Słychać każdą sekundę

Page 1



PRZEMYSŁAW MAŁACHA

SŁYCHAĆ KAŻDĄ SEKUNDĘ

Wydanie pierwsze, 2011 Copyright by Przemysław Małacha ©2011 All rights reserved.



Dedykuję moim Rodzicom oraz Siostrze. Bez Was nic nie byłoby takie, jakie jest. A jest takie, jakie miało być.



HISTORIA OSTATNIEGO KOWBOJA Hej, dziecinko, nazywają mnie Billy Joe. Twoje oczy błyszczą jak wszystkie jeziora Louisiany, pozwól zabrać się do Nowego Orleanu. Tam żaden zabójczy szeryf nie będzie cię macał włochatą łapą. Żaden nie splunie whisky w twarz, gdy będzie już po wszystkim. Wszyscy starzy kowboje osiedli jak chaty na trzęsawiskach. Nie ma już śladów na szlakach i pojedynków w słońcu. Nostalgia to jedyne czym możemy straszyć dzieciaki po nocach. Pamiętaj, Billy The Kid był tylko smutną fatamorganą, a Pat Garrett jego najprzyjemniejszym snem. Chodź ze mną teraz, zabiorę cię do Nowego Orleanu, gdzie pastwiska wypatrują deszczu. Będziesz miała wszystko, dziecinko, wszystko, oprócz mnie. Jestem ostatnim kowbojem, słońce maluje senne panoramy na lufie mojego Colta. Prowadzę ostatnie stado na pastwisko, które w nieskończoność czeka na zbawienie, na ostatni deszcz.

2.8.2010


*** unikam brzytew w wirze wydarzeń jestem jak skrzydło samolotu w powietrzu utrzymuje mnie próżnia

19.8.2010


CISZA wszechogarniająca nic się nie dzieje każdą sekundę słychać jak uderzenie ciała samobójcy o ziemię tylko słowa przelatują przez głowę lekko 2.12.1998


PRAGNIENIE POKUTY nieprzespane noce zmieniają jaskrawe poranki w blade wieczory łatwo jest wtedy pomylić niebo z bogiem - gdy godzina niczyja i świat czarno-biały wtłaczam się w sen miękkością poduszek mój anioł stróż jest made in china znad miski z ryżem czuwa przy łóżku czasem upija się samotnie włazi z bełkotem pod kołdrę i przytula jakby się bał że niebo mu spadnie na głowę podnoszę wtedy palec skaranie boskie z tobą mówię i nic - nawet szlag mnie nie trafia

17-18.5.2010


ŚWIETLIKI

Annie Marii

wypuszczam je z głowy wypełnione słońcem powolnym dryftem suną do ciebie czasem któryś przytula się szeptem do ucha zapala ogień łapie za serce nie puszcza

17.6.2010


*** dla poetki przychodzi do mnie w słowach otulona ciepłym rytmem godzinami dotykamy tajemnicy po zachodzie słońca wplata czarne pasma włosów w moją hierarchię wartości przebudowuję czas na minuty na sekundy na atomy wyobrażam nas sobie od podstaw

15.4.2010


DALEKO OD DOMU Rzucam się na grzbiecie gwiezdnego wilka. Srebrzyste futro skrzy się w słońcach. Droga wiedzie do Hadesu, w kieszeni zapomniana moneta. Trzystu i jeden nas przyszło, trzystu poległo. W bitwie pod obcym niebem zgnietli potęgę naszego imperium. Obce rzeki długo spijały krew, zanim nas roznieśli kamiennym orężem. Stalowe ptaki poddały się ich drewnianym strzałom. Dwa księżyce, krwawa poświata na martwe ciała. A po drugiej stronie planety samotnie dogorywa czerwony karzeł – obcy jak tylko możliwe. 10.8.2009


*** Nie ma w tym mieście miejsc jak dno oceanu, gdzie tajemnica jest ciężka i kusząca, faktura powietrza tłumi oddech, a dusza z człowiekiem na ramieniu szeptem spowiada się z utraconego dzieciństwa. Nie ma w tym mieście miłosnych wyznań forte unisono, wszystko sprowadza się do przykrótkich spódniczek, przewoskowanych masek i hermetycznych kawalerek solo, piano, silencio. Nie ma w tym mieście ludzi po prawdzie. W pustych godzinach przedświtu czarne ptaki tańczą w ustach kościołów. Wyniosłe manekiny na cierpliwych wystawach, niemo witają nowy, martwy dzień.

2.8.2010


SEN POLICJANTA od krawężnika do tamtej ulicy pod ciasnym niebem swojego rejonu upewniam się że dzieci nie przechodzą na czerwonym moja żona dwukrotnie poroniła najbardziej lubię interwencje u młodych małżeństw podnieca mnie strach w oczach przyszłych matek kiedy tłukę zalanych mężów z pijaczkami pod sklepem żyję w zgodzie ekspedientka czasem da na krechę każdego miesiąca czekam wypłaty odkładam drobne do słoika i marzę o podróżach na ścianie pod krzyżem obrazek z pierwszej komunii moja żona dwukrotnie poroniła i nienawidzę jej za to kiedyś pojadę zobaczyć papieża jak pobłogosławi in vitro uwierzę w cuda bo w boga już nie

14.10.2010


ZŁAPANY Bryzgam krwią, jak ryba na haczyku Nie ma zniewolenia. Jest tylko chęć ucieczki i przynęta, która okazuje się ostrzem gilotyny, w połowie drogi. 24.8.2010


*** To było w osiemdziesiątych. Znaleźli mnie w piwnicy, z pamfletem w kieszeni. Łamiąc zęby na metalowych drzwiach nyski zapierałem się po trzykroć, aż kogut na dachu zapiał na niebiesko. Wtedy pomalowali mój świat na czerwono. Dziś oglądam telewizję w domu starców. Śliniąc się łykam pigułki niebieskie i czerwone. Salowa wyżywa się na mnie, drżę na widok kitla. Nielegalne słodycze upycham po kieszeniach tylko z przyzwyczajenia. 25.8.2010


CORAZ BLIŻEJ ŚWIĘTA w autobusie kobieta obok mnie przeczytała w porannej gazecie mężczyzna zamordował żonę i dwójkę dzieci wsadził ich głowy miedzy drzwi a framugę długo uderzał a później powiesił się w kuchni nawet listu nie zostawił powiedziała i nie wiadomo dlaczego to zrobił co za czasy mruknęła jeszcze za oknem padał deszcz kiedy przewróciła stronę jej oczy rozbłysły świąteczne zakupy czas zacząć było napisane i jeszcze do mikołaja napisz list w myślach poprosiłem: tylko się jeszcze nie wieszaj dopiero listopad

8.11.2010


Z LISTU DO ANNY Moja Mago! Jestem jak Horacio, daleko od Ciebie włóczę się pustymi ulicami, szukając Bóg wie czego, a jednocześnie jestem blisko i tak trwamy, jedno w drugim, zupełnie jak oni, jakby nas wyjęli z kart powieści i przystosowali do dwudziestego pierwszego wieku. Autentycznie irytuje mnie Gregorovius, kiedy tak siedzi w kuchni i łapczywie patrzy na Magę (na Ciebie?), a Horacio w tym czasie odprowadza tę grubą pianistkę, z koncertu której wszyscy oprócz niego uciekli, więc odprowadza ją do domu i zostaje przegoniony deszcz cieknie mu po twarzy, a on ma ochotę się śmiać. Zatopiłem się w ten pokręcony związek Magi i Oliveiry – i widzę pewne ulotne podobieństwo na metafizycznym poziomie, gdzieś tam w przestrzeni, w “poza” jesteśmy podobni, szukamy się, znajdujemy i szukamy na nowo, mając już nawzajem. Błądzimy wzrokiem po swoich twarzach, szukając odpowiedzi na pytanie, na które już dawno poznaliśmy odpowiedź. Albo na takie, którego jeszcze nie zadaliśmy. Albo którego boimy się jeszcze zadać. Albo o którym myślimy, że jest nie do pomyślenia. Na takie zupełnie proste, na które można znaleźć odpowiedź tak bardzo, że wstaje się z łóżka po północy i pisze spontaniczny list. I dopiero wtedy, powiedziawszy, co się ma do powiedzenia, pogapiwszy się jeszcze chwilę w gwiazdy, wychyliwszy duszkiem szklankę wody,


i dopiero spojrzawszy na Twoje zdjęcie, i wtedy zamknąwszy na chwilę oczy i przywoławszy kilka, co najmniej kilka, wspomnień z czasów, kiedy było się blisko, kiedy czuło się, autentycznie czuło się na skórze delikatny dotyk i ciepły oddech, dopiero wtedy można niespiesznie położyć się do łóżka, zgasić światło, otulić ciszą, zamknąć oczy i spokojnie zasnąć, by śnić. 15.8.2010


ROZWARSTWIENIE Jest we mnie chłopiec, który nie chce dorosnąć. Naiwnie patrzy w oczy dorosłym i ciągle pyta, dlaczego świat jest taki dziwny. A kiedy nikt nie widzi, staje na głowie i wymyśla odpowiedzi na pytania, których jeszcze nikt nie zadał. Jest we mnie ambiwalencja: dwa rozpędzone pociągi, które wjeżdżają do jednego tunelu każdy od innej strony. Przywiązany do torów, leżę dokładnie po środku. Tam, gdzie sumienie spotyka się z ze świadomością. Zapominam, że jest narkoman. Uzależniony od wszystkiego brudas. Wbija zużyte igły w moją głowę i wykręca rzeczywistość w chore, nieosiągalne sacrum. Zakażam wszystko wokół. Szyby w oknach czernieją, a staruszki na przejściach dla pieszych, suche i pomarszczone, umierają raz po raz. Są tygodnie, kiedy bezustannie wiruję na jednej nodze: szalony derwisz w oparach opiatów, organiczna trąba powietrzna, żywy młynek do medytacji, wypuszczony z klatki ptak, fantasmagoryczny fraktal w powietrzu, nic nieznacząca tkanka skóra i kości na martwym wietrze. 9.8.2010


BEZCELOWOŚĆ Liście żółcą się na drzewach, słońce chodzi wcześniej spać. Od dziś jesień świat zalewa deszczem, co z nią za pan brat. Błękit gdzieś uleciał z nieba, puste są ulice miast. Więcej ciepła wciąż potrzeba, żeby ogrzać serca gmach. Kiedy gnam tak po rubieżach, goniąc, czego w życiu brak, dusza smutną pieśń wciąż śpiewa gubiąc gdzieś po drodze smak: Wszystko wokół to poezja, świata potęg marny wrak! Wciąż nie wiedząc, dokąd zmierzam, na bezdomny wracam szlak. 20.10.2010


*** przyszedłem na własny pogrzeb w nienagannie skrojonym garniturze kurczowo trzymając się duszy na ramieniu zanim mnie pogrzebali pogrzebali we mnie podobno byłem człowiekiem długo mówili jakim i nie wiedzieli śmiać się płakać czy wykopywać 7.6.2010


WARIACJA DRUGA

Annie Marii

permanentnie odurzony nieobecnością zwariuję dziś bez ciebie przysięgam zanurzam dłonie w rozpalony sen i palce odnajdują zagubiony dotyk w mnogościach westchnień ciepłych myśli i twoich kształtów dryfuję jak rozbitek brzytew się chwytam ostatnich desek kawałków wspomnień 3.11.2010


SUNSTROKE I rest my body in the heat wave. A levitating touch of its burning fingers draws paths of flames, bright tribal circles all along my spine. No rest is given to my body, no peace. All the delicate web strings turn into ashes. I taste the outward, I touch the inward. A burning wind blows the skin off my body, sleeping in the heat wave. I become an Eskimo praying for a snowflake. These dreams of winter are the nevercoming truth. 26.5.2010


GŁĘBIEJ (WERSJA NA ŚWIATŁO DZIENNE) Annie Marii niespodziewanie rozkwitasz oplatasz szyję nagością znamion odczuwam nachalny brak powietrza na bezdechu wpijasz się we mnie ustami do krwi w sercu zapuszczasz korzenie w jasnych brązach oczu kotwiczę zanurzam się w spokój i głębiej Z cyklu: „Erotyki płynne” 26.7.2010


Przemysław Małacha Rocznik ’80, urodzony w Nysie. Od 2003 r. mieszka w Wielkiej Brytanii. Członek kolektywu artystycznego Polish InvarARTs, działającego w Leeds od 2008 r. Administrator forum literackiego Inkaustus. Ekscentryk. Lubi o sobie myśleć, że uprawia poetycką partyzantkę, okraszoną sporą dawką abstrakcji. Gra na djembe. Jeździ na rowerze. Komponuje muzykę. Inspiracje: „Wszystko co w zasięgu moich sześciu zmysłów. Obraz. Dźwięk. Smak. Zapach. Dotyk. Myśl.” www.rootsrat.eu www.inkaustus.pl Kontakt: przemek.malacha@gmail.com

Projekt okładki Radosław Janicki radoslaw.janicki@googlemail.com



Turn static files into dynamic content formats.

Create a flipbook
Issuu converts static files into: digital portfolios, online yearbooks, online catalogs, digital photo albums and more. Sign up and create your flipbook.