Pismo Studentów WUJ - Wiadomości Uniwersytetu Jagiellońskiego, październik 2024

Page 1


ChatGPt a twórczość studentów  str. 8

Oczekiwania „zetek” wobec rynku pracy   str. 11

rozmowa z Dominikiem Czają, medalistą olimpijskim  str. 23

Na początek chcę wspomnieć o…

Nowy rok akademicki jest porą powrotu do studenckich obowiązków i dzielenia czasu prywatnego z uczelnianym harmonogramem. Październik to również ważny moment dla nas – redakcji – bo właśnie wtedy zaczynamy dostarczać Wam po wakacyjnej przerwie najciekawsze i wartościowe informacje –i to nie tylko z uniwersyteckich murów.

Kilka lat temu postawiliśmy sobie w redakcji ambitne zadanie. Chcieliśmy stać się magazynem studenckim o społecznym rysie, w którym wartość odnajdzie zarówno student amerykanistyki czy filologii polskiej, jak i młody człowiek spoza UJ, a nawet ktoś jeszcze dojrzalszy. Dlatego naszym celem nie jest dziś pisanie wyłącznie o tym, co dzieje się w naszej uczelnianej społeczności. To oczywiście rdzeń działalności „WUJ-a”, obszar, od którego zaczynamy dyskusje na kolegiach redakcyjnych, niemniej pisanie tylko o uniwersytecie skazywałoby nas na zamykanie się w bańce. A tego nie chcieliśmy.

Wspomniane parę lat temu zdecydowaliśmy, że „WUJ” będzie uniwersalny. Że będziemy pisać o ważnych dla młodych ludzi problemach, z którymi utożsami się także starszy czytelnik. Efekty zmiany tego kierunku widać co miesiąc. Na łamach magazynu przeczytacie liczne reportaże m.in. o ekologii, języku, wyzwaniach młodzieży, sztucznej inteligencji czy kulturze definiującej współczesność. Nie boimy się podejmować istotnych i trudnych tematów – reagowaliśmy i opisywaliśmy m.in. problem migracyjny na naszej wschodniej granicy, reakcje społeczności ukraińskiej po wybuchu wojny czy pochylaliśmy się nad problematyką autyzmu i zdrowia psychicznego. Wszystko w „studenckiej” perspektywie, ale na tyle szerokiej, by mógł się w tym po trochę odnaleźć każdy. Magazyn społeczny – to brzmi dumnie i poważnie, jednak taki właśnie był nasz cel. Tematyka ludzi i relacji od zawsze była nam bliska, bo też „WUJ” chce być blisko człowieka, opisywać go, rozmawiać o wątpliwościach i tłumaczyć w pewnym sensie rzeczywistość. Brzmi nieco patetycznie, wiem, ale wydaje mi się, że przy-

Naszym celem nie jest dziś pisanie wyłącznie o tym, co dzieje się w naszej uczelnianej społeczności. To oczywiście rdzeń działalności „WUJ-a”, obszar, od którego zaczynamy dyskusje na kolegiach redakcyjnych, niemniej pisanie tylko o uniwersytecie skazywałoby nas na zamykanie się w bańce. A tego nie chcieliśmy.

wilej tłumaczenia świata nie jest dziś zarezerwowany wyłącznie dla wielkich redakcji czy znanych autorytetów. Działając w naszym mikroświecie i będąc blisko młodych ludzi, wiemy, jak o nich pisać i co jest dla nich ważne. I te wnioski oraz obserwacje staramy się w jak najbardziej rzetelny sposób przenosić na słowa.

Dlatego mam nadzieję, że i w tym roku akademickim nie zejdziemy z obranej drogi. Nadal będziemy proponować Wam jakościowe pismo, które akcentuje problemy młodych ludzi oraz kwestie dla nich istotne. Już w pierwszym, październikowym wydaniu, które właśnie eksplorujecie, czeka na Was wiele wartościowej

treści. Przeczytacie m.in. materiał o ChatGPT i tym, czy czatboty mają siłę pisania za studentów prac dyplomowych. Znajdziecie też niezwykle istotny tekst o cyberoszustwach oraz sposobach, jak można się przed nimi chronić. Piszemy również o oczekiwaniach pokolenia Z wobec rynku pracy, który niekoniecznie rozpieszcza absolwentów studiów. Nie brakuje także często podejmowanego przez nas wątku kondycji mentalnej – a to za sprawą artykułu o tym, jakiego języka używać wobec osób w kryzysie psychicznym. W innym z tekstów nasza redakcyjna koleżanka opowiada o swoich doświadczeniach pobytu na specjalnym programie w Stanach Zjednoczonych.

I pewnie jeszcze niejeden materiał z USA pojawi się na łamach „WUJ-a” w kolejnych miesiącach. Zachęcamy Was do częstego sięgania po nasz magazyn. Mamy nadzieję, że lektura reportaży, wywiadów czy felietonów przybliży Wam nie tylko akademicką społeczność uniwersytetu, ale też pozwoli skupić się choć na chwilę na ważnych społecznie tematach. Życzymy Wam powodzenia i wszystkiego, co najlepsze, w tym roku akademickim. Studia to wspaniały czas rozwijania zainteresowań i odkrywania własnej tożsamości. Na pewno będzie co wspominać. 

szukamy dzieNNikarzy, rysowNików i fotografów

Publikuj w „wuJ‑u”!

Redakcja pisma „WUJ – Wiadomości Uniwersytetu Jagiellońskiego” poszukuje młodych dziennikarzy chętnych do współpracy. Szukamy osób piszących, fotografujących oraz rysowników. Jesteśmy otwarci na tych, którzy mają swoje pomysły na materiały, ale podpowiemy też, o czym warto napisać. Skupiamy się na tematach związanych ze studentami i naszą uczelnią. Zapraszamy do współtworzenia pisma wydawanego od 1990 roku na Uniwersytecie Jagiellońskim. Zainteresowane osoby prosimy o kontakt pod adresem e-mail wuj.redakcja@gmail.com. Do zobaczenia w redakcji!

wiesz, że dzieje się coś ciekawego?

Daj nam znać!

Organizujesz ciekawą inicjatywę na UJ, którą chcesz nagłośnić? Wiesz, że na UJ powstaje coś, co warto przedstawić naszej społeczności akademickiej?

Znasz kogoś z naszej uczelni, kto ma niecodzienną pasję lub dokonał czegoś wyjątkowego? Ruszasz z nowym projektem, skierowanym do studentów? Skontaktuj się z nami pod adresem wuj.redakcja@gmail.com, przesyłając szczegóły. Chętnie pomożemy!

Pismo Studentów „WUJ – Wiadomości Uniwersytetu Jagiellońskiego”.

Redakcja: ul. Piastowska 47, 30-067 Kraków

Wydawca: Fundacja Studentów i Absolwentów UJ „Bratniak”

e-mail: wuj.redakcja@gmail.com; tel. 668 717 167

Strony internetowe: www.issuu.com/pismowuj oraz www.facebook.com/pismowuj

Redaktor naczelny: Adrian Burtan

Zespół: Justyna Arlet-Głowacka, Ewa Zwolińska, Klaudia Katarzyńska, Izabela Biernat, Martyna Lalik, Karolina Iwaniec, Lucjan Kos (foto), Marta Kwasek, Martyna Szulakiewicz-Gaweł (foto), Krzysztof Materny, Oliwia Wójciak, Emilia Czaja (foto), Wojciech Skucha, Tomasz Łysoń, Alicja Bazan, Weronika Adamek, Wojciech Seweryn, Maja Andrzejak, Helena Iskra, Wiktoria Piwowarska, Iwona Łaciak

Korekta: Ewa Zwolińska, Maja Andrzejak

Okładka: Emilia Czaja

Reklama: wuj_reklama@op.pl

Numer zamknięto: 2 października 2024 roku

Rys. Jadwiga Wąsacz

Co nowego na uJ?

Badaczka z uJ pomoże budować metro

Wśród 17-osobowego składu Rady Naukowo-Technicznej ds. Budowy Metra w Krakowie pojawiła się dr hab. Marta Smagacz-Poziemska, prof. UJ, socjolożka i dyrektorka Instytutu Socjologii UJ. Jej interdyscyplinarne badania nad miastem i przestrzenią miejską, a także współpraca z lokalnymi i międzynarodowymi instytucjami mają przyczynić się do efektywnego planowania tej inwestycji. Rada, której członkowie nie będą pobierać wynagrodzenia za spotkania i bieżące doradztwo, co kwartał będzie opiniować kwestie związane z budową i eksploatacją metra. Dr hab. Smagacz-Poziemska angażuje się w liczne projekty badawcze, a od blisko 20 lat współpracuje z wieloma instytucjami publicznymi oraz organizacjami pozarządowymi w roli ekspertki i badaczki. Od 2021 roku zasiada również w Radzie Strategii Rozwoju Krakowa.

wsparcie dla powodzian

We wrześniu w południowej i południowo-zachodniej Polsce przeszła katastrofalna w skutkach fala powodziowa, która spowodowała ogromne straty materialne dla wielu mieszkańców tych rejonów. Władze UJ zdecydowały o podjęciu działań na rzecz studentów i doktorantów, którzy padli ofiarą klęski żywiołowej. Wśród nich przewidziana jest pomoc materialna: zapomoga, stypendium socjalne i zwolnienie z opłat za usługi edukacyjne; pomoc w procesie studiowania, jeśli ze względu na skutki powodzi studenci będą mieli trudność z rozpoczęciem nauki w październiku, oraz pomoc psychologiczna. Ponadto władze UJ zachęcają do włączenia się w zbiórkę dla ofiar powodzi organizowaną przez miasto Kraków. Więcej informacji na temat działań pomocowych można znaleźć pod adresem www.uj.edu.pl

Międzynarodowe studia doktorskie

na wBBiB uJ

Wydział Biochemii, Biofizyki i Biotechnologii UJ uzyskał prestiżowy grant HORIZON-MSCA-2023-COFUND na międzynarodowe studia doktoranckie „Multilevel approaches to understanding chronic inflammatory diseases” (MAP-ID).

Projekt jest jednym z 27 zakwalifikowanych do finansowania spośród 106 zgłoszeń. MAP-ID wspiera mobilność doktorantów, którzy będą realizować badania w renomowanych instytutach naukowych w Europie i USA. Program obejmuje także współpracę z firmami biotechnologicznymi. Umowa między Uniwersytetem Jagiellońskim a Komisją Europejską została podpisana przez obie strony 29 sierpnia. Warto dodać, że MAP-ID jest jedynym projektem z Polski, który uzyskał finansowanie w ramach programu HORIZON-MSCA-COFUND w latach 2021–2023. Koordynatorem naukowym projektu jest dr hab. Aneta Kasza, prof. UJ.

rektor uJ przewodniczącym jednej z komisji KrAsP

Prof. Piotr Jedynak, który od tego roku akademickiego pełni funkcję rektora Uniwersytetu Jagiellońskiego, został wybrany przewodniczącym Komisji ds. Organizacyjnych i Legislacyjnych na Konferencji Rektorów Akademickich Szkół Polskich. KRASP jest przedstawicielem środowiska akademickiego, który odgrywa znaczną rolę w kreowaniu polityki naukowej w Polsce. Zrzesza rektorów ze 110 szkół wyższych, na których czele stoi prof. Bogumiła Kaniewska – rektor Uniwersytetu im. Adama Mickiewicza w Poznaniu. Zadaniem Konferencji jest obrona tradycyjnych wartości akademickich. KRASP stoi na straży zasad etyki zawodowej i konstytucyjnej zasady autonomii szkół wyższych, gwarantującej im prawo do określania własnego stanowiska we wszystkich sprawach dotyczących społeczności akademickiej lub ją interesujących.

Do naukowych zainteresowań prof. Piotra Jedynaka należy zarządzanie: ryzykiem, strategiczne, zasobami ludzkimi oraz w szkolnictwie wyższym.

walka z wypaleniem zawodowym

W Polsce około 2/3 osób pracujących odczuwa symptomy wypalenia zawodowego. Uniwersytet Jagielloński postanowił uruchomić platformę StrongUJ, której celem jest przeciwdziałanie tej chorobie cywilizacyjnej. Platforma opracowana przez zespół pod kierunkiem dr hab. Krystyny Golonki, prof. UJ, oraz dr Bożeny Gulli oferuje narzędzia diagnostyczne i wsparcie psychologiczne dla osób, które odczuwają stres w pracy lub wypalenie zawodowe. Główną ideą internetowej platformy jest zwiększenie świadomości pracowników i pracodawców na temat zdrowia psychicznego. Użytkownicy będą mogli samodzielnie ocenić stopień wypalenia oraz uzyskać zalecenia, a w razie potrzeby skorzystać z konsultacji ze specjalistą. Platforma jest już dostępna pod adresem stronguj.project.uj.edu.pl.

Źródło informacji: uj.edu.pl

autorka: MArtynA LALik

iNauguracja 661. roku akademickiego Na uj

Nowy rok, nowy rektor, nowe wyzwania i plany

Inauguracja 661. roku akademickiego na UJ odbyła się 1 października 2024 r. Otworzył ją prof. Piotr Jedynak – nowo wybrany rektor Uniwersytetu Jagiellońskiego – pierwszy od 100 lat, który reprezentuje nauki ekonomiczne.

Uroczystość w Auditorium Maximum poprzedziła msza święta w kolegiacie św. Anny, a po niej tradycyjny już orszak profesorski przemierzył ulice Krakowa. To jedyna okazja w roku, aby zobaczyć profesorów i władze Uniwersytetu Jagiellońskiego występujących publicznie w tradycyjnych strojach akademickich, które różnią się między sobą tylko kolorem, charakterystycznym dla każdego wydziału.

Czas podsumowań Ważnym wydarzeniem, które towarzyszy inauguracji roku akademickiego, jest przemówienie rektora naszej Alma Mater. W tym roku prof. Piotr Jedynak rozpoczął przemówienie od podsumowania kadencji swojego poprzednika – prof. Jacka Popiela. Wskazał na trudności, z jakimi musiała zmierzyć się poprzednia kadencja władz rektorskich i dziekańskich. Wspominał pandemię COVID-19 i wojnę w Ukrainie, ale zaznaczył, że pomimo tego trudnego czasu nasz Uniwersytet skutecznie kontynuował

swoją misję naukową i edukacyjną, a nawet stawał się pionierem w wielu dziedzinach, chociażby podczas badań nad koronawirusem. Piękne były również słowa o wspólnocie akademickiej, która potrafiła zjednoczyć się i pomóc zaatakowanej w lutym 2022 roku ludności ukraińskiej.

Nowy rok akademicki –nowe wyzwania

Rektor Uniwersytetu Jagiellońskiego w swoim przemówieniu wymienił szereg wyzwań, które stoją przed uczelnią w latach 2024–2028. Wspomniał o konieczności oceny skutków wprowadzenia tzw. Ustawy 2.0 – która związana jest z reformą szkolnictwa wyższego – oraz analizy zmian w prawie, które wpływają na szkolnictwo wyższe czy demograficzne spadki liczby studentów. Zwrócił też uwagę na rosnące koszty utrzymania uczelni oraz potrzebę alternatywnych źródeł finansowania. Poruszył również istotny z perspektywy studentów problem związany z finansowym utrzymaniem się społeczności

Nowy rektor wskazał na trudności, z jakimi musiała zmierzyć się poprzednia kadencja władz rektorskich i dziekańskich. Wspominał pandemię COVID-19 i wojnę w Ukrainie, ale zaznaczył, że pomimo tego trudnego czasu nasz Uniwersytet skutecznie kontynuował swoją misję naukową i edukacyjną.

akademickich na studiach. Rektor powiedział o trudnej sytuacji materialnej studentów i wskazał na działania podejmowane przez uczelnię, aby temu zapobiec. Wśród nich wymienił zakup nowego domu studenckiego przy ul. Racławickiej 9a.

roku akademickiego to jedyna okazja w roku, aby zobaczyć profesorów i władze Uniwersytetu Jagiellońskiego występujących publicznie w tradycyjnych strojach akademickich.

Prof. Jedynak postawił sobie za cel również przekształcenie uczelni w ośrodek akademicki przodujący w Europie, który wyróżniałby się „doskonałością naukową i dydaktyczną”. Z tego powodu pragnie uczynić UJ bardziej konkurencyjnym, otwartym na innowacje, aktywnie współpracującym z otoczeniem społeczno-gospodarczym oraz zdolnym do adaptacji w sytuacjach kryzysowych. Rektor podkreślił także znaczenie rozwoju infrastruktury dydaktycznej, badawczej i sportowej, w tym nowych obiektów na kampusach oraz projektów, które są w trakcie realizacji (rozbudowa Centrum Kultury Rotunda i Kampusu Collegium Medicum).

Podczas uroczystej inauguracji nowego roku akademickiego dokonano immatrykulacji studentów reprezentujących wszystkie wydziały Uniwersytetu, a także wręczono nagrody Rektora UJ „Laur Jagielloński”. Złoty medal „Plus ratio quam vis” otrzymał prof. Jacek Popiel. Wydarzenie zostało zwieńczone wykładem inauguracyjnym pt. „Typowe i atypowe struktury w teorii kwantowej”, który wygłosił prof. Karol Życzkowski. 

Emilia Czaja
autorka: MArtynA LALik
Inauguracja

ceN trum d ostęp N ości uj

wsparcie w uniwersyteckich murach. Co oferuje Centrum Dostępności uJ?

Uniwersytet tworzą ludzie. W całej różnorodności składającej się na cechy każdego człowieka nie można jednak zapominać o indywidualnych trudnościach, z jakimi borykamy się wszyscy –zarówno studenci, jak i osoby spośród profesorskiego grona. Na wsparcie w akademickiej społeczności może liczyć każdy, w tym również osoby z niepełnosprawnościami. Miejscem, do którego warto się zwrócić w tej sytuacji, jest Centrum Dostępności UJ.

Centrum Dostępności UJ to wysoki, nowoczesny i zdecydowanie rzucający się w oczy budynek, który ma swoją inną nazwę: Collegium Paderevianum. Trudno go przegapić, gdyż mieści się na alei Mickiewicza 9A, dokładnie naprzeciwko uczelni AGH i przystanku AGH/UR.

Adaptacja i możliwe udogodnienia

Specjaliści działający w CD są po to, aby ułatwić studentom proces adaptacji na studiach i wesprzeć ich w razie potrzeby. Mają oni wiedzę i potrzebne umiejętności, dlatego też studenci nie pozostaną bez wsparcia. Dotyczy to przykładowo lektoratu, gdzie

studenci głusi lub słabosłyszący, a także niewidomi/słabowidzący mogą korzystać z materiałów multimedialnych, tablic interaktywnych czy czatu, by komunikować się pisemnie. Zajęcia odbywają się w stosunkowo małych grupach, co zwiększa efektywność zajęć. CD UJ proponuje również studentom szereg rozwiązań wykorzystujących nowoczesną technologię, między innymi metody usprawniające naukę, takie jak pomodoro (technika 25 minut), programy umożliwiające dyktowanie notatek, czytniki immersyjne, aplikacje Planner czy Trello. Kreatywna nauka nie ma sobie równych, a tutaj z pomocą przychodzą mapy myśli w programach takich jak Miro czy Canva. Dość ciekawa wydaje się aplikacja MS Lens, dzięki której można fotografować dokumenty, a następnie zapisywać je w formacie PDF. Rozwiązania, jakie proponuje CD UJ, wychodzą naprzeciw studentom i ich różnorodnym potrzebom.

Siedem zasad wsparcia edukacyjnego

Zasady, jakimi kieruje się CD UJ, ukierunkowane są przede wszystkim na dobro studenta. Do siedmiu podstawowych zasad mających usprawnić proces studiowania należą: indywidualizacja, podmiotowość uwzględniająca autonomię studenta, rozwijanie jego potencjału i umiejętności, racjonalność dostosowania (tu chodzi o adaptacje racjonalnie ekonomicznie), utrzymanie standardu akademickiego oraz adaptacje najbliższe standardowemu przebiegowi zajęć. Ostatnia zasada dotyczy równości i wywiązywania się studenta ze swoich obowiązków, którym podlega on bez względu na stopień sprawności.

Jak się zgłosić? Pierwszym etapem są konsultacje. Może się na nie umówić każdy student, który tego potrzebuje. Podczas spotkania z doradcą omawiana jest sytuacja danej osoby.

autorka: WiktoriA PiWoWArskA

Analiza ta ma na celu dobór właściwych rozwiązań. Następnie zostają wdrożone konkretne działania, by dostosować proces studiowania do jej potrzeb. Oczywiście należy też złożyć właściwą dokumentację.

Czy warto wybrać się do Centrum Dostępności UJ? – Chciałabym podkreślić, że osoby z różnymi potrzebami, nie tylko związane z autyzmem, mogą potrzebować wsparcia i specjalistycznej opieki. Dlatego warto poinformować naszą społeczność o istnieniu Centrum Dostępności na UJ, gdzie każda osoba z potrzebami może zgłosić się po pomoc i wsparcie. Centrum Dostępności oferuje szeroki zakres usług, które mogą być dostosowane do osób z różnymi potrzebami. Można tam uzyskać racjonalne usprawnienia procesu studiowania, z których sama korzystam – mówi studentka Paulina Kaczmarczyk, znana w sieci jako Atypowa dziewczyna. 

Specjaliści działający w Centrum Dostępności UJ są po to, aby ułatwić studentom proces adaptacji na studiach i wesprzeć ich w razie potrzeby. Mają oni wiedzę i potrzebne umiejętności, dlatego też studenci nie pozostaną bez wsparcia.

jak dobrze zNasz siebie? zrób test mbti

Którą spośród 16 osobowości jestem?

Jako studenci niejednokrotnie zastanawiamy się, czy dokonaliśmy właściwego wyboru w rozmaitych kwestiach: na studiach czy w pracy. W pewnym momencie rozważamy również, kim tak naprawdę jesteśmy i co determinuje naszą tożsamość, jak możemy lepiej poznać świat i wykorzystać nasze talenty. Wsparciem w tych rozważaniach jest znajomość własnego typu osobowości, w czym pomagają profesjonalne testy.

Szwajcarski psycholog Carl Gustav Jung stworzył podwaliny dla MBTI [kwestionariusz pozwalający na określenie typu osobowości; koncepcja MBTI bazująca na teorii Junga wyróżnia 16 typów osobowości – przyp. red.], wyznaczając dychotomię osobowości w postaci introwersji i ekstrawersji. Katharine Cook Briggs i Isabel Briggs Myers rozszerzyły jednak te założenia, kategoryzując zaprezentowane przez psychiatrę preferencje w każdym z szesnastu typów osobowości.

Jak jest z tymi literami?

Założenia MBTI można najkrócej wyjaśnić, kierując się czterema wymiarami. Pierwszy z nich odnosi się do czerpania energii z otoczenia (E) bądź z własnego wnętrza (I). Następnie warto zastanowić się, w jaki sposób gromadzimy informacje – skupiając się na faktach i zmysłach (S) czy koncertując się na całościowym obrazie (N), a także rozważyć, jak podejmujemy decyzje: kierując się uczuciami (F) czy stawiając na obiektywizm, dane i logikę (T). Ostatni wymiar dotyczy stylu życia i interakcji ze światem – czy szybko podejmujemy decyzje, lubimy terminy i plany (J), czy cenimy elastyczność i spontaniczność (P). Oprócz znajomości poszczególnych liter i kategorii warto również znać funkcje kognitywne, które charakteryzują dane typy MBTI. Jest osiem funkcji poznawczych, spośród których cztery mają zwrot introwertywny, a pozostałe – ekstrawertywny. Każdy z nas może korzystać ze wszystkich ośmiu funkcji, jednak mogą być one inaczej ułożone. Znajomość pierwszej funkcji może okazać się pomocna przy określaniu typu osobowości. Funkcje są następujące:

• Fe – ekstrawertyczne odczuwanie, wrażliwość na uczucia innych, harmonia grupowa.

rys. Wiktoria Piwowarska

Funkcja dominująca u typów ENFJ i ESFJ, pomocnicza dla INFJ i ISFJ.

• Fi – introwertyczne odczuwanie, skupienie na własnym wnętrzu i wartościach, częste trzymanie uczuć w sobie. Funkcja dominująca u typów INFP, ISFP, pomocnicza dla ENFP oraz ESFP.

• Ne – ekstrawertyczna intuicja, nastawiona na możliwości i pomysły, bogata wyobraźnia. Funkcja dominująca u typów ENFP, ENTP, pomocnicza u INFP oraz INTP.

• Ni – introwertyczna intuicja, ukierunkowana na wewnętrzną wizję i cel, dąży do głębokiego zrozumienia istoty rzeczy. Dominująca u typów INFJ oraz INTJ, pomocnicza u ENFJ i ENTJ.

• Se – ekstrawertyczna percepcja, ukierunkowana na teraźniejszość i zmysłowe doświadczenia. Funkcja dominująca u typów ESFP, ESTP, pomocnicza u ISFP, ISTP.

• Si – introwertyczna percepcja, porównuje obecne fakty z tym, co zna z przeszłości, ceni komfort. Dominująca u typów ISTJ, ISFJ, pomocnicza u ESTJ, ESFJ.

• Te – ekstrawertyczne myślenie, skupia się na wyznaczaniu celów i efektywnej realizacji. Funkcja dominująca u typów ENTJ i ESTJ, pomocnicza u INTJ, ISTJ.

• Ti – introwertyczne myślenie, skupione na wewnętrznej logice i spójności. Dominująca u typów ISTP oraz INTP, pomocnicza u ESTP i ENTP.

Co o nas mówią testy osobowości?

– Jestem ISFJ i czytając po raz pierwszy opis mojego typu, byłam bardzo zaskoczona, jak wiele elementów do mnie pasuje. Pomogło mi to zrozumieć mój sposób zachowania i wchodzenia w relacje z ludźmi oraz to, dlaczego podejmuję takie, a nie inne decyzje. MBTI można wykorzystać na wiele sposobów, od poznania siebie i innych po planowanie nauki czy wybór zawodu, w którym będziemy czuć się dobrze. Moim zdaniem

warto znać przynajmniej swój typ i orientować się w poszczególnych literkach – mówi Julia, studentka piątego roku.

Sama jestem osobą, którą trudno zakwalifikować do jednego typu. Mam w sobie cechy zarówno ENFJ, jak i ENFP czy ESFJ. Kwalifikując się jednak po literkach i funkcjach, określiłabym siebie jako ENFJ. Tak też widzą mnie najbliżsi. Jako ENFJ cenię sobie obecność ważnych dla mnie osób w moim życiu, mam skłonność do żonglowania pomysłami. Lubię tworzyć dobre i życzliwe relacje z innymi i chcę rozwijać się twórczo, realizując swoje pasje. MBTI pomaga mi odkryć siebie. 

Testy osobowości, które możesz wykonać:

– Test Michaela Caloza, oparty na funkcjach kognitywnych: michaelcaloz.com/personality;

– Test Truity, oparty na standardowym schemacie literowym: truity.com/test/type-finderpersonality-test-new;

– Test Cognitype zakładający porównanie funkcji, w tym wyłonienie tej dominującej: advanced-personality.com/s/test/function-test;

– Test PersonalityMax, który dodatkowo pozwala określić typ inteligencji, preferencje dotyczące używanej półkuli oraz sposobu uczenia się: personalitymax.com/personalitytest;

– Test socjoniki, pozwalający poznać nasze funkcje: sociotype.xyz;

autorka: WiktoriA PiWoWArskA

s tudeN ci i dydaktycy o dużych modelach językowych

Czy ChatGP t napisze za mnie… magisterkę?

autorka: EWA

Zwolińska

W ciągu ostatnich kilku lat duże modele językowe (LLM), nazywane krótko sztuczną inteligencją, stały się częścią naszego życia. ChatGPT, Gemini czy Copilot wkroczyły nie tylko do domów i biur, ale też do szkół i na uczelnie. Zapytaliśmy członków społeczności akademickiej, co o tym sądzą. Do czego studenci i dydaktycy mogą używać piszących botów? Czy w ogóle powinni to robić?

ChatGPT okazuje się szczególnie popularny w pracy nad tekstem. Emilia, która oprócz studiowania psychologii zajmuje się fotografią, używa go do opisu swoich zdjęć w mediach społecznościowych.

– Kiedyś w ogóle nic nie pisałam, ale jak dowiedziałam się, że algorytmy Instagrama promują bardziej posty z opisem, stwierdziłam, że trzeba zacząć. Czasami podpieram się kreatywnością sztucznej inteligencji, zwłaszcza gdy nie mam weny –tłumaczy.

Nie zawsze działa to na zasadzie „kopiuj – wklej”; wygenerowane treści często są tylko inspiracją. W taki właśnie sposób podchodzi do czatu Zuzanna (imię zmienione), studentka pedagogiki specjalnej.

– Gdy pisałam np. esej i brakowało mi pomysłu, pytałam go, czy może mi wymyślić jakiś dodatkowy aspekt, a on podawał temat, którego mogę jeszcze użyć – opowiada. Inną funkcją czatbota, która jej się przydaje, jest wskazywanie synonimów. –Na wcześniejszych etapach edukacji używało się słownika. Teraz, dzięki sztucznej inteligencji, jest to zdecydowanie łatwiejsze –twierdzi.

Program potrafi przeformułować nie tylko pojedyncze słowa, ale też większe fragmenty tekstu. Z tej możliwości korzystają m.in. Anna (imię zmienione) i Julia.

– Znajduję zdanie, które idealnie pasuje do mojej pracy dyplomowej, ale nie chcę, żeby APD wykrył plagiat, więc proszę czat, by mi to sparafrazował – tłumaczy pierwsza z nich, absolwentka neurobiologii. Z kolei Julia, świeżo upieczona doktor chemii, skróciła w ten sposób czas spędzony nad teoretyczną częścią doktoratu.

– Mogłam poprosić ChatGPT o wygenerowanie tekstu na podstawie swoich wcześniejszych

Nasi rozmówcy uważają, że nie jest to dobry pomysł.

prac. Oczywiście nie traktuję tego jako czegoś już gotowego; tekst, który otrzymuję, sama jeszcze mogę przeredagowywać. To jednak i tak dużo szybsze, niż gdybym pisała go od zera – uważa.

Inne popularne wśród naszych rozmówców zastosowania modeli językowych to streszczanie artykułów naukowych, przygotowywanie prezentacji, tłumaczenie tekstów, sprawdzanie pisowni czy pomoc w programowaniu. Programy tego typu mogą też odciążyć dydaktyków, np. przygotowując pytania dla studentów.

– To trudne i czasochłonne, więc świetnie, jeśli można poprosić czat, by zrobił to za mnie. Wtedy mogę poświęcić swój cenny czas na pracę, której AI za mnie nie wykona –twierdzi Julia.

Jak jest z tą magisterką?

Skoro modele językowe tak dobrze radzą sobie z tekstami, to dodajmy trochę kontrowersji: czemu by nie zlecić im napisania całej pracy dyplomowej lub eseju na zaliczenie? Nasi rozmówcy uważają, że nie jest to dobry pomysł. – Ja bym się nie pokusiła o napisanie np. pracy magisterskiej z użyciem AI – mówi Emilia. – Raz, bo nie czułabym, że to moja praca, a dwa, bo myślę, że są już dostępne narzędzia, które pomagają w wykryciu tego, więc to duże ryzyko – argumentuje studentka. Sceptyczna jest również Zuzanna:

– To jeszcze nie ten moment, żeby AI pisała dobre eseje. Testowałam to i da się wyczuć, że taki tekst nie był pisany przez człowieka.

Problemem jest nie tylko specyficzny, sztuczny styl. Modele językowe mają (póki co) dużo poważniejszą wadę: popełniają błędy i przeinaczają fakty. – ChatGPT wskazuje artykuły, które nie istnieją, nie jest w stanie podać źródeł. Zdarzały mi się sytuacje, że mówił totalne bzdury – wylicza Zuzanna. W kontakcie z generatorami tekstów powinniśmy więc stosować zasadę ograniczonego zaufania i weryfikować otrzymane treści.

– Trzeba mieć już jakąś wiedzę w danej dziedzinie, żeby odpowiednio z tego korzystać i móc ocenić, na ile odpowiedź rzeczywiście ma sens – uważa dr Julia. Wtóruje jej dr Paweł Dybała, badacz sztucznej inteligencji i przetwarzania języków naturalnych

Skoro modele językowe tak dobrze radzą sobie z tekstami, to dodajmy trochę kontrowersji: czemu by nie zlecić im napisania całej pracy dyplomowej lub eseju na zaliczenie?

Dr Dybała: – Nie mam problemu z wykorzystywaniem czatbotów przez studentów, dopóki rzecz nie jest plagiatem i wszystko jest zgodne z prawdą. Plagiat ostatecznie i tak wyjdzie w teście systemem antyplagiatowym, a pracy z błędami merytorycznymi nie dopuszczę do obrony, gdyż błędy te wychwyciłby recenzent.

związany z Instytutem Bliskiego i Dalekiego Wschodu UJ:

– Są to narzędzia; jedne działają lepiej, inne gorzej, ale ostatecznie to człowiek ich używa i nie powinien czynić tego bezkrytycznie. To, co wygeneruje nam ChatGPT, i tak musimy sprawdzić, zweryfikować i poprawić – podsumowuje.

Oczyma wykładowców

Do tej pory rozpatrywaliśmy perspektywę twórców treści korzystających z LLM. A co sądzą osoby, które oceniają ich wytwory?

Czy prowadzący zajęcia poruszają w ogóle ten temat?

– Jeśli już ktoś podejmował się dyskusji na temat AI, to raczej w negatywnym kierunku – mówi Zuzanna. – Na przykład o tym, jak teraz będą pisane prace magisterskie; że trzeba nowych narzędzi, które będą sprawdzały, czy nie jest to wygenerowane przez czatbota. Tak więc bardziej na zasadzie: musimy was, studentów, lepiej sprawdzać – dodaje.

Z kolei zdaniem Anny początkowy ostry krytycyzm wykładowców zmienił się w ostrożną akceptację.

– Teraz wiedzą, że każdy tego używa, więc już nie krytykują, tylko ostrzegają. Uważają te narzędzia za przydatne, ale jednocześnie mocno naciskają, żeby uważać, co się robi, nie przepisywać

bezmyślnie wszystkiego – relacjonuje studentka.

Zdarzają się nawet entuzjaści wykorzystywania nowej technologii w edukacji:

– Jest jeden wykładowca, którego absolutnie zachwycił ChatGPT, szczególnie w nauce języków obcych. Zachęcał nas, by rozmawiać z nim po angielsku lub w innym języku, że świetnie się to nadaje jako trening dla nas – przypomina sobie Zuzanna.

Dla dwójki dydaktyków, którzy podzielili się z nami swoją opinią, popularność tych narzędzi wśród studentów nie stanowi problemu; według nich najważniejsze jest zrozumienie nauczanego materiału i udowodnienie swojej wiedzy. Metody dotarcia do tego celu uważają za kwestię drugorzędną. – Studentom powtarzam jedno: nie interesuje mnie, na jakim modelu laptopa napiszecie pracę, jakim długopisem zrobicie notatki oraz jakich innych narzędzi używacie – mówi dr Dybała. – Laptop nie napisze za nas rozdziału, a ChatGPT, póki co, nie zagwarantuje, że to, co wygenerował, jest zgodne z prawdą. Tak więc obecnie na końcu tego procesu i tak jest człowiek – stwierdza wykładowca. Julii również nie przeszkadzałoby, gdyby studenci wspomagali się czatbotem, pisząc wstęp

lub wnioski raportu z zajęć laboratoryjnych:

– Moim głównym zadaniem jest sprawdzenie, czy potrafią napisać mechanizm reakcji. Według mnie czat jeszcze nie potrafi poprawnie przedstawiać tych mechanizmów, dlatego jeśli wszystko jest napisane poprawnie od strony merytorycznej, chemicznej, to wiem, że studenci zrobili to sami – konkluduje, zastrzegając, że jej podejście może wynikać ze specyfiki dziedziny. – Być może w naukach humanistycznych wyglądałoby to inaczej – zastanawia się. Ponownie wracamy więc do doktora Dybały, który uczy o kulturze Japonii. Jak zareagowałby na pracę stworzoną z dużą pomocą czatbota? – Nie mam z tym problemu, dopóki rzecz nie jest plagiatem i wszystko jest zgodne z prawdą. Plagiat ostatecznie i tak wyjdzie w teście systemem antyplagiatowym, a pracy z błędami merytorycznymi nie dopuszczę do obrony, gdyż błędy te wychwyciłby recenzent – tłumaczy dydaktyk.

System edukacji do poprawki Gwałtowny rozwój generatorów treści skłania do refleksji nad aktualnością naszego modelu edukacji. Większość rozmówców zauważa potrzebę zmian.

– Wszystkie czaty, które teraz powstały i mają się dobrze, zrujnowały sens zadań domowych. Pozostawienie tych zadań w tej samej formie jest po prostu absurdalne i przestarzałe – uważa Zuzanna.

Dr Dybała ma podobne zdanie o przeglądowych pracach dyplomowych i naukowych, które chętnie odesłałby do lamusa.

– Być może nadszedł czas, w którym możemy skupić się na tym, co istotne: na nowatorskich (a nie odtwórczych) badaniach, nauce krytycznego myślenia i weryfikacji informacji, na rzeczach wymagających kreatywności –wylicza.

Z kolei Julia chciałaby, żeby program nauczania uwzględniał fakt rozwoju modeli językowych i uczył ich przeznaczenia.

– Trzeba podkreślać, że to dla nas, dla usprawnienia naszej nauki i pracy, żeby AI mogło nas wyręczać w wielu kwestiach, byśmy mogli się skupić na czymś innym, ważniejszym – twierdzi.

Czy rzeczywiście tak się stanie? Czas pokaże. Nie ulega jednak wątpliwości, że ChatGPT i spółka już zmienili uczelnianą rzeczywistość, a my musimy się do niej dostosować – czy tego chcemy, czy nie. Niemniej: czatbot magisterki za nas nie napisze. 

fot. Pexels

skuteczNa Nauka języków obcych

Nie masz smykałki do języków? „Nauka języka to życie, a nie teoria z książek!”

W dobie globalizacji znajomość przynajmniej jednego języka obcego otwiera przed nami drzwi do kariery, umożliwia nawiązywanie kontaktów na całym świecie i poszerza horyzonty. Jak skutecznie podejść do nauki języków obcych? Bazując na doświadczeniach nauczycieli, przedstawiamy kilka sprawdzonych sposobów, które mogą okazać się pomocne.

Jednym z najważniejszych aspektów skutecznej nauki języków obcych jest wybór metod, które będą najlepiej odpowiadały naszym osobistym preferencjom. Aleksandra Buller – lektorka języka angielskiego i poliglotka, prowadząca profile w mediach społecznościowych o nazwie „Angielski do kawy” oraz autorka podcastu „ENGSPRESSO” – zauważa: – Najskuteczniejsze metody nauki to te, które są dopasowane de facto przez nas samych. Szukamy ich metodą prób i błędów. Na pewno dobrze jest zadać sobie pytanie, co lubimy, a czego nie. Pomocne może być np. regularne korzystanie z aplikacji do nauki połączone z ulubioną rutyną, regularne uczestnictwo w lekcjach w miłej atmosferze, rozmowy z obcokrajowcami na żywo czy online – mówi.

Unikanie błędów i utrwalanie nawyków Jednym z najczęstszych błędów, które popełniają uczący się języka, jest nieodpowiednie podejście do nauki. Aleksandra Buller ostrzega przed formowaniem błędnych założeń, takich jak przekonanie, że nauka musi być nudna. – Powstaje wtedy bariera mentalna, niechęć, i jesteśmy zdemotywowani. Ważne jest również unikanie: zgadywania wymowy, uczenia się słówek bez kontekstu, nauki jedynie w sposób pasywny i kupowania zbyt wielu materiałów do nauki. Lepiej jest np. zapamiętywać całe zdania, co pozwala na efektywniejsze poszerzanie słownictwa, oraz skupić się na dwóch, trzech

źródłach i konsekwentnie z nich korzystać – podkreśla.

Motywacja i regularność

Motywacja jest kluczem do sukcesu w nauce języków. Jak mówi Buller, ważne jest, by jak najszybciej znaleźć sobie osobę, z którą rozmawianie po angielsku będzie przyjemnością. – Wtedy nauka języka nie jest naszym jedynym celem i mamy motywację, żeby na przykład spotkać się z taką osobą – radzi.

Regularność w nauce to kolejny element, który nie może zostać pominięty. Nawet krótkie, ale codzienne sesje mogą przynieść znacznie lepsze efekty niż sporadyczne, długie sesje nauki. – Warto wybrać jedną do trzech aplikacji, z których lubimy korzystać, i poświęcić na nie tylko 10–15 minut dziennie – sugeruje nauczycielka angielskiego. – Jeśli chodzi o przyswajanie słownictwa, to polecam metodę nauki z fiszek. Można je regularnie przeglądać w aplikacji lub przykleić w różnych miejscach w mieszkaniu. Również regularne konwersacje w procesie nauki języka mają ogromne znaczenie, bo język to po prostu życie, a nie teoria z książek. Zastanówmy się: czy wystarczy oglądać zdjęcia jedzenia, żeby się najeść? – pyta Buller.

Praktyka jako klucz do sukcesu

Choć dla Polaków nauka języków obcych często stanowi wyzwanie, warto pamiętać, że obcokrajowcy zmagają się z podobnymi trudnościami, ucząc się naszego języka. Nauka skomplikowanej gramatyki

Aleksandra Buller: – Jeśli chodzi o przyswajanie słownictwa, to polecam metodę nauki z fiszek. Można je regularnie przeglądać w aplikacji lub przykleić w różnych miejscach w mieszkaniu. Również regularne konwersacje w procesie nauki języka mają ogromne znaczenie, bo język to po prostu życie, a nie teoria z książek. Zastanówmy się: czy wystarczy oglądać zdjęcia jedzenia, żeby się najeść?

i trudnej wymowy języka polskiego jest bardzo wymagająca. Według Aleksandry Woźniak – nauczycielki języka polskiego jako obcego –nauka polskiego jest trudna, ale najważniejsze znaczenie ma motywacja. – Najskuteczniejsze jest otaczanie się językiem, przebywanie z nim, osłuchiwanie się z jego brzmieniem oraz praktyka, praktyka i jeszcze raz praktyka – podkreśla. Zaznacza również, że ważne jest nauczanie języka polskiego… po polsku, co pozwala studentom na naturalne przyswajanie języka, podobnie jak to ma miejsce u małych dzieci.

Druga z nauczycielek języka polskiego – Małgorzata Dryzd –

zwraca uwagę na wyzwania związane z gramatyką, ale jednocześnie podkreśla, że największy potencjał ma w sobie podejście komunikacyjne. – To właśnie chęć i próba kontaktu z innymi ludźmi motywują nas do robienia postępów w nauce – radzi.

Nauka języków obcych wymaga cierpliwości, pasji i odpowiednich narzędzi. By odnieść sukces, ważne jest dopasowanie technik nauki do swoich unikalnych preferencji, systematyczne ćwiczenie oraz utrzymywanie motywacji, która będzie nas napędzać na każdym etapie uczenia się. 

autorka: kLAudiA katarZyńska

czekiwaN ia

ry N ku pracy

Pokolenie Z zmienia

zasady gry

autorka: kLAudiA katarZyńska

Oczekiwania pokolenia Z wobec pracy wyraźnie pokazują pewne trendy. Młodzi ludzie rozpoczynający swoją karierę zawodową mają inne wymagania niż poprzednie pokolenia. Aby lepiej zrozumieć, czego osoby urodzone po 1995 roku oczekują od przyszłych pracodawców, zapytaliśmy o to studentów i odwołaliśmy się do danych z portalu Pracuj.pl.

Pokolenie Z dorastało w świecie technologii, a pandemia COVID-19 umocniła przekonanie, że praca zdalna lub hybrydowa to skuteczna alternatywa dla biura. Badania Pracuj.pl pokazują, że 78% osób z tej grupy wiekowej ceni możliwość wyboru formy pracy, choć preferencje są zróżnicowane. Karolina Jońca, studentka polonistyki nauczycielskiej, zwraca uwagę na to, że dla niej praca zdalna nie jest pierwszym wyborem:

– Osobiście trudno mi łączyć pracę z życiem domowym. Wiem jednak, że są sytuacje, w których praca hybrydowa może naprawdę pomóc w wyjściu z wielu trudności – przyznaje.

Podobnie myśli Mikołaj Godyń, student kulturoznawstwa, który także preferuje model stacjonarny. Z kolei Wiktoria Szpon, studentka dziennikarstwa, dostrzega zalety modelu hybrydowego:

– Praca hybrydowa to świetna opcja, ponieważ pozwala na częściową pracę zdalną z domu lub z dowolnego innego miejsca, a jednocześnie nie jest to praca całkowicie online, co daje możliwość budowania relacji w firmie twarzą w twarz – argumentuje.

Idealny pracodawca, czyli jaki?

Współczesny młody pracownik nie chce być traktowany wyłącznie jako narzędzie do realizacji celów firmy. Pokolenie Z oczekuje, że pracodawca będzie człowiekiem, który potrafi dostrzec pracownika jako osobę z potrzebami i emocjami. Karolina podkreśla: – Nie ma nic gorszego niż szef, który w kryzysowej sytuacji nie potrafi być empatyczny. Podobne spostrzeżenia ma Mikołaj, który podkreśla potrzebę szacunku w pracy. Z kolei Wiktoria dodaje, że pracodawca powinien umieć pochwalić swoich pracowników i doceniać ich wysiłki, co jest równie ważne jak wymagania stawiane im na co dzień.

Jednym z najważniejszych oczekiwań pokolenia Z jest również możliwość rozwoju zawodowego. Dla wielu z nich praca to nie tylko sposób na zarobek, ale także przestrzeń do samorealizacji i zdobywania nowych kompetencji. Badania portalu Pracuj.pl wskazują, że 89% młodych pracowników oczekuje od miejsca pracy możliwości rozwoju i awansu. Ponadto aż 66% przedstawicieli pokolenia Z deklaruje, że ich aspiracje zawodowe są związane z osobistymi pasjami i hobby, co czyni z nich nie tylko zawodowy cel, ale również formę realizacji życiowych ambicji. Kolejna wypowiedź Karoliny potwierdza przytoczone powyżej badania: – Praca powinna być dla mnie satysfakcjonująca. Przez satysfakcję rozumiem własne poczucie

przydatności i możliwość awansu – tłumaczy.

Podobne zdanie ma Wiktoria, widząca siebie w roli „prawej ręki kierownika”, czy Mikołaj, stawiający na wnoszenie jak największej liczby wartości do instytucji, w której pracuje.

„Zetki” nie boją się ryzyka Opinie studentów i młodych pracowników na temat stabilności zatrudnienia są podzielone. Karolina ceni elastyczność i możliwość zmiany pracy. Natomiast Mikołaj i Wiktoria preferują stabilność. Mikołaj mówi:

– Lubię widzieć, na czym stoję. Wiktoria dodaje:

– Stabilność zatrudnienia jest dla mnie bardzo ważna, bo chcę wiedzieć, na jak długo jestem zatrudniona i czy to się opłaca.

Generacja Z nie boi się podejmowania ryzyka, wchodząc na rynek pracy. Aż 53% młodych ludzi wierzy, że w ciągu swojej kariery będzie wykonywać kilka różnych zawodów, a ponad połowa ankietowanych przez Pracuj.pl nie planuje spędzić całej kariery w jednym miejscu pracy. Jak wynika z badań Pracuj.pl, 27% przedstawicieli pokolenia Z zmieniło pracę w ciągu ostatnich trzech miesięcy. Dla porównania w silver generation (grupa osób po 50–55. roku życia) ten odsetek wynosi zaledwie 2%. Stąd nasuwa się pytanie: czy to oznacza, że na rynek pracy wchodzą pracownicy niepewni swoich wyborów? Wprost przeciwnie –młode osoby wiedzą, czego chcą, i nie boją się zmieniać pracodawcy, jeśli nie osiągają oczekiwanej satysfakcji zawodowej. 

Współczesny młody pracownik nie chce być traktowany wyłącznie jako narzędzie do realizacji celów firmy. Pokolenie Z oczekuje, że pracodawca będzie człowiekiem, który potrafi dostrzec pracownika jako osobę z potrzebami i emocjami.

p orad N ik wsparcia w kryzysie psychiczN ym

„Nie mów mi,

autorka: EWA Zwolińska

autorka: kLAudiA katarZyńska

że będzie dobrze”. Jak rozmawiać z osobą w kryzysie?

Język ma duże znaczenie w relacjach międzyludzkich – szczególnie w sytuacjach kryzysowych. Gdy w życiu pojawiają się trudności, słowa mogą mieć wpływ na nasze samopoczucie oraz sposób, w jaki postrzegamy siebie i otaczający nas świat. Postanowiliśmy przyjrzeć się temu, jak popularne frazy typu „będzie dobrze” przynoszą czasami więcej szkody niż pożytku. Podpowiadamy też, jakie alternatywy językowe mogą lepiej wspierać w trudnych chwilach.

Chcąc wesprzeć bliskich w kryzysie, często sięgamy po zwroty, które mają dodać otuchy. Choć nasze intencje są dobre, niewłaściwe sformułowania mogą niestety przynieść efekt przeciwny do zamierzonego. Starannie dobrane słowa nie tylko wzmacniają więź i wzajemne zrozumienie, ale także zapewniają potrzebne wsparcie emocjonalne. Język ma moc, która może zarówno ukoić, jak i pogłębić cierpienie.

Dlaczego „będzie dobrze” nie zawsze pomaga?

Fraza „będzie dobrze” zakłada od razu pozytywny rezultat, co nie zawsze musi być zgodne z prawdą. Osoby, które przeżywają trudności, mogą czuć, że ich uczucia są bagatelizowane, a to z kolei prowadzi do pogłębiania się ich problemów emocjonalnych. Tego typu słowa sugerują, że ich obawy i lęki są bezpodstawne, co może wywołać frustrację oraz poczucie niezrozumienia. Kiedy ktoś mówi „będzie dobrze”, często nie zdaje sobie sprawy, że w ten sposób próbuje unikać głębszej konfrontacji z cudzymi emocjami. Taki mechanizm obronny może prowadzić do utraty zaufania i zniechęcenia rozmówcy, co z kolei izoluje osobę w trudnej sytuacji. Ryzykownymi komunikatami są także teksty typu „nie martw się” czy „nie smuć się”. W przypadku depresji lub zaburzeń lękowych, których istotą są nadmierne zamartwianie się i pesymistyczna wizja przyszłości, nie jest to wcale proste. Nic dziwnego, że takie polecenia są często nieskuteczne. Co więcej, w ten sposób (nieintencjonalnie) komunikujemy też pocieszanej osobie, że jej trudności są przez nas niepożądane i powinna się ich jak najprędzej pozbyć. Tymczasem człowiek w kry-

zysie potrzebuje przede wszystkim akceptacji, cierpliwości i wyrozumiałości, a nie ponaglania i krytyki. Zdrowienie to przecież trudny proces, który wymaga sporo czasu i wysiłku.

Trzeba również uważać z deklarowaniem „rozumiem, co czujesz”. Nie mamy bezpośredniego dostępu do wnętrza drugiego człowieka, a jeszcze trudniej jest sobie wyobrazić cierpienie związane z zaburzeniem psychicznym lub kryzysem, którego samemu nigdy się nie zaznało. Możliwe więc, że wcale nie rozumiemy, co przeżywa nasz bliski. Nie znaczy to jednak, że nie możemy mu pomóc.

Co zamiast „będzie dobrze”?

Aktywne słuchanie i akceptacja cudzych uczuć są najważniejszymi elementami empatycznej komunikacji. To umiejętność bycia w pełni obecnym w rozmowie, zadawania pytań, które otwierają przestrzeń na wyrażenie emocji, oraz unikania oceniania czy przerywania. Wtedy dialog buduje zaufanie, pozwalając na prawdziwe zrozumienie potrzeb rozmówcy. W miejsce utartych fraz warto wprowadzić bardziej wspierające i empatyczne sformułowania, które będą budować bliskość i zrozumienie. Wyrażenia takie jak „jestem tu, by Cię wysłuchać”, „widzę, że to dla Ciebie trudne”, „jestem przy Tobie” czy „możesz na mnie liczyć” to krótkie, ale wyraźne potwierdzenia, że nie pozostawiamy drugiej osoby samej z jej uczuciami i doświadczeniami. Dzięki nim tworzymy atmosferę bezpieczeństwa, w której rozmówca czuje się wysłuchany i zrozumiany.

Gdzie szukać pomocy w kryzysie psychicznym:

– 116 123 – telefon zaufania dla osób dorosłych w kryzysie emocjonalnym (czynny 7 dni w tygodniu, 24 h na dobę, połączenie bezpłatne);

– 800 70 2222 – całodobowa i bezpłatna linia wsparcia dla osób w stanie kryzysu psychicznego, obsługiwana przez psychologów Fundacji ITAKA;

– 12 421 92 82 – Ośrodek Interwencji Kryzysowej w Krakowie (czynny całodobowo);

– 12 663 36 83, email: sowa@uj.edu.pl – Studencki Ośrodek Wsparcia i Adaptacji „SOWA” (dyżury: od poniedziałku do piątku, 8:00–16:00);

Gdy widzimy, jakiego rodzaju pomoc jest potrzebna, możemy sami ją zaoferować (np. „pomogę Ci umówić się do psychiatry”, „zrobię Ci zakupy”, „mogę zająć się Twoim zwierzakiem”). A jeśli nie wiemy, co zrobić, pytajmy: „jak mogę Ci pomóc?”, „czego teraz potrzebujesz?”. Warto też pamiętać, że wsparcie w kryzysie to nie tylko konkretne słowa. Może nim być także po-

moc w codziennych obowiązkach, propozycja wspólnej aktywności, uśmiech, przytulenie itp. Pomaganie przyjmuje różne formy – najważniejsze, by dostosować je do potrzeb konkretnego człowieka i własnych możliwości. 

c yberbezpieczeństwo w świecie

37 sekund wystarczy, by odgadnąć hasło do konta. Nie daj się zhakować

Nasze życie już na dobre przeniosło się do cyfrowego świata. Czy jednak zdajemy sobie sprawę z tego, jakimi regułami rządzi się ta przestrzeń? Jakie są jej ograniczenia, jakie zagrożenia czyhają na użytkownika i jak się bronić przed internetowymi przestępcami?

Teoretycznie wszyscy wiemy, że hasła do kont czy aplikacji powinny być bezpieczne, że nie należy wchodzić na podejrzane strony, klikać w nieznane linki i podawać wrażliwych danych. Mimo to odsetek osób, które padają ofiarą cyberprzestępców, jest naprawdę duży, i to nie tylko wśród starszej części społeczeństwa. Jak nasza wiedza przekłada się na praktyczne działania w sieci i czy rzeczywiście wiemy, co zrobić, żeby zadbać o swoje cyberbezpieczeństwo?

Kiedy „@” już nie wystarczy

Gdy większość z nas była w szkole podstawowej, pojęcie cyberbezpieczeństwa sprowadzało się do ostrzegania dzieci przed wchodzeniem na niewłaściwe strony i ustawianiem jako hasła swojego imienia czy daty urodzenia. Niestety symbol zamkniętej kłódki widoczny przy adresie strony internetowej albo sprytna zamiana litery „a” na symbol „@” w haśle nie wystarczą, aby zapewnić sobie dzisiaj bezpieczeństwo w sieci. Na równi z rozwojem technologii rozwija się także cyberprzestępczość, a co za tym idzie, sposoby na wyłudzenie naszych danych, łamanie haseł i przeróżne techniki skutecznie utrudniające nam życie w świecie online.

autorka: JustynA ArLEt‑Głowacka

Jeśli nasze hasło składa się z ośmiu cyfr, potrzeba około 37 sekund, aby je zhakować, jeśli jednak jest to osiem cyfr, liter i do tego znaków specjalnych, potrzeba już siedmiu lat.

Jeśli myślicie, że włamywanie się na czyjeś konto polega na zgadywaniu Waszego hasła przez hakera siedzącego po drugiej stronie komputera, to jesteście w błędzie. Zaawansowane programy potrafią w ciągu sekundy sprawdzić setki, tysiące, a nawet miliony kombinacji cyfr, liter i znaków specjalnych, bez trudu łamiąc zbyt proste hasła. Nowoczesna technologia, chociaż niesie ze sobą wiele dobrego, pomaga również tej ciemnej stronie mocy.

Hasła na miarę (hakerów) XXI wieku

Fraza „bezpieczne hasło” stała się tak powszechna, że duża część z nas zupełnie nie zwraca na to uwagi. Wydaje nam się, że jeśli wstawimy wielką literę na początku i wykrzyknik na końcu, a „o” zamienimy na cyfrę zero, to będziemy bezpieczni. Niestety sprawa jest dużo bardziej skomplikowana. Wytyczne co do tworzenia silnych haseł się zmieniają, tak jak zmienia się technologia mająca je łamać. Obecnie zaleca się, by tworzone przez nas zabezpieczenia

miały co najmniej 15 znaków, były złożone, tzn. zawierały zarówno litery (małe i wielkie), jak i cyfry oraz znaki specjalne. Im większy stopień skomplikowania, tym mniejsza szansa na dostęp do naszych wrażliwych danych. Programy zajmujące się łamaniem haseł spędzają odpowiednią ilość czasu na ich „odgadywaniu”, w zależności od złożoności. Jeśli nasze zabezpieczenie składa się z ośmiu cyfr, potrzeba około 37 sekund, aby je zhakować; jeśli jednak jest to osiem cyfr, liter i do tego znaków specjalnych, potrzeba już siedmiu lat (co z perspektywy programu i naszej tendencji do niezmieniania haseł jest dalej osiągalne). Kiedy liczba znaków wrasta do 15, potrzebny programom hakerskim czas wydłuża się do tysięcy, milionów, a nawet bilionów lat, więc wtedy szanse na przejęcie naszych danych zdecydowanie maleją. Jak zatem tworzyć tak długie hasła? Jedną z metod jest wymyślenie zdania, fragmentu piosenki, wiersza, np. „W życiu piękne są tylko chwile”, a następnie porozdzielanie go cyframi i znaka-

mi: „W_zy1ciu*_pie(k)ne!sa2ty64lko$chwi//le!”. Takie hasło oczywiście trudno zapamiętać, ale i na to jest sposób.

Zhakowali Cię?

Możesz to sprawdzić

Narzędzie takie jak manager haseł jest pewnie części Wam znane, jednak wciąż mało osób z niego korzysta. Wiele przeglądarek oferuje nam podobne rozwiązania, ułatwiając logowanie się na różne konta, ale najczęściej dane te nie są zbyt dobrze chronione. Na rynku dostępnych jest kilka zarówno darmowych, jak i płatnych zaawansowanych programów do przechowywania naszych haseł, które zapewniają dużo większą ochronę. Jedne z bardziej znanych bezpłatnych managerów haseł to m.in. Bitwarden, KeePassXC czy Keeper. Dzięki nim nasze dane są zebrane w jednym miejscu, bezpieczne m.in. dzięki otwartoźródłowości (tj. oprogramowaniu o otwartym kodzie źródłowym, które jest rozwijane przez różnych programistów ciągle pracujących nad ulepszeniami,

znajdujących i naprawiających luki w kodzie), a same aplikacje są proste w obsłudze. Mimo najlepszych zabezpieczeń może się jednak zdarzyć, że przy logowaniu do publicznej sieci lub kliknięciu zainfekowanego linku wrażliwe dane wyciekną. Jak zweryfikować, czy nasze hasła wciąż są bezpieczne? Łatwo to sprawdzić, korzystając z internetowych weryfikatorów, takich jak np. Have I been pwned (haveibeenpwned.com). Wystarczy wpisać swój mail, aby dowiedzieć się, czy dane z tego konta wyciekły i czy być może nie należy zaktualizować hasła. Aby zabezpieczyć się przed taką cyberkradzieżą, można korzystać z tymczasowych adresów email i wirtualnych numerów telefonów. Często jesteśmy proszeni o wpisanie maila, aby dostać rabat lub by w ogóle móc zacząć zakupy. Jeśli wiemy, że nie będziemy często korzystać z danej platformy i nie chcemy zakładać na niej konta, a potrzebujemy maila np. do weryfikacji, warto skorzystać z takich stron jak chociażby Temp Mail. Dzięki temu nie musimy wiązać każdej działalności w sieci z naszym prawdziwym adresem email.

Nie daj się zwieść! Większość z nas ma świadomość, że nie warto klikać w podejrzane

linki i ufać wiadomościom, które głoszą, że musimy wyrównać rachunki za gaz. Mimo to wciąż padamy ofiarą tego typu oszustw. Często w pośpiechu wchodzimy w taką wiadomość bez zastanowienia, narażając się na wyłudzenie wrażliwych danych. Kiedy nie jesteśmy pewni, czy strona jest wiarygodna, wystarczy jeden prosty zabieg. Po najechaniu kursorem na link, który ma nas przenieść np. do śledzenia paczki, na dole okna przeglądarki pojawi się adres strony, na którą zostaniemy przekierowani. Jeśli adres ten ma w nazwie tylko firmę kurierską, np. https://kurier/sledzenieprzesylek, a następnie ciąg cyfr, znaków itp., możemy czuć się w miarę bezpiecznie; jeśli jednak w adresie nazwa usługodawcy będzie przeinaczona, budząca nasze wątpliwości, nie powinniśmy ryzykować. Oszustwo niejedno ma imię, ale na wiele sposobów możemy się przed nim bronić.

Jak jeszcze możemy zwiększyć swoje cyberbezpieczeństwo? Lepiej nie podawać swoich wrażliwych danych przez SMS ani inne komunikatory, a w sieci warto robić zakupy jednorazowymi kartami wirtualnymi, przestającymi istnieć zaraz po zakończeniu transakcji (taką opcję ma m.in. aplikacja Revolut). Pamięć to cenne dobro,

ale trzymanie wszystkich zdjęć w chmurze ułatwia dostęp do nich osobom trzecim – dysk zewnętrzny będzie dużo bezpieczniejszym, chociaż jednocześnie kosztowniejszym rozwiązaniem.

Studenci w sieci Leonard Szeląg i Magdalena Grochala, absolwenci Wydziału Zarządzania i Komunikacji Społecznej UJ, oraz Anna Lala, studentka tego wydziału, podzielili się z nami swoimi doświadczeniami w zakresie cyberbezpieczeństwa. Co zatem robią, aby uniknąć oszustw?

– Regularnie sprawdzam, czy hasła do różnych witryn internetowych lub aplikacji nie zostały przejęte – mówi Leonard.

– Systematycznie aktualizuję oprogramowanie, korzystam z silnych haseł, unikam klikania w podejrzane linki oraz używam programów antywirusowych i firewalli – wylicza Anna.

– Każde moje konto ma inne, silne hasło, staram się nie logować za pomocą haseł w miejscach publicznych, nie łączę się z nieznanymi sieciami Wi-Fi, nie włączam Bluetooth, jeśli nie jest to konieczne, i usuwam trwale każdy podejrzany spam – Takimi zachowaniami dzieli się z nami Magda.

Czy mimo tych zabezpieczeń naszym rozmówcom zdarzyło się paść ofiarą cyberprzestępstwa? – Tak, zdarzyło mi się być ofiarą cyberoszustwa, otrzymywać podejrzane maile oraz być świadkiem takich sytuacji u znajomych – odpowiada Anna.

– Ja na szczęście nie miałem takiego doświadczenia, ale maile czy wiadomości o podejrzanej treści zdarzyło mi się otrzymać, od tego niestety raczej nie da się uciec – konstatuje Leonard.

– Znam przypadki osób, które mierzyły się z tym zjawiskiem, najczęściej było to oszustwo „na Blika” lub włamanie na konto –opowiada Magda.

Wszyscy nasi rozmówcy zgadzają się, że bardzo ważna jest edukacja w zakresie cyberbezpieczeństwa, która niestety w praktyce nie istnieje. Dzieci, studenci, seniorzy, wszyscy potrzebują wskazówek dotyczących tego, jak bezpiecznie żyć w wirtualnym świecie. Zanim jednak takie zagadnienia pojawią się w podstawie programowej, musimy radzić sobie sami, więc poszerzajmy swoją wiedzę, aktualizujmy oprogramowanie i zachowujmy ostrożność, by nie dać się zwieść. 

Lepiej nie podawać swoich wrażliwych danych przez SMS ani inne komunikatory, a w sieci warto robić zakupy jednorazowymi kartami wirtualnymi, przestającymi istnieć zaraz po zakończeniu transakcji (taką opcję ma m.in. aplikacja Revolut).

ż ycie w ameryce z polskiej perspektywy

skończyłam studia i… wyjechałam do Ameryki

autorka: JustynA ArLEt‑Głowacka

Wszechobecne samochody, ogromne odległości, otwartość ludzi i przepiękne parki narodowe. Ameryka to kraj wielu kontrastów, krzywdzących stereotypów, a jednocześnie mitów, w których jest sporo prawdy. Jak żyje się w miejscu, które jeszcze do niedawna było synonimem marzeń, rozwoju i wolności? Oto Ameryka moimi oczami.

Po nieco zagmatwanej sytuacji na studiach w 2023 roku obroniłam licencjat na Wydziale Zarządzania i Komunikacji Społecznej UJ, a niecały rok później zamieszkałam po drugiej stronie oceanu, w Ameryce. Co tam robię, jak odnalazłam się w tej zupełnie innej rzeczywistości i czy w sklepach naprawdę można kupić ugotowane jajka? Na łamach „WUJ-a” chciałabym podzielić się z Wami swoimi spostrzeżeniami na temat życia w USA, począwszy od transportu publicznego, przez podróże, na ciucholandach i otwartości Amerykanów skończywszy. Zapraszam Was do tego świata jak z filmu, którego teraz sama stałam się bohaterką.

Na początku były… tylko pomysły

Jak to wszystko się zaczęło? – zapytacie. Parę lat temu na Targach Pracy organizowanych przez Biuro Karier na UJ zatrzymałam się przy stanowisku agencji Au Pair in America. Chociaż słyszałam już o niej wcześniej, dopiero wtedy zaczęłam wgłębiać się w szczegóły projektów, które organizują. Krótko mówiąc: program Au Pair in America działa w 55 krajach świata i od 1986 roku pomaga młodym ludziom wyjechać do USA w ramach wymiany kulturowej. Au pair (z języka fr. „równy”) to osoba w wieku 18–26 lat, która może przebywać w Stanach dzięki J-1 Exchange Visitor Visa od 12 do 24 miesięcy. Głównym obowiązkiem au pair jest opieka nad dziećmi w swojej rodzinie goszczącej, dbanie o ich bezpieczeństwo i wspieranie w codziennych obowiązkach. W zamian za to au pair otrzymuje od przyjmującej rodziny własny pokój, wyżywienie oraz symboliczne kieszonkowe, które może być przeznaczone np. na podróże i inne aktywności pozwalające lepiej poznać amerykańską kulturę.

Chociaż wyjazd do Ameryki wydawał się wówczas kuszący,

fot. Justyna Arlet-Głowacka

stwierdziłam, że chyba jeszcze nie jestem gotowa, by poradzić sobie samej w Stanach. Jednak od tamtej pory pomysł ten kiełkował w mojej głowie i czekał na odpowiedni moment, aby znowu o sobie przypomnieć. Gdy kończyłam studia, razem z przyjaciółką podjęłyśmy decyzję, że lepszego momentu nie będzie. Wylądowałam na lotnisku niedaleko Nowego Jorku 1 kwietnia 2024 r., dokładnie w Prima Aprilis. Na początku też myślałam, że to niezły żart, ale stało się: wyjechałam na ponad rok, opuszczając rodzinny dom i decydując się na życie za Wielką Wodą z zupełnie obcymi ludźmi. Mieszkam z amerykańską rodziną w Alexandrii, 20 minut od Waszyngtonu, stolicy jednego z najpotężniejszych państw świata. Moja praca polega na pomocy w opiece nad dziećmi, dzięki temu szlifuję swój angielski, poznaję nowych ludzi, a jeśli tylko czas i budżet na to pozwalają, staram się podróżować, żeby zobaczyć, jak wygląda ten obcy nam świat.

Po co ci to?

Będąc w Stanach już ponad pół roku, udało mi się zmierzyć z pewnymi wyobrażeniami, stereotypami i mitami, które są zakorzenione w naszej wizji USA. Wiele z nich, obecnych w świadomości także starszych pokoleń, ciągle znajduje potwierdzenie w tutejszej rzeczywistości. Jednocześnie duża część powielanych opinii daleka jest od prawdy lub w krzywdzący sposób generalizuje bardziej złożone zjawiska. Muszę tutaj podkreślić, że wszystkie spostrzeżenia, którymi będę się dzielić tu i w kolejnych tekstach, są skutkiem mojego własnego, czyli subiektywnego odbioru świata. Co prawda w wielu sytuacjach będą to opinie podzielane przez inne młode osoby, które tutaj spotykam, czy Amerykanów, z którymi rozmawiam, jednak w dalszym ciągu jest to tylko ocena jakiegoś wycinka obserwowanej

Będąc w Stanach już ponad pół roku, udało mi się zmierzyć z pewnymi wyobrażeniami, stereotypami i mitami, które są zakorzenione w naszej wizji USA.

rzeczywistości. Przed moim przyjazdem część znajomych była nastawiona bardzo optymistyczne, zachęcając mnie do zwiedzenia tych pięknych filmowych scenerii i miejsc znanych z kultowych produkcji. Jednak byli też tacy, którzy pytali: „A po co ci to?”, strasząc mnie dostępem do broni, fast foodami i problemami ze służbą zdrowia. I jedni, i drudzy mieli swoje racje, a ja przyjechałam tutaj po to, aby na własnej skórze przekonać się, jak to jest z tą Ameryką.

Chicagowska Polonia

Niektóre rzeczy na przestrzeni lat wcale się nie zmieniły. Ciągle jednym z największych skupisk Polonii w USA jest Chicago, chociaż są też w Stanach miejsca, gdzie na ulicy języka polskiego raczej nie usłyszycie. To prawda, że jest tu wielu potomków emigrantów sprzed kilkudziesięciu lat, część z nich kultywuje język i tradycje kraju nad Wisłą, część z Europą łączy tylko i tak

już zamerykanizowane nazwisko. Są tutaj polscy lekarze, energetycy jądrowi wykształceni na amerykańskich uniwersytetach i całe rodziny. Są polskie sklepy, szkoły i całe społeczności, jednak ta Polonia jest inna niż kiedyś, bo są to już w większości obywatele Ameryki, których z pokolenia na pokolenie coraz mniej łączy z ojczystym krajem. „Ojczyzna” to bardzo ważne słowo dla tutejszych ludzi i chyba nie spotkałam się jeszcze nigdy z takim wymiarem patriotyzmu, tak radosnym i po prostu będącym częścią ich tożsamości. Ameryka ma swoje blaski i wiele cieni, ale trudno oceniać coś, czego się nie zna, a obce zawsze budzi pewne obawy. Mam nadzieję, że dzięki moim relacjom, które przeczytacie na łamach „WUJ-a”, zobaczycie w Ameryce to, co piękne, postaracie się zrozumieć te ciemne strony, a może nawet docenicie nieco bardziej nasz nadwiślański kraj. 

relacja podróżN icza

Korfu, czyli niewielka grecka wycieczka

autorka: iWonA łaciak

Przygotowując się do rozpoczęcia nowego roku studenckiego, zapewne każdy z nas z odrobiną utęsknienia wspomina minione wakacje. Spośród wielu niezwykłych miejsc na świecie to właśnie pełna antyków Grecja co roku przyciąga tłumy zwiedzających. Jak pokazują statystyki, w ostatnich latach kraj ten odwiedziło około 35 milionów turystów, głównie z Niemiec, Wielkiej Brytanii czy z USA. Postanowiłam osobiście przekonać się, jak smakują zielone oliwki i prawdziwy grecki ser feta oraz spróbować odnaleźć o wiele więcej w tym wyjątkowym regionie.

I tak zaczyna się nasza mała przygoda na niewielkiej, niedocenianej wyspie Korfu. Starożytna Kerkyra, bo właśnie taką nazwę pierwotnie nosiła wyspa w VIII w. p.n.e., słynie głównie z krystalicznie czystej wody i malowniczych krajobrazów. Miejsce to ma bogatą historię, w której na przestrzeni wieków możemy zobaczyć wpływy włoskie, francuskie czy brytyjskie.

Spokój i harmonia w stylu siga siga

Korfu, choć co roku zdecydowanie nie narzeka na brak turystów, jest bardziej swojskie i na swój sposób domowe niż zatłoczone centra Aten lub Santorini. Z drugiej strony panuje tu prawdziwy grecki klimat rodem ze słynnych filmów typu „Mamma Mia!”. Towarzyszy on nam w zasadzie już od samego początku naszej wyprawy. Rodowici Grecy wręcz żyją swoim słynnym przysłowiem „Siga, siga” – czyli, najprościej w świecie mówiąc, „powoli, powoli”. Wyrażenie to doskonale odzwierciedla grecką mentalność w podejściu do życia, gdzie relaks i cieszenie się małymi chwilami są niezwykle istotne. W kraju olimpijczyków właściwie na każdym kroku spotkamy się z ciepłym przyjęciem –w sklepie, na przystanku czy w autobusie. Niekiedy uczestniczymy w greckich wieczorach i oczywiście do wszystkiego obowiązkowo od czasu do czasu dołączamy rodzimy taniec – zorbę.

Od plaży przez klasztor po gaj oliwny

Na mapie Korfu jest również wiele atrakcyjnych miejsc. Do większości z nich można dojechać dzięki dobrej i taniej komunikacji autobusowej. Jeśli planujemy większą wyprawę, najlepiej wynająć samochód. Jednym z naszych obowiązkowych wakacyjnych punktów

była Paleokastritsa. Jest to dobry przystanek na relaks i ucieczkę od codziennego zgiełku. Znajdują się tu zarówno urokliwe plaże, wręcz naturalnie stworzone do uprawiania sportów wodnych czy nurkowania, jak i XIII-wieczny Monastyr – klasztor Matki Bożej. Ponadto są tu idealne trasy do pieszych wędrówek; okolice oferują nam ścieżki prowadzące

przez wzgórza, gaje oliwne, a na koniec – zapierające dech w piersiach widoki. Przenosząc się bliżej serca wyspy, wyruszamy do stolicy Kerkyry, która ma całkiem sporo do zaoferowania. Ta część Korfu to głównie wąskie, brukowane uliczki, zabytkowe budowle i okoliczne restauracje, w których możemy spróbować tradycyjnych greckich potraw,

takich jak moussaka czy klasyczne ouzo. Odnajdziemy tu również kościół św. Spirydiona, patrona wyspy, Starą i Nową Twierdzę Wenecką, dom rodzinny ś.p. księcia Filipa, męża Królowej Elżbiety II, oraz słynną letnią rezydencję cesarzowej Sisi, Achillion. Z całą pewnością na Korfu warto pojechać i poczuć prawdziwy śródziemnomorski klimat. 

Na wyspie Korfu znajdują się zarówno urokliwe plaże, jak i XIII-wieczny Monastyr – klasztor Matki Bożej. Ponadto są tu idealne trasy do pieszych wędrówek; okolice oferują nam ścieżki prowadzące przez wzgórza, gaje oliwne, a na koniec – zapierające dech w piersiach widoki.

s tudeN ckie przepisy kuli NarN e

Podróż do w łoch – przepis na makaron z krewetkami

Październik to czas powrotu na uczelnię, spotkań ze znajomymi po wakacyjnej przerwie i zanurzenia się w studenckiej codzienności. Nowy rok akademicki to także doskonała okazja, aby wzbogacić swoje kulinarne umiejętności. Postaram się zadbać, aby Wasze talerze były pełne nowych, inspirujących smaków. W nadchodzących wydaniach naszego czasopisma nie zabraknie kulinarnych podróży do najróżniejszych zakątków świata. Pierwszym przystankiem tej kulinarnej wyprawy będą słoneczne Włochy, kraj znany z pysznych makaronów, aromatycznych sosów i owoców morza.

Włoska kuchnia to połączenie prostoty i doskonałej jakości składników. W tym numerze przygotowałam przepis na makaron z kre-

wetkami w sosie pomidorowym –jest to bardzo proste danie, jednak pełne śródziemnomorskiego charakteru. 

Składniki:

y 4 macki ośmiornicy (mrożone)

y 1 sztuka cytryny

y 1 opakowanie miksu sałat

y 1 sztuka ogórka zielonego

y 2 sztuki pomidorów

y 1 sztuka czerwonej cebuli

y 1 opakowanie mrożonych frytek

y natka pietruszki

y oliwa z oliwek

y przyprawy (sól)

SpoSób przyGoTowania:

autorka: oLiWiA wójciak

Przygotowanie dania rozpoczynamy od powolnego rozmrażania krewetek. Krewetki myjemy, a następnie delikatnie osuszamy ręcznikiem papierowym. Kolejny krok to ugotowanie makaronu al dente według instrukcji na opakowaniu. Po ugotowaniu makaron odcedzamy. Na patelni rozgrzewamy odrobinę oliwy z oliwek oraz smażymy krewetki po 1–2 minuty z każdej strony, do momentu aż się zaróżowią. Następnie wyjmujemy krewetki z patelni i odstawiamy na bok.

Kolejnym krokiem jest drobne posiekanie czosnku i cebuli. Dodajemy posiekane warzywa na tę samą patelnię, na której smażyliśmy krewetki, i smażymy przez około 3–4 minuty. Jeżeli chcemy do naszego dania użyć wina, to jest odpowiedni moment (dodajemy je teraz i gotujemy przez około 2 minuty, aż część płynu odparuje). Następnie wrzucamy na patelnię pokrojone pomidory i łyżkę koncentratu pomidorowego.

Gotujemy sos na średnim ogniu przez 10 minut, do momentu aż zgęstnieje. Doprawiamy go solą, pieprzem, bazylią oraz chili – jeżeli preferujemy ostre potrawy. Kolejny krok to dodanie do sosu wcześniej podsmażonych krewetek i dokładne połączenie składników. Makaron przekładamy na talerz, wierzch polewamy sosem z krewetkami.

wSkazówki:

Jeśli chcesz wzbogacić smak sosu, możesz dodać do niego kilka suszonych pomidorów. Pamiętaj, aby krewetki smażyć krótko, ponieważ zbyt długie gotowanie sprawi, że staną się gumowate.

Smacznego!

spotkaN ia poetyckie

Historia rymem się toczy, czyli tradycja (studenckich) spotkań poetyckich

Kiedyś prym wiodły spotkania intelektualistów organizowane przez króla Stanisława Augusta Poniatowskiego, znane z historii pod nazwą „obiadów czwartkowych”, lub bardziej współczesne nam kawiarnie literackie, gdzie bez trudu można było poczytać poezję i doświadczyć bliskości literatury. Teraz, w okolicach krakowskich barów i instytucji kultury, wprawne ucho może usłyszeć znajome rymy i oklaski publiczności, które przywołują wspomnienie dawnych artystycznych tradycji. Miłośnicy poezji, w tym studenci Uniwersytetu Jagiellońskiego, którzy chcą podzielić się własnymi literackimi przemyśleniami lub podyskutować na ten temat, mogą to zrobić w ramach spotkań poetyckich –i tłumnie korzystają z tej szansy. O wrażenia i doświadczenia ze spotkań poetyckich w Krakowie zapytaliśmy kilkoro uczestników.

Mateusz Mazur, student krytyki literackiej drugiego stopnia i przewodniczący Koła Literatury Najnowszej na Wydziale Polonistyki UJ:

– O slamach czy open mike’ach [rodzaj występu „na żywo” – przyp. red.] dowiadujemy się z mediów społecznościowych, głównie z Facebooka. Wiadomo, ludzie wkręceni w temat tworzą wydarzenia i później stają się one na tyle rozpoznawalne, że inicjatywa się rozprzestrzenia. Trzeba odróżnić slam poetycki od open mike’a, bo oba te wydarzenia zakładają trochę inną formułę. Pierwsza opcja opiera się bardziej na rywalizacji, obowiązują zapisy, a osoba, która zdobędzie największą liczbę punktów ze strony widowni, ma szansę otrzymać nagrodę finansową z dobrowolnej składki. W Krakowie działa w tym zakresie głównie Slam w Kolanku No 6. Z kolei open mike ma być takim „safe space’em” [miejscem bezpiecznego wyrażania własnych przekonań – przyp. red.], opiera się on na tym, że przychodzi tam każdy, kto ma ochotę, i czyta swoją lub wybraną przez siebie poezję, ale część osób po prostu chce odpocząć od codziennego zgiełku. Wspólny pierwiastek sprzyja integracji – jak to zawsze powtarzam, literatura i poezja łączą ludzi. Przykładowo w Pięknym Psie [klub znajdujący się przy placu Wolnica 9 w Krakowie –przyp. red.] w każdą ostatnią niedzielę miesiąca ludzie spontanicznie dyskutują, a cały klimat zależy tylko od nich. Zawsze można się zaskoczyć, w końcu warto przyjść z otwartą głową na poetycką rozmowę z nowo poznanymi znajomymi.

Mariola Nenkin, studentka japonistyki:

– Na moim pierwszym roku studiów Stowarzyszenie All in UJ organizowało slam. Ja sama jeszcze wtedy skupiałam się tylko na piosenkach, nigdy nie zajmowałam się wierszami i tak sobie pomyślałam, że fajnie by było pójść zobaczyć osoby, które też coś tworzą, nawet dla samego zastrzyku inspiracji. Nie sądziłam, że to będzie tak duże wydarzenie. Atmosfera, pełno ludzi, którzy chcą mówić, i tych, którzy chcą słuchać. Często, mimo że jest nam mówione w szkole, że mamy wolne pole do interpretacji jakiegoś utworu, to jednak jest ona nam narzucana, bo coś już długo jest interpretowane w określony sposób. Tutaj jest inaczej: spotkamy się ze świeżą, młodzieńczą poezją, która umyka stereotypom, eksperymentuje z formą. Mamy szansę wniknąć do głowy autora i zobaczyć, jak chciał, żeby przedstawiono jego dzieła. Nie wolno się bać, trzeba prezentować rzeczy, które się pisze, bo na sali zawsze się znajdzie przynajmniej jedna osoba, która otworzy się na nasz literacki przekaz, a to jest właśnie najfajniejsze w sztuce.

Amelia Pudzianowska, studentka filozofii drugiego stopnia na UJ:

– Byłam bardzo nieśmiałą osobą, ale w pewnym momencie zauważyłam, że źle mi idzie czytanie moich wierszy publicznie, przez co stwierdziłam, że najlepiej będzie spróbować swoich sił na slamie poetyckim. Gdy przeprowadziłam się do Krakowa, zaczęłam „slamować” regularnie, bo nawet jeśli się nie czyta, można obserwować pewnego rodzaju grę pomiędzy autorem i odbiorcami. Zdarzają się prawdziwe perełki, tak jak na slamach, w których brałam udział. Zawsze fajnie było w miłym towarzystwie powiedzieć swój wiersz, choć bardzo się stresowałam, wiedząc, że jest tyle oczu patrzących na mnie. To tworzy adrenalinę, która napędza do działania. Inaczej jest stanąć przed lustrem i ćwiczyć wiersz, niż przyglądać się reakcjom słuchających ludzi. Ciekawym doświadczeniem jest otrzymanie niskiego wyniku w porównaniu do innych uczestników… Wydaje się nam, że jest to porażka, ale ludzie po wydarzeniu podchodzą i gratulują wystąpienia. Dzięki temu nauczyłam się nie przejmować i wyciągać z mojego doświadczenia życiowego maksimum korzyści.

Slamy poetyckie odbywają się w następujących miejscach:

Piękny Pies, Plac Wolnica 9: organizuje slamy poetyckie pod nazwą „Szlamu poetyckiego” w każdą ostatnią niedzielę miesiąca o godzinie 20:00.

Od października do lipca raz w miesiącu w czwartki o godzinie 20:00 odbywają się Slamy w Magazynie Kultury w Kolanko No 6 (ul. Józefa 17).

fot. archiwum prywatne

autorka: MAJA AndrzEJAk

c ykl o muzach krakowskich

Minerały, meteoryty i skamieniałości

autorka: JustynA ArLEt‑Głowacka

Jak już nieraz pokazaliśmy w tym cyklu, muzeum niejedno ma imię, a klasyczne znaczenie tego pojęcia już od dawna wymyka się współczesnym wystawom. Tym razem zejdziemy jednak na ziemię, aby przedstawić Wam Muzeum Geologiczne ING PAN.

Karbon, perm, jura, trias… Czy te nazwy coś Wam mówią? Kiedy będziecie przechadzać się po krakowskim rynku, warto zajrzeć na ulicę Senacką – to właśnie tam, w centrum miasta królów polskich, znajduje się Muzeum Geologiczne Instytutu Nauk Geologicznych Polskiej Akademii Nauk.

Historia tego miejsca sięga 1865 roku, w którym to zaczęto gromadzić i opisywać pierwsze zbiory. Najpierw zajmowała się tym Komisja Fizjograficzna (działająca przy Towarzystwie Naukowym Krakowskim), potem prace kontynuował Dział Geologiczny Akademii Umiejętności, a od 1921 roku – Muzeum Przyrodnicze Polskiej Akademii Umiejętności. Kiedy w 1954 powstała Polska Akademia Nauk, część zbiorów PAU znalazła się w nowej Pracowni Geologiczno-Stratygraficznej; to właśnie stąd wywodzi się znany nam dzisiaj Ośrodek Badawczy i Muzeum Geologiczne.

Co ma do zaoferowania krakowska filia? W muzeum znajdują się zbiory zarówno paleontologiczne (organizmy kopalne, czyli występujące w minionych epokach geologicznych), jak i paleobotaniczne (rośliny kopalne), mineralogiczne (minerały) oraz litologiczne (skały). Co jeszcze?

„Posiadamy między innymi: 132 kolekcje dokumentalne (są to kolekcje liczące niekiedy wiele tysięcy okazów, opisane w publikowanych pracach), 72 kolekcje porównawcze (tematyczne zbiory okazów) i 2 kolekcje dydaktyczne” – czytamy na stronie internetowej. Instytucja ta może pochwalić się również jedną z największych w Polsce kolekcji meteorytów, a przechowywane tam minerały pochodzą m.in. z XIX-wiecznych zbiorów Ignacego Domeyki, polskiego geologa, mineraloga i inżyniera górnictwa, który badał Amerykę Południową. Oprócz stałych wystaw ośrodek ING

PAN zajmuje się także popularyzacją wiedzy z zakresu nauk o Ziemi, organizując warsztaty czy lekcje dla młodzieży. 

ko N fereN cja Naukowa

Młode matematyczne talenty

autorka: WiktoriA PiWoWArskA

Uniwersytet Jagielloński nieustannie wspiera rozwój studentów, zapewniając im liczne okazje do poszerzania horyzontów. Międzynarodowe warsztaty z typologii obliczeniowej, zorganizowane przez Wydział Matematyki i Informatyki UJ, przyciągnęły spore grono uczestników. Była to znakomita okazja, aby studenci i doktoranci mogli zaprezentować wyniki swoich badań, często jeszcze nieopublikowanych.

Tematem tegorocznych warsztatów była typologia obliczeniowa [określenie ilości zasobów potrzebnych do wykonania obliczenia – przyp. red.]. Trwające niemal cały tydzień warsztaty stanowiły świetną okazję do wymiany myśli między polskimi oraz zagranicznymi uczestnikami oraz porównania wyników badań, co dodawało dynamiki toczącym się dyskusjom. W tegorocznej edycji nie zabrakło ciekawych polemik i wystąpień. W programie znalazły się wykłady takich osobowości jak Herbert Edelsbrunner, który omówił chromatyczną trwałą homologię, czy Bogdan Batko; opowiedział on o metodzie indeksu Conleya w dyna-

mice opartej na danych. Ciekawym elementem były również sesje plakatowe na różne tematy, między innymi o głębokim uczeniu się.

Mimo że matematyka stanowiła główną wartość spotkania, nie zabrakło również czasu na wspólną integrację. W tegorocznej edycji do takich atrakcji należały wyjścia na kręgle, gry planszowe czy ognisko.

Uniwersytet Jagielloński oferuje studentom i doktorantom nie tylko możliwość zdobywania wiedzy. Wspólna integracja i spotkania ludzi, których łączą pasje badawcze, jest okazją do nawiązywania międzynarodowych znajomości i przyjaźni. Warto więc uczestniczyć w takich wydarzeniach, które umożliwiają zarówno rozwój naukowy, jak i osobisty. 

pamięć niejedno ma oblicze analityka i marketing. para nierozłączna?

Latająca krowa i żółty bocian, czyli zarządzanie językiem bajek

Literatura azjatycka coraz częściej zajmuje na polskim rynku wydawniczym szczególne miejsce. Nie dziwi więc, że najnowsza powieść Kawamury chwyta za serce i porusza do głębi. Zaskakująco intymna, a zarazem czuła, relacja matki z synem łączy w sobie uczucie pokory wobec świadomości zjawiska przemijania oraz uczy odbiorcę celebracji małych, codziennych rzeczy.

Historia przedstawiona w „Stu kwiatach” jest z pozoru prosta. Gdy w mroźny, sylwestrowy wieczór Izumi znajduje swoją matkę, błąkającą się po parku, uświadamia sobie, że kobieta traci pamięć. Postępująca demencja Yuriko nie tylko zmusza Izumiego do wejścia w podwójną rolę „rodzica”, który musi zaopiekować się swoją matką-dzieckiem, ale także przy-

„Marketing i analityka biznesowa dla początkujących” autorstwa Kingi Sroki to pozycja obowiązkowa dla każdego, kto chce zrozumieć, jak efektywnie wykorzystywać narzędzia analityczne w marketingu online. Kinga Sroka jest ekspertką w dziedzinie digital marketingu, która w bardzo przystępny sposób przedstawia kluczowe narzędzia, takie jak Google Analytics, Google Tag Manager, Google Trends, Google Search Console i Google Data Studio.

Ta książka to kompendium wiedzy, krok po kroku wprowadzające czytelnika w świat analizy danych. Oferuje liczne przykłady, grafiki, a także stadia przypadku, co znacząco ułatwia przyswajanie informacji.

„Może zatem to brak cierpliwości i wiedzy jest przyczyną braku wolności?”, „Kiedy wiedza nie współgra z miłością, to miłość przeradza się w egoizm”. Te pozbawione szerszego kontekstu cytaty mogłyby pochodzić z jakiegoś zbioru baśni lub z emocjonującej przemowy coacha. Jednak może to być również fragment książki dla menedżerów, która korzystając z literackich tworów, jakimi są bajki, przybliża zjawiska ze świata współczesnego zarządzania. Bajki od zawsze były nośnikiem uniwersalnych prawd, w prosty i metaforyczny sposób tłumacząc dzieciom świat. To właśnie za ich pomocą autor mierzy się z takimi zagadnieniami jak rozwój kompetencji

wołuje niechciane wspomnienia z przeszłości.

Motyw utraty pamięci został przedstawiony w niezwykle subtelny sposób. Książkę czyta się powoli, gdyż wyzwala ona wiele emocji. Taką intensywność doznań literackich, w stosunkowo małej objętości, zapewniają krótkie zdania, przemilczenia narratora i powtórzenia, pojawiające się u Yuriko, kiedy ta próbuje sobie coś przypomnieć. Postępujący u bohaterki zanik pamięci staje się dla jej syna szansą na zrozumienie prawdy o sobie samym poprzez „zbieranie” fragmentów wspomnień.

„Sto kwiatów” to krótka i uniwersalna powieść, która skłania do refleksji. Matka traci pamięć, jednocześnie stając się przewodniczką Izumiego – on z kolei przywołuje przeszłe wydarzenia. Kobie-

Autorka nie ogranicza się tylko do przedstawienia funkcji narzędzi, ale również pokazuje, jak można je skutecznie wykorzystać w codziennej pracy. Podkreśla znaczenie danych w podejmowaniu decyzji marketingowych, ilustrując, jak analiza danych może zwiększyć skuteczność kampanii, które w efekcie poprawiają wyniki biznesowe. Kinga Sroka w swojej książce nie zapomina o przyszłości marketingu. Przedstawia wskazówki dotyczące rozwoju zawodowego, zaznaczając, jakie kompetencje będą kluczowe w nadchodzących latach. Jej podejście łączy teorię z praktyką, co sprawia, że książka nie tylko pełni funkcję przewodnika po narzędziach, ale również inspiruje

ta nieświadomie uczy go patrzenia na przeszłość bez uprzedzeń, lęku i poczucia winy. Powieść stawia pytanie o istotę pamięci, a fabuła utkana ze wspomnień przypomina bukiet złożony z wielu różnych kwiatów. Tytuł jest bardzo wymowny – posiadanie wspomnień, zarówno pozytywnych czy negatywnych, jak i tych obojętnych, składa się na istotę człowieczeństwa. Ulotność chwil stanowi kwintesencję dzieła Kawamury.

wiktoria Piwowarska

Genki Kawamura, „sto kwiatów”, seria z Żurawiem, wydawnictwo uniwersytetu Jagiellońskiego, Kraków 2024 

do dalszego rozwoju w dziedzinie digital marketingu.

„Marketing i analityka biznesowa dla początkujących” to książka, która oferuje solidne podstawy w zakresie analityki biznesowej i marketingu online. Klarowny język, liczne przykłady i praktyczne wskazówki czynią ją wartościowym źródłem wiedzy dla każdego, kto pragnie efektywnie wykorzystać dane w działaniach marketingowych.

tomasz Łysoń Kinga sroka, „Marketing i analityka biznesowa dla początkujących”, wydawnictwo Helion/ Onepress, Gliwice 2023 

pracowników, awanse, innowacje czy struktury hierarchiczne. Książka prowadzi nas kolejno przez większe działy, takie jak zarządzanie ludźmi czy problemy kierownictwa, w obrębie których rozważane są bardziej szczegółowe zagadnienia. Na początku tej innowacyjnej struktury autor przytacza bajkę, opowieść z krajów Dalekiego Wschodu. Następnie, odwołując się do opowiedzianej wcześniej historii, próbuje przybliżyć czytelnikowi naturę danego zjawiska, charakterystycznego dla nauk o zarządzaniu. I tak czytamy o tym, jak król próbował zważyć słonia, o gadających drzwiach, srebrnym źrebaku i żółtym bocianie.

Niewątpliwie ten sposób przyswajania specjalistycznej wiedzy ma w sobie znamiona zabawy i lżejszego podejścia do podejmowanych tematów. Dzięki temu zabiegowi czytelnik na moment zapomina, że trzyma w rękach nie powieść, a raczej podręcznik do nauki zarządzania, schowany sprytnie w baśniowym świecie. Justyna Arlet Głowacka

Marek Bugdol, „Bajki Dalekiego wschodu dla menedżerów. Jak zrozumieć świat współczesnego zarządzania”, wydawnictwo uniwersytetu Jagiellońskiego, Kraków 2023

rekomeNdacje kulturalNe dzieNNikarzy „wuj a”:

o historii pozytywnego mitu

Jednostka przeciw systemowi we współczesnym wydaniu

wsłuchaj się w swoje ciało

Spektakl „1989” na długo po premierze wzbudza falę entuzjazmu, przyciągając tłumy zapełniające salę. Teatr Słowackiego może pochwalić się prawdziwym hitem. Mit roku 1989 jest na wskroś pozytywny, i to nie tylko za sprawą gry świateł czy efektów scenicznych. Historyczny moment upadku komunizmu pokazano tu z zupełnie nowej perspektywy.

Wyreżyserowany przez Katarzynę Sznygierę musical zaskakuje widzów świeżym językiem, przystępnym zarówno dla starszej, jak i młodszej publiczności. Unaoczniony zostaje prawdziwie spory kawał historii: powstanie Solidarności, obrady Okrągłego Stołu czy okres stanu wojennego.

„Mała Apokalipsa” Tadeusza Konwickiego z 1979 roku zagościła na scenie krakowskiego Teatru Starego. Choć dzieło powstało w czasach komunizmu, jego przesłanie pozostaje aktualne. Konfrontacja jednostki z systemem, a także z samym sobą to główny motyw tej adaptacji teatralnej.

Inwigilowany pisarz w poczuciu beznadziei i rozczarowania własnym życiem otrzymuje propozycję dokonania publicznego aktu samospalenia. Ten akt protestu „ofiary” wobec zastanej rzeczywistości nie ma w sobie jednak nic z heroicznych historycznych czynów. Napotykane przez bohatera różnorodne postacie także uwikłane są w polityczny wszystkowidzący system, przed którym nie ma ucieczki.

Spektakl pokazuje kondycję człowieka załamanego życiem,

Gabor Maté w książce pt. „Kiedy ciało mówi nie” przeprowadza wnikliwą analizę związku między stresem a występowaniem chorób oraz przedstawia czytelnikowi znaczenie psychosomatyki. Autor jest lekarzem i opiera się na bogatym doświadczeniu; ilustruje swoje tezy przykładami pacjentów, których ciało „powiedziało nie” ciągłemu stresowi, ignorowaniu własnych potrzeb i emocji.

Książka zachęca do refleksji nad tym, jak wychowanie, relacje międzyludzkie i codzienne nawyki kształtują nasze zdrowie. Maté przestrzega przed lekceważeniem sygnałów wysyłanych przez ciało i podkreśla znaczenie świado-

Upadek komunizmu oglądamy oczami najważniejszych postaci: Wałęsów, Frasyniuków, Kuroniów czy Kwaśniewskiego. Intymności życia codziennego przyglądamy się zza kulis, towarzysząc bohaterom w zaciszu peerelowskich mieszkań czy więziennych murów. Łatwo jest dać się porwać czarom tego polskiego musicalu. Młodość bohaterów z czasów PRL-u, ich pasja oraz zaangażowanie pozwalają wierzyć w optymistyczną przyszłość. Symboliczne ideały brutalnie zderzają się z komunistyczną rzeczywistością. To spektakl, który przypomina, jak ważne są ideały, szczególnie na gruncie budowania polskiej tożsamości, oraz o odwadze i sile kobiet.

o skrajnych emocjach – od rozpaczy po euforię.

Fantasmagoryczna przyszłość zostaje osadzona w roku 20XX, podczas gdy dzieło Konwickiego dotyczy czasów PRL-u. Ten rozdźwięk pomiędzy przeszłością a przyszłością wymazuje teraźniejszość i bada granice ludzkiego konformizmu. To, co jest aktualne i „teraz”, to obraz człowieka niepewnego siebie i nieumiejącego odnaleźć się w rzeczywistości. Ukazany wewnętrzny rozłam sumienia dotyczy niepewności jednostki, ale odnosi się także do systemu władzy. Wizja delirycznej rzeczywistości ukazuje świat, gdzie życie jednostek jest stale podglądane. Zawoalowaną funkcję Wielkiego Brata pełnią telewizory i umieszczone pod różnymi kątami ekrany inwigilujące bohaterów. Obecne

mości emocjonalnej. Opisuje mechanizmy obronne, które w dzieciństwie chronią nas przed bólem emocjonalnym, ale w dorosłości mogą być toksyczne dla naszego zdrowia.

Każdy rozdział koncentruje się na innym aspekcie związku między stresem a zdrowiem, przywołując przypadki pacjentów cierpiących na choroby takie jak stwardnienie rozsiane, rak, schorzenia kardiologiczne czy autoimmunologiczne. Maté podkreśla, że niezdolność do wyrażania negatywnych emocji może prowadzić do poważnych problemów zdrowotnych. Autor pisze w sposób zrozumiały zarówno dla specjalistów, jak i osób bez

Niezwykły klimat „1989” zostaje wzmocniony przez wielobarwną grę świateł. Ekspresywnej i dynamicznej grze aktorskiej towarzyszy skoczna, rytmiczna muzyka. Kostiumy bohaterów i wyczyniane przez nich akrobacje taneczne zachwycają i przyciągają wzrok. Spektakl „1989” zdecydowanie wart jest owacji na stojąco i przybywającej mu wciąż popularności w polskim teatrze. Należy docenić ten mistrzowsko wykonany musical, zwłaszcza w dzisiejszych czasach.

wiktoria Piwowarska

„1989”, teatr słowackiego, reż. Katarzyna sznygiera, Kraków 2022

w adaptacji cyberpunkowe elementy, takie jak urywane dźwięki wygenerowane przez AI czy ekspansywne technologie, ukazują przyszłość nieuchronnie zmierzającą w stronę transhumanizmu i dehumanizacji człowieka.

„Mała Apokalipsa 20XX” to spektakl, który trzeba zobaczyć. Wprawdzie uwspółcześniona adaptacja dzieła Konwickiego nieco zaskakuje, jednakże poprzez swoją uniwersalną wymowę jej przesłanie trafia do widzów. Ten wieczór w teatrze będzie można długo wspominać. wiktoria Piwowarska

„Mała Apokalipsa 20XX”, stary teatr im. Heleny Modrzejewskiej, reż. waldemar raźniak, 2024

doświadczenia medycznego. Choć używa specjalistycznych terminów, nie są one trudne do przyswojenia. „Kiedy ciało mówi nie” to książka nie tylko dla osób zainteresowanych medycyną i psychologią, ale dla każdego, kto chce lepiej zrozumieć siebie i zadbać o zdrowie w holistyczny sposób. Autor z empatią i wnikliwością pokazuje, że proces zdrowienia zaczyna się od wsłuchania się w swoje ciało i emocje. Klaudia Katarzyńska

Gabor Maté, ,,Kiedy ciało mówi nie. Koszty ukrytego stresu”, wydawnictwo Czarna Owca, warszawa 2024 

f elieto N

Quo vadis, dwudziestolatku?

autorka: izABELA

Druga dekada życia przypomina etap przejściowy pomiędzy „starym” a „nowym” życiem. Nie należymy już do przeszłości, ale nie jesteśmy jeszcze przyszłością. To z jednej strony ekscytująca przygoda, z drugiej – mieszanina obaw i niepewności.

Lata 20. w życiu młodego człowieka to szereg możliwości, szans i innych nadarzających się okazji do rozwoju. Ich szeroki wybór może jednak stać się przytłaczającą kulą u nogi – skoro jest tyle opcji, którą z nich ostatecznie wybrać, aby następnie nie żałować decyzji? Ten etap w życiu jest czasem ciągłego poszukiwania, krążenia po omacku po znanych lub nieprzetartych ścieżkach, błądzenia po ślepych zaułkach. Tyle zachodu po to tylko, by dotrzeć do celu, o którym wcześniej mogliśmy nawet nie słyszeć.

Nieodłącznym towarzyszem tej wędrówki pośród meandrów zmian jest ciągły głód – głód zbierania doświadczeń, dzięki którym dotrzemy do miejsca, w którym od początku było nam pisane się znaleźć. To ciągłe podważanie status quo, naszej obecnej sytuacji życiowej: uczucie dyskomfortu, braku spełnienia i potrzeba eksplorowania.

Zakładanie gniazda

To także czas poszukiwania swojego miejsca w świecie. Z jednej strony jest to moment wyrwania rozległych korzeni, które trzymają nas z naszym „starym” życiem: rodzinnym domem, pewnymi znajomościami lub miejscami z przeszłości. Drzewo nie może jednak funkcjonować bez korzeni, człowiek również nie żyje w próżni: nie da się w pełni wymazać przeszłości, która nas ukształtowała. Można jednak stopniowo, w metamorficzny sposób przemieścić to „drzewo” z jednego miejsca na drugie – pozwolić mu zapuścić nowe korzenie, ale w zupełnie innym miejscu niż wcześniej. Druga dekada życia stanowi etap przejściowy. Opuszczamy dom, w którym się wychowywaliśmy, i zakładamy własny. My sami zdecydowaliśmy, że stanie się on naszym bezpiecznym miejscem, przestrzenią, w której będziemy rozkwitać i zbierać siły na wyzwania rzeczywistości, gdzie często czekać będą na nas kochane, życzliwe nam osoby.

Druga dekada życia jest wyjątkową okazją do szukania własnej tożsamości, bowiem wreszcie opuszczamy rodzinne gniazdo i zaczynamy „testować” siebie w nowych sytuacjach. Poszerzamy własną strefę komfortu, a przy okazji uczymy się wiele o sobie i tym, co wewnątrz nas.

Bliżej samego siebie

Poszukiwanie własnej tożsamości często kojarzone jest z wiekiem nastoletnim – to prawda, ale tylko częściowo. Proces ten nie kończy się nigdy: poznajemy samych siebie, własną naturę przez całe życie. Druga dekada życia jest wyjątkową okazją ku temu, bowiem wreszcie opuszczamy rodzinne gniazdo i zaczynamy „testować” siebie w nowych sytuacjach. Poszerzamy własną strefę komfortu, a przy okazji uczymy się wiele o sobie i tym, co wewnątrz nas. Bardzo często zadajemy sobie wówczas pytania nie tylko o to, co chcemy robić w życiu, ale i o to, kim chcemy w nim być. Jakimi osobami jesteśmy, a jakimi chcemy się stać. Jakie są nasze silne oraz słabe strony. Czego się boimy, a co sprawia, że jesteśmy w stanie przenosić góry. Kim tak właściwie jesteśmy, a kogo udajemy przed innymi osobami. Odpowiedzi na te pytania czasami nasuwają się same. Czasami też

wymagany jest dłuższy czas na ich znalezienie. Mimo tego lata 20. naszego życia stanowią wyjątkowy okres, w którym zerkamy w głąb siebie i uważnie przyglądamy się wszystkiemu temu, co skrywa się w środku.

Zawieszenie w próżni Cały ten proces – poszukiwania swojej tożsamości, własnego miejsca na świecie, podważania status quo – choć jest wyjątkową przygodą, jest również niesamowicie przerażający i samotny. Stanowi pewnego rodzaju zawieszenie w próżni pomiędzy tym, co stare i znane, a tym, co nowe i nieznane. Dreszczyk ekscytacji przeplata się tutaj z niepewnością. Dobrze wiemy, że powrót do przeszłości nie jest możliwy i to nie tam znajduje się nasze miejsce; towarzyszyłby nam tam ciągły dyskomfort oraz uczucie stagnacji. Przyszłość wydaje się za to odległym punktem na horyzoncie, nieostrym, schowanym

za mgłą; nie wiemy, co się z niej wyłoni. Każdego dnia przybliżamy się do niej i równocześnie zostawiamy przeszłość za naszymi plecami. I choć przeraża nas ten stan „pomiędzy”, głęboko w duszy każdy z nas wie, że życiowy kompas doprowadzi nas tam, gdzie było nam pisane się znaleźć od samego początku.

Co czasami jeszcze trudniejsze do przełknięcia, drogę tę każdy z nas musi pokonać indywidualnie. Nawet jeśli otaczamy się w międzyczasie bliskimi osobami, nie pokonają one tej wyboistej ścieżki za nas – mają do przejścia własną. Wiele twarzy przewinie się przez ten czas pełen zmian i poszukiwań w naszym życiu; część osób zdecyduje się zostać tylko na moment, inne na dłuższą chwilę. Jedni okażą się życzliwi, pozostali będą tylko bolesną lekcją. Mają oni jednak jedną wspólną misję do wypełnienia: pomóc nam wkroczyć na odpowiednie tory, które doprowadzą nas do celu. 

r ozmowa z d omi N ikiem c zają, brązowym medalistą olimpijskim z paryża

Z Paryża wrócił z brązem. „Obiecałem sobie, że nie będę już czwarty”

Czwarte miejsce na igrzyskach w Tokio pozostawiło w nim niedosyt, ale też zmotywowało do dalszej pracy. Teraz Dominik Czaja, wioślarz, student zarządzania w turystyce i w sporcie UJ oraz dumny tata, spełnił swoje marzenie. Zdobył wraz z Fabianem Barańskim, Mateuszem Biskupem i Mirosławem Ziętarskim brązowy medal w rywalizacji czwórek podwójnych na XXXIII Letnich Igrzyskach Olimpijskich w Paryżu. Jak wyglądała jego droga do podium?

Zapewne dobrze pamiętasz czwarte miejsce na igrzy skach olimpijskich w  tokio i zaciętą walkę o podium. Ja kie emocje towarzyszą Ci te raz, kiedy zdobyłeś medal w Paryżu?

 Dominik Czaja: Gdy przepłynąłem przez metę, poczułem ogromną ulgę i radość, bo spełniłem marzenie. Byłem niesamowicie zmęczony, ponieważ finałowy bieg okazał się bardzo wymagający. Ranga zawodów była wysoka, a rywale prezentowali znakomitą formę. Po eliminacjach, które odbyły się dwa dni wcześniej, wiedzieliśmy, że możemy zarówno wygrać, jak i znaleźć się na czwartym miejscu. Towarzyszyły mi ogromne emocje. Cieszyłem się ze zdobycia medalu olimpijskiego, bo był on czymś, czego brakowało w mojej kolekcji.

Czy doświadczenie z  tokio dodatkowo zmotywowało Cię do polepszenia swoich wyników? Zmieniło się coś w twoim podejściu do przy‑ gotowań?

 To doświadczenie bardzo mnie zmotywowało, bo Tokio było dla mnie przykrym momentem w karierze. Serce mi pękło, gdy otarliśmy się o medal. Ale już rok później zdobyliśmy mistrzostwo świata, od tamtej pory regularnie stawaliśmy na podium każdej mistrzowskiej imprezy, w której braliśmy udział. To utwierdziło nas w przekonaniu, że jesteśmy w światowej czołówce. Wiedzieliśmy, że

fot. archiwum prywatne

skoro przez ostatnie lata byliśmy w stanie to osiągnąć, to i na igrzyskach mamy szansę odnieść sukces. Obiecałem sobie, że nie będę już czwarty, jednak w sporcie wszystko może się zdarzyć. To właśnie jego piękno.

igrzyska to największe wyda rzenie sportowe, ale także ogromna presja. Jak radzi łeś sobie z oczekiwaniami –zarówno własnymi, jak i ludzi wokół Ciebie?

 Presja była duża, bo czuliśmy, że wszyscy w nas wierzą i liczą na dobry wynik. Starałem się jednak na tym nie skupiać, bo wiedziałem, że jeśli zrobimy wszystko, co jest w naszej mocy, to osiągniemy sukces. Ostatni sezon upewnił mnie w przekonaniu, że nasza forma jest na odpowiednim poziomie. Bardzo pomogła mi również praca z psychologiem sportowym.

A jakie wrażenie zrobiła na tobie wioska olimpijska?

 W wiosce olimpijskiej spędziliśmy zaledwie dwa dni. Później zdecydowaliśmy się na pobyt w hotelu, który był bliżej toru wioślarskiego. Sama wioska to wyjątkowe miejsce – można tam spotkać elitę światowego sportu. To robi wrażenie, ale uznaliśmy, że lepiej dla nas będzie odciąć się od tych bodźców i skupić się na samym starcie. Pozwoliło nam to zaoszczędzić energię i potraktować te zawody jak każde inne, a więc przyjeżdżaliśmy na tor, robiliśmy standardo-

autorka: kAroLinA iwaniec

– Nie warto poddawać się po porażkach, bo w sporcie często zdarza się ich więcej, niż tych miłych chwil. Ważne jest, żeby konsekwentnie dążyć do celu. Równie istotna jest systematyczność – tak jak do sesji na studiach trudno jest przygotować się w jeden wieczór, tak samo w sporcie nie da się nadrobić połowy sezonu w tydzień – mówi Dominik Czaja, student UJ i brązowy medalista olimpijski z Paryża.

wy trening, wracaliśmy do hotelu. Taki był nasz rytm dnia.

Myślisz już o igrzyskach w Los Angeles? A może sku piasz się na czymś innym?

 Teraz chcę skupić się na ukończeniu studiów i zdobyciu tytułu magistra. Myślę też o kolejnych igrzyskach, ale przede mną jeszcze wiele zawodów, selekcja do reprezentacji, zdobycie kwalifikacji olimpijskiej – dopiero wtedy będę mógł skupić się na Los Angeles.

sport na tak wysokim pozio mie wymaga wielu wyrze czeń. Czy było coś, co szcze gólnie trudno było pogodzić z twoją karierą wioślarską?

 Największym wyrzeczeniem okazały się narodziny mojego syna, bo w tym czasie byłem na zgru-

powaniu we Włoszech i nie miałem możliwości powrotu do Polski. W sezonie wioślarskim spędzamy blisko 280 dni na zgrupowaniach, co oznacza, że często musimy rezygnować z czasu z rodziną i bliskimi.

Jakie rady miałbyś dla mło dych sportowców, którzy marzą o występie na igrzy‑ skach?

 Uważam, że talent nie jest najważniejszy. Kluczowa jest determinacja. Nie warto poddawać się po porażkach, bo w sporcie często zdarza się ich więcej niż tych miłych chwil. Ważne jest, żeby konsekwentnie dążyć do celu. Równie istotna jest systematyczność – tak jak do sesji na studiach trudno jest przygotować się w jeden wieczór, tak samo w sporcie nie da się nadrobić połowy sezonu w tydzień. 

F O t O re PO rt AŻ

Jesień w górach

autor: lucjan kos

Turn static files into dynamic content formats.

Create a flipbook
Issuu converts static files into: digital portfolios, online yearbooks, online catalogs, digital photo albums and more. Sign up and create your flipbook.