnie wspólnego spędzania czasu. Często rozmawia z dziećmi. Zdarzały się sytuacje, kiedy brakowało mi na to wolnej chwili, bo dużo pracowałam. Nadal sporo pracuję, ale staram się zawsze znaleźć czas na wspólne posiłki, rozmowy. Robert jest menadżerem sportowym i czasem podróżuje, ale na szczęście dużo czasu spędza z nami. Zwłaszcza teraz, kiedy na kilka tygodni jesteśmy zamknięci w domu. Doceniamy bycie razem, wspólne rozmowy, ćwiczenia, domową naukę. Jak sama mówisz, masz koło siebie wiele cudownych osób. Nawet opiekunka do dzieci jest dla Ciebie jak rodzina. Opowiedz nam o niej. Hoa przyjechała do mnie 10 lat temu (byłam wtedy w ciąży z Athiną), bardzo dużo mi pomagała. Zresztą do dziś jest drugą mamą Athiny. Zostawiła w Wietnamie swoją córkę i właściwie dla niej pracowała za granicą – płaciła za jej szkołę. Chciała jak najlepiej ją wykształcić. Wybudowała dom. Niestety rozwiodła się z mężem pracującym w Japonii, który poznał inną kobietę i założył rodzinę. Dwa lata temu zaproponowałam jej, aby sprowadziła córkę na wakacje (na 3 miesiące), chciałam też, aby nasze dzieci się poznały. Niestety, mąż, który i tak nie mieszkał z dzieckiem, nie zgodził się na jej przyjazd do nas. Nie opiekował się nią; córka mieszkała z mamą Hoi. Pewnego razu, kiedy kobieta była na polu, dzieci w wiosce gotowały potrawy i wybuchł pożar. Córka zginęła w tym tragicznym zdarzeniu. Wysłałam Hoę do Wietnamu, kazałam jej wynająć prawnika i sprawdzić, co się stało i czy na pewno jej dziecko zmarło. Zastanawiające było to, że mama Hoi ukrywała przed nią fakt śmierci córki i przez tydzień nie odbierała telefonu. Ponieważ często się kłóciły, Hoę tak bardzo to nie martwiło, aż do pewnej niedzieli, kiedy poszła się spotkać ze swoimi wietnamskimi koleżankami. Jedna z nich, pochodząca z tej samej wioski, w geście współczucia przyniosła jej kwiaty, lecz nie chciała nic powiedzieć. Dopiero wtedy zorientowała się, że ona nie wie o pożarze. W poniedziałek Hoa zaczęła natarczywie dzwonić i pisać do mamy. Kolejnego dnia zorganizowaliśmy wyjazd do Wietnamu. Dla Hoi jesteśmy jej najbliższą rodziną. Teraz też jest z nami – nie zdecydowała się na powrót do domu. Pewnie będziemy mieszkać razem jeszcze wiele lat. Hoa nie wspomina już o powrocie, bo chce być z Athiną.

Podpowiedz naszym czytelniczkom, które również mogą się znajdować w trudnych sytuacjach – skąd brać siłę i motywację na kolejny dzień? Siła jest w nas i nie ma sytuacji bez wyjścia. Póki jesteśmy zdrowi, możemy naprawdę wszystko. Utrata majątku, strefy komfortu czy pracy – to rzeczywistość, którą można odbudować. Nie warto przejmować się tym, czego już nie mamy. Nie stać nas na wychodzenie do restauracji, możemy pojechać na piknik. Nauczyłam się doceniać czas spędzany z rodziną, z najbliższymi. Nasze relacje, rozmowy dają mi siłę. Oparcie w świetnym partnerze. Myślałam, że już na pewno nie znajdę ojca dla moich dzieci, bo często mężczyźni boją się samotnych matek, a raczej ich pociech. Zresztą miałam sporo propozycji niezobowiązujących związków. Na szczęście udało mi się znaleźć cudownego mężczyznę, który kocha moje dzieci i jest dla nich ojcem. Myślę, że największą motywacją dla mnie były i są moje dzieci oraz chęć rozwijania się. Chciałam być kobietą niezależną, bo to daje mi poczucie stabilizacji. A siła – to mama i siostry, mój partner i oczywiście Hoa, czyli nasi najbliżsi. Nie życzę nikomu, aby musiał przejść przez tragiczne wydarzenia – jednak wydarzenia te wzmacniają i pokazują, jak bardzo silni jesteśmy. Czasem utrata pracy jest dla nas traumą, a potem się okazuje, że gdzie indziej się spełniamy i lepiej dajemy sobie radę. My, kobiety, z natury jesteśmy nieustraszone. Mnie wychowała bardzo silna kobieta, która dała mi wiarę i pewność w to, że poradzę sobie w każdej sytuacji. Mam nadzieję przekazać to moim dzieciom. One też wiedzą, że zawsze im pomożemy i że mogą na nas liczyć.

Aneta Mes Avgousti t: 0035799335394 | e: atena@cytanet.com.cy www.airbnb.com/users/show/6363658

23



Randkowanie w Londynie według Miss HH

Amsterdam i ten Drugi... po raz drugi

N

ie mogłam uwierzyć, że to on! Wróciłam do hotelu i odblokowałam go na WhatsAppie. Już po godzinie otrzymałam wiadomość z pytaniem, czy możemy pogadać. Nie bardzo miałam ochotę, więc go zignorowałam. Ale on chciał się spotkać zaraz, teraz, natychmiast! Nie po to przebukował bilet i przyjechał, żeby teraz czekać do wieczora. Później zrozumiałam, że przyleciał sam, a po dwóch dniach mieli dołączyć do niego dwaj koledzy. Nie chciałam go widzieć, na pewno nie tak od razu i na jego rozkaz. Kiedy w końcu po dwóch dniach się zdecydowałam, odpowiedział, że teraz to ja mam wziąć taxi i przyjechać na seks grupowy, bo on poniósł już tyle kosztów, że nie będzie więcej inwestował. Nie po raz pierwszy się przekonałam, że miał węża w kieszeni i potrafił się podle zachowywać. Po propozycji trójkąta (czy tylko trójkąta?) postanowiłam go zablokować, żeby już nigdy go nie słyszeć ani nie oglądać. Ale nie zdążyłam, ponieważ to on pierwszy zablokował mnie, gdzie tylko mógł. Wtedy przejrzałam na oczy. Musiałam przestać myśleć o spotkaniu, po prostu nie było warto. Musiałam o Drugim definitywnie zapomnieć... zapomnieć, odreagować i następnego dnia wrócić do Londynu. Została nam już tylko jedna noc i nie zamierzałyśmy jej spędzić w hotelowym pokoju. Nie spodziewałam się z jego strony kolejnej próby kontaktu, jednak się myliłam. Tym razem odblokował mnie na Messengerze, przepraszał za swoje zachowanie i prosił o ostatnią szansę. Tłumaczył się, że spalił za dużo zioła. Zaczęło mnie to nudzić, już miałam coś odpisać, ale na szczęście rozładował mi się telefon. Szalałyśmy już w barze, jak wspomniałam, była to ostatnia noc naszego urlopu.

Nie chciałam już o nim więcej myśleć, tylko potańczyć i pogadać z kimś inteligentnym. Najlepiej z kimś starszym, bo Drugi był ode mnie młodszy o siedem lat, jak mi się wtedy wydawało. Jakiś czas później natrafiłam na jego konto na Instagramie, gdzie podał swój prawdziwy wiek. Wszystko stało się jasne, w rzeczywistości był jeszcze młodszy o kolejne pięć lat. To się nie mogło udać. Na początku znajomości wydawał mi się wręcz zbyt dojrzały. Zmylił mnie również jego wygląd: na twarzy miał więcej zmarszczek niż ja. Myślę, że to wpływ izraelskiego słońca, kiedy odbywał obowiązkową służbę wojskową (której nie można nawet porównać z polską). Mógł mnie bez problemu okłamać, a ja uwierzyłam. Tej nocy w barze zainteresował się mną dwudziestosiedmiolatek. Znowu za młody – pomyślałam. Szukał romansu, ale kulturalnie odmówiłam i odstąpiłam go koleżance. Dała mu buziaka z wyrazem politowania pod tytułem: „Gdzie te chłopy?!”. Potem grzecznie wróciłyśmy do domu. Podłączyłam telefon i otrzymałam wiadomość od Drugiego, że zaraz po Amsterdamie leci z kolegami do Bukaresztu. Nie chciało mi się już tego komentować. Pomyślałam tylko, że tam to dopiero będą trójkąty, czworokąty, a może nawet i pięciokąty. W myślach życzyłam mu powodzenia. Prawie dwa lata później dostałam rozpaczliwą wiadomość z zapytaniem, jakie są w Polsce regulacje dotyczące aborcji. Wysłałam w odpowiedzi suchą informację z Google. Sugerowałam mu, że powinien przemyśleć swoje życie. Cieszyłam się, że nie jestem już jego częścią. W następnym odcinku przychodzi czas na wielki włoski romans i wakacje życia, które zamiast tydzień trwały trzy miesiące.  25


WOMAN in the World

Sesja wizerunkowa w budowaniu marki własnej rozmawiała ELA KAZUBSKA

Architektura, natura czy człowiek – co zostaje uwiecznione Twoim aparatem? Obecnie człowiek – jego emocje i charakter. On jako przedsiębiorca, człowiek sukcesu, ale też osoba prywatna, która pełni rolę rodzica, drugiej połówki, przyjaciela. Kobieta, mężczyzna, dziecko. Jaka była Twoja najbardziej wymagająca sesja? Sesja brandingowa dla dyrektorki Fair House Investments LTD. Trwała od 9.00 do 21.00 i angażowała 5 osób. Trudność zwiększała mnogość miejsc i problem związany z dostępem do nich oraz wymagane płatne akredytacje. Wędrówka po centrum Londynu ze sprzętem fotograficznym, walizką z ubraniami i torbą z akcesoriami do makijażu nie należała do łatwych zadań. Edycja całości również okazała się trudna. Wybranie 150 najlepszych zdjęć z 1000 to duże wyzwanie i około 40 godzin pracy. Był to więc wymagający projekt, zarówno biorąc pod uwagę dzień sesyjny, jak i późniejszą edycję. Mimo tego udało się, klientka jest zadowolona, a zdjęcia aktywnie wykorzystuje na stronie i w social mediach. Czy sesje wizerunkowe są ważne przy budowaniu marki osobistej? Oczywiście! To podstawa – czy to marki osobistej, czy biznesowej. W dobie internetu nie można przejść obojętnie obok tak potężnego narzędzia do budowania relacji, jakim są media społecznościowe. Jeżeli jesteś osobą, która posiada konto na Facebooku, to jesteś na dobrej drodze do zbudowania silnej marki w obszarze wirtualnym. Dlatego koniecznie rób to świadomie, a pierwszym krokiem w tym kierunku jest właśnie sesja wizerunkowa – Twoja wizytówka w sieci. Jak myślisz, dlaczego ludzie zwlekają z wizytą u profesjonalnego fotografa? Powodów może być oczywiście wiele. Jednak z dotychczasowych doświadczeń mogę wyłonić 3, które pojawiają się najczęściej. Pierwszy problem to błędne przekonanie, że profesjonalna sesja jest poza budżetem. Owszem, wizyta u fotografa to nie zakup bułek na śniadanie, ale nie jest to też koszt rzędu bentleya. Zatem plan to podstawa. Oprócz daty sesji można przecież obmyślić sposoby uzyskania środków. Warto zapytać o rozłożenie na raty albo odkładać miesięcznie określoną kwotę czy wyodrębnić część z zaoszczędzonych w poprzednim roku pieniędzy, które są przeznaczone na koszty marketingowe. Sposobów jest 26

wiele. Drugim problemem jest brak akceptacji własnego wyglądu. Jest to jednak niepotrzebna blokada, bo ludzie widzący się z nami na co dzień akceptują nas takimi, jakimi jesteśmy. Czemu by zatem nie mieli tego zrobić, widząc nasze autentyczne, ale schludne i profesjonalne zdjęcie? Kolejnym problemem jest brak świadomości, że wizerunek w sieci jest pierwszym wrażeniem. Dbamy o swój wygląd, gdy idziemy na spotkanie, bo widzimy, jak ludzie reagują, patrząc na nas. Wydaje nam się jednak, że w sieci występujemy incognito. Nie mamy świadomości, że dobre wrażenie w sieci ułatwia pierwsze spotkanie w rzeczywistości. Czy przed taką sesją starasz się poznać klienta? Wszystko zależy od budżetu. Spotkania przed sesją są bardzo pożądane. Dzięki nim mogę precyzyjniej zaplanować pracę. Poznając klienta w bezpośrednim kontakcie, wiem, jaki charakter będzie miała sesja. Pomaga to również w przełamaniu bariery poznawczej i na sesji obie strony mogą się poczuć swobodniej, a to skutkuje bardziej autentycznymi zdjęciami. Mogę również wykonać kilka próbnych fotografii, które pozwalają mi określić najbardziej korzystne ustawienia dla klienta. Jednak jest to element mojej pracy, w którą muszę włożyć czas i zaangażowanie, dlatego warto o tym pamiętać przy planowaniu budżetu. Co spowodowało, że zajęłaś się fotografią? Fotografia towarzyszy mi od dziecka. Mój tato był zapalonym fotografem. Do dziś mam ogromne pudło z setkami czarno-białych odbitek z całego mojego dzieciństwa. Pamiętam też, jak na każdy spacer zabieraliśmy czarne pudełko na długim sznurku. Nosiłam je z dumą na szyi, mimo że sięgało mi niemalże do kolan. To pudełko było magiczne, miało w środku obrotową tarczę, podziałkę ze wskazówką i nazywało się światłomierz. Jednak pierwsze moje świadome zdjęcia, takie „na poważnie” zrobiłam w latach 2007–2009. Wtedy też zaczęła się moja fascynacja połączona z dogłębną nauką profesjonalnej fotografii. Potem rozpoczęłam zawodowo fotografować dla ośrodka kultury, w którym przez 5 lat byłam nie tylko fotografem, lecz także instruktorem tej dziedziny. Po kilku latach zdobywania doświadczeń oraz kończenia coraz to nowszych kursów fotograficznograficznych postanowiłam zająć się tym na własną rękę. Dzięki dotacji unijnej otworzyłam własną działalność gospodarczą, jednak w międzyczasie poznałam obecnego partnera i postanowiłam zamieszkać w Wielkiej


Brytanii. Tu po 2,5 roku akomodacji powróciłam do zawodu i już od 2 lat fotografuję. Najpierw zajęłam się fotografią rodzinną, potem zafascynowała mnie fotografia biznesowa. Wyszłam naprzeciw potrzebom klientów i od stycznia jest to moje główne zajęcie. Pomagam przedsiębiorcom budować ich wizerunek w sieci i poza nią. W mediach społecznościowych dzielisz się swoim doświadczeniem w cyklu Fotowtorki z Ewką. Jaką wartość mogą wynieść z niego Twoi obserwujący? Tak, Fotowtorki z Ewką to moje „dziecko”. Wpadłam na ten pomysł w momencie pojawienia się mnóstwa podobnych pytań od moich klientów. Poza tym z niewiedzy powstała masa niepotrzebnych niedomówień i strach przed wykonaniem sesji u profesjonalnego fotografa. W cyklu spotkań trwających do końca czerwca dzielę się podstawową wiedzą na temat sesji biznesowych. Mówię też o tym, jak moż-

na je wykorzystać i jak się do nich przygotować. Kolejnym etapem będą wywiady z ekspertami, którzy pomagają przy sesjach, i z tymi, którzy wspierają w budowaniu wizerunku w sieci. Czego życzysz sobie i czytelniczkom? Czytelniczkom życzę wiary w siebie i odwagi w spełnianiu marzeń, bycia sobą i realizowania wytyczonych celów. Życzę również świadomości, która pozwoli otworzyć się na wirtualną rzeczywistość, by można było wykorzystywać w pełni jej potencjał do bardziej wartościowego życia w realu. Sobie natomiast życzę wspaniałej współpracy z ciekawymi ludźmi, takich z pasją do życia i tego, co robią na co dzień. Moja praca bowiem to nie tylko piękne zdjęcia, lecz także wspaniałe relacje i przyjaźnie.

Ewa Zalewska Business Image Empire

t: +44 7708816358 | e: ewa@ez-bie.com www.ez-bie.com @Ewa-Zalewska-Business-Image-Empire @zalewska_business_image_empire

Zestaw 365 DNI

Limitowana edycja z okazji premiery filmu, sygnowana przez Blankę Lipińską Przeżywaj z nami przyjemność przez 365 dni w roku! BOX 365 dni to limitowana kolekcja gadżetów erotycznych z podpisem Blanki Lipińskiej! Całość tego zestawu została skomponowana we współpracy z Blanką Lipińską, w taki sposób aby zapewnić Wam jak najwięcej przyjemności i nowych doznań w poznawaniu własnego ciała. Gorąco polecamy! parlamour.com/produkt/zestaw-365-dni


WOMAN in the World

Nowa Era Ann Linhart , założycielka Świątyni Kobiecości SelfLove (annlinhart.com), przewodniczka kobiet na drodze do pokochania siebie i budzenia kobiecej mocy. Fot. Katarzyna Szumiec

Wiem, że czujesz ostatnio dużo. I bywa, że się boisz. Wiem, że chciałabyś, by wszystko wróciło na miejsce. Spokojnie, kochanie, wróci. Przez długi czas było tam, gdzie być nie miało. Teraz jest ten moment, ale potrzebne jest do tego światło. Potrzeba bardziej niż kiedykolwiek, żebyś przypomniała sobie, że to Ty jesteś światłem. Światło, które cię otacza, wypełnia, przepływa przez Ciebie i wypływa z Ciebie. Wśród całej lawiny nastrojów, emocji – rozpiętych na dwóch krańcach tęczy – pozwól sobie poczuć i to. W momencie kiedy nic nie jest pewne, kiedy oczy nieznanego wpatrują się w Ciebie – wielkie i groźne – masz wybór. Możesz zdecydować, czy dasz się przestraszyć i odebrać sobie moc. Czy jej użyjesz... Możesz potraktować to, co się dzieje, jako wrogą, niechcianą, niewygodną okoliczność. Wtedy Twoje ciało będzie się spinać, zaciskać, szykować do walki lub ucieczki. Walka nie jest rozwiązaniem, światło nie walczy. Ten, który ucieka, robi to ze strachu, bo zapomniał, że jest światłem. Wybierając tę drogę, tracisz dostęp do swojej wewnętrznej mądrości. Możesz też, kochana, działać z miejsca największej mocy, objąć to wszystko akceptacją. Pozwolić sobie być objętą przez opiekuńczą energię PraMatki – Shante Ishta To największa magia na świecie – błogosławić to, co z naszego punktu widzenia nas rani. Wtedy dzieją się cuda. Wychodzisz z oceniającej głowy, która jest ograniczona przez przekonania (oparte nie na prawdzie absolutnej, a na miejscu siedzenia), nie zasilasz już niskiej energii strachu, gniewu i niechęci i wchodzisz w energię Serca. Łączysz się

ze Źródłem. I następuje transformacja, podniesienie wibracji – w tych wielkich, groźnych oczach nieznanego zaczynasz dostrzegać pragnienie miłości, tęsknotę za dobrem, za wolnością i jednością. Wiesz już, że wszystko, co się pojawia, pojawia się dla Ciebie – nie przeciwko Tobie. W momencie kiedy nic nie jest pewne, gdy nie ma nowego kierunku, masz wybór. Możesz stanąć w świetle swojej mocy, w mocy swojego światła. Otworzyła się szczelina, wcześniej zamknięta. Teraz jest moment, kiedy mamy sobie przypomnieć, kim jesteśmy. Kiedy mamy skorzystać z przywileju bycia kobietą tu, na Ziemi, w tym niesamowitym, nieprawdopodobnym wręcz czasie transformacji i przejścia. Od nas zależy, jakie będzie Nowe, które nadchodzi. Możesz być tą, która wskaże nowy kierunek. Czas zawrócić. Zaprzestać gonitwy, walki o rzeczy niemające znaczenia, zaprzestać bezsensownej egzystencji, która polega na konsumpcji, destrukcji i działaniach przeciwko Życiu. To, jak funkcjonował do tej pory świat, jest wbrew kobiecej naturze. To wbrew Naturze. Czas przymykania oczu, kompromisów na rzecz luksusu i wygody, której zostałyśmy niewolnicami. Czas chowania się za wyższe instancje i zasłaniania większością był tak naprawdę czasem wielkiego smutku. Możemy to wszystko uzdrowić. Wystarczy to poczuć. Wyrazić w najprostszy sposób – poprzez łzy, ciszę, krzyk, dziki taniec, milczącą modlitwę, donośny śpiew. Co wybierzesz? I czy wybaczysz?

Zanim zaczniesz czytać ten tekst, zatrzymaj się, oddychaj spokojnie, połóż rękę na swoim sercu i wyślij tam miłość. Serce to Ziemia.

28


Wybaczysz im, nam, sobie. A potem wybierzesz nową drogę. Połączysz ze sobą moc i siłę, serce i umysł. W momencie kiedy nic nie jest pewne, uczyń swoje życie świętym: – Witaj się z każdym porankiem, jakbyś go przeżywała pierwszy raz w życiu, bo tak właśnie jest. – Czaruj wodę, którą pijesz, mówiąc do niej łagodnie o tym, co masz w sercu. – Staraj się przeżywać każdy moment z wdzięcznością, a kiedy się nie uda, z uważnością na to, co jest. – Rozmawiaj z babcią Księżyc o tym, co dla Ciebie ważne, niech jej srebrny blask dodaje Ci otuchy w ten ważny czas. – Chodź po Ziemi, ona jest Matką nas wszystkich, pragnie nas chronić i wspierać. Wiem to. Dotykaj jej bosymi stopami i dłońmi, utrzymuj połączenie. Wsłuchaj się w bicie swojego serca a usłyszysz Jej puls. Oddychając, uświadom sobie, że to wieczna wymiana. Z wdechem cząstka Wszechświata łączy się z Tobą, z wydechem cząstka Ciebie łączy się z Wszechświatem. I kochaj to, co kochasz bez opamiętania. Okadzaj swój dom szałwią, lawendą czy Palo Santo, śpiewając przy tym mantry (ShantiOM albo Maha Shakti, Namo NamaHa) i zaklęcia ochronne (jeśli nie znasz żadnych zaklęć, przeczytaj lub obejrzyj trzecią część Harrego Pottera, serio), albo stwórz własne. Wszystko to są proste, lecz prastare rytuały, które czyniły kobiety dawno, dawno przed nami. Wtedy każda z nich pamiętała, że jest Strażniczką Świętego Połączenia. Czas wrócić do tej mądrości. W momencie kiedy nic nie jest pewne, stań się źródłem. To kolejna prastara, magiczna praktyka. Jeśli wierzysz,

że czegoś Ci brak, wychodzisz do świata z miejsca braku, z pustymi rękoma. Osłabiasz wtedy swoją moc. Wystarczy, że zaczniesz dostrzegać każde, najmniejsze dobro, które Cię otacza, a zobaczysz, że jesteś otoczona opieką. A gdy wybierzesz bycie źródłem wszystkiego, czego potrzebujesz, źródłem dla siebie i dla innych, stworzysz koło niekończących się obfitości i wdzięczności. Właśnie teraz jest moment, by rozkwitło w nas całe nasze piękno. To bardzo ważne. Przychodząc Tu, zostałaś obdarzona jakąś szczególną jakością. Ta jakość czeka, by wyjść do świata. Użyj swojego talentu, by wesprzeć obecny proces i ludzi wokół Ciebie. Podaruj nam to, co masz najpiękniejsze. Każda z nas posiada szczególny dar. Obdarowujmy się nim w imię miłości, jedności i wolności. Z intencją, by nasze działania (działaniem jest także uczucie), nakarmiły strach i cierpienie, transformując je w dobro. To jest możliwe. Wiem to. Dbaj o siebie jak nigdy przedtem i już na zawsze. Pamiętaj – pożywienie jest Twoim medicine. A pożywienie to wszystko, czym się karmisz – co wpuszczasz do siebie poprzez zmysły. Kuchnia pięciu przemian pięknie wzmocni Chi – naszą życiową energię. Porządek i prostota przynoszą harmonię wewnętrzną. Wszelkie praktyki medytacji, wizualizacji, relaksacji wesprą Twoją aurę, joga wzmocni ciało fizycznie, pranajama (oddech jogini) uspokoi. Wszystko powyższe wesprze Twoje siły obronne. Świećmy naszym najjaśniejszym światłem, ufając, że w każdej sekundzie jesteśmy otoczone opieką, a mrok ustąpi. Stańmy się tymi, którymi zawsze byłyśmy, którymi naprawdę jesteśmy. Kobietami Nowej Ery. Aho ♥

29


WOMAN in the World

Tomasz Ciachorowski

Inżynier z aktorskim talentem Świetnie sobie radzi w roli amanta, ale równie dobrze potrafi zagrać czarny charakter. Aktor filmowy, teatralny i telewizyjny. Tomasz Ciachorowski – obiekt westchnień żeńskiej części widowni. Jest wszakże jedna kobieta, która przekornie, ale z czułym uśmiechem mówi: „Ja naprawdę nie wiem, co one w Tobie widzą” – to mama Tomka.

Tomku, nasze czytelniczki nie darowałyby mi, gdybym Ci nie zadała tego pytania: Czy wciąż jeszcze można wysyłać w Twym kierunku zalotne spojrzenia? Czy też miejsce u Twego boku jest już zajęte? Pomimo tego, że nie szukam drugiej połówki, bo ta rola została już obsadzona, nie mam nic przeciwko zalotnym spojrzeniom. Uważam, że niewinny flirt nie jest niczym nagannym, a podświadome zabieganie o bycie adorowanym i pożądanym jest wpisane w DNA każdego człowieka.

Czy to prawda, że mały Tomek chciał być stolarzem? Zgadza się. Brat mojego taty, który jest moim ojcem chrzestnym, był z zawodu stolarzem. Pamiętam, jak jeszcze w latach 80. własnoręcznie zrobił dla mnie biurko, przy 30

którym odrabiałem lekcje przez następne kilkanaście lat podczas edukacji w podstawówce i technikum. Był to solidny, jesionowy mebel, a na mnie niesamowite wrażenie zrobił akt stworzenia czegoś użytecznego i namacalnego z paru niepozornych desek i listewek. I na długo pozostało we mnie postanowienie, że ja też, podobnie jak mój wujek, chcę być takim czarodziejem. Myślę, że chciałem po prostu robić w życiu coś pożytecznego i twórczego.

A trochę starszy Tomek postanowił ukończyć Wydział Oceanotechniki i Okrętownictwa Politechniki Gdańskiej? To też prawda, choć nie była to do końca moja suwerenna decyzja. W tamtym czasie sam nie wiedziałem, kim chcę być i jaką drogą pójść. Uległem więc namowom rodziców,


którzy się kierowali popularnym w tamtych czasach w rodzinach robotniczych przekonaniem, że najlepsze studia dla mężczyzny wchodzącego w dorosłość to studia, po których zostanie „panem inżynierem”.

Skąd w takim razie aktorstwo? Przypadek? Trochę tak, choć ten pomysł nie pojawił się znikąd. Jednocześnie z wkuwaniem rozległej wiedzy o budowie napędów okrętowych na Politechnice Gdańskiej rozwijałem w sobie zamiłowanie do sceny w amatorskim zespole teatralnym, działającym pod egidą marynarki wojennej. Stworzyło to fundament pod decyzję o podjęciu nauki w szkole aktorskiej. Miałem wówczas 25 lat.

Tomku, w tym roku kończysz magiczną czterdziestkę, a ogólnie wiadomo, że wtedy się traci gwarancję na człowiecze podzespoły. Ty zaś fizycznie wyglądasz imponująco, całkiem jakbyś tę gwarancję sobie gdzieś przedłużył. Uchylisz nam rąbka tajemnicy? Myślę, że w głównej mierze to zasługa genów, za co jestem wdzięczny moim przodkom, ale na pewno nie bez znaczenia jest tu też zdrowy i aktywny tryb życia, jaki prowadzę. Nie piję alkoholu, nie jem mięsa, kilka razy w tygodniu

uprawiam sport, praktykuję uważność i dużo podróżuję. To wszystko pozwala mi zachować sprawne ciało, ale też jasny umysł.

Patrząc z boku, jesteś oazą spokoju, a Twoje wypowiedzi są zawsze wyważone. Jest coś, co doprowadza Cię do szału? Czy potrafiłbyś na kogoś po prostu nakrzyczeć? Oczywiście, że tak. Kiedy się czuję bezradny albo jestem niesłusznie – w moim odczuciu – atakowany, to bardzo łatwo jest mnie wytrącić z równowagi. Ale, na szczęście, równie łatwo potrafię się opanować i spojrzeć na te zapalne sytuacje z pewnym dystansem.

Gdzie najchętniej się zaszywa Tomasz Ciachorowski? Twój azyl to… Moim azylem jest moja wyobraźnia, która – z racji uprawianego zawodu – jest nieźle wyćwiczona. Umiem i lubię stwarzać doraźne światy, które w mojej pracy pozwalają mi wiarygodnie się wcielić w grane przeze mnie postaci. W życiu prywatnym wykorzystuję ten potencjał, żeby się poczuć bezpiecznie i znaleźć oparcie pomimo szalejących dookoła mnie burz i życiowych turbulencji. 

YOUR IMAGE MATTERS


WOMAN in the World

Dieta wzmacniająca odporność

przygotowała ELA KAZUBSKA

32

Aktualnie, z powodu panującej pandemii, wiele osób zaczęło zwracać coraz większą uwagę na odporność swojego organizmu. Jednakże wzmacnianie układu immunologicznego jest procesem wymagającym od nas systematyczności. Wpływa również na niego wiele czynników, takich jak: odpowiednia regeneracja (właściwa ilość dobrej jakości snu); aktywność fizyczna, która nie oznacza wyczynowego uprawiania sportu, ale np. 30 minut spaceru dziennie; ograniczenie używek; zachowanie odpowiedniej masy ciała; dbanie o zdrowe psychiczne oraz właściwie zbilansowana dieta. Są to podstawy, których równoczesne przestrzeganie wpływa na wzmocnienie naszego organizmu. Chciałabym opowiedzieć Wam o tym, jak się odżywiać, by zachować pełne zdrowie jak najdłużej. Zanim przejdę do listy dobroczynnych składników, chciałabym też zwrócić uwagę na podstawy. Przede wszystkim – odżywiajmy się świadomie! Planujmy posiłki, podczas zakupów czytajmy etykiety, jedzmy systematycznie i pamiętajmy o uzupełnianiu płynów. Musimy zadbać o podstawy, ponieważ nie chwilowe zrywy, a stałe nawyki pomogą nam osiągnąć zamierzone rezultaty. Niektóre produkty żywnościowe zawierają substancje bioaktywne, które stymulują odporność organizmu. Na odporność znaczący wpływ mają także witaminy A, C i E, które są źródłem antyoksydantów, a także witamina D, która w odpowiednich dawkach wpływa pozytywnie na wiele układów naszego organizmu. Antyoksydanty pełnią szereg ważnych funkcji w organizmie człowieka: obniżają liczbę wolnych rodników i usprawniają całe jego działanie przez wpływ na budowę komórek, regulację poziomu hormonów oraz odpowiednią replikację DNA. Witaminy można znaleźć w owocach i warzywach – zapraszam Was do sprawdzenia, które z nich są źródłem powyższych witamin. Pamiętajcie również, że witaminy A, D i E są witaminami rozpuszczalnymi w tłuszczach, co oznacza, że ich przyswajalność przez organizm zależy od

obecności tłuszczów w pożywieniu. Dlatego przy spożywaniu tych witamin na nasze posiłki powinny składać się także „dobre tłuszcze”, jak np. omega-3, które oprócz pozytywnego wpływu na układ odpornościowy regulują pracę układu nerwowego oraz hormonalnego. Źródłem kwasów tłuszczowych omega-3 są m.in. tłuste ryby, orzechy, nasiona chia, siemię lniane. Komponując zdrową i zbilansowaną dietę, powinniśmy zwrócić również uwagę na takie pierwiastki, jak żelazo, cynk i miedź, które możemy znaleźć, m.in. w owocach morza, pełnoziarnistych produktach zbożowych, nasionach słonecznika, pestkach dyni, orzechach, kakao. Zawsze podczas rozmowy z osobami, którym pomagam zmienić nawyki, staram się pokazać, że zdrowa dieta nie jest trudna. Musimy jedynie jeść różnorodne, dobrej jakości posiłki – nie mam tutaj na myśli drogich produktów, ale takich, które są jak najbardziej naturalne i jak najmniej przetworzone. Oprócz tego warto wspomagać organizm suplementacją – przy jej wyborze proponowałabym konsultacje z osobą doświadczoną, ponieważ znaczna część dostępnych produktów ma niską jakość, większość składu to substancje wypełniające, a wchłanialność produktu jest bardzo niska. Ważne jest też, żeby zwracać uwagę, czy produkty, z których suplementy są produkowane, są pozyskiwane w sposób etyczny. Dlatego zachęcam do spożywania kwasów omega3 wegańskiego, zamiast rybiego, pochodzenia. Bardzo ważnym czynnikiem przy budowaniu właściwie działającego układu odpornościowego są jelita. Dlatego dbajmy o nie, jedząc kiszonki – wspaniałe naturalne probiotyki. W razie dodatkowych pytań – zapraszam do kontaktu ze mną. Podsumowując, nasze codzienne, czasem małe działania mają ogromny wpływ na nasze zdrowie. Dlatego zachęcam wszystkich do zwracania uwagi zarówno na to, co spożywamy, jak i na codzienną rutynę. Dajmy sobie szansę żyć w pełnym zdrowiu fizycznym, psychicznym i społecznym. 



WOMAN in the World

Sekty i nowe ruchy religijne w czasach epidemii przygotował KS. BARTOSZ RAJEWSKI

proboszcz polskiej parafii pw. św. Wojciecha na South Kensington w Londynie

www.parafia-kensington.uk

P

rawie wszystkie ciała były widoczne z helikoptera – 909 ofiar, z czego ponad jedną trzecią stanowiły dzieci, leżało na trawie wokół głównego budynku osady Jonestown w północnej Gujanie. Było to największe zbiorowe samobójstwo w historii świata, choć w przypadku dzieci trudno mówić o wolnej woli i świadomej decyzji. Śmierć blisko tysiąca amerykańskich cywilów 18 listopada 1978 roku była najtragiczniejszą znaną katastrofą (do ataku na WTC). Zbiorową samozagładę przygotowywano w sekcie od wielu lat.

34

To jednak przykład dosyć odległy czasowo i kulturowo. W dokumentach Parlamentu Europejskiego figurują sekty, o których słyszeliśmy lub z którymi nawet sami mieliśmy kontakt.

Są to np. Kościół Zjednoczeniowy Moona, Hare Kriszna, Dzieci Boże, Świadkowie Jehowy czy Misja Czajtanji – odłam Hare Kriszna. Eksperci są zgodni – większość sekt ma działanie destruktywne, głównie dla psychiki swoich członków. Tylko w katolickiej Polsce działa ponad 300 sekt. Szacunkowo mają ponad 300 tys. członków, ale przeszło milion osób znajduje się pod ich wpływem. W Wielkiej Brytanii te statystyki są kilka razy wyższe. Ludzie ciągną do radykalnych szaleńców, wierząc, że ci przyniosą im wyzwolenie od konsumpcjonizmu, podziałów społecznych i współczesnego świata, w którym często czują się zagubieni.


Jak to się dzieje, że człowiek godzi się na terror psychiczny, morderczą pracę, a przede wszystkim izolację od rodziny? Psychologiczny mechanizm konsekwencji, wykorzystywany też przez uzdolnionych sprzedawców, wyzwala w ludziach zgodę na coraz większe ustępstwa. Człowiek ma potrzebę racjonalnego wytłumaczenia własnych nieracjonalnych zachowań, dlatego niezwykle trudno jest mu przerwać toksyczny wpływ guru-psychopaty. Jak bowiem uzasadnić przekazanie majątku na rzecz sekty, a przy tym nieocenienie siebie jako głupca? Trzeba znaleźć uzasadnienie i brnąć dalej. W myśl starego powiedzenia: „Jeśli wrzucisz żabę do wrzątku – wyskoczy. Jeśli będziesz ją powoli podgrzewać – ugotujesz ją”, członkowie sekty zaczynają wierzyć, że żyją w jedyny właściwy sposób i nie ma dla nich innego świata. Sekta działa jak czarna dziura, która najpierw niezauważalnie, a później z niepokonaną siłą wysysa racjonalizm, człowieczeństwo i wolną wolę.

Wiele sekt nazywanych jest apokaliptycznymi. Dlaczego? Bo osią wiary uczyniły właśnie koniec świata i to odbywający się zwykle z przytupem. Jedni spokojnie czekają na to, co ma być. Inni chętnie przyspieszyliby nieuniknione, wierząc, że to oni zostaną wybrańcami. Tylko w 2019 roku pojawiło się ponad 30 proroctw wyznaczających konkretne daty ostatecznego rozwiązania problemu naszej cywilizacji. Niektórzy prorocy nie ryzykują i pytani o koniec świata mówią krótko – już wkrótce. Tak czy inaczej, wiele sekt koncentruje się na końcu świata. Chociażby słynny Zakon Świątyni Słońca, który był typową sektą apokaliptyczną, zwiastującą rychły Armagedon. W 1994 roku 48 członków Zakonu Świątyni Słońca w Szwajcarii popełniło zbiorowe samobójstwo. Dlaczego? Ponieważ przepowiednie ich guru o apokalipsie nie sprawdziły się...

Nie dziwi zatem fakt, że gdy na świecie pojawia się kryzys, wraz z nim pojawiają się nowe sekty. Nie inaczej jest aktualnie, gdy przeżywamy epidemię koronawirusa. Francuski dziennik „Le Monde” wspomniał o zaskakującym efekcie ubocznym przeciwdziałania epidemii COVID-19 w Korei Południowej. Władze tego kraju prześwietliły funkcjonującą od 1984 roku sektę Shincheonji. Jej guru Lee Man-hee powoływał się na kontakty z najważniejszymi politykami kraju, m.in. z byłą prezydent Park Geun-hye. Mimo zagrożenia przywódcy sekty zakazywali swoim członkom noszenia maseczek medycznych podczas zbiorowych modlitw „z uwagi na gniew boga”. Rezygnacja z uczestniczenia w obrzędach była

niedopuszczalna. Z kolei odmowa poddania się przez członków Kościoła Jezusa Shincheonji testom na obecność koronawirusa sprawiła, że władze Korei Południowej zdemaskowały godzące w bezpieczeństwo państwa zasady funkcjonowania tej quasimilitarnej sekty, mającej zwolenników w wielu krajach świata. W czasie epidemii zauważamy również w Kościele katolickim wzmożone zainteresowanie prywatnymi objawieniami apokaliptycznymi, które nigdy nie zostały przez Kościół zatwierdzone. Pojawiają się zatem ludzie, niestety najczęściej duchowni, którzy świadomie lub nie, przy pomocy najdziwniejszych objawień, próbują wykorzystać trudną sytuację, by skupić wokół siebie jak największą liczbę osób. Często są bardzo skuteczni. Widać to dobrze na przykładzie działalności ks. Piotra Natanka w podkrakowskiej Grzechyni. Jego Armia Boga od lat zwiększa liczebność nie tylko w Polsce, lecz także w wielu innych krajach Europy, a nawet w USA. W ostatnich tygodniach szczególnie niebezpieczna staje się działalność panów Bodasińskiego i Dokowicza oraz ich grupy „Ocalenie”. Kościół w Polsce, który kiedyś entuzjastycznie odpowiedział na ich inicjatywy „Wielkiej Pokuty” i „Różańca do granic”, zaczyna mieć duży problem ze sporą grupą wiernych (zamieszkałych także w Wielkiej Brytanii) przekonanych do głoszonej przez owych guru nauki, która jest mieszanką starego jansenizmu, pokusy „czystego” Kościoła, gnozy i naszego polskiego mesjanizmu. Wielu wiernych, którzy poszukują radykalnej drogi naśladowania Chrystusa, uległo w ostatnim miesiącu głoszonej przez niektórych duchownych nauce, opartej na rzekomych objawieniach Matki Bożej w Trevignano Romano we Włoszech. Dzisiaj wielu tych wiernych nie interesuje już fakt, że treści przekazywane mistyczce Giselli Cardzie nie są uznane przez Kościół. Czy mamy do czynienia z zalążkiem nowej sekty? Czas pokaże. Podobnie wygląda sytuacja z objawieniami Matki Bożej w Akicie i kilkoma innymi. Ma rację bp Adrian Galbas z Ełku, mówiąc, że koronawirus obnażył miałkość naszej wiary. Stare porzekadło głosi: „Lepsze posłuszeństwo niźli nabożeństwo”. Myślę, że właśnie teraz trzeba zaufać nauczaniu Kościoła, a nie własnej pobożności. Nie warto czytać i słuchać żadnych objawień i wizji prywatnych, poza tymi, które zatwierdził Kościół, jak Fatima czy orędzie o Miłosierdziu przekazane przez św. Faustynę. Całej reszty używa w tym czasie diabeł, by budzić strach, poczucie winy i oddalać od Boga. Wszystko jedno, jaki ksiądz czy wierny świecki je propaguje. W każdym czasie chrześcijanin nosi w sercu pokój Jezusa i żyje z podniesioną głową, a nie w lęku. Zdrowe fundamenty chrześcijańskiego życia duchowego to Eucharystia i miłość, a nie prywatne objawienia. Warto o tym pamiętać i innym o tym przypominać.  35



5 pozytywnych porad na czas pandemii Dawne nawyki ludzkości w dużej mierze doprowadziły do destrukcji społeczeństwa. Wirus pochodzący z chińskiego targu, na którym przetrzymywane w tragicznych warunkach zwierzęta są sprzedawane na konsumpcję mięsa, ma odmienić nasze życie. Oto kilka porad, by w czasie transformacji zachować na twarzy uśmiech. przygotowała JULIA SKIBIŃSKA

Zdrowie to priorytet Okres kwarantanny to dobry czas na to, aby zrobić zdrowotny rachunek sumienia oraz zaplanować zdrowszy styl życia. Internet pełen jest darmowych treningów, wartościowych treści oraz technik medytacji, które pozwolą nam cieszyć się lepszym zdrowiem. Oto niektóre z nich: Aplikacja Oprah & Deepak 21-Day Meditation Experience – Oprah Winfrey chyba nie muszę przedstawiać; Deepak natomiast jest szanowanym doktorem z holistycznym podejściem do życia. Aplikacja posiada darmowe oraz płatne ćwiczenia, w tym darmową medytację na polepszenie stanu zdrowia. Aplikacja Daily Workouts – darmowe ćwiczenia w domu na każdą partię ciała oraz zajęcia jogi – You are welcome! Aplikacja Gaia – zbiór poszerzających horyzonty i pouczających filmów, oryginalnych programów, artykułów oraz zajęć, które nie są dostępne za pośrednictwem mediów mainstreamowych. Aplikacja oferuje bezpłatny okres próbny.

Życie skromne to życie szczęśliwe „Spokojne i skromne życie przynosi więcej szczęścia niż dążenie do sukcesu w połączeniu z ciągłym niepokojem”. Albert Einstein Świat pełen jest mówców motywacyjnych i autorów poradników, którzy swoje wywody rozpoczynają zazwyczaj tak: Miałem wszystko to, o czym marzyłem. Pracę z podróżami dokoła świata, świetny samochód i wysoką pensję. Wszystko to straciło znaczenie, kiedy przeżyłem załamanie

nerwowe, wpadłem w depresję, wypaliłem się itd. Teraz rozumiem, że moje ciało i dusza od dłuższego czasu wysyłały mi sygnały. Byłem jednak zbyt skupiony na potrzebach własnego ego. Zawsze walczyłem o więcej. Dziś jestem wdzięczny za szansę rozpoczęcia wszystkiego od nowa i celebrowania każdego dnia. A gdyby się uczyć na cudzych błędach, zamiast popełniać je samemu?

Nowe lub inne nie oznacza gorsze Strach przed nieznanym to odwieczna batalia prowadzona przez człowieka. Nikt nie jest w stanie definitywnie powiedzieć, jak pandemia wpłynie na nasze życie oraz gospodarkę. Ten brak odpowiedzi jest męczący, zwłaszcza że jesteśmy pokoleniem przyzwyczajonym do informacji podanych na tacy po naciśnięciu przycisku Szukaj. Zastanawiałeś się, dlaczego z góry zakładasz czarne scenariusze? Buddyści, którzy mimo posiadania znikomego dobytku zostali okrzyknięci przez naukowców najszczęśliwszymi ludźmi na świecie, uczą, że jedyną pewną rzeczą na świecie jest zmiana. Jeśli uzależniasz swoje szczęście od czegoś, co i tak przeminie, to tym samym odbierasz sobie szansę na szczęście... Życie to ciąg wydarzeń. Raz na wozie, raz pod wozem. Sprawiedliwie dla każdego – tak już po prostu jest. Naucz się doceniać trudniejsze chwile, nie pojawiają się one bez powodu, a walka z nimi przysporzy Ci zmartwień. Przypomnij sobie wszystkie sytuacje bez wyjścia, z którymi się zmagałeś – a jednak pomimo przeciwności losu wciąż tu jesteś. Uwierz w swoją siłę oraz w to, że Wszechświat nie tylko zabiera, lecz także i daje. 37


WOMAN in the World

Szczęście to samodyscyplina Szczęście to samodyscyplina – podkreśla Dalajlama w wywiadzie zamieszczonym w książce Sztuka szczęścia. Szczęście to nie tylko nasz wybór, lecz także ciężka praca. Szczęście to nabyta umiejętność i forma odpowiedzialności za własne życie. Szczęście to docenianie każdego podmuchu wiatru, każdego mrugnięcia powieką. Szczęście to docenienie każdej tęczy podczas deszczu. Nic dziwnego, że zostaliśmy zmuszeni, by zwolnić. W ciągłym biegu ciężko jest docenić kolejny poranek. Teraz, gdy masz na to czas, rano i wieczorem, zapisz na kartce przynajmniej 10 rzeczy, za które jesteś wdzięczna. Ostatnie badanie wykonane przez amerykańskiego psychologa Roberta Emmonsa wykazało następujące zalety codziennej praktyki wdzięczności: • Ludzie, którzy prowadzili dziennik wdzięczności, byli o 25% szczęśliwsi niż ci, którzy prowadzili zwykły dziennik rutynowych zdarzeń. • Ludzie, którzy prowadzili dziennik wdzięczności, spali o 12% dłużej i budzili się o 15% bardziej wypoczęci niż ci, którzy tego nie robili. • Ludzie, którzy prowadzili dziennik wdzięczności, wykonywali 30% ćwiczeń fizycznych więcej niż ci, którzy nie zapisywali tego, za co są wdzięczni. Podsumowując, prawdziwe szczęście może zostać zbudowane tylko w naszym wnętrzu, tylko wtedy przeciwności losu nie będą sterowały naszymi emocjami. 38

Otwórz się na nauki oraz praktyki duchowe Robert Monroe to biznesmen, który w latach 70. odważył się napisać książki o swoich doświadczeniach duchowych, m.in. Podróże poza ciałem. Jako jeden z pierwszych opisał praktykę, obecnie nazywaną podróżą astralną, czyli podróżą duszy do miejsc nieznanych nam za życia. Natomiast Michael Newton (autor Wędrówki dusz) hipnotyzował ludzi w celach leczniczych, dzięki czemu niespodziewanie usłyszał aż 29 historii o tym, co dzieje się z naszą duszą po naszej śmierci. Wiedza ta łączy się jak układanka, utwierdzając czytelników w tym, że obecne życie, które wybrała nasza dusza, to tylko lub aż ziarnko w naszej nieskończonej wędrówce. Rozumiejąc to i akceptując, przestaniesz się bać, a życie zaczniesz traktować jak piękną przygodę. Świat jest pełen magii i historii o rzeczach nadprzyrodzonych. Gdy zrozumiesz, że jesteś tego częścią, kompletnie zmienisz swoje nastawienie do życia, a Twoja perspektywa poszerzy się o cały wszechświat! Zrozumiesz, że każda lekcja jest wartościowa dla Twojego prawdziwego, nieskończonego jestestwa, a problemy przyziemne zaczną tracić na sile. Artykuł powstał ze szczerej chęci pomocy. Mam wobec tego nadzieję, że mimo wrażliwości ludzkiej na trudną tematykę nie będzie on powodował negatywnych emocji, a powieli tylko te pozytywne. 



WOMAN in the World

Północna Argentyna Kilkumetrowe kaktusy, soczyście zielone wąwozy, solniska i najlepsze argentyńskie białe wino. To skarby, którymi zachwycają się wszyscy odwiedzający Saltę – północną prowincję Argentyny. przygotowała MAGDALENA JEŻ

www.upandhere.rocks 40


niesamowite kształty, jak i wyjątkowe barwy. Ich intensywny brunatnoczerwony kolor wspaniale kontrastuje z soczystą zielenią nieco wątłej roślinności. Natomiast dzięki wysokiej zawartości minerałów wiele skał ma kolorowe wtrącenia, które układają się w poprzeczne pasy: zielone, żółte albo fioletowe. Wygląda to doprawdy kosmicznie. Formacje skalne w Quebrada de las Conchas tworzą ponadto zadziwiające konfiguracje. Podziwiać można między innymi skałę przypominającą żabę, skalny amfiteatr czy fortyfikacje obronne. Cafayate to urocze, małe miasteczko skoncentrowane wokół dużego placu, z którego w każdą stronę rozchodzą się jednokierunkowe uliczki. Sławę wśród turystów – owocującą dużą liczbą hoteli, hosteli i restauracji – miasteczko zawdzięcza tutejszym winnicom. Wiele z nich to wspaniałe, zjawiskowo usytuowane hacjendy. Zadbane, utrzymane w klasycznym stylu winnice zapraszają na zwiedzanie połączone z degustacją. Typowe białe wina argentyńskie wytwarzane są ze szczepu Torrontes. Zdobywają one coraz więcej uznania wśród miłośników tego trunku na całym świecie. Aromat Torrontes jest intensywny, z dominującymi nutami białych kwiatów, moreli i cytrusów. W Cafayate, w lodziarni Heladería Miranda Creador del Helado de Vino można spróbować lodów robionych z wina – zarówno białego, jak i czerwonego. A że oba rodzaje smakują wybornie, przy konsumpcji trzeba zachować szczególną ostrożność.

C

iudad de Salta, stolica prowincji o tej samej nazwie, to największe miasto północnozachodniej Argentyny. Miejscowość liczy blisko pół miliona mieszkańców. Wielu z nich przybywa tu ze wsi lub z sąsiedniej Boliwii w poszukiwaniu szczęścia, pracy i lepszych perspektyw. Miasto tętni życiem. Warto poświęcić choćby dzień na to, aby przespacerować się jego uliczkami. Centrum pełne jest zabytków. Szczególnie godne uwagi są tutejsze kościoły odmalowane w żywe, kontrastowe kolory. Przy kościele na Plaza 9 de Julio stoi pomnik Jana Pawła II. Papież Polak odwiedził Argentynę w 1982 roku.

Powrócić do Salty można inną trasą – przez malutkie miasteczko Cachi. Droga z Cafayate do Cachi to jedna wielka serpentyna. Zakręt za zakrętem – i tak przez kilka godzin. Stan nawierzchni jest kiepski, jazda więc, choć męcząca, wcale się nie nudzi. Krajobraz za oknem zmienia się jak w kalejdoskopie. Czasem jest to sucha pustynia, czasem porośnięty bujną roślinnością wąwóz. Tu i ówdzie można zobaczyć wysokie na kilka metrów kaktusy. Niektóre rosną w wilgotnych dolinach, inne – wystawione na palące słońce pośród nagich skał. Ale nie tylko południowa część prowincji ma tak wiele do zaoferowania. Również północna zdumiewa swym pięknem i różnorodnością. Niewątpliwą atrakcją jest na przykład jedno z największych solnisk na świecie – Salinas Grandes. Suche, skorupowate złoża soli zajmują powierzchnię ponad dwustu kilometrów kwadratowych. Różnorodna Salta jest tylko jedną z prowincji Argentyny. Cały kraj ma ich aż dwadzieścia trzy. Każda jest inna – i każda warta poznania. 

Na południe od Salty leży niewielkie miasteczko Cafayate. Można tam dotrzeć autobusem – 190 km dzielących obie miejscowości pokonuje się w cztery godziny – można też bez problemów wynająć samochód i wyruszyć w drogę na własną rękę. Jeśli tylko mamy taką możliwość, warto to zrobić. Droga pomiędzy tymi miastami to słynna Ruta 40, pełna niesamowitych miejsc i widoków wartych dłuższego postoju. Jednym z nich jest rezerwat natury Quebrada de las Conchas. Tamtejsze formacje skalne mają zarówno 41


kolorowe

płaszczyki

na wiosnę

www.agrafka.com.pl


VI

Metamorphosis London trwa. Pomimo niesprzyjających warunków organizatorzy zdecydowali się nie przerywać programu i pokazać innym, że można się zmienić w każdej sytuacji, wystarczy tylko chcieć.

1. Obecnie uczestnicy stosują się do zaleceń diety oraz ćwiczą każdego dnia w zaciszu domowym, ogrodzie lub parku. Ćwiczenia zostały dobrane przez trenerów Agnieszkę Lobas, Roberta Hamernika i Justynę Wylęgałę. 2. Przed wprowadzeniem kwarantanny uczestnicy zostali przebadani w Medical Diagnosis, aby sprawdzić ich stan zdrowia i kondycję. Wyniki ich badań były podstawą doboru diety oraz suplementów. 3. W trakcie wizyty we Wrocławiu Kasia odbyła konsultację stomatologiczną w gabinecie dr. Ćwirko. 4. Podczas dnia urody w drogerii Natasha Cosmetics Kasi, Eli, Dominice i Danielowi przebadano skórę oraz wyposażono ich w zestawy kosmetyków do domowej pielęgnacji twarzy i ciała. 5. Na pierwszy ogień fryzjerskiej metamorfozy poszedł Daniel, któremu stylista Dawid Graj zmienił kolor włosów i fryzurę. Efekt niesamowity! 6. Cała czwórka przeszła również jedną sesję depilacji laserowej w The Salon 001 oraz pierwszą sesję z serii zabiegów Fat Freezer w gabinecie My SPA Expert.

Przed uczestnikami jeszcze mnóstwo ćwiczeń oraz fantastycznych zabiegów, które się rozpoczną po odwołaniu kwarantanny. Postępy uczestników można na bieżąco śledzić na fanpage’u Metamorphosis London, a efekty ich pracy zobaczymy podczas gali finałowej, która odbędzie się 22 sierpnia w klubie Orła Białego w Londynie.

43


WOMAN in the World

Dawid Żółtaszek

polski kickbokser wagi ciężkiej, mieszkający na stałe w Wielkiej Brytanii. Na koncie ma 18 zwycięstw. przygotowanie REDAKCJA zdjęcia JASMINA PHOTOGRAPHY lokalizacja MAXIMUS GYM & MARTIAL ARTS

CENTRE, BURRELL ROAD, FRIMLEY, GU16 7JG

Ćwicz z Dawidem

MOCNE UDA I ZGRABNE POŚLADKI

Dawid do współpracy zaprosił Joannę Jurkiewicz, z którą zaprezentował serię ćwiczeń wzmacniających mięśnie nóg i pośladków. Do dzieła!

44


• Pozycja wyjściowa: tak zwany półprzysiad. • Przechodzimy do wyskoku, wybijając się mocno w górę, i ponownie schodzimy do przysiadu. • Ćwiczenie należy wykonywać nieprzerwanie: 8–12 wyskoków.

• Pozycja wyjściowa: taka jak w poprzednim ćwiczeniu. • Nie prostując całkowicie nóg, unosimy się na 3/4, wykopując jedną nogę w bok na wysokość pasa. Druga noga pozostaje lekko ugięta. • Ćwiczenie należy wykonywać nieprzerwanie: 8–12 razy na każdą nogę.

• Pozycja wyjściowa: leżymy z podpartymi nogami najlepiej na wysokości kolan. • Odpychamy się jedną nogą, wypychając biodra w górę. Drugą nogę najlepiej trzymać wyprostowaną równolegle. • Ćwiczenie należy wykonywać nieprzerwanie: 8–12 razy na każdą nogę.

• Pozycja wyjściowa: klęczymy z rękami skrzyżowanymi na piersi. Ważne, aby łokcie były na wysokości ramion. • Nie unosząc bioder, przechodzimy do przysiadu, utrzymując się w tej pozycji kilka sekund. Następnie wracamy do pozycji klęczącej. • Ćwiczenie należy wykonywać nieprzerwanie: 8–12 razy.

45


www.loudress.pl


“Miej Odwagę by podjąć decyzję. Siłę by w niej wytrwać. Cierpliwość by doczekać efektów”

The 1:1 Diet by Cambridge Weigh Plan jest na rynku brytyjskim od 1984 roku. Gold Standard badania. Dieta opracowana przez naukowców, odpowiednio zbilansowana, wygodna, smaczna i łatwa w przygotowaniu. Plus darmowa opieka konsultanta, który wspiera i pomaga od początku do końca. Średni spadek wagi: kobiety 6-8kg na miesiąc, mężczyźni 8-10kg. Spadek wagi jest indywidualny i zależy od wielu czynników, np od wybranego programu. Chcesz wiedzieć więcej - skontaktuj się, z którąś z wymienionych tutaj osób. LONDYN: Ealing, Acton, Chiswick, Hanwell, Southall, Brentford Ewa Oleksy 07903 774411 www.fb.com/one2onediet.EwaOleksy email: one2diet.konsultantki@gmail.com Marta Siekierka 07725 443556 www.fb.com/one2onediet.martaDS

Borehamwood i okolice Kasia Sikorska 07543 774935 www.fb.com/1to1dietborehamwood

Corby, Kettering Grzegorz Żurawski 07511 928574 www.fb.com/Gregory.one2onediet

Gatwick, Crawley i okolice

Heston, Hounslow, Feltham,Isleworth, Teddington, Richmond and Slough

Grays, Orsett, Chadwell, Ockendon

Marta Heilman-Paluch 07882 051147 www.fb.com/1to1marta

Agnieszka Kocon 07831 971975 www.fb.com/aga.one2onediet

Agnieszka Burczak 07506 586653 www.fb.com/one2oneDiet.AgaGraysEssex

Greenford/Northolt, Harrow, Hayes, Sudbury Karolina Chodyra 07947 181939 www.fb.com/one2onediet.karolina Anna Piechowiak 07738 395055

Portsmouth, Bognor Regis and Southampton

Aneta Olczyk 07540 525031 www.fb.com/1to1dietportsmouth

CW_EO_A4advertPolishMag03.20.indd 1

Daria Grzybowski 07538 821654

Ruislip, Eastcote, Ickenham, Uxbridge, Hillingdon Beata Bilska 07875 732968 www.fb.com/beata.bilskaa

Sutton, Croydon, Mitcham, poludniowy Londyn Sabina Karolak 07946 111060 www.fb.com/1to1Sabina

19/03/2020 15:49



Turn static files into dynamic content formats.

Create a flipbook
Issuu converts static files into: digital portfolios, online yearbooks, online catalogs, digital photo albums and more. Sign up and create your flipbook.