co w numerze 3
Terminarz sezonu 2022/2023
4-9
O krok od tragedii
Słowem wstępu
10-13 Europejskie puchary po angielsku
Igor borkowski
14-17 Żegnaj legendo
redaktor naczelny polish reds
18-19 Przegląd beniaminków 20-23 Trafieni? zatopieni
Czas podsumowań
24-25 Podsumowanie walki o utrzymanie 26-29 Ofensywny pomocnik w końcu
na pokładzie
30-34 Dla niego warto bić rekordy 36-42 Naj, naj, naj w sezonie 2021/2022
– głos redakcji
44-45 Zdjęcie numeru
Redaktor Naczelny Igor Borkowski Z-CA REDAKTORA NACZELNEGO Mikołaj Sarnowski grafik Michał Woroch DTP Artur Budziak KOREKTA Mikołaj Sarnowski, Bartosz Góra Bartłomiej Surma AUTORZY TEKSTÓW Igor Borkowski, Bartek Góra Kacper Kosterna Mikołaj Sarnowski Damian Święcicki
2• Magazyn Polish Reds • www.facebook.com/PolishReds
S
ezon 2021/22 oficjalnie uważam za zamknięty. Liverpool w zakończonych rozgrywkach bez większych problemów pokonywał swoich rywali - 9:0 w dwumeczu z Manchesterem United, względnie łatwo osiągnięty finał Ligi Mistrzów, walka o poczwórną koronę do ostatnich dni. Apetyt kibiców rósł, balonik napełniał się oczekiwaniami ekspertów. Ostatecznie piłkarze wsiedli do autokaru, aby świętować udany sezon, ale dla wielu szklanka może być do połowy pusta po tym jak zawodnicy Realu Madryt i Manchesteru City wznieśli najważniejsze trofea. W mniej lub bardziej optymistycznych nastrojach rozgrywki podsumowali nasi redaktorzy. W głosie redakcji postaraliśmy się wyłonić naj- zawodników i wydarzenia sezonu. W pozostałych artykułach skupiliśmy się na wszelakich formach podsumowujących, choć nie zabrakło również kilku zdań o tym co nadejdzie (lub dosłownie nadeszło - transfery przychodzące). Ze smutkiem odbiegliśmy też od kwestii sportowych, poruszając wątek szeroko pojętej organizacji finału w Paryżu (podziękowania dla kibiców, którzy zgodzili się opowiedzieć o tych przerażających wydarzeniach). Niedosyt jest potrzebny, bo dzięki niemu stale możemy się rozwijać. Jest czego żałować, ale przede wszystkim mamy mnóstwo powodów do dumy. Liverpool, w kolejnym sezonie z rzędu, był jedną z najsilniejszych drużyn świata i wszystko wskazuje na to, że podobnie będzie w kolejnych latach. Czas na kilka dni odpoczynku i wracamy do pracy - piłkarze na obozie przygotowawczym, a my z zamiarem przygotowania kolejnych wartościowych materiałów dla Was. Dobrej lektur y i udanych wakacji!
Terminarz Liverpoolu w sezonie 2022/2023 Sierpień 2022 Sobota, 6 sierpnia – Fulham (W) Sobota, 13 sierpnia – Crystal Palace (D) Sobota, 20 sierpnia – Manchester United (W) Sobota, 27 sierpnia – Bournemouth (D) Środa, 31 sierpnia – Newcastle United (D)
Wrzesień 2022 Sobota, 3 września – Everton (W) Sobota, 10 września – Wolverhampton (D) Sobota, 17 września – Chelsea (W)
Październik 2022 Sobota, 1 października – Brighton (D) Sobota, 8 października – Arsenal (W) Sobota, 15 października – Manchester City (D) Środa, 19 października – West Ham United (D) Sobota, 22 października – Nottingham Forest (W) Sobota, 29 października – Leeds United (D)
Listopad 2022 Sobota, 5 listopada – Tottenham (W) Sobota, 12 listopada – Southampton (D)
Grudzień 2022 Poniedziałek, 26 grudnia – Aston Villa (W) Sobota, 31 grudnia – Leicester City (D)
Styczeń 2023 Poniedziałek, 2 stycznia – Brentford (W) Sobota, 14 stycznia – Brighton (W) Sobota, 21 stycznia – Chelsea (D)
Luty 2023 Sobota, 4 lutego – Wolverhampton (W) Sobota, 11 lutego – Everton (D) Sobota, 18 lutego – Newcastle United (D) Sobota, 25 lutego – Crystal Palace (D)
Marzec 2023 Sobota, 4 marca – Manchester United (D) Sobota, 11 marca – Bournemouth (W) Sobota, 18 marca – Fulham (H)
Kwiecień 2023 Sobota, 1 kwietnia – Manchester City (W) Sobota, 8 kwietnia – Arsenal (D) Sobota, 15 kwietnia – Leeds United (W) Sobota, 22 kwietnia – Nottingham Forest (D) Wtorek, 25 kwietnia – West Ham United (W) Sobota, 29 kwietnia – Tottenham (D)
Maj 2023 Sobota, 6 maja – Brentford (D) Sobota, 13 maja – Leicester City (W) Sobota, 20 maja – Aston Villa (D) Niedziela, 28 maja – Southmapton (W)
FPL - LIGA POLISH REDS – WYNIKI 1. Bezdomki - Patryk Kolczak 2. Lider Swarzędz - Hubert Maćkowiak 3. Meaning Mountains - Mariusz Misiorek Poznaliśmy zwycięzców Ligi Polish Reds w FPL! Ogromne gratulacje i dzięki dla wszystkich za udział! Korzystajcie z nagród i szykujcie taktykę na kolejny sezon - obiecujemy zawziętą rywalizację!
3• Magazyn Polish Reds • www.facebook.com/PolishReds
O krok od tragedii
4• Magazyn Polish Reds • www.facebook.com/PolishReds
5• Magazyn Polish Reds • www.facebook.com/PolishReds
Pod koniec maja dziesiątki tysięcy kibiców Liverpoolu wyruszyły do Paryża, licząc na wspaniałą atmosferę i zdobycie siódmego pucharu Ligi Mistrzów. Wrócili z wspomnieniem boiskowej porażki, ale ze świadomością, że największą klęskę ponieśli organizatorzy wielkiego finału. W relacji kilku fanów przewijały się takie hasła jak: “tragedia” i “Hillsborough”, a przecież wydawało się, że te traumatyczne wydarzenia mamy już dawno za sobą. Igor Borkowski Prawdziwą wersję zdarzeń z paryskiego finału opisali nam Piotrek, Adam i Michalina, których wypowiedzi połączyliśmy w jedną, trzymającą w napięciu, historię.
Na początku poznaliśmy kulisy organizacji całej podróży Żeby dostać bilety na jakikolwiek finał, musisz być obecny na wszystkich meczach domowych lub wyjazdowych w sezonie. Na 40 tysięcy osób, które mogły dostać wejściówkę, było 14 tysięcy miejsc, więc prawdopodobieństwo było niezwykle małe. Na 10 osób z naszej grupy trafiliśmy dwa bilety. Mieliśmy genialne miejsca za bramką, widok był świetny. Jak dostałem maila z potwierdzeniem zakupu, pół Liverpoolu słyszało moje okrzyki radości, łezka się w oku zakręciła. To był mój pierwszy finał Ligi Mistrzów, więc byłem podekscytowany i zestresowany jednocześnie. Zapłaciłem 125 funtów, choć byłem w stanie zapłacić nawet cztery razy więcej! Po powrocie żałuję jednak każdego grosza wydanego na ten wyjazd. Jechaliśmy w czwórkę, podróż z przygodami, ale o 6 rano dojechaliśmy do hotelu i o 9 ruszyliśmy w miasto. Atmosfera była świetna, sporo osób wołało do nas coś o Liverpoolu. W mieście wszędzie były czerwone i białe koszulki, mimo że mogłeś dostać karę (około 120€) za chodzenie w barwach w turystycznych częściach miasta. Z kibicami Realu graliśmy w piłkę, życzyliśmy sobie powodzenia, Hiszpanie to świetni ludzie. Pojedyncze ekscesy zawsze się zdarzają, ale narracja policji, że to kibice Liverpoolu i Realu byli problemem, to totalna głupota. Jestem tolerancyjny, ale spędziłbyś miesiąc w Paryżu i byłbyś największym rasistą świata.
Pierwsze niepokojące wydarzenia miały miejsce jeszcze długo przed meczem Organizacyjna klapa zaczęła się niedługo po południu w strefie kibica, gdzie tłumy próbowały wejść 6• Magazyn Polish Reds • www.facebook.com/PolishReds
przez kilka ciasnych bramek. Dość szybko opuściliśmy to miejsce i ruszyliśmy w stronę stadionu (18:30), żeby spokojnie zdążyć. Wtedy zaczęły się jaja. Trzeba było tam dojść przejściem podziemnym, ale zabrakło tam infrastruktury dla ludzi niepełnosprawnych - musieliśmy nieść chłopaka na wózku inwalidzkim. Tłum był tak ogromny, a policja przygotowała przejście (około 2 metry szerokości, w którym był pierwszy security check), wpuszczając ludzi pojedynczo.
Fatalna organizacja zmusiła kibiców do poszukiwania alternatyw Od samego początku było widać, że coś było nie w porządku. Wielki tłum, zwężenie, więc szliśmy jak sardynki. Mniej więcej w tym momencie czułam, jak jakiś ciemnoskóry facet przesuwa mi ręce po tylnych kieszeniach spodni – nie żeby coś „wymacać”, tylko żeby jak najdelikatniej sprawdzić zawartość kieszeni (wspomina Michalina). Tym wąskim gardłem (+ przeskoczenie barierek) szliśmy około 50 minut, mimo że droga to było około 250 metrów. Policja nie prowadziła nas odpowiednio, więc szukaliśmy nieco innej trasy, idąc wraz z tłumem po ulicy, po której jechały samochody. Na końcu okazało się, że żeby dostać się pod sam stadion trzeba było przeskoczyć przez barierkę - kto bardziej sprawny też przeskoczył, a inni byli przyciskani na tyle, że nie mogli podnieść nogi. Kibice Liverpoolu są na tyle świadomi, pamiętając wydarzenia z Hillsborough, że zaczęli krzyczeć do innych, żeby nie popychali ludzi na barierki i zwolnili. Częściowo to pomogło, ale ludzie wciąż potwornie napierali i do tragedii brakowało niewiele - a do meczu wciąż pozostawało sporo czasu (było 19:30). Nieco dalej policja pałowała ludzi, którzy tak jak my, przeskakiwali przez płot. W tłumie znajdowały się setki lokalnych (głównie przedstawicieli krajów afrykańskich i arabskich), którzy próbowali nas okraść. Pomogłem przeskoczyć kilku osobom, ale to duże szczęście, że tam nie doszło do tragedii. Osoby wokół mnie płakały, nam też puszczały nerwy. Grupa tak napierała, że załamała się jedna ze stref kontro-
przeskakiwali kibice Liverpoolu, ale później też lokalni - niektórzy ewidentnie pod wpływem narkotyków). Pozamykano wszystko, więc nerwy były ogromne. Trudno było złapać tam zasięg, ale około pół godziny przed planowanym startem udało mi się dodzwonić i zapytać, czy w polskiej telewizji coś mówią na temat ewentualnych opóźnień i tego, dlaczego nie wchodzimy. Nie dowiedziałem się za dużo oprócz tego, że już powoli mówią o zamieszaniu, a potem dostałem informację, że mecz jest opóźniony, wstępnie o 15 minut. W kolejkach dochodziło do bójek z lokalnymi, którzy oprócz wyrywania biletów z rąk, potrafili również zaczepiać fanki Liverpoolu. Po godzinie wpadł kordon policji, który zaczął przeganiać lokalnych. W którymś momencie dojrzałam, że Piotrek coś tłumaczy i uspokaja kilkuletnią dziewczynkę, całą we łzach, która przyjechała na finał ze swoimi rodzicami (dodaje Michalina). Po ludziach było widać, że są wystraszeni tym, co się działo wokół. To była tragedia - ludzi była masa, a policja używała gazu wobec kibiców - czuliśmy się mocno zmęczeni całą sytuacją. Przy takich tłumach, gdybyś się przewrócił, to byś już nie wstał.
Problemy z wejściem na stadion mieli nie tylko „zwykli kibice” W pewnym momencie naszym oczom ukazał się Robbie Fowler, którego znajomi też utknęli w tej kolejce. Próbował wyjaśnić tę sytuację ze służbami. Kolega Andy’ego Robertsona, który dostał bilety bezpośrednio od naszego lewego obrońcy, nie został wpuszczony, bo stwierdzono, że jego wejściówka była “fejkowa”. Żona Thiago uciekła, a rodzina Matipa musiała udać się do szpitala, bo dostała gazem.
A co, gdy otworzono bramki? li. Z naszej strony wchodziło kilkadziesiąt tysięcy kibiców, a stewardów sprawdzających bilety było… pięciu! Dzięki temu wiele osób przedostało się bez kontroli.
Dojście pod stadion nie oznaczało końca problemów Gdy dostaliśmy się już pod sam stadion (19:45), okazało się, że bramki biletowe są zamknięte. Po kilkunastu minutach zaczęliśmy się niepokoić: co się dzieje, dlaczego się nie ruszamy, dlaczego kolejka nie posuwa się do przodu? Ochrona zrzucała winę na podrobione bilety i na osoby, które próbowały przedostać się przez płot (mierzył około 5 metrów - początkowo
Gdy zaczęli wpuszczać kibiców, mój bilet - mimo, że był oryginalny - nie zadziałał (wspomina Piotrek) i dopiero w kolejnym przejściu udało mi się wejść. Masa osób nie miała takiej cierpliwości i zaczęła przeskakiwać przez płot (pokonanie bramki z biletami nie było już takie trudne, bo przypominała ona kołowrotki w warszawskim metrze). Nie było czasu na kontrolę tego, co mamy przy sobie, bo nagle zaczęli wpuszczać wszystkich w ekspresowym tempie i było to bardzo stresujące. Napór był taki, że czułam cd. na s. 8 7• Magazyn Polish Reds • www.facebook.com/PolishReds
się mocno przygnieciona i poruszałam się do przodu bezwładnie, popychana przez cisnący się do przodu tłum (mówiła Michalina). To mój czwarty europejski finał (Adam był wcześniej w Bazylei, Kijowie i Madrycie) i wszędzie było to dużo lepiej zorganizowane.
Adam na stadion wszedł w okolicach 30. minuty meczu. Nieco więcej szczęścia miał Piotrek Miałem to szczęście, że udało mi się wejść na stadion jeszcze przed pierwszym gwizdkiem. Po drodze pojawił się jednak kolejny problem. Bilety miały mały odrywany pasek z kodem QR, który wystarczył do wejścia przez bramki bez trzymania ze sobą reszty biletu (wyraźnie zaznaczone było, że można go oderwać). Ochroniarze nie wiedzieli, czy można nas z tym wpuścić na sektor i nie zgadzali się między sobą! Musieliśmy wejść na samą trybunę innym tunelem. Tam, o dziwo, udało się bez problemu, co podkreśla bałagan i niekompetencję ochroniarzy. Na trybunach było już tyle ludzi, że nie dało się przejść, a przy jednym miejscu potrafiły stać po dwie osoby. Niektórzy fani byli wypraszani, bo ich miejsca były zajęte.
Co jeszcze można było źle zorganizować? Jakościowo ceremonia otwarcia była zorganizowana beznadziejnie, bo niezależnie od naszych śpiewów (zrozumiałych przed ważnym meczem), nie słyszeliśmy praktycznie ani jednego słowa z występu Camilli Cabello. Jej późniejsze komentarze były zupełnie nietrafione, bo wina leżała w dużej mierze po stronie dźwiękowców i organizatorów (nie słyszeliśmy gwizdów ani buczenia podczas występu).
W trakcie meczu również nie było nikomu do śmiechu (wydarzenia boiskowe zeszły na dalszy plan) Atmosfera na samym meczu wydawała się jakby trochę przytłumiona jak na taką okazję. To, co działo się przed wejściami na Stade de France, musiało mieć na to ogromny wpływ.
Po finale marzyło się jedynie o tym, aby w spokoju wrócić do hotelu. To również nie było dane kibicom Po meczu wyszliśmy ze stadionu, gdzie ponownie spotkaliśmy się z resztą grupy. Nie było czego świętować, każdy chciał udać się do miejsca swo8• Magazyn Polish Reds • www.facebook.com/PolishReds
jego noclegu. To była jedna wielka tragedia. Szliśmy do metra głównymi ulicami, bo w bocznych napadano kibiców. Wyraźnie było widać, że ludzie są przerażeni tym, co nas zastało. Po prostu baliśmy się o siebie i o to, jak dotrzemy do domów. Policja nie reagowała na agresję i przyzwalała na te ataki. Kiedy wreszcie policjanci wkraczali do akcji, robili to bez pomyślunku, chaotycznie. Narobili więcej szkody niż pożytku. Pryskali gazem w ludzi, ale nie wiem ilu agresorów ucierpiało - nas za to też trafili. Ogromnie mnie piekło, łzy cisnęły się do oczu, to samo widziałam u kibiców wokół mnie. Przy wyjściu ze stadionu, od strony sektorów Realu, ludzie panikowali i uciekali, bo tam też rozpylono gaz pieprzowy. Podczas ucieczki napotkaliśmy lokalne gangi, które straszyły nas pałkami teleskopowymi i nożami. Gdy udało nam się już dojść do metra, okazało się, że na peronie policja też rozpyliła gaz. Stanęliśmy przed dylematem: wracać na górę i mierzyć się z tymi grupami lub maszerować dalej w ten gaz. Zdecydowaliśmy się zasłonić twarz i próbować dostać się do pociągu. W metrze również dochodziło do bójek – miejscowi szukali zaczepek i przewracali starszych ludzi.
Jak skomentowali te wydarzenia organizatorzy? Szef francuskiej policji po niecałym tygodniu przeprosił za użycie gazu i siły wobec kibiców Liverpoolu i Realu. Problem jest tylko taki, że brakuje na to dowodów i nie będzie można skorzystać ze stadionowego monitoringu, bo… nagrania zostały skasowane! Brzmi znajomo?
Koniec wyjazdu - czas do domu: Człowiek odetchnął, że to już za nim. Wracaliśmy w ciszy, bo adrenaliny było tyle, ile przy skoku na bungee. Baliśmy się, że nas nie wpuszczą (według wyliczeń francuskiej policji nie weszło ponad 3 tysiące ludzi, którzy mieli bilety), baliśmy się o nasze zdrowie. Stadion był przepełniony, wokół nas był prze-
syt ludzi. Jeszcze kilka dni po meczu byłem nabuzowany i wstrząśnięty. Koleżanka po powrocie do Anglii przez kilka dni trzymała się za kieszenie i odwracała cały czas za siebie. Znajomy mojego menedżera miał natomiast utrudniony powrót do kraju, bo dostał pałką w tył głowy i obudził się bez paszportu, telefonu i portfela. My mieliśmy to “szczęście”, że gazem dostaliśmy dopiero po meczu…
At the end of the storm there’s a golden sky: Nie tak powinien wyglądać wyjazd na mecz życia. Finał Ligi Mistrzów miał być wielkim świętem i niezapomnianym przeżyciem. Nie myślałam, że to „niezapomniane przeżycie” będzie po czasie miało tak okropny wydźwięk - podsumowała Michalina. Niekoniecznie był to najgorsz y finał na któr ym byłem - spor towo gor zej wspo minam Baz yleę lub Kijów - mówił Adam. Nie zraziliśmy się. Mamy fajną grupę, zwiedzamy miasta. Teraz musimy odetchnąć, odpocząć od piłki, ale już powoli planujemy wyjazdy na kolejne mecze. Za rok spotkamy się w Stambule i będziemy się z tego śmiali - z nadzieją zakończył Piotrek. 9• Magazyn Polish Reds • www.facebook.com/PolishReds
Europejskie pucha
W niedawno zakończonym sezonie 21/22 angielskie drużyny przyniosły niezwykle dużo emo Europy czy Konferencji, tak było zdecydowanie było co oglądać. Zap
Mikołaj Sa Liverpool Zacznijmy od drużyny, która jest najbliższa naszym sercom i jednocześnie zaszła najdalej. The Reds szturmem przebijali się przez kolejne fazy Champions League, lecz na samym końcu zabrakło TEGO CZEGOŚ i finał z Realem Madryt ponownie okazał się przegranym. Śledząc poczynania podopiecznych Jürgena Kloppa od samego początku, Liverpool trafił do grupy B. Przez wielu właśnie to zestawienie było określane mianem 'grupy śmierci', ponieważ rywalami triumfatorów z 2019 roku było Atletico Madryt, FC Porto i AC Milan. Na papierze w tamtym momencie każdy mógł tę grupę zarówno wygrać, jak i zająć ostatnie miejsce, gdyż pamiętano o kłopotach Liverpoolu w ubiegłym sezonie. Weryfikacja nastąpiła jednak błyskawicznie, a Liverpoolczycy przeszli tę fazę suchą stopą i pewnie wygrali grupę z kompletem punktów. Nawet mając już zapewniony awans i grając rezerwami, Liverpool wygrał pewnie z walczącymi o awans do ostatniej kolejki Portugalczykami czy Włochami. Losowanie 1/8 finału, które, jak każdy dobrze pamięta, nie obyło się bez ogromnych kontrowersji, nie było łaskawe. Do The Reds kulki przydzieliły Mistrzów Włoch, czyli Inter Mediolan. Jednakże, mimo że suche rezultaty tego nie pokazują, Liverpool pewnie pokazał mediolańczykom miejsce w szeregu, chociaż w rewanżu The Reds zanotowali jedyną porażkę na drodze do finału. Następnym rywalem okazała się portugalska Benfica, która niespodziewanie ograła Ajax Amsterdam. Również lizbończycy nie sprawili większych problemów Liverpoolowi i już po pierwszym meczu The Reds mieli komfortową przewagę, która pozwoliła odpocząć gwiazdom w rewanżu. Półfinałowy rywal był jeszcze większym zaskoczeniem. Villarreal po drodze wyeliminował Juventus oraz Bayern Monachium i każdy anty-fan Liverpoolu ostrzył sobie zęby na trzecią niespodziankę. Po pierwszym meczu niewiele na to wskazywało, lecz pierwsza połowa rewanżu wstrząsnęła wieloma. Hisz-
10• Magazyn Polish Reds • www.facebook.com/PolishReds
Liverpool rozegrał w minionym sezonie wszystkie możliwe spotkania. W finale LM przegrał z 0:1 z Realem Madryt. fot.: lemonde.fr
panie odrobili straty ze spotkania na Anfield i chcieli w drugiej połowie dokonać teoretycznie niemożliwego. Zabrakło im jednak jakości i sił, a Liverpool po początkowych turbulencjach odzyskał kontrolę nad pojedynkiem i wygrał ostatecznie 3:2. Tego wykorzystania przewagi zabrakło w Paryżu. Multum niewykorzystanych szans, wybitny mecz Courtoisa i jedna jedyna akcja Realu poskutkowały brakiem 7. pucharu Ligi Mistrzów w gablocie The Reds. Tak blisko, a jednak tak daleko...
Manchester City Angielskim zespołem, który zaszedł najdalej z wyjątkiem Liverpoolu, był Manchester City. Mistrzowie Anglii trafili do grupy A, która prześmiewczo nazywana była petrodolarową. Nazwę tę zawdzięczała obecności PSG
hary po angielsku
ocji kibicom w całej Europie. Choć ostatecznie żadna ekipa z Wysp nie wygrała Ligi Mistrzów, raszam na podsumowanie europejskich przygód Liverpoolu i spółki.
arnowski minuty drużyna Guardioli straciła dwie bramki, a w dogrywce The Citizens otrzymali jeszcze trzeci cios, który ostatecznie wyeliminował ich z Champions League.
Chelsea Londyn
i Obywateli w jednym zestawieniu. Stawkę dopełniał RB Lipsk i Club Brugge. Starcie dwóch zespołów z bajońskimi kadrami i nieograniczonym budżetem elektryzowało każdego. Pierwszy mecz wygrali Francuzi 2:0, lecz w rewanżu lepsi byli Anglicy (2:1). Ostatecznie to City wygrało grupę z 12 punktami na koncie, a drugie skończyło PSG z jednym oczkiem mniej. 1/8 finału przydzieliła do drużyny Guardioli Sporting Lizbona. Kwestia awansu została zamknięta już po pierwszych 45 minutach, gdy City zaaplikowało rywalom 4 bramki. W ćwierćfinale nastąpiło starcie dwóch przeciwstawnych stylów gry, bowiem Obywatele mierzyli się z lubującym głęboką defensywę zespołem Atletico. Po ogromnych problemach i niezwykle wyrównanym dwumeczu to Mistrzowie Anglii awansowali do półfinału, w którym czekał już Real Madryt. Tamte dwa spotkania były jedną z najlepszych wizytówek dla piłki nożnej. W pierwszym starciu zwyciężył Manchester City 4:3, a w rewanżu do 90 minuty prowadził 1:0. Jednakże w dwie
Trzecim z czterech przedstawicieli Anglii w Lidze Mistrzów była londyńska Chelsea. W grupie H mierzyli się z Juventusem, Zenitem i Malmo FF. Ku zaskoczeniu wielu to Włosi wygrali grupę z 15 punktami na koncie, a Chelsea skończyła dwa oczka za plecami drużyny z Turynu. Mimo skończenia na drugim miejscu, los był dla podopiecznych Thomasa Tuchela niezwykle łaskawy, bo w 1/8 finału The Blues trafili na Lille, czyli zdecydowanie najsłabszego triumfatora grup. Dwa zwycięstwa (2:0 i 2:1) pozwoliły awansować dalej. Tam, jako pierwsza angielska drużyna, spotkali się z Realem Madryt. Porażka w pierwszym meczu 1:3 zmusiła londyńczyków do ofensywnej szarży w rewanżu. Plan został wykonany połowicznie, ponieważ Chelsea wygrała mecz, lecz zrobiła to zbyt małą różnicą goli, co poskutkowało odpadnięciem zwycięzcy zeszłorocznej edycji Champions League już na etapie ćwierćfinałów.
Manchester United Ostatnim angielskim zespołem w Champions League był Manchester United. Czerwone Diabły wylądowały w grupie F, w której mierzyły się z Villarrealem, Atalantą i Young Boys. Grupa z pozoru prosta, lecz po większym zagłębieniu się, wcale taka łatwa się nie okazywała. Żółta Łódź Podwodna to przecież były triumfator Ligi Europy z sezonu 20/21, a w finale to właśnie United musieli uznać ich wyższość. Atalanta to niewygodny rywal, który zawsze chce narzucić swój styl gry. Mimo kilku wpadek i sporych problemów Manchester United ostatecznie wygrał rozgrywki grupowe z 11 punktami na koncie. Za nim uplasował się Vilcd. na s. 12 11• Magazyn Polish Reds • www.facebook.com/PolishReds
larreal z 10 oczkami. W 1/8 finału doszło do jednego z wielu hiszpańsko-angielskich starć w tym sezonie Ligi Mistrzów i na Cristiano Ronaldo i spółkę czekało Atletico. Oba zespoły będące w kryzysie nie zgotowały jakiegoś porywającego widowiska, ale Atleti nawet w najlepszej formie nie jest kojarzone z dobrą rozrywką. Ostatecznie to właśnie podopieczni Diego Simeone okazali się lepsi po remisie 1:1 na Wanda Metropolitano i zwycięstwie 1:0 na Old Trafford. Po raz kolejny United okazali się odstawać poziomem od najlepszych drużyn na Starym Kontynencie, co miało później odzwierciedlenie w rozgrywkach ligowych.
West Ham United Schodzimy teraz z podsumowaniem rozgrywki niżej i wita nas West Ham, który z powodzeniem reprezentował Anglię w Lidze Europy. Młoty zostały przydzielone do grupy H z Dinamem Zagrzeb, Rapidem Wiedeń i KRC Genk. Ci rywale nie sprawili większych problemów podopiecznym Davida Moyesa, którzy z bilansem 4-1-1 i 13 oczkami na koncie wygrali grupę plasując się o trzy punkty przed drużyną ze stolicy Chorwacji. Jako triumfator swojej grupy West Ham nie musiał brać udziału w 1/16 finału i zmagania w fazie pucharowej rozpoczął dopiero od 1/8, gdzie 12• Magazyn Polish Reds • www.facebook.com/PolishReds
Manchester United w rozgrywkach grupowych LM grał m.in. z Young Boys Berno ulegając na wyjeździe 1:2, a u siebie wywlaczył tylko remis. Mimo to zajął 1 miejsce w grupie F. fot.: thebusbybabe.sbnation.com
los zdecydowanie nie był łaskawy. Sevilla to przecież drużyna, która najmocniej kojarzy się z tym turniejem. Swoją siłę Andaluzyjczycy pokazali w pierwszym meczu, gdy wygrali 1:0. Młoty, mające nóż na gardle, spięły się jednak i zwyciężyły w rewanżu 2:0 po dogrywce. Następnie w ćwierćfinale doszło do starcia z Olympique Lyon, który również jest uznaną marką w Europie. Remis 1:1 w pierwszym meczu pozostawiał sprawę awansu otwartą, lecz w rewanżu West Ham nie pozostawił żadnych złudzeń, kto jest lepszy i wygrał 3:0. Półfinałowym rywalem okazał się niespodziewanie Eintracht Frankfurt, który wyrzucił za burtę Barcelonę. Niemcy okazali się za silni również dla Młotów i po dwóch zwycięstwach (1:0 i 2:1) awansowali do finału, który ostatecznie wygrali. Kibice drużyny z Londynu mogą czuć pewien niedosyt, lecz to był naprawdę dobry sezon w Europie dla ich ulubieńców, zwłaszcza po tak długiej przerwie od grania co trzy dni.
Leicester City Mniej udaną przygodę z Ligą Europy zaliczyły Lisy. Leicester dobrze pamiętają także polscy kibice, bo
Najsłabiej w Europie zaprezentowała się ekipa Kogutów i to w Lidze Konferencji Europy. Londyńczycy przegrywali tam m.in. z ekipą Vitesse. fot.: cartilagefreecaptain.sbnation.com
grupa C połączyła Legię, Spartak Moskwa, Napoli i właśnie Leicester. Niezwykle emocjonujące mecze poskutkowały bardzo wyrównaną stawką, w której Lisy mocno zawiodły i zajęły dopiero trzecie miejsce, co poskutkowało spadkiem do Ligi Konferencji. Tam w 1/16 finału los przydzielił im duńskie Randers FC. Kompletnie bez żadnych problemów podopieczni Brendana Rodgersa rozprawili się z rywalami wygrywając 4:1 i 3:1. W 1/8 Leicester mierzyło się z francuskim Rennes. Był to bardziej wyrównany dwumecz, który jednak również skończył się po myśli Anglików dzięki zwycięstwie 2:0 i porażce 1:2 w rewanżu. W ćwierćfinale doszło do angielsko-holenderskiego starcia z PSV Eindhoven. Pierwszy mecz to bezbramkowy remis, lecz rewanż w Holandii zakończył się wygraną Lisów 2:1, co pozwoliło podopiecznym Rodgersa awansować do najlepszej czwórki turnieju. Na tym jednak dobra passa się skończyła, bowiem AS Roma okazała się za silna i po remisie 1:1 i zwycięstwie 1:0 to Włosi zagrali w finale, ostatecznie go wygrywając. Po Leicester widać było, że europejskie puchary okazały się „pocałunkiem śmierci”, bowiem
Lisy miały ogromne problemy z rotacjami i grą co trzy dni, co poskutkowało słabszą dyspozycją w lidze.
Tottenham Największym rozczarowaniem spośród reprezentantów Wysp w Europie okazał się Tottenham, co dla znacznej większości kibiców było ogromnym zaskoczeniem. Przez wielu typowani jako główny kandydat do ostatecznego triumfu w Lidze Konferencji Europy, zawodnicy Spurs odpadli już po fazie grupowej. Ich grupę stanowiło Rennes, Vitesse i słoweńska NS Mura. Wobec takich wpadek jak na przykład porażka ze Słoweńcami nie można było przejść obojętnie, nawet jeśli Koguty te rozgrywki jawnie traktowały po macoszemu. W końcowym rozrachunku zespół z północnego Londynu skończył z 7 punktami na trzecim miejscu w tabeli i niezwykle szybko wypisał się z europejskiego grania. Jak możecie zauważyć, większość angielskich drużyn nie przyniosła wstydu i z mniejszym bądź większym szczęściem grały w fazach pucharowych. Ostatecznie niestety żadna z ekip nie zdobyła trofeum, czego najbliżej był Liverpool. Przed nami wakacje, a potem kolejna odsłona europejskich pucharów. Jak myślicie, kto w nadchodzącym sezonie zajdzie najdalej? 13• Magazyn Polish Reds • www.facebook.com/PolishReds
Żegnaj
14• Magazyn Polish Reds • www.facebook.com/PolishReds
Legendo „Już nie będzie Divocka Origiego na następnych meczach Liverpoolu. Pożegnanie Divocka Origiego z The Reds… Sześć trofeów: Mistrzostwo Anglii, FA Cup, Puchar Ligi, Liga Mistrzów, Klubowe Mistrzostwo Świata, Superpuchar Europy. Kilka lat startów. Fenomen sportowy. Mikołaj Sarnowski
fot.: liverpoolfc.com 15• Magazyn Polish Reds • www.facebook.com/PolishReds
P
owtarzalność kluczowych goli przez lata, a przecież pierwszą bramkę dla The Reds strzelił siedem lat temu. Coś niewiarygodnego! Co mecz siadaliśmy, jak do telenoweli, żeby właśnie oglądać te wejścia z ławki. Fenomen socjologiczny! Ileż rzeczy można było mu przypisać podczas tej kariery na Anfield? Że można w życiu wygrać ewidentnie bez układów. Że jest człowiekiem rzetelnym, solidnym, posłańcem wielkich wiadomości, wielkiej nadziei. Zaczynał jako idol kryzysowy, który miał nas prowadzić jako ambasador wspaniałego skoku cywilizacyjnego do Europy. Fenomen społeczny. Przecież my, dzięki tym transmisjom, żyliśmy życiem zastępczym. Był powodem ogromnej zbiorowej radości. Dał nam wiele. Bardzo wiele... [...] Państwo przed ekranami krzycząc, skacząc... Ja także krzycząc, skacząc... Po prostu... Było pięknie i coś się niewątpliwie zamknęło, ale miejmy nadzieję, że w sporcie będzie jakaś próba kontynuacji. Origimanii już nie będzie nigdy. Natomiast ważne, żeby były sukcesy sportowe i żeby coś po Divocku trwałego, bardzo trwałego, zostało. Dziękujemy Ci bardzo, Divock! Dziękuję Państwu. Do usłyszenia.” Tak sparafrazowanymi słowami Włodzimierza Szaranowicza o Adamie Małyszu rozpoczynam ten niezwykle sentymentalny i mimo wszystko przykry tekst, ponieważ jest to moment pożegnania piłkarza niezwykłego, który jak mało kto zaskarbił sobie sympatię kibiców i zrobił to iście niespodziewanie, gdyż ta popularność nie wynika stricte z boiskowej dominacji. Divock Origi żegna się z Liverpoolem i to chwila na podsumowanie jego przygody na Anfield Gdy ogłaszano ten transfer 29.07.2014 roku Origi był perspektywicznym snajperem, który w przyszłości miał stanowić o sile ataku The Reds. Trzeba przyznać, że początek Belg miał naprawdę dobry. W debiutanckim sezonie w 34 meczach zdobył 10 bramek i zanotował 3 asysty. Niestety, już wówczas dało się we znaki jego niezbyt silne zdrowie, które było przez te wszystkie lata na Anfield jednym z czynników uniemożliwiającym harmonijny rozwój. Sezon 16/17 to 43 rozegrane spotkania, 11 goli i 4 asysty. Ponownie przyzwoity wynik, co prawda bez rewelacji, ale o tragedii nie może być mowy. Jednakże wraz z rozwojem kadry przez Jürgena Kloppa oraz pojawieniem się nowych opcji do gry w ataku, Belg spadł w hierarchii i nastąpiło wypożyczenie do Wolfsburga. Pamiętam, że ten ruch był traktowany przez większość kibiców jako odstrzelenie Origiego - panowało przekonanie, że wypożyczono go zamiast sprzedać tylko dlatego, iż nikt nie chciał go wziąć na stałe. Wszechobecne były 16• Magazyn Polish Reds • www.facebook.com/PolishReds
Chwila po chyba najsłynniejszym golu Belga w Liverpoolu. 7 maja 2019 roku, 79 minuta spotkania z Barceloną i magiczny rzut rożny, który dał 4 bramkę dla The Reds fot.: liverpoolfc.com
również głosy krytyki dotyczące jego sportowej formy - że nie rozwija się, jest podatny na kontuzje, nie pasuje do stylu gry preferowanego przez niemieckiego szkoleniowca. Spisany na straty Origi nie sprawdził się w Niemczech. Zaledwie 7 goli i 3 asysty w 37 spotkaniach zdawały się potwierdzać brak przydatności w zespole Liverpoolu, bo przecież ktoś, kto odbił się od przeciętniaka w Bundeslidze, nie mógł mieć miejsca w kadrze klubu, który już wtedy aspirował do walki o najwyższe cele (pamiętny przegrany finał Ligi Mistrzów w Kijowie). Jürgen Klopp jednak zaskoczył ponownie wszystkich i Belg nigdzie nie ruszył się z Anfield w letnim okienku transferowym, a nadchodzący sezon miał być kamieniem węgielnym dla pomnika, który Origi wybudował sobie swoimi bramkami. Wprawdzie przez sporą część tego sezonu kibice nie potrafili zrozumieć faktu pozostania byłego zawodnika Lille w Liverpoolu, gdyż ten zwyczajnie nie grał. Cuda zaczę-
ły się jednak dziać w grudniu. Pierwszy mecz Divocka w lidze? 02.12.2018, derby z Evertonem i absolutnie historyczna bramka na 1:0 w 96. minucie. Pamiętam jak ironizowałem przy zmianie Origiego, że to czas Belga na bramkę. Wtedy nie sądziłem, że mój złośliwy komentarz w odpowiedzi na wynik meczu stanie się proroczy i spowoduje wybuch absolutnej ekstazy. Po tym meczu znów była względna cisza i kilka niezbyt istotnych bramek, aż nadeszły decydujące fragmenty sezonu 18/19. Liverpool wciąż walczył o podwójną koronę, lecz przegrany przed trzema dniami pierwszy mecz półfinałowy w Lidze Mistrzów mocno sprawę komplikował. Do tego doszły kontuzje podstawowych napastników, co zmniejszało szanse przed rewanżem diametralnie. Jednak zanim przyszedł rewanż, trzeba było wygrać mecz z Newcastle. Trudne spotkanie, remis 2:2 i gol Origiego na wagę trzech punktów w 86 minucie. Następnie rewanż z Barceloną na Anfield i jeden z najlepszych (moim zdaniem najlepszy) comeback w historii tych rozgrywek, którego jednym z głównych architektów był Belg. Piękną klamrą tam-
tego sezonu był gol na 2:0 w finale w Madrycie, który przypieczętował 6. triumf w Champions League. Po tej kampanii kibice The Reds wiedzieli, że mają w swoich szeregach prawdziwego jokera, który potrafi zrobić coś z niczego w najmniej spodziewanym momencie i okolicznościach. W mistrzowskim sezonie 19/20 Origi zasłużył się w dwóch momentach. Dubletem w szalonym meczu Carabao Cup przeciwko Arsenalowi, który The Reds wygrali po rzutach karnych, a w regulaminowym czasie gry było 5:5. Bardziej niż oczywisty jest fakt, iż decydującą bramkę na 5:5 w 94. minucie zdobył właśnie Origi i to w jak cudowny sposób. Drugi ważny moment to również dublet, tylko że w lidze, przeciwko Evertonowi, któremu Divock uwielbiał strzelać, nieważne, czy grał regularnie, czy „wyjmowano go z szafy” na jeden mecz. Sezon 20/21 był do zapomnienia dla każdego w czerwonej części Merseyside. Po nim ponownie zaczęły się pojawiać głosy, że może to już czas się z Belgiem rozstać, choć teraz wybrzmiewały one bardziej w tonie: „Dziękujemy za wszystko, ale czas już minął”. Otóż nie, bo miał jeszcze nastąpić swoisty The Last Dance w wykonaniu Belga. 18 meczów, 6 goli i 4 asysty to dorobek Origiego z zeszłego sezonu. Niewielki, bo przy takiej głębi w ataku nie mogło być inaczej, ale swoje zrobił. Skorpion przeciwko Preston był niesamowity, a punkt kulminacyjny nastąpił na Molineux Stadium – UWAGA - znów 04.12. Dla Divocka musi być to naprawdę magiczna data. Zwycięski gol na 1:0 w 94. minucie w kontekście tego piłkarza to jak kolejny dzień w biurze. Benefis nastąpił pod koniec kwietnia, a jakże, przeciwko Evertonowi. Najpierw Origi rozpoczął akcję na 1:0, by potem samemu podwyższyć prowadzenie i ustanowić końcowy rezultat. Divock Origi słusznie przez Jürgena Kloppa nazywany jest legendą Liverpoolu. Choć nigdy nie był gwiazdą, dawał coś, czego inni nie mieli - bramki nieoczywiste, w końcówkach meczów i nie tylko. Łącznie w barwach Liverpoolu zagrał 175 razy, zdobył 41 bramek i zanotował 18 asyst. Z tych 41 trafień aż 10 było decydujących o ostatecznym wyniku, a 12 padło po 80. minucie. Niesamowity wynik, który powinien być zapamiętany przez każdego. Na sam koniec pozostaje tylko powiedzieć DZIĘKUJEMY. Dziękujemy za hat-tricka z Southampton, gol w 96. minucie na 2:2 z West Bromem, bramki w szalonym dwumeczu z Borussią, za każdego gola z Evertonem, za gola z Newcastle, za ciągnięcie remontady z Barceloną, za decydujące trafienie na Wanda Metropolitano, za nożyce na 5:5 z Arsenalem, za skorpiona przeciwko Preston, za zwycięskiego gola z Wolves i po prostu ZA WSZYSTKO. 17• Magazyn Polish Reds • www.facebook.com/PolishReds
Przegląd be Poznaliśmy już wszystkich trzech beniaminków Premier League na sezon 2022/2023. Dwójkę z nich doskonale każdy z nas zna, z poprzednich sezonów ligowych, jednak jedna z ekip, powraca na salony aż po 23 latach. Zobaczmy więc, kogo będziemy oglądać na ligowych boiskach w zbliżającym się sezonie. Kacper Kosterna
P
ierwszym z beniaminków, jest mistrz Championship – Fulham. Podopieczni Marco Silby w poprzednim sezonie zdobyli 90 oczek, wyprzedzając tym samym o dwa punkty drugie Bournemouth. The Cottagers okazali się również najbardziej bramkostrzelną drużyną w lidze. Jako jedyni przekroczyli barierę 100 bramek. Ofensywa Fulham zdobyła ich aż 106. Jest to imponujący wynik, patrząc na to, że drugi najlepszy atak, należący do Bournemouth strzelił jedynie 76 goli. Fulham królowało również w indywidualnych statystykach. W swoim szeregach mają zarówno najlepszego strzelca ligi, jak i najlepszego asystenta. Pierwszym z nich jest Aleksandar Mitrović, który w lidze wykręcił imponujące liczby. Serbski napastnik ustrzelił aż 43 bramki, a na dodatek do swojego dorobku dorzucił 7 asyst. Drugim z wyróżnionych zawodników jest były pomocnik Liverpoolu – Harry Wilson. Walijczyk ma za sobą również świetny sezon, w którym zaliczył aż 19 asyst oraz strzelił 10 bramek. Warto podkreślić, że był on jednym z 5 zawodników, którzy wykręcili w zeszłym sezonie double-double. Równie dobrze co ofensywa, działała defensywa Fulham. W tym wypadku były jednak drużyny, które straciły mniej bramek. Obrona, w której występował wypożyczony z Liverpoolu Neco Williams, w przeciągu sezonu straciła 43 bramki. 18• Magazyn Polish Reds • www.facebook.com/PolishReds
Niewątpliwą gwiazdą Londyńczyków w minionym sezonie był Aleksandar Mitrovic. W 44 spotkaniach ligowych strzelił on 43 bramki i zanotował 7 asyst. W całym sezonie rozegrał 3 836 minut z 3 960 możliwych, daje to statystycznie 1 bramkę co 89 minut. Serb obecnie wyceniany jest na 20 mln euro. Czy Pini Zahavi załatwi mu w nadchodzącym sezonie klub walczący w europejskich pucharach? fot.: sportskeeda.com
eniaminków
Drugą z awansujących drużyn jest ekipa Bournemouth. Wisienki po spędzonych dwóch sezonach na zapleczu Premier League, wracają na salony. Podopieczni Scotta Parkera w zakończonym sezonie Championship zajęli drugą lokatę, gwarantującą im bezpośredni awans do najwyższej klasy rozgrywkowej w Anglii. The Cherries pochwalić się mogą najlepszą defensywą w lidze, która
jako jedyna straciła poniżej 40 bramek. Blok defensywny, w którym swoje miejsce miał wypożyczony z Liverpoolu Nat Phillips, przez cały sezon wpuścił jedynie 39 bramek. Statystycznie Bournemouth tracił 0.8 bramki na mecz, co jest imponującym wynikiem. W swoich szeregach Wisienki mają drugiego najlepszego napastnika w lidze – Dominica Solanke. Były napastnik Liverpoolu oraz Mistrz Świata U20 w minionym sezonie ustrzelił aż 29 bramek i tylko Aleksandar Mitrović okazał się lepszy. Awans do Premier League może być świetną szansą dla 24-letniego Anglika na sprawdzenie się wśród najlepszych napastników. Ostatnim z beniaminków jest Nottingham Forest, które do Premier League wraca po 23 latach. Ich droga do awansu była nieco dłuższa od dwóch poprzednich drużyn, bo promocje zapewniły im baraże. W pierwszej fazie The Reds zmierzyli się z Sheffield United. Dwumecz zakończył się wynikiem 3:3 a finał baraży zapewniły im rzuty karne zakończone wynikiem 3:2. W finale Tricky Trees zmierzyli się z Huddersfield Town. Pomimo tego, że The Terriers skończyli zmagania ligowe wyżej od Nottingham, to właśnie ekipa prowadzona, przez Steve’a Coopera zagwarantowała sobie awans, wygrywając 1:0. Zawodnicy Nottingham ligę zakończyli na 4. lokacie z sumą 80 punktów. Do strefy bezpośredniego awansu zabrakło im 8 oczek. Warto podkreślić, że Forest może pochwalić się drugą najlepszą defensywą w lidze. Tylko Bournemouth straciło mniej bramek, lecz jest to różnica tylko jednego gola. Średnio Nottingham traciło 0.9 bramki na mecz, strzelając przy tym 1.6 gola. Najlepszym strzelcem Tricky Trees okazał się Brennan Johnson. 21 letni reprezentant Walii strzelił w trakcie sezonu 18 bramek. Przed nami trzy bardzo ciekawe drużyny, które oglądać będziemy w najbliższym sezonie na pierwszoligowych boiskach. Z jednym z nich – Fulham, Liverpool będzie miał okazję zmierzyć się już na inaugurację. 19• Magazyn Polish Reds • www.facebook.com/PolishReds
fot.: eurosport.com
Trafieni? Zatopieni Za nami kolejny emocjonujący sezon Premier League. Był on o tyle ciekawy, że do ostatniej kolejki nie wiadomo było, kto zgarnie majstra, kto zagra w europejskich pucharach, a kto popłynie do Championship. Teraz już wszystko nam wiadomo, dzięki czemu możemy przyjrzeć się spadkowiczom. Kacper Kosterna
20• Magazyn Polish Reds • www.facebook.com/PolishReds
21• Magazyn Polish Reds • www.facebook.com/PolishReds
P
ierwszym ze spadkowiczów jest Norwich, które przez cały sezon na swoim koncie zebrało jedynie 22 oczka. Drużyna prowadzona przez Deana Smitha przez cały sezon strzeliła 23 bramki, co pod tym względem plasuje ich również na ostatniej pozycji. Co ciekawe, przy 14 z 23 bramek swój udział miał Fin, Teemu Pukki, który zdobył 11 goli oraz zanotował 3 asysty. Kolejny sezon z rzędu, zawodnik grający z numerem 22 ciągnie Kanarki na plecach. Podobna sytuacja miała miejsce w poprzednim sezonie, w którym to Norwich awansowało bezpośrednio z pierwszego miejsca do Premier League. Napastnik ustrzelił wówczas 26 bramek oraz zanotował 4 asysty, co uplasowało go na 3. miejscu w klasyfikacji strzelców. Równie źle co atak, funkcjonowała defensywa Kanarków. W minionym sezonie stracili oni aż 84 bramki, co również jest najgorszym wynikiem. Jest to o 22• Magazyn Polish Reds • www.facebook.com/PolishReds
5 goli więcej od drugiego w tej klasyfikacji Leeds. Średnio na mecz drużyna Norwich traciła 2.2 bramki. Drugim ze spadkowiczów jest Watford, który tak jak Norwich, w zeszłym sezonie awansował do Premier League zajmując 2. lokatę w Championship. Drużyna dobrze znanego nam Roya Hodgsona przez cały sezon uzbierała zaledwie 23 oczka, tylko jedno więcej od ostatniego Norwich. Nieco lepiej wygląda bilans bramkowy Szerszeni, jednak nie powala on na kolana. W trakcie rozgrywek zawodnicy Watfordu zdobyli 34 bramki. Średnio zdobywali 0.9 gola na mecz. Ich najlepszym strzelcem został Emmanuel Dennis, który na swoim koncie zgromadził 10 bramek oraz 6 asyst. Są to naprawdę niezłe liczby, jak na zawodnika przedostatniej ekipy w lidze. Kiepsko spisała się również defensywa Watfordu. Drużyna straciła 77 bramek. Więcej stracili tylko zawodnicy Leeds oraz Norwich. Średnio defensywa drużyny Hodgsona traciła 2 bramki na spotkanie.
Pozostałe 2 ekipy, które pożegnały się z Premier League w minionym sezonie to Watford i Burnley. Odpowiednio zajęli 19. i 18. miejsce. Watford w 38 spotkaniach zdobyło tylko 23 punkty. Na tym tle ekipa z Burnley wygląda bardziej okazale. Ich 35 punktów nie pozwoliło co prawda na utrzymanie się w elicie, ale kibice emocje związane z walką o pozostanie w PL mieli do samego końca rozgrywek. fot.: beinsports.com
Ostatnim ze spadkowiczów jest drużyna Burnley, która melduje się w Championship po raz pierwszy od sezonu 2015/16. Przez 6 lat ciągłego pobytu The Clarets w Premier League, udało im się dwukrotnie wylądować w górnej połowie tabeli. Najwyższym zajętym przez nich miejscem była 7. lokata w sezonie 2017/2018. Ostatni ze spadkowiczów na swoim koncie uzbierał 35 oczek. To o 12 punktów więcej od Watfordu. Niestety do utrzymania zabrakło im 3 punktów. Burnley nie może pochwalić się zbyt dobrą ofensywą. Przez cały sezon udało im się strzelić jedynie 34 bramki, tak samo jak Watford. Jest to drugi najgorszy wynik. Najlepszym strzelcem drużyny okazał się Maxwel Cornet, który ustrzelił 9 bramek i zanotował 1
asystę. Reprezentant Wybrzeża Kości Słoniowej trafił na Turf Moor w poprzednim letnim okienku transferowym za 15 mln euro z Olympique Lyon. O wiele lepiej funkcjonowała defensywa Burnley. Drużyna przez cały sezon straciła 53 bramki, to mniej niż Brentford, Leicester czy Manchester United. Obrona drużyny z Turf Moor zachowała 9 czystych kont, a średnio tracili jedynie 1,4 bramki na spotkanie. Przez minimum rok nie ujrzymy tych trzech drużyn w Premier League, jednak zamiast nich wchodzi kilka bardzo ciekawych drużyn z Nottingham Forest na czele. Dzięki temu rywalizacja o pozostanie w elicie w przyszłym sezonie będzie jeszcze bardziej interesująca. 23• Magazyn Polish Reds • www.facebook.com/PolishReds
Podsumowanie walki Udało mi się dobrze wytypować spadkowiczów, choć liczba punktów, które zdobyli, mocno mnie zaskoczyła. W trakcie pisania ostatniego artykułu o walce o utrzymanie, na 7 kolejek do końca, uważałem, że dwie drużyny, z których jedna się utrzyma, a druga pożegna z PL to Everton i Burnley. Tymczasem do „walki” włączyło się jeszcze Leeds i niedużo brakowało, żeby wrócili oni do Championship. Bartek Góra
P
rzeanalizujmy sobie jeszcze raz sytuację z per- Newcastle. Z tym tylko, że bramka młodego zawodspektywy tamtego artykułu. Burnley po 31 kolej- nika Pawi nie została uznana. Sytuacja cały czas wikach miało na koncie 25 punktów, Everton – 29, siała na włosku. Kibiców Leeds uspokoił z pewnością a Leeds - 33 (z jednym rozegranym meczem więcej). ich najlepszy zawodnik – Raphinha. W 56. minucie The Clarets na rozkładzie mieli Southampton, Wolves, nie pomylił się z jedenastu metrów. Leeds – 38, BurnWatford, Aston Villę x2, Tottenham i Newcastle. Ever- ley – 35. Sytuacja zmieniła się na jeszcze lepszą w 60. ton miał przed sobą starcia z Liverpoolem, Chelsea, Le- minucie, kiedy to na 2:0 prowadzenie Newcastle podicester, Watfordem, Brentfordem, Crystal Palace i Ar- wyższył nie kto inny jak Callum Wilson. Nerwowo zasenalem. Z kolei Leeds grało jeszcze z Crystal Palace, częło się robić 9 minut później. Na 1:2 wynik spotkaManchesterem City, Arsenalem, Chelsea, Brighton oraz nia na Turf Moor zmienił Maxwel Cornet, a równolegle Brentfordem. O ile w kwestii drużyny w 78. minucie Sergi Canós wyrównał z Turf Moor dużo się w przewidywastan pojedynku Brentfordu z Leeds. niach nie pomyliłem, bo prognozoLeeds – 36, Burnley – 35. Przez ostatwałem im 9, a zdobyli 10 punktów, to ni kwadrans The Clarets brakowało już podopiecznych Franka Lamparda jednej bramki. Dwa remisy premioewidentnie nie doceniłem. Naprawdę wałyby w takiej sytuacji właśnie ich szacunek za to, że dali radę nabić tyle przez lepszy bilans meczów bezpoSezon 2021/22 w PL zakończył punktów z tak trudnym kalendarzem. średnich. Nawet gdyby jednak ci wyPrzewidywałem im 6 dodatkowych równali, to nic by nie dało, bo podsię niespodziewanie, oczek, a uciułali ich aż 10. A co do Leopieczni Marscha nie ograniczyli się ale główna predykcja z mojej eds, to narobili sobie niemałego bólu tylko do obrony remisu, a zaatakogłowy, bo od momentu tamtego arwali i w 4 z 5 doliczonych minut do strony okazała się trafna. tykułu do ostatniego meczu zgarnęli podstawowego czasu gry Jack HarW marcu, kiedy pisałem dla siebie tylko 2 punkty i przed 38. rison nie pozostawił złudzeń, kto w kolejką byli na miejscu spadkowym. o walce w dolnej części tabeli, sierpniu 2022 podejmie u siebie ChelWszystko rozstrzygnęło się w ostatsea, a kto wróci do Championship. skupiłem się na sześciu nim meczu, zarówno walka o tytuł, Sezon 2021/22 w Premier League ostatnich drużynach w tabeli, jak i o utrzymanie. Z tym tylko, że zakończył się niespodziewanie, ale spod topora uciekli The Toffees, a w jednak główna predykcja z mojej stroczyli Norwich, Watford, ny okazała się trafna. W marcu, kieszranki z zawodnikami Burnley nieBurnley, Everton, Leeds spodziewanie stanęło Leeds United. dy pisałem ogólnie o walce w dolOstatnia kolejka – 22 maja 2022 roku, nej części tabeli, skupiłem się na oraz Brentford. 5 z nich godzina 17. Pierwsze bramki w tych sześciu ostatnich drużynach w tarzeczywiście ustawiło się na pojedynkach padły o 17:20. Joe Gelbeli, czyli Norwich, Watford, Burnpięciu ostatnich miejscach hardt dla Leeds i Callum Wilson dla ley, Everton, Leeds oraz Brentford. 24• Magazyn Polish Reds • www.facebook.com/PolishReds
alki o utrzymanie
Ekipie Mateusza Klicha ostatecznie udało się pozostać w Premier League. fot.: eurosport.com
5 z nich rzeczywiście ustawiło się na pięciu ostatnich miejscach, natomiast zawodnicy Thomasa Franka zdołali podskoczyć jeszcze o 2 lokaty. W numerze z marca napisałem, że Norwich i Watford spadną, Leeds i Brentford się utrzymają, a Everton powalczy z Burnley o ostatnie bezpieczne miejsce. W kwietniu już odpuściłem sobie resztę drużyn i pisałem tylko o dwóch ostatnich. Koniec końców spadło Burnley, tak jak prognozowałem w obu moich tekstach. Szczerze mówiąc, bardzo mocno śledziłem tę rywalizację i moim zdaniem była bardzo ciekawa, bo kiedy uważałem, że Everton będzie miał ciężko z
powodu wymagającego kalendarza, to oni za chwilę wygrali z Chelsea i Leicester. Z kolei tylko jeden punkt wywalczyli przeciwko Watfordowi. Następnie wydawało mi się, że Burnley znowu to zrobi, znów wydarzy się cud, a ekipa z Turf Moor pozostanie w Premier League po 3 zwycięstwach z rzędu. A stało się zupełnie odwrotnie, bo po tej serii zdobyli tylko jeden punkt w 4 spotkaniach! Co tu dużo mówić, przez te wszystkie zaskoczenia, zwycięstwa z najlepszymi, porażki z najgorszymi, końcówka sezonu na dole tabeli była naprawdę pasjonująca, a ja bacznie się jej przyglądałem i mogę się pochwalić, że poprawnie wytypowałem jej końcowy rezultat. Piękna to była rywalizacja, nie zapomnę jej nigdy. 25• Magazyn Polish Reds • www.facebook.com/PolishReds
Ofensywny pomocnik w końcu na pokładzie! Chociaż wiedzieliśmy, że transfer Fábio Carvalho jest tylko kwestią czasu, cieszyliśmy się, gdy po przegranym finale Ligi Mistrzów, klub potwierdził pozyskanie piłkarskiego diamentu z Torres Vedras. Damian Święcicki
26• Magazyn Polish Reds • www.facebook.com/PolishReds
fot.: twitter.com/fabrizioromano
27• Magazyn Polish Reds • www.facebook.com/PolishReds
P
oczątki jego przygody z piłką sięgają czasów, gdy wraz z rodzicami przeniósł się do jednej z lizbońskich dzielnic. Dzięki Miguelowi Soaresowi oraz Fonte Santa, którzy pracowali w drużynach młodzieżowych As Águias, Fábio mógł dzielić obowiązki szkolne z profesjonalnymi treningami w akademii. Trenerzy portugalskiego giganta szybko poznali się na talencie Carvalho. Mimo tego, że Fabio był skrajnym introwertykiem, najlepiej rozumiał się z trenerami, szybko przyjmował niezliczone pokłady wiedzy taktycznej, a także spełniał wszystkie polecenia, które do jego magii dodały trochę dyscypliny oraz wyrachowania. W 2011 roku w Portugalii nastał kryzys finansowy, który doprowadził kraj na skraj bankructwa. Sytuacja ta dotknęła wielu Portugalczyków. Rodzina Carvalho borykała się z problemami, z którymi nie mogli sobie poradzić. Podjęto decyzję o wyjeździe do Anglii w celach zarobkowych. W 2013 roku rodzice przeprowadzili się wraz z Fábio do Londynu, gdzie ojciec Victor dostał pracę jako hydraulik. Nasz bohater kontynuował swoją przygodę z piłką w drużynie szkolnej. Jeden z nauczycieli tak zafascynował się umiejętnościami Carvalho, że wraz z nim udał się na dzień treningowy Fulham. Niestety młodzieniec został odrzucony. Nie złożył on jednak broni i namówił rodziców chłopaka, by Ci zapisali swojego syna do akademii Balham FC, która powstała zaledwie dwa lata przed przyjazdem rodziny Carvalho do Anglii. Mimo tego, że miał on dziesięć lat na pierwszym treningu dołączył do chłopaków rok starszych. Tak jego pierwszą sesję wspomina jeden z pracujących tam trenerów: „Rzuciliśmy do Fábio piłkę z odległości 25 metrów. On spokojnie ją przyjął i odegrał do nas. Spojrzałem na kolegę. Byliśmy oszołomieni. Mały Fabio był niesamowity. Miał on świetne podejście, kapitalną technikę oraz równowagę taktyczną”. Rok po wstąpieniu do akademii Balham FC, Fábio był znany wszystkim trenerom drużyn młodzieżowych w Anglii. W 2014 roku do drzwi prezesa klubu zaczęli pukać przedstawiciele Fulham, Chelsea, Manchesteru United, Arsenalu oraz… Liverpoolu. Czerwone Diabły oraz The Blues naciskali mocno na rodziców, by Ci pozwolili na przenosiny swojego syna do ich akademii. Prezes Balham FC przekonał jednak rodziców, by Ci pozostawili swojego syna w klubie, który gwa28• Magazyn Polish Reds • www.facebook.com/PolishReds
FÁBIO CARVALHO
data urodzenia: 30 sierpnia 2002
miejsce urodzenia: Torres Vedras wzrost: 170 cm pozycja: ofensywny pomocnik wartość rynkowa: 12 mln euro noga: prawonożny
rantował mu należyty spokój, mniejjest melodią przyszłości. Klub nie szą konkurencję oraz zapewniał mu planuje oddać go na wypożyczetak podstawowe rzeczy, jak transnie do innego zespołu. Niemiecport z klubu do domu oraz do szkoły. ki trener ma świadomość, że jest Rok później rywalizację o Fábio on typem zawodnika, którego wygrało Fulham, które zgodziło się nie posiada w swoich szeregach. płacić zawodnikowi kieszonkoZawodnik urodzony w Torres VeZawodnik urodzony we, mimo że ten nie mógł dras jest typowym ofensywnym pojeszcze podpisać profesjomocnikiem, posiadającym wspaniałą w Torres Vedras jest nalnego kontraktu z klutechnikę, dobre przyspieszenie oraz typowym ofensywnym bem. 300 funtów tygoświetny przegląd pola. Nie boi oddniowo było sumą, któdawać się strzałów z dalekiej odlepomocnikiem, ra w dla rodziny Carvalho głości. W pojedynkach przodem do posiadającym wspaniałą była jak gwiazdka z nieba. bramki czuje się jak ryba w wodzie. W 2020 roku w wie- technikę, dobre przyspieszenie Wiele lat czekaliśmy na zawodku 18 lat awansował na oraz świetny przegląd pola nika o tym profilu, ostatnim takim piłkarzem na Anfield był prawstałe do pierwszego zedopodobnie Coutinho. Kilka sespołu The Cottagers. Jego kariera potoczyła się błyska- zonów temu nie podpisaliśmy kontraktu z Nabiwicznie. Zaledwie rok później odrzu- lem Fekirem. Później temat ofensywnego pomoccił pierwszą ofertę Liverpoolu. nika upadł z racji taktyki Kloppa, która zakładaW 2022 roku podjął jed- ła, iż to Roberto Firmino ma cofać się w głąb pola. nak decyzję o dołączeFábio może wejść z przytupem do Premier Leniu do klubu z Anfield. ague. To piłkarz, który w każdym zagraniu dokłaByć może wpływ na da trochę magii. Pamiętajmy, że przyszedł on na jego decyzję miał Ha- świat w 2002 roku, a już od 1 lipca będzie piłkarvey Elliott, z którym rzem jednego z największych klubów w Europie. to Fábio zna się doskonale z drużyn młodzieżowych. Chłopcy, Fábio Carvalho w Fulham mimo tego, że mieli zaledwie 15 lat, wspólnie Liczba rozegranych spotkań występowali w zespole do lat 18, który prowadził Mark Pembridge. Jürgen Klopp zaBramki/Asysty powiedział, iż Portugalczyk nie
38
11/8
Żółte kartki
8
Minuty na boisku
3013
Kontuzje – ilość opuszczonych meczy
11 29• Magazyn Polish Reds • www.facebook.com/PolishReds
bić
30• Magazyn Polish Reds • www.facebook.com/PolishReds
Dla niego warto
ć rekordy
31• Magazyn Polish Reds • www.facebook.com/PolishReds
Przyznam szczerzę, że aż tak nie fascynowałem się żadnym transferem The Reds od czasu przybycia na Anfield Fernando Torresa.
cze w stanie grać pierwsze skrzypce na Anfield. Kolejnym bodźcem dla szefów The Reds prawdopodobnie było sprowadzenie przez Manchester City Erlinga Hålanda. Liverpool zdawał sobie sprawę, iż zakontraktowanie tak klasowego zawodnika na City of Manchester Stadium sprawi, iż drużyDamian Święcicki na prowadzona przez Pepa Guardiolę będzie jeszcze trudniejszym przeciwnikiem do pokonania. eszcze kilka miesięcy temu Darwin Núñez był Dar win swoje pier wsze profesjonaldla mnie zawodnikiem wymarzonym, choć za- ne kroki stawiał w urugwajskim CA Peñarol. kładałem, że Liverpool nie kupi go ze wzglęWszyscy zachwycali się etosem pracy młodedu na nadmiar zawodników w ofensywie oraz go zawodnika. Doceniał on fakt, że prawdopocenę, która z każdą kolejną bramką Urugwajczy- dobnie jego pasja stanie się sposobem na żyka windowała się do granic, których ani Micha- cie. Pochodzi z biednej rodziny, która utrzymael Edwards, ani Julian Ward nigdy nie przekroczyli. ła się tylko i wyłącznie dzięki poświęceniu mamy. Chęć odejścia Sadio Mané oraz decyzja o sprzedaży „Kilka razy chodziłem spać głodny. Jednak osobą, Takumiego Minamino spowodowała, iż w skarbcu Fen- która prawie zawsze chodziła, spać głodna była moja way Sports Group znajdzie się kilka milionów więcej, któ- mama. Zawsze w pierwszej kolejności dbała o mnie re w dużej części pokryją koszta związane z transferem oraz mojego brata. Nigdy nie zapomnę skąd pochodzę zawodnika urodzonego w Artigas. i co zrobiła dla nas mama. WiedziaTo przełożenie modelu, który załem, że muszę ciężko pracować dla stosowano przy transferach Virrodziców, którzy robili dla nas wszystko, co mogli. Trenowałem, chociaż nie gila Van Dijka oraz Alissona Becmiałem nawet butów do gry w piłkę”. kera. Sprzedaż Coutinho nakręWielki wpływ na karierę Darwiciło karuzelę transferową, która okazała się dla nas przełomowa na miał jego pierwszy trener, któw kwestii walki o najwyższe cele. W niedawnym wywiadzie rego mimo dużej różnicy wieku, Przegrany finał Ligi Mistrzów prawuważał za prawdziwego przyjaciela. Luis Suárez przyznał, dopodobnie stał się bodźcem, któ„Bramki dedykuję swojemu że polecał Darwina ry jasno powiedział Kloppowi, iż w przyjacielowi, który jest w niebie. jego zespole brakuje piłkarza, któUczył mnie grać w piłkę od szóBarcelonie, Ci jednak rego naturalnym środowiskiem stego roku życia. Dał pracę monie zdecydowali się jest pole karne. Ilość niewykorzyjej mamie i zawsze dbał o nastanych sytuacji sprawiła, że mimo na przeprowadzenie tego szą rodzinę. Gdy strzelam, unobycia zespołem lepszym, przegraliszę ręce do nieba i mówię mu, transferu. śmy z Los Blancos, których gra może zawsze będzie w moim sercu”. mentami przypominała taktykę W wieku 14 lat został zaproszoIch szkoda, nasz zysk stosowaną przez Atlético Madryt. ny do akademii Peñarol. Był przeWiele lat udawało maskować się rażony. Wysiadł na przystanku aubrak klasycznej “9” dzięki fantatobusowym Tres Cruces, gdzie czestycznej formie Momo Salaha oraz kała na niego legenda urugwajprzebłyskom Sadio Mané. Wydawaskiego futbolu - José Perdomo. ło się, że transfer Diogo Joty otworzył nowe możli„Potwornie się bałem. Nigdy wcześniej nie byłem w wości w ofensywie. Natury jednak nie da się oszu- dużym mieście. Pojechałem do ośrodka treningowego. kać. Portugalczyk ma inklinacje do gry na skrzy- Zamieszkałem obok w wiosce dla młodych piłkarzy. Nie dle bądź jako cofnięty napastnik. Ani kilogramów, wiedziałem, co się dzieje. Czułem się, jakbym był chory. ani siły, ani centymetrów nie da się zbudować lub Nie chciałem tam zostać, chciałem wracać do domu”. dodać, gdy jest taka potrzeba. Jeśli chodzi o RoTrenerzy Peñarolu widzieli, jak mocno chłopak tęskni berto Firmino, to chyba nawet jego najwięksi fani za domem. Pozwolili mu wrócić do Artigas w momenprzestali się oszukiwać, że Brazylijczyk jest jesz- cie, gdy Darwin obiecał im, że powróci do klubu za rok.
J
32• Magazyn Polish Reds • www.facebook.com/PolishReds
Po porażce z Liverpoolem ekipa Evertonu zamaledowała się jako trzeci spadkowicz. Czy podopieczni Franka Lamparda dadzą radę odwrócić złą passę i pozostać w Premier League? fot.: royalbluemersey.sbnation.com
Rok w domu pozwolił mu dorosnąć, poukładać myśli, zmienić nastawienie. Wrócił do Montevideo w wieku 15 lat. Był zupełnie innym człowiekiem. Núñez prezentował się na tyle dobrze, że w wieku 16 lat podpisał swój pierwszy profesjonalny kontrakt. Carboneros wiedzieli, że mają w swo im zespole prawdziwą perłę. Darwin strze lał bramkę za bramką. Wyprzedzał swoich rówieśników pod względem jakości o lata świetlne. Niestety chwilę później zerwał więzadła krzyżowe w kolanie. Przez pół roku nie pojawił się na boisku. Jego rekonwalescencja trwała ponad 12 miesięcy. Były to jednak przejściowe problemy. Gdy wrócił na boisko, trener Fernando Curutcheta powiedział młodemu napastnikowi, że da mu szansę debiutu w pier wszym zespole. W trakcie pierwszego profesjonalnego starcia z River Plate Montevideo pojawił się na boisku w 63 minucie, zmieniając naszego byłego zawodnika - Maxiego Rodrígueza. To nie może być przypadek, prawda? Już w trakcie swojego debiutanckiego sezonu walnie przyczynił się do zdobycia mistrzostwa Urugwaju. W 2019 roku przeniósł się do Almerii, która zapłaciła za napastnika aż 13 milionów euro, które do dziś pozostają oczywiście rekordem klubu z Hiszpanii. Núñez reprezentował barwy Indálicos zaledwie rok. Jego kapitalna forma strzelecka, zaowocowała transferem do Benfiki, która zapłaciła za jego kartę 24 miliony, zapewniając przy tym 20% przyszłej kwoty zarobionej przez klub z Lizbony. W niedawnym wywiadzie Luis Suárez przyznał, że polecał Darwina Barcelonie, Ci jednak nie zdecydowali się na przeprowadzenie tego transferu. Ich szkoda, nasz zysk. Urugwajczyk szybko zadomowił się w barwach As Águias. W 85 spotkaniach strzelił 46 bramek oraz zanotował 16 asyst. Sezon 2021/2022 można określić jako eksplozję formy piłkarza urodzonego w Artigas. 26 goli w 28 spotkaniach portugalskiej ligi, 6 trafień w Lidze Mistrzów: dwa w starciu z Barceloną, jeden z Bayernem, jeden z Ajaxem i dwa w starciu z The Reds. cd. na s. 34 33• Magazyn Polish Reds • www.facebook.com/PolishReds
Po meczach Benfiki z Liverpoolem Jürgen Klopp zakochał się w byłym piłkarzu Almerii. „Co za niesamowity napastnik. Kolejny taki piłkarz z Urugwaju. Nie wiem jak gra razem z Cavanim i Suárezem, ale to niesamowite wyzwanie, by połączyć ich razem na boisku. Jego pojedynki z Konaté były świetne. Czeka go wielka kariera, jeśli zdrowie mu dopisze. Jest silny, szybki i niesamowicie spokojny, gdy kończy akcję”. Klopp to typ trenera, który chce albo wszystko, albo nic. Na jego liście życzeń nie ma pozycji numer dwa. Liczy się tylko pierwszy wybór. Tak było z Van Dijkiem, Alissonem, Thiago, czy Luisem Díazem. Klub ma świadomość, że niemiecki szkoleniowiec praktycznie zawsze wybiera zawodnika, który sprawdzi się na Anfield. Gdy Jürgen się uprze, cena praktycznie nie gra roli. Darwin Núñez, Luis Díaz oraz Fabio Carvalho stają się wizytówkami Juliana Warda, który szybko chce sprawić, byśmy przestali tęsknić za Michaelem Edwardsem. Jestem podekscytowany. Pierwszy raz od dawna weszliśmy do gabinetu Benfiki jak po swoje. Sprawiliśmy, że dla Darwina nie liczyły się oferty Manchesteru United, czy PSG, czy Newcastle. Wspólna historia urugwajskiego napastnika i The Reds będzie piękna.
Darwin Nunez w Benfice (21/22)
Liczba rozegranych spotkań
41
Bramki/Asysty
34/4
Żółte kartki
8
Minuty na boisku
2821 Kontuzje – ilość opuszczonych meczy
1
34• Magazyn Polish Reds • www.facebook.com/PolishReds
fot.: facebook.com/liverpoolfc
35• Magazyn Polish Reds • www.facebook.com/PolishReds
Głos redakcji
NAJ NAJ NAJ se
36• Magazyn Polish Reds • www.facebook.com/PolishReds
ezonu 21/22
37• Magazyn Polish Reds • www.facebook.com/PolishReds
N
MIKOŁAJ SARNOWSKI
ajlepszy piłkarz: Jeszcze w z Nas spodziewała się, że Francuz będzie grudniu te pytanie nie mianaprawdę solidnym stoperem, lecz chołoby najmniejszego sendzi tutaj o względy zdrowotne. Po ogłosu, bowiem Mo Salah niszszeniu tego transferu było mnóstwo obaw czył absoo to, czy Ibou nie okaże lutnie każsię drugim Matipem, w dą konkurencję. Niestety kwestii częstotliwości odod stycznia na jego grę wiedzin gabinetów lekarnie dało się patrzeć, co skich, lecz *odpukać* wielokrotnie powtarzajego zdrowie prezentułem. Holistycznie moim je się równie dobrze, co Wspaniałych momentów on sam na murawie. Oby numerem jeden w trakdla kibiców Liverpoolu było tak zostało jak najdłużej! cie tej kampanii jest Alisson. Brazylijski golkiper mnóstwo. Dwa wygrane znów wspiął się na wyNajwiększe rozczarowanie: finały, super mecze w Lidze żyny i wielokrotnie raZdecydowanie więcej tował zespół w beznaMistrzów czy wygrana z City oczekiwałem od Curtisa dziejnych sytuacjach. Jonesa. Młody Anglik zaw FA Cup, ale myślę, że nic nie trzymał się w rozwoju i to Jego odbudowa po kiepskim ubiegłym seprzebija rozbicia United 5-0 widać aż za bardzo. Miał zonie jest tak imponubyć lekarstwem na bona Old Trafford jąca, jak jego interwenlączki w środkowej częcje w sytuacjach 1vs1. ści boiska, bo nasi pomocnicy nie są zbyt skorzy do uderzeń z Najgorszy piłkarz: Hmm z tym punktem dystansu. W rozegranych 27 spotkaniach miałem dość spory problem, ale pastrzelił tylko jednego gola i zanotował 4 dło koniec końców na Alexa Oxladeasysty. O jego niezbyt wysokiej dyspo'a-Chamberlaina. Jego czas na Anzycji świadczył też fakt, iż na początku field już dawno minął i powinien sezonu tym, kim miał być własię z klubem pożegnać, póki śnie Jones, czyli powiewem jest jeszcze trochę wart. Geofensywnej gry w środku neralnie w tym punkcie ciężpola, był Harvey Elliott. ko było wskazać kogokolwiek, bo nie było jedneUlubiony moment/mecz: go wyraźnego Wspaniałych momenantybohatera, tów dla kibiców Liverjak np. Adrián poolu było mnóstwo. dwa sezony temu, gdy każdy Dwa wygrane finały, jego mecz zwiastował kłoposuper mecze w Lity (Atletico, Aston Villa, Sod z e Mistrzów czy wygrana uthampton). OX po prostu z City w FA Cup, ale myślę, że to nie jest już ten poziom, nic nie przebija rozbicia United nad czym ubolewam, 5-0 na Old Trafford. Ten mecz był bo do momentu kontupełen ikonicznych momentów z zji w sezonie 17/18 był tłumem opuszczającym stadion kozakiem w środku pola. przed końcem meczu. Fantastyczny pokaz siły Liverpoolczyków Największe zaskoczenie: Ibrahima na tle bezradnych Czerwonych Konate. Może nie stricte piłkarDiabłów, czyli wymarzony scenasko, bo myślę, że większość riusz dla sympatyków The Reds.
zastępca redaktora naczelnego msarnowski@polishreds.pl
38• Magazyn Polish Reds • www.facebook.com/PolishReds
N
IGOR BORKOWSKI
ajlepszy zawodnik - Mohamed Salah. Nie mogłem mu tego wyróżnienia odebrać. Największy wkład w nasze wyniki, król strzelców, po prostu najlepszy! Średnio na mecz dopisywał 1.17 punktów w klasyfikacji kanadyjskiej, gdy np. Sadio Mané zdobywał takowych jedynie 0.57. Najgorszy zawodnik - Naby Keita. Tutaj zastanawiałem się dużo dłużej, ale kogoś wybrać trzeba było. Parafrazując hasło kibiców LFC, świat wciąż niedowiedział się, jak dobrym piłkarzem jest Naby. Kilkukrotnie pokazywał, że drzemie w nim pewien potencjał, ale nieregularność i podatność na kontuzje nie pozwoliły mu go zaprezentować. Największe zaskoczenie - Thiago Alcantara. Gdy zaczynałem się obawiać, że Thiago w Liverpoolu nie zdoła wejść na najwyższy poziom, Hiszpan zaliczył parę naprawdę świetnych występów. Kilka urazów sprawiło, że nie wykręcił niesamowitych liczb, ale pozytywnie mnie w tym sezonie zaskoczył i skoro wychodził w pierwszym składzie na finał Ligi Mistrzów, to znaczy, że w kolejnym roku będzie miał więcej okazji, by podbić Premier League i nie tylko.
redaktor naczelny iborkowski@polishreds.pl
Największe rozczarowanie - Roberto Firmino. W sezonie 20/21 pełnił pierwszoplanową rolę, zaliczając łącznie 48 występów (9 goli i 9 asyst). W ubiegłej edycji zaliczył aż o połowę mniej minut, przegrywając rywalizację z Jotą i Diazem. Rozczarowały mnie pogłoski o jego mniejszym zaangażowaniu w treningi i choć wciąż zdobył kilka bramek (aż 5 w Lidze Mistrzów), to nie dawał zespołowi tyle co dawniej. Ulubiony (dwu)mecz - Liverpool 9:0 Manchester United. Niepowtarzalna historia i przepiękne emocje. Grupa Warszawa Reds zadbała o fantastyczną atmosferę, a dość spora reprezentacja Polish Reds wspólnie świętowała kolejne bramki przeciwko Manchesterowi.
39• Magazyn Polish Reds • www.facebook.com/PolishReds
N
DAMIAN ŚWIĘCICKI
ajlepszy zawodnik: Trent Alexander - Arnold. Po słabszej kampanii w swoim wykonaniu wrócił z przytupem. Genialny w ofensywie, coraz lepszy w defensywie. Grając praktycznie bez chwili wytchnienia, nie schodził poniżej swojego fantastycznego poziomu. To typ zawodnika, na którego Jürgen Klopp może liczyć o każdej porze dnia i nocy, bez względu na to, kto będzie naszym przeciwnikiem. Najgorszy zawodnik: Roberto Firmino. Czy ktoś z nas łudzi się jeszcze, że Brazylijczyk w jakikolwiek sposób będzie mieć wpływ na grę ofensywną zespołu z Anfield? Ostatni rok jego kontraktu z tygodniówką na poziomie 180 000 funtów. Kwestia przedłużenia? Tylko, jeśli zgodzi się na znaczną obniżkę pensji oraz rolę rezerwowego. Kwintesencją Firmino z ostatnich tygodni była sytuacja w finale z Realem, gdy radośnie wiązał sobie buty, w ostatnich minutach meczu, gdy walczyliśmy o wyrównanie. Największe zaskoczenie: Takumi Minamino. Carabao Cup ma twarz Japończyka.
autor tekstów dswiecicki@polishreds.pl
40• Magazyn Polish Reds • www.facebook.com/PolishReds
Uwielbiam piłkarzy, którzy znają swoje miejsce w szeregu. Nie obrażają się, na treningach dają z siebie wszystko, by następnie wykorzystać w stu procentach minuty spędzone na boisku. Taki jest były zawodnik RB Salzburg. Jego czas na Anfield prawdopodobnie dobiega końca. Będziemy go dobrze wspominać. Największe rozczarowanie: Curtis Jones. Zakochaliśmy się w nim bez pamięci. Byliśmy przekonani, że na Anfield pojawił się nowy, genialny Scouser. Wydarzyło się jednak coś, co sprawiło, że jego rozwój kompletnie się zatrzymał. Stracił zaufanie Kloppa, który zaledwie kilka razy dał mu szansę gry od pierwszej minuty. Na boisku był zawsze spóźniony, szukał najprostszych rozwiązań. Nie takiego Jonesa oczekiwaliśmy. Ulubiony mecz: Manchester United - Liverpool 0:5. Pogrom, deklasacja, zabawa. Określeń na to spotkanie wymyślimy jeszcze milion. Głupota Pogby, frustracja Cristiano, strach w oczach Maguire’a, wylew Paula Scholesa w studiu pomeczowym. Kwintesencja ośmieszenia największego rywala na jego stadionie.
N
M
oim zdaniem najlepszym zawodnikiem w tym sezonie był Alisson Becker. Brazylijski bramkarz w był praktycznie nie do pokonania. Tyle wyjętych strzałów, tyle obronionych ,,setek’’ .Zwycięzca złotej rękawicy Premier League, jak dla mnie był bezsprzecznie najlepszy w drużynie The Reds.
MIŁOSZ WÓJCIK
BARTEK GÓRA
ajlepszy zawodnik? Do stycznia byłby to bezapelacyjnie Salah. Mogę być nieobiektywny i przewartościować znaczenie końcówki sezonu, ale moim wyborem będzie Thiago. Według mnie w ostatnich 3 miesiącach wzniósł się na poziom co najmniej TOP 5 na świecie.
Najgorszy zawodnik? Tutaj postawię chyba na Oxa. Był kompletnie bezproduktywny w moim odczuciu i zabierał miejsce min. Eliottowi, któremu bardzo kibicuję.
Jeśli chodzi o najgorszego zawodnika to moim zdaniem jest to Naby Keïta. Tylko 4 bramki w tym sezonie. Gdy dużo razy wchodził za innego pomocnika, to grał mocno przeciętnie, nie zrobił na mnie większego wrażenia.
Największe zaskoczenie? Kelleher. Kiedyś denerwowałem się, że pod nieobecność Adriana na jakiś mecz pucharowy Klopp wybrał właśnie Irlandczyka zamiast Grabarę. Dziś doceniam tę decyzję. Caoimhin wyrósł w tej kampanii na jedną z lepszych „dwójek” na świecie.
autor tekstów bgora@polishreds.pl
Największe rozczarowanie? Curtis Jones. Kiedyś bardzo obiecujący młodzian, aktualnie jego kariera wyhamowała i na razie nie zapowiada się na to, żeby Anglik miał wyjść z tej stagnacji. Szkoda. Ulubiony moment sezonu to zdecydowanie wygranie Carabao Cup przez The Reds. Oglądałem ten mecz w pubie, a w momencie, w którym sędzia zakończył dogrywkę, przed telewizorem stanął jakiś Anglik, wyciągnął oprawione w ramkę zdjęcie Kellehera, a następnie każdy z jego 7 kolegów podchodził i całował to dzieło sztuki.
autor tekstów mwojcik@polishreds.pl
W tym sezonie największym zaskoczeniem był Luis Díaz. Mimo że gra w Liverpoolu od 30 stycznia, widać, że to będzie wspaniały zawodnik. Perfekcyjne dryblingi, zaangażowanie. Zależy mu na drużynie i na nieustannym wygrywaniu. Czas na największe rozczarowanie: Joël Matip, świetny obrońca, lecz w tym sezonie brakowało mu ‚tego czegoś’, więcej błędów, rozkojarzenie na boisku. Myślę, że Joël w następnym sezonie powinien się bardziej przyłożyć. Najlepszy moment/mecz? Był dla mnie gol Trenta Alexandra-Arnolda z rzutu wolnego w meczu z West Hamem 7 listopada oraz trafienie Thiago z FC.Porto w Lidze Mistrzów 24 listopada. Świetne bramki, które mógłbym oglądać bez końca!
41• Magazyn Polish Reds • www.facebook.com/PolishReds
N
ajlepszy zawodnik: – Pomimo kiepskiej formy po AFCON wciąż stawiam na Mo Salaha, którego liczby kolejny sezon z rzędu są fenomenalne
KACPER KOSTERNA
Najgorszy zawodnik – Alex Oxlade Chamberlain. Mimo ogromnej sympatii do Anglika, to praktycznie każde jego wejście na murawę nic nie wnosiło. Największe zaskoczenie – Ibrahima Konate. Pewne było to, że ten chłopak ma bardzo duży talent, jednak wielu młodych piłkarzy przechodząc do dużych klubów ginie. Tak jednak nie stało się z Francuzem. Pokazał, że ma wszystko, żeby zostać jednym
autor tekstów kkosterna@polishreds.pl
42• Magazyn Polish Reds • www.facebook.com/PolishReds
z najlepszych stoperów na świecie. Mimo ciężkiego początku sezonu, wygryzł on Joëla Matipa ze składu, mimo że Kameruńczyk również był w świetnej formie. Największe rozczarowanie – Curtis Jones. Nie ukrywam tego, że pokładałem w nim bardzo dużą nadzieję i myślałem, że odegra w tym sezonie ważniejszą rolę. Tak się niestety nie stało, a ja osobiście nie zaobserwowałem w jego grze zbyt dużego postępu względem poprzedniego sezonu. Ulubiony moment/mecz – Zdecydowanie wygrana na Old Trafford 5:0. Wynik, którego kompletnie się nie spodziewałem, jednak przyniósł mi on ogromną euforię.
Sadio Mané w Liverpoolu 269 meczów 120 goli 48 asyst
1 złoty but 1 Premier League 1 Champions League 1 Puchar Anglii 1 Puchar Ligi Angielskiej 1 Super Puchar UEFA 1 Klubowe Mistrzostwo Świata
Zdjęcie numeru 22.05.2022 r. 24 minuta spotkania z Wolverhampton. Nie byłoby w tym nic nadzwyczajnego, gdyby nie to, że właśnie w tej minucie Sadio Mané strzelił ostatniego gola dla Liverpoolu. fot.: thenationalnews.com
44• Magazyn Polish Reds • www.facebook.com/PolishReds
45• Magazyn Polish Reds • www.facebook.com/PolishReds
46• Magazyn Polish Reds • www.facebook.com/PolishReds