Skarby Pamięci: Na Wołyniu cz. 2

Page 1

ROZDZIAŁ III

|

W II RZECZYPOSPOLITEJ

|

Wołyń małą ojczyzną wielu narodów

Żydzi Żydzi przybyli na Wołyń na przełomie XIII/XIV wieku. Otrzymali od królów polskich szereg przywilejów. Handlowali: zbożem, skórami, solą, woskiem, miodem, produktami leśnymi, suknem i płótnem. W dobrach szlacheckich byli arendarzami karczm i dzierżawcami gorzelni. Pod zaborami mocno wzrosła ilość Żydów w miastach. W związku z ukazami carskimi, dotyczącymi przymusowych rugów ludności żydowskiej ze wsi, pod zaborami, mocno wzrosła ilość Żydów w miastach. U schyłku XIX stulecia Żydzi stanowili większość w wołyńskich miastach i miasteczkach. Zajmowali się głównie handlem i rzemiosłem.79 W czasie pierwszej wojny światowej oraz wojny polsko–bolszewickiej mocno ucierpieli na skutek działań wojennych.80 Po odzyskaniu przez Polskę niepodległości, według pierwszego powszechnego spisu ludności z 1921 roku, na Wołyniu mieszkało 151 744 Żydów.81 W latach dwudziestych najwięcej z nich żyło w powiatach: rówieńskim (24,7%), łuckim (14%), włodzimierskim (13,3%) oraz zdołbunowskim (13%). W województwie wołyńskim Żydzi stanowili trzecią co do wielkości grupę narodowościową. Choć w skali województwa liczba ludności żydowskiej to zaledwie 12%, już w wypadku wołyńskich miast i miasteczek – od 70% do 90 %.82 Z miast powiatowych największy odsetek Żydów miał Luboml (94%), gdzie znajdowała się najpiękniejsza na Wołyniu synagoga, zdobiona misterną renesansową attyką, oraz Równe (82,8%), które stanowiło centrum handlu wołyńskiego, a z mniejszych miast między innymi: Berezne (93%), Uściług (83,5%), Korzec (82,8%) i Rożyszcze (82%).83 W 1921 roku spośród siedmiu województw wschodnich właśnie województwo wołyńskie posiadało najwyższy odsetek ludności żydowskiej w miastach. W latach 1921-1931 ta liczba znacznie wzrosła. W czasie drugiego powszechnego spisu ludności na Wołyniu mieszkało 207 792 Żydów.84 Na początku dwudziestolecia międzywojennego prawie cały handel wołyński należał do Żydów. Powoli ta sytuacja zaczęła się zmieniać, ale jeszcze w 1931 roku przemysł, rzemiosło i handel stanowiły źródło utrzymania 78,4% osób narodowości żydowskiej. Żydzi dominowali w takich dziedzinach jak przemysł chemiczny, skórzany, włókienniczy, papierowy i produkcja 79

R. Bierzanek, Ludność żydowska na ziemiach wschodnich, „Rocznik Ziem Wschodnich” 1939, s. 63-72. T. Snyder, The life and Death of Western Wolhynian Jewry 1921-1945 [w] The Shoah in Ukraine: History, Testimony, Memorialization, Indiana University Press 2008, s. 77-113. 81 Województwo wołyńskie. Skorowidz miejscowości Rzeczypospolitej Polskiej opracowany na podstawie wyników pierwszego powszechnego spisu ludności z dnia 30 września 1921 r. i innych źródeł urzędowych, tom IX, Główny Urząd Statystyczny Rzeczypospolitej Polskiej, Warszawa 1923, s. VIII. 82 Dr M. Orłowicz, Ilustrowany przewodnik po Wołyniu, Łuck 1929, s. 28. 83 J. Wołoszynowski, Województwo wołyńskie w świetle liczb i faktów, Łuck 1929, s. 22-25. 84 R. Bierzanek, op. cit., s. 66-67. 80

85


86

TADEUSZ

MARCINKOWSKI,

MAŁGORZATA

ZIEMSKA

SKARBY

PAMIĘCI

|

NA

WOŁYNIU

pończoch. Prowadzili zakłady zegarmistrzowskie, fotograficzne, introligatorskie, krawieckie, fryzjerskie, blacharskie, tapicerskie i bieliźniarskie. W czapnictwie na 658 czynnych rzemieślników 630 było narodowości żydowskiej (96%). Bez zbytniego ryzyka można stwierdzić, że niemal każdy szklarz na Wołyniu był Żydem (98%). Żydzi byli najlepszymi malarzami, dorożkarzami i furmanami. Dominowali w handlu detalicznym i handlu wędrownym. Zajmowali się również pośrednictwem. Należała do nich połowa wołyńskich zakładów gastronomicznych i ponad połowa wołyńskich aptek. Duża część inteligencji żydowskiej to znakomici lekarze i prawnicy (zwłaszcza adwokaci).85 Zamieszczone na łamach tygodnika „Wołyń” przez Zarząd Gminy Wyznaniowej Żydowskiej w Młynowie podziękowaW wołyńskich miastach – jak Kronsztejnowie nie, między innymi dla Zarządu Gminy Młynów, kierownicw Łucku – Żydzi byli właścicielami pięknych kamietwa Szkoły Powszechnej w Młynowie oraz Komendanta niec oraz innych budynków. Do przedsiębiorczych Posterunku Policji w Młynowie, a także innych osób, które wzięły udział w pogrzebie prezesa miejscowej Gminy Wyrodzin żydowskich należało wiele wołyńskich faznaniowej Żydowskiej. bryk, banków i hoteli, ale obok tej zamożności w pejzaż wołyńskich miast były wpisane też ubogie dzielnice żydowskie. Społeczność żydowska na Wołyniu miała charakter raczej zamknięty, co wiązało się z odrębnością religijną i kulturową. Wierni wyznania mojżeszowego byli skupieni w gminach wyznaniowych. Gminy miały bardzo szeroki zakres działania i dużą autonomię. Pod ich patronatem działały organizacje kulturalne, oświatowe, społeczne i gospodarcze. Dużą popularnością cieszyło się między innymi Towarzystwo „Tarbut” – organizacja oświatowa, utrzymująca sieć własnych placówek oświatowych. Już w 1920 roku organizacja prowadziła na Wołyniu 11 przedszkoli, 48 szkół powszechnych, dwa gimnazja (w Równem i w Kowlu), dwie szkoły zawodowe (w Łucku i w Kowlu) oraz 20 kursów zawodowych w języku hebrajskim. Później otwarto też gimnazjum w Łucku. Oddziały tej organizacji istniały we wszystkich większych skupiskach ludności żydowskiej na Wołyniu. Ważnym elementem życia społecznego i politycznego były organizacje zawodowe, zrzeszające przedstawicieli poszczególnych zawodów, np. kupców i przemysłowców (Związek Kupców i Przemysłowców). Pod względem poglądów politycznych ludność żydowska była bardzo zróżnicowana.86 W polskim parlamencie zasiadali przedstawiciele 85

A. Krysiński, Ludność polska na Wołyniu, „Rocznik Ziem Wschodnich” 1939, s. 44-45. W. Mędrzecki, W. Mędrzecki, Województwo wołyńskie 1921-1939. Elementy przemian cywilizacyjnych, społecznych i politycznych, Wrocław-Warszawa-Kraków-Gdańsk-Łódź 1988. 86


ROZDZIAŁ III

|

W II RZECZYPOSPOLITEJ

Etykiety mocnej żydowskiej wódki, produkowanej przez Fabrykę Wódek M. Rajzmana i K. Kopelzona w Lubomlu. Etykiety ze zbiorów Tadeusza Marcinkowskiego.

87

|

Wołyń małą ojczyzną wielu narodów

żydowskiej społeczności Wołynia, na przykład aptekarz z Łucka senator Łazarz Dahl. W trakcie wizyty na Wołyniu w 1929 roku Prezydent Rzeczypospolitej Polskiej prof. Ignacy Mościcki odwiedził synagogę w Łucku. Dostojnego gościa witał wówczas właśnie senator Łazarz Dahl – prezes miejscowej gminy żydowskiej.87 Wojewoda wołyński Henryk Józewski cenił z kolei mądrość i doświadczenie łuckiego rabina Mojżesza Gliklicha. W okresie dwudziestolecia międzywojennego Żydzi wołyńscy wydawali własne czasopisma, między innymi w Równem lokalny dziennik i kilka periodyków, w tym w Łucku pismo „Woliner prese” (1928-1938). Za sprawą działalności Grupy Poetyckiej Wołyń, która narodziła się w szkolnym środowisku Równego, oraz współpracy ze Skamandrytami zasłużoną sławą cieszyła się poetka Zuzanna Ginczanka (Zuzanna Polina Gincburg). W Równem urodziła się Zofia Terne (Wiera Chajter), znakomita aktorka kabaretowa i piosenkarka („Tyle jest miast”, „Kiedy znów zakwitną białe bzy” czy „Nikt tylko ty”), która występowała między innymi na scenach: teatru Qui Pro Quo oraz Cyrulika Warszawskiego. W szkole żydowskiej w Równem pracował urodzony w Łokaczach Piotr Erlich, aktor Teatru Żydowskiego we Lwowie. W Kołkach spędził dzieciństwo i młodość Daniel Kac, pisarz i poeta, autor wzruszających wspomnień „Koncert grany żywym”, który w 1933 roku we Lwowie opublikował w języku jidisz cykl reportaży o życiu biedoty żydowskiej w miasteczkach między Wołyniem a Polesiem. W czasie II wojny światowej liczba żydowskiej ludności Wołynia znacznie wzrosła na skutek napływu uchodźców spod okupacji niemieckiej. Entuzjaści komunizmu 17 września 1939 roku wraz

P. Prezydent Rzpltej na Wołyniu, „Światowid” 1929 nr 27, s. 2.

87


88

TADEUSZ

MARCINKOWSKI,

MAŁGORZATA

ZIEMSKA

SKARBY

PAMIĘCI

|

NA

WOŁYNIU

z Ukraińcami witali wkraczające wojska sowieckie chlebem i solą, jednak spora część społeczeństwa żydowskiego wobec nowej sytuacji zachowała duży dystans. Wkrótce władze sowieckie zakazały działalności organizacji społecznych i politycznych, a ich przywódców osadzono w więzieniach. Rozpoczęła się nacjonalizacja prywatnych przedsiębiorstw. Zabroniono prywatnego handlu. Wielu uchodźców z zachodu, podobnie jak Polaków, deportowano w głąb Związku Radzieckiego. Nazwiska Żydów z Wołynia znajdują się na ukraińskiej liście katyńskiej – tak jak Polacy zostali zamordowani na mocy uchwały z 5 marca 1940 roku.88 W czerwcu 1941 roku na wieść o zbliżaniu się wojsk niemieckich wielu młodych Żydów opuściło Wołyń z cofającą się Armią Czerwoną. Pod okupacją niemiecką szybko powstały obozy pracy dla Żydów i getta, w których zamknięto ludność żydowską. W latach 1941-1942 Niemcy zamordowali ponad 200 tysięcy żydowskich mieszkańców Wołynia. Spłonęły wiekowe synagogi. W 1943 roku ci, którym udało się uniknąć śmierci i przetrwać dzięki polskim sąsiadom, podzielili los swoich dobroczyńców, gdy zapłonęły podpalane przez banderowców polskie miasteczka, wsie i osady.89 Ocaleli nieliczni.

Wnętrze łuckiej synagogi. Zdjęcie ze zbiorów Tadeusza Marcinkowskiego.

88

W ich aktach widniał często wpis: „agent polskiej policji” albo „agent polskiego wywiadu”. Por. Śladem zbrodni katyńskiej, Warszawa 1998. 89 T. Snyder, op. cit.


ROZDZIAŁ III

|

W II RZECZYPOSPOLITEJ

|

Synagoga w Łucku. Zdjęcie ze zbiorów Tadeusza Marcinkowskiego.

Wołyń małą ojczyzną wielu narodów

89


90

TADEUSZ

MARCINKOWSKI,

MAŁGORZATA

ZIEMSKA

SKARBY

PAMIĘCI

|

Przysięga żołnierzy Żydów w 24 Pułku Piechoty Strzelców Kresowych w Łucku. Zdjęcie ze zbiorów Tadeusza Marcinkowskiego.

Najpiękniejszy dom w Łucku – kamienica rodziny Kronsztejnów. Zdjęcie z albumu „Łuck w obrazach”. Album ze zbiorów Tadeusza Marcinkowskiego.

NA

WOŁYNIU


ROZDZIAŁ III

|

W II RZECZYPOSPOLITEJ

|

Wołyń małą ojczyzną wielu narodów

Synagoga w Lubomlu. Zdjęcie ze zbiorów Tadeusza Marcinkowskiego.

Portal w przedsionku synagogi w Lubomlu. Zdjęcie ze zbiorów Tadeusza Marcinkowskiego.

91


92

TADEUSZ

MARCINKOWSKI,

MAŁGORZATA

ZIEMSKA

Wnętrze synagogi w Lubomlu. Zdjęcie ze zbiorów Tadeusza Marcinkowskiego.

SKARBY

PAMIĘCI

|

NA

WOŁYNIU


ROZDZIAŁ III

|

W II RZECZYPOSPOLITEJ

|

Wołyń małą ojczyzną wielu narodów

Czesi

Pierwsi osadnicy czescy pojawili się na Wołyniu na początku XIX wieku. Kilkanaście rodzin przybyło tu ze starych osad czeskich pod Łodzią. Na Wołyniu zamieszkali w dwóch koloniach: w Pogorzelicach i w Podhajcach. Właściwa kolonizacja rozpoczęła się jednak w latach 1860/1870 i miała charakter zorganizowany. Na skutek represji popowstaniowych i reformy uwłaszczeniowej ziemiaństwo polskie na Wołyniu znalazło się w beznadziejnej sytuacji. Zaczęto wyprzedawać majątki. Jedno z warszawskich biur pośrednictwa i sprzedaży otrzymało wiele ofert od ziemian wołyńskich, ale nie mogło szukać nabywców w Królestwie, gdyż istniało prawo zabraniające Polakom katolikom nabywania gruntów na Ziemiach Wschodnich. Biuro rozpoczęło więc agitację w Czechach. Niesłychana taniość ziemi na Wołyniu oraz bliskość granicy austriackiej przyczyniły się do powodzenia tej akcji. Niemal za bezcen nabywano na Wołyniu znaczne obszary gruntów. W latach 1868-1874 osiedliło się na Wołyniu przeszło 15 000 Czechów. Początkowo rząd rosyjski bardzo przychylnie odniósł się do kolonistów czeskich. Otrzymali szereg praw i przywilejów, między innymi własne samorządy i szkoły oraz zwolnienie pierwszych kolonistów od służby wojskowej, ale już w latach osiemdziesiątych XIX wieku popadli w niełaskę, co mocno zahamowało wzrost osadnictwa.90 W okresie międzywojennym mieszkało na Wołyniu 31 000 Czechów, co stanowiło 1,5% mieszkańców województwa. Kolonie czeskie, założone na urodzajnych, wołyńskich glebach, wyróżniały się wysoką kulturą rolną, uprawą roślin przemysłowych, bardzo dobrym wyposażeniem gospodarstw w maszyny rolnicze, obszernymi, solidnymi zabudowaniami i wysoką stopą życiową. Domy Czechów były duże, murowane, o sześciu izbach, często połączone ze suszarnią chmielu. Stały wśród sadów i klombów kwiatów. „We wsi jest zazwyczaj przyzwoita gospoda, dom ludowy, teatr ludowy, szkoła czeska, a koło wsi piękne chmielarnie” – pisał o czeskich koloniach autor przewodnika po Wołyniu – dr Mieczysław Orłowicz. Pod koniec lat dwudziestych na Wołyniu działało 35 państwowych szkół czeskich, a ponadto w trzech szkołach państwowych polskich uczono języka czeskiego jako dodatkowego przedmiotu.91 Czesi byli doskonałymi gospodarzami, ogrodnikami, sadownikami. To właśnie oni upowszechnili na Wołyniu uprawę chmielu. Prowadzili 5 browarów z najsłynniejszym browarem Wacława Zemana w Łucku. Posiadali też młyny, cukrownie i mleczarnie. Byli znacznie zamożniejsi od ko90

Według ukazu z 1881 roku ziemię na Wołyniu mogli nabywać prawosławni. Na podst. Z. Cichocka, Kolonie czeskie na Wołyniu, Warszawa 1923. Dr Mieczysław Orłowicz, Ilustrowany przewodnik po Wołyniu, Łuck 1929, s. 30.

91

93


94

TADEUSZ

MARCINKOWSKI,

MAŁGORZATA

ZIEMSKA

lonistów niemieckich. Korzystali z ofiarowanych przez Państwo Polskie udogodnień: kredytów dla rolnictwa, pomocy instruktorów i opieki Izby Rolniczej, a jednocześnie z wydatnej pomocy i opieki swego macierzystego kraju, zwłaszcza przy organizowaniu szkół, bibliotek czy teatrów amatorskich. Działały czeskie organizacje gospodarcze, kulturalno-oświatowe i społeczne. Działała Czeska Macierz Szkolna oraz Czeski „Sokół”. Czesi popierali też ruch spółdzielczy. Za wzór stawiano poziom gospodarki czeskiej, doskonale utrzymane i wyposażone zabudowania, ład i czystość, panujące w czeskich koloniach: w Glińsku, Kwasiłowie, Podcurkowie, Wołkowyjach czy Boratynie.92 Najwięcej czeskich kolonii znajdowało się w powiecie dubieńskim, nieco mniej w: łuckim, rówieńskim i zdołbunowskim. Z miast wołyńskich największy odsetek ludności czeskiej posiadało Dubno.93 Czesi wołyńscy utrzymywali bardzo dobre stosunki z polskim aparatem państwowym, a działacze czescy wielokrotnie podkreślali lojalność w stosunku do Państwa Polskiego. Jednocześnie zachowali też mocne więzi z krajem ojczystym, czego wyrazem było istnienie w Kwasiłowie honorowego konsulatu Republiki Czechosłowackiej.94 Wielu Polaków z Wołynia – i nie tylko Polaków – zachowało we wdzięcznej pamięci swoich czeskich sąsiadów, którzy w czasie II wojny światowej spieszyli im z bezinteresowną pomocą. We wrześniu 1939 roku Czesi gościli uciekinierów z Polski centralnej i zachodniej oraz wycofujące się Wojsko Polskie. W czasie okupacji sowieckiej ukrywali w swoich zabudowaniach osoby 92 Z. Cichocka-Petrażycka, Kolonie czeskie i niemieckie na Wołyniu, „Rocznik Ziem Wschodnich” 1939. 93 Województwo wołyńskie. Skorowidz miejscowości Rzeczypospolitej Polskiej opracowany na podstawie wyników pierwszego powszechnego spisu ludności z dnia 30 września 1921 r. i innych źródeł urzędowych, tom IX, Główny Urząd Statystyczny Rzeczypospolitej Polskiej, Warszawa 1923, s. VIII. 94 W. Mędrzecki, Województwo wołyńskie 1921-1939. Elementy przemian cywilizacyjnych, społecznych i politycznych, Wrocław-Warszawa-Kraków-Gdańsk-Łódź 1988, s. 189.

SKARBY

PAMIĘCI

|

NA

WOŁYNIU

Wacław Liszka (1903-1955) – ojciec pani Ludmiły Waszkowskiej. Łuck, 1930 rok. Zdjęcie ze zbiorów Tadeusza Marcinkowskiego. Dar pani Ludmiły Waszkowskiej.

Wacław Mesner – komendant Straży Pożarnej w Łucku do 1938 roku. Zdjęcie ze zbiorów Tadeusza Marcinkowskiego. Dar pani Łudmiły Waszkowskiej.


ROZDZIAŁ III

|

W II RZECZYPOSPOLITEJ

|

Wołyń małą ojczyzną wielu narodów

zagrożone wywózkami na Sybir.95 W 1943 roku, choć wiązało się to z groźbą utraty życia, zachowali się lojalnie wobec Polaków i odrzucili propozycję współpracy z UPA. Wielokrotnie pomogli polskim mieszkańcom wołyńskich wsi ujść z życiem przed banderowcami.96 Czesi z Wołynia służyli w Polskim Wojsku we wrześniu 1939 roku i tak jak Polacy byli zsyłani na Sybir. Wielu z nich wstąpiło do Armii gen. Andersa. Po zwycięskiej bitwie o Monte Cassino jednym z trębaczy, którzy oznajmili światu triumf polskiego oręża, był Jarosław Kuczera z wołyńskiego Kupiczowa. W okresie okupacji niemieckiej włączyli się w działalność polskiej konspiracji. Walczyli też w 27 Wołyńskiej Dywizji Piechoty AK.97 Po wojnie większość Czechów z Wołynia wróciła do rodzinnego kraju. Część zamieszkała też w Polsce. Na Ziemi Lubuskiej znaleźli swój nowy dom między innymi krewni cenionego w Łucku komendanta Straży Pożarnej Wacława Mesnera. Rodzina pani Ludmiły Waszkowskiej zamieszkała w Zielonej Górze, a ona obecnie pełni funkcję członka Zarządu Stowarzyszenia Pionierów Zielonej Góry.

Kwesta na PCK. Z lewej Maria Houžwic. Kowel, lata trzydzieste. Zdjęcie ze zbiorów Tadeusza Marcinkowskiego. Dar pani Haliny Woźnickiej.

95

T. Marcinkowski, Skarby pamięci. T. I, Zielona Góra 2013. W. Siemaszko, E. Siemaszko, Ludobójstwo dokonane przez nacjonalistów ukraińskich na ludności polskiej Wołynia 19391945, t. I, Warszawa 2000. 97 M. Śladewska, Wołyńskie losy Czechów [www.tygodnik przeglad.pl/wołynskie-losy-czechow/] 96

95


96

TADEUSZ

MARCINKOWSKI,

MAŁGORZATA

ZIEMSKA

SKARBY

PAMIĘCI

|

NA

WOŁYNIU

Hurtownia i sprzedaż maszyn rolniczych w Zdołbunowie. Zdołbunów, lata trzydzieste.

Szkoła Czeskiej Macierzy Szkolnej w Łucku. Zdjęcie ze zbiorów Tadeusza Marcinkowskiego.


ROZDZIAŁ III

|

W II RZECZYPOSPOLITEJ

|

Wołyń małą ojczyzną wielu narodów

Defilada z okazji Święta 3 Maja. Maria Houžwic prowadzi drużynę żeńskiego „Sokoła”. Kowel, lata trzydzieste. Zdjęcie ze zbiorów Tadeusza Marcinkowskiego. Dar pani Haliny Woźnickiej.

97


98

TADEUSZ

MARCINKOWSKI,

MAŁGORZATA

ZIEMSKA

SKARBY

PAMIĘCI

Stoją Maria i Franciszek Houžwicowie, rodzice pani Haliny Woźnickiej z domu Houžwic. Siedzi Maria Houžwic oraz babcia Maria Houžwic. Kowel, 9 lutego 1919 roku. Zdjęcie ze zbiorów Tadeusza Marcinkowskiego. Dar pani Haliny Woźnickiej z Wrocławia.

|

NA

WOŁYNIU


ROZDZIAŁ III

|

W II RZECZYPOSPOLITEJ

|

Wołyń małą ojczyzną wielu narodów

Zajęcia w Szkole Czeskiej Macierzy Szkolnej w Łucku. Pierwsza z lewej Żenia, córka Ludmiły i Alojzego Mesnerów. Łuck 1935 rok. Foto „Sztuka” Z. Oksa, ul Jagiellońska 79. Obecnie Żenia Vlačihova z domu Mesner mieszka w czeskich Levonicach. Zdjęcie ze zbiorów Tadeusza Marcinkowskiego. Dar pani Ludmiły Waszkowskiej.

Towarzystwo Gimnastyczne „Sokół” w Kowlu. W drugim rzędzie od dołu pierwsza z prawej Maria Houžwic. Kowel, 1925 rok. Zdjęcie ze zbiorów Tadeusza Marcinkowskiego. Dar pani Haliny Woźnickiej.

99


100

TADEUSZ

MARCINKOWSKI,

MAŁGORZATA

ZIEMSKA

SKARBY

PAMIĘCI

|

NA

Stoisko Browaru Zemana na Wystawie Wołyńskiej. Łuck 1-6 września 1928 r. Zdjęcie ze zbiorów Tadeusza Marcinkowskiego

WOŁYNIU


ROZDZIAŁ III

|

W II RZECZYPOSPOLITEJ

|

Wołyń małą ojczyzną wielu narodów

Niemcy

Początki osadnictwa niemieckiego na Wołyniu sięgają końca XVIII wieku. Pierwszymi przybyszami niemieckimi byli drwale ze Śląska Cieszyńskiego i Prus Wschodnich, sprowadzeni przez magnatów wołyńskich do karczowania lasów. Prawdopodobnie jako pierwszy sprowadził ich książę Czartoryski. W 1785 roku wybudował on w Korcu kirchę dla swych ewangelickich urzędników i rzemieślników. Na początku XIX wieku powstało na Wołyniu kilka kolonii, założonych przez emigrantów z Królestwa (najstarsze zachowane do dwudziestolecia międzywojennego kolonie niemieckie na Wołyniu to: Antonówka, Cecylówka, Olganówka i Katerynówka) oraz przez menonitów niemieckich, przybyłych znad Wołgi (w 1870 roku wyemigrowali do Kanady, gdyż rząd rosyjski cofnął im nadany przez Katarzynę Wielką przywilej niepełnienia służby wojskowej, czego wymagały zasady ich wiary). Właściwa kolonizacja niemiecka rozpoczęła się jednak na przełomie lat 1860/1870. Represje popowstaniowe połączone z uwłaszczeniem włościan, rujnując gospodarczo polskie ziemiaństwo, stworzyły sprzyjające warunki dla masowej migracji z Niemiec. Ziemianie polscy szukali ratunku w wyrębie lasów. Koloniści niemieccy otrzymywali w dzierżawę połacie lasu w zamian za wycięcie na swoim gruncie drzewa i dostarczenie go właścicielowi do wyznaczonego punktu sprzedaży. „Emigrowali z Królestwa na Wołyń najubożsi osadnicy ze starych kolonii niemieckich. Jedynym ich dobytkiem była najczęściej para koni i wóz, trochę żywności i narzędzia. Niektórzy nie mieli nawet koni, wędrowali pieszo, wioząc rzeczy w małych wózkach, zaprzężonych w psy. Do rzadkości należeli koloniści niemieccy, którzy przywozili ze sobą trochę gotówki i mogli nabyć ziemię na własność.”98 Ogółem do guberni wołyńskiej w latach 1865-1890 przybyło przeszło 100 000 Niemców. Osiedli w zachodnich powiatach guberni. Jednak władze rosyjskie szybko zwróciły uwagę na niepokojący wzrost liczby kolonii niemieckich, na to, że koloniści osiedlali się wzdłuż najważniejszych dróg i punktów strategicznych, na żywy kontakt kolonistów niemieckich z krajem macierzystym i ich patriotyczne nastawienie. W prasie pisano nawet o „pokojowym podbijaniu Rosji przez Niemców”. Te obawy doprowadziły do cofnięcia przez rząd rosyjski wielu przywilejów i zahamowania osadnictwa niemieckiego. Pod koniec XIX wieku część kolonistów niemieckich wyemigrowała z Wołynia do Brazylii. Wydarzenia I wojny światowej (między innymi rozkaz wielkiego księcia Mikołaja o ewakuacji Niemców z Wołynia) znacznie zubożyły ilość i stan kolonii niemieckich.

98

Z. Cichocka-Petrażycka, Kolonie czeskie i niemieckie na Wołyniu, „Rocznik Ziem Wschodnich” 1939, s. 56.

101


102

TADEUSZ MARCINKOWSKI, MAŁGORZATA ZIEMSKA

SKARBY PAMIĘCI | NA WOŁYNIU

Tuż po I wojnie światowej położenie ludności niemieckiej nie było najlepsze. Opuszczone przez Niemców w latach 1914-1918 gospodarstwa często uległy dewastacji. Do tego doszły spory z właścicielami ziem, na których znajdowały się kolonie niemieckie. Sytuacja uległa poprawie na przełomie lat dwudziestych i trzydziestych. Za sprawą pracowitości, dyscypliny i dobrej organizacji koloniści niemieccy zaczęli odzyskiwać dawną świetność. Prowadzili gospodarstwa od 10 ha do 20 ha, choć zdarzali się też właściciele dużych majątków ziemskich.99 Część dzierżawiła ziemię od państwa lub właścicieli polskich. Koloniści niemieccy cały czas zachowywali dużą odrębność, a sprawy polityczne, jeśli nie dotyczyły ich bezpośrednio, były im raczej obojętne.100 W okresie międzywojennym mieszkało na Wołyniu 47 000 Niemców, co stanowiło 2,2% mieszkańców województwa. Zajmowali się przede wszystkim rolnictwem, mniejsza część – zarówno na wsi, jak i w miastach – miała swoje warsztaty szewskie, kowalskie, stolarnie oraz młyny. Choć nie byli tak zamożni jak Czesi, przodowali w hodowli bydła. Najwięcej kolonii niemieckich było w powiecie łuckim. Dużo w powiecie kostopolskim i rówieńskim. Najzamożniejsze niemieckie kolonie w województwie wołyńskim to: Antonówka, Hnidawa i Harażdża. Koloniści niemieccy byli wyznania ewangelicko-augsburskiego (99%) kolonistów). W latach dwudziestych XX wieku wybudowali 70 szkół, do których uczęszczało 3 000 dzieci. Dzięki staraniom pastorów wołyńskich i pomocy Niemieckiego Związku Szkolnego w Polsce powstały biblioteki, z których największa – w Łucku liczyła 530 tomów. Niemcy wydawali też pismo religijne „Wolhynische Bote”. W styczniu 1940 roku w wyniku porozumienia Rzeszy Niemieckiej z ZSRR osadnicy niemieccy opuścili Wołyń i zostali przeniesieni częściowo do Wielkopolski, a częściowo do innych województw okupowanych przez Niemców.

99

Dr M. Orłowicz, Ilustrowany przewodnik po Wołyniu, Łuck 1929, s. 32. Z. Cichocka-Petrażycka, Żywioł niemiecki na Wołyniu, Warszawa 1933.

100


ROZDZIAŁ III

|

W II RZECZYPOSPOLITEJ

|

Wołyń małą ojczyzną wielu narodów

Niemiecka wieś Zielona w powiecie dubieńskim. Wieś liczyła 332 mieszkańców, w tym 285 Niemców, 38 Ukraińców i 9 Polaków.

103


104

TADEUSZ MARCINKOWSKI, MAŁGORZATA ZIEMSKA

SKARBY PAMIĘCI | NA WOŁYNIU

Kircha we wsi Wołnianka Mała gmina Rożyszcze, a obok – we wsi Wincentówka gmina Trościaniec. Wincentówka liczyła 223 mieszkańców, w tym 212 Niemców i 11 Ukraińców. Zdjęcia ze zbiorów Tadeusza Marcinkowskiego.


ROZDZIAŁ III

|

W II RZECZYPOSPOLITEJ

|

Wołyń małą ojczyzną wielu narodów

Kircha w Łucku. Zdjęcie ze zbiorów Tadeusza Marcinkowskiego.

105


106

TADEUSZ MARCINKOWSKI, MAŁGORZATA ZIEMSKA

SKARBY PAMIĘCI | NA WOŁYNIU

Żołnierze polscy po mszy ewangelickiej w Łucku. Wprowadzenie na funkcję kapelana w asyście wysokich oficerów. Zdjęcie ze zbiorów Tadeusza Marcinkowskiego.

Pamiątkowe zdjęcie przed szkołą niemiecką w Łucku. Zdjęcie z wydanej w Łucku w 1939 roku przez Alfreda Kleindiensta książki „De deutsche schule in Łuck”. Egzemplarz ze zbiorów Tadeusza Marcinkowskiego.


ROZDZIAŁ III

|

W II RZECZYPOSPOLITEJ

|

Wołyń małą ojczyzną wielu narodów

Rosjanie Według pierwszego powszechnego spisu ludności, przeprowadzonego w 1921 roku, na Wołyniu żyło 9 450 Rosjan. Duże środowiska ludności rosyjskiej były w Równem (1 505 osób) i Łucku (811 osób). Najwięcej Rosjan mieszkało w powiatach: rówieńskim, łuckim, dubieńskim i krzemienieckim.101 W trakcie drugiego powszechnego spisu ludności w 1931 roku na terenie województwa wołyńskiego odnotowano ponad dwukrotny wzrost liczby ludności rosyjskiej (około 24 tys.), wynikający z dużego napływu uciekinierów z Rosji Sowieckiej. Wprawdzie Rosjanie nie byli grupą zbyt liczną, ale tuż po I wojnie światowej odgrywali istotną rolę w życiu wołyńskiego społeczeństwa. W rękach rosyjskich właścicieli znajdowało się około 400 tys. hektarów wołyńskiej ziemi.102 Przedstawiciele inteligencji rosyjskiej, także ci, którzy uciekli z Rosji przed rewolucją bolszewicką, znaleźli zatrudnienie w tworzącym się polskim aparacie państwowym (zwłaszcza w sądownictwie), szkolnictwie – przede wszystkim prywatnym: rosyjskim, ukraińskim i żydowskim, a także w strukturze Cerkwi Prawosławnej. Byli też znakomitymi lekarzami. Kultura rosyjska była atrakcyjna dla posługującego się dobrze językiem rosyjskim społeczeństwa żydowskiego i dla wyznającego wiarę prawosławną społeczeństwa ukraińskiego. W 1922 roku Rosjanie przystąpili do Bloku Mniejszości Narodowych i uzyskali mandat senatorski dla ks. Ilikowa. Powołali do życia własną partię – Rosyjskie Zjednoczenie Narodowe. Partia ta deklarowała lojalność w stosunku do władz polskich, za to zwalczała bezbożników, komunistów i „pionierów ukraińskiego przebudzenia narodowego”.103 Rosjanie mieli własne szkoły z rosyjskim językiem wykładowym, na przykład w Łucku przy ulicy Jagiellońskiej działało rosyjskie Gimnazjum „Kolenko”, prowadzone przez Annę Kolenko.104 W latach 1922-1930 ukazywał się rosyjski dziennik „Wołynskoje Słowo”. Jego redaktorem naczelnym był Iwan Czernow. Wśród różnych czasopism, wydawanych na Wołyniu, „Wołynskoje Słowo” to najdłużej istniejące pismo codzienne. W sumie wydrukowano 1 581 numerów.105 W okresie dwudziestolecia międzywojennego wołyńska inteligencja rosyjska szybko zasymilowała się z ludnością polską.

101

Skorowidz miejscowości Rzeczypospolitej Polskiej opracowany na podstawie wyników pierwszego powszechnego spisu ludności z dn. 30 września 1921 r. i innych źródeł urzędowych. Tom IX Województwo wołyńskie, Warszawa 1923. Za: W. Mędrzecki, Województwo wołyńskie 1921-1939. Elementy przemian cywilizacyjnych, społecznych i politycznych, Wrocław-Warszawa-Kraków-Gdańsk-Łódź 1988, s. 185. 103 Ibidem. 104 Łuck w świetle cyfr i faktów, Łuck 1925, s. 42. 105 A. J. Cieślikowa, Polskie dzienniki w województwie wołyńskim w dwudziestoleciu międzywojennym, „Zeszyty Prasoznawcze”, Kraków 2011 nr 3-4, s. 177. 102

107


108

TADEUSZ

MARCINKOWSKI,

MAŁGORZATA

ZIEMSKA

SKARBY

PAMIĘCI

|

NA

WOŁYNIU

W miarę upływu lat położenie ludności rosyjskiej, zwłaszcza na wsi, uległo znacznemu pogorszeniu. Zawiodły nadzieje polityczne, parcelacja majątków na mocy ustawy o realizacji reformy rolnej w połączeniu ze zmniejszaniem się wywiezionych z Rosji zapasów powodowały ubożenie tej grupy wołyńskiego społeczeństwa. Dawni carscy urzędnicy i oficerowie rosyjscy stracili swoje znaczenie, zachowali jednak dawne przyzwyczajenia i obyczaje. Ich sytuację znakomicie obrazują wspomnienia wojewody wołyńskiego Henryka Józewskiego. Pisał: „Byli to Rosjanie, dawni dygnitarze carscy, którzy jakimś dziwnym zrządzeniem losu zadomowili się w okolicach Kołek, w zaciszu niemej prowincji, z dala od ludzkich oczu. Bytowanie ich było nad wyraz skromne. Nic nie pozostało z dawnych splendorów. Pozostał tylko protokół towarzyski i tytuły. Słyszało się wasze prowoschoditielstwo, wasze sijatielstwo, byli tajnyje sowietniki i diejstwitielnyje sowietniki... Towarzystwo było w starszym wieku, ubrane po staroświecku w znoszone ubrania.”106 Z kolei dużym ciosem dla politycznych ambicji Rosjan było poparcie przez metropolitę Dionizego Bezpartyjnego Bloku Współpracy z Rządem, a później ukrainizacja cerkwi na Wołyniu. Mniejszość rosyjska, mieszkająca w Polsce, była zdecydowanie antyradziecka. W czasie drugiej wojny światowej, po wkroczeniu na Wołyń Armii Czerwonej, los tej części wołyńskiego społeczeństwa – choć mocno zubożałego, jednak wroga klasowego – był przesądzony.

106

H. Józewski, Zamiast pamiętnika [w:] „Zeszyty Historyczne” 1982 nr 60, s. 80.


ROZDZIAŁ III

|

W II RZECZYPOSPOLITEJ

|

Wołyń małą ojczyzną wielu narodów

Karaimi

Karaimi (Karaici) to grupa etniczna pochodzenia tureckiego, wyznająca religię wywodzącą się z judaizmu, opartą na dziesięciu przykazaniach i tekstach Starego Testamentu. Na Wołyń sprowadził ich pod koniec XIV wieku książę Witold. Zostali osiedleni jako rolnicy w okolicach Łucka. Z czasem zamieszkali w samym mieście, zajmując się handlem i rzemiosłem. Początkowo ich grupa była niemal tak liczna jak Żydzi, ale od XVI wieku ilość Karaimów w Łucku malała. Stało się to między innymi wskutek przesiedlenia. Część łuckich Karaimów zamieszkała w Deraźnem nad Horyniem. W 1787 roku w Łucku w 33 domach mieszkało 131 Karaimów, a w okolicy – 10.107 Karaimi łuccy posługiwali się narzeczem łucko–halickim.108 Z Łucka pochodził najsłynniejszy historyk i archeolog karaimski Abraham Firkowicz. W XVIII wieku Karaimi łuccy wybudowali swój dom modlitwy – drewnianą kenesę (bożnicę). Miała podwójnie łamany dach, nieduże, dość wysoko umieszczone okna i ganek z daszkiem przy wejściu. Wnętrze świątyni niegdyś zdobiły kolorowe malowidła, przedstawiające rośliny i krajobrazy. W środku znajdował się piękny, trójkondygnacyjny ołtarz, kryjący pergaminowe zwoje Pisma Świętego.109 Przed pierwszą wojną światową mieszkało w Łucku 153 Karaimów, a w latach 1920-1939 już tylko 70 osób. Karaimi pracowali jako rzemieślnicy lub urzędnicy. Wydawali w Łucku własne czasopismo oraz książki, w tym: Aleksander Mardkowicz „Synowie Zakonu” (Łuck 1930), „O Iljaszu Karaimowiczu, zwierzchniku wojsk zaporoskich” (Łuck 1931), „Ogniska karaimskie” (Łuck 1932), Ananiasz Zajączkowski „Krótki wykład języka zachodnio-karaimskiego” (Łuck 1931).110 W okresie dwudziestolecia międzywojennego wybitne zasługi dla upamiętnienia historii, kultury i języka karaimskiego położył łucki notariusz, poeta i pisarz narodowości karaimskiej Aleksander Mardkowicz, który przez wiele lat przewodził miejscowej gminie karaimskiej. Był doskonałym organizatorem wielu poczynań kulturalnych. Własnym sumptem zorganizował wydawnictwo karaimskie. W latach 1930-1939 ogłosił drukiem 11 pozycji w języku karaimskim i 6 w języku polskim, w tym utwory własnego autorstwa, do których tematy czerpał przede wszystkim z historii własnego narodu.111 Wydał też „Łuwachłar dert jiłha (5693-5696)”, czyli ka107

B. Janusz, Karaici w Polsce, Kraków 1927, s. 94. Dr A. Zajączkowski, Krótki wykład gramatyki języka zachodnio-karaimskiego (narzecze łucko-halickie), Łuck 1931, s. 5. 109 A. Zajączkowski, Karaimi na Wołyniu, „Rocznik Wołyński” 1934 t. III. 110 Z informacji na okładce „Kalendarza karaimskiego na 4 lata”, Łuck 1932. 111 Polski słownik biograficzny. T. XIX, Kraków 1974, s. 617. 108

109


110

TADEUSZ

MARCINKOWSKI,

MAŁGORZATA

ZIEMSKA

SKARBY

PAMIĘCI

|

NA

WOŁYNIU

lendarz na lata 1933-1936, w którym znalazły również miejsce utwory literackie.112 Opublikował słownik karaimsko-polsko-niemiecki. Z jego inicjatywy w latach 1931-1938 ukazywało się w Łucku czasopismo karaimskie „Karaj Awazy” („Głos Karaima”). Już w „Lustracji Łucka z 1789 r.” pisano: „Liczba Karaimów niewielka w nawykłej sobie zachowuje się spokojności. Rzecz uwagi godna, żaden Kraim od najdawniejszego czasu śmiercią nie był karany... Gdyby ich liczba była większa, miasto i powszechność nie szkodowałyby”. A Tadeusz Czacki dodawał: „Największe nagrody i postrachy nie wymogły na którymkolwiek z nich, aby był szpiegiem”.113 Również w okresie dwudziestolecia międzywojennego wymogi religijne, między innymi zakaz używania przemocy, wyrządzania krzywdy pod jakąkolwiek postacią, przestrzeganie zasad sprawiedliwości w każdej sytuacji, zjednywały tej małej grupie wołyńskiego społeczeństwa powszechną sympatię i szacunek.

Kenesa karaimska. Widok od ulicy. Zdjęcie ze zbiorów Tadeusza Marcinkowskiego.

112 113

Kalendarz karaimski na 4 lata (1.X.1932-16.IX.1936), Łuck 1932. Za: B. Janusz, Karaici w Polsce, Kraków 1927, s. 6.


ROZDZIAŁ III

|

W II RZECZYPOSPOLITEJ

|

Wołyń małą ojczyzną wielu narodów

Kenesa karaimska. Widok od strony Styru. Zdjęcie ze zbiorów Tadeusza Marcinkowskiego.

111


112

TADEUSZ

MARCINKOWSKI,

MAŁGORZATA

ZIEMSKA

SKARBY

PAMIĘCI

|

NA

WOŁYNIU

Abraham Firkowicz, archeolog i uczony karaimski. Abraham Firkowicz urodził się w 1786 roku w Łucku, zmarł w 1874 roku w Czufut-Kale na Krymie. Badacz i kolekcjoner dawnych rękopisów, znany u Karaimów pod zaszczytnym przydomkiem Hadżi, czyli Pielgrzym. Był członkiem wielu towarzystw naukowych, między innymi Wileńskiej Komisji Archeologicznej. Ilustracja do artykułu Ananiasza Zajączkowskiego Karaimi na Wołyniu („Rocznik Wołyński” 1934, tom III). Pismo ze zbiorów Tadeusza Marcinkowskiego.

Wnętrze kenesy karaimskiej z trzykondygnacyjnym ołtarzem, kryjącym pergaminowe zwoje Pisma Świętego. Zdjęcie ze zbiorów Tadeusza Marcinkowskiego.

Rodały z koronami i wotami z XV, XVI, XVII i XVIII wieku, przechowywane w łuckiej kenesie. Zdjęcie z 1903 roku zamieszczone w piśmie „Ziemia” z 1912 roku.


ROZDZIAŁ III

|

W II RZECZYPOSPOLITEJ

|

Wołyń małą ojczyzną wielu narodów

Wnętrze kenesy karaimskiej. Zdjęcie ze zbiorów Tadeusza Marcinkowskiego.

113


114

TADEUSZ

MARCINKOWSKI,

MAŁGORZATA

ZIEMSKA

SKARBY

PAMIĘCI

|

NA

WOŁYNIU

Typy Karaimów łuckich z XIX wieku. Ilustracja do artykułu Ananiasza Zajączkowskiego Karaimi na Wołyniu („Rocznik Wołyński” 1934, tom III). Pismo ze zbiorów Tadeusza Marcinkowskiego.


ROZDZIAŁ III

|

W II RZECZYPOSPOLITEJ

|

Wołyń małą ojczyzną wielu narodów

Duchowieństwo karaimskie przed kenesą w Łucku. Ilustracja z książki A. Mardkowicza-Kokizowa „Ogniska karaimskie”, wydanej w Łucku w 1936 roku. Książka ze zbiorów Tadeusza Marcinkowskiego.

Grupa dzieci karaimskich w Łucku. Ilustracja z książki A. Mardkowicza-Kokizowa. Zdjęcie ze zbiorów Tadeusza Marcinkowskiego.

115


116

TADEUSZ

MARCINKOWSKI,

MAŁGORZATA

ZIEMSKA

SKARBY

PAMIĘCI

|

NA

WOŁYNIU

Chór dla śpiewaków w bożnicy łuckiej. Zdjęcie z 5 numeru tygodnika „Ziemia” z 1912 roku. Pismo ze zbiorów Tadeusza Marcinkowskiego.

Pierwsza książeczka – „Elijahunun ucuru” („Przygody Eliasza”), wydana w Łucku w 1930 roku w ramach Biblioteczki Karaimskiej. Egzemplarz ze zbiorów Tadeusza Marcinkowskiego.

Dozorca bożnicy łuckiej z rodałem. Zdjęcie z 5 numeru tygodnika „Ziemia” z 1912 roku. Pismo ze zbiorów Tadeusza Marcinkowskiego.


ROZDZIAŁ III

|

W II RZECZYPOSPOLITEJ

Dwunasty zeszyt pisma „Karaj Awazy” („Głos Karaima”), wydawanego w Łucku w latach 1931-1938 z inicjtywy Aleksandra Mardkowicza. Egzemplarz pisma ze zbiorów Tadeusza Marcinkowskiego.

|

Wołyń małą ojczyzną wielu narodów

„Kalendarz karaimski na 4 lata (1.X.1932-16.IX.1936)”, wydany w Łucku w 1932 roku w Drukarni Kurii Biskupiej przez Aleksandra Mardkowicza (1875-1944), łuckiego notariusza, poetę i pisarza, wydawcę i działacza społecznego narodowości karaimskiej, wielkiego krzewiciela kultury karaimskiej i języka karaimskiego. Z jego inicjatywy w latach 1931-1938 ukazywało się w Łucku czasopismo karaimskie „Karaj Awazy”.

117


118

TADEUSZ

MARCINKOWSKI,

MAŁGORZATA

ZIEMSKA

SKARBY

PAMIĘCI

|

NA

WOŁYNIU

Cyganie Wołyńskie lasy były domem Cyganów z grupy Polska Roma. Przez wsie, osady, miasta i miasteczka Wołynia przeciągały cygańskie tabory. Tylko nieliczni – jak pokazuje powszechny spis ludności z 1921 roku – zdecydowali się na osiadły tryb życia.114 W całym województwie wołyńskim spisano zaledwie 16 Cyganów: 1 mieszkał w gminie Bereżce w powiecie lubomelskim, 9 w gminie Deraźne w powiecie rówieńskim i 6 w gminie Tuczyn w powiecie rówieńskim.115 Cyganie zajmowali się kowalstwem. Wyrabiali doskonałe kotły i patelnie. Drutowali garnki. Hodowali konie i sprzedawali je na wołyńskich jarmarkach. Tresowali zwierzęta. Trudnili się wyrobem mebli oraz różnych narzędzi i przedmiotów z drewna. Cyganki wróżyły z kart i z ręki. Leczyły ziołami ludzi i zwierzęta. Wołyńscy Cyganie mieli też szczególny dar. Byli doskonałymi muzykami. Pięknie grali na skrzypcach, akordeonie, harfie czy cymbałach. Organizowali się w kapele, które chętnie przygrywały przy różnych okazjach. Grali na weselach, w karczmach, na jarmarkach. Świetnie potrafili improwizować. Było wśród nich wiele samorodnych talentów muzycznych. Wykonywane przez nich melodie chwytały za serce – pełne ekspresji, o często zmieniającym się tempie. Wirujące w takt muzyki dziewczęta i kobiety przyciągały uwagę oryginalną urodą, barwnymi strojami, brzękiem bransoletek. Na co dzień biedni, w swojej egzystencji uzależnieni od osiadłej ludności Wołynia, za sprawą muzyki, tańca i śpiewu potrafili stworzyć niezwykłe widowisko. Zimą zatrzymywali się na dłużej w zaprzyjaźnionych miejscowościach. W czasie II wojny światowej stali się obiektem prześladowań i masowej eksterminacji. Podobnie jak Żydzi byli zamykani w gettach. Na przykład w 1942 roku w okolicach Deraźnego Niemcy złapali dużą grupę Cyganów, składająca się z 60-70 rodzin. Po doprowadzeniu do miasta kazano jeńcom wykopać dół i stanąć nad nim, ale okazało się, że jest zbyt mały, by pomieścić wszystkich. Niemieccy oprawcy narzekali na zachowanie Cyganów w takich sytuacjach: „Z większą łatwością przychodzi rozstrzeliwanie Żydów niż Cyganów. Trzeba przyznać, że Żydzi idą na śmierć bardziej zdeterminowani, stoją spokojnie, podczas gdy Cyganie płaczą, poruszają się ciągle, nawet kiedy znajdą się już na miejscu straceń. Niektórzy nawet skaczą przed oddaniem salwy do wykopanych dołów i próbują udawać martwych.” 116 Cygańskie rodziny złapane pod Deraźnem 114 Edward Dębicki wspomina: „Rodzice ojca posiadali w Aleksandrii na Wołyniu ładny dom i kilka hektarów ziemi. Uważani byli przez miejscową ludność i Cyganów za bogaczy. Mieli trzech parobków, którzy uprawiali ziemię, doglądali czterech koni i inwentarza. Dziadkowie więcej przebywali w swoim majątku niż na wędrówkach”. E. Dębicki, Ptak umarłych, Warszawa 2004, s. 10. 115 Województwo wołyńskie. Skorowidz miejscowości Rzeczypospolitej Polskiej opracowany na podstawie wyników pierwszego powszechnego spisu ludności z dnia 30 września 1921 r. i innych źródeł urzędowych, tom IX, Główny Urząd Statystyczny Rzeczypospolitej Polskiej, Warszawa 1923. 116 J. Ficowski, Cyganie na polskich drogach, Kraków 1986, s. 376-377.


ROZDZIAŁ III

|

W II RZECZYPOSPOLITEJ

|

Wołyń małą ojczyzną wielu narodów

pognano do Kostopola, a później dalej do getta we wsi Duże Siedliszcze. Tu jeńców rozdzielono. Musieli na piersiach i na plecach naszyć białe oznaczenia. Wraz z Żydami pracowali przy budowie szosy. Jednak ze swoim umiłowaniem wolności i dobrą znajomością okolicznych terenów natychmiast część z nich z powodzeniem spróbowała ucieczki.117 Z rąk Niemców i banderowców ginęli przede wszystkim polscy Cyganie (byli też Cyganie ukraińscy118). Złapanych w lasach pod Ołyką rozstrzelano w mieMuzycznie utalentowana rodzina Wajsów. Pierwsza z lewej stoi Bronisława Wajs-Papusza. Przed nią siedzi jej maż Dionizy Wajs, doskonały ście. We wsi Ruda banderowcy okrążyli harfiarz (obok harfa), druga z prawej – matka Katrzyna Zielińska. Zdjęcie dom, w którym byli Cyganie. Wrzuciz książki E. Dębickiego „Ptak umarłych”. Ze zbiorów Tadeusza Marcinkowskiego. li do środka granat i później podpalili. Strzelali do tych, którzy próbowali wyskoczyć z płomieni.119 W Kowlu zabili Cyganów pracujących w lesie.120 W Łokaczach latem 1942 roku Niemcy zamordowali 115 osób.121 Pod Beresteczkiem zabito 40 cygańskich rodzin, jeszcze długo po zasypaniu ziemia ruszała się na zbiorowej mogile.122 Niekiedy jedyny ratunek dla cygańskich rodzin stanowili polscy czy rosyjscy partyzanci, działający na Wołyniu. Po wojnie za przesiedloną z Wołynia ludnością polską na Ziemie Odzyskane przywędrowały cygańskie tabory z Wołynia. Na Ziemi Lubuskiej, w Gorzowie, zamieszkała wybitna poetka cygańska Bronisława Wajs. Urodzona na początku XX wieku Papusza nigdy nie uczęszczała do szkoły. Sama nauczyła się czytać i pisać po polsku. W wieku 16 lat została wydana za mąż za znacznie starszego od niej harfiarza Dionizego Wajsa. W czasie wojny jej tabor ukrywał się w lasach na Wołyniu. Po wojnie krótko mieszkała w Żaganiu, a później w Gorzowie. Debiutowała w 1951 roku wierszem opublikowanym w „Nowej Kulturze”. Tłumaczem jej poezji był Jerzy Ficowski, który spędził wiele dni, wędrując z cygańskim taborem, gdzie jako żołnierz AK szukał schronienia. Zafascynowany kulturą cygańską i twórczością Papuszy nakłonił utalentowaną 117

Opowieści o zagładzie. Opowieści Cyganów o ich przeżyciach i przejściach w lasach wołyńskich w latach okupacji hitlerowskiej, spisane w czasie wędrówek po Pomorzu Zachodnim w 1949 roku przez autora [w:] J. Ficowski, Cyganie na polskich drogach, Kraków-Wrocław, s. 376-377. 118 Autor relacji opowiada: „Zamieszkali my na kolonii Czosnówka. Podaliśmy, że jesteśmy ukraińskie Cygany, żeby nas nie zabili Ukraińcy, bo swoich Cyganów nie ruszali.” Op. cit., s. 383. 119 Ibidem, s. 380. 120 Ibidem, s. 381. 121 Ibidem, s. 382. 122 E. Dębicki, op. cit., s.61-62.

119


120

TADEUSZ

MARCINKOWSKI,

MAŁGORZATA

ZIEMSKA

SKARBY

PAMIĘCI

|

NA

WOŁYNIU

poetkę, by zapisała to, co śpiewa. Przesłał jej wiersze Julianowi Tuwimowi, który doprowadził do ich opublikowania. Od 1962 roku Bronisława Wajs była członkiem Związku Literatów Polskich. Drukiem ukazały się trzy tomiki jej poezji: „Pieśni Papuszy”, „Pieśni mówione” i „Lesie, ojcze mój”. Papusza poświęciła zagładzie Cyganów na Wołyniu przejmujący utwór „Krwawe łzy, co za Niemców przeszliśmy na Wołyniu w 1943 i 1944 roku”. Nadal pozostaje aktualne przesłanie poematu, słowa kierowane do ludzi dobrej woli bez względu na narodowość i wyznanie: „Co robić? Trzeba śpiewać pieśni moje złym ludziom, którzy chcą wojen.”123 Bliskim krewnym Papuszy jest Edward Dębicki, założyciel cygańskiego zespołu artystycznego „Terno” i inicjator Międzynarodowych Spotkań Zespołów Cygańskich ”Romane Dywesa” w Gorzowie. Jego ojciec urodził się w 1901 roku w Łucku. Edward Dębicki wywodzi się ze znanego rodu cygańskich harfiarzy. Podobno sama królowa Marysieńka, zachwycona grą cygańskiej kapeli, ofiarowała utalentowanej rodzinie dokument, potwierdzający wysoki poziom artystyczny zespołu oraz poświadczający, iż grali na królewskim dworze. Edward Dębicki spędził dzieciństwo i młodość, wędrując po Wołyniu z krewnymi z muzykalnych rodzin Krzyżanowskich, Wajsów i Korzeniowskich. W czasie okupacji wraz z rodzicami przebywał w polskiej i rosyjskiej partyzantce na Wołyniu. Po przyjeździe na Ziemie Odzyskane ukończył z wyróżnieniem Gorzowską Państwową Szkołę Muzyczną. Jest laureatem wielu ogólnopolskich konkursów akordeonowych. Z założonym przez siebie zespołem „Terno” koncertuje po całym świecie, a gorzowskie spotkania „Romane Dywesa” cieszą się niesłabnącą popularnością. Edward Dębicki jest też poetą, członkiem ZAKR-u i ZAiKS-u w Warszawie, autorem tomiku wierszy „Pod gołym niebem” oraz książek „Ptak umarłych” i „Wczorajszy ogień”. Napisał ponad 200 pieśni cygańskich. Jest autorem i kompozytorem widowisk muzycznych oraz współtwórcą scenariuszy filmowych i muzyki filmowej. Powołał Stowarzyszenie Twórców i Przyjaciół Kultury Cygańskiej im. Bronisławy Wajs-Papuszy, któremu przewodniczy. Za swoją działalność na rzecz propagowania kultury cygańskiej został uhonorowany wieloma odznaczeniami. W książce „Ptak umarłych”, przedstawiającej tragedię rodzin cygańskich na Wołyniu w czasie II wojny światowej, tak opisuje wołyńskie dzieciństwo: „Żyliśmy w taborze według naszego prawa, które pradziadowie zostawili nam w spadku. Czy to kara, czy dobrodziejstwo Boże, że wędrowaliśmy z miejsca na miejsce, nie mając własnego. Przywykliśmy do takiego życia, byliśmy szczęśliwi. W trudniejszych chwilach nasz smutek koiła muzyka. Nasze drogi nie miały końca – jeździliśmy od wioski do wioski, od miasteczka do miasteczka. Las, nasz ojciec, codziennie przyjmował nas na noc. Nie narzekaliśmy, cieszyliśmy się jak dzieci, wolność napełniała nasze serca prawdziwą radością Matka natura nie skąpiła nam swoich dobrodziejstw. Przodkom, pędzącym tak romantyczne życie, nie mogło nawet przyjść na myśl, że kiedyś będziemy musieli kryć się przed śmiercią. A przecież Cyganie nie są wojowniczym narodem i nic nikomu nie zawinili.”124

123 124

B. Wajs-Papusza, Lesie, ojcze mój, Warszawa 1990, s. 66. E. Dębicki, op. cit., s. 8-9.


ROZDZIAŁ III

|

W II RZECZYPOSPOLITEJ

|

Kościół katolicki na Wołyniu

Kościół katolicki na Wołyniu Kościół katolicki od wieków był obecny na Wołyniu. Już w 1225 roku w Łucku pojawili się oo. dominikanie. Za sprawą króla Kazimierza Wielkiego we Włodzimierzu Wołyńskim powołano diecezję łacińską oraz wybudowano katedrę. Z kolei pod koniec XIV wieku król Władysław Jagiełło ufundował dla dominikanów kościół i klasztor w Łucku, a na początku XV wieku wielki książę Witold erygował diecezję łucką. Za jego panowania nastąpiło połączenie diecezji łuckiej z włodzimierską oraz przeniesienie stolicy diecezji do Łucka, gdzie wybudowano drewnianą katedrę pod wezwaniem Trójcy Świętej. W XVI wieku staraniem biskupa Jerzego Falczewskiego wzniesiono murowaną katedrę.125 W 1604 roku powstało kolegium jezuitów, a obok kościół jezuitów pod wezwaniem św. Apostołów Piotra i Pawła, który w XVIII wieku podniesiono do rangi katedry (pierwotna katedra spłonęła w czasie pożaru w 1781 roku). W świątyni znajdowały się przywiezione przez biskupa Grochowskiego z Rzymu w 1630 roku relikwie męczennika-rycerza św. Recessa oraz przeniesiony po pożarze z kościoła oo. dominikanów słynący cudami obraz Matki Boskiej Łuckiej.126 W dobie przedrozbiorowej diecezja łucka należała do największych w całej Rzeczypospolitej. W XVII i XVIII wieku pobudowano w niej ponad 100 kościołów i klasztorów. Odbyło się 14 synodów diecezjalnych. W 14 dekanatach miała 188 parafii, 49 klasztorów męskich i 6 klasztorów żeńskich, piękną kolegiatę w Ołyce, dwa opactwa (Horodyszcze i Witaszyce) oraz 6 kolegiów jezuickich. Księża prowadzili 77 szkół parafialnych oraz 61 szpitali. Działały seminaria duchowne w: Łucku, Janowie, Ołyce, Tykocinie i Węgrowie.127 W czasie rozbiorów diecezja łucka została podzielona między zaborców. Najwięcej, bo aż 80 parafii przypadło Rosji. Pod zaborami diecezję łucką połączono z żytomierską. Podlegała ona metropolii mohylewskiej. Kurię biskupią przeniesiono do Żytomierza. Czas zaborów to okres prześladowań kościoła katolickiego na Wołyniu. Wiele kościołów zamknięto lub zamieniono na cerkwie, a klasztory skasowano (najdłużej przetrwały karmelitanki – do 1890 roku).128 Po powstaniu listopadowym na mocy carskich dekretów zniesiono całkowicie szkółki parafialne łacińskie i unickie. Wydano też zakaz budowy nowych kościołów katolickich oraz remontu starych. Po powstaniu styczniowym katolików diecezji łucko-żytomierskiej spotkały kolejne prześladowania. Zabroniono odbywania procesji poza obrębem kościoła, a kapłanom zakazano bez 125

Dr A. Wojnicz, Łuck na Wołyniu. Opis historyczno-fizjograficzny, Łuck 1922, s. 15. Słownik geograficzny Królestwa Polskiego i innych krajów słowiańskich. Tom V, Warszawa 1884, s. 788. 127 M. Malinowski, B. Kołosok, Zarys dziejów diecezji łuckiej oraz katedry św. Piotra i Pawła w Łucku, Kalwaria Zebrzydowska 1993, s. 16-17. 128 Prof. A. Prusiewicz, Klasztory katolickie w diecezji łuckiej, Łuck 1922, s. 1. 126

121


122

TADEUSZ

MARCINKOWSKI,

MAŁGORZATA

ZIEMSKA

SKARBY

PAMIĘCI

|

NA

WOŁYNIU

specjalnego zezwolenia wyjazdów do innych parafii. Duchowni nie mogli też udzielać sakramentów obcym parafianom. Ich kazania i nabożeństwa były pod ścisłą kontrolą. W obrzędach, kazaniach i katechizacji nakazano wprowadzić język rosyjski. Proboszczów za nieposłuszeństwo, za postawę patriotyczną karano pozbawieniem parafii i zamknięciem w murach skasowanych klasztorów lub zesłaniem. W czasie I wojny światowej diecezja łucka została podzielona przez front na dwie części. Zachodnia znalazła się pod okupacją austro-węgierską. Część wschodnią zajęły wojska rosyjskie. Wybuch rewolucji październikowej to okres największej anarchii i zwyrodnienia. Okradano i niszczono kościoły, polskie pałace, dwory i dworki, w okrutny sposób mordowano księży i parafian. W poszukiwaniu kosztowności z grobowców wywlekano trupy. Dorobek wielu wieków kultury polskiej na Kresach obracał się wniwecz. W tym trudnym dla diecezji czasie biskupem łucko-żytomierskim był ks. Ignacy Dub-Dubowski. Rok 1918 przyniósł zakończenie I wojny światowej, jednak na ziemiach zamieszkanych przez narody polski, rosyjski i ukraiński nadal trwała walka o przebieg granic i kształt polityczny państw. Latem 1919 roku na Wołyniu zaczęły się już tworzyć zręby polskiej administracji, tymczasem na żytomierszczyźnie trwała okupacja bolszewicka. Biskup Ignacy Dub-Dubowski opuścił podpalony przez bolszewików pałac biskupi w Żytomierzu i – jak sam pisał – w jednej sutannie dotarł do Łucka, który na powrót stał się siedzibą władz kościelnych. Praktycznie bez żadnych środków finansowych przystąpił do organizowania administracji kościelnej w podległej mu, mocno okrojonej na skutek decyzji traktatu ryskiego, diecezji. Z niemałym trudem tworzył w Łucku, w oddanym mu przez rząd polski dawnym szpitalu wojskowym, seminarium duchowne, a w gmachu klasztoru podominikańskiego rezydencję biskupią i kurię diecezjalną. Był założycielem wydawanej w Łucku „Kroniki Diecezji Łucko-Żytomierskiej”, przemianowanej w 1925 roku na „Kronikę Diecezji Łuckiej”, oraz tygodnika „Lud Boży”.129 Mobilizował duchownych do troski o parafian i o ocalałe z wojennej pożogi kościoły. By ratować popadające w ruinę świątynie lub by wybudować nowe, kapłani imali się różnych sposobów. Fundatorów nie było zbyt wielu, gdyż polskie społeczeństwo mocno zubożało pod zaborami i w czasie I wojny światowej. Wydawano zatem cegiełki na określone cele, np. na odbudowę czy rozbudowę świątyni. Były one rozprowadzane w parafiach na terenie całego kraju. Ten kierunek działania w pewnym sensie wskazał ksiądz Marian Tokarzewski, późniejszy kapelan Naczelnika Państwa Polskiego Józefa Piłsudskiego, który jeszcze pod zaborami, w 1908 roku, opublikował „Jednodniówkę Łucką. Na korzyść nowo budującego się kościoła w Sokolu na Wołyniu”. W tym zbiorku różnych artykułów, opowiadań i wierszy wyraźnie zaznaczono, że cena publikacji jest nie mniejsza niż 1 rubel i 50 kopiejek, a dochód ze sprzedaży jest przeznaczony na budowę świątyni.130 Tym sposobem remontowano lub wznoszono – również w późniejszym czasie – między innymi kościoły w Rożyszczach, Perespie, Potaszni czy w Ludwipolu.131 129 130 131

K. R. Prokop, Sylwetki biskupów łuckich, Biały Dunajec – Ostróg 2001, s. 198. Jednodniówka Łucka. Na korzyść nowo budującego się kościoła w Sokolu na Wołyniu, Warszawa 1908, strona tytułowa. Cegiełki na budowę kościołów ze zbiorów Tadeusza Marcinkowskiego.


ROZDZIAŁ III

|

W II RZECZYPOSPOLITEJ

|

Kościół katolicki na Wołyniu

W wyniku ustalenia nowych granic na wschodzie papież Pius XI w październiku 1925 roku rozwiązał unię diecezji łuckiej z żytomierską, a w cztery miesiące później mianował ordynariuszem diecezji łuckiej ks. Adolfa Piotra Szelążka. Biskupem pomocniczym został ks. Stefan Walczykiewicz. Już w momencie obejmowania diecezji łuckiej ks. Adolf Szelążek był wybitną postacią polskiej sceny politycznej, między innymi brał udział w polsko-radzieckich pertraktacjach pokojowych w Rydze (1920-1921r.) oraz w pracach przygotowawczych, poprzedzających zawarcie konkordatu pomiędzy Stolicą Apostolską a Rzeczpospolitą Polską (1925 r.).132 Wiele zrobił też dla diecezji łuckiej i samego miasta. W 1927 roku zwołał w Łucku pierwszy od 201 lat synod diecezjalny, w trakcie którego opracowano program działań kurii biskupiej i duchowieństwa. Program ten był skrupulatnie realizowany w trakcie dwudziestolecia międzywojennego. Nowy ordynariusz był wielkim czcicielem św. Teresy od Dzieciątka Jezus, która w grudniu 1927 r. stała się patronką diecezji łuckiej. W rok później powołał do życia Rzymskokatolickie Diecezjalne Towarzystwo Dobroczynności, które objęło swą opieką najuboższych mieszkańców diecezji. Przyczynił się również do odnowienia katedry, pałacu biskupiego oraz seminarium duchownego. W okresie jego ordynariatu powstały ogółem 72 nowe parafie, a sieć administracyjna składała się z 16 dekanatów i 167 parafii.133 Wybudowano 72 kościoły parafialne i około 100 kaplic oraz utworzono 104 parafie rzymskokatolickie. Na terenie diecezji funkcjonowało też 16 parafii bizantyjsko-słowiańskich oraz 4 parafie greckokatolickie. Ponieważ biskup przywiązywał dużą wagę do prasy i książek o treści religijnej, w 1926 r. przy ulicy Dominkańskiej otworzono drukarnię, która wydawała tygodnik „Życie Katolickie” (red. ks. Zygmunt Chmielnicki) i „Miesięcznik Diecezjalny Łucki” (red. ks. Jan Szych, kanclerz Kurii Diecezjalnej) oraz pismo „Pro Fide”, poświęcone sprawom duszpasterstwa parafialnego w diecezji. Dzięki nowo uruchomionej drukarni ukazało się wiele cennych druków, dotyczących życia i historii miasta. Tu wydano również w 1939 roku opracowany przez ks. dra Józefa Kuczyńskiego i ks. W. Głowacza „Katechizm katolicki dla dzieci”. Kierownikiem drukarni był ks. Juliusz Janusz, współredaktor „Życia Katolickiego” oraz korespondent Katolickiej Agencji Prasowej w Łucku.134 W 1936 r. ks. Szelążek utworzył Zgromadzenie SS. św. Teresy od Dzieciątka Jezus, które poświęciło się działalności opiekuńczo-wychowawczej. W trosce o wyższy poziom kultury chrześcijańskiej w 1932 roku erygował w Łucku Sekretariat Generalny Diecezjalnego Instytutu Akcji Katolickiej135, a w 1938 roku Instytut Wyższej Kultury Religijnej. Ważą rolę w życiu diecezji odgrywały powołane dzięki niemu organizacje i bractwa religijne: Związek Młodzieży Polskiej136, Związek Polskiej Inteligencji Katolickiej, Sodalicja Pań, Krucjata Eucharystyczna, 132

K. R. Prokop, op. cit., s. 205. Polacy i kościół rzymskokatolicki na Wołyniu w latach 1918-1997, oprac. Leon Popek, Lublin 1999, s. 30. 134 Kresowi księża harcerze od Kamieńca Podolskiego do Nowogródka, wspomnienia zebrał, opracował i wydał dr Henryk Dąbkowski, Warszawa 1999, s. 61. 135 Dyrektorem Diecezjalnego Instytutu Akcji Katolickiej w Łucku był mecenas Aleksander Rostocki, a Asystentem Kościelnym Ks. Biskup Sufragan Stefan Walczykiewicz. [w:] Erekcja Diecezjalnego Instytutu Akcji Katolickiej w Łucku 1932 R, Łuck 1932, s. 20. 136 Biuro Zarządu Związku Młodzieży Polskiej mieściło się w Łucku początkowo przy ulicy Dominikańskiej 40, a następnie przy pl. Katedralnym 6. Sekretarzem Związku był ks. prefekt J. Kuczyński. We władzach Związku zasiadali także następujący łucczanie: p. sędzina M. Miłaszewska, p. mecenas Rostocki, p. sędzia Lipień, p. naczelnik Surmiński oraz p. Ziajkowa, kierowniczka szkoły 133

123


124

TADEUSZ

MARCINKOWSKI,

MAŁGORZATA

ZIEMSKA

SKARBY

PAMIĘCI

|

NA

WOŁYNIU

Dzieło Rozkrzewiania Wiary, Koło Jedności Katolickiej, Religijny Związek Ziemian dla Obrony Wiary i Moralności oraz Bractwo Nauki Chrześcijańskiej, Bractwo Żywego Różańca. Na czele tych organizacji stały osoby cieszące się dużym poważaniem w miejscowym społeczeństwie. Jednym z ważniejszych wydarzeń w życiu diecezji łuckiej było sprowadzenie w 1929 roku do kościoła w Rożyszczach cudownego obrazu Pana Jezusa Tarnorudzkiego, a w 1935 roku do katedry św. Piotra i Pawła w Łucku cudownego obrazu Matki Boskiej Latyczowskiej. Dzięki staraniom bp. Szelążka, profesorów i alumnów Seminarium Duchownego w Łucku we wrześniu 1938 roku w łuckiej katedrze znalazły się relikwie św. Andrzeja Boboli, który działał i poniósł męczeńską śmierć na terenie diecezji łuckiej. W tym samym dniu odbyły się też uroczystości z okazji złotego jubileuszu kapłaństwa biskupa dra Adolfa Piotra Szelążka. Na tę okoliczność papież Pius XI nadał biskupowi tytuł Asystenta Tronu Papieskiego i Hrabiego Rzymu. Prezydent Ignacy Święta Teresa od Dzieciątka Jezus, patronka diecezji łuckiej. Mościcki odznaczył go Orderem Orła Białego oraz Obrazek z 1931 roku. Z tyłu ułożona przez ks. arcybiskuWielką Wstęgą Orderu Odrodzenia Polski. Wierni pa Piotra Mańkowskiego „Nowenna na uproszenie łaski odwrócenia od Diecezji Łuckiej klęski odszczepieństwa z całej diecezji ofiarowali jako dar ołtarz ku czci od wiary” ze słowami księdza biskupa Szelążka: „udzieNajświętszej Marii Panny Latyczowskiej. Dostojlamy w naszej diecezji za każdorazowe odmówienie tych modlitw 50 dni odpustu”. Druk ze zbiorów Tadeusza Marny Jubilat, który cieszył się wielkim szacunkiem cinkowskiego. i uznaniem łucczan, otrzymał też honorowe obywatelstwo miasta Łucka. W uroczystej mszy świętej w łuckiej katedrze uczestniczyli między innymi: Prymas Polski Kardynał August Hlond i nuncjusz apostolski abp. Filip Cortesi.137 Prymas Polski, który po raz pierwszy zawitał na Wołyń, przez tydzień wizytował wołyńskie parafie, podejmowany gościnnie nie tylko przez katolików. Prasa podkreślała wielki entuzjazm miejscowej ludności: „Bramy triumfalne, deszcze kwiatów, wśród których tonął samochód z dostojnym gościem, wzruszające do łez słowa powitania z ust przedstawicieli społeczeństwa, zwłaszcza młodzieży i najmniejszej dziatwy szkolnej, były żywym wyrazem, jak bardzo Wołyń jest przywiązany do polskości i wiary katolickiej. W manifestacjach polskiego i katolickiego serca i uczucia uczestniczyła cała ludność, nie tylko katolicka, ale i prawosławna.”138 powszechnej w Łucku. [w:] Sprawozdanie Związku Stowarzyszeń Młodzieży Polskiej w Łucku za 1932 rok, Łuck 1933, s. 11-12. 137 Polacy i kościół rzymskokatolicki na Wołyniu w latach 1918-1997, s. 39. 138 A. K. Malicki, Po raz pierwszy witał Wołyń J. E. Kardynała Prymasa Polski, „Ilustracja Polska” 1938 nr 39, s. 1 036.


ROZDZIAŁ III

|

W II RZECZYPOSPOLITEJ

|

Kościół katolicki na Wołyniu

Obraz Matki Bożej Łuckiej, przekazany dla Łucka w 1598 roku przez papieża Klemensa VIII. Początkowo wizerunek Matki Bożej, koronowany w 1749 roku, znajdował się w kościele oo. dominikanów, później został przeniesiony do katedry. Spłonął wraz z ołtarzem w trakcie pożaru świątyni w 1924 roku. Zdjęcie ze zbiorów Tadeusza Marcinkowskiego.

Obraz Matki Boskiej Latyczowskiej, „Pani Wołynia i Podola”. Obraz znalazł się w łuckiej katedrze w 1935 roku za sprawą księdza biskupa Adolfa Szelążka. Stanowi jedną z kopii obrazu Matki Bożej Śnieżnej z Rzymu. Malowany na płótnie wizerunek Matki Boskiej, pobłogoslawiony przez papieża Klemensa VIII, przywieźli do Latyczowa oo.dominikanie. Niezwykłe światło w kaplicy, gdzie umieszczono obraz, uznano za pożar. Ci, którzy przybiegli na ratunek, ujrzeli cudowny blask, bijący od oblicza Matki Boskiej. Wizerunek „Pani Latyczowskiej” przez wieki słynął wieloma cudami. Obecnie przewieziony z Łucka w sierpniu 1945 roku obraz znajduje się w kaplicy SS. Służek NMP w Lublinie. Zdjęcie ze zbiorów Tadeusza Marcinkowskiego.

125


126

TADEUSZ

MARCINKOWSKI,

MAŁGORZATA

ZIEMSKA

SKARBY

PAMIĘCI

|

NA

WOŁYNIU

Umacnianiu i pogłębianiu wiary sprzyjała też działalność zakonów – niezbyt licznych w porównaniu z okresem I Rzeczypospolitej. Zakony męskie pracowały między innymi w Wiśniowcu – karmelici bosi, w Dubnie – bernardyni czy w Kowlu – unicki zakon redemptorystów, natomiast żeńskie, których było 13, między innymi w Łucku i Kowlu – Zgromadzenie SS. Misjonarek św. Benedykta, w Równem – Zgromadzenie SS. Urszulanek, w Dubnie – Zgromadzenie SS. Opatrzności Bożej czy w Maciejowie – Zgromadzenie SS. Niepokalanek. Trzeba mieć świadomość, że przez ponad wiek nie funkcjonował na tych terenach żaden klasztor katolicki. Członkowie zgromadzeń zakonnych podejmowali zatem ogromny trud, odbudowując dawne siedziby klasztorne. Żyli często w pionierskich warunkach, o czym świadczą wspomnienia o. Benignusa Wanata, który pisze, iż w wiśniowieckim klasztorze trzeba było najpierw uprzątnąć gruz i śmieci.139 Chętnie pracowali na rzecz wołyńskiego społeczeństwa, na przykład siostry zakonne prowadziły zakłady wychowawczo–opiekuńcze. Na terenie Wołynia w latach trzydziestych funkcjonowało sześć takich kościelnych zakładów. W stolicy województwa siostry misjonarki–benedyktynki prowadziły Sierociniec „Teresinek”. Nazwa zbudowanego w Łucku staraniem kanonika Antoniego Jagłowskiego zakładu pochodziła od patronki diecezji łuckiej – Świętej Teresy od Dzieciątka Jezus. W 1933 roku pod opieką sióstr znajdowało się 75 dziewcząt w wieku od 3 do 22 lat. „Teresinek” wydawał dwa pisemka: miesięcznik „Pszczółka”, poświęcony życiu dzieci w szkołach opiekuńczych, oraz miesięcznik „Wychowanie Zakładowe” – tu swoje artykuły publikowały wychowawczynie z wołyńskich zakładów opiekuńczych, z całej Polski nadsyłano również teksty, dotyczące wychowania młodzieży. Największym zakładem Naukowo-Wychowawczym na Wołyniu był sierociniec w Maciejowie. Pod opieką sióstr niepokalanek pozostawało 98 dziewcząt w wieku od 7 do 22 lat. W Kowlu siostry misjonarki-benedyktynki prowadziły Sierociniec „Antoninek”, a w Dubnie siostry Opatrzności Bożej Zakład Naukowo-Wychowawczy dla dziewcząt w wieku od 10 do 18 lat. Istniały też zakłady koedukacyjne. W Beresteczku siostry Rodziny Marii prowadziły Przytulisko dla Sierot, a w Równem siostry Urszulanki opiekowały się Sierocińcem „Chrystusa Króla” dla dziewcząt i chłopców w wieku od 7 do 15 lat.140 W diecezji łuckiej znajdowało się wiele ważnych miejsc pielgrzymkowych. W łuckiej katedrze był słynący cudami obraz Matki Bożej Łuckiej, przywieziony przez biskupa Bernarda Maciejowskiego z Rzymu w 1598 roku. Niestety obraz spłonął w 1924 roku. Za sprawą księdza biskupa Adolfa Szelążka zastąpił go cudowny obraz Matki Boskiej Latyczowskiej. Pielgrzymowali do niego wierni z całego Wołynia. W Kazimierce, nazywanej Wołyńską Częstochową, znajdował się cudowny obraz, namalowany w 1670 roku na podstawie obrazu przywiezionego z Palestyny przez księcia Radziwiłła Sierotkę. Już w XVIII wieku kazimierzecka kaplica nie była w stanie pomieścić pielgrzymów z województwa wołyńskiego, brzeskiego, a nawet kujawskiego, przebudowano ją więc w duży kościół. Obok tych obrazów, uznawanych przez kościół katolicki za cudowne, były 139

O. Prowincjał Dr Hab. Benignus Józef Wanat, Opiekuńcze duchy Wiśniowca, „Wołyń i Polesie” 1995 nr 3, s. 6. Kościelne zakłady wychowawczo-opiekuńcze w diecezji łuckiej. Stan z dnia 1 kwietnia 1933 r. [w:] „Wychowanie Zakładowe” 1933 nr 6-7, s. 75.

140


ROZDZIAŁ III

|

W II RZECZYPOSPOLITEJ

|

Kościół katolicki na Wołyniu

też obrazy słynące łaskami, jak Matka Boża Swojczowska, Matka Boża Klewańska czy Matka Boża Niewirkowska. W Rożyszczach rzesze wiernych przyciągał cudowny obraz Pana Jezusa Tarnorudzkiego. Za najpiękniejszy kościół Wołynia uznawano kolegiatę ołycką. W dniu wybuchu II wojny światowej wielu mieszkańców Wołynia stanęło do walki z najeźdźcą w jednostkach Wojska Polskiego. Do wojska powołano 25 kapelanów z diecezji łuckiej. Po wkroczeniu sowietów rozpoczęło się prześladowanie kościoła katolickiego. Wierni nie wahali się walczyć o każdą świątynię, a przy nałożonej przez sowietów wysokiej kontrybucji na tacę oddawano nawet ślubne obrączki.141 Wyrzucono księdza biskupa Adolfa Szelążka z jego siedziby w pałacu biskupim. Odebrano pomieszczenia kurii biskupiej. Zamknięto seminaria w Łucku i w Dubnie. Nasilił się proces likwidacji klasztorów katolickich. Diecezję pospiesznie musieli opuścić księża z diecezji kamienieckiej i żytomierskiej, na których ciążyły wyroki więzień i łagrów. Rozpoczęły się aresztowania i zsyłki na Sybir ludności polskiej. NKWD aresztowało także najbardziej zasłużonych i aktywnych kapłanów, między innym ks. Mariana Tokarzewskiego, kapelana Józefa Piłsudskiego, ks. dra Stanisława Kobyłeckiego, profesora łuckiego seminarium, i ks. Władysława Bukowińskiego, proboszcza łuckiej katedry. W czasie masakry przed wkroczeniem wojsk niemieckich na dziedzińcu łuckiego więzienia NKWD zamordowało ks. Aleksandra Czabana, proboszcza z Huty Stepańskiej, ks. Józefa Czurko, wikariusza i prefekta z Włodzimierza Wołyńskiego, ks. Bronisława Galickiego, proboszcza z Włodzimierza Wołyńskiego, kanonika kapituły ołyckiej, i ks. Franciszka Rutkowskiego, proboszcza z Litowiża.142 Pod okupacją niemiecką trwały nadal aresztowania wołyńskich księży. W hitlerowskich obozach zginęło 17 duszpasterzy z Wołynia, między innymi ks. Zygmunt Chmielnicki, kanonik kapituły ołyckiej, ks. Cyprian Trus, kapelan wojskowy, ks. Zygmunt Grabowski, proboszcz z Szumbaru, ks. Józef Śliwka, proboszcz z Boremla, ks. Stanisław Dobrzański, proboszcz z Sienkiewiczówki, ks. Stanisław Fijałkowski, proboszcz z Poczajowa, ks. Stanisław Grzesiak, katecheta z Kiwerc.143 Sytuację polskiej ludności Wołynia pogorszyły masowe mordy, organizowane przez nacjonalistów ukraińskich. Wraz z wiernymi w straszliwych męczarniach konali kapłani. Ksiądz Ludwik Wrodarczyk, który leczył Ukraińców, został przez banderowców ukrzyżowany. Księdza Karola Barana poćwiartowano piłą w drewnianym korycie. Księdza Hieronima Szczerbickiego z Tesłuhowa i księdza Jerzego Cimińskiego z Dederkałów wrzucono żywcem do studni. Z rąk nacjonalistów ukraińskich zginęło co najmniej 29 księży, natomiast 3 zostało ciężko rannych.144 W wielu miejscowościach broniono się właśnie w kościołach i na plebaniach, a samoobroną dowodzili księża, jak o. Remigiusz Kranc z Ostroga, ks. Stanisław Kobyłecki z Włodzimierza Wołyńskiego, ks. Józef Kuczyński z Dederkałów czy ks. Bronisław Drzepecki z Huty Stepańskiej.145 Wraz z polskimi wsia141 Siostra K. Wirgowska, Ojczyzno moja, gdzie jesteś?, Lublin 2009, s. 25; Ten fakt wspominała też moja ciocia Zofia BulikKozakiewicz z domu Martyńska. 142 M. Malinowski, B. Kołosok, op. cit., s. 29. 143 Ibidem, s. 31. 144 L. Popek, Straty kościoła rzymskokatolickiego w diecezji łuckiej w wyniku ludobójczej działalności OUN-UPA [w:] Wołyń naszych przodków. Śladami życia-czas zagłady, Warszawa 2003, s.23. 145 M. Malinowski, B. Kołosok, op. cit., s. 31.

127


128

TADEUSZ

MARCINKOWSKI,

MAŁGORZATA

ZIEMSKA

SKARBY

PAMIĘCI

|

NA

WOŁYNIU

mi płonęły kościoły, kaplice i klasztory. Trudno pojąć bezmiar okrucieństwa i skalę zbrodni, którą określono mianem genocidum atrox. Zniszczeniu uległo 80 % parafii katolickich.146 Sytuację uspokoiło nieco wkroczenie na Wołyń Armii Czerwonej, ale wołyńskie więzienia znów zapełniły się Polakami. Pod zarzutem szpiegostwa na rzecz Watykanu aresztowano ks. biskupa Adolfa Szelążka. W więzieniu znaleźli się księża: Władysław Bukowiński, Bronisław Drzepecki, Karol Gałęzowski i Józef Kuczyński, aresztowano też wiele innych osób, podejrzanych o działalność konspiracyjną. Znów ruszyły transporty z więźniami na wschód, ale i inne transporty – na zachód. Zgodnie z ustaleniami konferencji jałtańskiej Wołyń znalazł się w Ukraińskiej Socjalistycznej Republice Radzieckiej. Wołyniaków, którzy urodzili się i mieszkali w wolnej Polsce, w transportach repatriacyjnych wysyłano do... Polski – tej nowej Polski, okrojonej przez ustalenia konferencji jałtańskiej z siedmiu kresowych województw, w tym województwa wołyńskiego. Kiedy w sierpniu 1945 roku opuszczała Wołyń kuria biskupia, niewielu Polaków pozostało na terenie dawnej diecezji łuckiej. Kanclerz kurii biskupiej, ksiądz Jan Szych, w sprawozdaniu wysłanym 23 sierpnia 1945 roku do Stolicy Apostolskiej z bólem napisał: „w diecezji łuckiej nie ma katolików”.147 Słowa te brzmią jak dramatyczne wołanie o pomoc. Kryje się w nich wielkie poczucie krzywdy. Przez wieki Polacy trwali na tych ziemiach mimo najazdów tatarskich, kozackich, tureckich, moskiewskich, mimo zsyłek i akcji wynaradawiania podczas zaborów, mimo okrucieństw I wojny światowej i rewolucji bolszewickiej, w czasie drugiej wojny światowej zsyłani na Sybir, wywożeni do obozów koncentracyjnych i na przymusowe roboty do Niemiec, mordowani przez sowietów, Niemców i nacjonalistów ukraińskich. W walce na różnych frontach drugiej wojny światowej wsławili się ofiarnością i męstwem, by przypomnieć tylko bój o Monte Cassino, w którym brało udział wielu Wołyniaków. I oto za milczącą zgodą świata musieli opuścić rodzinną ziemię, domy i groby przodków. Zostawić cały dorobek wielu pokoleń, ale też zbudowany ogromnym wysiłkiem dorobek niepodległej Polski. Zostawić na zniszczenie wspaniałe kulturowe dziedzictwo Polski: wiekowe zamki i pałace, czasem tak piękne i potężne, jakich próżno szukać w centralnej Polsce, urocze kresowe dwory i dworki. Zostawić na pohańbienie uświęcone tradycją miejsca – kościoły, klasztory, kaplice i cmentarze. Wzrusza fakt, iż wraz z nimi wyruszały w tę podróż Kresowe Madonny (Matka Boża Latyczowska, Równieńska, Mielnicka, Klewańska, Niewirkowska czy Krechowiecka), oraz inne święte figury i obrazy, często z narażeniem życia przewożone w tułaczych tobołach.148 Nadal strzegą rozproszonych po kraju i po świecie Wołyniaków, którzy mimo upływu lat pamiętają o dniach świąt parafialnych czy odpustach, gotowi przemierzyć setki kilometrów, by pomodlić się u stóp „Panienki Swojczowskiej”. I tylko żal ściska serce, że z każdym rokiem grono ludzi wychowanych tam – na Kresach, ludzi dobrze rozumiejących sens słów: „Bóg, honor i Ojczyzna” coraz mniejsze.

146 147 148

M. Dębowska, L. Popek, Duchowieństwo diecezji łuckiej. Ofiary wojny i represji okupantów 1939-1945, Lublin 2010. Ibidem. T. Kukiz, Wołyńskie Madonny i inne obrazy sakralne z diecezji łuckiej, Biały Dunajec 1998, s. 19-20.


ROZDZIAŁ III

|

W II RZECZYPOSPOLITEJ

|

Kościół katolicki na Wołyniu

Kościół katedralny w Łucku. Widok gmachu od frontu. Karta pocztowa Liebermann Łuck. Pocztówka ze zbiorów Tadeusza Marcinkowskiego.

Katedra w Łucku. Ściana boczna. Karta pocztowa Bolesław Olszewski Łuck. Pocztówka ze zbiorów Tadeusza Marcinkowskiego.

129


130

TADEUSZ

MARCINKOWSKI,

MAŁGORZATA

ZIEMSKA

SKARBY

PAMIĘCI

Wnętrze katedry w Łucku. Widok ołtarza po pożarze w 1924 roku. W miejscu cudownego obrazu Matki Boskiej Łuckiej znajduje się krzyż. Karta pocztowa Liebermann Łuck. Pocztówka ze zbiorów Tadeusza Marcinkowskiego.

Wnętrze katedry w Łucku. Widok ołtarza w latach trzydziestych. Pocztówka ze zbiorów Tadeusza Marcinkowskiego.

|

NA

WOŁYNIU


ROZDZIAŁ III

|

W II RZECZYPOSPOLITEJ

|

Kościół katolicki na Wołyniu

Ksiądz biskup Ignacy Dub-Dubowski, ordynariusz diecezji łucko-żytomierskiej w latach 1916 – 1925. Zdjęcie ze zbiorów Tadeusza Marcinkowskiego.

131


132

TADEUSZ

MARCINKOWSKI,

MAŁGORZATA

ZIEMSKA

SKARBY

PAMIĘCI

Ksiądz biskup Adolf Piotr Szelążek, ordynariusz diecezji łuckiej w latach 1926-1945, we wnętrzu pałacu biskupiego w Łucku. Zdjęcie ze zbiorów T. Marcinkowskiego.

|

NA

WOŁYNIU


ROZDZIAŁ III

|

W II RZECZYPOSPOLITEJ

|

Kościół katolicki na Wołyniu

Prezydent Rzeczypospolitej Polskiej prof. Ignacy Mościcki w katedrze łuckiej w trakcie wizyty w Łucku w 1929 roku. Zdjęcie z 26 numeru „Tygodnika Ilustrowanego” z 1929 roku. Pismo ze zbiorów Tadeusza Marcinkowskiego. Prymas Polski kardynał August Hlond oraz jubilat ksiądz biskup Adolf Szelążek zwiedzają ruiny zamku na Górze Bony w Krzemieńcu. Zjęcie z 39 numeru „Ilustracji Polskiej” z 1938 roku. Pismo ze zbiorów Tadeusza Marcinkowskiego.

Uroczysta procesja w związku z przeniesieniem relikwii św. Andrzeja Boboli z pałacu biskupiego do katedry w Łucku. Od lewej: książę Janusz Radziwiłł w mundurze kawalera maltańskiego, Prymas Polski kardynał August Hlond, nuncjusz papieski arcybiskup Cortesi, w głębi hrabia Jezierski w mundurze szambelana papieskiego. Łuck, wrzesień 1938 r. Zjęcie z 39 numeru „Ilustracji Polskiej” z 1938 roku. Pismo ze zbiorów Tadeusza Marcinkowskiego.

Z okazji 50-lecia godów kapłańskich ksiądz biskup Adolf Szelążek przyjmuje życzenia od młodzieży szkolnej. Zjęcie z 39 numeru „Ilustracji Polskiej” z 1938 roku. Pismo ze zbiorów Tadeusza Marcinkowskiego.

133


134

TADEUSZ

MARCINKOWSKI,

MAŁGORZATA

ZIEMSKA

SKARBY

PAMIĘCI

|

NA

WOŁYNIU

Katolickie Seminarium Duchowne w Łucku. Karta pocztowa A. Komarnicki Łuck. Pocztówka ze zbiorów Tadeusza Marcinkowskiego.


ROZDZIAŁ III

|

W II RZECZYPOSPOLITEJ

|

Kościół katolicki na Wołyniu

Pamiątkowa fotografia Pierwszej Komunii Świętej Zenona Komorskiego z Łucka. Fotografia ze zbiorów Tadeusza Marcinkowskiego. Dar pana Zenona Komorskiego.

Pamiątkowa fotografia Pierwszej Komunii Świętej Stefanii Bożenek z Łucka. Fotografia ze zbiorów Tadeusza Marcinkowskiego. Dar pani Stefani Kleszcz z domu Bożenek.

Pamiątkowa fotografia Pierwszej Komunii Świętej Kazimierza Zięby (stoi w środku, tuż za księdzem Władysławem Bukowińskim). Zdjęcie wykonano w 1937 roku za kaplicą na Krasnem w Łucku. Fotografia ze zbiorów Tadeusza Marcinkowskiego. Dar pana Kazimierza Zięby.

135


136

TADEUSZ

MARCINKOWSKI,

MAŁGORZATA

ZIEMSKA

SKARBY

PAMIĘCI

|

NA

WOŁYNIU

Pamiątkowe zdjęcie przed kościołem w Rożyszczach. W środku siedzi ksiądz Jerzy Zwoliński. Rożyszcze, 1927 rok. Zdjęcie ze zbiorów Tadeusza Marcinkowskiego.

Uroczysta procesja z cudownym obrazem Pana Jezusa Tarnorudzkiego z parafii Rożyszcze. Łuck, 1929 rok. Zdjęcie ze zbiorów Tadeusza Marcinkowskiego.


ROZDZIAŁ III

|

W II RZECZYPOSPOLITEJ

|

Kościół katolicki na Wołyniu

Zjazd rodzin spokrewnionych i spowinowaconych z rodziną Wójcików z Niebożki koło Łucka. Na zdjęciu rodziny: Krupskich, Kuźmickich, Omuleckich, Bielskich, Paszkowskich, Ryszkiewiczów i innych z miejscowości znajdujących się w pobliżu Łucka, takich jak: Lipowiec, Mataszówka, Józefin, Czołnica Nowa. Poświęcenia pomnika dokonał ksiądz Karol Gałęzowski, który do wybuchu II wojny światowej pracował na stanowisku katechety gimnazjalnego w Łucku. Na pomniku napis: „Niech będzie pochwalony Jezus Chrystus. Rodzina Wójcików”. Zdjęcie ze zbiorów Tadeusza Marcinkowskiego. Dar pana Mirosława Krupskiego.

137


138

TADEUSZ

MARCINKOWSKI,

MAŁGORZATA

ZIEMSKA

Ksiądz infułat Marian Tokarzewski, skazany przez władze sowieckie na 10 lat łagrów. Zdjęcie ze zbiorów Tadeusza Marcinkowskiego. Dar pana Waldemara Stefana Kirkora.

SKARBY

PAMIĘCI

|

NA

WOŁYNIU

Ksiądz Ludwik Wrodarczyk, zamordowany przez nacjonalistów ukraińskich w 1943 roku. Zdjęcie zrobione z okazji prymicji. Ze zbiorów Tadeusza Marcinkowskiego.


ROZDZIAŁ III

|

W II RZECZYPOSPOLITEJ

|

Gospodarka

Gospodarka

Najważniejsze działy gospodarki na Wołyniu stanowiły rolnictwo i hodowla. Wśród kresowych województw Wołyń przodował w hodowli koni (słynne stada to: poryckie hr. Stanisława Czackiego, ostrożeckie hr. Augusta Ledóchowskiego i worotniowskie hr. Jerzego Jezierskiego149). Zajmował również pierwsze miejsce w hodowli trzody chlewnej, a po województwie lwowskim – drugie miejsce w hodowli bydła.150 Ze względu na pierwszą lokatę w produkcji pszenicy, żyta, jęczmienia, owsa, gryki i prosa151 zyskał nawet miano spichlerza Polski centralnej. Na żyznych wołyńskich glebach dobrze udawały się plantacje roślin przemysłowych, między innymi konopi i tytoniu (w powiatach krzemienieckim, rówieńskim i zdołbunowskim). Pomyślnie rozwijała się produkcja warzyw i sadownictwo. Chętnie kupowano dorodne wiśnie z okolic Porycka w powiecie włodzimierskim, truskawki, pomidory, ogórki i kawony z okolic Gródka w powiecie rówieńskim, jabłka, gruszki i śliwki z Dermania w powiecie zdołbunowskim czy wielkie orzechy włoskie z powiatu krzemienieckiego. Wołyńskie rolnictwo było zacofane i rozdrobnione. Jak ubolewał senator Joachim Wołoszynowski: „nigdzie rozdrobnienie i rozrzucenie ziemi nie miało form tak bardzo karykaturalnych, jak na Wołyniu. Coraz węższe zagony, tak nieraz wąskie, że niepodobna było na nich zawrócić pługiem, nie wkraczając na zagon sąsiada, rozrzucone dookoła wsi na bardzo dużych odległościach, w liczbie kilkudziesięciu, a czasem z górą setki – to była tutaj typowa forma władania ziemią”.152 Duża własność ziemska powyżej 50 h stanowiła zaledwie 2 % całości. Największe dobra ziemskie należały do rodziny Radziwiłłów. Około 500 gospodarstw rolnych, które należały w większości do Polaków, miało powierzchnię powyżej 500 ha. Gospodarstwa z areałem 10-50 ha powstały w większości na skutek akcji osadniczej. Przeważały gospodarstwa od 2 do 10 ha i mniejsze.153 Na 1 170 majątków większych przypadało aż 423 000 gospodarstw drobnych.154 Dla unowocześnienia i zwiększenia produkcji rolnej i hodowlanej podjęto zatem szereg długofalowych działań, między innymi komasację i meliorację gruntów, popularyzowanie nawozów oraz nowocześniejszych narzędzi rolniczych, doskonalono też hodowlę bydła. Działania te pozwoliły nie tylko na zaspokojenie potrzeb rynku i województwa, ale i na sprzedaż poważnych 149

Inż. M. Jankowski, Rewia wołyńskiej hodowli koni, „Wołyń” 1936 nr 32, s. 6. E. Rühle, Ziemie Wschodnie w cyfrach i kartogramach, „Rocznik Ziem Wschodnich” 1939, s. 12. 151 Op. cit, s. 6. 152 J. Wołoszynowski, Dookoła scalenia i rozbudowy, „Wołyń” 1936 nr 38, s. 1. 153 Por. Mały Rocznik Statystyczny Głównego Urzędu Statystycznego, Warszawa 1938. 154 Stan gospodarczy Wołynia, „Zjednoczenie” 1938 nr 51, s. 4. 150

139


140

TADEUSZ

MARCINKOWSKI,

MAŁGORZATA

ZIEMSKA

SKARBY

PAMIĘCI

|

NA

WOŁYNIU

Reklama z tygodnika „Wołyń”. Pismo ze zbiorów Tadeusza Marcinkowskiego.

nadwyżek poza jego granice. W ściśle powiązanym z rolnictwem przemyśle rolno-spożywczym najliczniejszymi zakładami były młyny. Te największe cały swój przemiał sprzedawały do innych województw. Wołyńską mąkę można było kupić nie tylko w Wilnie, Brześciu czy Lwowie, ale także w Warszawie, Krakowie, Katowicach lub Częstochowie.155 Do ważniejszych zakładów przetwórczych należały również kaszarnie, olejarnie i gorzelnie.156 Na Wołyniu działały cztery cukrownie: w Szpanowie, Mizoczy, Korcu oraz Cukrownia Babino-Tomachowo.157 Ta ostatnia, najbardziej nowoczesna z wołyńskich cukrowni, znajdowała się nieopodal Równego. Miała osiedle dla pracowników, kasyno urzędnicze, ochronkę dla dzieci, łaźnię i straż pożarną. Ściśle współpracowała ze Stacją Doświadczalną w Szpanowie, która organizowała pogadanki i udzielała porad z dziedziny hodowli, rolnictwa i ogrodnictwa oraz prowadziła poletka doświadczalne dla badania roślin i gleby.158 Z kolei w Kowlu istniała fabryka tytoniu i papierosów. Wołyń był jednym z największych producentów chmielu (58% krajowej produkcji). Województwo wołyńskie w prasie nazywano nawet żartobliwie „krainą mlekiem, miodem i piwem płynącą”.159 Największe plantacje chmielu znajdowały się w powiatach dubieńskim i rówieńskim.160 Do popularności tej uprawy na Wołyniu przyczynili się osadnicy czescy. Centrum handlu chmielem było Dubno. Blisko 90% miejscowej produkcji chmielu przeznaczano na eksport. Wołyński chmiel przez porty w Gdyni i Hamburgu wędrował na zachód.161 Uprawa chmielu i jęczmienia stworzyła też na miejscu bazę do funkcjonowania browarów, które – jak na przykład browar Zemana w Łucku – produkowały znakomite piwa, nagradzane na wystawach medalami. Przetwórstwo produktów hodowlanych było znacznie niższe niż roślinnych i w większości pracowało na zaspokojenie potrzeb rynku lokalnego. Jednak już na początku lat trzydziestych sytuacja znacznie 155

B. Rzepecki, Kierunki rozwoju obrotów gospodarczych Ziem Wschodnich, „Rocznik Ziem Wschodnich” 1938, s. 81. I. Dziadosz, Wołyń w gospodarce rolnej Polski, „Rocznik Ziem Wschodnich” 1939, s. 97. 157 Dr J. Haliczer, Cukrownie na Ziemiach Południowo–Wschodnich, „Rocznik Ziem Wschodnich” 1938, s. 48. 158 „Wołyń” 1936 nr 47, s. 7. 159 Dr S. Peters, Wołyń – kraj mlekiem, miodem i piwem płynący, „Wołyń” 1937 nr 2, s. 14. 160 M. Orłowicz, Województwo wołyńskie [w:] Polska w krajobrazie i zabytkach, t. II, Warszawa 1930, s. 90. 161 M. Klenowicz, Struktura chmielarstwa wołyńskiego, „Wołyń” 1936 nr 38, s. 6. 156


ROZDZIAŁ III

|

W II RZECZYPOSPOLITEJ

|

Gospodarka

się poprawiła. Powstawały nowe spółdzielnie mleczarskie, wybudowano dwie duże fabryki konserw mięsnych, których wyroby sprzedawano również poza granicami województwa. W Dubnie działała firma „Bacon-Export”, eksportująca swoje wyroby między innymi na rynek niemiecki. Obok kompleksu rolno-spożywczego dużą rolę w wołyńskiej gospodarce odgrywały leśnictwo i przemysł drzewny: tartaki (69) – największe w Klewaniu, Orżewie i Cumaniu, wytwórnie klepek i beczek (3), dykty i fornirów (2) oraz parkieciarnie (3), zakłady meblarskie (2) oraz smolarnie i terpentyniarnie (5).162 Warto przypomnieć, że to właśnie w wołyńskim Orżewie na początku lat dwudziestych działała jedyna w Polsce fabryka posadzek, która produkowała doskonałe, znane w całym kraju ze świetnej jakości, parkiety.163 Drzewostan Wołynia odznaczał się dużym procentem drzew liściastych, szczególnie cennej dębiny (Wołyń 25 % – Polska centralna 5%). Wołyńska dębina pod względem jakości była uważana za jedną z najlepszych w Europie. W stanie surowym była eksportowana między innymi do Holandii, Anglii i Belgii.164 Drzewo z wołyńskich tartaków przez Gdańsk wędrowało do Anglii, Francji i Belgii.165 Z kolei beczki z klepki wołyńskiej cieszyły się wielkim powodzeniem u producentów wina z Francji i Hiszpanii166 W połowie lat dwudziestych na Wołyniu dynamicznie zaczęła rozwijać się branża kamieniarska. W 1926 roku na terenie powiatu kostopolskiego i sarneńskiego rozpoczęto wydobycie bazaltu. Obok powstających zakładów prywatnych ruszyły w 1928 roku Państwowe Kamieniołomy w Janowej Dolinie, zatrudniające ponad 3500 osób. Ich najważniejszym wyrobem była kostka brukowa. Z kolei rozległe złoża granitu eksploatowały kamieniołomy Związku Samorządów Ślą162

Inż. J. Dąbrowski, inż. S. Gierczyński, Znaczenie lasów i drzewa dla rozwoju Ziem Wschodnich, „Rocznik Ziem Wschodnich” 1938, s. 63. 163 Gospodarka leśna na Wołyniu, „Świat” 1923 nr 38, s. 17 oraz Zakłady Orżewskie, „Świat” 1923 nr 38, s. 26. 164 Uwagi i dane o możliwościach ekspansji gospodarczej kupiectwa i rzemiosła polskiego na Wołyniu, oprac. W. Pawlino, Warszawa 1938 s. 7. 165 Obecny stan przemysłu na Wołyniu. Wywiad z prof. Al. Prusiewiczem, delegatem Ministerstwa Przemysłu i Handlu przy województwie w Łucku, „Świat” 1923 nr 38, s. 19. 166 S. Boryssowicz, Teraźniejszość i przyszłość gospodarcza Wołynia, „Rocznik Ziem Wschodnich” 1939, s. 106.

141


142

TADEUSZ

MARCINKOWSKI,

MAŁGORZATA

ZIEMSKA

SKARBY

PAMIĘCI

|

NA

WOŁYNIU

skich. Wołyńskie granity i bazalty pod względem jakości nie miały sobie równych w całej Polsce.167 Pracowało również na terenie województwa 28 cegielni. Słabo rozwinięty był przemysł metalowy, chemiczny i odzieżowy. W tej sytuacji zaspokojenie potrzeb rynku, jak i świadczenie różnych usług, przejęło na siebie rzemiosło. Podstawę sieci handlowej na Wołyniu stanowiły małe sklepiki i kramy, należące w 90 % do Żydów. Drobni wytwórcy płodów rolnych sprzedawali swoje produkty na bazarach, funkcjonujących we wszystkich większych i mniejszych miastach. Już w latach dwudziestych rozpoczęto modernizację sieci. Władze samorządowe porządkowały tereny targowisk i budowały w większych miastach hale targowe. Dużą rolę w rozwoju i unowocześnieniu handlu odegrała spółdzielczość. Od połowy lat dwudziestych działały na Wołyniu: Spółdzielnia Spożywców „Społem”, Spółdzielnia Spożywców Wołyńskiego Związku „Hurt”, Naczelny Zespół Urzędniczy „Nuza”, Spółdzielnie Rolniczo-Handlowe i Rolniczo-Spożywcze. Posiadały one własne hurtownie i sieć własnych sklepów. W latach trzydziestych wzrosło zainteresowanie handlem. Inwestowali w tej dziedzinie gospodarki zarówno mieszkańcy województwa jak i inwestorzy z Polski centralnej i zachodniej. Powstawały duże, nowoczesne sklepy, oferujące szeroki asortyment artykułów spożywczych i przemysłowych. W stolicy Wołynia chętnie inwestowali Wielkopolanie. Efektowne witryny sklepów, przestronne, praktycznie zaaranżowane wnętrza, bogaty, dobrze wyeksponowany towar – to zalety tych placówek, doceniane przez mieszkańców Łucka. Księgarnia i sklep materiałów piśmiennych „Poznanianka” Bronisława Kowalskiego. „Bazar Poznański” Kokoszyńskich z artykułami gospodarstwa domowego – była tu nawet porcelana ćmielowska. Sklep materiałów bławatnych „Bracia Sarneccy”. „Poznański Dom Odzieżowy”. Placówki te były wzorem dla opuszczających gimnazja kupieckie młodych Wołyniaków. Często oferowały im również zatrudnienie, dając – jak pisał redaktor „Wołynia” – „dobry przykład racjonalnego prowadzenia przedsiębiorstw na zasadach zdrowych, należycie skalkulowanych”.168

167 168

S. Boryssowicz, op. cit., s. 116. Zdobycze handlu polskiego, „Wołyń” 1938 nr 8.


ROZDZIAŁ III

|

W II RZECZYPOSPOLITEJ

|

Gospodarka

Ważną dziedzinę gospodarki stanowiło budownictwo. W latach dwudziestych wysiłek społeczeństwa i władz skierowany był na odbudowę zniszczeń wojennych oraz zapewnienie lokali dla tworzącej się administracji państwowej i samorządowej. W budownictwie mieszkaniowym przeważało budownictwo indywidualne, ale już w połowie lat dwudziestych powstał program budowy domów dla urzędników państwowych, a w 1925 roku przystąpiono do jego realizacji. Wybudowano kolonie urzędnicze w Dubnie, Kowlu, Krzemieńcu, Łucku, Równem, Sarnach, Włodzimierzu Wołyńskim. Wzorcowe osiedle robotnicze na 600 domków bliźniaczych zaplanowano w Janowej Dolinie – do 1939 roku wybudowano i oddano do użytku 80. We wszystkich miastach województwa prowadzono inwestycje w zakresie poprawy infrastruktury, budowano wodociągi, zakłady energetyczne, placówki pocztowe, oświatowe i kulturalne, brukowano ulice. Ze względu na duże zgrupowanie na terenie Wołynia jednostek wojskowych oraz KOP-u budowano koszary i strażnice oraz mieszkania dla oficerów – kolonie oficerskie. Szczególne znaczenie dla promocji osiągnięć gospodarczych Ziemi Wołyńskiej miały organizowane corocznie od 1930 roku Targi Wołyńskie w Równem, ściągające wystawców i handlowców z całej Polski.

Tratwy ze spławem drewna Bugiem do Wisły. Binduga w powiecie lubomelskim, maj 1934 r. Zdjęcie ze zbiorów Tadeusza Marcinkowskiego.

143


144

TADEUSZ

MARCINKOWSKI,

MAŁGORZATA

ZIEMSKA

SKARBY

PAMIĘCI

Uprawa konopi. Sarny, lata trzydzieste. Fot. inż. S. Mataszewski. Zdjęcie ze zbiorów T. Marcinkowskiego. Dar. K. Sroczyńskiej.

|

NA

WOŁYNIU


ROZDZIAŁ III

|

W II RZECZYPOSPOLITEJ

|

Gospodarka

Chmielarnia w powiecie łuckim. Zdjęcie z „Rocznika Ziem Wschodnich” z 1939 roku. Pismo ze zbiorów Tadeusza Marcinkowskiego.

Młyn pływający we wsi Podłuże w powiecie kostopolskim. Ilustracja z „Rocznika Ziem Wschodnich” z 1938 r. Pismo ze zbiorów Tadeusza Marcinkowskiego.

145


146

TADEUSZ

MARCINKOWSKI,

MAŁGORZATA

ZIEMSKA

SKARBY

PAMIĘCI

|

NA

WOŁYNIU

Górnik przy pracy w kamieniołomie „Puchacz”. Zdjęcie z „Rocznika Ziem Wschodnich” z 1939 roku. Pismo ze zbiorów Tadeusza Marcinkowskiego.

Kolonia robotnicza w Janowej Dolinie. Zdjęcie z „Rocznika Ziem Wschodnich” z 1939 roku. Pismo ze zbiorów Tadeusza Marcinkowskiego.


ROZDZIAŁ III

|

W II RZECZYPOSPOLITEJ

|

Gospodarka

Ogólnopolska Wystawa Rolnicza w Łucku. Fot. A. Dossik, Łuck. Zdjęcie ze zbiorów Tadeusza Marcinkowskiego.

147


148

TADEUSZ

MARCINKOWSKI,

MAŁGORZATA

ZIEMSKA

SKARBY

PAMIĘCI

|

NA

WOŁYNIU

Żniwa w Grabowie. Anna z Nieczuja-Wierzbickich Brzozowska z administratorem majątku Włodzimierzem Fijałkowskim. Zdjęcie ze zbiorów Tadeusza Marcinkowskiego.


ROZDZIAŁ III

|

W II RZECZYPOSPOLITEJ

|

Oświata

Oświata

Przejęta przez polską administrację sieć placówek szkolnych nie mogła zmniejszyć dystansu, jaki dzielił Wołyń od reszty kraju. Stan oświaty, odziedziczony po zaborach, był katastrofalny. Na olbrzymim obszarze, który objęło nowo utworzone województwo wołyńskie, przed wybuchem I wojny światowej istniały nieliczne rosyjskie szkoły ludowe oraz szkoły wyznaniowe żydowskie i ewangelickie. Działało tylko 14 szkół średnich.169 W efekcie odsetek analfabetów wśród ludności prawosławnej wynosił 82%, wśród katolików 58 %, wśród Żydów 49%.170 Wprawdzie jeszcze w trakcie trwania działań wojennych zaczęły powstawać nowe szkoły, tworzone samorzutnie przez organizacje społeczne tak polskie (Polska Macierz Szkolna), jak i ukraińskie (Towarzystwo Oświatowe „Proswita”), ale nie miały one najczęściej odpowiednich budynków szkolnych, brakowało wykwalifikowanej kadry nauczycielskiej i podręczników. Powstałe w 1922 roku w Łucku Kuratorium Okręgu Szkolnego Wołyńskiego, ze względu na brak odpowiednich do jego funkcjonowania warunków lokalowych, jeszcze w tym samym roku przeniesione ze stolicy województwa do Równego, przejęło pod swój zarząd 658 szkół, w tym 395 polskich i 233 ukraińskie. Uczęszczało do nich zaledwie 28 tys. uczniów.171 Dzięki wysiłkowi władz wojewódzkich i samorządowych, pomocy władz centralnych oraz ofiarności całego społeczeństwa wołyńskiego, stan ten z roku na rok ulegał poprawie. Już w 1931 roku odnotowano znaczny spadek analfabetyzmu (z 68,8% do 47,8%).172 Na ten wynik wpłynęło trzykrotne zwiększenie liczby szkół powszechnych, których w 1931 roku było 1839, w tym ukraińskich 530, żydowskich 45, niemieckich 36, czeskich 31. Uczyło się w nich około 270 tys. uczniów.173 W 1937 roku stan ten jeszcze uległ poprawie: 511 szkół powszechnych polskich, 849 szkół polskich z językiem ukraińskim jako przedmiotem, 534 szkoły utrakwistyczne oraz szkoły innych narodowości. 174 Chociaż były to osiągnięcia ogromne, w województwie wołyńskim istniała jeszcze spora grupa dzieci, które w ogóle nie uczęszczały do szkoły powszechnej. W roku szkolnym

169

Szkolnictwo, „Przegląd Wołyński” 1929 nr 25, s. 7. Pierwszy powszechny spis Rzeczypospolitej Polskiej z dnia 30 września 1921 roku. Mieszkania. Ludność. Stosunki zawodowe. Województwo wołyńskie. Tom XXIII, Warszawa 1928, s. 16 171 Województwo wołyńskie 1921-1939. Elementy przemian cywilizacyjnych, społecznych i politycznych, Wrocław-Warszawa-Kraków-Gdańsk-Łódź 1988, s. 31. 172 E. Rühle, Ziemie Wschodnie w cyfrach i kartogramach, „Rocznik Ziem Wschodnich” 1939, s. 10. 173 Ibidem. 174 W. Goszczyński, Wołyńska Chorągiew Harcerzy. Szkic historyczny, [w:] Związek Harcerstwa Polskiego na Wołyniu. Chorągiew Harcerek i Harcerzy 1918-1939, Londyn 1997, s. 137. 170

149


150

TADEUSZ

MARCINKOWSKI,

MAŁGORZATA

ZIEMSKA

SKARBY

PAMIĘCI

|

NA

WOŁYNIU

1937/1938 obowiązek szkolny realizowało 73,3% dzieci.175 W związku z tym już od 1928 roku obok szkół państwowych w małych osiedlach polskich, w których brak było ustawowych warunków dla utworzenia państwowej szkoły publicznej, zaczęły powstawać czteroklasowe szkoły powszechne Polskiej Macierzy Szkolnej. Każda z nich zatrudniała jednego nauczyciela. Podlegały nadzorowi inspektorów szkolnych i kuratorium. W 1938 roku na Wołyniu działało 66 takich placówek, do których uczęszczały dzieci polskie, ale i ukraińskie.176 Dobrze rozwijało się również szkolnictwo średnie. W 1937 roku w każdym mieście powiatowym istniało polskie gimnazjum państwowe, prócz tego między innymi w Łucku, Równem i Dubnie funkcjonowały gimnazja ukraińskie, a w Łucku i Równem prywatne gimnazja rosyjskie, w Łucku i Równem szkoły handlowe Polskiej Macierzy Szkolnej, w Kowlu Szkoła Miernicza i Drogowa, w Łucku Gimnazjum Krawieckie Żeńskie. Ważną rolę odgrywały też cztery istniejące seminaria nauczycielskie (między innymi w Łucku i w Krzemieńcu), kształcące nauczycieli dla wołyńskich szkół powszechnych. We wspomnianych szkołach średnich młodzież nie tylko zdobywała wiedzę, ale także rozwijała swoje zainteresowania w kołach naukowych i literackich, wydawała własne czasopisma, organizowała teatrzyki szkolne oraz uczestniczyła w zawodach sportowych. W każdej placówce oświatowej działały drużyny harcerskie oraz inne organizacje dla młodzieży. Duże zasługi w krzewieniu oświaty na Wołyniu położyła Polska Macierz Szkolna, która była inicjatorką powstania na Wołyniu pierwszych szkół powszechnych oraz gimnazjów, przekazanych później państwu. Jeszcze w czasie trwania działań wojennych po obu stronach linii frontu samorzutnie powstały dwie organizacje oświatowe: Macierz Polska na Rusi, podzielona na trzy zarządy: kijowski, podolski i wołyński, oraz pod okupacją austriacką Polska Macierz Szkolna na Wołyniu, działająca na terenie późniejszych powiatów: włodzimierskiego, kowelskiego i lubomelskiego. Obydwie organizacje prowadziły prace w tym samym kierunku, tworząc polskie szkolnictwo powszechne i średnie, organizując pomoc dla młodzieży w postaci burs, ochronek oraz innych zakładów wychowawczych, szerząc kulturę polską poprzez czytelnie i biblioteki. Gdy powstało wolne Państwo Polskie, nastąpiło połączenie dawniej rozdzielonych linią frontu organizacji. Powstała Polska Macierz Szkolna na Wołyniu. Nastąpiło przekazanie całego szkolnictwa powszechnego polskim władzom rządowym W zakresie szkolnictwa średniego PMS jeszcze przez szereg lat prowadziła dawne i organizowała nowe szkoły średnie. Gimnazja Polskiej Macierzy Szkolnej działały między innymi w Łucku, Równem czy Włodzimierzu Wołyńskim. Poprzez swoją działalność Polska Macierz Szkolna mocno wsparła nie tylko rozwój polskiego handlu, ale i rzemiosła i co się z tym wiąże – rozwój wołyńskich miast i miasteczek, gdyż właśnie za jej sprawą pojawiło się na Wołyniu szkolnictwo zawodowe. Na Wołyniu działało 5 szkół rzemieślniczych: w Łucku i w Ostrogu szkoły stolarskie, natomiast we Włodzimierzu, w Sarnach i w Zdołbunowie szkoły rzemieślniczo-przemysłowe. Ogółem w szkołach zawodowych Polskiej Macierzy Szkolnej na Wołyniu na początku roku szkolnego 1937/38 kształciło się 988 osób. 175 176

Wołyń w liczbach, Łuck 1939, s. 47. Polska Macierz Szkolna na Wołyniu, Równe 1938, s. 25-32.


ROZDZIAŁ III

|

W II RZECZYPOSPOLITEJ

|

Oświata

Nie zawsze przewagę stanowiła młodzież polska, na przykład w szkole w Ostrogu uczyło się 13 uczniów wyznania rzymskokatolickiego, 28 uczniów wyznania prawosławnego i 10 uczniów innych wyznań. Za sprawą działalności szkół zawodowych, prowadzonych przez Polską Macierz Szkolną, wzrosła ilość polskich sklepów i zakładów handlowych oraz rzemieślników i zawodów wolnych, choć trzeba też przyznać, że na przykład w wypadku przedsiębiorstw handlowych w miastach powyżej 20 000 mieszkańców bilans ten kształtował się wyraźnie na korzyść ludności ukraińskiej (w 1928 roku grupa polsko-czesko-niemiecka – 634 przedsiębiorstwa, grupa ukraińska – 278, natomiast w roku 1937 – grupa polsko-czesko-niemiecka – 668 przedsiębiorstw i tyle samo grupa ukraińska177). Ważne zaplecze dla działania szkolnictwa średniego stanowiły, utworzone przez Polską Macierz Szkolną, a przeznaczone dla uboższej wołyńskiej młodzieży, bursy szkolne, które funkcjonowały w Łucku, Ołyce i Sarnach. Oferując kompleksową opiekę (mieszkanie, ubranie, wyżywienie, zaopatrzenie w podręczniki itd.), zapewniały także minimum egzystencji młodym ludziom, zmuszonym do ucieczki z zajętych po traktacie ryskim przez ZSRR terenów Wołynia, Podola i Kijowszczyzny. Dla ogromnej liczby młodzieży polskiej zza kordonu bursy były jedynym ratunkiem. Dawały możliwość ukończenia szkoły, zdobycia wiedzy oraz godnego miejsca w wołyńskim społeczeństwie. Sprawne działanie każdej bursy było dla miejscowego Zarządu Polskiej Macierzy Szkolnej wielkim przedsięwzięciem organizacyjnym. W łuckiej bursie zdarzały się lata, że 95% stanu młodzieży nie płaciło za pobyt, a wszystkich mieszkańców trzeba było zaopatrzyć w ubrania, bieliznę, obuwie, w książki i w pomoce szkolne, wszystkich trzeba było wyżywić. W pierwszym roku istnienia pomagał Polsko-Amerykański Komitet dożywiania dzieci. W kolejnych latach wśród miejscowego społeczeństwa zbierano datki na rzecz bursy. Dwory ziemiańskie, np. księżniczka Maria Lubomirska z Ławrowa czy hrabina Chodkiewiczowa z Horodyszcz, słały też dary w postaci produktów rolnych.178 Później z pomocą mieszkańcom bursy spieszyło już państwo. Niezależnie od tworzenia nowych placówek szkolnych i związanych z nimi instytucji przez cały okres międzywojnia Polska Macierz Szkolna prowadziła akcję oświaty pozaszkolnej, organizując biblioteki, czytelnie, różnorodne kursy, teatry, odczyty, obchody różnych uroczystości. Pod jej opieką znajdowały się też przedszkola (ochronki) w: Berestowcu, Osieczniku, Kowlu, Babinie, Korcu, Cumaniu, Mizoczu i Ostrogu. Niektóre koła prowadziły Domy Oświatowe, które umożliwiały różnorakie akcje kulturalno–oświatowe. Działalność Polskiej Macierzy Szkolnej na Wołyniu wspierały istniejące w całej Polsce, a szczególnie w Warszawie, Koła Przyjaciół. W historii wołyńskiego szkolnictwa okresu dwudziestolecia międzywojennego niezmiernie ważną rolę odegrała szkoła, zmierzająca w swej działalności do stworzenia placówki na miarę uniwersytetu. W 1920 roku dekretem Józefa Piłsudskiego reaktywowano słynne Liceum Krzemie177

Polska Macierz Szkolna na Wołyniu, s. 15. Akcja kulturalno-oświatowa Polskiej Macierzy Szkolnej w Łucku od 1917 roku. Zarys historyczny z okazji 10-lecia Szkoły Handlowej i Bursy, Łuck 1931, s. 29. 178

151


152

TADEUSZ

MARCINKOWSKI,

MAŁGORZATA

ZIEMSKA

SKARBY

PAMIĘCI

|

NA

WOŁYNIU

nieckie. Szkoła otrzymała w użytkowanie 38 000 ha lasów i 2 800 ha użytków rolnych. Dochody z ich eksploatacji miały zapewnić spokojną egzystencję placówki, na czele której stał wizytator, podległy bezpośrednio Ministerstwu Wyznań Religijnych i Oświecenia Publiczego. Opiekował się on mąjątkiem licealnym. Do 1927 roku funkcję wizytatora Liceum Krzemienieckiego pełnił dr Marek Piekarski, później Juliusz Poniatowski, a od 1934 roku Eustachy Nowicki. W 1938 roku w ramach Liceum działały między innymi: Pedagogium (przed reformą szkolnictwa – Seminarium Nauczycielskie) ze szkołą ćwiczeń i z trzema przedszkolami, Gimnazjum im. Tadeusza Czackiego, Średnia Szkoła Rolniczo-Leśna w Białokrynicy, Niższa Szkoła Rzemieślniczo–Przemysłowa w Smydze, Kursy Ogrodnicze w Leduchowie, Uniwersytety Ludowe w Michałówce, w Różynie i w Małyńsku, Ognisko Pracy Społecznej na Wsi, Gimnazjum Spółdzielcze.179 Placówki te podlegały własnemu kuratorowi oświaty. Dzięki niezależności od Skarbu Państwa Liceum miało daleko większe możliwości niż normalne szkoły i między innymi uzyskało przywilej swobody w stosowaniu programów nauczania oraz metod pedagogicznych, zyskując w ten sposób status uczelni doświadczalnej. Działające na Wołyniu szkoły średnie zapewniały młodzieży bardzo dobre przygotowanie do podjęcia studiów. W placówkach tych pracowało wielu utalentowanych pedagogów. Co ważne, ich pasję, poświęcenie i zaangażowanie po latach z wdzięcznością wspominali nie tylko polscy wychowankowie. Niestety, nie było na Wołyniu ani jednej szkoły wyższej, co powodowało odpływ uzdolnionej młodzieży na wyższe uczelnie do innych dzielnic Polski.

179

Inż. Stefan Czarnocki, Liceum Krzemienieckie, „Rocznik Ziem Wschodnich” 1938, s. 156.


ROZDZIAŁ III

|

W II RZECZYPOSPOLITEJ

|

Oświata

Kurs wakacyjny w Krzemieńcu w 1922 roku. Zdjęcie ze zbiorów Tadeusza Marcinkowskiego.

153


154

TADEUSZ

MARCINKOWSKI,

MAŁGORZATA

ZIEMSKA

SKARBY

PAMIĘCI

Kurs przygotowawczy PSN w Krzemieńcu. Rok szkolny 1925/26. Zdjęcie ze zbiorów Tadeusza Marcinkowskiego.

|

NA

WOŁYNIU


ROZDZIAŁ III

|

W II RZECZYPOSPOLITEJ

|

Oświata

Kurs IV Seminarium Nauczycielskiego w Łucku. Zdjęcie z 6.11.1927 roku. Ze zbiorów Tadeusza Marcinkowskiego. Dar pani Marii Adamczak z domu Bulik-Kozakiewicz.

155


156

TADEUSZ

MARCINKOWSKI,

MAŁGORZATA

ZIEMSKA

SKARBY

PAMIĘCI

|

NA

WOŁYNIU

Grupa uczennic, które swoje zdjęcie zadedykowały: „Kochanemu Profesorowi III kursu”. Warto zwrócić uwagę na symbole na beretach: trzy paski i strzałka wskazująca, na którym kursie znajduje się właścicielka beretu. Panienki czytają pismo „Kino”. Łuck, 6 listopada 1930 roku. Zdjęcie ze zbiorów Tadeusza Marcinkowskiego.


ROZDZIAŁ III

|

W II RZECZYPOSPOLITEJ

|

157

Oświata

W trakcie zajęć klasa III „a” Szkoły Handlowej w Łucku. Łuck 1930 rok. Zdjęcie ze zbiorów Tadeusza Marcinkowskiego. Dar pani Janiny Podolskiej.

Klasa III „b” Szkoły Handlowej w Łucku w trakcie kursu maszynopisania. Łuck 1930 rok. Zdjęcie ze zbiorów Tadeusza Marcinkowskiego. Dar pani Janiny Podolskiej.


158

TADEUSZ

MARCINKOWSKI,

MAŁGORZATA

ZIEMSKA

SKARBY

PAMIĘCI

|

NA

WOŁYNIU

Występy dzieci ze Szkoły Powszechnej w Hołownie. Hołowno, lata trzydzieste. Zdjęcie ze zbiorów Tadeusza Marcinkowskiego. Dar pani Jadwigi Wejkszner.

Koło Młodzieży PCK działające przy Publicznej Szkole Powszechnej im. Królowej Jadwigi w Łucku. Zdjęcie wykonano w 1933 roku. Foto-ateljer „Van – Dyk”, Łuck, Jagiellońska 99. Fotografia ze zbiorów Tadeusza Marcinkowskiego. Dar pani Jadwigi Siedleckiej-Leinwand.


ROZDZIAŁ III

|

W II RZECZYPOSPOLITEJ

|

Oświata

Kowelscy gimnazjaliści. Kowel, wiosna 1937 roku. Zdjęcie ze zbiorów Tadeusza Marcinkowskiego. Dar dra Zbysława Kopyścia

Początek roku szkolnego 1937/38. Klasa III Gimnazjum. Kowel, róg ulicy Kolejowej i Warszawskiej. Zdjęcie ze zbiorów Tadeusza Marcinkowskiego. Dar dra Zbysława Kopyścia.

159


160

TADEUSZ

MARCINKOWSKI,

MAŁGORZATA

ZIEMSKA

SKARBY

PAMIĘCI

|

NA

WOŁYNIU

W auli szkoły studniówka ostatnich klas Państwowego Gimnazjum im. Juliusza Słowackiego w Kowlu. Stojący od lewej za panią Zygmunt Żarski był w więzieniu w Łucku w trakcie masakry w czerwcu 1941 roku. W środku przy stole między paniami siedzi dyr. Góra. Szósty prof. Jaworczak, trzynasty łacinnik dr Łypka, piętnasty matematyk prof. Wiśniewski, za nim stoi historyk prof. Krzyżak, szesnasta germanistka prof. Jankiewiczowa, osiemnasty nauczyciel wychowania fizycznego prof. Bączkowski. Pierwszy z prawej stoi Ryszard Kopeć. Kowel, 5 lutego 1938 roku. Zdjęcie ze zbiorów Tadeusza Marcinkowskiego.


ROZDZIAŁ III

|

W II RZECZYPOSPOLITEJ

|

Organizacje społeczne i polityczne

Organizacje społeczne i polityczne Życie społeczne Wołynia w okresie dwudziestolecia międzywojennego było ujęte w mocne ramy organizacyjne. Każdy, kto chciał zrobić coś dla kraju, swojego regionu, rodzinnego miasta, miasteczka, wsi czy osady, kto chciał zrobić coś dla mieszkańców Ziemi Wołyńskiej, mógł znaleźć pole do działania. Ważną rolę w życiu społeczeństwa wołyńskiego, szczególnie na wsi, odgrywały organizacje społeczne. Były to Kółka Rolnicze (pod przewodnictwem Walentego Karlikowskiego) oraz koła Związku Młodzieży Wiejskiej (pod przewodnictwem Mieczysława Zadróżnego). Podjęły one szeroko zakrojoną działalność kulturalno-oświatową i zawodowo-rolniczą. Wydawały własne pisma: „Rolnik”, „Młoda Wieś – Młode Seło”, drukowane w języku polskim i ukraińskim. Duże znaczenie posiadał Związek Osadników Wojskowych, zrzeszający przybyłych tu w la– tach 1922-1924 z różnych regionów Polski zdemobilizowanych żołnierzy Wojska Polskiego, którym nadano na Wołyniu 3 566 działek. Pomimo trudnych początków, dzięki pracowitości i wytrwałości, potrafili oni stworzyć dobrze prosperujące gospodarstwa z murowanymi domami i zabudowaniami gospodarskimi. W osiedlach osadniczych powstały 42 domy ludowe, 140 bibliotek, kilkanaście spółdzielni wytwórczych. Razem z rodzinami mieszkało na Wołyniu 18 165 osadników. Związek Osadników obejmował swoich członków opieką prawną, kredytową i oświatową. Pomagał w budowie szkół i domów ludowych, organizował kursy fachowe. Prowadził kształcenie dzieci w specjalnie zorganizowanych Ogniskach-bursach (między innymi w Równem). Oprócz wymienionych organizacji działały na wsi wołyńskiej: Związek Ziemian, którego długoletnim prezesem był Aleksander hrabia Ledóchowski, Katolickie Stowarzyszenie Młodzieży Męskiej i Żeńskiej, Ochotnicza Straż Pożarna oraz inne, istniejące także w miastach, jak na przykład Związek Strzelecki – ważna organizacja o charakterze paramilitarnym, zrzeszająca starszą młodzież i dorosłych. W środowisku miejskim rozwijały działalność organizacje ogólnonarodowe. Nie sposób przy bogactwie życia organizacyjnego Wołynia wymienić wszystkie. Najbaradziej prężnie działały: wspomniany już Związek Strzelecki, Związek Legionistów, Związek Peowiaków, Związek Rezerwistów, Związek Sybiraków, Polska Macierz Szkolna, Liga Morska i Kolonialna, Liga Obrony Powietrznej i Przeciwgazowej, Polski Czerwony Krzyż, Polski Biały Krzyż, Związek Nauczycielstwa Polskiego (prezesi: najpierw Jakub Hoffman, później B. Jankowski), Stowarzyszenie Urzędników Państwowych (prezes Kwiryn Mańkowski), a także organizacje typowo kobiece jak Związek Pracy Obywatelskiej Kobiet, Rodzina Urzędnicza, Rodzina Wojskowa czy Rodzina Policyjna. Ze względu na istotny wpływ na życie społeczeństwa wołyńskiego warto przyjrzeć się działalności choć kilku z nich.

161


162

TADEUSZ

MARCINKOWSKI,

MAŁGORZATA

ZIEMSKA

SKARBY

PAMIĘCI

|

NA

WOŁYNIU

Polacy, zwłaszcza mieszkający przy wschodniej granicy, mieli świadomość, jak ważna jest sprawa obronności odrodzonego Państwa Polskiego. Chętnie wstępowali zatem do organizacji o charakterze paramilitarnym. Jedną z takich organizacji był Związek Strzelecki, który posiadał piękne tradycje, związane z dziejami walk o niepodległość Polski. Historia powstania Związku Strzeleckiego sięgała okresu sprzed I wojny światowej, kiedy to PPS, pod przewodnictwem Józefa Piłsudskiego, wypowiedział otwartą walkę caratowi. W 1908 roku we Lwowie powstał Związek Walki Czynnej, a następnie w 1910 roku Związek Strzelecki (w Krakowie – Strzelec). ZWC stał się centralą Związków Strzeleckich, a Komendantem Głównym został Józef Piłsudski. W momencie wybuchu I wojny światowej Komendant zarządził mobilizację organizacji strzeleckich i na ich czele rozpoczął walkę z Rosją. Ten krok wymusił na Austrii utworzenie Legionów Polskich, które okryły się sławą na frontach I wojny światowej. Po rozgromieniu Rosji legioniści wystąpili przeciw Austrii i Niemcom, za co zostali internowani, a Piłsudski znalazł się w więzieniu w Magdeburgu. Nieco wcześniej, w przewidywaniu rozwiązania Legionów, wódz powołał Polską Organizację Wojskową, której dziełem było oswobodzenie ziem polskich od okupantów po powrocie Piłsudskiego z Magdeburga. Z kadr legionowo-peowiackich powstało Wojsko Polskie. Z chwilą powstania Państwa Polskiego i jego armii zakończył się ważny rozdział ruchu strzeleckiego. Jesienią 1919 roku, gdy Polska prowadziła ciężką walkę z bolszewikami, zebrała się grupa dawnych działaczy ruchu strzeleckiego, legionistów i peowiaków z Wacławem Sieroszewskim na czele. Za zgodą Naczelnika Państwa Polskiego twórcy Związku Strzeleckiego postanowili odrodzić dawną organizację. Celem Związku Strzeleckiego, istniejącego w niepodległym Państwie Polskim, była idea zbrojnej gotowości obywateli do obrony państwa. Organizacja obejmowała wszystkie warstwy społeczeństwa, zwłaszcza młodzież robotniczą i chłopską. Inteligencję i osoby starsze zrzeszały Kluby Przyjaciół Związku Strzeleckiego. W Związku Strzeleckim działały też kobiety. Młodzież w wieku 11-16 lat skupiała się w „Orlętach” – po ZHP najliczniejszym stowarzyszeniu młodzieży polskiej. Związek Strzelecki prowadził działalność w zakresie wychowania fizycznego i przysposobienia wojskowego. Przygotowywał kursy instruktorskie, pogadanki, odczyty. Prowadził dla swoich członków biblioteki i świetlice. Organizował konkursy zbiorowych czynów obywatelskich. Upowszechniał sport strzelecki i patronował różnym konkursom w tej dziedzinie, np. na Odznakę Strzelecką. Propagował sporty masowe, jak marsze, gry i zabawy ruchowe, sporty wodne, boks oraz narciarstwo. W kołach, działających na wsi, prowadził intensywną pracę nad przysposobieniem rolniczym młodzieży wiejskiej.180 W samym Łucku działały trzy oddziały Związku Strzeleckiego: ”Zamek”, „Krasne” i żeński – „Miasto”. Na dziedzińcu zamku Lubarta uroczyście rozpoczynano rok szkoleniowy w obecności przedstawicieli władz państwowych i strzeleckich oraz licznie zebranej publiczności. Przy rozpalonym ognisku odgrywano inscenizacje, związane z życiem Marszałka Piłsudskiego, wygłaszano przemówienia, deklamowano wiersze patriotyczne i śpiewano pieśni legionowe. Uroczystości kończyły się odśpiewaniem modlitwy strzeleckiej i opuszczeniem flagi.181 180 Zapisujmy 181

się do Związku Strzeleckiego [w:] „Kalendarz Ziem Wschodnich na rok 1935”, Warszawa 1934, s. 304-306. Otwarcie roku wyszkoleniowego PW, „Wołyń” 1936 nr 39, s. 8.


ROZDZIAŁ III

|

W II RZECZYPOSPOLITEJ

|

Organizacje społeczne i polityczne

W Związku Strzeleckim w Łucku działał ojciec znanego aktora Mieczysława Pawlikowskiego – Józef Pawlikowski oraz mój dziadek Jan Marcinkowski. Obydwu panów łączyła serdeczna przyjaźń, obydwaj pracowali w Sądzie Okręgowym w Łucku.182 Józef Pawlikowski był członkiem Zarządu Związku i na łamach tygodnika „Wołyń” zdawał sprawozdania z działalności łuckich oddziałów strzeleckich, natomiast mój dziadek pełnił funkcję komendanta oddziału „Zamek”, a później komendanta powiatowego. Przy oddziale „Zamek” działał Klub Sportowy „Strzelec”, którego prezesem był dyrektor Banku Polskiego Stieber. W ramach KS „Strzelec” funkcjonowały następujące sekcje: lekkoatletyczna, piłki ręcznej, bokserska, wodna, marszowa, strzelecko-łucznicza, tenisa stołowego, narciarska, łyżwiarska oraz piłki nożnej.183 Związek miał swoją przystań nad Syrem i boisko do siatkówki. W 1937 roku planowano też urządzić bieżnię i skocznię do skoku wzwyż i w dal oraz wybudować basen pływacki.184 Długoletnim prezesem Związku Strzeleckiego na Wołyniu był Antoni Staniewicz. Charakter paramilitarny miały też: Związek Legionistów (prezes Marian Kalasiewicz), Związek Peowiaków (prezes W. Mongierd), Stowarzyszenie Weteranów b. Armii Polskiej we Francji, Związek Rezerwistów, które utrzymywały swoich członków w stałej gotowości do obrony Państwa Polskiego. Co roku pod patronatem wojewody wołyńskiego Henryka Józewskiego i dowódcy O.K. II gen. Mieczysława Smorawińskiego odbywała się na przykład w Łucku wielka koncentracja wszystkich oddziałów Podokręgu Wołyńskiego Związku Rezerwistów. W pierwszym dniu trwały zbiorowe ćwiczenia dzienno-nocne, natomiast w drugim dniu zawody strzeleckie zespołowe i jednostkowe Związku Rezerwistów i Rodzin Rezerwistów. Imprezę kończyła msza polowa, defilada, wspólny obiad żołnierski, zawody sportowe i zabawa ogrodowa. Co roku członkowie Związku Strzeleckiego i Związku Rezerwistów brali udział w dorocznym marszu „Szlakiem Kadrówki” z Krakowa do Kielc.185 Prezesem Związku Rezerwistów był Stanisław Konopacki. W społeczeństwie wołyńskim żywa była pamięć bezkresnych przestrzeni, rozciągających się za Uralem. Na Sybir trafiali zesłani za działalność niepodległościową wołyńscy patrioci. Wielu z nich nie przeżyło gehenny „nieludzkiej ziemi”. Tych, którzy przetrwali i wrócili na rodzinny Wołyń, zrzeszał Związek Sybiraków. W większości byli to już ludzie starsi, ale w społeczeństwie kresowym otoczeni wielkim szacunkiem i poważaniem. Na defiladach i w czasie uroczystości zajmowali honorowe miejsca obok wojewody czy starosty. Kiedy w 1937 roku na stadionie w Zdołbunowie odbywała się uroczystość wręczenia sztandaru miejscowemu oddziałowi Związku Strzeleckiego, jak relacjonował dziennikarz „Wołynia”, najbardziej podniosły moment uroczystości stanowiło przybijanie złotego gwoździa do drzewca sztandaru przez weterana z 1863 roku.186 Ceniono świeżo odzyskaną niepodległość i ceniono tych, którzy o nią walczyli, którzy cierpieli prześladowania za wolną Polskę. 182

T. Marcinkowski, Skarby pamięci. Tom I, Zielona Góra 2013, s. 181. Reorganizacja Klubu Sportowego „Strzelec” w Łucku, „Wołyń” 1937 nr 21. Oddział ZS Łuck „Zamek”, „Wołyń” 1937 nr 21. 185 Oddział Wołynia w marszu „Szlakiem Kadrówki”, „Wołyń” 1936 nr 32, s. 1. 186 Wręczenie sztandaru Oddziału Strzelca w Zdołbunowie, „Wołyń” 1937 nr 45. 183 184

163


164

TADEUSZ

MARCINKOWSKI,

MAŁGORZATA

ZIEMSKA

SKARBY

PAMIĘCI

|

NA

WOŁYNIU

Odrodzona Polska zyskała wąski skrawek ziemi nad Bałtykiem. U zarania niepodległości powstało Towarzystwo „Bandery Polskiej” – po zmianie nazwy znane jako Liga Morska i Kolonialna. Była to organizacja, zajmująca się popularyzowaniem tematyki związanej z morzem i żeglarstwem. Liga Morska i Kolonialna stawiała sobie za cel popieranie rozwoju polskich dróg wodnych, portów, polskiej żeglugi, budowę polskich okrętów handlowych, rozwoju rybactwa morskiego i handlu zamorskiego. Dążyła również do pozyskania dla Polski kolonii w zamorskich krajach.187 Członkowie LMiK opiekowali się załogami Polskiej Floty Wojennej, przy czym mieszkańcy Wołynia objęli patronatem jedną z trzech łodzi podwodnych, z których młode Państwo Polskie było niezwykle dumne. Wołyniacy na stałe sprawowali opiekę nad załogą ORP „Ryś”, na przykład z okazji świąt Bożego Narodzenia przekazano załodze okrętu 31 płyt gramofonowych, a na zasilenie funduszu gwiazdkowego zebraną kwotę 200 zł.188 Pod hasłem „Musimy Polskę dozbroić na morzu!” Liga Morska i Kolonialna organizowała akcje zbiórkowe na Fundusz Obrony Morskiej189. W sierpniu 1936 roku z inicjatywy Okręgu Wołyńskiego Ligi Morskiej i Kolonialnej w Łucku odbyła się wielka manifestacja w obronie polskości Gdańska. Wzięły w niej udział organizacje, związki zawodowe i stowarzyszenia. Domagano się respektowania praw Polski na terenie Wolnego Miasta Gdańska. Uczestnicy manifestacji w pochodzie przemaszerowali przez miasto, a następnie złożyli na ręce wicewojewody odpowiednią rezolucję. Na zakończenie orkiestra odegrała „Hymn Bałtyku”.190 Prężnie działały nie tylko oddziały LMiK w Łucku, ale także we Włodzimierzu Wołyńskim, Krzemieńcu i Równem, z mniejszych oddziałów – w Klesowie w powiecie sarneńskim, a z instytucji – oddział Leśników Wołyńskich oraz Garnizon w Kowlu.191 Prezesem Ligi Morskiej i Kolonialnej był płk. dypl. Antoni Żurakowski. Bardzo popularna wśród wołyńskiego społeczeństwa była organizacja, która powstała w 1923 roku jako Liga Obrony Powietrznej Państwa, a od 1928 roku, po połączeniu z Towarzystwem Obrony Przeciwgazowej, nosiła nazwę Liga Obrony Powietrznej i Przeciwgazowej Państwa. Organizacja ta popierała rozwój lotnictwa i przygotowywała społeczeństwo polskie do obrony przeciw lotnikom nieprzyjacielskim i przeciw wojnie gazowej. Prowadziła warsztaty, w których konstruowano nowe samoloty. Budowała schrony na wypadek wojny i przestrzegała przed niebezpieczeństwem stosowanych w trakcie działań wojennych gazów trujących.192 Członkowie odbywali ćwiczenia w kompletnych ubraniach przeciwperytowych. Uczyli się posługiwania maskami przeciwgazowymi. Prężnie rozwijały się Koła Szybowcowe LOPP. Pierwszy kurs szybowcowy na Wołyniu w 1933 roku zorganizowało Krzemienieckie Koło Szybowcowe. Już rok później z inicjatywy profesorów Liceum Krzemienieckiego powstała Wołyńska Szkoła Szybowcowa LOPP Sokola Góra. Wybudowano hangar dla 10 szybowców z pomieszczeniami na 187

Zrzeszenia ogólno-społeczne [w:] „Kalendarz Ziem Wschodnich na rok 1935”, Warszawa 1934, s. 51. Załoga „Rysia” pod opieką Wołynia, „Wołyń” 1935 nr 1, s. 6. 189 Musimy Polskę dozbroić na morzu, „Wołyń” nr 26, s. 2. 190 Wołyń manifestuje w obronie polskości Gdańska, „Wołyń” 1936 nr 34, s. 2. 191 Zbiórka na FON na terenie Wołynia, „Wołyń” 1936 nr 35, s. 10. 192 Zrzeszenia ogólno-społeczne [w:] „Kalendarz Ziem Wschodnich na rok 1935”, Warszawa 1934, s. 51. 188


ROZDZIAŁ III

|

W II RZECZYPOSPOLITEJ

|

Organizacje społeczne i polityczne

warsztaty, sale sypialne uczniów, kuchnię i jadalnię. Placówka była wyposażona w radio, telefon i oświetlenie elektryczne. Szkoła szybowcowa w Kulikowie miała do dyspozycji szybowce typu „Wrona”, „Czajka” i „Komar”. Funkcję jej kierownika pełnił jeden z najlepszych polskich pilotów szybowcowych Jan Zbigniew Mikulski. Na Sokolej Górze zorganizowano pierwszy w Polsce i na świecie zimowy kurs szybowcowy, w czasie którego uczniowie przechodzili również pełne przeszkolenie narciarskie. Przy okazji kursu ustanowiono zimowy rekord czasu unoszenia się w powietrzu szybowca. Co ciekawe – w kursie wzięło udział 7 Żydów, którzy zostali pierwszymi pilotami wyznania mojżeszowego.193 Kursy szybowcowe w Wołyńskiej Szkole Szybowcowej LOPP ukończyło wielu późniejszych wybitnych lotników, między innymi córka Marszałka Józefa Piłsudskiego – Jadwiga Piłsudska, pilot RAF-u w czasie II wojny światowej. W tym wyścigu w zdobywaniu podniebnych przestworzy stolica Wołynia pozostała nieco w tyle. Pierwszy kurs szybowcowy w Łucku zorganizowano dopiero w 1936 roku. Wzięło w nim udział siedmiu gimnazjalistów, w tym Mieczysław Pawlikowski, późniejszy pilot RAF-u i odtwórca roli Zagłoby, oraz czterech dorosłych mężczyzn i jedna odważna kobieta. Miłośnicy lotów szybowcowych z Łucka mieli swoje szybowisko na wzgórzu w okolicach szosy dubieńskiej.194 Własne szybowisko na Szybennej Górze posiadało Koło Szybowcowe LOPP w Dubnie, które dysponowało też własnym obszernym hangarem oraz szybowcem, przydzielonym przez Okręg Wojewódzki LOPP w Łucku. Pierwszy kurs pilotażu szybowcowego w Dubnie zorganizowano w 1936 roku. Brało w nim udział 17 osób. Odbyto 433 loty. Kategorię A pilota szybowców uzyskał między innym dr Świętosław Baley, prezes Koła Szybowcowego LOPP w Dubnie. W tym roku uruchomiono też kursy pilotażu szybowcowego w Kowlu i Równem.195 Romuald Wernik wspomina również o epizodzie szybowcowym w Zdołbunowie, gdzie na Kredowej Górze dano kilka pokazów latania, co wzbudziło w mieście niemałą sensację.196 W latach trzydziestych prezesem LOPP był wicewojewoda wołyński Mikołaj Godlewski. Po odzyskaniu przez Polskę niepodległości zaczęły powstawać oddziały Polskiego Czerwonego Krzyża. Ich działalność na terenie Wołynia nasiliła się w latach trzydziestych, np. oddział w Łucku powstał w 1931 roku, a w 1936 roku liczył już 1000 osób. Jego prezesem był kapitan Marian Tatarzyński. W czasie wojny zadaniem organizacji było pomaganie polskim władzom wojskowym w udzielaniu pomocy rannym i inwalidom, opiekowanie się jeńcami i ludnością cywilną, natomiast w czasie pokoju – przygotowanie członków do działań na wypadek wojny lub konieczności niesienia pomocy w wypadku klęsk żywiołowych i epidemii, a także praca „nad podniesieniem zdrowotności wśród społeczeństwa”. W praktyce koła PCK organizowały drużyny ratowniczo-sanitarne czy kursy z zakresu ratownictwa, odczyty, pogadanki, itd. W pracy tej brały udział Szkolne Koła Młodzieży PCK, na przykład przy Państwowej Szkole Zawodowej Żeńskiej 193 194 195 196

W. N. Wołyńska szkoła szybowcowa w Kulikowie, „Wołyń” 1935 nr 7, s. 5. M. Pawlikowski, Gdyś człeku morowy, wal na kurs szybowcowy, „Wołyń” 1936 nr 50, s. 9. R.F. Loty szybowcowe w Dubnie, „Wołyń” 1936 nr 35, s. 9. R. Wernik, W Zdołbunowie zakwitły kaczeńce, Biały Dunjec-Ostróg 2001, s. 13.

165


166

TADEUSZ

MARCINKOWSKI,

MAŁGORZATA

ZIEMSKA

SKARBY

PAMIĘCI

|

NA

WOŁYNIU

w Łucku istniało koło PCK liczące 40 członkiń, które opiekowały się biednymi dziećmi, zaopatrywały je w odzież i żywność, troszczyły się o ich schludny wygląd, uczyły je czytać i pisać.197 W latach trzydziestych działały na Wołyniu Koła Polskiego Białego Krzyża. Organizacja zakładała i prowadziła czytelnie i biblioteki żołnierskie, domy żołnierza, świetlice, herbaciarnie i gospody. Zajmowała się walką z analfabetyzmem. Zbierała pieniądze na realizację założonych celów.198 Członkowie PBK prowadzili pracę kulturalno-oświatową oraz wychowawczą w wojsku. Organizowali nauczanie w początkowej szkole żołnierskiej. Opiekowali się świetlicą żołnierską oraz biblioteką. Przygotowywali kursy i wycieczki. Zajmowali się propagowaniem wśród żołnierzy wydawnictw o treści patriotycznej.199 Po objęciu stanowiska wojewody wołyńskiego przez Henryka Józewskiego w pracę na rzecz społeczeństwa wołyńskiego jeszcze bardziej aktywnie włączyły się panie. W 1930 roku na Wołyniu powstał Związek Pracy Obywatelskiej Kobiet,200 a jego pierwszą przewodniczącą została żona wojewody Julia Józewska. W Zarządzie znalazły się między innymi: żona wicewojewody Eugenia Godlewska, żona prezydenta Łucka Janina Wężykowa, córka dra Adama Wojnicza Helena oraz żona starosty łuckiego Maria Sittauer–Bonkowiczowa. Związek zajmował się sprawami opieki społecznej, profilaktyki w zakresie higieny i zdrowia matek i dzieci, sprawami oświaty i kultury dla kobiet. Patronował Stacjom Opieki nad Matką i Dzieckiem, kuchniom mlecznym, przedszkolom, ochronkom dziennym. Zajmował się punktami dożywiania dzieci. Organizował kolonie i półkolonie letnie. Panie z ZPOK prowadziły też ożywioną działalność kulturalno-oświatową wśród swoich członkiń.201 Ich pracę ceniono tak bardzo, iż tygodnik „Wołyń” udostępnił szpalty wołyńskim działaczkom. Artykuły drukowały na stronie pod hasłem „Kobieta na Wołyniu. Kolumna Zrzeszenia Wołyńskiego ZPOK” Bardzo mocno w życie organizacyjne Wołynia angażowały się kobiety, zrzeszone w organizacjach typu: Rodzina Wojskowa, Rodzina Policyjna czy Rodzina Rezerwistów. Organizacje te podkreślały rolę kobiet we wzmocnieniu obronności Państwa Polskiego. Przygotowywały członkinie do pełnienia wojskowej służby pomocniczej. Urządzały kursy przygotowawcze w dziedzinie służby wartowniczej, łączności, obrony przeciwlotniczej i przeciwgazowej, technicznej, przeciwpożarowej, sanitarnej i transportowej. Przypominały, iż kobiety powinny przemyśleć „celowe urządzenie swego gospodarstwa, zabezpieczenie swoich dzieci i swego dobytku na wypadek wojny”202. Kształtowały typ kobiety energicznej, zaradnej, radzącej sobie z różnymi trudnościami, a nawet potrafiącej w razie potrzeby zastąpić mężczyznę na polu walki. Okres II wojny światowej zweryfikował chlubny zapał czasu pokoju. Panie rzeczywiście sprawdziły 197

Na podst. „Jednodniówki Polskiego Czerwonego Krzyża. 1931-1936. Wydanie jubileuszowe”, Łuck 1 czerwca 1936. Zrzeszenia ogólno-społeczne [w:] „Kalendarz Ziem Wschodnich na rok 1935”, Warszawa 1934, s. 51. 199 Społeczeństwo a wojsko, „Wołyń” 1936 nr 47, s. 7. 200 M. Bonkowicz-Sittauer, Autobiografia, [w:] Związek Harcerstwa Polskiego na Wołyniu. Chorągiew Harcerek i Harcerzy 19181939, T.I cz. II, Londyn 1997, s. 158. 201 ZPOK na Wołyniu w roku 1934/35, „Wołyń” 1935 nr 27, s. 5 oraz Walny zjazd ZPOK na Wołyniu, „Wołyń” 1936 nr 46, s. 3. 202 Akcja obronności Państwa wzmocniona przez udział kobiet, „Wołyń” 1936 nr 39, s. 10. 198


ROZDZIAŁ III

|

W II RZECZYPOSPOLITEJ

|

Organizacje społeczne i polityczne

Siostry PCK z Łucka. Zdjęcie ze zbiorów Tadeusza Marcinkowskiego. Fotografię przesłał I. Koreń.

swoje umiejętności – niekiedy w walce, częściej w konspiracji, bez mężów radziły sobie w okrutnej okupacyjnej rzeczywistości, zesłane na Sybir dzielnie walczyły o życie najbliższych, to właśnie one, często pozbawione ojców, mężów, braci, po powrocie z zesłania podejmowały decyzję o repatriacji, musiały znaleźć w sobie odwagę, by wyruszyć z dziećmi w nieznane i poradzić sobie w nowej rzeczywistości. Duże zasługi dla wychowania młodzieży w duchu patriotycznym położył Związek Harcerstwa Polskiego, zrzeszający 6039 członków w 266 drużynach zuchowych i harcerskich oraz kręgach starszoharcerskich. W związku ze szczególnym znaczeniem tej organizacji w kształtowaniu postaw wołyńskiej młodzieży, historii oraz działalności ZHP na Wołyniu został poświęcony odrębny rozdział. Organizacje społeczne odgrywały ważną rolę w życiu społecznym, politycznym i kulturalnym Wołynia. Wychowywały rzesze członków w poczuciu miłości do Ojczyzny i odpowiedzialności za losy odrodzonego Państwa Polskiego, inicjowały wiele cennych akcji, ale także z pełną świadomością „kruchej niepodległości” przygotowywały do obrony kraju w razie zagrożenia. I nawet jeśli Polska w wielu aspektach nie była gotowa do prowadzenia wojny, społeczeństwo polskie było doskonale przygotowane pod względem moralnym. W zakresie kształcenia typu obywatela– patrioty proces wychowawczy był powszechny, dogłębny i jednolity. Dom, szkoła, instytucje państwowe i organizacje społeczne tworzyły jeden front wychowania patriotycznego. Dewiza ZPOK na Wołyniu: „Salus rei publicae suprema lex” („Dobro Rzeczypospolitej najwyższym prawem”) w okresie dwudziestolecia międzywojennego miała wielką moc.

167


168

TADEUSZ

MARCINKOWSKI,

MAŁGORZATA

ZIEMSKA

SKARBY

PAMIĘCI

|

NA

WOŁYNIU

Członkowie Ligi Morskiej i Kolonialnej w Kowlu. Pierwszy z lewej Rajmund Kopyść. Kowel, lata trzydzieste. Zdjęcie ze zbiorów Tadeusza Marcinkowskiego. Dar dr. Zbysława Kopyścia.


ROZDZIAŁ III

|

W II RZECZYPOSPOLITEJ

|

Organizacje społeczne i polityczne

Zjazd Stowarzyszenia Urzędników Państwowych w Łucku. Łuck, 1936 rok. Zdjęcie z tygodnika „Wołyń”. Pismo ze zbiorów Tadeusza Marcinkowskiego.

Konkursy Rolnicze zorganizowane przez Związek Młodzieży Wiejskiej. Piąty z prawej prezydent Łucka Stanisław Czarkowski. Łuck, druga połowa lat dwudziestych. Zdjęcie ze zbiorów Tadeusza Marcinkowskiego.

169


170

TADEUSZ

MARCINKOWSKI,

MAŁGORZATA

ZIEMSKA

SKARBY

PAMIĘCI

|

NA

WOŁYNIU

Przedszkole Koła Polek. Łuck 1931 rok. Zdjęcie z rodzinnego albumu Zofii Gindrych.

Kurs obrony przeciwgazowej w Łucku. Zamek Lubarta, maj 1932 roku. Zdjęcie ze zbiorów Tadeusza Marcinkowskiego. Dar p. Janiny Podolskiej.


ROZDZIAŁ III

|

W II RZECZYPOSPOLITEJ

|

Organizacje społeczne i polityczne

Złożenie hołdu u płyty Nieznanego Żołnierza z okazji Zjazdu Związku Legionistów w Dubnie. Zdjęcie z 43 numeru „Ilustrowanego Kuriera Codziennego” z 23 października 1933 roku. Pismo ze zbiorów Tadeusza Marcinkowskiego.

Grupa działaczy Ligi Obrony Powietrznej i Przeciwgazowej z Włodzimierza Wołyńskiego. Tak przystrojony samochód objeżdżał cały powiat włodzimierski. Zdjęcie z 19 numeru „Ilustrowanego Kuriera Codziennego” z 7 maja 1934 roku. Pismo ze zbiorów Tadeusza Marcinkowskiego.

171


172

TADEUSZ

MARCINKOWSKI,

MAŁGORZATA

ZIEMSKA

SKARBY

PAMIĘCI

|

NA

WOŁYNIU

Jan Marcinkowski prowadzi swój oddział Związku Strzeleckiego ulicą Jagiellońską. Łuck, lata trzydzieste. Zdjęcie z rodzinnego archiwum Tadeusza Marcinkowskiego.


ROZDZIAŁ III

|

W II RZECZYPOSPOLITEJ

|

Organizacje społeczne i polityczne

Strzelcy z Ołyki na ćwiczeniach Związku Strzeleckiego w Augustowie. Zdjęcie ze zbiorów Tadeusza Marcinkowskiego.

Na dziedzińcu zamku książąt Radziwiłłów członkowie Związku Rezerwistów w Ołyce. Zdjęcie ze zbiorów Tadeusza Marcinkowskiego

173


174

TADEUSZ

MARCINKOWSKI,

MAŁGORZATA

ZIEMSKA

SKARBY

PAMIĘCI

|

NA

WOŁYNIU

Panie ze Związku Pracy Obywatelskiej Kobiet w Łucku. W pierwszym rzędzie pierwsza od lewej Helena Lenartowiczowa z domu Chrucka, żona mecenasa Ryszarda Lenartowicza (zamordowanego w 1943 roku w więzienu w Równem), druga od prawej Lidia Krasińska, żona Henryka Krasińskiego, naczelnika Wydziału Spraw Wojskowych Urzędu Wojewódzkiego w Łucku. Zdjęcie ze zbiorów Tadeusza Marcinkowskiego. Dar p. Grażyny Węgorzewskiej z domu Lenartowiczówny.


ROZDZIAŁ III

|

W II RZECZYPOSPOLITEJ

|

Harcerstwo

Harcerstwo

Jeszcze przed wybuchem I wojny światowej zaczęły docierać na Wołyń ze Lwowa i z Kijowa informacje o powstaniu pierwszych drużyn skautowskich. Dla Wołyniaków szczególnie ważne były wiadomości, napływające z Kijowa, gdzie po upadku powstania listopadowego i zamknięciu polskich szkół znalazła się część wołyńskiej inteligencji. Tu odbywały się przeniesione z Dubna kontrakty kijowskie – zjazdy ziemiaństwa i dzierżawców z Podola, Ukrainy i Wołynia, które prócz zawieranych transakcji handlowych obfitowały w bale, koncerty i przedstawienia teatralne (wszystko o wybitnie polskim charakterze). Tu na Uniwersytecie św. Włodzimierza zdobywała wiedzę kresowa młodzież, a w szkołach średnich trzecią część uczniów stanowili Polacy.203 Mieli też przewagę wśród miejscowej inteligencji. Stanowili kadrę kierowniczą w przemyśle, spośród Polaków rekrutowano najlepszych inżynierów, majstrów i wykwalifikowanych robotników. Polacy byli dzierżawcami i administratorami dóbr, należących do Rosjan. Zdumiewające, ale to, co było surowo zabronione na Wołyniu, tu zyskało możliwość rozwoju – oto w Kijowie kwitło polskie życie kulturalne: wydawano pismo w języku polskim, działała polska księgarnia Idzikowskiego i Teatr Polski. Nic dziwnego, że właśnie tu w 1912 roku powstał pierwszy zastęp harcerski, zorganizowany przez Władysława Nekrasza, wówczas studenta Politechniki Kijowskiej. W 1915 roku na Wołyniu zaczęły tworzyć się pierwsze drużyny harcerskie, podlegające harcerskim władzom w Kijowie, a w 1918 roku działały już drużyny w: Dubnie, Kowlu, Krzemieńcu, Ostrogu, Równem, Sarnach, Łucku, Włodzimierzu Wołyńskim i Zdołbunowie. Pracę wołyńskich hacerzy zakłóciła wojna polsko-bolszewicka. Starsza młodzież harcerska wstępowała do wojska, młodsi pomagali oddziałom wojskowym, organizując punkty żywienia żołnierzy i punkty opatrunkowe oraz pełniąc służbę kurierską. Jesienią 1920 roku, po zakończeniu działań wojennych, wznowiły lub rozpoczęły działalność drużyny w: Łucku, Równem, Żytyniu, Dubnie i Kowlu. W styczniu 1921 roku powołano Komisję Organizacyjną Oddziału Wołyńskiego. Przewodniczącym Oddziału został zasłużony łucki lekarz, jeden z twórców wołyńskiego harcerstwa, dr Franciszek Miłaszewski, a pierwszym komendantem Chorągwi Wołyńskiej – ks. Aleksander Pierzchała.204 Później komendantami Wołyńskiej Chorągwi Harcerzy byli: kowelski nauczyciel Kajetan Łukasiewicz, po nim Ignacy Stefanek, absolwent Szko203

Tu uczęszczał do gimnazjum mój dziadek Jan Marcinkowski. Z. Izdebska, N. Majewska-Nekraszowa, Wydział Wschodni Głównej Kwatery Związku Harcerstwa Polskiego, pierwsza komenda chorągwi na Wołyniu, [w:] Związek Harcerstwa Polskiego na Wołyniu. Chorągiew Harcerek i Harcerzy 1918-1939, T. I cz. I, Londyn 1997, s. 43.

204

175


176

TADEUSZ

MARCINKOWSKI,

MAŁGORZATA

ZIEMSKA

SKARBY

PAMIĘCI

|

NA

WOŁYNIU

ły Mierniczej i Drogowej w Kowlu, następnie od 1926 roku inżynier rol. hm. Władysław Nekrasz, po nim Władysław Goszczyński, a od 1934 roku Jeremi Śliwiński (w tym okresie Referentem Prasowym Wołyńskiej Chorągwi był Józef Mróz, ojciec zielonogórzanina inż. dra Janusza Mroza), od 1937 roku hm. Leopold Adamcio, Okręgowy Instruktor Harcerstwa w Kuratorium Okręgu Szkolnego Wołyńskiego (o wielkim zaufaniu, jakim Komendant Chorągwi darzył phm. Józefa Mroza, świadczy fakt, że w Komendzie Chorągwi powierzył mu dwie funkcje: kierownika Wydziału Drużyn oraz kierownika Wydziału Obozów i Turystyki, a w 1939 roku w najtrudniejszym i najbardziej niebezpiecznym okresie – po wkroczeniu sowietów – mianował go swoim następcą205). Wraz ze zmianą komendantów zmieniała się siedziba Komendy. Początkowo był to Łuck, później Kowel, w latach 1926-1934 znów Łuck (najpierw w lokalu Narodowej Organizacji Kobiet, następnie w Domu Sowarzyszeń Polskich), przed II wojną światową Równe. Z kolei opieki nad drużynami żeńskimi w Łucku, Dubnie, Kowlu, Zdołbunowie, Równem, Żytyniu, Włodzimierzu Wołyńskim i Ostrogu początkowo podjęła się dhn. Zofia Podhorska aż do mianowania przez Naczelnictwo ZHP Komendantką Chorągwi Wołyńskiej Żeńskiej w 1923 roku dhn. Marii Skorupskiej. W 1925 roku funkcję tę objęła Natalia Majewska–Nekrasz, po niej w 1930 roku Stanisława Sanojcówna, w 1933 roku Danuta Morawicka, w 1935 roku Maria Bonkowicz-Sittauerowa, a w 1939 roku Anna Turkówna. Wraz z komendantkami zmieniała też miejsce siedziba Komendy Wołyńskiej Chorągwi Harcerek: Łuck-Kowel-Łuck-Krzemieniec-Równe-Dubno-Równe. Pierwsi komendaci borykali się z różnymi trudnościami: na Wołyniu brakowało wyszkolonej kadry do pełnienia funkcji instruktorów harcerskich i właściwych osób jako zastępowych, do idei harcerstwa niekiedy trzeba było przekonywać dyrekcję szkoły czy miejscowe środowisko, stale jednak rosła ilość drużyn harcerskich: zuchów (7-11 lat), harcerzy (12-16 lat) i skautów (16-18 lat). Powstawały też kręgi starszoharcerskie, skupiające osoby powyżej 18 roku życia. Do 1935 roku wydział starszoharcerski był kierowany przez ks. Józefa Kuczyńskiego, a następnie przez hm. Tadeusza Gumińskiego. Praca starszoharcerska polegała na samokształceniu. Starsi harcerze spotykali się na biesiadach, sobótkach, wieczornicach. Żywo dyskutowano na wiele tematów związanych z życiem harcerskim, politycznym, społecznym i kulturalnym. W 1938 roku w ramach Wołyńskiej Chorągwi działały: 83 gromady zuchów, 109 drużyn harcerzy, 25 drużyn skautów, 6 kręgów starszoharcerskich i 3 samodzielne zastępy.206 Na kartach sprawozdań z działalności wołyńskich harcerzy pojawiają się nie tylko organizowane zbiórki, obozy czy zloty, w trakcie których harcerze uczyli się zaradności i przedsiębiorczości, odpowiedzialności i dyscypliny. Halina Ziółkowska-Modła, redaktorka naczelna „Wołynia i Polesia”, a niegdyś harcerka z Równego, wspomina: „Dziewczęta same robiły prycze, wieszaki, 205

Życiorys i działalność Komendanta Chorągwi hm. Leopolda Adamcio, [w:] Związek Harcerstwa Polskiego na Wołyniu. Chorągiew Harcerek i Harcerzy 1918-1939, T.I cz.I, Londyn 1997, s. 203. 206 Dane na podst tabeli „Stan organizacji harcerzy w latach 1933-1938”, zamieszczonej w: H. Styczyński, Przebieg pracy Komendy Wołyńskiej Chorągwi Harcerzy w latach 1935-1937, [w:] Związek Harcerstwa Polskiego na Wołyniu. Chorągiew Harcerek i Harcerzy 1918-1939, T.I cz.I, Londyn 1997, s. 210.


ROZDZIAŁ III

|

W II RZECZYPOSPOLITEJ

|

Harcerstwo

rozbijały namioty i gotowały”.207 Współczesnego czytelnika zachwyca usilne dążenie do kształtowania i hartowania charakterów, umacniania wartościowych, pięknych moralnie postaw, na przykład w hufcu kowelskim młodzież realizowała hasła: „Co dzień dobry uczynek”, „Pomoc rodzicom w domowej pracy” czy „Grzeczność w stosunku do koleżanek”, a w Łucku drużyna ze Szkoły Handlowej zorganizowała wieczorek taneczny, z którego cały dochód przeznaczono na mundurki harcerskie dla mniej zamożnych harcerek.208 Wołyńscy harcerze przodowali wśród młodzieży w uprawianiu różnych sportów (lekka atletyka, pływanie, kajakarstwo, łyżwiarstwo, narciarstwo, strzelectwo). Pociągały ich takie nowinki jak żeglarstwo czy krótkofalarstwo. Nie bez znaczenia były tu zainteresowania samych instruktorów i opiekunów harcerskich drużyn, ale też – co należy podkreślić – ich wielka pasja, zaangażowanie i poświęcenie. To oni brali na swoje barki nie tylko organizacyjny, ale i często finansowy ciężar imprez harcerskich. Pokonując słynne wołyńskie drogi (niestety, jedne z najgorszych w kraju), w upał, mróz czy deszcz docierali do małych miasteczek, wsi i osad. Mimo tych trudności Władysław Goszczyński z sentymentem wspomina: „Pamiętam moją wizytę w Ostrogu podczas mrozu dochodzącego do – 30°C. Pamiętam nastrój, jaki wytworzył się w czasie wieczornej gawędy w auli miejscowego gimnazjum i tych chłopców z drużyny ostrogskiej, którzy wraz ze swoim opiekunem-profesorem byli naprawdę wzruszeni odwiedzinami ich nadgranicznego miasta przez przedstawiciela Komendy Chorągwi.”209 W 1927 roku ważnym momentem był udział wołyńskich harcerzy w uroczystości sprowadzenia prochów Juliusza Słowackiego na Wawel. W Krzemieńcu harcerze asystowali przy pobieraniu ziemi z mogiły Salomei Słowackiej-Becu. Harcerze krzemienieccy odwieźli tę ziemię do Krakowa i w czarnej urnie ustawili nad grobem poety. W tym samym roku w rocznicę sławnej bitwy legionów pod Kościuchnówką harcerze porządkowali i dekorowali groby poległych. W 1929 roku na łuckim lotnisku zwołano zlot Wołyńskiej Chorągwi w związku z przyjazdem prezydenta Ignacego Mościckiego. „Obóz żeński rozłożył się pod topolami w pobliżu koszar, mając w sąsiedztwie kuchnie polowe i namioty gospodarcze, obóz męski po przeciwnej stronie lotniska. Przez 3 dni trwania obozu lotnisko było nieczynne. Przed hangarami wspaniała brama z gałęzi, przywiezionych z lasu, udekorowana różnymi emblematami turystycznymi i harcerskimi, w górnej dekoracji hasło „Czuwaj”. Tędy będzie przechodził prezydent.”210 Po przybyciu Prezydenta Polski podniesiono flagę na maszt. Później dostojny gość odebrał defiladę wołyńskich harcerzy i harcerek, prowadzoną konno przez komendanta Wołyńskiej Chorągwi Harcerzy Władysława Nekrasza i komendantkę Wołyńskiej Chorągwi Harcerek Natalię Nekrasz. Uroczystości towarzyszyła msza polowa przy przygotowanym przez harcerzy ołtarzu z pni brzozowych. Prezydent Ignacy Mościcki 207

H. Ziółkowska-Modła, Czuwaj Harcerko Wołynia, „Wołyń i Polesie” 1996 nr 1(9), s. 27. Z. Izdebska, Historia drużyn żeńskich na Wołyniu od 1 X1 921 do 1 XI 1923 r., [w:] Związek Harcerstwa Polskiego na Wołyniu. Chorągiew Harcerek i Harcerzy 1918-1939, T.I cz.I, Londyn 1997, s. 65. 209 W. Goszczyński, Wołyńska Chorągiew Harcerzy. Szkic historyczny, [w:] Związek Harcerstwa Polskiego na Wołyniu. Chorągiew Harcerek i Harcerzy 1918-1939, T.I cz.I, Londyn 1997, s. 137. 210 N.Nekrasz, Komenda Choragwi Wołyńskiej w latach 1925-1929, [w:] Związek Harcerstwa Polskiego na Wołyniu. Chorągiew Harcerek i Harcerzy 1918-1939, T.I cz.I, Londyn 1997, s. 99. 208

177


178

TADEUSZ

MARCINKOWSKI,

MAŁGORZATA

ZIEMSKA

SKARBY

PAMIĘCI

|

NA

WOŁYNIU

W trakcie wizyty na Wołyniu Prezydent Rzeczypospolitej Polskiej odwiedza obóz harcerski w Krzemieńcu. Zdjęcie z 26 numeru „Tygodnika Ilustrowanego” z 1929 roku. Pismo ze zbiorów Tadeusza Marcinkowskiego.

wbił gwoździe do sztandarów chorągwi i hufca w Łucku. Po odczytaniu rozkazów odbyło się uroczyste przyrzeczenie młodzieży harcerskiej. Po południu i następnego dnia miały miejsce zawody lekkoatletyczne i zawody pływackie na Styrze na przystani wioślarskiej w pobliżu zamku Lubarta. Zlot zakończył się harcerską gawędą i wspólnym wieczornym śpiewaniem pieśni przy ognisku. W 1935 roku, dla uczczenia dwudziestolecia harcerstwa na Wołyniu, Komenda Chorągwi zwołała Zlot Harcerzy Wołyńskich w Kiwercach. Stanowił on jednocześnie przygotowanie drużyn Wołynia do Ogólnopolskiego Zlotu w Spale. W trakcie zlotu nastąpiło poświęcenie przez księdza biskupa Stefana Walczykiewicza sztandaru Wołyńskiej Chorągwi Harcerzy. Rodzicami chrzestnymi byli: wojewoda wołyński Henryk Józewski, jego żona Julia, dowódca Okręgu Korpusu II generał bryg. Mieczysław Smorawiński oraz pani kuratorowa Nowicka. W zlocie wzięło udział 19 drużyn: po 3 z Łucka, Kowla, Równego i Włodzimierza, po 1 z Dubna, Horochowa, Kostopola, Krzemieńca, Ostroga, Sarn i Zdołbunowa. Z Kiwerc specjalny pociąg przewiózł wołyńskich harcerzy wraz z całym urządzeniem obozowym do Spały na Ogólnopolski Zlot z okazji 25-lecia ZHP. W Spale mieściła się letnia rezydencja Prezydenta RP prof. Ignacego Mościckiego. W otaczających ją lasach rozbili swoje namioty harcerze ze wszystkich stron Polski. Organizatorzy harcerskiej działalności często musieli pokonywać niełatwe do rozwiązania problemy, związane z trudnościami finansowymi. Brak było funduszy na mundurki harcerskie, namioty i plecaki czy wyjazdy na obozy i zloty. W takiej sytuacji szczególną rolę odgrywały Koła Przyjaciół Harcerstwa. Otaczały one opieką harcerzy i udzielały im dużej pomocy. Koła współ-


ROZDZIAŁ III

|

W II RZECZYPOSPOLITEJ

|

Harcerstwo

finansowały organizację obozów letnich, zjazdów i zlotów, pomagały w zaopatrywaniu drużyn w sprzęt oraz umundurowanie. W 1938 roku na Wołyniu działało 13 Kół Przyjaciół Harcerstwa z 1 851 członkami. W zarządach tych organizacji często zasiadali wojskowi, np. w Kowlu przewodniczącym był dowódca 27 Dywizji Piechoty gen. Juliusz Drapella, a zastępcą płk Gwidon Kamiński, w Łucku do Zarządu Koła należał płk. Teleżyński i dowódca 24 pułku piechoty płk Kalabiński, w Dubnie dowódca 43 pułku piechoty płk Kaczorowski oraz starosta Jerzy Bonkowicz–Sittauer, we Włodzimierzu zastępca dowódcy 23 pułku piechoty płk Julian Grudziński, który był inicjatorem i twórcą pierwszego na Wołyniu Domu Harcerza we Włodzimierzu Wołyńskim.211 Wojsko udzielało harcerzom pomocy w kwestii materialnej, pożyczało sprzęt obozowy (namioty, naczynia kuchenne, saperki itp.), dostarczało instruktorów, pomagało w szkoleniu harcerzy. Z dużą pomocą, zwłaszcza w kwestii przejazdów na obozy, spieszył Związek Zawodowy Kolejarzy. „Mam szczerą wolę całym życiem pełnić służbę Bogu i Polsce, nieść chętną pomoc bliźnim i być posłusznym prawu harcerskiemu” – harcerska brać składała wruszające słowa przysięgi przy wieczornych ogniskach obozowych, na wycieczkach i biwakach, w pięknych wołyńskich lasach, nad rzekami czy jeziorami. Młodzi ludzie czuli się mocno związani z rodzinną ziemią i zamieszkującymi ją ludźmi. Jak podkreślają we wspomnieniach harcerscy instuktorzy – w wołyńskim harcerstwie nie było mocno zarysowanych podziałów narodowościowych. W drużynach harcerskich spotykała się młodzież z różnych, zamieszkujących Wołyń narodowości. Harcerstwo było mądrą lekcją tolerancji. Wyposażyło też wołyńską młodzież w szereg cennych umiejętności. Orientacja w terenie, obsługa radiostacji, niesienie pierwszej pomocy, współdziałanie przy wykonywaniu zadań. Harcerstwo było wspaniałą szkołą patriotyzmu i miłości bliźniego. Uczyło ofiarności, zaradności, odpowiedzialności, hartu ducha, opanowania. Wołyńscy harcerze już we wrześniu 1939 roku celująco zdali egazmin ze zdobytych umiejętności. Wielu z nich podjęło działalność konspiracyjną, wielu zasiliło szeregi słynnej 27 Wołyńskiej Dyzwizji Piechoty AK, wielu na różnych frontach II wojny światowej walczyło o wolną Polskę – Polskę, której istotną część stanowiły Kresy Wschodnie z rodzinnym Wołyniem, niestety dla wielu też nagrodą za patriotyzm i bohaterstwo był pobyt w sowieckich łagrach, szykany i prześladowania. W obliczu wojny z wielką odpowiedzialnością podjęły się nowych zadań dziewczęta z Wołyńskiej Chorągwi Harcerek. Pomagały uciekinierom z centralnej Polski w znalezieniu dachu nad głową.212 Organizowały zbiórki odzieży i żywności dla uchodźców, niosły pomoc rannym i chorym żołnierzom, przebywajacym w szpitalach i w domach prywatnych. Po agresji sowieckiej pomagały uciekinierom i żołnierzom, gromadziły żywność i odzież dla polskich rodzin zesłanych na Sybir. Później podjęły pracę konspiracyjną. Były łączniczkami między Wołyniem a Warszawą, pomagały w przekraczaniu zielonej granicy na Bugu, gromadziły broń i amunicję, ratowały przed 211 Nazwiska

na podst. P. Zaleski, Zarys dziejów Wołynia oraz stosunki demograficzno-społeczne w okresie od 1918-1939 r., [w:] Związek Harcerstwa Polskiego na Wołyniu. Chorągiew Harcerek i Harcerzy 1918-1939, Londyn 1997, s. 23. 212 J. Siemaszko, Pogotowie harcerek we wrześniu 1939 r. we Włodzimierzu, „Wołyń i Polesie” 1997 nr 1, s. 12.

179


180

TADEUSZ

MARCINKOWSKI,

MAŁGORZATA

ZIEMSKA

SKARBY

PAMIĘCI

|

NA

WOŁYNIU

wywiezieniem na przymusowe roboty do Niemiec, stawały do walki z nacjonalistami ukraińskimi, dostarczały paczki do więzień, brały udział w walkach jako żołnierze i sanitariuszki, zbierały informacje o niemieckich jednostkach wojskowych i przekazywały informacje do Komendy Obwodu, ochraniały kurierów.213 Wiele z nich swoją bohaterską postawę przypłaciło śmiercią. Wiele znalazło się w więzieniach i w łagrach. Po wojnie, choć rozproszeni po kraju i po świecie, wołyńscy harcerze nadal stanowią silne i zżyte środowisko. W 1985 roku w Polsce opublikowali relacje i pamiętniki harcerek „Harcerki 1939-1945”, w 1997 roku w Londynie ukazała się drukiem I część I tomu książki „Związek Harcerstwa Polskiego na Wołyniu. Chorągiew Harcerek i Harcerzy 1918-1939”, rok później wydano tom II. Wołyńscy harcerze, mimo sędziwego już wieku, starają się przekazywać prawdę o wydarzenich na Wołyniu młodemu pokoleniu. Nadal realizują słowa harcerskiej przysięgi, pełniąc służbę Ojczyźnie.

Pierwsza żeńska kowelska drużyna harcerska im. królowej Jadwigi. W środku w kapeluszu skauta siedzi profesor Kajetan Łukasiewicz. Kowel, 1925 rok. Zdjęcie ze zbiorów Tadeusza Marcinkowskiego.

213

J. Holc-Siemaszko, W 27 Dywizji AK 1939-1940, „Wołyń i Polesie” 1996 nr 3(11), s. 13.


ROZDZIAŁ III

|

W II RZECZYPOSPOLITEJ

|

Harcerstwo

Mały harcerz Kazimierz Zięba wraz z rodzicami i siostrą. Łuck, lata trzydzieste. Zdjęcie ze zbiorów Tadeusza Marcinkowskiego. Dar pana Kazimierza Zięby.

Walne zebranie Zarządu Wołyńskiego Okręgu ZHP. Odbierają defiladę między innymi: ks. Józef Kuczyński, ppłk. dypl. Aleksander Myszkowski oraz kurator Okręgu Szkolnego. Równe, kwiecień 1935. Zdjęcie ze zbiorów Tadeusza Marcinkowskiego.

181


182

TADEUSZ

MARCINKOWSKI,

MAŁGORZATA

ZIEMSKA

SKARBY

PAMIĘCI

Poświęcenie przez ks. biskupa Stefana Walczykiewicza sztandaru w trakcie zlotu Wołyńskiej Chorągwi Harcerzy w Siekierkach-Kiwercach z okazji 20-lecia Harcerstwa na Wołyniu oraz jako przygotowanie do zlotu w Spale. Tyłem stoi generał Mieczysław Smorawiński. Siekierki-Kiwerce, 7 lipca 1935 r. Zdjęcie ze zbiorów Tadeusza Marcinkowskiego.

|

NA

WOŁYNIU


ROZDZIAŁ III

|

W II RZECZYPOSPOLITEJ

|

Harcerstwo

Wyjazd harcerzy wołyńskich do Spały. W oknie dr K. Skorupski, H. Bogdanowiczówna, J. Łyżkowska, T. Mazurkiewicz. Siekierki-Kiwerce, powiat Łuck, 7 lipca 1935 roku. Zdjęcie ze zbiorów Tadeusza Marcinkowskiego.

183


Turn static files into dynamic content formats.

Create a flipbook
Issuu converts static files into: digital portfolios, online yearbooks, online catalogs, digital photo albums and more. Sign up and create your flipbook.