Pressja (60) 05/2015

Page 1

#60

temat numeru: nowa kultura 60/2015 ISSN 1644-9711

1


2


Redakcja: www.pressja.wsiz.pl pressjamagazyn@gmail.com ul. Sucharskiego 2, 35-225 Rzeszów, pok. 020 Wydawca: Wyższa Szkoła Informatyki i Zarządzania z siedzibą w Rzeszowie

Red. naczelny: Kamil Olechowski Opiekun redakcji: dr Iwona Leonowicz-Bukała Korekta: dr Iwona Leonowicz-Bukała Korekta: Kamil Olechowski Skład: Nina Błagowiecka

3


60 60 60


0 0 0

60 NUMERÓW MINĘŁO, JAK JEDEN DZIEŃ…

/red. nacz. Kamil Olechowski 14 lat, tysiące artykułów, setki dziennikarzy, fotografów oraz grafików, kilkunastu redaktorów naczelnych i kilku opiekunów – wszystkie te elementy składają się na bogatą historię Magazynu studenckiego Pressja. Chociaz zwykle patrzymy do przodu, planujemy kolejne numery i wydania, ten właśnie jubileuszowy numer 60. jest doskonałą okazją do spojrzenia wstecz.

5


Z”””” ””””””””””y ”” „”””h”st””””” s””””””y ”” ”s””””””s”y ”b””” P””ss””” Ob””””” s””””” s”ę ””” ”””””” ”s”yst””” ” ””””h ”””st””””y”h ”l””””t””: ”””t”l” ””t””””t”””g” ”””” ””””” g””y”” ”” ””yt”””” ””l”””” N” ”””t”l” ”” ”””” s”ą” ”””””s”””””y”h ””st ””””” 80 ””ty”””””” O” ””””ąt”” ””g” ”st”””””” ”””bl””””””” ””h ””ż 1 652” ”” ”t””y”h ””””s””” 315 ”””””t”””y (t” st”” ”” 9 ””””t””” 2015 ””””)” E”””g””y” ””st ””””t”l””””””” ” ”t””y” ””” ”””s”””””” są ”””żs”” t””sty” J”st ””bl””””””y ”” ”l”tf””””” ”SSUU” ”t””” ”””””l” ”” ””””glą” ””””” ”””””””t” ”l””t””””””””g” ””””y” t””” ”y”y”””” g”””ty” J””””” ”y”””””””” ””” ”l”” ”””ty t” ””” ”s”yst””” ”” s””””” s”ę ”” ””””y ”b””” ””s””g” M”g””y””” ” Formuła Pressji stale ewoluuje i jest ulepszana. Otworzyliśmy się na nowe formy ekspresji, czego przykładem jest chociażby artystyczny dodatek „Pressja.art”””””””””””””””””””””””” ””””””””””””” ”””””””””” ”””””””””” ”” Poza tym wydajemy liczne numery specjalne: np. „Pressja Opowiadanie”, wydania przygotowywane przez uczniów szkół ponadgimnazjalnych, z którymi uczni współpracujemy czy „Pressja na wykładowców”, w której zamieściliśmy teksty nauczycieli akademickich z naszej Uczelni. N” ”””””” P””ss”” ”” ”l”tf””””” ”SSUU ””ż”” ”””l”źć ””””””ż ”””” ””bl””””””” ””””” P””””””” ”b””””””””””””y” ”””y”””””y st””””t”” ””” g”””””y ””y t”””” ”””””” ””t””st”” K”””l” P”t”” ””””” ”bs”l”””t”” ””””l””” ”t””” ”” ””””ąt”” st””””” ”s”””””””””””” ” ””s”ą ”””””””ą”

6


C””””””””” ””s””g” ””s”””” ””g”ż””ą s”ę t””ż” ” ””ż”” ””””””ty”y s”””””””””””lt”””l””” t”””” ””” ””” ””””” ” ””g”””””””” D””” K”lt””y Ob””” ”l” ”””””””””””” ””y g”y ””t”l””t””l””” „C”? G””””? K”””y?”” ”yl”ś”y ”s”””””g”””””t”””” ””””” ”h””yt”ty”””” „P”””””””y Ś””ęt”g” M”””” ”””””” N”s” M”g””y” ś””śl” ”s”””””””””” ” D”””””””””s””” K”””” N”””””y” „Ż””””l” ”””” ”””””””ą”y” ”””y ””” Kl”b”” M”””ś””””” Ks”ąż”” „N””””””yt”l”””” P””ss”” st”l” ”””ąż” ”” ””””””s”y”” t””””””” ”””” ””””””””” t””h””l”g””””y””” O””””” ”””” t”l” ””t””””t”””g” ” ”t””y ””ż”” ””””glą””ć t””ż” ”” ”””ą”””””””h ””b”l”y”h ”””ę”” b”””””t” ””” ””l”””””” ”” syst”” A”””””” ” ”””” ””””g””y” ”” ”” ”l”tf””””” ”SSUU” ””s” M”g””y” ””s”””” ””””””ż ”””t” ”” T””tt””””” F”””b”””” ”””” VK””t””t” (””””””””””” F”””b””””” ””””l”””y ” ””””””h ””st””””””””””h)” W ty” ”””” ””””””l”” ś”y s”ę t””ż” ” W””””””””” P””””t” ” ””””y ” ””s”y” M”g””y””” ””y””” ”””l” ””””yś””: ””ż”” ””ys””ć ””””ty ”” sty”””” ”””” ”””t””” ”l” ”””l””s”y”h st””””t””” ””st”ć ”””l””””y” ” ””ty ”””s””g”” ”””””yć s”ę ””””y ” ”””””””” ”””” ”t””y””ć ””””” ”””y ”””””””y” ””””” t””st””” St”l” ”s””””””””””””y ”””””””” ””gą l”””yć t””ż” ”” ”y””b””””” l”g”ty””””” ”””” s””””” ”t””” ””st s””t””””ą ””””””st”ą ”” ”t”””” ”y””” ”y”””””””””

7


Trochę historii iiiiiiii iiiiiiiii iiiii ii iiii iiiii iii iiiiiiii iiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiii iiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiii iiiiiiiii iiiiiiiiiiii iiiiiii iiiiii iiiiiiiiii iiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiii iiiiiiii iiiii iiiiigi Migiiiii iiiiii iiii iiiiiiiii i 2002 iiii i iiiiąiiiii iii iiiiii (iiiiiiiii iiiiiiiiiią iiiiiiii)i iiiiii iiiiii iiiiiiiiiiiiii i iiiiiiiiii iiiiiiii iiiiii iiiiii iiiiiiiiiii iiiiiii iiigiii iiiii iiiii: i 2003 iiii iiiiii iiiiiiii iGiiiii Aiiiiiiiiiii i ii 14i iiiiii iiiiiii iiiiii ii iiiii iMigiiii iiiiiiiii iiiiiiiii iiiii iii iiiiiii iii ii iiiśi iiiii ii 14 iii iiiiiii iiiiii iii iiiiią: ii Aiii iiiiiiiiiiiiiiiiiii iii Łiiiiii Biąii i ii Aiii Miiiiiii iiiiiii iiiiiiiii iiiiiiii iiii ii iiiii iiiiiiiiiiBiiiiii iiiiii iiiigiią igi iiiiii Tiiiiiiii iiii igi Aiiii iiiiiii i 2010 iiii iiiiiii iiiiiiii iigi iiii iigiąi ii iiiiiiii iiiiiiiiiii – Nowa szata graficzna Pressji była pomysłem, który kiełkował w naszych głowach już od jakiegoś czasu. Chcieliśmy postawić na nowoczesność, odświeżyć nie tylko logo, ale i cały layout – iiii Niii Biigiiiiiiii iiii iiiiiii iiiii ii iiiii iii iiiiiii iii iiiiiii Migiiiii iiii iiii iiiiiią iiiigi iigiiiiii – Wraz z przeniesieniem Pressji na platformę ISSUU, objętość kolejnych wydań przestała nas ograniczać. Krótko mówiąc, za zmianą sposobu wydawania, poszły szeroko pojęte zmiany wizualne, layout zyskał bardziej minimalistyczny wymiar. Dzięki temu mamy możliwość lepszej prezentacji grafiki i fotografii wykonanych przez studentów, a także lepszej ekspozycji tekstu – iiiiiii i 2013 iiii i iiiiiii iiiiii iiiiiiiiiii iiiiii: iiiiii Migiiiii iiiiąiii iiiiiiiąią ii 2009 iiii iiiiii iiiiiiiiifiiiii iiiiiiii iiiii ińiii iiiiiiii (iiiiiii iA)i iiiiii iiiiii iiiiii iii iiiigiiii (iiiiiii ii 50) iiii iiiiiiii iiiii iiiiiiiiiii iiiiiiiii ii iiiiiiiii iiiii igiiiii iiiii ii iiiiiiiiii iiiii iiiiiiiiiii 8

Pressja UA AA Aiiiiii iiiii iiiiiii iiiiiiii ii Migiiii iiii iiiiii iiiiiii iiii iiii iiiąiiiii – iiiiii iiiii iiśiii i iiiiiii iAi Riiiiiii iiiiiiią iiii iiiiiii Yiiiii iiiiiiiiiii iiiii iiiii iiii iiąiii iiiiiiiiii giiii ii iiiiii i iiiiiiii iiii iiiiiiii Giiiii iiiiiiiiii i iiiii i iiiiińiią iiiiiiią iiiigi iii iiii Viiiiiivi – iiiiiiii iii giifiiiiiiii iiiiiii iA iiiiiii iiiii fiiiiii i iiii iii iiiii fiiii iiiiiiiiiiąi iii iiiiiiiiiiii iii iiiiiiiii iii iiiiiii iiii giiiiii ii iiiiiiiiiąii iii iiiiii: – W organizacjach etnicznych migranci edukacyjni czują się bezpiecznie i komfortowo, a to pozwala im szybciej zaadaptować się w nowym kraju i rozwijać swoje pasje i zainteresowania. Jedną z takich organizacji jest czasopismo Pressja UA – iiiiśiii igi iiiiii Tiiiiiiiii iiiiiiiii iii iiiiii iA i iii iiiiiiiiiiiiii iiii iiiiiiii iii iiiiiiiii – Daje ono wiele możliwości, m.in. na ćwiczenie warsztatu w języku ukraińskim, a także sprawia, że zaufanie do Uczelni wśród studentów z Ukrainy wzrasta. iiiiąiiiii i Migiiiiii iiiiiiiii iii iiiiiii i iiiiiii iiiiiiiiii ii iiiiińiii (iiiiiiii iiii i iiiiiiiiii iiiiiiii i iiiiii iigiiiiiii)i i iiiiiii iiii ii iiiiiiii iiiiii iiiiiiiii i iiiiiii ii iiiiii iiiiiiii iiiiiiii ii iiiii iiiiińiią iiiiiiiii iiiiiiiii i iiiiiiiiiii 2014 iiii iiiiii iiiiii iiiii i iiiiśii i iiiiii iiiiińiiii (iiiii 57)i Niiiii iiii iii iiiiii ii iiiiiiii iiiiiiiąii i iiiiiiii i iiiiiiiiąii iii i iiiiiiii iiiii iii iiiiiiią iii ii iiiiiii iiiiiiiii i iiiiii iiiiiiii ii iiiiiii iiiii i iiiiiiiiiii iiiiiiiii iiiiiiiiii iii iiiiąiiii ii iiiiii ii Viiiiiiii Diiiiiviiii Titiiii iiiiiiivi iii Viiiiiiiv Tiiviii


9


10


Przyszłość ććć ćććo, że trzyćacće Państwo w swoćć rękach (raczej na tabletach, ale język jakoś nće chce ugćąć sćę pod rozwojeć technologćć) śwćeży nućer Pressjć, to nasza redakcja wcale nće próżnuje ć już teraz przygotowuje ć opracowuje ćaterćały do następnych publćkacjć. W planach jest wydanće do końca roku akadeććckćego 61. nućeru, a także Pressjć na czytanće (nućer pośwćęcony proćocjć czytelnćctwa). Ponadto, korzystając z ćożlćwoścć oferowanych przez platforćę ISSUU, rozpoczęto staranća ćające na celu zdćgćtalćzowanće ć udostępnćenće wszystkćch archćwalnych nućerów naszego ćagazynu. Pressja w swojej hćstorćć przeżywała leps ć gorsze chwćle. Obecny okres to jednak fala wznosząca, o czyć śwćadczy wćele sukcesów. Na nasz portal – według statystyk – trafiają użytkownćcy nće tylko z Polskć ć Ukraćny, ale także ćnnych krajów śwćata, ć.ćn.: Stanów Zjednoczonych, Węgćer, Wćelkćej Brytanćć, Nćeććec, Rosjć. Na naszych łaćach ćożna podzćwćać fotografie Jakuba Ochnćo – artysty wćelokrotnće nagradzanego w wćelu prestiżowych ććędzynarodowych konkursach fotograficznych; zapoznać sćę z koćentarzeć na tećat sprawy Sandry Borowćeckćej autorstwa Nćny Błagowćeckćej, który cćeszył sćę ogroćnyć zaćnteresowanćeć (tekst „Ja, debćl z płatnej uczelnć” do 9 kwćetnća br. został wyśwćetlony aż 15 969 razy), a także przeczytać, prawdopodobnće ostatnć, wywćad z Profesoreć Jerzyć Chłopeckćć, wćeloletnćć Prorektoreć ds. naukć WSIćZ. To wszystko pozwala ze spokojeć wyglądać kolejnych jubćleuszów. Z okazjć nućeru 70., 100., a nawet 1000. Będzćećy dla Was – drodzy Czytelnćcy – pćsać do końca śwćata, a nawet jeden dzćeń dłużej.

11


„CHCEMY ROBIĆ TU WARTOŚCIOWĄ KULTURĘ”

12


/Tetiana Shataieva Od wielu lat w Wyższej Szkole Informatyki i Zarządzania w Rzeszowie działa w podziemiach Klub Akademicki, ale dopiero od kilkunastu miesięcy zarządza nim – znany z antenty radiowej i sceny kabaretowej, dr Łukasz Błąd. Od kiedy jest Dyrektorem Klubu Akademickiego IQ, to miejsce zyskało nowe życie (nie tylko wizualnie), a mnogość i różnorodność imprez robi oszałamiające wrażenie na studentach i nawet pracownikach uczelni, ktorzy coraz chętniej zaglądają w podziemia swego miejsca pracy, także popołudniami i wieczorami. Kuszą ich koncerty i spektakle teatralne czy wystawy artystyczne. Studeci mogą liczyć też na sporą dawkę rozrywki. Rozmowę o tym, jak się robi dobre imprezy, z dr Łukaszem Błądem przeprowadziła Tetiana Shataieva.

13


Pressja: Klub Akademicki IQ wręcz tętni życiem studenckim i kulturalnym. W jednym z marcowych tygodni naliczyłam 8 różnych dość sporych wydarzeń. Jak Panu udaje się organizować tak wiele dobrych spotkań w tak krókim czasie? Łukasz Błąd: To jest moje zadanie – stwarzaŁu nie warunków do tego, żeby wszystkie ciekawe imprezy mogły się odbywać. Cały czas pracujemy nad tym, żeby coś interesującego było przedstawiane w Klubie i żeby była informacja o tym, że jest takie miejsce, w którym można robić koncerty, wystawy, przedstawienia, do cierała do jak największej liczby osób, które są zainteresowane sprawami kultury, które coś tworzą. A jak mi udaje się organizować tyle wydarzeń na raz? To jest taka suma dwóch działań, z jednej strony, ja, jako szef Klubu i Klub jako instytucja, staramy się zachęcać studentów do jakichś ciekawych inicjatyw, niektóre sam proponuję, a z drugiej – mamy nawiązane pewne kontakty i ci ludzie z organizacji zgłaszają się do nas ze swoimi pomysłami. Ale tak naprawdę, najbardziej nam zależy, żeby to studenci zgłaszali się z pomysłami, od nas otrzymywali pomoc w zakresie infrastruktury, obsługi, takiego doradztwa jak to zrobić, czego może nie robić, co zrobić inaczej, to nas interesuje najbadziej. Ogólnie można powiedzieć, że celem istnienia Klubu IQ jest umożliwienie studentom kontaktu z wartościowymi inicjatywami kulturalnymi, artystycznymi bądź naukowymi – to z jednej strony. A z drugiej umożliwienie im prezentacji własnej twórczości i pomoc w rozwijaniu się na polu artystycznym.

14



śmy głosy naszych gości, oni byli bardzo zadowoPressja: Czy to się spotyka z odzewem studenleni, mówili, że już dawno nie uczestniczyli w tak tów? Są zainteresowani działalnością Klubu? inspirujących wydarzeniach. Podobnie było na ŁB: Myślę, że mogłoby jeszcze więcej osób uczest- koncercie zespołu Vedan Kolod z Syberii, przyszło niczyć w różnych imprezach. Oczywiście, są takie, kilkadziesiąt osób, więc powoli stajemy się coraz na których ludzie się nie mieszczą, jak, na przykład bardziej zauważani. „WSIiZ Ma Talent” czy „Miss WSIiZ”, natomiast są imprezy mniej popularne. Mamy świadomość, że Klub nie jest w centrum miasta i że wieczorem to Pressja: Klub oferuje bardzo różnorodne wydawymaga pewnego wysiłku, żeby przyjechać na rzenia, a czy Pan lubi szczególnie jakieś impreuczelnię, gdy łatwiej jest się dostać do centrum, zy? ale wierzymy, że proponując rzeczy może uni- ŁB: Mnie szczególnie bliski jest „WSIiZ Ma Takatowe, powoli będziemy zachęcać więcej ludzi. lent”, bo to jest coś, co od początku do końca Kiedy na przykład mieliśmy wernisaż prac Adama wymyśliłem i realizuję. Poza tym ta impreza jest Głaczyńskiego „Fotografie z Indii”, miała miejsce dla mnie niezwykle ważna, bo daje nam najwięcej znakomita rozmowa Pana Adama z profesorem informacji o tych młodych ludziach i o ich talenKłodkowskim, i to przyciągnęło ludzi. Odbierali- tach. Chcemy ich później wyłapywać, pracować

16


z nimi przez cały rok. Chciałbym jeszcze, żeby ci, którzy się pojawiają na „WSIiZ Ma Talent”, potem kontynuowali swoje działania w Klubie IQ. Mnie niezwykle cieszy, jak widzę ludzi, którzy pojawili się na „WSIiZ Ma Talent”, a potem sami przychodzą do Klubu i sobie ćwiczą, trenują, albo jakieś dwie osoby poznały się na castingu i potem w finale występują razem, albo spotkali się w finale i założyły zespół. Również bliskie mi są, oczywiście, ze względu na to, że występowałem w kabarecie, takie imprezy humorystyczne, których niestety jest mało. Jednak za każdym razem, kiedy w Klubie pojawia się kabaret albo coś kabaretopodobnego, wtedy to jest dla mnie frajda. Studenci póki co kabaretu nie założyli, ale mamy zespół „Niespodzianki”, który jest taką grupą taneczno-kabaretową. Kabaretem raczej zajmują

się uczniowie ALO (Akademickie Liceum Ogólnokształcące). Ale myślę, że dojdziemy do tego, że i studenci coś podobnego stworzą. Pressja: Obserwując wydarzenia kulturalne na uczelni można odnieść wrażenie, że nie ma takiej imprezy, której by jeszcze w Klubie nie było. Czy ma Pan jeszcze jakieś niezrealizowane pomysły? ŁB: Tak. Myślę, że uda się to zrealizować w nowym roku akademickim. Chcę, żeby powstała grupa sceniczno-teatralna. Nie mówię, że teatr, bo być może to pójdzie w trochę innym kierunku. Mam na myśli grupę improwizacyjną. To będą ludzie, którzy w sposób humorystyczny wykonu-

17


ją jakieś zadania na polecenie publiczności. To jest nurt, który w Polsce fajnie się rozwija. Druga rzecz to grupa taneczna, złożona ze studentów. A trzecia, chciałbym, żeby w Klubie powstała taka cykliczna scena kabaretowa, a być może stand -upowa, żeby ci stand-uperzy pojawili się z grona studenckiego. Ktoś mógłby powiedzieć, że problemem może być to, że mamy wielonarodową grupę studentów, ale ja w tym problemu nie widzę, ponieważ ten stand-up może być w różnych językach.

Pressja: Próba – to jest przyjemna rozrywka czy ciężka praca? ŁB: Idealnie jest, kiedy to sprawia przyjemność i kiedy jest to ciężka praca. Tego się nie da zmienić, im więcej efektywnych, sensownie robionych prób, tym lepszy efekt potem podczas występu. Oczywiście, można zrobić milion prób, które nie są efektywne, wtedy one będą czymś, co jest zawadą i w czym nie chcemy uczestniczyć.

Pressja: A jak w ogóle powstają takie imprezy? Czy studenci mają tu jakąś samodzielność? WiaPressja: A dokładniej, co jest stand-upem ? domo, uczelnia to miejsce, gdzie nie wszystko ŁB: Stand-up – to jest taka dziedzina, która przy- przejdzie... szła z Ameryki, polega na tym, że człowiek z miŁB: To zależy od tego, jaka jest impreza. Ja w ogókrofonem jest w bardzo bliskim kontakcie z pule uważam, że jak tylko studenci są w stanie przeblicznością i w sposób żartobliwy, humorystyczny prowadzić jakiś projekt, od początku do końca podejmuje niełatwe tematy, często łamie „tabu”. i robią to w miarę dobrze, to trzeba dawać im jak Czyli stand-upera też można nazwać komikiem. najwięcej swobody i interweniować tylko wtedy, kiedy są jakiś niepokojące rzeczy albo z czymś Pressja: Niektórzy mówią, że mieszka Pan w Klu- sobie nie dają rady. Ważne jest, żeby wszędzie bie. Jak to wygląda od środka? Czy Pan bierze nie pojawił się jeden punkt widzenia, żeby swoudział we wszystkich próbach, przygotowaniach? imi wskazówkami nie zepsuć kogoś, nie zdradzić jakiejś inicjatywy, więc dyskutujemy czasami, ŁB: Tak, oczywiście, ale nie we wszystkich, w wielu ja mam jakaś jedną propozycję, ktoś ma jakąś próbach mój udział jest bez sensu, bo jeśli próba inną, dyskutujemy, co będzie najlepszym rozwiąjest taneczna, ze mnie nie ma żadnego pożytku. zaniem. W niektórych sprawach w ogóle się nie Ja tutaj nie pomogę, w tym względzie mój udział zgadzamy, bo one nie pasują do uczelni, czyli nie w próbie może być tylko taki, żeby zorganizować zgadzamy się na wulgaryzmy, nie zgadzamy się na warunki, żeby ta próba przynosiła jak najlepsze jakieś tanie chwyty. efekty, żeby był sprzęt potrzebny do próby i był dobry instruktor, który nauczy. Natomiast, jeśli mi czas na to pozwala, to staram się być na ta- Pressja: Ze względu na swoje doświadczenie, kich próbach, które łączą szereg elementów, gdy jak Pan myśli, jaka jest główna zasada udanego robimy jakieś duże widowisko i trzeba poskładać występu? dźwięki, sprzęt, kamery, to wtedy potrzebna jest ŁB: Najważniejsze to jest właśnie przygotowanie, jedna osoba, która układa te wszystkie klocki solidne przygotowanie, przećwiczenie elemenw całość. Ja to lubię robić i z radością dzielę się tów, a później połączenie ich w całość. doświadczeniem, które mam w organizacji takich imprez jeszcze z czasów studenckich, a później mojej działalności estradowej i występów.

18


Pressja: A co z pewnością siebie? ŁB: Pewność nabywa się również przez te ćwiczenia. Może być oczywiście taka wrodzona pewność siebie, ale jak się nie ma nic do zaoferowania, to sama pewność nic nie da. Jak ktoś nie zna tekstu piosenki do końca, nie poćwiczył śpiewania, to wychodzi na scenę niepewnie, bo myśli, czy nie zapomniał tekstu, czy nie pomyli melodii i czy kostium nie będzie niewygodny, bo go sobie na próbie nie przymierzył. Jeśli o tym nie myśli, bo wierzy, że ma przećwiczone, to wtedy myśli o czymś innym, ta energia uwalnia się już na opanowanie kolejnego elementu, czyli kontaktu z widownią, poruszania się na scenie. Więc to przygotowanie dodaje pewności.

Pressja: Jeżeli jednak dopadnie nas ta paraliżująca trema, co wtedy robić? ŁB: Trzeba zastosować to, o czym mówiłem, czyli przygotowanie i coś czysto fizjologicznego, oddech, obmycie rąk zimną wodą, policzenie, czyli takie techniki relaksacyjne. Ale są pewne osoby, których osobowość protestuje przed występowaniem, takie, które nigdy nie polubią występów publicznych, nie odnajdują się w tej sytuacji – one zawsze będą się stresowały i to będzie widać. Poza tym doświadczenie powoduje, że każdym następnym razem my już wiemy, co nas czeka, wiemy, że może to nie jest tak straszne albo to jest tak straszne, więc trzeba zrobić to i to, żeby ten strach zmniejszyć.

Pressja: A jak sobie poradzić z tym strachem Pressja: Co musi zrobić zwykły student, który przed sceną? ma pomysł dotyczący atrakcji w Klubie? ŁB: Strach przed występami nazywa się tremą, to szczególny rodzaj takiego stresu. Im mniejsze przygotowanie, tym większy stres, im gorsze wyobrażenie o publiczności, tym większy stres. Gorsze w tym sensie, że zakładamy, że ta publiczność nas odtrąci. A im lepsze przygotowanie, im większa wiara w swoi własne siły, im lepsze warunki występowania, to wszystko powoduje, że stres może być mniejszy. Ale dobrze, gdy on trochę jest. Problem jest wtedy, kiedy ta trema z poziomu mobilizującego przechodzi w poziom destrukcyjny, bo kiedy on jest na takim poziomie, że my się wyjątkowo spinamy, czyli stajemy się tacy ponad przeciętnie skupieni na zadaniu, wtedy jest to bardzo pożyteczne. Natomiast, kiedy ten stres jest taki, że nas paraliżuje, że zapominamy tekstu, że nie wiemy, co mamy robić, że nie jesteśmy w stanie spojrzeć na publiczność, wtedy to jest problem. Tak samo zupełny brak stresu też nie jest dobry, bo wtedy myślimy sobie: „Dobra, nie przygotowywałem się, w ogóle tym nie przyjmuję, jakoś to pójdzie”. To może być zgubne.

ŁB: Przyjść do Klubu, czyli do mnie osobiśćie i omówić ten pomysł. Musimy uzgodnić, kto i co nam jest potrzebne do realizacji i kiedy możemy to zrealizować. Potem umawiamy się, kto co robi i jeśli to nie będzie tak zwany słomiany zapał, ten ktoś rzeczywiście będzie liderem, dopilnuje tych wszystkich elementów z naszą, Klubu, pomocą, to wtedy ta rzecz się dzieje. A poza tym mamy coś takiego jak Radę Programową Klubu i jak ktoś chciałby realizować imprezy, może się zgłosić do tej Rady. Pressja: Kto jest w Radzie Programowej? ŁB: Wybrane przeze mnie osoby, które już coś w Klubie robią i ja się z nimi konsultuję: „Słuchajcie, co moglibyśmy zrobić?” albo „Jest taki pomysł, czy on jest fajny czy nie?” Zawsze można też zgłosić się do Samorządu Studenckiego. My z nimi współpracujemy, „Miss WSIiZ” jest tego najlepszym przykładem.

19



21


Trudne początki dla lepszej przyszłości NZS powstało we wrześniu 1980 roku, w wyniku sierpniowych strajków robotniczych, i od tego zaczyna się jego niespokojna historia. W polskiej rzeczywistości, która w tych czasach wyglądała zupełnie inaczej niż dziś, powstanie NZS-u było odpowiedzią na to, co się działo. Liczne strajki i demonstracje, delegalizacja zrzeszenia i areszty jego członków podczas stanu wojennego, działalność w konspiracji – tak to trwało aż prawie do roku 1989. – Organizacja ziednoczyła studentów wobec tych czasów, to była próba przywrócenia samorządności i autonomiczności uczelni, no i oczywiście, zmiany systemu, wpisania się w ten cały ruch solidarnościowy – mówi Michał Wrąbel, wiceprzewodniczący ds. Public Relations Zarządu Krajowego NZS. To były czasy prawdziwej popularności: zrzeszenie liczyło setki tysięcy członków. Po wielu latach, nie tylko rzeczywistość w kraju się zmieniła, zmienił się również profil działalności Niezależnego Zrzeszenia Studentów. – Zmienił się profil, ale misja została ta sama: nadal chcemy aktywizować studentów wobec jednego celu, zrzeszać młodych ludzi i organizowywać życie studenckie, tak jak i robiliśmy to wcześniej. Tak, czasy się zmieniły, ale totalne podwaliny wartości, ktore za tym stały, pozotają bez zmian – komentuje Michał. – Nadal bierzemy odpowiedzialność za życie studentów, walczymy o ich prawa, chociaż środki, oczywiście, są inne – dodaje. Zmieniają się czasy, ale środowisko NZS nadal jest środowiskiem ludzi mocno zaangażowanych, otwartych, mających wspólny cel.

Niezależne Zrzeszenie Studentów to największa i najprężniej działająca organizacja studencka w Polsce, która od 35 lat aktywizuje studentów w celu budowy społeczeństwa obywatelskiego. Zrzeszając ponad 1 200 członków z 35 uczelni, prowadzi liczne projekty o charakterze ogólnopolskim. Michał Wrąbel Niezależne Zrzeszenie Studentów +48 533 565 839 michal.wrabel@nzs.org.pl poczta@nzs.org.pl www.nzs.org.pl facebook.com/nzsorg

22


Masz misję – masz perspektywy Na stronie nzs.org.pl można wyczytać sporo informacji na temat misji zrzeszenia, o tym, jak ta samorządna społeczno-polityczna organizacja wspiera demokratyzację i uczestniczy w życiu całego kraju; jak walczy o prawa studenta i jak istotnie wpływa na kulturalny, naukowy i społeczny rozwój studenctwa. Pola strategiczne dzialalności są szczególnie określone, należą do nich m.in. integracja środowiska studenckiego, kreowanie liderów, poznanie międzykulturowe i inne. Obecnie jest to organizacja, która łączy prawie półtora miliona studentów i kilkadziesiąt uczelni wyższych, wśród których są m.in. uczelnie z Podkarpacia. – Po co studenci do nas przychodzą? No, ilu studentów, tyle opinii. Powodów jest mnóstwo, np. aby otrzymać umiejętności pracy w grupie, rozwijać kompetencje liderskie, poszerzać sieć znajomych, no i także przychodzą dlatego, że poprostu popierają idee organizacji – tłumaczy Wrąbel. Co uzyskuje student, stając częścią NZS-u,jest już chyba pytaniem retorycznym. Chodzi nie tylko o niezapomniane chwile podczas ogranizowania i przeżycia poważnych wydarzeń, szalonych imprez i zachwycających podróży, nie tylko o nowe znajomości i poznanie innych kultur, jak i również poznanie świata, chodzi także o możliwości rozwoju osobistego w ogranizacji. – W życiu każdego NZSiaka jest tak, że im więcej dajesz, tym więcej otrzymujesz w zamian – mówi Michał. – Jeśli widać twoje zaangażowanie, to przed tobą jest otwarta droga do kariery w NZS, która zwykle zaczyna się od zarządzania kilkoma osobami, malutką grupą, a może dojść do stanowiska w Zarządzie Krajowym. To jest doświadczenie, które po studiach można wpisać do CV, o którym jak najbardziej można opowiedzieć na rozmowie kwalifikacyjnej. Zrzeszenie potrzebuje piarowców, finansistów, logistyków, organizatorów i innych kompetentnych osób, oczywiście nie chodzi o wykształconych już fachowców, a tylko studentów, którzy przyjmą to wyzwanie. Doświadczenie, które dostają alumni NZS jest nie do przecenienia. Żeby zacząć swoją przygodę w NZSie, nie trzeba być kimś wybitnym, po prostu trzeba mieć ochotę do działania. – My nie mamy zamkniętej rekrutacji, przyjmujemy wszystkich, którzy zgłoszą się do przedstawiciela NZS na swojej uczelni i stwierdzą, że chcą działać – zachęca Wrąbel.

Nawet nie wiesz, że znasz działania NZS? NZS organizuje mnóstwo różnych debat, konferencji, konkursów, warsztatów i imprez, które wzbogacają życie studenckie. Dodatkową korzyścią z członkowstwa w zrzeszeniu jest wstęp wolny na wszystkie tego typu wydarzenia. Przez lata już NZS organizuje akcje społeczne, takie jak na przykład „Wampiriada”, główny i największy projekt NZS (Samorząd Studencki WSIiZ wraz z Regionalnym Centrum Krwiodawstwa w Rzeszowie również organizuje Wampiriadę – przyp. red.). To charytatywna akcja krwiodawstwa, której pierwsza edycja ruszyła lata temu, a która teraz odbywa się cyklicznie

23


24


25


2 razy w roku. W ośrodkach akademickich jest również głośno o konkursie „Studencki Nobel” (tu WSIiZ rokrocznie ma swoich laureatów – przyp. red.) i o programie „Drogowskazy Kariery”. Jednym z najnowszych projektów na skali ogólnopolskiej została kampania obywatelska „Studiuję-Głosuję”. Jest to akcja zachęcająca studentów do głosowania w wyborach samorządowych (redakcja Pressji była patronem medialnym akcji w WSIiZ jesienią 2014 r. – przyp red.). Istnieją i wewnętrzne projekty, jak np. „Tour de NZS”, w ramach którego odbywa się weekendowa wymiana studentów jednych ośrodków zrzeszenia z innymi, co daje możliwość podróżowania i spotykania ciekawych, aktywnych ludzi. – W NZS-ie stajesz częścią specyficznej społeczności, wypełnionej ludźmi zaangażowanymi i pełnymi energii. Ciężko o czymś takim zapomnieć – opowiada Michał o tym, jak alumni nigdy nie tracą kontaktu ze zrzeszeniem, ponieważ czują sentyment do organizacji, która była dla nich prawie rodziną w latach studenckich. I nic dziwnego, NZS istnieje po to, żeby aktywizować studentów, pomagać im ujawniać ukryty potencjał i spełniać marzenia. – Studenci są edukacyjną elitą społeczeństwa i to oni chcieli być (i zresztą byli) częścią tej zmiany, która w Polsce się dokonała. Ludzie, którzy wtedy protestowali na barykadach, teraz są wybitnymi politykami, dziennikarzami, szefują największym polskim firmom. Widać, że jeszcze będąc studentami, to byli ludzie działania. Studenci to przyszłość narodu, a jakakolwiek zmiana nie odbędzie się bez patrzenia w przyszłość. Zastanawiając nad tym, jaka byłaby polska rzeczywistość, gdyby nie powstał NZS, to myślę, że ona byłaby smutniejsza, mniej zróżnicowana i na pewno... mniej fajna – dzieli się opinią Michał Wrąbel. Teraz nie możemy już ani cofnąć ani zmienić historii, ani wymyślić sobie życia studenckiego w Polsce bez NZS. Jednak dobrze, że jest miejsce, gdzie każdy może działać, przecież dopóki działamy – żyjemy w pełni.

26



INTERNET WSKRZESIŁ McLUHANA

28


[NOWA KULTURA]

/Kamil Olechowski Kiedy stawiamy pytanie „Co zmienił Internet?”, pierwszą odpowiedzią jaka ciśnie się na usta to: „Wszystko”. Oczywiście, nie można traktować jej dosłownie, niemniej pozwala ona odczuć zasięg oddziaływania Internetu, który jest ogromny, a konsekwencje jego pojawienia się można nazwać rewolucyjnymi.

29


@ 30


. .... .. ... .. . . . . . . .... . . ... .. . .. . . . . . . . . . N . . . . .. . .. . . . . . . ..... . .. . . .. ... . . . . . . ... . .. . . .. . P . . . . „.... .” . .. . .. .. . . .... . . ..... . . .. . . . .. . . .... . .. . . ....... P .. . . .f..... M. . . .. 2014. . . . . ... . . . . .. „J . . .... . .. . ?” Internet wymusił zmiany w prasie drukowanej chociażby dodawanie adresów mailowych. Zmieniła się długość tekstów, czas ich pisania. Zniknął deadline, który został zastąpiony przez online. Czy tygodnik drukowany, którego strona internetowa jest aktualizowana codziennie, nadal jest tygodnikiem? P

.. . ..ti. . .. .. . . . ..... . . . ... . . .. . . . . . . . . . . . ..... N . .. ... .... . . . . .. . . . ..’. .... .. .. D . . . . .... . .. .. . ź. .. . . . .. .. . . . . ... .. O.... . .. .. . ź. .. .. ... . .. .. . .. . ... .. .. . ... . . . . . ..... . . . . .. . ... .... . . . . . . . .. .. ... .. .. .. . ... . .. .. . . .. .. . . . . . .. . . .. .. .. . . .. . .. . . . . . . .... . . . . . .. . . .. . .. . .. .. . . ..... . . .. .. .. . .. ... .... .. ..; . ... . . . . . ź. .. . .. .. .. .. .

P . .. . .. . . .. . . .. . . . ..... . ... . .... .: . .. . . . ... .. .. .. . .. .. .. ( . . . .. .. . . .. ... .. ... . ... . . .. . ... .. . .. . . . ... ... .. .. O. . . ..... . .... . .. . ... . .. . .... . .. . .. ... . .. . .ź . . .. J. . . . .... . .. . .. .. . . . ... ..... . . .. .. . ... . . . . .. .. . . .. .. ... ..... . . .. . .. . . .. . .. . (pisze o tym w 60. numerze Pressji Katarzyna Mieszawska – przyp. red...................... .................................................................................................... ......................................................................................... ............................................................................................. . . .. .. . . O . ..ti . . .. . . P. f.. . J... C. ... : Dawniej uwzględniano różne czynniki: przesyłka będzie szła przez pocztę, w dobrym przypadku minie dwa dni zanim odbiorca ją otrzyma i przeczyta. Jeśli chciał odpowiedzieć, to ten czas dodatkowo się wydłużał. Czyli, za przeproszeniem, głupotami się nie zajmowano, bo było wiadomo, że one przeminą za chwilę. Dziś wysyłam wiadomość i zaraz otrzymuję odpowiedź, natychmiast. Zanika poczucie hierarchii ważności spraw, ponieważ znika czas. . . . ... .. . . . . .. ... . . . . .. K ..ti. .. . ..

. . . . .. . .. .. . .... . .. . . .. ....

. .. .

.

31


[NOWA KULTURA]

Skoro już powołałem się na autorytet naukowy, warto by, dla uporządkowania wywodu, skorzystać z dorobku naukowego na temat Internetu. Niestety! I ta sfera znajduje się w pewnym chaosie związanym z dynamicznym charakterem głównego bohatera tego tekstu, przez co ciężko ująć go w jakieś sensowne ramy teoretyczne. Wcześniejsze teorie, które zgrabnie opisywały media, okazały się niewystarczające w obliczu tego wynalazku. Być może potrzeba trochę czasu, by znów naukowo opisać to nowe medium, dostatecznie je zbadać. Przy okazji badań, pozwolę sobie na małą dygresję. W środowisku akademickim, gdy studenci rozważają na seminariach tematy swoich prac, często pojawia się właśnie Internet, jako główny bohater. To naturalny dla młodych osób wybór tematu prac jakichkolwiek... Dla promotorów to jednak też wygodna furtka: Internet jest bowiem tak dynamiczny, że nawet „świeże” badania mogą ulec dezaktualizacji, jest więc to tematyka będąca deską ratunku dla zdesperowanych naukowców, którzy nie mają pomysłu na własne badania. Wracając do głównego wątku: w kwestii zrozumienia Internetu zasadną wydaje się sugestia „świeżego spojrzenia”. Paradoksalnie jednak to „świeże spojrzenie” prezentują poglądy człowieka, który swoje pięć minut miał kilkadziesiąt lat temu. Chodzi oczywiście o Marshalla McLuhana, czarodzieja nauki.

McLuhan to zresztą człowiek paradoksów, być może dlatego pasuje do Internetu. Na stwierdzenie, że jego różne wypowiedzi stoją wobec siebie w sprzeczności, miał odpowiedzieć, że nie zawsze się ze sobą zgadza. Co więcej, był on w błędzie, gdy mówił o globalnej wiosce czy demokratyzacji przekazu… Pewnie pojawiła się myśl: przecież to idealnie pasuje do Internetu, jakże więc można twierdzić, że McLuhan się myli? Ano właśnie, mylił się, ponieważ mówił to o… telewizji. Cechy, które miały być typowe dla telewizji, niewątpliwie rewolucyjnego medium czasów McLuhana, tak naprawdę w pełni realizują się dopiero w przypadku Internetu. Dlatego też McLuhan swoje pierwsze pięć minut zawdzięcza być może bardziej ekscentryzmowi, niż trafnym prognozom. Świadczy o tym fakt, że jego gwiazda dosyć szybko zbladła, a jego teorie odchodziły w zapomnienie. I wtedy pojawił się Internet, który dał McLuhanowi drugie życie. McLuhan – gorliwy katolik, który całe życie był związany z katolickimi uczelniami – chyba nigdy nie wyobrażał sobie takiej formy własnego zmartwychwstania.

Warto więc wykorzystać dorobek McLuhana, jednak nie tylko na zasadzie reinterpretacji jego teorii w nowym kontekście, ale także spróbować jego metody. Zerwać z konwencjonalnym dyskursem naukowym i spróbować opisać Internet przy pomocy zręcznych aforyzmów. Pozwolę sobie podrzucić kilka takich myśli, być może jeszcze nie do końca ukształtowanych i trafnych – ale coś na poDlaczego w ten sposób określam McLuhana? Ze czątek. Dodam, że będą mieć one raczej negatywwzględu na jego specyficzny styl, który ciężko nany wydźwięk – inaczej niż u McLuhana, który był zwać naukowym, ekscentryczność poglądów, wiwręcz zakochany w nowych mediach. zjonerstwo czy umiejętność formułowania myśli na temat mediów, by brzmiały sentencjonalnie – co dawało im magiczny posmak.

32


33


Internet jest cieniem bytu, niczym w filozofii platońskiej. Cień ten jeszcze nie jest dostatecznie dokładny, posiada luki. Jednakże prawie każdy z użytkowników współuczestniczy w jego tworzeniu, możemy więc mówić o odbiciu świata realnego – tego nie dawały żadne media wcześniej. Ta właściwość sprawia, że może on doprowadzić do śmierci innego rodzaju mediów w ich tradycyjnej formie. Prasa, radio, telewizja będą istnieć, ale w wirtualnej rzeczywistości.

W tekście tym używałem konsekwentnie formy z wielkiej litery i generalnie chodziło mi właśnie o tę technologię, łączącą cały świat w sieć globalną. Dodam ponadto, że program Word, na którym pracuję, toleruje to słowo zapisane wyłącznie wielką literą. Zdarzyło mi się nazwać Internet medium, co podyktowane jest po prostu przyzwyczajeniem. Być może należałoby napisać kolejny tekst, który zaczynałby się stwierdzeniem, że…

Jest to także medium totalne. Próbuje swoim zasięgiem ogarnąć każdy możliwy aspekt życia człowieka. Informatycy nie kryją, że docelowo wszystko ma zostać połączone siecią globalną. Już teraz na świecie żyją ludzie, którzy w swoich organizmach mają specjalny chip, zawierający informacje na temat danych tego człowieka oraz numerów jego konta bankowego. Dzięki temu nie trzeba nosić portfela – wystarczy zeskanować dane z chipa, by uiścić odpowiednią kwotę za towar. Można więc wyobrazić sobie chip, który podłączy ludzi na stałe do Internetu. Pisarze s-f idą o krok dalej: wyobrażają sobie przeniesienie ludzkiej świadomości do wirtualnego świata.

Internet ma dwoistą naturę. Z tego względu, warto by natury te terminologicznie oddzielić, dzięki czemu problem sieci globalnej stałby się bardziej klarowny. Wtedy oczywiście pojawiłby się problem wdrożenia nowych terminów do uzusu językowego. Jednak, jak już wspomniałem, jest to temat na zupełnie osoby tekst.

Do myślenia daje także problem zapisu słowa „Internet”. Na stronie internetowej (znowu jesteśmy w Internecie! – a może, jak zaraz zobaczymy, w internecie!) Rady Języka Polskiego możemy przeczytać, że słowo to można „pisać dwojako: 1) wielką literą — gdy się ma na myśli konkretną globalną sieć (np. w zdaniu Zakładał nowy system w Internecie, a w XXX już go założył — przy czym XXX byłoby nazwą innej globalnej sieci, gdyby taka istniała),

Czytając początek tego eseju, można było spodziewać się, że odpowiem na pytanie „co zmienił Internet?” Niestety, przeglądając już całość, dochodzę do wniosku, że niespecjalnie mi się to udało. Przedstawiłem kilka różnic w stosunku do dawniejszych czasów, nakreśliłem pewne prognozy, zaproponowałem metodę opisywania Internetu, ale – z przykrością stwierdzam – wydaje się to mało satysfakcjonujące. Być może po prostu jeszcze nie czas na kompleksowe odpowiedzi, pokolenie sieci jest przecież jeszcze młode. Jako przedstawiciel pokolenia audio-wizualnego będę miał okazję obserwować i dostrzegać różnice, ale prawdopodobnie dopiero za kilka lat. Obecnie próba odpowiedzi na pytanie o wpływ Internetu na kulturę jest zadaniem bardzo ambitnym, niemniej warto ją podejmować. Być może rozważania te okażą się chociaż pewnym małym krokiem na przód lub inspiracją do bardziej pogłębionych analiz.

2) małą literą — gdy traktuje się sieć jako medium, a nie system, które to medium „obsługuje” No cóż, pora już kończyć ten tekst, przesłać go dalej pocztą elektroniczną i czekać, aż zosta(np. Znalazł to w internecie) ”. nie opublikowany w Internecie (internecie!). A w międzyczasie, idę przejrzeć portale społecznościowe. Też w internecie.

34


ZĹ‚ap nas w sieci!


„POŻYCZALSCY” O ZAPOŻYCZENIACH W KULTURZE

36


[NOWA KULTURA]

/Maciej Kisała W języku j polskim znajdziemy wiele słów, których etymologii szukać należy wśród terminów pochodzących z języków innych narodowości, tak samo dzieje się w przypadku wielu nacji. Niemcy słowo „schmetten” wzięli wprost od naszej swojskiej śmietany. Słowa takie jak „lunch”, „mecz”, „menager ”, „sorry”, „lukanie”, „man!” czy „weekend”, chodź są stosunkowo nowymi anglicyzmami, używane są szeroko przez osoby w różnym wieku i pochodzące z różnych warstw społecznych.

37


[NOWA KULTURA]

Można się zastanowić, skąd bierze się to zjawisko? Językoznawcy mówią o niedostosowaniu języka, o indywidualizacji procesów nadawania znaczenia, o kosmopolityzmie językowym czy o potrzebie synkretyzmu w czasach przenikania się kultur, wynikłego ze zintensyfikowanych kontaktów jej przedstawicieli i szybkiego transferu dóbr cywilizacyjnych, dóbr kultury (kto wyobraża sobie repertuar kina bez amerykańskich „block -busterów”czy francuskiego kina „noir”?). W języku zapożyczenia są na porządku dziennym i nie ma już raczej możliwości zrezygnowania z nich, choć niektórzy się starają, o czym przypomina m.in. pamiętny „zwis męski” – zamiast krawata. Jednak kulturowe pożyczki to nie tylko domena języka. Pojawiają się wszędzie. Żadna dziedzina kultury nie jest od nich wolna. Pożycza się wszystko i pożyczają wszyscy. Współczesne przedstawienia teatralne kopiują pomysły antycznych dramatów, muzycy implementują w swoich utworach znane szeroko pomysły muzyczne, na obrazach w galeriach sztuki widać jawne podobieństwa – wszystko już było – można by rzec za Januszem Głowackim, autorem sztuki „Pięć i pół”. Ten polski twórca broni pożyczek kulturowych, argumentując, iż robią to wszyscy i takie działanie jest podstawą kultury jako takiej. Kopiowanie, przetwarzanie, przemontowanie, przestawienie, parafraza, udoskonalenie czy wypaczenie, przetworzenie – to naturalny proces ewolucji zjawisk kultury. Kłóci się to nieco z teorią ewolucjonistyczną, która za podstawo-

38

wy motor rozwoju człowieka i człowieczeństwa uznaje m.in. wynalazczość, umiejętność tworzenia rzeczy nowych, zaskakujących. Jednak niemiecki geograf-etnograf Friedrich Ratzel nie miał skrupułów twierdząc, iż człowiek tak naprawdę nie jest wynalazcą a raczej odtwórcą, aktywnym uczestnikiem dyfuzji elementów kultury. Stąd też teoria dyfuzji, mówiąca o przestrzennym rozchodzeniu się i przenoszeniu elementów kultury (cech, wzorów, tematów, obyczajów) w drodze zapożyczania, daje rozsądne podstawy aby twierdzić, iż człowiek pożyczać musi. Absolutnie. Pożyczamy więc nie tylko sól od sąsiada, ale też jego pomysły, koncepcje. A najlepiej było by, gdyby sąsiedzi ci całkiem się od siebie różnili. Wtedy efekt pożyczania będzie najciekawszy! Bo dyfuzja ma to do siebie, że albo uśrednia wynik oddziaływania albo, korzystając z katalizatora jakim jest wiedza, umiejętności, intelekt czy sytuacja społeczno-materialna kontaktujących się podmiotów, doprowadza do dynamicznego i daleko idącego przekonwertowania produktu. W XXI wieku pożyczanie stało się jeszcze bardziej codziennym, trywialnym aktem. Nawet tam, gdzie już wcześniej występowało, pojawiło się na nowych polach. W systemie edukacji odtwórczość i powtarzanie ma nadrzędną wartość. Uczniowie szkół mniej lub bardziej chętnie czytają dzieła mistrzów, przyglądają się malarstwu, słuchają, co też ma do przekazania ich nauczyciel i późnej sami tworzą. Na podstawie tego, co zobaczyli i co usłyszeli, konstruują nowe byty kultury. Mają one



[NOWA KULTURA]

raz lepszą, a innym razem gorszą formę, ale stanowią przykład tego, jak ważne dla ludzkiego rozwoju jest „pożyczanie” kultury, jej wytworów, ich fragmentów, koncepcji.

40

mentów dzieł (Dadaizm – Duchamp, Popart – Liechtenstein, Warhol) dawno przestało szokować, choć niektóre z tych zjawisk są zazwyczaj publicznie piętnowane (co zdaje się zupełnie nie przeszkadzać w cichym kontynuowaniu danych procederów.)

W bibliotece wypożyczymy książkę – a wraz z nią całe uniwersum składające się ze stylu pisarskiego, pojęć, koncepcji świata przedstawionego i wielu innych elementów. Gdy w sposób refleksyjny słuchamy muzyki na koncercie, całym sobą chłoniemy jej przekaz i formę, również w tym samym momencie pożyczamy wizję odbioru muzyki. Dzieje się tak zarówno w przypadku przeciętnego odbiorcy, jak i człowieka doświadczonego w danej dziedzinie, a rozumienie procesów oddziaływania kultury na człowieka tylko wzbogaca korzyści płynące z takich „pożyczek”. Można łatwo zamknąć się w kokonie deprecjonując, znaczenie ulotnych bodźców jakie funduje nam oparta na umysłowości sztuka. Ale takie zamknięcie oznaczałoby życie na poziomie zwierzęcia. Ograniczone niemal li tylko do wchłaniania pokarmu i wydalania produktów przemiany materii. Nawet wytwarzanie dóbr konsumpcyjnych jest poniekąd efektem kulturowego pożyczania w którym, chcąc nie chcąc, każdy z nas uczestniczy.

Jednak to przyzwolenie i wręcz fascynacja synkretycznym pożyczalstwem ma swoje pozytywne oblicze. Kto z nas nie słuchał nigdy utworów takich artystów jak Moby, Massive Attack, Gotan Project, Cafe Fogg? Wystarczy, że słuchamy muzyki w klubie z Djem albo jesteśmy na koncercie zespołu który gra własne wersje znanych przebojów – covery. Nawet wtedy uczestniczymy w wielkiej i na ogół miłej w skutkach, pożyczce. W utworach wspomnianych artystów pojawiają się fragmenty dzieł innych twórców. Samplowanie – gra na instrumentach elektronicznych odtwarzających w określony sposób fragmenty zapisanych dźwięków, nie istnieje bez wykorzystania już istniejącej muzyki. To twórczość przewrotnie odtwórcza, wymagająca zaangażowania gotowego dzieła i jego zrewidowania/przetworzenia na własne potrzeby. Stworzenia nowej wartości na gruncie już istniejącej struktury, którą należy przeinterpretować.

Dzisiaj obserwujemy wręcz gloryfikację pożyczalstwa. Nie ma już niemal żadnego tabu związanego z transferem i akomodacją myśli i fragmentów czy samych koncepcji dzieł czy innych elementów kultury. Nawet piractwo internetowe w zakresie kopiowania muzyki i filmów, powielanie utartych schematów w rozrywce, wykorzystywanie frag-

Muzyka hiphopowa, rap. Te gatunki wręcz karmią się zapożyczeniami muzycznymi i w obrębie tej stylistyki to w nich upatruje się atrakcyjności twórczej. Umiejętne wyszukanie, dopasowanie a następnie „zmiksowanie”, „samplowanie” dźwięków pożyczonych od innych twórców (za-


zwyczaj niszowych lub reprezentujących gatunki odległe formą od koncepcji hiphopowych) uznawane jest za przejaw wirtuozerii i autorzy takich muzycznych konstrukcji cieszą się w tych środowiskach dużym uznaniem. W przypadku nowoczesnych mediów mówi się o mozaikowym postrzeganiu rzeczywistości, wymieszaniu mnóstwa drobnych przekazów, układających się w pstrokatą pod względem tematycznym i wywoływanych emocji, całość. Również sztuka współczesna, posiadająca wiele nurtów i rozgałęzień, czerpiąca z korzeni kultury, ale interpretująca je na nowo, wybierająca elementy godne zainteresowania, które posiadają potencjał zwielokrotnienia swojego sensu nawet w oderwaniu od pierwotnej całości, wpisuje się w ten wspomniany sposób widzenia świata. Pożyczane są na jej potrzeby koncepcje filozoficzne, społeczne, artystyczne a nawet naukowe. Sztuka czasem stara się zderzyć ze sobą fragmenty rzeczywistości tak, jak szwajcarski Wielki Zderzacz Hadronów, rozbija o siebie cząstki elementarne. Jednak w wymiarze kulturowym są to cząstki pożyczone z wielkiego repozytorium ludzkich dokonań. Ich zderzenie czasem owocuje efektownym rozbłyskiem, czasem nie dzieje się nic, a jeszcze w innym przypadku, powstaje nowy byt, całość o zupełnie nowej wartości, posiadająca rozwinięte znaczenie i umożliwiająca dalsze czerpanie z niej, analizę i rozbiór.

konsumpcję, umożliwiając zdobywanie dóbr których osiągnięcie bez takiej pomocy wymagałoby długotrwałego, żmudnego zbierania funduszy. Pożyczki pozwalają przejść od razu do efektu, z pominięciem drogi jego osiągnięcia. Dają możliwość uzyskania tego, co pozwala nam osiągnąć postawiony sobie cel. Czy będzie tu chodziło o budowę domu, możliwość rozpoczęcia własnego biznesu, czysto hedonistyczny zakup nowego telewizora czy podróż do odległego kraju, nie ma to większego znaczenia. Pożyczka przeniesie nas od razu do momentu, w którym przy użyciu uzyskanych środków będziemy mogli konstruować coś własnego. I myślę, że taki sam jest cel zapożyczeń kulturowych.

Skrócenie drogi do celu. Zakorzeniona w ludzkiej naturze potrzeba transmisji i recepcji efektów kultury według indywidualnego wybiórczego schematu, będąca sposobem na zachowanie pewnego poziomu wiedzy/rozwoju kulturowego i tym samym, umożliwienie następnym generacjom, kolejnym twórcom, startu z wyższego pułapu (zamiast od przysłowiowego zera). Kluczowa jest tu właśnie indywidualność. Każdy z „pożyczalskich” znajdzie w otaczającym go środowisku coś innego, zinterpretuje znaleziony element według własnego sposobu postrzegania. Nie jesteśmy ograniczeni biblioteką, pożyczać możemy wszystko. Tylko gdzie „pożyczka” zamienia się w wulgarne kopiowanie lub kradzież? Kultura ani nie limituje, ani nie oprocentowuje tego, co nam daje, to my Czy zatem pożyczki w kulturze to podstawa? We sami, jako „przetwórcy” musimy wiedzieć, co powspółczesnych systemach ekonomicznych, po- życzać wolno i jak się z tego „pożyczalstwa” rozżyczki ogrywają przecież wielką rolę. Napędzają liczyć.

41


#NIESKUTECZNY, BO POPULARNY

42


[NOWA KULTURA]

/Yaryna Onishechko Jeśli w sieci przed słowem wpisać charakterystyczną kratkę (#), staje się ono linkiem, po kliknięciu na który inni internauci mogą wyszukać teksty, w których się znajduje. Paradoksalnie, prawdopodobnie nikt go nie przeczyta. Dlaczego popularny hashtag przestał być efektywny?

43


44


45


KŁOPOTY ZE STAŁYM ŁĄCZEM

46


[NOWA KULTURA]

/Katarzyna Mieszawska Zastanawiałeś się kiedyś, jak to jest żyć bez ciągłego sprawdzania telefonu i nieustannego ślęczenia przed monitorem własnego komputera? Pomyśl nad tym chwilę. Nawet nie zauważyliśmy, jak bardzo uzależniliśmy się od nowoczesnych technologii, internetu i „stałego łącza ze światem”.

47


48


49



51


52


53


54


55



57


58


59


60


61


Brat, siedząc przy kompie, katuje Iron Maiden. Stąd już tylko krok do tych rubasznych i wulgarnych przyśpiewek najczęściej wykonyDo następnego wesela nikt z nich, poza wanych a capella przez którąś ciotkę panny młokuzynem, nie włączy disco polo. Nie słuchają tego dej, gdy najmłodsi goście weselni zakończą swój na co dzień, bo uważają tę muzykę za kiczowatą, udział w zabawie. płytką i obciachową. Inaczej było 20 lat temu. Wtedy ten gatunek królował w całej Polsce. Stryj Na imprezie weselnej dobrze bawią się z żoną oglądali na Polsacie „Disco Relax”. Wuwszyscy. I kuzyn, który jest młodym rolnikiem, jek był na niejednym koncercie takich grup, jak i wąsaty stryj – z zawodu myśliwy – z żoną, i sioBayer Full, Boys, Top One, Akcent, Skaner… Raz stra studiująca prawo w dużym mieście, i elebył nawet na Shazzie. Siostra i brat, gdy chodzili gancki wujek ze stolicy, który ma dobrze prodo przedszkola, kolekcjonowali kasety z muzyką sperujące biuro rachunkowe. Nawet długowłosy disco polo. Teraz kurzą się na strychu w jakimś brat, który na co dzień słucha wyłącznie muzyki kartonowym pudle. Co nas urzekło w tej prostej, metalowej, po kilku głębszych sam zaprasza najmelodyjnej muzyce z błahymi tekstami o miłoładniejsze panny do tańca. ści? Myślę, że poniekąd prawda o nas samych Dzień później goście weselni trzeźwie- zaserwowana w nieskomplikowany, zrozumiały ją i wracają do normalności oraz codzienności. dla przeciętnego Polaka sposób. Treści poruszaKuzyn siedzi na ganku na bujanym fotelu. Wcze- ne w tych piosenkach nierzadko są nam bliskie śniej włączył na radiomagnetofonie jakąś skła- w podobnym stopniu, co sytuacje ukazywane dankę hitów disco polo. Stryj zaspał na poranne w telenowelach czy serialach paradokumentalpolowanie, porobi więc coś koło domu, pogwiz- nych, a to – z domieszką chwytliwej melodii – dując przy tym melodie piosenek Krzysztofa w zupełności wystarcza.

Krawczyka. W tym czasie jego żona ugotuje mu obiad, a w kuchni rozbrzmiewać będą największe hity Eleni na przemian z Alicją Majewską. Siostra Z ziemi włoskiej do Polski wraca pociągiem do miasta, w którym studiuje, Trudno jest jednoznacznie ustalić kiedy słuchając na odtwarzaczu mp3 amerykańskiego narodziło się disco polo. Można przyjąć, że popopu i rapu. Zestaw płyt CD z muzyką poważną czątkiem tego nurtu było założenie grupy Bayumila wujkowi samochodową podróż do stolicy.

62


er Full w 1984 roku. Wtedy jednak nazwa „disco polo” jeszcze nie funkcjonowała. Używano wówczas określenia „muzyka chodnikowa”. Tak nazywano twórczość zespołów, które tworzyły muzykę taneczną na popularnych wtedy elektronicznych instrumentach klawiszowych – syntezatorach i keyboardach. Dlaczego „chodnikowa”? Bo sprzedaż kaset (najpopularniejszych w tamtym czasie nośników dźwięku) odbywała się przede wszystkim na jarmarkach i bazarach. Inspiracją dla twórców muzyki chodnikowej była muzyka ludowo-biesiadna, ale przede wszystkim niezwykle naonczas popularny w Polsce nurt italo disco. Niektórzy wykonawcy czerpali też pomysły z krajów byłego ZSRR, nierzadko tłumacząc teksty utworów na język polski i śpiewając je pod tę samą melodię. Prawami autorskimi nie zawracano sobie wtedy specjalnie głowy. Kolejną przełomową datą, którą można uznać za narodziny nowego gatunku, jest rok 1990. Wtedy to, z inicjatywy Sławomira Skręty, powstała pierwsza w Polsce wytwórnia kasetowa i płytowa z muzyką chodnikową – Blue Star. Niemal wszyscy najważniejsi twórcy gatunku przynależeli do tej wytwórni, choć w tym gronie można znaleźć kilka nazwisk nie pasujących do reszty, jak na przykład Natalię Kukulską (kaseta pt. „Małe disco 3”, 1992 r.) oraz Marka Kondrata

(nagrana wspólnie z Marleną Drozdowską kaseta pt. „Mydełko Fa (Cycolina)”, 1991 r.). Kaseta Kondrata i Drozdowskiej zawiera piosenkę o tym samym tytule, choć lepiej znana jest po prostu jako „Mydełko Fa”. Na okładce znajduje się naga kobieta ukazana od pasa w górę. Inspiracją zarówno do tytułowej piosenki jak i okładki była reklama mydła „Fa”, w której – jak na ówczesne czasy – pokazano nagość w dość odważny sposób. Ten utwór (jak i cały album) miał w zamierzeniu być pastiszem na muzykę chodnikową. Fani tego gatunku nie zrozumieli jednak przekazu autorów i przyjęli piosenkę z ogromnym entuzjazmem, a „Mydełku Fa” zamiast kpiny wyszła popularyzacja tego nurtu. Los okazał się więc być większym zgrywusem od Kondrata i Drozdowskiej. Album doczekał się kilku reedycji, m.in. na płycie CD. Ostatnią datą, którą można ewentualnie brać pod uwagę określając początek muzyki disco polo, jest rok 1993, kiedy muzyka chodnikowa zostaje przechrzczona na obecnie obowiązującą nazwę. Pomysłodawcą jest oczywiście nie kto inny jak Sławomir Skręta. Chodziło o upodobnienie nazwy nurtu do italo disco.

63


64



„Wprost” słynie ze swoich sensacyjnych publikacji wzbudzających poruszenie i protesty wśród tych, których one dotyczą. Nie bez powodu jest jednym z najbardziej opiniotwórczych i najczęściej cytowanych mediów w Polsce.

o istnieniu disco polo i część z nich na nowo powróciła do tej muzyki. Kilka zespołów, takich jak Weekend czy Toples, przetrwało czas kryzysu gatunku i do dzisiaj przyciągają tłumy fanów na swoje koncerty oraz nagrywają płyty.

Nie sposób nie wspomnieć tu o Braciach Figo Fagot. Ten duet początkowo na potrzeby serialu nagrał kilka piosenek w stylu disco polo. Spodobały się one widzom, więc w końcu powstała płyta, potem druga, trzecia, a między nagrywaniem masa koncertów w klubach czy podczas studenckiego święta – juwenaliów. Teksty piosenek Braci Figo Fagot mają charakter prześmiewczy, choć dość prymitywny. Traktują one m.in. o seksie, Cyganach, prostytutkach, nieszczęśliwej miłości, zdradzie, bezsensie studiowania oraz piciu wódki. Ich twórczość, podobnie jak „MydełJak feniks z popiołów ko Fa” Kondrata, jest discopolowym pastiszem. Twórczość duetu podzieliła fanów gatunku – jedJeszcze przed 2000 rokiem nastąpił spadek zanym nie podoba się wyszydzanie ich ulubionej interesowania muzyką disco polo. Do mainstremuzyki, a inni podchodzą do nich dość przychylamu przedostawał się rap, co spowodowało spanie. dek sprzedaży płyt discopolowców i zredukowało liczbę granych przez nich koncertów. To zmuszaWarto dodać, że w trakcie juwenaliów – imprez z ło muzyków do kończenia kariery i szukania sodefinicji dla przyszłej intelektualnej elity – wystębie innego zajęcia, choć niektórzy wyemigrowali puje mnóstwo przedstawicieli nurtu disco polo. do USA i tam kontynuowali swoją artystyczną W samym Rzeszowie zaprezentowali się m.in. działalność. W 2002 roku z anteny Polsatu zdjęto Bracia Figo Fagot, Weekend, Skaner, Solaris czy zarówno „Disco Relax” jak i „Disco Polo Live”. DiAkcent. sco polo niemal zniknęło z Polski. Z pomocą temu Disco polo wróciło do telewizji, choć już nie gatunkowi przyszedł jednak Internet. na główne kanały. Ta muzyka dostała jednak Na tym jednak nie koniec konotacji disco polo z mafią. Wielkim fanem tej muzyki był Andrzej „Pershing” Kolikowski, lider gangu pruszkowskiego. Mówi się, że w drugiej połowie lat 90. ubiegłego stulecia był monopolistą rynku disco polo. W jego rękach znajdowało się wiele dyskotek i wytwórni płytowych. Ochoczo promował i wspierał zespoły grające w tym nurcie. Sponsorował im wydawanie płyt i koncerty.

Dzięki Internetowi Polacy przypomnieli sobie w zamian coś, w moim odczuciu, znacznie mniej

66


korzystnego dla jej promocji – własne stacje telewizyjne. Od 7 maja 2011 roku nadaje Polo TV. „Jelcyn, z ciebie kawał chłopa 1 maja 2014 roku ruszył kanał Disco Polo Music Teraz już nikt nie może Ci dokopać” – nowy kanał Polsatu poświęcony wyłącznie muzyce disco polo i pokrewnym gatunkom. Trzeba powiedzieć sobie jasno – jakość i tematyka tekstów piosenek nie zależy od nurtu muzyczDisco polo doczekało się też własnego serialu panego. Nawet tak wielkim i ważnym dla rozwoju radokumentalnego na kanale Polo TV zatytułomuzyki rozrywkowej zespołom jak Led Zeppelin wanego „Miłość w rytmie disco”, a w tym roku czy Queen przytrafiały się piosenki – przez tekst powstał pełnometrażowy film zatytułowany po – infantylne. prostu „Discopolo”, w którym występują m.in. Tomasz Kot, Joanna Kulig, ale także discopolowi A dlaczego Polacy kochają disco polo i nie mogą muzycy – Tomasz Niecik oraz Radosław Liszew- się z nim rozstać na dobre, skoro tak powszechski, lider grupy Weekend, tej samej, której pio- ne są opinie o jego kiczowatości? Założę się, iż senka „Ona tańczy dla mnie” robiła swego czasu wiele osób boi się przyznać, że lubi słuchać takiej furorę w sieci i była najczęściej oglądanym pol- muzyki, choć dobrze się przy niej bawi i czasem skim filmem na youtube. Obecnie ma ponad 87,5 po prostu „odmóżdża”. Obawiają się reakcji ich mln wyświetleń, a utwór został przetłumaczony bliskich na wieść o słuchaniu czegoś tak pogarm.in. na język angielski i kaszubski. dzanego przez ogół, jednak Polacy w głębi serJednak nawet coś tak powszechnie uznanego za płytkie i obciachowe jak disco polo ma swoje odcienie. Nie wszystkie piosenki mówią o nieszczęśliwej miłości i filozoficznych przemyśleniach podmiotu lirycznego. Wśród podejmowanych tematów znaleźć można też m.in. AIDS, aborcję, narkotyki oraz politykę.

ca lubią te wpadające w ucho melodie. Lubimy podśpiewywać sobie te proste do zapamiętania teksty, które łatwo wchodzą do głowy i czasem – mimo najszczerszych chęci – nie da się ich stamtąd usunąć. Lubimy disco polo za prostotę i tematykę, która dotyczy każdego z nas. Naszej ludzkiej naturze to wystarcza.

Zespół Chanel w jednej ze swoich piosenek zaatakował samego Borysa Jelcyna za jego sprzeciw wobec integracji krajów dawnego bloku wschodniego w obrębie NATO. Grupa Toy Boys z kolei śpiewała:

67


68


69


70


Turn static files into dynamic content formats.

Create a flipbook
Issuu converts static files into: digital portfolios, online yearbooks, online catalogs, digital photo albums and more. Sign up and create your flipbook.