Skarby Pamięci: Na Wołyniu cz. 4

Page 1

Dubno. Zamek. Wyd. Polonia. Karta pocztowa ze zbior贸w Tadeusza Marcinkowskiego.


ROZDZIAŁ V

|

NA WOŁYNIU

|

powiat dubieński

powiat dubieński

Powiat dubieński stanowił południowo-zachodnią część województwa wołyńskiego. Zajmował dolne dorzecze Ikwy i częściowo Styru. Od zachodu graniczył z powiatem horochowskim, od północy z powiatem łuckim, od wschodu z powiatem równieńskim i zdołbunowskim, a od południa z powiatem krzemienieckim. Obejmował obszar 3 275 km2.320 Tworzyły go gminy miejskie: Dubno i Radziwiłłów, oraz wiejskie: Boremel, Dubno, Jarosławicze, Kniahinin, Krupiec, Malin, Młynów, Radziwiłłów, Sudobicze, Tesłuhów, Warkowicze i Werba. Powiat liczył 226 764 mieszkańców. Działały tu liczne młyny, tartaki – z największym tartakiem Liceum Krzemienieckiego w Smydze, fabryki mebli i posadzek. Rozwijał się też przemysł ludowy: kilimkarstwo, hafciarstwo i wyrób samodziałów. W latach trzydziestych funkcję starosty powiatowego pełnił Jerzy Bonkowicz-Sittauer.321 Miastem powiatowym było Dubno z pięknym zamkiem warownym książąt Ostrogskich i pałacem książąt Lubomirskich – tu w okresie dwudziestolecia międzywojennego mieściło się starostwo powiatowe. Z miasteczek powiatu dubieńskiego wyróżniał się Młynów z pałacem Chodkiewiczów oraz Boremel, ładnie położony na wysokim brzegu Styru.322 Nie można zapomnieć o Warkowiczach, skąd pochodził Antoni Andrzejowski, autor ciekawych opowieści zebranych w książce „Ramoty starego Detiuka o Wołyniu”. Nieopodal wznosił się dworek hruszwicki, gdzie przyszedł na świat Czesław Janczarski, znany poeta i twórca popularnego „Misia Uszatka”. Z kolei w Kniahininie urodził się wybitny romantyk Antoni Malczewski, a w Dermaniu piewca Wołynia, ukraiński pisarz Ułas Samczuk. W czasie II wojny światowej bohaterską obroną wsławiła się Pańska Dolina. Była to niewielka kolonia, licząca 40 gospodarstw polskich, 11 ukraińskich i 2 czeskie. Już na przełomie 1942/1943 roku powstała tu placówka samoobrony, która mimo czterokrotnych napadów UPA na miejscowość, dzięki współpracy z polskimi oddziałami partyzanckimi przetrwała aż do wkroczenia Armii Czerwonej, ocalając życie setkom Polaków, a także 30 Żydom, którzy uciekli z getta w Młynowie.

320

E. Rühle, Ziemie Wschodnie w cyfrach i kartogramach, „Rocznik Ziem Wschodnich” 1939, s. 6. Towarzystwo Rozwoju Ziem Wschodnich [w:] „Kalendarz Ziem Wschodnich na rok 1935”, Warszawa 1934, s. 51. 322 Województwo wołyńskie [w:] „Kalendarz Ziem Wschodnich na rok 1935”, Warszawa 1934, s. 225. 321

295


296

TADEUSZ

MARCINKOWSKI,

MAŁGORZATA

ZIEMSKA

SKARBY

PAMIĘCI

|

NA

WOŁYNIU

Dubno W okresie dwudziestolecia międzywojennego Dubno nazywano stolicą polskiego chmielarstwa. W sezonie na dwie zmiany w 14 siarkowniach zatrudniano około 3 000 robotników, a worki z wołyńskim chmielem w metalowych, specjalnie dla szczelności lutowanych skrzyniach płynęły poza granice naszego kraju. O znaczeniu miasta jako ośrodka chmielarstwa polskiego świadczy fakt, że po śmierci Marszałka Piłsudskiego światowe organizacje chmielarskie wszystkie depesze kondolencyjne przysyłały właśnie do Dubna.323 Dubno, położone na wzgórzu otoczonym moczarami Ikwy, nad którymi dominowały mury zamku, wieże kościołów i cerkwi, wchodziło niegdyś w skład ordynacji książąt Ostrogskich. Po wygaśnięciu tego rodu w 1619 roku przeszło w ręce Zasławskich. W drugiej połowie XVIII wieku stało się własnością Lubomirskich i za ich rządów doszło do takiego rozwoju, że w chwili rozbiorów Polski było największym miastem województwa wołyńskiego, do czego mocno przyczyniły się tzw. kontrakty dubieńskie, które po pierwszym rozbiorze przeniesiono tu ze Lwowa. Ściągały one do Dubna nie tylko szlachtę ze wszystkich województw ruskich, ale też kupców z całej Rzeczypospolitej i z krajów ościennych. Przybywali nawet kupcy z dalekiego Kaukazu, Persji i Syberii, którzy zwozili do Dubna futra, sukno, skóry, biżuterię, broń, suszone owoce, wschodnie wina i mnóstwo innych egzotycznych towarów. W sześciotysięcznej miejscowości na czas kontraktów bywało do 30 tysięcy przyjezdnych. Zawierano transakcje handlowe, najmowano pracowników rolnych i oficjalistów, ale przede wszystkim bawiono się. Nie było końca wspaniałym balom i suto zakrapianym biesiadom. Bogacili się magnaci, szlachta, bankierzy-lichwiarze i mieszkańcy miasta, którzy służyli gościną uczestnikom kontraktów. Po trzecim rozbiorze Polski słynne kontrakty dubieńskie przeniesiono do Kijowa, co przyczyniło się do zahamowania rozwoju niegdyś tętniącego życiem wołyńskiego miasta.324 W niepodległej Polsce położone w dolinie Ikwy Dubno było stolicą powiatu. W 1931 roku liczyło 15 257 mieszkańców.325 W mieście stacjonował 43 Pułk Piechoty Legionu Bajończyków i 2 Dywizjon Artylerii Konnej. Zatrudnienie mieszkańcom miasta dawały: Starostwo Powiatowe, Powiatowa Komenda Policji Państwowej, Urząd Skarbowy, Kasa Skarbowa, Państwowy Zarząd Drogowy, Inspektorat Szkolny, Magistrat, przedstawicielstwa kilku banków, młyny, garbarnie, olejarnie, suszarnie chmielu, fabryka wódek i likierów, fabryka cukierków, handel zbożem i chmielem. Ilością dobrych piwiarni stolica chmielarstwa polskiego górowała nad innymi miastami województwa. Była kawiarnia Sznajdera oraz kilka restauracji. W nazwach hoteli zapisała się jakaś tęsknota mieszkańców miasta do czasów napoleońskich, był między innymi Grand Hotel 323

Dr S. Peters, W stolicy polskiego chmielu, „Kurier Literacko-Naukowy” 1936 nr 35, s. 562. Kontrakty dubieńskie, „Wołyń” 1935 nr 1, s. 5. 325 E. Rühle, Ziemie Wschodnie w cyfrach i kartogramach, „Rocznik Ziem Wschodnich” 1939, s. 7. 324


ROZDZIAŁ V

|

NA WOŁYNIU

|

powiat dubieński

Dubieński chmielarz na tle swojego chmielnika. Zdjęcie z 2 numeru „Światowida” z 1937 roku. Pismo ze zbiorów Tadeusza Marcinkowskiego.

i Hotel Francuski oraz Hotel Paryż.326 W 1929 roku, w trakcie wizyty na Wołyniu, odwiedził Dubno prezydent Rzeczypospolitej Polskiej prof. Ignacy Mościcki. Funkcję burmistrza pełnił wówczas Włodzimierz Bojarski-Kasjanowicz. W 1936 roku rozpoczęto budowę dużej fabryki mydła oraz otwarto eksportową rzeźnię, zatrudniającą 250 robotników.327 Fabryka „Bacon-Export” miała nawet swój pawilon na Targach Wołyńskich w Równem.328 Młodzież uczęszczała do Państwowego Gimnazjum im. Stanisława Konarskiego. Działała też zawodowa szkoła dokształcająca. W książki zaopatrywano się w księgarni „Kresowej”. Prócz kościoła parafialnego pw. św. Nepomucena w mieście był klasztor oo. Bernardynów oraz klasztor Sióstr Opatrzności Bożej. Do ważnych dubieńskich zabytków należał zamek wzniesiony przez Bazylego Ostrogskiego. Po Ostrogskich kolejno mieszkali tu Zasławscy, Lubomirscy i Sanguszkowie. W okresie dwudziestolecia międzywojennego zwiedzał go konserwator dr Tadeusz Dobrowolski, który pisał: „Zniszczony zamek składa się z siedmiu gmachów, czterech bastionów, wałów, murów fortecznych i olbrzymiej, głębokiej fosy. Była to wspaniała, niezdobyta forteca, wystawiona przez znakomitego architekta z całą znajomością europejskiej inżynierii wojskowej. Olbrzymie skarpy, mury, głębokie kazamaty i podziemne chodniki tak obszerne, że można było wjechać w nie poszóstną karocą, urządzenia naziemne i pawilony spiętrzone na wzgórzu, u stóp którego wije się wstęga rzeki Ikwy, jeszcze dzisiaj sprawiają imponujące wrażenie. Pawilon nad Ikwą to pałac przebudowany z końcem XVIII 328

Województwo wołyńskie. Księga adresowa Polski (wraz z W. M. Gdańskiem) dla handlu, przemysłu, rzemiosł i rolnictwa 1929, Warszawa 1929, s. 2158-2160 329 S. Boryssowicz, Teraźniejszość i przyszłość gospodarcza Wołynia, „Rocznik Ziem Wschodnich” 1939, s. 119. 330 Cech wędliniarsko-rzeźniczy na Targach w Równem, „Wołyń” 1936 nr 39, s. 6.

297


298

TADEUSZ

MARCINKOWSKI,

MAŁGORZATA

ZIEMSKA

SKARBY

PAMIĘCI

|

NA

WOŁYNIU

Prezydent Ignacy Mościcki witany chlebem i solą przez burmistrza Dubna. Zdjęcie z 26 numeru „Tygodnika Ilustrowanego” z 1929 roku. Pismo ze zbiorów Tadeusza Marcinkowskiego.

wieku przez księcia Michała Lubomirskiego. Zupełnie zburzony w czasie wojny, pozbawiony dachu, zachował kilka kapitalnych wnętrz, jak okrągłą salę kolumnową i czworoboczny apartament, zdobny fryzem tańczących bachantek, będący niewątpliwie jedną z pereł naszej klasycystycznej rzeźby.”329 Do ważnych zabytków Dubna należały też: Brama Łucka z XVI wieku, klasztor Karmelitanek z XVII wieku i klasztor Bernardynów z początku XVII wieku o fasadzie w stylu późnego renesansu. W maju 1937 roku w Domu Timofiejewa otwarto Muzeum Ziemi Dubieńskiej. Eksponaty podzielono na działy: prehistoryczny, historyczny, etnograficzny i przyrodniczy. Dział prehistoryczny obejmował bogaty zbiór znalezionych w okolicy narzędzi kamiennych, dział historyczny – dokumenty historyczne, numizmatykę, stare akty ziemskie, plany szlaków wojennych, między innymi gen. Dwernickiego pod Boremlem, testamenty i listy oraz notatki z procesów senatu rosyjskiego. Planowano również powiązanie muzeum z bogatymi zbiorami klasztoru oo. bernardynów w Dubnie. Tu z kolei znajdowały się cenne świeczniki gdańskie, a w podziemiach trumny z doskonale zmumifikowanymi zwłokami książąt Lubomirskich, Ostrogskiego i K. Conde, który uciekając przed rewolucją francuską, zatrzymał się w Dubnie.330 Zadbano też o umieszczenie pamiątkowej tablicy na domu, w którym w 1813 roku zmarł Tadeusz Czacki. Po wkroczeniu sowietów w dubieńskim więzieniu już pod koniec września lub na początku października znaleźli się urzędnicy państwowi i samorządowi powiatu dubieńskiego, między innymi wójt gminy Werba Paweł Downarowicz, a także ziemianie z okolicznych majątków, 331

T. Dobrowolski, Na wschodnich kresach Rzeczypospolitej. XII-ty Zjazd Rady Konserwatorów na Wołyniu, „Kurier Literacko-Naukowy” 1927 nr 43, s.1. 332 Muzeum Ziemi Dubieńskiej, „Wołyń” 1937 nr 22.


ROZDZIAŁ V

|

NA WOŁYNIU

|

powiat dubieński

w tym: właściciel majątku Smordwa, prezes Związku Ziemian powiatu dubieńskiego, Aleksander Ledóchowski herbu Szaława, właściciele Moszkowa Józef i Henryk Dmochowscy herbu Pobóg, właściciel Rudki Ireneusz Grabkowski, właściciel majątku we wsi Rusinowe-Beresteczko Mirosław Konarzewski, właściciel majątku z okolic Werby Józef Korzeniowski herbu Nałęcz, właściciel Peremiłówki Klemens Szajun, właściciel Hłuboczka Wielkiego Józef Popiel. Uwięziono pracowników polskiego wymiaru sprawiedliwości, policjantów i pracowników służby więziennej. Zatrzymano żołnierzy KOP-u oraz członków organizacji paramilitarnych, takich jak Związek Strzelecki czy „Sokół”. Aresztowanych przekazywano do więzienia w Równem. W dniu 25 marca ostatnią grupę więźniów przewieziono do Równego, skąd wraz z przetrzymywanymi w rówieńskim więzieniu zostali wywiezieni do Kijowa, Dniepropietrowska, Charkowa i Chersonia i zamordowani. Ich nazwiska znajdują się na tak zwanej ukraińskiej liście katyńskiej.331 Tuż po ataku Niemiec hitlerowskich na ZSRR dubieńskie NKWD dokonało masakry przetrzymywanych więźniów. Podczas okupacji niemieckiej w getcie znalazło się około 12 tys. Żydów. Zmordowano ich w 1942 roku. Już od wiosny w Dubnie schronienia przed mordami banderowskimi zaczęli szukać mieszkańcy okolicznych wsi. W mieście stacjonowała załoga niemiecka, a później też węgierska. Powstał oddział samoobrony pod dowództwem Witolda Bronowickiego „Kobro”. Dubno było coraz bardziej przepełnione ludźmi, co ułatwiało okupantowi wywózkę Polaków na przymusowe roboty. W związku ze zbliżającym się frontem niemiecko–sowieckim Niemcy ewakuowali do Brodów w województwie tarnopolskim przebywających jeszcze w mieście Polaków. Stąd wywieźli ich na przymusowe roboty do Niemiec.332

Dubno. Widok ogólny. Karta pocztowa ze zbiorów Tadeusza Marcinkowskiego.

333

Śladem zbrodni katyńskiej, Warszawa 1998. W. Siemaszko, E. Siemaszko, Ludobójstwo dokonane przez nacjonalistów ukraińskich na ludności polskiej Wołynia 19391945, t. I, Warszawa 2000 , s. 114-116.

334

299


300

TADEUSZ

MARCINKOWSKI,

MAŁGORZATA

ZIEMSKA

SKARBY

PAMIĘCI

Dubno. Zamek. Wyd. P. Sikuler, Dubno. Karta pocztowa ze zbiorów Tadeusza Marcinkowskiego.

Dubno. Widok zamku dubieńskiego. Wyd. sklep artykułów piśmiennych i książek A. Buchbindera, Dubno. Karta pocztowa ze zbiorów Tadeusza Marcinkowskiego.

|

NA

WOŁYNIU


ROZDZIAŁ V

|

NA WOŁYNIU

|

powiat dubieński

Dubno. Ulica cara Aleksandra II i kościół. Wyd. P. Sikuler, Dubno. Karta pocztowa ze zbiorów Tadeusza Marcinkowskiego.

301


302

TADEUSZ

MARCINKOWSKI,

MAŁGORZATA

ZIEMSKA

SKARBY

PAMIĘCI

Dubno. Urząd pocztowy. Wyd. P. Sikuler, Dubno. Karta pocztowa ze zbiorów Tadeusza Marcinkowskiego.

Dubno. Gimnazjum żeńskie. Wyd. P. Sikuler, Dubno. Karta pocztowa ze zbiorów Tadeusza Marcinkowskiego.

|

NA

WOŁYNIU


ROZDZIAŁ V

|

NA WOŁYNIU

|

powiat dubieński

Dubno. Wejście do parku. Wyd. sklep artykułów piśmiennych i książek A. Buchbindera, Dubno. Karta pocztowa ze zbiorów Tadeusza Marcinkowskiego.

Dubno. Widok Pantalii. Wyd. sklep artykułów piśmiennych i książek A. Buchbindera, Dubno. Karta pocztowa ze zbiorów Tadeusza Marcinkowskiego.

303


304

TADEUSZ

MARCINKOWSKI,

MAŁGORZATA

ZIEMSKA

SKARBY

PAMIĘCI

Dubno. Skwer 3-go Maja. Wyd. P. Sikuler, Dubno. Karta pocztowa ze zbiorów Tadeusza Marcinkowskiego.

|

NA

WOŁYNIU


ROZDZIAŁ V

|

NA WOŁYNIU

|

powiat dubieński

Dubno. Kościół Bernardynów. Ze zbiorów Wołyńskiego Towarzystwa Krajoznawczego w Łucku. Karta pocztowa ze zbiorów Tadeusza Marcinkowskiego.

305


306

TADEUSZ

MARCINKOWSKI,

MAŁGORZATA

ZIEMSKA

Dubno. Magistrat. Karta pocztowa ze zbiorów Tadeusza Marcinkowskiego.

Dubno. Ulica gen. Listowskiego. Karta pocztowa ze zbiorów Tadeusza Marcinkowskiego.

SKARBY

PAMIĘCI

|

NA

WOŁYNIU


ROZDZIAŁ V

|

NA WOŁYNIU

|

powiat dubieński

Dubno. Kościół Panieński. Karta pocztowa ze zbiorów Tadeusza Marcinkowskiego.

Dubno. Sobór. Karta pocztowa ze zbiorów Tadeusza Marcinkowskiego.

307


308

TADEUSZ

MARCINKOWSKI,

MAŁGORZATA

ZIEMSKA

Dubno. Zamek. Fot. J. Horn. Karta pocztowa ze zbiorów Tadeusza Marcinkowskiego.

SKARBY

PAMIĘCI

|

NA

WOŁYNIU


ROZDZIAŁ V

|

NA WOŁYNIU

|

powiat dubieński

Żołnierze i poczty sztandarowe w trakcie uroczystości żałobnych w Dubnie. Dubno, maj 1935 r. Zdjęcie ze zbiorów Tadeusza Marcinkowskiego.

Uroczystości w Dubnie w związku ze śmiercią marszałka Józefa Piłsudskiego. Dubno, maj 1935 r. Zdjęcie ze zbiorów Tadeusza Marcinkowskiego.

309


310

TADEUSZ

MARCINKOWSKI,

MAŁGORZATA

ZIEMSKA

SKARBY

PAMIĘCI

|

NA

WOŁYNIU

Uroczystości żałobne. Z przodu wieniec od Związku Strzeleckiego w Dubnie. Dubno, maj 1935 r. Zdjęcie ze zbiorów Tadeusza Marcinkowskiego.


ROZDZIAŁ V

|

NA WOŁYNIU

|

powiat dubieński

Kompania Szkolna 43 Pułku Piechoty Legionu Bajończyków. Dubno, 15 marca 1931 roku. Zdjęcie ze zbiorów Tadeusza Marcinkowskiego.

Szkoła Podoficerska 43 Pułku Piechoty Legionu Bajończyków. Dubno, 7 marca 1935 roku. Zdjęcie ze zbiorów Tadeusza Marcinkowskiego.

311


312

TADEUSZ

MARCINKOWSKI,

MAŁGORZATA

ZIEMSKA

SKARBY

PAMIĘCI

|

Przed gmachem dowództwa 3 baonu. Dubno, 7 kwietnia 1935 r. Zdjęcie ze zbiorów Tadeusza Marcinkowskiego.

Na ćwiczeniach na polach w okolicach Curkowa w gminie Malin 3 baon kapitana Kłosowskiego. Curków, 3 września 1934 r. Zdjęcie ze zbiorów Tadeusza Marcinkowskiego.

NA

WOŁYNIU


ROZDZIAŁ V

|

NA WOŁYNIU

|

powiat dubieński

Pamiątkowe zdjęcie przed Domem Żołnierza po obiedzie pożegnalnym. Dubno, 10 marca 1935 r. Zdjęcie ze zbiorów Tadeusza Marcinkowskiego.

313


314

TADEUSZ

MARCINKOWSKI,

MAŁGORZATA

ZIEMSKA

SKARBY

PAMIĘCI

|

NA

WOŁYNIU

Bożkiewicze Dość duża wieś w gminie Młynów, licząca w 1921 roku 144 budynki mieszkalne i 730 mieszkańców narodowości ukraińskiej. Później pojawili się nieliczni Polacy – urzędnicy wraz z rodzinami. Znajdował się tu urząd pocztowo–telegraficzny333 i posterunek Policji Państwowej, kuźnia. Wyszynk trunków prowadził M. Sobicki.334 Brak wiarygodnych informacji na temat wojennych losów Polaków, mieszkających w Bożkiewiczach.

Kazimierz Zięba (stoi w środku) z rodziną i chrzestną przed posterunkiem policji w Bożkiewiczach. Bożkiewicze, 1937 r. Zdjęcie ze zbiorów Tadeusza Marcinkowskiego. Dar p. Kazimierza Zięby.

333

J. Wołoszynowski, Województwo wołyńskie w świetle liczb i faktów, Łuck 1929, s. 32.

334 Województwo wołyńskie. Księga adresowa Polski (wraz z W.M. Gdańskiem) dla handlu, przemysłu, rzemiosł i rolnictwa 1929,

Warszawa 1929, s. 2152.


ROZDZIAŁ V

|

NA WOŁYNIU

|

powiat dubieński

Kozin Nazwa malutkiego miasteczka w gminie Krupiec wiązała się z rodem Kozińskich herbu Zagłoba. W 1518 roku król Zygmunt Stary nadał tutejsze dobra swemu dworzaninowi Aleksandrowi Kozińskiemu. Dzięki jego zapobiegliwości miejscowość otrzymała prawa miejskie. Następnie dobra kozińskie przeszły w ręce Firlejów, którzy wznieśli na wyspie, oblanej wodami stawu, niewielki zamek. Rozwój miejscowość zawdzięcza jednak rodowi Tarnowskich. Rotmistrz królewski Jan Stanisław Tarnowski przebudował zamek w pałac i otoczył go parkiem. W 1738 roku Kajetan Amor Tarnowski ufundował w miasteczku klasztor oo. dominikanów, a jego syn w 1776 roku zbudował dla nich piękną, murowaną świątynię.335 W okresie dwudziestolecia międzywojennego w pałacu, gdzie dziadowie podejmowali króla Stanisława Augusta Poniatowskiego, zmierzającego na spotkanie z carycą Katarzyną II do Kaniowa, mieszkał hrabia Jan Tarnowski. Po wydarzeniach I wojny światowej prócz rodzinnych sreber niewiele pozostało z dawnego wyposażenia pałacu, który niegdyś zachwycał ciekawą galerią obrazów i cenną biblioteką.336 Pod zaborami zniszczeniu uległy klasztorne zabudowania, z których w 1832 roku wypędzono oo. dominikanów. W czasie I wojny światowej ostrzał artyleryjski uszkodził zamieniony w cerkiew kościół. Po odzyskaniu przez Polskę niepodległości Polacy podjęli walkę o zwrot kościoła pw. Świętej Trójcy, co nastąpiło dopiero w 1937 roku. Rozpoczęli też renowację świątyni. W 1921 roku Kozin liczył 1021 mieszkańców, w tym 440 Polaków, 539 Rusinów, 27 Żydów i 15 osób innej narodowości.337 W kolejnych latach wzrosła ilość żydowskich mieszkańców miasteczka. W miejscowości był urząd pocztowo-telegraficzny338 i posterunek Policji Państwowej.339 W latach trzydziestych lekarzem domowym w Kozinie był dr Stefan Zamiatin. Aptekę prowadził Lizak Szmul.340 W czasie II wojny światowej, jeszcze przed wkroczeniem sowietów, w mieście samorzutnie powstała policja ukraińska. Po jej zorganizowaniu do lokalu, w którym znajdował się posterunek, wrzucono grant. Wybuch mocno poranił polskich policjantów. Podczas okupacji niemieckiej wymordowano żydowską ludność miasteczka. Później nasiliły się zbrodnie popełniane na Polakach.341 335

G. Rąkowski, Przewodnik po Ukrainie Zachodniej. Cz. I. Wołyń, Pruszków 2005, s. 361. Dr M. Orłowicz, Ilustrowany przewodnik po Wołyniu, Łuck 1929, s. 293. 337 Województwo wołyńskie. Skorowidz miejscowości Rzeczypospolitej Polskiej opracowany na podstawie wyników pierwszego powszechnego spisu ludności z dnia 30 września 1921 r. i innych źródeł urzędowych, tom IX, Główny Urząd Statystyczny Rzeczypospolitej Polskiej, Warszawa 1923, s. 5. 338 J. Wołoszynowski, Województwo wołyńskie w świetle liczb i faktów, Łuck 1929, s. 32. 339 Województwo wołyńskie. Księga adresowa Polski (wraz z W.M. Gdańskiem) dla handlu, przemysłu, rzemiosł i rolnictwa 1929, Warszawa 1929, s. 2175. 340 Rocznik lekarski Rzeczypospolitej Polskiej na 1936 rok, Warszawa 1936, s. 385 341 W. Siemaszko, E. Siemaszko, Ludobójstwo dokonane przez nacjonalistów ukraińskich na ludności polskiej Wołynia 19391945, t. I, Warszawa 2000, s. 74. 336

315


316

TADEUSZ

MARCINKOWSKI,

MAŁGORZATA

ZIEMSKA

SKARBY

PAMIĘCI

|

NA

WOŁYNIU

Kozin. Kościół oo. dominikanów z 1776 roku. Po kasacie klasztoru w 1832 roku zamieniony w cerkiew. Zniszczony przez wojska austriackie w 1915 roku. Zdjęcie ze zbiorów Tadeusza Marcinkowskiego. Dar pani Janiny Podolskiej.


ROZDZIAŁ V

|

NA WOŁYNIU

|

powiat dubieński

Młynów Trudno się dziwić, że w okresie dwudziestolecia międzywojennego potomkowie zasłużonego dla Polski rodu Chodkiewiczów woleli mieszkać w pałacowej oficynie niż w zniszczonym pałacu, w którego murach w czasie wojny polsko-bolszewickiej rozegrały się tragiczne zdarzenia... Jakby nie przebrzmiało rozpaczliwe wołanie o pomoc... Tak bardzo małe i drobne na tle potężnej sylwetki białego pałacu wydawały się dwie kobiety, które usiłowały schronić się w bujnej zieleni ogrodu. Może uwierzyły, że wśród swoich nic im nie grozi, choć front był blisko i pociski co rusz kaleczyły ściany wspaniałego gmachu. Może uwierzyły, że ktoś jednak przyjdzie im z pomocą, wszak przetrwały I wojnę światową i wciąż zmieniające się rządy. Były szanowane przez okoliczną ludność i lubiane przez służbę. Nie opuściły Młynowa, choć kule świstały koło uszu... Był maj 1919 roku. Żołnierze bolszewiccy urządzili polowanie. Alkohol i nienawiść stępiły ludzkie odruchy. Przerażone kobiety zagoniono do pałacowych piwnic. Ich dramat rozegrał się z dala od ludzkich oczu. Zginęły w straszliwych cierpieniach. Hrabina Chodkiewiczowa i jej córka. Bolszewicy ograbili też i zniszczyli pałac. Nad Ikwą, w pięknym parku z sadzawką, zostały tylko nieprzykryte dachem mury...342 Ogromny młynowski pałac został zbudowany u schyłku XVIII wieku staraniem hrabiny Ludwiki Chodkiewiczowej z domu Rzewuskiej. To właśnie jej inicjały widniały na frontonie domu. Budowlę zaprojektował nadworny architekt króla Stanisława Augusta Poniatowskiego. Było to jedno z najpiękniejszych założeń pałacowych na Wołyniu. W 1794 roku zatrzymał się tu wieziony do niewoli Tadeusz Kościuszko. Na pamiątkę tego zdarzenia usypano w parku niewielki kopiec. W XIX wieku Młynów zaliczano do najświetniejszych rezydencji Wołynia. W pałacu mieszkał Aleksander Chodkiewicz, generał i senator Królestwa Polskiego, chemik, członek licznych towarzystw naukowych i poeta, którego staraniem powstała wspaniała biblioteka, a później jego syn Mieczysław, uczestnik powstania listopadowego, ranny w bitwie pod Grochowem.343 Kolejne pokolenia wzbogacały rodzinne zbiory, kolekcjonując między innymi starą broń, porcelanę, obrazy i książki. W młynowskim pałacu jak relikwie przechowywano historyczne pamiątki: szablę Sobieskiego, sukmanę Tadeusza Kościuszki czy czapkę Napoleona. Bogata kolekcja przetrwała szczęśliwie czasy I wojny światowej. Część zbiorów trafiła do Muzeum Narodowego w Krakowie. Reszta uległa kradzieży lub zniszczeniu w trakcie wojny polsko–bolszewickiej. Nieliczne ocalałe pamiątki rodzina przechowywała w oficynie pałacu, gdzie potomkowie rodu Chodkiewiczów mieszkali w okresie dwudziestolecia międzywojennego. Pałac nakryto dachem i pozostał jako świadectwo świetności hetmańskiego rodu Chodkiewiczów. W parku w jednym z ocalałych ozdobnych budynków w kształcie rotundy urządzono spiżarnię, natomiast w stajni oranżerię. Ostatnim właścicielem majątku był Krzysztof Chodkiewicz. 342 343

K. Niedobitowski, Rezydencje Wołynia, „As” , s. 18. G. Rąkowski, Wołyń. Przewodnik po Ukrainie Zachodniej. Część I, Pruszków 2005, s. 294.

317


318

TADEUSZ

MARCINKOWSKI,

MAŁGORZATA

ZIEMSKA

SKARBY

PAMIĘCI

|

NA

WOŁYNIU

Sam Młynów był niewielkim miasteczkiem o przewadze ludności żydowskiej. W 1921 roku miasteczko, wieś i folwark liczyły 184 budynki mieszkalne oraz 1 263 mieszkańców, w tym 233 Polaków, 370 Rusinów, 615 Żydów i 45 Czechów.344 Najbliższa stacja kolejowa znajdowała się w Dubnie, więc do Młynowa można było dojechać autobusem. Była tu siedziba zarządu gminnego, urząd pocztowo–telegraficzny, Posterunek Policji Państwowej, Sąd Grodzki oraz nowo wybudowana siedmioklasowa Szkoła Powszechna im. Józefa Piłsudskiego. W rynku stała cerkiew z piękną kopułą i kolumnadą od frontu, ufundowana przez hrabiego Aleksandra Chodkiewicza dla ocalenia od kasaty kościoła katolickiego. W czasie I wojny światowej cerkiew uległa częściowemu zniszczeniu, lecz odbudowano ją w 1927 roku. W pobliżu wznosił się skromny kościół katolicki, zbudowany pod koniec XVIII wieku staraniem hrabiego Janusza Chodkiewicza. I tę świątynię trzeba było odnowić po działaniach wojennych. Na ścianach widniały epitafia poświęcone członkom rodziny Chodkiewiczów. Obok grobowca fundatora kościoła zachował się jego srebrny ryngraf. W krypcie młynowskiego kościoła stały trumny ze zwłokami zamordowanych przez bolszewików dwóch dzielnych kobiet: hrabiny Julii z Ledóchowskich Chodkiewiczowej i jej córki Zofii.345 Zbigniew Wojcieszek, który w czasie wakacji odwiedzał mieszkających w Młynowie dziadków, tak wspominał miasteczko: „Inteligencja Młynowa to głównie polscy urzędnicy, nauczyciele, palestra i inni pracownicy sądu, oficjaliści majątku hrabiego. Handel i rzemiosło było domeną ludności żydowskiej. Kilka zamieszkałych rodzin czeskich było najbardziej zamożną społecznością, posiadało najokazalsze domy, największe piwiarnie i masarnie, wzrastający z każdym rokiem dobrobyt. Charakterystyczną cechą tego ładnie położonego miasteczka nad Ikwą, była duża ilość karczm, piwiarni, masarni i budek z wędliną oraz pieczywem. Często legalnie lub nielegalnie posiadających nie tylko piwo, ale i wódkę. Największy utarg był w dniu cotygodniowych jarmarków oraz rozpraw sądowych. Opijano transakcje handlowe, wygrane lub przegrane sprawy z liczną ilością pozwanych świadków, bo sąd grodzki obejmował teren kilku gmin. Atrakcją Młynowa była rzeka Ikwa, z mostami, zaporą wodną, piękna, groźna, nieuregulowana i zasobna w ryby.”346 Po wkroczeniu Niemców mocno pogorszyła się sytuacja Żydów i Polaków. Już w lipcu 1941 roku w lasku koło Młynowa hitlerowcy rozstrzelali 35 Polaków i 11 Żydów – rzekomych komunistów, wskazanych przez policję ukraińską i cywilnych Ukraińców. Wśród zamordowanych znaleźli się między innymi: komendant straży pożarnej Michał Jakubowski, notariusz Łagowski i inwalida z I wojny światowej, legionista Rajch. Nie były to zatem osoby przypadkowe, nie byli to żadni komuniści. Ofiary wybrano w sposób przemyślany, by osłabić środowisko miejscowych Polaków i wyeliminować ewentualnych przywódców. W październiku 1942 roku zlikwidowano żydowskie getto. „Żydzi byli wywożeni z getta ciężarówkami na obrzeże miasta, gdzie ich roz344 Województwo wołyńskie. Skorowidz miejscowości Rzeczypospolitej Polskiej opracowany na podstawie wyników pierwszego powszechnego spisu ludności z dnia 30 września 1921 r. i innych źródeł urzędowych, tom IX, Główny Urząd Statystyczny Rzeczypospolitej Polskiej, Warszawa 1923, s. 8. 345 Dr M. Orłowicz, Ilustrowany przewodnik po Wołyniu, Łuck 1929, s. 302-306. 346 Z. Wojcieszek, Młynów, „Wołyń i Polesie” 2004 nr 2, s. 35.


ROZDZIAŁ V

|

NA WOŁYNIU

|

powiat dubieński

strzeliwano po uprzednim rozebraniu do naga, w nowo wybudowany pustym korycie rzeki Ikwa oraz na bagnach tej rzeki, zwanych Palestyną. Po egzekucji policjanci ukraińscy, ich rodziny oraz Ukraińcy miejscowi i z okolic rabowali odzież i pozostałe w getcie mieszkanie.”347 Nielicznym ofiarom udało się uciec. Pomocy zbiegłym z egzekucji Żydom udzielili Polacy i Czesi. Po przejściu do lasu policji ukraińskiej w marcu 1943 roku Niemcy wzmocnili stacjonujący w Młynowie garnizon niemiecki. Do miasteczka zaczęli napływać Polacy z okolicznych wsi. Potajemnie gromadzono broń i szykowano się do odparcia ataku. Dowódcą głęboko zakonspirowanej samoobrony był Czesław Fedorowicz pseudonim „Etna”. W październiku 1943 roku banderowcy ostrzelali miasteczko, ale szybko wycofali się w ze względu na niemiecki garnizon. Po II wojnie światowej mieszkańcy Młynowa, którzy ocaleli z wojennej pożogi, między innymi znaleźli swój nowy dom na Dolnym Śląsku i na Pomorzu. Na Ziemi Lubuskiej, w Zielonej Górze, zamieszkała rodzina państwa Lisowskich.

Młynów. Pałac hrabiów Chodkiewiczów. Zdjęcie z pisma „As”. Pismo ze zbiorów Tadeusza Marcinkowskiego.

347 W. Siemaszko, E. Siemaszko, Ludobójstwo dokonane przez nacjonalistów ukraińskich na ludności polskiej Wołynia 19391945, t. I, Warszawa 2000 , s. 90.

319


320

TADEUSZ

MARCINKOWSKI,

MAŁGORZATA

ZIEMSKA

SKARBY

PAMIĘCI

|

NA

WOŁYNIU

Ptycza

W XVI wieku miejscowość została nadana książętom Ostrogskim przez króla Zygmunta Starego. W 1632 roku książę Władysław Lubomirski ufundował w Ptyczy drewniany kościół pw. Świętej Trójcy. Była tu też drewniana cerkiew z 1864 roku.348 W okresie dwudziestolecia międzywojennego miejscowość liczyła ponad dwieście domów. W 1921 roku mieszkało tu 1113 mieszkańców, w 528 Polaków i 635 Ukraińców.349 We wsi znajdowały się dwa młyny wodne. J Krzemiński i D. Zając prowadzili zakłady kowalskie. Była też piwiarnia J. Siedlaczka.350 Działała szkoła. W kościele pw. Świętej Trójcy gromadzili się parafianie z okolicznych miejscowości. Zbigniew Wojcieszek wspomina: „Bez względu na porę roku i pogodę podążaliśmy do Ptyczy pieszo całą rodziną na niedzielne nabożeństwa, czasem i na majowe.”351 Po wkroczeniu sowietów rozpoczęły się aresztowania wśród miejscowych Polaków. Podczas okupacji hitlerowskiej ksiądz Wincenty Jach w ostatniej chwili zdołał schronić się przed banderowcami na oddalonej o 3 km stacji Werba, której pilnowali Węgrzy. Zamordowano wówczas wielu innych Polaków. Zabytkowy drewniany kościół pw. Świętej Trójcy został spalony przez banderowców w sierpniu 1943 roku. Ksiądz i ci, którzy ocaleli dzięki ucieczce na stację kolejową, wyjechali do Brodów w województwie tranopolskim.352 Kościół prafialny wybudowany przez Władysława Lubomirskiego w 1632 roku, spalony przez UPA w 1943 r. Zdjęcie z 1936 r. Wł. Zbigniew Wojcieszek.

348

Dr M. Orłowicz, Ilustrowany przewodnik po Wołyniu, Łuck 1929, s. 292. Województwo wołyńskie. Skorowidz miejscowości Rzeczypospolitej Polskiej opracowany na podstawie wyników pierwszego powszechnego spisu ludności z dnia 30 września 1921 r. i innych źródeł urzędowych, tom IX, Główny Urząd Statystyczny Rzeczypospolitej Polskiej, Warszawa 1923, s. 12. 350 Województwo wołyńskie. Księga adresowa Polski (wraz z W.M. Gdańskiem) dla handlu, przemysłu, rzemiosł i rolnictwa 1929, Warszawa 1929, s. 2206. 351 Z. Wojcieszek, Werba, „Wołyń i Polesie” 2000 nr 1, s. 27-28. 352 W. Siemaszko, E. Siemaszko, Ludobójstwo dokonane przez nacjonalistów ukraińskich na ludności polskiej Wołynia 19391945, t. I, Warszawa 2000, s. 112. 349


ROZDZIAŁ V

|

NA WOŁYNIU

|

321

powiat dubieński

Radziwiłłów Można było w osiemnastowiecznej Polsce przegrać w karty pas, czapkę i konia, można było przegrać i... miasto. Za sprawą generała Kajetana Miączyńskiego takim miastem przegranym w karty był właśnie Radziwiłłów. „Dostał się w ręce najznaczniejszemu wierzycielowi, bankierowi warszawskiemu Karolowi Schultzowi”353 – i jeszcze na tym zyskał, gdyż w tym właśnie czasie założono w mieście dużą garbarnię, która przyczyniła się do rozwoju miejscowości. Miasteczko nazwę zawdzięczało swoim założycielom, Radziwiłłom z Ołyki. Pierwsze wzmianki o nim pochodzą z 1564 roku. W połowie XVII wieku należało już do Koniecpolskich, a później kolejno do Lubomirskich, Malczewskich i Miączyńskich. W 1787 roku powstała tu drukarnia ksiąg hebrajskich i żydowskich. W XIX wieku posiadłość często zmieniała właścicieli. Ponieważ po rozbiorach Radziwiłłów leżał blisko granicy z Austrią, otworzono w nim komorę celną na międzynarodowym gościńcu pocztowym. Podczas powstania styczniowego pod miasteczkiem doszło do dużej bitwy oddziałów powstańczych gen. Józefa Wysockiego i płk. Franciszka Horodyńskiego z Rosjanami. Pod koniec XIX wieku, w związku z wybudowaniem linii kolejowej ze Zdołbunowa do Brodów i powstaniem na niej stacji granicznej, nastąpił szybki rozwój miasta. Liczba ludności wzrosła czterokrotnie.354 Gdy Polska odzyskała niepodległość, Radziwiłłów przestał być miastem granicznym i przestał czerpać z tego faktu korzyści.

Radziwiłłów. Kaplica. Karta pocztowa ze zbiorów Tadeusza Marcinkowskiego

353 F. Sulimierski, B. Chlebowski, W. Walewski, Słownik geograficzny Królestwa Polskiego i innych krajów słowiańskich. Tom X, Warszawa 1880-1902, s. 476. 354 G. Rąkowski, Przewodnik po Ukrainie Zachodniej. Cz. I. Wołyń, Pruszków 2005, s. 359-360.


322

TADEUSZ

MARCINKOWSKI,

MAŁGORZATA

Radziwiłłów. Apteka. Karta pocztowa ze zbiorów Tadeusza Marcinkowskiego.

Projekt kościoła w Radziwiłłowie. Karta pocztowa ze zbiorów Tadeusza Marcinkowskiego.

355 356

ZIEMSKA

SKARBY

PAMIĘCI

|

NA

WOŁYNIU

W okresie międzywojennym miasteczko było siedzibą gminy. Zniszczone po wojnie i odsunięte od granicy nieco podupadło. W 1929 roku Radziwiłłów liczył 6 562 mieszkańców, przy czym ludność żydowska stanowiła 48,1%, Ukraińcy 36%, a Polacy 12, 6%. W miasteczku żyli też Rosjanie – 2,8%, oraz nieliczni Czesi i Niemcy.355 Był tu Urząd Gminy, magistrat, urząd pocztowo-telegraficzny356, przedstawicielstwa banków, młyny, olejarnie, garbarnie, zakłady fotograficzne Cukiermana i Zilbermana, księgarnie, restauracje i piwiarnie. Jak w większości wołyńskich miasteczek handel i rzemiosło znajdowały się w rękach żydowskich właścicieli. Działał Szpital Powszechny Dubieńskiego Powiatowego Związku Samorządowego, którego dyrektorem był dr Wacław Zajączkowski. Aptekę prowadziła Edwarda Machana.357 W latach 19331934 w miasteczku wybudowano duży kościół pw. Boleści Najświętszej Marii Panny. Jego ostatnim proboszczem był ks. Mikołaj Brodecki. Pod koniec lat dwudziestych funkcję burmistrza miasta pełnił Władysław Szymański, a w 1936 roku Włodzimierz Bojarski-Kasjanowicz.358 Po wkroczeniu sowietów zmieniono nazwę miasta na Krasnoarmiejsk. W 1942 roku Niemcy wymordowali żydowskich mieszkańców Radziwiłłowa. W 1943 roku wobec nasilających się wystąpień antypolskich w miasteczku powstała placówka samoobrony, skupiona wokół murowanego kościoła. Tu chronili się przede wszystkim uciekinierzyz okolicznych polskich osad, ale obóz dla polskiej ludności istniał też na terenie getta. Polaków wysyłano stąd na przymusowe roboty do Niemiec.359

J. Wołoszynowski, Województwo wołyńskie w świetle liczb i faktów, Łuck 1929, s. 24. Ibidem, s. 32. 357 Rocznik lekarski Rzeczypospolitej Polskiej na 1936 rok, Warszawa 1936, s. 933. 358 Notatnik, „Wołyń” 1936 nr 43, s. 2. 359 W. Siemaszko, E. Siemaszko, Ludobójstwo dokonane przez nacjonalistów ukraińskich na ludności polskiej Wołynia 19391945, t. I, Warszawa 2000 , s. 99.


ROZDZIAŁ V

|

NA WOŁYNIU

|

powiat dubieński

Smordwa Wołyński ród Ledóchowskich, do którego należała Smordwa, przez wieki dzielnie służył Bogu i Ojczyźnie. Wywodził się od legendarnego Halki, krewnego księcia kijowskiego Włodzimierza Wielkiego. Od twórcy potęgi Rusi Kijowskiej Halka otrzymał herb „Szaława”. Widnieją w nim między innym trzy złote krzyże, przypominające o zasługach rycerza, związanych z ważnym wydarzeniem, jakim był Chrzest Rusi. Protoplastą rodu Ledóchowskich był Nestor, którego za zasługi dla Ojczyzny król Kazimierz Jagiellończyk obdarzył Leduchowem (Ledóchowem) na Wołyniu. Przywilej królewski przechowywano w rodzinnym archiwum jeszcze w okresie dwudziestolecia międzywojennego.360 Na przestrzeni wieków członkowie rodu Ledóchowskich, zaangażowani w sprawy publiczne, pełnili zaszczytne i odpowiedzialne funkcje, brali udział w wyprawach wojennych, a później w zrywach narodowowyzwoleńczych, by wspomnieć choćby Stanisława, Kazimierza oraz Felicjana Ledóchowskich, którzy u boku króla Jana III Sobieskiego uczestniczyli w odsieczy wiedeńskiej, czy Ignacego Halkę Ledóchowskiego – w trakcie powstania listopadowego komendanta twierdzy Modlin.361 Z rodu Ledóchowskich, który miał swoje korzenie na Wołyniu, wywodzą się wybitni przedstawiciele duchowieństwa: Prymas Polski Mieczysław Halka Ledóchowski, błogosławiona Maria Teresa Halka Ledóchowska i święta Julia Urszula Halka Ledóchowska, a także Włodzimierz Halka Ledóchowski, generał Towarzystwa Jezusowego. Rodowa siedziba hrabiów Ledóchowskich niegdyś była własnością Chomiaków Smordowskich i leżała na tak zwanym szlaku tatarskim. Nazwa miejscowości pochodziła podobno od jeńców z ugrofińskiego plemienia Mordwinów, których osiedlono za czasów wielkiego księcia Witolda.362 Dawnej wznosił się tu zamek obronny, otoczony fosami. Na jego miejscu w XVIII wieku staraniem Józefa Piotra Halki Ledóchowskiego, stolnika wołyńskiego i szambelana królewskiego, który ufundował również piękną cerkiew (znajdowały się w niej rodzinne grobowce Ledóchowskich), powstał stylowy pałac, ale ślady dawnych fortyfikacji można było odkryć jeszcze w okresie dwudziestolecia międzywojennego w różnych zakamarkach parku. W XIX wieku pałac został przebudowany przez hrabiego Janusza Halkę Ledóchowskiego według projektu znakomitego architekta Henryka Marconiego. Kolejna przebudowa na początku XX wieku nadała pałacowi rysy neorenesansowe. Wzniesiono wówczas wspaniałą bramę wjazdową z herbami właścicieli i rzeźbami orłów na pylonach. Mimo zniszczeń z okresu I wojny światowej i wojny polsko–bolszewickiej (zbiory artystyczne zostały zrabowane przez miejscową ludność i bolszewików) goście pod urokiem tego miejsca pisali: „Smordwa posiada niesłychanie malownicze położenie nad dużymi stawami, ku którym lekko spływa teren pięknego ogrodu.”363 Ostatnim właścicielem pałacu był hrabia Aleksander Halka Ledóchowski. 360

M. Ledóchowski, Aby pozostał nasz ślad. Dzieje rodu Ledóchowskich, Wrocław 2002. B. Moszczyńska, Ród Ledóchowskich-Ojczyźnie i Bogu, „Spotkania z zabytkami” 2008 nr 11, s. 35. 362 G. Rąkowski, Wołyń. Przewodnik po Ukrainie Zachodniej. Część I, Pruszków 2005, s. 297. 363 K. Niedobitowski, Rezydencje Wołynia, „As” , s. 18. 361

323


324

TADEUSZ

MARCINKOWSKI,

MAŁGORZATA

ZIEMSKA

SKARBY

PAMIĘCI

|

NA

WOŁYNIU

Wieś i folwark Smordwa w 1921 roku liczyły 1365 mieszkańców, w tym 191 Polaków, 1136 Rusinów, 17 Niemców, 14 Żydów i 7 osób innej narodowości.364 Dawna mieszkanka wsi Leokadia Krawczyk z domu Braun tak charakteryzuje stosunki, panujące we wsi w latach trzydziestych: „Przed wojną we wsi Smordwa było Polaków i Ukrainców po równo i w zgodzie żyli. Żenili się między sobą. Jak urodził się chłopiec w mieszanym małżeństwie, to był chrzczony w cerkwi, jak dziewczynka to kościele katolickim. Na mszę chodziło się do cerCzwórka hrabiego A. Ledóchowskiego, nagrodzona na wyścigach w Równem (fot. Saryusz Wolski). „Ilustrowany Kukwi, bo było blisko, a kościół daleko w Młynowie rier Codzienny” z października 1912 roku. Pismo ze zbiorów 365 (5 km).” Pracę na miejscu zapewniały między inTadeusza Marcinkowskiego. nymi cegielnia hrabiego Aleksandra Ledóchowskiego oraz dwa młyny: wodny i parowy. We wrześniu 1939 roku Ukraińcy zamordowali komendanta miejscowego Posterunku Policji Państwowej. Po wkroczeniu sowietów natychmiast aresztowano właściciela majątku hrabiego Aleksandra Halkę Ledóchowskiego, prezesa Związku Ziemian powiatu dubieńskiego. Z więzienia w Dubnie przewieziono go do Równego, a następnie do Kijowa, gdzie wiosną 1940 roku został zamordowany.366 W czasie okupacji niemieckiej w majątku Smordwa stacjonowali NiemSmordwa. Pałac hrabiów Ledóchowskich. Zdjęcie z pisma cy. Polacy, pracujący w majątku, i ci ze wsi, około „As” ze zbiorów Tadeusza Marcinkowskiego. 60 osób, chronili się tu na noc w obawie przed banderowcami. W lipcu 1943 roku bojówka UPA dokonała ataku na majątek. Po całonocnej walce napastnicy zostali odparci. W następnym miesiącu, w związku z opuszczeniem Smordwy przez ochronę niemiecką, ludność polska ewakuowała się do Młynowa. Gdy konwój kilkunastu furmanek ruszył, jeden z mężczyzn cofnął się do swojego gospodarstwa – już nie wrócił, został zamordowany przez miejscowych Ukraińców, którzy zaczęli rabować pozostawiony dobytek, jeszcze zanim Polacy wyjechali ze wsi.367 Mieszkańcy Smordwy podzielili losy polskiej ludności Młynowa. Po repatriacji w większości znaleźli się na tzw. Ziemiach Odzyskanych. 364 Województwo wołyńskie. Skorowidz miejscowości Rzeczypospolitej Polskiej opracowany na podstawie wyników pierwszego powszechnego spisu ludności z dnia 30 września 1921 r. i innych źródeł urzędowych, tom IX, Główny Urząd Statystyczny Rzeczypospolitej Polskiej, Warszawa 1923, s. 8. 365 Marysia Kubiena. Ze wspomnień mojej Mamy [wolyn.ovh.org/opisy/smordwa-01.html] 366 Śladem zbrodni katyńskiej, Warszawa 1998, s. 91. 367 W. Siemaszko, E. Siemaszko, Ludobójstwo dokonane przez nacjonalistów ukraińskich na ludności polskiej Wołynia 19391945, t. I, Warszawa 2000 , s. 658.


ROZDZIAŁ V

|

NA WOŁYNIU

|

powiat dubieński

Werba Dworzec kolejowy w Werbie, leżący przy dwutorowej linii kolejowej Lwów-Brody-Dubno-Zdołbunów, był dumą mieszkańców miasteczka i dumą władz powiatu. Stacja PKP w Werbie zdobyła I miejsce w konkursie małych stacji kolejowych na Kresach Wschodnich. Ten piętrowy nowoczesny gmach został wzniesiony w okresie dwudziestolecia międzywojennego. Były w nim poczekalnie trzeciej, drugiej i pierwszej klasy – ta ostatnia zazwyczaj pusta. Na teren dworca mogli wejść tylko posiadacze peronówek. Pociągi kursowały tak punktualnie, że według godzin ich przyjazdów regulowano zegarki w miasteczku. Miejscowe dzieci szczególnie dobrze zapamiętały małą katastrofę, która wydarzyła się na stacji w Werbie – oto pociąg towarowy najechał na wagon ze słodyczami „Wedla”. W czasie II wojny światowej każdy okupant zmieniał wygląd dworca. Sowieci szybko zamontowali szerokie tory. Na zachód, do Niemiec, zmierzały tędy pociągi z radziecką ropą, zbożem i bawełną, a na wschód transporty z Polakami, deportowanymi na Sybir. Po wkroczeniu Niemców natychmiast przekuto szerokie tory z powrotem na normalne. Dla Polaków stacja kolejowa w Werbie stała się drogą ucieczki przed banderowcami. Werba leżała nad Ikwą, która tworzyła tu rozległą, bagnistą równinę. W 1518 roku miejscowość otrzymała prawa miejskie. W XVI wieku należała do Andrzeja Kuniowskiego. Później często zmieniała właścicieli.368 W 1921 roku miasteczko, wieś i folwark Werba liczyły 538 mieszkańców. Większość stanowili Ukraińcy, którzy w niedziele i święta zbierali się w osiemnastowiecznej drewnianej cerkwi. W Werbie mieszkali również Polacy (160 osób) oraz Żydzi i Czesi.369 W miejscowości nie było kościoła katolickiego, wierni wędrowali zatem do odległej o 3 km Ptyczy. W Werbie był tartak, olejarnie, gorzelnia, browar, cegielnia K. Piotrowskiego, smolarnia, młyny wodne.370 Działała siedmioklasowa szkoła powszechna. Helena Zacharczuk, która uczęszczała do szkoły w Werbie (jej ojciec, osadnik wojskowy, miał gospodarstwo w kolonii Stefanówka), wspomina dobre współżycie wszystkich mieszkańców: „W owym czasie nikt nie słyszał w mojej okolicy o jakichś targach narodowościowych. Nic nie zapowiadało dramatu, który miał się rozegrać na tych terenach zaledwie kilka lat później. Polacy, Ukraińcy, Czesi, Niemcy w naszej okolicy wzajemnie się odwiedzali, a nawet czasem wspólnie świętowali”. 371 „1 września 1939 roku wybuchła wojna, której początkowo w Werbie specjalnie nie odczuwaliśmy – relacjonuje Zbigniew Wojcieszek (jego ojciec był sekretarzem gminy). – Powstał komitet pomocy żołnierzom udającym się transportami na front, a w pobliżu dworca wykopano rowy 368 F. Sulimierski, B. Chlebowski, W. Walewski, Słownik geograficzny Królestwa Polskiego i innych krajów słowiańskich. Tom XIII, Warszawa 1880-1902, s. 213. 369 Województwo wołyńskie. Skorowidz miejscowości Rzeczypospolitej Polskiej opracowany na podstawie wyników pierwszego powszechnego spisu ludności z dnia 30 września 1921 r. i innych źródeł urzędowych, tom IX, Główny Urząd Statystyczny Rzeczypospolitej Polskiej, Warszawa 1923, s. 67. 370 Województwo wołyńskie. Księga adresowa Polski (wraz z W.M. Gdańskiem) dla handlu, przemysłu, rzemiosł i rolnictwa 1929, Warszawa 1929, s. 2230. 371 H. Zacharczuk, A ja żyłam nadal, „Wołanie z Wołynia” 2010 nr 4, s. 17.

325


326

TADEUSZ

MARCINKOWSKI,

MAŁGORZATA

ZIEMSKA

SKARBY

PAMIĘCI

|

NA

WOŁYNIU

Zarząd Gminy. Czwarty z prawej wójt Downarowicz, czwarty z lewej sekretarz gminy S. Wojcieszek. Werba, 1939 r. Zdjęcie ze zbiorów Tadeusza Marcinkowskiego. Dar p. Zbigniewa Wojcieszka.

przeciwlotnicze.”372 Pierwsze bomby, które spadły na miasto 14 września 1939 roku, wywołały panikę wśród mieszkańców. Po wkroczeniu Armii Czerwonej aresztowano komendanta policji Paluszkiewicza, który wraz z rodziną mieszkał nieopodal posterunku. Dzieci rozpoczęły naukę w języku rosyjskim. Helena Zacharczuk opowiada: „Pamiętam dzień 1 stycznia. W klasie były rozrzucane cukierki z informacją: „Batko Stalin dał wam cukierki...” W wielu domach zamieszkali żołnierze. Tępiono ślady życia religijnego. Dzieci szły do Pierwszej Komunii Świętej w tajemnicy w odległych miejscowościach, na przykład we Włodzimierzu Wołyńskim. W polskich rodzinach suszono chleb i pakowano ubrania, szykując się do zesłania.”373 Po wkroczeniu Niemców w 1941 roku miejscowych Żydów zabrano do getta we Włodzimierzu Wołyńskim. W listopadzie 1942 roku nocą Ukraińcy zamordowali nożami kierownika szkoły Urbańskiego wraz z żoną i dwójką dzieci. Od tego momentu stale ginęli Polacy, mordowani w okrutny sposób, ale także Ukraińcy, którzy nie zgadzali się z ideologią i metodami działania UPA. Większość Polaków z Werby szukała schronienia w Dubnie.374 Stąd wyjeżdżali na Ziemie Odzyskane. 372

Z. Wojcieszek, Kolejarz mimo woli, „Wołyn i Polesie” 2002 nr 2, s. 25.

373 Ibidem.

374 W. Siemaszko, E. Siemaszko, Ludobójstwo dokonane przez nacjonalistów ukraińskich na ludności polskiej Wołynia 19391945, t. I, Warszawa 2000, s. 944-945.


ROZDZIAŁ V

|

NA WOŁYNIU

|

powiat dubieński

Dworzec kolejowy w Werbie, wybudowany w latach dwudziestych. Werba, 1935 r. Wł. Zbigniew Wojcieszek.

327


Państwowe Gimnazjum w Horochowie. Zdjęcie ze zbiorów Tadeusza Marcinkowskiego. Dar pana J. W. Pawłowskiego.


ROZDZIAŁ V

|

NA WOŁYNIU

|

powiat horochowski

powiat horochowski

Powiat horochowski zajmował południowo-zachodnią część województwa wołyńskiego i graniczył na zachodzie z powiatem włodzimierskim i sokalskim (woj. lwowskie), od północy z powiatem kowelskim, od wschodu z powiatem łuckim, a od południa z powiatem radziechowskim (woj. lwowskie). Ten jeden z mniejszych powiatów województwa wołyńskiego zajmował obszar 1 757 km2 i liczył w 1921 roku 77 706 mieszkańców, ze sporą ilością ludności ukraińskiej i żydowskiej. Tworzyły go dwie gminy miejskie: Horochów i Beresteczko oraz gminy wiejskie: Beresteczko, Brany, Chorów, Kisielin, Podberezie, Skobełka, Świniuchy.375 Urodzajna lessowa ziemia spowodowała duże zagęszczenie ludzkich osad. Niemal każdy skrawek gruntu starano się wykorzystać pod uprawy, choć brakowało jeszcze nowoczesnych metod gospodarowania, które pozwoliłyby uzyskać wyższą wydajność i lepszą jakość plonów.376 Jedynie po obu stronach rzeczki Skobełki rozciągały się błota. Przecinała je nowo wybudowana linia kolejowa Łuck-Lwów. Największym miastem był Horochów, który okres rozkwitu przeżywał w XVIII wieku, za czasów szambelana Waleriana Strojnowskiego. Pod zaborami miasto podupadło, choć działała jeszcze fabryka makat i fabryka koców, rozwijał się też przemysł kożuszniczy. Po odzyskaniu przez Polskę niepodległości Horochów został stolicą powiatu. W latach trzydziestych starostą horochowskim był Tadeusz Bujko.377 Na terenie powiatu znajdowało się wiele cennych zabytków, między innymi: we wsi Nowy Zahorów kościół Najświętszej Marii Panny wraz z przylegającym klasztorem z 1576 roku, w Beresteczku kościół Świętej Trójcy z pozostałościami dawnego klasztoru oo. trynitarzy, wczesnobarokowy kościół w Zaturcach, w Beresteczku pałac Platerów z pięknym kolumnowym portykiem od frontu.378

375 Województwo wołyńskie. Skorowidz miejscowości Rzeczypospolitej Polskiej opracowany na podstawie wyników pierwszego powszechnego spisu ludności z dnia 30 września 1921 r. i innych źródeł urzędowych, tom IX, Główny Urząd Statystyczny Rzeczypospolitej Polskiej, Warszawa 1923, s. VIII. 376 J. Hoffman, Województwo wołyńskie, „Kalendarz Ziem Wschodnich na rok 1936”, s. 280. 377 Towarzystwo Rozwoju Ziem Wschodnich, „Kalendarz Ziem Wschodnich na rok 1935”, Warszawa 1934, s. 51. 378 Województwo wołyńskie, „Kalendarz Ziem Wschodnich na rok 1935”, Warszawa 1934, s. 226.

329


330

TADEUSZ

MARCINKOWSKI,

MAŁGORZATA

ZIEMSKA

SKARBY

PAMIĘCI

|

NA

WOŁYNIU

Horochów Na początku XIX wieku niewielki Horochów, położony nad rzeczką Młynówką, bogactwem zbiorów mógł przyćmić niejedną współczesną galerię sztuki. W wybudowanym na przełomie XVIII i XIX wieku pałacu Stroynowskich znajdowały się obrazy mistrzów pędzla tej miary co Rubens, van Dyck, Caravaggio czy Tintoretto. Był też oryginał słynnego „Lisowczyka” Rembrandta oraz wspaniały zbiór rzeźb i biblioteka, licząca ponad 2 000 tomów. Z rozlicznych podróży po Francji, Holandii i Włoszech hrabia przywoził do Horochowa najwspanialsze dzieła sztuki, ale gromadził też polskie pamiątki. W jednym z pokojów horochowskiego pałacu znajdował się na przykład mały stolik z kałamarzem i piórem – przedmioty te należały niegdyś do Ignacego Krasickiego. W 1821 roku hrabia Walerian Strojnowski przekazał Horochów swej córce Walerii po mężu Tarnowskiej.379 U hrabiny Tarnowskiej często gościli przedstawiciele wołyńskiej elity, między innymi poeta Alojzy Feliński, słynny awanturnik i podróżnik Wacław Rzewuski, zwany Emirem, krzemieńczenie: Franciszek Kowalski i Antoni Andrzejowski. Zachwycony horochowską kolekcją autor „Ramot Starego Detiuka o Wołyniu” pisał, iż mają tu „istne muzeum, muzeum bogate i gustowne”380. Pierwsze wzmianki o Horochowie pochodzą z XIII wieku. W 1450 roku król Kazimierz Jagiellończyk ofiarował miejscowe dobra Olizarowi Szyłowiczowi. W XVI wieku Horochów przeszedł w ręce Sanguszków i w 1601 roku uzyskał prawa miejskie. Sanguszkowie ufundowali pierwszy kościół katolicki, który spłonął w 1802 roku. Później miejscowość należała do Michała Wielhorskiego, a następnie do księcia Stanisława Poniatowskiego. Bratanek króla w 1795 roku sprzedał miasteczko wraz z należącymi do majątku siedemnastoma wsiami wspomnianemu już hrabiemu Walerianowi Strojnowskiemu, który wybudował obszerny, otoczony wspaniałym parkiem pałac, nowy kościół i szpital oraz założył kilka niewielkich zakładów przemysłowych. W 1830 roku jego córka Waleria przeniosła się na stałe do Dzikowa koło Tarnobrzega, zabierając ze sobą najcenniejsze dzieła sztuki. Na podjęcie decyzji o opuszczeniu Wołynia wpłynął, wydany przez władze carskie, zakaz przebywania w granicach imperium rosyjskiego jej męża i starszego syna. W drugiej połowie XIX wieku młodszy syn Tadeusz Tarnowski, ostatni polski właściciel Horochowa, zaczął wyprzedawać poszczególne dzieła sztuki. Zwrócił się nawet z prośbą o pomoc w tej sprawie do pisarza Józefa Ignacego Kraszewskiego. Część obrazów przewieziono do Lwowa i zdeponowano w ratuszu. Resztki ongiś wspaniałej kolekcji wraz z mocno zadłużonym majątkiem przeszły w ręce rosyjskie. Pałac został przez nowych właścicieli przebudowany. Podczas I wojny światowej przez Horochów-Świniuchy-Łokacze-Kisielin przebiegała linia frontu. Na skutek zaciętych walk miasto uległo zniszczeniu.381 379

R. Aftanazy, Dzieje rezydencji na dawnych kresach Rzeczypospolitej. Tom 5. Województwo wołyńskie, Wrocław-Warszawa-Kraków 1994, s. 125-130. 380 A. Andrzejowski, Ramoty Starego Detiuka o Wołyniu. Tom III, Wilno 1921, s. 26. 381 Dr M. Orłowicz, Ilustrowany przewodnik po Wołyniu, Łuck 1929, s. 136.


ROZDZIAŁ V

|

NA WOŁYNIU

|

powiat horochowski

W II Rzeczypospolitej Horochów był siedzibą powiatu. Po odzyskaniu niepodległości miejscowość liczyła 4 421 mieszkańców, w tym 572 Polaków, 1 472 Ukraińców, 2 368 Żydów, 5 Niemców i 3 Rosjan.382 W jednym ze skrzydeł pałacu mieściło się starostwo powiatowe. Rozległy park krajobrazowy przy pałacu zamieniono w park miejski. Horochów posiadał piękny, empirowy kościół, ufundowany przez hrabiego Waleriana Strojnowskiego. W latach trzydziestych proboszczem w tym kościele był lubiany i szanowany przez parafian ks. Aleksander Puzyrewicz.383 Była też cerkiew oraz dwie kaplice – katolicka i prawosławna, a także synagoga. W 1931 roku miasto liczyło już 5 991 mieszkańców.384 Znajdowała się tu siedziba starostwa, Komenda Powiatowa Policji Państwowej, Urząd Skarbowy, Kasa Skarbowa, Powiatowy Urząd Ziemski, Państwowy Zarząd Drogowy, Inspektorat Szkolny i Magistrat, a w latach trzydziestych burmistrzem miasta był Tadeusz Czepielewski. Funkcjonowały różne organizacje i stowarzyszenia, na przykład Związek Strzelecki, Związek Osadników Wojskowych czy Związek Kupców. Działały młyny, cegielnie, olejarnie, garbarnie. Była fabryka wódek i likierów. Mieszkańców leczyli dr Aleksander Daniłowski i dr L.Grossfeld. Leki kupowano w aptece Wierzbowskiego. Były dwa zakłady fotograficzne: Erlicha i Bregmana. Hotel dla przyjezdnych na ulicy Szkolnej prowadził Sz. Ingerman. Dzieci uczęszczały do siedmioklasowej szkoły powszechnej. W placówce pracowało grono zaangażowanych pedagogów. Uczniowie przygotowywali jasełka. Dla chłopców był kurs modeli lotniczych, a dla dziewcząt kurs kroju i szycia. Działało Koło Miłośników Przyrody oraz drużyna harcerska. W 1935 roku oddano do użytku nowy budynek gimnazjum. Dyrektorem szkoły był Kajetan Łukasiewicz. Religii w obydwu placówkach szkolnych uczył ks. Aleksander Iwanicki. W niedzielę i święta chodziło się do kawiarni Fiszmana lub Spektora. Było też kilka restauracji, między innymi Gałkowskiego, Jasińskiego i Pomianowskiego.385 Działało kino. Dla upamiętnienia dziesięciolecia niepodległości Polski wzniesiono Dom Ludowy.386 W czasie drugiej wojny światowej sowieci aresztowali część horochowskich urzędników, a ich rodziny wywieziono na Sybir. W sierpniu 1942 roku Niemcy zlikwidowali getto w Horochowie. Wobec silnego garnizonu żandarmerii niemieckiej oraz działającej w mieście placówki samoobrony akcje banderowców kończyły się w większości niepowodzeniem, ale do miasta docierały coraz większe grupy uciekinierów z palonych polskich wsi. Mieszkańcy szybko zorganizowali komitet, dożywiający tę grupę. W styczniu 1944 roku Niemcy opuścili Horochów. Ewakuowała się też transportami kolejowymi przez Stojanów ludność polska.387

382 Województwo wołyńskie. Skorowidz miejscowości Rzeczypospolitej Polskiej opracowany na podstawie wyników pierwszego powszechnego spisu ludności z dnia 30 września 1921 r. i innych źródeł urzędowych, tom IX, Główny Urząd Statystyczny Rzeczypospolitej Polskiej, Warszawa 1923, s. 12. 383 Teresa Łukaszek, Jeszcze o ks. Aleksandrze Puzyrewiczu, „Wołanie z Wołynia” 2010 nr 2, s. 16 384 E. Rühle, Ziemie Wschodnie w cyfrach i kartogramach, „Rocznik Ziem Wschodnich” 1939, s. 7. 385 Województwo wołyńskie. Księga adresowa Polski (wraz z W.M. Gdańskiem) dla handlu, przemysłu, rzemiosł i rolnictwa 1929, Warszawa 1929, s. 2163. 386 J. Wołoszynowski, Województwo wołyńskie w świetle cyfr i faktów, Łuck 1929, s. 57. 387 Władysław Siemaszko, Ewa Siemaszko, Ludobójstwo dokonane przez nacjonalistów ukraińskich na ludności polskiej Wołynia 1939-1945, t. I, Warszawa 2000 , s. 193-194.

331


332

TADEUSZ

MARCINKOWSKI,

MAŁGORZATA

ZIEMSKA

SKARBY

Widok znad studni na miasto. Horochów, 1935 r. Zdjęcie ze zbiorów Tadeusza Marcinkowskiego

Horochów. Wyd. dr Trenkler & C, Leipzig. Karta pocztowa ze zbiorów Tadeusza Marcinkowskiego.

PAMIĘCI

|

NA

WOŁYNIU


ROZDZIAŁ V

|

NA WOŁYNIU

|

powiat horochowski

Fragment rynku w Horochowie. Horochów, 1935 r. Zdjęcie ze zbiorów Tadeusza Marcinkowskiego.

Magistrat w Horochowie. Lata trzydzieste. Zdjęcie ze zbiorów Tadeusza Marcinkowskiego.

333


334

TADEUSZ

MARCINKOWSKI,

MAŁGORZATA

ZIEMSKA

Widok na kościół. Horochów, 20 czerwca 1935 r. Zdjęcie ze zbiorów Tadeusza Marcinkowskiego.

SKARBY

PAMIĘCI

|

NA

WOŁYNIU

Horochów. Kościół parafialny. Karta pocztowa ze zbiorów Tadeusza Marcinkowskiego.


ROZDZIAŁ V

|

NA WOŁYNIU

|

powiat horochowski

Inspektorat Szkolny w Horochowie. Horochów, 1935 r. Zdjęcie ze zbiorów Tadeusza Marcinkowskiego.

Konferencja Gminnych Kas Pożyczkowo-Oszczędnościowych. Horochów, 23 maja 1936 r. Zdjęcie ze zbiorów Tadeusza Marcinkowskiego

335


336

TADEUSZ

MARCINKOWSKI,

MAŁGORZATA

ZIEMSKA

SKARBY

PAMIĘCI

|

NA

WOŁYNIU

Beresteczko Małe, odcięte od świata miasteczko wołyńskie, upamiętnione na kartach historii wiktorią Jana Kazimierza w bitwie z Kozakami Chmielnickiego w 1651 roku, jakby zastygło w czasie gdzieś między Łuckiem a Radziwiłłowem. Nie posiadało porządnej szosy. Najbliższa stacja kolejowa, Dębowa Karczma, znajdowała się w odległości 18 km. Dojeżdżał tu jeden autobus z Dubna. Był urząd pocztowo-telegraficzny, garbarnie, młyny, olejarnie i cegielnie, mały hotelik, cztery restauracje, dwie kawiarnie, kilka piwiarni i bardzo mocne poczucie ważności miejsca, pełnego historycznych pamiątek.388 W latach trzydziestych Beresteczko liczyło 6 314 mieszkańców.389 Większość stanowili Ukraińcy. Mieszkali tu też Polacy, Żydzi, spora grupka Rosjan oraz Niemcy. Funkcję burmistrza w latach dwudziestych pełnił Wacław Zajączkowski. Ozdobą miasteczka był barokowy kościół św. Trójcy, który pozostał ze skasowanego i zniszczonego pod zaborami klasztoru oo. trynitarzy. Zakonnicy prowadzili tu za I Rzeczypospolitej doskonałe szkoły. Jak twierdzi w „Diariuszu podróży Najjaśniejszego Stanisława Augusta króla polskiego na Ukrainę...” Adam Naruszewicz, młodzież szlachecka spotkała się z władcą, który zatrzymał się w Beresteczku podczas powrotu z Kaniowa, i „złożyła królowi powinszowanie”. W świątyni beresteckiej znajdowały się relikwie św. Walentego, czczone również przez ludność prawosławną, oraz naturalnej wielkości figura Jezusa Nazareńskiego z cudownie odrastającymi włosami.390 Długo przechowywano tu ważną dla Polaków pamiątkę – szablę księcia Jeremiego Wiśniowieckiego. Niestety w 1920 roku zrabowali ją bolszewicy. Na zewnątrz kościół ozdabiało monumentalne malowidło, przedstawiające zwycięstwo króla Jana Kazimierza nad armią kozacko–tatarską. W XIX wieku ówczesny proboszcz, by uchronić świątynię przed Rosjanami, kazał je ukryć pod tynkiem. W okresie dwudziestolecia międzywojennego dawna świątynia oo. trynitarzy pełniła funkcję kościoła parafialnego. Ostatnim proboszczem był ksiądz Jerzy Zwoliński. Naprzeciw kościoła znajdował się mały cmentarz. Jak głosiła tradycja, w tym miejscu był dawniej drewniany kościół, w którym król Jan Kazimierz modlił się przed bitwą pod Beresteczkiem. W centrum miasteczka, wśród małych dworków z XVIII i XIX wieku, wznosiła się niewielka, ozdobiona malowidłami, murowana synagoga. Pod miastem znajdował się oryginalny obelisk z XVII wieku – mogiła arianina księcia Aleksandra Prońskiego. Ten protektor braci polskich ku zgorszeniu katolików zamienił miejscowy kościół na zbór ariański, a klasztor na szkołę. Około 1644 roku mieszkał tu Andrzej Wiszowaty, filozof i teolog, pisarz i poeta, redaktor i wydawca, a przede wszystkim znakomity kaznodzieja ariański.391 Mieszkańcy Beresteczka jeszcze w okresie dwudziestolecia międzywojennego byli w posiadaniu cennych dokumentów, wśród 388 389

J. Wołoszynowski, Województwo wołyńskie w świetle liczb i faktów, Łuck 1929, s. 32. E. Rühle, Ziemie Wschodnie w cyfrach i kartogramach, „Rocznik Ziem Wschodnich” 1939, s. 7. 390 G. Rąkowski, Przewodnik po Ukrainie Zachodniej. Cz. I. Wołyń, Pruszków 2005, s. 213. 391 M. Baliński, T. Lipiński, Starożytna Polska pod względem historycznym, geograficznym i statystycznym opisana, Warszawa 1844, s. 836.


ROZDZIAŁ V

|

NA WOŁYNIU

|

powiat horochowski

których znajdował się przywilej z 1547 roku. Król Zygmunt I nadawał w tym dokumencie księciu Fryderykowi Prońskiemu, ojcu Aleksandra, prawo pobierania opłat targowych i ustanawiał jarmarki w poniedziałki i na św. Eliasza. Książe Proński z kolei specjalnym aktem przyznał mieszczanom prawo pierwokupu skór na targu, dzięki czemu Beresteczko przez długi czas słynęło z przemysłu kuśnierskiego i szewskiego, zaopatrując w wyroby niemal cały Wołyń.392 Na wzgórzu, nieopodal pomnika księcia Prońskiego, stała charakterystyczna kaplica św. Tekli. Pochowano tu 500 zakonnic, zamordowanych przez Tatarów. Ich przełożoną była św. Tekla. Niegdyś na wyspie na Styrze w centrum miasta znajdował się zamek obronny książąt Prońskich. W tym właśnie miejscu, w rozwidleniu rzeki, w 1802 roku Katarzyna Platerowa wybudowała niewielki klasycystyczny pałacyk. Wzniesiono go obok starego dworu, w którym właściciel Beresteczka Jan Jakub Zamojski w 1787 roku gościł króla Stanisława Augusta. Pałac i dworek, które przylegały do siebie narożnikami, otaczał duży park krajobrazowy, założony w 1805 roku przez Dionizego Miklera. Z tarasu pałacu rozciągał się wyjątkowo piękny widok na park i rzekę.393 Na wschód od miasta nad rzeczką Płaszówką znajdowało się pobojowisko z 1651 roku. Zwłoki zabitych w czasie bitwy tysięcy Kozaków pochowano w zbiorowej mogile. Miejsce to nazywano Kozackimi Mogiłami. Właśnie tu w 1912 roku Rosjanie zaczęli wznosić cerkiew św. Jerzego. W części podziemnej cerkwi umieszczono pod szkłem czaszki i kości poległych Kozaków.394 Do II wojny światowej był tu klasztor prawosławny. Po wkroczeniu sowietów we wrześniu 1939 roku aresztowano kilku najbardziej aktywnych Polaków. W sierpniu 1942 roku Niemcy wraz z policją ukraińską dokonali likwidacji miejscowego getta. Wobec narastającego zagrożenia ze strony UPA Polacy zaczęli rozmawiać z Niemcami na temat wydania im broni. Pertraktacje prowadził nauczyciel Antoni Wróbel. Większość obrońców, którzy otrzymali karabiny, to piętnastoletni chłopcy. Dopiero uczyli się posługiwać bronią. Mimo to Beresteczko w lipcu i sierpniu 1943 roku stało się azylem dla uciekających z palonych przez banderowców wiosek. Miasteczko było otoczone przez bandy UPA, jednak co rusz z narażeniem życia małe grupki w konwojach podejmowały próby dotarcia do większych miejscowości. Najcięższy atak na miasto miał miejsce w grudniu 1943 roku. W mieście zostało tylko trzech Niemców. Polska ludność schroniła się w murowanych budynkach: w kościele, plebani i organistówce. Przez tydzień broniono się dzielnie. W styczniu 1944 roku Niemcy zarządzili ewakuację. Na stacji w Radziechowie Polaków z Beresteczka załadowano do pociągów. Większość trafiła do obozów w Prusach Wschodnich. Po oczyszczeniu miasteczka z Polaków banderowcy zamierzali spalić kościół, przed czym powstrzymał ich miejscowy duchowny prawosławny przypominając, że i oni modlili się w tym miejscu przed obrazem św. Walentego. Dzięki niemu ocalał polski kościół.395 392

J. Wołoszynowski, Województwo wołyńskie w świetle liczb i faktów, Łuck 1929, s. 33. R. Aftanazy, Dzieje rezydencji na dawnych kresach Rzeczypospolitej. Tom 5. Województwo wołyńskie, Wrocław-Warszawa-Kraków 1994, s. 37-38. 394 M. Orłowicz, Województwo wołyńskie [w:] Polska w krajobrazie i zabytkach, t. II, Warszawa 1930, s. 92. 395 W. Siemaszko, E. Siemaszko, Ludobójstwo dokonane przez nacjonalistów ukraińskich na ludności polskiej Wołynia 19391945, t. I, Warszawa 2000 , s. 121-122. 393

337


338

TADEUSZ

MARCINKOWSKI,

MAŁGORZATA

ZIEMSKA

SKARBY

PAMIĘCI

|

NA

WOŁYNIU

Beresteczko. Stara baszta ze strzelnicami, fosa zamkowa i część pałacu. Zdjęcie ze zbiorów Tadeusza Marcinkowskiego.

Beresteczko. Front kościoła pod wezwaniem św. Trójcy, niegdyś trynitarzy. Zdjęcie ze zbiorów Tadeusza Marcinkowskiego.


ROZDZIAŁ V

|

NA WOŁYNIU

|

powiat horochowski

Ołtarz główny w kościele parafialnym w Beresteczku. Karta pocztowa ze zbiorów Tadeusza Marcinkowskiego.

339


340

TADEUSZ

MARCINKOWSKI,

MAŁGORZATA

ZIEMSKA

SKARBY

Beresteczko. Mogiła księcia Aleksandra Prońskiego, właściciela Beresteczka w XVII wieku. Zdjęcie ze zbiorów Tadeusza Marcinkowskiego.

Beresteczko. Kozackie Mogiły. Cerkiew św. Jerzego. Zdjęcie ze zbiorów Tadeusza Marcinkowskiego.

PAMIĘCI

|

NA

WOŁYNIU

Beresteczko. Kaplica św. Tekli. Zdjęcie ze zbiorów Tadeusza Marcinkowskiego.


ROZDZIAŁ V

|

NA WOŁYNIU

|

powiat horochowski

Beresteczko. Dworek. Zdjęcie z albumu „Polska w krajobrazie i zabytkach”. Książka ze zbiorów Tadeusza Marcinkowskiego

341


342

TADEUSZ

MARCINKOWSKI,

MAŁGORZATA

ZIEMSKA

SKARBY

PAMIĘCI

|

NA

WOŁYNIU

Boroczyce Na początku czerwca 1928 roku robotnicy, pracujący przy budowie linii kolejowej Łuck-Stojanów, dokonali niezwykłego odkrycia. Przy prowadzeniu prac ziemnych w pobliżu boroczyckiego stawu odkopali naczynia ze srebrnymi rzymskimi monetami oraz inne cenne przedmioty, w tym duży złoty medalion, wybity na cześć rzymskiego cesarza Claudiusza Jovianusa, i podobnie zdobioną tacę z czystego złota. Zanim informacje na temat odkrycia dotarły do Józefa Piotrowskiego, państwowego konserwatora zabytków, część monet przetopiono na srebro. Trzeba było całego śledztwa, by ocalić resztki cennego znaleziska, ale Boroczyce zasłynęły jako miejsce odnalezienia wielkiego skarbu.396 Była to spora wieś w gminie Brany w powiecie horochowskim. Jej ozdobę stanowiła zbudowana w 1757 roku cerkiew pw. św. Michała, niegdyś unicka, a od XIX wieku prawosławna.397 Miejscowość należała kolejno do Myszków-Chołoniewskich, Skleńskich, Oleksowskich i Hulewiczów. Niegdyś grodu od napadów tatarsko– mongolskich broniły forty ziemne nad stawem, na bagnistej łące oraz w stronę Bran, Horochowa i Zwiniacz.398 W 1921 roku wieś liczyła 166 domów. Żyło tu 869 mieszkańców, w tym 62 Polaków, 801 Ukraińców i 6 Żydów.399 Miejscowi Polacy zostali zamordowani 16 lipca 1943 roku.400

396

Boroczyce. E. Preibisch. Karta pocztowa ze zbiorów Tadeusza Marcinkowskiego.

J. Piotrowski, Skarb Boroczycki powiat Horochów na Wołyniu, Lwów 1929, s. 9. G. Rąkowski, Przewodnik po Ukrainie Zachodniej. Cz. I. Wołyń, Pruszków 2005, s. 207. 398 J. Piotrowski, op.cit., s. 5. 399 Województwo wołyńskie. Skorowidz miejscowości Rzeczypospolitej Polskiej opracowany na podstawie wyników pierwszego powszechnego spisu ludności z dnia 30 września 1921 r. i innych źródeł urzędowych. Tom IX, Główny Urząd Statystyczny Rzeczypospolitej Polskiej, Warszawa 1923, s. 12. 400 W. Siemaszko, E. Siemaszko, Ludobójstwo dokonane przez nacjonalistów ukraińskich na ludności polskiej Wołynia 19391945, t. I, Warszawa 2000 , s. 126-127. 397


ROZDZIAŁ V

|

NA WOŁYNIU

|

powiat horochowski

Kisielin Położony nad Stochodem Kisielin po dwakroć zasłynął w historii Polski: w XVII wieku jako stolica wygnanych z Rakowa braci polskich i w czasie okupacji niemieckiej jako miejsce bohaterskiej obrony przed banderowcami garstki ukrytych w kościele Polaków. Wśród dzielnych obrońców kisielińskiego kościoła był ojciec znanego kompozytora Krzesimira Dębskiego – Włodzimierz Sławosz Dębski, autor książki „Było sobie miasteczko”. Na przestrzeni dziejów, spośród wielu właścicieli rodowej siedziby słynnego wojewody kijowskiego Adama Kisiela, na uwagę zasługują na pewno Czaplicowie, którzy stworzyli w Kisielinie jeden z najbardziej ożywionych ośrodków arianizmu. W 1614 roku Jerzy Czaplic założył tu gminę i szkołę ariańską, w której nauczał między innymi Eustachy Kisiel. W Kisielinie odbywały się synody braci polskich, a po wygnaniu ich z Rakowa miasteczko stało się prawdziwym centrum arianizmu. W „Starożytnej Polsce” czytamy: „Po zniesieniu naukowego przybytku w Rakowie, niektórzy uczeni tu się przenieśli, a odtąd szkoły wzrostu i większej świetności nabyły. Niedługo wszkże trwał błogi ich stan; dziedzic Jerzy Czaplicki ściganym był przez trybunał lubelski za dany w swych dobrach przytułek odsądzonym od czci Aryanom rakowskim, wzbroniono wyrokiem trybunału 1644 r. nauczać, rozproszono nauczycieli, zbór zaś, którego pastorem był sławny w dziejach arianizmu polskiego Jędrzej Wiszowaty, zupełnie zburzono.”401 Po Czaplicach, Gołuchowskich, Leduchowskich i Modzelewskich dobra kisielińskie przeszły w ręce syna znanego działacza Wielkiej Emigracji Narcyza Olizara. To właśnie Olizarowie rozbudowali i upiększyli pałac. Według tradycji budynek ten był niegdyś przeznaczony na bibliotekę ariańską, miał grube mury i wspaniałe podziemia. W wyposażeniu pałacu znajdowała się między innymi: mała galeria sztuki z dwoma cennymi obrazami pędzla Smuglewicza, które udało się ocalić z Rafałówki, zburzonej za udział pamiętnikarza w powstaniu listopadowym, okazała biblioteka oraz szczególnie cenne archiwum rodziny Olizarów z listami królów: Zygmunta Starego, Zygmunta Augusta, Stefana Batorego, Michała Korybuta Wiśniowieckiego oraz Stanisława Augusta Poniatowskiego.402 Obok pałacu stała niewielka oficyna, w której w okresie dwudziestolecia międzywojennego mieszkał z rodziną ostatni właściciel Kisielina, literat, Andrzej Karol Olizar. Zrujnowany podczas ofensywy rosyjskiej generała Brusiłowa gmach pałacu nie nadawał się do odbudowy. W czasie I wojny światowej zniszczeniu uległ też wiekowy kościół i klasztor oo. karmelitów, ufundowany w XVII wieku przez Gołuchowskich. Odbudową świątyni pw. Niepokalanego Poczęcia Najświętszej Marii Panny zajęli się kolejni kisielińscy proboszczowie. Staraniem pierwszego z nich – księdza Grasa ukazała się prezentowana w publikacji cegiełka na odbudowę kościoła w Kisielinie. Ostatnim 401

M. Baliński, T. Lipiński, Starożytna Polska pod względem historycznym, geograficznym i statystycznym opisana, Warszawa 1844, s. 881. 402 R. Aftanazy, Dzieje rezydencji na dawnych kresach Rzeczypospolitej. Tom 5. Województwo wołyńskie, Wrocław-Warszawa-Kraków 1994, s. 157-159.

343


344

TADEUSZ

MARCINKOWSKI,

MAŁGORZATA

ZIEMSKA

SKARBY

PAMIĘCI

|

NA

WOŁYNIU

proboszczem był ksiądz Witold Kowalski. W miejscowości znajdowała się też cerkiew i dwie bożnice żydowskie. Po odzyskaniu niepodległości miasteczko liczyło 458 mieszkańców, w tym 88 Polaków, 244 Ukraińców, 6 Niemców, 94 Żydów i 26 Rosjan.403 Trudno się dziwić tak małej ilości mieszkańców. Przez długi czas na linii Kisielina stał front. Miasteczko było zniszczone, a tereny wkoło zryte wybuchami. Kisielin powstał na przecięciu dróg. Wokół prostokątnego rynku mieszkały w większości rodziny żydowskie, zajmujące się handlem lub rzemiosłem. Po przekątnej z jednej strony znajdował się kościół i spalony pałac Olizarów, a z drugiej cerkiew. Nikt nie napisze o Kresach wierniej i z większą miłością niż ten, kto się z nich wywodzi. Włodzimierz Sławosz Dębski opowiada: „U rozległego wzniesienia, po jego południowej stronie na pięciu piaszczystych mierzejach, wciskających się w bagienno–torfowe łąki Stochodu, rozsiadł się Kisielin. Wokół otaczały go lasy mieszane. Bagnista okolica nie stwarzała dogodnych warunków bytowania. Niedostatek ten rekompensowała czysta, smaczna woda, wydobywajaca się z licznych źródeł.”404 Większość domów była drewniana. Budynki murowane to: kościół z plebanią i cerkiew, szkoła na Dębowcu, żydowska kamienica po zachodniej stronie rynku oraz jeden dom ukraiński. W miasteczku działała agencja pocztowa,405 posterunek policji, którego komendantem w latach trzydziestych był między innymi Jan Piwnik, późniejszy słynny „cichociemny” i dowódca partyzancki major „Ponury”, remiza Ochotniczej Straży Pożarnej, warsztat ślusarski, mleczarnia oraz prowadzone przez żydowskich właścicieli: zakład fotograficzny i zegarmistrzowski, apteka, młyn, olejarnia, piwiarnia. Ludzi leczył Leopold Dębski, ojciec autora książki „Było sobie miasteczko”. Dzieci polskie, ukraińskie, niemieckie i żydowskie z Kisielina i okolic uczęszczały do siedmioklasowej szkoły powszechnej, której kierownikiem był Stefan Kowalski. Na lekcje religii przychodzili: do katolików ks. Witold Kowalski, do prawosławnych pop Iwan Biełoszycki, a do dzieci żydowskich pomocnik rabina zegarmistrz Aron Ginzberg i nikomu to nie przeszkadzało. Dzieci ukraińskie miały obowiązkowe godziny języka ukraińskiego, na które mogły też uczęszczać dzieci innych narodowości. Działały dwa chóry. Na koniec roku szkolnego uczniowie prezentowali swoje prace (hafty, robótki na drutach i szydełkowe, modele wozów i narzędzi, przedmioty domowego użytku) na wystawach. Zawody szkolne odbywały się na boisku sportowym, gdzie była też strzelnica. Funkcjonowały różne organizacje: PCK, LOPP, Związek Strzelecki, Związek Rezerwistów RP, „Krakusy”, Związek Młodzieży Wiejskiej, Związek Pracy Obywatelskiej Kobiet, Związek Młodzieży Katolickiej. W okresie dwudziestolecia międzywojennego Kisielin rozrósł się i rozwinął. Tuż przed wojną żyło tu ponad 1 000 osób. Włodzimierz Sławosz Dębski obliczył, że w Kisielinie mieszkało 245 Polaków, 244 Ukraińców, natomiast Żydzi stanowili 51% mieszkańców.406 403 Województwo wołyńskie. Skorowidz miejscowości Rzeczypospolitej Polskiej opracowany na podstawie wyników pierwszego powszechnego spisu ludności z dnia 30 września 1921 r. i innych źródeł urzędowych, tom IX, Główny Urząd Statystyczny Rzeczypospolitej Polskiej, Warszawa 1923, s. 14. 404 W. S. Dębski, Było sobie miasteczko, Lublin 2006, s. 25. 405 J. Wołoszynowski, Województwo wołyńskie w świetle liczb i faktów, Łuck 1929, s. 32. 406 W. S. Dębski, op. cit.


ROZDZIAŁ V

|

NA WOŁYNIU

|

powiat horochowski

Zrujnowany pałac Olizarów pod koniec lat trzydziestych. Zdjęcie ze zbiorów Tadeusza Marcinkowskiego.

407 Śladem

zbrodni katyńskiej, Warszawa 1998, s. 168 i s. 225.

W 1939 roku zapowiedzią niezwykłych wydarzeń były nagłe powołania do wojska, ale tak naprawdę wojna zawitała do miasteczka dopiero 23 września, gdy wkroczyła Armia Czerwona i rozpoczęły się nowe porządki. Aresztowano miejscowych policjantów (ich nazwiska znajdują się na tak zwanej ukraińskiej liście katyńskiej407). Pojawiła się nowa władza, a wraz z nią różne „Rajpartkomy” czy „Rajispałkomy”. Czas przestawiono o dwie godziny na moskiewski. Ze sklepów zniknęły towary. Zarekwirowano posiadaną przez Polaków broń. W ramach lutowej wywózki na Sybir deportowano między innymi Rosjanina białogwardzistę oraz Polaka – gajowego, z kolei 12 kwietnia 1940 roku wywieziono żonę kisielińskiego policjanta wraz z dwojgiem dzieci. Rozpoczęła się walka z kościołem, a na kisielińską parafię nałożono wysokie podatki. Dla właścicieli gospodarstw wprowadzono obowiązkowe dostawy nawet tych produktów, których nie produkowali. Polskie gospodarstwa były coraz bardziej zadłużone. By sprostać nałożonym podatkom, wyprzedawano majątek. Rozpoczęła się kolektywizacja. W szkole pojawili się nauczyciele ze wschodu i powstał Komsomoł. Odbyły się kolejne pobory do Armii Czerwonej. Wojna niemiecko-sowiecka błyskawicznie przetoczyła się przez teren Kisielina. Szybko zorganizowała się ukraińska władza i policja. Wyznaczono godzinę policyjną, która dla Polaków i Żydów rozpoczynała się o godz.18.00, a dla Ukraińców o godz. 21.00. Rozpoczęły się rabunki i kradzieże. Sąsiedzi i znajomi Ukraińcy przestali odpowiadać na pozdrowienia Polaków. Śpiewano „Smert, smert Lacham, smert żydowsko-moskowskyj komuni”. Miejscowych Żydów zamknięto w getcie, zostali zamordowani w 1942 roku, podobnie jak osiedleni pod przymusem

345


346

TADEUSZ

MARCINKOWSKI,

MAŁGORZATA

ZIEMSKA

za władzy sowieckiej Cyganie. W nocy z 14 na 15 marca 1943 roku uzbrojona policja ukraińska porzuciła kisieliński posterunek, zasilając bandy UPA. Od tego momentu nasiliły się zbrodnie popełniane na Polakach. W czerwcu spalono oficynę pałacu Olizarów. Na początku lipca 1943 roku ukraiński policjant zamordował żonę Polkę oraz dwóch małych synów i była to zapowiedź tego, co miało się wydarzyć. W dniu 11 lipca 1943 roku wierni z kisielińskiej parafii jak co niedzielę zgromadzili się na mszy świętej. Byli to mieszkańcy Kisielina i okolicznych wsi oraz kolonii: Dunaju, Jachimówki, Janowca, Janowa, Leonówki, Niedźwiedzich Jam, Rudni, Trystaku, Twerydnia, Warszawki, Woronczyna, Zabary, Zapustu, Zielonej i Żurawca oraz Adamówki. Łącznie około 180 osób.408 Korzystając z tego, że Polacy zebrali się w jednym miejscu, miejscowość otoczył duży oddział UPA. Banderowcy czekali przed kisielińskim kościołem. Pierwsi wychodzący ze świątyni dojrzeli niebezpieczeństwo, ale już nie można było zamknąć wielkich drzwi. Zaczęła się straszliwa rzeź, pełna gwałtów i okrucieństwa. Małym grupkom Polaków udało się schronić na parterze i na piętrze plebani. Ci z parteru uwierzyli oprawcom i postanowili się poddać. Rozebrano ich do naga i rozstrzelano przed ołtarzem. Rannych dobijano różnymi narzędziami. Wśród osób, które znalazły się na piętrze i podjęły walkę, byli Włodzimierz Sławosz Dębski oraz jego brat Jerzy. Kuframi i skrzyniami zatarasowano drzwi. Nie było żadnej broni, więc rzucano we wroga tym, co było pod ręką: cegłami, kaflami z pieca, przez okno wyrzucono nawet ciężką maszynę do szycia. Broniącym się mężczyznom pomagały kobiety, szykując cegły i opatrując rannych, później stanęły do

SKARBY

PAMIĘCI

|

NA

WOŁYNIU

Cegiełka na odbudowę kościoła w Kisielinie z października 1924 roku. Kościół oo. karmelitów został zrujnowany w 1915 roku w czasie walk nad Stochodem. Druk ze zbiorów Tadeusza Marcinkowskiego.

408 Władysław Siemaszko, Ewa Siemaszko, Ludobójstwo dokonane przez nacjonalistów ukraińskich na ludności polskiej Wołynia 1939-1945, t. I, Warszawa 2000 , s. 159-163.


ROZDZIAŁ V

|

NA WOŁYNIU

|

powiat horochowski

walki w miejsce poległych. Ksiądz Witold Kowalski udzielał rozgrzeszenia i błogosławieństwa na śmierć. Bandyci, którzy nie mogli wedrzeć się do środka przez zabarykadowane drzwi, podpalili budynki. Na szczęście zaczął padać deszcz. Po jedenastu godzinach upowcy wycofali się. Wówczas obrońcy spuścili się po linach z okna plebani. Z wiernych, modlących się 11 lipca 1943 roku w kisielińskim kościele, ocaleli tylko ci, którzy zabarykadowali się na piętrze. Widzieli śmierć bliskich i znajomych. Pamięć najstraszniejszych w swym okrucieństwie wydarzeń towarzyszyła im przez całe życie. Po opuszczeniu bezpiecznego schronienia różnie potoczyły się losy obrońców. Włodzimierz Sławosz Dębski był ranny w obie nogi. Na skutek odniesionych ran jedną trzeba było natychmiast amputować. Po wyleczeniu walczył, jak i jego brat Jerzy, w 27 Wołyńskiej Dywizji Piechoty AK (zgrupowanie „Osnowa”). Ich rodzice w dwa tygodnie po napadzie na kisieliński kościół zostali porwani i zamordowani przez banderowców. Aniela Sławińska, która zaopiekowała się rannym Włodzimierzem Sławoszem Dębskim (po wojnie została jego żoną), również wstąpiła do 27 Wołyńskiej Dywizji Piechoty AK, podobnie jak Stanisław Janaszek. Żona dawnego sekretarza gminy Władysława Kraszewskiego, który poległ w obronie kościoła, wraz z dziećmi przedarła się do Łucka, skąd została wywieziona z innymi mieszkańcami Kisielina na roboty do Niemiec. Wielu młodych walczyło w samoobronie, a później na skutek szybkiego przesunięcia się frontu na zachód trafiło do Armii gen. Berlinga. Swoją książkę o Kisielinie i okolicach Włodzimierz Sławosz Dębski kończy ważnym podsumowaniem, dotyczącym losów mieszkańców małego kresowego miasteczka – opowieścią o daninie z kresowej krwi. Pisze: „Pierwsza była w 1939 roku, druga – wywózki na Sybir, trzecia – pobór do Armii Czerwonej, czwarta – roboty przymusowe w Niemczech, piąta – ludobójstwo UPA, szósta – partyzantka, siódma – wojsko polskie na zachodzie i wschodzie. Walczyli „na wszystkich frontach świata”, wiedząc już w końcu 1943 roku, że walczą o to, by nie mieszkać na swojej rodzinnej ziemi.”409 Mieszkańcy Kisielina, którym udało się ujść z życiem, rozproszyli się po całym świecie. Po wojnie na Ziemi Lubuskiej w Torzymiu osiedlił się dawny mieszkaniec Kisielina Andrzej Pawłowski.

409

W. S. Dębski, op. cit., s. 547.

347


348

TADEUSZ

MARCINKOWSKI,

MAŁGORZATA

ZIEMSKA

SKARBY

PAMIĘCI

|

NA

WOŁYNIU

Koniuchy Według miejscowych podań co roku, w dniu 22 maja, sam hetman Stefan Czarniecki wjeżdżał na dziedziniec zamku w Koniuchach, by uczestniczyć w nabożeństwie, odprawianym w zamkowej kaplicy. Asystowała mu husaria polska, siedząca na śnieżnobiałych koniach. Pierwszymi udokumentowanymi dziedzicami na Koniuchach byli Czarnieccy z linii hetmańskiej. Później majątek należał kolejno do Potockich, Rudzińskich, Ledóchowskich i Czackich. Podobno już za Czarnieckich istniał w Koniuchach modrzewiowy zameczek obronny, wybudowany przez samego hetmana Czarnieckiego. Uległ on jednak zniszczeniu. W 1722 roku murowany zamek w kształcie czworoboku z czterema niewielkimi bastionami wybudował od podstaw Mikołaj Potocki. I ta budowla uległa zniszczeniu. Ocalało tylko jedno skrzydło, które kolejny właściciel przerobił na klasycystyczny dwór mieszkalny. O ile z zewnątrz budynek nie był zbyt efektowny, wewnątrz krył prawdziwe skarby. Salon zdobił piękny żyrandol z okresu Księstwa Warszawskiego. Każdy lichtarz na święcę umocowany był na małym orle, a duży orzeł wieńczył całość. Pomieszczenie zapełniały sprowadzone z Wiednia cenne meble. Ściany zdobiły sztychy francuskie i portrety rodzinne Potockich – wszak mieszkała tu słynna z wykształcenia i talentu malarka i miniaturzystka, Beata Potocka. Wśród porcelany nie brakowało wyrobów z manufaktury koreckiej. Był też piękny serwis chiński na 60 osób i równie efektowny serwis starowiedeński. Do ciekawostek należała stara, oryginalna kołyska, przerobiona później na żardinierę. Zachwycały kominki i parkiety, inne w każdej sali. Największą wartość zabytkową i artystyczną miały jednak dwa olbrzymie, stojące w pokojach gościnnych, łoża w kształcie łodzi, wspierające się na złoconych lwich łapach. Pałac otaczał wspaniały park w stylu angielskim, który wychodził daleko poza zamkowe wały. Niestety dwór w Koniuchach uległ częściowo zniszczeniu w trakcie I wojny światowej. Do okresu dwudziestolecia międzywojennego dotrwały ułamki dawnej świetności.410 Po odzyskaniu niepodległości wieś i folwark Koniuchy liczyły 923 mieszkańców, w tym 407 Polaków, 515 Ukraińców i 1 osobę innej narodowości.411 W Koniuchach był młyn, cegielnia, fabryka wódek i likierów oraz gorzelnia – wszystkie te zakłady należały do ostatniego właściciela majątku, hrabiego Adama Tadeusza Czackiego. We wsi była też kuźnia A. Zegarskiego oraz piwiarnia Kowala.412 Polacy spotykali się na mszy świętej w ufundowanym w 1667 roku przez Wacława Hulewicza kościele pw. Wniebowzięcia Najświętszej Marii Panny. W okresie II wojny światowej po wkroczeniu sowietów aresztowano wielu polskich pracowników majątku, a ich rodziny zesłano na Sybir. Podczas okupacji niemieckiej w lipcu 1943 roku 410

R. Aftanazy, Dzieje rezydencji na dawnych kresach Rzeczypospolitej. Tom 5. Województwo wołyńskie, Wrocław-Warszawa-Kraków 1994, s. 167-170. 411 Województwo wołyńskie. Skorowidz miejscowości Rzeczypospolitej Polskiej opracowany na podstawie wyników pierwszego powszechnego spisu ludności z dnia 30 września 1921 r. i innych źródeł urzędowych. Tom IX, Główny Urząd Statystyczny Rzeczypospolitej Polskiej, Warszawa 1923, s. 16. 412 Województwo wołyńskie. Księga adresowa Polski (wraz z W.M. Gdańskiem) dla handlu, przemysłu, rzemiosł i rolnictwa 1929, Warszawa 1929, s. 2169.


ROZDZIAŁ V

|

NA WOŁYNIU

|

powiat horochowski

upowcy i miejscowi chłopi ukraińscy zamordowali przed kościołem 50 Polaków. Po krwawej niedzieli na Wołyniu do majątku, gdzie stacjonowali Niemcy, zaczęli ściągać mieszkańcy okolicznych wsi. Uciekinierzy i miejscowi Polacy zawiązali samoobronę. Atak na Koniuchy nastąpił w nocy z 17 na 18 lipca 1943 roku. Walki trwały całą noc. Broniono się w murowanej gorzelni hrabiego Czackiego. Na szczęście pojawili się Niemcy z Włodzimierza Wołyńskiego. Po odstąpieniu napastników część Polaków przeniosła się do Horochowa i do Łokacz. Wiele rodzin ewakuowało się do tych miejscowości w styczniu 1944 roku, gdy Niemcy opuszczali Koniuchy. Po wyjeździe Polaków banderowcy spalili zabudowania majątku oraz miejscowy kościół413

Ruiny zamku. Koniuchy, 11 września 1934 r. Zdjęcie ze zbiorów Tadeusza Marcinkowskiego. Zabytkowa murowana stodoła w majątku hr. Czackich. Koniuchy, 21 czerwca 1935 r. Zdjęcie ze zbiorów Tadeusza Marcinkowskiego.

413

W. Siemaszko, E. Siemaszko, Ludobójstwo dokonane przez nacjonalistów ukraińskich na ludności polskiej Wołynia 19391945, t. I, Warszawa 2000 , s. 189-190.

349


350

TADEUSZ

MARCINKOWSKI,

MAŁGORZATA

ZIEMSKA

SKARBY

PAMIĘCI

|

NA

WOŁYNIU

Łokacze Jakże miła musiała być gościna w Łokaczach, jeśli król Stanisław August Poniatowski odwiedził kilka razy to malutkie kresowe miasteczko. Adam Naruszewicz w „Diariuszu podróży Najjaśniejszego Stanisława Augusta króla polskiego na Ukrainę...” pisze: „Ludwik Wilga, Wojewoda Czerniechowski, przyjął Najjaśniejszego Pana w austeryi wygodnie i wspaniale murowanej, i zaprowadził na drugie piętro, gdzie oczekiwała z kawą Jaśnie Pani Wojewodzina”. A goszczono po kresowemu, z rozmachem. Nie obeszło się bez bicia z dział na wiwat i bez „jańczarskiej muzyki”.414 W 1921 roku Łokacze liczyły 1 794 mieszkańców, w tym 167 Polaków, 333 Ukraińców, 1 270 Żydów, 23 Rosjan i 1 Czecha.415 Do okresu dwudziestolecia międzywojennego dotrwały ruiny szesnastowiecznego zamku, położonego niegdyś wśród bagien nad rzeczką Ługą, przy starym trakcie handlowym z Krzemieńca do Włodzimierza. Miejscowość należała kolejno do: Czartoryskich, Sanguszków, Potockich, a wreszcie wspomnianych Wilgów, którzy w 1771 roku ufundowali wspaniały kościół. W świątyni w Łokaczach szczególną czcią otaczano cudowny obraz św. Antoniego.416 Funkcję ostatniego proboszcza parafii pw. św. Antoniego Padewskiego pełnił ksiądz Oktawian Spisacki. W pobliżu rynku wznosiła się również drewniana cerkiew oraz synagoga.417 Wokół rynku skupiły się sklepiki żydowskie. Miejscowi Żydzi, którzy 414

Łokacze Wołyńskie. Widok kościoła od strony tylnej. Nakładem Komitetu Budowy Katolickiego Domu Parafialnego. Drukarnia św. Wojciecha w Poznaniu. Karta pocztowa ze zbiorów Tadeusza Marcinkowskiego.

M. Baliński, T. Lipiński, Starożytna Polska pod względem historycznym, geograficznym i statystycznym opisana, Warszawa 1844, s. 880. 415 Województwo wołyńskie. Skorowidz miejscowości Rzeczypospolitej Polskiej opracowany na podstawie wyników pierwszego powszechnego spisu ludności z dnia 30 września 1921 r. i innych źródeł urzędowych, tom IX, Główny Urząd Statystyczny Rzeczypospolitej Polskiej, Warszawa 1923, s. 14. 416 F. Sulimierski, B. Chlebowski, W. Walewski, Słownik geograficzny Królestwa Polskiego i innych krajów słowiańskich. Tom V, Warszawa 1880-1902, s. 688. 417 Dr M. Orłowicz, Ilustrowany przewodnik po Wołyniu, Łuck 1929, s. 164.


ROZDZIAŁ V

|

NA WOŁYNIU

|

powiat horochowski

w latach trzydziestych stanowili około 70 % mieszkańców miasteczka418, zajmowali się handlem i rzemiosłem. W Łokaczach był urząd pocztowo–telegraficzny,419 posterunek policji, szpitalik i apteka Pukklera, siedmioklasowa szkoła powszechna, młyny wodne na rzece Łudze, cegielnie, w tym Sejmiku Horochowskiego, restauracje, herbaciarnia Tratowicza i cukiernia.420 Po wkroczeniu sowietów aresztowano miejscowych policjantów. Na Sybir zesłano między innymi rodzinę państwa Adamkiewiczów.421 W sierpniu 1942 roku Niemcy wraz z policją ukraińską zlikwidowali miejscowe getto. W następnym roku do miasteczka zaczęła napływać ludność z likwidowanych przez banderowców polskich osiedli. W Łokaczach powstał silny ośrodek samoobrony. Na początku lutego 1944 roku wraz z wycofującymi się Niemcami ewakuowała się na zachód większość Polaków. Ci, którzy z różnych powodów zdecydowali się zostać w miasteczku, zostali zamordowani 13 czerwca 1944 roku przez bojówkę UPA.422

Ulica z widokiem na kościół. Łokacze, 1935 r. Zdjęcie ze zbiorów Tadeusza Marcinkowskiego. 418

W. Siemaszko, E. Siemaszko, Ludobójstwo dokonane przez nacjonalistów ukraińskich na ludności polskiej Wołynia 19391945, t. I, Warszawa 2000, 142. 419 J. Wołoszynowski, Województwo wołyńskie w świetle liczb i faktów, Łuck 1929, s.32. 420 Województwo wołyńskie. Księga adresowa Polski (wraz z W.M. Gdańskiem) dla handlu, przemysłu, rzemiosł i rolnictwa 1929, Warszawa 1929, s. 21-83. 421 [www. wolyn.ovh.org/opisy/lokacze-02.html] 422 W. Siemaszko, E. Siemaszko, op.cit. 142-143.

351


Kowel. Dworzec kolejowy. Fot. Z. Chomętowska. Wyd. „Ruch”. Karta pocztowa ze zbiorów Tadeusza Marcinkowskiego.


ROZDZIAŁ V

|

NA WOŁYNIU

|

powiat kowelski

powiat kowelski

Pod względem powierzchni największy powiat województwa wołyńskiego (5 682 km2)423 W 1921 roku liczył 169 708 mieszkańców.424 Tworzyły go gminy: Datyń, Górniki, Hołoby, Krymno, Kupiczów, Lubitów, Maciejów, Maniewicze, Niesuchojeże, Powursk, Siedliszcze, Stare Koszary, Turzysk, Wielick i Zabłocie.425 Na tak olbrzymiej powierzchni znajdowały się zaledwie dwie gminy miejskie: Kowel i Ratno. Powiat kowelski graniczył z powiatami: brzeskim, kobryńskim i koszyrskim (woj. poleskie) i z wołyńskimi – sarneńskim, łuckim, horochowskim, włodzimierskim i lubomelskim. Obejmował teren Polesia Wołyńskiego. Leżał w dorzeczu górnej Prypeci i Bugu między suchym i wyżynnym Wołyniem na południu, a nizinnym i bagiennym Polesiem na północy. Jakub Hoffman pisał: „Dziwny to powiat, na który składają się woda, błota, tu i ówdzie tylko miejsca zdatne pod uprawę roli.”426 Rzeki przepływające przez ten teren tworzyły niezliczoną ilość bagnisk, a ich nurt – jak w wypadku Stochodu – liczył mnóstwo odgałęzień. Wśród lasów błyszczały tafle ponad 100 jezior, z których największe to: Turskie, Piaseczyńskie, Domaszne, Czarne, Święte, Długie, Kiełpińskie i Dolskie. Bogactwem tej ziemi były pokłady gliny, stanowiące surowiec dla miejscowych cegielni i dla garncarzy, torfu, żwiru i rudy darniowej oraz piękne lasy sosnowe, mocno przetrzebione w XIX wieku i podczas I wojny światowej. Źródłem utrzymania ludności było rolnictwo, a przemysł miał charakter przede wszystkim rolno-spożywczy. Powiat posiadał stosunkowo dużą ilość stacji kolejowych, co było niezmiernie ważne, gdyż na czas wiosennych roztopów spora część dróg stawała się nieprzejezdna. Działały też dwie kolejki wąskotorowe, służące do transportu drewna do tartaków, z Wilicy do Zabłocia i z Karasina do Maniewicz.427 W czasie I wojny światowej na terenie powiatu kowelskiego toczyły zacięte walki Legiony Piłsudskiego, a w okresie II wojny światowej tu powstała i rozpoczęła swój szlak bojowy 27 Wołyńska Dywizja Piechoty AK. Tu przez kilka miesięcy dzielnie broniła się przed bandami UPA „Rzeczpospolita Zasmycka”. Samoobrona w Zasmykach, w największej polskiej wsi w powiecie kowelskim, zapewniła schronienie setkom uciekinierów. Dzięki niej w okresie największych mordów banderowskich na Wołyniu ocałało wielu Polaków.

423

E. Rühle, Ziemie Wschodnie w cyfrach i kartogramach, „Rocznik Ziem Wschodnich” 1939, s. 6. Województwo wołyńskie. Skorowidz miejscowości Rzeczypospolitej Polskiej opracowany na podstawie wyników pierwszego powszechnego spisu ludności z dnia 30 września 1921 r. i innych źródeł urzędowych, tom IX, Główny Urząd Statystyczny Rzeczypospolitej Polskiej, Warszawa 1923, s. VIII. 425 „Rocznik Ziem Wschodnich i kalendarz na 1937 rok”, s. 300 426 J. Hoffman, op. cit. 427 E. Rachwalski, Kowel. Przewodnik historyczny, Wrocław 2004, s. 47. 424

353


354

TADEUSZ

MARCINKOWSKI,

MAŁGORZATA

ZIEMSKA

SKARBY

PAMIĘCI

|

NA

WOŁYNIU

Kowel Za sprawą wydarzeń, które rozegrały się w końcowym etapie II wojny światowej, Kowel zasłużył na miano „małego Stalingradu”. Już w okresie I wojny światowej i wojny polsko-bolszewickiej, a później w okresie dwudziestolecia międzywojennego miasto było ważnym węzłem kolejowym, bardzo istotnym ze względów strategicznych. Wiosną 1944 roku, od 17 marca do 6 lipca, między wojskami niemieckimi i sowieckim trwała bitwa o Kowel. Miasto przez 127 dni było bombardowane i ostrzeliwane przez sowiecką artylerię. Na skutek działań wojennych zostało niemal zrównane z ziemią. Kowel leżał nad rzeką Turią, która zdawała się przyczyniać mieszkańcom niemało kłopotów. W „Starożytnej Polsce” informację na temat miejscowości kończy uwaga, iż „miasto, całkowicie z drzewa zabudowane, w jesieni i na wiosnę ma postać wyspy”.428 Przed wiekami walory obronne Turii nie zapobiegły zdobyciu kowelskiego zamku przez Krzyżaków. Właśnie z XIV wieku pochodzą pierwsze wzmianki o grodzie, posadowionym w ważnym miejscu – przy przeprawie przez rzekę na gościńcu z Litwy na Ruś. Początkowo Kowel należał do książąt Sanguszków. Król Zygmunt I nadał miejscowości prawa miejskie. Od Sanguszków nabyła Kowel królowa Bona. Powstało wówczas starostwo niegrodowe. W 1564 roku miasto przeszło w ręce Rosjanina kniazia Kurbskiego429 Następnie król Stanisław August Poniatowski darował je Wacławowi Rzewuskiemu. W 1831 roku trzymali się tu dłuższy czas powstańcy wołyńscy.430 Za udział w powstaniu listopadowym rząd rosyjski skonfiskował dobra Rzewuskich.431 Kowel mocno podupadł w tym okresie Minęło jednak kilkadziesiąt lat i w drugiej połowie XIX wieku, dzięki budowie ważnego węzła kolejowego, stał się jednym z większych miast Wołynia. Kolej nadwiślańska z Warszawy i Lublina do Sarn krzyżowała się tu z linią brzesko-kijowską, a w okresie I wojny światowej wybudowano jeszcze linię do Włodzimierza Wołyńskiego i Sokala oraz Kamienia Koszyrskiego. W okresie dwudziestolecia międzywojennego Kowel był największym pod względem powierzchni miastem województwa wołyńskiego. Rozciągał się na obszarze 42,3 km2. Korzystne położenie miejscowości przy magistrali kolejowej wpłynęło na szybki rozwój handlu i przemysłu oraz wzrost liczby ludności. Kowel w 1900 roku liczył około 13 tys. mieszkańców.432 W trakcie pierwszego powszechnego spisu ludności w 1921 roku w mieście żyło 20 818 osób, w tym 12 504 Żydów, 4 640 Polaków, 2 901 Ukraińców, 683 Rosjan oraz kilkadziesiąt osób innej narodowości.433 428

M. Baliński, T. Lipiński, Starożytna Polska pod względem historycznym, jeograficznym i statystycznym opisana, Warszawa 1844, s. 887. 429 Prof. A. Kossowski, Przyczynki do historii Kowla [w:] Księga pamiątkowa, wydana ku uczczeniu pięciolecia Gimnazjum Państwowego im. J. Słowackiego w Kowlu, Kowel 1926, s. 42. 430 J. Wołoszynowski, J. Wołoszynowski, Województwo wołyńskie w świetle liczb i faktów, Łuck 1929, s. 59. 431 Dr M. Orłowicz, Ilustrowany przewodnik po Wołyniu, Łuck 1929, s. 145. 432 Mały Rocznik Statystyczny Polski wrzesień 1939-czerwiec 1941 (tłumaczenie z języka angielskiego rocznika, wydanego w Londynie w grudniu 1941 roku), Warszawa 1990, s. 16. 433 E. Rühle, Ziemie Wschodnie w cyfrach i kartogramach, „Rocznik Ziem Wschodnich” 1939, s. 7.


ROZDZIAŁ V

|

NA WOŁYNIU

|

powiat kowelski

Miasto rozwijało się wokół magistrali kolejowej. Były tu liczne warsztaty naprawcze wagonów, duża parowozownia, wyposażona w nowoczesny tabor, maszyny i sprzęt i obsługiwana przez najlepszych fachowców. Na podróżnych czekały wygodne hotele, restauracje i kawiarnie. Ilością hoteli, których było aż 26 (między innymi:„Wersal”, „Astoria”, „Polonia”, „Bristol”, „Europa”, „Metropol”, „Łódzki”, „Belle Vue”), Kowel mógł konkurować ze stolicą województwa. Miejscowość na przybyszach robiła korzystne wrażenie – była jednym z najbardziej zadbanych i ukwieconych miast Wołynia.434 W 1929 roku w mieście działało sześć publicznych szkół powszechnych, cztery prywatne szkoły żydowskie, siedmioklasowa prywatna szkoła rosyjPrezydent Kowla, dziennikarz i publicysta, ska. Młodzież uczęszczała do Państwowego Gimnazjum Karol Waligórski – za działalność na polu społecznym i samorządowym nagrodzony Publicznego im. Juliusza Słowackiego. W gimnazjum funkw 1924 roku Orderem Polonia Restituta. Zdjęcjonowały liczne organizacje oraz koła naukowe. Była cie z 5 numeru pisma „Światowid” z 1925 roku. Pismo ze zbiorów Tadeusza Marcinkowskiego. „Bratnia Pomoc”. Pod opieką Stefanii i Leona Kisielów, Natalii Nekraszowej i Seweryna Ruszkiewicza już w latach dwudziestych prężnie rozwijało się harcerstwo. Sekcje Polskiego Czerwonego Krzyża szyły ubranka dla dzieci z ochronki i zbierały pieniądze na leczenie najuboższych uczniów. Działało koło historyczno-literackie, kółko przyrodnicze, a w latach trzydziestych także koło teatralne. Jak donosił w 1935 roku „Ilustrowany Kurier Codzieny”, młodzież pod kierunkiem prof. Glodta i prof. Pisowicza przygotowała ciekawą sceniczną adaptację „Wesela”.435 Chór pod kierunkiem profesora Zarembińskiego co niedzielę śpiewał podczas mszy świętych uczniowskich i brał udział we wszystkich obchodach i uroczystościach szkolnych. Wszelkie przemarsze szkoły przez miasto, obchody świąt narodowych i uroczystości szkolne urozmaicała gimnazjalna orkiestra.436 W Kowlu było też prywatne gimnazjum z polskim językiem naucznia oraz prywatne gimnazjum hebrajskie, a także szkoła handlowa.437 Ważną placówkę oświatową stanowiła Państwowa Szkoła Mierniczo-Drogowa. Polska Macierz Szkolna dla mniej zamożnej młodzieży zorganizowała dwie bursy szkolne. Z południa na północ Kowel rozdzielała rzeka Turia, przez którą prowadziły dwa mosty kolejowe: Lubelski i Brzeski oraz mosty: Warszawski i Pierackiego, natomiast z zachodu na południowy-wschód linia kolejowa. Kowelski dworzec kolejowy należał do najpiękniejszych w Polsce. W centrum miasta znajdowały się urzędy miejskie i powiatowe, obiekty handlowe, warsz434

J. Suszyński, Więcej kochajmy kwiaty, „Wołyń” 1936 nr 43, s. 7. St. Wyspiańskiego na Kresach, „Ilustrowany Kurier Codzienny” 1935 nr 98. 436 Organizacje wychowawcze [w:] Księga pamiątkowa, wydana ku uczczeniu pięciolecia Gimnazjum Państwowego im. J. Słowackiego w Kowlu, Kowel 1926, s. 16-22. 437 J. Wołoszynowski, op. cit., s. 59. 435 Wesele

355


356

TADEUSZ

MARCINKOWSKI,

MAŁGORZATA

ZIEMSKA

SKARBY

PAMIĘCI

|

NA

WOŁYNIU

taty i zakłady przemysłowe, szkoły, świątynie katolickie, prawosławne, żydowskie i cmentarze. Na północ od dworca leżał tak zwany Drugi Kowel, czyli duże, nowe osiedle, zbudowane po 1920 roku w większości przez zamożnych kolejarzy. Tu znajdował się również duży park miejski.438 Z kolei obok lasku, przy końcu ulicy Monopolowej, w latach trzydziestych według projektu i pod kierownictwem inżyniera architekta Romana Bogowolskiego wybudowano kowelską kolonię urzędniczą.439. W północnej części miasta na wzniesieniu, czyli na tak zwanej Górce, znajdowały się koszary 50 Pułku Piechoty Strzelców Kresowych im. Francesco Nullo, obiekty dowództwa i służb 27 Dywizji Piechoty oraz niewielka ilość domów mieszkalnych. Wojsko cieszyło się wielką sympatią mieszkańców miasta.440 Trudno sobie wyobrazić jakiekolwiek święto państwowe bez udziału wojska i orkiestry wojskowej. Takie uroczystości rozpoczynały się zazwyczaj od mszy świętej w kościele pod wezwaniem św. Stanisława. Inicjatorem budowy kościoła-pomnika był ks. infułat Feliks Sznarbachowski. Później dzieło budowy świątyni kontynuował ks. infułat Marian Tokarzewski. Projekt kościoła został opracowany przez projektantów z Państwowej Szkoły Budowlanej w Krzemieńcu, a budowę nadzorował dyrektor placówki inż. Edward Kwiatkowski. Budowa Kościoła-Pomnika Krwi i Chwały pw. św. Stanisława Biskupa Męczennika została ukończona w 1936 roku. Tablica z brązu, wmurowana w ścianę świątyni, przypominała: „BOHATEROM NARODOWYM, KTÓRZY W CHWALE KRWI WŁASNEJ, ZA WOLNOŚĆ OJCZYZNY I KOŚCIOŁA ŻYWOTA DOKONALI, ORAZ ZWYCIĘSKIEMU WODZOWI ARMII POLSKIEJ MARSZAŁKOWI JÓZEFOWI PIŁSUDSKIEMU, HOŁD SKŁADAJĄ RODACY, PROSZĄC BOGA W TEJ ŚWIĄTYNI – POMNIKU KRWI POLSKIEJ O NAGRODĘ WIEKUSITĄ DLA NICH W NIEBIE I NA ZIEMI – BY ICH TRUDY I KREW OFIARNA BYŁY NASIENIEM DUCHA POLSKIEGO I KATOLICKIEGO W SERCACH LICZNYCH POKOLEŃ. R.P. 1936”.441 Gdy uroczyście świętowano zakończenie budowy światyni, nikt nie podejrzewał, że tak szybko, bo za trzy lata, znów przyjdzie Polakom złożyć daninę z krwi. Pierwsze bomby spadły na miasto 1 września 1939 roku o godzinie 7.00 rano. W dziesieć dni później nastąpił zmasowany atak niemieckiego lotnictwa. Celem bombardowania był dworzec kolejowy i jego okolice oraz elektrownia. Później naloty trwały regularnie aż do 17 września. Po wkroczeniu sowietów zapanował nowy ład. Eugeniusz Rachwalski opowiada: „Formalnie wojny nie było. Nie spadały bomby na głowy mieszkańców, ale trwał cichy terror, zwalnianie z pracy polskich kolejarzy, urzędników, nawet robotników, aresztowania, deportacje na wschód całych rodzin. [...] Największe zbrodnie odbywały się w ukryciu, w areszcie NKWD koło elektrowni i w wiezieniu przy ulicy Monopolowej. Ofiary tych mordów grzebano potajemnie przeważnie na starym cmentarzu koło więzienia.”442 W kowelskich koszarach stacjonował silny garnizon sowiec438

E. Rachwalski, Zagłada, Kowel-Wrocław, 2010, s. 6. Tygodnik Ilustrowany” z 14 listopada 1935 r. 440 Powitanie wojska w Kowlu, „Wołyń” 1936 nr 39, s. 10. 441 Na podstawie relacji Anny Zajdel, zamieszczonej w „Wołyniu i Polesiu” z sierpnia 1995 roku (nr 3, s. 3-5.) 442 E. Rachwalski, op. cit, s. 17. 439


ROZDZIAŁ V

|

NA WOŁYNIU

|

powiat kowelski

ki. Przy granicy budowano pasy umocnień i lotniska polowe. Ze strefy nadgranicznej wysiedlono Polaków i Ukraińców. Choć 22 czerwca 1941 roku wojska sowieckie cofały się w popłochu, Polakom pod groźbą śmierci nie wolno było zejść ze stanowisk pracy. Przed opuszczeniem miasta NKWD wymordowało jeńców z więzienia przy elektrowni. Wycofujący się sowieci podpalili zapasy paliwa na lotnisku w Lubitowie oraz wysadzili w powietrze wielkie podziemne magazyny amunicji w Czerkasach. Kowlem wstrząsnęły dwie potężne eksplozje. W mieście zniszczyli parowozownię, wieżę ciśnień i jeden z największych na Wołyniu młyn Armarnika, magazyny zboża i browar. Wysadzili w powietrze most Pierackiego i uszkodzili most Warszawski. Nowy okupant szybko uporał się ze zniszczeniami, zmuszając do pracy Żydów i Polaków. Ważniejsze budynki w Kowlu zostały zajęte przez niemieckie urzędy, na przykład w Gimnazjum im. Juliusza Słowackiego mieściła się Dyrekcja Wschodniej Kolei Niemieckiej, w starostwie Gebietkommisariat, w budynku policji żandarmeria, gestapo i policja, a w pomieszczeniach dowództwa 27 Dywizji Piechoty obóz jeniecki dla tysięcy sowieckich żołnierzy. „Zapanował niespotykany terror, grabież i jawne morderstwa.”443 Ludność żydowską zamknięto w dwóch gettach. Została wymordowana w 1942 roku, wymordowana z przerażającą systematycznością i precyzją. Nad wykopanym rowem ustawiono deskę, na którą wchodzili nadzy Żydzi. Ugodzeni spadali prosto do rowu. Oprawcy – policjanci ukraińscy pod nadzorem Niemców – nie musieli brudzić rąk. Odzież, którą rozgrabiła ukraińska ludność, nie była poszarpana kulami czy poplamiona krwią. W ciągu dwóch dni zamordowano 10 tys. osób.444 Ginęli też Polacy, zabijani we własnych domach czy w odludnych miejscach. Zastrzelono duchownego prawosławnego, który w lipcu 1943 roku nie przyjął do cerkwi chlebowych wici i podczas niedzielnego nabożeństwa wystąpił przeciw mordowaniu niewinnych ludzi. W 1943 roku miasto zaczęło się wypełniać uciekinierami z palonych przez banderowców polskich wsi. Ludzi, którzy często stracili wszystko, najbliższe osoby i dorobek życia, wywożono na przymusowe roboty do Niemiec. W mieście działała polska konspiracja. Kowel był siedzibą dowództwa Okręgu Wołyńskiego Armii Krajowej i Delegata Rządu RP na Kraj. Członkowie kowelskich drużyn w styczniu 1944 roku zasilili szeregi tworzącej się w rejonie miasta 27 Wołyńskiej Dywizji Piechoty AK. Zimą 1944 roku front powoli zbliżał się do Kowla, który stanowił ważny punkt niemieckiej obrony. Za sprawą różnych umocnień miasto zamieniono w twierdzę. Oblężenie rozpoczęło się 17 marca, a zakończyło – 6 lipca 1944 roku. Bitwa o Kowel trwała 127 dni. „Gdy 6 lipca do miasta wkraczały wojska sowieckie – kończy swoją opowieść o zagładzie rodzinnego miasta kowelanin Eugeniusz Rchwalski – było to morze ruin i zgliszcza, jeden wielki cmentarz i pogorzelisko.[...] Opuszczający go ostatni mieszkańcy, którzy przeżyli to piekło, a także powracający później do niego ci, którzy wyszli stąd wcześniej – błądzili wśród znanych od dzieciństwa teraz nierozpoznawalnych dróg i ulic. Wzrok zamglony łzami biegł bez przeszkód po horyzont.”445

443

Ibidem, s. 22. Władysław Siemaszko, Ewa Siemaszko, Ludobójstwo dokonane przez nacjonalistów ukraińskich na ludności polskiej Wołynia 1939-1945, t. I, Warszawa 2000 , s. 402. 445 Ibidem, s. 36. 444

357


358

TADEUSZ

MARCINKOWSKI,

MAŁGORZATA

ZIEMSKA

SKARBY

PAMIĘCI

|

NA

WOŁYNIU

Po zakończeniu działań wojennych różnymi drogami na Ziemię Lubuską, do Zielonej Góry, trafiła duża grupa mieszkańców Kowla. W 1945 roku na zielonogórskim dworcu wysiedli państwo Wdziękońscy. Czesław Wdziękoński pełnił funkcję komendanta Straży Pożarnej w Kowlu, a tuż przed wybuchem II wojny światowej – w Łucku. Jego małżonka Romualda, jak przystało na żonę komendata – w tych czasach panie obowiązkowo angażowały się w aktywność społeczną i wspierały mężów – działała w Żeńskiej Sekcji Straży Pożarnej. Uczestniczyła w organizowanych przez Sekcję kursach i ćwiczeniach. Dzięki państwu Wdziękońskim ocalało wiele cennych zdjęć, dotyczących działalności kowelskiej Straży Pożarnej. W 1938 roku w Kowlu urodziła się i spędziła wczesne dzieciństwo Jolanta Zdrzalik, ceniona artystka, która w 1963 roku zamieszkała w Zielonej Górze. Początkowo zajmowała się grafiką i rysunkiem. Tworzyła nastrojowe litografie, odwołujące się do świata fantazji. W drugiej połowie lat siedemdziesiątych źródłem inspiracji jej prac stały się fotografie. Wypracowała własną technikę rysowania tuszem.446 Później poświęciła się malarstwu. W latach dziewiećdziesiątych artystka pełniła funkcję prezesa Okręgu Zielonogórskiego Związku Polskich Artystów Platyków. Była też organizatorką międzynarodowych plenerów malarskich w Łagowie.447 W 1923 roku w Kowlu urodził się dr n. med. Zbysław Kopyść, długoletni ordynator Oddziału Dzieciecego Szpitala Wojewódzkiego w Zielonej Górze. Jego ojciec Rajmund Kopyść był urzędnikiem. Pracował w biurze Oddziału Mechanicznego Parowozowni kowelskiej. Dużo czasu poświecał na pracę społeczną. Pełnił funkcję bibliotekarza w Bibliotece Związku Urzędników Kolejowych. Był też seketarzem Oddziału Kolejowego Ligi Morskiej i Kolonialnej w Kowlu. Państwo Kopyściowie mieli troje dzieci. Ich najstarszy syn Ryszard, urodzony w 1918 roku, już w gimnazjum był wielką indywidualnością. Przystojny, wysoki, smukły blondyn był doskonałym sportowcem: hokeistą i koszykarzem. Należał do szkolnej reprezentacji w koszykówce. Uczęszczał do Szkoły Muzycznej im. Stanisława Moniuszki w Kowlu i ślicznie grał na skrzypcach, a przede wszystkim był utalentowanym karykaturzystą. Nie rozstawał się z podręcznym szkicownikiem. Spod jego ręki wychodziły świetne ilustracje i doskonałe karykatury. Po zdaniu matury odbył służbę w 24 p.p. w Łucku. W 1939 roku brał udział w kampanii wrześniowej. Uciekł z sowieckiego łagru. Po powrocie do Kowla został aresztowany i zesłany na Sybir. Chory na tyfus cudem dotarł do Armii gen. Andersa i z nią opuścił teren Związku Radzieckiego. Walczył, ale też dużo rysował. Ilustrował wiele ówczesnych wydawnictw, między innymi tomik poezji „Ręce od brzegu”, autorstwa Józefa Bujnowskiego. Pisał również felietony. Ten utalentowany młody człowiek zginął 12 maja 1944 roku w trakcie walk o Monte Cassino. Walczył w szeregach 13 Baonu 5 Kresowej Dywizji Piechoty. W chwili śmierci miał 26 lat. Był jednym z tych „diamentów”, o których wspominał profesor Kazimierz Wyka. Dla młodszego brata Zbysława, który po wielu latach upamiętnił jego postać we wspomnieniach, stanowił niedościgły wzór. Zbysław Kopyść uczęszczał do Szkoły Powszechnej im. Prezydenta Rzeczypospolitej prof. Ignacego Mościckiego w Kowlu. W tym okresie 446

E. Jakubaszek, Lubuskie środowisko artystyczne 1945-1974 [w:] 100 lat Związku Polskich Artystów Plastyków. Monografia Okręgu Zielonogórskiego, Zielona Góra 2011, s. 38-39. 447 I. Myszkiewicz, Okręg zielonogórski ZPAP po 1989 roku. Wciąż nowy początek [w:] 100 lat Związku Polskich Artystów Plastyków. Monografia Okręgu Zielonogórskiego, Zielona Góra 2011, s. 62.


ROZDZIAŁ V

|

NA WOŁYNIU

|

powiat kowelski

należał do Kółka Eucharystycznego, którym opiekował się ksiądz Świstun. Po ukończeniu szkoły powszechnej kontynuował naukę w Gimnazjum Państwowym im. Juliusza Słowackiego w Kowlu. Należał też do Kowelskiej Drużyny Harcerzy im. Zawiszy Czarnego. W czasie tragicznego września 1939 roku jako harcerz przez blisko tydzień pełnił służbę przy obsłudze centrali telefonicznej kowelskiego 50 pułku piechoty aż do nasilenia się bombardowań miasta. Od 10 września naloty odbywały się codziennie. Bombardowano zwłaszcza ważne obiekty strategiczne, takie jak dworce kolejowe i koszary. Służba harcerzy w takich miejscach stała się zbyt niebezpieczna. W momencie gdy rozpoczęła się wojna, Zbysław Kopyść miał 17 lat. W obawie o jego życie Rajmund Kopyść postanowił opuścić miasto, zanim zajmą je Niemcy. Wyruszyli na wschód 17 września wczesnym rankiem. Dotarli do Powórska, gdzie dowiedzieli się, iż Armia Czerwona wkroczyła na teren Polski. Ostatnim pociągiem zdołali powrócić do Kowla. Po zajęciu miasta przez sowietów Rajmund Kopyść został zwolniony z pracy. W końcu zatrudniono go jako księgowego w ośrodku rolniczym „Zagotzierno” w Zabłociu. Miejscowość była oddalona o 55 km od Kowla, zatem rodzinę odwiedzał tylko raz w tygodniu. Teraz matką oraz najmłodszą siostrą Barbarą, która przyszła na świat w 1935 roku, opiekował się właśnie Zbysław Kopyść. Pod okupacją sowiecką kontynuował naukę w nowo otwartej Polskiej Szkole Średniej. Dyrektorem placówki był jeszcze prof. Jaworczak. Niestety rodzina Kopyściów została przez sowietów wyrzucona z mieszkania. Tymczasową gościnę znaleźli u znajomych. Zbysław Kopyść był świadkiem aresztowania brata, który w trakcie procesu w łuckim sądzie został skazany na „10 lat ciężkich robót za ruchy narodowościowe z bronią w ręku”.448 Ostatni raz widział go z daleka w towarowym wagonie, w transporcie więźniów wywożonych na Sybir. Ciężko minął czas okupacji niemieckiej. W trakcie oblężenia Kowla przez sowietów w 1944 roku po rodzinnej naradzie postanowiono opuścić miasto, które Niemcy zamienili w twierdzę. Państwo Kopyściowie udali się do Lublina. Tu w latach 1944-1947 Zbysław Kopyść studiował na Wydziale Lekarskim Uniwersytetu Marii Skłodowskiej-Curie. Następnie kontynuował naukę w Akademii Medycznej w Gdańsku. Był stypendystą i asystentem Kliniki Dziecięcej Akademii Medycznej w Gdańsku. Później został kierownikiem Oddziału Dzieciecego Szpitala w Kwidzynie. W latach pięćdziesiatych zamieszkał w Zielonej Górze. Pełnił funkcję ordynatora Oddziału Dzieciecego Szpitala Wojewódzkiego (1955-1993). Był nauczycielem i wychowawcą wielu pokoleń lekarzy pediatrów, znakomitym klinicystą, które swe życie poświęcił sprawie ochrony zdrowia dzieci. Założył Zielonogórski Oddział Polskiego Towarzystwa Pediatrycznego i przez 34 lata był jego przewodniczącym. Na Ziemi Lubuskiej zorganizował i poprowadził wiele konferencji i zjazdów naukowych. W 1966 roku uzyskał doktorat Akademii Medycznej w Gdańsku. Poszerzał swoją wiedzę medyczną w trakcie pobytu na stypendiach naukowych w Moskwie, Sankt Petersburgu oraz Mediolanie i Genui. Był autorem i współautorem ponad 100 publikacji naukowych w czasopismach krajowych i zagranicznych oraz cennych opracowań z dziedziny pediatrii. Po przejściu na emeryturę pełnił funkcję redaktora naczelnego biuletynu Okręgowej Izby Lekarskiej. Zmarł 5 marca 2005 roku w Zielonej Górze.

448

Z. Kopyść, Mój brat Ryszard. Wspomnienie, Zielona Góra 2001, s. 12.

359


360

TADEUSZ

MARCINKOWSKI,

MAŁGORZATA

ZIEMSKA

SKARBY

Kowel. Kościół św. Anny. D. Isod, Kowel. Karta pocztowa ze zbiorów Tadeusza Marcinkowskiego.

Kowel. Szpital. D. Isod, Kowel. Karta pocztowa ze zbiorów Tadeusza Marcinkowskiego.

PAMIĘCI

|

NA

WOŁYNIU


ROZDZIAŁ V

|

NA WOŁYNIU

|

powiat kowelski

Kowel. Koszary. D. Isod, Kowel. Karta pocztowa ze zbiorów Tadeusza Marcinkowskiego.

Kowel. Cerkiew. D. Isod, Kowel. Karta pocztowa ze zbiorów Tadeusza Marcinkowskiego.

361


362

TADEUSZ

MARCINKOWSKI,

MAŁGORZATA

ZIEMSKA

SKARBY

Kowel. Gimnazjum męskie. D. Isod, Kowel. Karta pocztowa ze zbiorów Tadeusza Marcinkowskiego.

PAMIĘCI

|

NA

WOŁYNIU


ROZDZIAŁ V

|

NA WOŁYNIU

|

powiat kowelski

Kowel. Sobór. D. Isod, Kowel. Karta pocztowa ze zbiorów Tadeusza Marcinkowskiego.

363


364

TADEUSZ

MARCINKOWSKI,

MAŁGORZATA

ZIEMSKA

SKARBY

PAMIĘCI

|

Kowel. Pomnik. D. Isod, Kowel. Karta pocztowa ze zbiorów Tadeusza Marcinkowskiego.

Kowel. Żeńskie Gimnazjum Pirogowej. Wyd. Księgarnia J. A. Gotliba. Karta pocztowa ze zbiorów Tadeusza Marcinkowskiego.

NA

WOŁYNIU


ROZDZIAŁ V

|

NA WOŁYNIU

|

powiat kowelski

Kowel. Ogród miejski. Wyd. Księgarnia J. A. Gotliba. Karta pocztowa ze zbiorów Tadeusza Marcinkowskiego.

Kowel. Sklepy. Wyd. dr. Trenkler, Lipsk. Karta pocztowa ze zbiorów Tadeusza Marcinkowskiego.

365


366

TADEUSZ

MARCINKOWSKI,

MAŁGORZATA

ZIEMSKA

SKARBY

PAMIĘCI

Kowel. Ulica Cesarska. Verlag für allgemaines Wissen, Berlin W. 9. Karta pocztowa ze zbiorów Tadeusza Marcinkowskiego.

Verlag für allgemaines Wissen, Berlin W. 9. Karta pocztowa ze zbiorów Tadeusza Marcinkowskiego.

|

NA

WOŁYNIU


ROZDZIAŁ V

|

NA WOŁYNIU

|

powiat kowelski

Kowel. Most na rzece Turii. Verlag für Alexander Pfeiffer, Berlin O. 112, Mirbachstr. 69. Karta pocztowa ze zbiorów Taedusza Marcinkowskiego.

Kowel. Ulica Łucka. Verlag für Alexander Pfeiffer, Berlin O. 112, Mirbachstr. 69. Karta pocztowa ze zbiorów Tadeusza Marcinkowskiego.

367


368

TADEUSZ

MARCINKOWSKI,

MAŁGORZATA

ZIEMSKA

SKARBY

PAMIĘCI

Kowel. Dworzec. Verlag Sch. Aschkenase, Kowel. Karta pocztowa ze zbiorów Tadeusza Marcinkowskiego.

|

NA

WOŁYNIU


ROZDZIAŁ V

|

NA WOŁYNIU

|

powiat kowelski

Kowel. Urząd Poczty i Telegrafu. Verlag Sch. Aschkenase, Kowel. Karta pocztowa ze zbiorów Tadeusza Marcinkowskiego

Kościół katolicki. Verlag Sch. Aschkenase, Kowel. Karta pocztowa ze zbiorów Tadeusza Marcinkowskiego.

369


370

TADEUSZ

MARCINKOWSKI,

MAŁGORZATA

Kowel. Sobór. Verlag Sch. Aschkenase, Kowel. Karta pocztowa ze zbiorów Tadeusza Marcinkowskiego.

ZIEMSKA

SKARBY

PAMIĘCI

|

Pomnik wojny napoleońskiej. Verlag Sch. Aschkenase, Kowel. Karta pocztowa ze zbiorów Tadeusza Marcinkowskiego.

Kowel. Gimnazjum żeńskie. Verlag Sch. Aschkennase, Kowel. Karta Pocztowa ze zbiorów Tadeusza Marcinkowskiego.

NA

WOŁYNIU


ROZDZIAŁ V

|

NA WOŁYNIU

|

powiat kowelski

Kowel. Żeńskie Progimnazjum. Karta pocztowa ze zbiorów Tadeusza Marcinkowskiego.

Kowel. Ulica Łucka. Verlag Sch. Aschkenase, Kowel. Karta pocztowa ze zbiorów Tadeusza Marcinkowskiego.

371


372

TADEUSZ

MARCINKOWSKI,

MAŁGORZATA

ZIEMSKA

SKARBY

PAMIĘCI

Kowel. Hotel „Wiktoria”. Karta pocztowa ze zbiorów Tadeusza Marcinkowskiego.

Kowel. Szkoła Miernicza. A. J. Ostrowski. Warszawa­-Łódź. Karta pocztowa ze zbiorów Tadeusza Marcinkowskiego.

|

NA

WOŁYNIU


ROZDZIAŁ V

|

NA WOŁYNIU

|

powiat kowelski

Kowel. Szkoła miejska. A. J. Ostrowski. Warszawa­-Łódź. Karta pocztowa ze zbiorów Tadeusza Marcinkowskiego. Później Szkoła Powszechna nr 3 przy ulicy Maciejowskiej.

373


374

TADEUSZ

MARCINKOWSKI,

MAŁGORZATA

ZIEMSKA

SKARBY

PAMIĘCI

Kowel. Szkoła miejska. A. J. Ostrowski. Warszawa­-Łódź. Karta pocztowa ze zbiorów Tadeusza Marcinkowskiego.

Kowel. Ulica Aleksandra II. A. J. Ostrowski. Warszawa-­Łódź. Karta pocztowa ze zbiorów Tadeusza Marcinkowskiego.

|

NA

WOŁYNIU


ROZDZIAŁ V

|

NA WOŁYNIU

|

powiat kowelski

Kowel. Bank Towarzystwa Wzajemnego Kredytu. A. J. Ostrowski. Warszawa-­Łódź. Karta pocztowa ze zbiorów Tadeusza Marcinkowskiego.

Kowel. Róg ulicy Bulwarnej i Aleksandra II. A. J. Ostrowski. Warszawa­-Łódź. Karta pocztowa ze zbiorów Tadeusza Marcinkowskiego.

375


376

TADEUSZ

MARCINKOWSKI,

MAŁGORZATA

ZIEMSKA

SKARBY

PAMIĘCI

|

NA

WOŁYNIU

Kowel. Nad rzeką. Fot. J. Wołyński. Nakład Polskiego Towarzystwa Księgarni Kolejowych „Ruch” S.A. Karta pocztowa ze zbiorów Tadeusza Marcinkowskiego.


ROZDZIAŁ V

|

NA WOŁYNIU

|

powiat kowelski

Kowel. Ulica Kolejowa. Wyd. „Ruch”. Karta pocztowa ze zbiorów Tadeusza Marcinkowskiego.

Kowel. Ulica 3-go Maja. Fot. Geller. Wyd. „Ruch”. Karta pocztowa ze zbiorów Tadeusza Marcinkowskiego.

377


378

TADEUSZ

MARCINKOWSKI,

MAŁGORZATA

ZIEMSKA

SKARBY

PAMIĘCI

|

NA

Kowel. Targ na rynku. Fot. J. Wołyński. Nakład Polskiego Towarzystwa Księgarni Kolejowych „Ruch” S.A. Karta pocztowa ze zbiorów Tadeusza Marcinkowskiego.

Kowel. Ulica Pierackiego. Fot. Z. Chomętowska. Wyd. „Ruch”. Karta pocztowa ze zbiorów Tadeusza Marcinkowskiego.

WOŁYNIU


ROZDZIAŁ V

|

NA WOŁYNIU

|

powiat kowelski

Kowel. Ulica Pomnikowa. Fot. Z. Chomętowska. Wyd. „Ruch”. Karta pocztowa ze zbiorów Tadeusza Marcinkowskiego.

379


380

TADEUSZ

MARCINKOWSKI,

MAŁGORZATA

ZIEMSKA

SKARBY

PAMIĘCI

Kowel. Ulica Łucka. Fot. Z. Chomętowska. Karta pocztowa ze zbiorów Tadeusza Marcinkowskiego

Kowel. Dworzec kolejowy . Wyd. „Ruch” . Kowel. Karta pocztowa ze zbiorów Tadeusza Marcinkowskiego.

|

NA

WOŁYNIU


ROZDZIAŁ V

|

NA WOŁYNIU

|

powiat kowelski

Kowel. Starostwo Powiatowe.Fot. Z. Chomętowska. Wyd. „Ruch”. Karta pocztowa ze zbiorów Tadeusza Marcinkowskiego.

Kowel. Fabryka Tytoniu. Wyd. „Ruch”. Karta pocztowa ze zbiorów Tadeusza Marcinkowskiego.

381


382

TADEUSZ

MARCINKOWSKI,

MAŁGORZATA

ZIEMSKA

SKARBY

PAMIĘCI

|

Kowel. Ambulatorium Kolejowe. Fot. J. Wołyński. Nakład Polskiego Towarzystwa Księgarni Kolejowych „Ruch” S.A. Karta pocztowa ze zbiorów Tadeusza Marcinkowskiego.

Kowel. Poczta. Wyd. „Ruch”. Karta pocztowa ze zbiorów Tadeusza Marcinkowskiego.

NA

WOŁYNIU


ROZDZIAŁ V

|

NA WOŁYNIU

|

powiat kowelski

Kowel. Gimnazjum im. Słowackiego. Wyd. „Ruch”. Karta pocztowa ze zbiorów Tadeusza Marcinkowskiego.

383


384

TADEUSZ

MARCINKOWSKI,

MAŁGORZATA

ZIEMSKA

SKARBY

PAMIĘCI

|

NA

WOŁYNIU

Abiturienci Szkoły Mierniczo-Drogowej w Kowlu. Zdjęcie ze zbiorów Tadeusza Marcinkowskiego.

Kowel. Szkoła Powszechna im. Prezydenta Rzeczypospolitej prof. Ignacego Mościckiego.


ROZDZIAŁ V

|

NA WOŁYNIU

|

powiat kowelski

Kościół- Pomnik w Kowlu na Wołyniu. Brak hełmu na wieży głównej, gdyż brak środków na wykończenie. Wyd. Komitet budowy kościoła pomnika w Kowlu. Karta pocztowa ze zbiorów Tadeusza Marcinkowskiego.

385


386

TADEUSZ

MARCINKOWSKI,

MAŁGORZATA

ZIEMSKA

SKARBY

PAMIĘCI

|

NA

WOŁYNIU

Pierwsza Komunia Święta w Szkole Powszechnej im. Prezydenta Rzeczypospolitej prof. Ignacego Mościckiego w Kowlu. W środku siedzi ks. Świstun. Kowel, 1931 r. Zdjęcie ze zbiorów Tadeusza Marcinkowskiego. Dar dra Zbysława Kopyścia.


ROZDZIAŁ V

|

NA WOŁYNIU

|

powiat kowelski

Kowel. Fragment parku. Fot. Z. Chomętowska. Wyd. „Ruch”. Karta pocztowa ze zbiorów Tadeusza Marcinkowskiego.

Kowel. Ogród Miejski. Wyd. „Ruch”. Karta pocztowa ze zbiorów Tadeusza Marcinkowskiego.

387


388

TADEUSZ

MARCINKOWSKI,

MAŁGORZATA

ZIEMSKA

SKARBY

PAMIĘCI

|

NA

WOŁYNIU

Kowel. Przystań kąpielowa i pływalnia. Fot. Z. Chomętowska. Wyd. „Ruch”. Karta pocztowa ze zbiorów Tadeusza Marcinkowskiego.

Pomnik Marszałka Józefa Piłsudskiego. Fot. Z. Chomętowska. Wyd. „Ruch”. Karta pocztowa ze zbiorów Tadeusza Marcinkowskiego.


ROZDZIAŁ V

|

NA WOŁYNIU

|

powiat kowelski

Defilada ulicą Warszawską przed dowódcą dywizji gen. bryg. Wołkowickim oraz przedstawicielmi władz wojskowych i cywilnych z okazji święta pułkowego 50 Pułku Piechoty Strzelców Kresowych im. Francesco Nullo. Zdjęcie z 21 numeru „Ilustrowanego Kuriera Codziennego” z 27 maja 1929 roku. Pismo ze zbiorów Tadeusza Marcinkowskiego.

389


390

TADEUSZ

MARCINKOWSKI,

MAŁGORZATA

ZIEMSKA

SKARBY

PAMIĘCI

Z. Kuczyński, porucznik 50 pułku piechoty w Kowlu. Zdjęcie ze zbiorów Tadeusza Marcinkowskiego.

Pani Kuczyńska. Zdjęcie ze zbiorów Tadeusza Marcinkowskiego.

|

NA

WOŁYNIU


ROZDZIAŁ V

|

NA WOŁYNIU

|

powiat kowelski

Z. G. „Kowel nad brzegami rzeki Turii”, 25 stycznia 1920. Zdjęcie ze zbiorów Tadeusza Marcinkowskiego.

Harcerz kowelski Zygmunt Konikowski. Na odwrocie zdjęcia dedykacja: „Na pamiątkę druhowi ofiarowuje Zygmunt”. Zakład Fotograficzny Epsztajna. Kowel, ul. Warszwska 61. Zdjęcie ze zbiorów Tadeusza Marcinkowskiego.

Państwo Maria i Franciszek Houżwicowie z córkami: Haliną i Marią. Kowel, 1926 r. Zdjęcie ze zbiorów Tadeusza Marcinkowskiego.

391


392

TADEUSZ

MARCINKOWSKI,

MAŁGORZATA

ZIEMSKA

SKARBY

PAMIĘCI

|

NA

WOŁYNIU

Orkiestra Straży Pożarnej w czasie defilady. Kowel, lata trzydzieste. Zdjęcie ze zbiorów Tadeusza Marcinkowskiego. Dar p. Romualdy Wdziękońskiej.

Straż Pożarna w Kowlu. Kowel, lata trzydzieste. Zdjęcie ze zbiorów Tadeusza Marcinkowskiego. Dar p. Romualdy Wdziękońskiej.


ROZDZIAŁ V

|

NA WOŁYNIU

|

powiat kowelski

Ćwiczenia strażaków na młynie. Kowel, 1935 r. Zdjęcie ze zbiorów Tadeusza Marcinkowskiego. Dar p. Romualdy Wdziękońskiej.

393


394

TADEUSZ

MARCINKOWSKI,

MAŁGORZATA

ZIEMSKA

SKARBY

PAMIĘCI

|

NA

WOŁYNIU

Rajmund Kopyść (z lewej) na ulicy 3-go Maja. Kowel, lata trzydzieste. Zdjęcie ze zbiorów Tadeusza Marcinkowskiego. Dar dra Zbysława Kopyścia.

Uczniowie Gimnazjum Państwowego w Kowlu. Stoją : piąty z lewej Ryszard Kopyść, szósty – Stanisław Rychliński. W środku siedzi profesor Korfanty. Kowel, lata trzydzieste. Zdjęcie ze zbiorów Tadeusza Marcinkowskiego. Dar dra Zbysława Kopyścia.


ROZDZIAŁ V

|

NA WOŁYNIU

Kowel. Kółko Eucharystyczne. W środku ksiądz Świstun. Po prawej stoi Zbysław Kopyść. Ze zbiorów Tadeusza Marcinkowskiego. Dar dra Zbysława Kopyścia.

Kowelscy gimnajaliści po lekcjach na ulicy Warszawskiej. Od lewej; Edmund Soja, Witold Wronowski, Zbysław Kopyść i Zbigniew B. Kowel, lata trzydzieste. Zdjęcie ze zbiorów Tadeusza Marcinkowskiego. Dar dra Zbysława Kopyścia. Edmund Soja i Zbysław Kopyść. Kowel, 19 kwietnia 1942 roku. Zdjęcie ze zbiorów Tadeusza Marcinkowskiego. Dar dra Zbysława Kopyścia.

|

powiat kowelski

395


396

TADEUSZ

MARCINKOWSKI,

MAŁGORZATA

ZIEMSKA

SKARBY

PAMIĘCI

|

NA

WOŁYNIU

Bucyń Leżący w gminie Siedliszcze Bucyń należał do dóbr Sanguszków z Niesuchojeży, później do Jabłonowskich, Przesmyckich, w końcu przeszedł w ręce Rosjan. W 1921 roku duża wieś, zamieszkana w większości przez Ukraińców, liczyła 240 domów. Żyło w niej 1 308 osób.449 Działała tu agencja pocztowo-telekomunikacyjna. Były dwie kuźnie i dwa wiatraki.450 Ozdobę Bucynia stanowił piękny empirowy kościół z 1810 roku, ufundowany przez rodzinę Jabłonowskich.451

Chrzciny w kościele w Bucyniu, gdzie proboszczem był ksiądz Giżyński. Zdjęcie ze zbiorów Tadeusza Marcinkowskiego.

449 Województwo wołyńskie. Skorowidz miejscowości Rzeczypospolitej Polskiej opracowany na podstawie wyników pierwszego powszechnego spisu ludności z dnia 30 września 1921 r. i innych źródeł urzędowych. Tom IX, Główny Urząd Statystyczny Rzeczypospolitej Polskiej, Warszawa 1923, s. 22. 450 Województwo wołyńskie. Księga adresowa Polski (wraz z W.M. Gdańskiem) dla handlu, przemysłu, rzemiosł i rolnictwa 1929, Warszawa 1929, s. 21-53. 451 Dr M. Orłowicz, Ilustrowany przewodnik po Wołyniu, Łuck 1929, s. 175.


ROZDZIAŁ V

|

NA WOŁYNIU

|

powiat kowelski

Bucyń. Z lewej strony na poręczy schodów siedzi ksiądz Giżyński. Zdjęcie ze zbiorów Tadeusza Marcinkowskiego.

Majówka po odpuście. Bucyń, gmina Siedliszcze powiat kowelski, 1933 rok. Zdjęcie ze zbiorów Tadeusza Marcinkowskiego.

397


398

TADEUSZ

MARCINKOWSKI,

MAŁGORZATA

ZIEMSKA

SKARBY

PAMIĘCI

|

NA

WOŁYNIU

Grabów Grabów był jednym z tych miejsc, gdzie już we wrześniu 1939 roku, w najtragiczniejszych dla Polski dniach, dała o sobie znać nienawiść Ukraińców do Polaków. Majątek, leżący w gminie Niesuchojeże, był własnością spadkobierców Eustachego Nieczuji-Wierzbickiego. Właścicielką majątku była Maria Noskowska z domu Nieczuja–Wierzbicka, żona Stefana, prezesa straży pożarnej. Państwo Noskowscy mieli dwoje dzieci: czteroletnią córeczkę Annę oraz trzymiesięcznego synka. Ich dom zawsze był pełen ludzi, tętnił życiem. Mieszkali tu starsi państwo Maria i Jan Noskowscy z zamężną córką Zofią Kluszczyńską, współwłaścicielka majątku Anna Brzozowska z domu Nieczuja–Wierzbicka z półtoraroczną córeczką Zofią, pani Noskowska, która prowadziła sad i ogród, pani Świerczewska z dwojgiem dzieci. Administratorem majątku był Włodzimierzem Fijałkowski. W pobliżu leżała duża wieś ukraińska Grabów. W 1921 roku żyło w niej 867 osób. Jeszcze przed wkroczeniem wojsk sowieckich, 20 września 1939 roku, miejscowi chłopi ukraińscy zamordowali mieszkańców dworu w Grabowie. Ocalał tylko sześćdziesięciopięcioletni Jan Noskowski, którego w tym dniu nie było w majątku. „Ukraińcy opowiadali, że są dumni z tego, że panów polskich zniszczyli z korzeniami.”452

Dwór w Grabowie gmina Niesuchojeże powiat kowelski. Rodzina Nieczuja-Wierzbickich. Zdjęcie ze zbiorów Tadeusza Marcinkowskiego.

452 Władysław Siemaszko, Ewa Siemaszko, Ludobójstwo dokonane przez nacjonalistów ukraińskich na ludności polskiej Wołynia 1939-1945, t. I, Warszawa 2000 , s. 366.


ROZDZIAŁ V

|

NA WOŁYNIU

|

powiat kowelski

Eustachy Nieczuja-Wierzbicki z rodziną. Grabów, gmina Niesuchojeże, powiat Kowel. Zdjęcie ze zbiorów Tadeusza Marcinkowskiego.

399


400

TADEUSZ

MARCINKOWSKI,

MAŁGORZATA

ZIEMSKA

SKARBY

PAMIĘCI

|

NA

WOŁYNIU

Anna z Nieczuja-Wierzbickich Brzozowska, żona kapitana Wojska Polskiego, zamordowana 20 września 1939 roku przez nacjonalistów ukraińskich wraz z półtoraroczną córeczką Zofią. Zdjęcie ze zbiorów Tadeusza Marcinkowskiego.

Zofia Noskowska, siostra Stefana Noskowskiego. Należała do Przysposobienia Wojskowego Kobiet w Kowlu. Później żona Mieczysława Kluszczyńskiego, administratora rezydencji Prezydenta Rzeczypospolitej w Spale. Zamordowana przez nacjonalistów ukraińskich 20 września 1939 roku. W chwili śmierci miała 29 lat. Zdjęcie ze zbiorów Tadeusza Marcinkowskiego.

Maria z Nieczuja-Wierzbickich Noskowska, właścicielka majątku Grabów, żona Stefana – prezesa Straży Pożarnej, zamordowana 20 września 1939 roku wraz z czteroletnią córeczką i trzymiesięcznym synkiem przez miejscowych chłopów ukraińskich ze wsi Grabów. W chwili śmierci miała 39 lat. Zdjęcie ze zbiorów Tadeusza Marcinkowskiego.


ROZDZIAŁ V

|

NA WOŁYNIU

|

powiat kowelski

Hołoby Główna ulica w malutkich Hołobach posiadała rzadko spotykaną ozdobę. Stanowił ją zespół barokowych figur z 1711 roku. Kute w kamieniu postacie świętych stały na ozdobnych cokołach. Dwie z przodu o wysokości dziesięciu metrów i dwie z tyłu – pięciometrowe. Ich fundatorem był Józef Jaruzelski (Jeruzelski), podstoli podlaski. Jedna z cennych rzeźb uległa zniszczeniu w czasie I wojny światowej. Pierwsza wzmianka o Hołobach pochodzi z 1544 roku. W II poł XVI wieku miejscowe dobra należały do kniazia Mikołaja Jarosławicza. Często zmieniali się kolejni właściciele majątku, z których na uwagę zasługują szczególnie Jaruzelscy. Podstoli Józef, prócz wspomnianych figur, ufundował również w Hołobach kościół katolicki oraz wzniósł duży pałac, otoczony wspaniałym parkiem. Później mieszkali tu Wilgowie, u których gościł król Stanisław August Poniatowski. Po nich z kolei dobra przeszły do Podhorodeńskich, a następnie Ronikierów. Ostatnią właścicielką majątku, aż do 1939 roku, była Maria Karolina z Ronikierów po pierwszym mężu Podlewska, a po drugim Mianowska, która po I wojnie światowej część swych gruntów rozparcelowała między osadników czeskich.453 W pobliżu znajdowała się też kolonia, zamieszkana przez kilkadziesiąt rodzin niemieckich oraz tak zwanych Mazurów, czyli z dawna osiadłych na Wołyniu przybyszów z centralnej Polski.454 Hołoby leżały przy linii kolejowej, łączącej Kowel z Rożyszczami.455 Po wyzwoleniu liczyły 1 456 mieszkańców, w tym 582 Polaków i 825 Ukraińców.456 Mieszkało tu też kilka rodzin żydowskich oraz mała grupka Rosjan. W miejscowości był urząd 457 pocztowo-telegraficzny, posterunek policji, Kasa Fragment pałacu w Hołobach. Zdjęcie ze zbiorów Tadeusza Marcinkowskiego. Stefczyka, biuro pisania podań T. Czabana, apteka 453

G. Rąkowski, Przewodnik po Ukrainie Zachodniej. Cz. I. Wołyń, Pruszków 2005, s. 95. M. Orłowicz, Ilustrowany przewodnik po Wołyniu, Łuck 1929, s. 142. 455 F. Sulimierski, B. Chlebowski, W. Walewski, Słownik geograficzny Królestwa Polskiego i innych krajów słowiańskich. Tom III, Warszawa 1880-1902, s. 105. 456 Województwo wołyńskie. Skorowidz miejscowości Rzeczypospolitej Polskiej opracowany na podstawie wyników pierwszego powszechnego spisu ludności z dnia 30 września 1921 r. i innych źródeł urzędowych. Tom IX, Główny Urząd Statystyczny Rzeczypospolitej Polskiej, Warszawa 1923, s. 19. 457 J. Wołoszynowski, Województwo wołyńskie w świetle liczb i faktów, Łuck 1929, s. 32. 454

401


402

TADEUSZ

MARCINKOWSKI,

MAŁGORZATA

ZIEMSKA

SKARBY

PAMIĘCI

|

NA

WOŁYNIU

Makiełły, siedmioklasowa szkoła powszechna, straż pożarna, restauracja, cementownia J. Wiśniewskiego, młyn parowy, olejarnia oraz liczne zakłady i sklepy, prowadzone przez wszystkie mieszkajace w miasteczku nacje. Ludzi leczyli: dr Włodzimierz Stokalski i dr B. Papowszek.458 Po odzyskaniu niepodległości ważną dla Polaków sprawą była odbudowa barokowego kościoła pw. św. Michała Archanioła, zniszczonego w trakcie działań wojennych. Cegiełka, wydana przez Komitet Odbudowy kościoła w Hołobach, na czele którego stanął ks. Franciszek Czechmestrzyński, pokazywała światynię „w ogniu artylerii nieprzyjacielskiej”. Po tym ostrzale z kościoła pozostała ruina. W miasteczku znajdowała się też cerkiew pw. św. Jerzego, ufundowana jako unicka w 1783 roku przez wojewodę czernihowskiego Ludwika Wilgę. Niestety nie dotrwał do okresu dwudziestolecia międzywojennego barokowy pałac, który spalił się około 1870 roku. Kolejni właściciele majątku po pożarze mieszkali w rozbudowanej osiemnastowiecznej oficynie, do której dodano niską część parterową oraz dwuOstrzał artyleryjski kościoła w Hołobach w czasie I wojkondygnacyjne skrzydło z bocznym ryzalitem, wypony światowej. Cegiełka na odbudowę kościoła, wydana sażonym w półkolisty sześciokolumnowy portyk.459 przez Komitet Odbudowy Kościoła w Hołobach. Druk ze zbiorów Tadeusza Marcinkowskiego. Już we wrześniu dały o sobie znać antypolskie nastroje miejscowej ludności. Ukraińcy zaatakowali 17 września wycofujący się z miasta oddział Wojska Polskiego. W miejscowości i jej okolicach ginęli Polacy, jednak prawdziwe chwile grozy mieszkańcy przeżyli 18 marca 1943 roku, gdy w Hołobach pojawili się Niemcy z policją ukraińską, która na żądanie wskazania komunistów doprowadziła na palc przed kościołem sporą grupę Polaków z księdzem Franciszkiem Czechmestrzyńskim i miejscowymi nauczycielami. Egzekucji w ostatniej chwili zapobiegł znający dobrze język niemiecki nauczyciel, który u Niemców pełnił funkcję tłumacza.460 Po tym incydencie, wobec narastającej wrogości Ukraińców, polscy mieszkańcy zaczęli opuszczać miejscowość. 458 Województwo wołyńskie. Księga adresowa Polski (wraz z W.M. Gdańskiem) dla handlu, przemysłu, rzemiosł i rolnictwa 1929,

Warszawa 1929, s. 21-63. 459 R. Aftanazy, Dzieje rezydencji na dawnych kresach Rzeczypospolitej. Tom 5. Województwo wołyńskie, Wrocław-WarszawaKraków 1994, s. 124. 460 W. Siemaszko, E. Siemaszko, Ludobójstwo dokonane przez nacjonalistów ukraińskich na ludności polskiej Wołynia 19391945, t. I, Warszawa 2000, s. 333.


ROZDZIAŁ V

|

NA WOŁYNIU

|

powiat kowelski

Hołoby. Główna ulica miasteczka. Po lewej kościół pw. św. Michala Archanioła, w głębi po prawej cerkiew pw. św. Jerzego. Karta pocztowa ze zbiorów Tadeusza Marcinkowskiego.

403


404

TADEUSZ

MARCINKOWSKI,

MAŁGORZATA

ZIEMSKA

SKARBY

PAMIĘCI

Hołoby. Verlag: Paul Malbrich, Bremen. Karta pocztowa ze zbiorów Tadeusza Marcinkowskiego. Na pocztówce figury Matki Boskiej i świętych, wystawione w 1711 roku.

Hołoby. Dworzec kolei brzesko-kijowskiej. Verlag: Paul Malbrich, Bremen. Karta pocztowa ze zbiorów Tadeusza Marcinkowskiego.

|

NA

WOŁYNIU


ROZDZIAŁ V

|

NA WOŁYNIU

|

powiat kowelski

Maciejów Po I wojnie światowej w murach maciejowickiego klasztoru znalazły ocalenie wołyńskie sieroty – dzieci, które na skutek działań wojennych utraciły rodziców i nie miały nikogo, kto zatroszczyłby się o ich los. Zgromadzenie Sióstr Niepokalanek prowadziło w Maciejowie największy na Wołyniu Zakład Naukowo-Wychowawczy. Jego przełożona siostra Marta (Kazimiera Wołowska) w 1926 roku za wybitną pracę oświatową i opiekuńczą, za swoją działalność patriotyczną została odznaczona Złotym Krzyżem Zasługi, a po wielu latach, w czerwcu 1999 roku, beatyfikowana przez papieża Jana Pawła II. W maciejowickim sierocińcu tuż po I wojnie światowej znalazło miejsce najpierw 50, a w 1933 roku już 98 dziewcząt w wieku od 7 do 22 lat. Później ilość dzieci w sierocińcu stale rosła. Siostry niepokalanki otoczyły sieroty wspaniałą opieką, prowadziły szkołę, starały się dobrze przygotować wychowanki do życia w wołyńskim społeczeństwie.461 Po wkroczeniu Armii Czerownej wraz ze swoimi podopiecznymi musiały opuścić klasztor, który przeznaczono na szpital. Tereny, na których leżał Maciejów, należały dawniej do ziemi chełmskiej. W 1557 roku król Zygmunt August zezwolił ówczesnemu właścicielowi Stanisławowi Maciejowskiemu, kasztelanowi sandomierskiemu, na wybudowanie w tym miejscu miasta i wzniesienie zamku. W ten sposób Maciejów stał się rodowym gniazdem Maciejowskich. Później majątek należał kolejno do Wiśniowieckich i Sapiehów, od których w 1680 roku przeszedł w ręce Miączyńskich. Atanazy Miączyński był doskonałym żołnierzem i dowódcą. Brał udział w bitwie pod Chocimiem oraz w odsieczy wiedeńskiej. Podobno to właśnie jego chorągwie zdobyły namiot Kara Mustafy. Jak głosi legenda, przywiezione z tej wyprawy łupy znalazły się w maciejowickim zamku. Uczestniczył w zwycięskiej bitwie z Turkami pod Lwowem. Jeszcze w wieku 67 lat siadał na koń i dowodził wojskiem. Zarówno król Jan III Sobieski, jak i jego następca August II, darzyli go sympatią i zaufaniem. W 1713 roku został wojewodą wołyńskim, a jego znajmość z królewskim rodem Sobieskich i sukcesy przełożyły się na rozkwit Maciejowa, gdzie poczynił liczne fundacje. Z kolei za sprawą prawnuka Atanazego Miączynskiego w obrębie zamkowych wałów stanął okazały empirowy pałac. Były tu niegdyś bogate zbiory, między innymi cenne meble, kuta w srebrze figura Diany, prowadzącej na smyczy 12 chartów, porcelanowy serwis miśnieński w smoki, składajacy się z 200 elementów, zabytkowa broń, portrety rodzinne, obrazy polskich malarzy. Budynek otaczał rozległy park angielski.462 W 1903 roku Miączyńscy sprzedali mocno zadłużone dobra seminarium prawosławnemu z Petersburga. Po wybuchu I wojny światowej seminarium duchowne zostało ewakuowane w głąb Rosji. Po odzyskaniu przez Polskę niepodległości w opustoszałym pałacowym budynku niepokalanka, siostra Marta (Kazimiera Wołowska), na prośbę księżnej 461 Kościelne

zakłady wychowawczo–opiekuńcze w diecezji łuckiej. Stan z dnia 1 kwietnia 1933 r. [w:] „Wychowanie Zakładowe” 1933 nr 6-7, s. 75. 462 G. Rąkowski, Przewodnik po Ukrainie Zachodniej. Cz. I. Wołyń, Pruszków 2005, s. 90.

405


406

TADEUSZ

MARCINKOWSKI,

MAŁGORZATA

ZIEMSKA

Stara dzwonnica w Maciejowie. Zdjęcie z „Rozkładu jazdy autobusów w województwie wołyńskim” z 1936 roku. Druk ze zbiorów Tadeusza Marcinkowskiego.

SKARBY

PAMIĘCI

|

NA

WOŁYNIU

Zdjęcie z pobytu w klasztorze sióstr niepokalanek w Maciejowie pod Kowlem. Maciejów, 6 stycznia 1926 roku. Zdjęcie ze zbiorów Tadeusza Marcinkowskiego.

Marii Lubomirskiej z Ławrowa, podjęła trud założenia sierocińca. Powstał on jeszcze przed wojną polsko–bolszewicką, a na ciężki czas działań frontowych został ewakuowany pod Warszawę. Po powrocie do Maciejowa dzieci podjęły naukę w prowadzonej przez siostry szkole powszechnej. Ponieważ na Wołyniu bardzo brakowało doświadczonej kadry nauczycielskiej, w 1921 roku siostry niepokalanki zorganizowały pięcioletnie seminarium nauczycielskie. Po 16 latach istnienia zostało ono przekształcone w Prywatne Gimnazjum Żeńskie im. Królowej Korony Polskiej. W tym okresie mury klasztornej szkoły dla nauczycielek opuściło 165 absolwentek.463 Nieopodal pałacu Miączyńskich, gdzie rezydował sierociniec oraz prowadzone przez siostry szkoły, przy głównej ulicy miasteczka, wznosił się kościół pw. św. Stanisława i Anny, ufundowany przez Stanisława Maciejowskiego w XVI wieku, a odnowiony przez Atanazego Miączyńskiego. W 1870 roku rząd carski zamienił go na cerkiew prawosławną. Po odzyskaniu niepodległości kościół powrócił do 463 Jednodniówka z okazji zamknięcia Seminarjum Nauczycielskiego S.S. Niepokalanek w Maciejowie-Wołyńskim, Maciejów 1936, s. 2.


ROZDZIAŁ V

|

NA WOŁYNIU

|

powiat kowelski

katolików. Jego ostatnim proboszczem był ks. Franciszek Milewski. Nie dotrwał natomiast do czasów międzywojnia drugi kościół pw. św. Michała Archanioła. W świątyni znajdowały się groby fundatorów, czyli Atanazego i Heleny Miączyńskich. Kościół, zamieniony przez zaborców w cerkiew prawosławną, został rozebrany w 1901 roku. Do cennych zabytków należały też: cerkiew św. Paraskowy (niegdyś unicka) oraz synagoga, a także drewniana dzwonnica z podwójną galerią. Maciejów leżał przy linii kolejowej Chełm–Kowel. W 1921 roku liczył 2 977 mieszkańców, w tym 2 203 Żydów, 545 Ukraińców i 220 Polaków oraz kilku Białorusinów i Rosjan.464 W miasteczku były: urząd gminy i urząd pocztowo–telegraficzny,465 Bank Ludowy i Kasa Stefczyka, siedmioklasowa szkoła powszechna, cegielnia, młyny, tartak, browar, gorzelnia, fabryka wódek i likierów oraz fabryka wody gazowanej, cegielnie, mydlarnie, garbarnie.466 Przyjezdni korzystali z hotelu Mendelbauma oraz restauracji: Mariana Dymowicza i Mojżesza Gajera, a także licznych piwiarni.467 Działał szpital miejski. Ludzi leczyli dr Sergiusz Okoń i dr Doganowski. Była też apteka i tak zwany skład apteczny. Co środę odbywały się targi „na bydło, konie, świnie i wyroby bednarskie”. Pod miasteczkiem znajdowały się pokłady białej gliny i kredy.468 Wkroczenie Rosjan 17 września 1939 roku zapoczątkowało aresztowania Polaków i deportacje. W 1942 roku Niemcy wraz z policją ukraińską wymordowali Żydów, którzy stanowili dwie trzecie mieszkańców miasteczka.469 Pod koniec kwietnia 1943 roku batalion policji ukraińskiej porzucił służbę u Niemców i, zabierając ciężką broń maszynową, przeszedł do UPA. Od tej chwili nasiliły się zbrodnie popełniane na Polakach. Uciekinierzy z palonych przez banderowców miejscowości znaleźli schronienie w maciejowickim klasztorze, w kościele i na plebani. Wkrótce Niemcy przystąpili do rozwiązania problemu, związanego z przepełnieniem miasteczka zbyt dużą ilością ludności polskiej. Zgromadzonych w Maciejowie uciekinierów oraz miejscowych Polaków ładowano do towarowych wagonów i wywożono do Chełma. Część trafiła do obozu przejściowego. Młodych mężczyzn, wyselekcjonowanych przez specjalną komisję, wysłano na roboty przymusowe do Niemiec.470 Po wojnie różnymi drogami dawni mieszkańcy Maciejowa docierali na Ziemię Lubuską. Była wśród nich siostra Maria Jurczyńska – „Charyzmatyczka Maria z Żar”471, która ukończyła maciejowickie szkoły sióstr niepokalanek.

464 Województwo

wołyńskie. Skorowidz miejscowości Rzeczypospolitej Polskiej opracowany na podstawie wyników pierwszego powszechnego spisu ludności z dnia 30 września 1921 r. i innych źródeł urzędowych. Tom IX, Główny Urząd Statystyczny Rzeczypospolitej Polskiej, Warszawa 1923, s. 16. 465 J. Wołoszynowski, Województwo wołyńskie w świetle liczb i faktów, Łuck 1929, s. 32. 466 F. Sulimierski, B. Chlebowski, W. Walewski, Słownik geograficzny Królestwa Polskiego i innych krajów słowiańskich. Tom V, Warszawa 1880-1902, s. 883. 467 Dr M. Orłowicz, Ilustrowany przewodnik po Wołyniu, Łuck 1929, s. 166. 468 Województwo wołyńskie. Księga adresowa Polski (wraz z W.M. Gdańskiem) dla handlu, przemysłu, rzemiosł i rolnictwa 1929, Warszawa 1929, s. 2192. 469 Władysław Siemaszko, Ewa Siemaszko, Ludobójstwo dokonane przez nacjonalistów ukraińskich na ludności polskiej Wołynia 1939-1945, t. I, Warszawa 2000, s.126-127. 470 Ibidem. 471 Charyzmatyczka Maria z Żar, Kraków 2011.

407


408

TADEUSZ

MARCINKOWSKI,

MAŁGORZATA

ZIEMSKA

SKARBY

PAMIĘCI

Kowelska Straż Pożarna w Maciejowie. Maciejów, lata trzydzieste. Zdjęcie ze zbiorów Tadeusza Marcinkowskiego.

|

NA

WOŁYNIU


ROZDZIAŁ V

|

NA WOŁYNIU

|

powiat kowelski

Maniewicze Choć mało kto pamięta, właśnie tu, właśnie w wołyńskich Maniewiczach, przed niemal stu laty narodziła się historia jednego z najbardziej utytułowanych polskich klubów piłkarskich – Legii Warszawa. Trwała jeszcze I wojna światowa. Wiosną 1916 roku front zatrzymał się niedaleko Maniewicz. Na Wołyniu stacjonowały brygady Legionów Polskich. Wśród legionistów było wielu doborowych piłkarzy ze znanych przed wojną klubów piłkarskich, zaproponowano zatem założenie żołnierskiej drużyny piłkarskiej. Ten pomysł bardzo spodobał się dowództwu i żołnierzom. Niedaleko koszar w Maniewiczach przygotowano boisko do gry. Ustalono też nazwę „Drużyna Sportowa Legia” oraz herb i barwy. Uszyto stroje – białe koszulki z ukośnym czarnym pasem. Niektóre mecze obserwował sam Józef Piłsudski. W okresie dwudziestolecia międzywojennego obecność legionistów w Maniewiczach oraz stoczone tu ciężkie walki upamiętniał cmentarz żołnierzy polskich, okolicznościowy pomnik oraz liczne tablice. W latach trzydziestych staraniem księdza Bolesława Jastrzębskiego zbudowano kościół katolicki pw. Przemienienia Pańskiego. Jego ostatnim proboszczem był ksiądz Edmund Domański. Impuls do rozwoju miasteczka dała fabryka belgijskiego koncernu La Chepelle, która rozpoczęła produkcję w Maniewiczach.

Kontynuatorzy chlubnych tradycji. Drużyna piłkarska „Maniewicze”. Maniewicze, 20 czerwca 1935 r. Zdjęcie ze zbiorów Tadeusza Marcinkowskiego.

409


410

TADEUSZ

MARCINKOWSKI,

MAŁGORZATA

ZIEMSKA

SKARBY

PAMIĘCI

|

NA

WOŁYNIU

Mielnica Od wieków obrońcy Rzeczypospolitej, ufni w opiekę Najświętszej Panienki, zabierali ze sobą na wyprawy wojenne słynące cudami obrazy. I król Jan III Sobieski miał taki niewielkich rozmiarów obraz. Przedstawiał Matkę Boską z dzieciątkiem, malowaną na miedzianej blasze. Ten wizerunek Madonny towarzyszył polskiemu władcy w trakcie wielu bitew, także w trakcie wiktorii wiedeńskiej. Za sprawą królewicza Jakuba, syna zwycięzcy spod Wiednia, obraz trafił w ręce Teresy z Myszkowskich z Mielnicy, a po śmierci właścicielki był czczony w wybudowanym przez jej męża kościele. Obraz Matki Boskiej Pocieszenia zasłynął wieloma cudami. Pod koniec XIX wieku na krótko opuścił Mielnicę, aby w 1929 roku powrócić do odbudownej mielnickiej świątyni. W 1945 roku ludność polska musiała na zawsze porzucić Wołyń. Z narażeniem życia dwie parafianki przewiozły cudowny obraz Matki Boskiej Mielnickiej w swoich bagażach. Postanowiły umieścić go w pierwszej napotkanej świątyni. Z okien baraków dla repatriantów w Chełmie dobrze widziały wznoszacy się na wzgórzu Kościół Mariacki i tam przekazały największy skarb z rodzinnego miasta – Matkę Boską Mielnicką.472 Położona wśród błot, piasków i lasów poleskich Mielnica w XVI wieku należała do Zahorowskich, później często zmieniała właścicieli, aż na początku XVIII wieku trafiła w ręce Ludwika Maniewskiego, podkomorzego czernihowskiego. Po śmierci swojej małżonki, Teresy z Myszkowskich, ufundował on drewniany kościół, w którym umieścił niezwykły obraz, otrzymany od królewskiej rodziny Sobieskich. W 1749 roku kolejny właściciel Mielnicy Jerzy Olszański, podkomorzy łucki, wybudował nowy, murowany kościół, do którego przeniesiono cudowny wizerunek Matki Boskiej z Dzieciątkiem. Był tu również piękny, osiemnastowieczny obraz św. Franciszka. W 1873 roku rząd carski zamknął świątynię, a obraz Matki Boskiej Mielnickiej przeniesiono do kościoła św. Anny w Kowlu. Zamieniona w cerkiew prawosławną światynia uległa zniszczeniu w czasie I wojny światowej. Po odzyskaniu przez Polskę niepodległości odbudowę kościoła pw. św. Józefa Oblubieńca rozpoczął ks. Bolesław Jastrzębski, prezes Komitetu Budowy Kościoła w Mielnicy.473 Do odbudowy barokowego kościoła wydatnie przyczynił się potomek ostatnich właścicieli Mielnicy, hrabia Stanisław Czarnecki. Do świątyni powrócił też cudowny obraz Matki Boskiej Mielnickiej. W 1921 roku w Mielnicy żyło 899 osób. W przewadze była to ludność żydowska (871 osób). Później wzrosła liczba Polaków, którzy wraz z Ukraińcami mieszkali także w pobliskiej wsi o tej samej nazwie oraz w polskiej kolonii Mielnica.474 W miasteczku działały liczne sklepiki i zakłady żydowskie, kaszarnia Palecza, młyn parowy i olejarnia. Były tu: urząd 472

T. Kukiz, Wołyńskie Madonny, Biały Dunajec 1988, s. 63-68. Informacje o losach kościoła na cegiełce na odbudowę świątyni, wydanej przez Komitet Odbudowy Kościoła w Mielnicy. Druk ze zbiorów Tadeusza Marcinkowskiego.899 mieszkańców, w tym 21 2 5871 474 Województwo wołyńskie. Skorowidz miejscowości Rzeczypospolitej Polskiej opracowany na podstawie wyników pierwszego powszechnego spisu ludności z dnia 30 września 1921 r. i innych źródeł urzędowych. Tom IX, Główny Urząd Statystyczny Rzeczypospolitej Polskiej, Warszawa 1923, s. 24. 473


ROZDZIAŁ V

|

NA WOŁYNIU

|

powiat kowelski

pocztowo-telegraficzny,475 Kasa Stefczyka, posterunek policji, szkoła, którą kierował pan Wójcik, oraz restauracja Berda i piwiarnia Sznajdera.476 Po 17 września 1939 roku nastąpiły aresztowania wśród Polaków. Deportowano przede wszystkim rodziny osadników i urzędników. Poczas okupacji hitlerowskiej w bestialski sposób wymordowano żydowskich mieszkańców miasteczka. Następnie ukraińska policja wskazała Niemcom jako komunistów kilkunastu mielnickich Polaków, przedstawicieli miejscowej inteligencji. W ten sposób 18 marca 1943 roku zamordowano 17 osób, między innymi proboszcza parfii Mielnica Inocentego Wacława Majewskiego oraz jego gospodynię, kierownika szkoły i nauczycieli, dwóch lekarzy i aptekarza, naczelnika poczty wraz z rodziną.477 W opustoszałym budynku szkoły 29 sierpnia 1943 roku zebrano i zgładzono kolejnych 100 Polaków. Świadkiem tego mordu był dwunastoletni chłopiec Stanisław Walkiewicz, który jako jedyny ocalał z grupy osób prowadzonych na śmierć. DoRuiny kościoła w Mielnicy. Cegiełka na odbudowę kościoła. brze zapamiętał upokarzanie Polaków przez W prawym górnym rogu obraz Matki Boskiej Pocieszenia. Druk ze zbiorów Tadeusza Marcinkowskiego. banderowcow, modlitwę na placu przed kościołem w Mielnicy, prośbę jego babci o litość. Widział przygotowany dla nich dół obok targowiska w Mielnicy. Cudem zdołał uciec i schować się za krzakiem leszczyny. Siedział jak skamieniały, bojąc się poruszyć. Był świadkiem cierpień zadawanych najbliższym. Słyszał ich krzyki – banderowcy ćwiartowali ojca piłą, matkę i siostry zakłuli widłami, czteroletniego braciszka rozbili o drzewo. Kiedy mordercy odeszli, Stanisław Walkiewicz ostrzegł rodzinę szkolnego kolegi Antka Rodziewicza i wraz z nimi wyjechał do Kowla. Uciekali z rodzinnego miasta również inni polscy mieszańcy Mielnicy.478 475

J. Wołoszynowski, Województwo wołyńskie w świetle liczb i faktów, Łuck 1929, s. 32. wołyńskie. Księga adresowa Polski (wraz z W.M. Gdańskiem) dla handlu, przemysłu, rzemiosł i rolnictwa 1929, Warszawa 1929, s. 2193. 477 W. Siemaszko, E. Siemaszko, Ludobójstwo dokonane przez nacjonalistów ukraińskich na ludności polskiej Wołynia 19391945, t. I, Warszawa 2000, s. 402. 478 S. Walkiewicz, op. cit. 476 Województwo

411


412

TADEUSZ

MARCINKOWSKI,

MAŁGORZATA

ZIEMSKA

SKARBY

PAMIĘCI

|

NA

WOŁYNIU

Powórsk W Powórsku479 w okresie dwudziestolecia międzywojennego był drugi co do wielkości poligon w Polsce. Na ostre strzelanie przyjeżdżały tu pułki z Włodzimierza, Równego, Chełma i Dęblina. Borys Sznajder wspomina: „To była wesoła miejscowość, wciąż rżnęła orkiestra wojskowa, ułani paradowali na koniach, grzmiały salwy honorowe. Rano szli na manewry, śpiewali „Graj piękny Cyganie”, a wieczorem, jak wyszło kilkanaście kompanii i zaśpiewało „Wszystkie nasze dzienne sprawy”, to na kilometry szło echo.” W położonym w bagnistej okolicy na zachód od Stochodu Powórsku były duże koszary i porządna strzelnica dla artylerii. Miejscowość leżała przy linii kolejowej Kowel–Sarny. W 1921 roku liczyła 779 mieszkańców, w tym 124 Polaków, 602 Ukraińców, oraz kilkadziesiąt osób innej narodowości.

Stary typowy dworek polski, własność państwa Stachurskich. Powórsk, 5 lipca 1933 r. Zdjęcie ze zbiorów Tadeusza Marcinkowskiego.

479

Pisownia nazwy miejscowości zgodna z pisownią z pierwszego powszechnego spisu ludności z 1921 roku, choć spotyka się też nazwę Powursk.


ROZDZIAŁ V

|

NA WOŁYNIU

|

powiat kowelski

Serechowicze Miejscowość była dobrze znana archeologom, gdyż znaleziono tu kilka antycznych monet. W 1921 roku wieś i folwark Serechowicze liczyły 1328 mieszkańców, w przeważającej mierze Ukraińców. Mieszali tu też Polacy i Żydzi.480 Była kuźnia i dwa wiatraki. O wojennych losach Polaków brak jakichkolwiek wiadomości.

Serechowicze koło Grabowa, gmina Niesuchojeże, pow. Kowel. Zdjęcie ze zbiorów Tadeusza Marcinkowskiego.

Nad jeziorem w Serechowiczach. Zdjęcie ze zbiorów Tadeusza Marcinkowskiego.

480 Województwo wołyńskie. Skorowidz miejscowości Rzeczypospolitej Polskiej opracowany na podstawie wyników pierwszego powszechnego spisu ludności z dnia 30 września 1921 r. i innych źródeł urzędowych. Tom IX, Główny Urząd Statystyczny Rzeczypospolitej Polskiej, Warszawa 1923, s. 21.

413


414

TADEUSZ

MARCINKOWSKI,

MAŁGORZATA

ZIEMSKA

SKARBY

PAMIĘCI

|

NA

WOŁYNIU

Stare Koszary W 1921 roku wieś, folwark i stacja kolejowa Stare Koszary liczyły 635 mieszkańców, w tym 55 Polaków, 575 Ukraińców i 5 Żydów.481 Była tu agencja pocztowa,482 posterunek policji, kuźnia, młyny i wiatraki oraz zajazd Jędrzejewskiego.483 Majątek ziemski należał do rodziny Małaszkiewiczów. Marian Małaszkiewicz pracował jako lekarz weterynarii. Był też zamiłowanym myśliwym.

Dwór państwa Małaszkiewiczów w Starych Koszarach koło Kowla. Zdjęcie ze zbiorów Tadeusza Marcinkowskiego.

481 Województwo wołyńskie. Skorowidz miejscowości Rzeczypospolitej Polskiej opracowany na podstawie wyników pierwszego powszechnego spisu ludności z dnia 30 września 1921 r. i innych źródeł urzędowych. Tom IX, Główny Urząd Statystyczny Rzeczypospolitej Polskiej, Warszawa 1923, s. 23. 482 J. Wołoszynowski, Województwo wołyńskie w świetle liczb i faktów, Łuck 1929, s. 32. 483 Województwo wołyńskie. Księga adresowa Polski (wraz z W.M. Gdańskiem) dla handlu, przemysłu, rzemiosł i rolnictwa 1929, Warszawa 1929, s. 2221.


ROZDZIAŁ V

|

NA WOŁYNIU

|

powiat kowelski

Lekarz weterynarii Marian Małaszkiewicz. Stare Koszary koło Kowla. Zdjęcie ze zbiorów Tadeusza Marcinkowskiego.

Kazimiera Głowacka z domu Bielińska. Jej mąż Aleksander Głowacki był sekretarzem Gminy Stare Koszary. Został aresztowny przez sowietów w 1940 roku. Jego żona po wojnie zamieszkała w Świnoujściu. Zdjęcie ze zbiorów Tadeusza Marcinkowskiego.

Państwo Małaszkiewiczowie. Stare Koszary koło Kowla. Zdjęcie ze zbiorów Tadeusza Marcinkowskiego.

415


Okolice Państwowego Kamieniołomu. Janowa Dolina. Wołyń – powiat kostopolski. Wyd. Polskie Towarzystwo Krajoznawcze Oddział w Kostopolu. Karta pocztowa ze zbiorów Tadeusza Marcinkowskiego.


ROZDZIAŁ V

|

NA WOŁYNIU

|

powiat kostopolski

powiat kostopolski

Powiat kostopolski zajmował obszar 3 555 km2 i liczył 159 841 mieszkańców. Stanowił jeden z najuboższych powiatów województwa wołyńskiego ze względu na piaszczyste lub podmokłe gleby. Główne bogactwo porośniętego gęstym lasem terenu stanowiło drewno. W Janowej Dolinie działały też kamieniołomy bazaltu. Na terenie powiatu znajdowały się liczne kolonie niemieckie. Niemcy osiedli tu w latach 1880-1896. Zachowali narodową odrębność, pielęgnowali swoje zwyczaje i język. Wśród miejscowej ludności wyróżniali się dobrobytem. W okolicy Słuczy skupiała się też duża ilość starych osiedli polskich, sięgających XVI-XVII wieku. Początkowo były to osady rycerskie, o czym świadczyły nazwiska szlacheckie i często spotykane tak zwane dowody pochodzenia, znajdujące się w posiadaniu wielu mieszkańców. Były tu też osady wojskowe powstałe po 1921 roku. W okolicach rzeki odnaleziono w latach trzydziestych bogate złoża kolinu i władze powiatu – starostą kostopolskim był Mieczysław Galusiński484 – rozważały możliwości ich zagospodarowania. Bardzo dobrze rozwijał się przemysł ludowy, szczególnie tkactwo. Na terenie powiatu kostopolskiego było wiele zabytkowych miast:485 Dreaźne z pałacykiem hrabiów Potockich i malowniczym parkiem, schodzącym po pochyłości brzegu do samego Horynia, Stepań – rodowa siedziba prymasa Polski Stanisława Worcela. Nad Słuczą, w Hubkowie, na potężnym wzniesieniu znajdowały się ruiny wspaniałego zamku. W Hucie Stepańskiej, która do nazwy miejscowości dodała słowo „Zdrój”, znajdowało się uzdrowisko z gorącymi źródłami i borowiną, chętnie odwiedzane przez kuracjuszy. Reklamy zapraszały, by „spędzić tu letnie wywczasy”. Atrakcją turystyczną powiatu kostopolskiego były też słodko pachnące, złociste pola azaliowe, rozciągające się długim pasem po gęstych borach od Ludwipola aż po Rokitno w powiecie sarneńskim. Według miejscowej legendy azalię pontyjską, czyli różanecznik żółty znad Morza Czarnego (Pontyjskiego) przywiozła księżniczka tatarska i zasadziła na żyznej wołyńskiej ziemi z tęsknoty za słońcem ojczyzny. Azalia, zwana przez miejscowych sztandropem, rozrosła się pięknie, a pola azaliowe, odwiedzane chętnie i przez turystów z centralnej Polski, trzeba było chronić przed zniszczeniem. Wołyńscy przyrodnicy, widząc automobile tonące w złocistych kwiatach czy porzucone przy drodze bukiety zwiędłych azalii, z oburzeniem apelowali, by nie niszczyć cennej rośliny. Z części terenu występowania różanecznika złocistego utworzono zatem rezerwat przyrody.486 484 Towarzystwo

Rozwoju Ziem Wschodnich [w:] „Kalendarz Ziem Wschodnich na rok 1935”, Warszawa 1934, s. 51. wołyńskie [w:] „Kalendarz Ziem Wschodnich na rok 1935”, Warszawa 1934, s. 226. 486 M. Żakówna, Azalia pontyjska-różanecznik żółty [w:] Wołyńskimi drogami, Lwów-Warszawa 1937, s. 15-21. 485 Województwo

417


418

TADEUSZ

MARCINKOWSKI,

MAŁGORZATA

ZIEMSKA

SKARBY

PAMIĘCI

|

NA

WOŁYNIU

Kostopol Dobrze ukryty wśród lasów i bagien Polesia Wołyńskiego Kostopol miał swoją tajemnicę, którą przypomniał dawny mieszkaniec miasta, Lesław Łukomski, syn sekretarza gminy. Pisał: „Przedwojenny Kostopol nie był miastem garnizonowym, ale wiele stanowisk w biurach było przykrywką dla tzw. 13-tki, prawdopodobnie kierownictwa robót fortyfikacyjnych o znaczeniu strategicznym (tzw. linia Sosnowskiego budowana od 1936 roku). Była to jednostka otoczona wysokim płotem i kolczastym drutem oraz z oficjalnymi i nieoficjalnymi pracownikami „dwójki” (polskiego wywiadu)...”487 W związku z tym zarówno podczas okupacji sowieckiej, jak i w okresie okupacji niemieckiej przeprowadzono liczne aresztowania wśród mieszkańców miasta, połączone z brutalnym przesłuchiwaniem więźniów. Samo miasteczko nie miało zbyt bogatej historii. Niegdyś na tym terenie wydobywano rudę żelaza. Kostopol założył w 1792 roku kuchmistrz koronny Leonard Worcel.488 Później miasto należało do rodziny Zasławskich. Rozwinęło się po 1883 roku dzięki stacji kolejowej na nowo zbudowanej linii z Równego do Sarn. Właściwie leżało między linią kolejową a rzeczką Kostopolską Strugą, prawym dopływem Horynia. Za mostem kolejowym rzeka była przegrodzona zaporą ziemną. Powstał w ten sposób dość duży zalew, który w okresie międzywojennym wykorzystywano do celów rekreacyjnych. Miasto składało się z czterech dzielnic. W części północnej, za mostem kolejowym, w stronę Janowej Doliny, wybudowano nową dzielnicę dla pracowników tartaku. Tu mieszkali przede wszystkim Polacy. Śródmieście obejmowało teren od mostu kolejowego do dworca. Obok ważnych urzędów, szkół i kościoła było tu dużo sklepików żydowskich. Dzielnica żydowska przylegała do śródmieścia od strony zachodniej. Było tu dużo sklepów i różnych warsztatów oraz synagoga. Dalej w stronę południową ciągnęły się wiejskie zabudowania z zagrodami, stodołami, często kryte strzechą – była to ukraińska część miasta, a jej mieszkańcy w większości utrzymywali się uprawy roli. W tej dzielnicy z kolei znajdowała się cerkiew.489 Po odzyskaniu przez Polskę niepodległości Kostopol był jednym z biedniejszych miast Wołynia. Liczył zaledwie 417 domów mieszkalnych i to w większości drewnianych.490 Drewniane były również chodniki. Nie było utwardzonych dróg.491 W okresie dwudziestolecia międzywojennego miasteczko zmieniło się nie do poznania i było zaliczane do najbardziej czystych miast wołyńskich. W mieście wybudowano wiele nowych murowanych, często piętrowych budynków. Przy 487

L. Łukomski, Rodzina Łukomskich, „Wołyń Bliżej” 2001 nr 1. Sulimierski, B. Chlebowski, W. Walewski, Słownik geograficzny Królestwa Polskiego i innych krajów słowiańskich. Tom IV, Warszawa 1880-1902, s. 476. 489 B. Soboń, Wołyński życiorys, Poznań 1996, s. 11-12. 490 Województwo wołyńskie. Skorowidz miejscowości Rzeczypospolitej Polskiej opracowany na podstawie wyników pierwszego powszechnego spisu ludności z dnia 30 września 1921 r. i innych źródeł urzędowych, tom IX, Główny Urząd Statystyczny Rzeczypospolitej Polskiej, Warszawa 1923, s. 47. 491 J. Felińska Marciniak, Wołyńska ziemio moja...Gmina Ludwipol powiatu kostopolskiego we wspomnieniach dawnych mieszkańców, Tuchów 2006, s. 23. 488 F.


ROZDZIAŁ V

|

NA WOŁYNIU

|

powiat kostopolski

schludnych uliczkach stanęły małe domki w stylu zakopiańskim.492 Otwarcie tartaku oraz budowa fabryki mebli i sklejki znacznie ożywiły życie miasteczka i przyczyniły się do ponad dwukrotnego zwiększenia liczby mieszkańców – z 2990 osób w 1921 roku do 6523 w 1931 roku.493 Większość stanowili Żydzi, zajmujący się handlem i rzemiosłem. Znaczną grupą byli Ukraińcy, utrzymujący się przeważnie z rolnictwa. Polacy to przede wszystkim pracownicy miejscowych urzędów, policji i szkolnictwa oraz kadra kierownicza w zakładach przemysłowych. Była również mała grupka Niemców, którzy w Kostopolu mieli swój kościół ewangelicki. Mieszkali też w okolicy miasta. Kostopol był siedzibą powiatu. Zatrudnienie mieszkańcom dawały urzędy państwowe i samorządowe, między innymi Starostwo Powiatowe, Magistrat (pod koniec lat dwudziestych funkcję burmistrza pełnił Józef Rawski), Urząd Skarbowy, Kasa Skarbowa, Państwowy Zarząd Drogowy, Powiatowy Urząd Ziemski, Nadleśnictwo, Inspektorat Szkolny, Wydział Powiatowy, Komenda Powiatowa Policji Państwowej, a także Kasa Spółdzielcza, Kasa Stefczyka i Bank Ludowy. W miejscowości były: młyny, duży tartak państwowy, który zatrudniał wielu pracowników, fabryka maszyn rolniczych i odlewnia żelaza, garbarnie, olejarnie.494 Prócz wspomnianych zakładów działała też fabryka szkła. Część mieszkańców dojeżdżała koleją do pracy w Państwowych Kamieniołomach Bazaltu w Janowej Dolinie. W Kostopolu były dwie stacje kolejowe: jedna PKP na trasie Równe–Sarny, a druga należąca do Ministerstw Robót Publicznych i z niej linia kolejowa prowadziła do Janowej Doliny. W mieście istniały różne organizacje. Dużo osób zrzeszał Związek Strzelecki. Popularnością cieszyła się Liga Obrony Powietrznej i Przeciwgazowej, ale szczególnie prężnie działała Liga Morska i Kolonialna. W mieście było wielu miłośników sportów wodnych. Na rzece organizowano mistrzostwa kajakowe. Podczas Dni Morza w latach trzydziestych zbudowano dużą makietę okrętu wojennego ”Wicher”, który stanowił symbol polskiej Marynarki Wojennej.495 W Kostopolu funkcjonowały dwie szkoły powszechne: jedna piętrowa i murowana przy cerkwi ukraińskiej, a druga drewniana – obok Starostwa Powiatowego. Bywało, że do jednej klasy chodziły dzieci polskie, ukraińskie, żydowskie i niemieckie. Łączyły je serdeczne przyjaźnie. Agata Margraf opowiada: „W szkole było bardzo fajnie, nieraz podkręcałam zegarek o kilka minut wcześniej, żeby iść do szkoły do dzieci, a ciocia myślała, że zegarek się psuje i nosiła go do zegarmistrza.”496 To był dobra szkoła, która uczyła wielu praktycznych i ważnych w życiu codziennym umiejętności. Dla dziewczynek były na przykład kursy haftu i szycia. Dla uczniów obydwu placówek organizowano ciekawe wycieczki. Dzieci odwiedziły na przykład miejscową fabrykę szkła, były w Janowej Dolinie, zwiedzały Warszawę. Blisko niemieckiej kirchy znajdowało się gimnazjum. Uczniowie szkół powszechnych i gimnazjalna młodzież należeli do harcerstwa. Często spotykano się w miejscowym parku, gdzie stał pomnik Marii Konopnickiej, albo wędrowano 492

Dr M. Orłowicz, Ilustrowany przewodnik po Wołyniu, Łuck 1929. Dr L. Grodzicki, Kilka cyfr dotyczących Ziem Wschodnich, „Rocznik Ziem Wschodnich i Kalendarz na rok 1937”, Warszawa 1936, s. 8. 494 Województwo wołyńskie. Księga adresowa Polski (wraz z W.M. Gdańskiem) dla handlu, przemysłu, rzemiosł i rolnictwa 1929, Warszawa 1929, s. 2146-2147. 495 L. Łukomski, op. cit. 496 A. Margraf, Moje wspomnienia, Szczecin 2003, s. 39. 493

419


420

TADEUSZ

MARCINKOWSKI,

MAŁGORZATA

ZIEMSKA

SKARBY

PAMIĘCI

|

NA

WOŁYNIU

Pracownicy poczt w trakcie zjazdu w Równem w 1938 roku. Przy kolumnie po lewej stronie stoi pracownik poczty w Kostopolu – Stanisław Lasota, aresztowany w 1940 roku i deportowany na Sybir. Z Armią gen. Andersa przeszedł szlak bojowy. Ranny pod Monte Cassino. Po wojnie zamieszkał na Ziemi Lubuskiej w Nielubii koło Głogowa. Zdjęcie ze zbiorów Tadeusza Marcinkowskiego. Dar córki Marii Barczyk.

nad rzekę. Za miastem był stadion, na którym odbywały się międzyszkolne zawody sportowe. O zdrowie mieszkańców dbali dr Zygmunt Jancelewicz, dr Aleksander Gasko, dr Zygmunt Oliwer oraz lekarskie małżeństwo Anna i Piotr Roszczyńscy. Lekarstwa kupowano w aptece Elo Pomeranca.497 Przyjezdni zatrzymywali się w Hotelu Europejskim. W centrum, nieopodal Starostwa, była poczta i kino. W latach trzydziestych ze składek wiernych został wzniesiony murowany kościół katolicki pw. Najświętszego Serca Jezusa Chrystusa. Proboszczem był ks. Ludwik Warpechowski. W czasie mszy świętej pięknie śpiewał miejscowy chór kościelny. Po wkroczeniu sowietów aresztowano miejscowych urzędników, policjantów, nauczycieli, służbę leśną, a nawet pracowników poczty.498 Później rozpoczęły się wywózki polskich rodzin na Sybir. W 1941 roku, po przesunięciu się frontu niemiecko–sowieckiego na wschód, Ukraińcy urządzili pogrom ludności żydowskiej połączony z grabieżą mienia. Latem tego roku w pobliżu boiska sportowego w Kostopolu rozstrzelano grupę 150 osób, wskazanych przez nacjonalistów ukraińskich spośród inteligencji polskiej i żydowskiej. W październiku 1941 roku utworzono getto, do którego zwożono Żydów z terenu całej gminy. W pięknych, słodko pachnących azaliami kostopolskich lasach rozegrał się ponury dramat. W ciągu tygodnia Niemcy i policjanci ukraińscy zamordowali tu około 18 tys. ludzi z gett w Kostopolu i w Równem. W mieście spłonęło wiele ich domów i synagoga. W 1943 roku do Kostopola zaczęli przybywać uciekinierzy z palonych przez UPA polskich osad. Szpital był przepełniony rannymi, straszliwie okaleczonymi ludźmi. Niemcy rozpoczęli akcję wywożenia Polaków na przymusowe roboty. W mieście zaczęły się kłopoty z żywnością. Miejscowość była otoczona bojówkami UPA. Nie sposób było wyjść poza rogatki. Z pomocą przychodzili Polakom Ślązacy, służący w niemieckiej armii, którzy organizowali 497 Rocznik

498

lekarski Rzeczypospolitej Polskiej na 1936 rok, Warszawa 1936, s. 376. A. Margraf, op.cit., s. 43.


ROZDZIAŁ V

|

NA WOŁYNIU

|

powiat kostopolski

wyprawy na wieś po żywność. W sierpniu 1943 roku policja ukraińska aresztowała komendanta Obwodu AK Cyryla Grabowskiego, pseudonim „Wilga”, oraz dwóch innych polskich działaczy konspiracyjnych. Przewieziono ich na przesłuchania do więzienia w Równem.499 W styczniu 1944 roku Niemcy opuścili Kostopol. Miasto natychmiast zajęły oddziały sowieckiej partyzantki, a 14 stycznia wkroczyła Armia Czerwona. Po wojnie mieszkańcy Kostopola rozproszyli się po całej Polsce. Spora grupa kostopolan zamieszkała w Kwidzyniu. Niektórzy z nich znaleźli swój nowy dom również na Ziemi Lubuskiej. Pracownikiem poczty w Kostopolu był Stanisław Lasota. W momencie aresztowania przez NKWD w czerwcu 1940 roku miał 27 lat. Został zesłany do Workuty. Cudem przedostał się do Armii gen. Andersa. Walczył pod Monte Cassino, gdzie został ciężko ranny i w związku z tym musiał pozostać we Włoszech. Do Polski wrócił w 1947 roku. Zamieszkał na Ziemi Lubuskiej w Nielubii koło Głogowa, gdzie zmarł w 1987 roku.

Kostopol. Budynek Ligi Obrony Przeciwlotniczej Państwa. Karta pocztowa ze zbiorów Tadeusza Marcinkowskiego. Kostopol. Dworzec kolejowy. Karta pocztowa ze zbiorów Tadeusza Marcinkowskiego.

499

W. Siemaszko, E. Siemaszko, Ludobójstwo dokonane przez nacjonalistów ukraińskich na ludności polskiej Wołynia 19391945, t. I, Warszawa 2000, s. 318-320.

421


422

TADEUSZ

MARCINKOWSKI,

MAŁGORZATA

ZIEMSKA

SKARBY

PAMIĘCI

|

NA

WOŁYNIU

Huta Stepańska Niewiele było na terenie województwa wołyńskiego miejscowości uzdrowiskowych. Do tych najbardziej znanych należały Żurawicze w powiecie łuckim oraz Huta Stepańska w powiecie kostopolskim. Obydwa domy uzdrowiskowe oferowały modne w owym czasie kąpiele błotne. Organizatorem uzdrowiska był ksiądz Aleksander Czaban. Huciański duchowny był dobrym obserwatorem i miał dociekliwy umysł. Zauważył, że zwierzęta chętnie piją wodę i jedzą trawę na okolicznym bagnie. Wysłał próbki torfu i wody do zbadania w laboratorium. Przesłane analizy przeszły najśmielsze oczekiwania – borowiny z Huty Stepańskiej dorównywały jakością tym w Ciechocinku. W ten sposób narodziła się Huta Stepańska-Zdrój. Huta Stepańska powstała jeszcze za czasów I Rzeczypospolitej na wypalonych obszarach Puszczy Stepańskiej. Założyła ją szlachecka rodzina Sawickich, która przybyła tu spod Żytomierza. Wokół było dużo takich polskich osad, w których mieszkała szlachta zagrodowa, a mieszkańcy nie musieli odrabiać pańszczyzny. Stare polskie osady w gminie Stepań to chociażby: Borek, Butejki, Ciemne, Grafski Kureń, Hnik Mały i Hnik Wielki, Łosiowe Kubło, Mielnica Mała i Mielnica Wielka, Nieklukwin, Niemowicze, Ost, Podhurnik, Siedlisko, Uhły, Wyrka, Wysoka Chwojna, Zakuście i Ziwka Stara. Po odzyskaniu przez Polskę niepodległości Huta Stepańska liczyła 97 budynków mieszkalnych i 539 mieszkańców, w tym 513 Polaków.500 W miejscowości żyli także Ukraińcy i Żydzi. Wraz z kilkoma sąsiednimi wsiami i osadami stanowiła duże skupisko ludności polskiej na rozległym obszarze, zamieszkanym przez Ukraińców. Życie mieszkańców koncentrowało się wokół powstałego w latach trzydziestych uzdrowiska borowinowo-solankowego „Słone Błoto”. Kuracjusze nocowali w kilku pensjonatach, wynajmowali również pokoje we wsi. Czas pobytu w Domu Zdrojowym umilała muzyka. Od maja aż do października miejscowość była pełna przyjezdnych. W samej wsi była siedmioklasowa szkoła powszechna, dla której staraniem mieszkańców stanął ładny, murowany, piętrowy budynek, agencja poczto500

Województwo wołyńskie. Skorowidz miejscowości Rzeczypospolitej Polskiej opracowany na podstawie wyników pierwszego powszechnego spisu ludności z dnia 30 września 1921 r. i innych źródeł urzędowych, tom IX, Główny Urząd Statystyczny Rzeczypospolitej Polskiej, Warszawa 1923, s. 58.


ROZDZIAŁ V

|

NA WOŁYNIU

|

powiat kostopolski

wa,501 Posterunek Policji Państwowej, restauracja, sklep spożywczy, cegielnia, mleczarnia, młyny. W centrum znajdował się Dom Ludowy z dużą salą widowiskową. Mieścił też bibliotekę i oddział Kasy Stefczyka. W Hucie Stepańskiej działał Związek Strzelecki. Młodzież należała do harcerstwa. W drugiej połowie lat dwudziestych ze składek wiernych wzniesiono drewniany kościół pw. Najświętszego Serca Pana Jezusa. W 1938 roku obok świątyni stanęła dzwonnica. Ostatnim proboszczem huciańskiej parafii był ksiądz Bronisław Drzepecki, wicerektor seminarium duchownego w Łucku. Tuż przed wojną wieś liczyła 180 zagród i około 800 mieszkańców. Pod okupacją sowiecką rozpoczęły się aresztowania wśród Polaków. Pretekstem najczęściej było rzekome posiadanie broni. Wiele polskich rodzin wywieziono na Sybir. Grupę młodych mężczyzn wcielono do Armii Czerwonej. Pod okupacją niemiecką Żydzi z Huty Stepańskiej zostali zamknięci w getcie w Stepaniu i rozstrzelani w 1942 roku. W 1943 roku nasiliły się wystąpienie ukraińskie skierowane przeciw Polakom. We wsi zdecydowano się powołać placówkę samoobrony. Dobrze obwarowaną bazę tworzyły miejscowości Huta Stepańska i Wyrka oraz okoliczne małe osady, zamieszkane przez Polaków. Centralnym punktem obrony był murowany budynek szkoły. W oknach ustawiono karabiny maszynowe i zamontowano siatki, które chroniły przed granatami. Mężczyznom rozdano 80 sztuk broni palnej. Z pozostałych utworzono oddział kosynierów, uzbrojonych w kosy osadzone na sztorc, widły i piki, wykonane przez miejscowych kowali. Stale rosła liczba uchodźców z okolicznych miejscowości. Po krwawej niedzieli 11 lipca 1943 roku nastąpiła koncentracja oddziałów UPA wokół Huty Stepańskiej. Atak zaczął się 16 lipca 1943 roku. Słabo uzbrojeni Polacy bronili się dzielnie. W tym momencie w bazie znajdowało się już ponad 5 tys. osób. Rannego dowódcę Jana Szabelskiego zastąpił cichociemny, por. Władysław Kochański „Bomba”, który znalazł się na terenie powiatu kostopolskiego z zadaniem odbudowy sieci konspiracyjnej AK. Obrońcom powoli kończyła się amunicja. Postanowiono wyprowadzić ludność z okrążonej przez banderowców wsi. Sprzyjającą ucieczce okolicznością była gęsta mgła. Zmasowanym atakiem udało się przerwać okalający wioskę pierścień oblężenia i pod ostrzałem wyprowadzić tak ogromną ilość osób – kolumna pieszych i wozów ciągnęła się na odległość około 3 km. Z tyłu uciekinierów osłaniał mocny oddział samoobrony. Po dotarciu do linii kolejowej Kowel–Sarny, chronionej przez Niemców, część uciekinierów została załadowana do wagonów kolejowych i wysłana na przymusowe roboty do Rzeszy, a część schroniła się w okolicznych miejscowościach. Wielu obrońców Huty Stepańskiej znalazło się w oddziale sformowanym przez por. Władysława Kochańskiego i walczyło w 27 Wołyńskiej Dywizji Piechoty AK. Ich rodzinna wieś została całkowicie spalona przez Ukraińców. Murowane budynki wysadzono w powietrze.502 Dzięki działalności miejscowej placówki samoobrony tysiące Polaków uniknęło rzezi. Po wojnie kilkudziesięcioosobowa grupa mieszkańców Huty Stepańskiej znalazła się na Ziemi Lubuskiej, między innymi w Gorzowie, Żaganiu i Nowej Soli. 501

J. Wołoszynowski, Województwo wołyńskie w świetle liczb i faktów, Łuck 1929, s. 32. W. Siemaszko, E. Siemaszko, Ludobójstwo dokonane przez nacjonalistów ukraińskich na ludności polskiej Wołynia 19391945, t. I, Warszawa 2000, s. 284-293.

502

423


424

TADEUSZ

MARCINKOWSKI,

MAŁGORZATA

ZIEMSKA

SKARBY

PAMIĘCI

|

NA

WOŁYNIU

Drewniany kościół parafialny. Huta Stepańska, 1933 r. Zdjęcie ze zbiorów Tadeusza Marcinkowskiego.

Kopanie buraków. Huta Stepańska-Zdrój. Na fotografii ks. Aleksander Czaban. Zdjęcie ze zbiorów Tadeusza Marcinkowskiego.


ROZDZIAŁ V

|

NA WOŁYNIU

|

powiat kostopolski

Janowa Dolina Pod koniec lat trzydziestych uczniowie polskich szkół doskonale wiedzieli, gdzie na mapie Polski leży malutka miejscowość – wołyńska Janowa Dolina, uczyli się bowiem o niej na lekcjach geografii. Niektórzy wraz z wycieczką szkolną czy obozem harcerskim mogli zawitać na Wołyń i obejrzeć to ciekawe miejsce. Janowa Dolina, położona nad Horyniem w środku puszczy, 18 km na zachód od Kostopola, była cudem budowlanym lat trzydziestych. Linia kolejowa, która stanowiła odgałęzienie trasy Sarny–Równe, łączyła ją ze stolicą powiatu kostopolskiego. Miejscowość powstała jako miasto górnicze przy kopalniach bazaltu. Była ważnym miejscem na mapie gospodarczej Polski. Znajdowały się tu największe w naszym kraju złoża bazaltu, które ciągnęły się pod powierzchnią lasów od wioski Mydzk po Berestowiec. Przed tysiącami lat dymił w tym miejscu krater wulkanu, a wydobywająca się z niego lawa zastygła i skrystalizowała się w potężne, kilkunastometrowe, sześcioboczne słupy. Janowa Dolina ze swoją historią i ciekawą współczesnością była miejscem tak ważnym, że trafiła do podręczników szkolnych. Według legendy nazwa Janowa Dolina powstała od imienia króla Jana Kazimierza. Władca, przejeżdżając z zamku w Stepaniu do zamku w Ludwipolu, zapędziwszy się w las za zwierzyną, zgubił tu swój drogocenny kołpak, którego przez długi czas nadaremnie poszukiwano. Dla upamiętnienia pobytu króla i wspomnianego zdarzenia nazwano jego imieniem leśne uroczysko w głębi borów. Już za I Rzeczypospolitej pozyskiwano w Janowej Dolinie kamień. Z janowskich bazaltów ułożono między innymi fundamenty słynnej kolegiaty ołyckiej. Wydobywanie kamienia prowadzono tylko w ciepłych miesiącach roku, a przewożono go na miejsce furmankami lub barkami po Horyniu. Przez kolejne lata złoża eksploatowano periodycznie i niezbyt fachowo aż do powstania w 1928 roku Państwowych Kamieniołomów. Wówczas ekipa pod kierunkiem inż. górnika Leonarda Szutkowskiego zaczęła najpierw budować linię kolejową, umożliwiającą połączenie Janowej Doliny ze światem, a później samą miejscowość – i to budować na poziomie europejskim, dość powiedzieć, że było tu nawet centralne ogrzewanie.503 Podobnie jak Gdynia – Janowa Dolina została zbudowana na podstawie nowoczesnego planu urbanistycznego, zatem – o czym mogło tylko pomarzyć wiele innych polskich miast, miasteczek i wsi – była w pełni zelektryfikowana i wyposażona w sieć wodno–kanalizacyjną. Przy głównej ulicy, nieopodal stacji kolejowej, wznosił się budynek kierownictwa kamieniołomów. Mieściły się tu biura, a w dużym pokoju na piętrze klub Towarzystwa Sportowego. Wzdłuż ulicy stały domy urzędnicze. W jednym z nich znajdował się Posterunek Policji Państwowej i Urząd Pocztowy. Pod lasem stała nowocześnie urządzona szkoła powszechna: w każdej klasie obszerne, szerokie okna systemu szwedzkiego, światło elektryczne, duża tablica, umywalka z bieżącą wodą, podłogi wyłożone parkietem. Placówką kierowała pani Bronisława Zarębska. Pracował tu rów503

Jacek Maria Orlik, Skalna kraina nad cichą rzeką, „Wołyń” 1936 nr 39, s. 4.

425


426

TADEUSZ

MARCINKOWSKI,

MAŁGORZATA

ZIEMSKA

SKARBY

PAMIĘCI

|

NA

WOŁYNIU

nież jej mąż Marian Zarębski, z wdzięcznością wspominany po latach przez wychowanków. Pani Irena Główka z domu Rodek pisze: „Dyrektorką szkoły była pani Zarębska, ale duszą i sercem oddany szkole był jej mąż, wspaniały nauczyciel, doskonały organizator, sprawiedliwy i mądry wychowawca, nauczyciel z powołania. Organizował jasełka, urządzał przedstawienia, zajmował się harcerzami, uczył nas pracy i oszczędności oraz miłości do Ojczyzny – wzorowy Patriota”.504 Szkoła miała własny radiowęzeł. Uczniowie zbierali pieniądze na Fundusz Obrony Narodowej. Za zaoszczędzone pieniądze kupiono uzbrojenie, siodła, karabiny i maski. Młodzież wraz z panem Zarębskim zawiozła te dary do Warszawy i wręczyła żołnierzom I Pułku Szwoleżerów im. Józefa Piłsudskiego. Przy okazji uczniowie z Janowej Doliny zwiedzili stolicę. Za sprawą wspaniałego nauczyciela, bez względu na status materialny, każdego roku wyjeżdżali na wycieczki do innych miast z całej Polski. Szkołę w Janowej Dolinie niejednokrotnie odwiedzali dostojni goście, np. kardynał Hlond czy generał Sosnkowski.505 W roku szkolnym 1939/1940 do szkoły uczęszczało 350 uczniów, a personel nauczycielski placówki liczył 8 osób.506 W Szkole Powszechnej w Janowej Dolinie pracowali: Bronisława i Marian Zarębscy, pani Kotylakówna i pani Fabiańska oraz panowie: Juchniewicz, Żak i Skowronek.507 Naprzeciw budynku administracyjnego stał drewniany budynek działu przeróbki mechanicznej, gdzie odpadki z produkcji kostek przerabiano specjalnymi kruszarkami na miał i grysik. Wszystkie maszyny były poruszne prądem z własnej elektrowni. Największe wrażenie robiła jednak sama kopalnia. Potężne bazaltowe słupy i setki ludzi dłutami i młotkami obrabiające kamień. Praca z podziałem na trzy zmiany trwała tu w dzień i w nocy. W odrodzonym Państwie Polskim było ogromne zapotrzebowanie na materiał, pozyskiwany w Janowej Dolinie. Pracownicy kopalni mieszkali przede wszystkim w samej Janowej Dolinie, w Kostopolu, skąd dowoził ich pociąg, oraz w pobliskiej miejscowości Złaźne, gdzie w części wsi powstała tak zwana Polska Kolonia508 i skąd dojeżdżali rowerami do pracy. Dyrekcja kamieniołomów przygotowała dla pracowników wygodną drogę przez las. W 1939 roku w osadzie mieszkało 1 800 osób (80 % Polaków, pozostali to Ukraińcy, Rosjanie i Czesi509), natomiast Państwowe Kamieniołomy zatrudniały ponad 3 500 pracowników510. Sporo osób przybyło tu z Polski centralnej, zwłaszcza ze Śląska, w poszukiwaniu dobrej pracy, mieszkania i godnego zarobku. Płace w Państwowych Kamieniołomach Bazaltu w Janowej Dolinie były w stosunku do całego Wołynia naprawdę dobre i pozwalały na przyzwoity poziom życia. Przy tym dyrekcja Kamieniołomów i tu zadbała o wygodę pracowników. By zrobić zakupy, nie trzeba było opuszczać miejscowości. W dobrej jakości tanie produkty zaopatrywano 504

Irena Główka, Wspomnienia [wolyn.freehost.pl/wspomnienia/janowa_dolina-irena_glowka.html] Op. cit. 506 Janowa Dolina Państwowe Kamieniołomy, oprac. J. Czerniak, Warszawa 1939, s. 29. 507 List p. Ireny Główki z domu Rodek z dnia 22 maja 2015 r. 508 Władysław Siemaszko, Ewa Siemaszko, Ludobójstwo dokonane przez nacjonalistów ukraińskich na ludności polskiej Wołynia 1939-1945, t. I, Warszawa 2000, s. 228. 509 Dane na podstawie: Władysław Siemaszko, Ewa Siemaszko, Ludobójstwo dokonane przez nacjonalistów ukraińskich na ludności polskiej Wołynia 1939-1945, t. I, Warszawa 2000, s. 232. Bogusław Soboń we wspomnieniach „Wołyński życiorys” szacuje liczbę Polaków na 97%. B. Soboń, Wołyński życiorys, Warszawa 1999. 510 Janowa Dolina Państwowe Kamieniołomy, oprac. J. Czerniak, Warszawa 1939, s. 10. 505


ROZDZIAŁ V

|

NA WOŁYNIU

|

powiat kostopolski

się w sklepie prowadzonym przez Spółdzielnię Spożywców, która objęła też opieką jadłodajnię oraz rozdzielnię nabiału i mięsa. I jeszcze jedna istotna sprawa – na terenie Janowej Doliny nie sprzedawano alkoholu! Najbliższy sklep z tym artykułem znajdował się w wiosce Złaźne. Janowa Dolina miała wybudowane pod kierunkiem inż. Urbanowicza wzorcowe osiedle robotnicze z rzędami schludnych, otoczonych ogródkami, drewnianych domków dwu, cztero i sześciorodzinnych, w stylu odrębnym dla każdej ulicy. Mieściły się tu między innymi: przedszkole, Kasa Chorych, świetlica Związku Strzeleckiego, świetlica Związku Pracy Obywatelskiej Kobiet i Klub Szybowcowy. Żwirowane ulice posiadały hydranty, zaopatrujące ludność w czystą wodę. Na obszernym placu w lesie stał Dom Zbiorowy, zwany też Domem Społecznym, w którym znajdowały się mieszkania kawalerskie. Każdy pokoik zajmowało czterech kawalerów. Jedno skrzydło domu przeznaczono dla junaków. W środku Domu Zbiorowego mieściła się wspaniała, najpiękniejsza na Wołyniu, sala teatralna, w której trzy razy w tygodniu wyświetlano filmy, często dawał tu też spektakle Teatr Wołyński. W zimie w sali odbywały się zabawy taneczne przy dźwiękach dwóch miejscowych orkiestr. Z kolei latem bawiono się w tak zwanym Starym Kamieniołomie, gdzie zbudowano specjalną podłogę, bar i bufet. Nieopodal tego miejsca, nad Horyniem, znajdowała się malowniczo położona plaża. Było tu, chętnie odwiedzane przez wycieczki z kraju, schronisko turystyczne na 60 łóżek. Dla umilenia pobytu nad wodą plażowiczom przygrywał elektryczny patefon. Na plaży był bufet, basen pływacki, przyrządy do gimnastyki, gier i zabaw oraz przystań wioślarska. Za 50 groszy można było wypożyczyć dwuosobowy kajak. W pobliżu, w lesie, znajdował się skromny dom dyrektora kopalni inż. górnika Leonarda Szutkowskiego i jego zastępcy inż. Józefa Niwińskiego. Okolica była tak piękna, że w przyszłości we wsi Złaźne, po drugiej stronie rzeki, planowano utworzyć letnisko. W czasie wakacji do Janowej Doliny przyjeżdżali studenci. Pracowali w kamieniołomach, zarabiając na dalszą naukę. Wieczorami pięknie grali i śpiewali przy ognisku. W pobliskich lasach organizowano też obozy harcerskie z całej Polski..511 O zmierzchu z biegem rzeki, hen, daleko, niosły się melodie polskich pieśni. Janowa Dolina ciągle się rozbudowywała, a ulice – tak jak na planach budowy – nazywano kolejnymi literami alfabetu, przy czym nie do końca przestrzegano kolejności, na przykład wybudowano ulicę „Z”, zamykającą miasto od strony Horynia (po drugiej strony rzeki znajdowała się ukraińska wieś Złaźne), podczas gdy nie dokończono jeszcze budowy ulic nazwanych wcześniejszymi literami alfabetu. Przed wojną ukończono budowę domków przy ulicach: „A”,”B”, „C”, ”K” i „Z”. Ozdobą osiedla była równoległa do Horynia nieprzejezdna aleja S – Spacerowa, niezwykle zadbana: z rabatami kwiatów, ławkami, ozdobnymi krzewami. Na wzniesieniu pod lasem, niedaleko Domu Zbiorowego, planowano zbudowania kościoła, jednak przed 1939 rokiem nie zrealizowano tej inwestycji. Msze święte odbywały się w umiejscowionej w tymczasowym baraku kaplicy pod wezwaniem Chrystusa Zbawiciela. Funkcję proboszcza pełnił najpierw ks. Franciszek Pluta, a później ks. Jan Leon Śpiewak.512 Osiedlowe budynki, wykonane z pięknego, złocistego 511 512

List p. Ireny Główki z domu Rodek z dnia 22 maja 2015 r. L. Popek, Wstęp [w:] Janowa Dolina, Lublin 1998, s. VII.

427


428

TADEUSZ

MARCINKOWSKI,

MAŁGORZATA

ZIEMSKA

SKARBY

PAMIĘCI

|

NA

WOŁYNIU

Gajówka nad rzeką Horyniem. Państwowe Kamieniołomy w Janowej Dolinie. Wołyń – powiat kostopolski. Wyd. Polskie Towarzystwo Krajoznawcze Oddział w Kostopolu. Karta pocztowa ze zbiorów Tadeusza Marcinkowskiego.. Okolice Państwowego Kamieniołomu. Janowa Dolina. Wołyń – powiat kostopolski. Wyd. Polskie Towarzystwo Krajoznawcze Oddział w Kostopolu. Karta pocztowa ze zbiorów Tadeusza Marcinkowskiego.

drewna, na tle zieleni sosen, wyglądały niezwykle malowniczo. Za sprawą specyficznej drewnianej zabudowy miejscowość, położona nad rzeką, wśród obfitujących w grzyby, orzechy i jagody lasów, przypominała nieco uzdrowisko. Janowa Dolina była dumą Wołynia. Czysta, zadbana, ukwiecona, nowoczesna – mocno różniła się od tradycyjnych kresowych miejscowości. Stwarzała możliwości zarobku i rozwoju dla młodzieży z okolicznych wsi i miasteczek. Działały tu bardzo prężnie różne organizacje: Związek Strzelecki, który posiadał własne kąpielisko i przystań kajakową, Związek Rezerwistów z 40-osobową wspaniałą orkiestrą dętą, Związek Zawodowy Robotników – też posiadał własne kąpielisko i przystań kajakową, LOPP, OSP z Żeńską Drużyną Samarytańsko-Pożarniczą, Liga Morska i Kolonialna, Związek Pracy Obywatelskiej Kobiet, Towarzystwo Sportowe, Towarzystwo Rozwoju Ziem Wschodnich, Towarzystwo Ogródków Działkowych, Koło Przyjaciół Harcerstwa. Od 1937 roku pracę wszystkich tych organizacji koordynowało Zjednoczenie Organizacji Społecznych. Kwitło życie kulturalne, a chór ludowy z Janowej Doliny dawał koncerty w Polskim Radiu513. W miejscowości w nakładzie czterech tysięcy egzemplarzy ukazywał się tygodnik „Janowa Dolina. Głos Robotnika”, omawiający sprawy pracowników kopalni oraz ich bolączki.514 Janowa Dolina przodowała też w sporcie. W latach trzydziestych Klub Sportowy „Strzelec” z Janowej Doliny zajmował I miejsce w mistrzostwach piłkarskich Ligi Wołynia, wyprzedzając Policyjny Klub Sportowy Łuck oraz Klub Sportowy „Pogoń” Równe. Kolarze z Janowej Doliny wygrywali w ważnej na Wołyniu imprezie o zasięgu ogólnopolskim – w wielkim biegu kolarskim o puchar Redakcji „Wołynia”, np. w 1936 roku wśród kolarzy nielicencjonowanych na podium znaleźli się wyłącznie zawodnicy z Klubu „Strzelec” Janowa Dolina: I miejsce W. Kowalik, II miejsce J. Krakowski i III miejsce K. Hebel.515 513 Chóry

wołyńskie w Polskim Radio, „Wołyń” 1936 nr 43, s. 2. Janowa Dolina Państwowe Kamieniołomy, oprac. J. Czerniak, Warszawa 1939. 515 Wielki bieg kolarski o puchar „Wołynia”, „Wołyń’ 1936 nr 39, s. 8. 514


ROZDZIAŁ V

|

NA WOŁYNIU

|

powiat kostopolski

Okolice Państwowego Kamieniołomu. Janowa Dolina. Wołyń – powiat kostopolski. Wyd. Polskie Towarzystwo Krajoznawcze Oddział w Kostopolu. Karta pocztowa ze zbiorów Tadeusza Marcinkowskiego.

Biuro Zarządu Kamieniołomu. Państwowe Kamieniołomy. Janowa Dolina. Wołyń – powiat kostopolski. Wyd. Polskie Towarzystwo Krajoznawcze Oddział w Kostopolu. Karta pocztowa ze zbiorów Tadeusza Marcinkowskiego.

429


430

TADEUSZ

MARCINKOWSKI,

MAŁGORZATA

ZIEMSKA

SKARBY

PAMIĘCI

Ściana bazaltowa. Państwowe Kamieniołomy. Janowa Dolina. Wołyń – powiat kostopolski. Wyd. Polskie Towarzystwo Krajoznawcze Oddział w Kostopolu. Karta pocztowa ze zbiorów Tadeusza Marcinkowskiego.

Łomy bazaltu – walenie słupa. Państwowe Kamieniołomy. Janowa Dolina. Wołyń – powiat kostopolski. Wyd. Polskie Towarzystwo Krajoznawcze Oddział w Kostopolu. Karta pocztowa ze zbiorów Tadeusza Marcinkowskiego.

|

NA

WOŁYNIU


ROZDZIAŁ V

|

NA WOŁYNIU

Dzielenie słupa bazaltowego przed obróbką. Państwowe Kamieniołomy. Janowa Dolina. Wołyń – powiat kostopolski. Wyd. Polskie Towarzystwo Krajoznawcze Oddział w Kostopolu. Karta pocztowa ze zbiorów Tadeusza Marcinkowskiego.

Dzielenie słupa bazaltowego. Państwowe Kamieniołomy. Janowa Dolina. Wołyń – powiat kostopolski. Wyd. Polskie Towarzystwo Krajoznawcze Oddział w Kostopolu. Karta pocztowa ze zbiorów Tadeusza Marcinkowskiego.

Wyciąg mechaniczny – doczepianie wózka. Państwowe Kamieniołomy. Janowa Dolina. Wołyń – powiat kostopolski. Wyd. Polskie Towarzystwo Krajoznawcze Oddział w Kostopolu. Karta pocztowa ze zbiorów Tadeusza Marcinkowskiego.

|

powiat kostopolski

431


432

TADEUSZ

MARCINKOWSKI,

Osiedle Robotnicze. Szkoła. Państwowe Kamieniołomy w Janowej Dolinie. Wołyń – powiat kostopolski. Wyd. Polskie Towarzystwo Krajoznawcze Oddział w Kostopolu. Karta pocztowa ze zbiorów Tadeusza Marcinkowskiego.

MAŁGORZATA

ZIEMSKA

SKARBY

PAMIĘCI

|

NA

WOŁYNIU

Ogóny widok wyciągu. Państwowe Kamieniołomy. Janowa Dolina. Wołyń – powiat kostopolski. Wyd. Polskie Towarzystwo Krajoznawcze Oddział w Kostopolu. Karta pocztowa ze zbiorów Tadeusza Marcinkowskiego.

Wytwórnia grysiku i tłucznia. Państwowe Kamieniołomy w Janowej Dolinie. Wołyń – powiat kostopolski. Wyd. Polskie Towarzystwo Krajoznawcze Oddział w Kostopolu. Karta pocztowa ze zbiorów Tadeusza Marcinkowskiego.


ROZDZIAŁ V

|

NA WOŁYNIU

|

powiat kostopolski

Dom Społeczny, w którym mieściła się sala teatralna oraz świetlica Zjednoczenia Organizacji Społecznych. Państwowe Kamieniołomy w Janowej Dolinie. Wołyń – powiat kostopolski. Zdjęcie z „Ilustrowanego Kuriera Codziennego” nr 14. Pismo ze zbiorów Tadeusza Marcinkowskiego. Ulica „Z” z domkami czterorodzinnymi na osiedlu robotniczym. Ilustracja z broszury w opracowaniu J. Czerniaka „Janowa Dolina – Państwowe Kamieniołomy”. Druk ze zbiorów Tadeusza Marcinkowskiego.

Domek sześciorodzinny dla pracowników Państwowych Kamieniołomów w Janowej Dolinie. Ilustracja z broszury w opracowaniu J. Czerniaka „Janowa Dolina – Państwowe Kamieniołomy”. Druk ze zbiorów Tadeusza Marcinkowskiego.

433


434

TADEUSZ

MARCINKOWSKI,

MAŁGORZATA

ZIEMSKA

Grupa górników ze Śląska, którzy otrzymali pracę w Państwowych Kamieniołomach Bazaltu w Janowej Dolinie. Zdjęcie z 294 numeru „Ilustrowanego Kuriera Codziennego z 24 października 1938 r. Pismo ze zbiorów Tadeusza Marcinkowskiego.

SKARBY

PAMIĘCI

|

NA

WOŁYNIU

Reklama Państwowych Kamieniołomów w Janowej Dolinie, zamieszczona na łamach tygodnika „Wołyń”. Pismo ze zbiorów Tadeusza Marcinkowskiego.

Orkiestra Kamieniołomów z dyrektorem inż. Leonardem Szukowskim. Zdjęcie z rodzinnego albumu pani Ireny Główki z domu Rodek.


ROZDZIAŁ V

|

NA WOŁYNIU

|

powiat kostopolski

W 1939 roku schronienia przed działaniami wojennymi w zagubionej wśród lasów miejscowości szukali zarówno Polacy jak i Żydzi. Wrześniowi uchodźcy-Polacy przybywali najczęściej do swoich rodzin i pozostawali w osadzie. Jeszcze przed pojawieniem się wojsk sowieckich grupa nacjonalistów ukraińskich zajęła budynek dyrekcji kamieniołomów i Posterunek Policji Państwowej, skąd zabrała uzbrojenie. Ta sama bojówka nacjonalistyczna rozbroiła 20 żołnierzy Wojska Polskiego, którzy przyjechali z Kostopola do Janowej Doliny w celu zabezpieczenia kamieniołomów, oraz przechodzący przez miejscowość oddział Wojska Polskiego. Z kolei miejscowa ludność ukraińska rozgrabiła przybyły we wrześniu 1939 roku transport kolejowy z majątkiem państwowym i dokumentami.516 Z wkroczeniem sowietów wiele zmieniło się w Janowej Dolinie. Aresztowano polskie kierownictwo kopalni. W więzieniu w Kostopolu, a później w Równem znaleźli się między innymi: dyrektor Państwowych Kamieniołomów, twórca potęgi Janowej Doliny, inż. górnik Leonard Szutkowski (zamordowany w Charkowie), inż. Feliks Urbanowicz, aresztowany „jako komendant Strzelców” (zamordowany w Charkowie), oraz sztygar Władysław Oziemek (zamordowany w Charkowie). Nazwiska tych osób znajdują się na tzw. ukraińskiej liście katyńskiej. Kopalnia rozpoczęła pracę pod sowieckim zarządem. W miejscowości ubywało polskich rodzin – nocą wywożono je bez podania przyczyn. W jednym z pierwszych transportów znalazły się panie Szutkowska i Niwińska.517 Nieopodal kamieniołomów prawdopodobnie znajdował się obóz, w którym przetrzymywano polskich żołnierzy. Janina Remlein, która wraz z rodziną zamieszkała w Janowej Dolinie w 1940 roku, wspomina następujące zdarzenie: „Wiosną 1941 roku, w czasie zabawy, odkryliśmy otwarte bramy obozu, ogrodzonego żerdziami i drutem kolczastym, z rzędami wojskowych, zielonych namiotów. To były małe namioty–pałatki wypełnione zatęchłą słomą. Znalazłam tam i przyniosłam Ojcu guzik z polskim orzełkiem i sprzączkę. Walały się tam hełmy i papiery. Gdy tam poszłam jeszcze raz, aby na polecenie Ojca przynieść znalezione papiery, obóz już zamknięto, a bramy pilnował wartownik.”518 Dzieci z Janowej Doliny na co dzień chodziły do siedmioklasowej szkoły. Co ważne – jeszcze prowadzili ją Polacy, utrzymano też język polski jako wykładowy. Wraz z pojawieniem się nowego, tym razem niemieckiego, okupanta znacznie zmniejszyło się grono nauczycieli Polaków. Dyrektorką szkoły została Ukrainka, pojawili się też ukraińscy nauczyciele, którzy nie pochodzili raczej z Wołynia. Janian Remlein wspomina: „Lekcje prowadzili jacyś nieznani mężczyźni, młodzi, butni, mówiący po ukraińsku. Uczyli nas tylko ukraińskich pieśni i zwyczajów (jeszcze dziś mi skóra cierpnie na sam dźwięk „rewe taj stohne Dnipr...!)”.519 Coraz silniej Polacy odczuwali wrogość Ukraińców. Ustały kontakty z ukraińską wsią. Mimo głodu bano się po prostu wyruszać na handel wymienny, gdyż tych, którzy opuścili Janową Dolinę, znajdowano później zamordowanych w okrutny sposób. Ginęli 516 Władysław Siemaszko, Ewa Siemaszko, Ludobójstwo dokonane przez nacjonalistów ukraińskich na ludności polskiej Wołynia 1939-1945, t. I, Warszawa 2000, s. 232. 517 Irena Główka, Wspomnienia [wolyn.freehost.pl/wspomnienia/janowa_dolina-irena_glowka.html] 518 Janina Remlein, Zagłada Janowej Doliny, „Wołyń i Polesie” 1998 nr 4, s. 13. 519 Ibidem, s. 14.

435


436

TADEUSZ

MARCINKOWSKI,

MAŁGORZATA

ZIEMSKA

SKARBY

PAMIĘCI

|

NA

WOŁYNIU

też ci, którzy wyruszali na poszukiwanie bliskich. Jedyną łączność ze światem zapewniała linia kolejowa do Kostopola. Przestało być bezpiecznie i w samej Janowej Dolinie. Spalono tartak, skradziono pasy transmisyjne. „Mieszkańcom Janowej Doliny już jawnie grożono, że na Wielkanoc będą mieli święcone z własnej krwi.”520 Chociaż w miejscowości istniała zakonspirowana komórka ZWZ-AK, ze względu na obecność w osadzie Niemców trudno było czynić jakiekolwiek przygotowania do odparcia ewentualnego ataku. Wykrycie broni groziło bowiem poważnymi represjami. Polacy szykowali się jednak do obrony. Robiono zapory w oknach i w drzwiach. W warsztatach przygotowywano piki i łomy. Analizowano sposoby obrony i wzajmnej pomocy. Wszystko na darmo. Tragedia Janowej Doliny rozpoczęła się o północy, w Wielki Piątek, z 22 na 23 kwietnia 1943 roku. Przeraża fakt, że mordercy znali swoje ofiary, że to często ukraińscy sąsiedzi, że wśród podpalających polskie domy ze śpiącymi ludźmi były kobiety i dzieci, że lubowano się Dawna mieszkanka Janowej Doliny i uczennica miejscowej w okrucieństwie. Niemcy ze stacjonującego w osaszkoły powszechnej Irena Rodek. Zdjęcie z rodzinnego aldzie garnizonu nie reagowali. Zaczęli strzelać dobumu pani Ireny Główki z domu Rodek. piero wówczas, gdy zapaliły się domy przy samym garnizonie. Napastników prawdopodobnie odstraszyły zwiadowcze samoloty niemieckie, które nad ranem nadleciały nad osadę. Z Janowej Doliny pozostały stojące w równych rzędach kominy spalonych domów. Janina Remlein, która przeżyła zagładę Janowej Doliny, opowiada: „Janowa Dolina... Ilekroć wspomnę tę nazwę – widzę oślepiającą jasność, potworny pożar... W uszach narasta szum ognia i salwy karabinowe, słyszę krzyki żywcem palonych ludzi... Przez wiele lat „to” szło za mną.”521 Tak przestała istnieć Janowa Dolina – duma Polski i Wołynia.522 Jedna z dawnych mieszkanek Janowej Doliny – pani Irena Główka z domu Rodek w swoich wspomnieniach napisała: „Mieliśmy szczęście – jeśli „szczęściem” można nazwać okres wojny, 520

Janina Remlein, Zagłada Janowej Doliny, „Wołyń i Polesie” 1998 nr 4, s. 14. Ibidem, s. 12. 522 W Wielką Sobotę 1943 roku Niemcy ewakuowali ocalałych Polaków. Część z nich trafiła na przymusowe roboty do Niemiec. W Janowej Dolinie pod przymusem pozostawiono obsługę elektrowni, wodociągów, kolejarzy i część pracowników warsztatów. Po drugim napadzie, w maju 1943 roku, ich również przewieziono do Kostopola. Na podst. Władysław Siemaszko, Ewa Siemaszko, Ludobójstwo dokonane przez nacjonalistów ukraińskich na ludności polskiej Wołynia 1939-1945, t. I, Warszawa 2000, s. 236. 521


ROZDZIAŁ V

|

NA WOŁYNIU

|

437

powiat kostopolski

Lekcja prac ręcznych. Uczennice z kl. V i VI z dyrektorką szkoły panią Bronisławą Zarębską. Od prawej stoją: Maria Bator, dyrektorka szkoły i nauczycielka pani Bronisława Zarębska, n.n., Martyniuk, Irena Janicka, Żydówka Pulka, Monika Michalska. Od dołu od lewej strony: dwie pierwsze osoby n.n., Irena Rodek, n.n., Barbara Zagór i Alina Pastwa. Janowa Dolina, 1938 rok. Zdjęcie z rodzinnego albumu pani Ireny Główki z domu Rodek.

okupacji bolszewickiej, po której nastała okupacja niemiecka i od tamtej pory ustawiczne zagrożenie ze strony band UPA, które napadały i mordowały mieszkańców, a nas razem z rodziną Prędkiewiczów na tydzień przed spaleniem Janowej Doliny wywieźli na roboty przymusowe do Niemiec.” Rodzina pani Ireny pochodziła ze Śląska i na Wołyń przyjechała w 1935 roku. Jej ojciec otrzymał pracę w Państwowych Kamieniołomach w Janowej Dolinie. Państwo Bronisława i Jan Rodkowie wraz z córeczkami: Jadwigą, Ireną i Bronisławą zamieszkali przy ulicy C koło Alei Spacerowej. W tym sześciorodzinnym domku mieszkała też czeska rodzina Mikulców oraz rodziny: Ciołków, Prędkiewiczów, Oksiutyczów i Kawieckich. Po przyjeździe do Janowej Doliny Irena Rodek zaczęła uczęszczać do miejscowej szkoły. Jej wychowawcą był wspaniały człowiek – pan Marian Zarębski. Wielka osobowość, doskonały organizator i prawdziwy patriota, niezwykle zaangażowany w wychowanie młodzieży. Uczył dzieci nie tylko miłości do Ojczyzny, ale także pracowitości i oszczędności, szacunku do rodziców i osób starszych. To było bardzo mądre wychowanie, w którym brało udział wiele instytucji, a wszystkie utrzymywały jeden front działania – najważniejszą sprawą było dobro niepodległej Polski. By zebrać pieniądze na uzbrojenie dla trzech żołnierzy I Pułku Szwoleżerów im. Józefa Piłsudskiego, uczniowie sprzedawali swoje prace, wykonane w trakcie zajęć prac ręcznych. Na ten cel powędrowały też fundusze z przedstawienia jasełkowego. Przy czym uczniowie z rodzicami i nauczycielami sami przygotowali kostiumy – tylko małą część wypożyczyno z teatru z Równego. Ponieważ było to poważne przedsięwzięcie – przedstawienie w trzech aktach, małych aktorów wsparły takie organizacje jak Związek Strzelecki, Związek Rezerwistów, Związek Górników, Związek Pracy Obywatelskiej Kobiet, Klub Sportowy i Straż Pożarna.


438

TADEUSZ

MARCINKOWSKI,

MAŁGORZATA

ZIEMSKA

SKARBY

PAMIĘCI

|

NA

WOŁYNIU

Wręczenie przez uczniów Szkoły Powszechnej w Janowej Dolinie uzbrojenia dla trzech żołnierzy I Pułku Szwoleżerów im. Józefa Piłsudskiego. Od prawej: n.n., Irena Rodek, Alina Pastwa. Po drugiej stronie pułkownika nauczycielka z Janowej Doliny, Maria Bator i Genowefa Kobylańska. Za nimi nauczyciel Marian Zarębski. Zdjęcie z rodzinnego albumu pani Ireny Główki z domu Rodek.

Z wielkim zapałem i z niemałymi wyrzeczeniami w Szkolnej Kasie Oszczędności gromadzono pieniądze na organizowane przez placówkę dwutygodniowe wycieczki po kraju. Były to bardzo drogie wyjazdy, ale uczniów z uboższych rodzin wspierała finansowo dyrekcja Państwowych Kamieniołomów. Dzięki temu nastoletni mieszkańcy Janowej Doliny zwiedzili Warszawę – tu w Teatrze Wielkim zobaczyli niezapomniane przedstawienie z Mieczysławą Ćwiklińską i Józefem Węgrzynem, byli w Krakowie, gdzie brali udział w ważnym wydarzeniu – w usypywaniu Kopca Piłsudskiego i nawet dziewczynki dzielnie woziły taczkami piasek, w Cieszynie, Wieliczce, Piekarach Śląskich, Wiśle i Ojcowie. W Gdyni odwiedzili port wojenny. Irena Rodek była dumna, gdyż na okręcie „Mazur” stacjonował jej przyrodni brat Zenek i to właśnie on oprowadzał wycieczkę z Janowej Doliny po porcie i po okręcie. Zenon Rodek zginął pierwszego dnia wojny, broniąc Gdyni z pokładu swojego okrętu. Jego grób znajduje się na Cmentarzu Gdynia Orłowo. Irena Rodek ukończyła Szkołę Powszechną w Janowej Dolinie w 1939 roku. Zaproponowano jej, by kontynuowała naukę na koszt kopalni. Niestety wybuchła wojna. Podczas okupacji sowieckiej podjęła pracę w sklepie spółdzielni, gdzie wraz ze starszą siostrą Jadwigą pracowała aż do czasu wkroczenia wojsk niemieckich. W 1943 roku z rodziną została wywieziona na przymusowe roboty do Niemiec. Po wojnie wróciła do kraju. 523 Dzięki pani Irenie i spisanym przez nią wspomnieniom ocalała ważna część pamięci o Janowej Dolinie.

523 Na postawie wspomnień p. Ireny Główki z domu Rodek, zamieszczonych na stronie: [wolyn.freehost.pl/wspomnienia/janowa_dolina-irena_glowka.html] oraz listu z dnia 22 maja 2015 r.


ROZDZIAŁ V

|

NA WOŁYNIU

|

powiat kostopolski

Uczniowie Szkoły Powszechnej z Janowej Doliny przed kasynem oficerskim w Warszawie. Z prawej Urszula Januchowicz (jej ojciec był komendantem Posterunku Policji Państwowej w Janowej Dolinie, na zdjęciu stoi w ostatnim rzędzie w kapeluszu), Irena Janicka, Irena Dębska i Irena Rodek. Od lewej strony za chłopcami Genowefa Kobylańska, Maria Bator, Teresa Niwińska i Alina Pastwa. Na zdjęciu są również: Stefan Dąbrowski, Józef Kaczmarski, Tomasz Wiatrowski, Jerzy Wiatrowski, Zbyszek Pisula. Z lewej strony z brzegu stoi nauczyciel Marian Zarębski. Zdjęcie z rodzinnego albumu pani Ireny Główki z domu Rodek.

439


440

TADEUSZ

MARCINKOWSKI,

MAŁGORZATA

ZIEMSKA

SKARBY

PAMIĘCI

|

NA

WOŁYNIU

Kazimierka Leżąca wśród lasów i bagien Polesia Wołyńskiego, 8 km od stacji kolejowej Małyńsk, malutka Kazimierka była jednym z najważniejszych miejsc odpustowych na Wołyniu. W okresie dwudziestolecia międzywojennego nazywano ją „Wołyńską Częstochową”. W czasie największych uroczystości, 15 sierpnia i 8 września, w tej niewielkiej miejscowości gromadziło się do 20 000 wiernych.524 Przybywali nie tylko z Wołynia, ale także z Polesia i Ukrainy. Kult Matki Boskiej Kazimierzeckiej szerzył się również wśród ludności prawosławnej. Po odzyskaniu przez Polskę niepodległości pielgrzymki katolików i prawosławnych zmierzały w stronę Kazimierki. Miejscowość nad rzeczką Zulnią przy trakcie ze Stepania do Bereźnego w XVII wieku nazywano Kazimierzowem na część św. Kazimierza, patrona Polski i Litwy. Założycielem Kazimierki był właściciel okolicznych dóbr, kanclerz wielki litewski, książę Albrecht Stanisław Radziwiłł, który ufundował tu także drewniany kościół. Fundator był postacią barwną i ciekawą. To zagorzały katolik. To także cudowny kresowy gawędziarz, którego pamiętniki są cennym źródłem wiedzy o Wołyniu i o siedemnastowiecznej Polsce. W 1665 roku Kazimierkę spalili Tatarzy. W pięć lat później, staraniem proboszcza Feliksa Bachowskiego, na miejscu spalonej świątyni wzniesiono niewielki murowany kościół, w którym umieszczono wykonaną przez Antoniego Samołowca, malarza z Łucka, kopię obrazu, przechowywanego w skarbcu ołyckiego zamku. Według tradycji malowany na desce wizerunek Matki Bożej przywiózł w XVI wieku z Palestyny książę Mikołaj Krzysztof Radziwiłł Sierotka, który po przejściu na katolicyzm odbył pielgrzymkę do Ziemi Świętej. Obraz wkrótce zasłynął cudami, a Kazimierka stała się miejscem pielgrzymek. W 1770 roku dzięki datkom wiernych kościół pw. św. Kazimierza znacznie rozbudowano.525 Obraz został ozdobiony srebrną sukienką i koronami, wykonanymi przez złotników gdańskich. Pod koniec XIX wieku świątynia w Kazimierce została odnowiona i pomalowana staraniem ostatniego dziedzica Mikołaja Rybczyńskiego, który ufundował również drewnianą cerkiew, a także „wygodną austeryą dla pobożnych urządził”.526 Działania wojenne ominęły miejscowość. Kościół wraz z cudownym obrazem dotrwał do czasu odzyskania przez Polskę niepodległości. W 1921 roku Kazimierka w gminie Stepań, nazywana w wykazach pierwszego spisu powszechnego „Kazimirką”, liczyła 652 mieszkańców. W większości byli to Ukraińcy. Mieszkało tu też kilkadziesiąt rodzin polskich oraz kilku Żydów. Najważniejszym miejscem był kościół z cudownym obrazem. W świątyni wizerunek Matki Bożej Kazimierzeckiej znajdował się w głównym ołtarzu, ozdobionym licznymi wotami ze srebra, złota i drogocennych kamieni. Było ich około 150. Stanowiły między innymi podziękowanie za odzyskanie wzroku, słuchu,

524

Dr M. Orłowicz, Ilustrowany przewodnik po Wołyniu, Łuck 1929, s. 223. G. Rąkowski, Przewodnik po Ukrainie Zachodniej. Cz. I. Wołyń, Pruszków 2005, s. 136-137. 526 F. Sulimierski, B. Chlebowski, W. Walewski, Słownik geograficzny Królestwa Polskiego i innych krajów słowiańskich. Tom III, Warszawa 1880-1902, s. 936-937. 525


ROZDZIAŁ V

|

NA WOŁYNIU

|

powiat kostopolski

za uwolnienie od paraliżu.527 Przy świątyni stały dwie figury: Najświętszego Serca Pana Jezusa i Niepokalanego Serca Matki Boskiej. Obok była też kapliczka z cudownym źródełkiem. Pielgrzymi czerpali stąd wodę, wierząc w jej niezwykłą moc. Od wieków – od 314 lat – do Kazimierki na święto Wniebowzięcia Najświętszej Marii Panny ciągnęły tłumy pielgrzymów. Tak było i w sierpniu 1942 roku. Tymczasem policja ukraińska otoczyła plebanię i nie dopuściła księży do kościoła, gdzie miały się odbyć uroczystości. Sterroryzowani i zastraszeni pielgrzymi wrócili do domów. Tak zakończyła się ostatnia pielgrzymka Polaków do Matki Boskiej Kazimierzeckiej. W 1943 roku kościół został wysadzony w powietrze przez nacjonalistów ukraińskich. Jednak miejscowy proboszcz, ksiądz Józef Szczastny, zdołał wywieźć potajemnie cudowny obraz do polskiej kolonii Karaczun, skąd prawdopodobnie przetrasportowano obraz do Przemyśla.528 Przez cały okres okupacji hitlerowskiej z rąk banderowców w Kazimierce ginęli Polacy.529 Ocalało i w ramach repatriacji wyjechało do Polski niewielu.

Główny ołtarz w kościele w Kazimierce z cudownym obrazem Matki Boskiej. Kazimierka. Zdjęcie ze zbiorów Tadeusza Marcinkowskiego. 527

Kościół w Kazimierce. Kazimierka, maj 1934 r. Zdjęcie ze zbiorów Tadeusza Marcinkowskiego.

M. Malinowski, B. Kołosok, Zarys dziejów diecezji łuckiej oraz katedry św. Piotra i Pawła w Łucku, Kalwaria Zebrzydowska 1993, s. 73. 528 W. Siemaszko, E. Siemaszko, Ludobójstwo dokonane przez nacjonalistów ukraińskich na ludności polskiej Wołynia 19391945, t. I, Warszawa 2000, s. 203. 529 Ibidem, s. 293-294.

441


442

TADEUSZ

MARCINKOWSKI,

MAŁGORZATA

ZIEMSKA

SKARBY

PAMIĘCI

|

NA

WOŁYNIU

Lewacze Lewacze były niewielką polską wsią w gminie Ludwipol. Zostały założone jeszcze w XVIII wieku przez Rudnickich. Miejscowość tuż po wojnie liczyła około 40 budynków mieszkalnych. W 1921 roku żyło tu 247 mieszkańców, w tym 242 Polaków i 5 Ukraińców.530 W Lewaczach, które od granicy z ZSRR były oddalone tylko o 3 km, mieściła się strażnica KOP–u. Jej teren był ładnie zagospodarowany. Stał tu pomnik Józefa Piłsudskiego. Rosły kwiaty. W miejscowości były też koszary, gdzie stacjonowała kompania odwodowa KOP-u, oraz poczta, zbudowany pod koniec lat dwudziestych drewniany kościół pw. Najświętszej Marii Panny Królowej Polski, którego proboszczem był ks. Kazimierz Tesarewicz, i czteroklasowa szkoła podstawowa, nad której budową patronat sprawowaStara, drewniana kapliczka z krzyżem i latarła Pani Marszałkowa Piłsudska – powstał drewniany budynek nią. Lewacze, maj 1934. Zdjęcie ze zbiorów o dwóch klasach oraz dwupokojowe mieszkanie dla nauczyTadeusza Marcinkowskiego. cieli. W 1929 roku wybudowano Dom Ludowy, w którym skupiało się życie kulturalne i społeczne miejscowości. Mieszkańcy w większości pracowali na roli, w lesie, w kamieniołomach w Moczulance i przy kolei wąskotorowej.531 W czasie II wojny światowej tej polskiej wsi nie omnięły aresztowania i wywózki na Sybir. Pod okupacją niemiecką w okolicznych lasach działała partyzantka radziecka. Ukrywali się w nich również ci, którym udało się uniknąć śmierci w gettach. W czercu 1943 roku Niemcy dokonali pacyfikacji wsi pod zarzutem współpracy z partyzantami. Uprzedzona ludność nie dała się zaskoczyć i skryła się w okolicznych lasach, ale miejscowość została częściowo spalona. W 1943 roku we wsi była placówka samoobrony, współdziałająca z samoobroną w Hucie Starej.532 Mieszkańcy, którzy przetrwali do wkroczenia sowietów, wyjeżdżając na Ziemie Odzyskane, zdołali zabrać wyposażenie miejscowego kościoła. W większości zamieszkali na Dolnym Śląsku. Tu również, w miejscowości Barkowo koło Żmigrodu, znalazł się obraz Matki Bożej Częstochowskiej Królowej Korony Polskiej, który w 1928 roku Adela Rudnicka ofiarowała kościołowi w Lewaczach.

530

Województwo wołyńskie. Skorowidz miejscowości Rzeczypospolitej Polskiej opracowany na podstawie wyników pierwszego powszechnego spisu ludności z dnia 30 września 1921 r. i innych źródeł urzędowych, tom IX, Główny Urząd Statystyczny Rzeczypospolitej Polskiej, Warszawa 1923, s. 55. 531 J. F. Marciniak, Wołyńska ziemio moja... Gmina Ludwipol powiatu kostopolskiego na Wołyniu we wspomnieniach dawnych mieszkańców, Tuchów 2006. 532 W. Siemaszko, E. Siemaszko, Ludobójstwo dokonane przez nacjonalistów ukraińskich na ludności polskiej Wołynia 19391945, t. I, Warszawa 2000, s. 267.


ROZDZIAŁ V

|

NA WOŁYNIU

|

powiat kostopolski

Piasków W 1921 roku Piasków w powiecie kostopolskim był dużą wsią, liczącą 140 budynków mieszkalnych i 790 mieszkańców. Większość stanowili Ukraińcy.533

Uczniowie Publicznej Szkoły Pow-szechnej w Piaskowie w powiecie kostopolskim. Oddział I i II. Obok popa siedzi nauczyciel p. Ignacy Piechowiak, w czasie wojny jeniec Kozielska, zamordowany w Katyniu. Zdjęcie ze zbiorów Tadeusza Marcinkowskiego.

Nauczyciel Szkoły Powszechnej w Piaskowie p. Ignacy Piechowiak wraz z rodziną. Zdjęcie ze zbiorów Tadeusza Marcinkowskiego.

533

Województwo wołyńskie. Skorowidz miejscowości Rzeczypospolitej Polskiej opracowany na podstawie wyników pierwszego powszechnego spisu ludności z dnia 30 września 1921 r. i innych źródeł urzędowych, tom IX, Główny Urząd Statystyczny Rzeczypospolitej Polskiej, Warszawa 1923, s. 53.

443


444

TADEUSZ

MARCINKOWSKI,

MAŁGORZATA

ZIEMSKA

SKARBY

PAMIĘCI

|

NA

WOŁYNIU

Stepań Zagubiony wśród bagien Polesia Wołyńskiego Stepań to rodzinna miejscowość Stanisława Gabriela Worcella, postaci współcześnie nieco zapomnianej. Rodzina Worcellów należała do najbogatszych rodów wołyńskich. Prócz Stepania posiadała jeszcze kilkadziesiąt wsi. Stanisław Grzegorz Worcell, podstoli wielki litewski, a ojciec pierwszego polskiego socjalisty utopijnego, był postacią dość niezwykłą: uwłaszczył włościan, wprowadził dla nich sądownictwo i zorganizował oświatę. Utrzymywał ze swych dóbr pułk wojsk Rzeczypospolitej. Te zasługi oraz prawość charakteru sprawiły, że kilkakrotnie był wybierany na stanowisko marszałka guberni wołyńskiej. Wzór ojca, wielka religijność i dobroć matki w połączniu z wykształceniem w duchu obywatelskim, w duchu miłości Ojczyzny, jakie dawało Liceum Krzemienieckie, ukształtowały człowieka o szerokich horyzontach myślowych, żywo zainteresowanego sprawami polskiego społeczeństwa. Stanisław Gabriel Worcell był członkiem wileńskiego Towarzystwa Szubrawców. Należał też do Towarzystwa Patriotycznego, które przygotowywało powstanie na Wołyniu. Z chwilą wybuchu powstania listopadowego jego ojciec, sędziwy już starzec, zorganizował „partię”, złożoną z 500 Wołyniaków, i na czele oddziału rozpoczął walkę z Rosjanami. Po początkowych sukcesach powstańcy zostali rozproszeni. Grupa pod wodzą Worcella przedarła się do oddziału Karola Różyckiego. W bitwie pod Uchaniami cudów waleczności dokonywał właśnie młody Stanisław Worcell. W uznaniu dla bezprzykładnego męstwa wybrano go do sejmu powstańczego – pamiętnego sejmu, który zdetronizował cara Mikołaja I. Po upadku powstania listopadowego Stanisław Worcell był działaczem Wielkiej Emigracji.534 Pierwsze wzmianki o Stepaniu pochodzą z 1292 roku. Gród był wówczas stolicą udzielnego księstwa ruskiego. W końcu XIV wieku przeszedł we władanie książąt litewskich. W 1431 roku ukrywał się tu zbuntowany przeciw królowi polskiemu Świdrygiełło. W XVI wieku, w miejsce drewnianego, murowany zamek wzniósł książę Konstanty Ostrogski. W zamku tym gościli: król Stefan Batory, hetman Stefan Czarniecki, który pod Stepaniem w 1648 roku odniósł zwycięstwo nad Kozakami, król Szwecji Karol XII i car Rosji Piotr Wielki z żoną Katarzyną I. W 1609 roku włość stepańska weszła w skład ordynacji ostrogskiej. W 1614 roku książę Janusz Ostrogski ufundował tu kościół katolicki pw. św. Michała Archanioła.535 Później Stepań wraz z całą ordynacją przechodził kolejno w ręce Zasławskich i Sanguszków, a po likwidacji ordynacji – Lubomirskich, Potockich i Worcellów. Podstoli litewski, a pod zaborami marszałek szlachty wołyńskiej Stanisław Grzegorz Worcell wybudował w pobliżu zrujnowanego zamku dwór, otoczony rozległym parkiem. W 1803 roku ufundował też nowy, murowany kościół katolicki. Na skutek represji popowstaniowych musiał sprzedać rodzinny majątek, a sam wraz z żoną zamieszkał w małym domku, na-

534 535

A. Siemionow, Wołyńska epopeja, Janów Lubelski 2008, s. 216-218. G. Rąkowski, Przewodnik po Ukrainie Zachodniej. Cz. I. Wołyń, Pruszków 2005, s. 133-136.


ROZDZIAŁ V

|

NA WOŁYNIU

|

powiat kostopolski

leżącym do zespołu dworskiego. Tu Worcellów odwiedził pisarz Józef Ignacy Kraszewski.536 Następnym właścicielem Stepańszczyzny został Rosjanin Tamlin, który później dobra odsprzedał ks. Abamelek. W końcu XIX wieku majątek kupili dwaj przemysłowcy z Warszawy: J. Bloch i W. E. Rau, kórzy stworzyli spółkę w celu eksploatacji tutejszych lasów.537 W ciągnącym się wzdłuż biegu Horynia miasteczku do okresu dwudziestolecia międzywojennego dotrwało niewiele zabytków. Z zamku pozostał zarys wałów, otoczonych głęboką fosą, i baszta zamkowa, nazywana basztą Stefana Batorego, a z pałacu Worcellów – okrągła wieża zegarowa oraz ufundowany przez nich empirowy kościół. Ostatnim proboszczem kościoła pw. św. Michała Archnioła był ks. Faustyn Lisicki. W miejscowości były też: „piękna synagoga w stylu gotyckim”538 i dwie drewniane cerkwie z XVIII wieku.539 Miasteczko pełniło funkcję siedziby gminy. W 1921 roku żyło tu 2 513 osób.540 Ponad połowę mieszkańców stanowili Żydzi. Mieszkało tu również około 40 rodzin polskich oraz mała grupka Czechów. Resztę stanowiła ludność ukraińska. W miejscowości był szpital. Dzieci leczyła dr Sara Zelda Aszkenazi oraz dr Leja Gutes. Aptekę w Aptekarskim Zaułku prowadził Antoni Wirkowicki.541 Zatrudnienie mieszkańcom dawały między innymi: urzędy, tartak, młyny, w tym Waksa, elektrownia. Był tu urząd pocztowo-telegraficzny542 oraz 536

Kościół w Stepaniu. Stepań, 1935 r. Zdjęcie ze zbiorów Tadeusza Marcinkowskiego.

J. I. Kraszewski, Wspomnienia z Polesia, Wołynia i Litwy, t. I, s. 39. R. Aftanazy, Dzieje rezydencji na dawnych kresach Rzeczypospolitej. Tom 5. Województwo wołyńskie, Wrocław-Warszawa-Kraków 1994, s. 483. 538 SF. Sulimierski, B. Chlebowski, W. Walewski, Słownik geograficzny Królestwa Polskiego i innych krajów słowiańskich. Tom XI, Warszawa 1880-1902, s. 326. 539 Dr M. Orłowicz, Ilustrowany przewodnik po Wołyniu, Łuck 1929, s. 223-226. 540 Województwo wołyńskie. Skorowidz miejscowości Rzeczypospolitej Polskiej opracowany na podstawie wyników pierwszego powszechnego spisu ludności z dnia 30 września 1921 r. i innych źródeł urzędowych, tom IX, Główny Urząd Statystyczny Rzeczypospolitej Polskiej, Warszawa 1923, s. 47. 541 Rocznik lekarski Rzeczypospolitej Polskiej na 1936 rok, Warszawa 1936, s. 1050. 542 J. Wołoszynowski, Województwo wołyńskie w świetle liczb i faktów, Łuck 1929, s. 33. 537

445


446

TADEUSZ

MARCINKOWSKI,

MAŁGORZATA

Ksiądz Faustyn Lisicki. Stepań, 1935 r. Zdjęcie ze zbiorów Tadeusza Marcinkowskiego.

543

ZIEMSKA

SKARBY

PAMIĘCI

|

NA

WOŁYNIU

Posterunek Policji Państwowej. W murownym budynku działała siedmioklasowa Szkoła Powszechna, której kierownikiem był Andrzej Demidiuk. Do stacji kolejowej w Małyńsku, 18 km od Stepania, pod koniec lat trzydziestych dowoził mieszkańców specjalny autobus firmy Waksa.543 We wrześniu 1939 roku, jeszcze zanim pojawiła się Armia Czerwona, Ukraińcy rozbroili polskich policjantów, a na wieść o wkroczeniu do Polski sowietów brutalnie aresztowali kilkudziesieciu Polaków, pełniących różne funkcje w Stepaniu, a także uciekinierów z Polski centralnej. Po krótkiej walce sterroryzowane przez nich miasteczko zostało uwolnione przez wycofujące się od granicy na zachód jednostki Wojska Polskiego oraz Baon KOP Berezne, ale miejscowi Ukraińcy zabili kilku polskich żołnierzy podczas przekraczania mostu na Horyniu. Po pojawieniu się Rosjan na powrót aresztowano wielu Polaków, a później ich rodziny zesłano na Sybir. Z kolei w sierpniu 1942 roku Niemcy wraz z policją ukraińską wymordowali około 3 tys. Żydów z miejscowego getta. Po Nowym Roku wśród Polaków zaczęła narastać atmosfera zagrożenia. Niebezpieczne stało się opuszczanie miasteczka, a i w samej miejscowości zdarzały się mordy na Polakach. Atak na Stepań nastąpił w kwietniu 1943 roku. Nieliczni, którzy ocaleli, znaleźli schronienie w Hucie Stepańskiej. W połowie kwietnia w Stepaniu nie było już Polaków. Bojownicy UPA na zakończenie swojej akcji wysadzili w powietrze empirowy kościół pw. św. Michała Archanioła.544

[wolyn.freehost.pl/fotoold/stepan/16.html] W. Siemaszko, E. Siemaszko, Ludobójstwo dokonane przez nacjonalistów ukraińskich na ludności polskiej Wołynia 19391945, t. I, Warszawa 2000, s. 298-301.

544


ROZDZIAŁ V

|

NA WOŁYNIU

|

powiat kostopolski

Stepań, 1935 r. Zdjęcie ze zbiorów Tadeusza Marcinkowskiego.

Na rynku w Stepaniu. Stepań, 1935 r. Zdjęcie ze zbiorów Tadeusza Marcinkowskiego.

447


Krzemieniec. Widok Liceum Krzemienieckiego. Karta pocztowa ze zbior贸w Tadeusza Marcinkowskiego.


ROZDZIAŁ V

|

NA WOŁYNIU

|

powiat krzemieniecki

powiat krzemieniecki

Wysunięty najbardziej na południe powiat krzemieniecki należał w większej części do tak zwanego Podola Krzemienieckiego. To wyżyna stanowiąca pogranicze Podola i Wołynia, a zarazem dział wód Dniestru (za sprawą Zbrucza) i Dniepru (za sprawą Horynia). Teren pod względem krajobrazu i urodzajności gleby przypominał bardziej Podole niż Wołyń. Raczej ubogi w lasy pejzaż przecinały wody Horynia i Wilii, a urozmaicały liczne stawy, uformowane z zatamowania rzek na górnej Ikwie i Horyniu oraz ich dopływach. Największy z nich znajdował się pod Borszczówką nad Horyniem. Powiat krzemieniecki w 1931 roku liczył ponad 243 000 mieszkańców, przy czym większość stanowiła ludność ukraińska. Drugą co do liczebności grupą byli Polacy, a następnie Żydzi. Od 1921 roku za sprawą osadnictwa wojskowego wzrosła liczba ludności polskiej. Do 1926 roku zmieszkało tu 4 000 osadników, najwięcej w gminie Wiśniowiec. Powiat krzemieniecki zajmował obszar 2 790 kilometrów kwadratowych545 i posiadał dość dużą gęstość zaludnienia – 87 osób na 1 km2.546 Tworzyły go: gmina miejska Krzemieniec oraz gminy wiejskie: Bereźce, Hołowno, Białozórka, Dederkały, Katerburg, Kołodno, Łanowce, Poczajów, Stary Oleksiniec, Szumsk, Uhorsk, Wiśniowiec i Wyszogródek. Na zachodzie graniczył z województwem tarnopolskim, na północy z powiatem dubieńskim i zdołbunowskim, od wschodu była granica z ZSRR, a od południa znów województwo tarnopolskie. Funkcję starosty krzemienieckiego pełnili między innymi: Hipolit Niepokulczycki (w latach 1927-1929) i w latach trzydziestych Stefan Czarnocki.547 Powiat posiadał szczególne walory turystyczne. Latem przyciągał artystów pięknem Szwajcarii Wołyńskiej, a zimą miłośników sportu doskonałymi terenami do uprawiania narciarstwa. Na Sokolej Górze działała szkoła szybowcowa. W powiecie krzemienieckim znajdowało się mnóstwo historycznych, ważnych w naszych dziejach naszej kultury miejscowości, by wspomnieć tylko rodzinne miasto Juliusza Słowackiego - Krzemieniec, który za sprawą słynnej Szkoły Czackiego zyskał miano Aten Wołyńskich, opisywany przez Sienkiewicza w „Trylogii” Wiśniowiec czy nazywany prawosławną Częstochową Poczajów. Tu w okresie dwudziestolecia międzywojennego po prostu wypadało przyjechać. 545 546 547

E. Rühle, Ziemie Wschodnie w cyfrach i kartogramach, „Rocznik Ziem Wschodnich” 1939, s. 6. Ibidem. Towarzystwo Rozwoju Ziem Wschodnich [w:] „Kalendarz Ziem Wschodnich na rok 1935”, Warszawa 1934, s. 51.

449


450

TADEUSZ

MARCINKOWSKI,

MAŁGORZATA

ZIEMSKA

SKARBY

PAMIĘCI

|

NA

WOŁYNIU

Krzemieniec Nie było na Wołyniu miejsca równie zasłużonego w historii naszej kultury, w historii edukacji narodowej, jak Krzemieniec. Tu w XIX wieku, w okresie zaborów, powstała placówka niezwykła. Jej powołanie do życia i stosunkowo długi okres istnienia to fortel, praca i starania trzech wybitnych, polskich mężów stanu: kuratora wileńskiego okręgu naukowego księcia Adama Jerzego Czartoryskiego, wizytatora szkół guberni wołyńskiej, podolskiej i kijowskiej Tadusza Czackiego oraz reformatora Akademii Krakowskiej Hugona Kołłątaja. Choć nowo utworzona szkoła nosiła skromnie miano „gimnazjum”, sposobem organizacji nauki i programem nauczania była zbliżona do uczelni wyższej, na powołanie której władze carskie nie wyraziłyby zgody, mając w planie otwarcie rosyjskiego Uniwersytetu Kijowskiego. W ten sposób w sercu guberni wołyńskiej powstała placówka, gdzie w języku polskim w umiłowaniu ojczystej historii i kultury zdobywały wiedzę kolejne pokolenia Polaków. W intelektualnej atmosferze Gimnazjum, a później Liceum Wołyńskiego wychowywał się najwybitniejszy z krzemieńczan – Juliusz Słowacki. W okresie dwudziestolecia miedzywojennego za sprawą wskrzeszenia Liceum Krzemienieckiego trwała sława Krzemieńca. Dzięki szkole powstało prężnie działające środowisko kulturalne i naukowe. O mieście i podejmowanych tu działaniach pisała prasa ogólnopolska. Krzemieniec należał do najstarszych miast Wołynia. Pierwsza wzmianka o tym, że gród bez walki zajął książę polski Bolesław Śmiały, pochodziła z 1064 roku. W XIII wieku jako jedyny na Rusi Włodzimiersko-Halickiej zamek krzemieniecki oparł się Mongołom Batu-Chana. W XIV wieku podporządkowany Litwie Krzemieniec przeszedł pod panowanie polskiego króla. Włączony do Korony zamek miał wówczas polską załogę. W 1392 roku król Władysław Jagiełło ofiarował Krzemieniec swemu bratu Skirgielle. Po jego śmierci gród przechodził w posiadanie kolejnych królewskich braci, aż w końcu trafił do najmłodszego Świdrygiełły, który objąwszy po Witoldzie tron wielkoksiążęcy, wszedł w konflikt z Polską, skutkiem czego Krzemieniec najechały i złupiły wojska koronne. W 1434 roku starosta krzemieniecki Fedko Nieświcki, próżniwszy się z panem, zaprzysiągł wierność polskiemu królowi i Krzemieniec powrócił do Korony. W 1536 roku Zygmunt Stary nadał miastu prawo magdeburskie. Starostwo krzemienieckie otrzymała królowa Bona, która nadała miastu liczne przywileje i rozbudowała zamek. Królowa ufundowała też drewniany kościól parafialny i założyła szpital. Po unii lubelskiej miasto stało się siedzibą powiatu w województwie wołyńskim i cieszyło się przychylnością kolejnych polskich władców. Dzięki biskupowi łuckiemu Marcinowi Szyszkowskiemu w Krzemieńcu osiedli oo. franciszkanie, dla których książęta Wiśniowieccy i Zabarasy w 1636 roku ufundowali murowany kościół i klasztor. W tym samym roku powstał też prawosławny monaster, a przy nim bractwo prawosławne, szkoła, szpital oraz drukarnia. W Krzemieńcu była też cerkiew unicka. W 1648 roku Kozacy zniszczyli miasto i zamek. Miejscowość odżyła, gdy monaster przejęli bazylianie, a w mieście pojawili się oo. jezuici. Staraniem Wiśniowieckich wzniesiono kościół i klasztor, przy którym w 1750 roku rozpoczęło działalność kolegium jezuickie. W tym też roku wojewoda poznański Stanisław


ROZDZIAŁ V

|

NA WOŁYNIU

|

powiat krzemieniecki

Potocki ufundował kościół i klasztor reformatów. Po kasacie zakonu jezuitów szkoły krzemienieckie przejęła Komisja Edukacji Narodowej. Po III rozbiorze Polski Krzemieniec znalazł się w granicach Rosji. W 1805 roku Tadeusz Czacki założył w budynkach pojezuickich słynne Liceum Krzemienieckie, za sprawą którego miasto zyskało przydomek „Aten Wołyńskich”. Pomysłodawcą i właściwym twórcą szkoły był Tadeusz Czacki. To jego kontaktom towarzyskim i darowi wymowy krzemieniecka placówka oświatowa zawdzięczała fundusze – darowizny od obywateli wołyńskich, dzięki którym można było zatrudnić najlepszych wykładowców oraz wyposażyć placówkę w odpowiednie pomoce naukowe.548 Miejsce na szkołę przezornie wybrał Hugo Kołłątaj. W liście do przyjaciela tak uzasadniał swoją decyzję: „Jestem za Krzemieńcem. Powody są widoczne: kosztowny i obszerny gmach kollegium pojezuickiego, któremu podobnego nigdzie w całej guberni nie ma; kollegium Bazylianów obok stojące, które mogłoby się zdać na seminarium guwernantek; położenie Krzemieńca w środku prawie Wołynia; życie tańsze niż w Łucku; łatwość najęcia stancyi dla studentów w domach katolickich; łatwość przyprowadzenia miasta tego do ochędóstwa i wygody, ponieważ w Krzemieńcu materyał do murowania, budowy i brukowania jest najłatwiejszy. Nareszcie że to miasto będąc na ustroniu, najwygodniejsze jest dla nauk, bo nie zda się nigdy na gubernskie miasto, ani na konsystencyą licznego garnizonu.”549 Dla obydwu twórców szkoły szczególną zaletą ze względu na ich dalekosiężne plany – szkoła miała powoli ewoluować ku uczeli wyższej – było ustronne położenie Krzemieńca. Z braku potrzeb rzadko zjeżdżali do położonego wśród gór miasta carscy urzędnicy. W czasie deszczu tutejsze drogi zamieniały się w rwące potoki, a wozy grzęzły w tłustym błocie. Można było zatem spokojnie prowadzić pracę, nie obawiając się częstych kontroli. Hugo Kołłątaj ułożył również program działania szkoły i zaplanowal wszystko dosłownie w drobiazgach – nawet szczegółowy plan dnia uczniów. Ważną rolę odegrał też książę Adam Jerzy Czartoryski, który uzyskał zgodę na otwarcie placówki, rządowe dotacje oraz przekazanie szkole gmachów pojezuickich oraz znajdującego się w pobliżu klasztoru bazylianów. Nowo otwarta szkoła obejmowało wykształcenie od elementarnego do półwyższego oraz niektóre kierunki zawodowe. Placówka kładła duży nacisk na wychowanie moralne i obywatelskie. Ambitnym celom służyła doskonała baza materialna, wyposażenie w pomoce naukowe (bogata biblioteka, której trzon stanowił księgozbiór króla Stanisława Augusta Poniatowskiego, drukarnia założona w 1811 roku, a wznowiona przez Gluksberga wraz z księgarnią w 1818 roku), staranny dobór nauczycieli, wśród których znaleźli się doskonali, prowadzący własne badania, piszący podręczniki i skrypty, wykładowcy z Wilna i z Krakowa (m.in. historyk Joachim Lelewel, Alojzy Feliński – twórca „Barbary Radziwiłówny” i popularnego hymnu „Boże, coś Polskę...”, autor słownika języka polskiego Alojzy Osiński, tłumacz „Henriady” Euzebiusz Słowacki, prawnik Aleksander Mickiewicz – brat Adama, Willibald

548

M. Rolle, Tadeusz Czacki i Krzemieniec, Wilno 1913, s. 35-38. H. Kołłątaj, X. Hugona Kołłątaja Korrespondencya listowna z Tadeuszem Czackim wizytatorem nadzwyczajnym szkół w guberniach wołyńskiej, podolskiej i kijowskiej: przedsięwzięta w celu urządzenia instytutów naukowych i pomnożenia oświecenia publicznego w trzech rzeczonych guberniach. Z rękopismu wyd. Ferdynand Kojsiewicz. T. I, Kraków 1844. 549

451


452

TADEUSZ

MARCINKOWSKI,

MAŁGORZATA

Książę Adam Jerzy Czartoryski. Rycina z książki Michała Rollego „Tadeusz Czacki i Krzemieniec”, wydanej w Wilnie w 1913 roku. Egzemplarz ze zbiorów Tadeusza Marcinkowskiego.

ZIEMSKA

Tadeusz Czacki. Karta pocztowa ze zbiorów Tadeusza Marcinkowskiego.

SKARBY

PAMIĘCI

|

NA

WOŁYNIU

Hugo Kołłątaj. Rycina z książki Michała Rollego „Tadeusz Czacki i Krzemieniec”, wydanej w Wilnie w 1913 roku. Egzemplarz ze zbiorów Tadeusza Marcinkowskiego.

Besser – słynny botanik z Insbrucka i twórca krzemienieckiego ogrodu botanicznego),550 wytworzenie silnych więzów uczniów ze szkołą i charakterystycznej atmosfery wspólnoty, utrzymującej się też wśród byłych wychowanków, którzy wydawali czasopisma „Ćwiczenia Naukowe”, „Pamiętnik Naukowy”, a na emigracji organizowali spotkania – słynne „Biesiady Krzemienieckie”. Liceum Krzemienieckie ukończyli między innymi: Antoni Andrzejowski – botanik, ale przede wszystkim cudowny gawędziarz, którego „Ramoty Starego Detiuka” są najlepszą kroniką życia towarzyskiego na Wołyniu, powieściopisarz Józef Korzeniowski – autor popularnej pieśni „Czerwony pas”, uczestnik kampanii tureckiej Maurycy Gosławski, generał Karol Kaczkowski, Antoni Malczewski – autor poematu „Maria”, działacz polityczny Stanisław Worcell, poeta Tymon Zaborowski, poeta ukraiński Tymon Padura, znakomity tłumacz dzieł Moliera Franciszek Kowalski, historyk i publicysta Karol Sienkiewicz, dramatopisarz August Olizarowski, pamiętnikarze bracia Gustaw i Narcyz Olizarowie, kapitan jazdy wołyńskiej w powstniu listopadowym Mikołaj Jełowicki, Ernest Malinowski – budowniczy transandyjskiej kolei w Peru. Krótko do szkoły uczęszczał też Juliusz Słowacki, ale za sprawą dziadka Teofila Januszewskiego i ojca Euzebiusza Słowackiego oraz odwiedzających domy Januszewskich i Słowackich pracowników Liceum Krzemienieckiego wychowywał się w tej niezwykłej intelektualno-artystycznej atmosferze. Liceum Krzemienieckie, które było drugą po Uniwersytecie Wileńskim placówką oświatową na Kresach, odegrało ważną

550

M. Rolle, Ateny Wołyńskie, Lwów 1898.


ROZDZIAŁ V

|

NA WOŁYNIU

|

powiat krzemieniecki

rolę w rozwoju Wołynia, Podola i Ukrainy. Na wiele lat powstrzymało utworzenie na tym terenie rosyjskiego uniwersytetu. Zostało zlikwidowane po powstaniu listopadowym, a jego majątek i część wykładowców w 1832 roku przeniesiono do nowo otwartego Uniwersytetu im. św. Włodzimierza w Kijowie. Do Kijowa przewieziono wszystko, co można było zabrać ze szkoły: archiwa szkolne, wspaniałą, licząca prawie 40 tys. tomów bibliotekę, bogate gabinety-laboratoria, których krzemieńczanom mógł pozazdrościć niejeden uniwersytet europejski, a nawet rośliny z jednego z najciekawszych w Europie ogrodów botanicznych (rosło tu pond 12 tys. gatunków i odmian551). Z czasem przeniesiono też kadrę pedagogiczną. Z 19 polskich profesorów 17 przyjechało do Kijowa z Krzemieńca. Studentami uniwersytetu w większości byli również dawni uczniowie Liceum Krzemienieckiego.

Krzemieniec. Słynna Szkoła Czackiego u stóp Góry Bony. Ilustracja do książki Mieczysławy Śleczkowskiej pt. „Z naszego skarbca. Obrazek z życia szkolnego”, Kraków 1898. Książka ze zbiorów Tadeusza Marcinkowskiego.

551

G. Rąkowski, s. 364.

453


454

TADEUSZ

MARCINKOWSKI,

MAŁGORZATA

ZIEMSKA

SKARBY

PAMIĘCI

|

NA

WOŁYNIU

Wybitną postacią, związaną z Krzemieńcem i Szkołą Czackiego, był Juliusz Słowacki. W 1806 roku do małego miasteczka w stóp Góry Bony przybył, wezwany listem przez Tadeusza Czackiego, utalentowany poeta i teoretyk literatury, autor znakomitych przekładów z języka francuskiego, Euzebiusz Słowacki. W Gimnazjum Wołyńskim otrzymał posadę profesora retoryki i wymowy. Zajęty prowadzeniem zajęć trzydziestopięcioletni wykładowca nie miał zbyt wiele czasu, by porobić w nowym miejscu „znajomości”, ale często bywał na proszonych wieczorach u zarządcy dóbr gimnazjanych – Teofila Januszewskiego. Tu poznał jego szesnastoletnią córkę. Zachwycony inteligencją i urokiem czarnookiej „Sally” poprosił rodziców o rękę panienki. Ślub Salomei Januszewskiej i Euzebiusza Słowackiego odbył się w 1808 roku w licealnym kościele. A już rok później w świątyni przez księdza Bazylego Sobkiewicza „został ochrzczony z wody” ich syn Juliusz. Choć jeszcze przed narodzinami dziecka Euzebiusz Słowacki kupił kawałek gruntu w pobliżu dworku teściów, prace przy wznoszeniu nowego budynku przeciągały się mocno i wczesne dzieciństwo Juliusza Słowackiego upłynęło w pełnym ciepła i serdeczności domu dziadków Januszewskich. Po latach klimat tego staropolskiego dworku poeta przywołał w wielu swoich utworach, a bohaterom nadał rysy Aleksandry i Teofila Januszewskich. Arkadia szczęśliwego dzieciństwa znalazła swój kształt w „Pismach filozoficznych”, gdzie poeta tak scharakteryzował ten okres życia: „...u dostatnich rodziców urodzony... chciwy cacek, łakotek, cukierków, lubiłem wystawę – księży procesje ... rezurekcje odbywające się przy ogniu wystrzałów... Zwłaszcza, gdy w księżycową noc widziałem księży wychodzących z Krzyżem srebrnym na plac licealnego kościoła, z pochodniami, z celebrantem, nad którym niesiono namiot złoty i jedwabny, drogimi perłami wyszywany. Gdy to wszystko przy blasku miesiąca, przy biciu dzwonów północnych, przy błyskawicowych ogniach moździerzy ... szło i śpiewało po placu ... duch mój niby wylatywał ze mnie, klaskałem w ręce, a oczy moje dziecinne otwierały się szeroko, pełne łez i skier radosnych ... Śp. Ksiądz Sobkiewicz ... oprowadzający zwykle te procesje, widząc we mnie zapał do rzeczy religijnych, już przepowiadał, że księdzem zostanę ...gdy oto nagle z książeczką Tassa ... weszły we mnie nowe rycerskie zapały i imaginacje ... Odtąd więc już nie procesje, lecz wojny z rówieśnikami ... jakieś koła hetmańskie ... buńczuki, księżyce, szable sadzone turkusami ... snuły się po głowie dziecinnej ... na wiatr włosy i myśli puściwszy ... marzyłem o pół rozbójniczym rycerskim żywocie ... o ścinaniu chorągwi ... o tryumfalnych wjazdach na rumaku tureckim do mego rodzinnego miasteczka ...” Dom dziadków Januszewskich był poecie bliższy niż wybudowany staraniem ojca dworek, którego dobrze nie pamiętał i który później Salomea Słowacka sprzedała, przeznaczając pieniędze na kształcenie syna. To właśnie u dziadków Januszewskich, otoczony miłością najbliższych, poeta spędził wczesne dzieciństwo, z małą przerwą (1811-1814) na pobyt w Wilnie, gdzie profesor Euzebiusz Słowacki otrzymał posadę na Uniwersytecie Wileńskim. Po śmierci męża w 1814 roku Salomea Słowacka wraz synem powróciła do domu rodziców. Dziadkowie Januszewscy byli


ROZDZIAŁ V

|

NA WOŁYNIU

|

powiat krzemieniecki

świadkami pierwszych szkolnych porażek i sukcesów chłopca, gdy w 1817 roku rozpoczął naukę w Gimnazjum Wołyńskim. Tymczasem wdowa po profesorze Słowackim, by zapewnić synowi przyszłość, wyszła ponownie za mąż za doktora Augusta Becu, profesora medycyny na Uniwersytecie Wileńskim. Pan młody był wdowcem i miał nadzieje, że dzięki temu małżeństwu jego dwie dorastające córki: Olesia i Hersylia znajdą troskliwą opiekę. Juliusz Słowacki tak odnotował ten fakt w swoim „Pamiętniku”: „1817 r. W sierpniu przyjechał do Krzemieńca profesor Becu w zamiarze ożenienia się z moją Matką. Zdecydowali jej rodzice – już to żeby na przypadek ich śmierci miała opiekuna, już to dla mojej edukacji, która w Wilnie mogła być daleko lepiej przedsięwziętą. Trzema dniami przed ślubem dowiedziałem się o tym. Myśl wyjazdu do Wilna bardzo mnie ucieszyła. Pamiętam ślub mojej matki o godzinie 8 wieczorem w kościele Licealnym. Mała liczba przyjaciół była przytomna. Widząc moją Matkę płaczącą serdecznie, także płakałem.” Drugi pobyt poety w Wilnie przeciągnął się do roku 1828, to jest do ukończenia studiów na Wydziale Nauk Moralnych i Politycznych, jak nazywano wówczas wydział prawa. W tym okresie Juliusz Słowacki wielokrotnie spędzał wakacje w Krzemieńcu. Po śmierci Augusta Becu Salomea Słowacka-Becu w 1826 roku powróciła do Krzemieńca. Poeta na dłużej zatrzymał się w rodzinnym mieście przed wyjazdem do Warszawy. Przyjechał wówczas z Wilna zniechęcony nieszczęśliwą miłością do starszej od niego o siedem lat panny Ludwiki Śniadeckiej i rozgoryczony, gdyż nie otrzymał oczekiwanej nagrody wieńczącej studia. O tym powrocie pisał: „Młokos jeszcze, skończywszy uniwersyteckie moje nauki, niczym nie odznaczony opuściłem Litwę na zawsze i wózkiem pocztowym leciałem do mego Krzemieńca, do moich Aten...” Wśród znajomych murów koił zranioną duszę. Lubił chodzić z matką do licealnego kościoła, by słuchać mądrych kazań „uwielbianego ojca” - kapucyna Prokopa Krzywickiego, którego rysy otrzyma później bohater poematu „Ksiądz Marek”. Równie chętnie spędzał czas w innym ważnym miejscu Krzemieńca – w licealnej bibliotece, która stała się schronieniem dla królewskiego księgozbioru. Strażnikiem tego skarbu był najmłodszy z braci Jarkowskich Paweł, któremu w 1831 roku prześle pozdrowienia z Drezna. Gdy po powstaniu listopadowym wywieziono do Kijowa zbiory z zamkniętego Liceum, przez kilka lat „niejednemu zaglądającemu do stolicy ukraińskiej (...) zdarzało się widzieć Pana Pawła siedzącego nieruchomo na nie rozpakowanych pakach z książkami.” W czasie pobytu w Krzemieńcu był on dla Juliusza Słowackiego najlepszym przewodnikiem po wspaniałym licealnym księgozbiorze. Poeta odwiedzał też licealny Ogród Botaniczny, skąd rozciągał się piękny widok na Górę Bony. Trochę tu malował, trochę czytał w oryginale Byrona – dzięki lekcjom pobieranym u licealnego nauczyciel, ponurego Szkota Mac Donalda. Pisząc z Genewy do matki w 1834 roku, wspomina: „Kiedym twój list, Matko droga, czytał, zdawało mi się, że chodzę z tobą po botanicznym ogrodzie, że widzę księżyc i słyszę głos twój, i słyszę imię Julka”. Później z dala od kraju tęsknił do tych spokojnych krzemienieckich wieczorów, kiedy panie w zadumie pochylały się nad ręcznie wykonywanymi dywanikami, oświetlone płomieniem zapalonego pieca, ale także do spotkań towarzyskich, które napełniały gwarem rozmów biały domek dziadków Januszewskich. Pani Salomea była duszą tego towarzystwa, czemu dawano wyraz

455


456

TADEUSZ

MARCINKOWSKI,

MAŁGORZATA

ZIEMSKA

SKARBY

PAMIĘCI

|

NA

WOŁYNIU

w różny sposób – jak choćby „cudnymi bukietami” jej ulubionych konwalii, które rosły na zboczach Czerczy i o których mnóstwo uwag w listach poety. „Graliśmy w gry, tańcowaliśmy nawet w małych pokoikach i ja zrobiłam dwa toury walca i tyleż mazura, bo wszyscy tańcowali, nawet mama i tatko” - pisze do znajomego jej z Wilna Edwarda Odyńca bohaterka tych spotkań, Salomea Słowacka-Becu. Wśród gości nie brakowało osób odgrywających ważną rolę nie tylko w życiu miasta, ale i takich, których nazwiska zapisały się złotymi zgłoskami w dziejach naszej kultury. Juliusz był tu raczej słuchaczem i obserwatorem. Nie chwalił się swoimi wierszami. Odkryła je matka, o czym nie omieszkała donieść zaufanemu przyjacielowi, dodając: „chciałam sobie poprzepisywać niektóre, ale gałgan schował tak książeczkę, żem jej drugi raz znaleźć nie mogła, a dać jej żadną miarą nie chciał”. Oderwanie od smutnych refleksji, związanych z pobytem w Wilnie, a jednocześnie niewątpliwy urok zagubionego wśród gór miasteczka stanowiły wspaniałe bale. Można było na nich spotkać nie tylko licealnych profesorów, tych starszych, dostojnych, którym „równie powaga i muza stały na zwadzie dla mazura”, jak i tych młodych nauczycieli z Krakowa przysłanych, „co im akademickie płaszczyki unosił wietrzyk, gdy z panienkami walcowali”, a także przedstawicieli najznakomitszych okolicznych rodów – jak choćby Wacława Rzewuskiego. Postaci egzotycznego smutnego Emira poświęci później syn profesora Euzebiusza Słowackiego piękną dumę. Z uczestnikami tych spotkań towarzyskich łączyły poetę silne więzi przyjaźni. Wychowankowi Liceum, Gustawowi Olizarowi, dedykuje wiersz „Podziękowanie za wystrzyżynkę z gwiazdeczką i Krzemieńcem”. Z kolei inny krzemieńczanin Karol Sienkiewicz, sekretarz Czartoryskiego i pierwszy kierownik Biblioteki Polskiej w Paryżu, będzie próbował przełożyć na język angielski utwory Juliusza Słowackiego. Po wyjeździe z kraju w 1831 roku poeta już nigdy nie powrócił do miejsca, gdzie się urodził, gdzie u stóp Góry Bony spędził część swego dzieciństwa i młodości, gdzie zostawił ukochaną matkę, ale gdziekolwiek nie był, towarzyszył mu klimat rodzinnych stron. Z Paryża, z Genewy, z Rzymu, z Neapolu, z Florencji poeta słał do Krzemieńca, do ukochanej matki listy, jakby to zagubione wśród gór miasteczko było centralnym punktem jego wszechświata. Jakże miło nazywał w nich adresatkę. Była dla niego „najpiękniejszą z kobiet”, „najdroższą na świecie”, „dziesiątą muzą”, „przewodniczką”, „światełkiem w drodze”, „najjaśniejszą ze wszystkich gwiazd”. Tymczasem pani Salomea borykała się z różnymi trudnościami. Wiosną 1838 roku została aresztowana i oskarżona o spiskowanie wspólnie z przybyłym z Francji emisariuszem Szymonem Konarskim. Po kilka miesięcy trwającym śledztwie brat pani Salomei – Teofil Januszewski – został skazany na karę śmierci „za posiadanie buntowniczego statutu i podburzających wierszy, za nielegalny przywóz zza granicy zakazanych książek i przekazywanie ich w celu sprzedaży prowadzącemu w Kijowie pensjonat Piotrowi Borowskiemu”. Karę śmierci zmieniono na szczęście na zesłanie do Permu. Towarzyszyła mu żona – Hersylia z domu Becu, pasierbica pani Salomei. Natomiast matka poety, która w trakcie przesłuchań przed Poufną Komisją przy Kijowskiej Komendaturze zachowywała się bardzo dzielnie, w areszcie pozostawała ponad dwa miesiące. Ponieważ świadkowie plątali się w zeznaniach, a rezolutnej pani Słowackiej (twierdziła „Nigdy nie czytałam


ROZDZIAŁ V

|

NA WOŁYNIU

|

powiat krzemieniecki

poezji mego syna i wobec tego nigdy nie mogłam informować o nich mojego brata”) nie sposób było czegokolwiek udowodnić, w marcu 1839 roku powróciła do Krzemieńca. Śmierć syna w 1849 roku napełniła ją wielkim bólem. Za życia nie zdołała sprowadzić jego zwłok do kraju, jednak na rodzinnym pomniku Januszewskich przykazała wyryć poświęcone mu słowa. Przeżyła syna o sześć lat. Zmarła na cholerę w 1855 roku.552 Została pochowana na cmentarzu Tunickim w rodzinnym grobowcu Januszewskich, gdzie na pomniku widniały także imiona jej rodziców, brata Jana, który zginął w powstaniu listopadowym, jego żony Julii z Michalskich, małej Melanii, córeczki Hersylii i Teofila Januszewskich, oraz ukochanego syna, zmarłego w Paryżu, daleko od Ojczyzny. W 1908 roku mieszkańcy Krzemieńca uczcili 100 rocznicę urodzin poety, fundując w miejscowym kościele parafialnym piękną płaskorzeźbę, autorstwa Wacława Szymanowskiego. Na pomniku wieszcza widniało ważne przesłanie: „ Niech żywi nie tracą nadziei!”.

Krzemieniec. Dom, w ktorym miał się urodzić Juliusz Słowacki. Karta pocztowa ze zbiorów Tadeusza Marcinkowskiego.

552

J. Trzcieniecki, Grobowiec matki Słowackiego, „Ziemia” 1926 nr 15-16, s. 131.

457


458

TADEUSZ

MARCINKOWSKI,

MAŁGORZATA

ZIEMSKA

Salomea Słowacka-Becu. Matka Juliusza Słowackiego. Wydawnictwo Józefa Poznańskiego w Warszawie. Karta pocztowa ze zbiorów Tadeusza Marcinkowskiego.

SKARBY

PAMIĘCI

|

NA

WOŁYNIU

Euzebiusz Słowacki, ojciec Juliusza. Wydawnictwo Józefa Poznańskiego w Warszawie. Karta pocztowa ze zbiorów Tadeusza Marcinkowskiego.


ROZDZIAŁ V

|

NA WOŁYNIU

|

powiat krzemieniecki

Juliusz Słowacki w latach dziecinnych w postaci amorka według portretu Jana Rustema. Wydawnictwo Józefa Poznańskiego w Warszawie. Karta pocztowa ze zbiorów Tadeusza Marcinkowskiego.

Juliusz Słowacki według portretu Mordasewicza. Wydawnictwo Józefa Poznańskiego w Warszawie. Karta pocztowa ze zbiorów Tadeusza Marcinkowskiego.

459


460

TADEUSZ

MARCINKOWSKI,

MAŁGORZATA

ZIEMSKA

SKARBY

PAMIĘCI

Krzemieniec. Widok ogólny nocą. Wyd. Polskiego Towarzystwa Krajoznawczego w Warszawie. Karta pocztowa ze zbiorów Tadeusza Marcinkowskiego.

Krzemieniec. Gmachy pojezuickie. Wyd. Polskiego Towarzystwa Krajoznawczego w Warszawie. Karta pocztowa ze zbiorów Tadeusza Marcinkowskiego.

|

NA

WOŁYNIU


ROZDZIAŁ V

|

NA WOŁYNIU

|

powiat krzemieniecki

Krzemieniec. Kościół pofranciszkański. Wyd. Polskiego Towarzystwa Krajoznawczego w Warszawie. Karta pocztowa ze zbiorów Tadeusza Marcinkowskiego.

Krzemieniec. Były kościół Reformatów i pobazyliański. Wyd. Polskiego Towarzystwa Krajoznawczego w Warszawie. Karta pocztowa ze zbiorów Tadeusza Marcinkowskiego.

461


462

TADEUSZ

MARCINKOWSKI,

MAŁGORZATA

ZIEMSKA

SKARBY

PAMIĘCI

|

A. Setkowicz. Apoteoza Słowackiego. Wydawnictwo „Polonia” Kraków. Karta pocztowa ze zbiorów Tadeusza Marcinkowskiego.

Juliusz Słowacki. Wydawnictwo Salonu Malarzy Polskich w Krakowie. Karta pocztowa ze zbiorów Tadeusza Marcinkowskiego.

NA

WOŁYNIU


ROZDZIAŁ V

|

NA WOŁYNIU

|

powiat krzemieniecki

Ilustracja do „Balladyny” Juliusza Słowackiego. Wyd. Kraków. Karta pocztowa ze zbiorów Tadeusza Marcinkowskiego.

Ilustracja do „Balladyny” Juliusza Słowackiego. Wyd. Kraków. Karta pocztowa ze zbiorów Tadeusza Marcinkowskiego.

463


464

TADEUSZ

MARCINKOWSKI,

MAŁGORZATA

ZIEMSKA

SKARBY

PAMIĘCI

Ilustracja do „Kordiana” Juliusza Słowackiego. Wyd. Kraków. Karta pocztowa ze zbiorów Tadeusza Marcinkowskiego.

Ilustracja do „Kordiana” Juliusza Słowackiego. Wyd. Kraków. Karta pocztowa ze zbiorów Tadeusza Marcinkowskiego.

|

NA

WOŁYNIU


ROZDZIAŁ V

|

NA WOŁYNIU

|

powiat krzemieniecki

Ilustracja do utworu „Lilla Weneda” Juliusza Słowackiego. Wyd. Akropolis Kraków. Karta pocztowa ze zbiorów Tadeusza Marcinkowskiego.

A. Setkowicz. Ilustracja do utworu „Lilla Weneda” Juliusza Słowackiego. Wyd. „Polonia” Kraków. Karta pocztowa ze zbiorów Tadeusza Marcinkowskiego.

465


466

TADEUSZ

MARCINKOWSKI,

MAŁGORZATA

ZIEMSKA

Ilustracja do utworu „Ojciec zadżumionych” Juliusza Słowackiego. Wyd. Kraków. Karta pocztowa ze zbiorów Tadeusza Marcinkowskiego.

SKARBY

PAMIĘCI

|

NA

WOŁYNIU

A. Setkowicz. Ilustracja do utworu „Ojciec zadżumionych” Juliusza Słowackiego. Wyd. „Polonia” Kraków. Karta pocztowa ze zbiorów Tadeusza Marcinkowskiego.


ROZDZIAŁ V

|

NA WOŁYNIU

|

powiat krzemieniecki

Ilustracja do utworu „Anhelli” Juliusza Słowackiego. Wyd. „Krakus” w Krakowie. Karta pocztowa ze zbiorów Tadeusza Marcinkowskiego.

Ilustracja do uworu „Anhelli” Juliusza Słowackiego. Wyd. „Krakus” w Krakowie. Karta pocztowa ze zbiorów Tadeusza Marcinkowskiego.

467


468

TADEUSZ

MARCINKOWSKI,

MAŁGORZATA

ZIEMSKA

T. Korpal. Ilustracja do utworu „Testament mój” Juliusza Słowackiego. Wydawnictwo Salonu Malarzy Polskich w Krakowie. Karta pocztowa ze zbiorów Tadeusza Marcinkowskiego.

SKARBY

PAMIĘCI

|

NA

WOŁYNIU

T. Gadomski. Ilustracja do utworu „Smutno mi, Boże” Juliusza Słowackiego. Wydawnictwo Salonu Malarzy Polskich w Krakowie. Karta pocztowa ze zbiorów Tadeusza Marcinkowskiego.


ROZDZIAŁ V

|

NA WOŁYNIU

|

powiat krzemieniecki

„Niech żywi nie tracą nadziei” - przesłanie najwybitniejszego z krzemieńczan dało moc przetrwania krzemienieckim Polakom. I znów w niepodległej Polsce – jak za czasów Czackiego – Krzemieniec stał się ogniskiem oświaty polskiej na Wołyniu i jednym z najważniejszych miast wołyńskich. Zamknięta przez zaborców po upadku powstania listopadowego słynna krzemieniecka szkoła została reaktywowana dekretem Józefa Piłsudskiego z 1920 roku. Działalności Liceum Krzemienieckiego w latach 1922-1939 przyświecała idea pracy dla rozwoju Wołynia przy zgodnym współdziałaniu zamieszkujących te ziemie narodów. W 1938 roku w ramach Liceum działały między innymi: Pedagogium (przed reformą szkolnictwa z 1935 roku – Seminarium Nauczycielskie) ze szkołą ćwiczeń (szkołą powszechną) i z trzema przedszkolami, Gimnazjum im. Tadeusza Czackiego, Średnia Szkoła Rolniczo-Leśna w Białokrynicy (miała przydzielone jedno nadleśnictwo i zagrodę szkolną, obejmującą działy: hodowlany, rolny i ogrodniczy), Niższa Szkoła Rzemieślniczo-Przemysłowa w Smydze (z warsztatami mechaniczno-stolarskimi i tartakiem, przygotowywała rzemieślników dla wsi i miasteczek wołyńskich), Kursy Ogrodnicze w Leduchowie (z wzorowo prowadzonym ogrodnictwem w majątku Leduchów), Uniwersytety Ludowe w Michałówce, w Różynie i w Małyńsku (przygotowywały do pracy zawodowej i organizowania życia zbiorowego na wsi), Ognisko Pracy Społecznej na Wsi (przygotowanie nauczycieli i wiejskich pracowników społecznych do udziału w życiu społecznym wsi), Gimnazjum Spółdzielcze (kształciło pracowników dla ruchu spółdzielczego w spółdzielniach wiejskich).553 Placówki te były utrzymywane z własnych środków i podlegały własnemu kuratorowi oświaty. By zrozumieć wyjątkowość zjawiska, jakim było Liceum Krzemienieckie, trzeba pamiętać, iż w okresie dwudziestolecia międzywojennego cała Polska była podzielona tylko na osiem okręgów szkolnych (w tym łucki z kuratorem Janem Firewiczem), tymczasem Liceum Krzemienieckie stanowiło dodatkowy odrębny okręg szkolny, co było ewenementem w skali państwa. Na majątek licealny składały się przede wszystkim rewindykowane latyfundia, ofiarowane na rzecz szkoły w okresie 1805-1831, a ponadto zakłady przemysłu drzewnego i rolno-spożywczego. Dzięki temu Liceum Krzemienieckie nie tylko było niezależne od skarbu państwa, ale mogło finansować wiele akcji oświatowych i kulturalnych na Wołyniu, chlubiło się szczególnie dobraną kadrą pedagogiczną, doskonale wyposażonymi gabinetami i zasobną w zbiory biblioteką. Te solidne podstawy działania szkoły dały asumpt do śmiałych planów – pod koniec lat trzydziestych planowano powołać do życia Naukowy Instytut Badania Wołynia.554 W 1938 roku ukonstytuował się Komitet Wołyńskiego Instytutu Naukowego, a prócz naukowców z Warszawy, Lublina, Wilna i Lwowa zasiedli w nim między innymi: historyk i redaktor „Ziemi Wołyńskiej” dr Julian Nieć i inż. S. Boryssowicz z Łucka, kurtor Liceum Krzemienieckiego inż. Stefan Czarnocki i Kazimierz Groszyński z Krzemieńca oraz historyk i redaktor „Rocznika Wołyńskiego” Jakub Hoffman z Równego.555 553

Inż. Stefan Czarnocki, Liceum Krzemienieckie, „Rocznik Ziem Wschodnich” 1938, s. 156. Ibidem, s. 158. 555 Wołyński Instytut Naukowy, „Wołyń” 1938 nr 48. 554

469


470

TADEUSZ

MARCINKOWSKI,

MAŁGORZATA

ZIEMSKA

SKARBY

PAMIĘCI

|

NA

WOŁYNIU

Początki istnienia tej doskonałej placówki oświatowej były naprawdę trudne. Właśnie skończyła się wojna polsko-bolszewicka. Józef Stemler tak opisuje realia: „Budynki świeciły pustką i zniszczeniem: brak okien, drzwi, podłóg i pieców i całe morze śmieci i gruzów, żadnych, choćby prymitywnych urządzeń.”556 Były zatem mury dawnej Szkoły Czackiego i ogromny zapał. W tym momencie dały o sobie znać zdolności organizacyjne pierwszego wizytatora Liceum Krzemienieckiego - Marka Piekarskiego, byłego dyrektora szkoły Polskiej Macierzy Szkolnej w Humaniu. Brakowało na przykład jedzenia dla rzeszy spragnionej wiedzy młodzieży, która zebrała się w Krzemieńcu. Wówczas Marek Piekarski zwrócił się o pomoc do działającej w Warszawie Komisji Hoovera. Jak opowiadała pani Irena Sandecka: „Niespodziewanie do Liceum w Krzemieńcu przyjechała komisja z Warszawy. Z nikim nie rozmawiali, wszystko sami oglądali i pojechali. Mija jeden tydzień, drugi i nagle wagon mąki, wagon kaszy, wagon słoniny i już było czym nas nakarmić.”557 Zakonnice, którym wizytator powierzył stołówkę, gotowały tanio, smacznie i obficie. Wszyscy, którzy się uczyli w liceum, korzystali ze stołówki, nauczyciele z rodzinami też, i chwalili przygotowane przez nie potrawy. Staraniem Marka Piekarskiego zbudowano elektrownię, zaprowadzono wodocigi i kanalizację, urządzono łaźnię i pralnię, założono boiska i place tenisowe, a park doprowdzono do porządku. Stare, zniszczone sale odnowiono, w tym kolumnową, biblioteczną i teatralną, zachowując jednak ich charakter z czasów Szkoły Czackiego. Był też kłopot z kadrą nauczycielską, gdyż mało kto „chciał iść na granicę z bolszewią”, ale i tu doświadczony działacz oświatowy poradził sobie doskonale. Później w pracy wizytatora Marka Piekarskiego zastąpił Juliusz Poniatowski. Na szkolnym sztandarze widniały słowa słynnego krzemieńczanina Juliusza Słowackiego: „I będę mocny, jak to, co zdobędę, i będę stworzon, jak rzecz, która stworzę”. W krzemienieckiej szkole stworzono zatem młodzieży okazję do rozwijania talentów i zainteresowań w zajęciach pozalekcyjnych. Prężnie działały: koła naukowe, krajoznawcze, chóry uczniowskie i dwie orkiestry – dęta i symfoniczna. Wydawano pisemko „Nasz Widnokrąg”. Pierwszy powielany na hektografie numer kwartalnika krajoznawczego ukazał się w 1925 roku. Z czasem pismo przekształciło się w miesięcznik. Wydawcą „Naszego Widnokręgu” było Koło Krajoznawcze im. dra Wilibalda Bessera. Pomysłodawcą i założycielem pisma był opiekun Koła prof. Mieczysław Woźnowski.558 Od 1928 roku opiekę nad młodymi krajoznawcami i miesięcznikiem sprawował prof. Franciszek Mączak. Początkowo zespół redakcyjny stanowiła „nieliczna garstka młodzieży gimnazjum i seminarjum”559, a publikowane artykuły miały głównie charakter krajoznawczy. Na łamach pisma z tego okresu można znaleźć informacje o organizowanych wycieczkach, teksty poświęcone historii Krzemieńca oraz innych wołyńskich miejscowości, opracowania związane z folklorem, archeologią, etnografią czy sztuką, opisy różnych przyrodniczych osobliwości Ziemi Krzemieniec556

J. Stemler, Liceum Krzemienieckie. Przeszłość – teraźniejszość – przyszłość, Warszawa 1927, s. 20. M. Ziemska, Mój dom jest w Krzemieńcu, „Życie Krzemienieckie” 2010. 558 Na podstawie napisanego przez redakcję artykułu pożegnalnego dla prof. Mieczysława Woźnowskiego. [w:] „Nasz Widnokrąg” 1928 nr 2-3, s. 2. 559 Liceum Krzemienieckie w dobie obecnej 1920 -1935, Krzemieniec 1935, s. 34. 557


ROZDZIAŁ V

|

NA WOŁYNIU

|

powiat krzemieniecki

kiej oraz sprawozdania z działalności Koła. Zdarzały się też numery niemal w całości tematyczne; i tak numer 2-3 z 1926 roku poświęcono opisowi Krzemieńca i okolic, a numer 1 z 1927 roku, wydany pod opieką prof. J. Trzcienieckiego, w związku ze szkolnymi uroczystościami – Tadeuszowi Czackiemu. W dziale „Kronika” zamieszczano krótkie notatki, dotyczące ważnych wydarzeń z życia Liceum. W tych pierwszych numerach „Naszego Widnokręgu” nie brak było też zamkniętych w strofach wierszy słów zachwytu nad pięknem natury i krajobrazu, słów pełnych miłości do rodzinnej ziemi i jej historii. Od 1 numeru z 1928 roku poszerzył się zakres tematyczny artykułów. Redakcja zaapelowała do szkolnej społeczności, by przekazywać teksty nie tylko krajoznawcze, ale także dotyczące literatury, życia szkoły, szkolnych organizacji czy internatu.560 Za sprawą tego apelu do kolejnych numerów wkradł się charakterystyczny dla młodzieńczego wieku humor, jak choćby wzorowane na „Dziadach wileńskich” Mickiewicza „Dziady daltońskie”, które z nutką kpiny komentowały wprowadzony do Liceum Krzemienieckiego daltoński system nauczania. Zawartość kolejnych numerów „Naszego Widnokręgu” zdumiewa bogactwem treści. Nie sposób nie podziwiać pasji badawczej, dociekliwości, literackiej sprawności autorów tekstów. Wzrusza coś niemal niespotykanego w dzisiejszych czasach – wielkie przywiązanie do szkoły i ludzi, którzy ją tworzyli. Młodzi redaktorzy nie tylko publikowali ciekawe artykuły w „Naszym Widnokręgu”, ale zamieszczali je także w innych czasopismach. Teksty krzemieńczan drukowały między innymi: „Młoda Wieś”, „Znicz”, „My Młodzi”, „Nasze Życie”, „Na Kresach” i „Orlęta”.561 Kolejna zmiana nastąpiła w 1933 roku, kiedy „Nasz Widnokrąg” zaczęło wydawać Koło Literacko-Naukowe Młodzieży Liceum Krzemienieckiego pod opieką prof. Kazimierza Groszyńskiego. Do pracy zespołu redakcyjnego włączyli się uczniowie ze Szkoły Rolniczej w Białokrynicy, a od 1938 roku ze Szkoły Rzemieślniczej w Wiśniowcu. Warto dodać, że w Krzemieńcu od 1929 roku ukazywał się także dwutygodnik „Życie Liceum Krzemienieckiego”, a później od 1932 roku ilustrowany zdjęciami i rycinami miesięcznik społeczny „Życie Krzemienieckie”, wydawany przez Liceum Krzemienieckie, Samorząd Powiatu Krzemienieckiego oraz Zjednoczenie Organizacji Społecznych Powiatu Krzemienieckiego. Dodatkiem do tej gazety był miesięcznik Zrzeszenia Byłych Wychowanków Liceum Krzemienieckiego „Droga Pracy”, w którym funkcję przewodniczącego komitetu redakcyjnego pełnił Zygmunt Rumel. W Liceum Krzemienieckim przygotowywano również widowiska teatralne. Uczniowie uczyli się dykcji pod kierunkiem pani Kunickiej, artystki z teatru „Reduta”. Szkolne Koło Żywego Słowa oraz Koło Dramatyczne wystawiło między innymi „Balldynę” Słowackiego, „Noc listopadową” Wyspiańskiego, „Odprawę posłów greckich” Kochanowskiego, „Powrót posła” Niemcewicza oraz „Marię” Malczewskiego. Na terenie placówki urządzano wystawy malarstwa i fotografii. Organizowano koncerty dla szerokiej publiczności. Uczniowie mogli też korzystać z ośrodka Szybowcowego na Sokolej Górze oraz z dwóch skoczni narciarskich. W warsztatach stolarskich i mechanicznych oraz w pracowni fotograficznej istniała możliwość wykonania samodzielnie prac z ma560 Od 561

Redakcji, „Nasz Widnokrąg” 1928 nr 1, s. 2. Uwaga, „Nasz Widokrąg” 1929 nr 1, s. 34.

471


472

TADEUSZ

MARCINKOWSKI,

MAŁGORZATA

ZIEMSKA

Wieże kościoła licealnego. Karta pocztowa ze zbiorów Tadeusza Marcinkowskiego.

562 563

SKARBY

PAMIĘCI

|

NA

WOŁYNIU

teriałów dostarczonych przez szkołę. Do tradycji należała coroczna rywalizacja sportowa z Gimnazjum im. Sułkowskich w Rydzynie. Zawody odbywały się każdego roku na przemian w Krzemieńcu i w Rydzynie. Każda z placówek wystawiała do rywalizacji w sporcie reprezentacyjną drużynę, liczącą najwyżej 15 uczniów. W zawodach mogły brać udział jedynie osoby z ocenami wyższymi niż dostateczne. Wyniki konkurencji oceniano zespołowo, sumując punkty uzyskane przez zawodników. Rywalizacja obejmowała lekką atletykę, trójbój, pięciobój, bieg sztafetowy oraz gry sportowe: piłkę ręczną, siatkówkę, koszykówkę i tenis, a także przysposobienie wojskowe, czyli strzelanie z broni długiej wojskowej i strzelanie z broni małokalibrowej. Wyjazdy do Rydzyny cieszyły się taką popularnością, że zainteresowani uczniowie robili wszystko, by osiągnąć jak najwyższe oceny. Do tradycji należały doroczne dłuższe wycieczki po Polsce i krótsze po Wołyniu, przy czym ich planowanie i organizacja należała do młodzieży. Często wyjeżdżano na obozy harcerskie – szkoły licealne były żywym ośrodkiem ruchu harcerskiego w skali ogólnopolskiej. Funkcjonowały także: Bratnia Pomoc, Spółdzielnia, Straż Przednia, LOPP, Liga Morska i Kolonialna.562 Dzięki niezależności od dotacji państwowych, mądremu zarządzaniu, a przede wszystkim pasji pracujących w nim osób, Liceum Krzemienieckie miało daleko większe możliwości niż normalne szkoły. Już w 1927 roku otrzymało przywilej swobody w stosowaniu programów nauczania i metod pedagogicznych, zyskując w ten sposób status uczelni doświadczalnej.563 Przeprowadzono szereg ważnych eksperymentów pedgogicznych. Doskonałe efekty dało wprowadzenie do

Liceum Krzemienieckie w dobie obecnej, Krzemieniec 1935, s. 30-39. J. Żórawska, Chronologia rozwoju odrodzonego Liceum Krzemienieckiego, „Biesiada Krzemieniecka” Londyn 1998, zeszyt 3.


ROZDZIAŁ V

|

NA WOŁYNIU

|

powiat krzemieniecki

Gimnazjum im. Tadeusza Czackiego i Seminarium Nauczycielskiego daltońskiego systemu nauczania. W Europie, a także w Japonii zyskał on ogromną popularność, gdyż budził w uczniach poczucie odpowiedzialności za podjęte zobowiązania, zachęcał do samodzielnego myślenia i działania, rozwijał zamiłowanie do nauki, pozwalał poznać wartość czasu, uczył dokładności i systematyczności, a szkole umożliwiał stosowanie przydziałów pracy odpowiednio do zdolności ucznia. Daltoński plan nauczania polegał na pozostawieniu uczniom swobody w wyborze zajęć szkolnych i czasu pracy, byleby tylko wykonali w określonym terminie zlecone im zadania. Nauczyciel pełnił funkcję konsultanta: udzielał w pracowni swego przedmiotu porad. Sprawdzał także wykonanie przydzielonych uczniom zadań. Nie było więc klas ani lekcji, ani też stałego rozkładu zajęć. Nauka odbywała się indywidualnie. Na początku roku szkolnego nauczyciel przedstawiał każdemu uczniowi plan pracy całorocznej, który zawierał program nauczania z poszczególnych przedmiotów podzielony na zadania, będące miesięcznymi przydziałami Zaułek przy Liceum Krzemienieckim. Karta pocztowa ze zbiorów Tadeusza Marcinkowskiego. materiału. Pisemna instrukcja zawierała wskazówki, jak daną trudność rozwiązać. Uczniowie realizowali zadania w oddzielnych pracowniach – laboratoriach, gdzie mogli korzystać z wszelkich potrzebnych im pomocy naukowych oraz z konsultacji nauczyciela – specjalisty. W ten sposób w salach lekcyjnych znajdowali się uczniowie z różnych klas, opracowujący przydział materiału z danego przedmiotu. Każdy pracował w odpowiadającym mu tempie, posługując się metodą, którą sam wybrał. Gdy opracował dany przydział, składał nauczycielowi sprawozdanie, głównie w formie odpowiednio wypełnionej karty specjalnej – tak zwanego „uczniowskiego wykresu kontraktowego”. W Polsce tym systemem pracowało także Gimnazjum Żeńskie im. E. Sczanieckiej w Łodzi oraz Gimnazjum im. Sułkowskich w Rydzynie. Dużą popularnością cieszyły się zapoczątkowane przez Liceum nowe formy kształcenia nauczycieli – Ogniska Wakacyjne: Muzyczne i Rysunkowe. Już w 1928 roku ruszyły kursy wakacyjne śpiewu szkolnego, gry na skrzypcach i fortepianie oraz kurs dla kierowników

473


474

TADEUSZ

MARCINKOWSKI,

MAŁGORZATA

ZIEMSKA

SKARBY

PAMIĘCI

|

NA

WOŁYNIU

chórów. Na podstawie tych doświadczeń opracowano zasady funkcjonowania Muzycznych Ognisk Wakacyjnych. Ich statut został zatwierdzony przez MRiOP i ogłoszony w „Dzienniku Urzędowym” z 15 lipca 1929 roku. Słuchaczem mógł zostać każdy nauczyciel szkoły powszechnej, ogólnokształcącej lub zawodowej, posiadający uzdolnienia i odpowiednie przygotowanie muzyczne. Kandydat musiał najpierw zdać egzamin wstępny. Chociaż zgłoszenia mogli nadsyłać chętni z całej Polski, pierwszeństwo przyjęcia mieli kandydaci z Okręgu Szkolnego Wołyńskiego. Program nauczania rozłożony został na dwa lata i obejmował trzy kursy wakacyjne po pięć tygodni oraz samodzielną pracę w ciągu dwóch lat szkolnych. Słuchacze uczyli się między innymi solfeżu, zasad muzyki, harmonii, akustyki. Poznawali ogólne wiadomości dotyczące form muzycznych, historii sztuki oraz metodyki nauczania śpiewu szkolnego. Były praktyczne lekcje gry na skrzypcach, fortepianie oraz na organach. Słuchacze brali udział w specjalnych audycjach muzycznych z udziałem wybitnych artystów polskich, które odbywały się w sali kolumnowej Liceum. W czasie wakacji na lekcje przeznaczano godziny przedpołudniowe. Wieczorem spotykano się na zajęciach śpiewu. Wtedy też odbywały się audycje muzyczne. Prelegentami byli zazwyczaj profesorowie konserwatorium warszawskiego. Popołudnia pozostawiano na wycieczki, np. do Wiśniowca czy Poczajowa, oraz inne rozrywki. Liceum zapewniało nocleg oraz cztery posiłki dziennie. Dzięki takim formom nauki i zorganizowanego odpoczynku w praktyce słuchacze stanowili jedna wielką muzycznie utalentowaną rodzinę. W ciągu roku szkolnego z kolei każdy otrzymywał do opracowania miesięczny zestaw materiałów i do 15 każdego miesiaca nadsyłał do dyrekcji MOW sprawozdanie ze studiów wraz z pracą pisemną. Na ostatnim kursie wakacyjnym słuchacze zdawali egzamin i otrzymywali odpowiednie zaświadczenia. W ramach MOW funkcjonowały też krótkie kursy doraźne, np. kurs pieśni ludowej.564 Liceum prowadziło też szeroką działalność edukacyjno-kulturalną w terenie, tworząc uniwersytety ludowe i biblioteki publiczne. W 1938 roku uchwałą zjazdu przedstawicieli prawie wszystkich ośrodków naukowych i uniwersytetów polskich powołano do życia Wołyński Instytut Naukowy przy Liceum Krzemienieckim. W rok później z inicjatywy krzemienieckiej placówki, pod protektoratem Prezydenta RP Ignacego Mościckiego, powstał Ogólnopolski Komitet uczczenia 130. rocznicy urodzin i 90. rocznicy śmierci Juliusza Słowackiego, niestety przedsięwzięcie to nie zostało do końca zrealizowane. Wybuch II wojny światowej, a szczególnie napaść Rosji Sowieckiej na Polskę we wrześniu 1939 roku przerwały działalność Liceum. W końcu grudnia 1939 roku zostało ono zlikwidowane przez władze sowieckie. Część pracowników zginęła w sowieckich łagrach, inni zostali rozstrzelani przez Niemców pod Górą Krzyżową.565

564

Liceum Krzemienieckie. Muzyczne Ognisko Wakacyjne dla nauczycielstwa szkół ogólnokształcących i seminarjów nauczycielskich, Krzemieniec 1930. 565 Krzemieniec i okolice, Poznań 1995, s. 197.


ROZDZIAŁ V

|

NA WOŁYNIU

|

powiat krzemieniecki

Krzemienieccy harcerze podczas wycieczki. Zdjęcie ze zbiorów Tadeusza Marcinkowskiego.

475


476

TADEUSZ

MARCINKOWSKI,

MAŁGORZATA

ZIEMSKA

SKARBY

PAMIĘCI

|

NA

WOŁYNIU

Lekcja gry na fortepianie w trakcie Muzycznego Ogniska Wakacyjnego w Krzemieńcu. Ilustracja z książki „Liceum Krzemienieckie. Muzyczne Ognisko Wakacyjne dla nauczycielstwa szkół ogólnokształcących i seminarjów nauczycielskich”, wydanej w Krzemieńcu w 1930 roku. Egzemplarz ze zbiorów Tadeusza Marcinkowskiego.

Widok na Górę Bony z boiska szkolnego Liceum Krzemienieckiego. Zdjęcie ze zbiorów Tadeusza Marcinkowskiego.


ROZDZIAŁ V

|

NA WOŁYNIU

Krzemieniec, klasa VIII przy niwelacji boiska. Krzemienic, 1930 rok. Fotografia ze zbiorów Tadeusza Marcinkowskiego.

Uczniowie II klasy Liceum Krzemienieckiego w 1932 roku w trakcie wycieczki w drodze do Zaleszczyk. Z tyłu na wozie nauczycielka wf-u Joanna Kopcińska. Zdjęcie ze zbiorów Tadeusza Marcinkowskiego.

|

powiat krzemieniecki

477


478

TADEUSZ

MARCINKOWSKI,

MAŁGORZATA

ZIEMSKA

SKARBY

PAMIĘCI

|

NA

WOŁYNIU

Krzemieniecki Klub Sportowy przed meczem z „Sokołem”, zakończonym remisem 2:2. Zdjęcie ze zbiorów Tadeusza Marcinkowskiego.


ROZDZIAŁ V

|

NA WOŁYNIU

|

powiat krzemieniecki

Liceum Krzemienieckie. Karta pocztowa ze zbiorów Tadeusza Marcinkowskiego.

479


480

TADEUSZ

MARCINKOWSKI,

MAŁGORZATA

ZIEMSKA

SKARBY

PAMIĘCI

|

NA

WOŁYNIU

Stare dworki mieszczańskie. Krzemieniec, 1932 rok. Zdjęcie ze zbiorów Tadeusza Marcinkowskiego.

W okresie dwudziestolecia międzywojennego leżące w głębokim jarze miasto liczyło 21997 mieszkańców. Główna ulica wiła się wężowo między otaczającymi ją wzgórzami. Ukształtowanie terenu wpłynęło na zabudowę miasta. Budynki wchodziły na stoki gór, co wieczorami dawało niepowtarzalny efekt. Konserwator dr Tadeusz Dobrowolski pisał: „Krzemieniec to jedno z najbardziej charakterystycznych miasteczek polskich. Cechuje go specjalna małomiejska architektura; niewielkie domy, zazwyczaj z pięterkiem, kryte wysokim dachem z karpiówek, w części drewniane, w części murowane, posiadają mocno wysunięte przed lico ściany obdasznice i drewniane ganki z różnorodnie wyżynaną balustradą, biegnącą często wzdłuż całej fasady domu. Są w Krzemieńcu niezmiernie malownicze ulice, zabudowane w całości starodawnymi domami: poplątane linie ganków, łamane sylwety dachów, sieć przybudówek i daszków, wszystko to, zwłaszcza w promieniach słońca, dzięki ostrym kontrastom świateł i cieni, tworzy niezapomniany, czarujacy obraz.”566 Pisarz Ksawery Pruszyński w „Podróży po Polsce” kreślił artystyczny obraz Krzemieńca, nie kryjąc zachwytu dla uroku małego wołyńskiego miasteczka: „W głąb jaru zaszły dworki szlacheckie, brzuchate i białe, z kolumnami i ciemnymi oczyma okien, w tłoku ulic zbiegły się domy żydowskie, z frędzlami galeryjek wokoło, jak owa karczma z „Pana Tadeusza”. Krok dzwoni na kamieniach ulic, wzrok zagląda do dworków, szukając pani Słowackiej. Ikwa, rzeka dzieciństwa, płynie jak wtedy przez zielone kobierce. Dzwoni jak dawniej sygnaturka Liceum.”567 Wyjątkowe piękno pejzażu, położenie wśród gór, pokrytych bujnymi liściastymi lasami, sprawiło, że miejsce to zyskało miano Szwajcarii Wołyńskiej. W okresie dwudziestolecia 566

T. Dobrowolski, Na wschodnich kresach Rzeczypospolitej. XII-ty Zjazd Rady Konserwatorów na Wołyniu, „Kurier LiterackoNaukowy” 1927 nr 43, s. 2. 567 K. Pruszyński, Podróż po Polsce, Warszawa 2000, s. 93.


ROZDZIAŁ V

|

NA WOŁYNIU

|

powiat krzemieniecki

Na targu w Krzemieńcu. Zdjęcie ze zbiorów Tadeusza Marcinkowskiego.

międzywojennego Krzemieniec był miejscowością turystyczną i uzdrowiskową. Dysponował doskonałymi terenami do uprawiania sportów zimowych. Szczególnie popularne było narciarstwo. Słynął też w Polsce z innej atrakcji – z inicjatywy miejscowego nauczyciela Liceum Krzemienieckiego Ludwika Gronowskiego powstała tu Wołyńska Szkoła Szybowcowa. Tutaj kurs szybowcowy odbywała m.in. córka marszałka Piłsudskiego – Jadwiga Piłsudska. Przyjezdni chętnie zatrzymywali się w hotelu „Królowej Bony”, gdzie już za 5-6 zł można było znaleźć wygodny nocleg. Schronisko turystyczne działało też w Domu Społeczno-Turystycznym. W 1936 roku na łamach tygodnika „Wołyń” z dumą informowano: „Stanowczo – Krzemieniec został już dostatecznie odryty dla całego kraju. Do niedawna położony za siedmiu rzekami w pojęciu przeciętnego turysty z Warszawy, Poznania lub Krakowa, nieomal egzotyczny w swoim kącie krainy, nazywanej Podolem wołyńskim, dziś siłą swych cennych atrakcji przyciąga, jak rok długi, w różnych sezonach i okresach rzesze wycieczkowiczów, a postacie kajakarza czy narciarza w jaskrawym swetrze są już popularnym zjawiskiem na krzemienieckim gruncie.”568 Uroki zagubionego wśród gór, malowniczego miasteczka uwieczniali na zdjęciach zachwyceni turyści, ale najpiękniejsze zdjęcia oferowała Szkolna Pracownia Fotograficzna Liceum Krzemienieckiego i miejscowe Towarzystwo Fotograficzne. Krzemieniec był przecież na Kresach drugim obok Wilna ośrodkiem fotografii artystycznej. Prace krzemienieckich fotografików pojawiały się zarówno w publikacjach książkowych, jak i w prasie lokalnej oraz ogólnopolskiej. Część z nich została wydana w formie kart pocztowych – z adnotacją: „Liceum Krzemienieckie. Szkolna Pracownia Fotograficzna” lub „Zdjęcie Pracowni Fotograficznej Liceum Krzemienieckiego”.

568 Wywczasy

krzemienieckie, „Wołyń” 1936 nr 43, s. 3.

481


482

TADEUSZ

MARCINKOWSKI,

MAŁGORZATA

ZIEMSKA

SKARBY

Krzemieniec. Liceum. Liceum Krzemienieckie. Szkolna Pracownia Fotograficzna. Zdjęcie Henryka Hermanowicza. Karta pocztowa ze zbiorów Tadeusza Marcinkowskiego.

PAMIĘCI

|

NA

WOŁYNIU


ROZDZIAŁ V

|

NA WOŁYNIU

|

powiat krzemieniecki

Krzemieniec. Fragment wirydarza Liceum Krzemienieckiego i kościół pofranciszkański. Fot. Szkolna Pracownia Fotograficzna Liceum Krzemienieckiego. Wydawnictwo Zjednoczenia Organizacji Społecznych w Krzemieńcu. Drukarnia Narodowa w Krakowie. Karta pocztowa ze zbiorów Tadeusza Marcinkowskiego.

483


484

TADEUSZ

MARCINKOWSKI,

MAŁGORZATA

ZIEMSKA

SKARBY

Krzemieniec. Sobór św. Mikołaja. Karta pocztowa ze zbiorów Tadeusza Marcinkowskiego.

PAMIĘCI

|

NA

WOŁYNIU


ROZDZIAŁ V

|

NA WOŁYNIU

Krzemieniec. Stary dworek. Zdjęcie Pracowni Fotograficznej Liceum Krzemienieckiego. Wydawnictwo Zje-dnoczenia Organizacji Społecznych w Krzemieńcu. Karta pocztowa ze zbiorów Tadeusza Marcinkowskiego.

Krzemieniec. Stary Rynek. Zdjęcie Pracowni Fotograficznej Liceum Krzemienieckiego. Wydawnictwo Zjednoczenia Organizacji Społecznych w Krzemieńcu. Karta pocztowa ze zbiorów Tadeusza Marcinkowskiego.

|

powiat krzemieniecki

485


486

TADEUSZ

MARCINKOWSKI,

MAŁGORZATA

ZIEMSKA

SKARBY

PAMIĘCI

|

NA

WOŁYNIU

Krzemieniec. Stary dom mieszczański. Zdjęcie Pracowni Fotograficznej Liceum Krzemienieckiego. Wydawnictwo Zjednoczenia Organizacji Społecznych w Krzemieńcu. Karta pocztowa ze zbiorów Tadeusza Marcinkowskiego.

Krzemieniec. Fragment Liceum. Zdjęcie Pracowni Fotograficznej Liceum Krzemienieckiego. Wydawnictwo Zjednoczenia Orgnizacji Społecznych w Krzemieńcu. Karta pocztowa ze zbiorów Tadeusza Marcinkowskiego.


ROZDZIAŁ V

|

NA WOŁYNIU

Krzemieniec. Stary dworek. Zdjęcie Pracowni Fotograficznej Liceum Krzemienieckiego. Wydawnictwo Zjednoczenia Organizacji Społecznych w Krzemieńcu.Karta pocztowa ze zbiorów Tadeusza Marcinkowskiego. Krzemieniec. Dom Społeczno-Turystyczny. Zdjęcie Pracowni Fotograficznej Liceum Krzemienieckiego. Wydawnictwo Zjednoczenia Organizacji Społecznych w Krzemieńcu. Karta pocztowa ze zbiorów Tadeusza Marcinkowskiego.

|

powiat krzemieniecki

487


488

TADEUSZ

MARCINKOWSKI,

MAŁGORZATA

ZIEMSKA

Widok na Krzemieniec. Zdjęcie ze zbiorów Tadeusza Marcinkowskiego.

SKARBY

PAMIĘCI

|

NA

WOŁYNIU


ROZDZIAŁ V

|

NA WOŁYNIU

|

powiat krzemieniecki

Krzemieniec. Góra Bony. Karta pocztowa ze zbiorów Tadeusza Marcinkowskiego

489


490

TADEUSZ

MARCINKOWSKI,

MAŁGORZATA

ZIEMSKA

Krzemieniec. Skały Dziewicze. Karta pocztowa ze zbiorów Tadeusza Marcinkowskiego.

Brama zamku na Górze Bonie. Karta pocztowa ze zbiorów Tadeusza Marcinkowskiego.

SKARBY

PAMIĘCI

|

NA

WOŁYNIU


ROZDZIAŁ V

|

NA WOŁYNIU

|

powiat krzemieniecki

Krzemieniec. Liceum. Karta pocztowa ze zbiorów Tadeusza Marcinkowskiego.

Krzemieniec. Ulica Kościelna. Karta pocztowa ze zbiorów Tadeusza Marcinkowskiego.

491


492

TADEUSZ

MARCINKOWSKI,

MAŁGORZATA

ZIEMSKA

Krzemieniec. Ulica Szeroka. Karta pocztowa ze zbiorów Tadeusza Marcinkowskiego.

Krzemieniec. Ulica Słowackiego. Karta pocztowa ze zbiorów Tadeusza Marcinkowskiego.

SKARBY

PAMIĘCI

|

NA

WOŁYNIU


ROZDZIAŁ V

|

NA WOŁYNIU

|

powiat krzemieniecki

Krzemieniec. Góra Bona. Na zdjęciu warsztat stolarski Ch. Rosenberg. I reklama lekarza dentysty. Karta pocztowa ze zbiorów Tadeusza Marcinkowskiego.

493


494

TADEUSZ

MARCINKOWSKI,

MAŁGORZATA

ZIEMSKA

SKARBY

PAMIĘCI

Krzemieniec. Góra Bona. Wydawnictwo „Ruch”. Karta pocztowa ze zbiorów Tadeusza Marcinkowskiego.

|

NA

WOŁYNIU


ROZDZIAŁ V

|

NA WOŁYNIU

|

powiat krzemieniecki

Turyści na Górze Bony. Krzemieniec, 1932 rok. Zdjęcie ze zbiorów Tadeusza Marcinkowskiego.

495


496

TADEUSZ

MARCINKOWSKI,

MAŁGORZATA

ZIEMSKA

SKARBY

PAMIĘCI

|

NA

WOŁYNIU

Krzemieniec. Magistrat Nakładem Księgarni Licealnej w Krzemieńcu. Zakłady Reprodukcyjne „Akropol” Kraków. Karta pocztowa ze zbiorów Tadeusza Marcinkowskiego.


ROZDZIAŁ V

|

NA WOŁYNIU

|

powiat krzemieniecki

Krzemieniec. Widok na Górę Bony i Czerczę. Nakładem Księgarni Licealnej w Krzemieńcu. Zakłady Reprodukcyjne „Akropol” Kraków. Karta pocztowa ze zbiorów Tadeusza Marcinkowskiego.

Krzemieniec. Klasztor Bazylianów. Nakładem Księgarni Licealnej w Krzemieńcu. Zakłady Reprodukcyjne „Akropol” Kraków. Karta pocztowa ze zbiorów Tadeusza Marcinkowskiego.

497


498

TADEUSZ

MARCINKOWSKI,

MAŁGORZATA

ZIEMSKA

Krzemieniec. Kościół parafialny. Nakładem Księgarni Licealnej w Krzemieńcu. Zakłady Reprodukcyjne „Akropol” Kraków. Karta pocztowa ze zbiorów Tadeusza Marcinkowskiego.

Krzemieniec. Ulica Szeroka. Nakładem Księgarni Licealnej w Krzemieńcu. Zakłady Reprodukcyjne „Akropol” Kraków. Karta pocztowa ze zbiorów Tadeusza Marcinkowskiego.

SKARBY

PAMIĘCI

|

NA

WOŁYNIU

Krzemieniec. Grobowiec Matki J. Słowackiego. Nakładem Księgarni Licealnej w Krzemieńcu. Zakłady Reprodukcyjne „Akropol” Kraków. Karta pocztowa ze zbiorów Tadeusza Marcinkowskiego.


ROZDZIAŁ V

|

NA WOŁYNIU

|

powiat krzemieniecki

Polowanie w Krzemieńcu. Lata trzydzieste. Koło Łowieckie w Krzemieńcu. Na zdjęciu między innymi dyrektor Zaręba, profesor Nowicki, córka p. Zaremby (w jasnym kożuszku). Zdjęcie ze zbiorów Tadeusza Marcinkowskiego.

W pamiętnym dla Polaków wrześniową tragedią 1939 roku w Krzemieńcu szykowano się do wielkiego święta – uroczystych obchodów 130 rocznicy urodzin i 90 rocznicy śmierci Juliusza Słowackiego. Już wcześniej pieczołowicie gromadzono nieliczne pamiątki, pozostałe po poecie. Działało założone przez dwóch nauczycieli – miłośników Krzemieńca (Franciszka Mączaka i Zdzisława Opolskiego) Muzeum Ziemi Krzemienieckiej im. Willibalda Bessera, w którym odrębny dział został poświęcony Juliuszowi Słowackiemu, ale z okazji tak wspaniałego święta wypożyczono z innych placówek mnóstwo cennych eksponatów. W Krzemieńcu znalazła się wówczas większość zachowanych rękopisów (np. autograf „Balladyny”), pierwodruki, dokumenty i rozmaite pamiątki ze zbiorów Biblioteki Narodowej w Warszawie, Zakładu im. Ossolińskich i Muzeum Lubomirskich we Lwowie, a nawet od prywatnych kolekcjonerów. Pieczę nad organizacją wystawy „Słowacki na tle epoki” objęła Maria Danilewicz, pracownik naukowy Biblioteki Narodowej w Warszawie. Wspaniałe plany obchodów Roku Słowackiego przerwał wybuch II wojny świato-

499


500

TADEUSZ

MARCINKOWSKI,

MAŁGORZATA

ZIEMSKA

SKARBY

PAMIĘCI

|

NA

WOŁYNIU

wej. W mieście panowało zamieszanie. W drodze do granicy z Rumunią zatrzymał się tu korpus dyplomatyczny. Tymczasem wobec zagrożenia ważnych pamiątek po wieszczu należało je czym prędzej ukryć. Pospiesznie zapakowano cenne obiekty. Mniejsze pudła i teki schowano w gmachu Liceum Krzemienieckiego, większe Maria Danilewicz powierzyła na przechowanie zaufanym krzemieńczanom. Gdy 12 września 1939 roku miasto zostało zbombardowane, wartościowe eksponaty były już dobrze ukryte. W 1943 roku dawni wykładowcy Liceum Krzemienieckiego, Stanisław Herbst i Adam Niedźwiedzki, zdołali wywieźć z Krzemieńca obiekty, które ukryła Maria Danilewicz. Niezwykły dowód odwagi dały też dwie Ukrainki-krzemieńczanki, które w Szkole Muzycznej przechowały większe, trudne do przewiezienia przedmioty. W ten sposób sprawa ocalenia pamiątek po Wielkim Krzemieńczaninie połączyła przedstawicieli dwóch narodów właśnie w roku, gdy na Wołyniu trwały najokrutniejsze rzezie, dokonywane przez banderowców. W 1943 roku środowisko krzemienieckich Polaków, mocno już zdziesiątkowane przez aresztowania i wywózki na Sybir, a później przez masowe egzekucje, zasilili uciekinierzy z palonych przez banderowców wiosek. Uciekinierzy, którzy nie mieli nikogo znajomego w Krzemieńcu, nocowali w licealnym kościele. Krzemieńczanie szybko zorganizowali dla nich pomoc. Szczególną opieką otoczono sieroty, które później Irena Sandecka i Wanda Żółkiewska przewiozły do Krakowa. Zajął się nimi Polski Komitet Opiekuńczy. Ginęli nie tylko Polacy z okolicznych wsi, ale także mieszkający na przemieściach Krzemieńca. W pierwszych dniach września do władz niemieckich zgłosiła się delegacja ukraińska z petycją o ostateczne rozwiązanie „problemu polskiego”, czyli wymordowanie lub pozowolenie na wymordowanie Polaków. Niemcy zarządzili nabór wśród młodzieży polskiej od lat 14 na roboty przymusowe do Niemiec, a jednocześnie zapowiedzieli, że Polacy nie mogą już liczyć na ich ochronę. W tym czasie Ukraińcy ogłosili zakaz sprzedaży żywności Polakom. Polscy mieszkańcy Krzemieńca z trudem przetrwali zimę 1943/1944 roku. Co rusz zwożono do miasta ciała straszliwie okaleczonych ludzi. Stopniowo zaczęli wycofywać się Niemcy. Polacy obawiali się, że jeśli całkowicie opuszczą Krzemieniec, a nie wkroczą na czas sowieci, rozpocznie się straszliwa rzeź. Przystąpiono do organizowania samoobrony. Na noc zbierano się w licealnym kościele i w dwóch murowanych budynkach, po czym dobrze barykadowano wejścia. W ten sposób krzemienieckim Polakom udało się dotrwać do wkroczenia Armii Czerwonej. Wiosną 1945 roku zaczęły wyruszać transporty repatriacyjne do Polski. Po wojnie wielu krzemieńczan zamieszkało w dużych ośrodkach akademickich, takich jak Warszawa, Poznań czy Kraków. Mała grupka mieszkańców słynnych „Aten Wołyńskich” po różnych perypetiach znalazła swój nowy dom na Ziemi Lubuskiej.


ROZDZIAŁ V

|

NA WOŁYNIU

|

powiat krzemieniecki

Białokrynica Białokrynica należała do rodziny Zbaraskich, którzy posiadali zamek, zbudowany w XVI wieku. Został on zniszczony przez Tatarów. Zamek odbudowano w początkach XVII wieku. Już w 1617 roku książę Jerzy Zbaraski podejmował tu królewicza Władysława. Później dobra przeszły w ręce Wiśniowieckich, a w 1705 roku słynny hetman kozacki Iwan Mazepa trzymał do chrztu córkę ks. Michała Serwacego Urszulę. Za sprawą jej małżeństwa z księciem Radziwiłłem „Rybeńką” dobra stały się właśnością Radziwiłłów. Później przejęli je Czosnowscy, którzy przebudowali pałac po pożarze w 1806 roku. Nadano mu ciekawy styl angielskiego gotyku.569 Pod koniec XIX wieku majątek należał do rosyjskiego filantropa Woromina, który po śmierci zapisał go wraz ze znacznym kapitałem na utrzymnie szkoły rzemieślniczo-rolniczej dla włościan. Umieszczono ją w pałacu białokrynickim. 570 W okresie dwudziestolecia międzywojennego Białokrynica stanowiła właściwie przedmieście Krzemieńca. W białokrynickim pałacu działała Średnia Szkoła Rolnicza Liceum Krzemienieckiego. W jej skład wchodziło Liceum Rolnicze, którego dyrektorem w 1938 roku był Lucjan Bielecki,571 oraz Leśne Liceum Krzemienieckie. Była to jedna z siedmiu szkół rolniczych i jedna z dwóch leśnych tego typu w Polsce, cieszyła się zatem sporym powodzeniem. Placówka jako szkoła zawodowa zwracała dużą uwagę na praktyczną stronę kształcenia. Z majątku Liceum wydzielono na ten cel odpowiednie gospodarstwa rolne i leśne. Szkoła posiadała nowoczesną serownię i prowadziła hodowlę karakułów.572 Uczniowie mieszkali w internacie. W placówce było dobrze wyposażone ambulatorium lekarskie i dentystyczne. Po ukończeniu nauki uczeń odbywał roczną praktykę, po której dopiero zdawał egzamin i otrzymywał dyplom. Absolwent wydziału rolnego uzyskiwał prawo do otrzymania posady rządcy lub instruktora rolnego, natomiast absolwent wydziału leśnego mógł otrzymać stanowisko w administracji lasów do stopnia leśniczego włącznie.573 W Białokrynicy stacjonował też 12 Pułk Ułanów Podolskich, który rezydował w dużych koszarach przy drodze do Dubna. Był on jednym z najstarszych pułków w armii polskiej. Jego tradycje sięgały jeszcze czasów Księstwa Warszawskiego. Co niedzielę ułani wędrowali do swojego kościoła garnizonowego. W miejscowości znajdowały się również dwie cerkwie: drewniana, ufundowana przez Wiśniowieckich w 1728 roku, oraz murowana – fundacji Woromina. Była tu cegielnia Liceum Krzemienieckiego, Spółdzielnia „Samopomoc” i Spółdzielnia 12 Pułku Ułanów Podolskich, piwiarnia A. Bockdorfa, a nawet wypożyczalnia rowerów W. Milkowa. 569

R. Aftanazy, Dzieje rezydencji na dawnych kresach Rzeczypospolitej. Tom 5. Województwo wołyńskie, Wrocław-Warszawa-Kraków 1994, s. 46. 570 Dr M. Orłowicz, Ilustrowany przewodnik po Wołyniu, Łuck 1929, s. 327. 571 Koło Przyjaciół Pracy Społecznej w Białokrynicy, „Życie Krzemienieckie” 1938 nr 2, s. 112. 572 Przedmieście Białokrynica [w:] Krzemieniec, Wilno 1939, s. 27. 573 Liceum Krzemienieckie w dobie obecnej 1920-1935, Krzemieniec 1935, s. 37.

501


502

TADEUSZ

MARCINKOWSKI,

MAŁGORZATA

ZIEMSKA

SKARBY

PAMIĘCI

|

NA

WOŁYNIU

Reklama Serowni Liceum Krzemienieckiego, zamieszczona na łamach tygodnika „Wołyń”. Pismo ze zbiorów Tadeusza Marcinkowskiego.

We wrześniu 1939 roku 12 Pułk Ułanów Podolskich walczył w ramach Wołyńskiej Brygady Kawalerii, między innym w bitwach pod Mokrą i Cyrusową Wolą. Pułkowy sztandar wycofany z pierwszej linii frontu i przewieziony do Białokrynicy omal nie trafił w ręce wroga. Po prostu nie spodziewano się ataku ze strony ZSRR. Po wkroczeniu sowietów nastąpiły aresztowania wśród miejscowych Polaków, a część polskich rodzin wywieziono na Sybir. W lipcu 1941 roku, uciekając przed Niemcami, sowieci porzucili dużą ilość broni i amunicji wokół koszar 12 Pułku Ułanów Podolskich. Broń tę skrzętnie pozbierali Ukraińcy. Pod okupacją niemiecką w Białokrynicy działał pluton AK, złożony z 4 drużyn. W 80% byli to podoficerowie i żołnierze 12 Pułku Ułanów Podolskich, mieszkający w Białokrynicy, Andrudze Wielkiej i Wesołówce. W białokrynickich koszarach został przez Niemców sformowany jeden z pułków SS Galizien, złożony z Ukraińców. W 1943 roku pułk wymaszerował z koszar. W koszarach i w szkole rolniczej od później jesieni 1942 roku kwaterowali też Węgrzy. Chronili oni Polaków przed bandami UPA, a miejscowy pluton AK po cichu zaopatrywali w broń i amunicję. Dzięki nim i żołnierzom AK polska ludność Białokrynicy przetrwała do wkroczenia wojsk sowieckich w marcu 1944 roku.574 Na wiosnę 1945 roku większość Polaków z Białokrynicy w transportach repatriacyjnych wyruszyła do Polski.

574 W. Siemaszko, E. Siemaszko, Ludobójstwo dokonane przez nacjonalistów ukraińskich na ludności polskiej Wołynia 19391945, t. I, Warszawa 2000, s. 400.


ROZDZIAŁ V

|

NA WOŁYNIU

|

powiat krzemieniecki

Białokrynica koło Krzemieńca. Kościół garnizonowy 12 pułku ułanów. Zdjęcie Pracowni Fot. Liceum Krzemienieckiego. Wydawnictwo Zjednoczenia Organizacji Społecznych w Krzemieńcu. Karta pocztowa ze zbiorów Tadeusza Marcinkowskiego.

503


504

TADEUSZ

MARCINKOWSKI,

MAŁGORZATA

ZIEMSKA

SKARBY

PAMIĘCI

|

NA

WOŁYNIU

Białokrynica koło Krzemieńca. Szkoła Rolnicza Liceum Krzemienieckiego. Zdjęcie Pracowni Fot. Liceum Krzemienieckiego. Wydawnictwo Zjednoczenia Organizacji Społecznych w Krzemieńcu. Karta pocztowa ze zbiorów Tadeusza Marcinkowskiego.


ROZDZIAŁ V

|

NA WOŁYNIU

Białokrynica koło Krzemieńca. Nowy gmach Szkoły Rolniczej Liceum Krzemienieckiego. Zdjęcie Pracowni Fot. Liceum Krzemienieckiego. Wydawnictwo Zjednoczenia Organizacji Społecznych w Krzemieńcu. Karta pocztowa ze zbiorów Tadeusza Marcinkowskiego.

|

powiat krzemieniecki

Białokrynica koło Krzemieńca. Brama zamkowa. Karta pocztowa ze zbiorów Tadeusza Marcinkowskiego.

Białokrynica – Szkoła Rolnicza. Nakł. Ł. Bakun, Krzemieniec. Wyd. „Współczesna Sztuka” Przemyśl. Karta pocztowa ze zbiorów Tadeusza Marcinkowskiego.

505


506

TADEUSZ

MARCINKOWSKI,

MAŁGORZATA

ZIEMSKA

SKARBY

PAMIĘCI

|

NA

WOŁYNIU

Bereżce W okresie dwudziestolecia międzywojennego położone wśród gęstych lasów sosnowych Bereżce były znanym wołyńskim letniskiem. Tu w okresie wakcji na odpoczynek zjeżdżała i spotykała się na plaży nad Ikwą elita Krzemieńca. Już pod koniec roku szkolnego zaczynało się planowanie wyjazdu i wybieranie niezbędnych rzeczy, a później było „pakowanie łącznie z pościelą” i długa podróż wozami zaprzężonymi w konie przez najbardziej malownicze okolice Szwajcarii Wołyńskiej. Na letników czekały domy w pobliżu plaży. Wokół pachniały pełne grzybów i jagód lasy. Z ruin pałacu Tarnowskich roztaczał się piękny widok na Ikwę, krawędź podolską i Poczajów oraz Bożą Górę z cudownym źródełkiem. Na pielgrzymów, udających się na szczyt wzniesienia, od rana czekali sprzedawcy soczystych, pachnących poziomek. Cudowny czas wakacji w Bereżcach dla małych krzemieńczan utwalił się właśnie w jakiejś sekwencji niepowtarzalnych zapachów i smaków. „Nie ma naszej gospodyni – wspomina p. Eliza Wójtowicz - ale do dzisiaj pamiętam smak zsiadłego mleka, przechowywanego w piwnicy w szarych glinianych garnkach. [...] Nie sposób zapomnieć świeżo wypieczonych bochnów chleba. Przyglądanie się ich wypiekowi było dla nas prawdziwą atrakcją. Gospodyni wypiekała dla dzieciaków malutkie bochenki, co nas bardzo cieszyło. A ogórki smarowane miodem! A ziemniaki! Nie pamiętam, żeby przez całe późniejsze dorosłe życie tak jak tam smakowały mi ziemniaki, jedzone z całą rodziną gospodarzy z wielkiej michy, stojacej na środku stołu.”575 Chętnie do Bereżec zjeżdżali na obozy wołyńscy harcerze. Kąpali się w rzece, pływali łódkami, a wieczorami ślicznie śpiewali przy ogniskach. Miejscowość do połowy XIX wieku nosiła nazwę Podbereżce, co wiązało się z rodem Podbereskich, herbu Gozdawa, do których niegdyś należała miejscowość. W drodze dziedziczenia dobra przeszły w XVII wieku na Tarnowskich. Na początku XIX wieku ich właścicielem był hrabia Marcin Amor Tarnowski, pułkownik wojsk Księstwa Warszawskiego i Królewstwa Polskiego, który po 1815 roku, rzuciwszy służbę wojskową, osiadł tu na stałe i zatroszył się o godną rodu rezydencję. Jej centrum stanowił otoczony rozległym parkiem klasycystyczny pałac, którego projekt przypisuje się Jakubowi Kubickiemu.576 Jeśli wierzyć opisowi Tadeusza Jerzego Steckiego, wnętrze było urzadzone „nader zbytkownie”. W przestronnej sieni gości witały umieszczone w oszklonej szafie ozdobne tręzle, munsztuki i różne przybory myśliwskie. Na prawo był apartament ze wspaniałą kolekcją obrazów, przedstawiających sceny bitewne, konie i polowanie. Wśród obrazów były też rodowe portrety oraz wizerunki Tadeusza Kościuszki i Napoleona. Pokoje mieszkalne pana domu wypełniały zbroje rycerskie, broń, pamiątki z polowań, zbiory map, książek i rycin. Duży salon z okrągłą kopułą zdobiło sporych rozmiarów malowidło pędzla Smuglewicza, przedstawiające hetmana wielkiego koronnego Jana Tarnowskiego po zwycięstwie pod Obertynem. Za pałacem rozciągał się wspaniały park, złożony ze starych drzew, a dalej ogród angielski z oranżerią, ananasarnią i cieplarniami.577 575

E. Wójtowicz, Wakacje w Bereżcach [w:] My krzemieńczanie, zbiór wspomnień pod red. W. Nosowskiego, Warszawa 2013, s. 237. G. Rąkowski, Przewodnik po Ukrainie Zachodniej. Cz. I. Wołyń, Pruszków 2005, s. 384-385. 577 T. J. Stecki, Wołyń pod względem statystycznym, historycznym i archeologicznym, Lwów 1871, s. 178. 576


ROZDZIAŁ V

|

NA WOŁYNIU

|

507

powiat krzemieniecki

Bereżce. Zniszczony pałacyk myśliwski hr. Tarnowskiego. Wyd. Franciszek Zieliński w Krzemieńcu. Karta pocztowa ze zbiorów Tadeusza Marcinkowskiego.

Właściciel tego majątku był osobą nader ciekawą. Brał udział w powstaniu kościuszkowskim, a później w kampanii napoleońskiej, w wyprawie na Moskwę w 1812 roku i w późniejszych bitwach. Po kongresie wiedeńskim został wcielony jako stary już pułkownik do czynnej armii Królestwa Kongresowego, ale wskutek nieporozumień z wodzem naczelnym, wielkim księciem Konstantym, musiał podać się do dymisji. Wrócił na Wołyń do Podbereżec. Wraz z Wacławem Rzewuskim, czyli słynnym Emirem, wołyńskim poetą polsko-ukraińskim Tymko Padurrą oraz z Narcyzem Olizarem z Rafałówki należał do loży masońskiej oraz do Towarzystwa Patriotycznego, które przygotowywało powstanie na Wołyniu. Aresztowany w 1825 roku za kontakty z dekabrystami był więziony w cytadeli warszawskiej i w twierdzy pietropawłowskiej. Strasznie torturowany, bojąc się, że wyda towarzyszy, usiłował popełnić samobójstwo, najpierw podcinając sobie gardło, a później połykając tłuczone szkło. Postawiony przed sądem sejmowym w Warszawie został uniewinniony i wrócił do swoich Podbereżec. Cały czas pozostawał pod nadzorem policji. Gdy wybuchło powstanie na Wołyniu, stanął na jego czele. Natychmiast został aresztowany i zesłany w głąb Rosji, do Kurska. W końcu pozwolono mu powrócić na Wołyń. Mimo że stale pozostawał pod nadzorem policji, jego dom był pełen gości. Jako człowiek o wielkiej prawości i szlachetności był „wyrocznią Wołynia”, rozstrzygał wiele spraw honorowych i majątkowych. Na świętego Marcina, czyli w dniu jego imienin, do Podbereżec wszystkimi traktami ciągnęły całe procesje powozów i bryczek. Jeszcze jako sędziwy starzec siadał na koń. Lubił polować. Choć tyle przecierpiał, z nadzieją czekał na wybuch kolejnego powstania. Zmarł w Krakowie w 1862 roku, otoczony wielkim szacunkiem.578 W drugiej połowie XIX wieku dobra bereżeckie znalazły się w ręku Morstinów, którzy tu jednak nie mieszkali. Podczas I wojny światowej przez 578

J. Dunin-Karwicki, Przejażdżki po Wołyniu. Obrazki z przeszłości i teraźniejszości, Lwów 1893, s. 33-35.


508

TADEUSZ

MARCINKOWSKI,

MAŁGORZATA

Wejście do wnętrza Bożej Góry. Wyd. Skład książek i papieru B.A. Gorinsztejna. Karta pocztowa ze zbiorów Tadeusza Marcinkowskiego.

579

ZIEMSKA

SKARBY

PAMIĘCI

|

NA

WOŁYNIU

Bereżce przechodziła linia frontu rosyjsko-austriackiego. W trakcie walk ukochany pałac pułkownika Tarnowskiego został doszczętnie zniszczony, a z parku pozostało zaledwie kilka drzew i jeden pomnik konny.579 W okresie międzywojennym bereżeckie dobra zostały rozparcelowane. Miasteczko było siedzibą urzędu gminy w powiecie krzemienieckim. W 1921 roku liczyło 715 mieszkańców. Większość stanowiła ludność ukraińska. Mieszkały tu również małe grupki Polaków i Żydów.580 W miejscowości był urząd pocztowo-telegraficzny,581 posterunek policji, Spółdzielnia Inwalidzka i Kółko Rolnicze. Działała mleczarnia, za sprawą której cała okolica apetycznie pachniała maślanką, cegielnia, kaszarnia, młyny na Ikwie, olejarnie i smolarnie.582 Latem poważnym źródłem dochodu było wynajmowanie mieszkań letnikom, a także sprzedaż produktów z gospodarstw i darów lasu. Miejscowa społeczność katolicka oraz przyjezdni w niedzielę spotykali się na mszy świętej w dawnej kaplicy dworskiej, zbudowanej w 1908 roku przez Morstinów w miejsce rozebranego przez Rosjan kościoła. Z kolei funkcję ratusza pełnił pałacyk myśliwski w stylu mauretańskim, zbudowany przez hrabiów Tarnowskich. W miasteczku była też drewniana cerkiew z 1858 roku. W okresie wojny zamieszkana głównie przez Ukraińców miejsowość nie ucierpiała mocno, a prześladowania dotknęły przede wszystkim polskich mieszkańców miasteczka.

R. Aftanazy, Dzieje rezydencji na dawnych kresach Rzeczypospolitej. Tom 5. Województwo wołyńskie, Wrocław-WarszawaKraków 1994, s. 43-45. 580 Województwo wołyńskie. Skorowidz miejscowości Rzeczypospolitej Polskiej opracowany na podstawie wyników pierwszego powszechnego spisu ludności z dnia 30 września 1921 r. i innych źródeł urzędowych, tom IX, Główny Urząd Statystyczny Rzeczypospolitej Polskiej, Warszawa 1923, s. 25. 581 J. Wołoszynowski, Województwo wołyńskie w świetle liczb i faktów, Łuck 1929, s. 32. 582 Województwo wołyńskie. Księga adresowa Polski (wraz z W.M. Gdańskiem) dla handlu, przemysłu, rzemiosł i rolnictwa 1929, Warszawa 1929, s. 2150


ROZDZIAŁ V

|

NA WOŁYNIU

|

powiat krzemieniecki

Białozórka Białozórka leżała nieopodal źródeł rzeki Zbrucz na pograniczu Wołynia i Podola. Wzdłuż całego biegu rzeki na odcinku ponad 240 km wędrowała tędy w okresie zaborów granica rosyjsko-austriacka, a w okresie międzywojennym granica polsko-radziecka.583 Nikłe wzmianki na temat przeszłości wskazują, iż początkowo miejscowość należała do dóbr koronnych i przez króla Zygmunta I została podarowana książętom Zbaraskim. Później należała kolejno do Wiśniowieckich, Ogińskich i wreszcie Brzostowskich, którym zawdzięcza swój rozwój. Kasztelan połocki Adam Brzostowski, uczestnik konfederacji barskiej, w 1768 roku ufundował tu murowany kościół pw. Zwiastowania Najświętszej Marii Panny, w którym umieścił słynący łaskami obraz św. Rocha. Wybudował też dla swej rodziny wspaniałą rezydencję. Z kolei wdowa po nim, Teofila z Ogińskich, założyła w miasteczku fabrykę płótna żaglowego. W okazałym pałacu w Białozórce w 1781 roku, „przybywszy konno ze wsi Domanie”, gościł król Stanisław August Poniatowski.584 Zachowane litografie oraz ryciny dają obraz tej pięknej osiemnastowiecznej rezydencji. Pałac składał się z trzech skrzydeł, tworzących od strony podjazdu kształt podkowy. Zdobiły go potężne kolumny korynckie. Gmach otaczał rozległy park w stylu angielskim, pełen mostków, stawów i kasakad.585 Po śmierci ostatniego z Brzostowskich majątek w drodze dziedziczenia przeszedł na Krasickich, ale później zarządzał nim już tylko administrator, który doprowadził go do ruiny. W 1889 roku miejscowy kościół został zamknięty przez władze rosyjskie, następnie rozebrany. Cudowny obraz św. Rocha znalazł się w Łanowcach. Na początku XX wieku dobra sprzedano Rosjanom Teplakowym, którzy nie dbali o majątek. Po odzyskaniu niepodległości wierni z Białozórki upomnieli się o obraz św. Rocha, który tymczasowo umieszczono w kościółku na cmentarzu. W 1938 roku staraniem proboszcza ks. Romana Jałochy rozpoczęto budowę nowej świątyni. W miejscowości była też drewniana cerkiew z 1735 roku oraz synagoga.586 Wspaniały pałac Brzostowskich, po latach zaniedbań w czasie zborów i podczas I wojny światowej, przedstawiał smutny widok. W okresie dwudziestolecia międzywojennego Białozórka była siedzibą urzędu gminy. Funkcję wójta gminy pełnił p. Berezowski. W 1921 roku miejscowość liczyła 2 231 mieszkańców. W miasteczku przeważali Ukraińcy. Drugą pod względem liczebności grupą byli Żydzi. Żyło tu również kilkadziesiąt polskich rodzin.587

583

G. Rąkowski, Przewodnik po Ukrainie Zachodniej. Cz. I. Wołyń, Pruszków 2005, s. 426. M. Baliński, T. Lipiński, Starożytna Polska pod względem historycznym, jeograficznym i statystycznym opisana, Warszawa 1844, s. 918. 585 R. Aftanazy, Dzieje rezydencji na dawnych kresach Rzeczypospolitej. Tom 5. Województwo wołyńskie, Wrocław-Warszawa-Kraków 1994, s. 50. 586 Dr M. Orłowicz, Ilustrowany przewodnik po Wołyniu, Łuck 1929, s. 367 587 Województwo wołyńskie. Skorowidz miejscowości Rzeczypospolitej Polskiej opracowany na podstawie wyników pierwszego powszechnego spisu ludności z dnia 30 września 1921 r. i innych źródeł urzędowych, tom IX, Główny Urząd Statystyczny Rzeczypospolitej Polskiej, Warszawa 1923, s. 25 584

509


510

TADEUSZ

MARCINKOWSKI,

MAŁGORZATA

ZIEMSKA

Kościół parafialny pod wezwaniem św. Rocha, który znajdował się na cmentarzu. Zdjęcie ze zbiorów Tadeusza Marcinkowskiego.

Budowa nowego kościoła. W głównym wejściu proboszcz parafii Roman Jałocha. Białozórka, 1938 r. Zdjęcie ze zbiorów Tadeusza Marcinkowskiego.

588

SKARBY

PAMIĘCI

|

NA

WOŁYNIU

Był urząd pocztowo-telegraficzny588 oraz posterunek policji, siedmioklasowa szkoła powszechna, której kierownikiem był p. Więckowski, młyn motorowy Dechtlera i młyn Tyszkiewicza, dwie piwiarnie, dwie restauracje: Krysztofiaka i Rudkowskiego.589 Mieszkańców leczył dr Eliasz Brycz. Aptekę przy placu 3 Maja prowadził Bohdan Śliwiński.590 Wokół czworobocznego rynku stały domy żydowskie. Wąska uliczka w dół od rynku prowadziła do urzędu gminy, otoczonego brzozami. Dróżka wzdłuż potoku wiodła do miejsca, gdzie urządzano festyny. Za mostkiem był młyn, a dalej kościółek św. Rocha z cmentarzem. Na cmentarzu znajdował się grobowiec, w którym pochowano hrabiów Krasickich. Był też pomnik powstańców styczniowych i grób legendarnego żołnierza króla Jana III Sobieskiego, który mając 105 lat, udał się na wyprawę wiedeńską, a w czasie bitwy, chwyciwszy jednego z pogan za łeb, oderwał mu wąsy i od tej pory zwał się Strzeż-Strzeszowski-Oderwąs. Od cmentarza droga wiodła do strażnicy KOP-u.591 Ze względu na bliskość granicy polsko-sowieckiej stacjonowała tu 4 kompania graniczna KOP-u. Najbliższa stacja kolejowa znajdowała się 12 km od Białozórki w Łanowcach. Jeszcze bliżej polsko-sowieckiej granicy w gminie Białozórka leżała osada wojskowa Weteranówka. Utworzona w latach dwudziestych liczyła ponad 50 polskich gospodarstw. W powiecie krzemienieckim były też inne osady wojskowe o pięknych polskich nazwach, na przykład Orle Gniazdo, Orłopol, Stasziców, Chodkiewicze, czy też przypominajacych dowódców legionowych, jak Piłsudczanka, Piłsudy czy Belinówka. W 1939

J. Wołoszynowski, Województwo wołyńskie w świetle liczb i faktów, Łuck 1929, s. 32.

589 Województwo wołyńskie. Księga adresowa Polski (wraz z W.M. Gdańskiem) dla handlu, przemysłu, rzemiosł i rolnictwa 1929,

Warszawa 1929, s. 2151. 590 Rocznik lekarski Rzeczypospolitej Polskiej na 1936 rok, oprac. dr Stanisław Konopka, Warszwa 1936, s.29-30. 591 L. Domańska-Niedzielska, Po grudkę wołyńskiej ziemi [www.osadnicy.org/056stron03.pdf]


ROZDZIAŁ V

|

NA WOŁYNIU

|

511

powiat krzemieniecki

w Białozórce jesienią 1934 roku. Pierwszy z prawej kapitan rezerwy Włodzimierz Turczyński, drugi – proboszcz parafii Białozórka ks. Kotwicki, piąty – starosta krzemieniecki Stefan Czarnocki. Zdjęcie ze zbiorów Tadeusza Marcinkowskiego.

roku osadnicy wojskowi wraz członkami Związku Strzeleckiego i policją stanowili tak zwaną Straż Obywatelską, która bacznie obserwowała okolice Białozórki. To właśnie na nich natrafił przekraczajacy granicę oddział sowiecki. Zabito wówczas Mariana Pawlickiego, osadnika wojskowego, który widząc sowietów, natychmiast sięgnął po broń. Pozostałych aresztowano i popędzono wraz z policjantami i wziętymi do niewoli żołnierzami KOP-u do Wiśniowca, skąd wszystkich przewieziono do obozu w Szepietówce. Tymczasem w Białozórce witali sowietów miejscowi komuniści ukraińscy i żydowscy. Rozpoczęły się aresztowania wśród Polaków. Szczególnie dotknęły one osadników wojskowych, policjantów, żołnierzy KOP-u, urzędników oraz nauczycieli. Ciężkie chwile przeżywały ich rodziny, które później wywieziono na Sybir. Z kolei po wkroczeniu Niemców w getcie w Łanowcach zamknięto Żydów z Białozórki. Zostali zamordowani w sierpniu 1942 roku. Wobec narastającego zagrożenia ze strony banderowców – w marcu 1943 roku miejscowi Ukraińcy utworzyli bojówkę UPA, do której należeli niemal wszyscy mężczyźni w miasteczku – w maju 1943 roku zawiązano w Białozórce placówkę samoobrony, na czele której stanął Wacław Pózichowski „Gołąb”, wychowanek Liceum Krzemienieckiego. W samoobronie działał też ksiądz Władysław Terlikowski. Latem Polacy nocowali już tylko na polach, ukryci w zbożu, a ksiadz w grobowcu na cmentarzu. W kościele św. Rocha nie odprawiano mszy świętych, by uniknąć gromadzenia się w jednym miejscu. Podczas dwóch napadów banderowców na Białozórkę w sierpniu 1943 roku zginęło kilkudziesięciu Polaków. Spalono też pałac Brzostowskich i wspomniany kościółek na cmentarzu, szkołę oraz te domy Polaków, które pozostawały w bezpiecznej odległości od ukraińskich zabudowań. Zniszczono wspaniały park, jeden z piękniejszych na Wołyniu. W tajemniczych okolicznościach zaginął cudowny obraz św. Rocha. Po tych wydarzeniach większość ocalałych Polaków uciekła do Hnilic w powiecie zbaraskim, skąd zostali odtransportowani do Zbaraża. Tu zajął się nimi Polski Komitet Opiekuńczy.592 592

W. Siemaszko, E. Siemaszko, Ludobójstwo dokonane przez nacjonalistów ukraińskich na ludności polskiej Wołynia 19391945, t. I, Warszawa 2000, s. 411-414


512

TADEUSZ

MARCINKOWSKI,

MAŁGORZATA

ZIEMSKA

SKARBY

PAMIĘCI

|

NA

WOŁYNIU

Uroczystości żałobne po śmierci marszałka Józefa Piłsudskiego na rynku w Białozórce w maju 1935 roku. Wójt gminy Berezowski czyta Orędzie Prezydenta Rzeczypospolitej. Obok stoją: ksiądz Kotwicki, ksiądz prawosławny i rabin. Udekorowany dom należał do aptekarza Bohdana Śliwińskiego. Tu mieściła się apteka. W drugiej części domu było mieszkanie i gabinet lekarza – dra Eliasza Brycza. Zdjęcie ze zbiorów Tadeusza Marcinkowskiego.


ROZDZIAŁ V

|

NA WOŁYNIU

|

powiat krzemieniecki

Wizytacja parafii Białozórka przez biskupa pomocniczego diecezji łuckiej ks. bpa Walczykiewicza. Białozórka, 1938 r. Zdjęcie ze zbiorów Tadeusza Marcinkowskiego.

Spotkanie opłatkowe Związku Strzeleckiego. Szkoła w Białozórce. W pierwszym rzędzie trzeci z lewej siedzi ks. Kotwicki, czwarty – kierownik szkoły p. Więckowski, szósty – wójt Berezowski. Zdjęcie ze zbiorów Tadeusza Marcinkowskiego

513


514

TADEUSZ

MARCINKOWSKI,

MAŁGORZATA

ZIEMSKA

SKARBY

PAMIĘCI

|

NA

WOŁYNIU

Dederkały W dederkalskim dworze 1 kwietnia 1750 roku przyszedł na świat Hugo Kołłątaj, przyszły wybitny działacz Towarzystwa do Ksiąg Elementarnych i Komisji Edukacji Narodowej, poseł na Sejm Czteroletni, przywódca stronnictwa patriotyczno-reformatorskiego i współautor Konstytucji 3 Maja, a później współorganizator powstania kościuszkowskiego i współautor uniwersału połanieckiego. Rodzina Kołłątajów wywodziła się z województwa witebskiego i w XVII wieku osiadła na Wołyniu, gdzie nabyła połowę wsi Dederkały w powiecie krzemienieckim. Podczaszy mścisławski Andrzej Antoni Kołłątaj miał trzech synów: Jana, Rafała i Hugona. Nie sposób było niewielkim majątkiem obdzielić wszystkich spadkobierców. Dederkały otrzymał Jan, a Hugona oddano do szkoły akademickiej w Pińczowie, przeznaczając mu karierę duchownego. Jeśli przyjąć dzień urodzin – prima aprilis – za wyrocznię, ten wielki mąż stanu do końca życia potrafił zaskoczyć swoich przeciwników. Po kilku latach austriackiego więzienia znalazł się z powrotem na Wołyniu, wydawałoby się bez siły, zgnębiony chorobą, pod dyskretnym nadzorem władz rosyjskich i ... przy współpracy z Tadeuszem Czackim on – wielki reformator Akademii Krakowskiej – opracował szczegółowy „Projekt urządzenia Gimnazjum Wołyńskiego”, sprytnie sporządzony i nazwany plan działania szkoły o charakterze uczelni wyżej dla Wołynia, Podola i Ukrainy, do której to placówki pomógł pozyskać doskonałą kadrę z Krakowa. Na otwarciu ukochanej szkoły nie był. Nie mógł jako współtwórca dzielić ze wszystkimi radości, a Czacki nie mógł otwarcie podziękować za tak wielkie dzieło. Podziękowaniem była satysfakcja z działalności placówki, która wkrótce zyskała miano Aten Wołyńskich. Wieś Dederkały, położona w malowniczej okolicy na żyznych, dobrych glebach, jeszcze w XVI wieku znajdowała się w posiadaniu czterech braci Dederkalskich.593 Później majątek uległ rozdrobnieniu, lecz pewna jego część do końca XVIII wieku pozostawała w rękach tego rodu. Kolejna część należała do wspomnianych Kołłątajów, a inna do Antoniego Wyszpolskiego, który ufundował tu kościół i klasztor oo. reformatów, a w kościele umieścił obraz Chrystusa Ukrzyżowanego, który niebawem zasłynął cudami i stał się celem pielgrzymek wiernych. Podobno w momentach poprzedzajacych ważne klęski dziejowe po obliczu Zbawiciela płynęły krwawe łzy. W miejsce drewnianych zabudowań kościelnych i klasztornych stanęły okazałe murowane budynki, wzniesione w 1760 roku staraniem krzemienieckiego starosty grodzkiego Michała de Grotiusa Preysa i jego żony Teresy. Później przeniesiono tu zakonników z klasztoru oo. reformatów w Krzemieńcu. Zakonnicy zabrali ze sobą portrety fundatorów, między innymi starosty kaniowskiego Mikołaja Potockiego. Klasztorne mury i ściany świątyni zdobiły wspaniałe obrazy, z których wiele wymienia w swej książce Tadeusz Jerzy Stecki.594 Dederkalski klasztor był jednym 593 F. Sulimierski, B. Chlebowski, W. Walewski, Słownik geograficzny Królestwa Polskiego i innych krajów słowiańskich. Tom I, Warszawa 1880-1902, s. 947. 594 T. J. Stecki, Wołyń pod względem statystycznym, historycznym i archeologicznym, Lwów 1871.


ROZDZIAŁ V

|

NA WOŁYNIU

|

515

powiat krzemieniecki

Druga kompania IV Baonu Korpusu Ochrony Pogranicza podczas uroczystości w dniu Bożego Ciała. Dederkały, 30 maja 1929 roku. Zdjęcie ze zbiorów Tadeusza Marcinkowskiego.

z najdłużej działających klasztorów na Wołyniu. Uniknął kasaty i po powstaniu listpadowym, i po powstaniu styczniowym. Władze carskie zamknęły go dopiero w 1891 roku, umieszczając w budynkach poklasztornych rosyjskie seminarium nauczycielskie. Liczącą kilka tysięcy ksiąg cenną bibliotekę oo. reformatów, w której znajdowały się między innymi stare druki z XVI i XVII wieku, bogaty zbiór diariuszy sejmowych, mowy pogrzebowe i panegiryczne oraz rękopisy o rzeziach kozackich na Wołyniu i Ukrainie, przeniesiono do Żytomierza. Kościół pw. Podwyższenia Krzyża Świętego oddano prawosławnym.595 Świątynia wróciła do wiernych w niepodległej Polsce. Znów do kościoła w Dederkałach podążały pielgrzymki do cudownego obrazu Pana Jezusa. W odległości 3 km od miejscowości znajdowała się granica polsko-radziecka. Zabudowania klasztorne zajęła zatem jednostka KOP-u. Żołnierze brali udział w życiu wsi. Uświetniali uroczystości państwowe i kościelne. Mieszkańcy z kolei darzyli swoje wojsko dużą sympatią, na przykład w 1938 roku ufundowali i przekazali jednostce karabin maszynowny. We wsi prócz kościoła pw. Podwyższenia Krzyża Świętego była też drewniana cerkiew pounicka, ufundowana w 1740 roku przez Kołłątajów. Dederkały w okresie dwudziestolecia międzywojennego były siedzibą urzędu gminy w powiecie krzemienieckim. Funkcję sołtysa pełnił Stanisław Demichowicz.596 W 1921 roku miejscowość liczyła 108 budynków mieszkalnych i 605 mieszkańców. Większość stanowili Ukraińcy. Mieszkała tu też duża grupa Polaków oraz kilku Żydów. We wsi była agencja pocztowa597 oraz Posterunek Policji Państwo-

595

G. Rąkowski, Przewodnik po Ukrainie Zachodniej. Cz. I. Wołyń, Pruszków 2005, s. 399. [wolyn.ovh.org/opisy/dederkły_wielkie-05html] 597 J. Wołoszynowski, Województwo wołyńskie w świetle liczb i faktów, Łuck 1929, s. 32. 596


516

TADEUSZ

MARCINKOWSKI,

MAŁGORZATA

ZIEMSKA

wej, cegielnie, kaszarnia i młyny. Sklepy prowadzili: Jan Pypeć, J. Samusienko i N. Witelsztejn.598 Mieszkańców oraz żołnierzy leczył por. dr Bolesław Herchold.599 Z organizacji młodzieżowych prężnie działało harcerstwo oraz żeńska sekcja Stowarzyszenia Młodzieży Polskiej.600 We wrześniu 1939 roku żołnierze KOP-u Dederkały brali udział w obronie wschodniej granicy Polski przed sowieckim agresorem. Po wkroczeniu sowietów we wsi nastąpiły aresztownia. W 1943 roku miejscowość stanowiła placówkę polskiej samoobrony, na czele której stanął miejscowy proboszcz ks. Józef Kuczyński. Kościół zamieniono w twierdzę. Zamurowano zbędne otwory okienne, dobrze zabezpieczono drzwi i dach. Zgromadzono: 7 karabinów różnych typów, kilka pistoletów i około 50 granatów. W tak przygotowanej do obrony placówce znalazło schronienie 370 osób. Polakom udało się przetrwać do wkroczenia wojsk sowieckich w lutym 1944 roku. Ksiadz Kuczyński został aresztowany przez NKWD i skazany na wieloletni pobyt w łagrach.601 Wyjeżdżając repatriacyjnym transportem do Polski, mieszkańcy miejscowości zabrali ze sobą cudowny obraz Pana Jezusa Dederkalskiego, który został umieszczonyw kościele w Krzywiźnie koło Kluczborka na Śląsku Opolskim.602 Grupa dawnych mieszkańców miejscowości przybyła na Ziemię Lubuską do Gorzowa Wielkopolskiego. Była wśród nich rodzina dawnego właściciela sklepu w Dederkałach, a jego wnuk Adam Ćwikliński przechował szereg cennych rodzinnych fotografii, prezentowanych w albu-

SKARBY

PAMIĘCI

|

NA

WOŁYNIU

Odnawianie elewacji kościoła pw. Podwyższenia Krzyża Świętego. Dederkały Wielkie, 1938 rok. Zdjęcie z rodzinnego albumu Janusza Demichowicza, przekazane przez p. Adama Ćwiklińskiego.

598 Województwo wołyńskie. Księga adresowa Polski (wraz z W.M. Gdańskiem) dla handlu, przemysłu, rzemiosł i rolnictwa 1929,

Warszawa 1929, s. 2156. 599 Rocznik lekarski Rzeczypospolitej Polskiej na 1936 rok, oprac. dr S. Konopka, Warszawa 1936, s. 170. 600 Sprawozdanie Związku Stowarzyszeń Młodzieży Polskiej w Łucku za 1932 rok, Łuck 1933, s. 26. 601 W. Siemaszko, E. Siemaszko, Ludobójstwo dokonane przez nacjonalistów ukraińskich na ludności polskiej Wołynia 19391945, t. I, Warszawa 2000, 602 T. Kukiz, Wołyńskie Madonny i inne obrazy sakralne z diecezji łuckiej, Biały Dunajec 1998, s. 174.


ROZDZIAŁ V

|

NA WOŁYNIU

|

517

powiat krzemieniecki

mie. W repatriacyjnym bagażu na Ziemie Odzyskane przybył też z Wołynia duży samowar, dwa świeczniki oraz dwa obrazy z rodzinnego domu w Dederkałach. Dziadek Adama Ćwiklińskiego jako uczestnik wojny polsko-bolszewickiej otrzymał 40 ha ziemi na Kresach. Wybudował w Dederkałach dwa domy. Większy z nich był jednym z ładniejszych budynków w miejscowości. Znajdował się tu sklep, było też pomieszczenie, dzierżawione przez agencję pocztową, oraz mieszkania, wynajmowane przez oficerów KOP-u, z którymi rodzina właściciela żyła w bardzo dobrych stosunkach. Wspólnie świętowano różne uroczystości, wspólnie obchodzono Wigilię. Jako jeden z zamożniejszych i bardziej poważanych mieszkańców wsi Jan Pypeć brał udział we wszystkich ważniejszych wydarzeniach w miejscowości, a jako posiadacz dobrej marki aparatu fotograficznego starał się je utrwalać w postaci zdjęć. Dzięki jego fotograficznej pasji ocalało wiele istotnych dla życia wsi i 4 baonu KOP-u momentów. W czasie wojny mieszkańcy miejscowości szczególnie ciężkie chwile przeżywali podczas okupacji niemieckiej, gdy nasiliły się mordy banderowskie. Kiedy wobec zbliżającego się frontu niemiecko-sowieckiego Niemcy opuścili Dederkały, Ukraińcy spalili piękny dom, w którym niegdyś mieścił się sklep. Wówczas cała rodzina na szczęście znajdowała się już w kościele, zamienionym w twierdzę. Dowództwo całości obrony objął ksiądz Kuczyński. Jan Pypeć nadzorował warty. Sprawami gospodarczymi zajął się Stanisław Demichowicz. Opiekę medyczną sprawował felczer Feliks Romaniuk. Dzięki sprawnemu zorganizowaniu samoobrony w Dederkałach mieszkańcy dotrwali do wkroczenia sowietów, a latem 1945 roku wyjechali na Ziemie Odzyskane.603

Przekazanie miejscowemu oddziałowi Korpusu Ochrony Pogranicza karabinu maszynowego, ufundowanego przez mieszkańców miejscowości. Pierwszy z lewej stoi Stanisław Demichowicz. Dederkały, 16 października 1938 r. Zdjęcie z rodzinnego albumu Janusza Demichowicza, przesłane przez p. Adama Ćwiklińskiego.

603

Na podstawie rozmowy z p. Adamem Ćwiklińskim, przeprowadzonej 26 września 2015 roku.


518

TADEUSZ

MARCINKOWSKI,

MAŁGORZATA

ZIEMSKA

SKARBY

PAMIĘCI

|

Warta młodzieży przy pomniku w Dederkałach. Zdjęcie z rodzinnego albumu p. Adama Ćwiklińskiego.

Święto kościelne z udziałem żołnierzy Korpusu Ochrony Pogranicza. Dederkały, lata trzydzieste. Zdjęcie z rodzinnego albumu p. Adama Ćwiklińskiego.

NA

WOŁYNIU


ROZDZIAŁ V

|

NA WOŁYNIU

|

powiat krzemieniecki

Wigilia u Jana Pypcia. Wśród gości oficerowie Korpusu Ochrony Pogranicza. Dederkały, lata trzydzieste. Zdjęcie z rodzinnego albumu p. Adama Ćwiklińskiego.

Młócenie zboża u Jana Pypcia w Dederkałach. Po lewej stronie od księdza stoi Jan Pypeć, przy młockarni – Stanisław Demichowicz. Zdjęcie z rodzinnego albumu p. Adama Ćwiklińskiego.

519


520

TADEUSZ

MARCINKOWSKI,

MAŁGORZATA

ZIEMSKA

SKARBY

PAMIĘCI

|

Dom Jana Pypcia, w którym mieściła się agencja pocztowotelegraficzna oraz wynajmowali pokoje oficerowie Korpusu Ochrony Pogranicza. Zdjęcie z rodzinnego albumu p. Adama Ćwiklińskiego.

Drugi dom Jana Pypcia, w którym znajdował się należący do niego sklep. Zdjęcie z rodzinnego albumu p. Adama Ćwiklińskiego.

NA

WOŁYNIU


ROZDZIAŁ V

|

NA WOŁYNIU

|

powiat krzemieniecki

Poczajów Położony na krawędzi wzgórz Szwajcarii Wołyńskiej, 20 km na południowy zachód od Krzemieńca, Poczajów to najsłynniejsze prawosławne miejsce odpustowe w dawnej Polsce. Rocznie na Wielkanoc, na Wniebowzięcie Matki Boskiej oraz w dniu św. Hioba przybywały tu dziesiątki tysięcy pielgrzymów. Podążali oni w procesjach za cudownym obrazem Matki Boskiej Poczajowskiej oraz relikwiami św. Hioba. Do „Częstochowy unitów” pielgrzymował wraz z matką Juliusz Słowacki. W okresie dzieciństwa słynnego romantyka klasztor pozostawał pod opieką oo.bazylianów. Dzieje klasztoru sięgały XIII wieku, kiedy to w pieczarach wiedli pustelniczy żywot mnisi prawosławni. Sława miejsca wzrosła, gdy wedle legendy zjawiła się na górze Matka Boska, pozostawiajac na kamieniu ślad stopy. W miejscu, gdzie się objawiła, wybudowano cerkiew i klasztor. Fundatorką była Anna z Kozińskich Hojska, która przekazała również do świątyni słynący cudami obraz Matki Boskiej. Cudowny wizerunek właścicielka Poczajowa otrzymała od samego metropolity Konstantynopola, który zatrzymał się w jej majątku. Tadeusz Stecki opowiada: „Długo obraz ten pozostawał w pokoju pani Gojskiej na zamku w Orli - nie zwracano nań uwagi, aż dopiero słudzy spostrzegli kilkakrotnie wielką światłość go otaczającą i opowiadali to pani swojej, która wierzyć temu nie chciała, aż sama się o tym dowodnie przekonała. Niebawem różnych łask zaczęto dostawać od tego obrazu, aż wreszcie Filip Koziński, rodzony brat pani Gojskiej, ślepym będąc od urodzenia, długo się modlił przed tym obrazem, prosząc o nadanie mu wzroku i rzeczywiście przejrzał.” Spadkobierca Anny Hojskiej – Andrzej Firlej, który był kalwinem, ograbił cerkiew i zabrał obraz do Kozina. Dopiero wskutek skargi przełożonego monasteru, o. Hioba Żelazo, trybunał lubelski nakazał w 1643 roku zwrot cudownego obrazu. W 1675 roku Wołyń najechali Turcy i oblegli klasztor poczajowski. Przez całą noc żarliwie modlono się do Matki Boskiej. Nazajutrz rano wróg rozpoczął potężny szturm. W klasztorze śpiewano pieśni maryjne i wówczas nad świątynią ukazała się Matka Boska, otoczona wielką światłością. Poganie zaczęli szyć w jej kierunku z łuków, tymczasem strzały odwracały się w locie i raziły ich samych. Niezwykłe zjawisko wzbudziło wielki popłoch w szeregach wroga. Klasztor ocalał. Jeszcze w okresie dwudziestolecia miedzywojennego śpiewano pieśń: „Oj, zijszła zoria weczirowaja, nad Poczajowom wona stała”, która przypominała, jak wobec nawały tureckiej przełożony klasztoru „Oteć Zalizo” prosił Matkę Boską o pomoc i nad klasztorem ukazała jego opiekunka, która „kuli wertała, Turkiw wbywała” i uratowała monaster od zagłady.604 Po zawarciu unii brzeskiej, na mocy której prawosławne duchowieństwo i wierni tego wyznania mieli przejść pod jurysdykcję papieską, w Poczajowie długo opierano się temu postanowieniu. W klasztorze działała drukarnia, gdzie wydawno druki cerkiewne, płomienne kazania przeciw unii i zbiory nabożnych pieśni. Dopiero po przejęciu klasztoru przez oo. bazylianów zaczęto drukować inne książki w języku łacińskim i polskim. Klasztor poczajowski posiadał bogatą bibliotekę. Rozpoczęła też działalność znana wytwórnia ob604

J. Wołoszynowski, Województwo wołyńskie w świetle liczb i faktów, Łuck 1929, s. 52.

521


522

TADEUSZ

MARCINKOWSKI,

MAŁGORZATA

ZIEMSKA

SKARBY

PAMIĘCI

|

NA

WOŁYNIU

razów. W 1773 roku dokonano aktu koronacji obrazu. Wspaniałą uroczystość sfinansował słynny z bogactwa i porywczego charakteru oraz różnych dziwactw starosta kaniowski, Mikołaj Potocki, który jako pokutnik zakończył w klasztorze życie. Po powstaniu listopadowym za sprzyjanie powstańcom wygnano z klasztoru oo.bazylianów. Władze carskie umieściły tu prawosławnych mnichów. Klasztor otrzymał wiele wspaniałych darów od cara Aleksandra I oraz status ławry. W czasie rewolucji bolszewickiej miejsce to zostało splądrowane. Po odzyskaniu przez Polskę niepodległości był tu nadal klasztor prawosławny. W 1929 roku w czasie podróży po Wołyniu odwiedził Ławrę Poczajowską Prezydent Rzeczypospolitej Polskiej prof. Ignacy Mościcki.

Ławra Poczajowska. Karta pocztowa ze zbiorów Tadeusza Marcinkowskiego.


ROZDZIAŁ V

|

NA WOŁYNIU

|

powiat krzemieniecki

Cudowne wybawienie klasztoru poczajowskiego od najazdu Turków w 1675 roku w czasie wojny zbaraskiej. Karta pocztowa ze zbiorów Tadeusza Marcinkowskiego.

523


524

TADEUSZ

MARCINKOWSKI,

MAŁGORZATA

ZIEMSKA

SKARBY

Cerkiew – reflektarz Ławry Poczajowskiej. Karta pocztowa ze zbiorów Tadeusza Marcinkowskiego.

Poczajów. Ogólny widok na Ławrę. Ze zbiorów Wołyńskiego Towarzystwa Krajoznawczego w Łucku.

PAMIĘCI

|

NA

WOŁYNIU


ROZDZIAŁ V

|

NA WOŁYNIU

|

powiat krzemieniecki

Widok na Ławrę Poczajowską. Poczajów, 1932 rok. Zdjęcie ze zbiorów Tadeusza Marcinkowskiego.

525


526

TADEUSZ

MARCINKOWSKI,

MAŁGORZATA

ZIEMSKA

Sobór Uspieński. Poczajów, 1932 rok. Zdjęcie ze zbiorów Tadeusza Marcinkowskiego.

SKARBY

PAMIĘCI

|

NA

WOŁYNIU


ROZDZIAŁ V

|

NA WOŁYNIU

|

powiat krzemieniecki

Prezydent Ignacy Mościcki w Ławrze Poczajowskiej. Zdjęcie z pisma „Światowid”. Pismo ze zbiorów Tadeusza Marcinkowskiego.

Na targu w Krzemieńcu. Zdjęcie z „Rocznika Ziemi Wołyńskiej”. Pismo ze zbiorów Tadeusza Marcinkowskiego.

527


528

TADEUSZ

MARCINKOWSKI,

MAŁGORZATA

ZIEMSKA

SKARBY

PAMIĘCI

|

NA

WOŁYNIU

Wiśniowiec Wiśniowiec, rodowa siedziba potężnej rodziny książąt Wiśniowieckich, malowniczością położenia i znaczeniem nie ustępował Krzemieńcowi. Tu przyszedł na świat słynny „Jarema”, przed którym drżały hordy Kozaków i Tatarów, ojciec króla Michała Korybuta Wiśniowieckiego. W XVIII wieku miejscowość należała do Mniszchów, a później do Platerów. W 1852 roku hrabia Andrzej Plater sprzedał Wiśniowiec Rosjanom. Książęca włość Wiśniowiecka obejmowała niegdyś obszar 900 km2 z kilku miasteczkami i 16 wsiami. W okresie dwudziestolecia międzywojennego położone nad Horyniem miasteczko niemal ze wszystkich stron otaczały sady. Rzeka przedzielała je na dwie części: Nowy Wiśniowiec leżał na lewym, wysokim brzegu, a Stary Wiśniowiec po prawej stronie Horynia na nizinie. Miasteczko zachwycało rzędem starych domków z końca XVIII i początku XIX wieku z charakterystycznymi wysokimi dachami oraz ozdobnymi gankami i podcieniami. Najcenniejszym zabytkiem Wiśniowca był jednak wspaniały pałac, zbudowany w 1720 roku w miejsce dawnego zamku przez Michała Serwacego Wiśniowieckiego. Pierwotnie był to budynek w stylu późnego broku. Później został przez Mniszchów rozszerzony i przebudowany w stylu rokokowym. Sale otrzymały wspaniałe meble i dekoracje. Była tu słynna galeria obrazów. Przedpokój, klatkę schodową i salę balową na górze zdobiły kafle holenderskie z ornamentem figuralnym. Ich wyjątkowość polegała na tym, iż każdy z kafli miał odmienny rysunek. Wiele z nich rozkradziono i już w okresie dwudziesolecia międzywojennego po odkupieniu stanowiły ozdobę muzeów i kolekcji prywatnych. Rozebrano też piękne kaflowe piece – do dwudziestolecia ocalał tylko

Portret Jeremiego Wiśniowieckiego. Ilustracja z 13 numeru „Tygodnika Ilustrowanego” z 1930 roku.


ROZDZIAŁ V

|

NA WOŁYNIU

|

powiat krzemieniecki

Sala biblioteczna w Wiśniowcu. Ilustracja z 13 numeru „Tygodnika Ilustrowanego” z 1930 roku. Pismo ze zbiorów Tadeusza Marcinkowskiego.

jeden, w tak zwanym pokoju Maryny Mniszchówny. Piece z pałacu Wiśniowieckich na szczęście znalazły się w Krakowie na Wawelu. W jednej z sal wiśniowieckiego pałacu był cykl portretów królów Polski, w drugiej hetmanów i innych znakomitych osób. Wspaniałe urządzenie posiadała rokokowa sala lustrzana, jadalnia, kilka salonów na piętrze i licząca ponad 15 000 tomów książek biblioteka, której szafy były pokryte malowidałmi i portretami. W pokojach, gdzie niegdyś gościli: Stanisław August Poniatowski i Paweł I znajdowały się specjalne tablice pamiątkowe. Była to iście królewska rezydencja. Niestety, pałac pod rządami rosyjskich właścicieli powoli zaczął niszczeć. Słynną kolekcję obrazów sprzedano do Moskwy i Kijowa. Wywieziono również znaczną część mebli. Małą część zbiorów ocalił Rosjanin gen. Demidow, marszałek szlachty wołyńskiej, który kolekcjonował dzieła sztuki i pamiątki historii. On również przykazał, by wywleczone dla rabunku z trumien w podziemich kościoła Karmelitów zwłoki Wiśniowieckich i Mniszchów godnie pochować. Przy tym kazał strzelać z dział zamkowych na część dawnych właścicieli Wiśniowca. W czasie I wojny dobra wiśniowieckie wraz z pałacem kupił hrabia Grocholski. Wspaniałemu gmachowi nie zaszkodziły działania wojenne. Dopiero w 1920 roku w czasie wojny polsko-bolszewickiej został doszczętnie zniszczony i zrabowany, tak że pozostały niemal nagie mury. Miarą barbarzyństwa niech będzie fakt, że ze ścian wyrywano nawet piękne kafle holenderskie, a niektóre sale służyły po prostu jako stajnie. Po I wojnie światowej pałac kupił sejmik krzemieniecki. Dzięki inicjatywie p. Robakiewicza, starosty krzemienieckiego, odnowiono wspaniałe rokokowe boazerie, pokoje i klatkę schodowa, wyłożoną „fajansowemi płytkami”, oraz przepyszne sztukaterie sal.605 Po odremontowaniu budynku pałac książąt Wiśniowieckich przeznaczono na szkołę rzemieślniczą i rolniczą, dom sierot i szpital. 605 T. Dobrowolski, Na wschodnich kresach Rzeczypospolitej. XII-ty Zjazd Rady Konserwatorów na Wołyniu, „Kurier Literacko-Naukowy” 1927 nr 43, s. 2.

529


530

TADEUSZ

MARCINKOWSKI,

MAŁGORZATA

ZIEMSKA

SKARBY

PAMIĘCI

|

NA

WOŁYNIU

Wiśniowiec miał też inny skarb. Pałacowy park należał niegdyś do najpiękniejszych na Wołyniu. Na stokach spadajacego ku Horyniowi wzgórza założył go słynny ogrodnik Dionizy Mikler. „Były w parku groźne baszty, bluszczem owite, zielonym wieńcem drzew i krzewów opasane. Były ruiny, kolumnady, amfiteatry, łuki. W środku kolumnady greckiej stały posągi marmurowe filozofów i mędrców. Na ostrowie, w głębi jeziora rzuconym, widniały groty z szemrzącą wodą, z grot szły przejścia podziemne. W parku były też dostojne weterany, otoczone zielenią parterów. Szło się aleją starą do cieplarni z różami. A wśród róż palmy, agawy, kaktusy, juki, drzewa pomarańczowe, laurowe, cyprysowe” - opisuje wiśniowiecki park Antoni Urbański.606 Pod zaborami park popadł w zaniedbanie. Wprawdzie generał Demidow kazał tu ustawić posągi świętych, wyrzucone przez duchowieństwo prawosławne z dawnego kościoła Karmelitów, ale nie zmniejszyło to obrazu ogólnego upadku tego największego z wołyńskich parków. U stóp góry zamkowej stała mała cerkiewka pod wezwaniem Wniebowstąpienia Pańskiego, wzniesiona przez Wiśniowieckich w 1530 roku. To najstarszy zabytek Wiśniowca. W podziemiach cerkwi spoczywały zwłoki wielu książąt Wiśniowieckich, między innymi obojga rodziców księcia Jeremiego: Michała, starosty owruckiego, i jego żony Reginy Mohylanki. Właśnie w tej cerkwi odbył się obrzęd zaręczyn Maryny Mniszchówny z księciem Dymitrem, a obraz przedstawiający koronację Maryny Mniszchówny w Moskwie znajdował się niegdyś w wiśniowieckiej galerii obrazów. W Wiśniowcu Starym był też kościół św. Stanisława, wzniesiony w 1757 roku przez Jana Miniszcha oraz cerkiew Najświętszej Marii Panny z drewna, ufundowana w 1845 roku kosztem hrabiego Minszcha. W kościele św. Stanisława znajdował się słynący z cudów obraz świętego Antoniego, natomiast w grobach kościelnych spoczywały zwłoki fundatorów.607 Cennym zabytkiem był wznoszący się nieopodal bramy zamkowej kościół i klasztor Karmelitów, ufundowany w 1645 roku przez księcia Jeremiego Wiśniowieckiego. Budowa kościoła św. Michała trwała dość długo, a ukończył ją dopiero ks. Michał Serwacy Wiśniowiecki w 1726 roku, o czym informowała umieszczona na froncie tablica erekcyjna: Michał Jeremi ten kościół założył. Michał król polski koszt na niego łożył Michał go kanclerz dokończył wspaniale. Michale święty miej go w piecze cale. W 1832 roku klasztor uległ kasacie, a kościół zamieniono na cerkiew. W 1863 roku skutkiem podpalenia spłonęły wieże i dach. Na początku XX wieku poddano kościół restauracji, ale przy okazji zniszczono cenne barokowe freski, ołtarze, ambonę w kształcie łodzi, usunięto z fasady kamienne rzeźby świętych i tablicę erekcyjną (tę gen. Demidow przykazał wmurować w ścianę pałacu), zeszpecono też bryłę kościoła. W 1921 roku zwrócono zniszczoną światynię katolikom. Do okresu dwudziestlecia międzywojennego zachował się w niej uszkodzony grobowiec książąt 606 607

A. Urbański, Wiśniowiec, „Tygodnik Ilustrowany” 1930 nr 13, s. 250. Jan Suszyński, Wiśniowiec, „Wołyń” 1936 nr 42, s. 4.


ROZDZIAŁ V

|

NA WOŁYNIU

|

powiat krzemieniecki

Wiśniowieckich ze stiuku i resztki fresków. Z kolei po karmelitach ocalal obraz św. Michała, patrona kościoła. Choć w latach 1912-1917 na zarządzenie duchowieństwa prawosławnego większą część klasztornego gmachu z reflektarzem i skarbcem rozebrano, w 1931 roku powrócili tu karmelici. Powoli rozpoczęła się odbudowa zaniedbanego klasztoru, a brat Cyprian od św. Michała w klasztornym ogrodzie „z gruzowiska i śmietniska uczynił kwitnący park i ogród warzywny, sprowadzając egzotyczne drzewa, krzewy i rośliny”.608 Prace nad ratowaniem klasztoru przerwał wybuch II wojny światowej. W wojennym chaosie na kilka dni kościół zajęli Ukraińcy. W połowie listopada z kolei sowieci wypędzili karmelitów z klasztoru. Zabrano im też wszystko, co posiadali. „Zostało nam to, co mieliśmy na sobie” – pisał do bratowej brat Cyprian. Karmelici zamieszkali w Starym Wiśniczu, a przegnani stamtąd w czerwcu 1940 roku w Nowym Wiśniczu. Ciągle jednak, by nie zawieść parfian, wędrowali piechotą do wiśniowieckiego kościoła. W końcu na kościół nałożono 22 000 rubli podatku i jeszcze dodatkowo 6 000 rubli na o. Kamila i 4 000 rubli na o. Cypriana. Parafianie nie mogli zebrać tak dużej sumy, gdyż wiele polskich rodzin wywieziono już na Sybir. Brat Cyprian został zatem ogrodnikiem w bolszewickiej szkole w Wiśniowcu, całą pensję przeznaczając na ratowanie świątyni. Po wybuchu wojny niemiecko-bolszewickiej rozpoczęły się znów aresztowania Polaków. Przed wkroczeniem Niemców zamordowano ich w okrutny sposób. O. Cyprian pisze: „powykłuwano im oczy, powyrywano języki, połamano ręce i nogi do kolan. W dniu 3 lipca pogrzeb tych męczenników odbył się z naszego kościoła”. Niemcy pozwolili oo. karmelitom wrócić do klasztoru. Część ich oddziałów stacjonowała do listopada 1941 roku w klasztorych zabudowaniach. Zwrócenie światyni Polakom bardzo nie podobało się Ukraińcom, którzy zaczęli zbierać podpisy, by oddać im kościół oraz klasztor i wygnać katolików. 609 Najstraszliwsze dla parafii i klasztoru chwile nadeszły jednak w lipcu 1943 roku. W dzień Matki Boskiej Szkaplerznej banderowcy napadli na wieś Maniów. Ocaleli tylko ci, którzy zdołali się schronić w klasztorze. Reszta padła ofiarą najstraszliwszych, najwyszukańszych tortur. Wielu żywcem spalono w domach. Dzieci rozdzierano, wbijano na pal. Kobietom wydłubywano oczy, obcinano nogi, ręce i piersi. To był początek straszliwej rzezi w wiśniowieckiej parafii. Jak wspomina o. Benignus Józef Wanat, był czas, kiedy liczba Polaków, szukających schronienia w klasztorze, dochodziła do trzech tysięcy. Tymczasem powoli do Wiśniowca zbliżał się front i 7 lutego 1944 roku ostatnie oddziały wojsk węgierskich opuściły miasto. Był mróz. Mieszkańcy Wiśniowca, zwłaszcza Polacy, zamarli w strachu, czekając na rozwój wydarzeń. Wieczorem Ukraińcy wdarli się do polskiego klasztoru. Wymordowali zakonników oraz wszystkich obecnych w klasztorze mężczyzn. Kobiety i dzieci spędzono do piwnicy, po czym do zamkniętego pomieszczenia wrzucono granaty. Ukraińcy obrabowali kościół i klasztor, a dwa dni później nawieźli słomy i podpalili miejsce, gdzie dokonali straszliwej zbrodni. Po wkroczeniu Armii Czerwonej rozpoczęło się śledztwo. W piwnicznym dole odnaleziono ciała pomordowanych zakonników i porąbanych na kawałki mężczyzn. Zamordowanych pochowano we wspólnej mogile na wiśniowieckim cmentarzu. 608

O.Prowincjał Dr Hab. Benignus Józef Wanat, Opiekuńcze duchy Wiśniowca, „Wołyń i Polesie” 1995 nr 3(7), s. 6. List brata Cypriana od św. Michała, karmelity bosego, wysłany z Wiśniowca dn. 15 IV 1942 r. do jego bratowej, „Wołyń i Polesie” 1995 nr 4(8), s. 9-10.

609

531


532

TADEUSZ

MARCINKOWSKI,

MAŁGORZATA

ZIEMSKA

SKARBY

PAMIĘCI

Wiśniowiec. Zamek książąt Wiśniowieckich i kościół obronny z 1645 roku. Zdjęcie ze zbiorów Polskiego Towarzystwa Krajoznawczego. Fot. S. Radomski. Zdjęcie z albumu „Polska w krajobrazie i zabytkach”. Książka ze zbiorów Tadeusza Marcinkowskiego.

Wiśniowiec koło Krzemieńca. Zamek książąt Wiśniowieckich. Wyd. księgarni Ch. A. Braunera, Krzemieniec. Karta pocztowa ze zbiorów Tadeusza Marcinkowskiego.

|

NA

WOŁYNIU


ROZDZIAŁ V

|

NA WOŁYNIU

|

powiat krzemieniecki

Zamek książąt Wiśniowieckich. Wiśniowiec, lata trzydzieste. Fot. H. Poddębski. Zdjęcie ze zbiorów Tadeusza Marcinkowskiego.

533


534

TADEUSZ

MARCINKOWSKI,

MAŁGORZATA

ZIEMSKA

SKARBY

PAMIĘCI

Wiśniowiec koło Krzemieńca. Zamek książąt Wiśniowieckich. Sala zwierciadlana. Wyd. księgarnia i skład artykułów piśmiennych B. Biezdżskago, Krzemieniec. Karta pocztowa ze zbiorów Tadeusza Marcinkowskiego.

Wiśniowiec koło Krzemieńca. Wnętrze zamku książąt Wiśniowieckich. Zdjęcie Pracowni Fot. Liceum Krzemienieckiego. Wydawnictwo Zjednoczenia Organizacji Społecznych w Krzemieńcu. Karta pocztowa ze zbiorów Tadeusza Marcinkowskiego.

|

NA

WOŁYNIU


ROZDZIAŁ V

|

NA WOŁYNIU

|

powiat krzemieniecki

Banderia Krakusów z okolicznych osadników wojskowych wprowadza orszak Prymasa Polski w mury Wiśniowca.

Wiśniowiec koło Krzemieńca. Dziedziniec zamku książąt Wiśniowieckich. Wydawnictwo Wydziału Zabytków Towarzystwa Straży Kresowej. Karta pocztowa ze zbiorów Tadeusza Marcinkowskiego.

535


536

TADEUSZ

MARCINKOWSKI,

MAŁGORZATA

ZIEMSKA

SKARBY

PAMIĘCI

Wiśniowiec koło Krzemieńca. Dziedziniec zamku książąt Wiśniowieckich. Karta pocztowa ze zbiorów Tadeusza Marcinkowskiego.

Wiśniowiec. Kościół. Karta pocztowa ze zbiorów Tadeusza Marcinkowskiego.

|

NA

WOŁYNIU


ROZDZIAŁ V

|

NA WOŁYNIU

|

powiat krzemieniecki

Ulica w Wiśniowcu. Wołyń w zdjęciach fotogr. J. Bułhaka. Nakładem P.Towarzystwa Krajoznawczego w Łucku. Druk Grafika Wilno. Karta pocztowa ze zbiorów Tadeusza Marcinkowskiego.

537


Matka Boża Lubomelska. Wyd. Ośrodek „Wołania z Wołynia”.


ROZDZIAŁ V

|

NA WOŁYNIU

|

powiat lubomelski

powiat lubomelski

Nie był to najbogatszy z powiatów województwa wołyńskiego. Jak pisze Jakub Hoffman, „niepodzielnie panowała tu woda i nieużytki”. Powiat posiadał najmniejszy procent ziemi ornej, co przekładało się na poziom zamożności mieszkańców. Duże nadzieje wiązano z projektem „odwodnienia powiatu”, ale do czasu wojny nie zdążono zrealizować inwestycji, wymagających sporych nakładów finansowych. Ze względu na specyficzne warunki naturalne powiat lubomelski posiadł najmniejszą ilość mieszkańców – zaledwie 85, 4 tys. osób, co przy dość dużej powierzchni – 2 054 km2 – dawało też jeden z niższych wskaźników zaludnienia w województwie wołyńskim – 42 osoby na 1 km2. Powiat tworzyła gmina miejska Luboml oraz gminy wiejskie: Bereźce, Hołowno, Huszcza, Luboml, Pulemiec, Szack i Zgorany. Powiat lubomelski stanowił najdalej na zachód wysunięty skrawek województwa wołyńskiego. Od zachodu, wzdłuż rzeki Bug, graniczył z województwem lubelskim, od północy z województwem poleskim, od wschodu z powiatem kowelskim, a od południa z powiatem włodzimierskim. W 1935 roku starostą lubomelskim był Kazimierz Sierakowski.610 Z ciekawych historycznie miejscowości ważny był Luboml z najpiękniejszą na Wołyniu renesansową synagogą oraz kościołem, w którym modlił się król Władysław Jagiełło. Dużą atrakcję turystyczną stanowiło pięknie położone, największe na Wołyniu jezioro Świteź, gdzie Wołyńskie Towarzystwo Turystyczno-Krajoznawcze planowało uruchomić wygodnie urządzoną bazę noclegową dla gości z innych regionów Polski. Autor przewodnika po województwie wołyńskim, Jakub Hoffman, zachęcał: „Piękny ten kraj, smętkiem odziany, warto odwiedzić”.611

610 Towarzystwo 611

Rozwoju Ziem Wschodnich [w:] „Kalendarz Ziem Wschodnich na rok 1935”, Warszawa 1934, s. 51. J. Hoffman, Województwo wołyńskie, „Kalendarz Ziem Wschodnich na 1936 rok”, Warszawa 1935, s. 285.

539


540

TADEUSZ

MARCINKOWSKI,

MAŁGORZATA

ZIEMSKA

SKARBY

PAMIĘCI

|

NA

WOŁYNIU

Luboml To była najpiękniejsza synagoga na Wołyniu i jedna z najpiękniejszych w Polsce. Duża, obronna, z ozdobną renesansową attyką. W Lubomlu Żydzi żyli już od XIV wieku. W okresie dwudziestolecia międzywojennego żartowano, że do żydowskich właścicieli należą niemal wszystkie domy w mieście. Prowadzili dochodowe i znane na Wołyniu zakłady, jak gorzelnia M. Raizmana i K. Kopelzona, produkująca popularną „Polską żytniówkę”. W latach dwudziestych stanowili aż 94% mieszkańców.612 Później proporcje uległy nieco zmianie. W 1937 roku wśród 5100 mieszkańców było już tylko 62% Żydów.613 Na przestrzeni wieków Luboml dzielił losy ziemi chełmskiej, do której należał. Pierwsze wzmianki o nim sięgają XIII wieku. W 1412 roku polski król Władysław Jagielło, który chętnie gościł na lubomelskim zamku, ufundował murowany kościół pw. Świętej Trójcy. W XVI wieku Luboml otrzymał prawa miejskie. W mieście było starostwo grodowe, które za Zygmunta III wcielono do dóbr królewskich. W 1659 roku sejm nadał je w dożywocie hetmanowi kozackiemu Iwanowi Wyhnowskiemu, który zawarł z Polską ugodę w Hadziaczu. Ostatnią starościną lubomelską była Anna Rzewuska. Następnie król przekazał te ziemie w dziedziczne władanie swemu faworytowi, hetmanowi wielkiemu koronnemu, Franciszkowi Ksaweremu Branickiemu, późniejszemu targowiczaniowi, w nagrodę za zdobycie bronionego przez konfederatów Baru. Nowy właściciel w pobliżu dawnego zamku wzniósł ogromną rezydencję, lecz sam w niej nie mieszkał - wolał dobra w Białej Cerkwi na Kijowszczyźnie. Po rozbiorach w pałacu zamieszkał jego syn, generał i senator rosyjski, a po nim wnuk hetmana, Konstanty Branicki. Braniccy dbali o miasto. Ufundowali między innymi sukiennice oraz oryginalne chodniki z osadzonych w betonie końskich zębów. Rząd carski skonfiskował dobra Branickich w odwecie za polityczną działalność brata Konstantego – Franciszka Ksawerego. W ich pałacu umieszczono rosyjskie urzędy. Wspaniała rezydencja Branickich niemal doszczętnie spłonęła w trakcie jednego z pożarów Lubomla w II połowie XIX wieku. Pod zaborami miasteczko popadało w zapomnienie. Ożywiło się znacznie po przeprowadzeniu w pobliżu linii kolei nadwiślańskiej. W czasie II Rzeczypospolitej Luboml był siedzibą powiatu. W latach dwudziestych funkcję starosty powiatowego pełnił Rudolf Świątkowski, a później Jerzy Bonkowicz-Sittauer. Burmistrzem Lubomla był między innymi Mikołaj Zakrzewski. Miasto leżało przy linii kolejowej Chełm-Kowel. Zatrudnienie mieszkańcom dawały liczne urzędy, w tym: Magistrat, który mieścił się w dawnej oficynie pałacu Branickich, Starostwo, Powiatowa Komenda Policji Państwowej, Urząd Skarbowy, Państwowy Zarząd Drogowy, Inspektorat Szkolny, Powiatowy Urząd Ziemski, Nadleśnictwo. Były tu młyny, gorzelnie, olejarnie, garbarnie, mydlarnie, terpentyniarnie, smolarnie, cegielnie 612

J. Wołoszynowski, Województwo wołyńskie w świetle liczb i faktów, Łuck 1929, s. 25. W. Siemaszko, E. Siemaszko, Ludobójstwo dokonane przez nacjonalistów ukraińskich na ludności polskiej Wołynia 19391945, t. I, Warszawa 2000, s. 530.

613


ROZDZIAŁ V

|

NA WOŁYNIU

|

powiat lubomelski

i tartaki. Działały szkoły powszechne i gimnazjum. Prócz żydowskich lekarzy w latach trzydziestych mieszkańców leczyli: dr Józef Centowski i dr Bolesław Papowszek. W rynku aptekę prowadził Tadeusz Rodziewicz.614 Było kilka kawiarni. Spotykano się również w Domu Polskim. Przy ulicy Kolejowej działało kino, którego właścicielem był W. Kossowski.615 Wśród lubomelskich zabytków najstarszym rodowodem legitymowała się cerkiew św. Jerzego. Z kolei wybudowany w 1412 roku na życzenie króla Władysława Jagiełły murowany kościół pw. Świętej Trójcy był najstarszą świątynią katolicką na Wołyniu. Grube mury średniowiecznej świątyni katolickiej kryły cudowny obraz Matki Boskiej Królowej Wszechświata, której hołd oddawali mieszkańcy Lubomla i okolic, dziękując za liczne doznane łaski. W 1923 roku na górze, zwanej Jagiellońską, postawiono pomnik przyłączenia Wołynia do Rzeczypospolitej616. Po wkroczeniu sowietów rozpoczęły się aresztowania urzędników państwowych i samorządowych, policjantów oraz dzialaczy społecznych, a w następnym roku wywózki polskich rodzin na Sybir. Pod okupacją niemiecką nasiliły się prześladowania miejscowej ludności żydowskiej. W październiku 1942 roku zlikwidowano lubomelskie getto. Za pomoc Żydom rozstrzelano wielu Polaków. Od sierpnia 1943 roku do miasta zaczęli napływać mieszkańcy z palonych przez UPA miejscowości. Natychmiast przystąpiono do organizowania pomocy dla ofiar banderowskich napadów. Zaangażowała się w nią cała polska ludność Lubomla. Należało się spieszyć, gdyż Niemcy zaczęli grupować uciekinierów w obozie, zabierając inwentarz i kierując na roboty do Niemiec. Uchodźców 614 Rocznik

Etykieta wódki „Polskiej żytniówki” z gorzelni M. Raizmana i K. Kopelzona w Lubomlu ze zbiorów Tadeusza Marcinkowskiego.

lekarski Rzeczypospolitej Polskiej na 1936 rok, Warszawa 1936, s. 511-512.

615 Województwo wołyńskie. Księga adresowa Polski (wraz z W.M. Gdańskiem) dla handlu, przemysłu, rzemiosł i rolnictwa 1929,

Warszawa 1929, s. 2180. 616 J. Wołoszynowski, op. cit, s. 60.

541


542

TADEUSZ

MARCINKOWSKI,

MAŁGORZATA

ZIEMSKA

SKARBY

PAMIĘCI

|

NA

WOŁYNIU

podzielono na dwie grupy: oddzielnie umieszczono kobiety z dziećmi, a oddzielnie mężczyzn. Opiekę nad ciężko rannymi organizował dr Lorenc, szef konspiracyjnej służby AK Luboml. Lżej rannych umieszczano w szkołach. Wielkie zasługi w organizacji pomocy ofiarom rzezi miał ksiądz dziekan Stefan Jastrzębski.617 Zatroszczył się również o cudowny obraz Matki Boskiej Lubomelskiej. W obawie przed profanacją w lipcu 1944 roku wywiózł go do Chełma, a pod koniec lat czterdziestych umieścił w kościele w Polichnie koło Kraśnika.618 Większość dawnych mieszkańców Lubomla i powiatu lubomelskiego po wojnie osiedliła się właśnie w województwie lubelskim.

Konferencja Gminnych Kas Pożyczkowo-Oszczędnościowych. Luboml, 5 czerwca 1936 r. Zdjęcie ze zbiorów Tadeusza Marcinkowskiego.

617 618

W. Siemaszko, E. Siemaszko, op. cit, 530-531. T. Kukiz, Wołyńskie Madonny i inne obrazy sakralne z diecezji łuckiej, Biały Dunajec 1998, s. 101.


ROZDZIAŁ V

|

NA WOŁYNIU

|

powiat lubomelski

Luboml. Bezpłatny kurs szycia maszyną „Singer”. Luboml, lata trzydzieste. Zakład Fotograficzny S. Lejder, Luboml. Zdjęcie ze zbiorów Tadeusza Marcinkowskiego.

543


Turn static files into dynamic content formats.

Create a flipbook
Issuu converts static files into: digital portfolios, online yearbooks, online catalogs, digital photo albums and more. Sign up and create your flipbook.