
4 minute read
30 lat sieciowego hotelarstwa w Międzyzdrojach
Międzyzdroje to jeden z bardziej rozpoznawalnych i popularnych kurortów nadmorskich. Często kojarzone są nie tylko z wakacyjnym urlopem, ale również ze słynnym Festiwalem Gwiazd. To tutaj powstawał jeden z pierwszych filmowych bestsellerów lat 90-tych, uznawany za początek demokratycznej kinematografii – „Młode Wilki”. Miejscem akcji filmu był jeden z symboli kurortu – Vienna House Amber Baltic w Międzyzdrojach, wówczas znany jako Amber Baltic. Hotel, który w tym roku obchodzi swoje 30-lecie, mimo upływu czasu ciągle jest oblegany i ma swoich wiernych fanów.
Amber Baltic od swojego otwarcia należy do austriackiej sieci Vienna House. Jej inwestorem była spółka Warimpex. Był pierwszym hotelem sieciowym na polskim wybrzeżu, a drugim w całej Polsce. 20 sierpnia hotel świętował swoją rocznicę w gronie partnerów biznesowych, miejskich włodarzy i wieloletnich gości. Znani goście przyjeżdżali tam od początku – jednym z pierwszych był Zbigniew Brzeziński. Dyrekcję najbardziej jednak cieszy fakt, że mają wielu zaprzyjaźnionych gości, którzy wracają już od kilkunastu lat, niektórzy nawet kilkanaście razy w roku. Hotel jest też częstym miejscem spotkań biznesowych, konferencji czy uroczystości rodzinnych – organizatorów przyciąga nie tylko lokalizacja, ale też wyśmienita kuchnia oraz jakość obsługi. Jednocześnie pojawiają się nowi, młodzi goście, którym podoba się swobodna atmosfera, odnowione wnętrza i doskonała oferta dla rodzin z dziećmi. Udało nam się porozmawiać z panią Moniką Kowalewską, wieloletnią dyrektorką generalną hotelu.
Advertisement
Vienna House Amber Baltic w Międzyzdrojach jest jednym z wielu hoteli na polskim wybrzeżu. Co roku powstają też nowe obiekty. Jak hotel sobie radzi na tym coraz bardziej konkurencyjnym rynku?
W sezonie wakacyjnym obłożenie od lat waha się między 90 a 95 % każdego dnia. Ostatnie lata były dla nas jednak niezwykle trudne. W 2019 r. przez kilka miesięcy byliśmy zamknięci ze względu na generalny remont, a w 2020 r. pojawiła się pandemia i przeciągające się lockdowny. Udało nam się jednak przetrwać ten trudny czas i od czerwca mamy obłożenie wyższe niż w latach ubiegłych, z tym że w czerwcu nie mogliśmy przyjmować więcej niż 50 % gości. Te dane pokazują, jak mocną marką stał się hotel przez lata. Owszem, rynek jest konkurencyjny, ale nawet na nim można i warto walczyć o lojalnego klienta. Sztuką jest nadążyć za zmieniającymi się trendami, zachowując DNA marki. Priorytetem jest i była dla nas jakość.
Hotel w tym roku obchodzi swoje 30-lecie. Taki staż to zaleta czy wada?
Z mojej perspektywy to zaleta. Są czynniki, które nie zmieniają się od lat, m.in. ciekawe położenie i wysoki standard. One wciąż wyróżniają nas wśród konkurencji. Opowieści o tarasie, który zdaniem gości


niemal „wchodzi w morze”, są już legendarne. Hotel jest miejscem powrotów. Często wzruszających, bardzo sentymentalnych. To nasza siła. Tego lata odwiedziła nas m.in. Lara Gessler z rodziną. Chętnie dzieliła się wspomnieniami z czasów, kiedy przyjeżdżała do hotelu jako dziewczynka. Dziś pokazywała Vienna House Amber Baltic swojej córce. O takie historie nam chodzi. One zawsze będą nas wyróżniać. Sprawiają, że hotel to dużo więcej niż obiekt noclegowy o wysokim standardzie.
Czym w takim razie Vienna House Amber Baltic się wyróżnia? Co robicie, że ciągle jesteście jednym z najpopularniejszych obiektów w regionie?
Myślę, że warto zapytać o to gości. Mogę przypomnieć pewne oczywistości, czyli nieprawdopodobny widok, „dostęp” do morza z każdego pokoju. Zdjęcia robione z tarasu czy balkonów zasypują media społecznościowe. Perspektywa, jaką daje hotel, jest wakacyjną pocztówką, zapisem wspomnień często na cały rok. Pozwalamy odpocząć i troszczymy się o szeroki wachlarz potrzeb. Tego lata zorganizowaliśmy cykl spotkań literackich „Gwiazdy Bestsellerów”. W każdy wakacyjny piątek hotelowi goście mogą porozmawiać z czołówką polskich pisarek i pisarzy. Nasze zaproszenie przyjęli m.in. Katarzyna Grochola, Tomasz Raczek i Jakub Żulczyk.
Co myśli Pani o najbliższych perspektywach branży hotelarskiej w Polsce? Mówi się o kolejnych falach koronawirusa, a wiadomo, że branża turystyczna jest tą, która cierpi jako pierwsza.
Rozmowy o tym, jak będzie wyglądała jesień, wciąż utrzymują się w sferze spekulacji. Jesteśmy przygotowani na różne scenariusze. Covid 19 przetestował już naszą elastyczność. Mamy nadzieję, że apele o szczepienie się przyniosą efekt i niebawem wszyscy będziemy czuć się bezpieczniej. Ale to myślenie w systemie życzeniowym. Jak będzie? Pokaże czas. Będziemy się temu przyglądać i reagować na bieżąco.
I jeszcze pytanie o plany hotelu na najbliższe może nie 30, ale 5 lat. W jakim kierunku chcecie podążać?
Zgodnie z wiatrem, a kiedy trzeba to i pod wiatr. Jesteśmy bardzo konsekwentni w prowadzeniu marki. Przygotowaliśmy wiele niespodzianek i mamy nadzieję, że kiedy tylko sytuacja pandemiczna stanie się odległym wspomnieniem, będziemy je mogli zaprezentować. Jedno jest pewne – jeszcze nie raz Was zaskoczymy.
A Pani osobiście ma jakieś podróżnicze plany?
Mam wrażenie, że prywatne podróże często łączę z podejściem biznesowym. Zbieram inspiracje i przyglądam się profesjonalnym okiem różnym rozwiązaniom. Uwielbiam podróżowanie w stylu slow. Wierzę, że „powoli” to nowe „szybciej”. Dalsze kierunki podróżnicze zostawiam jednak na spokojniejszy czas. Dziękuję za rozmowę. rozmawiała: Karina Tessar/foto: materiały prasowe

