l Blisko spraw Czytelników l Bez owijania w bawełnę l www.poludnie.com.pl l www.facebook.com/Poludnie.Gazeta l G A Z E T A
W A R S Z A W I A K Ó W ISSN 2082-6516
www.poludnie.com.pl
www.facebook.com/Poludnie.Gazeta
Rok VI nr 20 (95)
l
21 GRUDNIA 2015
https://twitter.com/PoludnieGazeta
l
Bezpłatnie
W numerze: Taki mały Czy ratusz zachowa Skrę - str. 2 Artyści o wigilii - str. 4, 6 Antoni Kopff - str. 8 Jakość życia pod lupą GUS - str. 8 Białe noce z Anną German - str. 9 Piesi vs. rowerzyści - str. 11
Grudzień choinka osioł zaszczycony wół zarozumiały tylko Bóg się nie wstydzi że jest taki mały Jan Twardowski
Moje wigilie
Na sygnał niewielkiego Komitetu Obrony Demokracji w demonstracji 12 grudnia udział wzięło 50 tys. osób. W niedzielę następnego dnia przybyło tyleż samo manifestantów zwołanych przez PiS. Zaś Krucjata Różańcowa przeszła z kościoła św. Kazimierza przy ul. Chełmskiej pod siedzibę „Gazety Wyborczej”, by modlić się o nawrócenie dziennikarzy. Nie czujemy się kompetentni do rozstrzygania sporów prawnych wokół Trybunału Konstytucyjnego. Nie chcemy oceniać politycznych manifestacji. Państwo polskie jest współwłasnością wszystkich jego obywateli. Mieszkamy na
jego obszarze. Nie podoba się nam sposób walki dwóch politycznych plemion. Polacy, by współżyć, by cieszyć się swoją Ojczyzną, muszą nauczyć się dyskutować, zawierać kompromisy, szanować poglądy i oczekiwania zarówno większości jak i mniejszości. Można się różnić, zachowując szacunek. Zachowujmy się przyzwoicie. Dążmy do takiej treści ustaw, które nie rodzą konfliktów interpretacyjnych. Andrzej Rogiński, Bogdan Żmijewski
Grażyna Barszczewska To dla mnie zawsze bardzo rodzinne i ważne święta. Spędzane w domu, z najbliższymi. Choć raz, dawno temu, zdarzyło mi się spędzić je bez nich, na statku, płynąc na zagraniczny występ z przedstawieniem „Dwoje na huśtawce”, gdzie tym drugim na huśtawce był Roman Wilhelmi. Łączyliśmy się co prawda z naszymi bliskimi przez radio dzięki uprzejmości wspaniałego kapitana, ale… Pomimo odświętnej atmosfery na statku i wielu, wielu atrakcji czegoś bardzo brakowało… Karolina Borkowska Święta są dla mnie z pewnością czasem wyjątkowym. Okresem, w którym można się poczuć zwolnionym od codzienności, znaleźć chwilę czasu na pomyślenie, podsumowanie niektórych spraw. A także poczynienie pewnych postanowień, ale innych od tych noworocznych, takich bardziej intymnych, wewnętrznych, związanych ze sferą ducha. Od kiedy jest na świecie mój syn, całe Boże Narodzenie kręci się tak naprawdę wokół niego, choć ma on dopiero roczek. Niektórzy członkowie rodziny mają już nawet ochotę naprawdę przebierać się za
św. Mikołaja! Gdy patrzę wstecz na święta z mojego dzieciństwa, to widzę, że najmilej wspominam te, które wraz z rodzicami spędzałam w górach. Był to czas najmocniejszego odczuwania świątecznej atmosfery, a także czas zabaw w śniegu sięgającym niekiedy po kolana. Zdarzyło mi się także spędzić święta pracowicie, dokończenie na stronie 4 Wszystkie osoby mające trudności ze słyszeniem zapraszamy na
BEZPŁATNE BADANIA SŁUCHU w gabinecie firmy SŁUCHMED Bemowo, ul. Kartezjusza 2 tel. 22 392 75 09 Ochota, ul. Szczęśliwicka 36 tel. 22 392 75 39 ul. Banacha 1a, blok F I piętro, gab. 269 Wola, ul. Księcia Janusza 23 tel. 22 392 75 38 Ursus, ul. Kolorowa 19, lok. 146 tel. 22 245 59 74 Wizyty domowe tel. 22 392 76 19
W imieniu Rady i Zarządu Dzielnicy Ursus m.st. Warszawy składamy wszystkim Mieszkańcom życzenia
Najpiękniejszych Świąt Bożego Narodzenia, wypełnionych zapachem świątecznych wypieków, nutą wspólnie śpiewanej kolędy, ciepłem kochających serc, bliskością, pokojem i radością. Przewodniczący Rady Dzielnicy Ursus m.st. Warszawy
Burmistrz Dzielnicy Ursus m.st. Warszawy
Henryk Linowski
Urszula Kierzkowska
Niech magia nocy betlejemskiej i świąteczne refleksje staną się inspiracją do trafnych decyzji teraz i w nadchodzącym 2016 roku.
2
POŁUDNIE - Bemowo, Ochota, Ursus, Włochy, Wola
Zadania nałożone na Biuro Architektury przekraczają jego możliwości
Inicjatywa Mieszkańców Warszawy
Kongres
Za mało etatów Bogdan Żmijewski
Wielu, choć nie ja, krytykują Panią Prezydent za to, że w Warszawie jest za mało miejscowych planów zagospodarowania przestrzennego. Ta krytyka niesłusznie skupia się na dyrektorze Biura Architektury i Planowania Przestrzennego - Marku Mikosie, który prowadzi procedury sporządzania tych planów. Aby coś zrobić trzeba mieć stosowne środki zarówno finansowe, jak i siły ludzkie, a tych szczególnie drastycznie brakuje. Trzeba bowiem wiedzieć, że w Warszawie jest obecnie procedowanych 209 nowych planów i co chwila dochodzą kolejne. Popularne stały się szczególnie mikroplany, dla których procedury zajmują tyle samo czasu, jak dla dużego planu, a niewiele z tego wynika. Rada Warszawy będzie musiała w najbliższym czasie podjąć kolejnych ok. 120 uchwał o zmianach planów w związku z wejściem w życie nowych przepisów i map o terenach zalewowych. To będzie bardzo dużo roboty, choć niewiele z niej wynika. Rada miasta na ich sporządzenie ma tylko ok. 2,5 roku. W tym czasie winna zmienić też Studium. Kim to zrobi, nie wiadomo. Ponadto jest szereg planów, które trzeba poprawić, bo albo w części zostały uchylone z uwagi na niezgodność z prawem i są dysfunkcjonalne, albo grozi im uchy-
lenie. Szereg planów nie trzyma też standardów obecnej ustawy o planowaniu i zagospodarowaniu przestrzennym i innych przepisów i trzeba je znowelizować. Moim zdaniem Wydział Planowania Przestrzennego nie jest w stanie tym zadaniom podołać. Brak etatów i sprzętu oraz pomieszczeń. Nawet przyznanie środków na podwykonawców zewnętrznych tu niewiele pomoże, bo ktoś te prace musi zamówić (przetargi), rozliczyć i skontrolować wykonanie. Zwłaszcza brakuje prawników, którzy by plany sprawdzali. To musi skutkować skalą błędów prawnych w planach. Na urbanistów nie ma co liczyć. Oni są odporni na wiedzę prawną. Wykazują to składane i przyjmowane przez Prezydenta uwagi do planów, a szczególnie uchylenia planów przez sądy lub przez Wojewodę. Jest ich coraz więcej. Nie ma bowiem komu planów sprawdzać lub trwa to bardzo długo. Sam złożyłem parę tysięcy uwag do planów i znakomitą większość przyjęto, ale te plany nadal zawierają błędy. Zadziwia, że na tę sytuację nie reaguje Rada Warszawy, w tym Komisja Ładu Przestrzennego, a w szczególności Prezydent Warszawy poprzez stosowne decyzje organizacyjne i budżetowe.
Na kongresie stowarzyszenia „Inicjatywa Mieszkańców Warszawy” (IMW), który odbył się 5 grudnia w stolicy, poruszono wiele ważnych dla naszego miasta tematów. O relacjach między władzami centralnymi Warszawy a dzielnicami mówił radny Piotr Basiński, prezes IMW i przewodniczący Klubu Radnych Niezależnych w Dzielnicy Białołęka, o dobrych praktykach sektora
W siedzibie władz stolicy, przy placu Bankowym, odbyło się spotkanie, w którym uczestniczyli: Krzysztof Kaliszewski - prezes RKS Skra Warszawa oraz Jarosław Jóźwiak - zastępca prezydenta m.st. Warszawy, odpowiedzialny m.in. za sport, Janusz Samel - dyrektor Biura Sportu i Rekreacji i Marcin Bajko - dyrektor Biura Gospodarki Nieruchomościami. Głównym przesłaniem spotkania jest deklaracja werbalna, którą wyraził Jarosław Jóźwiak: RKS Skra Warszawa nadal powinna funkcjonować u zbiegu ul. Wawelskiej i Żwirki i Wigury! Pan Prezydent mówił również o oddłużeniu klubu (w praktyce ma to być ratalna spłata zadłużenia w stosunku do miasta), co umożliwi Skrze wystąpienie do Miasta o grunty na zadania publiczne.
składamy wszystkim mieszkańcom Ochoty najserdeczniejsze życzenia szczęśliwych, pogodnych i ciepłych Świąt
Bożego Narodzenia oraz pomyślnego
Nowego 2016 Roku
Przewodniczący Rady Dzielnicy Ochota
prywatnego, które należałoby zastosować w samorządzie – radna Aneta Skubida, prezes wolskiego stowarzyszenia „Wola Zmian”, o stanie warszawskiej oświaty przed kolejnymi reformami – Wojciech Matyjasiak, zastępca burmistrza Ursynowa, członek Zarządu „Inicjatywy Mieszkańców Ursynowa”, o gospodarce odpadami komunalnymi w stolicy – Krzysztof Kawczyński z Kra-
jowej Izby Gospodarczej, przewodniczący Komitetu Ochrony Środowiska, o wyzwaniach warszawskiej polityki lokalowej –Michał Sas, przewodniczący Rady Dzielnicy Śródmieście z komitetu „Mieszkańcy Śródmieścia”, o kształceniu młodego pokolenia Warszawiaków – Dariusz Kacprzak, zastępca burmistrza Pragi Północ z „Praskiej Wspólnoty Samorządowej”, o efektach
prywatyzacji SPEC-u – Krzysztof Chmieliński z Klubu Jagiellońskiego (Ośrodek Studiów o Mieście), o funkcjonowaniu w praktyce prawa lokatorskiego – radna Adriana Jara z „Praskiej Wspólnoty Samorządowej”, przewodnicząca Komisji Mieszkaniowej na Pradze Północ, o warszawskiej reprywatyzacji – Mateusz Siepielski, dokończenie na stronie 6
Czy ratusz zachowa Skrę?
W imieniu Rady i Zarządu Dzielnicy Ochota
Witold Dzięciołowski
www.poludnie.com.pl
Katarzyna Łęgiewicz
Burmistrz Dzielnicy Ochota
Z kolei Marcin Bajko zaproponował dzierżawę terenu przy ul. Wawelskiej na 3 lata na dogodnych warunkach, uwzględniających potrzeby i zadłużenie klubu. Jak będzie zobaczymy. Warto odnotować dobrą wolę, jaką wykazali przedstawiciele m.st. Warszawy, by RKS Skra mogła działać na „starym” terenie. Niestety musi martwić pomysł dzierżawy na 3 lata. Taka regulacja uniemożliwia wszelkie działania inwestycyjne odnośnie rewitalizacji obiektów Skry, co za tym idzie – warunki do treningu nie polepszą się, czyli będą tragiczne. Stadion wkrótce więc obróci się w zabytkową ruinę, a Państwowa Inspekcja Budownictwa w końcu zamknie obiekt! Szanujemy dobrą wolę m.st.
Warszawy i propozycję spłaty zadłużenia Klubu na raty, pytamy tylko: dlaczego tak późno? Pytamy również, kiedy Miasto zwróci Klubowi pieniądze za niesłusznie pobrane opłaty za użytkowanie wieczyste? Gdyby były prawidłowe, to nie byłoby zadłużenia Klubu i byłyby pieniądze na remonty stadionu. Pytamy, czy i jak duże będą granty na działalność publiczną w zakresie sportu młodzieży, które by choć w części pokryły koszty bieżących potrzeb, związanych z funkcjonowaniem klubu? Pytamy też, kiedy RKS Skra Warszawa otrzyma od Miasta zwrot pieniędzy za wartość naniesień, bo sąd odebrał grunt, ale naniesienia nadal są własnością Klubu. RKS Skra Warszawa pamięta
o spłacaniu należności i bieżącej działalności, o utrzymywaniu terenu i remontach, o niegenerowaniu dalszych długów. RKS Skra Warszawa wciąż jest w stanie niepewności i wątpliwości. Priorytetem jest budżet Klubu. W najbliższych dniach klub musi określić swoje potrzeby na „ocalenie”, które muszą być oparte na twardych warunkach ekonomicznych. Krzysztof Kaliszewski
Od redakcji: Jedno jest pewne - z dużym zainteresowaniem i przenikliwością będziemy obserwować, jak deklaracje i słowa przedstawicieli m.st. Warszawy będą zamieniać się w czyn. Jeżeli się uda – RKS Skra Warszawa przetrwa. Jeżeli nie – … zniknie ze sportowej mapy stolicy.
POŁUDNIE - Bemowo, Ochota, Ursus, Włochy, Wola
3
4
POŁUDNIE - Bemowo, Ochota, Ursus, Włochy, Wola
www.poludnie.com.pl
Moje wigilie dokończenie ze strony 1 choć częściej zawodowe, aktorskie zajęcia miałam w sylwestra. Tym niemniej było i tak, że jako początkująca studentka organizowałam w Wigilię akcję sprzedaży opłatków – patronował temu, o ile dobrze pamiętam, Caritas – i musiałam koordynować ponad pięćdziesiąt przebranych za aniołki dziewcząt rozmieszczonych po trzech centrach handlowych. Tamten dzień zapadł mi w pamięć dlatego, że byłam po nim tak zmęczona, iż gdy w końcu usiadłam do stołu, to ten jeden jedyny raz przysnęłam przy wigilijnym stole. Andrzej Grabarczyk Zarówno ja, jak i wszyscy moi najbliżsi, staramy się co roku spędzać święta Bożego Narodzenia w klimacie bardzo rodzinnym, przepełnionym ciepłem i optymizmem. Tak, żeby atmosfera świąt nastrajała nas pozytywnie na cały rok, aż do następnej Wigilii. Ale są pewne święta Bożego Narodzenia, które będę pamiętał do końca życia. A mianowicie te, kiedy to w przeddzień Wigilii zmarła moja mama. Wychodzę z założenia, że już na zawsze będą to moje najczarniejsze święta, że już nic gorszego w te dni zdarzyć mi się nie może. Mama była osobą bardzo kochającą ludzi.
Uśmiechniętą, roześmianą, chłonącą świat i życie. I dlatego każde następne święta od czasu jej odejścia są już także uśmiechnięte i radosne, bo wszyscy dobrze wiemy, że Ona by tego chciała, choć oczywiście także pełne wspomnień, nostalgii i – co tu kryć – pewnego smutku. Zofia Kucówna Jako cudowne wspominam te święta Bożego Narodzenia, które zapamiętałam z czasów dzieciństwa, z czasów jeszcze przedwojennych, bo ja już jestem starą panią. Tak, właśnie starą. Nie lubię określenia „starsza”, nie lubię też tego współczesnego odmładzania się, uciekania od starości, wstydzenia się swoich lat. Tamte święta to niespodzianki, choinka, która olśniewała, dzięki której wchodziło się w naprawdę bajkowy świat, wiara w Świętego Mikołaja, która runęła, gdy zdemaskowałam mojego ukochanego dziadka. Była to dla mnie wielka tragedia, okropnie to przeżyłam i przez długi czas do dziadka, rodziców i całej rodziny miałam wielki żal, że mnie tak oszukiwali. Święta w następnych latach były różne. Te z czasów wojny bywały bardzo smutne. Potem, gdy byłam już osobą dorosłą, miałam swój własny dom i swoich własnych przyjaciół, często przychodziłam
Razem z Akademią Zdrowego Życia
na święta do rodziny. Następnie ci członkowie rodziny, do których przychodziłam, starzeli się i to ich trzeba już było zapraszać. Bardzo to lubiłam i przy okazji nauczyłam się od mojej mamy i czterech ciotek wielu kulinarnych umiejętności. A dziś, kiedy jestem już zupełnie samiutka, świąt, mówiąc szczerze, właściwie nie lubię tak, jak lubiłam je dawniej. Spędzam je u moich przyjaciół i sąsiadów przez ścianę, ale tam panują ich obyczaje, inne obrzędy i to już nie jest „moje”. To już nie jest to, ale cieszy mnie radość dzieci, w której mogę brać udział. Dzieci, które się rodzą, dorastają, biorą śluby i mają kolejne dzieci. Wtedy przypomina mi się to, co zapamiętałam z tych dawno minionych lat i mogę choć na chwilę wrócić do zaczarowanej krainy mojego dzieciństwa. Michał Lewandowski Pierwszy przypadek, kiedy całe święta Bożego Narodzenia spędziłem poza moim rodzinnym domem w Elblągu, miał miejsce przed wielu, wielu laty i wiąże się z udziałem w filmie „Nienasycenie”, który wówczas kręciłem. Była to nie tylko moja pierwsza główna rola, ale w ogóle pierwszy film, w którym grałem. W tym roku dowiem się, czym tak naprawdę dla mnie są
święta. A to dlatego że 24 grudnia ubiegłego roku po raz ostatni rozmawiałem z moją mamą, która pierwszego stycznia tego roku umarła. Ale jedno jest dla mnie więcej niż pewne – mianowicie to, że śmierć mojej mamy w tym dla wielu ludzi magicznym dniu uświadomiła mi, że tak naprawdę na co dzień przeżywam święto – bo chodzę, bo mówię, bo wieczorem gram przedstawienie, bo jestem zdrowy… To, że możemy przeżywać takie momenty, jak święta, to bardzo piękna sprawa. Także i dlatego, że dla wielu ludzi są to dni wolne od pracy, kieddy mogą celebrować wspólne chwile. Dla mnie święta to także wspomnienie dzieciństwa. Tych pięknych czasów, kiedy wierzyłem w to, w co już nie wierzę, czyli w św. Mikołaja i Pana Boga. To także czas spotkań w gronie najbliższych ludzi, do których dla mnie należy rodzina moja i mojej dziewczyny. Tu zaś czeka mnie w tym roku także wyjątkowa rzecz, ponieważ najprawdopodobniej tegoroczne Boże Narodzenie spędzę tylko ze swoją dziewczyną, bez reszty najbliższych. Jednocześnie zatem rodzinnie i nierodzinnie, bo chcielibyśmy po prostu gdzieś na te dni wyjechać. Ja już mam takie sytuacje za sobą, ale dla Madzi to będzie to pierwsza taka, więc będę ją obserwował i wspierał. Maciej Rayzacher Święta Bożego Narodzenia były dla mnie zawsze świętami bardzo rodzinnymi. Tak obchodziło się je w domu moich rodziców, tak obchodziłem je ze swoją żoną. Tak jest i dziś, gdy moje latorośle – Mateusz i Agnieszka – są już dorosłe i mają swoje dzieci. Spotykamy się albo u mnie, albo u któregoś Projekt współfinansuje m.st.Warszawa z nich, tak więc każde Boże Narodzenie to dla mnie czas spędzany z żoną, dziećmi, a od pewnego czasu także i z wnukami. Zawsze w Warszawie, bo nigdy na święta nie wyjeżdżamy. Moim niezwykłym świątecznym wspomnieniem jest Boże Narodzenie roku 1981. Tych świąt nie spędzałem bowiem z rodziną, ale w obozie internokontakt z koordynatorką: wania w Jaworzu, z Haliną Mikoakademia@trzykroki.org łajską, Bronisławem Geremkiem, tel. 669 000 069 – Andrzejem Szczypiorskim, Tadejuż od nowego roku pojawią się uszem Mazowieckim, Bronisławem nowe warsztaty i spotkania. Komorowskim, z którym podczas internowania dzieliłem pokój, czyli Program Akademia Zdrowe- – jak to nazywaliśmy – celę, i z wiego Życia jest współfinansowany loma innymi internowanymi. Święze środków m. st. Warszawy. ta zaczęły się od wigilii urządzonej
Zmieńmy nasz styl życia na lepszy! Warto zacząć od uczestnictwa w bezpłatnych warsztatach i panelach i spróbować różnych strategii, by wybrać najlepszą dla siebie.
przeorganizowanie jadłospisu (bez zakazów), dołączając do tego optymalne dla siebie porcje ruchu, a potem wybierając taki styl, który przerodzi się w pasję do nordic walking, aerobiku, tańca czy Ruchu Spontanicznego. Trenerzy Akademii to profesjonaliści, którzy prowadzą własne autorskie programy wsparcia lub rekreacji. Pokazujemy ich pracę w różnorodnych aspektach, zachęcając do wyboru własnej drogi.
Akademia Zdrowego Życia propaguje działania i programy, których motywem przewodnim jest promocja zdrowia, wynikającego z właściwego odżywiania i regularnej aktywności fizycznej. Na naszych bezpłatnych warsztatach pokazujemy osobom, które odczuwają negatywne skutki nadwagi lub otyłości, że zawsze można rozpocząć i przejść przez Zachęcamy do sprawdzania proces odchudzania do zdrowego naszych propozycji na stronie stylu życia poprzez zmianę nawy- www.trzykroki.org (zakładka ków, uporządkowanie emocji, Akademia Zdrowego Życia) lub
bardzo skromnie. Były tylko jakieś kanapeczki. Wigilię tę obchodziliśmy przy otwartych oknach, mimo iż była to zima i marzliśmy z tego powodu. Zrobiliśmy tak dlatego, że naprzeciwko bloku w którym nas osadzono, znajdował się blok, w którym mieszkali pilnujący nas ZOMO-wcy. Chcieliśmy, by widzieli oni i słyszeli, że śpiewamy kolędy, że się modlimy, że celebrujemy święta, że nie daliśmy i nie damy się zastraszyć i złamać. Gołda Tencer Bardzo lubię święta Bożego Narodzenia. Także i dlatego, że na ogół w tym samym czasie przypada żydowskie święto Chanuka. W czasach mojego dzieciństwa w naszym domu zawsze stała choinka, a obok niej paliła się świeczka chanukowa. Ten zwyczaj pozostał w moim domu do dziś. Do dziś także lubię choinkę, lubię wygląd Warszawy, gdy jest świątecznie przystrojona światełkami, a także tradycję wspólnego, rodzinnego spędzania czasu przy świątecznym stole. Przyznam też, że choć nie śpiewam kolęd, to uwielbiam ich słuchać. Tu mała anegdota – kiedyś nieżyjący już profesor Zbigniew Religa organizował koncert, gdy rozpoczynała swoją działalność jego fundacja. Zatelefonował do mnie prosząc, bym wystąpiła i zaśpiewała kolędę w jidysz. Musiałam go wyprowadzić z błędu i wytłumaczyć, że kolęd w języku jidysz po prostu nie ma. Tym niemniej propozycja profesora była bardzo miła. I jeszcze raz podkreślę – każdy grudzień to dla mnie czas dwóch świąt: Bożego Narodzenia i Chanuki. Tak było w moim życiu zawsze, tak samo jest i dziś.
Małgorzata Zajączkowska Praca w święta Bożego Narodzenia, a zwłaszcza w drugi dzień świąt, jest dla aktorów związanych na stałe z teatrami rzeczą normalną. Ja także, będąc etatową aktorką Teatru Narodowego, nieraz pracowałam 26 grudnia. Jeśli chodzi o świąteczny nastrój, wiem jedno – dopóki dziecko jest w domu, atmosfera tych dni jest zupełnie inna niż wtedy, gdy wydorośleje i spędza święta gdzieś daleko. W zeszłym roku mój syn Marcel, mieszkający na stałe w USA, przyjechał do mnie na Boże Narodzenie, ale w tym roku nie uda mu się to, odwiedzi mnie za to moja siostra, która na co dzień mieszka w Szkocji. Święta będą więc ciepłe i rodzinne, ale pewna nostalgia jednak będzie, bo wolałabym porozmawiać z synem i złożyć mu życzenia osobiście, a nie przez Skype’a. Gdy mieszkałam za oceanem, zawsze urządzałam święta w polskim klimacie i tak się składało, że wszyscy dbali, by mi nie zabrakło opłatka, w związku z czym byłam niemal zasypana opłatkami. Zawsze też był u mnie na Wigilii ktoś z rodziny, najczęściej mama i kuzynka. Moi amerykańscy przyjaciele natomiast odwiedzali mnie w święta chętnie i radośnie a zwłaszcza wtedy, gdy była ze mną mama, bo wiedzieli, że to oznacza doskonałą wyżerkę. Bardzo polubili wigilijne i świąteczne przysmaki kuchni polskiej, zwłaszcza pierogi, barszcz, śledzie i ciasta, i zawsze, gdy zbliżały się święta, pytali mnie, czy mama w tym roku też przyjeżdża. Notował Rafał Dajbor
Specjalistyczna Przychodnia Fundacji Armii Krajowej na co dzień leczy pacjentów w zakresie chorób: - układu krążenia, zawały serca, udary mózgu, zakrzepica układu żylnego, miażdżyca tętnic Wykonujemy badania EKG, Echo Serca, EKG metodą Holtera-24h, badania analityczne krwi i moczu, USG Kości, USG Dopplera (badanie służące do jak najwcześniejszego wykrywania nawet drobnych schorzeń tętnic i żył, które w konsekwencji mogą prowadzić do udaru mózgu, zawału serca czy zatorowości płucnej, badanie spirometryczne (ocena czynności płuc), badanie dermatoskopem (urządzenie do diagnostyki zmian skórnych w tym onkologicznych) Lekarze specjaliści: l kardiolog (choroby serca), l chirurg naczyniowy, l chirurg ortopeda (układ kostny), l diabetolog (cukrzyca), l dermatolog (choroby skórne), l onkolog (choroby nowotworowe), l pulmonolog (choroby układu oddechowego), l neurolog (choroby Alzheimera, Parkinsona, powikłania błędnikowe, stwardnienie rozsiane, padaczka, migrena, zaburzenia snu), l reumatolog (układ kostno-stawowy), l gastrolog (schorzenia układu pokarmowego), l dietetyk (nadwaga). Polecamy również masaże urządzeniem Aquavibron – sprawdzony w szpitalach i sanatoriach – pozwala pozbyć się wielu drobnych, ale uciążliwych dolegliwości typu: nerwobóle, reumatoidalne zapalenie stawów, stany pourazowe. W środy przyjmuje chirurg naczyniowy specjalista od skutecznego leczenia ran pochodzenia cukrzycowego (leczący przewlekłe rany, w tym stopę cukrzycową) Godziny przyjęcia od 14.00 do ostatniego pacjenta. We wtorki przyjmuje specjalista od USG kostno-stawowego, oraz mięśni (uda, ramiona, barki)
Specjalistyczna Przychodnia Lekarska nr 1 Fundacji Armii Krajowej ul. Mariańska 1 (parter-róg Pańskiej) 22-654-55-05 22-654-65-29 Pon. – pt. 8.00-18.00, sob. 8.00-13.00 Przychodnia nie współpracuje z NFZ
POŁUDNIE - Bemowo, Ochota, Ursus, Włochy, Wola
5
6
POŁUDNIE - Bemowo, Ochota, Ursus, Włochy, Wola
www.poludnie.com.pl
Świąteczne wspomnienia Anna Tomasik Witold Matulka (tenor): Bardzo często w Wigilię występowałem dla osób samotnych i ubogich, będących podopiecznymi Ośrodków Pomocy Społecznej, między innymi na Żoliborzu. Po koncercie zasiadaliśmy do świątecznie przystrojonego stołu z potrawami wigilijnymi i przy pięknie udekorowanej choince wspólnie śpiewaliśmy kolędy. To była niezwykła atmosfera. Ale zazwyczaj jeżdżę na święta do rodzinnych Głubczyc i spędzam je w gronie najbliższych: z rodzicami oraz czterema braćmi i ich rodzinami. Uwielbiam Boże Narodzenie, to jedne z najpiękniejszych dla mnie świąt, które kojarzą mi się z radością, bliskością i wspólnym kolędowaniem. Ja jestem takim śpiewającym wodzirejem tych świąt, zaś tata, który uwielbia grać na różnych instrumentach, często akompaniuje mi na harmonijce ustnej, akordeonie czy gitarze. Pod choinką zawsze znajdujemy mnóstwo prezentów od Świętego Mikołaja. Danuta Stankiewicz (piosenkarka): Święta Bożego Narodzenia kojarzą mi się z dzieciństwem i domem rodzinnym. W powietrzu unosił się wtedy zapach tradycyjnych wigilijnych potraw, które przygotowywała moja – niestety - nieżyjąca już mama. W salonie królowało zielone drzewko przyozdobione mnóstwem kolorowych świecidełek, pod którym
Święty Mikołaj zostawiał prezenty, a mnie i bratu wielką frajdę sprawiało ich rozpakowywanie. Kiedy potem miałam już swoją rodzinę i dzieci były małe, w ten wigilijny czas wraz z pojawieniem się pierwszej gwiazdki odwiedzał nas z workiem prezentów Święty Mikołaj, za którego przebierał się mój brat. Ale zdarzyło mi się kiedyś w wigilię występować z Filipem Borowskim i pamiętam, że do wieczerzy z rodziną zasiadłam wtedy prawie o północy. Serce miałam rozdarte, kiedy wróciłam do domu, a moje dzieci zamiast spać odświętnie ubrane czekały z utęsknieniem na mnie. I powiedziałam sobie wtedy, że nigdy więcej żadnych koncertów w święta. Andrzej Frajndt (piosenkarz, kompozytor, multiinstrumentalista): Koncerty w święta i poza domem to dla artysty przykra rzecz. Ale taki jest nasz zawód. Zawsze jednak starałem się tak układać sobie plan występów, by święta spędzać w domu z rodziną i dziećmi. Ale miał miejsce pewien incydent związany pośrednio z okresem świątecznym. Pamiętam, była pierwsza połowa lat 70-tych i kończyliśmy miesięczną trasę koncertową po ówczesnym Związku Radzieckim w Leningradzie. Do kraju wróciłem 23 grudnia z nietypowym prezentem w postaci… radzieckiego telewizora kolorowego
„Raduga”. W domu okazało się, że ekran odbiornika świeci tylko na niebiesko, wiec szybko pojechałem do przedstawicielstwa firmy w Polsce. Na szczęście udało się go naprawić i święta Bożego Narodzenia po raz pierwszy spędzaliśmy w towarzystwie kolorowego telewizora, który ogromną radość sprawił nie tylko nam, dorosłym, ale i dzieciakom. Święta Bożego Narodzenia kojarzą mi się jednak przede wszystkim z dzieciństwem. Rodzice zawsze starali się, bym pod choinką znalazł wymarzony prezent. Okres świąteczny to czas, kiedy tęsknimy za ciepłem, za rodziną, choinką migającą kolorowymi lampkami. Bardzo kocham swoje dzieci i mimo iż są już dorosłe i mają swoje rodziny, to przynajmniej jeden dzień tych świąt spędzamy zawsze razem. Laura Łącz (aktorka): Całe życie spędzałam święta jednakowo, czyli tak, jak to zapoczątkowała moja mama, kiedy byłam małym dzieckiem. Urodziłam się w Warszawie, na Starym Mieście, mieszkałam w pięknym miejscu pomiędzy Rynkiem Starego Miasta a Barbakanem. Dzielnica ta była wówczas zawsze pięknie świątecznie udekorowana. Moja mama, która też była aktorką, przywiązywała dużą wagę do świąt. Miała wielki gust także pod względem
wystroju domu i nakrycia stołu, dlatego w domu w święta zawsze było pięknie i uroczyście. Co roku święta były organizowane według tego samego scenariusza i z tymi samymi potrawami, więc przyzwyczaiłam się do tego. Przychodziła do nas cała rodzina. Były to święta bardzo rodzinne i typowo polskie. Teraz z synem mieszkamy w dużym domu z ogrodem na Saskiej Kępie i ja również przywiązuję duże znaczenie do dekoracji nie tylko wnętrza domu, ale i ogrodu. Tegoroczne święta będą jednak specyficzne, gdyż człon-
kowie najbliższej rodziny zaczęli powoli wymierać. W ubiegłym roku zmarła ciocia, czyli siostra mamy, z którą mieszkałam, a w tym roku w maju odeszła moja mama. I będą to pierwsze w moim życiu święta bez rodziny, które spędzę tylko z synem. Na pewno odwiedzi nas w tym czasie dziewczyna mojego syna, Tunezyjka, której pokażemy nasze polskie zwyczaje. Na ten czas świąteczny ja patrzę zawsze oczami dziecka i dlatego są one dla mnie takie magiczne i ważne. W domu, w salonie na pewno będzie wysoka, ponad 3-me-
trowa choinka. Magia świąt jest dla mnie ważniejsza niż prezenty czy nawet potrawy na stole. Cieszę się, że mój syn kultywuje typowo polskie tradycje. Ostatnio bardzo modne są wyjazdy na święta za granicę. Osobiście nie wyobrażam sobie spędzania świąt poza domem, w pokoju hotelowym czy pod palmami i nie w gronie rodzinnym. Bo jak śpiewa Alicja Majewska, z którą często spotykam się na koncertach: „to nie sztuka wybudować nowy dom, trzeba sprawić by miał w sobie duszę”.
Inicjatywa Mieszkańców Warszawy
Kongres dokończenie ze strony 2 zastępca burmistrza Śródmieścia z komitetu „Mieszkańcy Śródmieścia”, o bonie wychowawczym, jako nowej formie wsparcia polityki prorodzinnej – Mariusz Patey z „Inicjatywy Mieszkańców Śródmieścia”, o zamówieniach publicznych w samorządzie – Sylwester Kuchnio z Krajowej Izby Odwoławczej, o komunikacji między Urzędem Dzielnicy a mieszkańcami – radny Marcin Adamkiewicz, prezes „Inicjatywy Mieszkańców Białołęki”, a o praktycznej dzia-
łalności radnych w samorządzie – radny Piotr Wajszczuk wiceprezes „Inicjatywy Mieszkańców Ursynowa”. Stowarzyszenie „Inicjatywa Mieszkańców Warszawy” jest jedną z największych stołecznych organizacji samorządowych; zrzesza osoby bezpartyjne działające na rzecz zrównoważonego rozwoju warszawskich dzielnic i osiedli. W większości dzielnic stowarzyszenie posiada swoje oddziały, które noszą nazwy „Inicjatywa Mieszkańców…” i tu nazwa dzielnicy.
Działania prowadzone w ciągu minionych 12 miesięcy przedstawiła na kongresie Iwona Szatkowska, wiceprezes IMW, a o sprawach programowych mówił drugi z wiceprezesów – Antoni Pomianowski. Delegaci wybrali też przewodniczącego Sądu Koleżeńskiego IMW, którym został Adam Łoziński z „Inicjatywy Mieszkańców Ursynowa” (były radny). Bieżące informacje o akcjach prowadzonych przez członków stowarzyszenia można znaleźć na stronie www.imu.waw.pl
POŁUDNIE - Bemowo, Ochota, Ursus, Włochy, Wola
7
8
POŁUDNIE - Bemowo, Ochota, Ursus, Włochy, Wola
www.poludnie.com.pl
Skarbiec dziedzictwa kultury XIII-wieczna bazylika archikatedralna pw. św. Jana Chrzciciela była świadkiem wielu historycznych wydarzeń. Tu ślub brał Jan III Sobieski, to także miejsce koronacji królów Stanisława Leszczyńskiego oraz Stanisława Augusta Poniatowskiego. Tu spoczywają prezydenci Polski, Ignacy Mościcki i Gabriel Narutowicz, oraz jeden z najpopularniejszych polskich pisarzy, Henryk Sienkiewicz. To właśnie w niej w 1791 roku zaprzysiężono Konstytucję 3 maja, a w roku 1979 papież Jan Paweł II rozpoczął pielgrzymkę po ziemi ojczystej. Pomimo tak bogatej historii oraz znaczenia jakie bazylika odgrywała dla mieszkańców Warszawy, od dziesięcioleci nie przeprowadzono tu żadnej gruntownej renowacji. Archikatedra ulegała powolnemu i nieodwracalnemu procesowi niszczenia. Dopiero dzięki wsparciu funduszy unijnych możliwe było przywrócenie świetności bazylice, stworzono nową ścieżkę edukacyjną w kryptach katedralnych oraz zaadaptowano budynek dawnego pałacu dziekana na potrzeby Muzeum Archidiecezjalnego. Przeprowadzenie komplekso-
wych prac konserwatorsko-remontowych elewacji i wnętrza archikatedry pozwoliło na zabezpieczenie zabytkowych przestrzeni bazyliki oraz wyeksponowanie najważniejszych historycznych elementów wnętrza. Założono izolację przeciwwilgociową, osuszono mury, oczyszczono elementy kamienne i metalowe. Ważnym elementem prac była renowacja
licznych zabytków katedry. Przywrócono świetność katedralnym kaplicom, ornamentyce krat, uzupełniono utracone przez wieloletnie użytkowanie detale rzeźb i mebli sakralnych. Zainstalowano specjalny system oświetleniowy, który umożliwił właściwe wyeksponowanie dzieł, takich jak epitafia, tablice pamiątkowe, pomniki, elementy metaloplastyki.
Odnowieniu poddano kaplicę Cudownego Pana Jezusa Ukrzyżowanego (Baryczków) – najlepiej zachowany fragment przedwojennej świątyni, przepiękny ołtarz w kaplicy Ubiczowania oraz kaplicę baptysterium. Gruntownej renowacji doczekały się także organy, w których odbudowano uszkodzone piszczałki i przywrócono im oryginalne brzmienie,
a także automatyka i mechanika dzwonów jak i same dzwony archikatedry. Dotychczasowe nagłośnienie świątyni zastąpiono nowoczesnym systemem wielokanałowym, pozwalającym w pełni wykorzystać walory akustyczne budynku. W ramach projektu przeprowadzono szereg prac w kryptach i stworzono nowoczesną trasę wycieczkową – tunel łączący krypty z nowymi wejściami do podziemi. Niezwykle ważna była możliwość przeprowadzenia badań archeologicznych podczas prac renowacyjnych. W ich wyniku zabezpieczono zachowane w oryginalnym stanie trumny, ocalałe ubrania, oraz szczątki pochowanych. Same krypty wymagały gruntownego osuszenia, zmiany oświetlenia i instalacji elektrycznej oraz przebicia nowego tunelu dla przygotowanej ścieżki turystycznej. W wyniku tych prac powstało unikalne miejsce prezentujące nie tylko losy zasłużonych, spoczywających w kryptach, ale również ilustrujące staropolskie obyczaje funeralne. Muzeum Archidiecezji Warszawskiej przeniesione do Pałacu Dziekana, gdzie już wkrótce będzie można zobaczyć cenne
zabytki architektury, malarstwa, rzeźby i rzemiosła. Znajdą się tam również ekspozycje poświęcone eksponatom sztuki sakralnej, szatom liturgicznym, starodrukom czy też pamiątkom po księdzu Stefanie Kardynale Wyszyńskim, który był inicjatorem powstania muzeum. Całość gruntownie przebudowanego budynku realizuje funkcje zarówno muzealne jak i edukacyjne, będąc wspaniałym wzbogaceniem staromiejskiej oferty kulturalnej. Projekt „Skarbiec Dziedzictwa Kultury – Bazylika Archikatedralna i Muzeum Archidiecezji Warszawskiej” to inwestycja, dzięki której Warszawa zyskała nie tylko odnowioną katedrę i nowoczesną ścieżkę turystyczno-edukacyjną, ale również miejsce, które w sposób dostosowany do współczesnych standardów, przedstawia historię chrześcijaństwa w naszym mieście i na polskiej ziemi. Wiesław Raboszuk, wicemarszałek Samorząd województwa mazowieckiego
Do przeczytania jeden Kopff
Jakość życia pod lupą GUS Społeczeństwo obywatelskie Andrzej Rogiński
Spójność społeczno-ekonomiczna definiowana jest jako dążenie do zrównoważonego rozwoju wspólnoty. Ową równowagę osiąga się poprzez likwidację dysproporcji społeczno-ekonomicznych. Główny Urząd Statystyczny opublikował właśnie wyniki badań spójności społecznej, które przeprowadził w I połowie 2015 r. na próbie ok. 14 tys. respondentów. Spójność społeczna polega m.in. na zwalczaniu wykluczenia społecznego i ubóstwa. Co robi wspólnota stworzona przez obywateli Polski dla minimalizowania wykluczenia, zmniejszania odsetka bezrobocia, dla zmniejszania różnic społecznych. GUS poszukiwał odpowiedzi na pytania: Co ludzie w Polsce myślą o swoim życiu? Czy dostrzegają sens w tym co robią? Czy optymistycznie patrzą w przyszłość? Czy ludzie w Polsce maja do siebie zaufanie? Czy ufają instytucjom publiczny m? Jakie wartości w swoim życiu uznają za najważniejsze? Jaki jest poziom akceptacji dla zachowań uważanych za naganne? Jednym słowem spytano Polaków o jakość ich życia. Należy się spodziewać, że z wyników tych badań skorzystają instytucje zajmujące się polityką społeczną, w tym Ministerstwo Rodziny, Pracy i Polityki Społecznej oraz samorząd terytorialny. - Najważniejszymi wartościami w życiu spośród trzech są zdrowie i rodzina – mówi Anna Szykiełojć-Bieńkuńska, naczelnik Wydziału Analiz Przekrojowych w Departamencie Badań Społecznych i Warunków Życia GUS. Trzecie miejsce zmienia się wraz z wiekiem. Polacy w grupie wiekowej 16-24 na owym trzecim
miejscu sytuują miłość (36,4 %), w grupie 25-34 trzecią wartością nadal jest miłość (26,1 %) a także w grupie wiekowej 35-44, ale już tylko 22,3 %. W grupie wiekowej 45-54 na trzecie miejsce wysunęła się praca zawodowa, w grupach 55-64 i 65-74 ważna jest uczciwość, by w grupie osób, które maja 75 lat i więcej, trzecie miejsce zajęła wiara religijna. Dla kobiet na trzecim miejscu jest miłość, a dla mężczyzn pieniądze. Jedną z podstawowych miar kapitału społecznego jest zaufanie do ludzi. Jakie zaufanie do ludzi, w wyrazie procentowym, mają osoby w wieku od 16 roku życia? 97,6 ufa najbliższej rodzinie, tj. rodzicom, dzieciom, współmałżonkowi, a 93,4 znajomym, przyjaciołom, 82,5 osobom, z którymi pracujemy na co dzień i 72,9 sąsiadom. W każdej z tych kategorii zmieniają się proporcje pomiędzy „zdecydowanie mam zaufanie” a „raczej mam zaufanie”. 65,7 zdecydowanie ufa najbliższej rodzinie, ale sąsiadom już tylko 10,3. Nieufność do nieznajomych wynosi 60,9. Zarówno instytucjom, jak i ludziom, bardziej ufają osoby starsze niż ludzie młodzi. Jakie jest zaufanie do instytucji? Zaufanie do straży pożarnej deklarowało 94 % respondentów, do pogotowia ratunkowego ok. 84 %. W następnej kolejności znalazło się wojsko, policja, kościół rzymsko-katolicki i władze lokalne. Fatalny brak zaufania jest do Sejmu, Senatu i do rządu. Władzom lokalnym ufa prawie połowa osób w wieku od 16 roku życia. W największych miastach poziom zaufania wynosi 35 %, a na wsi ok. 59 %.
Najmniej akceptowanymi zachowaniami okazały się działania korupcyjne, tj. przyjmowanie i wręczanie łapówek, ale także pobieranie zasiłków przez nieuprawnione osoby oraz nieudzielenie pomocy osobie poszkodowanej. Uchylanie się od płacenia podatków nie może być usprawiedliwiane przez co drugą osobę. Najmniejszy sprzeciw budzi podejmowanie pracy na czarno, kupowanie rzeczy podrobionych, ściąganie na egzaminach. Blisko 78 % była zadowolona ze swojego życia. Niezadowolonych było 4 %. Zadowoleniu sprzyja młody wiek, wysoki poziom wykształcenia oraz zamieszkiwanie w środowisku wielkomiejskim. Najbardziej zadowoleni byli uczniowie i studenci (ok. 87 %), najmniej renciści (56 %) i bezrobotni (ok. 64 %). Sferami życia, z których jesteśmy najbardziej zadowoleni, są nasze relacje z innymi ludźmi, w tym z przyjaciółmi i znajomymi oraz nasza sytuacja rodzinna. Najbardziej niezadowoleni byliśmy ze swojej sytuacji finansowej, w tym z dochodów (ok. 32 %). W większości uważamy, że to, co robimy, ma sens (67 %). Z optymizmem w przyszłość patrzą dwie na trzy osoby. Przeciwnego zdania było 8 % osób, a neutralna opinię wyraziło ok. 23 %. Ponad trzecia część z nas (ok. 36 %) była jednocześnie zadowolona ze swojego życia ogólnie rzecz biorąc. Miała poczucie sensu w życiu oraz charakteryzowała się dobrym samopoczuciem. Te grupę można określić jako osoby o wysokim poziomie dobrobytu subiektywnego.
Od lat obserwuję, jak słowa kiedyś jednoznaczne nabierają w codziennym użytkowaniu odmiennego od pierwotnego sensu. Ot, pierwsze z brzegu „solidarność” kiedyś znaczyło „poczucie odpowiedzialności za całość wspólnego zobowiązania” - dziś, używane jako nazwa związku zawodowego oznacza brak jakiejkolwiek odpowiedzialności za państwo, będące naszym wspólnym zobowiązaniem. Chytre manipulowanie podobnymi określeniami doprowadziło do zdeprecjonowania takich pojęć jak demokracja, sprawiedliwość, interes narodowy czy prawa jednostki. Ostatnio za sprawą wiecowych krzykaczy niezmiernie popularne i bezrefleksyjnie przyjmowane przez opinię publiczną dzięki medialnym krasomówcom stało się pojęcie „społeczeństwa obywatelskiego”. Zastanawiałem się, o co chodzi w tym określeniu: czy to może pleonazm - takie masło maślane, bo przecież skoro Polacy są obywatelami swej ojczyzny, to także są jej społecznością. Jak się jednak okazało, nie miałem racji i dopiero w kończącym się roku, pełnym wyborczych niespodzianek, kilku wybitnych mędrców wykazało mi moje nieuctwo w tym zakresie. Przywódcy przegranych w wyborach partii swą klęskę tłumaczyli tym, że połowa Polaków nie głosuje i że owego „społeczeństwa obywatelskiego” po prostu
nie ma. Z kolei prezes zwycięskiej formacji uważa, że ci, którzy nie głosowali na jego ekipę to obywatele „najgorszego sortu” lub wręcz „zdrajcy”. Przyznacie, że to porażająca swą głupotą klasyfikacja społeczeństwa! Politycy widocznie uważają, że społeczeństwo obywatelskie to takie, które masowo kibicuje ich międzypartyjnym rozgrywkom, a potem kornie chyli czoła przed najgłupszymi posunięciami swych wybrańców. Ci, którzy wolą chodzić w tym czasie do kina lub na spacer, to zapewne odszczepieńcy niechętni do brania udziału w zbiorowej ekscytacji wyborczymi obietnicami - odporni na demagogię, obłudę i fałsz. A jest ich - o zgrozo - około pięćdziesiąt procent, a nawet więcej, jeśli doliczymy młodzież, jeszcze nieuprawnioną do głosowania, a niejednokrotnie bardziej świadomą niż dotknięte demencją staruchy. Biadolenie o atrofii polskiego „społeczeństwa obywatelskiego” jest takim samym propagandowym zabiegiem, jak nazywanie „demokracją” pozaparlamentarnych rządów prezesa PiS-u. Milcząca większość narodu cierpliwie znosi wybryki każdej władzy, ale potrafi pokazać swą siłę, gdy obecny „naczelnik” rozpasany w poczuciu bezkarności, narusza podstawy praworządności i kanony społecznej koegzystencji. Toteż gdy kierujący teatrzykiem rządowych marionetek p. prezes
rozpoczął wojnę z Trybunałem Konstytucyjnym - obywatele wyszli na ulice. Bez kolumn autobusów dowożących klakierów, bez wezwań z propagandowych anten, bez dyżurnych kapelanów i wojskowej asysty - z dnia na dzień skrzyknęło się 50 tysięcy demonstrantów, którzy nie chcą uprawiać polityki, lecz żyć w spokoju, godnie i uczciwie. To ludzie, którzy chcą, by władza nie była partyjna, lecz kompetentna. Obywatele, którzy przeciwnie niż „pierwsze osoby w państwie” - szanują konstytucję. Polacy, którzy ojczyznę noszą w sercach, a nie na pełnych nienawiści transparentach, i nie chcą, by nastąpił powrót do czasów „demokracji ludowej”. W te grudniowe dni kończącego się roku warto przywracać właściwe znaczenie słowom, hasłom i pieśniom. Jeśli zatem ”ojczyznę wolną pobłogosław, Panie” - to wolną od politycznych oszustów i zawodowych krętaczy, jeśli „nie zginęła, kiedy MY żyjemy” to dlatego, że my - to nie partia. MY - to naród. Wszystkiego najlepszego, rodacy! Antoni Kopff
PS. Drodzy Czytelnicy! Dziękuję Wam za to, że przez lata byliście życzliwymi odbiorcami moich felietonów, lecz zdrowie nie pozwala mi na razie na kontynuowanie tego zajęcia. Trzymajcie się - a za mnie kciuki!
9
POŁUDNIE - Bemowo, Ochota, Ursus, Włochy, Wola
Białe noce z Anną German Z piosenkarzem Andrzejem Frajndtem, mieszkańcem Bemowa rozmawia Andrzej Rogiński - Andrzeju, twoja kariera piosenkarska jest przebogata. Zacząłeś od wyjazdu z Nowej Dęby do szkoły w Warszawie, żeby się uczyć śpiewać. - Dokładnie tak. Tam w Nowej Dębie był pierwszy młodzieżowy zespół big-bitowy „Tornado”. Była fascynacja muzyką z radioodbiornikiem „Ryga” na ramieniu i Radiem Luxemburg w uchu, ale muzyki na serio zacząłem się uczyć tu, w Warszawie. W swoich wspomnieniach które cały czas spisuję, które pewnie kiedyś tam się ukażą, kończę właśnie rozdziałem tak, jakby się wszystko zaczynało. Siedzę w autobusie PKS-u z poduszką, walizeczką i wyjeżdżam do szkoły muzycznej na ulicy Bednarskiej w Warszawie, do której zdałem egzamin na wydział piosenkarski. W tym małym podkarpackim miasteczku przemysłowym, którego budowę rozpoczęto w ramach przedwojennego COP-u, spędziłem pierwszych 16 lat życia. Zresztą dwa lata temu dla Nowej Dęby napisałem piosenkę, do której powstał teledysk „Gdzieś na mapie Europy”. Zaśpiewała cała „PARTITA”. Obejrzeć go można na Youtube. - Ale skąd wiedziałeś, że piosenka pochłonie cię aż tak?
- No tak. Przecież tu jest mój dom, tu urodziły się moje dzieci Paula i Patryk, rok temu urodził się wnuk Aleksander. Czuję się warszawiakiem nie tylko dlatego, że Nagroda Południa do tego zobowiązuje. Przez ponad czterdzieści lat przywiązanie do tego miasta weryfikuje tęsknota za domem w trakcie często wielotygodniowych tras koncertowych. Moją bazą jest Warszawa. Tu ładuję akumulatory, tu przygotowuję nowe projekty. Komponuję, aranżuję, piszę teksty, wymieniam doświadczenia z przyjaciółmi, wreszcie odpoczywam… - Jak sam mówisz zespołem Twojego życia jest PARTITA. - Tak… oczywiście. Sądzę, że podobnie mogą powiedzieć moi zespołowi przyjaciele. Zresztą podczas naszego tegorocznego koncertu w DK Imielin publiczność, czyli młodzież 50+, nie chciała wypuścić nas z sali koncertowej, a wspólnym zdjęciom, autografom i wspomnieniom nie było końca. Z zespołem osiągnąłem to, o czym marzy każdy przedstawiciel tej lżejszej (pozornie) muzy, jaką jest estrada: jedną z głównych nagród festiwalu opolskiego, wyjazdy zagraniczne, występy telewizyjne, na festiwalach, choć nie tylko. Wiele innych
łem, że ten żeński dotychczas zespół będzie pierwszym w Polsce wokalnym zespołem o składzie koedukacyjnym. Tosiek wprowadził mnie w arkana sztuki estradowej. On, ze swoją intuicją i dużym już doświadczeniem, wiedział, jak należy poruszać się w tej z pozoru tylko prostej materii jaką jest showbusines. Dziś, kiedy praktycznie od 30-lecia Festiwalu Opolskiego (1993 r.), na którym wystąpiliśmy z wiązanką naszych największych przebojów, sam zajmuję się menagementem grupy, korzystając ze wspomnień związanych właśnie z tamtejszą działalnością Tośka. - Zetknąłeś się na estradzie z kobietą, o której Rosjanie zrobili wielki serial telewizyjny. Powiedz o tej znajomości z Anną German. - Zrobię to przyjemnością. Zwłaszcza że jako przewodniczący polskiego jury (drugi rok z rzędu) Międzynarodowego Festiwalu Piosenki „Anna German” miałem okazję uczestniczyć w tegorocznym finale (wspólnie z Joasią Moro - serialową Anną German), który odbył się 19 listopada w Moskwie. Ze strony rosyjskiej jury przewodniczył znany i bardzo popularny w Rosji piosenkarz Lew Leszczenko.
- Ojciec w młodości śpiewał w chórach rewelersów, choć potem został prawnikiem. Babcia grała na fortepianie, mama pisała mi pierwsze teksty do piosenek. Natomiast lata mojej wczesnej młodości, to okres szlagwortu „trzysta tysięcy gitar nam gra”, jak śpiewała Karin Stanek, a Beatlesi przygrywali nam z trzeszczących, plastikowych pocztówek dźwiękowych, więc trudno było wtedy nie zachorować na rock&rolla. - Chłopak z gitarą byłby dla mnie parą … - Tak jest. W moim przypadku dziewczyna z gitarą. Hm… pamiętam, jak ojciec zabrał mnie do miejscowego domu kultury, gdzie grał jakiś zespół, moi poprzednicy. Któryś ze starszych kolegów, który wtedy grał, dał mi potrzymać gitarę elektryczną. Jeszcze nie potrafiłem grać… brzdąknąłem… i wiedziałem, co chcę w życiu robić. Co prawda PARTITA to formacja wokalna, ale gitary mam i często komponuję trzymając w ręku właśnie gitarę. - Wróćmy do Warszawy…
satysfakcji wynika z dowodów uznania za nasza działalność. Obok honorów, to właśnie bezpośredni kontakt z publicznością sprawia nam najwięcej radości, a wspomniana przeze mnie wcześniej Nagroda Południa, którą otrzymałem w 2014 roku, podsumowuje ponad czterdzieści lat mojej działalności na niwie kultury. Jeśli chodzi o moje początki w zespole, to wiąże się z tym ciekawa historia. Śpiewałem wówczas w klubach studenckich, w kilku formacjach rockowych, z których BARDOWIE byli już zespołem zaglądającym na radiowe listy przebojów. Wtedy właśnie Juliusz Loranc (twórca siostrzanego nam zespołu Alibabki), z którego nową formacją miałem pojechać na festiwal opolski, poinformował mnie o możliwości śpiewania w zespole PARTITA. Przyjąłem to za żart. Ale kiedy zaprowadził mnie na spotkanie z ówczesnym kierownikiem i kompozytorem przebojów PARTITY, Antonim Kopffem (dzisiejszym publicystą „Południa”), zrozumia-
Nie omieszkał mi zresztą przypomnieć, że na festiwalu sopockim śpiewaliśmy razem „sorok tri goda tamu nazad”. Co do Anny German… hm… nie ma jej z nami już tyle lat, a piosenki, które przypomniała międzynarodowa, utalentowana młodzież, w dalszym ciągu stanowią znakomitą bazę do wyrażania własnej wrażliwości interpretacyjnej. Na długo zapamiętam słowa Lwa Leszczenki, który powiedział: „Nie dwie, a nawet może trzy główne nagrody chciałbym przyznać polskim wykonawczyniom. Są najlepsze!” I prawie tak się stało, bowiem dwa pierwsze (Kaja Mianowana i Katarzyna Zawada) oraz trzecie miejsce (Anastazja Siwińska) przypadły Polkom. Festiwal zrodził się w 2014 roku z inicjatywy Aldony Michalak – przewodniczącej Ligi Kobiet Polskich. Jej pomysł, aby wrażliwość muzyczną Anny German wszczepiać śpiewającej młodzieży, był ze wszech miar trafiony. Sądzę, że wszystkim nam się udało. Miałem zaszczyt i wielką przyjemność występować z Anną
German na wspólnych scenach, brać udział w festiwalach, a nawet spacerować nad Newą, gdzie do dziś otaczana jest estymą i czcią, a teksty jej piosenek zna się tam na pamięć. Cieszy mnie ogromnie to, że tej wielkiej gwieździe, docenianej nie tylko w Polsce, ale w wielu innych krajach, jak choćby we Włoszech, poświęcono festiwal. - Czy dasz się namówić na kilka osobistych wspomnień związanych z tą wielką polską artystką? - Nagrywaliśmy wspólnie programy telewizyjne, jeździliśmy w trasy koncertowe, spędzaliśmy czas w autobusach, które wiozły nas na koncert, no i wyjeżdżaliśmy również do Związku Radzieckiego. Pamiętam białe noce w Leningradzie, kiedy chodziliśmy na wspólne spacery nad Newą oglądać mosty zwodzone. Niezapomniany widok. I jeszcze jedno. Pozostał mi w pamięci jej głos. Ale ten głos, którego większość z czytelników nie zna. Głos prywatny, cichy, delikatny, subtelny, tak jak jej osobowość. A była przecież tak wysoka, tak wielka swą artystyczną duszą. - Jeszcze jest inny rodzaj Twojej działalności, który stał się w połową uzasadnienia Nagrody Południa, poza wielkimi dokonaniami artystycznymi,
piosenkarskimi. Mam na myśli działalność społeczną i to nie tylko w TPD. Od wielu lat związany jesteś z festiwalem piosenki osób niepełnosprawnych. - To jest bardzo ważna i przynosząca wiele satysfakcji działalność. Dydaktyczna praca z polską, śpiewającą młodzieżą niepełnosprawną. Mówię tu o Festiwalu Piosenki Młodzieży Niepełnosprawnej „Ciechocińskie Impresje Artystyczne”, organizowanym od 19 lat, co roku, przez Fundacje PROOMNIBUS. W Ciechocinku na tym festiwalu wspólnie z Partitą prowadziliśmy wielodniowe warsztaty, a ja przez wiele lat pełniłem rolę dyrektora artystycznego. Za tę właśnie działalność otrzymaliśmy m.in. Honorową Perłę Gospodarki Polskiej - anglojęzycznego, wychodzącego na cały świat Wydawnictwa Polish Market Krystyny Woźniak-Trzosek. Takich nagród dotyczących podobnej działalności mamy więcej. „Solidna Firma”, Statuetka PFRON, Przyjaciel Zaczarowanego Ptaszka Fundacji Anny Dymnej, Medal im. Henryka Jordana, Medal Przyjaciel Dziecka Ulicy, „tepedowska łapka” za pracę z młodymi podopiecznymi Mokotowskiego Oddziału Towarzystwa Przyjaciół Dzieci Zofii Różyckiej
i wiele, wiele innych. „Krzewienie wartości społecznych” to właściwie pozamedialna - jak ją nazywam - działalność, która przynosi wiele radości, kiedy widzi się jej efekty. Czasem jest zauważana wspomnianymi honorami, co dodaje sił i jest bodźcem do dalszej pracy. - Jest takie powiedzenie, że dobro wraca. I tego ci życzę, Andrzeju, nie tylko z okazji Świąt Bożego Narodzenia. Wiesz, drogi przyjacielu… łamy gazety są jak zwykle za małe, by podzielić się z Czytelnikami mojego „Południa” wszystkim, co chciałoby się opowiedzieć. „Up With People” – amerykański zespół, z którym śpiewając miałem okazję przejechać Stany Zjednoczone, kilkuletnia przygoda z dziennikarstwem w pierwszej polskiej Warszawskiej Telewizji Kablowej PORION, konferansjerka, działalność sceniczno-ekologiczna i wiele wspomnień z tras koncertowych. Życzę Tobie i Czytelnikom „Południa” świątecznego, rodzinnego ciepła, które jest szalenie istotne, szczególnie dziś, kiedy czasy są takie, jakie są. Życzę wszystkim spokoju i odpoczynku przy dźwiękach najpiękniejszych polskich piosenek, jakimi są polskie kolędy.
Zdrowych i radosnych
Świąt Bożego Narodzenia i pomyślnego
Nowego Roku życzy
ul. Rzymowskiego 37 al. Wilanowska 363, paw. 51 ul. Białobrzeska 13 przy Opaczewskiej
10
POŁUDNIE - Bemowo, Ochota, Ursus, Włochy, Wola
www.poludnie.com.pl
Objechał Polskę na rolkach Dariusz Maciejewski Kończy się sezon jazdy na rolkach. Warto więc na koniec przypomnieć ubiegłoroczny wyczyn pewnego bardzo skromnego człowieka. Roman Konera jest wieloletnim pracownikiem toru łyżwiarsko-rolkarskiego Stegny. Kocha swoją pracę, ponieważ od wielu lat jego pasją jest jazda na łyżwach i na rolkach. Tu może realizować swoje pasje z powodzeniem zarówno przed pracą jak i zaraz po pracy. Przed kilku laty w jego głowie narodziło się marzenie: objechać Polskę dookoła wzdłuż jej granic. – Tego jeszcze przede mną nie zrobił nikt. Były przejazdy z południa na północ i odwrotnie, ze wschodu na zachód i odwrotnie – podkreśla Roman. – Ale nie znalazł się jeszcze śmiałek, który pojechałby dookoła Polski. To prawie 3,5 tys. kilometrów. Nie po płaskim terenie lecz często bardzo stromo pod górkę. Po różnych nawierzchniach, czasami fatalnych, groźnych, wręcz zabójczych... nie tylko dla rolek... W pewnym momencie to marzenie stało się jego obsesją. – Byłem przekonany, że mogę tego dokonać i że muszę to zrobić, żeby dalej spokojnie żyć – mówi. – I nie chodziło tu o to, żeby komuś coś udowodnić albo żeby coś udowodnić sobie, lecz o to tylko, żeby to zrobić i odzyskać wewnętrzny spokój, duchową harmonię i zadowolenie z dalszego życia. Rozpoczął długie wielogodzinne treningi najpierw na torze Stegny, później już na podwarszawskich drogach krajowych, zaczął startować w maratonach. Gdy zaczął mówić głośno o swoim przedsięwzięciu, nawet najlepsi przyjaciele ostentacyjnie pukali
Warszawa 02-624 ul. Puławska 136 tel./fax 22 844-39-45, tel. 22 844-19-15 www.poludnie.com.pl poludnie@poludnie.com.pl ogloszenia@poludnie.com.pl poludnie_glos@poczta.onet.pl Wydawca: Andrzej Rogiński "Południe" redaktor naczelny: Andrzej Rogiński Redakcja czynna w pon. - czw. w godz. 9.00 - 17.00 pt. w godz. 9.00 - 16.00 W tych godzinach przyjmujemy także ogłoszenia. Łamanie: Jan Kurzawa Druk: Polskapresse ISSN 2082-6516
Nakład 46 200 egz. Redakcja nie odpowiada za treść ogłoszeń. Materiałów nie zamówionych nie
zwracamy. Zastrzegamy sobie prawo skracania i adiustowania nadsyłanych tekstów oraz zmian tytułów. Teksty sponsorowane oznaczamy skrótem TS
się w czoło i przekonywali, że to jest nie możliwe do wykonania, że szkoda zdrowia, bo i tak nic z tego nie wyjdzie, że to absurdalny pomysł, że szkoda każdej wydanej złotówki na ten zupełnie pozbawiony sensu cel (żona)... A on mimo to i pomimo różnych piętrzących się trudności i przeciwności losu wyruszył 1 sierpnia 2014 r. wczesnym rankiem (w ramach wcześniej zaplanowanego urlopu wypoczynkowego) z Międzyrzecza Podlaskiego i 28 sierpnia wieczorem zamknął
pętlę w tymże Międzyrzeczu gorąco, serdecznie i owacyjnie witany przez mieszkańców i burmistrza. Udało się! Ale łatwo nie było... - Był to pierwszy, a więc historyczny przejazd dookoła Polski na rolkach, dlatego dokumentację fotograficzną mam bardzo obfitą – podkreśla Roman Konera. - Miałem kilka momentów kryzysowych, ale nie dopuszczałem do siebie myśli, że mogę przerwać ten przejazd, poddać się. Za dużo to już mnie kosztowało. Pochło-
nęło zbyt wiele czasu na treningi, energii na organizacyjno-logistyczne rozpoznanie i przygotowanie całej tej eskapady, cierpliwości i zdrowia psychicznego na przekonywanie żony, że to jednak ma sens i dużą szansę powodzenia... I było już zapłacone ponad 1000 złotych za ten wózek na moje bagaże, który czasem pchałem a czasem ciągnąłem za sobą w zależności od ukształtowania terenu i stopnia mojego zmęczenia. Zamysł tego rajdu zrodził się
już w 2007 roku, o czym poinformowałem na specjalistycznych internetowych forach dyskusyjnych. Było wtedy dwóch chętnych by pojechać razem ze mną. Ale z ich udziału w tym przedsięwzięciu w końcu nic nie wyszło i zostałem sam. W 2013 roku założyłem na Facebooku profil Klub rolkowych 100-kilometrowców, który w ciągu kilku tygodni urósł do kilkunastu osób. Na tym profilu wróciłem do tematu rajdu. Zainteresowanie było duże, ale w końcu dołączył do mnie tylko Tadek Schreiner. Sierpniowy termin naszej wyprawy ustalił się niejako sam, w związku z naszymi planami i możliwościami urlopowymi. Zaczęliśmy tworzyć oficjalną stronę internetową tej naszej już teraz wspólnej jazdy. www. rolertourpolska.eu Opracowaliśmy trasę przejazdu z uwzględnieniem jakości dróg i podzieliliśmy ją na etapy z miejscowościami, w których zaplanowaliśmy noclegi, ciągle mierząc nasze siły na zamiary. Rozpoczęliśmy treningi długodystansowe z wózkiem. - W lipcu miałem pecha – wzdycha smutno Tadeusz Schreiner. – Wychodząc ze sklepu, poślizgnąłem się na schodach i skręciłem nogę. Nie mogłem jeździć na rolkach. Ledwo chodziłem. Musiałem przerwać treningi. Ale przed startem 1 sierpnia wydawało mi się, że wszystko już
w porządku, że dam radę... Niestety po dwóch dniach musiałem zrezygnować z udziału w tym rajdzie. Ból był zbyt duży. - I znów zostałem sam – mówi Roman Konera. - Na trzeci etap wyruszyłem samotnie. Samotna jazda strasznie wykańcza psychicznie i jeśli do tego dochodzi paskudna deszczowa i wietrzna aura to momenty kryzysowe i chwile zwątpienia są nieuchronne. Ale każdego dnia zwyciężałem samego siebie i jechałem dalej, a od pewnego momentu entuzjazmu dodawał mi fakt, że do ostatecznego zwycięstwa jest już coraz bliżej. - Ja wróciłem do Warszawy, ale nie opuściłem Romana całkowicie - mówi Tadeusz Schreiner. - Z domu załatwiałem mu telefonicznie noclegi i wszelką niezbędną pomoc. Czułem się do samego końca współodpowiedzialny za los tego przedsięwzięcia. Teraz bardzo się cieszą z sukcesu Romana. Po tym sukcesie osobistym Roman Konera postanowił poświęcić się pracy z młodzieżą. Został jednym z trenerów w MKS „Korona” Wilanów. W tegorocznym turnieju „Wakacje na rolkach”, jadąc w barwach tej drużyny wygrał w obu klasyfikacjach mastersów (open i najaktywniejszych) i znacznie przyczynił się do drużynowego zwycięstwa „Korony”. Nadal jest cenionym pracownikiem Ośrodka Stegny. Fot. Z dokumentacji rajdu
Diagnoza społeczna 2015 To grube tomisko w formacie albumowym, liczące 525 stron, pod redakcją Janusza Czapińskiego i Tomasza Panka, oficjalnie zainaugurowało swój byt we wtorek 24.11.br., podczas specjalnie zwołanej konferencji w Centrum Prasowym PAP przy ul. Brackiej. Na „Diagnozę społeczną 2015. Warunki i jakość życia Polaków” – taki jest pełny tytuł tego dzieła – złożyła się praca wielu ludzi: naukowców, specjalistów w wielu dziedzinach naszego życia i licznego zastępu ankieterów, którzy bardzo rzetelnie zebrali opinie Polaków. - Obecne badanie jest kontynuacją projektu rozpoczętego w 2000 roku – wyjaśnia prof. Janusz Czapiński. – Pomysłodawcą był w 1999 roku Wiesław Łagodziński. Gdyby nie jego zaangażowanie, nie doszłoby do realizacji badań ani w latach poprzednich, ani obecnie. Za wkład merytoryczny w przygotowanie koncepcji, opracowanie kwestionariuszy oraz analizę danych dziękujemy wszystkim członkom Rady Monitoringu Społecznego oraz zaproszonym do współpracy ekspertom. Zrozumiałe jest, że tak duży program badawczy wymaga znacznych środków finansowych. W roku 2000 inicjatywa Rady Monitoringu Społecznego spotkała się szczęśliwie z zapotrzebowaniem rządu na nieza-
leżne badania skutków reform. - W tym roku badanie zostało sfinansowane z budżetu Ministerstwa Pracy i Polityki Społecznej oraz dotacji otrzymanej z Narodowego Banku polskiego i PKO Banku Polskiego – podkreśla prof. Tomasz Panek. – Specjalne podziękowania kierujemy do Barbary Belok z Biura Badań i Analiz Statystycznych Polskiego Towarzystwa Statystycznego za administracyjną obsługę całości. Dziękujemy też prof. Januszowi Witkowskiemu, prezesowi Głównego Urzędu Statystycznego, za zgodę na wykorzystanie do badań terenowych najbardziej profesjonalnej w Polsce siatki ankieterów. Nasza diagnoza obejmuje: warunki życia gospodarstw domowych, indywidualną jakość i styl życia, stan społeczeństwa obywatelskiego, technologie i media w domach i w życiu Polaków, wykluczenie społeczne oraz jakość życia w Polsce, czyli wygrani i przegrani. Poszczególne rozdziały zawierają wiele podrozdziałów i wiele wyników pojedynczych cząstkowych badań. - Najistotniejsza w „Diagnozie 2015” jest zmiana poglądów dużej części Polaków i przesunięcie sympatii politycznych zdecydowanie na prawo – mówi prof. Janusz Czapiński. – Od 2013 roku, kiedy po raz pierw-
szy w sondażach poparcia PiS prześcignęło PO, poparcie dla PiS miało tendencję stale rosnącą i na podstawie naszych badań wyniki ostatnich wyborów były w zasadzie przesądzone na długo przed wyborami. Wyniki ogłoszone przez PKW po wyborach prezydenckich oraz parlamentarnych w poszczególnych województwach i regionach prawie dokładnie pokrywają się z mapą sporządzoną na podstawie naszych badań. Ciekawe jednak jest to, że Polacy mają dużo większe zaufanie do Parlamentu Europejskiego niż do własnego rodzimego parlamentu. Na tle innych krajów europejskich bijemy w tym zakresie wszelkie możliwe rekordy. - Z tym przesunięciem poglądów na prawo raczej nie przesadzajmy – protestuje prof. Jerzy Panek. – Obecnie w parlamencie jest tylko jedna partia prawdziwie prawicowa. Mówię o „Nowoczesnej”. Nie braliśmy jej jednak pod uwagę w naszych badaniach, ponieważ powstała właściwie tuż przed samymi wyborami. Pozostałe partie mają charakter bardziej lub mniej lewicowy. Platforma Obywatelska była ostatnio bardziej lewicowa od samej lewicy, co tłumaczy w znacznym stopniu to, że tzw. lewica w ogóle nie weszła do Sejmu i Senatu. Takie jest moje zdanie w tej sprawie.
Cieszyć może fakt, że systematycznie spada bezrobocie, że osoby autentycznie aktywnie poszukujące pracy coraz szybciej tę pracę znajdują, że osoby bezrobotne, podwyższające kwalifikacje, znajdują pracę jeszcze szybciej, że systematycznie rośnie liczba umów o pracę na czas nieokreślony oraz na czas określony – ale na prawdziwym etacie. Może też cieszyć znaczny procentowy wzrost prawdopodobieństwa uzyskania pracy na prawdziwym etacie po przepracowaniu dwóch lat na podstawie tzw. umów śmieciowych. Charakterystyczne dla roku 2015 jest jednak to, że przy wzroście solidnych umów o pracę zmniejsza się liczba jednoosobowych działalności gospodarczych. Ludzie żyjący poniżej progu ubóstwa – czyli z dochodami poniżej 540 zł miesięcznie przypadającym na jednoosobowe gospodarstwo domowe, to zaledwie niewiele ponad 3 proc., ale pamiętajmy, że ten niewielki procent, to w skali całego kraju ponad 800 tys. ludzi. Dotkliwość skrajnego ubóstwa w naszym kraju zmniejszyła się w badanym okresie o prawie 2 punkty procentowe. Zasięg skrajnego ubóstwa zmniejszył się w okresie od marca 2013 do marca/czerwca 2015 we wszystkich typach gospodarstw
domowych – ale najbardziej w rodzinach wielodzietnych i rodzinach niepełnych – odpowiednio o ponad 4 i o prawie 4 punkty procentowe. Ogólnie rzecz ujmując w 2015 roku wzrastał dobrobyt w poszczególnych gospodarstwach domowych, poczucie zadowolenia i bezpieczeństwa socjalnego. Najgorzej było z tym w województwach: lubelskim, warmińsko-mazurskim, świętokrzyskim i kujawsko-pomorskim. Wzrasta też nasze zaufanie do instytucji finansowych. Może niepokoić to, że większość Polaków nie jest finansowo przygotowana na wypadek poważnej, przewlekłej choroby i konieczności długotrwałej rehabilitacji. Przede wszystkim wciąż nie mamy nawyku odkładania pieniędzy na taką życiową ewentualność. Obecnie najlepiej w naszym kraju żyje się – według badań dobrostanu fizycznego i psychicznego – ludziom młodym, z wyższym wykształceniem, przedsiębiorczym, mieszkańcom dużych miast – m.in. Poznania, Krakowa i Warszawy, województw małopolskiego, pomorskiego, mazowieckiego i wielkopolskiego, podregionów: warszawskiego zachodniego, krakowskiego, tyskiego, gliwickiego i trójmiejskiego. D. M.
11
POŁUDNIE - Bemowo, Ochota, Ursus, Włochy, Wola
W ramach kolejnego Forum Komunikacyjnego, zorganizowanego przez Biuro Drogownictwa i Komunikacji Urzędu Miasta st. Warszawy oraz Stowarzyszenie Inżynierów i Techników Komunikacji Rzeczypospolitej Polskiej, które odbyło się 19 listopada w siedzibie NOT przy ul. Czackiego, miała miejsce prawie dwugodzinna debata „Pieszy i rowerzysta w środowisku miejskim”. Debata w większości bardzo merytoryczna, momentami jednak niezwykle emocjonalna – z udziałem przedstawicieli stołecznej Policji, ZDM, ZTM, Centrum Komunikacji Społecznej, organizacji pozarządowych, studentów Politechniki Warszawskiej i Uniwersytetu Warszawskiego i licznych mieszkańców stolicy. Poprowadził ją dr inż. Andrzej Brzeziński z Politechniki Warszawskiej. Podczas tych obrad bardzo wyraźnie zarysował się wciąż narastający konflikt pomiędzy pieszymi i rowerzystami w Warszawie. - Jestem przez całe swoje już dość długie życie skromnym i pokornym pieszym, warszawiakiem z dziada pradziada, od dzieciństwa przyzwyczajonym do ruchu wielkomiejskiego – mówił Maciej Malinowski. – Kiedyś chodnik był moim prawdziwym bezpiecznym azylem. W ostatnich latach systematycznie zaczęto mi brutalnie wydzierać ten azyl. W dzieciństwie rodzice nauczyli mnie, żeby, przechodząc przez jezdnię na drugą stronę ulicy, bacznie się rozglądać na lewo i prawo. Dziś na przejściu dla pieszych, które teoretycznie też powinno być
prawnie zdefiniowane? To rolkarze zainicjowali kiedyś tzw. masę krytyczną, licząc naiwnie na to, że jak powalczą o ścieżki rowerowe, to będą się mogli po nich poruszać. Niestety, wyrolowano ich i dziś sieją strach wśród pieszych na chodnikach. - Rolkarze są w dziś obowiązuFot. Andrzej Sitko jących przepisach traktowani jako moim azylem, muszę mieć oczy piesi – stwierdzidookoła głowy. Z lewej i prawej li zgodnie przedstawiciel Policji. samochody, z przodu, przepycha- – Pieszym jest też osoba porujący się między przechodniami szająca się na hulajnodze. I choć - często bardzo rozpędzeni – ro- być może wydaje się to innym piewerzyści, z tyłu jeszcze więcej szym nie bardzo sprawiedliwe, to rowerzystów. Po drugiej stronie na dzień dzisiejszy tak właśnie jest ulicy zaparkowane na dużej części i kropka. chodnika samochody, a w wąskim - Pomijając bardzo niską kulprzejściu między ścianą budynku turę niektórych i ogromne braki a zaparkowanymi samochodami podstawowej wiedzy u wielu rooczywiście rowerzysta, czekający werzystów, projektuje się i wdraża na to, że to ja ustąpię mu miejsca, od lat kolizyjne z ruchem pieszych wciskając się pomiędzy samocho- rozwiązania, które mają służyć rody. To są codzienne obrazki. Ro- werzystom, a nie służą w praktyce werzyści spychający w błoto, na ani jednym, ani drugim – powietrawniki i w kałuże staruszków, dział Maciej Sowiński z „Ziematki z dzieckiem w wózku czy po lonego Mazowsza”. - Wiele jest prostu innych pieszych – to także jeszcze w stolicy ciągów pieszocodzienność. A przecież to się na- -rowerowych, na których dochodzi zywa chodnik a nie jezdnik. Dziś, do największej liczby groźnych aby czuć się bezpiecznie, powinni- kolizji rowerzystów z pieszymi. śmy chyba nauczyć się fruwać. Takich ciągów pieszo-rowerowych W odpowiedzi usłyszał od jed- w ogóle nie powinno być, ale jenego z panelistów: - Ale piesi też śli są, bo muszą, to rowerzyści od często włażą nam na ścieżki rowe- pieszych powinni być oddzieleni rowe, stwarzając dla nas ogromne specjalnymi separatorami. Takie zagrożenie. rozwiązania stosuje się w wielu - Jesteście uprzywilejowani na krajach na świecie. Ścieżki rowerowaszych ścieżkach, stworzono we buduje się kosztem chodników wam prawne możliwości porusza- i trawników – stąd dodatkowo nia się po chodnikach – to nie jest bierze się u pieszych poczucie niesprawiedliwe – upierał się przed- sprawiedliwości i coraz głośniejsze mówca. - Jezdnie mogą być wasze, i powszechniejsze werbalizowanie ale się boicie po nich poruszać, bo tezy, że rowerzyści są nadmiernie tam jeżdżą silniejsi od was, którzy uprzywilejowani. Czy potrzebna z kolei dla was nie mają litości. jest zmiana przepisów? A może - Po chodnikach przemieszczają potrzeba tylko mądrzejszych rozsię też coraz częściej z ogromną wiązań inżynierskich w ruchu prędkością także rolkarze, sie- drogowym i intensywniejszych jąc przerażenie wśród pieszych kampanii społecznych wpływają– zauważył Krzysztof Jurczak. cych na kulturę wszystkich użyt- Czym jest taki rolkarz pędzący kowników wspólnej przestrzeni chodnikiem – pojazdem, pieszym miejskiej. czy jakimś UFO? Czy to jest jakoś
- Ścieżek rowerowych i całej rowerowej infrastruktury miejskiej systematycznie przybywa i to jest fakt – powiedziała Aniela Kopczyńska, studentka UW. Szkoda tylko, że te rowerowe inicjatywy powstają na szczeblu dzielnic i nie są wzajemnie spójne. Zamiast warszawskiej sieci rowerowych ścieżek mamy coś, co siecią nijak nazwać się nie da, W związku z tym szybki i bezkolizyjny przejazd z jednej dzielnicy do drugiej czy z jednego końca miasta na drugi jest dziś niemożliwy. Ostatnio w Krakowie oddano do użytku autostradę rowerową z Krakowa do Nowej Huty. - Lobby rowerowe w Warszawie jest od wielu lat coraz silniejsze – powiedział Jan Jakiel, przedstawiciel ZDM. – Liczymy się z głosem rowerzystów, ponieważ im ich więcej, tym mniej samochodów w zakorkowanej Warszawie. Dzięki nim robi się w centrum stolicy luźniej i bardziej ekologicznie. Oddajemy do użytku ok. 1000 stojaków rowerowych rocznie, każdego roku przybywa 50 stacji roweru miejskiego. Pierwsza w Warszawie śluza rowerowa powstała u zbiegu ulic Świętokrzyskiej i Nowego Światu. Rzecz w tym, że i kierowcy, i rowerzyści nie bardzo potrafią z niej korzystać. Nasze miasto będzie stale rozwijać się, biorąc pod uwagę potrzeby rowerzystów, o pieszych także będziemy pamiętać.
Bezpieczna
pożyczka
EDEN FINANCE
Dariusz Maciejewski
Z H I BE N YC O Ś C ĘD L N ZB RM A FO
Dyskusja pieszych z rowerzystami
w 15 minut do ręki
Pożyczamy nawet do 6000 zł Bez BIK Wystarczy dowód
797-705-110
*
*Koszt połączenia wg taryfy operatora.
INFORMATOR POŁUDNIA EUROPEJSKI NUMER ALARMOWY - 112 POLICJA - 997 STRAŻ MIEJSKA - 986 STRAŻ POŻARNA - 998 POGOTOWIE RATUNKOWE - 999 POGOTOWIE GAZOWE - 992 MIEJSKIE CENTRUM KONTAKTU - 19 115 l Całodobowa informacja pogotowia ratunkowego 197 90
REKLAMA W POŁUDNIU ul. Puławska 136, pon. - czw. 9.00 - 17.00, pt. 9.00 - 16.00, tel./fax 22 844-39-45, tel. 22 844-19-15 ogloszenia@poludnie.com.pl reklama@poludnie.com.pl
BIURA OGŁOSZEŃ: l ul. Na Uboczu 3 (NOK) „Continental”, tf. 22 648-29-41 l ul. Grzybowska 39 „atco”, 22 652-26-30, 22 620-17-83 l Piaseczno, ul. Kniaziewicza 45 lok. 18, tel. 22 213-85-85, 601-213-555
OGŁOSZENIA DROBNE Auto-Moto l Skup Aut w każdym stanie osobowe i dostawcze, całe, rozbite i skorodowane, również z zagubionymi dokumentami. 789 090 573
AGD - RTV l ANTENY - Profesjonalne
usługi w drobrej cenie - zadzwoń 501 700 315. l Anteny 601 867 980, 22 665 04 89 NAPRAWA MASZYN DO SZYCIA DOJAZD GRATIS TEL. 508-08-18-08 l Naprawa pralek, lodówek, tanio, 502-253-670, 22 670-39-34
KUPIĘ l Antyki za gotówkę, obrazy,
platery, militaria, srebra, zegarki, bibeloty, i inne. Antykwariat ul. Dąbrowskiego 1, 22 848-03-70; 601-352-129
Skup sprzedaż płyt winylowych ul. Chmielna 20 w podwórzu - 609 155 327
SKUP KSIĄŻEK, PORCELANY, BIBELOTÓW DOJEŻDŻAMY PŁACIMY GOTÓWKĄ
UL. POWSIŃSKA 106
605 684 777 608 671 057
l Antyki, znaczki, monety, książki 601-235-118. 22 235 38 79 l Antyczne meble, obrazy,srebra, platery, odznaczenia, szable, książki, pocztówki, 601 336 063 l Filatelista - znaczki 516-400-434. l Skup książek, 22 826-03-83, 509-548-582.
NIERUCHOMOŚCI
l Docieplenia budynków, poddaszy, malowanie elewacji, kilkunastoletnie doświadczenie, 501-62-45-62. l Hydraulika, gaz, Zenek, 691-718-300. l Meble do kuchni, tanio 502 433 223 l OKNA. NAPRAWY. DOSZCZELNIANIE. 787 793 700 l Wylewki agregatem 668 327 588
PRACA - dam l Bezpośrednio! Sprzedam Dom (możliwość zamiany) l Ag. Dzienna 22 848 99 99 250/1000, Ursynów, Puławska / - Duże Zarobki! ( Panie 18-40l ) Żołny; 601 20 40 73 Puławska 43 m 1 l Kupię mieszkanie: zadłużone, z lokatorem, z problemem prawZDROWIE nym. 796-796-596. USŁUGI l Cyklinowanie 692 920 192 l DEZYNSEKCJA skutecznie,
22 642-96-16. l Docieplanie poddaszy - solidnie, 501-624-562.
KANCELARIA RADCÓW PRAWNYCH
ul. Mickiewicza 9 U4 przy ul. gen. J. Zajączka tel. 22 241-17-14 office@bsskancelaria.pl pełny zakres spraw przedsiębiorców i osób fizycznych, w tym: odszkodowania, umowy, sprawy nieruchomości, spadki, rozwody, reprezentacja w sądzie i przed urzędami, profesjonalni pełnomocnicy. Uprzejmie zapraszamy
l 22 848-99-99 Ag. Masaże i nie Tylko Puławska/Madalińskiego l Endokrynolog 22 253 88 88 l Lekarz seksuolog, 22 825 19 51 l Neurolog 22 253 88 88 l Ola niczego Ci nie odmówi 22 8487710 Mokotów l Psychiatra 22 253 88 88 l Psychoterapeuta 22 253 88 88
URODA l Masaże tylko dla Panów, 22 848 99 99,. Puławska 43 m 1
POŁUDNIE na Twitter https://twitter.com/ PoludnieGazeta POŁUDNIE na Facebook https://www.facebook.com/ Poludnie.Gazeta
POŁUDNIE - Bemowo, Ochota, Ursus, Włochy, Wola
www.poludnie.com.pl
Sezon 2015/2016 8 9
Piątek, godz. 19.30, Sala Koncertowa Wykład wprowadzający, godz. 18.30 – Jacek MARCZYŃSKI Sobota, godz. 18.00, Sala Koncertowa ORKIESTRA FILHARMONII NARODOWEJ Jacek KASPSZYK dyrygent NIU NIU fortepian
R. STRAUSS, RACHMANINOW, BRAHMS
10
Niedziela, godz. 11.00, Sala Koncertowa Poranny koncert dla dzieci Instrumenty z baśni
ORKIESTRA FILHARMONII NARODOWEJ Jacek KASPSZYK dyrygent Seweryn ZAPŁATYŃSKI flet Piotr LIS obój Andrzej BUDEJKO fagot Aleksander SZEBESCZYK róg Maciej MAKOWSKI narrator Ciocia Jadzia – Jadwiga MACKIEWICZ prowadzenie koncertu Sponsor Roku Filharmonii Narodowej
11
Poniedziałek, godz. 19.00, Sala Koncertowa Emmanuel PAHUD flet Jean-Guihen QUEYRAS wiolonczela Éric LE SAGE fortepian
HAYDN, WEBER, MARTINŮ
15
Piątek, godz. 19.30, Sala Koncertowa Wykład wprowadzający, godz. 18.30 – Piotr MACULEWICZ SINFONIA VARSOVIA Gaetano D’ESPINOSA dyrygent Anna Maria STAŚKIEWICZ skrzypce SIKORA, SZYMANOWSKI, SZOSTAKOWICZ
19
Muzyka dawna Un Jardin à l’Italienne
LES ARTS FLORISSANTS Paul AGNEW dyrygent, kierownictwo artystyczne
BANCHIERI, STRADELLA, VECCHI, HÄNDEL, WERT, VIVALDI, CIMAROSA, HAYDN, SARRO, MOZART, PORPORA
22
Piątek, godz. 19.30, Sala Koncertowa Wykład wprowadzający, godz. 18.30 – Bartosz KAMIŃSKI ORKIESTRA FILHARMONII POZNAŃSKIEJ Marek PIJAROWSKI dyrygent Bertrand CHAMAYOU fortepian BERLIOZ, RAVEL, SKRIABIN
23
Sobota, godz. 18.00, Sala Koncertowa CHÓR FILHARMONII NARODOWEJ POLSKA ORKIESTRA SINFONIA IUVENTUS Henryk WOJNAROWSKI dyrygent, dyrektor chóru Wojciech GIERLACH bas Piotr WILCZYŃSKI klawesyn Andrzej BIAŁKO organy CHERUBINI, HÄNDEL
24
Niedziela, godz. 11.00 i 14.00, Sala Kameralna Poranek i Popołudnie dla Małych Melomanów Opera w filharmonii
Aleksandra KLIMCZAK / Magdalena KRYSZTOFORSKA sopran (Serpina) Dominik OPALIŃSKI / Michał DEMBIŃSKI baryton (Uberto) Sebastian BOGUSZEWSKI mim (Vespone) Artur JANDA / Małgorzata MARCZYK fortepian Katarzyna PODLASIŃSKA prowadzenie koncertów PAISIELLO – La serva padrona
26
Partner Filharmonii Narodowej
Wtorek, godz. 19.00, Sala Koncertowa
Wtorek, godz. 19.00, Sala Kameralna Recital fortepianowy
Ignacy LISIECKI
SCHUMANN, R. STRAUSS, WAGNER/LISZT, BRAHMS, LISZT
17
Niedziela, godz. 11.00 i 14.00, Sala Koncertowa Poranny i Popołudniowy koncert dla dzieci Karnawał zwierząt
ALLA VIENNA: Adam MANIJAK fortepian Mariusz DRZEWICKI fortepian Marta NIEDŹWIECKA skrzypce, koncertmistrz Anna SKOWRONEK-GRUSZCZYŃSKA skrzypce Maria TOMALA altówka Małgorzata SMYCZYŃSKA-SZULC wiolonczela Jan NIEDŹWIECKI kontrabas Jan DOBROWOLSKI flet Mariusz BARSZCZ klarnet Tomasz WROCŁAWSKI perkusja oraz
Aneta PAŁĘCKA aktorka, lalkarka Wojciech PAŁĘCKI aktor, lalkarz Malina SARNOWSKA prowadzenie koncertów
STRAWIŃSKI, J.S. BACH, MYKIETYN
31
Niedziela, godz. 18.00, Sala Koncertowa
ŁAŃCUCH XIII. Muzyczne przyjaźnie Witolda Lutosławskiego
Koncert pod honorowym patronatem Ambasadora Francji Współpraca: Towarzystwo im. W. Lutosławskiego
NARODOWA ORKIESTRA SYMFONICZNA POLSKIEGO RADIA Alexander LIEBREICH dyrygent Gautier CAPUÇON wiolonczela LUTOSŁAWSKI, DALLAPICCOLA, DUTILLEUX, KRENZ
Sponsor Roku Filharmonii Narodowej
Strategiczny Mecenas Roku Filharmonii Narodowej
29
Piątek, godz. 19.30, Sala Koncertowa Wykład wprowadzający, godz. 18.30 – Iwona LINDSTEDT ORKIESTRA SYMFONICZNA NARODOWEGO FORUM MUZYKI Benjamin SHWARTZ dyrygent Henning KRAGGERUD skrzypce
Patroni medialni
Mecenas Roku Filharmonii Narodowej
styczeń www.filharmonia.pl