nakład: 14 000 egz. 28.11.2012r. - 5.12.2012r. nr 48 (226)
W NUMERZE: 315 milionów do wydania
Budowa dróg, mieszkań socjalnych, lodowiska, boisk i oświetlenia to najważniejsze inwestycje zaplanowane w przyszłorocznym budżecie Leszna. Dokument, przedstawiony przez prezydenta Malepszego zakłada wprawdzie nadwyżkę, ale z powodu konieczności spłaty zadłużenia konieczne będzie zaciągnięcie nowych zobowiązań. s.2
Arot wynosi się z Leszna
Działająca od siedemnastu lat w Lesznie firma Arot przenosi się do Buku pod Poznaniem – tak wynika z pisma, do którego dotarło Radio Elka. Powodem przeprowadzki jest brak możliwości rozwoju w Lesznie. s.2
Wielka zmiana w PSL
- Bliżej nam programowo do PiSu, ale nie wyobrażam sobie sojuszu z tą partią - mówił w Rozmowach Elki Janusz Maćkowiak, członek NKW PSL. Przyznał, że po ostatnim kongresie wstyd mu za Waldemara Pawlaka, który nie mógł się pogodzić z porażką z Januszem Piechocińskim. s.3
Tajemnicza śmierć mieszkańca Wilkowic
Prokuratura Rejonowa w Lesznie bada sprawę śmierci 54-letniego mieszkańca Wilkowic. Mężczyzna został znaleziony przy ul. Mórkowskiej z bardzo poważnymi obrażeniami głowy, kilka dni później zmarł w szpitalu. s.5
Żużlowcy chcą za dużo?
Bardzo trudne są tegoroczne negocjacje zarządu Unii z Leszno z zawodnikami w sprawie kontraktów na przyszły rok. Odbyły się już spotkania z liderami drużyny i póki co porozumienia brak. – Zawodnicy chyba nie do końca rozumieją, że kryzys jest wszechobecny – mówi dyrektor zarządzający Unii, Ireneusz Igielski. s.13
Czas na lepszy samochód i szybsze ściganie
- Chcemy iść wyżej i kupić nowe auto, pozwalające na miejsca w pierwszej dziesiątce klasyfikacji generalnej rajdów - mówił w Rozmowach Piotr Rudzki, Mistrz Polski w rajdowej klasie N8. Popularny „Herbi” przyznaje, że doszedł do pewnej „ściany”, którą są możliwości technologiczne samochodu. s.15
Ostatni pojedynek mistrza
Od teraz wyłącznie prezesem i trenerem. 25 lat na szermierczych planszach spędził Sławomir Mocek. Jeden z najbardziej utytułowanych polskich florecistów w miniony piątek zakończył karierę. s.16
Trzy dni szukali ciała w jeziorze
Tragedia na wodzie Od piątku do niedzieli trwały poszukiwania 27-latka, który wraz z 46-letnim mieszkańcem Osiecznej wypadł z łódki do Jeziora Łoniewskiego. Prawdopodobnie razem wędkowali. Wspólna wyprawa zakończyła się tragicznie dla obu mężczyzn. Jeden, mimo reanimacji, zmarł w szpitalu. Ciało drugiego, po dwóch dniach, wydobyto z dna jeziora. Pytanie, co się wydarzyło na jeziorze przed ich śmiercią, wciąż pozostaje bez odpowiedzi. O tym, że „coś się dzieje na jeziorze” policja dowiedziała się w piątek przed 21.00 od mieszkańca Osiecznej, który zadzwonił na dyżurkę leszczyńskiej komendy. Pierwsi na miejscu byli strażacy ochotnicy z Osiecznej. To oni wyciągnęli z wody 46-letniego mężczyznę. Mimo akcji reanimacyjnej, mężczyzny nie udało się uratować. Zmarł po przewiezieniu do szpitala. Poszukiwania drugiego mężczyzny, trwające do 2.00 w nocy, nie przyniosły rezultatu. Przerwano je ze względu na ciemności i gęstniejącą mgłę. Następnego dnia strażacy i policja wrócili nad jezioro i wznowili poszukiwania. Akcję rozpoczęto od sprawdzenia linii brzegowej. - Tam jest największe prawdopodobieństwo znalezienia, niestety, ciała mężczyzny - mówił asp. sztab Dariusz Talarczyk z KM PSP w Lesznie. - Widzimy, że linia brzegowa jest czysta, dlatego teraz zadysponujemy specjalistyczną jednostkę ratownictwa wodnego z Poznania z nurkami i sonarem, takie wyposażenie najszybciej jest w stanie znaleźć osobę poszukiwaną, ale już nie na linii brzegowej i powierzchni wody, ale pod wodą - dodał Talarczyk. Działaniom strażaków przyglądała się spora grupa mieszkańców Osiecznej. Znali obu mężczyzn. - Mam nadzieję, że uda się go odnaleźć, przecież to młody chłopak – mówiła jedna z kobiet. Wśród mieszkańców zaczęły się pojawiać przypuszczenia dotyczące przyczyn tragedii. - Być może to była wycieczka, a może w podtekście jakieś zamiary łowienia ryb - twierdził mężczyzna mieszkający blisko jeziora. - To było bardzo nieodpowiedzialne zachowanie obu mężczyzn, najwidoczniej nie byli przygotowani do takiej wycieczki i doszło do tragedii - dodał. Wędkarze,
którzy łowili na jeziorze, próbowali pomóc w poszukiwaniach. - Mamy ze sobą echosondę, myśleliśmy, że może coś zobaczymy, ale nie bardzo wiadomo, gdzie tego człowieka szukać - mówił jeden z nich. Ich zdaniem łowienie ryb późnym wieczorem, to już nie wędkarstwo, ale kłusownictwo. - Z łódki wolno łowić tylko do zachodu słońca - twierdzili wędkarze. Także drugi dzień poszukiwań zakończył się niepowodzeniem. Akcję przerwano o 18.30 i rozpoczęto na nowo w niedzielę rano. Przez cały dzień dno jeziora, metr po metrze przeszukiwali policjanci i strażacy. - Największą trudność stanowił fakt, że
nie było wiadomo, w którym miejscu jeziora mężczyźni pływali oraz gdzie łódź się przewróciła. Także warunki pogodowe utrudniały działania - mówi Dawid Marciniak, rzecznik KMP w Lesznie. - Niestety ta historia nie znalazła szczęśliwego zakończenia. Woda to potężny żywioł, wobec którego trzeba mieć ogromny szacunek - dodaje. W niedzielę, trzeciego dnia poszukiwań przed godziną 17.00, gdy znów zaczynało zmierzchać, po zachodniej stronie jeziora strażackie urządzenie echolokacyjne wskazało odbicie, gdzie mogło znajdować się ciało zaginionego mężczyzny. Płetwonurek, po sprawdzeniu
Fot. (6x) Aldona Brycka-Jaskierska
Gazeta bezpłatna
dna jeziora, wydobył ludzkie zwłoki. Był to poszukiwany 27latek. Kilkanaście minut później odnaleziono także zatopioną łódź, którą odholowano do brzegu. Policyjne śledztwo ma wyjaśnić przyczyny i okoliczności tragedii. Sprawę nadzoruje leszczyńska prokuratura. W akcję poszukiwawczą zaangażowani byli strażacy z Osiecznej, Leszna, Kościana i Poznania ze specjalistycznym sprzętem. Leszczyńskich policjantów wspierali funkcjonariusze Komisariatu Wodnego KWP w Poznaniu. (abj)