IŚĆ, BY SIĘ ZATRZYMAĆ
KOMU BUTA, KOMU BUTEM...
www.podprad.pl
WYWIAD NA OBCASACH
rozmowa z Anną Jamróz Miss Polski 2009
NR 36/GRUDZIEŃ 2010
ISSN 1507-210X
>>> Bezpłatny Magazyn Studencki
TYLKO DLA ORŁÓW Orla Perć to wysokogórski szlak turystyczny, przebiegający granią Tatr Wysokich. Uważany za jeden z najpiękniejszych, ale i najniebezpieczniejszych w Polsce, stanowi cel wielu osób. Co warto o nim wiedzieć?
O
rla Perć powstała w latach 1903 –1906 i od tego czasu wielu śmiałków próbowało na niej swoich sił. Choć jest to trasa o dużym stopniu trudności, można spotkać tam także niedoświadczonych turystów w lekkim obuwiu, których widok rodzi pytanie: jak oni tu w ogóle dotarli? Do przejścia tego szlaku zachęcają piękne widoki, niezapomniane wrażenia i chęć sprawdzenia siebie. Wyruszyliśmy ze schroniska w Dolinie Pięciu Stawów Polskich. Widok z czarnego szlaku biegnącego Szerokim Żlebem.
Należy zachować ostrożność przy trawersowaniu zbocza pokrytego płatem śniegu
Wchodzimy na Orlą Perć w okolicy Koziego Wierchu
DŁUGOŚĆ SZLAKU: 4,3 km; CZAS PRZEJŚCIA: zależny od umiejętności oraz warunków atmosferycznych. Trzeba liczyć się z tym, że dojście do szlaku, pokonanie go i powrót do schroniska może nam zająć cały dzień. Według przewodników szacowany czas przejścia trasy, od Przełęczy Zawrat do Przełęczy Krzyżne, wynosi około 6 godz; SUGEROWANA BAZA WYPADOWA: schronisko Murowaniec na Hali Gąsienicowej, schronisko w Dolinie Pięciu Stawów Polskich; WAŻNE: Na odcinku Zawrat – Kozi Wierch wprowadzono ruch jednokierunkowy, dlatego, chcąc pokonać całą długość szlaku, należy obrać kierunek Zawrat – Krzyżne. 2
|www.podprad.pl
Szlak jest otwarty przez cały rok, ale z pewnością zimą powinni się tam wybierać jedynie wytrawniejsi taternicy. W czasie wędrówki towarzyszyć nam będą takie zabezpieczenia, jak łańcuchy i klamry. Niemało emocji budzą dwie drabinki o długości 4 m i 8 m oraz szczelina o szerokości 1 m. Nie można się tam nudzić. Nie należy jednak zapominać o kwestiach bezpieczeństwa, bowiem tylko na tym szlaku, od momentu jego otwarcia zginęło już 100 osób. Główne przyczyny wypadków na Orlej Perci to: poślizgnięcia na płatach śniegu, mokrych lub oblodzonych skałach oraz pobłądzenia. Powstał nawet apel Orla Perć – następne stulecie, którego autorzy postulują przekształcenie szlaku w via ferratę, aby poprawić stopień jej bezpieczeństwa. Via ferrata to droga wspinaczkowa dostosowana do celów autoasekuracji. Pomysł ten jednak rodzi sprzeciwy, ponieważ ciągle wiele osób opowiada się za pozostawieniem trasy w obecnym stanie, jako trudny szlak dla doświadczonych wędrowców. tekst i foto: Karolina Gizara
W 20 Mnich
W M
SWOJE BUTY NOSI
amy polityków, których buty są mokre od śliny tych, którzy plują, i tych, którzy całują, próbując przypodobać się miłościwie panującym. Każdy nimi gardzi, ale gdyby zaproponować nam wymianę, to pewnie z ochotą byśmy oddali swoje w zamian za takie błyszczące pantofelki. ROBOTNICY Proletariat, lud ciężko pracujący w twardych butach, znoszonych latami pracy, ale i butach pewnych, jakby konkretniejszych. I nie ważne, ile czasu lud pracował, a ile pił. Bo ciężko odróżnić po butach sumiennego robotnika od lenia. Dlatego buty takie wrzucamy do jednego worka: albo wszyscy to lenie, albo szlachetni robotnicy. INTELIGENCI Buty inteligenta, skórzane półbuty, pantofle, ale nie są zbyt eleganckie, bo pieniędzy na lepsze nie ma. Bo więcej inteligent zarabiałby, nosząc cudze buty. Ale na buty polityka patrzy, zazdroszcząc pieniędzy i gardząc moralnością, a na buty robotnika patrzy, także zazdroszcząc pieniędzy, ale gardząc fizyczną pracą. Smutne te buty. FORMALIŚCI Biurokracja buty nosi nieznoszone, a jednak niewygodne. Bo praca siedząca, czasem wymagająca, czasem nie, ale zwykle daleka od komfortu. Za małe buty nie pomieszczą ambicji, rosnąć stopie nie pozwolą, są tylko ot tak, żeby przejść do pracy i z powrotem. DZIWNE Czasem w tłumie przejdą buty kolorowe, ale zwykle niedobre, czasem noszące się na przekór zasadom, czasem wrogie wobec szarego świata, anarchia? Hipisi? A może nosi je zwykły artysta? Takie buty są fajne na imprezie, ale w normalnym życiu inne buty każą im się trzymać z daleka. WŁASNE I tak sobie wybrzydzamy, w sumie to żadne buty nam nie pasują, a już nasze własne w szczególności. I tylko ta moda, dążenie do coraz lepszych, droższych butów, choćby i po butach cudzych, obcierając przy tym nogi aż do krwi. A może zamiast gapić się na buty popatrzymy na drogę, bo nieważne jaki but, byleby swoje zadanie spełnił i pomógł dojść tam, gdzie go właściciela nogi zaprowadzą.
foto: 123RF
Michał Mietliński
W 20-metrowym kominku pod Czarnym Mnichem zabezpieczeń jest pod dostatkiem.
Wolałby cudze, jak to w polskiej naturze niemalże, bo cudze lepsze. Cudze buty zawsze jakby czystsze, mniej znoszone i na pewno wygodniejsze. A te... to tylko znój, trudy i jakieś takie zwykłe, typowe buty. Już tak jakoś mamy, że to na naszej drodze jest najwięcej dziur, kamieni i przeszkód.
C
hyba każdy od czasu do czasu chciałby, choć na chwilę, wejść w czyjeś buty. A to z ciekawości, a to dla najróżniejszych osobistych korzyści, a to z odrobiny próżności. Większość zabaw z dzieciństwa opiera się na wcielaniu w określone role. Zabawa w dom – ja jestem mamą, ty sąsiadką, która przyszła na kawę, a lalki naszymi dziećmi. Zabawa w sklep – ja jestem klientką, ty sprzedawczynią. Zabawa w szkołę – ja jestem nauczycielką, misie i lalki są uczniami. Przychodzą w życiu takie momenty, w których los pozwala nam dokonać wyboru tej najwłaściwszej dla nas roli. I cóż się wtedy okazuje? Że, mając dwadzieścia trzy lata, nie chcę jeszcze zakładać rodziny, a posada w sklepie nie jest tą, którą chciałabym objąć na stałe. Mało tego, okazuje się również, że studiując polonistykę, bronię się rękami i nogami przed pracą w szkole. Mimo to zdarza mi się myśleć, że ten to ma dobrze, a ona ma zawsze łatwiej. Albo ciekawe, jak to jest żyć tak, jak oni? Znów mam ochotę wejść w czyjeś buty. Ale zastanawiam się nad tym dłużej i ponownie dochodzę do wniosku, że to jednak wcale nie jest tak pięknie i łatwo, jakby się mogło wydawać. Nie, nie… Nie jest łatwo być ikoną jakiejkolwiek gałęzi kultury, bo zaraz cię ktoś wpakuje w różowe bambosze. Nie jest również łatwo z gracją chodzić w butach na wysokich obcasach albo w takich, które są ostatnim krzykiem mody (i owocem niebywałej kreatywności projektantów). Patrząc w inną stronę, nie jest też łatwo prowadzić bar mleczny czy dla przekonań rezygnować zimą z wełnianego swetra. A już na pewno nie jest łatwo po raz pierwszy w życiu napisać wstępniak i to taki, który zachęci wymagających czytelników do zajrzenia na kolejne strony magazynu „płyń POD PRĄD”, tym razem poświęconego szeroko pojętemu tematowi butów. Ale jestem przekonana, że zawsze warto spróbować zmienić punkt widzenia lub wejść w czyjąś rolę, bo niezależnie od tego, ile to trudu będzie kosztowało, zdobyte doświadczenia są bezcenne. Liliana Wujczyk lilav@poczta.fm www.podprad.pl|
wstępniak
KAŻDY POLAK
3
KOMU BUTA, KOMU BUTEM… MATEUSZ (21 LAT)
ASIA (24 LATA)
MARTA (24 LATA)
KAROLINA (20 LAT)
MICHAŁ (25 LAT)
KALOSZE
Bez wątpienia Dodę! Kaloszki odwróciłyby uwagę od innych jej atutów, które i tak nazbyt eksponuje.
Macieja Maleńczuka. Ma ciut za wysokie mniemanie o sobie. Takie buty sprowadziłyby go na ziemię.
BALETKI
Tomasza Jacykowa. Jemu Wojciecha Manna. Wyglą- Ryszarda Kalisza, to by Michała Piróga, bo jakoś Cały polski sejm! Tłumajuż nic nie zaszkodzi. dałby co najmniej kontra- dopiero były jaja! dziwnie mi do niego pasują. czyć chyba nie muszę? stowo.
KOGO UBRAŁBYŚ W...
Myślę, że Maciejowi Orłosiowi byłoby w nich dobrze. Facet ma klasę i w glanach też sobie poradzi.
Kamila Durczoka. Jak będzie chodził w takich butach, to może nikt mu już stołu nie ubrudzi.
Jednego założyłabym Justinowi Biberowi, drugiego Kasi Cerekwickiej – obojgu pasowałyby tak, jak mi ich muzyka.
TRAMPKI
Kubę Wojewódzkiego – Elżbietę Jaworowicz, by pasują do niego i jego kiep- nie siedziała z tak poważna skich dowcipów jak ulał. miną w Sprawie dla reportera.
Małgorzatę Foremniak, bo i tak próbuje być drugim Wojewódzkim w Mam talent.
Znowu rozdzielę: jeden dla Papę Benedykta XVI, bo Andrzeja Morozowskiego, sprawia wrażenie wyluzoa drugi dla Tomasza Sekiel- wanego gościa. skiego. Chłopaki i tak chyba wszystko mają wspólne.
WALONKI
Bono z U2 zapewne zro- Niech je założy Janusz Szymon Hołownia – wyglą- Dorotę Gardias, by była Lady Gagę. I tak nikt nie biłby nimi na koncercie Palikot i dołoży do swojej dałby w nich prawie jak bardziej wiarygodna jako zauważyłby różnicy. furorę. kolekcji gadżetów. w papieskich ciżemkach. pogodynka.
SANDAŁY
Ciekawie wyglądałby Bronisława Komorow- Wojciecha Cejrowskiego. Mariusza Pudzianowskiego Zawsze chciałem zobaczyć w nich Hans Kloss. skiego! To dopiero byłby Zapewne przydałyby mu – dzięki nim wyglądałby jak w takich mojego rektora, polityczny skandal! się na jakąś wyprawę. rzymski gladiator. ale on raczej preferuje białe adasie, gdy nikt nie patrzy.
GLANY
KOLOROWE SKARPETKI Z PALCAMI
4
|www.podprad.pl
O! To trudne, bo nie każdy zasługuje na takie buty… Może Zbychu Wodecki? On też nie zasługuje, ale wyglądałby jak emerytowany fan Metalliki.
Grzegorza Schetynę. Tego kolesia w kajaku, który Polskich hip-hopowców, Zresztą on może chodzić karmił kurczakiem aligatora, z Tede na czele! i w dziwniejszych butach Forfitera. – zza pulpitu marszałka ledwo co wystaje.
Siebie, bo pocą mi się Donalda Tuska! Taki z niego stopy. A poza tym, tego dobry wujek, to niech przycwaniaka od dopalaczy, mierzy. Dawida Bratko.
Bo ja wiem, może przydałyby się van Damme’owi na znak, że po pięćdziesiątce nie należałoby już grać w filmach akcji.
Jest taka osoba, która w czym by się nie pokazała, zawsze będzie się głupio uśmiechać. Może w takich skarpetkach Monice Richardson mina by na chwilę zrzedła?
Jarka Kaczyńskiego, ale tylko pod warunkiem, że wpuściłby sobie nogawki w cholewy, jak stary metalowiec.
Myślę, że królowa Elżbieta, zakładając je do kapelusza za milion funtów, wzbudziłaby oburzenie. Więc chcę to zobaczyć!
Emil Regis
w,
a-
e e ki a-
o o-
e
ć a, e y.
a, za uć!
gis
KONFERENCJA PRESIDENTS’ MEETING CZŁONKÓW BEST-U W wyjątkowych miejscach, bo najpierw w zabytkowym Krakowie, a następnie w malowniczej Limanowej w dniach od 11 do 17 listopada Stowarzyszenie Studentów BEST AGH Kraków zorganizowało Presidents’ Meeting. Jest to jedno z dwóch najważniejszych i największych spotkań decyzyjnych Stowarzyszenia Studentów BEST (Board of European Student of Technology). Podczas międzynarodowego kongresu zgromadził się zarząd organizacji, delegaci ze wszystkich 86 grup lokalnych (tyle bowiem oddziałów liczy obecnie BEST) oraz reprezentanci międzynarodowych komitetów. Łącznie w wydarzeniu wzięło udział ponad 150 uczestników z całej Europy, a także przedstawiciele firm oraz inne zaprzyjaźnione ze Stowarzyszeniem instytucje. Więcej informacji: http://2010.presidentsmeeting.eu/
Jesteś studentem Politechniki Gdańskiej? Chcesz spróbować swoich sił w międzynarodowej rywalizacji? Jeśli nie czujesz się obco w tematyce zarządzania, potrafisz pracować w grupie, a twoja znajomość języka angielskiego jest wystarczająca do prezentacji rozwiązania Case Study - nie wahaj się! Zbierz czteroosobową drużynę i zgłoś do nas swoją kandydaturę! Wygraj wyjazd do Drezna w Niemczech! The Tournament In Management and Engineering Skills (TIMES) jest uważany za największy konkurs oparty o case study dla studentów uczelni technicznych. Ten prestiżowy, spotykający sie z szerokim uznaniem event jest flagowym projektem organizacji studenckiej ESTIEM. Międzynarodowa strona konkursu: http://times.estiem.org Aby zgłosić drużynę do konkursu lub uzyskać więcej informacji wystarczy nawiązać kontakt z organizacją CEPRIM-ESTIEM LG Gdańsk za pomocą formularza kontaktowego znajdującego się w zakładce Kontakt na stronie http://estiem.zie.pg.gda.pl/times NEGOCJACJE NA NAJWYŻSZYM POZIOMIE! 27. listopada odbyła się IX edycja ogólnopolskiego Studenckiego Turnieju Negocjacyjnego. Jest to cykliczna impreza organizowana przez studentów Szkoły Głównej Handlowej skupionych w Studenckim Kole Naukowym Negocjacji, Komunikacji i Psychologii. W tym roku, po raz pierwszy, turniej stanowił krajową eliminację do prestiżowego międzynarodowego turnieju Warsaw Negotation Round, organizowanego przez to samo koło naukowe wiosną 2011 roku. Studencki Turniej Negocjacyjny to nie tylko możliwość sprawdzenia swojej teoretycznej wiedzy w realnych sytuacjach biznesowych, ale również świetna okazja do nawiązania znajomości z osobami o podobnych zainteresowaniach, zetknięcia się z innymi stylami negocjacji czy też poznania odmiennych, często oryginalnych sposobów rozwiązania problemu negocjacyjnego. Pomijając element współzawodnictwa, turniej zagwarantował dobrą zabawę, a przyprawione szczyptą humoru scenariusze zapewniły niezapomniane emocje.
Więcej na: http://negocjator.pl/stn.php OKO W OKO NA PG Kronika Studencka to organizacja, która od ponad 45 lat fotografuje życie Politechniki Gdańskiej. Skupia młodych ludzi zainteresowanych fotografią. Jest spełnieniem marzeń wszystkich, których korci fotografowanie, którzy mają hopla na punkcie strzelania fotek i nie rozstają się ze sprzętem fotograficznym. Wśród wielu przedsięwzięć dużym zainteresowaniem cieszył sie projekt Oko w oko. Cykl Oko w Oko stanowi zaczepną propozycję spotkań łączących w sobie dynamiczny wykład z luźną dyskusją o fotografii i jej różnorodnych obliczach. Skierowany jest do wszystkich tych, którzy dopiero stawiają pierwsze kroki w sztuce schwytania momentu, jak i do tych, którzy już znają jej zasady, posiadają interesujący warsztat i szeroki wachlarz doświadczeń. O pasji fotografowania, nieustannym poszukiwaniu tematów i kształtowaniu swych umiejętności opowiedzą cenieni i znani przedstawiciele trójmiejskiego środowiska fotograficznego. Od lutego 2011 roku zaczynamy drugi cykl spotkań. Liczymy na wysoką frekwencję. Wstęp na spotkania wolny. Wszystkich zainteresowanych, którzy pstrykają zdjęcia na ewentach, koncertach, oraz chcą je publikować i tworzyć zwariowany świat fotografii zapraszamy na spotkania Kroniki Studenckiej w czwartki o godz. 19.00 do budynku Bratniaka – Gdańsk, 2 piętro, pokój 310.
Z WYSOKOŚCI
ic podobno tak trafnie nie określa kobiety jak but na wysokim obcasie. Szpilki po prostu dają efekt, jakiego inne buty dać nie potrafią. Powodują, że sylwetka nabiera kształtu, który wysyła obserwatorom informacje: jestem świadoma swojego ciała i mam nad nim kontrolę. To z kolei rodzi założenie, że wiesz, co robisz ze swoim życiem. Chodząc w szpilce, nie tylko wyglądasz pewnie i atrakcyjnie, ale taką się stajesz. W myśl tej zasady, a wbrew logice i zdrowemu rozsądkowi, kobiety decydują się, wzorem bohaterki Seksu w wielkim mieście, nosić szpilki. O kolekcji Sarahy Jessicy Parker, sądząc po wpisach w internecie, marzą rzesze kobiet.
czym są dzisiaj – ważnym elementem stroju, dzięki któremu można manifestować swoje poglądy i osobowość. Marilyn Monroe zapytana, co myśli o szpilkach, odpowiedziała: Nie wiem, kto wymyślił wysokie obcasy, ale my kobiety zawdzięczamy mu wiele. Nie wszyscy może wiedzą, iż obcasy miały spory udział w tym, że Marilyn Monroe okrzyknięto seksbombą. Podobno zawsze skracała jeden obcas dla uzyskania bardziej zmysłowego efektu kręcenia biodrami.
ŹRÓDŁO SIŁY Fenomen szpilki potwierdzają nie tylko magazyny o modzie, prezentujące je na potęgę na swoich stronach, ale również wyniki ich sprzedaży. Z roku na rok kobiety kupują coraz więcej szpiOBUWNICZA REWOLUCJA Wszystko zaczęło się, gdy Christian lek i wskaźnik ten rośnie nieporównyDior, wprowadzając swój New Look, czyli walnie szybciej niż w przypadku innych spódnicę do połowy łydki, zauważył, rzeczy. Szpilka jest tak popularna, że jej że brakuje mu do niej ładnych, kobie- obecność wykracza już poza ramy samej mody. Jej urokowi nie cych butów i postanowił to zmienić. Podjął SUPERCIENKA opierali się twórcy seriali współpracę z projektakich jak Seks w wielWERSJA SZPILEK tantem butów Rogerem kim mieście. Nazwisko NAZYWA SIĘ hiszpańskiego projekVivierem i w 1954 roku obaj ruszyli z produk- STILLETO OD SŁOWA tanta butów Manolo pada tam tak często, OZNACZAJĄCEGO cją pierwszej w historii szpilki. Jak łatwo się że można pomyśleć, iż SZTYLET domyślić, płeć żeńska to jeden z bohaterów oszalała na punkcie nowych butów, szcze- serialu. Z kolei Jeniffer Lopez śpiewa piosenkę o butach Christiana Loubogólnie w wersji supercienkiej, zwanej utin’a. Gwiazda tłumaczyła w jednym stilleto od słowa oznaczającego sztylet. Były one szczególnie popularne w latach z wywiadów, że te szpilki są dla boharewolucji obyczajowej. I tak stały się tym, terki jej piosenki źródłem siły po tym, 6
|www.podprad.pl
SMUTNE KONSEKWENCJE Należy jednak pamiętać, że w historię szpilek wpisane są właśnie wszelkiej maści konsekwencje. Mimo że kobiety doskonale wiedzą, ile może je kosztować uwielbianie szpilek, pokusa, by je założyć, jest czasem zbyt silna. Skutki bywają opłakane. Najlepszym przykładem jest bohaterka baśni Czerwone buciki Hansa Christiana Andersena. Dziewczyna o imieniu Karen miała zwykłego fioła na punkcie czerwonych butów, w których
wybrała się na bal, pozostawiając bez opieki swoją schorowaną dobrodziejkę. Starsza pani umarła, a buty Karen zaczęły same tańczyć. Dziewczyna nie mogła ani się zatrzymać, ani ich zdjąć. W końcu trapiona wyrzutami sumienia poprosiła kata, by obciął jej stopy wraz z trzewikami. Równie smutny jest los sióstr Kopciuszka z baśni braci Grimm. Miały one stopy wielkie jak deski surfingowe, a takie nigdy nie były atrybutem kobiecości. Dziewczyny podpisałyby pakt z diabłem, żeby tylko wcisnąć te stopy w buciki, w których miały iść na bal. Za radą matki obcięły więc nożem palce u stóp i tak poszły ubiegać się o względy księcia, którego i tak ostatecznie uwiodła panna Kopciuszek. Morał z tego taki, że nie warto za wszelką cenę uganiać się za tym, czego nie mamy. W praktyce oznacza to zadowolenie z pary trampek i nie ma nic wspólnego z kolekcjonowaniem butów z markowymi metkami. Chodzi o to, by czuć się wygodnie z samym sobą i nie patrzeć na nikogo z góry.
Tatiana Jasinowska
foto: Fenia - fotolia
N
jak rzucił ją chłopak. W tekście nazwa butów pada aż 45 razy. W spocie reklamowym butów Louobutin’a, blondynka bierze prysznic, gdy nagle zakapturzona postać wymierza w nią cios seksownym butem z ostrym i długim obcasem, po którym to ciosie bohaterka trafia do raju pełnego szpilek. W teledysku do piosenki Let’s Dance Davida Bowie występują czerwone buty na obcasie, a artysta zachęca w tekście utworu, żeby je założyć i zacząć tańczyć, nie przejmując się konsekwencjami.
foto: Paweł Bajerski
Odpowiedni może sprawić, że będziesz wyglądać przepięknie, nieodpowiedni, że skończysz marnie.
foto: Karolina Gizara
SZPILEK
foto: Paweł Bajerski
ez kę. ęły ani rata, mi. zka py dy wby ych ęły ietak ek. za go onic ów by nie
foto: Fenia - fotolia
Z
WIZYTÓWKA MĘŻCZYZNY
auważyłem, że większość Polaków nie zwraca uwagi na to, co ma na nogach. Przeważająca część mężczyzn w przedziale wiekowym od 20 do 30 lat nie jest w stanie odróżnić dwóch różnych par półbutów na odmienne okazje, argumentując wymownym stwierdzeniem: te czarne i te czarne. Przyjrzyjmy się więc najczęstszym gafom oraz podstawowym zasadom dress codu związanymi z doborem obuwia.
brak wyczucia ogólnoprzyjętych zasad dress codu.
ŁĄCZENIE Przy łączeniu krojów i materiałów mamy duże pole do popisu. Klasyczne buty mają zaokrąglony przód i kończą się dokładnie tam, gdzie duży palec. Z kolei nowoczesne trendy idą w stronę przedłużania nosków. Przy pierwszym rozwiązaniu sprawdza się prosty, klasyczny krój spodni (44-46 cm obwodu na dole nogawki). Natomiast przy wydłużanych CZERŃ LUB BRĄZ noskach but wydaje się optycznie wężGdy dobieramy obuwie do klaszy, dzięki czemu bardzo dobrze pasują sycznego stroju biznesowego, to obodo niego węższe spodnie (slim fit). Przy wiązuje prosta zasada: czerń lub brąz. Lakierki nosi się do smokingu lub fraka. drugim rozwiązaniu należy jednak pamięNie zakłada się ich do dziennego stroju, tać o swoich gabarytach, by uniknąć sytupodobnie jak butów z kwadratowym czuacji, w której spodnie, przy gwałtownym bem. Jeśli chodzi o zdobienia i perforacje schylaniu się, zrobią nam przykrą niena obuwiu, to warto trzymać się zasady: spodziankę… im więcej zdobień, tym ciężNajlżejsze materiały, czyli szy i grubszy garnitur, tak by dla przykładu cienka wełna, CZARNE zachować proporcje sylwetki. pasują do butów z jednego BUTY SĄ Natomiast zamsz sprawdza kawałka skóry tzw. lotnisię w lecie oraz w mniej ofi- UNIWERSALNE ków, jak również do gładcjalnych zestawieniach, jako kich butów bez zdobień. Flaże jest uważany za materiał nela, tweed, grube, mięsiste ciężki, lecz niezobowiązujący. materiały perfekcyjnie wyglądają przy Czarne buty są uniwersalne i pasują butach z podwójnym noskiem i bogado klasycznych granatowych i szarych gartymi perforacjami. niturów. Jeśli mamy tylko czarny garnitur, nie kupujmy do niego brązowych butów. KONSERWACJA Takie zestawienie jest bowiem odbieButy są wizytówka dobrego stroju. rane w środowiskach biznesowych jako Brudne i zniszczone psują obraz całości,
nawet gdy posiadamy najpiękniejszy garnitur. Lepiej mieć tańsze, lecz zadbane, obuwie niż podniszczone buty znanej marki. Aby buty służyły właścicielowi przez lata, warto zaopatrzyć się w dobrą pastę i prawidła. Pasta przedłuży żywot skóry, natomiast prawidła pozwolą nadać jej odpowiedni kształt. Najlepsze są cedrowe i bukowe. Koszt prawideł w sklepach to wydatek nawet 150 zł, więc jeśli kogoś nie stać na taki wydatek, proponuję poszukać w sklepach internetowych lub na serwisach aukcyjnych. Jest to inwestycja jednorazowa, a rezultaty są ogromne. Jeśli mamy taką możliwość, róbmy jeden dzień przerwy w użytkowaniu butów. Dzięki temu, że skóra ma czas odpocząć, okres eksploatacji butów jest kilkakrotnie dłuższy, niż miałoby to miejsce, gdybyśmy chodzili tydzień bez przerwy w jednej parze obuwia, a następny w drugiej. JAK CIĘ WIDZĄ… Podsumowując, obuwie jest wyznacznikiem dobrego ubioru. Na przyjęciach, gdzie obowiązuje strój formalny, włączając w to wesela, buty dokładnie wskazują, jak ich właściciel dba o swój wygląd. I mimo że zawsze należy pamiętać o zasadzie: nie szata zdobi człowieka, to jednocześnie nie należy zapominać o tym, że jak cię widzą, tak cię piszą. Sebastian Szajner
styl
K
Klasyczne wiedeńki z podwójnym noskiem. Najbardziej uniwersalny but całodzienny
Golfy - wiedenki. Bogato zdobione perforacją o klasycznym wzorze. Skóra cielęca, sztuprowe szycie spodów.
Golfy - wiedenki uszyte z brązowej skóry cielęcej bogato zdobione
Trójkolorowe golfy na sztumprowej podeszwie
Lotniki z wydłużonymi noskami na cienkiej podeszwie z ekstrawagancką linią na prawym bucie. Wierzch: skóra kangura
Czarno-czerwone golfy
Przykłady idealnie dobranych butów
www.podprad.pl|
zdjęcia są własnością warszawskiego szewca Jana Kielmana
I
Jest taka chwila w życiu każdego mężczyzny, w której musi zostawić swoje trampki w szafie i założyć bardziej eleganckie obuwie. Następuje wtedy metamorfoza męskiego gustu i poczucia estetyki, która jest niezależna od wieku. Może dopaść zarówno trzydziestolatka, dwudziestopięciolatka, jak i osiemnastolatka. Najłatwiej dostrzec ją, patrząc właśnie na buty.
7
foto: Jocef F Stuefer fotolia
foto: fotolia
ŚMIERĆ
ADWENTOWEGO
KALENDARZA
Gdybym był dzieckiem i gdyby istniał Święty Mikołaj, co włożyłby 6 grudnia do mojego buta? Pewnie byłaby to zimniutka, półlitrowa butelka świątecznej Coli. Znaleźć mogłoby się tam również DVD ze wszystkimi częściami Kevina. W tym roku nie byłem specjalnie grzeczny, więc na najnowszą konsolę chyba nie miałbym co liczyć.
T
ak mogło by być. Chociaż szczerze wolałbym dostać zupełnie co innego. Adwentowy, czekoladowy kalendarz – to jest to! Magia oczekiwania, celebracja, świąteczny klimat. Z tym kojarzy mi się to niepozorne pudełko z czekoladkami. Kiedy byłem dzieckiem, wyjmowanie czekoladki przypisanej do danego dnia adwentu miało swój rytuał. Mama zawsze pilnowała, abym nie zjadł więcej niż jeden smakołyk. Wraz ze znikaniem zawartości pudełka czułem zbliżające się święta. Wreszcie 24 grudnia zjadałem ostatnią czekoladkę z radością, że już tego dnia spotka mnie wszystko, co w tych świętach najpiękniejsze. Rodzinna kolacja wigilijna, kolędy, Pasterka. Nie wyobrażałem sobie tego wszystkiego, bez mojego oczekiwania z kalendarzem adwentowym. Dziś o nadchodzącym Bożym Narodzeniu, tydzień po Zaduszkach, informuje mnie reklama kredytu w jakimś banku. Specjalna świąteczna oferta. Weź pożyczkę, spełnij marzenia bliskich, a o spłacie kredytu pomyślisz w nowym roku. Biegaj, kupuj, konsumuj. Tak media chcą, żebyśmy spędzili swój czas oczekiwania na Święta. Nie pamiętam, kiedy ostatni raz miałem w rękach kalendarz adwentowy. Czuję, jakby to było wieki temu. Całe to przedświąteczne zabieganie, podsycane przez media, zabiło magię tego wyjątkowego pudełka z czekoladkami. Jestem poważnym, dwudziestoletnim studentem. Muszę być odpowiedzialny. Trzeba wcześniej pomyśleć, do której galerii handlowej wybrać się po świąteczne prezenty. Rany, przecież trzeba to wszystko jeszcze zapakować! Muszę też pamiętać, aby, składając życzenia świąteczne znajomym, broń Boże nie przekroczyć politycznej poprawności. Wesołych Świąt, fajnych prezentów. To wystarczy. Ale wiecie co, chrzanię to wszystko! Pójdę sobie do sklepu i kupię adwentowy kalendarz. Z radością będę pałaszował czekoladki i czekał na Boże Narodzenie.
Maciej Pietrzak
Z
Anną Jamróz umawiam się na rozmowę w sopockiej kawiarni. Od razu ją rozpoznaję. Jest wysoka i szczupła. Mimo skromnego ubioru skupia na sobie uwagę. Wygląda jeszcze ładniej niż na zdjęciach. Gdy zamawiamy kawę, przypominam sobie, że już dawno nie malowałam paznokci. Po chwili rozmowy czuję się, jakbym spotkała przyjaciółkę sprzed lat. I nawet to, że każdy mężczyzna wchodzący do lokalu zaczyna gapić się na moją rozmówczynię, przestaje mi przeszkadzać. lubisz nosić obcasy? ▪▪Czy Bardzo lubię, niestety jednak z powodu mojego wysokiego wzrostu noszę je bardzo rzadko. Właściwie tylko wtedy, kiedy muszę. Na pokazach i wyborach bez obcasów obejść się nie da. Jak to się stało, że wzięłaś udział ▪w ▪konkursie na Miss Polski? W marcu zeszłego roku brałam udział w pokazie mody w Galerii Bałtyckiej. Tam poznałam pana Gerharda Parzutka von Lipińskiego. Okazało się, że jest on preze-
miss
WYWIAD foto: Krzysztof Witecki
NA OBCASACH
Anna Jamróz to polska modelka, Miss Polski 2009, Miss Ziemi Pomorskiej 2009 oraz Miss Open Hair. Weszła do półfinału (TOP16) konkursu Miss World 2009. Jest pierwszą Polką, której udało się tego dokonać od czasu, gdy w 2004 Katarzyna Borowicz uzyskała tytuł III Wicemiss. Mieszka w Rumi, studiuje prawo na Uniwersytecie Gdańskim. w nim udziału. Nie wiem, czy wiesz, ale jestem osobą wierzącą. Zaczęłam zastanawiać się nad tym, czy nikogo nie zrażę i jak mój start w konkursie zostanie odebrany przez innych wierzących. Wydawało mi się, że każdy ma negatywne zdanie na temat takich konkursów.
foto: Karolina Chęcińska
cię upewniło, by pójść dalej? ▪▪Co Może wyda ci się to dziwne, ale
sem konkursu Miss Polski. Długo rozmawialiśmy na temat mojego udziału w konkursie. Miałam mnóstwo wątpliwości, jednak w pewnym momencie uświadomiłam sobie, że największą przeszkodą, która zrodziła się w moim umyśle, była obawa przed reakcją innych. Postanowiłam się z tym zmierzyć oraz doszłam do wniosku, że ludzie, którzy nie próbują, nic w życiu nic nie osiągają. Czy chciałaś udowodnić sobie, ▪że▪jesteś ładna?
chciałam zrozumieć, co na ten temat myśli Bóg. Zaczęłam się o to modlić, czyli mówić Bogu o swoich obawach. W tym czasie odbyłam niezwykłą rozmowę z pewną mądrą kobietą, która upewniła mnie w tym, by nie rezygnować. Dzięki temu nabrałam przekonania, że wszystko jest w bożych rękach i On będzie mnie prowadzić. ze strojem kąpielowym? ▪▪ATocowłaśnie był mój największy dylemat. Najważniejsze na ten temat było zdanie moich rodziców, a oni tego tak naprawdę nie skomentowali. Bałam się również tego, jak odbiorą to starsze osoby z mojego otoczenia. Jednakże później dotarło do mnie, że ci ludzie oglądają konkurs i nie czują się zgorszeni strojami kąpielowymi. Miss Polski to konkurs z tradycjami. Podczas konkursu, na scenie, z klasą przemaszerowało ponad dwadzieścia dziewczyn w strojach kąpielowych. I wyglądało to dobrze.
Nie (śmiech), to nie było tak. Nikomu nie powiedziałam o tym, że chcę startować w konkursie. Myślałam, że odpadnę gdzieś na początku i nikt z moich znaCzy musiałyście rywalizować o względy jury? jomych się nie dowie. Jednak tak się Wiem, że jest wiele mitów związanie stało, bo przeszłam dalej. Wygrałam w wyborach regionalnych z tego typu konkurnych i tym samym znalasami. Mogę wypowiadać NIKOMU NIE złam się w półfinale, skąd się na temat tego, w któPOWIEDZIAŁAM rym brałam udział. Wiem trafiłam do finału. Jednak tuż przed jego rozpoczę- O TYM, ŻE CHCĘ już, co może wpływać na STARTOWAĆ ciem dopadły mnie wątocenę jurorów. Byłyśmy pliwości. Wiadomo, że W KONKURSIE obserwowane podczas finał konkursu jest emitotrzytygodniowego zgruwany w telewizji i nie da się ukryć mojego powania. Nierzadko czułyśmy się zmę-
▪▪
czone, czasami podenerwowane, często byłyśmy nieumalowane. Zawsze jakaś osoba z jury była z nami, obserwowała nas lub zadawała pytania. Przy ocenie kandydatek bierze się pod uwagę, obok wyglądu i tego w jaki sposób się poruszasz, to w jaki sposób się zachowujesz. Teraz rozumiem dlaczego. Tytuł Miss Polski dostajesz na cały rok. Musisz być osobą chętną do współpracy, ponieważ stajesz się ambasadorem tego konkursu. Miss Polski i co dalej? ▪▪Zostałaś Wygrałam, mimo że w konkursie brało udział wiele ładnych dziewczyn. Co dalej? Zaczęły się przygotowania do konkursu Miss World. Piękną, czerwoną sukienkę zaprojektowała mi Ewa Szabatin. Zgrupowanie konkursu trwało ponad półtora miesiąca. Było 119 reprezentantek z całego świata i w ciągu tych niezapomnianych 49 dni zdążyłyśmy zwiedzić Londyn, Dubaj i wiele miejsc w RPA, gdzie odbył się finał konkursu. Udało mi się dostać do TOP16, co jest dla mnie olbrzymim wyróżnieniem. żal, gdy oddawałaś koronę? ▪▪Czułaś Z jednej strony tak, z drugiej nie. Tak, ponieważ przyzwyczaiłam się do nieustabilizowanego trybu życia. Mnóstwo wyjazdów, jeszcze więcej nowo poznanych osób, łatwo zarobione pieniądze. Z drugiej strony czułam wielką ulgę. Po tak intensywnie spędzonym roku byłam już trochę zmęczona.
▪doświadczenie? ▪Czego nauczyłaś się przez to Na pewno wpłynęło to pozytywnie na moją pewność siebie. Czuję się swobodnie na scenie, mam mniejsze problemy z opanowaniem stresu. Co bardzo ważne, uodporniłam się na krytykę i już nie boję się tak bardzo porażki. Jednakże największa lekcją, której się nauczyłam, to nieocenianie innych ludzi. Kiedyś oceniałam
wiele osób po pozorach, do momentu, gdy sama zostałam zaszufladkowana. Miałam okazję poznać kilka osób z telewizji, które źle odebrałam, a okazały się zupełnie inne. Nauczyłam się, że to, o czym piszą gazety i mówią media, nie zawsze wiernie odzwierciedla rzeczywistość.
▪karierą? ▪Zdjęłaś koronę, co z twą dalszą Wiele osób pyta mnie, czy wiąże swoją przyszłość z konkursem, czy chciałabym być sławna. Raczej nie chciałabym być. Modelką też nie zostanę. Sława, mimo pozorów, nie jest czymś przyjemnym. W dużej mierze jest to narażanie swojego życia prywatnego na ocenianie przez innych ludzi. Trzeba być bardzo silnym psychicznie, żeby umieć z tym żyć . W jaki sposób patrzyłaś na siebie, zanim zostałaś miss? Nigdy nie uważałam się za osobę piękną, brzydka jednak też się nie czułam. Jedno jest ciekawe… konkursy piękności to nie jest dobre miejsce na to, aby się dowartościować. Wręcz przeciwnie. Wszyscy cię oceniają, krytykują. Komplementy słyszy się bardzo rzadko, gdyż chyba każdy wychodzi z założenia, że miss słyszy ich mnóstwo na co dzień, więc nie zrobi sobie nic z jednego więcej. Naprawdę trzeba być silnym i mieć świadomość swojej wartości, która absolutnie nie opiera się na wyglądzie. Muszę szczerze przyznać, że kiedyś się na nim bardziej skupiałam. W momencie kiedy wszystkie moje mankamenty zostały wytknięte, przestałam się nimi przejmować. Po prostu je zaakceptowałam.
▪▪
zdecydowałabyś się ponow▪nie▪Czy na wzięcie w konkursie? Tak, to była niezwykła przygoda, podczas jej trwania nauczyłam się dużo i niczego nie żałuję. Katarzyna Michałowska www.podprad.pl|
9
IŚĆ,
BY SIĘ ZATRZYMAĆ Bułgaria
N
ajdłuższa pielgrzymka zajęła mu sto dwadzieścia pięć dni. Przemierzył 4500 kilometrów idąc przez Polskę, Słowację, Węgry, Rumunię, Bułgarię, Grecję, Turcję, Syrię, Jordanię i Izrael. Celem była Jerozolima. Oprócz tego Dominik Włoch doszedł z Wadowic do Rzymu oraz z Częstochowy do Medjugorie. Dwukrotnie dotarł do Santiago de Compostela w Hiszpanii, a osiem razy z Gdańska do Częstochowy. Dominik ukończył pedagogikę na Uniwersytecie Gdańskim. Ma 27 lat i lubi ryzykować. Na jedną z wypraw zabrał tylko 50 euro.
Turcja Jordania
Syria
10 |www.podprad.pl
kami napojów, ale były zbyt nagrzane, by dało się pić. W końcu dotarliśmy do restauracji, przy której była fontanna. Rzuciliśmy się na nią, aż ludzie dziwnie patrzyli. Jeden pan dał nam wtedy wodę w prezencie.
na piechotę
, Ę Ć
▪
Dlaczego niemal co roku ruszasz w drogę? Idąc, odkrywam samego siebie, ale też ludzi. To wielka przygoda. W rumuńskich górach nikt nigdy nie widział turysty. W Syrii jeden mężczyzna zaprosił nas na herbatę (od Bułgarii szedłem z bratem), ale że był wieczór zgodził się także na nocleg. Do jego domu zeszła się cała rodzina. Było pełno dzieci, jedliśmy razem obiad. Po trzech godzinach nasz gospodarz powiedział, żebyśmy wzięli nasze rzeczy. Szliśmy z myślą o spaniu, a on wyprowadził nas na ulicę. Jego żona nie zgodziła się nas przenocować. W Syrii w nocy w miastach wyłączany jest prąd. W zupełnej ciemności nie wiedzieliśmy nawet, w którą stronę pójść. Wtedy zauważył nas młody chłopak. Okazało się, że jest studentem i chętnie nam pomoże. Tego wieczora przeżyliśmy więc kolejną kolację z tłumem osób przy stole. Do nocy rozmawialiśmy i graliśmy w karty. Myślę, że ruszam w drogę, bo w przyrodzie, na pustyni, w ciszy, a przede wszystkim w drugim człowieku widzę Boga. To jest dla mnie ekstremalne, ale najpiękniejsze.
▪
Czy decydując się na tak długą trasę, nie chcesz po prostu uciec od codzienności? Zmienić problemy, które cię otaczają? Problemy są na pewno inne. Upał, pragnienie, zmęczenie. Czasem na mapie był most, a w rzeczywistości wcale nie. Ale na pielgrzymce nie ma zabiegania. Podczas drogi miałem wiele czasu na skupienie. W samotności mogłem zrozumieć siebie, kim jestem, o czym marzę i czego pragnę. Ten czas sprawił, że usłyszałem Boga i potrafiłem rozróżnić, które myśli pochodzą od Niego. Potem, gdy wracam, staram się przenieść te doświadczenia do mojej codzienności.
Rumunia
▪
Twoim hasłem podczas drogi do Jerozolimy było „nieść pokój”. Jak ludzie na to reagowali? Podczas czterech miesięcy ani razu nie spotkała mnie negatywna reakcja Wierzysz, że doświadczałeś cuze strony drugiego człowieka. W Syrii, dów, a może to były przypadki? która jest krajem muzułmańskim, żyje Owszem mogę powiedzieć, że coś ok. 10% chrześcijan. Jest to duża liczba jest przypadkiem. Ale gdy i przedstawia się to jako w życiu tych przypadków problem. Ale wiele razy jest coraz więcej, zaczy- W SYRII W NOCY nocowaliśmy u muzułmanam zauważać działanie nów. Wpuszczali nas do W MIASTACH Boga. Gdy dotarłem do swoich małych domów, WYŁĄCZANY Jerozolimy, wysłałem do gdzie prawie w ogóle nie JEST PRĄD tych, którzy mnie gościli, ma mebli tylko dywany ponad 150 pocztówek. Po i materace. A na ścianie jakimś czasie rozmawiałem obowiązkowo wisi zdjęcie z kobietą, u której raz nocowałem. Jej syn prezydenta, którego bardzo kochają. Nie miał wypadek, a lekarze mówili, że nie ukrywałem, że jestem katolikiem. Widziabędzie mógł chodzić. Powiedziała, że najłem jak się modlili, a czasem robiliśmy to szczęśliwszym dniem w jej życiu był ten, razem. Myślę, że pokój można zbudow którym dotarła do niej kartka z Jerozo- wać. Ale najpierw trzeba go odnaleźć limy. Napisałem na niej fragment psalmu w sobie, a dopiero potem w rodzinie, 122 już stoją moje nogi w twych bramach, sąsiedztwie, mieście, kraju, świecie… o Jeruzalem. W tym dniu jej syn zaczął chodzić. Czy to był przypadek? Można się uzależnić się od pielgrzymowania? A jak radziłeś sobie ze zmęczeMożna! Myślałem o stabilizacji, ale niem fizycznym? chyba to jeszcze nie ten czas. AktualPo 1000 kilometrów ciało się przy- nie rodzi się plan i pomysł pielgrzymki zwyczaja i nie ma problemu. Rekor- o cywilizację miłości. Z Moskwy, Fatimy dowo przeszliśmy w jeden dzień 70 i Jerozolimy w tym samym czasie trzy kilometrów. Czasami przeszkadzał upał osoby będą iść do Asyżu. Rok 2011 to – w Turcji obiecywałem sobie, że nigdy dwudziesta piąta rocznica spotkania Jana nigdzie już nie pójdę. Mój plecak ważył Pawła II i przedstawicieli różnych wyznań. około 20 kilogramów, mogłem brać Chcielibyśmy to wydarzenie przypow trasę tylko jedną butelkę wody. Raz mnieć i modlić się nad problemami, które nam jej zabrakło. Próbowaliśmy pić ze dotyczą każdego – niezależnie od religii. zraszaczy poustawianych na polach. Szukaliśmy przy drogach butelek z resztMarta Szagżdowicz
▪
Syria Jeszcze w Polsce
▪
▪
www.podprad.pl| 11
foto: Karolina Gizara
STOPĘ
B
łogostan stóp to nie tylko moment, w którym przestajemy ich używać i pozwalamy im bezwładnie zwisać. Bardziej, niż leżenie do góry brzuchem, relaksujący dla nich jest wieczorny masaż po całodziennym wysiłku. – Bardzo popularną formą masażu stóp jest badanie receptorów stopy odpowiadających funkcjonowaniu konkretnych narządów – mówi masażystka, Anna Felińska. Niektórzy twierdzą, że na naszych stopach znajdują się strefy, w których zlokalizowane są zakończenia nerwów czuciowych. PRZEZ STOPĘ DO… SERCA Stymulowanie wybranych fragmentów stopy ma powodować poprawę funkcjonowania odpowiadających im organów. – Odprężenie i poprawa samopoczucia udzielają się całemu organizmowi, który dodatkowo, dzięki takiemu zabiegowi, szybciej oczyszcza się z toksyn i usprawnia przemianę materii – tłumaczy masażystka. Twierdzenie to jest zaczerpnięte z medycyny wschodu, jednakże nie jest potwierdzone naukowo. Niektórzy mówią, że występuje tu efekt placebo, co nie zmienia faktu, że masaż stóp jest niezwykle przyjemny. ZAPRZYJAŹNIJ SIĘ ZE STOPAMI – Klasyczny masaż stóp można wykonywać samodzielnie – zapewnia Felińska. – Jeśli masowana osoba jest zdrowa, przy ucisku stopy nie ma dolegliwości bólowych – dodaje. Lepiej jednak poprosić 12 |www.podprad.pl
Stopy są najmniej docenianą częścią naszego ciała. Któż poza piłkarzami martwi się o nie jeśli nie bolą, nie pieką, nie puchną? Tymczasem to właśnie stopy dźwigają codziennie ciężar całego naszego ciała. Warto zatem zadbać o ich przychylność i zapewnić im czasem chwilę wytchnienia.
o pomoc drugą osobę. Wtedy łatwiej w pełni się rozluźnić. Taki masaż wykonać może nie tylko licencjonowany masażysta, ale i każdy z nas. Na You Tube znajdziecie wiele instruktażowych filmików. Prawdziwego mistrza czyni jednak długotrwała praktyka. Dlatego warto pomóc w zrelaksowaniu się oraz odprężeniu nie tylko swoim stopom, ale i stopom naszych przyjaciół i znajomych. Zarówno w przypadku klasycznego masażu, jak i leczniczego, by usprawnić zabieg, można sięgnąć po oliwkę, balsam, krem nawilża- o tym, że obok oczu, to właśnie stopy jący lub, jak radzi nasza specjalistka, zwysą drugim lustrem ludzkiej duszy. Potraczajną wodę z mydłem. fią wiele powiedzieć o naszym stylu życia Masaż to jeden z najprzyjemniejszych oraz stanie zdrowia. Świadczy o tym sposobów na zapewnienie prawidło- chociażby niezwykle popularny wśród wego funkcjonowania naszym nogom. mężczyzn fetysz kobiecych stóp. – Skóra Inne sposoby na uniknaszych stóp często jest nięcie bólu stóp, jak wyliszorstka, sucha, łuszSTOPY SĄ cza Felińska, to: noszeczy się i pęka – stwierDRUGIM nie wygodnego obuwia, dza Felińska i tłumaczy. LUSTREM częste chodzenie boso – Związane jest to z braNASZEJ DUSZY po piasku (co zapewkiem gruczołów łojonia naturalny peeling), wych na podeszwowej wykonywanie prostych ćwiczeń zgięcia stronie stopy, przy jednoczesnym zagęszi wyprostu stawów skokowych, a także czeniu gruczołów potowych do ok. 600 leżenie na plecach z uniesionymi i opar- na 1 cm2. Co robić w takich wypadtymi o coś nogami. kach? Aby nie doszło do pękania skóry stóp, nasza specjalistka radzi, by pamiętać o higienie i zabiegach pielęgnacyjnych STOPA PRAWDĘ CI POWIE Warto dbać o stopy, gdyż reprezen- przy różnych okazjach. Po umyciu stóp tują nas w oczach innych bardziej, niż należy używać pudrów i płynów przeciwmoże się nam wydawać. Mówi się wręcz potowych, aby uniknąć zakażenia grzybi-
czego i bakteryjnego. Warto również sięgnąć po kosmetyki nawilżające. W razie nadmiernej potliwości i występowania nieprzyjemnego zapachu, należy myć stopy chłodną wodą, gdyż ciepła pobudza gruczoły potowe. – Można również stosować kąpiel w naparze z szałwii i pokrzywy – dodaje Felińska. PLACKI Z PIĘCIOMA SERDELKAMI Samopoczucie naszych stóp zależy nie tylko od tego w czym, jak i dokąd chodzą, ale również od tego, jak traktujemy je po powrocie do domu. Zazwyczaj o naszych nogach przypominamy sobie zbyt późno. Tymczasem kondycja tych dwóch zabawnych placków z pięcioma serdelkami ma niebagatelny wpływ na nasze zdrowie i samopoczucie. Dlatego, po pracy czy po zajęciach, pomyśl o swoich stopach – za chwilę błogiego relaksu odwdzięczy ci się cały organizm. Emil Regis
foto: Alberto Lavezzo - fotolia
ZADBAJ O SWOJĄ
na zdrowie
foto: Alberto Lavezzo - fotolia
Nazywam się Dominik. Mam 24 lata. Odkąd pamiętam, jestem mięsożercą.
P
róbowaliście kiedyś wejść w czyjąś skórę? I to w taką, co do której jesteście przekonani, że nie skrojono jej dla was? Ja postanowiłem sprawdzić, jak jest na przeciwnym biegunie moich żywieniowych przyzwyczajeń. Spróbowałem żyć jak weganin. *** Pierwszego poranka nie jestem przygotowany na zmiany. Jeszcze wczoraj kończyłem dzień, zjadając mało wykwintną bułkę z kotletem z pewnego, popularnego na całym świecie, lokalu gastronomicznego. Otwieram lodówkę, a tam kraina mięsożerców, serożerców i mlekopijców. Jakimś cudem znajduję margarynę z olejem z ziaren wiesiołka dwuletniego i dżem winogronowy od babci. Dżem robiony bez użycia żelatyny pochodzenia zwierzęcego. Przegryzam jabłko, siedząc bezmyślnie przed telewizorem. Leci program o rolnictwie. Podają właśnie ceny półtusz wieprzowych. POSTAWA Moją korespondencyjną przewodniczką po weganizmie jest Kinga – od czterech lat wegetarianka, od dwóch weganka. Gdy spotkaliśmy się pierwszy raz, a nasza rozmowa zeszła na temat weganizmu, pomyślałem sobie: Rany, nie można zjeść nawet wegetariańskiej pizzy. Teraz, gdy ją pytam, co może jeść weganin, mówi mi, że jeść mogę wszystko, chodzi o to, czego jeść nie chcę. Bo weganizm to bardziej postawa etyczna niż dieta. Mówiąc w skrócie, chodzi o przeciwstawianie się gatunkowizmowi, czyli dyskryminacji ze względu na gatunek, i niepopieranie wyzysku zwierząt. Pomysł, by ludzie przestali jeść mięso i wykorzystywać zwierzęta, może uchodzić za niedorzeczny, ale Kinga zwraca uwagę na fakt, że kiedyś niedorzecznością wydawało się, by kobiety mogły mieć prawa wyborcze. Weganie nie akceptują też argumentu, że zwierzęta nie myślą, dlatego też można je zabijać oraz wyko-
rzystywać do różnych celów. Wystarczy i pomarańczowych, takich jak marchew. fakt, że czują ból i strach. Z tych powoDo pełni szczęścia potrzebne jest jeszdów weganie nie spożywają żadnych cze pięć porcji produktów pełnoziarniproduktów pochodzenia odzwierzę- stych, tj. chleba, ryżu i makaronu, oraz cego, a więc nie tylko mięsa, ale rów- dwie porcje roślin strączkowych. Liczę, nież: mleka, ryb, nabiału, masła, miodu, liczę i wychodzi, że muszę nadrobić zaletłuszczów zwierzęcych. głość w zakresie brokułów i szpinaku. Co jadła wczoraj Kinga? Śniadanie: Na stronie Empatia.pl czytam tłuciemne pieczywo z pasztetem sojowym, maczenie dokumentu, zawierającego sałatą, pomidorem, ogórkiem i szczy- stanowisko Amerykańskiego Stowapiorkiem. Obiad: ziemniaki rzyszenia Dietetycznego CHODZI zapiekane w sosie czosnkoz 2009 r. na temat wegaO TO, nizmu. Amerykańscy diewym, kotlety ze szpinaku, zupa z pora i sałatka z rukoli tetycy stwierdzają, że CZEGO JEŚĆ odpowiednio zaplanow sosie winegret. I jeszcze NIE CHCĘ kolacja: pieczone kasztany, wana dieta wegańska jest kilka mandarynek i deser sojowy – czeko- zdrowa, spełnia zapotrzebowania żywieladowy. Jestem pod wrażeniem. niowe i może zapewnić korzyści zdro*** wotne przy zapobieganiu oraz leczeniu niektórych chorób. Wieczorem, przed snem, upewniam się, że w mojej poduszce nie ma pierza. Ciągle jestem głodny, więc podjaWeganie na ogół nie używają produktów dam, co mogę. Głównie opycham się testowanych na zwierzętach, jak również bananami. Po sześciu dniach straciłem pereł, jedwabiu, skóry, wełny i wspo2 kilogramy. Gdybym chciał schudnąć, mnianego pierza. niewątpliwie uznałbym ten fakt za miłą niespodziankę. *** ZIELONOLISTNE, Ponieważ nie zawsze ewolucję da PEŁNOZIARNISTE, STRĄCZKOWE Dziś rano jestem już dobrze wyposię w prosty sposób zastąpić rewolucją, sażony. Sojowy pasztet z papryką i tofu moja stara natura wypełzła na wierzch. z czosnkiem. Wbrew moim uprzedzeW środku nocy zjadłem cheeseburgera, niom smakują nawet dobrze. Kotlety a fakt ten uświadomiłem sobie dopiero sojowe, które smażę sobie na obiad dziś popołudniu. Jest to tym smutniejsze, bez panierowania ich w jajku, również że jeszcze kilka godzin wcześniej uważprzypadają mi do gustu. Mleczko sojowe nie czytałem etykiety chipsów i krakero smaku karmelowym przez pierwsze sów, które miałem przegryzać do piwa. ćwierć sekundy smakuje karmelem, potem smakuje jak karton. Tak przynajDZIĘKUJĘ, ZOSTANĘ PRZY mniej wyobrażam sobie smak kartonu. MARCHEWCE Robi się coraz chłodniej, a ja porzuW internecie znajduję informację, że grupa lekarzy z amerykańskiej organicam wełniane swetry. W szafce z butami zacji Physicians Committee for Respon- znajduję tylko dwie pary obuwia, do zrosible Medicine zaleca, by każdy wega- bienia których nie użyto skóry. Idę do nin spożywał dziennie co najmniej trzy sklepu. Parówki sojowe, gulasz wegeporcje warzyw zielonych, takich jak brotariański, kotleciki sojowe à la schakuły, i zielonolistnych, np. szpinak. Do bowe. Same nazwy o mięsnej konotacji. tego trzy porcje warzyw ciemnożółtych Może kiedyś weganie dorobią się wła-
snej kuchennej nomenklatury wolnej od wszelkich parówek i kotletów? Kawiarnia w dużym centrum handlowym. Pytam o mleko sojowe do kawy. Brak. Dobrze, że i tak piję czarną. Obiad w restauracji, w której nie serwują mięsa. Wybór dań ściśle wegańskich nie jest zbyt szeroki. Szukam wzrokiem jakichś wegan, których mógłbym pomęczyć moimi pytaniami, ale wszędzie widzę buty, które wydają mi się skórzane, albo owocowe koktajle zrobione na jogurcie. Dziewczyna obok mnie je tu dla smaku. Ta, która podaje mi samosy, zapytana, czy przychodzi tu wielu wegan, odpowiada, że trzy czwarte to jednak wegetarianie. Pięćdziesiąte urodziny wujka. Siedzę przy pustym talerzu. Na tort patrzę z daleka. Przegryzam marchewkę. *** Na jakimś forum internetowym trafiam na dyskusję mięso- i niemięsożerców. Temperatura sporu jest niewiele niższa od temperatury sporów na naszej scenie politycznej. Jako były mięsożerca i weganin z niewielkim doświadczeniem czuję się zagubiony pośród argumentów, których nie potrafię zweryfikować. Osobiście mam tylko nadzieję, że dieta zawsze będzie cieszyła się wolnością w naszym demokratycznym państwie prawa. EPILOG W latach 1950–2005 spożycie mięsa i podrobów w przeliczeniu na jednego mieszkańca naszego kraju wzrosło z 36,5 kg do 71,6 kg (podaję za: Mały rocznik statystyczny Polski 2006). *** Przez dziesięć dni żyłem jak weganin. Nie oszukiwałem. Siedzę i jem kotlety sojowe z sosem grzybowym, kaszę gryczaną i surówki. Za oknem restauracji czeka wyjątkowo drapieżny świat, do którego jutro wrócę.
dominik www.podprad.pl| 13
W globalnym świecie – w którym stopniowo zacierają się granice państw, społeczeństw i kultur – próbując dogonić uciekającą rzeczywistość, gubimy świadomość samych siebie. Często nie zdajemy sobie sprawy, jak ważne są korzenie rodzinne i jak silny mogą mieć wpływ na nasze przyszłe życie. Może jednak warto zastanowić się, czemu zachowujemy się tak, a nie inaczej?
foto: 123RF
S
14 |www.podprad.pl
zukanie swoich przodków ostatnio dostępne niż dokumenty znajdujące się stało się trendy, stąd coraz większa w państwowych instytucjach, a (teopopularność przeróżnych portali poma- retycznie) prowadzone od kilkuset lat gających w odnajdywaniu krewnych. Jeśli mogą uzupełnić informacje o wcześniejjednak chcemy się pobawić w rodzinnych szych pokoleniach niedostępne w instytucjach państwowych. Ciekawostką jest genealogów i niczym detektyw podążać fakt, że część tych dokumentów można śladami przodków, powinniśmy, przynajmniej na początek, odłożyć internet znaleźć w internecie na stronie Kościoła na dalszy plan. NajleJezusa Chrystusa Świępiej zacząć od sprawDOBRĄ OKAZJĄ tych w Dniach Ostatdzenia tego, co wienich popularnie nazyDO ZBIERANIA dzą najbliżsi. Czasem wanego Mormonami. MATERIAŁÓW SĄ się okaże, że babcia Jednym z obowiązków UROCZYSTOŚCI trzyma w szufladzie członków tej wspólRODZINNE dziewiętnastowieczne noty jest modlitwa za metryki chrztu lub że wszystkich ochrzczociocia już wcześniej zbierała informanych. Aby móc tego dokonać prowacje. Kiedy ogarnia nas chaos wiadomodzili oni zakrojoną na szeroką skalę akcję ści, najlepiej uporządkować je w zeszymikrofilmowania ksiąg chrztów, również cie bądź segregatorze. Dobrą okazją do na terenie Europy. zbierania materiałów są uroczystości W INTERNECIE Przy dość dużej wiedzy o własnych rodzinne: wesela, chrzciny, pogrzeby, wtedy jest szansa na poznanie dalszej przodkach, jaką już zdobyliśmy, można rodziny, z którą nie utrzymuje się kontakwreszcie przejrzeć zawartość internetu. tów na co dzień. Łatwiej wówczas uzyIstnieją choćby prywatne strony, na któskać szczegółowe informacje co do daty rych umieszczane są informacje o pochourodzin, daty ślubu czy imion rodziców dzeniu ich autorów oraz portale miłośnii rodzeństwa. Można też dowiedzieć się ków genealogii bądź heraldyki, na których różnych ciekawych historii, jak poznali można uzyskać pomoc w poszukiwaniu się dziadkowie czy jak pradziadek, który swoich korzeni. Są również portale, na urodził się na kresach, trafił nad morze. których po zalogowaniu się możemy budować swoje drzewo oraz umieszW INSTYTUCJACH Kiedy najbliższe źródła informacji uleczać informacje o krewnych. gną wyczerpaniu, można zacząć szukać PO CO? w mniej konwencjonalny sposób. Warto Szukanie bliskich wbrew pozorom sprawdzić, jakie informacje znajdują się nie jest ani nudne, ani monotonne. Jeśli w zbiorach dokumentów instytucji pańpo wielu trudach uda nam się znaleźć stwowych takich jak: urzędy stanu cywiljakąś ciekawą bądź nieznaną informację, nego, IPN czy archiwa cywilne bądź wojmożemy poczuć dużą satysfakcję. Poszuskowe. Jednakże informacje o przodkach kiwanie własnych korzeni pozwala zrouzyskamy pod warunkiem udowodniezumieć swoje miejsce w świecie, może nia pokrewieństwa. Czasem dokumenty odkryć pozytywne wzorce postępowaznaleźć można za granicą, przechowynia oraz pozwala odpowiedzieć na pytanie, wane w archiwach dawnych zaborców. jacy powinniśmy być, do czego powinniJeśli rodzina pochodziła z innego rejonu śmy dążyć. Daje również poczucie wspólPolski, można sobie zaplanować cie- noty, pozwala identyfikować się z określoną kawą wyprawę wakacyjną do miejsca grupą społeczną i często przynosi poczucie dumy z tego, kim się jest. To również pochodzenia przodków. Przy okazji takiej podróży możemy odnaleźć krewnych, dobra motywacja do nauki historii, gdyż jej o których istnieniu nie mieliśmy pojęcia. poznanie pozwala na zrozumienie postępowania przodków i umiejscowienie ich U MORMONÓW Innym ważnym źródłem są przecho- w kontekście minionych epok. wywane z reguły w archiwach diecezjalnych księgi parafialne. Są one łatwiej Agata Kołakowska
R
po nia czy po zn
dz od ryc żeb w sie ba
dw Ło go zu bią zaw cza pro go –k po roz nić szy tan str szc tyc alb
op rat –p w lar ap kie gra szk wa ści dz dłu
UMIERAJĄCY
uszam do Śródmieścia na poszukiwania. Próbuję przewidzieć, co zastanę pod poszczególnymi adresami. Zgorzkniałych staruszków pomstujących na rzeczywistość, w której ich fach przestał być potrzebny? A może zakurzone tabliczki z napisem Nieczynne do odwołania? Spotyka mnie przyjemna niespodzianka. – Proszę przyjść któregoś dnia od rana – mówi szef punktu naprawy starych aparatów. – Najlepiej przed dziesiątą, żeby klienci nam nie przeszkadzali – słyszę w zakładzie szewskim. – Codziennie do siedemnastej – uśmiecha się kierowniczka baru Oaza przy Dworcu Fabrycznym.
Pracę w barze mlecznym pani Bożena zaczęła w połowie lat 80. – Jadali u nas studenci, emeryci, ale przede wszystkim robotnicy z pobliskich fabryk. Panował tu naprawdę wielki ruch – wspomina. Upadek łódzkiego przemysłu po 1989 r. pociągnął na dno także jadłodajnie. – Mój bar jest jednym z dwóch, które przetrwały transformację.
DZIŚ Pan Grzegorz nie robi już zwykłych butów. Konkurencja sklepów obuwniczych jest zbyt silna. Utrzymuje się z zamówień na buty nietypowe. – Na stopy z halluksami, wyjątkowo duże, o niespotykanym kształcie… – wylicza. Najbardziej orygiWCZORAJ nalne zlecenie dostał od klienta z otwartą – Dawniej w każdej bramie było po dwóch szewców, dziś nie wiem, czy w całej kością piętową. – Facet był w kilku firŁodzi zostało pięciu – mówi pan Grze- mach ortopedycznych i nigdzie nie potragorz, mistrz szewski i ortopedyczny fili zrobić mu porządnych butów. U mnie z ul. Piotrkowskiej. Pokazuje dyplomy zdo- zamówił cztery pary i nadal w nich chobiące ściany ciasnej klitki. – Pracuję w tym dzi! – zachwala swój wyrób. Zakład wciąż przyjmuje też obuwie do naprawy. – Niezawodzie od czterdziestu lat. Przez ten czas uległa zmianie nie tylko technologia raz przy tej pracy nie wytrzymuję nerwowo. Ludzie potrafią produkcji butów. – Najgorzej było w latach 90. niszczyć buty w makaDAWNIEJ bryczny sposób – wzdy– kontynuuje. Z powodu W KAŻDEJ BRAMIE cha. Utrapieniem dla podwyżki czynszu mój BYŁO PO DWÓCH szewca są też ubezrozmówca musiał zmieSZEWCÓW pieczenia i podatki. – nić lokal na mniejDobrze, że choć konszy. W dodatku import taniego obuwia spowodował, że szewcy troli skarbowych nie ma tyle, co kiedyś. stracili prawie wszystkich klientów. – Na I materiały łatwiej dostać – pociesza się. – Naprawiamy głównie aparaty szczęście ludzie w porę się poznali na azjacyfrowe – mówi pan Zbigniew. – Tylko tyckiej tandecie. To są buty jednorazowe 5 procent klientów przychodzi z Zenitami albo do trumny! – przekonuje rzemieślnik. Panowie Zenon i Zbigniew na zmianę czy FEDami. Są wśród nich uczniowie opowiadają historię swojego serwisu apa- szkół fotograficznych, którzy na począratów. – W Łodzi wszystko się zaczęło tek muszą nauczyć się posługiwać analogiem. Ważną grupą odwiedzających – podkreślają z dumą. Zakład powstał w latach 50. przy Wytwórni Filmów Fabu- zakład są kolekcjonerzy. – Jesteśmy znani larnych. Jako pierwszy w Polsce naprawiał w całej Polsce z tego, że naprawimy każdy aparaty radzieckie i wschodnioniemiec- model. Nawet w Nowym Jorku mieszka kie, wówczas ostatni krzyk techniki foto- człowiek, który co roku przywozi do nas swoje Exakty – dodaje pan Zenon. graficznej. – Pracowało u nas 30 osób, Liczba naprawianych aparatów analogoszkoliliśmy też personel dla podobnych warsztatów w całym kraju. Zapasy czę- wych waha się od 10 do 20 w miesiącu. ści z tego okresu nie wyczerpały się do Bar pani Bożeny nadal ma stałych dziś. – A jeśli czegoś zabraknie, to dzięki bywalców. – Są całe rodziny, których kolejne pokolenia się u nas stołują. długiej praktyce, potrafimy dorobić.
foto: Roman Czubiński
R
ślady czasu
FACH
Prawie każda komórka ma wbudowany aparat cyfrowy. Po co więc wyciągać z rupieci i zanosić do naprawy wiekowe Zenity? Kto będzie stołował się w barze mlecznym, mając do wyboru pizzerię, dwie budki z chińszczyzną i pięć z kebabem? komu jeszcze potrzebne są buty robione u szewca? Odwiedzają mnie też ludzie spoza Łodzi, których pamiętam sprzed lat jako studentów. To bardzo miłe – mówi właścicielka. Tęskni jednak za czasami wyższej frekwencji. – Zdarzają się dobre dni, ale są i takie, w których nie przychodzi prawie nikt. Nie da się przewidzieć dziennego obrotu, a prowadzenie baru jest na granicy opłacalności. Tłumaczy ten stan przemianami społecznymi. – Nie ma ludzi średnio zarabiających, są bardzo bogaci i bardzo biedni. Pierwsi jadają w restauracjach, drugich nie stać nawet na posiłek u nas – uważa. JUTRO – Mam dość, po wyburzeniu kamienicy w przyszłym roku zamykam lokal – mówi pani Bożena. Jak twierdzi, zmusiły ją do tego finanse. Podatki i rachunki pożerają prawie cały zysk i dotacje budżetowe. – Trzeba iść z duchem czasu – przekonuje pan Zenon. Jego zdaniem, prędzej czy później zakład przestawi się całkowicie na naprawę cyfrówek. – Będę pracował przy analogach, dopóki będę mógł. Ale kto się tym zajmie potem?
Narzeka na brak chętnych na przyuczenie do zawodu. Każdy stary aparat ma inną konstrukcję. Poznanie ich tajników wymaga benedyktyńskiej cierpliwości, a na wielki zysk liczyć nie można. Także fach pana Grzegorza do łatwych nie należy. – Razem z papierkową robotą, pracuję za marne pieniądze po 12–14 godzin dziennie. Samo zrobienie kopyta zajmuje nieraz dwa dni. Nic dziwnego, że nie ma uczniów – tłumaczy. Na koniec jednak wyciąga spod lady zdjęcie. – Niech pan zobaczy – mówi z błyskiem w oku. Na fotografii stoi z synem przed witryną z napisem Shoe Repairs. – Wyszkoliłem go w zawodzie. Urządził w Anglii warsztat na wzór mojego. Ma tylu klientów, że sam nie daje rady i chce mnie ściągnąć do pomocy – opowiada. Postęp techniczny? Konsumpcjonizm? Różnie można określać przyczyny wymierania zawodów. Ale niedzisiejsze nie znaczy niepotrzebne. Nam też kiedyś – być może – przestanie smakować kebab, wyleje bateria w cyfrówce, a chiński but zacznie uwierać.
Roman Czubiński www.podprad.pl| 15
foto: Paweł Bajerski
foto: Karolina Gizara
Rok 2010 zapamiętam jako rok, w którym wielkie straty spacerowały ręka w rękę z może i drobnymi, ale satysfakcjonującymi sukcesami.
M
yśl o końcu roku nachodzi mnie zazwyczaj już w październiku. Dzieje się to nieco przedwcześnie a trwa aż do końca grudnia. Najwyraźniej potrzebuję sporo czasu, by się z nią oswoić. Przychodzi mi to z trudem, bo co tu dużo gadać nie lubię zmian. Mam w sobie chyba coś z Rosjan, którzy kochają przeszłość, nienawidzą teraźniejszości i boją się przyszłości. U mnie jest o tyle lepiej, że teraźniejszość jako tako akceptuje, lecz z przyszłością faktycznie mam kłopot. Rok 2010 jeszcze się nie skończył, a już do niego tęsknię. I to nie dlatego, żebym uważał go za wyjątkowo udany. Otóż ja do niego tęsknię z obawy przed jeszcze gorszym 2011. Owszem, z trudem przychodzi mi wyszukanie tragedii, która ominęłaby Polskę, w tym dogorywającym właśnie roku, ale tak źle to znów nie było. Dreptaliśmy sobie w tej Polsce to kilka kroków naprzód, to kilka kroków wstecz. Obiektywnego, całościowego zestawienia plusów i minusów, tego co działo się podczas ostatnich 12 miesięcy, nie sposób dokonać. Skoro obiektywnie się nie da, to spróbujmy subiektywnie i wybiórczo. 16 |www.podprad.pl
KROKI W PRZÓD A więc wybiórczo. Zacznę od spraw mniej istotnych. Mundial w RPA mimo licznych obaw udał się całkiem dobrze. No może nie był on teatrem marzeń, ale kilka niezłych sztuk zagrano, więc było czym się emocjonować. W kinematografii, na przekór powszechnemu sceptycyzmowi, zauważam też sporo dobrego. Na przykład film Skolimowskiego dostał nagrodę na festiwalu w Wenecji. Zgoda, nie jest to Oskar, ale kiedy ostatnio polski reżyser został tak wyróżniony? Ja wiem, nagrody nie są wyznacznikiem jakości, jednak naprawdę, spróbujmy od czasu do czasu coś docenić. Pójdźmy dalej, teraz literatura. Janusz Głowacki wiedział co robi, pisząc powieść o Jerzym Kosińskim. Dla Głowackiego jego nowe dzieło, to faktycznie poważny krok ku artystycznej nieśmiertelności. Piszę o tym, bo nie pamiętam polskiej książki, która jeszcze przed premierą zainteresowała amerykańskich producentów filmowych. A tu proszę, taki sukces krajana. Plusów poważniejszych raczej nie dostrzegam. Ekonomiści kłócą się, co do poziomu naszego wzrostu gospodarczego i w tak zwanym ogóle zgadzają się, że on jest, ale w szczególe, każdy
podaje inny wynik. No nic, ja mam własne obliczenia, rozczarowujące. Bo cóż mi z kilkuprocentowego wzrostu pensji, gdy ceny wszystkiego, co niezbędne mi do życia, poszybowały wysoko w górę? A więc może jest tak, że polska gospodarka zrobiła krok naprzód, a portfele Polaków krok wstecz? O tym rozmawiam z ekspedientką ulubionego spożywczaka, gdy proszę o trochę mniej jabłek niż zwykle – bo mnie, Pani Haniu, już na więcej nie stać – mówię. KROKI W TYŁ Jeśli chodzi o minusy, to mam dwie wiadomości. Pierwszą dobrą – było ich mniej niż plusów. Drugą złą – były one zdecydowanie poważniejsze. Sporo w tym roku straciliśmy. Najpierw, jako naród, żegnając Prezydenta. Niedługo potem, jako poszczególni obywatele, podczas wielkich powodzi i nieszczęśliwych wypadków. Tracił też Kościół i traciło państwo, gdy widać było nieporadność jednych i drugich w sprawie krzyża sprzed Pałacu Prezydenckiego. Ktoś powie, że ta sprawa dawno przebrzmiała, ale niesmak pozostanie jeszcze przez długi czas. No i jeszcze troszkę o porażkach mniejszych, takich, co to bolą tylko przez
chwilę. Siatkarze, jadący na mistrzostwa świata po medal, wrócili do kraju z niczym. 30-lecie obchodów Solidarności zakończyło się fiaskiem, a Królewska Akademia Nauk w Sztokholmie, wręczając nagrodę Nobla, tradycyjnie zapomniała o jakimkolwiek Polaku, choć – też tradycyjnie – szeptało się o naszych małych szansach. Jak to mówi młodzież: no życie. BOLESNE ROZSTANIA Rok 2010 zapamiętam jako rok, w którym wielkie straty spacerowały ręka w rękę z może i drobnymi, ale satysfakcjonującymi sukcesami. Uczyniliśmy sporo małych kroczków naprzód i kilka większych wstecz. Polska przez ten rok nie zmieniła się, lecz i cały świat wydaje się jakby dreptał w miejscu. Szczerze, żal rozstać się z poczciwym dwa tysiące dziesiątym, a na myśl – o roku przyszłym, ogarnia mnie znany dobrze strach. Znany, bo nie zmienił się on od lat i regularnie nawiedza mnie w końcówce każdego roku. I choć to smutna konstatacja, to kryje w sobie nadzieję, że za równe 12 miesięcy tęsknić będę do tego, czego teraz się boję.
Kamil Łukasiewicz
SKOPANA SKOPANA
foto: Paweł Bajerski
plusy minusy
PIŁKA
Jaka jest polska piłka, każdy widzi. Reprezentacja wciąż zbiera cięgi. Trener narzeka. Poziom naszej ligi jest kiepski, a zawodnicy grający za granicą zazwyczaj grzeją ławę. I jeszcze stały element krajobrazu naszych ligowych boisk – burdy na stadionach.
J
adąc komunikacją miejską w dniu meczu, nie odczuwam już takiego niepokoju jak kilka lat temu. Ale za każdym razem, gdy zbliżają się derby mojego miasta lub inny mecz wysokiego ryzyka i widzę kordony policji otaczające dworzec kolejowy, przypominam sobie moje pierwsze spotkanie z kibolami.
czego? Nie spodobały mu się jego dredy. Co im się nie spodobało u mojego kolegi? Naszywka na jego plecaku Muzyka przeciwko rasizmowi. Najbardziej zadziwiło mnie to, że tego ataku nie dokonał jakiś dwudziestokilkuletni, łysy chłopak. Był to dorosły facet, który następnego dnia, jeżeli wytrzeźwiał, pewnie poszedł do pracy i harował na swoje dzieci.
DRŻYJCIE CHAMY, DO EKSTRAKLASY WRACAMY! To był 18 maja 2008 roku. Drużyna z mojego miasta w ostatnim meczu sezonu ŚMIERĆ SZTUCE pokonała u siebie Stal Stalową Wolę. Nasz klub przypieczętował w ten sposób swój Na tym się jednak nie skończyło. Kibole bardzo chcieli świętować na scenie. awans do Ekstraklasy. Tego dnia wybrałem się ze znajomymi na koncert na Stare Kilkakrotnie im się to udało, ponieważ ochrona była dość nieudolna. W jej składzie Miasto. Na jednym z przystanków do tramwaju, którym jechalibył tylko jeden młody, mocno zbudowany chłopak. Próbował śmy, wlał się tłum kibiców wracających z meczu. Byli to głównie on powstrzymać szturmujących barierki. Najpierw został PAN KIBIC mężczyźni w różnym wieku, część z nich mocno zionęła alkohotrafiony puszką, potem ukradli mu służbową czapkę i na PRZEPROSIŁ PAULINĘ, koniec dostał jeszcze po twarzy od najbardziej agresywnego lem. Dzień był upalny, więc w ścisku ciężko było oddychać. Po przejechaniu trzech przystanków motorniczy zatrzymał tramwaj osobnika z tłumu. Występujące zespoły nie były zachwycone, POWIEDZIAŁ, ŻE i kazał wszystkim wysiąść. Jeden z kibiców wybił lusterko wsteczne że ktoś wskakuje im na scenę i wydziera się przez mikrofon. KOBIET NIE RUSZA tramwaju. Przepisy zabraniają motorniczemu dalszej jazdy z taką Wracając po koncercie, zwróciłem uwagę na obwieszoną usterką. Z jednej strony byłem wściekły, bo resztę drogi musieklubowymi szalikami fontannę – symbol mojego miasta. Gdy liśmy pokonać pieszo. Jednak z drugiej strony odetchnąłem dosłownie i w przenoprzyszedłem do domu, ojciec powiedział, że w wiadomościach pokazywali jakiegoś śni – skończyła się jazda w ścisku, smrodzie i zaduchu. kretyna, który, wspinając się na postument fontanny, urwał kamienny listek zakrywający przyrodzenie postaci. Cóż, nawet dziełom sztuki oberwało się tamtego wieczoru. BO TO POLSKA, NIE ELEGANCJA FRANCJA W ciągu pół godziny dotarliśmy na koncert. Zabawa trwała w najlepsze. W pewnym momencie od południa zaczął ciągnąć w stronę sceny tłum świętujących fanów naszej drużyny. Staraliśmy się nie zwracać na nich uwagi, niestety, oni zwrócili uwagę na nas. Jakiś facet wylał mojemu koledze za kołnierz puszkę piwa, inny poczęstował go kopniakiem, a przy okazji wyzwali nas wszystkich od pedałów, żydowskiego pomiotu, itp. Zaczęli się drzeć, że to jakiś lewacki koncert i że my, jako prawdziwi Polacy, nie powinniśmy tu być. Piwo przy okazji zostało wylane na moją koleżankę, co wzburzyło jej chłopaka. Pan kibic przeprosił Paulinę. Powiedział, że kobiet nie rusza. Jednak już chwilę później zwymyślał jej chłopaka za jego rzekomo żydowskie znaki na kurtce. A była to Kotwica – symbol Polski Walczącej... Wobec przewagi liczebnej pijanych kiboli musieliśmy się wycofać. Na odchodnym usłyszeliśmy: Dla takich jak wy znajdziemy jeszcze miejsce w Stutthofie! Potem zauważyłem, że ten sam człowiek wylał następne piwo na dorosłego mężczyznę, stojącego z żoną kawałek dalej. Dla-
RÓWNI I RÓWNIEJSI Następnego dnia rano wziąłem do rąk gazetę. Na pierwszej stronie było zdjęcie z wczorajszego meczu, dalej też głównie o tym. Fotografie przedstawiały różne znane osoby z życia publicznego radujące się z awansu miejscowego klubu. Najbardziej rozbawił mnie widok nielubiących się na co dzień lokalnych polityków w przyjacielskim uścisku. Pomyślałem sobie: niech się cieszą, jest z czego. Tylko dlaczego trwającemu, w tym samym czasie co mecz, koncertowi w ramach Święta Miasta władze nie potrafiły zapewnić prawidłowej ochrony? Wybiegając w przyszłość, zastanawiam się, jak wyglądać będzie Euro 2012. Wtedy do mojego i innych polskich miast przyjedzie reprezentacja np. Izraela (mimo że kraj ten nie leży w Europie, jego zespół gra w eliminacjach) albo Francji, w której chyba połowa graczy to czarnoskórzy piłkarze. Co się wtedy stanie?
Maciek Pietrzak www.podprad.pl| 17
PRESSÓWKA Aż 64 lata wędrowała pocztówka wysłana w 1946 roku do Ruth Webber McGary. Kartka zawieruszyła się w biurze pocztowym Uniwersytetu w Maine, gdzie pani McGary kiedyś studiowała. Adresatka, mająca już 83 lata, rozpoznała jednego z nadawców kartki jako dawnego kolegę z pracy, ale nie mogła sobie przypomnieć, czego dotyczyły zapisane na pocztówce podziękowania. Interia.pl Już niedługo można będzie przesyłać pliki wideo i surfować po internecie z najwyższego szczytu Ziemi. W okolicach Mount Everestu powstaje bowiem nowa sieć szerokopasmowej telefonii, którą buduje nepalska spółka telekomunikacyjna. W Nepalu – jednym z najbiedniejszych państw świata – dostęp do sieci telefonicznej ma tylko jedna trzecia ludności. Newsweek.pl Pewna amerykańska nauczycielka zajmuje się niemal zawodowo wygrywaniem na loterii. Od 1993 r. wygrała już cztery razy, łącznie ponad 20 mln dolarów. Organizatorzy loterii zapewniają, że oszustwo jest niemożliwe. Sprawą zajęli się więc matematycy z Uniwersytetu w San Antonio i ocenili, że szanse nauczycielki na trafienie w loteriach wynosiły 1 do 18 kwadrylionów (kwadrylion to jedynka i 24 zera). Milionerka zapewne urodziła się w czepku i pod szczęśliwą gwiazdą jednocześnie. Rp.pl I jeszcze o loteriach i pieniądzach. Małżeństwo z Kanady wygrało w loterii 10,9 mln dolarów. Szczęśliwcy 96% tej sumy oddali na cele dobroczynne, ponieważ, jak sami twierdzą, wystarczy im to, co mieli dotychczas. Resztę sumy zachowali na czarną godzinę. To chyba jeden z niewielu dowodów potwierdzających, jakże powszechnie znaną, tezę, że więcej szczęścia daje dawanie niż branie. Onet.pl Bułgarskie Ministerstwo Obrony Narodowej zniosło zakaz służby kobiet na okrętach podwodnych. Panie mają więc wolną drogę do peryskopów... I tyle że dwa dni wcześniej tamtejszy parlament wycofał ze służby jedyny bułgarski okręt podwodny. Gazeta Wyborcza 18 |www.podprad.pl
GADŻETOMANIA
Dziwne buty
Jako że buty są w tym numerze naszego magazynu tematem przewodnim, zrobiłem przegląd niezwykłych okazów. Dlaczego niezwykłych? Każda para wyróżnia się z innego powodu. Buty z trampoliną Zobaczcie sami. Używania tych butów NBA zakazała w oficjalnych rozgrywkach. Dlaczego? Buty Concept 1 wyprodukowane przez Athletic Propulsion Labs wyposażono w system Load ‘N Launch. Przyrząd umieszczony w przedniej części buta pełni funkcję miniaturowej trampoliny i wspomaga wyskok koszykarza, dając mu niedozwolony doping. Zakazane buty można kupić za 700 zł, a ich przewagę wykorzystać w codziennej grze z kolegami.
Buty dla miłośników komputerów Kochasz Internet i komputery? Nie możesz bez nich żyć? Jeśli tak, pokaż to! Jak? Nosząc odpowiednią koszulkę? Torebkę? A może coś bardziej oryginalnego? Pokaż to butami!
Buty z grzejnikiem Buty podłączane do portu USB. Po co? Dzięki pobranej z komputera energii ogrzeją nasze zmarznięte stopy. Posiadają wbudowany grzejnik z dwustopniową regulacją siły grzania. Dostępne w dwóch kolorach: niebieskim i różowym. Dzięki systemowi Plug and Play nie potrzeba sterowników, po prostu podłączasz i grzeją.
Buty jak stopy Jeśli często masz ochotę pochodzić sobie boso, ale obawa, że w coś wdepniesz cię powstrzymuje, to teraz jest na to rozwiązanie. Firma Nike wypuściła buty, które wyglądają jak gołe stopy.
Buty z odtwarzaczem CD Dla miłośników muzyki powstały buty z wbudowanym odtwarzaczem płyt CD i głośnikami. Zabierz ze sobą muzykę, gdziekolwiek pójdziesz.
Buty typu dwa w jednym Coraz więcej rzeczy jest wielofunkcyjnych. Konsumenci pokochali produkty, które mają dwa lub więcej zastosowań. Jest szampon z odżywką, proszek ze zmiękczaczem, telefon z aparatem fotograficznym, teraz kolej na buty. Zobaczcie, jak wyglądają sandałki i tenisówki w jednym.
Buty na nietypowym obcasie Kobi Levy, izraelski projektant obuwia, z fascynacją tworzy małe dzieła sztuki. Projektując te buty, chciał uchwycić moment wdepnięcia obcasem w gumę do żucia. Efekt zobaczcie sami.
Buty-zwierzaki Jeśli szukasz czegoś nietuzinkowego, zobacz te wyróżniające się wyglądem buty w kształcie zwierząt. Na pewno zostaniesz zauważony w tłumie.
Łukasz Wysocki wysoccy@gmail.com
IŚĆ, BY SIĘ ZATRZYMAĆ
KOMU BUTA, KOMU BUTEM...
www.podprad.pl
WYWIAD NA OBCASACH
rozmowa z Anną Jamróz Miss Polski 2009
NR 36/GRUDZIEŃ 2010
ISSN 1507-210X
>>> Bezpłatny Magazyn Studencki
ADRES REDAKCJI:
ul. Pilotów 19A/4, 80-460 Gdańsk tel./fax 058 710 82 54 redakcja@podprad.pl SKŁAD REDAKCJI: REDAKTOR WYDANIA
Liliana Wujczyk; REDAKTOR NACZELNA
Katarzyna Michałowska; ZESPÓŁ REDAKCYJNY:
Dominik Pietrzak, Maciej Pietrzak Olga Kupicz, Maciej Badowicz, Marcin Hołowiński, Liliana Wujczyk, Kamila Brodzik, Karolina Gizara, Marta Szagżdowicz, Kasia Wodzikowska, Cyryl Sochacki, Anna Iwanowska, Joanna Małek, Dawid Liniewski, Kamil Łukasiewicz; KOREKTA: Anna Iwanowska, Liliana Wujczyk,
Kamila Brodzik, Kasia Wodzikowska, Dominik Pietrzak. JEŚLI CHCESZ ZAANGAŻOWAĆ SIĘ W TWORZENIE GAZETY – NAPISZ: REDAKCJA@PODPRAD.PL
KIMŚ INNYM BYĆ
Pokrętek od dawna zastanawiał się jak by to było być jego żoną. Zawsze zazdrościł jej tego beztroskiego życia, które wiodła jego kosztem.
P
okrętek wyobrażał sobie jak by to było wspaniale, gdyby on był swą żoną, a ona nim. Któregoś wieczoru tuż przed zaśnięciem snuł takie właśnie wyobrażenia, gdy za oknem zobaczył spadającą gwiazdkę. Gdy następnego ranka obudził się jak zwykle koło piątej, żeby przed wyjściem do pracy kupić świeże pieczywo i zrobić żonie śniadanie, czuł się bardzo dziwnie. Przygniatał go jakiś niezwykły ciężar. Dopiero w łazience zobaczył, że ten ciężar to 70 kg nadwagi jego żony. Spadająca gwiazdka spełniła jego życzenie i teraz Pokrętek czekał już tylko aż żona się obudzi i on odpłaci jej za lata upokorzeń. Pokrętkowa obudziła się jak zwykle koło południa i o dziwo ani trochę
nie zdziwiła się, że jest w ciele męża. W ogóle nie zareagowała na jego zaczepne: Ha! i prowokacyjną pozę, która miała być zapowiedzią odwetu i ogromnie ją wystraszyć. Na chwilę zniknęła w łazience, a następnie wyszła z domu. Kompletnie skołowany Pokrętek został i planował, co jej powie i zrobi, gdy już wróci. Ekscytujące wizje przerwał nagły ból żołądka. Musiał być to skutek zjedzonych przez Pokrętkową poprzedniego wieczoru dwóch golonek, siedmiu pączków i garnka bigosu. Po kilku godzinach ból nieco zelżał i wycieńczony Pokrętek
foto: 123RF
www.podprad.pl
foto: 123RF
Magazyn Studencki, copyright © płyń POD PRĄD Wszelkie prawa zastrzeżone
poszedł spać. Zanim zasnął usłyszą, że żona wraca, ale nie miał już siły wstać i dokonać zemsty. Następnego dnia Pokrętek obudził się już w swoim ciele. Żołądek już go nie bolał, ale bolało go całe ciało tak, jakby po pijaku zaczepiał czterech znacznie silniejszych od siebie facetów i dostał od nich solidne manto.
Anita Niemczyk
ZAPYTANIE O REKLAMĘ: reklama@podprad.pl SKŁAD I PROJEKT OKŁADKI:
Sylwester Gigoń ODDZIAŁY W POLSCE: Kraków: Renata Matuszczak, krakow@podprad.pl; Łódź: Dominika Wit, lodz@podprad.pl; Poznań: poznan@podprad.pl; Warszawa: Anna Marcinowicz, anna.marcinowicz@gmail.com. Magazyn jest tworzony m.in. przez studentów z Ruchu Akademickiego Pod Prąd z pięciu głównych miast akademickich Polski. Skupia on katolickich i protestanckich studentów, którzy pragną żyć w przyjaźni z Bogiem i inspirować do tego innych.
S. Gigoń
www.podprad.pl| 19
KONFERENCJA
W dniach 12 - 14 listopada na terenie Politechniki Gdańskiej odbyła się konferencja dla dziennikarzy studenckich MEDIONALIA.
P
ierwszy dzień konferencji przeznaczony był na wymianę doświadczeń między studentami zaangażowanymi na co dzień w pracę w mediach studenckich. Dyskutowano na temat sposobów poszukiwania nowych tematów i gromadzenia materiałów dziennikarskich, umiejętności pogodzenia czasu na rozwijanie się w dziennikarstwie z nauką lub możliwościach finansowania mediów studenckich przez uczelnie. Wymiana doświadczeń odbywała się nie tylko pomiędzy dziennikarzami z trójmiejskich mediów studenckich, takich jak radio SAR, kronika studencka, Pismo PG lub Magazyn Studencki płyń POD PRĄD, ale również przedstawicielami redakcji z innych miast, takich jak Radar (UP Lublin), Magiel (SGH), Bis (AGH), Okiem Studenta (SGGW), radio Sygnały z Opola, radio Jantar z Koszalina lub radio Luz z Wrocławia. OTWARCIE Następnego dnia, w sobotę, konferencję otworzył rektor Politechniki Gdańskiej, prof. dr hab. inż. Henryk Krawczyk. – Chciałem zostać dziennikarzem – mówił rektor – jednak ostatecznie zdecydowałem się na studiowanie informatyki. Dlatego idea inżyniera, który rozwija się w dziennikarstwie jest mi bliska. Inżynier charakteryzuje się analityczną i selektywną obserwacją rzeczywistości. Uważam, że może we właściwy sposób przekazać informację – podsumował profesor. Jako pierwszy przed około setką studentów wystąpił Jakub Jakubowski (redaktor naczelny magazynu Prestiż). Postawił na wstępie kilka ważnych pytań: skąd studenci czerpią informacje i czy umieją oddzielać fakty od opinii? Jakubowski zachęcał uczestników do selekcjonowania informacji i przestrzegał przed ogłupiającym wpływem telewizji.
Przywitanie uczestników przez Rekotra Politechniki
Sterlingow i Daszczyński dyskutowali o dziennikarstwie śledczym Z sali padło wiele pytań
foto: Marcin Hołowiński
Warsztat fotograficzny
Jakub Jakubowski mówi o konstrukcji newsa telewizyjego
DZIENNIKARSTWO ŚLEDCZE Następnymi prelegentami byli Roman Daszczyński i Marek Sterlingow z Gazety Wyborczej. Dyskutowali na temat kondycji dziennikarstwa śledczego w Polsce. Obaj dziennikarze odnosili się do swoich zawodowych doświadczeń przy zdobywaniu informacji. Mówili o dylematach moralnych związanych z chronieniem informatorów i opowiadali o byciu podsłuchiwanymi przez służby specjalne. W kwestii śledczego dziennikarstwa obywatelskiego Sterlingow w sposób jednoznaczny wyraził swoją opinię. – Moim zdaniem coś takiego, jak obywatelskie dziennikarstwo śledcze, jest sposobem na oszczędności dużych koncernów medialnych – powiedział.
KARIERA Po przerwie na obiad, Łukasz Rudziński z trójmiasto.pl oraz Daniel Stenzel Wycieczka z przewodnikiem po Gdańsku z TVN24 opowiadali o rozpoczęciu pracy zawodowej jako profesjonalni dziennikarze. Rudziński opowiadał o tym, w jaki sposób opiera się naciskom instytucji kulturalnych, by oceniać ich działalność w sposób obiektywny, natomiast Stenzel obalił stereotyp płatnych stażów w TVN. Przy dyskusji o satysfakcji z wykonywanej pracy Stenzel powiedział, że praca zapewnia mu zastrzyk adrenaPIERWSZA TEGO liny, ale jest marnie wynagradzana. Rudziński stwierdził zaś, TYPU KONFERENCJA że jest zapracowany, jednakże jego dziennikarskie wynagrodzenie pozwala mu się utrzymać. ORGANIZOWANA Adam Kasprzyk miał być ostatnim prelegentem konfeNA POLITECHNICE rencji, jednakże na nią nie dotarł, dlatego zastąpił go obecny GDAŃSKIEJ na poprzednim panelu Daniel Stenzel. W tej części spotkania uczestnicy mogli obejrzeć surowy materiał, jak również dowiedzieli się, w jaki sposób przygotowuje się informację na podstawie newsa z dnia poprzedniego. Padło wiele pytań z sali, począwszy od dokładnego opisu pracy reportera, a na sposobach wyszukiwania bohaterów do danego programu skończywszy. Stenzel szczegółowo opisywał relacjonowanie konferencji z okazji 30-lecia powstania solidarności.
Prowadząca konferencję Olga Kupicz
PRAKTYCZNE WARSZTATY Ostatni dzień konferencji, niedziela, był przeznaczony na praktyczne warsztaty. Uczestnicy konferencji w grupach szkolili warsztat radiowy, prasowy, filmowy oraz fotograficzny. Konferencja Medionalia to inicjatywa rozpoczynająca coroczny cykl warsztatów dziennikarskich dla studentów zaangażowanych w mediach studenckich. Jest to pierwsza tego typu konferencja organizowana na Politechnice Gdańskiej skierowana do młodych, studenckich dziennikarzy nieposiadających humanistycznego wykształcenia, a jednak chcących rozwijać się w dziedzinie dziennikarstwa. Ruch Akademicki Pod Prąd, organizator konferencji, miał na celu zintegrowanie środowiska młodych dziennikarzy, by stworzyć im perspektywy do łatwiejszego wejścia na rynek pracy. Katarzyna Michałowska