7 minute read

Kot na wakacjach, czyli Lukrecja w podróży po Europie

autor: Edyta Winiarska

Wiele osób uważa, że wakacje z psem to wyzwanie. A co powiecie na wyprawę z kotem? Tak, to możliwe. Lukrecja, dwuipółletnia kotka, to kompanka podróży Sandry Sobaszek-Yeomans i Adama Yeomansa. Jak przystało na rasową turystkę, ma swoje ulubione miejsca, są to góry i skalne miasta.

Nasza kocia podróżniczka jest rodowodowym maine coonem. To koty o psich charakterach. Są oddane, łagodne, bardzo lojalne, ale też dumne i niezależne. Uwielbiają czas spędzać ze swoimi właścicielami i towarzyszyć im w każdej domowej czynności. Kochają także przygody, dzięki silnym zapędom eksploracyjnym i łowieckim. Zdecydowaliśmy się na maine coona, bo są z natury bardzo przyjacielskie, „psowate”. Styl bycia tej rasy najbardziej nam odpowiadał. Chociaż rozważaliśmy też adopcję, ale kilka razy nam odmówiono, ze względu na częste podróże. Stwierdziliśmy więc, że kupimy kota. Hodowcę wypytałam o charakter wtedy trzytygodniowego kocięcia. Jak tylko usłyszałam o ucieczkach z kojca, wchodzeniu do wanny, na szafki, to wiedziałam, że się dogadamy. Lukrecję traktujemy jak członka rodziny, jak nasze dziecko. I w sumie cała nasza rodzina tak ją traktuje. Dostaje nawet kartki na urodziny od teściowej – mówi Sandra.

Lukrecja zwiedza Europę

Sandra i Adam na pierwszą wycieczkę zabrali Lukrecję, gdy miała zaledwie pół roku. Były to ruchome wydmy w Łebie. Księżniczka, bo tak ją też nazywają, była pod ogromnym wrażeniem największej kuwety, jaką do tej pory widziała. Natomiast na spacery zaczęli wychodzić, jak tylko przywykła do nowego miejsca. Lukrecja, choć ma dopiero dwa i pół roku, była już w Anglii, Belgii, Bośni i Hercegowinie, Czechach, Chorwacji, Francji, Hiszpanii, Holandii, Niemczech, Portugalii, Szwajcarii i na Ukrainie. W tym roku zaplanowali zwiedzanie Włoch, Irlandii i Szkocji, ale czy wycieczka dojedzie do skutku ze względu na pandemię koronawirusa, czas pokaże.

Lukrecji uwielbia góry. Wspinała się w Alpach, Tatrach i Górach Sowich. Chodzenie po kamieniach sprawia jej wielką frajdę, stąd pewnie fascynacja i miłość do wszelkiego rodzaju miast skalnych, gdzie penetruje każdą dziurę. Zwie- dziliśmy chyba wszystkie czeskie, polskie i niemieckie skalne miasta, Bastei wspominamy najlepiej – opowiada Sandra. Bastei położone jest w Saskiej Szwajcarii w Górach Połabskich w Niemczech. To niewiarygodnie piękne formacje skalne, które każdego roku przyciągają tłumy turystów. Imponujące wraże- nie robi most wkomponowany w skały, wybudowany w XIX wieku, by połączyć ze sobą dwie pobliskie miejscowości. U zachodnich sąsiadów zwiedzili również zamek Neuschwanstein. Jest to jedna z największych atrakcji turystycznych tego kraju i jednocześnie jeden z najbardziej malowniczo położonych pałaców w całej Europie. Budowla z XIX wieku wznosi się na nierównym wzgórzu i otoczona jest okazałymi szczytami Alp Bawarskich. Dlatego nie bez powodu Neuschwanstein nazywany jest zamkiem z bajki. Jednak z największym sentymentem wspomina- ją Anglię, ze względu na bardzo dobre przystosowania kraju do podróżowania ze zwierzakami. Przy sklepach z lodami i pamiątkami są zawsze miski z wodą, wiele hoteli ma w ofer- cie karmę i smaczki dla pupili. Zwierzęta są mile widziane na posiłkach w restauracjach, a także w pubach – mówi Sandra. Na Wyspach Lukrecja odwiedziła Durdle Door, jeden z najpiękniejszych łuków skalnych na świecie, gdzie kręcono między innymi scenę do filmu Piraci z Karaibów. Wapienny klif znaj- duje się na Wybrzeżu Jurajskim w południowej części kraju i, co ciekawe, jest własnością prywatną należąca do rodziny Weldów. Dzięki szczodrości właścicieli turyści mogą zwiedzać posiadłość bezpłatnie. Geolodzy oceniają wiek skał na około 140 milionów lat. Kolejnym wspaniałym miejscem na Wybrze- żu Jurajskim jest Old Harry Rocks. To trzy kredowe formacje skalne wyłaniające się z wody. Prowadzi do nich łatwy szlak pieszy o długości około dwóch i pół kilometra. Przy sprzyjającej pogodzie spacer szlakiem dostarcza niezapomnianych widoków na wybrzeże.

Nasza kocia podróżniczka odwiedziła również Dover, w którym Kordian, tytułowy bohater dramatu Juliusza Słowackiego, polemizuje na temat życia ludzkiego i zachwyca się pięknem ogrodu św. Jakuba. Jedną z największych atrakcji tego miasta są białe klify. Ich niesamowita charakterystyczna biel na tle błękitnego morza budzi zachwyt oraz emocje od nie- pamiętnych czasów. We Francji lady Lukrecja mogła podziwiać zachód słońca nad Mont Saint-Michel, maleńką wyspą, która ma około 960 metrów obwodu i około 280 hektarów powierzch- ni. Wznosi się na wysokość 92 metrów nad poziomem morza, natomiast z posągiem świętego Michała Archanioła znajdu- jącym się na wierzchołku iglicy kościoła sięga wysokości 170 metrów. Od 1979 roku znajduje się na liście światowego dzie- dzictwa UNESCO. Lukrecja, będąc we Francji, spacerowała również po Pont du Gard, akwedukcie zbudowanym przez Rzymian ponad dwa tysiące lat temu w dolinie rzeki Gard. Sandra z uśmiechem na twarzy wspomina, jak podczas zwie- dzania grupa azjatyckich turystów kompletnie oszalała na punkcie Lukrecji. Byli bardziej zainteresowani historią podróżującego kota niż starożytnego mostu. W Bośni i Hercegowinie nasi bohaterowie odwiedzili wodospady Kravica, w których Lukrecja nawet się wykąpała. A pierwszą wycieczkę po dużym mieście odbyła, będąc w Szwajcarii. Co prawda Księżniczka zwiedzała Berno z plecaka, wszystko jednak obserwowałam z ogromnym zaciekawieniem.

Jeździmy poza sezonem, bo ani my, ani Lukrecja nie lubimy tłumów. Zawsze jest na smyczy, ze względów bezpieczeństwa. Jak się zmęczy, wskakuje do plecaka albo do wózka, który niedawno wynegocjowałam z mężem… bo plecak jest jednak trochę za mały dla pięciokilogramowego kota. Sporym wyzwaniem jest zaopatrzenie. Lukrecja zjada 400 gramów wysokomięsnej karmy z puszek dziennie, w podróży nawet 600. Wszystko zabieramy z Polski, jeśli jedziemy na miesiąc, to mamy ponad 15 kilogramów samego jedzenia dla kota! Do tego żwirek, kuweta, zabawki, transporter, plecak na spacer. Wymieniliśmy samochód na dużo większy, dzięki temu mamy dodatkowe miejsce na relingach – mówi Sandra. Wybierając się na pieszą wycieczkę, oprócz wody i jedzenia zabierają kurtki – nie tylko dla siebie, ale także dla Lukrecji. Jak na księżniczkę przystało, kotka nie lubi moknąć ani marznąć. Przydają się też ulubione smaczki i dużo cierpliwości, gdy kot zdecyduje, że dalej nie idzie, bo ptaki na drzewie są zbyt interesujące. Sandra radzi, by na pierwszą wyprawę udać się w miejsce położone stosunkowo blisko od domu, by sprawdzić, jak zwierzę poradzi sobie w podróży, a przede wszystkim, jak zareaguje na nowe otoczenie. Pamiętajcie też, by nie zostawiać kota na bardzo długo samego w pokoju hotelowym. Pewnie zastanawiacie się, czy takie wycieczki są męczące dla kota. Oczywiście, że tak. Tak samo, jak dla ludzi, którzy muszą przejść większą liczbę kilometrów niż na co dzień. Ale o to właśnie chodzi w podróżowaniu, by odkrywać nowe miejsce, upajać się przepięknymi widokami i być blisko natury, kultury. Satysfakcja wynagradza wszelkie znoje podróżowania. Jak ją za bardzo zmęczymy, to na następny dzień chowa się pod łóżko na widok smyczy, ale wystarczą dwa dni w domu, a zaczyna sama wchodzić do plecaka i „sugeruje”, że trzeba gdzieś wyjść. Ja jestem strasznie narwana, potrafię zaplanować nawet 14-godzinną podróż jednego dnia i wcisnąć tam jeszcze jakiś spacer. Z kotem nauczyłam się, że tak się nie da, bo będzie protest. Mąż również czasem protestował, ale nigdy nie siadał na środku drogi i nie odmawiał pójścia dalej. Więc wszystko trzeba zaplanować tak, żeby kot nie narzekał, czyli maksymalnie osiem godzin jazdy autem, jakiś spacer w środku dnia i obowiązkowa zabawa przed pójściem spać – mówi Sandra.

Nocleg i obiad z kotem

Sandra i Adam najczęściej nocują w apartamentach, które ich zdaniem są bezpieczniejsze i bardziej komfortowe od hotelowych pokoi. Po pierwsze od razu eliminują sytuację, w której serwis sprzątający przez przypadek zostawi otwarte drzwi podczas sprzątania, a w tym czasie kot ucieknie. Po drugie w apartamentach mają do dyspozycji większą przestrzeń. Podczas swoich licznych podróży mieli tylko dwie nieprzyjemne sytuacje. Raz wypytywano ich, co będą robić z kotem, czy będzie zostawał sam, a na koniec sprawdzano dokładnie pokój, w którym spędzili tylko dwie noce. Druga sytuacja dotyczyła rezerwacji noclegu przez portal Booking.com. Hotel, który oznaczono jako „zwierzęta akceptowane na życzenie”, odmówił im pobytu z kotem, a potem również zwrotu pieniędzy. Booking ze swojej strony zasugerował, że możemy oddać Lukrecję do hotelu dla zwierząt, a sami możemy skorzystać z rezerwacji. Oczywiście się nie zgodziliśmy, znaleźliśmy inny nocleg, a sprawę podejścia do zwierząt

próbowaliśmy nagłośnić. Niestety, do dzisiaj nie doczekaliśmy się komentarza od Bookingu. Co ciekawe, ten rok uznali za rok podróży ze zwierzętami. Na szczęście dostaliśmy zwrot pieniędzy od banku i dużo wsparcia od innych podróżujących ze zwierzętami, włączając w to właścicieli Snupiego – opowiada Sandra. O Snupim, kundelku, który podróżuje po całym świecie, możecie przeczytać w wiosennym wydaniu magazynu Pets Style.

A co z wyjściami do restauracji? Coraz więcej lokali gastronomicznych pozwala na towarzystwo zwierzęcia, pytanie tylko, czy to dobre rozwiązanie w przypadku kotów? Raz poszliśmy z nią na obiad, i to w Polsce, a dwa razy zabraliśmy ją do pubu – raz w Anglii, raz w Bośni i Hercegowinie. Jest to jednak dość stresujące dla wszystkich. Lukrecja, jako ciekawska kotka, próbuje wchodzić na stół, my się denerwujemy, bo wiemy, że jej nie wolno. Dlatego podczas podróży staramy się ją odstawić do apartamentu, żeby odsypiała spacer i regenerowała siły, a my w tym czasie idziemy szybko coś zjeść – komentuje Sandra.

Wiadomo, że w pewne miejsca jej nie zabierzemy – chciałabym niedługo lecieć na Grenlandię, wtedy pewnie zostanie pod opieką teściowej. Ale wszędzie, gdzie się da dotrzeć drogą lądową, pojedziemy razem – dodaje Sandra. ⬙

This article is from: