TURNON magazine nr2

Page 1

Agencja jak dobry supermarket

strona 2

Branding Dewelopart

strona 30

Social Media dla samorządów

strona 36


Agencja jak dobry supermarket Konsolidacja podmiotów współpracujących doprowadziła do stworzenia grupy medialnej, mogącej stworzyć kompleksowe projekty z zakresu PR i marketingu. Publicon, zgodnie z nową strategią, rozszerzył oficjalne działalność. Nowa grupa, której rdzeniem będzie w dalszym ciągu działalność Public Relations, zyskała odświeżoną identyfikację wizualną, stronę internetową, sprzęt i technologie. Rynkowy feedback i trendy każą przyglądać się z coraz większą uwagą dostarczaniu kompleksowej oferty komunikacyjnej, obejmującej swoim zakresem coraz to nowe obszary, które niegdyś funkcjonowały jako osobne komórki. Wszystkie branże dążą do maksymalnych ułatwień, skróce-

obsłużeni graficznie, programistycznie, medialnie i marketingowo - postawią nową stronę, wykonają aplikację, stworzą nowy produkt i jego reklamę, a ostatecznie ktoś owoc prac wypromuje reklamowo, zrobi wokół niego szum, dzięki narzędziom Public Relations; co więcej, prowa-

nia czasu wykonania, spełniania wielu oczekiwań w jednym miejscu, czy produkcie. Formuły typu 3w1, wszystko w jednym markecie na 10 000 m2, przez internet taniej, czy concierge, to wszystkie znane rynkowe frazy, które muszą cechować nowoczesną agencję, trudniącą się komunikacją. Klienci oczekują, że w jednym miejscu zostaną

dzony będzie dialog z zadowolonymi klientami. Droga to o tyle słuszna, że skuteczna i nowoczesna. Dzięki powierzeniu zadań jednemu podmiotowi, skraca się czas wykonania zadań, wszyscy wiedzą, kto ponosi za co odpowiedzialność, a kontrola jest łatwiejsza niż przy pięciu podwykonawcach. Fakt ten potwierdza coraz większa


liczba klientów oraz... rozbudowane projekty, z którymi przychodzi się mierzyć zespołowi Publiconu. Odpowiedzialność. Jak można nie chcieć? Kto nie ma odwagi do tworzenia nowych trendów, nie powinien brać się za komunikację, w żadnym aspekcie. Odpowiedzialność za kreację i wykonanie to motor do działania, który napędza kreatywność. Odpowiedzialność za realizację celów i efekty to motywacja do pracy. Sukcesy klientów to balsam na nierzadko skołatane nerwy. Warto być w tej grze, by zmagać się codziennie z nowymi wyzwaniami. Dlatego też, jako Publicon, nigdy nie

baliśmy się wielkich przedsięwzięć i nie boimy się ich nadal, znając swoje doświadczenie i możliwości. Będąc w miejscu, w którym zadaliśmy sobie pytanie, co najbardziej lubią w nas nasi klienci, odpowiedzieliśmy sobie, że jest to bliskość, dostępność, szerokie możliwości wykonawcze i brak barier do pokonania. Tak powstała grupa

Publicon, w skład której wchodzą specjaliści PR, marketingowcy, designerzy i znawcy CI, graficy, programiści, na osobach od komunikacji video kończąc. 5 pełnych kawałków Nową grupę Publicon tworzy 5 jednostek, gotowych do przyjęcia projektów 360*. W skład całości wchodzi komórka Public Relations, Social Media, Celebration, Government oraz Interactive, zajmujące się odpowiednio strategiami PR oraz wdrażaniem przy użyciu skutecznych narzędzi, komunikacją w mediach społecznościowych, organizacją wydarzeń medialnych i wewnętrz-

nych, szeroką współpracą z samorządami w zakresie promocji miast i regionów oraz zespół graficzno - programistyczny, tworzący wszelką grafikę, strony i aplikacje. Nowe brandy stanowią komplementarną ofertę, gwarantującą spójność powierzonych projektów, od strategii po najmniejszy detal.


Rozwój generuje zmiany

Historię agencji Publicon należałoby liczyć od 2008 roku, choć rzeczywiste początki to rok 2006 (jeszcze jako nieistniejąca już spółka o innej nazwie). Do dziś, a zatem de facto w 3 lata, przebyliśmy długą drogę, zdobywając doświadczenie, zaufanie licznych klientów oraz rozbudowując zespół i możliwości. Publicon awansował wg podziału portalu Businessman.pl (zespół, klienci, przychód) z najsłabszej kategorii C do najmocniejszej kategorii A. Przesunięcia w PR-owym peletonie trwają...

Lata 2006-2008 były dla Agencji trudnym początkiem z uwagi na wychodzenie z kryzysu, który dotknął całą branżę PR w Polsce. Wygrany pierwszy pakiet szkoleń, stworzenie i wdrożenie kilku strategii PR na rynku regionalnym oraz coaching stanowiły podstawę budowy portfolio. Na pokładzie były 4 osoby - jak się okazało, był to dopiero początek. Lata 2008 i 2009 można zaliczyć do najważniejszych, a nawet przełomowych. Sfinalizowanie konkursów na obsługę oraz własne działania zaowocowały podjęciem współpracy z trzema firmami (liderami w swoich branżach) o ogólnopolskiej sieci sprzedaży, co pchnęło Agencję do przodu i dało wielki zastrzyk energii. Nowe projekty wymagały zatrudnienia kolejnych specjalistów. W Publiconie wykształciły się struktury, a w 2010 roku byliśmy na tyle dużą firmą, że dotychczasowe biuro stało się po prostu zbyt małe.

Jedni uczestniczą, inni mogą się tylko przyglądać Rozwijamy wiedzę z zakresu PR i marketingu u naszych klientów, a dzięki temu rozwijamy się sami. Wiemy, że dzięki zadowoleniu z naszej (naprawdę ciężkiej i wymagającej) pracy, możemy brnąć do przodu i stale proponować nowe rozwiązania. Relacje, jakie zawiązujemy z klientami, to w większości przyjaźń na lata. Mając takich partnerów, sami stajemy się ważnym graczem, będąc także wzorem dla innych. Mamy pełną świadomość, że komunikacja to nie gadżet, ale długookresowe budowanie zaufania, którego celem jest osiąganie korzyści biznesowych naszych klientów. Publicon jest w czołówce... Pierwsza dwudziestka - Raport Agencji PR 2011 Publicon w ciągu 3 lat swojego rzeczywistego


istnienia awansował do ścisłej ekstraklasy. Obecnie zatrudniamy 17 osób na etacie, a z kolejnymi 6 osobami stale współpracujemy. Posiadamy własnych grafików, web designerów, programistów stron i aplikacji oraz szeroką bazę jednostek współpracujących, co gwarantuje kompleksową obsługę. Biorąc pod uwagę ranking WirtualneMedia.pl jesteśmy w pierwszej 20-stce największych firm PR w Polsce pod względem zatrudnienia i osiąganych przychodów. Współpracujemy z międzynarodowymi korporacjami (ING Real Estate Development), Jednostkami Samorządu Terytorialnego, firmami z wielu branż, będącymi w swoim segmencie liderami. Zarządzanie ponad 20-stoma projektami komercyjnymi i własnymi wymagało stworzenia nowych struktur. W jesiennym okresie strategicznego odświeżania marki Publicon na wielu polach miały miejsce awanse. Stanowisko Account Directora otrzymał

Rafał Tomaszewski, a do zarządzania zespołem projektowym na stanowisku PR Managera został oddelegowany Andrzej Gruszka. Wydzielonym zespołem eventowym, ze stanowiska Event Managera, kierować będzie Kinga Pawlak. Są to osoby, które trafiły do Agencji w 2009 roku i miały udział w rozwoju Publiconu i całej nowo powstałej grupy. Jeden podmiot gwarantujący pełen zakres Zespół, którym Agencja dysponuje obecnie, gwarantuje realizację każdego projektu na wielu płaszczyznach. Inwestujemy także w wiedzę fanów nowych mediów, tworząc cykl Social Media Day, czym także jednoczymy środowisko marketingowe w regionie. Jak zostało wspomniane wcześniej - rozwijamy wiedzę z zakresu PR i marketingu u naszych klientów, a dzięki temu rozwijamy się sami.

szymon sikorski

rafał tomaszewski

karolina sikorska

andrzej gruszka

łukasz musiał

magda górnicka

kinga pawlak

bartosz idzikowski

tomasz czupryński

piotr grześlak

katarzyna semkło

anna łękawska

ceo

pr manager

event manager

web developer

ania rakoczy pr assistant

account director

associate director

pr manager

sm manager

it project manager

pr assistant

mateusz byś pr assistant

graphic designer

traffic manager

lidia maziarz pr assistant

michał szydlik pr assistant


Raport Michała Boniego a konsekwencje PR-owe z niego wynikające Młodzi 2011, raport przedstawiony przez ministra Michała Boni, zawiera analizę młodego pokolenia Polaków w obszarach aspiracji i oczekiwań, demografii, edukacji i rynku pracy. Badanie, którego autorką jest prof. Uniwersytetu Mikołaja Kopernika w Toruniu Krystyna Szafraniec, powstało jako wynik prac interdyscyplinarnego zespołu pod kierunkiem ministra Michała Boniego. Opublikowano je na miesiąc przed wyborami. Sprytny chwyt polityczny czy rzetelna analiza będąca wynikiem długotrwałych badań? - opinie są podzielone.

małżeństwa, rodziny, wzorców seksualności, konsumpcji, codziennej aktywności, postaw, a zarazem obecności w publicznej sferze życia.

Ideą przeprowadzenia badania definiującego poglądy młodych Polaków, było odnalezienie odpowiedzi na pytania: jakie cele i działania muszą zostać podjęte przez władze, by prowadzona polityka była oparta o rzetelną analizę rzeczywistości. Raport Młodzi 2011, mający zawierać rekomendacje i wskazania dla polityk publicznych, niezbędnych do zapoczątkowania i przeprowadzenia zmian, ma wesprzeć proces kreacji otoczenia. Przedstawione w badaniu dane odnoszą się do poglądów młodych na temat

Dokument, rekomendujący m.in. upowszechnienie nowych wzorców zatrudnienia czy ulepszenia warunków pracy, wyłania „nowy” obraz młodego pokolenia. Jak wynika z raportu, dzisiejsza młodzież docenia wagę wykształcenia, pragnie zdobyć interesującą pracę dającą duże pieniądze, a co za tym idzie barwne i ciekawe życie. Stawia na wartości takie jak przyjaźń, poczucie bycia potrzebnym, prestiż i szacunek. Z przedstawionych danych wynika, że w obecnych czasach generacja młodych jest zdecydowanie bardziej wyrazista i ciekawa życia w porównaniu z wcześniejszymi rocznikami. Dzisiejsza młodzież to nie jest pokolenie, które chce zmieniać świat, to raczej pokolenie, które chce się w nim zaadaptować i w nim realizować swoje cele i aspiracje - powiedziała Krystyna Szafraniec. Raport Młodzi 2011 to także analiza poglądów młodego pokolenia w kontekście małżeństwa, posiadania rodziny


zaangażowania młodych w świat polityki. Z badań wynika, że zaangażowanie młodzieży w sprawy państwa jest duża, przez co stają się oni wymagający względem politycznych elit.

czy potomstwa, które wg. badań należą do mocno akcentowanych wartości życiowych. Osobna część zaprezentowanego raportu dotyczy sytemu edukacji, a zarazem zawiera rekomendacje wskazujące na konieczność umożliwienia każdemu człowiekowi dostępu do wymarzonej ścieżki edukacji, poprzez prowadzenie polityki wyrównanych szans. Bezpośrednio Nie można wskazano na potrzebę i nie można umożliwienia młodym zdobywania doświadczenia zaznaczając, że Programy Aktywnej Polityki Pracy - finansowany z Funduszu Pracy - powinien być uelastyczniony, dając studentom możliwość odbycia praktyk. Zwrócono uwagę na warunki pracy, opowiadając się za ich ulepszeniem, wyrównaniem szans kobiet i mężczyzn, a także uelastycznieniem form zatrudnienia. Poruszona została również kwestia

Opublikowanie raportu Młodzi 2011 na miesiąc przez wyborami spowodowało, że zdania na jego temat zostały podzielone. Zwolennicy podkreślają zaangażowanie i wkład pracy rządu w dogłębną analizę społeczeństwa. W opozycji stoją przeciwnicy, wskazując moment publikacji raportu, jako chwyt polityków chcących zjednać sobie głosy poparcia wśród młodych. Na pojawiające się zarzuty minister Boni odpowiada: - nie da się wszystkiego od razu zrobić, argumentując swoją wypowiedź chęcią stworzenia dokumentu, mogącego służyć każdemu rządowi. Publikacja raportu Młodzi 2011 bez wątpienia pozwoliła zwrócić uwagę partii na swoje działania, jednocześnie budując obraz rządu zaangażowanego w sprawy społeczeństwa.

mówić o młodych bez mówienia o przyszłości mówić o przyszłości bez mówienia o młodych MICHAŁ BONI Dostrzeżenie niedoskonałości systemu, z rekomendacją wprowadzenie zmian wpływających na poprawę sytuacji młodych ludzi, z pewnością pozwoliło przyciągnąć uwagę młodzieży, która podobnie jak pozostała część obywateli oddała w wyborach swój decydujący głos.


Omówienie badań

Polka w kuchni Od niemal trzech lat prowadzimy działania dla marki, która z banalnych z pozoru artykułów gospodarstwa domowego tworzy akcesoria wyjątkowe, a co najważniejsze - użyteczne. Paclan dba o każdy szczegół i co istotne udoskonala swoje produkty w oparciu o opinie, wskazówki i podpowiedzi ze strony klientów. „Polka w kuchni” to projekt, który spaja dwie wizje: działania w oparciu o feedback ze strony rynku, jak również odkłamania stereotypu gospodyni, znanej szerszej publiczności jako... kura domowa. Gospodyń Spis Powszechny Pierwszy etap projektu to przeprowadzenie badań etnograficznych. Podchodzimy do sprawy iście naukowo, wskazując jedynie tropy, które mają być zbadane, a całość zlecając odpowiedniej agendzie działającej przy Instytucie Dziennikarstwa i Komunikacji Społecznej Uniwersytetu Wrocławskiego. W trakcie kilku tygodni badacze

przepytują niespełna 270 Polek na okoliczność prowadzenia domu, spędzania czasu w kuchni, zapatrywania się na poszczególne gadżety i wynalazki, a także posiadania kuchennych fascynacji i irytacji. Dzieląc problemy badawcze na trzy rozdziały („Kuchnia jako miejsce”, „Funkcje kuchni” i „Kuchnia jako miejsce pracy”), sformułowaliśmy łącznie niemal 300 pytań, na które uzyskaliśmy 20285 odpowiedzi. Z suchych liczb i pozornie pozbawionych emocjonalnego nacechowania badawczych tez wyłonił się obraz Polki w kuchni Anno Domini 2012. Kobiety, która potrzebuje przestrzeni, jasnych wnętrz, szerokich blatów, praktycznych szczypców do podnoszenia przysmaków z patelni i trwałych worków na śmieci. Której to wszystko potrzebne, bo kocha gotować i ani myśli utożsamiać czas spędzany w kuchni z tak zwanym domowym kieratem. Która z przyjaciółmi spotykałaby się najchętniej przy filiżance aromatycznej kawy we własnych czterech ścianach. Która w wolnym czasie czyta, a najbardziej w życiu ceni sobie pełne ciepła i życzliwości relacje z bliskimi. Wiemy aż tyle? Oczywiście, bo konstruując pytania, sięgnęliśmy daleko poza kuchnię. Bardzo szczegółowo przepytaliśmy Polkę na okoliczność znajomości marek


poszczególnych akcesoriów AGD, ale nie omieszkaliśmy wejść w zagadnienia związane z literaturą, uczuciami czy preferowanymi sposobami spędzania wolnego czasu. Rola pani domu nie ogranicza się do stania nad garnkiem zupy - taka była teza i obroniliśmy ją na piątkę z plusem. Pokaż się! Ledwie skończyliśmy opracowywać wyniki badań, nadszedł czas na kolejną odsłonę projektu. Otóż „Polka w kuchni” to nie sama nauka - było coś dla ducha (a może raczej intelektu), niech powstanie coś dla oka! A także dla dobrej zabawy. Z po-

Ponad tyle Polek deklaruje, że lubi gotować! czątkiem lipca na Facebooku powstała aplikacja konkursowa Polka w kuchni. Każdego miesiąca fanki marki Paclan mogły dodawać zdjęcia ilustrujące tytułowe zagadnienie i zbierać głosy poparcia. Szkoda, że panie wolą korzystać z aplikacji po to, by głosować, a nie po to, by się pokazać (miażdżąca przewaga tej pierwszej grupy w statystykach aplikacji na przestrzeni trwania konkursu), tym niemniej bez żadnego problemu wyłoniliśmy 12 laureatek, które wcielą się z modelki do kalendarza Polka w kuchni 2012. Facebookowej zabawie przyświecało hasło: Kobieta w kuchni także może być glamour! Baza konkursowych fotografii to dowód na to, że tak właśnie jest. Choć samym kuchennym wnętrzom nierzadko daleko od designerskich

Polek ma możliwość segregowania śmieci!

Polek nie używa rękawa do pieczenia... nowinek, a gospodyniom - od kreacji rodem z kolorowych magazynów, widać, że czas spędzany na prowadzeniu to przede wszystkim dobra zabawa. Forma relaksu, wymarzony rodzaj odpoczynku po powrocie z pracy. Więcej niż Top Model Konkursowe zmagania zakończone, nagrody rozesłane (oprócz nagród głównych, czyli zaproszeń do wystąpienia w roli modelki, było sporo upominków), przed nami ostatni etap projektu Polka w kuchni. Już za kilka dni czeka nas sesja zdjęciowa, produkowana wspólnie z wydawnictwem Gruner Jahr Poland, podczas której 12 statystycznych Polek przeobrazi się w najprawdziwsze modelki. Będzie fotograf, który na co dzień współpracuje z gwiazdami, profesjonalna stylistka już pracuje nad doborem kreacji tak, a wizażystka jednej z najbardziej

Polek deklaruje, że najchętniej zaopatruje się w supermarketach renomowanych marek wyczaruje makijaże jak z okładki. Będzie też zapewne świetna zabawa i doskonała atmosfera - jeszcze podczas facebookowej walki o głosy uczestniczki konkursu dały się poznać jako zgrana paczka, w której bardziej niż rywalizacja liczy się przynależność do grona Polek, które kochają kuchnię. Efekty pracy nad kalendarzem ujrzymy jeszcze przed Bożym Narodzeniem. Rozglądajcie się za nim bacznie po internecie - będzie nagrodą w rozmaitych akcjach i konkursach!


Deklaracja Madrycka: komunikacja w CSR

W październiku w Madrycie odbył się Pierwszy Europejski Kongres Komunikacji w CSR, organizowany przez DirCom, przy współpracy z hiszpańskim Ministerstwem Pracy. Sformułowana została karta madrycka, opisująca podstawowe obowiązki komunikacyjne praktyków CSR. Jednym z sygnatariuszy Karty jest Polskie Stowarzyszenie Public Relations.

W Kongresie udział wzięli najważniejsi specjaliści w zakresie Społecznej Odpowiedzialności Biznesu, m.in. Minister Prezydencji Ramón Jauregui, minister pracy Hiszpanii Juan Jose Barrera, Ann Gregory (przewodnicząca Global Alliance), profesor Paolo dʼAnselmi z Uniwersytetu w Rzymie, szefowie europejskich stowarzyszeń branżowych.

Rozmawiano o potrzebie komunikowania w procesach społecznej odpowiedzialności. Jest to szczególnie newralgiczna kwestia, ponieważ, jak pokazały ogólnoeuropejskie badania organizowane przez konsorcjum uczelni wyższych, w różnych Państwach panują zupełnie inne praktyki komunikacyjne w obrębie CSR (Polska nie była ujęta w badaniach). Kongres otworzył dyskusję na temat próby kodyfikacji tego obszaru praktyki CSR.


Madrid Declaration on CSR Communication 1. Corporate and institutional communication and public relations professionals nowadays play a key role in the long-term development strategy of organizations. 2. These professionals are responsible for their companiesʼ proper management of corporate reputation and all other intangible assets, which have a growing effect on the publicʼs perception of companies. 3. Financial, environmental and social Responsibility is an increasingly important element in the proper management and governance of a company. 4. Because of its deep implications onto reputation management and public affairs, Corporate Social Responsibility (CSR) policies need to be properly addressed in the light of a broader approach to both internal and external communication. CSR produces values acknowledged by the stakeholders, and it is therefore a corporate need for sustainability, differentiation and competitiveness. 5. Credible CSR policies need to foster a corporate behaviour sustained by coherent, transparent and measurable procedures. Therefore, The 1st European Congress on CSR Communication, meeting in Madrid from the 5th to the 7th of October, 2011, and gathering experts in CSR communication from European Union countries, taking into account Dircomʼs Manifesto for a Responsible Society (2010), DECLARES 1. CSR and its communication must become an essential part of an organizationʼs corporate communication and public relations strategy. 2. Because CSR relates to communication more (and more decisively) than to any other single top level management area, many companies have deemed it reasonable to place CSR executives as reporting to the chief communication officer.

3. Where this is not possible, close co-operation should still exist between the departments responsible for CSR and communication, which must report directly to the CEO. 4. Communication of CSR should attain the highest possible standards of truth, accountability and transparency. 5. CSR should refer to corporate principles, values and behaviours, and should be communicated through internationally acknowledged standards in order to ease their urderstanding by the stakeholders. 6. Marketing, advertising or commercial campaigns making use of CSR-related information should be considered in the light of the companyʼs long-term reputation strategy prior to the launching of any such campaign. 7. CSR also applies to the communication and PR departments in their own tasks, and they should be particularly keen to interiorize the companyʼs CSR principles and strategies. 8. While governments should play a key role to help CSR spread in their countriesʼ business community, introduction of particular CSR policies should be a matter of each companyʼs decision making process. Otherwise, a companyʼs stakeholders and society at large would be unable to tell responsible companies from those who are not. Given in Madrid on Oct. 7th, 2011.


Rola komunikacji w CSR. Relacja Szymona Sikorskiego, Madryt 2011. W październiku miałem przyjemność wystąpić na Pierwszym Europejskim Kongresie Komunikacji CSR w Madrycie. Wydarzenie zorganizowała bardzo prężna organizacja branżowa - DirCom (hiszpańskojęzyczne stowarzyszenie dyrektorów komunikacji) przy współpracy hiszpańskiego Ministerstwa Pracy. Powstała Deklaracja Madrycka - opisująca podstawy komunikowania procesów CSR. Temat od zawsze uważałem za bardzo ważny, ponieważ z praktyki kilku naszych projektów wiem, że w Polsce działalnością CSR „chwalić się nie wypada”. I potwierdziły się też moje przypuszczenia, że to problem zakorzeniony w kulturze. Okazuje się, jak potwierdziły badania prowadzone przez ogólnoeuropejskie konsorcjum uczelni wyższych, że najszerzej i najodważniej komunikują społeczne działania firmy z Wielkiej Brytanii, najmniej - firmy z Danii i Szwajcarii. Gdzie znajduje się Polska - nie wiemy, ale myślę, że to dość ciekawe wyzwanie badawcze. Wyniki oczywiście można znaleźć w sieci: http:// www.scribd.com/doc/47305812/CSRcom-report-2010 Kongres W Kongresie udział wzięli najważniejsi specjaliści w zakresie Społecznej Odpowiedzialności Biznesu, m.in. Minister Prezydencji Ramón Jauregui, minister pracy Hiszpanii Juan Jose Barrera, Anne Gregory (przewodnicząca Global Alliance), profesor Paolo dʼAnselmi z Uniwersytetu w Rzymie, szefowie europejskich stowarzyszeń branżowych. Pierwszym zaskoczeniem dla mnie było bardzo duże zaangażowanie w problematykę CSR władz centralnych. O potrzebie zrównoważonego rozwoju ministrowie mówili nie tylko z głęboką merytoryczną wiedzą, ale także z pasją. Hiszpania dłużej jest członkiem dyskursów Unii Europejskiej, która bardzo mocno stawia na CSR, i to widać. Dygresja: u nas była prawdziwa masa projektów unijnych nastawionych na CSR. Problem stanowił

fakt, że niewiele to zmieniło, bo organizatorami były instytucje skupiające się na „realizowaniu projektów”, nie na idei (podkreślam: jest tak w moim mniemaniu i z mojego osobistego doświadczenia, nie lubię uogólnień). Tematyka kongresu skupiona była wokół komunikacji CSR. Mówiono o Cluetrain Manifesto i funkcji social media w CSR, o community relations, badaniach, błędach praktyków CSR. Dla mnie niezwykle interesujący był showcase projektów z obszaru całej Unii Europejskiej. Po raz kolejny przekonałem się, że rynek projektów się „unifikuje”. Bardzo dużo case study moglibyśmy zrealizować w Polsce. Ciekawe były też badania przeprowadzone przez Zsofie Lakatos z budapeszteńskiego oddziału Fleischmann-Hillard; otóż porównywała ona klimat społeczny dla działań CSR w krajach byłego bloku wschodniego i, cóż, jako przykład najlepiej rozwijającego się rynku kampanii społecznej uznała... Polskę. Miło było słuchać, że Polska jest krajem, gdzie projekty społeczne są najodważniejsze i zdecydowanie budujące największe zaangażowanie społeczne. CEE networking Cennym doświadczeniem była także możliwość porozmawiania z szefami branżowych stowarzyszeń z krajów europy środkowo-wschodniej. Nie jest zaskoczeniem, że rynki są bardzo do siebie podobne. Największymi wyzwaniami dla praktyków Public Relations jest budowanie świadomości działań PR pośród klientów. Innym wyzwaniem jest oczywiście próba zbudowania mierników dla działań komunikacyjnych. Czego nie muszą robić nasi koledzy po fachu na Słowacji, krajach nadbałtyckich czy na Węgrzech? Nie muszą zmagać się z nadużywaniem terminu PR pośród polityków. I tego możemy im zazdrościć. Oni natomiast zazdroszczą nam... wizerunku. Okazuje się, że Polska jawi się jako lokalny „tygrys”. W oczach naszych sąsiadów rozwijamy się szybko, w sposób zrównoważony. Wizerunek budują nam więc ludzie, którzy w największym stopniu wpłynęli na aktualną sytuację gospodarczą. To dobrze, ponieważ takie postrzeganie kraju wpływa także na postrzeganie specjalistów z Polski, co odczuć mogłem na własnej skórze.


Z wizytą w Ketchum New York state of mind Jeżeli podpatrywać innych, to jedynie tych najlepszych. Ketchum - 90 lat tradycji, 25 pól działalności, 47 biur w 68 krajach. My odwiedziliśmy Global Headquarters w Nowym Jorku.

Nowy Jork można albo kochać, albo go nienawidzić - nam w udziale zdecydowanie przypadło to pierwsze. Choć przez sześć tygodni przejechaliśmy całe Stany ze wschodu na zachód i z powrotem, teraz, z perspektywy czasu, najbardziej brakuje nam tętniącego życiem Manhattanu. W miejscu, gdzie wszystko dzieje się w szaleńczym tempie, ludzie są energetyczni, a „różnorodność” to słowo-klucz do wszystkiego, to, czym zajmujemy się na co dzień, wkracza w inny wymiar. Przekonaliśmy się o tym odwiedzając setki metrów kwadratowych biur przy Avenue of the Americas. Historia Ketchum zaczyna się mniej więcej w tym samym czasie, co historia public relations. Przez pierwsze trzydzieści lat swego istnienia KM&G - bo taką nazwę ówcześnie nosiła agencja, działa w Pittsburgu. W 1955 roku otwiera siedzibę w Nowym Jorku, gdzie wiedzie prym pośród konkurencji w latach 60 - złotej dekadzie reklamy i public relations. Dziś Ketchum (nazwa przyjęta w roku 1980) to potęga doświadczenia i portfolio takich marek, jak chociażby IKEA, Kodak, Dr Pepper, Lenovo, IBM, FedEx, Delta Airlines, Macyʼs czy World Economic Forum. Choć tam na miejscu, w Global Headquarters giganta, nikt nie miał prawa nas znać, w mniej niż pięć sekund poczuliśmy

się jak u siebie, a w recepcji już czekał na nas ten, który nas zaprosił - Patrick Brady, International Network Relations Director. Jak to robią na Manhattanie Po kwadransie rozmowy dowiadujemy się, że w nowojorskiej kwaterze głównej pracuje jedna Polka - Dorothy Carter, Production Coordinator, której królestwem jest studio nagrań ulokowane piętro wyżej. Kilometry korytarzy z widokiem na samo serce Manhattanu przemierzamy zatem już we czwórkę. To, co uderza od razu, to cisza. Ogromna przestrzeń biurowa, dziesiątki pokoi, boksów i sal, cały sztab ludzi, setki, o ile nie tysiące, rozmaitych rozmów dziennie. Całą tę machinę komunikacyjną da się zidentyfikować jedynie po wyłapanych przypadkiem frazach, szumie kserokopiarek, wszechobencym klikaniu w klawiaturę i przyciszonych dzwonkach telefonów. Nie ma gwaru, bieganiny rozmów między sobą. Daleko jednak temu miejscu do bezduszności i anonimowości. Każdy pokój czy boks w części open space to historia innej osoby, która buduje Ketchum. Na wizytówce przy wejściu, tuż pod imieniem, nazwiskiem i stanowiskiem zajmowanym w firmie, pojawia się opis, zdjęcie z rodzinnego pikniku, tekst piosenki, cytat - cokolwiek, co definiuje człowieka, który w tym miejscu


właśnie stawia pierwsze kroki i chcesz się tym pochwalić? Zrób zdjęcie i powieś je w tym miejscu. Jeżeli gdzieś jest gwarno i rozmawia się na tematy inne niż służbowe, to właśnie tu nieprzypadkowo, biurowy bufet jest jedynie kilka metrów dalej.

pracuje. Jedni piszą krócej, inni dłużej, jeszcze inni wybierają grafikę - każdy daje coś o sobie i od siebie. Ketchum na świecie to tysiące osób, nie sposób poznać się wzajemnie. W samym nowojorskim biurze pracuje grubo ponad setka, lecz tu udaje się już zaprowadzić nieco domowej atmosfery. O ile w przestrzeni biurowej króluje chłodny profesjonalizm i koncentracja, trzy zakręty dalej (przemieszczanie się po poszczególnych częściach biura mierzyliśmy w zakrętach, ku uciesze gospodarzy tak było nam najłatwiej) znajduje się miejsce, w którym odrobina gwaru i osobistych wycieczek są zawsze mile widzianane. Kto by nie chciał zobaczyć swojego case study na firmowej wall of fame? W Global Headquarters, jak i w każdym innym biurze Ketchum na świecie, co miesiąc prezentowane są najciekawsze projekty z poszczególnych działów. Autor otrzymuje wyróżnienie zarządu, a także symboliczną premię, a jego projekt przez miesiąc jest prezentowany zarówno zespołowi, jak i gościom, którzy odwiedzają biura agencji. Wall of fame to jedno, wall of pride to co innego. Po przeciwnej stronie pokaźnego open space znajduje się ściana, na której pracownicy mogą ujawniać swoje prywatne zainteresowania. Robisz świetne zdjęcia? Spędziłeś weekend w ciekawym miejscu? Twoje dziecko

Siła tkwi w przekazie Projekty, które obsługuje Ketchum, w znacznej mierze opierają się na produkcji i postprodukcji materiałów video. Studio nagrań w nowojorskiej siedzibie ma imponujące rozmiary i do złudzenia przypomina miejsca, w których kręci się serwisy informacyjne czy popularne talk show. Nie trafiliśmy niestety na żadne nagranie, ale mogliśmy za to wysłuchać opowieści Dorothy, szefowej całego zamieszania, na temat tajników produkcji wywiadów, relacji z prezentacji nowych produktów czy nagrań typowo korporacyjnych. Kolejny krok - postprodukcja. W naszpikowanym elektroniką studio rządzi filigranowa Mellisa, która nie tak dawno trafiła do Ketchum na staż, została, a obecnie wraz z kilkuosobowym zespołem wyczarowuje animacje, efekty specjalne, dba o to, by dźwięk w nagraniach był nieskazitelny i by całość była od A do Z spójna - zarówno z wizją klienta, jak i całą resztą przekazu, którą opracowuje dla niego Ketchum. Idzie im naprawdę dobrze, bo za produkcje video nowojorska dywizja Ketchum zdobyła już wiele nagród. Marzy nam się takie studio i takie projekty - poczyniliśmy już pierwsze kroki, by przy okazji kolejnej wizyty w NYC pochwalić się własnymi produkcjami. Inspiracja tuż za rogiem Wiecie, co zdziwiło nas najbardziej w trakcie wędrówki po Ketchum Headquarters? Cisza i spokój w studio graficznym. Jedna z największych agencji na świecie. Główna siedziba. Setki projektów. Przekładając na tamtejsze realia doświadczenia z własnego podwórka, spodziewaliśmy się działu graficznego wielkości hangaru lotniczego,


krzyków, bieganiny i bliskich obłędu grafików. A tu cisza, skupienie i pełna kontrola nad ogromem pracy, jaki bez wątpienia przypada w udziale pracownikiem obszernego studio w kolorze indygo - serca działu. Na miejscu pracują w zasadzie jedynie dyrektor artystyczna i jej asystentka, cała rzesza grafików działa w terenie, schodząc się na meetingi raz na jakiś czas. Wcale nas to nie dziwi - mając przecznicę dalej Museum of Modern Art, też nie trzymalibyśmy grafika za biurkiem. Efekty swoich prac - graficznych, jak i audiowizualnych - ekipa z głównej siedziby Ketchum może podziwiać na odległym zaledwie o 10 minut spaceru Times Square, w miejscu, gdzie od billboardów, ekranów LCD, siatek wielkoformatowych czy niestandardowych outdoorowych form jest gęsto. Nowy Jork inspiruje i motywuje do działania, po dwóch tygodniach tam spędzonych wciąż czuliśmy niedosyt. Wizyta w Ketchum była bardzo pozytywna. To niezmiernie miłe dowiedzieć się, że merytorycznie nie znajdujemy się daleko od agencji, która ma tak długą tradycję i imponujące portfolio. Że stosujemy podobne schematy działania i borykamy się z takimi samymi problemami - oni w makro-, my w mikroskali. I wreszcie - że wszyscy dążymy w tym samym kierunku.


Konferencja Budujemy Eko Wrocław Dni Dewelopera - największe we Wrocławiu i jedno z ważniejszych tego typu wydarzeń w kraju. Raz do roku w stolicy Dolnego Śląska gromadzi najważniejsze osoby związane z branżą. ciele lokalnego magistratu związani z rozwojem Wrocławia oraz współorganizatorzy - Narodowy Bank Polski i Zachodnia Izba Gospodarcza. Dni Dewelopera stwarzają możliwość do wymiany doświadczeń i oceny rynku, a także do prowadzenia prelekcji edukacyjnych i debaty nad tendencjami i kierunkami rozwoju budownictwa mieszkaniowego.

We wrześniu bieżącego roku, dla naszego klienta - lokalnej inicjatywy Polskiego Związku Firm Deweloperskich - zorganizowaliśmy drugą edycję wydarzenia Dni Dewelopera. Budujemy Eko Wrocław: Dni Dewelopera 2011 to czterodniowa impreza, która została podzielona na dwie części dedykowaną najważniejszym osobom związanym z branżą oraz tę dedykowaną mieszkańcom Wrocławia. Było to największe z przedsięwzięć, z którymi do tej pory pod względem organizacyjnym dane było nam się zmierzyć. Przygotowanie tak dużego wydarzenia wymagało od działu Celebration precyzji, zaangażowania i maksymalnego skupienia. Dni Dewelopera 2011 Pierwsze w Polsce Dni Dewelopera członkowie lokalnej inicjatywy PZFD - Budujemy Wrocław - zainicjowali jesienią roku 2010. Wydarzenie raz do roku w stolicy Dolnego Śląska gromadzi najważniejsze osoby związane z branżą - deweloperów, członków i ekspertów PZFD, ekonomistów i komentatorów rynku nieruchomości, a także przedstawicieli banków i instytucji finansowych. Ogromny wkład merytoryczny i zaangażowanie w przygotowanie wydarzenia wnoszą przedstawi-

Tegoroczna edycja Dni Dewelopera podzielona została na dwie części. Pierwszego dnia w Hotelu Scandic Wrocław odbyło się ekskluzywne spotkanie, w którym uczestniczyły najważniejsze osoby związane branżą - prezesi firm deweloperskich, szefowie banków i dyrektorzy wydziałów lokalnego Urzędu Miasta. Wieczorne spotkanie otworzył Wiceprezydent Wrocławia Adam Grehl. Następnie swoją prezentację przedstawił gość specjalny - Ryszard Petru, Przewodniczący Towarzystwa Ekonomistów Polskich. Po wystąpieniu odbyła się dyskusja na temat wpływu kryzysu finansowego na rynek mieszkaniowy, w której udział wzięli Ryszard Petru, Dorota Jarodzka-Śródka (PZFD), Jan Szuba (NBP), Grzegorz Dzik (ZIG), Kazimierz Kirejczyk (REAS), Marcin Dubno (BZWBK). Panel moderował Marek Poddany, Wiceprezes Polskiego Związku Firm Deweloperskich. Pierwszy dzień zakończył bankiet połączony z występem zespołu jazzowego, który towarzyszył rozmowom kuluarowym. Drugiego dnia tegorocznej edycji Dni Dewelopera przedstawiono kolejne pomysły poprawiające standardy branży deweloperskiej, w szczególności w aspekcie ekologicznym. Konferencja podzielona została na trzy bloki tematyczne. Pierwszy, poświęcony rozwojowi urbanistycznemu Wrocławiu, w którym prelekcje wygłosili Wiceprezydent Wrocławia Adam Grehl, architekt miasta Piotr


Fokczyński oraz przedstawiciele inicjatywy Budujemy Wrocław, Dorota Jarodzka-Śródka i Dariusz Religa. Drugi blok poświęcony został tendencjom rynków deweloperskich, refleksjom o sytuacji na rynku wrocławskim, koncepcji realizacji mieszkań czynszowych w wybranych krajach europejskich, pozyskiwaniu finansowania dla deweloperów. Ekspertami tej części konferencji byli prof. Jacek Łaszek (NBP), Kazimierz Kirejczyk (REAS), Jacek Bielecki (PZFD) i Iwona Załuska (Upper Finance). Trzeci blok to ukłon w stronę w ekologii i zrównoważonego rozwoju. Swoje prezentacje wygłosili wrocławscy eksperci dziedziny, m.in. Beata Śniechowska (Politechnika Wrocławska), Bogusław Kołodziejczyk (m-bike), Marek Kornatowski (MPWiK). Głównym celem wydarzenia Budujemy Eko Wrocław było ukazanie Wrocławia jako dobrego miejsca do życia oraz propagowanie postaw proekologicznych, które prowadzą do szeroko pojętego rozwoju. Budujemy Eko Wrocław Dwa ostatnie dni wydarzenia zostały skierowane do obecnych oraz potencjalnych mieszkańców stolicy Dolnego Śląska. W ostatni weekend września w namiocie o powierzchni 480 m 2 usytuowanym na Placu Solnym odwiedzający mogli zapoznać się z ofertami deweloperów należących do inicjatywy Budujemy Wrocław czy zaczerpnąć porady od przedstawicieli banków i doradców

finansowych. Nie zabrakło również atrakcji dla osób ceniących aktywny tryb życia. W ramach wydarzenia działała bezpłatna wypożyczalnia tandemów oraz wirtualna stacja Wrocławskiego Roweru Miejskiego. Organizatorzy pamiętali również o najmłodszych, dla których przygotowali warsztaty plastyczno-architektoniczne. Dookoła namiotu, na ścianach, umieszczona została wystawa prezentująca inwestycje realizowane przez członków inicjatywy Budujemy Wrocław. Wydarzenie przez weekend odwiedziło ponad 10 000 wrocławian. Budujemy Eko Wrocław: Dni Dewelopera 2011 Patronatem Honorowym objął Prezydent Wrocławia Rafał Dutkiewicz, co dodatkowo podniosło rangę wydarzenia.


wydarzenie

• wyłącznie dla zaproszonych gości • dotyczące tendencji i kierunków rozwoju budownictwa mieszkaniowego • 11 prelekcji merytorycznych połączonych z dyskusją ekspercką

uczestnicy • • • •

obecność wiceprezydenta Wrocławia Adama Grehla obecność gościa specjalnego Ryszarda Petru udział 300 najważniejszych osób związanych z branżą obecność osób reprezentujących lokalny magistrat, związanych z architekturą, budownictwem, planowaniem i zagospodarowaniem przestrzennym

wydarzenie • • • • • •

bezpłatne, otwarte dla mieszkańców propagujące ekologiczny, zdrowy styl życia i mieszkania obejmujące 480 m2 powierzchni wystawienniczej zlokalizowane w bezpośrednim sąsiedztwie wrocławskiego Rynku skupiąjące ponad 10 000 odwiedzających oferujące warsztaty dla dzieci, kawiarnię, wypożyczalnię tandemów, zbiórkę elektroodpadów

uczestnicy • • • • •

ponad 10 000 odwiedzających deweloperzy należący do PZFD banki instytucje kredytowe pracownie projektowe

40

pism i wniosków

200

50%

90

500

50

dni pracy

godzin rozmów telefonicznych

wysłanych zaproszeń

finansowania dla wydarzenia

spotkań


Teczka prasowa dla branży budowlanej: Case Study teczki Tektum Budowanie wizerunku marki to proces długofalowy. Spośród szeregu narzędzi, z których obecnie może skorzystać specjalista ds. public relations, media relations nadal odgrywają znaczącą rolę. Dobra prasa pozytywnie wpływa na zwiększenie świadomości istnienia marki przez potencjalnych klientów. Zwiększa także zasięg prowadzonych działań marketingowych. Dla zapewnienia dziennikarzom dostępu do informacji agencje stosują różne metody. Jedną z nich jest stworzenie wirtualnej teczki prasowej - atrakcyjnej w formie i treści. Typowy press kit to nic innego jak podstawowy pakiet prasowy, który zawiera wiadomości na temat firmy oraz oferowanych przez nią produktów. W dobie silnej konkurencji firmy stawiają na możliwie szybkie dotarcie do dziennikarzy przy jak najmniejszych kosztach. Stworzenie elektronicznego press kitu i zamieszczenie go na stronie firmy lub wysłanie drogą mailową znacznie ułatwia kontakt z dziennikarzami. Jego przygotowanie wymaga znajomości specyfiki pracy mediów. Pracę nad nim najlepiej rozpocząć od zastanowienia się, jakie materiały mogą być przydatne dziennikarzom. Należy także pamiętać o dobraniu odpowiedniej formy graficznej, która stanowi tzw. „wartość dodaną”, świadczącą o atrakcyjności kierowanego przekazu. Wirtualna teczka prasowa Tektum - grafika równie ważna jak treść Tektum zajmuje się kompleksową realizacją inwestycji budowlanych w technologii szkieletowej od projektu, przez wykonawstwo, aż do ca-

łościowego wykończenia. Zastosowanie pochodzącej ze Skandynawii metody modułowej pozwala na realizację inwestycji niższym kosztem i w krótszym czasie w porównaniu do tradycyjnych rozwiązań. Przygotowując elektroniczną teczkę prasową, staraliśmy się zebrać komplet informacji na temat rozwiązań oferowanych przez naszą firmę. Dzięki temu dziennikarze otrzymali pakiet odpowiednio skategoryzowanych treści, z których mogą w każdej chwili skorzystać. Zależało nam, aby stanowił pełne źródło wiedzy na temat skandynawskiej metody budowania domu. Nie zapomnieliśmy o formie graficznej. W kreacji zastosowaliśmy prosty, zwięzły i przejrzysty styl, oparty na minimalistycznej formie i kolorystyce kojarzącej się ze Skandynawią - mówi Sylwester Jankowski, Prezes Zarządu firmy Tektum. Dla osiągnięcia najlepszego efektu przyjęto, że elektroniczny press kit może nie być dokładnie przeczytany


przez odbiorców. Poza odpowiednio dobraną treścią, postawiono na formę graficzną jako swego rodzaju „call to action”. W dużej mierze skorzystano z grafiki odpowiadającej profilowi firmy. Miało to na celu zwiększenie szansy na zrobienie dobrego wrażenia oraz zachęcenia dziennikarzy do zapoznania się z treścią opublikowanych wiadomości. W ten sposób chciano utrwalić tożsamość wizualną marki, która umożliwia wyróżnienia jej pośród konkurencji. Na etapie zbierania materiałów podjęto decyzję o wyodrębnieniu kategorii prezentujących wartość firmy, takich jak biogram (krótka historia firmy), domy szkieletowe - klasyfikacja (przedstawienie dostępnych na rynku rozwiązań), technologia Tektum, etapy budowy domu, porównanie technologii skandynawskiej z tradycyjną metoda murowaną, realizacje, FAQ. Całość wzbogacono wyselekcjonowanym materiałem zdjęciowym w wysokiej rozdzielczości. Strona www czy e-mailing? Możliwości dystrybucji e-teczki prasowej jest wiele. Press kit nie musi znajdować się na stronie internetowej. W przypadku firmy Tektum materiały

1

wysyłano mailowo do przygotowanej wcześniej bazy dziennikarzy. Systematyczna wysyłka mailowa zapewniła mediom ciągły dostęp do informacji na temat rozwiązań oferowanych przez Tektum. Nowa jakość Elektroniczny press kit to, poza źródłem informacji, przede wszystkim wizytówka firmy w kontakcie z dziennikarzami. Powstały wraz z rosnącą rolą internetu w komunikacji z mediami, jako udoskonalone narzędzie w komunikacji. Szeroka grupa dziennikarzy szuka informacji do swoich artykułów w sieci. Warto, aby po udostępnieniu teczki mediom, poznać opinie dziennikarzy na temat zawartości press kitu. Umożliwi to zbadanie jakości poszczególnych materiałów, które pojawiły się w teczce. W trakcie przygotowywania elektronicznego press kitu nie można zapomnieć o jakości graficznej i estetycznej prezentowanych materiałów. To właśnie od efektów kreacji będzie zależeć, jakie pierwsze wrażenie wywoła wirtualna teczka prasowa. Prawidłowo zaprojektowany layout potrafi w ułamku sekundy wywołać pożądaną, pozytywną reakcję, zachęcając dziennikarzy do zapoznania się z treścią opublikowanych wiadomości.

2

Elektroniczna teczka prasowa od A do Z 1. Stworzenie koncepcji graficznej - warto postawić na przejrzystość, a jednocześnie design wysokiej jakości. Dzięki dobrej grafice szanse na zrobienie pozytywnego wrażenia zwiększają się.

2. Wybranie zestawu informacji, który zainteresuje dziennikarzy - krótki opis firmy (jej specyfika, historia, osiągnięcia), informacje o produkcie, oferowanych usługach. Całość powinna być wzbogacona materiałem zdjęciowym w wysokiej rozdzielczości.

3

3. Zwrócenie uwagi na prezentowanie informacji w sposób czytelny i przejrzysty.


TURN YOUR PUBLIC ON! interactive

public relations &communication

wsparcie działań tradycyjnych innowacyjnymi rozwiązaniami technologicznymi

nadrzędna komórka Agencji - tutaj powstają pomysły na kampanie, narzędzia i kanały komunikacji

social media

government communication

odpowiedź na rosnącą rolę mediów społecznościowych w całościowych strategiach komunikacyjnych firm

promocja miast, gmin i regionów oraz wspieranie działań prowadzonych przez samorządy

celebration

kompleksowa organizacja wydarzeń i spotkań

PUBLICON miesięcznie to:

126

144

publikacji prasowych

teksty

65 tys.

10

fanów

360

publikacji internetowych

9o tys.

990

dziennikarzy

50

30

25

800

fan page

blogów

telefonów

postów

4 000

km


Top 5 narzędzi w SM Beyond Facebook. Pięć innych, ciekawych platform społecznościowych. Social media to nie tylko Facebook. Czasami jednak o tym zapominamy i skupiamy się na kolejnych zapowiedziach zmian ogłaszanych przez Marka Zuckerberga, zamiast przyjrzeć się innym trendom i serwisom w społecznościowej sieci. Pewnie, niewielka szansa, że dogonią Facebooka w liczbie użytkowników i wpływie, jednak świetnie wypełniają różnego rodzaju nisze. Na tyle świetnie, że nikt inny, tak jak Facebook, nie pracuje nad implementacją podobnych rozwiązań we własnym serwisie. Oto pięć najciekawszych nowych platform społecznościowych, które nie są Facebookiem. Nowych i ciekawych serwisów i aplikacji społecznościowych jest oczywiście więcej. Na bieżąco piszemy o nich na Fan Pageʼu Publiconu (http://facebook.com/publiconpr) i Social Media Day (http://facebook.com/smdaypoland)

1. Instagram To bardziej mobilna aplikacja do robienia zdjęć i natychmiastowego ich retuszu w stylu old-school; ruch, który wytworzył się wokół platformy, lecz bez wątpienia nosi znamiona społeczności. Kilka razy Facebook miał już podejmować kroki w celu stworzenia bezpośredniej konkurencji dla aplikacji Instagram, póki co jednak - nie wprowadza funkcji umożliwiających taką edycję zdjęć.

2. GetGule (getglue.com) Serwis „obiecujący” już od jakiegoś czasu - jednak ostatnio powoli widzimy, jak zaczyna on wchodzić do mainstreamu. W skrócie - to połączenie Foursquare i Facebooka dotyczące książek, filmów, muzyki, gier komputerowych. Wybieramy to, co czytamy/oglądamy/ słuchamy, „lubimy to”, a następnie - kolekcjonujemy odznaki związane z poszczególnymi tytułami i szerzej - tematyką. Od kilku miesięcy znaczki GetGlue pojawiają się na stronach www niektórych amerykańskich programów telewizyjnych, jako kolejny sposób zaangażowania fanów. Facebook bez wątpienia odbiera GetGlue jako zagrożenie - dał temu wyraz wprowadzając ostatnie zmiany dotyczące „czasownikowych” opisów aktywności - dzięki integracji z serwisami typu Spotify. W ten sposób użytkownicy Facebooka mogą informować się o preferencjach kulturalno-rozrywkowych... w obrębie tego serwisu, bez konieczności rejestracji w GetGlue.


3. Google Plus (plus.google.com) Po entuzjastycznym przyjęciu nowego serwisu społecznościowego i okresie handlu zaproszeniami do Google Plus na Allegro (serwis początkowo funkcjonował tylko na zasadzie zaproszeń - podobnie jak Gmail u swoich początków), szum wokół najmłodszego dziecka Googleʼa nieco ucichł. Trzeba zaznaczyć, że Google Plus oferuje kilka ciekawych rozwiązań: na przykład kręgi znajomych czy możliwość subskrybowania tematów. Facebook jednak wprowadził zmiany na tyle szybko (tworząc tzw. listy znajomych), że użytkownicy Google Plus nie zdążyli przyzwyczaić się na dobre do tego serwisu. Następne posunięcia twórców Google Plus - np. wprowadzenie gier - nie były już obserwowane z taką uwagą, jak moment debiutu serwisu. Jednak Google nie powiedziało jednak ostatniego słowa w temacie społeczności i warto przyglądać się rozwojowi tej platformy.

5. Klout Last but not least - Klout. Serwis ten nie jest typową społecznościówką - służy bowiem do badania, jak wpływowy jest dany użytkownik społecznej sieci. Na podstawie aktywności w różnych serwisach społecznościowych (lista - początkowo ograniczająca się do Facebooka i Twittera, obejmuje obecnie już wszystkie najważniejsze platformy), ustalany jest tzw. Klout score. Przyjmuje on wartości od jednego do stu: im bliżej setki, tym osoba jest bardziej wpływowa. Dodatkowo Klout określa także profil zachowań użytkownika: jeśli specjalizujemy się w postach na określony temat, klasyfikuje nas jako „Specjalistów”, jeśli udostępniamy wiele i często - jako „Przekazujących”, jeśli skupiamy się na wchodzeniu w interakcje ze znajomymi - jako „Networkerów”. W USA Klout to już standard w określaniu tego, jak wpływowa jest określona osoba. W Polsce jeszcze ciągle osoby, które - teoretycznie powinny mieć bardzo wysokie wyniki - wg Klouta plasują się dużo poniżej swojego rzeczywistego potencjału.

4. Wisdio.com Serwis określany mianem „społecznościowej mądrości”. Częścią cech przypomina Quorę - opiera się na odpowiedziach ekspertów na pytania zadawane przez członków społeczności - jest jednak, z założenia, bardziej nastawiony na rynek polski. Pierwsze recenzje były entuzjastyczne, dość szybko powstawały odpowiedzi na pierwsze pytania, z których najwięcej dotyczyło oczywiście nowych technologii. Największą szansą na rozwój serwisu jest przyciągnięcie do niego ekspertów z innych dziedzin - wszystko po to, by przedstawiciele jednego i tego samego środowiska nie odpowiadali sobie wzajemnie na pytania, na które doskonale znają odpowiedzi.


Michał Sadowski O monitoringu w sieci

Obecnie odchodzi się od nieskutecznego, ręcznego monitoringu sieci, kierując się w stroną dostawców oferujących profesjonalne rozwiązania technologiczne. Rośnie popyt na usługi. Narzędzi do monitoringu sieci pojawia się w Polsce coraz więcej. Na kilka pytań związanych z tym zagadnienim odpowie Michał Sadowski - twórca Brand24.pl Dlaczego wzrasta zainteresowanie monitoringiem sieci? Żyjemy w czasach globalnej rewolucji social media. Rewolucji, która sprawiła, że każdy z nas ma głos. Głos donośny, bo zdolny do wpływania na losy i strategie największych firm, wydarzeń czy postaci. Co więcej, głos liczny, bo od czasu popularyzacji mikroblogowania piszemy dosłownie o wszystkim. Z sieci społeczneościowych korzysta już ponad miliard ludzi na całym świecie (ponad 50% wszystkich Internautów). Co minutę na Facebooku pojawia się ponad 700 000 nowych statusów i 0.5 miliona komentarzy.W tym samym czasie na YouTube pojawia się 25 godzin nowych materiałów wideo. Internet stanowi więc, bardziej niż kiedykolwiek, potok informacji. Także informacji kluczowych dla biznesu. Już ponad połowa użytkowników sieci społecznościowych obserwuje za ich pomocą marki lub

produkty. Co więcej, 36% wszystkich korzystających z platform społecznosciowych publikuje wpisy związane z markami. Pojawia się zatem ogrom wpisów zawierających potencjalnie opinie na temat produktów, usług lub marek. Biznes błyskawicznie zwietrzył szansę na lepsze niż kiedykolwiek poznanie i zrozumienie klienta. Powstało więc zapotrzebowanie na narzędzia, które umożliwiają agregowanie i analizę opinii pojawiających się w globalnej sieci. Co umożliwia monitoring internetu? Głównym celem monitoringu Internetu jest śledzenie i agregowanie informacji na temat marek lub produktów, jak również tematów lub trendów. Narzędzia monitoringu pozwalają wychwycić dyskusje kluczowe dla biznesu, niezależnie od tego czy pojawia się w nich nazwa wybranej marki lub produktu. Dzięki narzędziom możesz włączyć się do dyskusji i przekonać potencjalnych klientów do skorzystania z usług lub produktów. Skąd pomysł na Brand24? Pomysł na Brand24 zrodził się w dużej mierze z naszych własnych potrzeb i frustracji dostępnymi narzędziami monitoringu sieci. Przez ostatnie lata śledziliśmy to,


co mówi się o prowadzonych przez nas projektach. Wykorzystywaliśmy w tym celu przeróżne narzędzia – od Google Alerts, poprzez polskie narzędzia monitoringu mediów, aż po zagraniczne rozwiązania tego typu. Z żadnego nie byliśmy jednak zadowoleni. Problem stanowiły głównie: brak powiadamiania o nowych wynikach w czasie rzeczywistym, ich niekompletność oraz, w przypadku zagranicznych, brak możliwości filtrowania obcojęzycznych wyników. W międzyczasie zrodziła się jeszcze jedna potrzeba. Spółki contact center zaczęły coraz śmielej wyglądać w stronę Internetu jako nowego kanału obsługi klienta. Brakowało natomiast narzędzi umożliwiających przetwarzanie zapytań, zażaleń, reklamacji zgłaszanych przez Internautów poprzez sieci społecznościowe. Postanowiliśmy więc stworzyć narzędzie, które będzie odpowiadać na obie te potrzeby. Tak zrodził się pomysł Brand24 – narzędzia monitoringu Internetu i zarazem social CRM, który umożliwiłby wieloosobową pracę przy obsłudze klienta. Jakie są zalety Brand24? Przede wszystkim błyskawiczne informowanie o nowych wynikach i dostęp do informacji na temat źródeł. Wierzymy również, że udało się osiągnąć

dość przyjazny interfejs, który ułatwia codzienną pracę z narzędziem. Garść zalet przedstawiliśmy również w odpowiedzi na kolejne pytanie. Co wyróżnia Brand 24 na tle konkurencji? Lista najważniejszych funkcjonalności/możliwości odróżniających nas od konkurencji. 1. Wysoka częstotliwość aktualizacji wyników. W przypadku Brand24 następuje co kilka minut. Użytkownik Brand24 jest zatem w stanie zareagować znacznie szybciej. Szczególnie w sieci, czas reakcji ma kolosalne znaczenie. Bardzo często zdarza się, że odpowiedź spóźniona o kilka godzin to, mówiąc kolokwialnie, „musztarda po obiedzie”. 2. Zasięg. Naszym celem było stworzenie rozwiązania, które pozwoli na zbieranie potencjalnie wszystkich wyników pojawiających się w sieci w kontekście wybranej marki, produktu czy usługi. Nie ograniczamy się więc tylko do kilku popularnych platform społecznościowych. Za punkt honoru postawiliśmy sobie, aby użytkownik Brand24 nie był w stanie ręcznie znaleźć jakiegokolwiek wyniku, którego nie znalazło wcześniej nasze narzędzie. 3. Źródła. W ciągu ostatnich miesięcy udało się stworzyć sporo funkcjonalności, które znacząco odróżniają nas od konkurencji. „Źródła” to zdecydowanie najważniejsza z nich. Przy okazji zbierania wyników związanych z wybraną marką, produktem lub usługą - zbieramy także informacje o źródle ich pochodzenia. Użytkownik Brand24 uzyskuje zatem błyskawiczny dostęp do podstawo-


wych informacji o stronie, na której pojawił się wynik czy o autorze piszącym w ramach jednej z platform społecznościowych. Mowa tu o takich parametrach, jak miesięczna liczba unikalnych użytkowników lub odsłon w przypadku witryn oraz liczba osób śledzących lub znajomych w przypadku autora z serwisu społecznościowego.

W pierwszym etapie dzielimy treść na zdania i analizujemy każde z osobna pod kątem występowania wspomnianych słów. • Etap drugi. Analiza językowa. Implementacja reguł językowych i wspomniana analiza kontekstu. Wiadomo, że algorytm znajdując słowo „dobry” powinien sprawdzić, czy wcześniej nie pojawiło się słowo „dzień”, itd. Algorytm zawiera aktualnie sporo dodatkowych parametrów, takich jak np. odległość słów pozytywnych lub negatywnych od podmiotu wyszukania. Analiza językowa obejmuje także obsługę emotikon, slangu, wydłużeń wyrazów (suuuuuper) i garści innych elementów. Coraz skutecznej wychwytujemy też ironię (np. odnajdując pozytywy, ale w cudzysłowie). • Dla niektórych marek skuteczność algorytmu sięga 80%.

4. Usability. Brand24 nie jest naszym pierwszym projektem internetowym. Jeśli czegoś się nauczyliśmy przez ostatnie lata to tego, że „diabeł tkwi w szczegółach”. A my o szczegóły dbamy (a przynajmniej tak lubię myśleć ;-] ). Sporo pracy poświęciliśmy więc na kwestie użyteczności - tego, aby poszczególne funkcje były czytelne i zrozumiałe. Naturalnie - jeszcze daleka droga zanim spokojnie spojrzymy na projekt i powiemy - „nic dodać, nic ująć”. Jestem jednak przekonany, że wiele elementów jest już teraz całkiem dobrze przemyślaKto jest odbiorcą usług Brand24? nych. Nasza oferta jest bardzo szeroka. Głównym 5. Algorytm nadawania sentymentu. klientem są naturalnie agencje interaktywne, Algorytm automatycznego przypisywania agencje PR, domy mediowe, itp. Produkt był też sentymentu stosujemy dla kategorii Faceprojektowany z myślą o spółkach Contect Center. book, Mikroblogi i Fora. Algorytm działa Nie zamykamy się również na mniejsze podmioty. dwuetapowo: Wierzymy (być może naiwnie), że z biegiem lat • Etap pierwszy. Analiza słownikowa. z monitoringu będą korzystać małe, jednoosoboW naszej bazie przechowujemy aktualnie we podmioty - lekarze, bukmacherzy, maklerzy, kilka tysięcy słów związanych z emocjami sprzedawcy Allegro, itp. zarówno pozytywnymi, jak i negatywnymi. Każde ze słów ma przypisaną wagę. Na jakim etapie rozwoju jest obecnie Brand24? We wrześniu zakończyliśmy prywatne betatesty. Od października serwis działa komercyjnie. Nie znaczy to jednak, że rozwijamy się wolniej. Wręcz przeciwnie. Obecność klientów, których pozyskaliśmy jeszcze przed oficjalnym startem, tylko dopinguje nas do ciężkiej pracy i dynamicznego rozwoju. W najbliższych tygodniach i miesiącach pojawi się sporo nowych funkcjonalności. Na początku przyszłego roku planujemy również start wersji globalnej narzędzia.


Relacja z Open Government Camp Open Government Data Camp to międzynarodowa konferencja, która odbyła się w dniach 20-21 października w Warszawie. Na zaproszenie Alka Tarkowskiego i Centrum Cyfrowego, do stołecznej Soho Factory przyjechali specjaliści zajmujący się badaniem otwartej komunikacji rządowej i otwartego dostępu do danych z całego świata. Oprócz reprezentantów Stanów Zjednoczonych i Wielkiej Brytanii, gdzie ruch open data i open gov jest najsilniejszy, swoje prezentacje mieli m.in. prelegenci z Włoch, Słowenii czy Peru. W podsumowaniu pozwolę wspomnieć sobie o najlepszych mówcach, największych ideach, dodając linki do omawianych serwisów i profili mówców na Twitterze. Konferencja, choć miała słowo „government” w tytule, była poświęcona bardziej ruchowi open data niż stricte open government – bo oprócz dostępu do danych rządowych, były też przykłady dostępu do danych innych instytucji (NGOsów – w tym międzynarodowych, jak World Economic Forum), a także – firm sektora prywatnego. O tym, jak rozkładały się proporcje oraz o poszczególnych tematach wystąpień, można przeczytać na stronie http://ogdcamp.org/programme/ Nie zabrakło polskiego akcentu: Alek Tarkowski i przedstawiciele Centrum Cyfrowego po-

-ka zali ht tp: //ot war t ybudzet.pl/ - pierwszą tego typu inicjatywę z zakresu open gov data w Polsce - przynajmniej jeśli mówimy o inicjatywach inspirowanych w jakimś stopniu przez rząd. Centrum Cyfrowe jest jego think thankiem, zapleczem merytorycznym - stąd szczególne znaczenie tego projektu. Na konferencji, wśród keynote speakers, znalazło się kilkoro przedstawicieli Sunlight Foundation, którzy opowiadali o swoich różnych projektach. Najnowsze i najciekawsze, którym poświęcili najwięcej miejsca, to:

http://subsidyscope.org/ Serwis pozwalający badać, na co są przeznaczane i do kogo wędrują rządowe subsydia. To szczególnie znaczące w kulturze politycznej Stanów Zjednoczonych, w znacznej mierze opartej na sile lobbies. http://influenceexplorer.com/ Dzięki temu projektowi wiemy, jakie opcje polityczne wspiera np. nasz operator sieci komórkowej. Pozwala badać wpływ (często niewidoczny na pierwszy rzut oka) między różnego rodzaju podmiotami a polityką. http://poligraft.com/ To jeden z najciekawszych projektów Sunlight Foundation - polega on na tym, że pozwala przeprowadzić szybką analizę treści dowolne-


go fragmentu tekstu: np. artykułu z „New York Timesa”. Wystarczy dodać link do artykułu, a Poligraft wskaże nam częstotliwość z zaznaczeniem sentymentu - określonych opcji politycznych pojawiających się w tekście. Jedną ze zdecydowanie najlepszych prezentacji była wygłoszona przez Davida Eaves (więcej jego prezentacji na http://www.slideshare.net/david_a_eaves), zdecydowanie warto śledzić go na twitterze: http:// twitter.com/#!/daeaves Pokazywał on trzy kręgi - warunki, które muszą być spełnione, by serwis zajmujący się open data rzeczywiście odniósł sukces: • zapotrzebowanie społeczne • porozumienie i wola rządu • model biznesowy

nie wynikało. Jego zdaniem, dane muszą być odpowiednio przedstawione - zwizuwalizowane, aby móc odnieść rzeczywistą korzyść z faktu ich udostępnienia (przywoływał ciekawy artykuł z Guardiana http://www.guardian.co.uk/news/datablog/2011/oct/17/data-visualisation-visualization

Wskazywał, że samo upublicznienie danych nie jest przełomowe: przełomowe jest dopiero wytworzenie schematu korzystania ze wspomnianych danych.

Dzięki tej prezentacji wywiązała się ciekawa dyskusja na temat tego, czy i jak wizualizować dane. Chociaż brak jednoznacznej odpowiedzi, konkluzją panelu mogło być wskazanie, że przyszłością open data jest odpowiednia analiza. I to analiza będzie kluczem do „rządzenia” całym środowiskiem open data.

Z tego punktu wyjścia rozpoczął swoją prezentację Noel Hidalgo z World Economic Forum (http:// twitter.com/#!/noneck): pokazywał wiele raportów i publikacji, będących tak naprawdę zestawem danych (a więc już upublicznionych, udostępnionych!) - jednak naprawdę nic z tego

Przy okazji wykrystalizowało się silne przekonanie o tym, że misją ruchu open data powinno być nauczenie korzystania dziennikarzy z danych


ta ma tę zaletę, że jest skierowana bezpośrednio do obywatela - nie dziennikarza czy reprezentanta organizacji non profit. Najciekawszą prezentacją drugiego dnia konferencji była ta przygotowana przez prelegentów z Portugalii: https://demo.cratica.org/, która oprócz przedstawienia portalu watchdogowego portugalskiego parlamentu, zwróciła uwagę na social media policy parlamentarzystów - np. to, że na oficjalnych rządowych stronach niektórzy z parlamentarzystów nie zmieniali zdjęć od lat 80. Jedną z konkluzji konferencji - oprócz skierowania uwagi na rolę analizy i wizualizacji danych - a nie samego upubliczniania, roli edukacji dziennikarzy w tym zakresie, a także - zauważenia przez rząd deweloperów aplikacji i serwisów open data jako prymarnych adresatów i partnerów, z którymi powinien prowadzić przede wszystkim dialog - jest to, że same „fancy apps” nie rozwiązują problemu: dostęp do danych nie powinien być ograniczony właśnie przez wymogi „fancy apps”, lecz być bardziej powszechną sprawą.

i ich analizy oraz interpretacji, po to, by wykorzystywali je w swojej pracy. Ciekawy był też na OGDCamp case brazylijskich hackerów, którzy najpierw nielegalnie pozyskiwali dane rządowe, a później - uzyskali akceptację i poparcie rządu dla swoich działań i to rząd zafundował im także przyjazd na warszawską konferencję). Pokazuje to bardzo ciekawą ewolucję ruchu open data w Brazylii. Ich serwis to http://alpha.dados.gov.br/# Dużo przedsięwzięć z zakresu open data było związanych z transportem i planowaniem podróży, przykładowo: http://www.fixmytransport.com/ czy http://travelhack.se/ - pokazuje to pewien kierunek utylitarnego wykorzystania dostępu do danych. Spośród wielu różnych inicjatyw open data,


Nowa jakość nowego dewelopera

Identyfikacja wizualna firm z branży deweloperskiej w znakomitej większości opiera się na kilku znanych elementach, wśród których dominujące to: logo z motywem domu lub dachu oraz przyrostek DOM, BAU czy BUD w nazwie. Na tym tle wyzwaniem nie było przygotowanie projektu umożliwiającego wyróżnienie się spośród konkurencji, ale podjęcie decyzji o zaprojektowaniu komunikacji niejako „pod prąd” całej branży. Założeniem systemu identyfikacji wizualnej dla firmy DewelopART było wytyczanie nowych szlaków, komunikowanie świeżości i w pewnym stopniu rzucenie wyzwania konkurencji. Dla firmy deweloperskiej szalenie ważne są jednak wiarygodność i doświadczenie, a więc te cechy również musiały znaleźć swoje odzwierciedlenie w projekcie. Należało je podkreślić tym bardziej, że choć DewelopART jest zupełnie nową firmą, jego zespół tworzą osoby z wieloletnim doświadczeniem na rynku deweloperskim. Projekt musiał zatem łączyć w sobie elementy nieco zawadiackiego, wyzywającego stylu debiutanta ze stateczną i solidną podbudową dającą klientowi poczucie bezpieczeństwa.

Dużą rolę odgrywa tu prostota, czystość i gra kolorem. Charakterystyczna fuksja nadaje marce elegancji, będąc jednocześnie miłą odmianą w palecie dominujących w branży barw. W systemie identyfikacji poszczególnych inwestycji postawiono na oszczędność i nowoczesne formy. Przyjęto zasadę, że nazwy kolejnych osiedli będą jednoczłonowe i wywodzące się z terminów związanych z architekturą zaczerpniętych z języka włoskiego. Logotypy zostały zaprojektowane z wykorzystaniem bezszeryfowych czcionek. Sygnety funkcjonują natomiast jako dopełnienie kreacji (zwykle element tła) i element elewacji budynków. Wszystkie materiały informacyjne, strona internetowa, layouty promocyjne i firmowe realizują założenie prostoty przekazu. Starając się zerwać z częstym w branży przeładowaniem informacjami i grubo ciosanym stylem, udało się uzyskać efekt świeżości. Można powiedzieć, że projekt dla marki DewelopART był w pewnym sensie realizacją słów Beatrice Warde: Nigdy nie szkoda czasu na dotarcie do najprostszych reguł i oparcie na nich rozumowania.



AR: realizacja dla Dewelopart Go mobile! Czyli o poszerzaniu zastanej rzeczywistości.

„Rewolucja w komunikacji” - kto choć raz nie słyszał tego określenia w ciągu minionego półrocza? Nawet jeśli znajdą się tacy, będzie ich niewielu, bo komunikacyjnych przewrotów mamy ostatnio co nie miara. Bez wątpienia żyjemy w ciekawych czasach, w których często zanim zdążymy pomyśleć „a gdyby tak...”, okazuje się, że nasza zachcianka jest już w użyciu. Jedną z nich jest rzeczywistość rozszerzona, marzenie wszystkich miłośników science fiction, teraz osiągalne dla każdego posiadacza smartfona. Okazja do skoku Każda rewolucja ma swój punkt przełomowy, który jest, jak opisuje go Malcolm Gladwell, „momentem, w którym sytuacja osiąga masę krytyczną; swoistym progiem, punktem wrzenia”. Dla komunikacji opartej na nowej technologii takim

punktem jest zazwyczaj osiągnięcie określonego stopnia dostępności urządzeń tę technologię obsługujących - w tym przypadku smartfonów. Odkąd operatorzy telefoniczni zaczęli oferować je w abonamentach „za złotówkę”, liczba ich posiadaczy znacznie wzrosła, a co za tym idzie: powstała realna grupa odbiorców, dla której można tworzyć komunikaty o zupełnie nowej jakości. Czym tak właściwie jest AR? Augmented reality to realizacja, fantastycznych jeszcze do niedawna, wizji w których do rzeczywistego obiektu można przypisać dowolną ilość informacji, możliwą do odczytania za pomocą urządzenia posiadającego kamerę i odpowiednie oprogramowanie. W praktyce: za pomocą telefonu skanujemy np. wieżę Eiffelʼa i na ekranie otrzymujemy informacje na temat wysokości


nym wzrostem tego rynku. Każdy szanujący się producent sprzętu elektronicznego zapragnął mieć tablet w swojej ofercie, więc oprócz produktów Apple mamy już HTC, Samsungi, Sony, Asusy, Motorole i inne, coraz lepsze modele. Jak się okazuje, ich użytkowanie rośnie nie tylko wśród klientów indywidualnych, ale też biznesowych. Według analizy sporządzonej przez portal venturebeat.com: pracownicy 41% amerykańskich MŚP używają indywidualnie zamówionych tabletów, a w aż 16% przedsiębiorstw wprowadzono małe, pilotażowe grupy sprawdzające przydatność nowych urządzeń w codziennej pracy. Tablety zdają się być stworzone do prezentacji produktów i doskonale sprawdzają się jako przenośne urządzenia wypełniające lukę pomiędzy smartfonem a notebookiem.

budowli, roku jej powstania i krótką notkę o architekcie. Proste, przydatne i tworzące fascynujące możliwości dla producentów, usługodawców i odbiorców. Przykład związany z architekturą nie jest z resztą przypadkowy, bo zastosowanie AR w branży architektonicznej i deweloperskiej wydaje się wręcz nieuniknione. Spuścizna Steveʼa W tym roku świat pożegnał wielkiego człowieka, twórcę wielu komunikacyjnych przewrotów, który przyczynił się do „uczłowieczenia” technologii poprzez zwrócenie uwagi na aspekt przyjazności i intuicyjności użytkowania. Steve Jobs, zanim odszedł, zostawił nam swój ostatni rewelacyjny produkt - iPad. Choć wielu specjalistów skazywało tablety na pełnienie roli wymyślnego gadżetu, obecnie mamy do czynienia z nieprawdopodob-

Okazja dla innowacyjnych Ekspansja nowych technologii postępuje w zawrotnym tempie i będzie dla przedsiębiorstw okazją do zwiększenia swojej przewagi konkurencyjnej. Połączenie AR z możliwościami prezentacyjnymi smartofonów czy tabletów pozwoli na nowo zainteresować całe rzesze odbiorców. To potężne wsparcie dla sprzedawców, którzy mogą teraz prezentować swoje produkty w dowolnym miejscu, w zachwycającej formie. Rewolucja się rozpędza i, jak zawsze, wyniesie na szczyty tych, którzy odpowiednio wcześnie spostrzegą zmiany i je zaadaptują. To niepowtarzalna szansa, której nie opłaca się przegapić.



Rynek Idei: big Idea dla Świdnicy Nowa koncepcja marki Świdnicy została zawarta w haśle: Świdnica. Rynek idei, które nawiązuje do obecnego claimu miasta: Rynek z tradycjami, jednak dzięki nadaniu mu szerszego wymiaru, oddaje charakter miasta w pełniejszy sposób. Hasło: Rynek z tradycjami budzi przede wszystkim skojarzenia z bogatymi tradycjami handlowymi Świdnicy oraz nawiązuje do zabytkowej części miasta. Proponowany claim odwołuje się nie tylko do powyższych elementów, ale w większym zakresie oddaje charakter miasta i jego mieszkańców.

Kraków jest magiczny, Wrocław to miasto spotkań, a Gdańsk zachęca, by wyjść poza ramy - tak promują się polskie miasta, by przyciągnąć uwagę inwestorów, turystów i potencjalnych mieszkańców. Świdniczanie chcą natomiast, by ich miasto stało się rynkiem idei. Położenie i historia Świdnicy zapewniają miastu dobre warunki do rozwoju. Dzięki Wałbrzyskiej Specjalnej Strefie Ekonomicznej „Invest-Park” i wprowadzaniu licznych udogodnień, cieszy się zainteresowaniem wielu inwestorów. Walory krajobrazowe i turystyczne – jak wpisany na Listę Światowego Dziedzictwa UNESCO Kościół Pokoju – oraz biznesowe, sprawiają, że miasto jest na tyle atrakcyjne, że organizowane są na jego terenie prestiżowe imprezy. Najpopularniejsze z nich to Ogólnopolski Kongres Regionów i Rajd Świdnicki Krause. Dzięki tego typu wydarzeniom Świdnica ma ułatwioną promocję w mediach regionalnych oraz ogólnopolskich. Czy posiada jednak na tyle silną markę lokalną, by mogła z łatwością wyróżnić się spośród wielu innych polskich miast? Grupa świdniczan stwierdziła, że w tej kwestii pozostaje wciąż wiele do zrobienia i zaangażowała się w projekt Gmina Dobrej Marki, współfinansowany ze środków Unii Europejskiej. Wśród nich znaleźli się włodarze, przedstawiciele lokalnej branży turystycznej, przedsiębiorcy oraz reprezentanci organizacji pozarządowych. Ich celem stało się stworzenie strategii promocji miasta, opartej na jego unikalnych walorach. Podczas cyklu warsztatów wypracowana zastała koncepcja promocji, oparta na motywie przewodnim strategii. Big idea ma nieść ze sobą jednoznaczne przesłanie i określać najważniejszą korzyść komunikowaną docelowemu odbiorcy.

Punktem wyjścia stała się chęć podkreślenia, że Świdnica, oprócz silnych tradycji rzemieślniczo-kupieckich, posiada szereg innych, godnych zaakcentowania walorów. To miasto z niezwykłym potencjałem, odważne, realizujące ciekawe projekty. Sukces przedsięwzięć, takich jak Kongres Regionów czy Festiwal Reżyserii Filmowej oraz fakt posiadania stabilnej władzy sprawia, że Świdnica zyskuje coraz silniejszą pozycję na mapie Polski. Świdnica, choć nie jest dużą aglomeracją, posiada wielkie aspiracje, wynikające przede wszystkim z potencjału społecznego i ekonomicznego. Dzięki wyjątkowej atmosferze miasta, mieszkańcy Świdnicy są aktywni, odważni, twórczy i zaradni. W Świdnicy generowane są nowe idee, pomysły i projekty, sprawiające, że miasto prężnie się rozwija. Ta aktywność powinna być intensywnie wspierana oraz pobudzana, do czego przyczynić się może nowy claim, a przede wszystkim - działania wynikające z proponowanej strategii promocji. Czy Świdnicy uda się zaistnieć jako rynek idei? Sukces przedsięwzięcia będzie kwestią czasu, jeśli tylko w promocję miasta zaangażują się mieszkańcy, którzy zapragną urzeczywistnić tę ideę.


Social media dla samorządów Miasto dla obywateli. Obywatele dla miast. Social media to milowy krok w rozwoju cywilizacji. Internet pozwala komunikować się w efektywny sposób z całym światem, daje także dostęp do gigantycznych zasobów wiedzy. Dla miast powstaje zupełnie nowa szansa na budowanie relacji z otoczeniem, w tym z potencjalnymi klientami miasta (obywatele, studenci, inwestorzy - krajowi i zagraniczni, mieszkańcy). Podmioty, które zrozumieją to już teraz, wygrają w dwójnasób: oprócz korzyści wynikających z polepszenia relacji z mieszkańcami i gromadzenia kapitału społecznego, mogą wnieść cegiełkę własnego doświadczenia w rozwój szybko postępującego procesu. Szybkie przejście Dotychczasową historię komunikowania JST podzielić można na trzy okresy. Pierwszy nazwać można etapem „autystycznym”, czyli takim, kiedy samorządowcy nie komunikowali swoich działań w ogóle. Istniał dość silny podział między urzędem a mieszkańcami, wynikający w dużej mierze z faktu, iż

nikt nie dbał o to, by efektywnie informować o działaniach miasta. Informacje trafiały w najlepszym przypadku do BIP (najczęściej archiwizowane w formacie PDF jako treści, których nie widzą wyszukiwarki), Wybrane z nich - najczęściej o charakterze propagandowym - trafiały przez biuro prasowe do mediów. I na tym się

kończyło. Drugi etap, to etap silnej komunikacji propagandowej. Miasta i regiony, które obrały tę strategię komunikowania, opanowały narzędzia public relations, natomiast wykorzystywały je tylko i włącznie propagując sukces. Za sprawą wybiórczego charakteru komunikacji przekaz t r a c i ł n a wiarygodności - bez tego aspektu nie ma możliwości zbudowania interakcji i relacji. Można było jednak osiągnąć określony efekt. Ostatnie lata przyniosły już pewną rewolucję w zarządzaniu samorządami. Zarówno władze, jak i szeregowi urzędnicy, coraz częściej zwracają uwagę na miękkie wartości, takie jak komunikacja, wiedza, kapitał spo-

łeczn y. S t a ł o się tak także dzięki pracy specjalistów ds. zarządzania marką, którzy uświadomili prezydentom, burmistrzom i innymi liderom, że bez silnej marki efekty ich pracy często mogą stać się przysłowiową „parą w gwizdek”. Dzięki marce natomiast, można wszelkie działania wpisać w szeroki kontekst społeczny i tym sposobem wpływać na dumę obywatelską - co jest nie do przecenienia nie tylko w procesie budowania wartości miasta, ale także przy budowaniu kapitału politycznego. Kiedy więc już powstały strategie marek miejskich i lokalnych,


przyszedł czas, by je wdrażać. Nie da się tego osiągnąć bez udziału obywateli. Często argumentem przeciw skłanianiu się ku inwestowaniu czasu i pracy w markę był argument: „To kosztuje. Reklama kosztuje. Ale jak inaczej mamy ludzi przekonać do naszych wartości?”. Otóż doskonałym remedium na argument finansowy mogą być media społecznościowe. To nie tak, że one nie kosztują. Kosztują pracę, kosztują zaangażowanie, poradę specjalistów, szkolenia i treningi. Jest to jednak inna skala wydatków, niż te ponoszone, na przykład, przy kampaniach bilbordowych. Biznes bardzo dobrze zaadaptował social media. Uwierzył w nie. Coraz więcej przedsiębiorstw tworzy swoje profile na Facebooku, sporo także bloguje. Czy to się im opłaca? Na to pytanie, paradoksalnie, trudno odpowiedzieć. Internet

w dzisiejszej formie jest medium bardzo młodym. Rewolucja web 2.0, która to stała się kamieniem milowym rozwoju social media, rozpoczęła się wraz z początkiem wieku. Wiąże się to z takimi wydarzeniami, jak powstanie serwisów: digg.com, del.icio.us, wikipedia.org, youtube. com, myspace.com, czy craigslist.com. Dziś największym medium społecznościowym na świecie jest Facebook.com, którego populacja liczy już ponad 500 mln. Jest medium, w którym funkcjonują media, politycy, instytucje. Nie jest to jednak medium jedyne. Klasyfikacja mediów społecznościowych Poniżej chciałbym zaprezentować krótką tabelę - ściągawkę dotyczącą wybranych przykładów social media oraz ich opis. Szczególną uwagę zwracam tu na zastosowania dla JST.

blogi

• • • • •

social networking

• budowanie relacji z mieszkańcami i osobami zainteresowanymi miastem • szybka informacja • zaangażowanie

dziennikarstwo obywatelskie

• alternatywne kanały komunikowania • zaangażowanie reporterów miejskich dla działań magistratu

wiki

• społecznościowa biblioteka danych

YouTube

• • • •

mikroblogi

• szybka, aktualna informacja • podtrzymanie relacji

platformy dedykowane

• wykorzystanie kapitału ludzkiego • tworzenie relacji, Public Relations

edukacja obywatelska (co się dzieje w mieście) turystyczne (prezentacja obiektów, atrakcji i nowości w turystyce) polityka samorządowa budowanie relacji z mieszkańcami komentarz skupiony na określonym aspekcie życia miasta

przekazywanie informacji charakter promocyjny tutoriale możliwość pełnego pokazania potencjału miasta


Zanim zabierzesz się za Facebooka Najpopularniejszym dziś narzędziem stosowanym przez JST jest profil w serwisie Facebook. Kilka porad związanych z obecnością na serwisie: 1. W pierwszej kolejności zapoznaj się z regulaminem serwisu. Określa on bardzo wiele ważnych, także z prawnego punktu widzenia, rzeczy. Nie wolno propagować treści pornograficznych, treści nazistowskich i wzywających do nienawiści. Wszelkie zdjęcia uploadowane do serwisu, Facebook może wykorzystać w swoich działaniach, np. promocyjnych. 2. Załóż stronę, a nie profil. Stronę zakłada się przez http://facebook.com/pages, zakładanie profili osobistych dla instytucji jest zabronione. Pamiętaj też, by założyć Vanity URL, czyli Twój unikalny adres (np. facebook.com/miastopoznan). Łatwiej wykorzystać go choćby w działaniach promocyjnych. 3. Jeżeli zamierzasz organizować konkursy, działaj zgodnie z regulaminem. Wiele razy zdarzyło się, że Facebook blokował profile, mające dziesiątki tysiące fanów - za to, że były niezgodne z regulaminem serwisu. 4. Komunikuj szczerze i transparentnie. Rozmawiaj ze swoimi fanami, nie bój się otwartego dialogu i krytyki. Odbiorcy docenią merytoryczną rozmowę o problemach! 5. Komunikacja 24/7. Praca na Facebookʼu to praca w trybie ciągłym. Nie ma mowy o pozostawieniu profilu bez nadzoru na czas świąt, na weekend - trzeba mieć tego świadomość. 6. Uważaj na to, co zamieszczasz. Nie przekraczaj granic dobrego smaku, nie zamieszczaj zdjęć niewiadomego pochodzenia, dbaj o słownictwo, składnię i logikę wypowiedzi. Wszak to wizytówka miasta. 7. Mierz skuteczność działań. Na co zwrócić uwagę: ilość fanów, miesięczna aktywność użytkowników, liczba odsłon strony, skąd przychodzą użytkownicy, czyli zewnętrzne odniesienia do strony (oraz cytowania), wskaź-

niki jakościowe: kto nas cytuje, monitoring w mediach społecznościowych oraz w mediach tradycyjnych Przyszłość komunikacji w mediach społecznościowych Od obecności w mediach społecznościowych nie ma odwrotu. Wiąże się to z rozwojem społeczeństwa informacyjnego, który to proces towarzyszy rozwojowi dzisiejszej cywilizacji. Jest wspierany także przez Unię Europejską, która silnie stawia właśnie na rozwój internetu i przepływ informacji. Dziś, gdy eksploracja internetu pośród pokolenia >30 roku życia sięga 90%, często działania promocyjne i informacyjne samorządów są działaniami z innej epoki. Warto obserwować rozwój ideologii Open Gov, wykorzystującej dorobek mediów społecznościowych dla rozwijania idei demokracji. Demokracja oznaczała u swego początku otwarte głosowanie. Później przyszedł czas na demokrację przedstawicielską. Teraz, dzięki rewolucji technologiczno-informacyjnej, wracamy do modelu bezpośredniej aktywności obywateli – jednak za pomocą nieco nowocześniejszych metod. Open Gov to nowa filozofia polityczna, zakładająca otwarte komunikowanie władz, dialog z obywatelami i - co ważne – wysłuchiwanie tego, co mają oni do powiedzenia. Idea ta wywodzi się z „right to know” – która przeszła od samego uznania prawa społeczeństwa do informacji o tym, jakie działania podejmują wybrani przezeń politycy, do „right to participate” – polegającego na możliwości prowadzenia dialogu w czasie rzeczywistym. Jak czytamy we wstępie do zbioru esejów „Open Government: Collaboration, Transparency, and Participation in Practice” – Open Gov to prawo ludzi do wiedzy o tym, co rząd robi i czym się zajmuje.


Budujemy społeczeństwo obywatelskie marcin

Promujemy ideę otwartego rządu marcin

Uczestniczymy w procesach demokratycznych jacek

www.opengov.pl


Publicon poleca Co wiedział pies Malcolm Gladwell Jako dzieci potrafimy zachwycać się każdym nieznanym zjawiskiem i interesować się całym mnóstwem spraw jednocześnie. Z wiekiem zamieniamy tę umiejętność na możliwości skupienia się na jednym zadaniu, wyizolowania go z gęstwiny otaczających nas bodźców i znalezienia rozwiązania. Ta zmiana postrzegania sprawia, że keczup, farba do włosów czy maszynka do krojenia warzyw, przestają być dla nas obiektami fascynacji. Czy to dobrze? Może jednak czasem warto wrócić do korzeni i postarać się na nowo spojrzeć na świat z dziecięca dociekliwością? Co widział pies to zbiór tekstów Gladwellʼa pisanych dla tygodnika „The New Yorker”. Książka prowokuje do zmiany ustalonych ścieżek rozumowania i sposobu odbioru otaczającego świata. Autor stara się znaleźć odpowiedź na pytanie: w jaki sposób inni ludzie odbierają rzeczywistość i dlaczego nie zawsze lubią to co my? Innymi słowy, próbuje

w pewnym stopniu znaleźć rozwiązanie zagadki, z którą od wieków borykają się specjaliści ds. komunikacji, marketingu i sprzedaży: jak zadowolić możliwie największą liczbę odbiorców jednocześnie? Brzmi pompatycznie? Tylko do momentu, kiedy samemu sięgnie się po tę lekturę. Rewelacyjna umiejętność opowiadania sprawia, że autor potrafi zainteresować czytelnika w zasadzie wszystkim. Czytając Gladwellʼa czujemy, jak w głowie otwierają nam się kolejne drzwiczki i nagle cała otaczająca rzeczywistość staje się niebywale pasjonująca. Lektura obowiązkowa dla wszystkich tych, którym otwartość umysłu i kreatywność są niezbędne w codziennej pracy. Jest jak apteczka pierwszej pomocy w poszukiwaniu inspiracji i z powodzeniem może leczyć pierwsze oznaki wypalenia zawodowego.

Mądrość tłumu James Surowiecki Jaka powinna być książka o ekonomii, biznesie i polityce? Pozbawiona nudnych treści, zestawień, tabelek, wykresów, niezrozumiałych porównań. James Surowiecki, wychodząc z tego założenia, napisał Mądrość tłumu, którą śmiało można zaliczyć do obowiązkowych pozycji w domowej bibliotece. Autor w błyskotliwy sposób dowodzi, że w pewnych warunkach tłum jest mądrzejszy od jednostki, nawet wybitnej. Nawet jeśli większość nie posiada szczególnie rozległej wiedzy i nie potrafi myśleć do końca racjonalnie, jako całość może dokonywać mimo wszystko mądrych wyborów. Jak dowodzi James Surowiecki, istoty ludzkie nie zostały przygotowane do samo-

dzielnych wyborów. Zwykle posiadamy mniej informacji niż chcielibyśmy, większości brakuje odpowiednich umiejętności, a nierzadko chęci do działania. Zamiast dążyć do pojęcia najlepszej decyzji, z reguły zadowalamy się tą, która wydaje się być najbardziej sensowna. Jednak mimo tych ograniczeń, kiedy we właściwy sposób, połączy się oceny grupy, zbiorowa inteligencja okazuje się strzałem w dziesiątkę! Banalne? Tylko pozornie. Po przeczytaniu świat staje do góry nogami. Ciężko podważyć tezę autora. Dzięki niemu skomplikowane teorie ekonomiczne i socjologiczne stają się łatwe do zrozumienia. Dlatego ta książka powinna stanowić podstawową lekturę dla osób zajmujących się biznesem.


Social Media Metrics Jim Sterne Może się wydawać, że książka Jima Sterne’a Social Media Metrics: How to Measure and Optimize Your Marketing Investment [O’Reilly 2010] obiecuje w końcu raz a dobrze wskazać jedyny, właściwy sposób pomiaru mediów społecznościowych. Tymczasem, chociaż Sterne przywołuje wiele interesujących systemów pomiaru social media, w całej książce jasno wskazuje, że próżno szukać jednego, idealnego sposobu. Nie ma magicznej formuły, która pozwoli jasno określić ROI aktywności w mediach społecznościowych. Analityka liczbowa jest tutaj bardzo kontekstualna: wszelkie statystyki trzeba rozpatrywać w odpowiednim otoczeniu, na przykład odwołując się do bezpośredniej konkurencji. Inaczej - nawet najbardziej szczegółowe statystyki bywają bezużyteczne. Jim Sterne cytuje w tym miejscu metaforę dotyczącą powiedzenia, że „grubi ludzie są leniwi”. Aby móc udowodnić prawdę lub fałsz takiego stwierdzenia, należałoby precyzyjnie stwierdzić, co rozumiemy przez

„grubi”, a co przez „leniwi”. W końcu obie cechy są stopniowalne: jak bardzo leniwi są „trochę grubi” ludzie, a jak bardzo „bardzo grubi”? Podobnie jest z mediami społecznościowymi - statystyki są dość względne i prezentowanie ich w oderwaniu od kontekstu nie daje zupełnie pojęcia o tym, jak stan rzeczy ma się naprawdę. Książka Social Media Metrics... z pewnością pozwala przyjąć biznesową optykę patrzenia na media społecznościowe, ale z drugiej strony - ukazuje wielowymiarowość analityki social media. Wiele wspomnianych w książce serwisów i artykułów jest bardzo przydatnych. Niestety, od czasu wydania książki, wiele kwestii dotyczących social media uległo zmianie. Zwłaszcza - nie działa już kilka serwisów - narzędzi analitycznych, szeroko chwalonych przez autora książki. Mimo wszystko, z tą pozycją na pewno warto się zapoznać.

Teoria równoległych wszechświatów Medium Połączenie rapera i producenta w jednej osobie z reguły nie gwarantuje piorunującego efektu, szczególnie jeżeli mowa o polskiej scenie hip-hopowej. Od czasów Ostre- go, niewielu śmiałków spróbowało swych sił w rapie i produkcji. Najnowszy nabytek Asfalt Records - Medium, to typ człowieka, który nie widzi świata poza muzyką. Artysta ma na swoim koncie trzy albumy Seans Spirytystyczny oraz Alternatywnym Źródle Energii, po którym zyskał rzesze fanów w całej Polsce. Najnowszy album Teoria Równoległych Wszechświatów to pierwszy od 10 lat debiut rapera i producenta w Asfalt Records. Można śmiało ustawić tę płytę w czołówce tegorocznych premier. Medium eksperymentuje z formą, traktując sampling jako sztukę, Doskonale kieruje emocjami słuchacza, podkreślając przekaz zawarty w warstwie lirycznej. Muzyczna uczta serwowana przez Mediuma sprawi, że przez długi czas nie poczujemy się głodni.


CEREMONIALS Florence and the Machine Wraz z końcem października światło dzienne ujrzał drugi krążek zespołu Florence And The Machine, który od 2009 roku szaleje na światowych listach przebojów. Album Ceremonials z pewnością spełni oczekiwania fanów debiutanckie płyty zespołu - Lungs. Zwolennicy niekonwencjonalnych połączeń również nie będą zawiedzeni. Swoista mieszanka pop, indie rock, soul, doprawiona charakterystycznym wokalem ekscentrycznej wokalistyki, tworzy w efekcie muzykę wymykającą się standardom, czego przedsmakiem mógł być promujący płytę kawałek What the Water Gave Me. Z pozoru niepasujące do siebie dźwięki, brak prostej linii melodycznej w zestawieniu z ciekawymi tekstami sprawiają, że Ceremonials wyróżnia się na muzycznej półce.

Making Mirrors Gotye Gotye czerpie z wielu gatunków muzycznych. Na albumie Making Mirrors mamy sporo elektronicznego brzmienia, dobrego popu czy egzotycznych dźwięków. Po mało wyrazistym wstępie, nie mającym większego związku z pozostałymi utworami zawartymi na płycie, pojawiają się bardziej eklektyczne brzmienia. Nie da się ukryć, że płyta skierowana jest do różnego typu odbiorców. Sporo na nim zarówno melodyjnych, nastrojowych kawałków, jak i energetycznych, stawiających na nogi utworów. Gotye eksperymentuje także ze swoim wokalem. Numerem, który najbardziej utrwala się w pamięci jest Somebody That I Used To Know. Utwór w całości skomponował Gotye. Wokalnie towarzyszyła artyście Kimbra, nowozelandzka wokalistka o hipnotyzującym głosie. Warto przesłuchać ten numer zanim sprawdzi się cały album. Po odsłuchu ciężko będzie się rozstać z płytą.

LULU Lou Reed & Metallica Lulu to z pewnością jeden z najbardziej wyczekiwanych albumów tego roku, o którym wiele mówiono jeszcze zanim trafił do sprzedaży. Wspólne dzieło dwóch legend gitarowego brzmienia – Metalliki oraz Lou Reeda od samego początku budziło wątpliwości i liczne pytania, zwłaszcza, że krążek zainspirowany był dwoma sztukami Franka Wedekinda Puszka Pandory oraz Przebudzenie Wiosny. Jedna rzecz pozostaje jednak pewna – tego albumu nie można porównać do żadnej wcześniejszej płyty. Wyraźne, dysharmonijne momentami gitary, surowe kompozycje oraz recytujący właściwie Lou składają się ostatecznie na hipnotyzujący, zaskakujący album. Zaznaczyć trzeba tylko jedno – poszukiwacze thrash metalowych kawałków raczej ich na Lulu nie znajdą.


American Film Festival Kilka dni temu zakończyła się druga edycja American Film Festival - imprezy, która (mamy nadzieję!), na stałe zagości na kulturalnej mapie Wrocławia. W czterech sekcjach - Higlights, Spectrum, American Docs oraz On the Edge - organizatorzy ukazali widzom kinematografię zza oceanu z najlepszej strony. Panoramę kina amerykańskiego minionego roku, najciekawszych twórców młodego pokolenia i najbardziej obiecujące przedsięwzięcia poznaliśmy dzięki projekcjom w paśmie Spectrum.

Ubiegłoroczną edycję American Film Festival, w której nagrodę dla najlepszego filmu fabularnego zdobył zwycięzca z Sundance, nieco mroczny Do szpiku kości w reżyserii Debry Granik, potraktowałam raczej wybiórczo. Z barku czasu, rzecz jasna, bo w sali kinowej zasiadałabym najchętniej siedem razy w tygodniu, gdyby tylko ktoś wynalazł dłuższą dobę. Tym razem jednak dni 15-20 listopada zaplanowałam wyjątkowo starannie: latem tego roku przejechałam Stany ze wschodu na zachód i z powrotem i bardzo chciałam skonfrontować swoją wizję tego kraju z obrazami wybranymi na American Film Festival. Kilka słów o tym, co można było zobaczyć, poniżej. Higlights to przede wszystkim pokazy najnowszych filmów z gwiazdami amerykańskiego kina. Pośród nazwisk chociażby Gus Van Sant, Todd Solondz, Christopher Walken czy Mia Farrow.

Może ze względu na tę podróż, w której przekonałam się, że USA to kraj tak niesamowicie różnorodny, z niecierpliwością czekałam na dokumenty wyświetlane w American Docs. Było sporo o Ameryce XXI wieku, sporo także o świecie tamtejszych mediów - najciekawszą propozycją wydaje się Z pierwszej strony: Rok w „New York Times”, którego autor spędził 365 dni z kamerą w redakcji kultowego dziennika w samym sercu Manhattanu. Miłośników awangardy nie zawiodło On The Edge: organizatorzy zafundowali miłośnikom kina serię eksperymentalnych obrazów, autorstwa zarówno debiutantów, jak i klasyków gatunku. Ujęty w kadrach kraj ogromnych przestrzeni, mnogości kultur, niesamowitych kontrastów, ale i trudnej do opisania jedności, to gwarantowane dobre emocje. American way of life nie zawsze zachwyca i często ma niewiele wspólnego z American dream. Ale urzeka, to pewne.


ul. Przedwiośnie 18 51-211 Wrocław e-mail: kontakt@publicon.pl

Redakcja:

Szymon Sikorski

s.sikorski@publicon.pl

Andrzej Gruszka

a.gruszka@publicon.pl

Redaktorzy:

Magdalena Górnicka Lidia Maziarz Kinga Pawlak Katarzyna Semkło Karolina Sikorska Łukasz Musiał Rafał Tomaszewski

Opracowanie graficzne i skład: Tomasz Czupryński

Wszelkie prawa zastrzeżone. Przedruk materiałów wyłącznie za zgodą redakcji.

Adres redakcji:


Turn static files into dynamic content formats.

Create a flipbook
Issuu converts static files into: digital portfolios, online yearbooks, online catalogs, digital photo albums and more. Sign up and create your flipbook.