„Dziwny jest ten świat” i dziwny był ten mijający rok. Dał nam wszystkim w kość. Modne stały się nurkowania lokalne. Dzięki temu możemy mniej czasu spędzać na dojazdach, a więcej na odszukiwaniu nowych zbiorników wodnych, zlokalizowanych nie tysiące, a kilkadziesiąt kilometrów od naszego domu.
Zbliża się Boże Narodzenie. Kontakt z najbliższymi może być utrudniony, a to zawsze jest czas spokojnego, rodzinnego świętowania. Zróbmy wszystko, by jednak odetchnąć od bolączek tego świata, nabrać dystansu i napełnić się optymizmem i pozytywnymi emocjami. Niech Nowy Rok będzie dobrym rokiem, zdrowym, pełnym wyjątkowych zdarzeń.
Jako Magazyn wchodzimy w 2021 rok z konkretnymi planami. Śledźcie nas w mediach społecznościowych. Przyspieszamy z wydawaniem naszego dwumiesięcznika. Teraz postaramy się byście mieli go przed oczami i w rękach pod koniec pierwszego miesiąca wydawniczego. Czyli koniec stycznia 2021, potem koniec marca, maja itd.
Obecny numer ma wiele do zaoferowania. Piękne zdjęcia i lekkie pióro Autorów spowoduje, że zanurkujesz z nami wirtualnie. Na początek mamy dla Was Honduras. Na koniec bardzo praktyczny tekst o bojkach. W środku, między innymi, wywiad z wybitnym fotografem Henley’em Spiers’em, którego zdjęcie zdobi naszą okładkę, a jako ciekawostkę – „budyń” z Jeziora Werbellinsee w Niemczech. I jeszcze, co to właściwie jest ten zooplankton. Wyjaśnione i pokazane.
Serdecznie zapraszam do środka. Czym chata bogata. Można już zamawiać prenumeratę na 2021 rok. Cena za egzemplarz od stycznia to 25 zł plus koszt wysyłki. Mamy też bardzo ładnie wydany, z pięknymi zdjęciami, kalendarz. Kto pierwszy ten lepszy. Do wyczerpania nakładu.
A Twoje osobiste wsparcie naszej redakcji w postaci donacji mile widziane.
Wyspy Zatokowe. W poszukiwaniu straconego piasku
Sardynia. Pod znakiem Aquariusa
Budyń
nasze rozmowy
Przez soczewkę – Henley Spiers
#divelocal #divesafe
Video System UV2 „Medycyna dla nurkujących”. Recenzja
Święte wody
Środkowa Dalmacja XI przykazań ABC-owca
Wydawca perfect diver Wojciech Zgoła ul. Folwarczna 37, 62-081 Przeźmierowo redakcja@perfectdiver.com
redaktor naczelny felietonistka archeologia podwodna freediving fotograf publicysta, fotograf tłumacze języka angielskiego
opieka prawna projekt graficzny i skład
Wojciech Zgoła Irena Kosowska
Mateusz Popek
Agnieszka Kalska Jakub Degee Bartosz Pszczółkowski Agnieszka Gumiela-Pająkowska Arleta Kaźmierczak
Reddo Translations Sp. z o.o. Adwokat Joanna Wajsnis Brygida Jackowiak-Rydzak
magazyn złożono krojami pisma Montserrat (Julieta Ulanovsky) Open Sans (Ascender Fonts) Spectral (Production Type)
dystrybucja centra nurkowe, sklep internetowy preorder@perfectdiver.com
ISSN 2545-3319 www.perfectdiver.com
fotografia na okładce
Henley Spiers
model
Tiger Cardinalfish
Cheilodipterus macrodon miejsce
Anilao, Batangas, Filipiny
Redakcja nie zwraca materiałów niezamówionych, nie odpowiada za treść ogłoszeń oraz zastrzega sobie prawo do skracania, redagowania, tytułowania nadesłanych tekstów oraz doboru materiałów ilustrujących. Przedruk artykułów lub ich części, kopiowanie tylko za zgodą Redakcji. Redakcja nie ponosi odpowiedzialności za formę i treść reklam.
Podoba Ci się ten numer magazynu, wpłać dowolną kwotę! Wpłata jest dobrowolna.
PayPal.Me/perfectdiver
Wojciech Zgoła
Często powtarza, że podróżuje nurkując i to jest jego motto. W 1985 roku zdobył patent żeglarza jachtowego, a dopiero w 2006 zaczął nurkować. W kolejnych latach doskonalił swoje umiejętności uzyskując stopień Dive Mastera. Zrealizował blisko 650 nurkowań w różnych warunkach klimatycznych. Od 2007 roku fotografuje pod wodą, a od 2008 również filmuje. Jako niezależny dziennikarz opublikował kilkadziesiąt artykułów, głównie w czasopismach poświęconych nurkowaniu, ale nie tylko. Współautor wystaw fotograficznych w kraju i za granicą. Jest pasjonatem i propagatorem nurkowania. Od 2008 roku prowadzi swoją autorską stronę www.dive-adventure.eu. Na bazie szerokich doświadczeń, w sierpniu 2018 stworzył nowy Magazyn Perfect Diver
MateusZ popek
„Moja pasja, praca i życie znajdują się pod wodą” Nurkuje od 2009 roku. Od 2008 roku chodzi po jaskiniach. Z wykształcenia archeolog podwodny. Uczestniczył w licznych projektach w Polsce i za granicą. Od 2011 zajmuje się nurkowaniem zawodowym. W 2013 uzyskał uprawnienia nurka II klasy. Ma doświadczenie w pracach podwodnych zarówno na morzu jak i śródlądziu. Od 2013 nurkuje w jaskiniach, zwłaszcza w górskich, a od 2014 jest instruktorem nurkowania CMAS M1. W czerwcu 2020 obronił doktorat z archeologii podwodnej.
Regionalny Manager Divers Alert Network Polska, Instruktor nurkowania i pierwszej pomocy, nurek techniczny i jaskiniowy. Zakochana we wszystkich zalanych, ciemnych, zimnych, ciasnych miejscach oraz niezmiennie od początku drogi nurkowej – w Bałtyku. Realizując misje DAN, prowadzi cykl prelekcji „Nurkuj bezpiecznie” oraz Diving Safety Laboratory, czyli terenowe badania nurków do celów naukowych.
Polski fotograf, zdobywca nagród i wyróżnień w światowych konkursach fotografii podwodnej nurkował już na całym świecie – z rekinami i wielorybami w Południowej Afryce, z orkami za północnym kołem podbiegunowym, na Galapagos z setkami rekinów młotów i z humbakami na wyspach Tonga. Bierze udział w specjalistycznych warsztatach fotograficznych. Nurkuje od 27 lat, zaczął w wieku lat 12 – jak tylko było to formalnie możliwe. Jako pierwszy na świecie użył aparatu Hasselblad X1d-50c do podwodnej fotografii super macro. Niedawno, na odległym archipelagu Chincorro na granicy Meksyku i Belize, zrobił to ponownie, podejmując udaną próbę sfotografowania oka krokodyla obiektywem makro z dodatkową soczewką powiększającą, co jest największym na świecie zdjęciem oka krokodyla żyjącego na wolności (pod względem ilości pixeli, wielkości wydruku, jakości).
agniesZka kalska
„Nie wyobrażam sobie życia bez wody, gdzie w wolnym ciele doświadczam wolności ducha”.
● założycielka pierwszej w Polsce szkoły freedivingu i pływania – FREEBODY,
● instruktorka freedivingu Apnea Academy International i PADI Master Freediver,
● rekordzistka świata we freedivingu (DYN 253 m),
● rekordzistka i mistrzyni Polski, członkini kadry narodowej we freedivingu 2013–2019,
● finalistka Mistrzostw Świata we freedivingu 2013, 2015, 2016 oraz 2018,
● multimedalistka Mistrzostw Polski oraz członkini kadry narodowej w pływaniu w latach 1998–2003,
● pasjonatka freedivingu i pływania.
bartosZ psZcZółkoWski
Tak się nazywam i pochodzę z Poznania. Z wodą związany jestem praktycznie od urodzenia a z nurkowaniem, odkąd nauczyłem się chodzić. Pasję do podwodnego świata zaszczepił mi dziadek, ***instruktor CMAS zabierając mnie w każdej wolnej chwili nad jeziora. Pierwsze uprawnienia zdobyłem w 1996 roku. Rok później pojechałem do Chorwacji i dosłownie zwariowałem na widok błękitnej wody, ośmiornic i kolorowych rybek;) Kupiłem swój pierwszy aparat pod wodę – Olympus 5060 i zacząłem przygodę z podwodną fotografią. Swoje doświadczenie nurkowe nabywałem na Wyspach Kanaryjskich, Sardynii, Norwegii, Malediwach i w polskich jeziorach. Obecnie jestem instruktorem Padi oraz ESA, szkolę w Europie zapaleńców nurkowych i przekazuję swoją pasję innym. Wszystkich miłośników podwodnego świata i fotografii zapraszam na Beediver (FB) – do zobaczenia.
irena kosoWska
jakub degee
Wojciech a. filip
Ma na swoim koncie ponad 8000 nurkowań. Nurkuje od ponad 30 lat, a w tym od ponad 20 lat jako nurek techniczny. Jest profesjonalistą z ogromną wiedzą teoretyczną i praktyczną. Jest instruktorem wielu federacji: GUE Instructor Mentor, CMAS**, IANTD nTMX, IDCS PADI, EFR, TMX Gas Blender. Uczestniczył w wielu projektach i konferencjach nurkowych jako lider, eksplorator, pomysłodawca czy wykładowca. Były to między innymi Britannic Expedition 2016, Morpheus Cave Scientific Project on Croatia Caves, GROM Expedition in Narvik, Tuna Mine Deep Dive, Glavas Cave in Croatia, NOA-MARINE. Zawodowo jest Dyrektorem Technicznym w TecLine w Scubatech, a także Dyrektorem Szkolenia w TecLine Academy.
Prezes firmy Ocean-Tech Sp. z o.o, IT NAUI, nurek wrakowy i jaskiniowy. „Nurkowanie to nie tylko sprzęt. To również odkrywanie tajemnic oraz możliwość docierania do miejsc, których zwykły śmiertelnik nie ma szans zobaczyć. Ponad 10 lat temu dla tej pasji porzuciłem dobrze prosperujący biznes i założyłem wraz ze wspólnikiem firmę Ocean-Tech a właściwie sklep internetowy www.nurkowyswiat.pl
sylWia kosMalska-jurieWicZ
Podróżniczka i fotograf dzikiej przyrody. Absolwentka dziennikarstwa i miłośniczka dobrej literatury. Żyje w zgodzie z naturą, propaguje zdrowy styl życia... jest yoginką i wegetarianką. Angażuje się w ekologiczne projekty, szczególnie bliskie jej sercu są rekiny i ich ochrona, o których pisze w licznych artykułach oraz na blogu www. divingandtravel.pl Swoją przygodę z nurkowaniem zaczęła piętnaście lat temu przez zupełny przypadek. Dzisiaj jest Divemasterem, odwiedziła ponad 60 państw i nurkowała na 5 kontynentach. Na wspólną podróż zaprasza z biurem podróży www.dive-away.pl, którego jest współzałożycielem.
adrian jurieWicZ
Podróżnik, fotograf i filmowiec świata podwodnego, pasjonat kuchni azjatyckiej, instruktor nurkowania PADI. Odwiedził ponad 70 państw i nurkował na 5 kontynentach (dwa pozostałe są w planach przyszłorocznych wypraw). Od kilku lat jest również instruktorem-trenerem lotów bezzałogowymi statkami powietrznymi. Współtworzy biuro podróży dla nurków www.dive-away.pl. Wyprawy dokumentuje zdjęciami i opisami podróży na blogu www.divingandtravel.pl
agata turoWicZ-cybula
Od dziecka marzyłam, żeby zostać biologiem morskim i udało mi się spełnić te marzenia. Skończyłam studia na kierunku oceanografia, gdzie od niedawna rozpoczęłam studia doktoranckie. Moja przygoda z nurkowaniem zaczęła się, kiedy miałam 12 lat. Kocham obserwować podwodne życie z bliska i staram się pokazać innym nurkom jak fascynujące są podwodne, bałtyckie stworzenia.
robert styła
Margita śliZoWska
vel „Syrenka”. Instruktorka nurkowania NAUI, EFR (pierwszej pomocy przedmedycznej) oraz ratownictwa tlenowego DAN. Aktorka i wokalistka. Kobieta wszechstronna.
Nurkowanie jest jej pasją oraz sposobem na pomaganie każdemu człowiekowi, z którym pracuje nad i pod wodą. Jej zdaniem nurkowanie to nie tylko eksploracja podwodnego świata. To również poznawanie i integracja z własnym „ja”, budowanie zaufania do siebie oraz sposób na rozwój umiejętności niezbędnych do pokonywania wszelkich problemów życiowych. Specjalistka ds. „trudnych” kursantów i dzieci.
Właścicielka XDIVERS – Twoja Szkoły Nurkowania. Nurek trymiksowy, jaskiniowy i gas blender. Jej największą podwodną miłością są jaskinie, a nurkowym priorytetem – BEZPIECZEŃSTWO. margita@xdivers.pl, www.xdivers.pl
bogdan Zając
Mieszkam w Świnoujściu, nurkuję od 2009 roku. Obecny stopień nurkowy to advanced nitrox w IDF a AOWD w SSI. Kurs fotografii u Ireny Strangierskiej. Ilość nurkowań 450.
Wojciech jarosZ
Absolwent dwóch poznańskich uczelni – Akademii Wychowania Fizycznego (specjalność trenerska –piłka ręczna) oraz Uniwersytetu im. A. Mickiewicza, Wydziału Biologii (specjalność biologia doświadczalna). Z tą pierwszą uczelnią związał swoje życie zawodowe próbując wpływać na kierunek rozwoju przyszłych fachowców od ruchu z jednej strony, a z drugiej planując i realizując badania, popychając mozolnie w słusznym (oby) kierunku wózek zwany nauką. W chwilach wolnych czas spędza aktywnie – jego główne pasje to żeglarstwo (sternik morski), narciarstwo (instruktor narciarstwa zjazdowego), jazda motocyklem, nurkowanie rekreacyjne i wiele innych form aktywności, a także fotografia, głównie przyrodnicza.
julia ZabrodZka i bartek kaftan
Podróżują razem, z aparatem fotograficznym (Julia) i notesem (Bartek). Najchętniej do krajów Ameryki Środkowej, zwłaszcza Meksyku i Gwatemali, gdzie łącznie spędzili prawie półtora roku. O odwiedzonych miejscach i spotkanych w drodze ludziach od kilkunastu lat piszą dla polskiej i zagranicznej prasy. Ich zdjęcia i teksty ukazywały się m.in. w „The Guardian”, „El País”, „Polityce”, „Piśmie”, „Wysokich Obcasach”, „Zwierciadle”, „Esquire” czy „Kukbuku”, a także na łamach magazynów podróżniczych, jak choćby „Podróże”, „Voyage” czy „Kontynenty”. Wodę lubią pod każdą postacią – mórz, jezior czy rzek – ale konsekwentnie trzymają się powierzchni, bez zapuszczania się w głębiny. Zdjęcia Julii możecie zobaczyć na stronie: www.juiazabrodzka.pl
toMasZ Wciórka „wieczny”
Z nurkowaniem związany od 2009 roku. Pasjonat, nurek techniczny i jaskiniowy. Właściciel szkoły nurkowania Black Angel Divers w Szczecinie. Autor artykułów o tematyce nurkowej. Pozytywnie nastawiony do życia perfekcjonista, nadający się na pilota oblatywacza nowego sprzętu nurkowego.
Wyspy Zatokowe
W poszukiWaniu straconego piasku
Tekst bartek kaftan Zdjęcia julia zabrodzka
spośród trzech należących do hondurasu wysp na morzu karaibskim – roatanu, guanajy i Utili – nurkowie upodobali sobie zwłaszcza tę ostatnią, najmniejszą i najbardziej niepozorną. czy jest tu co robić także na powierzchni?
Trudno w to uwierzyć, ale chyba właśnie wylądowaliśmy na karaibskiej wyspie bez plaży.
Na sąsiednim Roatanie wszystko było po bożemu. Mieszkaliśmy w drewnianym domku pośród zieleni, kilka kroków od wygiętego w łuk pasma piasku w Half Moon Bay. Rano zanurzaliśmy się w zatoce i płynęliśmy wzdłuż ciągnącej się przy brzegu
honduras utila
roatan guanaja
rafy, w ślad za kolorowymi rybami albo samotnym żółwiem. Po południu siadaliśmy w Sundowners Beach Bar, by z butelką honduraskiego piwa Salva Vida w ręku patrzeć, jak słońce znika w Morzu Karaibskim. A w międzyczasie szliśmy na spacer długą West End Beach – choćby po to, by wypożyczyć kajak, odpłynąć 200-300 metrów od brzegu i zanurkować z maską i rurką nad
kryjącym się płytko pod powierzchnią koralowym kanionem Blue Channel. Dzień za dniem upływał nam z piaskiem pod bosymi stopami.
Na Utili bez sandałów albo klapek – i to porządnych – ani rusz. Odrobinę piasku, i to sztucznie nawiezionego, znajdujemy tylko na hotelowej Bando Beach. Poza tym wybrzeże to pasmo chropawych, ciemnych skał. Na myśl o nich drżeli kapitanowie hiszpańskich galeonów, wywożących do Europy skarby Nowego Świata. Za pan brat żyli z nimi za to piraci. Wyspy Zatokowe były kryjówką najsłynniejszych morskich rozbójników, na czele z Henrym Morganem czy Johnem Coxenem. Tego ostatniego upamiętniono nawet w nazwie stolicy archipelagu, miasta Coxen Hole na Roatanie.
Dziś po piratach zostały tylko legendy, ale skaliste brzegi Utili znów działają jak magnes – tym razem na miłośników nurkowania. Są obietnicą wspaniałości, jakie kryją się pod
wodą: rafy koralowej rozciągającej się na krawędzi szelfu kontynentalnego Ameryki Środkowej, która po północnej stronie archipelagu opada stromo w otchłań Rowu Kajmańskiego. Ogromna różnorodność morskich siedlisk sprawia, że podwodna przyroda jest u wybrzeży Wysp Zatokowych niezwykle bogata – występuje tu ponad 95% gatunków żyjących w wodach Morza Karaibskiego.
My poznajemy jej niewielką cząstkę, pływając z maską i rurką u południowych brzegów Utili. Do morza wchodzimy w zatoce po zachodniej stronie miasteczka, gdzie przebrnięcie przez skały ułatwiają pomosty. Zanurzamy się w turkusie, a po chwili przepływamy ponad krawędzią rafy. Opada ona nie aż tak głęboko, jak po północnej stronie wyspy, za to niemal pionową ścianą. Tu i tam sterczą z niej przypominające poroża łosi koralowce z gatunku Acropora palmata, przy nich kręci się sporo kolorowych papugoryb, mniejsze garbiki migoczą w toni niczym płatki złota. Nagle gdzieś w dole zza załomu rafy wyłania się płaszczka. Zawisamy nad nią bez ruchu i patrzymy, jak frunie powoli przez niebieski przestwór, poprzecinany promieniami słońca. To spotkanie pamiętać będziemy bardzo długo.
Najbardziej osobliwi – i jedni z najpiękniejszych – miesz kańcy Utili kryją się jednak nie na rafach, lecz na lądzie. Są dość nieśmiali i unikają kontaktów z ludźmi, ale jest miej sce, gdzie niemal zawsze można ich spotkać. Z centrum miasteczka wspinamy się uliczką w stronę Stuart’s Hill, jednego z zaledwie dwóch wzniesień na wyspie i skręcamy w lewo, do sporego drewnianego domu w stylu karaibskim, ukrytego wśród bujnej zieleni. Na trawniku przed budynkiem dostrzegamy kilka krytych palmową strzechą chatek z metalowej siatki. A w nich najważniejszych lokatorów – legwany z gatunku Ctenosaura bakeri. Gady te są krytycznie zagrożone. Występują wyłącznie na mierzącej 6 na 11 kilometrów Utili, a gniazda wykopują na nielicznych, wąskich plażach po północnej stronie wyspy. Pracownicy i wolontariusze Iguana Station zbierają więc jaja i przenoszą do ośrodka, gdzie w inkubatorach wykluwają się z nich młode. Potem opiekują się jaszczurami do czasu, gdy podrosną na tyle, by poradzić sobie w naturalnym środowisku.
Mamy szczęście: jutro kilka osobników zostanie wypuszczonych na wolność. Jeden z doświadczonych opiekunów ośrodka zaniesie je na miejsce i zgadza się, byśmy mu towarzyszyli wraz z dwójką wolontariuszy. – Załóżcie porządne buty i stare ciuchy, bo czyści raczej nie wrócimy – ostrzega.
Faktycznie: nazajutrz rano, niemal od razu po wyjściu z Iguana
Station zagłębiamy się w porastające większość Utili podmokłe zarośla, które szybko przechodzą w niewysoki las namorzynowy. Przedzieramy się przez plątaninę korzeni. Ścieżki ani śladu, ale nasz przewodnik zna tu każdy kąt. Równie pewnie poruszają się niestety kłusownicy – mięso i jaja legwanów ciągle stanowią przysmak niektórych wyspiarzy. Nie odstraszają ich ani komary, ani czmychające spod nóg kraby, ani błoto. Choć jest koniec pory suchej, co kilka kroków zapadamy się w lepką breję, czasem aż po kolana.
Nagle wśród gęstwiny miga ożywczy turkus. Wychodzimy na wąziutkie pasmo jasnego piasku, okalające płytką zatokę Rock Harbour. Poza naszą grupką nie ma nikogo, turyści z miasteczka raczej tu nie docierają. To idealne miejsce, by wypuścić legwany. Przyglądamy się, jak przewodnik ostrożnie wyjmuje je i stawia na ziemi – z dystansu, by niepotrzebnie nie płoszyć zwierząt. Przez moment rozglądają się, pewnie oszołomione karaibskim światłem, a potem dają nura w namorzynowy gąszcz. A my – w ciepłą wodę zatoki, by ochłonąć przed mozolnym powrotem.
Na sam koniec pobytu przekonujemy się, że Utila – którą początkowo wzięliśmy za pozbawioną plaż – ma jeszcze bardziej karaibskie oblicze niż Rock Harbour. Płyniemy na wycieczkę z grupką uczniów jednej ze szkół nurkowych. Wielu backpac-
kerów przemierzających Amerykę Środkową właśnie na tej wyspie stawia pierwsze kroki w podwodnym świecie: warunki są bezpieczne i przyjemne, a ceny kursów należą ponoć do najniższych na świecie. Naszym celem są połączone ze sobą Jewel Cay i Pigeon Cay, dwie z łańcucha koralowych wysepek u południowo-zachodniego krańca Utili. Co ciekawe, to tu znajduje się najstarsza osada na wyspie, założona w pierwszej połowie XIX w. przez przybyszów z Kajmanów. Dziś samych wysepek w zasadzie nie widać. Są szczelnie zabudowane domami i domeczkami, a wsparte na palach konstrukcje rozlewają się na omywające skalisty brzeg morze. Nie ma tu aut, nie ma skuterów, każdy za to ma łódź. Prawdziwy wodny świat.
Kursanci zostają na Jewel Cay, my wsiadamy do kajaków i wiosłujemy dalej na zachód, najpierw przez ciemnoszafirową toń cieśniny, potem wzdłuż brzegów dwóch wysepek. Wreszcie naszym oczom ukazuje się ona: karaibski kicz malowany turkusem morza, bielą plaży, zielenią palmowych pióropuszy, nakrapiany czerwienią leżących w płytkiej wodzie rozgwiazd. Water Cay to trójkąt długi na jakieś dwieście, może trzysta metrów, szeroki na ledwie kilkadziesiąt, ale nietrudno tu zapomnieć o całym wielkim świecie. Kładziemy się na piasku, mrużymy oczy i wygrzewamy niczym endemiczne jaszczury, które wreszcie znalazły swoją wyspę.
przez soczewkę
Henley SpierS
Blue Shark
Moja rozmowa z h enley s piers, fotografem, instruktorem nurkowania.
Wojciech Zgoła: robisz fantastyczne zdjęcia. od kiedy zacząłeś fotografować pod wodą?
henley spiers: Dziękuję! Powiedziałbym, że rok 2014 to czas, kiedy zająłem się fotografią podwodną. Wcześniej miałem ze sobą kilka aparatów kompaktowych podczas niektórych nurkowań, ale było to po prostu kliknięcie kilku zdjęć, raczej dla wspomnień, niż poważnego myślenia o fotografii.
dzięki twoim zdjęciom poznaliśmy się. Zdjęcie żółwia w cenocie tak mi się spodobało, że napisałem do ciebie i zgodziłeś się je udostępnić na stronie perfect diver.
Szczęśliwe spotkanie – bardzo się cieszę, że spodobał ci się ten obraz żółwia w cenocie, jest to mój osobisty faworyt i wiele osób miało na niego silną emocjonalną reakcję.
Shark Vortex
długo pracowałeś jako instruktor w centrum nurkowym, ale ostatnio zajmowałeś się wyłącznie fotografią, dlaczego?
Kiedy miałem 25 lat, porzuciłem życie korporacyjne, aby podążać za głosem serca i zostać profesjonalnym nurkiem. Po kilku latach pracy jako instruktor w Indonezji, na Filipinach i w Saint Lucia, zacząłem fotografować pod wodą i pochłonęło mnie to tak bardzo, że zdecydowałem się przejść od nauczania nurków do fotografii podwodnej w pełnym wymiarze godzin.
czym się zajmujesz?
Podwodny fotograf, pisarz i pilot wycieczek. Chciałbym móc być wyłącznie fotografem podwodnym, ale rzeczywistość jest taka, że muszę łączyć kilka umiejętności, aby wszystko działało jako zawód.
czy twoja rodzina nurkuje? jeśli tak, to czy spędzasz wakacje na nurkowaniu, jeśli nie, dlaczego?
Tak, mój ojciec był moim pierwszym partnerem nurkowym, a moją żonę Jade i jej ojca poznałem w sklepie nurkowym na wyspie Malapascua na Filipinach. Potem, w Saint Lucia Jade została profesjonalnym nurkiem i od tego czasu pracowaliśmy
razem jako fotografowie podwodni. Moje córki mają zaledwie 3 lata i 3 miesiące, więc jeszcze nie dołączyły do tradycji, ale miejmy nadzieję, że pewnego dnia tak się stanie!
Tak, nurkuję na wakacjach, chociaż być może nie powinienem, ponieważ trudno jest mi zwolnić i po prostu zrobić kilka nurkowań, jednocześnie spędzając czas z rodziną.
czy nurkujesz bez aparatu, mając wolne ręce?
Obecnie nie, nigdy… czułbym się nagi bez aparatu! Nawet jeśli nie zrobię wielu zdjęć, nie chciałbym przegapić udokumentowania czegoś pięknego lub niezwykłego, ponieważ zostawiłem aparat na lądzie.
twoje najlepsze zdjęcie według ciebie?
O rany, trudne pytanie… Jest kilka, które bardzo lubię… Przyciśnięty, powiedziałbym „Between Two Worlds”, moje czarno-białe ujęcie przedstawiające kormorana nurkującego na ławicy ryb poniżej. Ma w sobie wielką moc i silną historię. Obraz, na który każdy na świecie mógłby spojrzeć i zrozumieć. Uważam też, że wizja i montaż były i nadal pozostają dość oryginalne.
Constellation of eagle rays
Between two Worlds
Battle of the tompots
Spider Crab
Marlin vs Sea Lion
a w takim razie o czym marzysz w fotografii podwodnej? bo ja na przykład, chciałbym uchwycić żaglicę.
W takim razie musisz kiedyś dołączyć do mnie w Meksyku, na marliny pasiaste! Bardzo interesują mnie zachowania zwierząt, więc możliwość uchwycenia niespotykanego wcześniej zachowania byłaby moim marzeniem. Może gody żarłacza białego?
Wow! ok, a co myślisz o plastiku w odniesieniu do oceanów i zwierząt?
Cóż, nie sądzę, aby można było powiedzieć coś pozytywnego na temat plastiku i oceanu. Nasze odpady stały się ogromnym obciążeniem dla świata przyrody. Widziałem plastikowe śmieci na miejscach nurkowych, ale jeszcze bardziej niepokojący jest ten plastik, którego nie widzimy. Mikrodrobiny plastiku są połykane przez zwierzęta w całym łańcuchu pokarmowym, a ostatecznie także przez ludzi. To nowy problem, którego nawet w pełni nie rozumiemy. Jaki wpływ będzie miał mikroplastik na zdrowie mieszkańców oceanów? Oczywiście jako rasa musimy stać się mniej marnotrawni i pocieszające jest globalne przebudzenie na temat tworzyw sztucznych w ciągu ostatnich kilku lat. Powiedziałbym, że jesteśmy na etapie, na którym wiele osób zdaje sobie sprawę z problemu, co jest dobre, ale teraz musimy przejść do następnego etapu, w którym, przy wsparciu
rządu, sposób w jaki żyjemy, zmieni się na taki, który znacznie ograniczy ilość odpadów z tworzyw sztucznych.
czy podczas nurkowania w różnych miejscach napotykasz śmieci?
Tak, najgorzej było w krajach rozwijających się, gdzie w niektórych kręgach jest mniejsza świadomość i ze względu na niski poziom dochodów polega się na jednorazowych opakowaniach podstawowych artykułów pierwszej potrzeby (takich jak szampon lub żywność).
czy nurkujesz zarówno w piance, jak i w skafandrze suchym?
Tak, chociaż przyznaję, że suchy skafander jest stosunkowo nowym dodatkiem, a ja mam dużo większe doświadczenie w piance.
Wolisz zatem ciepłą czy zimną wodę? czy ma to znaczenie w twoim fotografowaniu?
Wolę uczucie ciepłej wody! Ale odnośnie fotografowania inspirują mnie potencjalne obiekty w zimnej wodzie… Z pewnością tropikalna rafa koralowa to wspaniały sposób na nurkowanie, ale zostały one bardzo dobrze udokumentowane. Wydaje mi
Big Mouth
się, że na tym etapie w chłodniejszych wodach można znaleźć więcej wyjątkowych okazji do robienia zdjęć i opowieści.
czy kiedykolwiek nurkowałeś w jeziorze o widoczności do dwóch, czterech metrów?
Nie…
a więc latem zapraszam do polski :) Ok, super – ale jakie dzikie zwierzęta można zobaczyć pod wodą?
Mamy takie ryby jak szczupak, sum, okoń, jesiotr, węgorz czy karp. W niektórych miejscach są łodzie wyrzeźbione z jednego pnia drzewa. czasami mają ponad 1000 lat. ale… w każdym razie napisałeś do mnie, że podobał ci się nasz magazyn perfect diver, czy możesz powiedzieć mi więcej?
Jako fotograf, pierwszą rzeczą, którą robię, gdy biorę do ręki magazyn lub książkę, jest oglądanie zdjęć. Przeglądając Perfect Diver Magazine, doceniłem jakość zdjęć, a także układ redakcyjny. Zaintrygowała mnie też tematyka, bo nie znam nurkowania europejskiego.
Więcej prac Henleya, w tym grafiki artystyczne i wycieczki, można zobaczyć pod adresem www.henleyspiers.com
Możesz też go śledzić: Instagram @henleyspiersphoto, Facebook @henleyspiersphotography
Diver, Cavern Jack
Środkowa Dalmacja
Tekst sylwia kosmalska-juriewicz
Zdjęcia adrian juriewicz
Jak pięknie jest rano, gdy jeszcze nie wszystko się stało i wszystko może się stać, tylko brać...
Agnieszka Osiecka
Wypływamy łodzią nurkową o świcie, z przystani usytuowanej przy centrum nurkowym w okręgu Okrung Gorne, niedaleko Trogiru. W okolicy znajduje się ponad trzydzieści najciekawszych miejsc do nurkowania w środkowej Dalmacji. Oddalone są o 15 do 80 minut podróży szybką łodzią od centrum nurkowego, które oferuje zarówno całodniowe jak i krótsze wycieczki nurkowe, wszystko zależy od preferencji gości.
Łódź sunie z lekkością po nieruchomej tafli wody, gładkiej jak aksamit. Chłonę ten spokój wszystkimi zmysłami i delektuję
się jak najpyszniejszym deserem. Z każdą chwilą co raz bardziej oddalamy się od przystani, kamienistych jasnych plaż i białych domów pokrytych czerwonymi dachówkami, które spływają kaskadami do samej linii brzegowej. Po długiej przerwie w podróżowaniu znowu jestem na pełnym morzu, w swoim żywiole, w drodze na nurkowanie. Promienie słońca tańczą na mojej twarzy, a wiatr plącze włosy. Siedzę na dziobie łodzi i wdycham zapach morza, upajam się uczuciem prawdziwej, niczym niezakłóconej wolności. Z dala od środków masowego przekazu... czuję się naprawdę szczęśliwa.
Odnoszę wrażenie, że minęły lata świetlne od momentu, kiedy ostatni raz nurkowałam w ciepłych morskich wodach. Dynamicznie zmieniająca się sytuacja na świecie związana z COVID-19 „zmusiła” nas wszystkich, abyśmy ograniczyli podróże do minimum, albo w ogóle z nich zrezygnowali. Wspomnieniami wracam do czasów, kiedy wszystko było możliwe. Izolacja, w której przyszło nam żyć sprawiła, że siłą rzeczy zaczęliśmy przewartościowywać nie tylko nasze życie, ale również sposób w jaki postrzegamy świat, naturę i innych ludzi. Staliśmy się bardziej wrażliwi i znacznie chętniej pomagamy innym. Każ-
dy z nas na swój sposób uczy się adoptować do nowej rzeczywistości, w której przyszło nam żyć. Dlatego tym bardziej doceniam fakt, że jestem w Chorwacji z grupą fantastycznych osób, które tak samo jak ja tęskniły za morzem, nurkowaniem i wspólnie spędzonym czasem.
Mahatma Ghandhi miał rację mówiąc, że: Wolność to stan umysłu.
Płyniemy w kierunku wyspy Solta, trzynastej co do wielkości chorwackiej wyspy, usytuowanej na morzu Adriatyckim. Otaczają ją małe, szmaragdowe zatoczki i kamieniste malownicze plaże, porośnięte sosnami. Drzewa te nie tylko urozmaicają krajobraz, ale również dają schronienie licznym stworzeniom w tym cykadom, które uznawane są na świecie za najgłośniejsze owady. Dorosłe samce chcąc zwabić partnerkę wydają odgłosy, które przekraczają 120 dB. Są tak głośne, że zagłuszają pracę silników jachtów wpływających do portu.
Kapitan cumuje łódź w pobliżu wyspy, po czterdziestu minutach dotarliśmy na pierwsze miejsce nurkowe, słynące z niewielkiej, ale jakże pięknej podwodnej jaskini z suchą komorą w środku. Ubieram się w bieliznę termiczną, zakładam suchy skafander, a jest sierpień. Temperatura powietrza przekracza 35°C, a wody waha się pomiędzy 23°C, a 24°C. Większość osób nurkuje w piankach 5 mm, ale ja szybko się wychładzam w wo dzie, dlatego dla komfortu termicznego zabrałam suchy skafander oraz kaptur.
Wkładam automat oddechowy do ust, naciskam przycisk upustowy na inflatorze i zanurzam się w skąpanym słońcem Adriatyku. Powoli prze nikam do innego świata, pełnego magii, ciszy i spokoju. Świata, który skrywa w sobie mnó stwo tajemnic.
Czasami bywa kapryśny i musimy walczyć z prądami, a innym razem jest łagodny, spokojny, gotowy, aby opowiedzieć nam swoją historię...
Opadam powoli jak ptak, który zniża się do lądowania i obserwuje wszystko z góry. Wizura jest fenomenalna, przekracza 40 m, patrzę w dół i widzę granicę, gdzie łagodny błękit przechodzi w ciemny granat. Płynę wzdłuż opadającej skalnej ściany porośniętej różnorodnymi koralowcami, gąbkami o nieregularnych kształtach i intensywnych kolorach. Zazwyczaj przybie rają formę podłużnych trąbek i wyrastają z podłoża. W licznych zagłębieniach skalnych chowają się granatowo – czerwone wieloszczety
W dalmacji możemy zobaczyć wszystko to, co ma do zaoferowania morze Śródziemne, m.in.: homary, ośmiornice, ławice ryb, koniki morskie, jeżowce, rozgwiazdy, wszelkiego rodzaju mięczaki, ślimaki nagoskrzelne, wraki, wąwozy i jaskinie.
wędrujące. Mają podłużny kształt, przypominają włochate gąsienice, a ich cylindrowe ciała składają się z ponad stu segmentów. Są pokryte szczecinką, która mocno parzy. Nie tylko wieloszczety dobrze czują się w Morzu Śródziemnym, ale również różowo – pomarańczowe mszywioły, które najczęściej występują w postaci kulistych gałązek, porastając zacienione podwodne skały. Na płaskim dnie napotykamy również ukwiały, egzystują pojedynczo i są bardzo inten-
sywnie ubarwione co sprawia, że stanowią niezwykły obiekt do fotografowania. Poniżej trzydziestego piątego metra zobaczyć można czerwone gorgonie, a nieco wyżej żółte. Wyglądają jak pięknie rozłożone, koronko we wachlarze.
W Dalmacji możemy zobaczyć wszystko to, co ma do zaoferowania Morze Śródziemne, m.in.: homary, ośmiornice, ławice ryb, koniki morskie, jeżowce, rozgwiazdy, wszelkiego rodzaju mięczaki, ślimaki nagoskrzelne, wraki, wąwozy i jaskinie. Nurkowałam w Chorwacji wielokrotnie i za każdym razem odkrywam ją na nowo.
Po zakończonym nurkowaniu płyniemy do Maslinicy, małej miejscowości na wyspie Solta. Istny raj skąpany w popołudniowym słońcu. Wpły wamy do przystani jachtowej, która wydaje się być mała, ale cumują w niej zarówno małe łodzie nurkowe jak i piękne luksusowe jachty pokryte chromem i lakierowanym drewnem. Przystań jest ukwiecona, różowe i białe bugenwille przyciągają kolorowe motyle, w tym pazia królowej jednego z najpiękniejszych przedstawicieli tego gatunku.
Miasteczko wygląda jak z bajki. Niska zabudowa z jasnego kamienia, urokliwe kawiarenki w pierwszej linii brzegowej oferujące nie tylko wyborną kawę, ale i lody, które najlepiej smakują w towarzystwie przyjaciół. Restauratorzy zapraszają na świeże owoce morza, ryby i pizzę z pieca podawaną z oliwą
d opiero obserwując to co nas otacza, zaczynamy pojmować naturę podwodnego świata, który kryje w sobie tak wiele piękna i tajemnic.
n ie ma tu miejsca na pośpiech, nerwowe spoglądanie na zegarek czy zamartwianie się.
i ziołami. Małe sklepiki, a raczej galerie oferują rękodzieła, obrazy i biżuterię, którą chętnie kupują turyści. Mamy w Maselnicy swoją ulubioną kawiarnię na końcu cypla z widokiem na morze, gdzie zawsze odpoczywamy, delektujemy się pysznym cappuccino i lodami, a później zażywamy kąpieli morskich oraz słonecznych.
Po przerwie powierzchniowej wypływamy na drugie nurkowanie. Miejsce nurkowe oddalone jest od wyspy Solta o około 15 minut. Zatrzymujemy się przy skalistej wysepce, na której w samym centrum stoi mała, zielona latarnia morska. Kapitan zapewnia, że w tym miejscu zobaczymy żółte i brązowe koniki morskie oraz bomby pozbawione zapalników z czasów II wojny
światowej. Matka natura przyjęła je do siebie, pozwalając, aby koralowce obrosły metalowe pociski. Spoczywają na dnie pośród morskich, długich traw. Niczym relikwie dawnych czasów przypominają, że nie zawsze było tu tak spokojnie. Podczas tego nurkowania, rzeczywiście na około szóstym metrze napotykamy żółte i brązowe koniki morskie, które są znacznie większe niż te, które widzieliśmy nurkując wcześniej np. na Filipinach. Trzeba mieć mnóstwo szczęścia, aby je wypatrzeć. Te dwa osobniki znalazły schronienie przed drapieżnikami pośród rafy. Koniki morskie nie pływają zbyt dobrze, pomimo że są rybami, dlatego chowają się i starają jak najlepiej ukryć przed swoimi wrogami.
Dopiero obserwując to co nas otacza, zaczynamy pojmować naturę podwodnego świata, który kryje w sobie tak wiele piękna i tajemnic. Nie ma tu miejsca na pośpiech, nerwowe spoglądanie na zegarek czy zamartwianie się. Nurkowanie pozwala osiągnąć wewnętrzną równowagę i spokój.
Do centrum nurkowego przypływamy późnym popołudniem, płuczemy sprzęt w słodkiej wodzie i wracamy do apartamentów z widokiem na morze. Wieczorem, kiedy słońce chyli się ku zachodowi, jedziemy na kolację do Trogiru. Miejsca, gdzie nowoczesność przenika się z tradycją. Starówka tego
uroczego, portowego miasta, usytuowana jest na wyspie. Aby do niej dotrzeć wystarczy przejść przez most, z którego rozpościera się niesamowity widok na stare miasto, wpisane na Listę Dziedzictwa Kulturalnego i Przyrodniczego Unesco. Zabytkowa Starówka zbudowana jest z jasnego kamienia i prowadzi do niej ogromna, brama. Rozciąga się wąskimi uliczkami, wyłożonymi jasnym kamieniem z licznymi butikami, restauracjami i kawiarniami pod gołym niebem. Z zabytkowych balkonów zwisają kaskady kolorowych kwiatów, a leniwe koty wygrzewają się na murach. Powoli kawiarnie i restauracje zapełniają goście, my również zajmujemy miejsca w naszej ulubione „Lawendowej” restauracji. Nie musieliśmy rezerwować wcześniej stolików ze względu na małą ilość turystów, co nie jest normalne o tej porze roku.
Potrzebowaliśmy tych wspólnych chwil jak tlenu do oddychania. W tak krótkim czasie zmieniło się tak wiele...
Podążając za słowami Ajahn Brahm, buddyjskiego mnicha, który mówi: To również przeminie..., zarówno dobre jak i złe rzeczy w naszym życiu przemijają. Nic nie jest stałe i dane nam na zawsze. Dlatego cieszmy się z małych rzeczy, praktykujmy wdzięczność i doceniajmy każdą chwilę.
Sardynia
pod znakiem aquariusa
Tekst i zdjęcia Bartosz pszczółkowski
Przemieszczając się z północy wyspy trafiamy do Olbii, jednego z większych miast Sardynii. Jest to miasto o ogromnym znaczeniu ze względu na duży port, w którym możemy złapać prom z Animkami znanymi z Cartoon Network ;)
Jest tu też lotnisko, na które przelecimy z Europy czy świata.
W Olbii odbywa się dużo imprez, koncertów oraz festynów.
Mój ulubiony to regionalny streetFood, gdzie zjesz mistrzowskie panino con polpo lub smażonego karczocha. Totalny odjazd kulinarny.
Kiedy już brzuszki nasycone, można pomyśleć o przyjemnościach, do których należy odkrywanie pięknych piaszczystych plaż czy nowych miejscówek nurkowych.
Kilka kilometrów od Olbii leży Przylądek Końskiej Kity, Capo Coda Cavallo. Miejsce bajeczne i niezwykle urokliwe, pełne ma-
łych zatoczek, gdzie można schronić się przed natłokiem innych miłośników wyspiarskiego klimatu.
Woda tutaj miesza się z błękitem nieba, a białe obłoki niczym kawałki wełny rozrzucone nad głową przetaczają się ociężale pchane wiatrem. Jest pięknie, ale trzeba wejść do wody, zanurzyć się i zobaczyć co też tutaj na nas czeka!
Dojeżdżam do miejsca o nazwie Cala Paradiso, jedno z osiedli domków, bungalowów wypoczynkowych. Tu widzę znak AQUARIUS DIVING CENTER 300 m. I faktycznie, droga się kończy, a z lewej widnieje duży baner z nazwą centrum nurkowego.
Wioska nurkowa to dosłownie kilka domków, gdzie mieszka załoga oraz wielka tablica z mapą okolicznych nurkowisk, no i oczywiście Andrea, szef i właściciel tej bajecznej miejscówki.
Przy wraku Chrisso z masterem i wyspą Tavolara w tle
Miły gość mówi doskonale po angielsku wita mnie i oznajmia, żebym się zbierał bo zaraz płyniemy na nura ;) Wreszcie – pomyślałem – nareszcie się zanurzę. Płyniemy „masterem”, wygodnym zodiakiem, na nura pod ścianę Tavolary. tedja liscia to pierwszy przystanek. Nazwa pochodzi od bardzo charakterystycznej skalnej formy z wielkim głazem w pobliżu. Pod wodą niesamowite formacje skalne, rafa śródziemnomorska w całej okazałości. Grupery nieśmiało pływają w naszym otoczeniu. Są duże, ale bardzo ruchliwe. W szczelinach skalnych murena poddaje się zabiegom czyszczącym krewetek. Kto ma latarkę może spojrzeć w zakamarki i odszukać łopaciarza „cicala”. Jest tu też dużo ośmiornic, które zostawiają po sobie kopczyki z kamieni. Bardzo lubię te stworzenia, gdyż są doskonale przystosowane do swojego środowiska. Potrafią zmienić kolor, kształt, a żeby zmylić przeciwnika puszczają chmurę atramentu.
Woda w sierpniu ma tu nawet 27°C, a termoklina występuje dopiero na 30 metrze. Widoczność sięga niekiedy 40 metrów, a woda jest czyściusieńka.
papa to nasze drugie miejsce nurkowe. Jesteśmy w parku „Area Marina Protetta di Tavolara”, co oznacza, że pod wodą może znajdować się max 9 osób jednocześnie. Tutaj każdy chce zanurkować, a takie obostrzenia ilościowe pomagają ochronić podwodne środowisko parku. Ta miejscówka jest na otwartym morzu.
Wskakujemy.
Spotykamy się przy boi, która zakotwiczona jest do dna na 30 metrach. Wrażenie podczas zanurzania jest piorunujące, zwłaszcza, że po kilku chwilach od zanurzenia ukazują się nurkom pinakle, podwodne góry ze szczytami kolejno na 17 m, 20 m, 24m i 31 metrach. Tutaj jest inny świat, ławica sardynek mieni się niczym kula disco w promieniach słonecznych prześwitujących przez taflę wody. Drapieżniki takie, jak seriole zaganiają ławicę sardynek jak owczarki stada owiec. Trzy różne rodzaje gruperów, barakudy, mureny, wspomniane seriole, kastaniole i dzondzelle wprowadzają nas w swój podwodny świat pokazując jak bogaty jest i różnorodny.
Tu spotkamy nawet pesce Luna, czyli Samogłowa (możliwe przy odrobinie szczęścia). Przy powierzchni grasuje za to stado koryfen potocznie zwanych Lampugami. Tu można nurkować codziennie!
Gruper ukryty w gorgoniach, Papa due
Flabellina, fioletowy ślimak nagoskrzelny na ścianie pinakla, Papa due
Cratena peregrina, ślimak nagoskrzelny
nurek i gorgonia
Zbocza tych podwodnych gór pokrywają gorgonie, miękkie zwierzęta filtrujące przypominające roślinne wachlarze. Ślimaki nagoskrzelne z rodzaju Cratena peregrina czy Flabellina są tu powszechne, a czasem można spotkać Antedona, krynoida, czyli liliowca ukrywającego się wśród gałęzi gorgonii.
Wszechotaczający błękit „in the blue” potrafi tu przysporzyć zawrotów głowy.
Po wyjściu na pokład Mastera następuje chwilowa cisza, bo to nurkowanie to swoista wycieczka do śródziemnomorskiej podwodnej świątyni. Po kilku chwilach człowiek zaczyna ekscytować się tym, co tam pod wodą zobaczył i przeżył, a emocje buzują ;) To jest jedno z topowych miejsc nurkowych w okolicy jednak dla zaawansowanych płetwonurków. Nurkując na otwartym morzu, czasami w prądzie oraz w toni czasem nawet bez punktu odniesienia należy wykazać się pływalnością na wysokim poziomie.
punta arresto to kolejny przystanek na naszej nurkowej liście. Olbrzymie dwie formacje skalne przecięte kanionem. To królestwo mureny i grupera. Bardzo przyjemna okolica w pobliżu wyspy Molara. Spot nurkowy dla nurka na każdym
stopniu zaawansowania. Te górskie formacje wznoszą się do samej powierzchni. To raj dla początkujących nurków, bo tu bezpiecznie mogą ćwiczyć swoje umiejętności pływalności oraz wyrabiać zdolności do odszukiwania ciekawych zwierzaków czy roślin. Uwielbiam nurkować w takich miejscach, gdyż czuję się wtedy jak na spacerze w górach. Mogę też z lotu ptaka podziwiać te niezwykłe formacje i czuć efekt nieważkości i ogrom otaczającej mnie wody.
W parku Marina proteta di tavolara znajdziemy również wraki. Jeden z nich to Chrisso, bardzo znany wrak, gdyż przez wiele lat jego większa cześć wystawała ponad powierzchnię wody. Statek rozbił się na skałach w miejscu Punta La Grteca w 1974 roku. Opuszczony i zdewastowany zimowymi sztormami przez lata niszczał. Obecnie z perspektywy powierzchni można obserwować silnik oraz część przydziobową. Świetne miejsce dla nurków ze względu na płytką głębokość, możliwość bezpiecznej eksploracji wraku oraz zajrzenia w różne zakamarki. Można tu nawet snorklować, poznać wrak pływając z rurką po powierzchni, a potem z akwalungiem zanurzyć się do wraku i poznać wybrane części. Średnia głębokość to 10 metrów.
Meduza Rhizostoma pulmo w otoczeniu rybek, Punta arresto
Centymetrowej wielkości sepia, niczym statek kosmiczny, podczas nocnego nurkowania na przydomowej rafie Cala Suaraccia
tre fratell, trzej bracia, formacje skalne zlokalizowane na otwartym morzu, podobne do miejsca Punta arresto
Śruba na wraku Chrisso
Część lewej burty z polerami, wrak Chrisso
Taka głębokość daje nam dużo czasu na poznawanie wraku, ale też czasami, gdy pogoda jest wietrzna tworzą się fale, a cała miejscówka nie nadaje się do nurkowania ze względów bezpieczeństwa. To jest super miejsce dla makrofotografów ponieważ wrak obrastają różne rodzaje gąbek oraz bujna roślinność co stanowi dom dla wielu gatunków ślimaków nagoskrzelnych z Hyspelodoris picia na czele. Na wraku można spotkać również langusty, łopaciarze oraz czasem barakudy. To miejsce może rozbudzić pasję do nurkowania wrakowego. Osobiście lubię nurkować na wrakach głównie ze względu na to, że tworzą one sztuczną rafę. Stanowią nowe miejsce do zasiedlenia przez organizmy morskie, które w niezwykły i bardzo szybki sposób potrafią skolonizować każdą dostępną powierzchnię.
Jest to doskonałe pole do popisu dla fotografa, ale zawsze powstaje dylemat jaki obiektyw zabrać pod wodę. Szeroki kąt uwieczni wrak w pięknej odsłonie, ale to dzięki obiektywowi
Część wraku Chrisso wystająca ponad wodę
Hyspelodoris picta, duży ślimak nagoskrzelny znaleziony na wraku Chrisso
ze szczytu Tavolary, Matka Boska patrząca w stronę Olbii. Na szczyt prowadzi ferrata aniołów, doskonały sposób na rozruszanie się i nabranie perspektywy widokowej do całego obszaru
makro będziemy mogli uchwycić zwierzaki wielkości kilku centymetrów czy nawet milimetrów.
Nurkowanie na wraku Chrisso dopełniło mój czas nurkowy spędzony z Aquariusem i tylko rozbudziło moją ciekawość co do tej okolicy. Jest tu jeszcze wiele miejsc nurkowych do odkrycia, amfory, stare kotwice i czarny koral, jak mówi Andrea.
Już nie mogę doczekać się kolejnej wizyty w tym miejscu. Teraz czas na wyprawę na szczyt Tavolary, wyspy, przy której wcześniej nurkowałem. Bo przecież nie samym nurkowaniem człowiek żyje, ale ostatecznie jest to tylko kolejna przerwa powierzchniowa :)
Widok na Tavolarę, Molarę oraz okoliczne wysepki
Widok
Budyń
Tekst t omasz wciórka „wieczny ”
Zdjęcia Bogdan zając
poszukując ciekawych miejsc, które zaskoczą nas pod wodą czymś zupełnie nowym wybieramy się w najodleglejsze rejony europy i świata. a gdybym ci powiedział, że tuż obok granicy z polską znajduje się jezioro z wieloma ponad 100 letnimi wrakami drewnianych barek i niespotykanymi formacjami skalnymi w kształcie wąwozów?
ToZbiornik jest położony pośród lasów, na terenie rezerwatu biosfery Schorfheide-Chorin. Znajdują się tu liczne ścieżki rowerowe, ośrodki wypoczynkowe i miejsca do rekreacji. Jest to bardzo popularne miejsce zarówno wśród nurków, a w sezonie wakacyjnym pełne urlopowiczów. Z głębokością przekraczającą 50 m jest jednym z głębszych jezior w Niemczech. Znaczna powierzchnia, blisko 8 km2 oraz wydłużony kształt jeziora sprzyjają żeglowaniu i wszelakiej turystyce wodnej.
Werbellinsee to jezioro rynnowe, które powstało podczas ostatniego zlodowacenia. Topniejące masy wody utworzyły kanał, który był pogłębiany przez stale rosnące ciśnienie wody panujące pod lodowcem. Nierównomierny nacisk doprowadził
wszystko okraszone widocznością przekraczającą zwykle 10 m. Zainteresowany? Przedstawiam więc Jezioro Werbellinsee i jego tajemnice. Werbellinsee to jezioro znajdujące się w północno-wschodnich Niemczech w Brandenburgii. Odległość od przejścia granicznego w Kołbaskowie to zaledwie 80 km w stronę Berlina. Od granicy prowadzi nas wygodnie autostrada A11. Korzystając ze zjazdu A10 Chorin kierujemy się na miejscowość Joachimsthal. Po 10 minutach jazdy lokalną drogą, pośród gęsto zalesionego terenu docieramy nad wodę.
do powstania na dnie zbiornika gór i dolin. Właśnie ten proces przyczynił się do uformowania podwodnego obszaru o nazwie „Puddingberge“ – góry budyniowe.
Jezioro Werbellinsee ma piaszczyste dno, praktycznie w całym przekroju, z bardzo ubogim litoralem. W najpłytszej strefie większość dna pokrywają słodkowodne małże. Nasuwa się więc naturalne skojarzenie z Bałtykiem. Kolor wody jest jednak zupełnie inny. Zwykle jest niebieskawy jak w wapiennych kamieniołomach. Na szczęśliwców czekają spotkania z naprawdę dużymi sumami i miętusami, które wielokrotnie udało nam się spotkać na wrakach wspomnianych we wstępie barek. Do równie imponujących rozmiarów dorastają też szczupaki, choć jest ich bardzo mało.
Całe jezioro ma kilkanaście oznaczonych tabliczkami miejsc nurkowych. Zawierają numer miejsca, nazwę nurkowiska oraz maksymalną głębokość. W razie wypadku nurkowego wystarczy podać służbom ratunkowym ten numer. Pomoc zarówno z wody jak i powietrza przybędzie w zaledwie kilka minut. Wszystko jest więc świetnie zorganizowane.
Najpopularniejszym miejscem nurkowym jest „Dornsbuchwreck”. To ponad 100-letnia, 40-metrowa, drewniana barka znajdująca się w niewielkiej odległości od brzegu. Zalega na głębokości 35–38 m. Takich barek w całym zbiorniku jest
znacznie więcej. W tym artykule chciałbym jednak przedstawić znacznie mniej uczęszczane miejsce. W mojej ocenie mające jednak dużo bardziej niesamowity klimat. Choćby przez fakt, że najprawdopodobniej będziemy się nim delektować bez tłoku pod wodą.
Puddingberge
Góry budyniowe, bo o nich właśnie mowa, znajdują się w płytszej części jeziora. Niestety również w znacznym odda-
leniu od brzegu. Trzeba się znacznie „namachać” płetwami, aby tam dotrzeć. Uważam, że warto podjąć ten wysiłek. Alternatywą jest oczywiście zabranie ze sobą skutera, który znacznie przyspieszy dotarcie do interesującego nas obszaru pod wodą. Znajdziemy tu parking dla samochodów oraz stoły, na których można założyć sprzęt. Wejście do wody jest wygodne i komfortowe. Zatoczka ma niestety dosyć muliste dno i każdy krok w wodzie powoduje podniesienie osadów oraz nieprzyjemnego zapachu. Czego się jednak nie robi dla ciekawego nurkowania?
Aby zobaczyć góry budyniowe musimy poruszać się średnim tempem w stronę przeciwległego brzegu przez około 20-25 minut. Po drodze będziemy mijać pola omułków i dosyć ubogą roślinność. Powoli dno zacznie opadać i wszelka roślinność całkowicie zaniknie. Na głębokości 20 metrów ukażą się naszym oczom pierwsze pofałdowania i wybrzuszenia. To znak, że poruszamy się w dobrym kierunku. Podwodny krajobraz przypomina pustynne wydmy. Dalej wraz ze wzrostem głębokości pojawią się coraz większe spękania dochodzące nawet do kilku metrów wysokości. Szerokość szczelin jest bardzo różna, czasem metr, czasem kilka metrów. Krajobraz pełny różnej wielkości wąwo-
zów daje niesamowite wrażenia. Góry budyniowe znajdują się na znacznym obszarze, jest więc co podziwiać. Największe formacje znajduje się na głębokości pomiędzy 25 a 30 metrów i wystają nawet na kilka metrów z piaszczystego dna.
Przejrzystość wody w tym rejonie jest zwykle bardzo dobra i często przekracza 10 m. W słoneczny dzień nie ma potrzeby korzystania z dodatkowego oświetlenia.
Zastanawiasz się pewnie, dlaczego miejsce to nazywa się Puddingberge – góry budyniowe? Otóż, aby rozwiązać zagadkę wystarczy dotknąć ręką którejś z formacji skalnych. Okaże się, że jest miękka, niczym gąbką. Dodatkowo cała struktura chwieje się niczym budyń czy galareta wyjęta z salaterki. „Skały” są dosyć delikatne i podane na zniszczenie przez nieuważnych nurków, warto więc poruszać się wśród nich ostrożnie. Są to zwietrzałe margle, z pomiędzy których woda wypłukała bardziej sypki piasek tworząc niesamowite krajobrazy. Pełne dziur, niczym szwajcarski ser, zakamarków i spękań, góry budyniowe są świetną kryjówką dla mniejszych ryb. Niestety nie jest ich wiele choć spotkane osobniki przypominają mieszkańców raf z bardziej egzotycznych destynacji.
Aby zrealizować to nurkowanie potrzebny będzie minimum zestaw dwubutlowy. Jeśli chcesz spędzić dłuższą chwilę na podziwianiu tego miejsca przyda się również gaz dekompresyjny. Pomimo wykonania w tym miejscu wielu nurkowań, systematycznie tu wracam i za każdym razem odkrywam coś nowego.
Jeśli nie lubisz tłoku pod wodą, a nurkowania niczym z austriackich jezior to coś co uwielbiasz, do tego nie jesteś fanem rybek, to Puddingberge zdecydowanie urzeknie cię swoim klimatem.
Zastanawialiście się co widzi nurek zawodowy pod wodą i w jaki sposób jest to przekazywane na powierzchnię?
Wodróżnieniu od nurkowania rekreacyjnego, nurek pracujący pod wodą przekazuje obraz tego co widzi na powierzchnię osobie obsługującej panel video.
Na świecie kilka firm specjalizuje się w produkcji tego typu urządzeń. W Stanach Zjednoczonych najbardziej rozpoznawalną marką jest AMRON International. Jednym z bardziej popularnych systemów video dla nurków jest system 3400 z monitorem 15” oraz możliwością nagrywania w jakości HD. Oczywiście jest to również uzależnione od użytej kamery.
Na rynku europejskim kilka firm związanych z produkcją sprzętu dla potrzeb nurkowania zawodowego, wytwarza również tego typu systemy. na rynku rodzimym niedawno zadebiutowała firma ocean-tech sp. z o.o ze swoim nowatorskim rozwiązaniem uv2 (underwater video system uv2).
Systemu Video UV2 dedykowany jest dla dwóch nurków. Rozwiązanie stworzone przez zespół firmy Ocean-Tech to w pełni funkcjonalny system video, który wykorzystuje najnowocześniejszą elektronikę i wprowadza udogodnienia w stosunku do systemów video innych firm. Rejestracja video bezpośrednio po wciśnięciu przycisku REC na pulpicie, kolejnym usprawnieniem jest podtrzymanie zasilania w przypadku braku napięcia z sieci, jak i możliwość podłączenia źródła video do dodatkowego TV lub monitora z wejściem analogowym. Wejście audio po podłączeniu komunikacji podwodnej umożliwia rejestrację dźwięku wraz z obrazem. Nowe funkcje sprawiają, że UV2 staje się najbardziej zaawansowanym systemem video na rynku. Model UV2 standardowo wyposażony jest w akumulator żelowy 12 V z zabezpieczeniem przed głębokim rozładowaniem. Całość systemu zamknięta jest w wytrzymałej, czarnej walizce z tworzywa sztucznego ze wszystkimi elementami sterującymi i połączeniami znajdującymi się na przednim panelu, co ułatwia obsługę.
Święte wody
Tekst mateusz P o P ek Zdjęcia wikimedia commons
woda to dla nurków naturalny magnes. ż ywioł, który wręcz wciąga w swoją otchłań. z awsze się zastanawiałem, co takiego wyjątkowego jest w wodzie, że tylu ludzi pragnie ryzykować życie, wydawać
pieniądze, tracić czas kosztem życia rodzinnego, aby chociaż przez chwilę przebywać w tej otchłani.
Nigdy nie znalazłem odpowiedzi na to pytanie. Natomiast pojawiło się nowe, na które odpowiedź można już znaleźć.
Jak ludzie w przeszłości traktowali wodę?
Gdy zagłębimy się w badania archeologiczne, historyczne czy antropologiczne dostrzeżemy, że woda zawsze była dla ludzi czymś niezwykle istotnym. Była źródłem życiodajnej siły, miejscem pozyskiwania pokarmu, ale też żywiołem niszczącym, z którego wychodziły demony zabierające ludzkie życie.
Już w najdawniejszych czasach ludzie dostrzegali istotność wody. Przedstawienia zwierząt morskich można dostrzec w jaskiniowej sztuce naskalnej okresu paleolitu (ok. 50 000–10 000 lat BC) Pojawiały się tam pingwiny, a także ryby. Część z nich udało się nawet zidentyfikować jak łososia z jaskini Abri du Poisson. Trudno stwierdzić czy zwierzęta wodne czy może również sama woda miała w tamtych czasach dla ludzi istotne znaczenie.
Trochę więcej na temat wody i ludzi wiemy z okresu nieco późniejszego nazywanego mezolitem, który trwał na różnych terenach od 11 000 do nawet 5 000 lat BC. W tym czasie na przedmiotach codziennego użytku ludzie ryli symbole, które teraz naukowcy interpretują jako fale czy deszcz. W tym czasie ludzie wybierali na swoje obozowiska miejsca blisko wody i intensywnie z niej korzystali. Można sobie to wyobrazić, ważna dla ich przetrwania, a także może i życia duchowego, była bliskość akwenów wodnych.
Z pewnością jakimś rodzajem kultu otaczano wodę w okresie, który nazywamy neolitem. Są to czasy, kiedy powstało rolnictwo, a ludzie nauczyli się wytwarzać ceramiczne naczynia. Z tych czasów odnajdywane są tzw. dary wotywne, czyli przedmioty składane w jeziorach, rzekach, źródłach czy bagnach. Kontekst znalezienia sugeruje nam, że osoby, które składały
Zdjęcie Mateusz Popek
te przedmioty nigdy nie zamierzały ich odzyskać. Archeolodzy odnajdują naczynia, niektóre specjalnie uszkodzone. Być może te uszkodzenia świadczą o pewnym rytualnym „zabiciu” tego przedmiotu. Co było w naczyniach…nie wiadomo. Komu składano te dary? Trudno określić czy było to jakieś bóstwo, które miało imię i kształt, może byli to przodkowie, a może sama woda była święta. Naukowcy przypuszczają, że składanie naczyń w takich miejscach było związane z symboliką płodności. Epoka brązu to niezwykle ciekawe czasy, gdzie powstają skomplikowane struktury społeczne. W tym czasie do wody składane są przedmioty najcenniejsze, broń z brązu, ozdoby z miedzi czy złota. Były to niejako „insygnia” elit. Naukowcy w niektórych sytuacjach są w stanie rozróżnić dary „kobiece” od darów „męskich”. Z kobiecymi łączona jest biżuteria i być może fragmenty oporządzenia końskiego. To na rydwanie zaprzężo-
nym w konie miała pędzić bogini płodności. Mężczyźni raczej składali do wody broń i było to związane z kultem wojny. Bywały sytuacje, że po wygranej bitwie broń zdobyta na przeciwnikach była składa w ofierze. W ten właśnie sposób zostały złożone dary odkryte w bagnie w Hjortspring. Znaleziono tam ogromną ilość tarcz, grotów włóczni, mieczy, także całą dwudziestometro-
Bedivere
ryba z jaskini abri
wą łódź!! Pomyślmy jak wielkie to musiało być zwycięstwo i jak bardzo triumfatorzy chcieli podziękować bogom. Epoka żelaza to czasy, w których dynamiczne plemiona celtyckie i germańskie przemierzały Europę. Mieli oni rozbudowany system wierzeń religijnych o czym wiemy od Rzymian, którzy niejednokrotnie mieli z tymi ludźmi do czynienia. Również w tych czasach niezwykłą czcią otaczano wodę. Do bagien, rzek i jezior składano depozyty, których mnogość trudno opisać. W tych czasach oprócz broni wodzie składano również ofiary ze zwierząt. Niezwykle ciekawym miejscem składania ofiar jest Skedemosse na Olandii. Oprócz wrzucania do bagna broni, które w tym czasie było jeszcze jeziorem, składano tam też ofiary z koni. Jednak sama forma tych ofiar była niezwykle ciekawa. Nad bagnem na drągach wieszano skórę konia z czaszką i kopytami. Co się działo z resztą zwierzęcia? Trudno powiedzieć, ale być może była spożywana w trakcie jakiejś rytualnej uczty. Również we wczesnym średniowieczu koń miał bardzo istotne znaczenie zwłaszcza dla plemion słowiańskich czy skandy-
nawskich wikingów. Ci drudzy byli niezwykle silnie związani z morzem co pokazywali chowając swoich zmarłych w łodziach statkach przysypanych kurhanami. W kurhanie z Ladby w Danii znaleziono w takim nasypie nie tylko statek z dziobem przyozdobionym rzeźbą końskiej głowy, ale też leżały tam ofiary złożone z tych zwierząt. W przypadku Słowian nie obserwuje się tak silnego związku z morzem. Dla tych plemion niezwykle istotne były wyspy na jeziorach. Wokół tych wysp często znajduje się znaczne ilości broni, a także szczątków koni, które przez niektórych naukowców interpretowane są jako ślady jakiś rytuałów, których wygląd niestety trudny jest do zrekonstruowania ze względu na brak źródeł pisanych.
Gdy Europa staje się chrześcijańska zanikają również rytuały związane z wodą. Ich niejasne pozostałości uchowały się w legendach, przesądach i zwyczajach w różnych lokalnych społecznościach. Jedną z takich legend jest opowieść o Królu Arturze i Pani Jeziora, która podarowała mu miecz o niezwykłej mocy. Co ciekawe naukowcy zauważyli, że znajdowana jest w jeziorach czy rzekach zastanawiająco duża ilość mieczy pochodzących z późnego średniowiecza. Czyżby jednak rytuał składania broni do wody przetrwał w czasach chrześcijańskich,
Pani Jeziora przekazuje
Excalibur królowi Arturowi
Romantyczne opowieści (1906)
Zdjęcie Mateusz Popek
Wydobycie statku Oseberg w 1904 r
Zdjęcie Olaf Væring, Kulturhistorisk muzeum UiO, Oslo, Norwegia
a jego odbiciem jest legenda o królu? Byłoby to niezwykłe jak bardzo symbolika wody przeniknęła w umysły ówczesnych ludzi, że nawet tak głęboka zmiana religii nie była w stanie ich zatrzeć.
Zbliżając się do końca tej krótkiej wycieczki w czasie opowiadającej o magicznych związkach ludzi z wodą muszę przyznać, że nawet nie zarysowałem tego tematu. Ilość materiałów archeologicznych i prac jaka powstała na ten temat jest ogromna. Również ogromna jest ilość interpretacji wśród naukowców, którzy spierają się o to jak mogły wyglądać i co oznaczały te rytuały.
Jak myślicie co przyciągało ludzi do wody? Co społeczeństwa w tak ogromnym przedziale czasu widziały w połyskującym lustrze jeziora? A co teraz ciągnie nas do wody? Czy każde nurkowanie nie jest rodzajem rytuału, chęcią spotkania tajemniczych bóstw i demonów ukrywających się w głębi? Na te pytania odpowiedzcie sobie sami
Zdjęcie Mateusz Popek
dan europe rozpoczyna nową, wielopłaszczyznową kampanię mającą na celu zachęcanie, promowanie i wspieranie lokalnego nurkowania w odpowiedzi na pandemię, która znacznie ograniczyła możliwości nurków w zakresie podróży międzynarodowych.
„PADI przetarło szlak i cieszymy się, że możemy do nich dołączyć wraz z naszymi partnerami branżowymi i organizacjami, aby zachęcić nurków do odkrywania lokalnych możliwości nurkowych”, wyjaśnił dyrektor marketingu DAN Europe Cristian Pellegrini. „Biorąc pod uwagę sytuację zdrowotną, w jakiej się znajdujemy, lokalne nurkowanie jest jedną z rze-
czy, które, miejmy nadzieję, przyczynią się do ożywienia naszej branży.”
Rozpoznawana przez hashtagi #divelocal #divesafe kampania, która rozpoczęła się od nowego artykułu w Alert Diver –#Divelocal: How Diving Is Getting Its Groove Back / #Divelocal: Powrót to lokalnego nurkowania – pomoże lokalnym centrom nurkowym i ich klientom na nowo odkryć i jak najlepiej wykorzystać lokalne miejsca nurkowe. Planowane elementy to m.in. materiały pomocnicze dla centrów nurkowych, opowieści o lokalnym nurkowaniu w Alert Diver i blogu DAN Europe, rozmowy i kontakty w mediach społecznościowych, narzędzia
pomagające lokalnym nurkom łączyć się z innymi i oczywiście dalsze zalecenia dotyczące bezpieczeństwa. DAN Europe jest zaangażowany w pomoc w rozwój lokalnego nurkowania.
DAN Europe pracuje również nad nowymi produktami ubezpieczeniowymi, których celem jest zaspokojenie zmieniających się potrzeb społeczności nurkowej – szczególnie teraz z naciskiem na nurkowanie lokalne – i które odzwierciedlają ciągle zmieniającą się sytuację na rynku. Ubezpieczenie będzie uzupełnieniem ubezpieczenia krajowego systemu ochrony zdrowia nurków, które generalnie nie zawsze zapewnia specjalistyczną wiedzę i pomocy wymaganą w przypadku urazów nurkowych lub w nie zawsze w pełni pokrywa terapię hiperbaryczną. Szczegóły nowego planu zostaną ogłoszone wkrótce. Nowy produkt ubezpieczeniowy będzie uzupełnieniem podstawowego pakietu członkowskiego DAN Europe o wartości 25 €, który zapewnia całodobowy dostęp do infolinii DAN i porad medycznych dotyczących nurkowania, dostęp do MyDAN oraz DAN App (Google Play, iOs).
Ponadto, zespół DAN Europe planuje wspierać i uczestniczyć w lokalnych projektach nurkowych, po ostatnim udanym społecznym projekcie naukowym w Rezerwacie Naturalnym Pescara Springs, znajdującym się w odległości nieco ponad pół godziny jazdy od jednego z biur operacyjnych DAN Europe w centralnych Włoszech. Tam zespół przyłączył się do biologów morskich w celu zbadania autochtonicznych raków słodkowodnych żyjących w Springs.
„Takie jest piękno lokalnego nurkowania” – mówi Laura Marroni, wiceprezes DAN Europe, która była częścią zespołu wolontariuszy nurków badawczych. "Na własnym podwórku można znaleźć niespodziewane skarby i cuda!”
#divelocal #divesafe
niezależnie od tego czy nurkujesz w wodzie słonej czy słodkiej, ciepłej czy zimnej, dużej czy małej, płytkiej czy głębokiej – nigdy nie jesteś w niej sam.
w s zechobecny
plankton
Tekst i zdjęcia agata turowicz-cyBula
Nawet jeśli nigdzie nie widać ciekawskich rybek, dużego zwierza albo akurat nie podgląda Cię schowany za kamieniem krab. Zawsze dookoła będzie Ci towarzyszył on: plankton.
Tylko co to jest ten cały plankton? Słowo plankton pochodzi z języka greckiego (planktós) i w dosłownym tłumaczeniu oznacza „błąkający się”. Najprościej mówiąc to organizmy żyjące w toni, które nie mają możliwości przeciwstawienia się prądom wody. Wędrują tam gdzie poniesie je ze sobą woda. Plankton możemy podzielić na dwa rodzaje: fitoplankton oraz zooplankton. Ten pierwszy to mikroskopijne organizmy roślinne, drugi to zazwyczaj drobne zwierzęta, skorupiaki, najczęściej niewidoczne gołym okiem. Do organizmów zooplanktonowych zaliczamy również wszystkie meduzy, zarówno nasze niewielkie, bałtyckie chełbie modre (Aurelia aurita)
jak i ogromne, dorastające do 2 metrów bełtwy festonowe (Cyanea capillata).
Żeby móc utrzymać się w wodzie organizmy planktonowe wykształciły mnóstwo różnego rodzaju wypustek, odnóży, czułek, wici czy rzęsek. To właśnie one zwiększają ich powierzchnie, dzięki czemu nie opadają na dno zbiorników. Dodatkowo sprawiają, że te drobne zwierzęta wyglądają jak przybysze z obcej planety. Meduzy aby móc utrzymać się w toni, aż w 96% składają się z wody.
Morze Bałtyckie jest bardzo obfite zarówno w organizmy zooplanktonowe jak i fitoplanktonowe. Sprawia to, że przy odpowiednich warunkach (duże nasłonecznienie, wysoka temperatura i duża ilość substancji odżywczych w wodzie) dochodzi do zakwitów. Nam jednoznacznie kojarzą się one bardzo negatywnie, jednak to właśnie przez ogromne zakwity planktonu (Trichodesmium erythraeum), które sprawia, że woda staje się czerwona, swoją nazwę zawdzięcza ulubione morze wszystkich nurków czyli Morze Czerwone.
W Morzu Czerwonym możemy również spotkać inne, bardzo ciekawe zjawisko związane z obecnością planktonu, a mia-
nowicie bioluminescencje. Odpowiedzialne za nią są algi z gatunku Noctiluca sp., które przy dogodnych warunkach zaczynają świecić sprawiając, że nawet w środku nocy woda mieni się jasnoniebieskim blaskiem.
Mimo że zazwyczaj jest niewidoczny, to jednak rola planktonu jest nieoceniona. Fitoplankton jest jednym z głównych źródeł substancji organicznej w ekosystemie. Jest podstawą łańcucha pokarmowego i źródłem pożywienia wielu organizmów. Dodatkowo fitoplankton żyjący w oceanach odpowiedzialny jest za produkcję prawie połowy tlenu znajdującego się na naszej planecie. Zooplankton natomiast jest głównym składnikiem diety młodocianych i drobnych ryb, jest też przysmakiem największej na świecie ryby czyli rekina wielorybiego (Rhincodon typus).
Gęsi czy nie-gęsi?
Tekst i zdjęcia wojciech jarosz
Jest taki ptak, co w e uropie mieszka. w nazwę, jednakże egipskość ma wpisaną. s wój on więc, czy obcy – oto jest pytanie. m ędrcy twierdzą, że ten pięknie opierzony zwierz, to jednak gatunek obcy.
Alew takim razie czy to, że jest obcy, jest równoznaczne z tym, że w czymś zagraża? Przecież obcość różne może mieć twarze. A jeśli zagraża to komu lub czemu, no i w jaki sposób? Specjaliści z Instytutu Ochrony Przyrody Polskiej Akademii Nauk uznają gęsiówkę egipską za potencjalnie inwazyjny gatunek obcy, co oznacza, że w przypadku wzrostu liczebności populacji może niekorzystnie oddziaływać na faunę rodzimą. Trzeba by więc takiej odpowiedzi udzielić na postawione pytanie: pożyjemy, zobaczymy. Problem gatunków obcych to kwestia na tyle wieloczynnikowa, że bardzo trudno jest przygotować prognozę rzeczywistego wpływu obecności przybyszów na ekosystemy w dłuższej perspektywie. Gdy „inwazja” trwa dłużej, o pewne wnioski wyciągane na podstawie obserwacji jest nieco łatwiej. Często bywają one prawdziwie niepokojące. W naszej części świata jednym z bardziej ponurych przypadków wpływu gatunków obcych na stan populacji ptaków związanych z wodą, jest rozpanoszenie się norki amerykańskiej. Okazało się, że bardzo chętnie korzysta z gniazd ptaków składających jaja zarówno na ziemi, jak i na drzewach, bo wspina się do-
skonale. Korzysta oczywiście w celach kulinarnych, pożerając jaja, pisklęta, a nawet dorosłe ptaki. Podobnie rzecz ma się z szopem praczem czy jenotem. Pod wodą nurkowie mogą spotkać babkę byczą czy raka pręgowanego, których to gatunków historie są powszechnie znane. O zmianach w ekosystemie będących efektem wprowadzenia/pojawienia się gatunków inwazyjnych wiele mogą powiedzieć mieszkańcy większych bądź mniejszych wysp lub obszarów izolowanych geograficznie z wyjątkową fauną i florą, jak choćby Australijczycy czy Nowozelandczycy. Podsumowując, nie bez powodu biologiczne inwazje gatunków obcych uznaje się za jedno z największych zagrożeń dla światowej przyrody.
Wróćmy jednak do gęsiówki. Naturalnie występuje głównie w Afryce Subsaharyjskiej, a także w dolinie Nilu, gdzie tysiące lat temu była czczona przez Starożytnych. Skąd się wzięła u nas? Do Europy trafiła przez Wielką Brytanię, gdzie w XVIII wieku wypuszczone zostały pierwsze sztuki. Rozprzestrzeniła się po Europie Zachodniej i przedstawicieli wolnożyjących populacji można spotkać we Francji, Belgii, Holandii,
Wróćmy jednak do gęsiówki. n aturalnie występuje głównie w a fryce s ubsaharyjskiej, a także w dolinie n ilu, gdzie tysiące lat temu była czczona przez s tarożytnych. s kąd się wzięła u nas? d o e uropy trafiła przez Wielką Brytanię, gdzie w XV iii wieku wypuszczone zostały pierwsze sztuki.
Włoszech, Danii i w Niemczech. To najprawdopodobniej ptasi obywatele Republiki Niemieckiej byli pionierami na ziemiach Polski. Pierwsze obserwacje pochodzą z 2007 roku, a pierwszy lęg obejmujący trzy pary zarejestrowano w kraju nad Wisłą rok później. Skoro już o lęgach, podobnie jak wiele gatunków kaczek, gęsiówki nie ograniczają się do romansowania jedynie z przedstawicielami swojego gatunku. Spotyka się np. krzyżówki (hybrydy) gęsiówek i… krzyżówek (o gatunek kaczki tu idzie – patrz Perfect Diver nr 9). Hybrydyzacja jest jednym
z istotnych zagrożeń związanych z inwazją gatunków obcych. Nie dość, że doprowadzić może do zanikania gatunku, z którym najeźdźca się krzyżuje, to jeszcze łatwiej może być mu podzielić się z miejscowymi swoimi pasożytami lub innymi patogenami, dla których z kolei otwiera się nowy świat do kolonizacji (drogi Czytelnik będzie uprzejmy wybaczyć autorowi, że wciąż do tematu gatunków obcych wraca, ale kto wie, kiedy nadarzy się ku temu kolejna sposobność?). Wracając do lęgów, podczas ich trwania gęsiówki są wyjątkowo terytorialne. Gdy dojdzie do naruszenia rewiru samce ruszają do ataku. Nie obawiają się postawić większemu – znane są opisy sytuacji, gdy w obronie gniazda gęsiówka zaatakowała… helikopter. W sieci można znaleźć filmy z atakiem gęsiówki na dron. Są gęsiówki, poza tym zazdrosne, w czym są podobne do gęsi. Łączą się też w pary na całe życie, razem współdziałają w budowie gniazda i chowaniu młodych. Gdy istnieje ryzyko utraty integralności rodziny, samice wysyłają swoich partnerów na bitwy, a następnie przyglądają się, gdy te próbują nawzajem zrobić sobie krzywdę lub postraszyć się podczas powietrznych zmagań. Agresji i zawziętości im wtedy nie brakuje!
Nadszedł czas na wyjaśnienie nazwy gatunkowej. Nim gęsiówka egipska (Alopochen aegyptiaca) została gęsiówką, nazywana była gęsią egipską. Okazało się jednak, że gęś egipska gęsią nie jest. Jej powierzchowne podobieństwo pod względem morfologii i zachowania, a także utrwalona w historii i tradycji nazwa, nie zwiodły czujnych ornitologów. Wszak nie tylko szeroko rozumiany fenotyp brany jest dzisiaj pod uwagę, gdy dokonuje się rewizji taksonomicznego statusu gatunków. Przewagę nad Linneuszem i Darwinem zapewniają współczesnym przyrodnikom możliwości porównania genomów spokrewnionych mniej bądź bardziej gatunków, a także wyższych taksonów – rodzajów, rodzin, rzędów, itd. W artykule poświęconym gęsiom (Perfect Diver nr 6) miejsca dla gęsiówki zabrakło więc nieprzypadkowo. Rzeczywiście, ptaki te spokrewnione są z grupą kaczek nazywanych kazarkami, a zatem kaczkami są w istocie, nie gęsiami, zresztą jedna z oficjalnych nazw to kazarka egipska. Do rodzaju Alopochen należą poza gęsiówką dwa gatunki, tj. kazarka reuniońska (A. kervazoi) i kazarka maurytyjska (A. mauritiana) – oba wymarłe.
Co ciekawe, opisano i zaklasyfikowano je (reuniońską dopiero w 1994 roku) na podstawie szczątków subfosylnych (nie do końca jeszcze skamieniałych), bo nie doczekały naszych czasów. Jako zwierzęta wyspiarskie szybko zostały wybite do ostatniej sztuki przez kolonizujących te wyspy Europejczyków. Opisy pierwotnie licznych, a później szybko znikających ptaków podobnych do gęsi pochodzą z drugiej połowy XVII w. I tak gęsiówka została jedynym przedstawicielem swojego rodzaju we współczesnym świecie. By cieszyć oczy jej piękną aparycją, możemy pojechać do Afryki, np. przy okazji nurkowania w Egipcie, ale coraz większe szanse mamy na spotkanie jej w środku Europy. W zachodniej części naszego kontynentu nawet specjalnie nie trzeba się starać by ją spotkać. Zrobiła się dość powszechna i często mało lękliwa. Zdarza się jej korzystać z nadwodnej infrastruktury na potrzeby odpoczynku, a czasami gniazdowania, w czym podobna jest do swej dalszej kaczej kuzynki – krzyżówki. Zerkajcie uważnie na kaczki podobne do gęsi i wypatrujcie charakterystycznych, ciemnych plam wokół oczu – po tym poznacie gęsiówkę!
Tekst margita Ślizowska Zdjęcia wiktor zdrojewski
Wn a koniec naszych snorkelingowych opowieści – przekazuję wam zbiór
XI przykazań AB c -owca, które będą przypominać o najważniejszych sprawach związanych z bezpieczeństwem. o to one.
ybierz beZpiecZne Miejsce, zapewnij asekurację powierzchniową, zabezpiecz sposób wyjścia z wody. Przeważnie każdy wypadek nurkowy czy snorkelingowy zaczyna się na powierzchni – z powodu świadomego pominięcia fragmentu procedury lub jakiegoś niedopatrzenia… dlatego dowiedz się jakie ZagroŻenia występują w miejscu (np. prądy, fale, wiry, zmienna pogoda, niska temperatura wody) w którym zamierzasz snorklować (nurkować). Zrobienie wywiadu czy w miejscu, które chcemy zwiedzić jest bezpiecznie i poproszenie kogoś o asekurację – naprawdę nie wymaga wiele wysiłku. A rozmowa z kimś, kto zna akwen może dodatkowo
dostarczyć nam wiedzę na przykład w temacie atrakcji, na które warto zwrócić uwagę.
nigdy nie snorkluj saM. Częsta komunikacja i bliskość partnera jest ważna nie tylko ze względu na wspólnie spędzany czas i dobrą zabawę, którą zapewnia nam odpowiednie towarzystwo. Ta wzajemna uważność i komunikacja może uratować nasze życie i zdrowie w najmniej spodziewanym momencie… krytycznie oceniaj swoje uMiejĘtności płyWackie. To, że ktoś pływa słabiej, a mimo tego kocha wodę i chce korzystać z jej dobrodziejstw – nie jest powodem ani do wstydu, ani do udawania, że jest inaczej. Używaj pianki, kapoka lub innego źródła wyporu, które pozwoli uniknąć krytycznej sytuacji i narażania ciebie, oraz twojego partnera snorkelingowego na nieprzyjemną przygodę. Uwaga: jeśli nie umiemy pływać – dmuchany materac (na którym leżymy) nie tylko nie jest odpowiednim zabezpieczeniem, ale jest potencjalnym źródłem powstania wypadku!
Jeśli zanurzasz się pod wodę – zawsze WyróWnuj ciśnienie w usZach. Pamiętaj, żeby nie czekać, aż uszy zaczną boleć. Ciśnienie należy wyrównywać w momencie, gdy poczujemy ucisk w uszach. Jeśli uszy zaczynają boleć – jest już za późno. Wtedy natychmiast należy zawrócić ku powierzchni. To, kiedy poczujesz nacisk w uszach zależy od indywidualnej budowy ciała i nie jest wyznacznikiem tego, czy się nadajesz do nurkowania. Niektórzy muszą wyrównywać ciśnienie częściej, począwszy od kilkudziesięciu centymetrów po zanurzeniu.
I nie oznacza to, że są gorszymi nurkami. Najprostszą metodą wyrównania ciśnienia jest metoda Valsalvy. Aby wyrównać ciśnienie w uszach – zatkaj nos i delikatnie (krótko – przez sekundę) dmuchnij w zatkany nos. Powtarzaj próbę przy każdym kolejnym ucisku w uszach… Korzystaj z podpowiedzi fachowców przy dobieraniu i dopasowywaniu sprzętu. Używaj masek tylko z hartowanego szkła, ponieważ tylko ten materiał jest odpowiedni do użytku przy wzrastającym pod wodą ciśnieniu. Dzięki temu, kiedy zdecydujesz sie na głębsze zanurzenie pod wodę (na zatrzymanym oddechu lub ze sprzętem SCUBA) nie będziesz musiał zmieniać swojej dobrze dopasowanej i ulubionej maski. przez rurkę oddychaj norMalnie i spokojnie. Przy nurkowaniu i snorkelingu nasz oddech powinien być nieco wolniejszy i nieco głębszy niż normalnie. Koniecznie pamiętaj o porządnym wydechu, żeby skutecznie pozbyć się dwutlenku węgla. Jeśli zanurzyłeś się pod powierzchnię – po wynurzeniu najpierw WydMuchaj WodĘ z fajki, żeby nie zachłysnąć się wodą, która została w rurce. Wydaje się to logiczne i oczywiste – ale wiele osób nie ma wyrobionego odruchu opróżnia wody przed wzięciem pierwszego wdechu. upewnij się, że uMiesZ opanoWaĆ skurcZ, a do brzegu (w razie konieczności) dasz radę wrócić bez płetw. Naciągnięcie nogi (bo w nią przeważnie łapie nas skurcz) jest dość prostym i skutecznym zabiegiem pod warunkiem, że zaczniesz robić to w momencie, w którym poczujesz pierwsze objawy nad-
Szczególnie ważne jest dbanie o prawidłową wydolność krążenia (dieta, badania, ruch) oraz umiejętny sposób oddychania (z użyciem przepony i kompletu mięśni okołożebrowych). Jeśli nie jesteś morsem – nie narażaj się na szok termiczny. Dbaj o odpowiednie nawodnienie organizmu.
Miej zapisane telefony alarMoWe, plan ewakuacyjny i informacje dotyczące najbliższego szpitala. Dotyczy to zwłaszcza nurków SCUBA, którzy dodatkowo i bezwzględnie
reklama chodzącego skurczu. Brak szybkiej reakcji może spowodować całkowity brak możliwości dopłynięcia do brzegu o własnych siłach. Wtedy do brzegu holuje nas partner… jeśli pocZujesZ siĘ Źle lub jest ci zimno – ZakoŃcZ snorkloWanie. W wodzie wychładzamy się ponad dwadzieścia razy szybciej niż na lądzie. Zimno paraliżuje ruchy oraz zdolność myślenia i oceny sytuacji. Po snorklowaniu noś cienką czapkę. Chroń zatoki i uszy po wyjściu z wody. To delikatne organy, a po kontakcie z wodą i ciśnieniem są one bardziej podatne na infekcje. Nagłe złapanie kataru też nie będzie pomocne w przeżywaniu snorkelingowych/ nurkowych przygód następnego dnia ;-) do nieznanej wody najlepiej wchodź w butach, nie dotykaj rafy ani zwierząt. Zwłaszcza w wodach ciepłych czy tropikalnych, w których podwodna fauna i flora może posiadać toksyny zagrażające naszemu życiu i zdrowiu. Zachowuj się cicho i spokojnie. Zwierze atakuje zazwyczaj wtedy, kiedy poczuje się zagrożone. Dlatego dbajmy o dobre relacje z każdym przejawem życia na naszej planecie. nie wchodź do wody po alkoholu, narkotykach. Używki zaburzają zdolność koncentracji i możliwość odpowiedniej reakcji w sytuacji zagrożenia. Dbaj o kondycję fizyczną.
powinni przestrzegać zasady: “Nie ma tlenu – nie nurkuję”. Przypominam też o odpowiednim ubezpieczeniu. sprawdź czy znasz naWodne Znaki alarMoWe. Nie jesteśmy jedynymi użytkownikami akwenów wodnych, dlatego warto znać podstawowe znaki informacyjne i alarmowe w komunikacji nad i podwodnej.
Z mojego doświadczenia wynika, że ludzie zaczynają interesować się umiejętnością udzielania pomocy poszkodowanemu oraz sposobem zabezpieczania i niedopuszczania do wypadku dopiero w momencie, w którym osobiście zetkną się z taką sytuacją. Od lat jestem zaangażowana w tematykę ratownictwa, udzielania pierwszej pomocy (tej zwyczajnej i tej nurkowej). Prowadzę warsztaty, spotkania, wykłady, ćwiczenia. Promuję bezpieczeństwo nad i pod wodą. Dlatego zachęcam was do zapoznania się z tematem ZANIM znajdziecie się w niekomfortowej lub niebezpiecznej sytuacji. Mam nadzieję, że dzięki temu, co przeczytaliście w moich artykułach – będziecie bardziej bezpieczni w czasie uprawiania swoich pasji związanch z wodą. Proszę, nie zapominajcie o dbaniu o bezpieczeństwo własne i innych. Pod spodem znajdziecie link do filmu „SNORKELING czyli niezbędnik ABC’owca”. Oglądajcie, polecajcie, trenujcie i… bawcie się dobrze
Dzięki za uwagę. Do zobaczenia nad i pod wodą Wasza “Syrenka” – Margita Ślizowska
www.xdivers.pl www.abcsnorkeling.pl link do filmu: https://www.youtube.com/watch?v=JGwLDd5PJFU&t=98s
A TY? KIEDY WYBIERZESZ
A TY? KIEDY WYBIERZESZ
A TY? KIEDY WYBIERZESZ
A TY? KIEDY WYBIERZESZ
A TY? KIEDY WYBIERZESZ
SIĘ NA SPACER?
SIĘ NA SPACER?
SIĘ NA SPACER?
SIĘ NA SPACER?
SIĘ NA SPACER? 78% POLAKÓW NIE JEST DOŚĆ
Aktywność fizyczna poprawia kondycję.
Aktywność fizyczna poprawia kondycję.
Aktywność fizyczna poprawia kondycję.
Aktywność fizyczna poprawia kondycję.
Rehasport
Aktywność fizyczna poprawia kondycję. Rehasport
78% POLAKÓW NIE JEST DOŚĆ
78% POLAKÓW NIE JEST DOŚĆ
78% POLAKÓW NIE JEST DOŚĆ
78% POLAKÓW NIE JEST DOŚĆ
AKTYWNYCH FIZYCZNIE*
www.rehasport.pl
www.rehasport.pl
Rehasport www.rehasport.pl
Rehasport www.rehasport.pl
Rehasport
AKTYWNYCH FIZYCZNIE*
AKTYWNYCH FIZYCZNIE*
AKTYWNYCH FIZYCZNIE*
AKTYWNYCH FIZYCZNIE*
Dokładnie 906 stron ma nowe dzieło dr med. Jarosława Krzyżaka i prof. dr hab. med. Krzysztofa Korzeniewskiego. To już piąta wersja, najbardziej obszerna publikacja dotycząca medycyny nurkowej. Co ciekawe wszystkie poprzednie wersje są właściwie niedostępne na rynku wtórnym. Jest to chyba najlepsza recenzja poprzednich wydań. Zobaczmy co zmieniło się w najnowszym.
Ta niezwykle przepastna książka o tytule „Medycyna dla nurkujących” to swego rodzaju kompendium wiedzy nurkowej. Autorzy tej publikacji podeszli do tematu niezwykle holistycznie opisując nie tylko bezpośrednie tematy związane z nurkowaniem, ale także wszystko co jest z tym związane. Książka zaczyna się od kwalifikacji zdrowotnych do nurkowania, czyli na próbie odpowiedzi na podstawowe pytanie: „Kto może nurkować?”. Następnie autorzy pochylają się nad przygotowaniem do wyjazdu nurkowego i metodami zabezpieczenia się przed ewentualnymi chorobami. Kolejny rozdział opisuje podstawowe prawa fizyki związane z nurkowaniem, bo co innego jak właśnie fizyka wpływa na zdrowie nurka. Następnie przechodzimy do fizjologii nurkowania, czyli obszernego opisu jak funkcjonuje
Jarosław Krzyżak, Krzysztof Korzeniewski
Medycyna dla nurkujących
Wydawnictwo 4font Sp. z o.o., 906 stron, 2020 r.
możemy poczytać o rodzajach nurkowania by płynnie przejść do podstaw dekompresji. W końcu po 350 stronach napakowanych wiedzą dochodzimy do chorób nurkowych co opisywane jest przez kolejne 250 stron. Następnie możemy razem z autorami przeanalizować wypadki nurkowe zarejestrowane przez różne organizacje. Znalazł się też rozdział o niebezpiecznych zwierzętach morskich, który zawsze był marginalizowany na większości kursów nurkowych. Na koniec dostajemy obszerny zbiór załączników, w których między innymi znajdziemy procedury postępowania w przypadku chorób nurkowych.
Dosyć trudno jest zrecenzować taką publikacje. Nie jest to książka, którą czyta się od deski do deski, a raczej publikacja, po którą się sięga chcąc powiększyć swoją wiedzę. Bo chyba wiedza w nurkowaniu jest najważniejsza. To świadomość tego, co dzieje się z naszym organizmem pozwala zabezpieczyć się przed potencjalnym wypadkiem. Uważam, że każdy kto poważnie podchodzi do nurkowania powinien sięgnąć do tej publikacji, bo znajdzie tam ogromną ilość przydatnej wiedzy. Jednak nawet tak dobra publikacja ma swoje wady. Pierwszą z nich jest nakład. Premiera książki nastąpiła 7 września 2020 roku. Ja piszę te słowa 27 października 2020 roku, a na stronie internetowej widnieje komunikat: „Książka chwilowo niedostępna. Czekamy na dostawę”. Miejmy nadzieję, że dostawa dojedzie. Drugą wadą tej publikacji jest fakt, że występuje tylko w języku polskim. Nie trafiłem jeszcze w swoich poszukiwaniach na podobną książkę w języku angielskim, a myślę, że warto by było podzielić się tą wiedzą.
Książkę w cenie 298 złotych z dostawą można zamówić na https://www.medycynanurkowa.pl/, oczywiście jak przyjdzie dostawa.
Mateusz popek
DAN dba o to, abyście mogli beztrosko nurkować, w dowolnym miejscu i czasie
DIVING SAFETY SINCE 1983
Ogólnoświatowe
Assistance w razie wypadku, działające 24/7
Wyłączny dostęp do nurkowych planÓw ubezpieczeniowych
Porady medyczne i zalecenia specjalistów
Udział w programach badawczych z zakresu medycyny nurkowej
Kursy pierwszej pomocy
Na bojowo
Tekst wojciech a. Filip
na łamach perfect diver mogliście już przeczytać o komunikacji podwodnej przy użyciu światła. teraz czas na telefon na powierzchnię!
Bardzo dosłownie potraktują to osoby zajmujące się pracami podwodnymi, które przez cały czas pobytu pod wodą połączone są z operatorem na powierzchni specjalnym przewodem. Umożliwia to swobodną komunikację w obydwie strony tak, jak w czasie rozmowy telefonicznej. Inną opcją są systemy łączności bezprzewodowej, których używają niektórzy nurkowie. Jednak najpopularniejszą, najczęściej wykorzystywaną przez niemal wszystkich nurków formą komunikacji z powierzchnią jest bojka nurkowa.
czy każdy nurek powinien używać bojki? jaki wybrać kolor? kiedy użyć bojki?
Trochę historii najnowszej. Jeszcze kilkanaście lat temu bojka nurkowa była nazywana boją dekompresyjną i służyła w dużej mierze kompensowaniu braków w umiejętności panowania nad pływalnością u nurków technicznych robiących zaawansowane nurkowania wymagające precyzyjnego utrzymywania się na głębokości przystanków dekompresyjnych. W taki sposób bojką posługiwali się w latach 90-tych niemal wszyscy nurkowie. Do strzelania bojki używano kołowrotka, na rączce którego zawisał nurek. W tym okresie ważne było aby nurek napełnił bojkę tak mocno jak to tylko możliwe, aby ta mogła go później utrzymywać na danej głębokości.
Z biegiem czasu nurkowie zaczęli doskonalić swoje umiejętności dotyczące pływalności w toni wodnej. Dzisiaj niemal każdy
Zdjęcie Wojtek Filip
stara się kontrolować swoją pływalność tak, aby móc się wynurzać w każdych warunkach.
Czy to oznacza, że bojki poszły w zapomnienie bo zastąpiono je idealną pływalnością? Stało się dokładnie odwrotnie: wszyscy nurkowie dbający o swoje bezpieczeństwo nie tylko wyposażają się w bojki, ale również coraz częściej doskonalą swoje umiejętności w zakresie ich obsługi. Różnica polega na tym, że, zamiast zawisać na bojach nurkowych, wykorzystuje się je do całkiem innych celów.
1. Podstawowa funkcja bojki to sygnał spod wody na powierzchnię
Należy to rozumieć tak, że jeżeli pod wodą coś poszło nie tak, mogę zasygnalizować problem na powierzchnię.
Przykłady:
• na morzu miałem się wynurzać przy linie opustowej, ale prąd spowodował, że wynurzam się w toni
• zabrakło mi gazu dekompresyjnego, potrzebuję pomocy
• silnie przecieka mi skafander, mam kłopot z pływalnością
kiedy to nie będzie działać?
Wyobraźmy sobie taką oto sytuację. Jedziemy na nurkowanie nad super jezioro. Sporo atrakcji, dobra widoczność, różne głębokości no i oczywiście dużo nurków pod wodą! Oczywiście na powierzchni grillowanie i super klimat…
Teraz trafia się nam jeden z wymienionych powyżej problemów, więc puszczamy bojkę czekając na pomoc. Czekamy, czekamy… W końcu wynurzamy się i krzyczymy: Haloo!!! Czy nikt nie widzi, że od pół godziny potrzebuję pomocy!? Przecież puściłem bojkę! Jak długo mam jeszcze czekać!?
Zasada nr 1
Pokaż swoją, oznaczoną na końcu w wyraźny sposób, bojkę komuś, kto będzie stale obserwował powierzchnię w czasie kiedy ty będziesz pod wodą (idealnie, żeby taka osoba była wyposażona w lornetkę).
Zasada nr 2
Wyjaśnij obserwatorowi co ma zrobić, kiedy zobaczy twoją bojkę.
co z tym wyraźnym oznaczeniem? po co to robić?
Wróćmy na chwilę do jeziora. Wyobraźmy sobie, że kilka zespołów nurków ćwiczy tam strzelanie bojki. Ktoś inny wynurza się, asekurując się puszczoną bojką bo nie czuje się pewnie w toni, a jeszcze ktoś oznaczył bojką miejsce, gdzie znalazł coś fajnego, i chciałby tam wrócić na kolejnym nurkowaniu. Oczywiście nie zapominamy o pojawiającej się w tym samym czasie Two-
jej bojce. Warto dodać, że większość bojek wygląda z daleka bardzo podobnie, ma podobny, albo wręcz identyczny kolor i nasz obserwator może mieć spory kłopot z realizacją planu nie mając pewności, że któraś z tych bojek należy do Ciebie.
Narysowany niezmywalnym, w mocno kontrastowym kolorze, pisakiem znak identyfikujący będzie bardzo przydatny.
Bez zespołu wsparcia i wyjaśnienia obserwatorowi co oznaczają poszczególne kolory oznaczonych naszym logo bojek, ale także ustalenia z nim sposobu postępowania, strzelanie bojki… nie ma sensu, bo nie spowoduje absolutnie żadnej reakcji.
czy strzelenie bojki zawsze musi oznaczać problem?
To zależy wyłącznie od naszych potrzeb i ustaleń ze wsparciem powierzchniowym.
Nic nie stoi na przeszkodzie, żeby pojawiająca się na powierzchni, łatwa do rozpoznania z brzegu bojka Moniki oznaczała „rozpalaj grilla”
Swoją drogą takie rozwiązanie było, a może nawet ciągle jest stosowane przez niektóre organizacje nurkowe. Co prawda nie słyszałem o tym, żeby jakaś procedura stanowiła: „bojka na powierzchni = żeberka na ostro za 15 minut”, ale 2 różne kolory bojek oznaczać mogą np.:
• czerwona: jestem na dekompresji – wszystko ok
• żółta: mam problem, potrzebuję pomocy!
Bez zespołu wsparcia i wyjaśnienia obserwatorowi co oznaczają poszczególne kolory oznaczonych naszym znakiem bojek, ale także ustalenia z nim sposobu postępowania, strzelanie bojki… nie ma sensu, bo nie spowoduje absolutnie żadnej reakcji.
Używanie 2 kolorów bojek mających informować powierzchnię o 2 skrajnie różnych sytuacjach może się skomplikować, jeżeli nurek zgubi jedną z bojek. Jak nietrudno się domyślić, zgubienie tej oznaczającej „potrzebuję pomocy” w sytuacji kiedy będziemy potrzebować pomocy, a puścimy na powierzchnię bojkę która nam została, czyli „jestem na deko – wszystko ok”, może nie spełnić naszych oczekiwań. Rozwiązaniem może okazać się bojka 2 kolorowa, którą można strzelać tak, aby na powierzchni znalazł się ten kolor, który chcemy. Zabranie 2 takich bojek daje nam takie możliwości komunikacji jak 4 bojki klasyczne.
uWaga!
Poinformujmy kolegów na powierzchni, o zamiarze przeprowadzenia treningu puszczania bojki. Nie będziemy tym samym robić zamieszania, szczególnie, jeżeli ktoś w tym samym czasie obserwuje powierzchnię w oczekiwaniu na pojawienie się bojki.
Warto wspomnieć, że „strzelanie bojki” to umowne określenie wysłania jej na powierzchnię, często spotyka się określenie puszczenie bojki (w tym artykule używam obu określeń).
Generalnie chodzi o spowodowanie, żeby nasza bojka z kieszeni trafia (bez nas ) na powierzchnię.
Zdarzają się sytuacje kiedy samo pojawienie się bojki na powierzchni nie wystarczy i obserwator będzie potrzebował informacji dodatkowych.
Zazwyczaj związane to jest z nieco bardziej rozbudowanymi nurkowaniami technicznymi połączonym z długą dekompresją. Oto typowe przykłady wykorzystania bojki i opis takich sytuacji.
● Wynurzenie na pełnym morzu po tym, jak prąd nie pozwala wrócić nam na wrak, gdzie mamy linę opustową. W takiej sytuacji kluczowe dla bezpieczeństwa nurka jest możliwie szybkie strzelenie bojki, aby obserwator z łodzi mógł ją zobaczyć zanim nurek za bardzo się oddali. Obserwator może wtedy oznaczyć kierunek oddalającego się nurka, popłynąć za nim, albo wysłać za nim ponton. W takiej sytuacji dekompresja przebiega w toni, a nurek (lub zespół) oddala się od łodzi nie tylko z powodu prądu, ale także wiatru (będzie o tym jeszcze mowa w dalszej części artykułu). Po dopłynięciu do oddalającej się bojki obserwator może „zapytać” nurka pod wodą czy wszystko ok? Robi to przez lekkie napięcie linki na końcu której nurek trzyma szpulkę lub kołowrotek, a następnie 2 wyraźne pociągnięcia (jest to sygnał: „czy jest ok?”), odpowiedź nurka to takie same 2 sygnały, co oznacza, że wszystko w porządku. Inną odpowiedzią może być seria szybkich pociągnięć oznaczających „potrzebuję pomocy!”. W złożonych nurkowaniach dekompresyjnych taka sytuacja jest zawsze brana pod uwagę, a na łodzi czeka zespół wsparcia, który w bardzo krótkim czasie powinien móc zanurzyć się do nurka, który potrzebuje pomocy. Detale takiej akcji omawiane są przed nurkowaniem, a wcześniej wielokrotnie ćwiczone.
● strzelenie bojki z wiadomością. Niemal każdy nurek używa nurkowego notesu, w którym można pisać pod wodą. Jedną z funkcji takiego notesu jest możliwość jego podpięcia do szczytu bojki w pozycji otwartej tak, aby możliwe było odczytanie napisanej w nim wiadomości. Wiadomość taka powinna być krótka, łatwa do odczytania i nie budząca wątpliwości. Zazwyczaj dotyczy ona jednej z dwóch sytuacji:
1. 50 – to brak gazu deko. Oznacza, że potrzebny jest (w tym przypadku) nitrox 50, którego transport można zrealizować przez wpięcie butli z gazem w linkę bojki.
2. OTOX – ta informacja mówi o tym, że zespół asekuruje/ transportuje nurka, który wymaga stałej pomocy przy wynurzaniu. Tutaj niezbędna jest pomoc zespołu wsparcia, który powinien jak najszybciej znaleźć się pod wodą.
Zdjęcie Mariusz Czajka
Zdjęcie Mariusz Czajka
ilość gazu, który załadujemy do bojki przed jej puszczeniem na powierzchnię powinna pozwolić na utrzymanie jej pod kontrola w czasie całej procedury strzału. gaz będzie się rozprężał wraz ze zbliżaniem się do powierzchni. Warto przemyśleć czy konieczne jest ładowanie w bojkę jak największej ilości gazu za wszelką cenę . utrzymanie pod wodą dużej bojki oceanicznej tylko w 1/3 napełnionej gazem będzie wymagało od nas rzucenia kotwicy – inaczej wystrzelimy się w kierunku powierzchni razem z naszą bojką.
● strzelenie bojki taktycznej bez linki. Tak strzelona bojka zastępuje zwykle notes z informacją, która oznaczać może: „brak obiektu na dnie”. Bojkę taką można łatwo rozpoznać bo leży poziomo na powierzchni. Wyławia ją obsługa łodzi z której odbywa się nurkowanie. Częstym przykładem takiego użycia bojki są nurkowania w poszukiwaniu wraków. Po namierzeniu przypuszczalnej pozycji wraku, na dno schodzi jeden zespół, który informuje resztę nurków o tym, czy na dnie znajduje się poszukiwany wrak. Analogicznie bojka przywiązana „na sztywno” do wraku oznacza „mamy go !”
Oczywiście nic nie stoi na przeszkodzie, aby w sytuacji braku obiektu pod wodą, puścić bojkę na lince i wpiąć w nią notes z odpowiednią informacją.
2. Statyczne użycie bojki
Statyczne, czyli takie, gdzie po tym kiedy bojka znajdzie się na powierzchni zamocujemy linkę do jakiegoś elementu pod wodą. Kiedy i po co tak można zrobić?
● Zabezpieczenie miejsca ćwiczeń. W sytuacji kiedy nasz trening odbywa się na akwenie gdzie ktoś może pływać po powierzchni (dotyczy to zarówno pływaków, jak i osób używających skuterów wodnych czy innych jednostek pływających), dobrą praktyką jest oznaczenia miejsca ćwiczeń np. 4 bojkami oznaczającymi kwadrat w którym ćwiczymy. Po zakończeniu pierwszego nurkowania, takie oznaczenie pomoże nam dodatkowo szybko trafić na miejsce ćwiczeń. Pewną opcją takiego rozwiązania jest przygotowanie przy użyciu kilku bojek miejsca do ćwiczeń wymagającego oznaczeń pod wodą. Stabilizujemy wtedy lekko napełnione gazem bojki na odpowiedniej głębokości ustawiając z nich np. tor do treningu użycia skutera (DPV).
● oznaczanie obiektów. Jeżeli chcemy wykonać serię nurkowań na nieoznaczonym wraku to bardzo pomocne będzie oznaczenie pozycji jego dziobu, rufy czy nadbudówek. Pomoże to nie tylko przy zanurzaniu na konkretne części wraku, ale także w szacowaniu jego położenia i rozmiaru z powierzchni. Tego typu oznaczenia są bardzo pomocne fotografom, którzy planują sesje w konkretnych miejscach, które wcześniej odnajdują. W podobny sposób oznaczane są porzucone sieci, które wydobywa organizacja Ghost Diving. Pierwszy zespół, który zajmuje się poszukiwaniem sieci, po jej znalezieniu oznacza jej początek i koniec, co pomaga w szacowanie jej długości i tym samym ułatwia pracę zespołowi, który będzie ją wydobywać na powierzchnię.
Zdjęcie Francisca Isadora Abuter Grebe
● transport sprzętu i gazów. Jeżeli spędzamy w konkretnym miejscu pod wodą więcej czasu, a dodatkowo wykonujemy tam jakieś czynności wymagające użycia dodatkowego, drobnego sprzętu, to może on być opuszczony na konkretne miejsce przez wpięcie go w linkę bojki.
ACADEMY
Pewną opcją takiego wykorzystania bojki i linki jest transport pustych butli na powierzchnię. W czasie nurkowań „multistage”, po wykorzystaniu gazu z butli bocznych, zamiast pływać z nimi przez cały okres dekompresji, można je wpiąć w linkę i… popłyną same na powierzchnię (nie trzeba wtedy przywiązywać linki, a wystarczy, że trzymamy w ręku zablokowaną szpulkę). Warto sprawdzić wcześniej czy nasze butle po zużyciu gazu są na pewno dodatnio pływalne: najczęściej używane stage to aluminiowe butle o pojemności 11,1 l (S080) możemy je spokojnie w ten sposób transportować. Natomiast równie popularne ale dużo mniejsze aluminiowe butle o pojemności 5,7 l (S040) są zbyt mało wyporne na taki transport.
3. Użycie bojki na powierzchni
● sygnalizacja swojego położenia – wołanie o pomoc. Dobrym przykładem takiego wykorzystania bojki może być sytuacja, kiedy na safari w Egipcie nurkujemy w prądzie, a wynurzenie z jakiegoś powodu nie udało się w miejscu, gdzie czeka na nas łódź, przy której planowane było wynurzenie. Wiatr tłumi nasze wołanie, a nawet niewielkie falowanie skutecznie ogranicza możliwość zauważenia nas na powierzchni wody.
To co możemy zrobić to jak najszybciej zacząć dynamiczne poruszanie mocno napompowaną bojką traktując ją jak przedłużenie naszych rąk, którymi sygnalizujemy znak „pomocy!”.
Najlepiej nadaje się do tego duża boja oceaniczna. Jeżeli zbyt późno zaczniemy sygnalizację, to może się okazać, że będzie ona nieskuteczna, o czym przekonało się niestety wielu nurków niesionych z silnym prądem na pełne morze.
● oznaczenie swojej pozycji – poszukiwania z powietrza. Nieszczęśliwym rozwinięciem powyższej sytuacji jest brak pomocy z łodzi, z której nikt nie zauważył naszych sygnałów. Możemy się wtedy spodziewać poszukiwań z powietrza. Nasze położenie będzie łatwiej zlokalizować pilotowi, kiedy napompowana bojka oceaniczna będzie leżała obok nas na wodzie. Jeżeli jest nas więcej, a każdy nurek jest przygotowany do nurkowań na morzu (posiada boję oceaniczną) możemy jeszcze bardziej zwiększyć szanse na zlokalizowanie nas na powierzchni morza przez połączenie kilku bojek oceanicznych w jedną linię. Dla poszukujących z powietrza nurek bez bojki to ciemny obiekt o długości ok 0,5 m (widząc samolot, albo śmigłowiec mało kto kładzie się na wodzie, a znacznie częściej ustawia się pionowo co powoduje, że dla pilota jesteśmy mniejsi, czyli trudniej nas zauważyć). Boja oceaniczna ma 1,8 m długości i jest wyposażona w blisko 30 cm długości taśmę. Po połączeniu 3 takich bojek uzyskamy linię o długo-
ści 6 metrów w jaskrawym kolorze, a taki obiekt dużo łatwiej zauważyć z powietrza.
● noc na morzu.
Wbrew pozorom, to sytuacja wcale nie jest bardzo rzadka. Jeżeli do niej dojdzie, to możemy pomoc sobie korzystając z bojki oceanicznej, z której zrobimy specyficzne „koło ratunkowe”, które zabezpieczy naszą pozycję na powierzchni wody. Dobrej klasy boja oceaniczna umożliwia jej spięcie w taki sposób, że możemy opasać się nią za plecami i połączyć z przodu przy pomocy stalowego karabinka, w który jest wyposażona, i uchwytu na szczycie bojki. Jest to możliwe nawet wtedy, kiedy mamy założony na sobie zestaw 2 butli 12 litrowych. Boja oceaniczna ma pojemność ok 24 litrów, czyli więcej niż większość systemów wypornościowych stosowanych w zestawach dwubutlowych, a to dobrze zabezpieczy naszą dodatnią pływalności na powierzchni morza. W przypadku kilku osób, każda z nich po opasaniu się bojką może ją wpiąć w karabinek bojki partnera, co ustawi nas twarzami do siebie.
Zdjęcie Mariusz Czajka
4. Bojka w nurkowaniach jaskiniowych Nurkowie działający na co dzień w jaskiniach nie używają bojek. Nie mniej warto wziąć pod uwagę wyposażenie się w bojkę, kiedy wyjście z jaskini znajduje się na dnie morza. Takie jaskinie znajdują się np. w Chorwacji. Jeżeli po nurkowaniu w jaskini będziemy wynurzać się w toni robiąc dekompresję, to będzie nam łatwiej (i bezpieczniej) jeżeli zasygnalizujemy naszą pozycję przy pomocy bojki. Będzie to szczególnie istotne, jeżeli w miejscu naszego wynurzenia możemy spodziewać się prądu.
5. Stabilizacja w każdych okolicznościach
Niezależnie od wymienionych przykładów, zawsze możemy użyć bojki, kiedy jest nam potrzebna dodatkowa stabilizacja przy wynurzeniu. Nie każdy z nas jest już gotowy na swobodne wynurzenie w toni wodnej, a nawet jeżeli tak jest, to miewamy słabsze dni. Puszczenie bojki jako pomocy w czasie wynurzania stosujemy zawsze, kiedy poczujemy, że taki sposób wpłynie na nasze dobre samopoczucie, a co za tym idzie bezpieczeństwo ostatniej fazy nurkowania. Miejmy na uwadze potrzeby i samopoczucie naszych partnerów z mniejszym doświadczeniem nurkowym. Nie czekajmy, aż taka osoba przestanie być stabilna w wodzie – wynurzmy się razem asekurując się punktem odniesienia w postaci linki wypuszczonej bojki.
W niektórych materiałach anglojęzycznych możecie się spotkać ze skrótem sMb. rozwinięcie tego skrótu to: Surface marker buoy, a w swobodnym tłumaczeniu oznacza on bojkę nurkową
6. Podział bojek nurkowych kolor – bojki są dostępne w różnych kolorach te używane na morzu najczęściej są w kolorze ostrzegawczym pomarańczowym lub żółtym. Nie ma tutaj jakieś sztywnej zasady. Kluczowe jest, aby kolor bojki pozwalał ją łatwo zauważyć z jak największej odległości, w każdych warunkach pogodowych (niektóre kolory mogą być słabo widoczne w pełnym słońcu).
rodzaje bojek nurkowych – podstawowy podział dzieli bojki ze względu na kształt i sposób napełniania. Sposób napełniania dodatkowo dzieli bojki na zamknięte, z tzw. „kaczym dziobem” i otwarte.
kształt
Bojka taktyczna. Wąska rura o długości niewiele przekraczającej 1 metr. Doskonała do nauki, bardzo szybka w strzelaniu, świetnie sprawdzająca się w oznaczaniu obiektów. Doskonała dla każdego nurka. Jest to bojka zamknięta. Bojka oceaniczna. Konstrukcja rurowa. Wielofunkcyjne narzędzie dla każdego, kto nurkuje, lub zamierza nurkować na otwartym morzu. Blisko 2 metry długości i pojemność ok. 24 litrów pozwalają na jej zastosowanie w wielu technikach ratowniczych. Jest to bojka zamknięta Pozostałe bojki o kształcie rury to zwykle pośrednie rozmiary pomiędzy bojką taktyczną, a oceaniczną. Ciekawym rozwiązaniem może okazać się bojka o średnicy takiej jak taktyczna
i długości zbliżonej do bojki oceanicznej. Używana jest przez nurków wrakowych, jako mniej podatna na podmuchy silnego wiatru w porównaniu z bojką oceaniczną.
Bojki okrągłe, w kształcie gruszki i inne o nietypowych kształtach stosowane się czasem do celów specjalnych np. do wydobywania niewielkich przedmiotów, albo holowania po powierzchni przez nurka w zanurzeniu, którego położenie obserwuje ktoś z powierzchni.
napełnianie
Bojki zamknięte, czyli takie, z których gaz nie może się wydostać napełnia się ustnie lub za pomocą węża z przyłączem inflatorowym. Króciec bojki, ze względów bezpieczeństwa, uniemożliwia wpięcie węża tak jak wpinamy go w inflator. Wąż napełniający należy dociskać do króćca – wtedy napełniamy bojkę. Dmuchając w ten sam króciec możemy napełnić bojkę ustnie.
Bojki z „kaczym dziobem”, umożliwiają napełnianie z II stopnia automatu (również w czasie wydychania powietrza trzymając stale automat w ustach) oraz dodatkowej dyszy powietrznej wpinanej w wąż z szybkozłączem inflatorowym. Gaz wpływa do
Zdjęcie Mariusz Czajka
bojki przez częściowo spłaszczony otwór w jej dolnej części. Ten sam otwór stanowi rodzaj płaskiego, samouszczelniającego się zaworu, który po ułożeniu na podłożu skojarzył się komuś z dziobem kaczki (stąd nazwa). W czasie napełniania bojki przez ten zawór do jej wnętrza dostaje się sporo wody. Na powierzchni bojki z kaczym dziobem szybko się rozszczelniają, jeżeli mają pozycję inna niż pionowa z zaworem trzymanym pod wodą. Z tego względu nie powinny być wykorzystywane do celów ratowniczych (np. takich jak opisane w punkcie 3, w podpunktach dotyczących stabilizacji nurka na powierzchni). Bojki z kaczym dziobem, wyposażone są zwykle w dodatkowy zawór podobny do tego jak w bojkach zamkniętych. Warto zwrócić uwagę na to, że w tych modelach bojek zawór ten jest plastikowy, co może oznaczać jego mniejszą wytrzymałość. Bojki otwarte – podobnie jak bojki z kaczym dziobem można je napełniać z II stopnia automatu lub z dyszy powietrznej. Ich cechą charakterystyczną jest to, że utrzymują gaz we wnętrzu tylko wtedy, kiedy bojka pozostaje w pionowej pozycji, a jej dolna część znajduje się pod wodą.
Większość bojek wyposażonych jest w zawór nadmiarowy niemal identyczny jak zawór w skrzydłach czy jacketach.
uWaga!
Przed zabraniem do wody, upewnijmy się, jak działa zawór w naszej bojce – napełnijmy ją kilka razy na sucho. Niektóre zawory do napełniania są bardzo intuicyjne, ale są i takie, które wymagają najpierw naciśnięcia na jakiś element żeby napełnić bojkę. Są też zawory ze specjalną nakrętką blokującą działanie zaworu. Lepiej sprawdzić dokładnie na powierzchni, jak działa bojka, niż być zaskoczonym pod wodą.
7. W czym trzymać bojkę podczas nurkowania?
Do dyspozycji mamy kilka rozwiązań.
Najprościej w kieszeni suchego skafandra. Jeżeli nurkujemy w skafandrze mokrym, to wygodną opcją jest specjalna kieszeń na bojkę zakładana na pas brzuszny uprzęży.
Można też wykorzystać kieszenie w klasycznym jackecie, jednak wcześniej należy się upewnić, czy napełnienie jacketu nie zablokuje dostępu do kieszeni, co często się zdarza.
Zawsze warto sprawdzić czy jesteśmy w stanie sprawnie wyjąć bojkę z miejsca, w którym przechowujemy ją w czasie nurkowania. Wszystkie testy przeprowadzamy w rękawicach nurkowych.
8. technika strzelania bojki
Bojka trafia na powierzchnię po napełnieniu jej gazem. Przy pomocy linki jest połączona ze szpulką lub kołowrotkiem. Czyli mamy tu połączenie wymagające od nurka szczególnej uwagi, bo nie tylko będzie obsługiwał urządzenie mogące gwałtownie zmienić jego pływalności, ale na dodatek będzie ono połączone z linką w którą łatwo się zaplątać. Takie zestawienie wymaga bardzo dokładnej techniki puszczania bojki, której będziemy się uczyć małymi etapami. Co ciekawsze wielu nurków stosuje techniki bardzo się od siebie różniące. Dotyczy to zarówno sposobu jej napełniania, ilości gazu który w niej umieszczamy, czy sposobu korzystania ze szpulki albo kołowrotka. Mając na uwadze jak ważnym i potrzebnym każdemu nurkowi narzędziem jest bojka proponuję aby uczyć się jej użycia od swojego instruktora. Instruktorów zaś gorąco zachęcam do wprowadzenia nauki strzelania bojki już na kursie podstawowym.
Zdjęcie Bartłomiej Trzciński
Zdjęcie Bartłomiej Trzciński
boje o dużym przekroju (boja oceaniczna) stosowane jako podstawowe do szybkiej komunikacji nie są najlepszym rozwiązaniem. boje takie po osiągnięciu powierzchni wody są narażone na silne podmuchy wiatru dużo bardziej, niż bojki o mniejszym przekroju. takie duże boje pchane przez wiatr wyciągają nurka na powierzchnię.
Umiejętność bezpiecznego użycia bojki warta jest ćwiczenia przez nurków na każdym poziomie zaawansowania. Im bardziej złożona funkcja bojki, tym istotniejszy jest trening całego zespołu, który powinien tak samo rozumieć sens jej użycia. Przykłady użycia bojki, które opisałem, nie wyczerpują możliwości jakie daje posiadanie różnych typów bojek nurkowych. To jak faktycznie będzie użyta bojka, zależy wyłącznie od naszych umiejętności i ustaleń w zespole.
jeżeli zainteresował cię temat lub któraś z jego części, chciałbyś porównać różne modele bojek, a może jako instruktor
chciałbyś przeprowadzić zajęcia dotyczące użycia bojki mając do dyspozycji kilkanaście różnych modeli?
jeżeli tak, to serdecznie zapraszam do akademii tecline – to miejsce jest do twojej dyspozycji: https://teclinediving.eu/tecline-academy/#/ Waf