Daniel Źródlewski
Kulturoznawca, animator i menedżer kultury, dziennikarz prasowy oraz telewizyjny, konferansjer, PR-owiec. Rzecznik prasowy Muzeum Narodowego w Szczecinie, związany także z Przeglądem Teatrów Małych Form Kontrapunkt w Szczecinie oraz świnoujskim Grechuta Festival. Założyciel i reżyser niezależnego Teatru Karton.
Recenzje teatralne „Pół na pół”, reż. Tomasz Obara
„Morfina 0,5”
Błyskotliwy tekst Pepa Antona Gomeza i Jordiego Sancheza to teoretycznie farsa, a praktycznie niezwykle życiowy dramat. Po prawym policzku spływają łzy ze śmiechu, po lewym te nieco bardziej gorzkie. Jeden z krytyków miał napisać o „Pół na pół”, że to „dramat przebrany za komedię”. To opowieść o dwóch braciach opiekujących się przewlekle chorą matką, która opiera się jednak wybraniu na drugą stronę… Matka nie pojawia się na scenie, swoją obecność zaznacza jedynie irytującym dzwonkiem przywołującym opiekunów. Podczas nocnego, przypadkowo przedłużającego się, spotkania rodzeństwa pojawia się pomysł, by ową drogę matki nieco przyspieszyć, a przy okazji rozdysponować spadek. Jednak intencje obu braci nie są czyste, co rodzi znany wielu rodzinom konflikt. Tu zaczyna się właściwa gra z widzem, uzyskane sympatie dla bohaterów zmieniają się jak w kalejdoskopie. Zamiast kolorowych szkiełek mamy kłamstwa, malwersacje, niedopowiedzenia, niespodziewane zwroty akcji i potężną dawkę czarnego humoru. Jak się cała sprawa kończy, by nie psuć zabawy (i zaskoczenia), nie powiem. Powiem za to, że kreacje Wiesława Orłowskiego i Sławomira Kołakowskiego, mimo że skrajnie różne w charakterach, są przepyszne. Żonglują komiczną siłą, by za chwilę zmusić widzów do całkiem poważnych refleksji. Stworzyli znakomity, kapitalnie uzupełniający się, aktorski duet. Reżyser przedstawienia – Tomasz Obara – wyraźnie postawił właśnie na ich aktorski kunszt, pozostawiając go niemal sauté. Powstał oszczędny, ale jednocześnie bardzo spójny i wymowny spektakl z certyfikatem „klasyka gatunku”. Prestiżowe 5/6.
Marek Żerański w autorskim monodramie sięga do literackiego debiutu Michaiła Bułhakowa. To tekst, w którym autor „Mistrza i Małgorzaty” opisuje doświadczenia z lekarskiej praktyki w smoleńskiej Wiaźmie. Głównym bohaterem czyni uzależnionego od morfiny doktora Polakowa, którego traumatyczną historię „odczytuje” z pamiętnika już po jego śmierci. Doświadczenia bohatera uznawane są jednak za autobiograficzne, na co zresztą wskazuje intensywność oraz porażająca szczegółowość i realistyczność opisów narkotycznych stanów. Opowieść staje się jednocześnie psychologicznym traktatem o człowieku, jego zmaganiach ze światem i… sobą. Rzecz o samotności i arcytrudnej walce z nałogiem. Żerański tworzy nie tyle kameralny, co intymny spektakl. Ascetyczne jest tutaj wszystko, oprócz aktorstwa. To mistrzowska i niezwykle odważna kreacja. Aktor burzy czwartą ścianę, burząc jednocześnie dystans między nim – wykreowanym światem – a widzem. Nie tylko zwraca się bezpośrednio do widza, ale też go angażuje, wprowadza głęboko w przerażający świat. „Ćpamy” z nim winogronowy erzac morfiny, a wraz z każdym owocem ulegamy działaniu teatralnego narkotyku. Nagie ciało Żerańskiego, okryte jedynie prześcieradłem, zdaje się ulegać działaniu morfiny: od paraliżującego spokoju po ekstatyczne rozedrganie. W skąpo oświetlonej przestrzeni znajduje się jedynie metalowe łózko, które elastycznie zmienia swoją funkcję. Nawet pozornie „tandetne” efekty świetlne – ilustrujące narkotyczne wizje, a stworzone przy pomocy „dyskotekowej” kuli – stają się potwierdzeniem skuteczności teatralnej ascezy. Siła słowa i teatru stają się pierwszoplanowe. Prestiżowe 6/6.
Fundacja Kultury West & Art
reżyseria i wykonanie: Marek Zerański