Wolność – kochać i rozumieć ABC studenta Kariera naukowa A co, jeśli to nie te studia?
STARTER przewodnik na czas studiowania Nauka
Praca
Życie
Luz
Postaraj się Zaczynając studia, z pewnością spotykasz się z wieloma radami, jak przeżyć ten czas. Pozwól zatem, że dorzucę garść swoich i opowiem ci, o co właściwie chodzi w byciu studentem.
W
brew obiegowej opinii słowo student nie pochodzi od greckiego określenia na zakuwanie i zdawanie egzaminów. Nie jest też staropolskim określeniem hulaki i opoja. Wyraz student wywodzi się z łacińskiego studere, co oznacza starać, przykładać się do czegoś. Ale czy jakiekolwiek staranie się ma sens? Dziś studia sprawiają wrażenie coraz zbędniejszego przystanku na trasie między zależnością od rodziców a zależnością od pracodawcy, fiskusa, ZUS-u i trzydziestoletniego kredytu w banku. Dorosłe życie czasem wymaga, aby przed nazwiskiem pojawił się tytuł – mgr albo inż. Wobec tak stawianych oczekiwań, młodzi szturmują bramy wszelkich uczelni. Przyjść, przeżyć, dostać dyplom. Zakuć, zdać, zapomnieć.
Na staranie się nie ma miejsca
A gdyby tak nieco zmienić podejście? Spójrz na siebie – przed tobą kilka lat nauki na studiach. Oczywiście, nic nie stoi na przeszkodzie, aby przeżyć je tak, jak większość. Ale chyba możesz się trochę... postarać? Na początek spróbuj zrobić to, co najmocniej kojarzy się ze studiami. Wynieś ze studiów wiedzę. To niby banał, ale w dzisiejszym świecie pokutuje przekonanie, że jedynie praktyka się liczy, a akademicka wiedza nijak do niej przystaje. Nic bardziej mylnego! Potraktuj wiedzę, którą oferują ci profesorowie, jako fundament dla praktyki. Tak będzie ci łatwiej. Poza tym masz pod ręką dostęp do teoretyków i praktyków ze sporą wiedzą. Szkoda byłoby tego nie wykorzystać. Nie zapominaj przy tym, że podobnych tobie będzie na studiach wielu. Kilkaset osób – jak wyróżnić się na ich tle? To już zadanie dla ciebie, ale postaraj się przyswoić jakąś unikatową wiedzę lub umiejętność. Coś, co wyróżni cię na rynku pracy, gdy już opuścisz mury uczelni (albo wcześniej). Nie pisz takiej samej pracy, jak wszyscy. Nie wybieraj tych samych zajęć. Czytaj zawsze jeden podręcznik więcej. Powyższe podejście da ci jeszcze jedno – nie zamknie w tobie ciekawości na świat. Idąc rutynową ścieżką, łatwo podążać za innymi z klapkami na oczach. Ty szukaj, czytaj, poznawaj nowe. Nawet, jeśli będzie to wiedza z peryferiów twojej dziedziny. Postaraj się nie ograniczać, bo nie jest powiedziane, że do emerytury będziesz wykonywać jedną pracę. Im szybciej zaczniesz działać interdyscyplinarnie, tym większą elastyczność osiągniesz w dojrzałym życiu. W zmieniającym się świecie to cecha, o którą zdecydowanie warto się postarać. A gdy już będziesz szukać wiedzy spoza swojej dziedziny, postaraj się też zadbać podczas studiów o jakąś pasję. Może to być coś, co już robisz, a może to być coś zupełnie nowego. Kółko teatralne, muzyka, sport – coś, co da ci energię i z czego trudno będzie ci zrezygnować w dorosłym życiu. Serio, znajdź coś takiego – podziękujesz mi później. Powyższe rady brzmią jak strasznie rozbudowany katalog zaleceń na najbliższe lata, ale nie patrz tak na nie. Przecież wcale nie musisz męczyć się z tym wszystkim. Wystarczy tylko, że się postarasz. BARTOSZ CICHARSKI
2
|www.podprad.pl
AUTOR POCZYTNEGO BLOGA MRCICHY.PL
Wstępniak SPIS TREŚCI
Strefa nauki Wolność – kochać i rozumieć / 4 ABC studenta / 5
Mail do wykładowcy nie gryzie / 8 A co, jeśli to nie te studia? / 10
Jak napisać każde podanie / 19 Foto: Rafał Nitychoruk
M
agazyn, który trzymasz w ręku, to Starter, wydanie specjalne kwartalnika studenckiego płyń POD PRĄD. Jest on przygotowany z myślą o twoich potrzebach. Jestem przekonana, że gdy go uważnie przeczytasz, mniej rzeczy będzie cię w stanie zaskoczyć. W magazynie znajdziesz artykuły odnoszące się do nauki, pracy, życia i przetrwania studenckiej zawieruchy. Autorzy to studenci, pracownicy naukowi lub absolwenci, którzy zebrali swoje doświadczenia w artykułach, pisząc o swoich doświadczeniach lub przeżyciach.
Przy wielu artykułach dostrzeżesz kod QR. Gdy odczytasz go na smatrfonie, znajdziesz inspirujące filmiki ze strony globalshortfilmnetwork.com, które cię mocno zainspirują.
Możesz w tym momencie spróbować, czy sprawnie działa ci aplikacja na smartphonie do odczytywania zaszyfrowanych stron, odczytując poniższy kod. Jest to namiar na naszą stronę na facebooku. Ale jeśli jeszcze nie posiadasz aplikacji do skanowania kodu QR, zainstaluj aplikację na Androida o nazwie QR Droid lub na IOS: RedLaser. Jeśli nie posiadasz tabletu lub smartphona, możesz odczytać kod on-line, robiąc fotografię kodu i odczytując go za pomocą strony: qr-online.pl. Życzę ci połamania długopisu podczas pierwszej sesji. Następnego numeru magazynu szukaj w grudniu na swojej uczelni.
Zaglądaj na naszą stronę podprad.pl
Wakacyjna przygoda i studiowanie / 28 Kariera naukowa – od studenta do profesora / 30
Strefa pracy Czasowstrzymywacz / 12 Misja życiowa / 13
Walcz o stypendium / 14
Trzy błędy, których nie trzeba popełniać / 16
Strefa życia Czas na samodzielność / 6
Przełamać obawy w grupie / 24
Posłuchaj, o czym nie przeczytasz / 26
Strefa luzu
Polecamy dobre jedzenie / 20
Sport to studenckie zdrowie / 22 Gotowanie dla opornych / 32
Piękni, młodzi i aktywni / 34
KATARZYNA MICHAŁOWSKA REDAKTOR NACZELNA NACZELNA@PODPRAD.PL
www.podprad.pl | 3
Wolność – kochać i rozumieć Nie wiem jak ty, ale ja przed swoim pierwszym rokiem studiów byłam bardzo podekscytowana i zdenerwowana jednocześnie. Jak to będzie, czy sobie poradzę? I nie chodziło tylko o zdobywanie wiedzy czy o moje zdolności adaptacyjne, ale o to, że jako absolwentka licealnego biol-chem-fizu porwałam się na studiowanie filologii polskiej.
W
iedziałam już, że rysowanie wykresów, reakcji i obliczanie zadań to coś, czego zdecydowanie nie chcę robić przez kolejne 5 lat. Ale choć z polskiego zawsze byłam niezła, nigdy nie traktowałam tego przedmiotu jako sposobu na życie i obawiałam się, że przez pozostałych studentów z mojego roku (których notabene wyobrażałam sobie jako uduchowionych i oderwanych od życia literatów) będę traktowana jak odmieniec. Wybór kierunku był więc dla mnie małym skokiem w ciemno.
Próg dorosłości
Niedługo po inaguracji roku akademickiego stało się jasne, że moje obawy były zupełnie bezpodstawne, a ten szalony wybór okazał się słuszny, dał mi wiele satysfakcji i możliwości. Dziś jednak, po kilku latach od tego momentu, mogę zdecydowanie stwierdzić, że to nie kierunek studiów był najważniejszą kwestią studenckiego życia. Co więc nią było? Przekroczenie progu dorosłości i zasmakowanie prawdziwej wolności wyboru. Możesz robić, co chcesz
Studiujesz, a więc twoi rodzice nie muszą już wiedzieć, jakie oceny zdobywasz z konkretnych przedmiotów i czy w ogóle chodzisz na zajęcia. Często nie znają kolegów z twojej grupy, nie wiedzą o odwołanych wykładach i tym, w jaki sposób zachowujesz się na uczelni. Jeśli wyprowadziłeś się do innego
Wizja wytęsknionej i wyczekanej wolności jest słodka miasta, będą mieć tylko tyle informacji o twoim życiu, ile sam zdecydujesz się im powiedzieć. Od tej pory – choć prawdopodobnie poza sferą finansową – tylko ty ponosisz odpowiedzialność za swoje życie i podejmowane wybory. Możesz spędzać czas tak, jak chcesz i z kim chcesz, łapać wiatr w żagle i próbować wielu nowych rzeczy. Konsekwencje
Wizja wytęsknionej i wyczekanej wolności jest słodka – i dobrze! To chyba największy plus dorosłości i warto się nim cieszyć. W tej beczce miodu jest jednak łyżka dziegciu. Wolność oznacza bowiem nie tylko wiele możliwości, ale także przyjmowanie wszystkich konsekwencji podejmowanych decyzji – które czasem mogą okazać się o wiele mniej przyjemne, niż byśmy chcieli. Ta łyżka dziegciu mimo wszystko ma wiele plusów. Przykre doświadczenia kształtują nasz charakter, świadomość siebie 4
|www.podprad.pl
i otoczenia. Uczą życiowej mądrości czy pokory. Dzięki porażkom możemy bardziej doceniać te chwile, które są po prostu zwyczajne i spokojne.
Spojrzenie z dystansu
Wolność wyboru plus nowe miasto plus nowi znajomi równa się wiele odmiennych możliwości. Aby jednak czas studiowania nie okazał się wyłącznie pasmem nieszczęść lub zlepkiem przypadkowych, nieplanowanych wydarzeń, warto na samym początku pomyśleć, jacy jesteśmy i w co chcielibyśmy zaangażować swój czas i siły. Oczywiście, nie chodzi o szczegółowe rozplanowanie każdego dnia na 5 lat do przodu i wytyczenie ścieżki kariery. Myślę jednak, że poza sferą zawodową, warto zastanowić się także nad innymi, równie ważnymi, sferami naszego życia. Odpowiednie pytania
Jakich błędów z przeszłości na pewno nie chcę już popełniać? W czym jestem dobry? Czego naprawdę chciałbym się nauczyć? Co chciałbym myśleć o sobie i swoim życiu po pierwszym roku studiowania? Czego najbardziej mogę wtedy żałować? Jakie mam marzenia? Czego mi brakuje? – To tylko niektóre z pytań, nad którymi można pomyśleć, przekraczając próg uniwersytetu czy politechniki. Inwestowanie w siebie
Niezależnie od wybranego kierunku, studia to piękny czas rozwijania się i stawania się dorosłym, odpowiedzialnym człowiekiem – a to, czego nauczymy się poza murami uczelni, może nieraz okazać się o wiele cenniejsze niż wiedza zdobyta wewnątrz budynku. Warto więc wykorzystać ten okres nie tylko na uczenie się, ale też na świadome inwestowanie w inne zdolności, cechy charakteru czy sfery życia – zwłaszcza te, które są fundaZeskanuj kod mentalne, jak relacje czy wiara. Zwięki pobierz aplikację szenie swojej wiedzy na temat stosunków Jesus Film Project. Znajdziesz tam setki międzyludzkich oraz pielęgnowanie filmów, które mogš duchowej strony życia to dwie kwestie, zainspirować cię do które mogą mieć pozytywny wpływ na rozwoju w sferze inne dziedziny życia i jego jakość przez duchowej. wiele następnych lat. MAGDALENA CHRZANOWIECKA
ABC studenta Są takie terminy, które każdy starszy student ma – a na pewno mieć powinien – w małym paluszku. Pierwszoroczniak, dla którego do tej pory pojęcia te owiane były tajemnicą, odnajdzie ich znaczenie w poniższym słowniku.
ĆWICZENIA – zajęcia, na których student musi wykazać się aktywnością, wytężyć swój umysł i działać – wykonywać polecenia prowadzącego, a nie przysypiać (jak na wykładzie).
stawie rozlicza się studenta z uczelnią. Zaliczenie przedmiotu jest równoznaczne ze zdobyciem liczby przyporządkowanych mu punktów ECTS.
KAMPANIA WRZEŚNIOWA – podniosła nazwa sesji poprawkowej we wrześniu. To być albo nie być studenta – a raczej płacić albo nie płacić za warunkowe zaliczenie przedmiotu.
SEMINARIUM – zajęcia polegające w dużej mierze na samodzielnej pracy studenta, np. opracowaniu jakiegoś zagadnienia, które później w trakcie zajęć zostanie przedstawione w formie prezentacji lub referatu.
INDEKS – tam wykładowcy wpisują oceny końcowe. Może być papierowy lub elektroniczny.
KOŁO/KOLOS – skrót od oficjalnej nazwy kolokwium, czyli dużej klasówki obejmującej większą partię materiału, np. z całego semestru czy roku. Jeśli wykładowca sobie zażyczy, może tych kolokwiów zrobić kilka – materiał jest wtedy mniejszy, a przyswajanie wiadomości lżejsze i przyjemniejsze – przynajmniej teoretycznie.
KONSULTY – inaczej konsultacje lub dyżury. To czas, który wykładowca poświęca studentowi, gdy ten potrzebuje wyjaśnienia tematu, chce zaliczyć nieobecność czy poprawić ocenę.
LABORATORIUM/LABORKI – zajęcia na studiach inżynierskich. Polegają na przeprowadzaniu eksperymentów, z których wnioski należy później zamieścić w sprawozdaniu.
LEGITYMACJA STUDENCKA – dokument poświadczający status studenta. Dzięki niej można jeździć komunikacją miejską i pociągami z 51% zniżką, a w niektórych barach/pubach za jej okazaniem można otrzymać zniżkę na jedzenie lub picie.
LEKTORAT – oficjalna nazwa kursu języka obcego, obowiązkowego na każdych studiach.
OKIENKO – przerwa między zajęciami trwająca zazwyczaj tyle, co jedne ćwiczenia/wykład na danej uczelni – często 1,5 h.
OTRZĘSINY – wielka impreza studencka z okazji przyjęcia pierwszoroczniaków do studenckiego grona. Nie jest to kocenie, jak za dawnych czasów, ale ogromne imprezowanie. Wiele klubów studenckich specjalnie organizuje otrzęsiny. PROMOTOR – osoba, która prowadzi czyjąś pracę licencjacką, inżynierską, magisterską lub doktorancką.
PUNKTY ECTS – wartość liczbowa przyporządkowana każdemu przedmiotowi według jego znaczenia i wartości. Na ich pod-
REKTOR – Jego Magnificencja, szef całej uczelni.
SESJA – ciąg egzaminów na koniec każdego semestru: zimowego i letniego. W przypadku niezaliczenia jakiegoś przedmiotu nie trzeba panikować, bo jest jeszcze sesja poprawkowa. STYPA – mimo smutnego wydźwięku, stypa wcale taka nie jest, bo oznacza stypendium naukowe lub socjalne.
WARUNEK – warunkowe zaliczenie przedmiotu. Jeśli student nie otrzyma pozytywnej oceny z przedmiotu czy egzaminu, może uzyskać wpis do indeksu i przejść na kolejny rok/semestr studiów, pod warunkiem zaliczenia go w najbliższym możliwym terminie. Jest to płatna atrakcja, a jej cena zależy od wagi przedmiotu (punktów ECTS). WEJŚCIÓWKA – tak zwany sprawdzian na dzień dobry. Jest to niezapowiedziana kartkówka z kilku ostatnich tematów w celu sprawdzenia, czy student uważał na ostatnich zajęciach, czy jednak wolał spać.
WYKŁAD – forma zajęć, gdzie wykładowca mówi, a student słucha (tak naprawdę powinien słuchać, a często rozwiązuje krzyżówki lub zabija czas, siedząc w internecie). Obecność na wykładzie często nie jest obowiązkowa – choć to zależy przede wszystkim od uczelni. O zaliczeniu wykładu decyduje zdanie egzaminu podczas sesji. ZALICZENIE – to samo co zdanie danego przedmiotu. Forma uzyskania zaliczenia zależy od prowadzącego zajęcia – może to być test, odpowiedź ustna albo po prostu obecność na zajęciach.
ZJAZD – dotyczy studentów zaocznych. Odbywa się co tydzień lub dwa i nie jest to nic innego, jak bloki różnych zajęć trwające przez cały weekend. PATRYCJA ORYL
www.podprad.pl | 5
Czas na samodzielność
Wyjazd na studia to nie tylko zabawa i nauka, to także lekcja odpowiedzialności.
Wiesz, mamo? Jestem już samodzielna!
D
ostałam się na wymarzone studia na uniwersytecie trzy lata temu – mówi dwudziestodwuletnia Ada. – Wcześniej mieszkałam w małym mieście z rodzicami, więc wizja mieszkania bez ich kontroli bardzo mi się spodobała. Już zaczęłam sobie wyobrażać te wielkie imprezy, z których będę wracać, o której zechcę – dodaje. Miasto do ogarnięcia
Ada miała zamieszkać ze znajomymi z rodzinnego miasta. Zaczęli szukać mieszkania na portalu miejskim. – Dzwoniliśmy prawie wszędzie, gdzie było tanio, i umawialiśmy się na oglądanie mieszkań. Brzmi prosto, prawda? W praktyce okazało się to o wiele trudniejsze. Znajomi nie znali miasta i nie wiedzieli, że mieszkania, które mieli oglądać, znajdują się w jego przeciwnych końcach. Nie mieli pojęcia, jak dostać się w określone miejsca. – Obejrzeliśmy nieciekawe mieszkanie w środku miasta, a chwilę później musieliśmy dotrzeć na jego kraniec. Podróż tam zajęła nam prawie godzinę, a kiedy już zjawiliśmy się na miejscu, starsza pani powiedziała, że ogłoszenie jest nieaktualne – wspomina studentka. Znajomi ostatecznie kupili gazetę z ogłoszeniami, gdzie znaleźli mieszkanie w szemranej dzielnicy. – Wynajęliśmy je chyba dlatego, że mieliśmy dość szukania – podsumowuje Ada.
Trzeba sobie jakoś radzić
– Mieszkanie było dość duże i bardzo tanie w rozłożeniu opłat na sześć osób. To chyba jedyna zaleta tego miejsca – tłumaczy. W rozmowie opowiada, że mebli było mało, więc musieli przywieźć swoje. Ponadto te, które już znajdowały się w mieszkaniu, miały swoje lata i były zużyte. – Nie mogliśmy zadbać o to mieszkanie, bo nawet gdy się posprzątało, to wyglądało na brudne. Raz, gdy robiłam pranie, to nie zauważyłam, że rura odprowadzająca wodę z pralki wypadła z wanny. Byłam zdezorientowana, gdy poczułam, że weszłam w wielką kałużę w przedpokoju. Niestety, nie tylko przedpokój zalało. Właściwie to tylko do jednego pokoju nie dotarła woda. Dobrze, że zorientowałam się w porę. Inaczej mogłoby zalać sąsiadów i moglibyśmy mieć z tego spore nieprzyjemności – opowiada Ada. Kiedy pytam o relacje z sąsiadami, Ada odpowiada, że nie było z nimi problemu. – Zrobiliśmy sylwestra – zaczyna. – Wyszliśmy na balkon zaczerpnąć powietrza i usłyszeliśmy, że ktoś z dołu nas woła. Ucięliśmy z sąsiadami pogawędkę, złożyliśmy sobie życzenia noworoczne, wróciliśmy do domu i bawiliśmy się w swoim towarzystwie. – Ada i jej znajomi nie spodziewali się, że sąsiedzi za chwilę przyjdą w odwiedziny. Ktoś z imprezowiczów wpuścił ich do środka bez zastanowienia. – Byli mili, ale później zaczęli być męczący – kontynuuje studentka. – Jeden z nich pracował na budowie i przyniósł ze sobą, specjalne zabezpieczenie, które budowniczy przyczepia do ubrania i rusztowania, by nie spaść z konstrukcji. Zostawił to u nas, więc przyszedł po to następnego dnia. Studenci oddali sąsiadowi ten przyrząd, ale po imprezie okazało się, że but jednej z koleżanek Ady zaginął. Gdzie się odnalazł? U sąsiadów! – To chyba miała być taka wymiana. Jeśli nie oddalibyśmy im tego zabezpieczenia, oni nie zwróciliby buta. Wiem, że brzmi to komicznie – dodaje Ada na zakończenie.
Umowa do zrozumienia
Umowa, którą podpisywali studenci, była obszerna i trudna w odbiorze. Liczyła aż trzy strony i zawierała wiele zbędnych, rozbudowanych i niezrozumiałych punktów. – Nie mogłam się skupić na jej czytaniu, bo wynajmujący stał nade mną i czekał, aż podpiszę. Zapamiętałam z tekstu niewiele – jedynie to, że kaucja jest zwrotna, i to, co może wydać się absurdalne, że mamy zakaz otworzenia w mieszkaniu agencji towarzyskiej. Długo tam nie pomieszkaliśmy, jakieś cztery miesiące – stwierdza Ada. Najemca nie chciał oddać mieszkańcom kaucji, która wynosiła około tysiąca złotych. – Potłukłam lusterko warte jakieś dwadzieścia złotych, a na ścianach zostało kilka plam po plakatach. Nie dostaliśmy nawet części kaucji – dodaje na zakończenie rozmowy. Na co uważać
Pierwszy rok studiów jest ciężki, pełny zawirowań, nie tylko ze względu na ogrom nauki. Wielu studentów wyjeżdża z rodzinnych miejscowości i postanawia wynająć mieszkanie. Ważne jest, aby nie podejmować decyzji zbyt pochopnie przy wyborze nowego lokum. Aby cieszyć się długo ładnym i niedrogim mieszkaniem, należy zwrócić uwagę na kilka rzeczy:
1.
Przy wynajmowaniu stancji przede wszystkim należy uważnie i ze zrozumieniem przeczytać umowę, aby dokładnie wiedzieć, jakie prawa i obowiązki ma najemca wobec mieszkania, wynajmującego i odwrotnie. 2. Czasami zdarza się tak, iż wynajmujący odwiedza mieszkanie bez zapowiedzi, co gorsza pod nieobecność wynajmujących. Należy ustalić odpowiadające nam zasady, zanim podpisze się umowę. 3. Trzeba uważać na sposób, w jaki w umowie rozłożone są opłaty za mieszkanie – czy jest uwzględniona tylko za czynsz, czy również za zużycie licznikowe, media itd. celem uniknięcia dodatkowych kosztów. W razie niejasności warto omówić niezrozumiały punkt z właścicielem. 4. Kolejnym ważnym elementem jest kaucja. Jej wysokość często równa się wartości czynszu. Zabezpiecza ona właściciela przed uszkodzeniami mieszkania przez najemcę. Jeżeli najemca odda lokum w dobrym stanie, wynajmujący ma obowiązek wypłaty kaucji. 5. Ważna jest także kwestia odpowiedzialności za awarie. Jeśli jakiś sprzęt ulegnie zepsuciu nie z winy lokatora, wynajmujący ma obowiązek pokryć koszty naprawy. Najemca, wyprowadzając się ze stancji, musi oddać mieszkanie w stanie nienaruszonym. W innym wypadku właściciel może potrącić pieniądze z kaucji. Musi jednak jakąś część zwrócić najemcy, a nie tak jak w przypadku Ady, nie zwrócić studentom kaucji w ogóle. 6. Zasada najważniejsza: Zanim podpisze się umowę, trzeba przeanalizować wszystko kilka razy, nawet jeśli goni czas.
Czy wiecie, że na Facebooku istnieje fanpage Czarna lista mieszkań, na którym podane są opisy i adresy mieszkań do wynajęcia, zachowania właścicieli, z którymi najemcy mieli problem. Wpisując w Google frazę Jak podpisać umowę najmu, znajdziesz artykuł Gazety Prawnej, w którym opisane są ważne elementy, normy prawne dotyczące podpisywania umów. Na naszej stronie podprad.pl jest artykuł Studenckie problemy z prawem, gdzie prawnicy mówią, czego powinniśmy się wystrzegać przy podpisywaniu jakiejkolwiek umowy i jak sobie radzić w trudnych sytuacjach.
PATRYCJA ORYL
Ciekawość jest dobrą cechą. Czasem może nami zawładnąć. Odczytaj kod i obejrzyj film! www.podprad.pl | 7
Mail do wykładowcy nie gryzie
Wielu studentów nie chce pisać maili do wykładowców – boją się niepoprawnie skonstruowanej treści albo ganiącej za błędy odpowiedzi profesora. Pisanie maili do prowadzących zajęcia nie jest jednak takie straszne – wystarczy zastosować się do kilku prostych, ale bardzo ważnych reguł.
Temat wiadomości
Tytuł maila jest koniecznością – powinien zawierać powód napisania wiadomości, aby wykładowca wiedział, że nie ma do czynienia z jakimś wirusem czy głupim żartem. Brak tematu może równać się z tym, że profesor nawet nie otworzy maila. Powitanie
Najbezpieczniej jest zacząć od słów: Szanowna Pani Profesor/ Szanowny Panie Profesorze. Ważne, aby nie pomylić tytułu naukowego osoby, do której się pisze. Nie każdy profesor obrazi się za nazwanie go doktorem albo magistrem, ale warto wcześniej sprawdzić tę informację, na przykład na stronie internetowej uczelni. Rzadziej, choć jest to dopuszczalne, mail do wykładowcy można rozpocząć od Dzień dobry. Na pewno jednak nie powinno się używać słowa Witam, ponieważ wyraża ono wyższość nadawcy nad odbiorcą. Treść maila
Treść listu musi przede wszystkim zgadzać się z tematem. Powinna być raczej zwięzła niż rozbudowana, lecz jednocześnie wyczerpująca. Należy używać zwrotów grzecznościowych i – jak w każdym liście – zwroty do adresata należy rozpoczynać dużą literą. Trzeba też starannie dobierać słowa, unikać powtórzeń, a co najważniejsze – języka potocznego i kolokwializmów. Świadczy to zarówno o szacunku do odbiorcy, jak i o poziomie kultury osobistej nadawcy. Mail do profesora nie może przypominać listu do rówieśnika, więc wszelkie pomysły wstawienia między zdaniami jakiegokolwiek emotikona należy porzucić. Bardzo ważna jest też ortografia i interpunkcja. Niestosowanie się do ich zasad świadczy o braku znajomości kultury języka pol8
|www.podprad.pl
skiego, a wiadomość, która zawiera błędy, może nie zostać przez adresata odebrana poważnie.
Pożegnanie i podpis
Zakończenie maila jest równie ważną kwestią. Najbardziej popularne zwroty zamieszczane na końcu wiadomości do wykładowcy to: Z poważaniem lub Z wyrazami szacunku – i użycie jednego z nich powinno wystarczyć. Nie należy profesora pozdrawiać, ale nie można też wysłać listu z samym podpisem – choć jest on jednym z najważniejszych elementów maila. Na końcu musi widnieć pełne imię i nazwisko nadawcy. Dlaczego? Ponieważ na list podpisany tylko samym imieniem, samym nazwiskiem lub inicjałami wykładowca ma prawo nie odpowiedzieć. Dobrze widziane będzie też podanie roku i kierunku studiów, z którego pochodzi nadawca. Kontakt real ponad online
Na koniec zasada, która powinna właściwie znaleźć się na samym początku: dla profesora ważniejsza jest rozmowa ze studentem w świecie realnym niż otrzymywanie wiadomości w sieci. Coś, co dla nas jest naturalne – korespondowanie przez przeróżne portale społecznościowe – dla profesora często jest zupełnie obce. Dlatego pracownicy naukowi wyznaczają godziny konsultacji i wolą, by studenci przychodzili w ich trakcie, aby twarzą w twarz porozmawiać o problemach naukowych, niż wysyłali im kolejne maile. Wniosek? Przychodzenie na konsultacje nie jest zawracaniem głowy. Wysyłanie wiadomości na Facebooku – już tak. O tym warto pamiętać. PATRYCJA ORYL
Jesteś w banku – wpadnij do ZUS! I
nstytucje publiczne w Polsce coraz chętniej i aktywniej rozwijają zakres swoich usług świadczonych drogą elektroniczną. Szczególnie efektywnymi rozwiązaniami w tym zakresie są te będące efektem współpracy między różnego typu podmiotami. Tak dzieje się m.in. w przypadku systemu Platformie Usług Elektronicznych Zakładu Ubezpieczeń Społecznych (PUE ZUS), do którego po założeniu profilu ubezpieczonego, można logować się za pośrednictwem bankowości elektronicznej. Dzięki PUE ZUS można uzyskać dostęp do swoich danych w ZUS i załatwić wiele spraw związanych z ubezpieczeniami społecznymi w dowolnym miejscu i czasie przez internet.
Jak założyć profil na PUE ZUS za pośrednictwem banku? • z portalu PUE ZUS Przy wyborze sposobu rejestracji, należy zaznaczyć opcję za pośrednictwem bankowości elektronicznej, a następnie wybrać ikonę swojego banku. Nastąpi przekierowanie na stronę bankowości elektronicznej, gdzie należy zalogować się w standardowy sposób – tak jak do swojego konta w banku. Po potwierdzeniu danych, nastąpi automatyczne przekierowanie do portalu PUE ZUS, gdzie należy zaakceptować regulamin oraz uzupełnić niezbędne dane. • w trakcie korzystania z usług bankowości elektronicznej Należy kliknąć w odpowiednią ikonę na stronie swojego banku i wywołać usługę ZUS, która pozwali na założenie i zaufanie pro-
filu na PUE ZUS. Po potwierdzeniu danych, nastąpi automatyczne przekierowanie do portalu PUE ZUS, gdzie należy zaakceptować regulamin oraz uzupełnić niezbędne dane. Skorzystanie z wymienionych sposobów założenia profilu na PUE ZUS nie wymaga dodatkowego potwierdzania tożsamości w placówce ZUS. Mogą z nich jednak skorzystać tylko klienci banku, który zawarł z ZUS stosowne porozumienie. Dodatkowo warunkiem skorzystania z tej nowej usługi jest potwierdzenie przez bank tożsamości klienta – np. przy zakładaniu rachunku (w placówce banku lub przez kuriera dostarczającego umowę). ***
Zakład Ubezpieczeń Społecznych jest partnerem Programu Edukacyjnego „Nowoczesne Zarządzanie Biznesem”, w module „Oszczędzanie oraz inwestowanie długoterminowe”. Moduł ma na celu zachęcenie do długoterminowego oszczędzania i inwestowania poprzez zwiększenie świadomości na temat różnych form oraz korzyści płynących z podejmowania tego typu działań. W szczególności moduł poszerza wiedzę uczestników z zakresu metod dywersyfikacji ryzyka, systemów emerytalnych w Polsce i na świecie, różnych form inwestowania (w tym na giełdzie) oraz ubezpieczeń. Więcej: www.nzb.pl oraz www.facebook.com/NowoczesneZarzadzanieBiznesem.
A co, jeśli to nie te studia? Zaczynamy studia i odkrywamy, że nie pasujemy do wybranego kierunku. Gdzieś w głębi naszej duszy zaczynają walczyć dwie myśli: powinienem dokończyć to, co zacząłem, oraz, kurczaki pieczone, to był błąd. Co zrobić? Czy zmienić studia szybko, czy jeszcze poczekać?
P
rzy wyborze studiów każdy kieruje się różnymi pobudkami. Niektórzy wiedzą, co będą robili w przyszłości, a wybrany kierunek jest kolejnym etapem do osiągnięcia dawno postawionego celu. Dla innych studiowanie jest jedynie środkiem do otrzymania dyplomu potwierdzającego wyższe wykształcenie. Jest też reszta, która wie, że chce kontynuować naukę – tylko nie wie, w jaką stronę, i ma mgliste pojęcie o tym, jaki wybór będzie dla nich odpowiedni.
Przypadkowe wybory
Jeśli jesteś w tej ostatniej grupie, prawdopodobnie decyzję o wyborze kierunku studiów – jak większość twoich rówieśników – podjąłeś w ciemno. Znajomy mówił, że dany kierunek jest bardzo ciekawy, o innym rodzice mówili, że jest przyszłościowy, a na forach przeczytałeś dyskusję, że po jeszcze innym można zarobić najwięcej pieniędzy. Ostatecznie, biorąc pod uwagę wszystkie opinie oraz własne przekonania, podjąłeś decyzję. Wybrałeś studia, ale… okazało się, że była to chyba zła decyzja. Kilka ważnych pytań
Przede wszystkim zastanów się, co na twoich studiach tak naprawdę sprawia ci trudność. Wielu studentów stawiających pierwsze kroki na kierunkach technicznych narzeka na wysoki poziom matematyki czy fizyki, a spora część męczy się z egzaminami poprawkowymi. Na każdej uczelni i na każdym wydziale są też przedmioty, które od wielu lat sprawiają problemy studentom. Warto zadać sobie wtedy pytanie, czy nie lepiej przemęczyć się na zajęciach z takiego przedmiotu i czy opłaca się zmienić kierunek tylko z tego powodu? Osoby, które są już po takiej zmianie, wskazują jeszcze na inne bardzo ważne pytanie, które warto sobie zadać: Czy twoje problemy wiążą się tylko z bardziej uciążliwym przedmiotem, czy może są związane z całym trybem nauki? Inaczej niż w liceum
Tryb nauki na studiach jest zupełnie inny niż to, jak uczono cię do tej pory. Nikt nie sprawdza twojej wiedzy na bieżąco. Nikt cię nie dyscyplinuje. Teraz sam musisz zadbać, by w miarę regularnie się przygotowywać do zaliczenia przedmiotu. Czynniki te mogą być dla niektórych tak dużym utrudnieniem, że rezy10 |www.podprad.pl
gnują z tego typu formy kształcenia. Nie ma w tym nic złego, niektórym to po prostu nie odpowiada. Próżny trud
Zmiana kierunku może być dobrym rozwiązaniem, jeśli widzisz, że zrobiłeś dużo, aby zaliczyć dany przedmiot, ale po raz kolejny ci się nie udało. Albo jeśli studiowanie wybranego kierunku po prostu cię męczy, a poruszane zagadnienia wcale ci nie odpowiadają. Gdy masz problemy z ich przyswajaniem, a nauka przychodzi ci z dużym trudem – zmień to! Taka decyzja nie jest końcem świata. Choć nadal jeszcze, w niektórych środowiskach, panuje przekonanie, że jak się powiedziało A, to trzeba powiedzieć B, i powinno się walczyć do samego końca – to jednak po co męczyć się na kierunku, który w ogóle ci nie odpowiada? Nie trać czasu, im później przekonasz się do zmiany kierunku, tym większa strata. Plusem jest to, że zaczynając studia jeszcze raz, nie zaczynasz z zupełnie czystą kartą – zaczynasz z doświadczeniem: masz dystans, którego niektórym pierwszorocznym brakuje, i nie stresujesz się wszystkim tak bardzo, jak na samym początku. Tajemniczy skrót ECTS
Znowelizowana ustawa o szkolnictwie wyższym określa dokładnie, ile czasu można studiować bezpłatnie – czyli do którego momentu będzie płacić za ciebie państwo. Nie określa tego natomiast w godzinach czy dniach. Podstawowym przelicznikiem czasu studiowania na większości uczelni są tzw. punkty ECTS. Każdy przedmiot, w zależności od swojej wagi i znaczenia, ma określoną liczbę punktów, które zdobywasz wraz z jego zaliczeniem. W ciągu semestru możesz zdobyć w sumie 30 punktów ECTS. Jeśli jakiegoś przedmiotu nie uda ci się zaliczyć, kończysz semestr z odpowiednio niższą liczbą punktów ECTS na swoim koncie. Jeśli przedmiot poprawisz, dostajesz za niego tyle samo punktów ECTS, ile mogłeś zdobyć przy zdaniu przedmiotu w pierwszym terminie. Koszt bezpłatnych studiów
Całkowicie, w ramach bezpłatnego studiowania, możesz wykorzystać (zdobyć) 330 punktów ECTS – w przypadku studiów pięcioletnich magisterskich. W sumie 10 semestrów po 30 punktów ECTS oraz 30 punktów na ewentualne nieobowiązkowe zajęcia czy wykłady, na które będzie możliwość zapisania się. Jeśli jednak przekroczysz ten limit, konieczna będzie zapłata za każde następne ponadprogramowe zajęcia. Dla przykładu: na zmianę kierunku decydujesz się w połowie czwartego semestru, masz zaliczone wszystkie dotychczasowe
przedmioty, więc czwarty semestr kończysz ze 120 punktami ECTS. Rozpoczynasz inny kierunek, na innym wydziale. Żeby go ukończyć z tytułem magistra, potrzebujesz 300 punktów ECTS. W takim razie naukę zakończysz z 420 punktami, jednak tylko 330 punktów jest darmowych. Za pozostałe 90 punktów ECTS musisz zapłacić tyle, ile określa twoja uczelnia. Koszt jednego punktu ECTS może być różny, w zależności od kierunku, wydziału czy też uczelni. Jeśli zatem zmieniasz kierunek, warto zainteresować się możliwością przepisania przedmiotów, które powtarzają się na obu kierunkach – jeśli takie istnieją. Zaoszczędzisz w ten sposób czas przeznaczony na ponowne zaliczenie przedmiotu, punkty ECTS oraz, w ostateczności, być może i pieniądze. Jak zmienić kierunek?
Kiedy przeanalizujesz już wszystkie plusy i minusy oraz powiesz sobie: Okej, to jednak nie jest to, co chcę studiować/robić w przyszłości, kolejny krok musisz skierować w stronę dziekanatu. Tam dowiesz się, jakie dokumenty musisz przygotować i dostarczyć, abyś mógł zamknąć wszystkie sprawy i zakończyć swoją kadencję na bieżącym kierunku. Warto również przeczytać regulamin studiów, które obowiązują na obu uczelniach/wydziałach/kierunkach – zarówno tego, na który chcesz się wybrać, jak i tego, na którym obecnie studiujesz. Mogą tam być zawarte dodatkowe wymagania dotyczące uzyskanych wyników, przebiegu studiów lub opłat wobec studentów przenoszących się – niż te, które ma dany kierunek wobec studentów zupełnie nowych. Oprócz wymagań, możesz w regulaminie znaleźć również różne wskazówki na temat całej procedury zmiany kierunku. Jednak regulamin czy spis niezbędnych dokumentów mogą się różnić w porównaniu do lat ubiegłych, zatem jeśli coś budzi twoje wątpliwości – pytaj. Ale nie starszych kolegów! Nie polegaj jedynie na plotkach czy doświadczeniu innych. Tylko dziekanat jest jedynym zweryfikowanym źródłem aktualnych informacji – wycieczka tam cię nie ominie. Dodatkowe pół roku
Na koniec – mimo wszystko – rada od starszych kolegów: jeśli zadecydujesz o zmianie kierunku w czasie trwania semestru zimowego i będziesz chciał kontynuować naukę na uczelni państwowej w ramach studiów dziennych, pamiętaj, że kolejny kierunek zaczniesz jak wszyscy – na początku października. To znaczy, że jeśli zrezygnujesz w połowie roku akademickiego, drugie pół masz do zagospodarowania we własnym zakresie. PAULA ALTMANN
Studia! Tu radość miesza się ze smutkiem. Warto zaakceptować ten stan i pamiętać, że nie da rady kontrolować wszystkich okoliczności. Jak się kończy próba kontroli, obejrzyj sam!
www.podprad.pl | 11
Czasowstrzymywacz
W życiu każdego z nas zdarza się taki moment, w którym uzmysławiamy sobie, że niezależnie od ilości obowiązków nie zrealizujemy wszystkiego, co sobie zaplanowaliśmy. Studia to dobry czas na naukę nawyków, które zaprocentują w dalszym życiu.
P
anowanie nad swoim czasem i piętrzącymi się obowiązkami wymaga kilku nietrudnych, ale przydatnych kroków, które w zamian za minimalny wysiłek pomogą uporządkować nasze życie. Brzmi pięknie, prawda? Przede wszystkim zastanówmy się, co zajmuje nam najwięcej czasu w ciągu dnia. Niektórzy z was mogą nie zdawać sobie sprawy, że wśród codziennych obowiązków sporą część dnia zajmują tzw. pożeracze czasu, czyli niepozorne czynności, które suma summarum zajmują sporą część dnia. Takimi pożeraczami mogą być portale społecznościowe czy informacyjne, bezcelowe oglądanie telewizji czy spontaniczna wizyta w centrum handlowym. Jeżeli przyjrzymy się codziennemu rytmowi swojego dnia, może okazać się, że posiadamy takie pożeracze czasu wśród codziennych obowiązków. Zidentyfikowanie ich to pierwszy krok do zmiany zarządzania naszym czasem.
Planuj
Warto następnie przyjrzeć się swojej codziennej organizacji dnia. Wyodrębnij ze swojego codziennego planu dnia najważniejsze obowiązki, czynności mniejszej wagi oraz drobne czynności. Warto pamiętać, żeby najpilniejsze obowiązki wykonywać z początkiem dnia, kiedy mamy świeży umysł i najwięcej energii. Mamy wówczas największą szansę na całkowitą realizację zadania. Tu także sprawdzi się metoda 60% na 40%, która polega na planowaniu czasu w 60%, pozostałe 40% natomiast zostawia się na czynności niespodziewane, które mogą wyniknąć w trakcie dnia. Mamy wówczas pewność, że wykonamy wszystkie obowiązki i zyskamy czas na nieplanowane obowiązki lub odpoczynek. Samych sposobów na planowanie dnia i codziennych obowiązków jest znacznie więcej. Sprawdzonym działaniem jest 12 |www.podprad.pl
planowanie czasu w kalendarzu. Chociaż obecnie elektronika przoduje w każdej dziedzinie życia, to tradycyjne kalendarze książkowe nadal mają szerokie grono swoich zwolenników. Niezależnie od tego, jaką formę kalendarza wybierzemy, z pewnością odczujemy pozytywne skutki zapisywania swoich obowiązków. Dodatkową mobilizacją będzie możliwość odhaczenia każdej wykonanej czynności. Równie przydatne dla wszystkich zapominalskich będą fiszki, które umieszczone w różnych częściach domu, pracy czy nawet torebki, przypomną nam w danych momencie o tym, co mamy zrobić.
Wykresy, tabele
Również do zarządzania sobą w czasie możemy podejść w sposób prawie naukowy. Najbardziej znanym narzędziem jest matryca Einshowera. Zgodnie z nią nasze codzienne czynności dzielimy na pilne i niepilne, a dodatkowo każde z nich na ważne i nieważne. Najistotniejsze są czynności, które zaklasyfikowane zostaną do czynności ważnych i pilnych zarazem, przy czym powinniśmy poświęcać najwięcej czasu czynnościom ważnym i niepilnym (żeby nie stały się naglące). Innym, bardziej złożonym sposobem planowania czasu jest metoda Gantta. Zakłada ona graficzne rozplanowanie najbliższego czasu w formie wykresu, dzięki czemu w przejrzysty sposób możemy zidentyfikować ilość czasu przeznaczonego na obowiązki oraz tego, który przelatuje nam przez palce. Przedstawione powyżej metody planowania czasu to zaledwie garść tych, z których korzystają ci najbardziej zabiegani. Nieważne, czy wybierzemy bardziej naukową, czy wymyśloną przez nas metodę – ważne, żeby była dla każdego z was najwygodniejsza i najbardziej efektywna.
ANETA DUBIL
Misja życiowa Kto nie wie, do jakiego portu chce przybyć, dla tego żaden wiatr nie będzie dobry. (Seneka)
S
koro zaczynasz nowy etap w swoim życiu, warto zastanowić się, dokąd w ogóle zmierzasz. Pożytecznym narzędziem jest sformułowanie misji życiowej. Określa ona to, kim chcesz być i co chcesz robić przez całe życie. Wskazuje na wartości i zasady, na których chcesz się opierać. Misja powinna być długotrwała i nie powinno się jej zmieniać. Zdefiniowanie misji pomaga w podejmowaniu decyzji i stawianiu celów. Nigdy jej do końca nie wypełnisz, lecz wciąż będziesz ją realizował. Życie bez własnej (spisanej!) misji jest jak rządzenie państwem bez konstytucji. Bez wyznaczenia ogólnego kierunku, zarówno kraj, jak i ty będziecie dryfować bez celu. Gdy odpowiesz na pytanie: Co jest moją misją?, reszta będzie prostsza. Spisanie misji życiowej nie jest łatwe i zajmuje trochę czasu. Ja potrzebowałem kilku miesięcy. Od tamtej pory jej nie zmieniłem i staram się ją realizować. Oto kilka praktycznych pytań, które pomogą ci ją utworzyć:
Dobre zarządzanie czasem to moja misja
1. Co chciałbyś, aby ludzie [rodzina, przyjaciele, sąsiedzi] mówili o tobie w dniu twojego pogrzebu?
2. Jakie powiedzenie, cytat czy motto najlepiej opisują to, kim powinien być lub co powinien robić człowiek? 3. Jakie wartości i przekonania są dla ciebie najważniejsze? 4. Po co istniejesz?
Uwaga: znalezienie dobrej pracy czy założenie rodziny nie może być misją samą w sobie. To są jedynie cele, które można osiągnąć w określonym czasie. Natomiast misja jest to cel na całe życie.
Oto kilka rzeczywistych przykładów osobistych misji życiowych:
• Być liderem, który służy, prowadzić zrównoważone życie i stosować etyczne zasady tak, aby mieć dobry wpływ na innych. • Zapewnienie prawdziwej radości, spełnienia i prawdziwej wartości w życiu swoim i innych. Jej źródłem jest Bóg, którego chcę szanować i kochać. • Chcę być taką osobą, jaką widzi mnie mój pies.
Zacznij spisywać swoją misję już teraz. Pierwszy rok studiów to idealny czas, aby to zrobić. Przyda ci się to przez najbliższe lata i pomoże lepiej dokonywać wyborów w przyszłości. BARTEK SERKOWSKI
www.podprad.pl | 13
Utrzymać się bez pracy? Walcz o stypendium
Czas studiów to nie tylko wieczne imprezy i dobra zabawa. W końcu nadchodzi ten czas, kiedy zaczyna brakować pieniędzy od rodziców. Dodatkowo zajęcia na uczelni mogą kolidować z podjęciem pracy zarobkowej. Co wtedy zrobić?
P
ierwszym sposobem na pozyskanie pieniędzy, które podreperują studencki budżet, są stypendia. Jak ubiegać się o stypendium socjalne?
Studenci pierwszego roku mogą liczyć głównie na stypendia socjalne. Jest to rodzaj pomocy finansowej przyznawanej dla osób w ciężkiej sytuacji materialnej. Progi dochodowe określają przepisy ministerialne, na podstawie których uczelnia wraz z komisją stypendialną ustalają wartości widełek. W ubiegłym roku były to kwoty od 650 zł do 1040 zł (na osobę), inne na różnych uczelniach. Czyje dochody wliczają się do stypendium? Krótko mówiąc – wszystkich członków najbliższej rodziny. Warto jednak zaznaczyć, że jako rodzinę rozumie się w tym przypadku rodziców (lub opiekunów prawnych) oraz rodzeństwo. Nawet jeśli student mieszka w jednym domu z dziadkami, to ich dochód w żaden sposób nie wpływa na finanse brane pod uwagę przy liczeniu stypendium. Stypendialna papierkologia
Dobrze jest pamiętać, jakie dokumenty należy złożyć, starając się o stypendium – z czego najważniejszy jest wniosek (tak, studenci często właśnie o nim zapominają). W całym kraju obowiązują podobne wymagania: za każdego pełnoletniego członka rodziny należy dołączyć zaświadczenie z urzędu skarbowego o wysokości dochodów za rok 2015, zaświadczenie o figurowaniu lub niefigurowaniu w ewidencji osób prowadzących działalność gospodarczą oraz – dla osób, które osiągnęły w roku bazowym jakiś dochód – zaświadczenie 14 |www.podprad.pl
z Zakładu Ubezpieczeń Społecznych o wysokości składki na ubezpieczenie zdrowotne. Dodatkowe dokumenty to: akty urodzenia rodzeństwa, zaświadczenie z urzędu gminy o ilości gruntów rolnych czy zaświadczenia o wysokości alimentów. W przypadku, gdy rodzice studenta są po rozwodzie, na obojgu nadal ciąży obowiązek utrzymania dziecka – aż do skończenia przez nie 26 roku życia. Warto o tym pamiętać. Nawet jeśli nie dostarczy się zaświadczenia o alimentach, wydziałowa komisja stypendialna i tak będzie prosiła o dokumenty obojga rodziców.
Samodzielność finansowa
Wielu studentów pyta także o to, w jaki sposób udowodnić samodzielność finansową. Aby być uznanym za osobę samodzielną, należy spełnić trzy warunki: po pierwsze, przedstawić oświadczenie o nieprowadzeniu wspólnego gospodarstwa z rodzicami, po drugie, udokumentować, że wykonywało się stałą pracę przez cały 2015 rok, oraz, po trzecie, że teraz również się ją wykonuje. Ważne są także dochody z takiej pracy – muszą wynieść około 800 zł miesięcznie. Innymi powodami do nieuwzględniania dochodów rodziców mogą być: zawarcie związku małżeńskiego, posiadanie dziecka lub ukończenie 26 roku życia. Dochód utracony
Przy składaniu dokumentów o stypendium socjalne warto przeanalizować, czy kwalifikujemy się do złożenia wniosku o dochód utracony. Mówiąc w skrócie, dochód utracony to taki dochód, który student lub członek rodziny uzyskiwał w roku ubiegłym,
ale z różnych przyczyn już go nie otrzymuje – na przykład praca sezonowa. Jeśli praca była wykonywana przez 3 miesiące i zaświadczy się to odpowiednimi dokumentami (np. druku PIT11, świadectwa pracy, umowy) istnieje możliwość odjęcia tych pieniędzy od dochodów rodziny. Kwoty stypendiów socjalnych zaczynają się od 100 zł, a w zależności od uczelni mogą wynosić 600, 800, a nawet 1000 zł na miesiąc. Na dodatkowe wsparcie mogą także liczyć studenci mieszkający poza domem – po przedstawieniu umowy najmu mieszkania lub poinformowaniu, że mieszkają w akademiku, mogą liczyć na dodatek do stypendium w wysokości od 100 do 200 zł miesięcznie w zależności od miasta. Zapomogi losowe i stypendium specjalne
Kolejną pomoc dla studentów stanowią zapomogi losowe. Można je otrzymać, gdy w jakikolwiek sposób zmienia się sytuacja życiowa, np. w wyniku śmierci rodzica, narodzin dziecka czy zawarcia związku małżeńskiego. Z pomocy oferowanej przez uczelnię wolno skorzystać również w przypadku, gdy zdarzy się jakieś nagłe zdarzenie losowe, np. kradzież dokumentów, nagła choroba lub wypadek. Wiele uczelni w ramach zapomóg losowych częściowo dofinansowuje swoim studentom zakup szkieł do okularów czy leczenie stomatologiczne. W takich przypadkach należy przedstawić fakturę lub inny rachunek, który potwierdzi dokonanie zakupu przez studenta. Na dodatkową pomoc, czyli stypendium specjalne, mogą liczyć również studenci niepełnosprawni. Aby je otrzymać, razem z wnioskiem o stypendium należy przedstawić także zaświad-
czenie o stopniu niepełnosprawności. Właśnie od niego zależy bowiem wysokość otrzymanego stypendium.
Stypendium naukowe
Oprócz stypendiów socjalnych, specjalnych i zapomóg losowych, istnieją także – znane chyba wszystkim studentom – stypendia naukowe, które można uzyskać najwcześniej po ukończeniu pierwszego roku studiów. Wyjątkiem są laureaci licealnych olimpiad przedmiotowych – którzy po złożeniu odpowiednich dokumentów w komisjach stypendialnych mogą liczyć na uzyskanie finansowego wsparcia już na pierwszym roku studiów. Natomiast zwykłe stypendium naukowe przyznawane jest za dobre wyniki w nauce osiągnięte w roku ubiegłym. Aby uzyskać stypendium naukowe, warto nie tylko zbierać wysokie oceny w indeksie, ale też pomyśleć o zaangażowaniu się w działalność kół naukowych – ponieważ nie tylko średnia ocen liczy się do uzyskanego wyniku. W staraniach o wszelkiego rodzaju stypendia za wyniki w nauce szczególnie mocno punktowane są także wystąpienia na konferencjach naukowych czy artykuły opublikowane w czasopismach naukowych. Wszystkie informacje na temat stypendiów można znaleźć na stronach poszczególnych wydziałów i uczelni – w tym także na stronie wydziału, na którym będziesz studiować. Pomocą służą też członkowie komisji stypendialnych. DOMINIK MAKURAT
WYDZIAŁOWA KOMISJA STYPENDIALNA WYDZIAŁ INŻYNIERII LĄDOWEJ I ŚRODOWISKA POLITECHNIKA GDAŃSKA
Dzień Adaptacyjny Nie byłeś na adapciaku organizowanym przez twoją uczelnię? Nic straconego! Przyjdź na Dzień Adaptacyjny. Dowiesz się wszystkiego, czego potrzebujesz, w ciągu kilku godzin. Poznaj swoją uczelnię, innych studentów, zacznij studia razem z nami.
Szczegóły na stronach: rapp.pl/poznan rapp.pl/gdansk www.podprad.pl | 15
Trzy błędy, których nie trzeba popełniać
Pamiętacie, być może, jak Frank Underwood w House of Cards co jakiś czas dzielił się uniwersalną radą w stylu: Spójrz na wszystko z szerszej perspektywy? Początek studiów, kiedy koncentrujecie się na milionie drobiazgów, nie sprzyja refleksji. Dajmy więc sobie tylko pięć minut. Mały kroczek w tył, by zobaczyć więcej.
U
nderwood raczej nie powinien być wzorem dla młodych, ale ostatecznie kilka razy udało mu się w życiu wygrać. Wyrwijcie się więc na chwilę z tych wszystkich zajmujących głowę nieistotności i spójrzcie z lotu ptaka na swoją sytuację. Zobaczycie wtedy siebie na progu wielkiej kariery życiowej, pełnej wyzwań i sukcesów, ale też błędów, porażek i zwrotów akcji. Lecz przecież stoicie także, niepewni, na progu swojej kariery zawodowej. Jest ona łatwiejsza niż ta życiowa, bo zmagania z konkurencją rynkową są niczym przy walce z przeciwnościami losu. Planować ją jednak równie trudno. Co nie znaczy, że musicie popełniać błędy. W każdym razie trzech, które ja popełniłem, może uda wam się uniknąć.
1. Nie wiedziałem, że świat tak pędzi i że trzeba śledzić trendy Wydawało mi się, że skoro chodzę na zajęcia, czytam gazety i oglądam telewizję, to wiem dobrze, co będę robił za kilka lat i co powinienem umieć. A czas poleciał szybciej, niż komukolwiek się wydawało. Także zresztą komukolwiek na uczelni – uczyliśmy się składu tradycyjnego, czegoś o monotypach i justunkach. Znaczy: zapach ołowiu i czyste średniowiecze. A po wyjściu z uczelni okazało się, że musimy wiedzieć, co to modem i system Software 7, który wtedy (chyba) miałem w Macintoshu Classicu, rocznik ˈ91. Dlatego dziś, trochę mądrzejszy, wzywam, bracia i siostry – wypatrujcie nowinek. Jeśli dziś widzicie gazetę, to wiedzcie, że za kilka lat będzie ona wyglądała zupełnie inaczej. Inaczej będziemy do niej pisać, inaczej robić zdjęcia, inaczej ją druko16 |www.podprad.pl
wać i dystrybuować. Że może wykorzystamy w pełni VR albo dystrybucję celowaną. Jeśli dziś oglądacie serwisy internetowe, pamiętajcie, że za chwilę będą inaczej zbudowane, że najpewniej porządzi mobile, a wideo i grafiki interaktywne będą powszechne jak zdjęcia. Jeśli siedzicie tylko na Facebooku, wypatrujcie nowych serwisów i uczcie się sztuki social media tak samo gorliwie, jak pisania ładnych zdań. A jeśli umiecie tworzyć ładne zdania – poznajcie niezwykły świat big data, bo wielu wieszczy, że to jest przyszłość. A jeśli już i pisać, i social media, i big data – o filmach i zdjęciach nie zapominając – to nauczcie się sztuki pokazywania tych treści w necie. SEO bowiem to nie żadne zaklęcie informatyków i programistów, a chleb powszedni dziennikarstwa. Jak samogłoska i sylaba, jak lid, pomysł i pointa. Nie trzeba mówić, że życie pędzi tak samo w medycynie, budowie statków czy pedagogice, bo nawet jeśli wciąż uczymy dzieci z tego samego elementarza Falskiego, to jednak sposoby nauczania, instrumenty, pomoce naukowe i programy zmieniają się niemal z dnia na dzień.
Za długo wydawało mi się, że mogę być radiowcem
2. Nie wiedziałem, że mam słabe i mocne strony. I że należy skoncentrować się na mocnych Być może jakiś zawodowy coach, który ma inne zdanie, wbija teraz szpilki w moje zdjęcie – bo mnie trochę boli –
ale ciągłe dążenie do perfekcji we wszystkich dziedzinach zawodowej aktywności uważam za stratę czasu i energii. Kiedyś uczyliśmy się wszystkiego równie pilnie lub równie niepilnie. Na dziennikarstwie dla przykładu: trochę Kapuścińskiego, bo wypada; trochę agencyjnych depesz, bo trzeba; trochę radia, bo kto wie; trochę telewizji, bo może tam. Żałuję, że nikt mi nie powiedział wtedy: Stary, seplenisz, rerasz, i co tam jeszcze, do tego nosowo gadasz, pewnie przegroda. Daj sobie spokój z radiem. Nie, nikt mi tego nie powiedział i za długo wydawało mi się, że mogę być radiowcem. Podobnie z telewizją. I choć nadchodziły okropne czasy wychudzonych reporterów łażących po sejmie w zbyt dużych marynarkach (lata dziewięćdziesiąte!), to ja fantazjowałem o kamerze. Zatem znów: dziś, trochę mądrzejszy, wzywam, bracia i siostry – oszacujcie swoje mocne i słabe strony. Owszem, trochę poprawcie się w słabościach, ale generalnie rozwijajcie swoje przewagi, to, co dał wam los. Co prawda, wciąż należy marzyć, ale nie sadzę, by akurat o architekturze wnętrz, jeśli brakuje wam wyobraźni i talentu plastycznego. Nie traćcie czasu na naukę idealnego mówienia, gdy doskonale wychodzi wam montaż filmów i dźwięków. Nie traćcie czasu na próby kamerowe, gdy poznaliście się na SEO. Wyjdźcie z założenia, że w życiu możecie robić wszystko, ale przede wszystkim skorzystajcie z naturalnych talentów i predyspozycji, swoich pasji i zainteresowań. Spójrzmy znów na moje dziennikarstwo. Dziedzina bardzo szeroka i choć publiczność (a także młodzi ludzie marzący o karierze) widzi ją głównie przez pryzmat ładniutkich prezenterów w telewizji, to jednak analityk danych, grafik, producent, researcher są – za przeproszeniem – dziennikarstwem bardziej. Warto się rozejrzeć, by najlepiej skorzystać z tego, co dały wam gwiazdy. Nie gońcie za niemożliwym. Nie ma sensu miesiącami chodzić na kursy makijażu telewizyjnego, bo i tak przyjdzie jakaś naturalna piękność i bez wysiłku zabierze wam show. Nie warto.
Warto zrobić coś więcej...
3. Nie wiedziałem, że studia dziennikarskie to nie wszystko. Że warto też uczyć się prawa, nie mówiąc o informatyce i zarządzaniu To pewnie owo wspomniane wyżej nieprzyglądanie się trendom, ale chyba też brak wyobraźni, a może lenistwo. W każdym razie z jakichś powodów uznałem, że dziennikarstwo nauczy mnie dziennikarstwa. A dziennikarstwo co najwyżej daje ogólne pojęcie o tym zawodzie plus – to bardzo ważne – poczucie przynależności do branży. Trzeba wiedzieć więcej. Czy tak nie jest na wielu innych kierunkach? Czy to możliwe, by uznany dzisiaj inżynier od mostów nie znał historii architektury, którą poznawał po godzinach, podróżując po świecie? Najlepsi w swoich zawodach – tu na chwilę wrócę do powiedzonka Underwooda – patrzą z szerszej perspektywy na swoją karierę i kompetencje. Po pierwsze, obudowują swoją wiedzę umiejętnościami z dziedzin pokrewnych, lecz, po drugie – specjalizują się. W jakimś elemencie muszą być po prostu najlepsi. Dlatego dziś, trochę mądrzejszy, powiadam wam, bracia i siostry – dziś takie szersze spojrzenie i specjalizacja to konieczność w budowaniu kariery zawodowej. Jaki byłby dla pacjentów lekarz od ciała, gdyby nie wyjrzał poza swoją specjalizację i nie poznał trochę medycyny duszy? Jaką firmę założyłby geodeta, gdyby nie dowiedział się czegoś więcej o księgach rachunkowych i podatkach? Ot, szersze spojrzenie na swoją karierę. A specjalizacja? Może znów sięgnijmy po dziennikarstwo. Stereotyp żurnalisty jako wszechstronnego dyletanta ma się na tyle dobrze, że warto go wreszcie powoli burzyć. Nie da się tego zrobić, jeśli młodzi będą się ślizgać po każdej dziedzinie i udawać fachowca zarówno od dróg miejskich, jak i Kościołów wschodnich. Nie macie już serdecznie dość takich dziennikarzy? …. Tyle Wujka Dobra Rada. Pięć minut minęło. Teraz wyrzućcie to do kosza i zaplanujcie karierę po swojemu. MAREK TWARÓG – REDAKTOR NACZELNY „DZIENNIKA ZACHODNIEGO”, NAUCZYCIEL AKADEMICKI, MIŁOŚNIK ŚLĄSKA
ŚLEDŹ TRENDY • NIE BÓJ SIĘ TECHNOLOGII • POPATRZ NA SPRAWY Z SZEROKIEJ PERSPEKTYWY • SŁUCHAJ SZCZERYCH OPINII • POSTAW NA MOCNE STRONY • SZKOL SIĘ W DZIEDZINACH POKREWNYCH • NIE LEŃ SIĘ
Akceptacja siebie to klucz do osobistego świętego spokoju. Do czego doprowadza porównywanie się? Zeskanuj kod i obejrzyj film!
www.podprad.pl | 17
Podanie... i gol! Uczelnia jako instytucja, bez znaczenia czy publiczna, czy prywatna, charakteryzuje się biurokracją. Często spotkasz się z tym, że żeby coś załatwić, musisz napisać podanie. Ten mały przewodnik pokaże ci, jak je napisać, by osiągnąć swój cel. Pamiętaj, aby podania przygotowywać w dwóch egzemplarzach – jednym dla podaniobiorcy i jeden dla składającego, na którym weź podpis, iż takie podanie złożyłeś. Zdarza się, że uczelnie gubią podania od studentów…
Tu napisz, kto składa to podanie. Podaj rok, kierunek, wydział oraz numer legitymacji. Jan Kowalski, 2 rok filologii angielskiej Wydział Neofilologii nr albumu 00823590
Zacznij od zwrotu grzecznościowego, może to być też: „Szanowny Dziekanie”, „Szanowny Panie Profesorze”.
Szanowna Magnificencjo,
Gdańsk, 1 października 2014 Użyj odpowiedniego tytułu, jeśli piszesz do rektora. Jego Magnificencja prof., dr hab. Jan Koniuszko rektor Uniwersytetu Kreatywnego
w imieniu społeczności studenckiej proszę Jego Magnificencję o utworzenie w akademiku nr 10 profesjonalnego pokoju zabaw.
Punkt 145 b regulaminu studiów (z dnia 19.09.2007 r.) stanowi, że władze uczelni powinny sprzyjać rozwojowi swoich studentów. Istotną częścią tego procesu jest uwzględnianie kompleksowych potrzeb drugiej strony. Jak powszechnie wiadomo, a dobitnie pokazują to badania Tomasza Kowalskiego (Kowalski, Rozwój studentów, Kraków 2007, s. 56), rozrywka i odpoczynek stanowią aż 40% czynników wpływających na odpowiednią higienę życia. Jako społeczność, pragniemy tę dziedzinę rozwijać w sposób cywilizowany, odchodząc od stereotypu imprezującego studenta. Prosimy o zapewnienie w akademiku numer 10 ogólnodostępnego, profesjonalnego pokoju zabaw, który mógłby służyć kulturalnej rozrywce i relaksowi na najwyższym akademickim poziomie. Mamy nadzieję, że nasza prośba spotka się z życzliwym przyjęciem Jego Magnificencji.
Z wyrazami szacunku Jan Kowalski
Najlepiej odręcznie Załączniki: podpisz podanie imieniem - szczegółowy opis projektu i nazwiskiem. - kosztorys inwestycji - podpisy pracowników popierających tę inicjatywę - podpisy społeczności studenckiej - zgoda administracji akademika nr 10 W podaniu wypisz załączniki, jeśli takowe są przygotowane.
Tu umieść datę i miejsce sporządzenia dokumentu (nie jest ona tożsama z datą złożenia podania).
Sprawdź na stronie internetowej albo w sekretariacie tytuły oraz imię i nazwisko osoby, do której kierujesz podanie. Krótko i zwięźle określ przedmiot swojej prośby. Argumentuj! Mocnymi argumentami są odwołania do aktów prawnych i do autorytetów. Dobre argumenty to również takie, na które mamy dowody. Zastosuj zwrot grzecznościowy wyrażający nadzieję na przychylność osoby, do której kierujemy podanie. Zakończ konwencjonalnym pożegnaniem.
www.podprad.pl | 19
Polecamy dobre jedzenie Spacerując po ulicach Trójmiasta, Poznania lub Krakowa, na każdym rogu można trafić na restauracje, w których serwowane jest smaczne jedzenie. Dobre posiłki nie zawsze jednak mają cenę odpowiednią na studencką kieszeń. Co prawda, głodny student zawsze sobie poradzi, ale nie musi przecież rezygnować z jedzenia na mieście. Przedstawiamy więc listę miejsc, w których nie wydasz dużej ilości pieniędzy, a wyjdziesz najedzony jak po obiedzie u babci.
Trójmiasto Pyrabar – sieć restauracji w Trójmieście. Znajdują się w Gdańsku Głównym oraz w Gdyni Głównej. Podstawowym składnikiem potraw w Pyrabarach są ziemniaki, więc można tam zjeść placki, pyry z różnymi sosami, zapiekanki ziemniaczane (300 i 500 g), domowe frytki, a do tego wypić zdrowy kompot. Ceny są zróżnicowane – od 13 do 20 złotych. Studenci mają 10% zniżki, co jest dodatkowym plusem miejsca. Codziennie można też zjeść inną zupę za jedyne 5 złotych.
i100gram – samoobsługowy bar mleczny na ul. Miszewskiego w Gdańsku. Potraw jest wiele: kilka rodzajów makaronu, kotlety, różne rodzaje mięsa, naleśniki, gulasz w różnych odsłonach, a także sałatki i zupa (każdego dnia inna). Można także zjeść coś wegetariańskiego, jak np. placki z warzywami czy pulpeciki serowe. Wielkim plusem tego baru jest sposób obsługi i rozliczania się z barem: nakładasz na talerz, ile chcesz, i płacisz za gramaturę posiłku, przy czym 100 gramów kosztuje jedyne 2,59 zł. Greenway – to także bar mleczny, ale wegetariański. Znajduje się w Sopocie na Monciaku (a poza tym w kilku innych miastach w Polsce: Gdyni, Krakowie, Łodzi, Szczecinie i Wrocławiu). Przygotowywane dania zawierają minimum tłuszczu i są robione z naturalnych składników. Przykładowe potrawy: naleśnik z rabarbarem, lazania z bakłażanem, zapiekanka ziemniaczana. Ceny nie są wygórowane, ale w każdym lokalu inne.
Karmażeria – bar reklamuje się słowami: kanapki, pierogi i takie tam. Jest to miejsce, w którym można kupić pierogi np. z jagodami (7 zł) na wynos, naleśniki (ok. 6 zł) i kanapki (chociażby z kotletem schabowym czy jajkiem sadzonym), których ceny wahają się od 3 do 6 zł w zależności od wielkości porcji. Można tam również zjeść gorącą zupę (także na wynos) oraz wypić kawę lub herbatę. Karmażeria znajduje się w Gdańsku przy ul. Abrahama. Bar mleczny turystyczny – znajduje się w Gdańsku na ulicy Szerokiej. Jak sama nazwa wskazuje, w sezonie roi się w nim wręcz od turystów, a kolejki często kończą się spory kawałek za drzwiami. W roku akademickim kolejki są mniejsze, ale klienci mają raczej małe szanse, żeby zjeść posiłek w samotności. Za duże kolejki odpowiadają jednak jakość i ceny produktów. Koszt domowego obiadu, np. gołąbków, schabowego i ogórkowej często nie przekracza 10 zł. Bioway – bar wegetariański z 11 placówkami w całej Polsce. Dania przygotowywane są prawie bez tłuszczu i z minimalną
ilością soli. Studenci mają tam 20% zniżki. W Bioway’u największą popularnością cieszy się pieczeń z soczewicy oraz naleśniki ze szpinakiem lub twarogiem. Aby się najeść za niewielkie pieniądze, warto zamówić zupę i pojedyncze burrito (burrito dostępne jest również w zestawie) za łącznie około 9 zł. Plusem tego miejsca jest również to, że dodatki (takie jak: surówki, ziemniaki, kasza lub ryż oraz sosy) są w cenie posiłku i można je nakładać w nieograniczonych ilościach. Spaghetti bar NIKO – lokal umiejscowiony w Gdańsku-Wrzeszczu na ulicy Dmowskiego. NIKO oferuje makarony z różnymi sosami, zarówno tradycyjne bolognese, lecz nie tylko. Do makaronu można dokupić sałatkę w wersji zwykłej lub fit. Ceny większości makaronów nie przekraczają 10 zł.
PATRYCJA ORYL
Kraków
Bar orientalny Phuong Hoang – ul. Kadecka 8. Na pierwszy rzut oka nie robi najprzyjemniejszego wrażenia ze względu na kiepski wystrój i mało miejsc siedzących. Jednak bar ma wielką zaletę – niską cenę w stosunku do dużej ilości dobrego jedzenia. Obiad mieści się w granicach 16 zł, ale spokojnie można go podzielić na dwie osoby. Na randkę lokal się zdecydowanie nie nadaje, ale, aby zaspokoić głód czymś dobrym i tanim, jest idealny. Bar pod Lewiatanem na miasteczku studenckim AGH – ul. Budryka. Stołówka, jak nazwa wskazuje, znajduje się pod sklepem sieci Lewiatan i znana jest niektórym studentom jako świniarnia. Nieoficjalna nazwa raczej nie zachęca, ale wskazuje na atut baru – duże porcje jedzenia. Za około 12 zł można dostać zestaw dwudaniowy składający się z kompotu, zupy i drugiego dania. Zupy czasem są zbyt wodniste, natomiast drugie dania są smaczne i wystarczają, aby się najeść. Godne polecenia są zwłaszcza szaszłyk i karczek. Niewątpliwą zaletą tego miejsca jest bardzo krótki czas wydawania dań – potrawy są gotowe prawie natychmiast, jak w barach mlecznych. Dodatkowo można zakupić karnety, dzięki którym dania stają się jeszcze tańsze i kosztują po 10 zł za zestaw. Jeśli jesteś w pobliżu, bar jest dobrą propozycją na szybki i duży obiad. Gruba Buła, Burgery/Sandwiche – ul. Starowiślna 81. Choć mała budka tuż przy ulicy na krakowskim śródmieściu nie zachęca wyglądem, to jednak serwuje niezwykłe hamburgery. Przy każdej wizycie ma się wrażenie, że hamburgery są tam przyrządzane z dbałością o najmniejsze detale smakowe oraz
stylistyczne. Jedynym minusem może być czasami duża kolejka, ale nie ma się co temu dziwić przy tak wspaniałych hamburgerach. Ceny w porównaniu z innymi burgerowniami są bardzo przyzwoite, np. za hamburger Classic (220 g mięsa wołowego) zapłacimy 15 zł. Choć może to być sporo na kieszeń studenta, to jednak od czasu do czasu warto sobie pozwolić na coś z górnej półki. Gospoda Koko – ul. Gołębia 8 (Rynek). Restauracja znajduje się blisko Rynku i jak na taką lokalizację ma naprawdę niskie ceny, a porcje nie należą do najmniejszych, więc to idealne miejsce dla studenta będącego w okolicy. Za zupę i drugie danie zapłacimy w granicach 14–16 zł. W tym miejscu znajduje się również niezbyt drogi bar z lanym piwem. Minusami Koko są kolejki – w niektórych godzinach – oraz to, że kelnerzy przy większej liczbie osób czasami gubią się z zamówieniami. Mimo wszystko warto rozważyć tę miejscówkę.
Kebab U Szwagra – znajduje się w kilku miejscach: ul. Karmelicka 26, ul. Miodowa 31, ul. Lea 26, plac Kossaka 21. Miejsce dla miłośników jedzenia na wynos, kebabów, tortilli lub zapiekanek. Menu jest różnorodne i obfite. Jest to również doskonała opcja dla osób, które chcą szybko coś zjeść o późnej porze, gdyż sieć jest otwarta całą dobę. Porcje są tam naprawdę duże. Za zwykły kebab w bułce, którym można się najeść, trzeba zapłacić 12 zł. Do wyboru są też różne rodzaje sosów, ale uwaga – sos ostry jest naprawdę ostry i nie każdemu może smakować. Świetną opcją jest także dowóz na telefon.
Lody na Starowiślnej – ul. Starowiślna 83. Gdy masz ochotę na coś słodkiego i zimnego, idealnym rozwiązaniem będzie lodziarnia przy ulicy Starowiślnej, która słynie z przepysznych lodów domowej roboty z naturalnych składników. Dowodem jakości i popularności tego miejsca są duże kolejki, sięgające przystanku św. Wawrzyńca, co może niektórych zniechęcić. Zachęcić za to może cena, bo za gałkę pyszności zapłacimy jedyne 2,80 zł. Godne polecenia są zwłaszcza lody owocowe.
ADRIAN DURAK
Poznań
ChiChi 4U – blisko politechniki i ul. Jana Pawła II 14. Ceny są niskie, a oferta lokalu znacznie odbiega od menu typowo uczelnianych stołówek. Pierwsza rada: nie zaczynajcie od wołowiny. Ta jest w ChiChi słaba, a za burgery z nią zapłacicie mniej więcej tyle samo, co w znacznie lepszym (pod tym względem) Food Patrol. Warto natomiast zacząć od drobiu, ponieważ burger z kurczakiem może być naprawdę dobry – o czym świadczą stripsy. Najlepiej w asyście z frytkami. Ceny: ChiChi Burger – 14,99 zł, hot dog z dodatkami – 3 zł, zestaw frytki + stripsy + sos – 9,99 zł. Min’s Onigiri – ul. Edwarda Taylora. Czym w zasadzie jest onigiri? To rodzaj kanapki, coś, co japońskie dzieci zabierają ze sobą np. do szkoły. Różnica między naszym rozumieniem kanapki a onigiri jest taka, że to drugie zamiast pieczywa zawiera ryż, dodatkowo owinięty nori (czyli glonem, który można spotkać w niektórych rodzajach sushi), aby całość utrzymać w ryzach. Wewnątrz prawdopodobnie może znaleźć się wszystko. Onigiri to coś zupełnie innego, czego nie zjesz nigdzie indziej w Poznaniu, a może i w całej Polsce. Poza tym dobrze smakuje, syci i jest
w miarę tanie. Fajna przekąska, choć może nie taka 10/10. Gdy tam będziecie, koniecznie sprawdźcie wariant z kimchi! Jeśli nie jecie mięsa, możecie spróbować połączenia kapusty z chili i cheddarem. Cena: onigiri – 6 zł, miso (zupa z fermentowanej soi) – 5 zł. Bar-a-boo – pizzeria niedaleko UEP i przy politechnice, ulicach Taczaka 11 i Jana Pawła II 14. Pizza jest tutaj w gruncie rzeczy smaczna – daleko jej do najlepszej, ale kiedyś wciągnąłem całą z uśmiechem na ustach. Poza tym myślę, że to w Poznaniu najtańsze miejsce z pizzą we włoskim stylu. Ceny są bardzo niskie i spotkanie z nimi wytrzyma nawet najchudszy portfel. Przy mojej ostatniej wizycie zjadłem tam całkiem niezły krem z pomidorów za piątaka i przy tym porcja była bardzo solidna! Przykładowe ceny: krem z pomidorów – 4,90 zł, salame – 16,90 zł, spinaci peperone – 18,90 zł.
Tylko U Nas (U Dziadka) – ul. Szkolna 7. To miejsce wręcz kultowe. Cenią je poznaniacy z krwi i kości, cenią też przyjezdni. Mówi się, że U Dziadka żywi się połowa gastronomii z okolic Starego Rynku. Są tu smaczne dania, ogromne porcje i niskie ceny. Czego więcej studentowi potrzeba? Przykładowe ceny: schabowy – 12 zł, kopytka ze skwarkami – 10 zł.
Covrig – ul. Półwiejska 27. Nowy król przekąsek w mieście – precel. Serio, precel? To ma być ten sztos, przy którym zapomnę o hot dogach z Żabki i czizach z Maka? Porzućcie te ironiczne uśmieszki. Wyobraźcie sobie, że precle w Covrigu przygotowywane są na bieżąco. Wchodzisz po schodkach do kasy i widzisz, jak w głębi pomieszczenia dziewczyny uwijają się i wałkują ciasto, które później formują w charakterystyczne kształty. Precle mają różne smaki i dodatki: mak, sezam, ser – do wyboru, do koloru. Przykładowe ceny: precel – 0,99 zł (z serem – 1,99 zł), covri dog z parówką – 2,99 zł, covri dog z frankfurterką – 3,49 zł. Ming Wok – Ratajczaka 18. To nie jest miejsce, o którym powiem: Odwiedź teraz, zaraz, już!, ale lokal, w którym zjemy chinsko-wietnamsko-tajskie żarcie w przyzwoitej cenie i nie tylko zapełnimy nim swoje żołądki, ale jeszcze towarzyszyć nam będzie uśmiech na twarzy spowodowany całkiem niezłym smakiem. Gdybym miał porównać Ming Woka do podobnych miejsc z Poznania – tj. do Thanh Ha na Szamarzewskiego i wspomnianego wcześniej Thai Fast Wok – to chyba tutejsze jedzenie najbardziej mi smakuje. Przykładowe ceny: pho – 10 zł, żeberka – 20 zł, pierożki – 8 zł, wołowina – 19 zł. U Rzeźników – ul. Kościuszki 69. Jest to nowy lokal właścicieli Bar-a-boo, serwujący mięsne menu połączone z dosyć niskimi cenami, które od poniedziałku do piątku studenci mogą jeszcze zbić o 20%. Przy zamawianiu dań należy być jednak ostrożnym – na tatara trzeba uważać, ale niewykluczone, że w menu są jeszcze jakieś miny. Jednak stek czy żeberka? Bierzcie śmiało! Przykładowe ceny: stek – 35,90 zł, żeberka BBQ – 26,90 zł, tatar wielkopolski – 19,90 zł, American Philly Cheesesteak – 18,90 zł. Miejsca polecone na podstawie bloga Macieja Blatkiewicza: wygrywamzanoreksja.pl (zajrzyj tam, jeśli chcesz wiedzieć, gdzie jeszcze można zjeść w Poznaniu).
www.podprad.pl | 21
Sport to studenckie zdrowie A
by nasz mózg pracował na pełnych obrotach, warto się regularnie dotleniać. Z tego powodu chcemy polecić wam studenckie miejsca do uprawiania sportu, a przede wszystkim zachęcić was do korzystania z darmowych siłowni pod chmurką, które znajdują się w całej Polsce. W różnych parkach czy przy placach zabaw porozstawiane są przyrządy do ćwiczeń – rowerki, orbitreki, wioślarze itp. Nie są to urządzenia takie jak w normalnej siłowni, ale warto z nich skorzystać, gdy studenckie kieszonkowe nie pozwala na zakup karnetu do fitness klubu. Chcemy was także zainspirować do street workoutu, czyli ulicznego treningu siłowego z wykorzystaniem elementów zabudowy miejskiej. Na przykład w Trójmieście zaczęły się niedawno pojawiać specjalne konstrukcje do ćwiczeń. W Poznaniu i Krakowie też warto ich poszukać. Są to zazwyczaj drążki, kółka gimnastyczne, skośne ławki, poręcze czy pole dance. I tak jak siłownie pod chmurką, sprzęt do street workoutu znajduje się w różnych parkach, a dostęp do niego jest bezpłatny. Poniżej proponujemy kilka konkretnych miejsc w Trójmieście, Poznaniu i Krakowie do uprawiania sportu i ciekawego spędzenia czasu.
Trójmiasto
Jumpcity – park trampolin znajdujący się w Gdyni. Można w nim skakać do basenu z gąbkami, a także zagrać w zbijaka na trampolinie czy też poskakać specjalnym BMX-em. Wejście do parku na pół godziny to dla studenta koszt 20 zł.
Adventure park – znajduje się w Gdyni w parku Kolibki. Park oferuje takie atrakcje, jak: paintball, park linowy, zjazdy linowe, tyrolki oraz dwie strzelnice: pneumatyczną i łuczniczą. Lodowisko – zimą na placu Zebrań Ludowych w Gdańsku staje wielki namiot przypominający igloo, w środku którego można pojeździć na łyżwach lub potrenować curling. Bilet po zniżce studenckiej kosztuje ok. 7 zł/h, podobnie jak wypożyczenie łyżew. Można jednak przynieść ze sobą własne łyżwy i zapłacić tylko za wstęp. Kajakiem po Gdańsku – przy ul. Żabi Kruk w Gdańsku można wypożyczyć kajak i przepłynąć nim Nową Motławę, Starą Motławę, Opływ Motławy i Martwą Wisłę. Taki spływ gwarantuje podziwianie natury, portu oraz historycznego oblicza Gdańska. Cena wypożyczenia kajaku dwuosobowego wynosi 20 zł za godzinę.
PATRYCJA ORYL
22 |www.podprad.pl
Kraków Lodowiska – OSiR Krakowianka na ul. Siedleckiego 7, Lodowisko Kraków na al. Pokoju (za parkingiem CHR Plaza), Kryte Lodowisko ORIGO przy ul. Eisenberga lub lodowisko na błoniach, znajdujące się naprzeciwko wejścia do parku Jordana. Krakowskie centra sportowe – skorzystasz w nich z pomocy profesjonalnych trenerów. Centrum Sportu i Rekreacji Cascada przy ul. Szuwarowej zachęca pilatesem i aerobikiem. Warto spróbować też squasha w Alstar Squash Fitness Club. Jednym z największych ośrodków sportowych w Krakowie jest Ośrodek Sportu Kultury i Rekreacji Podwawelski, położony przy ul. Komandosów 21.
Tenis – proponujemy Teniskrakow przy ul. Białoprądnickiej, Krakowską Akademię Tenisową z wykwalifikowanymi trenerami, pakietami semestralnymi i stypendiami przy ulicy Kasztelańskiej 28 oraz WKS WAWEL Kraków przy ul. Podchorążych 3, (tu znajdziesz interesujące sekcje sportowe: biegi na orientację, piłkę siatkową, sekcję strzelecką) oferujący pięć kortów z ceglaną nawierzchnią, sztucznym oświetleniem, szatnią, barem i sklepikiem. W Krakowie znajduje się także wiele klubów fitness i siłowni. A po aktywnym wysiłku najlepiej zrelaksować się na basenie lub całkowicie zaszaleć i wybrać się do parku wodnego. Polecamy Basen Akademii Ekonomicznej, Basen YMCA, Basen TS Wisła na Reymonta 22, Basen KS Korona na Kalwaryjskiej 9, Park wodny przy ul. Dobrego Pasterza 126, Basen Centrum Sportu i Rekreacji Estacada na Szuwarowej 1 czy J&J Sport Center na Winnickiej 40.
PROPOZYCJE MIEJSC: NA PODSTAWIE E-KRAKOW.COM
CAŁA POLSKA POLECAMY RÓWNIEŻ KARTĘ BE-ACTIVE, KTÓRA UMOŻLIWIA WSTĘP DO 100 KLUBÓW (SIŁOWNI) W CAŁEJ POLSCE. NAJTAŃSZY KARNET COMFORT KOSZTUJE 59 ZŁ MIESIĘCZNIE I MOŻNA DZIĘKI NIEMU KORZYSTAĆ Z OFEROWANYCH ZAJĘĆ I SIŁOWNI W TYGODNIU DO GODZINY 16:00, A W WEEKENDY BEZ OGRANICZEŃ. KARTĘ BE-ACTIVE MOŻNA AKTYWOWAĆ W DOWOLNYM CZASIE. NIE TRZEBA PŁACIĆ WPISOWEGO, A UBEZPIECZENIE ZAWIERA SIĘ W CENIE KARTY.
Poznań Studium Wychowania Fizycznego i Sportu – mieści się na Zagajnikowej 9. Organizuje wiele wydarzeń sportowych i oferuje możliwość zapisania się do sekcji, dlatego warto zaglądać na jego stronę: swfis.amu.edu.pl. Jest tam także duży wybór zajęć, więc można z łatwością dostosować grafik studiów do swojego planu. Chwiałka Open – czyli Poznańskie Ośrodki Sportu i Rekreacji przy ulicy Chwiałkowskiego 34. Znajdują się tam: pływalnia (dwa baseny), lodowisko i hale sportowe. Warto zajrzeć na stronę ośrodków: chwialka.poznan.pl.
CityZen – położony przy Drodze Dębińskiej 10c ogromny klub sportowy z możliwością wyboru odpowiadającej nam dyscypliny sportowej. Do dyspozycji są: pływalnia, szkolenie sztuk walki i aerobic. Szczegóły można odnaleźć na stronie: cityzenklub.pl.
PROPOZYCJE MIEJSC: SZYMON RATAJCZAK
www.podprad.pl | 23
Przełamać obawy w grupie Praca w grupie to coś, czego nie możemy uniknąć. Już w przedszkolu na zajęciach z wychowankami, panie przedszkolanki wymyślają przeróżne zespołowe ćwiczenia dla maluchów, aby w ten sposób dzieci zintegrowały się ze sobą i nauczyły wspólnej pracy. Przymusowej grze grupowej jesteśmy poddawani od małego po to, żeby wspólnymi siłami sięgnąć po sukces. Jak to wygląda w dorosłym życiu? Czy – choć mamy wiele doświadczeń w integracji z innymi – jesteśmy rzeczywiście stworzeni do pracy w grupie?
N
a wszystkie nurtujące pytania odpowiada Marek Fijało – absolwent Politechniki Gdańskiej, członek wielu organizacji studenckich, przewodniczący samorządu studenckiego, wieloletni działacz społeczny, a aktualnie przedsiębiorca prowadzący wspólnie z bratem Cyprianem firmę Fijalo-Poland.
Czy są jakieś sposoby na radzenie sobie ze stresem wynikającym z pracy w grupie? Po pierwsze, należy przełamać swój lęk. Jeżeli się tego nie przećwiczy na studiach, w przyszłości może być trudno, dlatego polecam pójść na tak zwany żywioł, ponieważ studia to poligon ćwiczący każdy rodzaj porażki. Tu wszystko jest wybaczalne, a co za tym idzie – nie będzie miało konsekwencji w przyszłości. Znam wiele osób, które unikały pracy w grupach i dziś mają z tego powodu jeszcze większy stres przed tym doświadczeniem. Po drugie, jesteśmy nieśmiali, można o tym uprzedzić lidera grupy. Warto też poprosić o wyrozumiałość innych członków grupy – a na pewno znajdzie się ktoś, kto pomoże ci wdrożyć się do drużyny. Przełamać lęk pomaga też angażowanie się w organizacjach, nawet jako słuchacz. Dzięki oswojeniu z ludźmi możemy nawet nie zauważyć, kiedy sami staniemy się aktywni na spotkaniach. Zaangażowanie przyjdzie z czasem. Przede wszystkim należy się nie poddawać i wykorzystać studia w maksymalny sposób. Czy praca w grupie wyklucza indywidualistów? Indywidualizm tworzy różnorodność. Każdy jest inny, każdy ma swój punkt widzenia. Trzeba gryźć jabłko z wielu stron, a nie tylko z jednej. Jeżeli indywidualista nie chce pracować wspólnie, zawsze ma jakieś ale, to lepiej dać mu takie zadanie, które będzie pozwalało mu się wykazać. Osoby z grupy mają się rozwijać, uczyć kreatywnego myślenia, poznawania siebie i innych oraz nauczyć się pracy z ludźmi. Bez względu na to, czy ktoś jest introwertykiem, czy ekstrawertykiem. Dzięki różnym doświadczeniom poznamy smak takiego działania, a w prawdziwej pracy będą nam płacić za umiejętności, które dzięki niemu zyskamy. Szukajmy więc dla siebie poligonu w tej dziedzinie, bo teraz jest na to czas. Czy praca w grupie jest dla każdego? Z mojego doświadczenia – a pracowałem w wielu grupach i w wielu z nich byłem liderem – mogę stwierdzić, że nie dla 24 |www.podprad.pl
każdego – ale dla większości ludzi tak. Tak naprawdę to, czy się nadajemy do pracy w grupie, możemy stwierdzić dopiero po studiach. Może się okazać, że nie ma nic lepszego od pracy z osobami o różnych umiejętnościach i różnych zainteresowaniach. W związku z tym każdy samodzielnie powinien sobie odpowiedzieć na to pytanie, ale tylko wtedy, gdy poćwiczy na studiach. Dodam też, że większość osób, które, idąc na studia, są przekonane o tym, że praca w grupie nie jest dla nich – gdy przełamuje swoje bariery, zmienia zdanie.
Gdzie szukać miejsca na zbieranie doświadczenia? Każda z grup jest kreatywna na swój sposób, a co za tym idzie, jesteśmy zmuszeni do weryfikowania wiedzy z pozostałymi jej członkami. Na studiach dysponujemy wieloma narzędziami, z których możemy korzystać, aby stać się bardziej kreatywni. Należy do nich działalność w samorządzie studenckim, w mediach studenckich czy kołach naukowych. Jeżeli się wstydzimy, jesteśmy zamknięci w sobie lub mamy zaniżone poczucie własnej wartości, to uczelnia jest miejscem, gdzie należy przełamać swoje obawy. Nie zaniżajmy automatycznie swojej wartości, dajmy sobie szansę. Jakie są wady i jakie zalety wspólnej pracy? Wady: Za wadę można uznać terminowość. Kiedy jedna z osób spóźnia się z oddaniem swojej części pracy, cierpi na tym cała grupa. Zespół jest tak silny, jak jej najsłabszy członek. Kolejnym mankamentem jest dobór grupy – gdy powierzymy nieodpowiedzialnej osobie odpowiedzialne zadanie, wtedy, niestety, cały zespół na tym traci. Sprzeczki w grupie czy walka o władzę to błędy, które trzeba jak najszybciej wyeliminować. Trudno budować coś wspólnie, jeżeli nie możemy się dogadać w sprawie doboru lidera grupy lub efektywnego podziału zadań.
Traktujmy studia jako nowe wyzwanie, które nas zmieni
Zalety: praca zespołowa wymusza dużą kreatywność. To również możliwość podzielenia się ciężarem obowiązków, jeżeli grupa jest sprawna, czy po prostu otwartość na inne osoby, bo tworzymy coś wspólnie i kształtujemy odpowiedzialność. Mój wkład może być mały, ale może mieć duże znaczenie dla całości. Plusem jest nauka terminowości, bo jest ona pochodną odpowiedzialności. Uczymy się też wykonywania swoich zadań
w taki sposób, by pokazać, że jesteśmy wartościowi. Praca w grupie uczy myślenia, odpowiedzialności, szanowania zdania innych, buduje pewność siebie. Jest to także niesamowita okazja do nawiązania przyjaźni, wymiany doświadczeń, hobby czy zainteresowań.
Jak zorganizować pracę w grupie, aby była jak najbardziej efektywna? Najpierw należy wyłonić grupowego lidera. Osobę, która podzieli obowiązki i będzie egzekwować wykonanie zadań. Lider powinien stworzyć plan działania, podzielić cele ze wskazaniem na konkretną osobę. Musi to być ktoś, kto zweryfikuje każde działanie. Warto dać swojemu zespołowi bufor czasowy na wykonanie projektu lub ewentualne poprawki. Osoby w grupie muszą wiedzieć, że jeżeli nie są w stanie poradzić sobie z zadaniem, to mogą przekazać taką informację liderowi – ponieważ w takiej pracy wstydem nie jest poproszenie o pomoc, a niewykonanie zadania, co może skutkować zmarnowanym wysiłkiem innych członków zespołu. Jest też coś, o czym często zapominamy: szacunek do innych. Szanujmy pozostałe osoby i ich wkład. Co zrobić w sytuacji, kiedy ktoś odstaje we wspólnej pracy? Jak można zwrócić takiej osobie uwagę, że każdy powinien pracować na sukces grupy? Reakcja zależy od sytuacji. Można spotkać w grupie osoby, które chcą się prześlizgnąć. W końcu pracujemy na studiach na karierę zawodową – możemy być w przyszłości wziętym lekarzem lub takim, którego pacjenci unikają. Osobie, która odstaje od reszty, warto wprost powiedzieć, że pracuje w tej grupie na sukces całego zespołu, żeby zdawała sobie z tego sprawę. Damy jej wtedy szansę, aby się zmobilizowała i pobudziła do pracy. Jednak nie warto na siłę z tym walczyć. Czasem nie ma takiej opcji, aby kogoś wykluczyć z zespołu. Nie warto wtedy patrzeć na tę osobę jak na szczęściarza, ponieważ osoba, która nic nie zrobiła, nic nie ma. Jeśli się wysilałeś, to masz punkty za umiejętności, bo włożyłeś w to swoją pracę i chęci. Na koniec dodam, żebyśmy nie traktowali studiów jako przymusu. Traktujmy je jako przygodę czy nowe wyzwanie, które zdecydowanie nas zmieni. W tym miejscu przecież chcieliśmy być, bardziej lub mniej świadomie. Jesteśmy dorosłymi ludźmi i skoro wybraliśmy dane studia, to uczmy się na nich też pracy z ludźmi. Wiedza natomiast przyjdzie sama. PATRYCJA ŻOŁYNIAK
Chcemy prowadzić życie wygodne, bo poświęcenie to rzadki prezent. Zeskanuj kod i obejrzyj film!
www.podprad.pl | 25
Usłysz, czego nie przeczytasz Trela jest Bogiem. Gdy czyta swoją kwestię, siedzi z podniesionymi rękoma, a jego głos wybrzmiewa tak donośnie, że aż przechodzą ciarki. Malajkat jako narrator w Apokalipsie wbija słuchacza w krzesło, a Roman Kłosowski, wypowiadający zdanie jako niewidomy Symeon, wzrusza do łez.
N
iewielki domek przy ulicy Edwarda Stachury w Warszawie. W mieszkaniu dwa wyciszone pomieszczenia. W jednym na czarnym krześle, przed mikrofonem, siedzi aktor ze słuchawkami na uszach, w drugim – realizator dźwięku z reżyserem Krzysztofem Czeczotem. – Przed chwilą zbiegłeś z góry. Zdyszany wbiegasz do sali. Twój głos powinien mieć radosne zabarwienie, choć musi też być podniosły, przekazywać powagę chwili – Czeczot mówi do mikrofonu, wprowadzając aktora w scenę.
Pomysł na superprodukcję
Krzysztof Czeczot jest aktorem i reżyserem nagradzanych audiobooków, takich jak: Andy, Blade Runner, Gra o tron, Krzyżacy, Jan Karski. – Krzysztof od długiego czasu myślał o tym, by zdobyć osobisty Mount Everest, czyli nagrać Biblię w formie słuchowiska. Dojrzał do tego i dostrzegł, że jest w stanie produkcyjnie i logistycznie udźwignąć tak dużą realizację. Nie chodziło mu o ładne przeczytanie Biblii, ale o stworzenie porywającego słuchowiska – stąd też nazwa projektu: BIBLIA AUDIO superprodukcja – opowiada Maciej Budzich, bloger Mediafun, współautor przedsięwzięcia i osoba odpowiedzialna za jego promocję. Superspotkanie rzeczywistości z wirtualnym światem
Budzich poznał Czeczota przez blogowanie. – To jest piękna historia o tym, jak prowadzenie bloga otwiera nowe horyzonty – wspomina Maciej. – Na swoim blogu sporo pisałem o audiobookach jako nowym medium. Słuchowiska to twór między książką a filmem, fantastyczna rzecz – odczułem to najmocniej przy okazji słuchania Łowcy androidów. Książkę znam, film Ridleya Scotta też, ale słuchowisko było dla mnie czymś pomiędzy – ponownym, ale i zupełnie nowym spotkaniem z historią opisaną przez Philipa K. Dicka. Znając zarówno dzieło i film, słuchałem audycji z zaciekawieniem i pytaniem, jak oni to zrobili – dodaje. Maciej recenzuje słuchowiska Krzyśka. Ich drogi krzyżują się podczas premiery Karaluchów. Później Krzysztof przesyła blogerowi do recenzji swoje realizacje. – Czeczot pytał mnie: Hej, co myślisz? – opowiada Budzich. – Po kilku miesiącach rozmów i wymiany doświadczeń na temat produkcji dźwiękowych zaproponował mi, żebyśmy razem zrobili Biblię.
Nie robimy tego na kolanach
26 |www.podprad.pl
Krzysztof jest młodszy od Maćka o dwa lata. Maciej żyje w świecie start-upów, nowych mediów, blogów, vlogów i filmów wrzucanych na YouTube’a. Krzysztof jest człowiekiem kultury. Aktorem znanym szerszej publiczności z TVN-owskich seriali lub reklam. Jest scenarzystą, reżyserem teatralnym, pisarzem, nie ma konta na Facebooku. W sieci znajdziemy mało informacji na jego temat. – To zderzenie odmiennych światów, ale znajomość fantastyczna – mówi Maciek – On, obserwując mój świat: start-upy, social media i lajki, pyta, jak to działa – a mnie to bardzo inspiruje.
Zajmujemy się tym, na czym się znamy
Rozpoczynając projekt, inicjatorzy wyszli z założenia, że nie są biblistami, ale chcą porządnie zrobić to, na czym się znają, czyli zrealizować słuchowisko i opowiedzieć o swojej pracy innym. Na ich merytoryczne pytania odpowiada katolicka wspólnota pallotynów, użyczająca im swojego przekładu Biblii. – Wysyłamy im zawsze nagrany tekst do sprawdzenia – opowiada Maciej. – Mamy też takie założenie, że nie zmieniamy żadnego słowa. Od nich otrzymujemy wsparcie i kontrolę, natomiast my skupiamy się na tym, by zrobić dzieło literackie. Czeczot i Budzich przyznają, że taki sposób podejścia do pracy sprawia, że nie robią tego na kolanach. – Chodzi o atmosferę w mediach – wyjaśnia Maciej. – Nie wpisujemy się w jakąś polityczną narrację, ponieważ ten projekt powstał na długo przed dobrą zmianą (luty 2015). Z innej strony, dzięki temu spotykamy ludzi, którzy mówią: Ej! jestem daleko od kościoła. Jestem agnostykiem, ale chętnie zagram, chętnie pojawię się na nagraniu albo będę was wspierał. Jeśli nie mamy nad sobą wielkiego krzyża, to otwierają się zupełnie inne sposoby współpracy. Ci wszyscy ludzie, którzy pojawiają się w naszym studiu, mówią: Wow! Jaka luźna atmosfera – dodaje Budzich. – Udało na się stworzyć chyba idealny balans między powagą i szacunkiem dla dzieła, które tworzymy, a przyjemną atmosferą pracy i współpracy z wieloma ludźmi. Piękniejsza strona chrześcijaństwa
Przez studio nagraniowe przewijają się także ludzie, którzy wierzą w sposób nienachalny, mają relację z Bogiem. – Poznaję piękną stronę nowoczesnego chrześcijaństwa, bycia wierzącym, ale tak zdrowo, tak przyjemnie – szczerze opowiada Maciej. – Tę stronę, która nie przebija się przez media. Wśród moich znajo-
mych gdzieś tam są tacy nowocześni, nienachalni chrześcijanie, ale nigdy nie wchodziłem w ich sferę. Tutaj mogę wejść i bliżej ich poznać. Maciej opowiada, że w trakcie kolejnego kroku realizacji projektu widział, jak żona wsparła projekt, by ofiarować rolę w słuchowisku mężowi lub jak inny mąż zrobił żonie podobny prezent. Taką możliwość istnieje, ponieważ pieniądze na superprodukcję zbierane są przez serwis wspieram.to (crowdfunding), gdzie można wybrać nagrodę za wsparcie finansowe. – Przyjeżdżają do nas małżeństwa z dziećmi. Bliscy są razem na nagraniu – wspomina z uśmiechem. – Mimo że czytają tylko kilka kwestii, bardzo to przeżywają. Pracujemy z nimi godzinę, czasem dłużej, czasem krócej. I tak naprawdę to dopiero początek drogi, bo oni niedługo siebie usłyszą w pełnej wersji – dodaje Budzich. Pewnego dnia studio odwiedza dziewczyna w ciąży. Przyjechała, by nagrać jedną z ról kobiecych. Siada za mikrofonem, zaczyna mówić i wszyscy krzyczą: Wow! Krzysztof mówi: Słuchaj, a nagrałabyś Marię? Tę rolę producenci mieli zarezerwowaną dla profesjonalnej aktorki. Plany się jednak zmieniają: Super brzmisz! Chciałabyś? To lecimy! W Biblii Audio rolę Marii, matki Jezusa, czyta więc amatorka – przez aktorów zwana cywilem, choć w ostatecznej wersji brzmi nie do odróżnienia od profesjonalistów. Maciej Budzich z podekscytowaniem opowiada o odwiedzinach ekipy wychowanków Nowy Początek. – To ośrodek terapeutyczny dla alkoholików, bezdomnych, osób po doświadczeniach z narkotykami i konfliktach z prawem. Przyjechał do nas pastor i dziesięciu chłopa – widać, że takich po przejściach. Dawaj za mikrofony i nagrywamy. Gwary, tłumy, okrzyki: Ukrzyżować go! Fajnie wyszło, więc nagrywamy kolejne teksty. Rewelacyjnie! Właśnie wtedy odwiedza nas w studiu znany prezenter TVN-u, który realizował swój program. Pokazywaliśmy mu, jak pracujemy, kilku z nich znalazło się w programie Oliviera Janiaka. Ale zanim zaczął ich nagrywać, padło hasło: Pomodlimy się teraz za powodzenie projektu! I stoi nad nami dwunastu chłopa,
wyciągają nad nami ręce i odmawiają modlitwę swoimi słowami. Taki power. I takich wydarzeń wokół nagrywania Biblii jest całe mnóstwo – podsumowuje Budzich. Kasa jest jak matematyka, musi się zgadzać
Od sierpnia br. do słuchania online i darmowego pobrania dostępny jest Nowy Testament. – Obecnie zbieramy finanse na Stary Testament i lada moment ruszymy z jego nagraniami – mówi Maciej. – Wszystko jest uzależnione od tempa zbiórki. To jest matematyka. BIBLIA AUDIO superprodukcja jest finansowana z crowdfundingu. Można być darczyńcą i w zależności od kwoty, dostać np.: podziękowanie, koszulkę, pendrive’a, a nawet rolę w słuchowisku. Budżet projektu to milion dziewięćset dziesięć tysięcy złotych (1 mln 910 tys.). W kosztach są: produkcja, studio, gaża aktorów, wszystkie opłaty i podatki. – To ogromny projekt zarówno pod względem finansowym, jak i logistycznym. Przez nasz plan przewinie się kilkaset osób, to więcej niż niejedna polska produkcja filmowa – opowiada Budzich. I dodaje: – Nie ma tak, że skoro robimy Biblię, to powinieneś zagrać za darmo. Zatrudniamy aktorów po stawkach, które z nimi negocjujemy. Wszystkie osoby, które pracują przy tym projekcie, otrzymują wynagrodzenie. Chcemy robić to profesjonalnie, więc egzekwujemy jakość. Nie płacimy jedynie wolontariuszom, czyli tym osobom, które tylko użyczają swego głosu i nie jest to ich profesja. Twórców inicjatywy zaskoczyła wielkość strony BibliaAudio. pl. – To coś, czego nie planowaliśmy – opowiada Maciek. – Myśleliśmy, że projekt będzie miał małą stronę, na której będziemy zamieszczali informacje o nim i będzie można pobrać wszystkie te rzeczy. Teraz natomiast nasza strona rozrasta się na portal, bo dużo się dzieje, a my nie chcemy, by te historie gdzieś pouciekały – dodaje Budzich. KATARZYNA MICHAŁOWSKA
1 910 000 – KOSZT WYPRODUKOWANIA SŁUCHOWISKA W ZŁOTÓWKACH 1000 – NA TYLE RÓL ROZPISANA JEST BIBLIA AUDIO 2017 – NA KONIEC TEGO ROKU PLANOWANE JEST ZAKOŃCZENIE PROJEKTU 300 – PONAD TYLU AKTORÓW I 200 AMATORÓW 110 – GODZIN NAGRANIA 150 – PSALMÓW 8 – TYLE GB DANYCH ZAWIERA BIBLIA AUDIO (MP3) 300 000 – TYLE RAZY DO DZISIAJ POBRANO LUB PRZESŁUCHANO EFEKTY PRACY NAD SUPERPRODUKCJĄ NOWY TESTAMENT JEST UDOSTĘPNIONY ZA DARMO W SIECI. MOŻESZ GO POSŁUCHAĆ NA STRONIE: BIBLIAAUDIO.PL MOŻESZ WESPRZEĆ PRODUKCJĘ BIBLII AUDIO POPRZEZ STRONĘ:
Foto: archiwum Bibila Audio Superprodukcja
WSPIERAM.TO/BIBLIAAUDIO2
Zeskanuj kod i pobierz aplikację Jesus Film Project. Znajdziesz tam setki filmów, które mogą zainspirować cię do rozwoju w sferze duchowej. www.podprad.pl | 27
foto: archiwum The Four
Wakacyjna przygoda i studiowanie? To da się zrobić!
Erasmus jest europejskim programem dla uczelni wyższych znanym chyba każdemu – nawet tym, którzy nie rozpoczęli jeszcze nauki na studiach. Każdego roku coraz więcej studentów decyduje się na skorzystanie ze stypendium oferowanego przez uczelnie w ramach tego programu. Jakie możliwości daje Erasmus i czemu jest tak znany? Czy każdy może z niego skorzystać?
O
d roku akademickiego 2014/2015 nazwą obowiązującą jest Erasmus+, który – poza pierwotnym Erasmusem – zawiera w programie jeszcze kilka innych inicjatyw europejskich. Zrzesza on 33 kraje (od 2014 roku nie są to jedynie państwa członkowskie Unii Europejskiej), które współfinansują program. Dzięki temu uczelnie z krajów biorących udział w inicjatywie umożliwiają swoim studentom zarówno wyjazd w ramach wymiany międzynarodowej, jak i odbycie praktyk poza granicami kraju macierzystego. Studiować w wybranym przez siebie kraju można od 3 do 12 miesięcy, natomiast czas pobytu na stażu to minimum 2 miesiące.
Ale po co to wszystko…
Chyba nie ma osoby, która po powrocie ze studiów w ramach Erasmusa powiedziałaby: To była strata czasu albo Nie podobał 28 |www.podprad.pl
mi się ten wyjazd. Każdy wyciąga z tego coś dla siebie – dla niektórych jest to szansa na nowe znajomości, dla innych na podszkolenie języka. Erasmus daje możliwość przeżycia fajnej przygody, poznania innej kultury, pozwiedzania. Pozycja studia za granicą jest również niewątpliwą korzyścią w CV – badania rynku wykazały, że pracodawcy postrzegają studentów wymiany jako lepiej zorganizowanych i zaradnych. A jeśli na studiach nadal mieszkasz z rodzicami, taki wyjazd na pewno będzie szkołą samodzielności.
Skąd wziąć pieniądze?
Każdy wydział uczelni partnerskiej dostaje w ramach programu pewną pulę pieniędzy, przeznaczonych między innymi na stypendia dla wyjeżdżających. Stypendia różnią się wielkością, w zależności od: liczby chętnych na wyjazd na twoim
wydziale, formy wyjazdu (wyjazd na staż i studia są inaczej finansowane), długości pobytu oraz kraju wymiany. Wysokość stypendium może się wahać od 300 € do nawet 600 € na miesiąc! Taką kwotę uczelnia daje na pokrycie kosztów utrzymania za granicą i zakwaterowanie, ale to, na co faktycznie wydasz te pieniądze, zależy tylko od ciebie. Nikt nie będzie cię rozliczał z tego, na co te pieniądze przeznaczysz. Wielu wyjeżdżających przywozi ze sobą oszczędności lub znajduje pracę dorywczą na miejscu. Ponadto, jeśli w kraju macierzystym przysługuje ci stypendium socjalne, uczelnia również ci je wypłaci, gdy będziesz studiował za granicą. Drobnym druczkiem pod umową
W kwestiach finansowych kryje się haczyk: aby otrzymywać stypendium, musisz wywiązywać się z warunków narzuconych głównie przez uczelnię goszczącą. Najczęściej oznacza to wymóg, żeby zaliczyć przedmioty, które tam studiujesz. Jeśli więc zdarzy się, że stracisz punkty ECTS za niezdane egzaminy lub, co gorsza, przekroczysz dopuszczalną liczbę tych punktów, aby zaliczyć przedmiot – być może będziesz musiał zwrócić część lub całe stypendium. W Erasmusie nie ma jednak sztywnych reguł związanych z niezdanymi przedmiotami i każdy taki przypadek ustalany jest ze studentem indywidualnie. Czasem uczelnia przygotowuje się na taką ewentualność w następujący sposób: część kwoty za cały pobyt wypłaca z góry, a resztę wypłaca dopiero po powrocie studenta do kraju. Dzięki temu ma gwarancję, że osoba zmotywuje się do nauki. Dla przykładu: twoje stypendium wyniesie 350 € na miesiąc. W przypadku wyjazdu na 5 miesięcy łączna kwota, jaką otrzymasz, to 1750 €. Uczelnia może więc zdecydować, że 1400 € dostaniesz z góry, a 350 € dopiero po powrocie do placówki macierzystej. Radź sobie sam?
Oczywiście, nie jest tak, że w ramach programu Erasmus otrzymujesz jedynie stypendium, a potem radź sobie sam. Na każdym wydziale uczelni partnerskiej jest osoba odpowiedzialna za przygotowanie listy osób chętnych na wyjazd, zorganizowanie spotkań z kandydatami, wysłanie twojej aplikacji do programu, pomoc w przygotowaniach itp. Jest nim wydziałowy koordynator wymiany Erasmus. Możesz wszelkie pytania i prośby kierować do niego; będzie cię też reprezentował w porozumieniu międzyuczelnianym i pomoże ci zadbać o ter-
Erasmus daje możliwość przeżycia fajnej przygody
minowe składanie dokumentów. Natomiast kwestiami takimi jak zakwaterowanie czy dojazd musisz zająć się sam – jednak twój koordynator również może ci w tym pomóc. Przygoda zaczyna się…
…od spotkania informacyjnego z koordynatorem wymiany w roku akademickim poprzedzającym planowany wyjazd. Informację o takim spotkaniu możesz znaleźć na wydziałowej stronie internetowej. Prawdopodobnie czeka cię też weryfikacja, czy masz szansę na udział w programie, czy też nie. Dwa podstawowe wymagania na otrzymanie stypendium to przede wszystkim: dobre wyniki w nauce oraz znajomość języka wykładowego na uczelni goszczącej. Jeśli spełnisz oba warunki, ciebie i twojego koordynatora czeka załatwianie formalności. Informację o tym, jakie dokumenty są wymagane, również znajdziesz na stronie uczelni macierzystej lub goszczącej. Przed wyjazdem warto także zadbać o ubezpieczenie obowiązujące na terenie innego państwa – dobrze jest zaopatrzyć się
np. w kartę EKUZ, która będzie ważna przez cały okres pobytu za granicą. Proces kompletowania dokumentów może być różny na różnych uczelniach, więc warto o szczegóły pytać swojego koordynatora. Czas na wyjazd
Gdy już zameldujesz się w kraju uczelni goszczącej, będzie czekał na ciebie komitet powitalny. Co prawda, nie wywiesi na lotnisku tabliczki z twoim imieniem i nazwiskiem, ale będzie wyposażony w masę pomysłów na to, jak zagospodarować twój czas między zajęciami – mowa tu o organizacji ESN. To oni przygotowują spotkania integracyjne, wypady na miasto i inne atrakcje dla studentów przyjeżdżających na wymianę. Warto jest brać udział w organizowanych przez nich spotkaniach, ponieważ ułatwią one zaaklimatyzowanie się w nowym towarzystwie i kraju, do którego przyjechałeś. Nie tylko zabawa
Pamiętaj jednak, że wyjazd w ramach programu Erasmus+ nie jest tylko – wbrew opinii wielu studentów – okazją do chodzenia na imprezy siedem dni w tygodniu. Nadal będą cię tam dotyczyć obowiązki studenta, z których będziesz musiał się wywiązywać. Są uczelnie, gdzie regularnie jest sprawdzana obecność na wykładach, nie ma kwadransów akademickich, egzaminy są prowadzone bardzo rygorystycznie lub też obowiązują zupełnie inne warunki zaliczeń przedmiotów. Warto zatem jeszcze przed rozpoczęciem zajęć poznać regulamin studiów uczelni goszczącej, żeby na sam koniec wymiany uniknąć niespodzianki.
Zajęcia dla Erasmusów
W zależności od popularności twojego kierunku na arenie międzynarodowej lub po prostu wskazań uczelni goszczącej, czeka cię jeden z dwóch scenariuszy uczęszczania na zajęcia. Pierwszy to zajęcia w grupie dedykowanej dla studentów z wymiany, gdzie tryb i zakres ich prowadzenia oraz plan lekcji są przygotowane specjalnie dla osób przyjeżdżających. Druga opcja to uczęszczanie na zajęcia wraz z resztą studentów uczelni goszczącej, gdzie siatkę zajęć ustalasz ty sam lub w porozumieniu z koordynatorem – w zależności od przedmiotów, które wybrałeś. Plan zajęć poznajesz przed przyjazdem – nie jest tak, że ustalasz go dopiero po przyjeździe do miejsca docelowego. Warto pamiętać, że choć nie pochodzisz z danego kraju, to na zajęciach jesteś traktowany jako student, nie turysta. Wykładowcy czy prowadzący ćwiczenia mogą przymknąć oko na ewentualne spóźnienia czy nieprzygotowania do zajęć, ale wszystko zależy od podejścia konkretnego prowadzącego. Nie można z góry zakładać, że osoby na wymianie będą traktowane łagodniej niż reszta studentów, ponieważ nie zawsze tak jest. Praktyki
Jak zostało to wspomniane wcześniej, Erasmus daje nie tylko możliwość studiowania za granicą, ale również odbycia stażu. Miejsce praktyk można wskazać samodzielnie lub wybrać z oferty programu (na stronie: http://www.erasmus.org.pl/ strefa-studenta/oferty-praktyk-zagranicznych). Jeśli masz już upatrzoną instytucję, w której chciałbyś odbyć praktyki, pamiętaj – musi się ona znajdować w kraju, który bierze udział w programie Erasmus, i zostać zaakceptowana przez twoją uczelnię macierzystą. W przypadku stażu, podobnie jak przy wyjeździe na studia, z wypełnieniem formalności pomoże ci wydziałowy koordynator wymian Erasmusa. Do niego zgłoś się po wszelkie wskazówki. PAULA ALTMANN
www.podprad.pl | 29
Kariera naukowa
– od studenta do profesora Niewiele osób rozpoczynających studia ma jasno sprecyzowaną wizję tego, co będzie robić po ich zakończeniu. Zasadniczo istnieją dwie, najczęstsze drogi: kariera zawodowa oraz kariera naukowa. Mało kto wybiera tę drugą. Czy warto kontynuować edukację po obronie magisterki?
W
edług danych Głównego Urzędu Statystycznego w roku akademickim 2015/16 w szkołach wyższych wszystkich typów kształciło się ponad 1,4 mln studentów. Dyplom uzyskało mniej niż 400 tysięcy osób. Karierę naukową, w formie studiów doktoranckich, kontynuują obecnie tylko 43 tys. młodych adeptów nauki. Pracę doktorską zaś broni jedynie około 5 tysięcy osób rocznie. Dlaczego warto znaleźć się w tym elitarnym gronie? Plusy kariery naukowej
Podstawową korzyścią z wyboru takiej ścieżki jest nobilitacja i prestiż – ale samymi dodatkowymi literami przed nazwiskiem ciężko się najeść lub opłacić nimi rachunki. Wraz ze zdobywanymi tytułami i stopniami (patrz ramka) tworzy się nasza pozycja jako autorytetu w danej dziedzinie. Możemy otrzymywać zaproszenia do poprowadzenia wykładów i szkoleń, napisania artykułów czy rozdziałów w książkach, a także wystąpienia w charakterze eksperta w telewizji lub radiu. Ponieważ doktorzy i profesorowie wzbudzają raczej powszechny szacunek, są także chętniej wybierani na różnego typu stanowiska, zarówno polityczne, jak i w stowarzyszeniach, fundacjach, radach itp. To wszystko więc ma już realne przełożenie na zarobki. Dodatkowo, niektórzy pracodawcy niejako z zasady lepiej płacą pracownikom z wyższym wykształceniem, chociaż nie jest to regułą. Dla wielu naukowców ważniejsza jednak od pieniędzy jest satysfakcja z wykonywania twórczej pracy, dokonywanych odkryć i rozwoju danej dziedziny wiedzy oraz dość duża dowolność przy planowaniu i wykonywaniu badań. Warto wspomnieć, iż samodzielnym pracownikiem naukowym jest się dopiero po obronie habilitacji. Ciekawą stroną kariery na uczelni jest bez wątpienia możliwość uczestniczenia w konferencjach naukowych, wymianach międzyuczelnianych (także zagranicznych) oraz poznania najlepszych naukowców z całego świata. Nie bez znaczenia jest też długi urlop, który można odbyć w celach wypoczynkowych,
Stopień naukowy jest rezultatem pracy naukowej, a nie jej celem! Świadczy on o dojrzałości naukowej danej osoby.
PROF. SZCZEPAN ZAPOTOCZNY (UJ)
30 |www.podprad.pl
naukowych (pisanie pracy doktorskiej czy rozprawy habilitacyjnej) oraz tzw. poratowania zdrowia.
Zaangażowanie popłaca
Czy z rozwijaniem kariery naukowej trzeba czekać do obrony pracy magisterskiej i rozpoczęcia studiów doktoranckich? Absolutnie nie! Jeżeli cechuje cię ciekawość natury rzeczy i motywuje chęć zrozumienia, dlaczego świat jest taki, jakim go widzimy, oraz jak do tego doszło – zacznij działać już teraz! Warto jednak pamiętać, że o zatrudnieniu na najniższe w uczelnianej hierarchii stanowisko – asystenta – decyduje konkurs. Dlatego dobrze jest angażować się w kołach naukowych, uczestniczyć w konferencjach z interesującej nas dziedziny oraz pisać publikacje naukowe już od pierwszego roku studiów. Wszystko to zwiększa nasze szanse na zdobycie pierwszego etatu na uczelni. Komu w drogę, temu umiejętności
Dobrą okazją do poznawania środowiska naukowego i nawiązywania wartościowych relacji z osobami na podobnym życiowym etapie są wyjazdy integracyjno-warsztatowe. Można na nich zdobyć również umiejętności miękkie (np. empatia, asertywność, umiejętność współpracy, autoprezentacja), które są niezbędne dla młodych naukowców. Przykładem takiego wydarzenia jest GoPhD – skierowane zarówno do doktorantów, jak i studentów rozważających karierę naukową. Najbliższy wyjazd w ramach tej inicjatywy odbędzie się w Górach Świętokrzyskich w dniach 10–13 listopada. Więcej informacji można znaleźć na stronie www.gophd.pl. Jak nie ty, to kto?
Każdy profesor był kiedyś studentem. Natomiast naprawdę nieliczni obecni pierwszoroczniacy otrzymają w przyszłości z rąk prezydenta RP tytuł profesora. Może będziesz to właśnie ty, czytelniku Startera? KRZYSZTOF GÓRA, ŁUKASZ PACHELSKI
STOPNIE I TYTUŁY: •
LICENCJAT, INŻYNIER, MAGISTER (TYTUŁ ZAWODOWY).
•
DOKTOR (STOPIEŃ NAUKOWY).
•
DOKTOR HABILITOWANY (STOPIEŃ NAUKOWY).
•
PROFESOR (TYTUŁ NAUKOWY).
Karolina Bogacz – doktorantka na Uniwersytecie Jagiellońskim, Wydział Polonistyki.
Zbyszek Usarek – doktorant z Politechniki Gdańskiej, Wydział Fizyki Technicznej i Matematyki Stosowanej.
Dlaczego zdecydowałaś się na doktorat? Poszłam na studia doktoranckie, bo zawsze imponowali mi ludzie myślący w naukowy sposób. Podobało mi się ich uporządkowane spojrzenie na rzeczywistość, więc chciałam być taka, jak oni, i marzyłam, by być w jakiś sposób związana ze środowiskiem naukowców. Do studiów doktoranckich zachęciła mnie też pani promotor, gdy przeczytała fragmenty mojej pracy magisterskiej.
Dlaczego zdecydowałeś się na doktorat? Zdecydowałem się pójść na doktorat, ponieważ uznałem, że dzięki temu będę miał szansę na zdobycie większej wiedzy i doświadczenia w dziedzinie, którą zainteresowałem się dopiero pod koniec studiów, tj. symulacjami komputerowymi.
Kiedy zaczęłaś zastanawiać się nad doktoratem? Na poważnie na 5 roku studiów, po rozmowie z panią promotor.
Jakie widzisz plusy i minusy rozwijania kariery naukowej? Do plusów można zaliczyć posiadanie gruntownej wiedzy z danej dziedziny i możliwość służenia tą wiedzą ludziom, na przykład poprzez zdementowanie nieprawdziwych, obiegowych opinii na jakiś temat. Zaletami są również: możliwość wywierania wpływu na studentów, stały kontakt z młodymi ludźmi, którzy są gotowi do refleksji, oraz to, że ciągle stoją przed tobą nowe wyzwania i cały czas masz poczucie, że tak wielu rzeczy jeszcze nie wiesz. To motywuje do nieustannego rozwoju. Minusem jest na pewno doświadczanie nieustannych napięć pomiędzy czasem poświęconym na pracę naukową a byciem z ludźmi. Praca naukowa wymaga spędzania długich godzin na lekturze, pisaniu, refleksji. Są okresy, w których trzeba prawie całkowicie ograniczyć spotkania towarzyskie, by móc się temu oddać. Wyzwaniem są także finanse. W branży humanistycznej raczej nie da się zarobić fortuny na pracy naukowej. Na początku studiów doktoranckich powiedziano nam, że nauka to niewdzięczna kochanka, a zajmowanie się nią jest drogim hobby.
Co doradziłabyś studentom myślącym o pójściu na studia doktoranckie? Doradziłabym z pewnością, oprócz oczywistych rzeczy, takich jak publikowanie artykułów czy udział w konferencjach naukowych – uczenie się, jak dyscyplinować samego siebie. W pracy naukowej jest to bardzo ważne, ponieważ w większości przypadków nikt nie stoi nad nami z batem i przez brak samodyscypliny studia mogą się znacznie wydłużyć. Warto też naprawdę przemyśleć wybór promotora; zastanowić się, czy dany naukowiec jest osobą komunikatywną i chętną do pomocy, gotową wejść z nami – oczywiście do pewnego stopnia – w dziedzinę, którą badamy.
Kiedy zacząłeś zastanawiać się nad doktoratem? Dość późno, bo dopiero pod koniec studiów magisterskich, kiedy zacząłem współpracę z moim przyszłym opiekunem naukowym. Jakie widzisz plusy i minusy rozwijania kariery naukowej? Zdecydowanym plusem jest to, że w dużej mierze sam kształtuję swoją karierę naukową i decyduję o tym, czym chcę się zajmować. Minusem jest nienormowany czas pracy o charakterze zadaniowym i konieczność posiadania dużej samodyscypliny. Co doradziłbyś studentom myślącym o pójściu na studia doktoranckie? Osobom myślącym o zrobieniu doktoratu doradziłbym wybranie dobrego opiekuna naukowego, ponieważ to od niego zależy połowa sukcesu na tych studiach. Dobry opiekun to nie ten, który ma duże osiągnięcia – choć one też są ważne – ale ten, który poświęci swój czas, uwagę i nie będzie rozpraszał energii studenta na zbyt wiele pobocznych działań. Ponadto warto pamiętać, by rozpoczynać doktorat z wizją określonego celu, który będzie się realizowało z pasją i zaangażowaniem.
STANOWISKA NAUKOWE I NAUKOWO-DYDAKTYCZNE: •
ASYSTENT (KONIECZNY TYTUŁ MAGISTRA; DO 8 LAT OD OBJĘCIA STANOWISKA NALEŻY UZYSKAĆ STOPIEŃ DOKTORA).
•
ADIUNKT (KONIECZNY STOPIEŃ DOKTORA LUB DOKTORA HABILITOWANEGO; DO 8 LAT OD OBJĘCIA STANOWISKA NALEŻY UZYSKAĆ STOPIEŃ DOKTORA HABILITOWANEGO).
•
PROFESOR NADZWYCZAJNY (WYMAGANY PRZYNAJMNIEJ STOPIEŃ DOKTORA HABILITOWANEGO).
•
PROFESOR ZWYCZAJNY (WYMAGANY TYTUŁ PROFESORA).
www.podprad.pl | 31
Gotowanie dla opornych Student musi jeść, choćby nie wiem, jak chciał oszczędzić czas i środki. Student też zazwyczaj lubi jeść. Mieszkając poza domem, często po raz pierwszy w życiu, najchętniej konsumuje przywiezione od mamy zapasy w słoikach. To rozwiązanie dobre, szybkie i bezpłatne. Ale najczęściej krótkotrwałe, szczególnie gdy student mieszka daleko i nie uzupełnia zapasów co weekend.
J
ak poradzić sobie z gotowaniem, gdy skończą się obiadki od mamy? Wystarczy trzymać się kilku prostych zasad przygotowania zdrowego, smacznego i niedrogiego jedzenia.
Naturalnie
Im mniej przetworzonych produktów używasz, tym jedzenie zdrowsze. Warto trochę więcej zapłacić za produkty dobrej jakości, bo lepiej odżywiają i sycą na dłużej. Produkty przetworzone tracą wiele wartości odżywczych i zawierają konserwanty, barwniki, dodatki smakowe, zapachowe, zagęszczacze, które nie służą naszemu zdrowiu. Na przykład glutaminian sodu wzmacnia smak, ale potrawy z jego dodatkiem nadmiernie pobudzają apetyt i są jedną z przyczyn otyłości. Aby uniknąć sztucznych dodatków, warto przygotowywać posiłki od podstaw. Sezonowo
Choć obecnie można kupować truskawki, papryki, pomidory czy ogórki przez cały rok, to najzdrowsze, zazwyczaj najtańsze i zdecydowanie najsmaczniejsze są produkty, na które jest w tej chwili sezon. Warto wiedzieć, co rośnie w jakim czasie – sezonowe kalendarze warzyw i owoców można znaleźć z łatwością w internecie. Poza sezonem dobrym rozwiązaniem są produkty mrożone, a jeszcze lepszym – owoce i warzywa suszone lub przetwory. Zimą, zamiast bezsmakowych, sztucznie pędzonych pomidorów, jedzmy przecier lub pomidory suszone. Natomiast rosnące zimą roszponka, szpinak zimowy i jarmuż będą lepsze od sałaty. Warto też pamiętać o zdrowych kiszonkach.
Ważnym elementem sezonowego gotowania jest również wzięcie pod uwagę temperatury przygotowywanych potraw. W naszym klimacie w okresie jesienno-zimowo-wiosennym organizm potrzebuje rozgrzania ciepłymi daniami i korzennymi przyprawami. Dobrze wtedy jeść zupy, gulasze, bigosy. Gdy w okresie chłodów jemy zimne potrawy, musimy jeść więcej, co często kończy się nadmiernym podjadaniem słodyczy.
Lokalnie
Owoce i warzywa rosnące w pobliżu są najtańsze, bo nie wymagają transportu. Są smaczne, bo dojrzewają w naturalnych warunkach, a nie w dojrzewalni. Jeśli nie masz dostępu do roślin z domowego ogródka, warto robić zakupy na rynkach, targach, bazarach, gdzie droga od producenta do konsumenta jest najkrótsza. Najwięcej rolników pojawia się w takich miejscach w określone dni targowe. Może warto ustalić dyżury zakupowe ze znajomymi i co jakiś czas wybrać się na rynek w twoim mieście? Regularnie
Powszechnie wiadomo, że warto jeść co kilka godzin, najlepiej pięć razy dziennie. W ten sposób unikniesz na przykład obżerania się czy podejmowania nieracjonalnych decyzji w sklepie. Co konkretnie zrobić na obiad? Oto kilka propozycji dań niewymagających ani wielkich umiejętności kulinarnych, ani zbyt dużych nakładów finansowych i czasowych.
FRITTATA, CZYLI WŁOSKI OMLET Z TYM, CO MAMY W LODÓWCE Składniki: 2–3 łyżki masła/oleju, warzywa, którymi dysponujesz bądź mrożone, pieczarki lub inne grzyby, 2–3 jajka (na 1 osobę), żółty ser lub ser feta, sól, pieprz i inne zioła do smaku.
Na patelni rozgrzej masło/olej i podsmaż pokrojone sezonowe warzywa, jakimi dysponujesz (cukinię, paprykę, cebulę, czosnek, marchew, groszek, szparagi, bób), ewentualnie mieszankę warzyw z mrożonki, możesz też dodać pieczarki lub inne grzyby. Ilość dodatków może różnić się w zależności od głodu i zawartości lodówki. 32 |www.podprad.pl
Jajka rozbij i lekko roztrzep widelcem, przypraw solą i pieprzem, dodaj posiekane świeże lub suszone zioła (może to być szczypiorek, pietruszka, tymianek, oregano, bazylia). Możesz do jajek dodać starty lub drobno pokrojony żółty ser lub pokruszoną fetę. Masę jajeczną wlej na patelnię do wcześniej podsmażonych warzyw i na bardzo małym ogniu smaż omlet tak długo, aż jajka się zetną. Najlepiej chwilę podsmażyć na gazie czy płycie, a później włożyć patelnię do nagrzanego piekarnika, żeby omlet opiec od góry. Jeśli jednak twoja patelnia ma plastikowe elementy, może jej to zaszkodzić, więc pozostaje powolne smażenie poza piekarnikiem. Gdy tylko górna warstwa jajek się zetnie, potrawa jest gotowa. Można przełożyć ją w całości na talerz lub pokroić na kawałki (jak pizzę).
CHILLI CON CARNE (DLA 4–5 OSÓB) Składniki: 1 duża cebula, 2 łyżki oleju, 1/2 kg mielonej wołowiny (może być inne mięso, ale wołowe będzie najlepsze), kartonik/ słoik przecieru pomidorowego lub puszka pomidorów (passaty), puszka czerwonej fasoli, puszka kukurydzy, przyprawy – chilli świeże drobno posiekane lub w proszku, oregano, kmin rzymski, sól, pieprz, 4–5 łyżek kwaśnej śmietany, natka kolendry lub pietruszki.
Na patelni (najlepiej głębokiej lub w garnku z grubym dnem) rozgrzej olej i podsmaż posiekaną cebulę; po chwili dodaj
do niej mięso i smaż dalej. Dodaj przyprawy (m.in. kmin rzymski, który nadaje potrawie charakterystyczny smak, więc nie warto go pominąć) lub po prostu jakąś mieszankę do potraw meksykańskich. Do mięsa i cebuli wrzuć odsączoną z zalewy czerwoną fasolę i kukurydzę oraz przecier pomidorowy. Gotuj razem co najmniej 20 min. Chilli con carne najlepsze jest drugiego dnia, gdy składniki się przegryzą. Podawaj z ryżem, kwaśną śmietaną i posiekaną kolendrą (możesz użyć natki pietruszki, bo kolendrę dosyć trudno znaleźć). Chili con carne sprawdzi się też jako nadzienie do wrapa lub naleśnika. Sos powinien być wtedy gęstszy niż do ryżu, więc trzeba go trochę dłużej gotować bez przykrycia – aż odparuje. Potrawa nadaje się do zamrożenia lub przechowywania w lodówce przez kilka dni.
MAKARON Z KURCZAKIEM W SOSIE ŚMIETANOWO-SZPINAKOWYM (DLA 4 OSÓB) Składniki: makaron (najlepiej tagliatelle lub pappardelle), 2–3 łyżki oleju, 1 łyżka masła, 1 podwójna pierś kurczaka, 1 ząbek czosnku, pęczek świeżego szpinaku lub 1/2 paczki mrożonego, 250 ml płynnej śmietany (18% lub 12%) do sosów, dodatek: trochę sera typu parmezan.
Makaron gotuj we wrzącej osolonej wodzie do czasu, aż będzie lekko twardy (al dente).
ROZGRZEWAJĄCA ZUPA DYNIOWA (DLA 2–3 OSÓB) Składniki: mała dynia (np.: hokkaido) lub kawałek dużej, 2–3 łyżki masła, przyprawy: sól, pieprz, czosnek granulowany, kmin rzymski. można też dodać imbir, chilli lub curry, śmietana do zup, natka pietruszki.
Na patelni rozgrzej olej i na większym ogniu przez kilka minut obsmaż pokrojoną w kostkę i przyprawioną solą i pieprzem pierś kurczaka. Zdejmij kurczaka z patelni. Na tej samej patelni, na maśle, przez chwilę smaż rozdrobniony ząbek czosnku (uwaga: nie pozwól mu zbrązowieć, bo zrobi się gorzki). Dodaj szpinak i – chwilę mieszając, smaż, aż zwiędnie (świeży) lub rozmrozi się i odparuje (mrożony). Wlej śmietanę i gotuj kilka minut do zgęstnienia sosu. Dopraw solą i pieprzem. Do sosu na patelni włóż kurczaka i makaron, wymieszaj i zagotuj. Jeśli sos jest za gęsty, dolej trochę wody z gotowania makaronu. Po zdjęciu z kuchenki gotową potrawę posyp startym serem typu parmezan.
Dynię obierz i pokrój na kawałki. W garnku rozpuść masło, wrzuć dynię i przyprawy. Duś, aż kawałki dyni się rozpadną. Dolej szklankę wody i rozdrobnij zupę blenderem, aż będzie gładka. Jeśli nie masz blendera, spróbuj rozgnieść kawałki dyni widelcem lub łyżką. Zagotuj i – jeśli trzeba – dopraw do smaku. Podawaj z łyżką śmietany i natką pietruszki.
Mam nadzieję, że w czasie gotowania będziesz dobrze się bawić i choć trochę poznasz swoich współmieszkańców. A może następnym razem ugotujecie coś wspólnie?
MAŁGORZATA SERKOWSKA
www.podprad.pl | 33
Piękni, młodzi i aktywni
Fraszka Jana Kochanowskiego sprzed wieków: „Ślachetne zdrowie, Nikt się nie dowie, jako smakujesz, Aż się zepsujesz”, z dnia na dzień staje się coraz bardziej aktualna. A my każdego dnia z uporem udajemy, że to nas nie dotyczy. Czas ucieka, nauka, praca, kariera i rodzina. Tyle rzeczy do zrobienia…
Z
młodych, pięknych i zachłannych życia przeistaczamy się w nieco starszych, znerwicowanych, rozgoryczonych i cierpiących na różne dolegliwości. Zatracamy się w gonitwie i wyścigu. I, kończąc kolejny etap, obiecujemy sobie, że to będzie czas dbania o siebie. Nie udaje się i historia się powtarza. Aż ostatecznie kończymy bieg w opłakanym stanie. Jest na to lekarstwo. Skuteczne, na kieszeń każdego z nas i bez recepty. Zażywając regularnie – efekt gwarantowany. Jego nazwa to: aktywność fizyczna.
Lekarstwo na stres
Doskonale zwalcza stres i zmęczenie. Daje możliwość pozbycia się nagromadzonych w ciągu dnia negatywnych emocji i przede wszystkim poprawia nastrój dzięki wyzwalającym się w ten sposób endorfinom (hormony szczęścia). Dlatego po aktywności fizycznej, Sport daje możliwość pozbycia możemy pełni się nagromadzonych w ciągu dnia energii i radości zdobywać negatywnych emocji i poprawia świat albo zasnąć nastrój dzięki wyzwalającym się z poczuciem spełnienia. w ten sposób endorfinom Zagonieni obowiązkami jesteśmy, nie wiedząc o tym, narażeni na przeciążenia zarówno układu ruchu, odczuwania, jak i stanu twego ducha. To z kolei może negatywnie wpływać na naszą samoocenę i podejście do innych ludzi i spraw. Spada nasza efektywność pracy i witalność. Szarzejemy globalnie. Ale i na to mamy lekarstwo. Spacer, rower, jogging, siłownia albo basen. Nastały piękne czasy – mamy ogromną ilość możliwości. Jednak naszą wymówką jest brak czasu. Profilaktyka
Nasza aktywność, jej rodzaj i jakość to profilaktyka chorób (schorzenia kręgosłupa, nadciśnienie tętnicze, otyłość, choroby 34 |www.podprad.pl
układu krążenia itd.), które bezlitośnie dopadają każdego – kwestia tylko, z jaką siłą dopadną cię za kilkanaście lat. Lepiej zacząć już teraz przygotowywać się i inwestować w swoją przyszłość. To jak wyprawa w nieznane. Im lepiej się przygotujesz do drogi i wyposażysz, tym mniej rzeczy będzie w stanie cię zaskoczyć i uniemożliwić dalszą wędrówkę. Pracuj więc nad sobą, daj ciału i umysłowi okazję do adaptacji i treningu. Eksploruj pokłady swojej energii i poszerzaj zakres umiejętności nie tylko o kolejną definicję i zakres materiału. Z pasją i ciekawością dziecka spróbuj czegoś nowego.
Motywacja
Zainwestuj odrobinę swojego czasu, trochę wysiłku. Mniej lub więcej nakładów finansowych. Wszystko się zwróci! Wróci do ciebie, integrując ducha i ciało. Przysłowie łacińskie mówi Ardua prima via est – pierwsza droga jest ciężka. Początki są ciężkie, ale czy czytać nauczyliśmy się od pierwszego spojrzenia na litery? Ile czasu zajęła ci nauka tabliczki mnożenia? Jakim wysiłkiem to okupiłeś? To i wiele innych umiejętności. Było warto? Było i zostało na lata, zmieniając horyzonty, punkt odniesienia i jakość życia. Z fizycznym aspektem naszej aktywności jest podobnie. Determinuje i zmienia. Czy na stałe, zależy od ciebie. Pomysłowość
Zmobilizuj koleżankę/kolegę, bo razem jest raźniej. Jest to dobra okazja, aby spędzić razem trochę czasu i motywować nawzajem oraz wspierać w podjętym postanowieniu. Pamiętaj o internecie pełnym filmików, tutoriali i wskazówek. Z pewnością da się wyłowić coś cennego i interesującego. W zasięgu jest ogromna ilość najróżniejszych form aktywności, które zadowolą najwybredniejszych. Outdoor albo indoor. Ze sprzętem lub bez sprzętu. Indywidualnie lub też grupowo. Gdzie? Park, deptak, sala gimnastyczna, boisko, basen lub klub fitness z zajęciami i siłownią. W siłowni są instruktorzy, których zadaniem jest dbanie o bez-
pieczeństwo ćwiczących, udzielanie informacji i instruowanie, jak używać maszyn, jak ćwiczyć i od czego zacząć (po to tam są), a wśród znajomych na pewno znajdzie się amator jakiejś dyscypliny chętny do podzielenia się swoją pasją. Jeśli nie ma takiej osoby, to świetnie, będziesz prekursorem, odkrywcą. Kluczem jest równowaga
Jeśli zaczniesz stresować się na studiach, dopadnie cię przygnębienie lub lęk, zachęcam do rozpoczęcia ćwiczeń. Już po kilku tygodniach zaczniesz odczuwać różnicę. Dlaczego? Dlatego, że składową twego samopoczucia jest to, co robisz ze swoim ciałem, emocjami i duchem. Części te, czy chcesz, czy nie, są ze sobą połączone. Gdy coś dzieje się w jednej dziedzinie, ma wpływ na inne. Na przykład jesteś przeziębiony (ciało), od razu czujesz, że świat jest beznadziejny (emocje), a Bóg nie istnieje (duch). Dlatego, gdy stresujesz się nauką, wpływa to na emocje – nie chce mi się ćwiczyć, i ducha – to bez sensu, nic mi to nie da. Dlatego, gdy mimo to, zaczynasz się ruszać, od razu doświadczasz pozytywnego wpływu wysiłku fizycznego na emocje i stan ducha. Stąd wzięło się powiedzenie: W zdrowym ciele zdrowy duch! By zaznawać w swoim życiu pełnej równowagi, należałoby zadbać z takim samym zaangażowaniem o każdą dziedzinę. Emocje to na przykład umiejętne wyrażanie gniewu, radzenie sobie ze stresem i oswajanie lęków. Duch to poszukiwanie odpowiedzi na pytania: skąd przybywam, dokąd idę i po co żyję? Życzę ci życia w całkowitej równowadze. Zacznij ćwiczyć od dziś! JOANNA STRÓŻEK, TRENERKA FITNESS
Magazyn Studencki, copyright © płyń POD PRĄD Wszelkie prawa zastrzeżone www.podprad.pl
Możemy się zagubić, możemy się odnaleźć. Jednak najważniejsze jest to, kim jesteśmy. Zeskanuj kod i obejrzyj film! ADRES REDAKCJI: ul. Pilotów 19A/4, 80-460 Gdańsk tel./fax 58 710 82 54 redakcja@podprad.pl REDAKTOR NACZELNA Katarzyna Michałowska ZESPÓŁ REDAKCYJNY:
Jutro idę biegać...
Paula Altmann, Magdalena Chrzanowiecka, Kasia Gęstwicka, Karolina Gocolińska, Anna Górecka, Marcin Grzegorczyk, Karolina Hecold, Dawid Linowski, Anna Moczydłowska, Rafał Nitychoruk, Patrycja Oryl, Małgorzata Serkowska, Aleksandra Tomaszewska, Dominika Stańkowska, Zuzanna Wiśniewska, Patrycja Żołyniak KOREKTA: Karolina Barańska, Magdalena Chrzanowiecka, Anna Iwanowska, Patrycja Oryl JEŚLI CHCESZ ZAANGAŻOWAĆ SIĘ W TWORZENIE GAZETY – NAPISZ: REDAKCJA@PODPRAD.PL ZAPYTANIE O REKLAMĘ: reklama@podprad.pl SKŁAD I PROJEKT OKŁADKI:
Małgorzata Wrzodak
MODELKA NA OKŁADCE:
The Four FOTO:
Jeśli fotografie nie są opisane, to pochodzą z portalu rf123. ODDZIAŁY W POLSCE: Kraków: Ewelina Banacka, ewelina.banacka@gmail.com; Poznań: Monika Stiller, mstiller@mt28.pl; Magazyn Studencki płyń POD PRĄD – Zrozumieć więcej. Uwzględniając potrzeby studentów, inspirujemy i informujemy, jak odnaleźć własną wartość, nadzieję, sens i cel w codzienności. Zapraszamy cię do naszego grona! www.podprad.pl | 35
STUDIA TO NIE TYLKO NAUKA
ZACZEP RAPP NA SWOJEJ UCZELNI
I DZIAŁAJ!
www.rapp.pl