#053 WYDANIE SPECJALNE ISSN 1644-9711 02/2014
Idea Walki Idea Walki Moja Ojczyzna Moja Ojczyzna Młodość Mickiewicza Młodość Mickiewicza Patriota czy zdrajca? Patriota czy zdrajca?
od redakcji Wydanie specjalne = wydanie wyjątkowe. Oddajemy do Waszych rąk, Drodzy Czytelnicy, numer specjalny Magazynu studenckiego „Pressja”, do którego materiały przygotowali uczniowie Akademickiego Liceum Ogólnokształcącego w Rzeszowie. Temat numeru jest szczególny, dotyczy wielkiego mistrza, polskiego wieszcza – Adama Mickiewicza, którego postać tak wiele znaczyła dla kolejnych pokoleń Polaków, a teraz wydaje się tracić na znaczeniu. Tej tezie zaprzeczają prace uczniów ALO, którzy podjęli wyzwanie zmierzenia się z dziełami romantycznego twórcy. Jest wzniośle, czasami osobiście, ale też humorystycznie, a przede wszystkim ciekawie. Zachęcamy do lektury niecodziennego wydania „Pressja ALO” Redakcja
wydawca:
opiekun wydania:
skład i opracowanie graficzne:
Wyższa Szkoła Infromatyki
Anna Martens
Łukasz Bis
i Zarządzania z siedzibą w Rzeszowie
Iwona Leonowicz - Bukała
okładka: Gabriela Chmielowiec praca konkursowa „Kto czyta książki, żyje podwójnie”
2
współpraca:
ilustracje:
pressjamagazyn@gmail.com
Akademickie
Dominika Piętak
pressja.wsiz.pl
Liceum Ogólnokształcące
Adam Piętak
spis treści 4 6 9 10 10 10 11 12 14 16 19 21 23 24 25 27 28 29 30 31
Niektórzy lubią Mickiewicza Śladami młodzieńczych lat Mickiwicza na Wschodzie Lilie splamione krwią Morderstwo w lesie Wciąż żywa ofiara gwałtu odnaleziona na dnie jeziora Znaleziono sprawcę morderstwa! Poezja Recenzja „Pana Tadeusza” Kto miłości nie zna, ten żyje szczęśliwy W cieniu Mickiewiczowskiego Konrada Wallenroda Jak Konrad z Konradem Patriota czy zdrajca? Rzecz o Aleksandrze Wielopolskim Ryszard Kukliński jako bohater walenrodyczny XX wieku Czy ja i Ojczyzna to jedno
Anna Kyć
Weronika Nowak
Ewa Kuźniar
Joanna Raś
Prace artystyczne Justyny Curzytek Prace artystyczne Dominiki Pasternak
wydanie specjalne #053 02/2014
3
Niektórzy lubią Mickiewicza Twórczość Adama Mickiewicza obecna jest w polskiej szkole od 186 lat. Już w 1827 roku o utworach wieszcza pisał Jan Ordyniec w swoich Zasadach poezji, a w 1828 Józef Królikowski w Rysie poetyki wedle przepisów teorii w szczegółach z najznakomitszych autorów czerpanej. Po klęsce powstania listopadowego zaborcy umieścili nazwisko Mickiewicza na liście autorów zakazanych, gdyż był on uznawany za symbol polskości. We wspomnieniach Ignacego Baranowskiego, które przytacza w swojej książce Tomasz Syga, czytamy: „Wywożono na Sybir nie za czyny popełnione, ale za słowo nierozważne, za wiersz Mickiewicza, który się przekradł przez granicę”. Lata dziewięćdziesiąte XX wieku to dyskusja o zmierzchu paradygmatu romantycznego. Maria Janion zastanawiała się, czy odkryjemy na nowo romantyzm, który wolny byłby od martyrologii, mesjanizmu czy bohaterstwa. Tym samym pojawiły się pytania o zasadność obecności utworów Adama Mickiewicza w kanonie lektur szkolnych. W 2007 roku Marta Rusek w artykule: Twarze i gęby Mickiewicza w nowych podręcznikach szkolnych, przedstawiła wyniki analiz sześciu podręczników języka polskiego do szkół ponadgimnazjalnych pod kątem sposobu prezentacji twórczości wieszcza. Autorka w podsumowaniu stwierdza, że Adam Mickiewicz w zbiorowej świadomości funkcjonuje współcześnie na dwa sposoby. Po pierwsze traktuje się go jako wybitnego poetę , po wtóre jako organizatora wyobraźni zbiorowej.
że cesarz brazylijski uczy się języka polskiego, by w oryginale poznać utwory Adama Mickiewicza. Współcześnie postrzeganie poety przez Polaków nie jest tak jednoznaczne.
Alina Witkowska - historyk literatury, badający twórczość powstającą w pierwszej połowie XIX wieku - podkreśla, że po śmierci Adam Mickiewicz traktowany był przez Polaków jak bezcenna wartość całego narodu. Kult wieszcza w tamtym okresie przybierał charakter quasi-religijny. Tak traktowane mogą być nabożeństwa za duszę zmarłego, które posiadały wymiar patriotyczny. Polacy na ścianach wieszali reprodukcje portretów autora Pana Tadeusza, a prasa donosiła z dumą,
W twórczości Agnieszki Osieckiej, autorki ponad 2000 tekstów lirycznych, m.in. piosenki do serialu Czterej pancerni i pies, można odnaleźć nawiązania do twórczości Mickiewicza. Najczęściej poetka odwołuje się do fragmentów Pana Tadeusza, wkomponowując je w swoje utwory. Zjawisko takie określamy mianem intertekstualności, która zdaniem Kazimierza Ożoga odświeża współczesną kulturę. Agnieszka Osiecka umieszcza
4
Profesor Jerzy Bralczyk, polski językoznawca, członek Rady Języka Polskiego, w wywiadach, których udziela podkreśla, że Pan Tadeusz to książka, która w jego rodzinnym domu była bardzo ważna. On sam niemal uczył się na niej czytać, a dziś zna prawie połowę tekstu na pamięć. Przyznaje się także do kolekcjonowania wydań tej książki.
fragmenty utworu wieszcza w piosenkach: Ucz się polskiego, Kazimierz czy Chodzony. Oto egzemplifikacje: „Chociaż tańczy modne tańce nasza młodzież cała w średniorolnym gospodarstwie dzięcielina pała” „Ręką sięga już do drzwi, a tam w polu płonie gryka, dzięcielina sobie lśni”(II,239). „Tłuścieją zady naszych aut, maleją stópki naszych dam i nawet gdyby Wojski grał, nie grałby piękniej- niż ja gram”( II,51) Należy zauważyć, że piosenki A. Osieckiej wpisują się w nurt kultury popularnej, która przeznaczona jest dla masowego odbiorcy. Oznacza to, że zdaniem tekściarki, przeciętny Polak odczyta literacką aluzję. Konstanty Ildefons Gałczyński w 1934 roku, podczas VI Wieczoru Mickiewiczowskiego, oddał hołd wieszczowi, oświadczając: „Dla mnie Mickiewicz jest świątynią”. Oznajmił, że kunszt poety wynika z jego znajomości literatury klasycznej oraz retoryki. Zgoła inne jest stanowisko Juliana Tuwima odnośnie twórczości autora Pana Tadeusza. Poeta stworzył następujący przepis na wiersze Mickiewicza: Weź: 2x słońca, 3x księżyce (z których jeden nazwij miesiącem), Wschód i zachód, 1x wianek, 3x fiołki, Róże, pączek i listek, 2x okna. Dodaj: Kroplę, Laurę, kochanka, ukochaną, strój, garnek i widok. Zmieszaj z tym: Kolory: ognisty, blady, złoty i rumiany; Kilka przymiotników: smutny, nowy, pełny, piękniejszy, weselszy…
Dosyp: Pewną ilość czasowników, jak: klęczeć, muskać, błyszczeć, mroczyć, mieć przyjść, bawić się, wracać… Wszystkie te słowa połącz w całość, składającą się z 14 linijek trzynastozgłoskowych, odpowiednio je poustawiaj, porymuj i tak jakoś wszystko przyrządź, aby wyszedł jeden z najcudowniejszych wierszy… Skomentował swoją recepturę następująco: Zresztą, szkoda twego trudu. Już ktoś za ciebie tę pracę wykonał. Autor Lokomotywy przeprowadził wśród swoich znajomych ankietę, w której nakreślił respondentom, że mają wyobrazić sobie pośmiertny powrót na ziemię Adama Mickiewicza i Fryderyka Chopina. Panowie mieliby spędzić w Warszawie 2 godziny. W tym czasie poeta miałby wziąć udział w wieczorze autorskim, zaś muzyk w recitalu fortepianowym. Ankietowani mieli wskazać, na które wydarzenie kulturalne by się wybrali. Przed podobnym wyborem postawieni zostali uczniowie klas Ia i Ib Akademickiego Liceum Ogólnokształcącego. Mieli oni wybrać towarzysza na spotkanie spośród dwóch zaproponowanych przez Juliana Tuwima. 30% ankietowanych chciałoby się spotkać z Adamem Mickiewiczem. Ponadto uczniowie mieli się zastanowić, jakie pytanie zadaliby, podczas takiego spotkania. Licealiści chcieliby poznać motywację tworzenia Dziadów czy Pana Tadeusza. Ciekawią ich opinie Mickiewicza na temat współczesności oraz czasów, w których żył. Pojawiły się także prośby o zdradzenie sposobu na to, jak zostać dobrym pisarzem oraz o poetycką ocenę XXI wieku. Warto nadmienić, że wśród osób pytanych przez Tuwima nikt nie wybrał wieczoru poetyckiego. Sumując rozważania na temat obecności Adama Mickiewicza w polskiej świadomości, można sparafrazować słowa Wisławy Szymborskiej i stwierdzić, że niektórzy lubią Mickiewicza, niektórzy - czyli nie wszyscy… Agnieszka Kusz wydanie specjalne #053 02/2014
5
Śladami młodzieńczych lat Mickiewicza na Wschodzie Adam Mickiewicz wielkim poetą był i wie to dziś prawie każde dziecko w naszym kraju. Już w XIX wieku dzieła tego najwybitniejszego przedstawiciela polskiego romantyzmu rozpalały wyobraźnię młodzieży, która w kolejno organizowanych zrywach zbrojnych wcielała w życie koncepcję Polski będącej Chrystusem narodów. Mickiewicz był wokół nas od zawsze. W czasach niewoli jego twórczość dawała nadzieję, zaś w wolnej Polsce byliśmy z niego dumni. Nawet za czasów komunistycznej dyktatury dzieła Mickiewicza nie znalazły się na cenzurowanym, a wręcz przeciwnie. W oczach reżimu był twórcą postępowym i ofiarą prześladowań ze strony władz carskich. Mickiewicz był i jest wyjątkowy jeszcze z jednego względu. Jak mało który wśród europejskich twórców jest bohaterem i wieszczem trzech narodów – Polaków, Litwinów i Białorusinów, zaś jego dzieła w każdym z tych państw są uważane za ważną część tożsamości narodowej. Mając na względzie ten fakt postanowiłem niegdyś odbyć podróż śladami sławnego wieszcza, gdyż interesowało mnie to jak w istocie jest on przedstawiany u naszych wschodnich sąsiadów i jak dalece eksponuje się jego rolę w tradycji literackiej. Postanowiłem rozpocząć tam gdzie wszystko się zaczęło – w Zaosiu, gdzie u schyłku 1798 roku przyszedł prawdopodobnie na świat mały Adam.
Zaosie. Rekonstrukcja folwarku i dworu Mickiewiczów
6
Białoruś jest krajem, który w Polsce nie ma dobrej prasy. Trzeba jednak oddać Aleksandrowi Grigoriewiczowi Łukaszence, że o polskich turystach myśli i dba o nich jak może. Znajdujące się na terenie dzisiejszej Białorusi Zaosie jest znakomicie zrealizowaną rekonstrukcją dworu i folwarku należącego niegdyś do rodziny Mickiewiczów. Zadbano także, by wszystkie ekspozycje zostały opisane w języku polskim. To właśnie z Zaosia w mroźny, lutowy dzień wieziono kwilącego Adama do pobliskiego Nowogródka, aby ochrzcić go w wierze katolickiej. Po dziś dzień upamięt-
Nowogródek. XV-wieczna fara, w murach której ochrzczono A.Mickiewicza
okolicy, zaś w szczególności upodobał sobie jezioro Świteź, które już w tamtych czasach było znanym w okolicy kąpieliskiem. Zagubione pośród gęstej puszczy jezioro wygląda tak naprawdę na duży staw, niemniej jednak woda w nim jest niemal krystaliczna, a mała głębokość pozwala na obserwowanie tego co znajduje się na dnie.
Nowogródek. Tablica pamiątkowa znajdująca się w farze.
nia to tablica wmurowana w ścianę nowogródzkiej fary. W Nowogródku jest więcej miejsc związanych z Adamem Mickiewiczem. W centrum miasteczka funkcjonuje muzeum, które usytuowane jest w dawnym dworku Mickiewiczów. Odnowiony obiekt mieści pamiątki po wieszczu oraz rzadkie wydania jego najsłynniejszych dzieł.
Okolice Nowogródka. Jezioro Świteź.
Drugim miejscem w okolicach Nowogródka, które szczególnie upodobał sobie Mickiewicz była wieś Lubcz. Po dziś dzień znajduje się tutaj zbudowany na przełomie XVI i XVII wieku zamek, który w opinii biografów wieszcza stanowi pierwowzór zamku Horeszków z „Pana Tadeusza”. Lekko zdewastowana warownia jest jednak sukcesywnie odnawiana i w przyszłości ma mieścić w swych murach muzeum regionalne. Ze skarpy nadniemeńskiej, na której usytuowana jest warownia, rozpościera się piękna panorama błękitnej wstęgi Niemna, wijącego się pośród pagórków leśnych i zielonych łąk.
Nowogódek Muzeum A. Mickiewicza w dawnym dworku jego rodziny
W malowniczo położonym Nowogródku Mickiewicz spędził swe młodzieńcze lata, które minęły mu we względnym dostatku i spokoju. Jego ojciec, pracujący na stanowisku adwokata sądowego, był w stanie zapewnić rodzinie odpowiedni poziom życia. Korzystając z beztroskiego życia młody Adam często wybierał się na przejażdżki po Lubcz. Zamek z przełomu XVI i XVII wieku.
wydanie specjalne #053 02/2014
7
tablica znajdująca się ścianie domu, który był ostatnim wileńskim adresem Mickiewicza.
Lubcz. Widok na rzekę Niemen.
W 1815 roku Mickiewicz wyjechał do Wilna aby podjąć tam studia na Uniwersytecie Wileńskim. Prosto z Nowogródka ruszyłem więc jego tropem i po kilkugodzinnej jeździe opuściłem Białoruś wjeżdżając jednocześnie na Litwę. Stolica tego kraju, Wilno, będące w XIX wieku niewielkim, prowincjonalnym miastem jest dziś potężną, milionową aglomeracją, która zachowała jednak gdzieniegdzie klimat dawnej stolicy Wielkiego Księstwa Litewskiego. Mickiewicz zamieszkał w sercu starej części miasta, nieopodal budynków uniwersytetu. Dziś jest to gruntownie odnowiony kompleks barokowo-klasycystyczny, który mogą o wyznaczonej porze zwiedzać osoby postronne. Litewska stolica nie pozwala nawet niezainteresowanemu postacią Mickiewicza turyście odczuć, że o jego postaci na Litwie się nie zapomina. Przed najpiękniejszą wileńską świątynią, kościołem Św. Anny stoi pomnik wieszcza. Z kolei przy południowym wejściu na stare miasto znajduje się pozostałość po średniowiecznych fortyfikacjach miasta – Ostra Brama, w której od kilkuset lat wisi obraz Matki Boskiej Ostrobramskiej, wizerunek znany każdemu Polakowi z inwokacji w „Panu Tadeuszu”. Tuż obok bramy usytuowany jest kościół i klasztor Bazylianów, w którego jednej z cel więziono Mickiewicza, po jego aresztowaniu przez carską policję w 1823 roku. W ukochanym Wilnie nie spędził już wiele czasu. Rok później został skazany na zsyłkę w głąb Imperium Rosyjskiego i musiał opuścić Wilno, którego już nigdy więcej nie ujrzał. Przypomina o tym pamiątkowa 8
Wilno. Ostra Brama.
Okolice Nowogródka. Jezioro Świteź.
Mickiewicza czekała kilkuletnia tułaczka po ziemiach kraju, który z jednej strony bardzo go pociągał, zaś z drugiej napawał odrazą. Przebywał w Sankt Petersburgu, Moskwie, Odessie oraz na Krymie. To już jednak temat na zupełnie inną wycieczkę... teskt i zdjęcia: Wojciech Kubala, nauczyciel
Literatura bywa niewyczerpanym źródłem twórczych inspiracji. O tym, że istnieje w czytelniczym odbiorze, przekonać się łatwo. Wystarczy zaproponować młodzieży grę z poetycką konwencją, by pełniejsze stało się jej zrozumienie. dach wołane w balla Czy historie przy łyby nego poetę mog przez romantycz esnych ką dla współcz się stać pożyw mediów?
Czy łącz w toku nie sen opowie sac yjn ści zai y ic h w stniałb ąte k? y wy-
Czy przerodziłyby się jedynie w banalną historię ze zbrodnią w tle?
Przekonajmy się sami. Klasa 2b Akademickiego Liceum Ogólnokształcącego prezentuje materiał prasowy poświęcony temu zagadnieniu. Nie przegap!
Lilie splamione krwią 10 października 2013r. ujawniono tragiczną prawdę w związku z zaginięciem żołnierza, oficera jednej z brygad pełniących służbę w Afganistanie, którego policja poszukiwała od ponad roku. Mężczyzna nie żyje. Przełomem w śledztwie okazały się zeznania miejscowego grzybiarza. Doznał szoku, gdy zamiast dorodnego prawdziwka, znalazł ludzką dłoń. -Poszedłem do gaju, tam rosły lilie. Nikogo nie widziałem. Pomyślałem, że znajdę trochę grzybów. Koło tych kwiatków, w liściach, zacząłem przebierać ręką. No i co… Znalazłem tego trupa. Czyżby zdrada? Prawdopodobnie ciało od-
kopały dzikie zwierzęta, na co wskazywać mogą zadrapania na dłoniach denata. Sekcja zwłok wykazała, że został otruty niezwykle trudnym do wykonania roztworem z nasion bielunia z domieszką lilii. Główną podejrzaną w sprawie jest żona ofiary. Po długim przesłuchaniu przyznała się do romansu, który mógł być motywem zbrodni. Obciążającym dowodem okazało się odnalezienie w piwnicznych zakamarkach jej willi zabójczych nasion.
Kto dokonał zbrodni? Ale czy morderstwa dokonała tylko jedna osoba? Wątpliwości budzi bowiem zachowanie obydwu braci zmarłego, którzy dosyć szybko zaprzestali poszukiwań. Na zarzuty odpowiadają zgodnie: Myśleliśmy, że wkrótce wróci, dlatego zamieszkaliśmy z jego żoną. I wspólnie czekaliśmy. Psychologowie policyjni sądzą, że kobieta wykorzystała szwagrów do swoich celów. Niewykluczone, że obu zostanie postawiony zarzut o współudział w tym przestępstwie. Wszystko wskazuje więc na to, że mężczyzna, który bohatersko walczył na wojnie, został pokonany przez truciznę stworzoną przez własną żonę. Lilie, tak czyste i niewinne, zostały naznaczone zdradą i splamio-
wydanie specjalne #053 02/2014
ne krwią. P.S. Redakcję interesuje, jak do tej sprawy odniesie się Adam Mickiewicz, niewątpliwy mózg całej operacji. Wkrótce dalszy ciąg tej bulwersującej historii. J.R, W.N
9
Morderstwo w lesie! 20 kwietnia 1138 roku w pobliskiej wsi odkryto ciało mężczyzny… Około godziny 13:00 grupka dzieci odkryła w lesie wystające z ziemi kości. Natychmiast powiadomiono drużynę książęcą. Zwłoki zidentyfikowano jako ludzkie. Według zeznań świadków, prawdopodobnie natrafiono na grób. Pochodzi sprzed dwóch lat. Wstępne oględziny wykazały, że mężczyzna został
zamordowany. Na ciele ofiary widoczne były liczne rany kłute zadane ostrym narzędziem. Głównym podejrzanym w tej sprawie jest żona zmarłego. Jej zachowanie wskazuje wyraźnie na związek ze śmiercią męża. Kobieta broni swej niewinności, odpowiadając, że mąż miał długi i lubił hazard.
Według kapitana Mściwoja (38 l.) z drużyny książęcej, mężczyzna najprawdopodobniej został zabity, ponieważ przegrał znaczne sumy podczas gry w kości. Sprawa osobista czy spisek? Tego, co tak naprawdę się stało, możemy się niestety tylko domyślać. Dlaczego mężczyznę zamordowano? Nie wiadomo, ale mógł być uczestnikiem spisku. Zostało wszczęte postępowanie śledcze. Możliwe, że to morderstwo jest jedynie wierzchołkiem góry
lodowej afery na najwyższych szczeblach władzy. Może to zabójstwo z pobudek osobistych. Według relacji mieszkańców osady, żona zmarłego nie poszukiwała męża, gdy zaginął, ani nie nosiła żałoby. Czyżbyśmy mieli główną podejrzaną? Czy dla pieniędzy „pani zabiła pana”? Mamy nadzieję, że śledztwo szybko dobiegnie końca. Będziemy Państwa informowali na bieżąco. Konrad Marchel & Marcin Kujas
Wciąż żywa ofiara gwałtu odnaleziona na dnie jeziora
Znaleziono sprawcę morderstwa!
Ubiegłej nocy na dnie jeziora Świteź odnaleziono żywą kobietę. Obdukcja wykazała, że była ofiarą brutalnego gwałtu, pobicia i próby zabójstwa przez utopienie. Trudny jednak do wyjaśnienia jest fakt, że kobieta przebywając w wodzie ponad tydzień, utrzymała się przy życiu…
W niewyjaśnionych okolicznościach zaginął młody mężczyzna, który wracał z wojny. Rodzina przypuszcza, że został zabity przez dzikie zwierzęta.
O ciele poszkodowanej, znajdującym się w jeziorze, poinformował władze jeden z okolicznych mieszkańców. Usłyszał trudne do zidentyfikowania dźwięki dobiegające z głębi zbiornika, po czym zauważył ciało unoszące się na wodzie. Po szybkiej interwencji służb ratunkowych, okazało się, że kobieta mimo utraty przytomności wciąż wykazuje funkcje życiowe. Dzięki natychmiastowej reanimacji udało się przywrócić świadomość niedoszłej ofierze. Chwilę później doszło do tragicznego zdarzenia. - Zobaczyliśmy tylko nagły błysk w oczach kobiety i usłyszeliśmy przeraźliwy śmiech. Za moment, zupełnie niespodziewanie rzuciła się na kolegę, próbując go udusić! Od razu przybiegliśmy z pomocą, 10
jednak to nie było tak łatwe, jak się wydawało. Miała więcej siły niż dorosły mężczyzna! – relacjonuje jeden z ratowników. Po obezwładnieniu przez pracowników pogotowia, kobieta nadal usiłowała się wyrwać. Przeraźliwie też krzyczała w różnych, niezrozumiałych językach. Ratownicy zmuszeni byli użyć środka usypiającego, aby uspokoić poszkodowaną. Kobieta trafiła do szpitala, lecz jej tożsamość pozostaje nieznana. Wiadomo, że życiu ofiary nie zagraża niebezpieczeństwo. Lekarze nie potrafią jednak wyjaśnić, w jaki sposób udało się Świteziance utrzymać funkcje życiowe podczas tak długiego przebywania pod wodą. Alicja Osika
Czy przypuszczenia rodziny są prawdopodobne? Leśnicy opiekujący się lasem i jego mieszkańcami uważają, że niemożliwe jest, by zwierzęta mogły zrobić krzywdę człowiekowi. - Dokarmiamy je od wielu lat i dotąd nigdy nie zachowywały się w sposób agresywny - powiedział leśnik, Marcin Jednos (33l.), w jednym z wywiadów. Dlaczego żona nie szuka męża? Alicja O. (24l.), podejrzana w sprawie zabójstwa męża, w zeznaniach wyznała: - Nie szukałam męża, ponieważ miałam nadzieję, że wkrótce przybędzie. Nie sądziłam, że mogło mu się stać coś tak złego. Pocieszałam dzieci, że ich ojciec jeszcze wróci.
Czy możemy jej wierzyć? Niespodziewany zwrot akcji. Z ostatnich, nieoficjalnych doniesień wynika, że Alicja O. została zatrzymana przez policję. Po długich i wyczerpujących przesłuchaniach przyznała się do zdrady. Podobno nie mogła sobie poradzić z samotnością i tęsknotą za mężem. Ze strachu przed konsekwencjami swego czynu oskarżona zwabiła go do lasu, gdzie dokonała zbrodni. Aby ukryć zwłoki, kobieta zakopała ciało ofiary na miejscu. Na grobie posadziła lilie. Natalia Chruściel i Antonina Wołoszyńska
Werter smuta, i majaczy, Chyba umrze z tej rozpaczy. Bo go baba nie przyjęła I Innego za mąż wzięła. Przeszukuje szafki swoje, Lecz tam tylko są naboje. Nie wie, po co żyć ma dalej „Ej Werterze, tak nie szalej!” Zamiast zrobić jak Soplica Olać sprawę, zrobić syna. Swą szabelką powojować, W barach bójki prowokować. Głupi jesteś Ty Werterze, W twą głupotę ja nie wierzę. Ale jak chcesz skończyć z życiem. To młodszego weź Soplicę Co to? Kto to? Pan Tadeusz! Tadziu drogi, wajchę przełóż. Żeby pomóc Werterowi Uciec w świat duchów i trwogi.
Poezja autorstwa Dominika Sucha, Jakuba Pietrzyka, klasa II A „Sonet do białowłosej”
Bez wahania to by zrobił, Werterowi brakło trwogi Zamiast strzelbę dać do głowy, Skoczył z mostu, wpadł do wody.
Romantyczny mrok nadciąga, Frankenstein pioruny ściąga I potwora wskrzesza złego Z zgnitą twarzą, okropnego.
Jeśli nie miłość, to cóż do niej czuję jak gorzki owoc z raju smakuje Ciężko mi żyć i ciężko oddychać Bez jej miłości trudno się przepychać
Duchy, zjawy i szatany, W romantyzmie są te sprawy. Są tu flaki, są i mózgi. Werter kradł z biedronki wózki.
Ujrzałem ją wśród kobiet tysiąca Najpiękniejsza na świecie istota żyjąca O śmierci żywa, rozkoszna rozpaczy Jak prehistoria u nóg Apaczy
Pustelnika strzał nie tyka, Gustaw śmierci wciąż unika Niebo ciemne i potwory W romantyzmie same zmory.
Lecz ona cięższa nad mój ziemski ciężar Drżę na myśl o niej i wzrokiem uciekam Wpłynęła do ciała pełnego mroku
Wtem Mickiewicz na cmentarzu Budzi trupy strzałem z gazu Rączki wszystkie im urywa, No i trzeba już się zmywać!
O piękne włosy, oczy zaś niebieskie Ty pięknem grzeszysz i ciągle ja cierpię Miłość ta Twoja serce me kruszy
wydanie specjalne #053 02/2014
11
5 listopada, w deszczowy dzień, aczkolwiek całkiem przyjemny, uczniowie klas drugich naszej szkoły wybrali się do Teatru im. Wandy Siemaszkowej w Rzeszowie na sztukę pt. „Pan Tadeusz”. Wystawieniem na scenie naszej epopei narodowej autorstwa Adama Mickiewicza zajęła się Irena Jun, pełniąca rolę reżysera tego widowiska. Przedstawienie wyglądało nieco inaczej niż można było się spodziewać. To czy odbiorca był pozytywnie, czy też negatywnie zaskoczony zależało przede wszystkim od wieku oraz osobistego gustu. Wszystko rozpoczęło się od inwokacji, która wprowadziła wszystkich w poważny nastrój, by chwilę potem został on rozładowany przez Tadeusza, ganiającego za przestraszoną jego najściem Zosią. W dalszej części spektaklu, ukazywano kolejno ważniejsze wydarzenia z dzieła Mickiewicza, ubarwione wieloma scenami humorystycznymi, głownie za sprawą postaci Wojskiego, który zabawiał widzów swoimi wybrykami. Jednak kluczowy i najbardziej zaskakujący był epizod, gdy po zastrzeleniu niedźwiedzia Wojski dmie w róg i tym samym rozpoczyna rapowe duo z Panem Tadeuszem. Uderzenie energicznego bitu momentalnie przykuło uwagę tych bardziej zaspanych i znudzonych występem widzów. Bez wątpienia był to najciekawszy zabieg artystyczny. Nie wolno też zapomnieć o scenie, podczas której widać skłonność naszych wschodnich sąsiadów do nadużywania alkoholu. Akt ten również spowodował pojawienie się u wielu ludzi uśmiechu. Dużo humoru dostarczył także młody Soplica oraz Telimena. Ich nieudany romans od sytuacji, w której opiekunka Zosi siada na mrowisku, co już w oryginalnym dziele było elementem komizmu, aż do etapu, gdy Tadeusz dowiaduje się, że zadurzył się omyłkowo w nieodpowiedniej kobiecie, bawi nas i wprowadza w dobry nastrój. Tu ważną rolę odgrywa gra aktorska. Podczas tańca na balu Sędziego, Tadeusz, będąc w parze z Telimeną uśmiecha się do niej, po czym odwraca twarz z obrzydzeniem. Sytuacja powtarza się wielokrotnie, a to z kolei rozbawia publiczność. Mimo tych wesołych akcentów nie można powiedzieć, że była to parodia utworu polskiego romantyka, albowiem mamy do czynienia z momentami smutnymi, jak spowiedź i śmierć Jacka Soplicy oraz jego niechlubne czyny z przeszłości, ale też wyniosłymi, gdy zostaje on odznaczony pośmiertnie za zasługi dla ojczyzny. Niemniej jednak w największej mierze całą inscenizację cechował dobry żart. Nie było tak bez przyczyny, ponieważ spektakl był skierowany do młodszego odbiorcy i pokazał, że „Pana Tadeusza” da się przedstawić w łatwo przyswajalny i przyjemny sposób. Podsumowując, może taka wizja ostatniego zajazdu na Litwie oraz wydarzeń go poprzedzających, nie jest czymś wybitnym, ale łatwość przekazu, dobra gra aktorka i ogromna dawka humoru z pewnością działają na korzyść całego występu. Chociaż zapewne zamysłem autora sztuki było stworzenie czegoś przeznaczonego dla młodzieży, jednak nie oznacza to, że nie spodoba się dorosłym. Wszystko, jak zawsze, zależy od gustu i poczucia humoru. Kamil Dąbrowski, klasa II A 12
Recenzja „Pana Tadeusza” W dniach 5 i 6 listopada 2013 roku uczniowie Akademickiego Liceum Ogólnokształcącego mieli przyjemność obejrzeć spektakl pt. ,,Pan Tadeusz”, w Teatrze im. Wandy Siemaszkowej w Rzeszowie. Spektakl był adaptacją epopei narodowej napisanej przez Adama Mickiewicza. Przedstawienie w reżyserii Ireny Jun trwało 140 minut, jednak nie był to stracony czas. Widowisko było pełne humoru, akcji i błyskotliwych dialogów. Reżyserka w sposób doskonały połączyła czasy zaborów i współczesność, nadając im wspólne elementy. Nie odbiegała przy tym od głównej idei utworu, jaką jest nostalgia za ojczyzną . Zabawną niespodziankę dla widzów stanowiła kwestia rapowania w opisie gry Wojskiego na rogu, która była odniesieniem do współczesnej kultury i wywołała uśmiech na twarzach . Kostiumy i dekoracje przygotowane przez Aleksandrę Semenowicz oddają czasy, w jakich żył i tworzył Mickiewicz. Wtedy to człowiek żył w pełnej harmonii z naturą, a na szlacheckich salonach królowały modne kontusze i żupany. Muzyka w wykonaniu Bartosza Blachury współgra z akcją utworu, tworzy niebanalny klimat, zaś świetna gra aktorska przenosi w arkadyjski mit. Aktorzy profesjonalnie wcielili się w swoje role. Można było odnieść wrażenie, że nie są jedynie odtwórcami, ale prawdziwymi ludźmi przeżywającymi własne problemy, które chcą pokazać światu - to prawdziwi artyści ,,urodzeni na scenie teatralnej”. Na szczególne uznanie zasługują Mariola Łabno-Flaumenhaft (Telimena), Robert Chodur (Wojski), Michał Chołka (Pan Tadeusz). Uważam, że „Pan Tadeusz” to widowisko warte zobaczenia, które nie tylko uczy, ale również bawi. Dostarcza wielu pozytywnych wrażeń. To dzieło, które zapada w pamięć. Anna Kyć, klasa II B wydanie specjalne #053 02/2014
13
Kto miłości nie zna, ten żyje szczęśliwy I Prowadzący (mężczyzna) „Kto miłości nie zna, ten żyje szczęśliwy, II Prowadzący (kobieta) I noc ma spokojną i dzień nietęskliwy.” Ona To prawda( westchnienie). Jednak, czy można żyć bez powietrza? Wprawdzie przekonywała nas jedna z poetek, że to możliwe, ale nie wiem , czy jej wierzyć? On Jeszcze się zastanawiasz! Przecież jesteś kobietą i sama dobrze wiesz, jak niestałe jesteście w uczuciach, a intrygi i kłamstwa w miłości to wasz chleb powszedni. Ona (z oburzeniem) Ależ… I Gość (zbliżając się do Prowadzącej) I cóż tak stoisz! Dlaczego dajesz się obrażać, i to komu, mężczyźnie! A podobno się wyemancypowałyście! Tak. Wielki mi postęp. (z dezaprobatą, wachluje się chusteczką). Mało brakowało, a spóźniłabym się na debatę. Na szczęście przyszłam w samą porę. Ona (z niepewnością w głosie) Przepraszam, chyba zaszło jakieś nieporozumienie. Kim Pani jest? Gość Dobre sobie! Mnie pytać, któram w najwykwintniejszym towarzystwie w „Peterburku” bywała jako ozdoba najprzedniejsza! Co za czasy, co za obyczaje! On Proszę wybaczyć mojej koleżance nietakt, ale bardzo nas zaskoczyła ta nieoczekiwana wizyta. Jak godność pani, jeśli mogę spytać? Gość Nie dość, że impertynent, to jeszcze niezupełnie rozgarnięty. Ona (do Niego, z radością w głosie) Zaczekaj, już wiem! (do siebie – na stronie - intrygująca i irytująca!) Przecież to Telimena! On ? Ona Nie udawaj, bo pomyślę, że nasz gość naprawdę ma rację. Doprawdy, to dla nas zaszczyt. Takie odwiedziny to prawdziwa gratka dla miłośników „Pana Tadeusza”. Telimena Niepojęte, jakże mógł mi to zrobić Pan Mickiewicz?! Ten młokos, miły wprawdzie (z rozrzewnieniem), Tadeusz, on na bohatera tytułowego! Niepodobna, niepodobna! Widać, pan artysta dał się zwieść pozorom. Tadeusz, taki prostaczek… On (przerywa jej) Dajmy spokój urojeniom, już się stało. To rzecz pewna. Zmian żadnych nie będzie, spory tu daremne. Droga pani Telimeno, czemu zawdzięczamy tę wizytę? Telimena Mówiłam już, lecz powtórzę – zjawiłam się na debatę o miłości. Zapewniam, że jest mi ten temat dobrze znany i …
14
ywilśęzczs ejyż net ,anz ein icśołim otK Ona Nic nam w tej sprawie nie wiadomo. Jak pani widzi, nie ma tu nikogo poza nami. Telimena O ludzie niepojęci! A tam, za filarem jakiś cień się wije. Przecież to on, wasz drugi gość. Ona Nie rozumiem, nic nie widzę w tej stronie. Telimena Bo patrzeć nie umiesz. Miej serce i patrzaj w serce! Ona Znam, wiem, czytałam!. Ten ni żywy, ni umarły to Gustaw, bohater IV cz. Dziadów. Ten to kochał prawdziwie (z nostalgią w głosie). Telimena Moja droga, chyba chcesz powiedzieć: głupio. Gustaw (z ożywieniem) Kobieto! puchu marny! Ty wietrzna istoto! Postaci twojej zazdroszczą anieli, A duszę gorszą masz, gorszą niżeli!... Telimena A ten znowu w tę nutę popada. (do siebie) Nic dziwnego, że tak skończył! (głośno) Zaprzestań już tych swoich lamentów. Jestem kobietą z krwi i kości, i tak tobie, jak i Hrabiemu przypominam, że karmić złudzeniem miłości nie zamierzam. Wam w głowie jedynie poetyczność. A czymże ona jest w moim odczuciu, otóż powiem, zarazą największą, co niszczy ciało i osłabia duszę. Ja żyć chcę po ludzku, cokolwiek to znaczy. Gustaw Tak, słyszałem, żeś wolała Rejenta. Tymczasem Bóg wam z Hrabią osnuł przyszłe węzły, a tyś je rozstrzygła! (z wyrzutem, zwiesza głowę) Telimena A widzisz! Boli was, romantyków, że żyję szczęśliwa, i noc mam spokojną i dzień nietęskliwy. Gustaw (złorzecząc zdrajczyni uczuć) Niech cię własna pamięć goni, niech cię sumienia sztylety ranią! ( odchodzi) Telimena (lekceważąco) No tak, romantyczna niemoc ducha. Niech idzie i nie mąci innym spokoju. Ja też się oddalę, nic tu po mnie. Żegnam On Doprawdy, dziwnego zajścia byliśmy tu świadkami. Ona Warto o tym pomyśleć. Chodźmy i my. On A wiesz, może wreszcie sięgnę po tego Mickiewicza. Ona Od dawna na to czekam (do siebie) Może mnie wreszcie zauważysz?! Greta Konefał
wydanie specjalne #053 02/2014
15
W cieniu Mickiewiczowskiego Konrada Wallenroda
Moralne koszty spiskowania, czyli rozmowa o tym, ile można poświęcić dla ratowania zniewolonej Ojczyzny. Bohater tego wywiadu to człowiek wyjątkowy. I to pod wieloma względami! Dzisiaj niewielu z nas zgodziłoby się wyrzec samego siebie dla dobra wyższego i racji nadrzędnych. Kiedy Adam Mickiewicz pisał „Konrada Wallenroda” zapewne nie przypuszczał, że ten romantyczny model bohatera będzie nie tylko wykładnikiem właściwych postaw w sytuacji zagrożenia bytu narodowego, ale też przyczynkiem do dyskusji na temat metod działania i walki z wrogiem. Czy cel uświęca środki, a makiaweliczna postawa usprawiedliwia brak skrupułów i moralnych zahamowań, gdy w grę wchodzi wolność Ojczyzny? Posłuchajmy, co ma do powiedzenia sprawca tego zamieszania. Konrad Wallenrod: Czego Pani chce ode mnie? Dziennikarka: Chciałabym tylko porozmawiać. Prowadzę gazetę „Wieść Gminna” i interesują mnie powody pańskiego desperackiego kroku. K.W.: Zmarnowałem swoje życie, resztki pozostałego mi czasu też mam haniebnie stracić! Wkrótce sąd kapturowy, więc po co czekać? Zawiodłem ukochaną... D: Czy gdyby można było cofnąć czas, zmieniłby Pan swoją decyzję? K.W.: Zmieniłbym! Wiedząc, jakie konsekwencje będzie miał mój czyn, nigdy nie wróciłbym tutaj, do Krzyżaków. D: Ale uratował Pan ojczyznę. K.W.: Tak? I co mi z tego przyszło? Za jaką cenę? Utraciłem moją ukochaną, szansę na założenie rodziny. A mój honor rycerza, chrześcijanina i człowieka? Gdzie one są? Czuję wstręt do samego siebie. Moja misja została zakończona, uratowałem ojczyznę, a co dostałem w zamian? Nic! Wyzbyłem się miłości. I nie chodzi mi wyłącznie o miłość do Aldony. Przestałem liczyć się z innymi ludźmi. Widziałem w nich jedynie wrogów mojej ojczyzny. Nie mam już nic do zrobienia na tym świecie! D: Teraz mówi Pan o poświęceniu z takim rozgoryczeniem? W takim razie dlaczego zrezygnował Pan z wygodnego życia na litewskim dworze, z miłości, z życia w tak kochanym przez Pana kraju? K.W.: Wtedy byłem młody i widocznie głupi. Patrzę teraz na was i wiem, że nie warto było walczyć. (długie milczenie) Jednak nie mogłem patrzeć na najazdy Krzyżaków na litewskie pograniczne tereny. Nasze wypady wojenne nie przynosiły żadnego efektu. Zakonnicy rośli w siłę i incydenty takie, jak w czasie mojego dzieciństwa, stawały się powszechne. Mordowano ludzi, palono wioski. Musiałem temu zapobiec! I tak się składało, że miałem możliwości. Długo się zastanawiałem, nie chciałem stracić mojej Aldony. W końcu miłość do Litwy zwyciężyła. Nie mogłem poświęcać tysięcy ludzi za jednego człowieka. Myślałem wtedy, że nie uniósłbym takiego ciężaru. Sądziłem, że sumienie gryzłoby mnie do końca życia, gdybym się nie zdecydował. Teraz chętnie przyjąłbym taki „balast“. wydanie specjalne #053 02/2014
17
D: Proszę tak nie mówić! Dokonał Pan szlachetnego czynu – uratował pan ojczyznę. Teraz te krzyżackie niedobitki nie zdołają zniewolić Litwy. K.W.: Nieprawda! Moje czyny były podłe! Powinienem walczyć otwarcie! Byłem lisem i lwem, jak pisał Mickiewicz. Robiłem podchody, co jest niezgodne z kodeksem honorowym. Ratując jednych ludzi, wysyłałem na śmierć innych, gdyż niejednokrotnie kazałem iść moim rycerzom do walki, z której nie mieli możliwości ujść żywi. Mimo że robiłem to dla kraju, będę potępiony na wieki! D: Panie Wallenrodzie, pragnę przypomnieć, że przed laty znalazł się Pan w sytuacji niemal bez wyjścia. Wszystkie decyzje przyniosłyby Panu niechybną klęskę. Na tym polega tragizm. W takiej sytuacji wybrał Pan mniejsze zło. Każda możliwość działania, jaka była Panu dana, kłóciła się z kodeksem rycerskim. Mówi Pan, że nie zachowywał się jak rycerz, lecz przecież zadaniem każdego rycerza jest obrona własnego kraju i to właśnie Pan uczynił. K.W.: Tak, łatwo Pani mówić. Nie myślała Pani codziennie o straconej miłości, życiu. Nie zastanawiała się Pani, co teraz dzieje się w ojczystym kraju, nie męczyła się Pani też z ludźmi, wśród których się wychowała, bądź co bądź, zupełnie obcymi, wrogami! Nie musiała ich Pani oszukiwać i nienawidzić, jak kazał mi Halban. Jedynym wyjściem z tego dramatu wydawał mi się alkohol, który pozwalał zapomnieć... Ale były to zbyt krótkie chwile zapomnienia. Potem czułem się jeszcze podlej. Skutek tego był taki, że wyrobiłem sobie wśród moich rycerzy opinię dziwaka. Zamykałem się w swojej komnacie ze szklanką ulubionego napoju i śpiewałem rzewne, litewskie pieśni. Nic nie mogło ukoić mojego bólu i tak zostało do teraz. Muszę skończyć to marne życie. To jedyne wyjście. D: Proszę zaczekać! Może jednak Krzyżacy nie zabiją Pana? K.W.: Nie zna Pani Krzyżaków? Zresztą zdradziłem ich, doprowadziłem do klęski, gdy mi zaufali. Mają do tego pełne prawo! I tak nic już po mnie tutaj. Niech to się wreszcie skończy. Chcę spokoju, bo wiem, że ojczyzna moja wolna…wolna… D: Proszę pamiętać, że na Litwie jest Pan bohaterem. Ludzie będą pamiętać o Panu przez całe wieki. Będą czytać o Wallenrodzie, który nad wszystko ukochał ojczyznę. Czy to się nie liczy? Chociaż to powinno uspokoić Pana sumienie. K.W.: Co mi z tego? Nic już nie przywróci mi mojej Aldony. Nawet ona, ta, którą kochałem, odrzuciła mnie! Po moim wyjeździe została pustelnicą i teraz po latach nie możemy być już razem! Rozmowy z nią były moim jedynym pocieszeniem, bo przynosiły wspomnienie o lepszych czasach i szczęściu nas dwojga. Teraz pora się pożegnać. Świat już o mnie nie usłyszy! D: Myli się Pan. Naród nigdy o Panu nie zapomni! K.W.: No cóż, żegnam Panią.
I odszedł ze spuszczoną głową, a my mamy nadzieję, że tam, gdzie teraz przebywa odnalazł spokój i przebaczenie.
Rozmawiała Iwona Czyrek, klasa II B
18
Jak Konrad z Konradem, czyli o tym, co mogliby sobie powiedziec bohaterowie „Konrada Wallenroda” i III cz. „Dziadów” Adama Mickiewicza, gdyby ich zapytano o stosunek do sprawy narodowej. Rozmowa ta z pewnością do łatwych i przyjemnych należeć nie może. Musi szarpać duszę i serce krwawiące rozdzierać. Dlaczego? W grę przecież wchodzi dobro narodu i kwestia jego istnienia. To sprawy zasadnicze, a o takich nie sposób mówić bez emocji. Oddajmy jednak głos samym adwersarzom. Wallenrod: Nie drażni cię ten schemat, który przez nas ukształtowała literatura? Nie obrzydł ci jeszcze ten etos, który wspólnie stworzyliśmy? Konrad: Doprawdy, dziwi mnie niezmiernie twoja postawa. Skąd w tobie tyle żółci? Czyżby dopadło cię zwątpienie? (po chwili obustronnego milczenia). Już wiem! Znam to spojrzenie! Patrzysz na tych nieszczęsnych ludzi, naszych potomków i zastanawiasz, czy było warto. W: Zbyt pewny siebie jesteś. Wiadomo, artysta! I na co ci przyszło! Lektura szkolna! Nuda i przymus. Gdyby nie nawiedzeni poloniści, kto by dzisiaj o tobie usłyszał, co? Nikt. Zaręczam ci, nikt. Jeden nawet by się nie znalazł, żeby dobrowolnie prześledzić nasze dzieje. Wstyd i hańba! I po co nam było to wszystko. (gorzko) K: Drażni mnie ten pesymizm, bo nie widzę dla niego dostatecznego usprawiedliwienia. Jeśli… (przerywa mu) W: Czy jesteś człowieku ślepy! Nie widzisz, co się z tym społeczeństwem dzisiaj dzieje? Przecież… K: Nie przerywaj mi, daj mi skończyć. Prawda jest zawsze bardziej skomplikowana niż się nam wydaje. Sam wiesz najlepiej. Musiałeś kłamać, kąsać podstępnie i zdradziecko. Byłeś lisem, żeby ocalić dobro najwyższe – Ojczyznę. W: Miej litość nade mną, nie przypominaj mi o tym, co powinno zginąć w mrokach niepamięci (westchnienie) K: Jak to? Co ty mówisz! W: Nie udawaj, przecież było o tym głośno! Pisali o tym w magazynie „Pressja”. Nie mów, że nie czytałeś. Chociaż ty mogłeś nie czytać. K: Co przez to rozumiesz? Czy chcesz mi coś zarzucić? W: Jak zwykle, drażliwy i dumny. Oj, wy ,poeci, zapatrzeni w siebie egotyści! Trudno wam dostrzec coś więcej niż czubek własnego nosa. K: Wypraszam sobie. Nie rozumiem, dlaczego mnie obrażasz. Już dawno porzuciłem ten wysoki ton, po którym została mi do dziś plama na czole. Spokorniałem. W: Ty! Nie wierzę w taką przemianę. K: A widzisz! Wyszło na to, że to z ciebie jest wielki egotysta. Nie znasz mojej historii, nie wiesz, że po młodzieńczej pysze nic nie pozostało. Pokorny jestem i cichy, a tylko czasem, gdy nie mogę już patrzeć na współczesne głupstwa, dopada mnie melancholia. wydanie specjalne #053 02/2014
19
W: Tak, masz rację. Pozostaje nam wierzyć, że ten inny już dzisiaj naród nie zapomni o swoich korzeniach i chociaż od czasu do czasu strząśnie z siebie tę okropną powłokę. K: Co masz na myśli? W: Tak trudno to pojąć? Popatrz na nich! Szarzy, ospali i bierni. Cała masa bezimiennych wyrobników w pogoni za pracą, karierą i wygodnym życiem. Anonimowi bądź hałaśliwi. Gmin, pospólstwo i pospolitość! K: A Fe! Nie uchodzi! Nie uchodzi! Wstydź się! Takie słowa w ustach średniowiecznego rycerza!? W: Czyżbyś zapomniał, że dobrowolnie złamałem wszystkie śluby. I to dla kogo? Dla nich? K: Nie bądź niesprawiedliwy! To dla nich krzywdzące. Wiem, że masz trochę racji. Spójrz jednak na niektórych. Ta szarość, która ich pokrywa, to tylko kostium, maska. Kryją się pod nią, zapewne dla ochrony przed szyderstwem. Świat dzisiaj jest chyba nawet bardziej złożony i okrutny niż za naszych czasów. W: Czy ogarnęło cię twoje zwykłe szaleństwo? Znów będziesz wieszczył i prorokował daremnie? K: Nie kpij ze mnie. Dawno porzuciłem ten ton, bo wiem, że dla człowieka największym wrogiem jest on sam. Już zapomniałeś, jak pisał nasz ojciec: Człowieku, gdybyś wiedział, jaka twoja władza… I zapewniam cię, że nie chodziło mu o „rząd dusz”, który ja miałem na myśli. Ci nasi potomkowie, oni nawet o tym nie wiedzą - wszystko od nich samych zależy. Od potęgi ducha. W: Znowu zaczynasz, poeto. Zejdź na ziemię. Nie wiedzą, bo nie chcą wiedzieć. Tak jest prościej. K: Nie unoś się tak. Przecież widzisz, że ci o nas czytają. Może chcą, chociaż jesteśmy dla nich jak z obcej planety. W: Z ust mi to wyjąłeś. Kosmiczna przepaść nas dzieli. Nie ma dla nich nadziei. K: A wstyd! Masz zaległości (śmieje się). Ten ich kosmos stale się wprawdzie rozszerza, a może nawet pędzi w niewiadomym niby kierunku, ale coraz więcej o nim wiadomo. Przynajmniej wiedzą, ile i czego nie wiedzą. W: Myślisz, że jak jestem stary, to straciłem kontakt z rzeczywistością? że Alzheimer? Otóż, wyobraź sobie nie przegapiłem dotąd ani jednego odcinka „Zagadek wszechświata z Morganem Freemanem”. I wiesz, ta technika… Nie mogę się nadziwić (z podziwem). K: Zaskakujesz mnie coraz bardziej: miłośnik nauki w rycerskiej zbroi! Gratuluję. Może więc zapomnimy już o urazach i wybaczymy im, żeby dać im szansę na poprawę? W: Jak chcesz! Ja pozostanę jednak niedowiarkiem. K: Dajmy im trochę czasu. My też potrzebowaliśmy go trochę. Zobaczysz, jeszcze coś z nich będzie! Wyrosną na herosów na miarę swoich czasów! W: Obyś się nie mylił, a niech tam, obyś się nie mylił. I tak oto, pogodzeni, porzucają nas, nadal prowadząc rozmowę. Pozwólmy im odejść. My zaś pozostańmy chwilę w milczeniu, aby nasycić się niedawną ich obecnością. Greta
20
Z historią w tle Patriota czy zdrajca? Rzecz o Aleksandrze Wielopolskim Aleksander Wielopolski – hrabia i polityk, uważany za „zbyt wcześnie narodzonego” pozytywistę. W czasach, gdy Polacy byli głosicielami ideałów epoki romantyzmu, jego postawę uważano za przejaw zdrady i nielojalności. Stwierdzenie, że Wielopolski jest postacią wybitną i zasłużoną dla Polski, budzi liczne kontrowersje. Wielu historyków uważa go za zdrajcę, gdyż to właśnie jego, tzw. branka, zmusiła polską konspirację do przyśpieszenia powstania styczniowego (1863 r.). Zrywy zakończyły się druzgocącą klęską i brutalnymi represjami wobec Królestwa Polskiego. Można dostrzec w Wielopolskim wiele pozytywnych cech, jednak tylko po dokładnym zapoznaniu się z jego sylwetką historyczną. Margrabia był osobą niezwykle wykształconą. Nauki prawnicze oraz filozofię studiował w Paryżu. Za młodu był zwolennikiem rewolucjonizmu, brał nawet udział w powstaniu listopadowym, to właśnie wtedy po raz pierwszy miał styczność ze światem polityki. Jednak dotkliwa porażka, brutalne represje wraz z koniecznością emigracji doprowadziły do zwątpienia hrabiego w pierwotne poglądy na sprawę polską. Przełomowym momentem dla rozwoju przekonań margrabiego były wydarzenia związane z powstaniem krakowskim (1846r.) i poprzedzającą go rabacją chłopską. Dramatyczny rozwój wypadków, które następowały na ziemiach Galicji, liczne pogromy ludności polskiej oraz germanizacja sprawiły, że Wielopolski uznał, iż to właśnie germański zaborca jest najgroźniejszy i na niego należy uważać. W czasie gdy Europa zmagała się z tłumieniem masowych wystąpień Wiosny Ludów, w Pradze odbył się zjazd narodów słowiańskich. Jednym z przedstawicieli był właśnie
Aleksander Wielopolski. Podczas kongresu jedynym sukcesem było złagodzenie konfliktu polsko-ukraińskiego. W czasie spotkania hrabia stwierdził, że Polacy są jedynym narodem, który dostrzega zagrożenie ze strony Cesarstwa Rosyjskiego. Utwierdziło go to w przekonaniu, że dla dobra narodu należy podjąć współpracę z Rosją dla powiększenia autonomii w obrębie cesarstwa. Doskonała okazja do zmian nadarzyła się w 1856 rok, kiedy Rosja poniosła porażkę w wojnie krymskiej (1853-1856 r.). Śmierć wówczas dosięgnęła Iwana Paskiewicza i cara Mikołaja I. Nastąpiła wtedy tzw. odwilż posewastopolska, przeprowadzona przez cara Aleksandra II, liberalistę. Klęska Rosji była też porażką konserwatywnej emigracji polskiej skupionej wokół Hotelu Lambert, która liczyła, że konflikt zbrojny między zaborcami doprowadzi do restytucji Królestwa Polskiego. Wielopolski wykorzystał te czynniki do budowania konserwatywnej frakcji pod swoim nazwiskiem. Największym problemem margrabiego okazały się nastroje wewnętrzne w Królestwie Polskim. Wielopolski nie potrafił się porozumieć z dwiema najsłynniejszymi frakcjami opozycji na ziemiach Kongresówki. Czerwoni ( szlachta, studenci, romantycy) uznawali poglądy hrabiego za antypolskie, natomiast Biali (arystokracja, politycy) za wydanie specjalne #053 02/2014
21
zbyt ugodowe. Owe przeszkody nie stanęły jednak na drodze do objęcia stanowiska dyrektora Komisji Wyznań i Oświecenia Publicznego. Było to istotne dla jego kariery, gdyż właśnie wtedy uzyskał wymierny wpływ na politykę. Zmiany rozpoczął od edukacji. Stworzył Szkołę Główną oraz Instytut Politechniczny w Puławach. Utworzył pierwsze szkoły pedagogiczne, podwoił liczbę gimnazjów i potroił liczbę szkół powszechnych. Nowe urzędy były obsadzane Polakami. Stworzyło to konflikt pomiędzy nim a urzędnikami rosyjskimi, właśnie z tego powodu podał się do dymisji i wyjechał do Rosji. Do powrotu zmotywowała go pozytywna atmosfera, która przywitała go na moście petersburskim i zaufanie, jakim obdarzył go car Aleksander II i jego współpracownicy. Prawne wyzwolenie Żydów i nadanie im praw było dobrym krokiem do zjednania sobie środowisk burżuazyjnych i częściowego zneutralizowania negatywnych zdań na jego temat. Zniósł on pańszczyznę i oczynszował chłopów. Było to posunięcie taktyczne, gdyż pozbawiło to Czerwonych kluczowego hasła zachęcającego chłopstwo do walki, mianowicie: postulat zniesienia pańszczyzny. Biali również odczuli siłę Wielopolskiego. Margrabia szybką reformą zrobił to, czego Towarzystwo Rolnicze nie potrafiło zdziałać przy wielkich nakładach finansowych ziemiaństwa, które sponsorowało to chłopskie przedsięwzięcie. Był to szok dla Białych, gdyż reforma była bardziej postępowa niż projekty Towarzystwa Rolniczego. Szereg zmian był bardzo niekorzystny dla zachodu. Królestwo Prus, w którym rozpoczęła się „era Bismarcka” miało wielki problem wobec możliwego sojuszu między Królestwem Polskim a Cesarstwem Rosyjskim, w którym rolę pośrednika miał pełnić Wielopolski. Ewentualne skierowanie nienawiści polskiej na zachód mogło rozpocząć wojnę rosyjsko-pruską,
22
co miałoby destrukcyjny charakter wobec planów Bismarcka. Kiedy w Polsce atmosfera pogarszała się i nastroje powstańcze były coraz żywsze, Wielopolski zorganizował wspomnianą brankę, która miała powstrzymać, bądź chociaż opóźnić powstanie. Niestety nie udało się i masy niezadowolonych Polaków po raz kolejny rzuciły się na potężnego zaborcę, którego nie sposób było pokonać. Działania Czerwonych i Białych, którzy w końcu dołączyli do powstania, zburzyły wszystko, co margrabia zbudował w tak małym odstępie czasu. W czasach, kiedy Polacy byli przesiąknięci ideami romantycznymi, jego postawę traktowano jako przejaw ignorancji i zdrady. Intelekt, duma i wyjątkowo silny i niezłomny charakter utrzymywały go aż do samego końca w przekonaniu, że ,,dla Polaków można zrobić wszystko, z Polakami nic”. Należy dodać, że Wielopolski potrafił funkcjonować w sytuacji stałego zagrożenia własnego życia. Dwa nieudane zamachy pokazały, że Polacy nie widzą w nim swego autorytetu, tylko serwilistycznego urzędnika rosyjskiego. Ostatecznie poległ w swojej walce o zwiększenie autonomii Kongresówki oraz zmianę nastawienia Polaków do ich własnej sprawy. Jednak warto sobie zadać pytanie o to, jakim byłby politykiem w innych realiach? Jaki miałby wpływ na rzeczywistość człowiek, który potrafił stanąć i utrzymać się niemalże na szczycie władzy w sytuacji, gdy wszyscy byli przeciw niemu? Żądni walki Czerwoni, nieufni Biali, antypolscy Rosjanie, ostrożni Prusacy. W walce z tymi wszystkimi graczami na ,,politycznej szachownicy”, margrabia potrafił długo uchronić się przed „matem” z ich strony, a nawet kilkakrotnie ich ,,zaszachować”. Kasandra Stępień, klasa II B
IDEA WALKI Ryszard Kukliński, jako bohater wallenrodyczny XX wieku
Postawa bohatera walenrodycznego wywodzi się od tytułowego bohatera dzieła Adama Mickiewicza, pt. „Konrad Wallenrod”. Walenrodyzm jest postawą ukierunkowaną na relację jednostki wobec ojczyzny, wyznacza specyficzny sposób postępowania dla jej dobra. Bohater taki, podobnie jak Konrad Wallenrod, walczy w obronie słusznych i szlachetnych wartości (jakimi niewątpliwie są miłość do ojczyzny, patriotyzm), ale posługuje się w swej walce środkami nieetycznymi, haniebnymi moralnie, jak podstęp, kłamstwo czy zdrada. Jego działanie jest w pewnym stopniu usprawiedliwione wzniosłością idei, aczkolwiek odpowiedź na pytanie, czy rzeczywiście cel uświęca środki, jest dwuznaczna. Dwuznaczność i mnogość etycznych ocen, w stosunku do postępowania bohatera, są ważnymi kryteriami w działalności człowieka, którego postawę można nazwać zespołem cech właściwych walenrodyzmowi. Ryszard Kukliński urodził się w 1930 roku w rodzinie robotniczej o tradycjach socjalistycznych. Jego ojciec zginął w obozie koncentracyjnym za działalność konspiracyjną. Kukliński do wojska wstąpił w 1947 roku. Po ukończeniu szkoły oficerskiej został aresztowany przez Informację Wojskową za zatajenie przynależności do podziemia niepodległościowego. Uratowało go wstawiennictwo jednego z oficerów i młody wiek w czasie okupacji. Awansując, doszedł ostatecznie do stanowiska oficera sztabowego. Postać pułkownika Kuklińskiego wzbudza wiele kontrowersji. Część opinii publicznej uważa go za szpiega i zdrajcę, który złamał przysięgę wojskową. Jego zwolennicy uważają natomiast, że ujawniając wojskowe plany Amerykanom, płk Kukliński udaremnił radziecką interwencję w Polsce w 1981 r., w wyniku której nasz kraj zostałby zniszczony na skutek uderzeń nuklearnych broniącego się Zachodu. Sowieckie plany zakładały śmierć co najmniej 3, a może nawet 10 milionów Polaków. Pułkownik Ryszard Kukliński został nazwany „pierwszym polskim oficerem NATO”, a wywiad USA scharakteryzo-
wał go jako patriotę i idealistę, którego celem była walka o wolność Polski. O pośmiertne podniesienie pułkownika Kuklińskiego do rangi generała zwróciła się, 18 lutego 2004 do prezydenta Rzeczpospolitej Polskiej, inicjatywa polityczna „Centrum” pod przewodnictwem Zbigniewa Religi. Pułkownik Ryszard Kukliński jest nazywany Konradem Wallenrodem XX wieku, ponieważ podejmując trudne wybory ryzykował życiem swoim i swej rodziny, miał odwagę nie tylko wojskową, ale tę zwykłą odwagę cywilną. Kukliński podstępem zdobył w Moskwie od wrogów i okupantów Polski supertajne plany strategiczne agresji sowieckiej na Europę Zachodnią i państwa NATO. Były to faktyczne plany rozpętania III wojny światowej przez komunistyczne Imperium Zła. Przekazując te plany Stanom Zjednoczonym, pułkownik Kukliński pomógł Ameryce w wygraniu zimnej wojny. Potwierdziły to nie tylko autorytety polityczne, wojskowe i wywiadowcze USA, ale także sowieccy marszałkowie i generałowie. Dla Polaków III wojna światowa byłaby katastrofą. Bez względu na jej wynik, Polska stałaby się atomowym pobojowiskiem. O Ryszardzie Kuklińskim mówiono: Nikt na świecie w ciągu ostatnich 40 lat nie zaszkodził komunizmowi tak jak ten Polak. Narażając się na wielkie niebezpieczeństwo, Kukliński konsekwentnie dostarczał niezwykle cenne, wysoce tajne informacje na temat Armii Sowieckiej, planów strategicznych i zamierzeń Związku Sowieckiego, przez co w bezprecedensowy sposób przyczynił się do utrzymania pokoju. Ci, którzy znają Kuklińskiego osobiście, widzą w nim człowieka wielkiego charakteru, odwagi, polskiego patriotę i bohatera. Natalia Chruściel, klasa II B wydanie specjalne #053 02/2014
23
Czy ja i Ojczyzna to jedno?
Anna Kyć, klasa II B Ludzie na przestrzeni wieków przelewali krew za wolność Ojczyzny. Byli prawdziwymi patriotami. Tworzyli nierozerwalną więź – jedność z Ojczyzną, która wynikała z całkowitego oddania jej sprawie. A ja, czy potrafię być dzisiaj prawdziwym patriotą? Czy „ja i Ojczyzna to jedno”? Czy wzorem naszych przodków podniosłabym miecz w imię walki o wolność? Dzisiejszy świat nie pozwala nam się zatrzymać. Tempo, z jakim się kręci, sprawia, że coraz bliżej nam do robotów niż do patriotów. Żyjemy jak mrówki całkowicie pochłonięci budowaniem własnego mrowiska, powoli zamykamy się na otaczający nas świat. Odchodzimy od wartości wpojonych nam przez naszych rodziców - coraz bardziej staje się dla nas ważna liczba zer na koncie, ważniejsza niż hasła : Bóg, Honor i Ojczyzna. Współcześni ludzie nie myślą o Ojczyźnie z taką miłością jak dawniej, kiedy nie było jej na mapie , ale była wyryta w sercach prawdziwych Polaków : ,,Ojczyzno moja! Ty jesteś jak zdrowie, Ile Cię trzeba cenić ten tylko się dowie Kto Cię stracił.” Nawet narodowe święta, zamiast być okazją do jedności, dzielą Polaków na obozy polityczne. Dawniej, kiedy dla Ojczyzny ,,smakowano trucizny”, byłoby to nie do pomyślenia, a dziś… Dziś, pomimo tego, że jesteśmy wolni, sami się zniewalamy. Zapominamy, że Ojczyzna jest ,,jak domino”, gdy jeden z pionków upadnie, lecą wszystkie. Tak samo jest z naszym narodem - nikt z nas nie ma tego, co mamy razem. Tylko działając we wspólnocie jesteśmy w stanie zrobić krok do przodu. Dla mnie Ojczyzna to nie tylko lasy, pola, góry, łąki, śpiewające skowronki. To także ludzie o właściwej sobie kulturze, obyczajowości, tradycji. To też wspomnienia, których nie da się zapomnieć. Historia, która wymagała krwi. Taka, która niejednokrotnie boli, gdy się o niej mówi.
Na czym tak naprawdę polega jedność z Ojczyzną? Przede wszystkim na tym, że choć są nas miliony, potrafimy bić jednym sercem – OJCZYZNĄ, oddychać tym samym powietrzem - OJCZYZNĄ. Nie pytamy, co Ojczyzna może zrobić dla nas, ale co my dla Niej. To właśnie prawdziwa miłość, z jaką rodzi się każdy Polak. Można jednak ją zatracić. A co z patriotyzmem? Jaki jest mój patriotyzm? Według mnie, istnieją dwa rodzaje patriotyzmu: bierny - gdy się tylko mówi, że się jest patriotą i czynny - gdy słowa są zamieniane w czyn. Obecnie patriotyzm czynny objawia się w poszanowaniu narodowych symboli, dobrym mówieniu o Ojczyźnie za granicą i miłości do niej. Nie jest to łatwe, gdyż na każdym kroku można spotkać przejawy wandalizmu, które negatywnie wpływają na rozwój naszej tożsamości narodowej. Każdego dnia każdy z nas w jakiś sposób niszczy środowisko, w którym żyje: a to przez wyrzucony papierek, napisany na murze napis, wycięte niepotrzebnie drzewo. Zapominamy, że kiedyś ludzie musieli walczyć o wolność, Boga, honor i Ojczyznę, a co niektórzy z nas, gdyby tylko mogli byliby gotowi zaprzedać te wartości. Nasi przodkowie niejednokrotnie tracili życie, by przyszłym pokoleniom żyło się lepiej. Czy potrafiłabym tak jak oni poświęcić wszystko? Czy jestem czynnym patriotą? Myślę, że czas wypróbuje mój patriotyzm i że ,,prawdziwego patriotyzmu trzeba się dopiero uczyć tam, gdzie ludzie z narażaniem bytu i nieraz życia, pracują na swoją niekorzyść materialną, a na dobro przyszłych pokoleń”.
wydanie specjalne #053 02/2014
25
Weronika Nowak, klasa II B Ojczyzna. Co może znaczyć to słowo dla młodego człowieka takiego jak ja? Czy to tylko wyraz pisany wielką literą i tym wskazujący, że jest ważny…? W jaki sposób my, Polacy, myślimy o Ojczyźnie? Czy w ogóle to robimy… Większość wolałaby pewnie uniknąć odpowiedzi na te pytania, nie ryzykując przy tym, że ich zdanie o sobie i poczucie własnej wartości ulegnie zmianie. A właśnie każdy z nas powinien zastanowić się, czy przypadkiem nie żyje w fałszywym przekonaniu o tym, że jest dobrym Polakiem. I tutaj pojawia się kolejne trudne pytanie: co znaczy być dobrym Polakiem? To znaczy myśleć o Niej, o Jej dobru, przede wszystkim. Bo przecież to Ona, Ojczyzna – Polska– jest naszym domem, o który trzeba dbać i Matką, którą należy szanować i kochać. Nie myśleć o Niej źle, nie opuszczać Jej w potrzebie. Jak tonący w czasie sztormu okręt; gdy pasażerowie troszczą się o siebie i ratują swój dobytek zamiast okrętu, to będzie to koniec dla wszystkich. Natomiast, jeśli będą działać razem i zaczną wylewać zbędną wodę i zatykać powstałe dziury, ocalą zarówno siebie, jak i okręt. Zjednoczyli się i skupili na ochronie statku, dlatego przeżyli. Więc jeśli my będziemy tak postępować wobec naszego narodu, wszystkim będzie żyło się lepiej, ale co ważniejsze – będziemy dobrymi Polakami. Ja i Ojczyzna to jedno, ponieważ jestem niezastąpioną cząstką, która razem z innymi tworzy całość, jedność, naród. Nie jest tak, że Ojczyzna jest tylko tam, gdzie Polska jako kraj ma wytyczone granice na mapie. Ona jest w naszych sercach. Spójrzmy chociażby na przykry okres w historii Polski jakim były rozbiory; kiedy to Prusy, Austria i Rosja podzieliły nasz kraj pomiędzy siebie. Na zagarnięte tereny władcy wprowadzili nową gospodarkę, administrację, swoje zasady i prawa, inny język… Ale jednego nigdy nie udało im się odebrać : miłości do Ojczyzny. Tego uczucia, które rozpalało ogień w sercu, które pobudzało patriotyzm i niekiedy heroizm. Tego, które dodawało Polakom otuchy i nadziei, wreszcie
– które łączyło i dawało siłę. Wtedy postawa patriotyczna była czymś naturalnym, a wielu w akcie niezwykłej odwagi i poświęcenia oddawało życie za naród. Podziwiam tych wszystkich ludzi, którzy nawet w tak trudnych sytuacjach, nigdy nie dali za wygraną i walczyli do końca. Ich determinacja była jak najbardziej uzasadniona. Dzięki nim możemy teraz żyć w wolnej Polsce. Jednak nie wszyscy potrafią to docenić. Dziś, w czasach pokoju, rodzą się spory i konflikty, często z błahych powodów. Takim zachowaniem tylko krzywdzimy samych siebie i swój kraj.Czy naprawdę nasz naród musi jednoczyć się tylko wtedy, gdy Polska jest zagrożona lub ogarnięta żałobą? A patriotyzm? On nie polega tylko na wywieszeniu biało-czerwonej flagi w święta państwowe i oglądaniu defilad wojskowych w telewizji. Tu chodzi raczej o świadomość narodową, szanowanie naszego hymnu, szacunek dla godła. Nawet chodzenie do szkoły i staranie się być dobrym uczniem jest przejawem patriotyzmu. Ważne jest też to, by nie wstydzić się swojego pochodzenia. Zresztą nie każdy może poszczycić się tak wspaniałą historią jaką mamy. Czy jestem dobrą Polką i patriotką? Myślę, że tak, choć ta ocena może niektórym wydawać się nieobiektywna. Uważam, że należę do tych osób, które, odważnie się wyrażę, szczerze kochają Polskę i uważają Ją za swój dom, miejsce, do którego się wraca, i za którym się tęskni. Chciałabym, żeby wszyscy Polacy zrozumieli, tak jak ja podczas pisania tej pracy, czym naprawdę dla nich jest Ojczyzna, i aby dążyli, nie tylko w sytuacjach kryzysowych, do Jej ochrony. Pragnę także, by Polacy szanowali Polskę i starali się pozbyć negatywnych emocji wobec swych Rodaków. Może to być trudne do osiągnięcia, ale przecież już gorsze zadania Polacy mieli za sobą… wydanie specjalne #053 02/2014
27
Ewa Kuźniar, klasa II B Ojczyzna jest to wyjątkowe, niezwykle pięknie brzmiące słowo. Wyraz ten za każdym razem rodzi ogromne uczucia u każdego patrioty. Jest to miejsce pochodzenia moich przodków, do którego jestem szczególnie przywiązana i nie wyobrażam sobie życia gdzie indziej. Świadomość bycia Polakiem ukształtowała dzieje mojego narodu. Wyjątkowo trudna, a nawet tragiczna polska historia doprowadziła do rozpowszechnienia w polskim narodzie chęci walki, poświęcenia dla wyższych idei takich jak: ojczyzna, wolność, niepodległość. Postawę taką możemy nazwać walenrodyczną. Jej nazwa pochodzi od nazwiska tytułowego bohatera powieści poetyckiej Adama Mickiewicza, Konrada Wallenroda. Bohater ten poświęca całe swoje życie i honor walce z wrogiem ojczyzny. Świadomie dopuszcza się on zdrady, aby pokonać przeciwnika narodu. Historia Wallenroda zapewne poruszyła Polaków i podczas trwających 123 lata zaborów, i drugiej Wojny Światowej oraz w okresie komunizmu. Wzmocniła i ukształtowała świadomość narodową, która jest niezwykle ważnym elementem polskiego patriotyzmu. A jak my współcześnie postrzegamy naszą ojczyznę ? Czym ona jest dla nas, młodych ludzi? Zapewne dla większości to tylko miejsce, gdzie żyją, uczą się, pracują. Brak więzi z narodem jest przyczyną wielu społecznych problemów, z którymi boryka się współczesna Polska. A nie powinno tak być! Nie terytorium przecież kreuje naszą świadomość narodową, tylko uczucia oraz czułość, jakimi darzymy ojczyznę. Każdy człowiek powinien być świadomym, czym jest dla niego naród,
ile dla niego jest wart. Musimy go szanować i troszczyć się o niego, bo to on dał nam dom oraz miejsce do życia. Każdy z nas jest odpowiedzialny za dalszy rozwój Ojczyzny. To, jak będzie ona wyglądała za 10, 20 lat zależy od nas! To my tworzymy naród, a więc i własną przyszłość. Niektórzy wyjeżdżają za granicę w poszukiwaniu pracy. Rozumiem to, ale boję się, że zapomną o swoim pochodzeniu, narodowości, a troska o byt przysłoni to, co ważne. Wielu z nas zapomina powoli, że Polska to nie tylko terytorium i nazwa, ale także kultura, którą rodzice i dziadkowie wpajają nam od kołyski, tradycja tworzona przez całe pokolenia oraz oryginalny język, z którego powinniśmy być dumni i chwalić się nim, a nie o nim zapominać. Bo to, co nas kształtuje i daje tożsamość to nic innego jak właśnie nasza historia, kultura czy obyczaje. Dla mnie ojczyzna jest bardzo ważna, to ona dała mi dom, rodzinę, przyjaciół i wykształcenie. Nie wiem, co zrobiłabym w sytuacji, gdybym musiała poświęcić życie własne lub bliskich dla dobra ojczyzny. Nikt, kto nie doświadczył okrucieństw oraz niesprawiedliwości wojny, nie jest w stanie powiedzieć, jaką podjąłby decyzję, ale wiem jedno - jestem dumna z tego, że jestem Polką. Nie wstydzę się tego, skąd pochodzę i cieszę się, że w pewien sposób mogę wpłynąć na rozkwit mojego kraju.
Kontakt ul. Rudnickiego 2, 35-225 Rzeszów tel. 17 866 11 43 liceum@alo.rzeszow.pl www.alo.rzeszow.pl
28
Joanna Ra, klasa II B Czy w dzisiejszych czasach słowo patriotyzm ma jeszcze jakiekolwiek znaczenie, czy po prostu jest ono wspomnieniem dawnych lat, kiedy Polak był w stanie nawet oddać życie za ukochaną ojczyznę? Czy w erze komputerów, pośpiechu i pogoni za wartościami materialnymi jest jeszcze miejsce dla patriotyzmu? Czy młody człowiek, który nie doświadczył zła i cierpień spowodowanych wojną, może go jeszcze docenić? Jak dawniej postrzegano patriotyzm? Dawniej każdy człowiek czuł silne przywiązanie do ojczyzny. Była mu droższa niż życie. Zdawał sobie sprawę z licznych obowiązków wobec niej. Rzetelnie je wypełniał. Można to potwierdzić za pomocą historii. Polacy pokazali, czym naprawdę dla nich jest ojczyzna. Odwołam się tu do czasów zaborów, a dokładniej do zaboru rosyjskiego. Poddani rusyfikacji Polacy, poniżeni jako naród, nie poddali się, pozostawiając ojczyznę w swoich sercach. Choć sytuacja była beznadziejna, praktycznie nie było szans na przywrócenie państwa na mapach, w sercach Polaków wciąż pozostała tląca się nadzieja, która jednoczyła wszystkich ludzi i skłaniała do walki, co można potwierdzić licznymi powstaniami. Jak jest teraz? Pokolenie, które nie zaznało cierpienia narodowego, nie musiało czuć się wygnańcem we własnym kraju, nie potrafi docenić tego, co ma. Mimo że są wyedukowani, nie zdają sobie sprawy, ile krwi przelano, by dzisiejsza młodzież mogła być tam, gdzie jest. By była świadoma tego, kim jest i kim byli jej przodkowie. Nie potrafi nawet zadbać o wspólne mienie. Przejawy wandalizmu w kraju są druzgocące. Ludzie zaśmiecają parki, psują ławki, malują po ścianach. Sami niszczą swój kraj. Wyrabiają o nim zdanie na arenie międzynarodowej. Kolejną
niepokojącą rzeczą jest fascynacja egzotyką. Nasz język obumiera przez liczne zapożyczenia z języków obcych , a przede wszystkim, przez popularny w dzisiejszych czasach język angielski. Nasza rodzima kultura jest raniona przez elementy z kultur innych narodów, na przykład coraz bardziej popularne w Polsce obchodzenie „Halloween”. Jednak to nie koniec przykrości, które spotykają naszą ojczyznę. Następnym przykrym zjawiskiem jest emigracja do obcych krajów. Jest to bardzo częste zjawisko spowodowane nędzą i bezrobociem w kraju. Ludzie zmuszeni są opuszczać rodziny, by zarobić na godne życie, co w Polsce jest coraz bardziej niemożliwe. Czy krew naszych przodków została przelana na marne? Choć sytuacja wydaje się beznadziejna, myślę, że patriotyzm jednak pozostał w sercach Polaków. Jest to cecha wrodzona, choć przejawia się u niektórych w mniejszym lub większym stopniu. Każdy w głębi serca kocha swój kraj, ponieważ tutaj dorastał, tutaj przeżył te lepsze i te gorsze chwile. W dzisiejszych czasach zmieniło się znaczenie słowa „patriotyzm”. Dziś nie trzeba już oddawać życia za ojczyznę. Wystarczą drobne gesty, takie jak szanowanie godła i flagi Polski, odnoszenie się z szacunkiem do hymnu, a przecież to wpajano każdemu człowiekowi od najmłodszych lat. Obchodzenie świąt Bożego Narodzenia, Wigilii, wstrzymywanie się od pracy w dniach świąt państwowych, itp. też jest przejawem patriotyzmu. Dzięki świętom, pieczeniu mazurka, babki, jest przekazywana kultura polska. Również głosowanie w wyborach jest czynnym uczestnictwem w życiu państwa. To dzięki tym drobnostkom, wciąż jesteśmy Polakami, to dzięki nim odróżniamy się od innych narodów, jesteśmy związani więzią, której nikt nie jest w stanie podważyć. wydanie specjalne #053 02/2014
29
„Telimena”, autor: Justyna Curzytek, klasa II A
30
„Telimena�, autor: Dominika Pasternak, klasa I B
wydanie specjalne #053 02/2014
31
AKADEMICKIE LICEUM OGÓLNOKSZTAŁCĄCE
ALO to bezpłatna szkoła publiczna prowadzona przez Wyższą Szkołę Informatyki i Zarządzania w Rzeszowie
Zapraszamy do naszego liceum,
z nami możesz:
rozwijać swoje zainteresowania na zajęciach w specjalistycznych laboratoriach WSIiZ, przygotowywać się do matury na dodatkowych zajęciach, brać udział w kołach naukowych, warsztatach, wykładach i innych ciekawych formach zajęć prowadzonych przez pracowników naukowych, wyjeżdżać na wycieczki krajowe i zagraniczne, uczyć się intensywnie języka angielskiego w wymiarze 6 godzin tygodniowo, występować na profesjonalnej scenie teatralnej, brać udział w konkursach, olimpiadach, pokazach mody, tworzyć strony internetowe, filmy itp.
ZAPROJEKTUJ SWOJĄ PRZYSZŁOŚĆ!
Oferta Edukacyjna Akademickiego Liceum Ogólnokształcącego
Klasa – Technologie internetowe
Klasa – Sztuka i projektowanie
Klasa – Zdrowie i farmacja
Przedmioty rozszerzone:
Przedmioty rozszerzone:
Przedmioty rozszerzone:
język an�ielski, matematyka, informatyka, fizyka
Przedmioty dodatkowe: technolo�ie internetowe, podstawy sieci komputerowych
Zagadnienia z obszarów: Õ najnowsze technolo�ie projektowania i tworzenia serwisów sieciowych Õ tworzenie interfejsów i pro�ramowanie aplikacji dla urządze� mobilnych Õ za�adnienia związane z bezpiecze�stwem i ochroną danych w sieci Õ metody realizacji i obsłu�i systemów bazodanowych
język an�ielski, historia, �eo�rafia, historia sztuki
Przedmioty dodatkowe: �rafika i multimedia, podstawy projektowania, retoryka
Zagadnienia z obszarów: Õ architektura wnętrz Õ sztuka projektowania i konstruowania form przestrzennych Õ projektowanie wyrobów unikatowych i form użytkowych Õ �rodki wyrazu artystyczne�o w malarastwie i rze�bie Õ historia sztuki jako �ródło inspiracji artystycznej
Õ języki internetowe między innymi ���, �a�a
ALO uczy, inspiruje, rozwija!
Akademickie Liceum Ogólnokształcące ul. Rudnickiego 2, 35-225 Rzeszów
Zaprojektuj swoją przyszłość!
tel. 17 866 11 43 mail: liceum@alo.rzeszow.pl
język an�ielski, biolo�ia, chemia
Przedmioty dodatkowe: zdrowie z elementami farmacji, laboratorium z chemii
Zagadnienia z obszarów: Õ chemia kosmetyczna, chemia leków oraz chemia spożywcza Õ podstawy kosmetolo�ii, farmako�nozji, farmacji, fizjoterapii Õ innowacje współczesnej medycyny z zakresu zdrowia, natury i urody Õ ziołolecznictwo, dietetyka, fizjoterapia w formie ćwicze� i wykładów
www.facebook.com/ALO.rzeszow
Dowiedz się o nas więcej:
www.alo.rzeszow.pl