4 minute read

Ze zboża i miłości do mąki

Ze zboża i miłości do mąki

Zbożna . Takie nazwisko zobowiązuje. Jednak nosząca je Anna , aktualnie właścicielka niewielkiej piekarni rzemieślniczej w Opolu, nie czuła obowiązku, by zająć się piekarstwem. Napędzała ją raczej tęsknota. Wciąż poszukiwała chleba, który będzie pachnieć i smakować jak ten wypiekany przez jej babcię z zebranych przez nią zbóż. Po latach bezowocnych starań zaczęła go wyrabiać.

Choć brzmi jak przeznaczenie, kariera piekarska przez lata była dla Anny Zbożnej raczej nierealną wizją. Sądziła, że do prowadzenia piekarni niezbędny jest papier i ukończenie odpowiedniej szkoły. Absolwentka filologii angielskiej przez lata zajmowała się więc zupełnie czymś innym. Zawsze jednak lubiła kuchnię. Jako mama trójki dzieci codziennie gotowała i piekła. Najczęściej słodkie. Jako

wegetarianka musiała wykazać się również niemałą kreatywnością i umiejętnościami.

Od blogerki do kucharki

Tak właśnie powstało jej kulinarne miejsce w sieci – blog Brikola Pichci, na którym zamieszczała autorskie przepisy. Kulinariów uczyła się we własnym domowym zaciszu, naśladując to, co zobaczyła w popularnych zagranicznych programach branżowych. Skutecznie. Coraz więcej osób było fanami jej specjałów. Dzięki blogowi stała się

też częścią opolskiej blogosfery, która działała prężnie do tego stopnia, że z pomocą urzędu miasta oraz lokalnej gastronomii organizowała imprezy kulinarne. Żarłostacja stała się ważnym wydarzeniem w tym grafiku. Blogerzy gotowali dla mieszkańców swoje autorskie, popisowe specjały. Oznaczało to sprawdzenie się w nieco innych okolicznościach. – To nie było już gotowanie kilku porcji dla rodziny, a przeliczenie tego na setki. Trzeba było pomyśleć nad organizacją pracy i logistyką. Ku mojemu zaskoczeniu wszystko się udało! – tak imprezę sprzed lat wspomina Ania.

To pozytywne doświadczenie wzmocniło jej przekonanie, że dobrze gotuje, ośmieliło ją też do poważniejszego wejścia w świat gastronomii. W tamtym czasie otwierała się pierwsza restauracja wegetariańska w Opolu. Uznała, że to idealna szansa, by się sprawdzić. Szansa, którą wykorzystała. W wirze pracy przez lata pieczenie chleba miała gdzieś daleko z t yłu głowy. Do czasu.

Pr ZerWa Na chleb

Podobnie jak w przypadku wielu ludzi na świecie pandemia, która wybuchła w 2020 r., znacząco wpłynęła na życie Ani. Przystopowała je i zmusiła do powrotu do zagrzebanych w stosie bieżących spraw marzeń. Równocześnie był to dość napięty okres, Ania musiała podjąć decyzję, czy zostaje w dotychczasowej pracy, czy składa wypowiedzenie. Wybrała tę drugą opcję, mając do dyspozycji 3-miesięczne wypowiedzenie. Postanowiła go wykorzystać na robienie tego, na co do tej pory za bardzo nie miała czasu. Przyszła właścicielka Zbożnej piekarni zaczęła znów intensywnie myśleć o chlebie. Między innymi dlatego, że… wszyscy zaczęli go piec! – Jako indywidualistka mam tak, że lubię płynąć pod prąd. Nie lubię robić tego, co modne, co robią wszyscy dookoła – śmieje się. Mimo

to podglądanie na Instagramie tego, co robi Monika Walecka, sprawiło, że w końcu i ona zanurzyła ręce w mące. A oczy w k siążce. – Gdy któregoś razu przeglądałam ubrania na popularnej platformie zakupowej, nagle mignęła mi okładka książki o chlebie. Bardzo dobra pozycja, która normalnie sporo kosztuje, tu była w okazyjnej cenie 20 zł! – wspomina.

Dla Ani była to nie tylko dobra okazja, ale i znak. Zamówiła publikację. I zaczęła czytać. Przez kolejny tydzień nie odrywała od niej wzroku. Jednak nadal nie piekła chlebów. – Mąż wciąż nerwowo dopytywał, kiedy wreszcie przełożę teorię na praktykę, ale ja ciągle miałam wrażenie, że za mało wiem. Jeszcze nie doszłam do rozdziału o zakwasie (poprzedzał go ten o drożdżach). Był tym stanem rzeczy tak poirytowany, że w końcu… sam zrobił zakwas! – śmieje się Ania i dodaje: – Miał o t ym pojęcie, bo produkował kwas chlebowy do picia. Udało się. Kolejny krok zrobiony. Teraz pora na sam chleb.

PierWsZ y bOcheNek

Nieco przytłoczona informacjami, Ania ruszyła eksplorować wiedzę nieco bardziej amatorską, tak by móc bez presji zrobić swój pierwszy domowy bochenek.

– Po przejrzeniu setek artykułów na blogu Chleb i okruszki oraz miliona filmów na YouTube odważyłam się! – podkreśla z uśmiechem. – Upiekłam chleb pszenno-żytni z foremki. I się udał. Byłam w szoku! – dodaje. Poczuła wiatr w żaglach. Zaczęła tworzyć chleby formowane. Piekła dzień w dzień.

This article is from: