7 minute read
Misja: robić niewiarygodnie dobre czekoladki rozmowa ze Ste e em Russellem i Giles em twellem
Misja:robić niewiarygodnie dobrą czekoladę
Rozmawiała:
Advertisement
Ewa Siuda-Szymanowska
Giles ma własną historię rodzinną z czekoladą w tle – jego dziadek założył małą firmę produkującą czekoladę w 1 21 r., która następnie była prowadzona przez jego syna. ż do 1 0 roku, gdy została sprzedana. Giles i Ste e przez ponad 30 lat pracowali dla największych czekoladowych marek na rynku, m.in. dla Godi y, gdzie się poznali. Giles odpowiada za wszystko, co związane z komercjalizacją. Ste e jest „czekoladowym czarodziejem” niczym Willy Wonka, odpowie-
Brytyjczycy Giles Atwell i Steve Russell swój start-up założyli w 2019 roku. Na rynek nasycony czekoladą postanowili wprowadzić nowy produkt, nową kategorię. Przeszli długą drogę do znalezienia receptury idealnej. Jak budują swoją markę i o czym marzą? O tym opowiada nam Giles Atwell, współzałożyciel Russell&Atwell.
dzialnym za rozwój produktu. Wyszli z pomysłem wyrobu świeżych czekoladek – takich prosto z lodówki, rozpływających się w ustach, produkowanych rzemieślniczo, w małych partiach i wysyłanych bezpośrednio do klientów. Kiedy program Dragons Den, w którym wzięli udział, przedstawiając swój pomysł na biznes piątce inwestorów, został ostatecznie wyemitowany w C w marcu 2022 r., oddźwięk przerósł ich najśmielsze oczekiwania. Sprzedaż wystrzeliła. W 2 godziny sprzedali taką ilość czekoladek, jaką na tym etapie sprzedawaliby przez 2 lata. Przez kilka miesięcy mierzyli się z wyzwaniem produkowania więcej i szybciej (oczywiście przy zachowaniu jakości ), by zadowolić wszystkich klientów, którzy złożyli zamówienia po emisji programu. I tak naprawdę dopiero teraz, w lipcu, sytuacja się normuje i mogą wracać do przyjmowania regularnych zamówień.
acie wieloletnie doświadczenie w branży czekoladziar skiej, w pracy dla największych marek na rynku. zego am u nich brakowało, że zdecydowaliście się założyć własną firmę
Steve i Giles marzą o stworzeniu kategorii produktów świeżych również w obrębie wyrobów czekoladowych. Skoro trafia do niej coraz więcej sklepowych produktów, to czemu nie czekolada?
To chyba nawet nie brak czegoś, tylko marzenie. Moja historia zaczyna się tak: siedzę sobie na brzegu łóżka w sypialni rodziców. Mam albo lat. Ojciec mówi mi, że po wielu latach zamyka rodzinną firmę czekoladziarską, którą założył dziadek. e już nie będziemy z nią związani – zostanie sprzedana. Myślę sobie wówczas: chciałbym to zrobić po swojemu. Mam w głowie obraz dziewięcioletniego siebie z tym marzeniem, żeby prowadzić własny biznes, żeby robić coś w tej dziedzinie. Obaj ze Ste e em zawsze chcieliśmy kreować nowe produkty, budować coś od podstaw. Obaj pracowaliśmy w wielkich firmach MistrzBranzy.pl 21
produkujących czekoladę, przyjmując coraz ważniejsze role. Jednak w tak dużych firmach, zwłaszcza tych z wieloletnią tradycją (jak np. pochodzący z Polski Wedel), znacznie rzadziej kreuje się nowe produkty, bazuje się raczej na tych, które są obecne na rynku. I trzeba przekonać do swojego pomysłu całkiem sporą grupę ludzi, bo to zawsze ryzykowny krok. kiedy pracujesz w małej firmie jak nasza, jest was tylko dwóch do tego, by decydować. To jednocześnie wielka wolność i wielkie wyzwanie (bo taka wolność
potrafi być obezwładniająca). Czekoladowy rynek jest ogromny, więc jest na nim sporo miejsca – to dobra wiadomość. Zła jest taka, że jest na nim duża konkurencja i ciężko się przebić. Trzeba naprawdę dobrze przemyśleć swój wyróżnik. Rynek jest pełen czekoladowych tabliczek. Postanowiliśmy, że tego nie będziemy robić, stworzymy coś prostego, ale zupełnie nowego. Krążyliśmy wokół kategorii produktów świeżych, bo wydała się nam interesująca. Zadaliśmy sobie pytanie: dlaczego nie ma w niej czekolady
le eksperyment w, prototyp w musieliście zrobić, zanim znale liście recepturę idealną ak wyglądała ta droga
Zazwyczaj kiedy rozwijasz produkt w dużej firmie, zaczynasz od podstawowych elementów, np. składników, które możesz znaleźć w każdej kuchni. Potem przechodzisz przez kolejne iteracje, ulepszenia, aż do finalnej receptury. I wtedy produkt idzie do fabryki. Etap jego „uprzemysłowienia” zazwyczaj nie jest już tak ekscytujący. To nie przypomina tego pierwszego momentu, tych 22 Mistrz Branży lipiec 2022
emocji, które towarzyszyły spróbowaniu świeżego produktu. My chcieliśmy tę świeżość uchwycić, zatrzymać, budować ją z najwyższej jakości składników, by ta czekolada była jak przygotowane w domowej kuchni jedzenie, a nie masowy produkt. Sam nie wiem, ile dokładnie było prób. a pewno ponad sto. a przykład chcieliśmy używać w naszych czekoladkach miodu jako jedynego słodzidła. Tylko że one smakowały bardziej jak ciasto, a nie czekolada. Stworzyliśmy mały panel degustacyjny, zespół
CzekoladkI Russell&Atwell mają być proste, kojarzące się z domowymi słodkościami, bez egzotycznych dodatków i wyrafinowanych form. Ale smak czekolady i chrupkość pralinowej skorupki muszą być idealne
był złożony głównie z naszych przyjaciół o bardzo różnych smakowych preferencjach, by mieć pełen przekrój. Poprosiliśmy ich o szczere i surowe oceny – przez wiele lat przeprowadziliśmy mnóstwo testów konsumenckich i wiedzieliśmy, jakie to jest ważne. Pierwsze oceny znajomych były naprawdę brutalne (śmiech). Kiedy doszliśmy do na 10 punktów, zaczęliśmy poszerzać grupę, przeprowadzać ankiety. Pracując dla dużych marek, robiliśmy wielokrotnie ogromny research tutaj zrobiliśmy go w zminimalizowanej wersji.
ak postrzegacie swoją misję w Russell twell
Chcemy robić niewiarygodnie dobrą czekoladę. Dla każdego, bo każdy na taką zasługuje. I tyle
le rodzaj w, smak w czekoladek produkujecie
Mamy 5 rodzajów. Decydując o tym, dyskutowaliśmy, że właściwie na rynku da się kupić piękne, ręcznie robione praliny wysokiej jakości, produkowane rzemieślniczo. le są drogie, często też za-
wierają dużo egzotycznych składników i dodatków. ie chcieliśmy tego. Chcieliśmy mieć proste, popularne smaki, takie jak orzech laskowy, mleczna czekolada, ciemna czekolada czy słony karmel. cych tygodni, kiedy wstrzymujemy dostawy i przekładamy je na chłodniejsze dni. Tak robi bardzo wielu producentów czekolady.
Opowiesz więcej o składnikach, dostawcach, produkcji o jest ważne, żeby uzyskać świeżą, pyszną czekoladę najwyższej jakości
ardzo dbamy o składniki i ich jakość. Pracujemy z tymi dostawcami, z którymi naprawdę chcemy pracować. Proces produkcyjny każdej partii czekoladek trwa 3 dni. aszą czekoladę pozyskujemy w zrównoważony sposób głównie z Kolumbii, z małych farm, rodzinnych firm i kooperatyw. Używamy też organicznej brytyjskiej śmietany i masła, miodu od małych lokalnych dostawców. Mamy kilka rodzajów miodu, dodajemy je w zależności od typu i smaku czekoladek. Używamy kryształów soli morskiej, również produkowanej w sposób zrównoważony. Są też inne dodatki, np. skórka pomarańczowa dla owocowego efektu i idealnego balansu smaków. droga do najwyższej jakości świeżych czekoladek to: najwyższej jakości składniki, minimalne przetwarzanie, perfekcyjnie cienka czekoladowa skorupka na zewnątrz oraz idealna, stabilna temperatura chłodzenia, by utrzymać kształt i smak.
kiedy nadchodzą upały, jak tegoroczny początek lata w Polsce, jak radzicie sobie z dostawami strzymuje cie je czy szukacie innych sposob w ierzę, że to jest wyzwanie.
To dobre pytanie a szczęście lato u nas nie jest tak gorące jak w Polsce (śmiech). W Wielkiej rytanii zazwyczaj mamy 5 6 gorą-
o zmienił asz udział w programie ragons en wmarcu
Jego wpływ był ogromny. Muszę zaznaczyć, że to nie zaczęło się w marcu – emisja była w marcu, a udział w programie wzięliśmy w czerwcu 2021 roku. C nie dawało żadnej gwarancji na emisję, nie wiedzieliśmy, czy i kiedy zostaniemy pokazani. Jednak musieliśmy przygotować naszą firmę na tę ewentualność najlepiej, jak potrafiliśmy, biorąc pod uwagę, że być może będzie trzeba się przeorganizować, mocno zwiększyć produkcję. Trzeba było operować tak, jak byśmy operowali, wiedząc, że będziemy w telewizji. Zainwestowaliśmy w dużą chłodnię, przemysłowe lodówki. Wiedzieliśmy od producentów programu, że jeśli dostaniemy ofertę od inwestorów, to zwiększa nasze szanse. my dostaliśmy ją od wszystkich pięciu dwukrotnie Myśleliśmy, że jesteśmy mniej więcej przygotowani – nie byliśmy, bo nie spodziewaliśmy się takiej skali. Pobiliśmy rekord sprzedaży. Musieliśmy wstrzymać zamówienia, bo nie byliśmy w stanie ich zrealizować. Wszystko zaczęło się kręcić wokół produkowania, pakowania, wysyłania na najwyższych obrotach. Dopiero teraz wracamy do normalności i powoli otwieramy na nowo sklep internetowy. le skupiamy się wyłącznie na wysyłkach w obrębie Wielkiej rytanii, nie jesteśmy w stanie na tym etapie realizować wysyłek międzynarodowych. iektórzy myślą, że jesteśmy już milionerami, a tak nie jest (śmiech). adal jesteśmy małą firmą. Dzięki programowi dostaliśmy zastrzyk gotówki – 0 000 funtów – co, jak zapewne wiedzą wszyscy przedsiębiorcy, jest sporą sumą, ale nie taką zmieniającą życie, pozwalającą zbudować fabrykę i zatrudnić mnóstwo ludzi. Mamy ekipę, która pomaga nam w wielu zadaniach, nauczyliśmy się sprawniej produkować i wysyłać. Powoli rośniemy. Każdego dnia dzieje się coś nowego, więc uczymy się, jak sobie z tym radzić. Dla małego biznesu każda, nawet najmniejsza zmiana jest ogromną zmianą, która ma wpływ na jego funkcjonowanie.
O czym teraz marzycie
Gdybyś zapytała mnie 2 miesiące temu, powiedziałbym, że o wynagrodzeniu (śmiech). o pracujemy na to już ponad 2 lata.
o odpoczynku
Też wietnie byłoby wreszcie zobaczyć, jak to, co włożyliśmy w firmę, do nas wraca. Zaczyna, ale bardzo powoli. Jesteśmy też bardzo ambitni, chcemy tworzyć. Rynek jest ogromny, chcielibyśmy zbudować cały sektor świeżej czekolady, co jest trudne dla jednej małej firmy. Zazwyczaj jedna zaczyna, dołączają kolejne i kategoria się rozrasta, jak np. było ze smoothies. ylibyśmy szczęśliwi, gdyby inni producenci pomogli nam w tworzeniu tej kategorii. Marzę o tym, żeby świeże czekoladowe produkty znalazły się na półkach w sklepach na całym świecie. Zupełnie nie miałbym problemu z tym, gdybyśmy dołożyli do tego zaledwie cegiełkę.