5 minute read
PRAWo E-ZDRoWIA
from OSOZ Polska
by OSOZ Polska
Medycyna przez telefon to nie telemedycyna
Artur Drobniak
Advertisement
Jakie problemy dostrzegają lekarze udzielając teleporad? Czego oczekują od ustawodawcy w związku z nowymi projektami e-zdrowia, w tym wprowadzeniem elektronicznej dokumentacji medycznej? Na nasze pytania odpowiada Artur Drobniak, zastępca sekretarza Naczelnej Rady Lekarskiej i przewodniczący Zespołu Roboczego ds. Telemedycyny NRL oraz Andrzej Cisło, wiceprezes Naczelnej Rady Lekarskiej oraz przewodniczący Zespołu Prezydium NRL ds. Elektronicznej Dokumentacji Medycznej (EDM).
Z ostatniego badania satysfakcji pacjentów korzystających z teleporad, przeprowadzonego na zlecenie NFZ i MZ wynika, że wprowadzone podczas pandemii COVID-19 telekonsultacje spotkały się z akceptacją pacjentów. A jakie doświadczenia i opinie mają w tym zakresie lekarze?
Artur Drobniak: Opinie na temat telekonsultacji są różne. Wynika to z wyzwania, jakie stoi przed telemedycyną w Polsce. Jest nim zrozumienie zarówno przez personel medyczny, jak i przede wszystkim pacjentów, co świadczenia telemedyczne mogą zaoferować, a jakie są ich ograniczenia. I nauczenie się w pełni korzystania z nich, w sposób odpowiedzialny i profesjonalny, przez obie strony. Świadczenie telemedyczne nie powinno być jedynie rozmową przez telefon, ale powinno wiązać się z wykorzystaniem danych medycznych pacjenta: od prostych narzędzi, jak np. zdjęcie dzienniczka ciśnień czy poziomów glikemii czy wyników badań laboratoryjnych po ciekawe, coraz lepsze i proste w obsłudze narzędzia w postaci aplikacji do pomiarów stałych rytmu serca, monitorowania pracy stymulatorów czy nawet zapisów KTG w położnictwie. Tymczasem, naprędce wprowadzane w związku z pandemią rozwiązania bardziej przypominają medycynę przez telefon niż telemedycynę. Wracając do meritum, musimy jednak pamiętać, że nie wszystkie działania lekarskie da się i nie powinno się zastąpić rozwiązaniami telemedycznymi i w wielu miejscach trzeba postawić barierę. Należy pamiętać, że lekarz musi mieć zapewnioną możliwość – w każdej sytuacji – by pacjent zgłosił się na wizytę tradycyjną. I obie strony muszą pamiętać, że odpowiedzialność lekarza i pacjenta za telekonsultację jest taka sama jak za wizytę stacjonarną.
Z końcem sierpnia weszło w życie Rozporządzenie Ministra Zdrowia w sprawie standardu organizacyjnego teleporady w ramach podstawowej opieki zdrowotnej. Czy jest ono odpowiedzią na katalog postulatów, jakie środowisko lekarskie zgłasza w związku z teleporadami?
Artur Drobniak: Niestety nie. Uwzględnia jedynie część postulatów i to bardzo powierzchownie. Dlatego, nim Ministerstwo Zdrowia wydało swoje rozporządzenie, Naczelna Izba Lekarska we współpracy z Telemedyczną Grupą Roboczą (TGR) wydali wspólne rekomendacje świadczeń telemedycznych, które są uznane przez nas i stronę prawną za dokument kompletny. Bardzo zależy nam, by strona publiczna pochyliła się nad tymi zapisami i je wprowadziła w praktyce w świadczeniach telemedycznych finansowanych przez Narodowy Fundusz Zdrowia. Zapisy te jasno określają niezbędne obowiązki lekarza i placówki udzielającej świadczeń telemedycznych. Pokazują, gdzie są tzw. słabe punkty systemu i na co lekarz udzielający świadczenia telemedycznego powinien zwracać szczególną uwagę. Pozwalają zrozumieć, jak powinna wyglądać konsultacja telemedyczna, zmienić wyobrażenie lekarza i pacjenta o telemedycynie oraz sposobie jej używania. Zaznaczam, że chodzi o profesjonalną konsultację telemedyczną, a nie o krótką i niepełną rozmowę przez telefon. Jednocześnie rekomendacje NILTGR jasno odnoszą się też do etyki lekarskiej, podkreślając istotność roli wizyty stacjonarnej, która nadal powinna być podstawową formą współpracy na linii lekarz-pacjent. Wierzymy w telemedycynę, pozwalamy w wielu sytuacjach korzystać z dobrodziejstw techniki
Andrzej Cisło
i rozwoju elektronicznego, ale wszystko zgodnie z zasadami najwyższej jakości świadczeń.
Elektroniczna recepta i zwolnienie lekarskie okazały się bardzo pomocne w pracy lekarzy podczas pandemii, choć nie obyło się bez trudności w ich wprowadzeniu. Kolejnym elementem systemu e-zdrowia będą e-skierowania, a następnie – chyba największe wyzwanie – elektroniczna dokumentacja medyczna. Centrum e-Zdrowia rozpoczęło już pilotaż EDM. Jak powinno wyglądać wdrożenie EDM z Państwa punktu widzenia?
Andrzej Cisło: Wymiana dokumentacji w ramach EDM wymaga autoryzacji upoważnienia pacjenta na pobranie jego dokumentacji z poprzedniej przychodni. I z tym wydaje się jest problem – liczba prawidłowo aktywowanych kont IKP to niecałe 3 miliony. Dorosłych obywateli jest ok 28 milionów. Bez poprawnej aktywacji (wpisania nr tel. do IKP) pacjent nie będzie miał jak autoryzować swojego upoważnienia (nie otrzyma kodu przez SMS). Upoważnienie poprzez IKP jest w tym momencie jeszcze bardziej trudne do wyobrażenia. Być może planuje się jakieś powiązanie z aplikacjami komercyjnymi? Trudno powiedzieć, ale tu może być istotna przeszkoda, więc na to pytanie trzeba sobie odpowiedzieć na wstępie.
Prezydent podpisał ustawę o zmianie niektórych ustaw w celu zapewnienia funk-
cjonowania ochrony zdrowia w związku z epidemią COVID-19 oraz po jej ustaniu z dnia 14 sierpnia. Znalazło się w niej kilka zapisów dotyczących EDM. NIL postulował wprowadzenie wielu poprawek. Co udało się zmienić, które z rozwiązań w zakresie cyfryzacji spełniają oczekiwania środowiska lekarskiego, a które uważacie Państwo za problematyczne?
Andrzej Cisło: NRL wraz z Naczelna Radą Aptekarską protestowały przeciw pierwotnemu zapisowi w druku sejmowym przewidującemu udostępnienie aplikacjom komercyjnym danych z recept i skierowań. To naprawdę byłby nieprzemyślany ruch i dobrze się stało, że rząd podczas drugiego czytania zmienił propozycję. Trudno też naprawdę dociec, jaką rolę przewiduje się digitalizacji dokumentacji papierowej: pożytecznym aspektem będzie nadanie wartości dowodowej zdigitalizowanym dokumentom, ale wymienienie wspierania digitalizacji w zadaniach NFZ budzi wątpliwości. Nie udało się przekonać rządu do zgody na zalegalizowanie podpisów na zgodach na leczenie i innych oświadczeniach składanych za pomocą urządzeń odwzorowujących podpis. A właśnie to ułatwienie mogłoby być kołem zamachowym cyfryzacji mniejszych placówek.
Centrum e-Zdrowia prowadzi już szkolenia w zakresie EDM, a placówki uczestniczące w pilotażu mogą liczyć na dofinansowanie kosztów udziału w projekcie. Wdrożenie EDM będzie się na pewno wiązać z dodatkowymi inwestycjami, ale wiemy, że jest to krok niezbędny. Jakiego wsparcia oczekują lekarze?
Andrzej Cisło: Właśnie na podstawie systemu szkoleń możemy zaobserwować, jak podchodzi się do reformy. Szkolenia dotyczą tylko POZ i szpitali. Niestety zbyt często, jeśli nie zawsze, w polityce wsparcia pomija się placówki, które nie mają kontraktu. A przecież dokumentacja – jak człowiek – jest całością. Postulujemy od dawna o tzw. podwójny odpis podatkowy za zakup urządzeń i programów do dokumentacji medycznej.
Jakich rozwiązań w zakresie digitalizacji brakuje lekarzom obecnie, a które mogłyby podwyższyć jakość świadczenia usług lub ułatwić codzienną pracę lekarza?
Andrzej Cisło: Przede wszystkim brakuje odbiurokratyzowania. Jeśli nie zmniejszymy liczby dokumentów (przede wszystkim tych, które wymagane są przez płatnika), nie uprościmy sprawozdawczości kolejek itd., to po prostu zamienimy biurokrację papierową na cyfrową.
Co mogłoby znacznie przyspieszyć proces digitalizacji ochrony zdrowia w Polsce?
Andrzej Cisło: Władze publiczne zapowiadają aktualizację wydanych 8 lutego 2019 roku „Minimalnych wymogów dla oprogramowania do prowadzenia dokumentacji medycznej”. To dobrze, bo ten dokument, o wydanie którego NRL zabiegała od dłuższego czasu, nie zawiera wymogów technicznych związanych z wymianą EDM. Trzeba zrozumieć, że jakakolwiek placówka medyczna nie kupuje programu osobno dla recept, dla skierowań i dla EDM. System kupuje się na użytek całego przedsięwzięcia i w momencie zakupu trzeba mieć pewność, że oferowany nam produkt poradzi sobie z całym spektrum zadań. Dlatego potrzebne są pełne i aktualne „Minimalne wymagania”, które jako urzędowy wzorzec, określą czy dany produkt spełnia te minimalne wymagania, czy też nie. I to jest cenna uwaga dla prowadzących gabinety. Ponadto, wspomniane odbiurokratyzowanie oraz umożliwienie pobierania oświadczeń pacjentów w formie zdigitalizowanej.