Woman in the World no 13

Page 1

NR 13

LISTOPAD / GRUDZIEŃ 2020

Zmień myślenie, a zmienisz świat Anita Gierczyk

Jak rozbudzić pożądanie Z kortu tenisowego na wybieg

Urszula Radwańska

Relax, nothing is under control

w plebistycie

Nieposkromiona kreatywność

Aneta Małek

Seks, mafia i tajemnice

Magdalena Winnicka

Szczegółowe informacje przeczytasz wewnątrz magazynu.



ACCOUNTANCY & CONSULTATION SERVICES

Tax & Accountancy Services Self Assessment & CIS VAT & Company Formation Limited Companies & Partnerships Payroll & Bookkeeping Self Employed & HMRC

Tel. 020 7998 7297 Mob. 078 3584 0916 Email. info@MJaccountancy.co.uk

LONDON Greenford,UB6 GUILDFORD Wood Street Village, GU3


Woman in the World Awards to międzynarodowy plebiscyt skierowany do firm, których właścicielkami są Polki. Jego celem jest promowanie przedsiębiorczości polskich kobiet poza granicami kraju oraz umacnianie ich pozycji na zagranicznych rynkach.

Ty też możesz dołączyć do grona laureatek Woman in the World Awards 2020!

Foto Ewa Zalewska

Co daje uczestnictwo w plebiscycie Woman in the World Awards? • • •

Miejsce w gronie przedsiębiorczych Polek, Rozpoznawalność Ciebie i Twojej marki, Promocję w magazynie na rynkach europejskich.

Dla kogo jest plebiscyt Woman in the World Awards? • • •

Dla kobiet przedsiębiorczych, kreatywnych i aktywnych zawodowo, Dla kobiet, które chcą być inspiracją dla innych kobiet, Dla kobiet, które chcą wspierać innych.

Uroczysta gala odbędzie się w marcu 2021 roku w Londynie. Liczba uczestników i gości ograniczona. Galę poprowadzi gwiazda polskiej telewizji. Podczas gali odbędzie się pokaz mody znanej polskiej marki, przedstawienie kandydatek, wręczenie nagród i statuetek oraz impreza taneczna. Udział w plebiscycie i gali jest płatny.

Jesteś zainteresowana? Zgłoś się po ofertę: reklama@womanintheworld.co.uk


Kreatywna Polka s. 14

Emigrantka z torebką Louisa Vuittona s. 26

Z koszyka babci Alicji – amarantus s. 31

Logopeda radzi: seplenienie s. 34

Biznesmama. O trudnej roli bycia matką

Foto Ania Radomska Photography

Droga Czytelniczko! Wiemy, że pewne tematy i zagadnienia są dla Ciebie w życiu niezmiernie ważne. Od tego numeru będziesz mogła przeczytać więcej ciekawych artykułów na temat psychologii, macierzyństwa czy seksualności. Wyszukujemy specjalistów i treści, które mogą być dla Ciebie inspirujące, dające do myślenia, odpowiadające na Twój problem. Mamy nadzieję, że i w tym wydaniu znajdziesz coś dla siebie. Jeśli zechcesz podzielić się z nami swoimi przemyśleniami, historią czy twórczością – jesteśmy dla Ciebie. Na koniec chcę Wam przypomnieć, że mimo sytuacji na świecie, jesteśmy dla Was, działamy, motywujemy i mamy ogromną nadzieję, że zobaczymy się z Wami na 2. edycji plebiscytu Woman in the World Awards 2020. Z najlepszymi życzeniami

s. 38

Dlaczego warto czytać dzieciom s. 40

Stop. Jedyne, co musisz, to zadbać o siebie s. 48

Czego nie nauczono nas o miłości

Redakcja: redakcja@womanintheworld.co.uk Redaktor naczelna: Marta Borowiecka Dyrektor generalny: Irmina Przybyłowska Zespól: Sekretarz redakcji: Ewelina Adamska Drwięga Zespól dziennikarzy: Małgorzata Jasińska, Julia Skibińska, Ann Linhart Regionalni przedstawiciele sprzedaży: Anglia i Szkocja – Karolina Sobańska, Sylwia Potrzebowska, Anna Micholcz Hiszpania – Dominika Relska Polska – Aleksandra Cylwik, Małgorzata Banasiak Wydawca: MIM Creations Ltd Adres kontaktowy: office@mimcreations.co.uk Projekt graficzny, skład DTP: Tomasz Dogiel www.adicon.uk Korekta: Justyna Pogorzelska Na okładce: Anita Gierczyk Autor zdjęcia: Dana Puciłowska Zdjęcia: Pexels.com

@WomanInTheWorldMagazine

s. 50

www.womanintheworld.co.uk

5


WOMAN in the World

Magdalena Winnicka

Seks, mafia i tajemnice „Facet jest głową, ale to kobieta jest szyją i nią kręci’’ – mówi Magdalena Winnicka, autorka bestsellerowej powieści Kostandin. Grzechy mafii. Jej książka podbija zarówno serca czytelników (wywołując rumieńce na twarzach co bardziej nieśmiałych), jak i listy sprzedaży. Debiutancka powieść Winnickiej jeszcze przed premierą uplasowała się na podium najlepiej sprzedających się książek obyczajowych w Empiku. Sama autorka wzbudza nie mniejsze zainteresowanie, co jej dzieło. 6

rozmawiała MAŁGORZATA JASIŃSKA zdjęcia ANIA RADOMSKA PHOTOGRAPHY


Zacznijmy od tego, że z wykształcenia jest Pani…? Ukończyłam studia na uniwersytecie ekonomicznym, więc z wykształcenia jestem inżynierem. Inżynier to przecież umysł ścisły, więc skąd nagle skłonności pisarskie? Całe życie myślałam, że matematyka to mój konik. Przedmioty humanistyczne wprawdzie nie stanowiły trudności, ale zwyczajnie mnie nudziły. Nigdy nie przeszło mi przez myśl, że będę pisać. Jakiś czas temu chciałam zrobić coś tylko dla siebie. Sporo eksperymentowałam – pianino, motocykl, akrobatyka. Aż pewnego dnia w mojej głowie pojawił się obraz i natychmiast przelałam go na papier. Ale nawet wtedy przez myśl mi nie przeszło, że moja debiutancka książka trafi na podium najlepiej sprzedających się książek obyczajowych w Empiku. I to przed premierą! Czy już wcześniej, powiedzmy w szkole, pojawiały się jakieś pisarskie przygody? Być może pomysł zrodził się kiedyś tam, schował i cichutko czekał na dobry moment? Nie. W liceum z powodu ubogiej frekwencji byłam zagrożona z języka polskiego. Warunkiem przejścia do następnej klasy było zaliczenie materiału z całego roku. W terminie trzech dni! Więc przyswoiłam te wszystkie lektury, fraszki i treny Kochanowskiego i odpowiedziałam bezbłędnie na pytania. Dodam, że polonistka była z tych bardzo wymagających i do tej pory się wzdrygam, jak o tym pomyślę. Najbliżsi wiedzieli o tym, że ma Pani zamiar pisać, czy książka powstawała raczej w tajemnicy? Początkowo żyłam w tajemnicy, bo zwyczajnie nie wiedziałam, co się dzieje. Po kilku dniach obrazy w mojej głowie dosłownie przestawały się mieścić. Nie mogłam już myśleć o niczym innym. To mnie bawiło jak jeszcze nic nigdy, ale i stresowało w równym stopniu. Chciałam siedzieć całą dobę przed komputerem, by skończyć jak najszybciej. Tak mocno weszłam w tę historię, że zaczęłam odkładać wszystkie obowiązki na bok. Potrzebowałam więc wsparcia bliskich. To wtedy zdradziłam swój sekret rodzinie. Jaka była reakcja najbliższych na to, że, ot, okazało się, że mieszkają pod jednym dachem z pisarką? Najlepszą reakcję zaserwował mi mój „niemąż”. Znam go dobrze, ale reakcję na pisanie książki przez kogoś, kogo w życiu by się o to nie podejrzewało, ciężko przewidzieć. Nie wiedziałam, czy się ucieszy, czy sprowadzi mnie na ziemię. Byłam pewna jednego – że go zaskoczę. Tymczasem to on zaskoczył mnie! Nawet przez myśl mu nie przeszło, że książka nie będzie dobra! Dla niego oczywiste było, że piszę bestseller i od razu zajął się konkretami, czyli wydawaniem. Może dlatego w Kostandinie nie chciałam powielać obrazu gangstera wzbraniającego się przed okazywaniem szacunku kobiecie? Wpływowy, silny facet nie boi się wspierać kobiety, którą kocha. Mojego bohatera różni więc podejście do płci pięknej. Nieprzypadkowo mówi się, że ,,facet jest głową, ale to kobieta jest szyją i nią kręci’’. Pisarz to wolna dusza, a wena nie puka do nas z zapytaniem, czy teraz mamy czas usiąść i pisać, ona chce tu i teraz! Czy w czasie tworzenia mocno zmienia się życie codzienne? Oj, TAK! Moje życie zmieniło się diametralnie, ja sama bardzo się zmieniłam. Pierwszy raz w życiu wiem, czego chcę. Mam prawdziwą pasję. Robiłam różne rzeczy: gra na pianinie, jazda motocyklem, ale nigdy nie było to coś, bez czego nie mogłabym żyć. A teraz tak właśnie jest. Kiedy nachodzi

mnie wena, z którą nie mogę walczyć, odpuszczam sen, by spisać myśli. Nie jest to dla mnie wyrzeczenie. Zwłaszcza teraz, gdy dosłownie każdego dnia dostaję wiadomości od czytelników, że moja książka coś w nich poruszyła, zmieniła, że sprawiłam im radość. To mnie dodatkowo motywuje. Książka dla pisarza jest jak dziecko. Czy ciężko jest po stworzeniu oddać swoje dzieło światu? Tak i nie. Nigdy nie chciałam chować Kostandina do szuflady. Od początku marzyłam, by puścić tę historię w świat. Jednak okres zapowiedzi, przedsprzedaży i premiery był bardzo stresujący. Nie wiedziałam, czego się spodziewać, jakie będą reakcje… Teraz to liczby do mnie przemawiają. Mogłabym patrzeć godzinami na TOP-kę Empiku. To dla mnie ogromny sukces i wyróżnienie. Zwłaszcza że to mój debiut. Na Instagramie czy Facebooku wręcz zalewają mnie niezwykle pochlebne recenzje, dzięki czemu wiem, że nie mam się czym przejmować. Pracuję nad kontynuacją. Książka powstała „od jednego machnięcia piórem” czy bywały pisarskie kłopoty i ciemne zaułki, w których wydawało się, że to wszystko nie ma sensu? Dosłownie od jednego machnięcia piórem – jeśli mowa o pierwszym drafcie. Historię opracowałam w kilka tygodni. Kłopoty pojawiły się dopiero przy dopracowywaniu szczegółów. Jestem profesjonalistką, to moja pierwsza książka, więc wszystko musiało być idealne! Zdarzały się więc krótkie, jedno-, dwudniowe blokady. Ale póki co mam tyle pomysłów, że nie muszę się zmuszać do siadania przy laptopie. Podczas gdy my tu rozmawiamy o moim debiucie, ja już kończę pisać drugą część, a myślami jestem w trzeciej! Co sądzisz o porównaniach „Kostandina” do „365 dni” Blanki Lipińskiej? Istnieją tysiące mafijnych erotyków i każdy z nich można porównywać do 365 dni, a z kolei książkę Blanki do Grey’a. Tylko po co? Jeśli jest to romans mafijny, to wiadomo, że będzie mafia i seks. Wszystko pozostałe – fabuła, bohaterowie, styl – to kompletnie inny świat. Jednak jeśli ktoś powie, że moja książka jest na poziomie powieści Blanki, będzie to dla mnie komplement.

7



rozmawiała MAŁGORZATA JASIŃSKA zdjęcia DANA PUCIŁOWSKA stylizacje ANITA GIERCZYK

Anita Gierczyk

Razem możemy przenosić wszystkie góry świata 9


WOMAN in the World tyczną Arbonne. Udzielam również porad na płaszczyźnie psychologii. Spełniam się jako doradca życiowy i biznesowy. Łączę pasje, osiągam sukces zawodowy na skalę globalną. Nie ma dla mnie rzeczy niemożliwych. Skąd wziął się pomysł na biznes, który obecnie tworzysz? Życie daje każdemu tyle, ile on sam ma odwagę z niego wziąć. Moda i piękno towarzyszą mi od dziecka. Czekałam na odpowiedni moment, by uczynić ze swoich pasji pomysł na życie. Od nastoletnich lat chciałam stworzyć markę osobistą. Kiedy poczułam, że ten czas nadszedł, szukałam miejsca, gdzie będę mogła pokazać siebie oraz swój styl. To była szybka decyzja. Media społecznościowe, strona www itd. Stylizacje, które tam prezentowałam, spotkały się z pozytywnym oddźwiękiem. Coraz częściej dostawałam zapytania o możliwość stworzenia stylizacji dla konkretnej osoby, potem jedna sesja, druga, przegląd szafy, zakupy, zlecenia do reklam i… poszło!

Co sprawiło, że postanowiłaś związać swoje życie z modą? Jakie były Twoje pierwsze kroki w branży jako stylistka? Całe życie ubierałam swoją rodzinę, stylizowałam i doradzałam przyjaciółkom, zawsze był to strzał w dziesiątkę. I tak dopiero po trzydziestce moja miłość do mody doczekała się spełnienia. Kluczowe jest, by kochać to, co się robi, a pierwsze kroki w tej dziedzinie to zdecydowanie pasja do mody. Dziś jestem z siebie dumna! Własną markę, brand biznesowy stworzyłam pod nazwą „Anita Gierczyk –Personal Style Director & Image Consultant”. W 2019 r. miałam zaszczyt być laureatką nagrody w plebiscycie organizowanym w Londynie pod nazwą Woman in the World Awards 2019, gdzie odebrałam statuetkę „Personal Stylist of the year 2019”. Moja marka osobista zdobyła wyróżnienie na uroczystej gali międzynarodowego magazynu „CEOWORLD”, która odbyła się w Warszawie pod nazwą Top Polish Brands 2020. Udzieliłam wywiadu do książki Zwykli, niezwykli. Historie biznesowe ludzi sukcesu i polskich marek. Otrzymałam wyróżnienie w londyńskim Smart Choice Academy. Współpracuję z prestiżową marką kosme10

Sama wychowujesz synów. Czy w związku z tym było bardziej pod górkę w drodze do celu? To pytanie jest mi ostatnio bardzo często zadawane. Wierzę, że moja odpowiedź będzie motywacją do działania dla wielu kobiet. Po odejściu od męża nie odczułam różnicy, ponieważ zadania pozostały te same. Będąc żoną i mamą, byłam odpowiedzialna za obowiązki domowe, wychowywanie dzieci, szkołę, kluby pozaszkolne i codzienną organizację. W ile zawodów wciela się każda kobieta, która zostaje żoną, a potem mamą? Myślę, że wie o tym wiele z nas. W swoim małżeństwie byłam żoną samotnie wychowującą dzieci. Jeśli chcesz być najlepszym rodzicem dla swojego dziecka, zadbaj o własne szczęście i pokaż, że nie warto godzić się na życie w przeciętności. My kobiety mamy siłę, odwagę i marzenia, o które warto walczyć. Kochajmy i szanujmy siebie, bądźmy dla siebie wyrozumiałe i dobre. Nie szukaj szczęścia zbyt daleko. Ono jest w Tobie :) Wiele mam mówi mi, że mają wyrzuty sumienia, wychodząc do pracy. Ja też tak czasem mam, przyznaję. I tak już będzie zawsze. Bo mamą chce się być na 1000%. Żeby nie zwariować, trzymam się hasła, które powtarzamy sobie codziennie w naszym domu: nie liczy się ilość spędzanego ze sobą czasu, tylko jego jakość!


Wiecie, za co kocham moją pracę? Za to, że robię coś, co dodaje mi skrzydeł, a kiedy wracam po pracy, czekają na mnie moi synowie, atakując mnie swoją miłością. Nic i nikt się wtedy dla mnie i dla nich nie liczy. Moi prawie już dorośli mężczyźni wiedzą, że ich mama jest asertywną, sprawiedliwą, odpowiedzialną, stanowczą kobietą o wielkim i dobrym sercu, pełnym wrażliwości i wyrozumiałości. Kobietą, na którą zawsze mogli i mogą liczyć. Możemy razem przenosić wszystkie góry świata. Zmęczenie się wtedy nie liczy. Zawsze mnie wspierają, wiedząc, że jestem dla nich i matką, i ojcem, więc staram się dwa razy bardziej. Kwestie finansowe, na które składają się nasze potrzeby życia codziennego i przyjemności, zależne są od mojej pracy. Z radością w sercu mogę powiedzieć, że jestem kobietą, która nie prosi o to, czego nie może zrobić sama dla siebie. Ale wiele samotnych mam zwyczajnie boi się podjąć wyzwanie. Moja rada...? Samodzielne rodzicielstwo nie jest łatwe, jednak trwanie w nie dość dobrym związku przynosi więcej szkody niż korzyści. Bycie samodzielnym rodzicem jest o wiele lepsze niż bycie rodzicem samotnym, choć żyjącym w fikcyjnym związku. W moim przekonaniu złotym środkiem w pogodzeniu dwóch kwestii – bycia mamą i kobietą biznesu – jest odpowiednia organizacja. Zamiast rozpatrywać rodzicielstwo i karierę w kategoriach poświęcania się (dziecku lub pracy), lepiej jest poszukać w tym wszystkim zdrowej równowagi. Dziecko i spokojna praca – to jest do pogodzenia. Dziecko i mała firma – to jest do pogodzenia. Dziecko i freelancing – to też jest do pogodzenia. A życiowy spokój, jaki zyskujemy – dzięki świadomości, że nie zaniedbujemy ani siebie, ani rodziny – jest bezcenny.

w ramach której poznajemy podstawowe zasady budowania stylizacji. Dobieramy kolory, które będą odpowiednie dla naszego typu urody, i uczymy się je łączyć w oryginalny sposób. To może być przegląd szafy, w ramach którego stylista analizuje obecny styl klienta, po czym wskazuje, w jaki sposób można maksymalnie wykorzystać potencjał jego ubrań. Jeśli niektóre rzeczy są dobrane niewłaściwie, to stylista podpowie, na co warto je wymienić. Ponadto pokaże on klientowi, jak można zorganizować swoją szafę, żeby mieć gotowe zestawy na dowolną okazję. Jeśli chodzi o wspólne zakupy i kreowanie nowego wizerunku, to stylista znajduje w sklepach najlepsze pod kątem ceny i jakości rozwiązania, dzięki czemu oszczędza czas i pieniądze klienta. Inspiruje go, pokazując mu nowe rodzaje stylizacji albo nowe sposoby noszenia znanych mu już ubrań. Na każdym z tych etapów współpracy musimy pamiętać, że stylista nie jest osobą, która będzie klienta oceniała, krytykowała albo do czegoś zmuszała. Stylista to doradca. Kto powinien, Twoim zdaniem, skorzystać z usług stylisty? Czy każdego da się nauczyć mody? Mogę powiedzieć, że najczęściej z usług stylisty korzystają ludzie, którzy są na etapie zmian w swoim życiu. Może to być powrót do pracy po urlopie macierzyńskim, zmiana stanowiska albo rodzaju pracy, zmiana miejsca zamieszkania, zmiana wagi albo proporcji sylwetki. Krótko mówiąc: dzieje się coś, co sprawia, że dana osoba nie czuje się już komfortowo w swoich starych ubraniach. Czasami jest jednak tak, że klient jest po prostu zainteresowany innym spojrzeniem na jego styl.

Stylista to przede wszystkim doradca, któremu zależy na tym, żeby klient czuł się w swoich ubraniach najlepiej jak to tylko możliwe.

Kim właściwie jest stylista i na czym polega jego praca? Stylista to przede wszystkim doradca, któremu zależy na tym, żeby klient czuł się w swoich ubraniach najlepiej jak to tylko możliwe. Ważne, żeby klient czuł się otoczony opieką i miał świadomość tego, że w razie wątpliwości i pytań może zwrócić się z tym do swojego stylisty. Praca stylisty może mieć zupełnie różny charakter w zależności od tego, z czym klient ma trudności i na jakim poziomie w relacjach ze swoim wizerunkiem się znajduje. To może być konsultacja stylistyczna,

Jak wygląda proces odkrywania i budowania stylu? Jak długo trwa? Od czego zazwyczaj należy zacząć? Własny styl to przede wszystkim nasza świadomość samych siebie. Budowanie stylu jest procesem, a my musimy sobie odpowiedzieć na kilka ważnych pytań. Jacy jesteśmy? Jakie mamy wartości i jak chcemy je manifestować poprzez swój wygląd? Co chcemy przekazać światu i w jaki sposób chcemy być odbierani? Jakie relacje z ludźmi chcemy nawiązywać? Pracujemy nad świadomością tego, jaka estetyka nam się podoba, jakie modowe trendy są dla nas odpowiednie. Świadomością tego, jaki typ urody posiadamy, jakie są niuanse sylwetki oraz jak pewne fasony będą z nią współgrać. Świadomością tego, jakie sklepy i marki mają właściwe 11


WOMAN in the World dla nas DNA stylu. Tworzenie własnego wizerunku wymaga wiedzy, doświadczenia, a także popełniania błędów. Mogę powiedzieć, że w ciągu roku można znacząco zmienić swój styl. Mam na myśli nie metamorfozę, ponieważ, jak wiadomo, kompletnie inny wizerunek można wykreować nawet w trakcie jednego spotkania. Chodzi mi raczej o sposób spojrzenia na siebie, o chęć eksperymentowania ze swoim stylem oraz o stopień odwagi i luzu w swoich stylizacjach. Mam szczęście, ponieważ jestem świadkiem transformacji stylu niektórych z moich klientek i niezmiernie mnie to cieszy. Jak wygląda współpraca ze stylistką? Jeśli robię przegląd szafy, to kilka godzin spędzam w domu klienta, pracując z jego szafą, a później jeszcze jakiś czas poświęcam na pracę przed komputerem

w domu. Po pierwsze: muszę wysłać klientowi zdjęcia z zestawami oraz moimi komentarzami. Po drugie: przygotowuję dla niego podsumowanie z różnymi zaleceniami oraz obrazkami ze stylizacjami. Wszystko po to, żeby klient mógł na spokojnie jeszcze raz wszystko przeanalizować i przejrzeć oraz zrozumieć, na czym będziemy się skupiać podczas zakupów. 12

Wspólne zakupy trwają najczęściej 3-4 godziny, ale żeby były one maksymalnie owocne, muszę przed naszym spotkaniem spędzić w sklepach dodatkowe godziny. Pozwala mi to na optymalne zorganizowanie naszej trasy oraz zaproponowanie najlepszych rozwiązań spośród dostępnego aktualnie asortymentu. Z każdym klientem tworzymy listę zakupową oraz określamy budżet, w ramach którego pracujemy. Poza tym mam stałych klientów, którzy raz na jakiś czas wysyłają do mnie pytania albo proszą o spotkanie. Wtedy tworzę dla nich tablice na Pintereście, podrzucam przydatne linki albo przeglądam dostępne w sklepach ubrania. Reasumując, moja praca wygląda głównie tak: albo jestem w sklepach, albo przed komputerem. Wiele osób czuje skrępowanie, wstydzi się zrobić pierwszy krok i poprosić stylistę o pomoc w odnalezieniu siebie. Jak możemy ich przekonać, że naprawdę warto? Warto bawić się modą, ale po to, by ubrać człowieka, a nie go przebrać. Przede wszystkim, jeśli to możliwe, nie należy traktować mody śmiertelnie poważnie. Dobrze jest przed zakupami trochę poprzymierzać i sprawdzić, czy gust nam się nie zmienił. Odpowiedzieć sobie na pytania: czy w tym sezonie nie chciałoby się nam trochę poszaleć z nową długością? A może chciałybyśmy dodać wizerunkowi trochę blasku? Być może jesteśmy gotowe na sięgnięcie po modny gadżet, który odmieni naszą stylizację? Moda to wielostronne zjawisko. To styl, elegancja, nonszalancja, bunt, presja. Możemy nazwać ją jakkolwiek. Możemy się z nią utożsamić całkowicie – mam tu na myśli bieżące trendy, w wyniku których wyglądamy na ulicy jak klony, a możemy czerpać z niej inspiracje, mieszając różne style, przez co stworzymy swój własny i będziemy wyglądać nietuzinkowo oraz oryginalnie. Możemy kupować w markowych sklepach, sieciówkach, second handach, wszystko zależy od stanu portfela. Nie bójmy się eksperymentować. Ważna jest kompozycja i nasza fantazja.


Co najbardziej lubisz w swojej pracy? Wyzwania. W mojej pracy klientki są w różnym wieku. Są klientki ufne, ale zdarzają się też trudniejsze, z bardzo dużymi wymaganiami, którym muszę sprostać. Zdarza się, że asystuję przy wyborze sukni ślubnej i tworzeniu całej stylizacji. Prowadzę zajęcia warsztatowe, gdzie spotykam kobiety, które bardzo chętnie poznają tajniki mody i stylizacji. Prowadzę także wykłady dotyczące wizerunku, w trakcie których mówię o świadomych wyborach i celach, o tym, jak ważny w naszej pracy jest ubiór i zachowanie. Ciekawym doświadczeniem jest praca z panami. W swojej karierze nie spotkałam jeszcze zakompleksionego pana. Panowie chcą „tylko” dobrze wyglądać, żaden nie powiedział, że chce się zmienić. Czy możesz doradzić naszym czytelniczkom, jak świadomie zaprosić modę do codziennego życia? Tak, uważam, że to bardzo ważny temat, o którym musimy rozmawiać. Świat pędzi jak szalony, wszystko jest szybkie i łatwe do kupienia – im szybciej, tym lepiej. Czasami warto się zastanowić: czy na pewno potrzebuję kolejną bluzkę do kolekcji? Czy na pewno potrzebuję ten „ostatni krzyk mody”? Może warto postawić na ponadczasowość. Może warto pomyśleć o pożyczaniu ubrań, kupowaniu ich z drugiej ręki. Świadomość to pierwszy krok do zmian. Jak wcielić świadomą modę w życie? Przede wszystkim to wiedza i znajomość marek. Kupowanie T-shirtu z ekologicznej bawełny to jedno, ale ważne jest też to, aby znać firmę, od której go kupujemy. Być świadomym tego, jak ona działa na różnych płaszczyznach. Jak w kilku zdaniach mogłabyś opisać swój styl? Bardzo lubię łączyć style i często sięgam po klasykę. Zawsze czułam przesyt aktualnie obowiązującymi trendami. Wydawały mi się banalne i wręcz nudne przez ich wszędobylstwo, więc robiłam woltę i sięgałam po coś przewrotnego, np. dziewczęce falbanki i powabne koronki. I nawet jeśli w danym momencie zupełnie o nich zapomniano, to już za moment eksplodują najgoręcej. A ja wówczas znowu poszukuję czegoś odmiennego, nowego lub zapomnianego. Jako stylistka wchodząc do sklepu, zwracam uwagę na nowe kolekcje, ale nigdy nie biorę ich w całości jako „swoje”. Każdorazowo dokonuję ostrej selekcji. W każdej stylizacji lubię przemycić coś oryginalnego, coś, co odróżni mnie od innych. Często stawiam na dodatki. Jeśli coś mi się w nich spodoba, zainspiruje mnie, tworzę autorską wersję, coś w rodzaju „wariacji na temat”. Jakie trendy znajdziemy w Twojej szafie w 2021 roku? Cieszę się, że w sezonie wiosna-lato 2021 nadal będą modne moje ukochane koronki i falbanki. W mojej szafie na pewno nie zabraknie również oversizowych marynarek oraz spodni. Kocham je! Są wygodne, a jednocześnie nadają stylizacji oryginalny akcent.

Twoje pasje, czyli co Ci jeszcze w duszy gra? Moje pasje to stylizacja modowa, makijaż, kreowanie piękna, poszerzanie wiedzy z zakresu psychologii, sport, taniec, fotografia i podróżowanie. Udzielam również porad na płaszczyźnie psychologii. Spełniam się jako doradca życiowy i biznesowy. Łączę psychologię z badaniami parapsychologicznymi. Łączę rozwój i pracę z umysłem z psychiką i emocjami. Bliskie mi jest holistyczne podejście do pojmowania świata i ludzi. Łączę to, co udowodnione, z tym, co jeszcze nie zostało udowodnione. Czy czujesz się kobietą spełnioną? Tak! Moje poczucie szczęścia, od kiedy pamiętam, opiera się na tym, że wszystko, co robię, robię z pasją i zaangażowaniem. Wiele lat temu przyjaciółka zapytała mnie, jakim cudem przy takiej liczbie obowiązków zachowuję optymizm. Powiedziałam jej, że jest dokładnie odwrotnie: czuję się optymistką i dlatego sobie radzę. W życiu kieruję się dewizą „zamiast liczyć na innych, naucz się liczyć na siebie”. Do siebie przede wszystkim miej pretensje, gdy coś się nie uda. I sobie zawdzięczaj sukces, kiedy go osiągniesz. Jesteśmy uzależnieni od naszych myśli. Dopóki nie zmienimy naszego myślenia, nie będziemy w stanie zmienić niczego innego.

Anita Gierczyk Personal Style Director & Image Consultant www.anitagierczyk.com

Consultant/Make Up Artist www.anitagierczyk.arbonne.com

Doradca życiowy i biznesowy 13


WOMAN in the World

Kreatywna Polka

Zobacz dzieła zdolnych i kreatywnych Polek. Jeśli malujesz, rzeźbisz, szyjesz ubrania (lalki, poduszki itp.), wytwarzasz różne ciekawe rzeczy, to zapraszamy Cię do nas.

Soapwell

Gosia Iwaniec ze Szkocji swoją przygodę z tworzeniem mydeł zaczęła kilka lat temu, kiedy poszukiwała zdrowych kosmetyków dla swoich dzieci. W rezultacie powstała mydlarnia Soapwell, gdzie obecnie powstają wegańskie mydła, nawilżające kule do kąpieli, sole i inne dodatki. Gosia dużo czasu spędza w lesie i na łąkach, gdzie zbiera zioła i kwiaty, które wykorzystuje w swojej pracy. Ważna jest dla niej ekologia. Fb: Soapwell Ig: @my_soapwell

Pani z wosku

14

Kamila to kreatywna osoba, która wkłada dużo serca w tworzenie świec sojowych. Do ich produkcji używa wyłącznie wosku sojowego oraz olejków eterycznych, które służą do aromaterapii. Knot w świecy jest bawełniany niebielony lub drewniany, a więc również w 100% naturalny. Susz, który ozdabia świece, pochodzi z domowego ogródka. Kamila samodzielnie zbiera i suszy płatki kwiatów oraz inne rośliny. Do wyrobu świec używa elementów wyprodukowanych w Polsce. Każda świeca jest przygotowywana zaraz po złożeniu zamówienia, by utrzymać jej maksymalną świeżość. Dekoracje świec są unikatowe, a świece pakowane są w duchu zero waste. Wykorzystywane jest wszystko, co biodegradowalne, przyjazne środowisku i to, co pozostaje po zamawianych do produkcji świec elementach, a więc kartony, papier, juta, sznurki jutowe. W paczce oprócz świec znajduje się papier zabezpieczający, juta, sznurek jutowy, etykieta informacyjna. Fb: Pani z wosku Ig: @panizwosku


Manufaktura Zacnego Mydła

Anna Góra

Marka, która powstała z zamiłowania do kosmetyków tradycyjnych i naturalnych surowców. Joanna – właścicielka Manufaktury – z pasji i potrzeby zbudowała wspaniale prosperujący biznes. Produkty są wykonane z sercem z organicznych surowców najwyższej jakości. Począwszy od produkcji poprzez ręczne krojenie mydeł, wypełnianie słoików kremem aż do starannego pakowania. Joanna wciąż poszerza asortyment, aby każdy znalazł w manufakturze coś dla siebie. Głównym atutem zacnych perełek jest etyczna produkcja z poszanowaniem środowiska i w duchu zero waste.

33-letnia szczęśliwa mama 3-letniej Alicji. Anna urodziła się w Krakowie, gdzie mieszkała do 2009 roku. Los ją pokierował do Londynu, w którym mieszka do dziś. Na co dzień zajmuje się wychowywaniem córki i rozwijaniem swojej pasji. W wolnych chwilach sięga po pędzle i pastele i maluje. Póki co dla siebie, dla relaksu.

15



Dlaczego powstał projekt Costa Kultura? Dlatego, że choć hiszpańskie plaże, bary, krajobrazy mogą zawrócić w głowie każdemu, to jednak nie samymi plażami, barami, Primarkiem, Lidlem czy sjestami człowiek żyje. Costa Kultura to z założenia wydarzenia na skalę, jakiej lokalna Polonia do tej pory nie doświadczyła. To wręcz obowiązek integrowania rodaków, ale też pokazywania naszego dorobku innym kulturom. To wydarzenia wysokich lotów, ambitne, dla każdego i niosące za sobą konkretne przesłanie.

Na zaproszenie Costa Kultura przyleciała aktorka telewizyjna, teatralna i filmowa, a także piosenkarka i działaczka społeczna – Ewa Błaszczyk. Podczas spotkania z gwiazdą uczestnicy obejrzeli filmową prezentację kliniki „Budzik” i zapoznali się z działalnością fundacji „Akogo?”. W Hiszpanii obchodziła swoje 80. urodziny Krystyna Mazurówna, która na zaproszenie organizacji przyleciała do Orihuela, aby spotkać się ze swoimi fanami.

Costa Kultura jest projektem stosunkowo młodym, ale pełnym pomysłów, ambicji i zaangażowania. Jego twórcy mierzą wysoko i wyznają zasadę, że niemożliwe jest tylko to, co sami uznamy za niemożliwe. – Nie chodzi o to, żeby robić coś dla świętego spokoju. Chodzi o to, żeby zapraszać gości i organizować najróżniejsze wydarzenia dla kogoś. Zainteresowanie jest ogromne. Oczywiście, nie da się zadowolić wszystkich, ale zawsze będzie taka grupa naszych rodaków, którzy zechcą się z nami spotkać i wziąć udział w naszych imprezach. To jest najważniejsze – mówi Łukasz Jakubowski. – Zachęcamy wszystkich do śledzenia naszych poczynań i zapoznawania się z naszymi planami na profilu na Facebooku.

Costa Kultura @costakultura

17


WOMAN in the World

Zło, którego się dopuszczają, niewiele różni się od krwawych zbrodni. Wywołuje cierpienie, bezpowrotnie łamie ludzkie życie. Jednak w oszustach jest też coś, co nas intryguje, przyciąga jak magnes. To właśnie bezwzględnego, ale i doskonałego w swoim fachu oszusta – Daniela Skalskiego – zdecydowała się opisać Katarzyna Bonda w swojej najnowszej powieści „Miłość czyni dobrym”. Mężczyzna bez najmniejszych skrupułów manipuluje każdym, kto stanie na jego drodze. Począwszy od zakochanych w nim kobiet po specjalistów od finansów. Premiera książki już 25 listopada. Akta sądowe jednego z największych oszustów III RP liczą ponad sto dwadzieścia tomów. Zapoznałam się z każdą włączoną do tego materiału kartą. To, co Państwu przedstawiam w postaci fabularnej opowieści, jest ledwie kroplą w morzu niegodziwości i krętactw, które miały miejsce w rzeczywistości. Dla mnie praca ze zgromadzonym materiałem była równie dotkliwa, jak obcowanie z diabłem, i taki też archetyp obrałam dla bohatera – tak najpopularniejsza autorka kryminałów w Polsce wspomina pracę nad najnowszą książką Miłość czyni dobrym.

Miłość czyni dobrym autorka: KATARZYNA BONDA premiera: 25.11.2020 cena: 49,90 zł wydawnictwo: MUZA SA

Główny bohater powieści, Daniel Skalski, szybko zdaje sobie sprawę, że pracując legalnie, nie będzie w stanie wieść luksusowego życia, o jakim marzy. W poszukiwaniu łatwego zarobku schodzi więc na drogę przestępczą. Pierwsza okazja nadarza się, gdy jego urokowi ulega Gabrysia – pracownica banku. To ona zdradza mu, że czeki są weryfikowane tylko raz na pół roku. Dzięki niej poznaje też słabe elementy zabezpieczania papierów wartościowych. Oferując instrumenty finansowe pozwalające na szybkie pomnożenie kapitału, Skalski najpierw okrada przedstawicieli firm handlowych w Polsce, a potem rozpoczyna działania na skalę międzynarodową, obracając milionami dolarów. Przenosi się do Londynu, gdzie konsekwentnie buduje swoją markę finansisty i maklera od funduszy hedgingowych. W otoczeniu Skalskiego, który zaczyna przedstawiać się jako spadkobierca rodziny Hochbergów, pojawiają się liczni oszuści i fałszerze. Odtąd jego życie to nakręcająca się spirala kłamstw i intryg, które zniszczą niejedno życie… Katarzyna Bonda w „Miłość czyni dobrym” pisze niemal obrazami. Zabiera czytelnika do niezwykle prawdziwego, ale też brutalnego świata, w którym wartość człowieka wyznaczają pieniądze. Czytelnik nieustannie cofa się i wybiega naprzód, obserwując bohaterów, przyglądając się ich losom i decyzjom, często wiedząc, jakie przyniosły one skutki. Miłość czyni dobrym to druga (po Miłość leczy rany) część kryminalnej trylogii Wiara. Nadzieja. Miłość.

Katarzyna Bonda

Najpopularniejsza autorka powieści kryminalnych w Polsce. Jest autorką trylogii kryminalnej z Hubertem Meyerem (m.in. Sprawa Niny Frank), tetralogii z profilerką Saszą Załuską (m.in. Pochłaniacz), a także powieści kryminalnej inspirowanej prawdziwą historią Miłość leczy rany. Pisarka ma w dorobku również dokumenty kryminalne: Polskie morderczynie oraz Zbrodnia niedoskonała i Motyw ukryty napisane wspólnie z Bogdanem Lachem. Do tej pory książki Katarzyny Bondy sprzedały się w Polsce w nakładzie przekraczającym dwa miliony egzemplarzy. Są wydawane w 15 krajach. Prawa do wydań zagranicznych zakupiły największe wydawnictwa na świecie, m.in. Hodder & Stoughton i Random House. W 2020 roku stacja TVN wyemituje serial na podstawie Lampionów. 18


Polska – Niemcy – Holandia – Belgia – UK


WOMAN in the World

Karolina Uszyńska

Jeśli leczyć zęby, to tylko w Warszawie

Z

wykle zachęcają do tego niższe ceny i choć to niebagatelna różnica, nie o tym chcę tutaj opowiedzieć. Chcę opowiedzieć o niezwykłym miejscu, które oferuje coś więcej niż tylko profesjonalne leczenie. Mam zaszczyt zaprosić Was w wyjątkową podróż. Proszę sobie wyobrazić, że już nie boicie się dentysty. Że nie chcecie się z nim rozstać! Że leczenie jest przyjemnością, a efekty oszałamiają. Klinika, której jestem ekskluzywnym przedstawicielem, przypomina raczej butikowy hotel i panuje w niej kawiarniana, wieczorami wręcz klubowa atmosfera. Pacjenci zostają dłużej lub przychodzą wcześniej, żeby posiedzieć przy kawie, posłuchać muzyki lub obejrzeć wystawę sztuki. Klinika mieści się w odrestaurowanych wnętrzach carskich koszar, a w jej poczekalni-galerii znajduje się kreatywna przestrzeń artystyczna. Zapomina się tu o bożym świecie. Stres wyparowuje. Personel medyczny czyni tę atmosferę jeszcze bardziej przyjazną. Ludzie uśmiechają się do siebie, a Twój lekarz prowadzi Cię za rękę od początku do końca leczenia. Zaplanowane jest ono jak w szwajcarskim zegarku. Przebiega szybko, sprawnie i bezboleśnie. Koniec z chodzeniem do dentysty przez całe życie! Koniec z łataniem dziur bez sensu! Leczenie ma początek i koniec, a Ty dokładnie wiesz, kiedy on nastąpi. Wiesz co, jak i dlaczego. Wiesz kiedy i za ile. Nie ma tematów trudnych. Nikt Ci nie powie, że „się nie da”. Że nie ma miejsca, że nie ma kości, że za trudne warunki. Wszystko jest do zrobienia.

UDentalGo

20

e: udentalgo@gmail.com t: +44 7914687223 www.udentalgo.com

Wszystko jest w jednym miejscu. Nawet własne laboratorium protetyczne! Rentgeny, skanery, frezarki, piece, lasery, wirtualne projektowanie i indywidualne wykonanie. Sky is the limit! Liderzy stomatologii estetycznej, prekursorzy digital dentistry w Polsce. Światowy sprzęt i unikalne zdolności manualne. Artystyczne projektowanie uśmiechu. Spektakularne metamorfozy możliwe do osiągnięcia dzięki zastosowaniu autorskiej metody podniesienia wysokości zwarcia i uzyskania perfekcyjnej okluzji. Odbudowy startych zębów, lekka stomatologia odtwórcza. Najpiękniejsze licówki. Najtrudniejsze rekonstrukcje implantoprotetyczne. Największe wyzwania stanowią czystą przyjemność! Powiecie, że to bajka, reklama, że to niemożliwe. Znam to miejsce i tych ludzi jak własną kieszeń. Kilkudziesięcioosobowy zespół pasjonatów kompletowany i szkolony od 20 lat. Nie mają sobie równych. Sprawdźcie, poczytajcie, zapytajcie, wreszcie pojedźcie i zobaczcie na własne oczy. Po to założyłam firmę UDentalGo, by pokazać światu tę perełkę. Połączyć tych, którzy szukają, z tymi, którzy potrafią sprostać wszystkim oczekiwaniom. Moją misją jest zbudowanie MOSTU między Polską i Anglią i zdemokratyzowanie usług najwyższej jakości. Zdemokratyzowanie stomatologii! Czyli zaoferowanie potrzebującym tego, na co zasługują, i to w cenie, która jest przystępna dla każdego.


Daniela Popowska

Z Londynu na Mazury – podróż spod znaku piękna Przez wiele lat pracowała w SPA Clinique London Fulham, a także w Knightsbridge Advanced Beauty w samym sercu Londynu, jednak najbliższa jej sercu pozostała praca w salonie My Spa Expert. Dziś jest dumną właścicielką salonu kosmetyczno-fryzjerskiego Odnova. rozmawiała MAŁGORZATA JASIŃSKA

Jesteś brylantem szlifowanym przez najlepszych londyńskich kosmetologów. Postanowiłaś jednak wrócić do Polski i tam rozwinąć skrzydła? Praca w prestiżowych salonach kosmetycznych to doskonała okazja, by pod okiem najlepszych specjalistów poznać gorące trendy w branży, zdobyć fachową wiedzę i – przede wszystkim – bezcenne doświadczenie w zawodzie. Umiejętności zdobyte podczas pracy z panią Justyną zostaną ze mną na długie lata i są fundamentem, na którym zbudowałam swoją profesjonalną karierę oraz stworzyłam własny salon. Cały okres pobytu w Londynie postanowiłam wykorzystać na liczne szkolenia, naukę oraz praktykę. Nowy rok to najlepszy moment, by wyznaczyć sobie nowe cele lub zrealizować te, których dotychczas nie udało nam się osiągnąć. Nierzadko pasja staje się początkiem drogi do spełnienia marzeń, także zawodowych. Mnie udało się to połączyć! Otworzyłam własny salon w Polsce. Jest to miejsce szczególne dla mnie i moich klientów, którzy przychodzą tu, aby zapomnieć o codziennych troskach, zrelaksować się i poczuć się piękniejszymi. Dysponujemy szeroką ofertą w dziedzinie kosmetyki oraz fryzjerstwa. To idealne rozwiązanie dla osób, które lubią mieć wszystko w jednym miejscu. W UK przez wiele edycji brałaś czynny udział w realizacji

projektu Metamorphosis, pomagałaś uczestnikom dokonać znaczących zmian zewnętrznych. Czy to doświadczenie pomaga Ci teraz w pracy z klientami? Tak. Udział w projekcie był nie tylko świetną przygodą, ale również niezapomnianym doświadczeniem, które kształtuje moją obecną pracę z ludźmi. Stałam się bardziej uważna na potrzeby drugiego człowieka, potrafię go wysłuchać – to bardzo ważne, ponieważ żyjemy w świecie, w którym już dawno przestały królować dobro i zrozumienie. Ludzie prą do przodu, nie rozglądając się na boki. Cieszę się sukcesami i osiągnięciami klientów w walce o lepszy wygląd. Na pewno udział w programie wpłynął na efektywność mojej pracy i zaangażowanie w to, co robię. Robię to, co kocham, i kocham to, co robię. Może brzmi to banalnie, ale dzięki temu czerpię radość z każdego dnia. Praca mnie motywuje, uczy pokory i systematyczności oraz daje wielką satysfakcję. Jakie zabiegi upiększające są teraz na topie w Twoim gabinecie? Trendy w kosmetyce zmieniają się bardzo szybko. Z tego powodu – w trosce o najlepsze rezultaty – nieustannie się szkolimy. Odpowiednia pielęgnacja skóry to klucz do zachowania młodości i zachwycania wyglądem przez długie lata. W naszym salonie królują nieinwazyjne zabiegi opóźniające proces starzenia się skóry twarzy i ujędrnia-

21


WOMAN in the World jące ciało. Największym powodzeniem cieszą się bandaże Arosha. To profesjonalne programy zabiegowe stworzone przede wszystkim do walki z cellulitem i wiotkością skóry oraz redukcją zastojów wodnych i obrzęków. Sprawiają, że już po pierwszym zabiegu skóra jest gładsza, jędrniejsza, nawilżona, a obwód ciała w miejscu zabiegu jest mniejszy nawet o 3 cm! Zabieg wzbogacony jest presoterapią: masażem wykonywanym przez specjalny kombinezon, który – stopniowo napełniając się powietrzem – uciska tkanki i stymuluje przepływ limfy. Wykorzystanie urządzenia umożliwia uzyskanie najlepszych możliwych rezultatów. Zabieg jest wykonany niezwykle precyzyjnie, a jego parametry są dobrane do problemu estetycznego, z którym zgłasza się do nas klientka. Kolejnym popularnym zabiegiem w naszym salonie jest oczyszczanie wodorowe. Polega ono na wprowadzaniu w głąb skóry mikroskopijnych cząsteczek aktywnego wodoru. Cząsteczki te perfekcyjnie oczyszczają komórki skóry oraz neutralizują wolne rodniki na jej powierzchni. W rezultacie mamy do czynienia ze skuteczną terapią typu anti-aging. Czy bycie dobrym kosmetologiem to duże wyzwanie? Tak. Uważam, że praca kosmetologa jest dużym wyzwaniem. W swoim rozwoju zarówno osobistym, jak i zawodowym stawiam nacisk na stałe podnoszenie kwalifikacji, podążam za nowościami. Dbam o jakość produktów, na jakich pracujemy. Priorytetem jest dla mnie to, aby świadczone przeze mnie usługi były na jak najwyższym poziomie i dawały klientom poczucie bezpieczeństwa podczas wykonywanych zabiegów. Dokładam wszelkich starań, by spro-

stać oczekiwaniom klientów, gdyż ich zadowolenie daje mi najwięcej satysfakcji. W pracy na tym stanowisku bardzo ważna jest wiedza oraz podejście do klienta, który często oczekuje profesjonalnej porady z zakresu świadczonych usług. Z tego względu zawsze zwracam szczególną uwagę na to, aby jak najlepiej dopasować określone działania do potrzeb danej osoby. Duże doświadczenie i zadowoleni klienci to najlepsze dowody na to, że jesteśmy profesjonalistami w tym, co robimy. Gdzie w takim razie zapraszamy nasze czytelniczki? Zapraszamy je na Mazury, do Giżycka – głównego ośrodka wczasowo-turystycznego Krainy Wielkich Jezior. Tu przyroda olśniewa swym bogactwem, a czysta woda i zdrowe powietrze są zachętą do spędzenia cudownych chwil. Serdecznie zapraszamy do naszego salonu wszystkich chcących choć na moment zatrzymać się i odpocząć w przyjaznym otoczeniu. Jestem bardzo szczęśliwa, że mogę pomagać, dając innym radość, szczególnie osobom, które wiele przeszły.

ODNOVA

ul. Mickiewicza 18, 11-500 Giżycko t: +48 501 943 311 @Gabinet-Odnowy-Biologicznej


Magdalena Ziółek

Healthy aging

Stare przysłowie brzmi: „jak cię widzą, tak cię piszą”. Dążenie do estetycznego wyglądu zainicjowało spektakularny rozwój branży beauty w celu zaspokajania naszych odwiecznych potrzeb bycia młodym i pięknym. zdjęcie ANIA RADOMSKA PHOTOGRAPHY

Dbanie o ciało staje się w naszym społeczeństwie priorytetem, a firmy kosmetyczne co chwilę wprowadzają preparaty i zabiegi o działaniu odmładzającym. Pamiętajmy jednak, że łatwiej jest podtrzymać młodość niż ją odzyskać. Niestety nie ma magicznego kremu, który w jedną noc zlikwiduje nam zmarszczki i odmłodzi o 20 lat. Najważniejsza jest systematyczna pielęgnacja od najmłodszych lat i holistyczne podejście do tematu. Dbanie o ciało należy traktować zadaniowo, tak jak dbanie o ogródek. Jeśli systematycznie podlewamy i nawozimy kwiaty, są one piękne i cieszą nasze zmysły. Podobnie jest z naszym ciałem, któremu nie może zabraknąć odpowiedniego pożywienia, minerałów, witamin, sportu, relaksu i pielęgnacji kosmetycznej.

Jak spośród gąszczu kosmetyków i zabiegów wybrać ten najlepszy?

Prawie 90% osób nie jest w stanie prawidłowo określić stanu swojej skóry. W takim przypadku kluczem do sukcesu jest konsultacja u specjalisty. Pamiętajmy jednak, że działania odmładzające powinny zacząć się od oczyszczenia, wzmocnienia i nawilżenia skóry oraz prawidłowej pielęgnacji domowej. Przygotowana skóra lepiej reaguje na „mocniejsze” zabiegi. Nie rzucajmy się od razu na głęboką wodę, bo efekty drogich i inwazyjnych zabiegów mogą nas rozczarować. Zabiegi dla wzmocnienia i odnowy skóry, które osobiście rekomenduję i wykonuję moim klientom, to: - zabieg oparty o najsilniejszy flawonoid Ksantohumol marki PRO XN. Sprawdza się on idealnie przy cerze problematycznej (trądzik, atopia, alergia), uszkodzonym naskórku (brak warstwy hydrolipidowej), cerze palacza, skórze z przebarwieniami, starzejącej się. Efektem zabiegu jest wzmocniona, rozjaśniona i dotleniona twarz, zaczerwienienia i podrażnienia zostają zredukowane, a skóra staje się jędrna i elastyczna. - zabiegi w oparciu o kwasy, na początek łagodne, o niskich stężeniach w celu wzmocnienia, oczyszczenia i przygoto-

wania skóry do kwasów medycznych. Mieszanki kwasów medycznych fantastycznie pobudzają skórę do produkcji włókien kolagenowych i elastycznych, zwiększają stopień nawilżenia, redukują, a nawet niwelują przebarwienia na skórze. Po serii kwasów cera odzyskuje młodzieńczy blask i jednolity koloryt, zmarszczki zostają zredukowane, pory stają się mniej widoczne, przy cerze trądzikowej następuje remisja zmian o charakterze zapalnym. Są to bezpieczne zabiegi, jednakże należy je wykonywać w okresie od października do marca. W pozostałych miesiącach wykonujemy delikatne kwasy chemiczne, które podtrzymują efekt mocniejszych zabiegów. - mezoterapia mikroigłowa oraz igłowa – zabiegi te można wykonywać o każdej porze roku i dają one spektakularne efekty. Działanie mezoterapii polega na uszkadzaniu tkanek, które wywołuje lawinę procesów naprawczych. Dochodzi do biostymulacji i regeneracji skóry. Dzięki zastosowaniu mieszanek substancji aktywnych skóra jest odpowiednio odżywiona, blizny po trądziku, plamy pigmentacyjne oraz zmarszczki stają się mniej widoczne, zwiększa się gęstość skóry, poprawia jej jędrność i napięcie. Wszystkie zabiegi powinny być wykonywane przez wykwalifikowaną osobę, która określi ich liczbę i częstotliwość oraz będzie stosować techniki łączone w celu uzyskania maksymalnego potencjału odbudowy skóry. Sami jednak nie zapominajmy o pielęgnacji domowej, odpowiedniej ilości snu, piciu wody, odstresowaniu się i wypoczynku. Skóra jest organem, który chroni nas przed środowiskiem zewnętrznym. Warto o nią dbać, aby służyła nam w zdrowiu jak najdłużej.

Magdalena Ziółek

Kosmetolog, specjalizuje się w biorewitalizacji skóry i terapiach stymulujących wzrost włosów. 23


WOMAN in the World

Małgorzata Lipchardt

Siła jest w Nas W każdym kolejnym numerze staramy się zapoznać Was z osobami, które są warte uwagi. Osobami, które w swoim fachu są czołowymi zawodnikami. Oddajemy Was w ręce najlepszych specjalistów, tych sprawdzonych i pewnych. Chcemy też pokazywać Wam ich drogi do sukcesu, niejednokrotnie bardzo wyboiste. Przedstawiamy kobiety, które są motywacją i inspiracją dla innych. Zgodnie z tradycją i naszym zamierzeniem szerzenia idei piękna i siły, dziś zapraszamy Was w gościnne progi Małgorzaty Lipchardt, która na co dzień zajmuje się perfekcyjnym przedłużaniem rzęs i makijażem permanentnym. rozmawiała MAŁGORZATA JASIŃSKA zdjęcia ANIA RADOMSKA

Małgosiu, Twój wyuczony zawód to cukiernik i technolog żywienia. Skąd więc zwrot w stronę beauty?

której mogę się dużo nauczyć. Bardzo się cieszę, że mogę z nią współpracować. Wierzę, że razem stworzymy udany team.

Kiedyś, dawno temu wydawało mi się, że będę świetnym cukiernikiem, że zadziwię świat wspaniałymi wypiekami. Postanowiłam pójść jeszcze dalej i zostałam technologiem żywienia, a wszystko po to, by tworzyć słodkie i zdrowe cuda. Życie jednak szybko zweryfikowało moje plany i wskazało mi kierunek, do którego od dawna bije moje serce – obszar beauty jest tym, co kocham najbardziej. Uznałam, że jednak nie będę uszczęśliwiać świata swoimi wypiekami.

Plany na przyszłość?

W Twoim życiu było wiele zawirowań. Powaliłyby one na kolana niejedną osobę, ale Ciebie nie. Mam wrażenie, że my kobiety mamy wmontowaną pewną dodatkową funkcję, która uruchamia się w sytuacjach podbramkowych. Dodatkowo świadomość tego, że oto od dziś muszę być dla moich dzieci i mamą, i tatą daje dodatkowego kopa. Stajesz się wtedy tak silna jak nigdy przedtem.

Od 5 lat jesteś samotną mamą. Czy to w tym okresie postanowiłaś, że jeśli pracować, to tylko z najlepszymi?

24

Tak, w dużej mierze przełożyło się to na jeszcze większą chęć do działania. Zawsze ważniejsza była dla mnie jakość niż ilość. Otaczanie się osobami, które mają ambicję i życiowy cel, jest dla mnie źródłem motywacji i śmiało mogę powiedzieć, że Justyna Szwed jest jedną z tych osób, z której chętnie biorę przykład i od

Planów jest dużo. W mojej głowie kłębi się mnóstwo pomysłów, ogrom marzeń do spełnienia, a ja podążam za tymi pomysłami i marzeniami i wytrwale je realizuję. Inwestuję w siebie, ciągle się szkolę, pracuję z najlepszymi i na najlepszych produktach. Chcę móc szkolić innych i na tym pragnę się skoncentrować w najbliższym czasie. To też pozwoliłoby mi rozpocząć współpracę z renomowaną polską firmą, ale o tym na razie cicho sza… A jak już to wszystko osiągnę, to zapewne wyznaczę sobie kolejny cel.

Małgosiu, zdradź nam, proszę, czy tu i teraz to jest to miejsce, w którym czujesz się szczęśliwa? Jestem w takim miejscu mojego życia, w którym wreszcie czuję, że ster jest w moich rękach, a to, w która stronę nim skręcę, zależy tylko ode mnie samej. Jestem szczęśliwa, kiedy widzę radość na twarzach moich dzieci i choć lawirowanie w finansowo-emocjonalnym labiryncie nie należy do łatwych, to i tak mam świadomość tego, że teraz może być już tylko lepiej.

LipCHardt Permanent Beauty t: +44 07470 302070 @LipChardtPermanentBeauty


Makijażowe trendy na jesień i zimę 2020/21 zdjęcie EWA ZALEWSKA makijaż/modelka MAGDALENA CHMIELEWSKA-MICHNA Pośród obecnego chaosu i niepewności wielkie domy mody uciekają się w makijażu do ekstremów lub wręcz przeciwnie – promują klasykę w stylu Coco Chanel i styl make-up no make-up. Instytut Pantone (www.pantone.com) sezon jesienno-zimowy 2020/21 widzi w kolorach wyrażających optymizm, cel i kreatywność, mających podnosić nas na duchu. W aktualnych kolekcjach obserwujemy więc powrót do stylu lat 70. z oczami mocno podkreślonymi eyelinerem czy mocnymi kolorami w duchu marki Biba. Można dostrzec dwie skrajności: z jednej strony jasna, świetlista cera, a z drugiej graficzne oko, grunge i gotyk. Tej jesieni będziemy musiały opanować technikę perfekcyjnego podkreślenia zewnętrznego kącika oka przy pomocy zdecydowanej, wyciągniętej ku górze kreski. Jak ją zrobić? Najlepiej zacząć od kredki lub cienia, którym zaznaczamy zarys kreski. Robimy to przy otwartym oku, przykładając pędzelek lub kredkę do zewnętrznego kącika oka i prowadząc ją do zewnętrznej końcówki brwi. W taki sposób wszelkie pomyłki można szybko poprawić, a kreski będą symetryczne i perfekcyjne. Tak zaznaczony kontur malujemy eyelinerem. Jeżeli pomimo wielokrotnych prób perfekcyjna kreska nie wychodzi – bez obaw. Kolejnym trendem jest bowiem mocno podkreślone oko, przydymione w całym zarysie, pozornie niedbale. Buntownicza estetyka oka to hit nadchodzących miesięcy.

Inspiracje gotykiem przewijają się również w wyborze koloru szminki. Na wybiegach królują głębokie odcienie purpury i śliwki przy jednoczesnym, prawie niewidocznym makijażu oka. W kolorze ust dominuje klasyka, czyli czerwień. Ta ponadczasowa barwa pojawia się we wszystkich odcieniach – od szkarłatu przez czerwoną pomarańczę po stonowane bordo. Królujący już od paru sezonów mat ustępuje powoli wykończeniom satynowym i mokrym. „Mokra” ma być również nasza cera. Świeżość i świetlistość makijażu make-up no make-up towarzyszy nam niezmiennie już od paru sezonów. Nie bójmy się więc zamienić kryjący podkład na delikatniejszy krem BB lub CC. Nie bójmy się pokazywać piegi i pieprzyki. Także brwi mają być jak najbardziej naturalne i jak najpełniejsze. W makijażu na specjalne okazje królują złoto, brokat i kolorowe kamienie naklejane na twarz przy pomocy kleju do rzęs (np. Duo). Tutaj mamy zupełną dowolność, więc puśćmy wodze fantazji i bawmy się!

Magdalena Chmielewska-Michna Makijaż wykonany w całości kosmetykami PAESE: paleta cieni Deep Nude, paleta do konturowania Artist nr 5, prasowany puder brązujący bronzer, rozświetlacz Wonder Glow Liquid, puder sypki High Definition, kryjący podkład i korektor Run for Cover, puder rozświetlający i róż do policzków Nanorevit Glow Duo Effect.

e: magdalenachmielewska0@gmail.com

@magdalenachmielewskamichnamua 25


WOMAN in the World

Anna Sławińska

Emigrantka z torebką Louisa Vuittona Teraz, kiedy biegam boso po trawie, pokrytej poranną rosą, kiedy po warzywa chodzę do ogrodu dostrzegam zmiany, zmiany na lepsze. Wspominam Paryż z lekkim uśmiechem na twarzy i z lekkim uczuciem kłucia w sercu. Tęsknota? Żal? Jestem sentymentalna. Myślę o tym, jak codziennie rano jeździłam do pracy metrem, wspominam smak gorącej bagietki, której czubek zawsze zjadałam od razu po wyjściu z „boulangerie”. Oglądając filmy, w których tłem jest Paryż, myślę: byłam tam, lecz to mnie już nie dotyczy. zdjęcie FLOW ART ANNA SŁAWINSKA

26


Okazało się, jak bardzo sama nakręcałam większość sytuParyż numer jeden to miasto z telewizji, z opowiadań taty, acji przez marudzenie, niedocenianie i wyrażanie bezsenktóry z Paryża przyjeżdżał z towarem, by sprzedawać go sownych opinii. Skala lęku, w którym żyłam po zamachach, u nas w mieście. Coś wiedziałam o Wieży Eiffla, o Naposięgnęła zenitu, gdy każdego muzułmanina podejrzewałam leonie uczyli mnie w szkole, nieumiejętnie chyba, bo najo posiadanie bomby. Bycie świadkiem detonacji bomby bardziej w pamięci utkwiło mi to, że był niski. Wiedziałam jakieś bzdury, które dzisiaj nie mają żadnego znaczenia. Do Paryża przyjechałam po studiach. To była […] Tu dzisiaj Polak błąka się wygnany, odważna decyzja. Dzisiaj jestem pewna, że moja przygoda z miastem świateł nie poszła W nędzy — i brat już nie pomaga bratu. na marne. Paryż był piękny, taki jak na Wierzby płaczące na brzegach Sekwany filmach. Kraciaste obrusy, pikniki na Polach Smutne są dla nas jak wierzby Eufratu. Elizejskich, wspaniałe kamienice i różnoI całej nędzy nie wyjawię światu… rodność dosłownie wszystkiego. Miałam Twarze z marmuru — serca marmurowe, zamieszkać w jednej z paryskich dzielnic, nauczyć się języka i znaleźć ambitną pracę, Drzewo nadziei bez liścia i kwiatu by rozwijać swoje ukryte talenty. Robić Schnie, gdy wygnaniec złożył pod nim głowę, zakupy w ekskluzywnych butikach i chodzić Jak nad prorokiem Judy schło drzewo figowe. […] na długie spacery, by na każdej ławce siąść i w spokoju zapalić paryskiego papieroska. Juliusz Słowacki „Paryż” Zachłysnęłam się Paryżem, a raczej wyobrażeniem o nim. Jest też Paryż numer dwa. Pełen kontrastów, którego się kocha i którego się nienawidzi. Do miasta miłości (ta nazwa straciła już swoje znaczenie) przyjechałam do pracy. Od samego początku miałam wyraźnie narysowany cel, do którego dążyłam z uporem, jakiego nie miałam wcześniej. Dzisiaj śmieszy mnie to, że będąc emigrantką, która mieszka we Francji, nasłuchałam się opowieści, że przecież tutaj pieniądze pchają nam do kieszeni łopatami. W jakże wielkim błędzie żyją ludzie, biedni, nieświadomi. Na torebkę Louisa Vuittona trzeba ostro zapieprzać. Ale dzięki uczciwej pracy nie jest to żaden wyczyn, pójść i sobie ją kupić. Też mi coś! Być paryżanką i mieć oryginalną torebkę! Ironicznie, kiedy przebywałam w otoczeniu brązowej, pachnącej skóry w monogramy, przeszła mi nieodparta chęć wydawania ciężko zarobionych pieniędzy na coś bezwartościowego. Zaczęłam doceniać wartość pieniądza, stał się ciężki i przyklejał do mojej kieszeni niczym zużyta guma bez papierka. Jak kasa ma z niej wyjść, to tylko w dobrym celu. I w taki oto sposób marzenie, z którym zawitałam na szóste piętro kamienicy na Stalingradzie, zostało spełnione. Nie. Nie była nim torebka. Jest też Paryż numer trzy. Samotny Paryż. W mieście, w którym żyje ponad 2 mln ludzi, nigdy nie odczułam tak wielkiej samotności. Brak rodziny i przyjaciół u mojego boku nauczył mnie prawdziwej miłości i szacunku do nich. Szybko zrozumiałam, jak ważne jest pielęgnowanie szczerych i prawdziwych relacji międzyludzkich. Jak ważny jest czas poświęcony ludziom, których kochamy. I przede wszystkim, jak szybko ten czas nam ucieka. Nigdy nie wiesz, kiedy nadejdzie rozstanie, nigdy nie wiesz, kogo możesz stracić, i na moje szczęście, kogo możesz zyskać. Jest też Paryż numer cztery. Paryż, który odmienił całe moje dotychczasowe życie. Paryż pełen strachu, lęków, pełen gniewu i zawiści. To nie był mój Paryż. Gdzie codziennie rano jeżdżąc metrem do pracy, bałam się, że na następnej stacji zginę. W mieście numer cztery szybko oduczyłam się narzekania.

w metrze, krzyk kobiet, tłum biegnący w stronę wyjść ewakuacyjnych, który blokuje ci drogę, przewartościowuje twoje życie. A co, gdyby saperzy jej nie zdetonowali, gdyby wybuchła naprawdę? A co, gdybym już więcej nie zobaczyła Polski, nie poczuła zapachu lasów, nie usłyszała szumu fal morza? Nie zobaczyła rodziny? Gdyby to oni odebrali telefon z informacją, że moje zwłoki zostały odnalezione wśród dziesiątek innych leżących na ulicach Paryża? Paryż numer cztery okazał się moim wybawieniem. Zrozumiałam, co tak naprawdę ma dla mnie znaczenie. Nie ocenię ludzi, którzy wyjadą do Francji, Niemiec, Włoch, Ameryki spełniać swój „american dream”, każdy musi swoją drogę przejść sam. Czas mijał, a ja na własnej skórze przekonałam się, jak człowiek może być nieszczęśliwy. Teraz myślę, co by było gdyby? Gdybym jednak została emigrantką z torebką Louisa Vuittona, gdybym nauczyła się żyć w strachu tylko po to, by stać mnie było na nowe auto, wycieczki nad lazurowe wody, gdybym udawała, że prawdziwy Paryż to Paryż numer jeden? Mimo wszystko wrócę tam! Należy mi się mój Paryż. Paryż widziany oczami turystki. Taki mój wyidealizowany. Taki z Luwrem, z lunchem w szesnastej dzielnicy, taki z selfie na Wieży Eiffla, z uśmiechem na twarzy.

Anna Sławińska

Copywriter, felietonistka i fotograf. Przez 3 lata mieszkała w Paryżu, gdzie pracowała i poznawała uroki najromantyczniejszego miasta świata. 27


WOMAN in the World

Agnes Wuyam

Do czego służy nam moda?

Moda jest z nami od zawsze. Często kupujemy daną rzecz, bo jest ona modna. Tylko co to właściwie znaczy? zdjęcia TOMASZ KOPERSKI i RAFAEL POSCHMANN

W

ielcy projektanci wyznaczają trendy w modzie, m.in. obowiązujące w danym sezonie kolory i fasony. My podążamy za nimi. Oczywiście nie jesteśmy w stanie nosić wszystkiego, co prezentują nam projektanci na fashion weekach na całym świecie. To tylko inspiracja. Może nas natchnąć forma, kolor czy dodatek – biżuteria, nakrycie głowy, buty itp. Przede wszystkim powinniśmy zwrócić uwagę na naszą sylwetkę, na to, co pasuje do nas. To bardzo ważne. Nieodpowiedni look może nam dodać lat, a tego nie chcemy. Chcemy wyglądać świeżo, modnie i młodo. Ja w swojej garderobie stosuję jedną prostą zasadę. Mam bazę ubrań, butów i dodatków, które od zawsze są w mojej szafie: -- T-shirt -- koszula -- dobre klasyczne spodnie -- jeansy -- marynarka -- płaszcz trencz -- sukienka „mała czarna” -- mokasyny -- buty sportowe -- szpilki -- torebka na wieczór -- torebka na co dzień

W każdym sezonie dobieram inne, modne w danym czasie dodatki i dokupuję ubrania w kolorze lub ze wzorem, który jest aktualnie na topie. Ta baza pozwala mi na określenie samej siebie, odkrycie, co lubię, a czego nie. Moda to także sztuka i zabawa. Cieszmy się, eksperymentujmy, nie bójmy się naszych twórczych inwencji. Odkrywajmy siebie. Sama tworzę modę i wiem, że wszystko zaczyna się w głowie. Jestem Polką mieszkającą we Francji. Obserwuję dokładnie swoje otoczenie, ludzi w restauracjach, na ulicy, a potem szukam w sklepie tego, co zobaczyłam u kogoś i co mnie zaciekawiło, po czym łączę elementy stylizacji w całość. A teraz kilka słów o trendach na tegoroczną jesień. Co będziemy nosić? Poniżej kilka wskazówek. Zacznijmy od kolorów: królować będzie beż, krwista czerwień i stare srebro. W modzie będzie skóra, łańcuchy, koronki, frędzle, futra, peleryny, ubrania z poszerzanymi rękawami. Boom wśród trendów stanowi widoczna czarna bielizna, która w stylizacji zostaje zrównoważona zabudowanym dołem – np. spódnicą ołówkową – lub masywnym dodatkiem, np. szerokim paskiem czy długimi kozakami. Ciekawym elementem tego sezonu są asymetryczne ubrania inspirowane Grecją, m.in. sukienki z drapowaniami i krótkie sukienki z długim trenem. Na potwierdzenie obowiązujących Agnieszka Samulska-Wuyam trendów pokazuję kilka zdjęć mojej najnowszej kolekcji na jesień-zimę W 1996 roku ukończyła Szkołę 2020/21, którą zaprezentowałam na Projektowania i Reklamy w Łodzi na Fashion Weeku w Paryżu. specjalności projektowanie mody. Jeżeli po przeczytaniu artykułu Już w trakcie studiów rozpoczęła karierę zechcecie mnie o coś zapytać lub artystyczną i twórczą. poprosić o radę, jestem do dyspozycji.

28


Kobiety inspirują

Aneta Małek

Nieposkromiona kreatywność

Ozdoby są dla mnie jak kobiece historie. Każda z nich jest inna, jak inna jest historia każdej kobiety. Są unikalne, nie ma dwóch takich samych dzieł. rozmawiała IRMINA PRZYBYŁOWSKA Projektujesz unikatową biżuterię. Co było inspiracją do jej powstania? Dlaczego akurat biżuteria, a nie np. sukienki? Odkąd pamiętam zawsze lubiłam inność. Kochałam dawać drugie życie wnętrzom, meblom, aż w końcu przyszła do mnie biżuteria. Zaczęłam od typowej biżuterii sutasz, która z czasem ewoluowała. Wraz z moim rozwojem osobistym i duchowym zaczęła się zmieniać moja biżuteria. Dlaczego akurat biżuteria? Ponieważ w niej mogłam pokazać swoją nieposkromioną kreatywność. Do odjechanych projektów sutasz zaczęłam dodawać jedwab, skórę, kamienie, różnego rodzaju dodatki. Z czasem zaczęła wołać mnie natura, stąd przepastne fascynatory z piór, trawy, muszli i kamieni, które królują na sesjach zdjęciowych. Niektóre są tak pokaźnych rozmiarów, że sama się śmieję, że w nich można jechać jedynie w cabrio lub PKS-em. Zakochana w nich jest również Katrin Belen, znana projektantka z Niemiec, z którą na co dzień współpracuję, a która tworzy między innymi kreacje z recyklingu.

Poza fascynatorami tworzę również inne ozdoby na włosy, jak opaski z serii „biżuteria z druta”, spinki, kolekcja TOiTO. Bardzo zależy mi na tym, żeby jeden przedmiot miał kilka zastosowań. Spinkę można przypiąć do bransoletki, opaskę do włosów można potraktować nawet jako ozdobę na torebkę. Wszystko zależy od kreatywności właścicielki. Czy każda kobieta powinna nosić biżuterię? Myślę, że każda kobieta powinna nosić to, co lubi, to, co czuje. Niektóre kobiety są skromniejsze, więc zakładają biżuterię minimalistyczną lub nie noszą jej wcale. Dzieje się tak też z racji wykonywanego zawodu. Ale są kobiety mega odważne, oryginalne, wyjątkowe, które kochają się wyróżniać i to właśnie do nich skierowana jest moja biżuteria Malkova. Aneto, czym są dla Ciebie ozdoby? Dla mnie to są dzieła, kobiece historie. Każde z nich jest inne, jak inna jest historia każdej kobiety. Są unikalne, nie

29


WOMAN in the World

30

ma dwóch takich samych dzieł. Biżuterię traktuję bardzo osobiście. Zanim stworzę dzieło na miarę danej kobiety, muszę ją poznać. Stworzyć więź. Dowiedzieć się, jakie lubi kolory i kształty, co akceptuje, czym się zajmuje, jaką drogę przeszła. Zawsze dzieje się tak, że kobiety się otwierają, dlatego te dzieła są tak wyjątkowe. Uwielbiam widzieć ich szczęśliwe oczy, kiedy pokazuję, co dla nich stworzyłam. Nigdy nie wiedzą, jaki będzie efekt końcowy, ponieważ nie rysuję i nie projektuję. Wszystko tworzę z odpowiednią intencją pod wpływem mojej wspaniałej artystycznej energii. Nie zdarzyły mi się reklamacje. Co sądzisz o osobach, które zupełnie nie noszą ozdób? Czy na podstawie dodatków można coś powiedzieć o danej osobie, o jej charakterze? Nigdy nie oceniam. Jestem bacznym obserwatorem i słuchaczem. Z jednej strony ubiór i biżuteria dużo nam mówią o danej osobie, z drugiej – żyjemy w czasach, w których jesteśmy w wiecznym pędzie. Zapominamy o tym, żeby zadbać o siebie. Brakuje nam takiego zdrowego egoizmu. Czasami słyszę opinię „bo tobie to wszystko pasuje, mnie nie”. To prawda, lecz ja na taki stan rzeczy pracowałam latami. Wszystko tkwi w naszych głowach. Jaki kamień/kruszec jest Twoim ulubionym i dlaczego? Kocham kamienie naturalne i ich właściwości. Każdy z nas ma co najmniej jeden „swój” kamień. Kocham agat za jego wielobarwność. Przywraca on równowagę w każdym aspekcie ludzkiego życia: intelektualnym, emocjonalnym, fizycznym. Równoważy i harmonizuje energię yin i yang, zachęca do medytacji, sprzyja rozwojowi duchowemu, zwiększa samoświadomość. Piryt to z kolei kamień księżycowy. Jest kamieniem niezależności, samodzielności i odpowiedzialności. Nadaje się znakomicie dla osób chcących wziąć życie w swoje ręce i przeprowadzić w nim wielkie zmiany. Daje motywację i energię niezbędną do zapoczątkowania i przeprowadzenia tych zmian oraz pomaga uporać się z wszelkimi problemami. Chryzopraz, kryształ, ametyst, turkus... Każdy ma w danym momencie ten swój jedyny, na jaki jest gotowy. Gdybyś mogła zaprojektować biżuterię dla znanej osoby, to dla kogo i co by to było? Mnóstwo moich działań skierowanych jest do kobiet. Pracuję z bardzo wartościowymi kobietami, które mają wspaniałe historie. Właśnie z myślą o ich zaczęłam tworzyć biżuterię. Kocham artystów, tzw. kolorowe ptaki, którzy nie boją się mówić o emocjach, uczuciach, są prawdziwi. Dlatego też z naszego podwórka uwielbiam kontrowersyjną, prawdziwą Magdę Gessler, dla której przygotowałam coś specjalnego, coś tak kolorowego jak ona. Kocham subtelną i pełną klasy Justynę Steczkowską, która fantastycznie prezentowałaby się w fascynatorze. Jestem również autorką biżuterii męskiej, tzw. PAPYLLON, którą stworzyłam dla Hausera. Młody, wspaniały, utalentowany muzyk. Który z etapów tworzenia lubisz najbardziej? Każdy etap jest inny i ważny. Najpierw poznaję osobę, dla której tworzę. Kocham tę grę wstępną. Uwielbiam poznawać nowych ludzi i ich historie. Słuchać o ich marzeniach, planach, zainteresowaniach. Ta wiedza, połączona z moją energią, intencją i sercem, daje niesamowite efekty. Najpiękniejszy moment to ten, kiedy widzę radość i szczęście w oczach mojego odbiorcy i dostaję informację zwrotną w postaci fotografii.

Czego możemy się spodziewać w okresie zimowym w biżuterii? Czy są jakieś światowe trendy? Jakie trendy będą gościć u Ciebie? Na zimę przygotowuję specjalną kolekcję podyktowaną potrzebami pokazu, który jest w tonacji natury. Będą to fascynatory, bransolety, paski, w których będzie królował kamień naturalny z dodatkiem traw, brzozy, mchu i wszystkiego, co wiąże się z przyrodą. Dla mniej odważnych kobiet powstaje biżuteria z drutu. Są pierścionki, opaski oraz wisiory, które można nosić na różne sposoby (w ramach kolekcji o nazwie TOiTO). Jak scharakteryzowałabyś Polki i ich dodatki? Odważne czy minimalistyczne? Jak w każdym kraju są osoby bardziej i mniej odważne. Polki jeszcze są bardziej minimalistyczne i bardziej stonowane, choć zauważam, że powoli, wraz ze wzrostem świadomości swojej kobiecości i pewności siebie, zaczynają sięgać po biżuterię bardziej kolorową i większych gabarytów. Czasami wystarczy prosta sukienka czy T-shirt, do którego zakładamy biżuterię, uśmiech, błysk w oku i jesteśmy gotowe do wyjścia. Mentalność Polek ewoluuje jak moja biżuteria.

Aneta Małek t: 570414340 e: pasyabyanettamalek@gmail.com @Malkova8


WOMAN in the World

Z koszyka babci Alicji: amarantus Często znajdują się tuż obok nas, wystarczy tylko sięgnąć ręką i je zerwać. Dary natury. O cudownych właściwościach zdrowotnych tej rośliny wiedziały nasze prababki, znana jest ona bowiem światu od 5000 tysięcy lat. Dla Inków i Azteków amarantus był rośliną świętą, dla Europejczyków początkowo tylko rośliną ozdobną. Należy do grupy najstarszych roślin uprawnych świata, a do Europy przywędrował za sprawą pewnego mnicha. W Polsce nazywany jest amarantem lub szarłatem. Po okresie zapomnienia znów wraca do łask. Ze względu na łatwość uprawy tej rośliny, a także liczbę zawartych w niej witamin i minerałów, nazywana jest ona pseudozbożem XXI wieku i zaliczana do tzw. superfoods. przygotowała MAŁGORZATA JASIŃSKA

Jakie właściwości ma amarantus? Pod względem zawartości żelaza nie ma sobie równych. Posiada go 5 razy więcej niż osławiony szpinak czy pszenica, dlatego polecany jest osobom zmagającym się z anemią. Wskazany dla dzieci i kobiet w ciąży. Bogaty w potas, fosfor, magnez i wapń. Białko zawarte w tej roślinie przyswaja się lepiej niż to z mleka czy soi, a przy tym nie zawiera glutenu. Amarantus sprawdza się idealnie w diecie osób, które rezygnują z jedzenia mięsa i produktów odzwierzęcych. Dzięki zawartości nienasyconych kwasów tłuszczowych zmniejsza poziom cholesterolu we krwi, a tym samym zapobiega chorobom serca oraz rozwojowi miażdżycy. Amarantus jest znakomitym źródłem witamin z grupy B, które wspierają nasz układ nerwowy, odpowiadają za sprawność pamięci i koncentrację. Jest on również naturalnym źródłem witaminy E, która zapewnia skórze młody wygląd. Znajdziemy w nim także witaminę A i C – wspierają one odporność i przyspieszają gojenie ran. Włączenie amarantusa do codziennej diety zalecane jest osobom, które walczą ze zbędnymi kilogramami – duża zawartość błonnika gwarantuje nam szybszą przemianę materii i odpowiednią pracę jelit. Omawiana roślina pomoże też osobom z problemami jelita drażliwego czy zaparciami. W medycynie naturalnej – ze względu na właściwości antywirusowe i bakteriobójcze – amarantus stawiany jest w jednym rzędzie z czosnkiem i imbirem, a za sprawą stosunkowo niskiego indeksu glikemicznego jest on polecany diabetykom jako doskonałe źródło węglowodanów.

Poza tymi wszystkimi cudownościami szarłat ma w sobie jeszcze coś. Mowa tu o skwalenie. Obecny jest on w tkankach niektórych organizmów żywych, a za najbogatsze źródło skwalenu uważa się wątrobę rekina i olej z nasion naszego ukochanego amarantusa. Skwalen potrzebny jest nam do oczyszczania organizmu z zanieczyszczeń, które gromadzone latami prowadzą do wielu schorzeń, również nowotworowych. Skwalen zachowuje się jak antyoksydant i pomaga ciału pozbyć się toksyn, a tym samym spowolnić procesy starzenia. Olej z amarantusa jest chętnie wykorzystywany nie tylko w kuchni, ale i w kosmetyce, jako że wykazuje on działanie ujędrniające, przeciwzmarszczkowe, a także nawilżające. Kąpiele, masaże i zabiegi relaksacyjne z użyciem tego oleju to numer 1 w renomowanych gabinetach kosmetycznych.

Gdzie możemy znaleźć amarantus? Odpowiedź jest prosta – należy go szukać w sklepach ze zdrową żywnością i sklepach internetowych. Na rynku jest dostępnych coraz więcej produktów z rośliny, np. mąka. Możemy nią wzbogacać wszystkie nasze wypieki czy choćby dodać do pierogów, naleśników lub domowego chleba. Ciekawym produktem jest amarantus ekspandowany. Wyglądem przypomina ryż preparowany, ma neutralny smak, dlatego świetnie się sprawdzi jako dodatek do sałatek i deserów. Dzieciom można do dorzucić do zupek mlecznych i kaszek. Z kolei po nasiona amarantusa często sięgają wegetarianie, dodając je np. do zup. Tak naprawdę ogranicza nas tylko wyobraźnia, sięgnijmy więc w jej głąb.

31


WOMAN in the World

Aneta Larysa Knap

Poprzez modę kobiety mogą wiele powiedzieć Pochodząca z Nowego Targu projektantka mody Aneta Larysa Knap nigdy nie zapomina o swoich korzeniach. Ręcznie haftowane dżinsy, kierpce na obcasie – to jedne z wielu nawiązujących do Podhala, wykreowanych przez artystkę elementów ubioru. Nam opowiada o swoich góralskich korzeniach oraz zawodowych aspiracjach i rozwijającej się w ekspresowym tempie karierze. rozmawiała ANNA GRÓDEK 32


W misji Pani marki – Folk Design – nie zabrakło bezpośredniego odniesienia do regionu oraz „promowania podhalańskiej kultury nie tylko od święta, ale na co dzień”. Lokalna tradycja jest dla Pani bardzo ważna? Tak, czerpię z niej inspirację. Na Podhalu nie brakuje miejscowości, w których można odnaleźć ciszę, spokój, malownicze pejzaże. Właśnie w Zakopanem, z którym jestem związana, powstał projekt Polki Folki, który w chwili obecnej ma już międzynarodowy wymiar i wciąż się rozrasta, angażując gości z różnych zakątków świata. Pracuję lokalnie, ale myślę globalnie. Bardzo sobie cenię podróże. Aneta Larysa Knap bez wątpienia może zainspirować inne kobiety do walki o swoje marzenia. Doświadczenia budują nasze nastawienie do świata i samych siebie. Patrząc z dzisiejszej perspektywy, jakie elementy przeszłości miały dla Pani największe znaczenie? Aneta Knap – zawsze byłam nieśmiała, skrywałam emocje… Powracając pamięcią do czasów szkoły podstawowej, pamiętam swoje zauroczenie pewnym chłopakiem. (Teraz koledzy z podstawówki mogą się zastanawiać, o kim mowa [śmiech]). Dla niego byłam jednak zupełnie niewidoczna. Nawet nie przeszło mi przez myśl, aby powiedzieć mu o swoich uczuciach… Ostatecznie straciłam jakąkolwiek na to szansę, było już za późno, straciliśmy ze sobą kontakt. Na studiach z kolei bardzo długo szukałam swojego miejsca, stylu. Wkrótce odkryłam, że muszę go odnaleźć w samej sobie. Kompleksów na tle swojego wyglądu trzeba koniecznie się pozbyć. Dziś wiem, że powinno się być sobą, a nie najładniejszą dziewczyną w klasie [śmiech]. W końcu nabrałam koloru – uwierzyłam w to, co chcę zrobić. Drugie wspomnienie dotyczy mojego drugiego imienia. Co ciekawe, kiedy kończyłam studia, w środowisku artystycznym bardzo rzadko zwracano się do mnie imieniem „Aneta”. Dla wszystkich byłam Larysą. Skąd się to wzięło? Mój profesor rysunku na jednych z zajęć znalazł w dokumentach moje drugie imię. Zapytał przy wszystkich, skąd jestem, gdy odpowiedziałam, że z gór, stwierdził: „To ty będziesz Larysa” – i tak już zostało. Kiedy myślę o sobie, przychodzą mi do głowy hasła: „tożsamość stylu” – genetyczne DNA ubioru. Ja – nieustanne poszukiwanie inspiracji, korzenie, tradycja, ekologia, natura, kolor i wzór (motyw ludowy). Muszę tutaj podkreślić, że na pierwszym miejscu w całym moim życiu jest mój synek Franio. Moje serce jest nim wypełnione po brzegi. W momencie, kiedy przyszedł na świat, zrezygnowałam z wielu wyjazdów. Polki Folki, które w tym roku odbędą się z 10. numerem, w swojej historii także miały przerwę, której powodem była moja ciąża. Pani praca wymaga niezwykle silnego zaangażowania. Osiągnięcie zamierzonego celu wiąże się z wieloma wyrzeczeniami. Choć pracy jest naprawdę sporo, znajduje Pani czas, aby zaangażować się w istotne ze społecznego punktu widzenia projekty. Staram się angażować w wydarzenia, które stanowią część szerszej inicjatywy. W marcu 2020 roku zostałam zaproszona przez polsko-rumuńską Bilateralną Izbę Przedsiębiorców, Ambasadę Rumunii w Polsce oraz Rumuński Instytut Kulturalny do uczestnictwa w Women Leadership Forum „Women Today: Voices from Central Europe”. Wydarzenie odbyło się w Warszawie w Warsaw Spire. Patronat nad nim objęła rodzina królewska z Rumunii. Jestem przekonana, że poprzez modę kobiety mogą wiele powiedzieć, nieraz bez konieczności stawania bezpośrednio przed mikrofonem. W swoich projektach mają moc dzielenia się konkretną treścią, mając swój ważny głos w Europie. Angażuję się również w inicja-

tywy związane z przyrodą, ekologią. Bezbronne zwierzęta, zwłaszcza w kontekście przemysłu odzieżowego, zawsze będą miały we mnie zagorzałego obrońcę. Życie to niestety nie tylko wyróżnienia i laury, ale również sromotne porażki. Trudne chwile zdarzają się każdemu z nas. Jak Pani radzi sobie z trudnymi doświadczeniami? Mam niezrównanego rywala – jestem nim ja sama. Poprzeczkę stawiam sobie bardzo wysoko. Po wyznaczeniu celu wiem, że muszę zdać ten egzamin. Krytyka buduje we mnie pokorę, dystans do siebie. Oddzielam świat rzeczywisty od tego wirtualnego, nie czytam anonimowych komentarzy, jednak z drugiej strony chętnie wchodzę w dyskusję i słucham ludzi z branży, również klientów oraz widzów. Chciałabym być perfekcyjna w tym, co robię. Wiem jednak, że nie jestem ideałem. Zawsze znajdę „coś”, co – jak uważam – mogłabym poprawić. Mam swój własny scenariusz, którego się trzymam. Bywają jednak momenty, kiedy na to, co się dzieje, nie mamy żadnego wpływu. Tak było siedem lat temu… Miałam być na pokazie, który odbywał się w Sopocie. Niestety nie dane mi było tam dotrzeć. Doszło do groźnego wypadku samochodowego, byłam wówczas pasażerem. To była kwestia sekund, milimetrów. Mogło mnie tu już nie być... To zdarzenie bardzo mną wstrząsnęło, zniszczyło poczucie bezpieczeństwa. Musiałam przejść operację pękniętej kości twarzy. Potem pojawiła się depresja, o której niewiele osób wie. Chciałam zamknąć firmę, ze wszystkiego zrezygnować. Uratowała mnie ciąża. Takie wydarzenia mają na nas niezwykle silny wpływ. Bardzo dziękuję, że ma Pani tak wiele odwagi, aby podzielić się z nami swoimi trudnymi doświadczeniami. Depresja w dalszym ciągu bywa dla niektórych osób powodem do wstydu, a tak nie powinno być. Każdy z nas może paść ofiarą tej niezwykle podstępnej choroby. Szczególnie w tym wyjątkowo trudnym dla nas wszystkich świecie, tzw. post coronavirus world. Jak Pani widzi swoją zawodową przyszłość w „nowej rzeczywistości”? Pandemia dała mi czas na zadbanie o siebie, odpoczynek. To był reset. Te same plusy dostrzegam w odniesieniu do natury i zwierząt. Pandemię można odczytywać jako ostrzeżenie. Na przekór trudnym czasom kolejna, jubileuszowa edycja Polki Folki jednak się odbędzie! Jaka będzie w tym roku myśl przewodnia wydarzenia? Tak, w tym roku w sierpniu miał stanąć wybieg na samych Krupówkach. Wydarzenie miało nosić tytuł „Od morza do Tatr”, tak się jednak nie stało. Pojawił się covid i plany się zmieniły, scenariusz także. Postanowiłam zinterpretować obecną sytuację na nowo i na nią odpowiedzieć. Polki Folki – gala jubileuszowa – odbędzie się 18 grudnia 2020 roku pod nazwą „Tradycja nie umiera”. Będzie to świątecznozimowe wydarzenie, jakiego jeszcze nie było. Więcej oczywiście nie zdradzę. Bardzo Pani dziękuję za rozmowę i odwagę. Mówienie o rzeczach trudnych, ważnych nie jest łatwe. 33


WOMAN in the World

Logopeda radzi. Seplenienie Seplenienie, inaczej sygmatyzm, to jedna z najczęściej występujących wad wymowy u dzieci. Charakteryzuje się ona nieprawidłową realizacją głosek dentalizowanych, do których należą ś, ź, ć, dź (głoski ciszące), s, z, c, dz (głoski syczące) oraz sz, ż, cz, dż (głoski szumiące). Zaburzona może być artykulacja zarówno jednej, jak i kilku głosek. Tym samym nieprawidłowa realizacja głosek dentalizowanych może dotyczyć jednej, dwóch bądź trzech grup. Do najczęściej wymienianych przyczyn seplenienia zalicza się: -- nieprawidłowości w budowie narządów artykulacyjnych (języka, warg, wędzidełek, podniebienia), -- wady zgryzu, -- rozszczepy (warg, podniebienia), -- przerosty migdałków, -- słabe lub wzmożone napięcie mięśniowe, -- problemy ze słuchem (nawet okresowe), -- często nawracające infekcje górnych dróg oddechowych. Cechą charakterystyczną tej wady, na którą w pierwszej kolejności zwracają uwagę rodzice, to wysuwanie języka między zęby w trakcie wymowy, czyli seplenienie międzyzębowe. Oprócz niego wyróżnia się także seplenienie wargowo-zębowe – w tym przypadku to nie język bierze udział w artykulacji, a wargi i siekacze. Szczelina powstaje między dolną wargą i górnymi siekaczami lub odwrotnie. Wymowa przypomina brzmienie głoski f. Z kolei w seplenieniu bocznym powietrze przechodzi prawo- lub lewostronnie przez szczelinę, która tworzy się z boku, a wargi są rozchylone. To tylko niektóre rodzaje seplenienia mogące wystąpić w mowie dziecka. Brzmienie głosek realizowanych w ten sposób jest nieprawidłowe w związku z nieprawidłowym ułożeniem języka w trakcie artykulacji.

34

W seplenieniu możemy również zauważyć deformacje, czyli zmiany miejsca artykulacji głosek, substytucje – kiedy dziecko zastępuje trudny dźwięk łatwiejszym – oraz elizje, kiedy dziecko pomija trudne dźwięki. Oceny i diagnozy dokonuje logopeda i w zależności od rodzaju wady ustala odpowiednią terapię.

Często zdarza się, że nieprawidłowej realizacji głosek dentalizowanych towarzyszy nienormatywna realizacja głoski t, d, n czy l. Ryzyko wystąpienia wady jesteśmy w stanie zaobserwować już na wczesnym etapie rozwoju dziecka, obserwując rozwój jego funkcji prymarnych, czyli oddechowych (prawidłowy oddech = oddech nosem z zamkniętą buzią), i pokarmowych (prawidłowe połykanie, żucie, gryzienie). U starszych dzieci seplenienie diagnozujemy na bazie wcześniejszych nieprawidłowości rozwojowych i obserwujemy u nich często m.in.: -- wady zgryzu, -- nieprawidłową pozycję spoczynkową języka, brak pionizacji języka, -- nieprawidłowości w budowie podniebienia i wędzidełek, -- oddychanie torem ustnym. Ważny w diagnozie jest oczywiście wiek dziecka. Głoski szeregu ciszącego pojawiają się pomiędzy 2-3 rokiem życia, syczące między 3-4 rokiem życia, a szumiące między 4-5 rokiem życia. Im dziecko starsze, tym bardziej utrwala nieprawidłowe nawyki, przez co terapia może być nieco trudniejsza i dłuższa. Dlatego jeśli coś Cię niepokoi w rozwoju Twojego dziecka, skonsultuj się ze specjalistą.

Iwona Libich

t: +44 7508 609703 www.polskilogopeda.co.uk @polskilogopeda.co.uk @logopedagadula.londyn


Dr Marek Zeliński M.D, Ph.D

Rola diagnostyki obrazowej w leczeniu chorób narządu ruchu Diagnostyka obrazowa oraz inne rodzaje diagnostyki ogrywają istotną rolę w prawidłowym leczeniu chorób narządu ruchu u dorosłych, dzieci i młodzieży. Do najważniejszych badań należą: 1. Diagnostyka rezonansu magnetycznego (MRI – Magnetic Resonance) 2. Ultrasonografia narządu ruchu (MSK – ultrasonography) 3. Badanie RTG (X-ray examination) Inne użyteczne badania to: 1. CT – tomografia komputerowa (CT – Computed Tomography) – stosowana rzadziej, głównie w przypadku rozległych złamań 2. PET-CET – pozytonowa tomografia emisyjna (PET-CET) – stosowana prawie wyłącznie w diagnostyce nowotworów kości i struktur okalających 3. Densytometria DEXA – do diagnostyki zaburzeń mineralizacji kości (osteopenia, osteoporoza, hipostoza, krzywica, nadmierna mineralizacja kości) 4. EMG – badanie neurofizjologiczne przewodnictwa nerwów obwodowych i splotów nerwowych (Electromyography) 5. Badania laboratoryjne – profile reumatologiczne, markery obrotu kostnego w osteoporozie, identyfikowanie chorób z autoagresji 6. Badanie skanerem niskoemisyjnym – dotyczy zaawansowanych wad postawy w obrazie trójwymiarowym (3D)

Zdecydowanie najczęściej wykonywanym badaniem w diagnostyce ortopedycznej jest rezonans magnetyczny. Rozwój badań MRI przebiegał i przebiega w następujący sposób: 1. Poprawa rozdzielczości i co za tym idzie – jakości badania, odbywała się poprzez konstruowanie urządzeń o wzrastającym natężeniu pola magnetycznego: 1,5 T (Tesla), 3,0 T do 7,0 T 2. Zastępowanie rekonstrukcji badania 2D obrazami trójwymiarowymi 3D 3. Zapewnianie większej prędkości wirowania głowicy aż do 640 rzędowych (skraca to czas badania oraz poprawia jakość obrazu MSK) Aktualnie za najlepszy rezonans magnetyczny na świecie uznaje się MRI Toshiba Cannon Vantage Titan 3,0 T 3D. W omawianych technologiach przodują producenci japońscy i amerykańscy.

35


WOMAN in the World Pierwszy rezonans magnetyczny 7,0 T w Europie został oddany do użytku na Uniwersytecie Medycznym w Wiedniu ok. 12 lat temu. W tym mieście znajduje się też siedziba European Society of Radiology (ESR) – to obecnie największe radiologiczne towarzystwo medyczne na świecie. Zrzesza 58 000 członków, ustala standardy i jest najbardziej opiniotwórcze. W Wiedniu ma również siedzibę European Society of Musculoskeletal Radiology (ESSR). Szwajcaria (Swiss Society of Musculoskeletal Radiology – SSSR), Austria (tu stworzono pierwszy ultrasonograf) i Japonia (pierwszy ultrasonograf z kolorowym Dopplerem) to kraje będące liderami w rozwoju diagnostyki obrazowej narządu ruchu. Obecnie wobec powszechności dostępu do badań MRI i spadku ich cen omawiane badanie jest wykorzystywane głównie w ortopedii dorosłych i dzieci oraz w medycynie sportowej. Najważniejszym ogniwem w profesjonalnej diagnostyce jest dobry radiolog (MSK Radiologist), który opisuje obraz wg standardów ESR. Drugim narzędziem umożliwiającym badanie i (w wielu przypadkach) postawienie trafnej diagnozy jest ultrasonografia narządu ruchu. Pozwala ona na zbadanie narządów położonych powierzchownie (stawy zewnętrzne, pojedyncze ścięgna, mięśnie, więzadła, nerwy obwodowe, małe narządy). Jednym z głównych zastosowań USG jest diagnostyka USG stawów biodrowych u noworodków i niemowląt między 2 a 6 tygodniem życia. Kolejne badania powinny odbywać się co 6-8 tygodni, aż do osiągnięcia dojrzałości fizjologicznej obu stawów (physiological maturity). Należy pamiętać, że badania te mają na celu uniknięcie DDH – rozwojowej dysplazji stawów biodrowych, która w odróżnieniu od wrodzonego zwichnięcia stawu biodrowego jest chorobą nabytą, rozwojową. Na świecie badamy głównie metodą profesora Reinharda

PLATINIUM CLINIC

t: 0204 577 0003, 0 7539 476564 e: clinic@platiniumclinic.com www.platiniumclinic.com 36

Grafa (Wiedeń, Graz, Stolzalpe), w części stanów USA stosowana jest mniej znana metoda profesora Theodore’a Harcke’a z Uniwersytetu Delaware. USG jest użyteczne również w ramach badania uszkodzonych bądź przeciążonych mięśni, ścięgien, więzadeł położonych powierzchownie, zewnętrznych powierzchni otwartych stawów, cyst i nerwów obwodowych. Użyteczna jest też umiejętność posługiwania się przez badającego aplikacjami HD Color Doppler. Badania USG mają niestety swoje ograniczenia – nie pozwalają ocenić wewnętrznych powierzchni stawów, chrząstki stawowej, elementów leżących głębiej. Przydatne są natomiast do oceny zaburzeń mikrokrążenia przy entezopatiach i urazach, oceny cyst, treści płynnych. Ultrasonograf jako jedyne urządzenie diagnostyczne posiada możliwość nieograniczonego badania w czasie rzeczywistym („na żywo”), co pozwala wykonywać badania dynamiczne (obraz w ruchu). Badania RTG mają zastosowanie w diagnostyce świeżych urazów kostnych (tu już wkraczamy w chirurgię urazową, nie ortopedię), ocenie braku zrostu kostnego oraz w ortopedii dziecięcej – do diagnostyki wad postawy u dzieci oraz do diagnozowania martwic aseptycznych kości u dzieci. Innym badaniem wartym wspomnienia jest badanie EMG, bardzo użyteczne do diagnostyki uszkodzenia nerwów obwodowych oraz ucisków na nerwy obwodowe w zespołach ciasnoty międzypowięziowej. Badanie densytometrii DEXA jest z kolei podstawowym badaniem diagnostycznym, obok badania markerów obrotu kostnego, w leczeniu osteoporozy. Reasumując: badanie z zakresu diagnostyki obrazowej jest oczywistym wstępem do leczenia. Jego prawidłowe wykonanie umożliwia rozpoznanie choroby, a także powrót do pełnej sprawności oraz wielu aktywności.

Dr Marek Zeliński jest aktywnym członkiem następujących Towarzystw Diagnostyki Obrazowej Narządu Ruchu: SSRR – Swiss Society of Musculoskeletal Radiology, international fellow od 2017 r.; ISPNI – International Society of Peripheral Neurophysiological Imaging od 2012 r.; BMUS – British Medical Ultrasound Society od 2012 r.; S.I.M.S – French Society for Musculoskeletal Diagnostic Imaging od 2009 r., ESR – European Society of Radiology od 2009 r.; ESSR – European Musculoskeletal Radiology Society od 2009 r.



WOMAN in the World

Marta Gargas

#BiznesMama, czyli o trudnej roli bycia matką, żoną i kochanką oraz łączenia pracy zawodowej i macierzyństwa

D

zisiejszy świat stawia przed nami – kobietami – wiele wyzwań. Jesteśmy stawiane pod ścianą oczekiwań bycia jednocześnie spełnioną kobietą sukcesu, wspaniałą matką, która nigdy nie krzyczy, namiętną kochanką oraz zawsze przygotowaną na wszystko panią domu. Obiady, pranie, sprzątanie, własna firma, pracownicy, zamówienia, przedszkole, żłobek, szkoła, zadania domowe, a w dzisiejszych czasach nierzadko również zdalne nauczanie to wszystko chleb powszedni każdej z nas. My kobiety – nie mamy dziś łatwego zadania, chcąc osiągnąć sukces i spełnić oczekiwania otaczającego świata. Ale czy naprawdę musimy? Czy naprawdę chcemy? Czy to właśnie jest nasze życie, nasze plany i marzenia? A gdzie w tym wszystkim ja – kobieta spełniona wewnętrznie, Zosia, Kasia, Ania czy Jola? Każda z nas. Gdy decydujemy się na założenie własnej firmy lub podejmujemy pracę zawodową w rozwijających się firmach, np. korporacjach, gdzie kuszą wielkie pieniądze i szybkie kariery – mamy wielkie plany, aspiracje, chcemy podbijać świat. Czasami marzy nam się błysk reporterskich fleszy, czasami okładki czasopism, wywiady i telewizja. A czasami po cichu i powoli wspinamy się na kolejne szczeble rozwoju własnego biznesu. I każda z tych dróg jest dobra. Każda jest właściwa. Pod jednym tylko warunkiem – jest Twoja. To Ty podejmujesz decyzje, w którym kie-

38

runku zmierzasz. To Ty decydujesz, gdzie chcesz dotrzeć i jaki cel sobie obrałaś. To w końcu Ty bierzesz odpowiedzialność za błędy, powodzenia, sukcesy i porażki własnego biznesu. A tych przecież w codziennym życiu jest bardzo wiele. Od małych, drobnych po wielkie i sięgające szczytów. Każdy z nas ma swój własny Mount Everest, na który każdego dnia się wspina. Jedni idą wolniej. Drudzy szybciej. Ważne, byś w drodze na szczyt nie ustała. Bo to najgorsze, co może Cię spotkać. Nawet jeśli czasem odpuścisz i zejdziesz z pierwotnie obranej ścieżki – to nic. To Twój wybór. Masz do niego prawo. Nawet jeśli czasem zawrócisz, by zmienić drogę – to nic. Chwilowe trzy kroki wstecz są czasem lepsze niż tkwienie w punkcie bez wyjścia. Czasami musimy się cofnąć, by nabrać dystansu, spojrzeć na wszystko z góry i ruszyć ze zdwojoną siłą do walki. Wszystko jednak zaczyna się komplikować, gdy na świecie pojawia się dziecko. A z czasem może drugie i trzecie. Dobra organizacja czasu to podstawa skutecznego działania. Łączenie roli matki, żony/partnerki, kochanki i jednocześnie szefowej czy pracownika to nie lada wyzwanie. Jako mama 3 chłopców oraz właścicielka firmy szkoleniowej wiem, że czasami połączenie tych dwóch stref bywa niezwykle trudne. Przez wiele lat wypracowałam sobie jednak pewne patenty, które niezwykle ratują mi codzienność.


Marta Gargas

Certyfikowany Trener Mentalny, Licencjonowany Trener Structogram®, autorka, mówca. Prywatnie #BiznesMama trzech synów i właścicielka dwóch ogromnych psów. Autorka książki „#BiznesMama. Biznes urodzony w domu” oraz Kalendarza #BiznesMamy. Wspiera kobiety w łączeniu aktywności zawodowej z macierzyństwem oraz w rozwoju swoich pasji. Wierzy, że małymi krokami można osiągnąć duży sukces.

Efektywnie organizuj czas w codzienności!

Gotowanie obiadów na dwa/trzy dni, mrożenie i korzystanie z wcześniej przygotowanych półproduktów w trakcie zabieganego tygodnia. Robienie zakupów raz w tygodniu, codziennie tylko świeże pieczywo czy owoce. Korzystanie z darów natury – wekowanie, zamrażanie, przetwarzanie owoców i warzyw na zimę, gdy dzień jest krótszy, organizm osłabiony, a zapał do pracy mniejszy.

Naucz się odpuszczać rzeczy mało ważne i nieistotne!

Naprawdę – nie musisz codziennie myć podłóg i ścierać kurz z mebli. Jeśli zrobisz to rzadziej, to wierz mi – brudem nie zarośniecie, a efekt będzie bardziej zauważalny dla domowników, którzy z czasem nauczą się doceniać Twoją pracę w domu.

Dziel obowiązki domowe!

Aby jednak korzystać z powyższych patentów, wprowadzić je do codziennego życia i co najważniejsze – wytrwać w zmianach nawyków rodzinnych musisz mieć w sobie siłę, determinację i konsekwencję. Pomimo wprowadzenia zmian w swojej organizacji czasu oraz w domu, jeśli nie zadbasz o siebie, nie będziesz spełnioną kobietą sukcesu. Dbaj o siebie. Kup sobie czasem dobrą książkę, wyjedź do spa lub chociaż udaj się na masaż. Idź z koleżanką na kawę i plotki. Znajdź czas, by odpocząć i spędzić go tak, jak lubisz – na rowerze, spacerując czy pod kocem, oglądając ulubiony serial. To trudne zadanie. To prawda. Szczególnie gdy w łazience piętrzy się pranie. Na szczęście z pomocą przychodzi trening mentalny, czyli praca z własną głową. To on uświadomi Ci, jak podnieść się po porażce – takiej codziennej, domowej i takiej ogromnej jak strata kogoś bliskiego. To właśnie trening mentalny da Ci siłę, by codziennie wchodzić chociaż kilka kroków na szczyt własnego Mount Everestu. I w końcu trening mentalny podniesie Twoją pewność siebie by, każdego dnia walczyć o spełnienie swoich marzeń i osiągnięcie własnych celów. Czasem pytasz… A czy można odpuścić? Czy nie łatwiej? Jasne! Można! Będzie łatwiej! To Twoje życie i Twoje wybory. Zawsze są Twoje. Jesteś dorosła. Bierzesz odpowiedzialność za siebie i swoje życie. Ale czy naprawdę chcesz odpuścić? Czy naprawdę chcesz być utrzymanką? Czy naprawdę spełniasz się tylko w pracach domowych i wychowaniu dzieci? Czy naprawdę chcesz oddać we władanie osobie trzeciej swój los, korzystając tylko z pieniędzy męża czy partnera? Bądź odpowiedzialna. Bierz życie we własne ręce i bądź sterem i okrętem dla samej siebie. Byś każdego dnia z uśmiechem na ustach mogła spojrzeć sobie w oczy i stwierdzić „Ej, Ty – tam w lustrze – Zosia, Kasia, Jola, Madzia – fajna babka z Ciebie! Tak trzymaj!” Mark Twain powiedział kiedyś: „Za dwadzieścia lat bardziej będziesz żałował tego, czego nie zrobiłeś, niż tego, co zrobiłeś. Więc odwiąż liny, opuść bezpieczną przystań. Złap w żagle pomyślne wiatry. Podróżuj, śnij, odkrywaj”. Zatem do dzieła. Planuj, śnij, marz i działaj. Bo pamiętaj, że życie masz tylko jedno i szkoda w nim czasu na to, by skupiać się na rzeczach mało istotnych, które za miesiąc, kwartał czy rok nie będą miały absolutnie żadnego znaczenia. Powodzenia!

Jeśli dzieci są starsze, podziel obowiązki domowe na wszystkich domowników. Ucz odpowiedzialności i konsekwencji od najmłodszych lat. Nawet trzylatek potrafi posegregować skarpetki czy bieliznę po wysuszeniu.

Proś o pomoc!

Wszystkich. Nie musisz być zosią samosią. Ktoś może czasem odwieźć Twoje dzieci na trening (np. mama innego dziecka). Ktoś może przygotować obiad – np. partner. A ktoś robiąc codzienne zakupy, może kupić Ci chleb. Oszczędzaj cenne minuty, gromadząc z nich kwadranse czy godziny.

Wyrzuć ze swojego dnia pożeracze czasu!

Fb, Instagram czy Allegro, choć ciekawe, zabierają mnóstwo czasu. Każdego dnia „marnujesz” na nie cenne godziny, nawet tego nie zauważając.

Buduj związki i relacje oparte na partnerstwie, zrozumieniu i akceptacji! Pamiętaj, że domownicy nie pomagają Ci w dbaniu o dom. Oni są tak samo odpowiedzialni za niego jak i Ty.

39


WOMAN in the World

Alicja Podgrodzka

Dlaczego warto czytać dzieciom zdjęcie CZESŁAWA WŁUKA

40

Czytanie dzieciom bywa wyzwaniem. Rodzice po całym dniu pracy, kiedy czeka na nich wiele obowiązków domowych, często nie mają na nie czasu. Wybierają bajkę w telewizji lub w internecie. Wiele osób też po prostu nie lubi czytać na głos. Ale czy te powody są wystarczające, aby zrezygnować z niezliczonych korzyści, jakie przynosi czytanie dzieciom książek? Jeśli należysz do rodziców, którym trudno jest znaleźć czas i chęci na wspólną lekturę, sprawdź, co tracisz.


C

zytanie dziecku jest źródłem dobrodziejstw na kilku płaszczyznach – fizycznej, emocjonalnej, rozwojowej i poznawczej. W sferze fizycznej jego pozytywne rezultaty są najszybciej dostrzegalne. W zależności od wybranej lektury można dziecko uspokoić, wyciszyć, odprężyć, zrelaksować albo wręcz przeciwnie – naładować energią, rozśmieszyć, pobudzić do ruchu. Co bardzo ważne: im więcej czasu spędzacie z książką, tym bardziej izolujecie dzieci od mediów, zapobiegając tym samym uzależnieniu od nich. Wpływ wspólnego czytania na sferę emocjonalną dziecka jest nie do przecenienia. Płynące z niego korzyści są długotrwałe, a ich owoce będziemy zbierać my sami, kiedy jako staruszkowie poczujemy na szyi uścisk własnych, dorosłych już dzieci. Czytanie bowiem wspiera bliskość, umacnia więź z dzieckiem, buduje poczucie bezpieczeństwa. Dzięki książkom pogłębiamy wrażliwość dziecka, a czasem przygotowujemy je do życiowych niespodzianek poprzez dawkowanie dreszczyku emocji. Co istotne: książki z jednej strony pomagają odwrócić uwagę dziecka od przykrych doświadczeń dnia, a z drugiej – jeśli sięgniemy po książki terapeutyczne – pozwalają oswoić dziecko z trudnymi tematami. Czytanie dziecku także wspaniale je rozwija. Pobudza wyobraźnię, poprawia koncentrację, ćwiczy pamięć (tutaj warto się pokusić o sięgnięcie po wierszyki i nauczenie się ich razem z dzieckiem na pamięć – dla obopólnej korzyści). Czytając dziecku, umacniamy jego ciekawość i gotowość do podejmowania wyzwań. Co więcej – analizując z dzieckiem dobre i złe postawy, kształtujemy jego szkielet moralny.

Alicja Podgrodzka Autorka książek dla dzieci. Dwukrotna laureatka konkursu Książka Przyjazna Dziecku („Jeżyk zwany Pajacykiem” i „O boćku, który bał się wróbli”). Pisze głównie o emocjach i relacjach. Wspiera rodzicielstwo bliskości. Wydała książkę o emocjach w procesie karmienia piersią „Uwielbiałam cię karmić”. Szczęśliwa żona oraz mama dwóch nastolatków i małej córeczki. www.alicjapodgrodzka.com

Niepodważalne są efekty poznawcze płynące z czytania dzieciom książek. Wśród nich z pewnością zauważymy bogate słownictwo, jakim posługuje się dziecko, łatwość wyrażania myśli oraz formułowania wypowiedzi, umiejętność kojarzenia faktów i wyciągania wniosków. Ponadto książki pomagają poznać świat, zachwycić się nim, a także przenieść się na skrzydłach wyobraźni do innych krain i wymiarów. Zaproponowana klasyfikacja nie jest podziałem sztywnym, poszczególne sfery oraz zalety czytania mogą się mieszać i zazębiać. Jedno jest pewne: na tej mieszance wyrastają dzieci mądre, otwarte na świat i drugiego człowieka, odważne i empatyczne, a co najważniejsze – szczęśliwe.

41


WOMAN in the World

Urszula Radwańska

Z kortu tenisowego na wybieg

Po kontuzjach, które nie raz niespodziewanie przerywały rozwój wspaniałej tenisowej kariery; po wyniszczającej organizm 2-letniej chorobie, która kompletnie wyłączyła ją z życia sportowego, Ula ponownie wraca na kort. Z niesamowitą chęcią walki i bez oglądania się za siebie. Od kilku miesięcy znów ostro trenuje, by po raz kolejny zawalczyć o wyżyny tenisa. My z całych naszych redakcyjnych sił trzymamy kciuki za Ulę i kibicujemy jej tak, jak polski kibic potrafi – całym sercem. Ale dziś chcemy porozmawiać o drugiej pasji Urszuli Radwańskiej 42

rozmawiała MAŁGORZATA JASIŃSKA


UR brzmi bardzo tajemniczo. Co kryje się za tą nazwą?

Czy UR to produkty w pełni polskie? Dlaczego to dla Ciebie takie ważne?

UR to moje inicjały, moje DNA.

Bardzo mi zależało na tym, żeby produkty miały doskonałą jakość, dlatego nawet przez moment nie wahałam się, by produkować w Polsce. Mamy świetną szwalnię, do której mogę w każdej chwili podjechać i sprawdzić, jak idzie produkcja. Co prawda produkcja w Polsce jest dużo droższa niż w Azji, ale jestem przekonana, że nasz klient docenia metkę z napisem „Made in Poland”.

Marka UR powstała w czasie 2-letniej przerwy od sportu spowodowanej Twoim stanem zdrowia. Czyli można by powiedzieć, że nie ma tego złego…? Tak, to prawda. Przez to, że w tamtym momencie nie mogłam uprawiać sportu, był czas na inne pasje. Mam taki charakter, że nie lubię bezczynnie siedzieć na kanapie. Uwielbiam odkrywać nowe rzeczy, rozwijać się i tym razem postawiłam na modę, na autorską kolekcję torebek.

Czy Twoje torebki towarzyszą Ci na korcie? Oczywiście, nie wychodzę z domu bez torebki UR :)

Czy marka UR zyskała już popularność w świecie sportu? W świecie tenisa na pewno tak. W zeszłym roku legenda tenisa Venus Williams wyszła na kort centralny podczas prestiżowego turnieju Roland Garros z torbą UR. Wtedy nastąpił wielki boom na nie na całym świecie. Ale oczywiście jesteśmy jeszcze na początku drogi, więc skupiamy się na tym, aby mówiono o nas nie tylko w światku tenisowym.

Tenis jako partner życiowy jest bardzo wymagający i zaborczy. Czy to znaczy, że nowe projekty muszą cierpliwie czekać na swoją kolej? Czy traktujesz prowadzenie biznesu jako sposób na życie po korcie? Mam gdzieś z tyłu głowy, że kariera sportowa nie trwa wiecznie. Zdarza się mnóstwo kontuzji, tym bardziej warto mieć plan B. A że mogę go realizować równolegle, łącząc obie pasje, ma same plusy.

A dlaczego torebki? Czy pomysł na nie zrodził się z osobistych potrzeb? Tak. Poszukiwałam eleganckiej torby, którą mogłabym nosić cały dzień – i na trening, i na spotkania biznesowe. Niestety nie znalazłam takiej na rynku, a niewygodne było dla mnie noszenie dwóch różnych toreb. I tak powstał projekt większej skórzanej torby, która pomieści wszystkie niezbędne dla mnie rzeczy, a przy tym będzie wyglądała elegancko. Dużą wygodą w torebkach UR jest osobna przegródka na buty. W naszej ofercie mamy również kolekcję męską. Wszystkie modele można znaleźć na stronie www. urszularadwanska.com.

Zdaję sobie sprawę, że gdybym nie grała w tenisa, to miałabym znacznie więcej czasu dla marki UR. Niektóre decyzje lub projekty muszą czekać, aż skończę turniej, a czasami nawet sezon, gdyż lubię być zaangażowana we wszystkie sprawy, które dotyczą marki, a na ten moment tenis jest moim priorytetem. Na drugą kolekcję torebek klienci czekali 2 lata, ale zapewniam Was, że warto było czekać :)

Jak w tenisowym świecie życzy się komuś powodzenia? Połamania rakiety? Przyjęło się, że połamania rakiet, ale lepiej szanować sprzęt, aby sponsor się nie obraził ;)

Dziękuję za rozmowę. Życzymy sukcesów w kolejnym sezonie i mocno kibicujemy!

Czy wszystkie projekty tworzysz sama? Sama tworzę projekty i je szkicuję, a następnie siadam z moim zespołem UR oraz szwalnią i analizujemy materiały oraz funkcjonalność.

Poza luksusowymi torebkami w ofercie pojawiły się też piękne portfele i kosmetyczki. Możemy spodziewać się jeszcze szerszego asortymentu, np. kolekcji ubrań? Takie mam marzenie. Chciałabym, żeby marka UR była coraz większa i miała coraz więcej asortymentu, by każdy mógł znaleźć coś dla siebie.

Urszula Radwańska www.urszularadwanska.com 43


WOMAN in the World

Natalia Grubizna

Jak rozbudzić pożądanie?

Pożądanie – na co dzień nieuchwytne, jednak jego brak staje się odczuwalny, gdy ochota na seks spada. Jak rozbudzić pożądanie, aby doświadczać więcej rozkoszy w łóżku... i poza nim?

S

chemat większości znany – na początku związku jest ogień. Nie możecie się od siebie oderwać i tylko resztki przyzwoitości powstrzymują Was przez zdarciem z siebie ubrań gdzieś w bocznej uliczce. Dni i noce przesycone są intymnością, a Ty nie możesz doczekać się momentu, kiedy znów traficie do łóżka. A wreszcie przychodzi taki moment, kiedy miłosny haj mija. Seksu zaczyna być jakby mniej, a Ty zastanawiasz się, jak doszło do tego, że wieczory spędzasz na kanapie i to bynajmniej nie siedząc ukochanej osobie na twarzy, tylko pod kocem, oglądając kolejny odcinek modnego serialu. Brzmi znajomo? Cóż, nie jesteś sama. Chciałabym jednak Cię uspokoić, że mniejsza ilość seksu wcale nie oznacza, że pożądanie wygasło. Po okresie intensywnej fascynacji sytuacja po prostu się unormowała, a Twoje hormony wróciły do stałego poziomu i jest to całkowicie normalne zjawisko. Ba, nie tylko normalne, ale i potrzebne! Ciało, które operuje na wysokim C podniecenia ma zbyt mało zasobów, aby zajmować się innymi ważnymi rzeczami – odżywianiem się, pracą, pielęgnowaniem pozostałych więzi. Zapewniam Cię, że pożądanie nadal tam jest, tylko po pewnym czasie trzeba podejść do niego inaczej. Jak zatem

44

sprawić, aby przyjemność nigdy Cię nie opuszczała? Zacznij od siebie!

Poznaj swój model pożądania Czy wiesz, że rozróżniamy dwa modele pożądania – spontaniczny i responsywny? Dr Emily Nagoski dokładnie opisała je w swojej książce Ona ma siłę, dostępnej w oryginale pod tytułem Come As You Are. W przypadku pożądania spontanicznego ochota na seks pojawia się niespodziewanie, jakby znikąd. Najlepiej ilustrują je wszelkie sceny filmowe, w których dwoje ludzi patrzy sobie w oczy, po czym dosłownie rzucają się na siebie, ogarnięci nagłą żądzą. Pożądanie responsywne nie uderza jak grom z jasnego nieba, ponieważ wymaga działania. W jego przypadku ochota na seks pojawia się dopiero w wyniku jakiejś aktywności seksoerotycznej. Na przykład wtedy, kiedy bliska osoba oferuje nam masaż, w trakcie którego zaczyna gładzić dłońmi nasze pośladki lub wnętrza ud i to ten dotyk staje się źródłem przyjemnego mrowienia między nogami. Kiedy trafiają do mnie kobiety skarżące się na obniżone libido, zazwyczaj badam, czy dotyczy to każdej sytuacji, czy może istnieją jakieś okoliczności, które pomagają im wprawić się w zmysłowy nastrój. W większości przypadków okazu-


je się, że dominuje u nich responsywny model pożądania. Niestety, oczekiwanie, że żądza pojawi się spontanicznie, wyrządza im sporą krzywdę i zniechęca do poszukiwania bliskości. Muszę więc podkreślić, że żaden z modeli pożądania nie jest lepszy czy gorszy – po prostu wymagają innego podejścia do tego, w jaki sposób inicjujemy seks, stworzenia odpowiednich kontekstów.

Poczuj się seksownie Zdarza się, że w wypełnionej różnymi rolami codzienności trudno znaleźć przestrzeń dla seksualnej siebie. Bycie sexy naprawdę zaczyna się w głowie – kiedy jesteś dla samej siebie atrakcyjną partnerką, świadomą swojej wartości, potrzeb i ciała, ta energia emanuje również na innych. Nie musisz mieć konkretnej figury, koloru włosów czy ubierać się w określony sposób, aby poczuć się seksownie i przyciągać spojrzenia. Spróbuj więc stać się obiektem erotycznego zainteresowania dla samej siebie. Zastanów się, czy jest coś, co możesz zrobić od ręki. Pomyśl, co działało w przeszłości – niewinny flirt z nieznajomym? Zrobienie sobie nagiego selfie? Dzień w spa, podczas którego zadbano o Ciebie od stóp do głów? Czy w Twojej garderobie są ubrania, które pomagają Ci wydobyć Twoje sexy? A może pobudzają Cię konkretne kolory, którymi mogłabyś się otaczać? Celowo wspominam o Twoim sexy – nie musisz podążać za tym, co jest konwencjonalnie seksowne, jeśli się w tym nie odnajdujesz. Nie skupiaj się więc na tym, jak masz wyglądać, a na tym, jak pragniesz się czuć. Sexy wypada naturalnie tylko wtedy, kiedy jest naturalne przede wszystkim dla Ciebie.

Fantazjuj Wiele kobiet boi się fantazjować, a fantazje erotyczne to zdrowy element ekspresji seksualnej. Są bezpieczną przestrzenią, w której możesz folgować najdzikszym żądzom. Zamknij więc usta wewnętrznemu krytykowi, kiedy próbuje wmówić Ci, że nie wypada Ci tworzyć seksownych scenariuszy, i fantazjuj na zdrowie! Twoje fantazje nie muszą być poprawne politycznie – okazuje się, że osoby o bogatej wyobraźni, seksualnie ciekawe i o dużych potrzebach mają tendencje do tworzenia w głowie scenariuszy, które na różne sposoby igrają z tabu. Mogą one dotyczyć wymuszonego seksu, zakazanych romansów lub zadawania komuś bólu. Samo fantazjowanie nie oznacza też chęci doświadczenia czegoś w realnym życiu. Ich piękno polega na tym, że to my reżyserujemy przebieg wydarzeń, więc możemy swobodnie eksplorować najróżniejsze tropy. Jeśli potrzebujesz inspiracji, aby zacząć tworzyć własne pikantne opowieści, sięgnij po pomoce w postaci literatury erotycznej, sztuki czy filmów pornograficznych.

Uprawiaj samomiłość Weź przyjemność w swoje ręce – dosłownie! Masturbacja to wspaniały sposób na odkrywanie swojego ciała, ulubionych rodzajów stymulacji oraz naukę szczytowania. Podczas zabaw w pojedynkę możesz pozwolić sobie na to, aby wcielać w życie różne pomysły, które przychodzą Ci do głowy, na przykład ocieranie się o meble czy pieszczoty strumieniem wody.

Doświadczanie przyjemności solo sprawia, że pragnie się jej więcej – również w towarzystwie. Masturbacja trenuje Twój seksualny mięsień, sprawiając, że pożądanie nie ma jak Cię opuścić. Dawaj sobie dokładnie tyle czasu, ile potrzebujesz, ucz się siebie. Godziny poświęcone na zgłębianie własnej rozkoszy nie są czasem straconym. Moja wskazówka? Przygotuj się do zmysłowej sesji solo jak do romantycznej randki, stwórz swój intymny rytuał. Możesz zacząć od aromatycznej kąpieli, tańca w rytm ulubionej muzyki, smacznego posiłku z ulubionym winem i przygotowanie miejsca akcji tak, jakby zaraz miał pojawić się tu ktoś wyjątkowy, na kim chcesz wywrzeć piorunujące wrażenie. Mam na myśli przyjemną w dotyku pościel, światło świec, pobudzający zapach. Stań się dla siebie tą wyjątkową osobą. Kiedy sama zaczniesz dbać o swoją przyjemność, dużo łatwiej będzie Ci zadbać o nią w towarzystwie, mówić o swoich potrzebach i otrzymywać to, czego pragniesz.

Dąż do ekscytującego seksu Czasem pożądanie słabnie, kiedy z różnych powodów tracimy zainteresowanie bliskością. Powiedzmy sobie szczerze – funkcjonalny seks to zmora wielu kobiet, które pragną więcej. Intymność, która nie do końca nas satysfakcjonuje, bo jest zbyt mało urozmaicona lub partner bądź partnerka pozostawiają niewiele miejsca na naszą przyjemność, sprawia, że chętniej spędzamy wieczór z Netfliksem niż na igraszkach w pościeli. Aby temu zaradzić, pozwól sobie dążyć do takiego seksu, którego wizja Cię ekscytuje, którego w głębi siebie pragniesz. Być może jest to seks z elementami BDSM, kiedy ktoś przekłada Cię przez kolano, wymierzając serię zmysłowych klapsów. Być może są to zabawy w trójkącie, podczas których leżysz między dwoma rozgrzanymi ciałami. A może marzysz o igraszkach, w czasie których druga osoba godzinami smakuje i celebruje Twoje nagie ciało... Daj się poznać jako kochanka od tej właśnie strony! Jeśli masz tendencję głównie do dawania, a nie brania w seksie, zawalcz o swoją przyjemność. Wyraź swoje pragnienia, sięgnij po gadżety erotyczne, zaproponuj nową pozycję seksualną. Ciekawym doświadczeniem może być odgrywanie ról, czyli role play. Może wykreowana przez Ciebie persona nie będzie bała się mówić o swoich potrzebach, dominować czy świntuszyć, nawet jeśli na co dzień masz z tym problem.

To dopiero początek Mniejsza ochota na seks wcale nie musi oznaczać zbliżającego się końca relacji. Wprost przeciwnie – może być początkiem fantastycznej erotycznej przygody. Tam, gdzie wiele par widzi kryzys, ja dostrzegam ogromną szansę na pogłębienie więzi, wspólne poszukiwania i bardziej intencjonalne podejście do seksu w związku, skupienie się na jego jakości, nie ilości. Jeśli tylko każda ze stron chce się w ten proces zaangażować i dążyć do satysfakcjonującej intymności, której intensywność aż zwala z nóg...

Natalia Grubizna

Autorka bloga proseksualna.pl, sekspertka, nauczycielka przyjemności. Prowadzi warsztaty w zakresie pozytywnej seksualności i pracuje bezpośrednio z klientami. Od wielu lat związana z branżą gadżetów erotycznych. 45



Ewa Jakubiec

Miss Dolnego Śląska 2020 oraz Miss WOMAN in the World Dolnego Śląska rozmawiała MAŁGORZATA JASIŃSKA zdjęcia DOMINIKA ĆWIK

„To piękne tytuły, czuję się doceniona i bardzo dziękuję za wyróżnienie, które otrzymałam z rąk redakcji”.

Czym na co dzień zajmuje się Miss Dolnego Śląska? U mnie nie ma nudy. Działam na największych obrotach, staram się łączyć studia z pracą. Studiuję pielęgniarstwo na Uniwersytecie Medycznym we Wrocławiu i jednocześnie pracuję jako pielęgniarka w klinice medycyny estetycznej. Teraz dodatkowo czekają mnie obowiązki związane z tytułem Miss. Co spowodowało, że postanowiłaś zgłosić się do konkursu? 3 lata temu brałam udział w konkursie piękności, lecz niestety bez większych osiągnięć. Stwierdziłam wtedy, że w przyszłości chciałabym jeszcze raz wziąć udział w konkursie Miss. Pod wpływem chwili zdecydowałam się pójść na ostatni casting. To była dobra decyzja! Czy udział w konkursie przekłada się na większą pewność siebie w codziennym życiu? Wcześniejszy udział w konkursie nauczył mnie pewności siebie. Poznałam wtedy dużo ciekawych osób, nawiązałam kontakty, co było dla mnie ogromną możliwością rozwoju. W tym roku wzięłam udział w konkursie Miss Dolnego Śląska, ponieważ postanowiłam spróbować czegoś nowego w swoim życiu. Miałam nadzieję, że ten konkurs pozwoli mi przeżyć niezapomnianą przygodę, będzie też próbą moich sił, a jednocześnie nowym doświadczeniem. I tak się właśnie stało, a sam tytuł jest dla mnie całkowitym zaskoczeniem i idealnym zwieńczeniem tej drogi. A co myślisz o samych konkursach piękności? Wydaje mi się, że takie konkursy są bardzo ważne dla młodych ludzi, są wielowymiarowym doświadczeniem. Bywa czasem tak, że dla kogoś konkurs jest „być albo nie być”. To bardzo złe podejście. Jestem przykładem tego, że za pierwszym razem nie zawsze musi się udać. To, że kiedyś nie wygrałam, nie było dla mnie żadną ujmą. Cieszę się, że zdobyłam pewność siebie, nowe doświadczenie i poznałam osoby, z którymi mam kontakt do dzisiaj. Warto więc próbować i czerpać z konkursu to, co najlepsze. Jakie są Twoje dalsze plany? Na ten moment mam nadzieję, że uda mi się pogodzić studia dzienne, nową pracę i obowiązki związane z tytułem Miss – sesje zdjęciowe, spotkania, dalsze etapy konkursu. Wygrana była punktem kulminacyjnym, bardzo się z niej cieszę. Pierwsze 2 dni były czasem, kiedy dziękowałam każdemu za gratulacje, miłe słowa. Uświadomiłam sobie wtedy, jak ważna jest dla mnie moja rodzina, chłopak i przyjaciele, którzy byli dla mnie ogromnym wsparciem podczas konkursu. 47


STOP! WOMAN in the World

Jedyne, co musisz, to zadbać o siebie.

Wstajesz rano. Szybki prysznic. Kawa. Ogarniasz dzieci. Robisz śniadanie. Zawozisz dzieci do szkoły, przedszkola. Sama jedziesz do pracy. Kawa. Patrzysz w kalendarz zapełniony zadaniami. Musisz się spieszyć, aby ze wszystkim zdążyć. A pewnie i tak się nie wyrobisz i coś zostanie na jutro. Jak zwykle. Kawa. Kończysz kolejne spotkanie. Moc spada, chęci też, a jeszcze tyle do zrobienia! Jedziesz dalej. Przydałaby się pomoc? Zapomnij! Przecież nikt nie zrobi tego tak dobrze jak Ty. Kawa. Dzwoni telefon służbowy. Odpisujesz na maile. Tu wjechałaby kawa, ale i tak już Cię nosi. Robi się ciemno. Pora chyba kończyć pracę. Jedyne, o czym marzysz, to położyć się i odpocząć. Tylko kiedy? Nie ma na to czasu. Wracasz do domu. Dzieci już śpią.

48

Nie masz już na nic siły i chęci. Dzień się kończy. Jutro maraton od nowa. Przecież musisz. I myślisz sobie: tak trzeba! Wszyscy guru biznesu, coachowie, mówcy motywacyjni zachęcają mnie do takiej postawy. Ciśnij! Hustle! Daj z siebie wszystko! No to dajesz. Podobno bez pracy nie ma kołaczy, musisz pracować non stop, aby osiągnąć sukces, musisz być lepsza niż konkurencja, która tylko czyha na Twój błąd. Musisz być od nich efektywniejsza, szybsza, skuteczniejsza. Musisz! Nie dajesz rady? Trudno. Nikogo to nie obchodzi. Wypadasz z gry. I w dłuższej perspektywie jedyne, co osiągasz, to stres prowadzący do chorób, problemów osobistych, załamania nerwowego i pracoholizmu. Stop. Jedyne, co musisz, to zadbać o siebie.


Zadaj sobie w tym miejscu pytanie: to Ty masz biznes czy może biznes ma Ciebie? Ile jeszcze dasz radę tak funkcjonować? Ja długo jeszcze zdrowie pozwoli Ci na życie w takim tempie? Nawet jeżeli jest to Twój świadomy wybór... A gdyby tak zacząć żyć i pracować wolniej? Przejść na tryb „slowbiz”?

nają działać dopiero wtedy, gdy wypróbujesz wiele opcji i popełnisz wiele błędów. Pod naporem liczby zadań do zrobienia zdarza się, że lądujemy w takim dołku, że z chęcią wcisnęlibyśmy guzik reset. I slowbiz może być dla Ciebie takim resetem.

W slowbizie chodzi o to, aby przestać zabiegać o ciągłe zwiększanie zysku i skupić się na odzyskiwaniu Twojego najcenniejszego zasobu, jakim jest czas.

Mówi Ci to normalny facet, który zwolnił. I z perspektywy czasu była to jedna z lepszych decyzji, jakie w życiu podjąłem.

Jak tego dokonać? Na przykład poprzez odpuszczanie zbędnych aktywności oraz presji wywieranej przez otoczenie. I samą siebie. Nie musisz być perfekcyjna. Po prostu bądź.

Dzisiaj wiem, że większość stresów, problemów i napięć powodowana jest pośpiechem. Więc zwolnij i odzyskaj wolno(ść).

Slowbiz nie oznacza natychmiastowej i totalnej redukcji czasu pracy. Nie ma uniwersalnej metody przejścia na wolniejszy tryb. Każda droga wymaga czasu, pracy i poświęcenia. Chodzi o to, aby znaleźć swój własny styl. I zacząć mieć czas na życie.

Jeżeli zainteresowała Cię koncepcja wolno(ści) biznesowej, odezwij się do nas. Z chęcią wymienimy się doświadczeniami i podpowiemy, co zrobić. W omniboost mamy sprawdzone sposoby na to, jak poukładać biznes tak, aby działał sprawniej i efektywniej. Tak, abyś miała poczucie, że to Ty masz biznes, a nie biznes ma Ciebie.

Chodzi też o to, aby za kilka lat nie żałować, że można było postępować inaczej. Po stronie Twojej firmy konieczne będzie wprowadzenie zmian strategicznych i organizacyjnych. Aby mieć więcej czasu, zacznij delegować zadania. Łatwiej jest delegować zadania spisane i opisane krok po kroku. Na początek zajmij się uporządkowaniem i usystematyzowaniem najważniejszych procesów w Twojej firmie, czyli sprzedażą i obsługą klienta. Marketing to obecnie tak skomplikowany i rozbudowany temat, że ciężko będzie Ci to robić osobiście. Szkoda Twojego czasu i pieniędzy. Zatrudnij firmę zewnętrzną, która zrobi to szybciej, lepiej i – w dłuższej perspektywie – taniej. Spotkałem w życiu wielu biznesmenów, wydawałoby się – ludzi sukcesu. Wszyscy jednogłośnie uznali, że gdyby mogli cofnąć czas, poświęciliby więcej czasu na własne pasje, zainteresowania, rodzinę, podróże i doświadczanie. Może warto zastanowić się, co, oprócz pracy i biznesu, jest dla Ciebie ważne? Może warto zadbać o relacje z partnerem, z dziećmi? Stworzyć nową, głębszą jakość życia. Może nie być łatwo. Szczególnie na początku. Bo slowbiz to pogodzenie się ze stratami. Pozornymi, ponieważ aby przyszło nowe, trzeba stworzyć na nie przestrzeń. Przechodząc tę ewolucję, być może stracisz pieniądze i ten jakże cenny czas. Ale potraktuj te straty jako inwestycję. Inwestycję w doświadczenie. Wielu rzeczy trzeba się nauczyć. Niektóre procesy zaczy-

OMNIBOOST LTD e: hello@omniboost.co.uk www.omniboost.co.uk 49


WOMAN in the World

Czego nie nauczono nas o miłości? przygotowała JULIA SKIBIŃSKA

Dzieciom na bardzo wczesnym etapie życia przedstawiany jest symbolizm miłości jako relacja między księżniczką i księciem. Księżniczka czeka na wymarzonego królewicza, który ją wybawi. Jego męstwo i odwaga ratują ją często z rąk złoczyńcy. Nie zdajemy sobie sprawy, że w ten sposób zaczyna się wielopokoleniowa katastrofa, o której większość z nas nie ma zielonego pojęcia. Filmy romantyczne potęgują widmo katastrofy. Chłopak wspina się pod okno swej ukochanej jak na Romea przystało, by odegrać serenadę i uratować ukochaną od smutku. Co się dzieje, gdy Romeo jednak nigdy nie przychodzi? Bądź przychodzi tylko wtedy, kiedy ma problem? Lub gdy nawet największe starania Romea nie potrafią uwolnić ukochanej z tarapatów? Oto artykuł obalający mity, na których wychowały się nasze spragnione miłości serca, by w końcu zrozumieć, czym naprawdę jest miłość. 50


Miłość to odpowiedzialność za samego siebie i wolność dla innych Przytoczone bajki i romantyczne filmy, na których opieramy obraz miłości, nauczyły nas, że bez partnera, który nas kocha (i rzecz jasna, wspina się pod nasze okno w środku nocy), jesteśmy bezwartościowi. A kiedy już mamy u boku drugą osobę, ma być trochę tak, jakbyśmy swoje delikatne serce wyjęli z klatki piersiowej i jej je podali, obarczając partnera wielkim obowiązkiem traktowania go z czułością i miłością aż do śmierci. Druga strona nigdy nie sprosta temu zadaniu z bardzo prostego powodu: to nie jej robota. To tak, jakbyśmy kazali złotej rybce opiekować się psem – rybka nie ma do tego odpowiednich narzędzi. Jedyną osobą, która ma narzędzia do opieki nad własnym sercem, jesteś Ty sam. Dlaczego? Dlatego, że każdy może ponosić odpowiedzialność jedynie za samego siebie. I pewnie zauważyliście już, że kiedy chcemy kogoś namówić do bycia dla nas takim, a nie innym, prędzej czy później kończy się to fiaskiem. Dzieje się tak dlatego, że każdy urodził się wyjątkowy i wolny, aby doświadczać daru, jakim jest życie. Wchodzenie w czyjeś życie i oczekiwanie, że ktoś je dla nas natychmiast zmieni, brzmi niedorzecznie. Choć to właśnie tego nauczono nas już w dzieciństwie. Nie lubię tego, jak mnie traktujesz, nie lubię twoich nałogów, nie lubię twojej pracy, nie lubię twoich znajomych, nie lubię tego, jak spędzasz wolny czas – zmień to. Partner to nie plastelina, z której lepisz swój ideał. Jest to nie fair, tym bardziej, że Ty pewnie chcesz być akceptowany takim, jakim jesteś? Mamy wówczas dwie możliwości: albo łączymy się w parę z kimś, kto jest dla nas idealny (jednak ideały nie istnieją, o czym przekonasz się na pewnym etapie związku), albo akceptujemy drugą osobę taką, jaka jest.

Miłość to akceptacja O prawdziwej, szczerej miłości można mówić tylko wtedy, gdy kochamy człowieka takim, jaki jest. Z jego wadami, bagażem, niewygodną przeszłością, z ranami, które nadal leczy. Sami przecież głęboko pragniemy tego samego? Nie zrozumcie mnie źle – nie mówię tutaj, by akceptować agresję i toksyczne zachowania. Każdy powinien znać własną granicę pomiędzy tolerancją a szacunkiem do samego siebie. Powinno to działać na zasadzie: każdy popełnia błędy, jednak gdy popełniasz ten sam błąd zbyt często, jest to Twój świadomy wybór. Jeśli ten wybór Cię rani, wyłóż kawę na ławę i zdecyduj, co jest najlepsze dla Ciebie. W od-

Julia Skibińska Długie lata praktyk duchowych nauczyły mnie, jak prowadzić życie przepełnione harmonią. Pragnę poszerzyć Waszą ciekawość oraz pomóc Wam wykształcić pozytywne nawyki, które wskażą, jak osiągnąć równowagę ciała, umysłu i duszy. www.thebodymindsoulbalance.com

różnieniu do braku kontroli nad swoim partnerem, o sobie decydujesz w stu procentach. Z miłości do samego siebie często płynie miłość do innych. Kontynuując poprzedni podpunkt: największym błędem filmów romantycznych jest ignorowanie tematyki miłości do samego siebie. Nie kochając siebie, nie jesteśmy w stanie szczerze pokochać drugiej osoby. Co więcej, nasza podświadomość działa jak lustro przyciągające innych ludzi. Często jest tak, że kiedy pielęgnujesz w sobie określone traumy, przyciągasz ludzi z takimi samymi problemami. Jeszcze częściej tworzysz związek zaskakująco podobny do tego, jaki mieli Twoi rodzice. Nie rozumiesz, dlaczego tak się dzieje? Już tłumaczę. Jako dzieci jesteśmy jak białe kartki papieru, na których informacje będą zapisywać nasi rodzice, dziadkowie, pierwsi przyjaciele. Ważne są miejsca, w których spędzamy czas, m.in. dom i szkoła. Jeśli doświadczamy tam przykrych zdarzeń lub jesteśmy karmieni negatywnymi emocjami osób, które są w naszym otoczeniu, zostają one zapisane w naszej podświadomości i owocują toksycznymi relacjami z samym sobą i z innymi. Będzie się tak działo, dopóki nie odważymy się dokopać do tej zapomnianej karty i „przepisać” swoją psychikę, a co za tym idzie – osiągnąć szczęście i miłość. Jest na to wiele sposobów, m.in. pisanie pamiętnika i analizowanie własnych uczuć, jako że samo pisanie pamiętnika nie wyleczy nas z traumy.

Miłość to self care Jeden z bestsellerów mówiący o prawie przyciągania – Sekret – przytacza samolotowe wytyczne, przedstawiane przed każdym wylotem: „W przypadku potrzeby założenia masek tlenowych najpierw załóż maskę tlenową sobie, a później dziecku”. Komenda może początkowo budzić kontrowersje, ma ona w sobie jednak głęboką prawdę. Musimy najpierw zadbać o siebie, by być w stanie zadbać o innych. Zdrowy egoizm jest bardzo ważny. Stawiając innych na pierwszym planie, często wyczerpujemy całą energię – jesteśmy zmęczeni, rozdrażnieni, nieszczęśliwi. Czy wiesz, ile kłótni, wybuchów i negatywnych słów dałoby się powstrzymać, gdybyśmy zadbali o samych siebie i wypełnili siebie miłością? Ta sama miłość będzie się naturalnie manifestowała w Twoich zachowaniach i będzie odczuwalna przez Twojego partnera.

Miłość to harmonia Richard Templar w książce The Rules of Love (Zasady miłości) mówi, że życzliwość i oferowanie pomocy partnerowi ma sens tylko wtedy, jeśli partner robi dokładnie to samo dla Ciebie. Dla przykładu: jeśli żona słodko oznajmia, że ugotuje dziś obiad, mąż może dodać, że w takim razie on umyje naczynia. W taki sposób nikt nie czuje się wykorzystywany. Jeśli nie jesteś fanem mycia naczyń, włóż je do zmywarki i przygotuj deser. Jest to dość prosty przykład (kreatywność i finezja w związku zależy tylko i wyłącznie od Ciebie), chodzi jednak o to, by partnerzy dbali o siebie nawzajem w tym samym stopniu. Dzięki temu w związku znikną oczekiwania i wiele negatywnych emocji, a w to miejsce pojawi się magiczna moc harmonii.

51


WOMAN in the World

Ann Linhart , założycielka Świątyni Kobiecości SelfLove (annlinhart.com), przewodniczka kobiet na drodze do pokochania siebie i budzenia kobiecej mocy.

Fot. Aleksandra Kościaniuk

Relax, nothing is under control…

Nikt z nas nie przypuszczał, że świat się zmieni. Hasło „jakoś było, jakoś będzie” pomagało nam przemykać pomiędzy absurdami codzienności z oczami szeroko zamkniętymi na to, co niewygodne. A jednak zmiana przyszła, nie pytając o pozwolenie, i zastała każdego z nas w miejscu, w którym się jej nic a nic nie spodziewał… Zmiana w swojej istocie nie jest ani dobra, ani zła. Jest naturalnym zdarzeniem, które nie powinno budzić lęku. Można oczywiście preferować pewną stałość, rutynę i powtarzalność oraz świadomie wybierać proste ścieżki. A właściwie można było do momentu, w którym okazało się, że nothing is under control. Wszyscy zostaliśmy postawieni w sytuacji, w której nie można było powiedzieć: pandemia? ach nie, to nie dla mnie, nie lubię takich rzeczy, ja tu poczekam, bawcie się dobrze beze mnie. Straciliśmy wrażenie, że cokolwiek kontrolujemy. Okazało się również, że celowe omijanie wyzwań i zmian w życiu przynosiło tylko pozorne poczucie bezpieczeństwa, a tak naprawdę oznaczało jego brak. Pisałam już wiele razy, że jesteśmy w momencie transformacji. To mocny proces. Nieprzewidywalny, nieuchronny i nie dający się kontrolować. Jego fala przewróciła i mnie. Wpadłam do Oceanu Niespokojnego i płynę. A raczej uczę się pływać nową techniką: relax, nothing is... To w sumie proste, trzeba puścić potrzebę kontroli i zastąpić ją zaufaniem do życia. To też niełatwe (szczególnie dla tych z nas, które przyzwyczaiły się do kontrolowania sytuacji, kochają spokój, a poziom wrażliwości i współodczuwania mają umiejscowiony poza skalą) tak się wyluzować, kiedy nic już nie jest pewne. Świat nie poczekał, aż będziemy super gotowe i transformuje się w tempie rakiety kosmicznej, a strach rośnie w siłę. Co zatem robić, by odbudować (a czasem zbudować całkiem na nowo) poczucie bezpieczeństwa? 52

Kilka rzeczy możesz zrobić sama: •• Łącz się z Pachamamą. Biegaj, spaceruj boso po trawie. Wyobrażaj sobie swoje stopy ukorzenione głęboko w ziemi. Tul się do drzew, zaprzyjaźnij się z tym, do którego „coś” Cię przyciąga. •• Zasilaj czakrę podstawy (najogólniej mówiąc, siedzimy na niej). Wyobrażając sobie rubinowe światło, kieruj je do serca, stamtąd do nadnerczy (gruczoły umiejscowione nad nerkami, związane z odczuwaniem strachu, produkcją kortyzolu i adrenaliny, tak zwanych hormonów stresu), na koniec wpuść czerwone światło prosto do czakry podstawy. Powtarzaj w myślach: „jestem bezpieczna, jestem zaopiekowana”. Pierwszą czakrę wzmacniają również warzywa z korzeniem, takie jak pietruszka, marchew, burak oraz czerwone warzywa i owoce. Zajadaj je ze smakiem. •• „Rozkminiaj” w ciszy i mądrości swojego wnętrza hasło tytułowe: relax, nothing is... Zauważaj, jak się z tym czujesz, zauważaj, co przychodzi, kiedy dopuszczasz do siebie brak kontroli. Spróbuj sobie wyobrazić, jak by to było, gdybyś faktycznie zrelaksowała się w tym niewiadomym. •• Medytuj, medytuj, medytuj. •• Oddychaj, oddychaj, oddychaj. Na początek na trzy: wdech – brzuch, piersi, gardło, wydech – gardło, piersi, brzuch. •• Rozmawiaj z kochanymi kobietami, nie jesteśmy tu same. Te proste działania pomogą zbudować mocny grunt pod Twoimi stopami i obudzić ufność, że wszystko dzieje się dla Ciebie, nie przeciwko Tobie. A kiedy już stanie się to Twoją prawdą, weźmiesz relaksującą kąpiel w Oceanie Spokojnym. ♥


Randkowanie w Londynie według Miss HH

Italia, część 3. Po 3 tygodniach w cudownym Reggio wróciłam do Londynu. Zakochana w szefie i Italy. Z głową pełną marzeń i planów na przyszłość już nie w deszczowym Londynie, tylko w słonecznej Italy. To był początek lipca, a ja planowałam wrócić po miesiącu i zostać na zawsze. Każdego dnia sprawdzałam loty i wspominałam cudowne chwile, tęskniłam za wszystkim, co włoskie, i za nim. Każdą chwilę wolną spędzałam z nim na telefonie, próbowałam to kontrolować, ale nie byłam w stanie. Bałam się, że zaczęło się za intensywnie i skończy się szybko. Znacie to: szybko żarło, szybko zdechło? Polecam obejrzeć filmik na YouTube. Mimo obaw pozamykałam wszystkie sprawy w Londynie i przyleciałam z powrotem do Reggio. Miałam tam rodzinę, gdyby z nim coś nie wyszło, zawsze mogłabym się do nich zwrócić. Nie będę zupełnie sama – myślałam. Mogę trochę zaryzykować. Z lotniska odebrała mnie kuzynka z przyjaciółką, autem szefa! Bo on był strasznie zajęty akurat tego dnia. Czyżby? Przecież tęsknił bardziej niż ja, a mimo to czasu nie znalazł. Czyżby właśnie zaczęła się tresura? Pamiętacie, już o tym pisałam – południe Włoch to prawie jak kraj arabski. Szef wiedział, że mnie już zdobył. Nie będzie na każde moje żądanie. Na lotnisku poszłyśmy na kawę, bez żadnego pośpiechu,

leniwie siedziałyśmy dobre pół godziny. Jakie było moje zdziwienie, gdy zobaczyłam, że auto stało przy samym wejściu na światłach awaryjnych. Wyobrażacie sobie taką sytuację w Londynie??? - Dlaczego tak zostawiłaś? – spytałam. - Nie moje auto, nie mój mandat, miejsca nie było. Ona i on nadal działali sobie na nerwy, nawet zaocznie. Dotarłyśmy do domu kuzynki. Na wieczór zaplanowana była uroczysta kolacja na moje powitanie. Miało być miło i przyjemnie. Niestety wyglądało to zupełnie inaczej. Kłótnie i zgrzyty towarzyszyły nam od początku. Zaczęło się od tego, że następnego wieczora chciałam wyjść na imprezę na plaży. Zostałam poinformowana, że nie możemy, bo szef wdał się w jakieś porachunki wieczór przed moim przyjazdem i może być jeszcze większa awantura. Wyczuwałam napięcie, ale nikt do końca nie chciał mi powiedzieć prawdy. To był moment, kiedy zaczęłam się domyślać, że interesy szefa nie są do końca legalne. Po kolacji wróciliśmy do niego, ale ciągle był zdenerwowany. Szybko poszliśmy do łóżka, ale seksu powitalnego nie było. Były pretensje pod tytułem: nie odpisywałaś mi za szybko, co robiłaś i z kim w Londynie?, na pewno mnie zdradziłaś itd. To nie była spokojna noc. Próbowałam tłumaczyć, zapew-

53


WOMAN in the World niać, że myślałam o nim, tęskniłam. Nic nie docierało. Usnęłam nad ranem wykończona. Rano pojechałam na prywatną plażę. Miałam tam swoje wydzielone miejsce, chciałam być sama, żeby wszystko przemyśleć. Wieczorem uciekłam do kuzynki i poszłyśmy na imprezę. On miał dojechać później. Dotarł, ale dopiero do kawiarni, gdzie – jak już wspominałam – zbierali się wszyscy na kawę i croissanta. Dyskutował i przedstawiał mnie każdemu, popisom nie było końca. - Kochana, gdybyś ty rozumiała wszystko, co on pieprzy, już dawno by cię tu nie było – stwierdziła kuzynka. Włoskiego nie znałam, miałam zacząć kurs od września, tylko parę słów, które pamiętam do dzisiaj. Dlatego nie wiem, skąd wywiązała się awantura. Kuzynka i szef znowu skakali sobie do gardeł. Powiedział, że jest najgorszą świnią. Krzyczał coś jeszcze za nami, ale my już odjechałyśmy. To był szok. Kilka dni spędziłam w niedowierzaniu. Między młotem a kowadłem. Nie wiedziałam zupełnie, jak sobie z tym poradzić. Siedziałam na tej pięknej plaży zrozpaczona. Co będzie dalej? Rodzina to rodzina, myślałam, ale z drugiej strony tęskniłam za nim okrutnie. Gdzie się podział czuły, romantyczny szef??? Na szczęście tych dwoje już razem nie pracowało, bo w sierpniu zamknęli salon gier.

54

To było dla mnie dziwne. Przygotowywali lokal od stycznia, otworzyli pod koniec czerwca, zamknęli na początku sierpnia. Niebywałe. Jak to może przynosić zyski? To było podejrzane. Trwała pełnia sezonu, imprezy na plaży odbywały się co noc – od 12 do rana. Dni mijały, a ja rozpaczałam, ale nie dałam się przekonać, przekupić kwiatami. Uważałam, że kwiaty to raczej powinien dać mojej kuzynce i szczerze przeprosić za obelgi. Ona z kolei namawiała mnie, żebym poznała kogoś nowego. Bo to mało chętnych? Przecież aż się proszą... - Ale ja chciałam jego, z nim miałam najlepszy seks. - Przestań, każdy Włoch jest w tym dobry – zapewniała kuzynka. Na drugi dzień w kawiarni spodobał mi się jeden, wieczorem spotkałam go na imprezie, zamieniliśmy kilka słów. Dodał mnie na Fb. Kolejny wieczór, kolejna impreza... Powiedział, że raczej go nie będzie, bo ma kolację rodzinną. Oczywiście kolację zaczyna się około 7, impreza na plaży dopiero od 12, więc coś mi tu nie pasowało, wyczuwałam jakiś podstęp. Przeczucie mnie nie myliło, w tym samym miejscu wieczorem spotkałam obu. Żeby było śmieszniej, jeden i drugi miał tak samo na imię. No to się zacznie... O tym już w czwartej części.


VI

Finał 6. edycji Metamorphosis London Po miesiącach treningów, restrykcyjnych diet i wielu zabiegach, 6. edycja Metamorphosis London została oficjalnie zakończona.


WOMAN in the World

Projekt trwa zawsze 3 miesiące. Niestety lockdown na początku roku i brak pozwoleń na wykonywanie zabiegów z obszaru medycyny estetycznej i kosmetologii przyczynił się do tego, że musiałyśmy podjąć decyzję o przedłużeniu projektu. Nie chciałyśmy go zawieszać, gdyż uczestnicy poczynili już pewne postępy i szkoda byłoby je marnować – mówi Irmina Przybyłowska, współorganizatorka Metamorphosis London. Dokładnie tak – postanowiłyśmy, że idziemy dalej. Tym bardziej, że zarówno uczestnicy, jak i partnerzy wyrazili na to zgodę. Przez pierwsze 2 miesiące uczestnicy ćwiczyli w domach pod opieką trenerów, a ich wszystkie konsultacje odbywały się online. Jak tylko salony beauty się otworzyły, uczestnicy mogli korzystać z zabiegów u naszych partnerów – dodaje Marta Borowiecka, współorganizatorka Metamorphosis London. Była to najdłuższa edycja projektu, który z 3 miesięcy wydłużył się do 7. Sami uczestnicy stwierdzili, że dla nich była to korzystna sytuacja, gdyż byli dłużej pod opieką, dzięki czemu mogli osiągnąć lepsze wyniki.

56

Kolacja finałowa dla uczestników i partnerów odbyła się w ekskluzywnym klubie MNKY HSE w samym sercu Mayfair. Podczas kolacji zostały ogłoszone wyniki konkursu internetowego na ulubieńca publiczności oraz zwycięzcę 6. edycji Metamorphosis London.


Ulubieńcem publiczności została Ela Łątka, która otrzymała nagrodę od salonu My SPA Expert. Zwyciężczynią 6. edycji również została Ela Łątka. Ela ma 48 lat, jest mamą 5 dzieci oraz babcią. Po wielu latach Ela wreszcie postawiła na siebie – jak widać, z ogromnym sukcesem. Sama zwyciężczyni mówi tak: „Oczywiście, że nie spodziewałam się wygranej. Byłam przekonana, że wygra Daniel. To było dla mnie ogromne zaskoczenie. Jestem przeszczęśliwa. Dziękuję wszystkim, którzy przyczynili się do mojej metamorfozy. Dziękuję moim bliskim, którzy wspierali mnie każdego dnia. Dziękuję organizatorom i partnerom, którzy dali mi szansę na moje nowe JA”. Drodzy Czytelnicy! Jak widać, prawdziwe życie zaczyna się po czterdziestce i Ela jest na to wspaniałym dowodem. Dlatego nie poddawajcie się w realizacji swoich marzeń. W cały projekt było zaangażowanych mnóstwo osób i firm. Dzięki partnerom: Justynie Szwed z My SPA Expert, Kate Tiu, Dawidowi Piotrowi Graj, Małgorzacie Lipchardt, Kasi Czerniewskiej i Kasi Gajewskiej z The Salon 001, Monice Czerenik – założycielce Stowarzyszenia Lekarzy Medycyny Estetycznej, Kosmetologii i Beauty, drogerii Natasha Cosmetics, cateringowi dietetycznemu BC Diets, trenerom Agnieszce Łobas, Robertowi Hamernikowi i Justynie Wylęgała, gabinetowi stomatologicznemu dra Jacka Ćwirko, Ośrodkowi Okulistyki Klinicznej Spektrum, Medical Diagnosis, hotelowi HP Park Plaza we Wrocławiu, marce Extreme Hobby oraz marce kosmetycznej Paese i marce Arosha ten projekt mógł się odbyć. Mamy nadzieję, że spotkamy się w tym samym gronie w przyszłym roku przy kolejnej edycji i że wtedy warunki będą bardziej sprzyjające.

57


WOMAN in the World

Maciej Szlufik

Mister Dolnego Śląska 2020, Mister Foto oraz Mister Internautów rozmawiała MAŁGORZATA JASIŃSKA zdjęcia DOMINIKA ĆWIK

Jak zaczęła się Twoja przygoda z konkursem? Początek miał miejsce w ubiegłym roku. Wziąłem udział w konkursie Miss i Mister Wielkopolski, do czego namówiła mnie moja koleżanka, która również w nim startowała. Była to dla mnie nowa przygoda w życiu. Nie miałem nic do stracenia, więc skorzystałem. Zdobyłem wtedy wszystkie możliwe tytuły i zostałem Misterem Wielkopolski. Od razu po tym fakcie natchnęło mnie na udział w krajowym konkursie, jakim jest Mister Polski. Niestety po konkursie regionalnym było już za późno, aby wziąć udział w tym ogólnopolskim. Postanowiłem więc wystartować jeszcze raz, tym razem na Dolnym Śląsku. W tym roku również wygrałem, co pozwala mi udać się do kolejnych etapów, z czego bardzo się cieszę. Jaki na co dzień jest Mister Dolnego Śląska? Niedawno zostałem magistrem i póki co na razie na tym kończę edukację. Na co dzień pracuję w modelingu. Staram się mocno wierzyć w siebie i znam swoją wartość na tyle, bym mógł być pewny siebie, ponieważ tylko tak można osiągać kolejne sukcesy. Jeżeli ktoś w siebie nie wierzy, to już na starcie jest mu znacznie trudniej doskonalić siebie i zajść w czymś daleko. Jeszcze dwa lata temu nie pomyślałbym, że będę brał udział w tego typu konkursach, a już tym bardziej, że je wygram. Dzisiaj mam dwa tytuły Mistera. To cudowne. Jakie są Twoje dalsze plany? Wierzę, że to tylko przepustka do tego, aby iść dalej. Dzięki temu konkursowi mam wielką szansę na zaprezentowanie się na scenie krajowej. Chciałbym zostać finalistą Mistera Polski, następnie wygrać ten konkurs oraz zacząć prawdziwą przygodę z modelingiem. Co nowego, Twoim zdaniem, wnosi taki konkurs do życia młodej osoby? Wzięcie w nim udziału to niesamowite uczucie. Można poznać fajnych ludzi, którzy mają podobne plany na życie. Każdy może sprawdzić, jak to jest zaprezentować się przed widownią. W takich konkursach trzeba być pewnym siebie i w odpowiedni sposób to okazać, bo widać, kto jest naturalny, a kto prezentuje się sztucznie, by ukryć stres i nieśmiałość. Biorąc udział w takim konkursie, możemy również ocenić, na co nas stać.

58


#One2OneDiet

Nowa Ty, mniejszy rozmiar!

minus 48kg*

Agnieszka Burczak

Beata Bilska

07506 586653

07875 732968

Ruislip Uxbridge Northwood i okolice

Grays, Essex i okolice

www.facebook.com/beata. bilskaa

www.facebook.com/one2onediet. AgaGraysEssex

Aneta Olczyk

Anna Piechowiak

Portsmouth, Southampton, Bognor Regis

07738 395055

07946 111060

07754 345328

07947 181939

07882 051147 www.facebook. com/1to1marta

Dieta 1:1 to:

Marta Siekierka

Londyn

www.facebook.com/ one2onediet.KasiaD

www.facebook.com/one2onediet. karolina

Hounslow, Feltham, Slough i okolice

www.facebook.com/1to1Sabina

Kasia Dzieza

Northolt, Harrow, Wembley i okolice

Marta HeilmanPaluch

07831 971975

www.facebook.com/aga. one2onediet

Sutton, Mitcham i okolice

www.facebook. com/1to1dietportsmouth

Karolina Chodyra

Crawley, Gatwick i okolice

Sabina Karolak

07540 525031

Northolt

Agnieszka Kocon

Zachodni Londyn i okolice

07725 443556 www.facebook.com/ one2onediet.martaDS

lina Ewelina Baluka

Ewa Oleksy

Zachodni Londyn i okolice

Zachodni Londyn i okolice

07903 774411

07515 252605

www.facebook.com/one2onediet. EwaOleksy

www.facebook.com/ TheOneToOneDiet ByEwelina

www.one2onediet.com *spadek wagi jest indywidualny i zależy od wielu czynników. Średni spadek wagi na diecie 1:1 to ok 6kg na miesiąc u kobiet i ok 9kg na miesiąc u mężczyzn.

wa • szybka i zdro • polecana przez yku redukcja tłuszcz lekarzy NHS e an w so • zbilan ybór • 6 programów w ży du i ty k du pro znych owaniu kaloryc ot yg rz p w a tw ltantki • ła wsparcie konsu • a an ad eb rz • klinicznie p

CW_EO_A4advertPolishMag06.20.indd 1

09/06/2020 13:46


100% organic and natural ingredients. Glowing and gorgeous inside and out.

DeďŹ ne beauty. DeďŹ ne you. shop.katetiubeauty.com


Turn static files into dynamic content formats.

Create a flipbook
Issuu converts static files into: digital portfolios, online yearbooks, online catalogs, digital photo albums and more. Sign up and create your flipbook.