MIESIĘCZNIK NR 5 (272) • ROK XXIII • MARZEC 2019 • ISSN 1429–995X WWW.ISSUU.COM/PISMOWUJ • ROZDAWANY BEZPŁATNIE
USOS w telefonie? Od teraz to możliwe! – str. 9 Na UJ jest wiele organizacji studenckich. Przedstawiamy je na str. 11 Gdzie lepiej mieszkać: akademik czy mieszkanie? – str. 13–14
Dr Małgorzata Majewska w rozmowie o stosowanych współcześnie mechanizmach językowych i rozprzestrzeniającym się hejcie – str. 12
UNIWERSYTET > studenci > kultura > sport Nasze panie z sekretariatów
Ciche bohaterki Często ich nie widać. Chowają się w swoich małych gabinetach, zza ekranu komputera nie da się ich zauważyć. Obłożone tysiącem kartek, dokumentów, wniosków, deklaracji i podań wprowadzają dane do systemu, prowadzą zimną wojnę z USOS-em i wychodzą z pracy jako jedne z ostatnich. Sekretarki, bo o nich mowa, potrafią rozwiązać każdy problem zaczynając od źle uzupełnionego pisma po uratowanie świata od apokalipsy. Potrafią wszystko i niczego się nie boją. Żeby nie być gołosłownym, popytałam kilku studentów o ich opinie na ten temat. Zacznę od mojej pani sekretarki. Pani Asia, drobna blondynka, zawsze zapracowana i pogrążona w papierach. Przy pani Asi nic nie jest straszne. Mam wrażenie, że gdybym zadzwoniła do niej w nocy i powiedziała, że u mnie pod łóżkiem są potwory od razu by mnie uspokoiła i kazała mi wypełnić stosowny wniosek w tej sprawie. Pytam o panią Asię kolegów i koleżanki z dziennikarstwa: – Jeśli tylko ja lub mój rocznik czegoś potrzebujemy, pani mgr Joanna Klinger-Krizar służy nam radą. Jest zawsze miła i pomocna, zawsze stara się znaleźć czas dla studentów. Życie studenta byłoby znacznie trudniejsze bez porad i pomocy pracowników sekretariatu – wypowiada się Karol Kot. To tylko jedna z tysiąca pozytywnych opinii. I to nie tylko na potrzeby tego tekstu. Czasem, w naprawdę kryzysowych sytuacjach pani Asia potrafi stanąć na głowie tylko po to, żeby żyło nam się lepiej. Potrafi doradzić, pomóc, coś zasugerować, a zazwyczaj jej rady okazują się najlepszym opatrunkiem na rozdartą ranę. – Jest niczym Wonder Woman – widzi w nas tylko dobro, a po wysłuchaniu naszych racji (i prywatnych problemów) spuszcza łomot niesprawiedliwości. Pomaga w sprawach małych i wielkich, wspiera jak może, a uśmiech nie schodzi jej z twarzy nawet gdy biega po wydziale w pierwszych dniach sesji. Powinna mieć swój pomnik, albo chociaż dostać podwyżkę – mówi Tomek Paździor, kolejny student dziennikarstwa. Pytam w końcu sprawczynię całego zamieszania o jej relacje ze studentami. – Od początku mojej pracy na wydziale
2 MARZEC 2019
bardzo dobrze rozumiałam się ze studentami i to, że darzą mnie sympatią jest dla mnie po prostu motywacją do dalszego działania. Często rozmawiamy też na tematy prywatne wykraczając już poza sferę dydaktyczną – mówi Joanna Kringer-Krizar, sekretarka w Instytucie Dziennikarstwa, Mediów i Komunikacji Społecznej. Ale nie zapominajmy, że istnieją też inne wydziały i instytuty. Natalia Ryba, studentka filmoznawstwa: – Panie sekretarki na kierunku filmoznawstwo i wiedza o nowych
mediach, ukryte na końcu zawiłego korytarza są dla nas jak Shrek dla Osła, Vincent Vega dla Julse’a Winnfield’a czy Pawlak dla Kargula. Odwiedzając je tysiąc razy w tygodniu żartuję, że powinnam do nich przychodzić z kawą i ciastkami. Ale prawda jest taka, że my – studenci nie możemy bez nich żyć. Kinga Kowalik, studentka geografii: – W naszym sekretariacie nie jest się numerem indeksu tylko konkretną osobą z nazwiskiem i twarzą. Panie nigdy nie robią nam problemów. Raczej same starają się je rozwiązać, z uśmiechem na ustach, co jest warte podkreślenia. Student prawa, który chciałby pozostać anonimowy, może jako jeden z nielicznych pochwalić się panem sekretarzem! – Życzliwe nastawienie, otwartość i wyrozumiałość oraz faktyczna chęć udzielenia pomocy sprawiają, że wizyta u Pana Tomasza zawsze kończy się pozytywnym wrażeniem. Jak wiadomo – nie zawsze jest tak pięknie i kolorowo. Często to właśnie pani z sekretariatu ma gorszy dzień i potrzebuje naszego uśmiechu zamiast płaczu, bo akurat nie umiemy wydrukować jakiegoś wniosku na USOSie. Dlatego zamiast powiedzieć, że pani z sekretariatu albo dziekanatu była dla nas niemiła, spróbujmy ją zrozumieć, bo jestem pewna, że bez ich ciężkiej papierkowej pracy, nie potrafilibyśmy przekroczyć nawet progu tej uczelni. Izabela Olczyk Fot. Pixabay (2)
PISMO STUDENTÓW – MARZEC 2019
J-A? ZA MAŁO WU IĘ. NIE MARTW S
ERY NA:
HIWALNE NUM
ASZE ARC ZNAJDZIESZ N
UJ
MOW S I P / M O C . U U ISS
Zareklamuj się w WUJ-u! Docieramy co miesiąc do kilku tysięcy studentów
wuj_reklama@op.pl Pismo Studentów „WUJ – Wiadomości Uniwersytetu Jagiellońskiego”. Redakcja: ul. Piastowska 47, 30-067 Kraków Wydawca: Fundacja Studentów i Absolwentów UJ „Bratniak” e-mail: wuj.redakcja@gmail.com; tel. 605 926 808 Strony internetowe: www.issuu.com/pismowuj oraz www.facebook.com/pismowuj Redaktor naczelna: Joanna Pawlik Zespół: Bernard Barocha, Paulina Bednarek, Adrian Burtan, Jadwiga Wąsacz, Grzegorz Jarecki, Lucjan Kos, Krzysztof Adamek, Ewelina Mirota, Weronika Jacak, Agata Kurzańska, Iza Olczyk, Marcelina Koncewicz, Dorota Kryj i Agata Tondera Korekta: Iza Olczyk i Adrian Burtan Okładka: Adrian Burtan Redaktor techniczny: Jacek Gruszczyński Nakład: 1700 egzemplarzy Reklama: wuj_reklama@op.pl Numer zamknięto: 18 lutego 2019 roku
MARZEC 2019 3
UNIWERSYTET > studenci > kultura > sport
Wieści z UJ
Nagrody księdza Musiała przyznane
Miliony na poprawę jakości nauczania
Niemal 18 milionów złotych otrzyma Uniwersytet Jagielloński ze środków przeznaczonych na projekt Zintegrowane Programy Uczelni. Jest to inicjatywa Narodowego Centrum Badań i Rozwoju, która ma na celu poprawę jakości i poziomu kształcenia na polskich uczelniach. Dzięki tym funduszom możliwe będzie wdrożenie na naszym uniwersytecie projektu „Doskonały Uniwersytet – zintegrowany program rozwoju UJ”. Dzięki niemu studenci i pracownicy UJ będą mieli szansę na rozwój swoich kompetencji naukowych i językowych, dostaną także szanse zdobycia przydatnych na rynku pracy kwalifikacji zawodowych. – Im większe kompetencje kadry naukowej i im lepsze programy kształcenia dostosowane do dzisiejszego otoczenia, tym bardziej wartościowe wykształcenie uzyskają studenci, którzy w przyszłości będą mieli wpływ na polską gospodarkę – ocenił Maciej Chorowski, dyrektor NCBR. Z programu docelowo skorzysta 1278 studentów i 600 pracowników Uniwersytetu. Grzegorz Jarecki
Arcybiskup Henryk Muszyński i muzealnik Adam Bartosz zostali laureatami nagrody im. księdza Stanisława Musiała za rok 2018. Wyróżnienie to przyznawane jest osobom zasłużonym dla dialogu pomiędzy chrześcijanami, Polakami i Żydami. Pamiątkowe statuetki odbiorą 1 marca w Urzędzie Miasta Krakowa. Nagroda przyznawana jest od 2008 roku przez kapitułę, na czele której zasiada prof. Wojciech Nowak, rektor Uniwersytetu Jagiellońskiego. Jest ona także, obok Prezydenta Miasta Krakowa i Gminy Wyznaniowej Żydowskiej w Krakowie, fundatorem nagrody. Arcybiskup Muszyński jest jedną z najbardziej zasłużonych osób dla relacji chrześcijan i Żydów. Promował wykłady o judaizmie na polskich uczelniach(sam jest profesorem teologii), był także pierwszym polskim biskupem, który modlił się razem z Żydami w synagodze. Adam Bartosz to tarnowski muzealnik. Prezes i współzałożyciel Komitetu Opieki nad Zabytkami Kultury Żydowskiej w Tarnowie. Aktywnie działa na rzecz upowszechnienia historii galicyjskich Żydów. Grzegorz Jarecki
Sukces archeologów w Gwatemali W trakcie badań prowadzonych pod kierownictwem Magdaleny Krzemień, doktorantki w Zakładzie Archeologii Nowego Świata Uniwersytetu Jagiellońskiego, polscy archeolodzy odkryli ponad pół tysiąca zabytków zatopionych w jeziorze Petén Itzá w czasie rytuałów religijnych. Wśród znalezisk znajduje się m.in. fragment ceramicznej kadzielnicy w kształcie twarzy, a także liczne naczynia ceramiczne, używane do sprawowania kultu przez starożytnych Majów. Jak mówi Magdalena Krzemień, woda miała dla nich szczególne znaczenie symboliczne – postrzegano ją jako medium, przez które zmarli trafiają do świata podziemnego. Według wstępnych szacunków archeologów, okolice Nojpeten, gdzie dokonano odkryć, stanowiły miejsce odbywania rytuałów od okresu protoklasycznego (150 lat p.n.e. – 250 n.e.) do późnego okresu klasycznego (600-800 r. n.e.). Badania będą kontynuowane, również nieco dalej na północ, w rejonie wyspy El Hospital, gdzie natrafiono na znaleziska wskazujące na kontakty Majów z mieszkańcami rejonów Morza Karaibskiego. Marcelina Koncewicz
Wyjątkowe odkrycie archeologów z UJ
Rada Uczelni rozpoczęła działalność Za nami pierwsze posiedzenie Rady Uczelni – nowo powstałego na UJ organu uczelnianego. Spotkanie inauguracyjne odbyło się 6 lutego w Sali Senackiej Collegium Novum. – To bardzo istotny moment w działalności naszego uniwersytetu. Liczymy na to, że dzięki Państwa spojrzeniu – ludzi z bogatym doświadczeniem, zobaczymy pewne zagadnienia i problemy, które nam na co dzień umykają, w nowym świetle – mówił Rektor UJ, prof. Wojciech Nowak wręczając nominacje członkom Rady. Stosowne dokumenty odebrali – prof. Grażyna Stochel, dr hab. Dorota Szumska, prof. Jerzy Wordliczek, prof. Jacek Purchla, dr Zbigniew Inglot oraz Jakub Bakonyi (nieobecny był dr Mikołaj Budzanowski). Rada Uczelni została powołana 30 stycznia przez Senat UJ. Jej zadaniem będzie m.in. opiniowanie projektów nowego statutu Uniwersytetu oraz monitorowanie zarządzania uczelnią i jej finansami. Grzegorz Jarecki
4 MARZEC 2019
Łaźnię parową liczącą nawet 2,5 tysiąca lat odkryli w Gwatemali ujotowscy archeolodzy. Znalezisko leży na terenie wymarłego miasta Inków, Nakum na północy kraju. Odkrycie jest archeologicznym unikatem na skalę światową. Eksperci przypuszczają, że wykuta w skale łaźnia służyła Inkom nie tylko jako miejsce odpoczynku, ale była także miejscem rytuałów religijnych. – Początkowo sądziliśmy, że mamy do czynienia z grobowcem. Jednak stopniowo odkrywając kolejne elementy założenia doszliśmy do wniosku, że mamy raczej do czynienia z łaźnią parową – mówi Wiesław Koszkul z Instytutu Archeologii UJ. Odkrycia archeolodzy dokonali już 5 lat temu, ale prace na wykopalisku wciąż trwają. Nie jest to zresztą pierwszy sukces pracowników UJ w tym miejscu. W 2006 roku Wiesław Koszkul i Jarosław Źrałka odkryli tam grobowiec władcy Majów, prawdopodobnie z przełomu VIII i VII wieku p.n.e. Grzegorz Jarecki
Fot. Jarosław Żrałka, Adam Koprowski
UNIWERSYTET > studenci > kultura > sport
Innowacyjna aparatura w Szpitalu Uniwersyteckim Lekarze z krakowskiego Szpitala Uniwersyteckiego wykonali pierwszą w Polsce operację z użyciem najnowszej generacji robota Senhance. Aparatura docelowo znajdzie się w szpitalu dziecięcym w Prokocimiu. – To absolutna przyszłość medycyny. Nie wyobrażam sobie, by tego typu sprzętu mogło zabraknąć w tak nowoczesnym ośrodku klinicznym, jakim jest nasz szpital. Uważam, że to ważne, by zatrudnieni w nim specjaliści mieli dostęp do najnowszych osiągnięć technicznych, które pozwalają im w pełni wykorzystywać ich wiedzę i umiejętności – ocenił Marcin Jędrychowski, p.o. dyrektora Szpitala Uniwersyteckiego. Wartego ponad 10 milionów robota zakupiono ze środków programu Regionalnego Programu Operacyjnego Województwa Małopolskiego na lata 2014-2020 „Wyposażenie nowej siedziby Szpitala Uniwersyteckiego Kraków-Prokocim”. Lekarze zwracają jednak uwagę, że robot nie zastępuje chirurga, a jest jedynie jego asystentem. Grzegorz Jarecki
Hołd UJ dla wybitnego polonisty
Profesor Ignacy Chrzanowski przez wiele lat mieszkał w kamienicy przy Placu Biskupim 2. Na jego cześć postanowiono umieścić tam tablicę okolicznościową. Została ona oficjalnie odsłonięta 21 stycznia. W wydarzeniu, obok władz uczelni: prof. Wojciecha Nowaka, rektora UJ, prof. Jacka Popiela, prorektora UJ, wzięli udział pomysłodawcy inicjatywy: członkowie Stowarzyszenia Absolwentów UJ i Stowarzyszenia Absolwentów Wydziałów Medycznych UJ oraz współfundator tablicy: Małopolska Okręgowa Izba Pielęgniarek i Położnych. Ignacy Chrzanowski był wybitnym historykiem literatury. Prowadził wykłady z historii literatury. Znany jest przede wszystkim jako autor „Historii literatury niepodległej Polski”. W listopadzie 1939 Ignacy Chrzanowski został aresztowany przez Niemców w ramach Sonderaktion Krakau. Więziony był w Krakowie, Wrocławiu i w obozie koncentracyjnym Sachsenhausen w Niemczech, gdzie zmarł na zapalenie płuc. Spoczął na Cmentarzu Rakowickim w Krakowie. Agata Kurzańska, źródło www.uj.edu.pl Fot. arch. SU, Pixabay, Anna Wojnar, uj.edu.pl
Dorota Maciejowska przewodniczącą sieci IROs Forum
Członkowie Rady IROs Forum (International Relations Offices Forum) na pierwszym w 2019 rok posiedzeniu wybrali przewodniczącą sieci na kadencję 2019–2021. Stanowisko powierzono Dorocie Maciejowskiej, kierownik Działu Współpracy Międzynarodowej UJ. Wydarzenie to miało miejsce 10-11 stycznia na Uniwersytecie Śląskim w Katowicach. Głównym celem IROs Forum jest zwiększenie jakości współpracy międzynarodowej polskich uczelni. – Na kolejne dwa lata działalności planujemy dalszą współpracę z krajowymi organizacjami i instytucjami takimi jak NAWA i MNiSW, KRASP, Narodowa Agencja Erasmus, ESN, Perspektywy. Będziemy koncentrować się na wzmacnianiu potencjału kadry administracyjnej odpowiedzialnej za realizację umiędzynarodowienia w polskich uczelniach. Uczelnie sieci IROS Forum będą ponadto zaangażowane w realizację inicjatyw Komisji Europejskiej, tj. Erasmus Without Paper, nowa perspektywa Programu Erasmus+, czy Uniwersytety Europejskie – zapowiedziała Dorota Maciejowska. Agata Kurzańska
Sukces fizyków UJ
Naukowcy z Zakładu Fizyki Nanostruktur i Nanotechnologii Uniwersytetu Jagiellońskiego wytworzyli po raz pierwszy nanopłatki grafenowe bezpośrednio na powierzchni ditlenku tytanu. Największym wyzwaniem w budowie urządzeń w nanoskali, szczególnie dla potrzeb przyszłej elektroniki, jest kontrolowana, atomowo precyzyjna synteza nanostruktur. Nowo powstała dziedzina o nazwie „synteza na powierzchni” okazała się w ostatnich latach niezwykle skuteczna w pozyskiwaniu układów molekularnych. Badacze UJ wytworzyli po raz pierwszy nanopłatki grafenowe na powierzchni ditlenku tytanu wykorzystując specjalne prekursory molekularne przygotowane przez współpracowników z Uniwersytetu Fryderyka i Aleksandra w Erlangen i Norymberdze. Otwiera to drogę do budowania nowych układów molekularnych z precyzją atomową na niemetalicznych podłożach. Więcej na temat wyników badań przeczytać można w pierwszym tegorocznym numerze czasopisma „Science”: Fluorine-programmed nano zipping to tailored nanographenes on rutile TiO2 surfaces. Agata Kurzańska
„Małe granty” z konkursu Miniatura 2
Dr Andrzej Fedorowicz, dr Tomasz Gromowski i dr hab. Paweł Kleczyński otrzymali granty na badania naukowe przyznane w ramach konkursu Miniatura 2. Skierowany jest on do naukowców posiadających stopień doktora, którzy potrzebują dofinansowania na pojedyncze projekty naukowe, badania wstępne i pilotażowe, kwerendy, staże naukowe, konsultacje naukowe, wyjazd badawcze czy konferencyjne. Warunkiem jest czas trwania projektu, który nie może przekroczyć 12 miesięcy. Wysokości grantów są jednak bardzo zróżnicowane. Badacz może otrzymać od 5 do nawet 50 tysięcy złotych. Ogłoszenie wyników Miniatury 2 przypadło w tym roku na 21 grudnia. Grzegorz Jarecki MARZEC 2019 5
UNIWERSYTET > studenci > kultura > sport
Wieści z UJ
Nadzwyczajne odkrycia archeologów w Pafos
Od 8 lat badacze Instytutu Archeologii Uniwersytetu Jagiellońskiego zgłębiają historię starożytnego Nea Pafos na Cyprze. Starożytne miasto Nea Pafos jest jednym z najważniejszych stanowisk archeologicznych na Cyprze. Jego zabytki zostały wpisane na listę UNESCO światowego dziedzictwa kulturowego. W 2017 roku naukowcy – pod kierownictwem prof. Ewdoksii Papuci-Władyki – przebadali całą agorę nieinwazyjnymi metodami. Ich wyniki okazały się przełomowe, bowiem jednoznacznie wykazały, że teren był większy niż przez lata twierdzono. – To dla nas rewelacyjne odkrycie, ponieważ obudowana podwójnymi portykami, a od południa może nawet potrójnym, agora liczyłaby około 2,5 hektara powierzchni, a nie hektar jak dotychczas sądzono. Każdy z jej boków mógł mieć około 160 metrów długości, co oznaczałoby, że byłaby jedną z największych agor we wschodniej części basenu Morza Śródziemnego. Niewątpliwie jest to wielkie osiągnięcie – powiedziała prof. Ewdoksia Papuci-Władyka. Agata Kurzańska
6 MARZEC 2019
Prof. Jan W. Tkaczyński współautorem międzynarodowej publikacji Prestiżowe wydawnictwo Springer Verlag wydało trzytomową “Encyklopedię historii sądownictwa administracyjnego w Niemczech i Europie”. Autorem części poświęconej Polsce jest prof. Jan W. Tkaczyński z Wydziału Studiów Międzynarodowych i Politycznych Uniwersytetu Jagiellońskiego. Na rynku wydawniczym pojawiła się na początku stycznia br. – Unikalne znaczenie przedmiotowej publikacji bierze się stąd, że czytelnik otrzymuje po raz pierwszy możliwość porównania historyczno-ustrojowego wszystkich najważniejszych państw europejskich w tej dziedzinie. Czytający mają zarazem okazję dowiedzieć się nie tylko, jak wyglądały etapy tworzenia sądownictwa administracyjnego w Polsce po pierwszej wojnie światowej, bądź próby jego restytucji po drugiej, czy wreszcie jak wygląda ono w chwili obecnej. Polska jest bowiem jedynym państwem Europy, którego przedwojenny sądowo-administracyjny dorobek archiwalny został w całości celowo zniszczony przez okupanta po upadku Powstania Warszawskiego – mówi prof. Jan W. Tkaczyński. Agata Kurzańska
Na UJ dowiesz się więcej o Bangladeszu
Do tej pory w Europie nie było takiej jednostki! Centrum Studiów nad Bangladeszem „Bangabandhu” na Uniwersytecie Jagiellońskim zostało powołane 28 stycznia i jest jedyną tego typu inicjatywą badawczą na naszym kontynencie. Porozumienie o jej powstaniu sygnowali prof. Wojciech Nowak, rektor UJ oraz Muhammad Mahfuzur Rahman, ambasador Republiki Ludowej Bangladeszu w Polsce. Zawarta umowa obejmuje m.in. zobowiązanie się Instytutu Bliskiego i Dalekiego Wschodu na Wydziale Studiów Międzynarodowych i Politycznych UJ do poszerzenia swojej oferty dydaktycznej o kursy dotyczące Bangladeszu, powiększenia zasobów bibliotecznych o pozycje dotyczące tego kraju oraz rozwijania wymiany akademickiej w tym zakresie. Instytut będzie również promował kulturę bangladeską w Polsce i popularyzował wiedzę o historii i społeczeństwie Bangladeszu m.in. poprzez cykl wykładów poświęconych temu krajowi oraz wydarzenia kulturalne. Marcelina Koncewicz
Senat UJ przeciw mowie nienawiści W dniu 30 stycznia 2019 r. Senat Uniwersytetu Jagiellońskiego przyjął uchwałę w sprawie sprzeciwu wobec mowy nienawiści w przestrzeni publicznej. „Wstrząśnięci bezprecedensowym, brutalnym atakiem, w wyniku którego śmierć poniósł prezydent Gdańska Paweł Adamowicz, odważny społecznik, który swoją postawą reprezentował tolerancję i otwartość na świat, wyrażamy nadzieję, że Jego tragiczna śmierć stanowić będzie zobowiązanie do głębokiej refleksji nad podstawowymi wartościami, którymi obywatele RP winni kierować się w życiu społecznym i politycznym” – napisali w uchwale senatorowie UJ. Apelowano o: powstrzymanie się od wyrażania w przestrzeni publicznej stanowisk o charakterze nienawistnym, powrót do wyważonej, merytorycznej debaty publicznej oraz poszanowanie godności jednostki w każdym wymiarze, bez względu na reprezentowane poglądy. Popieramy każdą postawę, w której racjonalność argumentów bierze górę nad argumentami siły – zgodnie z naczelną maksymą Uniwersytetu Jagiellońskiego „Plus ratio quam vis” – oznajmili senatorowie. Agata Kurzańska
Rys. Jadwiga Wąsacz, fot. Anna Wojnar, Lucjan Kos
UNIWERSYTET > studenci > kultura > sport
Prof. Tomasz Brzozowski na czele Rady Kuratorów Kierownik Katedry Fizjologii UJ CM został ponownie wybrany na przewodniczącego Rady Kuratorów PAN Wydziału V – Nauk Medycznych na kadencję 2019-2022. Wybory przeprowadzone zostały w Polskiej Akademii Nauk (PAN), a uroczystej nominacji prof. Tomasza Brzozowskiego dokonał prof. Jerzy Duszyński, prezes PAN w Pałacu Staszica w Warszawie. Do obowiązków wyżej wymienionej Rady należy między innymi przeprowadzanie okresowej oceny instytutów naukowych na potrzeby Akademii i jej organów, wyznaczanie krajowych i międzynarodowych audytorów, występowanie do prezesa PAN z wnioskami o reorganizację, przekształcenie lub likwidację instytutów, przeprowadzanie konkursów na stanowisko dyrektorów instytutów naukowych, jak również dokonywanie oceny komitetów naukowych. W skład Rady Kuratorów Wydziału V – Nauk Medycznych PAN wchodzą członkowie Rady Wydziału Lekarskiego: prof. Anetta Undas (kierownik Zakładu Kardiochirurgii, Anestezjologii i Kardiologii Doświadczalnej UJ CM) i prof. Tomasz Grodzicki (prorektor UJ ds. CM, kierownik Katedry i Kliniki Chorób Wewnętrznych i Geriatrii), a także przedstawiciel krajowego środowiska naukowego prof. Tomasz Guzik (kierownik Katedry i Kliniki Chorób Wewnętrznych i Medycyny Wsi). Joanna Pawlik
Czworo profesorów z dofinansowaniem ministerstwa 3,3 miliona złotych z programu „Dialog” dostanie czwórka profesorów Uniwersytetu Jagiellońskiego. Program utworzony przez Ministerstwo Nauki i Szkolnictwa Wyższego ma podnosić poziom i atrakcyjność badań naukowych. Laureatami „Dialogu” zostali prof. Leszek Sosnowski, dr hab. Monika Ślufińska, dr Dariusz Stolicki i dr hab. Sebastian Polak. Z przyznanych naukowcom z naszego uniwersytetu grantów najwyższy, blisko 2 miliony złotych, otrzyma prof. Sosnowski z Wydziału Filozoficznego na projekt rozbudowy Cyfrowego Archiwum Romana Ingardena. W ramach dofinansowania zorganizowany zostanie także (w 2020 roku) Międzynarodowy Kongres Naukowy Roman Ingarden and Our Times. An International Philosophical Congress, który odbędzie się z okazji 50 rocznicy śmierci Ingardena. Grzegorz Jarecki
Kącik literacki na Azorach W ramach zajęć z crowdsourcingu w Instytucie Przedsiębiorczości Uniwersytetu Jagiellońskiego studenci podjęli się realizacji projektu utworzenia kącika literackiego w placówce wsparcia dziennego Towarzystwa Przyjaciół Dzieci „Chatka Puchatka” na krakowskich Azorach. W tym miejscu dzieci będą mogły miło spędzić czas, czytając interaktywne książki i korzystając z materiałów edukacyjnych. Koszt utworzenia „Misioteki” (tak studenci nazwali swój projekt) zostanie pokryty z pieniędzy zbieranych w czasie 30 – dniowej zbiórki m.in. za pośrednictwem platformy polakpotrafi.pl. Dzięki temu można będzie wyremontować i wyposażyć świetlicę. Projekt był konsultowany z przedstawicielami Urzędu Miasta Krakowa i Miejskiego Ośrodka Pomocy Społecznej i jest realizowany we współpracy z Fundacją Architects PL. Marcelina Koncewicz
Publikacja badaczek z UJ w „Nature Sustainability” Badaczki z Wydziału Chemii Uniwersytetu Jagiellońskiego: dr hab. Kinga Góra-Marek i dr Karolina Tarach są współautorkami opublikowanego w prestiżowym czasopiśmie „Nature Sustainability” artykułu pt. „Recovering waste plastics using shape-selective nano-scale reactors as catalysts”. Opisały w nim wyniki badań dotyczących katalitycznego przetwarzania odpadów polietylenowych w paliwo. Udało im się dowieść m. in., że tworzywo polietylenowe może zostać łatwo przekształcone we frakcję węglowodorową typu benzyny z wykorzystaniem nanomateriału (AlSBA-15). Do tej pory takie wyniki uzyskiwano tylko dzięki wieloetapowemu
podejściu: produkcji gazu syntezowego z tworzyw sztucznych, a następnie jego transformacji w paliwa w procesie Fischera-Tropscha. Jednoetapowość zaproponowanego podejścia stanowi w tym świetle jego największą zaletę. Badania dr hab. Kinga Góra-Marek i dr Karolina Tarach wskazały Al-SBA-15 jako potencjalnie atrakcyjny i selektywny nanokatalizator, który umożliwia przywrócenie odpadowych tworzyw sztucznych do obiegu surowców przemysłu petrochemicznego w postaci produktów z frakcji benzyn. Marcelina Koncewicz
Dr hab. Andrzej Betlej powołany do Rady Instytutu POLONIKA Decyzją ministra kultury i dziedzictwa narodowego, w skład Rady Narodowego Instytutu Polskiego Dziedzictwa Kulturowego za Granicą POLONIKA weszło 11 przedstawicieli świata nauki i kultury, w tym dr hab. Andrzej Betlej z Wydziału Historycznego UJ i jednocześnie dyrektor Muzeum Narodowego w Krakowie. Instytut POLONIKA powstał w 2017 r. w celu prowadzenia projektów o charakterze konserwatorskim, naukowo-badawczym, edukacyjnym i popularyzatorskim. Oprócz troski o zachowanie dla przyszłych pokoleń materialnych śladów polskiego dziedzictwa kulturowego pozostającego poza granicami kraju, misją tej instytucji jest też kształtowaniem pozytywnego wizerunku Polski i jej dziedzictwa kulturowego, zwłaszcza w krajach sąsiednich, będących niegdyś częścią Rzeczpospolitej Obojga Narodów. Marcelina Koncewicz
ŹRÓDŁO WIADOMOŚCI: WWW.UJ.EDU.PL Fot. Pixabay, uj.edu.pl
MARZEC 2019 7
UNIWERSYTET > studenci > kultura > sport Dialog Obywatelski o Przyszłości Europy
Rozmowy o przyszłości Europy na UJ Frans Timmermans, pierwszy wiceprzewodniczący Komisji Europejskiej, był 23 stycznia gościem zorganizowanego na UJ Dialogu Obywatelskiego o Przyszłości Europy. Głos w dyskusji zabrali także Enrico Rossi, prezydent Toskanii, prof. Wojciech Nowak, rektor UJ i Bogusław Kośmider, wiceprezydent Krakowa. Zanim rozpoczął się oficjalny program Dialogu, krótkie przemówienie wygłosił rektor UJ, prof. Wojciech Nowak. Przypomniał on trudne momenty w historii uczelni – aresztowanie 183 profesorów przez Niemców w 1939 roku oraz konspiracyjne działanie uczelni w okresie okupacji. Panel składał się z dwóch części. Pierwsza poświęcona była przypadającemu 27 stycznia Dniu Pamięci o Ofiarach Holokaustu. Zebrani w Auditorium Maximum mieli okazję wysłuchać historii trzech byłych więźniarek obozu koncentracyjnego Auschwitz. Najpierw swoimi wspomnieniami podzieliły się siostry Andrea i Tatiana Bucci, najmłodsze Włoszki ocalone z Holokaustu. Wspominały one okres aresztowania i osadzenia w obozie oraz rolę swojej mamy, dzięki której „nie zapomniały kim są” – Mama zawsze po pracy przychodziła do naszego baraku i przypominała nam nasze włoskie imiona. Dzięki temu pamiętałyśmy, że mamy imiona i nazwisko, a nie tylko numery”. Ponieważ założeniem panelu była dyskusja polsko-włoska, głos zabrała następnie Lidia Maksymowicz, której również udało się przeżyć w niemieckim obozie. Cała dyskusja była częścią włoskiego projektu „Pociąg pamięci”, którego celem jest upamiętnienie ofiar Holokaustu. W drugiej części, poświęconej przyszłości Europy, przy mównicach stanęli Frans Timmermans i prezydent Rossi, dzieląc się swoimi opiniami na bieżące tematy dotyczące Europy oraz odpowiadając na pytania z sali. Chętnych do ich
zadawania nie brakowało, ponieważ aula „Audimaxa” wypełniona była do ostatniego miejsca. Wśród słuchaczy była także kilkusetosobowa grupa z Włoch. Polityków pytano m.in. o kwestie Brexitu, czy przyszłości Europy, ale to właśnie sprawa wystąpienia Wielkiej Brytanii z UE najbardziej ciekawiła publiczność. – Brytyjczycy jako wolny naród zdecydowali w referendum o opuszczeniu Wspólnoty. Szanujemy ich decyzję i zapewniamy, że zawsze pozostaną częścią naszej europejskiej rodziny. Nie możemy jednak zgodzić się na niektóre rozwiązania, które proponują – mówił Timmermans wyjaśniając dlaczego wciąż nie udało się wynegocjować porozumienia ws. Brexitu. Wiceprzewodniczący KE musiał zmierzyć się także z głosami krytycznymi, kiedy jeden ze studentów wytknął błędne decyzje Unii i poprosił, żeby Timmermans „przekonał go, że pozosta-
wanie w Unii Europejskiej ma sens i przynosi faktyczne korzyści krajom członkowskim”. „Bardzo się cieszę, że rzucasz mi takie wyzwanie i że masz swoje zdanie” – odpowiedział „myślę jednak, że dużo większą szansą dla Europy jest reforma Unii, a nie jej rozwiązanie” – podsumował. Całe spotkanie trwało ponad 3 godziny, ale burzliwa dyskusja i ciekawe wypowiedzi zaproszonych gości sprawiły, że nikt nie opuścił swojego miejsca przed końcem panelu. Dialog Obywatelski o Przyszłości Europy to cykliczne spotkania organizowane w krajach członkowskich Unii. Miastem-gospodarzem panelu był już m.in. Budapeszt. Grzegorz Jarecki
Relacja ze szkolenia
Życiorys na miarę Adriena Brody Jak napisać dobre CV? Jak przedstawić swoje życie jako fascynującą historię, nie mijając się z prawdą i przyciągnąć uwagę potencjalnego pracodawcy?
8 MARZEC 2019
Na te pytania mogli uzyskać odpowiedź uczestnicy organizowanego przez Samorząd Studentów UJ oraz Piwnicę Kołłątajowską szkolenia, które odbyło się 22 stycznia w Strefie Studenckiej przy ul. św. Anny. Tytuł spotkania – „Adrien Brody prosi, aby Twoje CV było prawdziwe” nawiązywał do historii, którą rozpoczęło się spotkanie. Prowadzący, Emilian Paluszkiewicz, który na co dzień zajmuje się między innymi szkoleniem nowych pracowników dla firmy Cortland, przywołał
rozmowę kwalifikacyjną ze studentką, która w CV napisała, że interesuje się filmem, a nie potrafiła powiedzieć, jak nazywa się odtwórca głównej roli w „Pianiście”. Oprócz analizy innych typowych błędów pryz pisaniu życiorysu, jak np. używanie zbyt skomplikowanego języka i formułowanie trudnych do zrozumienia zdań, studenci mogli poznać parę sprawdzonych sposobów na stworzenie atrakcyjnego CV. Należą do nich np. umieszczenie zdjęcia, na których jesteśmy na-
turalni i zrelaksowani czy też stworzenie profilu na LinkedIn i podanie do niego linka. Po części merytorycznej, nadszedł czas na praktykę – uczestnicy otrzymali iPady, na których mogli poćwiczyć pisanie CV w programie Pages. Studenci mieli również możliwość skonsultowania swoich pomysłów z prowadzącym, który chętnie podzielił się swoim doświadczeniem. Marcelina Koncewicz
Fot. Anna Wojnar (2), Pixabay
UNIWERSYTET uniwersytet >>STUDENCI studenci > kultura > sport Aplikacja mobilna dla społeczności UJ
USOS nareszcie w kieszeni! Skoro przykułem Twoją uwagę tytułem na tyle, że to czytasz – mam dla Ciebie bardzo ważną informację. Od 18 stycznia, możesz cieszyć się mobilną wersją systemu USOS na każdym urządzeniu z androidem. Jeśli ciekawi Cię jak to działa i po co, czytaj dalej. Dzięki tej aplikacji możemy sprawdzać swoje oceny, plan zajęć, wywoływać swoją legitymację czy kartę biblioteczną. Możemy się też m.in. dowiedzieć gdzie konkretnie znajdują się dane zajęcia. – To wielka wygoda. Nie musimy wchodzić przez przeglądarkę i się logować. Działa jak każda aplikacja, dzięki której możemy kontaktować się bezpośrednio ze swoimi koleżankami i kolegami, jak również z wykładowcami. Dzięki czemu jest również prostą formą zdobywania wiedzy na temat studiów czy ich przebiegu, bez konieczności ciągłego logowania się, co jest uporczywe. Aplikacja została stworzona aby ułatwić życie studentom – mówi Kamil Giemza, Przewodniczący Uczelnianej Komisji Informacji i Promocji Samorządu Studentów Uniwersytetu Jagiellońskiego. Ze strony aplikacji na google play-u dowiadujemy się, że oprócz wyżej wymienionych funkcji, aplikacja daje dostęp do: grup zajęciowych, eID, aktualności, informacji o uczelni czy wyszukiwarki. Mobilny USOS UJ – bo tak nazywa się owa aplikacja – dostępny jest w polskiej i angielskiej wersji językowej, a dodatkowe funkcje mają pojawić się z czasem. O genezę powstania aplikacji zapytałem Jakuba Bakonyi’ego, Przewodniczącego Samorządu Studentów Uniwersytetu Jagiellońskiego: – Powstała ona w ramach projektu realizowanego na Uniwersytecie Warszawskim oraz Międzyuniwersyteckiego Centrum Informatyzacji, które odpowiada za rozwój całego USOS-a. Myślę, że było to coś wyczekiwanego przez studentów, a to ze względu na to, że optymalizacja usosweb’a do wyświetlania na urządzeniach mobilnych była praktycznie żadna. Aplikacja rozwiązuje ten problem. Można powiedzieć, że to nakładka na USOS-a. Pozwala wyświetlać go w przystępnej formie na urządzeniach z androidem i zostały tam na ten moment wdrożone moduły, które były najbardziej potrzebne. Zapytany o obsługę aplikacji stwierdził, że: – Właściwie wystarczy wejść na stronę sklepu google play, pobrać aplikację na telefon, Fot. georgejmclittle – Fotolia
następnie wyrazić zgodę na to aby dane z USOS-a zostały udostępnione tej aplikacji, ale jest to całkowicie bezpieczne, bo to aplikacja oficjalna. Gdy już mamy ją zainstalowaną, żadne dodatkowe kroki nie są wymagane. W dowolnym momencie można z niej skorzystać. Pytanie jednak brzmi, co z wersją na iOS, na której mimo wszystko zależy zarówno studentom jak i pracownikom? – To jest bardzo dobre pytanie. – odpowiada Kamil Giemza – W 2019 zostanie udostępniona taka aplikacja, jednak system iOS jest dość zamkniętym systemem, a tworzenie aplikacji w zamkniętym systemie USOS-a nie jest ła-
twe, dlatego prace trwają o wiele dłużej, aby ją udoskonalić na tyle, żeby każdy student mógł się czuć bezpiecznie i np. jego dane nie zostały z niej wyprowadzone. Dlatego też beta-testy trwały w samym Samorządzie prawie 2 miesiące, a wcześniejsze alfy prawie pół roku. Dział informatyczny zajmował się stroną bezpieczeństwa, by studenci mogli z niej od momentu startu spokojnie korzystać. Przykładowo, czasami dostajemy jakieś dziwne maile, na które nie powinniśmy odpowiadać jeśli nas nie dotyczą lub pojawia się wiadomość „powiększ swoją przestrzeń w chmurze”. Ale my mamy dość dużą przestrzeń w chmurze. I do tego też zachę-
cam, by aktywować Office’a 365 i uważać na tego typu ataki. Długo trwało zabezpieczanie tej aplikacji i wszystkich potencjalnych dziur, aby tego uniknąć. W tym momencie pozostaje nam zatem czekać na dalszy rozwój aplikacji i korzystać z funkcji, które już mamy. Sam pobrałem ową apkę i – nie ukrywam – miło mi się zrobiło, kiedy w trakcie pisania tego artykułu dostałem powiadomienie, że zaliczyłem jeden z przedmiotów. Jak możemy przeczytać w komentarzach na stronie aplikacji „nareszcie wyszliśmy ze średniowiecza”. Kacper Pusztuk
MARZEC 2019 9
UNIWERSYTET uniwersytet >>STUDENCI studenci > kultura > sport Organizacje studenckie na naszej uczelni
Czy na UJ naprawdę nie ma co robić? W ostatnim numerze mogliście przeczytać artykuł dotyczący postanowień noworocznych i chciałbym tu do niego nawiązać. Zainspirowała mnie do tego rozmowa z jednym ze studentów, który stwierdził, że chciałby się rozwijać, ale w Krakowie to w sumie nie ma co robić. Zamurowało mnie. Na samym Uniwersytecie jest tyle do roboty, że trudno się zdecydować. Co dopiero w całym mieście. Pominę tutaj jednak wszystkie szkoły tańca, sztuk walki, szermierki, śpiewu, gry na instrumentach, czy języków, bo w Krakowie jest ich mnóstwo. Rozumiem też, że niektórych odrzuca konieczność wydania na te przyjemności pieniędzy, bo w przeliczeniu na studenckie, to wychodzi jakieś 6 kebabów mniej, to znaczy… kilka książek miesięcznie mniej. Rozumiem to. Skupię się w tym tekście na inwestowaniu w siebie, niewymagającego – może z jednym wyjątkiem, ale o tym później – inwestowania gotówki. Zacznijmy od miejsca najbliższego waszym sercom, czyli waszego wydziału. Każdy wydział obfituje w różnorodne koła naukowe, związane mniej lub bardziej z jedną z dyscyplin naukowych, którymi wydział się zajmuje. Jeśli chcielibyście rozwinąć swoją wiedzę w danym kierunku i spotkać przy tym pozytywnych ludzi o podobnych zainteresowaniach – jedno z kół naukowych to miejsce dla Ciebie. Dodatkowo, możecie spełniać się w samorządach poszczególnych wydziałów. Podzielone są one na poszczególne komisje, w których zapewne każdy znajdzie coś interesującego. Chcąc mieć wpływ na to co dzieje się nie tylko na wydziale, ale na
całej uczelni, śledźcie stronę Samorządu Studentów Uniwersytetu Jagiellońskiego prowadzącego rokrocznie rekrutację. Czekają tam na was pełni pasji ludzie, okazje do zaangażowania się w życie uczelni i zdobycie przy tym cennego wpisu do CV. Wśród organizacji działających na całym Uniwersytecie, znajdziecie jeszcze Bractwo Czapki Studenckiej – kontynuujące tradycję noszenia tytułowej czapki, czy organizujące najrozmaitsze wydarzenia NZS czy All in UJ. Dla ludzi ceniących sobie aktywność fizyczną również znajdzie się kilka opcji. Uczelniany klub sportowy AZS UJ, prowadzący rozgrywki w najróżniejszych dyscyplinach, chętnie udzieli Wam możliwości szlifowania swojego talentu czy po prostu dobrej zabawy. Jeśli typowe sporty to za mało, na naszym Uniwersytecie istnieje również Klub Żeglarski – Odyseusz. Z kolei dla osób preferujących góry, AKT Rozdroże cyklicznie organizuje wyjazdy, podczas których możecie sprawdzić swoją wytrzymałość, przeważnie ponad tysiąc metrów nad poziomem morza. Jeśli z kolei jesteście zainteresowani mediami, – jak choćby niżej podpisany – zdecydowanie macie się gdzie podziać. W naszej Alma Mater od lat działa studenckie radio UJOT FM, telewizja internetowa UJOT TV, oraz najstarsza, czytana
Dzień Otwarty Samorządu Studentów UJ przez Was właśnie gazeta: Wiadomości Uniwersytetu Jagiellońskiego. Jeśli potrafisz się wykazać, dołączenie do którejkolwiek redakcji nie będzie problemem, a bycie członkiem jednej z nich, w żadnym stopniu nie wyklucza dołączenia do kolejnej. Jedyne co was ogranicza to czas i chęci. Studenci zainteresowani poznawaniem ludzi spoza granic kraju, mogą dołączyć do organizacji zajmujących się gośćmi naszej uczelni. ESN, AEGEE, AIESEC czy ELSA, to miejsca, w których oprócz – rzecz jasna – szlifowania angielskiego czy wejścia w skórę tłumacza, znajdziecie nowych przyjaciół z całego świata.
Zajęcie dla siebie znajdą nawet aktorzy! Dla zainteresowanych swoją działalność wznowił uczelniany Teatr Remedium. Co prawda rekrutacja już się skończyła, ale nie traćcie nadziei. Mam nadzieję, że ułatwiłem Wam szukanie własnej ścieżki na naszej Alma Mater. A jeśli spotkacie kiedyś na swojej drodze studenta, którzy podobnie jak kolega – nazwijmy go – Iksiński uważa, że w Krakowie nie ma nic do roboty… Możecie z wyraźną dezaprobatą popukać go w czoło i pokazać mu ten artykuł. Kacper Pusztuk
Dzień Otwarty Samorządu Studentów UJ Fot. Klaudia Murańska (3)
MARZEC 2019 11
UNIWERSYTET uniwersytet > > STUDENCI studenci >> kultura kultura >> sport sport Rozmowa z dr Małgorzatą Majewską
Hejt? Nie uznaję tej „normalności” – Takiej eskalacji w przestrzeni publicznej, takiej zgody na pewne słowa z mównicy sejmowej czy okładek gazet jeszcze nie widziałam – mówi dr Małgorzata Majewska, specjalistka od języka z Instytutu Dziennikarstwa UJ. Rozmowa o drzemiącej w nas nienawiści, wszechobecnym hejcie i szukaniu rozwiązań na wyeliminowanie go z życia społecznego. Adrian Burtan: Dlaczego lubimy się nienawidzić? Małgorzata Majewska: Ja bym nie powiedziała, że „lubimy nienawidzić”, bo tego nie wiemy. To znaczy nie wiemy, czy ci, którzy piszą hejterskie teksty, odczuwają w związku z tym jakąś przyjemność. Raczej bym postawiła hipotezę, że mogą odczuwać rodzaj ulgi, że „ich prawda” może ujrzeć światło dzienne. Sally Kohn, autorka książki o hejcie, powiedziała kiedyś, że żaden hejter nie czuje nienawiści. Każdy z nich natomiast jest przekonany, że ma rację. Myślę, że tu leży sedno problemu. Że większość tych, którzy szerzą mowę nienawiści i pogardy, w ogóle nie ma poczucia, że coś takiego robi. Mają silne przekonanie, że przecież chcą tylko dobrego świata. I odrzucają ludzi myślących inaczej. To jeden z typów hejtu, który polega na tym, że wyklucza się daną osobę ze wspólnot, do których ona przynależy naturalnie. Na przykład z kategorii człowieczeństwa, gdy nazywa się kogoś „kanalią”. Albo z kategorii płci, gdy do kobiety mówi się „babon”, a do mężczyzny „ciota”. Tutaj też mieści
się podział na prawdziwych i nieprawdziwych Polaków. Urodziłam się w Polsce i mam rodziców Polaków, a mimo to według pewnego środowiska „jestem nieprawdziwą Polką”, bo mam poglądy sprzeczne z ich definicją „prawdziwej polskości”. Wykluczyli mnie z szufladki, do której na mocy urodzenia należę. To jest hejt. Kim jest hejter? A kim musi być człowiek, który chowa się często za anonimowymi profilami i poświęca swój czas i uwagę temu, by komuś innemu coś wytknąć, upokorzyć czy poniżyć? W moim przekonaniu, sam musi odnosić jakieś korzyści z tej działalności. Może mu łatwiej poradzić sobie z tym, że ktoś inny jest zaradniejszy lub osiąga większe sukcesy? Może Internet jest dla niego takim wentylem na zgromadzoną wewnątrz agresję, frustrację, niską pozycję społeczną? Przecież jeśli taki Kowalski zwyzywa Roberta Lewandowskiego,a ten by mu na to odpowiedział, nawet negatywnym komentarzem, to ten Kowalski będzie miał swoją chwilę chwały. To go dowartościuje. Dlatego uważam, że wdawanie się w publiczną polemikę z hejterem jedynie dodaje mu ważności. Wolałabym sięgnąć
– Agresja od zawsze pojawiała się w języku, choćby w postaci wulgaryzmów. Nigdy jednak nie było na nią tak dużego przyzwolenia w przestrzeni publicznej. Przyglądam się temu zjawisku od ponad piętnastu lat. Ale takiej eskalacji w przestrzeni publicznej, takiej zgody na pewne słowa z mównicy sejmowej czy okładek gazet jeszcze nie widziałam.
12 MARZEC 2019
– Należy postawić wyraźne granice tego, co jest mową nienawiści, a co nie jest. I bezlitośnie i społecznie, i na poziomie prawa, to piętnować. Ludzie muszą się nauczyć odpowiedzialności za słowa. Inaczej utoniemy w bagnie wulgarności i chamstwa – podkreśla rozmówczyni po środki legislacyjne, np. zgłosić sprawę w sądzie. Czy w chwili zadania śmiertelnych ciosów prezydentowi Gdańska Pawłowi Adamowiczowi podczas finału WOŚP została przekroczona pewna granica? Napięcie związane z mową pogardy i nienawiści odczuwane jest społecznie od dłuższego czasu. Natomiast publiczne morderstwo Pawła Adamowicza stanowiło taką kropkę nad i. Było zewnętrznym wydarzeniem, dzięki któremu nasze wewnętrzne przeczucia i obawy mogły zostać ubrane w formę publicznego sprzeciwu. I tak się stało. Powiedziałabym raczej, że śmierć prezydenta Gdańska stała się symbolem tej niezgody. Ktoś oprócz Stefana W. jest jeszcze winny tej śmierci? Szukanie winnych w tej sytuacji jest dla mnie dalszym ciągiem gry w nienawiść. Takie wytykanie palcem: „winny ten, a nie, bardziej ten” to też gra w świat w tych innych, którzy są „winni” i nas, tych dobrych “niewinnych”. W takim sensie mam ochotę odpowiedzieć, że wszyscy w pewien sposób jesteśmy winni, np. nie reagując na dotykającą nas przemoc słowną. Czyli przepychanie odpowiedzialności za czyjąś śmierć sprawia, że tej nienawiści jest jeszcze więcej? Takie publiczne przepychanie odpowiedzialności eskaluje agresję, bo tworzy wspólnotę opartą na tej emocji, legitymizuje ją. Zakłada ją jako oczywistą, skupiając swoją uwagę na tym, kogo można obarczyć winą. Jak to jest? Mowa nienawiści na dobre zagościła w prze-
strzeni społeczno-politycznej, czy jednak zawsze była tam obecna? Agresja od zawsze pojawiała się w języku, choćby w postaci wulgaryzmów. Nigdy jednak nie było na nią tak dużego przyzwolenia w przestrzeni publicznej. Przyglądam się temu zjawisku od ponad piętnastu lat. Ale takiej eskalacji w przestrzeni publicznej, takiej zgody na pewne słowa z mównicy sejmowej czy okładek gazet jeszcze nie widziałam. Jest przyzwolenie na nienawiść? Przyjrzyjmy się ewolucji. Człowiek jest istotą stadną i bez wspólnoty, czyli innych ludzi, nie przetrwa. Kiedyś ta zależność była większa, teraz zmalała. Jednak dalej potrzebujemy poczucia przynależności. Małe dziecko nie przetrwa bez dorosłych. I to wspólnota wyznacza warunki przynależności, czyli mówi nam, co jest a co nie jest normą. „Normalny” znaczy „akceptowany”. Normy wyznacza też zachowanie jednostek znajdujących się wysoko w hierarchii społecznej. Kiedyś osoby obecne na arenie życia publicznego wyznaczały standardy dobrego zachowania. Dzisiaj te same elity, używając języka pogardy i nienawiści, niejako „wyznaczają” standardy normalności. Normalne oznacza dzisiaj „wulgarne, nienawistne, silnie wartościujące”. Moim zdaniem, tu leży przyczyna eskalacji takiej mowy. Dzisiaj właśnie taki język wyznacza przynależność do wspólnoty. Ta normalność nie rokuje najlepiej... Ja takiej normalności stanowczo się sprzeciwiam. Niestety uznajemy hejt za normalny, gdyż nie wypraFot. Maciej Kołodziejczyk, Pixabay
UNIWERSYTET uniwersytet >>STUDENCI studenci > kultura > sport cowaliśmy sobie strategii skutecznego radzenia sobie z nim. Sama byłam ofiarą hejtu trzykrotnie. Raz przy okazji akcji społecznej „Kredki zamiast kwiatów” organizowanej w Instytucie Dziennikarstwa UJ. Onet zrobił ze mną wywiad na temat tej akcji. To, co pod spodem pisali ludzie było tak trywialnie wulgarne, że odnosiłam wrażenie, że szkoda mojego czasu na komentowanie. A potem pomyślałam sobie, że może brak reakcji był milczącą zgodą? Gdzie jeszcze szukać powodów nienawiści? To, co często wrzucamy do worka z napisem „nienawiść”, jest kolejnym mechanizmem językowym, polegającym na unieważnieniu jakiejś osoby. Gdy ktoś komentuje inną osobę słowami: „może i ładna, ale na pewno głupia” czy „bogaty, a wygląda jak żul”. Zobaczmy, że tego typu strategie językowe polegają na tym, że mówiący nie może odebrać drugiej osoby pozytywnej
oceny w kwestii wyglądu czy majętności, więc szuka innych obszarów, np. inteligencji czy błyskotliwości, w których może wulgarnie ów brak wykazać. A może powody hejtu łączą się ze współczesną narracją sukcesu? Chcemy wygrywać, być najlepsi, doskonali… Wiele osób czyjeś sukcesy odbiera osobiście, jako przytyk, że coś z nimi jest nie tak: „Bo skoro Kowalskiej się udało, mnie się nie udaje, a przecież chodziłyśmy do jednej klasy w podstawówce, to chyba ze mną coś jest nie tak?”. Jakby czyjeś sukcesy wielu ludzi uwierały, uruchamiały jakieś kompleksy. Ciągnęły raczej w dół, a nie w górę. Zresztą zobaczmy, jak często to jest wzmacniane w narracji domowej: „Mamo, dostałam czwórkę z matematyki”. „Tak? A Kowalska co dostała?” – odpowiada rodzic, jakby ta piątka Kowalskiej unieważniała czyjąś czwórkę.
Zadziwiający jest jeden fakt. Kiedy dochodzi do ogólnokrajowej tragedii czy kataklizmu, potrafimy być wrażliwi, zjednoczyć się. Ale kilka chwil później znowu wylewane są kolejne wiadra agresji. Paradoks? Człowiek w naturalny sposób buduje wspólnotę. Najłatwiej nam to przychodzi wtedy, gdy mamy wspólnego wroga albo to samo zagrożenie. Bo wtedy jednoczymy się przeciwko komuś i czemuś i indywidualne różnice między członkami danej wspólnoty są niwelowane przez poczucie zagrożenia. Gdy jednak ono opadnie, to natychmiast na wierzch wychodzą owe różnice i znów zaczynamy się dzielić. Zostaje zaspokojona potrzeba bezpieczeństwa. Tak. Ta potrzeba w przypadku dorosłego człowieka polega na tym, że potrafi się on zatroszczyć o siebie i swoje granice we wspólnocie. Potrafi komunikować swoje
potrzeby i rozmawiać o nich. I wybierać wspólnoty, w których są ludzie o podobnych wartościach. Ale on sam ma się zatroszczyć o swoje poczucie bezpieczeństwa, a nie wspólnota za niego. Co musi się zmienić – prawo czy nastawienie ludzi do mowy nienawiści? Musi się zmienić świadomość. Należy postawić wyraźne granice tego, co jest mową nienawiści, a co nie jest. I bezlitośnie i społecznie, i na poziomie prawa, to piętnować. Nie wyobrażam sobie, że ktoś na Facebooku pisze faszystowskie, homofobiczne czy seksistowskie teksty i dalej zajmuje wysokie stanowisko w pracy czy ma przedłużany kontrakt reklamowy. Ludzie muszą się nauczyć odpowiedzialności za słowa. Inaczej utoniemy w bagnie wulgarności i chamstwa. Rozmawiał Adrian Burtan
Felieton
W domu, czy na stancji? Oto jest pytanie Studia zawsze oznaczają poznawanie nowych osób i miejsc. Dla niektórych z nas, studentów (a może nawet dla większości) wiążą się także z nowym miejscem zamieszkania. Czy to z wynajętym pokojem, mieszkaniem czy akademikiem. Ja jestem w tej mniejszości, która na uczelnię z domu rodzinnego ma relatywnie niedaleko i codziennie dojeżdża do Krakowa na zajęcia. „Głupota, mnóstwo czasu tracisz na dojazdy, wynająłbyś coś i byłoby ci łatwiej” – nieraz słyszałem i przyznaję, że czasami sam się sobie dziwię, że co rano znajduję w sobie na tyle siły, żeby zwlec się na stację kolejową po czym tłuc się 25 kilometrów pociągiem, który i tak najczęściej przyjeżdża spóźniony i przepełniony. Jednak te „podróże” dały mi czas na lekkie przemyślenie swojego życia... dobra, to brzmi patetycznie. Po prostu znalazłem w mieszkaniu w domu jako student plusy i minusy. Zaznaczam, że podział jest całkowicie subiektywny – dystans zalecany. ZALETY: 1. Codziennie widzę rodzinę – to niewątpliwie największy plus. Nawet jeżeli rzadko wracam do domu o takiej porze, żeby zjeść obiad z rodzicami i bratem, to jednak codziennie się z nimi widzę. Wiem, że często wyprowadzka na studia kojarzy się z wolnością od domu i czerpaniem pełnymi garściami ze studenckiego życia, ale jednak zawsze to miło wrócić do własnych czterech ścian. 2. Niemal zerowe koszty – Jedynym stałym kosztem przy moim trybie życia są bilety miesięczne na pociąg. Ze zniżką studencką wydaje na nie powalające... 49zł na miesiąc, więc nawet w studenckim portfelu to kwota prawie niezauważalna. Wiadomo, że czasem trzeba ku-
pić sobie buty, kurtkę czy zjeść coś ciepłego na mieście, ale mimo wszystko, to nadal niewielkie wydatki jeżeli porówna się je z kosztami wynajęcia chociażby pokoju niedaleko Kampusu UJ. AHA, żeby nie było – to, że mieszkam z rodzicami nie znaczy, że nie mam/nie zarabiam swoich pieniędzy. Nie mam wprawdzie stałej pracy, ale dorabiam „to tu, to tam”, albo pisząc zabawne (mam nadzieję) teksty do pisma, które właśnie czytacie, więc na swoje potrzeby mam, a nawet jeszcze trochę zostaje na koncie. Nie pasożytuję na rodzicach, jak pewnie pomyślała część czytelników. 3. Brak uciążliwych współlokatorów – właściwie wiąże się to z pierwszym punktem, ale jednak, chyba, łatwiej dogadać się z bratem i poprosić, żeby ściszył muzykę czy film niż z przypadkowym kolesiem, któremu się wydaje, że wszyscy lokatorzy podzielają jego muzyczne fascynacje. Nieraz słyszę od kolegów, szczególnie tych, których los rzucił do akademików, że „tych za ścianą to tylko zutylizować”. WADY: 1. „Odcięcie” od studenckiego życia – chodzi mi o to, że niestety, przez to, że rozkład pociągów jest nieubłagany, a do domu trzeba wracać, żeby nie spać na dworcu (co przyznaję, zdarzyło mi się kiedyś) czasami trzeba zrezygnować z wyjścia na piwo czy imprezę.
Oczywiście da się to ładnie wkomponować w plan dnia, ale podczas takich wyjść trzeba bardzo pilnować czasu i co chwilę spoglądać na zegarek. A to niestety pozbawia jakiejś części zabawy i, nie oszukujmy się, trochę psuje atmosferę, kiedy musisz pożegnać się z kolegami jakże pięknym „sorry, ale zaraz mam ostatni pociąg”. 2. Czas tracony na dojazdy – dojazdy z mojej wsi do Krakowa koleją są bardzo tanie, ale niestety trochę trwają, szczególnie jeśli pociąg się spóźni, stanie pośrodku niczego, albo znowu zawiedzie system sterowania ruchem w stacji Kraków-Płaszów. O ile planowy dojazd w 38 minut jeszcze nie jest problemem, to już półtorej godziny stracone w pociągu pełnym ludzi, a zdarzyło mi się to całkiem niedawno, potrafi skutecznie zdemotywować do czegokolwiek. Szczególnie kiedy pomyślisz, że kolega mieszkający niedaleko uczelni w domu jest 5 minut po wykładzie. Banałem byłoby stwierdzenie, że jak widać zawsze są plusy i zalety, bo... tak jest ze wszystkim. Dlatego bez zbędnego przedłużania, po prostu pozdrawiam wszystkich czytelników czy to na stancji czy w domach rodzinnych. I tak wszystkich nas połączą kiedyś kredyty mieszkaniowe. Grzegorz Jarecki
MARZEC 2019 13
UNIWERSYTET uniwersytet > > STUDENCI studenci >> kultura kultura >> sport sport Odwieczny dylemat. Gdzie lepiej mieszkać?
Mieszkanie czy akademik? Studenci zadają sobie tytułowe pytanie od wielu lat. Postanowiłem znaleźć na nie odpowiedź wśród uczniów naszej Alma Mater. Jako, że sam od trzech lat żyję w mieszkaniu i mógłbym nie być obiektywny, oddałem głos samym studentom.
– Jeżeli lubisz ludzi, idź do akademika – pierwszej odpowiedzi udzieliła mi Łucja Babkiewicz, studentka etnologii na III roku. – Jeżeli wolisz samotność, mieszkaj w mieszkaniu – dodała. – Na początku akademik. Na pewno – stwierdza wynajmująca od czterech lat mieszkanie Klaudia Murańska, studentka V roku polityki społecznej. – Jednak pierwszy rok studiów to czas gdy przyjeżdżasz do Krakowa i warto poznać ludzi z wyższych roczników. Mieszkanie w akademiku dla mnie zawsze łączyło się z takim prawdziwym życiem studenckim, więc osobom, które przychodzą na pierwszy rok zawsze polecam dom studencki, bo warto sobie tam chwilę pomieszkać i dopiero później stwierdzić, czy zostać tam czy wybrać raczej mieszkanie – dodaje. – Na początek studiów na pewno sugeruję akademik, dlatego że można poznać dużo nowych ludzi. Są to znajomości zazwyczaj wieloletnie, trwałe. No i przede wszystkim akademik uczy życia. Radzenia sobie w trudnych sytuacjach, trudnych warunkach – komentuje Monika Wyka, studentka pedagogiki resocjalizacyjnej, która mieszkała w domu studenckim przez cztery lata. Czy studenci żyjący w mieszkaniach zamieniliby się na akademik? – Raczej nie. Wolę mieszkanie, bo cenię sobie spokój i ciszę – stwierdza Ola Broja, studentka III roku stosunków międzynarodowych. – To jest moje miejsce, gdzie nikt nie sprawdza, kto do mnie przychodzi, o której wchodzi, ani o której wychodzi. W mieszkaniu stwarzam sobie atmosferę przypominającą dom, którego niestety większość studentów tutaj w Krakowie nie ma. Ola zdecydowanie nie chciałaby mieszkać w akademiku. – Mieszkanie to większy komfort życia. Dla mnie akademik to jest coś na kształt takiego jakby obozu, kolonii, gdzie ludzie mieszkają obok siebie. Potrzebuję ciszy, spokoju. Do akademika mogę przychodzić w odwiedziny do znajomych, ale
14 MARZEC 2019
nie mogłabym zamieszkać tutaj na stałe – podsumowuje Ola. Zadałem podobne pytanie wśród mieszkańców akademików. Co usłyszałem? – Raczej nie – kwituje studiujący na V roku ekonomii Konrad. – Przyzwyczaiłem się już do mieszkania tutaj, a nie jest to akademik taki, jak na przykład na AGH, gdzie są ciągłe imprezy, więc nie ma problemu, żeby tu odpocząć. Czy zamieniłbym się? – Chyba nie – stwierdził Janek, student V roku prawa stacjonarnego. – Na tym piątym roku stwierdziłem, że już to przeboleję, choć coraz więcej rzeczy mnie tu denerwuje. Głównie nieporządek. Większość to ludzie, którzy za bardzo nie szanują rzeczy, na które ja zwracam uwagę. Chodzi mi głównie o czystość, ale nie tylko. Z kolei Monika Wyka – wcześniejsza respondentka, przeniosła się do mieszkania po 4 latach życia w akademiku. Przyznała, że na pierwszym roku była jeszcze młoda i życie wyglądało trochę inaczej. – Z wiekiem człowiek potrzebuje więcej spokoju. Zaczyna mu przeszkadzać ten tłok i zbyt duża ilość ludzi w jednym miejscu – stwierdza.
Akademiki, w których o miejsca mogą ubiegać się studenci naszej uczelni: • Bydgoska (ul. Bydgoska 19) – 518 miejsc, • Nawojka (ul. Władysława Reymonta 11) – 462 miejsca, • Piast (ul. Piastowska 47) – 798 miejsc, • Żaczek (Aleja 3 Maja 5) – 736 miejsc, • Dom Studencki Uniwersytetu Jagiellońskiego (ul. Kamionka 11), – 121 miejsc, • Bursa Jagiellońska (ul. Śliska 14) – 244 miejsca, • akademiki Collegium Medicum (budynek A i B) – 612 miejsc. Co daje łącznie: 3 491 miejsc. Opłata za miejsce w domu studenckim w tym roku wynosi 400 zł. Aby otrzymać miejsce w akademiku należy złożyć poprzez serwis USOS oświadczenie o dochodach i o braku stałego zamieszkania w Krakowie. Podstawowym kryterium przyjęcia do domu studenckiego jest wysokość miesięcznego dochodu netto na członka rodziny oraz odległość miejsca stałego zamieszkania od uczelni. Szczegółowe informacje znajdziecie na stronie internetowej www. studiuje.uj.edu.pl
Trudno rozstrzygnąć tytułową kwestię. Zarówno akademik jak i mieszkanie mają swoje wady i zalety. Wydaje mi się, że odnalezienie się w danych warunkach zależy od charakteru. Ekstrawertyk poczuje się w akademiku jak ryba w wodzie, z kolei osoba potrzebująca ciszy i „własnego kąta” bardziej
odnajdzie się w mieszkaniu. Jak już pisałem, mieszkam w mieszkaniu, ale po stworzeniu tego artykułu, szczerze zastanawiam się nad skosztowaniem życia w akademiku. Choćby na chwilę, żeby spróbować. Kacper Pusztuk
UNIWERSYTET uniwersytet > > STUDENCI studenci >> kultura kultura >> sport sport Podróże studentów UJ
Jordania Reakcją większości znajomych po stwierdzeniu, że wybieram się do Jordanii, było „nie boisz się?”. Sąsiedztwo z Izraelem czy Syrią nie oznacza, że trzeba się bać wyjazdu do tego kraju bardziej, niż gdziekolwiek indziej. Pomimo, że 100 km od Ammanu, w Syrii panuje wojna, w Jordanii toczy się normalne życie. Mieszkańcy Królestwa Haszymidzkiego (to oficjalna nazwa tego kraju), dumni ze swojej ojczyzny, z serdecznością przyjmują przybyszów zawołaniem „Welcome to Jordan!” i chętnie odsłaniają przed nimi kulturę i tradycję swojego narodu. Zapytani o drogę chętnie ją wskazują, co jest szczególnie ważne dla podróżujących na własną rękę – czyli na przykład dla mnie. Dla zorganizowanego i nastawionego na punktualność człowieka Zachodu, trudnością może być przestawienie się na rytm tego kraju. O ile sama nie miałam z tym problemu, widziałam innych zniecierpliwionych podróżnych, którzy nie mogli pogodzić się z faktem, że autobus wyrusza wtedy gdy się zapełni, czyli na przykład godzinę po planowanym czasie odjazdu. Cóż, wyboru nie ma, bo autobusy w większość miejsc kursują dwa razy dziennie, czyli rano i przed zachodem słońca. Jordania jest krajem o krajobrazie zdominowanym przez pustynie – stanowią 80 % niewielkiej powierzchni. Tu właśnie znajduje się jedna z najpiękniejszych na świecie pustyń Wadi Rum – raj dla miłośników dzikiej przyrody. Dla mnie absolutnym numerem jeden jest jednak Petra – starożytne miasto wykute w twardej skale. Jest niewyjaśnionym po dziś dzień dla naukowców fenomenem precyzji budownictwa sprzed kilku tysięcy lat. Przez lata było ściśle strzeżone przez Beduinów, zostało na nowo odkryte w 1812 r. Zarówno skalne miasto jak i pustynia są umieszczone na liście Światowego Dziedzictwa UNESCO.
sarz Wespazjan nie mogąc uwierzyć w to zjawisko – kazał wrzucać do Morza Martwego jeńców. Uwierzył, gdy zobaczył jak ci bez szwanku wychodzą cało. Lustro wody położone jest 418 m. p.p.m., czyli w największej depresji świata, i ciągle się obniża, nawet o jeden metr każdego roku – w tym tempie może zniknąć w połowie XXI wieku. Archeolodzy wierzą, że gdy całkiem wyschnie wyłonią się z niego pozostałości po biblijnych miastach: Sodomie i Gomorze. Biblia mówi, że Mojżesz wyprowadził swój lud z niewoli egipskiej i przez 40 lat wędrował z nim po pustyni. Jahwe obiecał mu, że przed śmiercią z daleka zobaczy cel wędrówki. I zgodnie z tą zapowiedzią Mojżesz z Góry Nebo zobaczył dolinę Jordanu, Morze Martwe, Palestynę i Izrael, czyli Ziemię Obiecaną. Jan Paweł II podczas wizyty w 2000 roku własnoręcznie posa-
dził na Górze Nebo, obok Sanktuarium, drzewko oliwne. DZICY ARABOWIE I FORTECA W Jordanii zachwyciło mnie jeszcze jedno miejsce, którego nie wspominają przewodniki podróżnicze i jak sama się przekonałam, nie znają go nawet mieszkańcy. Mam na myśli Macheront. Jest to największa z dotychczas odnalezionych łaźni rytualnych. Była ona używana przez króla Heroda i jego królewską rodzinę do oczyszczeń, zgodnie z żydowskim prawem religijnym. Odnaleziona została w 2016 roku. To jednak nie wszystko. Arabska nazwa fortecy to „forteca ścięcia” i jest odwołaniem do przypuszczalnego miejsca męczeństwa św. Jana Chrzciciela. Jak ustalili naukowcy, rzeczywiście to Herod Wielki zbudował fortecę Macheront na skale nad Morzem Martwym, stąd też biblij-
na historia zabicia Jana Chrzciciela jest prawdopodobna. Schodząc z Macherontu, który znajduje się na sporej górze na środku pustyni, zobaczyć można całe stada owiec pilnowane przez osły i psy. Natomiast jadąc przez pustynię widziałam grupy ludzi, zwanych „dzikimi arabami” (taką nazwę podał mi jeden z mieszkańców zapytany o to, kim są te osoby), którzy z własnej woli wybierają życie poza cywilizacją, żyją w czymś, co jest rozbudowaną wersją namiotu i żywią się tym, co zbiorą bądź dostaną. Jordania to zaskakujący kraj, warty poznania z wszystkich stron. Nie ogranicza się tylko do Petry i Wadi Rum. Z racji, że ruch turystyczny nie jest tam szczególnie mocno rozwinięty, jak na przykład w Izraelu, możemy poczuć się jak prawdziwi odkrywcy. Agata Kurzańska
MORZE MARTWE To tak naprawdę jezioro, które kiedyś nazywano Diabelskim. Nie znajduje się w nim życia. Zasolenie jest tu tak duże, że wchodząc do wody automatycznie unosimy się na powierzchni. W ramach ciekawostki powiem, że rzymski ce-
16 MARZEC 2019
Fot. arch. pryw.
UNIWERSYTET uniwersytet >>STUDENCI studenci > kultura > sport Studenci dla Rzeczypospolitej
Gdzie jest granica między patriotyzmem a nacjonalizmem? Uznają się za konserwatystów i republikanów. W wyścigu o fotel prezydencki poparli Andrzeja Dudę, a trzy lata później opowiedzieli się za kontrowersyjną ustawą o szkolnictwie wyższym. Inicjatywa „Studenci dla Rzeczypospolitej” już od dziewięciu lat zrzesza młodych z całej Polski. Podkreślają oni, że państwo jest dla nich najwyższą wartością. Na stronie internetowej stowarzyszenia czytamy, że jego misją jest rozwijanie społeczeństwa obywatelskiego oraz wspieranie nowoczesnego patriotyzmu. A cele? Zainteresowanie młodych ludzi życiem publicznym oraz wzbudzenie w nich świadomości politycznej, gospodarczej i historycznej. – Organizujemy debaty, wykłady, prelekcje na tematy istotne z punktu widzenia Polski jako naszej Ojczyzny. Staramy się być aktywnym uczestnikiem debaty publicznej i poprzez wszelkie możliwe sposoby – także media społecznościowe – promować postawę patriotyczną młodego pokolenia – podkreśla Wojciech Kawalec, prezes krakowskiego oddziału stowarzyszenia. WIARA W BOGA I CHRZEŚCIJAŃSKIE IDEAŁY Swoje początki organizacja datuje na 2010 rok, a pierwszym jej ośrodkiem został Kraków. Do dzisiaj w stolicy małopolskiego znajduje się główna siedziba SdR. Przez ostatnie dziewięć lat sporo się jednak zmieniło. Powstało siedem nowych oddziałów, rozmieszczonych w największych akademickich miastach w Polsce. Jego członkowie nie tylko pochodzą z różnych regionów i uczelni w kraju, ale czasem posiadają też odmienne zainteresowania, poglądy polityczne czy przekonania. Jest to o tyle interesujące, że wartościami przyświecającymi SdR jest oficjalnie wiara w Boga, chrześcijańskie ideały i patriotyzm. – Nie mamy ustalonej jednej linii politycznej. Dzięki temu możemy owocnie dyskutować między sobą i szukać pewnych kompromisów politycznych. Jeśli chodzi o wiarę w Boga i ideały chrześcijańskie, są one nierozerwalnie związane z historią i kulturą naszej Ojczyzny, dlatego nie Fot. materiały studentów dla RP
da się od nich odciąć mówiąc o patriotyzmie – przekonuje Wojciech Kawalec. Przy stowarzyszeniu aktywnie działa około stu członków. W krakowskim okręgu w projekt angażuje się wielu studentów Uniwersytetu Jagiellońskiego. – Dzięki tej inicjatywie mogę aktywnie działać w życiu polityczno-społecznym, a także poszerzać horyzonty w zakresie wielu dziedzin, np. gospodarki, geopolityki czy historii – mówi Kamil Giera, student prawa na UJ. POPARCIE DLA ANDRZEJA DUDY Członkowie SdR wprowadzili w życie takie projekty jak np. „First to save”, przypominający o dokonaniach Polaków w ratowaniu Żydów podczas II wojny światowej. Ich autorskim pomysłem są też „Namioty Wyklętych”, cykl wydarzeń i spotkań upamiętniających Żołnierzy Niezłomnych. Wyrazisty i mocny w przekazie charakter działań osób zrzeszonych w stowarzyszeniu skłania do zastanowienia, czy nie zostaje przekroczona cienka granica między patriotyzmem a nacjonalizmem. – Można by się długo zastanawiać nad teoretycznymi pojęciami, ale my po prostu chcemy służyć Polsce i rozwijać się w celu budowania lepszej przyszłości w naszym kraju. Patriotyzm i nacjonalizm to teoretyczne pojęcia, a my po prostu chcemy służyć Polsce i rozwijać się w celu budowania lepszej przyszłości w naszym kraju – argumentuje prezes krakowskiego oddziału. – Patriotyzm to służba Polsce, a nacjonalizm wiąże się z bezkrytycznym
wywyższaniem własnego państwa umniejszania wartości innych narodów. Taka postawa nie ma miejsca w naszym stowarzyszeniu – zapewnia Aleksandra Borek, studentka prawa na UJ. Pod lupę należy wziąć także deklarowaną niezależność polityczno-światopoglądową „Studentów dla Rzeczypospolitej”. Oprócz szeroko zakrojonych patriotycznych akcji organizacja często też angażuje się w społeczną debatę dotyczącą bieżących spraw. W 2015 roku oficjalnie udzieliła poparcia Andrzejowi Dudzie w czasie kampanii prezydenckiej. Opowiedziała się również za wzbudzającą kontrowersje w środowisku akademickim ustawą o szkolnictwie wyższym. – Oczywiście, charakter organizacji i nasze cele statutowe pozycjonują nas w jakimś miejscu na mapie polityczno-społecznej, ale nie wiąże się to z działaniem na rzecz jakiegokolwiek ugrupowania politycznego. Obecnego prezydenta poparliśmy, bo zaakceptował dokument programowy „Wizja młodego pokolenia”, który współtworzyliśmy. Jeśli chodzi o tzw. Ustawę 2.0., to zostaliśmy zaproszeni do współdziałania przy formułowaniu jej treści, z czego skorzystaliśmy. Ponadto uważam, że reforma jest niezbędna dla zwiększenia prestiżu uczelni – tłumaczy Kawalec. Szczegóły funkcjonowania stowarzyszenia, w tym zasady rekrutacji, znajdują się na stronie internetowej: www.studencidlarp.pl. Adrian Burtan
MARZEC 2019 17
uniwersytet > studenci > KULTURA > sport Rekomendacje kulturalne dziennikarzy „WUJ-a”
Kim są „Oni”?
Ślady przemijania
Powrót imigranta
Imprezy pełne rozpusty i przepychu, piękne kobiety i wielkie bogactwo, a w centrum tego wszystkiego najbardziej rozpoznawalny włoski polityk i jego świta. Paolo Sorrentino, zdobywca Oscara za arcydzieło “Wielkie piękno”, maluje groteskowy portret Silvio Berlusconiego. Gdybym miała podać jeden powód, z racji którego warto wybrać się na film, bez chwili zastanowienia byłaby to rola Toniego Servillo. Berlusconi w jego wykonaniu jest cynikiem, manipulatorem i jak sam siebie nazywa „sprzedawcą marzeń”. Nie jest to jednak postać jednoznacznie negatywna. Z jednej strony to skorumpowany przedsiębiorca i polityk zamieszany w afery przestępcze, a z drugiej przyjemny starszy pan, który jest świadomy swojej pozycji i wykorzystuje ją by czerpać z życia pełnymi garściami. Servillo wraz z Sorrentino próbują pokazać go jako mężczyznę, którego życie mimo luksusu i przepychu jest w gruncie rzeczy smutne, samotne i puste. Film niezwykle wciągający. Przez pierwszą godzinę Berlusconi w ogóle nie pojawia się na ekranie: jest człowiekiem legendą. W centrum obrazu znajduje się Sergio, biznesmen i sutener. Marzy, by wyrwać się z prowincji i dostać się do Wielkiego Świata, który reprezentuje dla niego Silvio. W tym celu Sergio zadłuża się, przenosi się do Rzymu, kupuje dziesiątki kilogramów kokainy, gromadzi setki atrakcyjnych kobiet i organizuje przyjęcia, mające zachwycić stolicę i przyciągnąć uwagę samego Berlusconiego. Na uwagę zasługuje także rola Kasi Smutniak, aktorki polskiego pochodzenia. Jak to bywa u Paolo Sorrentino, najlepsze sceny to te, w których nie padają słowa. Muzyka w połączeniu z obrazami sprawia, że obcujemy z kolejnym wielkim dziełem włoskiego reżysera. Agata Kurzańska „Oni”, reż. Paolo Sorrentino, 2018, Włochy
Co pozostaje po ludziach, których już z nami nie ma? Trochę zdjęć, setki kupowanych przez nich rzeczy codziennych, ubrań, płyt… i miliony wspomnień. Autor książki „Rzeczy, których nie wyrzuciłem” udowadnia, że gromadzone za życia przez ludzi przedmioty nie tylko są pozostałością po tych, których wśród nas zabrakło. Za każdym z nich kryje się coś więcej – są w stanie ułożyć historię o właścicielach, ich zawiłych losach i skomplikowanych cechach charakteru. Jednak rzeczy materialne w istocie są tylko tłem prawdziwej historii, która opowiada o uczuciach autora względem zmarłej matki. Mimo przewrotnego tytułu, to ona wychodzi na pierwszy plan opowieści, a uporządkowanie jej dobytku umożliwia pisarzowi ubranie w słowa łączącej ich, skomplikowanej relacji. Sylwetka bohaterki ukazana jest z perspektywy nie tylko pozostałych po niej rzeczy codziennego użytku, ale i ulubionej literatury. Marcin Wicha pokazuje, że nawet w ulubionych książkach tkwi tajemna wiedza o tych, którzy po nie sięgają. Czasem robią to wielokrotnie, co stanowi formę rytuału, odpowiadającego ich aktualnym stanom emocjonalnym. Zbiór esejów autora jest zlepkiem wspomnień z jego złożonej więzi z matką. Przelane są one jednak w pozbawiony sentymentalizmu sposób, bo tego rodzicielka nie tolerowała. Całość stanowi próbę uporządkowania śladów przeszłości, które poprzez retrospekcję wspominane są na nowo, a także oswojenia się z nieuchronnym procesem przemijania. Książka została uhonorowana szeregiem wyróżnień m. in: Nagrodą Literacką Nike i Paszportem „Polityki” w kategorii Literatura. Joanna Pawlik Marcin Wicha, „Rzeczy, których nie wyrzuciłem”, Wydawnictwo Karakter, Kraków 2017
Dochodowa praca grafika w niemieckiej firmie, eleganckie przyjęcia, zazdrosne spojrzenia kolegów po fachu – tak wyglądało życie Karola Tracza. Pewnego dnia trafił do szpitala z wylewem, w wyniku którego stracił pamięć. W tym momencie, jak sam mówi, jego dusza opuściła ciało i wzniosła się ponad nie. Jednak, ku zaskoczeniu niemieckich lekarzy, główny bohater książki Wojciecha Kudyby „Imigranci wracają do domu”, powrócił do normalnego życia. Po długim czasie, kiedy pozostawał w śpiączce, musiał od nowa uczyć się wszystkiego i dojść do tego, kim naprawdę jest. Polakiem czy Niemcem? Imigrantem czy zasymilowanym obywatelem? Człowiekiem sukcesu skupionym na własnych potrzebach czy dobrodusznym starszym panem? Autor, porównując stan śpiączki ze śmiercią, pokazuje, że obydwa te zjawiska budzą w ludziach podobne emocje – strach i wycofanie. Opisując proces rehabilitacji i powrotu do normalnego życia, wzbudza w czytelniku respekt dla tych wszystkich, którzy przeszli tę próbę cierpliwości i samozaparcia. Ale wielowątkowa opowieść o losach Karola Tracza to również refleksja nad sytuacją Polaków, emigrujących w poszukiwaniu lepszych warunków życia, ich stosunkiem do opuszczonej ojczyzny i trudności napotykanych po powrocie. Gawędziarska narracja, bogata w anegdotki i humor rozładowujący napięcie wynikające z powagi poruszanych tematów sprawią, że z przyjemnością śledzi się historię Karola Tracza. Jeżeli bliski Ci jest temat ludzi pogrążonych w śpiączce albo, wręcz przeciwnie, nic nie wiesz o tym, jak wygląda ich codzienność, sięgnij koniecznie po najnowsze dzieło Wojciecha Kudyby. Możesz po nie sięgnąć także wtedy, gdy odbyte w czasie przerwy semestralnej spotkania wzbudziły u Ciebie refleksję nad życiem z dala od rodzinnego gniazda. Proza Wojciecha Kudyby to świetny pomysł na pierwszą (i nie ostatnią) w nowym roku lekturę. Marcelina Koncewicz Wojciech Kudyba, „Imigranci wracają do domu”, Państwowy Instytut Wydawniczy, 2018
18 MARZEC 2019
uniwersytet > studenci > kultura > SPORT
Futsal kobiet
Futsalistki AZSu będą bronić mistrzostwa Polski O nietypowym sporcie
„Mają nas za wariatów”. Jak się gra w hokej podwodny? Najpierw zakładają płetwy i maskę z rurką. Potem zanurzają się pod wodę. Już widzą krążek, pędzą ku niemu jak piranie w stronę swojej ofiary. Zdobywają gola. I już jest po wszystkim. Od początku zakochałam się w tym sporcie – mówi o hokeju podwodnym Ola Dyras, była studentka Collegium Medicum UJ, teraz zawodniczka „Krakowskich Smoków”. – Widziałam, że tam jest jakiś krążek i że gra się pod wodą. Myślałam, że będzie miało to coś wspólnego z ping-pongiem, tam paletki są podobne do tych kijków. Sam krążek okazał się ciężki. Mam dobry backhand, ale nie przełożyło się to na wodę. Maska i rurka też okazały się nowym doświadczeniem. Wcześniej używałam ich tylko do oglądania rybek pod wodą – dodaje. Hokej podwodny w Polsce uprawia coraz więcej osób, choć, nie ma co ukrywać, jest to sport dość mało popularny i... nietypowy. To, co jest Ci potrzebne do jego uprawiania to: płetwy (to, co ludzie nazywają łyżwami), maska z rurką i rękawice ochronne (bez nich może trochę boleć, jak dostanie się pod wodą w rękę ponad kilogramowym krążkiem). Każdemu graczowi przyda się też krótki charakterystyczny kijek; czymś ten krążek trzeba odbijać. Parę miesięcy temu w Krakowie powstał klub hokeja podwodnego – „Krakowskie Smoki”. W „Smokach” gra też parę osób związanych z Uniwersytetem Jagiellońskim, np. wieloletni redaktor naczelny tego pisma Bartek Borowicz. – Uprawiałem różne sporty. Ale hokej podwodny to jest to! Przyznam szczerze, że jestem słabym zawodnikiem i każda drużyna, do której dołączam, zajmuje ostatnie miejsce na najbliższym turnieju, ale przynajmniej bawię się świetnie. Przy niezdrowym trybie życia hokej pozwala trzymać formę. Znam większość zawodników uprawiających tę dyscyplinę, wszyscy sobie nawzajem pomagamy i to jest w tym najlepsze – twierdzi Bartek. Jak sport, to zasady. Standardowo podczas meczu gra sześciu graczy w jednej drużynie, rozgrywka międzynarodowa to dwie połowy po piętnaście minut, mecze krajowe trochę krócej, po osiem minut. Rywalizacja rozpoczyna się od zmasowanego ataku obu drużyn na znajdujący się na środku basenu krążek. Wygląda to trochę jak atak piranii na upatrzoną ofiarę. Ta drużyFot. Aleksandra Dyras (2), UE Katowice
na, która pierwsza dopadnie krążek, rozpoczyna grę. Oficjalnie mówi się, że hokej podwodny jest sportem niekontaktowym. Do momentu, kiedy przyjdzie się na trening „Smoków” i zobaczy, że ilość uderzeń płetwą czy krążkiem rośnie wprost proporcjonalnie do szybkości gry. Czy w takim razie mamy do czynienia z kontuzjami? – Nie, chyba nie (śmiech). W przeciwieństwie do jazdy na nartach, piłki czy biegania nie grozi mi chyba zerwanie więzadła krzyżowego. Moim zdaniem ryzyko jest dużo mniejsze i obym się nie pomyliła – przyznaje Ola. Ludzie obserwujący pierwszy raz te uniki, zrywy czy zwody pod wodą, mają ich czasem za wariatów. – Nie dziwię się, że ludzie mają nas za wariatów, widząc grupkę osób taplających się w wodzie i wymachujących płetwami. To dziwnie wygląda tylko z zewnątrz. Pod wodą sytuacja zaczyna być bardziej naturalna. Mimo rywalizacji ten sport mnie wycisza, naprawdę! Pod wodą słyszy się inaczej – jest inna percepcja – przekonuje dalej Ola. Mimo „szaleństwa” tego sportu, warto choć na moment zagłębić się w specyfikę tej młodej w Polsce dyscypliny, może nawet spróbować przyjść na trening i wejść pod wodę. Jak zapewniają zawodnicy, nikt jeszcze tego nie pożałował. Treningi „Smoków” odbywają się w każdy wtorek o godz. 21 na basenie YMCA na ulicy Krowoderskiej 8 w Krakowie. Adrian Burtan
Piłkarki halowe AZS Uniwersytetu Jagiellońskiego zagrają w turnieju finałowym Akademickich Mistrzostw Polski. Zawodniczki pewnie wygrały ostatnie zawody eliminacyjne, których gospodarzem była nasza uczelnia. Do rozgrywek organizowanych w dniach 24-27 stycznia zgłosiło się 17 zespołów z południowej Polski, w tym, nie licząc UJ, 4 z Krakowa. W turnieju finałowym wystąpi 7 najlepszych drużyn, a wśród nich będzie aż trójka reprezentantów Krakowa – UJ, AGH i UEK. Pewny awans naszych piłkarek nie był zaskoczeniem, dziewczyny będą bowiem bronić w tym roku tytułu mistrzowskiego. Finałowe rozgrywki zaczną się 21 lutego i zakończą 24, a miastem-gospodarzem będzie Opole. Trzeba jeszcze wspomnieć, że w najlepszej piątce turnieju kwalifikacyjnego znalazły się 2 reprezentantki UJ – Klaudia Kubaszek wybrana najlepszą zawodniczką i Karolina Klabis uznana za najlepszą bramkarkę. Grzegorz Jarecki
Akademickie Mistrzostwa Polski – szachy
Medale dla szachistów z UJ Podczas Akademickich Mistrzostw Polski reprezentacja szachistów naszej Alma Mater osiągnęła najlepszy wynik w historii startów. W klasyfikacji generalnej drużyna zdobyła brązowy medal, co przełożyło się na złoty medal w typie uniwersytety. Wydarzenie odbyło się w dniach 18-20 stycznia w Chorzowie. W turnieju startowało 41 drużyn z całej Polski, a w zawodach indywidualnych uczestniczyło łącznie 81 kobiet i 231 mężczyzn. Spośród naszych zawodników najlepsi okazali się: Mariola Woźniak, zdobywając 5. miejsce w klasyfikacji ogólnej oraz 2. miejsce w typie uniwersytety kobiet oraz Maciej Brzeski, który zajął 10. miejsce w klasyfikacji ogólnej mężczyzn oraz 3. miejsce w typie uniwersytety.W składzie reprezentacji Uniwersytetu Jagiellońskiego wystąpili następujący zawodnicy KU AZS UJ: Piotr Mucha, Jerzy Kyć, Maciej Brzeski, Dominik Marczuk, Marcin Chmiel, Adam Chojnia oraz Mariola Woźniak, Sabina Jabłońska, Julia Borowczyk i Kinga Kasperek. Joanna Pawlik MARZEC 2019 19
Fotoreportaż Kraków. Tu studiuję. zdjęcia: Iza Olczyk