2 minute read

Dekadencja z mocnym silnikiem

Next Article
KRONIKI

KRONIKI

CO ŚWIADCZY O TYM, ŻE DANY SAMOCHÓD NAZYWAMY JEST KLASYKIEM, ŻE JEST KULTOWY I STAJE SIĘ LEGENDĄ? NA PEWNO JEST PRZYJĘTE POD KĄTEM WIEKU, ŻE DANY MODEL MUSI MIEĆ UKOŃCZONE 30 LAT, ALE CO DALEJ? OGROMNA WARTOŚĆ PRZELICZANA NA BANKNOTY? LIMITOWANA ILOŚĆ EGZEMPLARZY? ORYGINALNY DESIGN I REWOLUCYJNE ROZWIĄZANIA TECHNICZNE? WCIĄGNIĘCIE PRZEZ POPKULTURĘ, CZEGO OBJAWEM JEST NP. GRANIE W FILMACH? A MOŻE MAJĄCE ZNACZENIE TŁO HISTORYCZNE? TYCH ELEMENTÓW ZAWSZE MOŻE BYĆ KILKA.

Advertisement

Mamy rok 1968. W Polsce opresyjne rządy Cyrankiewicza i Gomółki przyczyniają się do wydarzeń marcowych. Oto komunizm w najgłębszej formie. Na zachodzie do głosu dochodzą zaś ruchy pacyfistyczne, studenci protestują, kobiety uzyskują równouprawnienie, kwitnie młodzieżowa kontrkultura. Tymczasem Stany Zjednoczone prężą muskuły a wojna w Wietnamie trwa w najlepsze. Elvis śpiewa i jest w świetnej formie. Społeczeństwo amerykańskie polaryzuje się coraz głębiej. W tym momencie koncern samochodowy Chrysler z Detroit wypuszcza model, który ma pokazać, że amerykańskie społeczeństwo stać na więcej. „Teraz Twój ruch” mówi slogan reklamowy marki i jest skuteczny, bo benzyna jest jeszcze tania. I zanim nadejdzie kryzys paliwowy, który wyhamuje amerykańską motoryzację, auta z monstrualnymi silnikami mają się świetnie. Jak Chrysler Three Hundred, nowy nabytek Sebastiana Szyszki, który przesiadł sie do niego z Dodge Chargera rocznik 72. Nasz Chrysler 300 z 1968 roku to 7,2 litra pojemności, najmocniejszy silnik TNT 372 KM, 630 N/m. – Podoba mi się dekadencka linia tego modelu – mówi właściciel auta. – Kojarzy się z Gotham City, miastem, gdzie spełniają się marzenia, ale i koszmary. Przerysowane charaktery, mroczne budynki. Zresztą co odkryłem, maska tego Chryslera rzuca cień, który przypomina, głównego mieszkańca Gotham, czyli Batmana. Czyli nie jest to przypadek… Z drugiej strony designem to auto pięknie się wtapia w klimat gatunku jakim jest cyberpunk. I chociaż sam cyberpunk przedstawia mocno stechnicyzowaną przyszłość, nie brakuje w nim, sentymentalnych wycieczek w przeszłość i takich vintydżowych elementów jak chociażby klasyczne auta, tylko nieco dostosowane do futurystycznej rzeczywistości. Swój samochód Sebastian odnalazł w Niemczech. – Sprowadzony w 2018 roku trafił do Hamburga. Właściciel – tatuażysta, jeździł nim 4 lata. I wtedy mi go sprzedał – opowiada. – Wcześniej, przez ponad 48 lat jeździł tym autem mężczyzna ze stanu Montana. Jeździł w kapeluszu, dopóki nie przestało to być modne. Miał 92 lata jak sprzedawał swój samochód, który do tej pory był tylko z nim. Dwa lata później zmarł. Chevrolet trafił do Sebastiana w idealnym stanie, z tym samym pierwotnym lakierem w odcieniu pięknej, butelkowej i przypominającej głęboką jesień zieleni. Z jednej strony jest bardzo elegancki, z drugiej faktycznie ma w sobie coś futurystycznego, mrocznego. I choć to klasyczny krążownik szos, różni się od pozostających w tym klimacie aut. Raczej trudno sobie wyobrazić w nim urzędnika, typowego przedstawiciela amerykańskiej wyższej klasy średniej. To model Chevroleta dla ludzi z charakterem. Jest mocny, pociągający i z pewnością widział sporo ciekawych rzeczy, w końcu pojawił się w bardzo ważnym i burzliwym momencie współczesnej historii. – Jadąc tym autem czujesz jak wiele czasu upłynęło. Tamtego czasu… Ale Elvis żyje – dodaje na koniec, uśmiechając się, Sebastian.

autor: Aneta Dolega / foto: Bogusz Kluz

This article is from: