12 minute read

Dubajska czekolada

Epokowy Viral

„ Natalia Aurora Urbanek

ZA GÓRAMI, ZA LASAMI…

A właściwie na Bliskim Wschodzie, konkretnie zaś w Dubaju pod koniec 2023 roku jedna z lokalnych marek – Fix Dessert Chocolatier – wyprodukowała nową tabliczkę pod nazwą Can’t Get Knafeh of It. To mleczna czekolada nadziewana pastą pistacjową i tahini, w której znajduje się jeszcze jeden szczególny składnik – knafeh. Co kryje się pod tą egzotyczną nazwą? Knafeh (pisane także jako kunafa, kanafeh lub kenafeh) to popularny arabski deser przyrządzany z cienkiego, posiekanego w paski ciasta filo, zwanego kataifi, lub ciasta z semoliny. Jest ono nakładane warstwowo, a w środku

Pistacje i czekolada!

Co może wyjść z połączenia dwóch topowych składników kochanych przez konsumentów na całym świecie?

Najsłodszy trend tej dekady, czyli tabliczka, która stała się hitem internetu i za którą wielbiciele słodkości są w stanie zapłacić całkiem sporą sumę. Przyjrzyjmy się temu fenomenowi. znajduje się nadzienie – zazwyczaj słodki ser lub krem przypominający budyń. Deser piecze się do uzyskania złotobrązowego koloru i polewa aromatycznym syropem cukrowym, często o smaku wody różanej lub kwiatu pomarańczy.

W środku viralowej tabliczki nie znajdziemy co prawda tego deseru, ale jego główny składnik – chrupiące ciasto kataifi. Dubajska tabliczka miała stanowić hołd kulinarnej kulturze Bliskiego Wschodu złożony przez pomysłodawczynię i właścicielkę firmy Sarah Hamouda. W jednym z niedawno udzielonych wywiadów przyznała, że pomysł ten to efekt jej… ciążowej zachcianki. Okazało się, że apetyt na tego typu połączenie ma cały świat.

Epokowy Viral

Produkt wymyślony przez przedsiębiorczynię egipsko-brytyjskiego pochodzenia prawdopodobnie nigdy nie zawładnąłby podniebieniami konsumentów z całego świata, gdyby nie… social media. Czekolada jej marki była sprzedawana wyłącznie w Dubaju. Mimo to zyskała światową sławę dzięki filmowi opublikowanemu na

TikToku w grudniu 2023 r. przez mieszkającą w Dubaju smakoszkę Marię Veherę. Film, w którym infulencerka degustuje czekoladę z dosłownie wylewającym się pistacjowym nadzieniem, do tej pory doczekał się 80 milionów wyświetleń! Niemal z dnia na dzień w Stanach Zjednoczonych, a niedługo potem na całym świecie rozpoczęło się istne szaleństwo. Mali producenci, ale też sieciowe sklepy zaczęły produkować własne interpretacje dubajskiej tabliczki. Zachowując przy tym charakterystyczny wygląd, a przede wszystkim nadzienie z chrupkim ciastem i pistacjami. Tabliczka powinna być sporządzona na bazie mlecznej czekolady, nakrapiana z wierzchu. Tym, co uderza na publikowanych filmikach, są ilość nadzienia oraz wielkość tabliczki. Zdaje się, że im bardziej wylewające się nadzienie oraz im większy format, tym lepiej. Nawet jeśli oznacza to horrendalne ceny. Za oryginalny produkt trzeba zapłacić 18,50 dol., ale na rynku pojawiły się też znacznie droższe tabliczki. Za produkcję tej fenomenalnej czekolady zabrały się również znane marki, jak choćby Lindt, który wyprodukował limitowaną edycję w cenie 15 euro za sztukę. W Polsce pierwszą manufakturą, która wykonała dubajską czekoladę od podstaw, jest Beskid Chocolate, trzeba za nią zapłacić 49 zł. Unikatowość i egzotyka składników oraz pistacje, które wciąż są topowym smakiem we wszelkiego rodzaju deserach, sprawiają, że popyt na luksusową tabliczkę stale rośnie. Na samym Instagramie hashtag #dubaichocolate pojawił się już 170 tys. razy. Według „New Generation Social Commerce Handbook” opublikowanego przez Snapchat i Havas Media w 2021 r. 60% użytkowników w Indiach ufa mediom społecznościowym w kwestii recenzji i rekomendacji produktów. Ten trend odzwierciedla zmianę w zachowaniu konsumentów, podkreślając rolę mediów społecznościowych jako nowych dróg komunikacji szeptanej. Współczesny konsument bardziej polega na opinii influencerów i rówieśników niż na tradycyjnej reklamie. To połączenie prawdopodobnie wyjaśnia, dlaczego produkty takie jak czekolada z Dubaju mogą szybko zyskać sławę, stając się rynkowymi sensacjami.

Na czym polega fenomen dubajskiej czekolady?

EFEKT ASMR: Kiedy tabliczka jest łamana, nadzienie wycieka, a zewnętrzna powłoka chrupie. To sensoryczne doświadczenie sprawia, że produkt jest bardzo chętnie udostępniany na platformach takich jak Instagram i TikTok.

EKSKLUZYWNOŚĆ: Can’t Get Knafeh of It jest dostępna wyłącznie w Dubaju, można ją kupić w określonych godzinach, co jeszcze bardziej zwiększa jej atrakcyjność.

LĘK PRZED POMINIĘCIEM (FOMO): Konsumenci doświadczają FOMO, gdy widzą, że ich rówieśnicy chwalą czekoladę, co skłania ich do poszukiwania. To zjawisko psychologiczne zachęca jednostki do bycia częścią najnowszego trendu, co znacząco przyczynia się do jego popularności.

CIEKAWOŚĆ KULTUROWA: Czekolada z Dubaju rezonuje kulturowo, łącząc tradycyjne smaki Bliskiego Wschodu z nowoczesnymi przepisami na czekoladę. Według badania przeprowadzonego przez McKinsey & Company marki, które adaptują elementy kulturowe, nawiązują głębsze więzi z klientami, przekształcając ukochany deser w nowy smak dla miłośników kuchni arabskiej.

Nie Wszystko Pistacje

Co Zielone

Czy właściciele pracowni czekoladowych i duże koncerny mają prawo do produkcji imitacji, nazywając ją dubajską czekoladą?

To niejedyny problem związany z fenomenalną słodkością. Jak podkreśla na swoich mediach społecznościowych autorka

„ Katarzyna Anders fotografka kulinarna, foodie

Gdy tylko usłyszałam o dubajskiej czekoladzie, wiedziałam, że muszę jej spróbować. To chyba najgorętsza nowość w świecie słodkości. Połączenie pasty pistacjowej i ciasta kataifi zamknięte w czekoladzie ma już tyle wersji, że ciężko jednoznacznie wypowiedzieć się o jej smaku. Do tej pory spróbowałam Dubai Chocolate z Beskid Chocolate, czyli manufaktury czekolady z Węgierskiej Górki, której jestem ogromną fanką. Czuć w niej doskonałą jakość składników, podobnie jak perfekcję wykonania. Mimo to wielką fanką czekolady dubajskiej raczej nie zostanę… Dla mnie jest zbyt tłusta, co wynika ze smażenia ciasta kataifi, a także pozostałych dodatków, takich jak tahini czy masło, wzbogacających pistacjowe nadzienie. Choć nitki kataifi faktycznie niesamowicie chrupią, to jak dla mnie odbierają nieco wyrazistości pistacji. Brakowało mi również większej ilości czekolady w stosunku do nadzienia, szczególnie że była to doskonała czekolada mleczna. Testowałam też desery inspirowane dubajską czekoladą z katowickiego Mundo –tłustość znów nieco je przytłoczyła, choć sernik i brioszka były doskonałe. Zdeklarowanym fanom dubajskiej gorąco polecam się na nie wybrać. Ostateczny smak danej czekolady wynika zapewne z proporcji w nadzieniu, a także grubości czekolady, zatem warto próbować różnych wersji. Sama czekam na czekoladę Lindt, która ekspresowo zniknęła przed świętami z katowickich sklepów, ale być może jeszcze powróci.

„ Klaudia Zawadzka Pi-nuts oryginalnego produktu Sarah Hamouda, czekolada jej marki jest unikatowa i dostępna w Dubaju. Hamouda przypomina również, że nazwa „dubajska czekolada” odnosi się do konkretnego produktu, chronionego prawem autorskim.

Jako firma zbierająca doświadczenia na rynkach europejskich w pierwszej kolejności zauważyliśmy trend dubajskiej czekolady w Niemczech. Polska szybko chłonie trendy europejskie, u nas również czekolada ta zaczęła się pojawiać, choć nadal na mniejszą skalę. Od kilku lat obserwujemy rosnący popyt na produkty pistacjowe. Zaryzykuję stwierdzenie, że na ten moment są najbardziej pożądanym i oczekiwanym przez konsumentów orzechem.

Przede wszystkim pistacje, które same w sobie cechują się wyrazistym smakiem, idealnie komponują się z czekoladą. Zarówno pasta pistacjowa, jak i czekolada mają kremową konsystencję. W połączeniu z chrupkim ciastem kataifi tworzą niebanalną strukturę. Pasta pistacjowa wciąż nie jest ogólnodostępna w sklepach, więc dodanie jej do wyrobów cukierniczych znacznie podnosi doznania smakowe.

Jako jeden z wiodących producentów pasty pistacjowej regularnie testujemy pistacje z różnych zakątków świata. Również te z mniej oczywistych kierunków, jak na przykład Zjednoczone Emiraty Arabskie czy Chiny. Na rynku najczęściej wykorzystywane są pistacje pochodzące z Turcji, USA, Włoch czy Iranu. Te ostatnie najlepiej sprawdzają się przy produkcji naszej pasty pistacjowej Współpracujemy z zaufanymi dostawcami, a nasze pistacje pochodzą wyłącznie z dwóch irańskich plantacji. Ma to ogromne znaczenie, ponieważ dzięki temu uzyskujemy pastę o powtarzalnej jakości, strukturze i smaku. Warto przy tym zaznaczyć, że drzewa pistacjowe są trudne w uprawie. Wymagają specyficznych warunków klimatycznych i glebowych. Wykorzystanie past pistacjowych w dubajskiej czekoladzie odgrywa kluczową rolę nie tylko w kontekście smakowym, ale także w budowaniu wizerunku luksusowego produktu. Dzięki unikatowemu smakowi, ekskluzywności składnika, estetyce oraz wartościom zdrowotnym stanowi ona jeden z elementów, które czynią dubajską czekoladę symbolem elegancji i najwyższej jakości. Równolegle zmieniają się również trendy żywieniowe Polaków. Coraz większą wagę przykładamy do składu i świadomie wybieramy produkty najwyższej jakości.

Mimo to brak jednoznacznych międzynarodowych regulacji dotyczących nazw handlowych, takich jak „dubajska czekolada”, sprawia, że inni producenci mogą łatwo wykorzystywać tę nazwę w celach marketingowych, zwłaszcza jeśli działają w krajach, gdzie ochrona praw autorskich nie jest tak rygorystyczna. Pojawia się więc pytanie: czy każda czekolada, która jest w jakiś sposób inspirowana Dubajem, może być sprzedawana pod tą nazwą?

Taka sytuacja rodzi spory o autentyczność i wprowadza konsumentów w błąd. Producent słynnej dubajskiej czekolady, Fix Dessert Chocolatier, zastrzegł swoje logo, opakowania i dokładny skład czekolady, ale nie ma międzynarodowej ochrony dla samej nazwy. To otwiera drzwi dla masowych producentów, którzy chętnie wykorzystują globalny trend bez konieczności przestrzegania praw autorskich.

Tak oto wraz ze wzrostem popularności dubajskiej czekolady na rynku pojawiły się dziesiątki imitacji: od supermarketowych wersji w cenach kilkukrotnie niższych niż oryginał, po ręcznie robione odpowiedniki sprzedawane na lokalnych rynkach. W Polsce sieć Dealz oferuje „czekoladę inspirowaną Dubajem” za około 18 zł.

„ Maria Różańska właścicielka pracowni

Słodkości Tusi

„ Artur Felkel właściciel pracowni słodkości AF Pastry

Co myślę o szale na dubajską czekoladę? To viral, który wypromował ciekawy, wysokiej jakości i przyjemny w smaku produkt. Cała sprawa daje dużo wniosków dla każdego producenta, że nie wszystko przychodzi od razu, a ogromna podaż produktu może nadejść późno i znienacka. Fajnie też, jak już coś zatrybi, pomyśleć nad opatentowaniem produktu. Widzę też drugą stronę medalu tego fenomenu – rozprzestrzenienie się produktów udających oryginalny, wykonanych z tanich surowców. Także robienie tych czekolad przez wszystkich, bez grama wiedzy, jak dobrze wykonać czekoladowy wyrób cukierniczy. Co za tym idzie, mamy na rynku wysyp niskiej jakości czekolad dubajskich z domieszkami pistacji, tragicznej jakości „czekoladami”, w zaniżonych cenach. Viral viralem, każdy o nim aktualnie marzy, szczególnie tworząc markę osobistą czy reklamując firmę w social mediach.

Warto jednak zastanowić się nad tym, kto jeszcze pamięta lub w ogóle zna oryginał i twórczynię tego wyjątkowego produktu? Zdaje się, że trochę zatracił się w tym wysypie filmików. Wszyscy zaczęli się przekrzykiwać jak na bazarze, kto ma do sprzedania taką czekoladę, moja jest najlepsza, nigdzie takiej nie dostaniesz. No nigdy, tak jak nigdzie nie ma popularnego sklepu z płazem w szyldzie.

Na Litwie dostępne są wersje od 9,99 euro, a niektóre imitacje osiągają ceny nawet 29 euro za tabliczkę. Często jednak produkty te różnią się od oryginału – zawierają mniej pistacji, tańsze zamienniki czekolady czy sztuczne dodatki mające naśladować ciasto kataifi.

Producenci masowi, próbując obniżyć koszty produkcji, stosują mniej wyszukane składniki, co prowadzi do znacznego obniżenia jakości produktu. Często też w tych czekoladach brakuje ele - mentu ręcznego wykonania, który jest kluczowy w p rzypadku oryginału. Dla konsumentów oznacza to, że choć mogą zapłacić mniej, nie otrzymują produktu zbliżonego smakiem czy jakością do pierwowzoru. Finalnie to, co miało być symbolem przepychu i luksusu, staje się tanią błyskotką, do której klient szybko może się zniechęcić, widząc tandetnie wykonane tabliczki, które często są źle zatemperowane albo zawierają marnej jakości pistacje.

Wśród moich klientów prawdziwe zainteresowanie dubajską czekoladą zauważyłam w połowie grudnia, przed świętami. Nie musiałam nawet specjalnie tłumaczyć, klienci znali ten trend. Był to częsty wybór na prezent. Natomiast ja stwierdziłam, że nie będę robić samych tabliczek. W końcu nie jestem pracownią chocolatierską. Poza tym tabliczki stały się bardzo dostępne w sieciowych marketach i w wielu innych miejscach. Postawiłam więc na inne produkty w stylu dubajskiej czekolady. Konkretnie użycie nadzienia z tej czekolady, na które składa się pasta pistacjowa i chrupiące ciasto kataifi. Zdecydowanie największą popularnością cieszyło się brownie. Było ono w wersji z malinami oraz czekoladowym ganache’em na wierzchu. Myślę, że jest tu wszystko, czego pragnie polski konsument: słodkość przełamana lekką goryczką i nutą kwaskowatości oraz chrupiąca tekstura. Drugie co do popularności w ofercie okazały się tarty z tego typu nadzieniem. Na początku klienci kupowali je z ciekawości, ale szybko okazało się, że zyskały na uznaniu i dlatego wciąż są w mojej ofercie. Myślę, że za fenomenem tych produktów stoi samo ciasto kataifi, które świetnie chrupie, przez co wzbogaca teksturę i doznania zmysłowe podczas jedzenia. Co ciekawe, nie traci ono na chrupkości.

To, co czyni ganache tak fenomenalnym, czyli ciasto kataifi, stanowi też największe wyzwanie. Ciasto dobrej jakości niełatwo zdobyć. Zwłaszcza w okresie przedświątecznego wzmożonego zainteresowania dubajską czekoladą. Niektórzy zastępowali je innym ciastem, ale według mnie to nie to samo. Kataifi trzeba cieniutko poszatkować, a następnie przesmażyć na maśle, by stało się złociste i chrupkie. Zatem przygotowanie produktów z tym nadzieniem jest dość czasochłonne. Co ciekawe, dla moich klientów cena tych produktów, mimo że była wyższa od standardowych ciast, nie stanowi problemu. Są świadomi, skąd ona się bierze. To efekt czasochłonności przygotowania i unikatowości składników.

PRODUKCJI CZEKOLADY DUBAJSKIEJ W MANUFAKTURZE BESKID CHOCOLATE

Prawie wszystkie składniki naszej czekolady w stylu dubajskim są przygotowywane metodą od ziarna do tabliczki. Stosujemy pistacje tureckie wysokiej jakości o intensywnym, naturalnym zielonym kolorze. Prażymy je bardzo delikatnie, aby zachować kolor i lekko wydobyć smak. Następnie trzeba je przetworzyć na aksamitną pastę przy użyciu melangera, co zajmuje około 8 godzin. Kolejnym krokiem jest przygotowanie pasty tahini z jasnego sezamu, również metodą rzemieślniczą. Dubajskie tabliczki przygotowujemy w naszej manufakturze w analogiczny sposób do produkcji pralin. W pierwszej kolejności malujemy formy, używając naturalnych barwników z odrobiną masła kakaowego. Następnie wylewamy korpusy i poddajemy je krystalizacji. Skrystalizowany korpus napełniamy pistacjowym ganache’em. Robimy to przy użyciu worka cukierniczego. Po równomiernym rozłożeniu ganache’u zamykamy formy czekoladą. Po finalnej krystalizacji tabliczka nadaje się do wyciągnięcia z formy, jest gotowa do zapakowania. Jako ciekawostkę mogę powiedzieć, że gdy mieliśmy już opracowaną recepturę i zamkniętą na 100%, dostałem od pewnego znajomego z Turcji przepis, który używają lokalsi do produkcji tej czekolady. I był niemal identyczny z tym, co spreparowaliśmy metodą prób i błędów w naszej manufakturze. W grudniu 2024 r. otrzymaliśmy 4 wyróżnienia na konkursie Academy of Chocolate, a nasza tabliczka czekolady dubajskiej przygotowanej na bazie czekolady mlecznej Madagaskar Akesson’s została nagrodzona brązowym medalem w kategorii czekolad z dodatkiem orzechów.

reklama

CO DALEJ Z DUBAJSKĄ CZEKOLADĄ?

Popularność dubajskiej czekolady z pewnością będzie rosła. Trend ten wyznacza nowe standardy w branży luksusowych słodyczy, ale także stawia pytania o prawa autorskie i ochronę tradycyjnych receptur w erze globalizacji. Bez międzynarodowych regulacji prawnych imitacje i tanie zamienniki będą zyskiwać na popularności, potencjalnie osłabiając wizerunek oryginału. Jedno jest pewne – dubajska czekolada to fenomen, który pokazuje, jak internet może wynieść lokalny specjał na globalną scenę. Dla twórców, takich jak Hamouda, pozostaje jednak wyzwanie, jak chronić wyjątkowy produkt przed zalewem imitacji i masowych alternatyw. „

This article is from: